Upload
ania-ranczakowska-ljutjuk
View
128
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Luis Althusser, Aparaty Ideologiczne Panstwa, objasnienia i komentarze autora
Citation preview
O U I S A L T H U S S E R
Ideologie i aparaty ideologiczne państwaIdeologie i aparaty ideologiczne państwa. Wskazówki do badań, [w:] L. Althusser, Positions,
Editions sociales, Paris 1976. Przekład: Andrzej Staroń.
Louis Althusser
* * *
Musimy teraz wyjaśnić pewien problem, sygnalizowany we wcześniejszej analizie
konieczności odnawiania środków produkcji, która jest niezbędnym warunkiem możliwości
produkcji. Wówczas była to tylko - zrobiona niejako mimochodem – wzmianka. Rozważymy
teraz problem jako taki.
Nawet dziecko wie, mówił Marks, że o ile formacja społeczna nie reprodukuje warunków
produkcji jednocześnie z produkcją, to nie przetrwa nawet roku [List do Kugelmanna z 11
lipca 1868 roku.]] Ostatecznym warunkiem produkcji jest zatem reprodukcja warunków
produkcji. Może być ona „prosta”, to znaczy reprodukująca dokładnie warunki poprzedniej
produkcji lub „rozszerzona”, to znaczy poszerzające je. Tą ostatnią na razie nie będziemy się
zajmować.
Czym jest zatem reprodukcja warunków produkcji?
Wkraczamy tutaj w obszar - dzięki II tomowi „Kapitału” - bardzo bliski, a jednocześnie
wyjątkowo nieznany. Uparte oczywistości (chodzi o ideologiczne oczywistości typu
empirycznego) postrzegające prostą praktykę produkcyjną z punktu widzenia samej
produkcji, to znaczy abstrahujące od procesu produkcji, stanowią tak zwartą całość z naszą
potoczną „świadomością”, że jest nadzwyczaj trudno, by nie powiedzieć – prawie
niemożliwe – wznieść siędo punktu widzenia reprodukcji. Jednak poza tym punktem
widzenia, wszystko pozostaje abstrakcyjne (czy nawet: zdeformowane) - nawet na poziomie
produkcji, a tym bardziej na poziomie zwykłej praktyki.
Spróbujmy w sposób metodyczny zbadać te problemy.
Aby uprościć nasz wykład: jeżeli przyjmiemy, że cała formacja społeczna zależy od
panującego sposobu produkcji, to możemy stwierdzić, że proces produkcji uruchamia siły
wytwórcze istniejące w i pod określonymi stosunkami produkcji. Wynika z tego, że każda
formacja społeczna, aby istnieć, musi - w tym samym czasie, kiedy produkuje i żeby móc
produkować – reprodukować swoje warunki produkcji.
A zatem formacja społeczna powinna reprodukować:
1. siły wytwórcze;
2. istniejące stosunki produkcji.
Reprodukcja środków produkcji
Obecnie wszyscy (także burżuazyjni ekonomiści pracujący w finansach narodowych czy też
współcześni „teoretycy makro ekonomiści”), zgadzają się z tym, co Marks przekonywująco
pokazał w drugim tomie „Kapitału”: a mianowicie, że produkcja jest niemożliwa bez
zapewnienia materialnych warunków produkcji, to znaczy reprodukcji środków produkcji.
Każdy pierwszy lepszy ekonomista, który nie różni się w tym od pierwszego lepszego
kapitalisty, doskonale wie, że każdego roku trzeba przewidzieć, czym zastąpić to, co się
wyczerpuje lub zużywa w procesie produkcji: surowce, środki trwałe (budynki), narzędzia
produkcji (maszyny), itd. Możemy przeto stwierdzić, że pierwszy lepszy ekonomista =
pierwszy lepszy kapitalista wyrażają wzajem punkt widzenia przedsiębiorstwa, zadowalając
się po prostu komentowaniem terminów rachunkowej praktyki finansowej przedsiębiorstwa.
Jednak dzięki geniuszowi Quesnay’a, który pierwszy postawił ten „rzucający się w oczy”
problem, i dzięki geniuszowi Marksa, który problem ten rozwiązał, wiemy, że - na poziomie
przedsiębiorstwa - nie można analizować reprodukcji materialnych warunków produkcji,
ponieważ nie istnieje ona tutaj w swych realnych warunkach. To, co dokonuje się na
poziomie przedsiębiorstwa jest efektem, który nadaje reprodukcji walor konieczności, ale
absolutnie nie pozwala na zrozumienie jej warunków i mechanizmów.
Wystarczy krótka chwila refleksji, aby się o tym przekonać. Pan X..., kapitalista,
produkujący w swojej przędzalni wełniane tkaniny, musi „reprodukować” surowce,
maszyny, itp. Ale nie on produkuje dla swojej produkcji, lecz inni kapitaliści: wielki
australijski hodowca owiec MY, wielki producent maszyn MZ.... itd., którzy – aby wytwarzać
produkty warunkujące reprodukcję warunków produkcji MX... – sami muszą reprodukować
warunki swej własnej produkcji, i tak w nieskończoność. A to wszystko w takich
proporcjach, żeby na rynku narodowym, o ile nie dzieje się to na rynku światowym, popyt na
środki produkcji (służące do reprodukcji) był zaspokajany przez podaż.
Aby zrozumieć ten mechanizm, stanowiący swego rodzaju kłębek „niekończącej się nici”,
należy prześledzić tok „globalnego” myślenia Marksa, a w szczególności zbadać - w II i III
księdze „Kapitału” - stosunki cyrkulacji kapitału między Działem I (produkcja środków
produkcji) a Działem II (produkcja środków konsumpcji) oraz realizację wartości
dodatkowej. Nie będziemy analizować tego zagadnienia. Wystarczy nam, że wspomnieliśmy
o istnieniu konieczności reprodukcji materialnych warunków produkcji.
Reprodukcja siły roboczej
Mówiliśmy o reprodukcji środków produkcji, ale nie wspomnieliśmy o reprodukcji sił
wytwórczych. Pominęliśmy więc milczeniem reprodukcję tego, co odróżnia siły wytwórcze
środków produkcji, a mianowicie reprodukcję siły roboczej. Jeżeli obserwacja tego, co dzieje
się w przedsiębiorstwie, a w szczególności zbadanie finansowo – buchalteryjnej praktyki
przewidywań amortyzacyjno - inwestycyjnych może nam dać przybliżoną ideę istnienia
materialnego procesu reprodukcji, to teraz wkraczamy w dziedzinę, w której obserwacja
tego, co dzieje się w przedsiębiorstwie, jest – o ile nie całkowicie - to przynajmniej prawie
niemożliwa. Przyczyna tego jest następująca: reprodukcja siły roboczej w istocie zachodzi
poza przedsiębiorstwem.
Jak jest zapewniana reprodukcja siły roboczej?
Jest ona zapewniana przez dostarczanie sile roboczej materialnych środków jej reprodukcji,
to znaczy przez płacę. Płaca figuruje w rachunkowości każdego przedsiębiorstwa, ale jako
„capitale main-d’oeuvre” [1] , a nie jako materialny warunek reprodukcji siły roboczej.
Tymczasem tak to „działa”, ponieważ płaca przedstawia tylko część wartości wytworzonej
poprzez wydatkowanie siły roboczej, niezbędnej do jej reprodukcji. Przez niezbędne dla
odnowienia najemnej siły roboczej rozumiemy: mieszkanie, ubranie, wyżywienie. Krótko
mówiąc to wszystko, co pozwoli jutro – każdego jutra danego przez boga – stawić się u bram
przedsiębiorstwa. Dodajmy jeszcze: wartości niezbędnej do wychowania i wykształcenia
dzieci, w których proletariusz reprodukuje się (w x egzemplarzach: x może być równe 1, 2
itd.) jako siła robocza.
Przypomnijmy, że owa ilość wartości, to znaczy płaca niezbędna do reprodukcji siły
roboczej, określana jest nie tylko przez potrzeby SMIG [2] „biologicznego”, ale przez
potrzeby minimum historycznego (Marks podkreślał: robotnicy angielscy potrzebują piwa,
robotnicy francuscy muszą mieć wino) – a więc tego, co historycznie zmienne.
Zauważmy także, że to minimum jest dwojako historyczne, poprzez to, że nie jest określone
przez historyczne potrzeby klasy robotniczej „przyznane” jej przez klasę kapitalistyczną, ale
poprzez potrzeby historyczne narzucone przez walkę klasy proletariackiej (podwójną walkę
klasową: przeciw zwiększaniu czasu pracy i przeciw obniżaniu płac).
Jednak zapewnienie sile roboczej materialnych warunków jej reprodukcji nie wystarczy, aby
się reprodukowała jako siła robocza. Mówiliśmy, że będąca do dyspozycji siła robocza
powinna być „kompetentna”, to znaczy zdolna do wykonania wszelkich operacji w złożonym
systemie procesu produkcji. Rozwój sił wytwórczych i historycznie istotny/właściwy typ ich
jedności w danej chwili powodują, że siła robocza powinna być (różnorodnie)
wykwalifikowana, a więc reprodukowana jako taka. Wykwalifikowana różnorodnie, to
znaczy według wymogów społeczno-technicznego podziału pracy, jego różnych „stanowisk”
i „zatrudnień”.
Jak zatem w ustroju kapitalistycznym jest zapewniana owa reprodukcja (różnorodnych)
kwalifikacji siły roboczej? W odróżnieniu od tego, co działo się w niewolniczych i feudalnych
formacjach społecznych, reprodukcja kwalifikowanej siły roboczej (chodzi tutaj o pewną
tendencję), nie zachodzi już „w ogniu pracy” (uczenie się w samym procesie produkcji), lecz
w coraz większym stopniu poza produkcją: przez kapitalistyczny system szkolnictwa oraz
inne instancje i instytucje.
Czego uczy się w Szkole? Nauki mogą być mniej lub bardziej zaawansowane, ale przede
wszystkim uczy się czytania, pisania, liczenia, a zatem pewnych technik oraz kilku
dodatkowych przedmiotów, łącznie z elementami (które mogą być rudymentarne albo –
przeciwnie – pogłębione) „kultury naukowej” lub „literackiej”, bezpośrednio użytecznymi na
różnych stanowiskach w produkcji (jeden rodzaj wykształcenia dla robotników, drugi dla
techników, trzeci dla inżynierów, ostatni wreszcie dla kadr najwyższych, itd.). A więc uczy
się „umiejętności”.
Niejako mimochodem, przy okazji nauczania technik i przekazywania wiadomości, nabywa
się w Szkole znajomości „reguł” dobrych obyczajów, to znaczy konwenansów, które powinny
być przestrzegane – z uwagi na „przeznaczenie” na określone stanowisko – przez wszystkich
agentów podziału pracy. Chodzi tutaj o reguły moralności, świadomość obywatelską i
zawodową, to znaczy, mówiąc jaśniej, o reguły respektowania społeczno – technicznego
podziału pracy, a w rezultacie reguły porządku ustanowionego przez panowanie klasowe.
Uczy się także „dobrze mówić po francusku”, dobrze „pisać”, co znaczy, w istocie, (dla
przyszłych kapitalistów i ich służących) „komenderować”, a więc (rozwiązanie idealne)
„dobrze mówić” do robotników, etc.
Wyrażając to w języku bardziej naukowym powiemy, że reprodukcja siły roboczej wymaga
nie tylko reprodukcji jej kwalifikacji, ale zarazem reprodukcji jej podporządkowania się
regułom istniejącego porządku, to znaczy reprodukcji podporządkowania panującej
ideologii, jeżeli chodzi o robotników i reprodukcji zdolności właściwego posługiwania się
ideologią, w przypadku agentów wyzysku i represji, aby także „poprzez słowo” mogli
zabezpieczyć dominację klasy panującej.
Inaczej mówiąc, Szkoła (także inne instytucje Państwa, jak Kościół albo inne aparaty, jak
Armia) uczy „umiejętności”, lecz w formach, które zapewniają podporządkowanie się
panującej ideologii, czy panowanie jej „praktyki”. Wszyscy agenci produkcji, wyzysku i
represji, nie wspominając o „zawodowych ideologach” (Marks), powinni być z tego lub
innego powodu „przesiąknięci” tą ideologią, aby „świadomie” wypełniać swe zadanie – bądź
wyzyskiwanych (proletariuszy), bądź wyzyskujących (kapitalistów), bądź pomocników
wyzyskiwaczy (kadry), bądź wielkich kapłanów panującej ideologii (jej „funkcjonariuszy”),
itp.
Reprodukcja siły roboczej ujawnia więc, jako warunek sine qua non, nie tylko reprodukcję
„kwalifikacji”, ale także reprodukcję podporządkowania się panującej ideologii albo jej
„praktyce” z taką precyzją, że nie wystarcza powiedzieć: „nie tylko, ale także”, ponieważ
pokazuje, że w formach i pod formami ujarzmienia ideologicznego zapewniona jest
reprodukcja kwalifikacji siły roboczej.
Dzięki temu rozpoznajemy faktyczną obecność nowej rzeczywistości: ideologii.
Przedstawimy tutaj dwie uwagi.
Pierwszą w celu podsumowania naszej dotychczasowej analizy reprodukcji.
Do tej chwili pobieżnie przestudiowaliśmy formy reprodukcji sił wytwórczych, to znaczy
środków produkcji z jednej strony, z drugiej zaś siły roboczej.
Ale nie poruszyliśmy jeszcze kwestii reprodukcji stosunków produkcji. A przecież
zagadnienie to jest jednym z węzłowych zagadnień marksistowskiej teorii sposobu
produkcji. Przemilczenie go jest zaniedbaniem teoretycznym, a nawet gorzej – poważnym
błędem politycznym.
Musimy zatem o tym mówić, ale najpierw musimy mieć do tego odpowiednie środki, co z
kolei wymaga dokonania ponownie wielkiego zwrotu.
Druga uwaga dotyczy tego, że aby dokonać tego wielkiego zwrotu, musimy ponownie
postawić nasze stare pytanie: co to jest społeczeństwo?
BAZA I NADBUDOWA
Pokazaliśmy [3] już rewolucyjny charakter marksistowskiej koncepcji „całości społecznej” i
to, co odróżnia ją od „totalności” heglowskiej. Powiedzieliśmy (teza ta powtarza tylko znane
twierdzenia materializmu historycznego), że Marks ujmował strukturę całości społecznej
jako ukonstytuowaną przez „poziomy” lub „instancje” wyszczególniane przez specyficzne
określenia:infrastruktura lub baza ekonomiczna („jedność” sił wytwórczych i stosunków
produkcji) oraz nadbudowa, która zawiera dwa „poziomy” lub „instancje”: prawno –
polityczną (prawo i państwo) i ideologiczną (różne ideologie, religijne, moralne, prawne,
polityczne, itp.)
Ujęcie takie, niezależnie od korzyści teoretyczno – pedagogicznych (widać tutaj różnicę,
dzielącą Marksa od Hegla), przynosi wielką korzyść teoretyczną: pozwala zapisać w
teoretycznym układzie swych istotnych pojęć to, co nazwaliśmy wzajemnym wskaźnikiem
skuteczności [indice d’efficacite respectif]. Co przez to rozumiemy?
Każdy może się łatwo przekonać, że takie ujęcie struktury całości społecznej, potraktowanie
jej jako budowli składającej się z bazy (infrastruktury), na której wznoszą się dwa „piętra”
nadbudowy, jest metaforą, a ściślej metaforą przestrzenną: topiczną. [4] Jak każda
metafora, tak i ta coś sugeruje, wskazuje na pewną rzecz. Co? Otóż z pewnością to, że
piętra wyższe nie mogłyby „się trzymać” (w powietrzu) same, gdyby nie spoczywały właśnie
na swej bazie.
Celem metafory budowli jest przede wszystkim przedstawienie „określenia w ostatniej
instancji” przez bazę ekonomiczną. Metafora przestrzenna uznaje bazę za wskaźnik
skuteczności, znany pod sławnymi terminami: determinuje w ostatniej instancji to, co się
dzieje na „piętrach” (nadbudowy) poprzez to, co dzieje się w bazie ekonomicznej.
Wychodząc od tego wskaźnika skuteczności „ostatniej instancji”, „piętra” nadbudowy
znajdują się oczywiście pod wpływem różnych wskaźników skuteczności. Jakiego rodzaju
wskaźników?
Powiedzieć można, że piętra nadbudowy nie są determinującymi w ostatniej instancji, ale że
są determinowane przez skuteczność bazy; że są determinującymi na swój (jeszcze nie
określony) sposób, o tyle tylko, o ile są determinowane przez bazę.
Ich wskaźnik skuteczności (lub determinowania) jako określony przez determinowanie w
ostatniej instancji bazy jest, w tradycji marksistowskiej, rozumiany w dwóch formach: 1)
„względnej autonomii” nadbudowy w stosunku do bazy; 2) „zwrotnego działania”
nadbudowy na bazę.
Możemy zatem powiedzieć, że olbrzymia teoretyczna wyższość topiki marksistowskiej, w
więc przestrzennej metafory budowli (baza i nadbudowa) polega zarazem na tym, że po raz
pierwszy pozwala zobaczyć, iż zagadnienia determinacji (czy wskaźnika skuteczności) mają
kapitalne znaczenie; że pozwala zobaczyć, iż istnieje baza, determinująca w ostatniej
instancji całą budowlę; i, w konsekwencji, zobowiązuje do postawienia teoretycznego
problemu „pochodnego” typu skuteczności właściwego nadbudowie, to znaczy zobowiązuje
do przemyślenia, co tradycja marksistowska rozumie pod terminami związanymi ze
względną autonomią nadbudowy oraz zwrotnego oddziaływania nadbudowy na bazę.
Największą niedogodnością takiego ujęcia struktury całości społecznej w przestrzennej
metaforze budowli, jest oczywiście to, że pozostaje ono metaforyczne: to znaczy
pozostajeopisowe.
Dlatego też wydaje się nam pożądane i możliwe przedstawienie tych rzeczy inaczej. Oby nas
dobrze zrozumiano: wcale nie odrzucamy klasycznej metafory, ale to ona sama obliguje nas
do jej przekroczenia. I nie przekraczamy jej, aby odrzucić ją w diabły. Chcielibyśmy po
prostu przemyśleć to, o czym mówi w swej opisowej postaci.
Uważamy, że jest możliwe i konieczne - wychodząc od reprodukcji - zastanowienie się nad
tym, co charakteryzuje istotę egzystencji i naturę nadbudowy. Wystarczy przyjąć
reprodukcję za punkt wyjścia, aby wyjaśniły się liczne kwestie, na których istnienie
wskazywała przestrzenna metafora budowli, nie dając jednakże pojęciowej odpowiedzi.
Naszą podstawowa teza brzmi: postawienie tych kwestii (a więc i odpowiedź na nie) jest
możliwetylko z punktu widzenia reprodukcji.
Z tego punktu widzenia przeanalizujemy pokrótce Prawo, Państwo i ideologię. Pokażemy
zarazem, jak to wygląda z punktu widzenia praktyki i produkcji z jednej strony, a z drugiej z
punktu widzenia reprodukcji.
...........................................................................................................................
PAŃSTWO
Tradycja marksistowska jest jednomyślna: począwszy od Manifestu Komunistycznego i 18
Brumaire’a (i we wszystkich późniejszych klasycznych tekstach, przede wszystkim Marksa o
Komunie Paryskiej i Lenina Państwie i rewolucji) państwo jest jednoznacznie ujmowane jako
aparat represyjny. Państwo jest „machiną” represji, która pozwala klasom panującym (w
XIX wieku klasie burżuazji i „klasie” wielkich posiadaczy ziemskich) zapewnić sobie
panowanie nad klasą robotniczą w celu podporządkowania jej procesowi wymuszania
wartości dodatkowej (to znaczy wyzyskowi kapitalistycznemu).
Zatem Państwo jest przede wszystkim tym, co klasycy marksizmu nazwali aparatem
państwowym. Pod tym terminem rozumie się: nie tylko wyspecjalizowany aparat (w wąskim
znaczeniu), którego istnienie i konieczność poznajemy począwszy od wymogów praktyki
prawniczej, a mianowicie policji, sądów, więzień; ale także armię, która (proletariat opłacił
to doświadczenie własną krwią) bezpośrednio interweniuje jako siła represyjna, zjawiająca
się w ostatniej instancji, kiedy policja i jej wyspecjalizowane siły pomocnicze są „nie dają
sobie rady”; ponadto szefa Państwa, rząd i administrację.
Przedstawiona w tej formie marksistowsko – leninowska „teoria” Państwa mówi o rzeczach
najistotniejszych i jest kwestią chwili uświadomienie sobie, że taka właśnie jest jego istota.
Aparat Państwowy, który definiuje Państwo jako „służące klasom panującym” w walce
klasowej prowadzonej przeciwko proletariatowi przez burżuazję i jej sojuszników
wykonawczą i interwencyjną siłę represyjną, jest po prostu Państwem, określa bezpośrednio
jego podstawową „funkcję”.
Od teorii opisowej do teorii tout court
Tutaj jeszcze, jak mówiliśmy odnośnie metafory budowli (baza i nadbudowa), takie
przedstawienie natury Państwa pozostaje w części opisowe.
Ponieważ będziemy mieli często okazję posługiwania się tym przymiotnikiem (opisowy),
konieczne jest - żeby uniknąć wszelkich dwuznaczności - słowo wyjaśnienia.
Kiedy mówimy – mówiąc o metaforze budowli albo o marksistowskiej „teorii” Państwa – że
są to koncepcje lub przedstawienia opisujące określony przedmiot, to nie mamy żadnej
ukrytej myśli krytycznej. Przeciwnie, uważamy, że wielkie odkrycia naukowe nie mogą
uniknąć etapu, który określamy mianem „teorii” opisowej. Etap ten stanowi pierwszą fazę
wszelkiej teorii – przynajmniej w dziedzinie nas zajmującej (nauce o formacjach
społecznych). Zresztą – w naszym rozumieniu – można tę fazę traktować jako fazę
przejściową, konieczną w rozwoju teorii. Chociaż faza ta ma charakter przejściowy,
zapisujemy ją w naszym wyrażeniu „teoria opisowa”, ukazując w połączeniu używanych
terminów, pewien rodzaj „sprzeczności”. W istocie, połączone - termin teoria i przymiotnik
„opisowy”, „kłócą się” częściowo. Oznacza to bardzo dokładnie: 1) że „teoria opisowa” jest
właśnie, bez żadnych wątpliwości, nieodwołalnie początkiem teorii, ale 2) że forma
„opisowa”, w jakiej prezentuje się teoria wymaga - jako wyniku samej tej „sprzeczności” –
rozwoju teorii, który przekroczy formę „opisu”.
Sprecyzujmy naszą myśl, powracając do obecnego przedmiotu naszych rozważań: Państwa.
Gdy mówimy, że marksistowska „teoria” Państwa, jaką dysponujemy, pozostaje w części
„opisowa”, oznacza to najpierw i przede wszystkim, że owa opisowa „teoria” jest
niewątpliwie tylko początkiem marksistowskiej teorii Państwa, i że ten początek pokazuje
nam to, co istotne, to znaczy rozstrzygającą zasadę dalszego rozwoju teorii.
W rezultacie powiemy, że opisowa teoria Państwa jest słuszna, ponieważ doskonale
odpowiada definicji swojego przedmiotu, w sensie olbrzymiej większości obserwowalnych
faktów, których ta definicja dotyczy.
W ten sposób definicja Państwa jako Państwa klasowego, istniejącego w postaci
represyjnego aparatu państwowego, wyjaśnia doskonale wszystkie obserwowalne fakty
różnego rodzaju represji, niezależnie od dziedziny, w jakiej występują: poczynając od
masakry z czerwca 1848, Komuny Paryskiej, krwawej niedzieli styczniowej 1905 roku w
Piotrogradzie, Ruchu Oporu, Charonne [5] , itd. aż do zwyczajnych (i względnie
nieszkodliwych) interwencji „cenzury”, która zakazała Zakonnicy Diderota czy wystawienia
sztuki Gattiego o generale Franco; definicja ta wyjaśnia wszystkie bezpośrednie czy
pośrednie formy wyzysku i wyniszczania mas ludowych (wojny imperialistyczne); wyjaśnia
owe subtelne codzienne panowanie, poprzez które przebłyskuje, na przykład w formach
demokracji politycznej to, co Lenin nazwał za Marksem dyktaturą burżuazji.
Jednak opisowa teoria Państwa przedstawia taką fazę konstytuowania się teorii, która sama
wymaga „przekroczenia” tej fazy. Jasnym jest, że jeżeli rozważana definicja pozwala nam
ściśle identyfikować i rozpoznawać fakty represji, odnosząc je do Państwa ujmowanego jako
represyjny aparat Państwowy, to owo „odnoszenie”, daje możliwość pojawienia się bardzo
szczególnego rodzaju oczywistości, co do której mamy okazję powiedzieć niekiedy: „tak, to
właśnie tak, to prawda...” [6]. . Natomiast gromadzenie faktów w definicji Państwa, nawet
jeśli dostarcza kolejnych egzemplifikacji, to jednak realnie nie rozwiązuje sprawy definicji
Państwa, to znaczy jego teorii naukowej. Wszelka teoria opisowa naraża w ten sposób na
ryzyko „zablokowania” – mimo wszystko niezbędnego - rozwoju teorii.
Dlatego właśnie uważamy, że dla tego, aby teoria opisowa mogła rozwinąć się w teorię tout
court, to znaczy dla uprzedniego zrozumienia mechanizmu Państwa w jego funkcjonowaniu,
niezbędnie jest dodanie czegoś do klasycznej definicji Państwa jako aparatu Państwowego.
Istota marksistowskiej teorii Państwa.
Sprecyzujmy najpierw ważną rzecz: Państwo (i jego istnienie jako aparatu), posiada sens
tylko jako funkcjonowanie władzy państwowej. Wszelka polityczna walka klasowa krąży
wokół Państwa. Rozumiemy przez to: wokół utrzymania, to znaczy zdobycia i zachowania
władzy państwowej przez pewną klasę, sojusz klas albo frakcję. To pierwsze uściślenie
obliguje nas do odróżnienia władzy Państwowej (zachowanie lub zdobycie władzy
Państwowej), jako celu politycznej walki klas z jednej strony, od aparatu państwowego z
drugiej.
Wiemy, że aparat państwowy może przetrwać, jak dowodzą tego dziewiętnastowieczne
burżuazyjne „rewolucje” we Francji (1830,1848), zamachy stanu (Drugi Grudnia, maj 1958)
albo upadki Państwa (upadek Cesarstwa w 1870, upadek III Republiki w 1940), czy też
rozkwit polityczny drobnej burżuazji (w latach 1890 –1895 we Francji), itd., to znaczy może
pozostać na miejscu niezależnie od wydarzeń politycznych zmierzających
do utrzymania władzy państwowej.
Nawet po rewolucji społecznej, co zresztą często powtarzał Lenin, jak ta z roku 1917,
większość aparatu państwowego została nienaruszona, mimo że władza państwowa została
zdobyta przez sojusz proletariatu i biednego chłopstwa.
Można powiedzieć, że - w sposób wyraźny od 18 Brumaire’a i Walk klasowych we
FrancjiMarksa – owo odróżnienie władzy państwowej i aparatu państwowego stanowi część
„marksistowskiej teorii” Państwa.
Podsumowując ten moment „marksistowskiej teorii państwa”, możemy powiedzieć, że
klasycy marksizmu zawsze twierdzili: 1) Państwo jest represyjnym aparatem państwowym;
2) należy odróżniać władzę państwową od aparatu państwowego; 3) celem walki klasowej
jest władza państwowa i w konsekwencji wykorzystanie przez klasę panującą (sojusz bądź
też frakcję klas) władzy państwowej, aparatu państwowego w służbie swych interesów
klasowych; 4) proletariat powinien zagarnąć władzę państwową w celu zniszczenia aparatu
istniejącego Państwa burżuazyjnego oraz – w pierwszej fazie - zastąpić go całkowicie
odmiennym, proletariackim aparatem Państwowym, a w fazach następnych zrealizować
radykalny proces zburzenia Państwa (koniec władzy państwowej i całego aparatu
państwowego).
Z tego punktu widzenia, w konsekwencji, jest już całkowicie wyraźne to, co proponujemy
dodać do „marksistowskiej teorii” Państwa. Wydaje się nam jednak, że owa teoria –
uzupełniona w ten sposób – pozostaje jeszcze w części opisowa, chociaż zawiera od tego
momentu elementy złożone i różnorodne, których funkcjonowania i gry nie można
zrozumieć bez odwołania się do dodatkowych ustaleń teoretycznych.
Aparaty ideologiczne Państwa - Państwowe aparaty ideologiczne
To, co należy dodać do „marksistowskiej teorii” Państwa, to jest więc inna sprawa.
Na obszar ten powinniśmy wkraczać ostrożnie, bowiem, w istocie, klasycy marksizmu od
dawna nas wyprzedzili, ale doniosłe postępy, wynikające z ich doświadczeń i zabiegów, nie
zostały usystematyzowane w formie teoretycznej. Ich doświadczenia i zabiegi faktycznie
pozostawały przede wszystkim na terenie praktyki politycznej.
W istocie oznacza to, że klasycy marksizmu w swej praktyce politycznej traktowali Państwo
jako rzeczywistość bardziej złożoną, niż określa to definicja zawarta w „marksistowskiej
teorii Państwa”, nawet – jak to przed chwila zrobiliśmy – definicja uzupełniona.
Rozpoznawali oni tę złożoność w swej praktyce, ale nie wyrazili tego w odpowiedniej
teorii [7].
Chcielibyśmy spróbować naszkicować bardzo schematycznie taką odpowiednią teorię. W
tym celu proponujemy następującą tezę.
Dla dokonania postępu w teorii Państwa rzeczą niezbędną jest wzięcie pod uwagę nie tylko
rozróżnienia władzy państwowej i aparatu państwowego, ale także innej realności, która
pojawia się obok państwowego aparatu (represyjnego), ale nie łączy się z nim. Do nazwania
owej realności użyjemy pojęcia: ideologiczne aparaty państwowe.
Nie łączą się one z (represyjnym) aparatem państwowym. Przypomnijmy, że w teorii
marksistowskiej przez Aparat Państwowy (AP) rozumie się: Rząd, Administrację, Armię,
Policję, Sądy, Więzienie, itp., które konstytuują to, co od tej chwili będziemy nazywali
Represyjnym Aparatem Państwowym (RAP). Represja wskazuje, że Aparat Państwowy - z
założenia - „funkcjonuje” przynajmniej w pewnych ramach „w oparciu o przemoc”, (bowiem
represja, na przykład administracyjna może przybrać formy nie fizyczne).
Ideologicznymi Aparatami Państwowymi nazywamy niektóre realności, jawiące się
bezpośredniemu obserwatorowi w formie wyodrębnionych i wyspecjalizowanych instytucji.
Proponujemy tutaj ich empiryczną listę, która wymagać będzie oczywiście szczegółowego
badania, sprawdzenia, oczyszczenia i przeróbki.
Zachowując wszystkie wynikające z tego zastrzeżenia, za Ideologiczne Aparaty Państwowe
możemy w tym momencie uznać następujące instytucje (kolejność, w jakiej je wymieniamy,
nie ma szczególnego znaczenia):
religijny IAP (sieć różnych Kościołów);
szkolny IAP (sieć różnych „Szkół”, prywatnych i publicznych);
rodzinny IAP [8] ;
prawny IAP„ [9] ;
polityczny IAP (system polityczny składający się z różnych partii);
związkowy IAP;
informacyjny IAP (prasa, radio, telewizja, itp.)
kulturalny IAP (literatura, sztuki piękne, sporty, etc.)
Mówimy: IAP nie łączą się z (represyjnym) Aparatem Państwowym. Na czym polega różnica
między nimi?
Po pierwsze, możemy zauważyć, że o ile istnieje jeden (represyjny) Aparat Państwowy, to o
tyle istnieje wielość ideologicznych Aparatów Państwowych. Jeśli założymy jej istnienie, to
jedność, która scala tę wielość IAP, nie jest bezpośrednio widoczna.
Po drugie, możemy stwierdzić, że o ile połączony w całość (represyjny) Aparat Państwowy
całkowicie należy do dziedziny publicznej, to większa część ideologicznych Aparatów
Państwowych (w ich widocznym rozproszeniu) należy – przeciwnie – do dziedziny prywatnej.
Prywatne są Kościoły, partie, związki zawodowe, rodziny, niektóre szkoły, większość gazet,
placówek kulturalnych, etc.
Pomińmy na razie naszą pierwszą obserwację. Jeżeli chodzi o drugą, to można nas zapytać,
jakim prawem uznajemy za Ideologiczne Aparaty Państwowe te instytucje, które - w
większości - nie posiadają statusu publicznych, lecz są po prostu instytucjami prywatnymi.
Jako świadomy marksista Gramsci przewidział ten zarzut. Rozróżnienie publicznego i
prywatnego jest wewnętrznym odróżnieniem prawa burżuazyjnego, ważnym w dziedzinach
(podporządkowanych), w których prawo burżuazyjne sprawuje swoją „władzę”. Dziedzina
Państwa mu się wymyka, ponieważ jest ono „ponad Prawem”. Państwo, które właśnie jest
państwem klasy panującej, nie jest ani prywatne, ani publiczne, lecz jest – przeciwnie –
warunkiem wszelkiego rozróżnienia między publicznym i prywatnym. Powiedzmy to samo,
wychodząc tym razem od naszych ideologicznych aparatów państwowych. Mniejsza o to, czy
realizujące je instytucje są „publiczne” czy „prywatne”. Ważnym jest ich funkcjonowanie.
Instytucje prywatne mogą doskonale „funkcjonować” jako Ideologiczne Aparaty Państwowe.
Wystarczyłaby pobieżna analiza jakiegokolwiek IAP, aby to pokazać.
Przejdźmy do tego, co istotne. Tym, co odróżnia IAP od (represyjnego) Aparatu
Państwowego jest następująca fundamentalna różnica: represyjny Aparat Państwowy
„funkcjonuje w oparciu o przemoc”, podczas gdy ideologiczne Aparaty
Państwowe funkcjonują „w oparciu o ideologię”.
Możemy sprecyzować to rozróżnienie. Powiemy, że w istocie cały Aparat Państwowy, czy to
represyjny czy ideologiczny, „funkcjonuje” zarazem w oparciu o przemoc i o ideologię, ale z
bardzo ważna różnicą, wykluczającą pomieszanie ideologicznych Aparatów Państwowych z
(represyjnym) Aparatem Państwowym.
To właśnie na swój rachunek (represyjny) Aparat Państwowy funkcjonuje przeważnie w
oparciuo represję (także fizyczną), funkcjonując zarazem drugoplanowo w oparciu o
ideologię. (nie istnieje aparat czysto represyjny). Przykłady: Armia i Policja także
funkcjonują w oparciu o ideologię, po to, aby zapewnić swą własną spójność i reprodukcję, i
za pomocą „wartości”, które prezentują na zewnątrz.
W ten sam sposób, ale odwrotnie, można powiedzieć, że ideologiczne Aparaty Państwowe
na swój własny rachunek funkcjonują w przeważającej mierze w oparciu o ideologię, ale
zarazem funkcjonują długoplanowo w oparciu o represję, chociaż tylko ograniczoną, bardzo
złagodzoną, ukrytą, raczej symboliczną (aparat czysto ideologiczny nie istnieje). Tak więc i
Szkoła, i Kościół przy pomocy odpowiednich metod sankcji, wykluczeń, selekcji, itp.,
„tresują” nie tylko swoich urzędników, ale także swoje owieczki. Tak działa Rodzina...
kulturalny Aparat IP (wspomnijmy tylko o cenzurze), itp.
Czy trzeba wspominać, że to określenie podwójnego „funkcjonowania” (sposób podstawowy,
sposób drugorzędny) opartego na represji i opartego na ideologii, według którego działa
(represyjny) Aparat Państwowy lub ideologiczne Aparaty Państwowe, pozwala zrozumieć, że
stale tworzą się bardzo subtelne, jawne lub ukryte, więzi między grą (represyjnego) Aparatu
Państwowego i grą ideologicznych Aparatów Państwowych? Życie codzienne przynosi nam
niezliczone tego przykłady, które, aby przekroczyć etap zwykłej obserwacji, trzeba by badać
bardzo szczegółowo.
Uwaga ta prowadzi nas tymczasem na drogę zrozumienia tego, co konstytuuje jedność
pozornie różnych IAP. Jeżeli IAP „funkcjonują” w przeważający sposób w oparciu o
ideologię, to tym, co jednoczy ich różnorodność, jest właśnie samo to funkcjonowanie, w tej
mierze, w jakiej ideologia, w oparciu o którą funkcjonują, jest – pomimo różnorodności i
sprzeczności – w istocie zawsze zunifikowana ideologią panującą, która jest ideologią „klasy
panującej”. Jeżeli chcemy porządnie zastanowić się nad tym, że w zasadzie „klasa panująca”
utrzymuje władzę państwową (w formie czystej lub – najczęściej - poprzez sojusze czy
frakcje klasowe), a zatem dysponuje (represyjnym) Aparatem Państwowym, to musimy
przyjąć, że ta sama klasa panująca będzie aktywna w ideologicznych Aparatach
Państwowych w mierze, w jakiej ideologia panująca jest ostatecznie – nawet poprzez swe
sprzeczności - realizowana w ideologicznych Aparatach Państwowych. Oczywiście jest
czymś zupełnie innym działanie poprzez prawa i dekrety w (represyjnym) Aparacie
Państwowym i „działanie” za pośrednictwem panującej ideologii w ideologicznych
Aparatach Państwowych. Należy zająć się szczegółami tej różnicy, ale nie jest ona w stanie
przesłonić rzeczywistości głębokiej tożsamości. Naszym zdaniem żadna klasa nie może
trwale utrzymać władzy Państwowej, jeżeli w tym samym czasie nie sprawuje hegemonii
nad i w ideologicznych Aparatach Państwowych. Wskażę tylko jeden przykład i dowód:
głęboką troskę Lenina o zrewolucjonizowanie (między innymi) szkolnego ideologicznego
Aparatu Państwowego po prostu po to, aby proletariatowi radzieckiemu, który zagarnął
władzę państwową, zapewnić przyszłość dyktatury proletariatu i przejście do
socjalizmu [10] .
Ta ostatnia uwaga pozwala nam zrozumieć, że ideologiczne Aparaty Państwowe mogą być
nie tylko stawką, lecz także miejscem - często zaciekłych - form walki klas. Klasa (albo
sojusz klasowy) będący u władzy nie dyktuje tak łatwo prawa w IAP, jak w (represyjnym)
aparacie Państwa, i to nie tylko dlatego, że poprzednie klasy panujące mogły w nich długo
zachować silne pozycje, ale także dlatego, że opór klas wyzyskiwanych może znaleźć środek
i okazję żeby się w nich wyrazić, bądź wykorzystując istniejące tam sprzeczności, bądź
zdobywając poprzez walkę odpowiednie pozycje [11] .
Zatrzymajmy się tutaj.
Jeżeli zaproponowana przez nas teza jest zasadna, to musimy ponownie zająć się, dokonując
pewnych uściśleń, klasyczną marksistowską teorią Państwa. Powiedzieliśmy, że należy
odróżnić władzę państwową (i jej sprawowanie przez... ) z jednej strony i Aparat Państwowy
z drugiej. Ale dodaliśmy, że Aparat Państwowy zawiera dwa ciała: z jednej strony ciało
instytucji reprezentujących represyjny Aparat Państwowy, a z drugiej strony ciało instytucji,
reprezentujących ciało ideologicznych Aparatów Państwowych.
Jeżeli tak jest, to nie można – nawet na podstawowym etapie naszych wskazówek - uniknąć
postawienia następującej kwestii: jaka jest miara roli ideologicznych Aparatów
Państwowych? Jaka może być podstawa ich ważności? Inaczej mówiąc: czemu odpowiada
„funkcja” ideologicznych Aparatów Państwowych, funkcjonujących nie w oparciu o represję,
lecz o ideologię?
...................................................................................................................................
O REPRODUKCJI STOSUNKÓW PRODUKCJI Teraz możemy rozwiązać nasze główne
zagadnienie, które długo pozostawało tutaj w zawieszeniu: jak jest zapewniona reprodukcja
stosunków produkcji?
W języku topiki (Infrastruktura, Nadbudowa) powiemy: w dużej części [12] jest ona
zapewniona przez nadbudowę prawno – polityczną i ideologiczną. Skoro jednak uznaliśmy
za konieczne przek roczenie języka opisowego powiemy: reprodukcja w dużej części [13]].
jest zapewniona przez sprawowanie władzy państwowej w Aparatach Państwowych – z
jednej strony w (represyjnym) Aparacie Państwowym, a z drugiej w ideologicznych
Aparatach Państwowych.
Podsumujmy to, co zostało powiedziane wyżej w trzech punktach.
1. Wszystkie Aparaty Państwowe funkcjonują w oparciu jednocześnie o represję i o
ideologię, z tą tylko różnicą, że (represyjny) Aparat Państwowy funkcjonuje przeważnie w
oparciu o represje, natomiast Ideologiczne Aparaty Państwowe w oparciu o ideologię.
2. Podczas gdy (represyjny) Aparat Państwowy stanowi zorganizowaną całość, której różne
części są scentralizowane pod jednolitym przywództwem, to znaczy przywództwem polityki
walki klasowej stosowanym przez politycznych reprezentantów klas panujących,
sprawujących władzę państwową - to Ideologiczne Aparaty Państwowe są wielorakie,
zróżnicowane, „względnie niezależne”, są zdolne do przedstawienia obiektywnego pola
sprzeczności, wyrażając – w formach czasami ograniczonych a czasami skrajnych – skutki
starć między walką klas kapitalistów i proletariacką walką klas, jak też form od nich
zależnych.
3. Podczas gdy jednolitość (represyjnego) Aparatu Państwowego jest zapewniona przez jego
scentralizowaną organizację, zjednoczoną pod kierownictwem przedstawicieli klas
posiadających władzę, wykonujących politykę walki klas, klas będących u władzy, to jedność
między różnymi Ideologicznymi Aparatami Państwowymi jest zapewniana, najczęściej w
formach sprzecznych, przez panującą ideologię, ideologię klasy panującej.
Jeżeli chce się wziąć powyższe charakterystyki poważnie, to można teraz przedstawić sobie
reprodukcję stosunków produkcji [14] następująco, jako szczególny rodzaj „podziału pracy”.
Rola represyjnego aparatu państwowego polega w istocie na tym, że jako aparat represyjny
zapewnia przy użyciu siły (fizycznej lub nie) polityczne warunki reprodukcji stosunków
produkcji, które w ostatniej instancji są stosunkami wyzysku. Aparat państwowy nie tylko
przyczynia się w wielkim stopniu do własnej reprodukcji (w państwie kapitalistycznym
istnieją dynastie polityków, wojskowych, itd.), lecz także i przede wszystkim aparat
państwowy poprzez represje (od najbardziej brutalnej siły fizycznej po zwykłe nakazy i
zakazy administracyjne, jawną i ukrytą cenzurę, itp.) zapewnia polityczne warunki działania
Ideologicznych Aparatów Państwowych.
To one w istocie zapewniają w dużej mierze reprodukcję samych stosunków produkcji, pod
„osłoną” represyjnego aparatu państwowego. To właśnie tutaj największą rolę odgrywa
ideologia panująca, to znaczy ideologia klasy panującej, trzymającej władzę państwową. I
właśnie za pośrednictwem ideologii panującej jest zapewniona „harmonia” (czasami
pozorna) między represyjnym aparatem państwowym i Ideologicznymi Aparatami Państwa
oraz między różnymi Ideologicznymi Aparatami Państwa.
W tym miejscu nadszedł czas na omówienie następnej hipotezy, dotyczącej funkcjonowania
różnorodności ideologicznych aparatów państwowych, w ich swego rodzaju jedynej,
albowiem wspólnej, roli reprodukcji stosunków produkcji.
Wyróżniliśmy we współczesnych kapitalistycznych formacjach społecznych pewną,
względnie wysoką liczbę ideologicznych aparatów państwowych: aparat szkolny, religijny,
rodzinny, polityczny, związkowy, aparat informacji, aparat „kulturalny”, etc.
Otóż, jeżeli spojrzymy na formacje społeczne o „poddańczym” sposobie produkcji (mówiąc
potocznie – feudalne), to stwierdzimy, że, formalnie, nie tylko od czasu monarchii
absolutnej, ale jeszcze od chwili powstania pierwszych znanych państw antycznych aż do
tego, który my znamy, istniał bardzo podobny, jednolity represyjny aparat państwowy, i
wówczas ilość ideologicznych aparatów państwowych była odpowiednio mniejsza, a ich
indywidualność odmienna. Zauważamy na przykład, że Kościół w Średniowieczu (religijny
ideologiczny aparat państwowy) skupiał te funkcje, które dzisiaj są przeniesione na wiele
różnych ideologicznych aparatów państwowych, nowych w stosunku do wspomnianej
przeszłości. W szczególności funkcje szkolne i kulturalne. Obok Kościoła istniał rodzinny
ideologiczny aparat państwowy, odgrywający znaczącą rolę, niewspółmierną do roli, jaką
odgrywa w kapitalistycznych formacjach społecznych. Wbrew pozorom Kościół i Rodzina nie
były jedynymi Ideologicznymi Aparatami Państwowymi. Istniał także polityczny Ideologiczny
Aparat Państwowy (Stany Generalne, Parlament, liczne stronnictwa i Ligi polityczne,
poprzedniczki współczesnych partii politycznych, oraz cały system polityczny wolnych
Gmin, a później Miast [15]. Istniał także potężny „przed związkowy” ideologiczny aparat
państwowy, jeśli możemy zaryzykować to anachroniczne określenie (potężne konfratrie
kupców, bankierów, stowarzyszenia, kompanie, itd.). Niezaprzeczalnego rozwoju doznały
Wydawnictwo i Informacja, a także widowiska, początkowo jako integralne części Kościoła,
następnie coraz bardziej niezależne od niego.
Otóż jest rzeczą całkowicie oczywistą, że w przedkapitalistycznym okresie historii, który
badamy w bardzo ogólnych zarysach, istniał panujący ideologiczny aparat państwowy, to
znaczy Kościół, skupiający nie tylko funkcje religijne, ale także szkolne oraz większą część
funkcji informacyjnych i „kulturalnych”. Nie jest zatem przypadkiem, że cała walka
ideologiczna od XVI do XVIII wieku, od pierwszych wstrząsów Reformacji, skupiła się w
walce antyklerykalnej i antyreligijnej, co było rezultatem dominującej pozycji religijnego
ideologicznego aparatu państwowego.
Celem i skutkiem Rewolucji Francuskiej było przede wszystkim nie tylko przejęcie władzy
państwowej przez burżuazję kapitalistyczno - kupiecką z rąk arystokracji feudalnej, nie
tylko częściowe rozbicie dawnego państwowego aparatu represyjnego i zastąpienie go
nowym (na przykład ludowa Armia narodowa) – ale także zaatakowanie ideologicznego
aparatu państwowego nr 1: Kościoła. Stąd wynikało świeckie ustawodawstwo dla kleru,
konfiskata Dóbr Kościelnych i stworzenie nowych ideologicznych aparatów państwowych,
aby zastąpić religijny ideologiczny aparat państwowy w jego dominującej roli. Oczywiście
sprawy nie toczyły się gładko: świadczą o tym Konkordat, Restauracja oraz długa walka
klasowa między Arystokracją ziemską i burżuazją przemysłową w ciągu całego XIX wieku o
ustanowienie burżuazyjnej hegemonii nad funkcjami sprawowanymi do niedawna przez
Kościół: przede wszystkim nad Szkołą. Można powiedzieć, że burżuazja oparła się na
nowym, demokratyczno–parlamentarnym, politycznym ideologicznym aparacie
państwowym, wprowadzonym w pierwszych latach rewolucji, odnowionym później po
długich, gwałtownych walkach w 1848 roku oraz podczas dziesiątków lat po upadku
Drugiego Cesarstwa, aby prowadzić walkę przeciwko Kościołowi i zawładnąć jego funkcjami
ideologicznymi – krótko mówiąc po to, aby zapewnić sobie nie tylko hegemonię polityczną,
lecz także hegemonię ideologiczną, niezbędną dla reprodukcji kapitalistycznych stosunków
produkcji.
Dlatego też uważamy się za uprawnionych do wysunięcia – z całym ryzykiem jakie zawiera –
następującej Tezy. Uważamy, że ideologicznym aparatem państwowym, który w wyniku
ostrej, politycznej i ideologicznej walki klasowej przeciwko dawnemu panującemu
ideologicznemu aparatowi państwowemu został ustawiony w pozycji dominującej w
rozwiniętych formacjach kapitalistycznych jest szkolny aparat ideologiczny.
Teza ta może wydawać się paradoksalna, jeżeli prawdą jest, że wszystkim wydaje się - to
znaczy w przedstawieniu ideologicznym, które burżuazja narzuca samej sobie i
wyzyskiwanym przez siebie klasom – iż dominującym ideologicznym aparatem państwowym
w kapitalistycznych formacjach społecznych nie jest Szkoła, lecz polityczny ideologiczny
aparat państwowy, a mianowicie ustrój demokracji parlamentarnej dostosowany do
wyborów powszechnych oraz walk partyjnych.
Jednakże historia, nawet bieżąca, pokazuje, że burżuazja mogła i może doskonale
przystosować się do politycznych ideologicznych aparatów państwowych różnych od
demokracji parlamentarnej: Pierwsze i Drugie Cesarstwo, Monarchia konstytucyjna (Ludwik
XVIII, Karol X), Monarchia parlamentarna (Ludwik Filip), demokracja prezydencka (de
Gaulle), jeżeli mówimy tylko o Francji. W Anglii sprawy te są jeszcze bardziej widoczne. Z
burżuazyjnego punktu widzenia rewolucja była tu szczególnie „udana”, ponieważ w
odróżnieniu od Francji, gdzie burżuazja, zresztą z powodu głupoty drobnej szlachty, musiała
zaakceptować w „dniach rewolucji” przekazanie władzy w ręce chłopstwa i plebsu, co
zresztą drogo ją kosztowało, burżuazja angielska mogła „układać się” z Arystokracją i przez
bardzo długi okres (pokoju między wszystkimi ludźmi dobrej woli klas panujących) „dzielić
się” z nią przejętą władzą państwową i korzystaniem z aparatu państwowego. W Niemczech
sprawy te są jeszcze bardziej uderzające, ponieważ imperialistyczna burżuazja dokonała
swego burzliwego wejścia w historię – jeszcze przed „przybyciem” Republiki Weimarskiej i
oddaniem się nazizmowi – za pomocą politycznego ideologicznego aparatu państwowego, w
którym imperialni Junkrzy (przykład Bismarck), ich wojsko i policja, służyły za tarczę i
personel kierujący.
Myślimy więc, że mamy pełne prawo twierdzić, że – poza grą politycznego Ideologicznego
Aparatu Państwowego, zajmującego proscenium – burżuazja wprowadziła jako swój
ideologiczny aparat państwowy nr 1, a więc dominujący, aparat szkolny, który w funkcjach
zastąpił w istocie dawniej dominujący ideologiczny aparat państwowy, a mianowicie Kościół.
Można nawet dodać: para Szkoła – Rodzina zastąpiła parę Kościół – Rodzina.
Dlaczego w społecznych formacjach kapitalizmu aparat szkolny jest faktycznie dominującym
aparatem ideologicznym i jak on funkcjonuje?
W tym momencie wystarczy stwierdzić:
1. Wszystkie ideologiczne aparaty państwowe, jakie by nie były, zmierzają do tego samego
celu: reprodukcji stosunków produkcji, to znaczy stosunków wyzysku kapitalistycznego.
2. Każdy z nich zmierza do tego celu w sposób sobie właściwy. Aparat polityczny -
podporządkowując jednostki politycznej ideologii Państwa, ideologii „demokratycznej”,
„pośredniej” (parlamentarnej) i „bezpośredniej” (plebiscytowej lub faszystowskiej). Aparat
informacyjny - karmiąc za pośrednictwem prasy, radia i telewizji wszystkich obywateli
codzienną dawką nacjonalizmu, szowinizmu, liberalizmu, moralizmu, itd. Podobnie jest w
przypadku aparatu kulturalnego (sport pełni pierwszą rolę w szerzeniu szowinizmu). Aparat
religijny przypominając w kazaniach i innych wielkich ceremoniach z okazji Narodzin,
Małżeństwa lub Śmierci, że człowiek jest tylko prochem, a oprócz tego, że musi miłować
swoich braci aż do nadstawienia drugiego policzka temu, kto uderzy pierwszy. Aparat
rodzinny... Wystarczy.
3. W tym koncercie, czasami zakłócanym przez sprzeczności (resztki dawnych klas
panujących, proletariat i jego organizacje), używana jest jedna partytura: partytura
Ideologii klasy aktualnie panującej, która w swej muzyce skupia wielkie tematy Humanizmu
Wielkich Przodków, którzy przed Chrześcijaństwem stworzyli Cud grecki, następnie
Wielkość Rzymu, Wiecznego Miasta oraz tematy Interesu, prywatnego i ogólnego, itd.
Nacjonalizm, moralizm i ekonomizm.
4. Jednak w tym koncercie jeden ideologiczny aparat państwowy odgrywa po prostu rolę
dominującą, chociaż jego muzyce nie użycza się uszu: jest on wszak tak cichy! Chodzi tutaj
o Szkołę.
Zagarnia ona dzieci wszystkich klas społecznych i przy pomocy nowych, jak i starych metod,
wdraża im latami - od momentu, w którym dziecko najbardziej jest „podatne”, zaklinowane
między rodzinny i szkolny aparat państwowy, „umiejętności” opakowane w ideologię
panującą (francuski, rachunki, przyroda, literatura) lub też po prostu panującą ideologię w
stanie czystym (moralność, wychowanie obywatelskie, filozofia). Około siedemnastego roku
życia wielka masa dzieci wchodzi „do produkcji”: są to robotnicy i drobni chłopi. Część
młodzieży szkolnej kontynuuje naukę: ona z kolei, było nie było, osiąga cel swej drogi,
obejmując stanowiska niższej i średniej kadry, urzędników, małych i średnich
funkcjonariuszy, wszelkiego rodzaju drobnej burżuazji. Ostatnia część osiąga szczyty, bądź
popadając w intelektualne pół bezrobocie, bądź zasilając szeregi „zbiorowych pracowników
umysłowych”, agentów wyzysku (kapitaliści, menadżerowie), agentów represji (wojskowi,
policjanci, politycy, administratorzy, itd.) oraz zawodowych ideologów (wszelkiego rodzaju
kapłanów, z których większość to przekonani „laicy”).
Każda grupa rozpoczynająca swoją zawodową drogę jest praktycznie obdarowana ideologią,
pozostającą w zgodzie z rolą, jaką musi ona odegrać w społeczeństwie klasowym: rolą
wyzyskiwanego (zgodnie ze „świadomością zawodową”, „moralną”, „obywatelską”,
„narodową” oraz wysoce „rozwiniętą” apolityczną), rolą agenta wyzysku (umiejętność
rozkazywania i przemawiania do robotników, znajomość „stosunków międzyludzkich”),
agenta represji (umiejętność rozkazywania i „bezdyskusyjnego” podporządkowywania sobie
innych czy też umiejętność posługiwania się demagogią retoryki przez przywódców
politycznych) albo rolą zawodowych ideologów (potrafiących traktować sumienia z powagą,
to znaczy z pogardą, szantażem, demagogią, które zgadzają się przystosować do
podkreślania znaczenia Moralności, Cnoty, „Transcendencji”, Narodu, roli Francji w
Świecie, itd.)
Oczywiście, wiele z tych sprzecznych Cnót (z jednej strony skromność, rezygnacja,
podporządkowanie się, a z drugiej cynizm, pogarda, poczucie wyższości, pewność siebie,
wielkość, pięknosłowie i przebiegłość) wpaja się także w Rodzinach, w Kościele, Armii,
Literaturze, filmach, a nawet na stadionach. Ale żaden ideologiczny aparat państwowy nie
dysponuje przez tyle lat posłuchem (i - chociaż ma to najmniejsze znaczenie - bezpłatnym)
obowiązującym przez 5 lub 6 dni w tygodniu po 8 godzin dziennie wszystkie dzieci
kapitalistycznej formacji społecznej.
A więc poprzez wpajanie pewnych umiejętności, opakowanych w ideologię klasy panującej,
dokonuje się w dużej części reprodukcja stosunków produkcji kapitalistycznej formacji
społecznej, to znaczy stosunków wyzyskiwanych do wyzyskiwaczy i wyzyskiwaczy do
wyzyskiwanych.
Mechanizmy, które wytwarzają ten żywotny dla ustroju kapitalistycznego rezultat, są
oczywiście zamaskowane i ukryte przez panującą ideologię Szkoły, ponieważ jest ona jedną
z podstawowych form panującej ideologii burżuazyjnej: ideologii, przedstawiającej Szkołę
jako miejsce neutralne, pozbawione ideologii (ponieważ .... laickie). Miejsce, w którym
szacowni mistrzowie „świadomości” i „wolności” dzieci - powierzonych im (z całym
zaufaniem) przez „rodziców” (którzy także są wolni, to znaczy są właścicielami własnego
potomstwa) – nakłaniają je poprzez przykład, wiedzę, literaturę i własne cnoty
„wolnościowe” do wyrażenia zgody na wolność, moralność i odpowiedzialność dorosłych.
Proszę o wybaczenie nauczycieli, którzy w okropnych warunkach usiłują przeciwko
ideologii, przeciwko systemowi i przeciwko praktykom, w jakie są wciągnięci, skierować
nieliczną broń, znajdywaną w historii i „nauczanej” wiedzy. Są to swoiści bohaterowie. Ale
jest ich niewielu, a do tego niektórzy (większość), nawet nie zaczęła podejrzewać, do
wykonania jakiej „pracy” zmusza ich system (który ich przewyższa i przygniata), co gorsza,
z pełną świadomością wkładają w jej wykonanie całe swoje serce i pomysłowość (słynne
nowe metody!). Nie zdają sobie sprawy z tego, że poprzez swe poświęcenie przyczyniają się
do podtrzymania i zachowania ideologicznego wyobrażenia Szkoły, które dzisiaj czyni ją
„naturalną” i niezbędną, podobnie jak kilka wieków temu dla naszych przodków Kościół był
„naturalny”, niezbędny i wspaniałomyślny.
W rzeczy samej Szkoła zastąpiła dzisiaj Kościół w jego roli panującego ideologicznego
Aparatu Państwowego. Szkoła związana jest z Rodziną, tak jak niegdyś był z nią związany
Kościół. Można więc stwierdzić, że bezprecedensowy głęboki kryzys, wstrząsający całym
systemem szkolnym wielu państw, często łączący się z (zapowiadanym już w Manifeście
Komunistycznym) kryzysem, dotykającym system rodzinny, nabiera znaczenia politycznego,
jeśli zwróci się uwagę, że Szkoła (i związek Szkoła – Rodzina) konstytuują dominujący
ideologiczny Aparat Państwowy, Aparat odgrywający determinującą rolę w reprodukcji
stosunków produkcji sposobu produkcji, którego istnienie zagrożone jest przez światową
walkę klasową.
............................................................................................................................... W
KWESTII IDEOLOGII Wprowadzając pojęcie Ideologicznego Aparatu Państwowego,
stwierdzając, że IAP „funkcjonuje w oparciu o ideologię”, przywołaliśmy realność, o której
należy coś powiedzieć: ideologię.
Wiadomo, że pojęcie: ideologia zostało ukute przez Cabanisa, Destutt’a de Tracy i ich
przyjaciół, dla oznaczenia przedmiotu (genetycznej) teorii idei. Kiedy pięćdziesiąt lat później
Marks podjął na nowo ten termin, nadał mu, już w dziełach młodzieńczych, zupełnie inne
znaczenie. Ideologia jest zatem systemem idei, przedstawień, które opanowują umysł
człowieka lub grupy społecznej. Walka ideologiczno – polityczna, prowadzona przez Marksa
od czasu jego artykułów w Gazecie Reńskiej, zmusiła go szybko do skonfrontowania się z
ową realnością i zobowiązała do pogłębienia tych pierwszych intuicji.
Jednakże natrafiamy tutaj na dość znamienny paradoks. Wszystko zdaje się prowadzić
Marksa do sformułowania teorii ideologii. W istocie Ideologia niemiecka, ukazuje nam,
po Rękopisach z 1844 roku, wyraźną teorię ideologii, ale ... nie jest ona (co zobaczymy za
chwilę) marksistowska. Co się tyczy Kapitału, to chociaż zawiera on pewną ilość wskazówek
dla teorii rozmaitych ideologii (najbardziej widoczna: ideologia ekonomistów wulgarnych),
to jednak nie zawiera samej teorii, która w dużej mierze zależy od teorii ideologii w ogóle.
Chciałbym podjąć ryzyko zaproponowania teorii ideologii w pierwszym i bardzo
schematycznym szkicu. Tezy, które wysunę, z całą pewnością nie są improwizacją, ale mogą
być utrzymane i dowiedzione, to znaczy potwierdzone i zweryfikowane tylko poprzez
pogłębione badania i analizy.
Ideologia nie ma historii Kilka słów wyjaśnienia na początek, aby wyłożyć słuszność zasady,
która - jak mi się wydaje - jeśli nie zakłada, to przynajmniej uprawomocnia projekt teorii
ideologii w ogóle, a nie teorii wielu poszczególnych ideologii, zawsze wyrażających,
niezależnie od formy (religijnej, moralnej, prawnej, politycznej), stanowiska klasowe.
Niewątpliwie trzeba pochylić się nad teorią wielu ideologii, uwzględniając wskazany przed
chwilą podwójny stosunek. Zobaczy się wówczas, że owa teoria w ostatniej instancji opiera
się na historii formacji społecznych, a więc sposobów produkcji usytuowanych w formacjach
społecznych i walkach klas, które się w nich toczą. W tym znaczeniu oczywiste jest, że nie
może istnieć zagadnienie teorii wielu ideologii w ogóle, ponieważ owe ideologie (określone
przez wyżej wskazany podwójny stosunek: regionalny i klasowy) posiadają historię, której
określenie jest w oczywisty sposób usytuowane poza samymi ideologiami, w pełni ich
dotycząc.
Jeżeli zaś mogę wysunąć projekt teorii ideologii w ogóle i jeżeli ta teoria jest właśnie jednym
z elementów, od których zależą teorie wielu ideologii, to pozwala mi to na wysunięcie
pozornie paradoksalnego twierdzenia, które brzmi następująco: ideologia nie ma historii.
Jak wiadomo, formuła ta w pełnym brzemieniu znajduje się w Ideologii niemieckiej. Marks
wypowiada ją a propos metafizyki, która, jak powiada, nie posiada historii, podobnie jak
moralność (w domyśle: i inne formy ideologii) [17].
W Ideologii niemieckiej formuła ta podana jest w kontekście jawnie pozytywistycznym.
Ideologia pojmowana jest tutaj jako czyste złudzenie, czyste urojenie, to znaczy nic. Cała
realność jest poza nią samą. Ideologia jest więc pomyślana jako wyobrażeniowa
konstrukcja, której status jest podobny do teoretycznego statusu snu u autorów tworzących
przed Freudem. Dla tych autorów sen był efektem czysto urojeniowym, to znaczy niczym,
„pozostałością dnia”, przedstawioną w dowolnym porządku i układzie, czasami zresztą
„pokręconą”, krótko mówiąc „bałaganiarską”. Dla tych autorów sen był urojeniem pustym i
nieważnym, „skleconym” dowolnie z zamkniętymi oczyma z resztek jedynej pełnej i
pozytywnej realności, to znaczy realności dnia. Taki dokładnie jest status filozofii i ideologii
w Ideologii niemieckiej (ponieważ filozofia jest tutaj ideologią par excellance).
A zatem ideologia jest dla Marksa urojonym skleconym przedmiotem, czystym snem,
pustym i czczym, ukonstytuowanym przez „pozostałości” jedynej pełnej i pozytywnej
realności, to znaczy realności konkretnej historii konkretnych, materialnych jednostek,
wytwarzających materialnie swoją egzystencję. Właśnie dlatego ideologia w Ideologii
niemieckiej [16] nie ma historii, ponieważ jej historia znajduje się poza nią, tam gdzie
istnieje jedyna istniejąca historia, to znaczy historia konkretnych jednostek, itd. W Ideologii
niemieckiej teza, że ideologia nie ma historii jest przeto tezą czysto negatywną, ponieważ
oznacza zarazem:
1. Ideologia jako czysty sen (wytwarzany przez nie wiadomo jaką moc: być może przez
alienację podziału pracy, ale to także jest określenie negatywne) jest niczym.
2. To, że ideologia nie ma historii wcale nie oznacza, iż tej historii nie miała (przeciwnie,
ponieważ jest tylko bladym, pustym odwróconym odbiciem historii rzeczywistej), ale że nie
ma własnejhistorii.
Otóż teza, której chciałbym bronić, powtarzając pojęcia Ideologii niemieckiej („ideologia nie
ma historii”), jest całkowicie odmienna od tezy pozytywistyczno – historycystycznej.
Ponieważ - z jednej strony - uważam, iż mogę utrzymać pogląd, że ideologie mają własną
historię(skoro są w ostatniej instancji zdeterminowane przez walkę klas); a jednocześnie – z
drugiej strony – twierdzić, że ideologia w ogóle nie ma historii, ale nie w znaczeniu
negatywnym (historia jest poza nią), ale w znaczeniu absolutnie pozytywnym.
Owo znaczenie jest pozytywne, jeżeli jest prawdą, że własnością ideologii jest być
obdarzoną taką strukturą i sposobem funkcjonowania, które czynią z niej realność nie –
historyczną, to znaczyomni – historyczną w tym znaczeniu, że owa struktura i sposób
funkcjonowania są w tej samej, niezmiennej formie obecne w tym, co nazywa się historią
dziejów, w sensie w jakim Manifest Komunistyczny określa historię jako historię walki klas,
to znaczy historię społeczeństw klasowych.
Aby dostarczyć jakiś punkt odniesienia teoretycznego powiem, odwołując się do przykładu
ze snem, tym razem w rozumieniu freudowskim, że nasza teza: ideologia nie ma historii,
może i powinna (do tego w sposób, który nie ma w sobie nic arbitralnego, przeciwnie, który
jest teoretycznie konieczny, ponieważ między tymi dwoma ujęciami istnieje organiczna
więź) być skonfrontowana z tezą Freuda, że nieświadomość jest wieczna, to znaczy nie ma
historii.
Jeżeli wieczna znaczy - nie transcendentna wobec całej historii (temporalnej), ale
wszechobecna, trans historyczna, a więc niezmienna w swej formie przez całą historię, to
powtórzę słowo w słowo, co powiedział Freud: ideologia jest wieczna, podobnie jak
nieświadomość. Dodam, że to zestawienie wydaje mi się teoretycznie uzasadnione faktem,
że wieczność nieświadomości związana jest z wiecznością ideologii w ogóle.
Dlatego właśnie uważam się za uprawnionego, przynajmniej tak domniemywam, do
sformułowania teorii ideologii w ogóle, podobnie jak Freud przedstawił teorię
nieświadomości w ogóle.
Dla uproszczenia wykładu należy – biorąc pod uwagę to, co zostało powiedziane o
ideologiach – zgodzić się na używanie terminu ideologia tout court, dla oznaczenia ideologii
w ogóle, o której mówiłem powyżej, że nie ma historii lub, co wychodzi na to samo, że jest
ona wieczna, to znaczy wszechobecna w niezmiennej formie w całej historii ( to znaczy
historii formacji społecznych zawierających klasy społeczne). Tymczasowo ograniczę się w
istocie do „społeczeństw klasowych” i ich historii.
Ideologia jest urojonym„przedstawieniem” stosunku jednostek do ich realnych
warunków bytowych.
Nim przystąpię do omówienia głównej tezy o strukturze i sposobie funkcjonowania ideologii,
chciałbym najpierw przedstawić dwie tezy, z których pierwsza jest negatywna, a druga
pozytywna. Pierwsza dotyczy przedmiotu, „przedstawianego” w urojonej ideologicznej
formie, druga zaś mówi o materialności ideologii.
Teza I: Ideologia przedstawia urojony stosunek jednostek do ich realnych
warunków bytowych.
Potocznie uważa się, że ideologia religijna, ideologia prawna, ideologia moralna, ideologia
polityczna, itd., są „koncepcjami świata”. Oczywiście, przyjmuje się – o ile nie uważa się
jednej z tych ideologii za prawdziwą (na przykład jeśli „wierzy się” w Boga, Obowiązek,
Sprawiedliwość, itd.) – że omawiana krytycznie, to znaczy badana w sposób, w jaki etnolog
bada mity „społeczeństw pierwotnych”, ideologia, a więc te „koncepcje świata” są w dużej
mierze urojone, to znaczy nie „odpowiadają rzeczywistości”.
Jednakże przyjmując, że nie odpowiadają one rzeczywistości, a więc są iluzją, zakłada się, że
robią aluzję do rzeczywistości i że wystarczy je odpowiednio „zinterpretować”, aby odnaleźć
pod urojonym przedstawieniem świata jego samą realność (ideologia – iluzja / aluzja).
Pośród wielu typów interpretacji najbardziej znane są: interpretacja mechanistyczna,
powszechna w wieku XVIII (Bóg jest urojonym przedstawieniem realnego Króla), i
interpretacja „hermeneutyczna”, zapoczątkowana przez Ojców Kościoła i wznowiona przez
Fereubacha i wywodzącą się od niego szkołę teologiczno – filozoficzną, na przykład teologa
Bartha, i innych (dla Feuerbacha, na przykład, Bóg jest istotą realnego człowieka). Rzecz
polega tutaj na tym, że dzięki interpretacji urojonej transpozycji (i odwrócenia) ideologii,
dochodzi się do konkluzji, że „ludzie przedstawiają sobie w urojonej formie warunki swego
rzeczywistego istnienia”.
Niestety, ta interpretacja pozostawia w zawieszeniu pewien drobny problem: dlaczego u
ludzi „pojawia się potrzeba” myślowego przekształcenia realnych warunków istnienia, aby
je „sobie przedstawiać”.
Pierwsza odpowiedź (z XVIII wieku) proponuje proste rozwiązanie: to wina Proboszczów i
Despotów. „Ukuli” oni Piękne Kłamstwa, aby ludzie wierząc, że podporządkowują się Bogu,
w istocie byli posłuszni Proboszczom i Despotom, którzy najczęściej łączyli się w tym
oszustwie, według politycznych stanowisk wymienionych „teoretyków”, Proboszczowie
będąc na służbie u Despotów albo odwrotnie. Istnieje więc przyczyna myślowej transpozycji
warunków rzeczywistego istnienia: jest nią istnienie niewielu cynicznych ludzi, opierających
swoje panowanie i wyzyskiwanie „ludu” na fałszywym przedstawianiu świata, wymyślonym
dla podporządkowania umysłów poprzez podporządkowanie wyobraźni.
Odpowiedź druga (udzielona przez Feuerbacha i powtórzona słowo w słowo przez Marksa w
młodzieńczych pismach) jest bardziej „głęboka”, to znaczy również fałszywa. Poszukuje ona,
i znajduje, przyczynę transpozycji i myślowej deformacji realnych warunków egzystencji
ludzi, krótko mówiąc alienacji, w ich urojonym przedstawieniu. Przyczyną nie są już
Proboszczowie i Despoci, oraz ich aktywna wyobraźnia, ani pasywna wyobraźnia ich ofiar.
Tą przyczyną jest materialna alienacja, królująca w warunkach egzystencji samych ludzi. W
ten sam sposób Marks w Kwestii żydowskiej i innych pismach broni feuerbachowskiej myśli,
że ludzie tworzą sobie wyalienowane przedstawienie (to znaczy urojone) warunków
egzystencji, ponieważ same te warunki są alienujące (Rękopisy z 1844 : dlatego, że te
warunki są zdominowane przez istotę społeczeństwa wyalienowanego: „pracę
wyalienowaną”).
Wszystkie te interpretacje przyjmują więc dosłownie tezę, którą zakładają, i na której się
opierają, a mianowicie, że w zawartym w ideologii urojeniowym przedstawieniu świata,
odbijają się warunki ludzkiej egzystencji, a więc ich realny świat.
Powtórzę tutaj wspomnianą wyżej tezę: „ludzie” w ideologii nie „przedstawiają sobie”
realnych warunków istnienia, swego realnego świata, ale przede wszystkim swój stosunek
do tych przedstawionych warunków. Jest to stosunek, który znajduje się w centrum każdego
przedstawienia ideologicznego, a więc urojeniowego realnego świata. I właśnie w tym
stosunku znajduje się zawartość „przyczyny”, która powinna wyjaśnić urojeniową
deformację ideologicznego przedstawienia świata realnego. A raczej, aby zawiesić język
myślenia przyczynowego, należy wysunąć tezę, że to właśnie urojeniowa natura tego
stosunkupodtrzymuje każdą urojoną deformację, jaką można zauważyć (jeśli nie żyje się w
swojej prawdzie) we wszelkiej ideologii.
Mówiąc językiem marksizmu – jeżeli jest prawdą, że przedstawienie warunków realnego
istnienia jednostek zajmujących stanowiska agentów produkcji, wyzysku, represji,
ideologizacji i praktyki naukowej, ujawnia w ostatniej instancji stosunki produkcji i stosunki
wynikające ze stosunków produkcji, to możemy powiedzieć: żadna ideologia nie
przedstawia, w swej - z konieczności - urojonej deformacji istniejących stosunków produkcji
(i innych wynikających z nich stosunków), ale przede wszystkim (urojony) stosunek
jednostek do stosunków produkcji i stosunków z nich wynikających. A zatem w ideologii nie
jest przedstawiony system realnych stosunków, rządzących egzystencją jednostek, lecz
wyobrażony stosunek tych jednostek do rzeczywistych stosunków, w których żyją.
Jeżeli tak jest, to kwestia „przyczyny” urojeniowej deformacji rzeczywistych stosunków w
ideologii upada i powinna być zastąpiona przez inną kwestię: dlaczego dane jednostkom
przedstawienie ich (indywidualnego) stosunku do stosunków społecznych, rządzących
warunkami bytowymi oraz indywidualnym i zbiorowym życiem, jest z konieczności urojone?
I jaka jest natura tego urojenia? Taki sposób postawienia zagadnienia pozwala uniknąć
rozwiązania przez „klikę” [17] , czyli grupy jednostek (Proboszczów albo Despotów) jako
autorów wielkiej ideologicznej mistyfikacji, jak i wyjaśnienia poprzez wyalienowany
charakter świata realnego. W dalszym ciągu naszego wykładu zobaczymy, dlaczego tak jest.
Na razie się tu zatrzymamy.
Teza II: Ideologia istnieje materialnie.
Wspomnieliśmy już o tym, mówiąc, że „idee” lub „przedstawienia”, itp., z których zdaje się
być złożona ideologia, nie istnieją idealnie, ideowo, duchowo, lecz materialnie.
Sugerowaliśmy nawet, że to, czy „idee” istnieją idealnie, ideowo, duchowo zależy wyłącznie
od ideologii „idei” i ideologii oraz, dodajmy, ideologii tego, co od czasu pojawienia się nauki
może stanowić „fundament” tej koncepcji, a mianowicie tego, co praktycy nauk wyobrażają
sobie w swej żywiołowej ideologii jako „idee” prawdziwe lub fałszywe. Oczywiście, teza ta,
przedstawiona w formie twierdzenia, nie jest udowodniona. Prosimy po prostu, aby uznano
ją – powiedzmy w imię materializmu – po prostu [18] za korzystne założenie. Udowodnienie
wymagałoby zbyt długich wywodów.
Teza ta, zakładająca materialne, a nie duchowe istnienie „idei” [19] lub innych
„przedstawień”, jest nam w istocie potrzebna do pogłębienia naszej analizy natury ideologii.
Albo raczej jest nam po prostu potrzebna dla lepszego ujawnienia tego, co każda trochę
poważniejsza analiza jakiejkolwiek ideologii pokazuje bezpośrednio, empirycznie,
wszelkiemu – choćby trochę krytycznemu - obserwatorowi.
Mówiąc o ideologicznych aparatach państwowych, stwierdziliśmy, że każdy z nich stanowi
realizację jednej ideologii (jedność tych różnych ideologii regionalnych – religijnej,
moralnej, prawnej, politycznej, estetycznej, itd., jest zapewniona przez ich
podporządkowanie panującej ideologii). Powtarzamy tę tezę: ideologia zawsze istnieje w
aparacie i jego praktyce lub praktykach. To istnienie jest materialne.
Rozumie się, że materialne istnienie ideologii w aparacie i jego praktykach nie posiada tej
samej modalności, co materialne istnienie brukowca czy dubeltówki. Powiemy jednak,
narażając się na potraktowanie nas jako neo - arystotelików (zauważmy, że Marks darzył
Arystotelesa dużym szacunkiem), że „materia wyraża się w wielu znaczeniach”, albo raczej,
że istnieje w różnych modalnościach, zakorzenionych w ostatniej instancji w materii
„fizycznej”.
Pójdźmy następnie na skróty i zobaczmy, co dzieje się w „jednostkach”, żyjących w
ideologii, to znaczy w określonym przedstawieniu świata (religijnym, moralnym czy innym),
którego urojona deformacja zależy od urojonego stosunku do warunków egzystencji, to
znaczy w ostatniej instancji od stosunków produkcji i stosunków klasowych (ideologia to
urojony stosunek do rzeczywistych stosunków). Powiemy, że ten urojony stosunek sam
istnieje materialnie.
Stwierdzamy tutaj rzecz następującą.
Jednostka wierzy w Boga, Powinność, Sprawiedliwość albo jeszcze coś innego. Wiara ta
zależy (dla każdego, to znaczy wszystkich, którzy żyją w ideologicznym przedstawieniu
ideologii, którzy redukują ideologię do idei obdarzonych z definicji istnieniem duchowym)
od idei posiadanych przez wspomnianą jednostkę, a więc od niej jako podmiotu mającego
świadomość, która zawiera idee jego wiary. Na skutek tego, to znaczy przez tak użyty
doskonale ideologiczny układ „pojęciowy” (podmiot obdarzony świadomością, w której
dowolnie tworzy i rozpoznaje idee, w które wierzy), (materialne) zachowania
wzmiankowanego podmiotu wypływają z niego w sposób naturalny.
Jednostka, o której mowa, prowadzi się w ten lub inny sposób, przyjmuje takie lub inne
zachowania praktyczne oraz, co więcej, uczestniczy w pewnych regularnych praktykach,
należących do aparatu ideologicznego, od którego „zależą” idee, wybierane dowolnie z całą
świadomością przez nią jako podmiot. Jeżeli wierzy w Boga, idzie do Kościoła na mszę,
klęka, modli się, spowiada, pokutuje (ongiś fizycznie, w potocznym tego słowa znaczeniu), i
żałuje oczywiście, i nadal grzeszy... Jeżeli wierzy w Obowiązek, będzie miała odpowiednie,
wpisane w rytualne praktyki, zachowania „zgodne z dobrymi obyczajami”. Jeśli wierzy w
Sprawiedliwość, bez dyskusji podporządkuje się regułom Prawa, a nawet będzie
protestować, kiedy będą gwałcone: podpisywać petycje, manifestować, itp.
A zatem stwierdzamy w tym schemacie, że ideologiczne przedstawienie ideologii jest samo
zmuszone do rozpoznania, że każdy obdarzony „świadomością” „podmiot”, wierzący w
„idee”, które owa „świadomość” w nim pobudza i akceptuje, winien „działać według swych
idej”, a więc powinien wpisać w akty swej praktyki materialnej swoje własne idee wolnego
podmiotu. Jeżeli tak nie robi, „to nie jest dobrze”.
Prawdę mówiąc, jeżeli nie robi tego, co powinien, zgodnie z tym, w co wierzy, znaczy robi
coś zupełnie innego, to daje do zrozumienia – zgodnie z tym samym idealistycznym
schematem – że w głowie ma idee odmienne od głoszonych, i że działa zgodnie z tymi
innymi ideami, jako człowiek bądź „niekonsekwentny” (nikt dobrowolnie nie jest złośliwy),
bądź cyniczny lub przewrotny.
We wszystkich przypadkach ideologia ideologii rozpoznaje zatem, wbrew swej urojonej
deformacji, że „idee” podmiotu ludzkiego istnieją w jego czynach, albo powinny w nich
istnieć, a jeżeli tak nie jest, to użycza mu innych (nawet przewrotnych) idej,
odpowiadających dokonywanym działaniom. Ta ideologia przemawia czynami: my będziemy
mówić o działaniach wpisanych w praktyki. Zauważmy, że owe praktyki są regulowane
przez rytuały, w które się wpisują w łonie materialnego istnienia aparatu ideologicznego,
nawet gdyby były tylko małą jego częścią: mała msza w małym kościele, pogrzeb, meczyk w
klubie sportowym, lekcja w szkole, zebranie albo wiec partii politycznej... I tak dalej.
Dialektyce „defensywnej” Pascala zawdzięczamy wspaniałą formułę, która pozwoli nam
odwrócić porządek pojęciowego schematu ideologii. Pascal mówił mniej więcej tak:
„Padnijcie na kolana, poruszcie wargami w modlitwie, i uwierzcie”. Czyni w ten sposób
rzecz skandaliczną: odwraca porządek rzeczy niosąc, jak Chrystus, nie pokój, lecz niezgodę,
i w dodatku, co w ogóle nie jest chrześcijańskie (bowiem biada temu, przez którego coś
takiego się dzieje), samo zgorszenie. Błogosławione zgorszenie, które wywołuje przez
odwołanie się do jansenismu, używając języka oznaczającego rzeczywistość we własnej
osobie.
Pozostawmy Pascala i jego argumenty walki ideologicznej w łonie religijnego
ideologicznego aparatu państwowego jego czasów. Jeśli można, to przejdźmy do używania
języka bardziej bezpośrednio marksistowskiego, ponieważ zapuszczamy się w dziedziny
jeszcze słabo zbadane.
Powiemy więc, skupiając się tylko na podmiocie (pewnej jednostce), że idee jego wiary
istnieją materialnie, ponieważ owe idee są materialnymi czynnościami wpisanymi w
materialną praktykę, regulowaną przez materialne rytuały, które same są określone przez
materialny aparat ideologiczny, od którego zależą idee tego podmiotu. Oczywiście, cztery
przymiotniki „materialne”, zapisane w naszej propozycji winny być rozpatrywane w różnych
modalnościach: modalność przemieszczania się w celu uczestniczenia w mszy, uklęknięcia,
przeżegnania się lub mea culpa, zdania, modlitwy, skruchy, pokuty, spojrzenia, uścisku ręki,
zewnętrznego lub „wewnętrznego” (świadomość) dyskursu werbalnego, nie są jedną i tą
samą materialnością. Pozostawimy w zawieszeniu teorię różnicy modalności materialności.
Okazuje się, że w odwróconym przedstawieniu rzeczy nie mamy w ogóle do czynienia z
„odwróceniem”, stwierdzamy bowiem, że pewne pojęcia całkowicie i po prostu znikły z
naszej nowej prezentacji, podczas gdy inne – przeciwnie - pozostały, a także pojawiły się
nowe.
Zniknął termin: idee.
Pozostały terminy: podmiot, świadomość, przekonania, akty.
Pojawiły się terminy: praktyki, rytuały, aparat ideologiczny.
A zatem nie jest to przewrót (wyjąwszy znaczenie w jakim rząd lub szklanka są obalone), ale
pewna przeróbka, zmiana (typu nie ministerialnego), dość dziwna, ponieważ uzyskujemy
wynik następujący.
Idee jako takie znikły (jako istniejące idealnie, duchowo) w tym samym zakresie, w jakim
okazało się, że ich istnienie było wpisane w akty praktyk regulowanych przez rytuały
określane w ostatniej instancji przez aparat ideologiczny. Okazuje się więc, że podmiot
działa o tyle, o ile jest wprawiany w ruch przez następujący system (wymieniony w porządku
rzeczywistej determinacji): ideologia istniejąca w materialnym aparacie ideologicznym,
narzuca materialne praktyki regulowane przez materialne rytuały, które to praktyki istnieją
w materialnych aktach podmiotu działającego z całą świadomością według swego
przekonania.
Ale samo to ujęcie pokazuje, że zachowaliśmy następujące pojęcia: podmiot, świadomość,
przekonanie, akty. Z tego zestawienia wyodrębnię zaraz główny, decydujący termin, od
którego zależy wszystko: pojęcie podmiotu.
I wypowiadam w tej chwili dwie łączące się ze sobą tezy:
1. Praktyka istnieje tylko dzięki/ i w ideologii.
2. Ideologia istnieje tylko dzięki podmiotowi i dla podmiotów
Teraz możemy przejść do naszej centralnej tezy.
Ideologia interpeluje [20] jednostki, aby stały się podmiotami
Teza ta w całkowicie prosty sposób wyjaśnia nasze ostatnie stwierdzenie: ideologia istnieje
tylko dzięki podmiotowi i dla podmiotów. Wyjaśnijmy: ideologia istnieje tylko dla
konkretnych podmiotów i to przeznaczenie ideologii jest możliwe tylko dzięki podmiotowi:
wyjaśnijmy w tym kontekście kategorię podmiotu i jej funkcjonowanie.
Chcemy przez to powiedzieć, że jeśli nawet kategoria ta pojawia się pod taką nazwą
(podmiot), to dopiero z chwilą powstania ideologii burżuazyjnej, przede wszystkim ideologii
prawniczej [21] , (może też funkcjonować pod innymi nazwami: na przykład, dusza, Bóg u
Platona), to jest podstawową kategorią każdej ideologii, jakiekolwiek byłoby jej określenie
(regionalne lub klasowe) i jakakolwiek byłaby jej historyczna data – ponieważ ideologia nie
ma historii.
Mówimy: kategoria podmiotu jest podstawową kategorią każdej ideologii, ale zaraz
jednocześnie dodajemy, że kategoria podmiotu jest konstytutywną] kategorią każdej
ideologii o tyle tylko, o ile funkcją każdej ideologii (która ją definiuje) jest „konstytuowanie”
konkretnych jednostek jako podmiotów. Właśnie na tej grze podwójnego konstytuowania
polega funkcjonowanie każdej ideologii, ideologii nie będącej niczym innym, jak tylko
funkcjonowaniem w materialnych formach tego funkcjonowania.
Żeby jasno zobaczyć to, co następuje, należy wziąć pod uwagę, że zarówno piszący te słowa,
jak i czytający je, sami są podmiotami, a więc podmiotami ideologicznymi (twierdzenie
tautologiczne), to znaczy, że autor, podobnie jak czytelnik, żyją „żywiołowo” lub
„naturalnie” w ideologii, w tym znaczeniu, w jakim powiedzieliśmy, że „człowiek jest z
natury zwierzęciem ideologicznym”.
Zupełnie inną sprawą, którą na razie pominiemy, jest to, że autor piszący rozprawę,
pretendującą do miana naukowej, jest całkowicie – jako „podmiot” – nieobecny w „swojej”
rozprawie naukowej (bowiem z definicji wszelki dyskurs naukowy jest dyskursem bez
podmiotu, „Podmiot nauki” istnieje tylko w ideologii nauki).
Jak to wspaniale powiedział Święty Paweł – to właśnie w „Logosie”, to znaczy ideologii,
istnieje „byt, ruch i życie”. Wynika z tego, że dla was jak i dla mnie, kategoria podmiotu jest
pierwszą „oczywistością” (oczywistości zawsze są pierwsze): jasnym jest, że wy i ja jesteśmy
podmiotami (wolnymi, moralnymi i tak dalej). Jak wszystkie oczywistości, wraz z tymi, które
sprawiają, że słowo „oznacza rzecz” albo „posiada znaczenie” (a więc także oczywistość
„przezroczystości” języka), ta oczywistość, że wy i ja jesteśmy podmiotami – i że nie stanowi
to problemu – jest skutkiem ideologicznym, zasadniczym skutkiem ideologicznym [22] . W
istocie własnością ideologii jest to, że narzuca (i nie może być inaczej, ponieważ to są
„oczywistości”) oczywistości jako oczywistości, że nie możemy ich nie rozpoznać i wobec
których nieuniknioną i naturalną reakcją jest krzyknąć (pełnym głosem lub w „zaciszu
świadomości”): „To oczywiste. Tak jest. To prawda!”.
W tej reakcji realizuje się funkcja ideologicznego rozpoznawania, będąca jedną z dwóch
funkcji ideologii jako takiej (jej odwrotnościa jest funkcja nie rozpoznawania).
Weźmy bardzo „konkretny” przykład – wszyscy mamy przyjaciół, którzy pukając do drzwi,
na nasze pytanie: „kto tam?”, odpowiadają (ponieważ „jest to oczywiste”) : „to ja”.
Rzeczywiście rozpoznajemy, że „to ona” albo „to on”. Otwieramy drzwi i „ prawdą jest, że
ona właśnie tam była”. Weźmy inny przykład: kiedy rozpoznajemy na ulicy kogoś z naszych
znajomych, dajemy mu do zrozumienia, że go poznaliśmy (i że rozpoznaliśmy, że i on nas
poznał), mówiąc mu „dzień dobry drogi przyjacielu” i ściskając dłoń (rytualna praktyka
materialna ideologicznego rozpoznania w życiu codziennym, przynajmniej we Francji: gdzie
indziej występują inne rytuały).
Poprzez przypomnienie wstępnej uwagi i jej konkretnych przykładów chciałem jedynie
podkreślić, że wszyscy jesteśmy zawsze już podmiotami, i jako podmioty bez przerwy
praktykujemy rytuały rozpoznania ideologicznego, gwarantujące nam w pełni bycie
konkretnymi podmiotami, indywidualnymi nie do pomylenia z kimś innym i (oczywiście)
niepowtarzalnymi. Pisanie, któremu się obecnie oddaję i wasze obecne czytanie [23] także
są w tym stosunku rytuałami rozpoznania ideologicznego, włącznie z „oczywistością”, z jaką
może się wam narzucić „prawda” lub „fałsz” moich rozważań.
Ale rozpoznanie, że jesteśmy podmiotami i że funkcjonujemy w najbardziej podstawowych
rytuałach praktyk życia codziennego (uścisk dłoni, fakt nazwania kogoś po imieniu, fakt
wiedzy, że „posiadacie” imię, nawet jeżeli go nie znam, pozwalające rozpoznawać was jako
unikalny podmiot i tak dalej) – oczywiście to poznanie daje nam jedynie „świadomość”
naszej nieprzerwanej (wiecznej) praktyki rozpoznania ideologicznego: jego świadomość, to
znaczy jegorozpoznanie - ale nam nie daje wcale (naukowego) poznania mechanizmu tego
rozpoznania. Poznanie takie trzeba właśnie osiągnąć, jeżeli chce się, mówiąc wciąż w
ideologii i w łonie ideologii, naszkicować dyskurs usiłujący zerwać z ideologią, aby podjąć
ryzyko rozpoczęcia naukowego (bez podmiotu) dyskursu w ideologii.
Stąd też, aby pokazać, dlaczego kategoria podmiotu jest podstawową kategorią ideologii,
istniejącą tylko o tyle, o ile konstytuuje konkretne podmioty jako podmioty, posłużę się
szczególnym rodzajem wykładu: dość „konkretnym”, aby go pojąć, ale wystarczająco
abstrakcyjnym, żeby można było o nim myśleć i aby myślano dając miejsce poznaniu.
Wyrażę to w prostym stwierdzeniu: każda ideologia interpeluje konkretne jednostki, aby
stały się konkretnymi podmiotami, dzięki funkcjonowaniu kategorii podmiotu.
Oto propozycja implikująca, że rozróżniamy, na razie, konkretne jednostki z jednej strony, a
z drugiej konkretne podmioty, chociaż na tym poziomie istnieje tylko konkretny podmiot
podtrzymywany przez konkretną jednostkę.
Sugerujemy przeto, że ideologia „działa” lub „funkcjonuje” w ten sposób, że „rekrutuje”
podmioty spośród jednostek (rekrutuje je wszystkie), albo „przekształca” jednostki w
podmioty (przekształca wszystkie), poprzez tę ścisłą operację, którą
nazwaliśmy interpelacją, a którą można sobie wyobrazić na wzór najbanalniejszego
wezwania policyjnego (albo nie) wszystkich czasów: „ Hej, ty tam!” [24]
Jeżeli zakładamy, że owa wyobrażona scenka teoretyczna dzieje się na ulicy, to
interpelowana jednostka odwraca się. Poprzez prosty fizyczny zwrot o 180 stopni, staje się
ona podmiotem. Dlaczego? Ponieważ rozpoznała, że interpelacja była skierowana „właśnie”
do niej, i że „towłaśnie ona była interpelowana” (a nie kto inny). Doświadczenie pokazuje, że
telekomunikacyjne praktyki interpelacji są takie, że interpelacja praktycznie zawsze trafia
na właściwego osobnika: czy to okrzyk czy gwizd, interpelowany zawsze rozpozna, że owo
wezwanie jest skierowane do niego. Wszelako jest to dziwne zjawisko, i nie da się
wytłumaczyć tylko przez „poczuciem winy”, mimo dużej liczby tych, „którzy mają sobie coś
do zarzucenia”.
Oczywiście, dla wygody i jasności pokazania naszego teoretycznego teatrzyku, powinniśmy
przedstawić rzeczy w formie sekwencji, z przed i potem, a więc w formie następstwa
czasowego. Kilka osób się przechadza. Z jakiejś strony (najczęściej z tyłu) rozlega się
wezwanie: „Hej, wy tam!”. Jednostka (w 90% jest to ta, do której kierowano okrzyk)
odwraca się, sądząc – przypuszczając – wiedząc, że chodzi o nią, a więc rozpoznaje, że „to
do niej właśnie” skierowana jest interpelacja. Ale w rzeczywistości sprawy toczą się bez
żadnego następstwa. Jest jednym i tym samym istnienie ideologii i interpelacja jednostek do
zostania podmiotami.
Możemy dodać: to, co wydaje się dziać w ten sposób poza ideologią (a dokładnie na ulicy), w
rzeczywistości dzieje się w niej. To, co w rzeczywistości dzieje się w ideologii, wydaje się
przeto dziać się poza nią. To dlatego ci, którzy tkwią w ideologii, uważają z definicji, że sami
znajdują się poza nią: jednym z rezultatów ideologii jest praktyczne zanegowanie
ideologicznego charakteru ideologii przez ideologię: ideologia nigdy nie mówi: „jestem
ideologiczna”. Trzeba znajdować się poza ideologią, to znaczy w poznaniu naukowym, aby
móc powiedzieć: jestem w ideologii (przypadek całkowicie wyjątkowy) lub (przypadek
ogólny): byłem w ideologii. Jest rzeczą powszechnie znaną, że zarzut pozostawania w
ideologii odnosi się tylko do innych, nigdy do siebie (chyba, że ktoś jest prawdziwym
spinozistą lub marksistą, co – w tym przypadku – oznacza to samo stanowisko). Trzeba przy
tym powiedzieć, że ideologia nie ma zewnętrza (dla niej), ale jednocześnie istnieje tylko na
zewnątrz (dla nauki i rzeczywistości).
Dwieście lat przed Marksem znakomicie wyjaśnił to Spinoza, który to stosował, ale bez
wdawania się w szczegóły. Pomińmy to jednak, chociaż problem ten jest brzemienny w
skutki nie tylko teoretyczne, ale bezpośrednio polityczne, bo przecież, na przykład, zależy
od niego cała teoria krytyki i samokrytyki , złota reguła praktyki marksistowsko –
leninowskiej walki klas.
A zatem ideologia interpeluje jednostki, aby stały się podmiotami. Ponieważ ideologia jest
wieczna, powinniśmy teraz odrzucić temporalną formę, w której przedstawialiśmy
funkcjonowanie ideologii i powiedzieć: ideologia zawsze i wciąż interpeluje jednostki, aby
stały się podmiotami, co wymaga uściślenia, że jednostki zawsze były interpelowane przez
ideologię do zostania podmiotami, co z koniecznością prowadzi nas do ostatniej
propozycji: jednostki zawsze już są podmiotami, a więc jednostki są „abstrakcyjne” w
stosunku do podmiotów, którymi zawsze już są. Propozycja ta może wydać się paradoksalna.
Że jednostka jest już zawsze podmiotem, nawet przed swoimi narodzinami, to przecież
zwykła realność, dostępna każdemu i nie jest to wcale paradoks. Że jednostki zawsze są
„abstrakcyjne” w stosunku do podmiotów, którymi zawsze już są, pokazał Freud, wskazując
po prostu ideologiczne rytuały otaczające oczekiwanie „narodzin”, tego „szczęśliwego
wydarzenia”. Każdy wie, jak jest oczekiwane mające się narodzić dziecko. Mówiąc bardziej
prozaicznie, pozostawiając na boku „uczucia”, to znaczy formy ideologii rodzinnej
ojcowsko / matczyno /małżeńsko / braterskiej, w których następuje oczekiwanie narodzin
dziecka: przyjętym jest powszechnie, że będzie nosiło Nazwisko swego Ojca, będzie więc
posiadało tożsamość, i będzie nie do podrobienia. A zatem jeszcze przed swoim
narodzeniem dziecko jest zawsze już [toujours-deja] podmiotem, przeznaczonym do bycia w
i poprzez specyficzną rodzinną konfigurację ideologiczną, w której jest „oczekiwane” od
momentu poczęcia. Bezużytecznym jest mówienie, że ta ideologiczna konfiguracja rodzinna
jest w swej unikalności mocno ustrukturyzowana, i że w tej nieubłaganej strukturze mniej
lub bardziej „patologicznej” (zakładając, że termin ten ma wyznaczone znaczenia) dawny
przyszły – podmiot powinien „znaleźć” „swoje” miejsce, to znaczy „stać się” podmiotem
płciowym (chłopcem lub dziewczynką) , którym już z góry jest. Rozumie się, że ten
ideologiczny przymus i przeznaczenie, wszystkie rytuały wychowania i wykształcenia
rodzinnego, mają pewien związek z tym, co Freud badał w formie pregenitalnych i
genitalnych „etapów” seksualności, a więc „uchwyceniem” tego, co oznaczył, jako będące
nieświadomym. Pomińmy to jednak.
Zróbmy kolejny krok. Tym, co teraz przyciągnie naszą uwagę będzie sposób, w jaki
„aktorzy” tej inscenizacji interpelacji i ich odpowiednie role, są odzwierciedlane w samej
strukturze każdej ideologii.
Przykład: chrześcijańska ideologia religijna. Ponieważ formalna struktura każdej
ideologii jest zawsze taka sama, zadowolimy się przeanalizowaniem jednego, dostępnego
wszystkim przykładu, a mianowicie ideologii religijnej. Dodajmy, że analiza ta może być
powtórzona w przypadku ideologii moralnej, jurydycznej, politycznej, estetycznej, itd.
Przyjrzyjmy się zatem chrześcijańskiej ideologii religijnej. Wykorzystamy figurę retoryczną i
„pozwolimy mówić jej samej”, to znaczy skupimy w fikcyjnej rozmowie. To, co „mówi”,
przekazuje nie tylko poprzez swe dwa Testamenty, poprzez teologów i Kazania, ale także
poprzez właściwe jej praktyki, rytuały, ceremonie i sakramenty. Chrześcijańska ideologia
religijna mówi mniej więcej tak.
Powiada: zwracam się do ciebie, jednostko ludzka zwana Piotrem (każda jednostka jest
nazywana po imieniu, w biernym znaczeniu, nigdy sama sobie go nie nadaje, aby ci
powiedzieć, że Bóg istnieje i powinieneś mu się podporządkować. Oraz dodaje: moim
głosem przemawia do ciebie Bóg (Pismo Święte gromadząc Słowo Boże, Tradycja
przekazując je, papieska Nieomylność potwierdzając raz na zawsze w „delikatnych”
punktach). Mówi: oto, kim jesteś – jesteś Piotrem! A taki jest twój początek: zostałeś
stworzony przez boga na całą wieczność, jakkolwiek urodziłeś się w 1920 roku po
Chrystusie! Takie jest właśnie twoje miejsce w świecie! To właśnie powinieneś robić! Dzięki
temu, przestrzegając „prawa miłości”, będziesz zbawiony, ty Piotrze, i staniesz się częścią
Ciała chwały Chrystusa! I tak dalej.
Dyskurs ten, chociaż dobrze znany i banalny, jest jednocześnie zadziwiający.
Zadziwiający, bowiem jeżeli uznajemy, że ideologia religijna zwraca się właśnie do
jednostek [25] , aby je przekształcić w podmioty, interpelując jednostkę o imieniu Piotr,
żeby zrobić z niej podmiot, mogący podporządkować się lub nie wezwaniu, to znaczy
rozkazom Boga; jeżeli nazywa te jednostki po imieniu, rozpoznając w ten sposób, że są one
już zawsze interpelowane do zostania podmiotami posiadającymi tożsamość osobową (w
punkcie, w którym Chrystus u Pascala mówi: „to dla ciebie wylałem każdą kroplę mojej
krwi”); jeżeli przekształca je w ten sposób, że podmiot odpowiada „tak, to ja właśnie”; jeżeli
uzyskuje od nich rozpoznanie, iż zajmują oni to właśnie miejsce, które jest im na stałe w
świecie przeznaczone: „to prawda, jestem tutaj, robotnik, właściciel, żołnierz” w tej dolinie
łez; jeżeli uzyskuje od nich rozpoznanie przeznaczenia (życia lub potępienia wiecznego),
zależnie od powagi czy lekceważenia z jakim traktują „Boskie polecenia”, Prawo stało się
Miłością; a zatem, jeżeli tak to się wszystko dzieje (w dobrze znanych praktykach chrztu,
konfirmacji, komunii, spowiedzi, ostatniego namaszczenia, itd.), to powinniśmy zwrócić
uwagę na to, że cała ta „procedura” wprowadzając na scenę chrześcijańskie podmioty
religijne, jest zdominowana przez dziwne zjawisko: istnienie takiej ilości możliwych
podmiotów religijnych jest możliwe tylko pod absolutnym warunkiem istnienia Innego,
Jedynego, AbsolutnegoPodmiotu, a mianowicie Boga.
Dla odróżnienia od zwykłych podmiotów tego nowego i szczególnego Podmiotu, zgódźmy się
na zapisywanie go jako Podmiot z dużej litery.
Okazuje się więc, że interpelacja jednostek do zostania podmiotami zakłada „istnienie”
Innego Podmiotu, Jedynego i centralnego, w Imię którego ideologia religijna interpeluje
wszystkie jednostki do zostania podmiotami. Wszystko to jest jasno [26] napisane w tym, co
słusznie nazywa się Pismem Świętym. „W owym czasie Pan Bóg (Jahwe) przemówił do
Mojżesza okryty obłokiem. I zawołał Pan Mojżesza: „Mojżeszu! „To ja”, odpowiedział
Mojżesz, ja jestem Mojżesz, Twój sługa. Mów a będę Cię słuchał”. I Pan przemówił do
Mojżesza i rzekł do niego: „Jestem Ten, który Jest” [27]
Bóg zatem sam definiuje się jako Podmiot par excellance, ten który jest przez siebie i dla
siebie („Jestem, Który jestem”) i jako ten, który interpeluje swój podmiot, to znaczy
jednostkę zwaną Mojżeszem, jednostkę, będącą upodmiotowioną przez samą jego
interpelację. I Mojżesz interpelowany – wzywany po Imieniu, rozpoznaje, że to jego
„właśnie” woła Bóg, rozpoznaje, że jest podmiotem, podmiotem Boga [sujet de Dieu],
podmiotem podporządkowanym Bogu,podmiotem dzięki Podmiotowi i podporządkowanym
Podmiotowi. Dowód: Mojżesz jest posłuszny Bogu i nakazuje wykonanie Jego rozkazów
swemu ludowi.
Bóg jest więc Podmiotem, a Mojżesz i niezliczone jednostki ludu bożego są jego
interlokutorami – interpelowanymi, jego zwierciadłami, jego odbiciami. Bo czyż ludzie nie
zostali stworzeni napodobieństwo Boga? Chociaż On, jak pokazuje to późniejsza refleksja
teologiczna, mógłby się bez tego obyć..., to jednak Bóg potrzebuje ludzi, podmiot potrzebuje
podmiotów, tak samo jak ludzie potrzebują Boga, podmioty potrzebują Podmiotu. Lepiej:
Bóg potrzebuje ludzi, wielki Podmiot potrzebuje podmiotów, aż do potwornego odwrócenia
w nich swego obrazu (wówczas, gdy podmioty wpadają w rozpustę, to znaczy w grzech).
Lepiej: Bóg dubluje się i posyła swego Syna, jako zwykły „opuszczony” przez niego podmiot,
na ziemię (długa skarga w Ogrodzie Oliwnym kończąca się na Krzyżu) – jest on podmiotem,
ale jednocześnie Podmiotem, człowiekiem, ale też i Bogiem, a to wszystko po to, aby
przygotować coś, przez co dokona się ostateczne Odkupienie, to znaczy Ukrzyżowanie. Bóg
więc musi „stać się” człowiekiem, Podmiot potrzebuje stać się podmiotem, aby pokazać
empirycznie podmiotom – widzialnie dla oczu, dotykalnie dla rąk (patrz św. Tomasz ) – że
jeżeli są podmiotami, poddanymi Podmiotowi, to jedynie dlatego, że w dniu Sądu
Ostatecznego powrócą, jak Chrystus, na łono Pana, to znaczy do Podmiotu [28] .
Rozszyfrujmy w języku teoretycznym ową godną podziwu konieczność
redublowania Podmiotu na podmioty i samego Podmiotu na podmiot-Podmiot.
Stwierdzamy, że struktura każdej ideologii interpelując jednostki, aby stały się podmiotami
w imię Jedynego i Absolutnego Podmiotu jest strukturą odzwierciedlającą, to znaczy jak w
lustrze i podwojeniem zwierciadlanym: to zwierciadlane podwojenie jest konstytutywne dla
ideologii i zapewnia jej funkcjonowanie. Oznacza to, że każda ideologia jest ześrodkowana,
że Podmiot Absolutny zajmuje miejsce jedynego Centrum, i interpeluje wokół siebie
niezliczone jednostki do zostania podmiotami, w dwojakiej relacji zwierciadlanej, takiej
jaka podporządkowuje podmioty Podmiotowi, dając im - w Podmiocie, gdzie każdy podmiot
może kontemplować swój własny wizerunek (obecny i przyszły) - gwarancję, że jest to dobre
dla nich i dobre dla Niego, o którego chodzi, i że (skoro wszystko dzieje się w Rodzinie,
świętej Rodzinie: Rodzina jest z istoty swojej święta) „Bóg rozpozna swoich”, to znaczy tych,
którzy rozpoznają Boga i będą w nim rozpoznani, i ci właśnie będą zbawieni.
Zobaczmy, co z tego wszystkiego wynika dla koncepcji ideologii w ogóle.
Podwojona zwierciadlana struktura zapewnia ideologii zarazem:
1. Interpelowanie „jednostek”, aby stały się podmiotami;
2. Ich podporządkowanie Podmiotowi
3. Zwrotne rozpoznanie między podmiotami i Podmiotem, oraz podmiotów między sobą, a
ostatecznie samo - rozpoznanie podmiotu [29] .
4. Absolutną gwarancję, że wszystko jest dobrze, i że pod warunkiem samo- rozpoznania
podmiotów i odpowiedniego prowadzenia się wszystko będzie dobrze: „Niech tak będzie” .
Rezultat: ujęte w poczwórny system interpelowania, aby stały się podmiotami, w system
podporządkowania Podmiotowi, absolutnego poznania i absolutnej gwarancji, podmioty
„maszerują”, „maszerują same” w olbrzymiej większości wypadków, z wyjątkiem „złych
podmiotów”, które prowokują od czasu do czasu interwencję takiego czy innego
(represyjnego) aparatu państwowego. Ale ogromna większość (dobrych) podmiotów
maszeruje dobrze „całkiem sama”, to znaczy zgodnie z ideologią (której konkretne formy są
Realizowane w Ideologicznych Aparatach Państwowych). Są one wpisane w praktyki,
rządzone przez rytuały IAP. „Rozpoznają” one istniejący stan rzeczy (das Bestehende), który
polega na tym, że „jest prawdziwe, co jest tak właśnie, a nie inaczej”, że należy
podporządkować się Bogu, swemu sumieniu, proboszczowi, de Gaulle’owi, szefowi w pracy,
inżynierowi, że trzeba „kochać swego bliźniego jak siebie samego”, i tak dalej. Ich
konkretny, materialny tryb życia jest tylko wdrukowaniem w życie zachwycającego słowa
modlitwy: „Niech się stanie!”.
Tak, podmioty „maszerują całkiem same”. Cała tajemnica tego rezultatu opiera się na
dwóch pierwszych momentach poczwórnego systemu, o którym mówiliśmy, albo - jak kto
woli – na dwuznaczności terminu podmiot. W powszechnie akceptowanym znaczeniu przez
podmiot rozumie się w istocie 1) wolną subiektywność: centrum inicjatywne, autora
odpowiedzialnego za swoje czyny; 2) byt ujarzmiony, podporządkowany wyższemu
autorytetowi, a zatem pozbawiony wolności, za wyjątkiem wolnego zaakceptowania swej
podległości. Ta ostatnia uwaga oddaje sens tej dwuznaczności, która odbija tylko
wytworzony przez siebie rezultat: jednostka jest interpelowana do zostania (wolnym)
podmiotem po to, aby podporządkował się dobrowolnie rozkazom Podmiotu, a zatem po to,
aby (dobrowolnie) zaakceptowała swoje upodmiotowienie, a więc po to, aby „dokonała
całkiem sama” gestów i aktów swego ujarzmienia Podmioty istnieją tylko dla i poprzez
swoje upodmiotowienie / podporządkowanie [assujettisement] [30] . Dlatego „maszerują
same”.
„Niech się stanie!”... To hasło, które daje wyraz rezultatowi, jaki należało uzyskać, dowodzi,
że nie jest to tak „naturalnie” („naturalnie”: poza tą modlitwą, to znaczy poza interwencją
ideologiczną). To hasło dowodzi, że musi tak być, żeby rzeczy były takie, jakie być powinny,
nazwijmy zresztą rzecz po imieniu: aby w „świadomości”, to znaczy zachowaniach jednostek
– podmiotów zajmujących stanowiska, wyznaczone im w produkcji przez społeczno –
techniczny podział pracy w produkcji, wyzysku, represji, ideologizacji, praktyce naukowej,
itp., była zapewniona reprodukcja stosunków produkcji w procesach produkcji i cyrkulacji.
Co w istocie stanowi rzeczywisty problem w owym mechanizmie zwierciadlanego
rozpoznania Podmiotu i jednostek interpelowanych do zostania podmiotami, i w gwarancji
danej podmiotom przez Podmiot, jeżeli akceptują dobrowolne podporządkowanie się
„rozkazom” Podmiotu? Rzeczywistością, o której mówimy w kontekście opisywanego
mechanizmu, tym, co z konieczności jest nierozpoznane w samych formach poznania
(ideologia to poznanie / nie rozpoznanie), jest w istocie, w ostatniej instancji, produkcja
stosunków produkcji i stosunków z niej wynikających.
Styczeń – kwiecień 1969
Post Scriptum
Tych kilka schematycznych tez pozwala rozjaśnić niektóre aspekty funkcjonowania
Nadbudowy i jej sposobów oddziaływania na Infrastrukturę, ale mimo wszystko są
one abstrakcyjne i z konieczności nie poruszają ważnych problemów, o których trzeba
wspomnieć:
1. Problem procesu całościowej realizacji reprodukcji stosunków produkcji.
IAP przyczyniają się, jako element tego procesu, do tej reprodukcji. Ale punkt widzenia ich
prostego przyczyniania się pozostaje abstrakcyjny.
Reprodukcja jest wszakże realizowana wyłącznie w łonie procesu produkcji i cyrkulacji. Jest
realizowana przez mechanizm właściwy tym procesom, kiedy „ukończone” jest już
kształcenie pracowników, kiedy wyznaczono im stanowiska, itd. Właśnie w wewnętrznym
mechanizmie tych procesów sprawdza się efekt różnych ideologii (przede wszystkim
ideologii prawno – moralnej).
Ale ten sam punkt widzenia nadal pozostaje abstrakcyjny, ponieważ w społeczeństwie
klasowym stosunki produkcji są stosunkami wyzysku, a więc stosunkami między klasami
antagonistycznymi. Reprodukcja stosunków produkcji, jedyny cel klasy panującej, nie może
więc być prostą operacją techniczną kształtującą i rozdzielającą jednostki na rozmaite
stanowiska w „technicznego podziału” pracy. Prawdę mówiąc, „techniczny podział” pracy
istnieje tylko w ramach ideologii klasy panującej: cały „techniczny” podział, cała
„techniczna” organizacja pracy jest maską i formą społecznego (to znaczy klasowego)
podziału i organizacji pracy. Reprodukcja stosunków produkcji może zatem być tylko
przedsięwzięciem klasowym. Realizuje się ona poprzez walkę klas, która przeciwstawia
klasę panującą klasie wyzyskiwanej.
Proces całościowej realizacji reprodukcji stosunków produkcji pozostaje więc abstrakcyjny o
tyle, o ile nie traktuje się go z punktu widzenia tejże walki klasowej. Stanąć na stanowisku
reprodukcji znaczy więc w ostatniej instancji stanąć na stanowisku walki klasowej.
2. Problem klasowej natury ideologii istniejących w formacji społecznej.
„Mechanizm” ideologii w ogóle to jedna sprawa. Można dostrzec, że sprowadza się on do
kilku tylko zasad, zawartych w kilku słowach (równie „ubogich”, jak te, które określają
według Marksa produkcję w ogóle, albo nieświadomość w ogóle u Freuda). Jeżeli jest w tym
jakaś prawda, to mechanizm ten jest abstrakcyjny w porównaniu z całą rzeczywistą
formacją ideologiczną.
Wysunięto ideę, że ideologie były realizowane w instytucjach, rytuałach i praktykach IAP.
Dostrzeżono, że z tego tytułu zbiegają się one z tą formą walki klas, żywotną dla klasy
panującej, jaką jest reprodukcja stosunków produkcji. Ale i ten punkt widzenia, jakkolwiek
rzeczywisty, pozostaje abstrakcyjny.
W istocie Państwo i jego Aparaty posiadają znaczenie tylko z punktu widzenia walki
klasowej, jako aparat walki klas, zapewniający ucisk klasowy i zabezpieczających warunki
wyzysku i reprodukcji. Ale walka klas bez klas antagonistycznych nie istnieje. Kto mówi o
walce klasowej klasy panującej, mówi jednocześnie o oporze, rewolucji i walce klasowej
klasy podporządkowanej.
Właśnie dlatego IAP nie są urzeczywistnieniem ideologii w ogóle, nie są też
bezkonfliktowym urzeczywistnieniem ideologii klasy panującej. Ideologia klasy panującej
nie staje się panującą dzięki łasce niebios, ani też na skutek zwykłego objęcia władzy
państwowej. Ideologia staje się ideologią panującą właśnie przez ustanowienie IAP, w
których jest realizowana i realizuje się. Owo ustanowienie nie dzieje się samo przez się, lecz
przeciwnie, jest wynikiem nieprzerwanej i zaciętej walki klasowej: najpierw przeciwko
dawnym klasom panującym, a następnie przeciwko klasie wyzyskiwanej.
Ale i ten punkt widzenia walki klasowej w IAP pozostaje abstrakcyjny. W rzeczywistości
walka klas w IAP jest tylko aspektem walki klas, chociaż czasami ważnym i
symptomatycznym: na przykład antyreligijna walka w osiemnastym wieku czy obecny
„kryzys” szkolnych IAP we wszystkich krajach kapitalistycznych. Lecz walka klasowa w IAP
jest tylko jednym aspektem walki klas, która je ogarnia. Ideologia, którą klasa trzymająca
władzę czyni dominującą w swych IAP, „realizuje się” w nich wprawdzie, ale jednocześnie
zagarnia je, gdyż pochodzi skądinąd. Podobnie ideologia, której klasa podporządkowana
używa do obrony w i przeciwko takim IAP, zagarnia je, ponieważ pochodzi skądinąd.
Tylko z punktu widzenia klas, to znaczy z punktu widzenia walki klas można zdać sobie
sprawę z rozmaitych ideologii istniejących w formacji społecznej. Wychodząc z tego punktu
widzenia można zdać sobie sprawę nie tylko z realizacji panującej ideologii w IAP i form
walki klasowej, której IAP są siedzibą i stawką. Ale także i przede wszystkim, poprzez to
można zrozumieć, skąd biorą się ideologie, realizujące się w IAP i przeciwstawiające się.
Ponieważ, jeżeli jest prawdą, że IAP reprezentują formę, w której ideologia klasy panującej
powinna z konieczności się realizować, i formę w jakiej ideologia podporządkowanej
powinna z konieczności mierzyć się i przeciwstawiać, to ideologie nie „rodzą się” w IAP, ale
w klasach społecznych zaangażowanych w walkę klas: w ich warunkach bytowych,
praktykach, doświadczeniach walki, i tak dalej.
Kwiecień 1970
Tłumaczenie: Andrzej Staroń
[1] Marks nadał mu naukową nazwę kapitał zmienny
[2] SMIG – salaire minimum interprofessionnel garanti, to znaczy minimalna zagwarantowana
płaca, wprowadzona we Francji ustawą z dnia 11 lutego 1950 roku. Inaczej płaca minimalna.
(przyp.tłum)
[3] W Pour Marx i Lire le Capital, Maspero 1965
[4] Topika, od greckiego topos, miejsce. Topika przedstawia w określonej przestrzeni
odnośne miejsca zajęte przez taką czy inną realność: w ten sposób ekonomika jest pod
spodem (baza), nadbudowa na wierzchu.
[5] Na rue de Charonne, 8 lutego 1962 roku, policja francuska brutalnie zaatakowała
manifestację przeciwko OAS (organizacji separatystów algierskich). Ośmiu manifestantów
zostało zabitych. (przyp. tłum)
[6] Zob. dalej Co się tyczy ideologii (A propos de l’ideologie)
[7] Według mnie Gramsci jest jedynym, który poczynił pewne kroki na tej drodze. Głosił on tę
„szczególną” ideę, że Państwo nie sprowadza się do Aparatu (represyjnego) Państwa, lecz
zawiera, jak mówił, pewną liczbę instytucji „społeczeństwa obywatelskiego”: Kościół, Szkoły,
Związki, itp. Gramsci na nieszczęście nie usystematyzował swoich intuicji, które pozostały w
stanie cennych, chociaż fragmentarycznych, notatek. (Zob. A. Gramsci,Oeuvres choisies,
Editions Sociales, ss. 290, 291, 293, 395, 436. Zob. też Lettres de la Prison. Editions Sociales,
str. 313.
[8] Rodzina w oczywisty sposób wypełnia inne „funkcje”, niż IAP. Współuczestniczy w
reprodukcji siły roboczej. Jest ona, zgodnie ze sposobami produkcji, jednością produkcji i
(lub)jednością produkcji.
[9] Prawo” należy jednocześnie do Państwowego Aparatu (represyjnego) i systemu IAP
[10] W patetycznym tekście z 1937 roku Krupska opowiada historię desperackich wysiłków
Lenina i tego, co uznała za jego porażkę (Przebyta droga)
[11] Oczywiście, to co tutaj krótko powiedzieliśmy o walce klas w IAP, nie wyczerpuje
problemu walki klas. Aby zbliżyć się do tej kwestii należy pamiętać o dwóch zasadach:
Zasadę pierwszą sformułował Marks w Przedmowie do Przyczynku do krytyki ekonomii
politycznej: „Przy rozpatrywaniu takich przewrotów (rewolucji społecznych) należy zawsze
rozróżnić przewrót materialny – co można stwierdzić ze ścisłością naukową – w warunkach
ekonomicznych produkcji od form prawnych, politycznych, religijnych, artystycznych lub
filozoficznych, w jakich ludzie uświadamiają sobie ten konflikt i dążą do jego
rozstrzygnięcia”. Walka klas wyraża się więc i realizuje w formach ideologicznych, a więc
także w formach ideologicznych IAP. Walka klas opanowuje szeroko te formy, i dlatego, że je
opanowuje, walka klas wyzyskiwanych może realizować się także w formach IAP, a więc
zwrócić oręż ideologii przeciwko klasom będącym u władzy.
Dzieje się to na mocy zasady drugiej: walka klas opanowuje IAP, ponieważ jest zakorzeniona
gdzie indziej, niż w ideologii, a mianowicie w Infrastrukturze, w stosunkach produkcji,
będących stosunkami wyzysku, które konstytuują bazę stosunków klasowych.
[12] W dużej części. Ponieważ stosunki produkcji są przede wszystkim reprodukowane przez
materialność procesu produkcji i procesu cyrkulacji. Nie powinno się jednak zapominać, że
stosunki ideologiczne są w sposób bezpośredni obecne w powyższych procesach.
[13] Patrz przypis [13
[14] Dla tej części reprodukcji, do której przyczyniają się: Aparat represyjny Państwa i
Aparaty ideologiczne Państwa
[15] Stopniowe powiększanie królewszczyzny, zwiększenie ciężarów spoczywających na
panach (w szczególności koszty wypraw krzyżowych), wyzwolenie wielu miast i wspólnot
wiejskich (to znaczy zniesienie podatku płaconego panom), stworzyło we Francji w XII i XIII
wieku bardzo przejrzysty system feudalny. Wiele gmin „wolnych” odzyskało podatki
porzucone przez seniorów i zorganizowało wymiar podatku w sposób demokratyczny. Król,
aby sfinansować wyprawy krzyżowe, dorzucił do powinności swych wasali kontrybucję na
wyprawy, z których korzystali krzyżowcy, podczas nie krzyżowcy powinni byli przekazywać je
do Skarbu Państwa (przyp, tłum) )
[16] Por. K. Marks, Ideologia niemiecka, w: Marks Engels Dzieła, tom 3.KiW Warszawa 1961,
str. 28 (przyp. tłum)
[17] Używam tego terminu w znaczeniu bardzo współczesnym. Niestety, nawet w środowisku
działaczy komunistycznych „wyjaśnienie” odchylenia politycznego (oportunizm z lewa lub z
prawa), poprzez działanie „kliki” jest obiegową monetą.
[18] Uwaga tłumacza: podwójne „po prostu” występuje w tekście oryginalnym.
[19] Chodzi o liczbę mnogą i wielu autorów używa tej formy (uwaga tłumacza)
[20] Althusser posługuje się terminem „interpeller”, które posiada we francuskim
następujące znaczenia: 1. Zwracać się do kogoś gwałtownie z żądaniem czegoś; 2.
Wypytywać o tożsamość; 3. Wzbudzać w kimś echo; oraz oczywiście 4. Składać interpelację
do kogoś lub czegoś. Pozostawiam termin w brzemieniu zbliżonym do oryginalnego,
ponieważ pełni on funkcję pewnej kategorii teoretycznej, której znaczenie wynika z
kontekstu. (przyp. tłum.)
[21] Która użycza prawniczej kategorii „podmiot prawa”, w celu uczynienia z niej pojęcia
ideologicznego: człowiek jest z natury podmiotem.
[22] Lingwiści i ci, którzy odwołują się w różnych celach do pomocy lingwistyki, potykają się
często na trudnościach, które polegają na tym, że nie dostrzegają gry skutków
ideologicznych we wszelkich dyskursach - także samych dyskursach naukowych.
[23] Zauważcie: to podwójne użycie wyrażenia obecnie [actuellement] jest jeszcze jednym
dowodem, że ideologia jest „wieczna”, ponieważ te dwa „obecnie”, są rozdzielone nie
wiadomo jakim okresem czasu; napisałem to 6 czerwca 1969 roku, a nie wiadomo, kiedy wy
będziecie to czytać.
[24] Interpelacja (zob. odpowiedni przypis) jest codzienną praktyką podporządkowaną
określonemu rytuałowi. W praktyce „interpelacji” policyjnej przybiera jednak „specjalną”
formę, kiedy chodzi o wezwanie [interpeller] „podejrzanego”. [gra słów. AS].
[25] Chociaż wiemy, że jednostka jest już zawsze podmiotem, będziemy nadal używać tego
terminu, ponieważ jest wygodny, ze względu na kontrast, który tworzy.
[26] Cytuję w dowolny sposób, nie dosłownie, ale w „duchu prawdy”.
[27] Dla porządku, dla „ducha prawdy”, zacytuję fragmenty Księgi Wyjścia Starego
Testamentu, pierwszy opis powołania Mojżesza: Księga Wyjścia 3,2: „Wtedy ukazał mu się
Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. [Mojżesz] widział, jak krzew płonął
ogniem, a nie spłonął od niego. 3. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: „Podejdę, żeby
przyjrzeć się temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala. 4, Gdy zaś Pan
ujrzał, że [Mojżesz] podchodzi, zawołał do niego ze środka krzewu: „Mojżeszu, Mojżeszu!”. On
zaś odpowiedział: „Oto jestem”.(...) 3,11 A Mojżesz odrzekł Bogu: „Kimże jestem, bym miał
iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu?”. 3,12 A On odpowiedział: „Ja będę z tobą.
Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z
Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze”. 3,13 Mojżesz zaś rzekł Bogu: „Oto pójdę do
Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają,
jakie jest Jego imię, to cóż mam powiedzieć?” 3,12 Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: „JESTEM,
KTÓRY JESTEM”. W: Pismo Święte, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań Warszawa 1982, str. 72 .
[28] Dogmat Trójcy Świętej jest teorią podwojenia Podmiotu (OJCIEC) w podmiot (SYN) i jego
zwierciadlaną relacją (DUCH ŚWIĘTY)
[29] Hegel (mimowolnie) był znakomitym „teoretykiem” ideologii, jako „teoretyk”
Uniwersalnego Poznania, który nieszczęśliwie zakończył w ideologii Wiedzy Absolutnej.
Feuerbach był zdumiewającym „teoretykiem” zwierciadlanej relacji, którą skończył
nieszczęślwie w ideologii Istoty Ludzkiej. Aby znaleźć sposób rozwoju teorii gwarancji [une
theorie de la garantie], trzeba by wrócic do Spinozy.
[30] Althusser używa terminu assujetissement, dla oznaczenia „upodmiotowienie”, ale także
„ujarzmienia”. Zresztą podobnie postępuje Michel Foucault, gdy pyta o sposoby
przekształcania jednostki ludzkiej w podmiot (A partir de quelle tecknai s’est forme lesujet?)
, gdy ukazuje konkretne techniki i praktyki „ujarzmiające” (as–sujet–tissantes) go.