Upload
others
View
0
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
'PGSIANNICTWOM iesięczn ik poświęcony dziejom
i doktrynie polskiego katolicyzmu
S T Y C Z E Ń
W NUMERZE:Ks. dr A. Naumczyk — Źródła wiedzy o Jezusie Chrystusie © Ks. mgr S. Włodarski — Czy święty Ireneusz uznawał nieomylność papieską ® Ks. L. Wegener — Szósty sobór ekumeniczny. Konstantynopol 680 © Ks. mgr E. Elerowski — Małżeństwo w Starym Testamencie ® Ks. mgr S. W łodarski — Ekumeniczność soboru ignacjańskiego z 869— 870 r. ® Ks. E. Krzywań- ski — Liturgia eucharystyczna pierwszych trzech wieków chrześcijaństwa ® Helena Szeleścina Morawska — Ksiądz Franciszek Kaczmarczyk © Ks. dr A. Naumczyk — K odeks Prawa Kościoła Polsko- katolickiego ® Ks. T. Elerowski — Rys historyczny parafii polskokatolickiej w Chełmie Lub. @ Wiadomości z Kościoła Powszechnego.
R O K XXX I W A R S Z A W A 1962 N R 1
STYCZEŃ LUTY MARZEC
Tydz. I
1 P Nowy Bok. Mieczysława2 W Najśw. Imienia Jezus,
Makarego3 S Genowefy, Daniela4 C Izabeli, Eugeniusza5 P Telesfora, Edwarda6 S Objawienie Pańskie
(Trzech Króli)
T y d z . 2
7 N ] jśw. Rodziny, JulianaS P Marctanny. Seweryna9 W Juliana, Adriana
10 S Jana, AgatonaU G Honorajy. Hygina [Z P Benedy a Arkadiusza (3 S Bogumiła
Ty ii z. 3
14 N n po Objawieniu, Hilarego15 P Pawia, Makarego16 W Marcelego, Włodzimierza17 S Jana. Antoniego18 C Piotra19 P Mariusza, Henryka20 S Sebastiana i Fabiana
Tydz. 4
21 N III no Objawieniu, Agnieszki22 P Wincentego, Anastazego23 W Rajmunda, Ildefonsa24 S Tymoteusza, Felicji25 C Pawia. Miłosza26 P Polikarpa, Pauliny27 S Jana Zlot., Przemysława
Tydz. 5
28 N rv po Objawieniu, Walerego29 P Zdzisława, Franciszka30 W Martyny, Macieja31 S Piotra, Marcelego
1 C Ignacego, Brygidy2 P NMP Gromnicznej, Marii3 S Błażeja, Hipolita
Tydz. 6
4 N V po Objawieniu. Weroniki5 P Agaty, Albina6 W Tytusa, Doroty7 S Ryszarda, Romualda8 C Jana, Piotra, Szczepana9 P Cyryla. Apolonii
10 S Scholastyki, J a c k a
Tydz. "
11 N VI po Objawieniu, Łazarza12 P Eulalii, Modesta13 W Grzegorza, Katarzyny14 S Walentego. Cyryla15 C Józefa, Faustyna16 P Danuty, Julianny17 S Konstantego, Franciszka
Tydz. 8
18 N Siedemdziesiętnlca (Staro-zap.), Konstancji
19 P Konrada, Marcelego20 W Leona, Eustachego21 S Eleonory, Feliksa22 C Piotra, Małgorzaty23 P Piotra, Romany24 S Macieja A p„ Modesta
Tydz. 9
25 N SzeSćdziesiętnica (Mięsopu*stna)
26 P Wiktora, Nestora27 W Aleksandra, Gabriela28 S Teofila, Romana
1 C Albina2 p Heleny, Patria3 S Kunegundy. Tycjana
Tydz. 10
4 N Pięćdziesiątnica (Zapustna),Kazimierza
5 P Wacława, Euzebiusza6 W Perpetuy, Felicyty7 S Popielec, Tomasza8 C Wincentego, Dzień Kobiet9 P Franciszki, Grzegorza
10 S to Męczenników, Makarego
Tydz. 11
11 N I W . Postu, Koni- irtt>rr12 p Grzeerorza13 W Krvstvny, Bnż lny14 S Matyldy, Leona15 ~ C Klemensa. Longina16 P Izabeli. Zbigniewa17 S Gertrudy
Tydz. 12
18 N II W. Postu. Cyryla19 P Józefa, Bogdana20 W Aleksandra, Eufemii21 S Benedykta, Lubomira22 C Katarzyny. Emilii23 P Pelasii, Wiktorlana24 S Gabriela Arch.
Tydz. 13
25 N In w . Postu, ZwiastowanieNMP
26 P Teodora, Emanuela27 W Jana28 S Jana, Gontrama29 c Walentego Wiktoryny30 P Jana, Anieli31 S Balbiny, Kornelii
LIPIEC SIERPIER WRZESIEŃ
T y d z . 271 N in p o Z e s l . D u ch a S w „
P rz e n a jśw . K r w i P . Jezu sa , S a lin y
2 P N a w ied zen ia N M P3 W L eon a , A n a to la4 S T e o d o ra . S ebastiana5 C 3 r o c zn ica S a k ry b isk u p ie j,
J . Em . Bisfturia P ry m a sa6 P Ł u c ji , D om in ik i7 -S- C yry la 1 M e to d e g o
T y d z . 288 N IV p o Z es ł. D u ch a S w .,
E lżb ie ty9 P Z e n o n a
10 ■— 7 B ra ci M eczen n ik ów ,11 S C yp rian a , Olffi. P iu sa12 C Jana , W eron ik i13 P E ugen iusza . M a łgorza ty l ł S B o n a w e n tu ry , M a rce lin aT y d z . 2915 N V p o Z eś l. D u ch a S w .,
H enryk a16 P B en ed yk ta .. E u sta ch ego17 W A le k se g o , B o e d a n a18 S S zy m on a , K am ila19 C ^ W in cen tego20 P C zesław a , H ieron im a21 S P ra k s e d y , B e n e d y k ta-Tvdz. 3022 N V I DO Z e s ł. D u ch a S w ..
S w ie lo O d rodzen ia P o lsk i, M arii OTagdalenv, B o les ła w a
23 P A p o lin a re g o , L lb orlu sza24 W K ry s ty n y , K in g i25 S J ak u b a , K rzy sz to fa26 C A n n y . M iro s ła w y , G ra ży n y27 P A u re le g o , N atalii28 S W ik tora . In o ce n te g oT v d z . 3129 N V II p o Z es ł. D u ch a S w .,
M arty, O lafa30 P A b d on a i Z e n o n a31 W Ig n a c e g o , H elen y
1 S Piotra, Rocznica PowstaniaWarsz.
2 C MB Anielskiej. Alfonsa3 P Lidii, Nikodema4 S Dominika, Protazego
Tydz. 325 N VHI po Zesl. Ducha Sw.,
Oswalda6 P Urocz. Przemienienia Pań
skiego, Dominika7 W Kajetana, Donata8 S Cyriaka. Emiliana9 C Jana, Romana
10 P Wawrzyńca. Bogdana11 S Zuzanny. WłodzimierzaTydz. 3312 N IX po Zesł. Ducha Sw.,
Klary13 P HipoMta14 W Euzebiusza, Kaliksta15 S Wniebowzięcie NMP16 C Joachima. Rocha17 P Jacka. Julianny18 S Agapita, Heleny
Tydz. 3419 N X po Zesl. Ducha Sw., Bo
lesława20 P Bernarda, Samuela21 W Joanny22 S Nlenok. _,erca NMP. Tymo
teusza23 C Filipa. Apolinarego24 P Bartłomieja Ap.. Jerzego25 S Ludwika, Patrycji
Tydz. 3526 N X I po Zesl. Ducha Sw., Ze-
firyna27 P Józefa. Cezarego28 W Augustyna, Hermesa29 S Ścięcie Sw. Jana Chrzcicie
la, Sabiny30 C Feliksa i Adaukta31 P Rajmunda, Marka
1 S Męczenników Narodu Polskiego. Bronisławy
Tydz. 362 N x n po Zesł. Ducha Sw.,
Stefana3 P Szymona, Izabeli4 W Rozalii, Róży5 S Wawrzyńca. Justyniana, Do
roty6 C Zachariasza, Eugenii7 P Reginy. Melchiora8 S Narodzenie NMP. Hadriana
Tydz. 379 N Xni no Zesł. Ducha Sw.,
Sergiusza10 P Mlknła.la, Pulcherii11 W Teodory, Prota12 S Imienia NMP. Gwidona13 C Filipa, Eugenii14 P Podwyższenie Krzyża Sw.,
Bernarda15 S MB Bolesnej, NikodemaTydz. 38 ^16 N XIV po Zesl. Ducha Sw.,
Edyty17 P Franciszka. Justyny18 W Józefa, Ireny19 S Januarego20 C Eustachego i Tow. Męcz.2< P MufMisz-ł Ew., Ifigenii22 S MaurycegoTydz. 3923 N XV T,» z-^j. Ducha Sw., Li
na. Bogusława24 P Tekli. Gerarda25 W Ładyslawa, Aurelii26 S Cypriana, Justyna,27 C Kośmy i Damiana28 P Wacława29 S Michała Arch,Tydz. 4030 N UXVI po Zesł. .Ducha Sw*»
Hieronima ‘ ’ ' '
KWIECIEŃ MAI CZEtfWlEC
ry d z . 14 i W F ilip a i J a k u b a A p p .» S w ię- i P Fortunata.. (M iędz* D z ieńto P ra cy * 4 * . # D zieck a ) \ ;i N IV W . P ostu , G a ży n y 2 S A ta n a zego , Z y g m u n ta 2 S Sad ok a . M a rce lin y
2 P F ra n ciszk a , U rbana , W ład . 3 C N M P K r ó lo w e j P o lsk i3 W R yszard a 4 p M on ik i. F loria n a T v d z . 234 s Izyd ora , W a cła w a 5 s T e o d o ra5 c W in cen teg o , Iren y i N N iedz ie la p o W n ieb ow stą 6 p C elestyna , W ilh e lm a T vd z. 19 p ien iu . K lo ty ld y , L eszk a7 s R u fin a , C yria k a 4 P A le k sa n d ra , K w iry n a
« ' N n p o W ie lk a n o cy , Ire n y 5 W B o n ifa c e g oT y d z . 15 7 p D o m ice lli. L u d m iły 6 S N orb erta , A n to n ie g o
8 w S tan isław a, B e n e d y k ta 7 c R ob erta , P aw ła , W iesła w a89
1011
NPWS
V W . P ostu (M ęki P a ń sk ie j) M arii K le o fa so w e j. H u gon a M a k a reg o L eon a . F ilip a
9
10 [1
s
cp
G rzeg orza (D zień Z w y c ię stw a)Iz y d o ra ro ln .F ra n ciszk a , D zień H utn ika
8 V9 S
T yd z .
Mr»4 ->rd a, W i Ih ^ m a F e lic ja n a , P e la g ii
2312 c W ik tora , Z en on a 12 s N ereu sza , P a n k ra ce g o 10 N Z e s ł. DucH<i g w ., M a łgorza ty13 p P rze m y s ła w a 11 P B a rn a b y , P a u li14 s Justyna , W aleriana T yd z . 20 12 W Jana, O n u freg o
13 g A n ton ieg o . L u c ja n aTvrt7. IG 13 N H I no W ie lk a n o cy , S erw a 14 c B a z y le g o , M a rc ja n a
ce g o 15 p15 N P a lm ow a , B a z y le g o 14 P B o n ifa c e g o , D ob iesła w a 16 S J u sty n y . A lin ylfi P Ju lii, J oa ch im a 15 W Z o fi i17 W R oberta . A n ice ta 16 s U balda . Jana T yd z . 251819
gc
B o g u m iłyW . C zw artek . A d o lfa
1718
cp
S ław om ira . W eron ik i W en a n cju sza . F e lik sa 17 N U ro cz . T r ó jc y Ś w ię te j.
A d o lfa , L a u ry E fren la . M arka, E lżb iety20 p W . P ią tek , T e o d o ra 19 s P io tra
18 P21 s W. S obota , A n ze lm a 19 W G erw a zeg o i P ro ta ze g o
T y d z . 21 20 s S v tw °r iu sza , F lo re n ty n y ,T v d z . 17 ' Bofemy - c 11
20 N IV p o W ie lk a tiocv , B a zy le g o 21 c B oże C iało. A lo jz e g o , F e lic ji22 N W ie lk a n o c , Ł u k a sza 21 P T y m o te u sza , T eob a ld a 2? P Jana. P a u lin y23 P P o n ie d z ia łe k W ie lk a n o cn y ,
Jerzego . W o jc ie ch a.22'23
Ws
Julii, H e le n y D ezvdere& o, M ich a ła
23 s W an d y, Z en ęną
24 W G rzeg orza . F idelisa 24 c J oan n y . Z u za n n y T y d z . 2625262728
scps
M a rk a E w.. J arosław a KI eta, M a rce lin a '■
Z y ty . T eo fila W italisa. P aw ła
25 P26 S
T yd z.
G rzegorza . U rban a F ilip a , D zień M atki ,
22
24
25 2 fi
N
PW
II p r z ę ś l . D u ch a św .» Jana "C h rzcicie la Ł u c ji , P rosn era Jan a i P aw ła
N 27 g M P Niflust. P o m o c y .T y d z . 18 27 V rw> w fe lk * n o A v , B e d y W ład y sła w a
28 P A u gu styn a . F e lik sa 28 c Ireneu sza . L eon a29 N P rze w o d n ia , P a u lin y , 29 W D ni K rzy żo w e , B ogu s ław a 29 p P iotra i P a w ła A p p .,
R ob erta 30 g F elik sa . F erd yn a n d a S w ieto M orza30 P K a ta rzy n y , M arian a 31 c W n ieb ow stą p ien i? , P e tron e li 30 s L u c y n y . E m ilii
PAŹDZIERNIK LISTOPAD GRUDZIEŃ
i P R em ig iu sza , D a n u ty i c W szystk ich Ś w ięty ch 1 s N atalii, E lig iusza2 W A n io łó w S tró żó w , T e o fila 2 p D zień Z a d u szn y3 s T e re sy , G erarda 3 s H uberta , S y lw ii T yd z . 4945
cp
F ra n ciszk a z A sy żu P ła cy d a i T w o , M ęczen n ik .' ^ d z . 45 2
3-NP’
I A d w e n tu , B ib ia n y F ra n ciszk a . K sa w ereg o6 s B ru n on a , A rtu ra 4 N X X I po Zesł. D u ch a Sw., 4 W B a rb a ry . P iotra
41 5 PK aro laZ a ch aria sza , E lżb iety
5fi
sc S ab y ; K ry s ty n y
M ik o ła ja7 N X V II p o z e s ł . D u ch a S w ., 6 W L eon a rd a , S ew eryn a 7 p A m b r o ż e g o
A m b ro ż e g o 7 s A n to n ie g o , A d o lfa a s N iep ok a la n e P o cz ę c ie N M Pa P P e la g ii. B ry g id y 45 roczn ica W ie lk ie j R ew o M arii9 W A u gu styn a . D io n iz e g o 8
lu c ji P a źd z iern ik ow e ji a s F ra n ciszk a c W ik tora , G orffrvda T yd z . 50n c M a cierzyń stw a N M P, A ld o
n y .9
10Ps
T e o d o ra , U rsyna T ry fo n a , D z ień M łod z ieży 9 N n A d w en tu , L e o k a d ii i W a
le n i12 p M a k svm ilia n a , *Dzień W o j
sk a P o lsk ie g o * 46 10 P M arii. JuliiTytER 11 W D a m a zeg o . D a n ie la ’13 s E dw arda , T e o fila 11 JM X X II p o Z e s ł. D u ch a S w ., 12 S A lek sa n d ra . W alerego
- M a rcin a * •* i 13 C Ł u c ii . O tyliiT vd z . 42 12 P W itolda . B artłom ie ja 14 P Izyd ora . W en a n cju sza14 N X V III p o Z es ł. D u ch a S w ., 13 W S tanisław a, D y d a k a 15 s W aleriana , C e lin y
K a lik sta 14 s J óze fa . J u d yty15 P Jad w ig i, T e re sy 15 c A lb erta . L e o p o ld a T yd z . 51161718
Wsc
G erarda-M ałgorzaty . L u c y n y Ł uk asza Ew.
1617
ps
G ertru d yS a lom ei Polk i* D zień S tud en ta
16
17
N JlH I ‘ A d w en tu , E u zeb iu sza , A d e la jd y
P Ł azarza . O lim nii19 p P io tra z A lk an ta ry . P e la g ii 47 18 W G ra c ja n a . R u fina20 s Jana K a n tego , I re n y 19 g D ariu sza , U rban a
18 N x x m P<1 Z es ł. D u ch a Sw ., 20 C D om in ik a , T e o filaT y d z . 43 A n ie li, Gelaz.jusza 21 P T om a sza , A p ., A n a sta zeg o21 N X I X t>o Z e s ł. D u ch a 3 w .,
1920
PW
E lżb ie ty , H faksvm a F elik sa . A natola
22 s Z e n o n a , H o n o ra ty
22U rszu li, C elin y 21 S O fia row a n ie N M P ., Janu T yd z . 52P W o jc ie ch a . F ilip a i K ord u li sza. A lb erta23 W T e o d o ra . Ie n a ce g o 22 c Cpcviii_ S te fa n a 23 N IV A d w en tu , W ik torii
24 s R afa ła A rch . .. . 23 p K lem en sa 24 P W igilia B. N a rod zen ia , A d a 25 c C hryzanta , D arii 24 s Jan<* od K rzyża , F lo ry m a i E w y i ->126 p E w arysta i M arii 25 W B o że N arodzen ie . A n a sta z ji (27 s S ah in y. W in cen teg o 26 s S zczep a n a M ęczen n ik a ’
T y d z . 25 N
48 27 c Sw j a n a f A p . I"1 Ew.T yd z . 28 N
44X X p o Z es ł. D u ch a S w .,
X X IV ostatn ia p o Z e s ł. D u cha Sw ., K a ta rzy n y
2829
ps
M łod z ia n k ów . A n to n ie g o I T om a sza , D a w id a
C hrystusa A rcy k a p ła n a , 2G p K on ra d a , L eon ard a T yd z . 53S zy m on a i T a d e u sza A p p . 27 w W aleriana i E razm a29 p N a rcv za . Z e n o b iu sza 28 g 7<irfsl‘iw a 30 N N iedzie la w O k ta w ie B oże-30 w A lfo n sa , E dm u nda 29- © .SatW mlna. B ła ż e ja »/- i ga N ak oszen ia . E ugeniusza31 s Saturnina , A u gu sta 30 p. A n d rze ja A p ., J u sty n y 31 P S ylw estra , M elan ii
TOM NM CIW O+ROK XXXI Warszawa, styczeń 1962 r. Nr 1
Ks. dr A. NAUMCZYK
ŹRÓDŁA WIEDZY O JEZUSIE CHRYSTUSIEOprócz powszechnie znanych czterech ewangelii,
które w żadnym wypadku nie są biografiami Jezusa, lecz katechezami o swoistym charakterze i swoistym ujęciu, są jeszcze inne źródła, z których można się dowiedzieć o istnieniu, a czasem i nie tylko o istnieniu, Jezusa Chrystusa.
Do źródeł tych należą Dzieje Apostolskie, Listy Pawła, Piotra, Jana i Judy oraz Apokalipsa, tudzież o podobnycn nazwach utwory apokryficzne, agralony i logia. Wszystkie te księgi dorzucają do Ewangelii sporo nowych — jedne historycznych i prawdziwych, drugie zaś zmyślonych i niekiedy naiwnych — szczegółów. Wiele z nich świadomie wypacza postać i naukę Jezusa — są to pasma heretyckie, inne zaś wyrosłe na gruncie niewinnej choć płytkiej najczęściej pobożności, uzupełniają jedynie wiadomości ewangeliczne. Przyczyną powstawania tego rodzaju pism były często słowa samych ewangelistów np. J. 20, 30; J. 21, 25 lub Dz. Ap. 20. 35. Spośród najbardziej znanych w ymienimy Ewangelię w /g Hebrajczyków. Ewangelię e- bionitów, Ewangelię Egipcjan, Ewangelię Piotra, Ewangelię Tomasza, Dzieje Piłata z III w., Korespondencję między Abgarem, królem Edessy a Jezusem z IV w. (Hist, eccl. K. 13, u Euzebiusza. Apokalipsy, Listy i Didaskalia z V w.
Należy zaznaczyć od razu, że poza pismami kanonicznymi, wszystkie inne utwory apOKryticzne, logia i a- grafony przedstawiają bardzo lichy i niepoważny materiał, tak, że formowanie sądu o osobie i nauce Jezusa Chrystusa w oparciu o te źródła chybiałoby celu. Można by je porównać do naszych ckliwych dewocyj- nych . nowenn, opisów „cudownych" obrazów, lub kiepskich modlitewników, rojących się od naiwności uwłaczającej wprost niekiedy zdrowej i trzeźwej, jak przystało na katolicyzm, pobożności.
G. Ricciotti zestawił w swoim „Żywocie Jezusa" wiadomości pozaewangeldjne, zawarte jednak w księgach kanonicznych, a dotyczące osoby Jezusa Chrystusa i otrzymał tą drogą mały Jego życiorys. I tak, widać, że Jezus był prawdziwym człowiekiem (Rzym5, 15), który narodził się z niewiasty (Gal. 4.4). Był Żydem, potomkiem Abrahama (Gal. 3. 16), pochodził z pokolenia Judy (Hebr. 7, 14), z rodu Dawida (Rzym 1,3). Matka Jezusa nosiła imię Maryja (Dz. Ap. 1, 14), a Jezusa nazywano Nazarejczykiem (Dz. Ap. 2, 22: 10, 38). Jezus miał „bracd“ (1 Kor. 9, 5: Dz. Ap. 1, 14), z których jeden nazywał się Jakub (Gal. 1, 19). Jezus był człowiekiem ubogim (2 Kor. 8, 9), cichym i łaskawym (2 Kor. 10, 1). Przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela (Dz. Ap. 1, 22), po czym zebrał uczniów, z którymi pozostawał w ciągłym kontakcie (Dz. Ap. 1, 2122); dwunastu z nich nosiło miano apostołów, (Kor. 9, 5; 15, 5-7; Dz. Ap. 1, 13, 26), Jezus dokonał wielu
cudów (Dz. Ap. 10, 38). Raz ukazał się swym uczniom przemieniony chwalebnie (2 P 1, 16-18). Został zdradzony przez Judasza (Dz. Ap. 1, 16-19), przedtem jednak ustanowił Eucharystię (1 Korll, 23-25), gdy umierał urągano Mu (Rzym 15.3), ale On się modlił (Hebr. 5,7), był zrównany ze zbrodniarzami (Dz. Ap. 3,14). Śmierć jego nastąpiła za Heroda i Poncjusza Piłata (1 Tym 6,13; Dz. Ap. 3,13; 4,27; 13,28). został ukrzyżowany (Gal 3,1; 1 Korll 1, 13,23; 2,2; Dz. Ap. 2,36; 4,10) poza bramą miejską (Hebr. 13,12). Został pogrzebany (1 Kor. 15,4; Dz. Ap. 10,40) i ukazał się licznym osobom (1 Kor 15, 5-8 Dz. Ap. 1,3; 10,41; 13,31) po czym wstąpił do nieba (Rzym 8, 34; Dz. Ap. 1,2, 9-10; 2, 3334. Czegóż tu jeszcze brak? Wszak to zasadniczy schemat żywota Chrystusa. Nawet gdyby ewangelij nie było — to' pozostałe pisma Nowego Testamentu pozwalałyby nam poznać osobę i dzieło jakiego dokonał Jezus Chrystus.
Ale oprócz wymienionych źródeł chrześcijańskich posiadamy także inne, niechrześcijańskiego pocńodze- nia.
Na czoło wybija się świadectwo Józefa Flawiusza zawarte w jego „Starożytnościach11 (XVIII, 63-64). Świadectwo to brzmi następująco:
„Tegoż czasu był i Jezus, mąż mądry, jeżeli tylko niema o będzie nazwać go m ęnena, ponieważ ezvnił cuda, był nauczycielem tych, którzy z ukontentowaniem przyjmują prawdę: i pociągał do siebie wielu naśi.adowcow tak spośród Izraelitów iak i Pośród pogan. On był Chrystusem, którego chociaż Piłat za oskarżeniem przez znamienitsze osoby z naszego narodu skazał na śmierć krzyżową, jednakże ci, którzy Go umiłowali przedtem, nie przestali i wtenczas kochać Go. On też trzeciego dnia po swej śmierci pokazał się im znowu żywy podług orz^nowiedni Proroków, którzy tak to. jako i wiele innych godnych podziwu rzeczy przepowiedzieli o Nim. Od Jego imienia nazwana została sDołeczność chrześcijan, która istnieje aż dotąd", (przekład Jana Lippmana, Warszawa, 1829, językowo poprawiony).
Flawiusz jeszcze raz powraca do osoby Jezusa wtedy mianowicie, gdy w tychże „Starożytnościach" w księdze X X mówi o arcykapłanie Ananie, który za czasów Albina, jednego z prokuratorów za Nerona, „wezwał na zgromadzenie sędziów i stawił przed ich sąd Jakuba, brata owego Jezusa, którego zwano Chry* stusem, i innych niektórych, oskarżył ich o naruszenie prawa i skazał wszystkich na ukamienowanie11.
Te dwa świadectwa o Jezusie Chrystusie zawarte w pismach żydowskiego historyka, pochodzącego z rodziny kapłańskiej, urodzonego w Jerozolimie w r. 37 n.e. a piszącego swe dzieło w czterdzieści lat po śmierci Chrystusa, były, jak słusznie zauważył K. Kautsky.
w swoim „Pochodzeniu chrześcijaństwa",, wysoko cenione przez chrześcijan. Wszak są to świadectwa niechrześcijańskie, świadectwa Żyda-faryzeusza, mieszkającego w Jerozolimie, a więc posiadającego wiarygodne wiadomości o Jezusie. Świadectwo to winno mieć tym większą wartość, ponieważ Józef Flawiusz, jako Zyd, zgóia me miałby interesu pisania czegcuiolwieK pozytywnego na rzecz chrześcijan.
„.Niestety — pisze is.autsii.y — właśnie zbyt wysoka ocena Chrystusa przez pobożnego Żyda podała ten ustęp dzieła Flawiusza w poważną wątpliwość. Już w XVI w. zaatakowano prawdziwość tego świadectwa, "dzisiaj zaś jest rzeczą niewątpliwą, że mamy tu do czynienia z f a l s y f i k a t e m , zgoła nie pochodzącym od Józefa. Ustęp ten wprowadzony został w III wieku przez jakiegoś przepisywacza chrześcijańskiego, najwidoczniej urażonego milczeniem o Jezusie. Opowiada mnóstwo drobnych, niemal plotkarskich zdarzeń z życia Palestyny. Pobożny przepisywacz chrześcijański wyczuł, że brak notatki o Jezusie poważnie podaje w wątpliwość istnienie samego Jezusa lub co najmniej’ jego osobisty wpływ i znaczenie. Stwierdzenie tego lai- szerstwa stało się świadectwem przeciwko Jezusowi" {Pochodzenie chrześcijaństwa, W-wa 1950 r.).
Niestety Kautsky przesadził, uważając wspomniane ustępy za oczywiste falsyfikaty lub pobożną wstawkę jakiegoś bliżej nieznanego chrześcijanina, pragnącego w ten sposób przysporzyć chwały Bożej. Przeciwko Ka- utsky‘emu, należy podkreślić — nie ma po dziś dzień, a to dla braku źródeł porównawczych, żadnego dowodu, ani za, ani przeciw autentyczności omawianej w ypowiedzi Józefa Flawiusza,
2 równą szansą powodzenia można dziś mówić o fałszerstwie, jak i o autentyczności Flawiuszowego świadectwa o Jezusie. Na jakiej jednak podstawie Kautsky upiera się przy interpolacji z wieku III? Gdzie są dąne potwierdzające tę hipotezę? Czy milczenie pod tym względem Oryginesa lub innych pisarzy chrześcijańskich jest dostatecznym argumentem by obalić świadectwo Flawiusza? Kautsky wydaje się być nieświadomym tego. że apologeci pierwszych wieków chrześcijaństwa bronili osoby Jezusa nie jako istniejącego lub nieistniejącego historycznie, lecz jako mesjasza i Syna Bożego — z punktu widzenia teologicznego — stąd argumenty historyczne zostawiali na boku, gdyż nie były zgoła potrzebne. W istnienie Jezusa Chrystusa nikt nie wątpił, istniały wątpliwości i rozbieżności poglądów co do charakteru osoby Jezusa: Bóg czy człowiek? Mesjasz czy zwodziciel? Rzetelny naukowiec będzie rzecz całą roztrząsał obiektywnie i nie będzie hipotez podawał za pewniki, byleby tylko tą drogą osiągnąć zamierzony przez siebie cel. jak to uczynił K. Kautsky wprowadzając swym pseudodowodzeniem wiele zamieszania w umysłach i mniej lub zgoła nie przygotowanych do roztrząsania tego zagadnienia czytelników.
Jeżeli mowa o Józefie Flawiuszu, nie sposób pominąć milczeniem innych źródeł żydowskich. Do tych należy przede wszystkim Talmud. Co Talmud mówio Jezusie Chrystusie? Ujmując odpowiedź na to pytanie zwięźle można by powiedzieć, że mówi bardzo mało. Ton, jakim się tam mówi o Jezusie, jest lekceważący,' a określenia Jego osoby wprost ubliżające (np. bękart. głupiec itp.). Aż dziw. że osoba niehistoryczna, człowiek, jak chcą Kautsky. Ranowicz i Wipper, który nigdy nie istniał jak tylko w umysłach i chorej na pobożność imaginacji chrześcijan — jest tak gwałtownie zwalczany przez Talmud. Nie ma w Talmudzie osobnego traktatu o Jezusie, czy osobnego rozdziału (wynik dobrze znanej tym co Talmud cz3Ttali chaotycz- nnści, cechującej to kompilatorskie dzieło) ale za to roi si? od złośliwych, pełnych jadu i nienawiści uwag o Jezusie Chrystusie, rozsianych po wszystkich niemal trpktsits^łi. (Trzeba tu dla tvch. którzy Talmudznają tylko z nazwy, że Talmud Babiloński jest objętościowo większy pięciokrotnie od Biblii).
Zbierając w jedno wypowiedzi Talmudu o Jezusie widzimy, że jest to Jezus Nazareński, syn Maryi fryzjerki i niejakiego Pantery lub Stady. Uczył się magii w Egipcie, przy pomocy której zwodził później prosty lud. Kuglarskie sztuczki i buntowanie tłumu stało się powodem zasądzenia go na śmierć przez ukamienowa
nie i powieszenie na szubienicy, co wykonano w dzień przygotowania do święta Pascny. Obecnie jest w pieKle zanurzony w kipiącym Dłocie. inlormacje taimudyczne, dotyczące osoby Jezusa nieaaieKO oaoiegają od T o l e a o m J es z u a, kuisującycn w róznycn weisjacn od czasów Ceisusa, aż po IX wiek.
Z kolei przypatrzmy się świadectwu historyków rzymskich.
Un.oło roku 112 pisał P l i n i u s z M ł o d s z y do Trajana ust, w Którym wspomniał, że w zarządzanej przez siebie prowincji. Bitynii, istnieją liczni chrześcijanie, którzy w pewne dni przed świętem zbierają się. by śpiewać pieśni Chrystusowi jako Bogu. (Ep.X.96).
W roku 116 ukazały się „Roczniki" T a c y t a . W rozdziale XV, 44 czytamy:
„Przeto na stłumienie wieści (jakoby Neron kazał podpalić Rzym) podemknął winowajców i najpotworniejszymi mękami dręczyć kazał, których dla zbrodni nienawistnych, gmin cnrześcijanami nazywał. .Początkiem imienia tego Chrystus, który za panowania Ty- beriusza od prokuratora Ponckiego Piłata na śmierć skazany. Potłumiony na czas szkodliwy zabobon znowu wybuchnął nie tylko w żydowskiej ziemi, kędy się to zło wylęgło, lecz w Rzymie samym, gdzie wszystkie zewsząd szkarady i sromoty cenę i przytułek mają. Sen wylano najprzód tych, którzy tę wiarę wyznawali, a za wydaniem niezmiernej liczby towarzyszów nie tak0 podpał miasta jako raczej o nienawiść ku narodowi ludzkiemu przekonano. Przydane do zguby urągowiska: ażeby jedni odziani w zwierzęce skóry szarpaniem psów ginęli, drudzy na krzyż wbici albo paleni za ustąpieniem dnia, miasto Kagańców, nocne ciemności rozświecali. Na ten widok ofiarował Neron ogrody swoje, gdzie wyprawując cyrkowe igrzysko latał pomiędzy gminem w stangrecym odzieniu albo konie z woza uganiał. Skąd lubo ku winnym i gardła wartym powstawała litość, jakby nie dla publicznego użytku, lecz dla ukontentowania jednego okrutnika ludzi skwarzono" (Przekł. Ad. St. Naruszewicza. W-wa 1804).
Świadectwo Tacyta znajduje swe potwierdzenie u S w e t o n i u s z a , który w napisanej przez siebie ok. r. 120 historii panowania Nerona, mówi, że chrześcijanie zostali poddani za Nerona torturom i że byli to ludzie „wyznający nową zbrodniczą religię" (Nero 16).
Jest jeszcze list Hadriana z r. 125 do Minucjusza Fundana, prokonsula Azji Mniejszej (Hist. eccL IV. 9)1 inne pomniejsze świadectwa, we wszystkich brak wyraźnego stwierdzenia imienia Jezus — wszyscy mówią tylko o Chrystusie, lub Chrestosie.
Mógłby wiec ktoś zapytać: jaK to, tak mafo znanym był Jezus? Czyżby w 100 roku naszej ery jeszcze nie należał do postaci znanych w całym ówczesnym świecie?
Aby na to pytanie odpowiedzieć, należy przenieść się w odległą o 1900 lat epokę. Należy zdać sprawę z tego, że ruch religijny zainicjowany przez Jezusa z Nazaretu, a kontynuowany przez Apostołów i uczniów nie był ruchem wyjątkowym. Nowości religijne ogłaszano raz po raz w różnych krajach Wschodu. Panteon bóstw oficjalnie uznanych składał się z setek imion. Wielkie wydarzenia historyczne, które wstrząsały światem nie stwarzały warunków sprzyjających kontemplacji ruchu zainicjowanego gdzieś w odległej i mało znaczącej prowincji jaką była Palestyna. Naito naród, z którego wywodził się Jezus Chrystus nie należał już wówczas do narodów łubianych i szanowanych. Żaden z ówczesnych historyków nie zaprzątał swej uwagi obszerniejszymi relacjami o Jezusie, bo najpierw niewiele o Ni-m wiedział, a następnie nie stały relacje o Jezusie i chrześcijanach ~ve właściwej proporcji do omawianych zagadnień o znaczeniu światowym. Czymże były owe kilkadziesiąt kościołów lub gmin. które około roku setnego naszej ery skupiały w szeregach wyznawców Jezusa plus minus 100.000 ludzi rozsianych w posiadłościach rozległego Imperium Romanum? Nadto wyznawcy Jezusa otaczali się tajemnicą, kon- spirowali się. Nie każdy miał dostęp do doktryny, którą wyznawali — powiedzmy szczerze — doktryny nie bardzo -wykrystalizowanej, uchodzącej w powszechnym mniemaniu za mutację ekskluzywnego judaizmu, doktryny oficjalnie nie uznanej, prześladowanej za cechy ponadczasowoścL
X POSŁANNICTWO
Jeżeli powyższe momenty brać pod uwagę — to w ydaje się być rzeczą w pełni naturalną, iż wzmianek o Jezusie i o Jego wyznawcach nie ma za dużo w źródłach pozabiblijnych, świeckich. Nie może to jednak w żadnym razie świadczyć ani o późniejszym pochodzeniu chrześcijaństwa, ani o innym niż przyjmuje bibiistyka otcresie pocnodzenia chrześcijaństwa, ani o innym niż przyjmuje biblistyka okresie pochodzenia Ksiąg biblijnych Nowego Testamentu. Argumentem ex silentio. którym tak chętnie posługują się Kautsky, Wipper i Ranowicz w swoich publikacjach nie ma siły kontrargumentu mającego obalić krytyczne stanowisko biblistów katolickich i starokatolickich w poglądzie na historyczność osoby Jezusa i okres pochodzenia Pism
Nowego Testamentu, zwłaszcza, że stanowisko bibll- stów popiera rozbudowana dziś i rozwijająca się wciąż archeologia.
LITERATURA PODRĘCZNA
K a u tsk y K a ro l, P o c h o d z e n ie ch rz e śc ija ń stw a , W -w a , 1950, s tr . 408.
W ip p e r R . J ., P o w sta n ie lite ra tu ry ch rz e śc ija ń sk ie j, W -w a , 1950, str . 323.
D ą b ro w sk i E ugen iusz, P ro b le m a t C h rystu sa w e w s p ó łczesn e j literatu rze k a to lick ie j, P ozn a ń 1950.
R osia k P ., C hrystus 1 h istor ia , P rzeg l. P o w sz . 5/6 (1951 r.), s. 317—346.
U rban J ., T a cy t 1 J ó z e f F la w lu sz o C h rystu sie , W iara 1 ż y c ie 2, (1938), s . 34—38.
Ks. mgr SZCZEPAN WŁODARSKI
CZY ŚW. IRENEUSZ UZNAWAŁ NIEOMYLNOŚĆ PAPIESKĄ?
W obronie infallibilizmu papieskiego rzymskokatolicka teologia największy nacisk kładzie na świadectwo św. Ireneusza, roztrząsającego zagadnienie nieomylności Kościoła ex professo. W trzeciej księdze jego traktatu „Adversus haerses” , napisanego pod koniec Ii-go w., czytamy następujące słowa: „Lecz ponieważ byłoby bardzo długo w tym dziele wyliczać sukcesje wszystkich Kościołów, zawstydzimy tych wszystkich, (innowierców)... wskazawszy na tradycję i wiarę dochodzącą do nas przez sukcesje biskupów największego, najstarszego i wszystkim znanegc Kościoła założonego i ukonstytuowanego w Rzymie przez dwóch najsławniejszych Apostołów Piotra i Pawła. Potrzeba, by do tego to Kościoła dla znaczniejszego pierwszeństwa schodził się cały Kościół, to jest ci wierni, którzy są wszędzie, w którym to (Kościele), ci, którzy są wszędzie, zachowana jest ta tradycja, która jest od Apostołów” .1)
Na potrzebe wykorzystania tego ustępu dla doktryny o nieomylnym papiestwie zwrócił już uwagę w X VII w. jezuita, Robert Bellarmino, kardynał, gdy pisał: ..Ireneusz udowadnia, że możemy zawstydzić wszystkich heretyków nauką Kościoła rzymskiego, ponieważ potrzeba, by do tego to Kościoła wszyscy się schodzili; od niego zależeli, jako od głowy i źródła; a zatem potrzeba, by jego nauka była apostolska i prawdziwa” .2) Za tym poszli skwapliwie wszyscy inni rzymskokatoliccy teolodzy i w ten sposób św. Ireneusz stał się podstawowym świadkiem papieskiej nieomylności.
Wszystkie osiągnięcia na tym polu podsumowuje poznański teolog, ks. dr Wł. Spikowski, który w swej pracy doktorskiej (wydanej po francusku) stara się trzymać wszelkich zasad naukowości. Na uwagę zwłaszcza zasługuje ostrzeżenie, by przy opracowywaniu tego tekstu unikać anachronizmu, czyli dopatrywania się w słowach Ireneusza pojęć wypracowanych wiele wieków później, gdyż Ireneusz nie był teoretykiem. Zdaniem ks. Spikowskiego, piewszoplanową myślą biskupa z Lionu jest to, by Kościołowi rzymskiemu przyznać ogólnie to samo miejsce wśród Kościołów, jakie Piotrowi i Pawłowi należy się pośród innych Apostołów.3)
Tenże sam autor, zbierając wszystkie swe uwagi na temat tekstu Ireneusza, pisze: „Bez wątpienia, w stosunku do precyzji nowoczesnej doktryny o władzy papieskiej, teologia św. Ireneusza jest podwójnie niższa: Najpierw mówi raczej o Kościele rzymskim, niżo samym jego szefie, a sam autorytet tego Kościoła nie jest wyraźnie związany z władzą, którą otrzymał św. Piotr od Chrystusa. Biskup lioński nawet się nie zajmuje przyznaniem założenia Kościoła rzymskiego wyłącznie św. Piotrowi, którego rola — że tak powiemy — jest nierozdzielna od roli św. Pawła” .4) Mimo
krytycyzmu ks. Spikowski podpisuje się bez zastrzeżeń pod znaną nam rzymskokatolicką interpretacją słów św. Ireneusza, a nawet w niektórych momentach zdradza pewien stopień naiwności.
I tak stara się wytłumaczyć św. Ireneusza, że do św. Piotra doczepił św. Pawła, bo „taki był zwyczaj w jego epoce” 5), ale ni słowem nie wspomina, że niektóre kodeksy wymieniają najpierw św. Pawła, a za nim św. Piotra.6) Wyjaśniając oratorskie zwroty o rzymskim Kościele, jako „największym” , „najstarszym” i „wszystkim znanym” — powiada, że „największy” to znaczy o największym prestiżu, najstarszy — to tylko „bardzo stary, bo św. Ireneusz oczywiście wie dobrze, że inne Kościoły, np. jerozolimski i antiocheński, powstały przed Kościołem rzymskim” . W ten sposób ks. Spikowski poprawia tłumaczenie łacińskie, co jest tym bardziej łatwe, że zaginął oryginalny tekst grecki traktatu Ireneusza. Czy nie można przypuścić, że i tłumacz — chyba jakiś „theologus Romanus” — mógł ulec pokusie podobnego poprawienia biskupa z Lionu?
Chęć poprawienia łacińskiego tłumacza omawiani autor zdradza przy komentowaniu Ireneuszowych słów: „in qua semper ab his' qui sunt undiąue consęr- vata est ea quae est ab apostolis traditio". Najpierw przyznaje, że według istniejącego tekstu „ogólnie można ująć myśl tu zawartą w ten sposób, że tradycja Kościoła rzymskiego utożsamia się z tradycją Kościoła Powszechnego” .7) Czy wynikałoby z tego, że zdaniem św. Ireneusza, dlatego trzeba się trzymać nauki rzymskiej, że ona się zgadza z nauką Kościoła Powszechnego, a nie odwrotnie. Ponieważ jednak taka myśl nie odpowiada założeniom teologii rzymskokatolickiej, ks. dr Spikowski powiada, że tutaj należałoby tekst tłumaczenia łacińskiego poprawić tak, by to tłumaczenie odpowiadało papieskiej nieomylności. Mianowicie, zamiast łacińskiego wyrażenia „ in . qua” , powinno bvć „in quo“ rozumiane jako „dlatego", czyli, że wtedy Ireneusz uczy, że cały Kościół musi się zgadzać koniecznie z Kościołem rzymskim, dlatego, że zachowuje tradycję apostolską" — co znaczy, że cały Kościół Powszechny tej tradycji nie ma, posiada ją tylko wyłącznie Kościół w Rzymie. Poznański prezbiter oczywiście waha się, czy byłoby rzeczą godziwą tak zmieniać tekst, ale powiada, że znaleźli się już tacy, co takich skrupułów nie mieli, jak np. Griesbuch i H. Koch.8)
Tego rodzaju zamachy na tłumaczenie łacińskie przyczyniają się do ogólnej nieufności co do tego tłumaczenia. Autor dyssertacji „De authentia librorum Irenaee Adversus haerses” , niejaki Chr. Guil, Fr. Wal- chius, chociaż nader szczegółowo rozprawia o autentyczności Ireneuszowego traktatu, ni słowem nie wspomina, kiedy było dokonane tłumaczenie łacińskie, ani
POSŁANNICTWO 3
też nie zajmuje się kwestią jego wierności.8) Natomiast ks. dr Spikowski stawia sobie pytanie: „Czy tekst łaciński daje wiernie tłumaczenie oryginału” .10) I — jak już widzieliśmy — jest zdania, że tego nie daje bo zbyt niejasno uczy o papieskiej nieomylności. Na tej samej podstawie i nam woLio powątpiewać0 wierności owego tłumaczenia, lecz nie dlatego, że mówi o Rzymie za mało, lecz właśnie za dużo. Mamy zresztą na to dówód w porównaniu tekstu łacińskiego z tekstem greckim pewnego fragmentu, przekazanego przez Euzebiusza,11) a tyczącego się Kościoła w Rzymie. W tekście łacińskim czytamy, że Apostołowie „przekazali Linusowi biskupstwo mającego być zarządzanym Kościoła” , natomiast tekst grecki mówi, że „Linusowi przekazali dozór nad służbą (leiturgia)1 nie ma słowa „Kościół” .12)
Jednakże nie musimy naśladować rzymskokatolickich patrologów w powątpiewaniu o intencjach tłumacza, przezwanego „incautus interpres” .13) Drobiazgowa analiza poszczególnych słów tylko sprawę zaciemnia i na plan dalszy odsuwa właściwą myśl tekstu i jego autora.14)
Na tekst Ireneusza należy spojrzeć jako na część całości, a nie na całość samą w sobie. A i samego Ireneusza należy również umieścić w jakiejś epoce historycznej, a nie patrzeć się jak na samotny, nieomylny filar dźwigający w pojedynkę cały Kościół Powszechny.
Najpierw więc przypomnijmy sobie, że św. Ireneusz pisał na Zachodzie, w Galii, która nie mogła się poszczycić posiadaniem u siebie stolicy apostolskiej, czyli gminy kościelnej, założonej przez któregoś z Apostołów, która by miała słuszną podstawę do pierwszeństwa, wyższości (principalitas) nad pozostałymi gminami kościelnymi. Na całym Zachodzie była tylko jedna gmina i to w samej stolicy olbrzymiego imperium, w Rzymie. Tutaj Kościół założył św. Paweł, tutaj, jak niosła gminna wieść, poniósł śmierć męczeńską najstarszy i najenergiczniejszy z Apostołów, św. Piotr. Do Rzymu spieszyli też wszyscy here- zjarćhowie, szukający w tamtejszym wielojęzycznym proletariacie zwolenników. Do stolicy świata udawali się prawowierni biskupi, by ostrzec Kościół rzymski przed dawaniem wiary i poparcia zbiegłym tam innowiercom, a równocześnie, by porównać swoje zasady wiary z zasadami pielęgnowanymi w Rzymie.
Sw. Ireneusz również odwiedził Rzym, był pod wrażeniem wzrostu tamtejszej gminy kościelnej, a zwłaszcza nigdzie nie spotykanej liczby wiernych, badał tamtejsze zasady wiary i sukcesję apostolską, tam też spotkał się z samymi herezjarchami, którym wypowiedział wojnę. Orężem najskuteczniejszym nie było dlań mało znane i słabo rozpowszechnione Pismo św., lecz tradycja apostolska, będąca zresztą podstawą dla Pisma św. Zwalczając herezjarchów uzasadniał, że nie mają racji, bo czego innego uczy apostolska tradycja, wiernie przechowywana przez Kościoły apostolskie. Biskup lioński zna niewiele takich Kościołów. Wymienia tylko te, które sam widział osobiście, tj. Rzym, Smyrna i Efez. Przemilcza zupełnie Jerozolimę, Antiochię, Aleksandrię czy inne Kościoły wymieniane w Listach i Dziejach apostolskich, a Więc niewątpliwie apostolskie Kościoły. Jest to zresztą zupełnie zrozumiałe, że pisząc dla herezjarchów w Rzymie, nie będzie ich odsyłał do nauki apostolskiej w Kościele jerozolimskim, antiocheńskim czy cypryjskim. Jeżeli zaś normą i regulatorem pra- wowierności dla chrześcijan Italii, Galii czy Hiszpanii ma być gmina rzymska, to należy jej nadać taki autorytet, by skutecznie mogła wpływać i zwalczać ihnowierców. Stąd epitety w rodzaju: „Kościół największy, najstarszy i wszystkim znany” , stąd też nadanie mu „znaczniejszego pierwszeństwa” , przemawiającego do wyobraźni „tvch wiernych, którzy są wszędzie” , w Italii, Germanii, Hibernii czy Galii. Kościoły w tych kraiach koniecznie powinny si" zgadzać z Wyznawcą w Rzymie. Jeżeli zaś chodzi o Azję, to tam podobne stanowisko jak Rzym, zajmują apostolskie Kościoły w Efezie i Smyrnie.15)
Rozumowanie św. Ireneusza nie jest czymś niezwykłym, odosobnionym i wyjątkowym w eklezjologii patrystycznej. Zresztą, gdyby było odosobnione, nie miałoby prawie żadnego znaczenia w myśl zasady:
„Świadectwo jednego albo dwóch Ojców w rzeczach wiary albo moralności nie daje jeszcze pewności, lecz tylko prawdopodobieństwo11.16) Wybitny apologeta i dogmatyk rzymskokatolicki, ks. dr Maciej Sieniaty- cki, jest zdania, że „Ojcowie pojedynczo wzięci nie są nieomylni ani nie otrzymali od Kościoła takiej aprobaty, żeby za ich zdaniem trzeba koniecznie iść” .17) Za zdaniem Ireneusza jednak trzeba iść, bo podobnie, jak on, na tradycję Kościołów apostolskich zapatrywali się wszyscy prawie pisarze z pierwszych czterech wieków chrześcijaństwa, a zwłaszcza tacy pisarze z Kościoła Zachodniego, jak Tertulian, Cyprian, Optat, Hieronim, Ambroży i Augustyn, których poglądy omówiliśmy w poprzednich rozdziałach. Charakterystyczny zwłaszcza jest Tertulian, współczesny Ireneuszowi i zwalczający tych samych co on heretyków. Jak już wyżej18) zaznaczyliśmy, Tertulian zaleca — podobnie jak Ireneusz — trzymanie się nauki Kościołów apostolskich, ale wymienia ich nierównie więcej, niż biskup lioński i wyjaśnia, co to znaczy Ireneuszowe „convenire” czyli „schodzenie się” do jakiegoś Kościoła Apostolskiego. Pisze: „Nuże więc... przebiegnij Kościoły apostolskie... Najbliższa ci Acha- ja” — masz Korynt. Jeżeliś niedaleko Macedonii — masz Philippos, masz Saloniki. Jeżeli możesz jechać do Azji masz Efez. Jeżeli przynależysz do Italii, masz Rzym, skąd i na nas (Afrykańczyków) spływa autorytet apostolski".19).
Przy omawianiu eklezjologii Optata- i Augustyna podkreśliliśmy, że w ich czasach, tj. w IV wieku, już nie wystarczało zgadzanie się z najbliższym Kościołem apostolskim, bo wymagano jeszcze utrzymywania łączności z wszystkimi Kościołami na całej kuli ziemskiej, a zwłaszcza — jeśli chodzi o Afrykę i inne K ościoły Zachodu — z Kościołami wschodnimi.
Dowodem, że i św. Ireneusz miał takie poglądy, jest wyliczenie obok Rzymu, Kościołów w Smyrnie i Efezie, jest też cała jego nauka o nieomylności Kościoła. Wszak to biskup lioński jest wynalazcą terminu „charisma veritatis” — charyzmat prawdy, czyli to samo co przywilej nieomylności. Któż to — jego zdaniem jest wyposażony w ten charyzmat — czy tylko biskup rzymski? Bynajmniej. Sw. Ireneusz przyznaje go wszystkim biskupom mającym sukcesję apostolską, a o Rzymie ani wspomni20.) Uczy najwyraźniej, że nie jakiś jeden biskup, ale wszyscy biskupi, cały episkopat jest „dziedzicem prawdy” .21)
Narzucanie więc św. Ireneuszowi nauki o wyłącznej nieomylności jednej gminy kościelnej jest anachronizmem, jest gwałtem na eklezjologii tego pisarza, dyktowanym doktrynalnymi założeniami, zrodzonymi kilka wieków później. W takim stanie rzeczy miał całkowitą rację biskup francuski, największa sława kaznodziejska X V II wieku, Bossuet, twierdzący, że wg św. Ireneusza nauczanie Kościoła rzymskiego nie jest wyłącznym źródłem, lecz jedynie częścią, chociaż wybitną (egregium specimen) tradycji powszechnej, która jest jednym najwyższym autorytetem.22)>) A d v . haer. 1. 3, o . 3, n . 2. (P .G . 7, 848)J) R . B e lla rm in o , w y d . cy t . t. I, s. 5703) L ad islas S o ik o w sk i. La d o c tr in e d e l ‘E glise dans S aint
Iren śe , Strastoourg 1926, s . 91. ł ) T a m że ś . 97. s) T a m że , s. 83, u w . 23 «) M ignę, P .G . 7, 848, u w . 577) Tj. S p ik o w sk i, w y d . cy t. s . 968) T a m że ,») M ignę, P .G . 7, K o l. 382-404
10) S p jtłow sk i w y d . c y t . s. 78 « ) H . E. m , 2.« ) A d v . h ear. 1. 3, c . 3, n . 3 (P .G . 7, K o l. 849),3) T a m że , K o l. 934 u w . 34>4) P or . S p ik o w sk i w y d . cy t. s . 84-91 - d o m y s ły c o d o zna
czen ia s łó w „ p o t io r p r in c ip a lita s " . M oże to b y ć w y ż s z o ś ć k oście ln a h o n o ro w a , a le ró w n ie d o b rz e w y ż s z o ś ć cy w iln a . T a k p rzyp u szcza ca łe g r o n o rz y m s k o k a to lick ich p a tr o lo gów .
” ) P o r . E uzebiu sza H. E. V , 24 (P O K t. 3, P o z n a ń 1927 s. 241 n .) gd^ie c v tu ' r % lrf>neus.7a, w zv w a -a ^ e so W ik tora . b y n ie p o tę p ia ł K o ś c io ła a z ja ty ck ie g o za o d m ie n n y z w y cza j św ię tow an ia P a sch , a ja k o r a c ję p o d a je to , że w sza k o n e trz y m a ła s ię s w o je j t ra d y c ji , r ó w n ie d o b re j, ja k tra d y c ja rzym sk a
18) Kś. d r J. C zu j. P a tro log ia , dz. cy t., s. 917) K s. d r M. S ien ia tyek i, A p o lo g e ty k a , K ra k ó w , 1932, s. 372 “ ) P atrz s. (26)ls) D e p ra escer , h a er., c . 36 (P .L . 2, 58 n .)W) A d r. h aer. l .IV . c . 26 n . 2 (P .G . 7, 1055)» ) T a m że , l . m , 3. 3 (K o l. 849)B) B ossu et, O eu vres e o m p lśtes . P a ris 1865 t . 28. D efensio-
d e c le ra tio n ls c le r i ga lllca n i, p ora m , l .X « c . 14, s. 289.
4 POSŁANNICTWO
Ks. LUDWIK WEGENER
SZÓSTY SOBÓR EKUMENICZNYKONSTANTYNOPOL (680)
ODŻYCIE SPORÓW TELETYCKICH
Zawieszeniu broni między monoteletyckim Wschodem a dyoteletyckim Zachodem (patrz poprzedni numer „Posłannictwa” ) położył kres dopiero cesarz Konstantyn IV Pogonat (668—685). Zawarłszy w roku 678 pokój z Arabami i Awarami (dzisiejsze Węgry), zapragnął uporządkować wreszcie sprawy wewnętrzne. W tym celu wystosował pismo do patriarchy rzymskiego (papieża) Domnusa (676—678), prosząc go o przysłanie do Konstantynopola „posłów uczonych i pełnomocnictwami obdarzonych” dla podjęcia pertraktacji teologicznych z patriarchami wschodnimi; zapewniał tym posłom pełną swobodę wypowiedzi i bezpieczeństwo osobiste oraz polecił swemu egzarsze w Italii dostarczyć im okrętów i ochrony militarnej.
List cesarski do Domnusa dotarł już do rąk jego następcy Agatojia (678—682). Ten przed udzieleniem wiążącej odpowiedzi postanowił zasięgnąć rady swoich metropolitów i biskupów. Zwołane w tym celu synody w Mediolanie i .Heathfield oraz wielki synod zachodni odbyty w Rzymie (680) wykazały jednomyślny dyoteletyzm biskupów zachodnich. . Na synodzie rzymskim postanowiono wysłać do Konstantynopola delegację złożoną z trzech biskupów, dwóch kapłanów, jednego diakona i subdiakona, zaopatrując ich w pisma od Agatona i synodu.
W pismach tych Agaton i biskupi Kościoła Zachodniego przepraszali cesarza, że nie mogą przysłać żądanych uczonych mężów, gdyż duchowieństwo zachodnie, żyjąc wśród barbarzyńców i utrzymując się ż pracy własnych rąk, nie ma czasu ani możliwości oddawać się naukom, zapewniali go jednak, że delegacja ich jest w sprawach wiary „dobrze poinformowana” . List Agatona zawierał ponadto symbol wiary, prezentujący dyoteletyckie stanowisko Zachodu i zaczynający się od słów: „Wraz z dwiema naturami wyznajemy w jednym Panu Naszym Jezusie Chrystusie dwie naturalne wole i dwie naturalne operacje (energie)” .
Delegacja przybyła do Konstantynopola na początku września 680 roku, gdzie została uroczyście przyjęta przez cesarza, duchowieństwo i lud. Jut. 10 września cesarz skierował do patriarchy konstantynopolitańskiego Jerzego („patriarchy ekumenicznego” ) pismo znane pod nazwą Sacra. „Jerzy winien zwołać do Konstantynopola — pisał cesarz — wszystkich metropolitów i biskupów swojego Kościoła, aby z Bożą pomocą zbadali troskliwie dogmat o wolach i energiach w Chrystusie. Winien też zawiadomić o tym Makarego, patriarchę Antiochii, który ze swej strony ma wezwać metropolitów i biskupów swojego Kościoła, aby udali się do Konstantynopola. Już dawno napisaliśmy w tej sprawie do Domnusa, najświąto- bliwszegó Ojca starego Rzymu, i jego następca świątobliwy Agaton przysłał nam swoich przedstawicieli, kapłanów Teodora i Jerzego oraz diakona Jana, zaś synod rzymski przysłał trzech biskupów z wieloma innymi duchownymi i mnichami. Wysłannicy ci przybyli do Konstantynopola i doręczyli nam listy, którymi ich obarczono” .
SOBÓR OBRADUJE
Obrady szóstego soboru ekumenicznego rozpoczęły się dnia 7 listopada 680 roku w sali Trulion (Kopulastej) pałacu cesarskiego w Konstantynopolu i trwały do 16 września 681 roku, obejmując 18 posiedzeń. Po ostatniej sesji na dokumentach soborowych złożyło swe podpisy 174 patriarchów, metropolitów i biskupów, bądź ich pełnomocników. Obradom soboru przewodniczył sam cesarz.
Pierwsze siedem sesji zeszło głównie na odczytywaniu Patriarcheionu, tj. księgi z dokumentami po
przednich soborów ekumenicznych, oraz cytatów z Ojców Kościoła, przedłożonych przez obydwie strony, jako materiał dowodowy.
Na ósmej sesji w dniu 7 marca 681 roku, gdy sytuacja zdawała się być bez wyjścia, wstał Teodor, biskup Maliteny, i przepraszając sobór za to, że on chorikos (nieuczony wieśniak) ośmiela się zabierać głos, prosił o odczytanie pisma o następuiącej treści; „Ponieważ każda ze stron cytuje świadectwa z Ojców, a pięć soborów ekumenicznych nie określiło jakiejś liczby w nauce o Wcieleniu, z wyjątkiem zasady dwóch natur w jedności osoby, należy przy tym pozostać i nie przyznawać racji żadnej ze stron, nie głosząc ani jednej, ani dwóch energii, ani jednej, ani dwóch w ól” .
Takie rozwiązanie sprawy nie podobało się jednak zarówno cesarzowi, jak i Ojcom soboru. Cesarz zdecydował się oddać głos zwolennikowi monoteletyzmu, patriarsze antiocheńskiemu Makaremu, aby w sposób ścisły i ostateczny zdefiniował punkt widzenia strony wschodniej.
Makary zabrał głos i oświadczył, że dyoteletyzm jest teologicznie nie do przyjęcia, gdyż oznacza dzielenie Chrystusa na dwoje. „Wszystkie działania w Chrystusie — mówił — zarówno boskie, jak i ludzkie mają jednego i tego samego sprawcę: Chrystusa. Jest rzeczą niemożliwą, by w jednym i tym samym Chrystusie, naszym Bogu, istniały jednocześnie dwie wole sobie przeciwstawne albo dwie wole sobie podobne. Ożywiająca nauka świętych Ojców uczy nas bowiem, że ciało Pana, ożywione duszą rozumną, nigdy z samego siebie, ani z własnego impulsu przeciwstawnego zjednoczonemu z nim hipostatycznie Logosowi, nie spełniało fizycznego ruchu; spełniało go jedynie wtedy i w taki sposób, w jaki chciał Bóg Logos. Taka jest nauka świętych Ojców i pięciu soborów ekumenicznych i taką ją przyjmuję” . _
Sobór rozpoczął więc jeszcze raz analizować kolekcję cytatów z Ojców, przedłożoną przez Makarego, dochodząc do coraz bardziej sceptycznych wniosków na temat ich wartości dowodowej. Analizę tę kontynuowano na sesji dziewiątej (8 marca), pozwalając też m ówić uczniowi Makarego, mnichowi Stefanowi. Jej rezultatem było następujące oświadczenie soboru:
„W y dwaj, ty Stefanie i twój mistrz Makary, nie dowiedliście swoją kolekcją prawdziwości monotele- tyzmu. Przeciwnie, teksty wasze, mimo że je zniekształciliście, stanowczo przemawiają za dwiema w olami. Dowiedziono wam więc, że zmieniliście dogmat i naukę Ojców oraz przystaliście do poglądów heretyckich. Dlatego też pozbawiamy was wszelkich godności i funkcji kapłańskich. Ci zaś, którzy opuściwszy swoje stare błędy, dostosują się do naszej wiary, winni zachować swoje stanowiska i złożyć na najbliższej sesji żądane wyznanie wiary.”
Na trzynastej sesji w dniu 28 marca powzięto dalsze postanowienia:
„P o przeczytaniu listu dogmatycznego Sergiusza z Konstantynopola do Cyrusa z Phasis i do Honoriusza, jak również listu tego ostatniego do Sergiusza, przekonaliśmy się, że dokumenty te sprzeciwiają się dogmatom apostolskim i oświadczeniom świętych soborów i wszystkich świętych Ojców i że są w zgodzie z fałszywymi doktrynami heretyków; dlatego też stanowczo odrzucamy je i nienawidzimy ich, gdyż są niebezpieczne dla zbawienia dusz naszych. Winno być wymazane z Kościoła imię Sergiusza, który pierwszy napisał list na temat tej bezbożnej nauki, imię Cyrusa z Aleksandrii, Pyrrusa, Pawła i Piotra z Konstantynopola i Teodora z Pharanu, czyli wszystkich potępionych przez list Agatona do cesarza. Rzucamy na nich wszystkich anatemę. Wraz z nimi, zgodnie z naszym wspólnym postanowieniem, winien być także wykluczony z Kościoła i wyklęty papież stare
POSŁANNICTWO S
go Rzymu, Honoriusz, ponieważ w jego liście do Sergiusza znaleźliśmy trzymanie się poglądów tych ostatnich i potwierdzenie ich bezbożnych nauk. Zbadaliśmy list synodalny Sofroniusza i uznaliśmy go ża zgodny z prawdziwą wiarą i z naukami Apostołów i Ojców oraz za użyteczny dla Kościoła powszechnego i apostolskiego, postanawiamy więc, by imię Sofroniusza zostało wpisane do dyptyków świętych Kościołów.”
(Mamy tu wyraźne wyklęcie przez sobór papieża Honoriusza — fakt sprawiający wiele kłopotu wyznawcom nieomylności biskupa rzymskiego).
Na sesji czternastej (5 kwietnia), w której wziął już udział Teofanes, nowy patriarcha Antiochii wybrany na miejsce Makarego, Domicjusz, biskup z Pha- sis, poinformował sobór, że kapłan zakonny imieniem Polichroniusz, zwolennik Makarego Antiocheńskiego, w dalszym ciągu propaguje jego błędy i udało mu się nawet pozyskać duchowieństwo i lud konstantynopolitański. Na piętnastą sesję (26 kwietnia) sprowadzono Polichroniusza, który oświadczył, że objawił mu się sam Chrystus i pouczył go o swej jednej woli i jednej energii. Wiarę swą gotów był Polichroniusz poprzeć cudem: położy mianowicie pergamin z monoteletyckim wyznaniem wiary na zwłokach umarłego i jeśli tenże nie ożyje, sobór i cesarz będą mogli uczynić z nim samym co tylko zechcą. Cesarz uznał ten argument za dostatecznie poważny i polecił go sprawdzić. Przeprowadzony publicznie eksperyment skompromitował Polichroniusza, a sobór pozbawił go godności kapłańskich i obłożył anatemą.
Szesnasta sesja (9 sierpnia) była świadkiem wystąpienia Konstantyna, kapłana z Apamei Syryjskiej, który przedstawił soborowi swoją naukę usiłującą zsyntetyzować monoteletyzm i dyoteletyzm. Ks. Konstantyn zgadzał się, że Chrystus wcielony ma dwie energie, stanowiące atrybuty dwóch natur Chrystusa; wyróżniał jednak w Chrystusie wolę osobistą Logosu i wolę naturalną, ludzką, którą Chrystus zostawił, umierając na. krzyżu. Sobór przyjął te wywody okrzykiem „Anatema nowemu Apolinarisowi, nowemu Ma- nesowi!”
SYMBOL VI SOBORU
Siedemnasta sesja (11 września) opracowała oficjalne wyznanie wiary o dwóch wolach i dwóch energiach w Chrystusie, które zostało następnie uroczyście proklamowane i podpisane na ostatniej, osiemnastej sesji w dniu 16 września 681 roku.
Po powtórzeniu Symbolu Nicejskiego i Symbolu Konstantynopolitańskiego, Symbol VI Soboru głosi co następuje:
„Symbole te powinny były wystarczyć do poznania i potwierdzenia prawdziwej wiary, lecz sprawca 'wszelkiego zła znajduje węża przychodzącego mu z pomocą, przez którego sączy swą truciznę i zdobywa własne środki dla zrealizowania swych zamierzeń; mamy tu na myśli Teodora z Pharanu, Sergiusza, Pyrrusa, Pawła, Piotra, byłych biskupów Konstantynopola, Makarego z Antiochii i jego ucznia Stefana; nie zbrakło mu sposobności, by za ich pośrednictwem wywołać zgorszenie w Kościele przez rozpowszechnianie heretyckiej nauki o jednej woli i jednej energii dwóch natur Chrystusa, jednego z Trójcy Świętej..., co-jest w zgodzie z błędami Apolinarisa, Sewe- riusza i Temistiusza i zmierza do zniszczenia rzeczywistego wcielenia Chrystusa, przedstawiając jego ciało, ożywione duszą rozumną, jako pozbawione jednej woli i jednej energii. Jednak Chrystus, nasz Bóg, powołał wiernego cesarza, nowego Dawida..., który nie zaznał spokoju, aż obecne zgromadzenie znalazło właściwe słowo dla prawowierności. Ten święty sobór powszechny przviął z wiarą i pozdrowił wyciągnięciem rąk do nieba list napisany do cesarza przez świętobliwego Ojca Agatona, który cytuje i potęDia wyznawców jednej woli i ' jednej energii; przyjął także list synodalny stu dwudziestu pięciu biskupów, zebranych pod przewodnictwem tego Ojca; gdyż te dwa listy są w zgodzie ze świętym soborem chalce- dońskim, z Tomusem świętego Ojca Leona do Fla- wiana i z listami synodalnymi Cyryla przeciwko Nestoriuszowi, skierowanymi do biskupów wschod
nich. Idąc więc za pięcioma soborami świętymi i ekumenicznymi i za czcigodnymi Ojcami, głosząc, ’ że Pan Nasz Jezus Chrystus, jeden z Trójcy Świętej, posiada całkowitą boskość etc. (powtórzenie Symbolu Chalcedońskiego), ogłaszamy jeszcze, że jak tego uczyli święci Ojcowie, w Chrystusie są dwie wole (theleseis) czyli naturalne tbelemata i dwie energie niepodzielne, niewzruszalne, odrębne i niezlane. Te dwie naturalne wole nie są sobie przeciwstawne, jak to utrzymują heretycy, lecz wola naturalna jest posłuszna woli boskiej i wszechmocnej; nie tylko się jej nie sprzeciwia, lecz przeciwnie poddaje się jej. Wola ciała musiała pobudzać do działania, lecz musiała też poddawać się woli boskiej, jak to powiedział już bardzo mądry Atanazy. W rezultacie tak jak Jego ciało jest nazywane i jest w istocie ciałem Boga .Logosu, taK i wola naturalna Jego ciała jest własną wolą Logosu; on sam zresztą powiedział: „Zstąpiłem z niebios nie po to, aby pełnić wolę moją, ale aby pełnić wolę Ojca, który mnie posłał” . W ustępie tym swoją nazywa On wolę swego ciała, które było również Jego własnym. Tak jak Jego najświętsze i niepokalane ciało nie uległo zniszczeniu, gdy zostało ubóstwione, lecz pozostało w granicach i sposobie swego istnienia, tak i Jego wola ludzka nie była zniszczona, lecz zachowała się mimo deifikacji, jak to powiedział Grzegorz Teolog: „W ola Jego, to jest wola Zbawiciela, nie była przeciwstawna Bogu, lecz została całkowicie ubóstwiona” . Uczymy poza tym, że w Panu Naszym Jezusie Chrystusie są dwie naturalne energie niepodzielne, niewzruszalne, odrębne i niezlane, to jest energia boska i energia ludzka, jak to mówi Ojciec Leon: agit enim utraąue forma. Nie dopuszczamy, by Bóg i Jego stworzenie (natura ludzka) miały jedną i tę samą energię, aby nie wprowadzać stworzenia do substancji boskiej i aby nie zniżać do stworzenia tego, co jest właściwe naturze boskiej. Wierzymy, że jeden i ten sam czynił cuda i znosił cierpienia, chociaż zgodnie z różnicą swych natur, i uważamy, że istnieją dwie natury w jednej hiposta- zie, z których każda chce i działa w jedności z drugą co jej właściwe. Wyznajemy również, że dwie wole i energie działają zgodnie dla zbawienia rodzaju ludzkiego. Nikt nie może głosić ani wyznawać innej wiary, a ci, którzy się ośmielą... lub którzy zechcą wprowadzić nowe wyrażenie, aby przeistoczyć naszą dogmatyczną definicję, będą pozbawieni swoich urzędów, jeśli są biskupami lub duchownymi, a jeśli są mnichami lub świeckimi, zostaną wyklęci.”
LOGOS PROSFONETIKOS I ZAMKNIĘCIE SOBORU
Na ostatniej sesji soboru odczytano również i opatrzono podpisami cesarskimi dekret promulgacyjny Logos prosfonetikos. „Ojciec Rzymu i wszyscy inni biskupi — głosił dekret —usłuchali moich poleceń i przybyli do Konstantynopola osobiście, bądź przysłali swoich pełnomocników. Tak jak pięć pierwszych soborów ekumenicznych okazało się koniecznymi z powodu herezji, tak i sobór obecny odbył się z tych samych powodów; zgodnie z listem Ojca Agatona i listem jego rzymskiego synodu stu dwudziestu biskupów uczy on, że Pan Nasz Jezus Chrystus, jeden z Trójcy Świętej, stał się człowiekiem i winien być wielbiony w dwóch naturach doskonałych i niepodzielnych. Jeśli przyjmujemy, mówi sobór, dwie natury, musimy też przyjąć dwie wole i dwie energie dla tych dwóch natur, gdyż nie ośmielamy się głosić, że jedna z dwóch natur Chrystusa była pozbawiona woli i energii, abyśmy nie zniszczyli samych natur, pozbawiając je ich atrybutów. Nie negujemy naturalnej woli Jego natury ludzkiej, ani aktywności płynącej z tej natury, aby przez to sam o nie negować ekonomii naszego zbawienia i aby nie być zmuszonym do przypisywania boskości cierpień, tak jak tó usiłowali czynić ci, którzy wyznawali niebezpieczną nowość jednej woli i jednej energii, odnawiającą zresztą błędy Ariusza, Apolinarisa, Eutychesa i Seweriu- sza. Albowiem jeśli przyjmiemy, że natura ludzka Zbawiciela jest pozbawiona woli i energii, gdzież byłaby wtedy jego doskonała ludzkość? Gdyż nic innego nie może uczynić natury ludzkiej doskonałą z istoty jak tylko wola, przy pomocy której objawia się nam nasza wolność. Podobnie mają- się rzeczy i w sprawie
6 POSŁANNICTWO
energii. Jakżeż moglibyśmy przypisywać Chrystusowi doskonałą naturę ludzką, gdyby ta nie działała i nie cierpiała?... Dlatego to wykluczamy i wyklinamy Teodora z Pharanu, Sergiusza, Pawła, Pyrrusą i Piotra, Cyrusa, a z nimi i Honoriusza, niegdyś papieża Rzymu, który szedł z nimi, a zwłaszcza Makarego i Stefana... także Polichroniusza, to wielkie dziecko, które chciało wskrzesić umarłego i stało się obiektem drwin, gdyż nie mogło tego dokonać; i wszystkich tych, którzy wyznawali lub wyznają istnienie jednej woli i jednej energii w Chrystusie, który stał się człowiekiem. Nikt nie może zganić gorliwości papieża rzymskiego i tego soboru, gdyż nie zaczęliśmy walki, lecz przeciwnie broniliśmy się tylko przed tymi, którzy nas zaatakowali.”
Na tej samej ostatniej sesji sobór zaakceptował list
dziękczynny do Agatona, uznając w nim „lekarza obecnej choroby Kościoła” . Cesarz zaś z wdzięczności za pomoc w przywróceniu jedności okazał szczególną łaskę Kościołowi Rzymskiemu, rezygnując na zawsze z daniny 300 solidów, które Kościół ten musiał przysyłać do Konstantynopola po każdorazowym obiorze swego r-apieża.
Formalnym zakończeniem soboru i sporów telety- ckich było obwieszczenie w Konstantynopolu cesarskiego dekretu wykonawczego Dicymbalon, skazującego tych, którzy nie zechcą się podporządkować uchwałom szóstego soboru ekumenicznego „na złożenie z urzędu, jeśli są biskupami lub duchownymi, na karę konfiskaty dóbr i utratę stanowiska, jeśli są urzędnikami państwowymi, na wygnanie, jeśli są zwykłymi! poddanymi.”
Ks. mgr EUGENIUSZ ELEROWSKI
MAŁŻEŃSTWO W STARYM TESTAMENCIEW każdej społeczności — pierwotnej czy cywilizo
wanej — można wyodrębnić pewne grupy, które tworzą jakieś zamknięte całości, pewne organizacje. Taką najmniejszą, ale podstawową komórką społeczeństwa jest rodzina. Gdy mówimy o rodzinie, mamy na myśli osoby, które tę rodzinę tworzą, a więc będzie to, jeśli chodzi o rodzinę w ścisłym znaczeniu: ojciec matka i jedno lub więcej dzieci. Początkiem rodziny jest małżeństwo.
Niezmiernie trudno jest sprecyzować strukturę i historycznie uporządkować formy ludzkiego małżeństwa. Te czasy są zbyt odległe i za małp pozostawiły po sobie śladów, które wciąż narastający czas zaciera, aby można je było bez trudności i z dokładnością odtworzyć i zbadać. Postaramy się jednak na podstawie przede wszystkim Objawienia, zawartego w Starym Testamencie, a potem innych dokumentów historycznych i pomocniczych, podać historyczny rys form małżeństwa Starego Zakonu.
USTANOWIENIE PRZEZ STWÓRCĘ 1 ZERWANIE IDEAŁU JEDNOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ
Mówiąc o małżeństwie i jego formach w Piśmie Św. Starego Testamentu należy wziąć pod uwagę ustawodawstwa wielkich kultur ościennych, pod wpływem których rozwijał się naród izraelski. Chodzi tu głównie o ustawodawstwo Egipcjan, Babilończyków, Asyryjczyków, Persów, Greków i Rzymian. „Wszystkie te narody o oryginalnej i wysokiej cywilizacji przyczyniły się do tego, że monogamia, oparta na nierozerwalnym węźle, stała się formą małżeństwa chrześcijańskiego” .
Pismo Święte w opisie stworzenia mężczyzny i kobiety wskazuje na to m. in., że ci pierwsi ludzie ziemi stanowić mieli jedną rodzinę. Biblijne opowiadanie o stworzeniu niewiasty z boku Adama poucza, że mają tworzyć ze sobą nierozerwalną jedność. Bo tak mężczyzna jak i kobieta są dziełem Boga — Stwórcy. Oboje zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, oboje otrzymali równą władzę i równe prawa. Także i przykazania dane człowiekowi przez Boga dotyczą w równym stopniu mężczyzn i niewiast. Ponieważ więc łączy ich jedno pochodzenie od Boga, jednakowy do Niego stosunek, ta sama misja i to samo przeznaczenie, zatem związek mężczyzny z niewiastą jest z natury nierozerwalny. Bóg tak postanowił, że stworzoną i powołaną przez Niego instytucję małżeńską miały cechować jedność i nierozerwalność: „...Przeto opuści człowiek ojca swego i matkę, a przyłączy się do swej żony i będą dwoje w jednym ciele“ (Gen. 2, 23-24).
A więc: jedno i nierozerwalne miało być małżeństwo według ustanowienia Boga. I takim też ono było w pierwotnym swoim stanie. Dopiero piąte pokolenie "Adama zerwało ideał jedności małżeńskiej: Lamech pojmując dwie żony jednocześnie, wkroczył w wie-
lożeństwo (Gen. 4, 18—19). Od tego czasu zaczął wkradać się w małżeństwo anarchizm. (I tak np. Setyci, oczarowani pięknością i urodą córek Kaina, wstępowali z nimi w związki małżeńskie, biorąc po kilka żon. (Gen. 6, 2). Ogólne zepsucie obyczajów wśród ludzi, na które składała się m. in. rozwiązłość w stosunkach małżeńskich, doprowadziło w rezultacie do wielkiego kataklizmu, znanego pod nazwą potopu. Pan Bóg, wykorzystując prawdopodobnie zjawisko przyrody, w ten sposób ukarał zdemoralizowanych mieszkańców Mezopotamii (Gen. 6, 5—7, 11—24). Zdawałoby się, że ludzkość napominana w ten sposób przez Boga, unormuje swoje postępowanie i oczyści się z moralnego brudu. Jednak w dalszym ciągu instytucja małżeńska postępowała w coraz większym rozkładzie moralnym. Było to głównie skutkiem silnego upadku religijnego ducha wśród narodu.
EPOKA ABRAHAMA
Z Gen. 14, 1 dowiadujemy się, że Abraham żył za czasów króla Sennaary (Babilonii) — Amrafela, którego imię identyfikuje się z imieniem Hammurabi. Abraham był więc Hammurabiemu współczesny. Hammurabi (1724—1682) jest autorem kodeksu prawnego znanego pod nazwą „Kodeksu Hammurabiego” . Oryginał tego kodeksu znajduje się w muzeum Louvre w Paryżu. Kodeks Hammurabiego jest pierwszorzędnym dokumentem historycznym ilustrującym zwyczaje i obyczaje panujące w ówczesnym świecie. Zawarte w tym kodeksie ustawodawstwa orientalne pozwalają na dokładne zrozumienie i właściwą ocenę najstarszego zbioru ustaw narodu izraelskiego, umieszczonych w tzw. „seferhabberit” zawartym w Ex. 20,1, 20, 8, a szczególnie w części tego zbioru p. n. „m i- spatum” zawartej w Ex. 21, 1, 22, 17.
W epoce Abrahama małżeństwo przechodziło cały szereg przeobrażeń. Zdawałoby się, że nawet Abraham nie ustrzegł się poligamii (wielożeństwa — p. a.). Jednak to, że oprócz Sary, która była jego prawowitą żoną współżył ze służebnicą Sary, Agar — nie świadczy o jego jakimkolwiek wykroczeniu przeciwko prawu. Okresowe współżycie seksualne Abrahama z Agar wypłynęło nie na skutek inicjatywy Abrahama, lecz ze strony Sary, która będąc niepłodną dała mężowi swoją służebnicę i z tą Abraham miał syna Ismaela. Było to zgodne z przepisami kodeksu Hammurabiego. W myśl przepisów tegoż kodeksu Sara miała też prawo żądać, aby Ismael uważany był za jej syna. Także przysługiwało jej prawo wypowiedzenia służby Agarze za nieuszanowanie swojej pani (Gen. 16, 4—16). Można stwierdzić, że póki żyje Sara, jest ona jedyną żoną Abrahama.
Małżeństwo w tym okresie pozostawało pod silnym wpływem oddziaływających na nie w dużym stopniu ośrodków kulturalnych Mezopotamii i Egiptu. W Egipcie nawet małżeństwa pomiędzy rodzeństwem są zja
POSŁANNICTWO 7
wiskiem powszechnym od najdawniejszych czasów. Za panowania dynastii Ptolomeuszów staje się to regułą. Więcej tekstów prawnych z czasów Hammura- biego odkryto w Babilonii. W latach 1901-1902 dyrektor francuskiej misji archeologicznej w Suzie odnalazł blok z diorytu z czasów Hammurabiego. Na czele tego obelisku widnieje płaskorzeźba wyobrażająca Hammurabiego modlącego się do boga prawa i sprawiedliwości, Samasa. Boki tego słupa pokryte są pismem klinowym. Są to wyryte artykuły kodeksu, w sumie 282, poukładane podobnie, jak odnośne ustępy Prawa Przymierza w Ex. 21, 4, 22, 17. Szereg artykułów kodeksu omawia ustrój rodzinny i prawo małżeńskie: np. par. 138 — dozwala na rozwód w razie niepłodności; par. 134 — zezwala żonie niepłodnej domagać się od męża, aby dał jej dzieci przez zapłodnienie jej niewolnicy (jak to było w przypadku Sary i Agar).
Małżeństwa w okresie Patriarchów były nierozerwalne (por. Gen. 29, 17—30). Nie spotyka się tu rozwodów, a niewierność była czymś obcym, nieznanym, cudzołóstwo uważane było za grzech i występek przeciwko Bogu (Gen. 12, 18—20, 20, 5—7, 26, 10).
Małżeństwa zawierano najczęściej w obrębie rodzinnego klanu, tolerowano więc pewne stopnie pokrewieństwa pomiędzy małżonkami. Np. Sara była przyrodnią siostrą Abrahama (z tego samego ojca ale innej matki — por. Gen. 11, 29—31; 20, 11—13). Rebeka była wnuczką Abrahama (ze strony brata) a więc stryjeczną siostrą Izaaka, swego męża (por. Gen. 22, 20—23; 24, 24—29). Córki Labana a żony Jakuba — są jego siostrami wujecznymi (por. Gen. 29, 16). Dopiero później powstało prawo Lewityku, które zakazało małżeństwa' w tak bliskich stopniach pokrewieństwa (Lev. 18, 9—18). Taki stan małżeństwa, jaki istniał w okresie patriarchalnym, utrzymał się do epoki mojżeszowej.
CZASY MOJŻESZOWE
Z czasów Mojżesza znane są dwie najstarsze księgi zawierające kodeksy prawa: Dekalog i Księga Przymierza. W Dekalogu, odnośnie praw małżeńskich, zawarte jest m. in. potępienie cudzołóstwa i zakaz pożądania „żony bliźniego” (por. Ex. 20, 14—17). Powstałe na zwyczajach egipskich Prawo Przymierza posiada cały szereg przepisów małżeńskich. Oto kilka z nich: Niewolnik po wysłużeniu siedmiu lat odzyskiwał prawo wolności. Jeżeli wziął żonę „z ręki pana” , żona i dzieci (zrodzone w niewoli) wolności nie odzyskiwały. Niewolnica stawała się żoną właściciela, lub też właściciel traktował ją na takich prawach, gdyż inaczej musiałby obdarzyć ją wolnością (Ex. 21, 1—11). Mężczyzna, który zniewolił dziewicę, zobowiązany był pojąć ją za żonę i dać jej ojcu posag. W wypadku, gdyby ojciec dziewczyny, nie wyraził zgody na zawarcie tego małżeństwa, posagu nie zwracano (Ex. 26, 16—17). Prawo Przymierza zostało uzupełnione przez tzw. Księgę Prawa, którą zawiera piąta Księga M ojżesza. W Księdze Prawa, Prawo Przymierza występuje w złagodzonej formie. Zniesiona jest różnica w postępowaniu z niewolnikami hebrajskimi: nie tylko niewolnik ale i niewolnice także odzyskują wolność po siedmiu latach (Deuter 15, 12—18). Poza tym Prawo Powtórzone zapewniało niewolnicy zupełną swobodę w wyborze męża. Cudzołóstwo napiętnowane jest karą śmierci (Deuter 22, 22—24). Surowo zabroniono zawierania małżeństw pomiędzy synem, a żoną ojca (Deuter 22, 30; 27, 20). Wprowadzono zakaz stosowania wszelkich form prostytucji, łącznie z praktykowaną przez Semitów w Syrii prostytucją sakralną (Deuter 23, 17). Tak jak wzięto w obronę zniewoloną dziewicę, tak i w wypadku, gdy mąż niesłusznie posądziłby młodą żonę o utratę dziewictwa, zostanie skazany na chłostę i grzywnę^ (Deuter 22, 13-19). W razie zaś, gdyby takie oskarżenie okazało się prawdą, prawo nakazywało oskarżoną kobietę ukamienować (Deuter 22, 20—21). W przypadku, gdy mąż zarzuci żonie jakąś obrzydliwość (tzw. „erwat dabar” ) i dowiedzie tego, w takiej sytuacji Prawo Powtórzone dopuszcza możliwość rozwodu (Deuter 24, 1—4). Każdy, kto korzysta z prawa rozwodu, powinien wystawić rozwodowy list i doręczyć go osobiście rozwiedzionej (żonie). Bez tej formalności rozwód nie był ważny. Mąż, który oskar
żał żonę niesłusznie, tracił prawo do rozwodu. (De*- uter 22, 13-19).
W pierwotnym tekście Prawa Mojżeszowego sprawa poligamii jest raczej przemilczana, nie ma jej wyraźnego zakazu. Wnioskujemy stąd, że poligamia była w pewnym stopniu dopuszczalna w tym okresie. Można tłumaczyć to tym, że ponieważ Izrael, jako naród, znalazł się wśród obcych szczepów Palestyny mniejszością, musiał w jakiś sposób złączyć się i scalić z tymi szczepami. Jedną z form zlewania się plemion, prócz węzłów religijnych, była właśnie poligamia. Dlatego poligamia w tym okresie była tolerowana. Poprzez małżeństwa poligamiczne drobne klany izraelskie szybko scalały się z klanami kananejskimi, ara- mejskimi, amoryckimi, filistyńskimi, kenickimi i he- tyckimi. Ten okres mieszania się klanów czy szczepów rozciągnął się na czasy Patriarchów, Sędziów, królów: Saula i Dawida. Istnieje też pewne prawdopodobieństwo, że poligamia mogła powstać na podstawie prawa Lewiratu. Prawo to polegało na tym, że w wypadku zgonu męża brat jego lub najbliższy krewny obowiązany był poślubić wdowę po zmarłym, aby wzbudzić w niej potomstwo, jeśli z poprzednim małżonkiem nie miała dzieci. Dziecko z takiego związku uważane było za potomka zmarłego. — Prawo to zostało przyjęte od Kananejeżyków. Wspomina o nim (Deuter 25, 5—10). Wszystkie prawie przypadki małżeństw poligamicznych spotykane w Starym Testamencie pochodzą z okresu między Mojżeszem a utrwaleniem się monarchii izraelskiej. Poligamia występuje przeważnie tam, gdzie panują zwyczaje patriarchalne (Mezopotamia, klany judejskie i lewickie okresu Sędziów i Dawida). Posiadanie większej ilości żon dopuszczało się głównie królom i naczelnikom plemiennym. Był to stary wschodni zwyczaj, gdzie zawierając ze sobą przymierze, królowie umacniali je przez zawieranie małżeństw z dynastią sprzymierzoną. Podobnie było w Izraelu, jednak tylko do czasów Salomona, gdyż z czasów późniejszych nie ma żadnego faktu poligamii notowanego w Biblii.
OKRES PO MOJŻESZU
Związki małżeńskie proroków były monogamiczne. Prorok Malachiasz piętnując grzechy popełniane przez współczesnych sobie, piętnuje też lekceważenie zobowiązań zaprzysiężonych przy zawieraniu małżeństw (por. Mai. 2, 13—17). Malachiasz surowo potępia rozwody i wskazuje na „nasienie Boże” czyli potomstwo, jako główny cel małżeństwa (Mai. 2, 15). Monogamicz- nemu i nierozerwalnemu związkowi małżeńskiemu, jako najdoskonalszemu ideałowi małżeństwa, poświęcona jest w Piśmie Św. cała księga Tobiasza. Młody Tobiasz przed swoim ślubem prosi Boga o łaskę, uważając małżeństwo za instytucję pochodzącą od Boga, której podstawowym celem, jaki jej Bóg nadał, jest wzbudzenie potomstwa 8). W Księdze Tobiasza zawarte są piękne słowa błogosławieństwa małżeńskiego: „Bóg Abrahama i Bóg Izraela, i Bóg Jakuba niech będzie z wami, niechaj on was złączy i niech wypełni błogosławieństwo swoje nad wami” . (Tob. 7, 15).
Wysoki ideał rodziny przedstawiony jest w Księdze Hioba. Hiob żyje w jednożeństwie, a wszelki grzech nieczysty uważa za wielką obrazę Boga (Hiob 31, 1). Ten sam ideał czystości i świętości związków rodzinnych przejawia się również w psalmach (Ps. 127). Także i Księga Przypowieści zawiera przestrogi przed cudzołóstwem, stawiając na czołowym miejscu miłość i wierność małżeńską (por. Przyp. 5, 1—23; 7, 1—27). Przed cudzołóstwem przestrzega też Księga Eklezja- styka (25, 16-36; 9, 1-11). Ideałem małżeństwa nakreślonym przez natchnionego autora tej księgi jest jedność, nierozerwalność, wierność, czystość i świętość małżeńska. To wszystko składa się na szczęśliwe i spokojne życie małżeńskie.
U Żydów główną przyczyną rozwodów było cudzołóstwo. W epoce grecko-rzymskiej cudzołóstwo nie było karane śmiercią, tak jak w dawnym prawie m ojżeszowym. Wprowadzono więc inne przepisy, które miały na celu utrudnienie rozwodów. Jednym z takich przepisów był przepis pod nazwą Ketuby. Ketu- ba — był to zapis majątku na rzecz poślubionej żony. W wypadku śmierci męża majątek przechodził na
« POSŁANNICTWO
własność wdowy po zmarłym mężu. Wystawienie Ke- tuby było nieodzownym warunkiem ważności zawartego małżeństwa. Przepis ten miał na celu przede wszystkim utrudnienie uzyskania rozwodu.
Pokrótce przedstawiliśmy obraz małżeństwa w Piśmie Świętym od czasów stworzenia pierwszej pary ludzkiej aż do czasów narodzenia Chrystusa.
Rozwój idei małżeńskiej w różnych okresach Objawienia przejawia się w dość wyraźnych formach. Na podstawie szeregu dokumentów historycznych zawar
tych w Starym Testamencie stwierdziliśmy, że idea małżeństwa Starego Zakonu starała się wiernie przestrzegać przymiotów, jakie nakreślił jej Bóg, tj. jedności i nierozerwalności. Małżeństwo naszych pierwszych rodziców — zachowując swoją materialną czystość i nieskazitelność, jako organizacja oparta na nienaruszonych prawach Bożych — miało być wzorem małżeństwa przyszłych pokoleń ludzkich.
W następnym odcinku omówimy małżeństwo W pierwszych wiekach chrześci-jaństwa.
Ks. mgr S. WŁODARSKI
EKUMENICZNOSC SOBORU IGNACJAŃSKIEGO Z 8 6 9 - 8 7 0 ROKU(DOKOŃCZENIE Z NRU 12 61 r.)
KTO STWORZYŁ, ÓSMY SOBÓR?
Skoro stwierdzamy, że do X I-go wieku włącznie głowa Kościoła Zachodniego, Kuria rzymska, uznawała jak najbardziej urzędowo tylko siedem soborów ekumenicznych, powstaje pytanie: Kto i kiedy powiększył ich listę do liczby ośmiu?
Najpierw należy wykluczyć od tej sprawy jakikolwiek uroczysty i wyraźny akt, czy to ze strony papiestwa czy też jakiegoś synodu. W tej sprawie papiestwo wypowiedziało się dopiero na początku XVIII- go wieku, a jeśli chodzi o synody, to Sobór Ignacjański, jako ósmy, został uznany na początku X V -go wieku przez Sobór w Konstancji, lecz tylko pośrednio, przy okaziji narzucenia papieżom wyznania wiary, sfałszowanego w XV-tym wieku, o czym niżej.
Tutaj wszakże chodzi o inne lata, mianowicie o koniec X I i początek XII-go wieku, gdy po raz pierwszy ukazał się termin: „Ósmy Sobór Ekumeniczny” . Kto go wynalazł? — Można z całą pewnością stwierdzić na podstawie dokumentów, że tę nazwę wynaleźli re- formiści i kanoriiści, jako zręczne narzędzie w walce papiestwa z cesarstwem o inwestyturę.
Wiadomo, że jednym z punktów programu reformy, zwanej reformą gregoriańską, było w Ii-ej połowie X I-go wieku znisienie zwyczaju nadawania godności kościelnych przez panów świeckich. Ponieważ ci ostatni uważali reformę za rewolucję i niesłychaną nowość, trzeba było szukać poparcia w starych kanonach soborowych. I właśnie wtedy okazało się, że kanonów zwalczających świecką inwestyturę nie znaleziono ani w aktach siedmiu znanych soborów, ani w aktach soboru ostatniego, Focjańskiego, lecz w aktach soboru przedostatniego, Ignacjańskiego, który nie miał żadnej powagi prawnej, bo był anulowany. Jak należało w takiej sytuacji postąpić?
Sumienie średniowiecznych kanonistów i pisarzy nie znało w takich wypadkach skrupułów. Gdyby nawet potrzebne kanony nie istniały, to należałoby tak zrobić, by zaistniały. Skoro jednak już były, ale je kiedyś anulowano, należało przemilczeć o fakcie anulowania lub tak go przedstawić, by nie miał znaczenia. Wszak chodziło o dobro Kościoła...
W tym tkwi źródło wywyższenia Soboru z 870 r. a poniżenia Soboru z 880 r. Dokonało się to stopniowo, począwszy od końca XI-go wieku. Niesumienni kano- niści wynaleźli zresztą dość wygodne uspokojenie swych sumień. Oto papież Jan VIII sam uznał ekume- niczność Soboru z 870 r. bo pisząc do Kościołów w Sa- łem o i Amalfi, nazwał ten Sobór „sancta synodus octava” (świętym soborem ósm ym ).M) Przyznać trzeba, że tak było, ale pięć lat przed anulowaniem tego Soboru, bo Jan VIII pisał ów list w 875 r., oo gorliwi reformaitorzy pominęli milczeniem.
Czego zresztą nie chcieli zrobić kanon iści własnoręcznie, to zrobili ich późniejsi kopiści. Przykładem „Zbiór Kanonów” kardynała Deusdedita. Sam kardynał choć chętnie korzystał z kanonów Soboru Ignacjań
skiego w walce z inwestyturą, nie odważył się wprost powiedzieć, że Sobór ów jest ósmym ekumenicznym — a jedynie nadmienił, że Sobór ten „niektórzy nazywają ósmym” . 15) W późniejszych manuskryptach kopiści opuścili wyraz „niektórzy” , by czytelnik nie miał ja kichś wątpliw ości.16)
KOŚCIÓŁ ZACHODNI OD XII WIEKU
Listę kanonistów, którzy „odkryli” ekumeniczność Soboru Ignacjańskiego, otwiera biskup z Lukki, św. A nzelm .17) Poważnie mu sekundowali Iwo z Chartres i kameduła z Bolonii, Gracjan, piszący ok. 1140 r . ls) Zwłaszcza ten ostatni chociaż nie stworzył nic nowego, zdobył w średniowieczu taki autorytet, że imię Gracjana starczyło za całe Pismo św. i Ojców Kościoła. Jeżeli więc Gracjan uznawał Sobór Ignacjański za ósmy ekumeniczny, nie było dyskusji.
Tu mała uwaga. Oto tak Iwo z Chartres, jak i Gracjan uznawali też ekumeniczność Soboru Focjańskiego i nazywali go „nona synodus” (sobór dziewiąty), a to dzięki temu, że i w aktach Soboru z 880 r. znaleźli 'kanon, wprawdzie niezbyt wżany, ale przydatny w danej argumentacji.19) (Chodziło o ubiór biskupa, który zrzekł się godności i wrócił do klasztoru). W okresie późniejszym, a więc w XIII wieku, gdy z pamięci wyrzucono fakt istnienia Soboru Focjańskiego, kanon ten przypisano beztrosko Soborowi Ignacego. Tak. m. in. postąpił papież Inocenty III w liście do bpa Hubalda, pisanym w 1208 r. 2°)
Opinia kanonistów o ekumeniczności Soboru Ignacego rozszerzała się bardzo powoli, zwłaszcza, że nie znano wówczas prasy, a manuskrypty rozchodziły się w niewielu egzemplarzach. Dzięki temu na Zachodzie w wystąpieniach teologów i dyplomatów panowała dezorientacja w kwestii soborowej. I tak Bernard z Clairveaux pisał o czterech soborach. Podobnie papież Paschalis II, składając wyznanie wiary na I-szym soborze lateraneńskim w 1112 r., wymienił tylko cztery sobory ekumeniczne. 21) Legat papieża Inocentego III, kard. Benedykt, piszący w 1205 r. podkreślił, że Łacin- nicy umają tylko sześć soborów powszechnych.22) Polemista rzymskokatolicki, dominikanin Humbert de Romanis, omawiając w 1273 r. przygotowania do Ii-go soboru liońskiego, powtórzył opinię Greków o siedmiu soborach — bez komentarzy.23)
Drugi sobór lioński został zwołany w 1274 r. m. in. w celu przeprowadzenia unii z Grekami. Akta tego soboru całkowicie milczą o soborach powszechnych. Wypływało to z ówczesnej metody studiów teologicznych na Zachodzie. Odrzucono mianowicie powoływanie się na Tradycję a oparto się wyłącznie na scholastyce. Sztandarowy teolog owych czasów, Tomasz z Akwinu przy omawianiu zagadnienia pochodzenia Ducha Sw. i wstawki łacińskiej „Filioque” , ograniczył się do własnych spekulacji, bez oglądania się na tzw. „błędy greckie11 i ich źródło.
Powaga soborów odżyła dopiero, gdy na Zachodzie
POSŁANNICTWO 9
było naraz trzech papieży, z których każdy uważał się za jedynego, nieomylnego zwierzchnika całego chrześcijaństwa. W celu ich usunięcia i zlikwidowania zgorszenia, uczeni kanoniści sięgnęli do Tradycji i autorytetu soborów ekumenicznych. Sobór w Konstancji (1414—1417 r.) uchwalił zasadę wyższości soboru nad papieżem, a następnie (na 39 sesji) zdecydował, że każdy papież przy intronizacji ma składać wyznanie wiary wyłożonej na ośmiu soborach z 1 tysiąclecia oraz trzech rzymskokatolickich z 2 (sobór laterański, lioński i wienneński). Formułą obowiązującą odtąd papieży miało być wspomniane wyżej „Wyznanie wiary pap. Bonifacego VIII” , 2/‘) sfabrykowane w X IV wieku. Otóż to zawierało wzmiankę o Ósmym Soborze, a więc przez zatwierdzenie tej formuły Sobór Konstancjański urzędowo uznał Zjazd Ignacego w 870 r. za ósmy sobór ekumeniczny.
Tak to dziwnym zbiegiem okoliczności Sobór Ignacjański zdobył najpierw u kanonistów XII wieku charakter ekumeniczny dla ograniczenia władzy cesarskiej, natomiast urzędowo za taki został uznany przez Zachód dla ograniczenia władzy papieskiej.
W 1438 r. papież Eugeniusz IV rozbił sobór bazylej- ski i zorganizował własny we Florencji. Głównym celem papieża było zawarcie unii z Grekami, a zatem było do przewidzenia, że na soborze dojdzie do skonfrontowania poglądów zachodnich i wschodnich na temat soborów. Jakoż istotnie na sesji piątej przewodniczący kard. Julian Cesarini poprosił Greków, by dostarczyli greckie akta ósmego soboru. Na to je den z prawosławnej delegacji, metropolita Efezu, Marek, odpowiedział: „Co się tyczy tych akt, trudno je dostarczyć, lecz gdyby nawet były w naszym posiadaniu. nie można żadną miarą mówić o zaliczeniu do soborów ekumenicznych synodu, k tóry . nie tylko nie był nigdy zaaprobowany, ale został nawet potępiony. Wymieniony bowiem przez Waszą Świątobliwość synod.... wystąpił przeciw Focjuszowi, ale inny późniejzwołany synod rehabilitował Focjusza i anulował synod poprzedni. Ten to synod zwany też Ósmym, zebrał się za pap. Jana, a my nawet posiadamy listy skierowane przez tegoż papieża do Focjusza. Jesteśmy przekonani, że tak o tym soborze jak i o pismach pap. Jana wiecie dobrze... Odtąd aż po dziś dzień wielki Kościół Konstantynopolski trzyma się zasady, że co kolwiek zostało powiedziane lub napisane przeciw • świątobliwym patriarchom Focjuszowi i Ignacemu — ma być potępione” . Po tym przemówieniu rzymski kardynał Juliusz Cesarini szybko wycofał swą prośbę i poprawił się, jakoby nie chodziło o Ósmy, leczo siódmy sobór. 25)
Na tym sprawa się nie zakończyła. Na sesji następnej metropolitę Marka zaatakował łaciński arcybiskup z Rodos i oskarżył Greków o fałszowanie historii, bo, jego zdaniem, po ósmym Ignacjańskim Soborze nie było w ogóle żadnego innego. Gdyby za zgodą Rzymu Focjusz zwołał później sobór w celu anulowania świętego Soboru Ósmego, to przecież w iedziałby ooś o tym Kościół rzymski, znany ze skrupulatności i troski o prawdę historyczną. A przecież nikt na Zachodzie o czymś podobnym nie słyszał. 26)
Ponieważ strona grecka wiedziała nadal czego chce, a stronie łacińskiej zależało na zawarciu unii, przestano mówić o soborach, a tam, gdzie to było niezbędne, mówiono o nich bardzo ogólnikowo.
Z Soborem Florenckim wiąże się też inne dość charakterystyczne wydarzenie. W niespełna sto lat po soborze florenckim zaginęły łacińskie jego akta i arcy-
. biskup Rawenny poprosił unitę, biskupa Abrahama z Krety, o przetłumaczenie wersji greckiej na łacinę. Abraham prośbę spełnił i w przedmowie do tłumaczenia napisał, że do czasu unii florenckiej było siedem soborów powszechnych, obecnie zaś jest osiem, bo ósmym jest Sobór Florencki. Uwaga ta nie miałaby w sobie nic sensacyjnego, gdyby nie to, że nazwę soboru ósmego nadaną synodowi florenckiemu zatwierdził papież Klemens VII (1523-24). 27)
Ten akt papieski nie musiał wypływać z uprzejmości w stosunku do unitów, mógł być raczej wynikiem ignorancji. Wbrew bowiem zapewnieniom teologów rzymskokatolickich owych czasów wiedza historyczna na Zachodzie była dopiero w powijakach. Przykładem ówczesny historyk papiestwa, B. Platina, który pomieszał Sobór Ignacjański z Focjańskim i ba
łamutnie twierdził, że- pontyfikat papieża: Jana VIII był przed pontyfikatem Mikołaja I. *)
Do solidnego studium historii zmusił rzymskich historyków ewangelicki uczony Flacis poprzez sławny cykl zwany „Centuriae Magdeburgenses” rozpoczęty w 1559 r., a skończony piętnaście lat później. On to wywołał poważną replikę w postaci „Roczników” kardynała Baroniusza wydawanych w latach 1588—1601. Chociaż jedak uczony kardynał oparł się w swej pracy na źri/ułach, nie wykorzystał wszystkich dokumentów, a tylko te, które odpowiadały jego celom apologetycz- nym. W stosunku do Focjusza zajął stanowisko wrogie, sobór jego nazwał „conciliabulutn” i uzasadnił ekume- niczność Soboru Ignacego.
Ważniejszym wszakże dla naszej sprawy wydarzeniem był w tym czasie akt Kurii Rzymskiej. Mianowicie w 1608 r. pap. Paweł V ostatecznie polecił nazywać Sobór Ignacjański ósmym soborem ekumenicznym i tak zwyciężyła bałamutna opinia sztucznie stworzona przez kanonistów z czasów reformy gregoriańskie!.29) Wtedy też ustalono definitywnie rzymskokatolicką listę soborów ekumenicznych. Było ich w ów czas na Zachodzie już dziewiętnaście.
STANOWISKO KOŚCIOŁA WSCHODNIEGO
Skoro już wiemy jak się rozwijały poglądy na Sobór Ignacjański w Kościele Zachodnim, rzućmy też krótkie bodaj spojrzenie na Kościół Wschodni.
Jak wyżej wspomniano, Wschód w swej całej mentalności i przywiązaniu do Tradycji, na sobory patrzał całkiem inaczej niż Zachód. Odróżniał skrupulatnie synody od soborów powszechnych, uważając te ostatnie za naioczywistszy wyraz nieomylności Kościoła. W takiej atmosferze nie mogło być żadnego niedopatrzenia oo do ilości soborów ekumenicznych lub pomieszania synodów z obowiązującymi całe chrześcijaństwo soborami.
Jak wykazały ostatnie badania nad dostępnymi traktatami Greków o soborach, pochodzące z okresu od IX do X V flI wieku. Kościół Wschodni znał stale tylko siedem soborów ekumenicznych. 3°)
Wspominany kilkakrotnie historyk rzymskokatolicki, K. Hefele, nie zgadza się z tym stanowiskiem i przytacza dwie grupy pisarzy wschodnich, uznających ósmy sobór. Mianowicie jedna grupa uznawała za ósmy sobór Zjazd Ignacego, a druga — Zjazd Focjusza. Jednakże przyjrzawszy się bliżej tym pisarzom, przekonamy się, że jak jedni tak drudzy wyrażali tylko prywatne opinie, a nie wiarę całego Kościoła Wschodniego.
Do grupy broniącej ekumaniczności Soboru Ignacjań- skiego należeli jedynie osobiści wrogowie Focjusza, członkowie partii Ekstremistów odsuniętej od rządów razem z cesarzową Teodorą. Nienawidzili oni cesarza Michała, a więc i popieranego przezeń patriarchę Focjusza. Dzidki takim zaprzysięgłym antyiocjanom, jak mnich Teognastos, metropolita Metrafanes, biskup Stylianos czy historyk David Niketas, prawda o Focju- szu została w średniowieczu zupełnie zatarta, a rozpowszechniła się bałamutna legenda, wedle której Focjusz jest najgorszym herezjarchą i powodem obecnej schizmy. Ci pisarze ze zrozumiałych względów skwapliwie uznali ekumeniezność Soboru, który potępił Focjusza, nie chcieli natomiast słyszeć o Soborze, który wyrok ten anulował i Focjusza oczyścił.
Podkreślamy jednak, że reprezentowali oni nieliczną garstkę szowinistów, mającą oparcie tylko w osobie cesarza Bazylego, a potem potępioną nawet przez Rzym. 31)
Do grupy uważającej za ósmy sobór Zjazd Focjusza należeli gorliwi wrogowie unii z Rzymem, zawieranej dwukrotnie — mianowicie w 1274 i 1439 r. Prawosławni pisarze X IV wieku, Manuel Calecas, Symeon z Sąlonik i Neilos z Salonik donieśli, że niektórzy ludzie Ósmym Soborem nazywają Synod Focjusza. Neilos przypomniał, że papież Jan VIII Synod ten zaaprobował i uznał jego postanowienia bez zastrzeżeń. Neilos wie, że Ła- cinnicy temu zaprzeczają, ale nie zna przyczyny.32) Nie pogilądy innych, ale swoje własne przekonanieo ekumeniczności Synodu Focjusza wyrażali tacy pisarze z X IV wieku, jak- Michał Cabasilas czy Neilos z R odos33) oraz pisarze antyuniccy X V -go wieku, jak Marek z Efezu, Jan Eugenicos i Jerzy Scholarios.M)
10 POSŁANNICTWO
Głosy te były dość skrajnym przeciwieństwem w stosunku do stanowiska Zachodu głoszącego ekumenicz- ność Synodu Ignacego. A le były to głosy pojedyńcze, uie reprezentatywne dla całego Wschodu.
Chociaż bowiem wszyscy prawosławni zawsze cenili Sobór Focjański bardzo wysoko, nigdy go nie wpisali na listę Soborów ekumenicznych. Przyczyna tkwiła w tym, że wedle bizantyjskiego prawa kanonicznego soborem ekumenicznym mógł być jedynie ten zjazd, który się zajmował doktryną chrześcijańską. Tymczasem Sobór Focjusza nie miał na celu rozstrzyganie jakiejś sprawy wiary czy moralności, bo jedynym jego celem była rehabilitacja Focjusza.
Przy okazji wspomnijmy, co o tym zagadnieniu mówili unici, zwani grekokatolikami. Otóż bez wyjątku wszyscy respektowali wolę Soboru Focjusza i nie było wśród nich mowy o uznawaniu Soboru Ignac iański ego. Znany bojownik unicki z XIII wieku. Jerzy Metochita, był skłonny, jak prawosławni, Sobór Focjusza uznawać za ekumeniczny ósm y.35) Greccy unici z X V wieku starali się wprawdzie zbliżyć do Łacimników przez powiększenie licziby soborów ekumenicznych, ale nie było wśród nich zgody co do tego, które synody należałoby uważać za powszechne. Przeważnie do prawdziwych soborów ekumenicznych siedmiu z I-go tvsiąc- lecia dodawali trzy synody rzymskokatolickie, mianowicie obydwa liońskie i florencki, nazywając je ósmym, dziewiątym i dziesiątym soborem powszechnym. 3e) Jednakże większość unitów nadal uznawała tylko siedem soborów ekumenicznych aż do wieku XVIII-‘go, gdy to Kościół rzymskokatolicki każdemu prawosławnemu, pragnącemu przejść na wiarę papieską przedkładał formułę przysięgi mówiącej m. in. „Uznaję czwarty sobór kons tan tymo polski według liczby ósmy (powszechny) i wyznaję, że na nim Foejusz został słusznie potępiany a przywrócony do władzy święty patriarcha Ignacy” . 37)
Wracając do urzędowego stanowiska Kościoła Wschodniego, należy powiedzieć, że tak prawosławni jak i unici Sobór Ignacjański uważali za niebyły. Żaden kanonista grecki nie komentował jego kanonów, bo nawet nie figurują w żadnym zbiorze greckim. Jak wyżej zaznaczono, akta tego Soboru zostały zniszczone, a obecny tekst grecki jest znacznym skrótem. Jest rzeczą oczywistą, że w tej sprawie Kościół Wschodni pozostał w iem y tradycji Kościoła Powszechnego z okresu IX i — X I wieku.
WNIOSKIPowyższe badania dokumentów podsuwają następu
jące wnioski:
1. Tak Kościół Wschodni jak i Zachodni do wieku X I-go włącznie zgadzały się, że soborów ekumenicznych jest tylko siedem.
2. Od XII-go wieku Kościół Zachodni porzucił to słuszne stanowisko i stopniowo samowolnie, począł powiększać listę soborową.
3. Sobór Ignacjański z 870 r. — uważany przez Kościół Powszechny za niebyły — rangę ekumenicznego . zdobył dzięki kanonistom i reformatorom z czasów walki przeciw inwestyturze świeckiej.
4. Ostatecznie urzędowo Sobór ten wpisano na listę ekumenicznych w XVIII wieku na polecenie pap. Pawła V.
Dla starokatolików, a więc i dla naszego Kościoła Polskokatoliokiego problem soborowy w ogóle, a zagadnienie ekumeniczności Synodu Ignacjańskiego w szczególności jest niezwykle doniosły chociażby z tego względu, że na ten właśnie Sobór powołał się papież Pius IX w swej bulli .,Paster aetemus” , ogłaszającej dogmaty prymatu i nieomylności, papieża. ^ Jest rzeczą znamienną, że nowe dogmaty zostały poparte powagą soboru nieistniejącego.« ) E p. v n , s. 307.i=) L ib e llu s c o n tr a in vasores , M .G .H . L ib . de L ite II . śs. 327,
346, 349, 356;...“ q n a e a ąuiibusdam V III d ic itu r " .*s) P o r . F r. D v o rn ik . dz. cy t., s. 326.*7) F . T h an er, A n d e lm i ep isu p i L u cen sis C o lle c tio C an onum ,
O en ip on te 1906, ss. 109, 205, 276.18) M ign ę , P o l. t. 161, K o l. 295 n . ; t. 187, C on eord a n tia D is co r -
d an tiu m C an on u m .<9) P a trz F r. D v o rn ik , d z . c y t . , s . 341.*>) P .L . 215, K o l. 1553.22) w . N ord en , D as P a p sttu m u n d B yza n z , B erlin 1903, s. 182. a j E d . C rabbe, C on cilia O m m ia ..., Colonia-e 1551, v o l . II, ss.
993, 998.« ) M ansi, t. 27, K o l. 1161.* ) T a m że , t. 31, k o l. 528—553.®) T a m że , k o l . 596 n .•'’ ) T a m że , k o l . 1798.- ) H istoria d e V itis P o n t if :cu m R om a n , a D .N .J .- C hristo
usnu-c ad P a u lu m II, V en eciis 1511, ss. 94 — 9.®) F r. D v orn ik , dz. c y t . , s. 365.30) T a m że , s. 456.3*) M ansi, t. 16, K o l. 261, 265, 420, 429.M) P .G . t. 152, K o l. 206; t. 155, k o l. 97; L . A lla tiu s, d z . Cyt. 162.23) P .G . 149, 679; Justellus, N o m o c a n o n P h otii, P a r :s 1695, s. 177. 34) M g r P etit, P a tro l. O rien t., v o l 17, 1923, ss. 421 i 440;
D o s ith e o s , T o m o s K ata llages, Jassy 1692; M . Ju.g e. O eu v- res ca m p lś tes d e G en n a d ie S ch o la rios , P aris 1929—38, vo l. n , s . 323 n.
®) D e h istoria d ogm a tica , s e rm o III, c . 67; A . M ai, Patru-m N ova B ib lio th eca , R om a a e 1854, v o l. X , s. 353.
w) P o r . F r. D v o rn ik , dz. cyt.,, s . 423.37) M ansi, v o l . 35, s. 1437 n.38) A cta et d ecre ta S -ti Oecu*n. C an c. V atica n i, F rib u rg i
B risg , 1892, k o l. 482 — 488.
Do ostatniego grudniowego numeru „Posłannictwa" nr 12/61 do artykułu J. Em. ■Księdza Prymasa Dr M. Rodego pł. „Kościół Polskokatolicki w PRL“ wkradły się błędy, za które Redakcja „Posłannictwa" Przewielebnych Księży i P.T. Czytelników serdecznie przeprasza.,1. W dekanacie warszawskim w parafii p. w.
Dobrego Pasterza w Warszawie — Henryków, przy ul. Modlińskiej 205 — administratorem parafii nie jest Ks. Zbigniew Kucewicz, jak mylnie podano, ale Ks. mgr Bogdan Czywczyński ur. w 1929 r., wyświęcony w 1961 r.
2. W parafii katedralnej we Wrocławiu, przy ul. św. Magdaleny 5, opuszczono wikariusza tejże parafii, którym jest Ks. Wojciech Bazamik, ur. 1929 r., wyświęcony
w r. 1958, ustanowiony wikariuszem w 1961 roku.
3. W dekanacie szczecińsko—koszalińskim,proboszczem parafii w Szczecinie, przy ul. Piotra i Pawła 33/34 jest Ks. Walerian Kierzkowski, a nie Ks, Walerian Wierz- kowski jak mylnie wydrukowano.
4. W dekanacie lubelskim opuszczono parafię w Kosarzewie Górnym, pow. Bychawa, p. w. Matki Boskiej Anielskiej, erygowaną w 1930 r. Ks, Tadeusz Balicki, ur. 1919 r., wyświęcony w 1950 r., ustanowiony proboszczem parafii w 1961 r.
5. W dekanacie krakowskim w parafii Żarki, p-ta Libiąż, pow. Chrzanów opuszczono proboszcza parafii. Proboszczem parafii ustanowiony został w 1961 r. Ks. Eryk Cetlawa, ur. w 1912 r., wyświęcony w 1952 r.
POSŁANNICTWO 11’
K s. EDMUND K R Z W H S S K I
LITURGIA EUCHARYSTYCZNA PIERWSZYCH TRZECH WIEKÓW CHRZEŚCIJAŃSTWA
Fundamentalnym źródłem ukształtowania się Mszy św. jest Pismo św. Nowego Testamentu, w którym podstawę stanowi opis Ostatniej Wieczerzy.
Pierwsza Msza św. rozpoczęła się w nocy, w której Chrystus został „wydany” .1) Judasz po powzięciu ostatecznej decyzji udał się do Sanhedrynu i wydał Jezusa. Chrystus Pan wiedząc o mających nastąpić cierpieniach fizycznych, poprzedzonych pierw agonią duchową na Górze Oliwnej, na „pamiątkę” 2) swojego pobytu na ziemi i dla duchowego pożytku ludzi ustanowił Najświętszy Sakrament. Odtąd Eucharystia, stała się największą świętością Kościoła.3)
W Piśmie św. mamv poczwórny opis ustanowienia Eucharystii przez Chrystusa Pana.4) Jednakże autorów opisu Ostatniej Wieczerzy i słów ustanowienia Eucharystii możemy podzielić na dwie grupy: św. św. Mateusz i Marek z jednej strony, a Łukasz i Paweł z drugiej. Obie grupy różnią się między sobą w słowach ustanowienia. Oto opisy autorów natchnionych:
Sw. Mateusz (26, 26 n): „A gdy wieczerzali, wziął Jezus chleb, błogosławił i łamał, i dał uczniom swoim mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje. A wziąwszy kielich, dzięki czynił i dał im mówiąc: Pijcie z tego wszyscy. To jest bowiem Krew moja Nowego Testamentu, która za wielu wylana będzie na odpuszczenie grzechów” ...
Sw. Marek (14, 22 n) „A gdy oni wieczerzali, wziął Jezus chleb i błogosławiąc łamał, i dał im, i rzekł: Bierzcie, to jest Ciało moje. A wziąwszy kielich i dzięki czyniąc dał im: i pili zeń wszyscy. I rzekł im: To jest Krew moja Nowego Testamentu, która za wielu będzie-wylana” ...
Sw. Łukasz (22, 19 n): „A wziąwszy chleb, dzięki czynił i łamał, i dał im mówiąc: To jest Ciało moje, które za was jest wydane, to czyńcie na moją pamiątkę. Podobnie i kielich po wieczerzy mówiąc: To jest kielich, Nowy Testament w e Krwi m ojej, która za was przelana będzie” ...
Sw. Paweł (I Kor. 11, 23): „Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy łamał i rzekł: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę. Także i kielich po wieczerzy mówiąc: Ten kielich jest Nowym Testamentem we Krwi mojej. To czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moja” ...
Tę nieznaczną zmianę w wyrażeniach u ewangelistów rozumieć należy jako wynik istniejącej już liturgii i jej wpływów. Słowa ustanowienia zawarte u św. Mateusza i Łukasza są dowodem, że forma ta była powtarzana przy odprawianiu nabożeństw eucharystycznych o wiele wcześniej, nim zostały spisane ewangelie.5)
W ciągu wieków nie brakowało5) prób odtworzenia Ostatniej Wieczerzy na podstawie znanych tekstów biblijnych. Próby te jednak niewiele wniosły materiału na temat formy i obrzędów dzisiejszej Mszy św. Albowiem Ostatnia Wieczerza, na której Chrystus Pan ustanowił Najświętszy Sakrament, nie była jakimś nabożeństwem liturgicznym, ale tradycyjnym posiłkiem paschalnym Izraelitów.
Stwierdzono tylko, że z Nowego Testamentu wyłaniają się następujące istotne obrzędy dzisiejszej Mszy św.:
a. chleb i wino przynoszą do ołtarza,b. ofiarujący czyni dzięki,c. trzymając chleb w rękach, błogosławi go i w y
mawia nad nim słowa ustanowienia,d. podobnie czyni z winem,e. konsekrowany chleb łamie i łącznie - z konsekro
wanym winem podaje go wiernym w Komunii św.Na podstawie różnych luźnych tekstów liturgicz
nych, których w Nowym Testamencie jest dość dużo, nie zdołano jednak dotąd usstąlić czy też odtworzyć
zupełnego opisu, w jaki sposób apostołowie spełniali liturgię eucharystyczną.
Z luźnych wzmianek liturgicznych, rozsypanych po księgach Nowego Testamentu, dowiadujemy się, . że nowo nawróceni pierwsi chrześcijanie (Żydzi) początkowo brali7) czynny udział w nabożeństwach w świątyni razem ze swymi nienawróconymi ziomkami. Za przykładem Jezusa Chrystusa8) przychodzili także na nabożeństwa do synagog.9) Chrześcijanie oprócz tego przychodzili na swoje własne zgromadzenia, gdzie wielbili Boga trój osobowego według nauki Jezusa Chrystusa. Zebrania te nazywają się synagogalnymi.10) Od żydowskich, niechrześcijańskich zebrań synago- galnych różniły się one tym, że przypadały w niedzielę.11) Na synagogalnych zebraniach chrześciiań- skich porządek nabożeństw był taki sam jak i u Żydów niechrześcijan, ale z wytycznymi myślami chrzęści j ańskimi.
Nabożeństwo takie składało się:a. z czytania ksiąg św.,12)b. z przemowy czyli objaśnienia przeczytanych
tekstów,13)c. z śpiewania psalmów i hymnów,14)d. z modlitw za wszystkich wiernych, za wszystkie
stany i warstwy ludności.15)Dodać jeszcze należy, że na zebraniach tych zbie
rano również składki, jako jałmużnę dla ubogich.16)To wszystko więc: czytanie, kazanie, śpiewy, skład
ki, składało się na zwykłe nabożeństwo poranne chrześcijan, które różniło się od nabożeństwa eucharystycznego odprawianego zazwyczaj wieczorem.1'')
Do tego obrazu chrześcijańskiego nabożeństwa w okresie Nowego Testamentu dodać można jeszcze dla uzupełnienia dalsze rysy i szczegóły.
Wierni modlili się stojąc z wyciągniętymi w górę rękami;18) była to postawa przestrzegana przez Żydów.19) Mężczyźni mieli głowy odkryte, a niewiasty zasłoną przykryte20). Niewiastom nie wolno było przemawiać w kościele.21)
Znane było również wyznanie wiary i pocałunek pokoju. _
Zgromadzeni wierni jako znaku swej łączności22) z . ofiarującym, używali nadal hebrajskiej formułki „Amen“ (jako przysłówek oznacza: rzeczywiście, zaprawdę). ...............
Były również w użyciu w gminach chrześcijańskich inne formułki, jak np. „na wieki wieków. Amen", „Bóg błogosławiony na wieki“ , „Jemu chwała na wieki. Amen“ , „Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa... niech będzie zawsze z wami wszys+kimi. Amen“ , „p r^ z Jo7,u<;a Chrystusa Pana naszego".23)
W gminach chrześcijańskich, jako dowód jedności, miłości oraz widocznej tam łaski Bożej, istniały dwa jeszcze charakterystyczne dla pierwszego wieku znamiona, tj. agapy czyli uczty miłości, tak ostro później ganione przez św. Pawła za nadużycia24) oraz działalność Ducha Sw., która powodowała cuda, stany zachwyceń, prorokowania, egzorcyzowania, mówienia nieznanymi iezykami. 25)
Sakramentu Ołtarza czyli Eucharystii nie sprawowano na każdym zgromadzeniu chrześcijan. Ilekroć jednak ją sprawowano, łączyła się zawsze z nabożeństwem synagogi schrystianizowanej. Była jej dopełnieniem.
Według św. Pawła łączyła się z agapą.26) Przypuszczać jednak należy, że sprawowano ją na zakończenie tego uroczystego obrzędu.
Eucharystia jako osobne nabożeństwo chrześcijan w pierwszym ' wieku była dobrze znana i doskonale rozróżniana od nabożeństw nieeucharystycznych i uczt miłości.27) Eucharystia była dla chrześcijan znakiem jedności, wiary w Chrystusa i łączności z Kościołem. Sprawowano ją też wyłącznie w niedzielę.
12 POSŁANNICTWO
Trudno jest dziś powiedzieć, jak wyglądały szczegółowe ceremonie takiego nabożeństwa eucharystycznego w czasach apostolskich. Na podstawie jednak odnośnych tekstów liturgicznych możemy śmiało stwierdzić, że sposób odprawiania uroczystego nabożeństwa eucharystycznego w głównych zarysach, w istotnych czynnościach podobny był do czynności Chrystusa Pana podczas Ostatniej Wieczerzy. Rozkaz Zbawiciela brzmiał: „to czyńcie na moją pamiątkę” . Zatem obrzęd eucharystyczny miał być odzwierciedleniem najistotniejszej części wieczerzy paschalnej z Wieczernika, tj. momentu ustanowienia.
Powtórzenie całej historii ustanowienia według św. Pawła dowodzi, że ofiarujący powtarzał te same czynności i wymawiał te same słowa, co Chrystus Pan podczas Ostatniej Wieczerzy. Łud zaś na „błogosławieństwo” , „dziękczynienie” odpowiadał „Amen” .
,Po stówach ustanowienia czyli po konsekracji następowały modlitwy. Pamiętając, że Eucharystia jest „pamiątką” Zbawiciela, wskazującą na zbawczą śmierć Chrystusa Pana, należy przypuszczać, że treść tych modlitw odnosiła się do tych myśli i stosowny do tego miały charakter.
Reasumując treść i myśli liturgiczne w czasach apostolskich i w oparciu o teksty Nowego Testamentu, można ustalić następujący porządek nabożeństw chrześcijańskich w pierwszym wieku. Porządek ów możemy podzielić na dwie części: I — nabożeństwo według przepisów synagogalnych i II — właściwy obrzęd eucharystyczny.
SCHEMAT
I Zgromadzenie — nabożeństwo synagogi chrześcijańskiej:
1. Czytanie Pisma św.; I Tym. 4, 13; Kol. 4, 16)2. Wyiaśnienie przeczytanego tekstu (Dz. Ap. 20,
7; I Kor. 14, 26).3. Śpiewanie psalmów i hymnów (Efez. 5, 19; I Kor.
14, 26; Kol. 3, 16).4. Odmawianie modlitw (I Tym. 2, 1 — 2; Rzym. 15,
13; II Kor. 1, 11; Efez. 6, 1 8 -1 9 ; Filip. 1, 19; Kól, 14, 3; I Tes. V, 25; II Tes. III, I; Jak. 5, 16; Dz. Ap. 2, 42).
5. Zbieranie jałmużny (Rzym. 15, 26; I Kor, 16, 1 - 2 ; II Kor. 9, 1 0 -1 3 ; Efez. 4, 28; Jak. 2, 1 5 -1 6 ; I Jan 3, 17; Dz. Ap. 2, 45; 4, 3 2 -3 4 ).
6. Wyznanie wiary (I Tym. 6, 12; Rzym. 10, 9 — 10; Herb. 4, 14; 13, 15; I Jan 4, 15).
7. Pocałunek pokoiu (Rzym. 16, 16; I Kor. 16, 20; I Tes. 5, 26; I Piotr 5, 14).
II. Obrzęd eijcharystyczny:
1. Modlitwa dziękczynienia (Łk. 22, 18; I Kor. 11, 24; 14. 17; I Tym. 2, 1).
2. Błogosławienie chleba i wina przez słowa ustanowienia (konsekracja).
3. Modlitwy nawiązujące do słów konsekracji, czyli wspominające śmierć Chrystusa (Łk. 22, 19; Dz. Ap. 2, 42; I Kor. 11, 23-26).
4. Komunia św., czyli spożywanie przez wiernych konsekrowanego chleba i wina (Mt. 26, 26—27; Mr. 14, 22-23; I Kor. 11, 26-29).
Tak wyglądało nabożeństwo eucharystyczne w I wieku. W ciągu następnych dwóch wieków porządek ów w głównych swych zarysach nie zmienił się. Ze wzrostem liczebności wiernych i gmin chrześcijańskich dodawane były tylko uboczne ceremonie i men dlitwy, w których lud brał żywy i czynny udział, gdyż Msza św. z natury swej posiadała i posiada cha- ral'tf>r społeczny. Charakter ten wynika z jej celu, którym jest cześć publiczna, jaką Zbawiciel nasz, Głowa Kościoła, razem z członkami Swojego Mistycznego Ciała (Kościoła) oddaje Ojcu niebieskiemu.
Toteż, jak powiedzieliśmy, Msza św. w pierwszych _ trzech wiekach była sprawą całej gminy chrześcijańskiej, była nabożeństwem wspólnym duchowieństwa i ludu. Nie było wówczas jakiejś osobnej czysto kapłańskiej liturgii, która wykluczałaby z udziału lud. Ale nie istniały również specjalne „nabożeństwa ludowe", przeznaczane wyłącznie dla ludu. Liturgia eucharystyczna w pierwszych trzech wiekach nie nabierała również jakichś skostniałych
fo r m , zewnętrznych, ale wciąż rozrastała się, stale dodawano z własnej pobożności coraz to nowsze modlitwy i sposoby obchodzenia pamiątki męki i śmierci Chrystusa Pana. Początkowo czyniono to w ramach uczty, wzorując się na Ostatniej Wieczerzy i synagogalnych ucztach żydowskich. Jedną z najstarszych form, w których człowiek wyraża wspólnotę, zgodę, jedność, miłość i przyjaźń, jest wspólna uczta. Uczty takie urządzano najczęściej w domach prywatnych. W domach prywatnych odprawiana była również liturgia eucharystyczna, co jeszcze bardziej podkreślało rodzinny charakter uroczystości sprawowanej na pamiątkę Zbawiciela.
W miarę zaś przybywania gmin chrześcijańskich nabożeństwo eucharystyczne powoli coraz bardziej wychodziło poza ramy domowych rodzinnych uczt, a tym samym zanikł już w II wieku jej dotychczasowy charakter uczty. Wobec tego wyłoniła się i wykrystalizowała forma eucharystycznego nabożeństwa, jako główny powód gromadzenia się chrześcijan w jednym ściśle określonym miejscu. Zredukowano więc stoły do jednego. Pokój został zamieniony na salę dużą, obejmującą coraz to liczniejszą już gminę chrześcijańską. Czas zebrań przesunięty został z wieczora na godziny ranne. Wobec odłączenia nabożeństw eucharystycznych do uczt bratnich (agapy), liturgia eucharystyczna zaczęła stawać się nabożeństwem modlitewno-dydaktycznym.27)
Chociaż zmieniła się forma nabożeństwa eucharystycznego, to nadal pozostał wspólny, społeczny charakter Mszy św. Złożyły się na to takie elementy, jak język liturgiczny, wielka prostota ceremoniału liturgicznego i szat, jednolitość liturgii co do treści i formy w całym Kościele oraz udział ludu w składaniu darów ofiarnych i w Komunii św.28)
Msza św., nazywana w pierwszych trzech wiekach Eucharystią, była zrozumiała i dostępna dla każdego z uczestników. Albowiem wszystko, co w czasie jej sprawowania działo się. co uczestniczący słyszał, śpiewał lub modlił się, odbywało się w ojczystym, narodowym języku danego narodu czy plemienia, który brał udział w nabożeństwie eucharystycznym.25)
Ceremonie liturgii eucharystycznej były bardzo proste, przejrzyste i przez to dla ludu zrozumiałe. Nie było również specjalnych szat liturgicznych. Duchowni używali w czasie sprawowania czynności liturgicznych zwykłych ubiorów codziennych, najczęściej używanych w święta.30)
Żywy i czynny udział ludu w liturgii w pierwszych trzech wiekach ułatwiała również pewna jednolitość liturgii w całym Kościele na Wschodzie i na Zachodzie. Chodzi tu mianowicie o jednolitość w szerszym tego słowa znaczeniu. Mimo że nie było jeszcze wówczas ksiąg liturgicznych i celebrans improwizo- -oipez JfEupsf o ; ‘suzoiginui Ąsj[ai aiupoqoA\s p a wany był jednolity charakter schematu liturgii eucharystycznej oraz kolejne następstwo treści myślowej modlitw.31)
Za jednolitością pierwotnej liturgii eucharystycznej przemawia znany na ogół fakt historyczny opisany przez Euzebiusza32), że gdy około roku 154 św. Polikarp, biskup Smyrny, złożył w Rzymie wizytę biskupowi i papieżowi Anicetowi, to biskup rzymski prosił gościa o odprawienie Mszy św. w gminie chrześcijańskiej w Rzymie. Z tego wynika, że chrześcijanin owego czasu mógł nawet w odległych od siebie częściach Imperium Rzymskiego brać czynny udział w liturgii sprawowanej obojętnie przez jakiego biskupa katolickiego bez obawy niezrozumienia jej.
Nie należy jednak sądzić jakoby w odprawianiu nabożeństw liturgicznych w pierwszych trzech wiekach panował jakiś bałagan. Udział wszystkich obecnych w liturgii eucharystycznej był hierarchicznie uporządkowany. Każdy stopień tej hierarchii gminy chrześcijańskiej spełniał jemu tylko przysługujące funkcje, a więc biskup przewodniczył i kierował całym nabożeństwem, odmawiał modlitwę eucharystyczną (nasz kanon), wygłaszał kazania.
Diakoni zaś utrzymywali porządek w miejscu zebrań, przynosili dary ofiarne do ołtarza, zapowiadali intencje poszczególnych modlitw, odmawiali niektóre wyznaczone przez biskupa modlitwy, pomagali biskupowi przy rozdawaniu Komunii św„ zwłaszcza kon
POSŁANHICTWO 13
sekrowanego wina, czyli Krwi Przenajświętszej Jezusa Chrystusa.
Lektorzy natomiast czytali wyznaczone wyjątki z Pisma św. i pasterskich listów biskupich. W ceremoniach tych cała gmina chrześcijańska brała czynny udział słuchając, modląc się, śpiewając, odpowiadając na wezwania biskupa, czy diakona, wyrażając swoją aprobatę, składając swoje dary ofiarne, z których część była konsekrowana i przyjmując Komunię św. 3a)
Czynny udział w Ofierze eucharystycznej w pierwszych trzech wiekach był równoznaczny z udziałem w uczcie ofiarnej czyli w Komunii św.34) Uważano to za rzecz normalną i nie podlegającą dyskusji. Eucharystia bowiem realizowała i symbolizowała jedność Kościoła, była węzłem jedności i pokoju. Udział w Komunii św. był znakiem przynależności do konkretnej gminy chrześcijańskiej, a przez nią do Kościoła Katolickiego. WarunKiem zaś d o D U s z c z e n ia do Komunii św. był chrzest i nienaganne życie z wiary.
Chrześcijanie pierwszych trzech wieków nie wyobrażali sobie nabożeństwa eucharystycznego, (Mszy św.) bez Komunii św. Jak chleb powszedni uważano za podstawowy pokarm dla ciała, tak chleb eucharystyczny za nieodzowny pokarm dla duszy. Toteż Komunię św. starano się przyjmować codziennie. Kto zaś z jakichś powodów nie mógł przyjąć Komunii św. podczas Mszy św., to zabierał chleb eucharystyczny do domu i tam ją spożywał sam, bądź razem ze swoimi domownikami.
Od roku 400 z powodu różnych nadużyć spotyka się zakazy tej praktyki. Od tego czasu zamiast Eucharystii dawano wiernym do domu chleb poświęcony, tzw. eulogia.35)
Eulogia rozsyłano na znak łączności do innych kościołów, lub klasztorów, co prawdopodobnie zapoczątkował" zwyczaj wysyłania opłatków na święta Bożego Narodzenia.
Liturgia eucharystyczna w pierwszych trzech wiekach była centrum życia religijnego chrześcijan, była szkołą wiary, modlitwy i moralności oraz wychowania w duchu ofiarności. Uczestnicy w liturgii eucharystycznej, to uczestnicy w Ofierze Chrystusa Pana, to ci, którzy spożywali Ciało i Krew Jezusa na życie i śmierć, by dać świadectwo o Chrystusie.
Życie religijne chrześcijan tych czasów to nie wiara w życie abstrakcyjnych haseł, ale jak najbardziej żywy kontakt, stosunek do żywej i konkretnej osoby Jezusa Chrystusa, który za Poncjusza Piłata został skazany na śmierć krzyżową, ale śmierć zbawczą. Życie religijne owego czasu było skupione wokół osoby Jezusa Chrystusa jako jedynego pośrednika między Bogiem a ludźmi (1 Tym. 2,5).
Liturgia owych czasów połączona z głęboką wiarą udzielała wiernym potężnej siły duchowej, zdolnej do przezwyciężania trudności ze strony świata pogańskiego. Liturgia ta rodziła świadomość i poczu
cie Wspólnoty wszystkich uczestników jako członków gminy chrześcijańskiej, stanowiącej cząstkę Kościoła Bożego, Kościoła Chrystusowego. A Kościół ówczesny to nie organizacja, jak dziś, ale jak najbardziej żywy organizm, w którym wszyscy tworzyli jedność,o którą Chrystus Pan modlił się w Wieczerniku „proszę i za tymi, którzy dla słowa ich (apostołów) uwierzą we mnie, aby wszyscy byli jedno, jako Ty, Ojcze, we mnie, a ja w Tobie, aby i oni byli jedno w nas, aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał” (Jan 17, 20-21).
P R Z Y P IS Y
«) I Kor. 11, 23.2) I K or . 11, 25; Ł k . 22. 19.3) P o r . W . G o o s e n s ; „L e s o r ig in es d e P E u ch aris fia 11, P a ryż
1931 str. 110—127; Jungmann. „Missa.rum Salem nia“ , Paryż 1950, X, str. 1. A . A rnold : „D er Ursprung des christlichen Abendimahles im Lichte der neusten liturgiegeschichtlichen Forschung“ , W yd. II Fryburg 1939, str. 57—73.
*) Mt. 26, 26-28; Mr. 14, 22-24; Łk. 22, 19-20; I K or. 11, 23-25.5) t^or. Bnnk&rine, D ie heiiige M esse", Paderbo-rn 1931, str. 17.«) Por. G. B ickell, , Messe und Pascha", M ayance 1872; J. B.
Thib^nt, „L a liturgie romaine*', Paryż 1924, str. 2—37.7) D ł A p. 3, l ;8) Łk. 4, 15-16; 6, 6; Jan 18, 20.0) Dz. A p. 9, 20; 13, 14 n .; 22, 19; 26, 11.
10) Jak. 2. 2; Hebr. 10, 25.” ) Dz. Ap. 20, 7; I K or. 16, 2;!2) Dz. Ap. 13,15; I T ym . 4, 13; I Tes. 5, 27; Kai. 4, ig.1S) M t. IV, 23; Dz. Ap. 13, 15; I Kor. 14,26; I Tym . 4, 13.14) I Kor. 14, 26; Efez. 5, 19; K ol. 3, 16.15) Dz. A p. 2, 42; I Tym . 2, 1-2.16) Rzym . 15, 26; I Kor. 16, 1 n .; U Kor. 9,7-13;17) Dz. Ap. 2, 42; Ks. Bp N ow ow iejski, „Ms&a św. w okresie
przedm iejskim ", Lw ów 1922 str, 25.18) x T ym . 2, 8.ł9) Ps. 133; 1; 134, 2; 140, 2; Łk. 18, 11;2°) i Kor. 11, 6;2t) I Kor. 14, 34.22) Ps. 40, 14- Powt. Prawa, 27, 16—26,2J) Rzym . 5, 21; Efez. 5, 20.*) I Kor. 11, 22.* ) I Kor. 14, 1—40; por. Duchesne ,.Histoire ancienne“ , w yd . V .
Paryż 1920 str. 47—50.2G) I Kor. iii. 17—34' Dz. Ap. 2, 42. P ow yższy tekst Paw łow y
nasuwa wiele trudności. T rudno bowiem jest stwierdzić, k iedy A postoł m ów i o agapie, a kiedy o Eucharystii. Sw. Paweł oba te obrządki łączy ściśle ze sobą. Jednak jeg o opis Ostatniej W ieczerzy oraz zw roty „śm ierć Pańską bedziecie zw iastować, aż przybędzie*” (w. 26), „w in ien Cia- 1* i K rw i p^ńckiei. (w . 27) . nie baczac na Ci^ło P Qńsikie“ (w .29), pozw alają przypuszczać, że św. Paweł m ów i o uczcie m iłości, której dopełnieniem by ło nabożeństwo eucharystyczne i że m owa jest tu w łaśnie o Eucharystii.
27) i Kor. 10, 16;?a) T>mgrn--n,n. .,M i«*am m S^lerrwiia‘ \ Wiien 1952, t. I, s 18 nn.20) Tk. Klauser, -„P etite histoire de la liturgie ocdd en ta le ‘\
Paris 1956, s. 17 nn.30) E D^kkerp, ..TPr+uli,3Tvi<5 en de geschiedenis der liturgie.
Brusel — Am sterdam 1947.31) J. Braun, „D ie liturgischen Param ente“ , Freiburg 1941,
str. 64. •3:) Eus-ebius Hist, e c c l. V , 24.K) A. B^um st-rk, ..Vor» geschichtlichen Verden der L iturgie",
Freiburg 1923, str. 36.^) Jungmann, dz. cyt., II str. 3 nn.* ) E isenho^r, ,,Ka-ndbu^ der katholischen Liturgik**, Frei
burg 1933, t. U, str. 306 nn.
HELENA SZELEŚCINA - MORAWSKA.
KSIĄDZ FRANCISZEK KACZMARCZYKW dniu 21 października 1961 r. odszedł z tego świata
jeden z najgorliwszych kapłanów Kościoła Narodowego w Polsce i Ameryce, iks. Franciszek Kaczmarczyk, długoletni proboszcz naszej parafii w Grudziądzu (1932—1938) i w Trenton (1947—1961). Dla wszystkich, którzy go znali, jesit to cios tym bardziej bolesny, że nagły, bo ks. Kaczmarczyk zmarł bez żadnej choroby w sile wieku, imając 56 dat życia.
Co szczególnie uderza w duchowej sylwetce zmarłego, to niezmordowana energia, optymizm i umiłowanie swej pracy, szlachetność i pomysłowość organizacyjna. Te przymioty koncentrowały się w żywych, myślących oczach, w ujmującym, dobrym uśmiechu.
Jeżeli-obowiązuje ^.asada, że o zmarłych m ówić w olno tylko dobrze, to w stosunku do tej postaci należałoby mówić w superlatywach. Jednakże „Posłannic
two” nie udzieliło mi swych szipalt po to jedynie, 'by wychwalać mało znanego współczesnym narodowcom ,.księdza amerykańskiego” . Zabieram głos w tej sprawie w tym celu, by „Starym Wyznawcom” naszego Kościoła przypomnieć, a „nowym ” przedstawić kilka fragmentów z życia Kościoła w okresie międzywojennym, z którym związało się też życie ks. Kaczmarczyka.
Organizacja 'kościelna, zwana wtedy Polskim Narodowym Kościołem Katolickim poczęła tętnić życiem od września 1922 r., gdy w Krakowie osiadł biskup —— elekt ks. Franciszek Bończak, który od stycznia 1923 roku, począł wydawać tygodnik „Polska Odrodzona” (pół roku później zamieniony na dwutygodnik). Chociaż ośrodkiem i stolicą PNKK był Kraków, nie zaniedbano niczego, co mogłoby ułatwić zapuszczenie korzeni w 'Stolicy Polski, Warszawie. Pierwszy odczyt
14 POSŁANNICTWO
miał tu ks. top. Bończak w .dn iu .7 czerw ca'1923, pierwsze polskie, nabożeństwo odprawiono w lipcu tegoż roku. Sekretariat tworzącej się parafii, biuro informacyjne oraz miejsce pierwszych nabożeństw PNKK znajdowało się w tym czasie w mieszkaniu prywatnym przy ul. Senatorskiej 22.
Co pewien czas. przyjeżdżał z Ameryki do Polski Pierwszy Biskup PNKK, ks .Fr. Hodur, który opiekował się Kościołem misyjnym w Polsce jak troskliwy ojciec. W 1926 r. w niedzielę 21 listopada ks. biskup Hodur miał wygłosić odczyt na temat „Emigracja polska w Ameryce, a Kościół Narodowy” . Niestety, do słowa nie dopuściła go bojówka kierowana przez rzymskokatolickiego kapłana, ks. Wiśniewskiego. Na kazaniu w kaplicy przy ul. Moniuszki miał powiedzieć do swych parafian: „Za chwile rozpocznie się w kinoteatrze „Pan” odczyt odszczepieńca biskiupa Hodura. Zalecam wam, parafianie, byście tam poszli i z nim się rozprawili. Biorę za to odpowiedzialność. Nie bójcie się” . W efekcie odczyt się nie odbył, bo biskupi, Hodur i Bończak, musieli opuścić sale. Już w poniedziałek rano cały świat dowiedział się od zagranicznych korespondentów w Warszawie o nierozumnym wybryku fanatyków i na podstawie tego urobił sobie opinięo całym społeczeństwie polskim. i
Jednym z: dodatnich skutków tego wydarzenia było zwiększenie zainteresowania dla nowej ideologii kościelnej. Wtedy też student gimnazjalny z Landwarowa, Franciszek Kaczmarczyk, zdecydował się wstąpić do Seminarium Duchownego. PNKK w Krakowie. Jego zdolności organizacyjne okazały się, gdy jako kleryk został wysłany przez rektora Seminarium na przeprowadzenie zbiórki w naszych parafiach na rzecz alumnów. Sprowadził wtedy (jesień 1928 r.) do Krakowa parę wagonów zboża, ziemniaków, warzyw i nabiału, a także parę tysięcy złotych. Nie trzeba wyjaśniać,, jaką to poważną .pomoc stanowiło dla Seminarium, dla młodych studentów, którzy przy nauce powinni się dobrze odżywiać. Zwłaszcza, że nauka szła w tempie przyśpieszonym. Z braku kapłanów 'klerycy musieli w ciągu dwóch lat przerobić program czteroletnich studiów teologicznych.
Kleryk Kaczmarczyk studia swe ukończył wiosną 1929 r, ale już jako kapłan. Święcenia otrzymał w dniu 26 kwietnia tegoż roku w Krakowie z rąk ks. biskupa Jana Z. Jasińskiego. Prymicje odprawił w Grudziądzu w dn. 3 maja, a zaraz po nich objął parafię w Jarocinie (woj. poznańskie). W krótkim czasie zorganizował nową parafię w Lesznie, której uroczyste otwarcie odbyło się w dniu 8 września .1929 r.
Kościół przeżywał wtedy poważny kryzys. W grudniu 1927 r. opuścił Polskę na zawsze ks. biskup Bończak (podobno na skutek poważnej Choroby) i należało wybrać jego następcę, jako kierownika misji w naszym 'kraju. W tym celu m. in. odbył się w dniach 27—29 czerwca 1928 r. pierwszy Synod. W sali przy ul. -Mokotowskiej w Warszawie zebrało się 24 kapłanów oraz 76 przedstawicieli trzydziestu parafii i filii parafialnych w Polsce. Obradom przewodniczył ks. bp. Fr. Hodur. Przyjęto na nich szereg uchwał, ale najważniejszym aktem był wybór nowego kierownika PNKK w Polsce, w osobie ks. bpa L. Grochowskiego Pomocą w kierowaniu naszym Kościołem miała służyć Naczelna Rada Kościoła (do której weszła — pierwszy raz w dziejach chrześcijaństwa chyba — niewiasta. Helena Szeleścina) '
Okazało się wkrótce, że wybór kierownika nie był realny, gdyż ks. 'bp. Grochowski musiał zaraz wracać do Ameryki, a faktyczne rządy sprawował niezrównoważony i skłonny do samowoli ks. Władysław Faron, mianowany administratorem, a w 1929 r. konsekrowany w Scranton na biskupa. W czerwcu 1931 r. Kościół nasz był zmuszony wydalić od siebie niepoważnego biskupa i nadal czekał na przyjazd ks. bpa Grochowskiego. Zamiast niego przyjechał ks. Józef Padewski, który najpierw pełnił obowiązki Administratora’ a od 1935 r., tj. po Drugim Synodzie, został biskupem orriynari uszem.
Mimo tych niepewności, wewnętrznych tarć i wahań, Kościół nasz rozwijał się dalej, a to dzięki ofiar-, nęj pracy takich kapłanów jak ks.. Fr. Kaczmarczyk. W 1933 r, mieliśmy 44 parafie i filie parafialne obsługiwane przez 37 księży. W tym samym roku widzimy ks.
Kaczmarczyka na stanowisku proboszcza w Grudziądzu. |
Parafia w Grudziądzu powstała w dniu 17 marca' 1925 r. i od samego początku musiała walczyć — jak zresztą wszystkie polskie parafie — o prawo do istnienia i o dom modlitwy, czyli kościół. Walka ta w każ-, dej parafii miała indywidualny charakter, ale pewne rzeczy były wspólne wszystkim. I tak, jeśli chodzi0 prawo do istnienia, to w Polsce sanacyjnej nie miała go żadna parafia, bo nie miał go Kościół Narodowy. Polska bowiem była zbyt zaprzedana obcym, niezdolna była cenić co swojskie i polskie. Ówczesna Polska trzymała się starych przepisów wyznaniowych, narzuconych przez zaborców. Przed rokiem 1913 były trzy zabory, więc po tym roku obowiązywały trzy różne kodeksy prawne, a więc inaczej traktowano Kościół Narodowy na ziemiach dawnego Królestwa Kongresowego (Warszawa, Kielce, Lublin), inaczej w dawnej Galicji (Kraków, Lwów), inaczej też na terenach odebranych Niemcom (Katowice, Poznań, Bydgoszcz).
Grudziądz podlegał prawom pruskim, które przy zerwaniu z Kościołem rzymskokatolickim wymagały deklaracji na piśmie. Kto występował z tego Koś.cio-. ła i przechodził do innego wyznania niezalegalizo- wanego, był uważany prawnie za bezwyznaniowca. Kościoła Narodowego rząd sanacyjny nie chciał zalegalizować więc na Pomorzu wyznawcy PNKK uchodzili oficjalnie za wolnomyślicieli i w zasadzie nie byli tak brutalnie prześladowani nrzez granatową policję, jak ich współwyznawcy w „Kongresówce” lub w „Galicji” — ale nie można powiedzieć, że tych prześladowań nie było, miały jedynie inny charakter.
Dla przykładu przypomnieć warto skargę wniesioną przez rzymskokatolickiego proboszcza w Lesznie, ks. Jankiewicza, przeciwko ks. F. Kaczmarczykowi o „znieważenie Kościoła rzymskokatolickiego” . Motywem skargi było odprawienie „nabożeństwa Kościoła Narodowego publicznie” oraz „nieprawne noszenie publicznie szat kapłańskich” . Prokurator sprawę tę umorzył, o czym zawiadomił oskarżonego pismem z dnia 29 stycznia 1930 r. Podobnych oskarżeń było moc we wszystkich sądach powiatowych Polski sanacyjnej, ale nie wszystkie kończyły się umorzeniem. Owszem, wiadomo, że większość z nich kończyła się wyrokiem skazującym. Innym zarzutem dość pospolitym w ówczesnych sądach było oskarżenie o używanie przez ' nasze duchowieństwo tytułu „ksiądz” lub ,.biskup” , bo tytuł „ksiądz” , jak twierdziła kuria rzymskokatolicka w Poznaniu — przysługuje „wyłącznie osobom wyznania rzymskokatolickiego” , które z rąk biskupa rzymskokatolickiego otrzymały święcenia kazańskie. _ _
W okresie dziewięciu lat pracy duszpasterskiej w Polsce sanacyjnej ks. Kaczmarczyk był zmuszony ok. 500 (pięćset) razy stawać osobiście w sądach i komisariatach policji w sprawach wytaczanych przez duchowieństwo rzymskokatolickie i otrzymał ok. 300 (tr7,v<;ta orzeczeń U-arr'vch *ia ogólna sume 33 lat wiezienia. Były to jednak tylko w y ro k i , sądów pierwszej instancji, od których trzeba było apelować do instancji wyższych. Kosztowało to wiele pieniędzy, czasu1 nerwów, ale zawsze udało się wyjść z ostatecznym wyrokiem uniewinniającym.
Przyczyna stałego „ciągania” po sądach leżała w niepokojących -wynikach duszpasterskiej pracy ks. Kaczmarczyka. Niezmordowany proboszcz założył 9 towarzystw kulturalno - oświatowych, ćo poniedziałek miał lekcje katechizmu dla dzieci, co piątek urządzał „Żywą Gazetę” . Poza tym częste wieczornice, przedstawienia teatralne kółka amatorskiego, występy własnej orkiestry. Organizacją parafialną objęto dziedzinę usług, jak np. założono warsztat szewski dla „Narodowców” , a fryzjer, p. Augustyn Kawiński, golił i strzygł o 50 procent taniej niż inni fryzjerzy.
Jest rzeczą zrozumiałą, że działalność kapłana nie może się kończyć na organizacjach parafialnych. Dlatego w parafii grudziądzkiej tętniło też życie religijne. Gdy w roku objęcia jej kierownictwa przez ks. Ka^marczyka. tj. w 1932. była ona Drawie rozb’ ta przez poprzedniego proboszcza, ks. Aleksego Hajduka (który wyrzucił szaty liturgiczne, jako zabytki inkwizytorów rzymskich) — to już w roku nastęonym stanowiła trwały, mocny zespół liczący 1816 stałych
POSŁANNICTWA 1$
członków Kościoła Narodowego, którzy sądownie wystąpili z Kościoła rzymskokatolickiego. Tajemnica tego efektu leżała w głębokim zaangażowaniu religijnym ludzi, którzy przychodzili na polskie nabożeństwa przy ul. Ogrodowej 9. Zauważył to w 1935 r. ks. bp J. Padewski w swoim sprawozdaniu powizytacyjnym. Podkreślił m. in. zwyczaj śpiewania przez wiernych razem z celebransem podczas sumy modlitwy „Ojcze nasz” i nazwał ten zwyczaj pięknym.
Do rąk wpadł mi kiedyś program „Misji Rozkrze- wienia Kościoła Narodowego” urządzonych w Grudziądzu w dniach od 1 do 5 grudnia 1935 r. Oprócz trzynastu kazań wygłaszanych przez pięciu różnych księży, oprócz nabożeństw i sakramentów św. były tam przedstawienia i pogadanki. Po prostu formalny atak. na pozycje rzymskiego katolicyzmu. Nic dziwnego, że Akcja Katolicka nie mogła spokojnie czekać na wyniki i wzywała fanatycznie: „Polacy! Katolicy! Donieście o każdym karygodnym wystąpieniu p. Kaczmarczyka zarządowi Akcji Katolickiej i pomóżcie poskromić tego heretyka w swej bezczelności!”
Synod PNKK w Polsce 1935 r. uchwalił podział polskiej diecezji misyjnej na senioraty. Powstał wtedy m. in. seniorat pomorsko-poznański, a seniorem ks. bp Hodur mianował ks. Fr. Kaczmarczyka. Był to widoczny dowód uznania dla pracy gorliwego duszpasterza.
Jednakże należy pamiętać, że za Polską zachodnią granicą wzbierał gwałtowny orkan hitleryzmu, który zagrażał bezpieczeństwu naszej Ojczyzny i naszego patriotycznego Kościoła. Ks. senior Kaczmarczyk urodził się w Ameryce, był obywatelem USA. Miał do wyboru: albo zostać na niepewne i stracić obywatelstwo amerykańskie, a lb o , wracać za Ocean, by tam pracować wśród wychodźstwa polskiego. Wybrał to drugie i w listopadzie 1938 r„ a więc niespełna rok przed ostatnią wojną wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Jaką tam był otoczony miłością wiernych naszego Kościoła, jak potrafił i tam bardzo szybko zyskać sobie uznanie u naczelnych władz PNKK niech świadczy wspaniale wydana w Trenton księga pamiątkowa z okazji Srebrnego Jubileuszu jego kapłaństwa w 1954 r.
Z pewnością byłoby nam przyjemniej, gdyby tę rocznicę szanowny jubilat obchodził w Polsce, ale dumni jesteśmy, że ten sam kapłan, który wychował się i wyrósł w ojczyźnie swych ojców, budował nasz Kościół wśród emigrantów, naszych braci, bliskich nam ciałem i duchem. Obecnie dzielnego kapłana nie ma wśród żyjących. Niechaj wszakże te "wspomnienia przyczynią się do poznania jego ducha i pociągną w jego ślady godnych naśladowców.
Nasze prawo
KODEKS PRAWA KOŚCIOŁA POLSKOKATOLICKIEGOPragnąc zaznajomić naszych Czytelników z
treścią Kodeksu Prawa Kościoła Polskokato- lickiego, postanowiliśmy drukować w „Posłannictwie” poszczególne kanony naszego prawa wraz z komentarzem, o który zwróciliśmy się do ks. dr A. Naumczyka, jako prezesa Komisji Kodyfikacyjnej. Autor rozpoczął od podania do wiadomości „Przedmowy” do Prawa.
R E D A K C JA
PRZEDMOWA
Jak sama nazwa wskazuje „prawo” oznacza to, co słuszne i sprawiedliwe, co stanowi słuszne żądanie, lub odpowiada jakiemuś wymaganiu1). Mówiąc o „prawie", mamy zazwyczaj na myśli normy prawne, wg. których ma się układać życie lub postępowanie jednostki albo społeczności. Celem tak pojętego „prawa” jest dobro zarówno jednostki jak i społeczności — szczególnie jednak ogólne dobro społeczności, gdyż na podstawie zasady słuszności grupa idzie przed jednostką, a dobro grupy ludzi przed dobrem człowieka jako jednostki. Pogodzenie dobra jednostki z dobrem społeczności jest niekiedy w praktyce trudne, dlatego Rzymianie, mówiąc o prawie, nazywali je sztuką urzeczywistnienia rzeczy dobrych i słusznych (ars boni et aeaui). Tej „sztuki" nie udało się osiągnąć w pełni najlepszym i najgenialniejszym prawodawcom ludzkości. Prawo zawsze wymagało i będzie wymagać wyrzeczeń i rezygancii, a orzynaj mniej twardego podporządkowania się jedni drugim. Stąd drugi aforyzm rzymski — chociaż twarde prawo to jednak jest prawem (nie zaś bezprawiem) — dura lex sed lex — i dlatego nie godzi się go ani gwałcić, ani łamać. Od wieków szukał człowiek ideału prawa i nie znajdował. Był okres, w którym próbowano prawu natury przypisywać walory najlepszego, najbardziej zbliżonego do ideału prawa, uważano bowiem, że natura stwarzając człowieka, stworzyła dla niego również takie schematyczne ramy bytu i rozwoju tak indywidualnego i społecznego, że lepszych nikt już znaleźć nie będzie w stanie. Jednak takie wnioskowanie okazało się niesłuszne, gdyż po pierwsze — prawo natury jakkolwiek doskonałe i słuszne w założeniach i podstawowych prawach subiektywnych nie rozwiązywało
wielu konfliktów i wątpliwości wyżej zorganizowanego społeczeństwa, po wtóre zaś zbyt ogólne i nieliczne normy prawa naturalnego wymagały uzupełnienia przepisami pozytywnymi, czyli nadanymi przez odnośną władzę danej społeczności: dla wszystkich ludzi żyjących na ziemi — pozytywne prawo Boże zawarte w Objawieniu2) dla państw i narodów — pozytwne prawo ludzkie nadane przez właściwą władzę świecką, dla społeczności religijnvch — pozytywne prawo ludzkie nadane przez władze kościelne.
Kodeks Prawa Kościoła Polskokatolickiego zawiera przepisy, według których rządzi się społeczność religijna, jaką jest Kościół Polskokatolicki w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej Są to przepisy, określające stosunek Kościoła do jego członków i obcych, oraz stosunki poszczególnych osób do siebie i to stanowi przedmiotowe znaczenie tego prawa. W znaczeniu podmiotowym należy rozumieć przez prawo te uprawnienia i prerogatywy, jakie przysługują zarówno Kościołowi, jak i jego poszczególnym członkom na podstawie prawa przedmiotowego.
Prawo kościelne jest prawem bosko-ludzkim a to w tym znaczeniu, że część jego przepisów jest powtórzeniem nakazów Jezusa Chrystusa, a część ma swe źródło w ludzkiej inwencji organizacyjnej, poczynając od Apostołów, poprzez Sobory Powszechne i ich orzeczenia aż do czasów najnowszych. Kodyfikatorom przyświecała myśl, zgodna zresztą z ogólnie podzielanym przekonaniem przez większość prawników, że prawo, które nie uwzględnia wymogów konkretnych warunków, w jakich pozostają osoby, które prawo to ma obowiązywać — jest prawem uciążliwym, a gdyby nie rozwiiało się i nie zmieniano, wkrótce straciłoby na aktualności i stałoby się martwą literą3). Logika, użyteczność oraz intencja pogodzenia obowiązujących przepisów prawa państwowego z przepisami prawa kościelnego przyświecały kodyfikatorom niniejszego zbioru. Nie może bowiem jeden i ten sam podmiot zachowywać dwu odmiennych, czasem sprzecznych nawet ze sobą przepisów prawnych. eńvż siłą faktu z jednym z nich będzie w niezgodzie.. Hasła tolerancji, poszanowania przekonań i dobrego wykonania obowiązków będą w takim razie czczymi frazesami. Tymczasem bez żadnych ustępstw doktrynalnych można obywateli prowadzić w zorganizowanej
16 POSŁANNICTWO
społeczności kościelnej do Boga, a równocześnie pozwolić im na pełne podporządkowanie się ustawom państwowym, by będąc dobrymi katolikami — byli również dobrymi i wzorowymi obywatelami swej O jczyzny i na odwrót4). „
Prawo Kościoła Polskokatoiickiego będąc prawem bosko-ludzkim, jest równocześnie prawem zwyczajo- wo-ustawowym, gdyż większość jego norm prawnych jest wytworem zbiorowej woli długoletnich członków Kościoła Polskokatoiickiego. Wiadomo zaś powszechnie, że członkowie jakiejś społeczności mogą tworzyć normy prawne w sposób dwojaki: a) w sposób bezpośredni przez nagromadzenie pewnych uporządkowanych wg. grup faktów i długoletnie praktykowanie pewnych przepisów z towarzyszącym temu praktykowaniu przekonaniem o jego konieczności. W tym przypadku źródłem prawa jest zwyczaj, a prawo nosi nazwę prawa zwyczajowego, b) Może też wola zbiorowa tworzyć prawa w sposób pośredni, tj. za pomocą swoich zwierzchnich organów, pełniących powierzoną sobie funkcję prawodawczą. W tym wypadku źródłem prawa jest ustawa, a prawo nosi nazwę prawa ustawowego.
W starożytności, na stopniach pierwotnych cy w li- zacji istniało tylko prawo zwyczajowe, gdyż nie było jeszcze organów ustawodawczych. Wszelkie normy prawne kształtowała praktyka, zwłaszcza, gdy chodziło o sądownictwo. Taki stan rzeczy przetrwał niemal do średniowiecza, w którym nie brak przykładów, że prawo zwyczajowe górowało nad prawem ustawowym. Ponieważ jednak od średniowiecza kultura zaczęła się rozwijać w sposób zdecydowanie szybki, dlatego wyłoniła się konieczność stworzenia uzupełnień do prawa zwyczajowego za pomocą osobnych ustaw. Ustawy te poparte autorytetem monarchów, lub obradujących kolegiów zdobywają z biegiem czasu coraz większą powagę, a od wieku XVII zdecydowanie zaczynają górować nad prawem zwyczajowym. Kodeks Prawa Kościoła Polskokatoiickiego zachował szereg ustaw zwyczajowych jako wyraz poszanowania dla przekonań i tradycyjnych zwyczajów swych wiernych — z drugiej jednak strony wprowadził takie przepisy, które prostują często niedokładne, a nawet mylne pojęcia na temat niektórych zagadnień dobrze pojętego katolicyzmu i chrześcijaństwa.5)
Kodeks Prawa Kościoła Polskokatoiickiego opiera się na uświęconych tradycją najstarszych zbiorach prawnych Kościoła Powszechnego, jak np. Didache, czyli Nauka dwunastu Apostołów, pochodząca z II. w. po Chr.6), Apostolike paradosis z w. III,7) Konstytucje Apostolskie pochodzące z V w. z Syrii,8) Kanonów Apostolskich z końca IV w. i początków w. V. Zbiór kanonów greckich zawierających postanowienia synodów w Ancyrze (314) i Neocezarei (314), Ga- ngra (349), Nicei (325), Antiochii (341), Laodycei (345) Konstantynopolu (391), Chalcedonie (451), Efezie (431), Sardyce (343), Zbiór Truilański z r. 692 zawierający kanony dziesięciu najdawniejszych soborów greckich9), systematyczne zbiory greckie nomokanony Jana Scholastyka i patriarchy Focjusza 859—886, Sakramentarze oraz niektóre kodeksy rozpowszechnione na Zachodzie! Wymienione źródła dają pewien obraz pierwotnej tradycji, do której w istotnych założeniach nawiązuje Kodeks Prawa Kościoła Polskokatolickie- go12). Jeżeli się zważy fakt, że Kościół Polskokątoli- cki jest dalszym ciągiem Kościoła Pierwszego Tysiąclecia, że w dogmatyce i liturgii opiera się na staro- katolicyzmie, wówczas nawiązanie niniejszego Kodeksu do najstarszych źródeł prawnych pierwszego tysiąclecia będzie jak najbardziej uzasadnione i oczywiście konieczne.
Kościół Polskokatolicki w roku 1951 wydał Prawo Kanoniczne zatwierdzone przez Urząd do Spraw Wyznań pismem z dn. 7. 12. 1951 r. Nr. III 5a/17/51.
Zaszła jednak konieczność poprawienia i przeredagowania owego prawa w wyniku czego Projekt niniejszego Kodeksu przedstawiono IV Synodowi Kościoła Polskokatoiickiego w dniu 17 czerwca 1959 r. Po dyskusji projekt został jednomyślnie przez Synod przyjęty z tym, że redakcyjnych poprawek dokona powołana przez Synod komisja. W dniu 3: 12. 1959 r. Komisja Kodyfikacyjna zakończyła swą pracę zgłaszając Biskupowi Ordynariuszowi poprawki i kilka
nowych propozycji. Biskup Ordynariusz, zgodnie i postanowieniem IV Synodu, poprawki zatwierdził, propozycji zaś nie przyjął. Ponieważ do dnia 15 grudnia 1951 roku stanowisko Biskupa Ordynariusza przyjęli członkowie Komisji do wiadomości z wyjątkiem jednego .dlatego z dniem 15 grudnia 1959 r. niniejszy Kodeks Prawa nabrał mocy obowiązującej.
Biskup Ordynariusz oraz członkowie Komisji Kodyfikacyjnej uf^ją, że niniejszy Kodeks Prawa Kościoła Polskokatoiickiego przyczyni się do intensywniejszego i uporządkowanego rozwoju Kościoła.
Przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej ( - ) Ks. dr ANTONI NAUMCZYK
Warszawa, dnia 15. 12. 1959 r.
0 perz. M ou m sen T .. „R o m isch e s S ta a tsrech t", L e ip zig 1881, t. ttt, s. 310. W ję z y k u ła ciń sk im p ra w o iu s , o zn a cza to c o d o b re ; T ak B o u ix D. T ra cta tu s d e p i in c ip iis iu rls ca n o - n ic i , P arisis 1854, s . 4.
3) W Języku g r e ck im p o z y ty w n e p ra w o B o ż e je s t ok re ś lo n e s ło w e m „ th e m is : w o d różn ien iu od p o z y ty w n e g o praw a lu d z k ie g o - m o n o s “ . P o r . ta k że U rm a n ow icz , U ź ró d e ł n a u k i o zasięgu p ra w a n a tu ra ln ego , art. w C ollectanea T h e o lo g ica , W—w a 1955.
3) W y m o w n y m w ty m w zg lę d z ie p rz y k ła d e m je s t C o d e x lu r is C a n on ic i o b o w ią z u ją c y o d 1918 r. w K o śc ie le rzym s k o k a to lick im . Istn ie je w ty m zb iorze , m im o g ru n tow n y c h p rz e ró b e k ju ż w p o cz ą tk a ch n a szeg o s tu lec ia w ie lk a i lo ś ć p rz e p isó w n ie ż y c io w y ch , d z iw n y ch i u c ią ż liw y ch , c o p rz y z n a ją sam i r z y m s k o k a to lic cy p ra w n icy . P or . E ichm an n E . L eh rb u ch d. K irch e n re ch t, T a d e rb o m 1951 — w stęp .
4) R o d e M . B p . dr. O K o ś c ie le Jezu sa C hrystusa .6) Są t o w g łó w n e j m ierze p rze p isy o k re ś la ją ce w ła śc iw e
k o m p e te n c je d u ch o w n y ch i św ie ck ich , zak res ty c h k o m p e te n c ji ja sn e sp re cy z o w a n ie zaga d n ien ia ju r y s d y k c ji k o ś c ie ln e j itp .
°) P o lsk i p rze k ła d te g o d z ie łk a d a li: C h o tk o w sk i W ., K ra k ó w 1885, S zan iaw sk i A . K s . w k w a rta ln ik u te o lo g icz n y m , W -w a 1892, L is ie ck i A . K s ., P ism a O jc ó w K o ś c io ła , P ozn a ń t. I.
7) B y ł to k o d e k s o b o w ią z u ją cy w S yrii i P a lestyn ie .8) N a K o n sty tu c ja ch A p o sto lsk ich k szta łtow a ło s ię g łó w n ie
p ra w o d a w stw o k o śc ie ln e na W sch od zie aż d o sy n o d u T ru lla ń sk ie g o (692 r.). P o s fa łszow an iu te g o zb ioru p rzez A ria n i A p o lin a ry s tó w zastąp ion o g o K a n o n a m i A p o s to lsk im i w lic z b ie 85.
9) N azw ę, sw ą zaw d zięcza z b ió r S y n o d o w i in T ru llo (692), k tó ry n ie ty lk o p rz y ją ł 85 K a n o n ó w A p o sto lsk ich ja k o o b o w ią z u ją ce K o ś c ió ł W sch od n i, a le na d to d o łą c z y ł k a n o n y d z ie s ię c iu n a jd a w n ie js zy ch z b io r ó w g re ck ich , 133 k a n on y S y n o d u k a rta g iń sk iego z r. 419, op in ie g r e ck ich O jc ó w K o ś c io ła 1 u ch w a ły sy n o d u tru lla ń sk ieg o w licz b ie 102. B y ł to n a jw ię k sz y z b ió r p ra w n y na W sch od zie aż d o cza s ó w F ocju sza .
10) Jan S ch o la sty k (a d w ok a t), p ó ź n ie js zy k a p łan antioch ijsik i i p a tr ia rc h ' k o n s ta n ty n o p o lsk i (565—577) je st rów n ież au to re m „z b io r u 97 ro z d z ia łó w " . N o m o u k a n o n u (p ra w a k o ś - c ie ln o -ce s a rsk ie g o ) — Jan S ch o la sty k n ie u ło ż y ł ; p o w sta ł o n u s ch y łk u V I w . 1 b y ł je d y n ie J a n o w i S ch o la sty k o w i p rz y p isy w a n y .
11) Są to tzw . V ersio P risca . V e rs io Isidortana za c ie ra ją ca łac iń sk i p rze k ła d K a n o n ó w s o b o r u n ice jsk ie g o , s y n o d u w S a rd y ce A u cy rz e , N e o ce za re i i G angra ora z k a n o n y an - tio ch ijsk ie , la o d a cy isk ie k on s ta n ty n o p o lsk ie i ch a lce d o ń - sikie, C o lie c tio D ion y sia n a (V —V I w .) . K o d e k s K a n o n ó w K o ś c io ła A fry k a ń sk ie g o z V w . 1 in n e .
12) K o d e k s P raw a K .P .K . n ie za ch o w a ł d la s ieb ie n a z w y „p r a w o k a n o n ic z n e " , ch o c ia ż p o to cz n ie b y w a m ian em ty m o k re ś la n y . M a to p o n ie k ą d sw e u za sa d n ien ie w tym , że p o sz cz e g ó ln e p rze p isy n oszą n a zw ę k a n o n ó w , k tó ry ch je s t 222. K a n o n ó w — d o s ło w n ie szn u r cies ie lsk i — p rzen ośn ie — m iara , p ra w id ło , regu ła , p rzep is . K a n on a m i ozn a cza n o p ie rw o tn ie p rz e p isy k o śc ie ln e , a b y o d ró ż n ić je o d p rzep is ó w św ie ck ich , cesa rsk ich — n ó m o i. P óźn ie j za czę to naz y w a ć k a n o n a m i u ch w a ły i p osta n ow ien ia s o b o r ó w . P or . B ą czk o w icz F . ks . P ra w o k a n on iczn e . O p o le 1957 — s. 17.
PODZIĘKOWANIE
Państwu Ludwikowi i Katarzynie Barłóg, Manchester N. H., U SA 23 Avlingfon str. składamy jak najserdeczniejsze podziękowanie i staropolskie „Bóg zapłać" za przesłanie sumy 100 dolarów na budowę Katedry Kościoła Polskokatoiickiego w W arszawie oraz 100 dolarów na budowę W yższego Seminarium Duchownego w Warszawie.
KOMITET BUDOWY
POSŁANNICTWO 17
Ks. TEODOR EŁEROWSKl
RYS HISTORYCZNY PARAFII POLSKOKATOLICKIEJ W CHEŁMIE LUBELSKIM
Miasto Chełm, rozbudowane na wysokim wzgórzu, nad rzeką Uherką, jest starym grodem słowiańskim.
W XI-tym wieku Chełm przeszedł wraz z Grodami Czerwieńskimi pod panowanie książąt ruskich, którzy tu wystawili obronny zamek drewniany.
Największe zasługi dla miasta położył Daniel Halicki, który po spaleniu Halicza przeniósł swą stolicę do Chełma w 1233 r. i założył biskupstwo prawosławne oraz cerkiew katedralną.
Do 1377 r. Chełm należał kolejno do księstwa: ruskiego, litewskiego i polskiego. Ostatecznie jednak został przyłączony do Polski w 1377 r.
Król Władysław Jagiełło w 1392 r. nadał dla Chełma prawa magdeburskie.
Rozwój tego miasta utrudniały częste najazdy kozackie w wieku XVII. Pod koniec XVII wieku biskupstwo prawosławne zamieniono na biskupstwo unickie, lecz rząd carski z powrotem przywrócił prawosławie w 1874 r. i z tym to okresem historii związane są prześladowania unitów w Chełmie, trwające kilka dziesiątek lat. Dopiero po rewolucji w 1905 r. nastał spokój religijny, ucichły stare zadrażnienia wyznaniowe i utrwaliła się tolerancja religijna.
Miasto Chełm nazywano kiedyś popularnie miastem „na Górce” , z powodu jego położenia na najwyższym wzniesieniu w tej okolicy, wokół którego rozbudowywało się.
Tu właśnie, na obszernym tarasie, istnieje dawna katedra unicka, p. w. Najświętszej Marii Panny, -o barokowej fasadzie, ozdobiona dużymi narożnymi wieżami. Wnętrze pokryte jest sklepieniami kolebkowymi — wysoko wzniesioną kopułą. W otłarzu głównym jest srebrne antypedium przedstawiające zwycięstwo nad Kozakami i Tatarami, które ofiarował katedrze król Jan Kazimierz po bitwie pod Beresteczkiem.
Za kościołem stoi dawna brama barokowa — wjazdowa — na dziedziniec katedralny. Obok tej bramy, na wzgórzu, stał niegdyś zamek książęcy, potem gród storosty polskiego.
Wspomniany zamek uległ zniszczeniu w 1789 roku. Obok znajduje się kopiec zwany „Fortalitium Anti- quum” , miejsce obrzędów religijnych z czasów pogańskich.
„Z Górki” — schodzi się schodami w dół, na rynek, gdzie dawniej stał ratusz. W drodze mija się dawny klasztor pijarów i dochodzi do kościoła poreforma- ckiego, w stylu barokowym, zbudowanego w połowie XVII wieku.
W 1616 r. miasto wystawiło mury obronne, z których pozostały tylko resztki w postaci jednej z bram, za katedrą, zamienionej na budynek gospodarski.
Przed ostatnią wojną rozpoczęto budowę nowej dzielnicy, przeznaczonej dla pracowników Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych, lecz później budowę przerwano.
Dopiero teraz miasto Chełm zmieniło i stale zmienia swe oblicze. Powstają nowe budowle, nowe szkoły, nowe ulice, wybudowano Dom Ludowy, stadion sportowy, miasto skanalizowano, rozpoczęto budowę ogromnej cementowni itp.
Należy podkreślić, że natychmiast po wyzwoleniu Chełma przybył do miasta Rząd Polski Ludowej. W mieście tym dnia 22 lipca 1944 roku ogłoszono historyczny Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, jako fundament przebudowy społecznej i politycznej Państwa Polskiego.
Należy również zwrócić uwagę, że powiat chełmski jest największy w woj. lubelskim, jest to teren słynnej „Ziemi Chełmskiej” , opierający się' ze strony wschodniej o rzekę Bug, która tworzy tu granicę państwa.
W 1 centrum tej słynnej ziemi, bo w samym mieście Chełmie, została założona parafia narodowa Kościoła Polskokatolickiego w 1930 roku przez księdza Władysława Sieńko, który tu był pierwszym proboszczem przez 5 lat. Księdzu Sieńko pomagał w początkowym okresie organizacyjnym ks. Stanisław Piekarz. Nabożeństwa odprawiano najpierw pod figurą na Krzyżówkach (przedmieście Chełma) — przez jeden sezon letni.
Jesienią otwarto kaplicę na przedmieściu Pili- chówki, w lokalu wypożyczonym na ten cel przez jednego z wyznawców. Z kolei otwarto kaplicę przy ul. Lwowskiej w budynku prywatnym Ob. Pycia, a potem, na okres 3 lat, do r. 1939 modlono się u Ob. Niemca, przy ul. Pierackiego. Wielu księży duszpaste- rzowało w parafii polskokatolickiej w Chełmie Lubelskim od początków jej założenia aż do roku 1943, a mianowicie: ks. Ludwik Wulewski, ks. Konstanty Milewski, ks. Stanisław Brosz, ks. Władysław Skibiński, ks. Julian Pękala (obecnie biskup Kościoła), ks. Chmielewski, ks. Kazimierz Wandałowski i ks. Aleksander Piec.
Po roku 1943 przeniesiono ponownie kaplicę na ul. Młodawską, w której odprawiano nabożeństwa do 1947 roku.
Staraniem miejscowego proboszcza — ks. Edwarda Jakubasa, w oparciu o pomoc finansową ś. p. Ks. Biskupa Józefa Padewskiego, zakupiono obszerny budynek (po kinie) na kaplicę oraz plebanię wraz z placem przeznaczonym na ogród. Całą posesję kościelną ogrodzono i w ten sposób, po latach tułaczki od kaplicy do kaplicy, parafia pólskokatolicka w Chełmie zaczęła się wreszcie stabilizować. Wielką zasługę położył w tym okresie dla parafii ks. Edward Jaku- bas, dziekan dekanatu chełmskiego.
Z okresu tego należy wspomnieć o poważnych inwestycjach dokonanych wewnątrz kościoła: o wybudowaniu pięknego ołtarza głównego, ambony, zakupieniu żyrandola, sygnaturki, dywanu itp.
Od 1954 roku przejął parafię ksiądz proboszcz Teodor Elerowski, który poprowadził dalsze prace, konieczne do należytego wyposażenia domu modlitwy, uzupełnił instalacje elektryczne, przebudował i odnowił dwa ołtarze boczne, sprowadził dobrą fisharmonię z Krakowa, uzyskał tvtuł własności dla cmentarza grzebalnego, a w budynku kościelnym przeprowadził instalację wodociągową. Następnie przy ofiarnej pomocy Tow. Niewiast Adoracji Najśw. Sakramentu ufundowano duże chorągwie sztandarowe, jeden ornat złoćisto-biały i ornat czarny.
Od roku 1957 do 1959 proboszczem parafii w Chełmie był ks. Izydor Kędzierski. Po księdzu Kędzierskim duszpasterzował tam] ks. Józef Sobola. Obaj księża, a zwłaszcza młodszy z nich, ks. Sobola, gorliwie zabiegali nie tylko o sprawy duchowe, nadprzyrodzone. ale starali sie również o oowiększeme majątku kościelnego, upiększenie kościoła, uzupełnienie brakujących, czy ulegających zniszczeniu szat, naczyń liturgicznych, chorągwi, o remonty w plebanii, o większe i mniejsze inwestycje, których wyliczenie nie jest tu konieczne, a które świadczą jednakże o ustawicznych staraniach każdego z kapłanów, by w kościele jak i plebanii panował wzorowy ład i porządek. Od 1961 r. parafię przejął ks. Marian Strzałka, również bardzo gorliwy kapłan. Należy w zakończeniu podkreślić, że oarafia chełmska iest żywotna, ludzie dobrzy i ofiarni, chętnie współpracujący ze swym duszpasterzem dla wspólnego dobra parafii i Kościoła. Worawdzie do parafii me należą tysiące wyznawców, ale duża grupa wiernych, którzy wśród licznych wyznawców rzymskokatolickich stanowią zdrowy zaczyn postępowego katolicyzmu.
18 POSŁANNICTWO
Ks. KAZIMIERZ JAWORSKI
WZGLĘDNOŚĆ SZCZĘŚCIA NA ZIEMI„Człowiek nie jest nigdy tak szczęśliwy, ani tak nieszczęśliwy, jak sobie wyobraża”
Pod koniec każdego tygodnia, a szczególnie w sobotę, można obserwować długie kolejki ustawione przed niepozornymi małymi budkami opatrzonymi napisem „Toto-Lotek” , „Syrenka” , „Koziołek” , „G ryf” , „Karolinka-” ... W niedzielę natomiast przez radio, w poniedziałek zaś z prasy można dowiedzieć się, jakie numerki należało skreślić, by osiągnąć to, co ludzie szczęściem nazywają.
Mija tydzień i znowu ludzie różnej płci, a nawet wieku i zawodu z wypiekami na twarzy wykreślają według jakiegoś systemu lub bez systemu cyfry... i zabawa zaczyna się od początku za gonitwą „szczęścia” . Od czasu do czasu czyta się o tych szczęśliwcach, którym się powiodło i osiągnęli cząstkę szukanego szczęścia. Wówczas ten czy drugi czytelnik nie zawaha się stwierdzić, że właśnie taki człowiek, który wygrał większą czy mniejszą sumę, jest SZCZĘŚLIWY, że osiągnął SZCZĘŚCIE. Ale również to samo powie się o tym, któremu udało się uratować z katastrofy, o przechodniu, któremu nie spadła cegła na głowę aczkolwiek upadła kilka kroków od niego.
I tak ludzie pojęciem SZCZĘSCIA oznaczają różne stany, zrządzenia losu, sytuacje, które w wielkim stopniu różnią się między sobą. Istnieje wszakże pewne szczególne zrozumienie szczęścia, właściwe marzeniom młodych ludzi.
Polega ono na oczekiwaniu jakiejś nagłej zmiany losu, jakiejś wspaniałej kariery, jakiegoś niesłychanego powodzenia. I tak:
a) młode dziewczęta marzą o tym, że pewnego dnia fotografia ich ukaże się na okładce jakiegoś tygodnika ilustrowanego, że zobaczy je jakiś reżyser i powierzy im jakąś główną rolę w filmie. A potem już będzie nieprzerwane pasmo SZCZĘŚCIA. — Sława, popularność, wyjazdy zagraniczne, kontrakty itd. Jednym słowem SZCZĘŚCIE, które stało się udziałem jednej ich rówieśniczki Barbary Kwiatkowskiej.
b) Inne młode dziewczęta wyobrażają sobie swoje SZCZĘŚCIE według modelu Kopciuszka. Marzą o tym, że znajdzie się jakiś królewicz z bajki (obecnie zastępuje się królewicza zamożnym cudzoziemcem), zakocha się i uwiezie swoją wybrankę w dalekie kraje zamorskie do jakichś pałaców, a jako nrzykład podają Andronę Linertas, członkinię Zespołu „Śląsk” , która wyszła za mąż zą bogatego Meksykanina.
c) Bardziej dorośli marzyciele „kontentują się” główną wygraną na loterii, czy też w jednej z gier liczbowych. I planują zaraz, kupno domu, auta, telewizora, pralki i innych dóbr materialnych mających uwarunkować spokojne i szczęśliwe życie.
d) Co trzeźwiejsi marzą o dokonaniu jakiegoś wynalazku, o wydaniu drukiem swej książki, którą zadebiutują światu literackiemu, a przy tym myślą o błyskawicznej karierze, o większej sumie pieniężnej itd.
Ale czy to wszystko jest naprawdę SZCZĘŚCIEM? Nie. Jest to tylko jedno z możliwych ujęć SZCZĘSCIA.
Dla chorego • bowiem SZCZĘŚCIEM jest odzyskanie zdrowia, dla głodnego — zaspokojenie głodu, dla ambitnego — posiadanie jakiejś władzy i znaczenia, dla zachłannego — posiadanie pieniędzy, dla ciekawego — zaspokojenie swej żądzy wiedzy.
Profesor Tatarkiewicz *w swej książce o Szczęściu wyróżnia następujące jego pojęcia:
1) SZCZĘSCIE jako pomyślny układ warunków życia. Układ taki inaczej nazywa się powodzeniem. W tym sensie szczęśliwym jest ten, kto posiada zdrowie, dobrą pozycję, czy urodę.
2) Drugie pojęcie SZCZĘŚCIA posiada charakter psychologiczny. Gdy w tym znaczeniu mówi się o kimś, że jest szczęśliwy, to znaczy, że osiągnął on stan intensywnej radości wewnętrznej, która dając mu pełne zadowolenie duchowe, czyni go szczęśliwym.
3) Ale ktoś może nie posiadać SZCZĘŚCIA w pierwszym znaczeniu, ani go odczuwać w drugim, jednakże można go określić mianem szczęśliwy. A dzieje się to wówczas, gdy posiada on sumę dóbr takich jak np. doskonałość, cnotę, spokój wewnętrzny.0 takim szczęściu zapewne myślał hetman Żółkiewski, gdy mówił: „O jak słodko i zaszczytnie jest umierać za ojczyznę” . I wreszcie:
4) Czwarte rozumienie tego pojęcia, to zadowolenie z życia wziętego w całości. A zadowolenie takie nie zawsze zależy od pomyślności, od odczuwania radości czy też posiadania dóbr. Wyraził to doskonale J. St. Mili, gdy pisał, iż „woli być niezadowolonym Sokratesem, niż zadowolonym prosięciem” . Szczęście w tym znaczeniu nazywa się raczej „szczęśliwością” .
Szczęśliwość może być: a) naturalna (jeżeli osiągnięta jest siłami naturalnymi i należy się danej istocie z samej natury rzeczy), b) nadprzyrodzona (jeżeli przekracza wymogi stworzenia i możliwa jest do osiągnięcia tylko środkami nadprzyrodzonymi). Według nauki Kościoła, osiągnięcie nadprzyrodzonego szczęścia wiecznego stanowi cel ludzkiego życia. Szczęście to polega na bezpośrednim oglądaniu istoty Boga. Widzenie uszczęśliwiające.
Pismo św. nazywa to „widzeniem twarzą w twarz” (I kor. 13, 12).
Obok takiego ujęcia pojęcia szczęścia, należy jeszcze dodać, że szczęście można jeszcze ujmować w znaczeniu podmiotowym, przez które rozumie się świadomość posiadania pełni dóbr i radość, jaka z tą świadomością się łączy.
Gdy więc zastanawiamy się, czy możemy osiągnąć SZCZĘŚCIE; gdy pragniemy SZCZĘŚCIA — winniśmy sobie zawsze uświadomić, o jakie szczęście nam idzie.
RÓŻNE KONCEPCJE SZCZĘSCIA
Wyróżnienie powyższych czterech znaczeń słowa SZCZĘSCIE bynajmniej nie wyczerpuje problemu. Powstaję bowiem naturalne pytanie: co powoduje, że człowiek odczuwa SZCZĘSCIE, kiedy może on dodatnio ocenić swe życie?
Różnorodność odpowiedzi na te pytania jest niesłychanie duża, wymieniamy więc tylko niektóre z nich:
1) SZCZĘŚCIE — to odczuwanie przyjemności, jak twierdzili konsekwentni hedoniści za Arystypem z Cyreny. Oni to przedstawili program praktyczny w yrażający się w łacińskim haśle „carpe diem” , a więc haśle korzystania z chwili bieżącej.
2) SZCZĘSCIE — to odczuwanie przyjemności, ale nie wszelkich, tylko tych, które są wartościowsze, wyższe, a które dowodził Epikur, a później Bentham1 Mili. Ci ostatni propagowali w swym hedonizmie zasadę altruistyczną zalecającą dążenie nie tylko do własnego SZCZĘŚCIA, ale również szczęścia innych.
3) SZCZĘSCIE — to taka sytuacja, w której możliwa jest realizacja zamierzeń człowieka powziętych ze znajomości rzeczy.
4) SZCZĘŚCIE — to takie warunki społeczne, w których człowiek będzie mógł przejawić wszelkie swe zdolności, rozwinąć dyspozycje, innymi słowy będzie mógł realizować swą „ludzką naturę” .
5) SZCZĘSCIE — to wyzbycie się przez człowieka ograniczeń wynikających z praw i przyrody i odczuwanie w zaświatach pełnego i niczym niezamąconego zadowolenia.
6) SZCZĘSCIE — to walka o dobro społeczeństwa czy całej ludzkości.
7) SZCZĘŚCIE — to poznanie, to wiedza o człowieku i otaczającym go świecie.
8) SZCZĘSCIE — to harmonia człowieka z samym sobą i z otaczającym go środowiskiem.
9) SZCZĘSCIE — to brak cierpień i odczuwanie intensywne swej egzystencji.
POSŁANNICTWO 19
Nie ma się przeto co dziwić, że wśród tylu pojęć, jakie zna ludzkość, nie ma ogólnej recepty na to, co ludzie najbardziej chcą osiągnąć na ziemi, a więc na ich SZCZĘŚCIE. Ale mylą się bardzo ci, którzy osiągnięcie szczęścia uzależniają w decydującej mierze od poziomu materialnego i ekonomicznego. Cóż bowiem wykazuje najbardziej nawet potoczna obserwacja krajów tradycyjnie bogatych, zasobnych, o wysokiej stopie życiowej? Do krajów takich należy np. Szwecja, Szwajcaria czy Stany Zjednoczone. Najbardziej nawet pomyślne — oczywiście w skali tych krajów — warunki materialne nie zapewniają automatycznie SZCZĘŚCIA. Znane są liczne przykłady i dowody braku przystosowania w tych krajach do istniejących warunków powodujące przeiawy frustracji. W tych właśnie krajach poszukuje się pełni życia w bezsensownych wybrykach chuligańskich, w ryzykownych zabawach, w których młodzi ludzie narażają często swe życie.
Ustabilizowana, pełna dobrobytu egzystencja w solidnej Szwajcarii powoduje chandrę i nudę, powodując bunt młodych ludzi, dopóki nie sfilistrzeją i nie wejdą w utarte koleiny swego życia, gdzie wszystko jest urządzone już raz na zawsze i przewidziane.
W ogóle w zakresie dóbr materialnych stosunek między SZCZĘŚCIEM a cierpieniem ma charakter asymetryczny: posiadanie tych dóbr nie powoduje szczęścia, chociaż ich brak często łączy się z cierpieniem. Jeżeli tak to muszą istnieć. jakieś inne czynniki warunkujące i pociągające za sobą SZCZĘŚCIE.
SZCZĘŚCIE A POSTAWA WOBEC ŻYCIAJest rzeczą oczywistą, że w tych samych warun
kach zewnętrznych dwaj ludzie mogą odczuwać zupełnie różne uczucia. Zależy to od ich przyzwyczajeń, od tego czego spodziewają się od życia, a także jakie cele sobie stawiają. I tak można by tu wyróżnić postawę maksymalistyczną i minimalistyczną.
Maksymalizm może przejawiać się w odniesieniu do warunków zewnętrznych oraz do siebie samego. Maksymalista w pierwszym sensie rzadko kiedy może uzyskać szczęście, gdyż zawsze jest z tego co ma niezadowolony, najlepsze warunki nie są w stanie zaspokoić jego potrzeb. Inaczej rzecz sie ma z maksymalistą w odniesieniu do samego siebie. Taki człowiek stawia, sobie trudne do osiągnięcia cele, wygórowane wymagania, nigdy nie poprzestaje na osiągniętym iuż poziomie. I wprawdzie nie może on osiągnąć SZCZĘ- SCIA rozumianego jako spokój i równowaga wewnętrzna, to jednak osiąga on inny, trudniejszy, ale zarazem chyba wyższy stopień Szczęścia — przejawiający się w ciągłej walce i doskonaleniu się. Takim maksymalistą w odniesieniu do samego siebie powinien być każdy chrześcijanin katolik, który przez wewnętrzne doskonalenie się w myśl zasady Chrystusa Pana: „bądźcie wy tedy doskonali jako i Ojciec wasz niebieski", ma osiągnąć szczęście całkowite, które jest nie tylko obowiązkiem, ale prawem i powinnością. Człowiek bowiem ma być doskonały i szczęśliwy, bo w przeciwnym razie nie postępuje zgodnie ze swą naturą, która dąży do pełnego zadowolenia, do osiągnięcia całkowitego szczęścia.
Jaką drogą osiągnąć ma człowiek całkowite szczęście jako swój cel ostateczny? Objawienie Boże poucza, że człowiek w momencie stworzenia został przez Boga wyniesiony do porządku nadnaturalnego dlatego doskonałe szczęście, jako cel ostateczny, posiada nadnaturalny charakter. Zdobędzie je człowiek przez doskonałe zjednoczenie się z Bogiem, a to możliwe jest dopiero w życiu przyszłym, po osiągnięciu tutaj na ziemi wewnętrznej doskonałości. Zjednoczenie zaś z Bogiem dokonuje się przez poznanie i miłość. W życiu obecnym człowiek może osiągnąć tylko szczęście niedoskonałe, lub — jak się wyraża św. Tomasz — pewne zapoczątkowanie szczęścia. Nie jest możliwe bowiem osiągnięcie w życiu obecnym dobra doskonałego, gdyż dobra stworzone są tylko cząstkowe, a dobro nieskończone, którym jest Bóg, poznaje człowiek obecnie w sposób niedoskonały. Doskonałe poznanie możliwe będzie dopiero w życiu przyszłym, a będzie to poznanie bezpośrednie. Mówi o tym św. Paweł: „Teraz widzimy niejasno, przez zwierciadło, lecz później twarzą w twarz. Teraz poznaję po części,
lecz później poznam jakom i poznany jest” (I Kor. 13, 12). Obecnie poznajemy wszystko za pośrednictwem zmysłów, Boga poznajemy analogicznie, poznanie zbawionych zaś w życiu przyszłym jest intuityw- ne i bezpośrednie: „Najmilsi teraz jesteśmy dziećmi Bożymi, a jeszcze się nie okazało czym będziemy. Wiemy, że gdy się okaże, będziemy podobni do Niego, bo ujrzymy Go jako jest” . (I Jan 3, 2). To poznanie Boga w życiu przyszłym zrodzi doskonałą nade wszystko miłość. Miłość bowiem rodzi się z woli spontanicznie, jako następstwo poznania nieskończonego dobra. Sw. Paweł stwierdza, że doskonałe poznanie Boga w życiu przyszłym sprawi, iż zbyteczna będzie cnota wiary i nadziei, natomiast pozostanie cnota miłości, której znaczenie szczególnie się uwydatni: „Teraz tedy pozostaje wiara, nadzieja i miłość, to troje, z tych największa jest miłość” (I Kor. 13, 13).
Na czym będzie nolegało to przyszłe szczęście?Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Na podstawie
wypowiedzi Chrystusa Pana jako autorytetu w tych sprawach najbardziej nie podlegającego dyskusji, bo autorytetu Bożego, będzie ono się opierało na nie kończącej się radości: „Będzie się radowało serce wasze, a radości waszej nikt wam nie odbierze” (Jan 16, 22), a św. Paweł wyraża w tych słowach: „Czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało i w serce człowiecze nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (I Kor. 2, 9).
Minimalizm może przejawiać się w odniesieniu do warunków zewnętrznych i do samego siebie. Minimalistami w pierwszym znaczeniu byli stoicy, cynicy, którzy uważali, że im mniej człowiek potrzebuje, tym łatwiej jest mu jego potrzeby zaspokoić. Minimalizm zaś w stosunku do własnej osoby jest podstawą polegającą na ciągłym zadowoleniu ze swego ja, a na braku wobec siebie krytycyzmu.
SZCZĘSCIE A WIEK X X .
Wiek X X , a w szczególności drugą jego połowę, charakteryzuje przyspieszenie tempa życia, nagromadzenie wielu sprzeczności, zagrożeń i niebezpieczeństw, a także perspektyw człowieka.
W życiu jednostkowym ludzi czynniki te przejawiają się w stałym napięciu wewnętrznym, które warunkuje nie tylko jakąś twórczość czy dokonywanie wielkich dzieł, lecz również częstokroć utrzymywanie się przy życiu. Owo stałe napięcie, zwane przez niektórych stressem życia, dla ludzi o pewnej konstytucji psychofizycznej jest stanem szczęśliwości i przyjemności, dla innych natomiast jest źródłem nerwic czy chorób serca.
W tym sensie to co w dawniejszych czasach było udziałem wielkich twórców, pisarzy, naukowców, artystów itd. obecnie staje się udziałem tzw. przeciętnego człowieka.
Jednakże, jeżeli tej pierwszej kategorii ludzi stany napięcia są rekompensowane radością życia, u tych drugich nie posiadają żadnej rekompensaty, zważywszy, że zwykłe utrzymywanie się przy życiu może być warunkiem radości tylko u ludzi o szczególnym psychicznym nastawieniu do życia na modłę stoicką czy epikurejską.
Nic przeto dziwnego, że rodzą się filozofie z gruntu pesymistyczne, ale także tworzą się jakby lekarstwo na tamte filozofie optymistyczne.
W związku z tym socjologowie naszego wieku stwierdzają olbrzymie przemiany we wzorach i ideałach osobowych w różnych krajach naszego układu gospodarczego i politycznego.
I tak np. według prof. Marii Ossowskiej koncepcja Szczęścia w życiu amerykańskim obecnie znacznie się przeobraża od dawniejszego- ujęcia tego zagadnienia. A mianowicie odchodzi się tam obecnie od surowego purytańskiego wzoru prezentowanego w swoim czasie przez Beniamina Franklina i formułuje się zupełnie inne pojęcie SZCZĘŚCIA, powodzenia, pomyślności itd. Beniamin Franklin postulował życie polegające na ciągłym dochodzeniu do czegoś, oszczędzaniu, traktowaniu rozrywki jako elementu umożliwiającego rekreacje sił do podjęcia nowych trudów życia. Obecnie zaznacza się ideał kontentowania tym, co się już ma, zaniechania ciągłego wspinania się w górę,. gro-
20 POSŁANNICTWO
madzęnia dóbr materialnych: itd. To co zdaniem prof. Ossowskiej ceni przeciętny Amerykanin z klasy średniej — to przede wszystkim równowaga duchowa, wewnętrzna, poczucie pewności i stabilizacji, życie rodzinne itp. Nie kolekcjonuje się tam obecnie rzeczy, lecz kolekcjonuje się przeżycia.
W krajach socjalistycznych natomiast można zaobserwować ‘pewną pośredniość pojęcia SZCZĘŚCIA i stylu życia. Zważywszy, że wiele z' tych krajów startowało z bardzo niekorzystnych pozycji wyjściowych w zakresie stopy życiowej i poziomu cywilizacyjnego, kładzie się pewien nacisk na zdobywanie różnego rodzaju dóbr materialnych i urządzeń cywilizacyjnych.
Jednakże w odróżnieniu od ideału franklinizmu, postuluje się również takie SZCZĘŚCIE, w którym zaspokojenie własnych potrzeb łączyłoby się ze zwięk
szeniem społecznej pomyślności, która z kolei zależy ,od społecznego aktywizmu człowieka.
RECEPTA
Na ziemi nie można szukać SZCZĘSCIA jako takiego, które w pełni zadowoliłoby naturę człowieka. Kto postanawia szukać tak pojętego szczęścia, na pewno go nie znajdzie. SZCZĘŚCIE i to szczęście cząstkowe znajduje się i osiąga niejako p o d r o d z e , niejako m i m o c h o d e m , dążąc do innych celów, bo jesteśmy tylko wędrowcami, turystami na ziemi, a nasza ludzka natura wiedzie nas spontanicznie do innego, wyższego, doskonalszego i całkowitego SZCZĘSCIA, a nim jest tylko BÓG. Stąd trzeba umieć w życiu pogodzić filozofię tego świata z filozofią Bożą, przyrodzoną z nadprzyrodzoną.
Ks A. KOZICKI
U ŹRÓDEŁ MYŚLI 0 KOŚCIELE POLSKOKATOLICKIMHistorycy nasi jak: Bielowski, Maciejowski i inni
widzą rozwijający się i rozprzestrzeniający Kościół słowiański w Polsce jeszcze przez cały wiek X i XIi to nie tylko w Małopolsce, ale i Wielkopolsce.
Słowa „Żywota św. Metodego” dowodzą, że do kraju Wiślan docierała misja morawska, w czym jak powiada J. Dowiat (zob. J. Dowiat Chrzest Polski, Wiedza Powszechna 1958 r., str. 49—50), nie ma nic dziwnego, gdyż państwo to sąsiadowało bezpośrednio z Morawawi — jak na to wskazuje wzmianka o w ypełnieniu się proroctwa — uległo Swiatopełkowi i weszło w skład państwa wielkomorawskiego. Można się spodziewać, że odtąd misja słowiańska działała tu już bardziej systematycznie.
Narzuca się tu pytanie, czy mamy ślady tej systematycznej działalności? Otóż ta najdawniejsza działalność misyjna chrześcijaństwa uczniów św. Metodego, niestety była zawzięcie- zwalczana i tłumiona przez duchowieństwo niemiecko-łacińskie. „Czyż więc można się dziwić — zapytuje prof. Karol Potkański (zob. K. Potkański, Kraków przed Piastami, Kraków 1897 r.), że ślady te (tj. ślady działalności misyjnej Metodianów w Polsce) — licznymi nie były i że łatwo je można było usunąć” .
A jednak mimo zawziętości kleru niemiecko-łaciń- skiego — nie zdołano zniszczyć wszystkich śladów narodowej misji metodiańskiej, która sięgnęła i do państwa Polan (tj. Wielkopolski). Oto nasz kronikarz, tzw. Gall-Anonim, podaje opowiadaną w polskich kołach dworskich i kościelnych w wieku X II legendę, odnoszącą się do tych odległych czasów, sprzed przeszło tysiąca lat, a mianowicie:
„Był mianowicie w grodzie Gnieźnie, które w słowiańskim tłumaczy się jako gniazdo, książę imieniem Popiel, mający dwóch synów; przygotował on zwyczajem pogańskim wielką ucztę na ich postrzyżyny, na którą zaprosił bardzo wielu swych dostojnikówi przyjaciół. Zdarzyło się zaś — w myśl ukrytej woli Boga — że przybyli tam dwaj goście, którzy nie tylko, że nie zostali zaproszeni na ucztę, lecz nawet odpędzeni w krzywdzący sposób od wejścia do grodui kierując się na podgrodzie przybyli szczęśliwym przypadkiem przed domek oracza wspomnianego księcia urządzającego ucztę dla synów. Ów zaś biedak pełen współczucia zaprosił owych przybyszów do swej chatki. A oni, chętnie przychylając się do za- prosin ubogiego i wchodząc do gościnnej chaty, mówią mu: — Ciesz się zaiste, iżeśmy przybyli, i obyś z naszego przybycia pozyskał obfitość dobra wszelkiego, a z potomstwa honor i sławę.
Mieszkańcami gościnnej chaty byli Piast, syn Chościszka, i żona jego Rzepka; z wielkim wylaniem serca wedle możności starali się oni spełniać życzenia gości, a zauważając ich roztropność gotowali pewien poufny zamysł, jaki mieli, wykonać za ich radą. Gdy usiadłszy wedle zwyczaju rozmawiali o
bardzo wielu rzeczach, a przybysze zapytali, czy mają jaki napój, gościnny oracz odpowiedział: — Mam beczułkę sfermentowanego piwa, które przygotowałem na postrzyżyny jedynego syna, jakiego,mam, lecz cóż znaczy taka odrobina? Jeśli chcecie, to pijcie! — Postanowił bowiem ów ubogi wieśniak urządzić skromny posiłek przy sposobności postrzyżyn swego malca i zaprosić paru równie ubogich przyjaciół nie na ucztę, lecz raczej na skromne śniadanie, toteż karmił prosiaka, którego przeznaczył na ową potrzebę... Każą tedy Piastowi pewni siebie goście nalewać piwo, o którym dobrze wiedzieli, że przez picie nie ubędzie go, lecz przybędzie. I opowiadają istotnie, że piwa tak ogromnie przybywało, iż napełniono nim wszystkie wypożyczone naczynia i jakie tylko znaleziono próżne na uczcie u księcia. Polecają też zabić wspomnianego prosiaka, którego mięsem, jak wieść niesie, napełniono ku ogólnemu zdumieniu dziesięć naczyń, zwanych po słowiańsku cebry. Zobaczywszy więc Piast i Rzepka te cuda, co się działy, domyślali się w tym jakiejś wróżby dla syna. I już zamierzali zaprosić księcia i jego biesiadników, lecz nie śmieli wpierw, nim się o to nie poradzą wędrowców. Po cóż zwlekać? Za radą więc gości i z ich polecenia pan ich książę i jego wszyscy współbiesiadnicy zaproszeni zostają przez kmiotka Piasta, a zaproszony książę wcale nie uważa sobie za ujmę zajść do chaty swojego wieśniaka... Urządziwszy zwyczajową ucztę i pod dostatkiem przyrządziwszy wszystkiego, goście owi po- strzygli chłopaka i nadali mu imię Siemowita...” (por. Anonim tzw. Gall. Kronika polska, przełożył i opracował R. Gródecki, Kraków 1923 r., str. 67—68)
Przytoczona wyżej legenda zawiera dwa ważne szczegóły: 1) tradycję o ubogim Piaście, przodku późniejszej dynastii książąt i królów polskich oraz:2) szczegóły charakteru kościelnego, jak opowieśćo cudownym rozmnożeniu piwa i mięsa, wzorowana na cudzie Chrystusa w Kanie Galilejskiej, wreszcie:3) o dawnym obyczaju Słowian pogańskich — postrzy- żynach, tj. o obcinaniu po raz pierwszy włosów siedmioletniemu chłopcu i nadanie mu przy tym imienia.
Późniejsza znów tradycja głosi, że „dzieje się ta rzecz nie pod < Gnieznem, lecz pod Kruszwicą, gdzie miał się znajdować zamek księcia Popiela. Na tym zamku, a ściślej w wieży zwanej Mysią, miał ponieść Popiel okrutną karę za swe zbrodnie: został mianowicie zjedzony przez myszy, które rozmnażały się z taką szybkością, że nie było przed nimi obrony. Właśnie na dni bezpośrednio po katastrofie Popiela przypadły postrzyżyny syna ubogiego kołodzieja Piasta. Dla zaproszonych sąsiadów przygotował on trochę napojów i jadła. W tym czasie niedaleko od Piastowej chaty zebrał się lud na wiec celem wyboru nowego księcia. Zmęczeni długimi sporami wiecowni- cy zwiedziawszy się o uczcie u Piasta zaczęli na nią tłumnie ściągać. Gościnny Piąst uprzejmie przyjmo
POSŁANNICTWO 21
wał wszystkich, ale stopniowo i jego, i Rzepichę ogarniało przerażenie, gdyż wiedzieli, że nie zdołają nakarmić i napoić tylu ludzi. Ze swym zmartwieniem zwierzyli się dwom tajemniczym pielgrzymom, którzy już wcześniej przybyli do Piasta. Ci zaś uspokoili Piasta i Rzepichę i polecili im częstować gości bez obawy, aby czegokolwiek miało zabraknąć. I rzeczywiście: nie ubywało w stągwiach napoju ani w misach jadła. W tym wesołym nastroju odbył się obrzęd postrzyżyn, którego dokonał jeden z pielgrzymów wypowiadając nad chłopcem niezrozumiałe dla obecnych słowa:
— W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, chrzczę cię imieniem Siemowita.
Goście nie zastanawiali się jednak długo nad tym tajemniczym odmienieniem zwykłego obrzędu. Zachwyceni przyjęciem, jakiego doznali, okrzyknęli Piasta księciem:
— Jeśliś tak dobrym — wołali — gospodarzem, że z małego tyle zebrać potrafiłeś i nas ugościłeś, równie dobrze będziesz gospodarzył całym krajem. Bądź księciem naszym.
Tak to nie znani pielgrzymi, którymi byli apostołowie Słowian, przyczynili się do powołania na tron polski Piasta i jego potomków“ .
W Sprawie postrzyżyn Siemowita należy wyjaśnić, że postrzyżyny były w zwyczaju u wielu narodów, a między innymi i u Żydów, którzy postrzyżonych zwali Nazareńczykami (zob. Księga Licz. VI, 2—9). Stąd zwyczaj ten przeszedł do chrześcijaństwa (zob. Dzieje Apostolskie, X XI, 24 oraz XXIV , 5). Czytamy w „Dziejach Apostolskich": „Tych (mężów) wziąwszy, oczyść się z nimi i ponieś wydatki za nich, aby ostrzygli głowy;i poznają wszyscy, że to, co o tobie (tj. o św. Pawle apostole) słyszeli, nic nie jest, ale że i ty sam chodzisz, przestrzegając zakonu" (Dz. Ap. X XI, 24). Dlaczego wyznawców Chrystusa zwali sektą Nazareńczyków, jak czytamy w Dziejach Apostolskich (Dz. Ap. XXIV , 5). „Albowiem znaleźliśmy, że ten człowiek (tj. św. Paweł)... jest przywódcą sekty Nazareńczyków".
W świetle powyższych słów zrozumiałe są postrzyżyny i chrzest Siemowita, udzielony mu przez jednego z pielgrzymów.
Te miłe, wyżej przytoczone legendy o Wiślicyi Kruszwicy, mają potwierdzenie w rewelacyjnych odkryciach archeologów w Wiślicy i Kruszwicy.
1. Prowadzone od dwóch lat w Wiślicy prace wykopaliskowe pod kierownictwem prof. dr Wł: Antoniewicza i doc. dr Zofii Wartołowskiej przyniosły rewelacyjne odkrycia. Tuż za kościołem kolegiackim około 50 cm pod brukiem ulicy Batalionów Chłopskich archeologowie odsłonili murowany kościółek z pierwszej połowy X wieku. Tuż poza murami kościoła odkopano baptisterium, czyli misę chrzcielną, wraz z podium (czyli pomostem), która posiada niewątpliwie charakter kultowy chrześcijański. Elementem datującym baptisterium na koniec wieku IX jest znaleziona na podium pusta nóżka pucharka. Właśnie tu, według prof. dr. St. Zakrzewskiego, benedyktyni powołani przez św. św. Cyryla i Metodego, posiadali klasztor. Oni to przeprowadzili chrystianizację Wiślan i zbudowali pierwszy murowany kościółek w Wiślicy. Wiślickie zatem baptisterium istniało już na sto lat przed chrztem Mieszka I.
Doniosłość odkryć wiślickich jest ogromna dla badań nad początkami Kościoła Narodowego i jego organizacji kościelnej w Polsce.
2. „Rewelacyjne znalezisko w Kruszwicy potwierdza znów legendę o Mysiej Wieży. Szczegółowa analiza zabytków archeologicznych wydobytych w Kruszwicy przyniosła niezwykle cenne wyniki. Otóż okazało się, że w warstwie kulturowej z IX wieku odnaleziono dobrze zachowane ślady dużych ilości muszy. Są to między innymi szkielety odciśnięte na szczątkach budowli drewnianych z tego okresu — pozostałości legendarnej Mysiej Wieży.
Niezwykłe wykopalisko stanowi przełom w dotychczasowych poglądach na wartość źródłową staropolskiej legendy o królu Popielu. (Zob. „Trybuna Ludu" z dnia 1—3 kwietnia 1961 r. str. 4).
WIADOMOŚCI Z KOŚCIOŁA POWSZECHNEGOObserwatorzy rzymskokatoliccy na Kongresie §R K
w New Delhi
Po raz pierwszy w historii ruchu ekumenicznego pięciu kapłanów rzymskokatolickich weźmie udz'ał w Kongresie Światowej Rady Kościołów w charakterze oficjalnych obserwatorów w New Delhi. Będą to kapłani wyznaczeni przez Sekretariat dla Jedności Chrześcijan, któremu przewodniczy Kardynał Bea. Nazwiska obserwatorów rzymskokatolickich są następujące: ks. Józef Edamaran z Kalkuty (jezuita) i ks. Jan Extross z diecezji Allahabad w Indii południowej (obaj Hindusi, rekomendowani kardynałowi Bea przez arcybiskupa Bombaju, kard. Gracias); R. P. M. J. Le Guillon z Paryża; profesor Jan C. Groot z seminarium rzymskokatolickiego w Warmond (Holandia), znawca stosunków między katolikami i protestantami; ks. Edward Duff (jezuita), redaktor „Social Order" z St. Louis z USA.
Udział Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w Kongresie Ekumenicznym
Trzeci Koneres ŚRK i tym jeszcze różni się od poprzednich Kongresów, że bierze w nim udział liczna delegacja Kościoła Prawosławnego Rosji (czternastu członków). Delegacja ta będzie występowała w charakterze obserwatorów w dniu otwarcia Kongresu — 19 listopada. W poniedziałek rano (20.XI) Zgromadzenie przeprowadzi głosowanie nad przyjęciem
Kościoła Rosji na czynnego członka ŚRK. W , wypadku pozytywnego wyniku głosowania, delegaci rosyjscy będą brali udział w obradach jako pełnoprawni członkowie Kongresu. Delegacją Kościoła Prawosławnego Rosji kieruje arcyb. Jarosława i Rostowa — Nikodym.
Studia teologiczne w Afryce Południowej
Liczne Kościoły, będące członkami Rady Kościołów Chrześcijańskich Afryki Południowej, powzięły postanowienie wybudowania wspólnego seminarium duchownego w Alice prowincji Cap. Seminarium to będzie położone tuż przy uniwersytecie Fort Hare; nie będzie wprawdzie od uniwersytetu zależne, ale otrzyma zezwolenie na korzystanie z biblioteki oraz innych urządzeń uniwersyteckich. Seminarium będzie składało się z czterech wydziałów teologicznych, odpowiadających czterem wyznaniom, które w uczelni tej mają kształcić swoich studentów; tak więc w skład uczelni wejdą wyznania: anglikańskie, kongregacjo- nalistów, metodystów i prezbiterian. Nauczanie będzie podzielone na dwa piony: wspólny dla wszystkich wyznań i pion wyznaniowy dla wyznań poszczególnych. Ukończenie seminarium przewiduje się na koniec 1962 r.
Wiadomość o budowie tego typu seminarium jest o tyle dla nas ciekawą, że będzie to druga uczelnia w świecie, kształcąca studentów różnych wyznań. Pierw
12 POSŁANNICTWO
szą jest Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie z siedzibą w Chylicach k. Warszawy. Akademia ta powstała z b. Wydziału Teologii Ewangelickiej przy Uniwersytecie Warszawskim w 1954 r. Chrześcij. Akad. Teologiczna składa się z trzech sekcji: ewangelickiej, prawosławnej i starokatolickiej. Studia w Akademii mają również pion wspólny dla wszystkich sekcji i pion konfesyjny. Studenci naszego Kościoła oprócz wykładów pionu wspólnego, słuchają wykładów teologii starokatolickiej, prowadzonej przez naszych księży profesorów.
Łączność Kościoła anglikańskiego z Kościołem Cejlonu
Kilkakrotnie informowaliśmy Czytelników o przygotowaniach do pełnej łączności Kościoła anglikańskiego z Kościołami: Indii, Pakistanu, Burmy i Cejlonu, które przyjęły wspólną nazwę: „Church of Lanka” — Kościół Cejlonu (Lanka jest to druga nazwa Cejlonu). Wśród episkopatu anglikańskiego przez wiele lat trwały rozbieżności i wahania, czy Kościół Cejlonu można dopuścić do pełnej interkomunii z angli- kanizmem. Dopiero w maju 1961 r. Episkopat Kościoła anglikańskiego zadecydował jednogłośnie pełną komunię (fuli communion) z Kościołem Cejlonu. Zgromadzenie duchownych anglikańskich we wrześniu 1961 r. potwierdziło decyzję biskupów z tym jednakże zastrzeżeniem, aby została udzielona sakra biskupom, którzy tej sakry nie posiadali.
Czy istnieje zbliżenie między Kościołem Ewangelicko-Augsburskim a Kościołem
rzymskokatolickim w Polsce?
Kościół Ewangelicko-Augsburski w Polsce poświęcał wiele wysiłków zmierzających do zbliżenia, nawiązywania szczerych i serdecznych kontaktów między wyznaniami chrześcijańskimi, lecz nie popierał dotychczas starań Kościoła rzymskiego o bliższą łączność z Kościołem Ewangelickim. Kościół ten uważa, że tak długo nie może być mowy o jakichkolwiek szczerych kontaktach z katolicyzmem rzymskim w Polsce, jak długo ten ostatni nie naprawi krzywd
wyrządzonych Kościołowi Ewangelickiemu po ostatniej wojnie. W związku z tym Prezydium Konsysto- rza Ewangelickiego opublikowało oświadczenie skierowane przeciwko wypowiedziom ks. Zygmunta Mi- chelisa, pastora i jednego z wybitniejszych działaczyi teologów tegoż Kościoła. W oświadczeniu tym Prezydium Konsystorza stwierdza, że pastor Z. Michelis nawiązujący kontakty z teologami rzymskokatolickimii piszący o konieczności unii między Kościołem rzymskim i Kościołem protestanckim w Polsce, w myśl deklaracji papieża Jana XXIII, wywołał zdumienie i zaniepokojenie wśród pastorów i wiernych Kościoła lu- terskiego. Pastor Z. Michelis, wg oświadczenia Konsystorza, nie miał prawa występować z podobnymi deklaracjami w imieniu Kościoła bez porozumienia z władzami zwierzchnimi. Skoro więc to uczynił, należy jego posunięcie uważać za wypowiedź we własnym imieniu.
Rozbudowa katedry w Scranton
Dnia 19 listopada 1961 r. odbyło się poświęcenie przebudowanego frontu Katedry Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego w Scranton (Pensylwania) w USA. Poświęcenia dokonał Pierwszy Biskup tegoż Kościoła — Ks. Bp Leon Grochowski. Kazanie okolicznościowe wygłosił Ks. Bp Tadeusz Zieliński. Katedra w Scranton jest pierwszym kościołem polskiego katolicyzmu w USA. Przed 64 laty był to najpierw skromny kościółek, który z biegiem lat przebudowywano i powiększano. Pierwszym budowniczym tego kościółka był ś. p. Ks. Bp Franciszek Hodur. W kościółku tym usłyszeli Polacy po raz pierwszy Mszę św. w języku ojczystym. Stąd rozpoczął się zwycięski pochód idei polskiego katolicyzmu wśród emigrantów polskich w Stanach Zjednoczonych, a potem w kraju ojczystym. Miasto Scranton wraz z Katedrą PNKK jest niewątpliwie kolebką naszego Kościoła, kolebką w tym znaczeniu, że Ks. Bp Franciszek Hodur w tym mieście i w tym kościele rozpoczął swą pracę, zmierzającą do zdrowych reform w Kościele Chrystusowym, reform koniecznych z powodu wypaczeń, które wprowadził do chrześcijaństwa katolicyzm rzymski.
C Z Y T A J I R O Z P O W S Z E C H N I A J
„POSŁANNICTWO"MIESIĘCZNIK POŚWIĘCONY DOKTRYNIE KOŚCIOŁA POLSKOKATOLICKIEGO
cena 5 zl
Żqd
W KAŻDYM NUMERZE
O „ P OS Ł A NNI C T WA 44 Z N A J D Z I E S Z Z A G A D N I E N I A :
A d r e s R e d a k c j i i A d m i n i s t r a c j i : WARSZAWA, ul. Wilcza 31, tel.L 21-74-98
ajcie „Posłannictwa" we wszystkich kioskach „Ruchu*
R E L I G I J N E
S P OŁ E C Z N E
KULTURALNE
R Ó Ż N E
POSŁANNICTWę 23
® Czytaj uważnie• popieraj
• i rozpowszechniaj
ILUSTROWANY TYGODNIK KATOLICKI
„RODZIN A“r • 1 • •p o ś w i ę c o n y z a g a d n i e n i o m
r e l i g i j n y m A s p o ł e c z n y m • k u l t u r a l n y m , w którym znajdziesz trafne, szczere i wyczerpujące
odpowiedzi na w iele dręczących Cię problemów życiowych
TYLKO STAŁA PRENUMERATA ZAPEWNI CI
REGULARNE OTRZYMYWANIE
T Y G O D N I K A
„RODZIM”ADRES REDAKCJI i ADMINISTRACJI:Warszawa, uL W ilcza 31Tel. 21-74-98, konlo PKO: Nr 1-14-147290
Żądajcie „Rodziny64 we wszystkich kioskach „Ruchu44Cena 1 egzem plarza 2 zł
P o s ł a n n i c t w o
Pismo poświęcone dziejomi doktrynie polskiego katolicyzmu
Redakcja i AdministracjaWarszawa, ul. Wilcza 31 tel. 21-74-98, konto PKO nr 1-14-147290
Wydaje: Wydawnictwo Literatury Religijnej Redaguje: Kolegium RedakcyjnePrenumerata: roczna 60 zł, półroczna 30 zł, kwartalna 15 zł, pojedynczy numer 5 zł.Zamówienia i przedpłaty na prenumeratę przyjmowane są w terminie do dnia 15 miesiąca poprzedzającego okres prenumeraty przez Urzędy Pocztowe, listonoszy oraz Oddziały i Delegatury „Ruchu". Można również zamówić prenumeratę dokonując wpłaty na konto PKO Nr 1-6-100020— Centrala Kolportażu Prasy i Wydawnictw „Ruch", Warszawa, ul. Srebrna 12. Egzemplarze „Posłannictwa“ do nabycia: w Administracji czasopisma, w placówkach Kościoła Polskokatolickiego w PRL, w kioskach „Ruchu" oraz w księgarni przy ul. Kredytowej 4.
Druk. Zakłady Wklęsłodrukowe i Introligatorskie RSW „Prasa",Warszawa, ul. Okopowa 58/72 .Zam. 1722. H-16.
Cena zł 5.—