20
którzy nie wierzyli”

Atheneum nr 5/2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Listopadowe wydanie Gazety Studenckiej UKW "Atheneum"

Citation preview

Page 1: Atheneum nr 5/2012

którzy nie wierzyli”

Page 2: Atheneum nr 5/2012
Page 3: Atheneum nr 5/2012

Redaktor naczelna: Żaneta KomośZastępca redaktor naczelnej: Martyna TadrowskaKoordynator i korekta: dr Aleksandra NorkowskaKorekta: Magdalena Banasiak, Agnieszka Ciekot, Urszula Gąsior, Angelika Jesionek, Piotr Ossowski, Katarzyna RybkaRedakcja: Paulina Dzieńska, Katarzyna Górkowska, Milena Lewandowska-Florczyk, Anna Miętek, Marcin Ogłoziński, Filip Olender, Justyna Osińska, Piotr Ossowski, Łukasz Płaszkowski, Maja Przybylska, Justyna Steranka, Agnieszka Szlachcikowska, Żaneta Szlachci-kowska, Joanna WieczorekFotografia: Sylwester Netkowski, Maja Przybylska, Jakub SzczepaniakSkład : Aleksandra Kreja, Piotr OssowskiWydawca : Koło Inicjatywy Dziennikarskiej „Atheneum” przy współpracy z Samorządem Studenckim UKWOkładka: Fot. Maja Przybylska, Oprawa graficzna: Agnieszka Ciekot Kontakt: [email protected]

STOPKA REDAKCYJNA

SPIS TREŚCI

Od redakcjiWypadałoby, tak jak większość Polaków, ponarzekać na pogodę, zwłaszcza dlate-go, że ostatnio wydaje się być bardziej roztargniona niż ja. Jednego dnia ura-czy nas słońcem, drugiego sprezentuje deszcz, zupełne jakby traciła orientację w dniach tygodnia i nazwach miesię-cy. Pomarudzę więc, że zaraz przyjdzie zima i niedługo spadnie śnieg. Z nimi natomiast nadejdzie coroczne zama-rzanie na przystankach. I choć kocham przemieszczać się autobusami to wiem, że jeszcze tylko chwila, a komunikacja miejska oszaleje. Zima po raz tysięczny zaskoczy drogowców, kierowców, itd. Jednym słowem – istny Armagedon!

Jak więc nie zwariować skoro wraz z zimą przyjdzie sesja, a z nią naukowy szał, obłęd w punktach ksero i biblio-teczne manewry. W uzasadnionych przypadkach dojdzie pocenie się i po nocach niespanie. Później będą po-prawki, następnie chwila oddechu… Na szczęście dni będą biec dalej i w końcu nadejdzie to wytęsknione, ciepłe słońce. Wtedy też za oknem, na moich parapetach, pojawią się ptaki, które dzień w dzień o świcie, niczym natręt-ny budzik, będą wyrywać mnie ze snu. Przyjdzie też czas na grillowanie, jeż-dżenie na rolkach, rowerach i długie spacery. Kolejno zaczną się Juwenalia,

kiedy to razem będziemy świętować, śpiewając wspólną przyśpiewkę: „Tak się bawi, tak się bawi UKW!”. Aż w końcu rozpocznie się powtórka z sesji zimowej, z tą różnicą, że nazwiemy ją letnią. I tak właśnie zakończy się rok akade-micki, który rozpoczęliśmy przeszło miesiąc temu!

ŻANETA KOMOŚREDAKTOR NACZELNA

RELACJA - prof. Miodek na UKW str. 4REPORTAŻ - Akademia Przyszłości str. 6WYWIAD z dr Małgorzatą Rębiałkowską-Stankiewicz str. 8STUDENT Z PASJĄ - Ziuta str. 10WOJNA PŁCI - Jesień str. 12MOJA IMPREZA str. 13KULTURALNE UKWIECENIERecenzje str. 14-15Kalendarium str. 17ROZRYWKA str. 18

3

Page 4: Atheneum nr 5/2012

Dlaczego nie powinniśmy jeść „szpaghet-ti”, czy faceci mają coś wspólnego z face-bookiem oraz dlaczego Brda jest najcie-kawszą rzeką w Polsce – to tylko niektóre punkty gościnnego wykładu profesora Jana Miodka.

Była to już druga wizyta słynnego polskiego językoznawcy w gmachu UKW. Głodni wiedzy studenci nie

zawiedli. Aula Instytutu Filologii Polskiej przy ul. Jagiellońskiej pękała w szwach. – Nie mogłam ominąć tego wykładu. Studiuję dziennikarstwo, dlatego moja obecność tutaj jest wskazana – podkreśla Magdalena Nitka, studentka I roku. Wśród słuchaczy była także Gertruda Lubik, emerytowana nauczycielka języka polskiego. – Takie spotkanie jest potrzebne, w szczególności dla młodych osób, które powinny z niezwykłą dbałością podchodzić do słów, których używają – zauważa kobieta.

Brda to debraWykład pt. „Najważniejsze zjawiska we współczesnej polszczyźnie” rozpoczął się

punktualnie o godzinie 11.30. – Spośród wszystkich polskich rzek Brda jest najciekawsza pod względem językowym. Pierwotnie należy ją wiązać z terminami: „debrza”, „debra”, czyli: „doliną porośniętą gęstym lasem, najczęściej w kształcie litery V”. Powinowactwo językowe rzeki Brdy podpowiada, aby kojarzyć ją z miastem „Zadbrze”, którego nazwa uprościła się do „Zabrze” – wyjaśnia profesor Jan Miodek.Okazuje się, że w wielu gwarach łzy to: „ślozy”, czy po prostu „płaczki”. Są też i tacy, którzy na pluchę mówią „ślągwa”. Niemniej profesor zauważył, że jesteśmy społeczeństwem coraz bardziej zintegrowanym językowo. Posługujemy się polszczyzną sprawniej, ale, niestety, nie przykładamy uwagi do poprawności stylistycznej.

Media lansują „luz” – Coraz gorzej jest u Polaków z wyczuciem stylistycznym. A przecież są takie sytuacje życiowe, w których nie wypada posłużyć się danymi konstrukcjami językowymi. Panuje „luz” telewizyjny lansowany przez media – komentuje znany językoznawca.

W auli Instytutu Filologii Polskiej słuchacze usłyszeli, że: „facet to nie mężczyzna”. Dlaczego? – Jest to określenie potoczne. Oczywiście „facet” nie jest wyrazem wulgarnym, ale proszę zauważyć, że są sytuacje, w których nie wypada użyć tego kolokwializmu. Niestety, ci „faceci” są wszędzie. Pamiętam, jak jedna ze studentek powiedziała, że wyraz „facet” pochodzi od słowa „facebook”. To tylko dowodzi, że żyjemy w czasach motywacji słowotwórczej – mówi profesor, który przez dwie dekady prowadził popularny program „Ojczyzna Polszczyzna”.

Ludzie nagminnie ogrywająKolejny punkt wywodu dotyczył czasownika „wygrywać”. – W relacjach sportowych dzisiaj wszyscy wszystkich „ogrywają”, a powinni: „zwyciężyć”, czy też „pokonywać”. „Ograć” to: „wygrać z elementem znaczeniowym pewnej nieuczciwości” – tłumaczy gość UKW.Okazuje się, że takich językowych lapsusów nie brakuje. – Nigdy nikogo nie poprawiam, z wyjątkiem osób mi bliskich, ale kiedy usłyszałem, jak jeden z prezenterów podczas

Grzechy językowe Polakówprof. Jan Miodek

Prof. Jan Miodek w Instytucie Filologii Polskiej

4 LISTOPAD 2012

Relacja \

Page 5: Atheneum nr 5/2012

transmisji meczu powiedział: „Sędzia jakby wyrzucił go z boiska, ponieważ pokazał mu czerwoną kartkę”, to ja mówię speakerowi, że zaraz zacznie mówić: „dwa razy dwa jest jakby cztery”. To niepoprawne, dlatego unikajcie sformułowania „jakby” – przestrzega językoznawca.Kolejną epidemią gramatyczną jest przesadne akcentowanie pierwszej sylaby. – Polacy, czy wy naprawdę słuchu nie macie? Niemożliwym jest akcentowanie zawsze pierwszej sylaby – tłumaczy Jan Miodek.

Nawet 80-latkowie się „resetują”Obecni na wykładzie przekonali się, że Polacy mają skłonność do rozpoczynania wypowiedzi od słowa, które nie powinno się tam znaleźć. – Nie mówi się: „Mi się wydaje, mi się należy” lecz „Mnie się wydaje, mnie się należy” – zapamiętajcie – kiwa głową profesor.Po 1989 r. zaczęła się elektroniczna rewolucja. Pojawił się joystick, e-mail, komórka, sms, skaner, google. – Pewien 30-letni górnik, uratowany z katastrofy w kopalni Halemba, odpowiedział: „Po takiej akcji muszę się zresetować”. Nie: „odpocząć”, „zrelaksować”, lecz właśnie „zresetować”. Więcej przykładów? Powinność rodzinna kazała mi przybyć na uroczystości Pierwszej Komunii Świętej. Do dziś pamiętam, jak proboszcz zwrócił się do dzieci: „Aniołki białe, czy zresetowaliście serduszka? Stopniowo wyraz „reset” staje się również terminem publicystyczno-językowym – zauważa Jan Miodek.

Bogini „najki”W dzisiejszej polszczyźnie widać coraz więcej zapożyczeń, w szczególności z języka angielskiego. Dawniej prym wiodła niemczyzna. – Naśladownictwo niemieckie wskazuje, że mówimy „Sztokholm” czy też „sztorm”. „Szmalec” jeszcze jest do zjedzenia, ale żeby konsumować „szpaghetti”, to ciekawe, a i taką wersję usłyszałem – mówi językoznawca.W polskim społeczeństwie widoczna jest tendencja do anglizowania wszystkiego, co się da. – Dlatego nie dziwi wymowa kawy „Dżacobs Kronung”, choć jest niepoprawna. Tylko nie mówcie na grecką bogini Nike – „Najki”. Za błędy wypada przeprosić. Ja zamiast „przepraszam”, przyzwyczaiłem się mówić „pardon”. To tylko dwie sylaby. Wy natomiast macie swoje „sorry”, które przybiera przeróżne warianty, np. „sorki”, „soreczka” – uśmiecha się profesor.Po prelekcji żądni autografu ustawili się w kolejce. Wśród wytrwałych był Nikodem Szarata: - Chciałbym mieć zdjęcie z tak interesującą postacią jak profesor Miodek – mówi student I roku dziennikarstwa.Nie zabrakło również chętnych do zadawania pytań. – Wykład bardzo mi się podobał. Nie ośmieliłam się jednak zapytać profesora o poprawność sformułowania „zakluczyć czy zamknąć drzwi?” – czuje lekki niedosyt Natalia Wojtowicz, studentka V roku pedagogiki o spec. logopedia.Nic straconego. Wystarczy wejść na stronę: www.poradnia.pwn i zadać nurtujące pytanie. Pomocy udzielają inni polscy językoznawcy.

ŻANETA SZLACHCIKOWSKA

prof. Jan Miodek

Aula wykładowa pękała w szwach

Prof. Jan Miodek w Instytucie Filologii Polskiej

FOT. MAJA PRZYBYLSKA

5

/ Relacja

Page 6: Atheneum nr 5/2012

Poznajcie Lucka1, chłopca, mieszka-jącego tylko z zapracowaną mamą. Dziewięciolatkowi kiepsko idzie

w szkole, czuje się niedoceniany i spra-wia ogólne problemy wychowawcze. Dzięki wstawiennictwu Koordynatora Szkolnego dostaje się do AKADEMII PRZYSZŁOŚCI i zostaje mu przydzielony wolontariusz oraz jego własny Indeks Sukcesów. Dziecko po pięciu miesiącach współpracy poprawia swoje oceny i staje się pogodniejsze. Na wieńczącej rok szkolny Gali Sukcesów zwraca się do swego wolontariusza słowami, które staną się sławne wśród członków AKADEMII. Podczas pożegnania Lucek mówi do niego:

„Tak żegnają się przyjaciele!”, wywołując przy tym falę westchnień i kilka uronionych ukradkiem łez wzruszenia.

Trudne miłego początkiAKADEMIA PRZYSZŁOŚCI powstała w Krakowie w 2003 r. przy Stowarzyszeniu „Wiosna“, którego założycielem jest ks. Jacek Stryczek. Początkowo swym działaniem obejmowała ona jedynie Kraków i leżące nieopodal niego małe miejscowości, jednak wraz z biegiem lat inicjatywa pojawiła się w takich miastach jak Warszawa, Lublin czy Poznań. W kampanie promujące działalność AKADEMII zaangażowały się znane osoby

z showbiznesu, takie jak: Daria Widawska, Anna Guzik czy Magdalena Różczka i warto wspomnieć, że lista ta nieustannie się powiększa.

Tutorzy czynią cudaGłówną zasadą wypracowaną przez AKADEMIĘ jest zasada 1x1, która polega na tym, że jeden wolontariusz zajmuje się jednym dzieckiem przez jedną godzinę w tygodniu. Zajęcia te odbywają się w budynku szkoły i ich głównym celem jest zmotywowanie ucznia do pracy, a także poszerzenie jego zainteresowań i podniesienie jego samooceny. Podopieczni AKADEMII to dzieci niekoniecznie pochodzące z ubogich rodzin, lecz także z tzw. „dobrych domów”. Zazwyczaj brakuje im uwagi dorosłych, ich wsparcia i ogólnej motywacji do poznawania świata. Są niezauważane, co skutkuje gorszymi ocenami czy pro-blemami z zachowaniem w szkole. Wolontariusze AKADEMII, którzy są częścią Systemu Motywatorów Zmiany, pomagają im odzyskać pewność siebie i uwierzyć w dorosłych. Spędzają z nimi czas nie tylko na nauce przedmiotów spra- wiających trudności, lecz również starają się zaszczepić w nich nowe pasje czy rozwinąć głęboko skrywany talent. Tutorzy są najczęściej osobami studiującymi, otwartymi na świat i cierpliwymi. Ich działania sprawiają, że bardzo szybko zaskarbiają sobie zaufanie dzieci.

Bydgoska AKADEMIA PRZYSZŁOŚCIW mieście nad Brdą AKADEMIA pojawiła się pod koniec 2010 r. za sprawą Agaty Zakrzewskiej. To ona zajęła się organizacją i wdrażaniem wolontariuszy. Obecnie Koordynatorem Regionalnym jest Karol Piasecki a Koordynatorem ds. promocji Anna Tatarewicz.Wszyscy za cel stawiają sobie intensywny rozwój AKADEMII, a także dążą do tego, aby stała się tzw. „trzecim miejscem” obok szkoły i domu, nie tylko w życiu dziecka, lecz także w życiu wolontariusza. W roku szkolnym 2012/2013 partnerami AKADEMII w Bydgoszczy są trzy szkoły: Szkoła Podstawowa nr 13, Szkoła Podstawowa nr 37 oraz Szkoła Podstawowa nr 63. I to właśnie dziećmi z tych szkół zajmą się wolontariusze-tutorzy wyłonieni drogą rekrutacji. Spędzając z nimi jedną godzinę w tygodniu przez cały

Akademia Przyszłościlepszym startem w przyszłość

Anna Tatarewicz i jednodniowi studenci UKW – Dzień Dziecka

6 LISTOPAD 2012

RepoRtaż

Page 7: Atheneum nr 5/2012

rok szkolny oraz wpisując w ich indeksy każdy, nawet najmniejszy sukces, sprawią, że ich podopieczni zaczną ufać dorosłym, uśmiechać się i wierzyć w swoje możliwości.Każde dziecko posiada swojego Darczyńcę, czyli osobę, która ufundowała mu Indeks Sukcesów. Koszt takiego Indeksu wynosi 500 zł i kwota ta przeznaczana jest na wy- prawkę dla dziecka. Część pieniędzy pochłaniają szkolenia dla tutorów i funkcjo-nowanie AKADEMII PRZYSZŁOŚCI.

Majewski w AKADEMIITwarzą AKADEMII jest w tym roku Szymon Majewski. Satyryk, dziennikarz i showman wziął udział w kampanii „Kup Indeks” i na-mawia wszystkich do pomocy i włączenia się w akcję. Jak sam twierdzi, zdecydował się na udział w kampanii, ponieważ, podczas nauki w liceum, nieustannie słyszał od nauczy-cielki: „Majeski, nie rokujesz!”.Dzięki zaangażowaniu aktora w akcję, o AKADEMII dowiedziała się już cała Polska. Wszystko to dzięki rozległej kam-panii reklamowej, zawierającej m.in. spoty telewizyjne, reklamy w radiu, a także billboardy umieszczone w całym kraju.

Pomoc płynie z każdej stronyInicjatywa, z jaką wychodzi do dzieci AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI spotyka się z ogromnym odzewem ze strony bydgoskich przedsiębiorców i właścicieli małych firm. Wielu z nich długoterminowo angażuje się w pomoc AKADEMII poprzez spon-sorowanie transportu dla dzieci czy też dostarczanie słodkich bułeczek i batoników. Podopieczni w ciągu roku szkolnego mają szansę spotkać się ze swoimi idolami – aktorami i piosenkarzami. Organizowane są wyjazdy na plany seriali – w zeszłym roku dzieci z regionu pojechały na plan „Lekarzy”, serialu kręconego Toruniu. Tam spotkały się m.in. z Pawłem Małaszyńskim i Magdaleną Różczką.Wyjątkowe wrażenie artyści wywarli na dwunastoletnich wówczas bliźniaczkach – Wiktorii i Weronice, które pokonawszy początkowe zawstydzenie i nieśmiałość, odważyły się porozmawiać ze swoimi ulubieńcami. Magdalena Różczka obiecała zakup Indeksów, a Paweł Małaszyński przygotował małym uczestnikom pyszne kanapki. Wyprawa na plan zdjęciowy okazała się być sukcesem i pozostała w pamięci dzieci na długo.

Każdy może zostać tutoremWolontariuszem w AKADEMII PRZYSZŁOŚCI może zostać każda osoba, która ukończyła osiemnasty rok życia. Jest to doskonała szansa na zdobycie doświadcze-nia w pracy z dziećmi, a z biegiem czasu można również awansować na pozycję lidera, trenera, asystenta ds. promocji czy nawet koordynatora regionalnego. AKADEMIA stwarza wiele szans dla młodych ludzi pragnących szlifować swoje umiejętności, co roku bowiem są organizowane szkolenia, mające na celu podniesienie kwalifikacji wolontariuszy.Z powodu dużej popularności AKADEMII w całym kraju, również pracodawcy przy-chylnym okiem patrzą na kandydatów do pracy, którzy w swoim życiorysie posiadają wzmiankę o wolontariacie i pracy z dziećmi.Wszelkich informacji na temat rekrutacji i pracy w AKADEMII można zasięgnąć na stronie internetowej www.akademiaprzyszlosci.org.pl

KATARZYNA GóRKOWSKAfot. Archiwum Akademii

1 Imię zmienione

Anna Tatarewicz – koordynator ds. promocji Filip i Szymon Majewski

7

RepoRtaż

Page 8: Atheneum nr 5/2012

Choroba nowotworowa może dotknąć człowieka na każdym etapie życia. W takiej sytuacji

ważne jest, żebyśmy spotkali odpowiednie osoby, które pomogą nam przez nią przejść. O wrażliwości młodych i wartości chorych ludzi opowiada psycholog, wykładowca na Wydziale Pedagogiki i Psychologii naszej Uczelni, dr Małgorzata Rębiałkowska-Stankiewicz, koordynator Akademii Walki z Rakiem w Toruniu.

Jak to się stało, że została Pani wykładowcą naszej Uczelni?Zanim zaczęłam pracę na Uczelni, pracowałam w szpitalu jako położna. Stąd też moje zainteresowanie człowiekiem chorym, pacjentem. Nigdy nie marzyłam o medycynie, uważałam natomiast, że mój zawód warto połączyć z jakimś kierunkiem humanistycznym. Na Uniwersytecie wiele lat temu powstał kierunek wychowanie zdrowotne. Skończyłam te studia i pod koniec piątego roku zaproponowano mi pracę na Uczelni. Podjęłam to ryzyko, zmieniając zawód.

Co daje Pani praca z młodzieżą?Ogromną satysfakcję. Bardzo, bardzo lubię pracować z młodymi ludźmi i dzielić się z nimi moimi doświadczeniami.

Mimo tego, że często są dziś postrzegani jako, niemający pojęcia o altruizmie, niewrażliwi egoiści?Absolutnie się z tym nie zgadzam. Młodzi ludzie, których spotykam, są cudowni i wrażliwi! Dowodem na to jest fakt, iż reagują bardzo emocjonalnie, kiedy dzielę się z nimi moimi doświadczeniami z pracy z chorymi i wiedzą. Zdarza się, że przychodzą do mnie po wykładach, bo chcą wiedzieć więcej. Spotykam też studentów, którzy mają problem z chorobą nowotworową w rodzinie i proszą o pomoc. Bardzo często prezentuję na zajęciach film pt. Miłość, Magda i Rak o Magdzie Prokopowicz1. Ważnym doświadczeniem były dla mnie maile od studentów, którzy chcieli podzielić się ze mną refleksją, powiedzieć, że po obejrzeniu tego filmu coś się w nich zmieniło.

Magda Prokopowicz odeszła niedawno. Co, Pani zdaniem, zostawiła po sobie w mentalności ludzi?Dodała odwagi tym, którzy się bali i nauczyła

miłości do życia, jakiekolwiek by ono nie było. Zaszczepiła w wielu wiarę w sens walki o normalność, udowadniając, że mimo choroby człowiek jest piękny i pełno-wartościowy. Jej fundacja Rak’n’Roll jest inna niż wszystkie, a swoimi hasłami w stylu „Cycki, ciuchy i dragi” zapełniła niszę, kierując swój program do kobiet młodych. Na pewno w głowach wielu zostało też jej słynne powiedzenie: „Niezależnie, jak jest, to łeb do słońca”. Dla mnie jej śmierć nie jest przegraną.

I to jest jej sukces jako człowieka. Tak, a także to, że jej postawa została w głowach młodych ludzi, którym o niej opowiadałam. Magda pokazała, że kobieta chora na raka może być piękna i dla wielu chorych stała się ikoną stylu, mody. W ostatnim czasie miałam pacjentkę w podobnym wieku, która była na samym początku drogi i poleciłam jej ten film. Po jakimś czasie przyszła do mnie uśmiechnięta i mówi: „Postanowiłam, że będę się dobrze ubierała, zmienię swój styl i makijaż i będę żyć wbrew temu wszystkiemu”.

Oddaje się Pani działalności w fundacji „Światło”, pomagając chorym w Akademii Walki z Rakiem. Zawsze chciałam poświęcić wolny czas osobom chorym przewlekle. Działająca w ramach Fundacji „Światło”, Akademia Walki z Rakiem powstała 7 lat temu w Toruniu i obecnie ma 11 oddziałów funkcjonujących w całej Polsce. Akademia pozwala chorym zdobyć wiedzę, która pomaga im i ich najbliższym radzić sobie w chorobie,

rozpoznawać w sobie siły wewnętrzne służące podejmowaniu walki z chorobą, bądź odnajdywać w najbliższym otoczeniu adekwatne źródła wsparcia. Poza tym jest miejscem spotkania z innymi chorymi i rodzinami, ale także ze specjalistami: dietetykiem, wizażystą, arteterapeutą czy choreoterapeutą. Praca w Akademii Walki z Rakiem pozwala mi połączyć teorię z praktyką. Myślę tu o mojej działalności naukowej, doświadczeniach wynikających z wykształcenia medycznego i pracy terapeuty w Akademii.

Angażuje Pani w tę działalność studentów?Staram się, w miarę możliwości, zabierać studentów na wystawy, ciekawe konferencje czy warsztaty. Wspólnie oglądaliśmy wystawę fotografii autorstwa Izy Moczarnej-Pasiek zatytułowaną „Cięcie”. Prezentowała ona portrety i historie kobiet, które straciły włosy w wyniku chemioterapii. Byliśmy też na zajęciach choreoterapii w Akademii Walki z Rakiem. Pacjentki były zachwycone młodymi ludźmi i pytały, czy studenci mogliby na stałe uczestniczyć we wspólnych zajęciach (śmiech).

Człowiek w chorobie potrafi docenić życie znacznie bardziej, niż kiedy jest zdrowy. W czym, według Pani, objawia się wartość ludzi chorych?Choroba, która spotyka człowieka, szczególnie ta ze złymi rokowaniami, może stać się sygnałem, że coś należy „zrobić” ze swoim życiem. Być może zwolnić – zastanowić się,

Dziękuję, że byłeś

Rozmowa z dr Małgorzatą Rębiałkowską-Stankiewicz

Od lewej: dr Małgorzata Rębiałkowska-Stankiewicz i podopieczna Akademii Walki z Rakiem

8 LISTOPAD 2012

WyWiad\

Page 9: Atheneum nr 5/2012

jaka jest pogoda, dzień tygodnia, pora roku i, odwołując się do tego, co mawiała Magda Prokopowicz, wystawić „łeb do słońca”. A może zacząć bardziej dbać o siebie, o swoje potrzeby… Moi pacjenci budzą we mnie podziw swoją gotowością do zmierzenia się z chorobą, umiejętnością dokonywania zmian w swoim życiu, a równocześnie pewną pokorą wobec choroby. Kontakt z nimi bardzo wiele mnie uczy i przyczynia się do tego, że bardziej doceniam życie, każdą jego chwilę.

Nawiązuje Pani z pacjentami często głębokie relacje. Jak sobie Pani radzi, kiedy odchodzą?Zajęcia odbywają się w grupie i zdarza się, że nagle jeden z nas zaczyna powoli gasnąć, po czym odchodzi. Trzeba to wspólnie z grupą przepracować, co nie jest łatwe. Tak naprawdę tylko życie z perspektywą śmierci jest pełnią życia. Musimy myśleć o tym, że jesteśmy śmiertelni, że nasze spotkanie jest tylko na chwilę, by umieć docenić życie. Po odejściu członka grupy nie stawiamy sobie pytania: dlaczego odszedł, ale po co był, co nam dało spotkanie z nim.

Czy wiara pomaga w pracy z chorymi?Jest bardzo ważna, szczególnie dla osób z nowotworem. Choroba bardzo często wzmacnia więź z Bogiem. Należy jednak podchodzić do tego tematu indywidualnie, bo wśród moich pacjentów są zarówno osoby bardzo mocno zaangażowane religijnie, jak i niewierzące.

Czy są pacjenci, których wspomina Pani szczególnie?Jedna z moich pacjentek, która zmarła w tym roku, była niezwykła w swoim umiłowaniu

życia, umiejętności czerpania z niego radości, przy równoczesnym, mądrym pogodzeniu się z chorobą. Nawet leżąc w Centrum Onkologii, umiała cieszyć się pogodą, przyrodą, ludźmi, których spotykała. Do końca sama była wolontariuszką, odwiedzając i poświęcając czas innym chorym. Mam po niej bardzo szczególną pamiątkę – przepis na chleb, który do tej pory piekę.

Czasem nie uświadamiamy sobie, jak bardzo chorzy potrzebują tego, żebyśmy byli.Tak. Towarzyszenie osobie chorej jest najważniejsze. Wydaje nam się, że zdążymy ich odwiedzić, porozmawiać jutro, pojutrze, nie zdając sobie sprawy, co oznacza dla chorego czekanie na osobę bliską, a także ile znaczy nasza obecność.

Opowiada Pani o różnych wymiarach pracy z chorymi. Co jest dla Pani najważniejsze w spotkaniach z nimi?

Rozmowa z dr Małgorzatą Rębiałkowską-Stankiewicz

Ich zaufanie. Gdyby go nie było, nie byłoby efektów. To zaufanie przekłada się na szczerość w naszych kontaktach, otwartość na to, co proponuje Akademia Walki z Rakiem.

Dużo ludzi ma w Pani oparcie.W tej chwili w Akademii mamy pod stałą opieką 30 osób. Bardzo chciałabym, żeby pacjentów było więcej. Kiedy pojawia się choroba, ważna jest umiejętność szukania wsparcia. To wymaga pewnej dojrzałości, zrozumienia, że korzystanie z pomocy profesjonalistów nie jest dowodem na to, że sobie nie radzę, ale że chcę sobie radzić lepiej. Warto dodać, że do Akademii zgłaszają się również pacjenci, którzy swoim przykładem chcą pomagać innym.

Czy ciężko jest obcować ze śmiercią i cierpieniem?To niełatwy temat. Idealny byłby scenariusz, w którym przychodzą do Akademii pacjenci, wspólnie rozpoczynamy walkę z chorobą, udaje nam się i historia kończy się szczęśliwie. W rzeczywistości nie zawsze tak jest. Myślę jednak, że największym sukcesem wszystkich pacjentów, niezależnie od końcowych efektów, jest umiejętność pracy nad sobą i poszukiwanie sensu choroby.

Czego sobie Pani życzy, jeśli chodzi o działalność fundacji?Bardzo chciałabym, żeby oddziały Akademii Walki z Rakiem były w wielu miejscach w Polsce i aby możliwie jak najwięcej pacjentów i ich rodzin miało możliwość korzystania z pomocy i wsparcia. Chciałabym również, aby młodzi ludzie nie bali się otworzyć na człowieka chorego, cierpiącego i chcieli poświęcić swój wolny czas dla innych. Tu nie trzeba wyjątkowych umiejętności – wystarczy być.

Życzę Pani tego i dziękuję za rozmowę.

JUSTYNA STERANKA

Zespół Akademii Walki z Rakiem i pies Gafa - pomocnik, gdy trzeba rozładować emocje

Święta w Akademii

9

/WyWiad

Page 10: Atheneum nr 5/2012

Za dzieciaka słuchała Paktofoniki, Eminema, Peji i WWO. Dziś supportuje przed wieloma polskimi raperami, m.in. przed samym Peją. Kto? Marta „Ziuta”, studentka UKW.

Promocja drugiej, solowej płyty Ziuty odbyła się 4 sierpnia. – Krążek jest zdecydowanie bardziej dojrzały.

Wszystkie kawałki mają bezpośredni związek ze mną, dlatego teksty są osobiste. Myślę, że w każdym artyście drzemie twórczy ekshibicjonizm, który nakazuje przekazać odbiorcy pewne emocje – zdradza bydgoska raperka.Na solówce nie znajdziemy intra, outra i skitów. Dlaczego? – Nie chciałam odciągać uwagi słuchacza od przekazu żadnymi przerywnikami – tłumaczy Marta.

Bo zepsuła się MP3Przygodę z hip-hopem zaczęła niewinnie. Miała 13 lat i słuchała popularnego wówczas na Vivie Eminema. Pomysł nagrywania zrodził się dzięki inicjatywie przyjaciela, który od jakiegoś czasu próbował pisać teksty. W końcu postanowił je nagrać i zachęcił do tego przyjaciół. W końcu nadarzyła się

świetna okazja, aby nabyć pierwszy, amatorski mikrofon:– Mój znajomy kupił odtwarzacz MP3, który okazał się niesprawny. Reklamacja przewidywała jedynie wymianę towaru. Niestety, w sprzedaży nie było już tego modelu MP3, więc kolega wybrał inny odtwarzacz. Wyrównanie nie mogło zostać zwrócone, dlatego dokupił mikrofon. I tak się zaczęło – mówi studentka i dodaje:– Chłopaki nagrywali tylko dla siebie. Kawałki pokazywane były wyłącznie najbliższym. W pewnym momencie postanowiłam, że chciałabym wyjść z tym do szerszego grona odbiorców. Do mojej pierwszej solówki bity robił GDK „Grodek” – wyjaśnia raperka.Studentka zamieściła pojedyncze kawałki na portalu promującym lokalne podziemie: www.bydgoskirap.pl. Cigen, jeden z użyt-kowników, skomentował pozytywnie utwory Ziuty, z jednoczesną propozycją, aby spróbowali wspólnie coś nagrać.

Kawał baby to nie ja– Umówiliśmy się na przystanku w Fordonie. Czekając na autobus, nagle dostrzegłam postać zbliżającą się w moim kierunku. Koleś wyglądał jak miłośnik hip-hopu. Ja również

Ziuta: Rapuję na przekór tym, którzy nie wierzyli

miałam szerokie spodnie. Jednak Cigen ominął mnie i poszedł na drugi koniec wiaty. Kiedy nadjechał autobus, a on do niego nie wsiadł, pomyślałam, że to musi być kolega z forum. Podeszłam do niego. Był totalnie zdziwiony, że to ja. Wyobraził sobie (po odsłuchaniu na portalu moich kawałków), że powinnam wyglądać jak kawał zadziornej baby. A tu proszę, jakie zaskoczenie: mam dosyć dziecięcą urodę, pomimo mocnej barwy głosu. Do dziś śmiejemy się z tej sytuacji – zdradza bydgoszczanka.Kawałek, nad którym wspólnie pracowali, nigdzie się nie ukazał. Jednakże postanowili kontynuować współpracę jako Sativa Skład. – Każde z nas pisze swoją zwrotkę, czasami refren jest wspólny. Jesteśmy zgrani, dużo czasu poświęcamy muzyce – wyjaśnia Marta.Rap dla samcówTytuł ostatniej solówki Na przekór, nie jest przypadkowy. – Ogólnie mam dosyć przekorny charakter i koledzy się śmieją, że niezależnie od tego, co mi ktoś powie, ja i tak zrobię to po swojemu. Jest w tym ziarnko prawdy. Również na przekór facetom, którzy uważają, że dziewczyny nie powinny rapować, ponieważ się nie nadają. Na przekór tym, którzy źle mi życzą, gadają zawistnie o Sativa

Ziuta w obiektywie Lolas eLPe

10 LISTOPAD 2012

Student z paSją

Page 11: Atheneum nr 5/2012

Składzie, choć nas nie znają. I na przekór jeszcze kilku innym… – zawiesza głos Ziuta.Solówce towarzyszy kampania reklamująca teledyski z płyty. Jednym z nich jest utwór Uśmiechnij się. – Wbrew pozorom ten nostalgiczny kawałek ma pozytywne przesłanie. Co by się nie działo, zawsze „wyjdzie słońce” – wyjaśnia studentka.

Fordon przemówiłUjęcia do teledysku pt. Uśmiechnij się trwały niecałą dobę. Zamysłem było, aby klip był ciepły i przyjazny w odbiorze, dlatego postanowiono nagrać dzieci. – Ogólnikowo powiedzieliśmy im, co mają robić, zdając się na ich spontaniczność. Nieuniknionym jest, że w trakcie kręcenia trzeba powtarzać ujęcia. Niemniej efekt jest dobry, bo praca nad całością zajęła tylko jeden dzień – mówi bydgoszczanka. To mało, bowiem kręcenie teledysku Dla Fordonu (z płyty Sativa Skład) zajęło dziewięć dni. Jednak Marcie nie w głowie tylko koncertowanie. Jako studentka pedagogiki wczesnoszkolnej i wychowania muzycznego, wciąż szlifuje muzyczne umiejętności.Kto jeszcze nie był na koncercie Ziuty i Sativa Składu, ma niepowtarzalną okazję. Najbliższy koncert odbędzie się 17 listopada w Estradzie. Sativa Skład zagra tam support przed Peją.

ŻANETA SZLACHCIKOWSKAFOT. ARCHIWUM ZIUTY

Marta - Ziuta w czasie koncertu

Chcesz zamieścić reklamę w naszej gazecie? Napisz pod adres e-mail:

[email protected] lub zadzwoń pod numer tel.

603 993 955, tel./fax 532 306 545

11

Student z paSją

Page 12: Atheneum nr 5/2012

12 LISTOPAD 2012

Wojna płci

Winter is commingP: W końcu jesień – koniec upałów, koloro-we liście spadające z drzew, świeże jabłka w sadzie – ach, jakże miło było doczekać po-wrotu na nasz kochany Uniwersytet. Jesień jest jednak niepowtarzalna.

M: Tak, cudowna, mokra, ponura jesień. Coraz krótsze dni, a obowiązków tyle samo, co zwykle. I do tego poranny i wieczorny chłód. Wiatr chcący urwać głowy...

P: Chłód to koniec komarów i innego robac-twa – pamiętaj o tym! A wiatr to efekt mo-tyli w Amazonii, a nie jesieni! I przy tym ta zmiana czasu, i godzina snu dłużej. Mrrrr...

M: Chyba kpisz ze mnie, jaki dłuższy sen? Zima nadchodzi! To prawie jak wojna. Trze-ba zaopatrzyć się w warzywka, pozaprawiać je i w ogóle. Nie, żebym tego nie lubiła, ale jesień to takie preludium zimy. A przecież zimą się człowiek rozleniwia, nabiera kilo-gramów, odechciewa mu się wstawać rano i niezbyt ma ochotę na cokolwiek. Jakoś mnie to nie cieszy, że będzie coraz zimniej.

P: A podobno to semestr letni sprawia, że człowiek się rozleniwia. Zima i święta nad-

chodzą – to prawda – tyle wolnego! Mrrrr...

M: Typowo męskie podejście. Święta nad-chodzą, czyli laba. Hola! Przecież to trzeba przygotować! Zaplanować, zrobić zakupy, ugotować, upiec. I jakie wolne? Gdzie Ty tu widzisz wolne? Zawsze jest coś do zrobienia. A tak w ogóle to zaczęło się chlapanie wodą z kałuży na przechodniów. Kocham tych uroczych kierowców, którzy nie potrafią zdjąć stopy z pedału gazu. Pięknie mi ozda-biają rajstopy tym błotem. Eh…

P: Lepsze to niż komunikacja miejska w upałach, gdzie człowiek z nadzieją patrzy na zamknięte okna obok staruszek. Poza tym, deszczom zawdzięczamy grzybobrania, a nie ma nic przyjemniejszego niż chodzenie po lesie, oddychanie świeżym powietrzem i roz-myślanie, ile wspaniałych dań można zjeść z własnych zbiorów. Palce lizać!

M: Komunikacja miejska? Ty chyba z niej nie korzystasz. Każdy teraz narzeka, że zim-no. W efekcie wszystkie okna są zamknięte i nie ma czym oddychać! A jak otwieram okno to wielkie oburzenie: „Zimno, zmarz-nę, zachoruję!”. Pewnie. Najlepiej kisić się w

smrodzie własnym (i innych ludzi), przeno-sić te wstrętne zarazki i być zdziwionym, że na zewnątrz jest tak zimno. Ano zimno, jak się nie myśli o tym, by się rozpiąć czy otwo-rzyć okno. Chciałabym być tym bajkowym misiem i przesypiać czas jesienno-zimowy...

P: Typowe kobiece niezdecydowanie: – tu chce nie przybierać na zimę, a tu chce być misiem. A co do zarazków – wystarczy szcze-pienie i problem znika. I można się cieszyć kolorami jesieni!

M: Szczepienie guzik daje. Jakbyśmy zmie-nili nastawienie to mogłabym się z Tobą zgodzić. A tak, drażni mnie komunikacja miejska, błoto na ulicy, deszcz z nieba i cała ta szara „przedzimowa” rzeczywistość.

P: Oj, ta Twoja jesienna depresja... Smutno? A może budyń?

M: W sumie to nie jest głupi pomysł, może-my wykorzystać ten czas na jesienne harce w kuchni...

MARTYNA TADROWSKA PIOTR OSSOWSKI

Dla odmiany od prawej: Martyna Tadrowska i Piotr Ossowski przy murach Uniwersytetu

Page 13: Atheneum nr 5/2012

13

Moja iMpReza

Pierwszy stan upojenia alkoholowego za-liczyłam na drugim roku studiów. Wraz z paczką dobrych znajomych z roku uda-łam się do teatru na sztukę pt. Łaknąć. Zachwyceni przedstawieniem postano-wiliśmy zażyć nie tylko „wyższej kultury” – pomysł z wódeczką wydawał się nam wprost nieziemski. Pani z monopolowego nie dziwił zakup cytrynówki, ale „murzyn-ków” na zagrychę już tak. Kwestia odpo-wiedniego miejsca do konsumpcji nie była problemem, bo większość naszej gromady mieszkała w akademiku. I tu posypały się pomysły biesiadników… Ktoś przyniósł chipsy, inny kiszone ogórki od mamy. Nie chcąc wyjść na sknerę, również dałam coś od siebie – podsuszane kabanosy i pianki

Jojo. O zgrozo, nikt nie powiedział mi wte-dy, że nie łączy się alkoholu ze słodyczami. Po czwartym kieliszku, zagryzanym „mu-rzynkiem”, urwał mi się film. Nie z racji tej niecodziennej mieszanki, lecz przez moją słabą, niezwyczajną alkoholu, głowę. Jakieś dobre dusze zaniosły mnie do po-koju i położyły spać, na wszelki wypadek pozostawiając miskę przy łóżku. Noc i na-stępny dzień zeszły na opróżnianiu treści żołądkowej. Nigdy nie przypuszczałabym, że mój żołądek jest w stanie pomieścić tyle jedzenia. Skrajnie wykończona wy-miotami wylądowałam na izbie przyjęć w szpitalu z rozpoznaniem kamicy nerkowej, której wykrycie na badaniu USG było je-dynym plusem mojego imprezowania.

Znajomi jeszcze długo wspominali to, jak męczona torsjami tuliłam się do sedesu. Jakby tego było mało, dowiedziałam się, że nietrzeźwość wywołuje u mnie niebywałą szczerość, co potwierdzał kolega, który mocno oberwał za notoryczne podjadanie ketchupu z lodówki. Mimo kilku dni wy-jętych z życia i ogromnego kaca-mordercy zawsze będę uważać tę imprezę za wartą wspomnienia, choć niekoniecznie taką, o której opowiedziałabym rodzicom.

MADLEN

Teatr, cytrynówka i kamica nerkowa

Przeżyłeś lepszą imprezę? Podziel się swoimi wraże-niami przesyłając tekst na adres e-mail naszej redakcji: [email protected], najlepszy opublikujemy w następnym numerze i nagrodzimy niezapomnianym wie-czorem o wartości 300 zł w SODA Club & Lounge Bar!

Page 14: Atheneum nr 5/2012

14 LISTOPAD 2012

KultuRalne uKWiecenie \ Recenzje

Po dwudziestu latach na muzycz-nej scenie i po siedmiu od nagra-nia poprzedniego albumu, byd-goski zespół Upside Down znów rozpala ogień w głośnikach. Dłu-go oczekiwana płyta Aperitif od 8 września jest w sprzedaży.

Upside Down powrócił w wielkim stylu. Po siedmiu latach płytowego milczenia wkro-czyli na rynek muzyczny z nowym mate-riałem. Premiera Aperitif miała miejsce w czasie bydgoskiego Muszla Fest 2012, na którym zespół obchodził swoje dwudzieste urodziny. Dwie dekady grania i siedem lat bez nowej płyty sprawiły, że grupa musia-ła sprostać niemałemu wyzwaniu. Upside Down gromadził materiał na krążek od cza-su nagrania płyty Master Copy. Czas i do-świadczenie sprawiły, że grupa dojrzała do eksperymentów. Aperitif z pewnością jest muzycznym sprawdzianem zarówno dla muzyków, jak i słuchaczy. Wariacje z tem-pem, brzmieniem, tekstami, wokalami… To wszystko jest na tym krążku! Wszystko oczywiście do góry nogami. Mimo nowych doznań na płycie, zespół utrzymał charak-terystyczne dla siebie brzmienie i styl. Tek-sty, jak w poprzednich projektach, są pełne ironii oraz inteligentnego humoru. Przy tej krążku nieraz się uśmiechniemy, ale rów-nież zatrzymamy na chwilę, by pomyśleć. Nagrane piosenki są tematycznie aktualne. Słychać na krążku, że wydarzenia politycz-ne i społeczne oraz ludzkie zachowania są dla zespołu inspiracją do tworzenia kawał-ków.

Na płycieJednym z tych utworów, przy którym warto się zatrzymać, jest numer trzy, Homofobia. Sam tytuł mówi nam wiele. W utworze muzycy poruszyli ważny i aktualny temat akceptacji i zrozumienia osób, które mają odmienny gust miłosny od większości. Słowa „jestem jak ty” to hasło, które zapa-da w pamięć. Wśród piosenek wyróżnia się również Przygoda. Energetyczny i szybki

kawałek to jedna z najbardziej skocznych pozycji na płycie. Ironiczny i prosty tekst, który łatwo zapamiętać, sprawia, że utwór jest przystępny dla każdego. Największą niespodzianką krążka Aperitif jest utwór Kołysanka ulokowany na miejscu piętna-stym. Mimo że stylistyka kawałka totalnie odbiega od punku kalifornijskiego, w któ-rym gra Upside Down, daje się lubić. Warto pozostać przy tym utworze do samego koń-ca, by wysłuchać kolejnej niespodzianki przygotowanej przez zespół.

OdważniNa krążku Aperitif kapela Upside Down pokazała się od innej strony. Muzycy udo-wodnili, że nie boją się próbować nowych brzmień, a przy tym nadal są oddani swo-jemu stylowi. Krążek grupy to propozycja zarówno dla wiernych słuchaczy, którzy długo czekali na płytę, jak i dla dopiero poznających twórczość zespołu. Aperitif to doskonały urodzinowy prezent i wspaniały muzyczny powrót na rynek. Po wysłucha-niu wszystkich kawałków z krążka nie ma się dość, a hasło „apetyt rośnie w miarę jedzenia” można zdecydowanie odnieść do tej produkcji. Na takie powroty warto czekać.

MAJA PRZYBYLSKA

Upside Down powraca!

Page 15: Atheneum nr 5/2012

15

/ KultuRalne uKWiecenieRecenzje

Pafarazzi Towar spod lady

O bydgoskiej scenie hiphopowej przez długi czas było w Polsce cicho. To, do pewnego stopnia, sprawka samych wyko-nawców, którzy niespecjalnie przejmują się promowaniem swojej twórczości w kraju. Szkoda, bo płyty takie jak Towar spod lady pokazują, że nie ma się czego wstydzić. Paf sprezentował słuchaczom solidną dawkę klasycznego, czarne-go brzmienia. Jego niski głos świetnie współgra z bitami, za które w większości

odpowiada sam go-

spodarz. Poza nim, warstwą muzyczną zajmują się jeszcze Oer i Fantom. Paf w swoich tekstach komentuje otaczającą go rzeczywistość, jednak bardziej niż złość odczuwalny jest jego smutek. Utwory pokroju Nauki, Znam wielu ludzi czy Sko-liozy, z gościnnym udziałem Bisza i Oera, pokazują, że artysta woli podążać w stro-nę tego co dobre i uciekać od zła. Warto zwrócić uwagę na Mortal Kombat, Nie mów mi o getcie z udziałem składu KISS, Chcemy tak żyć i Moi ludzie z Personem. Ta płyta to solidna wizytówka bydgo-skiego rapu, którą zdecydowanie warto sprawdzić.

ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

Killed by carAlien Disco

Bydgoska kapela Killed by car wkroczyła z demo. Alien Disco to kawał dobrego grania i wariacje na temat muzyki, w których mogła-by się pokłócić tradycja z nowoczesnością. Jednak panowie z Killed by car godzą te dwie brzmieniowe epoki. Na początku zespół two-rzyli George na basie i wokalu, Ozzy i Warren na gitarach oraz Rudolf na perkusji. Niedaw-no Ozz opuścił skład. Demo Alien Disco to sześć utworów, w których czuć moc. Zespół stworzył, za pomocą tradycyjnych instru-mentów, dźwięki brzmiące jak te generowa-

ne przy użyciu

nowoczesnych tech-nologii. W połączeniu z punk rockiem daje to niesamowity efekt i pole do dyskusji zarów-no dla muzyków, jak i słuchaczy. Nowatorski pomysł i oryginalne brzmienie sprawia, że demo Alien Disco wyróżnia się na tle innych składanek. Modne gatunki, m.in. dubstep i drum’n’bass, wplecione między rockowe brzmienie a wokal, udowadniają, że jednak da się z korzyścią mieszać style muzyczne. Nawet osłabienie składu nie przeszkodziło w instrumentalnych eksperymentach. Połącze-nie melodyjnego punk rocka oraz dubstepo-wych i drum’n’bassowych syntezatorów przy użyciu zmodyfikowanej gitary basowej to technika, która pozwala na płynne przejścia z punkowych riffów w mocne dubstepowe

dźwięki. Właśnie z tego

sposobu skorzystali członkowie Killed by car przy tworzeniu Alien Disco. Ty-tułowy kawałek jest totalną mieszanką, frag-mentami rockową, momentami dupstepową, która daje się zapamiętać. Numer Animal Instict to za to skoczna i całkowicie punkowa propozycja. Utwory zamieszczone na Alien Disco zaskakują formą i brzmieniem. Demo kapeli to mieszanka tradycji z nowoczesno-ścią, której warto skosztować.

MAJA PRZYBYLSKA

Bisz Wilk Chodnikowy

Jeżeli ktoś jeszcze nie zdążył zapoznać się z tą produkcją, powinien jak najszyb-ciej nadrobić zaległości. Krążek bydgo-skiego rapera-poety już teraz jest jednym z głównych kandydatów do płyty roku. Bisz jest tekściarzem wszechstronnym, który potrafi poradzić sobie z każdym te-matem. Nieważne, czy to melancholijne Wnyki, czy drapieżne Jestem bestią, raper zawsze pokazuje światowy poziom. Cięż-ko wybrać najlepszy numer albumu, ale to jego zaleta. Po prostu wszystkich słucha się świetnie. Zachwycają Trainspotting i Banicja. Role Playing Life to ciekawe na-

wiązanie do popularnego nurtu gier. Za-wleczki, nakrętki, kapsle, Indygo, Niech czas stanie i cała reszta tworzą obraz ar-tysty dojrzałego, mądrego, niebojącego się przekazywać słuchaczom swoich wła-snych przemyśleń. Może tylko Carrie wy-pada średnio w porównaniu z całą resztą. Album uzupełnia tomik wierszy autorstwa samego Bisza, które tworzą spójną całość z zawartością muzyczną. Ta płyta to kawał prawdziwej sztuki prosto z Bydgoszczy. Dla fanów dobrej muzyki – pozycja obo-wiązkowa.

ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

Page 16: Atheneum nr 5/2012
Page 17: Atheneum nr 5/2012

7 listopadagodz. 12.00

Spotkanie zJarosławem Gugałą

SPOTKANIESala im. T.

Nowakowskiegoul. Jagiellońska 11

WOLNY

WSTĘP

17

8-10 listopadagodz. 19.00

Giacomo Puccini„Cyganeria”

OPERAOpera Nova w Byd-

goszczy,ul. Marszałka Focha 5

Zgodnie z cennikiem biletów Opery Nova w

Bydgoszczy

9 listopada godz. 19.0010 listopada

godz. 17.00 i 20.00

„Popiełuszko” SPEKTAKLTeatr Polski Bydgoszcz,

al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego

Bydgoszcz

11 listopadagodz. 15.30

II Bieg Niepodległości EVENT Plac WolnościZgłoszenia na stronie internetowej: www.bydgoszcznastart.pl

13-14 listopada godz. 10.00 i 12.00

„Pchła szachrajka”Teatr Polski Bydgoszcz,

al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego

Bydgoszcz

15-16 listopada godz. 19.0018 listopadagodz. 19.00

Imre Kalman„Hrabina Marica”

OPERETKAOpera Nova w Byd-

goszczy,ul. Marszałka Focha 5

Zgodnie z cennikiem biletów Opery Nova w

Bydgoszczy

17 listopadagodz. 19.00

„Ślub”PREMIERA

SPEKTAKLTeatr Polski Bydgoszcz,

al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego

Bydgoszcz

24 listopada–1 grudnia

Międzynarodowy Fe-stiwal Sztuki Autorów

Zdjęć Filmowych Plus Camerimage

FESTIWALOpera Nova w Byd-

goszczy,ul. Marszałka Focha 5

Zgodnie z cennikiem Plus Camerimage

www.pluscamerimage.pl

9 listopada

Ostatni dzień składania wniosków o stypen-

dium rektora, socjalne i specjalne

STYPENDIA

Dom Studenta nr 1ul. Łużycka 24

Dział Spraw Studenc-kich

WOLNY po odstaniu w kolejce

23-24 listopada godz. 19.0025 listopadagodz. 18.00

„Źle się ma kraj” SPEKTAKLTeatr Polski Bydgoszcz,

al. Mickiewicza 2

Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego

Bydgoszcz

22 listopadagodz. 21.00

Otrzęsiny Studenckie 2012

Pezet, Bracia Figo Fagot,

Gooral

EVENT HSW Łuczniczka10 zł studenci,

20 zł absolwenci i pozostali

/ KultuRalne uKWiecenieKalendaRiuM

Page 18: Atheneum nr 5/2012

RozRyWKa

Odpowiedz na pytanie: „Jakiego miejsca w Bydgoszczy dotyczy fotografia po prawej?” Odpowiedzi można przesyłać na adres e-mail: [email protected] do 3 grudnia 2012r. W zgłoszeniu należy podać imię, nazwisko, rok i kierunek studiów. Wśród poprawnych odpowiedzi rozlosujemy dwa dwuosobowe bilety na balet „Sen nocy letniej” (10 grudnia 2012r. godz.19.00) w Operze Nova w Bydgoszczy.

KONKURS

3286 1

387

7

7

1

11

1

33

6

6

6

68

8

8

1

9

99

95

5

5

22

2

5

5

4

4

42

45 3

8

6

1

38

7

7

7

11 3

6

66

6

88

9

19

9

9

95

5

5

2

2

5 4

4

2

4 7

6

3

8

1

3

8

7

1

3

6

66

8

8

1

99

5

5

22

5

4

4

2

4

7 6

2

8

8

3871

3

6

8

1 9

9

52

25

44

4

76

8

9

9

3

7

5

18

4 RAZY SUDOKU!

LISTOPAD 2012

fot. Maja Przybylska

Page 19: Atheneum nr 5/2012
Page 20: Atheneum nr 5/2012