36
CZEKOLADOWE ŻYCIE Toyota Verso MASAI MARA I DZIKIE ZWIERZĘTA RODZINNA W KAŻDYM CALU WYLÓW MNIE Z SIECI BEZPLATNY MAGAZYN MIEJSKI III / 2011 ISSN: 2081-7193 MIASTO STYL ŻYCIA NOWINKI ZDROWIE MOTORYZACJA

City-News Magazyn Miejski III/2011r

Embed Size (px)

DESCRIPTION

City-News Magazyn Miejski wysokiej jakości bezpłatne czasopismo lifestyle'owe www.ecitynews.pl

Citation preview

CZEKOLADOWE ŻYCIE

Toyota Verso

MASAI MARAI DZIKIE ZWIERZĘTA

RODZINNA W KAŻDYM CALU

WYŁÓWMNIE Z SIECI

BE

ZPŁA

TNY

MAG

AZY

N M

IEJS

KI

III /

201

1

ISSN

: 208

1-71

93M

IAST

O

STYL

ŻYC

IA

NO

WIN

KI

ZDR

OW

IE

MO

TOR

YZAC

JA

-,egzemplarz bezcenny

Bielińskiul. Modlińska 272 03-152 Warszawa

tel. 22 6149178 fax. 22 6147849 www.bielinskihyundai.pl

[email protected]

Choiński Autoul. Piłsudskiego 1, 05-420 Józefów,

Mazowieckie tel. 22 789 51 70 www.choinskiauto.pl

[email protected]

AZ Auto Sp. z o. o.ul. Puławska 516, 02-879 Warszawa

tel. 22 22 648 40 62, fax. 22 648 40 64

www.azauto.pl [email protected]

Jaworski - Gajewski Sp. z o.o. ul. Oczapowskiego 15,

01-842 Warszawa tel. 22 569 92 10 fax. 22 5699215,

[email protected]

Motortest - K. Szadkowski ul. Hynka 2A,

02-148 Warszawa - Okęcietel.22 868 01 21, fax. 22 868 01 22

[email protected]

4

City News Magazyn MiejskiAdres redakcji:ul. Wojciechowskiego 17 lok. 23802-495 Warszawa

Kontakt:tel. 22 203 54 [email protected]

Wydawca:wydawnictwo News-Media

Dyrektor wydawniczy:Marek Szczawiński

Artykuły w numerze:Katarzyna DzwonnikJakub PuchajdaMichał SzczawińskiMichał ZastawnyRafał T. CzachorowskiRafał PiwońskiAleksander PolitańskiRyszard MajewskiEla TarnowskaEdward PoskierSebastian Mirski

Dział reklamy:tel. 22 203 55 45fax. 22 203 58 [email protected]:Karol Szczawiń[email protected]

Dystrybucja:Warszawa–[email protected]Łódź–[email protected]ójmiasto–[email protected]ł Maciejewski–logistyka dystrybucji fotograf:Maciej [email protected] Kosiorek

rysownik: Tomasz [email protected] graficzne: News-MediaRedakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych. Ma prawo do redagowania, oraz skracania przesłanych materiałów. Poglądy zawarte w artykułach i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów.Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń. Reprodukowanie całości bądź części tekstów bez pisemnego zezwolenia zabronione. Wszelkie prawa zastrzeżone.

zdjęcie na okładce:Akademia Stylu i PięknaAgnieszka Michalczykfot: Dominika La Vue

www.ecitynews.pl 5

Tytul TytulCity News nr 3/2011

T E AT R P O L S K I W WA R S Z AW I Ew w w. t e at r p o l s k i . waw. p l

D y r e k t o r T e a t r u P o l s k i e g o w W a r s z a w i e A n d r z e j S e w e r y n

Premiera 26 lutego 2011

Partnerzy Teatru Teatr Polski jest jednostką organizacyjną Samorządu Województwa Mazowieckiego

workshop potheatre foundry quijote_03poster.foundry.hive01_fenotype01.indd 1 2/2/2011 11:04:09 AM

Komórki zasilane wodą?Wyobraźcie sobie sytuacje w której nie musicie się martwić o brak ładowarki to telefonu kiedy jesteście poza domem a na wyświetlaczu niebezpiecznie mruga ostatnia kreska baterii. Wśród moich znajomych jest sporo osób wyczulonych na tym punkcie do tego stopnia, że noszą przy sobie ładowarki, zapasową baterię albo (mój osobisty hit) ładowarkę na korbkę. Właśnie do takich ludzi którzy mają potrzebę być w ciągłym kontakcie firma Samsung- Electro Mechanics wyciąga rękę. A jak to ma działać? No na pewno nie będziecie musieli za sobą ciągnąć młyna wodnego. Gdy włączycie komórkę, metal wchodzi w reakcje z wodą na skutek której powstaje wodór. Gaz przepływa do ogniwa w którym wchodzi w reakcję z tlenem. No i do tej pory wszystko jest po staremu jeżeli chodzi o podobne reakcje. Nowość polega na tym, że inne ogniwa do produkcji energii potrzebują jeszcze metanolu a nowe urządzenie Samsunga tylko wody. Więcej danych technicznych. Jedno mikro ogniwo jest w stanie wytworzyć trzy waty energii co wg danych udostępnionych przez Samsunga wystarczy na zasilenie telefonu przez 10h rozmowy non-stop. Idąc dalej przy średniej częstotliwości rozmów ok 4 godzin dziennie wodorowy wkład trzeba by zmieniać co pięć dni. Inżynierowe z koncernu stoją na stanowisku, że z czasem zdołają uprościć procedurę do tego stopnia, że ładowanie telefonu uda się ograniczyć do okazjonalnego dolewania wody. opr: Michał Szczawiński

2 słońcaTo nie żart. To całkiem prawdopodobny scenariusz. Według australijskich astronomów możliwe jest aby na niebie wystąpiło zjawisko do tej poty nie spotykane w historii. Chodzi o pojawienie się w tym samym czasie 2 słońc. Co ciekawe w przypadku jednego z nich nie zaobserwujemy zachodu przez okres ok dwóch tygo-dni. Jak to wytłumaczyć? To drugie 'słońce' powstanie w wyniku wybuchu najjaśniejszej gwiazdy widocznej na niebie tj. gwiazda Betelgeza. Z obliczeń astronomów wynika, że wybuch powinien już (przynajmniej w teorii) nastąpić, jednak gwiazda jest oddalona o ponad 400 lat świetlnych od ziemi. Pytanie. Wybuch gwiazdy? Jak to? Brad Carter, fizyk z Uniwersytetu w Southern Queensland w Australii przypuszcza, że Betelgeza traci 'paliwo' co chcąc nie chcąc zbliża ją do końca jej dni w układzie planetarnym i już w najbliższym czasie nastąpi jej eksplozja. Kiedy do tego dojdzie, obserwatorzy na Ziemi będą w stanie dostrzec obiekt tak jasny, że sprawi iluzje drugiego Słońca. Światło wyemitowane podczas wybuchu będzie miało moc tak silną, że na ziemi przez tydzień albo nawet dwa nie zapadnie zmrok. Inni astronomowie prze-widują, że gwiazda która stoi u kresu swojej ewolucji w najbliższej przyszłości wybuchnie jako supernowa. Szacuje się to zjawisko nastąpi w przeciągu najbliższych kilku tysięcy lat. Wybuch byłby spektakularnym wi-dowiskiem dla ziemian, przez kilka miesięcy gwiazda byłaby jaśniejsza niż pełny Księżyc. . opr: Michał Szczawiński

Opadły ptaki...Ludzie od zawsze chcieli latać, próbowali już od starożytności. Ale dziś nie o lataniu raczej o spadaniu stąd bliżej nam do Ikara niż Dedala. Nie tak dawno bo w styczniu w miejscowości Beebe w stanie Arkansas w USA. Na ziemie runęło ok 5000 kosów! Spadały z nieba jak ulęgałki. Ten niecodzienny deszcz rozpoczął się w wieczór sylwestrowy i trwał aż do następnego dnia. I jak tu oglądać sztuczne ognie? Nie mówiąc już o puszczaniu. Miejscowe władze miały sporo roboty z usuwaniem skutków dziwnego zjawiska. Co mogło spowodować tak nagłą śmierć ptactwa? Niektórzy idą na skróty i wysnuwają najbardziej popularną w tego typu przypadkach teorie – stres, spowodowany odpalaniem sztucznych ogni. Druga hipoteza – warunki atmosferyczne tj. grad, burze z piorunami, silne wiatry. Mało prawdopodobne, truchła ptactwa nie nosiły oznak żadnych obrażeń zewnętrznych. Najbardziej śmiała teoria- której zwolennikami bez wątpienia są akty-wiści z greenpeace – mówi o testowaniu przez wojsko nowej broni opartej na wybuchach magnetycznych. To nie koniec zmiany orientacji u ptactwa z ziemia – powietrze na powietrze – beton. W UK na podjazd w spokojnej dzielnicy okolicach Somerset runęło stado szpaków. Podobnie jak w przypadku kosów z Beebe nie ustalono jeszcze przyczyny. To, że ptaki czasem masowo spadają z nieba, albo gromadzą się masowo w jednym miejscu (głośna sprawa osiedlenia się puchaczy w jednym z Austryjackich miast) jest sprawą znaną od dawna. Niestety nie ustalono jeszcze przyczyny tego zjawiska. opr: Michał Szczawiński

Google mniej popularne od facebookMark Zuckerberg może być z siebie dumny. Jego portal spo-łecznościowy prześcignął dotychczasowego lidera amerykań-skich Sieci – Google.Według danych udostępnionych przez Experian Hitwise do-wiadujemy się, że między styczniem a listopadem 2010 najpo-pularniejszy serwis społecznościowy uzyskał 8,93 % odwiedzin wszystkich Amerykanów podczas gdy Google odnotował 7,2 % wyświetleń. W tzw. 'top ten' znalazły się też inne adresy powiązane z Fa-cebookiem - ' facebook login', 'facebook.com' czy 'www.face-book.com'. Złożyły się one na dodatkowe 3,48 % ogółu wy-szukiwań. I właśnie w ten prosty sposób liczący już prawie 500 mln użyt-kowników portal został wybrany najczęściej odwiedzaną stro-ną 'www' na obszarze Stanów Zjednoczonyc opr: Michał Szczawiński

Afera na Euro zapowiedziana przed EuroBędzie dym. Jimmy Jump kataloński agent nierucho-mościami z Sabadell, który zasłynął nie z realizowa-nych przez niego transakcji a z wbiegania na areny sportowe w wywiadzie z polskim dziennikarzem zapowiedział, że podczas meczu półfinałowego na Euro 2012 w Warszawie wbiegnie na boisko ze zdję-ciem Jana Pawła II. W ten sposób Katalończyk chcę oddać hołd papieżowi i wszystkim polakom. - Na półfinałach w Polsce wyskoczę ze zdjęciem pa-pieża Polaka! To będzie mój hołd dla Karola Wojtyły – mówi Jimmy Jump w ekskluzywnym wywiadzie dla "Magazynu Sportowego".Nie obawiasz się, że może to zostać odczytane nie-zgodnie z twoimi intencjami?- Sądzisz, że ludzie pomyślą, że robię sobie jaja z pa-pieża Polaka? Mam nadzieję, że nie! Przecież prze-czytają tę naszą rozmowę, poznają moje intencje. Kiedy zobaczą mnie z flagą Polski i zdjęciem papie-ża, będzie jasne, że to hołd. Wyskoczę z przesłaniem, że nas, Katalończyków, i Polaków wiele łączy. W koń-cu Katalończyków, nazywają przecież w Hiszpanii "pola cos"..Pierwszy raz Jump przerwał sportowe wydarzenie podczas pożegnalnego meczu Abelardo na Camp Nou w 2002.To jednak nic. Najsłynniejsze zajście z jego udziałem miało miejsce 4 lipca 2004 w czasie trwania finało-wego meczu Euro 2004 między Portugalią a Grecją. Jimmy wskoczył na boisko, cisnął w twarz Luisa Figo flagę FC Barcelona i wbiegł do bramki rzucając się na siatkę. Figo był wówczas zawodnikiem Realu Ma-dryt do którego wstąpił po kontrowersyjnym trans-ferze z zespołu Dumy Katalonii – jak wiedzą wszyscy kibice największego rywala królewskich. opr: Michał Szczawiński

Uderzy czy nie?Lubicie filmy akcji? Jeśli tak to zamknijcie oczy i po-myślcie. Jednego dnia, w jednym momencie wszy-scy ludzie patrzą się w niebo i czekają. Na koniec cywilizacji. Od niedawna asteroida Aphophis uznawana jest za jedno z większych zagrożeń dla ziemi. Zaczęło się 24 grudnia kiedy to 'amerykańscy naukowcy' obliczyli że prawdopodobieństwo zderzenia asteroidy z zie-mią wynosi 1 do 233 jak by nie było jest większe niż trafienie szóstki w lotto. Potem posypało się lawino-wo, artykuły w gazetach, wyrastające jak grzyby po deszczu dane statystyczne które w dużej mierze nie miały nic wspólnego z prawdą. Ale trzeba oddzielić bezsens od tego co faktycznie może się zdarzyć. Fakty są takie, że szacunkowo ryzyko zderzenia jest bardzo małe. Jeżeli do tego dojdzie to naukowcy podają datę 2036r. Wiadomo dokładnie, że średnica asteroidy wynosi w przybliżeniu ok 270 metrów. Na początku 2013 r. uczeni chcą przeprowadzić pomiary i dopiero wtedy wykluczyć szansę na zde-rzenie obiektu z ziemią. Jak mówią 'Jeśli dokonamy pomiaru w 2013 r. istnieje szansa wynosząca ok. 95 procent, że będziemy w stanie udowodnić, że Apo-phis nie uderzy w Ziemię w 2036 r.' - słowa dr Micha-el'a Nolana z centrum badawczego. opr: Michał Szczawiński

City-News Magazyn Miejski

City

-New

s M

agaz

yn M

iejsk

i

6 www.ecitynews.pl

Czy wiesz, że?

Nie Krzysztof, a Krzysiu...Mamy kolejny powód do dumy! Szykuje się rewolucja w pod-ręcznikach od historii, Krzysztof Kolumb to tak naprawdę Krzysiek Kolumbowicz – swój chłop chcę się powiedzieć. Według ponad dwudziestoletnich badań Manuela Rosa (Duke University w Sta-nach Zjednoczonych) odkrywca Ameryki jest synem Władysława III Wareńczyka króla Polski. Trzeba przyznać, ze błękitna krew pasu-je do wielkiego żeglarza bardziej niż zestaw nici jaki przyszło mu odziedziczyć po 'starych' przodkach. Manuel Rosa jest jednym z bardziej szanowanych historyków i badaczy na całym świecie, jego dorobkiem chwalą się władze uczelni na której pracuje. Z wy-nikami badań zgadza się zresztą wielce szanowne gremium bada-czy z całego świata. Co do samej teorii. Portugalski naukowiec twierdzi, że cała spra-wa z przypisaniem Kolumbowi fałszywego pochodzenia została wymyślona, żeby ukryć prawdziwą tożsamość jego ojca, którym wg badań był król Polski – Władysław III Wareńczyk. Ci z was którzy orientują się w historii naszego kraju powiedzą – hola hola! Przecież król Władysław zginął w bitwie pod Warną w 1444 r.I tu kolejna rewolucja. Król nie zginął, przeżył ale zdecydował się na życie poza granicami kraju. I w ten sposób trafił na Maderę gdzie osiadł jak Henryk Niemiec, poślubił portugalską szlachciankę z którą miał syna.„Już sama waga zaprezentowanych wcześniej dowodów czyni sta-rą historyjkę na temat tkacza z Genui tak niewiarygodną, że tylko głupiec mógłby nadal przy niej obstawiać” - powiedział Manuel Rosa. „Sądy w całej Europie wiedziały kim on naprawdę jest i z pew-nych powodów trzymały całą sprawę w tajemnicy”. Błękitna krew Kolumba w dużej mierze tłumaczy jego szybką i bły-skotliwą karierę. Zanim został odkrywcą nowego świata, nie mając na koncie żadnych dokonać poślubił pochodzącą z wysokich sfer Portugalkę. Dzięki swojemu królewskiemu pochodzeniu otrzymał zabezpieczenie finansowe na zrealizowanie swojej wyprawy. opr:

Michał Szczawiński

"Jadę na prerię" - polak buduje największy pomnik na świecieRzeźba poświęcona wodzowi Dakotów Oglala Szalonemu Koniowi (Tasunka Witko) i Indianom. Kuty w skale góry Thunderhead w paśmie Gór Czarnych (ang. Black Hills) w Dakocie Południo-wej jest już największym (a jeszcze nie ukończonym) pomnikiem świata. W założeniu rzeźba osiągnie imponujące wymiary 195 m długości, 172 m wysokości. Głowa, nad którą pracę ukoń-czono w '98 roku ma 25 m wysokości. Dobrą skalą porównawczą będą położone zaledwie 15 km na północny wschód twarze ojców założycieli których wysokość sięga 18 m. Monument jest najważniejszą atrakcją tzw. Crazy Horse Memorial Center.Rzeźba przedstawia wodza Dakotów Oglala Szalonego Konia który zdobył uznanie w bitwie nad Little Bighorn w 1876 r. Krótko potem został zdradziecko zamordowany. Korczak Ziółkowski rozpoczął pracę nad monumentem trzy lata po wojnie w roku 1948r, na zaproszenie członka rodziny Szalonego Konia, wodza Dakotów Henry'ego Standing Beara. Obecnie prace kontynuuje rodzina artysty. opr: Michał Szczawiński

www.ecitynews.pl 7

City News nr 3/2011...czyli wszystkiego po trochu na dobry początek

Kłopoty z prostatą to dla wielu mężczyzn nieste-ty nadal wstydliwy temat. Chociaż jest to przy-padłość bardzo powszechna, wielu chorych nie chce iść do lekarza. Mało kto też wie o sposo-bach zapobiegania schorzeniom gruczołu kro-kowego. Powoduje to, że już po 50. roku życia prawie połowa mężczyzn w Polsce zaczyna mieć problemy z oddawaniem moczu. Kłopoty z prostatą nie są też bez wpływu na życie intym-ne. Wieloletnie zaniedbania mogą doprowadzić do nowotworu tego małego gruczołu.

Badacze od lat poszukują skutecznej i bez-piecznej metody zapobiegania schorzeniom gruczołu krokowego. W USA przez kilka lat ba-dano grupy mężczyzn z nowotworem prostaty. Jednej z nich podawano do picia sok z owoców granatu. Wyniki były zaskakujące. U 80% bada-nych nastąpiła znaczna poprawa parametrów zdrowotnych oraz komfortu życia! Co ważne, ponad czterokrotnie spowolniony został przy-rost czynnika PSA.

Jednakże przełomem w zastosowaniu owoców z granatu okazało się odkrycie niemieckich le-karzy, którzy poddali zagęszczony sok lekkiej fermentacji. Metoda ta spowodowała uwolnie-nie ogromnej ilości dobroczynnych polifenoli, które wcześniej były trudne do przyswojenia lub nie były w ogóle przyswajalne przez osoby ze słabym trawieniem (stąd brak efektów u 20% pacjentów). Polski „Przegląd Urologiczny” za-mieścił ciekawy artykuł na temat hamowania nowotworów prostaty przez polifenole z soku z granatu poddanego żywej fermentacji (moż-na znaleźć je w internecie w wyszukiwarkę wpi-

sując słowa: „Przegląd Urologiczny granat”, lub w dziale „Czytelnia” na www.drJacobsMedical.pl). Pojawienie się nowej alternatywy w postaci lekko przefermentowanych preparatów z grana-tu stało się dla wielu mężczyzn bardzo ważne. Nie dość, że przynoszą one poprawę stanu pro-staty, to nie powodują postępującej impotencji, która jest skutkiem ubocznym stosowania nie-których kuracji na prostatę. Na podstawie nie-mieckiej technologii żywej fermentacji powsta-ły naturalne preparaty stosowane w profilaktyce i w schorzeniach prostaty.

GranaProstan i GranaForte wytwarzane przez Dr. Jacob’s Medical to bogate źródło skoncen-trowanych i łatwoprzyswajalnych polifenoli. Tylko 10ml GranaForte zawiera aż ok. 600mg tych dobroczynnych związków (dla porównania 10ml czerwonego wina ma ich tylko ok. 5mg). GranaProstan jest w kapsułkach, GranaForte to silnie skoncetrowany płyn. Obydwa wystarczają: przy intensywnej kuracji na 25 dni, zapobiegaw-czo na 50 dni. Ich cena to odpowiednio: Grana-Prostan ok. 145 zł, GranaForte ok. 100 zł. Preparaty te są już dostępne także w Polsce. Można pytać o nie w dobrze zaopatrzonych ap-tekach i zielarniach. Dostępne są także w sprze-daży wysyłkowej bezpośrednio u importera: Dr. Jacob’s Poland, tel. 22 490 94 30 (pon. - pt., godz. 10.00 - 16.00) oraz na w w w. d rJ a c o b s M e d i c a l . p l w sklepie internetowym.Firma wysyła także bezpłatnie foldery informacyjne o prepa-ratach z granatu.

8

medyczne odkrycia

Drogie Panie (bo to właśnie Wy skrupulatnie dbacie o linie) teraz gdy wasza koleżanka na

korytarzu w pracy krzyknie – Oszalałaś?! Jesz czeko-ladę? Wiesz ile to ma kalorii?–możecie odpowiedzieć – Może i ma kalorie, może i pójdzie w biodra ale przynajmniej nie dostanę depresji!Ale o tym później. Skąd w ogóle wzięła się czeko-lada? Drzewa kakaowca są dość 'wybrednymi' rośli-nami i rosną jedynie 20 stopni na północ i południe od równika w Ameryce Łacińskiej i Afryce zachod-niej. Oczywiście czekoladę do Europy jak wiele in-nych używanych dziś powszechnie rzeczy przywiózł Krzysztof Kolumb. Na początku z czekolady nie for-mowano tabliczek czy pralin. Służyła do picia, Napo-leon pił filiżankę przed każdą ważną bitwą.Wróćmy do ojczyzny kakaowca. Już Aztekowie po-znali dobroczynne działanie czekolady. Podawali ją wojownikom przed walką dla dodania sił witalnych oraz nowożeńcom jako swego rodzaju afrodyzjak. Na tym nie koniec, starożytni produkowali lek na biegunkę z kakao i zmielonych kości Azteków. Czy to nie dziwne, że już wtedy bez specjalistów i badań ludzie dostrzegli jak wielki dar otrzymaliśmy od natury?Dziś już wiemy, że czekolada pomaga na wiele dolegliwości. Jedna tabliczka zaspokaja ok 25% dziennego zapotrzebowania na magnez i wapń. To dwa argumenty używane w odwiecznej wewnętrznej walce między chęcią na coś słodkiego a trenerem fitness kiwającym palcem. To prawda. Mało jest produktów spożywczych, które zawierają równie dużo magnezu i wapnia co czekolada. Dlatego lekarze zalecają jedzenie jej osobom pracującym za-równo fizycznie jak i umysłowo. Co jeszcze takiego kryje w sobie ziarno kakaowca? Zawartość miedzi w czarnej czekoladzie zapobiega schorzeniom układu sercowo-naczyniowego. Ale to żaden news. Ostatnie badania nad zawartością f lawonoidów, których (jak sądzono do tej pory) najwięcej mogliśmy znaleźć w czerwonym winie czy zielonej herbacie odwróciły o 180 stopni świat diety. Flawonoidy to związki mające działanie przeciwutleniające tj. zwalczają wolne rodniki, które wpływają na proces starzenia się skóry oraz są przyczyną rozwoju nowotworów. Zadziwiające jest to, że ziarna kakaowca zawiera-ją największe stężenie przeciwutleniaczy wśród wszystkich znanych produktów roślinnych, dla przykładu 40g czekolady zawiera ilość f lawonoidów odpowiadającą dwóm filiżankom zielonej herbaty! Dodatkowo zawarte w czekoladzie substancje wpły-wają pozytywnie na układ krwionośny i zapobiegają powstawaniu zakrzepów. Tym samym dzięki małej słodkiej przyjemności utrzymujemy odpowiedni poziom ciśnienia tętniczego krwi."Nie wiem czy wiecie nie tylko trawa daje takie fajne stany, na przykład jak się zje dziesięć aviomarinów albo bardzo bardzo dużo czekolady to też można od-lecieć" (cytat kabaret 'Limo'). No właśnie. Czekolada już od początku jej istnienia zyskała sobie (w tym wypadku pozytywną) opinie narkotyku. Działa

wygraj preparat Granaprostan

konkurs na stronie 23

www.ecitynews.pl

Prostata – naturalna alternatywa

Coraz więcej placówek badawczych odkrywa zadziwiające właściwości zdrowotne owocu granatu. Już w starożytności był on powszechnie stosowany w kuracjach oczyszczających i procesie leczenia. W wielu kulturach panowało przekonanie, że to nie jabłko, a właśnie granat był opisywanym w biblii rajskim owocem. Badania niezbicie udowadniają, że granat ma naprawdę szczególne właściwości.

Czekoladarozgrzeszenie z kalorii

rozluźniająco, relaksująco, poprawia nam nastrój.Dlaczego tak się dzieje? Nie jest to zasługa słodkiego smaku i tłustej struktury. Kłania się chemia. Badania dowiodły, że ziarna kakaowca zawierają substancje podobne do tych w liściach marihuany.W naszym kraju nie powinno się o tym mówić głośno, jeszcze i tego nam zabronią... Ciekawa perspektywa 'Marsz wyzwolenia czekolady'. A jakie to składniki? Między innymi kofeina, teobromina i tyramina przypominającą w strukturze amfetaminę fenyloetyloamine. Skoro czekolada to narkotyk, to czy można ją przedawkować? No do odważnych świat należy. Trzeba by było zjeść ok. 15 kg naraz. Zakładając, że tabliczka przeciętnie waży 200g to daje nam to 75 tabliczek. Nie najlepsza droga do odebrania sobie życia, za to świetna do wywołania rozstroju żołądka na okres powyżej siedmiu dni...Podobno można się uzależnić od czekolady. Nie chodzi tu jednak o zawarte w niej alkaloidy raczej o słodki i przyjemny zapach. Niestety, nie jest to najlepszą wiadomością dla diabetyków czy osób chorobliwie dbających o linie. Osoby zdrowe nie mają się czego obawiać, czekolada chociaż

okrzyknięta 'legalnym narkotykiem' nie niszczy kory mózgowej jak alkohol czy twarde używki.Udowodniono, że osoby jedzące czekoladę w ja-kiejkolwiek formie przynajmniej 2 razy w tygodniu są bardziej odporne na stres i wahania nastrojów. Dodatkowo może działać jako lek na lekką depresję."Jeżeli wszystko się wali pomóc mogą tylko zakupy i czekolada", coś w tym jest. Osobiście na zakupy nie chodzę. Galerie handlowe mnie przytłaczają, mam wrażenie że wszyscy kupujący są jak więźniowie i to na własne życzenie. Jednak kiedy mam zły humor i cały świat obrócił się przeciwko mnie to siadam na kanapie z tabliczką czekolady i jem.Producenci czekolady mają bardzo łatwe zadanie. Jest to jedyny produkt zakodowany w stu procentach pozytywnie w naszej podświadomości. Kojarzy nam się z dzieciństwem, i samymi pozytywnymi emocjami. To jedyny produkt spożywczy po którego obejrzeniu reklamy widz ma ochotę zjeść coś słodkie-go! Nie zwykłe jak drzewo kakaowca zdominowało naszą podświadomość.

Poza właściwościami zdrowot-nymi i smakowymi jest jeszcze jeden aspekt w którym cze-

kolada spisuje świetnie. To kosmetyki. We wszyst-kich salonach SPA znajdziemy oferty czekoladowego masażu, czekoladowych kąpieli etc. I tu znowu po-wrót do starożytności. Indiańskie kobiety rozcierały ziarna kakao i przyrządzały z nich maseczki oraz inne mikstury służące upiększeniu cery.Obecnie nie ma rynku firmy produkującej kosme-tyki, która nie korzysta z czekolady. Możemy kupić kremy, maseczki, płyny do kąpieli i wiele innych 'upiększaczy', dedykowanych szczególnie do pań.

Reasumując. Gdyby nie Krzysztof Kolumb, który chciał odkryć krótszą drogę do Indii, najazdy kon-kwistadorów które zakończyły cywilizacje Majów, Inków i innych starożytnych cywilizacji... To dzisiaj nie cieszylibyśmy się pysznym smakiem czekolady. Michał Szczawiński

9

City News nr 3/2011Czekolada, rozgrzeszenie z kalorii

Było słodko. Za nami pierwszy w Polsce festiwal promujący czekoladę, kawę i herbatę. Nasuwa się pytanie, po co promować coś co jest powszechnie znane?! I tu tkwi cały haczyk. Podczas trwania impre-zy mogliśmy zobaczyć na własne oczy proces pro-dukcji czekoladowych pralin, spróbować czekolady ale tej prawdziwej a nie wyrobów czekolado podob-nych znanych ze sklepowych półek. No ale nie samą czekoladą świat stoi. A raczej nie tylko tą do jedzenia. Dzięki firmie Farmona można było wygrać zestaw czekoladowych kosmetyków do ciała; mina pań którym się nie udało wskazywała na to, że są bardzo zawiedzione. Cóż, nie można mieć wszystkiego, a jak mąż kocha to na pewno zrobi pre-zent i czekoladową chwilę dla zmysłów zafunduje.

Zwiedzającym czas umilały występy artystów na żywo. Kiedy scena była pusta w kółko leciał 'hymn' festiwalu... bardzo ładna piosenka. Do 45 razu na-prawdę mi się podobała.

To co rzucało się w oczy, i przyciągało uwagę wszystkich odwiedzających to ogromne bo 3 me-trowe drzewo wykonane w całości z czekolady. Chociaż wiosna dopiero się zaczyna to czekoladowa roślina pięknie 'kwitła' słodkimi kwiatkami emanując przy tym bardzo przyjemny zapach.

Były takie momenty w których wszyscy odchodzili od konsumpcji i przechodzili pod scenę. Jednym z nich był pokaz sukni ślubnych projektowanych przez Joanne Misztele. Wszystkie panie które nie miały pierścionka na lewej dłoni ciągnęły swoich chłopaków pod scenę wysyłając im subtelne nie koniecznie werbalne sygnały. Wiadomo, że nie wszystkie panie znalazły tego jedynego którego według statystyk zmienia się 2 razy w życiu. O nich projektantka również pomyślała i zaprezentowała pokaz bielizny erotycznej. I pomyśleć, że to wszystko zostało zainspirowane czekoladą!

pokaz mody ślubnej i późniejsza sesja przy Hyundaiu ix20

nasze stoisko i warsztaty pierwszej pomocy przedmedycznej losowanie nagród w konkursie współorganizowanym z firmą Farmona - kosmetyki naturalne

to drzewo jest wykonane w całości z czekolady! a jak pachnie? jeśli byliście to wiecie najlepiej :)

10

festiwal herbaty, kawy i czekolady12-13.03.2011

relacjarelacja

www.ecitynews.pl

Czekoladowe Życie

HistoriaKluczowy dla historii firmy jest rok 1917. Wtedy to jeden z braci dziadka Grzegorza Meisel – Leon, z wykształcenia cukiernik, założył w Wodzisławiu małą manufakturę cu-kierniczą. Zaś jego brat Józef został cukiernikiem i założył podobną manufakturę w Rybniku. Wówczas produkty inspirowane były ówczesnymi trendami, jakie panowały w Europie zachodniej.Józef Meisel potrafił świetnie ręcznie temperować cze-koladę i produkować z niej prawdziwe rarytasy. - Na ich wspomnienie do dziś starszym członkom naszego rodu zaczynają żywiej błyszczeć oczy – mówi Grzegorz Meisel. Jego sztandarowym dziełem były nadziewane śliwki w cze-koladzie. Trudno też nie wspomnieć o skórkach pomarań-czy w gorzkiej czekoladzie i o pralinach nadziewanych przeróżnymi masami. Zakłady prosperowały przez lata, podczas wojny i po niej. W roku 1968 Leon Meisel postanowił przejść na emeryturę i resztę życia spędził jako zakonnik, zostając m.in. mistrzem nowicjatu. Wcześniej swoją manufakturę przekazał jedne-mu ze swych bratanków. Był nim Lucjan Meisel – ojciec Grzegorza Meisel. Lucjan produkował dokładnie to samo, co Leon z tą różni-cą, że coraz mniej.Z czasem musiał się bardziej skoncentro-wać na produkcji drożdzówek, ciast, itp. Jego wyroby mają renome. Do dziś nieustannie ustawiają się w jego cukierni kolejki stałych klientów. Marzeniem Grzegorza Meisel jest kontynuowanie tego, co zaczął stryj Leon. By tradycja nie zamarła, by rodzinne re-ceptury wciąż były w użyciu a nie tylko we wspomnieniach. - Chciałbym, by nazwa „Słodka manufaktura Leona” była moim skromnym hołdem i podziękowaniem dla wujka Le-ona i jego braci, za piękną rodzinę i jej tradycje – wyznaje.

Inspiracje„Słodka manufaktura Leona” czerpie inspiracje z ruchu Slow Food, która zachęca, by wrócić do tradycyjnych me-tod produkowania regionalnych potraw i przysmaków. To, w jaki sposób firma podchodzi do produkcji nawiązuje do najlepszych tradycji pracy rzemieślniczej w małych rodzin-nych firmach, stąd hasło reklamowe: "Tradycje rodzinne bywają różne - nasza jest słodka od 1917 roku". Słodkości, które proponuje wodzisławska manufaktura powstała na bazie przedwojennych rodzinnych receptur połączonych często z zupełnie nowymi trendami w świe-cie czekolady. - Nie brak nam kreatywności i nowych po-mysłów, dlatego każda receptura powstała w naszej ma-nufakturze jest niepowtarzalna – mówi Grzegorz Meisel. - Wychodzimy z założenia, że nasza praca z czekoladą jest namiastką sztuki podsycanej pasją. Nie interesuje nas ko-piowanie pomysłów czy bazowanie na znanych receptu-rach – sztuka jest nie powtarzalna.Każdy produkt „Słodkiej Manufaktury Leona” od początku do końca jest wykonany ręcznie bez udziału przemysło-wych metod. Nawet opakowanie nie odstępuje od tej re-guły. Słodycze pakowane są w pudełko z litego drewna, wykańczamy woskiem antykwarycznym. Papier na ety-kietki barwiony jest również ręcznie wg starej receptury. Wszystko po to, by wyjątkowe produkty były wyjątkowe od początku do końca – czyli do opakowania. Zaciekawiając wyglądem i oczarowując smakiem. Opakowanie na tru-

fle zostało docenione w ogólnopolskim konkursie „Perły wśród opakowań” i zwyciężyło w kategorii „Smak” w 2010 roku.

Czekoladowe ...Specjalnością firmy są trufle. Produkujemy Trufle z płatkami róży, kolonialne ze skórką pomarańczy, z marcepanem, to-skańskie, śliwkowe i wiele innych czekoladowych frykasów Trufle to najbardziej wyszukane czekoladki. Tworzy się je z najwyższej jakości ingrediencji, potem ręcznie nadaje się im niepowtarzalny kształt i fakturę. Wyjątkowy smak tru-fli bierze się z tradycyjnej ręcznej produkcji i z umiejętnie skomponowanych składników. Do ich produkcji używa się najwyżej cenionych składników. Trudno oddać w sło-wach smak naszych czekoladek - Trzeba skosztować, by zrozumieć wyjątkowość naszych trufli – moje ulubione to Trufle kolonialne, włożyłem w nie kawałek siebie, mówi Grzegorz Meisel. Jedna z naszych klientek określiła je: zaska-

kują są: dorosłe, mroczne i wytrawne. Inna mówi wprost, że czegoś tak dobrego nigdy nie jadła – takie opinie dodają skrzydeł – to prawdziwa inspiracja do pracy nad nowymi smakami. Historie manufaktury i informacje o niej można znaleźć na stronie www.slodkamanufakturaleona.pl moż-na też na bieżąco śledzić ożywioną dyskusje nad nowymi produktami na facebooku i dołączyć do przyjaciół Słodkiej Manufaktury Leona.

losowanie nagród w konkursie współorganizowanym z firmą Farmona - kosmetyki naturalne

to drzewo jest wykonane w całości z czekolady! a jak pachnie? jeśli byliście to wiecie najlepiej :)

SłodkaManufaktura Leona

www.ecitynews.pl 11

City News nr 3/2011Czekoladowe Życie

12

podróże

Masai Mara to klejnot dzikiej, afrykańskiej przyrody. Nigdzie indziej na kontynencie nie

występuje takie bogactwo zwierząt. To również jed-no z najlepszych miejsc dla ornitologów i wszystkich miłośników ptaków – znajdą tutaj setki różnych gatunków. Urodzajna w roślinożerców Masai Mara przyciąga wiele polujących na nie drapieżników. Miliony gnu, gazeli, zebr, bawołów, impali, topi, bawolców, żyraf, eland, słoni, dik-dik, hipopotamów i guźców żyją obok największej w Kenii populacji lwów, gepardów, lampartów, hien i szakali.Ekosystem Mara składa się z kilku obszarów znaj-dujących się pod ochroną. Główne z nich to Masai Mara National Reserve (MMNR) oraz Mara North Conservancy (MNC). Masai Mara National Reserve zajmuje 1672 km2 na wysokości 1500 – 2100 m. n.p.m. Jest częścią ekosystemu Serengeti, który roz-ciąga się z północnej Tanzanii do południowej Kenii. W pobliżu MMNR położony jest Mara North Conservancy znany niegdyś jako Koyaiki Lemek Conservation Area.

WIELKA MIGRACJANiekwestionowanie największą atrakcją Masai Mara jest coroczna, słynna Wielka Migracja, który bez wątpienia jest najwspanialszym spektaklem na ziemi. Ponad dwa miliony roślinożerców, w tym dwieście tysięcy zebr, pięćset tysięcy gazeli i ponad półtora miliona gnu wędrują w poszukiwaniu zielonych pastwisk z Serengeti na północny-zachód do Masai Mara. W rzece Mara czyhają na nie setki krokodyli, a na lądzie lwy i inne drapieżniki. Ten zapierający dech w piersiach spektakl odbywa się od lipca do sierpnia.

NA SAFARISłowo „safari” znaczy „być w podróży” lub „podró-żować w odległych miejscach”. To zarówno fizyczna jak i duchowa wędrówka, która może odbywać się na wiele sposobów. Dzikie zwierzęta są najbar-dziej aktywne wczesnym porankiem lub późnym popołudniem i wieczorem. Są to magiczne momenty na safari. Chwilę po wstaniu słońca światło idealnie nadaje się do fotografowania, a dźwięki afrykań-skiego buszu zaczynają wypełniać powietrze. Z każdej strony otaczają nas życie i śmierć, polowania i ucieczki, sen i posiłek oraz gody i zabawa.

Masai MaraMasajowie

www.ecitynews.pl

fot. www.najlepsze-safari.pl

fot. www.najlepsze-safari.pl

MASAJOWIEMasajowie, których liczba sięga trzystu tysięcy, sta-nowią 2% populacji Kenii i są jej najbardziej znanym plemieniem. Piękni, dumni i kolorowo ubrani, wciąż żyją według swoich tradycji. Zawsze przyjaźni i dowcipni Masajowie są plemieniem nilockim, które do niedawna prowadziło na pół nomadyczne życie - w przeciwieństwie do głównego plemienia Kenii, Kikuju. Masajowie przybyli na dzisiejsze terytorium central-nej Kenii z Sudanu ok. 500 – 1000 lat temu. Niesa-mowita hipoteza sugeruje, że Masajowie – wojownicy i żołnierze z natury – są potomkami zaginionego rzymskiego legionu, który zdezerterował lub zagubił się na południowych krańcach rzymskiego impe-rium. Kilka detali w ich ubiorze i zwyczajach pod-trzymuje tę teorię. Przykładowo - miecz, który każdy Masaj trzyma w dłoni i daga rzymskich legionistów, są identyczne. Podobne są również tarcze i sandały. Co więcej, czerwona barwa tradycyjnej masajskiej szaty „Shuka” przypomina mundur żołnierzy walczą-cych dla Imperium Romanum. Tradycyjnie, Masajowie żyli na diecie opartej na krwi i mleku. Wszystkie rodziny posiadają bydło będące dla Masajów „pieniędzmi” i „kontami bankowymi”. Z tego powodu rzadko zostaje ono zarzynane i jedzone, reprezentuje bowiem bogactwo właścicieli. Ważny element życia i ekonomii Masajów stanowią również kozy i owce.Masajskim domem jest „boma”. Często jest to roz-mieszczona na kole grupa małych chat zbudowanych z błota i łajna krowiego. Cały teren jest ogrodzony ze względu na krowy i kozy narażone „zainteresowa-niem” nocnych drapieżników.Masajowie są bardzo rozważni i nie angażują się w pościg za nowoczesnym światem. Ich postawą jest brak zainteresowania wieloma rzeczami, które my uważamy za niezbędne – formalną edukacją, techno-logią, transportem czy mediami. Oczywiście, życie zmienia się i tutaj. Jednakże, Masajowie nie są zbyt gorliwi, by dołączyć do pościgu za globalizacją.Sporym błędem byłoby myślenie, że Masajowie to szlachetni i prości „dzikusi”. Polityka jest zarówno wielką pasją, jak i obowiązkiem każdego mężczy-zny, który nie obawia się spędzać długich godzin na specyficznych debatach i spotkaniach. Wielopozio-mowość masajskiej hierarchii, współzawodnictwo i wewnętrzne dysputy są tak samo interesujące i złożo-ne jak polityczne debaty w Moskwie, Waszyngtonie, Londynie czy Warszawie. Smukli i eleganccy Ma-sajowie nie są tylko “chodzącym obrazkiem” Afryki – to twardzi negocjatorzy i nieustraszeni wojownicy, zarówno w prawdziwej, jak i metaforycznej walce.

Jakub Puchajdawww.najlepsze-safari.pl

www.ecitynews.pl 13

City News nr 3/2011

www.ecitynews.plwww.ecitynews.pl 13

Masai Mara - dzikie zwierzęta, Masajowie i najwspanialszy spektakl świata

www.ecitynews.plwww.ecitynews.pl

fot. www.najlepsze-safari.pl

Stwierdzenie, że internet w dzisiejszych czasach jest podstawowym narzędziem służącym lu-

dziom do komunikowania się ze sobą, nikogo raczej nie zdziwi. Już dawno wyprzedził telefony komór-kowe, a o listach wysyłanych pocztą nie wspomnę. Z dnia na dzień coraz więcej ludzi ma dostęp do tego „wynalazku szatana” jak niektórzy starsi ludzie go nazywają. Za pośrednictwem kabelka, który podłą-czamy do komputera możemy w jednej chwili zrobić zakupy w każdym praktycznie sklepie, zamówić sobie jedzenie z ulubionej restauracji, obejrzeć dawno zapomniany film, przesłuchać płytę, na której kup-no nas nie stać, a przede wszystkim poznać kogoś. To wszystko nie wychodząc z domu. Za pośrednictwem internetu dzisiaj coraz więcej ludzi łączy się w pary. Na potrzeby tego osiadłego przed komputerem trybu życia, który niestety coraz więcej ludzi prowadzi, odpowiadają portale społecznościowe. Ich ambicją jest gromadzenie w swoich szeregach jak największej liczby użytkowników. Prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych aplikacji, mających zatrzymać nas właśnie na tym a nie innym portalu. Coraz częściej zdarza się, że strony wydawałoby się całkiem neu-tralne, niejako wymuszają na nas ustosunkowanie się do tego czy wybieramy „naszą klasę” czy cieszący się coraz większą popularnością facebook. Wśród ludzi, zwłaszcza młodych, można dostrzec wyraźny podział na tych co przesiadują na „enci” i na tych, którzy wybierają „fejsa”. Zatem do czego służą nam portale społecznościowe? Jaką funkcję w dzisiejszych czasach spełniają? Czy możemy się bez nich obejść ? Spróbujmy się temu przyjrzeć trochę bliżej.Większość profili na portalach społecznościowych wygląda bardzo podobnie. Zawierają pewne stałe elementy, takie jak: zdjęcie główne, datę i miejsce urodzenia, informacje o ukończonych szkołach, wykształceniu, aktualnym miejscu zamieszkania, zatrudnienia oraz naszych zainteresowaniach. Mamy możliwość umieszczenia informacji o tym czy jesteśmy w związku małżeńskim, czy może jesteśmy singlami, czy posiadamy potomstwo, ilu mamy znajomych, jednym słowem na takim profilu możemy umieścić każdą mniej lub bardziej osobistą informację o naszym życiu. Oczywiście, nie ma konieczności wypełniania go w całości. Niektó-rzy nawet nie załączają swojego zdjęcia. Nato-miast u innych możemy się w tych zdjęciach pogubić. Mamy również możliwość dzielenia się z naszymi znajomymi aktualnymi myślami oraz czynnościami jakie wykonujemy bądź wykonaliśmy , a oni mogą naszą społeczno-ściową działalność komentować, poprzez kliknięcie opcji „Lubię to” albo „Fajnie”, w zależności od portalu. Ale to nie wszystko. Na

większości tych portali możemy się też dzielić ze znajomymi różnego rodzaju linkami z internetu. Od ulubionych teledysków, poprzez artykuły które nas zaciekawiły, śmieszne filmy, zdjęcia, strony które polecamy, ogólnie wszystko to co znaleźliśmy w sieci i chcemy się tym podzielić. No więc czym dla przeciętnego użytkownika inter-netu jest konto na facebook’u, „naszej-klasie” albo innym portalu społecznościowym ? Nie trzeba być specjalnie dociekliwym, żeby zauwa-żyć, że jest to miejsce gdzie możemy zaistnieć na wiele różnych sposobów. W zależności od tego jak chcemy być postrzegani przez naszych znajomych, taką formę autoprezentacji przyjmiemy. „Pokaż mi swój profil a powiem Ci jakim człowiekiem jesteś” można by powiedzieć. Należy wyjść od tego, że jednym z najbardziej uniwersalnych wizerunków jakie próbujemy tworzyć na użytek innych osób jest przedstawianie siebie jako osoby uspołecznionej. Szczegółowe badania nad autoprezentacją pokazują, że lubimy być postrzegani jako osoby przyjazne, miłe, inteligentne, atrakcyjne, zabawne, otwarte, szczere, z poczuciem humoru, przekonujące i łatwo nawiązujące kontakt z innymi. Natomiast nie chcielibyśmy aby inni postrzegali nas jako osoby nudne, zarozumiałe, głupie, nieprzyjemne, skąpe, egocentryczne, powierzchowne oraz nieatrakcyjne. Egzemplifikacją wyników mogą być profile nasze i naszych znajomych. Osoba, której będzie zależało na utrzymaniu pozytywnego wizerunku wśród swo-ich znajomych będzie przede wszystkim powiększać ich grono, dodając wciąż nowych, nierzadko takich, z którymi nie utrzymuje stałego kontaktu, tylko po to aby było ich coraz więcej. To wszystko, aby być postrzegana jako osoba przyjazna i łatwo nawiązują-ca kontakty. W dalszej kolejności będzie dbała o to, aby komentować aktywność swoich znajomych, w tym obowiązkowo, zawsze pochlebnie, każde nowe zdję-cie jakie umieszcza jej znajomy. Koniecznie też musi pamiętać aby dzielić się ze znajomymi tym co aktualnie się w jej

życiu dzieje. Im więcej się

dzieje tym lepiej. Mamy się wtedy czym pochwalić, bo przecież nie chcemy, aby ktoś postrzegał nas jako nudziarzy. Jeśli zamieszczamy zdjęcia to raczej staramy się udostępniać takie, na których możemy się czymś pochwalić. Najczęściej jest to chłopak, mąż, nowo narodzone dziecko, nowy samochód czy słoneczne wakacje zagranicą. A to wszystko po to, aby uzyskać lub zwiększyć aprobatę społeczną.Do czego jeszcze może nam się przydać konto na portalu społecznościowym? Coraz częściej organi-zatorzy różnych konkursów w swoim regulaminie zamieszczają informację o tym, aby móc brać udział musimy mieć konto na facebo-ok’u. Angażują tym samym społeczność internetową do tego, aby brała czynny udział w wyłanianiu zwycięzcy, a my uczestnicząc w takim konkursie jako jury zaspokajamy potrzebę bycia ekspertem, jak również moż-liwości wpływania na wydarzenia. Także coraz częściej przyszli i aktualni praco-dawcy zaglądają na nasze profile chcąc się więcej o nas dowiedzieć. Ci co mają tego świadomość już odpowiednio dbają o swój sieciowy wizerunek. Facebook to dzisiaj też miejsce gdzie możemy zaprosić znajomych do zorganizowania protestu np. w sprawie przeniesienia słynnego już krzyża z krakowskiego przedmieścia, albo zorganizowania wiecu Janusza Palikota. Całkiem niedawno słuchałam dyskusji w radio na temat roli portali społecznościowych jako przyspieszacza rewolucji. Redaktor podważał rolę społeczności internetowej w organizowaniu rewolucji. Gość obecny w studiu natomiast podawał przykład jak w Egipcie udało się za pomocą facebo-ok’a obalić rządy Mubaraka.Jak widać ciężko sobie wyobrazić funkcjonowanie dziś w społeczeństwie zarówno bez internetu jak i bez profilu na porta-lu społecznościowym. Chociażby po to jest nam potrzebne konto, aby raz na jakiś czas się odezwać do znajomego, z którym siedzieliśmy w jednej ławce w podstawówce, a teraz przebywamy na dwóch różnych kontynentach. Poza tym miło przecież jest przeczytać komentarz, że korzyst-nie wyglądamy na zdjęciach, że nasze dziecko jest do nas

podobne, albo,

Stwierdzenie, że internet w dzisiejszych czasach jest podstawowym narzędziem służącym ludziom do komunikowania się ze sobą, nikogo raczej nie zdziwi. Już dawno wyprzedził telefony komórkowe, a o listach wysyłanych pocztą nie wspomnę. Z dnia na dzień coraz więcej ludzi ma dostęp do tego „wynalazku szatana” jak niektórzy starsi ludzie go nazywają.

14

medyczne odkrycia

www.ecitynews.pl

że prezentowałyśmy się ślicznie w sukni ślubnej. Także może niech sceptycy, którzy uważają, że konta na portalach społecznościowych są niepotrzebne, bo zubażają relacje międzyludzkie, spróbują sobie przy-pomnieć jak to miło jak odnajduje nas w internecie dawno nie widziana znajoma albo znajomy, i chcą się z nami spotkać, a wiemy, że na żywo byłoby mało prawdopodobne abyśmy na siebie wpadli. Wtedy z pewnością z większą pokorą będziemy podchodzić do portali społecznościowych.

Katarzyna Dzwonnik

dołacz do naszych fanów na facebooku twórz z nami magazyn City-Newsi zdobywaj nagrody!

facebook.com/magazynmiejski

www.ecitynews.pl 15

City News nr 3/2011Wyłów mnie z sieci

16

e-papier

Książka elektroniczna

Gadżetczy powiew przyszłości?

Kilka głosów w dyskusjiPierwszy, wspomniany już, argument na nie, to brak papieru i jego zapachu. Czy naprawdę kupujemy – nierzadko drogą – książkę dla jej zapachu? Bo prawdziwą książkę mogę trzymać w kieszeni. Czy każdą? Czy urządzenie o wymiarach 12x19x1,2 cm lub 18x26x1 cm jest bardziej „kłopotliwe” od książki w formacie A5 i grzbiecie 2,5 cm? Poza tym to urzą-dzenie może „zawierać” setki książek.Bateria.Wyczerpie się i nagle w momencie kiedy w końcu możemy dowiedzieć się, w której szafie trzymają trupa... pyk i nic nie widać. Jakby ktoś zamknął książkę. Gorzej! Wyrwał ją z rąk. Jak zapewniają niektórzy producenci e-czytników można z nich korzystać przez kilka tygodni. Niech to będzie nawet tydzień… Gorzej wygląda sytuacja z tabletami. Tutaj czytanie „wymaga więcej energii” i częstszego szukania gniazdka z prądem.Dodatki.Na wielu urządzeniach można robić notatki, tworzyć zakładki, od razu sprawdzić znaczenie słowa w języ-ku obcym. Możemy też posłuchać popularnych au-dio-booków. To dodatkowe walory takich urządzeń.

Na koniec(?)Otwierając książkę na stronie redakcyjnej często mo-żemy znaleźć dwa numery ISBN. Jeden dla twardej, drugi dla broszurowej (miękkiej) oprawy. Myślę, że właśnie tak można traktować wydanie elektronicz-ne, jako (w dużym uproszczeniu) rodzaj oprawy dla treści.W tej „elektronicznej oprawie” książki nie istnie-je tradycyjny nakład, został zamieniony na ilość pobrań. Dla autora i wydawcy jest to możliwość po-znania rzeczywistej poczytności pozycji. Odchodzi problem z dodrukiem lub często problemem: co zro-bić z tymi książkami. Coraz więcej księgarń oferuje e-booki. Są firmy specjalizujące się w sprzedawaniu tej formy książki. Firmy, które się rozwijają i pro-ponują coraz więcej tytułów. Duże wydawnictwa wydają też takie książki. Czy chcą tracić pieniądze, a może zobaczyli możliwości dodatkowego zysku?Niektórzy mówią, że właściwie każdy może zrobić sobie takiego PDFa i przez to będzie zalew wątpliwej jakości treści. A czy nie jest tak w przypadku wersji papierowych? Jest pełno firm proponujących tzw. druk na życzenie. Napisaliśmy wiersze dla uko-chanej, chcemy wydać… nie ma problemu. Tylko czy duża księgarnia (w tym internetowa), dbająca o prestiż, przyjmie nam taką pozycję? Czy ktoś to kupi czy nawet pobierze za darmo? Może rzeczona ukochana, ale to też nie jest pewne.

Cena czytników i e-booków nadal jest duża, ale widać już zmiany. Jest ich coraz więcej i są tańsze, chociażby w porównaniu z rokiem ubiegłym. Po-dobnie było z telefonami komórkowy-mi. Dawniej dziwiła osoba, w miejscu publicznym, głośno mówiąca do „ce-gły”. Teraz może dziwić ktoś, kto nie ma „komórki”. Książki elektroniczne są jeszcze, niestety tylko nieznacznie tań-sze od swoich ekskluzywnych wydań. To na pewno też się zmieni.Można przypuszczać, że dzieci, które się właśnie urodziły, może jeszcze nie w szkole podstawowej, ale już na studiach będą czytać książki w wersji elektronicznej. Będzie to zupełnie naturalne, a obecne dylematy po prostu śmieszne. A może ktoś do tego czasu wymyśli coś zupełnie innego i to e-booki w obecnej formie będą passe. Grunt żeby książka (w dowolnej wersji) przetrwała.

Specjalnie dla poetów i miłośników poezjiWyobraźmy sobie format 12 x 19 cm, grubość 1 cm. Taki mały, broszurowy tomik poezji. Jak czytamy wiersze? Czy od razu całą zawartość książki? Je-żeli nie w celu zrecenzowania, to raczej nie. A jak już ją znamy, to czy nie chcemy wrócić do tego jednego lub dwóch utworów?Na e-czytniku, właśnie o takich wymiarach, możemy mieć całą ulubioną biblioteczkę poezji. W dowol-nym miejscu, trzykrotnie uderzając palcem w ekran, docieramy do tego wiersza. A reszta…? Reszta czy przeczytaliśmy to wydrukowane na papierze, czy pokazane na ekranie, jest i tak w naszej głowie

Rafał T. Czachorowski

Rafał T. Czachorowski – poeta, prozaik i wydawca. Zajmuje się między innymi „ratowaniem od zapomnienia” książek poetyckich wydanych do 1999 roku. Umieszcza je, za zgodą autorów do pobrania za darmo, również na stronie www.poecipolscy.pl Jego RTC Agencja Wydawnicza wydaje też debiutantów (wersje papierowe i elektroniczne).

Gdzieniegdzie trwają dyskusje czy e-book jest prawdziwą książką. Padają argumenty, że tylko papier, bo nic nie zastąpi szelestu kartek i ich zapachu. Wersja elektroniczna nigdy nie wyprze papierowej. Gdzie indziej, bardziej techniczne, rozmowy dotyczą przewagi tabletów nad e-czytnikami, lub odwrotnie. Mam wrażenie lekkiego chaosu. W końcu co to jest ten e-book i czytnik?

Książka elektronicznaJest treść, znalazł się wydawca z zespołem redak-cyjnym, grafik, łamacz złożył tekst. Wydawca ze swojej puli, otrzymanej z Biblioteki Narodowej, nadał ISBN. powstał dokument gotowy do wysłania do drukarni. I nagle tutaj koniec. Jeszcze zostało przygotowanie formatu elektronicznego. Obecnie najczęściej (z wielu możliwych) to PDF lub ePub – o czym później.Mamy gotową książkę. Jak to? Jak można zatrzymać się w pół drogi? A co z egzemplarzami obowiąz-kowymi dla Biblioteki Narodowej? Jak to „coś” ma trafić do księgarń i do czytelnika?Jeżeli chodzi o egzemplarze obowiązkowe, jak to obowiązkowe, trzeba wysłać. Jak? Na płytach CD. Co z księgarniami? Są w Internecie. Czytelnik? W dowolnym miejscu ściąga książkę na komputer lub bezpośrednio na swój czytnik. W ciągu paru chwil książka jest gotowa do czytania.Trochę techniki

O formacie.

PDF jest popularny, dostajemy dokumenty w tym formacie. Często możemy sami stworzyć taki doku-ment. Właśnie jedną z form książki elektronicznej jest wspomniany PDF. Inny format to ePub. Co on daje? Możliwość dostosowania wymiaru książki do wielkości urządzenia lub preferencji czytelnika. Co ciekawe taka książka przestaje mieć stałą liczbę stron. W zależności od wielkości ekranu i wybranej przez nas czcionki (fontu), kupiona książka może mieć np. 150 lub 70 stron. Kolejny argument dla przeciwników wersji elektronicznej? Bo przecież kupiliśmy książkę o ponad stu stronach, a tu nagle… Czy kupujemy strony czy treść? Oczywiście kupując „tradycyjną książkę” płacimy również za strony.

O urządzeniu.Na czym możemy czytać? Mamy wybór. Uprosz-czając: na ekranach komputerów (w tym laptopów), smartphonów, tabletów lub e-czytników. Trzy pierwsze rodzaje urządzeń mają jedna wspólną cechę: posiadają kolorowy ekran, najczęściej LCD. To ostanie zamiast kolorowej matrycy posiada e-papier (e-link). Na czym polega różnica? Ekran komputera świeci – stąd znany większości nam ból oczu po wielogodzinnym siedzeniu przed komputerem – e-p-apier odbija światło. Nie chcę wchodzić w szczegóły, który z e-czytników, a który z tabletów jest lepszy. Czy konieczna jest opcja ekranu dotykowego itd. Bo tylu jest zwolenników co przeciwników danych rozwiązań.

www.ecitynews.pl

Tradycja, czy nowoczesnośc?

wydane nakładem wydawnictwa RTC AW PoeciPolscy.plnośniki: papier tradycyjny oraz ebook (format PDF i ePUB)O książce:Pozycja jest zbiorem 45 wierszy – 45 „słupków” pisanych na prze-strzeni ok. 30 lat. Wszystkie są zapisem widzianych przez autorkę rozmaitych portretów i emocji kobiet i dziewczyn, które autorka poznaje przez całe swoje życie i które poddaje osobistemu filtrowi, którym jest jej własne postrzeganie i pojmowanie świata.Autorka dedykuje książkę zarówno kobietom jak i mężczyznom, dziewczynom i facetom – wszystkim, którzy zechcą przeglądać ją przy… kawie i czekoladzie. Podtytuł książki jest bowiem „okiem” puszczanym przez autorkę do współczesnego odbiorcy. Autorka–jako zawodowy biblio- i poezjoterapeuta, a także specjalista event-marketingu i charakterologiczny humanista – wie, że poezja nie

jest modna, że wiersze ku rozrywce czy pokrzepieniu serc odeszły do lamusa, a dziś triumfy święcą porad-niki, tabloid, ruchomy obraz i cyber training. Dlatego wychodzi naprzeciw temu zjawisku i prowokacyjnie zachęca do czytania swoich krótkich refleksyjnych, wyraziście niejako „wyrysowanych” słupków przy ka-wie, bądź czekoladzie, w chwili relaksu w środku dnia. Chwili, którą poświęca się zwykle na przejrzenie prasy kolorowej, lifestylowej, przejrzenie newsów w mediach internetowych… Krótkie słupki mają szanse być przez to obecne w życiu odbiorcy jak myśl, hasło z billboardu, horoskop, wylosowana wróżba dnia – obecne w szale każdej doby.Julia Nadstawna o swojej książce:- (...) to jest moja mapa kobiet i dziewczyn – jedna z wielu, z która można się zapoznać lub nie, uwierzyć w nią lub zaledwie wziąć pod uwagę. Te słupki, to wynik mojej wieloletniej przyjaźni z kobietami, pracy z nimi, spoty-kania ich w rozmaitych sytuacjach i możliwości obserwowania ich dzięki otaczaniu się także mężczyznami. Jestem zadowolona, że w tomiku znalazły się – wśród współcze-snych kobiet i dziewczyn–moje „słupkowe” zapisy jeszcze z czasów szkolnych.

Od wieków ludzie starali się chronić to co dla nich cenne – pieniądze, biżuterię, domy, pojazdy, itp. Teraz mamy firmy ubezpieczeniowe, które wydawałoby się mają nam ułatwić zabezpieczenie strat na wypadek jakiegoś zdarzenia losowego. Nic prostszego, wystarczy podpisać umowę ubezpieczenia, opłacić składkę i odetchnąć z ulgą, że w razie czego.... I tu dopada nas szara rzeczywistość.Jeden z naszych klientów kupił dom na licytacji komorniczej. Podpisując umowę z agentem ubez-pieczeniowym, poinformował o sposobie nabycia nieruchomości. Po niespełna dwóch latach od zakupu, prawdopodobnie z powodu zwarcia w instalacji elektrycznej, wybuchł pożar, w wyniku któ-rego powstały znaczne szkody. Niestety towarzystwo ubezpieczeniowe odmówiło wypłaty odszko-dowania. W uzasadnieniu swojej decyzji powołało się na ogólne warunki umowy ubezpieczenia, tak naprawdę zrozumiałe do końca jedynie przez specjalistów prawa budowlanego. Ich konstrukcja daje ubezpieczycielowi możliwość „manewrowania" faktami tak, aby maksymalnie ograniczyć wysokość odszkodowania.Po naszej interwencji towarzystwo ubezpieczeniowe przychyliło się do wniosku odwoławczego na-szego klienta i przyjęło odpowiedzialność za zdarzenie, wypłacając należne odszkodowanie.W innym przypadku u klienta w kuchni pękł wężyk podłączeniowy pod zlewem. W wyniku zalania doszło do uszkodzenia ścian, podłóg, drzwi, mebli. Szkoda była znaczna. Towarzystwo ubezpiecze-niowe nie uznało pełnego roszczenia klienta, próbując go zniechęcić swoją argumentacją.Przy pomocy naszej firmy, również w tej sprawie udało nam się pomóc klientowi, któremu pokryto wszelkie straty związane z tym zdarzeniem.W sprawach spornych, ubezpieczyciele często zmieniają swoje decyzje dopiero, gdy otrzymają wy-rok sądu. Ale ilu klientów decyduje się na skierowanie sprawy do sądu? Jest to ciężka, często długo trwająca droga i my właśnie chcemy Państwu w niej pomóc.Nie pozwólcie na to, aby chęć zysku ubezpieczyciela pozbawiła Państwa czasem nawet dorobku całego życia. Skontaktujcie się z nami. Nie pobieramy żadnych opłat wstępnych, jedynie prowizję od wywalczonych odszkodowań.

tel. (22) 828 13 120 603 065 111 0 502 421 977 faks/tel. (22) 828 13 11www.casus.biz

Od wieków ludzie starali się chronić to co dla nich cenne – pieniądze, biżuterię, domy, pojazdy, itp. Teraz mamy firmy ubezpieczeniowe, które wydawałoby się mają nam ułatwić zabezpieczenie strat na Od wieków ludzie starali się chronić to co dla nich cenne – pieniądze, biżuterię, domy, pojazdy, itp. Teraz mamy firmy ubezpieczeniowe, które wydawałoby się mają nam ułatwić zabezpieczenie strat na Od wieków ludzie starali się chronić to co dla nich cenne – pieniądze, biżuterię, domy, pojazdy, itp. Teraz mamy firmy ubezpieczeniowe, które wydawałoby się mają nam ułatwić zabezpieczenie strat na

Literatura

Chroń, to co cenne

Warszawskie kobiety i dziewczynysłupki do kawy i czekolady

Julia Nadstawna

www.ecitynews.pl 17

City News nr 3/2011Chroń, to co cenne

18 www.ecitynews.pl

Słupki popularności Platformy Obywatelskiej przez ostatnie lata stały sztywno jakby łyknęły solidne wiadro viagry, jednak działa-nie tych magicznych, niebieskich tabletek powoli słabnie, a son-daże flaczeją. Wyborców PO skutecznie podkrada SLD które po tych wyborach będzie głównym rozgrywającym na sejmowym boisku. Czy PO musi zacząć cofać się do obrony?

Wyniki Platformy w sondażach mimo kilku przebłysków spadają szybciej niż Robert Mateja, co spowodowane jest przez wpadki najważniejszych postaci reprezentujących interesy tejże partii. Mam na myśli oczywiście 3 najważniejsze osoby w państwie. Premiera Donalda Tuska, marszałka Grzegorza Schetynę i pre-zydenta Bronisława Komorowskiego.

Donek na nartach szusuje, a na budowie rączek brakuje.Wyfotoszopowana twarz Donalda Tuska uśmiecha się do nas z przestarzałych bilbordów oznajmiając, ze będzie budował drogi. Jak to wygląda w praktyce? Jeśli macie pod ręką puzzle, rozsypcie je po podłodze, zabierzcie połowę elementów i spró-bujcie ułożyć całość. Nie udało się? No właśnie. Tak wyglądają Polskie drogi, które mimo budowanych przez rząd kilometrów nie staną się całością. Nie ciekawe są również wieści z zachodu. Fachowcy sądzą, że wielkimi krokami zbliża się kolejny kryzys. Za pierwszym razem się udało, ale czy państwo Tuska da sobie radę z kolejnym atakiem? Pierwszą falę kryzysu przepłynęliśmy zgrabnie jak Otylia basen stylem motylkowym, co oczywiście Premier bardzo chwalił na 3-leciu rządu PO. Chwalił się również modernizacją kolei (ha!) i połataniem kilku dziur, jednak póki co Tusk nie zbudował nic, co oderwałoby na moment telewizję od

debatowania nad przyszłością PJN, ludzi od katastrofy Smoleń-skiej, a Alika od kuwety.

Grześ się jeszcze raz zbuntuje, to z Platformy wylatuje.Relację Donka Budowniczego i Grzesia Buntowniczego, ule-gły ostatnio znacznemu ochłodzeniu. Janusz Palikot porównał obu panów do starego małżeństwa. Na początku jest roman-tycznie i miłość emanuje z każdego kąta biur poselskich, jed-nak po jakimś czasie przychodzi czas sporów i miłość umiera. Spór między tym małżeństwem zaczął się od samej nominacji na marszałka Sejmu. Tusk lansował Ewę Kopacz, Komorow-ski – Schetynę, na co premier przytaknął z powątpiewaniem. Prezes Rady Ministrów już wtedy wiedział, jak silną osobowość ma Grzegorz Schetyna i że zwyczajnie będzie się stawiać, na co nie trzeba było długo czekać. Marszałek oskarżył premie-ra o zbyt późną reakcję na raport MAK. Był to lekki pstryczek w nos, za odwołanie Schetyny ze stołka szefa MSWiA w czasie afery hazardowej. Niezbyt kreatywna opozycja miała się czego uczepić i zaczęła zacierać chytre łapki na myśl o autodestrukcji PO. Premier stwierdził, że trzeba zareagować. Po seansie „Czar-nego Czwartku” miał spotkać się z marszałkiem i powiedzieć, iż następny taki wybryk, a zostanie usunięty z szeregów partii. Trudno się dziwić, konflikt na taką skalę raczej nie jest gwarancją wygrania wyborów.

Bronek biegnie w natarciu, z rękawa się sypie garść rubież-nych żartów.Szlacheckie serce Polski, prezydent Bronisław Komorowski, nie pomaga w przyciąganiu wyborców Platformie brylując w wpad-kach jak Korzeniowski na bieżni. Prezydent, znany ze swojego

Donek, Grzesiek i Bronek w jednym stali domu...

felie

ton

www.ecitynews.pl 19

oryginalnego poczucia humoru, zasugerował Obamie, że musi zacząć pilnować swojej żony. Mimo faktu, iż za tą gafę odpo-wiada również tłumaczka Bronka, twarz pierwszego czarnego prezydenta USA stężała, a po chwili uśmiechnął się myśląc za-pewne, czy w rubasznym żarciku kryje się coś więcej. O Polskich imprezach w stylu bunga, bunga z udziałem Michelle Obamy i Bronisława Komorowskiego nic nam nie wiadomo. W warszaw-skim Wilanowie odbyło się pierwsze od 4 lat spotkanie Trójkąta. Weimarskiego na które również prezydent z ekipa zaplanowali paradę atrakcji. Za pierwsza z nich odpowiadają ludzie Komo-rowskiego, którzy nie przewidzieli, że może padać deszcz. Para-sol się znalazł, ale zdołał okryć tylko kanclerz Niemiec i naszego prezydenta. Sarkozemu zasugerowano, że nie jest z cukru i o, może sobie troszkę na deszczu postać. Po wejściu do pałacu, nasz prezydent okazał znaną, Polską gościnność i nie czekając na swych gości wygodnie rozsiadł się w fotelu. I dobrze! Niech mają.

Jeżeli w wyborach PO i PSL nie zbiorą wystarczającej liczby gło-sów, Tusk będzie musiał szukać wsparcia u PJN lub SLD. Bardziej prawdopodobne wydaje się to drugie rozwiązanie, tym bar-dziej, że Napieralski ostatnio skręca swym czerwonym okrętem bardziej na prawą burtę. Kolejnym rozwiązaniem jest również nie jawna koalicja PiS – SLD – PSL, jednak jak będzie naprawdę, dowiemy się w kolejnym odcinku. Pewne jest jedno. To Grze-gorz „nie-ma-tu-prawdziwków” Napieralski będzie głównym rozgrywającym.

Rafał Piwoński

W Polsce ostatnich kilkunastu miesięcy dzieją się rzeczy dziwne. Samoloty same spadają, woda, która zwykle ma to do siebie, że spływa nie chce tego robić, śnieg uparcie nie chce sam się odśnieżać, a autostrady budować. Żarty żartami, ale sytuacja wcale nie jest zabawna. Zdaje się, że rządzący starają nam się przekazać, że to nie oni są winni tego, co się dzieje w kraju. Winna jest woda w rzekach, śnieg, zła koniunktura gospodarcza i inne bezosobowe byty.

Dla polityków to oczywiście ulga zdjąć z siebie brzemię odpowiedzialności. Ale jest to ruch ryzykowny. Może wzbudzać w narodzie poczucie, że problemy, z którymi borykamy się na co dzień, rządzą się swoimi prawami a ludzkie wysiłki nic tu nie pomogą.Weźmy za przykład PKP. Jest to duże przedsiębiorstwo, bardzo ważne dla obywateli, a dla państwa strategiczne. I ciągle nie działa dobrze. Jeśli wierzyć opowieściom z II RP, w międzywojniu ludzie ustawiali sobie zegarki zgodnie z przyjazdami pociągów- tak były punktualne. Prawie sto lat temu koleje jeździły też z podobną, co teraz szybkością, no, może nieco szybciej. Jakby na to nie patrzeć- dla wielomilionowej „Zielonej Wyspy” jest to trochę wstyd, że obecnie, do biegu pociągów można, co najwyżej regulować kalendarze. W każdym razie problem istnieje. Wybierając władze, mamy nadzieję, że ktoś go rozwiąże. Nowo powołany rząd zapewnia nas, że da się to zrobić. Świetnie. Czekamy.

Mijają lata i PKP wciąż utyka. Obecny rząd zareagował na zimową kompromitację kolei tak, jakby nic się nie stało. Minister Grabarczyk został uhonorowany wielkim bukietem kwiatów i uściskiem dłoni prezesa. Jak wyborca, wierzący w dobrą wolę gabinetu Tuska może zinterpretować ten gest? Ano tak, że między działaniem ministra, a sytuacją na kolei nie istnieje żadna korelacja. Bo według premiera minister działa wzorowo a kolej fatalnie. Gdyby między działaniem polityka a funkcjonowaniem kolei (i innych elemen-tów infrastruktury) istniała jakaś zależność, to Grabarczyk powinien wylecieć z urzędu i to z hukiem. Skoro utrzymuje posadę, to zależności nie ma. Prawda? Zatem kolej rządzi się własnymi prawami a my śmiertelnicy możemy tylko przełykać gorycz jej wyroków. Tak się składa, że poczucie, iż działania podmiotu nie mają związku z ich skutkami ma swoją nazwę w psychologii. Nazywa się to wyuczoną bezradnością. Cierpią na nią na przykład zwierzęta, które eksperymentalnie postawiono w sytuacji przykrej (np. rażono je prądem) i nie dano możliwości jej uniknięcia. Zwierzę poddane takiemu eksperymen-towi, zorientowawszy się, że jego działania nie przynoszą skutków popada w apatię i staje się bierne. Człowiek, którego działaniami rządzi mechanizm wyuczonej bezradności za-chowuje się podobnie. I jest na jak najlepszej drodze do depresji.

Przywołując tę analogię, chcę zasugerować, że pozbywanie się przez rządzących odpo-wiedzialności za działania, skutkować może u wyborców poczuciem, że skoro nikt nie jest winny, to od nikogo nic nie zależy. A skoro nic od nikogo nie zależy, to państwo jest w stanie dryfu i prędzej czy później rąbnie w górę lodową. Wyborcy mogą również dojść do wniosku, że także kolejne ekipy rządzących nic nie zdziałają. Skoro państwo rządzi się samo, to, co za różnica, kto jest u sterów? Podczas zbliżających się wyborów przekonamy się, czy wiele osób pofatyguje się do urn. Ja przewiduję, że frekwencja będzie gorsza niż zazwyczaj, oczywiście, jeśli narracja braku odpowiedzialności się utrzyma.

Pozostając przy psychologii- dla wyjścia z depresji bardzo ważna wydaje się być na-dzieja, związana z poczuciem, że od tego, co robię coś zależy. Że nie jest tak, że cokol-wiek przedsiębiorę, wszystko toczy się niezależnie ode mnie- zazwyczaj źle. Klasycznym przykładem polityka, który wypłynął na fali nadziei jest Barack Obama. „Yes, we can” to kwintesencja poczucia sprawczości. Hasło to oznacza, że jest się świadomym odpowie-dzialności za swoje działania. Tak, możemy zmieniać nasz kraj na lepsze. A skoro możemy, to znaczy, że jesteśmy podmiotami a nie przedmiotami polityki. I jako jej podmioty, bie-rzemy na siebie odpowiedzialność. W haśle Obamy kryje się duże wyzwanie. Czy Barack Obama spełnił pokładane w nim nadzieje- to już inna kwestia. Ale sposób, w jaki porwał ludzi, daje wiele do myślenia. Sugeruje, że wyborcy potrzebują uwierzyć, że rzeczywi-stość jest kontrolowalna. Dopiero takie poczucie jest w stanie wyrwać naród z marazmu wyuczonej bezradności.

Aleksander Politański

Pułapkanieodpowiedzialności

ALKOMATYSprawdźczy możesz bezpiecznie prowadzić.CA-2000 już za 288 zł!AL-6000 już za 319 zł!

tel. 601 901 500w internecie:alkomat.warszawa.pl

Co łączy Krzysztofa Hanke, Tomasza Stockingera, Sylwię Wysocką i Piotra Dudę? Wszyscy są aktorami, ale mają jeszcze jedną wspólną pasję. Łączy ich umiłowanie do sportów wodnych. Dlatego spotkali się na piątych Mistrzostwach Aktorów w Pływaniu, które odbyły się 20 lutego w Warszawie.

20

medyczne odkrycia

Vte mistrzostwaaktorów w pływaniu

Na tegorocznych, pływackich mistrzostwach aktorzy po raz kolejny udowodnili, że praca przed kamerami i na scenie wymaga doskonałej kondycji. W Ośrodku Sportu i Rekreacji ANIN w Warszawie artyści sta-nęli do walki o tytuł najlepszego pływaka. Mistrzo-stwa okazały się być istną wojną seriali, w których rywalizowali przedstawiciele m.in. „Klanu”, „Ple-banii” czy „Świętej Wojny”. Atmosfera była gorąca, a uczestnikom nie zabrakło ducha walki i zdrowej rywalizacji. Startowano w sześciu kategoriach: od klasycznej żabki, przez kraul, po sztafetę. Zawody dzielone były także ze względu na płeć i wiek startu-jących, a zawodników oceniali sędziowie Polskiego Związku Pływackiego. Imprezę poprowadził znany prezenter sportowy Dariusz Szpakowski, dzięki któremu atmosfera była iście mistrzowska.

W starszej grupie wiekowej zwyciężył Krzysztof Hanke, czyli serialowy Bercik ze „Świętej Wojny”. Wśród pań w tej kategorii najlepsza okazała się Syl-wia Wysocka czyli Barbara Wojciechowska z serialu „Plebania". Uznanie organizatorów zdobył także Tomasz Stockinger, znany lekarz-chirurg z serialu „Klan”. Zajął on trzecie miejsce w swojej konkurencji oraz otrzymał specjalne wyróżnienie za najwięk-sze doświadczenie wśród uczestni-ków tegorocznych mistrzostw. Na-grodą specjalną była mata masująca CBS-1000, czyli najnowszy model w ofercie HoMedics Polska. Bezkonkurencyjny wśród młod-szych aktorów okazał się Piotr Duda, który wcielił się w rolę polskiego yeti w najnowszym filmie Marka Ślesickiego „Trzy minuty. 21:37".W tym roku znów udowodnił, że w wodzie czuje się jak ryba, poko-nując rywali we wszystkich, możli-wych kategoriach. Dzięki temu już drugi rok z rzędu zdobył tytuł Mi-strza. – Bardzo cieszę się z kolejnej wygranej na mistrzostwach – mówi Piotr Duda, który grał także w se-rialu „Apetyt na życie”. – Jest to dla mnie czysta przyjemność i dobra zabawa. Tytuł Mistrzyni otrzymała natomiast Justyna Sieniawska, debiutująca aktorka, która w filmie „Ciacho” wcieliła się w rolę repor-terki. Zwycięzcy poszczególnych kategorii zostali obdarowani urzą-dzeniami do masażu i relaksacji, ufundowanymi przez głównego

sponsora nagród - firmę Eko-Koral, wyłącznego dys-trybutora produktów HoMedics w Polsce. Filozofią firmy jest promocja zdrowego trybu życia i dobrego samopoczucia, która doskonale wpisuje się w ideę organizowanych mistrzostw. Główną nagrodą był najnowszy model maty masującej CBS-1000, dzięki której mistrzowie mogli zrelaksować się po wyczer-pujących zawodach. Urządzenia masujące pozwalają bowiem z łatwością usunąć ból, napięcie i zmęczenie oraz ożywić i odmłodzić ciało. Mistrz i Mistrzyni Aktorów w Pływaniu otrzymali także pamiątkowe, złote puchary, które wręczyła im osobiście prezydent Warszawy – Hanna Gronkiewicz-Waltz. Pomimo zmęczenia humor dopisywał wszystkim uczestni-kom, którzy na koniec dumnie pozowali do zdjęć.

Impreza była także okazją do zainicjowania przez HoMedics Polska akcji charytatywnej. Sponsor prze-kazał urządzenia do masażu, na których wszystkie osobistości mistrzostw złożyły swoje autografy. – Cieszymy się, że pojawił się taki pomysł i mogliśmy dzięki temu pomóc potrzebującym – mówi Wła-dysław Fedejko, prezes firmy Eko-Koral. Produkty

zostały przekazane na cele charytatywne, m.in. na aukcję dla potrzeb Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.Zawód aktora wymaga wielu talentów i umiejętności, ponieważ nigdy nie wiadomo co może okazać się przydatne do roli. Aktorzy lubią ducha rywalizacji i posiadają wiele innych pasji, w których mogą się sprawdzić równie dobrze jak na scenie. Dlatego zawody pływackie nie są jedyną tego typu imprezą w Polsce. Wędkarskie czy Jeździeckie Mistrzostwa Gwiazd, podobnie jak Mistrzostwa Aktorów w Pły-waniu, cieszą się co roku dużym zainteresowaniem. Dzięki nim aktorzy pokazują jak ważna w życiu jest pasja, dzięki której możemy się spełnić.

wydarzenia, patronaty

I Międzynarodowy Mazurski Zimowy Festiwal Balonowy

Ełk 2011

patronat City-News

Pierwszy raz w Polsce zimą zorganizowano Festiwal balonowy wzorem tych alpejskich, organizatorzy pokazali że również u nas można organizować takie imprezy. Nasza redakcja była jednym z patronów medialnych tego Festiwalu, a nasz wysłannik red. Edward Poskier uważnie śledził pracę załóg balonowych, loty i imprezy towarzyszące. Impreza miała hojnych sponsorów i duże zainteresowanie polskich mediów oraz mieszkańców Ełku, turystów i sympatyków baloniarstwa. Organizatorami byli Benkowski Poland Team oraz Prezydent Miasta Ełk Tomasz Andrukiewicz, wielki orędownik i sympatyk baloniarstwa. W Ełku zorganizowano dotychczas 3 Międzynarodowe Zloty Baloniarskie, tak więc miasto urasta do rangi polskiej stolicy baloniarstwa. Udział wzięły 24 ekipy z Polski, Łotwy i Litwy, nasi nadbałtyccy przyjaciele pokazali klasę i to że balony nie są im obce! Dyrektorem sportowym Festiwalu był Robertas Komza, w sali Ełckiego Centrum Kultury (ECK) odbywały się codziennie o 8 rano odpra-wy załóg. Rozegrano m.in. konkurencje: Puchar Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego, Puchar firmy ADHD – Energy Drink (sponsora Festiwalu), tzw. pogoń za lisem (balonem który wcześniej wystartował), pokaz sprawności – trafienie markerem w rozstawione krzyże w różnych punktach miasta. 25 lutego w godzinach wieczornych wielka parada złóg które jechały przy włączonych palni-kach balonów, „ziejącym ogniem” stworzyli ciekawe widowisko, paradę zabezpieczała policja, a trasa jej biegła od ronda, dalej główną ulicą miasta do jeziora. Starty balonów odbywały się z placu Ojca Świętego

Jana Pawła II (duże łąki i planty) oraz z terenów tzw. strefy ekonomicznej (rozległe bezpieczne płaskie tereny). Lądowania były głównie na polach, wioski wokół Ełku, każdy balon miał łączność z ziemi poprzez telefon i radio, był śledzony aż do lądo-wania. Przyznam że jest to sport może elitarny, ale jednocześnie piękny, romantyczny i …ciężki! Samo rozłożenie, a później spakowanie balonu do łatwych czynności nie należy! (sam doświadczyłem). Feeria kolorów, kształtów balonów, grafik reklamowych, pięknie kontrastowała z niebieskim niebem, mieli-śmy jeden balon kształtkę „żółty kubek” był też jeden sterowiec, który wzbudzał wielkie zainteresowanie. Można było zapisać się na lot, ceny promocyjne tylko 400 zł. Festiwal był największą tego typu imprezą w Środkowo-Wschodniej Europie! Na IV letni Zlot w sierpniu br. udział zapowiedziało już 60 załóg! Impreza znakomicie przygotowana logistycznie, słowa uznania dla działaczy, służb miejskich, policji, a przede wszystkim dla organizatorów w osobach dyr. Bernarda Banaszuka, szefa marketingu Rafała Kokoszki (Benkowski Polska Team). Załogi miały po lotach przygotowany relaks w postaci ciekawych imprez kulturalno-estradowych. Podziękowania osobne dla p. Małgosi za gościnę w hotelu-karczmie „Stary Spichlerz” w Ełku.Do zobaczenia na zawodach w sierpniu!Ełk balonami stoi!

Edward Poskierfoto: autor, oraz z archiwum www.mazurskiezawodybalonowe.pl

21

City News nr 2/2011

22

kulinaria

Ryszard MajewskiExecutive ChefRestauracja Blue Cactus & Iguana Lounge

Gotuj z najlepszymi!Nowa karta menu w restauracji Blue Cactus i klubie Iguana LoungeWraz z nowym rokiem w restauracji Blue Cactus i klubie Iguana Lounge pojawiła się nowa karta głównego menu.Zmieniła swój dotychczasowy wygląd, ale też zawartość. Oczywiście pozostawiliśmy klasyki naszej kuchni Tex Mex, ale wzbogaciliśmy ją o zupełnie nowe sekcje. I tak już na pierwszej stronie naszych Gości kusimy zestawami mini Soft Taco, które można mieszać do woli komponując sobie swoje ulubione smaki na jednym talerzu pod postacią trzech mini tortilli pszennych wypełnionych przeróżnymi składnikami. Następną wielką pozycja w karcie są Burgery Gourmet i ich mini odpowiedniki skomponowane z różnych mięs i w wersjach wegetariańskich przygotowywanych na miejscu z bardzo wyszukanymi i smakowitymi dodatkami.Oczywiście jak burgery to i frytki, ale w naszej restauracji przygotowywane ręcz-nie z dodatkami jakich nie znajdziecie w innych restauracjach, a więc domowy ketchup z wędzonymi papryczkami Chipotle, tarty na frytki ser Roquefort z drobniutkimi skraweczkami chrupiącego bekonu, sos truflowy, czy też za-piekane z serem cheddar i szczypiorem dymki. To tylko niektóre z nowych propozycji jakie serwuje Blue Cactus i Iguana Lounge. Następnym razem kolejna porcja smakowitości.

Pozdrawiam.Ryszard Majewski

Executive Chef

Mini Tacos ze stekiem

Sałatka Cesarska z Krewetkami

PRZYGOTOWANIE:Stek z rostbefu nacieramy solą, świeżo mielonym pieprzem, posiekanymi

igiełkami rozmarynu i skrapiamy połową oleju. Pozostałą część oleju roz-grzewamy na patelni i przesmażamy stek z każdej strony, ale bardzo krótko,

by mięso w środku pozostało czerwone. Odkładamy je na talerz i pozwalamy ostygnąć. Następnie kroimy je na bardzo cienkie plasterki, ale grubiej niż po-

lędwicę na carpaccio. Na pozostałym na patelni tłuszczu, przesmażamy i lekko dusimy cebulę pokrojoną w cienkie pół plasterki, doprawiamy solą i świeżo mie-

lonym pieprzem.Awokado obieramy ze skóry i kroimy w 1 cm kostkę. Ser trzemy na grubym oczku

tarki. Na suchej patelni podgrzewamy placki tortilli i układamy je na półmisku. Na patel-

nie wylewamy pozostałą część oleju i przesmażamy plasterki rostbefu razem z ce-bulką, dodajemy paski kaktusa (można zastąpić jeśli nie znajdziemy w sklepie innym

warzywem, np. papryką) i wykładamy na placki. Polewamy odrobiną kipu czosnkowego przygotowanego z kwaśnej śmietany 22%, majonezu, utartego z solą czosnku i świeżo

mielonym pieprzem. Po wierzchu posypujemy kostką awokado tartym cheddarem, po-łówkami pomidorków koktajlowych i rukolą.

Tacos najlepiej jeść ręką złożone na pół.Bardzo dobrą alternatywą w naszej restauracji dla jedno smakowego, trzy tortillowego mini

tacos, jest skomponowanie sobie każdej tortilli z innym składnikiem, a do wyboru mamy aż siedem smaków różnych mięs, ryb, krewetek i warzyw.

SKŁADNIKI NA 1 PORCJĘ SAŁATKI:Sałata rzymska - 140 gParmezan Grana Padano lub Parmiggiano Reggiano - 35 gChleb tostowy - 1-2 kromkiChili mielone - ¼ łyżeczkiOlej - 200 ml Czosnek - 4 ząbkiMusztarda Dijon - 1 łyżeczkaSos Worcestershire - ½ łyżeczki Fileciki anchovies- 10 sztukSól - do smaku Żółtko jajka - 1 sztukaSok z cytryny - 1 łyżkaWoda przegotowana w miarę potrzebyKrewetki Black Tiger (powinny to być surowe ogony bez głowy, w skorupie)-4sztukiPatyk do szaszłyków

W nowej karcie menu restauracji Blue Cactus i klubu Iguana Lounge można aktualnie zamó-wić aż trzy wersje sałatki cesarskiej, z których jedna jest klasykiem, a dwie pozostałe są mniej lub bardziej wariacją na temat…... Ta klasyczna sałatka, w każdej restauracji powinna zawierać w swoim składzie: sałatę rzymską, grzanki, specjalny sos cesarski, parmezan. Poniżej przedsta-wiam recepturę na klasyczną wersję, ale wzbogaconą o szaszłyka z krewetek tygrysich.

PRZYGOTOWANIE:W moździerzu rozgniatamy 8 sztuk filecików anchovies razem z dwoma ząbkami czosnku pokrojony-

mi w plasterki. Dodajemy żółtko, musztardę i jeszcze chwilę ucieramy. Następnie cienką strużką (najlepiej z dzbanuszka z dziubkiem), dolewamy powoli 150 ml oleju, cały czas mieszając, aż do wykorzystania całego oleju. Sos powinien mieć konsystencję gęstej śmietany. Rozrzedzamy go odrobiną sosu Worcestershire i soku z cytryny i dokładnie jeszcze raz mieszamy składniki. Na koniec dodajemy drobno zmielony parmezan (25 g). Jeśli jest taka potrzeba, doprawiamy solą i jeśli jest zbyt gęsty, odrobiną wody.Z kromek pieczywa tostowego odcinamy skórę i kroimy na kwadraty około 1 cm grubości. Z pozostałej części oleju i czosnku roztartego na puree robimy sos, którym skrapiamy kostkę pieczywa i dokładnie je mieszamy. Wykładamy na blachę i posypujemy chili. Wkładamy do średnio nagrzanego piekarnika (100-120 st.C) pieczemy i suszymy do wyschnięcia grzanek. Umytą i oczyszczoną sałatę rwiemy do metalowej miski palcami na mniejsze kawałki. Mniejsze listki ze środka sałaty, zostawiamy w całości. Sałatę mieszamy z odrobiną przygotowanego sosu. Resztę sosu przelewamy do słoika i wstawiamy do lo-dówki. Ze względu na ilości składników sosu (użyliśmy minimalną ilość jajek bo tylko 1 żółtko, ale sosu z pozostałymi składnikami będziemy mieli na jeszcze kilka porcji.Oczyszczone z pancerza krewetki nadcinamy, odcinamy przewód pokarmowy i lekko rozpłaszczamy. Marynujemy w sosie cesarskim, nabijamy na drewniany patyk i smażymy. Sałatę wykładamy do ozdobnej miski lub na talerz, po wierzchu posypujemy listkami, lub wiórkami par-mezanu, grzankami i układamy fileciki anchovies. Tuż przed podaniem sałatki wykładamy na nią szaszłyk z krewetek.

www.ecitynews.pl

Executive ChefRestauracja Blue Cactus & Iguana Lounge

Poczekaj

Jest jedna rzecz, której nie znoszę bardziej od siedzenia w pociągu- jazda samochodem. Sytu-acja życiowa zmusiła mnie do korzystania z całej gamy usług transportu zbiorowego mojego miasta. Mimo że mieszkam w Warszawie, poranne korki nie dają mi wyboru- jeżdżę na uczelnie pociągiem. O 7:20 na peronie PKP Warszawa Ursus jest tłok jak na Marszałkowskiej (Skąd ci wszyscy ludzie się biorą?! Mieszkam w Ursusie od 21. lat i nigdzie indziej tylu nie widziałam). Część czeka już ponad pół godziny (chodzą legendy, że między 6:30 a 8:00 pociągi jeż-dżą w dziesięciominutowych odstępach czasowych. HAHA!)Gdzieś na hor yzoncie miga lśniąca stal z ie -lonej kolejk i - pociąg zbliża się niosąc nagłe poruszenie. Wsz ysc y ustawiają s ię   gr zec z-nie wzdłuż białej linii przy krawędzi “pekapu”.  Zardzewiała machina wjeżdża na peron, z maje-statycznym zgrzytem otwiera drzwi (niektóre były niezamknięte przez całą drogę i te pozostają bez zmiany położenia) i... z środka przepełnionych wago-nów wypadają ściśnięci do granic możliwości ludzie. Co sprytniejsi oczekujący na pociąg mieszkańcy Ur-susa, szybciutko wskakują na miejsce zdezoriento-wanych nagłym opuszczeniem pociągu pasażerów. Mnie się zwykle udaje- jestem jedną z wybranych. Teraz wystarczy zamknąć oczy, wciągnąć brzuch i wstrzymać oddech na 15 minut.

W pociągu dowiadujemy się więcej o ludziach niż w jakimkolwiek innym miejscu. Bez problemu można zgadnąć, kto rano nie wziął prysznica, nie umył zę-bów i kto, co jadł na śniadanie. Przynajmniej jest cie-pło, chyba że drzwi się nie zamknęły. Ale czego się spodziewać się po Kolejach Mazowieckich? W końcu jesteśmy tylko dużym europejskim państwem- nikt luksusów nie oczekuje. Taka przyjemna podróż mija szybko. Kolejne stacje migają jak w TGV. Jeszcze tyl-ko chwila. Pasażerowie, którzy nie stoją blisko drzwi nie mają wyboru- wszyscy wysiadają na Śródmie-ściu- szanse na przeciśniecie się na wcześniejszych stacjach przez plątaninę kończyn są równe wygra-nej na loterii. Poranne, przepełnione pociągi w kierunku wschod-nim składają się maksymalnie z sześciu wago-nów, tymczasem te puste w kierunku zachodnim ok 11:00 są trzy razy dłuższe. Może jestem za głu-pia na skomplikowaną logikę Polskich Kolei Pań-stwowych. Na pewno wszystko ma wyższy cel.Przyznam się do czegoś- w pociągach podsłuchu-ję rozmów moich współpasażerów. Kiedyś jeden z nich powiedział, że zamiast zwykłych osobowych wagonów, PKP powinno rano podstawiać te prze-znaczone dla bydła, bo już teraz każdy, kto chciałby zdążyć do szkoły lub pracy jest obdarty z godności, a tak może byłoby więcej miejsca. Podpisuję się pod tą myślą rękami i nogami. Ela Tarnowska

-kiedyś przyjedzie

KONKURS wygraj preparatGranaprostan

Granaprostan'y otrzymają osoby które w dniu(środa) od godz. 10.00 prześlą na adres [email protected] wiadomość o temacie: KONKURS BIOMAGNETICA, w treści prosimy podać adres do wysyłki w przypadku wygranej. Wygrywa 5ty, 15ty i 16ty e-mail.

SKŁADNIKI NA 1 PORCJĘ:Tortille pszenne (11 cm średnicy) - 3 sztukiRostbef wołowy (oczyszczony) - 80 gRozmaryn świeży - 10 igiełek Sól - dwie szczypty Świeżo mielony czarny pieprz - dwie szczyptyCebula biała - 1 małaOlej - 2 łyżkiAwokado - ¼ sztukiDojrzewający ser cheddar (starzony)Kaktus marynowany - 1 łyżkaDip czosnkowy - 1 łyżkaSałata rukola - kilkanaście gałązek Pomidorki koktajlowe - 2 sztuki

23

City News nr 3/2011

www.ecitynews.pl

medyczne odkrycia

24

dołacz do naszych fanów na facebooku twórz z nami magazyn City-Newsi zdobywaj nagrody!

facebook.com/magazynmiejski

kultura

Statuetki akademii rozdane. Jak co roku nie obyło się bez rozcza-rowań, małych wpadek i łez wzruszenia. Zgodnie z oczekiwaniami wygrał film „Jak zostać Królem” Toma Hoopera. Smakiem obeszli się twórcy „Incepcji” która co prawda otrzymała wiele nominacji i statuetki w kategoriach „najlepsze efekty specjalne” czy „najlepsze zdjęcia”, dobrze wiemy,że na gali nie są to nagrody najważniejsze mimo wszystko gratulujemy. Chociaż szkoda mi Leonarda Di Caprio, tak się chłop napracował...Co do śmieszniejszych wpadek...Podczas wręczania nagrody w kategorii „najlepsza aktorka drugo-planowa” którą zgarnęła Melissa Leo za role w filmie „Fighter” wi-downia zobaczyła krótki flirt aktorki z Kirkiem Douglasem po czym

usłyszeli... przeklnięcie. Z pewnością spowodowane podniosłą at-mosferą w Kodak Theatre. Całe szczęście, że amerykańskie telewizje emitujące programy na żywo mają kilka sekund opóźnienia i zdążyli 'wypikać' przekleństwo. Artystka od razu przeprosiła, i z maską zmie-szanego uśmiechu usunęła się na swoje miejsce. Więcej przykrych niespodzianek nie było. Jak co roku wspominano sławy które odeszły, tym razem była to pierwsza Afroamerykanka w Hollywood, Lenie Horn. Generalnie gala oscarowa przebiegła zgodnie z oczekiwaniami. Nie było zaskoczeń co do Oscarów za najlepszy film, i najlepszego akto-ra. Pierwszą statuetkę w tej kategorii otrzymał Colin Firth.A teraz trochę więcej o zwycięskich produkcjach.

sTaTUeTki RoZdaNeoscaRY 2011

www.ecitynews.pl

„Jak zostać królem” (ang. „The King's Speech” mowa króla)

Film który wyreżyserował Tom Hooper odebrał statuetki między innymi za najlepszą reżyserię i najlepszą rolę pierw-szoplanową. Obraz opowiada historie króla Anglii Jerzego VI, który walczy ze swoją wadą wymowy. Pomaga mu w tym logopeda Lionel Logue (Geoffrey Rush ), co w generalnym rozrachunku usuwa przypadłość monarchy. Dlaczego przywara jąkały jest szczególnie uciążliwa? W momencie w którym książę Albert wstąpił na tron po niespodziewanej abdykacji swojego starszego brata Edwarda VII musi zadbać o zjednoczenie królestwa. Nieśmiały i mający problemy z wymową książę Yor-ku wstępuje na tron w maju 1937r, nad krajem wisi widmo wojny z hitlerowskimi Niemcami. Albert jest pod silną presją otoczenia, musi zwyciężyć swoje wady i dać oparcie całemu narodowi który stoi u progu rozpoczęcia II wojny świato-wej. Wstępując na tron nowy władca przyjmuję imię Jerzego VI , tym samym chcę kontynuować politykę swojego ojca. W wyścigu o prestiżową nagrodę akademii dzieło Toma Hoopera wyprzedziło między innymi „Czarnego Łabędzia” Darrena Aronofsky'ego czy „The Social Network” Davida Finchera.Zwycięstwo „Jak zostać królem” ogłosił Steven Spielberg.

Film na który osobiście liczyłem to właśnie „Czarny Łabędź”. Produkcje autorstwa Darrena Aronofsky'ego zawsze mnie zachwycały, reżyser ma wybitny talent do kreowania rzeczywistości.Co do samego filmu. Siedząc wygodnie w kinowym fotelu, przenosimy się w podróż do niezwykłego świata baletu. To nie taniec jest tu jednak najważniejszy. Z pozoru świat baletu zachwyca bielą, lekkością. Porywa nas w spokojną i kontrolowaną podróż. W tym przypadku jest inaczej. Nie oglądamy teorii baletu, raczej zaglądamy do psychiki głównej bohaterki. W pewnym momencie taniec jest zakryty przez walkę o utrzymanie stanowiska w tym ciasnym, niedostęp-nym dla wszystkich środowisku. Nina (Natalie Portman) tańczy w jednym z najlepszych zespołów baletowych na świecie. Jest ambitna, a jeszcze bardziej ambitna jest jej matka której nie udało się spełnić w zawodzie baletnicy. Walczy o bycie tą pierwszą w „Jeziorze Łabę-dzim”. Kiedy po wielu trudach zostaje 'królową łabędzi' jej dążenie do doskonałości zmienia się w brutalną, drastyczną pogoń w kierunku perfekcji. Do tego silna rywalizacja o pierwsze miejsce w grupie. Thomas (Vincent Cassel) reżyser spektaklu chcę wydobyć z Niny coś co pozwoli jej na odegrania ról zarówno białego jak i czarnego łabędzia. Nina pęka. Nie wytrzymuje mentalnie, jej psychoza staję się coraz silniejsza. W pewnym momencie nie wiemy co jest prawdą a co urojeniami głównej bohaterki. Z pewnością Darren Aronofsky nie uzyskałby tak genialnego efektu gdyby nie Natalie Portman, która na naszych oczach zmienia się z niewinnej dziewczyny w czarnego łabędzia. Mamy tu swojego rodzaju konflikt między białym łabędziem – dobro, niewinność – a czarnym – zło, siła. To dwie postacie wykreowane w taki sposób, że po seansie pozostaje nam jedynie uskutecznić owacje na stojąco i pójść do okienka po jeszcze jeden bilet.

Kulturalnie

Chonabibe!

Wpadasz na imprezę? Najlepiej do Lublina. Ekipa Chonabibe prezentuje swój najnowszy mik-stejp. Nie byle jaka biba panie i panowie! Na krążku usłyszymy młode pokolenie artystów ze stolicy Lubelszczyzny takich jak Jahdeck czy Fat Matthew. Pod względem muzycznym materiał jest bardzo ciekawy. Tej ekipy nie da się podpiąć pod żaden konkretny gatunek muzyczny, łączą organiczny beatbox z klasyczną perkusją, muzyką elektroniczną, syntezatorami, basem na żywo i gitarą. No po prostu full bajera. Na mikstejpie nie zabrakło znanych postaci z polskiej sceny takich jak Rahim, Grubson czy Jarecki. Jak nawija Bunio 'dziś nie za granice ale za to w jej pobliże'. Od dłuższego czasu słychać głosy mówiące, że polski hip hop rozwija się na południu i na wschodzie. Z perspektywy warszawiaka nie cieszy mnie to. Odrzućmy zaściankowość. Jako słuchacz ciesze się jak małe dziecko! Cały materiał nagrany przez Chonabibe sound to dopracowane produkcje, bity stworzone przez producentów z całej Polski, teksty i flow na wysokim poziomie. Cały materiał można pobrać za darmo z ich strony internetowej, trochę tego jest 70 kawałków to nie mało. Zachęcamy jednak do zakupu fizycznej wersji albumu, wspierajmy polski hip hop! Zapraszamy na stronę Chonabibe na facebook!

Wracając na polskie podwórko...

Znasz tego chłopaka który nagle odciął się od całego świata? Który nie wychodzi z pokoju, farbuje włosy na czarno? Nie, ja też nie znam Dominika.

Ale chciałbym poznać. „Sala Samobójców” to nowy obraz wyreżyserowany przez Jana Komase. Wiele osób zarzuca reżyserowi, że spóźnił się z wyprodukowaniem obrazu, że powinien się ukazać co najmniej 3 lata temu. Nie zgodzę się. Jeżeli chodzi o przedstawione treści to spora część jest i będzie dalej aktualna. A to, że sporo wątków jest banalnych, pozbawionych 'wyższych wartości' – jak to ujmują znani i szanowani krytycy filmowi. No przepraszam ale, oglądając Sale Samobójców nie miałem ochoty wstać z fotela, cisnąć popcornem w ekran i wyjść. Jeżeli ktoś ma taką opinię na temat nowego dzieła Komasy to błagam nie idźcie na 'weekend' ani 'wojnę żeńsko męską' bo jeszcze zrobicie coś złego sobie albo innym.Wracając do „Sali Samobójców”. Oglądamy obraz opowiadający o problemach współczesnych nastolatków. Dominik, był 'normalnym' chłopakiem, miał dziewczynę, był w ostatniej klasie liceum. Nie wiedzieć czemu, wszystko zmienia się z powodu jednej imprezy, jednego pocałunku. Dominik poznaje Sylwie. To właśnie ona wprowadza go do Sali Samobój-ców wirtualnego miejsca, można nawet powiedzieć że równoległego świata. Tyle, że nie ma z niego odwrotu. Główny bohater zostaje uwikłany w sieć uczuć, błędnych sygnałów. Zostaje EMO. Dawni znajomi go nie poznają, zaczynają się problemu w szkole. Jest rozumiany tylko przez ludzi którzy należą do 'Sali'. Zaczynają się rozmowy o sensie życia, myśli samobójcze...Obraz Komasy jest kontrowersyjny o tyle o ile społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy z reakcji przez niego przedstawio-nych. Młody reżyser udowodnił, że posiada bogatą popkulturową wyobraźnie, bardzo sprytnie wykorzystując wątki kontrowersyjne jak chociażby homoerotyzm ale robiąc to tak umiejętnie, że nie zacierają głównego wątku. Osobiście gorąco polecam.I pamiętajcie NICK TO NIE IMIĘ. ŚWIAT TO NIE MATRIX. ŻYCIE TO NIE GRA, NIE DAJ SIĘ WYLOGOWAĆ

Janek Wiśniewski padł. „Czarny Czwartek” Mówi się, że to najbardziej oczekiwany film po „ Popiełuszko. Wolność jest w nas”. Nie chcę narazić się na ekskomunikę ani na obrzucanie błotem przez tłum patriotek w gustownych beretach ale bardziej czekałem na „Czarny Czwartek”. Nie należę do osób które chcą rozdrapywać przeszłość, domagać się sprawiedliwości bez względu na wszystko. Pewnie dlatego, że sam tej przeszłości nie pamiętam, ale wróćmy do filmu. W końcu ktoś podjął się zrealizowania produkcji opowiadającej o jednej z najgłośniejszych tragedii socjalizmu w Polsce.Spokojnie. Na ekranach nie zobaczymy rycerzy w powycieranych kurtkach którzy giną w imię zasad, z hasłem 'Bóg, ho-nor, ojczyzna” na ustach. Zobaczymy robotników, sfrustrowanych pełnych strachów o swoje rodziny. Obraz jest w pełni prawdziwy – Ludzie szli na czołgi bo byli głodni. Komunistyczna władza wprowadziła w okresie przedświątecznym podwyżki na jedzenie, jednocześnie zapominając o podniesieniu płac. Nie zapominajmy skąd wziął się bunt: Robotnicy chcą w miarę normalnie żyć, mieć pieniądze na mieszkanie, jedzenie, ubranie swoich dzieci. Chcą aby władza trakto-wała ich jak ludzi, złość i bunt bierze się z braku poszanowania podstawowych zasad i człowieczeństwa. Tym samym uspokajam wszystkich, którzy podzielali moje obawy o kolejnym obrazie zachwalającym heroiczną i wyolbrzymioną patriotyczną walkę. Film po prostu jest szczery, i nie przesadzony. Co do gry aktorskiej. Warto zwrócić uwagę na kreacje stworzone przez Piotra Fronczewskiego w roli Zenona Kliszki oraz Wojciecha Pszoniaka jako Władysława Gomułki. Kończąc, polecam wszystkim tym którzy chcą zobaczyć nie przekłamany obraz lat '70.

MUZYka

www.ecitynews.pl 25

City News nr 3/2011

• podłogi drewniane • warstwowe • lite

ap-sMart ul. Powstańców Śląskich 69d 01-355 warszawa - Bemowo tel. 22 877 27 87, 785 901 500, 607 798 500, 601 901 500

al. Jerozolimskie 247 05-816 michałowice tel. 22 723 03 72, 661 151 500ul. wyszyńskiego 2 05-420 Józefów

tel. 665 877 100

www.deska-barlinecka.pl

• chemia do Parkietów

autoryzowany Montaż raty • PromocJe • Barlinek

• Baltic wood• karelia• tarkett• Barlinek• ica• sica• maPei• vermeister• sPartan

26

kultura

Na deskach PolskiegoReżyseria: Gabriel GietzkyScenariusz: Rafał KosewskiScenografia: Maria Kanigowska

Polacy to dwugłos złożony z„Dzienników” Witolda Gom-browicza oraz tekstów homilii i wystąpień publicznych Stefana Kardynała Wyszyńskiego.

Spektakl wpisuje się w koncepcję poruszania na scenie Teatru Polskiego istotnych problemów politycznych, hi-storycznych i społecznych. O dziwo poglądy Gombrowi-cza, uważanego za artystę kontrowersyjnego i kardynała Wyszyńskiego – Prymasa Tysiąclecia w wielu kwestiach są zbieżne i budują obraz dwóch nieprzeciętnego formatu intelektualistów, którzy wedle swych umiejętności i powo-łania z wielką troską podchodzili do wspólnej sprawy, której na imię Polska. Można go odebrać jako swojego rodzaju konflikt polaka katolika z polakiem postępowym. Pierwszy stoi na stano-wisku, że to wiara, patriotyzm i polskość jest nadzieją na przetrwanie narodu, drugi wierzy w wolność i niezawisłość jednostki. Nie jest to jednak 'kłótnia' czy rozmowa rodem z 'Szewców'. To inteligencka rozmowa, pełna emocji i unie-sień związanych z troską o kraj i jego dalsze losy. Ważną rolę spełnia tu miejsce akcji. Przedział jadącego

pociągu, jest alegorią do ciągle zmieniającej się sytuacji w kraju. Co jakiś czas pociąg staje, w tych momentach dysku-sja współpasażerów przybiera ostrzejszego tempa. Jak w przypadku załamań politycznych w kraju. Dopiero kiedy sprawy przybierały gwałtowny, wręcz katastroficzny obrót rozpoczynano dyskusje.Rekwizyty użyte w spektaklu są równie istotnym elemen-tem. Skrzydła husarskie, szabla czy hełm powstańczy to symbole ważne dla każdego polaka. Oddziałują na psychi-kę, poczucie narodowej wartości. Tym bardziej szokujące jest to, co dzieje się z nimi w czasie trwania spektaklu. Co do aktorów. O dobrze skrojonym garniturze mówi się, że leży jak ulał. Dodaje mężczyźnie 'tego czegoś'. W przy-padku spektaklu 'Polacy' aktorzy tak właśnie pasują do scenariusza. Olgierd Łukaszewicz i Radosław Krzyżowski dodają sztuce właśnie 'tego czegoś'. Ich postawa, sposób wykreowania postaci jest fenomenalny. Polecam tą pozycję wszystkim tym, którzy prowadzą we-wnętrzny konflikt osobowości, na polu tożsamości naro-dowej.

Michał Szczawiński

ObsadaWitold: Radosław KrzyżowskiStefan: Olgierd Łukaszewicz

"Polacy"

www.ecitynews.pl

Matura to bzdura.tva czy Ty jesteś fanem?

Chłopaki z Trójmiasta podkręcają tępa. Odebrali okup za Dyziaka w postaci 25.000 fanów na portalu facebook. I wy-gląda na to, że to nie koniec. Codziennie ich fani zamiesz-czają nowe posty, propozycje pytań. Każdy status ustawio-ny przez chłopaków z MTB spotyka się z odpowiedzią co najmniej 12 fanów. Módlmy się, żeby jedyny którego wi-dać czyli Kuba Jankowski nie skończył jak Robert Pattinson napadany przez fanki na ulicy. Albo przez ich chłopaków, występujących w obronie honoru, pardon braku wiedzy swoich lubych i na odwrót.

A tak na poważnie. Celem cyklu filmów nie jest pokazywanie głupoty polskie-go społeczeństwa. Chcą pokazać głupotę i braki w syste-mie edukacji. Realnie rzecz biorąc, w każdym kraju można by stworzyć podobny show. Oczywiście główny prym wśród „internetowej głupoty” wiodą amerykanie. Których wypowiedzi śmieszą nie tylko całą Amerykę ale tym bar-dziej całą Europę.

Wracając nad Wisłę...Niektórzy tzw. hejterzy twierdzą, że cały program jest ustawiony, uczestnicy podstawieni itd. itd. spiskowa teo-ria dziejów. Oskarżenia twardo odpierają twórcy – Nigdy w naszym programie nie brała udziału osoba podstawiona.Bo po co? Przecież nie chodzi tak naprawdę o ilość pod-niesionych kciuków na youtube, czy 'lubię to” na facebook. Chodzi o pokazanie głupoty systemu edukacji który wień-czy matura. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że entuzjastycz-nie na program reagują nauczyciele. Czyli osoby które po-winny stać po stronie polityki MEN. Właśnie przez to, uczniowie odbierają sprzeczne sygnały. Z jednej strony „ucz się ucz, do matury!”, z drugiej strony „Ja wiem, że to Was nie interesuje ale to jest w programie” (magiczne słowa powtarzane od szkoły podstawowej). I tak od podstawówki do liceum. Mętlik prawda? I po co robić ludziom w głowach miazgę skoro i tak potem twierdzą, że na Krecie mieszkają Krecianie.To nie koniec nonsensów które co piątek oglądamy w ko-mediowej formie. A z 'wybitnych' tekstów uczestników internetowego talk show można by stworzyć księgę anegdot. Szkoda tylko, że o zabarwieniu intelektualnym podobnym do rozmowy dwóch gimnazjalistów o sensie życia po dopalaczach...

Z reguły w wypadku podobnych programów po kilku od-cinkach autorom kończą się pomysły. Bazują wtedy na sła-bym pseudo skandalu, prowokowaniu odpowiedzi głupimi pytaniami i.. montażu. Sporym zaskoczeniem w przypadku matura to bzdura jest to, że mimo wyemitowania całej serii odcinków to następ-na zapowiada się równie dobrze. Czemu? Bo to ludzie do-starczają im tematów do następnych odsłon. Kiedy z nimi rozmawiałem zadałem im pytanie – nie boicie się sztampy? Braku pomysłów etc? - usłyszałem wtedy – Nie ma takie-go ryzyka. Jeżeli ludzie nie zniechęcili się po pierwszych trzech odcinkach to znaczy, że chcą więcej.

Święta prawda. Trochę statystyk. Każdy kolejny odcinek jest publikowany w piątek o 10. Tego samego dnia wieczorem liczba wy-świetleń sięga ok 1500 odsłon, w kolejnych się zwielokrat-nia. Czysta magia. Zadziwiające jest to, że oglądamy obraz społeczeństwa z pozoru nie wyedukowanego. Z pozoru. Bo większość wypowiedzi należy do studentów, czyli osób które z założenia powinny posiadać przynajmniej ogólną wiedzę na poziomie podstawowym! O czym to świadczy? Na pewno nie o tym, że polskie uczelnie są słabe. Kolejny raz gafa, nie jest to też dowód na powszechną ignorancję wobec wiedzy powszechnej. To dziury w systemie edu-kacji. Nasze szkoły nie rozwijają zainteresowań. Wręcz przeciw-nie. Zmuszają do przyswajania ogromu bezsensownych informacji. Ich natłok powoduje, że te naprawdę ważne nam umykają.

Tytułem końca. Każdy kolejny odcinek jest powodem do śmiechu... ale i do refleksji. Z jednej strony winny jest wadli-wy, nieco podstarzały system. Z drugiej, wiadomo nikt dla przyjemności przy książkach nie siedział. A póki co oglądaj-cie kolejny odcinek Matura To Bzdura. Tv i czytajcie kolejny artykuł z cyklu. Do zobaczenia Bystrzaki.

Michał SzczawińskiMichał Szczawińskiw naszym programie nie brała udziału osoba podstawiona.Bo po co? Przecież nie chodzi tak naprawdę o ilość pod-niesionych kciuków na youtube, czy 'lubię to” na facebook. Chodzi o pokazanie głupoty systemu edukacji który wień-

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że entuzjastycz-nie na program reagują nauczyciele. Czyli osoby które po-

Właśnie przez to, uczniowie odbierają sprzeczne sygnały. Z jednej strony „ucz się ucz, do matury!”, z drugiej strony „Ja wiem, że to Was nie interesuje ale to jest w programie” (magiczne słowa powtarzane od szkoły podstawowej). I tak od podstawówki do liceum. Mętlik prawda? I po co robić ludziom w głowach miazgę skoro i tak potem twierdzą, że

To nie koniec nonsensów które co piątek oglądamy w ko-mediowej formie. A z 'wybitnych' tekstów uczestników internetowego talk show można by stworzyć księgę anegdot. Szkoda tylko, że o zabarwieniu intelektualnym podobnym do rozmowy dwóch gimnazjalistów o sensie

Z reguły w wypadku podobnych programów po kilku od-cinkach autorom kończą się pomysły. Bazują wtedy na sła-bym pseudo skandalu, prowokowaniu odpowiedzi głupimi

Sporym zaskoczeniem w przypadku matura to bzdura jest to, że mimo wyemitowania całej serii odcinków to następ-na zapowiada się równie dobrze. Czemu? Bo to ludzie do-starczają im tematów do następnych odsłon. Kiedy z nimi rozmawiałem zadałem im pytanie – nie boicie się sztampy? Braku pomysłów etc? - usłyszałem wtedy – Nie ma takie-go ryzyka. Jeżeli ludzie nie zniechęcili się po pierwszych

27

City News nr 3/2011

www.ecitynews.pl

Matura to bzdura? ...co na to maturzyści?

CB RADIA

Nie ulega wątpliwości, że największy procent w rynku zajmują radia CB. Ogromny wzrost sprzedaży zanotowano po roku 2004, kiedy to zniesio-no konieczność posiadania specjalistycznych pozwoleń. Paweł Sikora, doradca zarządu w fi rmie President Electronics Poland twierdzi że rynek CB szacowany jest na 200 mln. złotych rocznie. Ze statystyk wynika że, w naszym kraju do użytku trafi a 300-400 tyś urządzeń rocznie co plasuje nas na 1 miejscu w Europie i drugim na świecie, tuż za USA. Wy-starczy popatrzeć dookoła: z dnia na dzień liczba aut z zamontowanymi antenami radiowymi rośnie. Użytkownicy wymieniają się miedzy sobą bardzo przydatnymi informacjami: zaczynając od korków na drodze, przez zalecane objazdy, kończąc na lokalizacji patroli policyjnych. Wza-jemne stosunki miedzy kierowcami są bardzo przyjazne. Panuje czystko koleżeńska atmosfera. Analizując różne modele CB radia zauważyć można że wraz ze wzrostem ceny otrzymujemy dodatkowe przydatne funkcje np.: Funkcja „obejścia przekaźnika” pozwala użytkownikom utrzymać łączność przy uszkodzeniu repetera obsługującego dany teren. W trybie awaryjnym przy naciśnięciu jednego przycisku można poinformować o zagrożeniu i jednoczenie poprosić o pomoc. „Samotny pracownik” to opcja pozwalająca tak zaprogramować radio aby w regu-larnych odstępach czasu wymagał od użytkownika sygnału głosowego.

JAMMERY I ANTYRADARY

Mniej powszechne i znacznie droższe są jammery i antyradary. Rocznie do użytku trafi a kilkadziesiąt tysięcy takich urządzeń. Dobrej klasy antyradar to wydatek rzędu 2 tysięcy złotych. Jednak wykrywają one wszystkie fotoradary z odległości kilkuset metrów a radary ręczne z odległości nawet do 2 kilometrów. Jest to wystarczający dystans aby bezpiecznie zwolnić. Urządzenia te nie zakłócają jednak sygnału z naj-nowszych laserowych radarów. Jedynie jammery są w stanie to zrobić. Montowane są na stałe pod maską samochodu i te niestety kosztują ok. 5 tysięcy złotych. Ze względu na cenę najlepszymi modelami wyżej wymienionego urządzenia interesują się zazwyczaj posiadacze drogich i szybkich samochodów. Antyradary do 2 tysięcy kupu-ją nawet przedstawiciele handlowi spędzający dużo czasu w podróżach- często po całej Polsce. Paradoksem jest że używanie urządzeń zakłócających sygnał radarów jest w Polsce niedozwolone, jednak samo ich posiadanie nie. Bardziej doświadczeni policjanci posługujący się laserowym miernikiem prędkości wiedzą, że gdy nie uda im się trzy razy zmierzyć pręd-kości to pojazd może mieć zamonto-

wane jammer. Dlatego profi laktycznie zatrzymują takie auto prosząc o otwarcie maski. Przy stwierdzeniu że pojazd posiada antyradar policjant nie może go zarekwirować a jedynie poprosić o odłączenie i wypisać mandat karny w wysokości 500zł.

SCHOWAJ TABLICE

Najmniejszym popytem charakteryzują się rolety zasłaniające tablice rejestracyjne. Mechanizm działania takiego urządzenia jest bardzo prosty. Wystarczy nacisnąć przycisk a czarna płachta w ciągu 2 sekund zakryje skutecznie tablice rejestracyjną. Ich koszt waha się pomiędzy 400 a 500zł jednak konsekwencje wynikające ze stosowania tego urządzenia są znacznie większe. Skutkują zabraniem dowodu reje-stracyjnego. Największe zapotrzebowanie na tego rodzaju „drogowy gadżet” występuje we Włoszech. Tamtejsi celnicy przechwycili transport kilkudziesięciu tysięcy rolet. Jak twierdzą Polscy sprzedawcy nie oferują oni niczego co jest niezgodne z prawem. „ Oferujemy państwu produkt, którego głównym zadaniem jest ochrona prywatności użytkownika po-przez zdalne zasłanianie tablic rejestracyjnych. Z doświadczenia wiemy jednak, ze nasi klienci znajdują również inne zastosowanie antyramek ”- w ten sposób opisuje urządzenie jeden z największych sprzedawców internetowych.

JAK KUBA BOGU...Policja w walce z nieuczciwymi kierowcami również stosuje najno-wocześniejszy sprzęt. Jak twierdzi rzecznik KGP Mariusz Sokołowski najskuteczniejszymi urządzeniami do walki z piratami drogowymi są nieoznakowane radiowozy zaopatrzone w wideorejestratory, ponie-waż ich kamer żaden sprzęt nie jest w stanie zakłócić ani namierzyć- te najnowsze które zamontowane zostały w najnowszych policyjnych Alfach 159 są w stanie namierzyć prędkość samochodu jadącego przed radiowozem, za nim jak również samochodu jadącego przeciwnego kierunku.

Na zakończenie, chciałbym obalić pewne mity dotyczące walki z radarami. Na przełomie lat ludzie wymyślali najróżniejsze sposoby na uniknięcie odpowiedzialności za brawurową jazdę. Niektórzy nadal wierzą, że płyta CD zawieszona przy lusterku wstecznym odbija błysk fl esza fotoradaru. Nic bardziej mylne-go, na pewno nie wpłynie to na jakość zdjęcia. Od kilku lat w

sprzedaży(głównie internetowej) są tzw. Fotoblokery czyli antyradar w sprayu. Jego zadaniem po pokryciu tablicy rejestracyjnej jest zniekształcenie zdjęcia. Jednak jak wskazują badania znacznie skutecz-niejszy od niego jest zwyczajny lakier do włosów.

MICHAŁ ZASTAWNY

Z BIEGIEM CZASU I ROZWOJU TECHNOLOGII UPOWSZECHNIŁA SIĘ MODA NA RÓŻNEGO RODZAJU „GADŻETY” WSPOMAGAJĄCE KIEROWCOM JAZDĘ. ZDECYDOWANIE NAJPOPULARNIEJSZYM Z OFEROWANYCH NA RYNKU MOTO-GADŻETÓW JEST CB RADIO. WARTOŚĆ RYNKU ZABEZPIECZEŃ JAKIE STOSUJĄ KIEROWCY ABY UNIKNĄĆ MANDATU SZACOWANA JEST NA 500 MLN. ZŁOTYCH ROCZNIE.

MOTORYZACJAnewsy opinie porady testy aut

City-News Magazyn Miejski

TECHNOLOGICZNA WOJNA POMIĘDZY KIEROWCAMI, A POLICJĄRYNEK CB-RADIO, ANTYRADARÓW I JAMMERÓW

Na zakończenie, chciałbym obalić pewne mity dotyczące walki z radarami. Na przełomie lat ludzie wymyślali najróżniejsze sposoby na uniknięcie odpowiedzialności za brawurową jazdę. Niektórzy nadal wierzą, że płyta CD zawieszona przy lusterku wstecznym odbija błysk fl esza fotoradaru. Nic bardziej mylne-go, na pewno nie wpłynie to na jakość zdjęcia. Od kilku lat w

sprzedaży(głównie internetowej) są tzw. Fotoblokery czyli antyradar w sprayu. Jego zadaniem po pokryciu tablicy rejestracyjnej jest zniekształcenie zdjęcia. Jednak jak wskazują badania znacznie skutecz-niejszy od niego jest zwyczajny lakier do włosów.

ok. 5 tysięcy złotych. Ze względu na cenę najlepszymi modelami wyżej wymienionego urządzenia interesują się zazwyczaj posiadacze drogich i szybkich samochodów. Antyradary do 2 tysięcy kupu-ją nawet przedstawiciele handlowi spędzający dużo czasu w podróżach- często po całej Polsce. Paradoksem jest że używanie urządzeń zakłócających sygnał radarów jest w Polsce niedozwolone, jednak samo ich posiadanie nie. Bardziej doświadczeni

ok. 5 tysięcy złotych. Ze względu na cenę najlepszymi modelami wyżej kierunku.ok. 5 tysięcy złotych. Ze względu na cenę najlepszymi modelami wyżej wymienionego urządzenia interesują się zazwyczaj posiadacze drogich i szybkich samochodów. Antyradary do 2 tysięcy kupu-ją nawet przedstawiciele handlowi spędzający dużo czasu w podróżach- często po całej Polsce. Paradoksem jest że używanie urządzeń zakłócających sygnał radarów jest w Polsce niedozwolone, jednak samo ich posiadanie nie. Bardziej doświadczeni

Na zakończenie, chciałbym obalić pewne mity dotyczące walki z radarami. Na przełomie lat ludzie wymyślali najróżniejsze sposoby na uniknięcie odpowiedzialności za brawurową jazdę. Niektórzy nadal wierzą, że płyta CD zawieszona przy lusterku wstecznym odbija błysk fl esza fotoradaru. Nic bardziej mylne-go, na pewno nie wpłynie to na jakość zdjęcia. Od kilku lat w

sprzedaży(głównie internetowej) są tzw. Fotoblokery czyli antyradar w sprayu. Jego zadaniem po pokryciu tablicy rejestracyjnej jest zniekształcenie zdjęcia. Jednak jak wskazują badania znacznie skutecz-niejszy od niego jest zwyczajny lakier do włosów.

28

MICHAŁ ZASTAWNY

29

City News nr 3/2011

Minęło już kilka lat od kiedy w gamie modelo-wej Toyoty zaszły zmiany. Model Verso za-

stąpił Corolle, Avensisa i Yarisa z tym przyrostkiem, jednak nowej Verso najbliżej do tej pierwszej.

Zbudowany na zmodyfikowanej płycie podłogowej avensisa samochód potrafi wprawić w zachwyt. Linia nadwozia jest delikatna jednak kto chce odnajdzie w niej odrobinę agresji. Masywny grill, chromowana listwa w klapie bagażnika, alufelgi; dzięki Verso „rodzinne” nabiera nowego znaczenia. Moim subiek-tywnym zdaniem auto jest udanym kompromisem między kanciastą a do bólu delikatną konkurencją.

Choć stylistycznie blisko jej do poprzedniczki, w środku zaszło wiele zmian dzięki którym Verso bez dwóch zdań jest autem lepszym od poprzedniczki.Zawieszenie jest dość twarde jak na minivana, co sprawia że nawet na szybko pokonywanych łukach auto zachowuje się bardzo stabilnie i wyczuwalnie nie przechyla na boki. Minimalną podsterowność, wyrównuje seryjna kontrola trakcji i stabilizacji toru jazdy. Dobrze niweluje nierówności polskich dróg, ale nie na tyle bezgłośnie byśmy zapomnieli o ich istnieniu.Nie mam zastrzeżeń do zestrojenia układu kierowni-czego, stawia on dość wyraźny opór i mimo wysokiej pozycji za kierownicą i dużych gabarytów auta nie musimy obawiać się dezinformacji na linii kierowca – nadwozie.Testowane auto napędzał 2 litrowy silnik wysoko-prężny o mocy 126KM, współpracujący z 6 biegową manualną skrzynią biegów.Jeśli decydując się na Verso wybierzecie 126 konnego diesla nie zawiedziecie się. Dynamiczna w każdym zakresie obrotów jednostka dobrze współpracuje z 6 biegową skrzynią biegów do której przełożeń

nie można mieć zastrzeżeń. W gamie silnikowej 7 osobowej Verso znalazły się również 2.2 i 2.4 litrowe jednostki diesla o mocy odpowiednio 150 i 177KM z automatem lub 1.8 litrowy silnik benzynowy.Verso to prawdziwy wół autostradowy; tu czuje się najlepiej, ale jeśli nie stać nas na drugie auto, a często podróżujemy z rodziną w komplecie warto rozważyć zakup Verso do użytku również w warun-kach miejskich.Docenimy wysoką pozycję za kierownicą, bardzo dobrą widoczność na wszystkie strony, duże... bardzo duże i czytelne lusterka wsteczne, oraz dynami-kę dzięki której nie staniemy się przysłowiowym zawalidrogą.Oczywiście wybierając Verso jako auto uniwersalne musimy liczyć się z kłopotami wynikającymi z jej gabarytów. Auto nastręczy trochę kłopotów przy parkowaniu na ciasnych parkingach czy przy ulicach, a duży promień skrętu nie pozwoli na pełną gamę manewrów jakich od auta użytkowanego w mieście możemy wymagać.

WnętrzePierwsze na co zwrócicie uwagę wsiadając do Verso to centralnie umieszczone analogowe zegary. Nie-typowe rozwiązanie jest szybko akceptowalne i po kilku przejechanych kilometrach nie powinno razić nawet tradycjonalnych kierowców.Srebrny materiał o przyjemnej fakturze użyty do wykończenia deski rozdzielczej dodaje autu prestiżu. Ilość przycisków na desce rozdzielczej nie przeraża i opanowanie ich obsługi to kwestia kilku minut. Zdziwił mnie brak fotochromatycznego lusterka wstecznego - Verso jest wyposażone w standardowe zwierciadło, które nie jest polotem designerskim.Świetnie za to sprawdza się dodatkowe lusterko słu-żące do podglądania pasażerów na tylnym siedzeniu;

dzięki zagiętej perspektywie mamy ogląd na całą kanapę i zasiadających tam towarzyszy podróży.Fotele wygodne, zapewniające dobre trzymanie boczne, regulowane w dwóch płaszczyznach przy czym wysokość regulowana skokowo... w aucie za ok 90 tys moglibyśmy się spodziewać płynnej regulacji.

Pasażerowie będą zadowoleni Trzy niezależne fotele można przesuwać, składać, wyjmować. Producent wyliczył 32 kombinacje ich ustawienia. W wersji 7 osobowej, 2 dodatkowe fotele są sprytnie wyciągane spod podłogi. Tylne siedze-nia umieszczono na szynach co pozwala na osobną regulację ich pochylenia i przesunięcie do tyłu gdy nie korzystamy z ostatniego rzędu.Świetnym rozwiązaniem jest opcjonalny szklany dach, który urozmaici podróż małym pasażerom.Verso to mistrz adaptacji. W kilkanaście sekund możemy złożyć 2 rzędy siedzeń otrzymując w pełni płaską powierzchnię, co zwiastuje koniec wynajmo-wania aut do przewozu większych gabarytów. Wszystkie mniej lub bardziej potrzebne przedmioty, które na ogół przewozimy w aucie bez problemu zmieścimy w licznych schowkach. Oprócz typowych rozwiązań 2 dodatkowe skrytki znajdziemy w ...pod-łodze pod nogami pasażerów.

Więc czy wybór auta Toyoty szukając samochodu z segmentu MPV, biorąc pod uwagę jego nie niską cenę jest uzasadniony?Jeśli jesteś miłośnikiem Toyoty i cenisz sobie image marki wybór będzie prosty, w przeciwnym wypadku sytuacja się nieco komplikuje... Racjonalny nabywca dostrzega propozycje konkurencji jak Renault Scenic, Seat Altea czy Ford C-Max, którymi wyjedziemy z salonu uszczuplając swój portfel o kilka, kilkana-ście tysięcy złotych mniej.

30

motoryzacja

www.ecitynews.pl

Toyota Verso

RODZINNA W KAŻDYM CALUToyota Verso 2.0 D-4D

Kiedy pierwsze promienie słońca stopią śniegi, a wiatr osuszy asfalt, mimo niskich jeszcze temperatur pierwsi zapaleńcy budzą z zimowego snu swoje dwukołowe wierzchowce i nieśmiało przemykają pomiędzy stojący-mi w korkach samochodami.

Sezon jeszcze nie rozpoczął się tak naprawdę. Wiedzą o tym motocykliści z kilkuletnim stażem i wielu z nich poczeka jeszcze te kilka tygodni, by w pełni cieszyć się jazdą, kiedy zrobi się naprawdę ciepło i wiosennie. Cierpliwość jednak nie jest cechą właściwą wszystkim i część osób nie oprze się pokusie jazdy mimo zimna i specyfi cznych zagrożeń, jakie istnieją o tej porze roku. Jakie to niebezpieczeństwa i jak je zminimalizować? Z pozoru trywialne, ale wzięcie ich pod uwagę pomoże nie zakończyć sezonu zanim się na dobre rozpocznie.

Zawsze, bez względu na porę roku największym zagroże-niem dla motocyklisty jest kolizja z innym uczestnikiem ruchu – najczęściej samochodem. Przeciskający się pomiędzy pasami ruchu motocyklista, na stałe wpisał się w kulturę ruchu drogowego. O ile latem kierowcy samochodów mają świadomość specyfi ki poruszania się jednośladów w ulicznych korkach, o tyle wczesną wiosną mogą o tym po prostu nie pamiętać. Trzeba mieć się na baczności, a przede wszystkim dać się zauważyć.

Kiedy istnieje ryzyko przymrozków, należy unikać jazdy późnym wieczorem i nocą. Kałuże powsta-jące z topniejącego za dnia śniegu, pod wieczór mogą zamarznąć i tylko łut szczęścia uratuje nas przed wywrotką kiedy taki zdradliwy lodowy jęzor znajdzie się pod kołami w czasie hamowania lub skręcania. Realne zagrożenie stanowi też piasek którym zimą drogowcy posypywali ulice i chodni-ki. Gromadzi się on na zakrętach i w okolicach skrzyżowań. Podczas hamowania może zaskoczyć nas nagły poślizg. Zupełnie inną kategorią są liczne uszkodzenia nawierzchni powstające po zimie nierzadko niebezpieczne nawet dla felg i zawieszeń samochodowych.

Kolejną kwestią jest sprawność techniczna motocykla, a przede wszystkim przyczepność jaką ofe-ruje ogumienie. Zakładam, że opony mają odpowiedniej głębokości bieżnik, nie są stare i spękane. Niemniej jednak guma opon motocyklowych posiada optymalne właściwości w znacznie wyższej temperaturze niż obecne kilka stopni powyżej zera. Bezwzględnie należy mieć to na uwadze pod-czas pokonywania zakrętów i zachować na nich mniejszą prędkość podchodząc z dużą rezerwą do przyczepności.

Na zakończenie warto przypomnieć o czysto ludzkim aspekcie jazdy motocyklem – wytrzyma-łości i sprawności fi zycznej kierującego. Zima to dla większości czas zdecydowanie zmniejszonej aktywności ruchowej. Mimo pięknej pogody i kuszącego błękitu marcowego nieba, lepiej nie wypuszczać się zbyt daleko od domu. Nie ma bowiem nic przyjemnego w jeździe z bólem ple-ców i przedramion. Co więcej, gdy tylko słońce schowa się za horyzontem, zimno może stać się naprawdę dokuczliwe, a wtedy powrotna podróż, przerywana ciągłymi postojami na małą czarną wypijaną na kolejnych stacjach benzynowych, będzie dłużyć się w nieskończoność.

Sebastian Mirski, wypożyczalnia motocykli rentamoto.pl

Teraz możesz doświadczyć motocyklowej radości z jazdy nie posiadając własnego sprzętu.

Wypożyczalnia motocykli RENTAMOTO zaprasza.

www.rentamoto.plwww.rentamoto.com.pl

o sylwetce Verso nie powiemy "filigranowa"; na zdjęciu obok rynkowego konkurenta Renault Scenic

"Toyota wolniej traci na wartości, jest trwalsza i wygrywa w rankingach niezawodności" – powie zwolennik Toyoty.I w dużej mierze będzie miał racje. Verso to solidnie wykonany samochód, o którym na pewno nie można powiedzieć "filigranowy".Seryjnie jest wyposażona w kurtyny powietrzne aż do ostatniego rzędu siedzeń, poduszkę kolanową kierowcy, systemy VSC i TRC poprawiające bezpie-czeństwo, co potwierdza najlepszy wynik wśród aut segmentu w teście Euro NCAP 2010, a jej właściwo-ści jezdne można porównać do typowego combi co jest dobrym wynikiem jak na minivana.Ergonomia i jakość użytych materiałów stoją na przyzwoitym poziomie, a wygoda siedzeń przewyż-sza część konkurencji jak chociażby Renault Scenic.

Czy warto wybrać Toyotę?Warto.. Rozważyć inne opcje i podjąć przemyślaną decyzję. Podpowiadam tylko, że po tygodniowym obcowaniu z Verso mogę śmiało powiedzieć – Verso to dobry towarzysz podróży.

Aleksander

praktyczne lusterko

SEZON ROZPOCZĘTYMOTOCYKLE NA ULICACH

www.ecitynews.pl 31

City News nr 3/2011Sezon motocyklowy rozpoczęty

CORSA MOŻE TAK WYGLĄDAĆ?test Opel Corsa "111" 1.4

Potrzebujemy zaledwie kilku sekund by wydać osąd o nowo poznanej osobie, jeśli idąc tym tropem oceniać by samochody nową Corsę mogę śmiało nazwać mistrzem pierwszego wrażenia. Mały opel jest po prostu ładny.

Wewnątrz? Wrażenie dużej przestrzeni i jeszcze więcej... czerwieni. W tym kolorze jest pół deski rozdzielczej, wykończenia drzwi, podświetlenia, elementy tapcierki. Ergonomiczna kierownica jest w standardzie obszyta skórą, a do tego co jest wy-różnikiem w tej klasie aut podgrzewana. Siedzenia wygodne i choć w dłuższej trasie moje plecy poczuły ich wady, nie można zaliczyć tego na minus bo corsa jest autem typowo miejskim. Całośc wygląda dynamicznie i w pełni pozytywną ocenę uniemożli-wia mi tylko jakość plastików, które są twarde i mało przyjemne.Często śmieję się wsiadając do samochodów testowych, że przeprowadzę test "1.9m wzrostu". Corsa przeszła sprawdzian pozytywnie co oznacza, że wysoki kierowca nie będzie musiał wybierać po-między uruchamianiem silnika ugiętymi kolanami, a ocieraniem głową o podsuwitkę i bez problemu zajmie wygodne miejsce za kierownicą.Pasażerowie z tyłu również nie powinni płakać gdy przyjdzie nam do głowy wycieczka w składzie 4 oso-bobym. Cztero. Bo co prawda mały opel jest 5 oso-bowy nie zazdroszczę osobie która miałaby zajmować 5te miejsce. Gdy pasażerowie których zabierzemy na pokład dojdą już do porozumienia co do zajmowanych miejsc mogą, uwaga, wyregulować kąt oparcia tylnej kanapy. Zresztą polubimy jazdę z pasażerami kiedy przyjdzie do zrzutki na paliwo, ale o tym później...

100KM, których nie poczujemy...Przed wizytą na stacji benzynowej. 1.4 litrowa benzy-nowa jednostka, 100KM, 1145kg masy auta, moment obrotowy 130Nm. Efekt? Auto jedzie. Nie różnicuje dynamiką, czy na pokładzie ma kierowcę czy pełen komplet pasażerów. Może brzmi to ironicznie, ale na tym skończę wątek bo od Corsy 1.4 nie radzę oczeki-wać emocjonującej jazdy. I wszystko byłoby wporząd-ku, bo przecież to mały "miejski bączek" gdyby nie spalanie godne dynamicznej jednostki i ni jak nie idące w parze z osiągami. Według producenta jest dobrze – 5.5l w cyklu mieszanym. Gorzej w rzeczywistości. Na dystansie 1100km w mieszanym cyklu komputer wskazał średnie spalanie 7,1 l.5-biegowa skrzynia biegów pracuje poprawnie, układ hamulcowy do bólu delikatnie i płynnie co na począt-ku mnie irytowało, jednak po wyczuciu autka zaliczam na zdecydowany plus.Układ kierowniczy dobrze współgra z elektrycznym wspomaganiem, które automatycznie dostsowuje się do prędkości jazdy dopóki nie jedziemy Corsą szyb-ko. Przy większych prędkościach miałem wrażenie, że auto za bardzo stara się pomóc kierowcy. Duży plus za zawieszenie, które cicho wybiera nierówności nawierzchni i gwarantuje poprawne prowadzenie w zakrętach.

Wbudowany komputer,jest funkcjonalny. Standardowo mamy możliwość wyświetlenia bieżącego i średniego spalania ale róniez ilości spalonego paliwa w litrach od ostatniego uru-chomienia silnika. Timer liczący czas jazdy z posto-jami lub bez nich ucieszy tych, którzy chcieliby wie-dzieć ile czasu zajął by im dojazd do pracy gdyby nie te koszmarne korki...

Dobra opcja.Szyberdach, tempomat, elektryczne sterowanie nawiewami i k l imatyzacją , podgrzewane fote-le i kierownica... Jednym tchem trudno wymienić wszystkie dodatki w jakie wyposażona była te-stowa 111-tka. Zastanawiać może zasadność wy-posażenia miejskiego auta w tempomat, a le do-datek ten – swoją drogą w przeciwieństwie do przekombinowanych (opel zastosował styki) ste-rowników kierunkowskazów i wycieraczek doce-nimy kiedy przyjdzie nam ruszyć w dłuższą trasę. O ile w zimę trudno docenić szyberdach, to bardzo ciepło oceniam podgrzewaną kierownicę i fotele.

Dla kogo to auto?To pytanie frapowało w ciągu całego tygodnia z Corsą i na które nie znalazłem odpowiedzi.Mały miejski samochód. Można tak odpowiedzieć i skończyć temat. Jednak przyjrzyjmy się bliżej. Dy-namiczną linie nadwozia w wielu aspektach można

32

motoryzacja Opel Corsa

nazwać sportową. Zresztą jeśli zdecydujecie się na Corse przekonacie się o tym na własnej skórze od-powiadając na liczne pytania znajomych: "to Corsa? ...Corsa może tak wyglądać?". Karoseria w połącze-niu z czerwonymi wykończeniami wewnątrz mówią zgodnie – 111-tka to małe miejskie auto z aspiracjami sportowymi. I na tym byśmy zakończyli gdyby nie... silnik. 1.4 litrowa jednostka ma co prawda 100KM, co w aucie tych gabarytów powinno być zapowiedzią fajnej jazdy, ale uważniejszy czytelnik znajdzie w specyfikacji haczyk – moment obrotowy i masa auta. 130 Nm i 1145kg nie pozwalają na dynamiczną jazdę. Więc w kim znajdzie nabywców malec opla? Mój typ pada na nowoczesne kobiety, które szukając nowo-czesnego – nie nudnego stylistycznie miejskiego auta mogą zwrócić się w stronę opla i im mimo opisanych niedociągnięć polecam ten samochód – odwdzięczy się wdziękiem i ergonomią. Aleksander

Konkurs Duo Car: Przez trzy tygodnie począwszy od 14-03-2011r. na czytelników Magazynu Miejskiego City News czekają cotygodniowo dwa bezpłatne mycia samochodu na jednej z myjni DUO-CAR.Na zgłoszenia czekamy w każdy poniedziałek w godz. 10-12, adres e-mail: [email protected] każdym tygodniu bezpłatne myciewygrywa 2ci i 6my e-mail.

KONKURS wygraj mycie samochodu

Zapraszamy do korzystania z naszych usług na terenie Warszawy!

- Połczyńska 17(myjnia, wulkanizacja 24H)- Lechnicka 16(myjnia)

- Połczyńska 17(myjnia samoobsługowa 24H)- Al. Niepodległości róg Woronicza(parking 24H)

www.ecitynews.pl 33

City News nr 3/2011

Volkswagen wprowadził na rynek nową Jettę. Model ten jest bardzo popularny na całym świecie- sprze-dano już prawie 10 milionów egzemplarzy. Auto pod względem wielkości plasuje się pomiędzy Gol-fem i Passatem, jednak zdecydowanie bliżej jej do tego drugiego. Jetta ma swój indywidualny charak-ter co sprawiło że odcięła się od przeciętnego auta klasy kompaktowej.Najnowszy Volkswagen dostępny jest w dwóch wa-

Volkswagen JETTAnowy model na polskim rynku

riantach nadwoziowych: sedan i hatchback. W zależ-ności od zapotrzebowania obie wersje nadwoziowe trafią w różne zakątki świata. W USA zagości model sedan z uwagi na to, że to właśnie amerykanie cenią sobie klasyczne limuzyny. W Europie a dokładniej w Niemczech, Francji czy choćby we Włoszech sy-tuacja jest odwrotna- prawie 50 procent udziału w rynku samochodowym mają auta ze skośnym tyłe-m(hatchback).

Jetta z roku 2011 wprowadza pewnego rodzaju innowację w klasie aut segmentu A i B. To jedno z nielicznych aut, które pozycjonowane jest dokładnie miedzy tymi dwoma. Wprowadza nowe standardy w kwestii designu- warto przyznać że na plus. Dłu-gość auta to 4,64 metra, wysokość 1,45 metra i szero-kość 1,78 metra. Jest zatem o 9 centymetrów dłuższa od poprzednika, a dzięki precyzyjnej linii nadwozia i dynamicznym stylu nowa Jetta coraz bardziej przy-pomina limuzynę.Pod względem wnętrza VW Jetta również zostawia konkurentów daleko w tyle. Dzięki dłuższemu roz-stawowi osi do zaoferowania ma nam większą prze-stronność połączoną z doskonałą ergonomią. Kokpit auta przypomina ten z Passata- zegary otoczone srebrnymi pierścieniami umieszczone są dokładnie w polu widzenia. Oba zegary oddziela wyświetlacz komputera pokładowego. Zmieniona została po-zycja hamulca ręcznego co miało służyć zwiększe-niu przestronności auta oraz miejsc na dodatkowe schowki. Konstruktorzy z VW pomyśleli również o bezpieczeństwie. Już w standardzie auto oferuje 6 poduszek powietrznych (dla kierowcy i pasażera, poduszki boczne oraz kurtyny na bocznych oknach z przodu i z tyłu). Jako opcja pakiet może być roz-szerzony o tylne poduszki boczne. Wzrosła również pojemność bagażnika do 510 litrów.W Europie Jetta dostępna jest w trzech wersjach wyposażenia Trendline, Comfortline i Highline. W momencie wprowadzenia na rynek Jetta Trendline dostępna będzie z silnikami TSI i TDI o mocy 105 KM, wersja Comfortline i Highline z silnikami o mocy 140 KM. W ciągu roku ofertę uzupełnią trzy inne silniki dla Jetty. Będą to trzy TSI o mocy 90 kW/122 KM, 118 kW/160 KM i 147 kW/200 KM. Opcjonalnie do każdego silnika dostępna będzie przekładnia dwu-sprzęgłowa DSG.Wyposażenie dodatkowe obejmuje między innymi: Keyless Access to system zamykania, otwierania i uruchamiania samochodu bez wkładania kluczyka do zamków w drzwiach i stacyjki. Light assist czy-li system opierający się na kamerze rozpoznaje na podstawie źródeł światła różne sytuacje drogowe i daje sygnał do zmiany świateł mijania na światła dro-gowe, które są włączane i wyłączane automatycznie przy prędkości powyżej 60 km/h, tryb stabilizacji jaz-dy, ESP, EDS(elektroniczna blokada mechanizmu róż-nicowego), MSR ( system zapobiegający poślizgowi kół napędzanych podczas hamowania silnikie), oraz różnego rodzaju systemy radiowe i nawigacyjne oznaczone symbolami: RNS 315, oraz RNS 510

Michał Zastawny

34

medyczne odkrycia

www.ecitynews.pl

Volkswagen Jetta

Autoryzowany Dealer ROWIŃSKI-WAJDEMAJERul. Armii Krajowej 2205-500 Piaseczno tel: 022 726 26 00 ; 022 726 26 03fax: 022 726 26 01www.rowinski-wajdemajer.vw.pl

OKRĘGOWE PRZEDSIĘBIORSTWO GEODEZYJNO-KARTOGRAFICZNE

ul. Wojciechowskiego 17, 02-495 Warszawa Ursustel. 22 667-48-35, fax. 22 667-49-76, www.opgk.waw.pl, e-mail: [email protected]

pracownie:

naprawa sprzętugodezyjnego:

05-200 Wołominul. Armii Krajowej 34tel. 22 776-22-70

kontakt wynajem tel: 609-572-055

02-495 Warszawa Ursusul. St. Wojciechowskiego 17tel. 22 667-92-55 w. 142

02-495 Warszawa Ursusul. St. Wojciechowskiego 17tel. 22 667-92-55 w. 180

05-135 Wieliszewul. Modlińska 106tel. 22 782-07-91

Zakres usług:Usługi geodezyjne w pełnym zakresie

Wynajem lokali:

podziały nieruchomości

wyrysy z ewidencji gruntów

mapy d/c sądowych

mapy d/c projektowych

numeryczna mapa zasadnicza

geodezyjna obsługa inwestycji

tyczenia i inwentaryzacja obiektów budowlanych

uzgodnienie dokumentacji w ZUD

aktualizacja map

wskazanie granicy działki

w budynku biurowym w Ursusie położonym na posesji ogrodzonej z parkingiem i dozorem 24hlokale z telefonami, oraz stałym łączem internetowym - po koje o powierzchni 12,15,24m2

- 3 pokoje przechodnie każdy po 24m2

- lokal o powierzchni 105m2, pokoje przechodniew budynku w Wołominie - trzy pokoje po ok 16m2 w całości lub w częściach na działalnośc biurową

400m od stacji kolejowej PKP Ursus, 5 minut spacerem

Autoryzowany Dealer Toyota Łódźul. Brzezińska 24a, 92-103 Łódź

tel. 42 656 90 90, fax. 42 656 90 94www.toyota-lodz.com.pl

Autoryzowany Dealer Toyota Włochyul. Stawy 16, 02-467 Warszawa

tel. 22 578 00 50, fax. 22 578 03 61www.toyota.waw.pl