Upload
pawel-rok
View
248
Download
2
Embed Size (px)
Citation preview
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 1/87
Arthur Rimbaud - Sistry Miłsierzia
Z błyszczącymi czyma, z zagrzałym licem,
Z ciałem pięknym, c nagie winn iśd przez ziemię
I które by uwielbił, w Persji, p księżycem,
Nieznany geniusz w złtym na czle iaemie;
Głny wzięków ziewiczych, gwałtwny w żąz mcy,
umny z upru sweg w szaleostwie zmysłwym,
Jak mły cean, łkanie letnich nocy,
Mitający się żąnie w łżu iamentwym;
n, któremu się serce wzryga zagniewane,
Gy sbie wstręt bmierzły świata przypmina,
Kryjący w wnętrzu wieczną i głębką ranę
— Swej Sistry Miłsierza pżąad zaczyna.
Lecz ty, kup wnętrznści, słkie ukojenie,
Kbiet! tyś nam nigy nie jest sistrą w męce:
Ni brzuch twój, gzie cieo rzemie, ni czarne spjrzenie,
Ni piersi, sazne wspaniale, ni ręce.
ślepa Niezbuzna ze źrenicą wielką,
Trturą jest anie i uścisk miłści!
Ciężysz wiecznie nad nami, wymion nosicielko,
Hłubimy cię, cuna, straszna namiętnści!
Wstręty twe, słupienia, mlenia w niemcy,
Brutalnśd twą, c męczy jak zikie cierpienie,
Wszystk nam bez złej wli przynsisz, Ncy,
Jak tajne krwi kbiecej miesięczne płynienie.
A gy g lękiem przejmie kbieta brzemienna,
Ta pieśo czynu, zew życia i miłśd wcielna,
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 2/87
Przychzą, by g wyrzed z jej wznisłeg lenna,
Płmienna Sprawieliwśd i Muza zielna!
Ach, ciszy i przepychu niezmiennie spragniony,
Gy przucą g bie siostrzyce surowe,
Wzycha tkliwe za wiezą z cunymi raminy
I niesie w świat kwitnący swą skrwawiną głwę.
Lecz la czarnej alchemii i la stuiów świętych
Ma wstręt — on, znawca pychy, ponury i dumny,
Czuje iącą zgrzę pustyo niebjętych...
Niech tedy, zawsze piękny, nie brzyząc się trumny,
Wierzy, iż Sny w niej znajzie, ale, Prmenay,
Które przez Nce Prawy w bezkres się rzpstrą.
I niech uszą i ciałem przyzywa cię blay,
śmierci tajemnicza, miłsierna sistr!
Czerwiec 1871
Przełżył Julian Tuwim
ALCHEMIA SŁWA
Z ala trzy, ptaków, wieśniaków ury,
Cóż t piłem na klęczkach, z wrzsami przy twarzy,
kła mając świeżej leszczyny ustrnie,
W płunia zielnym i ciepłym parze?
Cóż z młziutkiej azy chłnąd mgłem wy,
- Nieme wiązy, aro nagą, nieb w chmur zasłnie! -
Pid w żółtych tykwach, z ala błgiej zagry?
Złty likwr, z któreg pt bije na skrni.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 3/87
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 4/87
Tru... Teraz wkół charkt, pszept, lica
Starych babinek postrojonych w czepce;
Epileptycy, tłum szaleoców wraży,
Których się człwiek w rze niera czepi;
Nsem łypiący zauch brewiarzy,
Przez psy w pwórza wprwazani ślepi;
Wszyscy, żebraczą śliniając wiarę,
Ślą nieustanne skargi Jezuswi,
Któreg kien malwiła stare
Wskrś pżółciły. Próśb ich nie ułwi:
Śni wychułych i pasłych z ala,
Precz łachmanów i mięsa wni.
A zaś wybraosza płynie młów fala,
Mistycznśd w tn się szczególny rzzwni,
Gy silny uśmiech i jewabne szaty
Z naw się wychylą, w których gaśnie słoce,
Gdy u kropielnic szereg dam bogaty
Całują chrzy w ługich palców koce.
tłum. Jan Kasprwicz
Artur Rimbaud - Cieśla
CIEŚLA
Latem, o czwartej nad ranem,
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 5/87
Trwa jeszcze sennśd miłsna.
P gajem wciąż pachną zarśla
Wieczrem przeświętwanym.
W słnecznym Hyspery złcie -
Tam, w warsztacie swym leśnym.
Już cieśle - rozdziani do koszul
Są przy rbcie.
W ich głuszy, c mchem prasta,
Chcą strpy kunsztwne cisad,
Na których miast
Z farb złży sztuczne niebisa.
la majstrów tych, czarujących
Panych króla w Babilnie,
Wenus! na chwilę swych kchanków
Przud usze uwieoczne!
Królestw Pasterzy,
Cieślą grzałki przynieś,
By wigr zachwali świeży
Aż mrskiej kąpieli w płunia gzinie.
Artur Rimbaud - Czterowiersz
"Czterowiersz"
Gwiaza w muszli twych uszu płakała różw,
Bezkres biał z twych ramin na bira się stczył,
Mrze spłnił wzgórza twych piersi perłw,
A Człwiek na twym łnie czarn krwią się zbrczył.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 6/87
Przełżył Julian Tuwim
Artur Rimbaud - Demokracja
"Demokracja"
"Sztandar powiewa nad plugawym krajobrazem i nasza gwara
głuszy bębny.
Psycimy w mistach najbewstyniejszą prstytucję.
Zmasakrujemy logiczne rewolty.
W krzennych i pmkłych krainach - w służbie
najptwrniejszych eksplatacji przemysłwych i
militarnych.
Żegnajcie nam tu, gzieklwiek. Zaciągnięci z brej
wli, przyjmiemy filzfię grzy; niech beznani z wiezą
i uręczeni kmfrtem; i niech zycha tczący się świat.
T prawziwa rga. Naprzó, marsz!"
Artur Rimbaud - mąrści
" mąrści"
Wystarczy ci trącid bęben palcami, by wybuchły wszystkie
źwięki i narziła się nwa harmnia.
Każy twój krk t pniesienie się nwych ludzi i
rzpczęty ich marsz.
Twja głwa się wraca: nwa miłśd! Twja głwa
powraca: - nwa miłśd!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 7/87
"Zamieo nasze przeznaczenia, uchro klęsk, przee
wszystkim od czasu" - śpiewają ciebie te zieci.
"Unieś, ką tylk zechcesz, treśd naszych lsów i
życzeo" - prszę cię błagalnie.
Wiecznie przybywająca i zmierzająca wszęzie.
Artur Rimbaud - Głó
GŁÓ
Chęci teraz nabrałem
Tylko na piach i kamienie.
Powietrze jadam codziennie,
Żelaz, węgiel i skałę.
Gły, paście się. Gły, w kł
P źwięków łące!
Z pwjów chłocie wesł
Jay trujące.
Jedzcie szutry ziarniste,
Granit kściłów pniebny,
Żwir awnych ptpów, chleby
Ciśnięte w liny mgliste.
Trąbi wilk p zarślami
Miał z kurczęcia ucztę w trawie
Słnecznymi pluł piórami:
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 8/87
Jak wilk zjaam się i trawię.
Ta sałata, te wce
Wygląają zbiru w saach,
Ale pająk w żywpłcie
Jeynie fiłki jaa.
Niech śpię! Niech zakipię w ymie
Na łtarzach Salmna.
P grynszpanie kipiel płynie
W nurt Cedronu przemieniona.
Artur Rimbaud - Iluminacje
Bottom
Rzeczywistśd była zbyt ciężka la
mojej bogatej natury — i znalazłem się
na koniec u swojej Pani jako wielki szaro-
niebieski ptak wzbijający się ku gzymsm
u sufitu i pwłóczący skrzyłem w cie-
niach wieczoru.
U łża z balachimem, unsząceg jej
ukchane klejnty i arcyzieła jej ciała,
byłem wielkim nieźwieziem file-
twych ziąsłach i sierści siwiałej ze
zgryzoty, z oczami utkwionymi w kry-
ształach i srebrach knsli.
Wszystk stał się ciemnścią i rozja-
rzonym akwarium. Nad ranem — w wo-
jowniczy brzask czerwca - - pbiegłem
na pla, sił, tak ług rycząc i wywi-
jając swją krzywą, aż nachzące
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 9/87
Sabinki przemieścia pały mjej
piersi.
H
Każa ptwrnśd wymusza na Hr-
tensji okrutne gesty. Jej samtnśd jest
ertyczną mechaniką; jej zmęczenie —
ynamiką miłsną. Przez wiele epk
była grliwą higieną ras p nazrem
zieciostwa. Jej wrta stją twrem
prze nęzą. Mralnśd współczesnych
istt cieleśnia się tam w jej namiętn-
ści alb w jej ziałaniu. — O straszliwy
reszczu nieświacznych kchan-
ków na krwawej ziemi, w świetlistym
wrze! znajźcie Hrtensję.
Artur Rimbaud - Kmeia w trzech pcałunkach
"Kmeia w trzech pcałunkach"
Miała kszulkę cieniutką,
A drzewa zaciekawione
Przez okna bliziutko, bliziutko
Schylały liście zielne.
Na miękkie rzuciła poduszki
Rąk nagich ciepłe plty,
W płgę rbniutkie nóżki
Tętniły z wielkiej chty.
Patrzyłem na prmieo wskwy
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 10/87
Słoca, jak w swjej próży
Kręcił się wkół jej głwy
I piersi: muszka na róży.
Ucałwałem jej kstki
U nóg; wybuchła śmiechem,
Który się rzprysł w trel bski,
Kryształów zabrzmiał echem.
Schwała stpy, a ptem
Śmiejąc się rzekła: N, n, n!
Śmiech kazał zapmnied tem,
Że mnie za śmiałśd skarcn.
Pcałwałem jej czy...
Jak ptak p wargą się trzepie...
Gest czyniąc głwą urczy
Rzekła mi: A, jeszcze lepiej!
Mam ci pwiezied cś, pani.
Lecz resztę w garłem jej zławił
Całusem, ci ją śmianie
Już mi życzliwe przyprawił.
Miała kszulkę cieniutką,
A drzewa zaciekawione
Przez okna bliziutko, bliziutko
Schylały liście zielne.
Przełżył Jarsław Iwaszkiewicz
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 11/87
Artur Rimbaud - Kredens
"Kredens"
Jest t szerki kreens rzeźbiny. ąb ciemny,
Jak starawni luzie, tak wygląa mił,
Kredens ten jest otwarty - i zapach przyjemny
Płynie z głębi, jak win, c się ngi pił.
Są w nim różne różnści: starzyzna i graty,
Szmatki, zżółkła bielizna, wszystko pomieszane,
Są tam stęchłe krnki i niewieście szaty,
I barwne szale babki, w ptaki malowane.
Mealiny, prtrety i pasemka cięte
Włsów siwych lub jasnych, i kwiaty zaschnięte,
Z których, z wnią wców, armaty płyną.
O kredensie sprzed laty! Chciałbyś baje swje
ług gaad! I tylk skrzypisz, starwin,
Gdy otwiera kto z wolna twe czarne podwoje.
Artur Rimbaud - Kruki
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 12/87
"Kruki"
Gy szrn srebrzy nasze łany,
Kiey zapałe senne siła
Na Anił Paoski zwn zawła,
Na zmarłym światem rzbujany,
Niech z Twich niebis, Panie Bże,
Spłynie k'nam rgich kruków mże.
O dziwne wojska, wrzasku dziki!
We wasze gniazda wichr uderza.
Ledcie na zżółkłe wó wybrzeża,
Na róg krzyżwych rzstajniki.
Gzie się wąlne rsy kłaą,
Rzpierzchłe, łączcie się grmaą.
P plach Francji, gzie się pleni
Wczrajszych zmarłych grób przy grbie,
Kłujcie w smutnej swej żałbie,
By człwiek baczył jesieni.
twój krzyk, żałbny ty nasz ptaku,
Niech nas przy wielkim skupia znaku.
Zaś piegż majwych śpiew rasny
Na wierzchach ębu, c w zaklęty
Pkłał się wieczór, jak maszt ścięty,
Zostawcie tym, święci wisny,
Których wśró leśnych gzieś gałęzi
Snaź beznaziejna klęska więzi.
Przełżył Jan Kasprwicz
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 13/87
Artur Rimbaud - Marzenia zimowe
brze nam bęzie w tej zimwej jeźzie
W miękkim różwym wagnie.
W błękitnych kątach puszek jak w gnieźzie
Całusów rój utnie.
Aby nie patrzed na kienne szyby,
Zanikniesz częta strwżne,
B taoczą w ncy czarne wilki niby
A niby czarne demony.
Nagle uczujesz tyk płechtliwy —
T całus lekki, pająk kuczliwy,
P karku ci się snuje.
Pwiesz mi: "Złap g!", uchylając głwy,
I rzpczniemy bestii ługie łwy,
Która alek węruje.
W wagnie, 7 paźziernika 70
Artur Rimbaud - Moja Bohema
Moja Bohema
Włóczyłem się - z rękma w partych kieszeniach,
W bluzie, c już nieziemską prawie była bluzą,
Szełem p niebisami, wierny ci Muz !
h! la la! c za miłśd wiziałem w marzeniach !
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 14/87
Szerką ziurę miały me jeyne prtki,
W rze, pęrak - marzyciel, ukłaałem wiersze,
Na Wielkiej Niezwiezicy miałem swą berżę,
A mych gwiaz na niebie płynął szelest słki.
Słuchałem gwiaz w te bre wieczry wrześniwe,
Sieząc na skraju rgi, i czułem, że głwę,
Jak mocne wino, rosa kroplista mi rasza.
Lub gy w krąg fantastycznych cieni rsły tłumy
- Jak gybym lirę trącał, wyciągałem gumy,
Stpę mając przy sercu, z zarteg kamasza.
Artur Rimbaud - Mje życie
XXX
Mje życie, jeżeli mnie pamięd nie zawzi, był niegyś
ucztą, na której twierały się wszystkie serca, płnęły
wszystkie wina.
Pewneg wieczru wziąłem na klana Piękn. - I
przeknałem się, że jest grzkie. - Znieważyłem je.
Uzbriłem się przeciw trybunałm.
Uciekłem. czarwnice, nęz, nienawiści, pwierzn wam
mój skarb!
Złałem wygnad ze sweg umysłu wszelką luzką nazieję.
Głuchym skkiem rapieżnika rzucałem się na każą raśd,
by ją zusid.
Wezwałem prawców, żeby, knając, kąsad klby ich
karabinów. Wezwałem wszystkie plagi, by załawid się
piachem i krwią. Mim bóstwem był nieszczęście. Tarzałem
się w błcie. Suszył mnie wiatr zbrni. Igrałem z błęem.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 15/87
I wisna przynisła mi krpny uśmiech iity.
Niedawno, bliski wydania ostatniego skrzeku, zapragnąłem
należd klucz awnej uczty, na której byd mże
zyskałbym apetyt.
Tym kluczem jest miłsierzie. Pmysł taki wzi, że
śniłem!
- Pzstaniesz hieną... it. - wykrzykuje emn, który
ukrnwał mnie pięknym wieocem maków. - Stao w bliczu
śmierci ze wszystkimi swimi głami, ze swim egizmem i
wszystkimi grzechami głównymi.
Ach, teg mi już nat: - Ależ, rgi Szatanie, błagam,
spjrzyj mniej wściekłym kiem! W czekiwaniu na kilka
zapóźninych płstek, przyjmij, ty, tak ceniący w
pisarzu brak walrów piswych czy yaktycznych, tych
kilka rażających strnic z mjeg karnetu ptępieoca.
Artur Rimbaud - Odjazd
Odjazd.
śd wiziałem. Wizja czekiwała w każej aurze.
śd miałem wszystkiego. Szumy miast, wieczo-
rem, i w słocu, i zawsze. śd pznałem. Stacje życia. - O Szumy i Wizje!
jaz z nwym uczuciem i w nwym zgiełku!
Artur Rimbaud - Parada
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 16/87
"Parada"
Niezwykle tęzy hultaje. Niejeen eksplatwał wasze
światy. Wyzbyci ptrzeb, nie śpiesza się spżytkwania
swich świetnych zlnści i świacznej wiezy
waszych sumieniach. Jacy dojrzali ludzie! Ze spojrzeniem
tepiałym jak letnia nc, czerwni i czarni, trójklrwi,
stal usiana złtymi gwiazami, twarze zniekształcne,
łwiane, pblałe, grzałe; farswe zachrypnięcia!
krutny marsz świeciełek! - Jest paru młych - jak
popatrzyliby na Cherubina? - barnych przeraźliwym
głsem i niebezpiecznymi pmysłami. Wysyłani, miasta by
brad tam tyłu, strją się z przepychem buzącym razę.
O najbrutalniejszy Raju wściekłeg grymasu! Nie
prównania z waszymi Fakirami i innymi błazeostwami sceny.
W kstiumach napręce branych, z gustem jak ze złeg
snu, grywają lamentacje, trageie zbójców i płbgów
barziej uuchwine, niż były kieyklwiek historia czy
religie. Chioczycy, Htentci, Cyganie, głupcy, hieny,
Mlchy, stare błęy, złwrgie emny, łączą cziennie
gesty macierzyoskie ze zwierzęcścią swich póz i
czułści. Wyknują nwe sztuki i pisenki "grzecznych
panienek". Arcyżnglerzy, przebrażają sby i miejsca, i
uciekają się magnetycznych kmeii. czy płna, krew
śpiewa, rzrastają się kści, płyną łzy i czerwne strugi.
Ich szyerstw alb przerażenie trwają minute alb ługie
miesiące. Ja jeen znam klucz tej zikiej paray.
Artur Rimbaud - Paryż się buzi
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 17/87
"Paryż się buzi"
Hej, tchórze, na bulwary Paryża! Chniki
Słoce echem płuc swych płmiennych tarł;
Tu niegyś tłum Barbarów przelewał się ziki,
Święte się na zachzie miast rzpstarł!
Śmiał naprzó! Już wściekłe bałwany płmieni
Nie wrócą! t skwery, ulice, bulwary,
my na tle lazuru, gzie blask się prmieni,
A wtedy - z bmb czerwne buchały pżary!
Na martwymi gmachami wznieście z esek buę!
W ów zieo straszliwy - przejrzał wasz wzrk słupiały!
t biór kręcicielek sunie stau rue:
Szalejcie! Śmieszne bęą wasze zikie szały.
Zgrajo suk, rozjuszona nad ścierwem! Przyzywa
Was krzyk z mów złta! Huzia, kraśd, łajacy!
bżerad się! Nc uciech na ulicę spływa
Głębkim spazmem: pijcie, rzpaczni pijacy!
Pijcie! A gy się światłśd ptężna rzpali,
Grzebiąc przy was w przepychu złcistych strumieni,
Nie bęziecież w szklance śliny lad, zrętwiali,
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 18/87
W białe ale bezmyślnie i niem wpatrzeni?
Żryjcie! Na cześd królwej zazie falistym!
Napawajcie się pieśnią czkawek i bełktów!
Słuchajcie, jak się w mrku ciskają gnistym
Chmary starców, lkajów, chrypłych iitów!
Zgrajo z sercem niechlujnym i potwornym pyskiem,
Puśdcie cuchnące gęby w ruch, a silnie, zik!
awad la tych zrętwialców wina! Grzęzawiskiem
Haoby są brzuchy wasze, zwycięska klik!
Wzychajcie młśd wspaniałą, win zawrtne wnie,
Moczcie gardziele w trucizn okrutnych krynicy;
Na karki wasze kłniąc skrzyżwane łnie,
Peta wam pwiaa: Szalejcie, nęznicy!
W brzuchu kbiety z pasją szperając hyną,
Bicież się, że zarga jeszcze kurczem żywym,
C krzyczy, usząc waszą czereę bezwstyną
Na swej piersi ogromnej w ucisku straszliwym?
Syfilitycy, błaźni, brzuchmówcy, gachy,
Cóż la Paryża-ziewki ten cały kram znaczy?
Wasze ciała i usze, trucizny i łachy!...
trząśnie się z was, zgnilców i krzykaczy!
A gy z jękiem na własne wyprute jelita
Paniecie przerażeni, płacząc złt swje,
Wypierśna nierząnica, w czerwieo bitew spwita,
Z ala was zaciśnie ciężkich pięści wje!
Paryżu! Gy twe stpy tak gniewnie pląsały,
Gy znisłeś tyle cisw, ran nżem zaanych,
Gy leżysz z tlącą jeszcze w źrenicy zeszklałej
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 19/87
Resztą cichej płwych ni wiśnianych!
ty miast blesne, stlic zamarła,
Łbem i pierśmi ciśnięta ku Przyszłści, która
Na twą blaśd śmiertelną miliar wrót twarła:
Błgsławid by mgła cię Przeszłśd pnura!
ciał, buzne na nieluzki męki!
Znów wre życie ptwrne! I głuchną w twej głębi
Sine tętna pezji, śpiewnych wierszy źwięki,
A miłśd twą - ło błęna, ło lwa ziębi!
Lecz chd zgrzą przejmuje wyglą twój krpny
I chd nigy zielna Natura nie miała
Takiej krsty na sbie cuchnącej i rpnej -
- Cuwnie piękna jesteś, stlic wspaniała!
chrzciła cię najwyższa pezja - orkany!
Krzepią cię przegrmnych ptęg zawieruchy!
zieł twe wre, śmierd czyha... grzie wybrany,
Niech wrzask i jęk wypełni serce fletni głuchej!
Wtey te wycia więźniów, te krutne śpiewki,
Płacz wyrzutków wyklętych peta pchwyci,
Prmieomi swej miłści bęzie smagał ziewki,
Strfy jeg pskczą: Tak t, tak, banyci!
- Wszystk znów, prszę paostwa, w prząku: znów płaczą
W dawnych zamtuzach rgie, rżąc p awnemu,
A na murach brunatnych latarnie majaczą,
Płnąc blaskiem złwrgim ku niebu blaemu.
Przełżył Julian Tuwim
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 20/87
Artur Rimbaud - Pieśn najwyższej wieży
PIEŚO NAJWYŻSZEJ WIEŻY
Niech przyjdzie, niech nie zwleka
Pora co nas urzeka.
Cierpliwśd mi przynisła
Na zawsze zapomnienie.
Uleciały w niebisa
Obawa i cierpienie.
I głó prażający
Ciemnśd mi w żyły sączy.
Niech przyjdzie, niech nie zwleka
Pora co nas urzeka.
Podobny jestem łące
Na niepamięd wyanej,
Zarsłej i kwitnącej
Kąklem i tymiankiem,
Gdy zaciekle znad trawy
Much brzęczy rój plugawy.
Niech przyjdzie, niech nie zwleka
Pora co nas urzeka.
Artur Rimbaud - Poranek
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 21/87
"Poranek"
Czy nie miałem niegyś miłej młści, bhaterskiej,
baśniwej, gnej zapisania złtymi głskami - zbytku
szczęścia! Jaką zbrnią, jakim zbłązeniem zasłuzyłem na
becną słabśd? Wy, którzy utrzymujecie, że zwierzęta
wyaja z siebie łkanie żalu, że chrzy ppaają w rzpacz,
że umarli mają złe sny, spróbujcie pwiezied mój upaek
i senne rjenia. Sam nie ptrafię już wypwiezied się
jaśniej niż żebrak bezustannie pwtarzający swje Pater
nster i Ave Maria. Nie umiem już mówid!
Myślę ziś jenak, ze skoczyłem pwieśd swim
piekle. Był t własnie piekł: stare piekł, któreg
bramy twrzył syn człwieczy.
Na tej samej pustyni, tą samą ncą, mje zmęczne czy
buzą się zawsze w blasku srebrnej gwiazy, zawsze, chd
nie prusza t Królów życia, trzech magów serca, uszy,
umysłu. kieyż pójziemy za mrza i góry, by pwitad
zaranie nwej pracy, nwą mąrśd, ucieczkę tyranów i
emnów, kniec przesąów, kieyż t uwielbimy - pierwsi! -
Bże Narzenie na ziemi?
Śpiew niebis, pchó luów! Niewlnicy, nie
przeklinajcie życia.
Artur Rimbaud - Przebłysk
"Przebłysk"
Praca ludzka! To eksplzja rżświetlająca chwilami mja
tchłao!
- Nic nie jest marnścią; nauki i naprzó! - wła
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 22/87
wspólczesny Eklezjasta, t znaczy Wszystk-co-żyje. A
jenak trupy niegziwców i wałkni paają na serca
innych... Ach, szybciej, jeszcze szybciej, tam, za kresem
ncy, te przyszłe zaśduczynienia wieczyste... czy im
umkniemy?
- Cóż na t prazę? Znam pracę, a wieza jest nazbyt
pwlna. Niech galpuje mlitwa i huczy światł...
przecież wizę. T nazbyt prste - i jest za grąc;
bejzie się beze mnie. Mam swój bwiązek; umny z nieg
bęę na spsób tylu innych, kłaając g na bk.
Mje życie jest zużyte. alej! Uawajmy i próżujmy,
nęzy! Bęziemy istniec zabawiając się i rjąc straszliwe
miłści i ksmsy bajeczne, i bęziemy bled na sbą i
wazid się z pzrami świata, linskk, żebrak, artysta,
bandyta - kapłan! Na szpitalnym łóżku pczułem pwracającą
mnie ptężną wo kazieł: strażnik świętych armatów,
spwienik, męczennik...
Rzpznaję tu rażającą eukację, mjeg zieciostwa. I
cóż stą!... Trzeba przejśd swich wazieścia lat, skr
inni je przechzą...
Nie! Nie! Buntuje się teraz przeciw śmierci! Praca
wyaje się zbyt lekka la mjej umy: mja zraa świata
byłaby męką zbyt krótką. W statniej chwili uerzyłbym
jeszcze na prawo i lewo...
Ach, rga, biena uszyczk, czyżby wiecznśd nie była
stracona dla nas!
Artur Rimbaud - Romans
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 23/87
"Romans"
I
Ach, nie jest się pważnym w sieemnastej wiśnie.
Wieczrem, wśró bmb piwa, szklanek lemniay,
Kawiarni świetlnych i gwarnych raśnie,
Aleja lip ocienia promenady.
Pwietrze takie słkie przymyka pwieki,
Tak brze pachną lipy w czerwcwe wieczry,
Wiatr bciążny gwarem - miasto - niedalekie -
Ma w sobie zapach winnic i piwa odory.
II
Nagle malutki skrawek nieba gzieś winieje,
Granatwy, prawny w rbniutkie gałązki,
Przepięty gwiazką małą, c słk tpnieje
I jak reszczyk przesyła swój prmyczek wąski.
Nc czerwcwa! I młśd! - T upaja trchę!
Krew staje się szampaoską, głwy uderzy,
Gaa się! A na warze całus czeka płchy
I rży na niej jak małe niecierpliwe zwierzę.
III
Przez pwieści szaleocza serc rbinsnaa
Zacznie się, gy z pwagą aty barz świeżej
Minie cię panna w miejscu, gzie latarnia blaa
Ujmie ją całą w cieniu jcwskich kłnierzy.
Pnieważ na myśli, żeś naer naiwny,
Tupcąc rbnym krkiem psłusznej panienki
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 24/87
braca się i wzrk swój zasyła przeziwny,
Tak że na ustach gasną ci wszystkie pisenki.
IV
Więc jesteś zakchany strasznie aż p sierpieo,
Przyjaciele chzą, jesteś żle wiziany,
Śmieszą ją twe snety, wc ługich cierpieo,
Aż wieczrem trzymasz list ukchanej.
W taki wieczór w kawiarni szumiącej raśnie
Każesz ad bmbę piwa alb lemniay.
Ach, nie jest się pważnym w sieemnastej wiśnie,
Tam, gzie cieo lip zielnych kryje prmenay.
Artur Rimbaud - Rzeka Porzeczkowa
"Rzeka porzeczkowa"
W nietutejszych jarach nieznana płynie
Rzeka Porzeczkowa;
Krakanie stu kruków tczy się przy niej
I anielska mowa:
Poruszenia wielkie czyni w jedlinie,
Nim wiatry pochowa.
I rażniące tczą się wzłuż wybrzeży
Tajemnice dawnych lat,
Wspaniałych grów, zwiezanej wieży:
Pzstawiły tu śla
Zgasłe namiętnści błęnych rycerzy;
Ale jak trzeźwy jest wiatr!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 25/87
Przechniu, w te luki spjrzyj przez liście:
rga prze tbą pewna.
Kruki mje miłe! Bóg cię tu przyśle,
Kompanio puszczy gniewna!
Wypłsz pja, c ciągnie przemyślnie
Z wyprószneg rewna.
Artur Rimbaud - Samgłski
"Samgłski"
A czero, E biel, I czerwieo, U zieleo, błękit,
Tajny wasz rwó któregś nia ustalę:
A, czarny i włchaty grset lśniących wspaniale
Much, c brzęczą w rze, cieo w zatkę zaszyty;
E, blask pary, namitów, lance w lwej skale,
Biali królwie, reszcz p balaszkami ukryty;
I, purpura, krwi struga z ust, pięknych warg rzkwity,
Kiey śmieją się w gniewie lub pkutniczym szale;
U, cykle, palwagra mórz,spkój pastwiska
Usiany zwierzętami, spkój, który ciska
W skórze ucznych czół bruza alchemii głębka;
, trąba niebiaoska, c ziwne świsty kłysze,
bszary, gzie Aniły i Świat prują ciszę:
- Omego, fioletowy promieniu Jego Oka!
Przełżył Aam Ważyk
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 26/87
Artur Rimbaud - Statek Pijany
"Statek pijany"
Prąem Rzek bjętnych niesin w ujścia strnę,
Czułem, że już nie wiezie mnie ło hlwników;
la strzał swych za cel wzieły ich Skóry - Czerwone
I nagich pstrych słupów przybiły wśró krzyków.
Nie bałem załgi p wsystkie me czasy,
Ja, źwigacz zbóż flamanzkich, angielskiej bawełny.
Gy się z hlwnikami skoczyły hałasy,
Gdzie chcialem, pnsiły mię Rzek spienine wełny.
Pśró wściekłych kłysao przypływów, pływów,
Ja, pzeszłej zimy głuchszy na mózgi ziecinne,
Biegłem! Tryumfalniejszych nie zaznaly ziwów
Półwyspy wzięte ląm przez bezrżne płynne.
Zbudzenie me na morzu święcił wir pwietrzny.
ziesięd ncy jak krek taoczyłem na fali,
W której luzie kłwrót wizą fiar wieczny Nie tęskniąc
młych lataro znikłych gzieś w ali.
Słsza niż ustm zieci miazga jabłek kwaśnych,
Wó zieleo w mą ssnwą warła się łupinę,
Unisła ster, ktwicę, stsy lin zapaśnych
I zmyła kały wstrętne i win plamy sine.
I tą kąpałem sie w wielkiej pieśni Mrza,
Przesycnej gwiazami, śpiewanej jak muzyka,
Pżegnałem to mrą, gzie pśró bezrrza
Zadumany topielec niekiedy przemyka.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 27/87
Gzie barwiąc nagle szafir - pijanymi wiry
Alb rytmem pwlnym, p słoc płmienienie -
Mocniejsze nad alkohol, olbrzymsze nad liry,
Fermentują miłści żółciwe czerwienie.
Znam nieba pękające w grmy i wichrzyce,
Nawrty wściekłe wałów, prąy, znam wieczory
Znam jutrzenki srebrzyste jak głębice,
Wiziałem t, c człwiek wizied zawsze skry.
Wiziałem słoce nisk w plamach gróz mistycznych,
Jak słał ługie, zimne filetów martwice,
Pbne aktrów w ramach praantycznych,
Na fale w dal tczące swych rgao tajemnice,
Marzyłem nc zielną śró śniegów lśnienia,
Całunki na mórz czy kłanące się wln,
Żółtmre fsfrów śpiewnych przebuzenia
I niesłychaną skków pgo klną.
Mieśiące całe z falą, równą histerycznym
Oborom, szturmowałem ku raf skalnych ścianm,
Nie śniąc że stpy Maryj na sierpie księżycznym
Mgą łeb ychawicznym zetrzed ceanm.
Ptrącałem, czy wiecie ? Flryy bajeczne
Z chasem ócz panterzych i kwiatów ury
Luzkiej i tęcz, wiąących , jak cugle pwietrzne
P mórz winkręgami lazurwe trzy.
Wiziałem wąrące bagnisk lbrzymich fermenty,
Śieci, gzie wśró trzcin gniją całe Lewiatany,
Zapaania wó nagła śró ciszy zaklętej,
Katarakty alao ku bezni nieznanej.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 28/87
Lwce, słoca srebrne, pal fal nieb żary,
Przeokropne mielizny w zatok ciemnych toni,
Gzie żarte przez rbactw lbrzymie wężary
Pieszczą rzewa skręcne jaem czarnych wni.
Chciałbym ziecim pkazad te ray, gwiazy
Fal mrych, ryby złte, ryby śpiewające...
Piany kwietne świeciły me z glfów jazy,
Niewysłwinych wichrów skrzyliły mnie goce.
Czasem gy mnie znuziły bieguny, zwrtnik,
Mrze, słk mię łkaniem kłysząc mlałym,
Wznsił ku mnie ssawki flry mrków zikiej,
I - jak kbieta w młach - wraz nieruchmiałem;
Jak wysepka gściłem ptaków rje gwarne,
Swarliwe i niechlujne, źrenicy płwej,
I żeglwałem alej, gy me więzy marne
Zerwał na sen zstępując wgłąb, tpielec nwy.
tóż ja, łóź ginąca w glfach p źiół brą,
Miotana przez orkany w eteru przestwory,
Ja, któreg kałuba pijaneg wą,
Nie wyłwią żaglwce, Hanz ni Mnitry ,
Wlny rzeźwy, ymiący, zian w mgły ziewicze,
Ja, cm zachów mury ziurawił płmienne,
W których la brych piewców przenie są słycze:
Mchy słneczne i strzępy lazurów bezcenne;
Ja, c biegałem w płmykach elektrycznych cały,
Szczątek płchy, śró mrskich rumaków eskrt,
Gy skwarne lipce maczug cisami strącały
Ultramaryny niebis we wrzące retrty;
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 29/87
Ja c rżałem, st mil czując bekwiska
Behemtów i wściekłe Maelstrmów ukrpy,
Pielgrzym wieczny błękitów cichych rzlewiska,
Ja tęsknię wybrzeży wiecznych Eurpy.
Archipelagi gwiezne wiziałem ! Wysp rje,
Gzie rzeglarzm twarte nieb szalejące.
- W tych że t ncach bez na ukrywasz sny swje,
Milinie złtych ptaków, przyszłej Mcy słoce ?
Lecz zbyt wiele płakałem ! Jutrznie sablesne,
Srobie - wszystkie ksziężyce, grzkie - wszystkie zorze.
Cierpka miłśd mi ała strętwienie przewczesne.
, niechaj n me pęknie ! Niech póję p mrze !
Jeżeli jakiej wy tam w Eurpie pragnę,
T błtnistej kałuży, gzie w zmrkwej chwili
ziecina pełna smutku, kucnąwszy na bagnem,
Puszcza statki wątlejsze pierwszych mtyli.
Skąpanemu, fale, w waszej mlałści,
Nie ubiez już źwigaczy bawełnianych plnów,
Nie mknąc w pysze sztanarów i gni świętści !
Nie pruc wó p czami strasznymi pntnów.
Przełżył Miriam
Artur Rimbaud - Śpiący w ktlinie
Zakąt, gzie śpiewna rzeka śró bujnej zieleni
Czepia szaleocz w lcie traw zikich kępy,
Przelśnine umnym słocem gór, wniste strzępy
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 30/87
Srebra. Ktlina, która blaskami sie pieni.
Mły żłnierz z rzwartą wargą i krytą
Głwą, wtulną mięzy mre, rśne ziele,
Śpi, p niebem mu trawa miękkie łże ściele,
Blay jest p zielenią prmieniami litą.
Stopy w mieczykach kwietnych wsparł. Śpi uśmiechnięty
Śmiechem chreg ziecka sennej pnęty...
Zimn mu. aj mu, ziemi, ciepłe sny łaskawie.
Wo twych kwiatów rzkszą mu nzrzy nie wzyma:
Śpi w słocu i na piersi jeną rękę trzyma,
Spokojny. W prawym boku ma dwie jamki krwawe.
Artur Rimbaud - Wiecznśd
WIECZNŚD
nalezin w kocu!
Ale c? Wiecznśd! na
Jest mrzem, c się łączy
Ze słocem.
usza ma wieczntrwała
Spełnia twje życzenie,
Chd nc samtniała,
A zieo trawią płmienie.
Pżegnałeś się zatem
Z wyrkującym światem,
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 31/87
Stanych czud ptrzebą!
Wzlatujesz w niebo...
- Nigy więcej rietur.
Żaneg urjenia.
Nauka i czekanie
Mąk nie uniknienia.
Nigy jutra, płmieni
Atłasu, c się mieni,
Twja żarliwśd
To jedyne prawo.
nalezin w kocu!
- Ale co? - Wiecznśd! na
Jest mrzem, c się łączy
Ze słocem.
Artur Rimbaud - Wrażenie
"Wrażenie"
(1)
W mre, letnie wieczry, póję miezą kłśną,
Łechtany zbóż kitami, eptad trawy płwe:
Marząc, czud bęę świeżśd p stpami rśną.
zwlę wiatrm kąpad nagą mją głwę.
Nie bęę mówił, myślał. W ciszy niewysłwnej,
W uszy miłśd grmna wzbierze mi z pgą;
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 32/87
I póję, het, alek, jak cygan węrwny,
W Naturę - szczęsny taki, jak z kbietą młą.
Przełżył Miriam
(2)
W błękitne zmierzchy letnie póję miezą plną
Skrś traw i ziół, muskany przez jrzałe żyt...
Śniąc, bęę czuł p stpą świeżśd rs plną,
Pzwlę wiatrm kąpad mą głwę krytą.
Nie bęę tey mówił ani myślał wcale,
Lecz nieskoczna miłśd w mje serce spłynie...
I bęę szeł jak Cygan - w coraz dalsze dale,
W przyrzie jak kbietą, szczęsny w tej gzinie.
Przełżyła Brnisława strwska
Komedia pragnienia
II
Ondyny wieczne,
Prujcie wody rzeczne.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 33/87
Wenus, sistr błękitu,
czyśd falę u szczytu.
Żyzi tułacze z Nrwegii,
Opowiedzcie mi śniegi.
Węrwcze mój awny, wygnany,
Opowiedz mi oceany.
JA:
nie, już te najczystsze trunki,
Kufle tych wodnych powoi,
Te legendy i wizerunki -
Nic meg garła nie ki.
Pieśniarzu, chrześniaczką twych słów
Jest mje wściekłe pragnienie,
Ta hyra wewnętrzna bez głów,
C niesie wstrząs i zniszczenie.
tłum. Aam Ważyk
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 34/87
Iluminacje A.Rimbaud
Gy skoczył się ptp
Kiey się tylk uśmierzył zamysł Ptpu,
Zając przystanął w kniczynie i rżących zwnkach, by przez pajęczą sied zmówid mlitwę tęczy.
Ach, skrywające się kamienie rgcenne - spgląające już kwiaty!
Na szerkiej i brunej ulicy rzłżyły się kramy i przyciągnięt łzie ku mrzu spiętrznemu wysk
jak na rycinach.
Ppłynęła krew, p achem Sinbreg -w rzeźniach, w cyrkach, gzie p pieczęcią Bżą pblały
kna. Ppłynęły krew i mlek.
Bbry już buwały. Zaymiły mazagrany w gspach.
W ciekającym jeszcze szklnym gmachu zieci w żałbie ujrzały cuwne brazy.
Trzasnęły rzwi; na wiejskim placyku zieck wywinęł rękami i zrzumiały t chrągiewki i kgutki
ze wszystkich dzwonnic w strugach deszczu z gradem.
Pani ustawiła frtepian w Alpach. prawin w katerze mszę i pierwsze kmunie przy stu
tysiącach łtarzy.
Ruszyły karawany. W chasie lów i ncy plarnych zbudowano hotel Splendide.
Księżyc słuchał tą skwytu szakali na pustyniach tymianu - i chrzęszczących w grzie sabtów
eklgi. W liliwym i puszczającym pąki wysk piennym lesie Eucharis pwieziała mi później i
przyszła wisna.
Rzlej się, stawie; - pian, spłyo p mście i na rzewami; - kiry i rgany, błyskawice i grzmty
pnieście się i zahuczcie; - wy i smutki, wzbierają by zastąpid Ptpy.
B kiey pały - ach, z ucieczką rgcennych kamieni, z twarciem się kwiatów! - zapanwała
nuda! I Królwa, Czarwnica rzniecająca żar w swim glinianym garnku, nigy nie zechce nam
pwiezied teg, c wie, i czeg my nie wiemy.
zieciostwęłęó
T bóstw z czarnymi czami i żółtą sierścią, bez rziców i wru, szlachetniejsze bajek Meksyku
i Flandrii; jego domena - zuchwałe błękity i zielenie -rzciąga się na plażach, którym fale bez krętów
naały zaciekle greckie, słwiaoskie i celtyckie nazwy.
Na skraju lasu - zwnią, rzbłyskują i świecą kwiaty ze snu - ziewczyna pmaraoczwej warze, z
klanami skrzyżwanymi w jasnym ptku tryskającym z łąk, nagśd, którą cieniły, przeniknęły i
słniły tęcza, flra i mrze.
Kbiety, które krążą p namrskich tarasach; ziewczęce i grmne, czarne wspaniałści na
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 35/87
grynszpanie mchu, klejnoty zachowane na tłustej ziemi zarśli i tajałych gróków - młe matki i
rsłe sistry z czami pełnymi pielgrzymek, sułtanki, księżniczki strju i bejściu tyranek, małe
cuzziemki i łagnie nieszczęśliwe istnienia.
C za nua, gzina "czułeg ciała", gzina "czułeg serca".
II
T na, maleoka zmarła, za krzewami róż. - Mła niebszczka matka schzi z werany. - Kolaska
kuzyna skrzypi na piasku. - Braciszek (wyjechał Inii) jest tam, p słocem, c zachzi na łąką
gźzików. - Starcy, których pchowano wyprostowanych w okopie pod lewkoniami.
Gęstwa złtych liści tacza m generała. Przenieśli się na płunie. - Czerwną rgą chzi się
pustej gspy. Zamek jest sprzeania; wyrwan żaluzje. - Ksiąz zabrał pewn klucz
kściła. Nikt nie mieszka w mkach zrców kła parku. - grzenia są tak wyskie, że wiad
tylk szeleszczące czuby rzew. Nic tam zresztą nie ma zbaczenia.
Łąki pchzą ku wiskm bez kgutów, bez kuźni. Śluza jest pniesina. Kalwarie i wiatraki
pustkowia, wyspy i kamienie młyoskie!
Brzęczały magiczne kwiaty. Kłysały je stki wzgórz. Krążyły bajecznie zwinne zwierzęta. Chmury
grmaziły się na pełnym mrzem stwrznym z wiecznści grących łez.
III
Jest w lesie ptak; jeg śpiew zatrzymuje cię i przyprawia o rumieniec.
Jest zegar, który nie bije.
Jest trzęsawisk z gniazem białych stwrzeo.
Jest katera, która się zniża, i jezir, które się wznsi.
Jest przystrjny wstążkami wózek, przucny w zagajniku alb staczający się p ścieżce.
Jest trupa małych aktrów w kstiumach, którą wiad na rze ciągnącej się p lasem.
Jest wreszcie, kiey czujesz głó i pragnienie, ktś, kt cię wypęza.
IV
Jestem świętym, w mlitwie na wzniesieniu - jak spkjne zwierzęta pasące się aż p mrze
palestyoskie.
Jestem ucznym w ciemnym ftelu. Gałęzie i eszcz mitają się w knie bibliteki.
Jestem węrwcem na gściocu wśró karłwatych lasów; łskt śluz głuszy mje krki. ług
spgląam na melanchlijnie spłukiwane złt słoca zachzie.
Mógłbym byd zieckiem przucnym na mlu wiącym na pełne mrze, małym służącym, c
przemierza aleję, której czł sięga nieba.
Ścieżki są cierniste. Pagórki pkrywają się janwcem. Pwietrze jest nieruchme. Jak alek są ptaki
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 36/87
1 źróła! alej mże już byd tylk kniec świata!
V
Niech wynajmą mi wreszcie ten grób pbielany wapnem, z wypukłymi żyłkami cementu - głębk
p ziemią.
Wspieram się łkciami stół, lampa rzuca jaskrawe światł na te gazety, które z własnej głupty
czytam raz jeszcze, na te nieciekawe książki. -
Zawrotnie wysk na mim pziemnym salnem mnżą się my, zbierają się mgły. Błt jest
czerwne alb czarne. Ptwrne miast, nie kocząca się nc!
Niec niżej przebiegają kanały. P bkach sama tylk gęstśd glbu. Mże jeszcze tchłanie błękitu,
szyby ognia. Mże na tych pzimach sptykają się księżyce i kmety, mrza i bajki.
W gzinach gryczy wybrażam sbie kule z szafiru, z metalu. Jestem panem ciszy. laczeg złune
kienk piwniczne miałby blenąc w rgu sklepienia?
pwieśd
Książę irytwał się swimi wiecznymi zabiegami sknałśd samych tylk psplitych
brziejstw. Przewiywał zumiewające rewlucje miłści i pejrzewał swje kbiety, że stad je
na więcej niż łaskawśd w zbnych blaskach nieba i zbytku. Chciał pznad prawę, gzinę
najgłębszych pragnieo i zaśduczynieo. Chciał teg, chdby miał się t kazad stępstwem
pbżnści. Miał przynajmniej śd znaczną włazę czesną.
Wszystkie znane mu kbiety zstały zamrwane: jakie spustszenie w grzie Piękna! P
ostrzem szabli błgsławiły g. Nie zażąał innych. -Kbiety pjawiły się znwu.
Zabił tych wszystkich, którzy twarzyszyli mu w łwach alb w libacjach. - Towarzyszyli mu wszyscy.
Zabawiał się rzezią rzakich zwierząt. Kazał ppalad pałace. Rzucał się na luzi i ciął ich na sztuki.
-Tłum, złcne achy i piękne zwierzęta ciągle istniały.
Czy mżna upid się zagłaą, zyskad młśd zięki krucieostwu? Lu nie szemrał. Nikt nie
kwestinwał jeg pgląów.
Pewneg wieczra umnie galpwał na kniu. Zjawił się uch niewypwiezianej, niewyrażalnej
wręcz pięknści. Z jeg blicza i pstawy wyzierała bietnica wielkształtnej i złżnej miłści!
Niewymwneg i nieznśneg nawet szczęścia! Książę i uch unicestwili zapewne substancję
własneg zrwia. Jakżeby nie mieli przez t umrzed! Razem więc umarli.
Ale Książę sknał w swim pałacu żywszy zwyczajnych lat. Książę był uchem. uch był Księciem.
Brak naszemu pragnieniu kunsztownej muzyki.
Parada
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 37/87
Niezwykle tęzy hultaje. Niejeen eksplatwał wasze światy. Wyzbyci ptrzeb, nie śpieszą się
spżytkwania swich świetnych zlnści i świacznej wiezy waszych sumieniach. Jacy
jrzali luzie! Ze spjrzeniem tępiałym jak letnia nc, czerwni i czarni, trójklrwi, stal usiana
złtymi gwiazami, twarze zniekształcne, łwiane, pblałe, grzałe; farswe zachrypnięcia!
krutny marsz świeciełek! - Jest paru młych - jak popatrzyliby na Cherubina? - obdarzonych
przeraźliwym głsem i niebezpiecznymi pmysłami. Wysyłani miasta, by brad tam tyłu, strją
się z przepychem buzącym razę.
najbrutalniejszy Raju wściekłeg grymasu! Nie prównania z waszymi Fakirami i innymi
błazeostwami sceny. W kstiumach napręce branych, z gustem jak ze złeg snu, grywają
lamentacje, trageie zbójców i półbgów barziej uuchwine, niż były kieyklwiek histria czy
religie. Chioczycy, Htentci, Cyganie, głupcy, hieny, Mlchy, stare błęy, złwrgie emny, łączą
czienne gesty macierzyoskie ze zwierzęcścią swich póz i czułści. Wyknują nwe sztuki i
pisenki "grzecznych panienek". Arcyżnglerzy, przebrażają sby i miejsca, i uciekają się
magnetycznych kmeii. czy płną, krew śpiewa, rzrastają się kści, płyną łzy i czerwne strugi. Ich
szyerstw alb przerażenie trwają minutę alb ługie miesiące.
Ja jeden znam klucz do tej dzikiej parady.
Łaskawy synu Pana! U twjeg czła w wieocu kwiatków i jagó pruszają się twe czy, kule
rgcenne. Zapaają ci się pliczki, splamine brunatnym mszczem. Błyszczą twje kły. Twja pierś
jest jak cytra i zwniące głsy krążą w twich jasnych raminach. Twje serce bije w tym brzuchu,
gzie rzemie pwójna płed. Przechazaj się ncą, lekk wprawiając w ruch t u, t rugie u,
tę lewą ngę.
Being beauteous
Na tle śniegu Piękna Istta wyskieg wzrstu. Gwizy śmierci i wiry głuchej muzyki unszą,
rzpierają i wprawiają w wimwe rżenie t cuwne ciał; szkarłatne i czarne rany twierają się
nagle w jeg wspaniałych kształtach. Klry życia ciemnieją, taoczą i wyzwalają się wkół Wizji, przynarzinach. reszcze pnszą się i huczą, i kiey zawrtny smak tych przebrażeo zmaga się ze
śmiertelnymi gwizami i chrypłą muzyką, które świat, alek za nami, mita na naszą matkę
pięknści - na cfa się i prstuje. Ach, nasze kści pkryły się nwym ciałem miłsnym!
* sppielała twarzy...+
sppielała twarzy, tarcz włchata, ramina z kryształu! Armat, na którą muszę runąd w skłóceniu
drzew i lekkiego wiatru!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 38/87
Żywty
bezkresne aleje ziemi świętej, tarasy świątyni! C stał się z braminem, który wykłaał mi
Przypwieści? Nawet stare kbiety wizę jeszcze stamtą, z tamteg czasu! Pamiętam srebrne i
słneczne gziny na rzekami, ło przyjaciółki na ramieniu i nasze pieszczty, gy przystawaliśmy
na polach pachnących pieprzem. - Wzlt szkarłatnych głębi huczy wkół mich myśli. - Wygnany
tutaj, miałem scenę, by grywad ramatyczne arcyzieła wszystkich literatur. Pkażę wam
niesłychane bgactwa. Ślezę histrię znalezinych przez was skarbów. Znam alszy ciąg! Moja
mąrśd pbnie jest lekceważna jak chas. Czym jest mja nicśd wbec czekująceg was
słupienia?
II
Jestem wynalazcą zgła innych zasługach niż wszyscy mi pprzenicy; muzykiem, który krył cś
w rzaju klucza miłści. becnie, szlachcic na cierpkiej wsi p skrmnym niebem, próbuję
wzruszyd się wspmnieniem żebraczym zieciostwie, terminwaniu czy przyjeźzie w chakach,
zwaach, pięciu czy sześciu wwieostwach, paru hulankach, kiey mcna głwa nie pzwalała mi
strid się kmpanów. Nie żal mi awneg uziału w bskiej raści: skrmny wyglą tej
cierpkiej wsi jest świetną pżywką la mjeg krutneg sceptycyzmu. Zważywszy jenak, że
sceptycyzm ten nie znajuje sbie ujścia i że trawi mnie nwy skąiną niepkój - spziewam się, że
zstanę arcyzłśliwym szaleocem.
III
Miałem wanaście lat, kiey zamknięty na strychu pznałem świat, bjaśniłem kmeię luzką. W
lamusie nauczyłem się histrii. Na ncnej zabawie w mieście Półncy sptkałem kieyś wszystkie
kobiety dawnych malarzy. W starym paryskim pasażu uzieln mi nauk klasycznych. We wspanialej
siezibie, wkół której rztaczał się cały Wschó, knałem swjeg ptężneg zieła i przeżyłem
swje wspaniałe sbnienie. Wzburzyła mi się krew. Przywrócn mi mją pwinnśd. Nie ma już
c tym myśled. Mówię naprawę zza grbu - i żanych zleceo.
Odjazd
śd wiziałem. Wizja czekiwała w każej aurze.
śd miałem wszystkieg. Szumy miast, wieczrem, i w słocu, i zawsze.
śd pznałem. Stacje życia. - O Szumy i Wizje!
jaz z nwym uczuciem i w nwym zgiełku!
Królwanie
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 39/87
W piękny ranek, wśró bezmiernie łagneg luu, mężczyzna i kbieta krzyczeli - wspaniali - na
miejskim placu: "Przyjaciele, chcę, żeby zstała królwą!" "Chcę byd królwą!"
na śmiała się i rżała. n mówił przyjaciłm bjawieniu, skocznej próbie. mlewali tuląc
się siebie.
Isttnie, królwali przez cały pranek, gy unisły się na mami karminwe raperie, i przez całe
ppłunie, gy pszli w strnę palmwych grów.
mąrści
Wystarczy ci trącid bęben palcami, by wybuchły wszystkie źwięki i narziła się nwa harmnia.
Każy twój krk t pniesienie się nwych luzi i rzpczęty ich marsz.
Twja głwa się wraca: nwa miłśd! Twja głwa pwraca: - nwa miłśd!
"Zmieo nasze przeznaczenia, uchro klęsk, przee wszystkim czasu" - śpiewają ciebie te
dzieci.
"Unieś, ką tylk zechcesz, treśd naszych lsów i życzeo" - prszą cię błagalnie.
Wiecznie przybywająca i zmierzająca wszęzie.
Poranek odurzenia
ęłęó mje br! Mje Piękn! Bezlitsna fanfar, której nie zarżę! Czarziejska sztalug!
Hura, za zieł zawrtne i cuwne ciał, p raz pierwszy! Zaczęł się t przy śmiechach zieci i
skoczy się na nich. Ta trucizna zstanie w naszych żyłach nawet wtey, gy ali się fanfara i
pani zstaniemy awnej ysharmnii. , żarliwie pejmijmy teraz, tak gni tych trtur!
naluzką bietnicę złżną naszym stwrznym ciałm i uszm: tę bietnicę, t szaleostw!
Wytwrnśd, umiejętnśd, gwałtwnśd! Przyrzeczne nam pgrzebad w cieniu rzew bra i zła,
wygnad tyranię zacnści, abyśmy zaprwazid mgli naszą przeczystą miłśd. Zaczęł się t
pewneg niesmaku i koczy się - nie mgąc z miejsca garnąd nas wiecznścią - koczy się nagłym
pływem zapachów.
Śmiechu zieci, yskrecj niewlników, surwści ziewic, raz tutejszych twarzy i
przemitów, niech was uświęci wspmnienie teg czuwania p ncy. Zaczęł się t wszelkieg
grubiaostwa i koczy na aniłach z gnia i lu.
Nocne czuwanie w urzeniu! święte! chdby tylk zięki fiarwanej nam masce. Przyjmujemy cię,
met! Nie zapminamy, że tczyłaś wczraj chwałą każy nasz wiek. Zawierzamy truciźnie.
Ptrafimy awad cziennie całe swje życie.
t czasy Mrerców.
Frazy
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 40/87
Kiey cały świat zamieni się w jeen czarny las la czwrga naszych zuminych czu - w jeną plażę
dla dwojga wiernych dzieci - w jeden muzyczny dom dla naszej czystej sympatii - naję cię.
Chdby pzstad miał na tej ziemi jeynie spkjny i piękny starzec tczny "niebywałym
przepychem" - bęę u twich klan.
Chdby spełnine zstały przeze mnie wszystkie twje wspmnienia - chdbyś ujrzał we mnie tę, c
ptrafi cię pętad - zauszę cię.
*
Gy jesteśmy barz silni - któż się cfnie? barz weseli - kt ppaśd mże w śmiesznśd? Gy
jesteśmy barz źli - c nam zrbią?
Ubierzcie się świątecznie, śmiejcie się i taoczcie. Nigy nie bęę w stanie wyrzucid Miłści za kn.
*
- Przyjaciółk mja, żebraczk, zieck ptwrne! jak t wszystk nic cię nie bchodzi, te
nieszczęśnice, ci wyrbnicy, mje strapienia. Przyłącz się nas ze swim niemżliwym głsem,
twim głsem! jeynym pchlebcą tej nikczemnej rzpaczy.
*
Pchmurny pranek lipcwy. Unsi się w pwietrzu smak ppiłu; - zapach ptniejąceg na
palenisku drewna; - przemknięte kwiaty - bezła przechazek - żżysty chłó kanałów na plach -
czemuż nie zabawki jeszcze i kaził?
*
Rzpiąłem sznury zwnnicy zwnnicy, girlany kna kna; złte łaocuchy gwiazy
do gwiazdy - i taoczę.
*
Głębki staw paruje bezustannie. Jaka czarwnica wzniesie się na białym zachzie? Jakie filetwe
liście paną?
*
Pczas gy trwni się funusze publiczne na święta braterstwa, zwn z różweg gnia
rzzwania się w chmurach.
Tchnąd miłą wnią chioskieg tuszu, czarny pył sypie się łagnie na mją wieczrną gzinę. -
Przykręcam płmienie świecznika, rzucam się na łóżk i zwrócny w strnę ciemnści wizę was,
mje panny! mje królwe!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 41/87
Robotnicy
Ten ciepły ranek lutwy! Na niewczesnym wietrze z Płunia żyły nasze absuralne wspmnienia
bieaków, nasza mła nęza.
Henrika miała na sbie bawełnianą spónicę w biał-brązwe kraty, nszną pewn w zeszłym
stuleciu, czepek z wstążkami i jewabny szalik. Był t smutniejsze żałby. Przechazaliśmy się
p miastem. Był pchmurnie i płuniwy wiatr rzjątrzał przykre wnie spustsznych grów i
uschniętych łąk.
Mja żna zawała się t znsid lepiej e mnie. Zwróciła mi uwagę na maleokie rybki w kałuży,
którą pwóź sprze miesiąca pzstawiła na śd wysk pnącej się ścieżce.
Miast, ze swim ymem i głsami rzemisł, barz ług nie stępwał nas w rze. , inny
świecie, siezib błgsławina przez nieb i żywcze cienie! Wiatr z Płunia przypminał mi
nieszczęsne wyarzenia mjeg zieciostwa, rzpacze letnich miesięcy, zatrważające zasby siły i
wiezy, które ls zawsze e mnie suwał. Nie! nie spęzimy lata w tym skąpym kraju, gzie
mżemy byd jeynie zaręcznymi siertami. Nie chcę, by t stwarniałe ramię wciąż miał ciągnąd za
sbą rgi braz.
Mosty
Kryształ szareg nieba. sbliwe zarysy mstów, jene prste, rugie wygięte w łuk, inne paające
alb zachzące na nie p skśnym kątem i frmy te pwtarzają się w innych strefach kanału w
świetle, ale wszystkie tak wyłużne i lekkie, że brzegi p ciężkimi kpułami zniżają się i zmniejszają.
Niektóre z tych mstów źwigają na sbie ruery. inne wspierają się maszty, sygnały i kruche
pręcze. Minrwe akry krzyżują się i snują; struny pną się na strmym wybrzeżem. Wiad
czerwną bluzę, mże inne jeszcze ubiry i muzyczne instrumenty. Czy t luwe melie, fragmenty
książęcych kncertów, pgłsy hymnów publicznych? Wa jest szara i sina, szerka jak mrska
odnoga. - Biały prmieo, spaający z wyskieg nieba, niweczy tę kmeię
Miasto
Jestem przeltnym i nie nazbyt zgrzkniałym mieszkaocem stlicy uważanej za nwczesną, gyż
jakiklwiek znany smak wyrugwany zstał z wnętrz i ścian jej mów, pbnie jak z panramy
miasta. Nie zwrócą tu waszej uwagi nawet ślay p mnumentach przesąu. Mralnśd i język
sprwazne są swjeg najprstszeg wyrazu - nareszcie! Te miliny luzi, którzy nie czuwają
ptrzeby pznania się, pchzą wychwania, zawu i starści w spsób tak pbny, że
ługśd ich życia musi byd parkrtnie krótsza niż t, c błęna statystyka nsi spłeczeostw
kntynentu. I kiey z mjeg kna wizę nwe wima sunące przez gęsty i wieczny ym węglwy -
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 42/87
nasz leśny cieo, naszą letnią nc! - nwe Erynie, prze małą willą, która jest mją jczyzną i sercem,
bo wszystko przypomina je tutaj - Śmierd bez leź, nasza zielna córka i służka, zrzpaczna Miłśd i
piękna Zbrnia wyją w ulicznym błcie.
Koleiny
Na praw letni brzask buzi liście, pary i szelesty w tym kącie parku; skarpy na lew zachwują w
liliwym cieniu krcie pśpiesznych ślaów na wilgtnej rze. efilaa cuów. Isttnie: wzy
ławne zwierzętami z pzłacaneg rewna, masztami i pstrym płótnem, w pełnym galpie
dwudziestu srokatych koni cyrkowych, dzieci i mężczyźni na swich przeziwnych zwierzętach; -
wazieścia wzów przewiązanych linami, w chrągwiach i kwiatach, jak karce z awnych czasów
alb z baśni, pełne zieci wystrjnych na pmiejską sielankę. - Nawet trumny unszą p
mrocznym baldachimem swje hebanwe piórpusze, przetaczając się w kłusie ptężnych klaczy,
siwych i karych.
Miasta
T są miasta! T naró, la któreg wznisły się te Al-legheny i Libany marzeo! Wille z kryształu i
rewna przesuwają się na niewizialnych szynach i blkach. Wiekowe kratery, otoczone kolosami i
palmami z miezi, melyjnie prykują w płmieniach. Na wiszących kanałach za willami
rzbrzmiewają miłsne święta. Pgo grających zwnów nawłuje się w wąwzach. Przebiegają
bractwa lbrzymich śpiewaków, których strje i stare chrągwie lśnią jak światł na szczytach. Na
platfrmach na przepaściami Rlanwie trąbią swje męstw. Na pmstach przerzucnych przez
tchłao i na achach zajazów łuna nieba zaciąga swe flagi na masztach. Strącne aptezy sięgają
pól na wyżynach, gzie seraficzne centaurzyce przemykają się wśró lawin. - Nad zarysami
najwyższych szczytów, mrze zmieszane wiecznymi narzinami Wenus, unszące flty rfenów,
szelesty pereł i szumy rgcennych knch - to morze pochmurnieje czasem w śmiertelnych
błyskach. Na stkach huczą żniwa kwiatów, wielkich jak nasz ręż i puchary. rszaki królewskich Mab
w ruych i pałwych szatach wychylają się z parwów. W górze jelenie brzące w kaskazie i
jeżynach ssają ianę. Łkają bachantki przemieśd, księżyc płnie i wyje. Wenus wchzi jaskio
kwali i pustelników. Zastępy zwnnic wyśpiewują iee narów. Zbuwane z kści pałace tchną
nieznaną muzyką. Rzwijają się wszystkie legeny i łsie szturmują miasteczka. Rzpaa się Een
burz. zicy taocwują bez koca święt ncy. I wszełem w pewnej chwili na żywiny bulwar
Bagau, gzie zespły śpiewały raśd nwej pracy, na wielkim wietrze, klucząc i nie mgąc
wymknąd się bajecznym wiziałm gór, gzie mieliśmy się szukad.
Czyje pomocne ramiona, jaka bra gzina przywrócą mi tę jczyznę mich snów i wszystkichuniesieo?
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 43/87
Czuwaniaęłęó
T wytchnienie w świetle, i ani grączka, ani miłsne mlenie, na łóżku alb na łące.
T przyjaciel. P prstu przyjaciel, ani słaby, ani szalny.
T ukchana, ani ręczna, ani ręcząca. Ukchana.
Pwietrze i świat, za którymi się nie gni. Życie.
- Czy tak t był naprawę?
- I sen rętwieje nagle.
II
Światł pwraca na śrkwe sklepienie buwli. Z wóch kraoców sali, wśró byle jakich
rnamentów, biegną ku sbie harmniczne elewacje. Ściana prze czuwającym jest psychlgicznym
prząkiem następujących p sbie przekrjów, fryzów, pwietrznych gzymsów i gelgicznych
zapaści. -Mocny i spieszny sen grup sentymentalnych z istotami wszystkich rodza jów wśró
wszystkich przywizeo.
III
ywany i lampy czuwania szumią jak fale, ncą, wzłuż kałuba krętu i mięzypkłazia.
Morze czuwania jak piersi Amelii.
raperie na pół pniesine, zagajniki krnek barwie szmaragu, na które spaają turkawki
czuwania.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Płyta czarneg kminka, rzeczywiste słoca piaszczystych wybrzeży: ach, stunie magii; tym razem
tylko widok jutrzenki.
Mistyka
Na stku wzgórza aniły ciągną swje wełniane szaty, krążąc w trawach ze szmaragu i stali.
Łąki płmieni strzelają p szczyt pagórka. Na lew wszystkie zabójstwa i wszystkie bitwy zeptujągnjną ziemię na grani i snują swją krzywiznę wszystkie wrzawy nieszczęśd. Za granią na praw linia
wschów, pstępów.
I kiey wirujące i prywiste szumy mrskich knch i luzkich ncy twrzą wstęgę u góry brazu,
Kwitnąca słycz gwiaz i nieba, i całej reszty paa naprzeciw pagórka, niby ksz - prze naszą
twarzą, i wypełnia armatem i błękitem przepaśd prze sbą.
Jutrzenka
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 44/87
bjąłem letnią jutrzenkę.
Nic nie pruszał się jeszcze prze pałacami. Wa była martwa. bzy cieni nie puszczały leśnej
rgi. Szełem buząc żywe i ciepłe echy, i spgląały rgcenne kamienie, bezgłśnie wznsiły
się skrzyła.
Pierwszą przygą, na ścieżce pełnej już świeżych i blaych blasków, był kwiat, który pwieział mi
swje imię.
Jasny wasserfall, któreg się uśmiechnąłem, rzpuścił włsy wśró świerków: na srebrnym
szczycie rzpznałem bginię.
Pnisłem wtey, jeną p rugiej, wszystkie zasłny. W alei, wywijając raminami. Na równinie,
gzie pwiamiłem niej kguta. W wielkim mieście uciekała wśró zwnnic i kpuł i ścigałem ją
biegnąc jak żebrak p marmurwym bulwarze.
Na rgą, przy wawrzynwym lesie, spwiłem ją w zebrane zasłny i pczułem lekkie tknięcie jej
grmneg ciała. Jutrzenka i zieck upali na skraju lasu.
Przebuzenie zbiegł się z płuniem.
Kwiaty
Ze złteg stpnia - wśró jewabnych sznurów, szarej gazy, zielnych aksamitów i kryształwych
tarcz, które czernieją w słocu jak brąz - wizę naparstnicę twierającą się na ywanie ze srebrnych
filigranów, czu i włsów.
Różę wną taczają mnety z żółteg złta psiane na głazi agatu, mahniwe filary
ptrzymujące kpułę ze szmaragów, bukiety z białeg atłasu, kunsztwne różżki z rubinów.
Jak bóg śnieżnych kształtach i błękitnych i bezkresnych czach, nieb i mrze przywabiają na
marmurwe tarasy tłum młych i silnych róż.
Nokturn powszedni
Tchnienie otwiera operwe wyłmy w murach, - zakłóca brty przeżartych achów, - rozprasza
granice palenisk, - zadmiewa kna. - Przez winrślą, parłszy się stpą rynnę, - zszełem karety,
której epkę statecznie kreślają wypukłe szyby, wystające pwierzchnie zbne i wygięte sfy.
Samtny karawan mjeg snu, pasterski m mjej głupty, pjaz ten krąży p trawniku zatarteg
gścioca: i w górze praweg kna, w skazie szkła, wirują blae pstacie księżycwe, liście i piersi; -
Najgłębsze zielenie i błękity garniają braz. Ppas w pbliżu plamy na żwirze.
- Bęziemy tu gwizad na burzę i Smy - i na Solimy - na zikie zwierzęta i armie,
- (Czy pcztylin i zwierzęta ze snu pwrócą w najuszniejsze lasy, by aż p czy zanurzyd mnie w
jewabnym źróle?)
- I wyprawid nas p batami, przez pluskające wy i rzlane napje, na włóczęgę wśró ujaania
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 45/87
psów...
- Tchnienie rozprasza granice paleniska.
Krajobraz morski
Wozy ze srebra i miedzi -
Dzioby ze stali i srebra -
Młócą pianę, -
Pnszą krzenie jeżyn.
Prąy wrzosowisk
I wielkie kleiny pływu
Ciągną kliście na wschó,
filarów lasu, -
pni nabrzeża,
W któreg krawęź biją wiry światła.
Zimwe święt
Kaskaa szumi za buami pery kmicznej. Żyranle przełużają, w saach i alejach w pbliżu
Meanra, zielenie i purpury zachu. Hracjaoskie Nimfy, we fryzurach z epki Pierwszeg Cesarstwa
- Syberyjskie ronda, Chinki Bouchera.
Niepkój
Czy t mżliwe, żeby mi na wybaczyła mje bezustannie upkarzane ambicje - żeby pmyślne
zakoczenie pwetwał czasy ubóstwa - żeby zieo pwzeo uśpił w nas zawstyzenie naszą
fatalną nieulnścią?
( gałązki palmwe! iamencie! - Miłści, mcy! - wyżej niż wszystkie glrie i raści! - na wszelki
spsób, wszęzie - emn, bóg - Młśd teg istnienia: ja!)
Żeby przypaki naukwych czarów i ruchy spłeczneg braterstwa wielbine były jak stpniwy
pwrót pierwtnej swby?...
Ale Wampirzyca, która każe nam się wzięczyd, żąa, byśmy zajęli się tym, na c nam przyzwala, alb,
inaczej, stali się zabawniejsi.
Runąd w ranach, przez nużący wiatr i mrze; w męce, przez milczenie zabójczych wó i pwietrza; w
urękach, które zaśmiewają się w swjej krutnie wzburznej ciszy.
Metropolia
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 46/87
Od cieśniny w barwie inyg mórz sjana, na różanym i ranżwym piasku bmytym przez nieb
klru wina, zaczynają wznsid się i krzyżwad bulwary z kryształu, zamieszkane pierwszej chwili
przez młe i biene rziny, które zapatrują się u wcarzy. Nic zamżneg. - Miasto!
Na pustynią asfaltu, w ucieczce na ślep z pwłkami mgły rzciągniętymi w grźne pasma na
niebie, które ugina się, cfa i spaa, utwrzne przez najbarziej złwrgi czarny ym, jaki wytchnąd
mógłby żałbny cean, platują hełmy, wirujące kła, łzie, zay koskie. - Bitwa!
Pnieś głwę: ten rewniany mst z łukwatym sklepieniem; te statnie gry warzywne Samarii;
te zaczerwienine maski p latarnią smaganą przez chłó ncy; nierzeczna nyna w krzykliwej
sukni, w dole rzeki; te czaszki świecące na zagnach grchu - i wszystkie inne fantasmagorie - wieś.
rgi wzłuż krat i murów, z truem trzymających w karbach swje zagajniki, i krutne kwiaty, które
mżna by nazwad sercami i sistrami, amaszek ptępiający z tęsknty, - posesje czarodziejskich
arystkracji zareoskich, japoskich, gwaraoskich, zlnych jeszcze bierania muzyki przków -i
są gspy, które zamknięt już na zawsze - są księżniczki i, jeśli nie jesteś przemęczny, stuiwanie
gwiazd - niebo.
Ten poranek, kiey zmagałeś się z Nią w śnieżnych błyskach, te zielne wargi, lwce, czarne flagi i
niebieskie prmienie, i te purpurwe tchnienia plarneg słoca - twoja moc.
Barbarzyoca
ług p niach, seznach, istnieniach i krajach,
Bandera z krwawego mięsa na jewabiu mórz i kwiatów arktycznych; (ne nie istnieją).
Przyszełszy siebie p awnych fanfarach herizmu - które nawiezają nam jeszcze głwę i serce -
z ala starych zabójców -
Ach, banera z krwaweg mięsa na jewabiu mórz i kwiatów arktycznych! (ne nie istnieją).
Rozkosze!
Żary spaające w pmuchu szrnów - Rozkosze! - gnie na zwichrznym eszczu iamentów
mitanym przez ziemskie serce, wiecznie la nas zwęglne. - świecie! -
(Z ala awnych samtnieo i awnych gni,
które słyszy się i czuje,)
Żary i piany. Muzyka, brót tchłani, zerzenia brył lu z gwiazami.
rzksze, świecie, muzyk! A tam, pławiące się frmy, pty, włsy i czy. I białe, wrzące łzy - o
rozkosze! - i kbiecy głs biegający na wulkanów i jaskio arktycznych.
Bandera...
Wyprzeaż
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 47/87
ęłęóNa sprzeaż t, czeg nie sprzeali Żyzi, t, w czym nie zasmakwała szlachta ani zbrnia, t,
czeg nie zna przeklęta miłśd i piekielna uczciwśd mas; t, czeg wieza i czas nie muszą uznawad;
twrzne Głsy; braterskie przebuzenie wszystkich chóralnych i rkiestrwych energii, i
bezzwłczne ich wykrzystanie; jeyna spsbnśd, by wyzwlid nasze zmysły!
Na sprzeaż Ciała bez ceny, pza wszelką rasą, jakimklwiek światem, wszelką płcią, wszelkim
pochodzeniem! Bgactwa tryskające na każym krku! Nie nazrwana wyprzeaż iamentów!
Na sprzeaż anarchia la mas; gwałtwne zaśduczynienie la c znakmitszych amatrów; krutna
śmierd la wiernych i kchanków!
Na sprzeaż miejsca zamieszkania i migracje, sprty, feerie i niezrównane wygy, i zgiełk, ruch i
przyszłśd, jaką nisą!
Na sprzeaż wprwazanie bliczeo i niesłychane skki harmnii. Nieprzeczuwane krycia i pjęcia,
nagłe zbycze.
Szalny i nieskoczny pryw ku niewizialnym blaskm i niepchwytnym rozkoszom - i jego
zawrtne tajemnice la każeg występku - jeg przerażająca raśd la tłumu.
Na sprzeaż te Ciała, te głsy, t grmne i bezsprne bgactw, t wszystk, czeg nigy się nie
wyprzea. Sprzeawcy nie wyczerpali zapasów koca! Kmiwjażerwie nie muszą jeszcze
zawad rachunków!
Fairy
Upiększające siły żywtne sprzysięgły się la Heleny w ziewiczych cieniach i niewzrusznych
jasnściach gwieznej ciszy. Żar lata pwierzn niemiałym ptakm, a pwienią nieczułśd -
niezastąpinej łzi żałbnej w zatkach martwych miłści i zwietrzałych zapachów.
- P chwili śpiewu kbiet-rwali w szumie strumienia p zwaliskiem rzew, głsu zwnków
trzy w echu lin, i nawływao stepów. -
la zieciostwa Heleny zarżały kępy trawy i cienie - i serca bieaków, i legeny nieba.
I czy jej i taniec cuwniejsze jeszcze rgcennych blasków, zimnych ziaływao, raści
jeyneg tła i niepwtarzalnej gziny.
Wojna
Gy byłem zieckiem, pewne nieba wystrzyły mje wizenie: wszystkie charaktery cieniwały wyraz
mjej twarzy. Zjawiska wprawine zstały w ruch. -Wieczna miana chwil i nieskocznśd
matematyki gnają mnie teraz p tym świecie, gzie nszę wszelkie spłeczne sukcesy, barzny
wzglęami sbliwej ziatwy i najgłębszymi afektami. - Myślę Wjnie, z jej prawem alb siłą, i
lgiką nie przewizenia.
To proste jak muzyczna fraza.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 48/87
Młśd
I
Niedziela
Rachunki łżne na bk - i nieuniknine zstąpienie nieba, wieziny wspmnieo i seans rytmów
wypełniają mieszkanie, głwę i świat ucha.
- Ko tknięty wąglikiem rwie przez pmiejski tr wyścigwy, wzłuż upraw i zagajników. Nieszczęsna
kbieta, sba ramatu, wzycha gzieś w świecie nieprawpbnych rezygnacji. esperas
tęsknią burzy, pijaostwa i ran. Małe zieci ią brzegami rzek ze stłuminym przekleostwem w
sercu.
Pejmijmy naukę w hałasie teg niszczycielskieg zieła, które skupia się i wzbiera w masach.
II
Sonet
Czy la człwieka zwyczajnej kmpleksji ciał nie był wcem wiszącym w sazie, - o dni
zieciostwa! ciał, skarb na rztrwnienie; - ach, kchad, grźbę czy siłę Psyche? Wzgórza ziemi
bfitwały w książąt i artystów, a rwó i rasa ppychały was ku zbrnim i żałbnym
knuktm: świat, wasza la, wasze niebezpieczeostw. Ale teraz, gy pełnił się ten znój, ty,
twoje rachuby, ty, twoje zniecierpliwienia - wszystk t już tylk wasz taniec i wasz głs, ani stałe, ani
wytężne, chd za pwójną przyczyną wynalazczści i pwzenia przez jeen sezn -wśró
braterskiej i pwściągliwej luzkści we wszechświecie bez brazów; - praw i siła zwiercielają
ten taniec i głs, teraz pier cenine.
III
wazieścia lat
Wygnane głsy puczeo... Naturalna swba p-czerstwiała grzk... - Aagi. Ach, nieskoczony
egizm wieku rastania, ptymizm żarliwy: jak pełen kwiatów był świat teg lata! Umierające tny i
frmy... Chór na uspkjenie bezsiły i niebecnści! Chór szkła, melii ncy... prawy, nerwyzaplują wkrótce...
IV
Jesteś jeszcze przy kuszeniach Antnieg. Swawle słabłej grliwści, grymasy chłpięcej pychy,
przygnębienie i lęk.
Ale przyłżysz się tej pracy: żyją wkół ciebie wszystkie mżliwści harmnii i architektury.
sknałe i nieprzeczuwane istty pazą się twim świaczenim. W zamyśleniu naciągnie w
twją strnę ciekawśd awnych tłumów i gnuśneg zbytku. Twja pamięd i zmysły bęą żywid twój
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 49/87
ppę twórczy. C świata: jaki bęzie, kiey się bjawisz? W każym razie skoczą się zisiejsze
pozory.
Przyląek
Złty brzask i wstrząsany reszczami wieczór zastają nasz bryg na pełnym mrzu naprzeciw tej willi i
przyległych niej buynków, twrzących przyląek tak rzległy jak Epir i Pelpnez, alb wielka
wyspa Japnii, alb Arabia! Świątynie w światłach zawracających prcesji; ptężne wiki frtyfikacji
na nwczesnych wybrzeżach; wymy w blasku jaskrawych kwiatów i bachanalii; wielkie kanały
Kartaginy i Embankments pejrzanej Wenecji; łagne wybuchy Etny i pęknięcia flernów i wó
lwców; sazawki praczek wśró niemieckich tpli; zbcza sbliwych parków z pchylnymi
czubami Japoskich rzew; i krągłe fasay "Ryalów" alb "Granów" w Scarbrugh czy w
Brklynie, ich linie klejwe skrzylają i bejmują łu i góry ten htel, któreg prjekt
wynikł z histrii najwytwrniejszych i najbarziej mnumentalnych buwli Włch, Ameryki i Azji, z
knami i tarasami pełnymi teraz rzęsistych świateł, napjów i bryz, i twartymi la wybraźni
próżnych i szlachetnie urznych - którzy pzwalają za nia wszystkim tarantelm brzegów - a
nawet pwracającym refrenm ze słynnych lin sztuki - cuwnie upiększad fasay Pałacu-
Przyląka.
Sceny
Stara Kmeia ciągnie swje akry i rzziela sielanki:
Bulwary estrad.
ługa grbla rewniana kraoca kraoca skalistej przestrzeni, gzie barbarzyoski tłum krąży p
głcnymi rzewami.
W krytarzach czarnej gazy, pążając za przechzącymi z latarniami i liśdmi.
Ptaki misteriów spaają na mularski pntn pruszany przez archipelag, pkryty łziami wizów.
Liryczne sceny pchylają się ze skśnych nisz p plafnami, przy źwiękach fletu i tamburynu, wkół
salnów nwczesnych klubów alb sal starżytneg Wschu.
Czarziejskie wiwisk rzgrywa się na szczycie uwieoczneg zagajnikiem amfiteatru - Albo skrzy
się i muluje la Betów, w cieniu falujących lasów, u granic uprawnych pól.
pera kmiczna na naszej scenie pzielna jest na przecinające się granice ziesięciu przepierzeo
rzstawinych mięzy galerią a światłami.
Wieczór histrii
W jakiś wieczór, przyarzający się na przykła prstusznemu turyście, alnemu naszycheknmicznych krpnści, mistrzwska ręka żywia klawesyn łąk; grają w karty na nie jezira,
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 50/87
lustra przywłująceg królwe i fawryty; wiad święte i żagle, synów harmnii, legendarne
chromatyzmy na niebie o zachodzie.
rży, gy przejeżżają w galpie pgnie myśliwskie i hry. Kmeia skrapia estray trawnika. I
tłum ubgich i słabych na tych równinach głupty!
W jego zniewolonej wizji - Niemcy spiętrzają się ku księżycm; zapalają się tatarskie pustynie; awne
rewlty rzniecają się pśrku Niebiaoskieg Cesarstwa Chin; na królewskich schach i ftelach
pwstawad bęzie mały świat, blay i płaski, Afryka i Kraje Zachu. Później balet znajmych ncy i
mórz, bezwartściwa chemia, niemżliwe melie.
Ta sama mieszczaoska magia we wszystkich miejscach, których wizłaby nas karetka pcztwa!
Nawet pczątkujący fizyk czuje, że niepbna pawad się łużej tej samlubnej atmsferze, mgle
fizycznych wyrzutów, których sam stwierzenie jest już nieszczęściem.
Nie! - Ta chwila wrzącej pary, rzstępujących się mórz, pziemnych pżarów, prwanej planety i
pstępujących eksterminacji, czywistści tak nieprzewrtnie pświacznych przez Biblię i Nrny, i
które istta pważna pwinna by mied na uwaze. - Nie bęzie w tym jenak nic legenarneg
Bottom
Rzeczywistśd była zbyt ciężka la mjej bgatej natury - i znalazłem się na kniec u swjej Pani jak
wielki szarniebieski ptak wzbijający się ku gzymsm u sufitu i pwłóczący skrzyłem w cieniach
wieczoru.
U łża z balachimem, unsząceg jej ukchane klejnty i arcyzieła jej ciała, byłem wielkim
nieźwieziem filetwych ziąsłach i sierści siwiałej ze zgryzty, z czami utkwinymi w
kryształach i srebrach knsli.
Wszystk stał się ciemnścią i rzjarznym akwarium. Na ranem - w wojowniczy brzask czerwca -
pbiegłem na pla, sił, tak ług rycząc i wywijając swją krzywą, aż nachzące Sabinki
przemieścia pały mjej piersi
H
Każa ptwrnśd wymusza na Hrtensji krutne gesty. Jej samtnśd jest ertyczną mechaniką; jej
zmęczenie - ynamiką miłsną. Przez wiele epk była grliwą higieną ras p nazrem zieciostwa.
Jej wrta stją twrem prze nęzą. Mralnśd współczesnych istt cieleśnia się tam w jej
namiętnści alb w jej ziałaniu. - straszliwy reszczu nieświacznych kchanków na krwawej
ziemi, w świetlistym wrze! znajźcie Hrtensję.
Ruch
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 51/87
Kłysanie u prgów wspaów rzecznych,
Wiry za rufą,
Szybkśd naburcia,
Ogromny przepływ nurtu
Nisą przez cuwne światła
I nwści chemii
Próżnych wśró wnych trąb
Kotliny i stromu.
T zbywcy świata szukający
Własnej frtuny chemicznej;
Zabrali w rgę sprt i wygy;
Wizą na tym statku eukację
Ras, klas i zwierząt.
Wytchnienie i zawrót głwy
W yluwialnym świetle,
W krpnych ncach stuiów.
B z pgawęki wśró przyrząów - krew;
kwiaty, gieo, klejnty -
Z niespkjnych bliczeo na pkłazie w ucieczce
- Wiad sunącą, jak tama na hyraulicznie pruszaną arterią,
Skłanicę ich baao, lbrzymią, w nie koczących się błyskach;
Ich samych zapęznych w harmniczne ekstazy
I heroizm odkrycia.
W najosobliwszych przemianach atmosfery
Młzieocza para sabnia się na pmście,
- Czyż przebacza się zikśd pierwtną? -
I śpiewa, i czuwa.
Oddanie
Siostrze Luizie Yanaen z Yoringhem: -Jej niebieski krnet zwrócny ku Mrzu Półncnemu. - Za
rzbitków.
Siostrze Leonii Aubois z Ashby. Baou - letnie ziele brzęczące i cuchnące. - Za matki i zieci w grączce.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 52/87
Lulu - diablicy - która zachwała upbanie krasmówstwa z czasów Przyjaciółek i swjej
niepełnej eukacji. Za mężczyzn! Pani.
Młzieocwi, jakim byłem. Temu świętemu starcwi, w eremie alb w misji.
uchwi ubgich. I najwyższemu uchwieostwu.
Podobnie jak wszelkiemu kultwi w każym miejscu pamiętneg kultu i wśró wszelkich wyarzeo,
którym trzeba się pad z uwagi na skłnnści chwili alb własny i ciężki występek.
W ten wieczór - Circet lwych gór, grubej jak ryba i iluminwanej jak ziesięd miesięcy czerwnej
nocy, - (jej serce ambra i żar), - jeynej mjej mlitwie, niemej jak te ncne reginy i pprzezającej
prywy gwałtwniejsze teg plarneg chasu.
Nie bacząc na cenę i na każym wietrze, nawet w próży metafizycznej. - Ale już nie wówczas.
Demokracja
"Sztanar pwiewa na plugawym krajbrazem i nasza gwara głuszy bębny.
Psycimy w miastach najbezwstyniejszą prstytucję. Zmasakrujemy lgiczne rewlty.
W krzennych i pmkłych krainach - w służbie najptwrniejszych eksplatacji przemysłwych i
militarnych.
Żegnajcie nam tu, gzieklwiek. Zaciągnięci z brej wli, przyjmiemy filzfię grzy; nie beznani z
wiezą i uręczeni kmfrtem; i niech zycha tczący się świat. T prawziwa rga. Naprzó,
marsz!"
Duch
Jest uczuciem i teraźniejszścią, skr twrzył m la spieninej zimy i la zgiełku lata, n, który
czyścił pkarmy i napje, n, który jest urkiem znikających klic i naluzką pgą pstjów.
Jest uczuciem i przyszłścią, siłą i miłścią, którą wśró naszych szaleostw i uręczeo wizimy płynącą
p burzliwym niebie i na chrągwiach ekstazy.
Jest miłścią, sknałą miarą krytą na nw, rzumem cuwnym i nieprzewizianym, i
wiecznścią: ukchaną machiną wartści nieuchrnnych. Wszystkich nas przejmwały trwgą jeg
ustępstwa i nasze: rzkszy naszeg zrwia, rzpęzie naszych zmysłwych właz, samlubny
afekcie i namiętnści nieg, nieg, który nas miłuje na całe swje życie nieskoczne...
I pzstaje w naszej pamięci, i węruje... I kiey cichnie Aracja, zwoni jego obietnica: "Precz te
przesąy, te stare ciała, te stała i lata. T epka, która izie na n!"
Nie puści nas, nie zstąpi znwu z nieba, nie bęzie kupicielem gniewu kbiet i wesłści
mężczyzn, i całeg ich grzechu: b knał się, kiey był, i kiey był kchany.
, jeg tchnienia, jeg twarze, jeg lty: straszliwa szybkśd sknałych frm i ziałania.
płnści ucha i grmie wszechświata!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 53/87
Jeg ciał! wyzwlenie śnine, zgruchtanie łaski skrzyżwanej z nwą przemcą.
Jego wzrok, jego wzrk! wszystkie awne pkłny na klęczkach i wszystkie męki jęte z jeg
przejściem.
Jeg światł! zniesienie wszystkich głśnych i niespkjnych cierpieo w nasilającej się muzyce.
Jeg krk! migracje ptężniejsze starżytnych najazów.
On i my! duma barziej życzliwa niż utracne akty miłsierzia.
świecie! i jasny śpiewie nwych nieszczęśd!
Wszystkich nas pznał i wszystkich pkchał. Umiejmy w tę zimwą nc, przyląka przyląka,
zwichrzneg bieguna kasztelu, tłumu plaży, źrenic źrenic, w zmęczenie sił i uczud,
wzywad g i wizied, i przesyład, i w przypływach i pływach śnieżnych pustyo pążad za jeg
wzrokiem - jego tchnieniem - jeg ciałem - jeg światłem.
Michał i Krystyna
Cyt! gy p brzegach słoce się zachmurza,
Zmykaj, jasny ptpie! t są róg mrki.
W wierzby płaczące, w stary zieziniec głębki
Swe krple płaskie naprzó mita burza.
, stak jagniąt, płwi żłnierze iylli,
Akweukty, wychułe pastwiska, łęgi!
Zmykajcie! Winkręgi, zarśla, liny
W gtwalni nawałnic przepłukują zęby.
Psie, pastuszku, któreg płaszcz ruy się mczy,
Umykajcie w gzinie, gy grm winy płnie;
Stak płnie, żar siarki gy wyżera czy,
Biegnijcie w ół, by znaleźd pewniejsze ustrnie.
Ale ja, Panie! t uch mój już wzlatuje
Ku niebism, zmżnym czerwienią, p chmury
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 54/87
Niebiaoskie, które biegną, unią i szybują
Na st trzęsawisk, ługich, jak pciąg pnury.
Tysiące wilków, źźbeł zikich tysiące,
Które unsi, pieszcząc p rze pwje,
T ppłunie burzy, religią yszące,
Na Eurpą, którą spustszą rzbje!
Pczem pełnia księżyca! Wrzswiska śniae,
Krwiaki, z człem na niebie czarnym, wypuszczają
Wjacy wlnym kłusem swe rumaki blae!
, jakżeż głazy źwięczą p tą umną zgrają!
– A czyż ujrzę pżółkły gaj, jasne wąwzy,
Małżnkę mrką, zbrjne Galii wzy,
raz Białe Jagniątk, Chrystusa baranki:
Michała i Krystynę? – Ot, koniec sielanki.
Przykucnięcia
Późn już, bólem brzucha ze snu wyrwany,
Brat Kaltus księżwskie swe prusza ciał.
Sp kłry zczył pkój światłścią zalany
I białe słoce, które mu migrenę słał
I ślepił, błyszczące jak rnel mieziany
Więc styka swe klana starzec słupiały
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 55/87
P szarą kłrą, z brzuchem, którym wstrząsa czkawka,
ło kurczw ujmuje lśniący garnek biały,
Przeraża g lekarstwa przesazna awka,
rżące palce kszulę w górę zakasały.
Trzęsie się w świetle słoca z grymasem piecucha,
Pniósł w górę nóg palce jak czapki na bakier,
Na szybę, c słoca złci się jak klucha,
Zerka - i tęgim nsem, święcącym jak lakier,
Pciąga w strnę kna i blask słoca niucha.
Smaży się więc pmału z fajeczką zgaszną
I czuje, jak mu lęźwie płną tak w bezruchu,
Aż na piersi pchylił swą wargę zwieszną
I czuje, że mu lekk cś rusza się w brzuchu,
Jak gyby ptaszek wleciał w niespkjne łn.
Wkł stare meble senną zierżą wartę,
Zasmlne ich brzuchy kryje bru rzęsisty,
Stłeczki jak rpuchy p kątach rzparte,
Kredens przez sen rozdziawia paszcze organisty
Pełne ziwnych pżąao, straszne i zażarte.
Ciasntę pkiku ławi upał mławy,
W mózgu bieaka plączą się myśli łachmany,
Słyszy, jak małe włski w skórze wilgtnawej
Pnszą się; zabawnie czkawką przucany
ygcze p nim, puka pnóżek kulawy.
A wieczrze, kiey blask księżyca spaa
I prmieniem ślinia kntury brazu,
Cieo czarny i wyraźny w pkju przysiaa
Na tle śnieżnróżwym niby płatki ślazu
I ns się zwraca w nieb, gzie Wenus rży blaa.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 56/87
Przełżył:
Jarsław Iwaszkiewicz
SEZON W PIEKLE
Mje życie, jeśli mnie pamięd nie zwzi, był niegyś ucztą, na której twierały się wszystkie serca,
płynęły wszystkie wina.
Pewneg wieczru wziąłem na klana Piękn. - I przeknałem się, że jest grzkie.
- Znieważyłem je.
Uzbriłem się przeciw trybunałm.
Uciekłem. czarwnice, nęz, nienawiści, pwierzn wam mój skarb!
Złałem wygnad ze sweg umysłu wszelką luzką nazieję. Głuchym skkiem rapieżnika rzucałem
się na każą raśd, by ją zusid.
Wezwałem prawców, żeby, knając, kąsad klby ich karabinów. Wezwałem wszystkie plagi, by
załawid się piachem i krwią. Mim bóstwem był nieszczęście. Tarzałem się w błcie. Suszył mnie
wiatr zbrni. Igrałem z błęem.
I wisna przynisła mi krpny śmiech iity.
Niedawno, bliski wyania statnieg skrzeku, zapragnąłem naleźd klucz awnej uczty, na której
byd mże zyskałem apetyt.
Tym kluczem jest miłsierzie. - Pmysł taki wzi, że śniłem!
ZŁA KREW (Mauvais sang)
Po galijskich przkach mam jasnniebieskie czy, ciasny umysł i niezręcznśd w walce. Zauważyłem,
że nszę się równie barbarzyosk jak ni. Tyle że nie smaruję włsów masłem.
Galwie byli w swich czasach najbarziej nieulnymi prawcami zwierząt i wypalaczami łąk.
zieziczę p nich: bałwchwalstw i upbanie świętkraztwa; ach, i cała swją występną
naturę, złśd, lubieżnśd- t wspaniałe, lubieżnśd- a zwłaszcza kłamliwśd i lenistw.
Czuję wstręt wszelkich zajęd. Właściciele i wyrbnicy, wszystk t niecne gbury. Ręka z piórem i
ręka u pługa, jena warta rugiej.- Ależ t stulecie rąk!- Nigy nie bęzie wśró nich mjej ręki.Służba prwazi zresztą za alek. Uczciwśd żebraków przygnębia mnie. Przestępcy stręczają jak
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 57/87
kastraci: co do mnie jestem nietknięty i wszystk mi jen.
A jenak! Któż ał mi język tak wiarłmny, że tychczas przewzi mjemu lenistwu i strzeże g?
Nie psługując się swim ciałem nawet p t, żeby przeżyd, gnuśniejszy rpuchy żyłem wszęzie.
Nie ma w Europie rodziny, której bym nie znał.- Myślę rzinach jak mja, zawzięczających
wszystk eklaracji Praw Człwieka.- Zapznałem się z każym synem tych rzin!
*
Gybym chciaż miał antenatów w którymś mmencie histrii Francji.
Ale nie, nikogo.
Nie ulega dla mnie wątpliwści, że zawsze byłem niższą rasą. Nie mgę pjąd buntu. Mój ró
pwstawał tylk p t, żeby grabid: jak wilki rzucają się na nie bitą zwierzynę.
Przypminam sbie histrię Francji, starszej córki Kściła. Niekrzesaniec, próżwałem ziemi
świętej: mam w głwie rgi przez równiny Szwabii, wiki Bizancjum, brnne mury Jeruzalem:
wśró tysiąca bezbżnych fantasmagrii buzi się we mnie kult Marii i rzczulenie na
Ukrzyżwanym. - Tręwaty, zasiaam na rzbitych skrupach i pkrzywach p murem zżartym
przez słoce. - Później, rajtar, biwakwałem p ncnym niebem Niemiec.
Ach, i taoczę jeszcze pczas sabatu na czerwnej planie ze starymi wieźmami i ziedmi.
Nie sięgam pamięcią pza tę ziemię i chrześcijaostw. Nie przestanę gląad się w tej przeszłści. Ale
zawsze sam; bez rziny; i jakim właściwie mówiłem językiem? Nigy nie wizę się na kncyliach
Chrystusa; ani w reprezentujących Chrystusa raach jaśnie wielmżnych.
Kim byłem w ubiegłym stuleciu? najuję się pier zisiaj. Przeminęli włóczęzy, przeminęły
niejasne wjny. Niższa rasa przykryła wszystk- lu, jak t się mówi, rzsąek; naró i wieza.
Ach, wieza! Przechwycn wszystk. Ciału i uszy fiarwan- wiatyk- meycynę i filzfię, babskie
lekarstwa i ułazne śpiewki luwe. Rzrywki książąt i zakazane przez nich zabawy! Gegrafię,
ksmgrafię, mechanikę, chemię!...
Wieza, nwe szlachectw! Pstęp. Świat izie naprzó! laczeg nie miałby się bracad?
T wizja liczb. Zążamy ucha. Bez wątpienia, jest prrctwem, t c mówię. Rzumiem i nie
mgąc wypwiezied się bez pgaoskich słów, wlę zamilczed.
*
Wraca krew pgaoska! uch jest blisk: laczeg nie wspmaga mnie Chrystus arząc mją uszę
szlachectwem i wlnścią? Niestety, Ewangelia przeminęła! Ewangelia! Ewangelia.
Zachłannie wyczekuję Bga. Pchzę z niższej rasy nieskocznych czasów.
Znajuję się na plaży bretoskiej. Niech zaświecą wieczrne miasta. Mój zieo się wypełnił:puszczam Eurpę. Mrski wiatr wypraży mje płuca; wygarbują mi skórę egztyczne klimaty.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 58/87
Pływad, ugniatad trawę, plwad, zwłaszcza palid tyto, i pid alkhle mcne jak wrzący metal- jak
czynili t rzy przkwie wkół gnisk.
Pwrócę z żelaznymi mięśniami, grzały, z wściekłym kiem: sąząc p mjej masce zaliczą mnie
mocnej rasy. Bęę miał złt; bęę gnuśny i brutalny. Kbiety trszczą się tych kalekich zikusów
wracających z grących krajów. Wam się w plityczne rzgrywki. Bęę zbawiny.
Teraz jestem przeklęty i jczyzna buzi we mnie razę. Nieprzytmny sen pijaneg na piaszczystym
brzegu, oto co najlepsze.
*
Nie jeżżamy. - Chcę pwrócid na pbliskie rgi bciążny swim występkiem, tym występkiem,
który wieku jrzałści zapuścił krzenie cierpieo
u mjeg bku i który wzbija się w nieb, chłszcze mnie, pwala, wlecze po ziemi.
statnia niewinnśd i statnie nieśmielenie. Pstanwine. Nie bnsid p świecie swich
wstrętów i zra.
Naprzó! Marsz, brzemię, pustynia, znuzenie i gniew.
Kmu się fiarwad? Jaką wielbid trzeba bestię? Na jaki prwad się święty braz? I czyje złamię serca?
Jakieg trzymad się mam kłamstwa? - W czyjej brzid krwi?
Lepiej wystrzegad się prawa. - Tware życie, naturalne tępienie- unieśd wyschłą pięścią wiek
trumny, usiąśd, zausid się. Nie bęzie już starści ani niebezpieczeostw: strach nie jest francuski.
- Ach, tak jestem puszczny, że każe wybrażenie bskie wyzwala we mnie prywy sknałści.
mje wyrzeczenia, cuwne mje miłsierzie! na tym świecie jenakże.
De profundis, Domine, jaki ze mnie głupiec!
*
najwcześniejszeg zieciostwa wielbiłem niezłmneg galernika, za którym ciągle zamykają się
więzienia: wiezałem berże i pnajęte pkje, który mógłby uświęcid swim pbytem;
gląałem pprzez jeg myśli błękitne nieb i kwitnące prace wsi; trpiłem p miastach jego losy.
Miał większą mc niż święty, więcej zrweg rzsąku niż próżnik- i siebie, siebie jednego! za
świaka swjej chwały i rzumu.
Na rgach, w zimwe nce, bez schrnienia, zieży i chleba, słyszałem głs przejmujący mje
wyziębłe serce: "- Słabśd alb siła: t ty, t siła. Nie wiesz, ką iziesz i laczeg. Zachź
wszęzie i pwiaaj na wszystk. Nie mgą cię zabid: jak gybyś już był trupem". Ran miałem
wzrk tak zagubiny i wyraz twarzy tak martwy, że ci, których sptkałem, byd mże nie dostrzegli
mnie.
Błt w miastach wyawał mi się nagle czerwne i czarne jak lustr, kiey przenszą lampę w
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 59/87
sąsienim pkju, jak skarb w lesie! Pwzenia- włałem- i wiziałem na niebie mrze gnia i
ymu; i na lew, i praw wszystkie bgactwa błyskały jak miliar pirunów.
Ale rgia i przyjaźo z kbietami były mi wzbrnine. Wiziałem się prze rzwściecznym tłumem,
naprzeciw plutnu egzekucyjneg, płakiwałem nieszczęście, któreg tamci nie ptrafiliby zrzumied,
i wybaczałem. - Jak Joanna d' Arc! - "Kapłani, prfesrwie, zwierzchnicy, mylicie się, wyając mnie w
ręce sprawieliwści. Nigy nie byłem jenym z tych luzi; nigy nie byłem chrześcijaninem;
pchzę z rasy, która śpiewała na trturach; nie pjmuję praw; nie mam pczucia mralneg,
jestem gburem: mylicie się..."
Ależ tak, mje czy są zamknięte na wasze światł. Jestem bestią, Murzynem. Ale mgę byd
wybawiny. Jesteście fałszywymi Murzynami, wy, maniacy, krutnicy, skąpcy. Hanlarzu, jesteś
Murzynem; sęzi, jesteś Murzynem; generale, jesteś Murzynem; cesarzu, zastarzały świerzbie,
jesteś Murzynem: pijałeś nie patkwany trunek z grzelni Szatana. - Ten lu tknięty jest grączką
i rakiem. Słabeusze i starcy tak są czcigni, że prszą całpalenie. - Najzmyślniej byłby puścid
ten kontynent, gzie szaleostw błąka się, by starczad zakłaników tym nęznikm. Wstępuję w
prawziwe królestw zieci Chama.
Czy znam jeszcze naturę? Czy znam siebie?- Żanych już słów . Grzebię umarłych w swim brzuchu.
Krzyki, bicie bębna i taniec, taniec, taniec, taniec! Nie zauważę nawet, kiey pczas ląwania
białych zapanę się w nicśd.
Głó, pragnienie, krzyki, taniec, taniec, taniec, taniec!
*
Biali ląują. Armatni strzał! Trzeba ad się chrzcid, ubrad się, pracwad.
W sam serce ugził mnie cis łask. Ach, nie przewiziałem g!
Nie zrbiłem nic złeg. Mje ni bęą lekkie i szczęzna mi bęzie skrucha. Nie zaznam uręczeo
niemal bumarłej la bra, w której wznsi się światł surwe jak świece pgrzebne. Ls syna
zacnej rodziny, przedwczesna trumna zrszna przejrzystymi łzami. Zapewne, głupia jest rzpusta i
głupi jest występek: trzeba rzucid tę zgniliznę. Ale zegar nigy nie wybije gziny sameg tylk
bólu! Czy nie wyprwazą mnie jak ziecka, żebym zabawiał się w raju zapmniawszy wszelkim
nieszczęściu?
Śpieszmy się! Czy istnieją inne życia? - Niepbieostwem jest sen bgactwie. Był n zawsze
brem publicznym. Tylk bska miłśd uziela kluczy wiezy. strzegłem, że natura jest
wiwiskiem brci. Żegnajcie, chimery, ieały, zbłąkania!
Rzumny śpiew aniłów wzbija się ze zbawczeg statku: t bska miłśd. - wie miłści! mgę
umrzed ziemskiej miłści, umrzed z pświęcenia. puściłem usze, którym mój jaz przysprzy jeszcze cierpieo! Wybieracie mnie spśró rzbitków: czy pzstali nie są mimi przyjaciółmi?
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 60/87
Ocalcie ich!
Narził się la mnie rzum. Świat jest bry. Pbłgsławię życiu. Pkcham swich braci. Nie są t
już bietnice zieciostwa. Ani nazieja, że umknę starści i śmierci. Bóg stanwi mją mc i chwalę
Boga.
*
Nua nie jest już mją miłścią. Przystępy wściekłści, rzpusta, szaleostw- których znam wszystkie
uniesienia i klęski- całe mje brzemię jest zjęte. szacujmy bez przesay granice mjej niewinnści.
Nie byłbym już zlny magad się pcieszenia chłstą. Nie sązę, bym wyprawiał się na zaślubiny za
teścia mając Jezusa Chrystusa.
Nie jestem więźniem własneg rzumu. Pwieziałem: Bóg. Pragnę wlnści w zbawieniu: jak ją
siągnąd? puściły mnie płche zachcenia. Znikła ptrzeba pświęceo i bskiej miłści. Nie żałuję
wieku czułych serc. Każy miał własny rzum, własną wzgarę i miłsierzie: zachwuję swje
miejsce u szczytu tej anielskiej rabiny zrweg rzsąku.
C ustalneg szczęścia, mweg alb i nie... nie, nie ptrafię. Zbyt jestem rzproszony, zbyt
słaby. Życie zakwita w pracy, t stara prawa: lecz mje życie nie śd waży, fruwa i trzepcze
alek pza ziałaniem, tą ceniną snwą świata.
Jaką staję się starą panną, z braku wagi, by pkchad śmierd!
Gyby Bóg zesłał mi tchnienie niebiaoskieg spkju, mlitwę- jak awnym świętym.- Święci!
mcarze! anachreci, artyści, którzy są już zbęni!
Wieczna farsa! Mja niewinnśd prwaza mnie łez. Życie jest farsą,
w której grają wszyscy.
*
śd! t kara. - W rgę!
Ach, palą płuca huczą skrnie! Nc zawraca się w czach teg słoca! Serce... koczyny...
ką iziemy? walki? Jestem słaby! Wyruszają inni. Narzęzia bro... już czas!...
gnia! gnia na mnie! Tu! alb się paję. - Tchórze! - Zabijam się! Rzucam się p kpyta koni!
Ach!...
- Przywyknę teg.
Byłby t życie p francusku, rga hnru.
NOC PIEKIELNA (Nuit de l'enfer)
Przełknąłem tęgi haust trucizny. - P trzykrd niech bęzie błgsławiny zamysł, jaki mnie nawieził!- Palą mnie wnętrznści. Zaciekły ja skręca mi ciał, zniekształca mnie, zwala z nóg. Knam z
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 61/87
pragnienia, uszę się, nie mgę krzyczed T piekł, cierpienie wieczne! Spójrzcie, jak wznsi się
płmieo! Płnę jak trzeba! Zga, emnie!
Majaczył mi się nawrócenie na br ( szczęście, zbawienie. Czy mam pisad wizję? Aura piekła nie
znsi hymnów! Były t miliny czarwnych istt, słki kncert uchwy, siła i uspkjenie,
szlachetne ppęy, czy ja wiem?
Szlachetne ppęy!
I t wciąż jeszcze życie! - A gyby ptępienie był wieczne! Człwiek, który chce się kaleczyd, jest
ptępiny, niepraważ? Sązę, że znajuję się w piekle, więc jestem w nim. T pełnienie się
katechizmu: jestem niewlnikiem swjeg chrztu. Rzice, sprwaziliście nieszczęście na mnie i na
siebie. Biene niewiniątk! - Piekło jest bezsilne wobec pogan. - T ciągle jeszcze życie! Później
rzksze ptępienia staną się głębsze. Zbrni, szybk, niech stczę się w nicśd skazany przez
ludzkie prawo.
Milcz, ależ milcz!... Tutaj wyrzut t haoba: Szatan mówiący niegziwym gniu I moim straszliwie
niedorzecznym gniewie. - syd!... Pszeptywanych mi błęów, magii, fałszywych zapachów,
prostackich melodii. - I pmyśled, że psiałem prawę, że rzpznaję sprawieliwśd: mam zrwy I
pewny są, mgę zbyd się na sknałśd... Pycha. - Wyschła mi skóra na głwie. Litści! Panie,
bję się. Czuję pragnienie, trawiące pragnienie! Ach, zieciostw, trawa, eszcz, jezir wśró
kamieni, księżyca blask, gy biła z zwnnicy wunasta... tej prze iabeł jest w zwnnicy. Mari!
Pann Święta!... - Mja głupta buzi grzę.
Tam alek, czy t nie usze pczciwe, które brze m życzą?... Zbliżcie się... Mam puszkę na
ustach, nie słyszą mnie, t zjawy. Nikt nie myśli zresztą innych. Niech nie pchzą. Czud mnie
spalenizną, t pewne.
Halucynacje są niezliczne. T właśnie nachził mnie zawsze: - brak wiary w histrię, zapmnienie
zasa. Przemilczam ten temat: peci I wizjnerzy byliby zazrśni. Jestem p tysiąckrd najbgatszy,
bąźmy skąpi jak mrze.
Ach, stał się! zegar życia przystaną prze chwilą. Nie ma mnie już na świecie. - Teologia jest
pważna, piekł jest bez wątpienia na dole- a nieb w górze. - Ekstaza, kszmar, sen w gnieźzie
płmieni.
Ile jest zmyślnści w wiejskim wyczekiwaniu... Szatan, Ferynan biegnie z zikimi nasionami... Jezus
stąpa p purpurwych jeżynach nie uginając ich... Jezus stąpał p wzburznych wach. W świetle
latarni ukazał nam się wyprstwany, biały, w spltach ciemnych włsów, na łnie szmaragwej
fali...
słnię wszystkie tajemnice: religijne i naturalne misteria, śmierd, narziny, przyszłśd i przeszłśd,
ksmgnię i nicśd. Jestem mistrzem fantasmagrii.
Słuchajcie!...
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 62/87
Mam wszystkie talenty! - Nie ma tu nikg i ktś jenak jest: nie chciałbym rzrzucad swich
skarbów. - Życzycie sbie murzyoskich pieśni, taoców hurysy? Życzycie sbie, żebym zniknął, żebym
ppłynął w pszukiwaniu pierścienia? Życzycie sbie? Zrbię złt I uniwersalne lekarstwa.
Plegajcie więc na mnie, wiara przynsi ulgę, prwazi, uzrawia. Przyjźcie wszyscy- nawet małe
dzieci- a pcieszę was i twrzy się prze wami serce, cuwne serce! - Ludzie ubodzy, pracownicy!
Nie prszę mlitwy: wystarczy wasze zaufanie, by mnie uszczęśliwid.
- Pmyślmy mnie. Nic nie karze mi zbytni żałwad świata. Ls pzwlił mi nie cierpied łużej. Całe
mje życie skłaał się ze słkich szaleostw, t gne ublewania.
Ba! Mżemy teraz strid wszystkie wybrażalne miny.
T czywiste, jesteśmy pza światem. Żaneg źwięku. Utraciłem zmysł tyku. Ach, mój pałacu,
moja Saksonio, wierzby mojeg lasu. Wieczry, pranki, nce i nie... Jaki jestem zmęczny!
Pwinien bym mied swje własne piekł la złści, piekł la pychy- i piekł pieszczty: kncert
piekieł.
Umieram ze zmęczenia. T grób, staję się żerem rbactwa, strach i zgrza! Szatanie, owcipnisiu,
chcesz mnie rzbrid swimi urkami. magam się. magam się! cisu wieł i krpli gnia.
Ach, wznieśd się znwu ku życiu! garnąd spjrzeniem naszą brzytę. I ta trucizna, ten p tysiąckrd
przeklęty pcałunek! Mja słabści, krucieostw świata! Bże, zmiłuj się nae mną i ukryj mnie,
nazbyt mi ciężk. - Jestem ukryty i nie jestem.
I gieo wzbija się ze swim ptępieocem.
MAJACZENIA (((LIRES
I
Szalona dziewica (Vierge folle)
Oblubieniec piekielny (L'Epoux infernal)
Psłuchajmy spwiezi jeneg z piekielnych kmpanów:
"- bski blubieocze, Panie mój, nie wzbraniaj spwiezi najżałśniejszej twjej służebnicy. Jestem
zgubina. Jestem pijana. Jestem nieczysta. C t za życie!
Wybacz, bski Panie, wybacz! Ach, zmiłuj się! Ile łez! I ile jeszcze łez bęzie później, wierzę w t!
Później pznam bskieg blubieoca! Urziłam się pana tylk Jemu. - Tamten mże mnie teraz
ręczyd!
Jestem na samym nie świata! przyjaciółki!... nie, nie jesteście mimi przyjaciółkami... Nigy
podobnych majaczeo i mąk... Jakie t nierzeczne!
Ach, cierpię i krzyczę. Cierpię naprawę. Jenakże wszystk mi wln, tcznej wzgarą najbarziej
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 63/87
wzgardzonych dusz.
Uczyomy wreszcie t zwierzenie- tak psępne i marne- by skoczyd z pwtarzaniem g wazieścia
razy!
Jestem niewlnicą piekielneg blubieoca, teg, który był zgubą nierztrpnych ziewic. T ten
właśnie emn. Nie jest t wim ani upiór. Ale mnie, która utraciłam rzsąek, która ptępina
jestem i umarła la świata- mnie nie zabiją! Jakże g mam pisad? Już nawet mówid nie umiem.
Jestem w żałbie, płaczę, bję się. Trchę chły, Panie, jeśli pzwlisz, jeśli spba Ci się
pzwlid!
Jestem wwą... - Byłam wwą... - ależ tak, byłam niegyś pełna pwagi i nie urziłam się p t, by
stad się szkieletem!... - n był niemal zieckiem... Jeg tajemne czułści uwiły mnie. Pszłam za
nim, zapminając wszelkich bwiązkach luzkich. C za życie! Prawziwe życie jest niebecne. Nie
ma nas na świecie. Ię tam, ką n izie, tak trzeba. Częst unsi się na mnie gniewem, na mnie,
bieną uszyczkę. Demon! - T emn, pwinniście wiezied, t nie człwiek .
Mówi:"Nie lubię kbiet. Trzeba na nw wymyślid miłśd, t wiame. ne ptrafią już tylk pragnąd
zapewninej sytuacji. Z chwilą zbycia sytuacji, serce
i pięknśd kłaa się na bk: pzstaje chłna wzgara, ta pżywka zisiejszeg małżeostwa.
Wiuję też kbiety naznaczne stygmatem szczęścia, z których ptrafiłbym zrbid bre kmpanki, a
które z miejsca są pżerane przez gburów uczciwści kły rewna..."
Słucham g, upatrująceg chwały w niesławie i wzięku w krucieostwie. "Pchzę z alekieg
ru: mi przkwie byli Skanynawami; przebijali sbie żebra, pili swją krew. Pkaleczę całe
swje ciał, pkryję je tatuażem, pragnę stad się hyny jak Mngł: zbaczysz bęę wyd na ulicach.
Chcę szaled z wściekłści. Nigy nie pkazuj mi klejntów, pełzałbym i wił się na ywanie.
Chciałbym, żeby całe mje bgactw splamine był krwią. Nigy nie bęę pracwał..." W ciągu
wielu ncy paał mnie jeg emn i tarzając się walczyliśmy z sbą!- Częst, pijany, zasaza się na
mnie ncą na ulicach i w mach, żeby śmiertelnie mnie przerazid. - "Na pewn zetną mi szyję:
bęzie t rażające". Ach, te ni, kiey pstanawia przybrad rysy zbrniarza!
Rzczulną gwarą mówi czasem śmierci, która skłania skruchy, nieszczęśliwych, c z
pewnścią istnieją, truach na siły, rzzierających serce jazach. W nrach, gzie upijaliśmy
się, płakał na tymi, c nas taczali, tą trzą nęzy. Na czarnych ulicach pnsił spitych
nieprzytmnści. Litwał się jak matka krutna la swych małych zieci. - alał się z wziękiem
ziewczynki iącej na katechezę. - Uawał, że beznany jest ze wszystkim, hanlem, sztuką,
meycyną. - Twarzyszyłam mu, tak byd musi!
Widziałam całą ekrację, którą taczał się w wybraźni: ubrania, tkaniny, meble; użyczałam mu
brni, innej twarzy. Wszystk, z czym się stykał, wiziałam tak, jak n sam pragnąłby t la siebiestwrzyd. Kiey jeg umysł zawał mi się bezwłany, twarzyszyłam mu, daleko, w osobliwych i
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 64/87
zawiłych uczynkach, brych alb złych: pewna byłam, że nigy nie weję jeg świata. Ile gzin
czuwałam p ncy u bku jeg rgieg ciała we śnie, szukując się przyczyn, la których tak
mcn pragnie uciec realnści! Człwiek nie miał nigy pbneg pragnienia. Przyznawałam- nie
bawiając się nieg- że stanwid mógłby pważną grźbę la spłeczeostwa. - Czy zna tajemne
spsby, żeby zmienid życie? Nie, szuka ich jedynie- pwiaałam sbie. Jeg miłsierzie jest,
krótk mówiąc, zaklęte, i jestem w nim uwięzina. Żana inna usza nie miałaby śd siły- siły
rozpaczy! - by je znsid i zstad ppieczną jeg i kchanką. Nigy nie wybrażałam g sbie zresztą
z inną uszą: wizi się tylk własneg Aniła, nigy czyjegś Aniła- tak myślę. Byłam w jeg uszy
jak w pałacu, który próżnin, by nikt nie ujrzał sby tak bezecnej: t wszystk. Niestety!
Zależałam nieg. Ale c zamierzał zrbid z mim blaym i płym istnieniem? Nie każąc mi
umierad, nie czynił mnie przez t lepszą! W żałsnym gniewie mówiłam mu czasem: "Rzumiem cię".
Wzruszał na t raminami.
Z bezustannie kuczającym mi strapieniem i craz niżej upaając we własnych czach- i we
wszystkich czach, które zechciałyby na mnie spjrzed, gybym p wiecznśd nie była skazana na
powszechne o mnie zapomnienie! - craz silnej łaknęłam jeg wzglęów. Jeg pcałunki i przyjazne
uściski były mi niebem, psępnym niebem, gzie wstępwałam z pragnieniem, by mnie tam
pzstawin, nęzną, ślepą, głuchą i niemą. Przywykłam już teg. Myślałam nas jak wjgu
prstusznych zieciach przechazających się swbnie p Raju smutku. Byliśmy ze sbą zgni.
Współziałaliśmy, głębi wzruszeni. P przeszywającej pieszczcie mówił jenak: "Jak ziwacznie,
kiey mnie już nie bęzie, wya ci się t wszystk, c przeżyłaś. Kiey nie bęziesz już miała mich
ramin wkół szyi ani mjej piersi la spczynku, ani tych ust na swich czach. B trzeba mi bęzie
ejśd któregś nia barz alek. Muszę pmóc także innym: t mój bwiązek. Chdby nie
był t przyjemne... rga uszyczk..." I przeczuwałam zaraz, jaka bęę p jeg ejściu garnięta
szałem, strącna w najstraszliwszą ciemnśd: śmierd. Wymgłam na nim bietnicę, że nie przuci
mnie. Złżył ze wazieścia razy tę bietnicę kchanka. Był t równie płche jak mje słwa
nieg: "Rzumiem cię".
Ach, nigy nie byłam nieg zazrsna. Wierzę, że mnie nie puści. C pcząd? n jest
niepczytalny; nigy nie bęzie pracwał. Pragnie żyd jak lunatyk. Czy sama tylk jeg brd i
miłsierzie ałyby mu prawa w rzeczywistym świecie? Chwilami zapminam litści, która mnie
pała: uczyni mnie silną, ruszymy w próże, zaplujemy na pustyniach, bęziemy spad na bruku
nieznanych miast, niepmni na nic, beztrscy. Alb zbuzę się i zmienine bęą prawa i byczaje-
zięki jeg magicznej włazy- alb świat, pzstając taki sam, przyzwli na mje pragnienia, raści,
nieglęne krki. Ach, czy asz mi w nagrę, tyle wycierpiałam! t pełne przygó życie z książek la
dzieci? Nie może. Nie znam jeg ieałów. Mówił, że ma wyrzuty sumienia i nazieje: nie pwinnmnie t zaprzątad. Czy rzmawia z Bgiem? Mże pwinna bym zwrócid się Bga. Jestem na
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 65/87
samym nie tchłani i nie umiem już się mlid.
Gyby mi zwierzył swje smutki, czy pjęłabym je lepiej niż jeg szyerstwa? kucza mi, spęza
ługie gziny na zawstyzaniu mnie wszystkim, c tylk mgłby mnie tknąd, i burza się kiey
płaczę.
"- Czy wizisz teg młeg eleganta, który wchzi piękneg i zaciszneg mu: nazywa się
uval, ufur, Arman, Maurice, alb ja wiem? Pewna kbieta pświęciła się miłści teg
niegziweg iity: umarła i teraz jest zapewne świętą w niebisach. Zabijesz mnie, jak n zabił tę
kbietę. Taki ls nam przypał, nam, miłsiernym uchm..." Niestety! Bywały nie, kiey wszyscy
żywi luzie zawali mu się igraszką grteskwych majaczeo; śmiał się ług i strasznie. - Później
znwu przybierał gesty młej matki, ukchanej sistry. Gyby mniej był ziki, bylibyśmy wybawieni!
Ale jeg łagnśd jest także śmiertelna. Jestem jeg paną. - Ach, jestem szalona!
Pewneg nia mże zniknąd cuwnie: ale muszę wiezied, czy znwu ma wzbid się w swje
przestwrze, by nie przeczyd wniebwzięcia meg kchaneczka!"
sbliwe stał!
MAJACZENIA (((LIRES)
II
Alchemia słwa (Alchimie u verbe)
mnie. Histria jeneg z mich szaleostw.
awna chwaliłem się, że zawłanąłem wszystkimi krajbrazami, jakie tylk są mżliwe, i
uważałem za warte śmiechu współczesne sławy malarstwa i pezji.
Lubiłem iityczne brazy, zbine naprża, ekracje, namity linskków, szyly, jarmarczny
malwanki; niemną literaturę, łacinę kścielną, ertyczne książki nie liczące się z rtgrafią,
rmanse naszych ziaków, baśnie czarziejskie, książeczki la zieci, stare pery, niedorzeczne
refreny, naiwne rytmy.
Śniłem krucjaty, krywcze wyprawy, których brak sprawzao, republiki bez histrii, stłumine
wjny religijne, byczajwe rewlucje, przemieszczenia ras i kntynentów: wierzyłem we wszystkie
czary.
Wynalazłem klr samgłsek! - A czarne, E białe, I czerwone, O niebieskie, U zielone. - Ustaliłem
frmę i takt każej ze spółgłsek i w instynktwnych rymach pchlebiałem sbie, że kryłem
petyckie słw stępne, któregś nia la wszystkich zmysłów. Zastrzegałem sbie prawo
przekłau.
Pczątkw były t wstępne stuia. Spisywałem milczenia i nce, ntwałem niewyrażalne.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 66/87
Utrwalałem zawrty głwy.
*
Z ala trzy, ptaków, wieśniaczek ury,
Cóż t piłem na klęczkach, z wrzsami przy twarzy,
kła mając świeżej leszczyny ustronie,
W ppłunia zielnym i ciepłym parze?
Cóż z młziutkiej Uazy chłnąd mgłem wy,
- Nieme wiązy, aro nagą, nieb w chmur
zasłnie!-
Pid w żółtych tykwach, z ala błgiej zagry?
Złty likwr, z któreg pt pije na skrnie.
Zdawałem się gspy pejrzanym głem.
- Nawałnica pgnała przez nieb. Z wieczra
Nikły w ziewiczych piaskach wy chłne,
Bży wiatr sple lu ciskał na bajra.
Płakałem wiząc złt- ale pid nie mgłem.
*
Latem, o czwartej nad ranem,
Trwa jeszcze sennśd miłsna.
P gajem wciąż pachną zarśla
Wieczrem przeświętwanym
W słnecznym Hespery złcie-
Tam, w warsztacie swym leśnym,
Już cieśle- rozdziani do koszul-
Są przy rbcie.
W ich głuszy, c mchem prasta,
Chcą strpy kunsztwne cisad.
Na których miasto
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 67/87
Z farb złży sztuczne niebisa.
la majstrów tych, czarujących
Panych króla w Babilnie,
Wenus! Na chwilę swych kchanków
Przud usze uwieoczne!
Królw Pasterzy,
Cieślm grzałki przynieś,
By wigr zachwali świeży
Aż mrskiej kąpieli w płunia gzinie.
*
Petycka starzyzna miała wielki uział w mjej alchemii słwa.
Przywykłem zwyczajnej halucynacji: z największą łatwścią wiziałem meczet w miejsce fabryki,
szkłę bszów prwazną przez aniły, klasy na wszystkich rgach nieba, saln w głębi jezira;
ptwry, misteria; tytuł wewilu piętrzył przee mną kszmary.
Później bjaśniałem swje magiczne sfizmaty halucynacją słów!
W kocu uznałem nieprząek mjeg umysłu za uświęcny. Próżnwałem nękany ciężką grączką:
zazrściłem szczęśliwym zwierzętm- gąsienicm wybrażającym sbie niewinnśd limbu, kretm
uśpinej ziewiczści!
Grzkniał mi charakter. Żegnałem się ze światem w szczególneg rzaju rmancach:
Pieśo najwyższej wieży (Chansn e la plus haute tur)
Niech przyjdzie, niech nie zwleka
Pora, co nas urzeka.
Cierpliwśd mi przynisła
Na zawsze zapomnienie.
Uleciały w niebisa
Obawa i cierpienie.
I głó prażający
Ciemnśd mi w żyły sączy.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 68/87
Niech przyjdzie, niech nie zwleka
Pora, co nas urzeka.
Pbna jestem łące
Na niepamięd wyanej,
Zarsłej i kwitnącej
Kąklem i tymianem,
Gdy zaciekle znad trawy
Much brzęczy rój plugawy.
Niech przyjdzie, niech nie zwleka
Pora, co nas urzeka.
Kchałem pustynię, spalne gry, spłwiałe kramy, wystygłe napje. Włóczyłem się p cuchnących
uliczkach i zamknąwszy czy fiarwywałem się słocu, bóstwu gnia.
"Generale, jeśli jest jeszcze jakieś stare ział na twich zburznych szaocach, zbmbaruj nas
bryłami wyschniętej ziemi. W szyby wytwrnych magazynów! W salny! Zmuś miast płknięcia
własneg błta. Spal tlenem ścieki. Napełnij buuary rubinwym pyłem gnistym..."
Ach, urzny giez w pisuarze gspy, zakchany w góreczniku i rztpiny w prmieniu!
Głó (Faim)
Chęci teraz nabrałem
Tylko na piach i kamienie.
Powietrze jadam codziennie,
Żelaz, węgiel i skałę.
Gły, paście się. Gły, w kł
P źwięków łące!
Z pwjów chłocie wesł
Jay trujące.
Jedzcie szutry ziarniste,
Granit kściłów pniebny,
Żwir awnych ptpów, chleby
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 69/87
Ciśnięte w liny mgliste.
*
Trąbił wilk p zarślami.
Miał z kurczęcia ucztę w trawie,
Słnecznymi pluł piórami:
Jak wilk zjaam się i trawię.
Ta sałata, te wce
Wygląają zbiru w saach,
Ale pająk w żywpłcie
Jeynie fiłki jaa.
Niech śpię! Niech zakipię w ymie
Na łtarzach Salmona.
P grynszpanie kipiel płynie
W nurt Cedronu przemieniona.
W kocu, pełni szczęścia, rzsąku, usunąłem z nieba lazur, który jest ciemnścią i żyłem, złta
iskra naturalnego światła. Nie psiaając się z raści, naawałem jej błazeoski i mżliwie najbardziej
błęny wyraz:
nalezin w kocu!
Ale c? Wiecznśd! na
Jest mrzem, c się łączy
Ze słocem.
usza ma wieczntrwała
Spełnia twje życzenie,
Chd nc samtniała,
A zieo trawią płmienie.
Pżegnałeś się zatem
Z wyrkującym światem,
Stanych uczud ptrzebą!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 70/87
Wzlatujesz w niebo...
- Nigy więcej orietur .
Żaneg urjenia.
Nauka i czekanie
Mąk nie uniknienia.
Nigy jutra, płmieni
Atłasu, c się mieni,
Twja żarliwśd
To jedyne prawo.
nalezin w kocu!
- Ale co?- Wiecznśd! na
Jest mrzem, c się łączy
Ze słocem.
*
Stałem się perą bajeczną: spstrzegłem, że na wszystkie istty rzciąga się fatalnśd szczęścia:
ziałanie nie jest życiem, lecz spsbem marnwania siły, nerwwym pnieceniem. Mralnśd jest
słabścią umysłu.
Sąziłem, że każej istcie przypisanych jest wiele innych żywtów. Ten pan nie wie, c czyni: jest
aniłem. Ta rzina jest psiarnią. Stając prze luźmi, głśn rzmawiałem z którąś chwilą jeneg z
ich istnieo. - W rezultacie pkchałem wieprza.
Nie zapomniałem żanym sfizmacie błęu- błęu, który trzyma się p kluczem- i mógłbym
pwtórzyd je p klei, zachwałem tę umiejętnśd.
Mje zrwie był zagrżne. Nawiezał mnie lęk. Zapaałem w wielniwe sny i, zbuzny, nie
przerywałem najsmutniejszych rjeo. Byłem przygtwany na śmierd i własna słabśd prwaziła
mnie p niebezpiecznych rgach na granice świata i Kimmerii, jczyzny świata wichrów i ciemnści.
Musiałem próżwad, rzpraszad wypełniające mi głwę urki. Na mrzu, które wielbiłem, jak
gdyby bwiązane był czyścid mnie z bruu, ujrzałem wznszący się krzyż pcieszenia. Ptępiła
mnie tęcza. Szczęście był mim przeznaczeniem i wyrzutem, tczącym mnie czerwiem: mje życie
bęzie zawsze zbyt przestrnne, by pświęcne mgł byd sile i pięknu.
Szczęście! Jeg śmiertelnie słki ząb strzegał mnie z pianiem kguta- ad matutinum, przy Christus
venit - w najpsępniejszych miastach:
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 71/87
O sezony, kasztele!
Dusz bez wad jest niewiele!
Z magicznych wziąłem świaczeo
Szczęścia pczucie włacze.
Chwała mu, gdy brzmi nuta
Galijskiego koguta.
Ach, wyzbęę się pragnieo:
n mną całym zawłanie.
Czar przenikł uszę i ciał,
By truów pniechał.
O sezony, kasztele!
Ach, chwila, gdy uleci,
Bęzie gziną śmierci.
O sezony, kasztele!
*
T już za mną. Ptrafię zisiaj witad piękn.
Niepbieostw (L'Impssible)
Ach, t życie mjeg zieciostwa, wielka rga przez wszystkie aury, nienaturalna pwściągliwśd,
więcej bezintereswnści, niż ma jej najzacniejszy żebrak, uma z niepsiaania własneg kraju i
przyjaciół, jakie t był głupie. - I wizę t pier teraz!
- Słusznie garziłem tymi pczciwcami, c nie zmarnują żanej kazji, by się przymilid, pasżytami
zrwia i czystści naszych kbiet, ziś, kiey tak mał są z nami zgne.
Słuszne były wszystkie mje wzgary: b właśnie uciekam!
Uciekam!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 72/87
Wyjaśniam t.
Wczraj jeszcze wzychałem: " nieba! Czy nie śd nas jest, ptępieoców, na tym świecie? Tyle już
czasu przebywam w ich grmazie! Znam ich wszystkich. Rzpznajemy się zawsze; buzimy w sbie
wstręt. Nie znane nam jest współczucie. Ale jesteśmy głazeni: nasze stsunki ze światem są
najzupełniej pprawne". Czy t zumiewające? Świat! Hanlarze, naiwne usze! - Nie jesteśmy kryci
haobą. - Ale jak przyjęliby nas wybraocy? Są wprawzie wśró nas luzie swarliwi i weseli, wybraocy
fałszywi, skr trzeba nam wagi alb pkry, żeby się nich zbliżyd. T jeyni wybrani. Nie są t
brczyocy luzkści!
nalazłszy łut rzsąku- szybko to przechodzi!- strzegam, że mje zniechęcenie wynika z
nieuświamienia sbie w prę, że znajujemy się na Zachzie. Bagniska zachnie! Nie chcę przez
t pwiezied, że światł pblał, frmy są nawątlne, a ruch zbłąkany... brze więc! Ale mój
uch pragnie teraz za wszelką cenę barczyd się wszystkimi krutnymi przemianami umysłu, jakim
ulegał n p upaku Wschu... Mój uch pragnie teg!
... Skoczył się łut rzsąku!- uch jest właczy, pragnie, bym pzstał na Zachzie. Trzeba g
uciszyd, by zakoczyd, jak pragnąłem.
Psłałem iabła palmy męczeostwa, blaski sztuki, pychę wynalazców, zapał rabusiów: pwracałem
na Wschó i pierwszej i wiecznej mąrści. - To chyba urojenie rozpasanego lenistwa!
Nie marzyła mi się jenak przyjemnśd umknięcia nwczesnym cierpienim. Nie miałem na wiku
nieprawej mąrści Kranu. - Ale czy t nie jest prawziwa uręka, że narzin chrześcijaostwa,
tej eklaracji wiezy, człwiek igra z sbą, wzi sbie czywistści, nayma się rzkszy
pwtarzania swich wów i tak właśnie żyje? Wymyślna i nierzeczna męka; źrół mich
uchwych zbłąkao. Natura mże byd znuzna, kt wie! Pan Pruhmme urził się jencześnie z
Chrystusem.
Czy nie jest tak lateg, że kultywujemy mgłę? Z naszymi wnistymi jarzynami zjaamy grączkę. A
pijaostw! tyto! Ignrancja! pświęcenia! - Czy wszystk t nie śd alek biega myśli i
mąrści Wschu, pierwtnej jczyzny? P cóż nwczesny świat, skr wymyśla się takie jay!
Luzie Kściła pwiezą: Zga. Ale na uwaze masz Een. Nic ci p histrii wschnich narów. -
T prawa: na myśli miałem Een. Cóż t za marzenie, ta uzielna czystśd starżytnych ras?
Filzfwie: Świat nie ma wieku. Luzkśd przensi się p prstu z miejsca na miejsce. Jesteś na
Zachzie, ale wln ci przecież zamieszkad na swim Wschzie, tak awnym, jak ci się tylk
podoba- i t zamieszkad wcale brze. Nie czuj się pknany. Filzfwie, należycie waszeg
Zachodu.
Strzeż się, mój uchu. Żanych gwałtwnych zamysłów zbawienia. Wprawiaj się!
- Ach, nauka jest la nas nie śd szybka!
- Ale spstrzegam, że mój uch rzemie.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 73/87
Gyby tej chwili ciągle był rzbuzny, szlibyśmy niebawem prawy, której płaczące aniły
taczając nas byd mże!... - Gyby rzbuzny był aż tej chwili, znaczyłby t, że nie uległem
zgubnym instynktom w niepamiętnych czasach!... - Gyby rzbuzny był zawsze, pełna mąrśd
wiłaby mnie w żegluze!...
, czystści! Czystści!
Ta minuta przebuzenia przynisła mi wizją czystści! - Pprzez ucha zążamy ku Bgu!
Rzzierająca niel!
Przebłysk (L'(clair)
Praca luzka! T eksplzja rzświetlająca chwilami mją tchłao!
- Nic nie jest marnścią; nauki i naprzó! - wła współczesny Eklezjasta, t znaczy wszystko-co-
żyje. A jenak trupy niegziwców i wałkni paają na serca innych... Ach, szybciej, jeszcze szybciej,
tam, za kresem ncy, te przyszłe zaśduczynienia wieczyste... czy im umkniemy?
- Cóż na t prazę? Znam pracę; a wieza jest nazbyt pwlna. Niech galpuje mlitwa i huczy
światł... przecież wizę. T nazbyt prste- i jest za grąc; bejzie się beze mnie. Mam swój
bwiązek; umny z nieg bęę na spsób tylu innych, kłaając g na bk.
Mje życie jest zużyte. alej! Uawajmy i próżnujmy, nęzy! Bęziemy istnied zabawiając się i rjąc
straszliwe miłści i ksmsy bajeczne, i bęziemy bled na sbą i wazid się z pzrami świata,
linskk, żebrak, artysta, banyta,- kapłan! Na szpitalnym łóżku pczułem pwracającą mnie
ptężną wo kazieł: strażnik świętych armatów, spwienik, męczennik...
Rzpznaję tu rażającą eukację mjeg zieciostwa. I cóż stą!... Trzeba przejąd swich
wazieścia lat, skr inni je przechzą...
Nie! Nie! Buntuję się teraz przeciw śmierci! Praca wyaje się zbyt lekka la mjej umy: mja zraa
świata byłaby męką zbyt krótką. W statniej chwili uerzyłbym jeszcze na prawo i lewo...
Ach, rga, biena uszyczk, czyżby wiecznśd nie była stracna la nas!
Poranek (Matin)
Czy nie miałem niegyś miłej młści, bhaterskiej, baśniwej, gnej zapisania złtymi głskami-
zbytku szczęścia! Jaką zbrnią, jakim zbłązeniem zasłużyłem na becną słabśd? Wy, którzy
utrzymujecie, że zwierzęta wyają z siebie łkanie żalu, że chrzy ppaają w rzpacz, że umarli mają
złe sny, spróbujcie pwiezied mój upaek i senne rjenia. Sam nie ptrafię już się wypwiezied
jaśniej niż żebrak bezustannie pwtarzający swje Pater noster i Ave Maria. Nie umiem już mówid !
Myślę ziś jenak, że skoczyłem pwieśd swim piekle. Był t właśnie piekł: stare piekł,któreg bramy twrzył syn człwieczy.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 74/87
Na tej samej pustyni, tą samą ncą, mje zmęczne czy buzą się zawsze w blasku srebrnej gwiazy,
zawsze, chd nie prusza t Królów życia, trzech magów, serca, uszy, umysłu. Kieyż pójziemy za
mrza i góry, by pwitad zaranie nwej pracy, nwą mąrśd, ucieczkę tyranów i emnów, koniec
przesąów, kieyż t uwielbimy- pierwsi! - Bże Narzenie na ziemi?
Śpiew niebis, pchó luów! Niewlnicy, nie przeklinajmy życia.
Pżegnanie (Aieu)
Już jesieo! - Czemu jenak żałwad wieczneg słoca, skr zaczęliśmy krywad bskie światł-
dalek luzi, którzy umierają z prami rku.
Jesieo. Nasza barka wyniesina w nieruchme mgły zawraca prtu biey, grmneg miasta z
jeg niebem w plamach gnia i błta. Ach, przegniłe łachmany, rzmkły na eszczu chleb,
pijaostw, tysiąc miłści, które mnie ukrzyżwały! Nigy nie bęzie więc koca tej wampirzycy,
królwej milinów usz i ciał, które zmarły i bęą sązne! Wizę się znów, ze skórą przeżartą
błtem i zarazą, z rbactwem rjącym się we włsach i p pachami, i z większymi jeszcze rbakami
w sercu, leżąceg wśró nieznanych bez wieku, bez czucia... Mógłbym tu był umrzed... krpna
wizja! Brzyzę się nęzą.
I bawiam się zimy, b jest prą wygó!
- Wizę czasem na niebie nie koczące się plaże, pełne białych, rzrawanych narów. Wielki złty
statek pwiewa nae mną klrwymi flagami na bryzach pranka. Stwrzyłem wszystkie święta,
wszystkie triumfy, wszystkie ramaty. Próbwałem wymyślid nwe kwiaty, nwe gwiazy, nwe
ciała, nwe języki. Wierzyłem, że zyskuję naprzyrzne siły. Ale cóż! Muszę pgrzebad swją
wybraźnię i wspmnienia. Rzwiała się piękna sława artysty i pwiaacza!
Ja! Ja, który uznawałem się za maga alb aniła i czułem się zwlniny z wszelkiej mralnści,
przywrócny jestem ziemi, w pszukiwaniu bwiązku i z szrstką realnścią w bjęciach! Wieśniak!
Czyżby mnie szukan? Miłsierzie byłby la mnie sistrą śmierci?
Prsid więc bęę przebaczenie za kłamstw, którym się żywiłem. I wyruszajmy.
Ale ani jenej przyjaznej ręki! i gzie szukad pmcy?
*
Tak, nowa epoka jest co najmniej bardzo surowa.
B mgę pwiezied, że przypał mi zwycięstw: uciszyły się zgrzytające zęby, syk płmieni, zatrute
westchnienia. Zacierają się w pamięci plugawe brazy. Umykają mje statnie żale, - zawiści
żebraków, zbójców, kmpanów śmierci, wszelkieg rzaju zapóźninych. ptępieocy, gybym
zamyślał zemstę!
Trzeba byd abslutnie nwczesnym.
Żanych kantyczek: utrzymad zbyty teren. Ciężka nc! Schnąca krew ymi na mjej twarzy i za
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 75/87
sbą mam tylk ten krpny krzew!... Walka uchwa jest równie brutalna jak bitwa luzi; ale wizja
sprawieliwści t rzksz sameg Bga.
Tymczasem t czuwanie ncne. twórzmy się na wszystkie przypływy sił i rzeczywistej czułści.
brzasku, uzbrjeni w cierpliwśd grejącą, wkrczymy świetnych miast.
Cóż mówiłem przyjaznej ręce! Mim zwycięstwem jest t, że śmiad się mgę z kłamstwa awnych
miłści i krywad wstyem kłamliwe stała- zbaczyłem tam piekł kbiet; - i zwlne mi bęzie
psiąśd prawę w uszy i ciele .
Kwiecieo- sierpieo 1873
Siedmioletni poeci
Panu P. Demeny'emu
Matka książkę zamknęła i, wielce kntenta,
umnie wyszła, nie wiząc, że mre częta
I pełne wynisłści czł jej pciechy
Kryją uszę rjącą hyę i grzechy.
W ciągu nia - c za męka - był grzeczny, wzrwy:
Lecz pewne drobne fakty i czarne narowy
Świaczyły błuzie chłpca. Więc bywał,
Że w mrcznym krytarzu z tapetą spleśniałą
Wyciągał w przejściu język, pięśd w pachwinę wciskał,
W jeg czach zamkniętych rój punkcików błyskał.
Wieczrem twierały się rzwi. n - wysoko
Na schach sieział, charcząc, aż p nia zatką,
C się z achu zwieszała. Zaś w letnie upały
Głwę mu tępe, głupie myśli zaprzątały:
Zamykał się na ług w przewiewnym wychkuI ychał, i umał spkjnie tam w śrku.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 76/87
Gy wnią nia skąpany gróek za mem
Jaśniał zimą w księżyca świetle nieruchmem,
Chłpiec się u stóp muru kłał w gliniastej ziemi
I wizje wywływał czy ściśniętymi,
Słuchając, jak rbactw tczy szpaler zgniły.
Bieny! B tylk te z nim zieci się bawiły,
C miały ciała wątłe, czy wypłwiałe,
W mowie - słycz iitów. Bezbarwne, nieśmiałe,
Chwał t swe żółte, wychułe paluszki
P ubrankiem cuchnącym jak brune pieluszki.
A gy na uniesieniu ptwrnej litści
Chwytała g zumina matka, n - miłści
Przenajtkliwszym spjrzeniem pwiaał mamie:
I brze, b miała jasny wzrk - c kłamie!
Mając lat sieem pisał pwieśd: ługie zieje
życiu na pustyni, gzie Wlnśd szaleje,
Pisał lasach, słocach, wybrzeżach nieznanych,
Przy pmcy rczników, pism ilustrowanych.
Przygląał się rycinm barwnym, w pąsach cały,
Gzie Hiszpanki i Włszki kusząc się śmiały.
Gy rówieśnica chłpca, córka rbtnika,
Z przeciwka przychziła, ciemnka, zika,
T się bawili w kącie: na, bestia mała,
Na kark mu wskakiwała, za włsy targała,
bcasami i pięśdmi biła, tarmsiła,
A n ją w zaek gryzł, b majtek nie nsiła.
Ptem szeł pkju, smakując jej skórę.
Trwżyły g gruniwe, nieziele pnure,
Kiey na gierynie, ulizany głak,
Czytywał Pism Święte z zielną kłaką.A c nc g tłczyły zjawy snów kszmarnych.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 77/87
Chłpiec nie kchał Bga, lecz tych luzi czarnych,
C zmierzchem na przemieściu szli w bluzach rbczych,
Gzie herl werblem bębna trzykrtnym, chczym
Zbierał wkół bwieszczeo gwarne zbiegowiska.
Marzył łąkę miłsną, c faluje, błyska,
Mcne wnie i złte jrzewania, które
Kłyszą się leciutk i wzbijają w górę.
A że się w rzeczach mrcznych najbarziej lubwał,
Więc zapuszczał żaluzje, w pkju się chwał,
W nagim, tchnącym wilgcią, wyskim pkju,
I w głębkiej zaumie czytał pwieśd swją,
Pełną ciężkich nieb ruych, lasów zatpinych
I rzew rzrsłych gwieznie i kwiatów czerwnych
- Zawrót głwy, spaanie i chas ppłchu!
Tymczasem się ulica buziła p trchu...
n, samtny, p płótn surwe się wsuwał,
W nim zaś - żagiel rzpięty krutnie przeczuwał!...
26 maja 1871
Przełżył:
Julian Tuwim
Statek pijany
Nurtem rzek bjętnych płynąc w ujścia strnę,
Nie czułem już na sbą włazy hlwników:
pstrych słupów przybiły ich Skóry Czerwne
I bnażnych wzięły na cel wśró krzyków.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 78/87
Nie bałem załgę, łaunek i trasy,
Ja - tragarz zbóż flamanzkich, angielskiej tkaniny.
Gy się z hlwnikami skoczyły hałasy,
Kazałem rzekm nieśd się na mrskie głębiny.
wściekłeg chluptu przypływów, pływów,
statniej zimy, głuchszy mózgów ziecięcych,
Biegłem! Z cumwanych przybrzeżnych masywów
Żaen nie wiział większych triumfów fal tysięcy.
W błgsławieostwie burz na mrzu się cknąłem
ziesięd ncy jak krek taoczyłem na fali
Którą zwią wiecznym luzkich fiar kłem,
I nie dbałem, czy głupia latarnia się pali!
Słsza niż miazga cierpkich jabłek la zieci,
Zielna wa weszła w jłwą łupinę,
Niebieskie plamy wina, wymioty i sieci
Zmyła, ster i ktwicę unsząc w głębinę.
tą mnie bmywały Mrza pematy,
Nasyconego w gwiazdy, mlecznie spienionego,
Pżerałem lazury, gzie szczątki fregaty
Wabią czasem tpielca rzmyślająceg.
Gzie nagle barwią szafir zwiów mętne wiry
I rytmy wln pełzną p słoca prmienie,
Mcniejsze niż alkhl i większe na liry,
Fermentują grzkie miłści czerwienie!
Znam nieb rzzierane strzem błyskawicy,
Wiry pwietrzne, prąów nurt, fale kipieli
Świt na tym wzlatujący ltem głębicy,
Wiziałem t, c luzie wizied pragnęli!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 79/87
Wiziałem słoce nisk, w plamach zgróz mistycznych,
świetlające filetu ługimi skrzepami,
Pbne aktrów w sztukach praantycznych,
Fale kryjące rżenia swe za zasłnami!
Marzyłem nc zielną, wkół śniegów lśnienie,
Na czy mórz wschzące pcałunki rzewne,
Sków niesamwite, miarwe krążenie,
Żółtsinych fsfrów przebuzenia śpiewne!
Miesiącami śleziłem pbną krwy
Nerwwej, martwą falę bijącą skały,
Nie marząc, że stóp Marii pblask księżycwy
Mże łeb ceanm zetrzed zayszałym!
Ptrącałem, czy wiecie?- Flryy nietknięte,
Gzie mieszają się kwiaty z lampartów czami
Na luzkiej skórze. Tęcze kierują napięte,
Pod horyzontem morza, modrymi trzodami!
Wiziałem wielkie bagna, sieci w wó zastju,
Gzie cielsk Lewiatana pśró trzcin siał,
Zapaanie się wy w mmentach spkju,
ległśd tchłanii w katarakty pałą!
Lwce, srebrne słoca, blask fali perłwej,
Ohydne wraki na dnie brunatnej zatoki,
Gzie żarte przez rbactw węże klrwe
Spaają z rzew ugiętych czarnej pski.
Chciałbym ziecim pkazad kieyś te ray
Fal modrych, ryby złte, ryby śpiewające.
Kwietna piana huśtała meg ryfu ślay,
Uskrzylały mnie czasem wiatry sprzyjające.
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 80/87
Gy zmęczyłem się stref i biegunów zmianami,
Me kłysanie mrze kił płaczące,
Kwiaty cienia mi nisł z żółtymi ssawkami
I przyjmwałem je jak kbiety klęczące...
Jak wyspa na swych brzegach gściłem chy
I kłótnie ptaków gwarnych jasnych źrenicach
I żeglwałem, gy przez me więzy wy
Na pczynek nwa zeszła tpielica...
tóż ja, wepchnięty p zatk szczecinę,
Miotany przez huragan w etery bez ptaków,
Ja, w któreg pijaną wy łupinę
Nie wejzie Mnitra mc i Hanzy haków;
Wlny, ymiący, strjny w pary filetów,
Ja, c przebiłem nieba czerwneg mury,
Które kryje słycze la brych petów,
Niesie światła liszaje i w skrzepach lazury,
Ja, c w skrach elektrycznych biegłem szalały,
Kników mrskich czarne prwaząc zastępy,
Kiey lipce cisami swych kijów strącały
Ultramaryny niebis w gniste rzstępy;
Ja, c rżałem słyszawszy st mil legły
Ryk Behemtów w rui i wielkich Maelstrmów,
Niebieskieg bezruchu przęziwa tkacz biegły,
Ja tęsknię ziś starych eurpejskich mów!
Archipelagi gwiezne wiziałem i kraje,
Których nieba są zawsze twarte la gści:
- Czy w bezennych śpią ncach twe wygnane zgra je
Milinie złtych ptaków, sił przyszłści?
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 81/87
Lecz za uż płakałem, smutne są jutrzenki,
krutny każy księżyc, w grzkim słocu płnę:
Cierpka miłśd mi tchnęła biernści uręki.
, niechaj kil mój pęknie! Niech w mrzu zatnę!
Jeśli chcę jakiej wy w Eurpie, t chłnej
Czarnej kałuży leśnej, gzie pełne prstty
I smutku zieck schyla się ncy pgnej
I puszcza łókę kruchą jak majwy mtyl.
Skąpany w waszej tęskncie nie mgę, fale,
ścignąd już tragarzy bawełnianych plnów,
Ani krczyd w płmieniach, w chrągwianej chwale,
Ani płynąd p strasznym spjrzeniem pntnów.
tł. Maciej Chrapkiewicz
Wrażenie
W błękitne, letnie wieczry póję bezrżami,
Łasktany przez kłsy, za pan brat z rbną trawą:
Marzyciel, bęę czuł chłó ziemi p stpami.
Pzwlę, by wiatr wiewał mją twarz nagą.
Nie bęe nic mówił, nie bęę myślał w góle,
A niegarnina miłśd zawłanie mą uszą.
I póję alek, alek, jak cygan próżuje,
Przez Naturę, - szczęśliwy jak z kbietą.
Zabłąkani
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 82/87
Na mrźnym śniegu w mgle skuleni,
U kna, c się blaskiem mieni,
Jak złty ślep -
Pięcir biet - mali, czarni,
Patrzą, jak piecze się w piekarni
Pszeniczny chleb.
Patrzą, jak mcne białe ramię
Ukłaa bchen w pieca ramie,
W gnistą cieśo,
jak się bry chleb nagrzewa,
A uśmiechnięty piekarz śpiewa
Swą starą pieśo.
Pprzykucali w krąg bez ruchu
P ciepłem, którem tchnie w pmuchu
Piekarny sklep -
A gy złazny na wieczerzę
W zarumienine bchny świeże -
Wyjmują chleb,
Kiey skrś czerni ymnej blachy
Śpiewają grzanki i zapachy,
I blask, i gwar -
Gy z cieplej szyby bucha życie,
uszę garnia im w zachwycie
Tak wielki czar!
I tyle szczęścia czują w łnie
Maleostwa zmarzłe w mgle i szrnie
Sp nęznych szmat -
Że t wszystkie wraz kleją
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 83/87
Kląkłszy, czerwne nski kleją
Do zimnych krat.
I cicho, niby szept pacierzy,
W ten raj twarty szept ich bieży,
Gy tak się gną
Mcn, aż im się rą spenki
I szmaty białej kszulenki
Na wietrze rżą.
20 września 1870
Przełżyła:
Brnisława strwska
Zło
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 84/87
Gy czerwne plwciny stareg żelastwa
Świszczą zieo cały w błękit nieba niezmierzny,
Kiedy w ogieo, prze królem, c grmami chlasta,
Szkarłatne czy zielne biegną bataliny;
Kiey szał przeraźliwy st tysięcy luzi -
Nieszczęsnych! - w jeną stertę ymiącą zamienia
Śró traw, gzie się, Natur, twja raśd buzi -
W świętści ulepine przez ciebie stworzenia!
Jest wtey pewien Bóg, który śmieje się błg
kielichów ze złta, kazieł, łtarzy
W aamaszkach, zasypia w kłysach hsanny
I buzi się, gy matki, przypęzne trwgą,
W zniszcznych czarnych czepkach, ze łzami na twarzy,
Grosz mu pają gruby, z chustki wysupłany.
"Całkowite zadmienie" Paryż się buzi
Jean Arthur Rimbaud
"Całkowite zadmienie"
Paryż się buzi
Hej, tchórze, na bulwary Paryża! Chniki
Słoce echem płuc swych płmiennych tarł;
Tu niegyś tłum Barbarów przelewał się ziki,
Święte się na zachzie miast rzpstarł!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 85/87
Śmiał naprzó! Już wściekłe bałwany płmieni
Nie wrócą! t skwery, ulice, bulwary,
my na tle lazuru, gzie blask się prmieni,
A wtedy - z bmb czerwne buchały pżary!
Na martwymi gmachami wznieście z esek buę!
W ów zieo straszliwy - przejrzał wasz wzrk słupiały!
t biór kręcicielek sunie stau rue:
Szalejcie! Śmieszne bęą wasze zikie szały.
Zgrajo suk, rozjuszona na ścierwem! Przyzywa
Was krzyk z mów złta! Huzia, kraśd, łajacy!
bżerad się! Nc uciech na ulicę spływa
Głębkim spazmem: pijcie, rzpaczni pijacy!
Pijcie! A gy się światłśd ptężna rzpali,
Grzebiąc przy was w przepychu złcistych strumieni,
Nie bęziecież w szklance śliny lad, zrętwiali,
W białe ale bezmyślnie i niem wpatrzeni?
Żryjcie! Na cześd królwej zazie falistym!
Napawajcie się pieśnią czkawek i bełktów!
Słuchajcie, jak się w mrku ciskają gnistym
Chmary starców, lkajów, chrypłych iitów!
Zgrajo z sercem niechlujnym i potwornym pyskiem,
Puśdcie cuchnące gęby w ruch, a silnie, zik!
awad la tych zrętwialców wina! Grzęzawiskiem
Haoby są brzuchy wasze, zwycięska klik!
Wzychajcie młśd wspaniałą, win zawrotne wonie,
Moczcie gardziele w trucizn okrutnych krynicy;
Na karki wasze kłniąc skrzyżwane łnie,
Peta wam pwiaa: Szalejcie, nęznicy!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 86/87
W brzuchu kbiety z pasją szperając hyną,
Bicież się, że zarga jeszcze kurczem żywym,
Co krzyczy, dusząc waszą czereę bezwstyną
Na swej piersi ogromnej w ucisku straszliwym?
Syfilitycy, błaźni, brzuchmówcy, gachy,
Cóż la Paryża-ziewki ten cały kram znaczy?
Wasze ciała i usze, trucizny i łachy!...
trząśnie się z was, zgnilców i krzykaczy!
A gy z jękiem na własne wyprute jelita
Paniecie przerażeni, płacząc złt swje,
Wypierśna nierząnica, w czerwieo bitew spwita,
Z ala was zaciśnie ciężkich pięści wje!
Paryżu! Gy twe stpy tak gniewnie pląsały,
Gy znisłeś tyle cisw, ran nżem zaanych,
Gy leżysz z tlącą jeszcze w źrenicy zeszklałej
Resztą cichej płwych ni wiśnianych!
ty miast blesne, stlic zamarła,
Łbem i pierśmi ciśnięta ku Przyszłści, która
Na twą blaśd śmiertelną miliar wrót twarła:
Błgsławid by mgła cię Przeszłśd pnura!
ciał, buzne na nieluzki męki!
Znów wre życie ptwrne! I głuchną w twej głębi
Sine tętna pezji, śpiewnych wierszy źwięki,
A miłśd twą - ło błęna, ło lwa ziębi!
Lecz chd zgrzą przejmuje wyglą twój krpny
I chd nigy zielna Natura nie miała
Takiej krsty na sbie cuchnącej i rpnej -
- Cuwnie piękna jesteś, stlic wspaniała!
8/2/2019 Arthur Rimbaud - Zbiór wierszy
http://slidepdf.com/reader/full/arthur-rimbaud-zbior-wierszy 87/87
chrzciła cię najwyższa pezja - orkany!
Krzepią cię przegrmnych ptęg zawieruchy!
zieł twe wre, śmierd czyha... grzie wybrany,
Niech wrzask i jęk wypełni serce fletni głuchej!
Wtey te wycia więźniów, te krutne śpiewki,
Płacz wyrzutków wyklętych peta pchwyci,
Prmieomi swej miłści bęzie smagał ziewki,
Strofy jeg pskczą: Tak t, tak, banyci!
- Wszystk znów, prszę paostwa, w prząku: znów płaczą
W awnych zamtuzach rgie, rżąc p awnemu,
A na murach brunatnych latarnie majaczą,
Płnąc blaskiem złwrgim ku niebu blaemu.
tłum. Julian Tuwim