60
Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa nad Mołdawią i Norwegią muszą cieszyć, bo nie byliśmy w nich faworytami. NASZ GOÂå Czuj´ si´ spe∏niony Andrzej Kopiczyński: Sam miałem w życiu dużo szczęścia i tego polskim piłkarzom z całego serca życzę. ¸AMY DLA KOLEGÓW Odszed∏ Hurek… … nietuzinkowy dziennikarz, wielki przyjaciel polskiej piłki, niezwykle barwna postać – Roman Hurkowski. 9 26 58 7, 14, 57 29 Gdyby żył, 2 marca tego roku ukończyłby 90 lat! Wyznawał: - Cieszę się, że miałem taką możliwość i poznałem wiele ciekawych postaci. Muszę powiedzieć, że miałem szczęście do ludzi. W takim sensie, iż spotkałem na swojej drodze wielu życzliwych. Mam takie usposobienie, że bardzo lubiłem towarzystwo. Może dlatego wybrałem taką zespołową dyscyplinę, jaką jest piłka nożna. KAZIMIERZ GÓRSKI (1921–2006) DODATEK O EURO POLSKA Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej pi∏ka Nr 1 (45) 2011 ISSN 1509-6440 Pamiętamy!

Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

Z ¸AWKI SELEKCJONERA

Czasna cisz´Franciszek Smuda: Zwycięstwa nadMołdawią i Norwegią muszą cieszyć, bo niebyliśmy w nich faworytami.

NASZ GOÂå

Czuj´ si´spe∏nionyAndrzej Kopiczyński: Sam miałem w życiudużo szczęścia i tego polskim piłkarzom z całego serca życzę.

¸AMY DLA KOLEGÓW

Odszed∏Hurek…… nietuzinkowy dziennikarz, wielki przyjacielpolskiej piłki, niezwykle barwna postać – Roman Hurkowski.

9 26 58

7, 14, 57

29

Gdyby żył, 2 marca tego roku ukończyłby 90 lat!Wyznawał: - Cieszę się, że miałem taką możliwośći poznałem wiele ciekawych postaci. Muszępowiedzieć, że miałem szczęście do ludzi. W takimsensie, iż spotkałem na swojej drodze wielużyczliwych. Mam takie usposobienie, że bardzolubiłem towarzystwo. Może dlatego wybrałemtaką zespołową dyscyplinę, jaką jest piłka nożna.

KAZIMIERZ GÓRSKI(1921–2006)

DODATEK O EURO

POLSKACzasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej

pi∏kaNr 1 (45) 2011ISSN 1509-6440

Pamiętamy!

Page 2: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa
Page 3: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

MACIEJ

POLKOWSKI

POLSKA PI¸KA

W numerze:4 Reporterskie flesze

6 Gala w obiektywie

7 Siódma strona dla prezesa

Kopią8 Grała reprezentacja

9 Z ławki selekcjonera

10 Z perspektywy Antoniego Piechniczka

12 W cztery oczy

z Henrykiem Apostelem

13 W cztery oczy z Tomaszem Kupiszem

14 Mecz Polkowskiego z Mleczką

16 Zima w ekstraklasie

17 Na zapleczu ekstraklasy

19 Młodzieżówka

20 Piłka kobieca

21 Futsal

22 Najmłodsi

Widok z trybuny23 Jerzego Figasa

24 Jerzego Engela

25 Jacka Sowy

26 Naszego gościa

– Andrzeja Kopiczyńskiego

28 Agnieszki Olejkowskiej

UEFA Euro 201229 Orange i TP dołączają

30 Minister Adam Rapacki

o bezpiecznych stadionach

32 Przybywa Przyjaciół EURO

33 Wylosuj bilet

Co słychać w regionach35 PZPN – nasze sprawy

39 W Grudziądzu idzie nowe

42 Łódź nadal bez stadionu

49 Śląskie pasje

51 Elbląski bilans

54 Czarne chmury w Żaganiu

Karty historii55 Spikerzy w Chorzowie

56 Dzieje piłkarskiego Wrocławia

57 Pisane przez Niemca i Polkowskiego

58 Hurek nie dokończył…

Nadal dialog!W PAŃSTWA RĘKACH PIERWSZY TEGOROCZNY NUMER „POLSKIEJ PIŁKI”… Tym

samym rozpoczynamy trzeci rok wydawania odmienionego czasopisma PolskiegoZwiązku Piłki Nożnej. Jak wielokrotnie mogliśmy się przekonać, nasza gazeta, do-kładniej – Wasza gazeta cieszy się coraz większą popularnością i zainteresowa-niem. Dowodów dziesiątki, a bez fałszywej skromności można stwierdzić, że setki.Patrzymy więc z ufnością oraz optymizmem w bliższą i dalszą przyszłość, chociażnie zapominamy o przeszłości.

Dlatego z ciężkimi sercami zdaliśmy sobie sprawę, że 3 stycznia minął już rok

od śmierci naszego kolegi, wybitnego dziennikarza, przewodniczącego Komisji

do spraw Mediów PZPN – Janusza Atlasa. Zapomnieć trudno, a właściwie nie

sposób i nawet nie próbujemy… W tym numerze natomiast wspominamy zmar-

łego niedawno, współpracującego z nami Romana Hurkowskiego. Odszedł ko-

lejny prawdziwy przyjaciel polskiej piłki…

Gdyby żył, 2 marca tego roku Kazimierz Górski ukończyłby 90 lat! 5 maja 2011mija 40 lat od Jego selekcjonerskiego debiutu, w którym na stadionie w LozanniePolska wygrała ze Szwajcarią 4:2. 23 maja minie już pięć lat od Jego śmierci…W tym wydaniu „Polskiej Piłki” poświęcamy należne miejsce Wielkiemu Trenero-wi i Człowiekowi. Cokolwiek by się o Nim napisało – będzie za mało, daleko niepeł-ne, nie oddające prawdy o przebogatym, pracowitym i pożytecznym – przedwszystkim z myślą o innych – życiu. W samo południe 2 marca spotkaliśmy sięw licznym gronie przy grobie Marii i Kazimierza Górskich, a wczesnym popołu-dniem w Muzeum Sportu odbyła się promocja książki „Alfabet Pana Kazimierza”.To swoisty testament, jaki nam pozostawił…

Z niekłamaną satysfakcją oraz przyjemnością przychodzi odnotować 100. wyda-nie fachowego periodyku „Trener”. Można więc mówić o pięknej tradycji. Jak za-uważył były selekcjoner, a obecnie wiceprezes szkoleniowy PZPN – Antoni Piechni-czek, zawsze odczuwał silną więź z ludźmi redagującymi to czasopismo, i to oni na-kłaniali do refleksji sprowadzonej do sentencji: „bez dobrej teorii nie ma dobrejpraktyki”. Taka bowiem prawda, iż na „Trenerze” wychowało się co najmniej kilkapokoleń naszych szkoleniowców.

Szacunek dla historii, dorobku, osiągnięć, ale czas nieubłaganie rwie do przodu.Niezmiennie żyjemy najważniejszym wyzwaniem, jakim jest oczywiście przygoto-wanie i przeprowadzenie Euro 2012. Co zrozumiałe, finałowemu turniejowi mi-strzostw Europy będziemy poświęcać dużo, coraz więcej miejsca. W tym numerzeszczególnie polecamy wywiad z naszym gościem – generałem Adamem Rapac-kim, odpowiedzialnym za niezwykle ważną sferę, jaką jest najszerzej rozumianebezpieczeństwo.

Poprzedni rok wydawniczy otworzyliśmy hasłem: „Teraz Dialog!”. Dzisiaj propo-nujemy: „Nadal Dialog!”, ponieważ uważamy, że nadal mamy jeszcze tyle wspól-nego do zrobienia i poprawienia, że dla każdego człowieka dobrej woli nie zabrak-nie miejsca do gry z korzyścią dla polskiego piłkarstwa.

W zamieszczonym obok menu wiele atrakcyjnych propozycji, a więc pozostajeżyczyć przyjemnej lektury!

POLSKApi∏ka

Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej PREZES:GRZEGORZ LATO

WICEPREZESI:JAN BEDNAREK, RUDOLF BUGDOŁ,JANUSZ MATUSIAK, ADAM OLKOWICZ,ANTONI PIECHNICZEK

SEKRETARZ GENERALNY:ZDZISŁAW KRĘCINA

REDAKCJA: UL. BITWY WARSZAWSKIEJ 1920 R. 7,02-366 WARSZAWA TEL.(022) 551-23-31

REDAGUJE KOLEGIUM: MACIEJ POLKOWSKI (REDAKTOR NACZELNY), JACEK SOWA (SEKRETARZ ODPOWIEDZIALNY), KRZYSZTOF ZORSKI (SEKRETARZ REDAKCJI)

KOMISJA DS MEDIÓW: SŁAWOMIR BALCERZAK, RAFAŁ BYRSKI (NSPORT), JERZY FIGAS, ELŻBIETA KLIMASZEWSKA, JAROSŁAW KUDAJ, ROMAN LASZUK,KAZIMIERZ OLESZEK („PIŁKA NOŻNA”), ANDRZEJ SZWABE, JERZY TALAGA, PIOTR WOJCIECHOWSKI („PIŁKA NOŻNA”) FOTO: AAF PZPN/SIERAKOWSKI

PROJEKT GRAFICZNY

I PRZYGOTOWALNIA: CEZARY JASIŃSKI

DRUK: OFICYNA

WYDAWNICZO-POLIGRAFICZNA

„ADAM”

NAKŁAD: 3000 EGZ.ISSN 1509-6440

3POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Page 4: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

REPORTERSKIE FLESZE

4POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

24 lutego 2011 roku Wydział Dyscypliny PZPN wy-mierzył kary za czyny korupcyjne; Sławomir Ma-jak, były zawodnik RKS Radomsko został ukaranydyskwalifikacją na 1,5 roku, w zawieszeniu na 3lata, oraz karą finansową w wysokości 10 tysięcyzłotych. Jackowi Zielińskiemu za czyny korupcyj-ne, które miały miejsce w trakcie pracy w PiaścieGliwice, Wydział Dyscypliny wymierzył karę 2. latdyskwalifikacji, w zawieszeniu na 3 lata oraz do-datkowo karę finansową w wysokości 30 tysięcyzłotych. Grzegorz Kogut, były zawodnik Kolejarza

Stróże, został ukarany 3-letnią dyskwalifikacją.Ponadto Wydział Dyscypliny zajął się sprawą klu-bu Odra Wodzisław, który za nieregulowanie zo-bowiązań finansowych wobec byłych zawodnikówi trenerów, został ukarany karą finansową w wy-sokości 10 tysięcy złotych. Podjęte decyzje nie sąprawomocne.10 marca WD ukarał za czyny korupcyjne ZdzisławaLeszczyńskiego. Były zawodnik i kapitan RKS Ra-domsko został ukarany dyskwalifikacją na 1 roki grzywną w wysokości 15 tysięcy złotych.

Polski Związek Piłki Nożnej oraz Teleko-munikacja Polska podpisały umowę do-tycząca stworzenia Centralnej Bazy Da-nych Kibiców. CBDK jest narzędziem słu-żącym lepszej identyfikacji kibiców pod-czas meczów oraz weryfikacji zakazówstadionowych. Od sezonu 2011/2012w CBDK będą przechowywane dane oso-

bowe kibiców uczestniczących w me-czach klubów ekstraklasy, pierwszej, dru-giej ligi oraz reprezentacji narodowej.– Wierzymy, że wdrożenie CBDK będziekolejnym etapem podnoszenia poziomubezpieczeństwa na stadionach w Polsce– powiedział Edward Potok, członek za-rządu PZPN.

Ruszyły zapisy do XVI edycji Turnieju im.Marka Wielgusa – oficjalnego turnieju or-ganizowanego przez Polski Związek PiłkiNożnej dla dzieci do 11. roku życia.Zespoły pragnące wziąć udział w rozgryw-kach mogą się zgłaszać do 10 kwietnia2011 r., za pomocą formularza dostępne-go na stronie www.turniejwielgusa.pl lub

za pomocą formularzy, które już wkrótcezostaną rozesłane do wszystkich szkółpodstawowych w Polsce. Trenerzy mogązgłaszać drużyny liczące maksymalnie 10osób.9 marca w Warszawie odbyło się spotka-nie z wojewódzkimi koordynatorami od-powiedzialnymi za organizację turnieju;

koordynatorzy oprócz organizacji turniejuodpowiedzialni są również za selekcję re-prezentacji wojewódzkich do lat 11 (U-11).Z finansowania tegorocznej edycji wyco-fał się wieloletni sponsor turnieju, lecz mi-mo zmiany nazwy Turniej im. Marka Wiel-gusa będzie dalej organizowany przezPolski Związek Piłki Nożnej.

RUSZA XVI TURNIEJ IM. MARKA WIELGUSA

BRAGA LEPSZA OD LECHA

CENTRALNA BAZA DANYCH

17 lutego 2011 – Poznań

LECH POZNAŃ – SC BRAGA 1:0

Bramka: Rudnevs 72.Sędzia: Władisław Biezborodow (Rosja).Żółte kartki: Wilk, Stilić – Custodio, BarbosaWidzów: 29 133

24 lutego 2011 – Braga

SC BRAGA – LECH POZNAŃ 2:0

Bramki: Alan 8, Lima 36.Sędzia: Markus Strombergsson (Szwecja).Czerwona kartka: Kikut 87; żółte: Kaka, Moraes – GancarczykWidzów: 10 007

W 1/16 finału Ligi Europejskiej Lech Poznańprzegrał dwumecz z SC Braga (1:0 i 0:2).W przekroju obu spotkań portugalskizespół zaprezentował się lepiej, choć

warto pamiętać, że w doliczonym czasiegry meczu w Bradze najpierw Rudnevs byłbliski zdobycia złotego gola, a chwilępóźniej Wilk trafił w poprzeczkę.

75-LECIE JANA MAJA

W czwartym dniustycznia Jan Maj ob-chodził 75-lecie uro-dzin. Wieloletni dzia-łacz PZPN od 8 lipca1973 do 19 grudnia1976 roku pełnił funk-cję prezesa naszegozwiązku. To właśnie za jego kadencjiPolska zajęła trzecie miejsce w finałachmistrzostw świata w Niemczech (1974)i zdobyła srebrny medal olimpijski (1976– Montreal). Podczas specjalnego spo-tkania Klubu Seniora gratulacje jubila-towi złożyli m.in. sekretarz generalnyZdzisław Kręcina oraz byli prezesi JerzyDomański i Michał Listkiewicz.

SPOTKANIE

RADY FUNDACJI

W czwartek, 16 lutego prezes PZPNGrzegorz Lato spotkał się z Radą Fun-dacji Piłkarstwa Polskiego. W składRady wchodzą także Dariusz Rosati,Wojciech Olejniczak, Dorota Idzi, Mi-chał Listkiewicz i Andrzej Olechowski.Dyskutowano na temat strategii Fun-dacji, a przede wszystkim misyjnychdziałań statutowych i pozyskiwaniufunduszy do ich realizacji. Głównymcelem Fundacji będzie wspieranie sze-roko rozumianej piłki dziecięcej.

Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnejwybrał nowy logotyp organizacji, które-go prezentacja nastąpi w najbliższymczasie, a cały proces zmiany identyfika-cji zaplanowano na lata 2011-2012.PZPN to pierwszy w kraju związek spor-towy, który w sposób kompleksowy,dopasowany do standardów stosowa-nych przez czołowe federacje zagranicz-ne, przygotowuje się do profesjonalne-go zarządzania swoimi produktami. Au-torem nowego logotypu, wybranegow konkursie, jest agencja Salt PepperBrand Design.

PZPN ZMIENIA

WIZERUNEK

WYDZIAŁ DYSCYPLINY UKARAŁ ZA KORUPCJĘ

Page 5: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

CO SŁYCHAĆ W KRAJU• Andrzej Rusko pozostanie na kolejną kaden-cję prezesem Ekstraklasy S.A,, prowadzącejrozgrywki najwyższej ligi piłkarskiej. Ruskopełni tę funkcję od listopada 2005 roku. Po-przednia kadencja dobiegła końca jesienią2010, ale rada nadzorcza przedłużyła ją doczasu rozstrzygnięcia przetargu na prawa tele-wizyjne, co powinno nastąpić wiosną. – Zde-cydowaliśmy się na kontynuację, ale z pewny-mi modyfikacjami. Najważniejszą zmianą bę-dzie rozszerzenie zarządu do dwóch osób i po-wołanie wiceprezesa, co ma usprawnić funk-

cjonowanie spółki i przyczynić się do jej roz-woju. Kandydata ma w ciągu miesiąca wyty-pować Andrzej Rusko. Poza tym wyznaczyli-śmy prezesowi konkretne zadania, a głównymw najbliższych miesiącach będzie znalezieniesponsora tytularnego dla ligi – powiedział Ja-cek Masiota. Polska ekstraklasa zajęła 43.miejsce w rankingu Międzynarodowej Federa-cji Statystyków i Historyków Futbolu (IFFHS)na najlepszą ligę 2010. Najwyżej ocenionohiszpańską, a kolejne lokaty zajęły angielskai włoska.

• W wieku 78 lat zmarł były piłkarz Legii War-szawa, Jerzy Woźniak, związany ze stołecznymidrużynami – najpierw Kadrą Rembertów, po-tem Marymontem, a następnie z Lotnikiem.W Legii występował w latach 1954-1967, roze-grał 217 spotkań, zdobył 3 bramki. W 1955i 1956 roku zdobył z Legią tytuł mistrza kraju,trzy razy sięgał po Puchar Polski (1955, 1956,1966). W latach 1955-1962 35 razy wystąpiłw reprezentacji. Filigranowy defensor (172 cmwzrostu) grał m.in. na igrzyskach olimpijskichw Rzymie (1960).

• Prezydent FIFA, Sepp Blatter zapowie-dział, że mecze mundialu w Brazyliiw 2014 roku będą prowadzić tylko zawo-dowi arbitrzy.• Sepp Blatter potwierdził, że chce, abyw strukturach organizacji powstał komi-tet do walki z korupcją. Szef FIFA uważa,że w komitecie powinno być od siedmiudo dziewięciu członków, nie tylko ludzizwiązanych bezpośrednio z futbolem, aletakże z polityką, finansami, biznesemi kulturą. Blatter dodał, że nie chce wejśćw jego skład, aby nie powstały podejrze-nia, że FIFA może wpływać na prace ko-mitetu.• FIFA rozważa przesunięcie rozpoczę-cia mistrzostw świata w Brazyliiw 2014 roku o kilka tygodni, aby daćpiłkarzom więcej czasu na odpoczynek.Oznaczałoby to, że turniej wystartujew lipcu. Sepp Blatter powiedział, żema już plany, jak uatrakcyjnić najbliż-szy mundial. Szwajcar był zawiedzionypostawą takich piłkarzy, jak Wayne Ro-oney, Cristiano Ronaldo czy DidierDrogba w mistrzostwach w RPA. Tenostatni z reprezentacją Wybrzeża KościSłoniowej nie awansował z grupy, zaśAnglik i Portugalczyk zakończyli wystę-py w 1/8 finału. Powodem tego miałbyć wyczerpujący sezon w klubach.• Reprezentacja Polski zajmuje 70. miej-sce w najnowszym rankingu FIFA. W po-równaniu z poprzednim notowaniem Po-lacy awansowali o jedną lokatę.

• Władze FIFA pisemnie ostrzegły Ukra-inę, że może zostać wykluczona z tej or-ganizacji. Powód? Ten sam, co zawsze,czyli ingerencja polityków w sprawy fut-bolu. W grudniu kilku członków FFU, przywsparciu polityków, nawoływało do usu-nięcia Hryhorija Surkisa z funkcji prezesaUkraińskiej Federacji Piłkarskiej.• FIFA nie planuje zmiany kalendarza roz-grywek. Według niemieckiego dziennika„Sport-Bild”, FIFA projektowała gruntow-ną reformę terminarzową. Rozgrywkiklubowe miałyby trwać nie od sierpniado maja, jak obecnie, ale od lutego do li-stopada, zaś mistrzostwa świata i Europybyłyby rozgrywane nie latem, lecz w lu-tym i marcu.• Obecny prezydent UEFA, Michel Platinijest jedynym kandydatem na to stanowi-sko przed zbliżającymi się wyborami. Doreelekcji Francuza dojdzie podczas kon-gresu UEFA 22 marca w Paryżu. 55-letniPlatini został wybrany 26 stycznia 2007roku. Zastąpił Szweda Lennarta Johans-sona, który był szefem europejskiej cen-trali 17 lat. Kadencja prezydenta UEFAtrwa 4 lata.• UEFA będzie od nowego sezonu przy-znawać specjalną nagrodę – Złotą PiłkęUEFA, dla najlepszego piłkarza kontynen-tu.• Michel Platini uważa, iż wprowadzonyw 2010 roku Finansowy Program FairPlay zmniejszy tendencję klubów do za-dłużania się. Według projektu, od sezonu2013-14 zespoły mające długi będą odsu-wane od udziału w pucharach.

• Michel Platini nie jest przeciwny utwo-rzeniu wspólnej ligi piłkarskiej Czechi Słowacji. Nie jestem przeciw, nie mówięnie. Trzeba się zastanowić – oświadczyłpodczas obrad Komitetu WykonawczegoUEFA w Pradze. – Nie tylko wy o tym my-ślicie. Są również inne narodowe federa-cje, które pragną się połączyć – dodał.Czechy i Słowacja powstały 1 stycznia1993 roku z pokojowego podziału Cze-chosłowacji. W obu krajach od kilku mie-sięcy pojawiają się głosy o powołaniuwspólnej ligi, co podniosłoby poziom roz-grywek. Takie rozwiązanie jest sprzecznez przepisami UEFA, ale Platini poinformo-wał, że do debaty na ten temat dojdziew najbliższych miesiącach.• Michel Platini liczy na to, że Węgry pod-czas swojej prezydencji w Unii Europej-skiej pomogą rozwiązać niektóre proble-my narosłe wokół piłki nożnej. Nadziejętaką wyraził w Budapeszcie po spotkaniuz premierem Węgier. – Viktor Orban bę-dzie mógł pomóc w rozwiązaniu takichproblemów, jak walka z oszustwamiw zakładach bukmacherskich, czy ochro-na młodych graczy – oświadczył Platini.Prezydent UEFA opiera swój optymizmna tym, że „nadaje na tych samych fa-lach, co szef rządu węgierskiego”, któryjest wielkim miłośnikiem piłki nożnej.• Michel Platini uważa, że Katar mógłbypodzielić się organizacją mistrzostw świa-ta z innymi państwami regionu. – Mun-dial przyznano Katarowi, ale myślę, żemogłaby to być wspólna impreza państwZatoki Perskiej – powiedział szef UEFApodczas konferencji prasowej w siedzibieorganizacji w Nyonie. Platini nie wymie-nił jednak żadnego z potencjalnychwspółorganizatorów mundialu 2022.Choć mistrzostwa w Katarze zaplanowa-ne są na lato, Platini nie widzi przeszkód,by zmienić ten termin. – Gdy organizo-waliśmy mistrzostwa świata w 1998 rokuwe Francji, wprowadziliśmy wiele zmiando pierwotnego planu. Dodał, że byłbyzadowolony ze styczniowego lub lutowe-go terminu MŚ 2022.

CO SŁYCHAĆ W FIFA I UEFA

5POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Page 6: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

W OBIEKTYWIE

FOTOREPORTA˚

W¸ODZIMIERZA

SIERAKOWSKIEGO

6POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

90lat90lat

Pięciu przyjaciół

z boiska, czyli (od le-

wej): Stefan Majew-

ski, Józef Młynar-

czyk, Grzegorz Lato,

Władysław Żmuda

i Włodzimierz Smola-

rek. Można jedynie

westchnąć… jaka

szkoda, że już nie

grają. Ale dobrze, że

nie tracą codzienne-

go kontaktu z piłką.

Płeć, potocznie zwana słabą, była licznie reprezento-

wana, a cztery panie szczególnie wpadły w oko nasze-

mu fotoreporterowi. Od lewej: Sylwia Kakietek, Mar-

ta Szymańska, Elżbieta Klimaszewska i Agnieszka Olej-

kowska.

Wchodzi poczet sztandarowy: Joanna

Felczak, Jacek Zieliński i Łukasz Wa-

chowski.

Sympatyk piłki

nożnej Wojciech

Gąssowski – mi-

mo choroby gar-

dła – nie zawiódł

i zaśpiewał,

w swoim stylu,

kilka piosenek.

Trener Michał Globisz

prezentuje z dumą Dia-

mentową Odznakę PZPN.

Historia patrzy na nas (od lewej): Franciszek Smuda, Edward Brzostowski, Zbigniew Jabłoński, Adam Giersz, Marian Ryba, Jerzy

Domański, Jan Maj, Michał Listkiewicz, Leszek Rylski i Grzegorz Lato.

Gracja, wdzięk,

elegancja i profe-

sjonalizm – tak

w kilku słowach

można określić

urodę oraz styl

prowadzenia czę-

ści oficjalnej

przez znaną i lu-

bianą Paulinę

Chylewską.

Uroczystą Galąw auli Poli-techniki War-

szawskiej zakończy-liśmy obchody 90--lecia PolskiegoZwiązku Piłki Noż-nej. Pojawienie sięwielu pokoleń pił-karskiej rodziny by-ło znakomitą oka-zją do wzruszają-cych spotkań po la-tach, opowieścii wspomnień. Foto-reportaż w niewiel-kim stopniu oddajepanującą 18 grud-nia ubiegłego rokuatmosferę, albo-wiem Gali musieli-byśmy poświęcićspecjalny album.

Page 7: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

drze, ale ani przez moment nie myśla-łem, że pan Kazimierz wpuści mnie odpierwszej minuty. Kiedy podczas przed-meczowej odprawy moje nazwisko zo-stało wymienione w składzie jedenast-ki poczułem się tak, jakby przeszedł miprzez ciało prąd. Aż mną rzuciło. Tak pocichu marzyłem, że zagram w końców-ce – no, jakieś dwadzieścia minut.

W 1973 roku moja Stal zdobyła – poraz pierwszy w historii – tytuł mistrzakraju, a ja z trzynastoma golami zostałkrólem strzelców ekstraklasy. Pan Kazi-mierz był jednocześnie konsultantemw ŁKS, a kadra jechała do USA, Kanadyi Meksyku. Ze Stali powołano Jasia Do-marskiego, Henia Kasperczaka i KrzyśkaRześnego. Dla mnie zabrakło miejsca,ponieważ pan Kazimierz dobrał sobiezawodników z łódzkiego klubu. Nagledo Mielca nadszedł telegram: mam sięstawić do Warny, by 10 sierpnia wspo-móc w spotkaniu z Bułgarią powracają-cych zza oceanu kolegów. W szatni panKazimierz zaczął wyczytywać skład,wreszcie usłyszałem swoje nazwisko...

Uważam, iż zdecydowanie ten zwy-cięski mecz (2:0) oraz moje obydwiebramki w Warnie były dla mnie przeło-mowe. Udowodniłem panu Kazimie-rzowi, że to, iż brał mnie do młodzie-żówki, to nie był przypadek; udowodni-łem, że stawiając na mnie w Warnie,nie popełnił błędu, wreszcie także za-wodnicy, koledzy z reprezentacji prze-konali się, że należy mi się miejscewśród nich. Od tamtej pory miałemu pana Kazimierza carte blanche i gra-łem we wszystkich spotkaniach.

Prawdę powiedziawszy, wspomnie-nia związane z Trenerem towarzyszą

mi niemal codziennie – był bowiemdla mnie w wielu przypadkach oraz sy-tuacjach niczym drugi ojciec, zważyw-szy, iż własnego straciłem mając zaled-wie dziewięć lat… Dlatego szczególniemy, czyli „Orły Górskiego”, mieliśmyi mamy za co dziękować panu Kazimie-rzowi, albowiem doskonale zdajemysobie sprawę, iż większość z nas za-wdzięcza swoje nietuzinkowe karierywłaśnie Jemu. Gdzieś, kiedyś nas wy-patrzył, zebrał w jedną drużynę i po-prowadził do niezapomnianych sukce-sów.

Magia Wielkiego Nazwiska nie-zmiennie gromadziła tłumy sympaty-ków. Mijają kolejne epoki reprezenta-cyjnych zespołów, przez stadiony prze-winęło się kilka pokoleń zawodników,ale popularność oraz życzliwość dlaosoby pana Górskiego nie mijają. Tojest ten, niewytłumaczalny do końca fe-nomen, Jego charakteru, Jego osobo-wości. Bo pan Kazimierz po prostu ko-chał ludzi i na każdym kroku spotykałsię ze wzajemnością. To jedna z nielicz-nych wybitnych postaci, które – tak nadobrą sprawę – w ogóle nie miały wro-gów; natomiast zwolenników – bezżadnej przesady – miliony!

Od dłuższego czasu wiedzieliśmy, iżz każdym dniem pana Kazimierza zaczy-na nam ubywać, gaśnie w oczach.W pogodny piątek – 2 czerwca 2006roku – towarzyszyliśmy KazimierzowiGórskiemu w Jego ostatniej drodze. Byłto wielki hołd oddany Mu także przeztysiące wdzięcznych za Jego życie i dzia-łalność ludzi.

Wiem jedno – na zawsze jesteśmyJego dłużnikami.

7POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

MACIEJ

POLKOWSKI

o raz pierwszy zetknąłem sięosobiście z Kazimierzem Gór-skim w kwietniu 1970 roku.Przyjechał do Mielca namecz Stali z Górnikiem Wał-

brzych. Wygraliśmy 2:0, a ja zdobyłemoba gole i pan Kazimierz powołał mniedo młodzieżowej reprezentacji Polskido 23 lat. Na spotkanie Polska – Daniaw Łodzi. Górski wybrał się na drugoli-gowy mecz, bo: „…gdzieś usłyszał, żejest taki Lato, który zdążył już nastrzelaćparę bramek, chciał więc zobaczyć, cowłaściwie potrafi”.

Pierwsze wrażenia z kontaktu z Gór-skim? Bardzo miły, starszy pan, którytak dziwnie mówił, z takim specyficz-nym akcentem. Stremowany i lekkoprzestraszony popatrywałem na niego– no, chyba nie będzie źle...

Co prawda, pierwszy mecz w repre-zentacji seniorów rozegrałem 10 listo-pada 1971 roku przeciwko Hiszpaniiw Gijon, ale za swój prawdziwy debiutuważam spotkanie (17 listopada 1971roku) w Hamburgu z reprezentacjąRFN. W Gijon spędziłem bowiem namurawie drugą połowę, a w Hambur-gu nie grałem tylko pięciu ostatnich mi-nut.

Przed tym meczem z Hiszpanami by-łem troszeczkę zaskoczony powołaniemdo kadry, lecz prawdę powiedziawszy –tylko troszeczkę. Zauważyłem bowiem,że pan Kazimierz Górski prowadzi takąpolitykę, że pomalutku wyciąga do re-prezentacji zawodników, których pro-wadził w młodzieżówce. Po występiew Gijon otrzymałem nawet niezłe re-cenzje, więc liczyłem, że na spotkaniew Hamburgu znajdę się w szerokiej ka-

Na zawsze Jegodłużnikami

Dziewięćdziesiąta rocznica urodzin pana Kazimierza

Górskiego to szczególna okazja, by wspomnieć tego

wielkiego trenera i człowieka. Można powiedzieć

tradycyjnie na 7. stronie – refleksje (zawarte także

w biografii „Lato”) jednego z czołowych i podstawowych

graczy tamtej wspaniałej ekipy „Orłów Górskiego”

– Grzegorza Laty. Panu Kazimierzowi nie było

niestety dane dożyć chwili, w której były podopieczny

został prezesem PZPN…

SIÓDMA STRONA DLA PREZESA

Pfot. AAF PZPN/Sierakowski.

Page 8: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

potyka to też często kadrowi-czów Franciszka Smudy. Do-brze więc, że utarli nosa fru-stratom i w Portugalii,w pierwszych dwóch tego-

rocznych meczach, z Mołdawią i Nor-wegią, odnieśli dwa zwycięstwa. Po ze-szłorocznej porażce z Australią (1:2)w tradycyjnych mediach oraz interne-cie rozgorzała wielka dyskusja o co-raz niższej pozycji reprezentacji Pol-ski w rankingu FIFA. Na nicsię zdały tłumaczenia se-lekcjonera, że przygotowu-je kadrę do Euro i miejscew rankingu ma drugorzędneznaczenie. Smuda natychmiast zostałzrugany przez dyżurnych lub anonimo-wych ekspertów, że nic nie rozumie, żeranking jest najważniejszy i powinienpomyśleć o dymisji.

Seria bez porażkiTak się złożyło, że z następnych sze-

ściu spotkań Polska nie przegrała żad-nego, w tym w listopadzie pokonała fi-nalistę mundialu, Wybrzeże Kości Sło-niowej (3:1) i teraz w lutym jede-nastą drużynę rankingu FIFA –Norwegię! Czy krytyka zelżała?Ależ skąd. Tyle że nie ranking jestteraz najważniejszy, ale małoefektowna gra Polaków. Nu-da, żenada, beznadzieja, naEuro będzie kompromitacja – toniektóre z komentarzy. Niestety me-rytorycznej dyskusji jest coraz mniej.

Jak z katarynki krytykowany jest Ka-mil Glik. Owszem, w poprzednich me-czach popełniał błędy, ale akurat z Nor-wegią zagrał poprawnie. Tak, jak pozo-

stali obrońcy – Łukasz Piszczek, Arka-diusz Głowacki, który powrócił do kadrypo ponad roku oraz Dariusz Dudka, któ-ry miał kilkumiesięczną przerwę. 21-let-ni Wojciech Szczęsny w bramce rozpo-czął mecz od dużego błędu, po czymbronił pewnie. Natomiast słabiej, niżpoprzednio, wypadła grająca niemalw składzie na Euro formacja pomocy.Silniejsi fizycznie i agresywniejsi Nor-wegowie zdominowali grę w środkupola i łatwo przedostawali się pod na-sze pole karne. Nie wypracowali jed-nak żadnej stuprocentowej okazjibramkowej, w dużej mierze z powodudobrej gry polskiej, eksperymental-nej defensywy. Nasi pomocnicy niepotrafili też dłużej utrzymać się

przy piłce i rzadko kiedy udało imsię celnie zagrać do IreneuszaJelenia czy też jego zmiennika,Kamila Grosickiego.

Miał czyścić butyBiało-czerwoni jednak wygrali, bo na

strzał zza pola karnego zdecydował sięRobert Lewandowski i trafił do siatki.Trudno przecenić rolę Lewandowskiegow odniesieniu zwycięstw nad Wybrze-żem Kości Słoniowej i Norwegią. Zdo-był w nich trzy bramki, w Borussii Dort-mund też nieźle się spisuje. Kiedy od-chodził z Lecha, dobrze, że nie wziął so-bie do serca licznych internetowych ko-mentarzy typu: w Niemczech będzietylko czyścił buty. Również dzięki ude-rzeniu z dystansu (Dawida Plizgi), kilkadni wcześniej, reprezentacja, grającaw składzie złożonym wyłącznie z piłka-rzy ekstraklasy, pokonała Mołdawię.W kontekście kontuzji etatowych bram-karzy kadry – Łukasza Fabiańskiegoi Przemysława Tytonia – wnikliwej ob-serwacji został poddany Grzegorz San-domierski. Jak Szczęsny z Norwegią,nie uniknął błędu, ale generalnie bro-nił dobrze i co najważniejsze – nie pu-ścił gola. Właśnie utrzymanie jedno-bramkowej przewagi do końca meczóww Portugalii było głównym powodemdo zadowolenia trenera Smudy.W ubiegłym roku z Ukrainą (1:1), Ekwa-dorem (2:2) oraz Bośnią i Hercegowiną(2:2) tak się nie udało. – I to jest po-stęp – zauważył selekcjoner.

GRA¸A REPREZENTACJA

Na przekór frustratomNigdzie w świecie zachodnim internetowe fora nie są przepełnione tyloma wpisami pełnymi

złośliwości, zawiści i chamstwa, co polskie – coraz częściej grzmią socjologowie. Nasz kraj jest

pełen sfrustrowanych osób, które w internecie, w poczuciu anonimowości i bezkarności, obrażają

kogo się da – dodają.JAROS¸AW

KUDAJ

8POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

6 lutego 2011 – Vila Real de Santo Antonio

POLSKA – MOŁDAWIA 1:0Bramka: Plizga 15.Sędzia: Ivo Nelson dos Anjos Santos (Portugalia).POLSKA: Sandomierski – Kikut, Celeban, Wojtkowiak, Wołą-kiewicz – Pawłowski, Gol, Borysiuk (78 Cezary Wilk), Plizga,Kucharczyk (46 Rzeźniczak) – Nowak.MOŁDAWIA: Namasco – Bordian, Golovatenco (77 Armas),Epureanu, Bolohan – Suvorov (63 Calincov), Racu (63 Bulga-ru), Bigirlas (46 Patras), Cebotaru (53 Andronic) – Picusciac(59 Bugaiov), Doros.Żółte kartki: Plizga – Bigirlas, Epureanu, Golovatenco, Doros,Armas.

9 lutego 2011 – Faro

POLSKA – NORWEGIA 1:0

Bramka: R. Lewandowski 19.

Sędzia: Ivo Nelson dos Anjos Santos (Portugalia).

POLSKA: Szczęsny – Piszczek, Głowacki, Glik, Dudka – Błaszczy-

kowski, Murawski (89 Krychowiak), Matuszczyk (90 Gol), Ob-

raniak (79 Roger), R. Lewandowski – Jeleń (64 Grosicki).

NORWEGIA: Knudsen – Ruud, Waehler (59 Demidov), Hange-

land, J. A. Riise – Huseklepp (77 Moldskred), Tettey (46 Jens-

sen), Hauger (46 B. H. Riise), Grindheim, Pedersen (87 Moen)

– Carew (59 Abdellaoue).

Żółta kartka: Obraniak.

S

MECZE TOWARZYSKIE

Page 9: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

jedenasta reprezentacja w klasyfikacjiFIFA, lider jednej z grup eliminacji Euro2012 (więc także nasz potencjalny ry-wal), który wygrał poprzednie pięć me-czów z rzędu, w pobitym polu pozosta-wiając w zeszłym roku takie potęgi, jakNiemcy, Francja, czy Portugalia.

W naszej grze w obu meczach wi-doczne były mankamenty, ale o deta-lach będę rozmawiał z moimi współ-pracownikami i podopiecznymi. Dla na-szej reprezentacji, na obecnym etapiejej budowy, niezmiernie ważne jest na-uczenie się umiejętności wygrywaniaspotkań. Marząc o dobrym występiew 2012 roku, musimy założyć, że spo-tkamy zespoły o większym potencjaleniż nasz. Ale wierzę, że przy optymal-nym przygotowaniu i niezbędnej odro-binie szczęścia, również podczas fina-łów Euro będziemy mieli powody do ra-dości. SPISAŁ HUBERT MAŁOWIEJSKI

tego chciałbym gorąco podziękowaćszkoleniowcom i władzom klubów, któ-re potrafią postawić interes reprezenta-cji na pierwszym miejscu, szczególnieJose Mari Bakero i Michałowi Probierzo-wi. Doskonale wiem, jak trudna była todecyzja w przededniu zmagań na arenieeuropejskiej, z kolei Michał Probierzprzez ponad tydzień przygotowywałswą Jagiellonię do obrony pozycji liderabez najlepszego bramkarza i napastni-ka. Jestem jednak przekonany, że takżeSkorża, Bartoszek, Kafarski, Bajor, czyMaaskant równie dobrze przygotująswoje zespoły do rundy wiosennej.

Zgrupowanie w Portugalii odbywa-

ło się w doskonałych warunkach, moż-na było trenować i rozegrać dwa bar-dzo potrzebne sprawdziany. Zwycię-stwa nad Mołdawią i Norwegią muszącieszyć, bo patrząc na okoliczności obuspotkań, w żadnym z nich nie byliśmyfaworytem. Mołdawia to zespół, któryw ostatnich miesiącach potrafił w tymsamym składzie, w jakim zmierzył sięz naszymi ligowcami, pokonać Finlan-dię i przegrać zaledwie 0:1 z wicemi-strzem świata – Holandią. O sile ekipyEgila Olsena chyba nikogo nie muszęprzekonywać. A skoro adwersarze po-wołują się na rankingi, jest to obecnie

9POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

FRANCISZEK

SMUDA

Z ¸AWKI SELEKCJONERA

zaplanowanych meczówz Mołdawią i Norwegią, pierw-szy został rozegrany poza ofi-cjalnym terminem FIFA. Alebyła to okazja sprawdzenia

bezpośredniego zaplecza wyselekcjo-nowanej grupy zawodników, mającychtworzyć szkielet kadry na Euro 2012.Zdecydowana większość piłkarzy z pod-stawowej dziś jedenastki gra w ligachzagranicznych. Do Euro pozostało jesz-cze, co prawda, blisko półtora roku i ażdo czasu ogłoszenia 23 nazwisk na tur-niej finałowy będziemy prowadzić pro-ces selekcji uzupełniającej tak, by nakażdej pozycji mieć przynajmniej dru-giego piłkarza o zbliżonych umiejętno-ściach. Nadal będziemy więc równiepilnie monitorować przebieg rozgrywekligi polskiej i szukać w niej kolejnychkandydatów do reprezentacji.

Najlepszym sprawdzianem dla pił-

karza jest zawsze mecz, tym bardziejoficjalny mecz reprezentacji Polski. Ta-kim właśnie sprawdzianem było spo-tkanie z Mołdawią, zwłaszcza że rywalezagrali w najsilniejszym składzie, zewszystkimi zawodnikami z lig zagra-nicznych. Po ostatnich, udanych spo-tkaniach kadry w 2010 roku – z Wybrze-żem Kości Słoniowej oraz Bośnią i Her-cegowiną – w naszej ekstraklasie, jakzwykle, nastąpiła długa zimowa prze-rwa. Utrudniło to wyselekcjonowanieosiemnastki zawodników na pierwszączęść portugalskiego zgrupowania, bowiększości z potencjalnych kadrowi-czów nie mogliśmy obejrzeć w akcji na-wet w meczu towarzyskim. Zabrakłonam kilku wartościowych graczy, ale ja-koś sobie z tym poradziliśmy.

Mój sztab obejrzał dotychczas ponad150 spotkań ligowych i pucharowychnaszych ligowych drużyn, była bardzodobra współpraca na linii selekcjoner –trenerzy klubowi, poza jednym nega-tywnym wyjątkiem (Polonia Warszawa– przyp. red). Zaznaczę jedynie, że dwalata temu, będąc trenerem poznańskie-go Lecha, lidera ekstraklasy po rundziejesiennej, w przededniu ćwierćfinałówPucharu Polski i 1/16 finału PucharuUEFA z Udinese, zwolniłem na podobnezgrupowanie wszystkich piłkarzy, któ-rych powołał ówczesny selekcjoner. Dla-

Czas na ciszę2011 rok reprezentacja Polski rozpoczęła od zgrupowania w Portugalii, gdzie nie bez problemów

udało się zrealizować większość założonych celów oraz, co równie ważne, była to pierwsza

wyprawa zagraniczna zakończona dwoma zwycięstwami!

Z

OD REDAKCJI. Tuż po powrocie naszych reprezentantów z Portugalii nie zabra-kło komentarzy na temat gry i stylu, w jakim biało-czerwoni odnieśli zwycię-stwa. Malkontentom odpowiadamy: mamy już dosyć pięknych porażek, woli-my wygrane nawet w najmniejszym rozmiarze i niekoniecznie w porywają-cym stylu. Po latach nikt za bardzo nie pamięta nienajlepszych, choć wygra-nych meczów Orłów Górskiego, a i takie też były, każdy natomiast chętniewspomina piękne czasy. Smudzie nie trzeba suflerów, wierzymy że i jego ze-spół urzeknie widownię, tak jak niedawno inni gracze – z „Budki Suflera” po-rwali stołeczną publiczność swoim finałowym „Sza, cicho sza”; dla selekcjo-nera jest teraz czas na ciszę…

Page 10: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

trenerów w poprzedniej konferencjioraz aktywność naszych przedstawicieliw strukturach AEFCA – Jerzego Engelai Piotra Marandy, a także wysoka oce-na, weryfikowanych przez KomisjęTechniczną UEFA, kursów naszej szkołytrenerów – to wszystko wpływa na nie-wątpliwe zaufanie do nas, jako organi-zatorów tak prestiżowej imprezy.

Panuje powierzchowna, ale dość

powszechna opinia, że nie mamy

w Polsce właściwego systemu szko-

lenia.

System jest wprowadzany i modyfiko-wany od lat, a jego realizacja zależy odklasy szkoleniowców w terenie. Są tamludzie prowadzący swe szkoły i klasyniemal wzorowo, że wymienię chociaż-by takie ośrodki, jak Gwarek Zabrze,SMS Łódź, szkoły w Opalenicy, Szamo-tułach, Zielonej Górze – ale jest ich zamało. Takich ośrodków w kraju musibyć co najmniej sześćdziesiąt, wtedynikt nie odważy się na podobne stwier-dzenia. Zarzuty padają najczęściej zestrony tych, którzy nie są zaznajomieniz naszą piłką na co dzień i chcą w tensposób przykryć swoją niewiedzę i indo-lencję. System nie jest receptą na to, iletrzeba oddać strzałów na bramkę, ilewykonać wyskoków do piłki, ile roze-grać sytuacji jeden na jeden. Każde po-siedzenie zarządu PZPN w dużej częścijest poświęcone sprawom szkolenio-wym, a przecież każdy z działaczy repre-zentuje swój region i może na bieżącokontrolować to, co nazywamy syste-mem. I tak wielotysięczny nakład bro-szury pod tytułem „System organizacjiszkolenia dzieci i młodzieży piłkarskiejw Polsce” rozszedł się w terenie jakciepłe bułeczki, więc nagraliśmy do-datkowo jeszcze parę tysięcy eg-zemplarzy tego wydania na pły-tach CD.

A może jednak warto sięgać po

zagraniczne wzory, zamiast

niekiedy próbować wyważać

otwarte drzwi?

Nie jesteśmy zamkniętątwierdzą, obojętną na to, co

dzieje się na świecie! Wiedzapiłkarska, materiały szkolenio-

we, wszystko, co dotyczy rozwojupiłkarstwa, telewizja, internet czy na-wet piłkarze wracający zza granicy

Panie prezesie, proponujemy zacząć

od mocnego uderzenia – czy na-

prawdę i w czym nasi trenerzy są

gorsi od zagranicznych?

Nie można wszystkich wrzucać do jed-nego worka. Wielu polskich trenerówpróbuje dorównać europejskiej czołów-ce, choć wielu musi się jeszcze dużo na-uczyć. Wyjeżdżają młodzi ludzie na za-graniczne staże i częstokroć po powro-cie stwierdzają, że nie ma tam nicszczególnie mądrzejszego niż u nas.W ostatnich latach przyspieszenie edu-kacyjne nowych szkoleniowców nabra-ło niespotykanego dotąd tempa. W tejogromnej liczbie ludzi jest na pewnowielu takich, którzy noszą buławęw plecaku, choć nie zabraknie i tych,których przygoda z trenerką szybko sięskończy.

Po raz pierwszy w hi-

storii byliśmy gospo-

darzami konferen-

cji Związku Euro-

pejskich Stowa-

rzyszeń Trene-

rów Piłki Noż-

nej. To z pew-

nością nie

przypadek…

Z a u w a ż a l n yudział naszych

– wszystko to codziennie przenosi sięna nasz grunt i możemy z tego korzy-stać do woli. Rzecz w tym, aby więcejrobić, a mniej mówić na potrzebydziennikarzy, czy pod tak zwaną pu-bliczkę…

Istnieje tendencja do deprecjono-

wania sukcesów, jakie odnosiła re-

prezentacja za czasów Kazimierza

Górskiego, a także pańskich – że

kierowaliście samograjem, bo taki

mieliśmy wysyp talentów.

Bogactwo piłkarskich talentów w Pol-sce to zjawisko zauważalne od lat.Szymkowiak, Stefaniszyn, Oślizło, Ko-rynt, Woźniak, Zientara, Pohl, Brychczy,Cieślik, Kempny, Liberda, Trampisz – ży-czyłbym sobie, aby chociaż kilku piłka-rzy tej klasy miał dziś Franciszek Smudaw swej kadrze. A przecież ci wielcy za-wodnicy ani razu nie grali na mistrzo-stwach świata czy Europy – z różnychprzyczyn, głównie z powodu sita elimi-nacyjnego. Pracowali z nimi wspanialitrenerzy – Wacław Kuchar, RyszardKoncewicz, Michał Matyas czy TadeuszForyś – a mimo to zawsze czegoś brako-wało, by osiągnąć sukcesy międzynaro-dowe. Pierwszy był Kazimierz Górski,a mnie udało się ten sukces powtórzyći dziś nikt nie da wiary, że po mundia-lach 1974, 1978 i 1982 w łącznej klasyfi-kacji tych mistrzostw, zrobionej do ce-lów statystycznych, byliśmy na pierw-szym miejscu przed Brazylią, Niemcamii Holandią!

Euro 2012 – to także szansa z punk-

tu widzenia szkoleniowca?

Nawiązując do wspomnień z czasówPana Kazimierza, to już w 1974 roku po-jawiały się pytania: po co my tam wła-ściwie jedziemy? A wróciliśmy nie tylkoz medalem, ale i piłkarską sławą. Takienazwiska, jak Deyna, Lato, Szarmach,Gorgoń czy Kasperczak znał cały świat.Pragnąłbym, aby nasza obecna repre-zentacja jedną imprezą potrafiła wejśćdo futbolowej historii Polski i Europy. Tepozostałe jeszcze niespełna 500 dnitrzeba mądrze wykorzystać zarównow pracy indywidualnej, jak i do stwo-rzenia perfekcyjnego kolektywu na bo-isku. Dojrzałość zdobywa się z każdymmeczem, więc będzie ich coraz więcejpo to, aby zdać końcowy egzamin pod-czas finałowego turnieju Euro 2012.

Z PERSPEKTYWY ANTONIEGO PIECHNICZKA

Nie jesteśmyzamkniętą twierdzą!

MACIEJ

POLKOWSKI

JACEK

SOWA

10POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

fot. AAF PZPN/Sierakowski.

Page 11: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa
Page 12: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

Pana przygoda z futbolem trwa już

sześćdziesiąt z górą lat.

Jako dziewięciolatek zaczynałem kopaćpiłkę w Rozbarku Bytom. Pochodzę zeŚląska, gdzie wszyscy grali w piłkę. Gdymiałem piętnaście lat, występowałemna lewym łączniku w zespole seniorów.Jeszcze jako junior przeszedłem do Polo-nii Bytom, która była wtedy czołowymklubem w kraju. Występowali tam repre-zentanci Polski: Jan Liberda, EdwardSzymkowiak, Kazimierz Trampisz. W de-biutanckim sezonie w ekstraklasie udałomi strzelić cztery gole. Rok potem zdoby-liśmy wicemistrzostwo Polski, a w kolej-nym byliśmy już na najwyższym stopniupodium.

Jednak dość szybko trafił pan do Legii

Warszawa…

W 1962 roku upomniało sięo mnie wojsko. Służbę odby-

wałem na Łazienkowskiej.Mieliśmy wtedy silnąpaczkę. Wielu kolegów,tak jak ja, otrzymało po-wołanie do odbycia za-sadniczej służby wojsko-

wej. W zespole panowałabardzo dobra atmosfera,ale była też ostra rywali-zacja o miejsce w wyj-

ściowej je-

pracując w kilku klubach w kraju, a takżeza granicą.

Dodajmy, iż miał pan całkiem spore

osiągnięcia jako szkoleniowiec Śląska

Wrocław, Lecha Poznań, Orłów Chica-

go. Były to mistrzostwo i Puchar Pol-

ski, a także amatorski i zawodowy

Puchar Stanów Zjednoczonych. Za-

brakło chyba kropki nad „i”.

W 1992 roku Lech Poznań miał szansęgry w Lidze Mistrzów, ale nie udało sięwziąć ostatniej przeszkody – IFK Goete-borg. Przegraliśmy w Szwecji 0:1 po do-brej grze i bramce w końcówce meczu.Otoczka spotkania na Bułgarskiej była ta-ka, iż niemal wszyscy mówili tylko o pie-niądzach. Liga Mistrzów bowiem dopieroraczkowała, ale już wtedy było wiadomo,że można na niej zarobić fortunę. Nicz tego jednak nie wyszło. Szwedzi obna-żyli nasze słabości, przegraliśmy 0:3.

A pan odszedł do Górnika Zabrze,

gdzie po rundzie jesiennej przyszła

oferta z PZPN – objęcia reprezentacji

narodowej. Jaki cel postawili przed

panem szefowie z centrali przy Ale-

jach Ujazdowskich 22?

Cel był oczywisty. Awans do Euro '96.

Popisowymi meczami tej reprezenta-

cji był remis z Francją na wyjeździe

oraz zwycięstwo nad Słowacją 5:0.

Jednak zdarzyły się też niemiło zaska-

kujące wyniki i w efekcie nie udało się

awansować do finałów rozgrywanych

w Anglii.

Szkoda, iż w tamtych czasach nie wszy-scy zawodnicy podchodzili do swoichobowiązków z pełnym zaangażowa-niem. Wtedy mieliśmy naprawdę do-brych graczy: Roman Kosecki, AndrzejJuskowiak, Piotr Nowak, Wojciech Ko-walczyk, Piotr Świerczewski i kilku in-nych występowało w mocnych europej-skich klubach.

W roli wiceprezesa PZPN do spraw

szkolenia miał pan satysfakcję, iż bia-

ło-czerwoni dwa razy awansowali do

finałów mundialu.

Szkoda tylko, że nie udało im się udźwi-gnąć presji, jaką był start w takiej im-prezie.

W CZTERY OCZY Z TRENEREM: HENRYKIEM APOSTELEM

Chłopak z Bytomia29 stycznia skończył siedemdziesiąt lat. Jako piłkarz zdobywał trofea z klubami, zagrał też w ka-

drze. Jako trener poprowadził do sukcesów kluby, a także reprezentacje Polski w różnych

kategoriach wiekowych. Za jego wiceprezesury PZPN do spraw szkoleniowych biało-czerwoni

dwa razy startowali w finałach mistrzostw świata.KAZIMIERZ

OLESZEK

denastce. Robert Gadocha, Janusz Żmi-jewski, Jan Pieszko, Lucjan Brychczy – totylko kilku grających w przedniej forma-cji, czyli mojej.

Pan imponował szybkością, techniką i…

włoską urodą.

???

Nie bez kozery nosił pan przydomek

Milani…

Z tego, co pamiętam, wymyślił go, nie-stety niedawno zmarły, Jurek Woźniak.Ponoć byłem fizycznie podobny do tegowłoskiego piłkarza. Inni koledzy też mielioryginalne przydomki, że wspomnę o Ki-cim, czyli Brychczym. Ale przede wszyst-kim byliśmy świetnymi kolegami. To pro-centowało potem, gdy przyszło nam za-wiesić buty na kołku i zająć się trenerką.

Pan dostał się do pracy w PZPN.

Mnie i jeszcze Waldkowi Obrębskiemupomógł w tym Jacek Gmoch, z którymgrałem przecież w Legii. Jacek prowadziłwtedy drużynę narodową.

Z juniorami odniósł pan znaczące suk-

cesy

– Zaczynałem jako asystent EdmundaZientary podczas Turnieju UEFA, któryodbył się w Polsce w 1978 roku. W kolej-nym roku już samodzielnie prowadzi-łem reprezentację U-20, która dość pe-chowo zajęła dopiero czwarte miejscena mistrzostwach świata U-20 w Japo-nii. Potem z reprezentacją U-18 naj-pierw na Turnieju UEFA, a następnie jużw ME zdobyliśmy dwa razy z rzędu srebr-ny medal. W 1984 roku z młodzieżówkąawansowałem do ćwierćfinału mi-strzostw Starego Kontynentu. Moimiwychowankami z tamtego okresu sąm.in. Dariusz Dziekanowski, WaldemarMatysik, Dariusz Kubicki, Józef Wandziki Dariusz Wdowczyk.

Po sukcesach z zespołami młodzieżo-

wymi, czasami zostaje się selekcjone-

rem reprezentacji narodowej.

Wiem, do czego pan zmierza. W moimprzypadku nastąpiło to dopiero w 1994roku i wcale nie uważam, iż było za póź-no. Do prowadzenia reprezentacji trzebadojrzeć. Ja zdobywałem doświadczenie

12POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011 fot. AAF PZPN/Sierakowski.

Page 13: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

obecny na ligowych meczach pierwszegozespołu.

Cywka jest dziś piłkarzem Derby Coun-

ty. Panu nie żal było wracać do kraju?

Nie, i tak naprawdę nie mogłem się jużdoczekać powrotu. Wyjeżdżając z Polski,miałem szesnaście lat, a w tym wiekutrudno egzystować z dala od rodzinyi przyjaciół. Trzy lata terminowania w zu-pełności mi wystarczyło.

I chyba się opłaciło, skoro w roli debiu-

tanta rozegrał pan piętnaście spotkań

w ekstraklasie, strzelając trzy bramki.

Piłkarz musi ciężko pracować, ale po-trzebna jest też odrobina szczęścia.W Białymstoku trafiłem pod skrzydła mą-drych ludzi, dzięki temu przez sześć mi-nionych miesięcy zrobiłem duże postępy.Mam satysfakcję, że niczego nie dosta-łem na ładne oczy, a fakt, że szybko sta-łem się podstawowym zawodnikiem Ja-giellonii – dodatkowo motywuje do pra-cy. Tym bardziej że na brak konkurencjiw zespole nie mogłem i nadal nie będęmógł narzekać. Pomogła mi zmiana po-zycji, bo zdecydowanie lepiej czuję się

w roli bocznego pomocnika niż piłka-rza atakującego środkiem bo-

iska. Jednak u Michała Pro-bierza nie ma zmiłuj, dla-

tego nikt nie możebyć pewien miej-sca w wyjściowejjedenastce. Wy-starczy raz po-dejść na luzie do

treningu, bynatychmiastzasiąść naławce re-

zerwowych.

Euro 2012 to dla pana?…

Wielkie marzenie, tym bardziej żew reprezentacjach Polski juniorów wy-

stąpiłem ogółem w 70 meczach, zdoby-wając, o ile dobrze pamiętam, piętnaściebramek. Trudno mi jednak wypowiadaćsię o reprezentacji prowadzonej przezFranciszka Smudę, bo wiem, że czekamnie jeszcze dużo pracy. Selekcjoner po-wołał mnie na zgrupowanie w Turcjii wróciłem z wieloma wrażeniami. W ka-drze jest od kogo się uczyć.

częściej też trenowałem. Praca przyniosłaefekty, bo to z Piaseczna trafiłem do An-glii.

I co chwila był pan zaskakiwany?

Zanim podpisałem kontrakt z zawodo-wym klubem, byłem poddawany testom.Już w trakcie pierwszego pobytu zdziwiłomnie, że młodym piłkarzom w Wigan ni-czego nie brakuje. Mieli do dyspozycji kil-ka boisk treningowych, doskonałą opiekęszkoleniową i medyczną, grali też w świet-nym sprzęcie. Mogłem tylko pozazdrościć.

Jako przybysz z „dalekiej Polski” miał

pan problemy w relacjach z angielski-

mi rówieśnikami?

Nie, chociaż jako jedyny w zespole repre-zentowałem kraj spoza Wysp Brytyjskich.W dodatku nie mówiłem po angielsku,więc szybka nauka języka okazała się naj-pilniejszym zadaniem, ważniejszym odtreningów. Na pewno byłoby mi trudniej,gdyby nie pomoc ze stronyTomasza Cywki, który tra-fił do Wigan z GwarkaZabrze. Z początku tre-nowałem z zespołemjuniorów, ale ponie-waż miałem profe-sjonalny kontrakt,musiałem być

13POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

PIOTR

WOJCIECHOWSKI

W CZTERY OCZY Z PI¸KARZEM: TOMASZEM KUPISZEM

Drugiego stycznia skończył pan dwu-

dziesty pierwszy rok życia. Z tej okazji

proszę przyjąć od redakcji „Polskiej

Piłki” spóźnione, niemniej szczere ży-

czenia pomyślności. Czuje się pan już

w pełni dojrzałym mężczyzną?

(Śmiech) Na pewno pod wieloma wzglę-dami uważam się już za ukształtowanegozawodnika – mówi Tomasz Kupisz. – Jed-nak podobnie jak w życiu, również na bo-isku zawsze trzeba pracować nad sobą,zawsze jest coś do poprawienia. O piłka-rzach w tym wieku mówi się, że są jeszczena etapie rozwoju i trudno się z tym niezgodzić. W moim klubie jest jednak kilkumłodszych kolegów, więc mogę powie-dzieć, i chyba udowadniam to na bo-iskach ekstraklasy, że nie jestem żółto-dziobem.

Dla rodziców też?

W ich przypadku nic się nie zmienia. Pozo-staję synkiem, małym chłopcem, którywymaga opieki i na razie nie dają sięprzekonać, że jestem już dorosły. Nie na-rzekam jednak, bo zawsze mnie wspiera-ją i gotowi są przyjść z pomocą.

Pochwalił się pan już rodzicom, że ma

dziewczynę?

Nie musiałem, bo z Olą znamy się i spoty-kamy od czterech lat. Jesteśmy rówieśni-kami i na razie staramy się za bardzo niewybiegać w przyszłość. Nie jesteśmy na-wet zaręczeni, bo oboje mamy do wyko-nania kilka ważnych zadań.

Jest pan wychowankiem Juniora Ra-

dom, przez dwa i pół roku pobierał

pan naukę gry w podwarszawskim

Piasecznie, jednak piłkarską szkołą ży-

cia okazał się chyba dopiero trzyletni

pobyt w Wigan Athletic?

Przykro o tym mówić, ale w obu wymie-nionych polskich klubach juniorzy szkoląsię w coraz trudniejszych warunkach.Przede wszystkim brakuje im dobrych bo-isk. Wyjeżdżając z Radomia, miałem trzy-naście lat, ale będąc ostatnio w tym mie-ście, obserwowałem trening zespołu rocz-nika 1996 i z żalem stwierdziłem, że przezosiem minionych lat niewiele się zmieniłona lepsze. W Piasecznie trafiłem do szkół-ki piłkarskiej działającej pod patronatemMazowieckiego Związki Piłki Nożnej, dzię-ki temu korzystałem już z lepszych boisk,

Jest od kogo się uczyćJest jednym z największych odkryć nowego sezonu ekstraklasy. Mimo młodego wieku, na boisku

imponuje pracowitością i ambicją. Po wyjściu z szatni pozostaje skromnym piłkarzem, który stara

się unikać udzielania wywiadów, bo jak twierdzi – najlepszy okres kariery ma dopiero przed sobą.

fot.

AA

F P

ZP

N/S

iera

kow

ski.

Page 14: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

MECZ POLKOWSKIEGO Z KORCZAK-MLECZKÑ

MACIEJ

POLKOWSKI

MPPanie kolego – ulubionym sfor-mułowaniem nieodżałowanego

Kazimierza Górskiego posłużyłem się poraz pierwszy podczas meczu rozgrywanegotakże ze świętej pamięci Januszem Atla-sem, gdy tak raczej bezpardonowo rozpra-wiliśmy się z trenerską doktryną holender-skiego speca, Leo Beenhakkera. (patrz„PP” nr 3, jesień 2009 – przyp. Pol). Cociekawe, w latach, kiedy Górski z reprezen-tacją osiągał piłkarskie szczyty – Leo, moż-na powiedzieć, dopiero raczkował w zawo-dzie prowadząc kluby: Cambuur i Go Ahe-ad Eagles. Panu koledze mówią coś te na-zwy? Bo mnie, prawdę rzekłszy – nic!

JKMNo coś tam mówią, szczegól-nie nazwa tego drugiego ho-

lenderskiego klubu z Deventer, bo GoAhead Eagles znaczy tyle, co Naprzód Orłyi być może głównie tym patriotycznymskojarzeniem kierował się prezes MichałListkiewicz, ściągając Leona do Polski…No, ale pan Kazimierz nie doczekał holen-derskiego epizodu reprezentacji Polski,nie obejrzał pięknych meczów z Portuga-lią, ale i los oszczędził mu widoku upoka-rzających spotkań naszych na Euro 2008i takiegoż finiszu eliminacji do ubiegło-rocznego mundialu. Cień Leona jednaknadal unosi się nad Polską, bo w Wiślemamy pana Maaskanta i jego rodaków,a kadrowy supershowman Wojciechowskisprowadził właśnie (i to z poręki Beenhak-kera) do Polonii Warszawa trenera o groź-nym nazwisku Bos – i to z miasta prowin-cjonalnego Arnhem, gdzie historycznienam nie szło, bo przecież było „o jedenmost za daleko”. Ale mamy sobie gwarzyćo panu Kazimierzu…

MPDo dzisiaj trudno zgłębić i do koń-ca zrozumieć, na czym tak na-

prawdę polegał fenomen pana Kazimie-rza, który żyjąc, pracując i… odpoczywającw tak różnorodnym środowisku, jakim jestpiłkarski światek – de facto nie miał wro-gów. Co więcej, do dzisiaj cieszy się nieco-dzienną estymą milionów…

JKMBo to była prawdziwa, niepo-wtarzalna Postać, godna po-

mników i piedestału, a ja teraz dziwię się,jak słyszę żenujące dyskusje o tym, czyje

imię ma nosić stołeczny Stadion Narodo-wy. Ten fenomen może zrodził się z tego, żepan Kazimierz był lwowiakiem, a to miastowydało Polsce rodaków tyleż wspaniałychi niezwykłych, co serdecznych… On po pro-stu lubił ludzi; to niby oczywiste, ale obec-nie jakby nie w modzie, co można zauwa-żyć choćby nawet we współczesnej żurnali-styce sportowej, gdzie w modzie i cenie po-zostaje głównie gnojenie i polowanie naczarownice. Pana Górskiego poznałemw roku 1977, gdy już zakończył pracę z re-prezentacją, a ja zaczynałem pisaćw „Sportowcu”. Co kilka dni wpadał donas na Mokotowską, bo miał po drodze doPZPN w Aleje Ujazdowskie – a do związkudocierał przecież z Mokotowa piechotą…Dyskutował z Maćkiem Biegą i KrzyśkiemWągrodzkim, ja robiłem herbatkę, a onwyjmował często koniaczek, na który aku-rat przypadkowo trafił… Były ploty, śmie-chy, anegdoty, komentarze i było na po-ważnie. Jak w rodzinie, bo wraz z panemKazimierzem przybywała atmosfera fami-lijnej serdeczności.

MPPan Kazimierz twierdził, że możli-we, iż wybrał piłkę nożną z powo-

du usposobienia, ponieważ bardzo lubiłtowarzystwo ludzi. A o takowe najłatwiejprzy zespołowej dyscyplinie. Ale ciekawost-ka – gdyby mógł wszystko zaczynać od ze-ra, to zapewne wybrałby… tenis! A to z te-go powodu, że w piłce wiele zależy odmnóstwa czynników, na które nie mamybezpośredniego wpływu. Co rzecz jasnanie zmienia faktu, że piłka – oprócz rodziny– była największą miłością jego życia.

JKMAno właśnie, panie kolegoMaćku – bardzo lubił towarzy-

stwo ludzi i oni mu to odwzajemniali. Są-dzę, iż w każdej dyscyplinie odniósłby suk-ces, ale żadna nie zapewniłaby mu takiegouwielbienia fanów, jak piłka nożna. Jestporównywalny tylko z Feliksem Stammem,ale za czasów „Papy” boks był w Polscesportem kultowym. Teraz mamy w ringutylko zawodowy cyrk, a futbol – choć repre-zentacja w ósmej dziesiątce rankingu FIFA,a „siła ekstraklasy” na miejscu 45. w świe-cie – jest zawsze w centrum zainteresowa-nia, bo to przecież jakby coś więcej niżsport. Więc dobrze, iż pan Górski dawno

temu we Lwowie – kolebce polskiej piłki – wybrał to, co wybrał.

MPWielki trener, wspaniały człowiekjest dla nas uosobieniem sukce-

su. Ale – jak kiedyś wyznał w przypływieszczerości – powodzeniem, wygranymi nieupajał się bez końca. Znacznie więcej czasuzajmowało mu dociekanie przyczyn niepo-wodzeń. Trudno uwierzyć, ale właściwiedo ostatnich dni życia nie mógł – jako byłypiłkarz i reprezentant – pogodzić się z po-rażką z Danią 0:8 w Kopenhadze. Jeden,jedyny raz wystąpił w koszulce z Białym Or-łem. Ta zadra tkwiła w nim od 26 czerwca1948 roku. Powtarzam, trudno uwierzyć,ale taka była prawda!

JKMWierzę, bo to musiała byćstraszna trauma i wyrzuty su-

mienia, chociaż to nie pan Kazimierz prze-grał ten mecz tak wysoko, ale pozostałychdziesięciu reprezentantów także. Być możeuważał, iż tamto 0:8 zamknęło mu drzwido reprezentacji i ja to rozumiem, ale rozu-miem także, iż ów „dług” trener Górskispłacił polskiej piłce z wielką nawiązką.A tam w Kopenhadze było po prostu nie-szczęście i niefart – nasz futbol zna podob-ne przypadki.

Rocznica 90-lecia urodzin Kazimierza Górskiego skłania nie tylko do sięgnięcia pamięcią wstecz, ale

także do różnego rodzaju komentarzy, refleksji i ocen. Zdecydowaliśmy się więc na nieco lżejszą formę

– swoistego meczu wspomnień – wiedząc, iż Pan Kazimierz był osobą nadzwyczaj tolerancyjną oraz

z wyjątkowym poczuciem humoru. A co w dzisiejszych czasach wręcz unikalne – także na swój temat…

Wspominając Pana

14POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Page 15: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

JACEK

KORCZAK

-MLECZKO

MPPozostając przez chwilę przy wąt-ku kopenhaskiej przegranej, to

trener Górski ujmował to mniej więcej tak:– Jeszcze iks lat potem zastanawiałem się,analizowałem, sam sobie zadawałem py-tania i szukałem odpowiedzi, gdzie leżałaprzyczyna takiej wysokiej porażki. No, po-woli doszedłem do tego, że popełnionoszereg błędów – tak, że ja, jako trener, jużtakich błędów nie robiłem…

JKMJeśli owe 0:8 to była… receptana późniejszą trenerską mą-

drość Pana Kazimierza, to ja nie mam py-tań.

MPJak to u nas, nigdy nie brakujemądrali, którzy wiedzą lepiej, al-

bo najlepiej. Doświadcza tego każdy kolej-ny selekcjoner, więc i z Górskim nie byłoinaczej. Rozpowszechniano takie wy-świechtane powiedzenie o teściowej i takdalej. Bo przecież taka ekipa, jaką dyspo-nował Pan Kazimierz, mogła wyjść na każ-dego praktycznie bez treningu i każdemudać łupnia. Inaczej mówiąc trener – szczę-ściarz, któremu trafiło się wyjątkowe poko-lenie utalentowanych piłkarzy. Nic tylkowybierać, przebierać i wygrywać…

JKMKolego Maćku, zgódźmy się, iżPan Kazimierz dysponował pa-

letą najlepszych zawodników, jakich wy-dała polska piłka nożna – bo to fakt. Aleoczywiście „nazwiska nie grają”, czego

przykłady odnośnie narodowych repre-zentacji mamy na co dzień, a przykłademostatnim mundialowa kompromitacjaFrancji 2010 prowadzonej przez treneraDomenecha. Wielkością Górskiego byłozłożenie z tych indywidualności ekipy pra-wie doskonałej i zapewnienie atmosferygodnej prawdziwych mistrzów. On umiałto wszystko poskładać, wyczuć, zrozumieć,zmotywować, oddalić presję i stres. Umiałzawodnikom zaufać, a oni odpłacali mutym samym, chociaż o szczegółach pobytuw Murrhardt do dzisiaj krążą legendy… Te-raz mówi się, iż pomiędzy coachem i gra-czami istnieje „dobra chemia”, czyli panKazimierz dobrym chemikiem był. Oczywi-ście byli (i są) ludzie, którzy traktowali suk-cesy ekipy Górskiego jako przejaw głów-nie szczęścia, jakby zapominając, że naszczęście także trzeba zasłużyć. Gorzej, gdyznajdowali się ludzie, którzy sukcesy tam-tej jedenastki przypisywali – w dość zaka-muflowanych wywodach – także sobie,choćby podkreślając nadmierną rolę takzwanego banku informacji. O kogo chodzi– wiemy…

MPNiestety, nawet Pana Kazimie-rza nie ominęło polskie piekło.

Wywalczenie srebrnego medalu olimpij-skiego w Montrealu w 1976 roku przyję-to niemal jak narodową klęskę. Co sięświęci, przekonali się nasi piłkarze tużpo powrocie na lotnisku Okęcie. Jakwspomina w swojej biografii GrzegorzLato: – Nas, było nie było srebrnych me-dalistów, potraktowano jak jakichś prze-mytników. Wielu, w tym mnie, poddanoosobistej kontroli. Aż trudno uwierzyć, iżminęły zaledwie dwa lata, kiedy po suk-cesie w Niemczech tych samych, w więk-szości, ludzi noszono na rękach.

JKMTo niestety nasza specjalność,ale i czasy były inne, a do tego

Montreal dał Polakom wspaniały meda-lowy plon. Czasy, ustrój i władze się zmie-niły, jakby uzmysławiając wartość meda-lu w grach zespołowych – tam o niegonajtrudniej. Przykładem piłkarze ręczni,których witaliśmy jak bohaterów, gdyzdobyli kolejno srebro i brąz mistrzostwświata oraz 4. miejsce na mistrzostwachEuropy. A po srebrnym Montrealu – ilebyśmy dali za taki sukces dzisiaj? – panKazimierz rozstał się nie tylko z kadrą, alei rodzimą piłką i po raz pierwszy (ale wca-le nie ostatni) wyjechał „za chlebem” doGrecji.

MPKilkakrotnie miałem przyjem-ność przebywać w towarzystwie

trenera Górskiego w Atenach. Przekona-łem się, że powiedzmy wspólne zjedzenieobiadu w restauracji jest praktycznie nie-możliwe. Wszędzie i przez wszystkich byłtam traktowany jak postać nie z tegoświata. Przekładając na dzisiejsze czasy,można powiedzieć, że był celebrytą z naj-wyższej półki.

JKMAno był, ale ówczesna celebrato zupełnie inna sprawa. Wtedy

trzeba było być kimś, aby być zapraszanym,brylować w towarzystwie czy na impre-zach, być rozpoznawalnym w tłumie i wiel-bionym przez fanów. Teraz są „celebryci”,czyli estradowe wyjce, gwiazdki seriali, fry-zjerzy i grupa najstraszliwsza, czyli tak zwa-ni telewizyjni prezenterzy. Pan Kazimierzbył celebrytą genialnym, ale zapraszanyw wiele miejsc zawsze pozostawał sobą, zeswoim uśmieszkiem, lakonicznością wy-wodów i dystansem do życia. Pamiętapan, panie Maćku, jak wspaniale czytałw TVP „Bajki na dobranoc dla dorosłych”?Lubił bywać, lubił być tam, gdzie dzieje sięcoś pożytecznego i ciekawego. Z każdymporozmawiał, a gdy z okazji imienin czyurodzin życzono mu zdrowia, odpowiadałz uśmiechem: „Panie kolego. Dziękuję bar-dzo, ale zdrowie to już było”, co wkrótceokazało się tak bolesną prawdą. Był, prze-praszam za wyrażenie, „zwierzęciem me-dialnym”. Poproszony o komentarz na te-mat aktywności plam na słońcu, też po-wiedziałby coś ciekawego.

MPZ początkiem lat osiemdziesią-tych powrócił do kraju i przez pe-

wien okres kierował warszawską Legią. Ry-chło zauważył, że coś złego „dzieje sięw państwie duńskim”, udzielił mi obszer-nego wywiadu, którego tytuł wyjaśniałwiele: „Oblać wszystko benzyną i podpa-lić”. Rzecz w tym, iż Pan Kazimierz jako wy-jątkowo wnikliwy obserwator doszedł downiosku, iż w celu naprawienia PiłkarskiejRzeczpospolitej, potrzebne są wyjątkoweśrodki, swego rodzaju kuracja wstrząsowa.A jak to się potoczyło – doskonale wiemy…

JKMNo, bo to jest – oby nie wieczny– problem polskiej piłki wysta-

wionej na ciągły społeczny osąd. Pan Kazi-mierz był autorytetem, rozjemcą i osobo-wością, jakiej nie ma dziś polski futbol i nietylko futbol. Może szkoda, że pomysłyi działania nie przełożyły się na okres, gdybył prezesem PZPN, ale nie mnie o tym są-dzić. Wiem tylko, jak bardzo Go brak.

MPPanie kolego, o Panu KazimierzuGórskim można godzinami, dnia-

mi i nocami… Niestety, łamy czasopismanie są z gumy. Warto na zakończenie przy-pomnieć niezmienną dewizę, jaka Muprzyświecała. Jak pracujemy to pracujemy,jak się bawimy to się bawimy, a jak się mo-dlimy to się modlimy. Amen.

Kazimierza

15POLSKA pi∏ka | 1 (45) 2011

Page 16: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

eszcze nie tak dawno Leo Been-hakker jako selekcjoner repre-zentacji Polski powoływał na zi-mowe zgrupowania kadry naj-lepszych, a przynajmniej wyróż-

niających się zawodników z boisk eks-traklasy. Smuda, wówczas szkolenio-wiec poznańskiego Lecha, bez sprzeci-wu oddawał do kadry sporą grupkę pił-karzy i, chcąc nie chcąc, pracował nadkondycją z mocno okrojonym składemKolejorza. Dziś, to Smuda opiekuje sięzespołem biało-czerwonych, ale życianie ułatwiał mu Holender, tym razembliski znajomy Don Leo.

Józef Wojciechowski, właściciel war-szawskiej Polonii wierzył, że tylko je-den człowiek będzie w stanie zapewnićjego drużynie zdobycie tytułu mistrzaPolski. Problem w tym, że Beenhakker

PIOTR

WOJCIECHOWSKI nie zamierza po raz kolejny podejmo-wać pracy w Polsce. Ponieważ jednakdarzy sympatią biznesmena spod zna-ku J.W. Construction, oddelegował naKonwiktorską swojego młodszego ko-legę – Theo Bosa. Polonia zimą błyska-wicznie zrobiła się holenderska, boasystentem trenera został Marc vanHintum, a dyrektorem sportowym –Jan de Zeeuw. Okazuje się, że tamgdzie krążą duże pieniądze nie mamiejsca na sentymenty. Również nasympatię i zrozumienie dla działańSmudy i budowanej przez niego, na fi-nały Euro 2012, reprezentacji. W efek-cie żaden z czterech polonistów, powo-łanych przez selekcjonera na zimowezgrupowanie kadry, nie pojechał doPortugalii, bo Theo Bos chciał mieć jaknajwiększy komfort pracy. Chciał, ale...inauguracja wiosny w wykonaniu Po-lonii wypadła blado; Czarne Koszulepogrążają się coraz bardziej w ligowejtabeli, więc Bos szuka pracy, zaś jegoboss nowego trenera.

Nad BosforZgodnie z przewidywaniami rozrosła

się inna holenderska kolonia, od sierp-nia przebywająca pod Wawelem. DoRoberta Maaskanta (trener) i StanaValckxa (dyrektor sportowy), dołączyłdefensor Kew Jaliens, grający dotych-czas w AZ Alkmaar. Właściciel krakow-skiej Wisły, po okresie pasywności narynku transferowym, wyasygnował nazimowe wzmocnienia półtora milionaeuro. Dzięki temu do kadry BiałejGwiazdy dołączyli – Bułgar CwetanGenkow, Izraelczyk Maor Meliksoni Białorusin Michał Siwakow. Wszystkowskazuje, że wiosną w wyjściowej jede-nastce Wisły najmniej będzie Polaków,bo w przerwie zimowej do Turcji wyje-chali bracia Piotr i Paweł Brożkowieoraz Mariusz Pawełek, Ich śladem po-dążyli niebawem – Kamil Grosicki (Ja-giellonia Białystok), Marcin Robak (Wi-dzew Łódź) i Maciej Iwański (Legia War-szawa) i tym samym mamy całkiem

sporą polską kolonię nad Bos-forem.

NerwowoDziałacze Lecha Poznań,

mimo poważnych stratpunktowych, również nie za-

Holenderskie kolonie

J

O futbolu w wydaniu holenderskim można mówić w samych superlatywach, choćby ze względu na

umiejętności piłkarzy Oranje. Przedstawiciele aktualnych wicemistrzów świata potrafią również za-

dbać o własne interesy, o czym na własnej skórze po raz kolejny przekonał się Franciszek Smuda.

mierzają składać broni, dlatego zimąprzeznaczyli na zakup nowych piłkarzyprzeszło dwa miliony euro. Połowę z tejkwoty pochłonęło wykupienie z RubinaKazań karty Rafała Murawskiego, szko-da tylko, że reprezentacyjny pomocniknie mógł wesprzeć Kolejorza w roz-grywkach Ligi Europy. Nadal nie wiado-mo, kto zajmie miejsce SławomiraPeszki, który po sześciu miesiącachoczekiwań wyjechał na upragnionesaksy do FC Koeln.

Szkoleniowiec Lecha – Jose MariaBakero bez żalu pożegnał za to JoelaTshibambę (AE Larisa) zadowalając siępozyskanym z Lechii Gdańsk HubertemWołąkiewiczem oraz Bartoszem Ślusar-skim (Cracovia) i Serbem Vojo Ubipari-pem (Spartak Subotica).

Nerwowa atmosfera nadal utrzymu-je się w Legii. Być może mała liczba te-stowanych piłkarzy i wstrzymywaniedecyzji zakupu nowych nabytków wpły-wa destrukcyjnie na trenera MaciejaSkorżę i odpowiedzialnego za transferyMarka Jóźwiaka. Obaj w trakcie meczusparingowego rozgrywanego na Cy-prze, skoczyli sobie do oczu i, co gorsza,w obecności piłkarzy. Podobno szybkozapanowała zgoda między zwaśniony-mi stronami, ale jak wieść gminna nie-sie, niebawem ten drugi pożegna sięz klubem z Łazienkowskiej.

Błogi spokój panował w obozie lide-ra ekstraklasy. Michał Probierz, konse-kwentnie wspierany przez działaczy,kompletował kadrę zespołu, który –wydawało się - będzie w stanie do koń-ca rozgrywek zachować punktową prze-wagę. To jednak nie takie proste - at-mosfery, panującej w trakcie zimowychprzygotowań w zespole Jagiellonii, mo-głyby pozazdrościć inne krajowe zespo-ły, ale tuż starcie wiosny nie było zmi-łuj… Maciej Bartoszek dokonał równieżnie lada sztuki, bo mimo licznie napły-wających do Bełchatowa atrakcyjnychofert, potrafił przekonać swoich najlep-szych piłkarzy do pozostania w PGEGKS. Tajną bronią szkoleniowca będziezapewne wsparcie ze strony pani psy-cholog, bo przecież w każdym elemen-cie piłkarskiego abecadła staramy sięgonić Europę.

Ekstraklasa nabiera rozmachu – za-miast śniegu – sypnęło całkiem obficieniespodziankami. Będzie się działo!

16POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

EKSTRAKLASA NABIERA ROZMACHU

Rafał

Murawski

Page 17: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

PIOTR

WOJCIECHOWSKI

NA ZAPLECZU EKSTRAKLASY

17

ajwiększym zainteresowaniempotentatów ekstraklasy cieszylisię młodzi piłkarze. SewerynKiełpin wyróżniał się w RuchuRadzionków, więc działacze Po-

lonii po okresie wypożyczenia zdecydowa-li się sprowadzić 24-letniego bramkarzado Bytomia. Jakub Kapsa otrzymał kilkaciekawych ofert – 20-letni pomocnik,świetnie radzący sobie również w roli na-pastnika, ostatecznie trafił do Lecha Po-znań, z którym związał się czteroletniąumową. Szansa na debiut w ekstraklasiepojawiła się przed Damianem Zbozie-niem, który przed rokiem opuścił war-szawską Legię, podejmując grę w Sande-cji Nowy Sącz. Wszystko wskazuje, że sto-łeczny klub odkupi defensora, bo Zbozieńw okresie przygotowawczym trenowałz Legią, z czego nie mógł być zadowolonynowy opiekun Sandecji, Mariusz Kuras.

Zagranica dla wybranychTylko kilka pierwszoligowych klubów

zdecydowało się na finansowe szaleń-stwo, wysyłając piłkarzy na zagraniczneobozy. W przypadku Floty Świnoujścieośmiodniowy pobyt w niemieckim Hot-zendorf był niewiele droższy od krajowychofert ośrodków treningowych. Do turec-kiej Antalyi udali się piłkarze GKS Katowi-ce i Warty Poznań. Na decyzję co do zgru-powania nad Bosforem długo także cze-kano w Szczecinie, gdzie niewielkim po-cieszeniem okazało się sprowadzeniez Zabrza, na zasadzie wypożyczenia, To-masza Chałasa oraz Błażeja Radlera, naj-lepszego wiosną obrońcy Odry Wodzi-sław.

W tym ostatnim klubie zimą zmieniłsię skład zarządu i prezes, którym zostałponownie Dariusz Kozielski. Na stanowi-sko pierwszego szkoleniowca awanso-

społu wiosną Marcina Mięciela mająwspierać doświadczony Maciej Bykowskii raczkujący w zawodowym futbolu 17--letni Patryk Kubicki. Klasowego napast-nika długo poszukiwali przedstawicielePiasta, bo Krzysztof Chrapek, mającyzwiększyć siłę ognia gliwiczan, doznałkontuzji. Co gorsza, z kadry drużyny Mar-cina Brosza może ubyć Jakub Smektała,który podpisał, ważny od 1 lipca, kon-trakt z Ruchem Chorzów. Na Cichej chcąjednak, żeby pomocnik pojawił się półroku wcześniej.

Za granicą szukali wzmocnień skautin-gowcy Floty, ale mimo sporej konkurencji,wszystko wskazuje, że w Świnoujściu po-zostanie do czerwca superstrzelec CharlesUchenna Nwaogu. Górnik Polkowice teżsię wzmocnił, pozyskując Łukasza Tumi-cza, mającego na koncie występy w Ja-giellonii Białystok.

Pierwszoligowcy przystąpili do rundywiosennej tydzień po starcie rozgrywekekstraklasy, ale w Ząbkach kibice jużz niecierpliwością czekali na pierwszygwizdek arbitra. Nowy obiekt Dolcanurośnie jak na drożdżach i niebawemw podwarszawskiej miejscowości za-pachnie europejskim futbolem. Senz oczu działaczom spędza jednak fatalnapozycja zespołu w tabeli. Jedynym do-tychczas wzmocnieniem ekipy prowadzo-nej przez Roberta Moskala jest sprowa-dzony z Chorzowa Damian Świerblewski.Trochę skromnie jak na możliwości finan-sowe sponsora klubu. Czasami jednak le-piej zrobić krok w tył, żeby następnie ru-szyć ostro do przodu.

ZmianakierunkuPierwszoligowe rozgrywki,

przynajmniej w teorii,

powinny być poligonem

dla piłkarzy, którzy pretendują

do gry w ekstraklasie.

W tegorocznym okienku

transferowym byliśmy

świadkami zmiany kierunku,

czyli powrotu do niższego

poziomu.

wał Jarosław Skrobacz i podobno w run-dzie rewanżowej oprze skład na zawod-nikach grających dotychczas w MłodejEkstraklasie.

Wzrosły nadzieje kibiców Warty na po-zyskanie sponsora, gdyż nowa pani pre-zes, Izabella Łukomska-Pyżalska, ochoczozabrała się do pracy, sprowadzając do Po-znania posiłki w postaci Łukasza Białożyta(Odra Wodzisław), Piotra Kieruzela (RuchChorzów) i Bogusława Baniaka. Doświad-czony szkoleniowiec podjął się jednaktrudnego zadania, bo Warta jesienią gra-ła słabo i na półmetku rozgrywek usado-wiła się w strefie spadkowej.

Nowy trener pojawił się również w Ra-dzionkowie. Artur Skowronek zapowie-dział, że wiosną Ruch nadal będzie sięutrzymywał w czubie tabeli, żeby jednaktak się stało, potrzeba pewnie broniącychbramkarzy mających na koncie występyw ekstraklasie. Wśród kandydatów szkole-niowiec wymieniał Marcina Suchańskiegoi Łukasza Skorupskiego. Poważnymwzmocnieniem ma być również MarcinSobczak, który zakończył piłkarską przygo-dę w greckim, trzecioligowym APS Zakyn-thos. Wzmocnienia składu od dawna awi-zowali działacze Kolejarza Stróże, a trenerMarek Motyka nie ukrywa, że tylko dopływświeżej krwi pozwoli uchronić zespół benia-minka przed degradacją do drugiej ligi.

Krajowe wzmocnieniaZ innym problemem musiał się zmie-

rzyć Andrzej Pyrdoł, trener Łódzkiego KS– lidera pierwszoligowych rozgrywek.W celu zwiększenia siły ofensywnej ze-

NPatryk Kubicki

w nowej rundzie

ma wzmocnić siłę

ataku ŁKS Łódź

Page 18: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa
Page 19: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

Chciałbym wybrać szeroką grupę zawod-ników, na przykład 35. Z taką grupą moż-na pracować, powoływać poszczególnychzawodników na mecze.

Jak wygląda plan przygotowań do

rozpoczynających się jesienią elimina-

cji mistrzostw Europy?

Trzeba grać po prostu jak najwięcej me-czów. Bardzo dobrze dla nas się składa,że uczestniczymy w Turnieju CzterechNarodów, w którym występują jeszczeNiemcy, Szwajcaria i Włochy. Na razieponieśliśmy tylko jedną porażkę – u sie-bie z Niemcami 0:1, po rzucie karnym.Pokonaliśmy natomiast Włochówi Szwajcarów. W tym turnieju gramy ja-ko kadra U-20, ale ci piłkarze będą sta-nowili trzon młodzieżówki.

Czy można w tej chwili ocenić siłę polskiejmłodzieżówki na tle rywali europejskich?Na razie trudno cokolwiek powiedzieć,poczekajmy na jakieś mecze. W każdymrazie Turniej Czterech Narodów jest dlanas znakomitym przetarciem i będziedoskonałym wykładnikiem formy. Narazie na pewno nie odstajemy pozio-mem od Włoch i Szwajcarii, a to są dru-żyny liczące się na kontynencie w piłcemłodzieżowej.

Jednym słowem – selekcjoner repre-

zentacji Polski w razie potrzeby może

liczyć na U-21?

To normalna kolej rzeczy, że najlepsi za-wodnicy z młodzieżówki trafiają do pierw-szej reprezentacji. Wszystko, co robimy,robimy z pełnym zaangażowaniem. Daje-my pełny obraz młodzieżówki.

19POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

DANIEL

OLKOWICZ

NASZA M¸ODZIE˚

Czy młodzi piłkarze czują, że otwiera

się dla nich dodatkowa szansa, niż tyl-

ko walka o awans do finałów mło-

dzieżowych mistrzostw Europy

w 2013 roku?

To na pewno będzie dodatkowy czynnikmobilizujący – mówi Stefan Majewski,trener kadry, która od tego roku ma sta-nowić podstawę polskiej młodzieżówki,a jednocześnie solidne zaplecze dla ekipyFranciszka Smudy. – Zawodnicy z pewno-ścią potraktują najbliższy rok szczególniei będą chcieli pokazać się z jak najlepszejstrony. Każdy sobie uświadamia, że jeślibędzie w odpowiedniejj formie, to selek-cjoner może go zauważyć. A więc droga

do Euro 2012 może być dla niektórychpiłkarzy prosta.

Spodziewa się pan, że selekcjoner

Franciszek Smuda częściej będzie

dokładnie obserwował kadrę U-21

w poszukiwaniu możliwych roz-

wiązań na Euro 2012?

Selekcjoner ma swoją koncepcjęi szuka do niej odpowiednich za-wodników. Nie wiem, czy akuratw młodzieżówce znajdzie się ktoś,kto będzie akurat pasował dokoncepcji gry reprezentacji Pol-ski. Jestem jednak przekonany,że selekcja przed Euro nie będziezamknięta i dla wielu młodychzawodników pojawi się szansa,którą będą mieli możliwości wy-korzystać.

Jak obecnie ocenia pan siłę re-

prezentacji U-21?

Uważam, że mamy grupębardzo dobrych piłkarzy. Gra-ją u nas między innymi Woj-ciech Szczęsny czy Grzegorz

Krychowiak. A jeśli chodzio kluby ekstraklasy, to w pod-stawowych składach występu-ją Ariel Borysiuk czy Michał Ku-

charczyk w Legii, jest jeszcze Ma-teusz Możdżeń z Lecha. Nie zapo-

minamy również oczywiście i o pierw-szej lidze, z której w kadrze znalazł się naprzykład Tomasz Hołota z GKS Katowice.

Selekcja będzie prowadzona na dużą

skalę?

Dajemy pełny obrazDla polskiej młodzieżówki najbliższy rok może być wyjątkowy. Ze względu na nadchodzące Euro

2012 najzdolniejsi zawodnicy mogą otrzymać szansę gry w pierwszej reprezentacji, a tym samym

w historycznym turnieju w Polsce i na Ukrainie.

Rozmowa ze STEFANEM MAJEWSKIM

SILNA GRUPA

W eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy, których finały odbędą sięw 2013 roku w Izraelu, Polska zagra w grupie 6, a jej rywalami będą Rosja,Portugalia, Mołdawia i Albania. – To silna grupa, zwłaszcza że znalazły sięw niej drużyny Rosji i Portugalii – mówi Stefan Majewski. – Do barażówawansują tylko zwycięzcy grup oraz cztery drużyny z drugich miejsc z najlep-szym bilansem.

Terminarz meczów

fot.

AA

F P

ZP

N/S

iera

kow

ski. 2011

2 września Albania – Polska6 września Polska – Rosja6 października Portugalia – Polska11 października Polska – Albania14 listopada Polska – Mołdawia

20121 czerwca Mołdawia – Polska6 września Rosja – Polska10 września Polska – Portugalia

Page 20: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

20POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

GRAJÑ PANIE

ROMAN

LASZUK

obiety to przestrzeń nieodgad-

niona – tak twierdzi nowy se-lekcjoner reprezentacji. Jakozawodnik był bramkarzem trze-cioligowego Górnika Konin. Po-

tem prowadził reprezentację woje-wództwa konińskiego trampkarzy star-szych, a jednym z jego podopiecznych

był późniejszy reprezentant – AndrzejWoźniak. W 1994 roku podjął pracęw całkowicie sfeminizowanym ZespoleSzkół Medycznych w Koninie. Gdy kole-dzy ze śmiechem pytali: co ty będzieszrobił w tym Medyku, odpowiadał: będęuczył piłki nożnej.

Praca szybko przyniosła efekty – pod-opieczne Jaszczaka trzykrotnie zdobyłymistrzostwo Polski do lat 16. Gdyw 2000 roku zostały wicemistrzyniamikraju juniorek starszych, władze miastazdecydowały się utworzyć w Koninieklasy sportowe. Od tej pory szkolenio-wa praca pana Romana koncentrowałasię wyłącznie na szkoleniu piłkarek(w różnych kategoriach wiekowych),będących uczennicami gimnazjum nr 6w Koninie, gdzie mają szkołę mistrzo-stwa sportowego, oraz Liceum Profilo-wanego w Zespole Szkół Górniczo-Ener-getycznych, w którym od września mi-nionego roku działa licealny ośrodekszkolenia PZPN. Dziś Medyk to jedynyklub w Polsce, który prowadzi szkoleniewe wszystkich kategoriach wiekowychi wystawia drużyny do wszelkich rozgry-wek, zarówno na trawie, jak i w hali.

Kondycję polskiej piłki kobiecej se-lekcjoner ocenia jako średnią. Wśródczterdziestu siedmiu federacji zajmuje-my siedemnastą pozycję i nie możemyrównać się do takich europejskich po-tęg, jak Niemcy, Norwegia, Szwecja,Dania czy Francja. Przede wszystkimmusimy przełamać stereotyp, że piłkanożna nie jest dla kobiet. Do tego po-trzebne jest jednak zainteresowaniemediów oraz sukces sportowy. Pierw-szym krokiem, mogącym pociągnąć ko-biecą piłkę na wyższą półkę, jest to, co

zrobił profesor Józef Bergier, a czegoprzez lata nie mogliśmy wywalczyć:stworzenie trzech ośrodków szkoleniana poziomie liceum. Kolejnym zada-niem powinno być zwiększenie ich licz-by do przynajmniej ośmiu, a następniezorganizowanie podobnych na pozio-mie gimnazjów. Dobry jest też kolejnypomysł, by piłkę promować w miastachakademickich. Ścieżka szkolenia i finan-sowania wydłużyłaby się o kolejne lata,co byłoby bardzo dobrym trendem.W USA piłka opiera się na drużynachuczelnianych i jej poziom jest wysoki.

Jesienią ubiegłego roku byliśmyo krok od historycznego wygrania gru-py eliminacyjnej do finałów mistrzostwświata. Nie udało się. Nasza reprezen-tacja grała wtedy znakomicie i byławłaściwie jedną nogą w barażach. Nie-stety, po kilku miesiącach coś się zacię-ło i pojawiły się gorsze wyniki. Zabrakłopunktów z niżej notowanymi Węgier-kami i to zaraz po pięknym zwycięstwienad faworyzowaną Ukrainą. Nie pierw-szy raz okazało się, że kobiety po wyso-kim zwycięstwie następne spotkanieprzegrywają. Stąd pomysł poszerzeniasztabu szkoleniowego reprezentacjio sportowego psychologa. Kobiety towszak przestrzeń nieodgadniona i pra-cując z nimi, należy przewidywać tegotypu zdarzenia.

– Tworząc reprezentację, stoję przedpoważnym dylematem. Mamy grupębardzo utalentowanych zawodniczeki gdyby dano mi możliwość poprowa-dzenia kadry nie tylko przez najbliższeeliminacje mistrzostw Europy, to zdecy-dowałbym się na jej systematyczne od-mładzanie. Na razie przede wszystkimbędziemy walczyć o jak najlepszy wynikw najbliższych eliminacjach. Wolałbymjednak tę pierwszą ewentualność, gdyżlubię takie wyzwania – kwituje RomanJaszczak. – Przygotowania do elimina-cji mistrzostw Europy będą się opieraćna planie sporządzonym przez mojegopoprzednika, a konsultowanym z trene-rami klubowymi. Zacząłem od luto-wych, czterodniowych konsultacji se-lekcyjnych, chcę dać szansę wszystkim.Dwadzieścia sześć najlepszych zamie-rzam zabrać potem do Turcji na zgrupo-wanie. Tam przewiduję trzy gry kontro-lne, w tym jedno spotkanie międzypań-stwowe. Planuję dwumecz z będącąw tym samym koszyku co my Białoru-sią, chciałbym też rozegrać w Polscespotkanie z finalistą mistrzostw świata,Francją, stanowiącą w Europie czwartąsiłę. W połowie marca poznamy rywal-ki Polek w eliminacjach mistrzostw Eu-ropy. Znajdujemy się w trzecim koszy-ku, w grupie znajdą się dwie drużynywyżej od nas klasyfikowane. Czeka więcbardzo trudne zadanie.

W przestrzeninieodgadnionej

K

W sztabach szkoleniowych piłkarskich reprezentacji kobiet doszło

na początku roku do kilku zmian, między innymi nie przedłużono

umowy z trenerem seniorek, Robertem Góralczykiem. – Wydział

piłkarstwa kobiecego wyznacza wysokie cele – mówi Józef Bergier,

przewodniczący wydziału. – Jednym z nich było wygranie grupy

eliminacyjnej mistrzostw świata i awans do baraży. Tego wyselek-

cjonowanej przez Roberta Góralczyka drużynie nie udało się jednak

dokonać. Zarząd PZPN powołał nowego trenera – Romana

Jaszczaka (na zdjęciu).

Page 21: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

21POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

PI¸KA POD DACHEM

sumie w niemal jużdwudziestoletniej histo-rii zorganizowanegopolskiego futsalu tylkodwa razy dostąpiliśmy

zaszczytu mierzenia się z najlepszymi w fi-nałach światowego, czy europejskiegoczempionatu. Pierwszy raz zdarzyło się tow 1992 roku w Hongkongu na finałachmistrzostw świata i po raz drugi w Mo-skwie na mistrzostwach Europy 2001 ro-ku. Reprezentacja Polski od moskiewskichmistrzostw nie ma dobrej passy a i i obec-nie nie jest faworytem. Losowana z trze-ciego koszyka ma za rywali wicemistrzówEuropy Portugalczyków, niezwykle groź-nych, solidnych Białorusinów i zespółz preeliminacji – Macedonię. Do finałuawansuje zwycięzca grupy oraz warunko-wo zespół z drugiego miejsca, który w po-równaniu z sytuacją w pozostałych gru-pach wykaże się korzystniejszym stosun-kiem punktowym. – Kiedy obejmowałemposadę selekcjonera reprezentacji Polskidobrze wiedziałem, jakie stawia sięprzede mną cele. Mówiłem, że Polska po-winna grać na każdej dużej impreziei podtrzymuję swoje zdanie. Czeka nasjednak ciężkie, ale wcale nie niemożliwedo wykonania zadanie – mówi trener re-prezentacji, Czech Vlastimil Bartosek. –Co prawda prowadzę polski narodowy te-am już 15 miesięcy, niemniej uważam, iżjest to zbyt krótki okres, by zbudować ze-spół mogący być sytuowanym w groniefaworytów bielskiego turnieju. Jednakpewien postęp został zrobiony. W Cze-chach, pracując z reprezentacją, na brązo-wy medal mistrzostw Europy czekałemsześć lat. Wiem, że wszyscy chcą sukcesu.Rozumiem to, ale wiem też, że niecierpli-wość nie zawsze jest dobrym doradcąi może przynieść odwrotne skutki – pod-sumowuje Bartosek.

Ostrożny w wypowiedziach był też prze-wodniczący Wydziału Futsalu PZPN, An-drzej Hendrzak. – Na pewno nie uchodzi-my za faworytów. Poziom europejskiegofutsalu bardzo się podniósł. Staramy sięgonić pierwszą dziesiątkę. Zespół buduje-my systematycznie i niemal od podstaw.Potrzebny jest czas, a w żadnym przypad-ku nie będziemy wzmacniać drużyny adhoc turniejowo, jak to bywało w minio-nych latach i nie przynosiło efektu. Jeste-śmy organizatorem turnieju i oprócz stro-ny sportowej ważna jest dla nas też stronaorganizacyjna. Wiemy, że będziemy bacz-nie obserwowani pod kątem powierzenianam przez UEFA imprez futsalowycho większej randze. Nikt nie stawia polskie-mu teamowi futsalowemu zadań niereal-nych, awansu za wszelka cenę. Ważne, że-by zafunkcjonował wcielany w życie od ro-ku system szkoleniowy oraz organizacyjny.Wyniki wówczas z czasem powinnyprzyjść. Gienadij Liseńczuk – ikona euro-pejskiego futsalu, trener reprezentacjiUkrainy od kilkunastu lat obserwujący pol-ski futsal, po niedawnym dwumeczu po-wiedział w Tychach: – Dobrze, że postano-wiliście rozdzielić możliwość gry w futsali na dużym boisku. U nas na Ukrainie tofunkcjonuje od dawna i mamy wyniki. Wi-dać też zdecydowaną poprawę taktycznejstrony gry waszej reprezentacji. Jeszcze roktemu graliście stawiając przeważnie naambicję oraz improwizację. Gdy wasz ze-spół poprawi jeszcze przygotowanie fizycz-ne będzie naprawdę trudno grało się z wa-mi. Myślę, że wybraliście dobrą drogę roz-woju. Takie mecze powinny procentować.Rywalem Polski były już między innymi ze-społy z czołowej ósemki rankingowej –Włochy, Rosja, Czechy. Towarzyski dwu-mecz futsalowej reprezentacji Polskiz Ukrainą, która w aktualnym rankinguUEFA klasyfikowana jest na piątym miej-

scu, rozegrany w styczniu w Krakowie i Ty-chach był ostatnim przetarciem przed tur-niejem eliminacyjnym w Bielsku-Białej.Była to już dwunasta potyczka tych repre-zentacji narodowych. Biało-czerwoni cią-gle czekają na pierwsze zwycięstwo, tylkoraz padł remis. – W rewanżu zagraliśmy le-piej niż w Krakowie, ale w końcówce me-czu zabrakło nam już sił – przekonuje kapi-tan kadry Michał Słonina. – Szkoda, bomogliśmy się pokusić o pierwsze zwycię-stwo nad Ukrainą.

18.01.2011, Kraków: Polska – Ukraina1:4 (1:1); bramka: Słonina.

19.01.2011, Tychy: Polska – Ukraina2:4 (2:2); bramki: Milewski dwie. Pol-ska: Słowiński, Nawrat – Kusia, Mirga,Żebrowski, Hajnc, Milewski, Słonina, Mi-kołajewicz, Budniak, Krawczyk, Franz,Marciniak, Szymura. Selekcjoner Vlasti-mil Bartosek.

W perspektywie bielsko-bialskiego tur-nieju warto przytoczyć słowa MariuszaMilewskiego, wyróżniającego się zawod-nika spotkań z Ukrainą. – Łatwo nie bę-dzie, ale rywale są w naszym zasięgu i li-czymy na wsparcie kibiców. Mam nadzie-ję, że wygramy pierwsze dwa mecze i jużprzed ostatnim bojem z Portugalią bę-dziemy cieszyć się z awansu – mówił.

Ostatecznie jednak w eliminacjach domistrzostw Europy futsalowa reprezenta-cja Polski po dwóch remisach – z Białoru-sią i Macedonią (2:2) przegrała z Portu-galią 0:6 i tym samym nie wywalczyłaawansu do finałów, które zostaną roze-grane w Chorwacji w 2012 roku.

– Myślałem, że będziemy walczyć dokońca, ale niektórzy zawodnicy niestetynie wytrzymali psychicznie. Wielu z nichnie pokazało swoich umiejętności – po-wiedział trener reprezentacji VlastimilBartosek. – Portugalia to wicemistrz Eu-ropy – rywale byli od nas lepsi w każdymelemencie gry – dodał kapitan MichałSłonina.

Mecze Punkty Bramki 1. Portugalia 3 9 14– 2 2. Białoruś 3 4 5– 8 3. Polska 3 2 4–10 4. Macedonia 3 1 4– 7

MR, JS

W

W Bielsku za wysokie progiReprezentacja Polski w futsalu od 24 do 27 lutego grała

w Bielsku Białej o drugi w historii awans do finałów mistrzostw

Europy. Jedyny do tej pory udział Polacy wywalczyli dekadę temu

podczas turnieju w Zabrzu.

Page 22: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

22POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

GRAJÑ NAJM¸ODSI

EL˚BIETA

KLIMASZEWSKApołowie stycznia, pod-czas Gali Mistrzów Spor-tu w Teatrze Polskimw Warszawie, pan To-masz otrzymał wyróżnie-nie dla najlepszego ani-

matora sportu amatorskiego w Polsce,przyznane przez dziennikarzy „PrzegląduSportowego” i TVP. Wydarzenie bez pre-cedensu: po raz pierwszy środowiskodziennikarzy sportowych tak głośno i pu-blicznie doceniło pracę na rzecz populary-zacji i rozwoju piłki amatorskiej.

Ledwie zszedł ze sceny, w telefonie ko-mórkowym pojawiły się esemesy z gratu-lacjami od przyjaciół i znajomych. Szcze-gólnie zapamiętał jeden: „Twoja nagrodaprzywróciła mi wiarę w to, że warto pra-cować z dziećmi”. Dlaczego właśnie ten?Bo Tomasz Zabielski, rzecz jasna, cieszy sięz wyróżnienia, ale jeszcze bardziej cieszył-by się, gdyby w podobny sposób zaczętodoceniać wysiłek innych ludzi angażują-cych się bez reszty w sport amatorski.

Przejęcie światemPytany o to, z jakiego przedsięwzięcia

realizowanego w ostatnich dziesięciu la-tach jest najbardziej dumny – odpowia-da, że nigdy nie przywiązywał się do kon-kretnych planów, a dumny bywa raczejwtedy, gdy udaje się je realizować rok poroku. Bo chodzi przecież o akcje, którychnie organizuje się w kilka dni, bądź tygo-dni. Gdyby jednak rozpatrywał to w takichkategoriach, wskazałby turniej „Z po-dwórka na stadion” o Puchar Tymbarku,budowany praktycznie od zera, dzisiaj

najlepiej rozwijające się rozgrywki dladziesięciolatków.

– A jeśli spytać o radość – pan Tomaszzastanawia się zaledwie ułamek sekundy– to najwięcej radości dostarcza mi festi-wal piłkarski dla przedszkolaków. Ujmujeserce ich nieprawdopodobna spontanicz-ność, przejęcie każdym ruchem, prawdzi-we uśmiechy na buziach. Do tego docho-dzi świadomość, że można z tym nieuda-wanym przejęciem światem zrobić pra-wie wszystko, sprawić także to, by przynaj-mniej niektóre z dzieci pokochały piłkę.

Miło było, ale dziękujęSkąd u Tomasza Zabielskiego zaintere-

sowanie piłką amatorską? Zaczynał jakonauczyciel wychowania fizycznego w nie-dużej szkole podstawowej. Ze szkolnądrużyną udało mu się – jak mówi –„ograć” całe województwo ciechanow-skie. – Wtedy zobaczyłem u dzieciaków,nie mających w Ciechanowie dostępu dozbyt wielu atrakcji, taką determinację dogry w piłkę, że nabrałem zupełnie innychwyobrażeń o futbolu amatorskim. W Cie-chanowie też nauczyłem się, jak organi-zować duże imprezy sportowe. Nie mieli-śmy boiska, ale świetną halę, która ażprosiła się o duże wydarzenia. Spróbowa-łem – udało się raz, drugi, trzeci. Nabra-łem doświadczenia.

Nie zmieniła tych wyobrażeń o poten-cjale piłki amatorskiej gra pana Tomaszaw trzecioligowej Mławiance, ani praca

trenera, najpierw reprezentacji woje-wództwa ciechanowskiego, potem ma-kroregionu mazursko-warszawskiego,a wreszcie drugiego trenera młodzieżo-wych reprezentacji kraju. Więcej, sukces –mistrzostwo Polski rocznika 82, jaki osią-gnął z SKS Trójką Ciechanów, a ściślej mó-wiąc, moment dekoracji podczas przerwyw kontrowersyjnie sędziowanym meczuPucharu Polski pomiędzy Amicą Wronkii Aluminium Konin (1998) – sprawił, żepostanowił na dobre zostać przy piłceamatorskiej.

– Pomyślałem wtedy: jeśli w dorosłymfutbolu trener ma taki wpływ na to, codzieje się na boisku, to ja dziękuję.

Nic na skróty– Piłkę dziecięcą staram się traktować

najpoważniej, jak potrafię. Nawet, gdy totylko zabawa. Na dziecięcych imprezachnie ma mowy o robieniu czegoś na skró-ty. Dzieci są wrażliwe na uczciwość, kara-nie, nagradzanie, sprawiedliwość. Na-tychmiast wyłapują każde potknięciei każdą rozbieżność między deklaracjamidorosłych, a rzeczywistością. Chciałbymtakże, by pierwsze piłkarskie szlify były nietylko dla najlepiej sytuowanych. Wpraw-dzie ostatnio zmieniło się trochę podej-ście do futbolu amatorskiego i do piłkidziecięcej, ale do zrobienia jest jeszczewiele. Naprawdę wierzę, że praca z dzieć-mi ma sens i zaprocentuje kiedyś na du-żych boiskach.

Z sześcioma zerami na koncieMożna powiedzieć o nim, że jest milionerem. Tomasz Zabielski – koordynator programu UEFA

Grassroots w Polsce i pełnomocnik PZPN ds. uczniowskich klubów sportowych – doliczył się,

szacując tylko pobieżnie, sporo ponad miliona uczestników akcji i turniejów organizowanych

dla najmłodszych piłkarzy.

W

fot.

AA

F P

ZP

N/S

iera

kow

ski.

fot.

Art

ur

Kra

sze

wsk

i.

Page 23: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

23POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

JERZY

FIGAS

ZANIM GWIZDNIESZ, PRZECZYTAJ

a polskiej liście sędziówgłównych figurują przedewszystkim znane nazwiska:Marcin Borski, Paweł Gil,Robert Małek, Krzysztof Pia-secki, Hubert Siejewicz

i Marcin Szulc. Nowa postać to SzymonMarciniak – reprezentant Mazowsza.Wśród sędziów asystentów też nie madużych zmian: Mirosław Borkowski,Marcin Lis, Krzysztof Myrmus, RafałRostkowski, Piotr Sadczuk, Konrad Sa-pela, Rafał Siejka, Paweł Sokolnicki,Maciej Wierzbowski. Nową twarząw tym gronie jest Tomasz Listkiewicz,który – jak się okazuje – przejął talentod ojca, znanego arbitra międzynaro-dowego, dziś członka Komisji Sędziow-skiej i obserwatora UEFA, byłego preze-sa PZPN.

Wśród czwórki sędziów futsalu – To-masza Frąka, Piotra Ligenzy, Sebastia-na Stawickiego i Sławomira Steczki –ten ostatni jest świeżo upieczonym ar-bitrem międzynarodowym. Nie mazmian wśród sędziów piłki plażowej. FI-FA, stosownie do wniosku władz PZPN,przedłużyła kadencję Łukaszowi Aran-kiewiczowi i Tomaszowi Winiarczykowi.Sędziny główne także utrzymały swojemiejsca. Dotyczy to Karoliny Radzik,Moniki Mularczyk i Justyny Zając; do te-go tercetu dołączyła radomiankaAgnieszka Płaskocińska. Pewna zmiananastąpiła w grupie asystentek. Po razpierwszy potwierdzą swoje umiejętno-ści jako sędziny FIFA Katarzyna Wójsi Magdalena Radecka. Będą mogły ko-rzystać z rad doświadczonych koleża-nek, Anny Dąbrowskiej i Kingi Seniuk--Mikulskiej. Dodajmy: liczba miejsc dlapolskich sędziów i sędzin jest przez FIFA– podobnie jak dla przedstawicieli in-nych federacji – ściśle ograniczona. Nazwiększenie ustalonych limitów PZPNnie ma żadnego wpływu.

Pod koniec każdego roku ka-

lendarzowego do FIFA trafiają

od komisji sędziowskich po-

szczególnych federacji listy

z kandydatami na arbitrów

międzynarodowych. Dziś już

wiadomo, kto z naszych sę-

dziów dostąpi zaszczytu pro-

wadzenia zawodów na bo-

iskach Europy i świata.

Sławomir Steczko (ur. 1978 r.). StudentWszechni-cy Święto-krzyskiejw Kiel-cach, zadwa latapowinienzostać ma-gistrem wfze specjali-zacją gim-nastykakorekcyj-

na. Żonaty – w czerwcu z małżonką Ju-styną (zdobywa tytuł magistra w Wyż-szej Szkole Zarządzania i Bankowościw Krakowie) spodziewają się dziecka.Główne zainteresowania to: kulturai motoryzacja. Nikt nie odciągnie good telewizora, gdy gra Barcelona,bądź londyńska Chelsea.

Szymon Marciniak (ur. 1981 r.).Sędzia od

2002, ar-biter za-wodowyod sierp-nia 2010.Żona –Magdale-na, syn –Bartosz (8lat). Wol-ny czasnajchęt-niej po-

święca rodzinie.

Tomasz Listkiewicz (ur. 1978 r.). AbsolwentUW, spe-cjalizacja:marketingi zarządza-nie. Sędziaod 2001.Początko-wo przy-mierzał siędo funkcjisędziegogłównego(awanso-

wał już do IV ligi – obecnie III), leczzdecydował się być asystentem. Jaktwierdzi – po prostu na tej pozycji czu-je się lepiej.

Agnieszka Płaskocińska (ur. 1977 r.). Mieszkan-ka Rado-mia. Absol-wentkaz tytułemmagistraAWFw Warsza-wie, pro-wadzi zaję-cia w ra-domskimLiceumOgólno-

kształcącym im. Chałubińskiego, zalicza-nym do czołowych w kraju. Sędzina od1999. Druga jej przyjemność to zasiada-nie za kierownicą samochodu (obecnieHonda Accord). Oprócz piłki, lubi siat-kówkę i lekkoatletykę.

Magdalena Radecka (ur. 1985 r.). Nauczyciel-ka wfw szkolepodstawo-wej w Za-lesiu Ślą-skim, nie-dalekoStrzelcOpolskich.W organi-zacji sę-dziowskiejod 1994.

Emocjonuje się siatkówką i uwielbiasporty zimowe. Nie potrafi oprzeć się se-rialom kryminalnym w telewizji, zwłasz-cza „W-11”.

Katarzyna Wójs ( ur. 1984 r.). Z zawodufizjotera-peutka.Dziewięćlat temuzdecydo-wała sięna sędzio-wanie za-wodów pił-karskich.Mąż –Grzegorz –nauczyciel

wf i reprezentant Polski w kajakarstwiegórskim. W domu królują sport i trzylet-ni Piotruś.

N

Ze szlifami FIFAA oto krótkie CV nowo mianowanych sędziów FIFA

Page 24: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

24POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

EUROWIZJE

JERZY

ENGEL

KOMENTUJE

Idąc dalej tym tokiem myślenia: luty i marzec dla reprezentacji,kwiecień do października to czas na rozgrywki klubowe, listopadi część grudnia to znowu reprezentacja, styczeń na przygotowa-nia, aby od lutego rozpocząć ponownie. Oczywiście zmienić moż-na wszystko i próby zmian dotychczasowych terminów nie sączymś niezwykłym. Tylko jeśli się tak głębiej zastanowić, nasuwasię wiele pytań, jak choćby to: czym zajmowaliby się selekcjone-rzy od kwietnia do października, a co robiliby po rozgrywkach klu-bowych piłkarze, którzy do reprezentacji nie dostali powołań?Temat kalendarza rozgrywek klubowych i reprezentacyjnych byłjednym z roboczych problemów, jakie dyskutowano podczasKonferencji Selekcjonerów i Dyrektorów Sportowych jesienią2010 w Madrycie. Efektem takich narad, zwanych „work shops”,jest choćby już wprowadzona korekta terminów gier reprezenta-cji: z dotychczasowych sobót i śród – na piątki i wtorki. Zmianydotyczą niby tylko jednego dnia, ale jeśli drugi mecz reprezenta-cji odbywa się we wtorek, to piłkarze są w swoich klubach w śro-dę i spokojnie, mając jeden dzień więcej na odpoczynek, mogąprzygotować się z zespołem klubowym do kolejnego meczu ligo-wego, bądź pucharowego. Ze względów komercyjnych swoje ka-lendarze pozmieniały również zespoły klubowe i tradycyjne pił-karskie soboty i niedziele zostały zmienione w piątki, soboty, nie-dziele i poniedziałki.

Dyskusje na temat zmian międzynarodowego kalendarza rozgrywek piłki nożnej trwają

od dawna. W największym skrócie można by powiedzieć, że są zwolennicy propozycji,

aby zdecydowanie odseparować piłkę klubową od reprezentacyjnej i jasno podzielić terminy

na te dla klubów, bez przerywników na gry reprezentacji oraz na te dla reprezentacji

– bez konieczności negocjowania z klubami zwolnień zawodników.

Propozycje do odrzucenia

Tym razem, podczas „work shop” w Madrycie, szkoleniowcy byliprzeciwni sondażowym wnioskom, aby zdecydowanie podzielićmiesiące dla meczów reprezentacyjnych i klubowych. Mam na-dzieję, że głos trenerów nie zostanie zignorowany przez osoby,które zamyślają o wyżej wymienionych zmianach. I mimo kilkukonfliktów z terminami, jak choćby te dotyczące piłkarzy z Czar-nego Lądu, którzy mając reprezentacyjne zobowiązania, musząopuścić kilka meczów w europejskich klubach – kalendarza niedotkną rewolucyjne zmiany.Zmiany w terminarzach rozgrywek powodują kłopoty w plano-waniu pracy przez trenerów. Jeszcze kilka lat temu podstawowymmikrocyklem szkoleniowym był siedmiodniowy czas przygotowa-nia zespołu do meczu. Kiedy doszły terminy środowe, szkoleniow-cy przestawili się na siedmiodniowe i trzydniowe cykle treningo-we w okresie startowym. Teraz, kiedy kolejka ligowa rozgrywanajest od piątku do poniedziałku, a bywa, że mecze w europejskichpucharach są podzielone na wtorki, środy i czwartki – nasuwa sięproste skojarzenie, że piłkarze muszą być przygotowani na gręw bardzo różnych mikrocyklach, w których nie ma już czasu natrening w trakcie sezonu, lecz czas pracy podzielony jest jedyniemiędzy mecze i odpoczynek po- lub przedmeczowy.

Podczas jednego ze spotkań rozmawiałem z Arsenem Wenge-rem, menedżerem Arsenalu Londyn, trenerem, który został skla-syfikowany przez historyków i statystyków FIFA na pierwszymmiejscu w świecie za ostatnią dekadę. Stwierdził, że ma takieokresy w swojej pracy klubowej, kiedy jego zespół gra od począt-ku sezonu mecze co trzy dni i dopiero w grudniu może przejść namikrocykl siedmiodniowy, aby chwilę popracować z drużyną natreningach.Dlatego kluby poszerzają z roku na rok kadrę zawodniczą: żebyszkoleniowiec miał komfort tak sterować treningami piłkarzyi składem drużyny, by dać każdemu graczowi komfort pracy i wy-poczynku, i utrzymać dla każdego z nich w miarę regularny mikro-cykl treningowy.Po finałach mistrzostw świata w Korei i Japonii 2002 wnioski tre-nerów były jednoznaczne: nie można robić tak trudnego turniejubez odpowiedniego czasu na odpoczynek po sezonie. Dwa tygo-dnie, jakie miał do zagospodarowania każdy selekcjoner w przy-gotowaniu się do finałów, okazały się zdecydowanie za krótkie –niewiele już można było poprawić. Dlatego na wniosek selekcjo-nerów wydłużono czas, jaki dzieli dzisiaj koniec rozgrywek ligo-wych od rozpoczęcia turnieju finałowego mistrzostw świata czyEuropy. Teraz selekcjonerzy mają komfort czterotygodniowejprzerwy i możliwość skutecznego sterowania przygotowaniami.Tak więc kosmetyczne zmiany w kalendarzach rozgrywek piłkar-skich są czynione od dawna. O ile jednak dotychczas działały jakorozsądne retusze, konieczne dla poprawy jakości widowiska i lep-szego przygotowania się do imprez, uwzględniając troskę ozdrowie zawodników – to obecne propozycje nie mają nic wspól-nego z tego rodzaju przesłankami. Czym są podyktowane – tojuż zostawiam do dowolnej interpretacji przez każdego, kto tymtematem jest zainteresowany.

Page 25: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

25POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

JACEK

SOWA

FELIETON

Piłkarska centrala i kluby sportowe,przy nakładzie ogromnych środków,coraz lepiej radzą sobie ze stadiono-

wym bandytyzmem. W przeciwieństwiedo służb, odpowiedzialnych za bezpie-czeństwo i porządek publiczny państwa…Brzdącem jeszcze będąc, pamiętam, ja-kie ofiary musiałem ponieść przy pracachdomowych, kosztem kopania szmaciankina podwórku, aby ojciec zabrał mnie doKrakowa na ligowy mecz. To było sporto-we święto, a ja pękałem z dumy, że mój„Stary”, bramkarz z Podhala, znał tyluważnych graczy, zarówno na murawie,jak i obok, na trybunie. Bo to był nie tyl-ko nasz krewny Tadeusz Legutko, ale tak-że Wiesław Pajor, Jerzy Jurowicz, Zdzi-sław Mordarski czy Mieczysław Gracz,któremu uścisnąłem prawicę jak równyz równym, bo słynny „Messu” nie byłwielkoludem…

Nie miało wtedy znaczenia, czy ktoś

był z Wisły czy Cracovii, szanowa-no także Garbarnię i Wawel – to

była jedna wielka piłkarska rodzina. Abywejść na stadion za wielkim parkanem,trzeba było swoje odstać w kolejce dojednej z wielu kas; po meczu kibice ławąwracali przez Błonia, aby na kilka jeszczekwadransów zapaść gdzieś pod paraso-lami i przy małym jasnym rozpamięty-wać, udane lub nie, akcje swoich ulu-bieńców z boiska. Nie przypominam so-bie, aby ktoś wbijał mi do głowy niechęćdo „Pasów” czy „Białej Gwiazdy”; to by-ły wielkie, zasłużone firmy i nazwiska,które zawsze będą budzić szacunek.Dziś dla większości zakapturzonych, tę-pych fizjonomii okutanych klubowymi

szalikami, jest raczej obojętne, kto biega po trawie. Mecz to okazja do zademonstrowa-nia swojej siły i pogardy dla przeciwnika, któremu trzeba dokopać, choćby był na dru-gim końcu Polski, skoro aktualnie nie jest sąsiadem zza miedzy. Kibolskie „spółdzielnie”,awersje czy sympatie najczęściej budzą politowanie, gdyż mało kto wie, dlaczego ZrywPipidówka jest przyjacielem spadkowicza z ekstraklasy, podczas gdy LKS Szmacianka tojuż śmiertelny wróg. Czy możliwe jest, aby bywalcy Teatru Ateneum sympatyzowali z pu-blicznością Opery Dolnośląskiej, mając wstręt na przykład do bywalców krakowskiej Ba-gateli, która z kolei w wielkiej estymie ma widzów Teatru Wybrzeże? Absurd, a jednak!

Ale absurd przybrał już formy śmiertelnie niebezpieczne, przy których transparen-ty i głośne wuwuzele, a nawet bejsbole – to śmieszna dziecinada. Koledzy „Miś-ka”, który rzucił nożem w Dino Baggio trzynaście lat temu (połowę tego czasu spę-

dził za kratkami na nasz koszt!), wyrośli już z dziecinnych zabawek, teraz wzięli się za ka-stety i maczety. Wyraźnie dusząc się na coraz lepiej pilnowanych stadionach, przenieślisię na ulice i blokowiska, gdzie już małolaty bazgrzą złowrogie hasła na murach, a kil-kunastolatkowie terroryzują mieszkańców osiedli. Dorosłe, zorganizowane bojówkiw Warszawie, Krakowie, Łodzi, Białymstoku, Chełmie i w dziesiątkach innych miast pro-wadzą działalność, którą usiłuje się przykryć klubowym szalikiem i miłością do „swoje-go” klubu; już same ich nazwy wprawiają w osłupienie, budząc grozę agresją. Co ruszw porachunkach kiboli ginie człowiek. Kilkadziesiąt ran kłutych, które zadano ofierzeo ironicznej ksywie „Człowiek”, nie ma nic wspólnego z człowieczeństwem, ale widać –w tym szaleństwie jest metoda…To nie ma nic wspólnego z kibicami, piłką nożną, tolerancją, fair play! I nie czarujmy się,nic nie pomogą apele, akcje stowarzyszeń kibicowskich, zarządów klubów, władz związ-kowych, FIFA, UEFA, Unii Europejskiej czy ONZ. Od tego jest zdecydowane działanie pań-stwa i organów do tego powołanych. Tu nie ma mowy o demokracji i liberalizmie, gdy li-czy się bezpieczeństwo naszych ulic, szkół i miejsc publicznych. Tu nie pomogą jednak na-wet najlepsze decyzje ministra Kwiatkowskiego i Rapackiego, gdyż instytucje centralnebędą bezsilne, jeśli do działań nie włączą się lokalne organizacje samorządowe. RadniKrakowa, miast rozpamiętywać wiktorię wiedeńską (w której jednak bodaj większą rolęodegrał Wilanów) podczas wątpliwej jakości historycznej imprezy za trzy miliony, niech-by przeznaczyli te środki na dziesięciokrotnie niższe budżetowo działania strażników bez-pieczeństwa przeciw uzbrojonym w tureckie maczety hordom z Kurdwanowa. Zysk z te-go będzie większy, niż z ferowania emerytom mandatów za parkowanie na chodniku…

Akiedy już nadgarstki tych wszystkich łobuzów wyposaży się w państwową biżute-rię i program bezpiecznych stadionów zostanie zrealizowany lepiej niż budowa au-tostrad i restrukturyzacja kolei, nawet już po Euro 2012, bez obaw zabiorę swoje-

go wnuka na jakiś ważny mecz, a w przerwie przedstawię mu Franka Smudę i powiem:– Jasiu, to wielki człowiek, prowadził reprezentację Polski, ale także Stal Mielec, WidzewŁódź, Legię Warszawa, Wisłę Kraków, Lecha Poznań. I wszędzie go lubią, bo wszyscy pił-karze to jedna rodzina.

CZŁOWIEK NIE GINIE

Page 26: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

W jaki sposób absolwent technikum

elektrycznego został aktorem?

Dzięki pracującemu w zakładach zbożo-wych ojcu. W sąsiedz-

twie mojej szkołyznajdowała się ka-wiarnia, w której

przesiadywali arty-ści wrocławskiejopery. Była w niejscena.

NASZ GOÂå

ROMAN

LASZUK

Kiedyś wracając z lekcji, ku swemu zdu-mieniu, dostrzegłem, że występuje naniej mój ojciec. Postanowiłem poczekaćna niego. Wówczas wyjawił mi w tajem-nicy, że w sztuce, w której go zobaczy-łem, jest reżyserem, scenografem i akto-rem. Poprosił też, bym nic o tym nie mó-wił w domu. Na mnie podziałało to jed-nak jak magnes. Bardzo podobali mi siędobrze ubrani aktorzy, którzy siedzielisobie beztrosko w kawiarni i popijali ka-wę. A że w domu panowała bieda, po-stanowiłem – będę aktorem.

Podobno dwukrotnie był pan wyrzu-

cany z egzaminu do szkoły aktor-

skiej…

Tak, a szczegóły znam od ukrytego w są-siedniej sali kolegi. To on opowiedziałmi, że komisja dwa razy podejmowaładecyzję o nieprzyjęciu mnie do szkoły; zewzględu na brak zdolności. Na szczęścieostateczna decyzja okazała się pozytyw-na. Paradoks wszystkiego polega natym, że na drugim roku otrzymałem sty-pendium artystyczne, a studia skończy-łem z wyróżnieniem.

Kiedy zaczęła się pana przygoda z fil-

mem?

W czasie służby wojskowej. Jak niegrałem górnika, to wojskowe-

go. Na początku lat sześćdzie-siątych zaproszono mnie nazdjęcia do filmu Wandy Ja-kubowskiej „Koniec na-

szego świata”. Akcja to-czyła się Oświęcimiu,a ja miałem zagrać„Krwawego Józka”. Jegopierwowzorem był„Krwawy Franek”, au-tentyczny polski chło-pak, którego Niemcy wy-ćwiczyli do tego, by da-wał więźniom zastrzykiz fenolu prosto w serce.Podczas kręcenia filmu

miałem bić maczugą osoby, które graliprawdziwi więźniowie. Maczugę wyko-nano z papieru, ale i tak była dość twar-da, przez co starałem się uderzać w mia-rę lekko. Wówczas usłyszałem: „PanieAndrzeju, proszę bić mocniej”. Byłemw szoku.

Olbrzymią popularność przyniósł pa-

nu dopiero serial „40-latek”. Jak pan

do niego trafił?

Dzięki Jerzemu Gruzie, który w telewizjireżyserował „Wizytę starszej pani”. Gra-łem w tej sztuce rolę trzech mężówgłównej bohaterki. Zrobiłem to chybana tyle dobrze, że zaproponował miudział w castingu do planowanego se-rialu. Poszedłem bez przekonania, że zo-stanę wybrany, ponieważ w pierwszychlatach w stolicy właściwie nic mi się nieukładało.

Serialowa sława wpłynęła na pana

aktorską karierę pozytywnie, czy też

wprost przeciwnie?

I tak, i tak. „40-latek” jednoznacznieprzemienił mnie w inżyniera StefanaKarwowskiego, o czym przekonałem siępodczas „Wesela”. Gdy wyszedłem nascenę, z widowni usłyszałem okrzyki:„Karwowski, Karwowski!”. Adam Ha-nuszkiewicz się wściekł i powiedział domnie: „Ja robię poważne przedstawie-nia i nie mogę sobie pozwolić na tego ty-pu okrzyki w moim teatrze”. W ten spo-sób serial zamknął mi drogę do drama-tycznych ról i gdy tylko Edward Dziewoń-ski zaproponował pracę w Teatrze Kwa-drat, skierowałem ku niemu kroki i z ra-dością pracuję tam do dziś.

Czy to prawda, że filmowy wizerunek

Stefana Karwowskiego to pana au-

torski pomysł?

Można tak powiedzieć. PowiedziałemJurkowi Gruzie, że im poważniej wypo-wiem swoje kwestie, tym będzie o wieleśmieszniej. Nie chciałem grać komedii

Rozmowa z ANDRZEJEM KOPICZYŃSKIM

Mecze oglądamw telewizjiW Polsce stał się niezwykle popularny dzięki kultowemu dziś serialowi „40-latek”.

Uważa, że w życiu miał dużo szczęścia, niczego nie żałuje i czuje się spełniony.

I tego też życzy przed Euro 2012 polskim piłkarzom.

26POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

fot.

Ad

am

Tro

chim

iuk

Andrzej Kopiczyński

podczas rozmowy

Page 27: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

fot.

ww

w.f

ilmp

ols

ki.p

l

dy grany przeze mnie czterdziestolatekrównież wzbudzał ogromne emocje.Naszym piłkarzom kibicowałem wów-czas z całego serca. Szczególnie uwiel-białem oglądać w akcji Grzegorza Latę,Kazimierza Deynę i Andrzeja Szarma-cha.

Jak pan ocenia obecną grę biało-

-czerwonych?

Podczas transmisji miotają mną najczę-ściej skrajne emocje. Po nieudanychakcjach się wściekam, by po kilku minu-tach cieszyć się z udanych zagrań. Naj-więcej radości sprawił mi ostatnio LechPoznań. Niestety, siła drużyn z Polskinie opiera się na naszych piłkarzach.Większość pochodzi zza granicy. Ba, co-raz częściej reprezentantami są zawod-nicy o innej niż polska narodowości.A ci, którzy grają w kadrze, na co dzieńwystępują poza naszym krajem. Smut-ne to, ale niestety prawdziwe. Co gor-sze, zjawisko to dotyczy nie tylko piłkinożnej. Ale podczas finałów przyszło-rocznych mistrzostw Europy i tak będęza naszą reprezentację mocno ściskałkciuki. Bo sam miałem w życiu dużoszczęścia, niczego nie żałuję i czuję sięspełniony, czego polskim piłkarzomz całego serca życzę.

powiedziałem: Do widzenia. I tyle mniew bokserskim ekwipunku oglądano.

A jako chłopak nie uganiał się pan za

piłką?

W szkole uwielbiałem w nią grać, ale wy-łącznie rekreacyjnie. Uczestniczyłem za tow turniejach ping-ponga. Trochę późniejuprawiałem lekkoatletykę, narciarstwo,szermierkę oraz tenis, bo jako aktor mu-siałem mieć sportową sylwetkę. Obecnieuwielbiam jeździć na rowerze.

W jednym z odcinków „40-latka”

Stefanowi Karwowskiemu lekarz za-

leca więcej ruchu. Niestety, gra w pił-

kę z kolegami kończy się groźną kon-

tuzją i filmowy bohater rezygnuje

z uprawiania sportu.

Najciekawsze jest jednak to, że w odcin-ku tym nie ma nawet jednej sceny, gdziebym choć raz kopnął piłkę. W sporto-wym stroju leżę jedynie na boisku i zwi-jam się z bólu, po czym karetka odwozimnie do szpitala.

Więcej futbolu jest we wcześniejszym

filmie – „Święta wojna”, w którym

gra pan Grzegorza Walczaka, najlep-

szego piłkarza Sparty, któremu pięk-

na Gabrysia ma uniemożliwić udział

w śląskich derbach z Naprzodem.

Bez przesady, w nim także więcej przeby-wam poza boiskiem, ale przynajmniejten film ma happy end. Grześ zakochujesię w granej przez Elżbietę Czyżewskądziewczynie, nie dochodzi też do głośne-go w naszej piłce w ostatnich latach zja-wiska, czyli korupcji.

Zdarza się panu chodzić na mecze pił-

karskie?

Nie, ale oglądam je w telewizji. Naj-większym kibicem piłkarskim byłemwówczas, gdy reprezentację prowadziłKazimierz Górski, a więc w czasach, kie-

w komedii. Przyznał mi rację i wypaliło.Dziś, choć od tamtego czasu minęło nie-mal kolejnych czterdzieści lat, ja ciąglejestem serialowym czterdziestolatkiem.

I mężem Anny Seniuk…

Zgadza się. Gdy Jurek Gruza mnie wy-brał, natychmiast zapytał: „Kto mógłbyzagrać rolę twojej żony?”. Zapropono-wałem Ankę i tak powstała para, o któ-rej przez wiele następnych lat mówiłosię, że jest małżeństwem. Fałszywą in-formację podtrzymał serial „40-latekdwadzieścia lat później”, a po raz kolejnymoże ją wskrzesić zrealizowany w ubie-głym roku próbny odcinek trzeciej częścisagi Karwowskich – „Uniwersytet trze-ciego wieku”. Jeżeli znajdzie się telewi-zyjna stacja, która będzie zainteresowa-na zakupem serialu, rozpocznie się na-grywanie następnych odcinków.

Jak pan spędza wolny czas?

Uwielbiam majsterkować, czego efek-tem są trzy własnoręcznie skonstruowa-ne jednostki pływające. Z jednej z nichczęsto wędkowałem na Bugu razem zezmarłym nie tak dawno Jerzym Turkiemlub też Pawłem Wawrzeckim i Andrze-jem Grabarczykiem. Moja rekordowa ry-ba to złapany na żywca sześciokilowyszczupak. Poza tym zmywam, sprzątam,gotuję, piorę, bo najlepiej wypoczywamprzy pracach fizycznych.

Z czym kojarzy się panu sport?

Poważniejszy z nim kontakt nastąpił wów-czas, gdy w młodym wieku poczułemogromne pragnienie uprawiania boksu.Zacząłem chodzić na treningi, lecz nietrwało to zbyt długo. Do dnia, w którymwyznaczono mi jako sparingpartnera tłu-stego chłopa. Spojrzałem na niego lekce-ważąco, przyjąłem luzacką postawę, a je-mu wyszedł taki cios, że zalałem siękrwią. Czym prędzej zdjąłem rękawice,

27POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

fot.

Ad

am

Tro

chim

iuk

fot.

ww

w.f

ilmp

ols

ki.p

l

Serialowy czterdziestolatek zainteresował się „Polską Piłką”

W „40-latku” Stefan Karwowski,

grając w piłkę nożną, odniósł groźną kontuzję

W filmie

„Święta wojna”

został porwany

przez kibiców

Naprzodu

Page 28: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

sem NCS i minister sportu chcieliby dyspo-nować częścią biletów, tych najdroższych,i częścią stadionu. Obrazowo podsumo-wał to prezes Grzegorz Lato: „To wyglądatak, jakby ktoś chciał wynająć mieszkanie,ale właściciel lokalu łazienkę na przykładzostawił sobie i nam zabronił z niej korzy-stać. My chcemy wynająć cały stadion,a nie tylko jego część.” Decyzja w sprawiemiejsca rozegrania meczu z Niemcami za-padnie w ciągu najbliższych dni, ale prze-czucie mówi mi, że ten mecz odbędzie sięjednak w Warszawie.

Jeśli już przywołałam Grzegorza La-

tę, to odnotuję od razu ważne dla naswszystkich wydarzenie. Obradujący podkoniec stycznia w Nyonie Komitet Wyko-nawczy UEFA przyjął kandydaturę prezesaPZPN na członka Komitetu Wykonawcze-go UEFA. Jest on jednym z trzynastuprzedstawicieli federacji narodowych,którzy wezmą udział w wyborach na czte-roletnią kadencję 2011–2015. Wyborysiedmiu członków komitetu odbędą się22 marca, podczas XXXV Kongresu Zwy-czajnego UEFA w Le Grand Palais w Pary-żu. Warto powiedzieć, że przedstawicielaPolski w Komitecie Wykonawczym UEFAnie było od pięćdziesięciu lat. Pół wiekutemu reprezentował nas Leszek Rylski.

tym roku reprezentacjapod wodzą FranciszkaSmudy rozegra jeszczeco najmniej 10 spotkań.W marcu spotkamy się

z Litwą i Grecją – oba mecze na wyjeździe(zgrupowanie rozpocznie się 20 marcaw Grodzisku Wielkopolskim). W maju za-wodnicy wyjadą na zgrupowanie do Au-strii, gdzie rozegrają jedno spotkanie,a już na początku czerwca (2 i 6) – w Pol-sce – kolejne dwa (drugi mecz z Francją).

Franciszek Smuda wciąż konsekwent-nie buduje zespół (chociaż wydaje się, żerewolucyjnych zmian już nie będzie) i pra-cuje nad scementowaniem drużyny.Efekt? Nawet najwięksi sceptycy zaczyna-ją mówić, że jeśli chodzi o jakość gry,wszystko zmierza w dobrym kierunku.Podczas gdy kibice w Polsce będą emo-cjonowali się przede wszystkim corazszybciej zbliżającym się Euro, 30 lipcaw Brazylii odbędzie się losowanie grupeliminacyjnych mistrzostw świata w 2014roku. Komitet Wykonawczy FIFA podjąłdecyzję, aby losowanie przeprowadzićwcześniej, niż zazwyczaj – po to, by meczekwalifikacyjne w poszczególnych konfede-racjach mogły rozpocząć się we właści-wym terminie.

W związku z Euro polskich kibicówszczególnie interesować będą dwie kwe-stie – dobre wyniki biało-czerwonych i bi-lety na mecze. Rejestracja chętnych do za-kupu biletów rozpoczęła się 1 lutego nastronie uefa.com. Proces aplikowania po-trwa od 1 do 31 marca. Każdy będzie miałrówne szanse na zakup biletów, niezależ-nie od terminu złożenia wniosku. Wiado-mo już jednak, że liczba chętnych prze-wyższy liczbę kart wstępu, więc z pewno-ścią losowania nie unikniemy.

Wiele emocji budzi dyskusja na te-mat miejsca wrześniowego meczu z Niem-cami. Wciąż trwają w tej sprawie negocja-cje PZPN z Narodowym Centrum Sportui Ministerstwem Sportu. Konkrety są takie:mecze kadry na całym świecie organizująfederacje narodowe, które płacą za wyna-jem stadionu i w zamian dostają całyobiekt do wyłącznej dyspozycji. Tymcza-

Jak wcześniej wspomniałam, Euro2012 to również bodziec do zmian dlaPZPN. Związek chce się zmieniać. I niebędą to wyłącznie zabiegi kosmetyczne.Zmieniamy nie tylko logotyp PZPN, alecałą identyfikację wizualną związku. Roz-poczęły się prace nad długofalowym,strategicznym planem rozwoju polskiejpiłki nożnej. W usystematyzowaniu pro-cesów zachodzących w federacji pomożenam FIFA Management Programme,a zmiany dotyczyć będą najważniejszychobszarów działalności związku: strategii,finansów, zamówień, systemów infor-matycznych, komunikacji i zarządzaniakontaktami z interesariuszami. Po ostat-nim, kolejnym już spotkaniu z eksperta-mi FIFA zdecydowaliśmy o przeprowa-dzeniu konsultacji ze środowiskiem pił-karskim. Do wojewódzkich ZPN, klubówekstraklasy, I i II ligi, Piłkarskiej Ligi Pol-skiej, Polskiego Związku Piłkarzy orazśrodowiska sędziów i trenerów wysłali-śmy prośbę o wskazanie największychproblemów i priorytetów zmian. Szko-da, że odpowiedzi nadesłało do nas za-ledwie kilkanaście podmiotów, podczasgdy spodziewaliśmy się lawiny uwag, su-gestii i propozycji.

W PZPN gościli dyrektor technicznyFIFA – Jean Michel Benezet oraz Eva Pa-squier – specjalista ds. rozwoju federa-cji FIFA, którzy przedstawili dobre prak-tyki stosowane w szkoleniu dzieci i mło-dzieży na świecie. Na początku marcasprawy dotyczące szkolenia omawianona posiedzeniu zarządu. Naprawdę za-powiada się trudny, pracowity, ale i cie-kawy rok.

TAKO RZECZE PANI RZECZNIK

To będzie ciekawy rokTo będzie dla nas, dla PZPN i całego środowiska piłkarskiego, trudny, ale ciekawy rok. Do finałów

mistrzostw Europy pozostało niewiele czasu. Na zegarze Euro 2012, choć niekiedy trudno w to

uwierzyć – mniej niż 500 dni. Na pewno coraz częściej spoglądać będziemy w stronę drużyny

narodowej, na to, jak radzi sobie w przygotowaniach i w meczach z kolejnymi rywalami. Euro,

to także bodziec do zmian dla związku. PZPN chce się zmieniać.

AGNIESZKA

OLEJKOWSKA

28POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

W

Jean Michel

Benezet

Eva

Pasquier

Leszek

Rylski

Page 29: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

To największy projekt sponsoringo-wy w historii Orange; wspólniez UEFA stworzą na potrzeby mi-

strzostw oficjalną aplikację mobilnąi udostępnią ją w jedenastu krajach Euro-py. Telekomunikacja Polska i Orange bę-dą oficjalnymi partnerami technologicz-nymi imprezy i dostarczą kompletne roz-wiązania telekomunikacyjne oraz nie-zbędną infrastrukturę w Polsce.

Partnerstwo z UEFA jest ukoronowa-niem długoletniego zaangażowaniaOrange i TP we wspieranie sportu. Dziękinim rozgrywki będą mogli śledzić fanifutbolu na całym świecie. – To dla naspowód do dumy – stwierdził Maciej Wi-tucki, prezes Grupy TP – że Telekomuni-kacja Polska i Orange włączą się w Euro2012. Mamy kompetencje, by zapewnićUEFA kompleksową obsługę teleinforma-tyczną na najwyższym, światowym pozio-mie.

Zdaliśmy już pierwszy test, jakim byłowsparcie losowania grup eliminacyjnychw Warszawie. Zapewnimy na potrzebymistrzostw komunikację i transmisje da-nych pomiędzy oficjalnymi miejscamiturnieju, m.in. pomiędzy tymi najważ-

niejszymi – stadionami i Międzynarodo-wym Centrum Nadawczym. Planujemyteż wydzielić odrębną sieć na potrzebyEuro. Inwestycje w turniej, to inwestycjew nasz rozwój i rynkową przyszłość. Aleto także umożliwienie wszystkim kibicomwspólnego przeżywania emocji piłkar-skiego święta. Jestem przekonany, żepartnerstwo pomiędzy UEFA, TP i Orangeprzyczyni się do sukcesu tego historyczne-go dla Polski wydarzenia. Będzie możli-wość śledzenia mistrzostw w interneciei w telefonach komórkowych Orange wewszystkich krajach europejskich, w któ-rych marka jest obecna.

Według Olafa Swantee, wiceprezesaOrange France – Telecom, to dla Orangenajwiększy dotychczas europejski projektsponsoringowy.

A David Taylor, dyrektor generalnyUEFA Events SA bardzo się cieszył, żemoże przywitać Orange i TP w groniesponsorów Euro. Dla UEFA, jako produ-centa sygnału telewizyjnego (Host Bro-adcaster), niezwykle ważne są usługinajwyższej klasy partnerów technolo-gicznych. Różnorodne nowości, specjal-nie przygotowane dla klientów w związ-

ku z Euro, zapewnią fanom w krajachOrange nowe sposoby przeżywaniai dzielenia się emocjami. Szczegóły dzia-łań w poszczególnych krajach zostanąwkrótce doprecyzowane, a ich kluczo-wym elementem staną się konkursy,w których nagrodami będą bilety na mi-strzostwa i gadżety z łączonym logoty-pem Orange i Euro, a także dostęp dounikalnych multimedialnych treści zwią-zanych z turniejem.

Poprzednie mistrzostwa – w 2008 ro-ku – były transmitowane w 231 krajachna całym świecie, w sumie oglądało je1,4 mld widzów. Każdy mecz zgromadziłśrednio 147-milionową widownię. –Chcemy, aby dzięki naszemu pakietowisponsorskiemu klienci poczuli się uczest-nikami tego wydarzenia – powiedziałaSeverine Legrix De La Salle, wiceprezesds. marki Orange.

Umowa obejmuje Polskę, Hiszpanię,Francję, Wielką Brytanię, Słowację, Ru-munię, Austrię, Luksemburg, Mołdawię,Szwajcarię i Armenię. W ramach umowyOrange otrzymał prawa do organizowa-nia promocji z biletami na mecze oraz dotworzenia produktów z wykorzystaniemłączonego logo Orange i UEFA. MarkaOrange będzie również widoczna m.in.na stadionach podczas meczów, na bile-tach, podczas wielu wydarzeń poprze-dzających mistrzostwa, a także w zakład-ce Euro 2012 na oficjalnej stronie inter-netowej UEFA.

29POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

PARTNERZY EURO 2012

Dołączają Orange i TPOrange dołączył do prestiżowej grupy globalnych marek

– oficjalnych sponsorów mistrzostw Europy w piłce nożnej,

które w czerwcu i w lipcu przyszłego roku odbędą się w Polsce

i na Ukrainie.

Od lewej: Olaf

Swantee, Severine

Legrix La Salle,

David Taylor,

Maciej Witucki

Page 30: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

30POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

NAJWI¢KSZE WYZWANIE EURO 2012

Panie generale, od dawna interesu-

je się pan sportem?

Sport był dla mnie zawsze bardzo waż-ny; już w szkole podstawowej trenowa-łem między innymi siatkówkę, judo, ka-rate i oczywiście piłkę nożną. Od lat ki-bicuję naszej drużynie narodowej, sta-ram się oglądać wszystkie mecze z jejudziałem. Sport pozwala mi na relakspo ciężkim dniu pracy i zachowaniesprawności fizycznej.

Prosimy o zdefiniowanie pańskiej

roli w przygotowaniach do Euro

2012.

Przygotowania do zabezpieczenia fina-łów mistrzostw Europy w piłce nożnejtrwają w MSWiA oraz nadzorowanychsłużbach już od 2007 roku. Organizacjaturnieju to ogromne wyzwanie, które-mu można podołać tylko przy ścisłejwspółpracy wielu instytucji. Koordyna-cją wszystkich działań zajmuje się Ko-mitet ds. Bezpieczeństwa Euro 2012,powołany przez prezesa Rady Mini-strów w 2010 roku, którego pracamikieruję. W posiedzeniach komitetuuczestniczą przedstawiciele wszystkichpodmiotów, zaangażowanych w za-pewnienie bezpieczeństwa na Euro2012, między innymi policji, Straży Gra-nicznej, ABW, resortów sprawiedliwo-ści, zdrowia, spółek PL.2012 i EURO2012 Polska oraz reprezentanci miast –gospodarzy. Przewodniczę także RadzieBezpieczeństwa Imprez Sportowych,która zajmuje się koordynowaniemwszelkich przedsięwzięć prowadzonychprzez organy administracji państwowejoraz służby działające na rzecz poprawystanu bezpieczeństwa imprez sporto-wych. To także forma współpracy z or-ganizacjami sportowymi i środowi-skiem kibiców. Choć zadania rady niedotyczą bezpośrednio przygotowań doEuro 2012, uwzględniamy w swoichpracach fakt organizacji przez Polskę tejimprezy.

Z pewnością korzystacie z doświad-

czeń innych.

Tak, korzystamy z najlepszej praktykikrajów, które wcześniej były gospoda-rzami tego typu imprez. W styczniu

2010 roku powołałem Międzynarodo-wy Zespół Doradczy do spraw Bezpie-czeństwa Euro 2012, w skład któregowchodzą osoby, zapewniające należytyprzebieg turniejów w Belgii, Portugaliii Austrii, a jednocześnie aktywnie funk-cjonują w organizacjach międzynaro-dowych, zajmujących się tą problema-tyką. W zespole uczestniczy takżeprzedstawiciel grupy THINK-TANKz Wielkiej Brytanii, który ma ogromnąwiedzę w tej dziedzinie. Organizacjadziałań odbywa się w oparciu o Zinte-growaną Koncepcję Bezpieczeństwa,dokument stworzony na podstawie wy-tycznych UEFA, zawierających ściśleokreślone wymagania, które wynikająz doświadczeń gospodarzy kolejnych fi-nałów mistrzostw Europy. Intensywniewspółpracujemy z Austrią, zacieśnimywspółpracę z Francją, gdzie odbędą sięnastępne mistrzostwa. Na bieżącooczywiście też współdziałamy z Ukra-iną, naszym partnerem Euro 2012.

Piłkarskie mistrzostwa Europy są

także pokusą dla tych, którzy czynią

zło…

Niewątpliwie w trakcie tak dużych im-prez ryzyko wybryków chuligańskichwzrasta. Ale mogę zapewnić, że naszapolicja jest przygotowana na różne sce-nariusze wydarzeń i podejmuje stosow-ne działania, aby móc zapobiec naj-czarniejszym prognozom. Zostały utwo-rzone specjalne jednostki policyjne,których zadaniem jest zwalczanie prze-stępczości pseudokibiców – działają po-dobnie jak w przypadkach rozpracowy-wania grup przestępczych. Chcemy, abyturniej finałowy był zabawą, festynemradości prawdziwych kibiców, którzyprzychodziliby na mecze całymi rodzi-nami. Naszym przygotowaniom przy-świeca motto: „have fun, feel safe”(baw się dobrze, czuj bezpiecznie) –pragniemy zapewnić bezpieczeństwokibicom, ale w taki sposób, aby miłejatmosfery turnieju nie zakłóciły kordo-ny sił policyjnych z pałkami i tarczami.Wiąże się to z elementami filozofii przy-gotowanej przez polską policję na Euro2012, która jest bardzo pozytywnie oce-niana przez UEFA. W skrócie nazwali-

śmy ją filozofią 3 x T, czyli Troska – Tole-rancja – Tłumienie. Troska oznacza po-mocną rolę policjantów wobec kibicówi sprawowanie nad nimi opieki, spraw-ne udzielanie informacji, zwłaszcza go-ściom zagranicznym. Tolerancja to wy-rozumiałość dla innych, często odbie-gających od akceptowanych przez pol-skie społeczeństwo sposobów wyraża-nia emocji. Tłumienie będzie ostatecz-nością – tylko w sytuacjach zbiorowychzakłóceń porządku publicznego, jeślizajdzie potrzeba – połączone z zatrzy-mywaniem osób łamiących prawoi przejawiających agresję, a następniewycofaniem sił policyjnych oraz szyb-kim przywróceniu stanu pierwotnego.

Czy przyznanie finałów Euro 2012

Polsce i Ukrainie zwiększyło stopień

zagrożenia terrorystycznego na te-

renie obu krajów?

Zagrożenie atakiem terrorystycznymw Polsce utrzymuje się na niskim pozio-mie, ale perspektywa skupienia dużejliczby ludzi podczas trwania turniejumoże zachęcić różne organizacje doprzypomnienia o swoim istnieniu. Po-wstaje zatem strategia przeciwdziała-nia, opracowywana przez Międzyresor-towy Zespół ds. Przeciwdziałania Terro-ryzmowi, któremu przewodniczę z ra-mienia MSWiA, a który skupia przed-stawicieli wszystkich odpowiedzialnychza ten obszar instytucji państwowych.Zespół, w którym instytucją wiodącąjest Agencja Bezpieczeństwa We-wnętrznego, monitoruje zagrożenia,przedstawia opinie i wnioski Radzie Mi-nistrów.

Pomysłowość potencjalnych zama-

chowców nie zna granic.

Musimy więc być przygotowani nawszystkie, nawet najbardziej niepraw-dopodobne scenariusze. Istotne jesttakże podniesienie świadomości spo-łecznej oraz uwrażliwienie ludzi na po-tencjalne zagrożenia terrorystyczne.W tym celu w połowie lipca 2010 rokuz inicjatywy MSWiA oraz CAT ABW uru-chomiono portal antyterroryzm.gov.pl,gdzie można znaleźć między innymi po-radniki zawierające zasady zachowaniaw przypadku zaistnienia lub uzasadnio-nego podejrzenia zaistnienia różnegorodzaju zdarzeń o charakterze terrory-stycznym. Wymieniona przeze mniestrona internetowa jest rządową plat-formą komunikacji ze społeczeństwem.

Baw się dobrze – O bezpiecznym Euro 2012 z generałem ADAMEM RAPACKIM

– wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji

– rozmawiają Maciej Polkowski i Jacek Sowa

Page 31: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

31POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że

z wyjątkiem papieskich pielgrzy-

mek, zabezpieczenie antyterrory-

styczne Euro 2012 jest dla nas naj-

większym, jak dotychczas, wyzwa-

niem?

Na pewno organizacja finałów mi-strzostw Europy w piłce nożnej – trze-ciej co do wielkości imprezy na świecie– to największe do tej pory wyzwaniew Polsce pod kątem zapewnienia bez-pieczeństwa. Nie chodzi tylko o za-bezpieczenie stadionów czy na-wet stref kibica, które funkcjo-nować będą przez praktycznietrzy tygodnie. Należy prze-cież zapewnić bezpieczeń-stwo kibicom przez okrescałego ich pobytu w Pol-sce. Jednak rzeczywi-stym sprawdzianemprzed Euro 2012 będziedla naszych służb jużw drugiej połowie2011 roku zabezpiecze-nie polskiej prezydencjiw Radzie UE. W ciągupół roku zorganizowa-nych zostanie okołodwóch tysięcy spotkań ofi-cjalnych, z czego Polska bę-dzie gospodarzem 450 im-prez, w tym około 50 wyma-gających specjalnego zabez-pieczenia z uwagi na rangęgości. Uwaga Europy oraz róż-nych organizacji terrorystycz-nych zostanie skupiona na Pol-sce, dlatego będziemy analizo-wać wszelkie symptomy zagrożeń.

Oczywiście niepowodzenia nie bie-

rzemy pod uwagę.

Zawsze staramy się przewidzieć i sta-rannie przygotować na wszelkie możli-we sytuacje, aby zminimalizować ryzy-ko ich wystąpienia. Przygotowujemysię wielostronnie i kompleksowo, toskomplikowany i pracochłonny proces

– od zabezpieczenia portów lotniczych,komunikacji publicznej, zakwaterowa-nia dla tysięcy przyjezdnych kibiców pozabezpieczenie stadionów i meczów.

Pańskie osobiste nadzieje związane

z Euro 2012?

Organizacja turnieju to wielka szansadla Polski i możliwość podniesieniastandardów funkcjonowania całegopaństwa – od budowy nowoczesnychstadionów, dróg, korzystnych zmian

w ustawodawstwie po zakup sprzętui wszechstronne wyszkolenie służb.

Mam nadzieję, że praca tysięcyludzi włożona w przygotowaniemistrzostw zaprocentujew przyszłości nie tylko sukce-sem samego turnieju i pozy-tywnym wizerunkiem nasze-go kraju oraz polskiego kibicaza granicą, ale również no-wymi perspektywami rozwo-ju w kolejnych latach. Jako

kibic piłkarski chciałbymzapamiętać to wydarze-

nie jako radosne i bez-pieczne sportowe świę-to, a jako patriota ma-rzę o finałowym meczuz udziałem naszej repre-zentacji.

czuj bezpiecznie

Page 32: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

32POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

PRZYBYWA PRZYJACIÓ¸ EURO 2012

Jeszcze pod koniec starego roku no-minacje otrzymali Andrzej Strejlaui Maciej Stuhr. – Życzę sobie jako

trener, żeby nasza drużyna narodowamiała więcej pewności siebie, wtedyosiągniemy sukces na Euro – mówił An-drzej Strejlau. – Moja nominacja stano-wi podsumowanie całej kariery trener-skiej.

Grono naszych Przyjaciół Euro powięk-szyło się 25 stycznia, kiedy w Polsce i naUkrainie świętowano 500 dni do rozpo-częcia finałów. We Wrocławiu nominacjeodebrali: autor kryminałów, laureatPaszportu „Polityki”, Marek Krajewskioraz Tomasz Kuszczak; 28-letni bramkarzManchesteru United, który specjalniedostał wolne od sir Alexa Fergusona.Kuszczak powiedział w swoim rodzinnymmieście: – Polska w wielu europejskichkrajach kojarzy się przede wszystkimz Warszawą, może i Krakowem. Chciał-bym to zmienić, bo stolica Dolnego Ślą-ska jest wyjątkowa i zasługuje na Euro2012, to wspaniała sprawa i szansa. Je-stem dumny, że zostałem PrzyjacielemEuro – powiedział 10-krotny reprezentantkraju. – Mam w planie organizowanieturniejów dla dzieci, na które chciałbymściągać w roli gości bardzo znane piłkar-skie postacie.

W tym samym, symbolicznym dniuw warszawskim studiu TVP nominacjez rąk dyrektora turnieju w Polsce, AdamaOlkowicza, odebrała kolejna wielka postaćpolskiej piłki nożnej – Antoni Piechniczek.Pod jego wodzą reprezentacja grała w fi-nałach mistrzostw świata w 1982 (trzeciemiejsce) i 1986 roku. – Bardzo się cieszę,że jestem nadal pamiętany, chociaż sukce-sy odnosiłem ponad dwadzieścia lat temu– powiedział Piechniczek.

Grono Przyjaciół Euro uzupełnili: Ma-rek Kamiński, polarnik, pierwszy czło-wiek, który zdobył oba bieguny w tym sa-mym roku bez pomocy z zewnątrz, JanMela, najmłodszy człowiek, któryw 2004 roku zdobył Biegun Północnyi osiem miesięcy później Biegun Połu-dniowy (miał wtedy zaledwie 15 lat) orazaktorka Magdalena Schejbal.

Niecały miesiąc później nominacjez rąk dyrektora operacyjnego UEFAEvents S.A., Martina Kallena otrzymali:Dariusz Szpakowski, Wojciech Gąssowskii Robert Janowski. Szpakowski jest zna-nym komentatorem telewizyjnym. Pra-cował na dziewięciu finałach mistrzostwświata i siedmiu turniejach mistrzostwEuropy. – Od lat jestem bardzo blisko fut-bolu – powiedział. – To zaszczyt znaleźćsię w tak wybitnej grupie Polaków,

zwłaszcza że jestem pierwszym dzienni-karzem wyróżnionym w ten sposób.

Wreszcie 8 marca wśród Przyjaciół Eu-ro pojawiły się cztery kobiety. W Gdańskunominację otrzymała Natalia Partyka, te-nisistka stołowa, która urodziła się bezprawego przedramienia, a w 2008 rokuwzięła udział w igrzyskach olimpijskichw Pekinie oraz w paraolimpiadzie. – Mójtata jest wielkim kibicem piłkarskim, dla-tego często oglądam z nim mecze – po-wiedziała. W Warszawie w tym samymdniu nominowane zostały: Grażyna Tor-bicka (prezenterka telewizyjna), BeataPawlikowska (podróżniczka) i JaninaOchojska (szefowa Polskiej Akcji Humani-tarnej). – Futbol jest obecny w moim ży-ciu od maleńkości – powiedziała GrażynaTorbicka. – Jako dziecko chodziłam z tatą(znany działacz Henryk Loska – przyp.red.) na plac budowy boiska w Lędzi-nach. Mam jeszcze fajne zdjęcia z taczkąi wiaderkiem z piaskiem. Beata Pawli-kowska i Janina Ochojska, które podróżu-ją po całym świecie, zgodnie podkreślały,że z futbolem spotykają się w każdym za-kątku globu. – Gdy jedziesz do obcegokraju, warto wiedzieć, jak nazywa się naj-lepszy piłkarz i trener. Wtedy każdy jesttwoim przyjacielem – zaznaczyła BeataPawlikowska.

Nominacja za nominacjąGrono Przyjaciół UEFA Euro 2012 stale się powiększa – w Polsce liczy już 25 osób, a ma być ich 50.

Kolejna grupa zostanie wyłoniona w specjalnych konkursach prowadzonych przez Lokalny Komitet

Organizacyjny i UEFA.

Janina Ochojska Natalia Partyka Beata Pawlikowska Magdalena Schejbal Grażyna Torbicka

Bohdan Łazuka Jan Mela Antoni Piechniczek Maciej Stuhr Andrzej Strejlau Dariusz Szpakowski

Wojciech Gąssowski Robert Janowski Marek Kamiński Marek Krajewski Tomasz Kuszczak

Page 33: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

33POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Spekulacje na temat dystrybucjikart wstępu na polsko-ukraińskiemistrzostwa trwają już od dawna,

ale awizowana wcześniej wirtualnasprzedaż miejscówek na stadiony ruszy-ła naprawdę, zgodnie z wcześniejszymiinformacjami organizatorów. Z okazjirozpoczęcia sprzedaży biletów 1 marcaw Warszawie i Kijowie zorganizowanostosowne uroczystości. Do stolicy Polskiprzyjechał specjalnie prezydent UEFA,Michel Platini. – Rozpoczęcie sprzedażybiletów na Euro to bardzo ważne wyda-rzenie – powiedział. – Jestem bardzozadowolony, że już zgłosiło się tyluchętnych (1 marca było to blisko 600tys. osób ze 161 państw – przyp. red.).Piękne stadiony powstające w Polscepozwolą rozwinąć piłkę nożną w tymkraju. Jestem też przekonany, że Polskęodwiedzą rzesze turystów i będą miałyo niej jak najlepsze zdanie.

Znamy już osobę, która stała sięszczęśliwym posiadaczem pierw-szego biletu. Platini podczas uroczy-stości wręczył ten bodaj najbardziej po-szukiwany obecnie towar Piotrowi Mi-chalczakowi z Tarczyna, który zostałzwycięzcą specjalnej loterii promocyj-nej, organizowanej przez UEFA. Pod-czas ceremonii wylosowano równieżdrugiego wyróżnionego przez los – zo-stała nim Ewa Lewczuk. Loteria promo-cyjna to dodatkowa możliwość zdoby-cia biletów dla mieszkańców Polskii Ukrainy. UEFA losuje szczęśliwych zwy-cięzców spośród osób zarejestrowa-nych na portalu biletowym.

Jeśli zapotrzebowanie na bilety bę-dzie większe niż dostępność miejsc nastadionach, UEFA przeprowadzi losowa-nie wśród wszystkich osób, które założy-ły profil na portalu biletowym UEFA.comi do 31 marca złożyły aplikację. Ponadto

po raz pierwszy w historii UEFA przezna-czyła specjalne pule biletów dla miesz-kańców miast-gospodarzy turnieju.

Ceny wahają się od 120 do 2400 zło-tych, ale chętnych nie brak, o czymświadczą zablokowane serwery w ciągupierwszych godzin sprzedaży interneto-wej. Jednakże kolejność zgłoszeń niema żadnego znaczenia, gdyż decydujeślepy los, nawet w ostatniej minucietrwania sprzedaży.

Komu nie uda się kupić biletuw fazie marcowej, będzie miał ostat-nią szansę na początku 2012 roku. Polosowaniu grup finałowych (2 grudnia2011 w Kijowie) każda federacja, którejdrużyna uczestniczy w meczu, otrzymadodatkową pulę biletów. – Nie jest tojednak prosta droga do nabycia wej-ściówki – mówi dyrektor turnieju w Pol-sce, Adam Olkowicz. – Na Euro 2008PZPN przeznaczył z tej puli dla kibiców 7tysięcy biletów, a zapotrzebowaniezgłosiło ponad milion sto tysięcy osób.A więc – szanse nie tylko dla szczęśliw-ców, ale też i wytrwałych.

BILETY NA EURO 2012

Marcowe koło fortunyDo 31 marca potrwa sprzedaż biletów na finały Euro 2012.

Kibice muszą najpierw założyć swój profil na portalu biletowym

na stronie UEFA.com, a następnie zgłosić zapotrzebowanie

na wejściówki. UEFA przygotowała około 1,4 miliona biletów,

z których do kibiców trafi 41 procent.

OPRACOWANIE TEKSTÓW O UEFA EURO 2012: JAROS¸AW KUDAJ, DANIEL OLKOWICZ I JACEK SOWA

Wszystkie informacje na temat sprzedaży biletów znajdują się na oficjalnej stronie UEFAhttp://pl.uefa.com/uefaeuro2012/ticketing

Page 34: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

* Zalecana cena producenta nie obejmuje pomiaru i montażu i dotyczy garażowej bramy segmentowej RenoMatic w wymiarach promocyjnych 2375 × 2125 mm i 2500 × 2125 mm z napędem i drzwi zewnętrznych RenoDoor w wymiarach promocyjnych 1100 × 2100 mm bez naświetli bocznych. Dotyczy wszystkich partnerów handlowych uczestniczących w akcji promocyjnej na terenie Polski i obowiązuje do 31.12.2011 r.

** W porównaniu z bramą LPU w tym samym wzorze i z jednakowym wykończeniem powierzchni.

Teraz taniej!Nawet do 30% **

W promocyjnej ofercie:

Drzwi RenoDoor i garażowa brama segmentowa RenoMatic w kolorze białym z napędem

Infolinia: 801 500 100* www.hormann.pl*Opłata za każdą minutę połączenia jak za jeden impuls połączenia lokalnego wg stawek operatora.

Micrograin Decograin

biały

białe aluminium Titan Metallic

brązowy

Golden Oak

Dark Oak

Partner piłkarskiej reprezentacji Polski

Brama Roku

2690 zł* cena bez VAT

Od

od 3309 zł (z 23% VAT)od 2905 zł (z 8% VAT)

Drzwi Roku

3950 zł*Od

od 4859 zł (z 23% VAT)od 4266 zł (z 8% VAT)

cena bez VAT

Page 35: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

◗ 17 lutego zarząd omówił propozycjeekspertów FIFA, przedstawione nastyczniowym spotkaniu w Jachran-ce. Edward Potok zreferował wdra-żanie Centralnej Bazy Danych Kibi-ców i dalsze kierunki jej rozwoju. JanBednarek przedstawił informację natemat podziału środków z FIFAi UEFA dla klubów poszkodowanychpowodzią, zaś Adam Olkowicz omó-wił system sprzedaży biletów naEuro 2012. Przewodniczący komisjilicencyjnej I ligi – Jan Popiołek za-prezentował zmiany w systemie li-cencyjnym dla klubów z bezpośred-niego zaplecza ekstraklasy, zaś prze-wodniczący Wydziału Gier – Woj-ciech Jugo omówił sprawy związanez organizacją rozgrywek w rundziewiosennej sezonu 2010/2011. Po-wołany został zespół statutowy orazkomitet organizacyjny Turnieju Eli-minacji Mistrzostw Europy U-19, któ-ry zorganizowany zostanie przez Za-chodniopomorski Związek Piłki Noż-nej. Podjęto uchwały w sprawieprzyjęcia regulaminów: rozgrywekRegions Cup oraz Ligi Zawodowej.Na wniosek komisji ds. licencji klu-bów ekstraklasy zmieniony zostałPodręcznik Licencyjny.

◗ 2 marca posiedzenie Zarządu rozpo-częło się od wspomnienia ZbigniewaJabłońskiego, byłego prezesa PZPN,a obecnie przewodniczącego Klubu Se-niora – o Kazimierzu Górskiem. Wła-śnie w dniu spotkania członków zarzą-du przypadała 90. rocznica urodzinnajwybitniejszego w dziejach polskiejpiłki trenera. Następnie przystąpionodo realizacji porządku obrad, któryw znaczniej części zdominowany byłprzez sprawy szkoleniowe. Wysłucha-no sprawozdań z funkcjonowania wy-działów: szkolenia, piłkarstwa kobiece-go oraz piłkarstwa młodzieżowego,a także informacji o bieżącej działalno-ści Szkoły Trenerów PZPN oraz szkole-nia trenerów przez inne instytucje.Podjęte zostały Uchwały w sprawiepremii dla zawodników za mecze to-warzyskie w ramach przygotowań doEURO 2012 oraz amortyzacji sprzętusportowego. Znowelizowano także za-sady gospodarowania sprzętem. Pozapoznaniu się z opinią Wydziału Fut-salu zdecydowano o nieubieganiu sięo organizację mistrzostw Europy w pił-ce pięcioosobowej, które odbędą sięw 2014 roku.

◗ Ostatnie w 2010 roku, grudniowe po-siedzenie zarządu zostało poświęconeprzede wszystkim sprawom bieżącym.Utworzono I klasę w gimnazjalnymośrodku szkolenia sportowego mło-dzieży oraz wyznaczono lokalizacje nie-których imprez piłkarskich na rok 2011,powierzając m.in. Śląskiemu Związko-wi Piłki Nożnej organizację turnieju eli-minacji mistrzostw Europy kobiet U-17w dniach 8-15 kwietnia, Kujawsko-Po-morskiemu Związkowi Piłki Nożnej or-ganizację dwóch meczów reprezentacjijuniorów U-15 Polska – Belgia 3 i 5 ma-ja, Zachodniopomorskiemu ZwiązkowiPiłki Nożnej organizację turnieju elimi-nacji mistrzostw Europy juniorów U-19(23-30 maja) oraz Turniej Syrenki –Mazowieckiemu ZPN. Zarząd nadałDiamentowe Odznaczenie MichałowiGlobiszowi (na zdjęciu).Powołano zespół roboczydo przeprowadzenia ana-lizy sytuacji klubówuczestniczących w roz-grywkach II Ligi z punktuwidzenia przepisów PZPNw zakresie bezpieczeń-stwa oraz warunków uzy-skania licencji, a także komisję doopracowania koncepcji rozwoju syste-mu Extranet i wspierania jego wdraża-nia w wojewódzkich związkach piłkinożnej. Z funkcji trenera reprezentacjikobiet został odwołany Robert Góral-czyk. Na wniosek Wydziału Gier za-twierdzono terminarz rozgrywek I i II li-gi oraz Pucharu Polski, a także regula-min tych ostatnich rozgrywek na sezon2011/2012. Znowelizowane zostałyuchwały w sprawie licencji dla mene-dżerów ds. piłkarzy oraz zasad selekcjii nadawania uprawnień obserwato-rom szczebla centralnego. Na zakoń-czenie posiedzenia przyjęto ramowyplan pracy zarządu PZPN na pierwsząpołowę 2011 roku.

◗ W styczniu 2011 zarząd odbył dwa po-siedzenia. Pierwsze z nich połączonoze spotkaniem z ekspertami FIFA. Nawniosek Wydziału Piłkarstwa Kobiece-go dokonano zmian nastanowiskach trenerówreprezentacji narodo-wych. Roman Jaszczakzastąpił Roberta Góral-czyka (na zdjęciu) w re-prezentacji seniorek, Zbi-gniew Witkowski zaś Ma-teusza Smudę w repre-

35POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

KAROL

WACH

OBRADOWA¸ ZARZÑD

zentacji U-17. Nowym trenerem junio-rek do lat 15 został Andrzej Soroka. Za-rząd wybrał jeden z projektów, któryw przyszłości ma stanowić podstawęnowego logo PZPN. W celu przeanali-zowania propozycji przedstawionychprzez Ekstraklasę S.A., dotyczącychzmiany uchwały zarządu nr III/39 z 14lipca 2006 roku w sprawie statusu za-wodników występujących w polskichklubach piłkarskich oraz zasad zmianprzynależności klubowej – powołanazostała komisja, na czele której stanę-li wiceprezesi Jan Bednarek i JanuszMatusiak. Ten ostatni został równieżprzewodniczącym Komitetu Organiza-cyjnego turnieju eliminacji mistrzostwEuropy kobiet U-17. Ponadto w składkomitetu weszli Władysław Szyngiera,Mirosław Ryszka (dyrektor turnieju),Jerzy Miedziński i Józef Grząba.

◗ Kolejne posiedzenie zarządu 27 stycz-nia rozpoczęło się od przedstawienia,przez wiceprezesa Jana Bednarka, se-kretarza generalnego Zdzisława Kręci-nę oraz mecenasa Marcina Wojciesza-ka, informacji na temat uwarunkowańprawno-finansowych nabycia działkipod nową siedzibę PZPN. Tradycyjnieomówiono sprawy związane z Euro2012. Zaproszeni goście, Artur Jędrych– przewodniczący Wydziału Dyscyplinyoraz Leszek Rylski – przewodniczącyKomisji ds. Dokumentacji i ZasobówArchiwalnych przedstawili zarządowisprawozdania z pracy kierowanychprzez nich komórek związkowych.Przyjęto harmonogram realizacjiuchwały Walnego ZgromadzeniaSprawozdawczego PZPN, odbytego 26listopada 2010 roku, wyznaczając oso-by odpowiedzialne za realizację po-szczególnych jej punktów. Znowelizo-wane zostały: Podręcznik Licencyjnyoraz regulamin Wydziału PiłkarstwaKobiecego. Na stanowisko sekretarzatego ostatniego wydziału powołanoEwę Gajewską. Zatwierdzono uchwałęKomisji ds. Nagłych z 13 stycznia 2011roku w sprawie listy delegatów, obser-watorów sędziowskich i innych funk-cjonariuszy meczowych oraz instrukto-rów zgłoszonych do UEFA. Przekazanorównież, uchwałą zarządu, PiłkarskiejLidze Polskiej 90 procent wpływówz zakładów bukmacherskich oraz wy-znaczono lokalizacje kolejnych me-czów drużyn młodzieżowych, powie-rzając ich organizację m.in. Podlaskie-mu i Małopolskiemu ZPN.

Pracowita zima

Page 36: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

ędziowie administracyjni nieodnieśli się merytorycznie dopodstawowej przyczyny brakuzezwolenia na występy w naj-wyższej klasie rozgrywkowej, ja-

ką była negatywna ocena sytuacji finan-sowej łódzkiego klubu. WSA poprzestałna stwierdzeniu, że uchwały komisji licen-cyjnych nie odpowiadają wymogom de-cyzji administracyjnej w rozumieniu kpa,ze względu na brak przyporządkowaniazłożonych podpisów poszczególnymczłonkom danego organu.PZPN nie może zgodzić się z takim posta-wieniem sprawy, wobec czego powyższerozstrzygnięcie zostanie zaskarżone doNaczelnego Sądu Administracyjnego.Należy jednak zauważyć, iż orzekającw przedmiocie stwierdzenia nieważnościuchwał komisji licencyjnych związku, sę-dziowie administracyjni byli związaniustaleniami Trybunału Konstytucyjnego,przyjętymi w wyroku z 19 października2010 roku. Zawiera on negatywną odpo-wiedź na zapytanie WSA w przedmiociecywilnoprawnej natury licencji dla klu-bów piłkarskich. Wskazana wątpliwośćzostała sformułowana w wyniku wstęp-nej akceptacji zapatrywania PZPN – uję-tego w odpowiedzi na skargę ŁKS do są-du administracyjnego – iż na taką kon-strukcję wskazują regulacje międzynaro-dowych federacji piłkarskich, w tymzwłaszcza UEFA, na których oparty jestPodręcznik Licencyjny PZPN. Z cywilno-prawnym charakterem licencji klubowejwiąże się zaś fakt, iż odwołanie oduchwały komisji odwoławczej w przed-miocie odmowy przyznania lub pozba-wienia licencji powinno być złożone doTrybunału Arbitrażowego MKOl w Lozan-nie.

Mimo iż art. 1 ust. 2 ustawy z 29 lipca2005 roku o sporcie kwalifikowanym do-puszczał w pełni nawiązanie do regulacjimiędzynarodowych federacji sportowych,to Trybunał Konstytucyjny nie odniósł sięw ogóle do zapytania WSA o naturę po-wyższego zezwolenia w kontekście Pod-ręcznika Licencyjnego UEFA. Przyjął nato-

miast, iż na gruncie prawa polskiego li-cencja klubowa ma administracyjny cha-rakter. Na poparcie takiego stanowiskasformułowana została dyskusyjna, jak są-dzę, teza, że polskie związki sportowe jed-nostronnie określają wymogi licencyjnei decydują o przyznaniu licencji, przesą-dzając w ten sposób o dostępie do sportukwalifikowanego, a co za tym idzie – mię-dzy innymi o możliwościach finansowa-nia klubów (również ze środków publicz-nych). Następuje to w ramach zasady, iżdla danej dyscypliny sportu może istniećtylko jeden polski związek sportowy, niestwarzając klubom żadnej alternatywy.W takiej sytuacji nieuzyskanie licencjioznacza w praktyce marginalizację funk-cjonowania klubu, jego problemy finan-sowe, a niekiedy nawet zaprzestanie dzia-łania.

Uważam, iż z takim ujęciem zagadnieniaprzez Trybunał Konstytucyjny nie możnasię zgodzić. To, że w jednej dyscypliniesportu działa tylko jeden krajowy związeksportowy wynika między innymi z BiałejKsięgi Sportu Unii Europejskiej oraz z re-gulacji światowych federacji sportowych,mających w szczególności na celu zapew-nienie przestrzegania jednolitych regułgry w danej dyscyplinie sportu oraz po-trzeby jednoznacznego zgłaszania zespo-łów reprezentacyjnych i ligowych do ry-walizacji międzynarodowej. Równocze-śnie należy zauważyć, iż fakt nieuzyskanialicencji na grę na przykład w najwyższejklasie rozgrywkowej ze względu na brakodpowiedniej prognozy finansowej czy in-frastruktury sportowej – nie wyklucza uzy-skania zezwolenia na udział w rozgryw-kach pierwszej ligi, gdzie wymogi licencyj-ne są łagodniejsze. Jest przy tym paradok-sem, lecz dostrzegalnym w praktyce, iż fi-nansowanie klubów ze środków publicz-nych przez jednostki samorządu teryto-rialnego jest łatwiejsze w niższych klasachrozgrywkowych.

Nie można także zgodzić się z poglądemTrybunału Konstytucyjnego, iż licencje dlaklubów sportowych wykazują podobień-

stwo do decyzji (zezwoleń) administracyj-nych wydawanych przez organa władzypublicznej celem dopuszczenia bliżej nie-określonego przedsiębiorcy do podjęciai stałego wykonywania określonej, zregla-mentowanej oraz ograniczanej w intere-sie publicznym działalności gospodarczej.Należy tymczasem zauważyć, iż licencjesportowe wydawane są na okres jednegoroku, dla zapewnienia uczestnictwa klubuprzynależnego do danej klasy rozgrywko-wej (i reprezentującej tym samym okre-ślony poziom sportowy), w sezonowoprowadzonych rozgrywkach ligowych,w których biorą także udział – korzystają-cy również z licencji – zawodnicy, trenerzyczy sędziowie. Wskazane zezwolenia obli-gują ww. podmioty do wypełniania obo-wiązków federacyjnych, ale równocześnienakładają na polskie związki sportowekonieczność zapewnienia warunków dobezpiecznego prezentowania i podnosze-nia przez te osoby umiejętności sporto-wych oraz zapewnienia możliwościuczestnictwa w cyklicznej, uczciwej i stwa-rzającej marketingowe korzyści rywalizacjisportowej.

Z tego punktu widzenia, licencja kreujestosunek cywilnoprawny określający wza-jemne prawa i obowiązki stron, łączącesię z udziałem konkretnych osób wewspółzawodnictwie w danej klasie roz-grywkowej, po spełnieniu wymogówsportowych i prawnych, a w przypadkuklubów – także finansowych oraz w zakre-sie infrastruktury sportowej, monitoro-wanych permanentnie przez komisje li-cencyjne.Posiadanie wskazanego tytułu prawnegoprzez uczestników rywalizacji sportowejstanowi warunek sine qua non realizacjiwobec nich wszelkich form odpowiedzial-ności związkowej, w szczególności dyscy-plinarnej i regulaminowej. W momencieodmowy przyznania przez polski związeksportowy licencji na udział w konkretnychrozgrywkach – a także jej zawieszenia lubpozbawienia – powstaje zazwyczaj spórprawny między skarżącym, a federacją,(której organ podjął taką uchwałę) jakorównoprawnymi podmiotami, który mo-że być poddany pod rozstrzygnięcie sę-dziego cywilnego.Zważywszy na fakt, iż art. 64 Statutu FIFAwyklucza możliwość rozpatrywania ja-kichkolwiek sporów piłkarskich przez sądypaństwowe, dla rozstrzygnięcia spornychkwestii licencyjnych najbardziej adekwat-ną płaszczyzną jest odpowiednia instan-cja arbitrażowa – Trybunał ArbitrażowyMKOl lub krajowy sąd polubowny.

SPRAWA LICENCJI DLA ¸KS

PROF. DR HAB.ANDRZEJ WACH

DYREKTOR

DEPARTAMENTU

PRAWNEGO

PZPN

Kontrowersyjny wyrok

36POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

11 stycznia tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny

w Warszawie stwierdził nieważność uchwał komisji licencyjnych

PZPN (ds. licencji dla klubów ekstraklasy i odwoławczej),

odmawiających przyznania Łódzkiemu Klubowi Sportowemu

licencji uprawniającej do udziału w rozgrywkach o mistrzostwo

ekstraklasy w sezonie 2009/2010.

S

Page 37: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

akłada ona udział oskarżonegow rozprawie nie osobiście przedobliczem sądu, lecz przy zasto-sowaniu wideokonferencji. Re-alizowana miałaby być ze spe-

cjalnie przystosowanych do tego po-mieszczeń, znajdujących się w miejscu od-bywania imprezy masowej, w tym rów-nież na stadionie piłkarskim. Takie saleprzewidziano już chociażby na nowymobiekcie w Poznaniu. Zarówno oskarżony,jak i jego obrońca, przebywając poza bu-dynkiem sądu, mieliby porozumiewać sięz orzekającym za pomocą odpowiednichurządzeń audiowizualnych, umożliwiają-cych przeprowadzenie czynności sądo-wych na odległość wraz z jednoczesnymbezpośrednim przekazem obrazu i dźwię-ku przez internet.

Projektowana zmiana dotyczyć ma po-stępowania przyspieszonego, normowa-nego przez kodeks postępowania karne-go oraz postanowienia Roz. 9 Ustawyo bezpieczeństwie imprez masowych.W świetle cytowanych przepisów, przedtakim sądem mogą być rozpatrywanesprawy o przestępstwa, podlegające roz-patrzeniu w trybie uproszczonym, jeżelisprawca został ujęty na gorącym uczynkupopełnienia przestępstwa lub bezpośred-nio potem, zatrzymany przez policjęi przekazany do dyspozycji sądu wrazz wnioskiem o rozpoznanie sprawy w po-stępowaniu przyspieszonym.Ustawodawca postuluje przeprowadze-nie rozprawy „na odległość”: ma ją po-prowadzić sędzia dyżurujący w budynkusądu za pomocą wideokonferencji. Pro-ponowane zmiany ustawowe budzą pew-ne wątpliwości. Każda dziedzina życia,w tym również procedury sądowe, powin-na korzystać ze zdobyczy współczesnejtechniki. W polskim obrocie prawnymfunkcjonują już przecież e-sądy, dzięki któ-rym można prowadzić chociażby cywilnepostępowanie upominawcze, a także licy-tacje bądź aukcje elektroniczne, wykorzy-stywane w prawie zamówień publicz-nych.Żadne jednak z powyższych rozwiązań niema zastosowania na gruncie prawa kar-nego. Pojawia się zatem pytanie, czy pro-wadzone „na odległość” postępowaniekarne, nie naruszałoby prawa do obrony.W wyroku z 24 października 2003 roku (III

DS. 5/02; OSN P 2004/15/273) Sąd Naj-wyższy stwierdził, iż podstawowym wa-runkiem realizacji prawa do obrony w po-stępowaniu dyscyplinarnym jest prawoudziału obwinionego w rozprawie, obligu-jące organ dyscyplinarny do zachowaniaszczególnej ostrożności w jej przeprowa-dzeniu pod nieobecność obwinionego.

Wydaje się, iż powyższą tezę można od-nieść także do postępowania karnegoprzyspieszonego. Warto również zwrócićuwagę na fakt, iż od czasu uchwaleniaprzez ONZ Powszechnej Deklaracji PrawCzłowieka (10 grudnia 1948 roku) i zawar-tego w niej art. 10, traktującego o odpo-wiednio ukształtowanym postępowaniuprzed sądem – szczególnego znaczenianabrał, w ramach procedury karnej, pro-blem osobistego dostępu do sądu.Zgodnie z art. 6 Europejskiej Konwencjio ochronie praw człowieka i podstawo-wych wolności, ratyfikowanej przez Pol-skę, każdy ma prawo do sprawiedliwegoi publicznego rozpatrzenia jego sprawyw rozsądnym terminie przez niezawisłyi bezstronny sąd, ustanowiony ustawą,przy rozstrzyganiu o jego prawach i obo-wiązkach o charakterze cywilnym alboo zasadności każdego oskarżenia w wy-toczonej przeciwko niemu sprawie kar-nej. Przepis ten został niemal w identycz-nym brzmieniu transponowany do art.45 Konstytucji RP. O równości przed są-dami i trybunałami wszystkich ludzi mó-wi także art. 14 Międzynarodowego Pak-tu Praw Obywatelskich i Politycznych z 19grudnia 1966.

Mając na uwadze powyższe przepisy,stwierdzić należy, iż wprowadzenie do ko-deksu postępowania karnego, konstrukcji„sądu odmiejscowionego” może dopro-wadzić do kwestionowania przez poten-cjalnie „zaocznie” skazanych, zwłaszczaprzed Trybunałem Praw Człowiekaw Strasburgu, formy procedowania pol-skiego sądu. Nie można wykluczyć po-nadto prób ponoszenia złamania zasadsprawowania bezpośredniego i kontra-dyktoryjnego wymiaru sprawiedliwości.Wydaje się, że taka argumentacja możeokazać się skuteczna, chyba że oskarżonywyrazi zgodę na rozpoznanie sprawy naodległość. „Sąd odmiejscowiony” nie da-je bowiem możliwości osobistego kontak-

37POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

PROF. DR HAB.ANDRZEJ WACH

A CO Z PRAWEM DO OBRONY?

tu sądu z oskarżonym, czego przecież niezastąpi przekaz dźwięku i obrazu, nawetnajlepszej jakości. O ile ów kontakt niejest aż tak istotny w postępowaniu cywil-nym, to w procesie karnym może stano-wić znaczne odstępstwo, a być może na-wet złamanie zasady bezpośredniości po-stępowania.

Na korzyść proponowanego przez Mini-sterstwo Sprawiedliwości rozwiązaniaprzemawia przyśpieszenie procedowaniai wprowadzenie obligatoryjności obrony.Ma to istotne znaczenie z uwagi na oko-liczności prowadzenia postępowaniaw niewielkiej odległości czasowej od chwi-li popełnienia czynu karalnego. Pozostajeteż problem kosztów, związanych z zaku-pem koniecznego sprzętu, opłaceniaobrońcy czy ewentualnym zatrudnieniemtłumaczy, niezbędnych do prowadzeniatakiego postępowania

Sąd przez internetPrzygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt ustawy zmieniającej kodeks

postępowania karnego przewiduje, pośród innych rozwiązań, przygotowywanych

w związku z Euro 2012, konstrukcję tak zwanego sądu odmiejscowionego.

Z

Page 38: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

CO S Y̧CHAå W REGIONACH

DOLNOÂLÑSKI Podsumujmy: wspomniany PucharPolski (zwycięstwo nad GórnikiemZabrze), finalista Superpucharu

(1992), 1/16 Pucharu Zdobywców Pu-charów (1992/1993), dwukrotnie 3.miejsce w II lidze (obecnie I lidze) w se-zonach 1991/1992 i 1993/1994. Od cza-su, gdy kibice w Legnicy mieli możli-wość oglądania swojej drużyny na za-pleczu ekstraklasy, mija już jednak trzy-naście lat. W tym czasie popularnaMiedzianka przechodziła różne kolejelosu. Większość sezonów spędziła w IIIlidze, a po reorganizacji w 2008 rokulawirowała pomiędzy III, a II ligą.

W ostatnich pięciu sezonach Miedźprzeżywała więcej upadków niż wzlo-tów. W sezonie 2006/2007 zajęła 17.miejsce w II lidze i spadła do III. Po se-zonie 2007/2008 znów znalazła się IIlidze, trudno to jednak określić jako po-ważny awans, był to bowiem czas reor-ganizacji rozgrywek. Nowa II liga taknaprawdę w hierarchii futbolowej pla-sowała się na trzeciej pozycji. Sezony2008/2009 i 2009/2010 były dla Mie-dzi bardzo trudne, udało się jednakutrzymać ligowy byt, choć zaszła nawetkonieczność rywalizowania w barażach(zwycięstwo w dwumeczu nad Błękitny-mi Stargard Szczeciński 4:3 i 3:1 po se-zonie 2008/2009).

Było źle, ale wreszcie nadeszły lepszeczasy. Runda jesienna w wykonaniuzdobywcy Pucharu Polski 1992 była conajmniej dobra. Miedź wywalczyła 31punktów, czyli zaledwie trzy mniej od li-dera, Olimpii Grudziądz, a dwa od wi-celidera, Zawiszy Bydgoszcz. To daje na-dzieje na znalezienie się w nowych roz-grywkach na zapleczu ekstraklasy. A do-datkowo poziom optymizmu wzmagakilka ostatnich wydarzeń, które miałymiejsce w klubie. W styczniu podpisanobowiem umowę z DSA Financial GroupSA, grupą kapitałową skupiającą kilka-naście firm. O tajemniczym sponsorzemówiono w Legnicy już od pół roku. Doklubu zdecydował się wkroczyć przedrundą wiosenną. Do najważniejszychcelów na najbliższy czas sponsor zaliczyłprzeniesienie działalności sportowej dospółki akcyjnej, awans do pierwszej ligi,stworzenie efektywnej struktury orga-nizacyjnej i opracowanie strategii roz-woju na najbliższe lata.

Warto zauważyć, że nowy sponsorMiedzi podpisał z prezydentem Legnicy,Tadeuszem Krzakowskim, deklaracjęwspółpracy w zakresie rozwoju piłkinożnej w mieście. DSA Financial Groupzapewniła w niej, że spółka zagwaran-tuje, na umówionym poziomie, pokry-wanie kosztów działalności Miedzi. Pre-

zydent zadeklarował, że stwarzane bę-dą warunki do rozwoju sportu dziecii młodzieży, wsparcie działalności spół-ki MKS Miedź Legnica S.A., a także po-noszenie nakładów na budowę, mo-dernizację i bieżące utrzymanie obiek-tów sportowych.

Trzeba przyznać, że to znakomity mo-ment na takie działanie, które niewąt-pliwie natchnie wiarą piłkarzy, pozatym pozwoli na właściwe przygotowa-nie się do fazy rewanżowej oraz odpo-wiednie transfery. Dodatkowym impul-sem do sportowego awansu jest fakt, iżMiedź obchodzi w tym roku jubileusz40-lecia.

Przygotowania drugoligowego ze-społu ruszyły pełną parą na początkustycznia. Pod koniec miesiąca pod-opieczni trenera Janusza Kudyby mielirozegrane cztery mecze sparingowe.Zaczęli nieciekawie, od porażki 0:3z Górnikiem Zabrze, później jednak po-konali Motobi Kąty Wrocławskie 8:0i Arkę Nowa Sól 3:0. W sparingachwzięło udział kilku nowych zawodników(Jakub Grzegorzewski, Rafał Jankowskii Bartosz Tomczak – napastnicy, TomaszLaskowski – bramkarz, Marcin Kajca –pomocnik), pewne jest jednak, że niewszyscy pozostaną w drużynie.

Czy lutowe zgrupowanie w tureckiejAntalyi i sparringi z silnymi drużynami,Deltą Tulcea z Rumunii i PFK Aleksan-drija z Ukrainy przyniosą wymierne ko-rzyści?

MARK LORENC

MIEDŹ SPONSORAMiedź Legnica od początku istnienia (1971 r.) znajduje się w cieniu

Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin. Największym sukcesem klubu jest

wywalczenie Pucharu Polski w 1992 roku oraz gra w pierwszej lidze.

38POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Page 39: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

39POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

KUJAWSKO-POMORSKI

NOWYSPONSOR,NOWY PREZES

Zmiana w ZawiszyPo rezygnacji Macieja Skwierczyńskie-

go, prezesem WKS Zawisza BydgoszczS.A. został Bogdan Pultyn, kandydat mia-sta, głównego udziałowca spółki (97 pro-cent). Pultyna poparli też współpracującyz klubem Zbigniew Boniek oraz, po po-czątkowych oporach, założone przez kibi-ców Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza,które jest mniejszościowym udziałow-cem WKS (3 procent).

Pultyn prowadził już bydgoski klub i toza jego dwuletniej kadencji(2007–2009) Zawisza, wtedy jeszczepod rządami Stowarzyszenia Piłkarskie-go, awansował z czwartej do drugiej ligi.Stracił posadę z chwilą utworzenia spół-ki, której większościowym udziałowcemzostało miasto. Teraz powrócił, a jegogłównymi zadaniami są wprowadzenieklubu do pierwszej ligi i zlikwidowaniezaległości finansowych wobec zawodni-ków.

Wiceprezesem ds. sportowych pozo-stał Piotr Burlikowski, natomiast Boniekreprezentuje spółkę w negocjacjachz Grupą Żywiec S.A. Warto przypomnieć,że kiedy „Zibi” dowodził Widzewem,sponsorem łódzkiego klubu został Har-naś (Grupa Carlsberg Polska), któregopieniądze pomogły w awansie do ekstra-

klasy, a następnie do utrzymania sięw niej.

Trwają poszukiwania sponsora strate-gicznego, na rzecz którego miasto goto-we jest zrzec się swoich udziałów.

Tłumy do Łazarka i BartoszkaOkres zimowy to czas licznych trener-

skich kursokonferencji. Frekwencja oka-zuje się wtedy lepsza, niż w innych po-rach roku, kiedy terminarz spotkań jestnapięty.

W styczniowej kursokonferencji w Sol-cu Kujawskim wzięło udział ponad cztery-stu trenerów. Wykłady i zajęcia praktycz-ne prowadzili m.in. Wojciech Łazarek,Maciej Bartoszek i Zbigniew Robakie-wicz. Bartoszek przyjechał z całym szta-bem szkoleniowym pierwszej drużynyGKS Bełchatów.

Bełchatowski szkoleniowiec w prze-szłości z powodzeniem pracował w Zdro-ju Ciechocinek, klubie z regionu kujaw-sko-pomorskiego. To właśnie w Zdrojupoznał talent Marcusa Viniciusa, któryjuż gra w GKS oraz Mariusza Kryszaka,którego bełchatowianie niedawno testo-wali, ale ostatecznie zawodnik pozostałw Olimpii Grudziądz – przynajmniej naobecną rundę.

JAROSŁAW KUDAJ

Bitwa o pierwsze dwa miejsca

będzie niesamowita

– zapowiada Jacek Bojarowski,

prezes Grudziądzkiego Klubu

Sportowego Olimpia, czołowej

drużyny drugiej ligi grupy

zachodniej.

Czy spełni się noworoczne życzenieprezesa K-PZPN, Eugeniusza Nowa-ka i dwa zespoły z jego regionu

awansują do pierwszej ligi? Po rundziejesiennej w tabeli prowadził zespół tre-nera Marcina Kaczmarka – 34 punktyprzed Zawiszą Bydgoszcz – 33. – Rywalenie śpią i są silniejsi niż jesienią. Nie tylkoZawisza, ale także Miedź Legnica, GKS Ty-chy, Chojniczanka – wylicza Bojarowski. –Do tego może dojść Zagłębie Sosnowiec.

Według prezesa Olimpii, budżet klubuw tym sezonie przekroczy ponad 2 milio-ny złotych. Na ewentualną grę w pierw-szej lidze konieczny będzie przynajmniejdodatkowy milion. Klub ma kilkudziesię-ciu mniejszych i większych sponsorów,wspiera go Urząd Miasta, ale największapomoc powinna przyjść ze strony GrupyEnerga.

To przedsiębiorstwo, które ma 17-pro-centowy udział w polskim rynku sprzeda-ży energii elektrycznej. Jej większościo-wym udziałowcem jest Skarb Państwa.W Grudziądzu Energa planuje wybudo-wać do 2015 roku za 4 miliardy złotychelektrownię gazową i jednocześniewspierać lokalny sport oraz kulturę. Boja-rowski w jednym z wywiadów zdradził, żeEnerga już pomaga klubowi.

Przed obecnym sezonem Olimpia, ja-ko jeden z niewielu drugoligowych klu-bów, otrzymała licencję bez nadzoru fi-nansowego lub infrastrukturalnego.W przypadku awansu do pierwszej ligikonieczne będą jednak inwestycje na sta-dionie (kiedyś obiekt Olimpii mógł po-mieścić 12 tysięcy kibiców, teraz tylko 5tysięcy), szczególnie zainstalowaniesztucznego oświetlenia.

Prezes klubu liczy, że na pierwszą ligęOlimpia otrzyma warunkową licencję. –Sukcesywnie poprawiamy stan stadionu– zapewnia. – Sztucznym oświetleniemzajmiemy się, gdy awans będzie już fak-tem, choć na pewno przydałoby się jemieć już teraz, bo jesienią musieliśmyrozpoczynać mecze nawet o godzinieczternastej czy piętnastej, aby zdążyćprzed zmrokiem.

Prezes

Grudziądzkiego

Klubu

Sportowego

Olimpia, Jacek

Bojarowski

Prezes WKS

Zawisza

Bydgoszcz,

Bogdan Pułtyn

Page 40: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

40POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

CO S Y̧CHAå W REGIONACH

LUBELSKI

Jednym z najbardziej aktywnych ani-matorów młodzieżowego futboluw tym regionie jest Anatol Obuch,

prezes Chełmskiego Okręgowego Związ-ku Piłki Nożnej, ale przede wszystkimwciąż czynny trener najmłodszych grup.Smak sukcesu poczuł prowadząc druży-nę jedenastolatków NiedźwiadkaChełm, z którą we Wronkach w 2004 ro-ku wywalczył Puchar im. Marka Wielgu-sa i w nagrodę pojechał ze swoimi „mi-siaczkami” na międzypaństwowy meczreprezentacji Polski z Austrią do Wied-nia, gdzie na Praterze biało-czerwoniwygrali 3:1.

Mimo osiągnięć z seniorami (awansZadrzewia Zawadówka do trzeciej ligi),przekonał się, iż właśnie praca z mło-dzieżą jest jego powołaniem. W tymże2004 roku wybrany został po raz drugiprezesem ChOZPN (wcześniej tę funkcjępełnił w latach 1995-2000), zasiadaw prezydium zarządu Lubelskiego ZPN,a ponadto aktywnie działa w Komisji Pił-karstwa Młodzieżowego PZPN, któraw połowie lutego swoje posiedzenie od-była w Chełmie.

– Na ogólnopolskim forum mammożliwość prezentowania, jak czasamiwygląda praca z młodzieżą – mówi Ana-tol Obuch – z jakimi problemami bory-kają się pasjonaci podejmujący częstobez zapłaty, bądź za marne grosze tre-ningi z najmłodszymi. Dzięki wysokiejocenie przeprowadzanych na Lubelsz-czyźnie turniejów Wielgusa czy Tymbar-ku miałem niewątpliwą satysfakcję z wy-

jazdów w nagrodę, w ostatnich czterechlatach, kolejno do: Serbii oraz na słynnestadiony Wembley, Realu Madryt i Celti-ku Glasgow.

Oglądaliśmy mecze wielkich drużyn,ale mieliśmy też możliwość przyjrzeniasię, jak wyglądają i w jakich warunkachprowadzone są treningi najmłodszychgrup szkoleniowych. W minionym roku,będąc w Glasgow ze zwyciężczyniamiOrange Cup, czyli dziewczętami z UKS Du-najec Nowy Sącz i chłopcami ze StilonuGorzów Wielkopolski, emocjonowaliśmysię nie tylko derbami Celtic – Rangers, czyrozmową z bramkarzem Celtiku – Łuka-szem Załuską, ale mieliśmy możliwośćczynnego uczestniczenia w zajęciach pro-wadzonych przez jednego ze szkockichszkoleniowców. Trener ten główny naciskpołożył na technikę i koordynację rucho-wą, co uświadomiło mi, że te elementyzbyt często zaniedbujemy w codziennychćwiczeniach.

Skonfrontowaliśmy też swoje umiejęt-ności z zespołami gospodarzy. O ile za-wodniczki z Nowego Sącza poradziły so-bie z drużyną z Glasgow wygrywając 7:5,to gorzowianie wyraźnie ustępowalichłopcom z Akademii Piłkarskiej GlasgowRangers, przegrywając 4:7.

Anatol Obuch spełnia się nie tylko jakodziałacz i szkoleniowiec, z największymsercem traktującym szkolenie młodzieży.Kieruje także śpiewaczym zespołem „Cy-kady” z Wólki Okopskiej, który w repertu-arze ma ludowe pieśni polskie, ukraiń-skie i cygańskie.

Stadion po EuroPrzesuwana wciąż w czasie decyzja

o rozpoczęciu budowy stadionu w Lubli-nie wreszcie wchodzi w fazę konkretów.

Po podpisaniu przez władze Lublinai Krajową Spółkę Cukrowniczą aktu no-tarialnego, 18 hektarów terenu po by-łej cukrowni przeszło za 9,5 mln złotychpod zarząd miasta. Ogłoszono przetargna koncepcję i wykonanie obiektuw myśl hasła – jak to określił prezydentLublina, Krzysztof Żuk – „zaprojektuji zbuduj”. Zwycięska firma będzie mu-siała przygotować dwie koncepcje sta-dionu. Na pewno zostanie posadowio-ny na palach, będzie miał podgrzewa-ną murawę i 15,5 tysiąca miejsc. Zada-szenie wszystkich miejsc na trybunachma być wykonane z białej tkaninyz włókien szklanych pokrytych teflonem– w taki sposób, by deszcz nie zacinałpod powierzchnię dachu. Będzie dwa-dzieścia stanowisk dla niepełnospraw-nych kibiców poruszających się na wóz-kach, w każdym sektorze po dwa punk-ty kasowe oraz punkt gastronomicznyna każdy tysiąc widzów.

Integralną częścią obiektu mają byćdwa boiska (jedno z naturalną i jednoze sztuczną nawierzchnią), parkingi naprzynajmniej tysiąc samochodów orazdwa dojazdy. Przetarg powinien zostaćrozstrzygnięty wkrótce, by już od majarozpocząć prace, których finał planowa-ny jest na wrzesień 2013 roku. Budowama kosztować 155 mln złotych, z czego70,5 mln to środki unijne ujęte w Re-gionalnym Programie Operacyjnymwojewództwa lubelskiego.

– Zwycięzca przetargu będzie miałpół roku na przygotowanie projektu –podkreśla Katarzyna Mieczkowska--Czerniak, rzecznik prezydenta Lublina– a wykonawca tak musi ustalać har-monogram robót, by nie wycinać drzeww okresie lęgowym ptaków, czy nieprowadzić prac w godzinach nocnych.

Lubelscy kibice nie martwią się tym,że stadion przy ulicy Krochmalnej po-wstanie dopiero po Euro. Poważniej-szym problemem jest bowiem widmokolejnej degradacji Motoru. A na no-wym stadionie chcieliby przecież oglą-dać ekstraklasę. ANDRZEJ SZWABE

Anatol

Obuch

W najpopularniejszych rozgrywkach dla młodzieży, jakim patronuje

piłkarska centrala, czyli „Z podwórka na stadion” o Puchar Tymbarku

oraz Orange Cup im. Marka Wielgusa, od kilku lat Lubelszczyzna

zbiera laury za masowość i sprawną organizację.

Z SERCEM DLA NAJMŁODSZYCH

Page 41: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

nych okręgów, turnieje towarzyskie,ale wśród nich są także międzynarodo-we zawody Lubuskie – Brandenburgia.W marcu w Słubicach (rewanż we wrze-śniu w Cottbus) zagrają reprezentacjeLZPN roczników 1995-1998. Możliwośćzmierzenia się z rywalami zza zachod-niej granicy niewątpliwie będzie sporągratką dla młodych piłkarzy.

Reprezentacje roczników 1999i 2000 w lipcu wyjadą do Ishoj kołoKopenhagi na turniej Cup Denmark.

Międzynarodową obsadę będzie miałtakże turniej trampkarzy, który w sierp-niu odbędzie się w Słubicach. Bardzociekawą imprezą powinien być ogólno-polski finał Pucharu im. KazimierzaGórskiego (dla roczników 1998), które-go organizację powierzono ZielonejGórze i Krosnu Odrzańskiemu. Dladziałaczy Lubuskiego ZPN zapowiadasię pracowity rok, dla młodych piłkarzybędzie to okres wspaniałej sportowejprzygody.

LUBUSKI

Co prawda, w kalendarzu przewa-żają typowe zadania, czyli zgrupo-wania szkoleniowe kadr woje-

wódzkich poszczególnych roczników,mecze kontrolne z reprezentacjami in-

WSPANIAŁA PRZYGODA

41POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Działacze Lubuskiego ZPN

ustalili plan akcji szkoleniowych

na 2011 rok. Trzeba przyznać,

że znalazło się w nim kilka

niezwykle atrakcyjnych pozycji.

Decyzja o wyborze Zbąszynka zosta-ła podyktowana bardzo pozytyw-nymi ocenami, które miejscowy

OKSiR otrzymał za organizację podobnejimprezy w 2009 roku. – Zostaliśmy ob-darzeni zaufaniem lubuskiego związku,z czego bardzo się cieszymy. Taki meczstanowi znakomitą okazję do promocjiośrodka i całego Zbąszynka. Postaramysię zrobić wszystko, aby oprawa finału by-ła jeszcze lepsza niż dwa lata temu – mó-wi Marcin Minta, kierownik OKSiR. – In-formację o powierzeniu nam finału otrzy-maliśmy niedawno, dlatego trudno mó-wić o jakichkolwiek szczegółach. W 2009roku konfrontację Promienia Żary z Po-gonią Świebodzin uatrakcyjniły występygrupy tanecznej i orkiestry dętej oraz po-kaz klubu motorowego. W przedmeczuzmierzyły się młodzieżowe zespoły obuklubów, dla zawodników przygotowali-śmy specjalne pamiątkowe zdjęcia. Częśćz tych atrakcji najpewniej powtórzymyw tym roku, na pewno postaramy sięo zrealizowanie innych pomysłów. Zależynam, aby wojewódzki finał Pucharu Pol-ski był atrakcyjnym widowiskiem, dlate-go sam mecz nie wystarczy. Jest to szcze-gólnie ważne, bowiem w 2009 roku natrybunach zasiadło ponad tysiąc kibiców.Choć jeszcze nie wiemy, kto zagra w fina-le bieżącej edycji, spodziewamy się, żeliczba widzów będzie podobna – progno-zuje kierownik OKSiR.

Frekwencję na stadionie podwyższy-łaby znacznie obecność miejscowej dru-żyny, Syreny Zbąszynek. Niestety dlaZbąszynka, pewne już jest, że w finalenie zagra zespół gospodarzy. Syrena od-padła z rozgrywek już w 1/16 po wyso-kiej porażce z Mewą Cigacice. Tak na-prawdę zbąszyńska ekipa, nawet gdybypokonała Mewę, i tak miała niewielkąszansę na zawojowanie Pucharu Polski.

FINAŁOWY ZBĄSZYNEKWydział Gier LZPN wybrał gospodarza wojewódzkiego finału Pucharu Polski: ośrodek w Zbąszynku

po raz drugi będzie organizował tego typu wydarzenie.

Gra bowiem w klasie okręgowej i w dro-dze do finału musiałaby pokonać zdecy-dowanie wyżej notowane drużyny.

Kandydatami na finał są tradycyjnienajwyżej notowane ekipy okręgu lubu-skiego, czyli Promień Żary, Pogoń Świe-bodzin, Arka Nowa Sól, Orzeł Między-rzecz, Czarni Witnica, Celuloza Kostrzyńi Iłanka Rzepin. W poprzedniej edycji PPnajlepiej zaprezentowała się Arka, któraw decydującym meczu pokonała w seriirzutów karnych Czarnych. Zresztą Arkazdominowała pucharowe zmaganiaw ostatnich pięciu latach. Trzykrotniegrała w finale, a dwa razy zdobywaławojewódzkie trofeum. Co ciekawe, je-dyny finał przegrała na własnym bo-isku, mierząc się z drugą drużyną LechiiZielona Góra.

Finaliści rozgrywek w okręgu lubu-skim, niestety, nie potrafią przełożyć do-

brej postawy, prezentowanej na wła-snym podwórku, na udane występyw fazie centralnej. W ostatnich latachz reguły kończyli pucharową przygodęna rundach przedwstępnej i wstępnej,a szczytem marzeń była gra w pierwszejrundzie. MAREK LORENC

Page 42: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

42POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

CO S Y̧CHAå W REGIONACH

¸ÓDZKI

Stadion jest miastu niezbędny, bo tenobecny przy Alei Unii ledwie spełniapierwszoligowe wymagania. ŁKS,

który rozgrywa na nim mecze, zimąwzmocnił skład, aby nie zaprzepaścićawansu, jak w poprzednim sezonie. Mar-cin Mięciel i spółka pewnie sobie na bo-isku poradzą, ale z czym przyjdą wiosnądo Komisji ds. Licencji Klubowych Ekstra-klasy szefowie ŁKS?

Najwyżej z projektem stadionu. Abywybrać wykonawcę, wystarczy ogłoszeniekonkursu. Na wyłonienie wykonawcy sta-dionu potrzebny jest przetarg, a skorojeszcze nie ma projektu, to wątpliwe, abyjuż niebawem zdołano wybrać firmę, któ-ra do 2015 roku, jak zapowiadają miej-skie władze, miałaby zbudować stadion.

Obiecanki cacankiPo odwołaniu prezydenta Jerzego Kro-

piwnickiego w referendum rok temu,władzę w Łodzi przejął 34-letni wtedy ko-misarz Tomasz Sadzyński (PO), a w nagro-dę za zorganizowanie „politycznego pu-czu” 31-letni Dariusz Joński (SLD) zostałwiceprezydentem. W sporcie dużo obie-cywali, niewiele zrobili.

Konferencji o stadionie miejskim, podwodzą kolejnego młodego i obiecującegowiceprezydenta, 31-letniego Łukasza Ma-gina (PO) – było sporo. Magin głosił, żejest już projekt, sugerowano też, że znala-zła się firma, która go wykona. Tymcza-sem, jak nas niedawno poinformowanow łódzkim Wydziale Sportu, nowa rządzą-ca ekipa (jesienią wybory wygrała HannaZdanowska – też PO) ma zastrzeżenia doprojektu i trzeba zrobić nowy... Stąd w bu-dżecie „aż” 540 tysięcy złotych na sta-dion.

W Łodzi liczą, że w przypadku awansuŁKS, na sezon ekstraklasy 2011/2012 dootrzymania licencji wystarczy zamonto-wanie na starym stadionie systemu iden-tyfikacji kibiców oraz inne mniejsze prace,warte łącznie około pół miliona złotych.Nikt jednak z władz Łodzi, ani klubu nieuchylił dotychczas rąbka tajemnicy, na ja-kiej podstawie liczą na taką wyrozumia-łość komisji licencyjnej PZPN. Ta wyrozu-miałość będzie potrzebna i pewnie dlate-go obecna prezydent Łodzi, Hanna Zda-

nowska, zaprosiła prezesa Grzegorza Latęna spotkanie w sprawie stadionu i ŁKS.

Nowe nazwyW obecnej rundzie pierwszej ligi ŁKS

występuje już nie jako ŁKS Piłkarska Spół-ka Sportowa, ale jako ŁKS Spółka Akcyjna.Zmiana jest logiczna, bo oprócz piłkarzy,do spółki należy też pierwszoligowy ze-spół koszykarzy.

Nazwę zmienił też ŁKS S.S.A, to jestspółka, która nie otrzymała licencji na gręw ekstraklasie w 2009 roku. Jej nowyszyld to Klub Sportowy Łódź, a jedyny celistnienia, to sądzenie się z PZPN. KSŁ nieprowadzi żadnej działalności sportowej,a jej główny akcjonariusz – Ilona Gosz-czyńska (żona Daniela Goszczyńskiego) –nie utrzymuje kontaktów z ŁKS S.A. Grze-gorz Klajman, który twierdzi, że akcjeGoszczyńskiej powinny należeć do niego,został już skazany prawomocnym wyro-kiem w procesie „Łódzkiej Ośmiornicy”i odbywa karę więzienia.

JAROSŁAW KUDAJ

PÓŁ MILIONA,CZYLI ŚMIECHNA SALISłownie pięćset czterdzieści

tysięcy złotych zapisano na

budowę stadionu w Łodzi

w niedawno uchwalonym

budżecie miasta

na 2011 rok.

W tym miesiącu w Kleszczowie w woje-

wództwie łódzkim odbyło się pierwsze

zgrupowanie najmłodszej polskiej kadry

młodzieżowej – piętnastolatków.

Jej selekcjonerem jest 53-letni Mirosław Dawi-dowski (na zdjęciu), jeden z najbardziej utytuło-wanych szkoleniowców młodzieżowych z woje-wództwa łódzkiego.

Dawidowski urodził w Prabutach w województwiepomorskim. Nie zrobił kariery jako bramkarz, za toskończył AWF i ma licencję UEFA PRO. Jego karieratrenerska jest niemal wyłącznie związana z Łodziąlub PZPN. Z ŁKS zdobył mistrzostwo Polski juniorówmłodszych w 1999 roku, prowadził też drużynę se-niorów tego klubu, ratując ją przed spadkiem dotrzeciej ligi po wycofaniu się Antoniego Ptaka

w 2001 roku. Jako dyrektor sportowy SMS Łódź czte-rokrotnie świętował zdobycie przez drużyny szkołyzłotego medalu młodzieżowych mistrzostw Polski,po raz ostatni minionego lata w rozgrywkach junio-rów młodszych.

W PZPN był asystentem Michała Globisza, mię-dzy innymi w finałach mistrzostw Europy U-16 wCzechach w 1999 roku, gdy Polacy wywalczylisrebrny medal i w finałach mistrzostw Europy U-19w Finlandii, gdzie nasza reprezentacja zdobyła zło-to (2010).

– Moim głównym zadaniem jest dobre przygo-towanie dzisiejszych piętnastolatków do eliminacjimistrzostw Europy U-17 – powiedział Mirosław Da-widowski, który był nauczycielem między innymiPawła Golańskiego, Przemysława Kaźmierczaka,Łukasza Madeja i Radosława Matusiaka (wszyscywystąpili w reprezentacji Polski seniorów). JK

DAWIDOWSKI PONOWNIE W PZPN

Page 43: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

MA¸OPOLSKI

43

Wciągu minionych trzech latw mieście powstały trzy piękneobiekty, na których od świtu do

nocy letnią porą tętni piłkarskie życie.Najpierw w ramach programu „BliskoBoisko” powstał stadion piłkarski ześrodków samorządowych, wspartychprzez Fundusz Rozwoju Kultury Fizyczneji środki prewencyjne PZU. To ulubionemiejsce dziecięcych, wakacyjnych turnie-jów piłkarskich w ramach programu tre-nerów osiedlowych. Potem zmodernizo-wano istniejące boisko do piłki nożnejw Parku Miejskim, które swoimi rozmia-rami (55x100 m) i doskonałą nawierzch-nią trawiastą spełnia warunki, jakichoczekują dorośli gracze.

Aż wreszcie ukończono budowę nowo-tarskiego Orlika, dzięki środkom finanso-wym trzech udziałowców: MinisterstwaSportu, które dało 333 tysięcy złotych,kolejne 333 tysięcy dołożył marszałekMałopolski, resztę (trzy razy tyle) wysu-płało miasto. I tak powstał kompleks

sportowy: boisko ze sztuczną trawą o wy-miarach 30x62 m, wielofunkcyjny placdo gry 19x32 m i obiekt sanitarno-szat-niowy na 60 m2.

Burmistrz miasta, Marek Fryźlewicz nieukrywa zadowolenia: – To były trzy lataborykania się z trudnościami, główniez wykonawcami, ale Nowy Targ może siępochwalić nowoczesnymi obiektami, prze-znaczonymi głównie dla piłkarskiej mło-dzieży. Może kiedyś staniemy się wylęgar-

NOWOTARSKIE TRÓJKI

nią talentów na miarę uznanej już w krajupodhalańskiej szkoły hokeja. Mamy mło-dego przewodniczącego rady miejskiej,nauczyciela wf, a on czuje temat.

Na tym nie koniec: w bieżącym rokuprzy Szkole Podstawowej nr 3 na nowo-tarskim Kowańcu ma powstać kosztemponad 1,2 miliona złotych kolejny Orlik.Może marszałek województwa małopol-skiego znów dorzuci jakieś 333 tysiące… JS

Nowy Targ – podczas

ostatniego spisu ludności

– liczył sobie dokładnie 33 333

mieszkańców. Trójki pojawiają

się także w innych statystykach,

tym razem w inwestycjach

związanych z piłką nożną

w stolicy Podhala.

Burmistrz Marek

Fryźlewicz

(z lewej)

w rozmowie

z Jackiem Sową

Wlipcu 2009 na neutralnym bo-isku w Podłężu doszło do bara-żowego meczu o utrzymanie

się w klasie okręgowej. Na ubitej ziemistanęły ekipy Piasta Wołowice i KrakusaSwoszowice. Wygrali ci drudzy, co rozeźli-ło pokonanych do takiego stopnia, iżpodjęli się desperackich kroków. Kierow-nik drużyny Piasta, Mateusz M. na piśmiezażądał od trójki sędziowskiej niezwłocz-nego „dmuchania w balonik”. Policjaprzyjechała z pobliskich Niepołomici przystąpiła do akcji. Zakończonej bezafery, bowiem sędziowie byli trzeźwi.

Nadepnięci na odcisk, najpierw ocze-kiwali zadośćuczynienia (finansowego –na rzecz MZPN oraz honorowego –w prasie). Ponieważ to nie nastąpiło,

RAPTUSOM KU PRZESTRODZEŻycie lubi płatać różne niespodzianki. Na przykład: stan trzeźwości

arbitrów bywa badany alkomatem. Taka sytuacja zaistniała przed półtora

rokiem. Niedawno zaś poznaliśmy sądowy epilog niecodziennej sprawy.

już na drodze sądowej postanowili szu-kać satysfakcji za bezpodstawne oskar-żenie. Z tym, że nie w pełnym składzie.Jeden z niesłusznie posądzonych o za-wartość „procentów” we krwi odstąpiłod skierowania sprawy na wokandę.Bronisław Mazur i Radosław Wilk posta-nowili być nieugięci. Zresztą trudno siędziwić. Kto lubi, gdy przykleja mu się fał-szywą łatkę?

Wyrok zapadł już na pierwszej rozpra-wie, w grudniu 2010 – sąd na tyle sku-tecznie perswadował zwaśnionym stro-nom, że poszły na ugodę. Ale przyznał ra-cję arbitrom, których zadowoliło za-mieszczenie przez nadmiernie podejrzli-wego kierownika przeprosin na stronachinternetowych MZPN, Kolegium Sędziów

PPN Kraków oraz Piasta Wołowice. Zewzględu na ciężką sytuację materialnąoskarżonego, sędziowie piłkarscy odstą-pili od wcześniej zgłoszonych roszczeń fi-nansowych. Mateusz M., który w między-czasie przestał być kierownikiem Piasta,poniósł tylko część kosztów sądowych.Pokrzywdzeni uznali, że w tym kazusiechodzi przede wszystkim o zadośćuczy-nienie natury moralnej. Warto zauwa-żyć, że za pomówionymi rozjemcami sta-nęło murem Kolegium Sędziów PPN Kra-ków, które wykazało się solidarnościąśrodowiskową.

Jaki morał płynie z tej opowieści?Ano taki, aby w atmosferze powszech-nych podejrzeń wobec „czarnej mafii”nie rozpędzać się zanadto. Lepiej trzy-mać nerwy na wodzy, nawet w smutnejchwili degradacji ukochanego klubu. Bojeśli takiej refleksji zabraknie, trzeba sięliczyć również z sądowymi konsekwen-cjami... JC

Page 44: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

CO S Y̧CHAå W REGIONACH

MAZOWIECKI

Wszystko jednak wskazuje na to,że kulminacja obchodów, któ-re potrwają do późnej jesieni,

odbędzie się na Mokotowie, pod no-wym już adresem biura i zarządu woje-wódzkiego związku, zrzeszającego pił-karskie okręgi Płocka, Radomia, Sie-dlec i Ciechanowsko-Ostrołęckiego. Ko-mitet organizacyjny obchodów, na cze-le którego stanął wiceprezes MZPN –Mirosław Starczewski, ma w planie sze-reg ciekawych imprez, które wplataćsię będą w ważne wydarzenia piłkar-skie tego sezonu, zwłaszcza rozgrywkidzieci i młodzieży we wszystkich kate-goriach wiekowych. Nie zabraknie teżwielkiej gry, jako że członkami Mazo-wieckiego Związku Piłki Nożnej są takiepotęgi klubowe jak Legia czy Polonia.Będzie też trochę piłki halowej i w wy-daniu pań, na murawie zmierzą się old-boje i… Ale to na razie owiane jest ta-jemnicą. Podobnie jak szczegóły, doty-czące nowej, własnej siedziby, którastanowić będzie spełnienie marzeńZdzisława Łazarczyka, zawiadującegozwiązkiem już trzecią kadencję.

Ciekawie i pożytecznieBlisko 700 osób pracujących w futbo-

lu na Mazowszu wzięło udział w kurso-konferencji szkoleniowo-metodycznejdla trenerów i instruktorów piłki noż-nej, zorganizowanej przez WydziałSzkolenia Mazowieckiego Związku PiłkiNożnej.

TO JUŻ 90 LATTuż po zakończonym jubileuszu

PZPN przychodzi czas na

świętowanie 90-lecia piłki nożnej

na Mazowszu. Pod znakiem tej

rocznicy będzie przebiegał rok

2011 na Brackiej 18 w Warszawie.

Na program kursokonferencji składa-ły się wystąpienia i prezentacje: „Filo-zofia zwyciężania na podstawie mi-strzostw Europy U-21 w 2009 roku” – prowadzący: dyrektor sportowyPZPN, Jerzy Engel; „Gra 1x1 w doskona-leniu elementów techniki, zakończo-nych strzałem na bramkę” – prowadzą-cy: trener Andrzej Jasiński; „Treningfunkcjonalny w piłce nożnej – podsta-wa profilaktyki urazów” – prowadzący:fizykoterapeuta Rafał Hejna; „Treningsiły dynamicznej w okresie przygoto-wawczym” – poprowadził Ryszard Wie-czorek, a sprawozdanie ze stażu trener-skiego w FC Barcelona przekazał MichałLibich.

Kursokonferencja została wysokooceniona pod względem merytorycz-nym i organizacyjnym, zaś najwięk-szym zainteresowanym słuchaczy cie-szyły się wykłady i pokazy przedstawio-ne przez Rafała Hejnę oraz RyszardaWieczorka. W pokazach praktycznychuczestniczyli zawodnicy Mazowieckie-go Ośrodka Szkolenia SportowegoMłodzieży. Wszyscy uczestnicyotrzymali certyfikaty oraz spe-cjalnie wydany z tej okazji biule-tyn z materiałami szkoleniowy-mi z kursokonferencji.

Pani ElaElżbieta Ugorowska swoją

przygodę z piłką nożną naMazowszu zaczęła, odkądstała się pełnoletnia i… takjej to zostało do dziś.

Czterdzieści lat temurozpoczęła pracęw WarszawskimO k r ę g o w y mZwiązku PiłkiNożnej jesz-cze pod ad-

resem Rozbrat 26 – jako referent, a po-tem w placówce Wydziału Sędziowskie-go przy ulicy Poznańskiej 38. Od lat 80.rządzi sekretariatem WOZPN (od 2000roku – Mazowieckiego ZPN), a przyokazji wspiera związkowy Wydział Dys-cypliny, Komisję Odwoławczą i Klub Se-niora. Prowadzenie sekretariatu to nietylko przyklejanie znaczków (jak doku-cza jej żartobliwie inny, długoletni i za-służony pracownik Związku – Walde-mar Wojciechowski), ale i codziennedbanie o terminy, uprawnienia zawod-ników, kontakty z klubami, a jest ichprzecież na Mazowszu ponad czterysta.To także sprawy organizacyjne, dyscy-plinarne, odwoławcze.

Przez te lata pracowała pod okiemkilku prezesów, a z obecnym – Zdzisła-wem Łazarczykiem – już ponad dziesięćlat. – I mam nadzieję, że do piętnastudotrwam – uśmiecha się pani Elżbieta,która rzeczywiście jest pracownikiemnieocenionym, gdyż mazowiecki futbolnie ma przed nią żadnych tajemnic. Do-

ceniając jej dobrą, wielo-letnią pracę, zarząd

M a z o w i e c k i e g oZwiązku Piłki Noż-

nej wyróżniłw tym roku Elż-

bietę Ugorow-ską Złotą Od-znaką Honoro-wą MZPN orazmedalem 90-

-lecia PZPN.JACEK SOWA

44POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Mirosław

Starczewski

Elżbieta

Ugorowska

Page 45: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

OPOLSKI

45POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Sposób funkcjonowania „Bandero-zy” jest nietypowy, ale zarazembardzo prosty. Kierownictwo sku-

pia się na zapewnieniu optymalnychi profesjonalnych warunków, ale też naznalezieniu klubu, który, poprzez swojekontakty, będzie w stanie zapewnićprzyjazd do Głuchołazów przynajmniejośmiu drużyn. Dodatkowo klub-organi-zator powinien zapewnić puchary, na-grody i ewentualnie obsługę sędziow-ską. Szczególnie mile widziane jest łą-czenie turniejów trzech, a nawet czte-rech roczników. Ośrodek posiada bo-wiem halę sportową z dwoma boiska-mi do piłki ręcznej, korzysta równieżz boisk wyposażonych w sztuczną na-wierzchnię, znajdujących się w czeskichmiejscowościach Jesenik i Mikulovice.

– Co prawda, jesteśmy firmą komer-cyjną i staramy się na tym coś zarobić,ale nic nie dzieje się kosztem rozwojusportu i młodzieży. Dbamy o to, aby ja-kość i organizacja turniejów stały nawysokim poziomie. Taki sposób funk-cjonowania ośrodka rozkręcaliśmyprzez kilka lat i trzeba powiedzieć, żesprawdza się doskonale. Na początkunie mieliśmy wielkiego wyboru, bo-wiem nie znaliśmy jeszcze możliwościorganizacyjnych konkretnych trenerówczy klubów. Teraz, nie chwaląc się, do-szliśmy już do takiej sytuacji, że to mywybieramy osoby i kluby, które będąz nami współpracować. Dodatkowoniezwykle ważnym argumentem jestmożliwość wypoczynku, który proponu-jemy.

Imprezy trwają od czwartku do nie-dzieli, nie ma takiej gonitwy jak w in-nych turniejach, są dodatkowe atrak-cje, dzieci oraz trenerzy nie wyjeżdżajązmęczeni i wszyscy są zadowoleni: za-wodnicy, bo nagrają się do woli, a jed-nocześnie mile spędzą czas; rodzice, borozwój pociech, profesjonalna imprezai zabawa są w rozsądnej cenie; trene-rzy, ponieważ realizują solidnie processzkolenia; w końcu organizatorzy, gdyżrobią coś, co daje satysfakcję i to z ko-rzyścią dla polskiej piłki – przedstawiaofertę Szymon Laskowski, marketing--menedżer ośrodka.

W „BANDEROZIE” NA GRANICYOd kilku lat do kompleksu

turystycznego Sudety, Ośrodek

„Banderoza” w Głuchołazach

zjeżdżają zespoły piłkarskie, aby

wziąć udział w różnego rodzaju

turniejach. Dzięki futbolowi

ośrodek ma okazję gościć

najlepsze kluby w Polsce.

Wiadomo, że współorganizacja tur-niejów wiąże się ze sporym wysiłkiemi kosztami, warto jednak podjąć trud,ośrodek wynagradza bowiem współ-pracujące z nim kluby i drużyny znacz-nymi upustami. Klub-organizator możeliczyć na gratisowe przyjęcie jednej dru-żyny oraz znaczne obniżki cen w ofer-tach obozów sportowych. – Staramysię honorować kluby, które z namiwspółpracują, a taka forma jest chybanajlepszą zachętą – ocenia Laskowski.

Najbardziej znane kluby – uczestnicyturniejów w Głuchołazach w 2010 roku:GKS Bełchatów, Śląsk Wrocław, SiarkaTarnobrzeg, Oderka Opole, Polonia War-szawa, Gwarek Zabrze, Korona Kielce,Warta Poznań, Polonia Bytom, ZagłębieSosnowiec, Cracovia, Ruch Radzionków,

Ruch Chorzów, GKS Katowice, LechiaGdańsk, Miedź Legnica, Wisła Kraków.

Podczas dziesięciu weekendóww „Banderozie” zorganizowano 16 tur-niejów. Łącznie w rozgrywkach wzięłoudział 141 drużyn (regułą jest, że klubywystawiają dwa zespoły), co daje po-nad 2000 zawodników. Liczba daje du-żo do myślenia i pokazuje, że jest to do-bra droga do rozwoju ośrodka, ale za-razem sportu. W okresie kilku dni tre-nerzy i piłkarze otrzymują możliwośćkonfrontacji z silnymi rywalami, inte-

gracji we własnym gronie, wypoczynkui emocji sportowych.

W ubiegłym roku rola organizatorówzostała powierzona takim klubom, jakPolonia Bytom, Parasol Wrocław, BrońRadom, ŚTS Katowice, MUKP DąbrowaGórnicza. Jeden z turniejów został zor-ganizowany przez Opolski Związek PiłkiNożnej. Działacze OZPN gościli klubyz całej Polski w listopadzie, a jako swo-jego reprezentanta, ale też współorga-nizatora, bez którego nie doszłoby doturnieju, wystawiły drużyny Wojewódz-kiego Ośrodka Szkolenia Młodzieżyw Prószkowie. Z trzech roczników(1992, 1994, 1996) najlepiej spisały sięekipy osiemnastolatków i czternasto-latków, które uplasowały się odpo-wiednio na miejscach 3. i 2. Kadry rocz-

nika 1994 i 1995 wygrały Turnieje o Pu-char Prezesa Śląskiego TowarzystwaSportowego Katowice.

Kolejne turnieje w Głuchołazach za-planowano na marzec. W terminie 10-13marca piłkarze z roczników 1996 i 1997rywalizowali w III Ogólnopolskim Turnie-ju o puchar Prezesa Śląskiego Towarzy-stwa Sportowego, zaś 31 marca-4 kwiet-nia do walki staną piłkarze z roczników1999, 2001 i 2002. Stawką będzie Pu-char Prezesa MKS Zabrze Zaborze.

MAREK LORENC

Page 46: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

46POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

CO S Y̧CHAå W REGIONACH

PODKARPACKI

Obawiał się tych relacji na linii stoli-ca – Polska prowincjonalna, alegra warta była świeczki. Reprezen-

tacja walczyła o paszporty na mistrzostwaświata w Meksyku, a kolejny mundialstwarzał okazję, by biało-czerwoni znówpokazali się w elicie. Brzostowski był prze-konany, że ostatecznie uplasują się w ści-słej czołówce imprezy, choć niekonieczniena medalowym miejscu. Podstawowe celzostał osiągnięty, ale jeszcze przed faząćwierćfinałową Guadalajara była miej-scem wysokiej porażki z Brazylią 0:4.

Rozczarowanie? W pewnym sensie –tak. Prezes znacznie więcej oczekiwał pogrze Zbigniewa Bońka, choć przecież niebył on jednoosobowym winowajcą. Niepomogły bodźce w postaci ewentualnychwysokich premii dewizowych, po 10 ty-sięcy dolarów na głowę, za ogranie „ca-narinhos”. Natomiast Brzostowski od-niósł sukces natury dyplomatycznej. Krót-ko przed mundialem był w Zurychu go-ściem sekretarza generalnego FIFA, Sep-pa Blattera. Z jego osobistego zaprosze-nia chętnie skorzystał w kontekście MŚ,które – abstrahując od wyniku Polaków –były niewątpliwie piękną imprezą.

Edward Brzostowski zdawał sobiesprawę, że na krajowych boiskach niewszystko odbywało się zgodnie z duchem

OBROŃCA ZE STRASZĘCINA

Edward

Brzostowski

w rozmowie

z Grzegorzem Latą

fair play. Sędziowie byli dobrzy, jeśli saminie mieli na bakier z przepisami. Rozcią-gnięte na kluby podejrzenia o korupcjęwymagały stanowczej interwencji. Z ini-cjatywy prezesa wprowadzono przepiso trzypunktowym premiowaniu za zwy-cięstwa oraz o rozwiązaniu „+1 bądź – 1”w meczach kończonych różnicą co naj-mniej trzech bramek.

W październiku 1986 roku sytuacjauległa diametralnej zmianie. Dlaczegoodszedł ze stanowiska prezesa PZPN?Jeszcze dziś wskazywany przez Brzostow-skiego argument braku czasu na godze-nie obowiązków w różnych miejscach(stanowisko pełnomocnika rządu dospraw regionalizacji, wiceministra rolnic-twa i gospodarki żywnościowej oraz pre-zesura w Igloopolu Dębica) nie do końcaoddaje stan rzeczy. Trzeba go poszerzyćo wątek osobisty, konkretnie o kiepskierelacje z ówczesnym szefem sportu, Bole-sławem Kapitanem. Brzostowski, choćz przekonania lewicowiec, nigdy nie prze-padał za aparatczykami ślepo trzymają-cymi się dewizy „po linii i na bazie”. DlaKapitana z kolei byli belką w oku ludzierzutcy, pełni temperamentu i dalecy odstereotypów. Na Brzostowskiego zaczętonasyłać kontrole. Chodziło o bzdet w po-staci dziesięciu dresów przekazanych pre-

zesowi do dyspozycji – dla celów repre-zentacyjnych. Kontrole niczego nie wyka-zały, ale prezes ani myślał pracować w ta-kiej atmosferze. Ponadto wreszcie miałwięcej czasu dla Igloopolu, którego dy-namiczny rozwój zdumiewał, a może ra-czej szokował.

Powstały w 1978 LKS Igloopol i jego 49klubów działających na terenie Polski, costanowiło zaplecze szkoleniowe, w opar-ciu o ekonomiczny fenomen tamtych cza-sów – Kombinat Rolniczo-Przemysłowy –był dziełem i oczkiem w głowie Brzostow-skiego. Jako prezes dysponował równieżniebawem najlepszą w kraju sekcją bok-serską. Zasilali ją m.in. tacy trenerzy jakLeszek Drogosz, czy pięściarze jak RomanGotfryd i Dariusz Czernij. Coraz wyżej pla-sowali się piłkarze, czołowa siła drugiej li-gi z aspiracjami sięgającymi ekstraklasy.Awans do niej dokonał się w sezonie1989/90. Do dziś uważa się, że kolosalnywpływ na upadek klubu miały wyniki wy-borów 4 czerwca 1989, co zresztą wkrót-ce odbiło się na kondycji kombinatu, któ-ry uległ politycznej likwidacji. Zaś twórcypotęgi Igloopolu i Dębicy „podziękowa-no” w nader osobliwej formie…

Z biednego dzieciństwa pamięta dwu-hektarowe gospodarstwo rodzicówi pracę podjętą, kilka lat po wojnie,w Stoczni Gdańskiej. Magisterium naWSE w Krakowie i wciąż otwarty (już naAE) przewód doktorski. A także skutkibandyckiego napadu trzech żołnierzypod koniec lat 60., co o włos nie skoń-czyło się dlań tragicznie. A dziś? Już dwiedekady zarządza spółką Dexpol, którejjest właścicielem. W bagażu doświad-czeń ma mandat posła na Sejm IV ka-dencji, obowiązki burmistrza Dębicy, go-rycz porażki w 2006 roku i najświeższywybór na wiceprzewodniczącego Sejmi-ku Województwa Podkarpackiego. I naco dzień wreszcie radość z bawieniawnuków i prawnuków.

Gdzieś w tym znajduje się sport, choćjuż nie na tak eksponowanym miejscu,jak kiedyś. Pod koniec poprzedniej deka-dy zadeklarował podjęcie się roli media-tora w sławetnym konflikcie Marian Dziu-rowicz – Jacek Dębski, bowiem interespolskiego futbolu tego wymagał.W 2008 udzielił jednoznacznego popar-cia Grzegorzowi Lacie, kiedy ten zdecydo-wał się na walczenie o prezesurę PZPN.Jako były obrońca wiejskiego klubu zeStraszęcina, z dużym niepokojem śledziEdward Brzostowski sytuację w Podkar-packim ZPN. I nie ma żadnych złudzeń, żebędzie tam coraz gorzej. Poddaje obecnerządy wręcz druzgocącej krytyce, którejszczegółów nie ujawniamy w trosceo bardziej wrażliwych Czytelników...

JERZY CIERPIATKA

Edward Brzostowski przechodził w 76-letnim życiu różne koleje.

W kwietniu 1984 jako działacz z Podkarpacia został prezesem PZPN.

Nie był pierwszym z tak zwanego głębokiego terenu, choć faktycznie

ludzie spoza Warszawy bardzo rzadko stawali na czele związku.

Page 47: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

47

PODLASKI

POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Prowadzona przez Mirosława Moj-siuszkę drużyna rocznika 1995 zaj-muje po rundzie jesiennej ostatnie

miejsce, lecz ma jeszcze szanse na dości-gnięcie rywali. Aby jednak walczyć o Pu-char Deyny, musi wiosną zrewanżowaćsię reprezentacjom Łódzkiego i Warmiń-sko-Mazurskiego ZPN, z którymi przegra-ła na inaugurację rozgrywek 0:2 i 1:5,i ma do nich trzy punkty straty. Podobnieteoretyczne szanse na awans mają w Pu-charze Michałowicza czternastolatkowie.Zespół prowadzony przez SławomiraStanisławskiego i Marka Szerszenowiczaprzegrał wszystkie spotkania, strzelającw nich, podobnie jak o rok starsi kole-dzy, zaledwie dwie bramki. Najpierwurodzeni w 1996 r. chłopcy ulegli Łódz-kiemu ZPN 0:2, następnie u siebie Ma-zowieckiemu ZPN 0:3, by w meczu koń-czącym pierwszą rundę przegrać po wal-ce na wyjeździe z Warmińsko-MazurskimZPN 2:3. O dwie premiowane lokaty ry-walizować będą wszyscy ich przeciwnicy,którzy w meczach między sobą zanoto-wali same remisy i mają na koncie popięć punktów.

W podobnej sytuacji jak piętnastolat-kowie są młodzi piłkarze z rocznika 1997:zgromadzili tylko jeden punkt, w bez-bramkowej konfrontacji na Podlasiuz Łódzkim ZPN. W tabeli strefowych eli-minacji rozgrywek o Puchar Kuchara,z siedmioma punktami, prowadzi Mazo-wiecki ZPN, z którym podopieczni parytrenerskiej Zenon Szalecki – Mariusz Kul-

hawik przegrali wysoko – 0:4. Jednegogola mniej podlasianie stracili z zajmują-cym z czterema punktami drugie miejsceWarmińsko-Mazurskim ZPN, wyprzedza-jącym łodzian tylko lepszym bilansembramkowym. Najwięcej szans na udziałw finałowym turnieju mistrzostw Polskizachowała tym razem najmłodsza repre-zentacja Podlaskiego ZPN, walczącao Puchar Górskiego. Drużyna prowadzo-

na przez Tomasza Kulawika jako jedynaz tutejszych reprezentacji nie zamyka ta-beli i choć plasuje się na miejscu trzecim,to ma tyle samo punktów, co drugie Ma-zowsze oraz dwa mniej od prowadzącychWarmii i Mazur. Urodzeni w 1998 r.chłopcy zwyciężyli Łódzki ZPN 2:1, zremi-sowali z Mazowieckim 1:1 oraz przegraliz Warmińsko-Mazurskim 2:4. Do walki

o awans mogą się też włączyć zamykają-cy tabelę łodzianie, którzy mają w dorob-ku wysoką wygraną (4:0) z liderem.

– Słabe wyniki reprezentacji nie sądla nas jakąś wielką tragedią, bo z zało-żenia nie ma na to nacisku – mówi tre-ner koordynator Artur Woroniecki, od-powiadający w Podlaskim ZPN za pił-karstwo młodzieżowe. – W szkoleniustawiamy na technikę i szybkość. W od-

różnieniu od innych, nie zwracamywiększej uwagi na dobre warunki fi-zyczne, bo te pojawią się z wiekiem.Metoda jest sprawdzona i nie będziemynic zmieniać. Stąd wiele porażek na-szych wątłych, ale lepszych technicznieod rywali chłopaków. Nasz cel jestskromny – awans jednej reprezentacjido finału. ROMAN LASZUK

WYNIK DRUGOPLANOWYGdy rok temu do finałowych rozgrywek o Puchary Deyny, Michałowicza, Kuchara i Górskiego

zakwalifikowali się tylko najstarsi, poczytywano to za porażkę. Na półmetku obecnych eliminacji

żadna z reprezentacji Podlasia nie plasuje się na premiowanym awansem miejscu,

ale – przynajmniej na razie – nikogo w tutejszym ZPN to nie martwi.

W przedostatnią

niedzielę stycznia, w obiekcie

gimnazjum w Szczuczynie,

zorganizowano turniej halowej

piłki nożnej o puchar

burmistrza Artura Kuczyńskiego,

będący I Memoriałem

Emila Świderskiego.

Wten sposób uczczono pamięćnajlepszego napastnika miej-scowej trzecioligowej Wissy,

który w sezonie 2009/10 strzelił piętna-ście goli, walnie przyczyniając się do hi-storycznego awansu klubu do wyższejklasy rozgrywkowej.

23-letni piłkarz źle się poczuł w pierwszejpołowie rozgrywanego 14 sierpnia ubie-głego roku w Grajewie, w dużym upale,meczu z Mrągovią. Szybko przewieziono godo szpitala, lecz następnego dnia zmarł.

W turnieju uczestniczyło sześć trzecioli-gowych i czwartoligowych zespołówz podlaskiego i warmińsko-mazurskiego.Puchar wywalczyła drużyna Warmii II Gra-jewo, w składzie której wystąpiło kilku pił-karzy z podstawowej jedenastki. Zdobyw-cy głównego trofeum, prowadzeni przezMarka Strzalińskiego, pokonali PłomieńEłk 3:2, Wissę I 2:1 i Spartę Augustów 2:0oraz zremisowali z Wissą II 1:1 i WarmiąI 4:4. Na drugim miejscu uplasował sięPłomień, na trzecim Wissa I, a na kolej-nych: Sparta, Wissa II i Warmia I.

PAMIĘCI EMILA ŚWIDERSKIEGO

Największe

szanse

na awans ma

reprezentacja

rocznika 1998.

Emil Świderski

w jednym

z meczów

Wissy

Szczuczyn.

Page 48: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

48POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

CO S Y̧CHAå W REGIONACH

POMORSKI

… mam piłkę, buty i gacie!

W obecnych realiach

ekonomicznych trudno oczekiwać,

aby gwiazdy boisk ekstraklasy

dochodziły do swojej pozycji i

– przede wszystkim – pieniędzy,

prowadzone za rękę i otoczone

wszechstronną opieką od małego,

jak to bywało w czasach PRL,

gdy futbolowa młodzież nie

musiała sięgać do kieszeni

rodziców po pieniądze na sprzęt,

dożywianie, treningi czy obozy.

Wydaje się jednak, że obecniemamy do czynienia ze zbytmocną przesadą w drugą stro-

nę. Przegięciem, które już teraz znajdujeswoje negatywne odbicie w poziomiesportowym naszych piłkarzy. Jedną z za-sadniczych wartości futbolu jest bowiemzainteresowanie tą dyscypliną, zwłaszczawśród dzieci z najbiedniejszych środo-wisk. Gdy barierą w realizacji sportowejpasji stają się dla nich możliwości finan-sowe rodziców, wówczas obszar wyłuski-wania piłkarskich talentów kurczy sięw sposób dramatyczny i nie obojętny dlapoziomu całej dyscypliny.

Z Tomaszem i Krzysztofem rozmawia-łem podczas turnieju o „Złote Lwy Gdań-skie” dla chłopców z rocznika 1999. Nadobrą sprawę, nie powinni mieć powo-dów do narzekań: ich synowie grająw pierwszej drużynie klubu, który jestjednym z faworytów imprezy. Czyli –sportowy rozwój dzieci przebiega har-monijnie i z sukcesami. Godzą się jednakna rozmowę o rodzicielskich kosztachuprawiania piłki nożnej, powodowaniprzede wszystkim dobrem polskiego fut-bolu jako całości, bez dzielenia piłkar-skich małolatów na swoje i cudze. Już te-raz widzą bowiem, jak wiele diamentówprzepuszcza selekcyjne sito, opartew swojej konstrukcji głównie na prywat-nych pieniądzach.

Dla rodzica pierwszym, bolesnym skut-kiem pozytywnej reakcji na ogłoszenieo naborze do szkółki piłkarskiej jest wyso-kość składki miesięcznej na trenera –równe 100 zł od „łebka”. Dobrze jeśli –tak jak to dzieje się w klubie moich roz-mówców – od czterech lat jest to ciągleten sam trener. Odpada ryzyko płaceniaza nieudane eksperymenty szkoleniowe.Chłopaka trzeba jednak nie tylko wyszko-lić, ale także wyposażyć w podstawowysprzęt. Za 1200 złotych od ręki lub dzie-sięć wpłat miesięcznych po 120 złotychklub zapewnia małolatowi: 4 pary ge-

DZIĘKI TACIE…

trów, 2 koszulki bawełniane, 2 kompletystrojów meczowych, dresy treningowe,dresy wyjściowe, koszulkę polo, ortalion,torbę i piłkę. Z tego zestawienia widać,że brakuje butów. Lukę muszą wypełnićrodzice. Jedna para na murawę sztuczną,druga na trawę, trzecia na halę. Dziecia-ki patrzą uważnie na swoich kolegówi nie dadzą sobie wcisnąć byle czego. Dla-tego zakup trzech par to wydatek rzęduminimum 500 złotych. W dodatku – tyl-ko na rok. Albo chłopakowi stopa uro-śnie, albo buty ulegną zniszczeniu. Zestrojami jest podobnie. Oczywiście, ro-śnie serce rodzica, gdy jego pociecha „ła-pie” się do klubowej reprezentacjiw swojej kategorii. Ale wraz z sercemmusi też rosnąć zasobność portfela. Obózletni – około 900 złotych, obóz zimowy –to samo. Udział w turnieju (wyjazd, za-kwaterowanie, wyżywienie) – od 800 do1000 złotych. Jeśli turniej zagraniczny,np. w zaprzyjaźnionej z Gdańskiem Bre-mie, to trzeba jeszcze dorzucić 300 zło-tych na samolot.

Tomasz, nauczyciel WF z zawodu, maszczęście – bez żadnych dwuznaczności –opiekować się aż trzema synami o spor-towym zacięciu: 7-, 11- i 13-latkiem. Na-wet gdyby nie zostali zawodowcami, toi tak cieszy go, że wolą piłkę, niż inne po-kusy czyhające na młodych ludzi. Ale„sponsorską” buchalterię prowadzi bar-dzo skrupulatnie. I wyszło mu, że futboloraz dyscypliny uzupełniające (w tym pły-wanie) trójki synów, to roczny wydatek

w wysokości 15 tysięcy złotych. Byłobyjeszcze drożej, gdyby nie to, że najmłod-szy z synów doświadcza dobrodziejstwainicjatywy PZPN, czyli Akademii Orlika,w której piłkarski narybek jest szkolonyi wyposażany w sprzęt za darmo. Znacz-ne kwoty, jakie trzeba wysupłać z domo-wego budżetu przez około dziesięć lat –zanim siedmiolatek wyrośnie na juniorastarszego, nad którym klub przejmie tak-że opieką materialną – to jednak niewszystko. Tomasz mówi, że zajmowaniesię synami piłkarzami to w wymiarze cza-sowym praktycznie drugi etat. A czas toteż pieniądz. Pytanie, czy w takiej formu-le nie tracimy wielu młodych ludzi garną-cych się do piłki, lecz pochodzących ześrodowisk zbyt biednych, aby zapewnićsobie rodzicielskie wsparcie, to czysta re-toryka. Oczywiście, że tracimy.

Czy moi rozmówcy mają jakieś pomy-sły na poprawę tej sytuacji? Okazuje się,że nie trzeba tutaj nic wymyślać. Wystar-czy powołać się na już realizowane roz-wiązania na przykład w lidze niemieckiej.Rozmawiali niedawno z dwoma Polaka-mi, których synowie trenują w BorussiDortmund. Tam z najbardziej utalento-wanych chłopców tworzy się kilkunasto-osobową grupę objętą całkowitą opiekąszkoleniową i sprzętową klubu. Pozostalimogą realizować swoją futbolową pasjęnadal, tyle że w przyklubowej akademiipiłkarskiej i za pieniądze rodziców. Ale to,niestety, w naszych warunkach, ciągleniedościgniony ideał. HENRYK JEZIERSKI

Page 49: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

ÂLÑSKI

49POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Poprzedni zarząd województwa nieuwzględnił w budżecie na 2011 rokwydatków na popularne już wszę-

dzie małe boiska zwane Orlikami. Nie by-łoby budowy nowych obiektów, nie roz-wijałaby się mała, dziecięca i młodzieżo-wa piłka. Dokonana 14 lutego na sesjisejmiku korekta uwzględnia 10 milionówzłotych na Orliki. Będą rozgrywki, będzieliga, będą kolejne piłkarskie boiska.

Ktoś pewnie powie, że marszałek todobry gospodarz i sprawny ekonomista.Dodajmy, że miłośnik sportu, piłkarski ki-bic, były przecież zawodnik… Wie, czegodzieci i młodzież potrzebują, gdzie po-winno się zaczynać piłkarskie przygody,jak wychowywać przez sport, jak zwal-czać groźne patologie. Adam Matusie-wicz chce, aby poprzez zasadę „więcejboisk, więcej Orlików, więcej dzieci i pił-karskiej młodzieży” znaleźć płaszczyznędo rozwoju rozgrywek na wszystkichszczeblach terenowych: w gminie, po-wiecie, regionie. I żeby kontrolował tewszystkie przedsięwzięcia Śląski Związek

ORLIKI URATOWANEMoże kto inny nie poprawiłby tego ewidentnego błędu poprzedników, ale Adam Matusiewicz,

nowy marszałek województwa śląskiego, błąd dostrzegł i wprowadził w życie nowe, dobre rozwiązanie.

Piłki Nożnej, bo – jak twierdzi marszałek– doda to powagi i prestiżu rozgrywkom.Śląska struktura piłkarskiej federacji ma

przecież tradycje, fachowców, dobrychorganizatorów, speców od logistyki roz-grywek. JG

Zaangażowanie działaczy, praca tre-nerów, zwycięstwa piłkarzy w klasieokręgowej, rozwój działalności in-

nych sekcji klubu: szachowej, strzeleckiej,tenisa stołowego – zostały dostrzeżonei Ludowy Klub Sportowy Dankowicemógł cieszyć się z otrzymanej nagrody.

Dankowickie pasje sportowe regular-nie przekładały się na sukcesy i rozbudo-wę klubu, a konkurs spowodował teżzmianę nazwy na LKS Pasjonat Dankowi-ce. Stało się to na walnym zebraniuw 1988 roku i władze klubu zastrzegły na-zwę. Tak więc od tego czasu w Polscemoże działać tylko jeden Pasjonat – dan-kowicki. I mniej więcej od ćwierć wiekudość regularnie sukcesy i osiągnięcia Pa-sjonata znajdują odpowiednie miejscew samym klubie, w rozgrywkach na Ślą-sku, w prasie, w całym kraju…

Dwanaście lat bez przerwy gra małyklubu na czwartoligowym poziomie,(trzecia liga w 1996 r.), zwycięstwo 11-lat-ków z Dankowic w turnieju im. MarkaWielgusa w 2000 r. (UKS Pasjonacik w fi-nale w Kaliszu zdobył puchar ufundowa-

CZARNA PORZECZKA W DANKOWICACHTo już ćwierć wieku, odkąd w Dankowicach pojawiła się Pasja.

W 1986 roku redakcja „Wiadomości Sportowych” przyznała

niewielkiemu klubowi zwycięstwo w konkursie pod nazwą Pasje 85.

ny przez Seppa Blattera!), halowe mi-strzostwo Polski oldbojów w 1996 (zwy-cięstwo w finale nad Widzewem 5:1, wy-eliminowanie Wisły Kraków) i wreszciegra wychowanka klubu, Macieja Sadlokaw reprezentacji Polski – to przykładowagarść osiągnięć dankowickich pasjona-tów.

Jak mówi jeden z twórców tych sukce-sów, prezes klubu – Andrzej Sadlok,w Dankowicach udają się te działania,które są wśród najważniejszych zadańtakich maleńkich klubików: wyszukiwa-nie talentów, szkolenie ich, ale i zarazemwychowywanie. Aby w zespołach żacz-ków, trampkarzy, juniorów i dorosłychgraczy mogło trenować wielu zawodni-ków, potrzebny jest system. Takie powią-zanie szkoły z klubem polega na specy-ficznej symbiozie z wychowaniem fizycz-nym na lekcjach. To w przypadku Danko-wic nauka historii własnego klubu, tospołeczna praca na rzecz Pasjonata, totakie prowadzenie zajęć przez nauczycie-la wf, aby odpowiednio wdrożyć dziecii młodzież do systematycznej pracy i pro-

wadzenia sportowego trybu życia. I dotego trening dzieci w klubie, poświęce-nie im właściwego czasu. Takie prostei nieproste…

Dziś piłkarze występujący w koszulkachz zieloną, czterolistną koniczynką grająw lidze okręgowej, a niedawno klubskończył 65 lat. Dankowice to mała, liczą-ca zaledwie 2,5 tysiąca mieszkańcówmiejscowość. Wieś na pograniczu Śląskai Małopolski. Klub posiada nowoczesnyzespół boisk, pawilon sportowy, przebu-dowany stadion dla tysiąca widzów z try-bunami, w tym trybunę z zadaszeniemna 700 miejsc, boisko do piłki plażowej.Ten obiekt to wizytówka miejscowości.Odbyło się na nim wiele spotkań repre-zentacji Polski w piłce nożnej kobiet, me-cze juniorów i gry towarzyskie. Kiedyw 1963 roku oddawano pierwszy stadiondo użytku, wokół ogrodzenia posadzonokrzewy czarnej porzeczki. Dziś po starymobiekcie nie ma śladu, wszystko jest no-we, spełniające dzisiejsze wymagania.Prezes Andrzej Sadlok pamiętał jednako porzeczkach, zostały dwa krzewy. La-tem owocują… JERZY GÓRA

P.S. Historię klubu świetnie opisał Zdzi-sław Chmielarczyk w książeczce „ LKS Pa-sjonat Dankowice 1945-2010”. Polecamy!

Page 50: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

50POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

CO S Y̧CHAå W REGIONACH

ÂWI¢TOKRZYSKI

Polscy księża byli jednymi z fawory-tów turnieju i nie zawiedli. Z czte-rech poprzednich edycji, nasza eki-

pa wracała z medalami. – W Austrii zdo-byliśmy drugą pozycję. Jeszcze większesukcesy udało się przywieźć z Bośni i Her-cegowiny oraz z Portugalii. Tam nie mie-liśmy sobie równych. Na przykład w Por-tugalii w półfinale polscy księża uporalisię z Chorwacją, jedną z najbardziej uty-tułowanych drużyn, a w finale pokonaligospodarzy 2:0. Reprezentacja słoweń-skich księży dostała istne baty – przegra-ła 0:9. W obu tych przypadkach wywal-czyliśmy złote krążki – wylicza Marek Ło-sak, jeden z najskuteczniejszych graczybiało-czerwonych, a jednocześnie szkole-niowiec kadry narodowej.

Dlaczego Kielce? Kapelan grającejw ekstraklasie Korony, ksiądz Krzysztof

Banasik, wyjaśnia natychmiast, nie pozo-stawiając żadnych wątpliwości: – Tutajmamy biskupa Mariana Florczyka, dele-gata Episkopatu Polski ds. Duszpaster-stwa Sportowców. Ze świętokrzyskiegowywodzi się większość naszych reprezen-tantów, na przykład księża: ksiądzEdward Giemza pracuje w Kielcach, Grze-gorz Olejarczyk w Miechowie, a MarekŁosak w Bodzentynie.

Turniej był pasjonujący. Na parkieciezobaczyliśmy reprezentacje aż jedenastukrajów: Chorwacji, Hiszpanii, Portugalii,Austrii, Słowacji, Ukrainy, Bośni i Herce-gowiny, Białorusi, Słowenii, Węgier i Pol-ski.

Dużą pomoc w organizacji zawodówzapewnił Świętokrzyski Związek Piłki Noż-nej. – Pomagano przede wszystkim w –nazwijmy to – pracy papierkowej. Także

w organizacji biura prasowego, a kielec-cy sędziowie poprowadzili poszczególnespotkania.

Reprezentacja Polski występowaław takim oto składzie: Bogusław Krok,Marcin Olszewski, Michał Szawan, Da-riusz Gałek, Edward Giemza, Marek Ło-sak, Grzegorz Olejarczyk, Marek Mazu-rek, Maciej Lewandowski, Tomasz Wino-grodzki, Emil Kancir. Ksiądz Dariusz Ga-łek, wikary w parafii p.w. Odkupicielaw Radomiu, to jeden z najlepszych bram-karzy. W Portugalii uzyskał właśnie takitytuł. Księdza Edwarda Giemzę uważa sięz kolei za wyborowego strzelca. KsiądzMichał Szawan radzi sobie z piłką podob-nie, jak w roli redaktora sandomierskie-go wydania „Gościa Niedzielnego”.

Nasi księża nie tylko doskonale podo-łali obowiązkom dobrego gospodarza,ale ponownie sięgnęli po mistrzostwo.W półfinale, po niezwykle zaciętej i emo-cjonującej walce, pokonali Portugalię2:0. W finale natomiast nie dali szansChorwacji, wygrywając 4:2. W meczuo trzecie miejsce Bośnia i Hercegowinapokonała nadspodziewanie wysoko, boaż 5:1 Portugalię.

NASI KSIĘŻA MISTRZAMI EUROPYPrezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Grzegorz Lato, marszałek

województwa świętokrzyskiego, Adam Jarubas, członek Zarządu Polskiego

Związku Piłki Nożnej, prezes Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej,

Mirosław Malinowski – to honorowi patroni V mistrzostw Europy księży

w halowej piłce nożnej. Turniej odbył się w Kielcach, w dniach 21-25 lutego.

Wlutym ŚZPN był organizatoremimprezy piłkarskiej dla młodzieżypod hasłem „Dziesięć Hal”. Wzię-

ło w niej udział około 600 chłopców z bli-sko 60 drużyn.

– Rok temu kieleccy działacze przepro-wadzili podobny turniej pod nazwą „Pięć

Hal”. Tak spodobał się młodym zawodni-kom i klubowym działaczom, że teraz or-ganizatorzy zostali niemal zmuszeni dodwukrotnego powiększenia zasięgu im-prezy. Wiele jednak wskazuje, że i tak niewszyscy chętni mogli przystąpić do rywa-lizacji. Niektórzy z organizatorów już za-

stanawiają się, czy za rok nie będziew Kielcach turnieju „Piętnastu Hal”.A swoją drogą, rozmachu i pomysłuwiększego zainteresowania młodzieżypiłką i zapewnienia jej atrakcyjnego spę-dzenia czasu – należy już teraz gorąco po-gratulować. JERZY FIGAS

„DZIESIĘĆ HAL” DLA 60 DRUŻYN

Page 51: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

51POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

WARMI¡SKO--MAZURSKI

Najwyżej sklasyfikowanym klubemw województwie warmińsko-ma-zurskim jest Olimpia Elbląg, która

powoli zaczyna nawiązywać do najlep-szych lat swojej działalności. Sportowaikona miasta skupia obecnie dziesięćdrużyn młodzieżowych oraz dwie senio-rów. Pierwszy zespół gra w drugiej lidze,a rezerwy w klasie A.

W ostatnich miesiącach klub przeszedłolbrzymie zmiany. Zapoczątkował je tre-ner Tomasz Arteniuk, który objął tampracę latem 2009 roku i orzekł, że bez in-nego spojrzenia na kadrę nie będziemożna walczyć o wyższe cele. Już rundęrewanżową przeszli jak burza, zajmującw tabeli wiosny wysokie drugie miejsce.Ciężka praca przynosi także efekty w se-zonie 2010/11. Po rundzie jesiennejOlimpia zajmuje w grupie wschodniejdrugiej ligi czwarte miejsce, ze stratą za-ledwie trzech punktów do lidera. Obec-nie trener Arteniuk kompletuje taką ka-drę, by wiosną mogła włączyć się do wal-ki o pierwszą ligę.

Od lat wizytówką Olimpii jest bardzodobra praca z młodzieżą, przekładającasię na wyniki w ligach regionalnych.Adepci piłki nożnej z Elbląga wielokrotniezdobywali mistrzostwo województwa,również w minionym sezonie. Juniorzystarsi oraz młodsi wygrali ligę wojewódz-ką i reprezentowali Warmię i Mazuryw ćwierćfinałach mistrzostw Polski. Obiedrużyny trafiły jednak na bardzo wyma-gających rywali i odpadły.

Dla Olimpii ostatnie miesiące to czaszmian nie tylko sportowych. W kwietniu2010 r. wybrano nowy zarząd, na czelektórego stanął elbląski biznesmen ŁukaszKonończuk. Rozpoczął się od lat wyczeki-wany remont obiektów. Na pierwszyogień poszedł budynek klubowy, który podwóch miesiącach zyskał zupełnie innywygląd. Prowadzone są także prace zwią-zane z modernizacją jednej z trybun nastadionie przy ulicy Agrykola. Wymogi li-

ELBLĄG STOLICĄPiłkarską stolicą Warmii i Mazur stał się w ostatnim czasie Elbląg. W mieście tym swoje mecze rozgrywa

pięć zespołów seniorskich oraz dwadzieścia dwie drużyny młodzieżowe. Bilans wart podziwu!

cencyjne wymusiły konieczność wybudo-wania nad nią dachu.

Pozytywny wpływ na Olimpię mogą teżmieć zmiany w miejskim ratuszu. Nowymprezydentem Elbląga został Grzegorz No-waczyk, zadeklarowany sympatyk klubu;w jego programie wyborczym bardzo waż-ny punkt stanowiła budowa nowoczesne-go stadionu piłkarskiego. Obecnie opraco-wywany jest projekt techniczny i wszystkowskazuje na to, że w mieście powstaniedługo wyczekiwany przez kibiców obiekt.

Ze słoniem w herbieW sportową historię Elbląga wpisują się

także trzecioligowe mecze Concordii. Jejhistoria rozpoczęła się w maju 1986 roku,a więc dwadzieścia pięć lat temu. Klub za-łożyli sympatycy piłki nożnej: MirosławPelc, Janusz Załucki, Andrzej Pelc i Woj-

ciech Szymański, po czym zgłosili zespółdo klasy D. W herbie pojawił się słońz podniesioną trąbą. Na szczęście.

I los sprzyjał piłkarzom Concordii, bow kolejnych sezonach pięli się o ligę wy-żej, by w 1990 r. awansować do klasy A.Występowali w niej trzynaście lat, do se-zonu 2003/04, po którym znaleźli sięw klasie okręgowej. Po trzech latachawansowali do czwartej ligi, świętującw ten sposób dwudziestolecie istnienia

klubu, a po reorganizacji sezon 2008/09Concordia rozpoczęła w trzeciej lidze,w której gra do dziś i obecnie zajmujew niej trzecie miejsce.

Podobnie jak w Olimpii, w Concordii du-żą uwagę przywiązują do pracy z dziećmii młodzieżą. Aby szkolenie było lepszei bardziej efektywne, przy klubie powstałaszkółka piłkarska, prowadzona przez na-uczyciela wychowania fizycznego, Bogu-sława Radziewicza. Dziś to już prawdziwaszkoła, w której piłkarskiego abecadła podokiem dziewięciu trenerów uczy się bliskotrzystu młodych zawodników. Najbardziejutalentowani wychowankowie zasilająpierwszą drużynę, inni ogrywają się w dru-gim zespole. Wielu z nich systematyczniejeździ na konsultacje warmińsko-mazur-skiej kadry, a juniorzy mają za sobą triumfw mistrzostwach województwa.

Ksiądz prezesemPiękny ubiegłoroczny bilans elbląskiego

futbolu zamyka mająca zaledwie sześcio-letnią historię Olimpia 2004. Początkowojej piłkarze tułali się po wynajętych bo-iskach. Na swoim zagrali dopiero w poło-wie 2009 roku, po trwającym rok kapital-nym remoncie wydzierżawionego od mia-sta obiektu przy ulicy Moniuszki. Wykona-no płytę główną, boisko boczne, place tre-ningowe, a także boisko plażowe. Ponad-to wyremontowano budynek oraz zmo-dernizowano trybunę, której część nawetzadaszono.

Po rundzie jesiennej seniorzy plasująsię w czwartej lidze na drugim miejscui wszyscy wierzą w awans. Oprócz nich,w klubie kierowanym przez księdzaPawła Guminiaka, szkoli się też w sze-ściu grupach wiekowych około dwustuchłopców. Dynamiczny rozwój grupmłodzieżowych trwa od czasu, kiedyOlimpia nawiązała współpracę z para-fialno-uczniowskim klubem Rafael.

ROMAN LASZUK

Warmińsko-mazurskie drugoligowe

derby, czyli mecz Olimpii

z Jeziorakiem Iława.

Wyremontowana

trybuna stadionu

Olimpii 2004

Page 52: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

52POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

CO S Y̧CHAå W REGIONACH

WIELKOPOLSKI

– Chciałabym rozszerzyć grupę do-tychczasowych sponsorów. Mam też sa-ma trochę pomysłów promującychklub, a do tego koleżanki – współpra-cowniczki tworzące obecnie pion mar-ketingowy Warty. Wspólnie na pewnoudźwigniemy ciężar. Wiem, że na fut-bolu w Polsce rzekomo nie można zro-bić interesu, ale spróbuję…

Zapytana na konferencji prasowej:czy nie wycofa się, jeżeli mimo tych za-biegów Warcie powinie się noga, od-powiedziała stanowczo:

– Nie wyobrażam sobie takiego sce-nariusza. Warta nie jest dla mnie chwi-lową zachcianką. Liczę się natomiastz tym, że nie zawsze będzie łatwo…

Można więc również zapytać: czyWarta będzie modelowa? W każdymrazie, życzymy tego ze szczególną ser-decznością. W przyszłym roku bowiemstulecie klubu!

JERZY FIGAS

niak. Teraz ta dwójka zastanawia sięnad wzmocnieniem kadry drużyny, bopozostanie w pierwszej lidze to na dziśzadanie priorytetowe. „Zieloni” 31stycznia zakończyli zgrupowanie w Za-kopanem, w lutym wyjechali do Turcji.W drugim meczu sparingowym z GKSBełchatów warciarze uzyskali wynikbezbramkowy. Ten remis zadedykowaliswojej pani prezes. Sympatyczne…

A co z długami? Uzbierała się ich fak-tycznie grubsza suma i wiadomo, żetrzeba je spłacić. Istotne jednak, żebynie było zaległości wobec piłkarzy, tre-nerów, ludzi zajmujących się odnowąbiologiczną i opieką medyczną. Tenostatni rozdział pani prezes ma poza so-bą. Na bieżące potrzeby, na najbliższemiesiące – poza regulowaniem długów– Izabella Łukomska-Pyżalska rezerwujecztery miliony złotych. W następnym se-zonie przewiduje budżet na tyle wysoki,aby pozwolił na walkę o ekstraklasę.

Pani prezes nie ukrywa, że… nie znasię na piłce, ale lubi sport i ogląda-nie zawodów na wysokim poziomie.

– Byłam wcześniej również kilka razyna stadionie Warty, urzekły mnie emo-cje i atmosfera przede wszystkim naspotkaniach Lecha. Może będzie takniedługo także na meczach „Zielo-nych”. Tym bardziej że obecnie gramyna tym samym obiekcie, co mistrzowiePolski, czyli na miejskim stadionie przyulicy Bułgarskiej. A wiosną wstęp nanasze mecze będzie bezpłatny. Dla pu-bliczności przygotujemy niespodzianki:szaliki klubowe, poczęstujemy kiełba-skami – mówiła pani Izabella Łukom-ska-Pyżalska na konferencji prasowej.

Pani prezes jest zadowolona, że uda-ło się jej, w dość krótkim czasie, zała-twić sporo spraw. Zatrudniła nowegodyrektora klubu, Tadeusza Fajfera, jestznany powszechnie fachowiec do szko-lenia piłkarzy – trener Bogusław Ba-

MODELOWA WARTAO tej ładnej i eleganckiej kobiecie

znowu zrobiło się szumnie. Znowu, bowiem rozgłos

wokół urodziwej i wyjątkowo predysponowanej

do roli modelki, która w tym zawodzie odniosła

niemal wszystkie możliwe sukcesy,

czyli Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej,

nieco już przygasł. Na pokazie pojawiła się

po raz ostatni pięć lat temu.

A tu nagle wiadomość obiegająca media:

biznesmenka, prowadząca obecnie razem

z mężem firmę deweloperską Family House,

została prezesem sekcji piłkarskiej pierwszoligowej

Warty Poznań. Nowa szefowa zapowiedziała

przywrócenie świetności klubu i od razu wzięła się

za uporządkowanie najważniejszych spraw

organizacyjno-finansowych.

Działacze Wielkopolskiego ZPNoraz autorzy monografii pragną,aby karty historii tutejszej piłki

nożnej wzbogacili nie tylko mieszkańcywojewództwa, ale wszyscy dysponującyróżnymi artykułami, wycinkami, foto-grafiami i innymi pamiątkami związany-

MONOGRAFIA NA 90-LECIETrwają przygotowania do obchodów 90-lecia Wielkopolskiego

Związku Piłki Nożnej. Jubileusz ma zostać upamiętniony między innymi

wielką monografią, poświęconą historii piłkarstwa w tym regionie.

Pracę nad wydawnictwem są już dość zaawansowane. Napływa

coraz więcej materiałów, zdjęć, które znajdą się w przyszłej księdze.

mi z klubami, zawodnikami, trenerami,sędziami i działaczami całego poznań-skiego regionu. Chcą ocalić od zapo-mnienia nawet najdrobniejsze szczegóły.

By sprostać zadaniu i oczekiwaniom,do wszystkich klubów Wielkopolski ro-zesłano ankietę z prośbą o podanie

między innymi dat założenia, nazwiskpierwszego prezesa i członków zarządu,największych sukcesów piłkarskich, latwystępów pierwszej drużyny w najlep-szych klasach, nazwisk seniorów i ju-niorów występujących w kadrze okrę-gu, związku, Polski, nazwisk najsłyn-niejszych wychowanków, zasłużonychdziałaczy.

Wszyscy zainteresowani mogą kon-taktować się w tej sprawie z WydziałemMarketingu i Wydawnictw Wielkopol-skiego ZPN – Poznań, ul. Bułgarska 7,tel. (61) 851 96 08, 851 99 18, e-mail:[email protected]

Page 53: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

53POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

ZACHODNIO-POMORSKI

Wlokalnej prasie Kasta zostałaokreślona mianem fenome-nu. I trudno zaprzeczyć takim

ocenom. Zanim przybliżymy sposóbfunkcjonowania klubu, należy wyja-śnić jego mocno skomplikowaną na-zwę. – Kasta to zamknięta grupa spo-łeczna i tak pewnie było kilka lat temuz założycielami klubu. Jako kibice Po-goni Szczecin mieliśmy flagę z napi-sem „Kasta Majowe”, która mocno sięprzyjęła i została przypisana jako na-zwa klubu, który założyliśmy. Wyjaśnięjednak, że kastą jesteśmy tylko z na-zwy, obecnie coraz mocniej otwiera-my się na różnego rodzaju inicjatywyi przedsięwzięcia społeczne – mówiprezes klubu i zarazem trener pierw-szej drużyny, Tomasz Dutkowski.

Powstanie klubu datuje się na 2007rok. Pomysł założenia Kasty zrodził sięw głowach piłkarzy Desperados Majo-we, grających na co dzień w Amator-skiej Lidze Piłki Nożnej na osiedlu Bu-kowym. Głównym powodem powsta-nia Kasty Majowe była chęć zbudowa-nia zespołu opartego na zawodnikachz prawobrzeża i wystartowania w ofi-cjalnych rozgrywkach piłkarskich. Klubzarejestrowano w marcu 2008 roku,pięć miesięcy później Kasta rozegrałaswój pierwszy ligowy mecz w klasie B.Jak się okazało, przygotowanie do roz-grywek było znakomite, bowiemw czternastu spotkaniach piłkarzez osiedla Majowe odnieśli trzynaściezwycięstw i ponieśli tylko jedną poraż-kę. Oczywiście, taki bilans przyniósł imawans do klasy A. I tam Kasta nie za-mierzała przebywać zbyt długo. Za celpostawiono sobie kolejny awans. Za-danie okazało się o wiele trudniejsze,ale ostatecznie udało się. W końcowejtabeli Kasta wyprzedziła Znicz Niedź-wiedź o jeden punkt.

Dwa awanse z rzędu stały się fak-tem. W bieżącym sezonie, już w klasieokręgowej, szczecinianie radzą sobieo wiele gorzej. Po rundzie jesiennejplasują się na trzynastym miejscuw tabeli z szesnastoma punktamiw dorobku. – Założyliśmy sobie przedsezonem, że będziemy grać w pierw-szej piątce. Rzeczywistość okazała siętrochę inna, co jednak nie jest wielkimproblemem. Po lekkich roszadachw kadrze drużyny wiosną będziemy sięstarali walczyć o miejsca 5-8. Atmosfe-ra jest fajna, nie ma się więc czymprzejmować. O awansie pomyślimy

w następnym sezonie – ocenia Dut-kowski.

Piłkarze Kasty mieli okazję starto-wać również w turniejach halowychi Pucharze Polski. W Turnieju PBO Cupzmierzyli się z pierwszoligową Pogo-nią Szczecin. Przegrali 0:3, ale histo-ryczna konfrontacja została zapisanaw kronikach. Do historii klubu przeszłorównież pucharowe spotkanie z Pogo-nią II Szczecin. W czwartej rundzie roz-grywek sezonu 2010/2011 Kasta po-trafiła wyciągnąć wynik ze stanu 0:3na 3:3; w dogrywce decydującego go-la zdobyli jednak gracze Pogoni i tooni awansowali do kolejnej rundy.

Kasta to nie tylko drużyna seniorów.Klub postanowił również zająć sięszkoleniem młodzieży. W 2009 rokupowołano drużynę juniorów, z którejkilku zawodników gra już w pierwszymzespole. W 2010 roku zrobiono kolejnykrok ku rozwojowi klubu, powołując

KASTA SIĘ OTWIERA

do życia ekipę trampkarzy. Są jednakplany stworzenia w najbliższym czasiekolejnej grupy młodych ludzi, chęt-nych do gry w piłkę nożną, bowiem naosiedlu Majowe jest ich bardzo dużo.

Osobną sprawę stanowi organiza-cja klubu. Być może właśnie to stano-wi o fenomenie Kasty. Rzadko bowiemsię zdarza, aby na mecz drużyn niż-szych klas jeździli kibice wyposażeniw klubowe szaliki, a na płotach zawie-szano klubowe flagi. Niezwykle boga-to wygląda również strona interneto-wa, na której szczególną uwagę po-święcono sponsorom. Wyliczyliśmy, żeklub wspiera aż trzynaście firm. Częśćz nich wspomaga drużynę na zasa-dach barterowych, część zasila klubo-wy budżet. Tradycją Kasty jest równieżprzygotowywanie plakatów, zapowia-dających spotkania na własnym bo-isku.

MAREK LORENC

Piłkarska mapa Polski wydaje się być dość szczelnie wypełniona. To jednak tylko pozory. Nowe kluby powstają

regularnie, zarówno na wsiach, jak i w wielkich miastach. W regionie zachodniopomorskim w ostatnich pięciu

latach do rozgrywek zgłoszonych zostało kilkanaście nowych klubów. Jednym z nich jest Kasta Szczecin Majowe.

Page 54: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

54POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

KOCHAJMY MA¸E KLUBY

JAROS¸AW

KUDAJtedy, w drodze do finału,który przegrali z Górni-kiem Zabrze 0:4, Czarniwyeliminowali aż trzy ze-społy ekstraklasy: Polo-

nię Bytom (2:1), Pogoń Szczecin (2:1)oraz ŁKS (1:1 i losowanie). Po wygranejw półfinale z łodzianami, dziesięcioty-sięczna publiczność zaniosła piłkarzy narękach do szatni, w czterech miejscowychbarach szybko zabrakło alkoholu, a w na-stępnych dniach nawet w małych zakła-dach pracy mieszkańcy Żagania organi-zowali zbiórki pieniędzy dla zawodników.

Żaganianie do dziś, tyle że za pośred-nictwem swoich przedstawicieli w RadzieMiejskiej, wspierają klub. W grudniu,przy poparciu burmistrza, rada uchwaliła540 tysięcy złotych dla Czarnych na rok2011. – Jak na wielkość miasta, jego bu-dżet i porównując do innych ośrodków,to bardzo dużo – podsumował decyzjęradnych prezes Tadeusz Berger, zaznacza-jąc jednocześnie, że potrzeby drugoligo-wego klubu są dużo większe i szacuje jena 1,2 miliona złotych bez uwzględnieniaspłaty długów.

W pułapce nazwCzarni Żagań powstali w 1957 roku ja-

ko Wojskowy Klub Sportowy. Opierającsię na piłkarzach niechcianych w ŚląskuWrocław i Legii Warszawa, wielokrotniew latach sześćdziesiątych walczyli o wej-ście do drugiej ligi, ale bezskutecznie.Największym sukcesem w ich historii jestawans do finału Pucharu Polski 1964/65,który osiągnęli grając w klasie okręgo-wej. Trzeba jednak pamiętać, że wów-czas nasz system rozgrywek składał sięz pierwszej i drugiej ligi oraz klas: okręgo-wej, A i B. Nie bez przyczyny więc okrę-gówkę już wtedy niekiedy nazywanotrzecią ligą.

W tym kontekście, największy sukcesklubu z tego poziomu rozgrywek ligo-wych odnieśli w Pucharze Polski nie pił-karze z Żagania, lecz Lechii Gdańsk, któ-rzy w 1983 roku triumfowali w imprezie.Na pewno jednak to Czarni są klubemz najmniejszej polskiej miejscowości, któ-remu kiedykolwiek udało awansować siędo finału Pucharu. W 2008 roku, dziękireorganizacji rozgrywek i zwycięstwuw barażach, Czarni – już jako Miejski KlubSportowy – znaleźli się w nowej drugiej

Czarno widząCzarni z 26-tysięcznego Żagania w województwie lubuskim, będąc klubem klasy okręgowej, wystąpili

w finale Pucharu Polski w 1965 roku. Dziś są w drugiej lidze i niestety, ledwo wiążą koniec z końcem.

lidze, grupa zachodnia. W pierwszym se-zonie zajęli czternaste miejsce, w następ-nym – dziewiąte, a po rundzie jesiennejobecnego sezonu plasują się na trzyna-stej pozycji.

Nowy stadion, stare długiMinionego lata Czarni otrzymali wa-

runkową licencję na występy w drugiej li-dze. Jednym z zastrzeżeń był stan obiek-tów, na których rozgrywano mecze. Odrundy wiosennej piłkarze z Żagania mająwystępować na nowym, oświetlonymstadionie, będącym częścią kompleksusportowego Arena Żagań (stąd obecnanazwa drużyny – Czarni Arena). Jest tamteż boisko ze sztuczną nawierzchnią, któ-re drugoligowa ekipa trenera ZbigniewaSmółki już wykorzystuje do treningówi sparingów. Za klubem ciągną się jednakstare sprawy, a konkretnie – długi.

„Pojawiło się światełko w tunelu. Jestszansa na dodatkowe środki, które po-zwolą może nie na stuprocentową spłatęzadłużenia, ale zapewnią normalnefunkcjonowanie” – napisał na klubowejstronie internetowej prezes Berger. Dług,

spłacany dotychczas po trochu, to błędnekoło. Jak wyliczył prezes, jego obsługa,czyli opłaty sądowe, adwokaci, komorniki odsetki kosztowały w tym roku klub kil-kadziesiąt tysięcy złotych, to jest tyle, ileCzarni potrzebują, aby opłacić wszystkiemecze wyjazdowe: podróże, wyżywieniei zakwaterowanie drużyny.

Druga liga kosztujeInny finansowy problem, to zamknię-

cie rocznego budżetu w wysokości 1,2 mi-liona złotych. Z miejskiej kasy będziewspomniane 540 tysięcy, a wpływyz działalności, nie tylko sportowej, prezesszacuje na około 250 tysięcy złotych. Skądwziąć brakujące 400 tysięcy, jeżeli Czarnimają grać w drugiej lidze? – W budżecienajwyższą kwotę stanowią wynagrodze-nia zawodników, sztabu szkoleniowegoi pracowników – kontynuuje Berger. – Tookoło siedemdziesięciu procent wydat-ków. Już widzę te genialne wpisy na fo-rum dotyczące ich obniżenia. Wszystkimich autorom polecam miejsce w zarządziei prowadzenie klubu na poziomie central-nym z mniejszym funduszem płac.

Tymczasem chętnych do pracy w zarzą-dzie wcale nie jest wielu. Wręcz odwrot-nie. Przez cały styczeń trwało jego kom-pletowanie, aby klub mógł funkcjono-wać zgodnie ze statutem. Oby też udałomu się zdobyć brakujące pieniądze.Wprawdzie żaden z piłkarzy Czarnych ni-gdy nie zrobił kariery w ekstraklasie, aletrudno nie trzymać kciuków za klub, któ-rego wyczynami w Pucharze, przecież niew prehistorycznych czasach, żyła cała pił-karska Polska.

WZ lewej prezes Czarnych Żagań, Tadeusz

Berger

Page 55: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

55POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

JERZY

GÓRA

SPIKERZY – ÂLÑSKA SPECJALNOÂå

andydaci ze wszystkich klas roz-grywkowych, a było ich tym ra-zem 42, co roku stwierdzają tosamo: chcą być spikerami, bo toich marzenie, bo lubią piłkę, bo

się na niej znają, bo mają w sobie to coś,co pozwala im swobodnie, przekonującoi zrozumiale dla wszystkich mówić do mi-krofonu. Obecnie już prawie dwieścieosób w Polsce posiada PZPN-owskieuprawnienia spikerskie.

Kierownik kursu – Krzysztof Smulski,przewodniczący na co dzień Wydziałowids. Bezpieczeństwa Śląskiego ZPN – ja-sno określa warunki: – W ramach dzia-łań związanych z realizowaiem przez klu-by piłkarskie wymogów licencyjnychPZPN muszą być spełniane warunki, na-łożone na organizatorów meczów przezustawę o bezpieczeństwie imprez maso-wych oraz warunki niezbędne do uzyska-nia licencji na grę w ekstraklasie,w pierwszej i drugiej lidze. Chodzi międzyinnymi o posiadanie przez spikerówuprawnień wydanych przez PZPN.

Program kursu – zatwierdzany przezWydział ds. Bezpieczeństwa na Obiek-tach Piłkarskich, kierowany przez Andrze-ja Bińkowskiego – obejmuje kilka dni so-lidnej pracy z doświadczonymi wykła-dowcami, zajęcia z mikrofonem na sta-dionie, ćwiczenia lektorskie w studiu Pol-skiego Radia w Katowicach oraz zamyka-

jący szkolenie test umiejętności. Uczest-nicy kursów prezentują dobry poziomogólny i znają podstawy spikerskiego„poruszania” się na ligowych meczach.

Program szkolenia jasno określa rolęspikera w trakcie imprezy masowej orazjego reakcje w sytuacjach nadzwyczaj-nych. Adepci tej sztuki wiedzą, że musząbyć odważni, gdy biorą mikrofon do rękii na tyle dojrzali, aby znać wagę publicz-nie wypowiadanych słów.

Walory własnego głosu, łatwość na-wiązywania kontaktów, to cechy z który-mi muszą na kurs przyjechać. Spiker, toktoś, komu natura podarowała te cechy.Na szkoleniu pokazywano, w jakim kie-runku mają podążać słuchacze, pracującnad głosem i językiem, którego używająna stadionie.

Uczestnicy ostatniego kursu przybyliz całej Polski: Bytowa, Ornontowic, Polic,Opoczna, Białegostoku, Łęcznej, Lubinai wielu innych ośrodków oraz miejscowo-ści i jak sami to określają, przeżyli praw-dziwą spikerską przygodę. „Ale frajda,ale przeżycie, jestem na stadionie Ruchu,mówię do mikrofonu ze spikerskiego sta-nowiska tak jak w ekstraklasie” (kandy-dat na spikera z Łęcznej). „Do tej poryinaczej trzymałem mikrofon, teraz jest le-piej, ja się wyraźnie słyszę, nie zdawałemsobie sprawy, jak to działa” (kandydatz Białegostoku).

Jak poradzić sobie ze stresem, jak –znając możliwości, moc urządzeń na-głośnieniowych – opanowywać, mó-wiąc spokojnie, stanowczo, powoli –niewłaściwe, czasem przecież chuligań-skie, wulgarne okrzyki i przyśpiewki nawidowni? Jak własnym głosem „przy-kryć” czasem chamstwo i przekleń-stwa? Podczas kursu są odpowiedzi i natakie pytania. Spiker musi umieć zna-leźć się w każdej kryzysowej sytuacji,musi działać na tyle skutecznie, abypracownicy służb porządkowych i infor-macyjnych, słysząc spikerskie komuni-katy, mogli skutecznie zareagowaći swoim zachowaniem wpłynąć na wi-dzów; skłonić do skutecznej ewakuacji,skierować ich do wyjść, działać spokoj-nie i stanowczo.

Jeśli już dziś możemy zachęcić kolej-nych kandydatów do przyjazdu na szko-lenie w grudniu 2011 roku, to proponu-jemy im m.in.:

– sprawdzenie możliwości własnegogłosu,

– czytanie codziennie głośno przez 15minut,

– dokładne zapoznanie się z przepi-sami gry,

– sprawdzenie swojej wiedzy z zakre-su ustawy o bezpieczeństwie imprezmasowych,

– uważne obejrzenie na żywo co naj-mniej kilkunastu piłkarskich meczów.

Zdobyte umiejętności przydadzą sięna pewno: mecze ligowe, reprezenta-cyjne, a może nawet i turnieju Euro2012 czekają…

K

Tradycyjnie zimą i tradycyjnie na Śląsku spotkali się ci, którzy

chcą być piłkarskimi spikerami na obiektach, a bazą

doskonalenia był Stadion Śląski w Chorzowie.

Mieć w sobie to coś...

Page 56: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

56POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

KARTKI Z HISTORII

ranciszek Juszczak w 1917 roku zo-stał wybrany prezesem „Sokoła”i pełnił tę funkcję wiele lat. Była tojedyna wtedy organizacja, zrzesza-jąca Polaków, mieszkających we

Wrocławiu. Po zakończeniu I wojny świa-towej nasi rodacy, wykorzystując dogod-ną atmosferę, otworzyli we Wrocławiu„Dom Polski” przy obecnej ulicy Niedziel-skiego. W 1926 roku udało się „Sokoło-wi” sprowadzić do Wrocławia drużynę pił-karską lwowskiej Pogoni z Wacławem Ku-charem na czele. Było to wielkie święto,gdyż Pogoń pokonała niemiecką repre-zentację miasta 4:1; Polacy przez wiele ty-godni chodzili bardzo dumni. Nie mieliwłasnego klubu piłkarskiego, więcwszystkich Polaków, którzy osiągali wyso-ki poziom futbolowego rzemiosła, kiero-wano do Breslauer 02, gdzie utworzyłasię w pewnym czasie dość liczna grupanaszych piłkarzy.

Pierwszy cios spotkał Polaków w 1934roku. Władze niemieckie rozwiązały orga-nizację „Sokół” i zakazały zgromadzeń,ale sportowcy nadal spotykali się w „El-dorado”. Po podpisaniu polsko-niemiec-kiego paktu o nieagresji poprawiły sięnieco warunki sportowej działalności.Niemcy, choć niechętnie, pozwolili jednakreaktywować „Sokoła”. 15 września 1935roku na obecnym Stadionie Olimpijskimdoszło do meczu piłkarskiego Niemcy –Polska. Nasi wrocławianie gorąco dopin-gowali rodaków, ciesząc się z ich przyjaz-du. Niestety, przegraliśmy 0:1. W 1939 ro-ku w samym tylko niemieckim Wrocławiudziałało 36 klubów piłkarskich.

Po wybuchu II wojny światowej Niem-cy rozwiązali wszystkie organizacje spor-towe i aresztowali polskich działaczy. Wie-lu z nich zginęło w obozach koncentracyj-nych. Pan Franciszek Juszczak przeżył i powojnie często był widywany na imprezachsportowych, ciesząc się, że znów mógłoglądać w polskim Wrocławiu polskąmłodzież uprawiającą sport. Jeszcze świe-że były wspomnienia pożogi wojennej,a już w 1945 roku w miasteczkach i mia-stach Dolnego Śląska zaczęto grać w pił-kę. Była to pierwsza dyscyplina, jaka roz-poczęła swoją egzystencję na ziemi pia-stowskiej. 2 maja 1945 roku we Wrocła-wiu toczyły się jeszcze zaciekle walki.

W nieodległej Oleśnicy rozpoczął funk-cjonowanie klub sportowy założony przezkolejarzy. Pierwszym prezesem został wy-brany Marian Lesień – zawiadowca stacji;obok niego przystąpili do działania LudwikChojecki, Walenty Heyduk, Adolf Paś,Edward Taczanowski i wielu innych. Kie-rownikiem drużyny został Jan Bernadow-ski. Oleśniccy kolejarze swój pierwszy meczrozegrali w maju. Zrozumiałe, że trudnobyło wtedy o jednolite stroje i prawdziwebuty futbolowe, a zdewastowane boiskotrzeba było najpierw własnymi rękami do-prowadzić do stanu używalności. Jednakwszystkie trudności pokonano i jedenast-ka kolejarzy spotkała się na murawiez drużyną złożoną z byłych jeńców francu-skich i włoskich – z dopiero co wyzwolone-go obozu koncentracyjnego.

– Trawa była tam zielona, aż zaprasza-ła do gry, a piękna drewniana trybuna za-pewniała schronienie od deszczu – wspo-

minał w zapiskach były prezes DOZPN,Władysław Rzepka.

Żywe były w pamięci sukcesy Pogoni,Czarnych, Hasmonei, Wisły, Cracovii, Gar-barni, Legii. Do futbolu wystarczyły bo-isko, bramki i piłka. Względnie łatwo byłoto osiągnąć. Ponadto na piłce nożnej za-wsze wszyscy się dobrze znali. Była grą,o której się mówiło, dyskutowało, kocha-ło. Lawina ludzi, ciągnąca na nasze ziemiew latach 1945-1946, była bogato przety-kana dawnymi zawodnikami i działacza-mi. Gdy tylko zapewniono sobie dach nadgłową i pracę – zaczęto zawiązywać kluby.Powołany został do życia DolnośląskiOkręgowy Związek Piłki Nożnej, którynadał tej dyscyplinie sportu organizacyj-ne ramy, ku ogólnemu zadowoleniuwszystkich.

Wspomnienia pierwszych meczówtamtych lat kierują się na stadion wro-cławskiej dzielnicy Zacisze (dzisiejszyobiekt AZS). Znajdujący się na uboczuobiekt sportowy tuż nad Odrą, bez są-siedztwa wielkich zakładów przemysło-wych, wyszedł z pożogi wojennej niemalbez szwanku. W pierwszych meczach naZaciszu występowali piłkarze, którzy przezlata wojny nie mieli nic wspólnego zeswoim ukochanym sportem, ale pozosta-ło im wyszkolenia techniczne i wiele zapa-łu. Na Zacisze ciągnęli więc pierwsi kibicerowerami, samochodami ciężarowymi,pieszo. Największy kłopot mieli mieszkań-cy rejonu ulic Krakowskiej i Kościuszki. NaZacisze można się było dostać tylko okręż-ną drogą przez obecny Most Uniwersytec-ki, gdyż Most Grunwaldzki leżał w wodzie;odpadały przeprawy łodzią – ze względuna wysokie brzegi Odry.

Był Stadion Olimpijski, który jednak od-wiedzano tylko z ciekawości, z uwagi najego ogrom, który na przybyszach z ma-łych miasteczek robił szczególne wrażenie– i stan, jaki zastał tu koniec wojny. Graćw futbol nie można było – kilka wielkichlejów bombowych ziało otworami, więk-sza cześć trybun – łącznie z obecna BramąMaratońską – leżała w gruzach. Takie tobyło „gospodarstwo sportowe” Wrocła-wia wiosną i latem 1945 roku.

ŹRÓDŁO:

ARCHIWUM DOLNOŚLĄSKIEGO ZWIĄZKU PIŁKI NOŻNEJ

Podczas pierwszej wojny światowej do Wrocławia przyjechał Franciszek Juszczak, który wiele

dziesiątek lat związany był z tym miastem i tutejszym futbolem. Polska organizacja „Sokół”,

według jego wspomnień, działała we Wrocławiu od 1894 roku, skupiając ponad 100 dziewcząt

i chłopców. Członkowie organizacji zbierali się w restauracji „Eldorado” przy ulicy Neugasse

(obecnie Nowa), a właścicielem restauracji był Polak o nazwisku Kwaszewski. Uczestnicy zebrań

mogli swobodnie mówić po polsku, śpiewać pieśni narodowe, oddychać atmosferą polskości.

Odychali polskością…

Stadion

Olimpijski

we Wrocławiu

w 1935 r.

F

Page 57: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

57POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

WARTO PRZECZTAå, WARTO MIEå

Wten oto wyjątkowy sposób PanKazimierz jest nadal wśródnas, a Jego słów nie sposób

pominąć, nie wziąć sobie do serca. Mo-żemy jedynie podziękować Opatrzno-ści, iż na zaledwie kilka tygodni przedśmiercią potrafił zdobyć się na jeszczejeden ogromny wysiłek i niejako pozo-stawić w spadku to, co miał nam do po-wiedzenia, do przekazania. O sobie,o 171 osobach – z tego co wiem, chciałwięcej, ale nie starczyło sił i czasu… Taksiążka to zarazem niemały rozdział hi-

storii polskiej piłki nożnej – takiej, jakąwidział Pan Kazimierz. Warto, napraw-dę warto się w nią zanurzyć.

Napisał we wstępie do książki „Alfa-bet Pana Kazimierza” były reprezenta-cyjny napastnik, a obecnie prezes PZPN– Grzegorz Lato: „O Kazimierzu Gór-skim nigdy za wiele. Cokolwiek by sięo Nim nie napisało – będzie za mało,daleko niepełne, nie oddające prawdyo przebogatym, pracowitym i pożytecz-nym – przed wszystkim dla innych – ży-ciu. Wyznawał: „Cieszę się, że miałem

taką możliwość i poznałem wiele cieka-wych postaci. Muszę powiedzieć, żemiałem szczęście do ludzi. W takimsensie, iż spotkałem na swojej drodzewielu życzliwych. Mam takie usposo-bienie, że bardzo lubiłem towarzystwo.Może dlatego wybrałem taką zespoło-wą dyscyplinę, jaką jest piłka nożna”.

A kiedy pracował w PZPN – i jako se-lekcjoner i jako prominentny działacz,czy wreszcie prezes – to najchętniej dopracy udawał się piechotą albo jechałautobusem. Jak powia-dał, w ten sposób niemusiał z drugiej ręki do-wiadywać się, co tak zwa-ni przeciętni kibice sądząo reprezentacji, związko-wej centrali oraz całej na-szej piłce. Demokrataz przekonania, a nie napokaz. Nie odgrywającyjakiejś fałszywej i w ogólenie pasującej do niegoroli futbolowego mężastanu.

Każdy, kto Go znał, możeo sobie powiedzieć, że byłszczęściarzem… PP

… i zawsze będziemy pamiętać naszego kochanego Pana Kazimierza.

Gdyby żył, to w tym roku, 2 marca ukończyłby 90 lat. Mogę jedynie się

cieszyć, iż nigdy, przenigdy nie zapomnimy o Kazimierzu Górskim.

Jestem niezmiernie rad, iż właśnie teraz ukazuje się kolejna pozycja

– szczególna książka, albowiem możemy przeczytać, przekonać się, co

o nas, o naszej pracy i dokonaniach sądził, jak je oceniał Wielki Trener.

Pamiętamy…KAZIMIERZ GÓRSKI (1921-2006)

Prezes na barykadziePod koniec grudnia ubiegłego

roku otrzymałem od Ryszarda

Niemca (prezesa Małopolskiego

ZPN, a także dziennikarza etc.)

książkę jego autorstwa

zatytułowaną „Na barykadach

futbolowych wojen”. Na

pierwszej stronie dedykacja,

a raczej zadanie do wykonania:

„Red. Maćkowi Polkowskiemu

– z nadzieją na wnikliwą

recenzję”. Skoro prezes przy

nadziei, a w dodatku siedzący

okrakiem na barykadzie…

Mam prawo przypuszczać, że Ry-szard w tym tomiku zebrałwszystko, bądź prawie wszyst-

ko, co uznał za najlepsze ze swojej felie-tonowej twórczości w pierwszej deka-dzie nowego wieku. W ten oto sposóbotrzymaliśmy wyborną (śmiem twier-dzić, obowiązkową!) lekturę na naszepospieszne i rozwichrzone czasy.

Po pierwsze, drugie i trzecie – niemusimy czekać do ostatniej strony, bydowiedzieć się – kto zabił. To bowiem

zbiór swego rodzaju przypowiastek,a każda zawarta na zaledwie kilku stro-nach. Można więc poznać wstęp, rozwi-nięcie oraz zakończenie (puentę) mię-dzy jednym, a drugim przystankiem (je-żeli preferujemy komunikację, za prze-proszeniem, publiczną), ewentualnieczekając na jakikolwiek ruch w perma-nentnym bezruchu samochodowegokorka. Jeden z klasyków felietonowejsztuki Ryszard Marek Groński napisałw noworocznej „Polityce”: „Zaskakujemnie jedno: książki są coraz grubsze,rozdęte jak hipopotamica w ciąży…Cnota zwięzłości została zapomniana”.Panie Ryszardzie Marku G. – jeszcze niewszystko stracone, jeszcze nie wszyscyzapomnieli, jeszcze mamy RyszardaNiemca. Jako autor jest on żywym przy-kładem, że naprawdę można krótko,zwięźle i co bodaj najważniejsze – natemat.

Rzecz jednak w tym, iż obecnie małokto już tak potrafi. Obstaję bowiemprzy swoim zdaniu, iż nie znam takiejszkoły, w której można się nauczyć pisa-nia felietonów. Bo nie można i basta!To bodaj najtrudniejsza z form pisar-skich – suma, czy może raczej efekt,wielu talentów i umiejętności. A na do-kładkę jeszcze to tak zwane – COŚ, alena czym to polega – dalibóg nie wiem.

No może i na tym, że jakRyszard N. walnie prostoz mostu i trafi – to do-prawdy trudno się pozbie-rać. I, co bodaj najważ-niejsze dla felietonisty,wręcz brzydzi się tak zwa-ną polityczną poprawno-ścią

Żeby była jasność: niewe wszystkim i nie zewszystkim, co od Niemca pochodzi, sięzgadzam. Swego czasu prowadziłemz Rysiem całkiem ostrą polemikę i takna dobrą sprawę nigdy nie mogłemzgłębić (to a propos barykady), czegow nim teraz więcej – działacza czydziennikarza? Wszakże używając takulubionego przezeń pełnokrwistego ję-zyka jedno należy stwierdzić: facet majaja – to pewne! MACIEJ POLKOWSKI

I jeszcze jedno – jak zwykł mawiać, tylko pozor-nie od niechcenia, porucznik Columbo. W roz-dziale „Co wy na to, panowie?” (strona 119) zo-stałem wymieniony z imienia i nazwiska w wy-jątkowo parszywych – dla mnie – okoliczno-ściach. Słyszałem jedynie ogólnie o sprawie, aledo dzisiaj nie miałem zielonego pojęcia, że po-służono się bez mojej wiedzy moim „grafem”.Po prostu musisz Ryszardzie w to uwierzyć, niemasz wyjścia! Dlatego dopiero teraz (ale na tonigdy za późno) odcinam się publicznie odchamskiego donosu!

Page 58: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

szem; wynik i owszem, ale o wiele bar-dziej zajmowało go co innego. Jeżeliktoś na przykład zdobył gola głową w 17minucie, to od razu zapalało Mu się nie-widzialne światełko – jako owo zdarze-nie można i należy zakwalifikować, za-szeregować. Czy coś podobnego miałomiejsce w identycznej minucie, a możewcześniej, a może później? Odnotowy-wał sytuacje i wydarzenia na dziesiątkisposobów. Jednym słowem, cały światpiłki nożnej – według Romana Hurkow-skiego – był wspaniałą materią do swo-istego ułożenia porządku rzeczy. A powielekroć tym, wyważającym otwartepiłkarskie wrota, udowadniał – z lekko-ścią motyla, że… wszystko już było. Nie-tuzinkowy dziennikarz, ale jednocześniekronikarz, archiwista i historyk.

Skrupulatny i dokładny do przesady.Z tego co słyszałem, jako szef, niesły-chanie, aż do bólu wymagający;

z tego, co doświadczyłem – niezwykleciepły, uwielbiający dobre towarzystwokompan. Zawsze i wszędzie skory do po-mocy. No i te liczne, wręcz przepysznezdarzenia z udziałem Romka. Godzi sięchociaż jedno z nich przypomnieć. Znużo-ny monotonną, wielogodzinną jazdą au-tokarem przysnął. Bardziej ożywieni to-warzysze podróży postanowili łyknąć pokilka kropel, jak się mawiało, „dla zdro-wotności”. Jeden mocujący się z butelkąnagle cicho westchnął: „Ach, ten korek!”.Pogrążony, wydawało się w najgłębszymśnie Roman, momentalnie ocknął sięi wykrzyknął gromkim głosem: „Korek?Odra Opole!” i natychmiast powrócił doprzerwanej drzemki. Jak widać, Hurkowiwszystko, literalnie wszystko, kojarzyłosię z jednym – piłką nożną…

Jego wiedza, znajomość ludzi, fak-tów, wydarzeń była bardzo nam po-mocna w redagowaniu „Polskiej

Piłki”, szczególnie bogatych w datyi faktografię tekstów poświęconych 90--leciu. I nigdy nie zszedł poniżej pozio-mu, wysokiego poziomu. Dość przypo-mnieć świetny wywiad z AndrzejemSzarmachem („PP” nr 3 – 2010 r.;„Medale zamiast… okrętów podwod-nych”), czy wzruszające wspomnienieo Edmundzie Zientarze („PP” nr 4 –2010 r.; „Odszedł ktoś bardzo ważny”).Mieliśmy więc liczne plany, wspólneplany dotyczące chociażby Euro 2012.Tak bardzo liczyliśmy na Romana, żejeszcze raz przezwycięży wyniszczającąGo chorobę i wesprze nas dziennikar-sko w tych arcyciekawych czasach, jakienadchodzą dla naszej reprezentacji, ca-łego naszego piłkarstwa.

Dlatego ze smutkiem pytam: gdziejest ten tekst o Młynarczyku? Oj, Hu-rek, naprawdę się pospieszyłeś!

ODSZED¸ PRZYJACIEL POLSKIEJ PI¸KI

W pierwszej połowie grudnia

ubiegłego roku zatelefonował:

– Słuchajcie, proszę

o wyrozumiałość i cierpliwość,

ale muszę iść na kilka dni

do szpitala. Tak więc teraz już

się nie wyrobię z tekstem,

ale zaraz po powrocie, tak jak

obiecałem, napiszę o Józku

Młynarczyku… Obiecał, ale już

niczego, nikomu i nigdzie

HUREK (bo tak Go od zawsze

nazywaliśmy) nie napisze.

MACIEJ

POLKOWSKI

Odszedł ROMAN HURKOWSKI,

Człowiek, którego pasję stanowi-ła piłka nożna, ale przede wszyst-

kim był przyjacielem polskiej piłki. Jakżetrudno napisać o Nim cokolwiek w cza-sie przeszłym… Przypominają się niektó-re zdarzenia, sytuacje.Jest faktem, że przez większość (27 lat)zawodowej kariery był związany z „PiłkąNożną”, w latach 1998-2001 jako jej re-daktor naczelny. Jest także prawdą, iżmarzył o pracy w „Przeglądzie Sporto-wym” i bodaj trzykrotnie był tego bardzobliski, jednak za każdym razem coś tamstawało na przeszkodzie. Niezależnie odtego jego codzienne kontakty z „prze-glądowcami” były bardziej niż bliskie.Dowód? Proszę bardzo!

Początki stanu wojennego, ostat-nie dni grudnia 1981 roku. Nagleenergiczne pukanie do drzwi mo-

jego mieszkania, co wówczas nie wróży-ło niczego dobrego. – Kto tam? – To ja,Romek, otwieraj. Spojrzenie przez wi-zjer, faktycznie – więc zaciekawiony,a raczej zaniepokojony otwieram drzwi.Stoi Roman, z wypchanym plecakiem. –Rany Julek, Romeczku, co się stało? –Maciuś, nic takiego. Przyjechałem przedchwilą z Opola, przywiozłem trochę pu-szek… Nieproszony, niezapowiadany (boi jak?) zjawiał się jak jakiś trochę niereal-ny posłaniec, ale zamiast dobrej nowinymiał ze sobą coś znacznie konkretniej-szego – pasztet opolski i temu podobne.Coś, co wtedy było cenniejsze od pienię-dzy, od złota. Taki opiekuńczy, zapobie-gliwy Romek. Z reguły gdzieś tam w dro-dze, pozornie zabiegany, roztargniony.Niby z głową w chmurach, ale z piłkąprzy nodze – jak najbardziej na ziemi.

Przyszło mu żyć, działać i pracowaćw czasach, kiedy kontakty z trene-rami, działaczami i sędziami były

na porządku dziennym, czymś normal-nym. Co więcej, przyjacielskie i partner-skie. Prowadził więc przez pewien okresbank informacji nawet dla potrzebpierwszej reprezentacji. Jednym z Jegoszczytowych dokonań było doszperaniesię w notatkach, tuż po meczu rozegra-nym w Szczecinie w 1987 roku reprezen-tacji olimpijskich Polska – Dania, iżw zespole gości wystąpił nieuprawnionyzawodnik. To zakończyło się walkowe-rem dla naszej drużyny. Powiem szcze-rze – byłem na tym meczu, siedziałemobok Romana, ale tylko On, przejrzaw-szy (raz i drugi) skład Duńczyków, zo-rientował się, że coś jest nie tak. Po pro-stu domyślił się i wiedział więcej.

Samą piłkę, mecze przeżywał jakbyw innym wymiarze niż wszyscy – je-dynej w swoim rodzaju fascynacji

statystycznej. Przebieg rywalizacji i ow-

58POLSKA pi∏ka | Nr 1 (45) 2011

Hurek

fot.

AA

F P

ZP

N/S

iera

kow

ski.

Page 59: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa
Page 60: Czasopismo Polskiego Zwiàzku Pi∏ki No˝nej POLSKA pi∏kaozpn.czest.pl/dok/polska_pilka/Polska_Pilka_01_2011.pdf · Z ¸AWKI SELEKCJONERA Czas na cisz´ Franciszek Smuda: Zwycięstwa

Nokia X3-02

w abonamencie 59przy umowie

na 24 miesiące

199 zł 99 zł

poczuj się wyróżnionynawet 40% minut więcej dla przedłużających umowę

W Orange dobrze wiemy, że ludzie lubią być doceniani. Dlatego teraz, zostając z nami dłużej, dostajesz więcej niż inni Klienci. Przedłużając umowę z Orange, dostajesz 20% więcej minut, jeśli jesteś z nami krócej niż 4 lata, a jeśli jesteś z nami ponad 4 lata – aż 40% więcej minut w taryfach Delfin, Pelikan i Pantera w Orange. Dodatkowo dla Klientów przedłużających umowę mamy telefony w specjalnych cenach. Nagroda zmienia się z Orange.

Więcej na www.orange.pl