17
ARCHITEKT MIESI CZNIK POŚWI CONY ARCHITEKTURZE, BU DOWNICTWU 1 PRZEMYSŁOWI ARTYSTYCZNEMU ROK IX STYCZEŃ 1908 R. ZESZYT 1. ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE. O NAUCE ARCHITEKTURY. M ówi si wiele w ostatnich czasach o wzroście kultury artystycznej w Pol sce. Mówi si /. chwaliła, albo ironi . Chwalić jest powód, jeśli si zważy, jak coraz szersze warstwy społeczeństwa obejmuje w zakresie sztuk plastycznych pr d zdrowej krytyki tego, c/.em do nie dawna zapełniano nasze ulice, wystawy i domy mieszkalne. Ironia jest form walki przeciw znpleśninłości i bodźcem do poprawy. Istotnie. Pomimo rozbieżności s dów, haseł, kierunków, cały ten ruch umy słowo litcraeki płynie szerok fal i zda wałby si mogło, drog jedynie właści w . Tak zdawałby si mogło. A jednak wystarczy przechodz c ulic spojrzeć na domy, rosn ce dzisiaj jak grzyby po de szczu, aby nabrać przekonania, że o wzro ście kultury artystycznej w Polsce mó wić jest z chwalb za wcześnie, z ironi nadaremno, z rezerw o wiele prawdzi wiej, a najrozs dniej nie mówić wcale, jeżeli pomi dzy słowem a czynem istnieje przepaść tej smutnej prawdy, że, gdy na stu krytyków lak nieskończenie mało mamy zdolnych architektów — brzy dot słyn ć nie przestan polskie do my. Pomostem nad t przepaści nie b dzie ani Rada artystyczna miasta Kra kowa, ani żadna inna instytueya gwoli zn cania si nad maluczkimi ustano wiona. O ile w malarstwie, rzeźbie, przemy śle artystycznym nowe idee znalazły swoje odbicie za pośrednictwem utalen towanych artystów, w architekturze ów osławiony wzrost kultury artystycznej objawi! si dopiero połowicznie, po li teracku, w formie nieustannego prote stu przeciw wszystkiemu prawie, co si dziś u nas buduje, i jak dotychczas, dal rezultaty raczej n e g a t y w n e . — Saty rycy przyszłych wieków zanotuj skwa pliwie ów znamienny fakt, że w czasie, kiedy deszcz artykułów i broszur głosił elogilim renesansu sztuki w Polsce, kiedy jej sztuka odr bna ze skarbca za

ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

  • Upload
    others

  • View
    6

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

ARCHITEKTMIESIĘCZNIK POŚWIĘCONY ARCHITEKTURZE, BU-DOWNICTWU 1 PRZEMYSŁOWI ARTYSTYCZNEMU

ROK IX • STYCZEŃ 1908 R. • ZESZYT 1.ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40.

W KRAKOWIE.

O NAUCE ARCHITEKTURY.

Mówi się wiele w ostatnich czasacho wzroście kultury artystycznej w Pol-

sce. Mówi się /. chwaliła, albo ironią.Chwalić jest powód, jeśli się zważy, jakcoraz szersze warstwy społeczeństwaobejmuje w zakresie sztuk plastycznychprąd zdrowej krytyki tego, c/.em do nie-dawna zapełniano nasze ulice, wystawyi domy mieszkalne. Ironia -jest formąwalki przeciw znpleśninłości i bodźcemdo poprawy.

Istotnie. Pomimo rozbieżności sądów,haseł, kierunków, cały ten ruch umy-słowo-litcraeki płynie szeroką falą i zda-wałby się mogło, drogą jedynie właści-wą. Tak zdawałby się mogło. A jednakwystarczy przechodząc ulicą spojrzeć nadomy, rosnące dzisiaj jak grzyby po de-szczu, aby nabrać przekonania, że o wzro-ście kultury artystycznej w Polsce mó-wić jest z chwalbą za wcześnie, z ironiąnadaremno, z rezerwą o wiele prawdzi-wiej, a najrozsądniej nie mówić wcale,jeżeli pomiędzy słowem a czynem istnieje

przepaść tej smutnej prawdy, że, gdy nastu krytyków lak nieskończenie małomamy zdolnych architektów — brzy-dotą słynąć nie przestaną polskie do-my. Pomostem nad tą przepaścią nie bę-dzie ani Rada artystyczna miasta Kra-kowa, ani żadna inna instytueya gwoliznęcania się nad maluczkimi ustano-wiona.

O ile w malarstwie, rzeźbie, przemy-śle artystycznym nowe idee znalazłyswoje odbicie za pośrednictwem utalen-towanych artystów, w architekturze ówosławiony wzrost kultury artystycznejobjawi! się dopiero połowicznie, po li-teracku, w formie nieustannego prote-stu przeciw wszystkiemu prawie, co siędziś u nas buduje, i jak dotychczas, dalrezultaty raczej n e g a t y w n e . — Saty-rycy przyszłych wieków zanotują skwa-pliwie ów znamienny fakt, że w czasie,kiedy deszcz artykułów i broszur głosiłelogilim renesansu sztuki w Polsce,kiedy jej sztuka odrębna ze skarbca za-

Page 2: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

padłej wsi i dworów butnie do miastaweszła poprzez ulice, których stylowąsylwetę czcić nam nakazano, —naonczasniejaki magister murator X »kafelkami«filary (!) domu zdobiąc, żył za pan bratz innym, który znów tworzył w »sece-syi«; i tak śpiewali społem tryumf nie-uctwa swego.

Dlatego wypada się zastanowić, gdzieleżą powody tego rozdźwięku pomiędzywymaganiami krytyki a twórczością dzi-siejszych architektów. Rzut oka na sy-stem nauki architektury w naszych szko-łach rozwiąże w pewnej mierze zagadkęi da prawo do napisania słów kilkuo p r z y ni u s o w e m nieuctwie budowni-czych polskich.

1.Szkoła politechniczna we Lwowie jest

ciągle jeszcze jedyną instytucyą w kraju,która daje architektom naszym zawo-dowe, na stopniu akademickim stojącewykształcenie*). Jej program wzoro-wany na programach podobnych zakła-dów zagranicznych obejmował zrazucztero- potem cztero i pół letni kurs bu-downictwa lądowego.

Jeżeli z jednej strony brak wybitnychtalentów obniżał rezultaty studyów, tow wyższym stopniu wadliwy programnauki w tej szkole uniemożliwiał zdoby-cie odpowiedniego wykształcenia, przyktórem i mniejszym talentom udaje sięwybrnąć zwycięzko z zadania przez u-miejętne unikanie karykatury, bombastu,lub choćby tylko... plagiatu.

System przydzielenia wydziału archi-tektury do szkół politechnicznych samprzez się jest chybiony i wady progra-mu nauki są w znacznej mierze tylko ko-

*) Krakowska szkoła przemysłowa w tytule swenicharakteryzuje swe przeznaczenie: kształcenia pra-ktycznych budowniczych na tle ustawy przemysło-wej, a szkoła warszawska celem swym, założeniemi zakresem nauki nieodbiegająca od typu austry-ackich szkół przemysłowych nie wchodzi tu w ra-chubę. Red.

nieczną konsekwencyą tego systemu*).Zrozumiano to za granicą dawno i za-radzono brakom zapomocą uzupełniają-cych kursów architektonicznych przyAkademiach Sztuk pięknych, albo też jakwe Francyi przez utworzenie osobnejszkoły architektonicznej w łonie hcoledes Beaux-Arts w Paryżu. - Zadaniembowiem szkoły politechnicznej jest daćuczniowi w ciągu lat kilku całokształtwiedzy t ec h n i c z n e j w sposób encyklo-pedyczny z szczególnem uwzględnieniemjego zawodu. Wyłania się przeto zarazzasadnicza wada programu: O g ó l n i -k o w o ś ć p o l i t e c h n i c z n e g o a za-razem n i e d o s t a t e k z a w o d o w e g ow y k s z t a ł c e n i a słuchaczów. 1 tak np.przyszły architekt-artysta słucha w cią-gu niecałych lat 5-ciu 3o przedmiotów,z których zaledwo 10 rozwija w nim po-czucie architektonicznej formy i wpły-wa bezpośrednio na uczuciową stronęwrażliwszego z natury ucznia. Pozo-stałych 2() przedmiotów, jak matema-tyka, geodezya, chemia, encyklopedyamaszyn, encyklopedya inżynieryi itd...składają się na program nadmiernie obfi-ty, w wyższym zakładzie t e c h n i c z n y mkonieczny i w zastosowaniu do szkołymniej lub więcej racyonalnie ułożony.Po jej skończeniu można przy dobrychchęciach otrzymać zaszczytny tytuł »doc-toris reruin technicarum«. Ale nie trze-ba chyba dowodzić, że tytuł ów nie dajeżadnej rękojmi, że jego właściciel po-siadł dostateczne wykształcenie zawo-dowe i że jest dobrym architektem —a r ty s tą —chociaż z tą wiarą do szkołyuczęszczał.

Odrzucić balast przedmiotów ency-klopedycznych, albo znów zwiększyćilość lat studyów, znaczy tyle, co wykro-czyć poza zakres szkoły politeczniczneji stworzyć odrębną szkołę architektury.

*) Zapomniano zdaje się o walnej różnicy mię-dzy b u d o w n i c t w e m — sztuką a zawodamiściśle technicznymi jak inżynieiya, mechanika i che-mia stosowana. K.ed.

Page 3: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

W politechnikach strona techniczna teo-retycznego wykształcenia wysuwa sięsiłą faktu na plan pierwszy z krzywdądla artystycznego rozwoju młodych ta-lentów. N i e d o s t a t e k a r t y s t y c z n e js t r o n y w y k s z t a ł c e n i a —oto drugibłąd, wynikający konsekwentnie z zało-żenia nauki architektury w szkołach po-litechnicznych. Przyjmijmy jednak tozałożenie jako zło konieczne: 36 lat te-mu, kiedy zakładano szkołę lwowską,społeczeństwo nasze znajdowało sięw zbyt trudnych warunkach, aby módzotworzyć osobną szkołę architektury.Zwróćmy natomiast uwagę na wady nie-konieczne i pewne specyalne błędy pro-gramu lwowskiej politechniki. Jaskra-wością swą wywołały one w roku 190.0protest tem charakterystyczniejszy, żewyszedł z inicyatywy jej uczniów, lu-dzi młodych, którzy już jednak zrozu-mieli ogrom dysonansu pomiędzy tem,co daje im szkoła, a tem, co od nichwymagać będzie coraz ostrzejsza kryty-ka społeczeństwa.

We Lwowie owych 20 przedmiotówencyklopedycznych wykłada się z ma-łymi wyjątkami w ciągu 3-ch pierwszychlat studyów. Zaledwo pozostałe półtoraroku jest poświęcone nauce architektu-ry. Stłoczony w ten sposób w obrębkilkunastu ostatnich miesięcy materyałwykładów i ćwiczeń architektonicznychjest niedostateczny i nawet zdolnemuuczniowi przy najlepszych chęciach pro-fesora nie może dać odpowiedniej wpra-wy w rysunku, w kompozycyi, ani na-wet w rzetelnem przetrawieniu stylówhistorycznych, które są właściwą pod-stawą tej nauki. Suma umiejętności sty-lów przeszłych da się dokładnie zważyćsumą kopij, rysunków i szkiców z na-tury lub też z dobrych wzorów wyko-naną. Przyswajanie sobie formy, anali-zowanie jej myślowe zapomocą ustawi-cznego rysowania, jest jedyną drogą dozrozumienia architektury.

Na to w szkole lwowskiej nie ma cza-

su. Uczeń wypracowuje trzy do czte-rech projektów, a okres ich wykonaniajest nieskończenie żmudny i nudny; niemając wprawy w szkicowaniu formy, mę-czy ją biedny uczeń z ścisłością fotogra-ficzną w skali małej — a tak utracąwzrok przedwcześnie i wycierając wie-lekroć razy ostrą gumą l cm2 przepraco-wanego papieru, przepędza młode dniew goryczy. [ skądże zresztą nabędzieznajomości form architektonicznych, sko-ro pierwsze lata strawił na encyklope-dyach, a przez posunięcie nauki form,oraz abecadła konstrukcyi na lata wyż-sze — rozpoczyna swój pierwszy pro-jekt w roku studyów czwartym, to jestna kilkanaście miesięcy przed opuszcze-niem zakładu. Do całości obrazu do-dać jeszcze trzeba, że w szkole lwow-skiej nie istnieje nauka architektury śre-dniowiecznej! Grecya — Rzym — i odnich pochodny Renesans — oto w mar-twe cyfry Vignoli ujęty krąg pojęć, któ-ry ujarzmia wyobraźnię ucznia.

Jednym z najważniejszych środkówwykształcenia architekty jest nauka ry-sunku. Dobry architekt, tworząc bryłęw przestrzeni, powinien nietylko umiećnarysować ją samą, ale i wszystko, codookoła niej widzi. W ten tylko sposóbzrozumie i odczuje zależność wzajemnąmas w naturze. — Szkoła politechnicznawe Lwowie wydała już kilka pokoleńarchitektów, którzy rysunków się... nieuczyli! Bo »rysunkiem odręcznym I«*)nie jest żadną miarą skopiowanie pta-szka z wzoru Wasmutha na wyraźneżądanie profesora. Nie jest też rysun-kiem odręcznym to, czego się nie ry-suje. Bywały bowiem lata, w którychnikt na katedrze rysunków nie zasia-dał ... Bo rysunkiem "ornamentalnymI-szym«*) ani rysunkiem »ornamental-nym II-gim« *) nie jest żadną miarą sko-piowanie naraz ki lku ptaszków z wzor-ku Wasmutha! Doprawdy, difficile est

*) Tak brzmią nazwy wykładów lub ćwiczeń.

Page 4: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

satiram... a żądania uczniów szkoły ze-branych na wiecu w r. igo5 w sprawiereorganizacyi nauki rysunków na wy-dziale architektury służą za dowód, żenie o częste zresztą »ujadanie« chodzi,ale o rzecz istotnie ważną i prawdziwą.Żądanie ucznia, aby naukę zmniejszo-no, należy przyjąć zawsze z wahaniem,jako jeden z objawów naszego lenistwa.Jeżeli jednak ten sam leniwy polski u-czeń woła: »uczcie więcej!« to to wo-łanie najobojętniejszego nawet ba rdz ozastanowić musi.

I tak obok powyżej wspomnianychbraków zauważono jeszcze: niedostate-czność w nauczaniu historyi sztuki, zu-pełny brak ćwiczeń z dekoracyi wnętrza,nauki o budownictwie drewnianem z u-względnieniem budownictwa drewnia-nego w Polsce, wykładów o zakładaniumiast pod względem praktycznym i este-tycznym i t. d.... Solidaryzując się z te-mi uwagami, niepodobna ich na temmiejscu motywować. W toku niniejsze-go artykułu mieszczą się one wszystkiew tych dwu ogólnej treści zarzutach:krótkotrwałości nauki a r c h i t e k t u r yw szkole lwowskiej i przewagi ogólno-technicznej strony wykształcenia. Jakdługo braków tych się nie usunie, jakdługo program tej szkół)' nie podniesiesię przynajmniej na poziom innych po-litechnik — trudno się będzie dziwić,jeśli nad sztuką budowania w Polscezapadnie zwolna głucha ciemnia nocy.A nie rozjaśni jej nawet rzadki błysk ta-lentu — samouka.

II.Zapada jeszcze inna noc — prawdzi-

wie letnia. Młody uczeń szkoły lwow-skiej wraca po kilkogodzinnym space-rze po mieście z teką rysunków pustąi zniechęceniem w ruchach. Obszedłprawie wszystkie ulice, przeszukał Baj-ki, Zamarstynów, Krakowskie przedmie-ście, Wały i nic nie znalazł, na czembyoko jego spoczęło ciekawie. Tych kilka

zabytków, pięknych bram parę — tro-chę zaułków ma już narysowane.

Dziś szukał nowych wrażeń na-daremno.

Domy, pod którymi przechodzi, są ra-czej zaprzeczeniem piękna. W okrągplacu, na którym stoi, szerokie gardłaulic rozbiegają się w nieskończenie nu-dne perspektywy wiecznie banalnychlinii. Setki, tysiące jednakowych okien,tu i ówdzie dowód natchnienia: okno śle-pe — oto wszystko, co zebrał z wycie-czki. Księga przeszłości na kilku kar-tach zapisana widnieje dalej pustką i nieprzemawia doń niczem.

A teraźniejszość?... współczesne wy-siłki twórcze ? Nim to pytanie rozwią-zał — wpada mu w oko »ktoś znany,niespodziewany«, gość »co z dalekaa miał b l i sko« dom żywcem z Wie-dnia przeniesiony, jeden, drugi, trzeci...»Lemberger- wiener- barock - secessions-stil« — z czasów, kiedy secessya w po-wijakach była, tylko nieco tańszy, gdyż»co drogo kosztui, u Lwowi si nie po-dobi«. Wstrętne! Więc jakąż drogą iśćsamemu, co dać p rzy s z ł o ś e i ? jakątwarz mieć będzie piękno jutra?. . I otonagle nawiedza go ostra, gryząca myśl,że na Grodeckiem buduje się kościółświętej w... przejściowym gotyku. Amen!

Młody uczeń szkoły lwowskiej zaciskapięście i wraca do domu bez podnietydo pracy, bez artystycznych wrażeń, pe-łen rozterki i zbłąkań. Aby dać wyrazżalowi swemu, bierze do ręki węgieli rysuje lantazye smutnych twarzy, da-jąc im nieudolną kreską w oczach wy-raz dalekiej tęsknoty.

Bez żartu! Od pewnego czasu wy-stawy związku studentów architekturyw szkole politechnicznej we Lwowiewykazały dobitnie przewagę dyletanty-zmu malarskiego nad architektoniczne-mi studyami. Wina tego leży przede-wszystkiem w samem mieście Lwowie.Ma ono ze wszystkich miast polskichnajmniej zabytków architektonicznych.

Page 5: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

a jego wygląd współczesny nie daje wra-żeń estetycznych.

Nie potrzeba dowodzić długo, że śro-dowisko wpływa ogromnie na rozwóji wychowanie architektów. Wszakżewszędzie zagranicą znajdują się szkoływ miastach, obfitujących w zabytki wiel-kich epok stylowych.

Unas miastem takiem jest Kraków.W niem przeszłość kraju pozostawiłaskarbnicę motywów wysokiej wartościarchitektonicznej i malarskiej. I dlategonauczanie architektury we Lwowie jestanomalią, której ujemne rezultaty sąjuż dziś widoczne. Wycieczki naukowe,jakie młodzież co rok odbywa do cu-dzych miast, nigdy nie zastąpią trwa-łego wpływu atmosfery w artystycznemśrodowisku.

Koniecznem jest przeto w zasadzie,aby studyowanie pamiątek Krakowawprowadzić jako czynnik do nauki ar-chitektury.

I oto wyłaniają się dwie strony oma-wianej sprawy, wzajemnie od siebie za-leżne. Z jednej wadliwa nauka we Lwo-wie, z drugiej brak nauki w Krakowie.

Drogi, któremi pójdzie reforma, mogąbyć różne. Najtrudniejszą ze względówformalnych i materyalnych jest ta, aby

otworzyć w Krakowie przy AkademiiSztuk Pięknych, szkołę architektury.Mniej trudnemi byłyby starania o re-organizacyę programu szkoły lwowskieji utworzenie u z u p e ł n i a j ą c y c h kur-sów architektonicznych przy AkademiiSztuk pięknych w Krakowie*).

Ta ostatnia ewentualność wydaje namsię ze względu na możliwość szybkiegourzeczywistnienia, jedynie racyonalną.Na pośpiechu zależy bardzo, gdyż z ro-ku na rok wychodzą ludzie uczeni weLwowie tak właśnie, jak to powyżejbyło opisane — to znaczy nie uczeniwcale, i pobudują Polskę w twory dzi-wne, smutne, a takie smutne i dziwne,że niewiem, czy przyszłość je przeba-czy.

Utworzenie natychmiastowe uzupeł-niającego kursu architektury w Krako-wie i reformę programu szkoły lwow-skiej — kładziemy gorąco na sercu tym,od których starań to zależy.

Tym zaś, co, narzekając na brzydotędomów sami dyktują warunki piękna —dajemy skromną odprawę, prosząc bysił swych użyli właściwiej — nawoły-waniem w prasie do reformy nauki. Mo-że tą drogą rzecz pójdzie skutecznieji szybciej. WACŁAW KRZYŹANOWSKI.

NOWA KSIĄŻKA O KRAKOWIE.R, 1908. — FRANCISZEK MĄCZYfiSKI: »Ze Starego Krakowa.. — Ulice — Bramy — Sienie.

»Kraków, to wielkie murowane dziełosztuki«.

»Zajmowali się niem historycy, arche-ologowie, uczeni, artyści, zajmowali siępojedynczo; zajmują Towarzystwa w tymcelu zawiązane, a jednak Kraków — ginie.Znika powoli w szczegółach, jak portalei bramy, znika szybko, bo całemi po-wierzchniami przy przeróbkach domówlub budowie nowych w miejsce burzo-nych".

Temi słowy wprowadza autor czytel-

nika w treść swego dziełka: zbioru szki-ców, zdjęć i notatek architektonicznych,poczynionych w pośród zadań realnych.

Dziewiędziesiąt tablic tego zbioru roz-pada się na ogólne widoki ulic śródmieś-cia, szkice bram i portali, wreszcie zdję-cia najciekawszych sieni dawnych do-

*) W prasie codziennej niejednokrotnie poja-wiały się podobne żądania, że wymienimy artykułprof. J. Mehoffera w »Czasie« (igo5 No 64), uwagiśp. K. Mokłowskiego w »Krytyce« (1904) wreszcieświeżo artykuł p. T. Stryjeńskiego w »Czasie«(1907 No 296). Red.

Page 6: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

mów krakowskich ; wszystko poprzedzawstęp rozumowany.

Autor stara się scharakteryzować typ fa-sady starego domu krakowskiego: "wra-żenie domu, który stoi w szeregu innych,w ulicy, koncentruje się w płaszczyznachfasad, w formie gzymsu głównego-koro-nującego, oraz w sylwetce attyki: taniteż skupia się najczęściej cała dekoracya.Po zatem rozprasza się ona w otoczeniuokien, w ich sprzęganiu, wreszcie w por-talu i bramie«. W porównaniu do no-wszych domów »dawne są niesłychaniewstrzemięźliwe w dekoracyi, skupiającją w miejscach istotnie najodpowiedniej-szych^

»Jeźeli podziwiamy spokój, harmonięi pełne architektoniczne wrażenia tychszeregów domów w ulicach starego Kra-kowa, przyznać musimy, że środki słu-żące do wywołania tego wrażenia sąniesłychanie prostea. »Forma ogólnaoraz proporcyonalność części składo-wych zestrojone są tak, że przy użyciumałej ilości dekoracyi nabierają onewłaściwego znaczenia, a mieszczą siętylko tam, gdzie istotnie działać mogą«.Nie wiele miałbym dodać do tej ogólnejcharakterystyki: lecz dowodzi ona rze-czywistego monumentalnego zmysłu na-szych przodków w sztuce, nie rozprasza-jącego się w luźnych dekoracyach i do-wodzącego poraź nie wiem kto; y, że pię-kność fasad nie leży w dekoracyi, najczę-ściej zakrywającej właśnie złe rozłożenieotworów i płaszczyzn : — dobry układotworów to sprawa w architekturze do-mu pierwszorzędnej wagi i . . . najtru-dniejsza. Zresztą o piękną dekoracyę teżbardzo trudno, o tem wiedzieli nasiw sztuce przodkowie.

Żałować wypada, że uchwycenie typukrakowskiego domu nie mogło być pod-parte odpowiedniemi zdjęciami, bo słu-sznem jest zdanie autora, iż »materyałemtym wartoby się zająć specyalnie: niejest on do dziś dnia zebrany i czekaswego historyka architektury, który oby

nie przyszedł zapóźno ...:« w pracy swejp. Mączyński daje tylko szkice wido-ków niektórych ulic Krakowa, które jakotakie, zbyt szkicowo naznaczają to, co czy-tamy jako objaśnienie — nie znający Kra-kowa nie otrzyma wiernego i zdecydo-wanego obrazu.

Nadto zdjęcia takie dopiero pozwoli-łyby wniknąć w źródło na ogół korzy-stnego wrażenia domów i grup domówkrakowskich, dałyby dopiero analizębryły, jej wymiary i ich wzajemny stosu-nek do siebie. Za daleko poprowadzonaszkicowość w przedstawieniu obrazu ulickrakowskich czyni te widoki mało uży-tecznymi.

W mniejszym daleko stopniu odnosisię to do przedstawionych portali da-wnych domów krakowskich, choć i tubrak odpowiednich przekrojów stanowiniedostatek: rysunki te wreszcie nie re-produkują działania koloru, strukturyi powierzchni materyału.

Za najlepszą część pracy p. Mączyń-skiego uważani zdjęcia sieni, choć teżnieraz zbyt ułomkowo przedstawione:kilka cyfer szerokości, długości i wyso-kości dają jednak doświadczonemu ar-chitekcie nie jedną wskazówkę, po którejdomyśli się wrażenia.

Zasługę p. M. będzie zawsze zwrócenieuwagi na te szczegóły starego Krakowa,które mogą niebawem zniknąć, a w któ-rych zamkniętą jest tajemnica ogólnegokorzystnego wrażenia. Należałoby się corychlej postarać o uzupełnienie zbiorówp. M. zdjęciami jak najdokładniejszymi,by nietylko zachować pomniki te pamięcipóźniejszych czasów, lecz by mogły two-rzyć gruntowną podstawę tworzenia no-woczesnego, — mimo bowiem t. z. sece-syi tradycya w miastach posiadającychhistoryę, stanowić będzie zawsze punktwyjścia dla przyszłości, jeśli ona nie mastać w przykrym kontraście do przeszło-ści, — pora zaś taka może łatwo nastąpićz chwilą dalszego i na wielką skalę za-mierzonego rozwoju miasta. Dzieło p. M.

Page 7: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

stanowić będzie mały choćby, ale cennydrogowskaz, jak należałoby i nowe za-łożyć miasto i jak go związać myślowo

ze starem, — drogowskaz, jaśniejącyszczerem umiłowaniem przedmiotu.

WŁADYSŁAW EKIELSKI.

KONKURSA.PROTOKÓŁ

Sądu konkursowego w sprawie pro-jektów architektów polskich na kaplicę,w myśl zamiarów kr. Maryi Zamoyskiejz Zakopanego, mającą stanąć nad Moi-skiem Okiem, dla upamiętnienia wyrokuSądu międzynarodowego, który gruntana prawym brzegu Rybiego potoku,wbrew roszczeniom Węgier, uznał jakonależące do Galicyi.

Pierwsze posiedzenie pełnego Komi-tetu odbyło się dnia 19. grudnia 1907. r.

Obecni: Ksiądz Biskup Anatol Nowak,sufragan w Krakowie; Zygmund Hendel,architekt z Krakowa; Rogier Sławski,architekt z Poznania; Dr. Maryan Soko-łowski, profesor uniw. Jag. z Krakowa;Ignacy Sowiński, architekt z Wiednia;Tadeusz Stryjeński, radca budownictwaz Krakowa; Dr. Stanisław Tomkowicz,konserwator zabytków z Krakowa.

Dr. Stanisław Tomkowicz, jako upro-szony przez hr. Zamoyską do zajęcia sięsprawą konkursu zagaja posiedzenie, wy-jaśniając zmiany zaszłe od czasu ogło-szenia konkursu w składzie sądu: z pier-wotnie zaproszonych, prof. SławomirOdrzywolski z Krakowa, Bronisław Ro-goyski, architekt z Warszawy, prof. Wła-dysław Ekielski z Krakowa, z różnychpowodów wymówili się od udziału.

W skutek tego uproszono dwóch no-wych członków sądu konkursowego,w osobach pp. Ignacego Sowińskiegoz Wiednia i Zygmunta Hendla z Kra-kowa. Następnie Dr. Tomkowicz przed-stawił spis szczegółowy nadesłanych pro-jektów i kopert z godłami, poczem za-proponował na przewodniczącego Ks.Biskupa Nowaka. Gdy Ks. Biskup od-

mówił przyjęcia wyboru, obecni obraliprzewodniczącym Dr. Stanisława Tom-kowicza, który na sekretarza zaprosił p.Zygmunta Hendla.

Po odczytaniu ogłoszonych drukiemwarunków konkursu, przystąpiono doobejrzenia projektów, których nadesłano33, pod następującymi godłami:

1. Steplianon; 2. Ars; 3 Granit; 4. Sfiistyka;7. Przełom; 8. Trzy5. Kosówka; 6. Kamienna

rzeczy; 9. Oset; 10. Orla katedra; 11. Halny; 12.3 (Trójka); l3. Anioł Pański; 14. Głaz; |5. Marya;16. Na straży; 17. (y); 18. O (zero); 19; Po swo-jemu; 20. Strażnica; 21. (W); 22. Szkic; 23. Me-mento; 24. Wycieczka; 25. Deus justus; 26. Dlanas wszystkich; 27. Pazdur; 28. Rybałt; 29. P^ 7 ;3o. (K); 3l. jffc; 32. (2); 33. Mucha.

Sąd konkursowy jednomyślnie stwier-dził niezwykle pomyślny wynik konkur-su. Nie tylko nadesłano znaczną liczbęprojektów, ale co ważniejsza znajduje sięmiędzy nimi wielki procent prac do-brych, na baczną uwagę zasługującychi świadczących o podniesieniu się po-ziomu pojęć, wykształcenia fachowegoi talentów.

Na wniosek pana Stryjeńskiego, zewzględu na znaczną stosunkowo ilośćprojektów mających nie poślednią war-tość, postanowiono wyznaczyć trzy na-grody, a po za tem pewną liczbę pro-jektów odznaczyć zaszczytną wzmianką.Ustaliwszy następnie główne konkurso-we warunki przy ocenieniu nadesłanychprojektów, mianowicie:

l. Wyraźne cechy kaplicy, służącej donabożeństwa; 2. Monumentalność bezużycia drzewa,-trwałość, materyał głów-nie granit; 3. 20 do 35 m2 wewnętrznejpowierzchni; Ą. Podcieniowy przedsio-nek; 5. Duży otwór drzwiowy; 6. Dzwon-

Page 8: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

niczka; 7. Zakrystyjka; 8. Krypta grobo-wa; 9. Taras pożądany; przystąpionodo eliminowania projektów nie odpo-wiadających tym warunkom.

Przy pierwszym przeglądzie odpadłyprojekty:

1. Stephanon; 2. Ars; 3. Granit; 4. Sfastyka;5. Kosówka; 6. Pil 7- Trzy rzeczy; 8. Głaz; 9. Mu-cha; 10. Marya; 11. Nastraży; 12. (fj); l3. O (ze-ro); 14. Po swojemu; l5.Strażnica; i(i. \)/ ; 17.(K); 18. (2).

Przy drugim prze-glądzie ściślejszym,z pozostałych 15 pro-jektów odpadły na-stępne, mające wpra-wdzie architektoni-czne zalety, jedna-kowoż nie zupełniewszystki m warun-kom odpowiadające:19. Kamienna; 20. Prze-łom; 2t. Wycieczka; Tl.Memento; 23. Oset; 24.Halny; 25. 3 (Trójka).

Na tem zakończo-no pierwsze posie-dzenie.

Na drugiem w dn.20 grudnia 1907, ja-ko najlepszy z pozo-stałych 8 projektów,na pierwszą zasługu-jący nagrodę uznanyzostał jednomyślnie projekt pod godłem:»Anioł Pański", a to z następującychwzględów:

t. W planie odpowiada wszelkim wa-runkom programu, tak co do parteru,jak podziemia [grobów|.

2. Fasad)' przedstawiają monumental-nie pojętą z granitu zbudowaną kapli-czkę, posiadającą przy swej kamiennejstrukturze, wszelkie cechy swojskiej ar-chitektury polskiego Podhala. Swojskośći skromność z monumentalnością łącząsię w tym projekcie w całość, która naj-

Kaplica przy MorskienIII. nagroda.

lepiej odpowiada warunkom konkursui intencyi fundatorów.

Drugą nagrodę nadano projektowi»I) 1 a nas wszystkich«, a to z nastę-pujących względów.

Jest 011 na wskroś monumentalnie po-jęty, a choć w całości nie wiąże się zeswojskiemi, mianowicie podhalskiemi ce-

chami architektoni-cznemi, to użycie 1110-ty wu koron uj ącegofront : trzy krzyże(Golgota) jest takpięknym i poetycz-nym, jak równieżprzecięcie głównejarkady wchodowejtrzema działowymilaskami tak dobrzeprzypomina oknakościołów zbudowa-nych w stylu polskie-go gotyku, że projektten, jeżeli się opuścimniej właściwe de-koracyjne sępy nabocznych fasadachszkarp kaplicy, przy-ozdobić mógłby miej-sce na którym mastanąć, wyglądałbyz dołu od "MorskiegoOka« jako prawdzi-wie idealna kaplicai grobowiec. Doda-

ne u spodu kaplicy podziemia, tarasyi schody grupowały by się tak z blizkastojąc przy kaplicy, jak i z dołu od "Mor-skiego Oka« malowniczo i monumen-talnie. Zasługuje również na podniesie-nie swobodne, artystyczne oddanie ry-sunku i perspektywy.

Nagrodę trzecią jednomyślnie przy-znano projektowi: »Pazdur«, a to z na-stępujących powodów:

Projekt ten jest na wskroś monumen-talny, rośnie w formach swych kamien-nych ze skały, w dolnych częściach wy-

Oku.A. Buclkowski,

Page 9: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

gląda jak wykuty w skale, ma chara-kter obronnej strażnicy. Z drugiej je-dnak strony trzeba zaznaczyć, że maon cechy nie kaplicy, tylko kościółkaparafialnego, a w szczegółach górnychzakończeń wiele drobiazgowości; wie-ża główna choć dobrze skonstruowanaw konstrukcyi kamiennej, w ogólnymswym kształcie i pro-porcyi jest zupełniedrewnianą. Artysty-czność oddania pro-jektu i perspektywjednomyślnie uzna-no.

Kwotę i ooo Kor.przeznaczoną przezrozpisujących kon-kurs na nagrody, doswobodnego roz-działu według uzna-nia Sądu konkurso-wego, rozdzielonojednomyślnie w tensposób,że na nagro-dę l-szą przeznaczo-no 5oo Kor. na na-grodę 2-gą 3oo Kor.,a na nagrodę 3-cią200 Koron.

Po otwarciu ko-pert z godłami oka-zało się, że autorempracy, która otrzy-mała nagrodę l-szą(»Anioł Pański«) jest p. S y l w e s t e rPajzderski architekt w Berlinie; pra-cy, która otrzymała nagrodę 2-gą, p. J 6-zel P i ą t k o w s k i architekt we Lwo-wie, a pracy, która otrzymała nagrodę3-cią p. Antoni Budkowski słuchaczpolitechniki we Lwowie.

Z dalszych pozostałych pięciu prackonkursowych uznano następujące pra-ce za godne zaszczytnej wzmianki,w porządku w jakim niżej są wymie-nione :

1. »Rybałt«. Kompozycya monumen-

.1. Pokutyński! Dom przy ul. Długiej I. (>.

talnie pojęta, piękne rozwiązanie scho-dów prowadzących na taras, na którymstoi kaplica, doskonałe również odda-nie widoku perspektywicznego z wszyst-kich projektów całego konkursu najwię-cej artystyczne; jednakowoż cały cha-rakter projektowanego budynku kopu-lasty (wschodni) nie odpowiada warun-

kom i stylowi naszejarchitektury, przy-czem ugrupowaniecałej budowy jest ta-kie, że od "Morskie-go Oka« z dołu pa-trząc, kaplica zupeł-nie zasłonięta tera-są nie byłaby wido-czna.

2. »(W)«. Projekttem godłem opatrzo-ny, przy swej pro-stocie i zdobniczejskromności, przed-stawia się jako ca-łość harmonijna i uj-mująca, a stosuje siędo większej częściwarunków konkur-su. Ujemną stronęstanowi brak jedno-litości w formachstylowych i całko-wita odrębność odmotywów archite-ktonicznych używa-

nych na Podhalu. Budynek nadto wy-gląda raczej na pomnik grobowy, ani-żeli na kaplicę.

3. »Szkic«. Budynek ma ogólne cechywdzięcznie pomyślanej kaplicy, z którądobrze łączą się masy dzwonnicy i ta-rasów oraz krużganków; projekt jednakwykazuje pewne zasadnicze błędy kon-strukcyjne w planie (umieszczenie wie-życzki), ogólny zaś typ architektonicznytego projektu jest północno-włoski lubpołudniowo-tyrolski, zupełnie nie polski.

4. »Orla katedra«. Pomimo pomiesza-

Page 10: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

nia form romańskich, gotyckich, rene-sansowych i barokowych, oraz nieconaiwnego architektonicznego rozwiąza-nia przedsionka, ogólna sylweta łączysię szczęśliwie w proporcyach i masachw jednolitą wcale monumentalną całość.

Autorem projektu pod godłem (W)jest p. Wilhelm Winkler inżynier

w Krakowie, projektów zaś dwóch, mia-nowicie pod godłami »Szkic« i »Orlakatedra« jest p. Z b i g n i e w O d rzy-wolski, były uczeń krakowskiej szkołyprzemysłowej technicznej obecnie w Mo-nachium.Z. HBNOEL m. p.

sekretni/..Dr. S. TOMKOWICZ m. p.

przewodniczący.

Konkurs, z którego wyżej podajemyumotywowany wyrok sądu jakoteż natablicach I i II reprodukcye nagrodzo-nych i odznaczonych prac, był jednymz ciekawszych, jakie mieliśmy sposo-bność oceniać. Żywe zainteresowaniesię naszego społeczeństwa sporem gra-nicznym rostrzygniętym aż przez mię-dzynarodowy sąd rozjemczy, otrzymałoswój ostateczny widomy wyraz przezrozpisanie konkursu na projekt kaplicyna spornym gruncie »na pamiątkę uzna-nia przez sąd międzynarodowy prawpolskich do Morskiego Oka«.

W tem zdaniu rozpisujący konkurspragnęli zamierzonej budowie nadaćcechę idealną: stworzenia dziękczyn-nego votum za pomyślne dla Polskirozwiązanie sprawy. Kaplica więc ta pa-miątkowa (oprócz już podrzędniejszegoprzeznaczenia jako grobowa) stanowićmiała po wieczne czasy jakoby grani-czny słup, który — gdyby nawet i pi-sane miały zaginąć dowody — miałbyprawa Polski w sposób monumentalnyzaznaczać. Otóż na ogół wziąwszy uwa-żamy, że konkurujący (z wyjątkiemmoże 11. nagrody) tej strony zadanianie wysunęli naprzód, że jury swemwyrokiem jej też nie podkreśliła.

Jeśli to podnosimy, to nie dlatego,byśmy koniecznie wymagali objektu ko-losalnych rozmiarów, który równie pra-wie, jak ten nie wielki wobec olbrzy-mów — sąsiadów musiałby zmaleć, aledlatego, że brak nam w nadesłanychpracach tego idealnego i do monumen-

talnego traktowania sprawy skłaniają-cego podkładu.

Jako taki narodowy pomnik pragnę-liśmy nadto widzieć wybudowanymw prostych ale i najszlachetniejszych for-mach, niekoniecznie wyrastający z gła-zów, bowiem najwspanialsza okolicaPolski żąda dla siebie najwspanialszegotraktowania, a nie opierającego się ko-niecznie na motywach okolicy.

Tymczasem ogół projektujących i jurydali nam rzeczy w większej części dotej wyższej nuty niedociągnięte, nadto,niezależnie nawet od tego względu, mo-tywa sądu zmuszają nas do zajęcia sta-nowiska n e g a t y w n e g o. Moty wa wy-roku bowiem, same w sobie ważne, sąbardzo pilnie czytane przez biorącychudział w konkursie, jako wyraz zbioro-wej myśli jury, są oceną prądów poja-wiających się w społeczeństwie archi-tektów i stanowią wreszcie pewną dy-rektywę na przyszłość. Oceniając w zu-pełności trudność stanowiska, nie widzi-my w orzeczeniach jury należytego sku-pienia wyobrażeń o rzeczy i ścisłościwypowiedzianego zdania, — natomiastzbyt często widzimy banalność określeń,i zgoła zbyteczną łaskawość i grzecznośćwobec konkurujących, czem jednak ca-łości wyroku nie zaczepiamy.

Lecz przejdźmy do prac nagrodzonychi odznaczonych:

P. Pajzderski otrzymał I. nagrodę »zadobry plan, fasady pojęte m o n u m e n -t a l n i e w strukturze kamiennej, posia-dającej w s z e l k i e cechy s w o j s k i e j

10

Page 11: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

architektury polskiego Podhala"; myokreślilibyśmy projekt ten jako mającyznamię surowej prostoty bez odrobi-ny monumentalności, scharakteryzowa-ny jako kaplica — prawie wyłącznie —okrutnie prostą sygnaturką, a nie wi-dzimy tu ani jednej kreski, któraby cośmówiła o swojskości.

Warto powtórnie przeczytać motywaudzielenia II nagrody: i my głosowali-byśmy za jej udzieleniem, ale nasze mo-tywa byłyby krótsze; dobra, efektownasylweta i pojęcie całości jako monu-mentu, są cechami projektu, natomiastto, co podnosi protokół jury, jest dla nasniezrozumiałe; nierozumiemy związkubudowy okien kościołów polsko-goty-ckich z ich prostymi laskami, z budowąarkady wchodowej projektu, nierozumie-my d o b r e j rady opuszczenia orłów,ściśle zrośniętych z kompozycyą całościi charakterystycznych; nie rozumiemyteż określenia projektu jako "prawdzi-wie idealnej (co to jest?) kaplicy i gro-bowca«, owszem całości zarzucićbyśmymusieli zbyt egzotyczny charakter uży-tych form.

I motywów udzielenia III nagród)' nie-uznajemy, bowiem znaleźlibyśmy mię-dzy pracami wiele kaplic, a nie nagro-dzilibyśmy »kościoła wyrastającego zeskały, który w szczegółach górnychzakończeń ma wiele drobiazgowości;wieża głównie, choć dobrze (zdaje sięnie bardzo!!) skonstruowana w ka-mieniu , w ogólnym wszakże kształ-cie i proporcyi jest z u p e ł n i e dre-wniana«... te tpsrssima verba pro-tokołu chyba potępiają projekt w zupeł-ności !.

Jakżeż dziwnie brzmią motywa odzna-czenia »Rybałtu«, jakżeż odskakują odmotywów I. a 111. nagrody! — wszystkotani pochwalono i bardzo, lecz nie po-doba się kopuła, bo ma charakter wscho-dni, no! chyba wszyscy wiemy, że ko-puły urodziły się na wschodzie, onejednak przeszły przez kulturę Włoch

i stały się »zachodniemi« i wten spo-sób odpowiadają warunkom i stylowinaszej architektury! Zarzut ten, choćbydo pewnego stopnia umotywowany, niemoże przeważyć zalet projektu : dobrej,sylwety, doskonałego rozwiązania zewnę-trznych schodów i rysu monumental-nego tkwiącego w projekcie; stanowczoinne miejsce przyznalibyśmy temu pro-jektowi, nie ukrywając jego ujemnychstron: zbyt rozległej terassy — i nadtosurowego detalu, który na kopule wy-wołał tak dziwne określenie protokołu.

O innych odznaczonych projektachnie mamy nic do nadmienienia; lecz niemożemy nie podnieść, że z pomiędzyprzemilczanych znalazłoby się kilka,zdradzających lepsze od wyróżnionychaspiracye; do tych zaliczamy projekt z go-dłem K odznaczający się stylowem tra-ktowaniem, spokojną, piękną sylwetą;projekt z godłem O wykazujący wpraw-dzie nie dociągnięte, ale osobliwe usiło-wanie stworzenia czegoś nie opartegona tradycyi, wreszcie projekt z godłem»Sfastyka« oryginalny i malowniczy i ja-ko taki godzien wzmianki.

Bardzo zrozumiałem i korzystnem dlasegregacyi i orjentacyi w wyborze byłoustalenie tych pewnych 9 warunkówudzielania nagród, tylko... że w moty-wach nagród i wyróżnień widzimy rozbie-żność z nimi; jeśli bowiem kaplica miałamieć wyraźną cechę służącej do nabo-żeństwa, to jakim sposobem projekt (W)mógł znaleść wyróżnienie, skoro samprotokół oznacza go jako pomnik gro-bowy. Jeśli prostota jest jedną z cechmonumentalności, to projekt (W) po-winien był znaleść się już na II. miejscu,a nie na V. Dalszy podniesiony waru-nek 20—35 m2 wewnętrznej przestrzenijest tak rostrzygająco ważny, że winienbył stanowczy wywrzeć wpływ na wy-rok; przyjmując powierzchnię wnętrzana 20—35 m2 dodając 10 m1 na prezby-teryum, a i5o°/0 na grubość murówszkarp etc. otrzymam)' powierzchnię

11

Page 12: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

112 m2, około której obracaćby się powin-na powierzchnia zabudowana. Tymcza-sem projekta II. i III. nagrodą odznaczonewykazują prawie dwa razy większą po-wierzchnię ; taka rozbieżność zasad do-wodzi pobieżności w sądzeniu, w takimrazie niedopuszczalnej. I niedopuszczal-nem jest niezauważenie konstrukcyj-nych niedoskonałości np. w projekciep. Budkowskiego oznaczającym grubośćmurów podrzędnych aż do 2"5 ra przyrównoczesnem oznaczeniu grubości mu-rów konstrukcyjnych na zaledwie kilku-dziesięciu cm.

Spotykamy się też ze znacznie przesta-rzałem podnoszeniem strony rysunko-wej, czy jak się protokół wyraża »arty-stycznej«, projektów wogóle. Rysunekarchitektoniczny winien być przedsta-wiony jak najprościej, aby możliwiezbliżył się do efektu rzeczy wykonanej,wszelkie »maniery i smaczkiw rysunko-we są objawem niezdrowej konkuren-cyi zawodowej, Jeśli przyjrzymy sięrysunkom architektonicznym wielkichmistrzów Odrodzenia, to zauważymy,że przedstawiali oni objekt sposobembardzo prostym, poniekąd nawet roz-myślnie gorzej, wysuwając na geome-trycznym rysunku perspektywicznie czę-ści wysunięte, aby tym sposobem upla-stycznić masy i zdać sprawę z rze-czywistości. Jeśli zaś dawano rysunkiperspektywiczne, tedy oddawano je pomistrzowsku, jednak bez nadzwyczaj-nych efektów, nie istniejących w na-turze.

Podkreślone "swobodne artystyczneoddanie rysunkowe" przy np. projekciep. Piątkowskiego nie zgadza się z na-szymi w tej mierze wyobrażeniami; niejest ono ani lepszem, ani gorszeni odinnych, więcej, metoda przedstawieniatego projektu jest prawie banalną bezodrobiny osobowości, jest to rysunekręki wprawnej, lecz podobnie wprawnie

są rysowane »Memento« »Kosówka« i in-ne. Sposobu przedstawienia projektu nienależy liczyć między czynniki dodatniei wpływające na samą rzecz — nie maOn z treścią pomysłu nic wspólnegoi gdybyśmy przeważnej ilości prac od-jęli wszystkie sztafaże, które nie mająnic wspólnego z odwiecznymi głazamiRybiego Potoku i tym ogromem natury,a prócz tego wytarli wszystkie manieryrysunkowe i projekta przedstawili w li-niach w naturze widocznych, wtedyuwydatniłyby się błędy i sztuczne rato-wanie się rysunkiem i jego »sposobi-kami« tak cenione przez jury. Nadtopomieszczenie wśród dodatnich stroni jako zalety tego lub owego sposoburysowania może uczestnika konkursuwprowadzić w błąd, zwracając jego u-wagę na stronę mniej ważną; takie wy-suwanie strony rysunkowej jest bała-muceniem opinii, szkodliwem także dlaprzyszłości instytucyi konkursów.

Na początku protokołu jednomyślnieprzez jury stwierdzony objaw podnie-sienia się poziomu pojęć, wykształceniafachowego i talentów znalazł zbyt małepotwierdzenie w przeglądzie prac nade-słanych wprawdzie licznie, lecz nie wy-kazujących nowszych idei; zbytni tenoptymizm nie licuje z faktem, że jużw pierwszym obejściu odrzuczono 18projektów, a w drugim 7: ta więc ogól-nikowa uwaga protokołu jest co naj-mniej zbyteczna.

Nie dla czystej opozycyi, lecz w pra-gnieniu gorącem, by te nasze uwagiwpłynęły na ściślejsze traktowanie są-dów konkursowych u nas, napisaliśmytych parę uwag także w nadziei, że sę-dziowie tego konkursu uznają, że niewszystko załatwili z pożytkiem dla roz-woju instytucyi konkursów i pożytkiemnaszej sztuki, potrzebującej zdrowego,rozumnego i surowego oceniania jejdążeń. Redakcya.

12

Page 13: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

KONKURS NA DWÓR WIEJSKI.

Towarzystwo »Polska Sztuka Stoso-wana« w Krakowie ogłasza konkurs naprojekt dworu wiejskiego, na warun-kach następujących:

I. Dwór ma stanąć w Królestwie Polskiem w oko-licy płaskiej, na wzniesieniu.

II. Właściciele posiadają wiele mebli i przed-miotów z pierwszej połowy ubiegłego stulecia, po-ządaneni więc jest, aby przy projektowaniu domuz tero się liczono.

III. Dwór ma być murowany, tynkowany i krytydachówką.

IV. Mają być zastosowane wszelkie najnowszehygieniczne urządzenia (wodociągi, centralne ogrze-wanie), dla których znajduje się stacya w stoją-cej już obok oficynie. Prócz tego piece: w sy-pialni, dwóch ubierahiiach i w pokoju wspólnymmieszkalnym — na górze, a także w biblioteczce,pracowni pana i jadalnym — na parterze.

V. Maximum zabudowanej powierzchni, nie li-cząc podjazdu, ganków etc. — 65o metrów kwadr,

VI. Dwór składać się ma z:A) piwnic,B) parteru,C) góry.B) PARTER, rozdzielony halą na 2 grupy.Przed halą: l) podjazd, zaznaczający wejście

główne, 2) wejście, 3) szatnia.Hala (nie przez dwa piętra), zawierać ma:a) Schody na górę drewniane, widoczne.b) Kominek.G r u p a 1 - s z a p a r t e r u:

1) Biblioteczka pana i połączona z nią:2) Pracownia pana, (nie od strony podjazdu);

pożądana jest forma wydłużona.3) Lawabo i W. C.4) Pokój jadalny, który powinien przylegać

bądź do hali, bądź do biblioteki.5) Pokój kredensowy, w którym: umywalnia

i kuchenka podręczna o 2-ch fajerkach z piecy-kiem do grzania talerzy.

6) Blisko kredensu sionka lub spiżarka zimna,w lctórejby stała pokojowa lodowienka.

7) Pokój jadalny dla służby, w którym będąszafy ze szkłem i porcelaną.

8) Skarbczyk.9) Pokój służbowy.

10) Pokój na bieliznę.11) Schody służbowe na górę.Z ubikacyi 5) lub 6) — zejście do podziemnego

korytarza, który będzie prowadził do stojącej jużobok oficyny z kuchniami.

G r u p a 2 - g a p a r t e r u:1) 4 pokoje gościnne dla rodziny, wygodne.2) Łazienka.3) W. C.4) 1 pokój służbowy, (drugi na górze).5) Miejsce do czyszczenia obuwia i ubrań gości.6) Schody na górę.

C. GÓRA:1) Pokój sypialny wspólny, duży.

w skali I : 100.

2) Pokój wspólny mieszkalny.3) 2 ubieralnie.4) Pokój służbowy kamerdynera,5) Pokój służbowy pokojówki.6) 1 łazienka, obszerna.7) Dwa W. C.8) Pokój na bieliznę,9) Pokój służbowy gościnny (patrz: 4, grupa

2-ga parteru).10) Miejsce do czyszczenia obuwia i ubrań.11) W. C. służbowe.12) Stryszek do składania kufrów, skrzyń i t. d.Pokoje na górze mają mieć wszystkie ściany

murowane.Nadto: werandy, ganek, podsienia i t. p. w miarę

uznania projektującego.VII. Wymagane są następujące rysunki:1) sytuacya, w skali I : 500 oraz szkic związania

domu z terenem i urządzenia zajazdu.2) plan parteru I3) plan góryPlanu rysunkowego piwnic nie wymaga się, na-

tomiast ma być zaznaczone na planie parteru zej-ście do piwnic.

4) przekroje potrzebne, w skali 1 : 100.5) wszystkie fasady, w skali 1 :100; fasada zaś

od strony podjazdu w skali 1 :5o*),6) perspektywa.VIII. Plany sytuacyjny i niwelacyjny można

otrzymać za zgłoszeniem się do T-wa: »PoIskaSztuka Stosowana" w Krakowie (Wolska 14).

IX. Nagrody wynoszą: 1-a 1200 kor., 2-a 800 kor.Kwota przeznaczona na nagrody nie może być

inaczej dzielona.X. Nagrodzone prace stają się własnością ogła-

szających konkurs.XI. Sąd konkursowy stanowią ze stałej komisyi

rozpoznawczej T-wa "Polskiej Sztuki Stosowanej"w Krakowie pp. Karol Frycz, Stanisław Kamocki,Józef Mehoffer, Ludwik Puszet, Ferdynand Ru-szczyc, Henryk Uziembło i Jerzy Warchałowski,nadto zaproszeni architekci pp. Tadeusz Stryjeń-ski i Władysław Ekielski z Krakowa, WładysławMarcom z Warszawy, oraz pp. właściele.

XII. Prace nadsyłane na konkurs winny byćopatrzone godłem, które ma się znajdować takżena dołączonej zamkniętej kopercie zawierającejnazwisko i adres autora.

XIII. Termin nadsyłania projektów pod adre-sem T-wa: »Polska Sztuka Stosowana" w Krako-wie (Wolska 14) upływu dnia 5 Maja 1908 o godz.12-ej w południe. Dla prac zamiejscowych obo-wiązuje ten sam termin ostateczny do oddaniaprzesyłki na pocztę.

XIV. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi najpóź-niej w 2 tygodnie po terminie, poczem wszystkieprace zostaną wystawione.

W Krakowie, grudzień 1907.

*) Uwaga: Skale te ustalone są już po zrobie-niu poprawki na skutek licznych żądań.

Page 14: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

Z TOW. UP. M. KRAKOWA.

Z Towarzystwa upiększenia m. Kra-kowa komunikują nam: Dnia li gru-dnia odbył się konkurs projektów nabudkę do wody sodowej.

Konkurs ten ogłosiło w swoim czasieTowarzystwo celem uzyskania trzech ty-pów, któreby zastąpiły obecne budki naplantach. Przed kilku miesiącami na-stąpiło rozstrzygnięcie, ale na wysoko-ści zadań estetycznych i praktycznychstał tylko jeden projekt — p. Mączyń-skiego — który też jedną z trzech na-gród otrzymał. Dla uzyskania dwóchinnych typów rozpisano konkurs powtór-ny. Tym razem ilość nadesłanych pracbyła dość znaczną, albowiem 22 arty-stów przedłożyło 24 projektów, opatrzo-nych godłami: trójnóg, »Cieśla«, NB (dwaprojekty), »Sigma«, »2«, aspik, pytajnik,przeplecione trójkąty, »Sukiennice«, kół-ko w trójkącie, »Skarabeusz«, »Więzar«,»Sodówka« (dwa projekty), »Lubocza«,»Karczemka«, »cel«, »H2CO;,«, »Budka«,»Zero«, kółko w kwadracie, »A« i zie-lony kogutek. Dyskusya toczyła się prze-ważnie nad sześciu ostatnimi oraz »So-dówką l«. Za najlepsze uznano prace,opatrzone godłami zielonego kogutkai »A«.

Gdyby chodziło tylko o uznanie ta-lentu projektodawców, Towarzystwo niewahałoby się z udzieleniem nagrody tymdwom artystom. Jednakże nagroda po-ciągała za sobą konsekwencyę dla To-warzystwa bardzo ważną: wykonanie na-grodzonego projektu na plantach. Z chwi-lą, kiedy chodzi o dodanie nowego,choćby drobnego rysu do fizyognomii

miasta. Towarzystwo musiało stanąć nastanowisku najściślejszej krytyki i niedozwolić na ukazanie się rzeczy tylkowzględnie zadawalniającej. Towarzystwopragnie postawić jasno zasadę, że gdyo publiczny budynek czy pomnik cho-dzi, nie wystarcza, aby członkowie sądukonkursowego uważali dany projekt zawzględnie najlepsze wybrnięcie z tru-dnego (a dla sędziów żmudnego) dyle-matu. Za wykonaniem głosować możnatylko wtedy, kiedy naprawdę wedle szcze-rego przekonania z radością powitałobysię nową budowlę na tle starego Kra-kowa.

Tymi względami powodowany wydziałTowarzystwa upiększenia m. Krakowa

uchwalił honorową wzmiankę projektom»A« i »zielony kogutek«, nagrody zaśnie udzielił wcale. Wobec tego nie ot-warto kopert z nazwiskami.*)

*) W styczniowym numerze warszaw. »Praeglą-gu Technicznego" znajdujemy powyższy komuni-kat, opatrzony cierpldemi uwagami z powodu, żeżadna z prac nie otrzymała nagrody. »A nie przy-puszczamy przecież — dodaje autor artykułu —żeby Wydział rzeczony mógł mniemać, ze rozpi-sanie konkursu publicznego jest drogą do bezpła-tnego pozyskania kilkudziesięciu prac«. O jnkimżepozyskaniu mowa? Czyż który z tych projektówzostał lub zostanie zużytkowany przez Towarzy-stwo lub rozpisującego konkurs właściciela budek VCzyż rysunki nienagrodzone, więc nieużyteczne^nie są każdej chwili do odebrania? Prawda, żebyły wystawione na widok publiczny, ale to byłowyraźnie w warunkach konkursu zapowiedziane,jak również to, że tylko nadająca się do wykona-nia praca nagrodę otrzyma. Więc cóż jest tem»pozyskaniem« ? Czy otrzymanie i zaopiekowaniesię 35 rulonami, wreszcie trud złączony /. sądemi wystawą? Przewrotni ludzie z Wydziału T. II. K,dla tych przyjemności gotowi są przed niczeni sięnie cofnąć!

Treść zeszytu: O nauce architektury — napisał W. Krzyzanowski, — Nowa książka o Krakowie — podał W. Ekielski, —Konluirsa. '

REDAKTOR: WŁADYSŁAW EKIELSKI.KOMITET REDAKCYJNY: WACŁAW KRZYŻANOWSKI, FRANCISZEK MĄCZYŃSKI, EUSTACHY ŚMIAŁO-

WSKF, JERZY WARCHAŁOWSKI, LUDWIK WOJTYCZKO, KAZIMIERZ WYCZYŃSKI. 'Nakładem Tow. Technicznego w Krakowie. — Tekst i tablice odbito w drukarni Uniw. Jagiell. pod żarz. J, Filipowskiego.

Page 15: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE
Page 16: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

»RYBAŁT«.

>,ORLA KATEDRA... „SFASTYKA...

KAPLICA PRZY MORSKIEM OKU. > C . 1 .

Page 17: ADRES REDAKCYI: UL. WOLSKA 1. 40. W KRAKOWIE

J. POKUTYNSKl. — DOM PRZY UL. DŁUCIE.) L. 6. W KRAKOWIE.