244
§ l ;;i ; c7: c:t- '" . i !E l l , ..

andrzejewski.siedlce.pl · wymaga specjalistów znających język polski i języki zachodnie. ... a ich sąsiedzi agresorami. ... Podczas sesji poświęconej kresom w Lilie pani doc

  • Upload
    vudien

  • View
    222

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

  • l ;;i ;

    c7:

    c:t-

    '" .

    i ~

    ~ !E l

    l ~ , ..

  • ZESZYT OSIEMDZIESITY PITY

    ZESZYTY

    HISTORYCZNE

    INSTYTUT ~ LITERACKI PARYZ IIL 1988

    p

  • BIBLIOTEKA KULTURY

    TOM 442

    ISSN 0406-0393 ISBN 2-7168-0109-6

    IMPRIME EN FRANCE

    Editeur: INSTITUT LITTERAIRE, S.A.R.L., 91, avenue de Poissy, Le Mesnil-le-Roi

    par 78600 MAISONS-LAFFITTE

  • ANIELSTWO I IMPERIALIZM

    ROZMOWA Z PROF. DANIELEM BEAUVOIS*

    S.N.: - Paska ksiqka pt. "Polacy na Ukrainie 1831-1863"** zostaa bardzo yczliwie przyjta zarwno w kraju jak i na emi-gracji. Jej ogromnq zasugq byo ujawnienie niezwykle interesu-jqcych materiaw historycznych, zaczerpnitych z archiww sowieckich. W jaki sposb udao si Panu skruszy mur admi-nistracyjny, na ktrym tylu innych historykw poamao sobie zby?

    DANIEL BEAUVOIS: - Pisaem o tym kiedy na amach Histoire . Udao mi si to z najwyszym trudem. Od momentu, w ktrym uzyskaem komandirowk do archiww musiaem cze-ka jeszcze trzy lata na urzeczywistnienie si moich poszukiwa. W pierwszej fazie wysaem poprzez Centre National de la Re-cherche Scientifique plan bada wprost do sowieckiej Akademii Nauk. Po ptora roku oczekiwania otrzymaem odmow. Ww-czas napisaem list do ambasadora Zwizku Sowieckiego w Paryu.

    * Daniel BEAUVOIS: historyk, polonista, rusycysta, tumacz; profesor Uniwersytetu Lille III, kierownik Sekcji Polskiej, dyrektor Orodka Bada nad Kultur Polsk; w latach 1969-1972 dyrektor Centre de Civilisation Fran~e w Warszawie; inspektor generalny nauczania jzyka polskiego we Francji; autor "Lumieres et Societe en Europe de l'Est: l'Universite de Vilna et les ecoles polonaises de l'Empire russe 1803-1832", ,,Polacy na Ukrainie 1831-1863" (wersje angielska i francuska); tumaczy m.in.: "Spraw Dantona" S. Przybyszewskiej, "Miosz par Miosz" (Rozmowy Cz. Miosza z A. Fiutem i E. Czarneck), "Ludzi marginesu w redniowiecznym Paryu" B. Geremka, "By sobie sad" A. uawskiego. Jego gwne zainteresowania obejmuj problematyk historyczn i kulturow kresw wschodnich.

    ** Biblioteka "Kultury", 1987.

    3

  • Upyno wiele wody w Sekwanie, zarum uzyskaem ostateczn zgod.

    S.N.: - Czy mia Pan dokadne rozeznanie, o jakie materiay Pan walczy?

    D.B.: - Nie najlepsze, lecz jednak wystarczajce dziki katalo-gom, ktre wydaj sowieccy archiwici . Cho redagowane s one w sposb do mglisty, to jednak przy odrobinie dowiadczenia mona si w nich zorientowa. Poniewa kilka lat wczeniej spdziem nieco czasu na poszukiwaniach w archiwach wileskich , wic byem waciwie - rwnie w sensie psychicznym - przy-gotowany do pracy. Kiedy przybyem na miejsce, nie miaem zudze, e wszystko otrzymam od razu, bo praca archiwisty polega gwnie na tym, by badacza zniechci i nakoni do powrotu z pustymi rkami. Pomimo pocztkowych niepowodze trwaem wic uparcie przy swoim, a potem coraz bardziej nerwowo za-czem domaga si materiaw, o ktre mi chodzio. Troch groziem , e mam poparcie w Moskwie, e znam wanych histo-rykw i samego szefa archiww sowieckich, co nie byo przecie niemoliwe [miech l , a wreszcie po dwch kolejnych tygodniach znalazem na swoim stole tzw. opisy, czyli wietnie opracowane katalogi wewntrzne . Dziki nim mogem zamwi ju wszystko, co mnie interesowao. Mam nadziej, e teraz , w okresie gasnosti, nastpne badania pjd lepiej.

    S.N .: - Na Pana miejscu nie ywibym tak wiele nadziei.

    D .B.: - Dlaczego? Ostatecznie badania obejmuj okres tzw . miniony i nie dotykaj jakich gronych wad narodowych .

    S.N. : - Ale ujawniaj podobiestwo strategii politycznych. Po Pana ksice na ich miejscu nie udostpnibym Panu niczego.

    D .B.: - A, bo Pan jest jeszcze gorszy od archiwistw sowiec-kich. Czy Pan myli, e to poszo tak atwo? Po prostu wie-dziaem, e bd stosowali rne uniki, co zreszt bardzo skutecznie robili. Okazywao si wic, e materiay s wanie w oprawie, e zostay ewakuowane w czasie ostatniej wojny, e pracuj wanie nad nimi historycy sowieccy, e trwa dezynfekcja i inwentaryzacja. W kocu si jednak udao.

    S.N.: - Syszaem, e powrci Pan z tej wyprawy do archiww zupenie zmarnowany i wyty?

    D.B .: - To prawda. Byem tam w okresie mierci Breniewa.

    4

  • Stare szatniarki cigle pakay. Prosz sobie wyobrazi trzy mie-sice w wielkim i pustym hotelu ,,Moskwa" w Kijowie. We wszystkich bibliotekach, na kadym parterze i pitrze sprawdza-nie propuska. Te straszne dyskusje z dyrektorami archiww, ktrych trzeba byo przekonywa, e materiay powinny by udos-tpniane wszystkim uczonym na wiecie i e nie jest to adna sprawa szpiegowska... To wszystko ogromnie gnbi czowieka i niszczy jego morale. Z drugiej jednak strony to, co przywiozem okazao si tak pasjonujce, e warto si byo mczy .

    S.N.: - Czy ma Pan poczucie, e w ramach swojego tematu dotar Pan do wikszoci rde?

    D.B. : - Skde! To s fantastycznie bogate zbiory. O tym samym okresie mona napisa jeszcze kilka ksiek. Chociaby o Zydach na tym terenie. Berdyczw, Zytomierz - pomijajc naturalnie Wilno- byy najwikszymi orodkami kultury ydowskiej na wschodzie. Tam s wrcz gry materiaw na ten temat: o akcjach represyjnych Bibikowa, o wewntrznym yciu kahaw itp. Pena dokumentacja ycia ludu ydowskiego w tym rejonie. Nie wspominam ju o okresie wczeniejszym i pniejszym. Dla historykw jest to kopalnia. Na przykad zupenie nieuporzdkowane archiwum Potockich. Miejscowi archiwici niestety nie s w stanie odrni, co naley do kultury francuskiej, angidskiej czy niemieckiej, bo wszak arystokraci korespondowali ze sob w rnych jzykach . W tej samej teczce odnajdzie Pan listy rnych Potockich, zarwno z wieku XVIII jak XIX. Ten materia wymaga specjalistw znajcych jzyk polski i jzyki zachodnie . Wspaniae archiwum!

    S.N. : - Czy historycy w kraju prbowali dotrze do tych zbio-rw? Czy majq orientacj, co si tam znajduje?

    D.B.: - Wie Pan, to jest fatalne, ale w Polsce nikt nad tym nie pracuje.

    S.N.: -Moe nikomu nie udao si jeszcze dosta do tych archi-ww. Sam pamitam z okresu pobytu w Wilnie, jak twarda jest to ciana. Nie udao mi si dotrze do niczego.

    D.B.: - Tak sdz. Rosjanie prawdopodobnie uznaj, e histo-rycy francuscy s znacznie mniej groni ni polscy. Ostatecznie oci sprawy jest Ukraina. Jak dotd, problematyka Kresw le-aa odogiem. Ilo prac na ten temat jest doprawdy znikoma. Jakie 25 lat temu Tadeusz epkowski pracowa przez jaki czas

    5

  • w Kijowie i napisa ciekawy artyku o udziale Polakw w Pow-staniu Listopadowym na Podolu i Woyniu, lecz w stosunku do caoci sprawy jest to zaledwie przyczynek. Istniej wietne szkoy historyczne, jak choby warszawska i krakowska, lecz jed-nak nie miay one monoci signicia do tych nietykalnych ma-teriaw. Jeli spojrze na programy bada Polskiej Akademii Nauk, to od razu wida prymat problematyki proletariatu, spraw narodowych, powsta, zwizkw pomidzy rewolucjonistami. Tymczasem historia stosunkw polsko-rosyjskich bynajmniej nie ogranicza si do tego obszaru . Wrcz przeciwnie: stanowi jego nieznaczn cz .

    S.N.: -Zamy jednak optymistycznie, e dostp do sowieckich archiww zostanie wreszcie otwarty. Jak wedug Pana opinii wpynie to na polskie nauki historyczne?

    D.B.: - Wszystko zaley od tego, jakie tematy zostan wybra-ne i jak zostan zrealizowane przez badaczy. Bo przecie moe by rwnie tak, e historycy wykopi z nich to samo, co z archi-ww polskich, a zatem odwieczny problem: so i sprawa polska. Jeli do wasnych dziejw bd podchodzi dalej w sposb hurra-patriotyczny, to oczywicie nic si nie zmieni. Obraz bdzie ten sam, bo badacze bd poszukiwali wycznie potwierdze . Gdy-by jednak podej do tego w sposb bardziej otwarty i socjolo-giczny, wwczas mona by zlikwidowa wiele biaych plam i otwo-rzy now kart bada nad stosunkami na wschodzie. Nie tylko zreszt polsko-rosyjskimi, lecz rwnie polsko-litewskimi, polsko-biaoruskimi, polsko-ukraiskimi, wreszcie polsko-ydowskimi. Nawet w historii XIX wieku jest jeszcze wiele obszarw nie za-penionych. Jej obraz zupdnie zdeformowa ton patriotyczny.

    S.N.: - Pan wyranie nawouje - byo to bardzo widoczne w " Polakach na Ukrainie" - do spojrzenia na siebie chodnym okiem. Przyznam si, e czytajc t ksik poczuem si do zmaltretowany przez przygnbiajc faktografi .

    D.B.: - To dla mnie raczej komplement. Historia przez mae "h" te jest pasjonujca. W tej ksice jest sporo materiau do dziejw polskich zawika. Zauwayem na przykad, e krytyka krajowa chtnie mwia o drugim i trzecim rozdziale, podczas gdy pierwszy zbywaa raczej milczeniem. To jest symptomatycz-ne. Tymczasem wszystko naley do historii.

    S.N.: - Pan czeka na wielkie samobiczowanie Polakw/

    6

  • D.B.: - W pewnym sensie. Kady nard ma swoje okropne momenty, lecz naley o tym mwi, aby przyszo bya lepsza.

    S.N.: - Odnosz wraenie, e Pan Profesor mniema, e moi rodacy maj4 wiksz4 ni inne narody skonno do upikszania wasnej historii.

    D.B.: -Tak uwaam. Ta tendencja jest u Polakw bardzo silna. Z prostego powodu. Po prostu wicej wycierpieli. Ostatecznie nasze francuskie granice nigdy nie byy tak zagroone jak polskie. Pewnym porwnaniem moe by nard ydowski. Cierpia tak okropnie, e ostatnio doszed do wniosku, e wszystko mu wolno, nawet mordowa bezbronnych. Anielsko jest rwnie bardzo silnym znamieniem literatury polskiej. By moe stao si to jako podwiadomie, lecz w Polakach wyranie ugruntowao si prze-konanie, e zawsze byli ofiarami, a ich ssiedzi agresorami. Histo-ria potwierdza takie rozpoznanie, lecz nie zmienia to faktu, e w czasach, gdy bya wielkim mocarstwem bya krajem o aspira-cjach imperialistycznych. Nawet w jakiej recenzji mojej ksiki wyczytaem, e sowo imperializm nie moe by stosowane w odniesieniu do polityki Polski.

    S.N.: - Ani kolonializm ...

    D.B.: - Wanie . Zatem przepraszam bardzo, lecz ta kultura bya ogromnie zaborcza. Jeli ukraisko i litewsko nigdy nie mogy si wybi na niepodlego, to przecie dlatego, e usta-wicznie byy redukowane przez polsko .

    S.N.: - Ale przecie nie ogniem i mieczem!

    D .B.: - Moe rzeczywicie nie zawsze si, moe nie zawsze wiadomie, lecz wyszo kulturalna zawsze idzie w parze z pew-n przemoc. To s zagadnienia szalenie delikatne, a moja ksika bya zbyt szczupa, by ten problem dogbnie wytumaczy . Omawiaem tylko wycinek tych dziejw. Naleaoby napisa ca histori stosunku Polakw do tych ludw. Ona wyranie poka-zaaby polsk zaborczo. Od samych pocztkw! Wszystko idzie ju od XVI i XVII wieku. Jest np. do napisania ksika na temat unii . Imperializm polski rodzi si gwnie ze stosunku religijnego Polakw. Mimo wszystko Koci unicki naley uzna za zaborczy. To idzie w parze. Wybrzuszenie si i razgalarece-nie Polski na wschd - jak mwi Witkacy - rodzi si std, e Polska chciaa rozszerzy rzymski katolicyzm. Nie ma najmniej-szych wtpliwoci, e stawao si to kosztem prawosawia. W tym

    7

  • punkcie historycy rosyjscy maj niestety racj. Historycznie Koci unicki zmierza do utwierdzenia polskoci. To jest nieza-przeczalne.

    S.N.: - Ale to si przecie odbywao spokojnie i bez oporw biskupw prawosawnych.

    D.B.: - Wcale tak nie uwaam. Obecnie ukazaa si w USA wietna ksika prof. Franka Sysina z Harvardu o Kisielu. Poka-zuje on dobitnie, jak zmarnowano na wschodzie polsk szans. W kocu Polska moga sta si krajem wielereligijnym i przej prawosawie, zamiast zmienia je na Koci unicki lub katolicki. A jednak tak si nie stao. A jaki by proces przejcia unii? Liczne sesje, m.in. w Watykanie, usiuj nas przekona, e odbyo si to dobrowolnie, a nawet entuzjastycznie. Tak jednak nie byo. To wymaga jeszcze wielu bada i ustale, lecz moje po-szukiwania bynajmniej nie potwierdzaj tak laurkowego obrazu. Podczas sesji powiconej kresom w Lilie pani doc. Matuszewska mwia o pojawieniu si na terenach wschodnich w XVIII wieku licznych bogosawionych obrazw, ktre byy materializacj wadzy religijnej . Z kolei wczeniej pojawiy si liczne procesy kano-nizacyjne. Wymagayby one dokadnego zbadania. Wydaje mi si, e pojawio si tam sporo naduy. Jednak zabjstwa pomidzy katolikami i prawosawnymi nie wziy si z powietrza. Jeli pojawiay si morderstwa na tle religijnym, to wiadczy to dobit-nie o tym, e opr jednak istnia . Po prostu Polacy narzucili miejscowej ludnoci swoj religi lub - nazwijmy to - preligi w postaci Kocioa unickiego. Niestety by to rodzaj imperia-lizmu.

    S.N.: - Czy o podobne; zaborczoci mwiby Pan w odniesieniu do Litwy?

    D.B. : - W mniejszym stopniu. Wie si to z tym, e Litwini do katolicyzmu przeszli bezporednio od pogastwa, z maym tylko epizodem kalwiskim. Identyfikacja narodu z religi jeszcze si nie dokonaa, jak miao to miejsce z ukraiskim prawosawiem. Jeli gdzie si zaznaczyo, to tylko u Biaorusinw. Na Litwie wspdziaanie kulturalne i osmoza byy znacznie gbsze.

    S.N.: - Pierwsze zdanie, jakie usyszaem w Kownie brzmiao: "Gdy sysz polskq mow, to mi si rzyga chce".

    D.B. : - W pewnym sensie i tam zaprzepaszczono historyczn szans. Na Litwie byy wszelkie dane do ententy. Liga zawsze

    8

  • bya moliwa. Napicia spoeczne wystpoway i tam, jednak w stosunku do Litwy nigdy nie omielibym si mwi o kolonializ-mie. To byo inne spoeczestwo o sporym odsetku szlachty zagrodowej. Trafnie opisywaa je Orzeszkowa. To spoeczestwo szlacheckie, cho nieco schopiae. Jednake polskie. Te kwestie s tak skomplikowane, e za kadym razem naley je oglda w perspektywie regionalnej .

    S.N.: - W Paskiei pracy bardzo poruszairtce s rozwaania nad cichym wytrzebieniem polskie; szlachty na Ukrainie. Kade dziecko wie, kim by Murawiew-Wieszatiel na Litwie. O Bibiko-wie nie wie nikt, cho ;ego rola nie bya mniei zowieszcza.

    D.B.: - Z pen odpowiedzialnoci mog powiedzie, e Bibi-kaw by dla Polakw rwnie szkodliwy jak Murawiew. Tu wi-dzimy bowiem dwie twarze polityki rosyjskiej: z jednej strony okrutny i bezwzgldny Wieszatiel, z drugiej pedantyczny, skrupu-latny i dziaajcy na dug met (20 lat!) administrator Bibikow. Doszo do tego, e odnajdywanie ladw polskiej szlachty przy-pomina odkrywanie Atlantydy. To zupenie zapomniany ld . Caej tej sprawie Rosjanie potrafili narzuci skutecznie zapom-nienie. A przecie to wszystko, co dziao si w cigu tych trzy-dziestu lat, naley do wydarze najwyszej wagi. A historia o tym zapomniaa . To jest wanie sia administracji rosyjskiej . To ogromna sia tego systemu, ktry potrafi pozbawi ycia oby-watelskiego 400.000 osb - jak na wiek XIX jest to ogromna masa ludzka - nie zostawiajc ani ladu, ani haasu. Powoli, konsekwentnie, metodami tylko administracyjnymi. Z jednej wic strony wieszanie, z drugiej jednak spokojna asymilacja, zgryza-nie i zacieranie. W efekcie kultura wiatowa zapomniaa o tym wiecie. Kiedy zagldaem do tych zakurzonych papierw, kt-rych nikt przede mn nie mia w rku, czuem si jakby na ksiycu. Kiedy wracaem samolotem z Leningradu do Parya i nie zabrano mi notatek, miaem wraenie , jakbym wiz kamie z ksiyca .

    S.N.: - Literatura przyzwyczaia nas do poczciwego obrazu car-skiei administracji: zbiurokratyzowane;, nieudolnej, przearte; przez apownictwo . Okazu;e si iednak, e bya to sprawna ma-szynka do mielenia misa.

    D.B.: -Tak, powolna, miadca wszystko maszyna. apownictwo rzeczywicie byo rozwinite w skali wrcz niezwykej. Po-zwalao ono ratowa si tylko najbogatszym Polakom. Ta jednak warstwa, ku ktrej obrci sw szczegln nienawi Bibikow,

    9

  • pienidzy nie miaa, wic musiaa zgin. Wynotowaem pewn ilo protestw tej szlachty. Trzeba powiedzie, e bya ona roz-paczliwie bezbronna. Sekretarz Bibikowa, Pisariew, by najwikszym apownikiem na Ukrainie, wic kancelaria genera-gubernatora roia si od ludzi, ktrzy pacili. Gogol to wszystko natural-nie okropnie omieszy, bo urzdnicy byli tak drobiazgowi, e a mieszni. Z drugiej jednak strony ta drobiazgowo okazaa si szalenie skuteczna. Najbardziej jednak perfidnym pocigniciem byo wcignicie najbogatszych Polakw do mielcej machiny. Jeli Rosjanie zachowali pozory szlacheckiego samorzdu, to tyl-ko po to, by wykorzysta go w aparacie represji. Ci wszyscy marszakowie, podkomorzowie, sdziowie rycho przeksztacili si w kka i trybiki tego diabelskiego mechanizmu. Przyjmowali kwestionariusze z Ministerstwa Spraw Wewntrznych, odpowia-dali na pytania, ankietowali, dostarczali rzdowi najcenniejszych danych. Bez nich Bibikow nie mgby pracowa, bo na miejscu nie byo tylu urzdnikw rosyjskich. Polacy nawet nie wiedzieli, kiedy zaczli miady samych siebie .

    S.N.: - fest w tym wyrany rys XX-wiecznego totalitaryzmu, ktry zawsze dqy do tego, by same ofiary uczyni narzdziem zniszczenia. Skazani sami sobie kopiq grb, wyznaczajq kolejnych skazacw i przeprowadzajq egzekucje.

    D .B.: - Dlatego wanie nazwaem to technik getta. A prosz zauway, e nie wymyli tego sam Bibikow, bo on doszed do wadzy dopiero w roku 1838. Przed nim urzd sprawowali Le-waszow i Guriew. Fosugiwali si gwnie najbogatsz szlacht, ktra zasiadaa w sejmikach. Rosjanie na podstawie ustawy o jednodworcach kazali jej wykrela z ksig szlacheckich maksy-maln ilo swoich wspbraci. Zrobili to lepiej ni mogliby to uczyni urzdnicy rosyjscy. Kiedy Bibikow doszed do wadzy, poowa roboty bya ju wykonana. W pierwszej fazie marszakowie pozbyli si najbardziej podupadych czonkw szlacheckie-go stanu. Ale to by tylko pocztek akcji. Potem poprzeczk podnoszono coraz wyej, a wykoszono wszystkich, ktrych nale-ao wyeliminowa. To odwieczny dramat Polakw: jak y nie wsppracujc z zaborc? Gdy si nie wsppracuje, te si jako wspuczestniczy. I tak na rny sposb i na rnych szcze-blach podbity lud zostaje wcignity do aparatu represji.

    S.N.: - To pokazuje, jak bdqc subiektywnie uczciwym mona sta sir po prostu delatorem .

    D .B.: - Sam nie miaem odwagi nazwa tego tak ostro, lecz

    lO

  • zupenie si zgadzam. Co naprawd interesowao marszakw i podkomorzych? Zachowanie wasnych stanowisk i ziemi. To jest a nadto widoczne po Powstaniu Styczniowym. Utrzymanie zie-mi stao si hasem polskoci. W kocu nie byo innego wyjcia. Jedyn warstw, ktra moga zachowa sw polsko bya wylegi-tymowana szlachta (ok. 70.000). Po powstaniu ci ludzie dalej prosperuj, maj prawa obywatelskie i coraz bardziej angauj si po stronie Rosji. W kocu czy mona im to zarzuca? Nie wiem! Historyk nie jest od tego, by udziela ludziom lekcji moralnoci. Ale faktem jest, e tylko arystokracja i najbogatsze ziemiastwo byy w stanie przetrwa do rewolucji padziernikowej. W warunkach zreszt coraz lepszych, bo doszed do tego postp gospodarczy, zagospodarowanie lasw i uprawa burakw cukrowych. Natomiast jednodworcy zniknli, pogryli si w chopstwo, a lady po nich zostay zatarte.

    S.N.: -Tytu recenzji z Pana ksiqki w Tygodniku Powszechnym brzmia: "Innego koca wiata nie byo". To bardzo trafne na-wittzanie do "Piosenki o kocu wiata" Miosza, gdy wiersz ten mwi o paradoksalnym braku wiadomoci koca wrd tych, ktrzy zostaj nim objci. Ciekaw jestem, na ile i w jakim stopniu zdawano sobie spraw z zanurzania si w odmty szlacheckiej Atlantydy?

    D.B.: - Tak wiadomo stwierdziem wycznie u Kraszew-skiego. To bodaj jedyny czowiek, ktry doskonale rozumia, do czego to wszystko zmierza. I za t wiadomo paci niezwykle wygrowan cen, bo wrd jego wspziomkw nikt tego w peni nie ogarnia. Oni marzyli wycznie o udziale w rnych instan-cjach carskiego reimu lub o spokojnym yciu na wasnych ma-jtkach. Kraszewski to naprawd pikna posta, cho niedoce-niona, bo zawiso nad nim pitno grafomana, co niestety jest troch prawd. Ale by to czowiek ogromnie szlachetny, nieco natury Wiktora Hugo. On nie mg ju wytrzyma wrd swoich. Prosz pamita, e zajmowa wysokie stanowisko w urzdach szlacheckich w ytomierzu, by rwnie dyrektorem teatru, lecz w pewnym momencie przed reform w 1860 roku po prostu uciek. Wszystko sprzeda lub zostawi i uciek, bo dusi si w tej zatchej atmosferze. Najpierw mieszka w Warszawie, lecz wkrtce przenis si jeszcze dalej, a do Drezna. Caa jego kores-pondencja krajowa pokazuje, jak on si strasznie szarpa i dusi . Gwoli sprawiedliwoci godzi si jednak doda, e byo jeszcze paru takich, ktrzy przeniknli istot carskiego mechanizmu. To ci spord "czerwonych" rewolucjonistw, ktrzy wzili udzia

    11

  • w Powstaniu Styczniowym. To te bardzo jasne postacie. Naj-czciej wyksztaceni na uniwersytecie kijowskim. Oni te si okropnie dusili i std moe brao si ich nieprzejednanie.

    S.N.: - Co nie zmienia faktu, e po kilkunartu latach ich rady-kalizm pryska jak baka mydlana. Ot, choby Asnyk: w powsta-niu czonek skrajnej organizacji terrorystyczne;, pniej autor zacnych wierszy pozytywistycznych.

    D.B.: - Oczywicie bywao tak i jeszcze gorzej. By history-kiem, to znaczy mie do czynienia z ludmi, widzie ich wzloty i upadki, czasem obserwowa, jak si wrcz marnuj. Obok nich jednak pojawiaj si i tacy, ktrzy a do mierci zachowuj pikn i niezomn postaw. Patrzc w gb historii, moemy ujrze wszystkie moliwoci i postawy, ktre su poznaniu peni czowieka i tworzonej przez niego historii.

    12

  • Jacek TRZNADEL

    POWSTANIE WARSZAWSKIE. HAMLET W HISTORII

    Szczliwi ci, ktrych temperament i zdolno wydawania sdw s w zgodzie! Nie s jak flet, na ktrym palce losu wygrywaj to, co im si podoba.

    (Hamlet, akt III, sc. II)

    l. MIDZY DRUG. A PI.T. PO POUDNIU

    Ten rozdzia nie odnosi si do adnego autora i utworu lite-rackiego. Mwi o wydarzeniu dziejowym. Na og szuka si w ksikach zoy historycznych. Tutaj odwrotnie: szukam jakby ksiek w historii samej . Uwaaem, e jedna taka prba powinna si znale w tych szkicach.

    Ile etapw przeszo moje mylenie o polskich powstaniach? W tym take o ostatnim, bdcym dla mojego pokolenia prawd ycia- powstaniu w Warszawie, w roku 1944. Nie byem w Warszawie, nie byem wic w powstaniu, nie przeyem go. Pi-szc to zdaj sobie spraw, e dzisiaj podobne zdanie ma jeszcze sens wyrniajcy, lecz za dwadziecia, trzydzieci lat kady bdzie mg tak napisa, ba, bdzie musia. Odchodz wiadkowie historii. Podkrelam problem wiadkw take dlatego, e ta naj-wiksza i najdusza w dziejach polskich wojen bitwa dziaa si na oczach, a nawet we wspdziaaniu najwikszej w naszej his-torii liczby uczestnikw - milionowego miasta. Nic wic prost-

    Fragment ksiki pt. "Polski Hamlet - kopoty z dziaaniem", ktra ukae si w niedugim czasie w wydawnictwie ,,Libella" w Paryiu.

    13

  • szego, ni by wiadkiem powstania . By nim co dwudziesty -trzydziesty Polak.

    Powstanie Warszawskie jest jednym z podstawowych zwor-nikw najnowszej historii Polski. Jest najwiksz przegran bit-w w dziejach Folski w ogle, ostatnim aktem klski narodu w czasie okupacji hitlerowskiej, klsk zadan przez upadajcego ju wroga . Ulego zniszczeniu jedno z najwikszych miast Europy . Warszawa jest te jedyn stolic zniszczon cakowicie . Liczba ofiar cywilnych powstania w Warszawie przewyszya dwukrot-nie liczb ofiar Hiroszimy, a dodana do wczeniejszej liczby ofiar eksterminacji ludnoci ydowskiej Warszawy, podnosi do 50 % zagad ludnoci miasta. Zgina w nim elita modziey polskiej, a take elita polskiej inteligencji. Ulegy zagadzie archiwa, a w nich bezcenne rkopisy niewydanych utworw literackich, bi-blioteki, dzida sztuki, nie mwic ju o architekturze i substancji miasta. To, co wyliczono, byoby wystarczajcym ciosem w siy yciowe i kultur narodu . A trzeba doda, e cios ten nastpi w chwili, gdy nard mia przeciwstawi si nowemu zagroeniu -wejciu w orbit wpyww sowieckich, w now okupacj. Z tym zagroeniem czya si, jak wiemy, sama decyzja powstania.

    Nie pamitam, ktrego dnia dowiedziaem si w Krakowie o wybuchu powstania. Na pocztku musiaa to by jaka abstrak-cja: nigdy nie widziaem walk ulicznych, cho leaem przez wiele najduszych w moim yciu godzin pod bombami i obstrzaem broni maszynowej we wrzeniu 1939 roku. wiadomo powsta-nia dotara do mnie silniej dopiero 6 sierpnia, w niedziel , kiedy w Krakowie Niemcy urzdzili wielk apank i nasz powrt z wycieczki do podkrakowskich Batowic zakoczy si jakim prze-kradaniem bocznymi uliczkami i ogrodami, cho nie mieszkalimy daleko: na Czerwonym Prdniku . Potem te przeloty - ile ich byo? nie pamitam- samolotw z Woch na pomoc Warszawie. Przelatyway wysoko nad Krakowem, przy wibracji i guchym warkocie powietrza, niewyobraalnym dla ludzi, ktrzy nigdy w yciu tego nie syszeli . Bo jak dzi zgromadzi eskadr wielkich bombowcw i samolotw transportowych zaopatrzonych w silniki migowe wielkiej mocy? Na niebie krzyoway si niemieckie reflektory i bia Flackartillerie, a tamci w grze wyrzucali z sa-molotw skrawki folii aluminiowej, uniemoliwiajcej kanonie-rom dokadn obserwacj. Stalimy w ogrdku maego domku przy ulicy Duchackiej 11, nie ma ju tego domu i ogrdka. Byo ciepo, nie bylimy jedynymi obserwatorami podczas tej sierpnio-wej nocy. Potem trzeba byo wej pod dach: spaday odamki pkajcych pociskw broni przeciwlotniczej.

    Nastpnie powstay pierwsze stereotypy, wyrose z okrutnej

    14

  • rzeczywistoci: powstaniec w skoku z butelk benzyny, barykady, poruszanie si i bdzenie kanaami, tragedia stolicy. Problemy moralne, psychologiczne. I ten problem dziejowo-moralny, gdy powstanie zaczo gin i potem, gdy zjawili si pierwsi uchodcy: czy powstanie naleao wywoa? Jak ywe byo to pytanie tu po powstaniu i tu po wojnie! Potem paradoksalnie zaczo przygasa, nie dlatego tylko, e zaczynao si nie-wojenne ycie, ale dlatego, e prawda, ktr znalimy ju wtedy, w roku 1944 - e Armia Czerwona pozwolia na mier naszej stolicy - zo-staa omotana sieci propagandowych kamstw. I zgodnie jakby z tymi kamstwami formuowano inwektywy rzucane przez ludzi zgoa nie komunistycznych przekona . Narastaa faktograficzna wiedza o powstaniu: opisy, fotografie, filmy, ogldaem po woj-nie straszne ruiny stolicy. Myl, e powstanie stao si urazem take dla tych, ktrzy nie byli wtedy w Warszawie. Bilans strat... Moe z powodu tego urazu jakie nowe mylenie o powstaniu typu polityczno-historycznego powrcio do mnie silniej dopiero w latach siedemdziesitych. Ju pewnie po wydaniu Pamitnika z powstania warszawskiego (1971) Mirona Biaoszewskiego . Pa-mitnika cywilnego, oczywicie, ale przecie przemilczajcego ja-kie wane prawdy na temat tych daremnych spojrze kierowa-nych z rozpacz na prawy brzeg Wisy.

    Z ogromnym wic opnieniem w stosunku do (emigracyj-nych zwaszcza) dyskusji o powstaniu, zacza we mnie wtedy powoli narasta myl , e ocena powstania jako bdu - pozornie po myli komunistycznej propagandy - moe by wanie skiero-wana przeciw historiografii i myli politycznej historykw realne-go socjalizmu. e mianowicie unikajc powstania mona byo ocali wiele si take do walki z komunizmem. Teza taka zreszt nie bya chtnie przyjmowana. Przypominam sobie dyskusj pod koniec lat siedemdziesitych w mieszkaniu Mirona Biaoszewskiego, gdzie po wyoeniu przeze mnie takiej myli obecni poddali j w wtpliwo. A byli tam take humanici od "wielkich" syn-tez kulturowych. Argumenty (autor Pamitnika si do nich ra-czej przychyla) byy takie: po pierwsze, powstanie musiao wy-buchn ze wzgldu na nie dajc si powstrzyma spontaniczno takiego odruchu; po drugie, nawet jeli powstanie by nie wy-bucho, wikszo aktywnych ludzi pokolenia, ktre w nim brao udzia, zostaaby wywieziona do agrw rosyjskich i w jakim sensie zniszczona.

    Wic tak si stao, e po tym wszystkim zacz mnie nacho-dzi i przeladowa dramat dojrzewania decyzji o powstaniu w grupie ludzi, ktrzy byli za ni bezporednio odpowiedzialni: w Komendzie Gwnej, w sztabie Armii Krajowej. Mylaem o

    1.5

  • tych dyskusjach i odprawach, cigncych si dramatycznie przy-najmniej w cigu miesica lipca. A potem dramat ten zacz si czasowo zawa -do ostatniego dnia, do ostatnich godzin. Ta poranna narada sztabu na ulicy liskiej 57 i ta popoudniowa, niespodziewana decyzja "Bora" Komorowskiego na ulicy Paskiej: nazajutrz o godzinie 17-tej rozpocz powstanie. Decyzja niespo-dziewana, bo rano liczono si z odroczeniem decyzji przynajmniej o kilka dni. Dramat wahania i mka niepewnoci Kordiana, a przedtem gosowanie w podziemiach katedry -jeli gdzie maj analogie w roku 1944, to wanie w tych rozmowach sztabow-cw i wojskowych specjalistw, ktrzy mieli decydowa nie tylko o problemach wojskowych, ale i losie setek tysicy zwykych ludzi, a na dodatek jeszcze o historii . Oczywicie, analogie s zawodne nawet w tak prostych zdawaoby si rzeczach, jak milita-ria: Stare Miasto i Olszynka Grochowska? A przecie co wspl-nego, choby znikomy jaki uamek, i ci, i tamci musieli mie . Ta wsplnota i nas zreszt obejmuje i kae zastanawia si, co zaszo w tym saloniku na pierwszym pitrze przy ulicy Paskiej, tej ju dzi nie istniejcej, co zaczynaa si tam prawie, gdzie koczya si witokrzyska, u zbiegu Wielkiej i Bagna.

    Poniewa wiemy, e na porannej naradzie sztabu odroczono decyzj o powstaniu, e podobnie mwio si na naradzie z przed-stawicielstwem wadz cywilnych, z ktrej "Br" wyszed okoo godziny 14-tej - pozostaj nam trzy, moe trzy i p godziny do chwili, kiedy do "Bora" zgosi si ,,Monter" i otrzyma de-cyzj dowdcy o rozpoczciu powstania. Czy co si stao w cigu tych dwu-trzech godzin, co niezwykego, jak zdaje si myle Jean-Fran~ois Steiner i jak stanowczo twierdzi Jan Matachowski? Matachowski sugeruje nawet, kto o ukrytych sprawach wiedzia , czyje zapiski mogyby nam odkry prawd. Wic: czas trwania dramatu okoo trzech godzin, ilo osb dziaajcych - pi czy sze, czy to nie zamwienie na penospektaklow tragedi? A moe okazaoby si z jej tekstu, e nie zaszo nic, co by si jednoczenie wczeniej ju nie stao? Dramat strategii wojsko-wej i politycznej przesuwaby si wic w dziedzin aktywnych mitw kultury?

    Myl, e na wikszo tych pyta nigdy nie otrzymamy od-powiedzi. Moe wic mia duo racji Jean-Fran~ois Steiner w swojej ksice: V arsovie 44. I nsurrection (Paris 1975) - uwy-datniajc wanie kontekst kultury w tej sprawie? Uwaam t ksik za wany gos w dyskusji o powstaniu i tak si zoyo, e odwoania do niej bd stanowi pewien rodzaj nici prze-wodniej tych rozwaa. Steiner wykona ogromn prac rdowo-historyczn w formie nagra i rozmw z bohaterami tego

    16

  • historycznego dramatu - a nastpnie odstpi od integralnoci tego materiau, nie wymieniajc nawet nazwisk osb, z ktrymi rozmawia, ponumerowa je, dosownie, jako anonimowych wiadkw. Szo, jak wida, o inn prawd od tej, ktrej domaga si Matachowski, ufny, e odpowiedzialnoci za Powstanie Warszaw-skie uda mu si obciy jedn, dwie lub trzy osoby. I wszystko bdzie wiadomo! Steiner natomiast pragnie wykaza co zupd-nie odwrotnego, jakby postpowa badawczo w myl formuy Nietzschego, e aby co uczyni, "trzeba mie pozwolenie" -ludzi tej epoki. A nawet nie tylko jednej epoki... Powouje wic Steiner na "wiadkw" take polskich poetw romantycznych, Mickiewicza i Sowackiego, i wypowiadaj si oni obok - jak mona przypuszcza - Rzepeckiego, Iranka-Osmeckiego, Pdczyskiego i innych. Mickiewicz i Sowacki "zeznaj" tu o zakorze-nionej niechci do "azjatyckiej" Rosji i kulcie polskiej ofiary. Brzmi to troch, jak przyznanie si do winy. Jest argumentem? Jest. Pord innych. Ale jeli Steiner redagujc swoj ksik myla jednoczenie o powstaniu w Paryu w sierpniu 1944, to powinien wiedzie, e byo ono inne i nie doprowadzio do znisz-czenia miasta nie tylko dlatego, e Francuzi nie czytali Mickie-wicza i Sowackiego. Bogosawiony analfabetyzm kulturowy? Rnica polega na tym, e Francuzi nie wiedzieli take, co to jest taka niewola, jak w Polsce XIX wieku, e nie walczyli z komu-nizmem, jak Polacy pod Warszaw w roku 1920. Ze w roku 1940 nie ulegli rwnoczenie dwm okupantom, jak Polacy w roku 1939. A w sierpniu 1944 roku Francja czekaa na wolno, a nie drug okupacj. I nikt nie zatrzyma celowo ofensywy pod Compiegne, St.-Denis czy na Rive droite. T rnic przejmu-jco utrwali Andrzej Bobkawski w zakoczeniu swego paryskie-go pamitnika okupacji - Szkicw pirkiem. Steiner jednak susznie zwraca uwag na atmosfer, w ktrej moliwo decyzji o warszawskim powstaniu, takiej jaka zapada, istniaa jeli nie od zawsze, to od dawna.

    Ale zapomina Steiner o jednym: e zbiorowej atmosferze mona si przeciwstawi, chocia jest to trudne. Kultura nigdy nie jest monolityczna. Romantyczny kult ofiary nie mia u nas , jako swego przeciwstawienia - tylko rozwanego czy cierpliwe-go oczekiwania, ofiarnemu szalecowi przeciwstawiono bowiem ju w romantyzmie pragmatycznie sprawdzon zasad walki . I dlatego wanie dociekanie: kto, jak i dlaczego, konkretnie, przynajmniej dla mnie, nie musi by szukaniem osb poddanych dziaaniu koniecznego mitu. To moe oznacza te szukanie przy-czyn dziaania na terenie wolnoci i wobec cierajcych si ze sob koncepcji. Mona bowiem powiedzie o tej garstce decydujcych

    17

  • o powstaniu, e reprezentowali przeCiez zywe, sprzeczne i nie-jednorodne, a wic wolne take tendencje naszego spoeczestwa.

    Myl i myl: jak to jest moliwe, e wci pozostaje jakby tajemnicza luka w naszej wiedzy i to w momencie, ktry pozosta-nie na wieki zwornikiem decyzji, ktra tak zawaya na historii Polski? Ta luka wci istnieje, mimo e ci, co decydowali o powstaniu, przeyli je w zasadzie, a wielu z nich ogosio swoje pamitniki i wspomnienia, dociekania wojskowe i polityczne. W chwili, gdy pisz te sowa, yj jeszcze nieliczni ludzie, wystpujcy na tamtej scenie, a dalej nie wiemy nic. Czy jednak nie trzeba raczej myle, e prawdopodobnie wiemy prawie wszyst-ko, jeli nie wszystko. Przecie przesanki tej decyzji istniay ju w rozmowach tej grupy ludzi, i nie tylko tej grupy, w mylach i dziaaniu caej polskiej spoecznoci w kraju i na emigracji -od miesicy, jeli nie od lat. Przysza wreszcie chwila, w ktrej mona byo decyzj podj, cho mona by j jeszcze odoy . Ale nie ma racji ten, kto sdzi, e bya to decyzja czysto pragma-tyczna: za wczenie lub za pno. Tak, jak mona patrze na jedn z wielu bitew, powiedzmy, napoleoskich. Bya to bowiem rozgrywka o cechach ostatecznoci, nie dlatego, e tak myla Okulicki czy Peczyski, ale e taka bya historia. Te wic sowa "dzi twj tryumf albo zgon" byy a nazbyt rzeczywiste, z tym e miay jeszcze odpowiednik w innej wersji wydarze: "dzi twj triumf albo niewola".

    Nowoczesna tragedia sztabu gwnego Armii Krajowej na tym wanie polegaa , e wieloznaczny i przerastajcy aktorw dramatu kontekst historyczny by n a g r a n i c y ich moliwoci de-cydowania i rozeznania. Tak wanie okreliem tragiczno Kor-diana i tak rozumiem t tragiczno, wobec ktrej Hamlet musi zgin w sztuce Szekspira. Zarzucano Szekspirowi, e nie stwo-rzy Hamleta, ktry nie popenia bdw, ktry po prostu zabiby Klaudiusza, m aj c t ak i c h ar ak t e r. Ale byby to cha-rakter z dramatu z t e z , a nie z tragedii ycia. Hamlet bowiem popenia bd czekania - jeli to bd - gdy wymaga-j tego okolicznoci i zaoone normy moralne dziaania, przy czym trzeba koniecznie zauway, e Hamlet pragnie pewnoci, zdoby-wa prawd i przesanki dziaania . Ale po co tutaj, w rozwa-aniach o sztabie Armii Krajowej, ten szekspirowski kontekst? Po to wanie, by nada bdowi powstania charakter tra-giczny, wysokiej narodowej tragedii, ktrego to charakteru nie przyznaj na przykad - idc w lad za historykami, ktrych zdanie podzielam - decyzjom Skrzyneckiego w Powstaniu Listo-padowym.

    Tomasz ubieski uj symbolicznie problem Powstania Lis-

    18

  • topadowego w sowach "bi si czy nie bi", a wic moe take w parafrazie hamletycznego "by albo nie by". Tak bowiem miaa si walka do bytu narodowego. Jeli trzyma si tej para-leli - a wrci ona jeszcze za chwil w tych uwagach - to war-szawskie powstanie byo akurat zrealizowaniem decyzji odwrotnej od decyzji Skrzyneckiego, ktra bya: "nie bi si", u d a wa walk. Nie "romantyzm" zdecydowa o klsce Powstania Listo-padowego, lecz wanie brak "romantyzmu" i determinacji walki. Sztabowcy warszawscy roku 1944, cho sdzi si ich najczciej grubo i jednostronnie, byli tych cienkich materii historycznych wiadomi. Ale sdzimy ich najczciej dzisiaj na podstawie na-szej obecnej wiadomoci, tak jak na podstawie swoich zbrodni-czych interesw oceniaa ich zaraz po wojnie - ba, jeszcze w cza-sie trwania powstania, w wypowiedzi Stalina - komunistyczna propaganda.

    Jeli bowiem oni nie poczekali na co, to - prcz rozwoju sytuacji militarnej przed i za Warszaw - nie poczekali, czy nie doczekali si takich przemian w swojej wiadomoci strategicz-no-politycznej, by doj do wniosku, e powstanie moe by tylko bdem. Ale doj do takiego wniosku, to znaczyo dla nich pra-wie myle, e nie ma nadziei na moliw niepodlego. Czy mona byo to sobie tak po prostu powiedzie? To wanie, ta najwiksza trudno sytuacji, przy najwyszych wartociach, jakie wchodziy w gr - nadaje temu bdowi znamiona wysokiej tragicznoci.

    Biorc bowiem pod uwag wczesn sytuacj wiadomoci europejskiej i wiatowej - nie by to bd gupcw. Czy wszyscy i wszdzie wiedzieli, e ta historia moe si skoczy tylko nie-wol narodu polskiego? Ani nie jestem pewny, e naprawd nie byo dla historii - dziea ludzi - innej moliwoci. Sdz zreszt, e nasi sztabowcy wiadomo tej perspektywy nadcigajcej niewoli posiadali w wysokim stopniu. Mieli jednak na-dziej, e jest szczelina w historii, przez ktr moemy si przem-kn. I uwaali, e nawet w imi nikej szansy naley zaryzyko-wa. Osobicie uwaam, e nie wolno ryzykowa tak wartoci, jak jest cudze ycie ludzkie. Ale uwaam te, e ycie ludzkie nie jest wartoci ostateczn , najwysz, i e w imi tego, co je przerasta - wolno z wasnego ycia uczyni ryzykown prb. Wolno odda ycie za kogo drugiego i wolno wstrzyma si od takiego ratowania ycia, swojego i cudzego, ktre byoby po-gwaceniem ludzkich praw walki o wolno.

    To wanie mylc - midzy innymi - o powstaniu uwiadomiem sobie, e komunistyczno-pacyfistyczna propaganda szer-

    19

  • muje ide ycia jako najwyszego dobra nie dlatego, e komunici kiedykolwiek je szanowali. Lecz tylko dlatego, e slogan ten moe powstrzyma od rozruchw i walk niepodlegociowych spoeczestwa i narody, ktre s trzymane w niewoli. Powstanie war-szawskie dlatego zostao take oplute przez komunistw - po-woli wycofywali si z tych nieskutecznych pozycji wiatopogldowych, trwao to latami - e chcieli stumi wszelk pozytywn ideologi rewolty przeciw niewolnictwu. Musz powiedzie, e podejmowanie decyzji nioscych zagroenie ycia ludzkiego prze-kracza moje kompetencje moralne, poza dziedzin mojego wasnego ycia. Nie potrafibym wzywa do buntu ani nieszczliwych, ani tym bardziej szczliwych niewolnikw. Sytuacja szta-bowcw w Warszawie 1944 bya jednak inna, oni nie wzywali nikogo, oni mieli pokierowa walk ludzi, ktrzy z d e c y d o-w a l i si na walk. Parnitajmy zreszt, e ci sztabowcy wiedzieli, e komunizm oznacza j u miliony ofiar i e mg oznacza w przyszoci take miliony ofiar. Nie bya to wic wiadomo przyszych szczliwych niewolnikw ...

    W tym procesie historycznym wytaczanym sztabowi Armii Krajowej przywouje si, jako wiadkw, romantycznych poetw. Raz ju w tej ksice przypominaem sowami Henryka Elzen-berga, e walka o wolno przekracza epok romantyzmu. I gdy bada wiadomo tych mistrzw wojennej sztuki sztabu AK, moe naleaoby take , jako inne wiadectwo, obok przytaczanych przez Steinera, przytoczy jeszcze jeden sd "wiadka Elzenber-ga", sd, ktry w Warszawie 1944 roku ludzie zna mogli, gdy chodzi o esej ogoszony w czasopimie midzywojennym "Pion" w roku 1934. Nie trzeba wcale komentowa tych sw Elzen-berga z artykuu Abimsa i pacyfizm. Rzecz o gandyzmie. Doty-cz one prawd zbyt uniwersalnych, aby ich udzia w wiadomoci tych , co obradowali nad decyzj o powstaniu - mona byo wykluczy:

    "Dla Gandhiego s rzeczy gorsze od wojny, a ze wszystkich grzechw przeciw ahimsie walka zbrojna dla celw czystych, skie-rowana przeciw silnemu i nie wyradzajca si w rozbj, wolna zreszt od nienawici i trzymana w ryzach przez wol, jest kto wie czy nie tym wanie, ktry istota moralna moe wzi na siebie wzgldnie spokojnie. I mog by pomylane wypadki, w ktrych wojn jako zo mniejsze istota moralna wybra p o-winna.

    Dwie rzeczy gorsze od wojny, to tchrzostwo i bierne znoszenie czy to haby, czy to jawnej niesprawiedliwoci.

    Ale zgroza wobec cierpienia rozrosa si u pacyfisty do roz-

    20

  • roiarw jakiej idiosynkrazji - obdu, w ktrym ginie poczucie, gdzie jaka rzecz ma swe miejsce w skali wartoci. e najgorszym albo jedynym zgoa zym postpowaniem jest wojna, w to wierzy on tylko dlatego, e najgorszym albo jedynym zem mogcym spa na czowieka jest przedwczesna mier albo cierpienie. Ale tak czu, to ju nie jest godziwie. Cierpienie jest zem najwikszym tylko dla zwierzt; mie zmiadon ap, straci potom-stwo, by poartym albo zastrzelonym, to jest katastrofa kata-strof dla kota, dla psa, dla zajca.

    Zna si tu [w gandyzmie] i pielgnuje dobra, ktre warto kupi cierpieniem, co wicej: ktre mona kupi ty l k o cier-pieniem. I wzi na siebie cierpienie, by owe dobra osign, to tutaj cz nie tylko wasnej godnoci: mj blini ma wite prawo, bym i jego wezwa do wspcierpienia, jeli tego cel sensowny wymaga".

    Nie mona oczywicie mwi, e ofiara z ycia jednostki, mno-onej w setki tysicy, bya jedynym elementem ryzyk a bdu. W tak szalonych bowiem klskach historycznych, jak klska i koszty powstania, nie sposb w ogle obliczy strasznych i fatalnych reperkusji historycznych, gdy wchodz w gr elemen-ty wieloplanowe, narastajce pniej w czasie. Nie czuj si tu jednak na siach do prowadzenia a tak daleko sigajcych rozwa-a . Powrmy wic do problemu bdw na paszczynie stra-tegii - wtedy i tam - wojskowo-politycznej.

    W ocenach decyzji powstania prawie wszyscy popeniaj pew-ne przeoczenie: bior pod uwag rozwijanie si sytuacji na fron-cie niemiecko-sowieckim blisko Wisy bez uwzgldniania jakby faktu samego powstania. Rozwaa si sytuacj militarn do po-niedziaku 31 lipca 1944, a potem wysnuwa co najwyej wnioski hipotetyczne o m o l i w y m przebiegu kampanii, jakby nie byo powstania. A przecie: jeli Armia Krajowa miaa od pew-nej chwili status armii alianckiej nawet w stosunku do hitlerow-skiego Wehrmachtu i SS- to fakt utworzenia takiego przyczka nad Wis, zdobytego przez aliantw - nie jest faktem, ktrego nie wlicza si do kampanii nad Wis. Taki fakt powinien by kaza zmieni plany operacyjne Armii Czerwonej, raz ze wzgldu na wsplne cele militarne, po drugie ze wzgldu na ochron lud-noci sprzymierzonego pastwa. Powstanie to by wany fakt militamy na froncie wschodnim, a tymczasem rozwaa si dzieje tego frontu, jakby powstanie toczyo si na ksiycu, a frontem rzdziy niezalene od niego strategie i moliwoci.

    Waciwe rozwaania militarne o froncie wschodnim w aspek-cie bitwy powstania warszawskiego prowadz do nastpujcych wnioskw: l) e najprawdopodobniej Armia Czerwona, na wyso-

    21

  • kim szczeblu dowodzenia, celowo nie wykorzystaa dogodnej sy-tuacji militarnej, i decyzj wstrzymania ofensywy podjto jeli ju nie w pierwszych dniach powstania, to w nastpnych; 2) e moliwa cakowicie, z punktu widzenia strategii, zwyciska walka o Warszaw, ktra moga by postanowiona po wybuchu pow-stania nawet w sytuacji mniej sprzyjajcej - zostaa cakowicie zaniechana, by umoliwi Niemcom zdawienie walczcej Warsza-wy. Odbyway si jedynie walki p o z o r o w a n e.

    Wystarczajcych dowodw na te twierdzenia jest wiele. Jed-nym z dowodw dobitnych jest uniemoliwianie amerykaskim i angielskim sojusznikom Armii Czerwonej niesienia pomocy War-szawie przez wahadowe przeloty samolotw zrzutowych nad War-szaw z ldowaniem po rosyjskiej stronie frontu . Ten fakt albo przez zalepienie, albo k a m l i w i e i ze z wol prze-milcza wikszo opracowa powstania, w tym przesadnie wyeks-ponowana ksika Jana M. Ciechanowskiego. Dowodem oczy-wistym decyzji nieudzielania pomocy powstaniu jest brak nawet pomocy zrzutowej ze strony Armii Czerwonej (to, co robiono, byo tylko pozorem). Nie szo przecie o tysice kilometrw, lecz kilkadziesit, a potem ju tylko o szeroko rzeki Wisy .

    W tej sytuacji czas ju wreszcie przesta uznawa klsk War-szawy za dzieo tylko silnej wci jeszcze armii niemieckiej. Za-kadam, e front niemiecki zosta tu odciony przez Armi Czer-won, aby wanie mona byo zgnie Warszaw. War s z a w a zostaa zniszczona przez niemieckiego i r o s y j s k i e g o o ku p a n t a. Zamiast mwi o biernoci Armii Czerwonej, lepiej wskazywa na agresywn w skutkach decyzj strategiczno-polityczn.

    Tutaj mona powiedzie paradoksalnie, e do bdu szta-bowcw Armii Krajowej przyczynia si i orientacja niepodlegociowa, i wiadomo prawie nieuchronnej przyszej okupacji so-wieckiej. Przy czym obie koncepcje tej okupacji mogy wzmacnia decyzj powstania. Wersja bardziej pozytywna - e bdzie to Rosja mimo wszystko zmieniona na korzy w wyniku tej strasz-nej wojny, ta Rosja, z ktr porozumienie zalecali take z myl, e jako to bdzie, niektrzy politycy polscy, jak Sikorski, czy sztabowcy, jak Tatar, wysany czy "zesany" mostem powietrz-nym do Londynu, ale obecny ide i wspomnieniem. Bo przecie z Rosj sowieck, z ktr moe si i co uoy, da si take uoy doran wspprac militarn w bitwie o Warszaw. A jeli myle o wersji gorszej, strasznej, jeli bd patrzyli, a nas Niem-cy wyrn, to znaczy, e oni sami mogliby nas wyrn potem ... Zatem, czy nie naley ryzykowa? ...

    22

  • Ale wanie dlatego, e tak si to wszystko odbywao, e tak strasznie byo trudne, mj szacunek dla walczcej Warszawy, a wic i dla tych, co wzili na siebie tragiczn i bdn decyzj powstania (alternatyw tego bdu poruszam w drugiej czci tego rozdziau), kae mi pyta: jak to si odbyo konkretnie, gdy odrzucam mityczne fatalizmy kulturowe, przyznajc po prostu lu-dziom w tej Warszawie istniejc wolno wyboru, ktr szczerze chcieli si posuy.

    Co wic robi "Br" Komorowski po zakoczeniu drugiej przedpoudniowej odprawy? Jestem w gorszej sytuacji ni moi poprzednicy, "Br" ju nie yje, nie mog do niego zadzwoni i raz jeszcze zapyta: panie generale, chciabym zrozumie ludzi dziaajcych w polskiej historii, co pan robi midzy godzin czternast a siedemnast tamtego dnia, gdy przyszed "Monter"? Wszystko chc wiedzie! Jak na pana dziaaa pogoda tego dnia, czy byo duszno i parno? Czy siedzia pan dugo sam w pokoju, czy dugo szed pan ulic, co pan widzia idc? Jad pan obiad? Sam czy z kim? Czy moe w ogle nie mg pan tkn jedzenia? Czu pan napicie , czy nagle zmczon obojtno? Natkn si pan na patrol i strzelanin, czy przeszed pan przypadkow stref spokoju? Jak pan by wtedy ubrany? Czy naprawd przyszed Okulicki z Peczyskim i strasznie krzyczelicie na siebie, czy wy-mylono to pniej? Ile zostao pniej czasu do przyjcia "Mon-tera"? Czy zmczony usn pan na chwil? Czy nagle pan sobie co przypomnia? Zdanie z podrcznika taktyki, czy relacj kogo, kto przekrad si z terenu akcji wileskiej lub nawet uciek z rk NKWD?

    Nie chc ju mczy Ducha tymi pytaniami. Moliwoci jest prawie nieskoczona ilo. A moe przez jaki przypadek lea na pce tom Mochnackiego Powstanie narodu polskiego lub Goszczyskiego Noc belwederska i genera sign po ksik? I myla o tej szansie, jak przegapili najpierw podchorowie nie strzelajc na Placu Saskim, potem Belwederczycy, a potem gene-raowie ocigajcy si z przystpieniem do powstania, a wreszcie, w toku walki, generaowie-kunktatorzy? Analogia pojawia si zreszt kilka dni wczeniej na odprawie sztabu, jest na to doku-ment:

    Genera Okulicki i pukownik Rzepecki proponuj natychmias-towe ustalenie daty wybuchu powstania. Pukownik Rzepecki przypomina jako precedens przypadek generaa Skrzyneckiego, ktry ponosi cik odpowiedzialno za upadek powstania 1830 roku, gdy czeka za dugo z wydaniem rozkazu do ataku.

    Genera Br odpowiada, e nie dysponuje dostateczn iloci

    23

  • elementw, aby mc powzi decyzj, i e trzeba jeszcze zaczeka i zobaczy, jak si rozwinie sytuacja.

    Aluzja do Skrzyneckiego powraca na porannej odprawie 31 lip-ca w ustach Okulickiego (wci, jeli wierzy relacjom .. . ):

    Jeli pan genera nie podejmie decyzji, bdzie pan drugim Skrzyneckim itd.

    A moe t ksik, ktr wzi z pki genera "Br", aby zaj rce i myl, byo wydanie Szekspira z tumaczeniem Hamleta przez Jzefa Paszkowskiego? Ulic przechodzi wzmocniony pa-trol Wehrmachtu, a generaowi zdaje si jednoczenie, e z daleka sycha odgos sowieckich dzia. Ale to przejecha wz konny. Wzrok pada na te sowa sceny drugiej z aktu pitego:

    Biada podrzdnym istotom, gdy wchodz Pomidzy ostrza potnych szermierzy.

    Te sowa oznaczaj ostrzeenie, a wic spokj. Tak, nie mona wej midzy dwie cierajce si armie. Przynajmniej na razie . Genera stoi przy oknie, przez szpar w firance widzi oddalajcy si patrol i znw zdaje mu si, e syszy sowieckie dziaa. Robi mu si sabo, gdy ledwo spa tej nocy, siada na pluszowej kana-pie. Jednak machinalnie odwraca dwie karty:

    Trzeba ci bowiem wiedzie, e nie wszystko Bywa po diable, co czynimy nagle, e, owszem, czasem niezastanowienie Lepiej nam suy ni najumiejtniej Skombinowane plany; co dowodzi, e jakie dobre bstwo ksztat nadaje Naszym dziaaniom z gruba ociosanym.

    A moe tamci , Okulicki, maj racj? Tak, wszystko mona znale w tej sztuce, w literaturze, za i przeciw, no, tak jak w yciu. Plan operacyjny bitwy warszawskiej w 1920 roku pow-sta o wiele szybciej. I udao si . Ale na froncie nie mona inaczej, sytuacja jest pynna, zmienia si, nie mona czeka na idealny moment. A przecie to te jest front ... Przypomniao mu si znw, jak kto ze sztabu mwi: Och, hamletyzujemy, zwle-kamy i zwleka bdziemy, czekamy na pewno. - Odpowie-dzia: Niech pan nie porwnuje nas z Hamletem! Hamlet musi zgin! My chcemy wygra. O Hamlecie mona mwi po wszystkim, kiedy si przegrao w yciu realnym, a wygrao tylko

    24

  • moralnie. Nie chciabym z tych modych robi warszawskich Hamletw.

    To wszystko mu si przypomina, jest coraz bardziej znuony. Zapada w krtki sen godziny popoudniowej, ktry byby litociwy, gdyby nie senne obrazy. Po obudzeniu zapamita z nich trzy.

    Pierwszy: jaka sala, jak w niemieckim kasynie, orkiestra gra tyrolskie walczyki, na podium taneczna para, to taczy chopak z dziewczyn, nie, to nie jest taniec, to dwch chopcw, oni fechtuj si na florety lub szpady, maj na nogach buty z chole-wami, zielone bluzy, a na rkawie opaski biao-czerwone. Prze-cie to chopcy z moich oddziaw, dlaczego maj tylko bia bro, co robi w niemieckim kasynie? Szermierce przypatruje si jaki genera SS i dama w oficerskim niemieckim mundurze. Wznosz jaki toast i miej si gono: Oh, ja, schneller, schneller, sie mussen in Himmel gehen! Genera wyciga rewolwer i zaczyna strzela po pijanemu, fechtujcy akowcy zalani s ju krwi, jeden pada. Dama w mundurze osuwa si na parkiet. Drugi z szer-mierzy, niski, krpy, w ostatnim wysiku przebija szpad SS-mana. Foleciaa jaka szyba, strzay, otwieraj si drzwi i do kasyna wchodzi masa wojska, na czapkach czerwone gwiazdy, karabiny Kaasznikowa. A na czele mody sowiecki genera: - T ak wat, eto i my. Polegym pogrzeb z honorami, a ywych aresztowa!

    ,,Br" obudzi si z biciem serca, odoy trzymany cigle kurczowo w rku egzemplarz Szekspira, z ulicy dobiegay poje-dyncze strzay, ale coraz bardziej oddalone. Uspokoi si, usn .

    Tym razem nia mu si odprawa. Okulicki, w porozrywanym mundurze oficera czwartakw z powstania listopadowego, z jak sadz na twarzy, krzycza: Jeli trzeba, caa Warszawa powinna sta si redut Ordona. - Byo strasznie cicho, inni oficerowie te mieli na sobie mundury z okresu powstania listopadowego, tylko on siedzia w garniturze i usysza swj gos: -To nie jest powtrka z historii , generale. Caa stolica nie moe by redut. A reduta na Woli wyleciaa w powietrze przez przypadek. -W ciszy brzczaa natrtnie mucha, zacz j odpdza. Mucha bya prawdziwa, obudzi si, odpdzi j i znw usn.

    Trzeci sen "Bora": jest w wiosennym lesie, sosenki, brzozy, skraj jakiej polany, w grze jest jasny bkit i jakie ptaki drob-ne przelatuj z gazi na ga. Ptasie melodie, gwizdy. Zapach lasu, wiosny, a wszystko takie kolorowe. Nagle poczu co twar-dego, zimnego, z tyu na czaszce. Rce ma z tyu, nie moe nimi ruszy , nie moe si odwrci. I ten gos: W ot tiebia, spokojno! ... Wtedy spojrza pod nogi, na polan, i zobaczy, e stoi nad

    25

  • doem, takim samym, jaki pamita z publikowanych w prasie zdj z lasku katyskiego. Widzi kb pozwalanych cia, szaro-czarnych, jak w gazetowej odbitce, na tle tej zieleni, tak jakby kto powikszy wycit z gazety fotografi i uoy w dole. Na-gle poczu w gowie detonacj, ciao obj skurcz, obudzi si z krzykiem, rce mia pod gow, zdrtwiae. Nad nim staa dziewczyna z grupy cznoci, dyurujca w ssiednim pokoju . - Panie generale, niedugo nastpna odprawa, trzeba co zje. - Strasznie, strasznie - zacz, nie wiedzia, jak skoczy. -Strasznie tu duszno - powiedzia.

    Usiad i cakiem oprzytomnia. -Tak- powiedzia- dzikuj. - Z gow jeszcze omotan tamtymi wizjami pomyla trzewo: nie da si rozmaitym panikom. Trzeba jeszcze zaczeka, moe przyjdzie jaka decydujca wiadomo i wtedy wszystko bdzie jasne.

    Mona sobie to wyobrazi tak albo inaczej. Potem wrcili

    Okulicki i Peczyski. Znw wszyscy krzyczeli? A moe nie krzyczeli, tylko siedzieli i patrzyli na siebie ironicznie? Jeli siedzieli cicho, to i tak krzyczeli, wczeniej, na niezliczonych od-prawach, przerzucali si racjami, chd sztabowej rutyny miesza si z emocjami. A potem wpad ,,Monter": Czogi sowieckie na Pradze! - I wtedy "Br" czuje wyzwolenie. To co, co zdecy-duje, stao si oto. - Tak, jutro powstanie. - Relacje s sprzeczne. Wszystkie relacje o takich chwilach zawsze zawieraj sprzecznoci. Inaczej widzi si bitw ze rodka carre piechoty, a inaczej z pagrka dowodzenia. Wierz jednak, e jest gdzie "czarna skrzynka" historii wiata i e wszystkie luki kiedy zos-tan uzupenione .

    Ukazujc sytuacj sztabu Armii Krajowej i "Bora", chciaem podkreli, e odwlekanie decyzji, zdobywanie pewnoci w wa-runkach najwyszego zagroenia, powoduje straszliwe napicie psychiczne. Podejmuje si wtedy nage decyzje, jakby wbrew logice poprzedniego wyczekiwania. Rozumia to Szekspir, a na-wet - jak wynika z przytoczonego wyej cytatu - nawet czciowo pochwala . Wynikiem takiego napicia jest bdne roze-znanie i naga decyzja Hamleta, gdy z okrzykiem: Szczur! Szczur! - przebija opon gobelinu i znajdujcego si za nim Poloniusza . Myla, e to Klaudiusz. Wynikiem takiego napicia jest omdle-nie Kordiana. Ile razy musia mdle rozum w owym lipcu 1944 roku. Polskie historie ...

    Lipiec 1944 roku w Warszawie to dla mnie sytuacja hamle-tyczna . Konspiracja to przecie ukrywanie si wobec zagroenia

    26

  • przez uzurpatora (Hamlet udaje szalonego). To wyczekiwanie i opnianie dziaania nazywano hamletyzowaniem. Nie wynikao to jednak ze saboci, czego nowsze wypowiedzi o Hamlecie nie zdaj si ju kwestionowa, lecz z szukania pewnoci dziaania i prawdy. Ale w wietle caego dramatu sytuacja hamletyczna to take klska fizyczna, cho zwycistwo moralne. Hamlet musi zgin, reszta jest milczeniem. Ale nie milczeniem cakowitym. Gdy Hamlet zostawia wiadka, ktrym jest Horatio, pragnie, aby przekaza on prawd moraln o wydarzeniach dla potomnoci. Hamlet uwaa, e Horatio zdolny jest da o wszystkim "wie dokadn". Ale podobnie jak w naszej tu sprawie, sowa Hora-tia tej pewnoci nie potwierdzaj; za duo tu komplikacji:

    Lecz skoro po tych fatalnych wypadkach Wy z polskiej wojny, a wy z granic Anglii T ak bezporednio przybywacie, kacie, Aby te zwoki wysoko na marach Na widok byy wystawione; mnie za Pozwlcie i wszem wobec, i kademu Niewiadomemu prawdy opowiedzie, Jak to si stao. Przyjdzie wam usysze O czynach krwawych, wszetecznych, wyrodnych, O chostach trafu, przypadkowych mordach, O mierciach skutkiem zdrady lub przemocy, O mobjczych planach, ktre spady Na wynalazcy gow.

    Sytuacj hamletyczn konspiracji polskiej w Warszawie roku 1944 , konspiracji postawionej nie wobec jednego, ale dwu uzur-patorw, i masy Rosenkrantzw i Guildensternw, prowokato-rw, zdrajcw i konfidentw, dobrze, jak si zdaje, odczu pukownik Tatar:

    wiadek nr 28:

    "By albo nie by", zapyta Hamlet . Dla nas w Warszawie pytanie brzmiao: "za wczenie czy za pno?". Cay dramat obraca si wobec tych dwu pyta. Po raz pierwszy, gdy poja-wiy si one jesieni 1940 roku, pracowalimy z Roweckim nad pierwszym szkicem tego, co miao sta si planem powszechnym powstania. Parnitajc o tragicznych zaamaniach wszystkich na-szych powsta, zaproponowaem "Grotowi" napisanie we wstpie motta w rodzaju: "Powstanie nie moe si nie uda". Ro-wecki , ktry by wspaniaym oficerem, lecz take wielkim ro-

    27

  • mantykiem, zrazu odmwi: "Kada operacja wojskowa poczona jest z ryzykiem. Nie chcie si go podj, to znaczy skaza si na bezczynno". Odpowiedziaem, e w zasadzie zgadzam si z nim, lecz wydaje mi si, e my Polacy nabralimy zego zwyczaju podejmowania ryzyka w wikszym stopniu, niby to na-kazywa rozsdek. Przedstawiem t propozycj, pragnc zmie-ni ow tradycyjn ju nieprawidowo. Dorzuciem, e moim zdaniem, biorc pod uwag nasz tendencj do popiechu, byoby rozsdnie zdecydowa ju dzi, e nie zaatakuje si armii niemiec-kiej, zanim nie bdzie ona w zupenym rozkadzie, zanim nie bdzie "czu jej trupem". "Grot" odpowiedzia, e drug polsk wad jest tendencja do zwlekania, ktra powoduje, e czekajc dziaamy czsto za pno.

    Hamlet jest samotny i w swoich decyzjach polega musi tylko na sobie samym. Jest to samotno konspiratora. Jeli wybraem tu powstanie 1944 jako przykad wcielania si toposu, to dlatego, e rozterki grupy przywdcw, powtrzmy, przypominay mi re-fleksje i czyny Hamleta, za samotno i mier powstaczej Warszawy, los szekspirowskiego bohatera, okrelony zasad: HAMLET MUSI ZGIN~. To wciskanie historii w schemat hamletyczny byoby moe niepotrzebne, gdyby nie cignca si od prawie dwustu lat wiadomo podobnego modelu, przymierzal-nego do niektrych epizodw polskich dziejw. Do mojego "mie-rzenia Hamletem" przyczynio si take to, e w tu powojennej literaturze polskiej nawizania do Hamleta, czy wyklinanie go, kryj niedwuznacznie w swoim podtekcie adres do tej wanie Polski walczcej, konspiracyjnej, samotnej i przegranej w swoim wysiku ostatecznym, przynajmniej na czas jaki. W tym wykli-naniu nie chodzio tylko o powstanie, bo nie byo ono ostatnim i ostatecznym epizodem walki i konspiracji .

    Proces szesnastu w Moskwie i fala procesw politycznych w Polsce a po lata pidziesite, dziesitki tysicy polegych i straconych, to los jednostek samotnych, walczcych o wolno, honor i virtus w sensie spoecznym. Jake dugo trwaa ta reszta, ktra bya milczeniem. Za dugo modzie polska nie wiedziaa, kto to by i jak zgin Leopold Okulicki, za dugo nie pamitaa, ile lat przey w celi, zeznajcy jak bohater i skazany na mier Franciszek Niepoklczycki, ktry - zwolniony wreszcie w 1956 roku - nie doczeka si nawet oznak spoecznego szacunku. Sys-tem tpi zreszt nawet cie szacunku dla pokonanego przeciw-nika. Przykadw takiego szacunku dla wrogw nie brak u staro-ytnych. Natomiast w komunizmie nie byo ju moliwe powt-rzenie gestu tego generaa rosyjskiego, ktry paka po wejciu na redut Sowiskiego na Woli, widzc zabitego Generaa . Sdy

    28

  • komunistyczne ferujc wyroki na bohaterw walki z faszyzmem i totalizmem sowieckim, okrelay utrat praw obywatelskich i ho-norowych na zawsze, po wiek wiekw, cznie z utrat prawa do wasnego grobu. Sztuczka na razie udaa si wadcy Klaudiu-szowi - i rapier, i kielich by zatruty. Ale w historii nigdy nie ma ostatniego sowa.

    Mylc o takich, jak rozstrzelani pod Smoleskiem, jak zamczeni w sowieckich wizieniach i agrach, spaleni w wielkim po-arze Warszawy na oczach widzw zza Wisy, zamordowani w swoich celach jak Fieldorf - szkicowaem swoje poetyckie zapiski do "polskiego" Hamleta. Zamieszczam je na kocu tego roz-dziau.

    2. OSTATNIA REDUTA DRUGIEJ RZECZYPOSPOLITEJ

    Ley Gajcy, nigdy si nie d()Wie, te warszawska bitwa zesza na nic.

    (Czesaw Miosz - Ballada)

    Okrelenie "Powstanie Warszawskie", ktre na wieki ju zo-stanie w historii Polski, ma w sobie co mylcego take, wanie w sowie "powstanie", jeli odnie je do dugiego cigu naszej historii, do okresu niewoli, midzy upadkiem Pierwszej, a pow-staniem Drugiej Rzeczypospolitej. Sowo to, cho poprawne z punktu widzenia militarnego, to na tle historii- poprzez si ana-logii jzykowej - ustala jednak powinowactwo midzy wszystkimi polskimi powstaniami a b i t w w a r s z a w s k . Spory ter-minologiczne nie zawsze s pozorne. Ten odbywajcy si na naszych oczach o pomnik - "Powstania" czy "Powstacw" - atwo zakwalifikowa jako spr midzy patriotyczn polsk racj historyczn a falsyfikatorstwem propagandy realnego socja-lizmu. Sprawa oczywista. Co mogoby nam jednak przynie mwienie o powstaniu warszawskim jako o "bitwie warszaw-skiej"?

    Mylc o powstaniu warszawskim cay czas usiuj odbudowa wiadomo z tamtego okresu. Nic trudniejszego. Uwaam , e nazwa "bitwa warszawska" mogaby odbudowaniu tamtej wiadomoci narodowej bardzo pomc. Bo powstanie warszawskie nie byo takim samym powstaniem jak listopadowe czy styczniowe - po dugotrwaej okupacji i starciu Polski z karty Europy . Bya to niewtpliwie b i t w a w ramach toczcej si i nie zakoczonej wojny, w ktrej brao udzia polskie spoeczestwo suwerennej Drugiej Rzeczypospolitej, majcej swj legalny rzd

    29

  • na emigracji i jego przeduenia w kraju. Tej sytuacji nie zmie-nia fakt, e terytorium polskie znajdowao si pod c z a s o w okupacj niemieck i sowieck. Cigo wolnych instytucji II Rzeczypospolitej nie zostaa zerwana. Co wicej - istniaa wiadomo narodowa zwizku z tamt niepodlegoci i suwerennoci kraju. Dla nas - myl, e dla wszystkich, prcz komunistw - tamta Folska jeszcze istniaa, walczya nie tylko o swoj god-no, ale take o swj niepodlegy byt. Taka bya prawda wiadomoci Polakw, niezalenie od dyskusji, jakie formy spoecznoustrojowe ta Druga Rzeczpospolita po wojnie bdzie posiada. Takie dyskusje wszake cechuj ycie wszystkich wolnych pastw i narodw, take i wtedy, gdy nie znajduj si one w niewoli.

    A jeli tamta Folska - Drugiej Rzeczypospolitej - istniaa jeszcze podczas toczcej si wojny, jako organizm legalny, ale take w najbardziej bezporedniej wiadomoci i uczuciach Polakw, dla ktrych wolno i suwerenno to byo zaledwie w c z o r a j, to rnica midzy znaczeniem sowa powstanie w odniesieniu do "bitwy warszawskiej" a jego znaczeniem w stosunku do powstania listopadowego czy styczniowego rzuca si w oczy. Niech askawie pamitaj o tym ci, ktrzy uywaj zbitki pojciowej: powstania polskie. Dla mnie powstanie warszawskie byo ostatni wielk bitw na ziemiach polskich, stoczon przez onierzy i spoeczestwo Drugiej Rzeczypospolitej, w ostatnim - i jak si zdawa mogo - ostatecznym wysiku uratowania i przeduenia bytu tej II Rzeczypospolitej . Dlatego wanie mylc o powstaniu warszawskim nadaem temu rozdziaowi tytu "Ostatnia reduta Drugiej Rzeczypospolitej".

    Co innego bowiem - chcie si wybi na niepodlego po dziesitkach lat niewoli, a co innego toczy wojn i wydawa bitw w obronie istniejcego organizmu narodowo-pastwowego, w ramach toczcej si i nie zakoczonej wojny. Ju troch za-pomnielimy, jak dodaje si obrona niepodlegoci. Bo i tych, co j w ogle pamitaj , nie jest za duo . Myl, e dwudziestolecie nie byo "szko bohaterw", jak chce w swojej ksice Steiner, o niepodlego po prostu chciao si walczy , cokolwiek si przed-tem o tamtej wadzy pastwowej mylao . Powiadczaj to nawet niektrzy patrioci prokomunistycznej lewicy. "Ale krwi nie od-mwi nikt" - pisa Broniewski. Tak , z niepodlegoci nie rezyg-nuje si atwo. Ale niepodlego moe te by kul u nogi, jeli trzeba wanie ten warian t - jej utrat - wzi pod uwag. Rozpacz moe wtedy zmienia proporcje realnego wiata, podpo-wiada nierealn lub czasem samobjcz taktyk.

    I tutaj, wiea jeszcze w pamici tych, co podjli decyzj o powstaniu, niepodlego Drugiej Rzeczypospolitej okazaa si nie

    30

  • tylko atutem, ale i psychologicznym stygmatem. Ludzie nie mogli pogodzi si z now sytuacj, w ktrej trzeba byo myle o walce w niewoli i zachowaniu si na permanentn wojn ze stalinizmem i komunizmem. A przyjcie tego wanie: walki w nowej nie-woli, psychologicznie byo najtrudniejsze. Smier wydawaa si czsto lepsza ni utrata niepodlegoci na trwae, zwaszcza tym, ktrzy, jak na przykad Okulicki, uczestniczyli w kampanii 1920 roku. Prawdopodobnie wikszo sztabowcw braa udzia w tej kampanii. Ale nieznona myl o niewoli dotyczya take modego pokolenia akowskiego. W znanym wierszu Czerwona zaraza pisa na krtko przed mierci w powstaniu "Ziutek" - Jzef Szczepaski, onierz batalionu "Parasol":

    Czekamy ciebie, czerwona zarazo, By wybawia nas od czarne; mierci, By kra; nasz przedtem rozdarszy na wierci, Bya zbawieniem, witanym z odrazer

    Parnitam dobrze te nastroje pod koniec wojny. Parnitam pocieszanie si przez sporzdzanie surrealistycznych (nacjonalis-tycznych) map Polski: od morza do morza (Czarnego). A wic to, co i dzi uwaamy za wany punkt odniesienia - niepodle-gociowy model Drugiej Rzeczypospolitej, ocalajcy nas wanie ide niepodlegoci - w decyzji powstania odegra paradoksalnie take zgubn rol . Wojskowi rozumieli oczywicie, e z Armi Czerwon otwarcie bi si nie bdzie mona, zarwno ze wzgldw politycznych - postawioby to przeciw nam wszystkich sojuszni-kw - jak i ze wzgldu na absurd wojskowy. Losy "Burzy" na terenach wschodnich i los AK, wizionej i take rozstrzeliwa-nej, to byo docinicie do muru.

    Wic nagle trzeba byo rozwaa przestawienie na inny typ walki, na dugotrwae podziemie. Caa organizacja wojskowa i wieloletnie wysiki niepodlegociowe zmieniay swj charakter. Okropna sytuacja. A poniewa istnia jeszcze, mimo wszystko, pewien kredyt zaufania wobec sojusznikw zachodnich, rzucono si w szans powstania. Ksika Steinera mwi jasno, e sztabow-cy rozwaali wszelkie warianty. Uwzgldniali i prowokacj poli-tyczno-militarn ze strony Zwizku Sowieckiego, i zatrzymanie si Armii Czerwonej, nawet w korzystnej dla niej sytuacji militarnej . Jednak za mao liczono si z bezwzgldnym podporzdkowaniem przez Stalina strategii Armii Czerwonej celom politycznym. A tak wanie si stao . Osobicie myl, e Stalin nie zawahaby si przed odciciem od tyw i wydaniem na pastw Niemcom wasnej dywizji, gdyby tylko przeszkadzaa ona Niemcom w zniszcze-

    .31

  • niu powstania. Niszczenie powstania przez sam Armi Czerwon byoby ju trudniejsze ze wzgldu na opini midzynarodow. Na to wanie liczyli sztabowcy AK. Naleao jednak - wobec braku cakowitej pewnoci sukcesu - zrezygnowa z powstania, a to byo ponad siy dla wikszoci sztabu, a pewnie take dla wielu szeregowych onierzy AK. Gdyby jednak nie sztab, to -wbrew do rozpowszechnionemu pogldowi- do powstania by nie doszo, co najwyej do sporadycznych walk, szarpicych Niem-cw. Bya to przecie zdyscyplinowana organizacja wojskowa.

    Polska bya jedynym krajem majcym tak tragiczn politycznie sytuacj. Francja, Anglia, Stany Zjednoczone byy bezporednio zagroone tylko przez Niemcw i ich sojusznikw. Polska zna-laza si pomidzy dwoma pastwami totalitarnymi, z ktrych Zwizek Sowiecki sta si na chwil tylko sojusznikiem, gdy cho-dzio o perspektyw zgniecenia Niemiec. eby zrozumie pooenie polskiego rzdu w Londynie i Komendy Gwnej AK, wy-starczy pomyle, e ukadanie si ze Zwizkiem Sowieckim i Armi Czerwon byo podobne do ukadania si z hitlerowcami, gdyby to oni zaczli zwycia ... Zwizek Sowiecki by faktycz-nie pastwem zaborczym, a jednoczenie w stanie wojny z Polsk , przynajmniej moralnie, jako e we wrzeniu 1939 roku upadajcy rzd sanacyjny zaniedba ogoszenia ZSSR agresorem. W tej sy-tuacji Sikorski i Mikoajczyk poszli na ogromne ustpstwa ukadajc si ze Stalinem. A jednak w tym 1944 roku wyjcie byo tylko jedno: trzyma si koncepcji nowego podziemia, zgodzi si na utrat poowy terytorium i podstawowych dla kultury polskiej miast : Lwowa i Wilna. Stara si, aby polska opozycja bya jak najsilniejsza. Cho warto zauway, e problem rekom-pensaty na zachodzie by jeszcze wtedy mglisty i niepewny. W warunkach silnej polskiej opozycji, wspartej rozbudowanym podziemiem, Stalin, niepewny Polski, stawiaby na "swoje" Niemcy.

    Byo to trudne psychologicznie, a jednak konieczne - nie uzalenia wszystkiego od tej jednej bitwy. Ocalaoby si w ten sposb pokolenie wyrose w warunkach wolnoci i niepodlegoci Drugiej Rzeczypospolitej . Trudno to przeceni, niezalenie od pretensji do lat midzywojennych. To pokolenie zostaoby moe zdziesitkowane przez stalinizm, ale oddziaaoby na ksztat i wy-gld przyszej Polski niezalenie od tego, kto by w niej rzdzi. Trzeba jednak pamita o tym, e decyzja utworzenia podziemia skierowanego przeciw Sowietom nie bya identyczna z modelem podziemia walczcego z Niemcami. Wszyscy- wojskowi i cywilni politycy - zdawali sobie z tego niewtpliwie spraw. Jeli nard by zwarty wobec Niemiec hitlerowskich, to wobec Rosji sowiec-

    32

  • kiej by o wiele bardziej podzielony. Istniay rozne koncepcje spoeczne i polityczne, take wpywy komunistyczne, cho nie naley ich przecenia. Skceniom w elicie londyskiej i jej kra-jowych odpowiednikach odpowiaday skcenia w masach. Pod-ziemie i konspiracja nie mogy ju liczy na poparcie caego na-rodu, byyby przez cz tego narodu dekonspirowane, co prze-cie miao miejsce w latach tu powojennych. Istniao te pyta-nie, czy po tylu latach terroru dwu okupantw sta byo ludzi na dalsz, ostr i dug walk?

    Pamitajmy, e niesychanie trudne s przeorientowania tak radykalne, do jakich byo zmuszone spoeczestwo i wojskowa elita Armii Krajowej . Do 1941 roku mona byo liczy, e alianci w dugiej wojnie pokonaj Niemcy hitlerowskie i e Rosja ogra-niczy si do swojej aneksji z 1939 roku. I e potem nie zacznie walki ze wiatem zachodnim. Wtpi zreszt, aby taka wersja historii- z dug wojn z Niemcami bez udziau Rosji, wygran w kocu, i oswobodzeniem nas przez aliantw zachodnich- bya wersj prawdopodobn. Bo gdyby nawet Hitler nie napad na Zwizek Sowiecki i gdyby Zwizek Sowiecki nadal pozosta jego cichym sojusznikiem - to przestaby nim by w momencie, gdy losy wojny przesdziyby ju upadek III Rzeszy. Stalin wypowie-dziaby wtedy wojn Niemcom, w ostatniej chwili, tak jak wypo-wiedzia j Japonii, by- jak hiena- zebra upy z pobojowiska i obedrze trupy. Czy za to obdzieranie trupa nie zadaby przy-najmniej Polski, w ktrej miaby swoj armi (o krajach batyckich ju nie ma co mwi)? I czy by jej nie otrzyma? I moe do czerwca 1941 roku nie wszyscy przypuszczali, e tak czy ina-czej Rosja na czas jaki stanie si sojusznikiem wiata zachodnie-go. Potem - do Stalingradu - moliwa bya koncepcja, e zo-stanie zniszczona najpierw Rosja Sowiecka , a nastpnie Niemcy. Ale pierwsza wojna wiatowa nie chciaa si ju powtrzy.

    W 1944 roku dla trzewo mylcych sztabowcw koncepcja inna ni powstanie oznaczaa niewol . Niewtpliwie mieli racj, tyle e w niewoli take mona walczy. Byt narodowy mierzy si dugimi okresami. I trudno te odmwi im racji, gdy uwa-ali - nigdy ju nie wywikamy si z tego mylenia alternatyw-nego - e jest jaka szansa, i wiedzieli, e losy kraju nie roz-strzygn si ani pod Monte Cassino, ani pod Boloni czy Falaise, jak nie chciay si rozstrzyga pod Samosierr czy Saragoss. Za-decyduje walka w kraju . Ale czy koniecznie - mylimy dzisiaj -powstanie? Czyli jedna bitwa- warszawska? Los Jugosawii - gdzie zdecydowaa silna partyzantka tego kraju, daje do my-lenia, cho analogia to czciowa , ze wzgldu na nieobecno tam Armii Czerwonej i pojataskie strefy wpyww. Ale przykad

    33 2

  • Wgier, gdzie zwyctza w pierwszych wyborach, p rzectez nie komunistyczna, partia drobnych posiadaczy, czy przykad Czecho-sowacji - niekomunistycznej do 1948 roku - czy nie daje do mylenia? Gdyby wic caa Armia Krajowa zachowaa siy tylko dla walki o wewntrzn wadz legalnego rzdu, nie angaujc si zgoa -poza lokalnymi potyczkami -w walk z ustpujc armi niemieck?

    Ale byli to jednak wojskowi. Tak dugofalowe scenariusze jak te, ktre tu buduj, w ogle nie byy praktycznie rozwaane . Mieli take instrukcje rzdowe i taktyk dugofalow, gdzie prze-waya koncepcja ujawniania si wobec Armii Czerwonej . Ta taktyka bya rewidowana lokalnie, ale nawet po dowiadczeniach Wilna i Woynia nie zdobyto si na dalej idce posunicia . Pa-mitamy , e na samej grze toczya si midzymocarstwowa gra polityczna, a Mikoajczyk wybiera si do Moskwy.

    Popeniony bd oceny militarnej powstania wiza si z bdami scenariusza politycznego, w ktrym za mao uwzgldniono wariantw. Byy w zwizku z tym nawet naiwnoci w szczeg-ach planowanej operacji warszawskiej . Zakadano na przykad , dowody w rnych relacjach, take u Steinera, e Warszawa zo-stanie opanowana na 12 godzin przed wejciem Armii Czerwo-nej, by da wadzy cywilnej czas na objcie funkcji (sawetna ch powitania Rosjan na Mocie Poniatowskiego, ktry, mwic na-wiasem, raz ju odegra dwuznaczn rol, w 1926, teraz jednak po prostu wylecia w powietrze). A gdyby si ujawni rwno-czenie z walkami ulicznymi, w chwili, gdy cikie czogi sowiec-kie wypierayby niemieckich grenadierw z Panzerfaustami? A na-wet gdyby dopiero w dziesi godzin pniej Warszawa zakwita biao-czerwonymi opaskami onierzy AK, bronicych dostpu do gmachw ze sztabem AK i administracj cywiln rzdu londyskiego na kraj? Nie widz adnej rnicy w skutkach politycznych w stosunku do tych "dwunastu godzin wczeniej" -poza dum wojskowych e s a m i oswobodzilimy Warszaw. Bo gdyby nawet PKWN przyjecha dwa dni pniej, po ujawnieniu si Delegata Rzdu, to co? I tak po kilku dniach sytuacja ostrej walki byaby podobna . Tu bez wahania stwierdzam: to e nie chciano troch poczeka byo niedomyleniem politycznym! Zresz-t Stalin mgby nie uzna ukonstytuowanego rzdu w Warsza-wie, tak jak przesta dla niego istnie rzd polski w 1939 roku , a potem rzd emigracyjny w roku 194 3!

    Jedn z idei przewodnich ksiki Steinera, ale przecie i do ywotn tez publicystyki politycznej w Polsce, jest przekonanie, e charakter narodowy Polakw zakada powicenie si . atwo

    34

  • jest argumentowa tak tez. Trzeba jednak pamita, e aden z narodw zachodniej Europy nie stan oko w oko z dwoma wspczesnymi totalitaryzmami, z dwoma nieludzkimi ustrojami XX wieku naraz. Wbrew pozorom, to wanie mae pastwa nie mog sobie pozwala na przegrane, i musz walczy, jeli nie chc zosta pochonite. A jeli argumentowa ofiarnictwem, to nale-aoby wtedy moe do powicania si zaliczy take obron War-szawy w 19 39 roku i kampani wrzeniow . Moglimy przecie zdecydowa los polski jako los nowego Blitzanschluss'u, jak w Austrii czy Czechosowacji. A jednak podkrelamy dzisiaj, e ci, co zdecydowali si broni Polski w kampanii wrzeniowej, pa-trzyli daleko, tak jak de Gaulle jako jedyny wybitny polityk w sztabie francuskim z historyczn wyobrani poj zabjczo na-zizmu niemieckiego i opar si przyszej polityce rzdu Vichy i sdziwego pogromcy Niemcw z pierwszej wojny wiatowej, Petain'a.

    Tutaj oczywicie mona by napisa, e Francja z y s k a a na istnieniu rzdu w Vichy. Miaa okupacj atwiejsz, nieliczny legion francuski na froncie wschodnim nie odegra adnej roli w powstrzymaniu zwycistwa koalicji antyhitlerowskiej, same zys-ki. A gdyby zaoy, e de Gaulle umwi si z Petain'em? -"Pan, panie marszaku, bdzie udawa, e Francja jest sojuszni-kiem Niemiec, a ja bd gra inn rol i bd ratowa jej honor, na wypadek zwycistwa koalicji antyhitlerowskiej ... ". "Oszczdzimy substancj materialn i spoeczestwo Francji; ocalimy take jej honor ... ". Wiemy jednak, co myle o Wallenrodach. Petain nie by Wallenrodem, gdy wtedy, po wyldowaniu alian-tw w Afryce i wkroczeniu Wehrmachtu do "zone libre" uszedby z flot, zamiast zatapia j i masakrowa w Tulonie. Taka to bya i gra. Jeli jednak nawet rozumowanie to byoby dobre dla Francji, dla Polski byo ju chyba niemoliwe po 23 sierpnia 1939 roku. Na Polsk czyhay dwie obce potgi. Przymierze z Niemcami hitlerowskimi te grozioby okupacj sowieck. A so-jusz ze Zwizkiem Sowieckim? Mona podobny sojusz zawiera z pastwem totalitarnym tylko w nadziei, e ono upadnie, gdy inaczej sojusz zmienia si w niewol trwa . Moe na ten upadek Niemiec liczy Petain?

    Politycy polscy (a po nich de Gaulle) ujrzeli we waciwej perspektywie totalitaryzm hitlerowski. Ale i sowiecki przecie. Ugoda mogaby by tutaj tylko taktyk, cho los takiej ugody mg by rwnie nieobliczalny, jak los powstania. atwiej duo mwi z perspektywy dzisiejszego dowiadczenia . Ci, ktrzy wte-dy pamitali masowe deportacje Polakw do Zwizku Sowieckie-go, ktrzy wiedzieli o losie Ukrainy na pocztku lat trzydziestych

    35

  • (miliony ludzi zagodzonych na mier), o deportacjach caych na-rodw, zastanawiali si, jaki bdzie los Polski i czy nie stanie si ona nastpn sowieck republik, w ktrej zgin i z ktrej zosta-n deportowane miliony, a inteligencja zostanie zniszczona w agrach. Jeli chcemy zrekonstruowa stan wiadomoci politycz-nej ludzi podejmujcych decyzj o powstaniu, musimy i to wzi pod uwag. Ale czy ch walki z niewol miaa tylko jeden scenariusz - powstanie?

    Wskazany wyej naiwny szkic politycznego scenariusza "po-witania" na mocie Poniatowskiego, prowadzcy do bdu militar-nego, czy by zaistnia, gdyby nie wspczynnik "ofiary"? Komu trudniej si powici, ten zastanawia si duej i lepiej . Jeli jednak odegra rol model ofiary, to jaki? Trudno szuka mitu ofiary w tamtych zamysach politycznych i wojskowych, on istnia w nadbudowanej atmosferze kulturowej. "Na stos rzucilimy swj ycia los" - piewali legionici w pierwszej brygadzie . A wic literatura. A wic take "kamienie na szaniec", te wszyst-kie gesty ukazywane apologetycznie, ale i polemicznie. Zreszt polemika te ewokuje mit ofiary. Postaw czynu zbrojnego ku-puje si czsto wraz z wtpliw stron mitu, jeli podobne wtki nie zostay dostatecznie przepracowane w wiadomoci narodo-wej . A trzeba niestety zauway, e nie zostay, zabrako czasu. Euforii drugiej niepodlegoci, z perspektywy posiadania tej nie-podlegoci, prze szy mit ofiary ju nie przeszkadza. Wic stawaa si tylko literatur ofiara modziey w Dziadach, zakrwa-wiona reduta w Warszawiance, rozmowa Cedry z Napoleonem w Popioach. Wyparowaa analiza historyczna kryjca si poza tymi sprawami. O ile wiem, ofiara filomatw w Dziadach, bu-dzca szacunek, nigdy nie wzbudzia powaniejszej dyskusji nad stopniem zakonspirowania tej dziaalnoci i moliw lekkomylnoci (na przykad Malewskiego w rozmowie z Wielkim Ksiciem). Mit dziaajcej postaci jest skuteczny i pozytywny, jeli jego obrys jest dostatecznie wyrany i jeli realna kultura poli-tyczna, trzymajca si ziemi, ma w danym narodzie czy spoeczestwie dobrze ugruntowane trwanie i tradycj .

    W kadym razie z dzisiejszego rachunku wynika, e popeniono bd najstraszliwszy - l sierpnia powstanie nie miao przed sob szans ani militarnych, ani politycznych. 31 lipca kosz-ty powstania mona byo ocenia o wiele niej, przeszy one wyo-brani sztabowcw i politykw, co zreszt nie najlepiej o nich wiadczy . Oczywicie , przekaz ideowy i moralny tej b i t w y, co staa si p o w s t a n i e m - walka z faszyzmem niemiec-kim i sprzeciw wobec totalitaryzmu sowieckiego - stanowi wy-soki model oporu narodu przed zatrat swego "jestestwa". Myl,

    36

  • e nie jestemy dzi w stanie oceni, co zyskalimy, a co stracilimy przez powstanie w bilansie przyszoci.

    Niepocieszajce take - powiedzmy to jeszcze raz - jest mylenie o tym, co by si stao, gdyby powstanie zostao uwieczone sukcesem? Wehrmacht nie broni Warszawy, byy to rze-czywicie tylko niedobitki uciekajcej armii, i rwnoczenie z kil-koma czogami sowieckimi przekraczajcymi most Poniatowskiego spdnia si marzenie delegata na kraj, Jankowskiego- spotyka na mocie, jako gospodarz, wysokich przedstawicieli dowdztwa so-wieckiego. Potem, wariant I: nastpnego dnia, gdy gwne siy frontu biaoruskiego zajmuj Warszaw, przybywa andarmeria i NKWD, nastpuje prba unicestwienia polskiej wadzy . Co wte-dy? Bronimy si. Drugie powstanie? Przeciw Armii Czerwonej, silnej, wygrywajcej wojn, armii de nomine sojuszniczej? Ja-kimi siami? Wszystko wskazuje na to, e staoby si jak w 12 lat pniej w Budapeszcie. Powstanie takie, antysowieckie, zostaoby ogoszone wobec wiata jako profaszystowskie, prohitlerowskie, a Polacy (li Polacy!) zostaliby uznani za sojusznika Niemiec. Za Anglicy, Amerykanie, Francuzi i tak uznaliby rzd PKWN-u . Bo to przecie niewiarygodne, eby Stalin wypuci z ap Polsk , ktrej terytorium ju prawie mia - tylko z powodu ,Jondyskiej" Warszawy? Wariant II: "czeski". Parnitamy o coup de Prague w roku 1948. A zreszt u nas oba warianty te czciowo zrealizoway si. Pierwszy - przez aresztowanie rzdu w Pruszkowie i proces szesnastki w Moskwie, na Zachodzie nikt nawet nie mrugn... Mikoajczyk w tym czasie uznawa Stalina za partnera bezporedniej rozmowy, biorc t hab za obowizek. Nard przebaczy, ale nie kocha go, mimo pniejszych za-sug. Drugi wariant zrealizowa si poprzez zniszczenie PSL-u, sfaszowane skutecznie (a wic i przegrane) wybory w 1947 roku, ucieczk ma stanu, starajcego si w ciarwce upodobni do jakiego opakowania ...

    Byo wic powstanie moe tylko przedwczesnym aktem roz-paczy, a w takim razie zasadnym byoby porwnanie z gestem Ordona wysadzajcego redut w mitycznym wierszu Mickiewicza? A co pozostawao? Owszem, co pozostawao . Zdecydowa si na dug i niepewn walk, a nie rzuca wszystkiego na szal~,: "jednej bitwy" . Ale gdyby si udao? Ta uzbrojona Warszawa, pena tajnych drukarni i zakonspirowanych onierzy - to byo nie byle co! Wanie jako etap dugofalowej walki. Wic dla-czego napisaem wyej o przykadzie rozpaczliwym Budapesztu? Bo gdy buduje si hipotetyczn histori , uwzgldnia si wszyst-kie rzeczy nie wykluczone. Czy warto to dzi robi? Warto take po to , aby odbudowa wiadomo tych , co decydowali

    37

  • o powstaniu, i ujrze t gorczk, z jak stawiali sobie hipotezy tego, co moe by dalej. Cay ten gszcz, coraz mniej koherentny, gromadzonych tu i zbijanych argumentw, przyczynkw i hipotez - wanie jest po to!

    Ciekawe, e u Steinera, w konstrukcji i treci ksiki istniej podobne niekoherencje. W kocu wbrew autorowi, wbrew ano-nimowoci, przez ktr powiadcza on jakby nieunikniony polski nurt historii (do czego ma nalee i decyzja o powstaniu) -historia okazuje si w tych relacjach nie cigiem faktw zdeter-minowanych, ale wynikiem walki sprzecznych racji spierajcych si ze sob ludzi. Istniaa przecie walka, a nawet skcenie wadz politycznych Polski na emigracji, a take wewntrz Polski pod-ziemnej, a wic i wojskowej. Pogranicze spisku, puczu . To te przyczynio si do wydania owej bdnej decyzji powstania. Te rewelacje u Steinera, sygnalizowane przez aluzje Puaka czy Jan-kowskiego, pozostaj niedomwione. Ale w historii politycznej pastw nowoytnych wiele jest takich wydarze, skce, niepo-rozumie. Ani fakt, e Sosnkowski (przeciwnik powstania) by przygotowany w chwili wizyty Mikoajczyka w Moskwie do woj-skowego puczu (w sytuacji frontowej!), ani ostra rywalizacja polityczno-organizacyjna w Komendzie Gwnej AK (Tatar- Peczyski i "Br"), nie s niczym nadzwyczajnym i naleaoby pki czas - jeli ju nie min - wydoby z zakamarkw pamitnikw i pamici owe rewelacje, jeli istniej.

    Jedno jest pewne. Owo wewntrzne skcenie wskazywao, e byy r n e moliwoci. Jeli w jednej z relacji pojawia si cie Hamleta i jego wtpliwoci , to niewtpliwie jest to analo-gia trafna. Wiemy, e to pukownik Tatar mwi o sytuacji hamletycznej. Wic jak? Fatum? Ale Hamlet to tragedia o paradoksach wolnoci i decyzji. Jeli zway, e oni wszystko wiedzieli i przewidywali , to czy nasz byt narodowy podlega fa-tum? Hamlet igra wanie z fatum i mwic "by albo nie by" , sam decyduje. W kocu okazuje si, e los jest silny, wciga go, ale wolno zostaa zaakcentowana w wikszym o wiele stopniu ni w wypadku tragedii greckiej, Orestesa czy Edypa. Bo Hamlet to ju era nowoytna, nowoczesnego pojmowania wolnoci.

    Jeszcze o tytule tego podrozdziau: to e wszystkie opisywa-ne wypadki, i na ich temat hipotezy, dotycz obszaru " reduty Dru-giej Rzeczypospolitej"- okrela, e dziej si one na obszarze-jakby nie bya ograniczona - wolnoci. Tej sfery wolnoci do-tyczy wanie to wiekopomne pytanie przytoczone u Steinera, a wypowiedziane przez jednego z oficerw sztabu (Szos taka), przychodzcego na odpraw po poudniu 31 lipca i dowiadujcego

    38

  • si, e jest ju po decyzji: "Jak to, wyda pan rozkaz nie pora-dziwszy si Iranka, szefa II Oddziau, ani mnie?". A wic: JAK TO, BEZ NAS? Takie zdanie mogoby zosta wyjte z teks-tu tragedii, mimo e pado w yciu. Jakby lepy los nie zwaa na zdanie jednostek czy grup i musia si dokona. Ale mona na ten "los" spojrze inaczej . Jako na wynik samowoli, pomyki, bdu. Bo jednak zawarty w dokumentach ten wielogosowy "chr" wiadkw historii Powstania, mimo wypowiadanych nie-raz sprzecznych racji, ale take dlatego, e jest sprzeczny, wyka-zuje dowodnie, e nie by chrem fatalistycznej tragedii antycznej, lecz nowoytn, wieloaspektow racj ludzi, do ktrych naley duy kawa wolnoci i wolnej decyzji. W 1944 roku w Warsza-wie mg si odby jaki epizod polskiego dramatu, nie musiao doj do narodowej tragedii, cho sytuacja podbudowana bya tragicznoci i dobrych wyborw nie byo. Jest w tych wszyst-kich relacjach historycznych o naradach poprzedzajcych powsta-nie co z dramatu scenicznego czy filmowego. Tych kilkanacie dni poprzedzajcych powstanie miao gsto jedn z najwikszych w naszych dziejach, jeli chodzi o orodki decyzyjne. Potem na-stpiy 63 dni najgstsze, jeli chodzi o walk, bohaterstwo, za-gad i wol przetrwania. Walka o wolno, jej utrata, i prze-sanie do caej pniejszej walki o wolno.

    Ale gdyby tak okoo wit Boego Narodzenia lub raczej okoo sierpniowej rocznicy przyszed do mnie Aktor i owiadczy, e chce gra Powstanie i e chce porozmawia o Powstaniu -

    - odpowiedziabym, e - o Powstaniu myl a nazbyt czsto i cho zawsze z przykroci, mog porozmawia o Pow-staniu -

    - e - o Powstaniu czytywaem cigle i wiele ustpw jeszcze umiem na pami i Powstanie - znam -

    - ale gra go jeszcze nie mona, bo nie napisano jeszcze o Powstaniu cakowicie prawdziwego MITU, a moe i dlatego, e gra si ono jeszcze w rzeczywistoci -

    - i e wobec tego w rocznic Powstania lepiej mwi na razie - o polskim Hamlecie .

    Jacek TRZNADEL

    39

  • Emanuel HALICZ

    ALEKSANDER II - MICHAI GORBACZOW

    Polityka M. Gorbaczowa zainicjowana przeze po objciu sta-nowiska generalnego sekretarza KPZS w 1985 roku i wyoona szerzej w jego pracy Pieriestrojka i nawoje myszlenie dla naszej strany i dla wsiego mira (1987) jest centralnym problemem w yciu politycznym caego wiata. Tysice artykuw ukazao si na amach prasy wiatowej, niektre fundacje, m.in. socjalde-mokratyczna Fundacja im. Friedricha Eberta, uznay Pieriestroj-k za dzieo roku. Nie wchodzc w metoryczn ocen pracy Gor-baczowa, chc pokaza, e zjawisko zwane w skrcie pieriestrojk i glasnasti nie jest w dziejach Rosji czym zupenie nowym.

    W adnym innym kraju na wiecie problem zwany przez histo-rykw i politologw continuity and change nie wystpuje tak wy-ranie, jak w historii Rosji, przy czym dotyczy to nie tylko poli-tyki zagranicznej Rosji, o czym niejednokrotnie i w wieku XIX i obecnie pisano. Continuity and change dotyczy take polityki wewntrznej Rosji carskiej, jak i sowieckiej.

    Historia si nie powtarza. Chocia podobiestwa s uderza-jce, istniej oczywiste rnice midzy rnymi okresami histo-rycznymi. Przeprowadzenie paraleli midzy zjawiskami z rnych epok bynajmniej nie oznacza, e zjawiska s identyczne.

    Zastanawiajc si nad obecnymi planami przeobrae M. Gor-baczowa, doszedem do wniosku, e pieriestrojka i gasnost' s bardzo pokrewne epoce posewastopolskiej w Rosji, to jest epoce reform, dokonanych w latach 1856-1874 przez Aleksandra II.

    Do ich dokonania zmusiy cara takie czynniki, jak katastrofal-na poraka Rosji w wojnie krymskiej, w ktrej rozpad si mit o wojskowej wszechpotdze Rosji, oraz dotarcie do wiadomoci k, nawet blisko stojcych cara, e Rosja to olbrzym na glinia-

    40

  • nych nogach, pozostajcy w kadej dziedzinie ycia, a zwaszcza w dziedzinie ekonomicznej i technologicznej, daleko w tyle za przodujcymi krajami Europy zachodniej .

    Tym gwnie, jak i obaw przed ruchami spoecznymi, bun-tem chopskim na podobiestwo pugaczowszyzny, wyjani mona fakt, e ju 30 marca, w dniu podpisania Traktatu Paryskie-go ze zwycizcami wojny krymskiej, Aleksander II w adresie do szlachty moskiewskiej guberni zapowiedzia reformy, uywajc znamiennych sw: "Istniejcy system paszczyniany nie moe pozosta. Lepiej znie paszczyzn odgrnie, ni czeka a zo-stanie zniesiona oddolnie".

    Reforma spoeczna wymagaa usprawnienia innych dziedzin ycia. Std te nastpiy chronologicznie: reforma ycia uniwer-syteckiego z 18 czerwca 1863 r., ustawa o ziemstwach z l stycznia 1864 r., reforma systemu sdownictwa z 25 listopada 1864 r., nowa reforma prasy z 6 kwietnia 1865 r., rozporzdzenie o ydowskich rzemielnikach z 28 czerwca 1865 r ., ustawa o samorzdzie miej-skim z 16 czerwca 1870 r., w kocu ustawa o powszechnej subie wojskowej z l stycznia 1874 r .

    Cel tych reform by jednoznaczny - oywi ycie ekonomicz-ne i spoeczno-kulturalne w kraju. Ale zasadniczy warunek mu-sia by speniony. Wadza cara nie moga by uszczuplona ani kwestionowana. Nie byo mowy o utworzeniu parlamentu, o udziale spoeczestwa w podejmowaniu decyzji na szczeblu pastwowym czy te o utworzeniu rzdu w nowoczesnym tego sowa znaczeniu. Rosja pozostaa nadal krajem rzdzonym absolutnie.

    Reformy, zwaszcza najwaniejsza z nich, dotyczca z gr 50 milionw chopw, cho formalnie uczynia ich wolnymi, w istocie miaa charakter grabieczy, poniewa chopi otrzymali tylko cz ziemi, z ktrej poprzednio korzystali i paci za ni musieli obszarnikom haracz przez dugie dziesiciolecia oraz na-dal wykonywa przerne powinnoci wobec dworu.

    Rosja spodziewaa si, e w wyjciu z zacofania ekonomicz-nego, w budowie sieci kolei elaznych i obiektw przemysowych moe liczy na pomoc zachodu, gwnie Francji. Chodzio jej za-rwno o otrzymanie na korzystnych warunkach kapitaw, bo skarb pastwa by pusty, jak te o pomoc technologiczn. Pornoc t pocztkowo otrzymaa, ale plany rosyjskie zostay tylko czciowo zrealizowane, poniewa kapitalici francuscy nie osignli korzyci, jakich si spodziewali.

    Aby pozyska liberaln opini publiczn w Europie, zwaszcza we Francji, Rosja czynia wysiki, aby przedstawi si jako kraj liberalny. T polityk do konsekwentnie i umiejtnie realizo-wa mianowany w kwietniu 1856 roku Aleksander Gorczakow, majcy opini liberaa. Jego oklniki i sposb argumentowania przemawiay do wielu liberaw i politykw, zwaszcza we Francji. Pomoga mu te reputacja frankofila. Polityka ta mimo zygzakw utrzymaa si do 1863 roku, gdy okazao si, e Rosja w stosunku

    41

  • do polskiego powstania odniosa si moe jeszcze bardziej bru-talnie, ni Mikoaj Pakin w 1831 roku.

    Warto wspomnie, e Rosja signa do starych praktyk, po-legajcych na wykorzystaniu rnych metod propagandowych zmierzajcych do zdobycia opinii publicznej na Zachodzie. Nie-mae usugi oddaa jej prasa. Szczegl