52
ISSN 2081-0148 02 LIS_GRU 2017 Rozmowa z dr. inż. Adamem Mrozińskim, dyrektorem Centrum Transferu Technologii UTP

02 LIS GRU 2017 - utp.edu.pl · Jacek Korpal, Anna Murawska, Mieczysław Pawłowski, Daniel Perczyński, Ewa Peter, Arkadiusz Rajs, ... Przemysław Obarski Naukę i biznes można

Embed Size (px)

Citation preview

ISSN 2081-014802 LIS_GRU2017

Rozmowa z dr. inż. Adamem Mrozińskim, dyrektorem Centrum Transferu Technologii UTP

WSTĘP

Szanowni Czytelnicy,

Jak pisał Tadeusz Boy-Żeleński, z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Podobnie rzecz ma się z federacją obu bydgoskich uniwersytetów. Federacją lub jak kto woli związkiem, zjednoczeniem czy współistnieniem. W jednym z wywiadów, który poświęciliśmy temu właśnie tematowi, pojawia się nawet takie określenie jak małżeństwo. Czy jednak w ogóle dojdzie do połączenia UTP i UKW, nawet w odległej przyszłości, trudno dzi-siaj powiedzieć. Sami rektorzy nie wiedzą jeszcze jaki ostateczny kształt będzie miała ustawa wprowadzająca przepisy o federacji. Pewne jest natomiast, że taka uczelnia jak Uniwersytet Technolo-giczno-Przyrodniczy skazana jest na wieloaspektową współpracę z biznesem. Słowa skazana używam tu całkowicie świadomie. Uważam bowiem, że jest to kwestia tak ważna i potrzebna, że można by ją nawet zapisać w konstytucji lub zadekretować prawomocnym wyrokiem sądu. A zupełnie serio, zapraszam do lektury z dr. inż. Adamem Mrozińskim, szefem Centrum Transferu Technologii UTP, który i sporo wie o takiej współpracy i przede wszystkim wiele robi, aby przedsiębiorcy i naukowcy przełamywali bariery i obawy przed kooperacją.Region kujawsko-pomorski stale szuka swojej tożsamości, pró-bując połączyć zróżnicowaną historię i etnologię. A może warto wykorzystać militarną architekturę województwa? Swego czasu

SYNERGIA, CZYLI SŁÓW KILKA O WSPÓŁPRACYbyliśmy jednym z największych węzłów wojskowych w Polsce. Po minionych już czasach zostały nam bardzo ciekawe obiekty, które wystarczy odrestaurować. Różnego rodzaju fortyfikacje, bunkry i koszary spotkać można w Bydgoszczy, Toruniu, Gru-dziądzu, Inowrocławiu, Chełmnie czy Brodnicy. Inwentaryza-cją tych budowli zajmują się między innymi naukowcy z UTP. O ich pracy napisaliśmy w jednym z artykułów.Jak się okazuje naszą uczelnię sporo łączy z Uniwersytetem Wi-leńskim. Mamy też wiele planów na pogłębienie tej współpracy. Do stolicy Litwy już dziś jeżdżą nasi studenci i wykładowcy, którzy nie tylko poznają historię tamtejszego uniwersytetu, ale uczestniczą również w projektach badawczych i stażach. Wszyst-ko zaczęło się od targów edukacyjnych „Studijos 2017”, na które pojechała silna reprezentacja Wydziału Technologii i Inżynierii Chemicznej UTP. Nie po raz pierwszy okazało się, że podróże nie tylko kształcą, ale i stwarzają wiele innych możliwości. Trzymamy kciuki za rozwój tej współpracy!Co jeszcze nas łączy? Chęć pomocy innym ludziom, o czym dwa razy w roku przekonują uczestnicy „Wampiriady” organi-zowanej na uniwersytecie. Ta szlachetna akcja przywraca wiarę w czystej postaci dobro i wartości, które są wspólne pod każdą szerokością geograficzną. Przy okazji gorąco polecam też felie-ton Daniela Rolanda Soboty, w którym nawiązuje on do historii Europy, przypominając jak wiele nas łączy, ale też jak wiele nas dzieliło i dzieli. A skoro mowa o Europie, to warto znać języki! O kompetencjach językowych studentów UTP także piszemy w tym numerze FORMATU.Życzę Państwu, by wiele nas łączyło i jak najmniej dzieliło. Miłej lektury a nade wszystko Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

Cezary WojtczakRedaktor naczelny

3

FORMAT 2.0

Wydawca:Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy

im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich

w Bydgoszczy, Al. prof. S. Kaliskiego 7,

85-796 Bydgoszcz

Adres redakcji: Regionalne Centrum Innowacyjności, A 115,

Al. prof. S. Kaliskiego 7,

85-796 Bydgoszcz,

tel./fax 52 374 92 64,

[email protected]

Patronat:Prorektor ds. organizacji i rozwoju

dr hab. inż. Dariusz Pańka, prof. UTP

Redaktor naczelny:Cezary Wojtczak

[email protected]

Zastępca redaktora naczelnego:Sylwia Mularczyk

[email protected]

Kolegium redakcyjne:Iwona Jaskulska, Katarzyna Jurek,

Jacek Korpal, Anna Murawska,

Mieczysław Pawłowski, Daniel Perczyński,

Ewa Peter, Arkadiusz Rajs,

Elżbieta Rudzińska, Daniel Sobota,

Małgorzata Sztubecka, Małgorzata Zajdel

Projekt i skład:Tomasz Purski

Redakcja zastrzega sobie prawo skracania

i adiustacji tekstów, nadawania tytułów oraz

ilustrowania nadesłanych materiałów.

SPIS TREŚCI

18

30

166UTP i dobre praktykiwe współpracy z biznesem

Dr hab. inż.Borys Ośmiałowski

Biblioteka na portalu społecznościowym

32Atlas fizyczny – wystawaw Galerii Innowacji

9Trójstronneporozumienie

10Santander UniversidadesPolska

11

26

Współpracaz Uniwersytetem Wileńskim

Razem czy osobno?

12Architektura militarna na UTP

15iB Med’17, czyli otwarty wykład akademicki prosto z Hiszpanii

Chryzantemy wizytówkąBydgoszczy?

4LIS_GRU 2017

22

SPIS TREŚCI

36Studenci programu Erasmus+wybierają UTP

34Kompetencje językoweabsolwentów UTP

38Uczelniany dar (z) serca

42Prozdrowotne właściwościprzypraw korzennych

44Rozum i szaleństwo.Krótka historia Europy

50Nominacje i nagrody

UTP i UKW jak małżeństwo?

Prof. Tomasz Topoliński: Jestem za federacją bydgoskich uniwersytetów. Trzeba jednak rozważyć wszystkie za i przeciw.

5

FORMAT 2.0

UTP I DOBRE PRAKTYKI WE WSPÓŁPRACY Z BIZNESEM

rozmawiał: Cezary Wojtczakzdjęcie: Przemysław Obarski

Naukę i biznes można pogodzić. Nie jest to łatwe, ale konieczne w czasach wysoko rozwiniętych technologii. O łączeniu nauki z biznesem rozmawiamy z dr. inż. Adamem Mrozińskim.

LUDZIE

6LIS_GRU 2017

TEMAT NUMERU

Jak wygląda na UTP w Bydgoszczy współpraca z biznesem?Sadzę, że wywiązujemy się bardzo dobrze z podstawowej roli największej regionalnej uczelni technicznej, która kształci kadry inżynierskie. Wszyscy wiemy jednak, że efektywna współpraca nauki i biznesu to fundament budujący gospodarkę opartą na wiedzy. Określenie głównej roli uniwersytetu nie stwarza nam proble-mów. Uczelnia taka jak nasza powinna przede wszystkim prze-kazywać wiedzę i dbać o wysoką jakość kształcenia. Uczelnie, zwłaszcza techniczne, nie funkcjonują w próżni. Zdajemy sobie sprawę, że firmy mają konkretne oczekiwania wobec kwalifikacji i kompetencji absolwentów UTP. Te działania są realizowane na naszej uczelni również przy wspar-ciu projektów unijnych, np. z grupy POWER. W ramach tych projektów oferta dydaktyczna jest dostosowywana do potrzeb przemysłu. Organizowane są staże dla studentów a firmy z re-gionu mają wpływ na zakres przekazywanej im wiedzy. Bardzo często wykładowcami na UTP są specjalnie w tym celu zatrud-niani specjaliści z przemysłu.

Zatem kształcimy dla biznesu zgodnie z oczekiwaniami pra-codawców.Kształcimy na tyle dobrze, na ile jest to możliwe. Jako wykła-dowcy obserwujemy obniżający się poziom rekrutowanych uczniów szkół średnich. Nasz uniwersytet, podobnie jak inne polskie uczelnie, boryka się również z niżem demograficznym.Jednak kształcenie wykwalifikowanej kadry z uwzględnieniem wymagań pracodawców to nie wszystko. We współczesnej go-spodarce kluczową rolę odgrywa wiedza uważana za podstawowe źródło innowacji i możliwość wdrażania nowych technologii. We wszystkich gospodarkach na świecie innowacje są generowane przez współpracę różnych podmiotów, m.in. przedsiębiorstw i uczelni wyższych. Zdajemy sobie sprawę, że uniwersytety nie są jednak łatwym partnerem biznesowym. Naszym priorytetem jest bowiem dzia-łalność edukacyjna oraz naukowa. Nie jesteśmy podmiotami rynkowymi, w związku z czym skutki kooperacji biznesu z uczel-niami są w dużym stopniu nieprzewidywalne. To uczelnie wyższe dysponują jednak dostępem do najnowszej wiedzy i technologii, posiadają więc rozbudowane zaplecze badawcze. Do głównych korzyści wynikających ze współpracy przedsiębiorstw z sektorem nauki należy nawiązanie nowych kontaktów, pozyskanie dla przedsiębiorstw nowych inwestorów, partnerów biznesowych, odbiorców technologii, a także zdoby-wanie nowych rynków zbytu.

Jakie są bariery współpracy?Na początek trzeba sobie zdawać sprawę, że relacje zachodzące pomiędzy środowiskiem akademickim a sferą gospodarki po-winny się odznaczać przede wszystkim wzajemnością, poszano-

waniem autonomii oraz zrozumieniem funkcji i uwarunkowań prowadzonej działalności.Faktem jest, że obszary działalności uczelni i biznesu są odmien-ne. Różnią się pod względem motywacji, ustalania celów, metod działania, kryteriów oceny wyników oraz języka zawodowego. Dla biznesu najważniejsza jest maksymalizacja zysku, natomiast nauka dąży do dogłębnego poznania danego zagadnienia badaw-czego. Kluczowymi barierami współpracy pomiędzy sferą nauko-wą a biznesem są czas, koszt, priorytety, obopólny brak zaufania i deficyt wiedzy o partnerze, a także słabo rozwinięte otoczenie instytucjonalne, pośredniczące w transferze technologii.

Jak te bariery próbuje przełamywać UTP?Tak jak większość uczelni w Polsce, zdecydowaliśmy się na funkcjonowanie wyspecjalizowanej jednostki uczelnianej od-powiedzialnej za komunikację między uczelniami wyższymi a podmiotami gospodarczymi. Centrum Transferu Technologii jako jednostka ogólnouczelniana swoimi działaniami ma słu-

żyć wsparciu pracowników naukowo-dydaktycznych w procesie ochrony własności intelektualnej ich prac badawczych, możliwo-ści komercjalizacji tych rozwiązań oraz w zakresie przeprowa-dzenia procedury zleceń zewnętrznych dla biznesu. Jednocześnie ma zachęcać przedsiębiorców do nawiązywania współpracy ze środowiskiem naukowym, a także do korzystania z oferty ba-dawczej realizowanej na Wydziałach UTP w Bydgoszczy.W praktyce pracownicy CTT-u organizują spotkania z na-ukowcami i firmami. Ważną rolę odgrywają w inicjowaniu tych spotkań zatrudnione od początku roku na UTP dwie Brokerki Innowacji. W trakcie spotkań precyzujemy tematykę badaw-czą realizowaną na Wydziałach oraz przygotowujemy aktual-ną ofertę dla przedsiębiorców. Proponujemy też pośrednictwo w znalezieniu zespołów naukowych naszej uczelni zajmujących się pożądaną tematyką.Bardzo ważna jest współpraca z instytucjami otoczenia biznesu w regionie w celu pozyskiwania nowych kontaktów i zacieśnia-nia już nawiązanych, a także ciągłego docierania do szerszych kręgów przedsiębiorców poprzez przedstawianie aktualnej oferty naukowo-badawczej UTP oraz rozpowszechnianie informacji

— ZDAJEMY SOBIE SPRAWĘ, ŻE UNIWERSYTETY NIE SĄ JEDNAK ŁATWYM PARTNEREM BIZNESOWYM. NASZYM PRIORYTETEM JEST BOWIEM DZIAŁALNOŚĆ EDUKACYJNA ORAZ NAUKOWA

7

FORMAT 2.0

o posiadanych patentach, licencjach itp. Warto tu wymienić wspólne działania z regionalnym związkiem pracodawców w województwie kujawsko-pomorskim oraz Bydgoskim Kla-strem Przemysłowym. Obecnie z tymi instytucjami otoczenia biznesu przygotowujemy wspólny projekt w ramach konkursu Dialog. Pośredniczymy też w komercjalizowaniu wyników ba-dań, świadcząc wszechstronną pomoc przede wszystkim na-ukowcom w poszukiwaniu odbiorców ich rozwiązań. Wiąże się to z poszukiwaniem pieniędzy na uczestnictwo w targach, pro-ponowaniem partnerstwa w projektach wdrożeniowych, a także z wyszukiwaniem gotowych rozwiązań odpowiadających potrze-bom firm. Obecnie działania te wspierane są przez duży projekt. Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy w Bydgoszczy (Lider utworzonego Konsorcjum) oraz Uniwersytet Kazimierza Wiel-kiego w Bydgoszczy realizują od kilku miesięcy wspólny projekt pn. „Inkubator Innowacyjności +”. Obie uczelnie dostały na ten cel prawie 3,8 mln zł.

Czy UTP może już wskazać dobre praktyki w zakresie współ-pracy z biznesem?UTP w Bydgoszczy w ramach współpracy z biznesem skupia się na realizacji usług dla przemysłu oraz kooperacji w zakresie realizacji wspólnych projektów badawczych finansowanych ze środków krajowych oraz unijnych.W ciągu ostatnich trzech lat przychody ze zleceń zewnętrznych osiągnęły wartość blisko 10 mln zł. Co roku są one wyższe. To

głównie prace badawcze, specjalistyczne szkolenia oraz opinie o innowacyjności na rzecz lokalnych, ogólnopolskich, a także zagranicznych przedsiębiorstw.Partnerami po stronie biznesu są małe, ale też duże firmy, jak choćby bydgoska PESA. W ramach współpracy z tą firmą w jednym z projektów zostało zbudowane Laboratorium Ba-dań Struktur Wielkogabarytowych, w którym weryfikowana jest wytrzymałość podzespołów jezdnych tramwajów produkowa-nych przez PESA SA. Sądzę jednak, że głównymi odbiorcami naszej uczelni są mikro, mali i średni przedsiębiorcy, z którymi są rozwiązywane ich problemy techniczne w różnej skali. Od innowacyjnego, inteligentnego drogowego systemu oświetlenia dla firmy Orion, które już można zauważyć na ulicach Torunia, przez nowoczesne rozwiązania dla branży tworzyw sztucznych, systemów energetyki, rolnictwa, chemii i budownictwa. Uczel-nia jest również aktywna na innych płaszczyznach, np. przez

swoich studentów z kierunku wzornictwo angażuje się w różne pomysły w zakresie zagospodarowania wybranych przestrzeni Bydgoszczy. Zlecenia zewnętrzne na uczelni były dotychczas generowane przez potrzeby firm oraz przez środki unijne dla firm. W obecnym okresie programowania 2014-2020 – choć można wskazać na słabości modelu, w którym nauka jest pod-wykonawcą biznesu – większość środków przeznaczonych na badania i rozwój będzie kierowana właśnie do firm. Musimy jako uczelnia do tej sytuacji się dostosować.

Pytanie zasadnicze: jak działać, gdy skończą się unijne dotacje? Na to przygotowujemy się jak każda uczelnia. Staramy się odpo-wiadać na potrzeby przedsiębiorców. Po 2020 roku nie będzie już tak dużych środków unijnych, ale zatwierdzona ostatnio tzw. dru-ga ustawa o innowacyjności wskazuje, że przedsiębiorcom cały czas będzie się opłacać realizacja badań B+R. Wszelkie wydatki w tym zakresie będą oni mogli odliczać jako ulgę podatkową.

Czy uczelnia zarabia tylko na usługach?Poza zleceniami liczymy na bezpośrednią sprzedaż naszych roz-wiązań naukowych i patentów. Senat UTP uchwalił w listopadzie tego roku nowy „Regulamin zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz prawami własności przemysłowej oraz zasad komercjalizacji”. W zapisach tego regulaminu jest wiele zachęt dla pracownika naukowego, aby opracowywać dla przemysłu, a nie „na półkę” rozwiązanie patentowe. Władze uczelni są gotowe w nowych regulacjach przekazać większość wynagrodzenia za sprzedany patent Autorowi. Przypominam, że standardem, zgodnie z ustawą, jest 50% podział zysków mię-dzy uczelnię i Autora. Uczelnia również otwiera się na mło-dych studentów. Liczymy, że z ich strony będą też generowane rozwiązania, które będzie można komercjalizować. W zyskach będą mogli uczestniczyć studenci. W Europie nie jest to żadna nowość. W renomowanych politechnikach europejskich blisko 30% nowych idei i rozwiązań jest tworzonych przez studentów.Chcemy też generować zyski w sposób bardziej zaawansowany. Komercjalizacja bezpośrednia, czyli prosta sprzedaż, nie jest jedynym rozwiązaniem. Jeszcze w tym roku zostanie na UTP utworzona Spółka Celowa UTP sp. z o.o., która będzie powo-ływać spółki typu spin-off (tzw. spółki odpryskowe), w ramach których będą komercjalizowane wyniki badań oraz patenty z na-szej uczelni. Różnica będzie polegać na tym, że w tym przypadku opracowane patenty i innowacje będą mogły być zgodnie z usta-wą dopracowywane wspólnie z zainteresowanymi firmami do postaci bardziej zaawansowanej, tak aby uzyskać wyższą wartość wdrożeniową danego rozwiązania. Liczymy, że powstałe na UTP spółki odpryskowe zaistnieją w 2018 roku w konkursie RPO naszego województwa w działaniu 1.3.1 na prace B+R w przed-siębiorstwach akademickich. W dwóch planowanych konkursach do wykorzystania jest niebagatelna kwota blisko 30 mln zł.

Dziękuję za rozmowę.

— ZLECENIA ZEWNĘTRZNE NA UCZELNI BYŁY DOTYCHCZAS GENEROWANE PRZEZ POTRZEBY FIRM ORAZ PRZEZ ŚRODKI UNIJNE DLA FIRM

TEMAT NUMERU

8LIS_GRU 2017

— CHCEMY WSPÓLNIE BUDOWAĆ TOŻSAMOŚĆ NASZEGO MIASTA, JAKO SILNEGO OŚRODKA I CENTRUM IT/ICT

WSPÓŁPRACA

Umowa porozumienia pomiędzy UTP, VIII Liceum Ogól-nokształcącym w Bydgoszczy i firmą Nokia, dotyczy działań mających poszerzać wiedzę na temat branży IT wśród ucz-niów oraz studentów. – Chcemy wspólnie budować tożsa-mość naszego miasta, jako silnego ośrodka i centrum IT/ICT. Będziemy zachęcać młodzież do studiowania w Bydgoszczy i promować zatrudnienie w branży informatyczno-komu-nikacyjnej – mówi rektor UTP prof. Tomasz Topoliński.

—Współpraca partnerów umowy to także pomoc w budowa-niu ścieżek kariery zawodowej młodych ludzi. Nokia weźmie udział w opracowaniu programu nauczania i przygotuje war-sztaty programistyczne. Strony będą organizować spotkania z pracownikami Nokii, studentami i nauczycielami akade-mickimi, a także współtworzyć wspólne przedsięwzięcia dydaktyczne na terenie uniwersytetu, szkoły i firmy Nokia.

—Henryk Hruszka, który podpisał umowę z ramienia Nokii powiedział nam, że firma planuje m.in. zorganizowanie warsztatów, dzięki którym uczniowie liceum i studenci UTP przekonają się na własnej skórze jak wygląda praca w międzynarodowej firmie. – Wiążemy z tą współpracą duże nadzieje i wierzymy, że uda nam się przekonać absolwentów szkoły, żeby studiowali w Bydgoszczy, a potem pracowali u nas – mówi Hruszka. Ze strony VIII LO umowę podpisała dyrektor Aldona Sobień.

UTP, NOKIA I VIII LO W BYDGOSZCZY – TRÓJSTRONNE POROZUMIENIE

tekst i zdjęcie: Sylwia Mularczyk

Warsztaty programistyczne, opracowanie programu nauczania oraz wspólne projekty dydaktyczne – to tylko niektóre założenia trójstronnego porozumienia o współpracy, podpisanego we wrześniu na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy.

9

FORMAT 2.0

WSPÓŁPRACA

Korzyści płynących z podpisanej w listopadzie na UTP umowy z Bankiem BZ WBK jest znacznie więcej. Program Santander Universidades Polska, który będzie realizowany na UTP, wspiera uczelnie na całym świecie w zakresie dofinansowania projektów badawczych i rozwojowych.

—– W chwili obecnej do programu należy ponad 1100 uczelni z całego świata – mówi Wojciech Leśniewski, menedżer Santan-der Universidades z Banku Zachodniego WBK. – Jego realizacja umożliwi UTP dostęp do najlepszego know-how w zakresie za-rządzania, najnowszych trendów merytorycznych oraz wymiany międzynarodowej, pomiędzy studentami i pracownikami aka-demickimi – dodaje.

—Rektor UTP, prof. Tomasz Topoliński uważa, że dzięki umowie dojdzie do jeszcze silniejszego połączenia świata akademickiego ze światem biznesu. Jego zdaniem to także początek szerokiej współpracy w zakresie realizacji ciekawych projektów badaw-czych.

—Jak podkreśla Leśniewski, współpraca z Uniwersytetem Tech-nologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy to również korzyści dla banku: – Potrzebujemy najwyższej klasy specjalistów, któ-rzy w niedługim czasie zasilą nasze szeregi jako pracownicy. W związku z tym przygotowaliśmy program staży i praktyk, na które już dziś zapraszamy studentów UTP.

SANTANDER UNIVERSIDADES POLSKA – PROGRAM WSPÓŁPRACY ZE ŚWIATEM BIZNESU

tekst i zdjęcie: Sylwia Mularczyk

Wsparcie cyfryzacji uniwersytetu, wymiana międzynarodowa, staże i praktyki zagraniczne – to tylko niektóre założenia zawartej z Bankiem Zachodnim WBK umowy o współpracy. Dla studentów i pracowników UTP otwierają się nowe możliwości.

— POTRZEBUJEMY NAJWYŻSZEJ KLASY SPECJALISTÓW, KTÓRZY W NIEDŁUGIM CZASIE ZASILĄ NASZE SZEREGI JAKO PRACOWNICY

10LIS_GRU 2017

WSPÓŁPRACA

Na początku obecnego roku dr Teresa Rauckyte-Żak reprezen-towała Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy na targach edukacyjnych „Studijos 2017” w Wilnie. Poza promocją ofer-ty uniwersytetu podpisano umowę o współpracy między Wy-działem Technologii i Inżynierii Chemicznej UTP, a Wydziałem Chemii Uniwersytetu Wileńskiego. Dr Rauckyte-Żak w imieniu władz UTP przyjęła od wileńskiego uniwersytetu zaproszenie do komitetu organizacyjnego przyszłorocznej konferencji poświę-conej 250-tej rocznicy urodzin Jędrzeja Śniadeckiego.

—Dwa miesiące później doszło do podpisania umowy między wydziałami w ramach programu ERASMUS+. Przedstawiciele UTP podczas ponownej wizyty na Litwie zwiedzili zabytkowe budynki Uniwersytetu Wileńskiego, a także Centrum Innowacji i Technologii. – Zwiedziliśmy audytoria i laboratoria oraz biblio-tekę wydziałową w odnowionych pomieszczeniach Wydziału Chemii przy ulicy Naugarduko. Ponadto pokazano nam budynek centralny zespołu uniwersyteckiego na wileńskiej starówce, jego bibliotekę, obserwatorium astronomiczne i kościół akademicki pod wezwaniem św. Janów. Jednak największe wrażenie wywarł na nas nowy budynek Centrum Innowacji i Technologii z nowo-czesnymi laboratoriami i stanowiskami pracy, jak również nowa biblioteka w miasteczku studenckim, z której korzystają studenci i pracownicy Uniwersytetu Wileńskiego oraz Uniwersytetu Tech-nicznego im. Giedymina – wspomina dr Teresa Rauckyte-Żak.

—W trakcie wizyty podpisano również umowę o współpracy z Gimnazjum im. F. Ruszczyca w Rudominie. Podczas spotkania z uczniami klas maturalnych dr inż. Sławomir Żak przedstawił możliwości studiowania w Bydgoszczy, a także wyjaśnił kwestie związane z praktykami i zatrudnieniem w naszym mieście.Owocem współpracy między uczelniami są także wyjazdy stu-

WSPÓŁPRACA Z UNIWERSYTETEM WILEŃSKIM

tekst: Redakcjazdjęcie: Bartosz Fratczak

Podpisanie umowy o współpracy z Uniwersytetem Wileńskim i Gimnazjum im. F. Ruszczyca, wizyty studyjne pracowników i praktyki studentów Wydziału Technologii i Inżynierii Chemicznej UTP na Litwie – to owoce targów edukacyjnych „Studijos 2017” w Wilnie, w których wzięli udział przedstawiciele naszego uniwersytetu.

dentów UTP na praktyki. Trzy miesiące po podpisaniu porozu-mienia studenci z Bydgoszczy wyjechali na zajęcia do Uniwersy-tetu Wileńskiego. – Latem dwie studentki zaliczyły praktyki na Uniwersytecie Wileńskim. W ich trakcie Aleksandra i Magdalena wykorzystywały do badań nowoczesne metody badawcze, takie jak skaningowa mikroskopia elektronowa – mówi dr Rauckyte--Żak. Studentki UTP zgodnie podkreślają, że wyjazd do litew-skich laboratoriów dał im możliwość poznania nowych metod badawczych, a także pracy w zespołach badawczych, dzięki któ-rym zdobyły cenne doświadczenia i poszerzyły swoją wiedzę.

—– Mamy nadzieję, że obustronne kontakty będą w przyszłości owocować wymianą zarówno kadry naukowej, jak i studentów, a być może również współpracą naukową – dodaje dr Teresa Rauckyte-Żak.

11

FORMAT 2.0

WSPÓŁPRACA

12LIS_GRU 2017

WSPÓŁPRACA

ARCHITEKTURA MILITARNA NA UTPtekst i zdjęcia: Sylwia Mularczyk

Studenci Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego zinwentaryzują dawne budynki forteczne w Toruniu i Bydgoszczy. Dzięki współpracy UTP i bydgoskiego Muzeum Wojsk

Lądowych uda się zachować militarne dziedzictwo regionu. W ten sposób uniwersytet chce przyczynić się do rozwoju turystyki militarnej w województwie kujawsko-pomorskim.

– Pomysł na porządkowanie starych obiektów fortecznych poja-wił się, kiedy założyliśmy Stowarzyszenie Miłośników Artylerii i Militariów – wyjaśnia dr Mirosław Giętkowski, dyrektor Muze-um Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. – Chcielibyśmy udostępniać budynki dla zwiedzających i przygotować je do oglądania. Trzeba będzie naprawić szkody wyrządzone przez czas i odpowiednio zabezpieczyć budynki – dodaje. Jak podkreśla prof. dr hab. inż. Adam Podhorecki, prorektor UTP ds. współpracy z otoczeniem, jest dużo materiałów historycz-nych, które nie zostały zobrazowane w żaden sposób i dla starych obiektów nie ma nowego przeznaczenia. Budynki są niewykorzy-stane, niszczeją. Inwentaryzacja urbanistyczna, budowlana i geo-dezyjna oraz ocena stanu technicznego obiektów budowlanych, wzmocniona studiami historyczno-konserwatorskimi umożliwi sformułowanie odpowiednich wniosków i zaleceń. Następnie można będzie stworzyć koncepcję zagospodarowania takiego terenu z obiektami o ciekawych walorach zabytkowych i nadanie tym obiektom także funkcji użytkowych. Końcowym etapem po-winno być opracowanie dokumentacji projektowo-wykonawczej z przynależnymi uzgodnieniami, uzyskanie odpowiednich decy-zji administracyjnych, pozyskanie pieniędzy i przeprowadzenie dalszych elementów procesu budowlanego z aranżacją wnętrz i wyposażeniem. To powinno stanowić podstawę do uzyskania decyzji o pozwoleniu na użytkowanie – dodaje prof. Podhorecki.

— Giętkowski: pozazdrościłem innym ośrodkomDyrektor Muzeum Wojsk Lądowych inspirację do działań odna-lazł w bibliotece. Zapoznawał się tam z publikacją poświęconą ar-chitekturze militarnej Grudziądza. Znajdowały się w niej rysunki i schematy obiektów. Jak się okazało, opracowań poświęconych obiektom militarnym w innych miastach jest całkiem sporo. Nie ma żadnego dotyczącego Torunia i Bydgoszczy. Dlatego w MWL powstał projekt związany z historią garnizonu Bydgoszcz. – Przeszukaliśmy archiwa znajdujące się w Centralnym Archi-wum Wojskowym, dotyczące Dowództwa Okręgu Korpusu VIII (DOK VIII), w tym garnizonów Toruń, Bydgoszcz, Inowrocław, Grudziądz i Chełmno. Posiadamy dokumentację garnizonu byd-goskiego, ale sama treść, czy materiał do czytania nie pokażą tego, co można byłoby przedstawić. Wtedy pojawił się pomysł na

— MYŚLĘ, ŻE OBIEKTY, KTÓRE SIĘ U NAS ZNAJDUJĄ

SĄ BARDZO CIEKAWE, O ILE NIE NAJCIEKAWSZE NA

TERENIE CAŁEGO KRAJU. MAMY TU WIELKIE GARNI-

ZONY Z XX-LECIA MIĘDZYWOJENNEGO. W BYDGOSZ-

CZY BYŁO OKOŁO 30 JEDNOSTEK WOJSKOWYCH,

W TORUNIU PONAD 50, DO TEGO CHEŁMNO, BROD-

NICA, GRUDZIĄDZ, INOWROCŁAW. REJON KUJAW

I POMORZA BYŁ JEDNYM Z NAJWIĘKSZYCH WĘZŁÓW

WOJSKOWYCH W POLSCE. BYŁY TU SZKOŁY WOJ-

SKOWE, A TAKŻE OŚRODKI BADAWCZE. WARTO JE

POKAZAĆ I WESPRZEĆ WIZUALIZACJĄ, KTÓRĄ JEST

W STANIE STWORZYĆ UNIWERSYTET TECHNOLOGICZ-

NO-PRZYRODNICZY. NA PODSTAWIE TYCH INFORMA-

CJI MOŻNA BYŁOBY ZORGANIZOWAĆ WIRTUALNY

SPACER PO WIELU OBIEKTACH —

DR MIROSŁAW GIĘTKOWSKI

inwentaryzację budynków – mówi dyrektor Giętkowski. Dlatego postanowiono stworzyć plan, na który zostaną naniesione za-budowania forteczne wraz z opisem technicznym obejmującym rysunki, schematy i przekroje. Prorektor Podhorecki chciałby do współpracy zaangażować pracowników UTP, wiedząc, że mają doświadczenie w pracach z obiektami historycznymi. – Mogę tu przywołać działania zwią-zane z budynkiem synagogi w Bydgoszczy czy odbudową zamku krzyżackiego w Brodnicy. W tym drugim przypadku ideą pro-jektu było połączenie tradycji z nowoczesnością. Sporządziliśmy koncepcję odbudowy obiektu, którą przedstawiono władzom miasta – opowiada prorektor.

13

FORMAT 2.0

WSPÓŁPRACA

— UTP pokaże potencjał budynków zaniedbanych przez lataInwentaryzacja będzie miała wymiar interdyscyplinarny. Do pra-cy zostaną zaproszeni architekci, budowlańcy i geodeci. – Kwestią niezwykle ważną jest fakt, że UTP to uczelnia techniczna, a przy-gotowane opracowania pomogą pokazać potencjał tych obiektów, a także ich przyszłe funkcje – mówi dr inż. arch. Piotr Brzeziński, asystent w Katedrze Architektury na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska UTP. Podczas wizji lokalnej na terenach, na których znajdują się zabudowania, stwierdzono, że współpraca przy inwentaryzacji może pójść dalej i wpłynąć na rozwój turystyki militarnej na Kujawach i Pomorzu. – Teren, na którym znajdują się fortyfikacje jest właściwy, aby móc wydobyć jego potencjał i wprowadzić dodatkowe funkcje w postaci m.in. terenowego, tematycznego muzeum, gdzie znajdzie się wiele atrakcji dla zwiedzających. Należy pamiętać, że przy muzeum pojawią się także towarzyszące obiekty usługowe, komunikacja zostanie usprawniona, a tereny zielone zagospodarowane dla mieszkańców i przyjezdnych. Takie działania mogą przyczynić się do rozwoju tej części miasta, wykorzystując przy tym war-tościową tkankę historyczną – uważa Brzeziński. Jak podkreślają pracownicy Uniwersytetu, dzięki pracom przy inwentaryzacji zabytkowych obiektów studenci będą realizować działania na „żywym”, chociaż mocno zaniedbanym, organizmie.

W wielu miejscach są bowiem nieszczelności i dostaje się do nich woda, beton kruszeje, są pęknięcia. Trzeba się zastanowić jak to naprawić. – Niezbędne są prace wielopłaszczyznowe, od określenia stanu technicznego, opracowania działań napraw-czych po przedstawienie propozycji przyszłego przeznaczenia budynków. Są to interesujące oraz wartościowe obiekty, zwłaszcza dla studentów, którzy wraz z prowadzącymi mają sposobność przedstawienia ciekawych pomysłów przyczyniających się do przetrwania i popularyzacji zabudowy militarnej naszego re-gionu – stwierdza architekt z UTP.Dzięki tym pracom, studenci będą mieli możliwość poznania historii regionu, a także historycznych rozwiązań technicznych w budownictwie militarnym. Inwentaryzacja jest początkiem szerszej współpracy i działań w tym obszarze. W kolejnych eta-pach planowana jest renowacja i otwarcie budynków, aby w osta-teczności przekazać je do użytkowania przez turystów. – Mamy szanse stworzenia całego terenu wraz z zapleczem i funkcjami dodatkowymi, gdzie zwiedzający będą mogli spędzić nawet cały dzień – podkreśla prorektor Podhorecki.

— CHCIELIBYŚMY UDOSTĘPNIAĆ BUDYNKI DLA ZWIEDZAJĄCYCH I PRZYGOTOWAĆ JE DO OGLĄDANIA

14LIS_GRU 2017

WYDARZENIA

iB MED’17, CZYLI OTWARTY WYKŁAD AKADEMICKI PROSTO Z HISZPANII

Studenci, pracownicy i pasjonaci inżynierii biomedycznej wzięli udział w wykładzie „Innovation in health through Social Media” prof. dr Vincente

Traver Salcedo z Universitat Politècnica de València w Hiszpanii. Wydarzenie zorganizowano 23 listopada w Auditorium Novum UTP.

– Wykład prof. Salcedo jest kolejnym etapem współpracy Zakła-du Inżynierii Biomedycznej UTP z Uniwersytetem w Walencji – mówi doktor Stanisław Jung, adiunkt na Wydziale Inżynierii Mechanicznej UTP. – Profesor gościł już na naszym uniwersy-tecie i prowadził wykłady dotyczące telemedycyny i inżynierii biomedycznej. Tym razem jego wystąpienie było poświęcone propagowaniu tematyki zdrowotnej w mediach społecznościo-wych – dodaje dr Jung.

—Warto wiedzieć, że naukowiec pracujący na co dzień na Uniwer-sytecie w Walencji wygłosił wykład za pośrednictwem aplikacji Skype – Studenci z zainteresowaniem wysłuchali prezentacji. Na koniec wspólnie zadawaliśmy pytania – mówi dr Jung. – Profe-sor zwrócił uwagę na fakt, że fałszywe wiadomości, dotyczące

tematyki zdrowotnej rozprzestrzeniają się w Internecie o wiele szybciej niż prawdziwe. Odwoływał się również do problemu, związanego z działaniami ruchów antyszczepionkowych w Hi-szpanii – opowiada dr Jung.

—Profesor Salcedo stwierdził, że informacje rozpowszechniane przy pomocy mediów społecznościowych są często oparte na półprawdach i fałszywych teoriach. „Trzeba w odpowiedni spo-sób aktywnie dementować pojawiające się wpisy, przedstawiając argumenty i doniesienia naukowe. Tylko w ten sposób mamy szansę rozwiewać panującą w Internecie aurę spiskowości lekarzy i fachowców, rzekomo ukrywających przed ludźmi nieznane fakty” – stwierdził prof. Salcedo.

tekst i zdjęcia: Sylwia Mularczyk

15

FORMAT 2.0

CHRYZANTEMY WIZYTÓWKĄ BYDGOSZCZY?– Dlaczego chryzantemy ‘Bydgoszczanki’, ‘Kujawianki’ czy ‘Brdy’ nie miałyby stać się żywymi wizytówkami naszego miasta? – pytają pomysłodawczynie bydgoskiego „Tygodnia Chryzantemowego”. O tym, że kwiaty te nie są wyłącznie roślinami nagrobnymi przekonywano podczas wydarzenia zorganizowanego na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym.

tekst: Sylwia Mularczykzdjęcia: Przemysław Obarski

WYDARZENIA

Zainteresowanie chryzantemami w Pol-sce rośnie wraz z nadchodzącym dniem Wszystkich Świętych. W naszym kraju ro-śliny te kojarzą się głównie ze smutkiem i przemijaniem. Inaczej jest w krajach azjatyckich, w których chryzantema jest symbolem radości, zdrowia, dobrobytu i władzy. Dlatego też organizatorki „Ty-godnia Chryzantemowego”, dr inż. Anita Woźny i dr inż. Natalia Miler z Wydzia-łu Rolnictwa i Biotechnologii UTP, chcą przełamywać stereotyp chryzantemy jako rośliny nagrobnej, pokazując jej wyjąt-kowe walory w nieco innych odsłonach, aranżacjach i zastosowaniach. Sprawić, żeby ludzie sięgali po chryzantemy przez cały rok, a nie tylko w listopadzie.

— Chryzantemy w doniczce, wa-zonie i… w kuchni„Pokochaj chryzantemy!” Pod takim ha-słem zorganizowano tegoroczny „Tydzień Chryzantemowy” na WRiB UTP. Już po raz drugi wydarzenie ma promować pol-skie odmiany chryzantem wyhodowane w Katedrze Roślin Ozdobnych i Warzyw-nych – Pracowni Biotechnologii UTP. Ma także popularyzować wiedzę o tych ro-ślinach – ich historii, biologii, znaczeniu oraz zaprezentować nietypowe zastoso-wania chryzantem w dekoracji wnętrz, architekturze krajobrazu, dekoracji bu-

dynków, a nawet jako składnika potraw kulinarnych.

— Promocja bydgoskich odmian chryzantemOd 13 do 17 listopada w budynku Wy-działu Rolnictwa i Biotechnologii przy ul. Bernardyńskiej 6, można było zobaczyć wystawę bydgoskich chryzantem, które zdobyły wpis do Księgi Ochrony Wy-łącznego Prawa, a także te oczekujące na wpis do Księgi. Wszystkie zaprezen-towane odmiany wyhodowano na WRiB UTP, jedynym polskim ośrodku hodowli tych roślin. – Zależy nam, aby wypromo-wać nasze bydgoskie odmiany, o których istnieniu, dzięki inicjatywom takim jak Tydzień Chryzantemowy, dowiaduje się coraz więcej osób – mówią organizatorki. – Bardzo cieszy nas duże zainteresowa-nie wydarzeniem wśród osób w różnym wieku. Na Bernardyńskiej odwiedzili nas uczniowie szkół średnich z Bydgoszczy i okolic, uczestnicy warsztatów terapii zajęciowej, mama z kilkuletnim synkiem, liczna grupa pełnych pasji starszych osób oraz – rzecz jasna – studenci i wykładow-cy – nie tylko z naszej uczelni – dodają organizatorki. Oprócz wystawy kwiatów zorganizowano również wykłady. Można było między in-nymi zapoznać się z mikroświatem chry-zantem (prelekcja dr. inż. Dariusza Kulu-sa) oraz przymierzyć japońskie kimono udekorowane motywami chryzantemo-wymi podczas prelekcji dr inż. Małgorza-ty Gotowskiej. Dużym zainteresowaniem cieszył się również konkurs fotograficzny „Chryzantema w obiektywie”, a zwycię-ska fotografia została wykonana przez Michała Sercowa z Zespołu Szkół Cen-

trum Kształcenia Rolniczego. Zorganizo-wano również konkurs na projekt rabaty z chryzantemami, w którym zwyciężyły prace uczniów z Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Praktycznego w Grubnie oraz

— WSZYSTKIE ZAPREZENTOWANE ODMIANY WYHODOWANO NA WRiB UTP, JEDYNYM POLSKIM OŚRODKU HODOWLI TYCH ROŚLIN

konkursy wiedzy o chryzantemach. Wzię-ło w nich udział ponad 150 osób. W trakcie „Tygodnia Chryzantemowego” goście odwiedzający wystawę, przy chry-zantemowej herbacie i chryzantemowym cieście mogli nie tylko cieszyć oczy pięk-nymi kwiatami, ale również porozmawiać o chryzantemach z autorkami odmian.Honorowy Patronat nad wydarzeniem objął prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. W „Tygodniu Chryzantemowym” uczest-niczyli również: Gospodarstwo Ogrodni-cze Maciej Raszka, Vitroflora oraz Zieleń Miejska.

17

FORMAT 2.0

LUDZIE

DR HAB. INŻ.BORYS OŚMIAŁOWSKI

Udało mi się udowodnić, że w chemii supramolekularnej występują związki, które zachowują się zupełnie odwrotnie, niż przewidywałaby to teoria i dotychczasowe obserwacje. To moje największe odkrycie, z którego jestem dumny.

tekst i zdjęcia: Sylwia Mularczyk

— W dzieciństwie miałem włas-ny sposób na spędzanie wolnego czasuMama nigdy nie miała do mnie preten-sji, kiedy eksperymentowałem w domu. Bałagan robiłem bardzo często i przy po-mocy wszystkiego co udało mi się znaleźć. Żarówką topiłem plastelinę, rozciągałem plastikowe słomki nad gazem, podpa-lałem cukier. Kiedyś nawet wywołałem prawdziwy pożar w łazience. Na szczęście szybko udało się go ugasić. Miałem włas-ny sposób na spędzanie wolnego czasu. Mama nie karciła mnie za takie rzeczy. „Narozrabiałeś to teraz maluj i sprzątaj” – mówiła. W pewnym momencie dostałem (chyba po kuzynce) zestaw „Młody Chemik” z instrukcją po rosyjsku. Została w nim tylko część odczynników. Kompletnie nie wiedziałem co się z tym robi. Zacząłem eksperymentować na własną rękę i nawet udało mi się wykonać kilka konkretnych doświadczeń. Potem dostałem nowy ze-staw z polską instrukcją, kupiony w Skład-nicy Harcerskiej. To było coś!

— Jak nie zostałem lekarzem…Ze względów „historycznych” miała być raczej medycyna. Jeżeli w domu przewija-ją się określone treści, drobiazgi związane

z nauką, zainteresowaniami rodzica czy dziadka, to siłą rzeczy młody człowiek nimi nasiąka. U mojego ojca w garażu leżały stare narzędzia, również chirur-giczne, których używał do majsterko-wania, dziadek też był lekarzem – wraz z prof. Betlejewskim organizował szpital zakaźny w 1945 roku. Bawiłem się tymi narzędziami początkowo nie wiedząc do czego służą. Dotąd fascynują mnie przed-mioty, które ludzie projektowali i udosko-nalali przez długie lata. Nie ma znaczenia z jaką dziedziną nauki są związane. Syste-matyczna praca i stopniowe poprawianie dają także efekt dydaktyczny. Przykładem z mojej dyscypliny, czyli chemii, jest fakt pracy wielu osób, aby wyświetlacze tele-fonów komórkowych świeciły takim ko-lorem, jakiego sobie życzymy.Niestety, nie dostałem się na medycynę. Co prawda zdałem egzaminy do Bydgosz-czy i Gdańska, ale nie zdobyłem wystar-czającej liczby punktów. Na poważnie próbowałem swoich sił dwukrotnie, po maturze i po pierwszym roku studiów. Po drugim roku pojechaliśmy z kolegą na egzaminy dla zabawy. W międzyczasie postanowiłem zająć się chemią na Akade-mii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy. Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę za-wsze mnie interesowała. W szkole średniej

moim nauczycielem był Zdzisław Zaleski. Lubiliśmy go, regularnie przygotowywał uczniów do olimpiad, odniósł wiele suk-cesów dydaktycznych. Z perspektywy czasu myślę, że to właśnie on sprawił, że zainteresowałem się tą dyscypliną.

— Budowanie cząsteczek związ-ków organicznych jest jak powol-ne wydzieranie tajemnic, które są wokół nasNa studiach, przeszliśmy kurs chemii ogólnej, nieorganicznej, organicznej i fi-zycznej. Najbardziej zafascynowało mnie to, że chemik organik potrzebuje tylko kil-ku pierwiastków, żeby zbudować cząstecz-ki związków organicznych. To zupełnie tak, jakby przy pomocy sześciu-ośmiu li-ter móc opisać wszystko. W laboratorium preparatywnym zobaczyłem, że można zmieszać dwie ciecze i otrzymać ciało stałe. Wybór chemii organicznej był dla mnie dość emocjonalny – po prostu mi się podobała. Na drugim roku studiów po-myślałem, że chciałbym to robić w życiu.Na początku przygody w laboratorium chemicznym, tajemnice wydziera się na-turze badając cząsteczki. Po jakimś cza-sie człowiek potrafi spojrzeć na nieznaną strukturę i powiedzieć mniej więcej jakie ma właściwości. Następny etap jest wtedy,

18LIS_GRU 2017

LUDZIE

kiedy wiesz co chciałbyś otrzymać i potra-fisz samodzielnie zaprojektować cząstecz-kę o określonych właściwościach. Żeby to zrobić, trzeba postudiować chemię trochę dłużej niż pięć lat. Dlatego postanowi-łem zostać na uczelni. Studiuję chemię od 1982 roku (zestaw „Mały Chemik”) i ciągle mam wrażenie, że nic nie wiem.

— Otrzymując krytyczną recenzję swojej publikacji nauczyłem się, że trzeba być pokornym i samokry-tycznym, bo przecież nie pozjada-łem wszystkich rozumówWysłanie ukończonej publikacji jest bardzo przyjemne, a najprzyjemniej jest wtedy, kiedy po otrzymaniu pierwszych recenzji czuję, że moja praca będzie przy-jęta. Wbrew pozorom, przyjemnie jest też w sytuacji, kiedy recenzent nie zgadza się z tym co napisałem. Zazwyczaj trochę za bardzo wierząc w swoje możliwości od-powiadam, że mimo wszystko mam swoje zdanie na ten temat. Recenzent odpowia-da: „Stop. Nie publikujemy tego, ponie-waż jest niepoprawne lub nie do końca zinterpretowane”. Po około tygodniu dodatkowych obliczeń i pomiarów, do-chodzę do wniosku, że miał rację. Piszę do edytora z pytaniem, czy jeśli prześlę poprawiony manuskrypt, recenzent prze-

czyta go jeszcze raz. W tym przypadku już nie chodzi o przyjęcie publikacji, tylko o opinię eksperta. W rezultacie zdarza się, że moja praca zostaje przyjęta. Otrzymu-jąc krytyczną recenzję nauczyłem się, że trzeba być pokornym i samokrytycznym, bo przecież nie pozjadałem wszystkich rozumów.

— Praca w laboratorium uspokajaW laboratorium przyjemne doświadcze-nia są wtedy, kiedy chcesz otrzymać zwią-zek chemiczny, który ma być czerwony i on naprawdę jest czerwony, albo jeśli ma fluoryzować – faktycznie fluoryzuje, ma wiązać się z jedną z zasad azotowych budujących DNA i tak się dzieje. To zna-czy, że został dobrze zaprojektowany na papierze. Praca w laboratorium uspokaja i pozwala zweryfikować pomysły.W 2005 r. wyjechałem na stypendium na-ukowe do Szwajcarii. Wybrałem Zurich,

ponieważ pracowało tam małżeństwo naukowców – on organik eksperymen-talista (prof. Jay S. Siegel), ona fizyko-chemik – teoretyk z pewną konotacją do chemii organicznej (prof. Kim K. Bal-dridge). Pojechałem nauczyć się technik, które stosują. W ciągu roku poznałem czterech noblistów. Do dziś wspominam dzień doktoranta, podczas którego mło-dzi ludzie prezentowali wyniki badań. Na-ukowcy zadawali im pytania, dyskutowali. Po oficjalnych wystąpieniach w trakcie obiadu, doktoranci jak równy z równym rozmawiali z naukowcami, którzy zabie-rali głos w dyskusji. Często okazywało się, że rozmawiali z noblistą nawet o tym nie wiedząc. To daje ogromną motywa-cję do pracy. Chciałbym, żeby podobne dni były dobrym zwyczajem w polskich uczelniach.

— W takich chwilach jestem na sie-bie wściekłyPorażki są wtedy, kiedy z przyczyn typo-wo ludzkich, na przykład nienajlepszej organizacji pracy, robienia kilku rzeczy na raz, albo zwykłego lenistwa – odkładam w czasie opisanie eksperymentu. To jakieś 10-20% wysiłku w całym projekcie, który trzeba włożyć, żeby go zakończyć. Bywa, że w tym czasie ktoś opublikuje własne

— NA POCZĄTKU PRZYGODY W LABORATORIUM CHEMICZNYM, TAJEMNICE WYDZIERA SIĘ NATURZE BADAJĄC CZĄSTECZKI

19

FORMAT 2.0

— TERAZ INTERESUJĘ SIĘ FLUORESCENCJĄ ZWIĄZKÓW ORGANICZNYCH I LUMINESCENCJĄ, CZYLI EMITOWANIEM ŚWIATŁA

LUDZIE

wyniki badań na ten sam temat. W takich chwilach jestem na siebie wściekły, ponie-waż z braku czasu lub innych powodów nie dokończyłem publikowania ciekawych wyników. To są prawdziwe porażki.

— Zanim zobaczymy niebieski ko-lor w telefonie, chemik syntetyzuje związek i bada go w laboratorium W trakcie habilitacji zajmowałem się oddziaływaniami międzycząsteczkowy-mi. W przełożeniu na codzienne sprawy, opracowałem związki chemiczne, przy pomocy których można tworzyć materiały porowate, wykorzystywane do budowania maszyn molekularnych, służących w in-żynierii kryształu, a te z kolei mogą być używane do przechowywania gazów, np. wodoru, na potrzeby komunikacji. Były to jednak badania podstawowe – synteza organiczna. Teraz interesuję się fluore-scencją związków organicznych i lumi-nescencją, czyli emitowaniem światła. Istnieją takie związki chemiczne, które wypromieniowują fale odpowiedniej dłu-gości w postaci, na przykład, niebieskiego światła. Mogą zostać wykorzystane w wy-świetlaczach telefonów komórkowych. Samsung wprowadza właśnie kolejną generację wyświetlaczy zawierających barwniki organiczne. W trakcie badań sprawdzam czy dany związek będzie świecić pod wpływem prądu, czy będzie na tyle trwały, żeby wyświetlacz działał kilka lat, a nie parę miesięcy. Kolejne osoby próbują zastosować go w elektro-luminescencji. Współpracuję z ośrodkiem w St. Andrews. Wysłałem tam, do testów,

pierwsze związki. My syntetyzujemy, a oni przerabiają je na materiały, które mają świecić. Ostatnio interesuje mnie również limitowanie optyczne. Istnieją takie sub-stancje, na które im silniej się poświeci, tym silniej zatrzymają światło. Działają trochę jak okulary fotochromowe. Okula-ry reagują bardzo wolno, kiedy się wyjdzie na słońce ciemnieją po około minucie. Na świecie są potrzebne takie materiały do limitowania fotooptycznego, w któ-rych związek chemiczny ma zareagować w ułamku sekundy, np. w milisekundzie przestać przepuszczać światło.

— Pracując w laboratorium trzeba zdusić w sobie typowo ludzkie od-ruchy i emocjeW laboratorium chemicznym są substan-cje tak toksyczne, że jeden wdech ich opa-rów może spowodować zgon. Trzeba być

bardzo ostrożnym. Ciecze wyglądające identycznie, mogą mieć skrajnie różne właściwości. Na przykład eter dwuety-lowy. Kiedy stoi w butelce jest zupełnie bezbarwny i wygląda jak woda. Jest bar-dzo palny, wrze w temperaturze 37 stopni, więc jest również bardzo lotny. Nie wolno go przechowywać w lodówce, ponieważ opary w kontakcie z iskrzącą żarówką spo-wodują wybuch. To są szczegóły z pracy chemika, o których się wie po kilku latach pracy.

—W Zurychu, zanim przyjechałem na staż, w jednym z laboratoriów znajdowało się stanowisko do destylacji rozpuszczalnika organicznego – tetrahydrofuranu, który tworzy bardzo niebezpieczne nadtlenki. Chemik wie w jaki sposób te nadtlenki rozłożyć przed destylacją. Ktoś kto de-

20LIS_GRU 2017

LUDZIE

stylował tetrahydrofuran zaniedbał swo-je obowiązki. W dwulitrowym naczyniu z rozpuszczalnikiem, z którego odde-stylowuje się sam THF, zawsze zostaje coś na dnie. Nie opróżniano pojemnika. Wlewano kolejne porcje THF i desty-lowano. Nadtlenków było coraz więcej, zostawały w kolbie. Oczywiście gołym okiem nie było niczego widać. W koń-cu nagromadziło się ich tak dużo, że po prostu wybuchły. Cudem nikt nie zginął. Dwulitrowa kolba wypełniona cieczą spo-wodowała, że nawet aluminiowe kątowni-ki konstrukcyjne były powyginane. To są niebezpieczeństwa, z których trzeba sobie zdawać sprawę.

—Kilka razy w życiu pracowałem z cyjan-kiem sodu i potasu w reakcjach, w których może się wydzielać cyjanowodór, który jest silnie trujący. To było kilka takich dni, kiedy ze strachu myłem ręce około trzydzieści razy dziennie. Podobnie jest z metalami reaktywnymi: sodem, litem, potasem. Lit jest w miarę bezpieczny, sód po wrzuceniu do wody reaguje gwałtow-nie, a potas potrafi zapalić się nawet przy krojeniu. Ten metal jest na tyle miękki, że kroi się go nożem, ale potrafi zapło-nąć wskutek tarcia. Nie da się go szybko zgasić. Znam pewną historię, która przy-darzyła się mojemu koledze, pracującemu w instytucie w Niemczech. Akurat zajmo-

Dr hab. inż. Borys Ośmiałowski – chemik

organik. Kierownik Katedry Chemii na

Wydziale Technologii i Inżynierii Chemicz-

nej UTP. Początkowo specjalizował się

w fotofizyce zasad Schiffa, wykazującej

wewnątrzcząsteczkowe przeniesienie ła-

dunku (praca magisterska ATR Bydgoszcz

1997). Następnie, równowagą tautomerycz-

ną w związkach heterocyklicznych (dokto-

rat, UMK Toruń 2003). W 2005 r. otrzymał

stypendium KOLUMB finansowane ze środ-

ków Fundacji na rzecz Nauki Polskiej i wy-

jechał na post-doktorski staż do Szwajcarii.

Na Uniwersytecie w Zurychu w Instytucie

Chemii Organicznej pracował pod opieką

prof. Jay S. Siegel’a (synteza i badania fi-

zykochemiczne) oraz prof. Kim K. Baldridge

(obliczenia kwantowo-chemiczne). Habilita-

cję w dyscyplinie chemii supramolekularnej

uzyskał w 2012 roku (Uniwersytet Łódzki).

Otrzymał także nagrodę naukową Prezyden-

ta miasta Bydgoszczy (2014) za wprowa-

dzenie chemii supramolekularnej do nurtu

badań naukowych w Bydgoszczy i opubli-

kowanie serii prac w tej dyscyplinie. Jego

obecne zainteresowania badawcze dotyczą

luminescencji i syntezy modyfikowanych

fluoroforów zawierających bor.

— PRACA W LABORATORIUM USPOKAJA I POZWALA ZWERYFIKOWAĆ POMYSŁY

wał się szkodliwymi substancjami i dzia-łał jak co dzień, w specjalnych komorach rękawicowych. W trakcie wykonywania doświadczeń niechcący przebił igłą rę-kawiczkę. Na szczęście nie trafił w palec. W całym systemie zawahało się ciśnie-nie. Włączył się alarm. W takich chwi-lach naturalnym ludzkim odruchem jest ucieczka. Procedury dla naukowców zaj-mujących się szkodliwymi substancjami

mówią, że jeśli z jakiegoś powodu włączy się alarm, nikt nie może się ruszyć, aż do wyjaśnienia powodu awarii – trzymając ręce wewnątrz komory. Pracując w labo-ratorium trzeba zdusić w sobie typowo ludzkie odruchy i emocje. Po akcji ekipa ratunkowa prawie wyniosła delikwenta, oczyściła laboratorium i sprawdziła ko-morę rękawicową. Kolega przez około 3 tygodnie, codziennie miał robione bada-nia, wykluczające szkodliwe substancje, które mogły znaleźć się w jego organi-zmie. W laboratorium nie ma mowy o błę-dach, czy zwykłych niedociągnięciach. Często pracujemy z substancjami, których właściwości jeszcze nie znamy, bo synte-zujemy zupełnie nowe związki. W wielu przypadkach nie dowiadujemy się, czy były szkodliwe. Wiadomo, że niektóre są kancerogenne, albo po zetknięciu ze skórą wywołują rany. Dlatego staramy się mini-malizować ryzyko. Wiemy jak postępować z chemią, żeby nie zaszkodzić sobie i in-nym. Bezwzględnie przestrzegamy zasad bezpieczeństwa. Nie studiujemy związków chemicznych po to, żeby sprawdzić jak na nas oddziałują (takimi testami zajmują się następne grupy badawcze). Mają zostać użyte w służbie człowiekowi.

21

FORMAT 2.0

LUDZIE

UTP I UKW JAK MAŁŻEŃSTWO?

rozmawiali: Sylwia Mularczyk i Cezary Wojtczakzdjęcia: Przemysław Obarski

Federacja, związek czy zwykła współpraca? Obie uczelnie są otwarte na różne rozwiązania. Być może któreś z nich wskaże nowa ustawa. O tym czy ścisła kooperacja bydgoskich uniwersytetów jest możliwa

rozmawiamy z rektorem UTP prof. Tomaszem Topolińskim.

Panie rektorze, od kilku tygodni wiele mówi się o federa-cji czy związku UTP i UKW. Jak wyobraża Pan sobie taką współpracę obu uniwersytetów?Chciałbym wyraźnie powiedzieć, że na razie nie mówimy o po-łączeniu naszych uczelni. Owszem, nowa ustawa zachęca do konsolidacji uczelni. Jednak nie jest to zabieg, który można zrea-lizować z dnia na dzień. Do takiego połączenia musimy dojrzeć. Warto sprawdzić też czy to się będzie opłacało. I mam tu na myśli środowisko Bydgoszczy. Dopiero po szczegółowej analizie za i przeciw będziemy o tym szerzej rozmawiać.

Co będzie na końcu tej drogi?Na końcu tej drogi mógłby być wspólny uniwersytet, nawet z jedną nazwą. Myślę jednak, że jest to sprawa przyszłości, choć nie dłuższej niż pięć lat. Wspomniane już zapisy nowej ustawy pozwolą zbliżyć nasze uniwersytety i sprawdzić czy takie połącze-nie jest w ogóle możliwe. Na niedawnym spotkaniu 25 rektorów średniej wielkości polskich uczelni ktoś powiedział, że takie połączenie jest jak małżeństwo. Na począt-ku mamy entuzjazm. Pojawia się bowiem sytuacja, która pozwala skonsumować pre-zenty jakie ministerstwo szykuje dla tego małżeństwa. Istnieje bowiem zarządzenie, które mówi, że przez 4 lata uczelnie tworzące zespolenie będą dostawały 103% dotacji. Jest to pewna „mar-chewka”, choć nie zanadto duża. Minister mówi też o możliwości przeprowadzenia szybkiej inwestycji na poziomie 40-50 mln złotych. I jak to w małżeństwie, prezenty konsumuje się szybko, po czym następuje proza życia, kiedy trzeba się dotrzeć. Wtedy dopiero okazuje się czy to wspólne życie jest łatwe i przyjem-ne, czy wręcz przeciwnie. Otóż ja jestem zwolennikiem okresu próbnego przed takim małżeństwem.

A jak widzi to wicepremier Jarosław Gowin?Podczas rozmów z wicepremierem Gowinem doszliśmy do wnio-sku, że powinna to być federacja uczelni, w której pewne elementy są wspólne, na przykład dyscypliny naukowe. I to takie, które posiadają odpowiednią kategorię naukową oraz odpowiednie uprawnienia. Przychody z tej wspólnoty powinny być propor-cjonalnie dzielone. Mówię tutaj o dochodach związanych z do-tacjami na naukę i dotacjami na działalność podstawową. I takie wspólne obszary, które moglibyśmy ze sobą pożenić można zna-leźć. Trzeba jednak pamiętać, że jesteśmy uczelniami o zupełnie

różnych charakterach. Porównajmy naszą sytuację z Akademią Górniczo-Hutniczą i Politechniką Krakowską. Tam tak zwane pokrycie w kierunkach i dyscyplinach jest na poziomie 80%. Tymczasem u nas jest tego naprawdę niewiele. Myślę tu o fizykach, me-chanikach, pracownikach studium języków obcych, może biologii i rolnictwie.

Rektor UKW, prof. Jacek Woźny twierdzi, że federacja w ogóle nie wchodzi w grę, bo to się po prostu nie opłaca. Pewne rzeczy zmieniają się z punktu wi-dzenia aktualnej sytuacji związanej z para-metryzacją. Jesteśmy krótko po tym, kiedy ogłoszono jej wyniki. Naszym kolegom z UKW przyznano dwie jednostki z ka-

tegorią A, a pozostałe z kategorią B. To bardzo dobry wynik, którego gratulujemy. My dostaliśmy natomiast dwie kategorie C i żadnej A.

Czy to może być przyczyną chłodnego podejścia UKW do konsolidacji uczelni?Po trosze tak, ale z drugiej strony my sami wiemy jaka jest wartość naszych uczelni i jedna parametryzacja niczego tu nie zmienia.

— WIĘKSZOŚĆ

NASZYCH DECYZJI JEST NAZNACZONA

RYZYKIEM, A MIMO WSZYSTKO PODEJMUJEMY TO

RYZYKO

22LIS_GRU 2017

— I JAK TO W MAŁŻEŃSTWIE, PREZENTY KONSUMUJE SIĘ SZYBKO, PO CZYM NASTĘPUJE PROZA ŻYCIA, KIEDY TRZEBA SIĘ DOTRZEĆ. WTEDY DOPIERO OKAZUJE SIĘ CZY TO WSPÓLNE ŻYCIE JEST ŁATWE I PRZYJEMNE, CZY WRĘCZ PRZECIWNIE

LUDZIE

24LIS_GRU 2017

To tylko pewien konkurs, w którym każdego roku zmieniają się kryteria. W poprzednim konkursie mieliśmy dwie jednost-ki z kategorią A, kiedy nasi przyjaciele z UKW tych jednostek w ogóle nie mieli. Dziś sytuacja się odwróciła.

Czy w takim razie początkiem ewentualnej konsolidacji w bliżej nieokreślonej jeszcze formule może być związek ekonomiczny obu uczelni?Dla nas to przede wszystkim próba określenia wspólnych stra-tegii rozwoju. Mam tu na myśli zwłaszcza takie działania, które pomogą zatrzymać w naszym regionie młodzież. Aby wspólnie z miastem, przemysłem i pracodawcami stwarzać młodym lu-dziom przestrzeń do życia na poziomie, jakiego oni oczeku-ją. Chcę, żeby absolwenci naszych uniwersytetów myśleli tak – skończyliśmy bydgoskie uczelnie, jesteśmy gotowi tu pracować, żyć i uczestniczyć we wszystkim co tu się dzieje. I ten związek powinien temu sprzyjać.

Jakie jest Pana osobiste zdanie na temat łączenia uniwersytetów?Jestem zwolennikiem tego pomysłu, ale jego realizacja jest uzależniona od wielu elemen-tów. Ewentualne połączenie musi wiązać się z tym, że większość z nas uzna, że to dobry pomysł i dobry interes. UTP ma już pewne doświadczenia z konsolidacji uczelni. W po-łowie lat 70-tych nastąpiło połączenie Wyż-szej Szkoły Inżynierskiej i Wyższej Szkoły Rolniczej w ówczesną Akademię Technicz-no-Rolniczą, poprzedniczkę UTP. Wówczas rozpoczynałem swoją pracę zawodową już na ATR, miałem więc okazję obserwować ten proces. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie był on łatwy. A proszę pamiętać, że były to dużo mniejsze uczelnie. Obecne uniwersytety są co najmniej dwukrotnie większe. Mamy więcej pracowników, studentów, kierunków studiów, większy zakres działalności itd. Wszystko to naturalnie będzie generowało wiele trudnych do przewidzenia problemów.

A jakie wątpliwości mają Pana koleżanki i koledzy?Sądzę, że nie jesteśmy jeszcze gotowi mentalnie, aby to zrobić. Często w wielu z nas tkwią różne stereotypy z dawnych lat, które obecnie już straciły aktualność. Zmieniło się otoczenie, zmie-niły się warunki i wreszcie w samych uczelniach nastąpiły duże przemiany, to już nie są uczelnie z dawnych lat. Często tkwimy w przekonaniu o naszej przewadze nad UKW, bo przecież jeste-śmy uczelnią, której ukończenie wiąże się nie tylko z otrzyma-niem dyplomu, ale także z szybkim znalezieniem pracy. A jeśli chodzi o porównanie liczby jednostek i profesorów, to różnice między nami a UKW są niewielkie.

— CHCIAŁBYM WYRAŹNIE

POWIEDZIEĆ, ŻE NA RAZIE NIE MÓWIMY

O POŁĄCZENIU NASZYCH UCZELNI

A jak Pan chce przekonywać tych, którzy mają największe wątpliwości?Myślę, że takim elementem przekonującym mogą być ustalenia związane z nową ustawą. Jej zapisy będą sprzyjać konsolidacji. Może się to bowiem przełożyć na większe pieniądze, których zawsze na uczelniach jest za mało. Poza tym wszyscy nam mówią „połączcie się”. Poczynając od gabinetu prezydenta Bydgoszczy.

Jaki interes ma w tym prezydent Bydgoszczy?Myślę, że prezydent też patrzy przez pryzmat strategii, o której już mówiłem. Łatwiej jest wykreować i realizować tę strategię z jedną dużą uczelnią, a nie dwiema, które w dodatku mają cza-sami różne plany.

Znając politykę, gdyby w końcu połączenie uczelni doszło do skutku, zaczęłyby się kłótnie i spory.

Nie sądzę. Rektorzy są przecież przejściowi. Nie jesteśmy tutaj na czas nieograniczony. Myślę, iż to nadużycie, że my boimy się oddać nasze berła i gronostaje. Rektorem można być, a profesorem się jest. Jednak na pewno taki wspólny organizm uniwersyte-cki musiałby przynieść wiele cięć w admi-nistracji. Trzeba więc pomyśleć, co z punktu widzenia interesów naszych pracowników jest korzystne. Zawsze istnieje obawa, że ktoś będzie musiał odejść. Tę część społeczności akademickiej mamy pewnie przeciw fede-racji. Dlatego myślę, że musi być ten wspo-mniany okres przejściowy, kiedy zobaczymy czy to ma sens. W Toruniu, gdzie funkcjo-nuje większy organizm niż nasz, widać, że

to się po prostu opłaca.

Jeśli podpisze się Pan pod połączeniem uczelni, to stworzy ważny fakt historyczny. Już zawsze będzie się mówiło, że to rektor Topoliński doprowadził do tego połączenia. Nie zadrżałaby Panu ręka?Na pewno zadrżałaby, ale ja byłbym wewnętrznie przekonany, że i decyzja byłaby spójna i z tej decyzji wynikałyby korzyści. Zwykle nie podejmujemy w życiu decyzji, w których koniec jest przewidywalny i tylko świetlany. Większość naszych decyzji jest naznaczona ryzykiem, a mimo wszystko podejmujemy to ryzyko. Należę jednak do tych, którzy zanim zdecydują o czymś osta-tecznie, rozważają wszystkie za i przeciw. Mam też nadzieję, że władze miasta i regionu będą nam w tym procesie sprzyjały nie tylko werbalnie, ale wesprą nas także w rozwiązywaniu prob-lemów, które mogą się pojawić zwłaszcza w pierwszych latach.

Dziękujemy za rozmowę.

LUDZIE

25

FORMAT 2.0

LUDZIE

RAZEM CZY OSOBNO?

rozmawiali: Sylwia Mularczyk i Cezary Wojtczakzdjęcia: Przemysław Obarski

Po ostatniej parametryzacji UTP ma dwie kategorie C. To poważna przeszkoda do tworzenia federacji z nami – mówi rektor UKW prof. Jacek Woźny.

Czy jest Pan za związkiem UKW i UTP? Jak najbardziej tak. Jeśli jest możliwość oszczędności w zakresie gospodarczym i administracyjnym, to należy z tego skorzystać. Przykładem takich oszczędności są zakupy grupowe. Niby ba-nalna kwestia, a jednak pozwalająca mądrzej gospodarować pieniędzmi.

Czy akurat tego nie można uregulować zwykłym porozu-mieniem rektorów?Żeby działać zgodnie z prawem, jako uczelnia publiczna musi-my opierać się na ustawie. Nie możemy podpisywać dowolnych porozumień, bo wtedy wchodzimy na dość grząski grunt. Mogą bowiem zrodzić się wątpliwości czy są one zgodne z prawem jako porozumienia instytucji publicznych. Powtarzam, trzymajmy się ustawy.

Jeśli do tego związku dojdzie, w praktyce będzie to ozna-czało na przykład wspólną księgowość?Tak daleko idących rozmów jeszcze nie prowadziliśmy. Porusza-jąc się jednak na tym minimalnym polu finansowym, przepro-wadźmy prostą kalkulację. Na przykład przy dwa razy większych zakupach papieru kserograficznego czy tonerów, obie uczelnie mają szansę na kilkuprocentowy rabat. I tak za każdy drobiazg. A rocznie wydajemy miliony złotych.

Krótko mówiąc, będzie to opłacalne finansowo.Oczywiście. Bydgoszcz tak zrobiła i zaoszczędziła na gazie. Nie wiem ile my na czym, bo kanclerze jeszcze ze sobą nie rozmawiali tak szczegółowo. Ta droga jest dopiero przed nami.

W powszechnym mniemaniu ewentualne połączenie uni-wersytetów kojarzy się raczej ze zwiększeniem potencjału naukowego, a nie zarządzaniem finansami.Akurat łączenie naukowe może odbywać się bez związku uczelni, tylko na zasadzie porozumienia. Robimy wspólnie projekty i już teraz takim polem jest choćby kontrakt terytorialny.

Jak rozumiemy, są to na razie porozumienia dobrowolne. Tymczasem ustawa, wprowadzając związek, może narzucać taką współpracę?Temat jest trudny. Jeśli wejdzie w życie nowa ustawa, to przy wielkim szacunku dla UTP, jednostka z kategorią C, pogrąża

LUDZIE

— W ŚWIETLE DZISIEJSZYM FEDERACJA TO ŁĄCZENIE SIĘ ZE WSZELKIMI SKUTKAMI DOBROSTANU, KTÓRY SIĘ PRZEJMUJE

27

FORMAT 2.0

jednostkę lepszą, czyli UKW. I wtedy jednostka lepsza przestaje być uniwersytetem. W tej nowej ustawie jest powiedziane twardo. Owszem, można mieć kategorię A, ale jeśli ma się kategorię C, to ona niweluje te wszystkie dodatnie kategorie. Musimy mieć pewne siły zrównoważone. Projekty takich samych kierunków, takich samych dyscyplin. Pytanie, czy my się dyscyplinami uzupełniamy? To na razie zagadka. Odpowiedź poznamy, gdy wejdzie w życie ustawa.

Podczas ostatniej parametryzacji UKW dostał dwie kategorie A, UTP nie ma w ogóle tej najwyższej kategorii. Czy może to uniemożliwić tworzenie związku na poziomie naukowym?Brak kategorii A nie ma znaczenia. Groźne są kategorie C, a tych UTP ma dwie. To poważna przeszkoda dla tworzenia ewentu-alnej federacji.

LUDZIE

28LIS_GRU 2017

Idąc tym tokiem myślenia, federacja staje się niemożliwa?Możemy przy następnej parametryzacji mieć odwrotną sytuację, my tego po prostu nie wiemy. W świetle dzisiejszym federa-cja to łączenie się ze wszelkimi skutkami dobrostanu, który się przejmuje. To nie tylko z dobrymi elementami. Niestety słabi również się łączą i wtedy ktoś, kto jest słaby pogrąża coś, co jest dobre gdzie indziej. To jest taki haczyk ministerialny, żeby za dużo federacji nie powstawało.

Czy wyobraża Pan sobie, że w przyszłości będzie to jeden uniwersytet o jednej nazwie?Wyobrazić mogę sobie wszystko. Natomiast pytanie takie padło, kiedy przed 2005 rokiem powstawał Uniwersytet Kazimierza Wielkiego. Znam tylko historyczne kwestie, sam w tym nie uczestniczyłem. Ale właśnie wtedy padło pytanie do ówczes-

— ŻEBY DZIAŁAĆ ZGODNIE Z PRAWEM, JAKO UCZELNIA PUBLICZNA MUSIMY OPIERAĆ SIĘ NA USTAWIE. NIE MOŻEMY PODPISYWAĆ DOWOLNYCH POROZUMIEŃ, BO WTEDY WCHODZIMY NA DOŚĆ GRZĄSKI GRUNT

nego ATR o kwestie wspólnoty i to nie UKW był tym, który nie był chętny. Niech to będzie moja odpowiedź.

Gdyby to np. ze strony UTP wyszedł taki pomysł, kategory-zacje nie przeszkadzałyby, czy wówczas jest pole, żeby ten pomysł odświeżyć?Pole na pewno jest. Wszelkie działania muszą być jednak podej-mowane w oparciu o zapisy ustawy. Jeśli żadna ze stron nie będzie przez to poszkodowana, a uzyska z tego korzyść, to wydaje mi się, że każda droga do uzyskania korzyści jest dobra.

Dziękujemy za rozmowę.

LUDZIE

29

FORMAT 2.0

KSIĄŻKI MAJĄ... PROFIL. BIBLIOTEKA NA PORTALU SPOŁECZNOŚCIOWYM

tekst: Elżbieta Głowacka i Dorota Olejnikzdjęcia: FB Biblioteka Główna UTP

Pracownicy Biblioteki Głównej UTP trzymają rękę na pulsie i chcą być lepiej „widoczni” w Internecie. Nie tylko poprzez stronę www.bg.utp.edu.pl, ale również w popularnym portalu społecznościowym.

AKTUALNOŚCI

Nowe media, których rozwój był możli-wy dzięki Internetowi, przyczyniły się do zmiany komunikacji międzyludzkiej i jej tradycyjnych form. Nie ma już koniecz-ności fizycznego przebywania obok siebie komunikujących się osób. Znika coraz więcej barier. Komunikacja nabrała glo-balnego wymiaru. Ewolucja Internetu do Web 2.0 pozwoliła na zaistnienie mediów społecznościowych, a tym samym rozwój

Sieci jako środowiska komunikacyjnego.Wśród wielu mediów społecznościowych najpopularniejszym serwisem na świecie jest dziś Facebook. Ten uruchomiony przez Marka Zuckerberga w 2004 roku serwis liczy dziś około 1,6 mld użytkow-ników. W Polsce korzysta z niego ponad 17 mln osób. Popularność Facebooka (Fb) jest wynikiem tego, że oferuje on swoim użytkownikom wiele aktywności

pozwalających na zaspokajanie różnora-kich potrzeb, chociażby nawiązywanie i utrzymywanie kontaktów ze znajomymi, dzielenie się swoimi pasjami. Facebook może być wykorzystywany jako platforma do nauki czy rozwijania swojego hobby. Nie bez znaczenia jest fakt, że jego użyt-kownikiem może być każdy, kto ukończył 13 lat i ma dostęp do Internetu. Korzysta-nie z serwisu jest bezpłatne, choć niektó-

30LIS_GRU 2017

AKTUALNOŚCI

re jego funkcjonalności mogą wiązać się z dodatkowymi opłatami.Potencjał Facebooka został bardzo szybko dostrzeżony przez firmy, organizacje czy instytucje, które społeczność użytkowni-ków tego serwisu zaczęły traktować jako grupę docelową dla swoich produktów, usług czy treści. Informacje umieszczane w serwisie przez samych użytkowników, pozwalają na precyzyjne ukierunkowa-nie wszelkich działań marketingowych i promocyjnych. Tym samym Facebook stał się najszybciej rosnącym obszarem reklamy w Internecie. Wykorzystywanie go do działań komercyjnych nie zmienia jednak faktu, że jest on nadal ważnym na-rzędziem dla instytucji edukacyjnych czy kulturalnych. Biblioteki szybko zauważyły i doceniły potencjał Facebooka. Obecność bibliotek na Fb to szansa na powiększe-nie grona użytkowników. To też promocja świadczonych usług czy organizowanych imprez kulturalnych. Wiele bibliotek wykorzystuje Fb w edukacji, rekomen-dując wartościowe zasoby w Internecie, udostępniając filmy instruktażowe. Chcą w ten sposób poszerzać umiejętności in-formacyjne użytkowników.Facebookowy profil Biblioteki Głów-nej UTP (https://www.facebook.com/BGUTPBydgoszcz) został utworzony 6 lipca 2015 z inicjatywy Działu Informa-cji Naukowej. Od grudnia 2016 w pro-wadzenie profilu włączył się zespół pro-mocyjny. Profil na Facebooku jest często dopełnieniem funkcjonującej już strony internetowej czy wręcz jej alternatywą. Stąd zapytania o godziny pracy bibliote-ki, sposób założenia konta bibliotecznego czy regulację opłat za przetrzymanie lub zagubienie książek oraz prowadzone szko-lenia. Post informujący o przysposobieniu bibliotecznym dla studentów pierwszego rocznika cieszył się dużą popularnością. Przy pomocy Fb studenci zgłaszają też problemy z logowaniem do zasobów elek-tronicznych.

—Oprócz informacji organizacyjnych na profilu BG UTP pojawiają się rekomen-dacje zakupionych nowości książkowych czy komunikaty o dostępach testowych

do baz. Pojawiają się również fotorela-cje z ogólnopolskich i lokalnych inicja-tyw promujących czytelnictwo. Zdjęcia plenerowej biblioteczki, która pojawiła się latem w Parku Jana Kochanowskiego w Bydgoszczy, cieszyły się dużym zain-teresowaniem. Ciekawymi okazały się też fotografie z przeprowadzki biblioteki WHiBZ. Zwiększony „ruch” był zauwa-żalny po zamieszczeniu relacji z wizyty przedszkolaków w BG UTP.W celu dotarcia do jak największej licz-by użytkowników na profilu bibliotecz-nym udostępniane są posty z Facebooka uczelnianego czy profili poszczególnych wydziałów. Badania nad samym serwi-sem dowodzą, że materiały wideo w nim zamieszczane otrzymują 2,5 raza więcej aktywności niż fotografie i 6 razy więcej aktywności niż statusy tekstowe. Widać to także na profilu BG. Posty, do których dołączono zdjęcia czy film z warsztatów zorganizowanych w BG dla Uniwersyte-tu Dziecięcego, cieszyły się zdecydowanie większym zainteresowaniem.

—Biblioteka Główna UTP od czasu „za-istnienia” na Facebooku zamieściła bli-sko 200 postów (co 2-3 dni pojawiał się nowy wpis). Infrastruktura Fb pozwala na zbudowanie bardzo atrakcyjnego i dyna-micznego profilu biblioteki. Cieszymy się, iż udało się nam zaistnieć w tym serwi-sie. Jednak zdajemy sobie sprawę, że jest to dopiero początek drogi. Podglądamy i uczymy się od bibliotek, które mogą po-chwalić się dużą społecznością skupioną wokół swoich facebookowych profili.Każde polubienie, komentarz, które się pojawiają pod postami, są dla nas dowo-dem, że również nasz profil, choć jeszcze w skromnym stopniu, staje się narzędziem komunikacji.

— PROFIL NA FACEBOOKU JEST CZĘSTO DOPEŁNIENIEM FUNKCJONUJĄCEJ JUŻ STRONY INTERNETOWEJ CZY WRĘCZ JEJ ALTERNATYWĄ

31

FORMAT 2.0

WYDARZENIA

ATLAS FIZYCZNY – WYSTAWA W GALERII INNOWACJI

rozmawiała: Sylwia Mularczyk ilustracje: Natalia Szostak

O potrzebie obcowania z przyrodą i chęci komunikowania się ze zwykłym człowiekiem przy pomocy twórczości, opowiada Natalia Szostak – artystka, wykładowczyni Akademii Sztuki w Szczecinie, autorka wystawy pod tytułem „Atlas fizyczny” zaprezentowanej w Galerii Innowacji UTP.

32LIS_GRU 2017

WYDARZENIA

Prace, z których składa się Pani najnowsza wystawa przy-wołują tradycję konstruowania atlasów.– Tak, w tytule wystawy odwołuję się do tradycji tworzenia at-lasów, w których obraz w formie ilustracji pomocniczych, gra-fik, czy rycin tłumaczy widzialną rzeczywistość. W przestrzeni Galerii Innowacji UTP zestawiłam prace wykonane w różnych technikach, nawiązujące do metod obrazowania wykorzystywa-nych w klasycznych wydawnictwach naukowych. Żyjąca materia fizyczna, świat przyrody, ciało ludzkie są tutaj przykładami zja-wisk, które mogą dawać szerszy wgląd w prawa rządzące naturą, z tą różnicą, że w przeciwieństwie do nauki, obraz w przestrzeni sztuki wymyka się jednoznacznej interpretacji.

Prawa rządzące rzeczywistością? Czym Pani zdaniem jest współczesna moda na bliskość natury, las i produkty „bio”?– Nasza rzeczywistość zmienia się w sposób dramatyczny. Las już nie jest tym samym lasem, którym był kiedyś. W Europie większość lasów jest sadzona i aktywnie kontrolowana przez człowieka. Moda może być objawem często nie do końca uświa-domionego, trudnego do sprecyzowania braku, którego współ-czesny świat nie jest w stanie zaspokoić. Pytanie o ten brak jest stałym wątkiem moich twórczych poszukiwań. Interesują mnie związki zachodzące w płaszczyźnie nauka – sztuka – religia.

Czy „Atlas fizyczny” w jakiś sposób wiąże się z naszą uczel-nią, do kogo jest skierowana wystawa?– Wystawa została przygotowana z myślą o profilu uczelni, a co za tym idzie, o korelacji pomiędzy nauką i sztuką. Nawiązując do nazwy uniwersytetu – „Technologiczno-Przyrodniczy” – zbu-dowałam osobistą, czysto wizualną wypowiedź w odniesieniu do ściśle naukowego sposobu interpretacji świata. Miejsce eks-

pozycji prac w równej mierze wpłynęło na jej ostateczny kształt. Obszar leśny rozciągający się tuż za drzwiami budynku, w którym znajduje się Galeria Innowacji, został włączony w przestrzeń wystawy. Znalezione tam grzyby, patyki i mech umieściłam w szufladach uczelnianych gablot. W ten sposób poza moimi pracami całość ekspozycji współtworzą: charakterystyczna prze-strzeń uczelni wraz z otaczającą ją przyrodą oraz konkretny czas astronomiczny – jesień.

Skąd motywacja do właśnie takich prac?– Motywuje mnie potrzeba komunikowania się z innymi poprzez obraz, który jest w moim odczuciu bardziej pojemny niż słowo. Stąd też niesłabnąca inklinacja do przekładania życiowych, fi-zycznych doświadczeń na zróżnicowany wizualnie przekaz. Moje prace są skierowane do wszystkich bez wyjątku z nadzieją, że w którymś z nich ich treść odbije się echem.

Dziękuję za rozmowę.

33

FORMAT 2.0

KOMPETENCJE JĘZYKOWE ABSOLWENTÓW UTP

tekst i zdjęcie: Sylwia Mularczyk

Jak wygląda znajomość języków obcych wśród absolwentów naszej uczelni? Czy jest wystarczająca, by sprostać wymaganiom rynku? W jaki sposób znajomość

języków obcych ułatwia start w zawodowe życie?

Zgodnie z Europejskim Systemem Opi-su Kształcenia Językowego, Rada Europy rekomenduje poziom B2, jako oczekiwa-ny dla studentów kontynuujących naukę języka obcego na kierunkach niefilolo-gicznych.– B2 to poziom charakteryzujący samo-dzielnego użytkownika, który poradzi sobie w wielu sytuacjach życia codzien-nego za granicą. Nie tylko swobodnie porozmawia w kuluarach konferencji, ale przetłumaczy artykuł na swój użytek i odniesie się do jego treści – mówi Alina Maciąg, wykładowca Studium Języków Obcych UTP. – Nie jest to jednak po-ziom wystarczający do napisania referatu, prowadzenia ważnej korespondencji, czy pełnienia funkcji tłumacza – dodaje.

— W przypadku języka angielskie-go większość absolwentów UTP posługuje się językiem na pozio-mie B2 Należy jednak zaznaczyć, że zaliczenia z języków obcych są oparte na ocenie postępów, a nie na wynikach egzami-

nów kompetencji – informuje lektorka. – Ocenę dostateczną otrzymuje również student, który wielokrotnie zaliczał ma-teriał językowy na poziomie B2 i w sytu-acjach życiowych z trudnością radzi sobie z językiem obcym. Na naszej uczelni są studenci, którzy pracowali sezonowo za granicą i czują się niezależni językowo, czasami jednak posługują się językiem złej jakości. Testy rozwiązują bez szczególnego przygotowania i to niestety nie motywuje ich do pracy nad poprawnością czy wzbo-gacaniem słownictwa – opowiada Alina Maciąg.

— Anglicy mówią: „a little kno-wledge is a dangerous thing…” Wyobraźmy sobie wizytę u dentysty, który dysponuje pewną dozą wiedzy na temat kardiochirurgii. Posiada narzędzia do przeprowadzania operacji, więc próbuje pomóc pacjentowi, który ma wadę serca. Podobnie, chociaż mniej niebezpiecznie, przedstawia się użycie narzędzia typu Google tłumacz przez użytkownika po-siadającego niewielką wiedzą językową.

Rozmaite programy tłumaczące bywają pomocne pod warunkiem, że są używane przez osoby świadome swoich ograniczeń.

— Kurs i egzamin kompetencji ję-zykowych na poziomie C1Na naszej uczelni są studenci, których poziom opanowania języka wykracza poza B2. Dla tych osób chcących udoku-mentować swoje kompetencje, Studium Języków Obcych UTP organizuje krótki kurs uczelniany na poziomie C1. Kurs kończy się egzaminem potwierdzającym umiejętności językowe. Należy zaznaczyć, że użytkownik języka na poziomie C1 określany jest mianem zaawansowanego.– Poświadczenie umiejętności na tym po-ziomie daje więcej pewności siebie. Teksty czytane i słuchane odnoszą się do tema-tów z zakresu np. budownictwa, ochro-ny środowiska, inżynierii chemicznej czy marketingu. Mają charakter popularno-naukowy i nie są uzależnione od wstępnej wiedzy studenta. Kurs poprzedzony jest nieodpłatnym testem wstępnym, co po-zwala kandydatowi na określenie swoich

SPRAWY STUDENCKIE

34LIS_GRU 2017

szans przed podjęciem wyzwania – infor-muje wykładowca.W roku akademickim 2016/2017 Studium Języków Obcych UTP po raz czwarty przeprowadziło kurs i egzamin języko-wy na poziomie C1. Łącznie prawie 90 studentów UTP uzyskało potwierdzenie swoich kompetencji. – Certyfikat otrzymałam pod koniec czerwca, a od 3 lipca byłam już na stażu, gdzie dokumentację techniczną prowa-dzono wyłącznie w języku angielskim – mówi Anna Świtała, studentka trzeciego roku teleinformatyki na Wydziale Teleko-munikacji, Informatyki i Elektrotechniki UTP. Paulina Streng, studentka czwartego

— ZNAJOMOŚĆ JĘZYKA NA POZIOMIE C1 CAŁKOWICIE ZMIENIA PUNKT WIDZENIA. MOŻNA SWOBODNIE CZYTAĆ TEKSTY BRANŻOWE I KOMUNIKOWAĆ SIĘ Z SZEFEM I KOLEGAMI Z PRACY

roku kierunku transport na Wydziale In-żynierii Mechanicznej UTP twierdzi, że tylko w teorii firmy nie wymagają dobrej znajomości języka. – Pewnie można sobie poradzić w pracy znając angielski na po-ziomie komunikatywnym. Jednak trzeba się liczyć z tym, że prócz zwykłych co-dziennych rozmów cała korespondencja firmowa, dokumenty i prezentacje będą wyłącznie po angielsku – dodaje.– Znajomość języka na poziomie C1 cał-kowicie zmienia punkt widzenia. Można swobodnie czytać teksty branżowe i ko-munikować się z szefem i kolegami z pra-cy. Uważam, że jeśli chcemy coś w życiu osiągnąć, dobra znajomość języka jest po

SPRAWY STUDENCKIE

prostu niezbędna – mówi Anna Świtała. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że swoboda w komunikacji, poprawność wypowiedzi i tekstów pisanych ma ogromny wpływ nie tylko na wysoki poziom samooceny, ale również sukcesy w życiu zawodowym. Certyfikat C1 jest w zasięgu wielu studen-tów UTP. Wystarczy podjąć wyzwanie.

—Więcej informacji na temat kursów i eg-zaminów prowadzonych przez Studium Języków Obcych UTP, można uzyskać na stronie internetowej www.sjo.utp.edu.pl lub bezpośrednio u lektorów pracujących na wydziałach.

35

FORMAT 2.0

STUDENCI PROGRAMU ERASMUS+ WYBIERAJĄ UTP

SPRAWY STUDENCKIE

tekst i zdjęcia: Sylwia Mularczyk

Do Bydgoszczy przyjeżdżają bardzo licznie. W tym roku około trzysta osób z całego świata zaczęło studia w naszym mieście. Prawie połowa z nich wybrała UTP. Co przyciąga studentów zagranicznych na nasz uniwersytet? Na to pytanie odpowiadają pracownicy Działu Współpracy

Międzynarodowej oraz uczestnicy programu Erasmus.

– Samych aplikacji otrzymaliśmy ponad dwieście. Najliczniejsza grupa przyjechała w tym roku z Turcji. Na drugim miejscu znaleźli się studenci z Hiszpanii, Portuga-lii i Grecji. Zgłosiło się także kilka osób pochodzących z Pakistanu, Kirgistanu, Mongolii i Wenezueli – mówi Anna Śli-wińska z Działu Współpracy Międzyna-rodowej UTP. – Z danego kraju, na przykład z Turcji, studenci przyjeżdżają zazwyczaj dużą grupą. Uważam, że są bardzo odważni, ponieważ różnie radzą sobie z językiem angielskim. W takiej drużynie, osoba, która dobrze zna angielski pełni funkcję tłumacza. Są zupełnie inni niż my, mają mniej obaw, są pewni siebie i zdetermi-nowani. Myślę, że może to determinacja, będąca często wynikiem trudnej sytuacji osobistej, pcha ich do wyjazdów na obcy uniwersytet. Studia w Polsce to dla nich ważna kwestia dotycząca zawodowej przy-szłości. Doskonalą znajomość języka bę-dąc na miejscu. W nowym środowisku pomagają sobie nawzajem, współpra-cują i mogą na siebie liczyć – opowiada

Śliwińska. Żadna uczelnia nie narzuca studentom, gdzie mogą jechać i który uniwersytet wybrać. Podjęte decyzje wy-nikają z ich osobistych preferencji. Przede wszystkim jednak, w pierwszej kolejności musi być podpisana umowa dwustronna pomiędzy uczelnią macierzystą a UTP. Od lat pracownicy dydaktyczni naszego uniwersytetu promują uczelnię za grani-cą. Jeżdżą na targi i organizują spotkania, także w szkołach średnich. Oprócz tego nawiązują kontakty i rozmawiają z am-basadorami. Studia na UTP promują również sami studenci, którzy odwiedzili Bydgoszcz w poprzednich latach. Na tegorocznego

Wśród wydziałów największą popularnością cieszy się Rolnictwo i Biotechnologia (56), Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska (22), Wydział Inżynierii Mechanicznej (21), Wydział Teleko-munikacji, Informatyki i Elektrotechniki (13), Wydział Zarządzania (13) i Wydział Hodowli i Biologii Zwierząt (6).

Erasmusa przyjechał do nas Patrick Sibale pochodzący z Malawi i studiujący w Tur-cji, którego do studiowania zachęcił kole-ga uczący się na UTP w ubiegłym roku. Studenci wybierają nie tylko miasto i uczelnię, ale konkretne przedmioty, a ta-kich na naszym uniwersytecie nie brakuje. – Aby zaliczyć przedmiot muszę uzbierać określoną liczbę punktów. Specjalizacje na UTP są zbliżone do tych, które wybrałem na swojej uczelni – opowiada Muham-mad Faaiz Syed z Pakistanu, studiujący w Turcji.Kammal Uddin Aga do Turcji przyjechał z Afganistanu, a do Bydgoszczy z Tur-cji. Potwierdza, że UTP posiada świetną

36LIS_GRU 2017

SPRAWY STUDENCKIE

ofertę edukacyjną. – Łatwo dobrać przed-mioty, które najbardziej mnie interesują. Zależy mi przede wszystkim na nauce i nawiązywaniu kontaktów naukowych – mówi Kammal. Przyjeżdżając do Polski chcą poznać inną kulturę i przeżyć przygodę. Często jest to dla nich pierwszy wyjazd w życiu. – Bydgoszczanie są mili i gościnni. Służą pomocą, dzięki czemu nie odczuwam ba-riery komunikacyjnej. Miasto bardzo mi się podoba – mówi Hamed Mardanshahi, Afgańczyk, student Wydziału Budowni-ctwa, Architektury i Inżynierii Środowi-ska UTP.W ramach Erasmusa można przyjechać także na praktyki zawodowe. Praktykanci to najczęściej osoby, które nawiązały kon-takty podczas studiów, zaczęły prowadzić badania i wracają na uniwersytet, aby je kontynuować. Niektórzy po praktykach chcą rozpocząć studia drugiego stopnia. Studenci przyjeżdżają do Polski z włas-nym grantem, przywiezionym z uczelni macierzystej. UTP zapewnia im miejsce w akademiku, za który muszą płacić. Pra-cownicy Działu Współpracy Międzynaro-dowej organizują dla nich tzw. Orientation Week – zwiedzanie miasta i największych atrakcji w regionie kujawsko-pomorskim, prezentację uczelni i stały punkt wyda-rzenia – spotkanie z prezydentem Byd-goszczy. Tydzień orientacyjny kończy integracja w klubie studenckim.

— NAUKA NA UTP JEST SZANSĄ NA KOLEJNE PROJEKTY I WYJAZDY NAUKOWE. STUDENCI ZBIERAJĄ ERASMUSOWE DOŚWIADCZENIA, ABY ZDOBYĆ DOBRĄ PRACĘ, DOKTORAT CZY PROWADZIĆ BADANIA NAWET POZA EUROPĄ —

ANNA ŚLIWIŃSKA

W trakcie nauki na Uniwersytecie Tech-nologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy studenci Erasmusa są angażowani w cie-kawe wydarzenia. Podczas Nocy Bibliotek opowiadają o swoich podróżach i krajach, z których pochodzą. Biorą też udział w Bydgoskim Festiwalu Nauki. Integrują się i cieszą, że wybrali Polskę. Kończą stu-dia zadowoleni. Świadczy o tym fakt, że często wracają na praktyki i opowiadają o nas znajomym, którzy przyjeżdżają na UTP z polecenia. Dlaczego nas wybrali? Bo słyszeli dobre opinie.

37

FORMAT 2.0

UC

ZELN

IAN

Y D

AR

(Z) S

ER

CA

. W

AM

PIR

IAD

A 2

017

NA

UTP

SPRAWY STUDENCKIE

teks

t: S

ylw

ia M

ular

czyk

zdję

cia:

Prz

emys

ław

Oba

rski

38LIS_GRU 2017

SPRAWY STUDENCKIE

39

FORMAT 2.0

SPRAWY STUDENCKIE

– Na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgosz-czy Wampiriada, nazywana przez studentów „wampą”, jest już tradycją – mówi Michał Kowalczyk, członek Niezależnego Zrze-szenia Studentów UTP, regionalny koordynator projektu Wam-piriada. – Zarówno oni jak i pracownicy uczelni sami dopytują organizatorów o dokładne daty zbiórek. Chcą się odpowiednio przygotować. – dodaje.Zwykle „Wampiriada” jest organizowana w kampusach akade-mickich dwa razy w roku, wiosną i jesienią. Każdej edycji towa-rzyszą dodatkowe atrakcje, które mają przyciągać potencjalnych krwiodawców.

Warto wiedzieć, że założeniem Wampiriady jest nie tylko zebra-nie jak największej ilości krwi. Organizatorom zależy również na szeroko pojętym promowaniu idei dobroczynności i zdrowego trybu życia, nie tylko w środowisku akademickim. – Przez trzy dni naszej akcji cząstkę siebie oddało aż 241 osób, dzięki którym zebraliśmy ponad 90 litrów krwi – mówi Kowal-czyk. – Od początku roku, czyli przez dwie tegoroczne edycje „wampy”, to prawie 150 litrów ratujących życie. Z roku na rok liczba dawców rośnie, oddawaniem krwi zainteresowani są za-równo studenci jak i pracownicy UTP – dodaje.

— Jak wygląda zbiórka krwi i co to jest ścieżka krwio-dawcy?Na UTP akcje organizowane są wspólnie z Regionalnym Cen-trum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Bydgoszczy. Od trzech lat uczelnię wspierają również strażacy ochotnicy z Klubu Ho-norowych Dawców Krwi PCK w Bydgoszczy, którzy zapewniają niezbędne zabezpieczenie przeciwpożarowe. Ze względu na dużą liczbę osób zainteresowanych oddaniem krwi, Wampiriada zawsze odbywa się w budynku, w którym organizatorzy przygotowują specjalnie do tego celu przystoso-wane stanowiska. – Chodzi o to, żeby wszystko szło sprawnie i nie przecinała się tak zwana ścieżka krwiodawcy – zdradza koordynator akcji.

— Ścieżka krwiodawcy dla chcących oddać krew: • rejestracja dawcy• pobranie próbki krwi w celu sprawdzenia hemoglobiny• badanie określające stan zdrowia przeprowadzane

przez lekarza• podłączenie do aparatury pobierającej krew

— ORGANIZATOROM AKCJI ZALEŻY NA SZEROKO POJĘTYM PROMOWANIU IDEI DOBROCZYNNOŚCI I ZDROWEGO TRYBU ŻYCIA

Czy warto oddawać krew? W tej kwestii wszyscy jednoznacznie odpowiadają „tak!”. O tym, że dla pracowników i studentów UTP nie są to tylko puste słowa świadczy sukces Wampiriady, akcji zorganizowanej przez Niezależne Zrzeszenie Studentów, działające na naszej uczelni.

40LIS_GRU 2017

SPRAWY STUDENCKIE

Po zakończonym procesie dawcę obowiązuje 15 minutowy odpo-czynek i odbiór prezentów ufundowanych przez organizatorów oraz partnerów akcji (m.in. ośmiu czekolad, wafelków i soku). Należy także zjeść regeneracyjny posiłek. Dodatkowo można wziąć udział w loterii fantowej.

— Dlaczego studenci i pracownicy UTP decydują się na oddanie krwi? Osoby, które zapytaliśmy o powody uczestnictwa w akcji zazwy-czaj odpowiadały, że chcą zrobić coś dobrego dla innych, a to jeden ze sposobów na niesienie pomocy.– Inicjatywa jest zorganizowana na uczelni i nie trzeba specjal-nego poświęcenia, czy wysiłku, żeby wziąć w niej udział – mówi Kamil Skałecki, grafik pracujący w Dziale Informacji i Promocji UTP. – Gdybym musiał dojechać na drugi koniec miasta pewnie byłby to jakiś problem. Będąc w pracy, łatwiej się zmotywować – dodaje Skałecki.Wśród odpowiedzi honorowych dawców krwi usłyszeliśmy rów-nież kilka żartobliwych: „mam wzmożony apetyt na czekoladę” albo „chcę sobie obniżyć ciśnienie w nerwowych sytuacjach”.Warto pamiętać, że jedna donacja krwi to aż trzy dawki tego cennego płynu. – Krew to lekarstwo, którego nie da się wyprodukować i jedynym sposobem na jej pozyskanie jest dobrowolne podłączenie się do aparatury. Można uratować życie nawet kilku osobom, a nie wiem czy kiedyś i ja nie będę jej potrzebował – podsumowuje Michał Kowalczyk.

— Kto może oddać krew:każda osoba, która ukończyła osiemnaście lat, waży minimum 50 kilogramów, jest zdrowa i wypoczęta. Przed oddaniem krwi warto pamiętać o zjedzeniu lekkiego śniadania i uzupełnianiu płynów.

— GŁÓWNYM CELEM AKCJI JEST UŚWIADAMIANIE SPOŁECZEŃSTWA, JAK W ŁATWY SPOSÓB POMAGAĆ INNYM – WYSTARCZY ODDAĆ KREW, KTÓRA JEST BEZCENNYM DAREM RATUJĄCYM ŻYCIE —

MICHAŁ KOWALCZYK

41

FORMAT 2.0

PROZDROWOTNE WŁAŚCIWOŚCI PRZYPRAW KORZENNYCH

ZDROWIE

tekst: Sylwia Mularczyk i Koło Technologów Żywności Cibus WTiICh UTPzdjęcie: Valeria Aksakova/Freepik.com

Niby takie niepozorne, a jednak zupełnie niezwykłe przyprawy korzenne. Zaskakują nie tylko cudownym aromatem, ale także prozdrowotnymi właściwościami. Warto ich używać nie tylko podczas świątecznych wypieków.

Jeśli przyprawy korzenne, to oczywiście pierniki, których specjal-nie reklamować nie trzeba – miedziany kolor, bajkowe kształty, głęboki i ostry aromat. W Internecie można znaleźć setki prze-pisów na te bożonarodzeniowe wypieki, a w sklepach szeroki wybór gotowych mieszanek „przypraw do piernika”. Zdrowe ciastka wyróżniają się bardzo bogatym źródłem składników bioaktywnych, wpływających pozytywnie na nasz organizm. Składniki bioaktywne pochodzą właśnie z przypraw korzennych. Może warto przyjrzeć się bliżej, co tak naprawdę siedzi w tych przyprawach? A gotowe mieszanki, co z nimi?

— Kora cynamonu Działa przeciwzapalnie oraz wspomaga oczyszczanie górnych

42LIS_GRU 2017

ZDROWIE

dróg oddechowych podczas przeziębień. Dodatkowo w pozy-tywny sposób wpływa na funkcjonowanie układu pokarmowego, pobudzając wydzielanie soków trawiennych, przeciwdziałając niestrawności i wzdęciom.

— GoździkiGoździkowca korzennego o charakterystycznym słodkim, ko-rzennym zapachu wykorzystuje się zarówno w formie sproszko-wanej jak i w całych pąkach kwiatowych. Przyprawie przypisuje się właściwości przeciwbólowe, dzięki zawartości eugelenu. Na podstawie badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych stwierdzono, że goździki wspomagają wydzielanie insuliny i ob-niżają poziom frakcji LDL cholesterolu, odpowiedzialnej za powstanie blaszki miażdżycowej. Olejki eteryczne przyprawy działają rozgrzewająco i przeciwzapalnie, dlatego należy po nie sięgać w okresie przeziębień.

— Anyż gwiaździstyJuż w starożytnej Grecji przypisywano mu właściwości odmła-dzające oraz pobudzające. Podobnie jak cynamon, anyż wspo-maga procesy trawienne, działa w leczeniu zgagi, niestrawności i wzdęć. Jest zalecany dla kobiet karmiących, ponieważ pobudza wydzielanie mleka. Illicium verum wykazuje działanie bakterio-bójcze i wykrztuśne, w związku z czym warto po niego sięgać podczas infekcji.

— PieprzJedną z jego interesujących właściwości, a dokładnie właściwości piperyny, którą zawiera, jest zwiększenie przyswajalności wielu składników żywności, między innymi witaminy A i C oraz selenu. Dodatkowo wzbogacanie diety w piperynę wspomaga procesy regeneracji wątroby, zwalczanie wolnych rodników oraz wyka-zuje działanie antynowotworowe. Piperyna wpływając na geny, blokuje również powstawanie i rozwój komórek tłuszczowych oraz przyspiesza metabolizm.

— Gałka muszkatołowaHamując agregację płytek krwi zapobiega powstawaniu zakrze-pów. Wzmaga wydzielanie soku żołądkowego, przez co uspraw-nia trawienie pokarmów, a występujący w niej eugenol zapobiega powstawaniu wrzodów żołądka. Olejki eteryczne zawarte w tej przyprawie pobudzają krążenie krwi, przez co uważana jest rów-nież za naturalny afrodyzjak.

— KardamonPochodzący z Dalekiego Wschodu oraz zaskakujący swoim nie-tuzinkowym aromatem, idealnie wkomponował się w mieszankę przypraw korzennych. Nie tylko stymuluje układ odpornościowy, ale także poprawia działanie układu pokarmowego. Redukuje powstawanie wrzodów, a tym samym pomaga w walce z bakterią Helicobacter pylori. Dodawanie kardamonu pobudza apetyt, dlatego może pomóc osobom, które stronią od posiłków.

— ImbirIdealnie sprawdzi się u osób cierpiących na chorobę lokomocyj-ną. Badania dowodzą, że substancje aktywne zawarte w imbirze wykazują działanie hipoglikemizujące, poprawiając wrażliwość tkanek na insulinę oraz zmniejszając wchłaniane glukozy w je-litach. Stosowany jako przyprawa ma również korzystny wpływ na profil lipidowy, m.in. cholesterol.

Sklepy oferują szeroki asortyment gotowych mieszanek przy-praw. Czy warto na nie postawić, a może lepiej zrobić wszystko samodzielnie?

Wykonanie własnej przyprawy do piernika jest bardzo proste i daje dużo satysfakcji. Możecie przygotować mieszankę z po-dwójnej lub potrójnej ilości składników i obdarować nią przyja-ciół. Przepis został przez nas wielokrotnie sprawdzony. Pochodzi ze strony www.weganon.pl

— Przyprawa piernikowa według Weganona

Na początek kilka porad:• jeżeli macie termomix, to wszystko zmielicie w chwilę na naj-

większych obrotach• nie polecam mielić twardych składników w malakserze,

a szczególnie goździków, które po pierwsze porysują pojem-nik, a po drugie zawarty w nich olejek zaklei noże

• jeżeli używacie moździerza, to polecam solidne granitowe

Składniki:• 5 sztuk kory cynamonowej (około 60 g) lub około 8 płaskich

łyżek gotowej mielonej• 3 łyżeczki całych goździków • pół gałki muszkatołowej• 3 łyżeczki ziarenek kardamonu (wyłuskanych)

lub 1,5 łyżeczki mielonego• 1,5 łyżeczki imbiru w proszku• 1 łyżeczka ziaren ziela angielskiego• 1 łyżeczka ziaren pieprzu

Wykonanie:• cynamon – jeśli jest w laskach, to proponuję zetrzeć na tarce

o drobnych oczkach lub utłuc dokładnie w moździerzu • goździki, kardamon, ziele i pieprz utłuc i dokładnie sprosz-

kować w moździerzu• gałkę zetrzeć na tarce o drobnych oczkach• wszystkie składniki wymieszać i przesiać przez sitko o drob-

nych oczkach, by pozbyć się ewentualnie większych kawałków• przechowywać w szczelnie zamkniętym słoiku, w ciemnym

miejscu

43

FORMAT 2.0

ROZUM I SZALEŃSTWO. KRÓTKA HISTORIA EUROPY

FELIETON

tekst: Daniel Roland Sobota

rudno byłoby zliczyć tych wszystkich szaleńców, wariatów i postrzeleńców, którym tzw. codzienność i zdrowy rozsądek zawdzięczają swój kształt i los. Szaleństwo przychodzi z nieba i powraca do niego

jako rozum. Albo też, mówiąc inaczej, to właśnie normalność jest ziemią, po której tańczą nagie stopy szaleństwa i maszerują równo buty rozumu. Niczym wąska, chropowata krawędź, na której obraca się puszczona w ruch moneta życia. Dzieli je nie-wiele, czasami zdają się być tym samym: są razem niczym dłoń

przyklejona do lustra, prawa i lewa ręka, które wyklaskują rytm dziejów. Z pewnością szalona w swych ambicjach byłaby próba stworzenia pełnej opowieści o związkach rozumu i szaleństwa, ich rozstaniach i spotkaniach. O tym, jak wzajemnie się prze-nikają oraz jak płodzą w konfrontacji i w miłosnym uścisku los europejskiej kultury. A może każdej kultury? Na pewno historia Europy to historia wzajemnych powiązań rozumu i szaleństwa. Ich niebezpiecznego powinowactwa i rzekomego przeciwień-stwa, którym tak chętnie uspakaja się codzienność, by zapo-

T

Piet

er B

reug

el S

tras

zy, U

pade

k zb

unto

wan

ych

anio

łów

(156

2) /

Źród

ło: h

ttps:/

/com

mon

s.wik

imed

ia.o

rg

44LIS_GRU 2017

FELIETON

mnieć o swych dzikich źródłach i zachować swój status quo. Żeby zrozumieć – czy da się to w ogóle zrozumieć? – związki rozumu i szaleństwa, które złotem i krwią obdarowały dzieje Zachodu, trzeba wrócić do ich początków, zakraść się w pobliże mykeńskich świątyń, a potem pójść na Areopag, by posłuchać tam filozofów greckich, udać się do chrześcijańskich monaste-rów i wdrapać się na gotyckie wieże, porozmawiać następnie z oświeconymi matematykami i inżynierami, zarówno tymi od maszyn, jak i tymi od ludzi, poobcować ze sztuką, dokonać niejednej rewolucji, na koniec włączyć telewizję i zapuścić się w Internet. Okaże się wtedy, że bez szaleństwa nie ma rozumu, i odwrotnie, że w każdym szaleństwie jest jeszcze dość rozumu, by nakarmić nim głód codzienności.Jak zatem z perspektywy związków szaleństwa i rozumu wy-gląda historia Europy? W opublikowanej w roku 1872 pracy pt. Narodziny tragedii z ducha muzyki 28-letni wówczas Fryderyk Nietzsche, ożywiając archaiczne mity, twierdził, iż początek at-tyckiej tragedii, a co za tym idzie początek kultury europejskiej, kształtuje walka dwóch opozycyjnych wobec siebie żywiołów: dioni-zyjskiego i apollińskiego. Zdaniem później-szego wydawcy pism Nietzschego, Giorgia Colliego, nie dostrzegł on jednak, iż sam Apollo – niczym rozumne odzwierciedlenie szaleństwa – nosi jeszcze dionizyjskie rysy. Jest wprawdzie Bogiem harmonii i propor-cji, Bogiem słońca i jasności, ale też Bogiem szaleństwa i opętania. Jego atrybutami są lira i łuk – oba artefakty, których działanie określa siła przeciwieństw. Kocha poezję i śmierć, które dotykają z daleka. Chociaż Apollo jest Bogiem ukrytym, daje się poznać człowiekowi dzięki słowu, które wypowiada ustami wyroczni. Nie jest to zwyczajne sło-wo porady lub przykazanie. Apollińska wyrocznia w Delfach, do której udawali się najmniejsi i najwięksi ówczesnego świata, opowiadała o przyszłości, używając formy zagadki. W zgodzie z rozumem i niejako wbrew niemu, Grecy powierzali swe życie i państwo głosowi wyroczni.Różne to przynosiło skutki. W wymiarze politycznym decydo-wało to tyleż samo razy o porażce, co o zwycięstwie. Ale miało to też swoje przełożenie na rozwój wiedzy i powstanie europejskiej racjonalności. Zagadkowe słowa wyroczni potrzebowały miano-wicie kogoś mądrego, kto rozszyfruje ich treść i objaśni ich ukryte znaczenie. Funkcję tłumaczy bogów pełnili tzw. mędrcy. Z bie-giem czasu zaczęli oni rywalizować ze sobą o prawdę przekazaną przez boga i sobie nawzajem zadawać zagadki. Jeden stawał się pytającym, drugi – odpowiadającym. Zadaniem pytającego było doprowadzić tego, kto odpowiadał, do sprzeczności. Ich walki słowne przyciągały rzesze słuchaczy. Stawały się coraz bardziej wyrafinowane i złożone. Ale też, pozostając wciąż sprawą życia i śmierci, coraz bardziej oddalały się one od swoich religijnych korzeni. Kiedy reguły słownych potyczek uległy kodyfikacji i for-

malizacji, kiedy mędrcy nie tylko walczyli ze sobą nawzajem, ale zaczęli uczyć tego innych, kiedy potem jako swojego sędziego i przeciwnika obrali tłum, a słowo ich stało się tak ważne, że trzeba je było zapisać, rodziły się z wolna kolejne sztuki słowa: retoryka, dialektyka, erystyka, wreszcie logika i literatura filo-zoficzna, która wyznacza początki europejskiej nauki. Na świat przyszedł też europejski człowiek teoretyczny, którego sposobem bycia jest poznanie i wiedza. Szaleństwo mitu przemieniło się w porządek rozumu.Nie od razu wszak i nie na zawsze. Jeszcze u Platona, który u bram Akademii kazał zawiesić ostrzeżenie, iż nikt, kto nie zna geo-metrii, nie może przekroczyć jej progu, pojawia się wielka apo-teoza szaleństwa (grec. mania). W znanym dialogu pt. Fajdros wylicza cztery rodzaje błogosławionego szaleństwa, które samo dobro ludziom przynosi: jest to szał apolliński, proroczy; szał dionizyjski, oczyszczający; poetycki, który od Muz pochodzi; i ten najpowszechniejszy – miłosny – który Eros zsyła. Platon

żyje jeszcze na pograniczu dwóch greckich kultur. Wielki uczeń Platona, Arystoteles, twórca logiki i autor licznych naukowych traktatów o świecie, nie był już tak skory składać szaleństwu pokłonów.I kiedy wydawać by się mogło, że oto czło-wiek rozumu jest już na tyle samodzielny, mocny i oddalony od swych szalonych źródeł, że pozostaje mu tylko wspinać się myślą ku świetlistej prawdzie, pewnej nocy w Betlejem przychodzi na świat chłopiec, który swoim boskim szaleństwem zmienia całkowicie bieg dziejów. Narodziny chrześ-cijaństwa, a potem Kościoła powszechnego, uświadamiają, że tylko powrót do szaleń-stwa, do źródeł ducha, w których rozum i szaleństwo znaczą to samo, pozwala czło-

wiekowi doświadczyć Absolutu. Walka pierwszych chrześcijan o pamięć dla Wydarzenia jest walką z greckim rozumem. Zna-komicie oddają to dzieje apostolskie. Głosząc ideę stworzenia świata z nicości i nowinę o Chrystusie Ukrzyżowanym i Zmar-twychwstałym, Paweł z Tarsu udaje się na Areopag i spotyka tam filozofów stoickich i epikurejskich, dla których szybko staje się pośmiewiskiem i obrazą zdrowego rozsądku. Tak, Paweł jest szalony i chce być szalony. Tak, jest i chce być głupcem i po-śmiewiskiem, albowiem swoją wizję szczęśliwości zaczerpnął od pierwszego ze wszystkich bożych szaleńców, Jezusa Chrystusa. W Liście do Koryntian nie pozostawia złudzeń, na czym polega naśladowanie Baranka Bożego: „Staliśmy się bowiem widowi-skiem światu, aniołom i ludziom; my głupi dla Chrystusa (…) Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i odrazą dla wszystkich aż do tej chwili” (1 Kor 4, 9-13). W innym jednak liście daje wska-zówkę, że szaleństwo nie musi być ostatnim słowem wiary: „Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę” (Rz 1, 20). Pomiędzy tymi dwo-

— SZALEŃSTWO NIE TYLKO ODDZIELA SIĘ OD ROZUMU GRUBĄ KRESKĄ, ALE TAKŻE TRACI

SWOJE BOSKIE WŁAŚCIWOŚCI

45

FORMAT 2.0

FELIETON

ma wypowiedziami rozgrywają się dzieje kultury średniowie-cza. Wiara przeciąga na swoją stronę raz szaleństwo, raz rozum. Z jednej strony, czasy średniowiecza, choć okrzyknięte wiekami ciemnymi, pielęgnują antyczne wzorce racjonalności naukowej, która skutkuje nie tylko wyrafinowanymi teoriami filozoficzno--teologicznymi, ale także wynalazkami technicznymi. Pierwotna, nieprzewidywalna wiara ulega instytucjonalizacji i kodyfikacji, ze szkół katedralnych powstają uniwersytety, na których wiedzę rozwijają najwybitniejsze umysły wszechczasów, rodzi się filo-zofia szkolna, piętrzą się ku niebu wspaniałe budowle kościelne – wszystko to w zgodzie ze słowami Pawła, iż w dziełach Boga poznacie jego samego. Z drugiej strony, średniowiecze obfituje w zupełnie szalone przedsięwzięcia, jak choćby krucjaty dzie-cięce przeciwko niewiernym, stosy czarownic, bolesne praktyki ascetyczne, święta Głupców, Święta Osła, choreomanie (tańce św. Wita), teatr – a więc wszystko to, co tak wspaniale ilustruje malarstwo Boscha, Breuglów czy Dürera. Do tego szaleni święci, mistycy, nadworni błaźni i wreszcie owi „szaleni w Chrystusie”, boscy popaprańcy, święci idioci.Wzorzec osobowy jurodiwego upowszechnił się przede wszystkim na Rusi. Słowo juro-diwyj oznaczało najpierw zwykłe kalectwo umysłowe, ułomność psychiczną, niedo-rozwój, dopiero w kontekście religijnym nabrało znaczenia głupstwa, skrywającego prawdziwą mądrość Bożą. Podobnie greckie słowa salos i moros, których używa św. Paweł, najpierw odnosiły się do naturalnego kale-ctwa umysłowego, by w tekstach biblijnych nabrać nowego znaczenia. Jurodiwyj to bo-ski szaleniec, opętaniec, głupi w Chrystusie i dla Chrystusa. Jest tu, na świecie, zawsze w drodze. Jako pielgrzym, który zmierza na Wschód ku Słoń-cu. Szaleństwo jurodiwego to wyrzeczenie się rozumu – jest to ostatnia i najbardziej radykalna forma samowyrzeczenia. Nie jest on głupkiem z przyrodzenia, lecz kimś, kto udaje szalonego, gra idiotę, odgrywa spektakl. Jest to szaleństwo udawane, przypo-minające ludziom w formie performansu, że celem doczesnego życia człowieka nie jest wcale szukanie zadowolenia na Ziemi, lecz naśladowanie Chrystusa – owego Króla Szaleńców.O ile wczesne i środkowe średniowiecze godziło szaleństwo i rozum, oddając raz jednemu, raz drugiemu przewodnictwo na drodze do stania się bliskim Bogu, o tyle pod koniec wieków średnich zaczyna wyraźnie brać górę rozum i jego wykładnia szaleństwa jako moralnego zła, upadku, działania szatana. Sza-leństwo nie tylko oddziela się od rozumu grubą kreską, ale także traci swoje boskie właściwości. Jedyną drogą prowadzącą do Boga staje się ścieżka rozumu i bycia rozumnym, tzn. bycia roz-tropnym, umiarkowanym i przestrzegającym zasad. A co z sza-leństwem? Czas pożegnania z średniowieczem to – jak mówi Michel Foucault – jednocześnie epoka Wielkiego Zamknięcia: to

czas narodzin szaleństwa jako jednostki chorobowej, którą bada się w zakładach dla psychicznie chorych. W ten sposób rozum zdaje się ostatecznie triumfować nad szaleństwem, które leczy się od tej pory odosobnieniem, a w nowszych czasach także za pomocą farmakologii i psychoterapii.Niech fakt ten jednak nas nie zwodzi: wprawdzie szaleństwo ulega profanacji i zostaje podporządkowane racjonalnej mocy ka-talogowania i analizowania, to jednak nie daje się ono całkowicie ujarzmić. Więcej, staje się przez to jeszcze bardziej tajemnicze. Zrazu faktycznie dysponuje ono niewielką siłą. Ma jednak wielką moc przypominania o sobie. Może się to wydawać nam nieco dziwne, że gdy w XVII wieku, ojciec nowożytnego racjonali-zmu, Kartezjusz, rozpoczyna swoje przełomowe „poszukiwania prawdy w naukach”, wciąż jako największego swego przeciwnika ustanawia szaleństwo. Mając za sobą odkrycia w badaniu zjawisk świetlnych i optycznych, będąc twórcą geometrii analitycznej,

wciąż lęka się tego nieprzeniknionego mro-ku, który pochodzi z obłąkania. Jak tu się bowiem nie bać? Gdybyż to tylko człowiek był podatny na obłęd nierozumu? Ale je-śli sam Bóg – myśli Kartezjusz – może być szalony? Czyż wtedy każdy rozum nie jest najzwyczajniejszą w świecie iluzją i snem, a najmądrzejszy wśród ludzi nie przypomina pierwszego z brzegu pijanego?Kartezjusz nie jest wszak jedynym, który, tworząc podwaliny nowożytnej racjonalno-ści naukowej, wciąż walczy z marami sen-nymi, demonami i własnym szaleństwem. Innym przykładem jest Błażej Pascal, który twierdził, że „ludzie są tak nieodzownie sza-leni, iż nie być szalonym znaczyłoby być sza-lonym innym rodzajem szaleństwa”. Albo też

Isaak Newton, który większą część życia zajmował się alchemią. Któżby przypuszczał, że ów twórca nowożytnego przyrodoznaw-stwa brał na poważnie i czerpał inspiracje w swej fizyce z czarów, magii i ciemnych mocy o niejasnej bynajmniej proweniencji?Jednak pochód rozumu trwa. Wydaje się, że w wieku oświecenia nic już nie jest w stanie przeszkodzić rozumowi w marszu ku prawdzie i dobru. Bóg potrzebny jest tylko do tego, aby stworzyć świat, reszta zależy od rozumu i rozwijanej w oparciu o jego zasady techniki. W końcu jest to „świat najlepszy z możliwych”, rozumnie zaprojektowany przez Wielkiego Geometrę. W XVIII i XIX wieku nauka i technika stają się narzędziami budowanych z wielką pasją utopii społecznych, utopii, których próba urze-czywistnienia – jak się wkrótce okaże – naznaczy historię XX wieku tak tragicznym rysem. Rozwój nauk święci triumfy, a epo-ką wstrząsają kolejne wielkie rewolucje: społeczno-polityczna we Francji, przemysłowa w Anglii, filozoficzna w Niemczech. Wszystkie one mają prowadzić ludzkość ku szczęściu, jakie daje ostateczne odkrycie racjonalnych praw bytu.I oto w samym sercu tych epokowych zmian wycofane do kąta

— ARYSTOTELES, TWÓRCA LOGIKI

I AUTOR LICZNYCH NAUKOWYCH TRAKTATÓW

O ŚWIECIE, NIE BYŁ JUŻ TAK

SKORY SKŁADAĆ SZALEŃSTWU POKŁONÓW

46LIS_GRU 2017

FELIETON

Hieronim Bosch, Christ In Limbo (1575)Źródło: https://commons.wikimedia.org

Pawel Swedomski, Jurodiwy Źróło: https://de.wikipedia.org

Piet

er B

reug

el, Z

abaw

y dz

iecię

ce (1

560)

/ Źr

ódło

: http

s://p

l.wik

iped

ia.o

rg

47

FORMAT 2.0

FELIETON

Giuseppe Bazzani, Ekstaza św. Teresy (1745-1750)Żródło: https://www.wga.hu

Gun crew from Regimental Headquarters Company, 23rd Infantry, firing 37mm gun during an advance against GermanŹródło: https://commons.wikimedia.org

Vincent van Gogh, Siewca I (1888)Źródło: https://pl.wikipedia.org

Friedrich Nietzsche (1844-1900) około 1869 r., Źródło: https://en.wikipedia.org

48LIS_GRU 2017

FELIETON

szaleństwo zdaje się przychodzić właśnie z miejsca, które wyda-wało się jemu najbardziej odległe. Nie, nie są to zakłady dla psy-chicznie chorych, do których rozum dzierży bezpiecznie klucze. To szaleństwo samego przenicowującego się rozumu, szaleństwo niejako zrodzone z niego samego, które jednocześnie wzmacnia i załamuje jego hegemonię. Bo jakże inaczej, jeśli nie obłędem, nazwać te szalone projekty budowy idealnego społeczeństwa pod przewodnictwem szalonych inżynierów i matematyków? Te wszystkie utopie gnające w przyszłość z szybkością maszyn parowych? Tę nową religię ludzkości, jaką – zdaniem Augusta Comte’a – miała być nauka?Z drugiej strony szaleństwo, niczym brudna woda, wybija w XIX wieku z nastrojów i pytań granicznych, których uosobieniem stała się twórczość wspomnianego Nietzschego. W ostatnich swych listach, które podpisywał jako Dionizos lub Ukrzyżowa-ny, zapowiadał nadejście czegoś straszliwego, czego do tej pory ludzkość nie znała. I wiązał to ze swoim nazwiskiem. Miało to być najpierw zwycięstwo nihilizmu, a potem „przewartościowanie wszystkich wartości”. Nietzsche, podobnie jak wszyscy inni bo-scy szaleńcy, był filozofem Słońca, godziny Południa.Wiek XX to wiek przyspieszenia, pomie-szania i destrukcji wszystkich klasycznych podziałów. W roku 1890, a więc w roku psychicznego załamania się Nietzsche-go, umiera inny wielki apostoł szaleństwa i wyznawca Słońca: Vincent van Gogh. Czy to przypadek, że prace akurat tego artysty wiek XX uznał za swoje, a jego malarstwo doczekało się w epoce weimarskich Niemiec największego skandalu w świecie sztuki? Skandalu fałszerstwa, w którym brały udział największe autorytetu świata intelektualnego ówczesnej Europy i w którym stawką było już nie to, czy wysta-wione przez młodego marszanda, Otta Wackera, rzekome prace van Gogha są autentyczne czy nie, lecz sama różnica między prawdą i fałszem?XX wiek pokochał Słońce. Jednak Słońce, które poczęło wstawać na horyzoncie ostatniego stulecia, nie miało koloru antyczne-go świtu. Rozum i szaleństwo łączą się na początku XX wieku w jedno. Ale nie jest to jedność starożytnego świata Grecji, gdzie Słońce jest Dobrem, lecz jest to epoka czarnego Słońca swastyki i bomby atomowej. Ten punkt kulminacyjny XX wieku zwiastują przemiany, które prowadzą do pierwszej wojny światowej.W roku 1913 w Paryżu odbywa się premiera Święta wiosny Igora Strawińskiego, podczas której przy ostrych rytmicznych dźwiękach heros baletu rosyjskiego, Wacław Niżyński, dokonu-je publicznej profanacji własnej sztuki. Na widowni wybucha skandal, dochodzi do rękoczynów, przez kilka dni prasa pod-grzewa atmosferę.Rok później wybucha pierwsza wojna światowa. Tumor wojenny ogarnia zrazu całą Europę. Jak mówi o tym Modris Eksteins,

wojna ta miała dla mieszkańców Starego Kontynentu przede wszystkim wymiar duchowy. Wojna była interpretowana jako piękno, spektakl, widowisko. To, co miało potrwać chwilę, zajęło długie 4 lata, podczas których zginęło 8,5 miliona żołnierzy po obu stronach.Te dwa wydarzenia łączy to samo nastawienie do życia: Wagne-rowska idea dzieła totalnego, która obejmuje całe życie: sztuka jako życie i życie jako sztuka. Wielkie, fundujące byt człowieka poszukiwanie przeżycia prajedności z bytem, które dawniej za-gospodarowywała religia, teraz stało się domeną sztuki, której główną dziedziną staje się sytuacja spektaklu.Rzeczywiście, nie ma chyba bardziej pomocnej kategorii, za pomocą której można by opisać ostatnie stulecie, niż kategoria teatru, spektaklu i performansu. Jak mówi Guy Debord, „życie społeczeństw, w których panują nowoczesne warunki produk-cji, przypomina olbrzymie zbiorowisko spektakli. (…) Spektakl jest Słońcem” (G. Debord, Społeczeństwo spektaklu, tłum. M.

Kwaterko, s. 33, 36). Przez wieki teatr był domeną prawdy i kłamstwa. Czy to znów przypadek, że profesja aktora, która przez wieki całe uchodziła za niegodną człowie-ka poczciwego, stała się wzorem osobowym ludzi późnej nowoczesności? Społeczeństwo spektaklu jest w pierwszej kolejności syste-mem tworzenia fikcji, iluzji, maszyną do produkcji symulakrów. Ale teatr ma też inne oblicze: jest przestrzenią, w której człowiek próbuje wobec innych dokonać samozatra-cenia i połączyć się z Bytem. Stąd też biorą się poszukiwania wielkich reformatorów te-atru: Anton Artaud porównuje teatr do dżu-my i żąda przywrócenia teatru okrucieństwa, w którym stawką byłoby Życie i Prawda.W ostatnim akcie tego trwającego blisko

trzy tysiące lat europejskiego theatra mundi kategoria teatru przemienia się w pojęcie performansu. W swojej głośnej teorii John Mckenzie wylicza trzy rodzaje performansu: organizacyjny, techniczny i kulturowy, które łączą się – jego zdaniem – w wyda-rzeniu katastrofy promu kosmicznego Challenger w roku 1986. W roku 2001, w roku publikacji książki Mckenziego Performuj albo… świat śledzi z zapartym tchem inne wydarzanie o epo-kowym charakterze: atak terrorystyczny na WTC i Pentagon. Znamienne, że tuż po tym, tłumacz pracy Mckenziego, Tomasz Kublikowski, publikuje w czasopiśmie teatralnym „Didaskalia” interpretację tego wydarzenia, stosując kategorię performansu Mckenziego. Zaś Cezary Wodziński, ów filozof transu, odnoto-wuje w swych pamiętnikach, że „11 września był relacją z inwazji Niewidzialnego na nasz świat”. Święci męczennicy, którzy wysa-dzają się i oddają życie za Niewidzialne, są szaleństwem z rubieży, które podminowuje europejską racjonalność za pomocą jej własnych środków.Jak będzie wyglądał następny akt europejskiej historii i jakie Słońce będzie mu przyświecać: bardziej rozumu czy szaleństwa?

— WYDAJE SIĘ, ŻE

W WIEKU OŚWIECENIA NIC JUŻ NIE

JEST W STANIE PRZESZKODZIĆ

ROZUMOWI W MARSZU KU

PRAWDZIE I DOBRU

49

FORMAT 2.0

PROFESOR ANDRZEJ NOWAK Z WYDZIAŁU BUDOWNICTWA, ARCHITEKTURY I INŻYNIERII ŚRODOWISKA UTP OTRZYMAŁ TYTUŁ

DOKTORA HONORIS CAUSA POLITECHNIKI WARSZAWSKIEJ

NAJMŁODSZY PROFESOR UNIWERSYTETU TECHNOLOGICZNO-PRZYRODNICZEGO W BYDGOSZCZY

– PROF. DR HAB. INŻ. MAREK ADAMSKI

NOMINACJE I NAGRODY

15 listopada profesor Nowak odebrał z rąk rektora PW prof. Jana Szmidta tytuł Doktora Honoris Causa. Tym samym dołączył do grona innych postaci, które otrzymały to szczególne wyróżnienie, m.in. Marii Skłodowskiej-Curie, Wacława Piotra Zalewskiego, czy Jeana-Paula Larçona.

—Andrzej Nowak ukończył studia na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej w 1970 roku. Na PW ukończył także studia doktoranckie i obronił pracę doktorską w 1975 roku. Dzia-łalność naukowa i dydaktyczna profesora ma charakter między-narodowy. Odwiedzał uniwersytety na całym świecie. Prowadził wykłady w wielu czołowych uczelniach na całym świecie.Profesor Nowak jest jednym z najwybitniejszych naukowców w zakresie teorii niezawodności konstrukcji budowlanych,

—26 października podczas uroczystości zorganizowanej w Pała-cu Prezydenckim, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda wręczył nominację profesorską – profesora nauk rolni-czych dr. hab. inż. Markowi Adamskiemu. Akty nominacyjne z rąk prezydenta odebrało 82 nauczycieli akademickich oraz pracowników nauki i sztuki.

Tekst pochodzi ze strony internetowej Politechniki Warszawskiej: www.pw.edu.pl

Tekst pochodzi z oficjalnej strony internetowej Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej: www.prezydent.pl/aktualnosci/nominacje/

zwłaszcza jeśli chodzi o konstrukcje mostowe. Obszary szczegól-nego zainteresowania to ocena ryzyka i niezawodności konstruk-cji. Jego osiągnięcia na tym polu przyczyniły się do powstania nowej generacji norm amerykańskich w zakresie projektowania konstrukcji budowlanych i inżynierskich.

50LIS_GRU 2017