48

nspjtarnow.plnspjtarnow.pl/wp-content/uploads/biuletyn/nspj_biuletyn_13.pdf · nspjtarnow.pl ... 9

Embed Size (px)

Citation preview

Drodzy Czytelnicy Głosu Serca!

Zapach igliwia, sianka wkładanego pod świąteczny obrus,srebrzysty karp, śnieżnobiały opłatek i kolorowo ubrane choin-ki, wyglądające nieśmiało przez okna naszych domów i miesz-kań, zdają się zapraszać do świętowania tej wielkiej tajemnicynaszej wiary, jaką są narodziny Bożego Syna.

Zanim zasiądziemy do wigilijnych stołów, by wspólnie siępomodlić, by złożyć sobie życzenia, przełamać się opłatkiemi zaśpiewać z całego serca kolędę Bóg się rodzi, oddajemy doWaszych rąk, Drodzy Czytelnicy, świąteczny, bożonarodzenio-wy numer Głosu Serca.

Z nieukrywaną radością oddajemy ten obszerny numer na-szej parafialnej gazetki, by każdy znalazł w niej coś dla siebie.Przygotowując go, pamiętaliśmy o wszystkich: począwszy odmałych dzieci, poprzez młodzież, dorosłych, a na osobachw podeszłym wieku skończywszy. Pragniemy, by ten świąte-czny czas był nie tylko czasem siedzenia za stołem i spoży-wania przygotowanych świątecznych łakoci, ale także czasemrefleksj i nad tym cudownym wydarzeniem, które dokonało sięw Betlejem ponad dwa tysiące lat temu. Mamy wielką nadzieję,że treści zawarte w tym numerze staną się tematem budującychrozmów przy świątecznym stole. Liczymy także, że nasz świą-tecznym numer stanie się prezentem ofiarowanym bliskim przyokazji świątecznych odwiedzin. Dołączając do tego numeruobrzęd domowej wigilii, chcemy pomóc w głębszym przeżyciutego uroczego wigilijnego wieczoru, a zamieszczony programkolędy – wizyty duszpasterskiej nich pozwoli zaplanowaćspotkanie z kapłanem.

Ze swej strony czuję się zobowiązany, by zarekomendowaćniektóre artykuły. Przyznam, że nie łatwo jest to uczynić, ponie-waż wszystkie są niepowtarzalne i nasycone świątecznym kli-matem.

Z działu Z życia parafii szczególnie polecam rozmowęz klerykiem z naszej parafii Tomaszem Janikiem na temat obłó-czyn – przywdziania sutanny. W dziale Teksty okazjonalne pra-gnę zwrócić uwagę artykuł Opowieść o szopce Urszuli Gieroń –pracownika Muzeum Etnograficznego w Tarnowie. Drugimtekstem z tego działu szczególnie polecanym to rozmowa z s.Agatą Toczek zajmującą się wypiekiem wigilijnych opłatków.Trzeci artykuł szczególnie polecany to tekst Anny Bogdanowiczo Duchowej Adopcji.

Młodych czytelników naszego pisma zachęcam do prze-czytania tekstów Waszych rówieśników. Warto!

A na koniec serdecznie zapraszam Wszystkich do zapozna-nia się z historią niezwykłego miejsca, jakim jest SanktuariumDzieciątka Jezus w Jodłowej . Chcielibyśmy, aby lektura tegotekstu skłoniła do odwiedzenia tego kawałka świętej ziemitarnowskiej diecezji.

Życzę miłej lektury!

Redaktor naczelny

3

SŁOWO OD REDAKTORASpis treści

Z życia Parafii- Maryjne Rekolekcje Ewangelizacyjne str.4- Radość dzielona jest podwójną radością, czyli Kolędamisyjna str.5

- „W trosce o dobro najmłodszych” str.6- Sutanna - znak przynależności do Chrystusa str.7

Żywe jest Słowo Boże- Okoliczności narodzenia Jezusa str.8

Teksty okazjonalne- Adwent – oczyszczenie – oczekiwanie str.1 0- Szopka bożonarodzeniowa str.1 0- Opowieść o szopce str.11- „Objawiła się Miłość Boża do nas” nauczanie Jana Pawła II

o Bożym Narodzeniu str.1 4- Wypiek opłatków str.1 5- Boże Narodzenie w życiu Jana Pawła II str.1 6- Wiersze str.1 8- Święta w Anglii str.1 9- Boże Narodzenie w Boliwii str.1 9- Okupacyjne wspomnienie wigilijne str.21- "Kto ratuje choćby jedno życie. . . .”Duchowa Adopcja str.22- Camino to niezwykły szlak… str.23- Jesień życia – starość też może być piękna i szczęśliwa str.24- Marsz dla Życia i Rodziny str.24

Najświętsze Serce Jezusa kocha wszystkie dzieci str.26Uczyć czy wychowywać

- Potrzeba wychowania patriotycznego? str.27Młodzi patrzą na świat

- „Magia jednego dnia i nocy” str.28- Grzegorz Turnau – Czarodziej Nastroju str.29- Dziewczynka z zapałkami - z baśni Andersenado supermarketu str.30

- Nieznana opowieść wigilijna…? str.31Z półki z książkami

- Katarzyny Kotowskiej Przepiękna opowieść opowieśći miłości do dziecka str.32

Twój człowiek w niebie str.33Życie świętością pisane

- Bł. Karolina Kózka – obrończyni godności kobiecej str.34Śladami Ojca Pio

- „Posługa w konfesjonale” str.36Najświętsze Serce Jezusa poświęcamy Ci...

- Litania do Serca Jezusowego str.37Ziemia Święta i Błogosławiona

- Sanktuarium Dzieciątka Jezus w Jodłowej str.39Przez żołądek do serca

- Krajanka z kulkami kokosowymi str.41- Pychotka str.41

Porządek kolędy 2010/2011 str.42Spotkajmy się... czyli grupy duszpasterskie i nabożeństwaprzy Parafii NSPJ Tarnów str.44Kronika parafialna 28. 09. 2010 – 30. 11. 2010 str.45Karta Parafii str.46

Z ŻYCIA PARAFII

Jaki jest cel rekolekcji ewangelizacyj-nych? Celem rekolekcji ewangelizacyj-nych jest doprowadzenie człowieka doosobistego spotkania z Chrystusem ży-wym, zmartwychwstałym, który wzywado nawrócenia i do wiary. Przyjęciechrztu i akt wiary w Jezusa Chrystusajako Syna Bożego i Zbawiciela, polega-jący nie tylko na teoretycznym uznaniuprawdy, ale na zawierzeniu Chrystuso-wi i na osobistym zaproszeniu Go doswego życia jako swego Pana i Zbawi-ciela, rozpoczyna świadome życie chrze-ścijańskie kierowane przez Chrystusauwalnia wierzącego od grzechu i od sza-tana, oczyszcza, uzdrawia i pielęgnuje,by chrześcijanin był czysty i piękny nawzór Jezusa. Wywyższony Pan posyłaDucha Świętego, który jest zadatkiemżycia wiecznego.

W dniach od 13 – 17 października 2010w naszej parafii przeżywaliśmy Maryjnerekolekcje ewangelizacyjne. Prowadził jeks. Jan Mikulski, który jest znany w naszejparafii, ponieważ pracował tu jako wikar-iusz od 1985 roku. Szczególnie dobrzezapisał się w pamięci parafianom związa-nym z Ruchem Światło - Życie. W lipcu

2007 r. Biskup Tarnowski WiktorSkworc mianował księdza JanaMikulskiego - Diecezjalnym Mode-ratorem Diakonii Ewangelizacji Ru-chu Światło - Życie. Ks. Biskuppragnie, aby w każdej parafii Die-cezji Tarnowskiej odbyły się reko-lekcje ewangelizacyjne.

Żywe doświadczenie Ducha Chry-stusowego przemienia życie osobis-te i prowadzi do zaangażowania sięw życie wspólnoty Kościoła, którygromadzi się na Eucharystii. Kon-sekwencją rekolekcji ewangeliza-cyjnych jest decyzja włączenia sięw życie wspólnoty parafialnej ,w pracę małej grupy formacyjnejparafialnej lub w jakimś ruchukościelnym. Włączenie w grupę for-macyjną (katechetyczną) i doprowa-dzenie do pełniejszego udziałuw Eucharystii jest celem i głównymowocem ewangelizacji. Ewangeliza-cja jest zatem kładzeniem funda-

mentu, którym jest Chrystus, na którymmoże być budowane dojrzałe życiechrześcijańskie.

W programie Maryjnych RekolekcjiEwangelizacyjnych, który otrzymaliśmyprzed ich rozpoczęciem, umieszczonyzostał cytat z wypowiedzi znanego charyz-matyka, kaznodziei Domu Papieskiego R.Cantalamessa OFMCap „Jeśli kochamy –naśladujemy. Nie ma lepszego owocumiłości niż naśladowanie„ .

NaśladowanieWłaśnie to uprzytomniłam sobie słu-

chając księdza Jana. Chętnie uczestniczy-my w nabożeństwach Maryjnych proszącMaryję o wstawiennictwo, liczymy na Jejpomoc w rożnych sprawach osobistych,a także tych dotyczących całego świata.Nie zawiedziemy się, ale, z naszym naśla-dowaniem Maryi? Chyba trochę gorzejnam idzie. A przecież pewne sprawy musi-my wykonać sami - aby zmienić świat.Zachętą do tego, zachętą do gorliwszegonaśladowania Maryi były rozważaniaw kolejnych dniach rekolekcji. Ksiądzdzielił się nie tylko wiedzą, ale osobiścieprzeżywanym doświadczeniem wiary.

Słuchać Słowa Bożego, rozważać je

i być mu posłusznym na wzór Maryi.Czwartek był dniem poświeconym temuwłaśnie tematowi. Na zakończenie spot-kania byliśmy uczestnikami modlitwySłowem Bożym metodą praktykowanąprzez Księdza Jana. W Ruchu Światło -Życie taka modlitwa określana jest jako„Namiot Spotkania”. Takich metod co-dziennej modlitwy słowem Bożym jestwiele. Na początek można korzystać z go-towych „ pomocników”, np.: Rozważaniai modlitwy na każdy dzień oparte naczytaniach mszalnych „Żywe Słowo”Można go kupić pod koniec każdegomiesiąca w Biblosie lub zamówić rocznąprenumeratę. Warto rozpocząć, a owocetakiej modlitwy odczujemy bardzo szy-bko. Doświadczyłam tego osobiście nietylko ja.

Moja zażyłość – codzienne spotkaniei modlitwa Słowem Bożym rozpoczęła sięw wyniku przebytego Seminarium Odno-wy w Duchu Świętym i trwa do dzisiaj .

Stać się nowym człowiekiem – to zna-czy być bardziej wolnym; mniej przy-wiązanym do grzechów, człowiekiemwolnym od lęku, ufającym coraz bardziejChrystusowi. Człowiekiem otwartym naprzemieniające działanie Ducha Świętego.Jest to proces, który w nas trwa. Kościółstwarza różne możliwości we wzrastaniu,są to m.in. rożne ruchy i stowarzyszeniakościelne - wspólnoty zastępcze, w któ-rych można wzrastać aby potem lepiej sięodnaleźć w rodzinie, parafii.

Służyć – wzorem Maryi bądźmy goto-wi do służby. Bóg oczekuje od nas takiejsłużby, która czasem mniej się nam podo-ba, jest dla nas trudna. Jeśli Bóg nas wzy-wa do tego, do czego nie mamy ochoty –lecz zgodzimy się – tym większa będziechwała Boża. Jak rozpoznawać wolę Bo-żą? Pomocą w tym jest życie słowemBożym, Różaniec połączony z medytacją.Ten sposób modlitwy pomaga nam w do-konywaniu właściwego wyboru, nauczywrażliwości na to – do czego Bóg naswzywa. Dokonanie wyboru daje radość,że jesteśmy na właściwym miejscu, ra-dość, która trwa. Tak w wielkim skróciemożna streścić sobotnie rozważania reko-lekcyjne.

Zakończenie rekolekcji: Gdy nie rozu-

Maryjne Rekolekcje Ewangelizacyjne

4 >>

miemy czegoś pytajmy Bożych Posłań-ców, zachęta do wytrwałości, rola wspól-noty (przykład Mojżesza i Jego modlitwyz podniesionymi rękami - to wspólnotapomaga, aby ręce nie opadły) i wiele in-nych cennych wskazówek. Dziękujemy CiKsięże Janie.

Wracając z Kościoła w piątek wieczo-rem, usłyszałam komentarz: „No! Naresz-cie usłyszeliśmy TO, co powinniśmyusłyszeć.” Właśnie.

JSz.

Ps. Jeszcze kilka fragmentów z omó-wienia na eKAI „Verbum Domini” – po-synodalnej adhortacj i Benedykta XVIktórą niedawno zaprezentowano w Waty-kanie. Podsumowuje ona Synod Bisku-pów sprzed dwóch lat, który poświęconybył znaczeniu Biblii w życiu Kościoła.

„ Bóg uczynił każdego człowieka zdolnymdo słuchania Słowa Bożego i odpowiada-nia na nie, dlatego duszpasterstwo Koś-cioła powinno należycie ukazywać, że Bógwsłuchuje się w potrzeby człowiekai jegowołanie”– podkreślił Benedykt XVI.Ojciec Święty wskazuje na potrzebęukazywania związku między Maryjąz Nazaretu a pełnym wiary słuchaniemSłowa Bożego oraz związku międzymariologią a teologią słowa, ponieważ –jak wskazuje – „ to, co przydarzyło sięMaryi, codziennie może na nowo dokony-wać się w każdym z nas, gdy słuchamySłowa Bożego i sprawujemy sakramenty”.Zaznaczył, że Słowo Boże przypominao konieczności angażowania się chrześ-cijan w świecie. „ Głosząc Ewangelię, za-chęcajmy się nawzajem do czynienia do-bra i działania na rzecz sprawiedliwości,pojednania i pokoju” – apeluje papież.

5 >>

Radość dzielona jest podwójną radością, czyliKolęda misyjna

WAfryce są dzieci, które czekają nanaszą pomoc. Co roku grupa „kolędni-ków misyjnych” wyrusza z kolędą ponaszych mieszkaniach i domach. Wielemieszkań otwiera się z radością. Słu-chają uważnie pięknego przekazu,wzruszają się, niektórzy zapraszają dodomu, by mógł „Kolędników” zobaczyćchory ojciec, kalekie dziecko, samotnasąsiadka...Jest wspólny śpiew, miła rozmowa,

gorące serca.

Kolęda - radosna pieśń noworoczna i ob-rzęd polegający na obchodzeniu domów.Misje - to działalność, którą podejmująwysłani przez Kościół przedstawicielezwani misjonarzami.

Celem jej jest głoszenie Ewangelii -Dobrej Nowiny.

Tą dobrą nowiną jest Nowo Narodzo-ne Dziecię, które napełnia nasze sercaprzekonaniem, że radość chrześcijańskajest prawdziwa, gdy staje się darem dlainnych.

Zbliżają się kolejne Święta BożegoNarodzenia, czas oczekiwania, radości,dzielenia się z innymi miłością, swoimczasem, a nawet darami, które sprawiająprzyjemność naszym bliskim.

Już niedługo Pasterka, serca naszeprzepełnia wesele, bo oto narodził się po

raz kolejny w naszym ŻyciuBóg - Dziecina.

Cieszymy się wszyscy,gdy w domu rozbłyśnie cho-inka, pachnie smakołykami,stół pięknie przybrany: cze-kamy na bliskich, odwiedza-my bliskich, składamy sobieżyczenia, świętujemy .. . .

Zbliża się też KolędaMisyjna. Oczekujemy jejz niecierpliwością. Już przy-gotowane są „stroje dla ma-łych misjonarzy”, wyuczonytekst i kolęda, jeszcze tylkolekki „makijaż misyjny” i na-sza Msza św. – rozesłania:piękna, kolorowa, radosna.

Zaczynamy wędrówkę:od domu do domu. Od drzwido drzwi. . .Co nas czeka? Jak nas przyj-mą? Jak przyjmą małych

kolędników misyjnych?Wiele mieszkań

otwiera się z rado-ścią: ”To Wy jeste-ście kolędnikamimisyjnymi?”,„Jesteście z Kościo-ła?”, „Czekamy jużna Was !!!”

Słuchają uważ-nie pięknego prze-kazu, wzruszają się,niektórzy zapraszajądo domu, by mógł „Kolędników” zoba-czyć chory ojciec, kalekie dziecko, samot-na sąsiadka.. .

Jest wspólny śpiew, miła rozmowa,gorące serca.

Nie raz mali kolędnicy zostali obda-rowani słodyczami, owocami i napojenina „dalszą drogę” przez wspaniałych para-fian.

Każdy kto gości kolędników misyj-nych wrzuca do spe-cjalnej skarbonki da-tek na misje. Jest tonie rzadko hojnygest, czasem „wdowigrosz”, który wzruszanasze serca .

Często przychodziteż wspólna reflek-

dzieci nie mające dostatecznej opiekirodziców, sieroty.

Siostry dokładały wszelkich starań,aby zapewnić dzieciom właściwe warunkirozwoju. Stworzyły dom, w którym każdedziecko miało swoje wyjątkowe miejscei własną drogę rozwoju emocjonalnego,społecznego i intelektualnego. I chociażpoczątki naznaczone były trudnościami, townikliwa analiza wielu lat istnieniaochronki a później przedszkola, pokazuje,że siostry dały początek pięknej przed-szkolnej tradycji opartej na zasadach za-wartych w Ewangelii, nie bojących sięwyzwań wynikających z prawa oświa-towego trwającej do dziś.

Obecnie przedszkole mieści się w no-wo wybudowanym budynku, poświęco-nym w 2005r. przez J. Ekscelencję Ks.Bp-a Wiktora Skworca.

Przedszkole posiada bardzo bogatezaplecze do prowadzenia wszelkiego ro-dzaju zajęć z dziećmi, ciekawą ofertęedukacyjną wynikającą z podstawy pro-gramowej i opartą na wartościach Ewan-gelii oraz wykwalifikowaną kadrę peda-gogiczną.

Przedszkole dba o wszechstronnyrozwój powierzonych sobie dzieci, wie-rząc, że kto przyjmuje „jedno z tych ma-łych” przyjmuje samego Jezusa. Pragnie-my, aby czas spędzony w przedszkolu, byłdla każdego dziecka okazją do odnale-zienia własnej drogi rozwoju a dla rodzi-ców zdobywaniem nowych doświadczeńw dziedzinie edukacji małego dziecka.Bogu niech będą dzięki za to, że Jego ła-ska, tak obficie działa w sercach naszychwychowanków jak i ich rodziców.

W przedszkolu oprócz zajęć wyni-kających z realizacji podstawy programo-wej dzieci uczestniczą w katecheziekształtując własne serca w „Szkole Ewan-gelii”.

Pracę przedszkola wspierają zajęciadodatkowe z tańca towarzyskiego, j . an-gielskiego i rytmiki

Każdy kto posiada łaskę towarzysze-nia małemu dziecku w jego przygodziepoznawania, odkrywania i budowania, co-dziennie wchodzi w przestrzeń cudownejtajemnicy, kryjącej się w słowie: obdaro-wanie i w pokorze pochylając się nad tątajemnicą kroczy po jej ścieżkach ufnyw pomoc Jezusa - najlepszego Nauczycie-la.Nasz adres:Przedszkole NiepubliczneZgromadzenia Córek Matki Bożej Boles-nej – Serafitekul. Ochronek 11 ; 33 – 100 Tarnówtel. 1 4 628 43 64www.serafitki.euemail: [email protected]

siostry serafitki

sja: oto my żyjemy w dobrobycie, mamydach nad głową, chleb i inne dobra.Naszym dzieciom niczego nie brakuje.

W Afryce też są dzieci, też czekają naprezenty. Dla nich cukierek to wielkieświęto, ustawiają się po niego w kolejce!Marzeniem wielu tamtejszych dzieci jestnauka w szkole zamiast ciągłych wojen.Ich rodzice marzą o czystej wodzie dopicia i lekach, by nie szerzyły się śmier-telne choroby.

Pomóżmy spełnić im te marzenia, po-dzielmy się tym co mamy, swoim czasem,dobrym uczynkiem, radością, że możemyto dla nich zrobić.

Może w tym roku właśnie Ciebie za-prasza Jezus byś podjął trud kolędowaniamisyjnego. Potrzebne jest każde ochoczei radosne chrześcijańskie serce skore dodzielenia się z innymi.

C.G. – opiekun kolędnikówmisyjnych

6

„W trosce o dobronajmłodszych”

Przedszkole to bardzo ważne miejscerozwoju dla każdego malucha. SiostrySerafitki prowadzą miejsce wychowa-nia dla najmłodszych od zakończenia IIwojny światowej. Przedszkole dbao wszechstronny rozwój powierzonychsobie dzieci, wierząc, że kto przyjmuje„jedno z tych małych” przyjmuje same-go Jezusa. Pragniemy, aby czas spędzo-ny w przedszkolu, był dla każdegodziecka okazją do odnalezienia własnejdrogi rozwoju a dla rodziców zdobywa-niem nowych doświadczeń w dziedzinieedukacji małego dziecka.

Przechodząc ul. Ochronek nie sposóbnie zauważyć bawiących się małych dzie-ci w przytulnym ogródku przedszkolnymSióstr Serafitek. Sąsiedzi już zdążyli sięprzyzwyczaić do widoku maszerującychPrzedszkolaków, zdążających do różnychciekawych miejsc w Tarnowie i okolicyoraz gwaru towarzyszącego ich zabawomi nauce w przedszkolu. „To najpiękniejszykawałek ich życia” - mówią.

Otwórzmy przedszkolną kronikę, u-chylmy zasłonę ukrytą na kartach historiinaszego przedszkola i czytajmy.

Tuż po II wojnie światowej SiostrySerafitki otworzyły w Tarnowie ochronkęi przyjęły do niej dzieci z ubogich rodzin,

Przychodzi takachwila w kleryckimżyciu i kleryckiej for-macji, kiedy garnituri krawat zamienia sięna strój duchowny –sutannę. W sobotę

20. listopada uroczystość taka miałamiejsce w Wyższym Seminarium duchow-nym w Tarnowie. O rozmowę na tematobłóczyn poprosiliśmy kleryka pochodzą-cego z naszej parafii - Tomasza Janika.

Red.: Przywdzianie sutanny to ważnewydarzenie w kleryckim życiu. Jak wy-glądają przygotowania do tego wyda-rzenia?

Tomasz Janik: Uroczystość obłóczynwpisuje się w cały proces formacji semi-naryjnej , a zatem można powiedzieć, żeprzygotowania do tego wydarzenia zaczy-nają się od momentu wstąpienia do semi-narium. Jednak z pewnością im bliżej tegowydarzenia, tym przygotowania te zmie-niają formę, nabierają tempa i intensy-wności. O ile pierwsze dwa lata formacjisą jeszcze skupione na rozeznawaniu po-wołania, to od początku trzeciego rokurozpoczyna się bezpośrednie przygotowa-nie do przyjęcia stroju duchownego –odbywają się spotkania formacyjne z oj-cem duchownym, na których poruszane sąkwestie znaczenia sutanny i jej noszenia,symboliki tego stroju, a także kwestiepraktyczne związane z samymi obłóczy-nami jak również późniejszym noszeniemtego znaku.

Kluczowym momentem przygotowań– bezpośrednim – są tygodniowe rekolek-cje, które kończą się uroczystą Mszą św.połączoną z obrzędem obłóczyn. Jest toczas szczególnej modlitwy, intensywnejformacji – poprzez nauki, a także głębo-kiego wyciszenia zarówno zewnętrznego(odbywają się one w milczeniu) jak i we-wnętrznego (jest dużo czasu, by na spo-kojnie przemyśleć drogę swojego powo-łania i to, co ma się dokonać przez przy-jęcie stroju duchownego).

Są również przygotowania czysto pra-ktyczne – próby przebiegu samej uroczy-stości, strojenie kaplicy, przygotowanierefektarza. Na szczęście w tę fazę anga-żuje się całą wspólnota oferując swojąpomoc na każdym kroku.

Red.: Obłóczyny to ,,pożegnanie z kra-watem", czy istnieje w seminarium da-wny zwyczaj obcinania krawatów?

TJ: Obłóczyny to bardzo ważne wydarze-nie dla całej wspólnoty seminaryjneji w oczywisty sposób przez lata wykształ-ciły się pewne tradycje związane z nim,które z pewnością są różne w różnychwspólnotach. Słynne „obcinanie krawa-tów” nie ma już formy przymusowej –nikt nie stoi z nożyczkami czy nożem, byw momencie ostatniego zdjęcia krawaturozdzielić go na dwie części, lecz z tegoco wiem, zainteresowani mogą zadośću-czynić temu zwyczajowi w węższymgronie przyjaciół, w trochę późniejszymczasie.

Zwyczajem, jaki jest bardzo żywyw naszej wspólnocie, jest przystrojenierefektarza, na którym podczas śniadaniawiszą sutanny na wieszakach, a już naobiedzie ich miejsce zajmują garnituryi krawaty – „skradzione” przez starszychbraci z miejsca, w którym się przebiera-liśmy w trakcie uroczystości. Inną bardzomiłą tradycją jest pomoc diakonów – naj-starszych braci we wspólnocie – w pierw-szym założeniu sutanny, czy zwyczajskładania sutanny przez najstarszego brataz segmentu, w którym się mieszka.

Red.: Czy trzeba uczyć się chodzeniaw sutannie?

TJ: Chodzenia w sutannie trzeba się na-uczyć, gdyż jest to długi strój , w jakimdotychczas nie miało się okazji poruszać.Jednakże ze względu na tempo i emocje,jakie towarzyszą samym obłóczynom, tonauka ta dokonuje się bardzo szybkoi muszę przyznać dość naturalnie. W pra-ktyce stopniowo wychodzą różne drobneproblemy, z którymi człowiek radzi sobiena bieżąco. Myślę, że najlepszą nauką jestpo prostu chodzenie w sutannie i obywa-nie się z nią – ale na początku zalecanejest zachowanie należytej ostrożności –trzeba pamiętać, że jest się w innym stroju(zwłaszcza na schodach), by się nie pot-knąć i nie uszkodzić się.

Red.: W starożytności wierzono, żezmiana ubrania powoduje zmianę czło-wieka. Założenie sutanny spowodowało,że ludzie przestali widzieć w Tobie mło-dego mężczyznę, a zobaczyli kapłana.Czy czujesz tę zmianę?

TJ: Założenie sutanny jest zewnętrznymwyrazem tej zmiany, jaka dokonuje się wewnętrzu osoby powołanej do kapłaństwaw procesie formacji. Ze względu na wido-czny charakter tej zmiany była ona dlamnie bardzo odczuwalna od samego po-czątku. Już podczas pierwszych przejśćprzez miasto uświadomiłem sobie, że nie-jako przestałem być osobą anonimową,gdyż część mijających mnie ludzi zwra-cała uwagę czy to na sam strój , czy przezniego na mnie samego. Odczuwalną zmia-ną jest niewątpliwie zmiana sposobuzwracania się do osoby noszącej sutannę– z „proszę pana” na „proszę księdza”!Jednakże najwspanialszym doświadcze-niem dla mnie są sytuacje, w których mi-jająca mnie osoba chwali Boga, gdyż toukazuje, jak wielką łaską jest strój du-chowny – osoba nosząca go staje się przy-czyną, zachętą dla innych do publicznegowyznania wiary i co ważniejsze, zewnę-trznego oddania chwały Bogu!

Red.: Jakie uczucia goszczą terazw Twoim sercu: duma, radość, strach,odpowiedzialność?

TJ: Teraz, po zaledwie tygodniu od obłó-czyn, kiedy opadają emocje i kończy sięcałe zamieszanie związane z tym wyda-rzeniem, zaczyna się codzienne życie.

7

Sutanna - znak przynależności do Chrystusa

>>

fot. Piotr Fryzowicz

fot. Piotr Fryzowicz

Ewangeliczny przekaz o narodzeniuJezusa jest bardzo plastyczny i treściwy.Słuchając słów Pisma, czy wpatrując sięw bożonarodzeniowe szopki, każdy znas od dzieciństwa buduje sobie w swo-jej wyobraźni obrazy tych wydarzeń.Spróbujmy jeszcze raz pochylić się nadEwangelią, aby jak najwyraziściej przy-bliżyć umysł i serce do czasów, gdy Sło-wo stało się Ciałem.

Udał się także Józefz Galilei, z miasta

Nazaret, do Judei, do mia-sta Dawidowego, zwanegoBetlejem, ponieważ pocho-dził z domu i rodu Dawida,żeby się dać zapisać z po-ślubioną sobie Maryją, któ-ra była brzemienna.

Przywiązanie do miejscapochodzenia było i jestjeszcze dziś na Wschodziebardzo mocne. U Żydówród dzielił się na „rodziny”,te z kolei dzieliły się na„domy”. Nawet ci, którzyodrywali się od głównegorodu i rozchodzili po świe-cie, zachowywali żywą pa-mięć swojego pochodzenia.Jeszcze dziś nietrudnospotkać Araba mieszkają-cego np. w Ameryce, którybez zastanowienia wyliczyswoich przodków z poda-niem okolicy czy wsi,z której wywodzi się jegoród.

To przywiązanie do miej-sca pochodzenia stanowiło dla Rzymianpodstawę do przeprowadzania spisówludności. Dlatego też, gdy ogłoszono takispis, Józef mąż Maryi, mimo że mieszkałw Nazarecie, miał obowiązek stawieniasię w urzędzie ewidencyjnym w Betlejem„ponieważ po-chodził z domu i roduDawida” (Łk 2, 4).

Betlejem jest dziś miastem liczącym 30tys. mieszkańców, położonym w GórachJudzkich, 8 km na południe od Jerozo-limy, na wysokości 770 m nad poziomemmorza. W języku hebrajskim Bet-lechem

ŻYWE JEST SŁOWO BOŻE

8

Okoliczności narodzenia Jezusa

>>

Obowiązki i sposób życia w seminariumnie uległy zmianie – wszystko wraca dodawnego rytmu, z tą różnicą, że w innym– duchownym stroju. Myślę, że dopieropowoli dociera do mojej świadomości towszystko, co się dokonało. Radość touczucie, jakie niewątpliwie jest obecnew sercu, gdyż sutanna ukazuje zjedno-czenie z Chrystusem, do którego wszyscydążymy. Wiąże się ona również z faktemwykonania kolejnego kroku w drodze dokapłaństwa. Jednakże świadomość odpo-wiedzialności jaką się przyjmuje na siebiew związku z noszeniem sutanny, budzipewne obawy, czy będę w stanie sprostaćwymaganiom wynikającym z noszeniasu-tanny, czy nie zawiodę zaufania, jakimzostałem obdarzony przez Kościół. W tejkwestii jednak spokój przynosi obecnośćBoga w życiu, który zawsze wspiera swo-ją łaską w wystarczającym stopniu, bysprostać zadaniom jakie nam powierza.Za takie „zadanie” można uznać właśnienoszenie stroju duchownego.

Red.: Do czego zobowiązuje przywdzia-nie sutanny?

TJ: Przyjęcie stroju duchownego w pier-wszej kolejności wiąże się z przywilejem,ale i obowiązkiem jego noszenia (nie poto go przywdziewamy, by wisiał na wie-szaku). Jednak zobowiązania wynikającez noszenia sutanny są bardziej daleko idą-ce. Nosząc sutannę – zewnętrznie niczymnie różnię się od księdza, a zatem przezśrodowisko zewnętrzne (osoby nieznajo-me) za takowego jestem uznawany. Poja-wia się zatem kwestia dawania świadec-twa swoimi słowami i czynami. Pewnezachowania niekoniecznie negatywne,które wcześniej mogły „uchodzić”, terazmogą nie przystawać właśnie ze względuna to, jak będą odbierane przez inne oso-by. To, co się mówi i robi, jest wpisywanena konto Kościoła, którego widocznymreprezentantem są osoby duchowne.Świadomość odpowiedzialności płynącej

fot. Piotr Fryzowicz

z tego faktu jest bardzo ważna.Od strony wewnętrznej noszenie stroju

duchownego będącego zewnętrznym zna-kiem przynależności do Chrystusa zobo-wiązuje do nieustannej pracy nad sobą, dociągłego rozwoju duchowego, by z każ-dym dniem noszenia sutanny jeszcze ści-ślej jednoczyć się z Bogiem.

Dziękujemy serdecznie za poświęconyczas na rozmowę i podzielenie się z czy-telnikami Głosu Serca swoimi przemy-

śleniami i doświadczeniami tego wyją-tkowego dnia obłóczyn. Życzymy, byBoże błogosławieństwo spływało naCiebie każdego dnia, byś mógł dawaćczytelne świadectwo Twojej przynależ-ności do Chrystusa!

Wywiad przeprowadził ks. KrzysztofCzaja

Miejsce narodzenia Chrystusa w Bazylice w Betlejem

znaczy „dom chleba”. Miejscowość tę i o-kolice zamieszkiwał ród Efrata, stąd uży-wano też nazwy Betlejem Efrata lub samoEfrata (por. Rdz 35, 1 9; Rt 1 , 2).Nazywa-ne też było Miastem Dawidowym, gdyżstamtąd pochodził Dawid. Betlejemw czasach Jezusa było mało znaczącąmiejscowością. Osada razem z okolicz-nym terytorium nie liczyła więcej jaktysiąc mieszkańców, przeważnie ubogichpasterzy i rolników.

Z Nazaretu, leżącego na północy w se-rcu Galilei, do Betlejem znajdującego napołudniu jest 1 50 km. Dla Józefa i Maryibyło to więc cztery dni drogi. Nie wiado-mo na pewno, czy do stawienia się w Be-tlejem był zobowiązany tylko sam Józef,czy także i Maryja. Faktem jest, że wyru-szają w podróż oboje. W Ewangelii czy-tamy, że Maryja spodziewała się dziecka.Paradoksalnie, mógł to być powód jejobecności u boku męża. Zbliżał się czasporodu i nie powinna zostać sama. Podróżmusiała być jednak dla Maryi niezwyklemęcząca, szczególnie, gdy pamiętamy, żebyła w dziewiątym miesiącu ciąży. Drogiw tych okolicach były też fatalne. Niebyły jeszcze wytyczone i utrzymywaneprzez Rzymian, mistrzów w tej dziedzinie.Ledwie nadawały się dla karawan oślichlub wielbłądzich. Z racji spisu były też za-pewne zatłoczone. Święta Rodzina miaław najlepszym wypadku do dyspozycjiosiołka, który dźwigał też najpotrzebniej-sze rzeczy. Osioł jest jeszcze dziś dlabeduińskich pasterzy częstym środkiemtransportu. Trzy czy cztery noclegi Maryjaz Józefem spędzili w publicznych gospo-dach, położonych przy drodze. Spali za-

pewne na ziemi, pomiędzy towarzyszamipodróży i zwierzętami.

Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryiczas rozwiązania. Porodziła swego pier-worodnego Syna, owinęła Go w pieluszkii położyła w żłobie, gdyż nie było dla nichmiejsca w gospodzie.

Sytuacja pogorszyła się jeszcze, gdyprzybyli na miejsce. Betlejem było zatło-czone. Dla Maryi i Józefa nie było nawetmiejsca w zagrodzie dla karawan. ChoćEwangelia pisze o „gospodzie”, to nazwata nie powinna wprowadzać nas w błąd.Może i my wyobrażaliśmy sobie wielo-krotnie, że owa gospoda, to coś na wzórzajazdu czy starożytnego hotelu na pro-wincji. W czasach, gdy przychodził naświat Jezus, „gospoda” była zagrodą dlakarawan. Najczęściej był to niewielki placpod gołym niebem, otoczony murem,w którym znajdowało się jedno wejście.Zwierzęta kładły się na środku pod gołymniebem, a oddzielona i zadaszona częśćbyła przeznaczona dla ludzi. Chronili siętam podróżni, o ile było jeszcze miejsce.

Gdy był tłok spali między zwierzętami.Za osobne pomieszczenie trzeba byłosłono zapłacić. W tym zbiorowisku stło-czonych ludzi załatwiało się różne spra-wy, odprawiało modły, śpiewało i spało.Można się było urodzić i umrzeć, a wszy-stko odbywało się w błocie, brudziei smrodzie.

W tym świetle trzeba też widziećwzmiankę Ewangelii, że w gospodzie niebyło miejsca. Łukasz podkreśla, że „dlanich”. Wobec tego, że lada chwila miałynastąpić narodziny, Maryja szukała przedewszystkim miejsca zapewniającego mini-malną intymność, spokój i odosobnienie.

Maryja rodzi swego Syna, owija w pie-luszki i kładzie w żłobie. Ewangelia mówijedynie o „żłobie”, ale jest to wystarcza-jąca wskazówka. Żłób oznaczał jedno-cześnie szopę, czyli grotę lub mały schronwydrążony w skale. W groty tego rodzajuobfitowało Betlejem i okolice. Najczęściejpasterze używali je jako schronienia. Byćmoże, że owa grota, którą wybrali Maryjai Józef, była częściowo zajęta przez zwie-rzęta, może była ciemna i brudna od na-wozu, ale był na uboczu, samotna i zaci-szna. To wystarczyło Maryi.

Takie były, w największym skrócieokoliczności przyjścia na świat Zbawi-ciela, w aurze ubóstwa i czystości. W u-bóstwie Józefa, który nie miał dość pie-niędzy, żeby w zatłoczonym Betlejem wy-nająć osobne pomieszczenie. W czystościMaryi, która pragnęła otoczyć swój poródpełną szacunku tajemnicą.

Ks. Robert Głuchowski

9Grota pasterzy w Betlejem

Pole pasterzy w Betlejem

Bo mój Bóg jest ubogi, cichy i pokorny.Mój Król rodzi się w ubóstwie.Jego potęga objawia się w słabości,Jego władza w uniżeniu.

Gdy po latach niewierności odnalazłamBoga, Adwent był dla mnie czasem szcze-gólnym, czasem trudnym. Był czasemumierania, aby narodzić się na nowo.Coraz lepiej rozumiałam słowa Jezusa doNikodema o powtórnym narodzeniu. Abymógł się we mnie narodzić nowy człowiek– stary musi umrzeć. To umieranie jestbolesne i Bóg rozkłada je na raty, żebymwytrzymała. Powoli, dzień za dniem, przypomocy Bożej łaski wykorzeniam złenawyki, przyzwyczajenia, stary sposóbmyślenia i reagowania. Zmieniam optykępatrzenia na siebie, ludzi, świat. Przyglą-dam się mojej przeszłości i w tym, co byłowcześniej niezrozumiałe, niewytłumaczal-ne, nielogiczne, dostrzegam jakiś ład, ciągwydarzeń, które prowadziły ku czemuś –znikąd. Te same wydarzenia ukazują misię co jakiś czas w innym świetle, odkry-wają przede mną różne konteksty, wiążąsię z innymi faktami w logiczną całość. Popewnym czasie znajduję odpowiedzi nazadane dawno temu pytania, jasne stają siędla mnie zagmatwane wcześniej sprawy.

Wiele pytań ciągle pozostaje bez od-powiedzi, ale ufam, że Bóg odpowie nanie w swoim czasie. Może jeszcze tu, naziemi, a może dopiero w wieczności. Mo-że pytania i odpowiedzi przestaną byćw końcu ważne? A może jedynym waż-nym pytaniem będzie pytanie o miłość?A może jedyną odpowiedzią na wszystkiepytania będzie On sam? Może tak będzie.Kiedy? Nie wiem. Teraz bez przerwy py-tam o różne sprawy, mniej lub bardziejważne. W Adwencie szczególnie częstopytam – to pytania o życie i śmierć, o mi-łość i cierpienie, o ból, o ofiarę…

Bo dla mnie Adwent jest czasemumierania. Bo dla mnie w Adwencie toumieranie jest szczególnie bolesne. Umie-ra we mnie stary człowiek, by mógł na-rodzić się nowy. Ten stary powinien um-rzeć, ale nie chce. Buntuje się i wierzga.

Trzyma się swego, nie chce puścić. Upo-mina się o to, co było dotychczas, a musiminąć. Stary człowiek we mnie nie chceumierać, a to przecież on ciągnie kuśmierci. To on chce trwać przy starychschematach, które przez lata odsuwały odBoga, kusiły do grzechu. Dobiera się domnie przez słabości i małą wiarę. Próbujestraszyć trudem nowej drogi i bólemumierania.

A przecież nie można inaczej ! Trzebaumrzeć, by się na nowo narodzić. Umrzećdla grzechu, by żyć dla Chrystusa. Po-rzucić ciemność, by żyć w blasku. Od-wrócić się od starego życia, by zacząćnowe. Codziennie zaczynam i wciąż je-stem na początku. Wyruszam w drogę,idę, maszeruję, pełzam, wspinam się i cią-gle wydaje mi się, że jeszcze nie zaczę-łam. Chcę oczyścić moje serce, by Chrys-tus miał w nim godne mieszkanie, gdzieciągle Dzieciątko Jezus leży w szopiez dziurawym dachem. Taka jestem, tylewe mnie słabości, tyle przywiązania domarności… Bóg o tym wie i na pewnomnie nie opuści.

A tymczasem, co roku, jak w Betle-jem, chce narodzić się w szopie mojegoserca, chce spocząć w ubogim żłobie mo-jej duszy. Przyjmuje za posłanie słomęmoich dobrych chęci, pozwala się przy-kryć skrawkiem oddanego Mu czasu, na-poić kroplami łez skruchy, nakarmić okru-chem miłości.Bądź moim Królem, Dziecię Jezu!Zamieszkaj, jak w Betlejem, w moimmałym sercu,w tej ubogiej stajence z dziurawymdachem!

Jawdiga Bester

10

TEKSTY OKAZJONALNE

>>

Adwent – oczyszczenie – oczekiwanie Szopkabożonarodzeniowa

Jest to dekoracja mająca za zadaniepomóc nam zrozumieć wielką tajemni-cę Bożej obecności wśród ludzi. Naj-ważniejsze spośród postaci z parafial-nych stajenek są nie zmiennie: Dziecią-tko Jezus, Maryja, Św. Józef opiekunŚwiętej Rodziny, pasterze i straż niebie-ska – czyli Aniołowie. Ponadto wółi osioł oraz owce.

Zaledwie kilka chwil dzieli nas odnowego okresu liturgicznego, zwanegoAdwentem, który jest jakby przedsion-kiem Świąt Bożego Narodzenia.

Jak co roku będziemy uczestniczyćw uroczystej liturgii, aby później udać sięw gronie najbliższych do Parafialnej Sta-jenki. Tam wraz z Maryją i Józefem, pas-tuszkami i Aniołami oraz wołem i osioł-kiem złożymy pokłon Boskiemu Dziecią-tku.

Myślę, że nie tylko nasze pociechy,ale również starsi i młodzież zgodzą sięze mną, że Szopka tworzy swoisty, niepo-wtarzalny klimat tych świąt i bez niej ni-jak nie wyobrażamy sobie tego szcze-gólnego czasu. Czy zastanawialiśmy siękiedyś jakie są początki tej tradycji ?

HistoriaSzopka sięga korzeniami słonecznej

Italii. Była w Polsce o 500 lat wcześniejniż zielona choinka.

Pierwszy żłóbek wypełniony sianem,według bł. Tomasza Celano przygotowa-no na prośbę Franciszka w Noc BożegoNarodzenia w 1223 r. w miejscowościGreccio, gdzie święty z Asyżu spędził

świąteczny czas. Przyprowadzono też osłai woła. Podczas pasterki, w momenciehomilii, którą głosił sam biedaczyna zAsyżu, jak mówi legenda, na rękach świę-tego było obecne żywe dzieciątko Jezus.

Szopka ze żłóbkiem ściśle idzie w pa-rze z przedstawieniami jasełek, które rów-nież rozpowszechnili Franciszkaniez Włoch i Francji. Jak mówi kolejnalegenda – ich święty założyciel w nocBożego Narodzenia ustawiał oświetlonypochodniami żłóbek na łące w otoczeniulasu i górskiego krajobrazu, po czympoprowadził procesję z braci i wiernychświeckich.

Kult Dzieciątka Jezus rozwijał sięw świątyniach przyklasztornych, tam rów-nież wystawiano przedstawienia religijnemówiące o Narodzeniu Boga Człowieka.Wkrótce do omawianych widowisk wpro-wadzono figurki animowane – marionetki.Pomysł ten szybko przyjął się w całejEuropie.

Najstarsze polskie figurki, ufundowaneprzez córkę króla Władysława Łokietka -Elżbietę, można podziwiać u s. Klarysekw krakowskim kościele Św. Andrzeja. Dodzisiaj przetrwały dwie gotyckie postaciŚw. Maryi i Św. Józefa.

Szopki ustawiano od pasterki zazwy-czaj w ołtarzach lub nawach bocznych.Jest to dekoracja mająca za zadanie pomócnam zrozumieć wielką tajemnicę Bożejobecności wśród ludzi. Najważniejszespośród postaci z parafialnych stajenekbyły i są nie zmiennie: Dzieciątko Jezus,Maryja, Św. Józef opiekun Świętej Ro-dziny, pasterze i straż niebieska – czyliAniołowie. Ponadto wół i osioł oraz owce.Nieco później , czyli przed dniem 6stycznia, pojawiają się trzej mędrcy zewschodu : Kacper, Melchior i Baltazar. Naprzestrzeni dziejów naszej Ojczyzny, w o-kresie niewoli, te postaci zastępowały po-stacie władców Polski: Kazimierza Wiel-kiego, Jagiełły, czy Jana Sobieskiego. Pa-stuszkowie zaś nosili w jasełkach polskieimiona : Kuba, Bartosz, Wojciech, Maciej ,Jas i Szymon. Były też szopki obnośne,tzn, noszone od domu do domu- „Be-tlejki”. Cztery słupki podpierały słomianydach. Nieco później z Europy Zachodniejzaadaptowano papierowe dekoracje, imi-tacje górskich grat i zamków.

Rozwój rodzimej szopki najpełniejilustruje Szopka Krakowska, istniejąca odpołowy XIX wieku. Twórcami tych ory-ginalnych „budowli” wzorowanych na ko-ściołach: Mariackim, katedralnym oraz

Zamku Wawelskim, byli cieśle i murarzez Krakowa i okolic.

Do szopek ruchomych wprowadzanostopniowo, obok bohaterów nocy BożegoNarodzenia, inne postaci, jak np.: tańczą-ce krakowianki, postaci śmierci czy dia-bła. Wpłynęło to z jednej strony na wię-kszą popularność tych widowisk, a z dru-giej następował wyraźny podział pomię-dzy świeckim teatrzykiem i „nieruchomąsceną adoracji”. Powyższa sytuacja oraznieodpowiedzialne zachowanie widzówdoprowadziły do usunięcia jasełek i ru-chomych szopek z naszych świątyń. Bi-skupi polscy zezwolili natomiast na wy-stawianie szopki w asyście nieruchomychfigur, nazywanych odtąd szopkami koś-cielnymi. Mają one zazwyczaj kształti wygląd stajenki, czy groty.

Na koniec chciałbym zachęcić do na-wiedzenia żywej betlejemskiej stajenkiu tarnowskich Bernardynów, m.in. z lama-mi, kucykami i oczywiście z osiołkiemczy owcami afrykańskimi. Wszystko poto, aby lepiej poczuć i zasmakować w kli-macie tej właściwej groty narodzin Jezusaw dalekiej Palestynie a przecież tak bli-skiej naszemu sercu.Powyższy szkic dedykuję Rodzicomi wszystkim dzieciom.

Maciej Okaz

11

Opowieść o szopce

„Mała czy duża, prosta czy wyszukanaszopka jest bliskim nam i jakże bardzosugestywnym obrazem Bożego Narodze-nia. Należy ona do naszej kultury i tra-dycji artystycznej, a przede wszystkim jestznakiem wiary w Boga, który w Betlejemzamieszkał wśród nas”(J 1,14).Jan Paweł II, Rozważanie przed modli-twą „Anioł Pański” 12 grudnia 2004r.

Te piękne słowa Jana Pawła II naj-pełniej określają istotę stajenki betlejem-skiej . Szopka bożonarodzeniowa jest bo-wiem tworem plastycznym przyjmującymwiele form o zmiennej kolorystyce, wy-stroju, proporcjach i postaciach - w zależ-ności od talentu, fantazji, pasj i tworzeniajej twórców. Posiada jeden wspólny cel,jakim jest głoszenie wieści o narodzinachChrystusa. Inwencja twórcza artysty, jegowrażliwość i umiejętności przekładają sięna różnorodne realizacje tematu szopkibożonarodzeniowej . Cel jest jednak zaw-sze ten sam - nieść, przeżywać i czcićwieść o narodzinach Zbawiciela. Szopkajest jednocześnie dziełem sztuki łączącymróżne dziedziny artystycznej twórczości -nie tylko plastycznej , lecz także muzycz-nej , literackiej i teatralnej .

Obraz stajenki ze Świętą Rodziną,pasterzami, aniołami, królami, ustawianejw kościołach, domach, przynoszonejprzez kolędników wraz z życzeniami, od-grywanej w przedstawieniach jasełko-wych towarzyszy każdemu z nas już oddzieciństwa…

A tradycja ta trwa już od wielu poko-leń i sięga średniowiecza. Ma początekw misteriach kościelnych rozpowszech-nianych w XIII wieku przez zakony fran-ciszkańskie. Wiąże się z dawnym oby-czajem adoracji nowonarodzonego Jezusaw kościołach. Były to początkowo insce-nizacje „żywych obrazów” związanychz Bożym Narodzeniem, zapoczątkowaneprzez św. Franciszka z Asyżu, późniejekspozycje z nieruchomych figur obrazu-jących wydarzenia w Betlejem. Przedsta-wienia takie nazywano jasełkami, na pa-miątkę tego, że Chrystus urodzony w staj-ni złożony był „in praesepio”, co w językupolskim znaczy w żłobie.

Najstarszy zachowany w Polsce ze-staw figurek jasełkowych pochodzi z po-łowy XIV wieku. Przechowywany jestw kościele św. Andrzeja ss. Klarysekw Krakowie. Są one przykładem bogatodekorowanej , polichromowanej rzeźbygotyckiej , a ufundowane zostały przezElżbietę Łokietkównę (siostrę KazimierzaWielkiego). Figurki takie eksponowanebyły w kościołach w okresie świątecz-nym.

W XVI wieku misteria jasełkowewzbogacone zostały o występy zakonni-ków w strojach pielgrzyma z Ziemi Świę-tej , sprzedawcy relikwii, dziada kościel-nego i innych. Największy ich rozkwitprzypadł na wiek XVII i XVIII. Pojawiły>>

12 >>

się wtedy sceny pełne przepychu i bogac-twa. Wprowadzone zostały panoramy,czyli dekoracje sprowadzane z Francjii Włoch, na tle których ustawiano scenęadoracji. Przyczyniły się one do wzrostuatrakcyjności jasełek.

W tym czasie pojawiły się równieżruchome figurki reprezentujące postaciez różnych stanów społecznych, odgrywa-jących sceny rodzajowe o wątku rodzi-mym - narodowym, patriotycznym. Przed-stawienia te miały często wesoły chara-kter, z cechami ludowej satyry, sygnali-zując coraz wyraźniejszy rozdźwiękmiędzy zlaicyzowanym teatrzykiem,a nieruchomą sceną adoracji. Ostateczniew 1736 roku biskup poznański TeodorCzartoryski zakazał organizowania w ko-ściołach przedstawień jasełkowych, zez-walając jedynie na wystawianie nieru-chomych szopek. Przyczyniło się to dopowstania zjawiska szopki ludowej , od-grywanej początkowo przed kościołamiprzez żaków, młodzież czeladniczą, ubo-gich chłopców, a kontynuowanej późniejprzez kolędników.

W XVIII wieku obnośne szopki tzw.„Betlejki”, znane były w miastach pols-

kich i na wsi jako rekwizyt grup kolę-dniczych do przedstawień w domach. Mo-gły mieć postać szopki nieruchomej , po-kazywanej przez kolędników podczasskładania życzeń i śpiewania kolęd, alboszopki ruchomej - teatrzyku ludowegoz figurkami (kukiełkami). W przedstawie-niach kukiełkowych z szopką treści reli-gijne przeplatały się z elementami rodzi-mego folkloru: gwarowymi dialogami,tańcami, piosenkami wykonywanymiprzez pastuszków, rzemieślników, chło-pów w ludowych strojach, czy bohaterówbaśni. W szopkach tych występowało ob-szerne proscenium - przeznaczone do wy-stępu kukiełek, lalek na patykach, wyko-nanych z drewna, papieru, barwnych ma-teriałów, staniolu. Postacie szopkowe to:św. rodzina, król Herod, trzej królowie,śmierć, anioł, diabeł, pastuszkowie, Żyd,Cygan, dziad, czarownica, pan Twardow-ski, Lajkonik, para krakowska, górale, żoł-nierze i przedstawiciele różnych zawo-dów. Zestaw figurek jasełkowych, jaki tekst przedstawień na przestrzeni czasuulegał ciągłym zmianom. Istotny wpływna ten proces miała nie tylko inwencjaszopkarzy, ale przede wszystkim wydarze-nia historyczne, kulturalne. Pewne posta-cie i sceny pozostały jednak stałe i nie-zmienne do dziś - np. epizod z budzeniempasterzy, pokłonem Trzech Króli, czy se-kwencje związane z królem Herodem.Spektakle szopkarskie są mozaiką złożonąz elementów archaicznych i współczes-nych, poważnych i wesołych, pochodzą-cych z tradycji ludowej lub zaczerpniętychz literatury.

Ewolucję przechodziła również formaszopki - od prostej , przenośnej skrzynkiz dwuspadowym dachem słomianym, po-przez stajenkę z przybudowanymi po bo-kach wieżami, aż po fasadę kościoła, z ot-wartą częścią między wieżami. Na prze-łomie XVIII i XIX wieku powstał bo-wiem nowy typ szopki, gdzie jej architek-tura jest bardzo ważna. Mogła przybieraćona formę budowli dworskich, pałaco-wych, miejskich czy wiejskich. Drogi jejrozwoju kształtowały się różnie w zale-żności od wpływów dużych ośrodkówkulturalnych. I tak np. szopka warszaws-ka związana była z elementami budowlipałacowych, zamków, dworów, zajazdów- obiektów nie mających odwzorowańw rzeczywistości.Natomiast na postać architektury krakow-skiej szopki wpłynęły wzorce krakow-

skich budowli zabytkowych, ich bogac-two i różnorodność stylów. Jej sceneriętworzyły strzeliste wieże kościoła Maria-ckiego, renesansowa Kaplica Zygmun-towska, Sukiennice a niepowtarzalny cha-rakter dawała kolorystyka, wspaniałe for-my, proporcje i efekty świetlne. Fasadaszopki to front świątyni lub pałacu z trze-ma lub pięcioma wieżyczkami przykry-tymi gotyckimi iglicami lub barokowymikopułami. Występowała wielość detaliarchitektonicznych i ozdób jak wieżyczki,kolumny, łuki, gzymsy, pilastry, skarpy,imitacje witraży. Najwyższy poziom arty-stycznego wyrazu osiągnęła szopka kra-kowska od połowy XIX wieku, wzno-szona przez rzemieślników z przedmieść -mistrzowsko przetwarzających sztukęprofesjonalną i ludową plastykę obrzę-dową. Krakowscy murarze, cieśle bezro-botni w zimie dorabiali sobie, chodzącz szopką po kolędzie, odgrywając jasełka,lecz trudnili się także sprzedażą szopekbogatym mieszczanom. Prekursorami byli

Ezenekierowie – rodzina murarzy i kafla-

Szopki kukiełkowe ze zbiorów MuzeumEtnograficznego w Tarnowie

Szopki krakowskie ze zbiorów MuzeumEtnograficznego w Tarnowie

13 >>

rzy z podkrakowskiej Krowodrzy. Szopka-rze tworzyli dwa rodzaje szopek: małei duże. Te małe bez scen lalkowych, pro-dukowane masowo, przeznaczone były dosprzedaży. Duże szopki (nawet do 3 me-trów wysokości) bardzo pracochłonnei drogie, służyły do odgrywania trady-cyjnego widowiska jasełkowego. Podsta-wowymi surowcami stosowanymi do wy-konania szopki były: drewno (na szkielet),papier, tektura, barwny staniol, bibułai celofan. Umiejętność operowania kolo-rem i bryłą, zdolności artystyczne i kon-struktorskie pozwoliły krakowskim szop-karzom osiągnąć prawdziwe mistrzostwo.Sztuka tworzenia tych przepięknych dziełna trwale wpisała się w pejzaż kulturalnymiasta Krakowa. Od 1937 roku do dziś,co roku pojawiają się na krakowskimrynku podczas konkursów szopek, pro-mując rodzimą sztukę i kontynuująctradycję.

Ludowa obrzędowość związana z szo-pką była bardzo bogata. Jeszcze w poło-wie XX wieku, wywodzący się z XVIII-wiecznej tradycji „Betlejek” zwyczaj cho-dzenia kolędników z szopką ruchomą,bądź nieruchomą, przetrwał na wsiach i wmiastach. W regionie tarnowskim, w wie-lu miejscowościach działały grupy kolę-dnicze (młodzież i dorośli) wykonująceszopki, stroje do przedstawień i figurkiszopkowe i chodzące z nimi po kolędzie.Dłużej funkcjonowały (do lat 70-tych XXwieku) grupy kolędnicze z szopką nieru-chomą.

Niewielka szopka z figurkami rzeź-bionymi bądź malowanymi, czy teżwykonana z elementów gotowych, do-stępnych w sprzedaży stanowiła obokgwiazdy podstawowy rekwizyt kolędni-ków, najczęściej przebranych za pasterzy.Grupy takie, w okresie świątecznym ob-chodziły domy składając życzenia, wy-głaszając oracje i śpiewając kolędy, otrzy-mując za to kolędę w postaci poczęstunkulub pieniędzy. Pozostałością tego zwycza-ju dziś jest kolędowanie – głównie dzieci,chodzących po domach z małą szopką lubobrazkiem ilustrującym Boże Narodzeniei śpiewających kolędy.

Aby utrzymać i kultywować te pięknezwyczaje związane z szopką, Kościółi wiele instytucji kultury jak muzea, zes-poły regionalne, gminne ośrodki kultury,świetlice, Pałac Młodzieży i Małopolski„Sokół” podejmują wiele inicjatyw i dzia-łań. Organizowane są przeglądy kolędni-

cze, konkursy, warsztaty, wystawy. Gro-madzone są przez muzea kolekcje szopek.Największy ich zbiór znajduje się w Mu-zeach: Historycznym i Etnograficznymw Krakowie. Tarnowskie Muzeum Etno-graficzne jest również właścicielem kole-kcji szopek ze swojego regionu.

Ostatnio prezentowane były one w 1998 r.na wystawie „Szopka różnych kultur”, natle prac pochodzących z innych regionówPolski i z całego świata. Zaprezentowanowtedy około 150 szopek pochodzącychnie tylko z Małopolski i Sądecczyzny, aletakże szopki pochodzące z Afryki, Azji,Ameryki Południowej . Powszechność zja-wiska szopki w kulturze i religii światailustrowały jej przykłady z ponad 20 kra-jów świata. Szopka jako element kate-chezy objęła wiele miejsc na ziemi - przezkatolickie misje wnoszone są do lokalnychtradycji potrzeba i zamiłowanie jej two-rzenia. Materiał, z którego wykonywane

są szopki (drzewo egzotyczne, nasiona,owoce, rośliny, kamień, minerał) i styli-styka wskazują, skąd może pochodzićŚwięta Rodzina - o różnych kolorach skó-ry i w egzotycznych szatach. Prezen-towany zbiór wypożyczony został od ko-lekcjonerów prywatnych i z wielu muze-ów w Polsce. Tarnowskie muzeum po-siada w swych zbiorach przykłady szo-pek: krakowskich i ludowych – kukieł-kowych ze Szczurowej , Lisiej Góry i Ta-rnowa (szopka zespołu „Kumotry”).

Najstarsza szopka z 1929 r. wykona-na została przez tarnowskich pracowni-ków kolei, a najnowsza, z 1997 r. przezskazanych. Najliczniej reprezentowane sąszopki rzeźbione artystów ludowych z re-

Wystawa "Szopka różnych kultur w Muze-um Etnograficznym w Tarnowie 1998r.

Szopka Kolejarzy z Tarnowa 1929r.

Szopka z Zakładu Karnego w Mościcach1997r.

gionu tarnowskiego.

W naszym regionie organizatorem kon-kursu szopek jest także Muzeum Zamekw Dębnie, gdzie od kilku lat odbywają siękonkursy i wystawy pokonkursowe „Szo-pka dębińska”. Natomiast Tarnowski PałacMłodzieży jest pomysłodawcą i organi-zatorem konkursów szopek tarnowskich.Prace plastyczne o tematyce bożonaro-dzeniowej i szopki realizowane są w ka-tegorii indywidualnej i grupowej (rodzin-nej). Wykonywane są one różnymi tech-nikami, także z wykorzystaniem niekon-wencjonalnych materiałów. Wystawa po-konkursowa odbywa się w okresie

świątecznym w kościele Filipinów. Pisząco szopkach, nie sposób nie wspomniećo pięknej tradycji ustawiania ich w ko-ściołach w okresie świątecznym, a takżeo żywej szopce w kościele Bernardynóww Tarnowie.

Małopolskie Centrum Kultury „Sokół”już od wielu lat organizuje przeglądy ko-lędnicze. W 2010 roku w Lipnicy Muro-wanej odbył się 28 Małopolski PrzeglądZespołów Kolędniczych o Lipnicką Gwia-zdę. Wzięło w nim udział 27 grup kolę-dniczych z naszego regionu. Dzięki takimimprezom zwyczaje kolędnicze związanenie tylko z szopką, lecz także przedsta-wienia kolędnicze z Turoniem, Gwiazdą,Herody, noworoczne „Droby” i „Szczo-droki” są zachowane i kultywowane dodziś.

Urszula Gieroń

14 >>

„OBJAWIŁA SIĘ MIŁOŚĆBOŻA DO NAS”

nauczanie Jana Pawła IIo Bożym Narodzeniu

Szopki rzeźbione przez artystów ludowychz regionu tarnowskiego w zbiorachMuzeum Etnograficznego w Tarnowie .Fotografie szopek autorstwa U. Gieroń iR. Moździerza pochodzą z ArchiwumMuzeum Etnograficznego w Tarnowie

Boże Narodzenie to ma być czasuwielbienia i dziękczynienia Bogu zaJego nieskończone miłosierdzie, czasżarliwej modlitwy i szczerego nawró-cenia poprzez przemianę życia, ażebykażdy z nas mógł obficie czerpać zezdroju łaski.

„Bóg się rodzi, moc truchleje,Pan niebiosów obnażony!Ogień krzepnie, blask ciemnieje,Ma granice nieskończony!”

Ta dobrze znana piękna kolęda, na-pisana przez Franciszka Karpińskiego,która oddaje w bardzo głęboki sposóbnastrój Bożego Narodzenia i wprowadzaw tajemnicę wydarzeń, których świad-kiem była noc betlejemska, kiedy to nie-ogarniony Bóg zniżył się ku stworzeniu,przyjął ludzką naturę i stał się człowie-kiem dla naszego zbawienia.

Boże Narodzenie w sposób naturalnyzawsze kieruje nasze myśli ku Betlejem:„A ty, Betlejem Efrata – mówi prorokMicheasz – najmniejsze jesteś wśródplemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzieTen, który będzie władał w Izraelu” (5,1).

I tak się stało; najpierw ujrzeli Go pas-terze betlejemscy, którzy idąc za zwiasto-waniem aniołów i za światłem wiary, po-spieszyli do ubogiej stajenki. Była noc,a dziecię położone w żłobie otoczone zo-stało troskliwą opieką Maryi i Józefa.Ujrzeli dziecię, ale oświeceni wiarą roz-poznali w tej kruchej istocie wcielonegoBoga i złożyli Mu swoje skromne dary,a radosny śpiew aniołów oddawał pokłonKrólowi, Panu wszechświata.

A Ewangelia św. Jana mówi - „Takbowiem Bóg umiłował świat, że Synaswego Jednorodzonego dał” (J3,16). Tesłowa mówią nam o niezmierzonej miło-ści Boga do człowieka, a zarazem o wiel-kości i godności samego człowieka. Hoj-ność Boga, okazywana od samego począ-tku stworzenia, osiąga swój zenit w Je-zusie Chrystusie. Bóg bowiem stał sięczłowiekiem i narodził się z Dziewicy,bezbronny, owinięty w pieluszki i poło-żony w żłobie, bo nie było dla Niegomiejsca w ludzkim domu. Dziecię naro-dzone w betlejemskiej stajni, wcielonyBóg leży w żłobie, a cały świat kontem-pluje Go w nędznej grocie, w milczeniu,ale musi dostrzec w Nim swojego Zba-wiciela.

„Wnędznej szopie urodzony. Żłób Mu zakolebkę dano!Cóż jest, czym był otoczony? Bydło, pas-terze i siano”

Kiedy zbliżają się Święta BożegoNarodzenia w wielu miejscach ustawianesą szopki. Mała czy duża, prosta czy wy-szukana, jest zawsze bardzo bliskim ser-cu człowieka i jakże bardzo sugestywnymobrazem Bożego Narodzenia. Jest zna-kiem wiary w Boga, który w Betlejem„zamieszkał wśród nas”. Obraz szopki,rozpowszechniony dzięki tradycji ludowejna całej ziemi sprzyja głębokiej refleksj inad orędziem rozchodzącym się z Betle-jem i docierającym do całej ludzkości. Naulicach i w domach wszystko mówi o Bo-żym Narodzeniu. Światła, ozdoby i pre-zenty tworzą niepowtarzalną gwiazdkowąatmosferę. Te zewnętrzne przygotowaniachoć nieodzowne nie powinny jednak od-wracać uwagi od nadzwyczajnego wyda-rzenia, tzn od narodzin Jezusa – bezcen-nego daru jaki Ojciec ofiarował ludzkości.

”Gdy się Chrystus rodzi i na świat przy-chodzi.

Ciemna noc w jasności promienistejbrodzi. . .”

Narodzenie Syna Bożego ukazujegłęboką prawdę o człowieku. W wieczórwigilijny łamiemy się opłatkiem z naj-bliższymi. Ten piękny zwyczaj przybliżanas do siebie i rozszerza nasze serca.Dzieląc się wigilijnym opłatkiem, tymchlebem, który jest darem Boga i owocempracy ludzkich rąk, powinniśmy otworzyćsię ku sobie nawzajem i otworzyć szerokona drugiego człowieka, zwłaszcza na tychbraci, którzy są samotni, zapomniani, albożyją w niedostatku, a może w biedzie, natych, którzy pozbawieni są domu czy pra-cy, bo Wigilia powinna być prawdziwą„ucztą miłości”.

Od betlejemskiej nocy aż po dzieńdzisiejszy narodzenie Chrystusa opiewająradosne hymny, które wyrażają czułą do-broć Boga zasianą w ludzkich sercach. Wewszystkich językach świata celebruje sięuroczyście to największe i pełne pokorywydarzenie.

Ileż kolęd oddaje w sposób bardzogłęboki nastrój Bożego Narodzenia. Śpie-wając je ludzie wyśpiewać pragną nastrójswojej duszy, swoją miłość, tęsknotę.

„ . . . Naprzód tedy niechaj wszędy zabrzmiświat w wesołości,że posłany nam jest dany Emanuel w ni-skości.Jego tedy przywitajmy, z aniołami zaśpie-wajmy:CHWAŁA NAWYSOKOŚCI”

Boże Narodzenie to ma być czasuwielbienia i dziękczynienia Bogu zaJego nieskończone miłosierdzie, czasżarliwej modlitwy i szczeregonawrócenia poprzez przemianę życia,ażeby każdy z nas mógł obficie czerpaćze zdroju łaski. Aby jednak przygotowaćsię na Jego przyjęcie, trzeba przede wszy-stkim przyjąć postawę głębokiej i ufnejmodlitwy. Przygotowanie Miejsca dlaNiego w naszym sercu wymaga powa-żnego trudu, jakim jest nawrócenie się doJego miłości.

Boże Narodzenie powinno ożywić wewszystkich pragnienie, by wszyscy stalisię aktywnymi i odważnymi budowniczy-mi cywilizacji miłości. Tylko dziękiwspólnemu wysiłkowi proroctwo Michea-sza przyniesie owoce, a wszyscy będąmogli przeżyć w całej pełni chrześci-

jańskie Święta Bożego Narodzenia, którerodzą piękne i ciepłe wspomnienia. Toprzecież właśnie w okresie świątecznymludzie wracają do swoich nawet bardzoodległych rodzinnych stron, przemierza-jąc świat wzdłuż i wszerz, aby te świętaprzeżyć razem. Wpatrując się w BożęDziecię – Zbawiciela Świata, uczymy sięod Niego miłości, dobroci i wrażliwości.Uczymy się odpowiedzialności za losykażdego człowieka i za każde ludzkieżycie.Niech więc Boże Narodzenie rodzi

w naszych sercach uczucia: bezpieczeń-stwa, miłości i pokoju. A Ten, któryprzyszedł na świat w noc betlejemskąniech pozostanie z nami i prowadzi nas.„ . . . O Boże, bądźże pochwalony za Twenarodzenie.Racz zbawić ludzki ród zgubiony, raczzbawić ludzki ród zgubiony,DAJDUSZYZBAWIENIE.”

AS

15 >>

Wypiek opłatków

Opłatek - biały chleb, który w wigilijnywieczór znajduje się na stołach tych,którzy świętują narodzenie Zbawiciela.Biały i kruchy, nazywany chlebem mi-łości. Symbol pojednani z najbliższymi.O opłatkach i ich wypieku rozmawia-liśmy z siostrą Agatą Toczek SSpS pra-cującą w Błoniu koło Tarnowa.

Red.: Od ilu lat zajmuje się Siostrawypiekiem opłatków?

s.Agata: Z wypiekiem opłatków i komu-nikantów mam kontakt od paru lat. Jużzaraz na samym początku wstąpienia doZgromadzenia Sióstr Misyjnych Służe-bnic Ducha Świętego, jako młodą postu-

lantkę skierowano mnie do tej właśniepracy w naszym domu prowincjalnymw Raciborzu.

Obecnie przebywam w Błoniu, kołoTarnowa. Moim właściwym zajęciem jestrozprowadzanie gotowych opłatków i ko-munikantów, tym niemniej uczestniczępośrednio w całym procesie ich wypieku.

Red.: Jakich produktów należy użyć,aby wypiec najlepszej jakości opłatki.Jaka jest receptura?

s.Agata: Do wypieku opłatków należy za-kupić białą mąkę pszenną, najlepiej takzwaną – 500. Najprostsza receptura zawie-ra w sobie tylko mąkę i wodę w odpo-wiednich proporcjach. Ciasto należy zaro-bić mniej więcej takie samo jak na nale-śniki, tylko, że gęstsze i musi być bardzodobrze rozmieszane.

Red.: W jaki sposób otrzymuje się kolo-rowe opłatki przeznaczone dla zwie-rząt?

s.Agata: Jeżeli chcemy piec opłatki kolo-rowe wtedy do ciasta wlewamy barwnikspożywczy odpowiedniego koloru. Wśródpięciu kolorów jakie tutaj używamy naj-bardziej popularny z roku na rok staje siękolor różowy.

Red.: W jaki sposób wypieka się opła-tki? Jak wygląda proces ich pieczenia?

s.Agata: Proces pieczenia nie jest zbytskomplikowany, ale trzeba mieć do tegospecjalne piece, które mają wygrawerowa-ne charakterystyczne formy o tematyceBożonarodzeniowej . Piece te muszą byćnagrzane do odpowiedniej temperatury.

Po przygotowaniu ciasta specjalnąnalewaczką zalewamy płytę pieca i zamy-kamy go. Ciasto piecze się około 1 ,5 mi-nuty, aż do momentu wysuszenia. Nastę-pnie delikatnie wyciągamy upieczoną pły-tę opłatków, która trafia wraz z innymi dopomieszczenia zwanego nawilżalnią.Dzieje się tak, dlatego, ponieważ świeżowypieczona płyta opłatkowa jest bardzokrucha i bardzo łamliwa. Dopiero po od-powiednim nawilżeniu można ją wziąć dowycinania. Z jednej płyty powstaje 6dużych opłatków. Niektóre z nich tniemyjeszcze na mniejsze i w ten sposób pow-stają opłatki małe.

Po przecięciu płyt poszczególne opła-

tki pakuje się w kopy lub w komplety.Komplety zawierają w sobie 3 białe opła-tki i jeden kolorowy i są włożone w folio-wy woreczek, oraz są ozdobione obraz-kiem przedstawiającym scenę BożegoNarodzenia.

Red.: Ile opłatków można wypiec w je-den dzień?

s.Agata: W jeden dzień teoretycznie mo-żna wypiec około 5000 opłatków, ale tonie znaczy, że tyle będzie wyciętych,a tym bardziej popakowanych w kopy czykomplety. Składa się na to natężenie prą-du, jakość wypieku, a także ilość zatru-dnionych przy produkcji osób.

Red.: Ile sztuk opłatków przygotowujeSiostra na Święta?

s.Agata: Przeciętnie na każde Święta Bo-żego Narodzenia przygotowujemy w Bło-niu około 60 – 70 tysięcy kompletów du-żych i około 30 – 40 kompletów małych;a także około 5-6 tysięcy kop dużych i 3 –4 tysięcy kop małych.

Red.: Kiedy należy zająć się wypiekiem,aby zdążyć na czas i dostarczyć opłatkido wiernych przed Wigilią?

s.Agata: Produkcję musimy rozpocząć jużw miesiącach wakacyjnych, aby zdążyćz dostarczeniem opłatków do wiernych.Na uwagę zasługuje fakt, że w naszeopłatki zaopatrują się księża misjonarzeprzebywający na urlopach, także trafiają

one na stół wigilijny w wielu krajachEuropy: np.: Austrii, Anglii, Niemczech,Ukrainie…

W sezonie opłatkowym pracowniawypieku tętni życiem od rana do późnegowieczora.

Życzymy zatem, aby nie brakło sił dotej niełatwej przecież pracy. NiechNowonarodzony Jezus wypełnia sercaradością, że przez tę pracę możnainnym pomoc przeżyć piękno tych wy-jątkowych Świąt.

Rozmawiała Izabela Chorzępa

16 >>

Jan Paweł II chciał, aby Boże Na-rodzenie było obecne w sercu każdegoczłowieka, dlatego wprowadził na Wa-tykan wiele pięknych bożonarodzenio-wych zwyczajów. Na placu św. Piotrawznoszona jest, po dzień dzisiejszy po-kaźnych rozmiarów szopka, pojawia siętam też, co roku olbrzymia choinka.

Jest rok 1963. Pod koniec drugiej se-sj i Soboru Watykańskiego II biskup KarolWojtyła wybiera się z Rzymu w dziesię-ciodniową pielgrzymkę do Ziemi Świętej .W nocy z ósmego na dziewiątego grudniastaje razem z kilkunastoma innymi polski-mi biskupami w Bazylice NarodzeniaJezusa. Tutaj , jeden za drugim, aż do 5.30rano odprawiają Msze św. „Wypada dodać- wspomina sam Karol Wojtyła w liście dokrakowskich księży - że w Grocie BożegoNarodzenia biskupi pol-scy nie omieszkali zaś-piewać kilku kolęd, doczego zobowiązał ichstaruszek, o. Borkowski– franciszkanin polski oddziesiątków lat pracującyw Ziemi Świętej .”

Jakie myśli nurtowałyprzyszłego papieża, gdypo raz pierwszy stanąłw mieście, gdzie przy-wędrowała Święta Ro-dzina, gdy całował gwia-

zdę upamiętniającą narodzenie Jezusai gdy śpiewał tam polskie kolędy? Pra-wdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy.Wiemy jednak, że ta pielgrzymka pozo-stawiła w nim niezatarty ślad, który zna-lazł swoje odbicie w utworze „Wędrówkado miejsc świętych” opublikowanymw 1965 roku. Pewien jego fragment brzminiemal jak proroctwo: „Ach, miejsce! ileżrazy, wielokrotnie się przeobrażałoś, nimz Jego miejsca stałoś się moim! Kiedy Oncię wypełnił po raz pierwszy, nie byłośjeszcze żadnym miejscem zewnętrznym,byłoś tylko łonem Jego Matki. (. . . ) Ach,miejsce ziemi, miejsce ziemi świętej –jakimże miejscem jesteś we mnie! Dlategowłaśnie nie mogę po tobie stąpać, muszęklęknąć. Przez to dzisiaj potwierdzam, żebyłoś miejscem spotkania. Przyklękam –przez to wyciskam na Tobie pieczęć.Zostaniesz – a ja zabiorę ciebie i przeo-brażę w sobie na miejsce nowego świa-dectwa. Odchodzę jako świadek, któryświadczy poprzez tysiąclecia.”

Piętnaście lat po pielgrzymce do Zie-mi Świętej Karol Wojtyła stanął w nocBożego Narodzenia w Bazylice Św. Piotrajako papież Jan Paweł II. „Pozwólcie, że(. . . ) pójdę z wami do tej groty w pobliżumiasteczka Betlejem leżącego na południeod Jerozolimy – mówił wówczas – (. . . )Proszę was Bracia i Siostry, którzy wypeł-niacie te Bazylikę, postarajmy się być bar-dziej obecni tam niż tutaj. Kilka dni temuwyjawiłem moje wielkie pragnienie uda-nia się do Groty Narodzenia, aby właśnietam uroczyście zainaugurować mój ponty-fikat. Ponieważ nie pozwoliły na to okoli-czności i znajduję się tutaj razem z wamiwszystkimi, jesteśmy duchowo jeszcze bli-żej tego miejsca, aby uczestniczyć w tejliturgii. (. . . ) Liturgia Bożego Narodzenia

Boże Narodzeniew życiu Jana Pawła II

17

jest bogata w szczególny realizm – realizmtej chwili, którą na nowo przeżywamy i re-alizm serc, które ją przeżywają. Rzeczy-wiście, wszyscy jesteśmy głęboko przejęcitym wydarzeniem, które miało miejsceprawie dwa tysiące lat temu.”

Musiały minąć jeszcze ponad dwiedekady, aby Jan Paweł II mógł zrealizo-wać swoje marzenie ujawnione na począ-tku pontyfikatu. 22 marca 2000 roku pa-pież stanął w Betlejem, gdzie przybyłw ramach pielgrzymki jubileuszowej domiejsc świętych. Przypomniał wówczaso tamtej mszy w Bazylice Świętego Pio-tra: „W pierwsze Boże Narodzenie mojegoposługiwania jako następcy Apostoła Pio-tra publicznie wyraziłem swe wielkie pra-gnienie rozpoczęcia mego Pontyfikatuw Betlejem w Grocie Narodzenia. Wów-czas nie było to możliwe i nie było moż-liwe aż do tej chwili. Lecz dzisiaj jakże niemógłbym wielbić Boga wszelkiego miło-sierdzia, którego drogi są tajemnicze i któ-rego miłość nie zna końca, za to, iż w tymroku Wielkiego Jubileuszu doprowadziłmnie do miejsca narodzenia Zbawiciela?Betlejem jest samym sercem mojej Piel-grzymki Jubileuszowej. Drogi, które pod-jąłem, doprowadziły mnie do tego miejscai do tajemnicy, którą ono głosi.”

Dopiero wtedy na Placu Żłóbka peł-nego znaczenia nabrały słynne papieskie

słowa z dnia inauguracji pontyfikatu. 22października 1978 roku na Placu ŚwiętegoPiotra papież podbił świat słowami: „Nielękajcie się”. Teraz, w Betlejem Jan PawełII powtórzył słowa Anioła, które usłyszelibetlejemscy pasterze: „Nie lękajcie się!Oto zwiastuję wam radość wielką, którabędzie udziałem całego narodu: dziśw mieście Dawida narodził się wam Zba-wiciel, którym jest Mesjasz Pan” (Łk 2,10-11 ) Jan Paweł II podkreślał, że ta ra-dość to nie sprawa przeszłości. „Jest to ra-dość dnia dzisiejszego – wiecznego dzi-siaj Bożego Zbawienia, które obejmuje ca-ły czas: przeszłość, teraźniejszość i przy-szłość. U zarania nowego tysiąclecia je-steśmy wezwani by widzieć jaśniej, iż czasma swoje znaczenie, ponieważ tutaj wiecz-ność wkroczyła w historię i pozostaje z na-mi na zawsze. (… ) Odwieczne Słowo,„ Bóg z Boga, Światłość ze światłości” sta-ło się ciałem i zamieszkało wśród nas (por1 J 1, 14).”

Ojciec Święty dzielił się równieżopłatkiem zarówno z rodakami jak i z naj-bliższymi współpracownikami. Papieżprzywiązywał do tego zwyczaju szczegó-lną wagę między innymi ze względu naswojego ulubionego świętego – brataAlberta, Adama Chmielowskiego, o któ-rego beatyfikację starał się jako biskupkrakowski, by wynieść go na ołtarze jakobiskup Rzymu. Brat Albert – krakowskimalarz, powstaniec styczniowy i w końcuopiekun ubogich znany był z powiedzenia,że trzeba być „dobrym jak chleb” i prze-dłużenie tego powiedzenia biskup, a po-tem papież znajdował w łamaniu się opła-tkiem.

Najdramatyczniejsze okoliczności to-warzyszyły z pewnością Bożemu Naro-dzeniu roku 81 -wszego, po wprowadzeniuw Polsce stanu wojennego. Papież spotkałsię z rodakami w wigilię i także w wigilięzapalił świecę w oknie swojego pokoju naznak solidarności z ofiarami przemocy.

Sprawy naszej Ojczyzny stały się w jakiśszczególny sposób sprawami wielu naro-dów – mówił wówczas – (. . . ) widocznie sąto sprawy ważne i zasadnicze. Otóż (. . . ) ,jeżeli dobrze rozeznajemy znaki czasu, te-go dzisiejszego czasu, tego Bożego Naro-dzenia Roku Pańskiego 1981, (. . . ) , tow takim razie nasze życzenia wspólnegodobra (. . . ) , powinny być po prostu modli-twą o to, ażeby naszym rodakom, wszę-dzie, a zwłaszcza w Ojczyźnie, (. . . ) nie za-brakło sił wewnętrznych i zewnętrznych,sił potrzebnych do sprostania tym zada-niom, które w tej chwili wyłaniają sięprzed Polską, które w tej chwili w pewnymsensie Polska, jako naród i jako społe-czeństwo, stawia przed ludzkością.

Sześć lat później Papież przyjeżdżałpo raz trzeci do Ojczyzny. Na trasie piel-grzymki – od Krakowa do Gdańskai Szczecina towarzyszyły mu słowa pieśni„Panie dobry jak chleb” (ułożonej z okazjiodbywającego się wówczas Kongresu Eu-charystycznego). Rok później doszło dopierwszych rozmów między władzamikomunistycznymi a przedstawicielamiopozycji. Dwa lata później – w noc z 9 na10 listopada 1989 roku – runął mur ber-liński. Dość niezwykłym zbiegiem okoli-czności 1 2 listopada Jan Paweł II kano-nizował w Rzymie Agnieszkę Czeskąi brata Alberta, który zmarł w Boże Naro-dzenie – 25 grudnia 1917 roku.

Ks. Andrzej Ślusarz

18

„Potrzeba miłości”

Miłość zamknięta w dłoniOpłatek trzymającejPrzed mrozem cię ochroniJest potrzebna jak słońce.Jak świeży powiew wiatruZ zapachem chleba, masłaJak pastel wonnych kwiatówCo życie ci rozjaśnia.Potrzebna jak marzenieO świecie z kina, z bajkiSpełnione w dzień grudniowyWWigilię, w Mikołajki.

Maria Kwater

"Miłość w bieli opłatka przybywa"

Nad stołem jemiołaI rumieniec panny,Lśni gwiazdka wesoło,Wystrój nienaganny.

Snopek podparł ścianę,Karp ma łzawe oczy,Choinka ubrana,Ojciec dumnie kroczy

Do stołu, gdzie matkaWieczerzę podajeI z bielą opłatkaMiłość swą rozdaje.

Wstajence kolęda"Lulajże dziecino"Z kolejną WigiliąZnów nam roczek minął.

Maria Kwater

"Światło nadziei"

Z betlejemskiej groty przywędrował do nasOgień, co serca rozpala.Rozjaśnił nam smutki, utulił tęsknoty,Dał wiarę w świat lepszy od zaraz.

W łańcuchu miłości przekazał życzeniaTen ogień, co serca rozpala.Biednym dał nadzieję, chorym ukojenieMoże świat nam od wojen ocali.

Od szwajcarskich skautów wzięli go harcerzePrzenieśli w sztafecie pokoju.Roznosząc do ludzi w miłości i wierzeBy domy ich były ostoją.

Maria Kwater

"Matczyne serce"

Otulona szalem wspomnieńMatczyna miłość na stole leży.Z uśmiechem, którego nie zapomnę,Łzą przeplatana podczas wieczerzy.

Z dwunastu potraw każda jest słodkaRękami matki przygotowana.Wędrowca pusty talerz tu spotka,Choinka, serce i zapach siana.

Maria Kwater

"Przy stole wigilijnym"

Z gałązki na gałązkęMiędzy świeczki, aniołyOpowieść wigilijnaWędruje w stronę stołu,Gdzie opłatek na sianieChlebem białym zagościłCzekając pojednania.Z nim potrzeba miłości,A z miłością życzeniaKolędą rozśpiewane.Mnóstwo dań do zjedzeniaI prezenty rozdane.O północy pasterka,Dziecię w sercu zagości.Tu opowieść skończona/. . . /Chwała na wysokości/. . . /

Maria Kwater

"Dziś nie ma miejsca dla Ciebie. . . . ."

Dziś nie ma miejsca dla Ciebie,Tam gdzie narkotyk jest "Panem".Gdzie wolna miłość, aborcjaI giną dzieci niechciane.

Już nie ma miejsca dla Ciebie,Gdzie jest królową mamona.Wyciąga macki do ludzi,Chcąc ich do siebie przekonać.

Już nie ma miejsca dla Ciebie,Tam gdzie komputer jest królem.Wobrazie nierzeczywistymNie ma miłości w ogóle.

I nie ma miejsca dla Ciebie,Gdzie przemoc, gwałt, zbrodnia gości.Nikt nie pomaga w potrzebie,Wcodziennej życia szarości.

I choć wyciągasz ramionaNie brak kpin, szyderstw i śmiechu,Niewielu już dziś przekonasz,Że świat chcesz zbawić od grzechów.

Już nie ma miejsca dla Ciebie,Wniejednym domu, zagrodzie.Więc znów narodzisz się JezuWstajni, ubóstwie i chłodzie. . .

Maria Kwater

Boże Narodzenie

Wrękaw swetra wypłaczeMyśli nienazwaneNiezdarne nuty włożęWrozstrojony fortepianNapiszę kolejny list do przyjaciółkiNiewysłanyI nadzieję przywitam.

Znowu Boże Narodzenie„ Oj, maluśki, maluśki”

Śpiewa tatuś mój w zaświatachMamusiaNa pustym krześle siedziBierze w dłonie opłatek„ Oj, maluśki, maluśki”Trzymam w ramionach wnukaWczoraj go jeszcze nie byłoDziś szepcę mu do ucha„ Oj, maluśki, maluśki”.

Danuta Rybczyńska

Dla każdego z nas Święta Bożego Naro-dzenia są czymś innym. Jest to czas wy-jątkowy pełen radości, miłości, ciepłai przebaczania. Może ktoś mi powie, żenie ważne jest to gdzie je spędzamy, dlamnie jednak te Święta Wigilijnej Nocypowinny być przeżywane w rodziniei z rodziną. Kiedy przebywa się na emi-gracji chwile spędzone z rodziną są bez-cenne.

Mam na imię Monika i mam 27 lat. DoAnglii przyjechałam 10 grudnia 2006 rokudo mojego narzeczonego, który mieszkałw Gloucester. To były nasze pierwszeŚwięta, które spędziliśmy poza domem.Mieszka tutaj także jego siostra z rodzinąi to właśnie z nimi przeżyliśmy czas Świąt.Wszyscy razem przygotowywaliśmy naszepolskie potrawy, ubieraliśmy choinkę i tę-skniliśmy za rodzinami, że w tych dniachnie możemy być razem. W Boże Naro-dzenie poszliśmy do polskiego kościoła.W następnym roku 22 września wzięliśmyślub w Polsce i dlatego też mieliśmy urlop2 miesiące, no i właśnie z tego też powodukolejne Święta spędziliśmy tutaj w Anglii,bo nikt by nam nie dał jeszcze urlopu naBoże Narodzenie tym bardziej , że mój mążmiał taką pracę, że musiał jeszczew Wigilię iść na kilka godzin. Te Świętaspędziliśmy w tym samym gronie tyle, żetym razem u nas w domu. Od ranalepiłyśmy pierogi, uszka, gotowałyśmy,barszcz, żurek, rybę i wiele innych potraworaz kompot z suszonych owoców. Byłoczuć zapach Świąt. Po wigilijnej kolacj isiadaliśmy i śpiewaliśmy kolędy. W ko-lejnym roku 6 grudnia 2008 przepro-wadziliśmy się do Londynu a 8 grudniamój mąż zaczął nową pracę, nie byłomowy o tym, żeby pojechać do Polski.Święta wyglądały podobnie jak tamte,wszyscy od rana mieli pełno pracy przyprzygotowaniu Wigilijnego stołu i potraw,po kolacji dzwoniliśmy do naszych rodzin

żeby im złożyć życzenia i poczuć się takjakbyśmy byli wszyscy razem. W czwarteŚwięta było nas już więcej , ponieważdojechał brat męża z żoną i synkiem. W teŚwięta było znacznie weselej , Wiktoria,bo tak ma na imię córka Oli miała już teżswojego młodszego kuzyna Maciusia,który przyjechał więc było jej raźniej .W tym roku będą moje wymarzone i długooczekiwane Święta, ponieważ w końcujedziemy do Polski. Dla każdego z nasŚwięta Bożego Narodzenia są czymśinnym. Jest to czas wyjątkowy pełenradości, miłości, ciepła i przebaczania.Może ktoś mi powie, że nie ważne jest togdzie je spędzamy, dla mnie jednak teŚwięta Wigilijnej Nocy powinny być prze-żywane w rodzinie i z rodziną, chodzi mitutaj o rodziców. To nie to samo jeżeli jajestem tutaj i zadzwonię do moich ro-dziców i złożę im życzenia, ja pragnę byćw tym Dniu z Nimi, łamać się opłatkiem,patrzeć im w oczy, życzyć sobie abyśmysię kochali, w zdrowiu i w miłości byśmybyli dla siebie oparciem niekiedy w taktrudnych chwilach i problemach, bo czasucieka i tak naprawdę to nie wiemy jakdużo nam go zostało a z każdym kolejnymrokiem jesteśmy starsi. Nie mogę docze-kać się tych Świąt, dobrze, że moi i mo-jego męża rodzice mieszkają niedaleko odsiebie więc będziemy mogli być u jednychi drugich. Moja młodsza siostra, która ma12 lat i brat aż skaczą z radości na teŚwięta, że spędzimy je razem. To będąprawdziwe Święta, razem z mamą bę-dziemy przygotowywać potrawy na wigi-lijny stół, wszyscy razem całą rodzinąubierzemy choinkę, a po kolacji będziemyśpiewać kolędy. O 24.00 u nas zaczyna sięw kościele pasterka kiedy byłam w Polscechodziliśmy całą rodziną i tak też będziew tym roku, a po mszy jest u nas takizwyczaj , że ksiądz składa wszystkimżyczenia, ministranci roznoszą dla wier-nych opłatki a ludzie życzą sobie nawza-jem, bardzo mi się to podoba. Jest to takipiękny dzień. Nie będzie tego szałuświątecznych zakupów, będzie tylko czasspędzony z rodziną i najbliższymi. Tobędą wspaniałe ŚWIĘTA! ! !

Monika

19

Święta w Anglii

>>

Boże Narodzeniew Boliwii

Boliwia, La Asunta, 1 6 listopada 2010Feliz Navidad

Drodzy czytelnicy

„Pamiętam, jak gdyby to było wczoraj,wrażenie, którego doznałem, gdy matkawzięła mnie za rękę, aby pokazać miżłóbek. W świetle niewielkiej lampy, nasłomie leżało Dzieciątko. Zagadnięta, za-pytałam matkę:, Co tam robi to dziecko?Matka odparła: Nie pamiętasz, widziałaśje już w zeszłym roku. Ustawiono żłóbek,bo wkrótce będzie Boże Narodzenie.A tak, Boże Narodzenie, a jaki dostanęprezent mamusiu? Nie to jest ważne.Przypatrz się dobrze temu Dzieciątku. ToJezus. On zstąpił z nieba. Dlaczego zstąpiłz nieba? Mówiłaś, że tatuś jest w niebie.Przecież w niebie jest dobrze? Tak, aleOn, będąc Bogiem, przyszedł na ziemię,aby dzielić życie z ludźmi. Dlatego, że naskocha. Jeżeli przyszedł, to, dlaczego niema takiej ładnej kołyski jak Jules? Bojego rodzice nie mieli pieniędzy, abyzapłacić za hotel i musieli znaleźć sobiemiejsce w grocie i położyć swe Dziecko nasłomie. Osioł i wół grzeją go swym od-dechem. Rozumiesz? Jezus chciał dzielićżycie ubogich ludzi.” (Jezus, jakiegoznam, Siostra Emmanuelle)

Piękne świadectwo! Zawsze, kiedy goczytam, zadaje sobie pytanie: jak żyć, bynie tylko oczekiwać prezentów, ale pre-zentem dla innych się stawać? Jak żyć bynie stracić z oczu, tych, którzy są w po-trzebie, bo wśród nich w sposób szcze-gólny można spotkać Jezusa. To są pyta-nia. Myślę, że od odpowiedzi na nie,zależy kształt mojej i twojej wiary. Ale nie

20

o tym miało być). Ks. Krzysztof poprosiło podzielenie się z Wami doświadczeniemBożego Narodzenia w Parafii La Asuntaw Boliwii. Mam wrażenie, że już kiedyśo tym pisałem, ale nie pamiętam, co). Li-czę na zbiorowy problem z pamięcią, byktoś nie mówili: On to już pisał). Więc dorzeczy. Kiedy rok szkolny zmierza ku koń-cowi, kiedy gałęzie drzewa mango zaczy-nają uginać się od ciężaru dojrzewającychowoców, a temperatura, jak złodziej każ-dego dnia skrada się by przeskoczyć napodziałce termometru 40 stopni Celsjusza,to znak, że święta Bożego Narodzenia jużsą blisko. Czas przyspieszyć prace w pa-rafii. Kiedy Parafia posiada 19 (tak, jak

moja) lub więcej wiosek, to trzeba rzeczy-wiście dobrze zaplanować czas i działania.Na szczęście jest wielu ludzi, którzy chcąpomoc. Tak, więc w tym roku, jak i w la-tach poprzednich, dzieci z Pierwszej Ko-munii, przygotują przedstawienie bożona-rodzeniowe, z którym będziemy odwie-dzać wszystkie wioski Parafii, młodzieżpostara się o przygotowanie „Posad” (tra-dycja meksykańska), czyli wizyt w rodzi-nach, a pozostałym chętnym pozostaniejeszcze mnóstwo innych spraw, jak: przy-gotowanie kościoła i szopki,

przygotowanie kwesty, na cze-koladę i słodką bułkę dla dzieci.No i najważniejsze, trzeba po-szukać w wiosce, niedawnonarodzone dziecko, które pod-czas Mszy w nocy i dzieńBożego Narodzenia, będzie"małym Jezusem" w szopce. 24grudnia w wielu miejscach naświecie, wierni gromadzą się naPasterce.

W La Asunta i Parafiachsąsiednich, celebrujemy MszeŚwięte w nocy, ale zawsze przedpółnocą. Ludzie z naszego terenu majązwyczaj spotkania się o północy w gronie

swoich rodzin na uroczystejkolacj i. Po Pasterce wszyscyobecni składają sobie ży-czenia i jak wspomniałemudają się do domów na ro-dzinną kolacje. W dzień Bo-żego Narodzenia na Eucha-rystię wiele osób przynosido pobłogosławienia figurkimałego Jezusa, zabranez przygotowanych w do-mach szopek. To ciekawywidok, gdy obok ołtarza po-jawia się kilkadziesiąt, czykilkaset różnych figurek no-

wonarodzonego Jezusa. Po Mszy Świętej ,rozpoczyna się moment bardzo ważny,szczególnie dla dzieci: kubek czekoladyi słodka bułka. Tego dnia Kościół wypeł-nia się dziećmi, również tymi, którzynależą do wielu istniejących grup religij -nych czy sekt. Czas Bożego Narodzeniadla większości osób, to czas nadziei.Siostra Ewa, pochodząca z La Paz, którawspółpracuje ze mną w Parafii, opowiada,że w jej dzieciństwie, wszyscy, doroślii dzieci, przygotowywali przed BożymNarodzeniem, figurki klejone z gliny;

figurki zwierząt i rożnychprzedmiotów, aby Nowona-rodzony pobłogosławił prze-dstawione rzeczy. Tak, więcwśród formowanych figurmożna było znaleźć: lamy,krowy, domy, szafy i wieleinnych przedmiotów, któredla ludzi biednych byłyprzedmiotem ich pragnie-niem. To niezwykłe, żew jakimkolwiek miejscu naświecie, gdy głosi się Mi-łość, której na imię Jezus,

zawsze tam rodzi się nadzieja. Nigdy niejesteśmy sami. Chce zakończyć słowamiHenri Nouwena: „Bóg przyszedł, bochciał się do nas dołączyć w drodze,wysłuchać naszej opowieści i pomóc namzrozumieć, że nie kręcimy się w kółko,ale podążamy w stronę domu pokojui radości. To wielka tajemnica BożegoNarodzenia, która stale przynosi nampociechę i ukojenie; nie jesteśmy samiw podróży. Bóg miłości, który dał namżycie, posłał swojego jedynego Syna, abybył z nami zawsze i wszędzie, abyśmy sięnie czuli nigdy zagubieni w naszych zma-ganiach, ale zawsze mogli mieć ufność, żeOn idzie z nami. To jest wyzwanie, żebypozwolić Mu być tym, kim chce być. Ja-kaś część w nas zamyka się w samotnościi nie pozwala Bogu dotknąć nas tam,gdzie odczuwamy największy ból. Częstoukrywamy przed Nim właśnie te miejscaw nas, gdzie odczuwamy winę, wstyd,niepewność, zagubienie. Tak, więc nie da-jemy Mu szansy, aby był z nami wtedy,gdy czujemy się najbardziej samotni.Boże Narodzenie to odnowione zaprosze-nie, aby się nie bać i pozwolić Temu, któ-ry jest większy niż nasze serca i umysłymogą pojąć, być naszym towarzyszem.”

Życzę Wam drodzy przyjaciele dużo po-koju.

Ks. Kazimierz Stempniowski

Opowieść o okupacyjnym BożymNarodzeniu w rodzinie tarnowskiegoaptekarza jest wspomnieniem radościz uwolnienia z gestapo ojca i niespo-dziewanej wizyty w wigilijny wieczór.Historia ta nadaje prawdziwy wymiarsłowom z modlitwy Pańskiej – „..jakoi my odpuszczamy naszym winowaj-com”... Wojna to nie tylko okrutnyi bezwzględny czas, ale także spraw-dzian z naszej chrześcijańskiej miłościbliźniego.

Rok 1944 - ostatni rok wojennychświąt Bożego Narodzenia. Mieszkaliśmywówczas w Tarnowie przy ulicy Kra-kowskiej 34, na parterze obok apteki im.T. Kościuszki, której dzierżawcą był mójojciec. Byliśmy w szczególnym nastroju,pełnym nadziei na lepsze jutro. Nadcho-dzące wiadomości jak i wydarzenia byłynader optymistyczne. Wojska radzieckie,które latem zatrzymały się na linii Wisła-Wisłoka przygotowywały się do nowejofensywy. Czasami w nocy było słychaćdaleki odgłos huku armat, obserwo-waliśmy też wzmożone ruchy wojskniemieckich, a niektóre urzędy i instytucjeokupanta pośpiesznie przystępowały doewakuacji.

U nas w rodzinie panował radosnynastrój . Za całą mamy biżuterię udało namsię wykupić z rąk gestapo aresztowanegoojca. Przed kilku dniami wrócił z wię-zienia wymizerowany, z ogoloną głową,ale radosny, że jest wśród nas. Brat Ro-man akowiec walczył w Powstaniu War-szawskim. Przez długi czas nie mieliśmyo nim żadnej wiadomości i dopiero w po-łowie grudnia otrzymaliśmy od niego po-cztówkę z obozu jenieckiego. Wielkaradość - żyje! Również ja i mój przyjacielz przedwojennej podchorążówki, którymieszkał u nas, po zakończeniu walkpartyzanckich Batalionu „Barbara" 16 pp

AK szczęśliwie powróciliśmy do domu.W takim pogodnym nastroju zebraliśmysię przy wigilijnym stole. Pod białymobrusem siano, na stole opłatki i palące sięświece. Dziadek - senior rodziny, odczytałtekst Ewangelii, a gdy wymawialiśmyw modlitwie słowa „..przyjdź KrólestwoTwoje…” u drzwi wejściowych rozległ sięostry dzwonek. Modlitwa przerwana. Ktomoże dzwonić o tej porze ? Może bratuciekł z niewoli. . .

Wszyscy przeszliśmy do przedpokoju.Ojciec otworzył drzwi. . . i przerażenie.W drzwiach stał żołnierz niemieckiw hełmie, z przewieszonym przez ramiępistoletem maszynowym. Stał i patrzył nanas, aż w końcu zachrypłym głosem spytał„czy tu mieszka pan aptekarz”. Mamaz jękiem wyszeptała „Boże miłosierny! Pokogo znów przyszedł? "

Żołnierz wszedł do mieszkania, zdjąłz ramienia broń i postawił ją za sobąw kącie obok drzwi. Na jego twarzy widaćbyło wielkie zakłopotanie. Wreszcie pra-wie szeptem powiedział, że nas bardzoprzeprasza za najście, ale jedzie transpor-tem samochodowym w stronę Bochnii w czasie postoju dowiedział się, że obokapteki mieszka farmaceuta. Prosi o po-moc, bo jest chory. Ma gorączkę i bardzosilny kaszel. Chciałby kupić jakieś lekar-stwa.

Odetchnęliśmy z ulgą, że to tylkospóźniony pacjent. Ojciec zaraz poszedłdo apteki po odpowiednie leki, my zaśprzyglądaliśmy się temu młodemu,wychudzonemu, o spieczonych wargachi przerażająco blademu człowiekowi. Wy-glądem swym wzbudzał litość. Dziadek,który nie znał niemieckiego, kazał mupowiedzieć, że w naszej tradycji narodo-wej jest zwyczaj pozostawiania przy wigi-lijnym stole pustego nakrycia dla niespo-dziewanego gościa. Zaprosił go do stołu.Ujrzeliśmy łzy w oczach żołnierza. Roz-czulony zaczął dziękować nam, Polakom,że w tę Świętą Noc zapraszamy do wspól-nego stołu żołnierza wrogiego państwa.Chociaż jest to dla niego wielki zaszczyt,to nie czuje się godnym, by zasiąść przynaszym rodzinnym stole.

I tak nadal staliśmy w przedpokoju.Mama przyniosła z kuchni i podała mugarnuszek barszczu z uszkami, a na tale-rzu postne gołąbki z kapustą i grzybkami.

Ze zdumieniem obserwowaliśmy, jak szy-bko i z apetytem spożywał podane mu je-dzenie. W tym czasie ojciec wrócił z ap-teki i dał mu bezpłatnie lekarstwa. Wzru-szony żołnierz stał jeszcze chwilkę za-myślony, po czym podszedł do mamyi ucałował jej rękę. Tymczasem ktoś z nasprzyniósł opłatek. My życzyliśmy mu, byszczęśliwie powrócił do domu. On zaśżyczył nam, by Polacy odzyskali wolnośćswego kraju, by Bóg chronił nas odokrucieństw wojny.

Żołnierz odszedł. Wróciliśmy do sto-łu. Zaczęliśmy na nowo „Ojcze nasz.. .”i z pełnym zrozumieniem wypowiada-liśmy słowa „.. .odpuść nam nasze winyjako i my odpuszczamy naszym winowaj-com.. .”. W owym dniu w żołnierzu tymwidzieliśmy tylko bliźniego, a nie znie-nawidzonego wroga.

* * *

Kilka miesięcy po zakończeniu wojnydostaliśmy z Niemiec list oryginalniezaadresowany: „Tarnów, apteka obokkościoła z dwiema wieżami". W liście tymmatka żołnierza Hansa v. Reckhof bardzoserdecznie dziękowała za pomoc udzielo-ną jej synowi i ciepło rodzinne jakieokazaliśmy mu w Świętą Noc. Z bólemjednak zawiadamia, że syn po powrociez frontu chorował na zapalenie płuci zmarł na gruźlicę. Przed śmiercią jeszczeprosił matkę, by przesłała nam słowapodziękowania.

Jerzy Pertkiewicz

21

Okupacyjne wspomnienie wigili jne

22

"Kto ratuje choćby jedno życie... .”Duchowa Adopcja

Zbliżający się Dzień Świętości Życiajest okazją do upowszechnienia idei Du-chowej Adopcji Dziecka Poczętego. Po-djęcie tego dzieła może stać się osobistąodpowiedzią każdego z nas na apel JanaPawła II z „Evangelium Vitae” – o darszacunku dla każdego życia bez wzglę-du na to, na jakim etapie rozwoju sięznajduje.

Żyjesz. Cieszysz się każdym nowymdniem. Masz rodzinę, bliskich, przyjaciół,dobrą szkołę, albo już pracę. Jeślirozumiesz i doceniasz ten dar, jakim jestszczęście przebywania na ziemi, zechciejpomóc innym, którym grozi śmiertelneniebezpieczeństwo.

Ofiaruj bezsilnym dzieciom cząstkęswej codziennej modlitwy. Tak niewiele,a tak dużo. Swoją modlitwą możesz ocalićżycie maleństwa, którego nikt nie kocha…Podejmij z nami dzieło Duchowej AdopcjiDziecka Poczętego. To modlitwa, któraocala życie nienarodzonych dzieci. Roz-poczynamy 25 marca. Nie mów - „niemam czasu”. Poświęcisz zaledwie kilkaminut dziennie. Tyle trwa odmówieniejednego dziesiątka różańca z dowolną ta-jemnicą oraz specjalnej modlitwy w inten-cj i dziecka i jego rodziców. Do modlitwymożna dołączyć dowolnie wybrane doda-tkowe postanowienia. Wszystko to trwadziewięć miesięcy.

Duchowa Adopcja powstała po ob-jawieniach w Fatimie, gdzie Matka Boża,

wzywała do modlitwy, pokuty i zadość-uczynienia za grzechy, które najbardziejranią Jej Niepokalane Serce. W roku 1987idea ta została przeniesiona do Polski.Pierwszy ośrodek duchowej adopcji po-wstał w kościele OO Paulinów w War-szawie. Stąd rozprzestrzenia się na całykraj i poza jego granice.

Duchowa adopcja skutecznie leczygłębokie zranienia wewnętrzne spowodo-wane grzechem aborcji. Pozwala matkomodzyskać wiarę w Boże Miłosierdzie,przynosząc pokój ich sercom. Jako bardzokonkretny, bezinteresowny i osobisty dar(modlitwa, ofiara i post), pomaga w szcze-gólności ludziom młodym kształtowaćcharakter, walczyć z egoizmem, odkrywaćradość odpowiedzialnego rodzicielstwa,uzdalniając do postrzegania miłości i se-ksu oczyma Boga. Ucząc systematycznejmodlitwy i pozytywnego działania pogłę-bia sens zaniedbanych praktyk ascety-cznych. Może się stać czynnikiem odro-dzenia wspólnej modlitwy i miłości w ro-dzinie.

DuchowąAdopcję może podejmowaćkażdy - osoby świeckie, konsekrowane,mężczyźni, kobiety, ludzie w każdymwieku. Jedynie dzieci podejmują ją podopieką rodziców. W tym wypadku jest todobra okazja i mobilizacja do wspólnejmodlitwy rodzinnej . Duchowa adopcjadotyczy jednego dziecka – jego imię znajedynie Bóg.Osoby pragnące dowiedzieć się wię-

cej na temat dzieła Duchowej Adopcjimogą skontaktować się z odpowiednimiośrodkami, gdzie można uzyskać materia-ły i pełne informacje.

Już wkrótce będziemy obchodzićDzień Świętości Życia. Jest to niejakoodpowiedź na apel Ojca Świętego JanaPawła II, który w „Evangelium Vitae”prosił o szacunek dla każdego życia bezwzględu na to, na jakim etapie rozwojusię znajduje. Mając na uwadze fakt, żezbliża się kolejna rocznica śmierci tegowiel-kiego obrońcy ludzkiego życia,zechciej-my – wsłuchując się w jegonauczanie – podjąć ten dar modlitwy wintencji zagrożonych dzieci.

Wyrazem naszej troski o godność ka-żdej ludzkiej istoty mogłoby być pozy-skanie choć jednej osoby, która równieżpodjęłaby się tego dzieła. Spróbujmy zna-leźć sprzymierzeńców pośród naszych bli-skich czy znajomych. Ważne jest, by po-zyskiwać coraz to nowych „pracowni-ków”, którzy będą pomagać w budowaniucywilizacji miłości i życia. W ten sposóbkrąg ludzi dobrej woli będzie wzrastał,obejmując bezinteresowną miłością tych,którzy nie potrafią się jeszcze upomniećo swoje prawa – przede wszystkim o pra-wo do życia. Pamiętajmy, że modlitwaofiarowana za innych zawsze powraca –często w postaci jakiejś niespodziewanejpomocy.. .

Deklaracje przystąpienia do Ducho-wej Adopcji Dziecka Poczętego znaj-

>>

Co odczuwa caminowicz, którywchodzi do katedry? Myślę, że to samo,co pieszy pielgrzym, gdy staje przedobrazem Jasnogórskiej Pani. Ogromnewzruszenie.

Rok 2010 zmierza powoli ku końco-

23

Camino to niezwykłyszlak…

dziemy w kościele. Wypełnione zaśnależy złożyć podczas Mszy Św. w czasieobchodów Dnia Świętości Życia.

Nie zapomnij! Stań po stronie życia!

Życie jest darem, życie jest święte,życie to wielki cud.Darem jest każde dziecko poczęte,więc miłość dajmy mu.”

Tak brzmi refren piosenki, którą 10października śpiewało kilka tysięcy ucze-stników Diecezjalnego Marszu dla Życiai Rodziny w Tarnowie. Wśród nich małei większe dzieci, młodzież, dorośli i starsi.Wspaniałe świadectwo postawy broniącejżycia. Piosenka ta wraz z teledyskiem jestdoskonałą pomocą w przekazywaniudzieciom – ale nie tylko – prawdy oświętości ludzkiego życia. Płytkę wrazinnymi utworami scholki EmmanuElmożna zakupić w księgarni Biblos wTarnowie.

Serdecznie polecamAnna Bogdanowicz

wi, czas więc na refleksje i podsumo-wania, czas na dokonanie bilansu zyskówi strat, tych duchowych również… Chcia-łabym podzielić się z Czytelnikami „Gło-su Serca” kilkoma wrażeniami z mojejletniej pielgrzymki do Santiago de Com-postela w Hiszpanii.

Do grobu świętego Jakuba wędrowa-łam Trasą Portugalską z miejscowości Tui(Odcinek Tui – Santiago de Compostelaliczy 107 km). Na Camino spędziłam pięćdni, wspaniałych dni. Z perspektywy kilkumiesięcy mogę powiedzieć, że było warto.Myślę tu przede wszystkim o korzyściachduchowych. Trud, zmęczenie, skwar, czydeszcz hartują ducha. Cisza, która częstotowarzyszy pielgrzymującym też nie jestbez znaczenia. Człowiek ma wreszcie czasi sprzyjające ku temu warunki, by spojrzećw siebie i zastanowić się nad swoim ży-ciem. Oznakowanie szlaku nie budziłowiększych zastrzeżeń, poza dwoma miej-scami, gdzie wytyczono nowy przebiegdrogi, nie usuwając oznaczeń poprzedniej .Najprzyjemniej wspominam m. in. trasęprzebiegającą przez winnice, w którychszpaki z dużym zainteresowaniem ogląda-ły winogrona. Duże wrażenie robiła roś-linność Galicj i: cytrusowe drzewa z doj-rzewającymi owocami, rozłożyste palmy,eukaliptusowe lasy i ogromne hortensje.Na uwagę zasługują oczywiście zaby-tkowe i bardzo cenne budowle sakralne.Te mniejsze niestety często zamkniętei zaniedbane… Przydrożne krzyże w Gali-cj i są często dwustronne, tzn. z jednejstrony wisi na krzyżu Chrystus, a po prze-ciwnej przedstawiona jest postać MatkiBożej Bolesnej .

Na Camino wychodziłam wczesnymrankiem, a wędrówkę kończyłam przednastaniem upału. Dziennie pokonywałamodcinek ok. 20 kilometrów. Na ostatnidzień przewidziane miałam kilkanaściekilometrów. Z grupą polskich pielgrzy-mów wyruszyłam, gdy jeszcze było cie-mno. Z latarkami, w skupieniu przemie-rzaliśmy ostatnie kilometry dzielące nasod Santiago. Z jednego ze wzgórz dostrze-gliśmy wreszcie wieże katedry. Na jednejz nich świeciło się białe światło, zapalanetylko w Roku Świętym. Byłam bardzowzruszona. Próbuję wyobrazić sobie teraz,co odczuwają w tym miejscu ci, którzywędrują kilka tysięcy kilometrów… Ale tonie był koniec wzruszających chwil.W Santiago jeszcze nigdy nie byłam. Czy-tałam co prawda o tym mieście, oglądałam

zdjęcia i słuchałam z dużym zaintereso-waniem tych, którzy o nim opowiadali,jednak pewne rzeczy mogłam sobie tylkowyobrazić. Nie wiem, co odczuwa tury-sta, który przybywa do Santiago, gdyż zatakiego się nie uważałam. Przyznam, żemało mnie wtedy interesowało, jakiedzieła sztuki kryje w sobie katedra i z któ-rego są one wieku.

Co odczuwa caminowicz, który wcho-dzi do katedry? Myślę, że to samo, copieszy pielgrzym, gdy staje przed obra-zem Jasnogórskiej Pani. Ogromne wzru-szenie. W Roku Świętym pielgrzymi mająokazję wejść do katedry przez ŚwięteDrzwi, następnie kierowani są przez od-powiednie służby schodkami w górę,gdzie według zwyczaju obejmują figuręświętego Jakuba, a następnie schodzą podołtarz, gdzie znajduje się krypta ze sreb-rnym sarkofagiem, we wnętrzu któregoumieszczone są relikwie Apostoła orazjego uczniów – św. Teodozjusza i św.Atanazjusza. Ja oczywiście, nieświadomiezaburzyłam przez moment ten porządek.Weszłam do środka innymi drzwiami,zeszłam najpierw do krypty, gdzie przezchwilę mogłam pomodlić się przed sar-kofagiem, a następnie, skierowałam się dofigury, wprowadzając trochę zamieszaniaw kolejce. Po wyjściu z katedry zor-ientowałam się, że do wejścia przez Świę-te Drzwi czeka się około 20 minut…Podkoniec bardzo uroczystej mszy świętejzostała uruchomiona, ważąca ponad 70 kgkadzielnica z wonnościami, którą w wiru-jący od sklepienia do sklepienia ruchwprawiało ośmiu mężczyzn, ubranychw historyczne stroje. Po mszy jeszczejedna miła chwila – odbiór Compostelki,tzn. zaświadczenia o odbyciu pielgrzy-mki.

Wędrując do Santiago, koncentrowa-łam się przede wszystkim na duchowymwymiarze tej dalekiej podróży. Cieszę się,że mogłam tam być w Roku Świętymi wiem, że na pewno tam jeszcze wrócę.Myślę o tym zawsze, gdy idąc ulicamiTarnowa, widzę znaczek żółtej muszli naniebieskim tle z napisem Droga ŚwiętegoJakuba. Wszystkim tym, którzy zamie-rzają wyruszyć na ten niezwykły szlak,życzę Buen Camino.

Beata

Człowiek współczesny jest niewol-nikiem marketingu nowości oraz uleganaiwnie mitowi wiecznej młodości. Nie-stety wszystkie nowinki techniczne jużw momencie premiery zaczynają odcho-dzić w przeszłość, a eliksiru wiecznejmłodości nikt do tej pory nie wynalazł.Styczniowe święta naszych kochanychseniorów, Babć i Dziadków, niech będąpretekstem do rozważań na tematjesieni życia, która może być złotąjesienią.

Życie ludzkie jest ciągłą wędrówką.Z naukowego punktu widzenia jest przedewszystkim procesem, który socjologowie,psychologowie zwykli dzielić na kilkaokresów. Do okresów tych zalicza się:czas niemowlęctwa, dzieciństwa, młodo-ści - dorastania, dojrzałości oraz starości.

W analizie religijnej , wymienia się ro-zwój uwarunkowany rozwojem religij -ności, wyznaczanym przez sakramenty,z których dwa społeczne sakramenty,małżeństwo i kapłaństwo, sytuują każdegoczłowieka w konkretnych implikacjachspołeczno egzystencjalnych. Wprawdziemoże jeszcze istnieć teoria singla, ale tanie należy wprost do natury egzystencji,chociaż w ostatnim czasie dość często sięo niej wspomina. Ostatnim okresem życiaczłowieka jest starość, o której niektórzymówią „wszystko się Panu Bogu udało –tylko nie ta starość”. Chociaż wskazanątezę należałoby uznać jako truizm, tojednak bardzo wielu ludzi w podeszłymwieku dość trudno przeżywa ostatnie lataswojej egzystencji. Dlatego też, w osta-tniej dekadzie życia, przeżywa wiele pro-blemów, które w istocie problemami niesą.

Do podstawowych problemów z pun-ktu analizy socjologicznej należałoby zali-czyć: społeczną izolację, kłopoty zdrowo-

tne, zawężenie się sił fizycznych jakrównież możliwości intelektualnych. Czyjednak jest to czas na dramatyzowanie?A może jest to właściwy czas na pogodnąjesień życia, w czasie której można świe-tnie realizować swoje marzenia, przemy-ślenia czy wreszcie nacieszyć się sobąw przypadku małżonków.

W mojej ocenie czas starości to wsp-aniały okres nadziei i wartości życiaw wierze. Argumentacją owej tezy jestfakt, iż nadzieja potrzebna jest każdemuczłowiekowi zgodnie z treścią słów św.Pawła „nadzieja zawieść nie może,albowiem Miłość Boża rozlana jest wsercu ludzkim”(Por. Rz. 5,5). Nie wolnobyć starym ani też myśleć o starości skorowitalność fizyczna i umysłowa pozwala narealizację siebie w rodzinie, wśród dzieci,czy wreszcie w Kościele. Sensu życia niemożna znaleźć poza perspektywą wiary,która nadaje treść naszemu życiu, dlategomówi się, iż wiara – religia ma charaktersensotwórczy. Jak zatem żyć, aby sta-rość nie byłą dramatem, aby starości sięnie bać? Trzeba uprzednio zrozumieć ży-cie w perspektywie wiary, albowiemszczęście daje tylko Bóg. Warto zatemzorganizować sobie tak dzień, aby pewnąjego część wykorzystać na spotkaniez Bogiem. Jest wiele grup modlitewnych(np. Róże Żywego Różańca, ArcybractwoStraży Honorowej Najświętszego SercaPana Jezusa, Rycerstwo Niepokalanej itp.)do których można się zaangażować i w tensposób tworzyć wspólnotę Kościoła. Po-myślcie moi Starsi Bracia i Siostry, jakczęsto korzystacie z wielkiej oferty Koś-cioła, owej kafeterii grup modlitewnychw naszej parafii. Może warto byłoby tro-chę więcej czasu poświęcać dla Chry-stusa?

Z perspektywy społecznej , starośćmożna przeżywać w imię miłości bliź-niego i przyjaźni. Nikt z nas nie jest sa-motną wyspą. Jeśli zatem nie chcemy czućsię samotnie należy utrzymywać kontakty,pozytywne relacje z sąsiadami, przyjaciół-mi, znajomymi. Nadto w wielu miastachistnieje możliwość uczestnictwa w wykł-adach o treści religijno - społecznej , któreprowadzone są przez Uniwersytety Trze-ciego Wieku. Tam też nie tylko nabywamyumiejętności teoretyczno - praktycznych,ale istnieje możliwość uczestnictwaw wielu wycieczkach historyczno-krajo-

znawczych.Z perspektywy ewangelicznej , jak za-

uważa J. Paweł II, wierzący mogą prze-żywać ostatni etap swojego życia, swojejziemskiej wędrówki jako towarzyszenieChrystusowi na drodze Jego Krzyża.Wówczas wszystkie nasze cierpienia,krzyże nabierają pozytywnego wymiaru.W ten sposób człowiek włącza się w dzie-ło odkupienia, a sens cierpienia istotniema charakter nadprzyrodzony. W nimczłowiek odkrywa siebie, odkrywa swojągodność. Jak słusznie zapisał św. Paweł:„teraz raduję się w cierpieniach za wasi ze swej strony w moim ciele dopełniambraki udręk Chrystusa do dobra JegoCiała”. (Kol 1 .24)

Nie zapominaj Boże o tych, co się trudzą,Bo życie ciężkie, a młodzi się nudzą.Starsi wciąż pragną Twego pocałunku,Byś ich przygarnął z pięknem podarunku.

Ks. JózefMłyński

24 >>

Jesień życia – starość też może być piękna i szczęśliwa

Marsz dla Życiai Rodziny

Człowiek podczas całej swej onto-genezy, to jest od poczęcia do urodzeniasię, JEST człowiekiem, nie zaś staje sięnim po jakimś czasie.” prof. dr hab.med. Włodzimierz Fijałkowski ginek-log położnik. Jest to prawda nie-podważalna, naukowa. Dzisiaj jednakwiele środowisk, laickich opiniotwór-czych mediów i „elit” walczy o prawodo mordowania poczętych dzieci, pań-stwowej refundacji niemoralnych zabie-gów in-vitro, czy eutanazji. Świat, takżePolska stoi na granicy. Co wybieram?Życie czy śmierć?

Niedawno, bo 10 października w Tar-

nowie obchodziliśmy X Dzień Papieski.Z tej okazji odbył się Marsz dla Życiai Rodziny, pod hasłem „Odwaga świę-tości”. Organizatorami Marszu byli m.in.Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Ku-ria Diecezjalna i katolickie poradnie ro-dzinne z naszej diecezji.

Spotkanierozpoczęław samo po-łudnie uro-czysta mszaśw. pod prze-wodnictwemks. bpa Wł.Bobowskie-go, któryw homiliiwzywał dokorzystaniaz wspania-łego dzie-dzictwa, ja-kie pozosta-

wił nam Jan Paweł II. Biskup przypomniałznamienne słowa Papieża - Polaka:„Naród, który zabija własne dzieci, jestnarodem bez przyszłości”. Skierowałsłowa wdzięczności do organizatorówmarszu, który jest świadectwem miłościżycia.

W marszu brało udział kilka tys. ludzi.Przekrój wieku – bardzo szeroki. Od nie-narodzonych poprzez dzieciaki na wóz-kach, przedszkolaki, młodzież szkolną,studentów i dorosłych do ludzi starszych.Uczestnicy przyjechali z różnych zaką-tków diecezji tarnowskiej . Grupy zorga-nizowane m.in. z Mielca, Nowego Sącza ,czy Limanowej . Najliczniejszą grupą byłyoczywiście rodziny, często z kilkorgiem

dzieci. Bardzo du-ża liczba transpa-rentów z hasłamiprolife: „Cała Pol-ska chroni życie”,„Życie jest cu-dem”, „Życiu za-wsze tak”, „Ro-dzina to naszskarb”, „Uwaga!Bezbronny”.

Na pytanie u-czestników o po-wód wzięcia u-działu w marszu padały słowa: „To jestmoje świadectwo poparcia dla życia,najważniejsze prawo, musimy go bronić.Jakie będzie nasze społeczeństwo, gdywygra śmierć?” stawia pytanie jednaz katechetek.

Podczas dro-gi przez mia-sto uczestni-cy marszuodmawialimodlitwęróżańcowąw intencjitych, którychżycie jestw różnorakisposób za-grożone.

Natarnowskim rynku symbolicznie zostałowypuszczonych 90 gołębi (dla uczczenia90 rocznicy urodzin Jana Pawła II),następnie wzniosły się w niebo balonyw papieskich kolorach (żółte, białe iniebieskie).

Na scenie gościnnie wystąpił zespół

Julii i Grzegorza Kopala z Poznaniaz muzyką prolife, dzieci i młodzieżz Ptaszkowej i zespół „Sanctus” z No-wego Sącza. Uczestnicy spotkania wy-słuchali świadectw. Rodzina Jędrusików,która jest tzw. rodziną zastępczą,prowadzi „Dom Obrony Życia” pomagakobietom spodziewającym się dziecka,które są w trudnej sytuacji życiowej .Małżeństwo Niny i Tadeusza Maternypodzieliło się swoją trudną historiąoczekiwania na dziecko.

Agnieszka Juszczyk zaprezentowałakrótko czym jest metoda naprotechnologyi jakie ma znaczenie w leczeniu nie-płodności.

W czasie trwanie spotkania chętnimogli składać podpisy pod ustawą

zakazującą całkowicie zabiegów in - vitroi wzmacniającą prawną ochronę życia.

Na koniec organizatorzy odczytali apeldo władz naszego państwa o prawnąochronę życia ludzkiego. W marszuwzięło udział kilkanaście tysięcy ludzi.Jest nadzieja, że przynajmniej mieszkańcyTarnowa i okolic wybrali życie.

A czy ja byłam / byłem na tego-rocznym Marszu dla Życia? Może zwy-ciężyło zakłamane poczucie tolerancjireligijnej , które zakazuje manifestowaniamojej wiary i poglądów w miejscachpublicznych?

Jadwiga Bożek

25

NAJŚWIĘTSZE SERCE JEZUSAKOCHA WSZYSTKIE DZIECI

26

Uzupełnij brakujące literki w bro-dzie św. Mikołaja.Następnie weź pół brody, wstawpod czasomierzem i rozwiąż świą-teczny rebus.Rozwiązanie wpisz w kratki na do-le pod rysunkami, które możesz po-kolorować.Spośród osób, które nadeślą prawi-dłowe rozwiązania, wylosujemy na-grody dla zwycięzcy.Prosimy, aby rozwiązania z działudziecięcego nadsyłać do 15 stycz-nia 2011 drogą elektroniczną bądźtradycyjną na adres Redakcji:

Głos Serca,ul. Lwowska 102,33-100 Tarnów,[email protected]

Pomaluj obrazek !

UCZYĆ CZY WYCHOWYWAĆ

27

Potrzeba wychowaniapatriotycznego?

>>

Niepodległość i wolność to dary,z których należy dobrze korzystaći o które trzeba się troszczyć. Stąd po-trzeba kształcenia i wychowania mło-dych ludzi w duchu miłości polskiejhistorii i tradycji, umiejętnego ocenia-nia przeszłości, poszanowania symbolinarodowych, kształtowania poczuciasolidarności z rodakami i pamięcio tych, którzy kiedyś żyli na tej ziemi.

92. rocznica odzyskania niepodległo-ści skłania do refleksj i nad naszym sto-sunkiem do wolności, naszą miłością doOjczyzny, przywiązaniem i solidarnościąz narodem, z jego kulturą, tradycją i wia-rą; z naszym patriotyzmem. Czy proble-matyka Narodu i Ojczyzny interesuje dzi-siejszego młodego człowieka? Czy współ-czesna młodzież deklaruje patriotyzm?

Kim zatem jest patriota? Jak wycho-wywać i uczyć młode pokolenie, byśmytego patriotyzmu nie zaniechali. W „Sło-wniku wyrazów obcych PWN” (War-szawa 1980) przeczytamy: Patriota toczłowiek kochający swoją ojczyznę i na-ród, gotów do poświęceń dla ich dobra.Patriotyzm to postawa społeczno-poli-tyczna i forma ideologii, łącząca przywią-zanie do własnej ojczyzny oraz poświę-cenie dla własnego narodu - z szacunkiemdla innych narodów i poszanowaniem ichsuwerennych praw. Natomiast w Encyklo-

pedii Podręcznej PWN (Warszawa, 2002)znajdujemy wyjaśnienie, że patriotyzm topostawa łącząca przywiązanie i miłość doojczyzny oraz solidarność z własnym na-rodem z szacunkiem dla innych narodówi poszanowaniem ich suwerennych praw.

Patriotyzm zatem nie jest ksenofobią,zamykaniem się w oblężonej twierdzy.Jest owocem troski, odpowiedzialnościi miłości do swojej Ojczyzny i do swojegonarodu. Patriotyzm określany jest jako po-stawa społeczno-polityczna. Wobec tegojest to stan świadomości narodowej , któratworzy się w ciągu dziejów narodu i jesthistorycznie uwarunkowana. Niepodle-głość i wolność to dary, z których należydobrze korzystać i o które trzeba siętroszczyć. Stąd potrzeba kształcenia i wy-chowania młodych ludzi w duchu miłościpolskiej historii i tradycji, umiejętnegooceniania przeszłości, poszanowania sym-boli narodowych, kształtowania poczuciasolidarności z rodakami i pamięci o tych,którzy kiedyś żyli na tej ziemi. To takżepotrzeba poszanowania własnej wolności;wolności od poglądów, postaw i działań,które nas niszczą. Solidna nauka, uczciwapraca, angażowanie się w życie społeczne– to też wyraz postawy patriotyzmu.

Wychowanie patriotyczne realizowanejest przede wszystkim w rodzinie. Jeśli ro-dzice rozmawiają z dziećmi o przeszłości,tradycjach rodzinnych i narodowych, jeślirazem z dziećmi zwiedzają zabytki, po-kazują pomniki, odwiedzają cmentarze –uczą kochać Ojczyznę. Szkoła powinnauzupełnić i poszerzyć wiedzę historyczną,etnograficzną, uczyć szacunku dla rzetel-nej pracy i przypominać o ważnych dlanaszego narodu rocznicach.

Pamiętam czasy, gdy w kościołach niemożna było wbić przysłowiowej szpilkipodczas Mszy św. „za ojczyznę” tak 11 li-stopada jak i 3 maja. Mimo, że organi-zowano wówczas równoległe „imprezy”i odciągano nas na obowiązkowe spotka-nia, narady. Patriotyzm był w PRL, doprzełomu w roku 1989, czymś bardzo po-dejrzanym, zagrażał bowiem obowiązują-cemu wtedy internacjonalizmowi socjali-stycznemu, a więc skazany był na uni-cestwienie. Z instytucji istniejących w kra-ju o patriotyzmie mówił i do niego zachę-cał wyłącznie Kościół katolicki.

A dzisiaj? Różnie to bywa. Często na

uroczystościach patriotyczno - rocznico-wych nie ma wielu młodych ludzi, ale niema też nauczycieli; a podczas Mszy za oj-czyznę jest nas coraz mniej . Jednak rze-czywistość powoli się zmienia. Z radościąobserwowałam tego roku młodych rodzi-ców, którzy przyprowadzili swoje pocie-chy, by zapalali znicze przy Grobie Nie-znanego Żołnierza, a także poczty sztan-darowe kilkunastu tarnowskich szkół. Tobardzo obiecujące, w sytuacji gdy od zna-jomych słyszę, że zdarza się iż podczasuroczystości szkolnych uczniowie niewiedzą, jaką przyjąć postawę podczaswpro-wadzenia sztandaru, nie potrafiązaśpiewać Hymnu Narodowego. Częstonie wiedzą, jak trzeba się zachować, w ja-kim stroju przyjść do szkoły w dniu uro-czystym. Wzbiera wtedy w nas uczucieniemocy. Wobec tłumu szemrzących nas-tolatków, ich ignorancji symboli narodo-wych czujemy się bezsilni i bezradni.Cisną się pytania: dlaczego?, co zostałozaniedbane? Nie chodzi tu o wymuszanąsuperdyscyplinę czy rodzaj wojskowegodrylu, ale o wyczucie sytuacji i uszano-wanie powagi chwili.

Uznanie i szacunek dla polskiegodziedzictwa naukowego, kulturowego i hi-storycznego to również wyraz patrio-tyzmu. Jak przekazać młodym poko-leniom umiejętność pielęgnowania tegodziedzictwa? Jak uczyć i wychowywać,aby dzieci, młodzież przyjęła wartościzwiązane z patriotyzmem za swoje, uwe-wnętrznili je i przekazali następnym poko-leniom?

Nasi dziadkowie i ojcowie zabrali dogrobu tęsknotę za wolną, suwerenną Pol-ską. Zabrali do grobów swoje czyny wyra-żające miłość do ojczyzny. W ich ustachnie było to bohaterstwo. To była powin-ność i duma ze spełnienia obowiązkuwobec Ojczyzny. Starzy przedwojenninauczyciele też odeszli. Po wojnie wyrzu-cono ich ze szkół. Rzeczywistość PolskiLudowej rozpoczynała od nowa swojedzieje Polski – zaparła się przeszłości.Obowiązywała miłość i przyjaźń doZSRR. Przekonywano, że klasa robotni-cza, przewodnia siła narodu, nie ma oj-czyzny. Tak wyszkoleni rodzice nie prze-kazywali dzieciom wartości patriotyzmu.Jedni służyli komunistycznemu syste-mowi z całego serca, bo to się opłacało,

Święta Bożego Narodzenia mająszczególną moc i magię. Są to święta ro-dzinne, kiedy gasną wszelkie gniewyi spory. A w sercu każdego wierzącegoczłowieka budzi się nadzieja, radośći miłość, które niosą za sobą chęć prze-baczenia bliźniemu i niesienia mu po-

mocy. Każdy za Nas wówczas chce, abynikt w ten wyjątkowy czas nie był sam.Dzień jedyny taki w roku i noc.

Jest noc-24 grudnia. Na polu wiejewiatr i pada śnieg. Wchodzę do Kościołai zmierzam w kierunku szopki betle-jemskiej . Ma ona dokładnie prawie takisam urok jak przed przeszło 15 lat temu.Została ona „udoskonalona” jedynie o ele-ktrycznie kołyszący się żłóbek małegoJezusa. Klękam kieruje wzrok na szopkę,lecz moją uwagę przykuwa małżeństwostaruszków. Pomagają oni sobie nawzajemdoprowadzić się do ławki kościelnej ,gdzie mogliby usiąść, gdyż zdrowie niepozwala im na dłuższe przyklęknięcie.Obok mnie klęczy młode małżeństwoz swoim około 4-letnim synkiem. Młodzirodzice opowiadają chłopcu historię nocybetlejemskiej , a w moim sercu budzą sięwspomnienia tej magicznej nocy, gdy by-łam mniej więcej w wieku tego chłopca.W oczach małego chłopca widać zafascy-nowanie opowiadaną historią i radośćz patrzenia w szopkę betlejemską.

Pamiętam, że od najmłodszych lat

inni byli przestraszeni i bali się wspo-minać o tym dzieciom, obecnemu poko-leniu rodziców!

Coraz częściej mówi się o kryzysiewychowania patriotycznego młodzieży.Obserwuje się narastający proces dys-tansowania się światłych Polaków odpatriotyzmu pojmowanego tradycyjnie,wyrażającego się w deklaracjach miłościojczyzny, gotowości poświęcania się dlajej dobra aż do ofiary życia włącznie.Epoka postmodernizmu niesie za sobązupełnie nowe doświadczenia, a sensżyciu nadaje dziś pogoń za zaspokajaniempotrzeb. Wobec takiego stanu rzeczy rodzisię wiele pytań o kształt współczesnegomodelu patriotyzmu, jego treści, warunkii sposoby rozwijania.

W potocznych określeniach patrioty-zmu wciąż dominuje model tradycyjny,romantyczno - bohaterski i martyrolo-giczny, skierowany ku świetlanej prze-szłości. Nie trzeba się tego bać! Przecieżnajwyższa miłość jest wtedy, gdy jesteśgotów oddać życie za coś. Należy o tymmówić młodzieży i zacząć uczyć jąmiłości kraju ojczystego. Jak to robić?Wiemy doskonale, że aby pokochać trzebanajpierw poznać. Słyszy się, że młodzieżzna Grecję, Turcję, a nie była w Bie-szczadach. Ojciec św. Jan Paweł II kochałPolskę, tę ziemię, którą trzeba znać. Całązjeździł – od północy, kajaków, aż powszystkie góry. Następnie ważna jestznajomość historii – nie ma wszystkiegow programach szkolnych, bo być niemoże z powodu ich przeładowania. Ale sąwycieczki szkolne, są wspólne wyjazdyz rodzicami. Młodzi ludzie nie są w staniewybrać najważniejszych wartości, bo je-szcze nie umieją oceniać. Coś im trzebapokazać, trzeba ich pchnąć, nie brutalnie,butem, ale stworzyć sytuację, w którejmłody człowiek będzie mógł odkryć coś,czego wcześniej nie zauważyłby. Potrzebawięc „reżysera” młodego wieku, tak bynie odbierać im poczucia samodzielności,a jednak ich pilnować. Niewątpliwiemłodzież jest „najlepszą cząstką narodu”.Oni to czują, choć nie umieją tegozweryfikować. Często boją się, wstydząbycia Polakami, bo Zachód im imponujei zniewala możliwościami materialnymi.Zmieniły się realia życia w Polsce orazpolityczne położenie naszego kraju,a wraz z tym również rozumienie pa-triotyzmu przez ludzi dorastających w no-wej Polsce. Nowej , czyli takiej , w którejnie trzeba udowadniać swojej miłości do

MŁODZI PATRZĄ NA ŚWIAT

28

„Magia jednego dnia i nocy”

>>

ojczyzny na polu bitwy lub w niepo-dległościowej konspiracj i. Dziś wyraźnierysuje się potrzeba budowy takiego mo-delu patriotyzmu, który przylega do wy-mogów nowych czasów i wynikającychz nich potrzeb. Nie oznacza to, że powin-niśmy zrezygnować z upowszechnianiapewnych trwałych wartości tkwiącychw chlubnej tradycji naszej Ojczyzny, czyteż z popularyzowania sylwetek bohate-rów narodowych. Patriotyzm jest warto-ścią ponadczasową i uniwersalną. Pamię-tając o tym należy więcej mówić o pa-triotyzmie bez wielkich słów i patosu.Trzeba szukać innych niż kilkanaście czynawet klika lat temu dróg dotarcia domłodzieży z podejmowaną problematyką.Świadomy, aktywny patriotyzm jest namdzisiaj bardzo potrzebny. Nieprawdą jest,że w nowych, zmienionych warunkachjego potrzeba zanika. Patriotyzm należydo uniwersalnych wartości, takich jakmiłość, uczciwość, rzetelność czy spra-

wiedliwość. Powinien wynikać z wewnę-trznej potrzeby, a nie z zewnętrznychokoliczności. Aktywny patriotyzm winienbudzić w nas poczucie powinności.

Zmieniające się warunki zewnętrzne,a szczególnie zmieniające się zagrożeniadla narodu powinny wpływać na zmianykierunku, w jakim te patriotyczne powin-ności Polaków winny być adresowane.W szybko zmieniającym się świeciepoczucie patriotyzmu wymaga wysiłku,aby rozpoznawać zewnętrzne warunkii szczególne zagrożenia oraz określać, ja-kie działania i postawy są w tej nowejsytuacji pożądane.

Magdalena Urbańska

W tekście wykorzystano czasopismo„Wychowawca” z lat 2003-2008.

wpajano mi przeświadczenie, że „JakaWigilia, taki cały rok”. Nie można dopuś-cić, aby wywołać gniew drugiej osoby.W dniu Wigilii wedle tradycji możnaprzyjąć post od spożywania nie tylko po-karmów mięsnych, ale również od wsze-lakiego rodzaju posiłków. U mnie nie mażadnych taryf ulgowych. Bez względu nawiek każdy przestrzega tego postu. Rów-nież i ja od małego dziecka byłam uczona,aby się z tego wywiązywać. Chodź dlamnie jako małego dziecka, było to bardzotrudne. Trwają przecież przygotowania doświąt i kolacj i wigilijnej . Gdzie w każdympomieszczeniu unosi się zapach potrawwigilijnych i innych smakołyków świąte-cznych. Około południa rodzice zabieralimnie na cmentarz, aby odwiedzić grobynajbliższych. Święta te dla dzieci sąszczególnie wyjątkowe. Każdy chce cośpomóc. Owszem i ja, jak byłam małą dzie-wczynką starałam się pomagać w kuchninajlepiej jak tylko potrafiłam. W jedne zeświąt o mały włos nie pozbawiłabym mojąrodzinę jednej z potraw wigilijnej . Pod-czas przygotowań do wieczerzy, poma-gałam w kuchni. Między jedną pracą,a drugą mama kazała mi przysiąść chwilę.Na pierwszy rzut oka wpadło mi krzesło,które stało koło kredensu. Na tym krześleleżała ściereczka ładnie ułożona, nie wielemyśląc usiadłam na owym krześle….W ciągu jednej sekundy zrobiło mi siędziwnie miękko na tym krześle, a z dru-giego końca kuchni dobiegł głos mojejbabci: „Dziecko nie siadaj tam!”. Zesko-czyłam z krzesła szybko tak jak tylko po-trafiłam i okazało się, że usiadłam na wi-gilijnych pierogach, które były przykrytetą piękną ściereczką. Strach było ją pod-nieść. Na odwagę zdobyła się moja mama,podniosła ją, a wraz z tym nadeszła chwilaprawdy…. Całkowitemu zniszczeniu ule-gły na szczęście tylko dwa pierogi,pozostałe cudem ocalały. Więc na szczę-ście nie pozbawiłam mojej rodziny, tejpotrawy na wigilię. Już jako małą dziew-czynkę mama nauczyła mnie nakrywać dostołu i dlatego to ja zajmuje się nakryciemdo wieczerzy. Rodzice przekazali mi, abynie zapominać o dodatkowym nakryciudla niespodziewanego gościa. Uśmiechamsię sama do siebie wspominając, że jakodziecko czekałam na niespodziewanegogościa z myślą kim będzie ta tajemniczapostać. Tata przynosi sianko pod białyobrus. Choinkę ubieramy zawsze wieczo-rem dzień przed samą Wigilią. Jako małedziewczynki spierałyśmy się z siostrą,

gdzie ma wisieć jaka bombka i tak czyinaczej ma wisieć dany łańcuch. Założenieczubka na choince należy do mnie i każdyz moich domowników doskonale zdajesobie z tego sprawę. Pewnie dlatego, żejestem najmłodsza w domu, należą mi siędrobne dokończenia. To i też ja podajekażdemu opłatek do podzielenia się i odzawsze zastrzegam, że największy jestmój i pod żadnym pozorem nikt nie możego sobie wziąć. Łamiemy się opłatkiem,czytamy Pismo Święte i zasiadamy dostołu wigilijnego. Wieczerze wigilijnąrozpoczynamy gdy na niebie pojawi siępierwsza gwiazdka. Babcia wpoiła mitradycje, że należy spróbować każdejpotrawy wigilijnej , ponieważ, ile się niepróbuje potraw, tyle przyjemności ominietą osobę w nadchodzącym roku. Dlategoteż zawsze próbowałam i próbuje kompotz suszek za którym nie przepadam.Podczas Wigilii, moje babcie wspominająŚwięta Bożego Narodzenia w czasach ichdzieciństwa. Jako mała dziewczyna wi-dząc, że każdy spróbował potraw spoglą-dam pod choinkę. Gdzie tam, aż mieni sięw oczach od kolorowych prezentów. Pre-zenty jednak rozdaje pomiędzy wszy-stkich moja siostra. Warunkiem, żeby do-stać prezent jest oczywiście bycie grze-cznym, a gdy każdy już oglądnie prezentyzaczynamy głośne śpiewy kolęd. Każdymoże wybrać sobie swoją ulubioną i śpie-wamy ją wspólnie. Czas przy wigilijnymstole mija bardzo szybko. Po skończonejkolacj i opłatek wigilijny zanosi się psom.Legenda mówi, że zwierzęta o północymówią ludzkim głosem. Zawsze na toczekałam, minęło tyle lat, a moje kochanepsy nie przemówiły jeszcze do mnieludzkim głosem, ale nie tracę nadziei.A w święta ona przecież jest bardzo wa-żna. Nie wyobrażam sobie Świąt BożegoNarodzenia bez uroczystego udania się napasterkę o północy. Dla mnie jako dzieckabyło to niesamowite przeżycie wytrzymaćdo północy, a później jeszcze godzinęw Kościele. Idąc na pasterkę w wspo-mnieniu moich oczu ukazują się mojedrobne wówczas nóżki w czerwonychkozaczkach, czerwony nos i policzki odmrozu i powieki opadające i dające weznaki zmęczenie po całodniowych przygo-towaniach i przecież bez ani godziny snuod samego rana. Było przecież nie wieleprzed północą. A mimo to maszerowałamz całych sił radosnym krokiem. Aby o ró-wniej północy zaśpiewać kolędę „Wśródnocnej ciszy”. I tak jak wtedy, gdy miałam

5 lat, patrząc na szopkę betlejemskąw moim Kościele tak i dzisiaj , najwięcejuroku ma w sobie aniołek w niebieskiejszacie, trzymając w dłoniach skarbonkędo której , gdy wrzuca się pieniążka onporusza główką wyrażając swa wdzię-czność. On pozostał nienaruszony, takijak dawniej .

Święta Bożego Narodzenia mająszczególną moc i magię. Są to świętarodzinne, kiedy gasną wszelkie gniewyi spory. A w sercu każdego wierzącegoczłowieka budzi się nadzieja, radość i mi-łość, które niosą za sobą chęć przeba-czenia bliźniemu i niesienia mu pomocy.Każdy za Nas wówczas chce, aby niktw ten wyjątkowy czas nie był sam. Dzieńjedyny taki w roku i noc. Gdzie w powie-trzu unosi się niesamowita magia, czari duch gwiazdki bożonarodzeniowej . Jestnie tylko czasem oczekiwania na mnó-stwo prezentów choinkowych, ale i cza-sem spędzenia go z najbliższymi w świą-tecznej atmosferze. Gdzie na twarzy każ-dego spotkanego człowieka na ulicy nawidać radość i ciepło płynące z oczu i ser-ca a z ust z każdej strony płynące słowa„Wesołych Świąt! ”

Żaneta Bielatowicz

29 >>

Grzegorz Turnau –Czarodziej Nastroju

Kompozytor, pianista, poeta, aran-żer, wokalista…. Grzegorz Turnau - ar-tysta niebanalny, przez wielu nazywanyczarodziejem nastroju i mistrzem poe-zji śpiewanej, choć sam stara się nieszufladkować swej twórczości.

Swoją przygodę ze śpiewaniem roz-począł biorąc udział w przeglądzie pio-

senki "Śpiewać każdy może" w krako-wskim Klubie Zaścianek i decyzją juro-rów zwyciężył w kategorii piosenki lite-rackiej . Dzięki temu wystąpił na XX Fes-tiwalu Piosenki Studenckiej , który wygrałutworem „Znów wędrujemy” będąc ucz-niem III klasy liceum. Został najmłod-szym laureatem w historii krakowskichfestiwali. Po tym wydarzeniu Piotr Skrzy-necki zaprosił go na występy do PiwnicyPod Baranami. Tam poznał także poetęMichała Zabłockiego, z którym przez wie-le lat współpracował.

Pierwsza płyta Turnaua ukazała sięw 1991 roku. Sam artysta tak mówił o tymkrążku: „ Czternaście piosenek, które na-grałem i opatrzyłem wspólnym tytułem"Naprawdę nie dzieje się nic", to czte-rnaście chwil z mojego piwnicznego ży-cia(…) Od siedmiu lat przekonywany, żejutra nie ma, wciąż nie mogę oprzeć sięwrażeniu, że jednak jest. Gdyby więcdzień jutrzejszy miał się okazać dniemostatnim, na moje usprawiedliwienie zo-staje czternaście piosenek. I tyle. .” Od te-go debiutu Turnau nagrał kilkanaściealbumów, z których niektóre zyskałymiano złotych ( „Naprawdę nie dzieje sięnic”, „Pod światło”, „Turnau w Trójce”,„Tutaj jestem”) i platynowych płyt ( „Totu, to tam”, „Historia pewnej podróży”-w całości poświęcony Markowi Grechu-cie). 3 listopada ukazała się "Fabryka kla-mek".

Oprócz albumów solowych, muzykbierze także gościnny udział w takichprzedsięwzięciach jak np. Nieszpory Lu-dźmierskie, współpracował z m.in. MagdąUmer, Dorotą Miśkiewicz, Justyną Stecz-kowską, Anną Maria Jopek, AndrzejemSikorowskim, Janem Kantym Pawluśkie-wiczem, Zbigniew Preisnerem. Artystabardzo ceni kontakt z publicznością, gra-jąc mnóstwo koncertów – niezwykleklimatycznych, nastrojowych. PiosenkiTurnaua odprężają i przenoszą w inną rze-czywistość. "Naprawdę nie dzieje się nic","Cichosza", "Między ciszą a ciszą", "Pa-mięć", "Bracka", "To tu, to tam", "Tutajjestem", „ Jak linoskoczek” to najbardziejznane utwory, które są utrzymane w kli-macie nostalgicznym i refleksyjnym. Pio-senki Turnaua cechuje niepowtarzalnebrzmienie – człowiek nie pozostaje wobecnich obojętny. W czasie koncertów wśródinstrumentów główne miejsce zajmuje for-tepian, na którym gra muzyk. Towarzysząmu: saksofon, obój , flet, waltornia, gitary,

smyczki oraz sekcja rytmiczna (perkusjaplus bas).

W Inowrocławiu Turnau organizujekoncerty ze swoim udziałem i zaproszo-nych przez siebie artystów. Inowrocław-ska Noc Solannowa organizowana jestw dniu urodzin artysty pod inowrocła-wskimi tężniami solankowymi. Impreza tagromadzi corocznie liczne grono wielbi-cieli piosenkarza. W tym roku odbyła sięjuż jej VI edycja.

Natalia Kozioł

30

Dziewczynka z zapałkami- z baśni Andersena do

supermarketu

Święta Bożego narodzenia to niezwykłyczas. Czas, kiedy w drugim człowiekudostrzegamy Chrystusa. Chrystusa,który przychodzi na świat jako małe,bezbronne dziecko. Z tego też powoduw czasie poprzedzającym Boże Naro-dzenie organizuje się wiele akcji chary-tatywnych. O akcji „Dziewczynka z za-pałkami” rozmawialiśmy z uczennicamiGimnazjum nr 4 w Tarnowie: PatrycjąKulesą, Justyną Mielnik, Anną Więcko-wską oraz Katarzyną Półkoszek.

Red.: Na czym polega akcja "Dziew-czynka z zapałkami"?

Akcja "Dziewczynka z zapałkami"polega na zbieraniu pieniędzy na ferie iwakacje dla dzieci z ubogich rodzin lubtych, które doświadczyły przemocy.Red.: Skąd dowiedziałyście się o tejakcji?

W naszej szkole działa grupa wolon-tariuszy, którzy biorą czynny udział we

wszelkich przedsięwzięciach charytatyw-nych.Red.: Kto może wziąć w niej udział, dokogo trzeba się zgłosić?

W akcji udział może wziąć każdy, ktochce pomagać innym. W naszym przypa-dku należy się zgłosić do pani pedagog.Red.: Dlaczego zdecydowałyście się naudział w tej akcji?

Czujemy, że chcemy pomagać innym.Jest niewielki wysiłek, a ile może przy-nieść radości. To wspaniałe uczucie po-magać innym, nie trzeba się wiele na-pracować, wystarczy mieć dobre chęci.Red.: Jak ludzie podchodzili do tejakcji i wolontariuszy? Czy ktoś sprawiłwam przykrość a może radość?

Reakcje ludzi na nasze działania byłyróżnorodne. Wiele osób podchodziło donas z życzliwością i chętnie dołączało siędo akcji. Jednak spotkaliśmy się równieżz negatywnymi i niekulturalnymi komen-tarzami typu: "Mam małą emeryturę i toktoś powinien pomagać mi", "Wakacje tonie jest taki ważny cel".Red.: Czy zachęcilibyście kolegów i ko-leżanki do tej akcji, a jeśli tak to dla-czego?

To bardzo miłe uczucie pomagać in-nymi zachęcamy do częstego brania u-działu w tego typu akcjach. W dniach 3-5grudnia odbędzie się zbiórka żywności"Podziel się posiłkiem" w delikatesachZenit, na którą serdecznie zapraszamy.Będzie polegała ona na zbieraniu żywno-ści dla biednych rodzin.Red.: Czy można czerpać radość zpomocy innym?

Tak, po każdej akcji czujemy, że zro-biliśmy coś bardzo ważnego i że dziękinaszemu niewielkiemu wysiłkowi jakieśdziecko będzie szczęśliwe.Red.: Weźmiecie jeszcze udział w tejakcji w przyszłości?

Mamy zamiar wziąć udział w takimprzedsięwzięciu i to jeszcze nie jeden raz.Jest to bardzo fajna rzecz.

Dziękując za rozmowę życzymy wy-trwałości i wiele radości oraz satys-fakcji czerpanej z charytatywnej pracy!

Rozmawiał ks. Krzysztof Czaja

z człowiekiem od wieków. Myślę, że toteż chciał nam przekazać reżyser w tymfilmie.

Dla mnie jednak głównym przesła-niem obrazu jest myśl, że nigdy nie wolnotracić wiary, że najważniejsza jest rodzinai miłość, bo tylko wtedy człowiek możebyć szczęśliwy. Może ktoś, kto na pier-wszym miejscu stawia pracę, po obej-rzeniu filmu przez chwilę zastanowi sięnad swoim życiem? Oczywiście pieniądzesą bezwzględnie potrzebne, ale czy bo-gactwo zasklepi ranę w sercu rodzica,który usłyszy od swojego dziecka, że ononie ma domu, rodziny, bo ciągle jestsamo? Spędźmy te Święta w rodzinnymgronie, ciesząc się swoim towarzystwem.Wigilia to niezwykły czas, w którym na-wet w dzisiejszym świecie pełnym ele-ktroniki jest jakoś tak magicznie. To takżedzień wybaczania, aby w Noc BożegoNarodzenia powitać Jezusa bez skazyw sercu. Dlatego też w przedświątecznymczasie pojednajmy się z ludźmi, którzyw jakiś sposób nam zawinili. I gorąco po-lecam obejrzenie filmu pod tytułem ,,Nie-znana opowieść wigilijna”. Naprawdęwarto!

Piotr Mleczko

31

Nieznana opowieść wigili jna…?

W świątecznym nastroju warto wró-cić do tematów starych jak świat. Czę-sto pogoń za dobrami materialnymiprzesłania prawdziwe wartości i trzeba,by ktoś przypomniał nam, co jest naj-ważniejsze życiu. Podejmuje się tegoPiotr Mularuk, reżyser filmu ,,Nieznanaopowieść wigilijna”, przenosząc dzie-więtnastowieczną historię z opowiada-nia Karola Dickensa w naszą współ-czesność.

Jakie mamy pierwsze skojarzenia sły-sząc słowa opowieść wigilijna? Myślę,że większość ludzi od razu łączy to hasłoze znanym opowiadaniem Karola Dicken-sa. Gdybyśmy jednak dodali do słów opo-wieść wigilijna przymiotnik nieznana, towtedy powstałby nam tytuł filmu, którymiałem przyjemność obejrzeć.

Premiera filmu była nieprzypadkowoustalona na 24 grudnia 2000 roku. Akcjarozgrywa się w Wigilię Bożego Narodze-nia i jest to piękna baśń, w której zau-ważyć można typowe cechy tego gatunku.Mamy więc przykłady walki dobra zezłem. Biznesmen Skrudziak ulega żądzyposiadania i nienawiści, służąc tym siłomzła. Pojawia się w filmie postać wędrowcaMikosza, który posiada ogromną wiedzęi moce służące wpływaniu na świat i ludzi.To on jest drogowskazem moralnym dlainnych bohaterów. Zjawia się nie wia-domo skąd, swoimi wskazówkami i po-

nadnaturalnymi zdolnościami naprawiabłędy i pokonuje zło. I jak w baśniach by-wa wszystko kończy się szczęśliwie.

Reżyserem filmu jest Piotr Mularuk,a scenariusz napisał Ireneusz Janik.W głównych rolach zobaczyć można: Pio-tra Machalicę (Skrudziak), Danutę Szaf-larską (Siostra Hortensja), Sarę Müldner(Frania), Sebastiana Świądra (Lutek), Łu-kasza Jaźwca (Janek). W filmie oprócz za-wodowych aktorów występują dzieci, wy-wiązując się ze swoich ról brawurowo,grają na równi z dorosłymi doświad-czonymi aktorami.

Na początku wspomniałem o „Opo-wieści wigilijnej”, ponieważ to, co zoba-czymy na ekranie, jest bardzo podobne dohistorii Dickensa, tyle że przeniesione doczasów współczesnych. Filmowy odpo-wiednik Ebenezera Scrooge'a – Skru-dziak, miejscowy biznesmen pragnie wy-budować nowoczesny kompleks budyn-ków, który będzie zapewniał mu wielkiezyski. Po śmierci ukochanej żony, staje sięzgorzkniały i cyniczny, nie ma czasu dlacórki Frani. Aby zrealizować swoje cele,zamierza zburzyć sierociniec, w którymsam się przez jakiś czas wychowywałi postawić tam stację benzynową. Chociażma córkę i powinien rozumieć uczucia,jest mu obojętne, co stanie się z dziećmiz sierocińca. Myśli jedynie o zyskachz wybudowania stacj i paliw. Podobnie jakScrooge, nie uznaje Bożego Narodzenia,mówi nawet, że: ,,Święta są po to, by za-rabiać pieniądze, a głupcy to ci, na któ-rych się zarabia”.

Odpowiednikiem dickensowskiego du-cha Jakuba Marleya, który zmienia życiegłównych bohaterów, jest Mikosz. Przy-jeżdża do miasta samochodem z wielkągwiazdą i sprawia, że spotykający sięz nim bohaterowie filmu stają się lepsi.Janek, wrócił z ucieczki z sierocińca,Biluś i Żaneta w końcu wyznają sobiemiłość, a wreszcie sam Skrudziak zostajepod koniec filmu troskliwym serdecznymczłowiekiem o wielkim sercu.

Porównując oba dzieła dochodzimy downiosku, że mimo upływu wielu lat,ludzie i problemy są tacy sami. Zmieniająsię tylko warunki, ale takie sprawy jakpogoń za bogactwem, ból po stracieukochanej osoby, z którym nie możemysobie poradzić, niepewność jutra, są

32 >>

Z PÓŁKI Z KSIĄŻKAMI

„ Dom był szary i stary, schowany zaszarym murem i wcale nie wyglądał we-soło. /.../ I było tam mnóstwo małychdzieci. /…/ Ale chociaż Królowa i jej po-mocnice opiekowały się nimi najlepiej ,jak umiały, dzieci były smutne, bo niemiały rodziców”/W takim miejscu żyją postaci z opo-

wieści Katarzyny Kotowskiej pt: „Jeż”Dawno nie czytałam tak pięknej baś-

niowej opowieści jaką jest "JEŻ" Katarzy-ny Kotowskiej .

Autorka z zawodu jest architektką,której los poskąpił możliwości urodzeniadziecka.

Nie mogąc się pogodzić z bezdzie-tnością, po kilku latach małżeństwa wspó-lnie z mężem rozpoczęła starania o ado-pcję dziecka. Po dziewięciu miesiącachstarania zakończyły się pomyślnie i ośro-dek adopcyjny wskazał dziecko, któreoczekująca rodzina przyjęła. Teraz przedautorką stanęło najtrudniejsze zadanie -marzenie o dziecku zamienić na codziennez nim obcowanie, stworzenie warunkówdo wzajemnego zaufania, bezpieczeństwai miłości.

Katarzyna Kotowska podjęła to zada-nie z ochotą, Przekonanie do siebie dwule-tniego synka Piotrusia dziecka z chorobą

sierocą, nieufnego wobec ludzi okazałosię trudne i czasochłonne. Jednak mądramatka nie rezygnowała z usilnych starańaby dziecku okazywać czułość, cierpli-wość i miłość oczekując od małego nazaufania do niej i choć w części na utratęlęków, które w chłopcu mieszkały.

Szczęśliwie adopcyjna mama zdawałasobie sprawę, że wychowanie dziecka jestżmudnym procesem, tym trudniejszym, żedotyczy dziecka poranionego faktem opu-szczenia go przez biologiczną matkę.Kotowska nigdy nie potępia biologicznejmatki Piotrusia,, wierzy że ona także prze-żyła dramat rozstania z dzieckiem, ale napsychice dziecka brak przez dwa lata sta-łego opiekuna także pozostawił głębokierany. Nowa mama miłością własną oto-czyła synka długo walcząc o niego, aż ontakże poczuł się bezpieczny i szczęśliwy.Swoim doświadczeniem i zwycięstwempodwójnym - matki i dziecka -- podzieliłasię autorka z czytelnikami w baśni p.t."JEŻ".

W baśniowej konwencji przedstawiłażycie Kobiety i Mężczyzny, którzy wybu-dowali dom w przepięknej okolicy, abyw nim mogło spędzić szczęśliwe dzieciń-stwo ich dziecko. Niestety, dziecka niemogli się doczekać. Przepiękne otoczeniestraciło swe soczyste barwy, świat posza-rzał. Zrozumieli, że w ich życiu najbar-dziej brakuje dziecka. Autorka bardzo pro-sto i zwyczajnie opowiada o tęsknocieKobiety i Mężczyzny za dzieckiem orazich wyprawie do domu dziecka. Tak opi-suje swoje wrażenia z tego miejsca;

Dalej autorka opowiada, że przypro-wadzono do nich Chłopczyka, który miałciało pokryte kolcami jak jeż. Oczywiściew tym obrazie metaforycznie ukazuje po-płoch i przerażenie dziecka, które boi sięspotkania z nieznanymi mu ludźmi, na ichobecność reaguje wrogością. Chłopczykpodszedł jednak do przyszłej mamy i obo-je rodzice zabrali dziecko do swojego do-mu. Od tej pory niepostrzeżenie do ogrodupowróciły kolory, a więc dziecko / będącjeszcze dla nowych rodziców wielką zaga-dką/, przywróciło światu kolory, rozświe-tlając rodzicom życie. Babcia od razu

rozpoznała Chłopca, mówiąc że jest jejwnuczkiem, bo go kocha. Chłopiec Jeż napoczątku kłuł niemiłosiernie, jak to w ba-śniowym świecie przedstawia autorka.Nie był przyzwyczajony do głaskania,przytulania. Matka nie rezygnowałaz czułej opieki mówiąc mężowi, że odgłaskania synkowi zmiękły kolce. Kocha-jąca matka coraz bardziej skracała dystanssynka do siebie, aż pewnej nocy usłysza-ła, że synek zamiast płakać, zawołał -MAMO! Od tej chwili, jak pisze Katarzy-na Kotowska, po kolcach nie było aniśladu.

Tę książkę przeczytałam mojej pię-cioletniej wnuczce. Weroniczka ogromnieją polubiła, z ożywieniem oglądała ilu-stracje, opowiadała o Piotrusiu i wielokro-tnie prosiła mnie lub swoich rodzicówo czytanie tej opowieści.

Autorka ‘ ’JEŻA’’ - rozmawiała z syn-kiem także i o tym, że urodziła go innamama, dzięki czemu może teraz być z niąi jej mężem, a przecież obydwoje naPiotrusia tak długo czekali, teraz sąszczęśliwi, bo mogą go kochać.

Książka, którą można w ciągu kil-kunastu minut przeczytać, jest cudownąopowieścią o tym, że miłość do dzieckaprzywraca światu równowagę.

Ciepło i optymizm tej baśni nie raziw żadnej mierze, bo są prawdziwe, opartena konkretnym doświadczeniu, niosą głę-bokie humanistyczne przesłanie, że dziec-ka nie da się wychować bez miłości.

Prostota opowieści i piękno moralnebaśni spowodowało, że książkę wpisanood 2003 r. do Kanonu Książek dla Dziecii Młodzieży, a Archidiecezjalny OśrodekAdopcyjno – Opiekuńczy w Łodzi propo-nuje "JEŻA" jako ważną lekturę, DLAPRZYSZŁYCH ADOPCYJNYCH RO-DZICÓW. Ważną dydaktyczną i wycho-wawczą rolę ta książka może wypełnićwobec wszystkich osób, które pracująz dziećmi.

W wywiadzie, jakiego Katarzyna Ko-towska udzieliła dziennikarce AnecieGórnickiej – Boratyńskiej mówi, że pro-ces oswajania Piotrusia z nową dla niegosytuacją był długi i nie od razu zapo-

Katarzyny Kotowskiej Przepiękna opowieśćo miłości do dziecka

>>33

wiadał szczęśliwe zakończenie. Nigdyjednak nie zwątpiła w DZIECKO ANIW SWOJĄ DECYZJĘ ZOSTANIA MAT-KĄ.

O adopcji powiedziała w czasie wy-wiadu: "Dostałam wielką szansę wewnę-trznego rozwoju i staram się ją wyko-rzystać. Gdybym normalnie urodziła dzie-cko, nie napisałabym tych książek. "

Drugą, także interesującą książką tejautorki jest ‘ ’ WIEŻA Z KLOCKÓW’’ .

Niezwykle trafną opinię o walorach"JEŻA" wypowiedziała znawczyni litera-tury dziecięcej , autorka licznych książekJoanna Papuzińska. Oto jej słowa;"W baśniowym raju, tam gdzie spotykająsię wszystkie dobre i piękne powieści, tahistoria znajdzie sobie miejsce w pobliżunajpiękniejszych ".

"JEŻ" Katarzyny Kotowskiej posiadaprzepiękne ilustracje wykonane przezautorkę, co także sprawia, że z tą książką

bardzo miło się obcuje.Sposób w jaki jest napisana, pozwala

na wspólne czytanie z dzieckiem oraz roz-mowę o treści tej baśni i walorach artysty-cznych książki,

Myślę, że "JEŻ" może być dla każ-dego świetnym prezentem, który wartosobie sprawić z każdej okazji.

Zofia Rogowska

TWÓJ CZŁOWIEK W NIEBIE4 XI Św. Karol

To imię pochodze-nia germańskiego-wywodzi się odwyrazu pospolitego„karl, charal, cha-rel, carl”-mąż, mał-żonek, ukochany.Przez Słowian zo-stało zapożyczonena przełomie VIII/

IX wiek i zaczęło oznaczać władcę (pol.-król, ros. korol, czes. král). W Polscepojawia się w XIII wieku na Śląsku, aleoznacza Niemca. Jako imię zaczęło byćpopularne dopiero w XVII wieku i jestspolszczeniem łacińskiej formy Carolus.Spieszczenia tego imienia to : Lolek, Lolo,Karlik.Najpopularniejszy święty tego imienia

to Karol Boromeusz ( 1538-1584), biskup,kardynał. Urodził się na zamku Arona jakosyn Gilberta i Małgorzaty Medici, arysto-kratów mediolańskich. Wzorem dla niegobył ojciec, odznaczający się prawościącharakteru, pobożnością i miłosierdziem.Karol zdobył wykształcenie w domu, a na-stępnie na uniwersytecie w Pavii, gdzieuzyskał podwójny doktorat. Kolejne lataspędził w Rzymie, u boku wuja, papieżaPiusa IV, osiągając tytuły i godności koś-cielne, a także związany z nimi majątek,który spożytkował na cele dobroczynne.W wieku 25 lat został kapłanem, rok póź-niej biskupem, a następnie metropolitą.Był pierwszą osobą po papieżu w KuriiRzymskiej - zajął się administrowaniem,porządkowaniem, usuwaniem nadużyć. Powyborze nowego papieża, Piusa V, opuściłRzym i udał się do Mediolanu, jako ad-ministrator archidiecezji mediolańskiej.

Otworzył w Mediolanie wyższe seminar-ium, niższe w innych miastach, przepro-wadził wizytację kanoniczną diecezji. Po-pierał zakony, często je wspomagając, dlaludzi świeckich zakładał bractwa. Zwoły-wał synody diecezjalne i prowincjonalne.Fundował przytułki, opiekował się ubogi-mi, zwłaszcza w czasie epidemii. Przyczy-nił się do szczęśliwego zakończenia trwa-jącego 18 lat Soboru w Trydencie. Rów-nocześnie głosił kazania, przewodniczyłnabożeństwom pokutnym, pielgrzymowałdo różnych sanktuariów, pokutował noszącwłosienicę, poszcząc, biczując się. Borykałsię też z przeciwnościami, przeżył zamachna swoje życie. Zmarł 3 listopada 1584roku. Został kanonizowany w 1610 roku.

Św. Karol Boromeusz patronuje zako-nowi sióstr boromeuszek, pod jego wez-waniem wybudowano też liczne kościoły.Od imienia Karola pochodzi w Polsce 156nazw miejscowości. Przysłowie z nimzwiązane to:” Na św. Karola wyjrzy spodśniegu rola”.

11 XI Św. MarcinTo imię łacińskie,pochodzące odimienia boga Ma-rsa - oznaczało„poświęcony Ma-rsowi”. W Polsceznane jest od XIIwieku w for-mach: Marcin,

Morcin, Martyn. Jego zdrobnienia i skrótyto: Marcinek, Martyn, Marcisz, Marsz,Mach, Martynek. Nazwiska pochodząceod imienia Marcin to: Marciniec, Marty-nowicz, Marcinkowski, Morcinek.

Św. Marcin urodził się w 316 lub 317

roku w Panonii ( na Węgrzech). Mając lat15 wstąpił w szeregi armii cesarskieji służył w gwardii. W tym czasie, wedługlegendy, miał dać biedakowi połowę swe-go żołnierskiego płaszcza. W nocy przyś-nił się mu Chrystus, który mówił do anio-łów: „ Patrzcie, jak mnie Marcin katechu-men przyodział!” Chrzest przyjął w wieku18 lat. Potem opuścił armię, został ucz-niem św. Hilarego. Nawrócił swoją matkę,być może i ojca. Został pustelnikiem nawyspie Gallinaria koło Genui. W361 rokuzałożył klasztor w Liguge. W 370 rokuzostał przez lud wybrany biskupem Tours .Apostołował podróżując po Galii, zakła-dał klasztory, w tym słynny klasztorw Marmoutier. Zmarł w Candes 8 listopa-da 397 roku, a w Tours pochowano go 11listopada.

W Polsce pod jego wezwaniem wy-budowano 196 kościołów .Związane zjego świętem przysłowia to: „Jaki Marcin,taka zima”, „ Św. Marcin jedzie na białymkoniu”.

30 XI Św. Andrzej – apostołAndrzej to imiępochodzenia gre-ckiego. Wywodzisię z imion dwu-członowych, za-wierających wyrazanér ”mąż, męż-czyzna” lub odwyrazu andreios-

„dzielny”. W Polsce imię to poświadczo-ne jest już w XII wieku. W polszczyźniewystępują różne jego formy: Andrzej , Ję-drzej , Ondrzej , Andrzysz. Zdrobnienia to:Andrzejek, Jędrzejek, Ondrzejek, Ondra-szek. W średniowiecznej Polsce istniała

ŻYCIE ŚWIĘTOŚCIĄ PISANE

10 XII JuliaJest to imię łacińskie,powstałe jako przy-domek od nazwy ro-du Juliuszy, oznacza„kobietę z rodu Ju-liuszy”. W Polscewystępuje od XVIIIwieku, początkowojako imię literackie,z czasem się rozpow-

szechnia, obecnie jest bardzo popularne.Błogosławiona tego imienia to Julia

Billiart (1751- 1816). Pochodziła z Pikar-dii, gdzie jej rodzina miała trochę ziemi.W wieku lat 16 z powodu kłopotów ma-terialnych rodziny musiała pracować naroli. Została następnie sparaliżowanaw wieku 31 lat. Podczas pobytu w Beten-cour poznała ks. Varin, który zauważyłu niej zdolności katechetyczne. W1803 ro-ku zorganizowała w Amiens sierociniec.Ze współpracownicami złożyła ślub czys-tości i założyła wspólnotę Sióstr od Naj-świętszej Panny. W 1804 doznała cuduuzdrowienia. Wskutek nieporozumieniaz biskupem Amiens, musiała opuścić tomiasto i znalazła schronienie w Namur.W czasie życia doznawała łask mistycz-nych. Została beatyfikowana w 1906 roku.

23 XII Św. WiktoriaTo imię pochodzącez języka łacińskie-go, od wyrazu vi-ctoria „zwycięs-two” lub bogini Wi-ktorii, żeńskiegouosobienia zwycię-skiej siły Jowisza(Jupiter Victor).W Polsce poświad-

czone jest już w XIII wieku, występujejako Wiktoryja, ale popularność osiągnęłow XIX wieku i trwa ona do dziś.

O św. Wiktorii wiadomo tylko tyle, żepochodziła z Sabinum pod Rzymem, byładziewicą i poniosła męczeńską śmierć,być może w IV wieku. Miała odmówićswej ręki pewnemu Rzymianinowi, któryoskarżył ją jako chrześcijankę.

W Polsce jej relikwie znajdują sięw kolegiacie Matki Bożej Wniebowziętejw Łowiczu, gdzie przywiózł je arcybiskupgnieźnieński Henryk Firlej w 1625 roku,a otrzymał je od papieża Urbana VIII.

Oprac. AM

34

Bł. Karolina Kózka – obrończynigodności kobiecej

>>

także żeńska forma tego imienia - Andrze-ja. Wśród nazwisk związanych z tymimieniem wymienić można takie jak:Jędrzejewski, Andrzejewski, Jędrycho-wski, Jędrusik.Św. Andrzej to rybak z Betsaidy, mło-

dszy brat Piotra. Mieszkał razem z nimw Kafarnaum. Początkowo był uczniemśw. Jana Chrzciciela, potem Chrystusa.Był pełen entuzjazmu, energiczny. Zostałpowołany po cudownym połowie ryb. Na-leżał do grupy zaufanych uczniów Jezusa.Po Zmartwychwstaniu być może apostoło-wał w Bitynii (część Azji Mniejszej) ,w Scytii, Tracji, Grecji. Został ukrzyżowa-ny głową w dół. Według legendy krzyż tenmiał postać litery X, dlatego w tej postacinazywa się „ krzyżem św. Andrzeja”.

Kult św. Andrzeja jest żywy wśródchrześcijan na Wschodzie i Zachodzie. Ześw. Andrzejem związane są zakony: Córkiśw. Andrzeja, Siostry Opatrzności od św.Andrzeja (obydwa opiekują się chorymii ubogimi), a także Zakon św. Andrzeja.

Św. Andrzej patronował podróżnym,rybakom, rzeźnikom, rycerzom. W Polsceku jego czci wybudowano 121 kościołówi kaplic (na przykład kościół w Krakowieprzy ul. Grodzkiej). 60 nazw miejscowo-ści wywodzi się od tego imienia, a zwią-zane z nim przysłowia to: „Gdy św. An-drzej ze śniegiem bieży, sto dni śnieg napolu leży”, „Na świętego Andrzeja dzie-wkom z wróżby nadzieja”.

1 XII NataliaTo imię pocho-dzące od łaciń-skiego męskiegoimienia Natalis,które powstało odsłowa natalis„dzień urodzin”.W Polsce poświa-dczone od średnio-wiecza w formie

Natalija, zdrobnieniu Natka. Rozpo-wszechniło się jednak dopiero w XIXwieku i jest popularne do dziś - w 2000roku było najpopularniejszym imieniemżeńskim.Św. Natalia z Nikomedii należy do grupymęczenników, którzy śmierć ponieśli w IIIwieku, za czasów prześladowań cesarzaMaksymiana. Jako małżonka, będąc je-szcze na wolności, pocieszać miała swegomęża Hadriana, ale nie wiadomo, kiedyzostała uwięziona i poniosła śmierć.

W 1987 roku podczas swej trzeciejpielgrzymki do Polski Jan Paweł IIogłosił Karolinę Kózkę błogosławioną.Miało to miejsce w Tarnowie, podczasMszy św. odprawianej przy ołtarzuwzniesionym na fundamentach budo-wanego w tym czasie kościoła pod jejwezwaniem.

Rodzinna wieś Karoliny - Wał Rudależy w dolinie dolnego Dunajca na jegolewym brzegu w odległości 23 km napółnocny zachód od Tarnowa. Miejsco-wość ta stanowiła część starego traktuz Wołynia przez Mielec, Radomyśl, Dą-browę, Żabno, Borzęcin, Szczurową, lasyNiepołomickie do Krakowa. W latach1900 do 1902 r. zaborca austriacki utwier-dził ten trakt bitym gościńcem. W kolej-

35 >>

nym roku w Biskupicach Radłowskichwybudowano na Dunajcu most drewniany.Były to inwestycje strategiczne i po wybu-chu wojny okazały się potrzebne ustę-pującej pod naporem wojsk rosyjskich ar-mii austriackiej .

Rodzina Kózków mieszkała w przy-legającym do lasów przysiółku Śmietana -jednym z czterech miejscowości WałRuda. Do kościoła w sąsiedniej Zabawiemieli 3 km. Byli gospodarzami na ówcze-sne warunki dość zamożnymi. RodziceKaroliny byli ludźmi o silnych charak-terach. Oboje pochodzili ze stanu wło-ściańskiego. Ojciec Jan od 7 roku życia,kiedy umarł mu jego ojciec, był na służbieu swego wuja - brata matki, aż do uporuwytrwały w pracy i realizowaniu zamie-rzeń. Współczujący każdemu cierpieniu -chętnie i bezinteresownie spieszył zawszepotrzebującym. Odznaczał się poczuciemswojej godności i osobistego honoru orazodpowiedzialnością za podjęte zobowią-zania. Te walory, skłoniły ku niemu MarięBorzęcką, córkę najznakomitszej kmiecejrodziny w Wał Rudzie. Charakter zięciadocenili też jego teściowie, wyrażajączgodę na małżeństwo córki z biednymchłopem na służbie.

Janowi i Marii urodziło się jedenaścio-ro dzieci, z czego wychowali siedmioro.Musieli przy tym pokonać spore trudnościekonomiczne, gdyż byli na dorobku. Żylibardzo skromnie, oszczędzając na kon-sumpcji, by za uskładane oszczędnościkupować po kawałku gruntu. Po latachstan posiadania ich gospodarstwa wzrósłdo 6 ha. W ciągu lata wstawali codziennieo 4 rano, a w zimie o 5-tej . Wielka wzaje-mna miłość oraz obustronna głęboka i ży-wa religijność ułatwiały im wspólne dźwi-ganie ciężarów i pokonywanie trudności.Przeszli razem przez życie, a nawet zmarliw tym samym roku. Najpierw Jan,a w dwa miesiące po nim Maria - osiemdni po powrocie z pieszej pielgrzymki doCzęstochowy odbytej w intencji łaskidobrej śmierci.

Maria osobiście katechizowała każdeswoje dziecko starannie przygotowując jedo Pierwszej Komunii św. Rodzice wspól-nie z dziećmi klękali do odmawianego nagłos pacierza. W nim ofiarowywali Boże-mu Sercu siebie i zadania nadchodzącegodnia. Razem przystępowali do sakramen-tów. Potrafili wspólnie z dziećmi zorgani-zować zarówno dzień powszedni jak świą-teczny nadając im stały, uporządkowany

i niezmienny charakter. W niedzielę, zi-mową porą, matka często czytała na głoscałej rodzinie i przewodziła we wspólnychśpiewach. Potem przewodnictwo to zle-cała Karolinie. Tak zostało stworzone,nawet o tym nie wiedząc, coś, co się obe-cnie nazywa domowy kościół. W kościeledomowym Kózków, chętnie gromadzili sięsąsiedzi i krewni w świąteczne popołudnialub zimowe wieczory. Stworzono tam,ognisko kultury religijnej , silnie oddziały-wującej nie tylko na przysiółek Śmietana,ale i na wieś Wał Rudę, a nawet na całąparafię Zabawa.

Karolina, będąc czwartym z koleidzieckiem, urodziła się 2 sierpnia 1898 r.Nigdy nie chorowała, rozwijała się szybkotak fizycznie jak i duchowo. Wyróżniałasię pamięcią i łatwością zapamiętywania,zarówno na tle rodzeństwa jak i późniejw szkole. Stawiana za wzór nie lubiła wy-różnień. Co więcej , była zupełnie wolnaod najmniejszej nawet chęci awansu ży-ciowego. Nigdy nie wyjechała poza swojąwioskę pomimo zapraszania do Amerykiprzez starszą siostrę Annę, czy koleżankinalegające na wspólny wyjazd na ‘Saksy’do Niemiec. Pozostała w domu aby wspo-magać rodziców w gospodarstwie a także,według swych możliwości, ludzi potrze-bujących pomocy. Odwiedzała chorych,którym sprzątała lub czytała Posłańca Ser-ca Jezusowego. Nie wybierała się do kla-sztoru. Nie interesował jej też świat z jegouciechami. Miała zawsze przy sobie róża-niec, który w wolnych chwilach odmawia-ła, ale nie lubiła, gdy ktoś interesował sięjej pobożnością. Wyjaśniała nawet star-szym od siebie, pytana, trudniejsze zasadykatechizmu np. przed egzaminem do Sa-kramentu Bierzmowania. Chłopcy nieśmieli przy niej płocho żartować, chociażlubili ją i oglądali się za nią. Mieli przedKarolinką wielką nieśmiałość i poważa-nie. Nie chodziła na wiejskie zabawy.Mówiła, aby nigdy nikogo nie urazić, żenie ma czasu. Zawsze była naturalnaw sposobie bycia - była tym, kim była bezudawania. Po konsekracji kościoła w Za-bawie i utworzeniu tam parafii w 1913 r. -przedtem należeli do kościoła w Radłowie- uczestniczyła w organizacji życia para-fialnego. Ks. proboszcz Władysław Men-drala tak zeznał: ‘Karolina Kózka i jejwujek Franciszek Borzęcki, brat jej matkijako najgorliwsi apostołowie świeccy,ogromnie pomagali mi przy zorganizo-waniu życia parafialnego w nowo utwo-

rzonej parafii i w rozbudzeniu pobożnościszczególnie kultu Najświętszego Sakra-mentu przez Komunię św. wynagradzającąoraz kultu Bożego Serca’ .

W 1914 r. Małopolska stała się arenądziałań wojennych. Armia austriacka wy-cofała się w kierunku Krakowa pod na-porem postępujących od Przemyśla wojskcarskich. 1 8 listopada w Wał Rudziepojawili się - po sforsowaniu Dunajca -pierwsi żołnierze rosyjscy. Około godzinydziesiątej wtargnął do domu Kózkówcarski sołdat. Nie szukał żywności, bobrutalnie odmówił zaofiarowaną przezgospodarza gościnę - chleb i osełkę masła.Zaczął pytać o miejsce pobytu wojsknieprzyjaciela. Pytania były tylko pretek-stem, bo jedynym kierunkiem odwrotuwojsk austriackich mógł być Kraków,czyli zachód. Kierunek północny zagra-dzała, bowiem Wisła. Chcąc jeszcze bar-dziej sterroryzować obecnych, chwycił oj-ca za gardło i krzycząc domagał się wska-zania wrogich wojsk. Przerażeni ojciecz córką błagali o darowanie życia. Wtedyżołnierz zażądał, aby oboje udali się z nimdo oficera. Ojciec, ofiarując swoje usługibłagał, by Karolina została w domu przydzieciach, ale ten nawet nie chciał słu-chać.

Po wyjściu z domu Jan Kózkazaproponował żołnierzowi drogę przezwieś. Miał nadzieją, że może uda mu sięzwrócić uwagę sąsiadów i w jakiś sposóbuwolnić Karolinę. Przewidujący to żoł-nierz kategorycznie odrzucił propozycjęi jako kierunek wskazał pobliski las. Gdytam weszli Rosjanin przystawił ojcu bag-net do piersi i grożąc śmiercią kazał wra-cać do domu. Świadkami tego, co się po-tem stało byli dwaj kilkunastoletni miej-scowi chłopcy, którzy w lesie ukrywalikonie przed wojskiem. Widzieli jak żoł-nierz przemocą pędził przed sobą młodądziewczynę. Widzieli jak mu się mężnieopierała odpychając od siebie jego ręce,próbując uciec. Chłopcy pobiegli do wsipo pomoc. Po drodze spotkali będącegow szoku Jana Kózkę. Zdołał im jednakwyjaśnić kim była widziana w lesiedziewczyna.

Ani poszukiwania, ani skargi wniesio-ne do dowództwa wojsk nie dały rezul-tatu. Zwłoki, szukane daleko, znalezionoprzypadkowo na trzęsawisku na skrajulasu dopiero 4 grudnia. Od lewej stronyszyi aż do prawej piersi biegła głęboka ra-na zadana bagnetem. Palce jej ręki odcięte

ŚLADAMI OJCA PIO„Posługa w konfesjonale”

36 >>

wisiały tylko na skórze. Widoczniedziewczyna broniąc się chwyciła za ostrzea zbrodniarz wyrywał jej broń z ręki.Druga ręka poniżej łokcia była obdartaz ciała aż do kości, jakby w walce od ude-rzenia albo od upadku na coś ostrego.Stopy i nogi podrapane kolcami głogu i je-żyn a także podarta do kolan spódnicaświadczyły o próbie ucieczki przez krzakii chaszcze. Sekcja zwłok wskazała naśmierć z wykrwawienia wskutek przecię-cia arterii szyjnej .

Zastanawiając się głębiej nad śmierciąKaroliny, wielu zadawało sobie pytanieo jej kwalifikację. Czy był to wypadekjakich wiele podczas wojny czy też mę-czeństwo? Owoce zasiane jej krwią prze-sądziły o tym ostatnim. Było to głębokieprzekonanie Ludu Bożego świętości i mę-czeństwie Karoliny Kózkówny - męczeń-stwie w obronie cnoty niewinności. Prze-rodziło się to w kult prywatny, bo od dniapogrzebu jej grób był licznie nawiedzanyi zaczęto się modlić za jej przyczyną. Kultjest żywy do dzisiaj . Wspólnota Cenacoloz Poręby Radlnej między Tarnowem a Tu-chowem pomagająca uzależnionej mło-dzieży zerwać z nałogami ma do Karolinyszczególne nabożeństwo. Dołączają sięoni co roku do Grupy 21 Pieszej Piel-grzymki Tarnowskiej obejmującej terenZabawy dając świadectwo o otrzymanychwe wspólnocie łaskach.

Jan Paweł II powiedział podczas mszybeatyfikacyjnej : ’I to za naszych czasów(… ) ognisty język Ducha Prawdy, Para-kleta, zatrzymał się nad postacią prostejwiejskiej dziewczyny: "Bóg wybrał właś-nie to, (. . . ) co niemocne, aby mocnych po-niżyć, aby zawstydzić mędrców" (por. 1Kor 1, 27). Czyż święci są po to, ażebyzawstydzać? Tak. Mogą być i po to. Cza-sem konieczny jest taki zbawczy wstyd,ażeby zobaczyć człowieka w całej praw-dzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć na no-wo właściwą hierarchię wartości. Po-trzebny jest nam wszystkim, starym i mło-dym. Chociaż ta młodziutka córka Koś-cioła tarnowskiego, którą od dzisiaj bę-dziemy zwać błogosławioną, swoim ży-ciem i śmiercią mówi przede wszystkim domłodych. Do chłopców i dziewcząt. Domężczyzn i kobiet. Mówi o wielkiej godno-ści kobiety: o godności ludzkiej osoby.O godności ciała, które wprawdzie na tymświecie podlega śmierci, jest zniszczalne,jak i jej młode ciało uległo śmierci zestrony zabójcy, ale nosi w sobie to ludzkie

ciało zapis nieśmiertelności, jaką człowiekma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym,osiągnąć przez Chrystusa. Tak więc święcisą po to, ażeby świadczyć o wielkiej god-ności człowieka. Świadczyć o Chrystusieukrzyżowanym i zmartwychwstałym "dlanas i dla naszego zbawienia", to znaczyrównocześnie świadczyć o tej godności,jaką człowiek ma wobec Boga. Świadczyćo tym powołaniu, jakie człowiek maw Chrystusie. Karolina Kózkówna byłaświadoma tej godności. Świadoma tegopowołania. Żyła z tą świadomością i doj-

rzewała w niej. Z tą świadomością oddaławreszcie swoje młode życie, kiedy trzebabyło je oddać, aby obronić swą kobiecągodność. ’

DW

Wykorzystano: ks. Jan Białobok: Służeb-nica Boża Karolina Kózka - Polscy święcit.9; ATK 1986

Sekret jego spowiedzi i nawróceń byłprosty. Od penitentów wymagał prze-strzegania prawa Bożego i prawdziwegożalu, bo tylko szczery żal połączonyz modlitwą i udziałem we mszy św., od-nosi zwycięstwo nad ponownym upad-kiem w grzechy. Na tym polegał feno-men spowiedzi Ojca Pio, że gdy nawetnie udzielił komuś rozgrzeszenia, to teni tak do niego wracał, bo wiedział, żeten wyjątkowy konfesjonał jest Trybu-nałem Miłosierdzia i Sprawiedliwości.

5 sierpnia 1918 roku w czasie posługiOjca Pio w konfesjonale, pojawił się jakiśnadziemski posłaniec. W ręce trzymał cośna kształt ostrej włóczni, z której grotuwydobywały się płomienie. Cios, któryzadano Ojcu Pio spowodował ogromnyból kapucyna. Czuł, że umiera.

Cierpienie wywołane przez ów ogień,który go palił od wewnątrz okazało się

cudowne w skutkach, bo Ojciec Pio oczy-szczony i umocniony duchowo mógłdźwigać ciężar ludzkich grzechów wyczu-walnych w konfesjonale. Lecząc ich du-cha, jednocześnie leczył ich ciało.

Ojciec Pio był bardzo systematycznyi uporządkowany. Jego dzień zaczynał sięo godzinie 2:30 nad ranem. Już od wcze-snych godzin porannych udawał się dokonfesjonału, który oblegały tłumy przy-jeżdżające z różnych stron świata. Spo-wiadał po kilkanaście godzin dziennie.Każdemu chciał przyjść z pomocą, bokochał ludzi. Cechowała go miłość doczłowieka potrzebującego. To nie znaczy,że był pobłażliwy, bo karcił kłamstwoi brak żalu za grzechy. Stąd też wiele razynie udzielił rozgrzeszenia, aby spowiedźpenitenta była początkiem prawdziwegonawrócenia. W posłudze spowiadania Oj-ciec Pio był nauczycielem, lekarzem i oj-cem, świadomym swej odpowiedzialnościprzed Bogiem i penitentami. Tak wysokiewymagania stawiał nie tylko sobie same-mu, ale z ojcowską troskliwością przypo-minał je wszystkim kapłanom, którychznał.

W trybunale Bożej sprawiedliwościOjciec Pio nie był sędzią sprawiedliwym,dlatego było to dla niego przyczyną wieluprzykrości, zwłaszcza gdy penitentamibyli ludzie z wyższej hierarchii. Częstouświadamiał im, że grzech nie jest tylkoprzekroczeniem przykazań, lecz jest zdra-dą miłości Pana. Często te wyrzuty sta-wiał sobie samemu, bo choć oddał Jezuso-wi całe swoje życie i swoje cierpienia,uznawał to za zbyt małe wynagrodzenie

wzniosłe i piękne trwała krótko.22 kwietnia 1925 roku do wcześniej-

szych zakazów dołączyła jeszcze kolejnarestrykcyjna decyzja dotycząca zakazu po-sługi w konfesjonale Ojcu Pio, którą od-wołano dopiero 12 maja 1934 roku.Spowiedź u Ojca Pio przeszła już dolegendy. Sakrament pojednania był dlaniego przedłużeniem ofiary składanej naołtarzu, bo rozdawał w nim MiłosierdzieBoże wyproszone u Pana podczas mszyśw. Ojciec Pio miał dar prześwietlanialudzkiej duszy i stosował często radykalnemetody wobec spowiadających się u nie-go.

W niektórych przypadkach ostro tra-ktował penitenta mówiąc mu: „Gdybyś tywiedział, ile krwi mnie to kosztuje”. Tachirurgia dusz dawała znakomite wyniki.Przez tak ostre cięcia dusza odzyskiwałanaprawdę swoją pierwotną czystość. 7stycznia 1950 roku z powodu napływają-cych tłumów do spowiedzi u Ojca Piomusiała nastąpić rejestracja penitentów dlazachowania porządku. Przez tyle latw cierpieniu jego konfesjonału penitenci

mieli wrażenie, że spotykają się z najwyż-szym kapłanem, tym z Kalwarii i DobrymPasterzem. Przez dar złożony za grzesz-ników samemu Panu Bogu upraszał daro-wanie wini miłosierdzie.

Nigdy nie głosił homilii, nawetw niedzielę. Sam był żywym kazaniemi katechezą. Wiedział w jaki sposób prze-kazywać w tajemnicy konfesjonału SłowoBoże, które inni głoszą od ołtarza. Znałgrzeszników i ich grzechy, często ukrytew archiwach ludzkich sumień.

Janina Rogowska

37 >>

miłości Chrystusa. Pod pozorem suro-wości Ojca Pio kryła się miłość do pe-nitenta i troska o jego zbawienie, dlategogdy nawet nie udzielił komuś rozgrzesze-nia, to modlił się za tą osobę i ofiarowy-wał za nią samego siebie. Cytując Ewan-gelię św. Jana, Ojciec Pio wyjaśniał, żewiara faryzeuszy nie polegała na okazy-waniu niechęciu w zbliżaniu się do praw-dy, lecz na hołdowaniu hipokryzji i życiuw kłamstwie.”To nie ja spowiadam leczprzeze mnie spowiada Chrystus-Kapłan” –mówił nasz święty. Męczennik konfesjo-nału skłonny był wytoczyć też całą krewz siebie w walce o dusze zagubione, aby jewyciągnąć z pokładów zła. Jako chary-zmatyczny spowiednik był cierpliwym na-rzędziem Bożego przebaczenia przezponad pół wieku. Począwszy od 1921roku, konfesjonał dla Ojca Pio stał sięwięzieniem i kazalnicą, był jego męczeń-stwem i jego misją. Pozbawiony wolności,w całkowitej niemocy, Ojciec Pio wytrwa-le spowiadał wciąż rosnącą liczbę peni-tentów. Tak wielu z nich wracało do Niegopo latach. Mimo, że swoją surowością tenniezwykły spowiednik przypominał sę-dziego – łagodnością był jak najlepszyojciec. Czynił z tego sakramentu prawdzi-we święto światła i łaski.

Po skończonej mszy św. Ojciec Pioodpoczywał zaledwie kilka minut i udawałsię do konfesjonału. Po wyjściu z konfe-sjonału natrafiał na tłumy oczekującychgo osób. Byli tam również ciekawscy, alei tacy, którzy liczyli na poradę, od którejuzależniali swoje dalsze życie. Wyczer-pany całodzienną spowiedzią oblegają-cych go osób, ten niezmordowany Bożysługa z trudem udawał się na krótki przy-musowy odpoczynek i bardzo skromnyobiad. Zaraz po posiłku wracał z powro-tem do kościoła, aby o godzinie 14:30znowu służyć tym, którzy w sakramenciepokuty widzieli ratunek dla swojej duszy.Dopiero po nabożeństwie wieczornymmógł na chwilę odpocząć w gronie swoichprzyjaciół i mimo zmęczenia obdarzał ichhumorem. Czasami to inni sprawiali muradość swoimi występami, np. aktor CarloCamparinii słynny tenor Beniamino Gigli.

Później w jednym z listów światowejsławy tenor napisze do Ojca Pio: „Nawetw największych teatrach świata lub przednajznakomitszymi osobistościami, nigdynie przeżywałem tak silnych doznań, jakwtedy w ogrodzie klasztoru San GiovanniRotondo.” Niestety radość z tego co

NAJŚWIĘTSZE SERCE JEZUSAPOŚWIĘCAMY CI ...

Litania jest jedną z wielu praktyk po-bożnych ku czci Bożego Serca. Wartowięc przypomnieć sobie, w jaki sposóbona powstała i jakie są główne jej myśli,by jeszcze pobożniej ją odmawiać.Dzięki niej można kontemplować miłośćSerca Pana Jezusa i niepojęte „bogac-twa Chrystusa” oraz „odwieczny planzbawienia” ukazany nam przez tę lita-nijną modlitwę.

Jan Paweł II w czasie audiencji ge-neralnej 20 czerwca 1979 r., mówiąc o Se-rcu Jezusa, cichym i pokornym, powie-dział: „Piękna litania do Serca Jezusowe-go składa się z wielu takich wyrazów –więcej, okrzyków podziwu dla bogactwChrystusowego Serca”. Znane są jego wy-powiedzi o pięknie tej litanii oraz rozwa-żania nad jej treścią, wygłaszane podczasaudiencji generalnych czy przed modlitwąAnioł Pański. Wystarczy przytoczyć wy- powiedź z 2 lipca 1989 r.: „Dziś pragnę

Litania do Serca Jezusowego

38

-podjąć wspólne medytacje poświęconebogactwu tego Boskiego Serca, kontynu-ując rozpoczęte wcześniej rozważania,w których przedmiotem jest litania temuSercu poświęcona”. Ojciec święty uważa,że przez cały miesiąc czerwiec Kościółstawia przed nami tajemnice Serca Boże-go. Wypowiedziane są one w sposób te-ologiczny i liturgiczny w litanii, którąw tym miesiącu odmawiamy lub śpiewa-my i przy tym je rozważamy. „Przez całyczerwiec trwa to pobożne skupienie,a szczytem jego jest uroczystość BożegoSerca” – uczy nas Jan Paweł II. Odwołujesię także do osobistych doświadczeń i po-bożności, gdy mówi: „liturgia Kościołaskupia się ze szczególną czcią i miłościąprzy tajemnicy Chrystusowego Serca. Pra-gnę (. . . ) skierować wzrok naszych sercw stronę tajemnicy Tego Serca. Przema-wiała ona do mnie od młodych lat. Co ro-ku do niej powracam w rytmie liturgi-cznym czasu Kościoła. Wiadomo, że mie-siąc czerwiec jest szczególnie poświęconyBoskiemu Sercu Jezusa. Wyrażamy Munaszą miłość i cześć poprzez litanię, któraprzemawia szczególną głębię swych teo-logicznych treści w poszczególnych wez-waniach”.

Wszyscy wierni, a zwłaszcza czcicieleSerca Jezusowego, pragną w tegorocznymmiesiącu czerwcu wyrazić na nowo miłośći cześć Sercu Bożemu, poprzez litanię dotego Serca, odmawianą lub śpiewanąw naszych kościołach lub odmawianą pry-watnie. Miesiąc czerwiec poświęcony jestszczególniejszej czci Serca Jezusowegoi związany jest nabożeństwami czerwco-wymi. Papieże Pius IX i Leon XIII, abyczerwcowi nadać charakter miesiąca SercaJezusowego, przywiązali liczne odpustydo modlitw ku czci Najświętszego Sercaodmawianych w czerwcu oraz do nabo-żeństw urządzanych w kościołach. Możnawraz ze św. Pawłem Apostołem ogarnąćludzkim umysłem „czym jest szerokość,długość, wysokość i głębokość i poznaćmiłość Chrystusa, przewyższającą wszelkąwiedzę”/ por. Ef 3, 1 4 – 19/.

Aby litanie do Serca Jezusowego do-brze zrozumieć, należy przenieść się dośrodowiska, gdzie powstała i została roz-powszechniona. A powstała ona we Fran-cj i i tam została po raz pierwszy publi-cznie odmówiona.

A oto krótka historia jej powstania.W 1720 roku Marsylię nawiedziła strasznaepidemia cholery. Biskup tego miasta,

oprócz pomocy charytatywnej , z jaką spie-szył doświadczonym zarazą, starł się takżepomóc duchowo swoim wiernym poprzezspecjalne modlitwy błagalne o pokutę.Szczególnym dekretem zarządził uroczys-te poświęcenie swej diecezji Sercu Jezusai wieczysty obchód święta ku Jego czci.Akt poświęcenia odmówiono 1 listopada1720 roku w czasie uroczystej ceremoniiprzebłagalnej . Od tej chwili epidemiapoczęła szybko ustępować. Biskup zarzą-dził też dodatkowe procesje pokutne i na-kazał w 1721 roku odprawianie uroczystejnowenny do Najświętszego Serca Jezuso-wego. Odmawiano ten akt codzienniei wzywano ratunku u Pana Jezusa poprzezwieczystą adorację i litanię, która zostałaogłoszona wcześniej drukiem w 1718roku. Autorką i przekazicielką tej litaniibyła s. Anna Magdalena Remusat. Po usta-niu zarazy Marsylczycy odmawiali nadalte litanię z wdzięcznością za ocalenia.Zanim dekret rzymskiej Kongregacji dospraw Kultu Bożego, wydany dopierow 1899 roku, rozciągnął ją na cały Koś-ciół, prawie przez około 150 lat była onaodmawiana w diecezji: Marsylia, Autuni Annecy. Również odmawiano ją w klasz-torach wizytek i jezuitów.

Litania do Serca Jezusowego składasię obecnie z 33 wezwań na cześć 33 latziemskiego życia Jezusa Chrystusa. Sio-stra Anna Magdalena ułożyła litanie z 27wezwań, w tym 12 zaczerpnęła od o. JanaCroiset SJ, który już w 1691 roku w tensposób czcił Serca Pana Jezusa i dał jejpoczątek, 6 zaś dodała rzymska Kongrega-cja przy ostatecznym zatwierdzeniu tejlitanii.

Układ wezwań litanii do Bożego Ser-ca jest logicznie zestawiony. Można w nimwyróżnić 3 grupy wezwań:-Pierwsza grupa dotyczy stosunku Jezusado Ojca i Ducha Świętego. Ukazane jestSerce Jezusa w relacj i do całej TrójcyPrzenajświętszej ( 1 – 7).-Druga dotyczy przymiotów Serca Jezuso-wego ( 8 – 16 ).-Trzecia grupa kładzie akcent na stosunekBożego Serca do ludzi ( 1 7 – 33 ).

Wezwania litanii mają głębokie od-niesienie do Pisma świętego. Większośćz nich jest prawie dosłownym cytowaniemBiblii, a inne biorą z niej natchnienie.Każde wezwanie jest poprzedzone zwro-tem „Serce Jezusa”. Wypowiadając te dwasłowa mamy na myśli samego Chrystusa,który kocha nas swoim Sercem. Jan Paweł

II w swoim pierwszym przemówieniupoświęconym Sercu Jezusa w 1979 r. uka-zał nam głębię znaczenia tego określenia.Powiedział: „Serce nie jest jedynieorganem warunkującym życie człowieka.Serce stanowi symbol. Mówi ono o całymwewnętrznym życiu osoby”. W wielu na-stępnych wystąpieniach powracał do tejmyśli: „Serce jako centralny organ ludz-kiego organizmu Chrystusa jest równo-cześnie prawdziwym symbolem Jego we-wnętrznego życia: Jego myśli, Jego u-czuć”/ 1982 r./. „Kiedy mówimy: Serce JezusaChrystusa – zwracamy się przez wiarę docałej chrystologicznej tajemnicy: tajemni-cy Boga-Człowieka. Serce Jezusa Chrys-tusa stanowi wielkie i nieustanne wołanie,jakie Bóg kieruje do ludzkości, do każde-go ludzkiego serca” /1984 r./.

Czciciele Serca Jezusowego, odma-wiając te litanię, mają zawsze przedoczami głęboką treść teologiczną, którąona zawiera. Do każdego wezwania doda-jemy błagalne: „zmiłuj się nad nami”, bę-dące wołaniem o miłosierdzie i potrzebnełaski, tak dla poszczególnych osób, jaki całego Kościoła. Dzisiaj niekiedy w nie-których wspólnotach, zamiast „zmiłuj sięnad nami” powtarzanych po poszczegól-nych wezwaniach, powtarza się słowa:„naucz nas kochać”. Można niekiedy uży-wać tego nowego wezwania. Wydaje się,że ono pozwoli nam jeszcze głębiej prze-żywać litanię do Bożego Serca. Będzie teżuczyć takiej miłości, jakiej wzorem jestSerce Jezusa.

Modlitwa końcowa po litanii swojątreścią odpowiada okolicznościom histo-rycznym, w jakich została pierwszy razpublicznie odmówiona. Mieszkańcy Mar-sylii, dotknięci zarazą, błagają, by Bóg dałsię przebłagać przez hołdy i zadość-uczynienia składane w imię Serca Jezu-sowego.

Kościół, rozciągając tę modlitwę nacały świat i na wszystkie czasy, przypo-mina, że grzechy ludzi są przyczyną klęskduchowych, które niekiedy są gorsze odchorób ciała. Dlatego ciągle potrzebnejest wołanie o miłosierdzie dla światacałego. Dlatego ciągle jest potrzebna jestmodlitwa wynagradzająca. Grzech bo-wiem przeciwstawia się miłości Boga donas i odwraca od Niego ludzkie serca.„Grzech jest wielkim złem w całym swoimwielorakim wymiarze, poczynając od pier-worodnego, poprzez wszystkie grzechy

>>

ZIEMIA ŚWIĘTA I BŁOGOSŁAWIONA

39

osobiste każdego człowieka, poprzez grze-chy społeczne, grzechy, które obciążajądzieje całej ludzkości” – mówił Ojciec św.w Elblągu w 1999 r. Stamtąd też zwróciłsię z apelem: „Wynagradzajmy SercuBożemu za grzechy popełnione przez nasi naszych bliźnich. Wynagradzajmy za od-rzucenie dobroci i miłości Boga”.

W każdy I piątek miesiąca i uroczy-stość Najświętszego Serca Jezusowego politanii odmawiany jest akt poświęceniacałego rodzaju ludzkiego Bożemu Sercu.Jest to modlitwa papieża Leona XIII,poprzez którą poświęcił on całą ludzkośćJezusowi Chrystusowi w nadchodzącymXX wieku. Natomiast w czasie nabożeń-stw czerwcowych, po odmówionej lubśpiewanej litanii dodajemy jeszcze anty-fonę: „Do Serca Twojego uciekamy się,Jezu, boski Zbawicielu. Naszymi grzecha-mi racz się nie zrażać, o dobry Jezu, ale odwszelkich złych przygód racz nas zacho-wać, Boże łaskawy i najlitościwszy.O Jezu, o Jezu, o dobry Jezu ! Zbawicielusłodki, Pośredniku boski, jedyna ucieczkonasza. W Sercu swoim racz nas obmyć, doSerca swojego racz nas przytulić, w swymSercu na wieki racz nas zachować”.Zachętą do pobożnego odmawiania litaniiniech będą jeszcze raz słowa OjcaŚwiętego Jana Pawła II: „Jest to wspania-ła modlitwa w całości skupiona na taje-mnicy wewnętrznej Chrystusa: Boga-Czło-wieka. Litania do Serca Pana Jezusa czer-pie obficie ze źródeł biblijnych, a miano-wicie odzwierciedla najgłębsze doświad-czenia ludzkich serc. Jest to modlitwauwielbienia i autentycznego dialogu. Mo-dlitwa ta – odmawiana i rozważana – stajesię prawdziwą szkołą człowieka we-wnętrznego: szkołą chrześcijanina. Rów-nocześnie stajemy się wrażliwi na potrze-bę zadośćuczynienia. Chrystus otwiera kunam swe Serce, abyśmy w Jego zadość-uczynieniu zjednoczyli się z Nim dlazbawienia świata”.

„Błogi czas nam teraz świeci, o Jezukochany, Miesiąc czerwiec, co miesiącemSerca twego zwany.. .” – tak śpiewamyw jednej pieśni ku czci Serca Jezusowego.Oby rzeczywiście takim błogosławionymmiesiącem był dla czcicieli Serca Bożegotegoroczny czerwiec, w którym w sposóbszczególny staramy się oddawać cześći uwielbienie Najświętszemu Sercu Jezu-sa, w którym ojcowska miłość Bogaobjawiła się w sposób najdoskonalszy.W Elblągu w 1999 r. Ojciec święty mówił

o nas: „Cieszę się, że ta pobożna praktyka,aby codziennie w miesiącu czerwcu odma-wiać albo śpiewać Litanię do Najświę-tszego Serca Pana Jezusa, jest w Polscetaka żywa i ciągle podtrzymywana”. Obyrzeczywiście tak było. Oby Boże Sercewszędzie było znane i kochane. Oby nadal

było kochane na naszej polskiej ziemi,w polskich parafiach i rodzinach.

Ks. JózefGaweł SCJ

Są takie miejsca gdzie cały rok śpiewa siękolędy.Kult Bożego Dzieciątka Jezus w Jodłowej.Boskie Dzieciątko Jezus błogosław nam.

Nie ma w parafii mojej domu,w którym by nie czczono tej Najświę-tszej Dzieciny. Ludzie modlili się i mo-dlą przed figurką Dzieciątka Jezus [...] ,a nikt stąd w drogę, a szczególnie doAmeryki się nie puści, żeby nie wziąć zesobą takiej kapliczki i koronki – jakieim w swoim czasie pokazałem“. Wierniw domach wieszali na ścianach obrazyBożej Dzieciny, a w książeczkach mielimałe obrazki. W modlitwach prosilio różne łaski, a szczególnie o poczęciedziecka, a także o cudowne uleczeniewłasnych dzieci z różnych chorób.

Wiosną 1899 roku na plebani jodło-wskiej gościł ksiądz kanclerz Józef Wieja-wski, kolega księdza proboszcza IgnacegoZięby z lat seminaryjnych. Przy spotkaniuokazało się, że gość miał przy sobie małą,okrągłą, metalową kapliczkę, w którejznajdowała się za szkłem figurka Dziecią-tka Jezus – kopia cudownej figurki czczo-nej w Pradze czeskiej . Gospodarz nieśmia-ło wyraził pragnienie posiadania takiejfigurki. Za pośrednictwem księdza Wieja-wskiego uzyskał ją od przemyskich kar-melitanek bosych. Z radością kapliczkępokazał swoim wiernym i polecił im nabo-żeństwo do Dzieciątka Jezus. Po rokusprowadził z Przemyśla większą figurkę,którą 15 lipca 1900 roku wystawił do pu-blicznej czci w kapliczce – szafce, umie-szczonej w bocznym ołtarzu w kościeleparafialnym.

Parafianie jodłowscy tak polubili na-bożeństwo ku czci Bożej Dzieciny, że pro-boszcz w założonej 22 sierpnia 1904 roku

księdze „Łaski Dzieciątka Jezus w Jodło-wej”, zapisał: „Nie ma w parafii mojej do-mu, w którym by nie czczono tej Najświę-tszej Dzieciny. Ludzie modlili się i modląprzed figurką Dzieciątka Jezus [. . . ], a niktstąd w drogę, a szczególnie do Ameryki sięnie puści, żeby nie wziąć ze sobą takiejkapliczki i koronki – jakie im w swoimczasie pokazałem“. Wierni w domach wie-szali na ścianach obrazy Bożej Dzieciny,a w książeczkach mieli małe obrazki.W modlitwach prosili o różne łaski,a szczególnie o poczęcie dziecka, a takżeo cudowne uleczenie własnych dzieciz różnych chorób. Ksiądz Ignacy za swo-jego proboszczowania zapisał 72 szcze-gólne łaski. Dnia 3 lipca 1908 roku, Ks.Bp Karol Józef Fiszer dokonał poświę-cenia i koronacji Dzieciątka. Na głowęDzieciątka włożył koronę wysadzoną 14rubinami, 5 szmaragdami, 5 szafiramii brylantem w krzyżu. Ks. dziekan JanStarzak był również wielkim czcicielemDzieciątka Jezus. Już za czasów jego pro-boszczowania (1920-1955) odmawianoDrogę Betlejemską. Ks. Dziekan JanMleczko (1955-1990) zapisał blisko 200otrzymanych łask. Był bardzo gorliwymczcicielem Dzieciątka Jezus. W wigilię 24grudnia 1971 roku biskup Jerzy Ablewiczprzeniósł cudowną figurkę do ołtarzagłównego w kościele św. Stanisława BpM.Potem napisał: „Oby Dziecię Boże swojąrączką w Sanktuarium Jodłowskim bu-rzyło nieustannie mur z grzechu oddzie-lający nas od Boga i między sobą“(30.1 2.1 977). Ks. proboszcz dr StanisławUrbański w ciągu swego 5-letniego pro-boszczowania upiększał liturgię okresuBożego Narodzenia przez rekolekcje i wy-kłady sławnych biblistów (np. ks. prof. drhab. Stanisław Grzybek) Ks. proboszczmgr Franciszek Cieśla (1995-2009) wybu-

>>

Sanktuarium Dzieciątka Jezus w Jodłowej

40

dował nowe Sanktuarium Dzieciątka Je-zus, do którego przybywają liczni piel-grzymi.

Modlą się tutaj szczególnie 25 dnia każ-dego miesiąca. Przed cudownym Dziecią-tkiem Jezus w Jodłowej modliły się ty-siące ludzi, wśród nich biskupi. Tu modliłsię też arcybiskup Wiednia, ks. kardynałdr Christoph Schönborn.

Nowym proboszczem i kustoszemSanktuarium Dzieciątka Jezus zostałw dniu 14 sierpnia 2009 ks. mgr lic. Ze-non Tomasiak. Ku większej czci Dziecią-tka Jezus przywrócił 8-dniowy Wielki Od-pust na Boże Narodzenie.Dzieciątko Jezus w zabytkowym kościelep.w. Św. Stanisława BpM

Przeprowadzenie cudownej figurki Dzie-ciątka Jezus z zabytkowego kościoła pw.Św.Stanisława BpM do SanktuariumDzieciątka Jezus nastąpiło 8 lipca 2008roku.Ks. bp Wiktor Skworc eryguje dekretemz dnia 25 grudnia 2008 (L.dz.OH.I-5/62/08) w kościele parafialnym p.w. Dzie-ciątka Jezus w Jodłowej

SANKTUARIUM DZIECIĄTKA JEZUSPrzywileje:Sanktuarium to, jako szczególne miejscekultu i uzyskiwania Bożych łask, cieszysię przywilejem uzyskiwania odpustu zu-pełnego przez wiernych, którzy w na-stępujących przypadkach nawiedzą toświęte miejsce i odmówią pobożnie Ojczenasz i Wierze w Boga;

- w uroczystość tytułu;- raz w roku,- w dzień wybrany przez wiernego,- ilekroć biorą udział w pielgrzymkachorganizowanych grupowo

Informacje o Parafii:Jodłowa Dolna – Sanktuarium DzieciątkaJezus39 - 225 Jodłowa 56,e-mail: jodlowa@diecezja. tarnow.pl,tel. 1 4/6726-008Ks. proboszcz mgr lic Zenon Tomasiak,e-mail: [email protected]. mgr Piotr WawrzyniakKs. mgr Grzegorz OrkiszMsze święte:Dni powszednie: 6.30 i 1 8.00 (17.00 -

czas zimowy);Niedziele: 7.00, 9.00, 11 .00, 1 6.00,Dębowa 10.00, Wisowa 8.30Nabożeństwa:Wtorek (rano) Nowenna do św. AntoniegoŚroda (wieczór) Nowenna do Matki BożejNieustającej PomocyCzwartek (wieczór) Nowenna do Dziecią-tka JezusPiątek (rano i wieczór) KORONKA do

Miłosierdzia BożegoSobota (od wiosny do jesieni) 1 8.00 lub17.00 w zabytkowym Kościele.Każdego 25 dnia miesiąca uroczystenabożeństwo ku czci Dzieciątka Jezus(1 8.00/17.00), 1 6.00 w niedziele

Modlitwa do Dzieciątka Jezus OjcaŚwiętego Benedykta XVI

„Panie Jezu, widzimy Cię tu jako Dziecięi wierzymy, że jesteś Synem Bożym, którystał się człowiekiem za sprawą DuchaŚwiętego w łonie Dziewicy Maryi.Podobnie jak w Betlejem, także i my wrazz Maryją, Józefem, aniołami i pasterzamioddajemy Ci pokłon i uznajemy Cię zanaszego jedynego Zbawiciela. Stałeś sięubogim, aby nas swoim ubóstwemubogacić. Daj nam, byśmy nigdy niezapominali o ubogich i cierpiących. Czu-waj nad naszymi rodzinami. Błogosławwszystkie dzieci świata i spraw, by wśródnas królowała zawsze miłość, którą namprzyniosłeś i która czyni życie bardziejszczęśliwym. Spraw Jezu, by wszyscyuznali prawdę Twego Narodzenia i abywszyscy poznali, że przyszedłeś przynieśćcałej rodzinie ludzkiej światło, radośći pokój. Ty jesteś Bogiem, który żyje i kró-luje na wieki wieków. Amen”.

Opracował: ks. dr Julian Kapłon,39-225 Jodłowa, 39b, tel. 516455508

Składniki:- 40 dag mąki- 20 dag margaryny- 4 żółtka- 3 łyżki śmietany- 10 dag cukru pudru- ½ łyżeczki proszku do pieczenia- ½ łyżeczki sody, powidło

beza:- 8 białek- 40dag cukru- 20dag zsiekanych orzechów

Wykonanie:Mąkę, cukier puder zsiekać z margarynąna stolnicy. Dodać żółtka, śmietanę, pro-szek do pieczenia i sodę. Ciasto zarobići schłodzić. Białka ubić, utrwalić cukremi dodać orzechy.Ciasto podzielić na dwie części. Obie czę-

ści rozwałkować i wyłożyć na dwie takiesame blaszki.Oba ciasta posmarować powidłem i wyło-żyć bezę. Piec w temperaturze 180°Cprzez 45 min.

Masa budyniowa:- ½ litry mleka- 7 dag cukru- 1 cukier waniliowy- 2 łyżki mąki pszennej- 2 łyżki mąki ziemniaczanej- 2 żółtka- 2 kostki masła- 1 czekolada gorzka

WykonanieOdlać od mleka ½ szklanki. Pozostałączęść mleka zagotować z cukrem i cu-krem waniliowym. W pozostałym mlekurozprowadzić mąkę pszenną i ziemnia-

czaną oraz żółtka. Na gotujące się mlekowlać sporządzoną zawiesinę i zagotować.Wystudzić. Rozetrzeć masło i dodawaćzimny budyń.Placki przełożyć masą budyniową.

SMACZNEGO !!!

Opracowała: Barbara Jurczyk

PRZEZ ŻOŁĄDEK DO SERCA

41

Ciasto ciemne:- 8 jajek- 10 łyżek cukru- 10 łyżek mąki krupczatki- 2 łyżki kakao- 1 łyżeczka proszku do pieczenia

Wykonanie:Oddzielić żółtka od białek, białka ubić,utrwalić cukrem. Dodać żółtka, lekko wy-mieszać. Dodać mąkę, kakao i proszek dopieczenia. Lekko wymieszać. Wylać nablaszkę wyłożoną natłuszczonym papie-rem. Piec w temperaturze 180°C przez 35minut. Po wystygnięciu przekroić na pół.Ciasto orzechowe:- 4 jajka

- 12 dag cukru- 1 5 dag zsiekanych orzechów- 2 łyżki mąki- 1 łyżeczka proszku do pieczenia

Wykonanie:Oddzielić żółtka od białek, białka ubići utrwalić cukrem. Dodać żółtka, orzechy,mąkę i proszek do pieczenia. Delikatniewymieszać i wylać na blaszkę. Piecw temperaturze 180°C przez 30 minut.

Kulki kokosowe:- 20 dag kokosu- 2 łyżki mąki ziemniaczanej- 1 ¼ szklanki mleka- ½ szklanki cukru

Wykonanie:Mleko zagotować z cukrem. Kokos wy-mieszać z mąką i wsypać na gotujące sięmleko, zagotować. Po wystudzeniu for-mować kulki wielkości orzecha włoskie-go.

Masa budyniowa:- ½ litry mleka- 7 dag cukru

- 1 cukier waniliowy- 2 łyżki mąki pszennej- 2 łyżki mąki ziemniaczanej- 2 żółtka- 2 kostki masła- 1 czekolada gorzka

Wykonanie:Odlać od mleka ½ szklanki. Pozostałączęść mleka zagotować z cukrem i cu-krem waniliowym. W pozostałym mlekurozprowadzić mąkę pszenną i ziemniacza-ną oraz żółtka. Na gotujące się mlekowlać sporządzoną zawiesinę i zagotować.Wystudzić. Rozetrzeć masło i dodawaćzimny budyń. Na końcu dodać roztopio-ną, zimną czekoladę.

Kolejność przekładania placka:1 . ciemnego blatu2. masa3.kulki kokosowe4.blat orzechowy5.masa6.ciemny blat7.polewa

SMACZNEGO !!!

Krajanka z kulkami kokosowymi

Pychotka

42

PORZĄDEK KOLĘDY 201 0/2011

27 grudzień - poniedziałek – godz. 900

1 .ul. Marusarz 4 - 33 i ul. Potok2.ul. Marusarz 34 - 70 i ul. Spadowa i Bystra3.ul. Marusarz 72 - 984.ul. Marusarz 100 do końca, ul. Hanausek5.ul. Lwowska 221 – 112 /domy jedn./ od końca, ul. Szara

28 grudzień - wtorek – godz. 900

1 .ul. Orkana 11 - 43, ul. Wiadukt i Mrozówka2.ul. Orkana 44 - 90, ul. Czarnowiejska, Dmowskiego

i Gromadzka3.ul. Orkana 92 do końca, ul. Źródlana4.ul. Środkowa - (od końca)5.ul. Piesza, Gospodarcza, Zielona, Orzeszkowej , M. Dą-

browskiej , Olszynowa, oraz ul. Wolańska (str. południo-wa)

6.ul. Skowronków, Boczna, Burtnicza, ul. Łyczków, Mała,Kowalska /domy jedn./

29 grudnia - środa - od godz. 900

1 .ul. Jasna /domy jedn./ od końca, ul. Lwowska 76 a2.ul. Ochronek, Garbarska (od góry) ul. Spadzista /domy

jedn./3 .ul. Do Prochowni, ul. Zdrowa /domy jedn./4.ul. Odległa, Promienna, Zaułek, Słowików, Słoneczna

/domy jedn. na tych ulicach5.ul. Lwowska numery: 41 , 44, 46, 52, 55; ul. Pracy: 2, 3, 5,

1 0, 11 , 1 9; ul. Warzywna: 12, 1 4 /kamienice/

od godz. 1500

6.ul. Lwowska 59 (1 -33a)

30 grudzień - czwartek – godz. 900

1 .ul. Graniczna (od początku)2.ul. Okrężna, Skrzyszowska, Rzędzińska (Matuszewskie-

go 2)3.ul. Leśna i ul. Długa /domy jedn./4.ul. Karpacka 1 - 19 (prawa strona), ul. Alpejska, ul. Podha-

lańska5.ul. Karpacka 25-29 (prawa strona), ul Pienińska, ul. Gor-

czańska, ul. Tatrzańska6.ul Lwowska 225, ul. Apenińska, ul. Karpacka 12-38 (lewa

strona), ul. Sudecka

2 stycznia - niedziela - od godz. 1400

1 .Oś. 25-lecia 1 – 3 kapłanów2.Oś. 25-lecia 2 (1 -45)3.ul. Lwowska 59 (34-66a)

3 stycznia - poniedziałek - od godz. 1600

1 .Oś. 25-lecia 2 (46-1 50) - 3 kapłanów2.Oś. 25-lecia 3 - 2 kapłanów3.Oś. 25-lecia 4 (1 -30)

4 stycznia - wtorek - od godz. 1600

1 .Oś. 25-lecia 4 (31 -60)2.Oś. 25-lecia 5 - 4 kapłanów

5 stycznia - środa - od godz. 1600

1 .Oś. 25-lecia 6 - 5 kapłanów

8 stycznia - sobota - od godz. 900

1 .Oś. 25-lecia 7 - 2 kapłanów2.Oś. 25-lecia 8 - 2 kapłanów3.ul. Lwowska 424.ul. Lwowska 59 (67-88a)

od godz. 1400

1 .ul. Długa 24 - 4 kapłanów2.ul. Długa 25 (1 -35)3.ul. Lwowska 59 (89-121 )

9 styczeń - niedziela - od godz. 1400

1 .ul. Długa 25 (36-75)2.ul. Odległa 14 - 2 kapłanów3.ul. Do Prochowni 184.ul. Lwowska 59 (122-1 54a)

10 stycznia - poniedziałek - od godz. 1600

1 .ul. Do Prochowni 2 - 3 kapłanów2.ul. Do Prochowni 12 i 12 B3.ul. Do Prochowni 16 - 2 kapłanów

11 stycznia - wtorek - od godz. 1600

1 .ul. Leśna 15 - 2 kapłanów

>>

2.ul. Leśna 16 - 3 kapłanów3.ul. Leśna 16a (1 -35)

13 stycznia - czwartek - od godz. 1600

1 .ul. Leśna 16a (36-109) - 2 kapłanów2.ul. Promienna 16 - 2 kapłanów3.ul. Pracy 13-17

14 stycznia - piątek - od godz. 1600

1 .ul. Spadzista 4 - 2 kapłanów2.ul. Spadzista 6 - 2 kapłanów3.ul. Spadzista 7 (1 -33)

15 stycznia - sobota - od godz. 900

1 .ul. Spadzista 7 (34-66a)2.ul. Spadzista 8 - 2 kapłanów3.ul. Garbarska 15a - 2 kapłanów4.ul. Lwowska 59 (155-1 87)

od godz. 1400

1 .ul. Promienna 142.ul. Promienna 153.ul. Pracy 44.ul. Pracy 4a5.ul. Pracy 4b

16 stycznia - niedziela - od godz. 1400

1 .ul. Skowronków 4 - 2 kapłanów2.ul. Skowronków 6 - 2 kapłanów3.ul. Lwowska 59(188-220a)

17 stycznia - poniedziałek - od godz. 1600

1 .ul. Jasna 2 - 2 kapłanów2.ul. Lwowska 61 - 4 kapłanów

18 stycznia - wtorek - od godz. 1600

1 .ul. Lwowska 65 - 3 kapłanów2.ul. Lwowska 67 - 3 kapłanów

19 stycznia - środa - od godz. 1600

1 .ul. Lwowska 100 - 5 kapłanów

21 stycznia - piątek - od godz. 1600

1 .ul. Skowronków 7 - 5 kapłanów

22 stycznia - sobota - od godz. 900

1 .ul. Warzywna Bloki 5, 7, 92.ul. Skowronków 6a - 3 kapłanów3.ul. Burtnicza 4 (1 -35)4.ul. Lwowska 59 (221 -253a)

od godz. 1400

1 .ul. Burtnicza 4 (36- 125) - 2 kapłanów2.ul. Boczna 1 - 3 kapłanów

23 stycznia - niedziela - od godz. 1400

1 .ul. Lwowska 69 - 2 kapłanów2.ul. Długa 27 (1 -100) - 2 kapłanów3.ul. Lwowska 59 (254-286a)

24 stycznia - poniedziałek - od godz. 1600

1 .ul. Skowronków 9 - 5 kapłanów2.ul. Skowronków 11 (1 -30)

25 stycznia - wtorek - od godz. 1600

1 .ul. Skowronków 11 (31 -11 5) - 3 kapłanów2.ul. Burtnicza 6 (1 - 95) - 3 kapłanów

26 stycznia - środa - od godz. 1600

1 .ul. Burtnicza 6 (96-11 5)2.ul. Lwowska 121 (1 -125) - 4 kapłanów

Ponadto prosimy tych parafian, którzy w wyznaczonymczasie nie mogli przyjąć kapłana z wizytą duszpa-sterską, a pragną to uczynić, aby zgłosili się w Kan-celarii Parafialnej lub zakrystii. Kapłan do tych rodzinuda się w czwartek 27 stycznia od godz. 1600.

43

44

Nowenna do Matki Bożej Nieustającej PomocyŚroda – 17.00

Nabożeństwo wynagradzające Niepokalanemu Sercu MaryiPierwsza sobota miesiąca – 17.00

Nowenna do bł. ks. Romana SitkoDrugi wtorek miesiąca – 17.30

Godzina ŚwiętaPierwszy czwartek miesiąca – po wieczornej mszy

Adoracja Krzyża przy Serca Pana JezusaPierwszy piątek – 19.00

Grupa Ojca PioOstatnia sobota miesiąca – 19.00

Koronka do Miłosierdzia BożegoPiątek – 17.30

Adoracja w intencji powołańPierwszy czwartek – 17.30

Róże RóżańcowePierwsza niedziela miesiąca – czas letni – po mszy o 7.00Czas zimowy – po mszy o 11 .30

Msze dla dzieciDruga niedziela miesiąca – 11 .30

Odnowa w Duchu Świętym –Marana Tha – otwartespotkania modlitewneCzwartek – po wieczornej mszy

Odnowa w Duchu Świętym – Marana Tha – SeminariumOdnowy (rekolekcje)Wielki Post – ustala się na bieżąco

Odnowa w Duchu Świętym –Marana Tha – Eucharystia,następnie Adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwao uzdrowienie duszy i ciała.Ostatni czwartek miesiąca – 19.00

Ruch Światło–Życie: spotkania formacyjno – informacyjnepar animatorskich oraz spotkania poszczególnych kręgówDomowego Kościoła - ustala się na bieżąco

Przygotowanie do I Komunii Św.Pierwszy wtorek miesiąca – 18.00 (październik 17.30)

Przygotowanie młodzieży do BierzmowaniaKlasa I Gimnazjum – Druga środa miesiąca – 18.00Klasa III Gimnazjum – Trzeci czwartek miesiąca – 18.00

Biblioteka Parafialna - środa - od 17.00 -19.00

MinistranciCzwartek – 17.00 (maj i październik 16.45)

Dziewczęca Służba MaryjnaSobota – 9.00

ScholaSobota – 10.00

Kandydaci na ministrantówCzwartek – 16.30

LektorzyPiątek – 19.00

Towarzystwo Przyjaciół Wyższego Seminarium Duchownegow TarnowiePierwsze czwartki marca, czerwca, września i grudnia

Poradnia rodzinnaPierwsze Spotkanie – pierwszy poniedziałek – 18.00Drugie Spotkanie – drugi poniedziałek – 18.00Trzecie Spotkanie – trzeci czwartek – 18.00

Dzień Skupienia dla narzeczonychDruga niedziela – 9.00

Spotkanie z doradcą życia rodzinnegoOstatni poniedziałek miesiąca – 18.00

Caritas – spotkanie członkówDruga środa miesiąca – po wieczornej mszy

Caritas – wydawanie darówŚroda – Od 16.00

Caritas – świetlica dla dzieci „Lumen”Od poniedziałku do piątku – od 14.30 – 18.00

Grupa Apostolska „Betania”Piątek – 20.00

Arcybractwo Straży HonorowejTrzeci czwartek miesiąca – po wieczornej Mszy

Rycerstwo NiepokalanejTrzecia środa miesiąca – po wieczornej mszy

Chór Parafialny – wtorek i piątek po wieczornej mszy

Rada Duszpasterska ­ kilka razy w roku

Redakcja „Głosu Serca” – ustala się na bieżąco

SPOTKAJMY SIĘ... CZYLI GRUPY DUSZPASTERSKIEI NABOŻEŃSTWA PRZY PARAFII NSPJ TARNÓW

CHRZTY

Ja Ciebie chrzczę…

03. 10. 2010 Jakub Jan Skrabot, s. Janusza i Katarzyny

09. 10. 2010 Dawid Pilch, s. Piotra i LidiiMichał Aleksy Aleksander, s. Pawła i Sylwii

10. 10. 2010 Miłosz Ryszard Sołowij , s. Pawła i Renaty

17. 10. 2010 Michał Paweł Żydowski, s. Pawła i Magdaleny

23. 10. 2010 Krystian Świerczek, s. Marcina i Jadwigi

06. 11. 2010 Wiktor Tadeusz Urbański, s. Tomasza i Ewy

07. 11. 2010 Wiktor Zbigniew Klimczak, s. Zbigniewa i Jo-annyWitold Władysław Łabuz, s. Rafała i MariiAleksandra Jolanta Dudek, c. Daniela i DonatyZuzanna Monika Baran, c. Witolda i Anny

21. 11. 2010 Filip Jan Pudlewski, s. Michała i Magdaleny

ŚLUB

Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską…

23. 10. 2010 Adam Kiwior – Benita Bogacz

30. 10. 2010 Marcin Łabno – Kinga Fudyma

06. 11. 2010 Oktawian Gawle – Klaudyna Witek

POGRZEBY

Prochem jesteś i w proch się obrócisz…

1 .Henryk Arcisz – 58 l.2.Jan Olszak – 90 l.3 .Zbigniew Lis – 81 l.4.Władysława Czuba – 86 l.5.Regina Pomorska – 97 l.6.Jan Rems – 70 l.7.Stanisław Wrona – 79 l.8.Kazimierz Bilski – 66 l.9.Zbigniew Pękala – 85 l.

1 0.Wiesław Białek – 57 l.11 .Marian Miłkowski – 76 l.1 2.Barbara Pękala – 80 l.1 3 .Leokadia Łabędź – 81 l.1 4.Stanisław Kura – 76 l.1 5.Jan Heród – 71 l.1 6.Tadeusz Obal – 63 l.

KRONIKA PARAFIALNA28. 09. 2010 – 30. 11. 2010

45

17.Zofia Mucha – 89 l.1 8.Anna Wilewska – 85 l.1 9.Mieczysław Gondek – 53 l.20.Mieczysław Krzak – 68 l.21 .Tadeusz Fedorowicz – 47 l.22.Edward Klich – 58 l.

KARTA PARAFII

Parafia Rzymskokatolicka pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie

Adres:33-100 Tarnów, ul. Lwowska 102 tel. 1 4 6212112www.nspj.diecezja.tarnow.plRachunek rozliczeniowy parafii:ING Bank Śląski, nr konta: 50 1050 1562 1000 0090 7219 0334

Parafię tworzą katolicy mieszkający we wschodniej części TarnowaKancelaria parafialna

Czynna od poniedziałku do piątku w godzinach:rano od 9.00 do 11 .00 i po południu od 16.30 do 17.30Narzeczonych zapraszamy w piątki: od 19.00 do 21 .00Pierwszy piątek, święta zniesione - kancelaria nieczynnaW sprawach pilnych kancelaria czynna o każdej porze (ks. dyżurny)Msze św. w parafii NSPJ:

Msze św. w niedziele i święta5.30, 7.00, 8.30, 1 0.00, 11 .30, 1 4.00, 1 8.00, 20.00Msze św. w święta zniesione:5.30, 7.00, 8.30,1 0.00, 1 6.00, 1 8.00, 20.00Msze św. w dni powszednie:6.00, 6.30, 7.00, 1 8.00Adoracja wieczysta Najświętszego Sakramentu codziennie od 7.30 do 18.00.

Rachunek oszczędnościowy parafii - wpłaty na renowację organów:ING Bank Śląski, nr konta: 75 1050 1562 1000 0090 7219 0466

Zespól Redakcyjny „Głosu Serca”:Redaktor naczelny: Ks. KrzysztofCzajaWspółpracownicy: Renata Luszowiecka, Aleksandra Małek, Mirosław Grzegórzek,

Marta Maciszewska, Izabela Chorzępa, Jadwiga Bożek,Jadwiga Szwarga, Damian Wójcik, Monika Lenkiewicz

Korekta: Jadwiga Bożek, Izabela ChorzępaSkład: Style-Art Fotografia Projekty Reklama Renata Luszowiecka, 33-100 Tarnów, ul.Spadzista 6/58, tel. 604-570-280;

www.style-art.com.plE-mail: [email protected] nie zwraca materiałów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do korekty otrzymanych materiałów.

46