16
Numer 4 w roku szkolnym 2015/2016 Wydawane od 1997 roku, spadkobierca Chudego Literata. Dyrekcji, Gronu Pedagogicznemu oraz Pracownikom Administracji i Obsługi serdecznie dziękujemy za całoroczny trud i ofiarną pracę na rzecz naszej edukacji, a także życzliwość oraz pomoc w załatwianiu wszystkich uczniowskich spraw. Wszystkim, także Koleżankom i Kolegom, życzymy spełnienia marzeń o pięknych podróżach, słonecznej pogody, aktywnego wypoczyn- ku, ale i wiele chwil, tak potrzebnego po pracy, relaksu. Do zobaczenia we wrześniu! W imieniu całej społeczności szkolnej Redakcja Czarno na Białym

Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Nasz ostatni numer przed wakacjami, w którym między innymi: - wywiad z panem Dyrektorem Ryszardem Kaliną; - wieści z naszego Liceum; - relacja ze szkolnego wyjazdu na Litwę; - wywiad z podróżnikiem Tomaszem Grzywaczewskim; - recenzje albumu muzycznego i filmu; - relacje z wydarzeń kulturalnych ; oraz inne ciekawe artykuły.

Citation preview

Page 1: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Numer 4 w roku szkolnym 2015/2016

Wydawane od 1997 roku, spadkobierca Chudego Literata.

Dyrekcji, Gronu Pedagogicznemu oraz Pracownikom Administracji i Obsługi

serdecznie dziękujemy

za całoroczny trud i ofiarną pracę na rzecz naszej edukacji, a także życzliwość oraz pomoc

w załatwianiu wszystkich uczniowskich spraw.

Wszystkim, także Koleżankom i Kolegom,

życzymy spełnienia marzeń o pięknych podróżach, słonecznej pogody, aktywnego wypoczyn-

ku, ale i wiele chwil, tak potrzebnego po pracy, relaksu.

Do zobaczenia we wrześniu!

W imieniu całej społeczności szkolnej

Redakcja Czarno na Białym

Page 2: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

strona 2

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016

Czarno na Białym - gazeta Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Ostrzeszowie. Nakład: 110 egz.

Redaktor naczelny: Błażej Kamiński, zastępcy redaktora naczelnego: Daria Janusz, Adrianna Plichta

Opiekun: Pani Anna Szkopek

Skład: Mateusz Dominik, Eryk Kramarczyk Redaktorzy wydania: Kornelia Czechlowska, Debora Dembek, Karolina Grzesiak, Daria Janusz, Błażej Kamiński, Kacper Kiereta, Anna Kowaliń-ska, Nicol Matyjaszczyk, Dominika Mądra, Magdalena Noweta, Adrianna Plichta, Aleksandra Przybył, Aleksandra Skrzypek, Natalia Spadło, Jakub Stempniewicz, Daria Waiss

Grafik: Magdalena Machuła

Fotografie: Wiktoria Karwacka, Kornelia Czechlowska, Patrycja Maciejewska, archiwum Czarno na Białym

Marketing: Nicol Matyjaszczyk, Dominika Mądra, Aleksandra Przybył, Daria Waiss

Czytelnicy!

To już nasze ostatnie spotkanie

na kartach Czarno na Białym w tym roku

szkolnym, ale powrócimy…

W tym numerze poświęciliśmy

bardzo dużo miejsca panu Dyrektorowi

Ryszardowi Kalinie. Związane jest to

z jego odejściem ze stanowiska po na-

prawdę godnym podziwu czasie pracy -

25 latach. Stąd, jako nasze pożegnanie

i podziękowanie za pracę na rzecz szkoły,

publikujemy bardzo obszerną rozmowę

z panem Dyrektorem.

Poza tym, to co zwykle. Mamy

dla Was wieści ze szkoły. Wiadomo - nie

jest u nas nudno. Do tego dorzucamy

dwa kolejne arcyciekawe wywiady (z na-

szą szkolną wolontariuszką, a także po-

dróżnikiem, który gościł niedawno w mu-

rach Curie). W numerze znalazło się też

nieco kultury (recenzje i relacje).

Dla tych, co już jedną nogą są na waka-

cjach, podróżnicze wskazówki i cieka-

wostki z Litwy i Wielkiej Brytanii.

Wracamy już we wrześniu z no-

wymi świeżymi pomysłami, a może wpro-

wadzimy nawet jakieś zmiany.

Dobrze bawcie się w wakacje!

„Kiedy te wakacje…?” - większość uczniów

W imieniu redakcji Czarno na Białym,

Błażej Kamiński

GŁOS NACZELNEGO! SPIS TREŚCI:

Strona 3 - BIOGRAM PANA

RYSZARDA KALINY;

Strony 4, 5, 6, 7 - WYWIAD Z

PANEM RYSZARDEM KALINĄ;

PODZIĘKOWANIA;

Strona 8 - SUKCESY NASZYCH

UCZNIÓW W OLIMPIADACH

I KONKURSACH;

Strona 9 - POLIGLOTA - JĘZY-

KOWE POTYCZKI; LITWO

OBCZYZNO MOJA! – RELACJA

ZE SZKOLNEGO WYJAZDU

NA LITWĘ;

Strona 10 - UROCZYSTOŚĆ

POŻEGNANIA ABSOLWEN-

TÓW; DUŻO EMOCJI I

OGROMNY STRES - CZYLI

MATURY;

Strona 11- RELACJA Z SESJI

FILOZOFICZNEJ;

Strona 12 - WYWIAD Z TOMA-

SZEM GRZYWACZEWSKIM;

Strona 13 - WYWIAD Z WE-

RONIKĄ KOŁODZIEJ;

Strona 14 - SPOTKANIE Z PIO-

TREM STRZEŻYSZEM - RELA-

CJA; KAPITAN AMERYKA:

WOJNA BOHATERÓW - RE-

CENZJA;

Strona 15 - FANTASTYKA

OKIEM PYRKONOWEGO LAI-

KA, CZYLI RELACJA Z FESTI-

WALU FANTASTYKI; GŁO-

WA PEŁNA ZMIESZANIA -

RECENZJA;

Strona 16 - LONDYN - HOT OR

NOT;

Page 3: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Ż życia szkoły

strona 3

BIOGRAM PANA RYSZARDA KALINY – - DYREKTORA I LICEUM

IM. MARII SKŁODOWSKIEJ-CURIE W OSTRZESZOWIE

Ryszard Kalina

ur. 6 stycznia

1949 roku w Poznaniu,

absolwent VI Liceum

Ogólnokształcącego

w Poznaniu.

W 1971 roku

ukończył Uniwersytet

im. A. Mickiewicza

na Wydziale Matematy-

ki, Fizyki i Chemii, uzy-

skując tytuł magistra

matematyki.

Pracę zawodo-

wą rozpoczął w 1971

roku jako nauczyciel

matematyki w Liceum

Ogólnokształcącym

w Ostrzeszowie, gdzie pracował do 1977 roku. W latach

1977-1979 był programistą w Ośrodku Zmechanizowanych

Obliczeń przy ZNTK w Ostrowie Wielkopolskim. W la-

tach 1979-1991 pracował w Szkole Podstawowej nr 2

w Ostrzeszowie jako nauczyciel matematyki (1979-1983),

a następnie pełnił kolejno funkcję wicedyrektora (1983-

1988) i dyrektora szkoły (1988-1991).

W latach 1979-1988 pracował także jako nauczyciel mate-

matyki w Zespole Szkół Zawodowych przy FUM

w Ostrzeszowie. Od 1991 roku do chwili obecnej pełni

funkcję dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego

im. M. Skłodowskiej-Curie w Ostrzeszowie.

Jest współautorem programów nauczania mate-

matyki zatwierdzonych przez Ministerstwo Edukacji Naro-

dowej oraz kilkudziesięciu podręczników i zbiorów

z matematyki dla szkół podstawowych, gimnazjalnych i po-

nadgimnazjalnych, a także arkuszy egzaminacyjnych

w zakresie podstawowym i rozszerzonym oraz poradni-

ków metodycznych z matematyki.

Współorganizował wiele konferencji metodycznych,

wielokrotnie wygłaszał referaty bądź przeprowadzał zajęcia

warsztatowe, m.in. w Wojewódzkim Ośrodku Metodycz-

nym w Kaliszu, na Krajowej Konferencji Stowarzyszenia

Nauczycieli Matematyki w Łowiczu oraz na konferencji

organizowanej przez Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Czę-

stochowie. Prowadził Zespół Samokształcenia Kiero-

wanego dla kadry dyrektorów szkół z rejonu Oddziału

Zamiejscowego Kuratorium Oświaty w Ostrzeszowie. Jest

również członkiem założycielem i jednocześnie prze-

wodniczącym Klubu Aktywnych Dyrektorów działa-

jącego przy Kuratorium Oświaty w Poznaniu. W latach

1975-1976 pełnił funkcję opiekuna Młodzieżowego Towa-

rzystwa Przyjaciół Nauk.

W 2001 r. nabył uprawnienia egzaminatora matu-

ralnego z matematyki. W tym samym roku został eksper-

tem komisji egzaminacyjnych i kwalifikacyjnych

dla nauczycieli ubiegających się o stopień awansu zawodo-

wego.

W 2011 roku uzyskał Tytuł Honorowy Profesora

Oświaty.

Pan Ryszard Kalina jest również zaangażowany w dzia-

łalność środowiskową na rzecz rozwoju zainteresowań

pozaszkolnych młodzieży. Od 1974 r. jest on organizato-

rem spływów kajakowych dla uczniów szkół byłego wo-

jewództwa kaliskiego, których znaczenie wychowawcze

i integrujące młodzież jest bardzo cenione w środowisku.

W 1976 roku zorganizował rajd rowerowy na trasie

Ostrzeszów - Budapeszt - Balaton - Ostrzeszów, a w 1992

rajd samochodowy dla rodziców i młodzieży po okoli-

cach Ostrzeszowa. Działa na rzecz tolerancji i poszanowa-

nia różnych kultur, wspierając m. in. organizację akcji

„Antyschematy”.

Jako dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego

im. M. Skłodowskiej-Curie w Ostrzeszowie podejmował

liczne inicjatywy promujące szkołę oraz uświetniające jej

tradycję, m.in. był pomysłodawcą założenia Stowarzy-

szenia Wychowanków, Absolwentów i Przyjaciół

Gimnazjum i Liceum w Ostrzeszowie, współtwórcą

monografii szkoły „W cieniu kasztanów” oraz głównym

organizatorem obchodów 80-lecia i 90-lecia Szkoły.

Był także inicjatorem utworzenia Galerii Zasłużo-

nych dla Szkoły. Doprowadził również do przyjęcia

w 1993 r. I Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodow-

skiej-Curie w Ostrzeszowie do Stowarzyszenia Szkół Ak-

tywnych.

Wdrożył wiele nowatorskich edukacyjnych przedsię-

wzięć, takich jak utworzenie klas autorskich, wprowadze-

nie zajęć z ratownictwa medycznego, nawiązanie współ-

pracy z wieloma uczelniami wyższymi, coroczne se-

sje naukowe i Dni Nauki.

Za swoje osiągnięcia uhonorowany został tytułem Pe-

dagoga Roku w konkursie „Człowiek Roku Powiatu

Ostrzeszowskiego” (2012 r.), odznaczeniem „Szkarłatna

róża” przyznawanym na wniosek dzieci i młodzieży przez

redakcję „Płomyka” (r. szk. 1983/1984), a także licznymi

nagrodami, m. in. Nagrodami Ministra Edukacji Narodo-

wej, Nagrodą Kuratora Oświaty i Wychowania, Nagroda-

mi Starosty, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji

Edukacji Narodowej.

Zainteresowania pana Dyrektora to głównie dydaktyka

matematyki, turystyka kajakowa, podróże i fotografia.

Page 4: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Ż życia szkoły

strona 4

WYWIAD Z PANEM RYSZARDEM KALINĄ - DYREKTOREM I LICEUM

CnB: Czy już w czasach młodości marzył Pan,

by zostać nauczycielem?

R.K. Będąc w szkole średniej rozważałem różne kierunki

studiów. Myślałem o medycynie, politechnice, a także

o rolnictwie. Kiedy uczestniczyłem w rajdzie „Pożegnanie

jesieni” poznałem studenta I roku matematyki, który mi

przekazał informacje o studiach na tym kierunku. Opowia-

dał, iż są to ciekawe studia, o stosunkowo małej liczbie

zajęć obowiązkowych, jednak zmuszające do samodzielnej

pracy w domu. Dodatkowo dowiedziałem się, że kolega

z mojej klasy zamierza studiować matematykę. Te - nieco

przypadkowe - zdarzenia spowodowały, że i ja podjąłem

decyzję o wyborze tego kierunku.

Po ukończeniu studiów dostałem wiadomość

o skierowaniu mnie do pracy w ostrzeszowskim liceum.

Ponieważ byłem stypendystą Wojewódzkiej Rady Narodo-

wej, musiałem odpracować otrzymane stypendium w miej-

scu, do którego mnie skierowano. Znalazłem więc to mia-

steczko na mapie i pojechałem. Los sprawił, że w Ostrze-

szowie zostałem. Co prawda po dwóch miesiącach mogłem

wrócić do Poznania, jednak poznałem już wtedy swoją

obecną żonę, a ponadto pierwsze miesiące pracy uświado-

miły mi, że praca nauczyciela daje mi zawodowe spełnienie.

Zdecydowałem się zatem tutaj zostać. Więc choć w mło-

dości nie myślałem o tym, by zostać nauczycielem, z per-

spektywy lat mogę stwierdzić, że zawód ten stał się moim

przeznaczeniem, nie wyobrażam sobie, abym mógł praco-

wać w innej profesji.

CnB: Los więc sprawił, że od wielu lat mieszka Pan

w Ostrzeszowie. Czy w związku z tym czuje się

Pan bardziej poznanianinem czy ostrzeszowiani-

nem?

R.K. Odpowiedź na to pytanie nie jest taka jednoznaczna

i oczywista. Poznań jest miastem, w którym się urodziłem,

spędziłem dzieciństwo, wczesną młodość, aż do czasów

ukończenia studiów. Mieszkałem tam przez 22 lata, dlatego

to miasto zawsze będzie mi bliskie i będę wracał do niego

wspomnieniami. W Ostrzeszowie żyję jednak już 45 lat.

Mogę więc powiedzieć, że obecnie czuję się już bardziej

związany z tym miastem. Można rzec, że jestem ostrzeszo-

wianinem, ale z poznańskimi korzeniami. To tutaj mam

przecież rodzinę, pracę, znajomych.

CnB: Przez szereg lat był Pan równocześnie nau-

czycielem matematyki i dyrektorem. Która z tych

ról dawała Panu większą satysfakcję? Czy ich połą-

czenie okazało się trudne?

R.K. Pełnienie przeze mnie przez 25 lat funkcji dyrektora

szkoły i nauczanie matematyki potwierdza, że można łączyć

te dwie funkcje, choć pamiętać trzeba, że nauczanie ograni-

cza się wówczas tylko do jednej klasy w cyklu.

Odpowiedź na pytanie, co dawało mi większą sa-

tysfakcję, nie jest natomiast łatwa. Wiadomo, że sprawo-

wanie funkcji dyrektora to wielka odpowiedzialność, ciągłe

wyzwania, przedsięwzięcia, sukcesy szkoły, więc także

i satysfakcja płynąca z pracy z dobrym i zaangażowanym

zespołem nauczycieli.

Jednak z perspektywy czasu muszę przyznać,

że mimo wszystko więcej satysfakcji dawała mi praca nau-

czyciela matematyki, która oznaczała ciągły kontakt z mło-

dzieżą, obserwowanie postępów uczniów, radość z ich

sukcesów, wymierne efekty pracy, słowa wdzięczności.

CnB: Co kierowało Panem, gdy podjął Pan trud

napisania podręcznika do matematyki?

R.K. Myśl o napisaniu podręcznika do matematyki w zasa-

dzie zrodziła się, kiedy pracowałem w szkole podstawowej

w latach osiemdziesiątych. Stwierdziłem, że podręcznik

powinien być skierowany do ucznia (podkreślam, że wtedy

na rynku nie było wielu podręczników), czyli powinien być

jasny i zrozumiały. Moje zdanie podzielał pan Tadeusz Szy-

mański i tak rozpoczęła się nasza wieloletnia współpraca,

której efektem było powstanie pierwszego, a potem kilku-

dziesięciu kolejnych podręczników. Naszym celem było

pisanie do ucznia, a w drugiej kolejności dopiero do nau-

czyciela. Nasze podręczniki miały umożliwić uczniom sa-

modzielną pracę, prowadzić ich, wyjaśniać wszystkie zagad-

nienia krok po kroku.

CnB: Czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że ma-

tematyka to królowa nauk? Dlaczego stawia się tę

dyscyplinę na piedestale?

R.K. Głównym celem matematyki nie jest nauczenie wzo-

rów, definicji, twierdzeń czy własności, tylko logicznego

myślenia. Nie dlatego, że jestem nauczycielem matematyki,

ale z racji celów nadrzędnych oraz piękna i elegancji tej

dyscypliny uważam, że jest ona królową nauk. Wynika to

przede wszystkim z tego, że jej podstawy są wykorzysty-

wane w każdej dziedzinie życia i wszyscy powinni je znać.

Pan Dyrektor wraz z uczniami podczas

spływu kajakowego po Prośnie

Page 5: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

strona 5

Z życia szkoły Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016

WYWIAD Z PANEM RYSZARDEM KALINĄ - DYREKTOREM I LICEUM

CnB: Znamy i cenimy ogromny dorobek zawodowy

Pana Dyrektora. Co uznaje Pan za swój największy

sukces, najcenniejszą spuściznę?

R.K. Myślę, że najtrudniej jest mówić o sobie, a zwłaszcza

o swoich sukcesach. Natomiast moje sukcesy

i spuścizna to jednocześnie dorobek szkoły, dlatego po-

zwolę sobie zwrócić uwagę na kilka faktów.

Uważam, że jednym z moich największych sukce-

sów było otrzymanie tytułu Honorowego Profesora

Oświaty w 2011 r., gdyż było to pewne ukoronowanie

mojego dorobku, oraz uhonorowanie mnie tytułem Nau-

czyciela Roku w 2012 r.

Innym bardzo ważnym dla mnie osiągnięciem było

przyznanie mi odznaczenia „Szkarłatna róża”. Ma ono

dla mnie szczególną wartość, gdyż przyznawane było

na wniosek dzieci i młodzieży.

Za znaczące dokonanie uznaję również napisanie

kilkudziesięciu podręczników i zbiorów z matematyki

dla szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjal-

nych, a także arkuszy egzaminacyjnych w zakresie podsta-

wowym i rozszerzonym, które zatwierdzone zostały przez

Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz spotkały się z pozy-

tywną recenzją ze strony uczniów, nauczycieli i rodziców.

Wielki sukces szkoły stanowi natomiast – moim

zdaniem - znalezienie się od kilkunastu lat w gronie pięć-

dziesięciu najlepszych w województwie wielkopolskim.

Aż w końcu ogromnym wyróżnieniem jest dla

mnie sprawowanie funkcji dyrektora szkoły aż przez 25 lat.

Muszę jednak podkreślić, że wszelkie dokonania

i sukcesy dyrektora szkoły są zasługą i dziełem wsparcia

wielu osób, zarówno grona pedagogicznego, jak i uczniów.

CnB : 25 lat sprawowania funkcji dyrektora to fak-

tycznie niezwykłe osiągnięcie. Przez te lata wpro-

wadził Pan szereg nowych inicjatyw. Które z nich,

z perspektywy czasu, uznaje Pan za najbardziej

udane i wartościowe?

R.K. Przede wszystkim cieszę się, że udało się przez

te lata, dzięki zaangażowaniu wielu osób, sprawić, że obec-

na szkoła czuje się spadkobiercą tradycji przedwojennego

gimnazjum. Byłem jednym ze współzałożycieli Stowarzy-

szenia Wychowanków, Absolwentów i Przyjaciół

Gimnazjum, z którego działalnością łączy się wiele waż-

nych inicjatyw.

Wystarczy wspomnieć zorganizowanie z okazji

80-lecia szkoły w 2000 roku pierwszego powojennego

zjazdu absolwentów wszystkich roczników oraz wydanie

pierwszej w historii szkoły monografii pt: W cieniu kasz-

tanów czy obchody jubileuszu 90-lecia szkoły.

Zainspirowany pomysłami innych szkół, które

przez lata odwiedzałem, postanowiłem w naszym liceum

stworzyć Galerię Wybitnych Absolwentów i Zasłu-

żonych Profesorów. W realizacji tej inicjatywy wspierał

mnie absolwent szkoły z 1960 r. prof. Zbigniew Blok- prze-

wodniczący Kapituły Stowarzyszenia. Co roku przy okazji

Święta Szkoły Honorowa Kapituła przyznaje tytuły najbar-

dziej wyróżniającym się, wybitnym postaciom, które dzięki

swym osiągnięciom oraz osobowościom stały się autoryte-

tami dla całej społeczności naszej szkoły.

Kiedy obejmowałem stanowisko dyrektora liceum

w Ostrzeszowie, miałem w planach rozmaite inicjatywy.

Ostrzeszów nie jest miastem uniwersyteckim, nie ma tu

wyższych uczelni, a zatem i kadry naukowej. To piękne

miasteczko, ale oddalone od ośrodków akademickich. Do-

strzegałem więc przede wszystkim konieczność nawiązania

współpracy z uczelniami wyższymi, by zwiększyć szanse

edukacyjne naszej młodzieży i podnieść prestiż szkoły. Do-

szedłem do wniosku, że łatwiej przybliżyć i zaprosić świat

uniwersytecki do nas, niż wyjeżdżać do odległych miast.

Zaowocowało to nawiązaniem współpracy z wieloma

uczelniami. Dzięki temu nasi uczniowie mają dziś możli-

wość wysłuchania w swojej szkole wykładów wybitnych

naukowców, między innymi z Uniwersytetu im. Adama

Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Wrocławskiego,

Politechniki Poznańskiej, Wrocławskiej, PAN w Poznaniu

czy Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie.

CnB: Kiedy patrzy Pan na te minione lata swej pra-

cy, dokonuje Pan pewnych podsumowań, co - być

może - zrobiłby Pan inaczej, co zmienił?

R.K. Podobno nie powinno się żałować rzeczy, które miały

miejsce. Czy bym coś zmienił? Wydaje mi się, że większość

z zamierzonych planów udało mi się dzięki wsparciu

oraz ciężkiej pracy nauczycieli i uczniów zrealizować. Jest

jedna rzecz, która pozostawia we mnie pewien niedosyt.

Zawsze miałem przeświadczenie, iż obowiązki dyrektora

sprawiają, iż zbyt mało czasu spędzam z młodzieżą. Organi-

zowałbym więc tak pracę, aby mieć -mimo wszystkich obo-

wiązków-więcej czasu na kontakt z uczniami.

Na Bugu

Page 6: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Z życia szkoły

WYWIAD Z PANEM RYSZARDEM KALINĄ - DYREKTOREM I LICEUM

strona 6

CnB: Jakie cenne, bo wynikające z tak znacznego

doświadczenia, rady, wskazówki chciałby przeka-

zać Pan nowemu Dyrektorowi?

R.K. Po pierwsze: być człowiekiem, dyrektorem otwartym

na nowości i zmiany. Wysłuchiwać z pokorą uwag innych –

koleżanek, kolegów, uczniów. Nie oznacza to przyjmowa-

nia wszystkiego w sposób bezkrytyczny, warto się jednak

zastanowić, dlaczego ktoś ma inne zdanie niż ja, chciałby

inaczej coś zrealizować. Nie podejmować ważnych decyzji

pod wpływem emocji. W swoim postępowaniu dobro

ucznia i szkoły traktować jako zasadę nadrzędną.

CnB: Co ceni Pan najbardziej w swoich kolegach,

nauczycielach naszej szkoły? Co Pana zdaniem po-

winno być cechą dobrego nauczyciela?

R.K. Uważam, że dobry nauczyciel to taki, który ma po-

czucie misji i powołanie do tego zawodu oraz traktuje go

jako coś więcej niż tylko pracę. Ponadto ma ogromną wie-

dzę i umie ją przekazać w zrozumiały sposób. Bardzo

istotne jest także, żeby nauczyciel potrafił dzielić się wła-

snym czasem i mógł poświęcić go uczniom. Dobrze,

jeśli ma poczucie humoru, podejmuje sprawiedliwe decyzje

i wybory. Potrafi wymagać od innych, ale przede wszyst-

kim od siebie. Współpracuje z uczniami, dostosowuje pro-

gram do ich umiejętności i predyspozycji. Nie pracuje

chaotycznie, lecz ma wszystko zorganizowane i przygoto-

wane. Do tych cech dołączyłbym jeszcze cierpliwość i wy-

trwałość oraz stawianie dobra ucznia na pierwszym miej-

scu.

CnB: Co ceni Pan najbardziej w uczniach?

R.K. Bardzo cenię uczniów, którzy z zaangażowaniem,

uparcie dążą do celu, pokonując swoje własne słabości

(dążąc do perfekcji). Kreatywność, otwartość, systema-

tyczność, zdyscyplinowanie i odpowiedzialność w szero-

kim tego słowa znaczeniu. Przede wszystkim cenię

uczniów, którzy mają świadomość wyboru naszej szkoły

i celu, w jakim do niej przyszli. Uczniów, którzy nie patrzą

na życie przez pryzmat tylko własnych potrzeb i intere-

sów, ale widzą drugiego człowieka; potrafią się dzielić swy-

mi umiejętnościami, służą innym, na przykład deklarują po-

moc słabszemu z jakiegoś przedmiotu koledze czy kole-

żance. Uczniów, którzy potrafią łączyć naukę z dodatko-

wymi zainteresowaniami .

CnB: Wszyscy wiemy, że jest Pan człowiekiem ak-

tywnym. Jakie ciekawe plany, zamierzenia ma Pan

w związku z odejściem na emeryturę?

R.K. Zamierzenia nie są konkretnie sprecyzowane. Teore-

tycznie, gdy człowiek pracuje, to wypowiada się w mo-

mentach przemęczenia, że chętnie by poszedł na emerytu-

rę, ale kiedy już się to staje, to uświadamia sobie, że koń-

czy się ten najważniejszy etap w życiu. Co prawda (w re-

klamach) mówią, że wybiera się na wakacje życia, lecz pro-

za życia jest inna. Gdy człowiek chodzi do pracy, chcąc nie

chcąc musi się zmobilizować, jest aktywny, odejście

na emeryturę często sprawia, że człowiek staje się mniej

zmotywowany, mniej sprawny.

Nie chciałbym przyjąć roli takiego typowego eme-

ryta, który będzie wychodzić tylko na spacery. Jakieś zaję-

cie próbuję sobie znaleźć. Na pewno postaram się odpo-

cząć, będę chciał poświęcić więcej czasu dla rodziny oraz

spożytkować go na te zajęcia, na które w trakcie wypełnia-

nia funkcji zawodowych nie mogłem sobie pozwolić,

na przykład na fotografowanie. Mam też nadzieję, że po-

wrócę do malowania. Myślę również o aktywnej formie

spędzania czasu - turystyce w szerokim tego słowa zna-

czeniu. Preferuję formę turystyki kajakowej, a także po-

dróże zagraniczne, które są intrygujące i ciekawe. Mam

w planach odwiedziny córki, która mieszka w Stanach.

Najważniejsze, a jednocześnie pewnie najtrudniej-

sze, będzie jednak przyzwyczajenie się do tego, że nie ma

obowiązku wstawania rano, przyjścia do pracy, odpowie-

dzialności za szkołę – tymi sprawami będą zajmować

się już inni. Na razie przyzwyczajam się do myśli, że nad-

chodzi zakończenie mojej aktywności zawodowej.

Na pewno będę żył wszystkimi sprawami naszej szkoły,

gdyż trudno się odciąć od czegoś, co wypełniało nasze ży-

cie przez tyle lat. Będę jej kibicował (w pozytywnym sen-

sie), wspierał i wspomagał, ale już nieco z boku.

CnB: Wspomniał Pan, że Pana pasją są spływy ka-

jakowe. Czy wciąż jest to sposób, w jaki spędza

Pan swój wolny czas?

R.K. Tak, ale oczywiście nie jest tak jak w latach siedem-

dziesiątych, osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych.

Z różnych względów. Obozy kajakarskie organizowałem

kiedyś co najmniej dwa razy do roku – na rozpoczęcie

i zakończenie sezonu. Były to spływy po Prośnie, a także

dwutygodniowe po rzekach i jeziorach w Polsce. Uczest-

niczyłem także w międzynarodowym spływie na Dunaju.

Teraz staram się organizować przynajmniej taki

jednodniowy spływ z młodzieżą, a także w grupie znajo-

mych. W ubiegłym roku byliśmy na tygodniowym spływie

na Bugu, w tym roku planujemy zrealizować drugi jego

odcinek. Spływy kajakowe są bardzo przyjemną formą spę-

dzania czasu, ale bardzo kosztowną. Kajaki muszą być

przewiezione lub wypożyczone, a do tego dochodzą kosz-

ty związane z dojazdem. Biorąc pod uwagę problemy orga-

nizacyjne, od paru lat nie organizuję tych dwutygodnio-

wych, pełnych obozów kajakowych. W przyszłości jednak

planuję (oczywiście jeśli znajdą się chętni) jedno, dwu

lub trzydniowe spływy.

CnB: Wiemy, że w 1976 roku zorganizował Pan

rajd rowerowy na Węgry. Było to wielkie przedsię-

wzięcie. Jakie wiążą się z nim wspomnienia?

R.K Pomysł na organizację obozu zrodził się w pierwszym

roku mojej pracy w Ostrzeszowie. Początkowo myślałem

zorganizować tę wyprawę z grupą nauczycieli. Ale później

przedstawiłem ten pomysł uczniom z klasy, której byłem

wychowawcą.

Page 7: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Z życia szkoły

strona 7 strona 7

WYWIAD Z PANEM RYSZARDEM KALINĄ - DYREKTOREM I LICEUM

Uczniowie byli bardzo zaskoczeni, ale wykazali zaintereso-

wanie i od razu zaczęliśmy przygotowania do wycieczki.

Po dwóch latach starań zebrałem grupę szesnastoosobową

uczniów i trzech opiekunów - w tym dwóch nauczycieli

wychowania fizycznego naszej szkoły, panią Marię Masłow-

ską i pana Stefana Kokoszkę. Wyruszyliśmy w trasę.

Do granicy czeskiej byliśmy przewiezieni samochodem

ciężarowym. Od granicy do Budapesztu i z powrotem

jechaliśmy już rowerami pokonując średnio 100 km dzien-

nie. Bagaże i sprzęt biwakowy przewożony był samocho-

dem „Żuk”, który towarzyszył nam w tej wyprawie.

Nawiązaliśmy kontakt z Towarzystwem Przyjaźni

Węgiersko - Polskiej w Budapeszcie. Trzytygodniowa

przygoda, przesympatyczni ludzie, wrażenia po wyprawie

na stałe zapisały się w naszej pamięci. Po powrocie byli-

śmy dumni, że wszystko się udało, że wszyscy wrócili cali

i zdrowi. Pozostały niezapomniane wspomnienia.

CnB: Jakie jest Pana życiowe motto?

R.K. Pierwsze to: Być otwartym i pomocnym dla dru-

giego człowieka. Drugie (jako nauczyciela matematyki):

Sprawić, aby matematyka stała się nauką łatwiej-

szą i przyjemniejszą, bardziej przystępną i przyja-

zną dla uczniów.

CnB: Dziękujemy bardzo serdecznie Panu Dyrek-

torowi za poświęcony nam czas i interesującą roz-

mowę.

Serdecznie dziękujemy

Panu Dyrektorowi Ryszardowi Kalinie

za wieloletnie wspieranie naszej działalności, cenne wskazówki i inspirujące uwagi,

a także konstruktywną krytykę, jakże konieczną w dążeniu

do podnoszenia jakości i poziomu naszego czasopisma. Jednocześnie wyrażamy słowa

wdzięczności za spotkania i czas poświęcony na rozmowy, które prowokowały

nas do poszukiwania nowych rozwiązań, ciekawych dyskusji

na temat kształtu szkolnej gazety oraz roli dziennikarza.

Życzymy Panu zdrowia, pomyślności oraz realizacji wszelkich zamierzeń,

a także spotkania na różnych ścieżkach życiowych ciekawych oraz dobrych ludzi.

PODZIĘKOWANIA

Rozmawiały: Debora Dembek i Natalia Spadło

Redakcja Czarno na Białym wraz z Opiekunem

Rajd rowerowy na Węgry w 1976 roku Rajd rowerowy na Węgry w 1976 roku

Page 8: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

strona 8

Z życia szkoły Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016

SUKCESY NASZYCH UCZNIÓW W OLIMPIADACH I KONKURSACH

KACPER KIERETA LAUREATEM KONKURSU

GEOLOGICZNEGO.

Po raz pierwszy ucznio-

wie naszej szkoły brali

udział w ogólnopolskim

konkursie geologicz-

nym, który w tym roku

przebiegał pod hasłem

„W okowach mrozu”.

W eliminacjach konkur-

su, w których należało napisać pracę na wybrany temat,

udział wzięło trzech uczniów: Patryk Kałużny i Kac-

per Kiereta z klasy Ib oraz Kamil Woźniak z IId.

Do kolejnego etapu konkursu przeszedł Kacper Kie-

reta, który wziął udział w finale regionu wielkopolskie-

go i dolnośląskiego, który odbył się 20 maja br. w Pań-

stwowym Instytucie Geologicznym we Wrocławiu.

Kacper został laureatem finału. Należy podkreślić,

że jest on uczniem klasy pierwszej i nie realizuje geogra-

fii na poziomie rozszerzonym, a musiał wykazać się wie-

dzą geograficzno – geologiczną, daleko wykraczającą

poza ramy programowe.

Pani Dorota Daszczyk - nauczycielka geografii ma na-

dzieję, że to początek udziału i sukcesów uczniów na-

szej szkoły w tym konkursie.

MACIEJ WAJEROWSKI FINALISTĄ

XL OLIMPIADY ARTYSTYCZNEJ!

Wielkim sukcesem zakończył się

udział Macieja Wajerowskiego

(ucznia klasy 2c) w XL Olimpia-

dzie Artystycznej. Etap cen-

tralny odbywał się w dniach 10-14

kwietnia w Warszawie i miał for-

mę pisemnego egzaminu - testu

o sztuce zawierającego 100 punk-

towanych poleceń oraz wypraco-

wania, którego celem była analiza

porównawcza oryginalnych dzieł sztuki ze zbiorów Mu-

zeum Narodowego w Warszawie. Maciej wybrał Ołtarz

świętej Barbary z roku 1447 i Świętą Marię Magdalenę

unoszoną przez Anioły (skrzydło Dyptyku fundacji rodzi-

ny Winterfeldów) z roku 1430.Rywalizacji towarzyszyły

warsztaty konserwatorskie w Pałacu Wilanow-

skim.Uroczyste ogłoszenie wyników i wręczenie dyplo-

mów finalistom i laureatom nastąpiło 14 kwietnia

w Hallu Głównym Muzeum Narodowego. Opiekunem

Macieja Wajerowskiego był pan Janusz Olechno-

wicz. Gratulujemy!

II MIEJSCE DRUŻYNY Z I LO W HISTORYCZ-

NYM TURNIEJU DEBAT OKSFORDZKICH

Drużyna w składzie:

Justyna Drzewiecka,

Bartłomiej Matys,

Konrad Wieczorek

i Konrad Kordylasiń-

ski zajęła II miejsce w

I Regionalnym Tur-

nieju Debat Oks-

fordzkich o Puchar

Prezesa IPN. W Łodzi, w salach Wojewódzkiego

Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, osiem drużyn, łącz-

nie 32. uczniów szkół ponadgimnazjalnych województw

łódzkiego i wielkopolskiego, rywalizowało ze sobą

w debatach na tematy związane z najnowszą historią

Polski. Uczniowie I LO dopiero w ostatniej debacie

ulegli drużynie I LO z Wielunia. Teza finałowa brzmiała:

Przełom 1956 był wynikiem gry o władzę w ramach apa-

ratu partyjnego. W drodze do finału drużyna pokonała

XXXI LO z Łodzi, XXXIII LO z Łodzi , ZS nr 9 Z Kali-

sza oraz ZSO z Rawy Mazowieckiej, a tezy tych zmagań

to:

- Obowiązkiem żołnierza Polski podziemnej po II wojnie

światowej było pozostanie w konspiracji.

- Polski wysiłek zbrojny podczas II wojny światowej nie

p r z yn i ó s ł Po l s ce w i ęks z ych poży t ków .

- Powojenna zmiana przebiegu granic była korzystna dla

Polski. - Społeczeństwo polskie zdało egzamin w obliczu

Holocaustu.

KOLEJNY SUKCES I LO W TURNIEJU DEBAT

OKSFORDZKICH

20 kwietnia na Wydziale

N a u k P o l i t y c z n y c h

i Dziennikarstwa UAM miał

miejsce Turniej Debat Oks-

fordzkich. Zawody odbyły się

w ramach Poznańskiego Festi-

walu Nauki i Sz tuk i .

Drużyna I LO w składzie:

Klaudia Grech, Błażej Ka-

miński, Konrad Kordyla-

siński oraz Konrad Wie-

czorek zajęła w turnieju

II miejsce. W imprezie wzię-

ło 6 szkół: z Ostrzeszowa, Ko-

ła, Konina i Poznania. To kolej-

ny sukces naszej drużyny

w tym roku.

Page 9: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Z życia szkoły

Błażej Kamiński

POLIGLOTA - JĘZYKOWE POTYCZKI

strona 9

16 marca 2016 odbył

się już IV finał Powia-

towego Konkursu

Języka Angielskiego

i Języka Niemieckie-

go Poliglota. W roku

szkolnym 2015/16

Konkurs Poliglota został

wpisany do przedsię-

wzięć województwa

wielkopolskiego, które otrzymały dofinansowanie Wielkopol-

skiego Kuratora Oświaty.

Aby dostać się do tegorocznego finału, gimnazjaliści

musieli uzyskać dobry wynik w etapie szkolnym, który odbył się

3 grudnia 2015 roku. Do tego etapu przystąpiło

96 uczniów z terenu powiatu ostrzeszowskiego. Uczniowie

rozwiązywali dwujęzyczny test gramatyczno-leksykalny z ele-

mentami wiedzy o kulturze anglojęzycznej i niemieckojęzycznej.

Komisja konkursowa wyłoniła spośród wszystkich uczestników

26 finalistów, którzy prowadzili potyczki językowe na etapie

powiatowym.

Miał on miejsce w I LO w Ostrzeszowie. Do części

ustnej zostało zakwalifikowanych tylko 8 uczestników: Helena

Szuflińska i Hanna Stempniewicz z Gimnazjum

nr 1 w Ostrzeszowie, Nikodem Noculak i Marcel Lortz

z Gimnazjum nr 2 w Ostrzeszowie, Aleksandra Niełacna,

Julia Krupa, Marietta Dziwińska i Aleksandra Sawczyn

z Gimnazjum w Grabowie nad Prosną.

Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród odbyło się

po krótkiej części artystycznej przygotowanej przez młodych

aktorów z naszego liceum. Pani Dyrektor Jolanta Ratajczyk

wręczyła dyplomy najlepszym uczestnikom konkursu, którymi

okazali się:

- Julia Krupa z Gimnazjum im. Zjednoczonej

Europy w Grabowie nad Prosną – I miejsce;

- Helena Szuflińska z Gimnazjum nr

1 im. Janusza Korczaka w Ostrzeszowie

– II miejsce;

- Nikodem Noculak z Gimnazjum nr

2 im. Jana Pawła II w Ostrzeszowie

– III miejsce.

LITWO, OBCZYZNO MOJA! – RELACJA ZE SZKOLNEGO WYJAZDU

NA LITWĘ Dzięki umowie

podpisanej po-

między naszym

Liceum a Gim-

n a z j u m

V e r s m e s

w Landwaro-

wie, mieliśmy

wiosną tego

roku możli-

wość odkryć

Litwę. Spędzili-

śmy tam kilka wspaniałych dni.

Litwa to mały kraj, leżący na północ od Polski. Przez

kilka wieków pozostawała z Polską w unii. Jednak nam ten kraj

najbardziej kojarzy się z Inwokacją, w której nasz wieszcz naro-

dowy - Adam Mickiewicz - tęsknił:

Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,

Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;

Wycieczka na Litwę miała miejsce od 12 do 17 kwiet-

nia. Wzięli w niej udział uczniowie pierwszych i drugich klas.

W roli opiekunów towarzyszyły nam panie: Bogumiła Alcer

i Irena Klimek-Piastowska. Podkreślić koniecznie nale-

ży, że inicjatorką nawiązania współpracy była pani Irena

Piastowska-Klimek, która zorganizowała wyjazd.

Pierwszy dzień spędziliśmy głównie w trasie. Zatrzy-

maliśmy się jednak w Warszawie, aby pospacerować po starym

mieście. Drugi dzień to wizyta w Gimnazjum Versmes, która

jest szkołą dla mniejszości rosyjskiej. W czasie pobytu tam usły-

szeliśmy co nieco o rosyjskiej literaturze, a także spróbowaliśmy

gry na tradycyjnych instrumentach. Wszelka komunikacja oczy-

wiście po rosyjsku. Trzeci i czwarty dzień upłynął nam

na zwiedzaniu Wilna i jego największych atrakcji, czyli Ostrej

Bramy, kościoła św. Anny, cmentarza na Rossie. Obejrzeliśmy

także panoramę miasta z góry Trzech Krzyży. Piąty dzień to za

to pożegnanie z Litwą i zwiedzanie Studzienicznej, Białegostoku

i wizyta w Złotych Tarasach w Warszawie.

A teraz trochę z autopsji i pół żartem, pół serio:

- Pokazowa lekcja w litewskiej szkole była dość patetyczna,

ale na nieoficjalnym spotkaniu nasi rówieśnicy okazali się bardzo

bezpośredni.

- Słynna przez reklamę w Internecie woda mineralna Vytautas

wcale nie jest tak warta zakupu. Przez ilość minerałów jest prak-

tycznie nie do wypicia. Bardzo słona…

- Litwa to piękny kraj. Nigdzie nie ma śmieci, panuje wszecho-

becny porządek. Przy drogach jest bardzo mało reklam i bilbor-

dów, w tej kwestii nie ma porównania z Polską.

- Litewski to trudny język, gdzie większość słów kończy się

na „…as” i nie ma praktycznie żadnych zapożyczeń, ale spokoj-

nie, Litwini znają języki obce (najczęściej: angielski, rosyjski i pol-

ski).

- Godny wspomnienia jest również szacunek wobec polskich

miejsc pamięci na Wilnie. Nic nie jest tam niszczone.

Już podczas

wizyty w szkole w

Landwarowie padła

propozycja, aby po-

wtórzyć spotkanie.

Tym razem odbyłoby

się w Ostrzeszowie.

Aleksandra Skrzypek

P. Dyrektor J. Ratajczyk i H. Szuflińska

Panorama Wilna z Góry Trzech Krzyży

Page 10: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Kornelia Czechlowska

strona 10

Z życia szkoły Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016

UROCZYSTOŚĆ POŻEGNANIA ABSOLWENTÓW

Dnia 29 kwietnia odbyło się oficjalne zakoń-

czenie roku szkolnego dla tegorocznych Absolwen-

tów. Uroczystość odbyła się w ostrzeszowskim

kinoteatrze. W roli konferansjerów wystąpili: De-

bora Dembek i Konrad Wieczorek.

Pan dyrektor Ryszard Kalina wraz z Wy-

chowawcami wręczył świadectwa ukończenia szko-

ły, nagrody i statuetki za bardzo dobre wyniki w nau-

ce, pracę społeczną na rzecz szkoły oraz osiągnięcia

naukowe, sportowe i artystyczne. W imieniu Absol-

wentów głos zabrał Paweł Żuberek, który był prze-

wodniczącym SU poprzedniej kadencji. Podziękował

on Panu Dyrektorowi oraz Nauczycielom za trud

i poświęcenie w wychowaniu, kształtowaniu umiejęt-

ności oraz rozwijaniu zainteresowań uczniów. Nato-

miast obecna przewodnicząca SU - Maja Skrobek -

pożegnała starsze koleżanki i kolegów.

Uroczystość zaszczycili swą obecnością pan

Lech Janicki – Starosta Ostrzeszowski, pan Adam

Mickiewicz – Wicestarosta Ostrzeszowski, pani

Ewa Biel – Przewodnicząca Rady Rodziców oraz pa-

ni Alina Skrobek – Wiceprzewodnicząca Rady Ro-

dziców. Uroczystość zakończył występ chóru szkol-

nego pod batutą pana Stanisława Sztukowskiego.

Przepięknym wykonaniem popularnego utworu poże-

gnało się ze szkołą znane trio w składzie: Aleksan-

dra Danielska, Zuzanna Janiszewska i Julia

Skrobek.

DUŻO EMOCJI I OGROMNY STRES - CZYLI MATURY

Tegoroczni maturzyści w dniach 4-27 maja

przystąpili do egzaminu dojrzałości. Uczniowie

w pierwszych trzech dniach musieli zmierzyć się ko-

lejno z: językiem polskim, matematyką i języ-

kiem angielskim w stopniu podstawowym,

a część uczniów także w stopniu rozszerzonym.

Mimo dużego stresu maturzystom nie zabrakło opty-

mizmu. Wszyscy zdający jednogłośnie stwierdzili, że

rozszerzenia były bardzo trudne. Jednak największe

obawy mieli przed egzaminami ustnymi. 5 lipca Ab-

solwentom zostaną wręczone świadectwa dojrzałości.

Prowadzący W trakcie przyrzeczenia Pan Dyrektor wręcza świadectwa i nagrody

Matura z matematyki - 5 maja 2016r. Abiturienci w oczekiwaniu na egzamin ustny

Page 11: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

strona 11

Z życia szkoły Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016

,,JAK POJĄĆ, ZROZUMIEĆ I ZDEFINIOWAĆ CZAS?''

- XXIII SPOTKANIA Z FILOZOFIĄ

Jak co roku, tym razem 10 czerwca, w naszym Li-

ceum mieliśmy zaszczyt gościć wykładowców z Instytutu

Filozofii Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa

UAM w Poznaniu.

Tegoroczna sesja dotyczyła czasu i przemijania.

Spotkanie rozpoczęła młodzież z naszego LO montażem

słowno-muzycznym pt: Paradoksy czasu. Uczniowie klas

1C i 2C (humanistycznych) inspirowali się przemyśleniami

znanych filozofów, a także psychologów. Swoje wystąpie-

nie wzbogacali poezją Szymborskiej i Wojtyły. Szkolne so-

listki Marta Warszawska i Maja Skrobek wykonały

piosenki z repertuaru Ryszarda Rynkowskiego i Grażyny

Łobaszewskiej. Pojawiły się także refleksje nauczycieli, ro-

dziców i uczniów na temat ich rozumienia czasu.

Drugą część sesji stanowiły wykłady naukowców

UAM:

O przemijaniu filozoficznie

- prof. dr. hab. Edwarda Jelińskiego

Problem definicji czasu

- prof. dr. hab. Janusza Wiśniewskiego.

Ze względu na duże zainteresowanie Spotka-

niem z Filozofią lokalnego środowiska, na sesję przybyli

goście: pani Zofia Witkowska - członek Zarządu Rady

Powiatu, pan Marek Lewicki - dyrektor I LO w Ostro-

wie Wielkopolskim, członkowie Rady Rodziców z wice-

przewodniczącą panią Aliną Skrobek oraz młodzież

wraz z opiekunami z zaprzyjaźnionych ostrzeszowskich

szkół - ZS nr 1 i ZS nr 2, a także z I LO w Kępnie.

Wykłady były bardzo ciekawe i inspirujące. Dzięki

zaangażowaniu wykonawców i wykładowców na pewno

każdy z nas zachował coś dla siebie z ich płynącej mądrości

i pouczającej puenty.

Do sesji, naszych wspaniałych uczniów-aktorów

biorących udział w inscenizacji, prowadzonej w stylu lekcji

fizyki przygotowały polonistyki: pani Anna Szkopek

i pani Małgorzata Domagalska.

Jakub Stempniewicz

Zaproszeni goście

Prof. dr hab. Janusz Wiśniewski Prof. dr hab. Edward Jeliński

Fragment scenki wystawianej przez uczniów

Fragment scenki wystawianej przez uczniów

Page 12: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016

strona 12

Rozmowa z...

CnB: Kilkakrotnie powracał pan na Syberię, dlaczego

właśnie tam zdecydował się pan pojechać?

T.G.: Tak. Syberia to był jeden z tych kierunków, które mnie

bardzo ciągnęły, tak jak cały obszar postsowiecki. Od zawsze

bowiem fascynowała mnie historia Związku Radzieckiego, ponie-

waż uważam, że to jest historia, która nas Polaków dotyczy bez-

pośrednio, gdyż od jakiś trzystu lat unosi się nad nią cień so-

wieckiego, czy wcześniej carskiego imperium. Drugim powodem

moich wypraw na Syberię jest to, że jest ona sercem Rosji,

to tam rodzi się rosyjska potęga. Szukając prawdy o Rosji, trzeba

po prostu pojechać na Syberię, która jest krainą cały czas nieod-

krytą, dziką, gdzie momentami można poczuć się jak na Ziemi

w czasach przed pojawieniem się człowieka. Nie ma tam sieci

komórkowych, prądu, dróg, jest tylko człowiek i przyroda. Moż-

na się więc poczuć jak odkrywca z czasów, kiedy nie było jesz-

cze internetu.

CnB: Jak naprawdę wygląda życie na Syberii? Czy są ja-

kieś mity na temat tego miejsca, które zostały obalone

podczas pana podróży?

T.G.: Życie na Syberii jest bardzo trudne. Oprócz trudnych

warunków klimatycznych i geograficznych panuje tam ogromna

bieda, ludzie przez to stamtąd uciekają. Syberia się wyludnia.

W czasach Związku Radzieckiego było tam więcej ludzi, niż jest

obecnie. Jeśli chodzi o mity, to na pewno są one związane z tym,

że jest tam bardzo niebezpiecznie, zresztą jak w całej Rosji.

Nie spotkałem się nigdy z żadnym bandytyzmem ani mafią, choć

nie wątpię, że, szczególnie w dużych miastach, są to zjawiska

spotykane, natomiast dla przeciętnego podróżnika nie stanowią

one żadnego zagrożenia. Na pewno mitem nie jest rosyjski alko-

holizm, który jest powszechny i zabójczy. Myślę, że jest to ewe-

nement w historii świata, gdy imperium upada z powodu alkoho-

lizmu, który zagraża istnieniu podstaw funkcjonowania społe-

czeństwa i niszczy naród w sposób biologiczny. O tym się prak-

tycznie w ogóle nie mówi, ale fakty mówią same za siebie, Rosja-

nie piją bardzo dużo, żyją krótko i umierają na różnego rodzaju

choroby związane z alkoholizmem. Do tego dochodzi przemoc

domowa, samobójstwa i zabójstwa. Państwo nie potrafi poradzić

sobie z tym problemem, a na to nakłada się kryzys demograficz-

ny. Ludzie nie chcą tam żyć, powstają wioski widmo, w których

jeszcze niedawno mieszkali ludzie.

CnB: Czy był taki moment w czasie podróży, kiedy

się Pan bał, że nie wróci już do domu?

T.G.: Tak, był taki moment, kiedy byliśmy w tajdze górskiej

i chcieliśmy przekroczyć rzekę Tampudę. Nie było możliwości

jej obejścia, musieliśmy ją przekroczyć, choć bardzo się baliśmy,

bo przecież gdyby linka, za pomocą której przechodziliśmy przez

tę rzekę, zerwała się , to utopilibyśmy się. Gdyby była za krótka,

nie bylibyśmy w stanie nic zrobić. Mieliśmy wtedy po prostu

ogromne szczęście. Na takich wyjazdach staram się nie myśleć,

że coś pójdzie nie tak. Jeśli ma się nie udać, to i tak się nie uda,

trzeba zrobić wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej i robić

swoje. Jak człowiek zaczyna panikować, to koncentruje się

na myśleniu, a nie robieniu. Pracuję czasem w strefach, gdzie

toczy się wojna, w miejscach objętych działaniami zbrojnymi.

Jest tam ogromny poziom stresu i zagrożenia, ale nie można

myśleć o tym, że coś nam się stanie, trzeba skoncentrować

się na tym, żeby wykonać swoją pracę i nie panikować, bo to się

przeważnie źle kończy.

CnB: Czy podczas wypraw udało się Panu osiągnąć

wszystkie cele, czy czuje Pan, że mógłby coś jeszcze

zrobić i zobaczyć?

T.G.: Zawsze jest pewien niedosyt, ma się takie uczucie,

że mogło się usłyszeć jedną historię więcej, coś więcej zobaczyć,

zebrać ciekawszy materiał i napisać ciekawszą książkę. Z drugiej

strony nie można dać się zwariować. Jeśli chodzi o pisanie,

to zawsze jest ten problem, że nigdy nie wie się, czy się zrobiło

to już wystarczająco dobrze, bo to jest coś bardzo subiektywne-

go. To nie matematyka, gdzie ma się po prostu zgadzać równa-

nie. Niektórzy ludzie podczas pisania wpadają w pułapkę perfek-

cjonizmu, ciągle zmieniają rękopis, zastanawiają się nad każdym

słowem i zdaniem, żeby wszystko było jak najlepiej, ale tak na-

prawdę nigdy się nie wie, czy jest już wystarczająco dobrze.

Trzeba po prostu uwierzyć w to, że zrobiło się to najlepiej,

a resztę zweryfikują redaktor i czytelnicy.

Większość z nas nigdy nie zostanie kimś na skalę Hemingway’a,

czy Kapuścińskiego, ale nie ma co się z tego powodu denerwo-

wać, piszmy i podróżujmy tak, żeby nam to dawało satysfakcję

i nie popadajmy w obsesję bycia najlepszym, bo to jest zgubne.

CnB: Planuje pan kolejne podróże…

T.G.: Tak, oczywiście, teraz kończę pisać książkę o rubieżach

rosyjskiego imperium, czyli o postsowieckich krajach nieuznawa-

nych, jak na przykład Abhazja w Gruzji. Będzie to zbiór opowie-

ści o ludziach żyjących na tych właśnie terenach. Jadę na mistrzo-

stwa w piłce nożnej państw nieuznawanych, gdzie wystąpi mię-

dzy innymi reprezentacja Cyganów. Potem mam w planach wy-

jazd na północny Kaukaz oraz na Ukrainę, na obszary zajęte

przez separatystów.

WYWIAD Z TOMASZEM GRZYWACZEWSKIM Z inicjatywy pana Pawła Grzesiaka w naszej szkole odbyło się spotkanie z panem Tomaszem Grzywaczewskim.

Opowiedział nam o jednej ze swoich podróży - Long Walk Plus Expedition, podczas której wraz z innymi podróżni-

kami, podążał śladem Witolda Glińskiego - uciekiniera z syberyjskich łagrów, który dotarł aż do Indii. To tylko jed-

na z wielu podróży w dorobku pana Tomasza. Oprócz tego, zajmuje się dziennikarstwem, wydał dwie książki

i jest doktorantem prawa na Uniwersytecie Łódzkim specjalizującym się w międzynarodowych gazo- i rurociągach.

Rozmawiały:

Daria Waiss i Adrianna Plichta

T. Grzywaczewski, A. Plichta i D. Waiss

podczas wywiadu

Page 13: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Rozmowa z...

strona 13

WYWIAD Z WERONIKĄ KOŁODZIEJ

1.Wiemy, że działasz w wolontariacie. Mogłabyś opo-

wiedzieć nam jak on funkcjonuje, czym się zajmuje?

Wolontariat przede wszystkim jest po to, by pomagać innym.

Pomagamy najbardziej potrzebującym osobom, ale i nie tylko.

Staramy się dotrzeć do tych osób przede wszystkim dzięki zna-

jomym. Nasz szkolny wolontariat działa w ZS nr 3 w Ostrzeszo-

wie. Co roku organizujemy naszą szkolną Szlachetną Paczkę

i zbieramy pieniądze na prezenty dla potrzebującej rodziny. Or-

ganizujemy różne imprezy dla chorych dzieci, by mogły chociaż

przez chwilę nie myśleć o chorobie. Staram się również o wo-

lontariat w naszym szpitalu, lecz jeszcze nie dostałam odpowie-

dzi.

2.Od jak dawna działasz w tym stowarzyszeniu?

W wolontariacie działam od 2014 roku.

3.Co spowodowało, że zdecydowałaś się dołączyć

do wolontariatu?

Zdecydowałam się działać w wolontariacie, ponieważ w życiu

każdego z nas może zdarzyć się tak, że to my będziemy potrze-

bować pomocy.

4.Pomoc innym to wspaniała rzecz, więc jakie emocje

towarzyszą Ci, gdy masz świadomość, że komuś poma-

gasz?

Towarzyszy mi przede wszystkim szczęście, widząc uśmiech

na twarzy innej osoby.

5.Czy długo dojrzewała w Tobie decyzja, aby ściąć włosy

na cel charytatywny?

Bardzo długo, ponieważ włosy chciałam ściąć już na początku

2015 roku, lecz nigdy nie miałam na to czasu i często wahałam

się czy podjąć decyzję, czy nie będę tego w przyszłości żałować.

Jednakże, po śmierci bliskiej mi osoby, zdecydowałam się bardzo

szybko, wiedząc, że pomogę innym. Jestem w pełni świadoma

tego, co zrobiłam, bo nam, zdrowym osobom włosy szybko od-

rosną, a chorym niekoniecznie.

6.Czy żałujesz czasem swojej decyzji? Gdyby była taka

możliwość, to czy zrobiłabyś to drugi raz?

Nie, nigdy nie będę żałować mojej decyzji. Jestem dumna z siebie

i wiem, że bliska mi osoba, która nie jest już na tym świecie, też

jest ze mnie dumna. Tak, zrobiłabym to drugi raz i zachęcam

zarówno inne dziewczyny, jak i chłopaków, którzy mają długie

włosy. W przyszłości my możemy być w takiej samej sytuacji jak

chore osoby, choć nikomu tego nie życzę.

Bardzo rzadko w dzisiejszych czasach spotkać można osoby, które więcej myślą o innych niż o sobie.

Taka jest przykładowo Weronika Kołodziej, z klasy 2d. Działa w wolontariacie od 2 lat. Ścięła swoje

włosy na bardzo szczytny cel, aby pomóc innym, aby uszczęśliwić drugiego człowieka. Powinniśmy

brać przykład z takich ludzi jak Weronika.

Weronika Kołodziej

Włosy przekazane fundacji Weronika Kołodziej

Rozmawiały: Debora Dembek i Natalia Spadło

Page 14: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Okolica kultury

strona 14

SPOTKANIE Z PIOTREM STRZEŻYSZEM - RELACJA

Spotkanie z Piotrem Strzeżyszem odbyło się

28 kwietnia w Ostrzeszowskim Centrum Kultury.

Nie cieszyło się ono wielką popularnością, gdyż w sali zjawiło się

zaledwie około czterdziestu osób. Czy to znane nazwiska i sławy

przyciągają tłumy? W pewnym stopniu na pewno. Jednakże mała

publika nie przeszkodziła podróżnikowi opowiadać z prawdziwą

pasją w głosie o swoim życiu. O życiu, o którym od zawsze ma-

rzył. Piotr Strzeżysz opowiadał na spotkaniu, że od dziecka chciał

podróżować. Jako nastolatek odbył swoją pierwszą rowerową

podróż po Polsce. Po transformacji ustrojowej odwiedzał kraje

Europy. Przepracował kilka lat jako nauczyciel angielskiego,

aż w końcu postanowił zmienić swoje życie. Obecnie żyje

na walizkach. Niedawno wrócił z Ameryki Południowej, ale już

szykuje się, aby tam wrócić.

Właśnie o Ameryce Południowej opowiadał podczas

spotkania. Poza podziwianiem piękna przyrody w odwiedzanych

miejscach, Strzeżysz bawi się także w obserwatora. Na spotka-

niu opowiadał, jak radośni wydają się być Latynosi. Mimo trud-

ności uśmiech podobno nie schodzi z ich twarzy. Mówił także

o innych podróżnikach, których spotykał, oraz pobudkach,

z jakich postanowili zjeździć świat.

Globtroter dał się poznać jako człowiek, dla którego

symboliczne gesty, drobiazgi oraz znajomości i przyjaźnie mają

największe znaczenie. Zawsze podróżuje z małą maskotką, którą

kiedyś dostał jako upominek. Kilka lat temu, podczas przymuso-

wego przystanku w którejś z setek tysięcy mieścin Ameryki Po-

łudniowej, zaprzyjaźnił się z dwoma kotami. Opowiadał, jak przy-

kro było mu je wtedy zostawić i ruszyć w dalszą drogę, ale po-

stanowił tam kiedyś powrócić. I powrócił. Niestety,

tylko do jednego z kotów. Po drugim ślad zaginął.

Jakby tego było mało, Piotr Strzeżysz przelewa też swo-

je przemyślenia i relacje na papier. Napisał już kilka książek, któ-

re pomagają zasilić jego budżet na kolejne podróże. Regularnie

wstawia również relacje na swojego bloga.

Po spotkaniu coraz częściej myślę,

że chciałbym kiedyś też spróbować takiego życia

jak bohater mojego tekstu. Może na dobry począ-

tek rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady…?

Błażej Kamiński

Wojna Bohaterów. Cóż, patrząc na ten tytuł, miałam pewne oba-

wy co do fabuły. Bałam się, że zarówno wydarzenia, jak i splot

akcji, będą zupełnie surrealistyczne jak na kino science-fiction

rzecz jasna. Tymczasem otrzymałam film rozważający pewien

problem, pełen napięcia oraz akcji, nieco poważniejszy i mrocz-

niejszy niż inne tego typu produkcje. Momentami wypełniony

również świetnym humorem. Słowem: wyważony.

Punkty należą się twórcom (Anthony’emu i Joe Russo) przede

wszystkim za fabułę, która jest naprawdę ciekawa i wciągająca.

A wszystko zaczyna się od niefortunnego wypadku. W trakcie

jednej z akcji przeprowadzanych przez Avengers giną niewinni

ludzie. Jednocześnie do superbohaterów zaczynają docierać echa

dawnych tragedii, przez co zostają zmuszeni do podpisania usta-

wy o przynależności Avengers do ONZ. Oczywiście, nie wszy-

scy godzą się na warunki, jakie zostają im postawione przez

światowe rządy i właśnie tutaj zaczyna się konflikt.

Prawdziwą ucztę dla oczu i duszy stanowi starcie drużyn Kapita-

na Ameryki (Chris Evans) i Iron Mana (Robert Downey Jr.)

na płycie lotniska. To dwadzieścia minut czystego komiksu, naj-

doskonalsze wcielenie idei starcia superbohaterów, jakie kiedy-

kolwiek zaszczyciło ekran kinowy. Marzenie dziecka bawiącego

się figurkami i zarazem wiązanka świetnych ujęć. Ekscytująca,

zabawna i emocjonująca.

I pomimo, że jest to kino nastawione na dużą oglądalność

ze względu na dość prostą i niewymagająca formę, to gdybym

miała oceniać ten film, wystawiłabym mu mocną piątkę i dwa

duże serduszka. Jedno dla Spider-Mana (Tom Holland), drugie

dla Ant-Mana (Paul Rodd), którzy zostali poprowadzeni w piękny

i przezabawny sposób, dzięki czemu na stałe zapi-

sali się w mojej pamięci. Podsumowując, mogę z

czystym sumieniem polecić ten film nie tylko fa-

nom Marvela, ponieważ dostarcza on świetnej

rozrywki i nie pozwala się nudzić.

Wsiąść na rower byle jaki, nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet. Tak można by sparafrazować tekst znanej

piosenki na potrzeby opowiedzenia o Piotrze Strzeżyszu – pasjonacie dwóch kółek, podróżniku, niesa-

mowicie ciekawym człowieku.

KAPITAN AMERYKA: WOJNA BOHATERÓW - RECENZJA

Marvel - jedna z najlepiej rozpoznawalnych wytwórni XXI wieku. Wraz z DC stała się klasyką kina science-fiction.

Choć ostatnimi czasy wielu uważało, że filmy Marvela powoli zmieniają się w odcinki niekończącej się telenoweli,

to muszę przyznać, że jeśli będą wyglądać tak jak trzecia część Kapitana Ameryki, będę kontynuować ich oglądanie.

Daria Janusz

P. Strzeżysz pokazuje zdjęcia ze swoich wypraw

Page 15: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

Czarno na Białym nr 4 - 2015/2016 Wyraź swoją opinię

strona 15

FANTASTYKA OKIEM PYRKONOWEGO LAIKA, CZYLI

RELACJA Z FESTIWALU FANTASTYKI Pyrkon na terenie Mędzynarodowych Targów Poznańskich to gigantyczne przedsięwzięcie. Jeden z największych w Euro-

pie konwentów fantastyki, od 16 lat przyciągający jak magnes tysiące miłośników tej tematyki. Podczas tegorocznej edy-

cji padł kolejny rekord odwiedzających – aż 38 000 ludzi w ciągu 3 dni (8-10 kwietnia) dołożyło swoją cegiełkę do budo-

wania pyrkonowej potęgi.

Dziewięć hal po brzegi wypełnionych fanami wszystkie-

go, czego fanem być można, dziennikarzami, cosplayerami

czy zwykłymi obywatelami, którzy, korzystając z pogodnego

weekendu, wybrali się sprawdzić, o co w tym szaleństwie właści-

wie chodzi. Jednym z takich laików, uzbrojonych w wie-

dzę o fantastyce jako taką, gotowych sprawdzić, czy

w legendach o Pyrkonie jest ziarno prawdy – byłam ja.

Przejście przez bramki oddzielające kasy od właściwego

terenu Targów, było w sobotę, 9 kwietnia, niczym przejście

przez wrota do Narnii. Z długich kolejek po upragniony identyfi-

kator, w których niektórzy chętni stali kilka godzin, wpadało

się w szalony, kolorowy kocioł. Dziesiątki cosplayerów, wciela-

jących się w postaci z wszelkich znanych seriali, filmów, anime,

gier i komiksów. Pikachu gawędzi z Geraltem z Rivii, Spiderman

pstryka sobie selfie z Jezusem, męska wersja disneyowskiej Ariel-

ki siedzi przy stoliku obok perfekcyjnie ucharakteryzowanego

Wiedźmina, który radośnie pałaszuje pizzę. Co w tym wszyst-

kim jest najlepsze? Na Pyrkonie jest to zupełnie normalne.

Atmosfera wzajemnego zrozumienia i radości z dzielenia

się swoimi zainteresowaniami z ludźmi, którzy czują dokładnie

to samo.

Oczywiście, szczęka opuszczona aż do podłogi na widok

niektórych cosplayów, nie była jedyną atrakcją oczekującą

na pyrkonowiczów. W bloku gier elektronicznych co rusz odby-

wały się turnieje najpopularniejszych gier, a gracze mieli okazję

sprawdzić zarówno te starsze, jak i zupełnie nowe tytuły na spe-

cjalnie przygotowanym sprzęcie. W potężnym Games Roomie,

przy dziesiątkach stolików, mieli szansę wykazać się fani wszel-

kiej maści planszówek. Games Room cieszył się tak dużą popu-

larnością, że (szczególnie popołudniową porą) zdobycie i utrzy-

manie stolika zamieniało się w zadanie godne Indiany Jonesa,

dlatego większość pyrkonowiczów rozkoszowała się planszów-

kami z poziomu podłogi.

Setki odwiedzających posłusznie dreptało w ślimaczym

tempie w pękającym w szwach pawilonie sprzedażowym. Po-

duszki, pościele, kubki, figurki, t-shirty, plakaty, książki i komiksy

- słowem żaden fan nie miał szans na wyjście z festiwalu bez łupu.

Ważnym punktem programu były także prelekcje -wykłady, dys-

kusje i spotkania z autorami.

Pyrkon to wielkie święto dla każdego, nawet niezbyt

„doświadczonego” fana fantastyki. Nie uniknął jed-

nak kilku problemów, takich jak potężne kolejki czy

zbyt enigmatyczny program. Mimo to atmosfera

podczas festiwalu była niesamowita. Kolejna okazja

do zanurzenia się w tym barwnym, szalonym świe-

cie już za rok.

Karolina Grzesiak

Po wydaniu w 2014 roku melancholicznego Ghost Stories

zespół Coldplay postanowił chyba dodać trochę kolorów swej

muzyce. Popracowali rok, do współpracy zaprosili paru innych

wykonawców i 4 grudnia 2015 roku został wydany A Head Full

of Dreams.

Album jest raczej spójny, utrzymuje się w klimacie pop

i indie, możemy znaleźć na nim mnóstwo chwytliwych melodii,

prawie dyskotekowych, a także trochę wolniejszych ballad.

Na krążku znajduje się 11 pozycji.

2 listopada na Twitterze zespół opublikował gif przed-

stawiający kwiat życia (ang. Flower of Life), co oczywiście suge-

rowało okładkę nadchodzącego nowego albumu (która, swoją

drogą, bardzo mi się podoba). Pod koniec listopada na koncie

YouTube zespołu Coldplay pojawił się teledysk do Adventure of a

Lifetime, który wywołał lekkie kontrowersje (sam się trochę zdzi-

wiłem), bo jest dość nietypowy jak na ten zespół, dla niektórych

mógłby być nawet komiczny. Mnie skojarzył się trochę z Paradise.

Mam jednak mieszane uczucia. W tym albumie zespół

swymi tekstami i melodiami pokazuje, jak piękny jest świat. Wyi-

dealizowana wizja, stworzona przeciw obecnym, globalnym wy-

darzeniom? W każdym razie bardziej optymistyczna niż Ghost

Stories. Mam wrażenie, że Coldplay zaczął tworzyć wesołe, bar-

dzo chwytliwe przyśpiewki, widząc jak popularne są takie utwo-

ry. Komercja? Możliwe. Jednak z drugiej strony, część z nich mi

się podoba. Teoretycznie, dobry zespół powinien być właśnie

wszechstronny i w swym dorobku posiadać różne utwory,

dla słuchaczy na każdą okazję. Podobają mi się np. Fun lub Bird.

Interesującą odskocznią jest "utwór" Kaleidoscope, w którym

usłyszymy mowę Baracka Obamy na pogrzebie amerykańskiego

polityka, Clementa Pickeneya. Ciekawe zestawienie. A jeśli cho-

dzi

o popularny Hymn For The Weekend, który jest sam w sobie pio-

senką dobrą, a teledysk promujący Indie, kolorowy i wpasowują-

cy się w idee albumu również ciekawy, to moim zdaniem obec-

ność Beyoncé jest niepotrzebna. Chyba że chodziło o to,

aby zwrócić na siebie uwagę, biorąc gwiazdę... (nie, nie jestem

ironiczny, może tylko trochę nieobiektywny, gdyż nie ubóstwiam

tej piosenkarki).

Co ciekawe, wśród muzycznych znawców album został

przyjęty różnie. Jedni się zachwycają, widzą innowację,

a inni krytykują za monotonię. Jednakże popularność na listach

przebojów różnych krajów mówiła sama za siebie, przecież krą-

żek zajmował topowe pozycje, a pierwszemu miejscu ustępował

tylko 26 Adele.

Mówiąc kolokwialnie, według mnie Coldplay chciał być

trochę "mainstreamowy" i stworzyć album wygodny dla większo-

ści ludzi. Przecież ma już własny, rozpoznawalny i wypracowany

przez tyle lat styl, którego powinien się trzymać.

Nie chcę jednak umniejszać pomysłów zespołu,

eksperymenty są przecież mile widziane, a nowego

albumu słucha się bardzo przyjemnie. W sumie,

(tutaj chyba kumulacja snobizmu) ładnie wygląda

na mojej półce.

GŁOWA PEŁNA ZMIESZANIA - RECENZJA

Kacper Kiereta

Page 16: Czarno na Białym nr 4 w roku szkolnym 2015/16

fot. Małgorzata Błoch

Uwaga!

Jeśli chcesz, aby twoja twórczość została opublikowana i zaprezentowana szerokiemu gronu odbiorców,

prześlij ją na adres e-mail: [email protected]

Miałyśmy okazję

być w maju

w Londynie i zo-

baczyć, jak to

wszystko wyglą-

da od kuchni,

mieszkając u ro-

dzin angielskich.

Chciałybyśmy na

naszych łamach

podzielić się

z Wami, Drodzy

Czytelnicy, swoi-

mi przeżyciami,

przemyśleniami

i spostrzeżenia-

mi na temat tego

miasta.

Londyn jest stolicą Wielkiej Brytanii i liczy ponad

osiem milionów mieszkańców, ale od samego początku

robi ogromne wrażenie, nawet po dwudziestogodzinnej

podróży. Od razu po wyjściu z autobusu w dzielnicy

Westminister zaparło nam dech w piersiach, po jednej

stronie zobaczyłyśmy kilkudziesięciopiętrowe, nowoczesne

wieżowce, a po drugiej kilkunastowieczne zabytki. Całe

miasto jest przepiękne, zarówno część nowoczesna,

jak i zabytkowa. Dla tych, którzy uwielbiają zwiedzanie,

to istny raj: Tower of London, Tower Bridge, Greenwich,

Hyde Park, Natural History Museum, Science Museum,

London Eye i wiele innych znanych miejsc!

Jednak poza zwiedzaniem starałyśmy się poznać

Brytyjczyków i ich zwyczaje, odkryłyśmy przy tym kilka

ciekawych rzeczy.

Brytyjczycy w ogóle nie uważają na drogach,

zarówno piesi, jak i kierowcy. Wiele razy byłyśmy świadka-

mi sytuacji, gdy na przejściu dla pieszych świeci się czer-

wone światło, nadjeżdża autobus czy taksówka, a do tego

wszystkiego rowerzysta, a większość ludzi przechodzi

przez pasy nie zważając na nic. Wniosek z tego taki,

że Londyńczycy najwidoczniej wierzą w swoje ogromne

szczęście, więc jeśli im się spieszy, to nic nie może stanąć

im na drodze!

Właściwie we wszystkich dzielnicach, biedniej-

szych czy bogatszych, ludzie mają w ogródkach bądź

na balkonach... palmy. Teraz pozostaje pytanie, czy Lon-

dyńczycy aż tak bardzo tęsknią za egzotycznym klimatem?

Wyjeżdżając do Wielkiej Brytanii ludzie spodzie-

wają się wyższych standardów życia niż Polsce. Tymcza-

sem jest to kolejny mit. Londyńskie domy są małe i ciasne,

jak wszystko w tym mieście. Czasem wydaje się, że tylko

Tamiza pośrodku miasta pozostaje duża i majestatyczna.

Często w mieszkaniach brak także mądrego zagospodaro-

wania przestrzeni, wszystko wydaje się być zupełnym przy-

padkiem.

Ciekawym faktem jest zamiłowanie Londyńczyków

do wszelkiego rodzaju dywanów i wykładzin. Dywan

na dywanie? Wykładzina w łazience? Żaden problem. To

po prostu norma. Ale przecież o gustach się nie dyskutuje.

Chipsy tańsze niż woda. Gdy weszłyśmy do mar-

ketu, zszokowały nas półki z paczkami chipsów wielkości

największego opakowania proszku do prania. W ogrom-

nym opakowaniu mieściły się 24 mniejsze paczki chipsów.

Cena jednej takiej wynosiła około 70 gr. Zdrowe odżywia-

nie? A co to?

Jednak, co trzeba przyznać, Brytyjczycy są bardzo

mili i uprzejmi, a ekspedientki w sklepach i pracownicy

muzeów zawsze służą radą, a uśmiech to ich nieodłączny

atrybut.

Londyn, jak każde duże miasto, ma swoje wady

i dziwactwa, na przykład zatłoczone metra i pękające

w szwach bary w porze lunchu. Ale warto tam pojechać,

poczuć ten charakterystyczny klimat, przejechać się czer-

wonym autobusem i zobaczyć

zmianę warty pod Buckingham

Palace. Londyn codziennie za-

skakuje i zachwyca, a naszą wy-

prawę zapamiętamy na długo.

LONDYN - HOT OR NOT

Daria Waiss i Adrianna Plichta