34
21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o kwestii językowej na kanwie Nowel i opowiadań Henryka Sienkiewicza I Andrzej Kijowski w eseju Granice literatury pisze o specjalnej roli, jak to na- zywa „ideotwórczej”, jaką literatura nabrała w Polsce (to jest w tzw. Króle- stwie Kongresowym) po powstaniu styczniowym, gdy lokalne życie polityczne, mieszczące się w wąskich granicach autonomii przyznanej temu terytorium przez Rosję, przestało istnieć w warunkach bezpośrednich i despotycznych rządów administracji rosyjskiej: Do nastrojów tych doskonale pasuje lektura Pana Tadeusza, deklamacja półgłośna Reduty Ordona czy Śmierci pułkownika, albo wreszcie Statku Litwosa (Sienkiewicza), jak to pysznie opisuje Maria Dąbrowska: Wszyscy do pomp – woła spiżowym niemal głosem pani Michalina. Słuchano w zadumie i goście przyklasnęli zawartej w utworze myśli, zgodzono się bez sporu, że teraz, kiedy wszelka broń została narodowi wytrącona, pozostaje prace u podstaw, wszyscy u swoich warsztatów, czyniąc, co można, by się nie dać i przetrwać. I każdy czuje się właśnie tym stojącym przy pompie... Zaśpiewano pieśń z „Dziadów”: „Zemsta, zemsta na wroga”... 1 . Nie jest moim zamiarem sugerowanie, jakoby dzisiaj sytuacja polityczna w Pol - sce była podobna do tej, jaka nastała po stłumieniu powstania styczniowego, choć niewątpliwie istnieją dziś środowiska polityczne, które ujmują wstąpienie Polski do Unii Europejskiej w kategoriach klęski narodowej porównywalnej do upadku któregoś z powstań, lub do katastrofy rozbiorów. Nawet jednak tzw. euroentuzja- stom trudno byłoby zaprzeczyć, że integracja europejska wiąże się z perspektywą coraz silniejszych wpływów już to obcych kultur narodowych, już to niezwykle potężnej międzynarodowej kultury kosmopolitycznej, której trudno przypisać dokładny adres, chociaż przeważnie kojarzy się ją z tzw. światem anglosaskim. 1. Andrzej Kijowski, Granice literatury. Wybór szkiców krytycznych i historycznych, Bi- blioteka „Więzi”, Warszawa 1991, tom 1, s. 38. (Kursywa w oryginale).

Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

21

Andrzej Wicher

Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o kwestii językowej na kanwie Nowel i opowiadań Henryka Sienkiewicza

I

Andrzej Kijowski w eseju Granice literatury pisze o specjalnej roli, jak to na-zywa „ideotwórczej”, jaką literatura nabrała w Polsce (to jest w tzw. Króle-stwie Kongresowym) po powstaniu styczniowym, gdy lokalne życie polityczne, mieszczące się w wąskich granicach autonomii przyznanej temu terytorium przez Rosję, przestało istnieć w warunkach bezpośrednich i despotycznych rządów administracji rosyjskiej:

Do nastrojów tych doskonale pasuje lektura Pana Tadeusza, deklamacja półgłośna Reduty Ordona czy Śmierci pułkownika, albo wreszcie Statku Litwosa (Sienkiewicza), jak to pysznie opisuje Maria Dąbrowska: Wszyscy do pomp – woła spiżowym niemal głosem pani Michalina. Słuchano w zadumie i goście przyklasnęli zawartej w utworze myśli, zgodzono się bez sporu, że teraz, kiedy wszelka broń została narodowi wytrącona, pozostaje prace u podstaw, wszyscy u swoich warsztatów, czyniąc, co można, by się nie dać i przetrwać. I każdy czuje się właśnie tym stojącym przy pompie... Zaśpiewano pieśń z „Dziadów”: „Zemsta, zemsta na wroga”...1.

Nie jest moim zamiarem sugerowanie, jakoby dzisiaj sytuacja polityczna w Pol-sce była podobna do tej, jaka nastała po stłumieniu powstania styczniowego, choć niewątpliwie istnieją dziś środowiska polityczne, które ujmują wstąpienie Polski do Unii Europejskiej w kategoriach klęski narodowej porównywalnej do upadku któregoś z powstań, lub do katastrofy rozbiorów. Nawet jednak tzw. euroentuzja-stom trudno byłoby zaprzeczyć, że integracja europejska wiąże się z perspektywą coraz silniejszych wpływów już to obcych kultur narodowych, już to niezwykle potężnej międzynarodowej kultury kosmopolitycznej, której trudno przypisać dokładny adres, chociaż przeważnie kojarzy się ją z tzw. światem anglosaskim.

1. Andrzej Kijowski, Granice literatury. Wybór szkiców krytycznych i historycznych, Bi-blioteka „Więzi”, Warszawa 1991, tom 1, s. 38. (Kursywa w oryginale).

Page 2: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

22

Słowo „wpływ” ma oczywiście swój wymiar metaforyczny, oznacza wlewanie się z jakiegoś zewnętrza do jakiegoś wnętrza. Stawia to przed nami problem celności, lub też absurdalności, przywołanej przez Kijowskiego, a wcześniej przez Dąbrowską, a jeszcze wcześniej użytej przez Sienkiewicza, w opowia-daniu Legenda żeglarska, metafory statku, noszącego dumne miano „Purpura”, który tonie, bo wlewa się w niego zbyt wiele z tego obcego żywiołu. Jak to dra-matycznie ujmuje sam autor:

Wichry zmieszały ocean z chmurami w jeden piekielny zamęt. Wstały słupy wodne i leciały z hukiem na „Purpurę”, straszne, spienione, wrzące 2.

Jeśli ta przenośnia w jakiejkolwiek mierze przystaje do rzeczywistości, to na-leży być może poważnie rozważyć hasło „wszyscy do pomp” rzucone przez panią Michalinę w powieści Noce i Dnie Marii Dąbrowskiej. Sienkiewicz zresztą nie wspomina o pompach, opowiada natomiast najpierw o tym, jak to maryna-rze „poczęli bić z dział do wichrów i fal spienionych”, a następnie „chwyciwszy co kto miał pod ręką, poczęli chłostać morze” 3. Niestety wyżej opisane działania nie przynoszą oczekiwanych skutków i marynarze popadają w rozpacz, nie mając, najwidoczniej, lepszych pomysłów. Wówczas to odzywają się tajemnicze głosy mówiące:

– O, zaślepieni! Nie z dział wam bić do burzy, nie fale chłostać, ale statek naprawiać! Zstąpcie na dno. Tam pracujcie. „Purpura” jeszcze nie zginęła.Na owe słowa drgnęli ci na wpół umarli i rzucili się wszyscy na spód i rozpoczęli pracę od spodu 4.

Owo „naprawianie od spodu” należy sobie zapewne wyobrazić przede wszyst-kim jako uszczelnianie podwodnej części statku, oraz usuwanie, prawdopodobnie przy pomocy pomp, nagromadzonej tam wody. Tak czy owak, chodzi o eliminację zastanych, czy potencjalnych „wpływów”.

Jaka, na gruncie tej metafory, może być rola anglistów, fachowców od pro-pagowania obcej i jednocześnie par excellence kosmopolitycznej kultury? Nasuwa się odpowiedź, że będzie to rola takich, co to odwracają działanie owych symbolicznych pomp, zamiast wypompowywać, oni wtłaczają w nieszczęsny statek jeszcze więcej wody, kolaborując w ten sposób z „wichrami” i „wodnymi

2. Henryk Sienkiewicz, Legenda żeglarska, w: Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel i opowiadań, red. Tadeusz Bujnicki, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław–War-szawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1986, s. 421.

3. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel..., s. 422.4. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel..., s. 422.

Page 3: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

23

słupami”. Oczywiście, angliści owi mogą pocieszać się, że ich działalność da się opisać przy pomocy jakiejś innej, mniej kompromitującej metafory. Na przykład mogą sobie pomyśleć, że są ogrodnikami podlewającymi wodą przyniesioną z odległych, a więc prawdopodobnie czystszych, źródeł wątłą roślinkę miejscowej demokracji, czy państwa prawa, lub też „prawdziwej”, ewentualnie „wyższej” kultury. Woda to oczywiście niezwykle ambiwalentny symbol, jej życiodajne aspekty równoważone są przez skojarzenia z niszczycielskim żywiołem. Z dru-giej strony, mówienie o „wyższej” kulturze kojarzy się, zwłaszcza w naszych czasach, bardzo brzydko, przywodząc na myśl, w najlepszym razie, bezwstydny snobizm, a w najgorszym razie, aroganckie „kulturtregerstwo”, lub nawet teorie o „nadczłowieku”, lub „rasie panów”.

Można też próbować „dekonstruować” Sienkiewiczowską metaforę sięgnąwszy, na przykład, do etymologii. Wówczas okaże się, że słowo „purpura”, pochodze-nia greckiego, odnosi się, w swej najpierwotniejszej warstwie, do wzburzonego morza (później zaczęło oznaczać małe rybki, z których sporządzano barwnik nadający tkaninom wysoko ceniony purpurowy odcień). W takim razie „Purpury” nie trzeba bronić przed inwazją morskich fal, bo fale te stanowią o jej głębo-kiej istocie. Innymi słowy, to, co wlewa się z zewnątrz, jest, w gruncie rzeczy, tym samym, co „od zawsze” nie tylko było w środku, ale i było środkiem. Jeżeli słyszymy, na przykład, polskiego anglistę, lub mniej lub bardziej zanglizowanego (czy zamerykanizowanego) polskiego kosmopolitę, mówiącego rzeczy w rodzaju

„ten sylabus apeluje tylko do dedykowanych studentów”, (co zapewne w języku „bardziej polskim” brzmiałoby: „ten program studiów podoba się tylko gorliwym studentom”), to można ten styl wypowiedzi opisać, w zgodzie z językoznawczą terminologią, jako pełen tzw. „barbaryzmów”, wziętych „żywcem” z języka angielskiego, nie sposób jednak nie zauważyć, że są to bardzo cywilizowa-ne „barbaryzmy”, których źródła tkwią w łacinie i w grece, czyli w językach, przy pomocy których próbowano od wieków, również w Polsce i, generalnie, w naszej części Europy, walczyć z barbarzyństwem. Barbarzyństwo zaś to coś, co, z definicji, zawsze znajduje się na zewnątrz.

II

Użyta przez Sienkiewicza metafora zagrożonego zatonięciem na wzburzonym morzu statku oznaczającego ojczyznę, czy „nawę państwową”, jest oczywiście sama w sobie dość kosmopolityczna i ma swoje szacowne źródła w szeroko pojętej tradycji śródziemnomorskiej. Metafory tej używa Dante w Boskiej komedii, gdzie w opisie czyśćca jedna z dusz tam cierpiących wydaje z siebie następujący okrzyk:

Page 4: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

24

Ahi serva Italia, di dolore ostello, Biedna Italia, bólu gościnnica,nave senza nocchiere in gran tempesta, Śród wielkiej burzy – bez sternika nawa;non donna di province, ma bordello! O już nie pani ludów – nierządnica! 5

Poezja Dantego wyrasta oczywiście przede wszystkim z tradycji łacińskiej, i dlatego porównanie powyższe znajdziemy także, na przykład, u Cycerona, który w roku 55 przed Chrystusem w mowie przeciwko Kalpurniuszowi Pizonowi przechwala się nieco, mówiąc: „[...] in maximis tempestatibus ac fluctibus rei publicae navem gubernassem salvamque in portu collocassem” („wśród wiel-kich burz i powodzi nawą rzeczpospolitej kierowałem i pomyślnie ją do portu przyprowadziłem”) 6. Bezpośrednim jednak źródłem inspiracji Sienkiewicza była prawdopodobnie Oda XIV Horacego – a wiadomo, że Sienkiewicz doskonale znał i tłumaczył jego utwory – której pierwsza zwrotka brzmi następująco:

O navis, referent in mare te novi Czyż trzeba, by cię nowa fala niosłafluctus, o qui agis? fortiter occupa Na pełne morze, w sinych wód zamęcie?portum, nonne vides, ut Lepiej tu w porcie, pozbawiony wiosła,nudum remigio latus Zostań okręcie! 7

Horacy nawet nie wzywa do ratowania tonącego statku, wątpi czy statek ten w ogóle nadaje się jeszcze do użytku, dając tutaj, być może, wyraz lękom panującym w Rzymie przed konfrontacją z potęgą militarną reprezentowaną przez połączone siły Antoniusza i Kleopatry, przy czym Kleopatra, królowa Egiptu, kojarzona była, także z racji swojej płci, z tajemniczym i rozwiązłym Wschodem wrogim w stosunku do patriarchalnych tradycji Rzymu.

Mamy tu oczywiście do czynienia z figurą mowy zwaną alegorią, która w reto-ryce łacińskiej uważana była za pokrewną ironii, jako że opiera się na porównaniu dwóch różnych idei 8, które z łatwością mogą objawić swoją nieprzystawalność, i wówczas możemy, świadomie lub nieświadomie, powiedzieć coś, nie mówiąc tego wprost. Tak się dzieje z alegorią Cycerona, któremu udało się, jak sam twierdzi, doprowadzić republikę rzymską do bezpiecznego portu na moment

5. Dante Alighieri, La divine comédie, Le Purgatoire, Purgatorio, przeł. J. Risset, Flam-marion, Paris 1988, s. 62. (Purg. VI, 76–78); polski przekład: Dante Alighieri, Boska Komedia (wybór), przeł. Edward Porębowicz, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1986, s. 187

6. Por. Heinrich Lausberg, Retoryka literacka. Podstawy wiedzy o literaturze, przeł. Albert Gorzkowski, Wydawnictwo Homini s.c., Bydgoszcz 2002, s. 483.

7. Kwintus Horacjusz Flakkus, Dzieła wszystkie, tom I (Ody i epody), oprac. Oktawiusz Jurewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000, s. 98–99. Cytowany fragment prze-łożył L.H. Morstin.

8. Por. Kwintus Horacjusz Flakkus, Dzieła wszystkie, s. 482.

Page 5: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

25

przed jej faktycznym zatonięciem, czyli likwidacją w wyniku wojen domowych i powstania pryncypatu, czyli cesarstwa rzymskiego. Z kolei, utożsamiający się z pryncypatem Oktawiana Horacy zaniża wartość militarną sił Oktawiana, i w ten sposób, być może, przyczynia się do mobilizacji sił państwa rzymskiego. To samo dzieje się z alegorią Sienkiewicza, która zapewne niezgodnie z intencją autora, sugeruje walkę z wszelkimi zewnętrznymi wpływami, choć i tu możemy podejrzewać, jak w przypadku Horacego, celową przesadę, przy czym nie chodzi tu o walkę o panowanie nad światem, ale o zachowanie podstawowej tożsamości kulturowej narodu.

Podobna nieprzystawalność wynika z założonego w tytule niniejszego opraco-wania porównania, czyli postawienia niejako znaku równości, między społeczną rolą i statusem języka angielskiego i łacińskiego. Te dwa języki, mimo że często, zwłaszcza ostatnio, ze sobą porównywane, łączy głównie to, że łacina kiedyś, a angielski obecnie, spełnia rolę lingua franca, czyli języka międzynarodowego porozumienia. Warunki tego porozumienia są jednak zupełnie inne. Mówiąc o międzynarodowej roli łaciny, należy rozróżnić, przede wszystkim, między epoką Republiki i Cesarstwa Rzymskiego, z jednej strony, kiedy to łacina, będąc jeszcze językiem żywym, używana była nie tyle obok, ile zamiast języków lokalnych, które, pod jej wpływem często po prostu znikały z powierzchni ziemi, tak jak języki celtyckie na terenach dzisiejszej Francji czy Hiszpanii; a, z drugiej strony, epoką średniowiecza i czasów późniejszych, kiedy to łacina, powoli przekształ-cając się w tzw. „język martwy”, była rzeczywiście językiem ponadnarodowym i międzynarodowym, funkcjonującym w warunkach najpierw bardzo słabej, a potem coraz silniejszej, konkurencji ze strony nowych języków regionalnych i narodowych, często zresztą wywodzących się, w przypadku języków romańskich, z tejże łaciny. Ten stan rzeczy trwał, mniej więcej, do połowy XVII wieku, czyli do momentu, gdy francuski zluzował łacinę w roli języka dyplomacji, ale trzeba pamiętać, że w wielu innych dziedzinach życia wysoki status łaciny, na obszarze większości krajów Europy, utrzymał się aż, mniej więcej, do połowy XX wieku.

Jeśli zaś chodzi o język angielski, to należy podkreślić, że, chociaż i jemu udało się w fazie dynamicznej ekspansji zlikwidować szereg języków lokalnych, takich jak większość języków Indian północno-amerykańskich, to jednak panowanie jego nigdy nie było, ani prawdopodobnie nie będzie, tak absolutne i niezaprze-czalne jak panowanie łaciny w ramach tzw. Europy łacińskiej, zwłaszcza w epoce głębokiego średniowiecza, gdy łacina była nie tylko pomocą w kontaktach mię-dzynarodowych, ale też podstawą jakiegokolwiek wykształcenia, i jakiejkolwiek kariery opartej na wykształceniu, także wewnątrz poszczególnych społeczności, niekoniecznie na tzw. arenie międzynarodowej. Trudno też nie wspomnieć o tym, że łacina, aż do drugiej połowy XX wieku, była międzynarodowym

„językiem świętym”, tj. używanym w obrządkach, w świętych księgach, a często

Page 6: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

26

i w codziennym życiu, kościoła katolickiego, który, jak wiadomo, był bardzo potężną, ponadnarodową instytucją w Średniowieczu, i którego siła zaczęła dość gwałtownie słabnąć poczynając od pierwszej połowy XVI wieku. Tymczasem angielski – który musiał bardzo długo czekać na, nieformalne zresztą, uznanie go za pierwszy język międzynarodowy, co nastąpiło, paradoksalnie, dopiero w czasach ostatecznego upadku słynnego Imperium Brytyjskiego, tj. po drugiej wojnie światowej – zawsze funkcjonował, i wszystko wskazuje, że tak też będzie w przyszłości, jako, co najwyżej, tzw. primus inter pares, czyli pierwszy między równymi. Zmuszony on jest przeto do konkurencji z w pełni wykształconymi językami narodowymi, spośród których kilka od dawna miało, i przeważnie nadal ma, swoje własne „imperialne” ambicje międzynarodowe. Użytkownicy, czy zwolennicy, tych właśnie języków często nadal patrzą na język angielski jak na parweniusza, którego czołowa pozycja nie wynika z żadnej wyższo-ści duchowej czy kulturowej, lub przynajmniej ze starszeństwa kulturowego (jak to miało miejsce w przypadku łaciny), a jedynie z dość przypadkowego układu sił politycznych, ekonomicznych i militarnych. Ponadto angielski niezbyt się nadaje do zastąpienia łaciny w roli wspólnego języka Europy, za bardzo kojarzy się z pewnym transatlantyckim „supermocarstwem”, a więc ci, całkiem liczni i chyba coraz liczniejsi, którzy chcieliby podkreślać odrębność Europy, czy Unii Europejskiej, od tegoż mocarstwa patrzą i będą patrzeć na przodującą rolę angielskiego, w najlepszym wypadku, z podejrzliwością i niewielkim entu-zjazmem, nawet, jeśli w praktyce będą się z tą rolą godzić.

Ma to wszystko swoje praktyczne konsekwencje: w niewielu krajach, czy spo-łecznościach ludzie uczą się angielskiego z podobnym zapałem, lub w warunkach podobnej dyscypliny, w jakiej kiedyś nauczano łacinę – skutki, czyli poziom znajomości języka, też są na ogół gorsze. Z drugiej strony, prawdą jest też, że ła-cina, nawet w okresie swojej największej potęgi, miała dość ograniczony zasięg geograficzny i społeczny, nie wychodziła daleko poza Europę, i poza dość wąską elitę, która się nią posługiwała. Kobiety, na przykład, nawet w Średniowieczu

– i nawet, jeśli należały do warstw wysoce uprzywilejowanych – łacinę znały bardzo rzadko, co zresztą walnie przyczyniło się rozwoju języków i literatur narodowych. Pod tym względem przewaga angielskiego nad łaciną jest wyraźna: jest on językiem o wiele bardziej demokratycznym, a jego zasięg jest globalny, rozprzestrzenia się on, używając znowu wodnych metafor, o wiele szerszą, ale też i płytszą falą, niż jego poprzedniczka.

Jeśli zaś chodzi o alegorię statku – ojczyzny, to jest ona dobrze znana również w literaturze anglojęzycznej i trudno, żeby nie była biorąc pod uwagę liczne i ścisłe związki zarówno Anglii jak i innych krajów anglosaskich z morzem i jego sprawami. W literaturze angielskiej najbardziej przekonującym przykładem wykorzystania tej alegorii jest, moim zdaniem, wizja Anglii jako odwiecznego statku opierającego

Page 7: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

27

się falom oceanu, z ostatniego rozdziału Murzyna z załogi „Narcyza” Josepha Conrada 9. W literaturze amerykańskiej oczywistym przykładem jest powieść Hermana Melville’a Moby Dick, która jest w całości rozbudowaną alegorią Stanów Zjednoczonych wyobrażonych jako statek wielorybniczy, mocniejszy niż statki innych narodowych bander, którego załoga jednak jest opanowana fatalną obsesją zabicia, również ze wszech miar alegorycznego, białego wieloryba, czyli Moby Dicka, co ostatecznie kończy się katastroficzną wizją (tak typową dla amerykań-skiej kultury) zagłady statku wraz z jego załogą. Nie jest chyba przypadkiem, że obydwa te przykłady, podobnie jak Legenda żeglarska Sienkiewicza, pochodzą z literatury drugiej połowy XIX wieku, który był okresem wielkich osiągnięć w dziedzinie żeglugi morskiej traktowanych jako jeden z najbardziej dobitnych dowodów potęgi i żywotności zachodniej cywilizacji, a także epoką rozgrza-nych do białości nacjonalizmów. Ciekawe, że literackich korzeni tej fascynacji motywem pokonywania morskiego żywiołu należy chyba szukać w całkowicie pozbawionej nacjonalistycznych akcentów słynnej pieśni chóru z Antygony Sofoklesa, zaczynającej się od słów: „Siła jest dziwów, lecz nad wszystkie sięga / Dziwy człowieka potęga”.

III

Jest oczywiście truizmem powiedzieć, że łacina, a w mniejszym stopniu greka, głęboko wrosła w tkankę języka polskiego, a także innych języków europejskich, nie wyłączając oczywiście angielskiego. Polacy epoki Baroku namiętnie przeplatali polszczyznę cytatami łacińskimi, stosując tak zwany styl makaroniczny, którego funkcją, wypełnianą, przyznajmy, dość niezdarnie, było godzenie patriotycznego obowiązku mówienia w języku narodowym, z wymogami czegoś, co można by nazwać patriotyzmem wyższego rzędu, polegającym na utożsamianiu się z pewną międzynarodową formacją kulturową zwaną „cywilizacją łacińską”, do której ówcześni Polacy, czyli szlachta polska, przyznawali się bardzo chętnie, widząc siebie jako przedmurze, czyli „awangardę”, tejże cywilizacji.

Dzisiaj Polska znowu jest, w ściśle geograficznym sensie, przedmurzem Unii Europejskiej, jednak zdaje się, że nikt nie próbuje dorobić do tego faktu ani kultury ani filozofii, i nikogo nie na napawa to dumą. Charakterystyczne jest, że przy okazji międzynarodowego szczytu ekonomicznego w Warszawie w 2004 roku, prezydent Warszawy stwierdził, że takie wydarzenia umieszczają stolicę naszego kraju w centrum Europy i są odpowiedzią dla tych, co by ją jeszcze widzieli na tejże Europy peryferiach. Nikt też nie próbuje porównywać udziału

9. Por. Joseph Conrad, The Nigger of the „Narcissus”, Penguin Books, London 1988, s. 120–121.

Page 8: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

28

polskich wojsk w operacji irackiej z wyprawą Jana III Sobieskiego pod Wiedeń w r. 1683, lub (nie daj Boże) z wyprawą Władysława III pod Warnę w r. 1444. Wszystko to wyraźnie pokazuje, że myślenie w kategoriach reduty, przedmu-rzy, i „kresowych stanic” nie działa na wyobraźnię współczesnych Polaków, choć modne jest kultywowanie nostalgii za utraconymi ziemiami wschodnimi i ich specyficzną wielokulturowością.

Dość często natomiast, i być może słusznie, porównuje się wstąpienie Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku do tzw. Chrztu Polski w roku 966. W obydwu tych wypadkach wychodziliśmy z prowincjonalnego cienia i zbliżaliśmy się, przynajmniej zdaniem wielu, do centrum cywilizacji. Jest w tym jakiś paradoks, gdyż w dziesiątym wieku przyjęliśmy chrześcijaństwo w wersji łacińskiej, która okazała się niezdolna do objęcia również krajów leżących na wschód od Polski, tak jak zresztą i współczesna UE nie wydaje się zdolna do przekroczenia linii Bugu. Zarówno więc rok 966, jak i 2004 umieścił nas dość jednoznacznie na skraju, a nie w środku, i trzeba by się chyba z tym jakoś pogodzić.

W XVI i XVII wieku goście z europejskiego Zachodu byli w Polsce zasko-czeni dość powszechną znajomością łaciny i jej użyciem w wielu sferach życia, podczas gdy w krajach takich jak Francja, czy Anglia, łacina cofała się już wtedy bardzo wyraźnie pod wpływem ekspansji nowożytnych języków narodowych 10. Język starożytnych Rzymian, będący w Średniowieczu symbolem przynależności do głównego nurtu cywilizacji Zachodu, zaczynał być powoli kojarzony z kulturą peryferii, nie tylko polskich zresztą. Na Węgrzech jeszcze w XIX wieku obrady parlamentu odbywały się po łacinie, a surowy reżim niemieckich gimnazjów klasycznych, kładących główny nacisk na łacinę i grekę, słusznie jest kojarzony przede wszystkim z Prusami, czyli ze wschodnią, mniej cywilizowaną, częścią Niemiec. Ten model edukacyjny naśladowany też był na ziemiach polskich, a nawet i w głębi imperium rosyjskiego. Wykłady na uniwersytetach rosyjskich w Moskwie i Petersburgu prowadzone były po łacinie w czasach, gdy zwyczaj ten niemal już zanikł na Zachodzie.

Oczywiście to zjawisko „prowincjonalizacji” łaciny, oswajając ją w oczach lokalnych społeczności, nie odbierało jej waloru języka neutralnego i łącznika między narodami. Jeżeli pojedziemy do uzdrowiska Duszniki Zdrój (dawniej Bad Reinerz) na Dolnym Śląsku to zobaczymy tam starą tablicę upamiętniającą pobyt w tej miejscowości Fryderyka Chopina w roku 1826, tablica ta ułożo-na jest po łacinie, która była jedynym językiem do zaakceptowania zarówno przez Polaków, którzy tę tablicę umieścili, jak i przez Niemców, na których terytorium została ona umieszczona. W Kaliszu najstarszym mostem w mieście,

10. Jest na ten temat wiele świadectw; jedno z nich można znaleźć w książce Henryka Zinsa, Polska w oczach Anglików XIV–XVI w., Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1974, s. 271.

Page 9: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

29

spinającym brzegi rzeki Prosny, jest most zwany Kamiennym, lub Aleksandryj-skim, ukończony w 1825 roku, a w jego środkowej części, po obydwu stronach biegnącej tam jezdni możemy odczytać długi napis po łacinie sławiący Aleksandra Pierwszego Pawłowicza jako króla Polski i Imperatora Wszechrosji. Prawdopo-dobnie i tu łacina odegrała rolę języka neutralnego, do zaakceptowania zarówno przez stronę polską, jak i rosyjską. Oczywiście w aktualnych przewodnikach nie znajdziemy żadnej wzmianki o tych napisach, zapewne zgodnie z nowocze-sną zasadą, stanowiącą zaprzeczenie dawnej tradycji, że Latinae non leguntur (nie czyta się tego, co napisane po łacinie).

Gdyby ktoś jednak uważał, że łacina służyła głównie do układania uroczystych napisów, to można by mu polecić książkę Aleksandra Wojciecha Mikołajczyka Łacina w kulturze polskiej, która zaświadcza, że łacina bywała w Polsce uży-wana, choć w znacznie wcześniejszych, bo późno-średniowiecznych, czasach i w środowisku krakowskich żaków, czyli studentów UJ, także do tworzenia tekstów bardzo użytkowych i ulotnych. W języku tym układano wiersze miłosne, ale także satyryczne i zawierające niezbyt wybredne, choć często wierszowane, wyzwiska i obraźliwe epitety pod adresem konkretnych osób, ale także całych narodów, o Niemcach, na przykład, mówiło się, że są zrodzeni de culo Pilati, co pokazuje, po pierwsze, że „dla krakowskich żaków łacina w żadnym razie nie była językiem obcym” 11, choć był to język daleki od cycerońskiej czystości, i nie wolny od lokalnych polskich i środkowoeuropejskich wpływów 12, a po drugie, że służyła nie tylko międzynarodowemu porozumieniu, ale i wyrażała brak takiego porozumienia. Również dekret Władysława Łokietka (z 1312?), nakazujący pro-wadzenie krakowskich aktów miejskich po łacinie 13, choć niezbyt konsekwentnie przestrzegany, miał ostrze jednoznacznie antyniemieckie. Takie samo ostrze miał czternastowieczny łaciński poemat o stłumieniu buntu Niemców krakowskich pod wodzą wójta Alberta De quondam advocato Cracoviensi Alberto (O pewnym wójcie krakowskim Albercie), a także nadzwyczaj patriotyczne, choć też łacińskie, Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae (Roczniki – czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego) autorstwa Jana Długosza. Długosz pisał po łacinie w XV wieku, co może nam się wydawać naturalne, ale pamiętać należy, iż we Francji już w wieku XIII powstają ważne dzieła historyczne w języku narodowym.

Trzeba też jednak pamiętać i o tym, że w XV wieku król polski Kazimierz Jagiellończyk (uważany przez niektórych za największego króla polskiego) był przeciwnikiem czeskich husytów, którzy propagowali używanie języka

11. Aleksander Wojciech Mikołajczyk, Łacina w kulturze polskiej, Wydawnictwo Dolno-śląskie, Wrocław 1998, s. 126.

12. Por. Aleksander Wojciech Mikołajczyk, Łacina w kulturze polskiej, s. 126.13. Aleksander Wojciech Mikołajczyk, Łacina w kulturze polskiej, s. 110.

Page 10: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

30

narodowego. W takiej sytuacji, paradoksalnie, za większego polskiego patriotę mógł być uważany ten, kto nie pisał po polsku, niż ten, kto pisał, pod warunkiem, oczywiście, że ten pierwszy pisał po łacinie, spełniającej rolę głównego języka urzędowego królestwa. Tak więc łacina w kulturze polskiej pełniła, przynajmniej w niektórych okresach i niektórych kręgach społecznych, dość nieoczekiwaną funkcję języka obcego i rodzimego jednocześnie. Ten paradoks został później niejako odzwierciedlony w specyficznym stosunku do kościoła rzymsko-kato-lickiego traktowanego jednocześnie jako kościół powszechny i narodowy, choć oczywiście pogodzenie tych wymiarów nigdy łatwe nie było i nadal wynikają z tego konflikty, także wewnątrz samego Kościoła.

Czy dzisiaj obserwujemy podobne zjawiska? Kiedy wchodzę do księgarni katolickich w Polsce i pytam się o teksty religijne po łacinie, to słyszę odpowiedź, że się ich już nie wydaje, bo rolę łaciny przejął (rzekomo) angielski. Ale angiel-skich książek czy tekstów w tego typu księgarniach również nie mają – i zresztą nie twierdzę bynajmniej, że powinni mieć. W końcu, jak już powiedzieliśmy, angielski nie jest, i raczej już nie będzie, w przeciwieństwie do łaciny, językiem świętym, mimo że „świętość” łaciny też jest (czy była) nieco paradoksalna, gdyż – w przeciwieństwie do greki czy hebrajskiego – nie jest ona oryginalnym językiem żadnej z biblijnych ksiąg. „Nieświętość” angielskiego wynika oczy-wiście przede wszystkim z faktu, że jest on, jak się zwykło mówić, językiem żywym. Będąc zaś językiem żywym wytwarza on rzecz jasna szacowne formy archaiczne, jak na przykład język angielskiej Biblii Króla Jakuba z 1611 roku, ale w swej istocie nie może się pochwalić hieratyczną statycznością i niezmien-nością (czy raczej bardzo powolną zmiennością) charakterystyczną dla łaciny w jej późnej fazie rozwoju, gdy została na dobre przywiązana do wzorców i reguł wyjętych z dzieł pisarzy żyjących w czasach Cezara i Augusta. Wręcz przeciw-nie, angielski tym różni się między innymi od francuskiego czy niemieckiego, że nie istnieją instytucje, które mogłyby go w sposób jednoznaczny kodyfikować, czy reformować, więc rozwija się w sposób dość spontaniczny i chaotyczny, choć, rzecz jasna, nie tak spontaniczny, jak w czasach Szekspira, gdy nie było jeszcze żadnych autorytatywnych angielskich słowników, czy podręczników gramatyki.

Nie będąc martwą, angielszczyzna również nie posiada niezwykle ważne-go atutu kulturowej neutralności, nigdy nie będzie więc w pełnym tego słowa znaczeniu językiem międzynarodowym, gdyż dzieli ludzkość na dwie rażąco nierówne klasy: tych (uprzywilejowanych), dla których jest to język ojczysty, i tych, dla których jest język wyuczony. Oczywiście i łacina (podobnie zresz-tą jak i esperanto) nie jest pod tym względem całkiem neutralna, na pewno, przynajmniej potencjalnie, łatwiej ją opanowywali przedstawiciele narodów romańskich, niż innych. Ale też dlatego to właśnie ludzie wywodzący się z na-rodów nieromańskich, przeważnie Niemcy i inni Germanie – tacy jak Erazm

Page 11: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

31

z Rotterdamu – choć nie tylko, zrobili wiele (nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak wiele), by utrzymać archaiczny charakter łaciny, starając się w ten sposób zapobiec, świadomie lub nieświadomie, swoistemu zawłaszczeniu jej przez Włochów, czy Francuzów.

Dzisiaj widzimy w świecie anglojęzycznym dążenie do zdobycia dla angiel-skiego tego waloru kulturowej neutralności. Próbuje się to osiągnąć lansując tezę, że nie istnieje jeden język angielski, ale wiele regionalnych języków angielskich (the World Englishes). Ta swego rodzaju pluralizacja angielskiego ma doprowadzić zapewne do powstania wrażenia, że język ten oderwał się już od swej tradycyjnej geograficznej bazy i teraz unosi się nad światem niczym wielokolorowy balon. Jest to oczywiście postępowanie ryzykowne, gdyż może oznaczać rozmienienie na drobne ogromnej materialnej i kulturowej potęgi, która z reguły imponowa-ła tym, którzy decydowali się na próbę opanowania tego języka. Oczywiście ryzyko dotyczy tylko tych, którzy to wielokulturowe przebranie angielskiego wezmą za dobrą monetę, a co lepiej zorientowani wiedzą przecież, że istnieją tylko dwie prestiżowe odmiany języka angielskiego: brytyjska i amerykańska. Tylko dwie i aż dwie, z czego wynika szereg problemów, które jednak wykraczają poza zakres niniejszej pracy.

IV

Sienkiewiczowskie nowele i opowiadania z wczesnego okresu jego twórczości, od których zaczęliśmy niniejsze opracowanie, dostarczają nam sporo materiału ukazującego – w sposób być może niezbyt obiektywny – relacje międzynarodowe i „międzyjęzykowe” na ziemiach polskich w epoce pozwalającą się z grubsza określić jako lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte XIX wieku, choć autor rzadko ułatwia dokładne, czy nawet przybliżone, określenie czasu akcji. XIX wiek był niewątpliwie okresem niesłychanie ważnym dla kształtowania się językowego, a co za tym idzie także kulturowego, oblicza ziem polskich. Państwo polskie nie istniało, lub istniały tylko jego dość karykaturalne namiastki w rodzaju Księstwa Warszawskiego, Królestwa Kongresowego, czy autonomicznej Galicji. Możliwości penetracji środowisk polskich przez języki i kultury obce, nie ko-niecznie tylko kojarzone z państwami zaborczymi, były ogromne, a perspektywa zupełnego wynarodowienia, czyli zatopienia narodowego okrętu, całkiem realna. Cały więc ten okres, z polskiego punktu widzenia, i nie tylko w zaborze pruskim, był jednym wielkim „kulturkampfem”.

Nie należy, co prawda, przeceniać znaczenia braku niepodległości w tym kon-tekście. W Rosji, na przykład, nie tylko niepodległej, ale i mocarstwowej, rządząca elita w XIX wieku (zwłaszcza w pierwszej jego połowie) była mocno sfrancuziała,

Page 12: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

32

czego pośredni dowód daje Aleksander Puszkin w swoim eposie pt. Eugeniusz Oniegin. Główna bohaterka tego poematu, Tatiana, jest osobą, która pomimo czysto rosyjskiego pochodzenia i zamieszkania w Rosji niepewnie się czuje na gruncie języka rosyjskiego, pisze listy do swego ukochanego po francusku, a, co gorsza, ma problemy z wysłowieniem się po rosyjsku nawet w rozmowie 14.

Nowela Sienkiewicza Nikt nie jest prorokiem między swymi (z roku 1872) poświęcona jest w dużej mierze problemowi snobizmu językowego, który w tamtych czasach przybierał formy o wiele bardziej ekstremalne, niż dzisiaj. Już sam początek nadaje ton całości – autor, czy też raczej „podmiot czynności twórczych”, kierując się zasadami dość nowoczesnego autotematyzmu, mówi nam, że o mały włos nie posłuchał rady swego przyjaciela, który uważał, iż fran-cuska wersja tytułu Nul n’est prophète en son pays byłaby lepsza niż tytuł polski, gdyż wielu czytelników może przychylnie potraktować dzieło mało znanego (podówczas) pisarza, jeśli tytuł będzie francuski. Ostatecznie autor decyduje się pozostać przy polskim tytule, gdyż, jak mówi, „nie ma zasad” ani „punktu wyjścia” – i nie potrafi naginać się do „dobrego tonu”, który pozwala na wejście do „najlepszego towarzystwa” 15.

W innej noweli tegoż autora pt. Hania, guwernantka, która, jak zwykle bywało, jest rodowitą Francuzką i nazywa się Mademoiselle d’Yves, odmawia uczenia tytułowej bohaterki języka francuskiego, gdyż jest ona zaledwie wnuczką starego sługi. Sługa ten był szlachcicem, ale nie dość wysokiego rodu i dlatego pełnił funkcję służebną, z czym zresztą, jako człowiek starej daty i „znający swoje miejsce”, był doskonale pogodzony. Sama idea uczenia Hani francuskiego mogła powstać zresztą dopiero po śmierci owego starego sługi, który – prawdopodobnie

– jako opiekun Hani, nigdy by na takie fanaberie nie pozwolił.Jak widać z powyższego, i jak wiadomo z innych źródeł, w XIX wieku

(a gdzieniegdzie już wcześniej) język francuski w pewnym sensie zastąpił łacinę – i widać też, że nie odbywało się to bez poważnych oporów. Jeszcze w 1767 r. warszawskie pismo „Monitor” ostrzegało przed porzuceniem łacińskich klasyków:

[Ź]le czynią ci, którzy zaniechawszy tych mistrzów, do samych francuskich czy innego narodu autorów czytania młódź naszą zachęcają. Czystsza jest i zdrowsza woda w samym źródle, niż w strumykach z niego wypływających 16.

Oczywiście, o ile francuski może być, w pewnym sensie, opisany metaforą „strumyka wpływającego z łacińskiego źródła”, o tyle metafora ta słabo nadaje

14. Por. А. С. Пушкин, Евгений Онегин. Роман в стихах, Booking International, Paris 1994, s. 62–63.

15. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel..., s. 3–4.16. Aleksander Wojciech Mikołajczyk, Łacina w kulturze polskiej, s. 237.

Page 13: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

33

się do określenia relacji między łaciną, a angielskim, niemieckim, czy polskim. Co prawda, to „źródlane” myślenie nie oznaczało, wbrew pozorom, jakoby najstarsze formy uważane były za najlepsze, tzw. „łacina archaiczna” ceniona była o wiele niżej, niż tzw. „łacina złota” z czasów późnej Republiki i wczesnego Cesarstwa.

Francuskiemu brakowało neutralności i „dostojeństwa” łaciny, które to cechy wynikały w dużej mierze z jej „martwoty”. Trzeba w tym miejscu zauważyć, że względna neutralność łaciny była nie tylko neutralnością w relacjach między-narodowych, ale, w dużej mierze, także w relacjach „międzyklasowych”. Wy-nikało to oczywiście z faktu, że była ona językiem Kościoła, który, poczynając od średniowiecza, dostarczał możliwości kariery ludziom z niższych stanów. W epoce po-średniowiecznej (czy postmediewalnej) rolę tę spełniały w pewnej mierze tzw. „wolne zawody”, takie jak prawo, czy medycyna, a także, rzecz jasna, kariera uniwersytecka, gdzie również, mniej więcej do XIX wieku, panowała stara łacina, nie tylko jako źródło fachowej terminologii (w tym sensie ważniejsza od łaciny była, i nadal jest, greka), ale przede wszystkim jako środek ekspresji, czyli język wykładowy i język prac naukowych.

Tymczasem francuski kojarzony był dość jednoznacznie z „najlepszym”, czyli arystokratycznym, towarzystwem – i skojarzenie to nie jest wytworem ani dziewiętnastego, ani nawet osiemnastego wieku: było ono już dość dobrze utrwalone w wieku dwunastym. Jego międzynarodowy, czyli kosmopolityczny, charakter, (przejawiający się w powszechnym, od XVII wieku, użyciu fran-cuskiego w dyplomacji), czynił z niego naturalnego sukcesora łaciny, ale jego związki z konkretnym i bardzo ambitnym państwem i narodem sprawiały, że ów kosmopolityzm (w przeciwieństwie do kosmopolityzmu, czy raczej uni-wersalizmu, łacińskiego) miał mocno agenturalne i koniunkturalne zabarwienie. Oczywiście i łacina niosła z sobą, na przykład w okresie panowania polskiego sarmatyzmu, pewne skojarzenia klasowe (według Dantego tylko najlepsze rody florenckie wywodziły się od Rzymian) a w krajach protestanckich mogła także kojarzyć się z wrogim światem rzymskiego katolicyzmu. Jest jednak dość oczy-wiste, że klasowy, czy kulturowy ekskluzywizm łaciny nigdy nie był tak silny jak w przypadku francuskiego, tak samo jak Kościół i uniwersytet, czyli trady-cyjne twierdze łaciny, nigdy nie były w tym samym stopniu zamknięte dla ludzi z nizin, co kręgi wyższej arystokracji kojarzone z francuszczyzną. Z drugiej strony, francuski, przynajmniej pod jednym względem, był mniej ekskluzywny od łaciny, mianowicie, w przeciwieństwie do łaciny, był to język dość szeroko znany wśród kobiet, a w pewnym sensie był nawet bardziej „własnością” kobiet, niż mężczyzn. Wiązało się to z powszechnie znanym faktem, że arystokratyczne i literackie salony, poczynając od XVII wieku, zdominowane był przez mające intelektualne ambicje niewiasty w rodzaju markizy de Rambouillet, czy pani de Scudery we Francji, lub Elizabeth Montagu w Anglii. Ponadto model wy-

Page 14: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

34

chowania oparty na tzw. „paplaniu po francusku”, tańczeniu, i grze na pianinie stał się, zwłaszcza w XIX wieku, dość powszechny w Europie zwłaszcza wśród tzw. „panien z dobrych domów”, choć i „panicze”, w mniejszym stopniu, bywali w tym modelu wychowywani.

Pozytywistyczny pisarz polski Ludwik Powidaj w swoim artykule 1864 r. pt. Polacy i Indianie mówi, że przewaga obcych kultur nad kulturą polską nie była groźna, dopóki te obce kultury wypowiadały się w „martwej łacinie” 17. Z drugiej strony narzeka on na obowiązujący w sferach szlacheckich model wy-chowania, który wykształca w młodych ludziach „lenistwo i pychę”: „Młodzi panicze starają się tylko o pozyskanie jakiej takiej ogłady towarzyskiej, której alfą i omegą jest mniejsza lub większa biegłość mówienia po francusku, taniec i muzyka, o zamiłowaniu [do] oszczędności i pracy mowy nawet nie ma” 18. Eks-kluzywność francuskiego, któremu jakoś ani Rewolucja Francuska, ani francuski republikanizm nie potrafiły zaradzić, budziła więc krytykę pisarzy nastawionych zarówno pragmatycznie (czyli pozytywistycznie), jak i patriotycznie. Francuski w ich umyśle najwidoczniej ciągle się łączył z pasożytniczym ancien regime, mimo że sama ideologia pozytywizmu miała jak najbardziej francuskie korzenie.

Oczywiście bywały, zwłaszcza w Polsce, sytuacje, w których „agenturalność” związków z Francją nie przeszkadzała. Ksiądz Robak w Mickiewiczowskim Panu Tadeuszu jest agentem francuskim, ale nie rzuca to cienia na jego patriotyzm. Jego działalność budzi w pewnym sensie podziw nawet hurra-patriotycznego Maćka Kropiciela, który wypowiada słynne słowa: „Co mi tam Robak! otóż my będziem robaki, / I dalej Moskwę toczyć” 19. Ideologia napoleońska widząca Polskę zaprzężoną do wojskowego i politycznego rydwanu Francji miała swoich zwolenników w czasach pozytywizmu, jak zaświadcza o tym postać subiekta Rzeckiego z powieści Bolesława Prusa Lalka. Sam Mickiewicz również, jak wia-domo, był tej ideologii wyznawcą: za otwarcie głoszony kult Napoleona stracił stanowisko wykładowcy w Collège de France 20, Francję widział jako starszą siostrę Polski 21, a w rozmowie z papieżem domagał się, by Ojciec Święty dostrzegł

„ducha bożego” w bluzach ludu paryskiego 22.

17. Ludwik Powidaj, Polacy i Indianie, w: Publicystyka okresu pozytywizmu 1860–1900 – antologia, red. Stanisław Fita, Instytut Badań Literackich PAN – Wydawnictwo, Warszawa 2002, s. 34.

18. Ludwik Powidaj, Polacy i Indianie, s. 33.19. Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, red. Stanisław Pigoń, Zakład Narodowy Imienia Osso-

lińskich – Wydawnictwo, Wrocław–Warszawa–Kraków 1996, s. 328–329. (Księga VII, 96–97).20. Por. Jacek Łukasiewicz, Mickiewicz, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1996, s. 158–159.21. Jacek Łukasiewicz, Mickiewicz, s. 155.22. Jacek Łukasiewicz, Mickiewicz, s. 168.

Page 15: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

35

Wracając do noweli Nikt nie jest prorokiem między swymi, trzeba powiedzieć, że ma ona zasadniczo charakter „prometejski”, tj. przedstawia, podobnie jak wiele innych nowel i powieści tamtego okresu, samotną i skazaną na niepowodzenie walkę szlachetnej jednostki z obskurantyzmem oraz inercją prowincjonalnego społeczeństwa. Bohater, Wilk Garbowiecki, przedstawiciel średnio zamożnej szlachty, nie porywa się pozornie na walkę z wiatrakami, chce zorganizować powszechnie dostępną czytelnię w celu tzw. krzewienia oświaty między ludem, ale i to okazuje się posunięciem wręcz rewolucyjnym, które wywołuje wrogość miejscowych elit. Elity te reprezentują poziom dość niski, ale są bardzo snobi-styczne, czego przykładem niech będzie poniższy fragment rozmowy między Wilkiem a lokalnym arystokratą panem Chłodno i jego rodziną:

W tej chwili wszedł pan Chłodno.– Imaginez! – zawołała pani. – M. Wilk Grabowiecki connaît notre cousin, le comte W..., a co więcej, bywał u niego na wtorkach.

Pan Chłodno uśmiechnął się pobłażliwie.– Poczciwy, poczciwy ten nasz kuzyn hr. W.! Czyś pan nie uważał, jaki on podobny do lorda...

Nie uważałem.– Doskonały, doskonały! Powiadam mu kiedyś w resursie. Hrabio! Wyglądasz jak Pal-merston! „You are block-head, mój drogi. Ty jesteś kiep”, powiada mi. Jak on to przednio wymawia: You are block-head!

Wilk uśmiechnął się.– Pan rozumiesz po angielsku? – spytała skwapliwie pani Chłodno.– Znam ten język.– I mówisz pan nim?– Tak.– Ah! to taki niezbędny język teraz – wtrąciła panna Lucy.– Dlaczego teraz? – spytał Wilk.– Niezmiernie, niezmiernie modny. We wszystkich wyższych domach panienki uczą się po angielsku.

– Na jaki cel?– Taka moda.– Czyżby nie lepiej poznać niemiecki?– Gdyby była moda...– Fi donc! panie Wilk. Kto dobrze wychowany mówi po niemiecku? Sami Niemcy lepiej wychowani nie używają tego języka.

– A literatura niemiecka?– Les romans allemands sont insupportables! (powieści niemieckie są nie do wytrzymania)– Może. Ale nauka, ale poezja?– Rzeczy poważne to nie dla nas kobiet, a poezja...– Tyko w głowach przewraca – przerwał pan Chłodno. – [...]

W tej chwili weszła mamsel Gilbert. Była to młoda panna z twarzą poważną i sym-patyczną. Wejście jej byłoby bez znaczenia, gdyby nie to, że od tej chwili rozmowa zawrzała po francusku, przy czym Wilk zyskał w oczach pań niezmiernie wiele.

Page 16: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

36

– To zdumiewające! – mówiła po jego odejściu pani Chłodno. – Ten człowiek mówi wybornym akcentem!

– Ja mamie powiem, że nawet g r a s e j u j e. Jak mamę kocham g r a s e j u j e grasejuje!Lucy ma rację. Parole d’honneur g r a s e j u j e ...ehr ...ehr ...Tak, tak! 23

Widać, że państwo Chłodno nie są tak bogaci, lub tak otwarci na świat, jak pań-stwo Unietyccy z noweli Hania, którzy utrzymywali równocześnie guwernantkę francuską i niemiecką. Uderzające tu jest oczywiście, że o ile francuski funkcjo-nuje nie tylko jako podstawa wykształcenia, ale również służy, tak jak dawniej łacina, do wypowiedzi makaronicznych, polegających na stałym mieszaniu dwóch języków, o tyle angielski jest wyraźnie traktowany jako wyższy stopień językowego wtajemniczenia mający walor czystego atrybutu wyższego statusu społecznego (status symbol). Stąd też nie ma mowy o rzeczywistej i czynnej znajomości angielskiego.

Wspomniane „grasejowanie” to spolszczona forma francuskiego grasseyer, co oznacza wymowę zgłoski „r” zgodnie z tzw. wymową paryską, czyli jako „r” języczkowe (uvulaire), lub tylnojęzykowe (dorsal). W zasadzie można zamiast tego francuskiego „r” stosować polskie „r” przedniojęzykowe, ale, jak podkreślają niektóre podręczniki, nie da się wówczas osiągnąć nienagannej wymowy szere-gu wyrazów 24. Wymowa taka u nie-Francuza może wynikać z wady wymowy, i zwykłej niemożności wymówienia „r” przedniojęzykowego, ale i tak kojarzy się ona z pewnym arystokratycznym stylem bycia.

Częsty u Sienkiewicza konflikt między średnią a bogatą szlachtą, czy ma-gnaterią, wyrażałby się więc i w tym, że ta pierwsza znała, oprócz polskiego, francuski, a ta druga, oprócz polskiego i francuskiego, jeszcze i angielski. Jest to, co prawda, w przypadku angielskiego, znajomość raczej teoretyczna. Sienkie-wiczowska panna Lucy, mimo angielskiego imienia, i pobierania lekcji u pana Wilka Grabowieckiego, nie wychodzi poza mechanicznie wkuwane i mało pragmatyczne koniugacyjne paradygmaty typu I love, thou lovest, he loves 25. Podobnie funkcjonuje angielszczyzna w Lalce Prusa 26, gdzie panna z wysokie-

23. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel.... s. 17–19.24. Por. Zdzisław Jankowski, Francuska wymowa potoczna, Państwowe Zakłady Wydawnictw

Szkolnych, Warszawa 1966, s. 16–18.25. Sienkiewicz, Wybór nowel.... s. 30. Oczywiście forma drugiej osoby liczby pojedynczej

thou lovest jest, i była już w czasach Sienkiewicza, archaiczna, i, poza dialektami, nie używano jej w języku mówionym, a i w pisanym używano jej bardzo rzadko poza poezją i językiem kultu religijnego. Zapewne jednak odziedziczony po łacinie paradygmat koniugacyjny nie pozwalał na zastąpienie jej w ówczesnych podręcznikach realnie występującą formą drugiej osoby liczby zarówno pojedynczej jak i mnogiej, czyli you are.

26. Ciekawe, że w książce Parafiańszczyzna Aleksandra Dunina Borkowskiego występuje dość podobna scena. Jedna z odmalowanych tam satyrycznie eleganckich kobiet jest zrozpaczona,

Page 17: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

37

go rodu zakłada wręcz, że zwykły szlachcic, czy mieszczanin, nie może znać angielskiego – i stąd używa tego języka do konspiracyjnych i kompromitujących dla niej pogaduszek z panem Starskim, tak jakby francuski był symbolem eks-kluzywizmu społecznego, a angielski oznaczał ekskluzywizm do kwadratu 27, bezpośrednio związany z ciemnymi sprawkami, bez których snobizm społecz-ny istnieć nie może 28. Mówiąc o anglofilskim snobizmie w twórczości Prusa, nie sposób nie wspomnieć o jego powieści Emancypantki, w której spotykamy dość nieprzyjemną postać panny Howard. Panna Howard, będąc nauczycielką na pensji żeńskiej, ustawicznie stawia za przykład postępowego wychowania

„młode Angielki”, a jej nazwisko mogłoby świadczyć, że sama jest Angielką, co nie jest do końca jasne 29. W każdym razie – panna Howard jest klasycznym przykładem fanatycznej, nienawidzącej mężczyzn i „politycznie poprawnej” fe-ministki, przedstawionej przez Prusa w jak najgorszym świetle, co niewątpliwie stanowi jeden z głównych elementów generalnie konserwatywnego przesłania tej powieści. Jest też ta powieść przykładem na to, że już w XIX wieku kojarzona ze światem anglosaskim dynamika przemian kulturowych wywoływała bardzo mieszane odczucia. Nie posuwałbym się jednak do tezy, że negatywne skoja-rzenia, jakie język i kultura angielska budzą w Lalce czy w Emancypantkach stanowią dowód na to, że Prus był anglofobem – tak samo jak, delikatnie zresztą

gdy okazuje się, że jej rywalka, kobieta nieco niższego stanu, również zna francuski i zrozumiała wypowiedzi, których rozumieć nie miała. Widząc słabą ekskluzywność francuskiego, pani ta zabiera się ostro za angielski, choć nie wiadomo, czy osiąga w tej dziedzinie jakieś sukcesy. Por. Aleksander (Leszek) Dunin Borkowski, Parafiańszczyzna, opr. Kazimierz Pecold, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1972, s. 114–115.

27. Dzisiaj sytuacja uległa, w dużej mierze, odwróceniu, to znajomość angielskiego stała się czymś normalnym wśród wykształconej elity, a francuski stał się symbolem kulturowego snobizmu wyższego stopnia, choć w przyszłości w tej roli, zamiast francuskiego, może wystąpić hiszpański.

28. Nota bene, nie wiadomo, czy przypadkiem pan Wokulski nie zerwał z Izabelą Łęcką przedwcześnie. Jedyne angielskie zdanie, jakie wypowiada: Farewell, miss Iza, farewell zawiera w sobie błąd, imię Isabel, czyli Izabela, po angielsku nie tworzy zdrobnienia „Iza”, możliwe formy to: Isla, Bel, Bell, Bella, Belle, Ib, Ibbot, Ibby, Nib, Tib, Tibby. Świadczyłoby to o jego niedoskonałej znajomości angielskiego, co być może dotyczy także tak zwanego rozumienia ze słuchu, a trzeba pamiętać, że Wokulski podsłuchuje rozmowy Izabeli ze Starskim w bardzo niedoskonałych warunkach – pociąg, którym wszyscy podróżują z Warszawy do Krakowa kołysze i podskakuje na nierównościach. Poza tym uderzać musi w tej scenie dość mało prawdopodobna sprawność językowa panny Izabeli i Starskiego, którzy zdają się czuć w angielskim prawie tak swobodnie, jak w polskim. Por. Bolesław Prus, Wybór pism (wydanie w dziesięciu tomach ze wstępem Marii Dąbrowskiej), tom 6 (Lalka), Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1974, s. 339–346.

29. W pierwszym rozdziale tej powieści, podczas konwersacji między panią Latter a panną Howard okazuje się, że panna Howard nie tyle zna Anglię, ile „wiele o niej czytała”. Por. Bolesław Prus, Wybór pism, tom 7 (Emancypantki), s. 19.

Page 18: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

38

zarysowany 30 i dość komiczny anglofilski snobizm, przejawiający się w postaci Hrabiego z mickiewiczowskiego Pana Tadeusza nie świadczy z pewnością o antyangielskiej postawie autora.

Wracając do Sienkiewicza, trzeba podkreślić, że u niego francuska makaronicz-ność, tj. mieszanie języka polskiego z francuskim, symbolizuje powierzchowność, próżność, a także skłonność do tłamszenia jednostek wybitnych a nieuprzywi-lejowanych, co też zresztą nie koniecznie świadczy o jego frankofobii. Inaczej trochę funkcjonuje angielski, trzeba pamiętać, że jego jedynym w tej noweli prawdziwym znawcą i propagatorem jest właśnie ów stłamszony przez arysto-krację bohater, podejmujący się roli nauczyciela angielskiego w domu państwa Chłodno. Zżyma się on na nadużywanie francuszczyzny przez Lucy, w której się zakochuje, jednak Lucy odrzuca go w sposób wysoce lekceważący i pogar-dliwy wobec jego niższego stanu, mimo że wcześniej zdawała się go rozumieć i popierać jego działalność społeczną.

Złowróżbnie brzmi też język francuski w ostatnich słowach zamykających nowelę Janko Muzykant, gdzie podkreśla kompletne oderwanie polskich elit od krajowej rzeczywistości:

Nazajutrz powrócili państwo do dworu z Włoch, wraz z panną i kawalerem, co się o nią starał. Kawaler mówił:

– Quel beau pays que l’Italie. (Jakim pięknym krajem są Włochy)– I co to za lud artystów. On est heureux de chercher là-bas des talents et de les protéger... (Szczęściem jest wyszukiwać tam talenty i je popierać) – dodała panna.

Nad Jankiem szumiały brzozy 31.

Francuszczyzna byłaby tu więc swoistym „znakiem bestii”, znakiem nieprzekra-czalnych barier klasowych i kastowych, podczas gdy angielszczyzna, której panna Lucy nijak nie potrafi sobie przyswoić, miałaby, przynajmniej u Sienkiewicza, walor swoistej odtrutki na miałkość, głupotę i nieuzasadnioną wyniosłość polskiej klasy uprzywilejowanej, i wiązałaby się ze wspomnianą przez Ludwika Powidaja tak „mało-polską” wartością jak „zamiłowanie [do] oszczędności i pracy”.

30. Właściwie Hrabia jest nie tyle anglofilem ile dość fanatycznym miłośnikiem tzw. literatury gotyckiej, która narodziła się w Anglii i stamtąd też była przeważnie importowana do innych krajów europejskich. Z drugiej strony, nie wiadomo co Hrabia z tej literatury gotyckiej rzeczywiście czytał; wiadomo tylko, że kocha specyficzną atmosferę z nią związaną. Por. Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, s. 104–106 (Księga II, Zamek, wersy 365–396).

31. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel..., s. 174. Charakterystyczne jest, że ci młodzi ary-stokraci swoje italofilstwo wyrażają po francusku; zapewne nie przyszłoby im nawet do głowy nauczyć się języka włoskiego, mimo że jeszcze w wieku XVII był on w Polsce na ogół lepiej znany, niż francuski.

Page 19: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

39

V

Te pragmatyczne i demokratyczne skojarzenia, jakie niósł ze sobą język angielski, zauważalne są w postawie życiowej Josepha Conrada, czyli Józefa Konrada Korzeniowskiego, u którego daje się dostrzec zasadę, że bohaterowie zdradzający skłonności demoniczne, tacy jak Kurtz z Jądra ciemności, Verloc z Tajnego agenta, Razumov z W oczach zachodu, czy Schomberg ze Zwycięstwa, mają przeważnie nie angielskie nazwiska. Mówimy jednak o pisarzach takich jak Conrad i Sienkiewicz, którzy byli zdecydowanymi anglofilami, choć w mniej-szym stopniu także i frankofilami.

W jednej z późnych powieści tego ostatniego, czyli w Pustyni i w puszczy, znajdujemy następujący dialog między Stasiem Tarkowskim a panem Rawliso-nem, ojcem małej Nel:

– Jeśli jednak wojska egipskie zostaną zupełnie zniesione?– Wówczas wystąpią wojska angielskie, których nie zwyciężył nigdy nikt.– A dlaczego Anglia pozwoliła Mahdiemu zająć tyle krajów?– Skąd wiesz, że pozwoliła – odpowiedział pan Rawlinson. – Anglia nie śpieszy się nigdy, albowiem… jest wieczna 32.

W innej rozmowie, między Stasiem a kapitanem Glenem, już w ostatnim rozdziale książki, sprawa postawiona jest jeszcze jaśniej:

– Ale Abdullah jeszcze od Mahdiego okrutniejszy.– Toteż zaczęły się już bunty i rzezie – odpowiedział kapitan – i cała ta budowa, któ-rą wzniósł Mahdi, musi prędzej lub później runąć.

– A co potem nastąpi?– Anglia – rzekł kapitan 33.

Słychać w tych typowo imperialistycznych – i niewiele mających wspólnego z historyczną rzeczywistością – deklaracjach wyraźne echa „wzorcowego” im-perializmu starorzymskiego, przejawiającego się w takich formułach jak Roma urbs aeterna (Rzym wieczne miasto), czy Imperium sine fine dedi (Dałem [im] władzę, która nie będzie miała końca), jak w Eneidzie Wergiliusza mówi bóg Jowisz czyniąc aluzję do panowania Rzymian nad światem śródziemnomorskim 34.

32. Henryk Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy, Res Polona, Łódź 1990, s. 16.33. Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy, s. 345.34. Por. Wergiliusz, Eneida, przeł. Zygmunt Kubiak, Oficyna Literacka, Kraków 1994, s. 41:Władzę nad narodem przejmieRomulus [...] MarsoweWydźwignie mury, a od swego miana

Page 20: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

40

Tutaj wyraźnie można zaobserwować proces, że tak powiem, wchodzenia Angli-ków w buty starożytnych Rzymian, a w konsekwencji pasowania angielskiego na prawowitego dziedzica starej łaciny.

Oczywiście mamy tu do czynienia ze starym pomysłem tzw. translatio imperii, czyli „przeniesienia imperium”, przy pomocy którego jeszcze w średniowieczu tłumaczono, że nowymi Rzymianami stał się naród Franków w czasach cesar-stwa Karolingów, a później Niemcy – jako dominująca narodowość tak zwanego Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego 35. Tak samo po upadku Konstantynopola w 1453 r. tłumaczono na Rusi Moskiewskiej, że Konstantyno-pol był drugim Rzymem, trzecim jest Moskwa, „a czwartego już nie będzie” 36. W podobny sposób we Francji, już w wieku XII, twierdzono, że centrum cywili-zacji powstało najpierw w Atenach, potem przeniosło się do Rzymu, by wreszcie znaleźć się, już na stałe, w Paryżu.

Imperialistyczne wypowiedzi w powieści Sienkiewicza stanowią rzecz jasna odbicie tego typu nastrojów w samej Anglii. Angielską pychę imperialną z czasów wiktoriańskich bezlitośnie wykpił Jules Verne, w swej powieści Dzieci kapitana Granta 37, choć oczywiście nie możemy wykluczyć, że i w powieści Sienkiewicza w wyżej cytowanych fragmentach przejawia się pewna łagodna ironia względem angielskich światowładczych pretensji i ksenofobicznych postaw, które, warto zauważyć, były wykpiwane i w samej Anglii – na przykład przez Dickensa 38. Verne, jako Francuz, był przedstawicielem konkurencyjnego imperium, które wówczas pozostawało daleko w tyle za brytyjskim pod względem siły materialnej, ale miało o wiele rozleglejsze wpływy kulturalne. Niemniej jednak nawet Verne, jako człowiek głęboko zafascynowany nowoczesnością, czyni bohaterów swo-ich powieści przeważnie Anglosasami, choć ze zrozumiałych względów raczej będą to Szkoci i Amerykanie, niż Anglicy. Widoczne jest i u niego przekonanie, dość rozpowszechnione w drugiej połowie XIX wieku, że przyszłość należy do narodów mówiących po angielsku.

Lud Rzymianami nazwie. Im w przestrzeniI w czasie żadnej granicy nie kładę:Bezkresne dałem panowanie (I, 375–381)35. Koncepcję tę, wraz z koncepcją translatio studii (przenesienia ośrodka nauk) omawia E. R.

Curtius w swojej słynnej książce Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, European Literature and the Latin Middle Ages, przeł. W. R. Trask, Princeton University Press, Princeton 1990, s. 28–29.

36. Por. Paweł Jasienica, Polska Jagiellonów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983, s. 152–153.

37. Por. Juliusz Verne, Dzieci kapitana Granta, przeł. Izabela Rogozińska, Nasza Księgarnia, Warszawa 1989, s. 294–297.

38. Klasycznym przykładem takiej satyry jest postać pana Podsnapa z powieści Dickensa Our Mutual Friend (Nasz wspólny przyjaciel) wydawanej w odcinkach od 1864 do 1865.

Page 21: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

41

VI

Wiele uwag na temat problemu języka zawiera inna nowela Sienkiewicza – Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela. W zasadzie przedmiotem noweli jest pro-ces germanizacji w okupowanej przez Prusy części Wielkopolski. Istnieje jednak przypuszczenie, że Sienkiewicz umieścił akcję tej noweli w rejonie Poznania, aby uniknąć interwencji cenzury w zaborze rosyjskim, gdyż jego pierwotnym zamiarem było odmalowanie procesu rusyfikacji w jego rodzinnym Królestwie Kongresowym. Tak czy owak, nowela ta rzuca pewne światło na znaczenie i funkcjonowanie języka niemieckiego, ale też i łaciny, na ziemiach polskich pod koniec XIX wieku.

Oczywiście niemiecki jako język mniej lub bardziej brutalnie narzucany ludności polskiej przez zaborców, podobnie jak rosyjski, miał nieco inny „sposób istnienia” w tej części Europy, niż francuski, czy angielski. W przeciwieństwie jednak do rosyjskiego, mógł on liczyć na spontaniczną, a nie tylko wymuszoną, popularność wśród dość licznej grupy germanofilsko (czy austrofilsko, w przypadku Galicji) nastawionych Polaków, przeważnie żyjących pod panowaniem pruskim lub austriackim. Na pewno nie należał do nich Sienkiewicz, którego powieść Krzyżacy znacznie przyczyniła się do rozbudzenia nastrojów antyniemieckich, zwłaszcza wśród ludności polskiej zamieszkałej w Prusach, czyli w tak zwanej Rzeszy wilhelmińskiej. Jak widać już w przytoczonym wyżej fragmencie dialogu z noweli Nikt nie jest prorokiem między swymi, do społeczeństwa polskiego po-woli docierała świadomość, że niemiecki, zwłaszcza po katastrofalnej dla Francji wojnie prusko-francuskiej w latach 1870–1871, stał się na Zachodzie językiem traktowanym, przynajmniej teoretycznie, na równi z francuskim i angielskim, o czym świadczą, na przykład, powieści angielskiej powieściopisarki Charlot-te Brontë, a także wspomniana już powieść Dzieci kapitana Granta Verne’a, gdzie rozbitkowie wsadzają do butelki list zredagowany właśnie w tych trzech językach, mając nadzieję, że nie znajdzie się na świecie człowiek wykształcony, który by nie znał choć jednego z nich.

Wspomniany fragment świadczy też jednak wyraźnie, że ten wzrost mię-dzynarodowej pozycji języka niemieckiego spotykał się wśród społeczeństwa polskiego z wyraźną niechęcią, której źródeł, moim zdaniem, należy upatry-wać nie tylko w zrozumiałej i dość powszechnej wśród Polaków germanofobii, ale także w uprzedzeniach klasowych – niemiecki kojarzył się zanadto z kulturą mieszczańską, lekceważoną przez dużą część polskiej inteligencji pochodzenia głównie szlacheckiego, a z kolei arystokracja niemiecka była, zwłaszcza w XVIII wieku, bardzo sfrancuziała, czego ślad napotykamy w okrzyku pani Chłodno:

„Sami Niemcy lepiej wychowani nie używają tego języka”.

Page 22: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

42

Rzecz jasna, myślenie w kategoriach trzech języków uprzywilejowanych ma w Europie bardzo stare korzenie, chociaż, co najmniej do XVII wieku, tymi trzema językami były łacina, greka i hebrajski, a człowiek nimi władający określany był zaszczytnym tytułem homo trilinguis, człowiek trójjęzyczny. Języki te wyróżnione zostały przez umieszczenie słynnego napisu „Jezus Chrystus, król żydowski”, zredagowanego w tych właśnie trzech językach, u szczytu krzyża w słynnym ewangelicznym opisie Ukrzyżowania. Przez wiele wieków utrzymywano, że tyl-ko te trzy języki, jako języki święte (przez analogię do Trójcy Świętej) nadają się do użycia dla celów kultu religijnego – i tylko one mogą służyć do zapisywania i czytania Pisma Świętego. W XIX wieku, mielibyśmy więc do czynienia z próbą zastąpienia tej trójcy martwych języków trójcą języków żywych, kojarzonych z nowożytnym wariantem świętości, czyli z dynamicznym rozwojem, postępem cywilizacyjnym i – przede wszystkim – potęgą materialną. Byłaby to część ruchu modernizacyjnego, z którego pod koniec XIX wieku narodził się w Europie prąd myślenia zwany Modernizmem, bardzo już oderwany od chrześcijańskich tradycji starej Europy. W świecie do którego należy omawiana nowela Sienkiewicza trzy-mał się jeszcze mocno stary model wykształcenia, choć oparty już nie na trzech, a jedynie na dwóch martwych językach: łacinie i grece, uczonych zresztą bez ja-kiegokolwiek odwoływania się do tradycji chrześcijańskiej.

Wracając do opowiadania Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela, zauważ-my, że – jak często u Sienkiewicza – mamy tu do czynienia z opisem cierpienia małego dziecka, któremu kres (podobnie jak w Janku Muzykancie, czy Jamiole), przynosi dopiero śmierć. Tutaj jednak dziecko, mały Michaś, zostaje zamęczone nie przez arystokratyczny ekskluzywizm czy wiejski prymitywizm, a przez bezduszny pruski system szkolny, szczególnie okrutny dla uczniów, których językiem ojczystym nie był niemiecki. Michaś jest też ofiarą tzw. klasycznego modelu wykształcenia nastawionego głównie na naukę języków, przede wszyst-kim klasycznych, czyli greki i łaciny, przy czym języki te traktowane są raczej jako wyrafinowane narzędzia tortur, niż zwykłe przedmioty szkolne: „Każdą chwilę, potrzebną dla wesołości, zdrowia i życia chłopca, zabierała łacina, grec-ki i... niemiecki” 39. Te trzy kropki przed słowem „niemiecki” prawdopodobnie pochodzą stąd, że niemiecki nie tyle był przedmiotem nauczania, ile medium, w którym nauczanie się odbywało. Problemy Michasia z łaciną i greką wynikają z trudności w opanowaniu pewnego logicznego systemu, podczas gdy problem z niemieckim polega po prostu na tym, że Michaś ma polski akcent, którego nie potrafi się pozbyć, co radykalnie zmniejsza jego szanse osiągnięcia sukcesu w którymkolwiek z przedmiotów, gdyż wszystkie wykładane były po niemiec-ku: „Wybuchał płaczem, gdy dostał zły stopień, ale nikomu nie przychodziło

39. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel...,s. 176.

Page 23: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

43

do głowy, dlaczego płakał, do jakiej strasznej poczuwał się w takich chwilach odpowiedzialności. Ba! co komu było do tego? Miał polski akcent i kwita!” 40

Abstrahując od konkretnej sytuacji historycznej, jaką przedstawia w tej noweli Sienkiewicz, możemy powiedzieć, że dotyka on tu ważnej różnicy między nauką języka martwego i żywego. Nikomu raczej nie przyjdzie do głowy znęcać się nad uczniem z powodu „złego akcentu” łacińskiego, gdyż nikt tak na prawdę nie wie jaką wymową posługiwali się starożytni Rzymianie. Istnieją na ten temat tylko mniej lub bardziej prawdopodobne hipotezy, a w tej dziedzinie uczniowie mają – i chyba zawsze mieli – dość szeroki, choć oczywiście ograniczony, margines swobody. Tymczasem nauka języka nowożytnego wymaga przełamania poważnej bariery psychologicznej, jaką stanowi lawina obco brzmiących dźwięków i pre-miuje osoby obdarzone „papuzim” lub „małpim” talentem wiernego naśladowania zachowań, których sensu się nie rozumie, lub rozumie nie do końca. Uczniowie wyposażeni w te „papuzio-małpie” predyspozycje górują wyraźnie nad tymi, którzy starają się najpierw zrozumieć system (lub przynajmniej jego fragment), a dopiero potem decydują się na ryzyko dźwiękowej realizacji tego systemu. Nie można niestety w sposób sensowny zakładać, że ta pierwsza kategoria repre-zentuje wyższy poziom intelektualny niż ta druga, mimo że ta pierwsza osiąga (na ogół) bardziej spektakularne sukcesy w nauce języków obcych. W praktyce, rzecz jasna, najpoważniejsze sukcesy w tej dziedzinie osiągają uczniowie umie-jący godzić ze sobą te dwa podejścia, albo, innymi słowy, dysponujący zarówno dociekliwą inteligencją, jak i zdolnościami naśladowczymi.

Zawsze jednak pozostaje w umysłach ludzkich podejrzenie, iż ktoś, kto wyróżnia się w nauce nowożytnych języków obcych, lub choćby jednego takiego języka, zawdzięcza to głównie przypadkowi, który sprawił, że posiada on tak zwany

„słuch językowy”. Tak, mniej więcej, stawia sprawę Sienkiewicz, który mówi, głosem „poznańskiego nauczyciela”: „Istotnie, cóż mógł zrobić? cóż mógł poradzić na to, że nie przyszedł na świat z wrodzoną łatwością do języków i że nie umiał się po niemiecku wyjęzyczyć” 41.

Ludzie o podejrzliwych i ksenofobicznych umysłach mogą faktycznie pójść jeszcze dalej i sugerować, że łatwość uczenia się języków obcych wynika z postawy lokajskiej i służalczej, co już widać, jeśli się weźmie pod uwagę pole skojarze-niowe wyrazów „małpa” i „papuga”. Polacy są na takie skojarzenia szczególnie uczuleni, bo to pod ich adresem Juliusz Słowacki rzucił swego czasu straszne przekleństwo: „pawiem narodów byłaś i papugą”. Współczesny Słowackiemu, choć związany nie z Paryżem a ze Lwowem, Aleksander Dunin Borkowski, zwany – głównie z powodu swojego antyklerykalizmu i demokratyzmu – „czer-

40. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel...,s. 17641. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel...,s. 184.

Page 24: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

44

wonym hrabią” (choć był on może w większym stopniu jednym z prekursorów nowoczesnego nacjonalizmu), w swoim gatunkowo bardzo niespójnym dziele pt. Parafiańszczyzna (1843–49) potępia rozpowszechniony wśród elity zwyczaj posługiwania się francuszczyzną nawet w czysto polskim środowisku, uważając to, być może słusznie, za dowód służalczości i „nieszczerości”.

Borkowski idzie wszakże dalej – i choć zastrzega się, że nie jest wrogiem nauki języków obcych (w co łatwo można uwierzyć widząc jak inkrustuje on swoją polszczyznę zdaniami i wyrażeniami francuskimi, niemieckimi, a z rzadka włoskimi i angielskimi), to jednak wyraża się dość pogardliwie o osobach od-noszących sukces w takiej nauce:

Niezaprzeczoną jest prawdą, że myśleć w jednym tylko można języku, dlatego najłatwiej uczą się mowy obcej ci, którzy wiele pamiętają, a mało lub nic nie myślą. Najoświeceńsze narody europejskie: Francuzi, Anglicy i Niemcy nie mają daru do nabycia mów obcych. Toż samo stosuje się do osób pojedynczych. Najsnadniej uczą się języków dzieci, my-śleć nie umiejące. Obdarzeni duszą czynną i obfitą, twórczą wyobraźnią i żywością w pomysłach nie nabędą nigdy łatwości w używaniu mowy nie swojej, chociażby mieli pamięć jak najszczęśliwszą i obładowali ją jak mrowisko słowami: bo dla rojących się ciągle nowych myśli nie wystarczają stare wysłużone zwroty i wyrażenia, potrzeba im stwarzać nowe formy i składy 42.

Z tego punktu widzenia, to nieznajomość raczej niż znajomość języka obcego jest tytułem do chwały, a biegłość w tymże języku – dość paradoksalnie, trzeba przyznać – stawia pod znakiem zapytania poziom naszej inteligencji. Podobnie,

„paplający po francusku” arystokraci już z racji tego faktu dają dowód swojej „parafiańszczyzny” – a kosmopolityzm nie jest niczym innym jak tylko wyjątkowo jadowitą odmianą zaściankowości i prowincjonalizmu. Dla Borkowskiego język nie jest, tak jak dla De Saussure’a, systemem arbitralnych znaków. O tyle przy-najmniej, o ile jest on idiomatyczny, wyraża ducha narodu, a używanie idiomów (czy, jak mówi Borkowski, „idiotyzmów”) obcych oznacza zdradę tegoż ducha:

Pięknie nazwali starożytni Grecy posiadającego dwa języki – posiadającym dwie dusze. Ale dwóch szczerości mieć nie można, jak i dwóch wiar, bo jedna drugą wyłącza 43.

Widać tu wyraźnie przeniesienie na niwę języka werdyktu zawartego w szóstym rozdziale Ewangelii według św. Mateusza, gdzie mowa jest o tym, że nie można służyć dwóm panom. Podobny styl myślenia widać i u Karola Miarki, który w swo-jej broszurce pt. Głos wołającego na puszczy Górnoślązkiej, czyli o stosunkach

42. Aleksander Dunin Borkowski, Parafiańszczyzna, s. 191.43. Aleksander Dunin Borkowski, Parafiańszczyzna, s. 186.

Page 25: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

45

ludu polskiego na Ślązku (1863) protestuje przeciw germanizacyjnej polityce rządu pruskiego na Górnym Śląsku, wskazując na fatalne skutki dwujęzycz-ności zarówno dla oświaty górnośląskiej, jak i nawet dla przeciętnego poziomu moralności, choć oczywiście należy brać też pod uwagę dość skrajne warunki intensywnej germanizacji na dziewiętnastowiecznym Śląsku, które musiały wpłynąć na pewną skrajność myślenia Miarki:

Serce daje popęd do wszystkich cnót, serce osładza nam wszystkie życia przykrości, serce jedynie prowadzi nas do nieba. Lecz któryż język rozumie serce, któryż język przemawia do serca tkliwiej, jeżeli nie język macierzyński! 44

I tu widzimy wyraźny wpływ Nowego Testamentu, a w szczególności Paw-łowego hymnu do miłości, czyli serca, z Pierwszego Listu do Koryntian, gdzie wyraźnie zresztą mówi apostoł o tym, że daremna i próżna jest znajomość

„języków ludzi i aniołów”.Jednak i odwrotna postawa zasługuje na baczną uwagę, a mianowicie po-

stawa tych, którzy, podobnie zresztą jak Borkowski, mają siebie za apostołów postępu i uważają (choć nie zawsze mają odwagę otwarcie głosić takie opinie), że czyjaś niezdolność do nauczenia się porządnie przynajmniej jednego języka obcego (oczywiście z ograniczonej bardzo puli tak zwanych „języków świa-towych”) świadczy dobitnie o tym, że miejsce takiej osoby jest poza kręgiem ludzi kulturalnych i eleganckich. W pewnym stopniu tak też na to patrzą nie-mieccy nauczyciele Michasia, chociaż ich kult postępu łączy się nierozdzielnie z niemieckim nacjonalizmem. Na temat swojego ucznia wypowiadają oni wiele mówiące zdanie: „[...] że był to chłopiec przesiąknięty »wstecznymi zasadami i instynktami«, tępy i leniwy” 45. Nie byli owi nauczyciele pod tym względem wyjątkami, również i nauczyciele angielscy wybijający brutalnie (w XIX, a często jeszcze i w XX wieku) swoim uczniom z głów przywiązanie do takich języków jak irlandzki, czy walijski, wierzyli często, że robią to w imię postępu i oświe-ceniowych ideałów. Wniosek z tego, że zarówno znajomość jak i nieznajomość języka obcego może funkcjonować w społeczeństwie jako piętno i biblijny „znak bestii”, i że tak zwana „otwartość na Innego” zawarta jakoby w geście akceptacji języka obcego bynajmniej nie musi oznaczać wolności od ksenofobii. Może to być po prostu gest wyboru nowego, „mocniejszego” nacjonalizmu, który często lubi paradować w masce kosmopolityzmu i światowego poloru.

44. Karol Miarka, Głos wołającego na puszczy Górnoślązkiej, czyli o stosunkach ludu polskiego na Ślązku, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1984, s. 37.

45. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel..., s. 186.

Page 26: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

46

W każdym razie, pole nauki nowożytnych języków obcych jawi się tutaj jako prawdziwe pole minowe. W tym kontekście nauka łaciny, jak to widać w Sienkiewiczowskim opowiadaniu, nabiera pewnych aspektów, że tak powiem, humanitarnych. Biedny Michaś jedną z niewielu jaśniejszych chwil swego krót-kiego i ponurego życia zawdzięcza faktowi, że, jako jedyny w klasie, znał formę perfectum od łacińskiego czasownika gaudeo, co oznacza po polsku „cieszę się”. Równie dobrze mógłby się Michaś chwalić, że znał wzór na obliczenie powierzchni trójkąta. Oczywiście taka „zimna”, obiektywna wiedza potrzebna jest też przy uczeniu się języków nowożytnych, tam jednak często na plan pierwszy wybija się skomplikowana, „gorąca” i „nabolała” relacja między swoim a obcym.

Zapadłszy na „zapalenie mózgu”, Michaś, w przedśmiertnej agonii, doznaje czegoś, co można by nazwać „kołobłędem językowym” 46, tworzą go strzępy różnych języków i obsesyjnie powtarzane fragmenty łacińskich koniugacji. W ten sposób Michaś odchodzi z tego świata jako prawdziwy męczennik glottodydaktyki, czyli nauki języków obcych. Wysoce abstrakcyjna i pozbawiona jakiegokolwiek prak-tycznego sensu wiedza językowa staje się nie tylko gwoździem do jego trumny, ale wręcz całą trumną. Znane powiedzenie wspomnianego już tutaj Bolesława Prusa: „Ludzie mając do wyboru greczyznę albo piekło – wybierają to drugie” 47, zostaje zrealizowane w opowiadaniu Sienkiewicza w ten sposób, że greka, a jeszcze bardziej łacina i niemiecki, stają się samym piekłem, a nie jedynie jego synonimem. Z pewnością teksty tego rodzaju co Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela przyczyniły się w jakimś stopniu do upadku klasycznego modelu wykształcenia, co nastąpiło ostatecznie parędziesiąt lat po śmierci Sienkiewicza.

VII

Ostatnim opowiadaniem Sienkiewicz, któremu chciałbym poświęcić nieco uwagi jest Wspomnienie z Maripozy. Jest to właściwie wariacja na temat Latarnika, nieco bardziej niż pierwowzór zaprzątnięta sprawami języka. Tak jak Skawiń-ski, bohater Latarnika, tak też i Putrament, bohater Wspomnienia z Maripozy, jest polskim emigrantem, który dożywszy późnego wieku na obczyźnie nie potrafi zapomnieć „starego kraju” i żyje wspomnieniami o nim. Można by powiedzieć, że tym, czym dla Skawińskiego Pan Tadeusz Mickiewicza, tym dla Putramen-ta jest Biblia w tłumaczeniu księdza Wujka, ale oczywiście Biblia, zanurzona w realiach bliskowschodnich, sama w sobie nie może spełniać – tak jak Pan

46. Słowa „kołobłęd” używa dość często w swoich pismach, choć w innym kontekście, Feliks Koneczny.

47. Krzysztof Bielawski, Wstęp do wydania polskiego, w: Nino Marinone, Słownik form fleksyjnych czasowników greckich, Wydawnictwo Homini, Bydgoszcz 2001.

Page 27: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

47

Tadeusz – roli pośrednika między emigrantem a jego środkowo-, czy wschod-nioeuropejską ojczyzną. Wobec tego, Putrament nie tyle absorbuje treść Biblii, ile jej formę. W efekcie zawsze gdy mówi po polsku (po czemu zresztą rzadko ma okazję) używa słów i wyrażeń zaczerpniętych żywcem z owego tłumaczenia; innymi słowy – „mówi Wujkiem”. Oto fragment jego rozmowy z narratorem:

– Powiedz mi, szanowny panie, skąd ci się wziął ten język? Język to nie dzisiejszy, ale stary, którym już nie mówią w Polsce.

Uśmiechnął się.– Jedną książkę mam w domu. Biblię Wujka, którą czytuję co dzień, abym nie zapomniał mowy mojej i nie stał się niemym w języku ojców moich...48.

Zauważmy, że Putrament, w gruncie rzeczy, podchodzi do języka polskiego tak, jakby nie był to język ojczysty, ale raczej prestiżowy język obcy, w rodzaju łaciny, którego uczy się w sposób systematyczny i sumienny, identyfikując się ze znajdowanym w swoim „podręczniku” stylem. Przypomina to postawę cyceronianistów doby Odrodzenia, którzy nie raz przysięgali, że nie użyją pisząc czy mówiąc po łacinie żadnej formy gramatycznej, czy słowa, które by nie wy-stępowało w pismach Cycerona, uważanego przez wielu za niedościgniony wzór łacińskiego stylu 49.

„Maripoza” znaczy po hiszpańsku „motyl”, a akcja opowiadania dzieje się w Kalifornii, która po dziś dzień zachowała wiele hiszpańskich nazw miejsco-wych świadczących o dawnej przynależności tego amerykańskiego stanu naj-pierw do imperium hiszpańskiego, a potem do Meksyku. Polszczyzna głównego bohatera tego opowiadania to również jakby motyl: ładny, ale nieżywy, przebity szpilką w albumie entomologa. Stawia nam tutaj przed oczami autor ostateczne konsekwencje tego puryzmu językowego, który w niemałym stopniu przyczynił się do przemiany łaciny w „język martwy” i wskazuje, że podobne zjawiska mogą występować także do pewnego stopnia i w pewnych okolicznościach w ję-zykach nowożytnych. W dzisiejszej polszczyźnie obserwujemy zresztą podobne zjawiska. Są nieszkodliwi maniacy, którzy uwielbiają „mówić Gombrowiczem”, czy „mówić Stachurą”, (Agnieszka Osiecka w książce Szpetni czterdziestoletni zaświadcza, że na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku istniała Polsce moda na „mówienie Dostojewskim”), lecz o wiele groźniejszym zjawiskiem jest często automatyczne i bezwiedne posługiwanie się szablonami językowymi zaczerpniętymi z reklam, albo bezkrytyczne naśladowanie różnych mód i manieryzmów językowych utrwalanych przez środki masowego przekazu.

48. Henryk Sienkiewicz, Wybór nowel..., s. 408.49. Na ten temat więcej w dziele Andrzeja Borowskiego, Renesans, Wydawnictwo Literackie,

Kraków 2002, s. 116–118.

Page 28: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

48

Zagrożenia zarysowane przez George’a Orwella w jego koncepcji nowomowy (Newspeak) z pewnością nie ulegają dezaktualizacji w warunkach liberalnego ustroju politycznego. Coraz więcej wśród nas ludzi, którzy – w związku z gene-ralnym upadkiem czytelnictwa, niczym Sienkiewiczowski pan Putrament – mają, mówiąc przenośnie, „jedną książkę w domu” i niekoniecznie chodzi tu o książkę z papieru.

Wyczulenie Sienkiewicza na problemy związane z użyciem języka polskiego w samej Polsce widoczne jest w znanej noweli Szkice węglem, którą tu wspo-minam jedynie mimochodem. Jej bohater, pisarz gminny o wiele mówiącym nazwisku Zołzikiewicz, opiera swoją pozycję społeczną na głębokiej polskiej prowincji w znacznej mierze na swojej znajomości tzw. literackiego języka pol-skiego. Ta wiedza wzbudza głęboki podziw wśród miejscowej ludności, gdzie nawet warstwa urzędnicza składa się z półanalfabetów, dla których prestiżowy wariant języka polskiego, opanowany zresztą niedoskonale przez Zołzikiewicza, stanowi nieomal język święty i funkcjonuje podobnie jak stara łacina. Ten stan nieomal „diglosji” 50, czyli rozwarstwienia istniejącego wewnątrz języka narodo-wego na język „wysoki” i „niski”, utrzymuje się, choć na pewno w mniejszym stopniu, także i w naszych czasach, co sprawia, że języków obcych często uczą się dzisiaj ludzie mający dość podstawowe problemy z własnym językiem i na-leży się obawiać, że ów język obcy (czy nawet języki obce), nijak nie pomaga w rozwiązaniu tych problemów, a być może nawet je pogłębia.

VIII

Podsumowując niniejsze rozważania, należałoby się zastrzec, że nie było moją intencją sugerować, że sytuacja językowa w Polsce czy na ziemiach polskich w wie-ku XIX, która tutaj głównie zaprzątała moją uwagę da się utożsamić z sytuacją teraźniejszą. Wielkie „etniczne czystki”, jakie nastąpiły w Europie Środkowo-

-Wschodniej w latach czterdziestych XX wieku sprawiły, że narody w tej części Europy stały się o wiele bardziej jednorodne, a ponadto każdy, lub prawie każdy z nich posiada swoje narodowe państwo, które zabezpiecza, choć nie zawsze skutecznie, podstawowe interesy języka narodowego, będącego wszędzie także językiem urzędowym. Do tego wszystkiego dochodzi ogromny rozwój instytucji kulturalnych (takich jak biblioteki, szkoły, księgarnie, wydawnictwa i środki masowego przekazu), posługujących się głównie lub wyłącznie tymże narodo-

50. Ten termin, rzadko używany w polszczyźnie, zaczerpnąłem z historii języka nowogreckiego, w którym, przynajmniej do niedawana, istniało daleko idące rozwarstwienie na język ludowy i oficjalny, por. Małgorzata Borowska, Μπαρμπαγιώργος. Książka do nauki języka nowogreckiego, OBTA Wiedza Powszechna, Warszawa 2000, s. 11–18.

Page 29: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

49

wym językiem. Nie należy też zapominać o armii tłumaczy, którzy przekładają, lepiej lub gorzej, na język krajowy niemal wszystko, co godne (lub niegodne) jest tłumaczenia, i dzięki którym posługiwanie się takimi pozornie kosmopoli-tycznymi mediami jak telewizja satelitarna, czy kablowa, programy komputerowe, czy Internet – nie wymaga już dzisiaj w zasadzie znajomości jakiegokolwiek języka obcego, chyba że ktoś chce używać tych mediów w sposób wyjątkowo ambitny. Przy ogromnych, choć niekoniecznie budzących entuzjazm, postępach demokratyzacji stosunków społecznych doznała poważnego ograniczenia – choć bynajmniej nie zanikła – rola języka obcego jako snobistycznego wyróżnika wyższej klasy społecznej. Dzisiaj nawet specjaliści w dziedzinie danego języka obcego – tacy jak zawodowi angliści, romaniści, czy germaniści – nie rozmawiają między sobą w języku obcym, mimo że znają go zazwyczaj bardzo dobrze. Co najwyżej pozwalają sobie, przeważnie zresztą z poczuciem winy, na styl makaroniczny, pod warunkiem, że nie podsłuchuje ich nikt „spoza branży”.

Postęp cywilizacyjny, wbrew temu, co nam się często wmawia, oznacza, jak się zdaje, stałe zmniejszanie się zakresu użycia języków obcych. Nawet po-dróże zagraniczne, oparte przeważnie na zasadzie „wakacji zorganizowanych” (package tour), które ograniczają bezpośredni kontakt z ludnością miejscową do minimum, nie dostarczają już dzisiaj skutecznego bodźca do nauki języka obcego. Nie ma więc mowy o tym, by słynne „paplanie po francusku” zostało w bliższych nam czasach zastąpione przez „paplanie po angielsku”. Z punktu widzenia poziomu znajomości angielskiego wśród Polaków może i należałoby wyrazić żal z tego powodu, gdyż ta dziewiętnastowieczna „paplanina”, związana zresztą z nie istniejącą już instytucją obcojęzycznych guwernantek, była nie-wątpliwie znakomitym ćwiczeniem językowym. Nie widać też nawet, by osoby pretendujące do tzw. elity, jeśli już mają problemy z czynną znajomością tego języka, przynajmniej czytały po angielsku. Fraza Mickiewicza, dotycząca po-staci Telimeny z Pana Tadeusza: „Błysnął francuskiej książki papier welinowy” (Księga III, w. 321), dobrze charakteryzuje dziewiętnastowieczną polską damę z pretensjami intelektualnymi, ale do dam z początków XXI wieku nie ma od-niesienia, co można oczywiście wiązać ze wspomnianym upadkiem czytelnictwa w naszych czasach, ale nie jest to wystarczająca diagnoza. Dzisiaj Polacy czytający po angielsku to głównie naukowcy śledzący fachową literaturę w tym języku, lub ludzie z anglistycznym wykształceniem. W czasach Mickiewicza i Sienkie-wicza, katedry neofilologii na uniwersytetach przeważnie po prostu nie istniały, lub dopiero rozpoczynały swoją egzystencję. Istnieje oczywiście zjawisko zalewa-nia języka polskiego nie zawsze potrzebnymi czy sensownymi zapożyczeniami, głównie z języka angielskiego, ale, jak się zdaje, nie zagraża ono tożsamości języka polskiego, a jego najbardziej skrajne przejawy mają przeważnie charakter efemeryczny, lub ograniczony do specyficznych środowisk.

Page 30: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

50

Występuje też w naszym społeczeństwie coś w rodzaju imperatywu katego-rycznego, który każe przyjąć, bez racjonalnego dowodu, że uczenie się języka, czy języków obcych jest zajęciem potrzebnym i pożytecznym. Nie neguję, że taka nauka bywa pożyteczna, ale owa „pożyteczność” to, tak jak w czasach Sienkiewicza, najczęściej tylko maska przykrywająca motywację snobistyczną. Różnica polega na tym, że demokratyzm naszych czasów zmusza do głębszego ukrycia, nawet przed samym sobą, tej motywacji, co niewątpliwie wpływa na osiągane efekty, lub ich brak. Dzisiaj mało jest takich osób, które, jak Sien-kiewiczowska panna Lucy, byłyby skłonne rozbrajająco przyznać, że „niezbęd-ność” angielskiego polega głównie na tym, że uczą się go wszystkie panienki w „wyższych domach”. Więcej hipokryzji w tym względzie oznacza więcej ludzi nie mających odwagi, by poprawnie zanalizować swoje własne potrzeby i cele. W związku z tym mamy ogromne masy młodych (przeważnie) ludzi, którzy próbują rozpaczliwie nauczyć się jakiegoś języka obcego, choć coraz częściej

„jakiegoś” znaczy „angielskiego”. Zazwyczaj polega to na tym, co Anglicy nazy-wają going through the motions, czyli, jak każe tłumaczyć słownik PWN-Oxford, polega to na „stwarzaniu pozorów, że się coś robi”. Zamiast narzekać na ten stan rzeczy, powinniśmy się może zastanowić, czy nie jest to naturalna reakcja obron-na zdrowego organizmu przed „piekłem dwujęzyczności”, o którym tyle pisali pisarze XIX wieku. Może też jest to znakiem, żeśmy już w końcu doszlusowali do „najoświeceńszych narodów” Europy, które, jak wiadomo, „nie mają daru do nabycia mów obcych”.

Trudno oczywiście zaprzeczyć, że, generalnie rzecz biorąc, poziom i powszech-ność znajomości języków obcych w Polsce w ciągu ostatnich piętnastu lat uległy pewnej poprawie. Nastąpiło w dużej mierze w wyniku odejścia od oficjalnie lansowanej polityki językowej opartej na parytecie czterech języków obcych: rosyjskiego, angielskiego, francuskiego i niemieckiego, z wyraźnym (choć w miarę chylenia się ku upadkowi tzw. „przodującego ustroju” coraz mniej wyraźnym) wskazaniem na rosyjski jako język najbardziej uprzywilejowany. „Urynkowienie” oznaczało w tej dziedzinie daleko idący upadek znajomości rosyjskiego i francu-skiego, (mimo że francuski, może z wyjątkiem lat siedemdziesiątych, nie był prze-sadnie hołubiony przez władze PRL), przy ogromnym wzroście zainteresowania angielskim i (w mniejszym stopniu) niemieckim, przy czym relacje między tymi językami różnie wyglądają w zależności od specyfiki regionu. Jeśli chodzi o ła-cinę, to można powiedzieć, że była ona wczesną ofiarą ustroju komunistycznego, gdyż to właśnie od początku lat pięćdziesiątych zaczęto ją rugować ze szkół. Niestety zmiany ustrojowe z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nie przyniosły jej odrodzenia, gdyż tak się dziwnie złożyło, że kraje Zachodu, mimo że nie zaznały komunizmu, też w latach pięćdziesiątych XX wieku odeszły od popierania łaciny w szkolnych programach i od wymagania jej znajomości.

Page 31: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

51

IX

Jaka wobec tego wszystkiego jest przyszłość anglistyki w Polsce? Dwuję-zyczność jest jej siłą – przyciąga ludzi, którzy pragną osiągnąć pełną sprawność w obydwu językach, pozwala też używać umiejętności w posługiwaniu się obcym językiem w charakterze dość obiektywnego i godnego zaufania miernika osiągniętych postępów w nauce 51, i na tym polega jej wyższość nad polonistyką, czy innymi niejęzykowymi studiami humanistycznymi. Ale jest też i słabością: przymus (zewnętrzny lub wewnętrzny) posługiwania się językiem obcym w trakcie zajęć z konieczności wprowadza bariery dla swobodnej wypowiedzi. Przyznać należy, iż nie zawsze musi być taki przymus czyś złym, bo ogranicza on do pewnego stopnia tzw. „słowolejstwo”. Ma to znaczenie zwłaszcza jeśli się wierzy w pachnący nieco szowinizmem kulturowym mit o rzekomo bardziej lo-gicznej i intelektualnej naturze angielszczyzny, która niejako „wymusza” wyższy poziom myślenia. Jednak należy się obawiać, że w przekroju ogólnym przymus ten obniża zarówno poziom jak i atrakcyjność zajęć.

Można oczywiście pójść w kierunku pełnego ujawnienia tejże dwujęzyczności, w nadziei uczynienia jej przez to mniej dotkliwą. Mam tu na myśli na przykład próbę używania w trakcie zajęć czy wykładów polszczyzny na równi, czy pół na pół, z angielszczyzną. Jest to jednak, jak się zdaje, klasyczny półśrodek, który niczego nie rozwiązuje, lub rozwiązuje niewiele, a przeważnie prowadzi do obniżenia poziomu językowego nie podwyższając jednocześnie w sposób znaczący tego, co idąc za Duninem Borkowskim można by nazwać „poziomem szczerości”. Można też pójść jeszcze dalej – i wzorem niektórych uniwersytetów zachodnich (zwłaszcza w krajach, które „nie mają daru do nabycia mów obcych”, czyli, mię-dzy innymi, w Anglii, Francji i Niemczech) uprawiać filologię obcą w języku narodowym, zadając studentom lektury obcojęzyczne w przekładach na język krajowy, znacznie redukując w ten sposób efekt „obcości”. Takie wyjście w Pol-sce jest jednak, jak się zdaje, niemożliwe – przede wszystkim na skutek braku dostatecznej ufności w pozycję i znaczenie własnego języka i własnej kultury. Oczywiście nie mam zamiaru przeczyć, że czytanie – na przykład – literatury angielskiej w oryginale jest bardziej godne polecenia, niż używanie często znie-kształcających sens oryginału przekładów.

51. Można w tym miejscu zauważyć, że ta rola języka obcego na studiach neofilologicznych już się zmniejszyła i prawdopodobnie będzie się dalej zmniejszać, gdyż w coraz większym stopniu na pierwszym roku studiów mamy już do czynienia z ludźmi językowo uformowany-mi, nie tyle zresztą przez polską szkołę średnią, ile przez różnego rodzaju intensywne kursy językowe, za którymi często stoją instytucje państw i narodów zainteresowanych światowym promieniowaniem swojej kultury.

Page 32: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

52

Innym raczej nieszczęśliwym aspektem dwujęzyczności jest zwyczaj publi-kowania w językach obcych przez pracowników naukowych filologii obcych, co zwłaszcza dotyczy anglistyki. O ile w przypadku kierunków ścisłych publiko-wanie po angielsku wynika, jak się zdaje, z rzeczywistej potrzeby zaznajomienia zagranicznych naukowców z naszymi osiągnięciami, to w przypadku anglistów mamy do czynienia raczej z pewną manierą, czy raczej owczym pędem, który każe wszystko, lub prawie wszystko, publikować po angielsku, przy jednocześnie bardzo słabej promocji tych publikacji za granicą. W efekcie powstaje ogromna masa tekstów, nieraz bardzo ciekawych, które nie są czytane, albo czytane są rzadko, zarówno w kraju jak i poza jego granicami.

Cytowany już Karol Miarka wypowiada się na temat szkolnej dwujęzycz-ności w sposób jednoznacznie pesymistyczny: „I sławnego Pestalozzego szkoły w Yverdun upadły, skoro dozwolił, aby się uczniowie jego na przemian uczyli dwóch języków: francuskiego i niemieckiego” 52. Jest zdania, że tylko całkowita i konsekwentna jednojęzyczność, rozumiana oczywiście w sensie absolutnego panowania „języka macierzyńskiego”, gwarantuje wysoki poziom nauki. Nie wy-kluczone, że ma on sporo racji. W takim razie studia anglistyczne i inne z zakresu tzw. filologii obcych są same w sobie tonącym okrętem, któremu nic już nie pomoże. Gorzej nawet, gdyż zanim utoną mogą zatruć zdrową tkankę kultury narodowej chorobą snobizmu, kosmopolityzmu i quasi-arystokratycznej „parafiańszczyzny”. Z drugiej strony nie można zaprzeczyć, że konieczność swobodnego posługi-wania się językiem obcym może dla wielu studentów być czynnikiem bardziej mobilizującym, i rozszerzającym horyzonty, niż ograniczającym.

W okresie PRL ta mobilizująca funkcja była szczególnie dobrze uzasad-niona, gdyż tzw. języki zachodnie funkcjonowały wówczas nieco na zasadzie tzw. zakazanego owocu, dostarczały klucza do treści znajdujących się całkowicie poza zasięgiem wszechpotężnej cenzury. Będąc anglistą w tamtych czasach miało się świadomość jednoczesnego wykraczania poza granice kultury na-rodowej i bycia wiernym tejże kultury najgłębszym nakazom, a konkretnie imperatywowi walki o wyzwolenie z ciasnego, ideologicznego gorsetu, w który próbowano tę kulturę wtłoczyć. Na tym też w dużej mierze polegała, z zacho-waniem należytych proporcji, „robacza” działalność wspomnianego wyżej Księdza Robaka, którego żarliwy patriotyzm nie wchodził w żaden spór z jego agenturalną działalnością na rzecz Francji. Rzecz jasna w wypadku filologów obcych chodzi mi co najwyżej o odgrywanie roli tzw. agentów wpływu, tj. osób pozytywnie, choć niekoniecznie bezkrytycznie, nastawionych do pewnej zagra-nicznej kultury i nie osiągających przez to żadnych bezpośrednich materialnych korzyści. Dzisiaj jednak ta komfortowa w pewnym sensie sytuacja uległa znacznej,

52. Karol Miarka, Głos wołającego na puszczy Górnoślązkiej, s. 45.

Page 33: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

53

choć niecałkowitej, dezaktualizacji w skutek znanych wypadków historycznych. Niecałkowitej, gdyż kultury narodowe, nawet funkcjonujące w liberalno-demo-kratycznym kontekście, zawsze wytwarzają pewne formy, że tak powiem, skost-niałe, które domagają się konfrontacji z analogicznymi i może niekiedy mniej skostniałymi formami wytworzonymi przez obce kultury. Pozostała filologiom ponadto tradycyjna rola dostarczycieli wykwalifikowanych kadr pośredników między jedną kulturą a drugą, czy też nawet między lokalną kulturą a światem zewnętrznym. Staje się to szczególnie ważne w epoce upadku poliglotyzmu, gdy nawet zaawansowana dwujęzyczność staje się rzadkością, nie wykluczając tzw. środowiskach elitarnych. Dowodem na ten stan rzeczy jest chociażby kon-sekwentnie fatalne (z nielicznymi wyjątkami) wymawianie angielskich słów i cytatów, jakie słyszymy z ust telewizyjnych i radiowych dziennikarzy w Polsce.

X

Ideałem byłoby niewątpliwie wychowywać takich ludzi, jak Henry Sienkiewicz, który – jak tu starałem się wykazać – łączył w sposób niemal doskonały naturę i wykształcenie patrioty zanurzonego głęboko w rodzimej tradycji, światowca, znającego czołowe języki Zachodu nie wykluczając rosyjskiego, oraz miłośnika łaciny i kultury klasycznej. Istnieje dość materiału dowodowego świadczącego, że tego typu erudycja, choć może nie na poziomie Sienkiewicza, nie była na zie-miach polskich w XIX wieku czymś szczególnie rzadkim, podczas gdy dzisiaj ludzie tego rodzaju stanowią ewidentnie gatunek ginący.

Porównanie sposobu istnienia w ramach kultury polskiej kolejno łaciny, francuskiego i angielskiego prowadzi do wniosku, że – niestety lub na szczęście – każdy kolejny język uniwersalny jaki proponuje nam cywilizacja Zachodu pod-lega słabszej integracji z kulturą rodzimą, niż jego poprzednik. Pamiętać jednak należy, iż szczyt wpływów łaciny w Polsce, okres jej najbardziej intymnego zżycia się z kulturą miejscową (zbyt intymnego, zdaniem wielu, bo owocującego słynnym stylem makaronicznym) nastąpił w wieku XVII, a więc około siedemset lat po wejściu Polski w krąg cywilizacji łacińskiej. Dzisiaj procesy kulturowe przebiegają szybciej i dlatego trudno nam wyobrazić sobie relacje między pol-szczyzną a angielszczyzną w wieku XXII, czy XXIII.

Trzeba by na koniec zauważyć, że w historii Polski poważną rolę odegrał fakt, iż krajowe elity dla zaznaczania swojej wyższości i odrębności od klas niższych wybierały przeważnie takie języki obce, które nie były bezpośrednio kojarzone z żadnym spośród naszych sąsiadów. Konsekwencją tego stanu rzeczy było to, że elity te, choć momentami bardzo zlatynizowane, zitalinizowane, sfrancuziałe, a ostatnimi czasy zangielszczone (czy raczej zamerykanizowane), były jednak

Page 34: Czy angielski zastąpił (w Polsce) łacinę? Kilka uwag o ...cejsh.icm.edu.pl/.../c/04-errgo-22-23-konteksty-wicher-9-54.pdf · 21 Andrzej Wicher Czy angielski zastąpił (w Polsce)

54

postrzegane jako polskie i za takie same się uważały. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała na przykład wśród Czechów i Słowaków, gdzie elity, a ściślej mówiąc tradycyjna arystokracja, w okresie od XVII do XIX wieku uległy, odpowiednio, germanizacji i madziaryzacji – co oznaczało kompletne ich oderwanie od pnia narodowego i przechwycenie przez silniejszych sąsiadów, w tym wypadku przez Niemcy, lub raczej Austrię, i Węgry. Nie znaczy to oczywiście, iżby moż-na było lekceważyć (zarówno w kontekście historycznym, jak i współczesnym) wpływy niemieckie i rosyjskie (a w odniesieniu do dawniejszych czasów także czeskie) w Polsce, ani też że trzeba by im przypisywać wyłącznie negatywne znaczenie. Ich relatywna słabość z pewnością pogłębiła wyobcowanie Polaków wśród narodów z nimi sąsiadujących – lecz jest to już jednak temat na zgoła inne opracowanie.