34
2 Szanowny Panie Redaktorze, Ukazuj¹cy siê od maja ub. roku „Nieco- dziennik Biblioteczny” mia³ byæ pismem mówi¹cym o pracy, problemach i osi¹gniê- ciach naszej Biblioteki. Byliœmy wielokrotnie gor¹co zachêcani do wspó³pracy, dlatego za- praszaliœmy Pana zawsze gdy w naszej filii dzia³o siê coœ wa¿nego. Tym bardziej zaskoczy³ mnie fakt ca³ko- witego pominiêcia w ostatnim numerze „Nie- codziennika” Wieczoru Tatarskiego zorgani- zowanego przez nasz¹ filiê 28 listopada 2002. Wieczór by³ najwiêksz¹ imprez¹ integracyjn¹ Miejskiego Ko³a Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich w ubieg³ym roku. W³o¿yliœmy wiele trudu, by zapewniæ ciekawy program i odpo- wiedni¹ oprawê. O Krymie opowiada³a m³o- dzie¿ tatarska studiuj¹ca w Lublinie i Warsza- wie – dodajmy m³odzie¿ bêd¹ca czytelnikami naszej Biblioteki. Prezentowana by³a muzy- ka, pieœni i tañce narodowe, serwowano po- trawy tatarskie. Imprezie towarzyszy³y trzy wystawy tematyczne. Wieczór by³ okazj¹ do spotkania dla ponad 80 cz³onków Stowarzy- szenia Bibliotekarzy Polskich. Odpowiadaj¹c na proœby redakcji po spotkaniu przekazali- œmy zdjêcia, na które równie¿ zabrak³o miej- sca w naszym piœmie. Mam nadziejê, ¿e kiedy kole¿anki z innych filii bêd¹ organizowa³y kolejne doroczne spotkanie Stowarzyszenia, nie spotka ich przykroœæ, która by³a naszym udzia³em. Barbara Stanowska Filia nr 24 P.S. Poniewa¿ „Niecodziennik” posiada rubrykê „Ludzie listy pisz¹” mo¿e warto ten list zamieœciæ jaki (pisownia orginalna) g³os w dyskusji o obliczu naszego pisma Od redakcji. Dziêkujemy za list, który wy- pe³ni³ wspomnian¹ lukê z „Wieczoru tatarskie- go”. Szkoda tylko,¿e list z pretensjami zamiast tekstu. Przecie¿ umawialiœmy siê, ¿e Pani, albo ktoœ ze Stowarzyszenia ten wieczór opisze. My ze swojej strony wywi¹zaliœmy siê, zapowiada- j¹c to spotkanie i przeprowadzaj¹c wywiad z Tatarkami. Panie bibliotekarki traktujemy jako wspó³- pracowniczki „Niecodziennika” – trzeba po prostu pisaæ. Zdjêcia, które otrzymaliœmy od Pani na CD zamieœciliœmy. Redakcja nasza sk³ada siê z samych wolontariuszy. Nie wie- dzieliœmy, ¿e niepisanie o kimœ lub o czymœ jest jednoznaczne z robieniem komuœ przy- kroœci, zw³aszcza, ¿e lista tematów, wartych odnotowania w „Niecodzienniku Bibliotecz- nym” jest bardzo d³uga. Jeszcze wiele rzeczy chcemy opisaæ. Do Redakcji „Niecodziennika Bibliotecznego” Po przeczytaniu trzeciego numeru „Nie- codziennika Bibliotecznego” zrobi³o mi siê bardzo przykro. W artykule pt. „Srebne gody Filii nr 24” znajdowa³o siê wiele b³êdów. Bar- dzo trudno mi zrozumieæ jak mog³o do tego doœæ („doœæ” – pisownia oryginalna). B³êdy w nazwiskach osób reprezentuj¹cych instytu- cje wspó³pracuj¹ce z nasz¹ fili¹ oraz znanych w œrodowisku spowodowa³y, ¿e ostatni numer „Niecodziennika” jest s³ab¹ promocj¹ naszej placówki. Za b³êdy, które wyst¹pi³y nie z mojej winy przepraszam Pani¹ £ucjê Piekut oraz Pana Aleksandra Guthy. Z powa¿aniem Maria Kozio³ (Filia nr 24) Od redakcji. – Obojga Pañstwa równie¿ przepraszamy za b³êdy niezawinione przez redakcjê. Jest nam smutno, ¿e musimy siê t³u- maczyæ za b³êdy pope³nione w nazwiskach, ale do redakcji taka podstawa tekstu trafi³a. Mimo trzech korekt niemo¿liwe by³o wychwy- cenie ich w nazwiskach, bo opieraliœmy siê na otrzymanym tekœcie wyjœciowym. Zawsze zachêcamy autorów do korekty tekstów przed drukiem. Ca³¹ dokumentacjê obróbki tekstu i wszystkich korekt przekazaliœmy pani Kozio³. Mo¿e Pani zrozumie jak mog³o do tego doœæ, bo jak mówi znane przys³owie tyl- ko ten siê nie myli, kto nic nie robi. Przez roczek ma³y kroczek Taki jubileusz w ¿yciu czasopisma to ma³a rzecz, a jednak. Uda³o siê naszemu zespo³o- wi wydaæ cztery numery „Niecodziennika”. Promocja czytelnictwa i biblioteki jest nie- ustaj¹ca, ale dziêki temu ³atwiejsza. Promu- jemy kulturê i jej twórców. Mamy ju¿ swoich Czytelników i Pisz¹cych. Nasze ambicje s¹ coraz to wiêksze. Na wygl¹d pisma i jego za- wartoœæ merytoryczn¹ pracuje wiele osób. Dziêkuje Andrzejowi Kotowi, który – choæ sam czêsto w potrzebie – to chêtnie nas wspie- ra, upiêkszaj¹c swoimi pracami nasze pismo. Dziêkujê, Andrzejowi Ro¿kowi, który od po- cz¹tku jest NASZYM FOTOGRAFEM i jego firmie FOTO RO¯EK. Bóg Wam zap³aæ – Niecodzienni i Niezwykli ludzie. Kolegom z biblioteki, których nazwiska figuruj¹ w stop- ce redakcyjnej i osobom wspó³pracuj¹cym: paniom Annie Boguszewskiej i Dorocie Go- net. Wszystkim Wydawnictwom: Norberti- num, Instytutowi Europy Œrodkowo-Wschod- niej, Polskiego Towarzystwa z Akwinu. Naszym darczyñcom KTS, LPEC, Kancelarii Prezydenta Miasta Lublina, Grzegorzowi Muszyñskiemu – Karya. Dzia³aæ przez rok bez komputera, w oparciu o wolontariat to du¿a sprawa. Anio³ stró¿ czuwa i mamy ju¿ sprzêt od ks. Alfreda Wierzbickiego (komputer i skaner) i Leszka Bobrzyka (komputer). Nie dziêkujemy, by Wam nie zabieraæ nagrody w Niebiesiech. Przyda³aby siê drukarka lasero- wa. Jesteœmy cierpliwi. Nastêpny rok przed nami, oby by³ równie¿ owocny, czego Czytel- nikom i sobie ¿yczê. Redaktor Naczelny Dzieci z Przedszkola nr 18 w Lublinie sk³a- da³y ¿yczenia Ojcu Œwiêtemu podczas uroczy- stego koncertu na Placu Zamkowym pamiêt- nego wieczoru dnia 18 maja. Najwiêksza frajda – wspólna fotografia z Kozio³kiem Lubelskim: Ania, Agnieszka,Pa- trycja i Patryk. „Ludzie listy pisz¹... bo im przykro” Urodziny Ojca Œwiêtego w Lublinie fot. arch. Adres redakcji: Miejska Biblioteka Publiczna im. H. £opaciñskiego Filia nr 30 20-844 Lublin, ul. Braci Wieniawskich 5 Tel. (81) 741 62 36 e-mail [email protected] Redaktor naczelny: Jerzy Jacek Bojarski; Za-ca redaktora naczelnego: Renata Filipiak; Grafika: Andrzej Kot; Foto: Andrzej Ro¿ek, Mariusz ¯urek; Zespó³ redakcyjny: Stanis³aw Gaszyñski, Maciej Krawczyk, Irena Ksi¹¿ek, Krystyna Rybicka, Wies³awa Szymczak; Wydawca: Miejska Biblioteka Publiczna im. H. £opaciñskiego 20-007 Lublin, ul. Peowiaków 12, tel.(81) 532 15 29, 532 17 45, fax. (81) 534 71 70 konto: Millenium S.A. I o/Lublin nr 38 1160 2202 0000 0000 6091 8060, Regon 432318420, NIP 712-270-30-02 Promocja i Marketing: Jerzy Jacek Bojarski, tel. 0 502-783-781 Opracowanie do druku: MAC Arkadiusz Makowski, tel. (81) 740-12-86 Druk: Rapida, tel. (81) 442-72-20 Na ok³adce: Zdjêcie Edwarda Hartwiga, bez ty- tu³u, 1992, 45 x 60.

Dni Lublina 2003 - Niecodziennik Biblioteczny · praszaliœmy Pana zawsze gdy w naszej filii dzia³o siê coœ wa¿nego. ... pieœni i tañce narodowe, serwowano po-trawy tatarskie

Embed Size (px)

Citation preview

2

Szanowny Panie Redaktorze,Ukazuj¹cy siê od maja ub. roku „Nieco-

dziennik Biblioteczny” mia³ byæ pismemmówi¹cym o pracy, problemach i osi¹gniê-ciach naszej Biblioteki. Byliœmy wielokrotniegor¹co zachêcani do wspó³pracy, dlatego za-praszaliœmy Pana zawsze gdy w naszej filiidzia³o siê coœ wa¿nego.

Tym bardziej zaskoczy³ mnie fakt ca³ko-witego pominiêcia w ostatnim numerze „Nie-codziennika” Wieczoru Tatarskiego zorgani-zowanego przez nasz¹ filiê 28 listopada 2002.Wieczór by³ najwiêksz¹ imprez¹ integracyjn¹Miejskiego Ko³a Stowarzyszenia BibliotekarzyPolskich w ubieg³ym roku. W³o¿yliœmy wieletrudu, by zapewniæ ciekawy program i odpo-wiedni¹ oprawê. O Krymie opowiada³a m³o-dzie¿ tatarska studiuj¹ca w Lublinie i Warsza-wie – dodajmy m³odzie¿ bêd¹ca czytelnikaminaszej Biblioteki. Prezentowana by³a muzy-ka, pieœni i tañce narodowe, serwowano po-trawy tatarskie. Imprezie towarzyszy³y trzywystawy tematyczne. Wieczór by³ okazj¹ dospotkania dla ponad 80 cz³onków Stowarzy-szenia Bibliotekarzy Polskich. Odpowiadaj¹cna proœby redakcji po spotkaniu przekazali-œmy zdjêcia, na które równie¿ zabrak³o miej-sca w naszym piœmie. Mam nadziejê, ¿e kiedykole¿anki z innych filii bêd¹ organizowa³ykolejne doroczne spotkanie Stowarzyszenia,nie spotka ich przykroœæ, która by³a naszymudzia³em.

Barbara Stanowska Filia nr 24

P.S. Poniewa¿ „Niecodziennik” posiadarubrykê „Ludzie listy pisz¹” mo¿e warto tenlist zamieœciæ jaki (pisownia orginalna) g³osw dyskusji o obliczu naszego pisma

Od redakcji. Dziêkujemy za list, który wy-pe³ni³ wspomnian¹ lukê z „Wieczoru tatarskie-go”. Szkoda tylko,¿e list z pretensjami zamiasttekstu. Przecie¿ umawialiœmy siê, ¿e Pani, alboktoœ ze Stowarzyszenia ten wieczór opisze. Myze swojej strony wywi¹zaliœmy siê, zapowiada-j¹c to spotkanie i przeprowadzaj¹c wywiad zTatarkami.

Panie bibliotekarki traktujemy jako wspó³-pracowniczki „Niecodziennika” – trzeba poprostu pisaæ. Zdjêcia, które otrzymaliœmy odPani na CD zamieœciliœmy. Redakcja naszask³ada siê z samych wolontariuszy. Nie wie-dzieliœmy, ¿e niepisanie o kimœ lub o czymœjest jednoznaczne z robieniem komuœ przy-kroœci, zw³aszcza, ¿e lista tematów, wartychodnotowania w „Niecodzienniku Bibliotecz-nym” jest bardzo d³uga. Jeszcze wiele rzeczychcemy opisaæ.

Do Redakcji„Niecodziennika Bibliotecznego”

Po przeczytaniu trzeciego numeru „Nie-codziennika Bibliotecznego” zrobi³o mi siêbardzo przykro. W artykule pt. „Srebne godyFilii nr 24” znajdowa³o siê wiele b³êdów. Bar-dzo trudno mi zrozumieæ jak mog³o do tegodoœæ („doœæ” – pisownia oryginalna). B³êdy

w nazwiskach osób reprezentuj¹cych instytu-cje wspó³pracuj¹ce z nasz¹ fili¹ oraz znanychw œrodowisku spowodowa³y, ¿e ostatni numer„Niecodziennika” jest s³ab¹ promocj¹ naszejplacówki.

Za b³êdy, które wyst¹pi³y nie z mojej winyprzepraszam Pani¹ £ucjê Piekut oraz PanaAleksandra Guthy.

Z powa¿aniem Maria Kozio³ (Filia nr 24)

Od redakcji. – Obojga Pañstwa równie¿przepraszamy za b³êdy niezawinione przezredakcjê. Jest nam smutno, ¿e musimy siê t³u-maczyæ za b³êdy pope³nione w nazwiskach,ale do redakcji taka podstawa tekstu trafi³a.Mimo trzech korekt niemo¿liwe by³o wychwy-cenie ich w nazwiskach, bo opieraliœmy siêna otrzymanym tekœcie wyjœciowym. Zawszezachêcamy autorów do korekty tekstówprzed drukiem. Ca³¹ dokumentacjê obróbkitekstu i wszystkich korekt przekazaliœmy paniKozio³. Mo¿e Pani zrozumie jak mog³o dotego doœæ, bo jak mówi znane przys³owie tyl-ko ten siê nie myli, kto nic nie robi.

Przez roczek ma³y kroczekTaki jubileusz w ¿yciu czasopisma to ma³a

rzecz, a jednak. Uda³o siê naszemu zespo³o-wi wydaæ cztery numery „Niecodziennika”.Promocja czytelnictwa i biblioteki jest nie-ustaj¹ca, ale dziêki temu ³atwiejsza. Promu-jemy kulturê i jej twórców. Mamy ju¿ swoichCzytelników i Pisz¹cych. Nasze ambicje s¹coraz to wiêksze. Na wygl¹d pisma i jego za-wartoœæ merytoryczn¹ pracuje wiele osób.Dziêkuje Andrzejowi Kotowi, który – choæsam czêsto w potrzebie – to chêtnie nas wspie-ra, upiêkszaj¹c swoimi pracami nasze pismo.Dziêkujê, Andrzejowi Ro¿kowi, który od po-cz¹tku jest NASZYM FOTOGRAFEM i jegofirmie FOTO RO¯EK. Bóg Wam zap³aæ –Niecodzienni i Niezwykli ludzie. Kolegom zbiblioteki, których nazwiska figuruj¹ w stop-ce redakcyjnej i osobom wspó³pracuj¹cym:paniom Annie Boguszewskiej i Dorocie Go-net. Wszystkim Wydawnictwom: Norberti-num, Instytutowi Europy Œrodkowo-Wschod-niej, Polskiego Towarzystwa z Akwinu.Naszym darczyñcom KTS, LPEC, KancelariiPrezydenta Miasta Lublina, GrzegorzowiMuszyñskiemu – Karya. Dzia³aæ przez rok bezkomputera, w oparciu o wolontariat to du¿asprawa. Anio³ stró¿ czuwa i mamy ju¿ sprzêtod ks. Alfreda Wierzbickiego (komputer iskaner) i Leszka Bobrzyka (komputer). Niedziêkujemy, by Wam nie zabieraæ nagrody wNiebiesiech. Przyda³aby siê drukarka lasero-wa. Jesteœmy cierpliwi. Nastêpny rok przednami, oby by³ równie¿ owocny, czego Czytel-nikom i sobie ¿yczê. Redaktor Naczelny

Dzieci z Przedszkola nr 18 w Lublinie sk³a-da³y ¿yczenia Ojcu Œwiêtemu podczas uroczy-stego koncertu na Placu Zamkowym pamiêt-nego wieczoru dnia 18 maja.

Najwiêksza frajda – wspólna fotografiaz Kozio³kiem Lubelskim: Ania, Agnieszka,Pa-trycja i Patryk.

„Ludzie listy pisz¹... bo im przykro”

Urodziny OjcaŒwiêtego w Lublinie

fot.

arc

h.

Adres redakcji:

Miejska Biblioteka Publiczna

im. H. £opaciñskiego Filia nr 3020-844 Lublin, ul. Braci Wieniawskich 5Tel. (81) 741 62 36e-mail [email protected] naczelny: Jerzy Jacek Bojarski;Za-ca redaktora naczelnego: Renata Filipiak;Grafika: Andrzej Kot;Foto: Andrzej Ro¿ek, Mariusz ¯urek;Zespó³ redakcyjny: Stanis³aw Gaszyñski, Maciej

Krawczyk, Irena Ksi¹¿ek, Krystyna Rybicka,Wies³awa Szymczak;

Wydawca:

Miejska Biblioteka Publiczna im. H. £opaciñskiego20-007 Lublin, ul. Peowiaków 12,tel.(81) 532 15 29, 532 17 45, fax. (81) 534 71 70konto: Millenium S.A. I o/Lublinnr 38 1160 2202 0000 0000 6091 8060,Regon 432318420, NIP 712-270-30-02Promocja i Marketing:Jerzy Jacek Bojarski, tel. 0 502-783-781Opracowanie do druku:

MAC Arkadiusz Makowski, tel. (81) 740-12-86Druk: Rapida, tel. (81) 442-72-20Na ok³adce: Zdjêcie Edwarda Hartwiga, bez ty-

tu³u, 1992, 45 x 60.

3

W Bramie GrodzkiejOpowiada mi Tomasz Pietrasiewicz,¿e przychodzi do Bramy bardzo wczeœnie,nawet przed œwitem.Ale jak pytaæ o tak intymne obcowanie z nieobecnymi.

Starówka we mgle listopada, b³yszcz¹ kamieniepomiêdzy œwiêtym Micha³em a synagog¹,przechodz¹ têdy w obydwu kierunkach ludzie.

Tyle fotografii, lecz Miasto jest niewidzialne.Nie zapad³o siê jak w legendach,zosta³o zburzone, a mieszkañcy wymordowani.Ci, którzy na nas patrz¹, patrz¹ naszymi oczami.Ci, którzy do nas mówi¹, mówi¹ naszymi s³owami.

Pijemy kawê w ciemnym wnêtrzu przy Szerokiej 28.Chcemy, aby istnia³a tamta ulica,dopóki rozumiemy ciszê Poematu Czechowicza.Za w¹skim oknem wiatr rozrzuca liœcie,deszcz ukosem zacina o szybê,w d³oniach czujemy ciep³o fili¿anki,nad któr¹ unosz¹ siê ob³oki, aureole i pêtle.Mówiê: to w³aœnie to, to misterium „Jedna ziemia dwie œwi¹tynie”.Ocaleni i sprawiedliwi(nieliczni ocaleni, nieliczni sprawiedliwi)przynosz¹ œwiat³o i rozmawiaj¹ przez g³oœnikiponad przepaœciami i ponad epokami.

Dobrze, ¿e pamiêtaæ to nie tylko wspomnienia.Dobrze, ¿e sztuka to nie tylko wizja i naœladowanie.Dobrze, ¿e ponad sztuk¹ i ponad ¿yciem jest dobro.

Ks. Alfred Marek Wierzbicki

Dni Lublina 2003Uczestnicz¹c w licznych imprezach Dni

Lublina 2003, mamy okazjê choæ raz w rokuprzyjrzeæ siê swemu miastu z nieco innej ni¿zwykle perspektywy. Przystañmy wiêc i zobacz-my Lublin magiczny. Miasto ¿ywe legendamii niezwyk³¹ histori¹ i radosne m³odym gwa-rem, wype³niaj¹cym wieczorami urokliwe ka-fejki. Miasto warte serdecznej zadumy, napa-waj¹ce dum¹, zdumiewaj¹ce.

W czasie tegorocznych Dni Lublina od-kryjmy nasze miasto ponownie. Nasze mia-sto, nasz skarb.

Andrzej Pruszkowski Przydent Miasta Lublin

Plan imprez:6 CZERWCA 2003 – PI¥-TEK

9.00 Wystawa fotografiipt.Odkryjmy uroki Lubli-na; DDK „Bronowice”;12.00 Scena M³odych –koncerty laureatów kate-gorii dzieciêcych – CK;18.00 Centrum Kultury

Nowe Klubowe Spotkania – Antoni Libera;DNI LUBLINA W SERCU MIASTA – przed Try-

buna³em Koronnym:17.00 Dzieci z Brod¹ – Halo, Halo Dzieci Euro-

py;18.30 Koncert Zespo³u Alchemia;15.00-19.00 Uœmiech na lato 3 – Plac Litew-

ski;18.00 Otwarcie Retrospektywnej Wystawy Har-

twiga – Wirydarz Galeria Sztuki LBS;19.00 Wystawa malarstwa i rzeŸby Cyrila Bar-

randa – Teatr Stary ul. Jezuicka 18;20.00 Inauguracja rzeŸby Cyrila Barranda na

„Kamieniu Katowskim” – u zbiegu ulic Gru-ella i Jezuickiej;

7 CZERWCA 2003 – SOBOTA

10.00-16.00 Krajowa Wystawa OwczarkówNiemieckich ; MOSiR Al. Zygmuntowskie 4;

Dokoñczenie na stronach 4-9

Szanowni Czytelnicy!Mam przyjemnoœæ przedstawiæ Pañstwu Zastêpcê Dyrektora ds.

merytorycznych Miejskiej Biblioteki Publicznej im. H. £opaciñskie-go w Lublinie Pani¹ Renatê Filipiak.

Pani Renata Filipiak jest starszym kustoszem i by³ym kierowni-kiem Filii nr 29 MBP w Lublinie. Obok wymaganych kwalifikacjizawodowych, w postaci dyplomu ukoñczenia wy¿szych studiów bi-bliotekoznawczych, posiada ponad dwudziestoletnie doœwiadczeniew zawodzie bibliotekarza. Od roku 2001 pe³ni funkcjê Przewodni-cz¹cej Ko³a Miejskiego Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. W roku1997 otrzyma³a Odznakê Zas³u¿onego Dzia³acza Kultury, a w roku2002 Medal Prezydenta Miasta Lublina.

Zastêpca Dyrektora MBP cieszy siêdu¿ym autorytetem wœród pracowni-ków, jest osob¹ kreatywn¹, posiadaj¹c¹zdolnoœci organizacyjne i umiejêtnoœæpracy w zespole.

Na podstawie naszej dotychczaso-wej wspó³pracy, z pe³nym przekona-niem wyra¿am przeœwiadczenie, ¿edziêki Pani Reancie Filipiak kierownic-two MBP zosta³o w znacz¹cy sposóbwzmocnione profesjonaln¹, bibliote-karsk¹ si³¹.

W imieniu wszystkich PracownikówMiejskiej Biblioteki i swoim w³asnym¿yczê nowo powo³anemu Zastêpcy Dy-

rektora ds. merytorycznych satysfakcji z pe³nionych obowi¹zków,a tak¿e wszelkiej pomyœlnoœci w ¿yciu osobistym.

Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej

im. H. £opaciñskiego w Lublinie

El¿bieta Józefowicz-Wisiñska

Renata Filipiak

Hartwig o sobie[...] Jestem „niechcianym” fotografem. Mia-

³em inne plany. To mój ojciec by³ dobrym zawodo-wym fotografem i mia³ w Lublinie zak³ad. A jaz bratem wczeœnie rano, jeszcze przed pójœciem doszko³y, musieliœmy kopiowaæ portrety z negatywów.

[...] A pierwsze zdjêcia... Zwiewne postacidziewcz¹t na pe³nej kwiatów ³¹ce przypominaj¹ im-presjonistyczny obraz. Te zdjêcia s¹ wyrazem moje-go ówczesnego stosunku do fotografii, pocz¹tkiemdyskusji z obowi¹zuj¹cym wówczas kanonem wier-noœci rzeczywistoœci. Chcia³em ten kanon przezwy-ciê¿yæ, dodaæ coœ od siebie. Edward Hartwig

fot.

An

drz

ej R

o¿ek

4

Dni Lublina 2003

10.00 JeŸdzieckie Mistrzostwa Szkó³ ŒrednichWojewództwa Lubelskiego – LKJ

10.00-15.00 Regaty ³odzi ¿aglowych typu OME-GA – Zalew Zemborzycki;

DNI LUBLINA W SERCU MIASTA – pod Trybu-na³em Koronnym:

12.00 Scena M³odych – Koncert Laureatów –zespo³y Taneczne;

17.00 Pu³awskie Muzykowanie;13.00 „Otwarty Turniej Sumo dla mieszkañców

Lublina” – Zalew Zemborzycki;8.00-13.30 Fina³ Pucharu Polski 2003 w dwu-

boju i trójboju nowoczesnym – ZSO nr 5,ul. Rzeckiego 10;

14.00-21.45 Ruch dla Lublina wyst¹pi¹: Krzysz-tof Zalewski, Zespó³ VOX, Myslovitz – PlacZamkowy;

8 CZERWCA 2003 – NIEDZIELA

10.00-16.00 XXXVII Krajowa Wystawa PsówRasowych – MOSiR Al. Zygmuntowskie 4;

10.00 JeŸdzieckie Mistrzostwa Szkó³ ŒrednichWojewództwa Lubelskiego – LKJ;

10.00 Parada ³odzi ¿aglowych bazuj¹cych nadZalewem – Zalew Zemborzycki;

DNI LUBLINA W SERCU MIASTA – pod Trybu-na³em Koronnym:

14.00-18.00 Œwiêto Pieroga – Lublin od Kuch-ni ;

8.00-13.00 Fina³ Pucharu Polski 2003 w dwu-boju i trójboju nowoczesnym – V edycja –ZSO nr 5, ul. Rzeckiego 10;

10.00 P³ywanie kajakami po Bystrzycy – odCukrowni do jazu przy ul. Firlejowskiej – LTK„Fala”

17.00 Turniej M³odych ¿u¿lowców o puchar Pre-zydenta Miasta – stadion na al. Zygmuntow-skich 5;

9 CZERWCA 2003 – PONIEDZIA£EK

9.00 Lublin nad ³¹k¹ przysiad³... poranek po-etycko-muzyczny – MBP Filia nr 1 ul. Ko-œcielna 7a;

10.00 Zabytki wzgórza zamkowego – pogadan-ka Barbary Czajkowskiej – MBP, filia nr 28,ul. Nadbystrzycka 85;

Edward Hartwig urodzi³ siê 6 wrzeœnia1909 roku w Moskwie. Po wybuchu rewolu-cji, w 1917 roku, rodzina Hartwigów powró-ci³a do Polski i osiad³a w Lublinie, gdzie oj-ciec Edwarda otworzy³ pracowniê fotografiiportretowej.

Od wczesnej m³odoœci Edward przejawia³zainteresowania teatrem i sztukami plastycz-nymi, chcia³ zostaæ malarzem. Fotografi¹ zaj¹³siê z koniecznoœci, by utrzymaæ rodzinê i nieprzypuszcza³, ¿e stanie siê ona jego pasj¹.Otworzy³ w³asny zak³ad fotograficzny, ale rów-nolegle z zapa³em zajmowa³ siê fotografi¹ ar-tystyczn¹, zdobywaj¹c wkrótce znacz¹c¹ po-zycjê jako twórca romantycznych pejza¿y.

W latach 1935-1937 studiowa³ fotografiêw Instytucie Grafiki w Wiedniu, w pracowniprof. Rudolfa Kopitza i Hansa Daimlera.

Po powrocie do Lublina odniós³ wielesukcesów jako uczestnik licznych wystaw,otrzymuj¹c nagrody i wyró¿nienia.

Po wojnie i pobycie w ³agrze przeniós³ siêdo Warszawy. Zosta³ fotografem teatralnym,staj¹c siê na wiele lat najbardziej wziêtym do-kumentalist¹ teatru w Polsce.

By³ jednym z za³o¿ycieli Zwi¹zku PolskichArtystów Fotografików i aktywnym dzia³aczemtej organizacji oraz cz³onkiem Miêdzynaro-dowej Komisji Artystycznej FIAP.

Jest posiadaczem zaszczytnego tytu³u Ho-norary Excellence FIAP oraz laureatem wie-lu nagród i wyró¿nieñ w dziedzinie fotogra-fii artystycznej. Otrzyma³ miêdzy innymi Z³otyKrzy¿ Zas³ugi, Krzy¿ Kawalerski Orderu Od-rodzenia Polski, Krzy¿ Komandorskiz Gwiazd¹ Orderu Odrodzenia Polski, MedalOlimpijski na Igrzyskach w Rzymie za foto-grafiê sportow¹, Nagrodê Ministra Kulturyi Sztuki, Medal Miasta Pary¿a za ca³okszta³ttwórczoœci. Mia³ kilkadziesi¹t wystaw indywi-dualnych i zbiorowych w Polsce i na œwiecie,wyró¿niony zosta³ miêdzy innymi udzia³emw ekspozycjach „10 Fotografików Œwiata” oraz„10 Wielkich Fotografików Œwiata FIAP”.

Twórczoœæ Edwarda Hartwiga, artystyogromnie wszechstronnego oraz jego trwa-j¹ca ju¿ ponad siedemdziesi¹t lat aktywnoœæ,wywar³a znacz¹cy wp³yw na kilka pokoleñ fo-tografików. Jest on jednym z niewielu pol-skich artystów, którego dorobek jest wysokoceniony na œwiecie – jego prace znajduj¹ siêw wielu znacz¹cych polskich i œwiatowych ko-lekcjach muzealnych.

Edward Hartwig nale¿y do w¹skiego gro-na najwiêkszych indywidualnoœci polskiej fo-tografii XX wieku. Dziêki talentowi, wielkiejfantazji, tytanicznej pracy – stworzy³ dzie³onajwy¿szej rangi artystycznej. Twórczoœæ Har-twiga trzeba uto¿samiaæ przede wszystkimz kreacyjnym nurtem fotografii, którego nagruncie polskim by³ prekursorem.

Dokonuj¹c du¿ych uproszczeñ, mo¿napowiedzieæ, ¿e fotografiê Hartwiga charak-teryzuj¹ trzy zasadnicze czynniki – kreacja,estetyka, wizualizm. Jego fotografia nie ogra-nicza siê do prostego zapisu wra¿eñ, jakich

dostarcza³a otaczaj¹ca rzeczywistoœæ. Autorkreowa³ swoj¹ wizjê œwiata, pozostawiaj¹c jed-nak czytelne inspiracje realnoœci¹. Motywyczerpane z natury, pejza¿u, architektury orazcz³owiek i stosunki miêdzy nimi zachodz¹ce– si³¹ artystycznej kreacji – subiektywnie sple-cione lub przetworzone technicznymi zabie-gami i przeniesione na p³aszczyznê zdjêcia,tworzy³y nowe treœci i nowe wartoœci estetycz-ne. Powstawa³y dzie³a o niezwyk³ych walorachplastycznych, przy niekiedy zaskakuj¹cej pro-stocie rozwi¹zañ formalnych.

Prace Edwarda Hartwiga – zw³aszcza odczasu publikacji rewelacyjnego, jednego z naj-donioœlejszych w sztuce polskiej albumu Fo-tografika, który ukaza³ siê w 1958 r., poprzezlata szeœædziesi¹te i siedemdziesi¹te – to ma-nifestacja nieograniczonej swobody twórczej.To znakomity przyk³ad prze³amywania trady-cji, biernoœci postrzegania i percepcji, burze-nia estetycznych konwencji i standardówtechnicznych fotografii. Bogactwo form, ichoryginalnoœæ i si³a ekspresji powsta³ych dzie³jest równa dzie³om sztuk plastycznych. Au-tor jest jednym z tych fotografików polskich,którzy dowiedli równowartoœci fotografikii plastyki. Przy czym, co w dobie komputeratrzeba szczególnie podkreœliæ, wszystkie pra-ce Hartwiga s¹ wyrazem wrêcz ekstatycznejafirmacji klasycznego warsztatu fotograficz-nego. Fenomen i wielkoœæ Hartwiga polegana tym, ¿e z ³atwoœci¹ odkrywa³ w fotografiii dla fotografii to, co dla innych fotografikówczy widzów wydawa³o siê niemo¿liwe. To, coby³o na pozór obce fotografii – w jego twór-czoœci stawa³o siê oczywistoœci¹. Zreszt¹ niena d³ugo. Bowiem autor nieustannie poszu-kiwa³ nowych œrodków wyrazu, ci¹gle posze-rzaj¹c przestrzeñ, zdawa³oby siê, ju¿ zamkniê-tej estetyki œwiata fotografii. W zmieniaj¹cejsiê z wystawy na wystawê twórczoœci, Hartwigujawnia³ aktualny stan swojej œwiadomoœci es-tetycznej i mo¿liwoœci samej fotografii. Po-wiedzia³ kiedyœ – przechorowa³em wszystkie stylew fotografii. A ile¿ ich by³o, skoro autor de-biutowa³ w 1924 roku.

Rozpiêtoœæ zainteresowañ tematycznych(pejza¿, natura, cz³owiek, teatr), bogactwomotywów i sytuacji oraz niezwyk³oœæ pomy-s³ów i rozleg³a skala estetycznych jakoœci (spo-sób kadrowania, grafizm, ziarno, przenikania,techniki specjalne) daje odbiorcom twórczo-œci Hartwiga mo¿liwoœæ ró¿norodnych do-znañ artystycznych. Tak¿e sprawia, ¿e jestceniona i przez tradycjonalistów, i przez awan-gardê, przez amatorów i zawodowców.

Dzie³a Edwarda Hartwiga w czasie ich pre-mierowych prezentacji wywo³ywa³y polemikiwœród krytyków i widzów, intrygowa³y i pobu-dza³y wyobraŸniê, wytycza³y drogi fotograficz-nych penetracji. I moim zdaniem – wytyczaj¹do dziœ. Fotografia Hartwiga „organizuje” wi-dzenie œwiata ju¿ kilku pokoleniom mi³oœni-ków fotografii oraz tym polskim fotografi-kom, którzy w swojej twórczoœci kieruj¹ siêzasad¹ kreacjonizmu i którzy tak¹ fotografiêuznaj¹ za godn¹ sztuki.

Grzegorz Bojanowski

Edward Hartwig w Wirydarzu

5

Dni Lublina 2003

10.00 „Lubelski Kozio³ek” – inscenizacja wybra-nych utworów J. Czechowicza; MBP, filia nr10, ul. Kleeberga 12a;

9.00-13.00 Wybitni Polacy i ich zwi¹zki z Lubli-nem – fina³ konkursu – Trybuna³ Koronny;

16.00 Koncert muzyczno – poetycki pt. Ksiê¿ycnad Lublinem – DDK „Bronowice”;

DNI LUBLINA W SERCU MIASTA – przed Try-buna³em Koronnym:

17.00 Szkolny Teatr Ma³ych Form „Sobieski” –Teatr Panopticum;

18.00 Klub Dobrej Piosenki;10 CZERWCA 2003 – WTOREK

9.00 Poznajmy dawne ulice Lublina z map¹ Wiel-kiego Miasta Lublina – MBP, Filia nr 12, ul.¯elazowej Woli 7;

9.00 Dzielnica Rury – quiz dla dzieci – MBP, filianr 18, ul. G³êboka 8a;

9.00-11.00 Lubelskie Dyktando – Ratusz, Salasesyjna ;

9.30 Geneza god³a herbowego Lublina – poga-danka dla dzieci – MBP Filia nr 21, Rynek11;

10.00 Tajemnice Zamku Lubelskiego – spotka-nie z Magdalen¹ Norkowsk¹ – MBP, Filia nr28, ul. Nadbystrzycka 85;

10.30 Najpiêkniejsze miejsca w Lublinie – lek-cja biblioteczna MBP Filia nr 6 w OgrodzieBotanicznym;

10.50 Szlakiem Pamiêci ¯ydów Lubelskich –wycieczka po Lublinie – MBP Filia nr 21,Rynek 11;

Moje miasto – moja okolica – jej blaski i cieniew obiektywie Micha³a Bia³ka – ;MBP, Filia nr7, ul. Kunickiego 35;

15.00-19.00 Konkurs literacki dla uczniów lu-belskich gimnazjów – Trybuna³ Koronny;

17.00 Popo³udnie z legend¹ – czytanie legendi wierszy lubelskich – MBP Filia nr 26, ul.Leonarda 18

16.16-16.00 Lublin w plastyce – wystawa w Ga-lerii Szkolnej Zespo³u Szkó³ Plastycznychw Lublinie, ul. Muzyczna 10a;

Ju¿ po raz czwarty oddajemy do Pañstwar¹k kolejny numer „Niecodziennika Biblio-tecznego”. Tym razem jego wydanie zbieg³osiê z tegorocznymi obchodami „Dni Lubli-na”. Jak co roku nasza Biblioteka aktywniew³¹czy³a siê w ich organizowanie. Niemalwszystkie filie zawar³y w swych czerwcowychprogramach kulturalno-oœwiatowych szerok¹ofertê imprez maj¹cych na celu uœwietnienietych uroczystoœci.

Miejska Biblioteka Publiczna im. H. £o-paciñskiego nie tylko z okazji œwiêta pamiêtao swoim mieœcie i jego promocji. Naszym pra-gnieniem jest, aby Lublin zajmowa³ znacz-niejsz¹, ni¿ dotychczas pozycjê na mapie Eu-ropy. To przes³anie towarzyszy namnieodparcie od chwili powo³ania naszej in-stytucji, a dziœ w okresie poprzedzaj¹cym wej-œcie Polski do Unii Europejskiej nabra³oszczególnego znaczenia..

W ci¹gu krótkiego, niespe³na pó³tora-rocznego funkcjonowania Miejskiej Bibliote-ki przyœwieca³a nam nieodparta idea otwar-cia „Bibliotecznego okna na Europê i œwiat”.Z myœl¹ o tym, za poœrednictwem Biura Pro-mocji Kancelarii Prezydenta Miasta Lublina,nawi¹zaliœmy kontakty z lubelskimi miastamipartnerskimi, które w ramach wzajemnejwspó³pracy, promowaæ bêd¹ Lublin i nasz¹polsk¹ kulturê w swoich krajach.

W paŸdzierniku ubieg³ego roku naszauwaga zwrócona by³a w stronê francuskiegomiasta Nancy, za spraw¹ zorganizowanejw MBP promocji ksi¹¿ki Phillippea Claudela„Niektóre ze stu ¿alów”, któr¹ uœwietni³a sw¹obecnoœci¹ Attache Kulturalny AmbasadyFrancuskiej Pani Catherine Blondeau.

Kontynuacj¹ tego przedsiêwziêcia bêdzieprezentacja Nancy w Filii nr 29 w dniu12.06.2003 r. Filia ta bêdzie utrzymywa³a sta-³e kontakty z Bibliotek¹ w Nancy propaguj¹ckulturê francusk¹ w naszym mieœcie.

W dniu 15.04.2003 w Filii nr 30 odby³asiê promocja izraelskiego miasta Rishon Le-Zion po³¹czona z wernisa¿em Bart³omieja Mi-cha³owskiego w obecnoœci Jego EkscelencjiAmbasadora Izraela w Polsce Pana SzewachaWeissa.

W kontekœcie cyklu imprez kulturalnychpod nazw¹ „Dzieñ z Uni¹ Europejsk¹” odby-waj¹cego siê w Lublinie w dniach 16 –18.05.2003 w Filii nr 1 w dniu 16.05.2003mia³a miejsce promocja zaprzyjaŸnionegoz Lublinem portugalskiego miasta Viseu.W Filii tej bêdziemy stale popularyzowaæ kul-turê i sztukê portugalsk¹, ze szczególnym

uwzglêdnieniem walorów jêzyka i literaturytego kraju.

Przed MBP otwieraj¹ siê dalsze perspek-tywy wcielania w ¿ycie zainicjowanych ju¿kontaktów z pozosta³ymi miastami partner-skimi Lublina i ich bibliotekami. Ale nie tyl-ko. Dziêki zorganizowanej w listopadzie ubie-g³ego roku wspólnie z Zak³adem NaukPomocniczych Historii i BibliotekoznawstwaUMCS ogólnopolskiej sesji naukowej na te-mat „Lublin a ksi¹¿ka”, MBP nawi¹za³a kon-takty z Bibliotek¹ Narodow¹ Rosji w SantPetersburgu i Bibliotek¹ Narodow¹ Bia³oru-si w Miñsku.

Nasi wschodni koledzy zachwyceni uro-kami naszego miasta i lubelsk¹ goœcinnoœci¹,maj¹c z naszej strony deklaracjê wspó³pracywyrazili gotowoœæ promowania Lublina w swo-ich Bibliotekach,

Jako dyrektor Miejskiej Biblioteki pragnêpodkreœliæ z ogromnym naciskiem, ¿e aczkol-wiek wspomniane wy¿ej przedsiêwziêcia, jak-¿e spektakularne i medialne, przynosz¹ceniema³y splendor naszej instytucji, nie s¹ w bi-bliotekarskiej dzia³alnoœci rzecz¹ najwa¿-niejsz¹.

Powo³aniem bowiem Biblioteki jest co-dzienna, mozolna, czêsto anonimowa pracas³u¿b bibliotecznych nastawiona na zaspoka-janie potrzeb czytelniczych i informacyjnychlokalnej spo³ecznoœci.

Podkreœliæ nale¿y, ¿e bibliotekarze MBPrealizuj¹ to zadanie w bardzo trudnych warun-kach, przy odczuwalnym niedoborze œrodkówfinansowych i znikomej iloœci nowych ksi¹¿ek,co staraj¹ siê z powodzeniem rekompensowaæczytelnikom ró¿nymi ciekawymi formami dzia-³alnoœci kulturalno-oœwiatowej.

Jedn¹ z wa¿niejszych sfer tej dzia³alnoœcijest praca z czytelnikami niepe³nosprawnymi,a wœród nich zas³uguj¹ca na najwy¿sze uzna-nie z dzieæmi specjalnej troski.

Wizerunek Miejskiej Biblioteki Publicz-nej im. H. £opciñskiego w Lublinie tworzo-ny jest przede wszystkim wysi³kiem i ofiarnymzaanga¿owaniem jej pracowników, którzy niebacz¹c na piêtrz¹ce siê trudnoœci realizuj¹stoj¹ce przed nimi zadania, przyczyniaj¹c siênie tylko do rozwoju kulturalnego naszegomiasta, ale tak¿e do kszta³towania wiêzi lo-kalnych prowadz¹cych do jak¿e wa¿nej inte-gracji spo³ecznej.

Ten skromny prezent lubelscy biblioteka-rze ofiarowuj¹ swojemu miastu codziennie,a nie tylko w dniach jego œwiêta.

El¿bieta Józefowicz-Wisiñska

Ju¿ po raz czwartyfo

t. F

oto-

Ro¿

ek

Wystawa LeszekM¹dzik a ksi¹¿ka

W MBP przy ul. Peowiaków 12z okazji Œwiatowego Dnia Ksi¹¿kii Praw Autorskich otwarto wystawê„Leszek M¹dzik a ksi¹¿ka” Z tej okazjiwszystkim przyby³ym Goœciom wrêcza-no ró¿ê i ksi¹¿kê. (bjj)

6

Dni Lublina 2003

10.30 Wystawa plastyczna dzieci z przedszko-la nr 32 Moje Miasto – Lublin, DDK „Bro-nowice”;

15.00 Prezentacja Gminy Jastków – przed Try-buna³em Koronnym;

18.00 Kabaret „Scherzo” w wykonaniu uczniówOSM II st. im. K. Lipiñskiego w Lublinie;

DNI LUBLINA W SERCU MIASTA – przed Try-buna³em Koronnym:

18.00 I Lubelski Festiwal Bluesa;18.00 Prezentacja Gminy Jasków;11 CZERWCA 2003 – ŒRODA

Dwory i dworki Lubelszczyzny – otwarcie wy-stawy – MBP, Filia nr 9 ul. Krañcowa 106;

10.00 Promocja Niecodziennika Biblioteczne-go – MBP im.H. £opaciñskiego ul. Peowia-ków 12;

10.00 W pracowni malarza – spotkanie z Jo-lant¹ Polañsk¹” – MBP, filia nr 28, ul. Nad-bystrzycka 85;

10.00 „Legendy o Lublinie” – czytanie wybra-nych legend, termin do 12.06; MBP Filia nr24 ul. Juranda 7;

11.00 „Lublin – miasto europejskiego dziedzic-twa kulturowego” – wystawa MBP Filia nr26 ul. Leonarda 18;

18.00 „M³odzi kameraliœci” – wystêp zespo³ówinstrumentalnych; OSM I i II st. im. K. Li-piñskiego w Lublinie;

DNI LUBLINA W SERCU MIASTA – przed Try-buna³em Koronnym:

18.00 „Œwiat mieni siê setkami barw” koncertLubelskiej Orkiestry kameralnej pod dyrek-cja Marka Serwety;

12 CZERWCA 2003 – CZWARTEK

8.30 Pisarze i poeci Lublina – lekcja bibliotecz-na; MBP, Filia nr 6, ul. Poniatowskiego 4;

10.00 Easternpartenariat Lublin 2003 – Euro-pejskie Forum Gospodarcze – Unia Mercu-re al. Rac³awickie 12;

10.00 Zostañ przewodnikiem po Starym Mie-œcie – konkurs o laur najlepszego nastolet-niego przewodnika po Lublinie; MBP, filianr 21, Rynek 11;

Smutne imieniny miesi¹ca

9. 9. 1939

Odesz³ym nagle poetom.

Zatrzymaj siê, przystañ!

Œwit zatrzepota³ pocztowym go³êbiemSzumnieukoœnym lotemciemn¹ chmur¹ szpaków osiad³Poœród tulipanów udrêczonych deszczemdogorywa³a dancingowa muzyka

Od KapucynówOjców dobrych i ciep³ychsygnaturkawzywa niepokorne sumienia

Przechodzê obok CiebieZwyczajnie jak zatroskany cz³owieknads³uchujêni skargi ni proœby natarczywejœródmiejskim gwarem onieœmielonejukrytejw ga³êziach „Zwrotnicy” i „Reflektora”po których pe³znie nieub³aganyzielony liszaj czasu

Przywalony g³azem krzyk ucich³a wzruszeniawy³amuj¹ palcekartka po kartcekartka po kartcez kamienia na kamieñjak wolnystaromiejski wróbel wy³uskuj¹ têczêz pociemnia³ego nagleniebap r z e r a ¿ a j ¹ c e j o b o j ê t n o œ c i

Jerzy Sprawka

Józef Czechowicz, choæ od wczesnych latmarzy³ o poetyckiej s³awie, by³ przez d³ugiczas – jeœli mo¿na tak powiedzieæ o cz³owie-ku, który ¿y³ zaledwie trzydzieœci szeœæ lat –przede wszystkim nauczycielem. Sposobi³ siêdo tego zawodu systematycznie, najpierww Mêskim Seminarium Nauczycielskim w Lu-blinie, a póŸniej, ju¿ równolegle do pracyw szkole, na Wy¿szym Kursie Nauczycielskimoraz w Instytucie Pedagogiki Specjalnej, kie-rowanym przez wybitnego pedagoga w oso-bie prof. Marii Grzegorzewskiej.

Droga pedagogiczna poety by³a bardzod³uga i mia³a dosyæ zawi³y przebieg. Zaczy-na³a siê w Bras³awiu, pod ³otewsk¹ granic¹,nastêpnie wiod³a przez le¿¹c¹ w pobli¿u tegomiasta S³obódkê, Mariampol-Smolany i W³o-dzimierz Wo³yñski, by zaprowadziæ do ro-dzinnego Lublina, gdzie pracowa³ w szkolespecjalnej.

Lubelski adwokat, Kazimierz Miernow-ski, zaprzyjaŸniony z poet¹, napisa³ we wspo-mnieniu o nim, i¿ pedagogiem by³ z umi³owa-nia i doskona³ym. Gdyby nie poezja – nic by gonie oderwa³o od zawodu nauczyciela. Niezwykleby³ lubiany przez dzieci i swych wychowanków, bote¿ umia³ do nich podejœæ i dobraæ siê do ich dusz.A praca w tym zawodzie nie by³a ³atwa ani pro-sta. Szko³a Specjalna w Lublinie, gdzie uczy³ i któ-rej nastepnie [...] by³ kierownikiem, mia³a dzieciniedorozwiniête umys³owo i zaniedbane moralnie.

Pedagogiczne talenty i umiejetnoœci po-twierdzaj¹ te¿ opinie jego zwierzchników,w których pisano: Szko³a wizytowana wielokrot-nie, zawsze p. Czechowicz wybija siê na plan pierw-szy (1927); Stosunek nauczyciela do dzieci bar-dzo sympatyczny – posiada wielk¹ dozê cierpliwoœcii pracuje w szkole specjalnej z zami³owaniem. Na-le¿a³oby go w tej szkole zatrzymaæ na sta³e (1928).

Œwiadectwem powagi w podejœciu do swo-ich nauczycielskich powinnoœci i g³êbokie-go przejêcia siê rol¹ pedagoga s¹ te¿ zacho-wane fragmenty dzienników Czechowicza zeS³obódki z 1922 roku i – zw³aszcza – z Lubli-na z 1926 roku. W drugim z nich czytamyo jego wysi³kach, by nawet w umys³ach tzw.trudnych i zaniedbanych dzieci wzbudziæ za-mi³owanie do twórczoœci i piêkna. Po jednejze swoich lekcji pisa³: [...] czu³em siê doskona-le i bardzo œwie¿o, moment zaœ ostatni: œmiech dzie-ci, wprawi³ mnie w doskona³y humor. Chwilê,przez pryzmat marzenia, wydawa³o mi siê, ¿e ju¿jestem w takiej klasie, jak¹ od dawna pragnê mieæ.

W roli nauczyciela móg³ poeta wykorzy-staæ wszystkie talenty. Na œwiadectwach mia³ze œpiewu stopnie bardzo dobre, potrafi³ ro-biæ wycinanki, we wszystkim zreszt¹, co czy-ni³, widaæ by³o zmys³ estetyczny i zami³owa-nie do piêkna. Uwidacznia³o siê to w jegoprecyzyjnej kaligrafii, w stylizowanym naklucz wiolinowy monogramie, w doborzepapieru przy pisaniu wierszy i listów oraz ko-loru o³ówka i taœmy maszynowej, a nawet wew³asnorêcznym wykonywaniu kart poczto-wych. Równie¿ fotografie Czechowicza

Czechowicz o piêknie,

Józef Czechowicz, rys. Roman Kramsztyk,ze zbiorów Muzeum Literackiego

im J. Czechowicza.

7

Dni Lublina 2003

10.00 Poznajmy lubelsk¹ starówkê i zamek Lu-belski – wycieczka piesza dla dzieci z ZSSnr 4 – MBP, Filia nr 1 ul. Koœcielna 7a;

10.00 Wystawa fotografii miasta partnerskiegoNancy – MBP Filia nr 29, ul. Kiepury 5;

10.00 „Poznajmy ciekawe miejsca naszej dziel-nicy – lubelski dworzec kolejowy w ilustra-cji dzieci” – MBP, Filia nr 7, ul. Kunickiego35;

Diamentowe gody Zespo³u Pieœni i Tañca „LU-BLIN” – Hala MOSiR;

16.00 – Koncert „Lublin-Lublinowi”19.00 – Koncert GalowyDNI LUBLINA W SERCU MIASTA – przed Try-

buna³em Koronnym:17.00 Scena M³odych – prezentacje muzyczne;20.30 Wystêp Lubelskiego Duetu Instrumental-

nego „El Duende” w sk³adzie: Elwira Œliw-kiewicz-Cisak – akordeon, Jakub Niedobo-rek – gitara; Wirydarz CK, ul. Peowiaków 12;

13 CZERWCA 2003 – PI¥TEK – DZIEÑ PATRO-NA

9.00 „Historia i zabytki Lublina” – spotkanie zMart¹ Denys – MBP Filia nr 24, ul. Juranda7;

9.00 i 11.00 Diamentowe gody Zespo³u Pieœni iTañca „LUBLIN”; – Koncert dla szkó³ „Lu-blin-Lublinowi”;

19.00 – Koncert Galowy Hala MOSiR;17.00 „Lublin w malarstwie”, wystawa potrwa

do 9 lipca br; Galeria Mat MarT ul. Grodzka34;

10.00-15.00 Fina³ Konkursu „Oblicza ma³ej Oj-czyzny” ; MDK, ul. Grodzka 11;

17.00 Scena M³odych – koncerty laureatów;Centrum Kultury;

Uroczyste Obchody Œwiêta Miasta Lublin:10.00 Msza œw. w koœciele pw. œw. Paw³a12.00 – uroczyste odegranie hejna³u12.15-15.00 Muzyka Dawna w Lublinie – Festi-

wal Zespo³ów Muzyki Dawnej.16.00 Koncert Kataryniarzy przed Trybuna³em

Koronnym

œwiadcz¹ o stylizacji i estetyzacji w³asnego wi-zerunku, w tej roli wykorzystywa³ te¿ on por-tret wykonany przez Romana Kramsztyka.

Zal¹¿ki takiej postawy kszta³towa³y siê ju¿w rodzinnym domu poety. Jego ojciec pre-numerowa³ czasopisma, w tym tygodnik„Œwiat”. Ogl¹dane tam obrazki – jak wspo-mina³ póŸniej Czechowicz – By³y niezrozumia-³e, ale œliczne. WyobraŸniê jego kszta³towa³ate¿ przeznaczona dla dzieci ilustrowana Bi-blia. Dodatnio oddzia³ywa³ niew¹tpliwie tak-¿e przyk³ad starszego rodzeñstwa, a zw³asz-cza brata Stanis³awa, którego ksiêgozbiórliczy³ oko³o 2000 ksi¹¿ek.

Myœlê, i¿ du¿¹ rolê w kszta³towaniu siêpostawy Czechowicza wobec sfery kulturyodegra³ równie¿ jego œcis³y zwi¹zek z dwomaró¿nymi œrodowiskami – wiejskim, z któregowywodzi³a siê matka jego, i miejskim, w któ-rym Czechowiczowie zamieszkali oko³o 1900roku. Rodzinna wieœ matki M³ynki, pozwoli-³a poecie poznaæ gruntownie zasoby kulturyludowej – pieœni, obrzêdy i obyczaje, coutrwali³ w takich publikacjach jak Pieœñ ludo-wa ze wsi M³ynki pod Pu³awami, Dawne pieœnim³ynkowskie i M³ynkowskie przyœpiewania.

Lublin – i jego stare miasto – fascynowa³natomiast Czechowicza swoj¹ tajemnicz¹przesz³oœci¹, nokturnowym nastrojem, piêk-nem architektury, a tak¿e têtnem wspó³cze-snego ¿ycia. O tych pasjach poety pisa³ Mier-nowski: W spacerach naszych [po Lublinie]chodziliœmy pod Zamek, na Kalinowszczyznê, naCzwartek, na Stare Miasto, a ju¿ obowi¹zkowozwiedzaliœmy z nim wszystkie koœcio³y w WielkiPi¹tek i Sobotê, gdy by³y groby, oraz na dwa tygo-dnie przedtem choodziliœmy do cerkwi prawos³aw-nej przy ul. Unickiej s³uchaæ chórów na g³osy.

Z tych wêdrówek przynosi³ Czechowiczobserwacje i prze¿ycia, które tak piêknie za-owocowa³y w Starych kamieniach i w jegoPoemacie o mieœcie Lublinie. Rodzinnemu mia-stu poœwiêci³ te¿ szereg szkiców i artyku³ów,takich jak Koœció³ na zamku w Lublinie, Gwa-ra ulicy lubelskiej, Przys³owia lubelskie, S³ówkoo lubelskich siestrzanach, Ze starego Lublina,O moim mieœcie Lublinie i szereg innych, któ-re kryj¹ lubelskie dzienniki z lat miedzywo-jennych. To dlatego te¿ Czechowicz tak bli-sko wspó³pracowa³ z Komisj¹ Regiona-listyczn¹ Towarzystwa Przyjació³ Naukw Lublinie, wchodz¹c do redakcji projekto-wanego pisma tej Komisji, z tej równie¿ racjizwi¹za³ siê tak blisko i serdecznie z bibliofi-lami lubelskimi, zostaj¹c sekretarzem, a na-stêpnie kronikarzem, Lubelskiego Towarzy-stwa Mi³oœników Ksi¹¿ki.

Swoj¹ pracê w zawodzie nauczycielskimzakoñczy³ Czechowicz w po³owie 1933 roku,chocia¿ formalnie z nim nie zerwa³, pozo-staj¹c na etacie za zwrotem kosztów zastêpstwa.Od spraw pedagogicznych i szkolnych nieodszed³ jednak, przeciwnie – po przeniesie-niu siê do Warszawy zakres mo¿liwoœci jegooddzia³ywania znacznie siê powiêkszy³.

Podj¹³ on mianowicie pracê w Wydziale Wy-dawniczym ZNP i zosta³ sekretzrzem redak-cji „G³osu Nauczycielskiego”, gdzie umieœci³szereg artyku³ów i recenzji zwi¹zanychz ksi¹¿k¹, szko³¹ i nauczaniem, póŸniej re-dagowa³ przeznaczony dla nauczycieli „Mie-siêcznik Literatury i Sztuki” z du¿ym ichudzia³em autorskim, a warto pamiêtaæ, i¿ na-uczycielami byli wtedy tacy pisarze jak JulianPrzyboœ, Mieczys³aw Jastrun, Gustaw Morci-nek, Stanis³aw Czernik, Kazimierz AndrzejJaworski, Józef Nikodem K³osowski i IgnacyFik. Radaguj¹c czasopismo dla dzieci „P³o-myczek” Czechowicz troszczy³ siê nie tylko owysoki poziom tekstów, ale równie¿ o jegopiêkny kszta³t graficzny oraz odpowiednidobór materia³u ilustracyjnego. Wyg³asza³pogadanki o treœci pedagogicznej w radio,a jedna z nich nosi³a tytu³: Nauczyciel na poluliteratury i sztuki.

Korzystaj¹c z wyj¹tkowej okazji, jak¹ dajeprzypadaj¹ca w bie¿¹cym roku setna roczni-ca urodzin poety, warto przypomnieæ dwiejego wypowiedzi na temat nauczyciela, jakorzecznika piêknej ksi¹¿ki na terenie szko³yoraz jako opiekuna zabytkowych obiektówsztuki w dostêpnej mu spo³ecznej przestrze-ni. Czechowicz przekazywa³ w nich w³asnedoœwiadczenia i przemyœlenia, maj¹c na uwa-dze ostateczny cel pracy pedagoga-twórcy,jakim jest pomna¿anie w œwiecie i w cz³owie-ku zasobów piêkna i dobra.

O zwyciêskiej sile piêkna pisa³ Czechowiczw maj¹cym charakter osobistego manifestui wyznania poetyckiej wiary Projekcie œrody li-terackiej w Wilnie. Czytamy tam:

Potê¿na powódŸ piêkna, gdyby zala³a go[œwiat] tak, jak na przyk³ad dziœ zalewa go potoppieni¹dza, mo¿e uczyniæ z naszej ziemi kró³estwonie z tego œwiata. Proszê sobie wyobraziæ konse-kwencje spo³eczne takiego oddania siê rzesz ludz-kich piêknu. By³yby nieobliczalne. Wstrz¹snê³ybyœwiatem bardziej ni¿ os³awione dziesiêæ dni rewo-lucji rosyjskiej.

Za to zdanie i parê podobnych opraco-wana przeze mnie edycja szkiców literackichpod tytu³em WyobraŸnia stwarzaj¹ca (Lu-blin1972) zosta³a – decyzj¹ partyjnych „poli-tyków od kultury” – wycofana z ksiêgarñ(w jakiœ czas potem decyzjê tê zmieniono,usuniêto nawet z „Twórczoœci” wydrukowan¹ju¿, poœwiêcon¹ tej ksi¹¿ce recenzjê JanuszaKryszaka. Ale nie ma zbrodni doskona³ej.Przewidziana do numeru grudniowego, zna-laz³a siê w rocznym spisie zawartoœci tegomiesiêcznika.

Przywo³ane powy¿ej s³owa Czechowiczazachowa³y – mimo tak odmiennej sytuacjikulturowej i cywilizacyjnej – ¿yw¹ aktualnoœæ,podobnie jak i jego przemyœlenia, dotycz¹-ce roli nauczyciela w pracy nad kszta³towa-niem w cz³owieku szacunku dla sztuki i war-toœci, jakie przynosi piêkna, tak¿e szkolnaksi¹¿ka.

Tadeusz K³ak

ksi¹¿ce i nauczycielu

8

Dni Lublina 2003

17.00 Prezentacja lubelskich Zespo³ów Ludo-wych przed Trybuna³em Koronnym

9.00-18.00 Wystawa Detale Architektury Lu-blina – Galeria po schodach w MDK nr 2,ul. Bernardyñska 14a;

9.00-18.00 Wystawa fotograficzna „Roztocze”P. Krawczyka – Galeria Po Schodach MDKnr 2;

14.00 „Dzielnice Lublina” – lekcje bibliotecz-ne – MBP Filia nr 1 ul. Koœcielna 7a;

16.30 Teatr „Zmyœlony” spektakl teatralnypt.Gwiazda polarna wg tekstu Stanis³awaMêdka – DDK „Bronowice”, ul. Krañcowa106;

17.00 Wystawa: Grafiki Andrzeja Kota – wGalerii 31/30 – MBP Filia nr 30, ul. BraciWieniawskich 5;

18.00 „M³odzi kameraliœci” – wystêp zespo-³ów instrumentalnych – OSM I i II st. im.K. Lipiñskiego

20.30 Zespó³ wokalny Kairos pod dyrekcj¹Borysa Somerschafa – Wirydarz CK;Cen-trum Kultury

Msza œw. z okazji obchodów œwiêta Patrona;Koœció³ pw. Œw. Antoniego, ul. Kasztano-wa 1;

17.00 Histotyja Lublina od Piasta do Sasa pie-œni¹ malowana – Bractwo Rycerskie – Fi-lia DDK „Bronowice” u. Hutnicza 28 a;

14 CZERWCA 2003 – SOBOTA9.00-13.00 Konferencja: Rodzina Ÿród³em do-

bra spo³ecznego – Trybuna³ Koronny10.00 – 14.00 Regaty kabinowych ³odzi ¿aglo-

wych o puchar Przewodnicz¹cego RadyMiasta Lublin – Zalew Zemborzycki;

10.00 Eliminacje do Ogólnopolskiej Olimpia-dy M³odzie¿y w uje¿d¿aniu – Lubelski KlubJeŸdziecki;

Festyn Osiedlowy z okazji 10-lecia Spó³dzielniMieszkaniowej Na³kowskich

10.00 – Msza œw. w Koœciele p.w. Mi³osier-dzia Bo¿ego w Lublinie, ul. Na³kowskich80b,

11.00 – uroczystoœci w Szkole Podstawowejnr 30, ul. Na³kowskich 110

Sztuka, na szczêœcie, niejest „zakopanym talentem”i nie daje siê zamkn¹æ bez resz-ty w ch³odnych murach muze-ów. ¯yje wszêdzie. Podhalepe³ne jest koœcio³ków drewnia-nych, których kszta³t przetrwa³

od XIV i XV wieku, przy ka¿dej dro¿ynie wi-leñskiej krzy¿yk piêknie rzeŸbiony, przeciê-ciem pionu z poziomem nadaje charakter pej-za¿owi, w lasach kieleckich nieznana rêka podrzewach kapliczki ubogie zawiesza. Sztukarodzima wielka jest i bogata. Wspomnijmy³owick¹ chatê, nowogrodzkie tkaniny, lubel-skie sukmany, kurpiowskie pieœni. Uroda zie-mi naszej na dwoje siê dzieli: po³owa w wido-ku pól, zagajników, ³¹k i jezior, a druga po³owaw sztuce polskiej.

Nauczyciel, przebywaj¹cy w œrodowiskuwiejskim, to wymarzony owej sztuki opiekun.Wartoœæ rzeczy piêknych dobrze zna i wiez w³asnego doœwiadczenia, jak bardzo krasi¿ycie rzecz piêkna. Nauczyciel przede wszyst-kim powo³any jest do czuwania nad dzie³amisztuki, które siê w jego regionie znajduj¹.Spe³niaj¹c wiele obowi¹zków spo³ecznych,bêd¹c niejednokrotnie inicjatorem i filarempoczynañ spo³ecznych na wsi, tej dziedziny¿ycia nie powinien by omijaæ. Opieka oficjal-na nad dzie³ami sztuki i zabytkami przesz³o-œci nale¿y zasadniczo do urzêdników zwanychkonserwatorami. Niestety, jest ich kilku tyl-ko na ca³y wielki obszar ziem polskich, wo-bec czego zdarza siê, ¿e jeden ma pod opiek¹2 lub nawet 3 województwa. I nic dziwnego,¿e niszczej¹ bezpowrotnie dzie³a dawnego³adu: malowane skrzynie, kapliczki przydro¿-ne, spichrze odwieczne i studnie gontem kry-te. Ziemia d³uga i szeroka poch³ania jak gdy-by twór têsknoty ludzkiej, sztukê. I niewiadomo, gdzie podziewaj¹ siê siestrzany sta-rych cha³up, rzeŸbione ko³owrotki, sto³y go-tyckiego kszta³tu i hafty sute.

Bywaj¹ co prawda opiekunowie, ludziedobrej woli i najlepszej chêci. Rezultat tych„dobrych chêci” ogladaæ mo¿na w wielu miej-scach. Czasem bêdzie to odnowienie jaskra-wymi farbami i „poprawianie” prastaregomalowid³a, czasem opasanie stylowej cerkwibetonowym ogrodzeniem z siatk¹ drucian¹,czasem zaœ zast¹pienie niezdarnej rzekomofigurki œwiêtego w przydro¿nej kapliczce od-lewem gipsowym, kolorowym i g³adkim.

Zna³em ksiêdza, entuzjastê sztuki, którydla ozdobienia powierzonego sobie koœcio-³a sprowadzi³ malarza, by mu freski wymalo-wa³. Koœció³ek by³ renesansowy, freski uda-wa³y styl ruski. W rezultacie, poniewa¿wnêtrze po wymalowaniu by³o cokolwiekciemne, ksiadz kaza³ wykuæ w starym murzejeszcze jedno okno, co zepsu³o do reszty cha-rakter budowly.

Inny przyk³ad: w wojewódzkim mieœcie,na terenie szpitala wojskowego, stoi baroko-wa kapliczka z prymitywnym ChrystusemBolej¹cym, pochodz¹ca z epoki saskiej. Opie-kunowie, widocznie dla lepszego zachowania

murów i rzeŸby, pomalowali wszystko ohydn¹i brudn¹ farb¹ olejn¹.

Trzeba sobie uœwiadomiæ, ¿e budowle,obrazy i rzeŸby, które wymagaj¹ opieki, s¹nieraz tworem artystów pierwszorzêdnychi byle komu nie wolno ich tkn¹æ, odnawiaælub poprawiaæ, zupe³nie tak samo, jak skom-plikowanych i cennych urz¹dzeñ technicz-nych nie daje siê do ulepszania pierwszemulepszemu mechanikowi. Trzeba pomyœleæchwilê o rzeczy i istocie materia³ów, by zro-zumieæ, ¿e olejne malowanie do kamiennejrzeŸby nie pasuj¹ lub by poj¹æ, ¿e modrze-wiowy koœció³ nie mo¿e byæ kryty blach¹.

Wspomniane ju¿ œrodowisko naturalnejest nie tyle warunkiem konserwacji dzie³asztuki, ile warunkiem promieniowania. Sko-ro jest jakaœ rzecz piêkna, niech¿e dzia³a nadusze najpiêkniej. Nale¿y podkreœliæ jej cha-rakter przez odpowiednie t³o. Troska o niewyrazi siê w przypilnowaniu, aby przy krzy-¿ach rzeŸbionych nie by³o stacji benzynowejlub jaskrawo malowanego drogowskazu. Cho-dzi o to, by wycinanki ³owickie czy lubelskienie wisia³y na œcianach malowanych w dese-nie, lecz bielonych. ¯eby kszta³tu przydro¿-nych kapliczek nie zas³ania³y byliny i chwa-sty, ¿eby na wieczorach wiejskich nie ³¹czy³ysiê stare s³owiañskie melodie z byle Rebek¹ lubDon Fernandem, ¿eby w noc œwiêtojañsk¹ tañ-czono ko³em, w takt polonezów, mazurówi walców, nie zaœ w rytm charlestona. Rzeczyte, niestety dziej¹ siê, choæ tak byæ nie po-winno. Pole do dzia³ania jest olbrzymie.

Nauczycielu, przyjacielu piêkna, do pra-cy!

Józef Czechowicz

„G³os Nauczycielski” 1933, nr 4.

Opracowa³ Tadeusz K³ak

Tekst O kulturze estetycznej ksi¹¿ki w szkoleopublikujemy w nastêpnym numerze.

Nauczyciel przyjacielem piêkna

Józef Czechowicz na dachu budynku ZNP w War-szawwie, fot. Janusz Urbanowicz, ze zbiorów

Muzeum Literackiego im J. Czechowicza.

9

Dni Lublina 2003

12.30 – rozpoczêcie festynu

18.00 – ognisko po¿egnalne; Spó³dzielniaMieszkaniowa im. W.Z. Na³kowskich

14.00-18.00 Turniej pi³ki wodnej – I tura – Za-lew Zemborzycki;

15.00 GP PZLA – Otwarte Mistrzostwa MiastaLublina – MKS „Start” ;

DNI LUBLINA W SERCU MIASTA

18.00 Por Fiesta – gor¹ce Rytmy Flamenco;przed Trybuna³em Koronnym;

9.30-19.00 IX Miêdzynarodowy Festiwal Pi³kiSiatkowej i Minisiatkowej – Oœrodek Ma-riana nad Zalewem Zemborzyckim;

19.00 Diamentowe gody Zespo³u Pieœni i Tañ-ca „LUBLIN” – Koncert Galowy – Hala MO-SiR;

15 CZERWCA 2003 – NIEDZIELA

10.00 Wizyta Neptuna i Ma³¿onki Jego z edyk-tem morskoœci miasta Lublina „Lublin mor-skim miastem jest i basta” – Zalew Zembo-rzycki;

10.00 VI Lubelskie Dni Rodziny – Msza œw. wArchikatedrze Lubelskiej w intencji jubila-tów 50-lecie ma³¿eñstwa;

12.00-16.00 V Wielki Festyn Bronowicki 2003– Teren rekreacyjno-sportowy „Sokolik” ul.£abêdzia 2a;

13.00-21.00 Uroczyste zakoñczenie DNI LUBLI-NA „Bezpieczny Lublin”; Plac Zamkowy;

15.00-17.00 „Przednówek i poœwiêcenie pól”– Muzeum Wsi Lubelskiej;

12.00-16.00 Turniej pi³ki wodnej – II tura; Za-lew Zemborzycki;

16.00 „Lato z Filharmoni¹”; Filharmonia Lubel-ska;

9.30-14.00 IX Miêdzynarodowy Festiwal Pi³kiSiatkowej i Mini siatkowej; Oœrodek Marinanad Zalewem Zemborzyckim;

22 CZERWCA 2003 – NIEDZIELA

10.00-22.00 II Ogólnopolski Festiwal Sobowtó-rów – Gwiazda wieczoru: Maryla Rodowicz– Pl. Zamkowy;

29 CZERWCA 2003 – NIEDZIELA

14.00-22.00 Festyn E.Leclerc – Budka Suflera– Pl. Zamkowy

Dobry cz³owiekPytanie o ksiêdza Brzozowskiegowprawi³o mnie w zak³opotanie.Jak opowiedzieæ o jego ¿yciu tym,którzy go nie znali.

Najchêtniej narysowa³bym postaæ w zakolu ulicy,jak idzie unosz¹c na wietrze dzwon sutanny.Albo k³ania siê zdejmuj¹c czapkê z lichego futerka.Staroœwiecka grzecznoœæ budzi zdziwieniejak jab³ka pozostawione na drzewie dla ptaków.

Nale¿a³ do tych, którym w dzieciñstwie zabrano ojczyznê,potem nie mia³ ju¿ nici dlatego pragn¹³ dzieliæ siê ze wszystkimi.

Przygarn¹³ do domu uczniów, którym komuna rozwi¹za³a szko³êi mieszkali jak w ko³chozie.

Kiedy nie by³o ju¿ ¯ydów, odkopywa³ spod trawy macewy.

Czci³ Marsza³ka Pi³sudskiego równie czêsto jak œwiêtych Pañskich.

Domyœlam siê, ¿e a¿ do œmierci spiera³ siê ze swym ojcem.Nie chcia³, aby syn by³ ksiêdzem. Wreszcie powiedzia³:b¹dŸ sobie kim chcesz, bylebyœ by³ dobrym cz³owiekiem.Trudno to wszystko opowiedzieæ, dobro ma swoj¹ godzinê,a potem zostaj¹ popio³y, w których na pró¿no szukamy skarbów.

Ks. Alfred Marek Wierzbicki

a pozosta³e w „Norbertinum”: Inaczej ka¿-dej wiosny (1993), Kogut z Akwilei (1999)i Znaki szczególne (2000)

Niecodziennik jako pierwszy publikujewiersze W Bramie Grodzkiej i Dobry Cz³o-wiek, które ksi¹dz-poeta przygotowa³ do pi¹-tego – ju¿ powstaj¹cego – tomiku poezji.

(bjj)

Nagroda od dawnaoczekiwana

Jak donios³a „Gazeta Wyborcza” – W³a-dys³aw Panas – profesor KUL, wybitny teore-tyk i historyk literatury, œwietny i lubiany pe-dagog – zosta³ laureatem nagrody miastaLublina za upowszechnianie kultury. Autorwielu publikacji miêdzy innymi W krêgu me-tody semiotycznej, Ksiêga blasku czy Bruno odMesjasza. Œwietny gawêdziarz. Twórca idei ma-gicznego Lublina. Wybitny Schulzolog. Or-ganizator dni szulcowskich w Lublinie w 2002roku. Inspirator wielu imprez kulturalnychw naszym mieœcie – zw³aszcza poœwiêconychJózefowi Czechowiczowi. (bjj)

Ks. Alfred Marek Wierzbicki urodzi³ siêw 1957 roku w Maryninie na LubelszczyŸ-nie.

W dwudziestym pi¹tym roku ¿ycia przyj¹³œwiêcenia kap³añskie. Jest duszpasterzem, fi-lozofem i poet¹. Studiowa³ w KatolickimUniwersytecie Lubelskim i w Miêdzynarodo-wej Akademii Filozofii w Lichtensteinie.

Autor programów telewizyjnych i filmówdokumentalnych o tematyce religijnej, mo-ralnej i kulturalnej, zrealizowanych w oœrod-ku TV Lublin, w latach 1992-97. Obecnie jestprorektorem Archidiecezjalnego Wy¿szegoSeminarium Duchownego. Jest te¿ adiunk-tem w Katedrze Etyki KUL. Opublikowa³ czte-ry tomiki poezji – jeden w Wydawnictwie Lu-belskim – Jak ciemnoœæ w ciemnoœci (1991),

fot.

An

drz

ej R

o¿ek

Ks. Alfred Marek Wierzbicki

10

Ambasador Izraela w RP prof.Szewach Weiss i prezydent Lubli-na Andrzej Pruszkowski w przed-dzieñ Paschy ¯ydowskiej –15 kwietnia – otworzyli pierwsz¹

wystawê z serii Biblioteczne okno na œwiat miastpartnerskich Lublina – poœwiêcon¹ izraelskie-mu Rishon LeZion w Miejskiej Bibliotece Pu-blicznej im. H. £opaciñskiego, w Filii nr 30przy ul. Braci Wieniawskich 5. Na uroczystoœæprzybyli przedstawiciele spo³ecznoœci ¿ydow-skiej Lublina – Wanda Lotter, SprawiedliwyWœród Narodów Œwiata – Stefan Mazur; m³o-dzie¿ z III LO im. Unii Lubelskiej z dyr. Ann¹Suszyn¹, która wspó³pracuje z m³odzie¿¹ izra-elsk¹; radny z Czechowa Tomasz Bia³opiotro-wicz, bibliotekarze i mieszkañcy Lublina,przedstawiciele mediów: „Gazety Wyborczej”,Panoramy TV Lublin, Radia Lublin i RadiaPlus.

„Pierwsi w Syjonie” i w LublinieWe wrzeœniu ubieg³ego roku powsta³ pro-

gram Biblioteczne okno na œwiat miast partner-skich Lublina autorstwa ni¿ej podpisanego.Wys³aliœmy listy do wszystkich miast partner-skich z propozycj¹ zaprezentowania ich w na-szej bibliotece. Pierwsi odpowiedzieli ¯ydziz Rishon LeZion i Francuzi z Nancy, przysy-³aj¹c materia³y informacyjne i ksi¹¿ki. Przy-gotowania do wystawy trwa³y parê miesiêcy.Na pocz¹tku kwietnia ruszy³y prace. W mar-cu, podczas promocji ksia¿ki Toivi Blatta o So-biborze we W³odawie, zaprosi³em Pana Am-basadora do naszej biblioteki. Zaproszenieprzyj¹³. Prosi³ o przys³anie termiu otwarciawystawy. Scenariusz wystawy by³ prosty: pre-zentacja historii miasta, osi¹gniêæ, wspólnychwa¿niejszych spotkañ Lublina i Rishon Le-Zion. Prezentacja religii judaistycznej, wa¿-niejszych œwi¹t ¿ydowskich i przedmiotówkultu religijnego. Zaprezetowano menorê,mezuzê, kielich sederowy, balsaminkê na ka-dzid³a, jarmu³kê, megilot – zwój pergamino-wy biblii hebrajskiej – Ksiêgi Estery, „palecbo¿y” do czytania S³owa Bo¿ego, ta³es – szal

do modlitwy, ozdobn¹ sukienkê do okryciaTory i róg barani szojfar. Na wystawie nie za-brak³o piêknych œwieczników na œwiêto Cha-nuki i menor – oficjalnego god³a Izraela.Ekspozycjê uzupe³nia³y ksi¹¿ki mówi¹ce o hi-storii i kulturze Izraela. Wystawie towarzyszy-³y wybrane obrazy ze Sztet³ III poœwiêconeNauczycielowi z Drohobycza autorstwa Bar-t³omieja Micha³owskiego. Kuchniê ¿ydowsk¹przygotowa³a restauracja œpiewajacych kelne-rów Klezmer Hois ze Z³otej dziêki ¿yczliwo-œci jej w³aœcicieli: Izabelli Koz³owskiej i Ada-ma Bronisza. Dyskretne t³o tworzy³y melodie¿ydowskie. Ca³oœæ bardzo sugestywnie wpro-wadza³a w klimaty ¿ydowskie. Mimo rozlicz-nych zajêæ w tym dniu – Amasador udawa³siê w podró¿ do Wiednia – prof. SzewachWeiss odwiedzi³ Ratusz, gdzie spotka³ siê zprezydentem Andrzejem Pruszkowskim iudzieli³ wywiadów: pani Ewie Dziadosz z„Dziennika Wschodniego” i Radiu Plus. Z Ra-tusza, w piêkny, s³oneczny dzieñ, udaliœmy siêspacerem na obiad. Pan Ambasador podzi-wia³ nasze miasto i nie ukrywa³ zadowoleniaz pobytu. O godzinie 14.30 przybyliœmy dobiblioteki na Czechowie. Dostojnego Goœciaprzywita³a dyrektor MBP El¿bieta Józefowicz-Wisiñska. Potem g³os zabra³ prezydent Prusz-kowski, przedstawiaj¹c wspó³pracê z RishonLe Zion. Wanda Lotter, reprezentuj¹ca spo-³ecznoœæ ¿ydowsk¹, wyrazi³a g³êbok¹ wdziêcz-noœæ bibliotece za zorganizowanie wystawy.Wspó³organizator imprezy Jerzy Jacek Bojar-ski – odczyta³ list od burmistrza Rishon Le-Zion, Meira Nitzana, który publikujemy wca³oœci obok. Nastêpnie s³owo do zebranychwyg³osi³ Ambasador Izraela Szewach Weiss.Podkreœlaj¹c szczególn¹ rolê Lublina w kon-taktach polsko-izraelskich Ambasador wyra-zi³ uznanie, ¿e otwiera wystawê nie w cen-trum, ale w osiedlowej bibliotece, która jestbli¿ej mieszkañców miasta. Dziêkuj¹c PanuAmbasadorowi za przybycie Kierowniczka fi-lii nr 30 Krystyna Rybicka wrêczy³a kwiaty, aredaktor naczelny „Niecodziennika Biblio-tecznego” – wszystkie numery pisma i ksi¹¿-kê Œcie¿ki pamiêci, która powsta³a z jego ini-

cjatywy. Ambasador, przyjmuj¹c ksi¹¿kêstwierdzi³, ¿e to: ju¿ nie œcie¿ki, ale autostradapamiêci. Kolejnym mówc¹ by³ prof. W³adys³awPanas z KUL, który wprowadzi³ obecnych watmosferê prac Bartka Micha³owskiego, po-œwiêconych Brunonowi Schulzowi. Ostatnimakcentem spotkania by³a degustacja kuchni¿ydowskiej przygotowana przez restauracjêKlezmer Hois. Pan Ambasador w po¿yczonejjarmu³ce i z mac¹ w rêku odmówi³ modlitwêi wzniós³ Kielich B³ogos³awieñstwa. Spotka-nie odbywa³o siê w wigiliê Paschy ̄ ydowskiej.Atmosfera spotkania by³a znakomita. Goœæwpisa³ siê do kroniki bibliotecznej. Pozowa³do zdjêæ. Rozmawia³. ¯artowa³. Nawet œpie-wa³. To by³ wielki œwi¹teczny dzieñ nie tylkodla naszej Biblioteki, ale i Lublina. By³o du¿oserdecznoœci i bezpoœrednioœci. Na koniecPan Ambasador i jego wnuczka zostali obda-rowani smacznymi ciastkami na d³ug¹ dro-gê. Spêdzi³ z nami dwie godziny. S¹dzê, ¿e tospotkanie mocno utrwali siê w pamiêci jegouczestników, gdy¿ by³o wyj¹tkowe i nieco-dzienne. A mieszkañcy Lublina, dziêki wysta-wie, dowiedz¹ siê wiêcej o siostrzanym mie-œcie. Jerzy Jacek Bojarski

Pierwsze okno otwarte

Od lewej: W. Panas, J. Stachnik, S. Weiss, B. Micha³owski, K. Rybicka,A. Pruszkowski, J.J. Bojarski, W.Lotter

Powy¿ej: Grzegorz RzepeckiNa dole: gablota z eksponatami

Biblioteczne okno na œwiat miast partnerskich

fot.

An

drz

ej R

o¿ek

fot.

Ew

a C

zerw

iñsk

afo

t. E

wa C

zerw

iñsk

a

11

Wieczorem, 7 kwietnia br., uda³em siê na Stare Miasto by pozy-skaæ przyjació³ do uœwietnienia promocji miasta partnerskiego RishonLeZion z Izraela. Wyl¹dowa³em w Klezmer Hois – restauracji & pu-bie œpiewaj¹cych kelnerów przy ul. Z³otej 2. Po przekroczeniu progu– jak w ksi¹¿ce o Harrym Poterze, na peronie 9 i pó³ – dŸwiêki muzy-ki i s³owa w jêzyku jidysz przenios³y mnie w inny œwiat. Muzyce towa-rzyszy³a atmosfera tzw. miejsca z dusz¹. Bogu dziêki, w lokalu by³emsam. Zatopi³em siê w klimat. Robi³em rekonesans. Zdjêcia i ca³a sce-nografia, ka¿dy detal, przemawia³y do mnie z osobna. Jak na „Szero-kiej 28”, czy „U fryzjera” w Kazimierzu, tutaj te¿ czuje siê ¿ydowskieklimaty. Znowu déja vu. Sk¹d ja to znam i pamiêtam? Dusza roman-tyczna i wykszta³cenie historyczne procentuje. Czy¿by? Nie ma ju¿w Lublinie parasolnika, ale unosi siê jego duch. Nie ma krawcówi handlarzy, szewców i intensywnych zapachów, czosnkowych b¹dŸrybnych. Nie ma chederów i synagog. Nie ma ¯ydów od JeszywyChachmej Lublin. Tylko my œpiewamy Szema Izrael. Co wiêc pozo-sta³o, jest i trwa? Nasza ludzka, s³aba, skleroz¹ podszyta i niedosko-na³a, wybiórcza i tendencyjna, a jednak PAMIÊÆ. Kiedy powstawa³„Szlak Pamiêci Kultury ¯ydowskiej” snu³em przed kamer¹ marze-nia, ¿e dobrze by³oby to i owo zrobiæ w mieœcie, aby m³odzie¿ ¿ydow-ska, tak licznie odwiedzaj¹ca Majdanek, prawie zawsze pod eskort¹policji, zagl¹da³a te¿ i do œródmieœcia. Duch, kultura ich dziadówi pradziadów, judaizm, tak bardzo bliski, jest starszy i ma wiêksz¹ mocni¿ idee syjonizmu. Adonaj wiedzia³ dlaczego wybra³ ten naród. Mynie zawsze.Wielu im zazdroœci³o wtedy, ale te¿ i dzisiaj. Ciesz¹ mniebardzo autokary pe³ne m³odych Izraelczyków w Lublinie. Radujeduch otwarcia na tych goœci. Ju¿ nie tylko Brama Grodzka z Tom-kiem Pietrasiewiczem, ale te¿ Dom Waksmana, Galeria Bartka Mi-cha³owskiego, Gadaj¹cy i Widz¹cy Magicznie w „Szerokiej” pod wodz¹profesora W³adka Panasa – to zara¿a i stwarza klimat. Grzesio Lin-kowski, robi¹cy filmy i ks. Romuald, który w nich gra o prawdê, czyli¯YD od JEZUSA. Jest profesor Monika z UMCS i tabuny jej studen-tów. Towarzystwo Polsko-Izraelskie. I s¹ nastêpni. Izabella Koz³owskaze wspólnikiem Adamem czytaj¹ dzieciom co niedziela ¿ydowskiebajki o godz.14.30. Najbardziej s³uchaj¹ rodzice. I dobrze – pomyœla-³em – ¿e rosn¹ nam w si³ê zastêpy stra¿ników pamiêci. Wielokuturo-woœæ wzbogaca. Niech gra nam w duszy jak w Domu Muzyków. Œpie-waj¹cych kelnerów te¿ potrzeba, bo nie ka¿dy ma ³askê byciaskrzypkiem na dachu. Niektórzy mówi¹, ¿e œpiew to ¿ycie, aj waj...dodajê, ¿e czytanie te¿. Odwiedzajcie Bibliotekê Powszechn¹ w Klez-

Szanowni Pañstwo:

Andrzej Pruszkowski, Prezydent MiastaLublin, Radni Rady Miejskiej w Lublinie, Je-rzy Jacek Bojarski, Bart³omiej Micha³owski,El¿bieta Józefowicz-Wisiñska, Dyrektor Bi-blioteki Publicznej, Przyjaciele Miasta RishonLeZion w Lublinie

Drodzy Przyjaciele,

Porozumienie Partnerskie pomiêdzy Lu-blinem i Rishon LeZion podpisane 1 X 1992roku nie „wisi tylko na œcianie”. Porozumie-nie by³o w pe³ni zrealizowane czego dowo-dem jest wspólne dokonanie wielu projektówpomiêdzy miastami:

– „Makieta Starej Dzielnicy ¯ydowskiej Lu-blina”;

– „Szlak Pamiêci” Ceremonia i publikacjaksi¹¿ki {„Scie¿ki pamiêci”};

mer Hois.A jak bêdzie Pañstwu ma³o to s¹ jeszcze filie w MiejskiejBibliotece Publicznej, gdzie te¿ wszystko gra jak w Domu Muzyków.

Tañcz¹cy na stole

PS.

Pani Izabella okaza³a siê bardzo hojna. To prawdziwa pasjonat-ka. Przygotowa³a nam stó³ pe³en smako³yków na ucztê przedsede-row¹ podczas wizyty Pana Ambasadora Szewacha Weissa, który z cia-steczkami od niej – na drogê – opuszcza³ Lublin.

– „Zabytki i Œlady Kultury ̄ ydowskiej w Lu-blinie” publikacja;

– „Centrum Studiów ¯ydowskich na Uni-wersytecie Marii Curie-Sk³odowskiej”;

– ceremonia „Jeden Œwiat – Dwie Œwi¹ty-nie”;

– „Biblioteczne Okno na Œwiat Miast Part-nerskich Lublina”;

– „Miedzynarodowe Triennale Artystyczne– Majdanek 2004”

– Partnerstwo Szkó³

Wiêzi jakie ³¹cz¹ miasta partnerskie s¹ bar-dzo silne czego wynikiemjest pe³na sukcesówi owocna wspó³praca. Z tego powodu PanMaciej Koz³owski Ambasador Polski w Izra-elu zaplanowa³ spotkanie wszystkich miastpartnerskich Polski i Izraela w Rishoon Le-Zion, w celu zaprezentowania jako przyk³ad³¹cz¹cych nasze miasta wiêzi.

Mieszkañcy Miasta Rishon LeZion pragn¹do³¹czyæ siê do moich podziêkowañ za zorga-nizowanie wystawy o Rishon LeZion. Czujemysiê bardzo dumn i jesteœmy zaszczyceni tym, ¿eRishon LeZion jako pierwsze zosta³o wybranespoœród wszystkich miast partnerskich.

Szczególne podziêkowania pragnê z³o¿yæMetropolicie Lubelskiemu, ArcybiskupowiProfesorowi Józefowi ̄ yciñskiemu, Prezyden-towi Andrzejowi Pruskowskiemu oraz odda-nym przyjacio³om Rishon LeZion, dziêki któ-rym wspó³praca pomiêdzy miastami jestowocna i stale siê rozwija.

Z ¿yczeniami Weso³ych Œwi¹t Wielkanoc-nych.

Wasz Przyjaciel– Meir Nitzan Prezydent Rishon LeZion

t³umaczenie z jêzyka angielskiego – Iwo Weremko

tekst faksu bez autoryzacji autora

List Prezydenta Rishon LeZion do Lublinian

Dom Muzyków

12

Ogród klasztorny sk¹pany w ciep³ym œwie-tle Po³udnia. Z³otorude œciany budynków,spalona s³oñcem ziemia, rodz¹ca jednak krze-wy, kêpki traw i drzewa; w g³êbi kilka smu-k³ych palm. Tu i tam grupki ludzi, mê¿czyŸniwe wschodnich strojach i zakonnicy, a tak¿eptaki i zwierzêta. Nad tym wszystkim jasne,sp³owia³e niebo. Klasztorny ogród zdaje siêbyæ obrazem raju.

Na pierwszym planie mnisi. Biegn¹, ucie-kaj¹ przestraszeni. Bia³o – czarne habity rozwie-waj¹ siê, jakby na ogród spad³o stado rozbiega-nych srok – pisze Ewa Bieñkowska. Tylkojeden, siwobrody starzec, stoi spokojnie opar-ty na kosturze i wskazuje na swojego towarzy-sza, lwa. To œwiêty Hieronim.

Ten fresk z weneckiej Scuola di San Gior-gio degli Schiavoni jest zapewne najbardziejznanym i najpiêkniejszym jego przedstawie-niem. Bieñkowska przywo³uje Ruskina, urze-czonego obrazami Carpaccia: W powietrzuo konsystencji dojrza³ego owocu, z drobiazgow¹ pre-cyzj¹ szczegó³ów, z wyczuciem harmonii, natural-nie wprowadzonej w œwiat przez spojrzenie, roz-grywaj¹ siê sprawy, których znaczenie siêga pozaanegdotê: pewna koncepcja ¿ycia i œmierci, œwiêto-œci i ³aski.

Ale wróæmy do anegdoty. Pewnego dniado klasztoru przyszed³ kulej¹cy lew. Choæbracia uciekli, Hieronim wyszed³ mu naprze-ciw. Kaza³ opatrzyæ ³apê, pokaleczon¹ przezciernie. Wyleczony lew pozosta³ w klasztorze.Do jego obowi¹zków nale¿a³o wyprowadza-nie na pastwisko i pilnowanie os³a, który nosi³drzewo z lasu. Lew zaprzyjaŸni³ siê z os³emi spêdzali wiele czasu razem. Zdarzy³o siê jed-nak, ¿e zmo¿ony upa³em lew zasn¹³, a kupcy,przeje¿d¿aj¹cy na wielb³¹dach, zabrali ze sob¹os³a. Lew zbudziwszy siê nie zobaczy³ towarzysza,wiêc rycz¹c chodzi³ tu i tam, a wreszcie, nie znala-z³szy go, smutny wróci³ pod bramê klasztorn¹, aleze wstydu nie œmia³ jak zwykle wejœæ do œrodka –mówi autor Z³otej legendy. Pos¹dzony pocz¹t-kowo przez braci o to, ¿e zabi³ i zjad³ os³a,okaza³ siê niewinny i przej¹³ na siebie obo-wi¹zki zaginionego towarzysza. Ca³a sprawanie dawa³a mu jednak spokoju, a¿ pewnegodnia dostrzeg³ swojego przyjaciela prowadz¹-cego karawanê kupców na wielb³¹dach. Lewtedy poznawszy os³a ze strasznym rykiem rzuci³ siêna nich i wszystkich ludzi zmusi³ do ucieczki, poczym nie przestaj¹c ryczeæ i t³uk¹c ogonem w zie-miê pogna³ przera¿one wielb³¹dy wraz z ca³ym ich³adunkiem do klasztoru – pisze dalej Jakub deVoragine. Wróciwszy lew zacz¹³ jak poprzedniobiegaæ weso³o po klasztorze, k³aœæ siê przy nogachposzczególnych braci i machaæ ogonem, jakby pro-si³ o przebaczenie winy, której nie pope³ni³. Skru-szeni kupcy b³agali o darowanie przewinie-nia i obiecali rokrocznie sk³adaæ klasztorowiw darze pó³ bañki oleju.

Ta urocza legenda tak siê zros³a z osob¹œwiêtego Hieronima, ¿e przestaje mieæ zna-czenie jej wiarygodnoœæ. W naszej œwiadomo-

œci œwiêtemu zawsze towarzyszy lew. Siedziu jego stóp, gdy ten pisze stoj¹c przy pulpi-cie. Niew¹tpliwie obaj zas³u¿yli na tak szla-chetne towarzystwo.

Kim by³ ów œwiêty, uczony i pisarz, jedenz patronów europejskiej literatury, tak wa¿-ny dla naszej kultury?

Urodzi³ siê w Strydonie, w Dalmacji. Zdo-by³ gruntowne wykszta³cenie, by³ mi³oœnikiemPlatona i Cycerona. Namiêtnie czytywa³ au-torów staro¿ytnych, bo nie podoba³o mu siê nie-staranne wys³owienie proroków. Zdarzy³o siê pew-nej nocy w Wielkim Poœcie, ¿e zapad³gwa³townie na febrê i by³ niemal umieraj¹cy;wówczas to stan¹³ przed Sêdzi¹ i zapytany,jakiego jest wyznania, odrzek³, ¿e jest chrze-œcijaninem. Lecz Sêdzia na to: K³amiesz – po-wiada – cyceronianinem jesteœ, nie chrzeœcijani-nem, bo gdzie skarb twój, tam serce twoje.Ch³ostany przez Pana, przysi¹g³ wyrzec siêœwieckich ksi¹g i, obola³y od zadanych razów,wróci³ do ¿ycia. Odt¹d z zapa³em czyta³ œwiê-te ksiêgi i by³by zapewne zosta³ papie¿em,gdyby nie zawistni mnisi, którym wytyka³ swa-wolê. Ci próbowali go skompromitowaæ, pod-rzucaj¹c mu do celi niewieœci¹ szatê. Wów-czas Hieronim wyjecha³ do Grzegorzaz Nazjanzu, u którego studiowa³ teologiê, bypo jakimœ czasie udaæ siê na pustyniê. Spê-dzi³ tam cztery lata.

Doœwiadczenie pustyni jest czymœ funda-mentalnym. Pokut¹ i poszukiwaniem. Myli-³by siê ten, kto s¹dzi³by, ¿e na pustyni odnaj-

duje siê spokój. Nie od razu. Wyzwaniem jestnie tylko post, zredukowanie mo¿liwoœci za-spokajania elementarnych potrzeb. Prawdzi-wa walka rozgrywa siê w samym cz³owieku –choæ malarze, jak choæby Bosch, uzewnêtrz-niali j¹ w postaci zjaw i potworów.

Pustynia z ca³ym arsena³em fantasmagorii jestteatrem cieni – pisze Evdokimov – tyle ¿e cienienie odbijaj¹ rzeczywistoœci na zewn¹trz jaskini, leczs¹ projekcj¹ wewnêtrznego ¿ycia cz³owieka.

Strach. To istota doœwiadczenia pustyni.Anachoreta zwyciê¿a strach, spotykaj¹c siê zeswoimi potworami. Swoimi – wewnêtrznymi.Po co wiêc potrzebna mu by³a pustynia? Poco by³a niezbêdna Ojcom Pustyni? W jakimstopniu ich odejœcie na pustkowie by³oucieczk¹, a w jakim wyjœciem na spotkanie –czemu?

Zanurzaj¹c siê w bezkresnej samotnoœci, ana-choreci starali siê przenikn¹æ na terytorium demo-nów po to, by je skutecznie zwalczaæ w bezpoœred-nim zmaganiu. Stwarzali sobie pustyniê, pustyniêz siebie samych, bardziej przera¿aj¹c¹ ni¿ jakieœnie zamieszkane miejsce, ni¿ zwyk³e ustronie – toznów Evdokimov. Zerwanie ze œwiatem siêgadalej ni¿ zwyczajna ucieczka przed bliskoœci¹ lu-dzi. I dalej: Asceci uwa¿ali miejsca pustynne zastrefê poœredni¹ miêdzy œwiatem œwieckim a Króle-stwem.

Tak przygotowany Hieronim powróci³ doœwiata. Zgromadzi³ wokó³ siebie uczniówi resztê ¿ycia spêdzi³ na pracy i pokucie. Niejad³ a¿ do nieszporów. Do takiego na koniecdoprowadzi³ siê wycieñczenia, ¿e le¿¹c na pos³a-niu wyci¹ga³ rêce i przy pomocy sznura przewie-szonego przez belkê sam podci¹ga³ siê do góry, abymóc uczestniczyæ w s³u¿bie Bo¿ej spe³nianej w klasz-torze.

Spêdzi³ w klasztorze wiele pracowitych lat.Tu powsta³o najwa¿niejsze jego dzie³o, ³aciñ-ski przek³ad Pisma œw. – Wulgata – opraco-wany w oparciu o oryginalne teksty greckiei hebrajskie oraz wczeœniejsze przek³ady. Tenwielki biblista pozostawi³ tak¿e komentarzedo poszczególnych ksi¹g Pisma, traktaty asce-tyczne, bogat¹ korespondencjê oraz dzie³oO znakomitych mê¿ach.

Wróæmy na koniec do Carpaccia. Znówjesteœmy w tym samym klasztorze, lecz widzia-nym z innej strony. Na pierwszym planie, namarach, spoczywa cia³o œwiêtego Hieronima.Jest drobne, wychud³e, maleñkie, zdaje siênic nie wa¿yæ. Otaczaj¹ je klêcz¹cy mnisi o po-chylonych g³owach. W g³êbi podwórza toczysiê codzienne ¿ycie klasztoru, ludzie rozma-wiaj¹, pracuj¹. Jest tam i lew, i osio³.

To jest ubogi pogrzeb. Bez trumny, w mil-czeniu, bez mów po¿egnalnych. Kiedy zma-r³y spocznie w grobie – a wedle autora Z³otejlegendy przygotowa³ go sobie w wejœciu do gro-ty, w której Pan spoczywa³ – mnisi rozejd¹ siêdo swoich zajêæ.

Alina Lewicka – Rosiñska

Œwiêty Hieronim

Patron bibliotekarzy i bibliofilów

Obraz Lorenzo Monaco (Piero di Giovanni),Œwiêty Hieronim w pracowni,

Rijksmuseum, Amsterdam

13

Corocznie organizowane Targi Ksi¹¿kiDzieciêcej w Bolonii, bêd¹ce najwiêksz¹ im-prez¹ o tym profilu w Europie, zaczynaj¹ siênie przypadkowo drugiego kwietnia, w rocz-nicê urodzin Hansa Chrystiana. Andersena.Miejsce wyj¹tkowe w dzieciêcej ksi¹¿ce zaj-muje ilustracja. Podobnie jest na TargachKsi¹¿ki Dzieciêcej w Bolonii, gdzie w spo-sób szczególny traktuj¹ sztukê ksi¹¿ki. Cy-klicznie przygotowywana jest obszerna pre-zentacja orygina³ów ilustracji, do którejprace, nades³ane z ca³ego œwiata, kwalifiko-wane s¹ przez miêdzynarodowe jury licznieorganizowanych konkursów. Za najwa¿niej-sze uznawane s¹ dwie konkursowe katego-rie: ilustracja bajkowa i ilustracja edukacyj-na.

Niew¹tpliwym sukcesem dwóch m³odych,polskich ilustratorek by³ udzia³ w pokonkur-sowej ekspozycji Bolonia 2003. Marta Miel-czarska zaprezentowa³a cykl ilustracji, stano-wi¹cych narracjê niejako wyprzedzaj¹c¹ tekst,wykonanych w technice barwnego linorytu.Natomiast Marzena £ukaszuk zakwalifikowa-³a siê malarsk¹ impresj¹ „Koty ”.

Drugi nurt ekspozycji ilustracji stanowiwystawa o charakterze narodowym zaproszo-nego przez gospodarzy targów – Goœcia Ho-norowego. Jest to retrospektywna prezenta-cja danego kraju, dotycz¹ca twórczoœciilustratorskiej ostatnich dziesiêciu lat. Naczterdziestej edycji boloñskich targów Polskape³ni³a tê rolê. Powiod³o siê znakomicie. Za-wdziêczamy to w du¿ej mierze dzia³aniomSekcji Ilustratorów ZPAP Okrêgu Warszaw-skiego i jej przewodnicz¹cej. Artystka graficz-na Krystyna Lipka – Sztarba³³o, pe³ni¹ca têfunkcjê wraz ze wspó³pracuj¹cymi artystami,wœród których wymieniæ nale¿y AgnieszkêBoruck¹, Ma³gorzata Bieñkowsk¹, AgnieszkêCieœlikowsk¹ i Mariê Ryll, przyczyni³a siê dosukcesu polskiej ilustracji na forum w Bolo-nii. Na wystawê polsk¹, usytuowan¹ jako kon-tekst pokonkursowej ekspozycji ilustracjiBolonia 2003, zaprasza³ plakat zaprojektowa-ny przez Lecha Majewskiego i Józefa Wilko-nia. Aran¿acja ekspozycji, utrzymana w szla-chetnych, spokojnych szaroœciach oprawi srebrze ram, by³a elegancka i wysmakowa-na. Obejmowa³a ona kolejno prezentacjetwórczoœci przedstawicieli dzia³aj¹cych z po-wodzeniem ju¿ w okresie „polskiej szko³y ilu-stracji”, czyli klasyków polskiej ilustracji ksi¹¿-kowej dla dzieci, subtelnie, acz czytelniewyeksponowanych: Janusza Stannego, Józe-fa Wilkonia, czy nestora ilustracji polskiejZdzis³awa Witwickiego. Nastêpnie ekspono-wano prace przedstawicieli m³odszego poko-lenia: El¿biety Gaudasiñskiej, Bogus³awaOrliñskiego, Marii So³tyk-Koc, Anny Skurp-skiej-Ekes, Miros³awa Tokarczyka oraz laure-

atów Biennale Ilustracji w Bratys³awie (BIB):Stasysa Eidrigeviciusa (1991), Marii Ekier(1999), Krystyny Lipki-Sztarba³³o (2001).Najpe³niej, najliczniej prezentowana by³ajeszcze m³odsza, polska ilustracja. Zró¿nico-wana w formie, zaskakuj¹co pomys³owa, z wie-loma indywidualnoœciami. Byli wœród nich:Anita Andrzejewska, Joanna Marcolla, Wero-nika Naszarkowska-Multanowska, BognaPniewska, Joanna Sedlaczek, Anna Sêdziwy,Pawe³ Pawlak, El¿bieta Wasiuczyñska-£¹tkow-ska, Joanna Wiszniewska-Domañska, Agniesz-ka ¯elewska. Polskiej ekspozycji towarzyszy³owydanie Almanachu Polskiej Ilustracji 1990-2002. Czy wydawcy zechc¹ skorzystaæ z tejbogatej oferty? Czy nadal w ksiêgarni, a czê-sto i w bibliotece (nie tylko domowej), bê-dzie wszechobecna ilustracja „oko³o-dys-ney’owska”?

Polskim dniom towarzyszy³y seminariazrealizowane 3 kwietna, w drugim dniu tar-gów. Pierwsze naœwietla³o „z³ot¹” przesz³oœæpolskiej ilustracji (wystapienie Jiwone Lee)oraz jej sytuacji wspó³czesnej (wyst¹pienieKatarzyny Bushoff, Gra¿yny Lange i MariiRyll). Drugie przedstawia³o indywidualnoœæJózefa Wilkonia w spotkaniu autorskim orazw dyskusji z udzia³em Anny Sêdziwy i JanineDespinette. Oprócz wystawy polskiej ilustra-cji obecne na targach by³o Polskie StoiskoIlustratorów, na którym wydawcy mogli ogl¹-daæ aktualn¹ twórczoœæ (fotogramy) 112 ar-tystów polskich.

Polscy wydawcy zaprezentowali najnow-sze wydania ksi¹¿ek dla dzieci. Albumy, pod-rêczniki, opowiadania, ksi¹¿ki beztekstowe –rezultat pracy trzydziestu prezentowanychwydawnictw. Obecne by³y: WydawnictwoSzkolne i Pedagogiczne, Zielona Sowa, Wil-ga. Pomys³ edukacyjny – tworzenia ksi¹¿ek dladzieci przez dzieci, realizowany od wielu lat,prezentowa³a na w³asnym stoisku BibliotekaPedagogiczna z Warszawy.

Prezentacja polskiej ksi¹¿ki i ilustracjiksi¹¿kowej, chocia¿by z racji sprawowaniafunkcji Goœcia Honorowego targów, podle-ga³a wnikliwej obserwacji i ocenom. Odbie-rano j¹ pozytywnie. Nie mo¿na jednak po-wiedzieæ, aby nadawa³a œwiatu ton, jak tomia³o miejsce, m.in. dziêki odrêbnoœci ilu-stracji, trzydzieœci lat temu.

Ju¿ w czerwcu odbêdzie siê druga edycjaPoznañskich Spotkañ Targowych adresowa-nych do dzieci. Bêdzie wiele spotkañ z auto-rami, bêdzie spotkanie z m³od¹ ilustracj¹ dladzieci, zatytu³owan¹ – w nawi¹zaniu do œwiê-ta polskiej ksi¹¿ki w Italii – „Autokar do Bo-lonii”. W roku ubieg³ym przy okazji SpotkañTargowych, a jednoczeœnie z okazji DniaDziecka. Biblioteka im. Raczyñskich w Pozna-niu zaproponowa³a dzieciom starannie przy-gotowan¹ wystawê pt. „Co czytali nasi dziad-kowie?” Jak¹ wiêc niespodziankê otrzymaj¹mali Poznaniacy w roku bie¿¹cym? A jak¹dzieci i m³odzie¿ zamieszka³a w Lublinie?

Anna Boguszewska

POLSKA GOŒCIEM HONOROWYM TARGI KSI¥¯KI DZIECIÊCEJ – BOLONIA 2-5 KWIETNIA 2003

Literatura dzieciêca

Targi Ksi¹¿ki Dzieciêcej w Bolonii, fot. Anna Boguszewska

14

Zdarza siê,¿e mo¿na zoba-czyæ œwiat ma-rzeñ. Jego piêk-no bywazachwycaj¹ce,dziêki ³agodno-œci wprowadzo-nych barw i pro-stocie praw,którymi siê rz¹-dzi. Obserwato-rzy zaproszenido udzia³u po-ruszaj¹ siê po

maleñkich miastach z wielookiennymi dom-kami, uliczkami odmierzaj¹cymi sobie w³aœci-we odleg³oœci. S¹ te¿ drzewa dostojne, wszyst-ko wiedz¹ce ptaki i oczywiœcie ludzie – ludziki,krocz¹cy zamaszyœcie, zawieszeni w bajkowymczasie. Rzeczywistoœæ Piotra F¹frowicza-Tut-ka jest oczywiœcie naturalna dla dzieci, alez zachwytem spogladaj¹ równie¿ te trochêstarsze istoty, które nie zawsze chc¹ siê pogo-dziæ z szaleñstwem realnego œwiata. Jego pra-ce pokazywane by³y na wielu wystawachw œwiecie, miêdzy innymi na: Martin SumersGraphies, Nowy Jork (1993), The FramingGallery, Hawthorne, Nowy Jork (1994), Expo94, Monthey, Fundacja Koœciuszkowska,Nowy Jork (1995), Teatr Polski, Warszawa(1996), Gallerie Zabbeni, Vevey (1996),Institute Internationale, Filadelfia (1996),Konsulat Generalny RP, Strasbourg (1998).Odbywa³y siê te¿ wernisa¿e w Lublinie i ulu-bionym Kazimierzu. Jednym z wiêkszych suk-cesów artysty w ostatnim czasie by³ jego udzia³w Miêdzynarodowych Targach Ksi¹¿ki 2003w Bolonii, w sekcji ilustratorów warszawskie-go Zwi¹zku Polskich Artystów Plastyków, wa¿-na jest równie¿ II nagroda na Bienale Ilustra-cji Europejskiej 2003 Aki-Town (Japonia)

Madonny i myZaproszenie na wer-

nisa¿ by³o surowe,oszczêdne, nieco tajem-nicze, wyrafinowane.Budzi³o ciekawoœæ: cokryje siê w niewielkiejfilii MDK „Bronowice”:malarstwo czy grafika?RzeŸba czy szk³o? M³o-da autorka MarzenaNieæko ma szerokiespectrum dzia³ania. De-likatna dziewczyna wo-bec twardej strukturymaterii, z któr¹ zmagasiê na Wydziale RzeŸby

Gdañskiej ASP. Obrazy i rysun-ki,wyeksponowane przy ul. Hutniczej 28azawieraj¹ ³adunek trudu, jaki towarzyszy ¿yciui twórczemu dzia³aniu.

i coroczny udzia³ w œwiatowym przegl¹dzieilustracji dzieciêcej LE IMMAGINI DELLAFANTASIA SARMEDE. Co roku obowi¹zujetam inny temat, na przyk³ad Pinokio. W ubie-g³ym roku by³y koty, teraz zapowiedziany jestKopciuszek.

Z pasj¹ i wielk¹ przyjemnoœci¹ ilustrujeteksty dla dzieci, czêsto s¹ nimi ma³e formyliterackie Ma³gorzaty Strza³kowskiej. Ichwspó³praca rozpoczê³a siê przed latyw „Ciuchci” i zaowocowa³a ksi¹¿eczk¹ Zielonyi Nikt, a ostatnio przygotowanym do drukuprzez „Media Rodzina” zbiorem wierszy Ma-³gorzaty Strza³kowskiej Zielony ¯ó³ty Rudy Br¹-zowy z ilustracjami Piotra F¹frowicza. Najbli¿-sze plany, to sta³a wspó³praca z „Misiem” –odœwie¿onym, w nowej szacie graficznej, ilu-stracje do ksi¹¿ki Marka Piotrowskiego z ra-dia BBC w Londynie, dedykowanej córce.Ksi¹¿ka ta opowiada o piêknym, polskim mia-steczku, gdzie czas odmierza tajemniczy ze-gar. Ilustrowana te¿ bêdzie kultowa powieœæm³odzie¿y amerykañskiej, t³umaczona obec-nie na jêzyk polski, której akcja toczy siê wpobli¿u tragedii z 11 wrzeœnia i skarbu ukry-tego w Nowym Jorku.

Nie mo¿na pomin¹æ równie¿ wspó³pracytego artysty z Teatrem im. H. Ch. Andersenaw Lublinie. By³y to Hebanowa baœñ o jazzie,z 2002 roku i Bociek i strach na wróble. Prapre-miera tego drugiego spektaklu odby³a siê 26kwietnia 2003.

Najwa¿niejsze plakaty Piotra F¹frowicza-Tutka to „Lato filmowe w Kazimierzu” z 2001,Festiwal Teatrów Lalkowych baœni H.Ch. An-dersena „Na ziarnku grochu” w Krakowiez wiosny 2003. S¹ jeszcze kalndarze: najcie-kawszy, wydany na 2003 rok, opowiada o drze-wie, a Piotr F¹frowicz prezentowany jest w to-warzystwie Andrzeja P¹gowskiego,Waldemara Œwierzego, Franciszka Starowiey-

Najpiêkniejszy œwiatek Piotra F¹frowicza-Tutkaskiego. I jeszcze ilustracje do wierszy i piose-nek Szymona Muchy.

A zaczê³o siê od tego, ¿e Zmorka czyta³a „Daw-ny humor Pomorza Zachodniego” Wojtka £ysia-ka, a ja rysowa³em. Do rana powsta³o oko³o 80ilustracji....

25 kwietnia 2003 w Galerii AutorskiejMicha³owski, przy ul. Grodzkiej 19, odby³osiê NADU¯YCIE ARTYSTYCZNO-TOWA-RZYSKIE pt. Tutka – obrazki na imieniny, uro-dziny i klarnet, a zapraszali: Piotr Tutek F¹fro-wicz, Gra¿yna Ruszewska, Krystyna Pasiecznai Bartek Micha³owski.

Krystyna Rybicka

Czarno-bia³e rysunki otacza³y nas, w pu-stym oknie znajdowa³y siê Madonny, central-nie wyeksponowano olbrzymie portrety ro-dziców Marzeny, które przywo³a³y na myœl jejheppening z 2002 r. „Zakochaj siê w kolej-ce”. Portrety podró¿owa³y rozmieszczone naprzeciwleg³ych koñcach wagonika kolejowe-go. W Gdañsku w dniu 24.VI, w dniu, którywg autorki jest polskim œwiêtem mi³oœci i za-kochanych nawi¹zywa³y kontakt wzrokowy –komunikowa³y siê nie tylko ze sob¹, ale te¿z podró¿nymi, którzy reagowali ciep³o i nie-zwykle ¿ywio³owo. Szczególne wra¿enie czy-ni³y puste ikony, jak kiedyœ u Leszka M¹dzikaw scenografii do „Wandy” Cypriana Norwi-da. W ulotce wernisa¿owej czytamy: „Cykl sta-nowi¹ cztery stylizowane ikony – portretyo bardzo zminimalizowanych œrodkach wyra-zu. Bia³e p³aszczyzny przywodz¹ na myœl do-brze znane typy Madonn Mi³uj¹cych – MariaEleousa. Maria z dzieci¹tkiem na rêce, doty-kaj¹cym swoim policzkiem, jej policzka. Gestjest bardzo czuly, ciep³y, bardzo ludzki. To

dwie ikony. Kolejne dwie s¹ ju¿ inerpretacj¹,nawi¹zaniem raczej do tej œwi¹tyni mi³oœci.W jednej z nich pozostaje gest, zbli¿ony dogestu Marii. Brak jednak dzieci¹tka. To sytu-acja kobiet, tak¿e autorki, które zdecydowa-³y siê odsun¹æ macierzyñstwo na póŸniej, ni-gdy, ze wzglêdu na karierê zawodow¹. Zostaj¹wiêc same, jakby z amputowanym ¿yciem, bobez tej nadzwyczajnej, niepojêtej mi³oœci, tejnajbardziej szczerej, za któr¹ w gruncie rze-czy szalenie têskni¹... Portrety te, wyja³owio-ne z wszelkiego kolorytu têskni¹ wiêc rozpacz-liwie i samymi gestami próbuj¹ przywo³aænieznane jeszcze uczucia. Umieszczone w ok-nach, daj¹ siê ogl¹daæ z obu stron. Œwiat³oprzenikaj¹ce przez obrazy daje im jakby now¹mo¿liwoœæ: bycia niby-witra¿ami, tak jak sameportrety próbuj¹ byæ niby-matkami” M³odaartystka doœwiadczona mocno przez los –œmieræ mamy – stawia pytania sobie, szuka-j¹c odpowiedzi na sens ¿ycia, bycia kobiet¹przygl¹daj¹c siê przezroczystej figurze Mat-ki. Anna Orze³owska

fot.

arc

h.

15

Goyazostaniez nami d³u¿ej

W 175 rocz-nicê œmierci GoiMuzeum Lubel-skie zaprezento-wa³o cykl znako-mitych grafikKaprysy (Los Ca-prichos), w uda-nej aran¿acji ku-stosza wystawyRenaty Bartnik,przy wspó³udzia-le asystentkiAnny Ha³aty.

W roku ubieg³ym inne dzie³a Francisco deGoya y Lucientes prezentowane by³y w Mu-zeum Teatralnym w Warszawie oraz w Mu-zeum Narodowym w Krakowie.

Wystawa lubelska jest przyk³adem intere-suj¹cej wspó³pracy dyrektora Muzeum Zyg-munta Nasalskiego z Towarzystwem Nauko-wym w P³ocku, które u¿yczy³o cennychodbitek graficznych ze swych zbiorów.

Dziêki wydanemu katalogowi wystawy,bêd¹cemu owocem wspó³pracy muzeumz rektorem UMCS prof. dr. hab. MarianemHarasimiukiem, oraz z dyrektorem Wydaw-nictwa UMCS Andrzejem Peciakiem, dzie³aGoi pozostan¹ z nami d³u¿ej.

Na wydanie, tak edytorsko piêknej i cen-nej merytorycznie pozycji, z³o¿y³a siê pracawielu osób prezentuj¹cych ró¿ne instytucje.Czytelnika wita s³owo wstêpne DyrektoraMuzeum Zygmunta Nasalskiego. Natomiastkustosz wystawy Renata Bartnik opracowa³atekst wprowadzaj¹cy w twórcz¹ biografiê ar-tysty, opatrzony recenzj¹ naukow¹ prof. dr.hab. Lechos³awa Lameñskiego (KUL). Pro-jekt graficzny i typograficzy, autorstwa Jerze-go Durakiewicza, katalogu zas³uguje na wy-sok¹ ocenê. Miêkka biel papieru dobrzekoresponduje z kolorystyk¹ rycin, interesu-j¹cy podzia³ strony kolumn¹ druku w pierw-szej czêœci katalogu, wydanego w du¿ymformacie, u³atwia czytanie tekstu. Niekon-wencjonalna paginacja stron, syntetycznoœæformy ok³adki-obwoluty czyni ksiêgê intere-suj¹c¹. Niepokoiæ mo¿e jedynie trwa³oœæmiêkkiej oprawy.

Mo¿liwoœæ obcowania z dzie³ami sztuki,zaliczonymi do œwiatowego dziedzictwa kul-tury, mo¿liwoœæ cieszenia siê piêknem wyda-nego katalogu dowodzi raz jeszcze, ¿e jed-noœæ w dzia³aniu buduje, a uprzystêpnianiekultury (wed³ug myœli Stefana Szumana) jestwarunkiem jej powszechnego istnienia.

Anna Boguszewska

KONKURS NA TOMIK WIERSZYStowarzyszenie Pisarzy Polskich og³asza Konkurs im. Józefa Czechowicza na tomik po-

ezji, wydany w latach 2001-2002, z regionu Lubelszczyzny. Tomiki nale¿y nadsy³aæ do 30 VI2003 r. pod adresem: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddzia³ w Lublinie 20-112 Lublin, ul.Z³ota 3 (AW)

Zespó³ Pieœni i Tañca Lublin powsta³w 1948 roku, jako jeden z pierwszych powo-jennych zespo³ów folklorystycznych. Za³o¿y-cielk¹ zespo³u by³a Wanda Kaniorowa – za-s³u¿ony choreograf, pedagog i dyrektor. Od1980 roku jej nastêpc¹ i kontynuatorem dzie-³a by³ pierwszy kaniorowiec – Ignacy Wacho-wiak. Po jego œmierci stanowisko dyrektoraartystycznego objê³a Alicja Lejcyk-Kamiñska.

Jubileusz zawsze sk³ania do refleksji i pod-sumowañ. 55 lat to wielka historia. S¹ w niejkoncerty krajowe, zagraniczne, trud prób,trema, zmêczenie i wreszcie zas³u¿one suk-cesy. Zespó³ to ludzie, ich pasja, zaanga¿owa-nie, upór i wielki talent. Przez zespó³ przewi-nê³o siê 35 000 cz³onków. Aktualniew zajêciach uczestniczy oko³o 900 osób, któ-re pracuj¹ w osiemnastu grupach wiekowych.

Repertuar zespo³u jest bogaty i zró¿nico-wany kulturowo. Obejmuje tañce regionulubelskiego, inne tañce polskie a tak¿e innychnarodów.

Diamentowe gody KaniorowcówProgramy pokazywane s¹ w Polsce i na

œwiecie. Zespó³ koncertowa³ w czterdziestuczterech krajach œwiata, w których promowa³polsk¹ kulturê ludow¹. Jest ewenementem ar-tystycznym w œwiecie kultury.

Zespó³ Pieœni i Tañca Lublin jest laure-atem wielu miêdzynarodowych festiwali folk-lorystycznych. Nagradzany by³ wielokrotnienagrodami Ministra Kultury i Sztuki, Mini-stra Spraw Zagranicznych, Ministra EdukacjiNarodowej, Wojewody i Prezydenta Miasta.

Gratulujemy tych 55 lat. Œwiadcz¹ oneo tym, ¿e sztuka, jak¹ promuje Zespó³, jestpotrzebna, dobrze odbierana i tkwi w trady-cji polskiego folkloru. ¯adne zmiany, trans-formacje i udoskonalenia techniczne nie za-st¹pi¹ tak podanej kultury.

Wytrwa³oœci, sukcesów i najwy¿szych na-gród z okazji piêknego jubileuszu ¿yczy re-dakcja „Niecodziennika Bibliotecznego”.

(oprac. REF)

IPN i BorowiczanieW dniu 6 maja Instytut Pamiêci Narodo-

wej Oddzia³ w Lublinie i Œrodowisko Boro-wiczan Zwi¹zek Sybiraków zorganizowali miê-dzynarodow¹ konferencjê naukow¹ „Dlapamiêci...ku przstrodze”. Represje komuni-styczne 1944-1945 wobec ¿o³nierzy PolskiPodziemnej. Spotkanie zorganizowanow Muzeum na Zamku w Lublinie.

Zygmunt Nasalski Dyrektor Muzeum Lubelskiegowita uczestników konferencji (obok Andrzej Borys

dyrektor Instytutu Pamiêci Narodowej i prezesBorowiczan Roman Bara)

„Lokomotywa” ruszy³a...1 czerwca o godz 1300 na stadionie KS

„START” zainaugurowano II edycjê Spo³ecz-nej Akcji „Ca³a Polska Czyta Dzieciom”. Ko-ordynatorem tego przedsiêwziêcia w Lubli-nie by³a Akademia Nauki przy wspó³udzialeMiejskiej Biblioteki Publicznej.

Honorowy patronat nad akcj¹ w Lubli-nie obj¹³ Prezydent Miasta – Andrzej Prusz-kowski, który rozpocz¹³ wielkie czytanie Lo-komotywy Juliana Tuwima.

Do g³oœnego czytania zaproszono tak¿epolityków, aktorów teatrów lubelskich, przed-stawicieli mediów.

W programie imprezy znalaz³y siê równie¿konkursy zwi¹zane z 70 urodzinami Kozio³-ka Mato³ka, a tak¿e parada kozio³ków i wy-bór najpiêkniejszego przebrania.

W dniach od 2 do 6 czerwca we wszyst-kich filiach Miejskiej Biblioteki Publicznejtrwa³ tydzieñ g³oœnego czytania dzieciom.

Uroczyste zakoñczenie i podsumowanieca³ej akcji odbêdzie siê 13 czerwca o godz.1000 w Filii nr 24 przy ul. Juranda. ref

fot.

Fot

o-R

o¿ek

16

W ramach,realizowanegow 2003 rokuprojektu „Bi-b l i o t e c z n eokno na œwiatmiast partner-skich Lublina”Miejska Biblio-teka Publicznaim. H. £opa-ciñskiego zor-ganizowa³a wy-

stawê poœwiêcon¹ portugalskiemu miastupartnerskiemu Lublina – Viseu. Wystawa podtytu³em Onde a terra acabe e o mar começa mia-³a ukazaæ miasto przez pryzmat kraju. Portu-galia to najbardziej na zachód wysuniête pañ-stwo Europy. Dla przybyszów z kontynentustanowi³o kres wêdrówki – tu koñczy³a siê Zie-mia; dla Portugalczyków by³o pocz¹tkiem – tuzaczyna³o siê morze. To zdeterminowa³o hi-storiê Portugalii. „Portugalskie morze” sta³osiê, jak powiedzia³ Fernando Pessoa, Ÿród³emfascynacji, atrakcj¹ i przeznaczeniem. Morzeotworzy³o œwiat przed Portugali¹ i jednocze-œnie odkry³o Portugaliê œwiatu. Portugalia da³aswój jêzyk, religiê, kulturê, naukê, sztukê. Nawzór z³otych cruzadosów bito portuga³y – naj-wiêksz¹ z³ot¹ monetê w obiegu pieniê¿nym,rozwin¹³ siê handel. Portugalia wziê³a z No-wego Œwiata jego idee, przyprawy, kamienieszlachetne i kruszce, orientalne drewno. Por-tugalscy odkrywcy i ¿eglarze mieli, jak piszeW³odzimierz PaŸniewski, czêsto mistyczny sto-sunek do map, cenili je i czynili z nich rzeczmagiczn¹. Równie silne by³o wœród Portugal-czyków przywi¹zanie do s³owa.

Portugalia to kraj odkrywców i poetów.Najwczeœniejsze zabytki literatury to zbioryliryków Cancioneiros. Prozê œredniowieczn¹najlepiej obrazuj¹ powsta³e w tym czasie kro-niki. Najwspanialsze stworzy³ w XV wiekuFernando Lopes, wybitny dziejopis dynastiiAvis. Nosz¹ one tytu³ Kroniki królewskie.

Literaturê inspirowa³y równie¿ odkryciageograficzne i ekspansje zamorskie Portugal-

czyków. Powstawa³y wówczas liczne relacjez podró¿y, kroniki i prace historiograficzne.Wystawa przywo³a³a postaæ niezwyk³¹ tegookresu, wielkiego liryka i twórcê narodowe-go eposu Os Lusiados (Luzytanie) – Luisa Vasde Camoesa. Nada³ on dziejom portugalskiejkonkwisty najwy¿sz¹ formê artystyczn¹.

Kolejny z prezentowanych, wybitny pisarzportugalski to Jose Maria Eca de Queiros,XIX wieczny „koimbryjczyk”, twórca wspó³-czesnej powieœci realistycznej.

Wiek XX przyniós³ ze sob¹ nowe nurtyliterackie. Bardzo ciekawym twórc¹ z tej epokiby³ poeta modernistyczny Fernando Pessoa.Uprawia³ on ró¿ne gatunki poetyckie, sygnu-j¹c je ró¿nymi nazwiskami.

Innym przedstawicielem literatury mo-dernistycznej by³ Miquel Torga, poeta i pro-zaik.

Z grup¹ pod nazw¹ „Odrodzenie Portu-galskie” zwi¹zany by³ wybitny prozaik AquilioRibeiro, stylista i autor powieœci regionalnych.

W literaturze portugalskiej XX wiekupojawi³ siê neorealizm. Rozwijali go tacy pi-sarze jak: Fernando Namora, Alves Redol czyJorge Amado, Brazylijczyk.

Literaturê kobiec¹ reprezentowa³a nawystawie ksi¹¿ka jednej z najbardziej utalen-towanych pisarek wspó³czesnych – Maria Ju-dite de Carvalho.

Najnowsz¹ twórczoœæ sygnowa³ noblistaJose Saramago, pisarz niekonwencjonalny,eksperymentujacy w warstwie jêzykowej i for-malnej.

Do Viseu wystawa kierowa³a poprzez pre-zentacjê kraju i regionu – Beiry, najbardziejzró¿nicowanej i jednej z piêkniejszych krajo-brazowo krain Portugalii.

Miasto Viseu jest niezwyk³¹ mieszank¹ te-raŸniejszoœci i przesz³oœci. Swoj¹ historia na-wi¹zuje do czasów rzymskich, wodza Luzytañ-czyków Viriato, za³o¿ycieli dynastii Avis – królaJana I i jego nastêpcy Duarte. Przesz³oœæ zapi-sana w murach, przywo³ana na wystawie czar-no-bia³¹ fotografi¹ odnajduje siê równie¿

„Gdzie ziemia siê koñczy,a zaczyna morze”

w osobie Vasco Fernandesa – jednego z naj-wybitniejszych renesansowych malarzy portu-galskich pochodz¹cego z Viseu. Jego imieniem– Grao Vasco – nazwano w Viseu muzeum, ho-tel i wino. Zarówno region jak i kraj s³yn¹ z pro-dukcji wspania³ych gatunków win.

Oryginalnym zjawiskiem kulturowym jestw Portugalii fado. Dos³ownie znaczy los, fa-tum. Œpiew wyra¿a têsknotê, smutek, cierpie-nie, radoœæ i portugalsk¹ melancholiê – sau-dade.

W Viseu urodzi³ siê niezapomniany œpie-wak i twórca stylu fado z Coimbry – AugustoHilario.

Miasto porównywane bywa do ksiêgi.Wystawa nawi¹za³a do tego porównania od-wo³uj¹c siê do ksi¹¿ek i ksi¹¿ki prezentuj¹c.Obok literatury piêknej w wyborze znalaz³ysiê te¿ publikacje dotycz¹ce Portugalii i Vi-seu.

Dope³nieniem i wprowadzeniem w klimatby³a aran¿acja wystawy i wzbogacenie jejo przedmioty wi¹¿¹ce siê z treœci¹ prezento-wanych publikacji.

Uroczyste otwarcie wystawy mia³o miejsce16 maja. Goœciem honorowym spotkania by³senhor Lino de Matos, lektor z UniwersytetuKatolickiego w Viseu, zwi¹zany od trzech latz Lublinem i UMCS.

Prezydenci Lublina i Viseu przes³aliorganizatorom listy podkreœlaj¹ce wiêzi ³¹cz¹-ce oba miasta i wyra¿aj¹ce poparcie oraz na-dziejê na pog³êbienie i rozwijanie wzajem-nych kontaktów, jak równie¿ tego co dla naswspólne: „otwartoœci na œwiat, gotowoœci doprzemian, trwa³ego przywi¹zania do w³asne-go dziedzictwa kulturowego”.

Jest to zbie¿ne z intencjami twórców wy-stawy i autora projektu „Biblioteczne oknona œwiat miast partnerskich Lublina”, aby nietylko prezentowaæ Viseu, ale te¿ zachêciæ doodkrywania miasta Viseu i Portugalii oraz dopoznawania tego niezwyk³ego miejsca „gdzieziemia siê koñczy a zaczyna morze”.

Anna Ostêp

Zebrani na wystawie goœcie

Biblioteczne okno na œwiat miast partnerskich

fot.

Fot

o-R

o¿ek

fot.

Fot

o-R

o¿ek

Od lewej: Lino de Matos, Iza Wróblewska,J.J. Bojarski, Dariusz JóŸwik

17

Biblioteka otwiera okno na Viseu. W dniu16 maja w MBP w Filii nr 1 w ramach progra-mu Biblioteczne okno na œwiat miast partnerskichmiasta Lublina otworzono wystawê miasta Vi-seu z Portugalii

Viseu to stolica regionu Beira Alta. Mia-sto le¿¹cê w centralnej Portugalii. Jego po-cz¹tki datuj¹ siê na czasy przedromañskie. Zaczasów rzymskich, w II stuleciu p.n.e. prymi-tywna osada znacznie siê rozwinê³a. Miastoprzechodzi³o cykle rozkwitu i upadku – ponajeŸdzie Maurów. Z³ot¹ epok¹ Viseu by³ XVIwiek, okres panowania D. Joao III. By³o wte-dy potêg¹ ekonomiczn¹, z corocznymi tar-gami, le¿¹ce na styku szlaków handlowych.Viseu sta³o siê wa¿nym centrum kulturalnym,z bardzo aktywn¹ uczelni¹ artystyczn¹ pro-wadzon¹ przez Vasco Fernandesa, zwanegoGrao Vasco, czyli Wielki Vasco. W nastêpnychstuleciach kwit³a architektura sakralna i œwiec-ka – koœcio³y, kaplice, pa³ace i fontanny.Popularnym stylem by³ barok. Francuska in-wazja na pocz¹tku XIX wieku – wojny napo-leoñskie – zostawi³y w mieœcie tragiczne œlady.Jednak w koñcu ubieg³ego stulecia miastorozwija³o infrastrukturê, budowano nowedrogi, domy, budynki u¿ytecznoœci publicz-nej.

Dzisiaj Viseu liczy 90.000 mieszkañców.Jest wa¿nym oœrodkiem akademickim w re-gionie i w kraju, z Uniwersytetem Katolickim,Politechnik¹, Szko³¹ Wy¿sz¹ Pedagogiczno –Pielêgniarsk¹ i innymi instytucjami edukacyj-nymi. Miasto utrzyma³o swój handlowy cha-rakter. W dorocznych targach Œw. Mateuszabior¹ udzia³ wystawcy z ca³ego œwiata.

Porozumienie partnerskie podpisano w 24listopada 1998 roku w Viseu, a ratyfikowanow dniu 4 czerwca 1999 roku w Lublinie.

Krótka historia kontaktówLublin – Viseu24 listopada 1998 r. – podpisanie umowy

partnerskiej miêdzy Lublinem i Viseu14-23.06.1999 r. – wyjazd 30-osobowej grupy

z³o¿onej z m³odzie¿y szkó³ muzycznej, ga-stronomicznej i w³ókienniczej, a tak¿eprzedstawicieli lubelskiej Izby Rzemieœl-niczej w celu wziêcia udzia³u w œwiêciemiast partnerskich „DŸwiêki i smaki œwia-ta” w Viseu.

1-6.06.1999 r. wizyta w³adz miejskich Viseuw Lublinie w celu ratyfikacji umowyo partnerstwie miast.

2000 – 2003 – zatrudnienie w UniwersytecieMarii Curie-Sk³odowskiej lektora jêzykaportugalskiego z Viseu p. Lino Matos

15.05.2001 r. – wizyta w Lublinie Radcy Han-dlowego Ambasady Portugalii w Polsce.

15-18.06.2001 r. „Portugalskie Spotkaniaw Lublinie”. Wizyta 30-osobowej delega-cji z Viseu. Prezentacja muzyki – Infan-tuna Cidade de Viseu – i kuchni portu-galskiej.

27.06 – 01.07.2001 r. – prezentacja lubelskie-go folkloru poprzez Zespó³ Pieœni i Tañ-ca „Lublin” im. Wandy Kaniorowej – re-prezentacja dzieciêca „Ma³y Lublin”podczas œwiêta „DŸwiêki i smaki œwiata”.

01-30.09. 2001 r. – sta¿ jêzykowy dla 3 stu-dentek UMCS (sekcja iberyjska Zak³aduFilologii Romañskiej) w Universidade Ca-tólica w Viseu.

14.06.2002 r. – prezentacja Portugalii pod-czas „Scholariów 2002” przez uczniówGimnazjum nr 7 im. J.Kochanowskiegow Lublinie.

31.06-01.07.2002 r. – udzia³ m³odzie¿owejreprezentacji Viseu w MiêdzynarodowymTurnieju Pi³ki No¿nej o Puchar Prezy-denta Lublina.

29.06.-05.07.2002 r. – udzia³ zespo³u Infan-tuna Cidade de Viseu w Miêdzynarodo-wych Spotkaniach Folklorystycznychw Lublinie.

01.-30.09.2002 r. – sta¿ jêzykowy dla 2 stu-dentów UMCS w Universidade Católicaw Viseu

Miasta partnerskie Lublina w Miejskiej Bibliotece Publicznej1. Nancy – Francja 26 II 1988* F. nr 29 ul. Kiepury 52. Münster – Niemcy 30 XI 1991 F. nr 28 ul. Nadbystrzycka 853. Delmenhorst – Niemcy 11 V 1992 F. nr 10 ul. Kleeberga 12 a4. Rishon LeZion – Izrael 1 X 1992 F. nr 30 ul. Braci Wieniawskich 55. Nykobing-Falster – Dania 12 III 1992 F. nr 26 ul. Leonarda 186. Lancaster – Anglia 11 V 1994 F. nr 12 ul. ¯elazowej Woli 77. Debreczyn – Wêgry 2 VI 1995 F. nr 3 ul. Hutnicza 208. £ugañsk – Ukraina 14 III 1996 F. nr 2 ul. Peowiaków 129. £uck – Ukraina 4 III 1996 F. nr 31 ul. Na³kowskich 10210. Starobielsk – Ukraina 14 III 1996 F. nr 21 Rynek 1111. Tilburg – Holandia 29 VI 1996 F. nr 19 ul. ChodŸki 11 bl. 112. Viseu – Portugalia 24 XI 1998 F. nr 1 ul. Koœcielna 713. Erie – USA 26 IV 1998 F. nr 18 ul. G³êboka 814. Poniewie¿ – Litwa 11 IX 1999 F. nr 24 ul. Juranda 715. Windsor – Kanada 26 VI 2000 F. nr 6 ul. Poniatowskiego 416. Pernik – Bu³garia 21 VI 2001 F. nr 16 ul. Kasztanowa 117. Alcalá de Henares – Hiszpania 14 VII 2001 F. nr 9 ul. Krañcowa 106* – data podpisania umowy partnerskiej

Viseu w Filii Nr 6

Pani Ambasador Republiki Portugali w RPMargarida Figueiredo, prof. Barbara Hlibowicka-

Wêglarz, Jerzy J. Bojarski w Ratuszu na konferencjiprasowej poœwieconej miastu Viseu i Portugalii

fot.

Fot

o-R

o¿ek

fot.

Fot

o-R

o¿ek

Od lewej: E. Józefowicz-Wisiñska, R. Filipiak, A. Ostêp, D. JóŸwik i Al.L. Gzella

18

Lino de Matos urodzi³ siê w 1972 rokuw Republice Po³udniowej Afryki. Maj¹c trzylata przyjecha³ z rodzin¹ do Viseu. Tam siêwychowa³, ukoñczy³ studia na UniwersytecieKatolickim. Do Lublina przyby³ w lutym 2000roku. Jest lektorem jêzyka portugalskiego naUMCS. Uwielbia dobr¹ kuchniê, wino i fut-boll. 16 maja 2003 roku w Miejskiej Bibliote-ce Publicznej im. Hieronima £opaciñskiegow Lublinie, w Filii nr 1, jako ambasador kul-tury portugalskiej otworzy³ wystawê Gdzie zie-mia siê koñczy, a zaczyna morze poœwiêcon¹Portugalii i miastu Viseu.

Jesteœ ju¿ prawie dwa lata w Lublinie. Czys¹ podobieñstwa miêdzy naszymi miastami?(Oprócz tego, ¿e prezydenci: Viseu – Senhor Fer-nando Ruas i Lublina – pan Andrzej Pruszkow-ski – nosz¹ w¹sy; oraz, to, ¿e oba miasta posia-daj¹ katolickie uniwersytety, bo to wiemy).

W porównaniu z Lublinem Viseu jestma³ym miastem, ale – bior¹c pod uwagê wa-runki portugalskie – mo¿na powiedzieæ, ¿enale¿y do wiêkszych. Jest stolic¹ regionu Be-ira Alta. Jeœli chodzi o sympatiê i goœcinnoœæmieszkañców jest wiele podobieñstw miêdzyLublinem i Viseu. Chcia³bym równie¿ zwró-ciæ uwagê na akademicki charakter obumiast. Podobieñstw jest du¿o, ale trzeba rów-nie¿ zwróciæ uwagê na pewne elementy ró-zni¹ce zachowanie czy sposób bycia studen-tów polskich i portugalskich. Jest tooczywiœcie podyktowane pewnymi cechaminarodowymi. Ostatecznie jednak student tostudent, niezale¿nie od tego czy polski czyportugalski

Jakie sterotypy o Polakach kr¹¿¹ w Portuga-lii, jak Ty nas spostrzegasz po dwuletnim poby-cie w Lublinie?

Nie moge powiedzieæ, ¿e istnieje jakiœ ste-reotyp Polaka w Portugalii. Dla wiêkszoœciPortugalczyków Polska jest jeszcze krajemma³o znanym. Pierwsze skojarzenia z Polsk¹wi¹¿¹ siê z zimnem, wódk¹ i Papie¿em, któryprzybli¿a nam wasz¹ ojczyznê jako kraj g³ê-boko katolicki. Muszê jeszcze zaznaczyæ, ¿epostrzegamy Polaków jako naród odwa¿nyi waleczny, który potrafi³ przeciwstawiæ siê takpotê¿nym zagro¿eniom jakimi by³y II wojnaœwiatowa i komunizm. Jesli chodzi o ten dru-gi przypadek, trzeba podkreœliæ, ¿e dla Por-tugalczyków Lech Wa³êsa w dalszym ci¹gu jestsymbolem walki o niepodleg³oœæ.

Jestem magistrem historii, wiêc moja wie-dza na temat Polski, jeszcze przed przybyciemtutaj, by³a obszerna.Teraz jednak, po trzechlatach spêdzonych w Lublinie, rozumiem le-piej wasz¹ mentalnoœæ i kulturê i, mimo tego,

¿e s¹ odmienne od portugalskich, dobrze siêtu zaadoptowa³em.

Czy studenci szybko ucz¹ siê portugalskiego?

To pytanie powinno byæ skierowane raczejdo moich szeœædziesiêciu studentów, ale jakowyk³adowca, który naucza w Polsce ju¿ oddwóch lat, mog¹ powiedzieæ, ¿e tak, chocia¿nauka jêzyka portugalskiego nie jest ³atwa.Wymaga du¿o pracy i poœwiêcenia. Ogólniejednak studenci ucz¹ siê dobrze. Wydaje misiê, ¿e Polacy maj¹ du¿y talent do jêzyków. Byæmo¿e dlatego, ¿e jêzyk polski jest bardzo trud-ny i inne jêzyki wydaj¹ siê Wam ³atwe.

Co polecasz obejrzeæ w Viseu? Powiedz parês³ów o Gráo Vasco – Wielkim Vasco, czyli mala-rzu Vasco Fernandessie (1480-1543), któregoszko³a rozci¹ga³a siê na rzeŸbê i z³otnictwo. Mo¿ewarto te¿ wspomnieæ o innych wa¿nych postaciachtak jak Viriato czy Hilario?

Viseu jest bardzo starym miastem z wie-lowiekow¹ tradycj¹. Z jego histori¹ œciœle zwi¹-zane s¹ trzy nazwiska: Viriato, Gráo Vascoi Augusto Hilario. Viriato by³ prostym luzy-tañskim pasterzem. Zosta³ wojownikiemi przywódc¹ luzytañskich plemion walcz¹cychz rzymskimi najeŸdŸcami. Grao Vasco to naj-wiêksze nazwisko portugalskiego malarstwawieku XVI. W Viseu istnieje muzeum, nazwa-ne jego imieniem i poœwiêcone jego twórczo-œci. Nale¿y do najwa¿niejszych w ca³ej Portu-galii. Wreszcie Augusto Hilario: œpiewak,kompozytor, twórca fado. Viseu jest znanerownie¿ z targów, zwanych Feira de Sao Ma-teus. Organizuje siê je na prze³omie sierpniai wrzeœnia...

Co to jest fado?

Fado to Portugalia. To muzyka narodo-wa. To przeznaczenie. Fado to muzyka ma-lancholiczna i sentymentalna. Mo¿na powie-dzieæ, ¿e trzeba byæ Portugalczykiem, ¿ebyczuæ i rozumieæ fado, a to z powodu melan-cholii jaka tkwi w naszym temperamencie, alenie oznacza to, ¿e Portugalczycy to naród sza-ry i smutny. Przeciwnie, uwielbiamy fiesty,dobr¹ kuchniê i dobre wino.

Czy przyzwyczai³eœ siê do polskiej kuchni i al-koholu? Co siê je i pije w Portugalii?

Kuchnia tak, alkohol nie. Próbowa³em ju¿wielu polskich potraw i mogê powiedzieæ, ¿ebardzo lubiê wasz¹ kuchniê. Jestem smako-szem! Jeœli chodzi o alkohol bardzo ceniêpolskie piwo. Natomiast nie przepadam naprzyk³ad za wódk¹. Pijê j¹ tylko wtedy, gdynie wypada odmówiæ. Chocia¿ muszê przy-znaæ, ¿e na przyk³ad „¯ubrówka” ma bardzoorginalny smak.

Nasza portugalska kuchnia jest bardzozró¿nicowana i bardzo bogata. Ka¿dy regionma swoje typowe potrawy, dlatego trudno jestmówiæ o jakiejœ typowej dla ca³ej Portugalii.Niemniej dorsz jest popularny i ceniony odpó³nocy po samo poludnie. Wina portugal-skie nale¿¹ do najlepszych na œwiecie. Có¿dodaæ?...

Co Ci siê w Lublinie podoba, a co razi?

Stare Miasto w zimie i Krakowskie Przed-mieœcie wiosn¹. Lublin, podobnie jak Viseu,jest traktowany jak prowincja. Nie znoszêmieszkañców stolicy, czy to z Warszawy, czyz Lizbony, którzy patrz¹ na nas z góry. Niechcê uogólniaæ mówi¹c o Polsce i Polakach,którzy s¹ w wiêkszoœci dobrymi ludŸmi, aleniestety istniej¹ grupy m³odych, których agre-sywne zachowanie budzi odrazê.

Czy têsknisz za dobr¹ pi³k¹ no¿n¹?

Tak! Ale telewizja pozwala zabiæ tê têsk-notê!

Powiedz mieszkañcom Lublina jakie zmianyzasz³y w Viseu, kiedy Portugalia wesz³a w struk-tury Unii Europejskiej?

W ciagu ostatnich piêtnastu lat Viseu bar-dzo siê zmieni³o. Jest bli¿ej wszystkiego. Jestwiêksze, piêkniejsze, bardziej o¿ywione.Mimo pewnych defektów jakie Unia byæmo¿e ma, ogólnie rzecz bior¹c Portugaliadu¿o zyska³a wchodz¹c w jej struktury. Nieprzestaliœmy byæ Portugalczykami. Przeciw-nie, jesteœmy tak portugalscy jak nigdy do-t¹d.

Viseubli¿ej Lublina

Z Lino de Matosrozmawiaj¹ Grzegorz Majewskii Jerzy Jacek Bojarski

Biblioteczne okno na œwiat miast partnerskich

fot.

Fot

o-R

o¿ek

19

Lino de Matos nasceu em 1972 na Africa do

Sul. Com tres anos chegou a Viseu junto com a

familia. Aí cresceu e terminou os seus estudos

na Universidade Católica. Chegou a Lublin em

Fevereiro de 2000. E leitor de Língua Portuguesa

na U.M.C.S. Adora boa cozinha, bom vinho e

futebol. No dia 16 de Maio de 2003, na filial

nr.1 da biblioteca municipal Hieronim

£opacinskiego em Lublin, como „embaixador”

da cultura portuguesa, abriu a exposição „Onde

a terra acaba e o mar começa...”, dedicada a

Portugal e à cidade de Viseu.

Já estás em Lublin há três anos. Há

semelhanças entre as nossas cidades para

alem de que os nossos presidentes, Sr,

Fernando Ruas e Andrzej Pruszkowski têm

bigode e nas duas cidades há Universidade

Católica?

Viseu é uma cidade bastante mais pequena

do que Lublin. Mas no contexto português,

Viseu é uma das maiores cidades pois é capital

de distrito. Para alem da simpatia e da

hospitalidade das gentes, são poucas as

semelhancas entre as duas cidades. Posso ainda

referir o ambiente académico que se respira em

ambas cidades, salvo as diferencas de

comportamento, sempre condicionado pelo

temperamento nacional. Um estudante é sempre

um estudante, seja polaco, seja português.

Qual é o estereótipo do polaco em

Portugal? E como tu nos vês depois de três

anos em Lubin?

Não posso dizer que haja um estereótipo

do polaco em Portugal pois para a maioria dos

portugueses a Polónia ainda é um país pouco

conhecido. As principais referências são o frio,

a vodka e o Papa João Paulo II que nos dá a

ideia de um país profundamente católico.

Vemos os polacos como gente corajosa e

lutadora que enfrentou tantas dificuldades como

por exemplo a guerra e o comunismo. Neste

ultimo caso, para nós, Lech Walesa continua a

maior referência quando pensamos na década

de 80 e na luta pela liberdade.

Os estudantes aprendem rapidamente o

português?

Esta pergunta deveria ser colocada aos

estudantes mas como professor que os

acompanha há três anos posso dizer que sim,

mas não é fácil e exige muito trabalho e

dedicação. Em geral os estudantes são bons e

parece-me que os polacos têm um talento

natural para as línguas. Talvez porque o polaco

seja muito dificil e todas as outras línguas vos

pareçam mais fáceis!

O que é o fado?

O fado é Portugal. E a música nacional.E o

destino. E uma música melancólica, e há quem

diga que é preciso ser portugues para

compreender e sentir o fado. Isto porque existe

uma certa melancolia no nosso

temperamento,mas isto nao significa que os

portugueses sejam gente triste e cinzenta. Pelo

contrário, adoramos festas,boa comida e bom

vinho.

Gostas da cozinha e das bebidas polacas?

O que se come e bebe em Portugal?

A comida sim, o alcool não. Gosto imenso

da vossa cozinha, tendo provado de tudo. Sou

um bom garfo. Quanto ao alcool destaco a

cerveja que é muito boa mas o resto das bebidas

polacas não aprecio. Só bebo vodka por

diplomacia mas acho que a vodka Zubrowka

tem um sabor bastante original. A cozinha

portuguesa é muito variada e muito rica, pois

cada região tem os seus pratos tipicos. Por isso

é difícil escolher um prato nacional, mas o

bacalhau é apreciado de norte a sul. O vinho é

dos melhores do mundo. Palavras para quê!

O que não te agrada na Polónia?

Não posso generalizar falando da Polónia

ou dos polacos, que na sua maioria são gente

boa e sã mas infelizmente existem demasiados

jovens com um comportamento violento e

agressivo.

O que gostas mais em Lublin?

A cidade velha no inverno e a Krakowskie

Przdmiescie na primavera.

Tens saudades de bom futebol?

Sim. Mas a televisão ajuda a matar as

saudades.

Diz aos habitantes de Lublin o que mudou

em Viseu depois da entrada de Portugal na

União Europeia?

Muita coisa. Nos últimos 15 anos Viseu

mudou imenso. Está mais perto de tudo. Está

maior, mais bonita, com mais vida. Apesar dos

defeitos que a União possa ter, em geral Portugal

beneficiou com a entrada na União Europeia e

não deixámos de ser menos portugueses. Pelo

contrário. Estamos mais portugueses do que

nunca!

Fala-nos um pouco de Viseu. O que vale a

pena ver?

Viseu é uma cidade antiga e com muita

história. Associadas a Viseu estão

principalmente três figuras: Viriato, Grão Vasco

e Augusto Hilário. Viriato foi um pastor lusitano

convertido em guerreiro que chefiou a sua tribo,

dos lusitanos, na luta contra a ocupação romana.

Grão Vasco é o maior nome da pintura

portuguesa do século XVI. Existe mesmo em

Viseu um museu com o seu nome, e que se

encontra entre os mais importantes do país.

Finalmente temos Augusto Hilário que foi uma

das maiores vozes do fado.

Viseu é também conhecido pela pela secular

Feira de São Mateus. Realiza-se entre Agosto e

Setembro e é acima de tudo uma mostra de tudo

o que se faz na região: cultura, gastronomia,

indústria, comércio etc. Aproveito esta

oportunidade para vos sugerir uma visita não

só a Viseu mas também a toda a região. Há

muito para ver, visitar e provar! Certamente não

se irão arrepender!

Ksi¹¿ki nades³ane

Portugalski – wczoraji dziœ w Hadesie

W wigiliê organizowa-nych w Lublinie „Dni Jêzy-ka i Kultury Portugalskiej”przez Sekcjê Portugalsk¹Iberystyki UMCS oraz „Dniz Portugali¹” czytelnicyotrzymali prezent od Wy-

dawnictwa UMCS w postaci ksi¹¿ki Jêzyk por-tugalski w œwiecie – wczoraj i dziœ autorstwa prof.dr hab. Barbary Hlibowickiej-Wêglarz. Publi-kacja wydana zosta³a z wielk¹ starannoœci¹.Ok³adkê zdobi herb Portugalii, fragment ilu-minacji z oko³o 1520 roku. Promocja ksi¹¿kiodby³a siê w Hadesie.

Kim jest autorka publikacji? – Profesornadzwyczajna na UMCS i UW. Wybitna spe-cjalistka w zakresie jêzykoznawstwa romañ-skiego. W sposób szczególny umi³owa³a jêzykportugalski.

Przyjecha³a do Lublina po studiach ro-manistycznych we Wroc³awiu. To w³aœniedziêki niej, w 1980 roku pojawi³ siê na UMCSlektorat z jêzyka portugalskiego. W 1993 po-wsta³a Sekcja Portugalska Iberystyki, a od1999 roku, kiedy obroni³a rozprawê habilita-cyjn¹ – pierwsz¹ w Polsce z jêzyka portugal-skiego – otwarto seminarium magisterskie.

O czym mówi wydana ksi¹¿ka? Jest popu-laryzacj¹ jêzyka portugalskiego, jego kulturyi historii. Napisana przystêpnym jêzykiem –obcy jest jej „be³kot naukowy”. Dodatkowymwalorem dla pragn¹cych poznaæ Portugaliêjest bogata bibliografia. Ksi¹¿ka oprowadzanas nie tylko po arkanach samego jêzyka, alesprawia nam te¿ tak¹ frajdê, ¿e mo¿emy ra-zem z podró¿nikami, ¿eglarzami, kupcami,¿o³nierzami i misjonarzami poznawaæ histo-riê odkryæ, podbojów oraz nowe horyzontygeograficzne: od Afryki z Wyspami Zielone-go Przyl¹dka, Gwine¹-Bissau, Wyspami Œw.Tomasza i Ksi¹¿êc¹, Angol¹ i Mozambikiem,by przez Brazyliê dotrzeæ do Azji.

Kiedy pozna³em Pani¹ Profesor ujê³ymnie dwie rzeczy: wyj¹tkowa uroda i pasja.Umie zaraziæ swoim entuzjazmem do kultu-ry i jêzyka. Mia³a dla mnie, „profana”, czas,aby pomóc mi w organizowaniu wystawyo mieœcie partnerskim Viseu. Pomog³a wie-le, i chce wspó³pracowaæ z nasz¹ bibliotek¹...mimo i¿ nie jesteœmy placówk¹ naukow¹.To dziêki takim nietuzinkowym i kolorowympostaciom jak Profesor Hlibowicka-WêglarzLublin, od kilku lat, w majowe dni jest jakbytrochê „portugalski”.

Pani Profesor obdarowa³a nas swoj¹ pu-blikacj¹ za co dziêkujemy. Czytelników zachê-camy do odwiedzenia MBP im. Hieronima£opaciñskiego Filii Nr 1, przy ul. Koœcielnej7 a, gdzie mo¿na j¹ wypo¿yczaæ, a przy okazjizapoznaæ siê z wystaw¹ o naszym partnerskimmieœcie Viseu.

Jerzy Jacek Bojarski

VISEU MAIS PERTO DE LUBLINCom Lino Matos falam Grzegorz Majewski e Jerzy Jacek Bojarski

20

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA Rok temu ukaza³ siê tomik wierszy Jakby

minê³o ju¿ wszystko Gra¿yny Chrostowskiej,zamordowanej w obozie koncentracyjnymdla kobiet w Ravensbrück. Dziêki lubelskie-mu Wydawnictwu „GAL” zebrano w nim wier-sze, zachowane na karteluszkach papieru,zapisanych kopiowym o³ówkiem, ale tak¿ei w pamiêci wspó³wiêŸniarek, które w tymkoszmarnym czasie hitlerowskim uczy³y siêich na pamiêæ. Poezje dodawa³y otuchy, pod-trzymywa³y na duchu, dawa³y cieñ nadziei.Poetka nie prze¿y³a, zosta³a rozstrzelana wraztrzynastoma wspó³wiêŸniarkami z Lubelszczy-zny w s³oneczny, wiosenny dzieñ – 18 kwiet-nia 1942 r. Kwiecieñ sta³ siê szczególnym mie-si¹cem pamiêci o poetce i jej twórczoœci.

W tym roku – z inicjatywy Barbary Ora-towskiej, kierowniczki Muzeum Martyrologii„Pod Zegarem”, przy wspó³pracy nauczycielekz lubelskiego Gimnazjum nr 7 (Beata Barak-szyn i Barbara Rogowska) i Liceum Ogólno-kszta³c¹cego nr IV (Ewa Mochol i DanutaWasyl) – zorganizowano konkurs recytatorsko-krasomówczy, którego tematem by³o ¿yciei twórczoœæ lubelskiej poetki. M³odzie¿ przy-gotowywa³a siê bardzo solidnie nie tylko dozadañ konkursowych. W po³owie kwietniaw wymienionych wy¿ej szko³ach odby³y siê kon-kursy eliminacyjne, natomiast 30 kwietniaw Muzeum Lubelskim na Zamku fina³ kon-kursu, który zgromadzi³ liczn¹ publicznoœæ.Honorowymi goœæmi by³y wspó³wiêŸniarki Gra-¿yny Chrostowskiej z lubelskiego gestapo „PodZegarem”, z Zamku oraz z obozu koncentra-cyjnego w Ravensbrück i rodzina poetki.

Patronat honorowy nad imprez¹ przyjê-li: Marsza³ek Województwa Lubelskiego Hen-ryk Makarewicz, Prezydent Miasta LublinAndrzej Pruszkowski i Lubelski KuratorOœwiaty Waldemar Godlewski.

Konkursowi towarzyszy³o uroczyste otwar-cie wystawy W krêgu poezji Gra¿yny Chrostow-skiej w Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”,któr¹ bêdzie mo¿na ogl¹daæ do wrzeœnia br.W tym w³aœnie budynku przez pewien czasby³a wiêziona Gra¿yna, wraz z siostr¹ Apolo-ni¹. Tu w celach ówczesnego gestapo poetkapisa³a swoje pierwsze wiersze. Na wystawie poraz pierwszej ukazano ¿ycie i twórczoœæ Gra-¿yny w zebranych dokumentach. Znalaz³y siêtu nieliczne listy (w tym korespondencjaz oflagu Tadeusza Rudomino, narzeczonegoPoli) fragmenty zapisanych wierszy, rysunki,zdjêcia, fragmenty pamiêtnika jej siostry orazprzyjació³ki Ireny Piaszczyñskiej, grypsydziewcz¹t pisane do ciotki Cechny czyli Ce-cylii Badyoczek, pierœcieñ Poli z monogra-mem oraz inne drobiazgi przechowane przezrodzinê. Dla tej niezwykle kameralnej ekspo-zycji, zaproponowano bardzo udane wnêtrzezainicjowane przez panie z muzeum Barba-rê Oratowsk¹, autorkê scenariusza, oraz wy-konawczyniê wystroju plastycznego El¿bietêJachacz. Dominantê stanowi¹ wypisane nap³atach bia³ego p³ótna, jak¿e przypominaj¹-cego skrawki tkaniny s³u¿¹cej do pisania gryp-

sów, wiersze poetki oaz wspó³czesny portretGra¿yny wykonany na podstawie zdjêcia przezMagdalenê £ukasik, studentkê IWA UMCS.

Jury pod przewodnictwem Wojciecha Sie-miona nie mia³o ³atwego zadania. Uczestni-cy konkursu reprezentowali wyrównany, wy-soki poziom i w sposób przemyœlany,uczuciowy, nie sentymentalny, starali siê opo-wiedzieæ o tragedii, która dotknê³a poetkêi jej bliskich. Cz³onkami jury byli ponadto:Wanda Pó³tawska z Krakowa, Stanis³awaOsiczko z Jaros³awia (wspó³wiêŸniarki Chro-stowskej z Ravensbrück), Maria Brzeziñskaz PR Lublin, red. Al. Leszek Gzella oraz kie-rownik muzeum Barbara Oratowska.

Laureatami konkursu zostali: w katego-rii szkó³ gimnazjalnych: I – Szymon Charko,ex aequo II – Agata Królikowska i Anna Ma-zurkiewicz, wszyscy z gimnazjum nr 8 oraz III– Ma³gorzata Parczyñska, gimnazjum nr 1.W kategoriach liceów: I – Karolina Juszczew-ska, Zespó³ Szkó³ W³ókienniczych im. Nauczy-cieli Tajnego Nauczania, II – MagdalenaMika, LO nr 19 im. M. i P. Kuncewiczów, III– Jolanta Sosnowska, Lubelskie CentrumEdukacji Zawodowej. Przyznano te¿ wyró¿nie-nia: Danielowi Krawczykowi, Lubelskie Cen-trum Edukacji Zawodowej, duetowi JoannieGrabowskiej i Maciejowi W³odarczykowi, LOnr XIX oraz El¿biecie Krasuckiej, LO nr IV.Laureaci otrzymali dyplomy oraz nagrodyrzeczowe.

Fundatorami nagród s¹: Marsza³ek Wo-jewództwa Lubelskiego Henryk Makare-wicz, prezes Przedsiêbiorstwa Instalacji Sani-tarnej i Elektrycznej „Interbud” WitoldMatacz,, Prezydent Miasta Lublina AndrzejPruszkowski, wydawca Zbigniew Lemiech,Wydawnictwo „GAL” oraz dyrektor MuzeumLubelskiego Zygmunt Nasalski.

Wanda Pó³tawska, autorka wspomnieñz obozu w Ravensbrück, jako jurorka ocenia³awystêpy ze szczególn¹ wra¿liwioœci¹. Nale¿a-³a bowiem do grona lubelskich przyjació³ekGra¿yny i w czasie pobytu w wiêzieniu i obo-zie koncentracyjnym niejeden raz s³ysza³a jejwiersze. Mo¿na powiedzieæ, ¿e pani Wanda¿yj¹c w tych samych realiach koszmarnychobozowych dni, uczestniczy³a w wydarze-niach, które stawa³y siê inspiracj¹ twórcz¹ dlapoetki. Wiersze by³y niemal potrzeb¹ chwili.Rodzi³y siê w warunkach ekstremalnych. Odprzyjazdu do obozu, we wrzeœniu 1941 r., naduwiêzionymi wisia³a groŸba wykonania wyro-ku, wydanego jeszcze w Lublinie w KaplicyTrójcy Œw. na Zamku. Cyniczne has³o na bra-mie obozowej „Arbeit macht Frei” niczegonie gwarantowa³o. Nie gwarantowa³o wolno-œci, ani wyjœcia na wolnoœæ. Œwiadomoœæ tegomia³y wszystkie wiêŸniarki. Poezje Gra¿ynydodawa³y otuchy i nadziei innym. I

Recytatorzy wierszy Gra¿yny Chrostow-skiej umieli wczuæ siê w szczególny klimattwórczoœci poetki i w intencje jej piêknej po-ezji. A tak¿e przekazaæ te wartoœci s³ucha-czom. (GAL)

MARZEC:Ukaza³y siê:� dwa reprinty: tomik „Stare kamienie”

wydany przez Józefa Czechowicza wrazz Franciszk¹ Arnsztajnow¹ w 1934 r. i wier-sze Czechowicza „Kamienie” z 1927 r.,oraz bogato ilustrowane wydanie „Poema-tu o mieœcie Lublinie” WydawnictwoUMCS, Lublin 2003 – wszystko w zwi¹z-ku z setn¹ rocznic¹ urodzin poety.

� El¿bieta Przesmycka „Przeobra¿enia za-budowy i krajobrazu miasteczek lubelsz-czyzny”, Wyd. Politechnika Lubelska,Lublin 2001.

� debiut poetycki lubelskiego barda JanaKondraka „Trzynasta trzydzieœci”’, wyd.Radzyñski Oœrodek Kultury, 2003.

1-2 III – odby³ siê Ogólnopolski Konwent GierFantastycznych „Dragon” zorganizowanyprzez Stowarzyszenie Fantastyki „Cytade-la Syriusza” i IV LO im S. Sempo³owskiej.

1 III – mistrz miedziorytu Wojciech Jambow-ski otrzyma³ od Lubelskiego TowarzystwaMi³oœników Ksi¹¿ki Order Bia³ego Krukaze S³onecznikiem. Wystawa miedziorytówJambowskiego czynna bêdzie do koñcamarca w Dworku Wincentego Pola.

3 III – aktorka Teresa Budzisz-Krzy¿anowskawyst¹pi³a w ACK „Chatka ¯aka” ze spek-taklem upamiêtniaj¹cym 120 rocznicêœmierci C.K. Norwida.

� w ACK „Chatka ¯aka” wyst¹pi³ Lech Ja-nerka, niegdyœ lider alternatywnej grupyKlaus Mitffoch.

� w Filharmonii Lubelskiej odby³ siê kon-cert muzyki Giacchino Rossiniego podbatut¹ Didiera Talpaina.

4 III – na scenie Filharmonii Lubelskiej wy-st¹pili uczniowie i absolwenci Ogólno-kszta³c¹cej Szko³y Muzycznej I i II stop-nia im K. Lipiñskiego oraz zaproszenigoœcie.

� debiut re¿yserski Jacka Króla – spektaklmuzyczny w Teatrze im. J. Osterwy „Pie-œni z szynela”.

� otwarto wystawê w Muzeum pod Zegarempt. „Katyñ, Miednoje, Charków w naszejpamiêci”.

5 III – „Per³y baroku w Lublinie”. Wystêp:Dariusza Paradowskiego i Marcina Cisow-skiego rozpocz¹³ w ACK „Chatka ¯aka”cykl organizowanych przez UMCS kon-certów europejskich.

6 III – ponad 300 starych pocztówek mo¿nazobaczyæ na wystawie „Lublin Józefa Cze-chowicza” na dawnych pocztówkach”w Galerii Autorskiej Micha³owski na ul.Grodzkiej 19.

� rozpoczê³y siê Studenckie KonfrontacjeFilmowe.

� w galerii „Po schodach” MDK przy ul.Bernardyñskiej 14a otwarto wystawê ma-larstwa Krystyny G³owniak „W poszukiwa-niu miejsca”.

Pod znakiem prawdziwej poezji

21

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

8 III – w CK przy ul. Peowiaków 12 rozpoczê-³o siê Forum Tañca Wspó³czesnego.W programie: spektakle, prezentacjei projekcje oraz warsztaty tañca.

� w klubie Koyot zagra³a legenda polskie-go rocka lat osiemdziesi¹tych, zespó³Oddzia³ Zamkniêty.

� w Filharmonii Lubelskiej wyst¹pi³ Krzysz-tof Daukszewicz – cel charytatywny (narzecz Fundacji Walki z Rakiem).

� w CK wyst¹pi³ obiecuj¹cy polski zespó³tripjazzowy Robotobibok.

10 III – na koncercie w „Hadesie” zadebiuto-wa³ jako œpiewak romansów, dyrygent zna-komitego chóru mêskiego Kairos – Bo-rys Somerschaf.

� w hali „Startu” rozpoczê³y siê dwudnio-we III Lubelskie Targi Edukacyjne.

� rozpocz¹³ siê wielki konkurs czechowi-czowski „Gazety Wyborczej” w Lubliniei „Radia Lublin”.

11 III – ukaza³a siê p³yta CD (dodatek do„GW” w Lublinie) z polskimi noblistami,czytaj¹cymi „Poemat o mieœcie Lublinie”Józefa Czechowicza. P³yta powsta³a z in-spiracji Tomasza Pietrasiewicza – dyrek-tora „Oœrodka Brama Grodzka – TeatrNN”.

12 III – TVP2 wyemitowa³a film „Œwiête dzie-ci” lubelskiego dokumentalisty GrzegorzaLinkowskiego,opowiadaj¹cy o Hospicjumdla Dzieci im. Ma³ego Ksiêcia.

� we Wschodniej Fundacji Kultury „Ak-cent” odby³ siê wernisa¿ literacki JohnaGuzlowskiego, poety amerykañskiegopolskiego pochodzenia.

� 13 III – w sali telewizyjnej Domu Studen-ta Zaocznego prof. Dorota G³owacka wy-st¹pi³a. z wyk³adem „Przebacz mi, ¿e ciprzebaczam” – polskie paradoksy przeba-czania.

� odby³a siê dwudniowa konferencja „Józe-fowi Czechowiczowi – w stulecie urodzin”zorganizowana przez UMCS i KUL.

� W galerii ZPAP „Pod Pod³og¹” otwartowystawê prac prof. Zdzis³awa NiedŸwie-dzia.

14 III – w Galerii 31/30 MBP im. H. £opa-ciñskiego przy ul. Braci Wieniawskich 5uroczyœcie otwarto wystawê fotografii Ste-fana Ciechana dokumentuj¹cych spekta-kle Teatru Scena Plastyczna KUL LeszkaM¹dzika. Obecny by³ m.in. Wojewoda Lu-belski Andrzej Kurowski, radni HelenaPietraszkiewicz i Tomasz Bia³opiotrowicz.

� w Filharmonii Lubelskiej z koncertema-moll Roberta Schumana wyst¹pi³ Euge-ne Indijc.

15 III – przy ul. Z³otej 3 w kamienicy Rubinówotwarto now¹ siedzibê Muzeum Literac-kiego Lublina im. Józefa Czechowicza.

16 III – w Filharmonii Lubelskiej dwukrot-nie wyst¹pi³ Ryszard Rynkowski.

Ksi¹¿ka Waldema-ra Michalskiego Piêæwieków poezji o Lubliniejest wyborem najcie-kawszych wierszyo mieœcie Lublinie, odczasów najdawniej-szych a¿ po lata naj-nowsze. Michalski pre-zentuje ok. 200wierszy 117 autorów –s¹ tu utwory m.in. tak

znanych poetów jak Jan Kochanowski, Seba-stian Fabian Klonowic, Ignacy Krasicki, Ka-jetan KoŸmian, Maria Konopnicka, JózefCzechowicz, Józef £obodowski, Ewa Szel-burg-Zarembina, Helena Platta, Stanis³awJerzy Lec, Anna Kamieñska, Zygmunt Mikul-ski, Julia Hartwig, Maria Józefacka, ZbigniewStrza³kowski i ks.Wac³aw Oszajca. Warto za-uwa¿yæ, ¿e antologia ma charakter miêdzy-narodowy bowiem znalaz³y siê w niej tak¿ewiersze o Lublinie wspó³czesnych poetówz Niemiec, Ukrainy, Wêgier oraz Izraela.

Je¿eli mo¿na sobie wyobraziæ piêkn¹ wi-zytówkê promuj¹c¹ urodê i historiê królew-skiego miasta Lublin, to ta w³aœnie ksi¹¿kastanowi doskona³y przyk³ad takiej wizytówki.Rzecz bowiem jest o mieszkaj¹cych lub gosz-cz¹cych tu ludziach, znacz¹cych wydarze-niach, o zabytkach, o konkretnych dzielni-cach, placach, ulicach, pomnikach czy nawetpojedynczych domach. Poznajemy dziejemiasta w ró¿nych aspektach jego ¿ycia, a wiêcpolitycznym, gospodarczym, obyczajowym,religijnym i topograficznym. Postulujê, abypomyœleæ o dwujêzycznej wersji znakomite-go wstêpu Waldemara Michalskiego do an-tologii. Stanowi on interesuj¹co napisany esejo tym co trwa³e i piêkne w poezji portretuj¹-cej Lublin i jego dzieje. Okazuje siê bowiem,¿e wiersz to nie tylko utwór literacki wa¿nydla historyka literatury, to tak¿e interesuj¹cydokument i Ÿród³o wiedzy o ¿yciu miastai mentalnoœci jego obywateli.

Mi³oœæ do miasta niejedno ma imiê. Po-przez fraszkê, ¿art, satyrê czy wiersz lirycznypoeci wyra¿ali nie tylko swoje emocjonalnezespolenie z tym co lubelskie, ale tak¿e popi-sywali siê swym kunsztem poetyckim. Wier-sze te stanowi¹ ró¿nobarwn¹ mozaikê grodunad Bystrzyc¹ oraz s¹ ¿yw¹ ksiêg¹ dziejówpolskiej poezji.

Antologia Piêæ wieków poezji o Lublinieto efekt wieloletniej pracy i ¿mudnego po-szukiwania tekstów ukrytych w starych ksiê-gach, czasopismach czy nawet archiwalnychrêkopisach. Na spotkaniu promocyjnymksi¹¿ki w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznejim. Hieronima £opaciñskiego (8 maja br.)mówi³ Michalski, ¿e antologia mog³a powstaæjedynie dziêki bogatym zasobom biblioteklubelskich, a szczególnie Biblioteki Uniwer-syteckiej KUL (stare druki), WBP im. Hiero-nima £opaciñskiego (druki i czasopisma XIXwieczne) oraz Bibliotece UniwersyteckiejUMCS (ksi¹¿ki wspó³czesne). Warto jednakzauwa¿yæ, ¿e móg³ j¹ zebraæ tylko ten, kto sam

jest poet¹ i pasjonatem wszystkiego co lubel-skie. Kartkuj¹c ksi¹¿kê nabiera siê przekona-nia, ¿e uroda miasta i charakterystyczny ge-nius loci sprawi³y, ¿e Lublin od wieków jestmiastem poetów. £atwo tu o piosenkê, wierszczy legendarn¹ opowieœæ, a nawet niemal mi-³osne wyznanie kocham Ciê moje lubelskie Jeru-zalem (to s³owa z wiersza Wac³awa Iwaniuka).Poeta i malarz dziœ ju¿ nieco zapomnianyW³adys³aw Barwicki (1865-1933) pisze:

Niech tam sobie ze swej krasy ca³y œwiat s³ynie

Z ca³ej Polski wszak najpiêkniej w naszym Lublinie!

A gdy na s¹d ostateczny wezw¹ mnie z góry

Wstanê by jeszcze raz ujrzeæ kochane mury,

Wówczas, gdy mnie Pan Bóg zapyta: „Czego mi trzeba?”

Powiem: „Panie! Bez Lublina nie chcê i nieba!

Z podobnego przekonania narodzi³y siêwiersze zamieszczone w tej antologii.

I choæ czasem pobrzmiewa w nich nutakrytyczna, to przecie¿ dyktowana nadziej¹, ¿eLublin mo¿e byæ jeszcze piêkniejszy i bardziejprzyjazny mieszkaj¹cym tu ludziom. Ka¿dyz poetów widzi swój a zarazem nasz wspólnyLublin. Zygmunt Mikulski zauwa¿a: miastomoje jak skrzynia pe³na kwiatów i nut a emigrantJózef £obodowski uto¿samia miasto nad By-strzyc¹ z obrazem ojczyzny: ¿yæ w kraju piêk-niej ni¿ w niebie. Piotr Gach – historyk z KUL– recenzjê z antologii opublikowa³ pod wy-mownym tytu³em Pomniki wiary i ojczyzny(„Niedziela Lubelska” nr 18 z 4.05.2003 r.).Lublin od wieków jest takim pomnikiem i naprzestrzeni lat sygnalizowali to poeci, od Ko-chanowskiego po wspó³czesnych osiemnasto-latków, których wiersze równie¿ znalaz³y siêw ksi¹¿ce. Mo¿na z tych utworów u³o¿yæ po-etyckie kroniki poszczególnych dzielnic Lu-blina, najczêœciej jednak poeci portretowaliStare Miasto z Zamkiem, Krakowskie Przed-mieœcie z Placem Litewskim, Majdanek, Ko-œminek, Bronowice, S³awinek, Ogród Saskii Górki Czechowskie oraz liczne koœcio³y lu-belskie a tak¿e pomniki.

Tylko sto³eczne miasto Warszawa ma po-dobn¹ antologiê opracowan¹ przez JuliuszaWiktora Gomulickiego, wydan¹ w 1974 roku.Miasto Lublin otrzyma³o wiêc dzie³o o po-dobnym wymiarze i wartoœci. Wydanie anto-logii sta³o siê wydarzeniem nie tylko w œrodo-wisku literackim. Wielu sponsorów hojniewspar³o realizacjê ksi¹¿ki. Zastanawia jednakbrak wœród nich Towarzystwa Mi³oœnikówLublina (kwestia funduszy?). Ksi¹¿ka wyda-na z piêknymi ilustracjami Artura Popkamo¿e byæ te¿ znakomitym prezentem naka¿d¹ okazjê. Szkoda, ¿e ukaza³a siê w nak³a-dzie tylko 800 egzemplarzy. Powinna wiêctrafiæ jak najszybciej przede wszystkim do bi-bliotek i czytelników, dla których Lublin jestmiastem sercu najbli¿szym.

Joanna Krystyna Wysocka

Piêæ wieków poezji o Lublinie. Antologiawstêp, wybór i oprac. Waldemar Michalski,ilustracje Artur Popek. Zwi¹zek LiteratówPolskich Oddzia³ w Lublinie, WydawnictwoMULTICO, Lublin 2002, ss. 372.

Piêæ wieków poezji o Lublinie

22

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

� w WDK przy ul. Dolnej Marii Panny 3odby³o siê spotkanie muzyczne pt. „Œla-dami Ady Sari”.

� zakoñczono konkurs czechowiczowski„Gazety Wyborczej” w Lublinie i „RadiaLublin”.

� podczas koncertu z cyklu „Wielkopostneœpiewanie” w bazylice Ojców Dominika-nów mo¿na by³o us³yszeæ· „Via Crucis”F. Liszta.

19 III – w auli Centrum Jêzyka i Kultury Pol-skiej UMCS z wyk³adem „Zag³ada i nostal-gia: pierwsze ¿ydowskie ksiêgi pamiêci”wyst¹pi³a dr Natalia Aleksiun. Organiza-tor – Zak³ad Kultury i Historii ¯ydówUMCS.

� sukces wydawnictwa UMCS. Na IX Wro-c³awskich Targach Ksi¹¿ki nagrodzonodwie publikacje: dwutomowe dziennikiBazylego Rudomicza „Efemeros, czyli dia-riusz prywatny pisany w Zamoœciu w la-tach 1656-1672”, zaœ specjalne wyró¿nie-nie za szatê graficzn¹ otrzyma³ katalogwystawy „Goya-Los Caprichos”.

20 III – Orkiestra Filharmonii Lubelskiej poddyrekcj¹ Martina Kerschbauma wykona-³a dzie³o Carla Orffa „Carmina Burana”.

21 III – w Galerii Wirydarz otwarto wystawêobrazów z kolekcji Muzeum im. prof. S.Fischera w Bochni.

22 III – w ramach cyklu „Arcydzie³a muzykikameralnej”, prowadzonego przez Fun-dacjê Galeria na Prowincji, w TrybunaleKoronnym wyst¹pi³o austriackie trio Geo-rge Crumb.

� w ACK „Chatka ¯aka” rozpoczê³a siê naj-wiêksza w regionie impreza artystycznaskupiaj¹ca kilkaset niepe³nosprawnychosób, czyli „Spotkania Artystów Nieprze-tartego Szlaku – SANS”.

23 III – w Bazylice Ojców Dominikanów wy-st¹pi³ z koncertem pieœni wielkopostnychmêski zespó³ wokalny „Kairos”.

� w Galerii „Przy Bramie”, przy ul. Grodz-kiej 34, otwarto wystawê zamykaj¹c¹ jubi-leusz 25-lecia pu³awskiego ko³a Towarzy-stwa Przyjació³ Sztuk Piêknych.

24 III – Lubelski Teatr Tañca wyst¹pi³ ze spek-taklem „Akrobaci, kwiaty i ksiê¿yc”, za któ-ry otrzyma³ drug¹ nagrodê na Miêdzyna-rodowych Prezentacjach Wspó³czesnychForm Tanecznych w Kaliszu.

25 III – w Sali Czarnej CK przy ul. Peowia-ków 12 wyk³ad „Rozkwit i zag³ada ¿ydow-skiego Zamoœcia” wyg³osi³ historyk AdamKopciowski.

� spektakl francuskiej grupy teatralnej„Graines de soleil” zakoñczy³ trwaj¹cedwa tygodnie Lubelskie Dni Frankofonii.

26 III – wydarzenie muzealne – zapowiada-ne od wielu dni otwarcie w Muzeum naZamku Lubelskim wystawy grafik Franci-sca Goya y Lucientes.

W wiêzieniu na Zamku zrobi³em dwa ró¿añ-ce, wiêkszy i mniejszy. Paciorki z chleba naniza-³em na nitki wyprute z koca. Jeden z tych moichró¿añców do dzisiaj jest w Muzeum Martyrolo-gii Pod Zegarem – zwierzy³ mi siê w czasieostatniej rozmowy Mistrz Budynkiewicz.A omawialiœmy, dopiero co odbite na prasie,pachn¹ce farb¹ drukarsk¹, z³o¿one przez nie-go kolejne ekslibrisy typograficzne. I tak namjakoœ zesz³o na wspomnienia.

Kto nigdy nie wzi¹³ do rêki czcionki i niewyczuwa³ miêdzy opuszkami palców jej kszta-³tu, temu trudno bêdzie poj¹æ, na czym po-lega rêczne uk³adanie tekstu i formowanieszpalt, a tym bardziej jak mo¿na t¹ metod¹wykonaæ ekslibris. To ju¿ niemal¿e zapomnia-na technika drukarska, wywodz¹ca siê w pro-stej linii od niejakiego Gutenberga z Mogun-cji, który jako pierwszy ponad piêæsetpiêædziesi¹t lat temu skonstruowa³ ruchomeczcionki i zastosowa³ maszynkê do ich odle-wania. Od tamtego czasu sposób wykonywa-nia rêcznego sk³adu w istocie swej prawie siênie zmieni³. Budynkiewicz jest, kto wie czynie jednym z ostatnich, czynnych zawodowozecerów. A ju¿ z ca³¹ pewnoœci¹ jedynymw kraju, a mo¿e i na œwiecie zecerem-artyst¹,„typografikiem”. Przegl¹daj¹c dziesi¹tki ka-talogów miêdzynarodowych wystaw ekslibri-sów nie zetkn¹³em siê z nikim, poza Tade-uszem Wac³awem Budynkiewiczem, ktopos³ugiwa³by siê t¹ trudn¹ i wyj¹tkow¹ tech-nik¹. Nanizane na nitkê paciorki ró¿añcai u³o¿one w wierszowniku (przyrz¹d, w któ-rym zecer uk³ada czcionki) metalowe literypoprzedzielane spacjami maj¹ ze sob¹ wielewspólnego. Poddaj¹cy siê kszta³towaniu chlebi drobiny twardego metalu dziêki opuszkompalców staj¹ siê po¿¹dan¹ form¹.

10 stycznia 1945 roku niespe³na szesnasto-letni m³odzieniec zostaje uczniem zecerskim.Uczy siê zawodu u boku mistrza Fija³kowskiego(imienia pan Tadeusz nie pamiêta) w drukar-ni Wojewódzkiego Urzêdu Informacji i Pro-pagandy przy ulicy Sk³odowskiej 2. Naukê roz-poczyna³ bardzo „prawid³owo” czyli odzamiatania. Pierwszy kontakt z czcionkamipolega³ na ich myciu i segregowaniu, a ponie-wa¿ by³y one wczeœniej w³asnoœci¹ drukarnipolowych przy froncie, wiêc wymaga³y szcze-gólnych zabiegów. Pierwsza pensja ucznia ze-cerskiego wynosi³a wówczas 240 z³otych mie-siêcznie i, jak wspomina pan Tadeusz, by³ todu¿y zarobek. Pocz¹tek by³ wiêc wielce obie-cuj¹cy. 40 z³otych sz³o na kino, a resztê otrzy-mywa³a matka na ¿ycie.

Uczeñ Budynkiewicz szybciej ni¿ mo¿nasiê by³o spodziewaæ nauczy³ siê robiæ u¿ytekz czcionek, gdy¿ niebawem, wczesn¹ jesieni¹zosta³ aresztowany za wspó³pracê z podzie-miem. Za wspó³udzia³ w produkcji ulotek, któ-re wzywa³y do walki z okupantem. Najpierwprzesiedzia³ dwa tygodnie w piwnicach naKrótkiej i parê dni na Œwiêtoduskiej, a potempó³ roku na Zamku. Nie wiadomo jakby siê towszystko potoczy³o, gdyby nie specjalne stara-nia rodziny, polegaj¹ce na „op³aceniu kogotrzeba”, i byæ mo¿e ze wzglêdu na wiek aresz-tanta, proces zakoñczy³ siê wyrokiem w zawie-szeniu i zastosowaniem specjalnego nadzoru.Po wyjœciu „na wolnoœæ” pocz¹tkuj¹cy zecerwróci³ do pracy i nadal chodzi³ do kina, tylkoteraz o jednego widza by³o zawsze wiêcej. Taj-niak, co najmniej przez rok, by³ cieniem m³o-dego cz³owieka. Nastêpnie przyszed³ czas nazasadnicz¹ s³u¿bê wojskow¹, któr¹, jako nie-pewny element spêdzi³ szeregowy Budynkie-wicz na Œl¹sku, gdzie pe³ni³ „zaszczytn¹ s³u¿-bê” jako ¿o³nierz-górnik.

PóŸniej, ju¿ bez przeszkód i przerw, a¿ doemerytury, ca³y czas jako zecer doskonali³swoje umiejêtnoœci. Sztuka drukarska, typo-grafia – poch³onê³y go bez reszty. Pracowa³w najwiêkszej lubelskiej drukarni przy ulicyUnickiej, a od pocz¹tku lat siedemdziesi¹tychdodatkowo, na pó³ etatu, w WojewódzkimDomu Kultury, wówczas przy ul. Podgrodzie3, a obecnie przy Dolnej Panny Marii. Wy-chodzi³ wtedy z domu o œwicie, a wraca³ wie-czorem. Praktycznie bez wypoczynku, jako ¿eprawie nigdy nie bra³ urlopów jednoczeœniew obu miejscach pracy.

Pierwsze ekslibrisy, by³o ich chyba trzy,powsta³y w 1961 roku. Do dzisiaj ich twórcazachowa³ tylko jeden egzemplarz, jako ¿ewtedy nie mia³y one dla niego wiêkszego zna-

Piêædziesi¹tpoœród

23

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

27 III – w kawiarni artystycznej „Hades” wy-st¹pi³ znakomity aktor Marian Opania.

� obchodzono Miêdzynarodowy Dzieñ Te-atru, a tak¿e jubileusz 45-lecia pracydwóch aktorów Teatru Osterwy – Ludwi-ka Paczyñskiego i W³odzimierza Wisz-niewskiego.

28 III – w Muzeum Archidiecezjalnym zain-augurowano otwarcie sezonu wystaw¹„Foto-Performans” – artystek z USA.

29 III – w WDK przy ul. Dolnej Marii Panny 3odby³a siê sesja poœwiêcona J.R.R. Tolkie-nowi, zorganizowana przez Lubelskie Sto-warzyszenie Fantastyki „Cytadela Syriu-sza”.

30 III – w Nowej Auli KUL odby³ siê koncertzespo³u 2 TM 2,3 – z nurtu tzw. katolic-kiego rocka.

� Scena Plastyczna KUL da³a spektakl „Ziel-nik” Leszka M¹dzika (premiera w 1976roku).

31 III – w Teatrze Muzycznym odby³ siê kon-cert z okazji jubileuszu 45-lecia pracy paniKrystyny Kotowicz z „Radia Lublin”.

KWIECIEÑ:Ukaza³y siê:� Andrzej Konstankiewicz „Broñ strzelec-

ka i sprzêt artyleryjski formacji polskichi Wojska Polskiego w latach 1914-1939”,Wydawnictwo UMCS, Lublin 2003.

� Marian Kozaczuk „Ordynacja Zamojska1919-1945”, Wydawnictwo Norbertinum2003.

� „Sto najpiêkniejszych miejsc i obiektówna LubelszczyŸnie”, Lubelski Klub Ksi¹¿-ki, Lublin 2003.

� Tomek Kawiak „Jarmark sztuki”, Funda-cja TATO, 2003

1 IV – w galerii Grodzkiej BWA (absolwentgdañskiej PWSSP) £ukasz G³owacki wy-kona³ performance pt. „Pneuma”..

2 IV – we wszystkich filmach MBP im. H.£o-paciñskiego w Lublinie s¹ do wype³nie-nia kupony „Ksi¹¿ka mojego dzieciñstwa”– kanon ksi¹¿ek dzieciñstwa, który chcezbudowaæ MBP, wybior¹ czytelnicy.

� pocz¹tek dwudniowych wielkanocnychwarsztatów w Muzeum Wsi Lubelskiej.

3 IV – w Teatrze Osterwy mia³ miejsce spek-takl muzyczny „Pieœni z szynela” w re¿yse-rii Jacka Króla. Piosenki Rafa³a Kmity,muzyka Janusza Wojnarowicza.

� rozpocz¹³ siê czterodniowy Miêdzynaro-dowy Festiwal Studenckich Teatrów An-glojêzycznych. Inauguracja w ACK „Chat-ka ¯aka” sztuk¹ Toma Stoppardaw wykonaniu Theatre Company Washand Go z Krakowa.

5 IV – w Trybunale Koronnym rozpocz¹³ siêXI Nieustaj¹cy Festiwal Gitarowy.

6 IV – w Kawiarni Artystycznej „Hades” odby³siê koncert jazzowy grupy W³odzimierzNahorny Trio. Nahornemu towarzyszyli

czenia. Ale te pierwsze znaki ksi¹¿kowe zna-laz³y siê a¿ na dwóch wystawach zbiorowychw Lublinie i w Warszawie. Sta³o siê tak dziêkiStefanowi Wojciechowskiemu, wielkiemumi³oœnikowi ekslibrisów i znanemu wówczasbibliofilowi. On to, razem z Henrykiem Zwo-lakiewiczem (autorem wielu znaków ksi¹¿ko-wych wysoko cenionych dzisiaj wœród zbiera-czy) zachêca³ zecera Budynkiewicza dosk³adania z czcionek ma³ych grafik. Nastêp-ne powsta³y jednak dopiero w 1975 roku i odtego czasu pan Tadeusz mocno zaistnia³w gronie autorów i kolekcjonerów ekslibri-sów. Wielkie znaczenie dla rozwoju jego ta-lentu mia³a praca w³aœnie w Oficynie Wydaw-niczej WDK, z któr¹ zwi¹zany jest do dzisiaj.Twórcza praca, jakiej siê nieustaj¹co poœwiê-ca, sprawia, ¿e jest ci¹gle pe³en energii,zdrowia i dobrego humoru. Nieustannie od-krywa nowe mo¿liwoœci i rozwi¹zania w po-s³ugiwaniu siê materia³em zecerskim, jaki jesz-cze ci¹gle ma do dyspozycji w rega³achi kasztach (pojemnikach na czcionki) Oficy-ny Wydawniczej WDK.

Od piêædziesiêciu oœmiu lat poœród o³o-wianych liter, od prawie trzydziestu lat z tych-¿e liter i wszelkiego, dostêpnego materia³uzecerskiego (linie, ornamenty typograficzneitp.) sk³ada ekslibrisy. Przez wiele lat by³y tododatkowe godziny spêdzane przy warsztaciepracy, który zamienia³ siê wówczas w warsztattwórczy. Dopiero jako emeryt móg³ wy³¹cz-nie poœwiêciæ siê swojej pasji. A osi¹gniêciaTadeusza Budynkiewicza s¹ imponuj¹ce. Jestautorem blisko dwóch tysiêcy ekslibrisów,mia³ piêtnaœcie indywidualnych wystaw w ca-³ym kraju, uczestniczy³ w prawie czterystu wy-stawach zbiorowych w Polsce i na œwiecie.W tylu te¿ katalogach zamieszczano jego pra-ce. Za swoje „typografiki” otrzyma³ wiele na-gród i wyró¿nieñ. Wielkim entuzjast¹ twór-czoœci Bydynkiewicza jest jego imiennikTadeusz Mys³owski, który obiecuje zorgani-zowanie wystawy w Nowym Jorku i dla które-go nasz Mistrz wykona³ ostatnio ca³¹ seriê eks-librisów. On te¿ spowodowa³, ¿e znaczna iloœæprac lubelskiego zecera znalaz³a siê w zbio-rach Muzeum Narodowego. Zreszt¹, te wy-j¹tkowe grafiki znajduj¹ siê w zbiorach wieluszacownych bibliotek, a tak¿e w niezliczonejiloœci kolekcji prywatnych na ca³ym œwiecie.

To równie¿ dziêki Budynkiewiczowi i zna-komitemu maszyniœcie typograficznemu Pa-w³owi G³odzikowi (któremu nie obce s¹ te¿inne techniki drukarskie) Oficyna Wydawni-cza Wojewódzkiego Domu Kultury mo¿eposzczyciæ siê udzia³em w wa¿nych przedsiê-

wziêciach kulturotwórczych realizowanychwspólnie z Oœrodkiem Brama Grodzka TeatrNN. A by³y to: Misterium Druku i Papierua tak¿e 99. oraz 100. urodziny Józefa Czecho-wicza. Powsta³y trzy edycje „Poematu o Mie-œcie Lublinie”, unikatowego wydawnictwawykonanego w ca³oœci technikami rêcznymi,„bez pr¹du”. Jak za czasów Gutenberga. Alenie tylko typografi¹ stoi Oficyna WydawniczaWDK. Podstawowym sposobem realizacji dru-ków jest rzecz jasna offset i sk³ad komputero-wy. Klawiatura i myszka z powodzeniem za-stêpuj¹ kaszty z czcionkami, ale nie zast¹pi¹niepowtarzalnej wartoœci rêcznej pracyi klasycznego drukarstwa. Drukarstwa, którejeszcze do niedawna by³o zawodem pod szcze-gólnym nadzorem, pod presj¹ cenzury i s³u¿bspecjalnych. Wie coœ na ten temat zecer Ta-deusz Wac³aw Budynkiewicz, wyj¹tkowy i nie-codzienny artysta. W stanie wojennym, gdywraca³ z krótkiego wypoczynku w pensjona-cie na Pó³nocnej, jad¹c trolejbusem do domuna LSM zauwa¿y³, ¿e pasa¿erowie z zaintere-sowaniem spogl¹daj¹ na jego nogi i po chwi-li ze zgroz¹ skonstatowa³, ¿e w³o¿y³ buty bezsznurówek. Co sobie ludzie pomyœleli. Nibyz wygl¹du normalny, a bez sznurówek.

Je¿eli ktoœ z czytelników zechcia³by staæsiê posiadaczem unikatowego ekslibrisu b¹dŸwizytówki rêcznie z³o¿onej, to serdecznie za-praszamy do Wojewódzkiego Domu Kulturyw Lublinie. Pan chêtnie poka¿e, jak wygl¹dapraca zecera, jak powstaj¹ metalowe formyjego ekslibrisów. Opowie o swoim gin¹cymzawodzie.

Wies³aw Kaczkowski

osiem lato³owianych liter

24

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

– kontrabasista M. Bogdanowicz i perku-sista P.Biskupski.

� pierwszy Premier III RP Tadeusz Mazo-wiecki otrzyma³ z r¹k metropolity lubel-skiego abp. Józefa ¯yciñskiego medalLumen Mundi.

7 IV – w ACK „Chatka ¯aka” odby³ siê kon-cert znakomitej grupy rockowej Voo Voo.

9 IV – w Archikatedrze Lubelskiej odby³ siêostatni koncert z cyklu „œpiewy wielko-postne”. Wyst¹pi³ chór AM pod dyr. Mo-niki Mielko, oraz chór i Zespó³ Instru-mentalny Ogólnokszta³c¹cej Szko³yMuzycznej im. K. Lipiñskiego pod kierun-kiem Teresy Krasowskiej.

� w cyklu Koncertów Europejskich w ACK„Chatka ¯aka” zagra³ „Janacek ChamberOrchestra” – 12 osobowy zespó³ smycz-kowy z Czech.

� w Galerii Grabski przy ul. Grodzkiej 2otwarto wystawê malarstwa Doroty Ada-miec.

� W Centrum Kongresowym AR w Lubli-nie wyst¹pi³a piosenkarka Anna MariaJopek.

10 IV – w ramach IV Miêdzynarodowych DniFilmu Dokumentalnego odbywajacych siêw ACK „Chatka ¯aka” mia³ miejsce spe-cjalny pokaz nowego filmu GrzegorzaLinkowskiego „Marsz ¿ywych” (telewizyj-na premiera przewidziana na 29 IV).

� na UMCS odby³a siê dyskusja „Debataprzysz³oœci Unii Europejskiej – modelcywilizacyjny”.

11 IV – w Sali Nowej CK przy ul. Peowiaków12 wyst¹pi³ eksperymentalny zespó³ – Pro-jekt Teatru DŸwiêku Atman „KarpatyMagiczne”. Drugiego dnia po koncercie,tak¿e w CK, lider grupy Marek Styczyñskipoprowadzi³ warsztaty gry na instrumen-tach pasterskich oraz didjeridu.

� w Filharmonii Lubelskiej odby³ siê kon-cert Nowej Orkiestry Kameralnej w reper-tuarze m. in. Haendel i Mozart.

12 IV – w Centrum Kongresowym AR odby³siê koncert grupy Stare Dobre Ma³¿eñ-stwo.

� w Trybunale Koronnym rozpocz¹³ siê fe-stiwal Muzyka i Plastyka „Tempus Pascha-le”.

� W siedzibie Oœrodka Praktyk TeatralnychGardzienice przy ul. Grodzkiej pisarz i wy-dawca Andrzej Stasiuk przedstawi³ chor-wack¹ pisarkê Dobrawkê Ugresic.

13 IV – w Kawiarni Artystycznej „Hades” z re-citalem „Braterstwo pieœni” wyst¹pi³ ks.Jan Kurzêpa. By³y to w³asne interpreta-cje ballad Bu³ata Okud¿awy.

� zakoñczy³ siê Festiwal Filmów Dokumen-talnych „Rozstaje Europy”. Grand Prixotrzyma³ Piotr Morawski za „Tajne taœmySB”.

15 IV – w Centrum Kultury z programem„I ci¹gle widzê ich twarze...” wyst¹pi³a pie-

Projekt „KARPATY MAGICZNE”

Zespó³ powo³ali do ¿ycia Anna Nacheri Marek Styczyñski w 1988 roku, po rozpadziekultowej ju¿ grupy Atman, graj¹cej muzykêetniczn¹. „Karpaty Magiczne” s¹ kontynuacj¹brzmieñ i poszukiwañ etnicznych swego po-przednika. Inspiracj¹ jest dla nich szerokopojêty Wschód – muzyka pasterska S³owacji,Wêgier i krajów Ba³kañskich, ale tak¿ei Wschód bardziej odleg³y i egzotyczny jak:Tybet, Indie, Chiny, czy Antypody – Austra-lia. Wschód jest tu synonimem ¿ycia w pod-ró¿y, budowania swojej to¿samoœci w nie-ustannym ruchu, w dialogu kultur, miêdzyinnymi poprzez muzykê. Grupa wiele pod-ró¿uje – od Karpat po Stany Zjednoczone.P³yty nagrywa na S³owacji, w USA, Holandiii w Polsce (ostatni ósmy album euscorpiouscarpathicus w studiu OBUH pod Lublinem).Sta³¹ siedzibê muzycy maj¹ w Nowym S¹czu,w Galerii „Stary Dom”, gdzie mieszkaj¹, opra-cowuj¹ zbiory muzyczne i prowadz¹ warszta-ty gry i g³osu. W swoim instrumentarium wy-korzystuj¹ ró¿nego rodzaju flety pasterskiei medytacyjne, mini klarnety sza³amaje, har-monium, chiñskie organki bambusowe, lu-sheng, gongi, czynele tybetañskie i inne (au-stralijskie didjeridu, czy klaskawki), ale tak¿ewspó³czesne gitary elektroakustyczne oraz in-strumenty analogowe i urz¹dzenia elektro-niczne. Twórców „Karpat Magicznych” inspi-ruje brzmienie miejsc i odkrywanie pejza¿ydŸwiêkowych. Zawsze maj¹ przy sobie dykta-fon. Taka postawa ³¹czy ich z twórcami nurtuDeep Listening. Jest to mini wytwórnia i pew-na filozofia uprawiania muzyki, stworzonaw latach szeœædziesi¹tych przez amerykañsk¹kompozytorkê Paulinê Oliveros – pionierkêbrzmieñ elektronicznych, ³¹cz¹cych prakty-ki medytacyjne z environmental music –muzyk¹ dŸwiêków otoczenia. Nurt ten wyzna-czy³ drogê nowatorskim poszukiwaniomw tzw. nowej elektronice (odmiany noise, am-bient, emo, dub). Muzykomzespo³u bliskie s¹ te¿ doko-nania amerykañskiej firmyEarth Ear – specjalizuj¹cejsiê w kompozycjach opar-tych na nagraniach g³osówprzyrody czy innych œrodo-wisk akustycznych (miasto,ulica itp.) Id¹c tym tropem„Karpaty” wyda³y dwie p³ytyDënega i Ba³tyckie szepty. S¹ tosesje nagraniowe dla Mor-skiej Stacji Instytutu Oce-anografii UniwersytetuGdañskiego, rejestruj¹ce

udany kontakt „g³osowy” z fokami, nawi¹za-ny za pomoc¹ archaicznej tr¹by Aborygenówdidjeridu.

Szczególnym „instrumentem” w zespolejest wokalistka Anna Nacher. Jej pe³en eks-presji g³os czerpie z oryginalnych zaœpiewów,intonacji i melodyki jêzyków etnicznych alerównie¿ przypomina nowatorskie poszukiwa-nia wokalistek rockowych Diamandy Galas,Lyndii Lunch, Laurie Anderson, RenateKnaupt czy P. J. Harvey. O oryginalnoœci„Karpat Magicznych” decyduje po³¹czeniepierwotnej nieska¿onej muzyki etnicznej zewspomnianymi wy¿ej awangardowymi doko-naniami z pogranicza rocka i nowej elektro-niki (zw³aszcza z nurtu ambient, emo, mini-mal music). I w³aœnie dziêki temuwywa¿onemu po³¹czeniu dwóch, wydawa³o-by siê nieprzystaj¹cych do siebie œwiatów mu-zycznych, kompozycje „Karpat Magicznych”nie s¹ jednym nu¿¹cym, formalnym ekspery-mentem sonicznym, ale bardzo melodyjn¹,interesuj¹c¹ i energetyczn¹ muzyk¹ do s³u-chania dla wielu.

Muzycy Projektu „Karpaty Magiczne” wy-dali dotychczas osiem p³yt w Polsce i StanachZjednoczonych oraz kilkanaœcie utworów nap³ytach sk³adankowych w USA, Szwecji, W³o-szech i Walii.

Sk³ad zespo³u dope³niaj¹: basista – To-masz Radziuk oraz klawiszowiec i spec odurz¹dzeñ elektronicznych – Wojtek Czern(w³aœciciel wytwórni p³ytowej OBUH). Ka¿-da p³yta nagrywana jest z innymi muzykamitowarzysz¹cymi.

Kontakt z zespo³em: Projekt „KarpatyMagiczne” – Galeria „Stary Dom”: Tel./fax.(018) 444-16-99

www.starydom.art.pl lub www.karpatyma-giczne.vivo.pl; e-mail: [email protected]

„electroacousticethno drone”

25

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

œniarka Go³da Tencer. Obecny by³ amba-sador Izraela w Polsce prof. Szewach We-iss.

� na KUL odby³o siê Konwersatorium my-œli Jana Paw³a II.

� W MBP im. H. £opaciñskiego Filii nr 30przy ul. Braci Wieniawskich 5 w ramachprogramu autorstwa Jerzego Jacka Bojarskie-go „Biblioteczne okno na œwiat miast partner-skich Lublina” odby³o siê uroczyste otwar-cie wystawy Rishon LeZion – miastapartnerskiego Lublina, którego dokona³ambasador Izraela w Polsce Szewach We-iss i prezydent Lublina Andrzej Pruszkow-ski. Otwarto równie¿ ekspozycjê akwarelBart³omieja Micha³owskiego z cyklu„Sztet³ III. Nauczycielowi z Drohobycza”.Kuchniê ¿ydowsk¹ przygotowa³a restau-racja Klezmer Hois.

16 IV – dziennikarki Radia Lublin Gra¿ynaRuszewska i Monika Januszek wraz z czte-rema innymi kole¿ankami otrzyma³y od-znaki Zas³u¿ony Dzia³acz Kultury, przy-znane przez ministra kultury.

23 IV – W Filii nr 2 MBP przy ul. Peowiaków12 z okazji Œwiatowego Dnia Ksi¹¿ki i PrawAutorskich otwarto wystawê Leszek M¹dzika ksi¹¿ka – pokazano 150 projektów ok³a-dek. Wystawê przygotowa³ Jerzy JacekBojarski przy wspó³pracy plastycznej Ur-szuli Kowalskiej. Wszystkim przyby³ymGoœciom wrêczano ró¿ê i ksi¹¿kê.

� Tomasz Pietrasiewicz – dyrektor Oœrod-ka Brama Grodzka – Teatr NN otrzyma³Medal Powstania w Getcie Warszawskim.,za to, ¿e „chroni i odtwarza w Lublinie...pamiêæ wspó³istnienia w tym historycz-nym mieœcie Polaków i ¯ydów”

� Filharmonia Lubelska zainaugurowa³aVII Forum Sztuki Wspó³czesnej im.W. Lutos³awskiego.

� w ksiêgarni akademickiej UMCS rozpo-czê³a siê „Noc z ksi¹¿kami” – imprezaz okazji Œwiatowego Dnia Ksi¹¿ki i PrawAutorskich UNESCO.

� na lubelskim deptaku odby³ siê kiermaszksi¹¿ek oficyny Norbertinum.

24 IV – w Kawiarni Artystycznej „Hades” z pro-gramem „Na ¿yczenie” wyst¹pi³a Lubel-ska Federacja Bardów.

� w ramach obchodów 50-lecia Zespo³uPieœni i Tañca UMCS w „Chatce ¯aka”,odby³ siê koncert „Pieœñ i taniec nie znagranic”.

� W Kawiarni Muzycznej „Alabama” przyDolnej Marii Panny 3 rozpocz¹³ siê II Blu-es-Rock Festiwal im Rory Galaghera.

� W Hotelu Unia-Mercure rozpoczê³a siêMiêdzynarodowa Konferencja „XX-wiecz-ne tradycje federalistyczne w EuropieŒrodkowo-Wschodniej. Organizatorzy:Instytut Herdera w Marburgu, PolskiKomitet ds. UNESCO i Instytut EuropyŒrodkowo-Wschodniej w Lublinie.

W dniu 11 kwietniabr zespó³ KARPATY MA-GICZNE da³ koncertw lubelskim CentrumKultury. Mogliœmy us³y-szeæ kompozycje z ostat-niej p³yty zespo³u euscor-pious carpathicus orazinaczej zaaran¿owane

wersje utworów z p³yty poprzedniej WaterDreams. Na ¿ywo „Karpaty Magiczne” wypad-³y nieco mniej eksperymentalnie, a bardziejenergetycznie, rytmicznie, powiedzia³bympiosenkowo. Utwory instrumentalne, chybanajmniej odbiegaj¹ce od swoich pierwowzo-rów na p³ycie, przeplatane by³y œwietn¹,brzmi¹c¹ rockowo i bluesowo gitar¹ AnnyNacher oraz jej pe³nym pasji wokalem. GraAnny przypomina³a chwilami gitarowe klima-

ty Neila Younga, Richiego Havens’a czy czar-nych bluesmanów.

Na zakoñczenie koncertu wys³uchaliœmynowych nagrañ terenowych, nazwanych ro-boczo „soundscapes 1”, pochodz¹cych z po-granicza S³owacji i Wêgier, gdzie muzycy „Kar-pat” ostatnio przebywali. Uzupe³nia³a jesubtelnie brzmi¹ca gitara oraz transowa, tro-chê oniryczna, melorecytacja Anny Nacher.

Nale¿y tylko ¿a³owaæ, ¿e frekwencja napi¹tkowym, jedynym w Lublinie, koncercietej fantastycznej, wysmakowanej muzyczniei nietuzinkowej grupy, by³a tak nieliczna. My-œlê jednak, parafrazuj¹c tytu³ p³yty Kazika Sta-szewskiego, ¿e nie jest to „ostateczny krachwysokiej kultury”, nie tylko muzycznej, w na-szym mieœcie.

Maciej Krawczyk

Euscorpious carpathicus to ³aciñska nazwaskorpiona karpackiego, wielkiej europejskiejrzadkoœci i ma³o znanego zwierzêcia, raczejnie kojarzonego z Karpatami.

Podró¿, w któr¹ zabieraj¹ nas „KarpatyMagiczne” na swojej ostatniej p³ycie, nosz¹-cej ³aciñsk¹ nazwê oewgo skorpiona bli¿szajest tym razem muzyce eksperymentalnej, ni¿etnicznej. Wszystkie utwory utrzymane s¹w estetyce minimalistycznej i nurtu ambient.Aran¿acje s¹ bardzo subtelne i oszczêdnemelodycznie i harmonicznie. Bogate jest na-tomiast brzmienie i barwa poszczególnychinstrumentów etnicznych. DŸwiêki elektro-niczne buduj¹ g³ówny szkielet kompozycji,zaœ dŸwiêki instrumentów etnicznych, prze-tworzone przez pog³osy i inne efekty, odpo-wiedzialne s¹ za nastrój i ró¿norodne smacz-ki akustyczne. Klimat utworów niesie ze sob¹pewn¹ tajemniczoœæ, emanuje pozornym spo-kojem, a nawet ch³odem, za którym kryj¹ siêniewyra¿alne najczêœciej emocje i myœli. Wy-czuwa siê te¿ koj¹c¹ zmys³y melancholiêi smutek. Tylko jedna kompozycja „amp.ass.”,odbiega od reszty. Utrzymana w estetycemuzyki industrialnej, uderza zgie³kiem i anar-chi¹ dŸwiêkow¹ monstrualnej, wielkomiej-skiej fabryki (œwietne efekty brzmieniowe gi-tary Anny Nacher).

Z muzyk¹ doskonale koresponduj¹ tek-sty napisane przez Annê Nacher. S³owa trak-tuj¹ o przenikaniu siê œwiata fizycznego –ludzkiego, emocjonalnego i psychicznego, zeœwiatem duchowym, transcendentnym. S¹oszczêdne, ograniczone do minimum w œrod-kach artystycznego wyrazu, ale przez to w³a-œnie nie pozbawione ukrytych znaczeñ, sko-

jarzeñ i symboli. Moim zdaniem Ania Nacher,bez popadania w metafizyczny bana³ czy pa-tos, próbuje na swój sposób dotykaæ tego, coniewyra¿alne lub wyra¿alne najtrudniej – ta-jemnicy, sensu i bólu naszej egzystencji.

„Karpaty Magiczne” nagra³y p³ytê w na-stêpuj¹cym sk³adzie: Anna Nacher – g³os, pre-parowana gitara elektroakustyczna, vibra-fon, mini harmonium, Marek Styczyñski –medytacyjne flety pasterskie, mini klarnet,sza³amaja, saksofon, chiñskie organki bam-busowe, lu-sheng, gongi i czynele tybetañskie,Tomasz Radziuk - elektryczna gitara basowaKramer, oraz Wojtek Czern – analogoweinstrumenty i urz¹dzenia elektroniczne, re-miksy i produkcja p³yty. Ok³adkê wydanej ko-lekcjonersko p³yty zdobi¹ fotografie intrygu-j¹cych, ceramicznych (przypominaj¹cychmuszle) rzeŸb Krystyny Andrzejewskiej-Marek– artystki i wyk³adowcy ASP w Gdañsku.

P³yta ze skorpionem

Magiczny koncertw Sali Nowej

26

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

25 IV – parafia prawos³awna w Lublinie, w³a-œciciele hoteli „Lublinianka” i „Europa”odebrali nagrody konserwatora zabytków„Laury Konserwatorskie”.

26 IV – w CK przy ul. Peowiaków 12 odby³ siêprzegl¹d poezji œpiewanej i autorskiej„Wyœpiewaæ poezjê”.

� w Teatrze im H. CH. Andersena odby³asiê premiera s³owackiej bajki „Bociek istrach na wróble”. Re¿yseria Ewa Piotrow-ska, scenografia Zuzana Hlavinova.

MAJUkaza³y siê� „Jêzyk portugalski w œwiecie – wczoraj i dziœ”

autorstwa prof. dr hab. Barbary Hlibowic-kiej-Wêglarz. Wydawnictwo UMCS.

� Eda Ostrowska., Nie zna³am Chrysta.Wybór poezji. Wydawnictwo „Norberti-num”

6 V – W Chatce ¯aka odby³a siê kolejna de-bata z cyklu „Przekraczaæ mury”. Debatêprowadzi³ o. Tomasz Dostatni a przebie-ga³a ona pod has³em „Lubelszczyzna a wi-zja nowej Europy”.

6-25.V – Odbywa³y siê dni kultury studenc-kiej piêciu uczelni Lublina: UMCS – Ko-zienalia, AM – Medykalia,KUL – Kultu-ralia, AR – Feliniada, PL – Juwenalia.Dominowa³y koncerty, spotkania, spekta-kle i imprezy sportowe.

8 V – W Sali Czarnej CK odby³a siê promocjaksi¹¿ki „Ortodoksja – Emancypacja – Asy-milacja. Studium z dziejów ludnoœci pol-skiej w okresie rozbiorów „. Praca powsta-³a pod redakcj¹ Konrada Zieliñskiegoi Moniki Adam,czyk – Garbowskiej.

� Z cyklu Arcydzie³a Muzyki Kameralnejw Trybunale Koronnym odby³ siê koncertna skrzypce – Rafa³ Zambrzycki i forte-pian – Richard Joo. Muzycy wykonywaliutwory Lutos³awskiego i Mozarta.

9 V – W auli Wydzia³u Prawa UMCS mia³omiejsce spotkanie ze znanym brytyjskimhistorykiem Normanem Daviesem. Pre-zentowa³ on swoj¹ najnowsz¹ ksi¹¿kê pt.„Wyspy” poœwiêcon¹ dziejom Brytanii.

� Tomek Kawiak, artysta pochodz¹cy z Lu-blina a mieszkaj¹cy we Francji by³ goœciemBohema Club w hotelu Europa. Spotka-nie zwi¹zane by³o z promocj¹ ksi¹¿ki „Jar-mark sztuki” bêd¹c¹ swoist¹ kronik¹ wy-darzeñ artystycznych lat 70 – tych i 80 –tych.

� W Filharmonii Lubelskiej odby³ siê kon-cert muzyki czeskiej i niemieckiej w wy-konaniu orkiestry pod dyrekcj¹ Micha³aDworzyñskiego z udzia³em wiolonczelist-ki Kerstin Feltz.

� W Galerii 31/30 Miejskiej Biblioteki Pu-blicznej otwarto wystawê rysunków Alek-sandra Bednarskiego.

10 V – W siedzibie Oœrodka Praktyk Teatral-nych Gardzienice promowano najnowszynumer kwartalnika „Konteksty” poœwiê-conego karnawa³owi w literaturze.

Normalni ludzie wol¹ czytaæ, ni¿ pisaæ.Ja – mam nadziejê – wci¹¿ nale¿ê jeszczedo normalnych i kiedy mogê, to czytam,czytam i czytam. A od niedawna mam jesz-cze bardzo dobr¹ pracê, która g³ównie naczytaniu polega.

Nie mia³em najmniejszej ochoty na na-pisanie czegokolwiek do „Niecodziennika”.Du¿o ciekawszym zajêciem wydaje mi siêczytanie tego periodyku, który – to ju¿ chy-ba pewne – na d³u¿ej zagoœci na lichymwci¹¿, jeœli chodzi o czasopisma (i nie tyl-ko), rynku lubelskim. Jednak Jerzy JacekBojarski tak d³ugo mnie nêka³, ¿e psychicz-nie nie wytrzyma³em i uleg³em. J.J. Bojar-skiemu odmówiæ siê nie da; nale¿y on dotej kategorii ludzi, którzy jak ju¿ dopadn¹swoj¹ ofiarê to niczym paj¹k j¹ omotuj¹,przyduszaj¹ i z matni nie wypuszcz¹ a¿wszystkie soki wypij¹. Podobnie zachowuj¹siê wampiry.

Do J.J. Bojarskiego nie trafiaj¹ ¿adneracjonalne argumenty, nawet taki, ¿e niemam nic ciekawego do zakomunikowania.Wiêc muszê coœ napisaæ. Po¿ytek z tegomo¿e byæ taki, ¿e w swoim c.v. bêdê móg³dodaæ, i¿ publikowa³em te¿ w „Niecodzien-niku”. Dzisiaj raczej iloœæ siê liczy; wa¿ne,¿eby od czasu do czasu pokazywa³o siê tu itam nazwisko. Treœæ ma znaczenie drugo-rzêdne, bo i tak ma³o kto czyta. Chyba, ¿ektoœ napisze o nim. J.J. Bojarski na pewnomój tekst przeczyta i dok³adnie przeanali-zuje. A znaj¹c jego temperament jestempewny, ¿e w nastêpnym, a niewykluczone,¿e nawet ju¿ w tym samym numerze „Nie-codziennika” da zdrowy odpór. Bo J.J. Bo-jarski lubi recenzowaæ ludzkie poczynania.Nieraz dzwoni do mnie o godzinie pierw-szej w nocy, ¿eby zakomunikowaæ: wiesz,twój ostatni tekst to ci nie bardzo wyszed³.I faryzejsko dadaje: mówiê ci to jako przy-jaciel, nie bierz tego œmiertelnie powa¿nie,czasem zdarzaj¹ ci siê niez³e artyku³y.

Od znajomych wiem, ¿e do niektórychdzwoni o jeszcze mniej stosownych porach.

Po tym wstêpie, który jest zasadnicz¹czêœci¹ mojego tekstu (bo, jak wspomnia-³em, nie mam nic do powiedzenia ale zpowodu s³abego charakteru itd...) – kilkauwag merytorycznych. Nieprawd¹ jest, conapisa³em wczeœniej. Lublin wcale nie malichego rynku wydawniczego, choæ jak namiasto akademickie, którego wiêkszoœæmieszkañców bezpoœrednio lub poœrednio¿yje ze szkó³ wy¿szych (tak, tak, biblioteka-rze te¿), mog³oby byæ lepiej. Ale przecie¿to my wydajemy np. „Forum Akademickie”.Ciekawe, ilu ludzi s³ysza³o o tym piœmie?Ma zasiêg ogólnopolski, zajmuje siê uczel-niami, publikuj¹ w nim wybitni ludzie pol-skiej nauki. Mamy bardzo dobre pisma uni-

wersyteckie: na UMCS „Wiadomoœci Uni-wersyteckie”, na KUL „Przegl¹d Uniwersy-tecki” (choæ z niepokojem oczekujê na ko-lejny numer „Przegl¹du”; nieoczekiwanieodesz³a z pracy red. naczelna tego pismaAgnieszka Bieñkowska, która nada³a temuakademickiemu periodykowi nowoczesny,dynamiczny kszta³t). O elitarnym „Akcen-cie” i „Kresach” wspominaæ nie trzeba.

S¹ liczne pisma osiedlowe, parafialne,znane tylko mieszkañcom dzielnic. Ale tepisma siê czyta. Podobnie jak bezp³atne„Nasze Miasto”. Ilu ludzi wie o istnieniubardzo fajnego studenckiego pisma „Szpil-ka”, wydawanego przez NZS z inicjatywyœwietnego studenta prawa, cz³owieka o nie-spo¿ytej energii Janka Gajewskiego?

Nie jest te¿ prawd¹, ¿e ma³o kto w Lu-blinie czyta. Wprawdzie w jednym z ostat-nich numerów bodaj¿e „Polityki” (bodaj-¿e, bo jako na³ogowemu czytelnikowi mylimi siê, co, gdzie i kiedy czyta³em) znalaz³siê kolejny alarmuj¹cy raport o stanie pol-skiego czytelnictwa. Autor straszy nadcho-dz¹c¹ fal¹ wtórnego analfabetyzmu. Hola,hola!... W³aœnie wróci³em znad Zalewu Ze-mborzyckiego, gdzie szuka³em natchnie-nia, by rozkazowi Jerzego Jacka uczyniæzadoœæ. Na ³awce siedzia³o dwóch panówoko³o szeœædziesi¹tki, mo¿e bezrobotnych,mo¿e rencistów. Rozmawiali o ostatnioprzeczytanych ksi¹¿kach wypo¿yczonychw miejskiej bibliotece. A obok ludzi, opa-laj¹cych siê na kocykach, le¿a³y gazety. Ow-szem, g³ównie te kolorowe pisemka, aleostatecznie ludzie przyjechali tu poleniu-chowaæ na s³oñcu a nie czytaæ Kanta. Zaœnad kuflami z piwem w licznych knajpkachwokó³ zalewu widzia³em kilku m³odych za-topionych w lekturze. Niekoniecznie pod-rêczników akademickich, choæ przecie¿ ju¿zaczê³a siê sesja.

Lubiê ponarzekaæ, jak chyba wiêkszoœæludzi, nie jestem oryginalny. Ale Lublin niejest pustyni¹ kulturow¹. O miejskiej kultu-rze œwiadcz¹ nie tylko przegl¹dy teatralnei imprezy wywindowane na baaaardzowysoki poziom przez dominikanina o. To-masza Dostatniego i szefa „Chatki ¯aka”Grzegorza Linkowskiego. O ¿yciu intelek-tualnym miasta œwiadczy – jak myœlê, zupe³-nie, ale to zupe³nie serio – tak¿e taki „Nie-codziennik”. Na ca³ym œwiecie tego typupisma integruj¹ lokalne spo³ecznoœci, s³u¿¹wymianie myœli – i to nieraz znacznie le-piej ni¿ stworzone w innych celach gazetykomercyjne.

Uci¹¿liwe wampiry, w stylu J.J.B. w wiel-komiejskim ekosystemie s¹ organizmaminiezbêdnymi. Dopiero bez nich ten eko-system staje siê ja³ow¹ pustyni¹.

Jan Pleszczyñski

Pochwa³a wampirów

27

NIECODZIENNAKRONIKA KULTURALNA

� W Trybunale Koronnym koncertowa³Pierre Laniau, francuski muzyk graj¹cyna 10-strunowej gitarze barokowej. Orga-nizatorem koncertu by³ Alliance Franca-ise UMCS i Fundacja Galeria na Prowin-cji.

11 V – Kolejny koncert prezydencki odby³ siêw Trybunale Koronnym. Recital fortepia-nowy zaprezentowa³ Marek Kamola.W programie znalaz³y siê utwory Musorg-skiego i Dubaja.

11 – 13 V – W CK odbywa³ siê PerformanceArt. Meeting – trzydniowy cykl spotkañ,wyk³adów i projekcji filmowych performe-rów z Izraela, Polski i Tajlandii.

15 V – Fundacja Galeria na Prowincji zorga-nizowa³a koncert Bogus³awa Schaeffera,a wystawê prac graficznych artysty otwar-to w Galerii Starej BWA.

16 V – W Galerii Wirydarz Lubelskiej Szko³yBiznesu otwarto wystawê malarstwa Mar-ka Szmidla.

� W Galerii Bia³ej CK zaprezentowa³ swojeprace Robert Maciejuk. Wystawa nosinazwê „Beautiful”.

16-18 V – Dni Portugalii w Lublinie.W Filiinr 1 MBP otwarto wystawê poœwiêcon¹miastu partnerskiemu Viseau. Goœciemspecjalnym by³ Lino Matos – lektor jêzy-ka portugalskiego, mieszkaniec Viseau.

17 V – W teatrze im. J. Osterwy odby³a siêpremiera „Operetki” Witolda Gombrowi-cza w re¿yserii Krzysztofa Babickiego.

18 V – Orkiestra Filharmonii Lubelskiej za-gra³a koncert europejski. W programieznalaz³y siê utwory Liszta i Góreckiego.Solistk¹ by³a Izabela Klosiñska – sopran.

� Plac Zamkowy by³ miejscem koncertuurodzinowego dla Jana Paw³a II. Wyst¹-pili m.in. Arka Noego, Chór KUL, RazDwa Trzy, Budka Suflera, Bajm, Federa-cja. Koncert transmitowany by³ przezTVP 1.

19 V – Na terenie Muzeum na Majdankuotwarto sta³¹ wystawê przygotowan¹ przez„Oœrodek Brama Grodzka – Teatr NN”.Wystawa nosi tytu³ „Elemetarz” i ma cha-rakter multimedialnej instalacji.

22 V – W Sali Klubowej CK odby³o siê spo-tkanie z poetk¹ Ed¹ Ostrowsk¹. Organi-zatorami byli Centrum Kultury, MiejskaBiblioteka Publiczna i Wydawnictwo„Norbertinum”.

25 – 27 V – Lubelska Premiera Teatralna.� Teatr Atelier – Sopot: Stanis³awa Celiñ-

ska „Domofon czyli œpiewniczek domo-wy Stanis³awy C.

� Teatr Powszechny – Warszawa : WiliamSzekspir „Król Lear”.

� Teatr Ateneum – Warszawa : SiemionZ³otnikow „Odchodzi³ mê¿czyzna od ko-biety”.

oprac.

Renata Filipiak i Maciej Krawczyk

Kogo dziœ interesuje Herkules, najsilniej-szy z bohaterów mitologii greckiej – syn Zeu-sa i Alkmeny? Dzisiaj mamy swoje problemy.Obecnie trudno o mocarzy, czêœciej widzimyosi³ków, którzy na skróty chc¹ rozwi¹zaæ wszel-kie k³opoty. Odwieczne ludzkie marzenia bybyæ szczêœliwym, piêknym, silnym czyli te¿bogatym, popychaj¹ cz³owieka do dzia³ania.Wprawiaj¹ niejednego w ruch. Nadaj¹ impe-tu, si³y sprawczej i stwarzaj¹ fakty, których whistorii jest mnóstwo. Banalne desygnaty tria-dy: w³adza, seks i pieni¹dze – maj¹ magiczn¹niemal moc nad cz³owiekiem ka¿dej epoki,który chce byæ kimœ. Dla jednych mieæ w³a-dzê – w potocznym rozumieniu tego s³owa –to byæ carem, królem, prezydentem, parla-mentarzyst¹ czy chocia¿ dyrektorem. Dla in-telektualistów mieæ w³adzê, to zdobyæ wiedzêi rz¹dziæ w sferze rozumu, mieæ rz¹d dusz.Do budowania wszelkich „imperiów” zawszeby³y potrzebne pieni¹dze. Jednych i drugichogranicza jednak cia³o ze swoimi wewnêtrz-nymi napiêciami, s³aboœciami i chorobami.Ten zazêbiaj¹cy siê mechanizm budowa³ ró¿-ne imperia, cesarstwa, które nawi¹zywa³y lubchcia³y czerpaæ z tradycji na przyk³ad Œwiête-go Imperium Rzymskiego – o którego sukce-sjê ubiega³y siê kolejne pokolenia. Któ¿ niechcia³ byæ spadkobierc¹, sukcesorem tegotworu. Ubiegali siê o to papie¿e, królowie,Moskwa, Napoleon i inni. To po hiszpañskiejmocarstwowoœci osta³ siê nam srebny talar,którego rodowód siêga XVI wieku. Od na-zwy miejscowoœci Joachymów (po niemieckuJoachimstaler) na po³udniowych stokachRudaw w Czechach, gdzie wydobywano z ko-palni srebro i bito z niego monety. Talara bito

w wielu krajach Europy, równie¿ w monar-chii hiszpañskiej. To w³aœnie dolar, który mamoc „imperialn¹”, ponadczasow¹ i ponadgranicami, jak ju¿ jego nazwa mówi, jest spad-kobierc¹ „talara”, potomkiem talara z Joachi-mowa. Odzia³ywuj¹cy nieomal¿e sakralnie zeswoj¹ wypisan¹ na nim dewiz¹ „In God wetrust”. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, ¿e S idwie pionowe kreski, a wiêc zakrêtas – wst¹¿-ka (szarfa) zdobi³y najpierw talary ze srebra– po³udniowoamerykañskiego – insygnia hisz-pañskiej monarchii. Z wypisan¹ dewiz¹: Nonplus ultra. (Nic ponadto! – co oznacza prze-wa¿nie szczyt doskona³oœci). Pionowe kreskii „zakrêtas” to symbole dwóch kolumn, zwa-nych s³upami Herkulesa i opasuj¹cej je wstê-gi, które wed³ug antycznej legendy, sta³y nagranicy œwiata ludzkiego, w Cieœninie Gibral-tarskiej. S³upy Herkulesa ze wstêg¹ i cytowa-nym napisem, s¹ sakropolitycznym symbolemKarola V i jego królestwa. Jako symbol dola-ra s¹ jeszcze dziœ ¿ywotne. To w³aœnie od do-lara – $, euro przejê³o s³upy Herkulesa, któ-re s¹ umieszczone w pozycji horyzontalnej.Natomiast do idei Œwiêtego Imperium Rzym-skiego mo¿na by rzec chc¹c nie chc¹c, na-wi¹zuje Unia Europejska. Tak wiêc historiazatacza ko³o i buduje nowe imperium. Alejakie? Czy nowy mocarz euro, jak HerkulesudŸwignie wspó³czesne problemy Europy, ajego w³adcy utrzymaj¹ w ryzach jednoœæ? Tozale¿y równie¿ od nas, ale nie tylko, bo jakmówi cytat z papierowego, zielonego dolara:„W Bogu nadzieja”. Ufajmy, ¿e tym bogiem niebêdzie ani dolar, ani euro, ani ¿adne impe-rium.

Jerzy Jacek Bojarski

Co ma Herkules do euro?

In God we trust

W dniu 6 czerwca 2003 r. o godz. 18.00w salach Zamku Lubelskiego odbêdzie siêotwarcie wystawy fotogramów Leszka M¹dzi-ka. Leszek M¹dzik – urodzony 5 lutego 1945roku w Bartoszowinach na KielecczyŸnie. Za-³o¿yciel Sceny Plastycznej KUL, jej dyrektorartystyczny, twórca szesnastu spektakli.: EcceHomo (1979), Narodzenia (1971), Wieczerza(1972), W³ókna (1973), Ikar (1974), Piêtno(1975), Zielnik (1976), Wilgoæ (1978), Wêdrow-ne (1980), Brzeg (1983), Pêtanie (1986), Wro-ta (1989), Tchnienie (1992), Szczelina (1984),Kir (1997), Ca³un (2000). Autor scenografiido przedstawieñ w Polsce, Francji, Niem-czech i Portugalii, profesor poznañskiej Aka-demii Sztuk Piêknych. Prowadzi³ zajêcia zastudentami uniwersytetów i szkó³ artystycz-nych miêdzy innymi w USA, Niemczech,. Fin-landii, Holandii, Czechach, na £otwie, w Es-tonii, Irlandii, Francji.Ze swym teatrem goœci³na piêciu kontynentach. Uczestniczy³ w po-nad piêædziesiêciu festiwalach, przywo¿¹cz wielu nagrody i wyró¿nienia. W trakcie ar-

tystycznych podró¿y fotografuje. Powstaj¹zdjêcia nie reporterskie, ale zdjêcia – impre-sje, refleksje, metafory.

Leszek M¹dzik – fotografia

28

Filiê nr 6, mieszcz¹ca siê przy ul. Ponia-towskiego 4, mieszkañcy osiedla „Wieniawa”nazywaj¹ „bibliotek¹ studenck¹”. Z pewnoœci¹na takie okreœlenie biblioteka zas³uguje, po-niewa¿ w³aœnie m³odzie¿ stanowi 80% ogó³uzarejestrowanych czytelników. Usytuowaniejej w okolicach miasteczka akademickiego,w pobli¿u wielu szkó³ œrednich, daje szansêm³odzie¿y na korzystanie z cennego ksiêgo-zbioru filii. Czytelnikami s¹ studenci ze wszyst-kich wydzia³ów UMCS-u i KUL-u, z okolicz-nych akademików, a tak¿e uczniowiez pobliskich szkó³, burs i internatów. Tote¿ksiêgozbiór biblioteki licz¹cy ponad 20000woluminów od wielu lat jest dostosowywanydo specyficznych potrzeb placówki. Zw³asz-cza dzia³ „Historii literatury” znakomicie przy-gotowany i stale uzupe³niany, s³u¿y studen-tom wszystkich wydzia³ów humanistycznychz obu uniwersytetów.

Filia nr 6 powsta³a wiosn¹ 1951 roku przyBibliotece Wojewódzkiej, która mieœci³a siêw tym samym lokalu. Na pocz¹tku zajmowa-³a wnêkê o pow. 9 m2 z kilkoma rega³ami i jed-noosobow¹ obsad¹. Obecnie jej powierzch-nia to 93m2, trzech merytorycznych pracow-ników: Wies³awa G. Szymczak (kierowniczka),Danuta Stoma, Anna Belka, prawie 3500 czy-telników. Placówka w swojej historii przecho-dzi³a ró¿ne etapy i zmiany formalne, ale jejspecyfika i struktura wiekowa czytelników naprzestrzeni tylu lat niewiele siê zmieni³a. W bi-bliotece zawsze najwiêcej by³o ucz¹cej siêi studiuj¹cej m³odzie¿y, znacznie mniej ludzistarszych i dzieci.

Oprócz realizowania g³ównych zadañ,takich jak gromadzenie i wypo¿yczanie ksi¹-¿ek, filia od wielu lat prowadzi szeroko za-krojon¹, w ró¿nych formach, wielokierun-kow¹ dzia³alnoœæ kulturalno-oœwiatow¹, która

z pewnoœci¹ jest jej atutem. Goœæmi bibliote-ki na przestrzeni minionych lat byli pisarzetej miary, co nie¿yj¹ca ju¿ Stanis³awa Flesza-rowa-Muskat, Leszek Prorok, Ryszard Jego-row, Zbigniew Safjan, Jan Longin Okoñ, Ta-deusz Czajka czy Waldemar Michalski. Sta³awspó³praca z okolicznymi szko³ami œrednimi(Liceum Spo¿ywcze, Liceum Chemiczne,Liceum Profilowane Budownictwa, XI LO),podstawowymi (SP nr 21, SP nr14) oraz Gim-nazjum Nr 18, realizowana na zasadzie zgod-noœci programowej, nale¿y do wieloletniejtradycji tej biblioteki. Lekcje biblioteczne,pogadanki, konkursy rysunkowe i literackie,quizy, kó³ko teatralne, czytanie bajek naj-m³odszym (we wtorki) – to sta³e elementywspólnego dzia³ania. Opracowywane s¹ rów-nie¿ tematy rocznicowe lub tematy propono-wane przez bibliotekê, na przyk³ad w ubie-g³ym roku, w ramach akcji antyalkoholowejNa³óg zniewala – wybierz wolnoœæ – wœróduczniów szkó³ œrednich, zw³aszcza wœród klasmaturalnych filia przeprowadzi³a dwadzieœciapiêæ dwugodzinnych lekcji bibliotecznych.

Piêkn¹, piêcioletni¹ ju¿ tradycj¹ Filii nr6 jest prowadzenie, w ramach edukacji czy-telniczej, zajêæ bibliotecznych wœród czytel-ników nies³ysz¹cych. Grupa ta, licz¹ca w tejchwili 56 osób, tworzy przy bibliotece KlubCzytelników Nies³ysz¹cych. Koordynatoremwszystkich dzia³añ i t³umaczem jêzyka migo-wego jest Bogumi³ Korniak, a opiekunemduchowym ksi¹dz kanonik Ryszard Tujak,duszpasterz osób nies³ysz¹cych i niewido-mych. Systematyczne zajêcia biblioteczne,odbywaj¹ce siê w ka¿dy pierwszy wtorek mie-si¹ca, trwaj¹ po trzy godziny. Prelekcja naokreœlony temat,wyg³aszana przez pracowni-ków biblioteki lub zapraszanych goœci, stajesiê pretekstem do o¿ywionej rozmowy, dys-

Biblioteki w Lublinie (4)

Filia Nr 6 zwana „bibliotek¹ studenck¹”

kusji. Osoby nies³ysz¹ce, to najbardziej wier-ni, najbardziej kochaj¹cy ksi¹¿ki czytelnicy,chocia¿ z pewnoœci¹ nie wszystko rozumiej¹i nie wszystkie ksi¹¿ki czytaj¹. Ze wzglêdu naz³o¿onoœæ procesu rozumienia tekstów pisa-nych, mo¿liwoœci percepcyjne ludzi nies³ysz¹-cych s¹ ograniczone, ale pomimo to, przypomocy bibliotekarki i t³umacza jezyka mi-gowego, podejmuj¹ trud pokonywania tychbarier. W bibliotece mog¹ wypo¿yczaæ noweksi¹¿ki, poczytaæ kolorow¹ prasê, spotkaæ siêz innymi, porozmawiaæ, po prostu byæ razem.Tutaj nie czuj¹ siê wyobcowani i osamotnie-ni. Ze wzglêdu na nies³abn¹ce zainteresowa-nie zajêciami w bibliotece, praca ta bêdziekontynuowana.

Filia rozpoczê³a te¿ wspó³pracê z Lubel-skim Oœrodkiem Niewidomych. Z grup¹ t¹odby³o siê kilka niezwykle wzruszaj¹cych spo-tkañ, chocia¿ problemem jest brak ksi¹¿ekpisanych brajlem.

Filia nr 6 istniej¹c piêædziesi¹t dwa latajest w tutejszym œrodowisku g³êboko zakorze-niona. S¹dz¹c z iloœci osób korzystaj¹cych z jejus³ug, placówka ta jest bardzo potrzebna.Œwiadczy o tym przewaga m³odzie¿y ucz¹cejsiê i studiuj¹cej z obu uniwersytetów, okolicz-nych szkó³, jak równie¿ s¹siedztwo PolskiegoZwi¹zku G³uchych i mo¿liwoœci prowadzeniadzia³alnoœci kulturalno-oœwiatowej.

Wies³awa Gra¿yna Szymczak

W ¿aden sposób nie da siê ukryæ, ¿e jêzykojczysty to najprostszy sposób porozumiewa-nia siê miêdzy obywatelami danej nacji. Majednak jeszcze inne funkcje. Dla ludzi zabie-raj¹cych g³os publicznie – trybuny, z ambo-ny, ex cathedra, czy w mediach; przed ka-mer¹, mikrofonem, czy w prasie – jêzyk jestnajwa¿niejszym narzêdziem pracy. Ci ludzie:politycy, dziennikarze, wyk³adowcy, lektorzy,itp. maj¹ œwiêty obowi¹zek u¿ywaæ jêzyka po-prawnie. Wiêcej powinni jêzyk kochaæ i sza-nowaæ, rozumieæ i czuæ, co wi¹¿e siê z jegonajwa¿niejsz¹ funkcj¹. Oto w jakimœ progra-mie kabaretowym us³ysza³em piosenkê o po-loniœcie. Jeœli dokonaæ rozbioru takiego osob-nika, to tylko partyku³y i przydawki – pokpiwaautor, prawdopodonie Artur Andrus. „Leczty chamie, ca³y w z³ocie i citroenie, przed po-lonist¹ na kolana”, bo to on – jak wynika z dal-

szej treœci piosenki (oraz historii) – pod za-borami nadstawia³ g³owê, ucz¹c nocami m³o-dzie¿ mowy ojczystej. Otó¿ to! – Ten poloni-sta pielêgnowa³ i przechowywa³ wœródm³odego pokolenia bodaj najwa¿niejszy ele-ment to¿samoœci narodowej. Bez tego nieby³oby kraju, w którym jedni nieuczciwiedorabiaj¹c siê, a inni niegodziwie zajmuj¹miejsca w ³awach poselskich, czy przy rz¹do-wych biurkach, bior¹c wielkie diety, czy inneapana¿e. Im nie tylko nie wsytd, ¿e czerpi¹bez opamiêtania z tego samego Skarbu Pañ-stwa, do którego wp³ywaj¹ podatki od rent,emerytur, niskich uposa¿eñ, a nawet od zasi-³ków bezrobotnych. Oni po prostu bezczel-nie ignoruj¹ swoje podstawowe narzêdziepracy, jakim jest jêzyk. Obawiam siê, i¿ czê-sto po prostu nie wiedz¹, ¿e gadaj¹ proz¹.A naród – niestety – mniej lub bardziej œwia-

domie, uczy siê od gadaj¹cych g³ów. Dlategonie mam dla nich naukowej tolerancji, god-nej prof. Bralczyka, czy Miodka. Przyk³adówmnóstwo. Najwiêcej chyba w telewizji. W³¹-czam wiêc telewizor. W kanale TVN nadaj¹Maraton uœmiechu (taki program dla ludzi,którzy przed kamer¹ powtarzaj¹ dowcipy wy-czytane w lokalnych gazetach). Dwie blon-dynki, prowadz¹ce ten program, namawiaj¹,aby pisaæ pod adres. Jakiœ mi³osierny profe-sor machn¹³by pewnie rêk¹: jeœli ktoœ lubi teurocze blondynki, to niech pisz¹ im pod adres lubnawet na adres (co dopuszczaj¹ s³owniki lito-œciwych profesorów). Myœlê, ¿e staropolskiepisanie pod adresem ma znaczenie nienaru-szalnego idiomu, stanowi¹cego o specyficz-nym uroku jêzyka. A jeœli ktoœ nie wie gdziepisaæ, to niech pisze na Berdyczów, albo niechwysy³a jakieœ esemesy za 18 groszy.

Tak samo jak idiomy, równie¿ przys³owiapowinny byæ pewn¹ œwiêtoœci¹ jêzykow¹. Ow-szem, mo¿na z przys³owia (tak jak ze wszyst-kiego) niewinnie za¿artowaæ. Np. na z³odzie-ju czapka z norek zamiast gore. Ale nic wiêcej!

Jêzyk mediów czyli z polskiego na nasze

Pod adres albo na Berdyczów

Dokoñczenie na str. 35

fot.

An

drz

ej R

o¿ek

29

W œrodowisku osób nies³ysz¹cych pracuje Panponad czterdzieœci lat. Jest Pan tam niekwestio-nowanym autorytetem. Jakie by³y pocz¹tki Panapracy. Jak to siê sta³o, ¿e posiadaj¹c wykszta³ce-nie muzyczne, nie maj¹c w rodzinie osoby nies³y-sz¹cej, rozpocz¹³ Pan pracê w³aœnie tutaj?

W 1968 roku przedstawiciele Wydzia³uKultury w Lublinie zwrócili siê do mnie z pro-pozycj¹ opieki nad oœrodkiem kultury PZGw Lublinie. Pierwsze spotkanie z ludŸmi nie-s³ysz¹cymi by³o dla mnie ogromnym prze¿y-ciem. Zrozumia³em, ¿e znalaz³em siê w œrod-ku spo³ecznoœci, o której tak niewielewiedzia³em, wobec której by³em bezradny.Podj¹³em wiêc wieloletni cykl nauki jêzykamigowego, stopniowo przyswajaj¹c sobie zna-jomoœæ alfabetu palcowego. Zorganizowa³emKlub Kultury „Gest” przy PZG, przytuln¹ ka-wiarenkê, czytelniê. Powo³aliœmy Wieczoro-we Studium Oœwiaty Nies³ysz¹cych TWP o kie-runku „Kultura ¿ycia codziennego”, któraobejmowa³a tematy zwi¹zane z ¿yciem co-dziennym: higien¹, zdrowiem, turystyk¹, or-ganizacj¹ wycieczek. Po kilku miesi¹cachwspólnego przebywania dostrzeg³em wyraŸ-nie, ¿e g³usi potrzebuj¹ przewodników, przy-jació³, kogoœ, kto w sposób autentyczny zaan-ga¿uje swoje si³y, kto pomo¿e, wys³ucha, podarêkê... Uzyskuj¹c pe³n¹ akceptacjê progra-mów ju¿ po dwóch latach zdoby³em PucharPrzewodni ZG PZG w Warszawie dla najlep-szej placówki kultury PZG.

Pana zaanga¿owanie i rozmach robi¹ wra-¿enie! Wiem, ¿e posada Pan inne presti¿owe od-znaczenia miêdzy innymi: Srebrny Krzy¿ Zas³u-gi, Medal Komisji Edukacji Narodowej, OdznakêZas³u¿ony Dzia³acz Kultury i inne. To tak¿eœwiadczy, ¿e ¿yje Pan problemami œrodowiska.Przybli¿my je Czytelnikom.

Problemów jest wiele. Troska o pracê,rodzinê, wychowanie dzieci, stanowi¹ g³ów-ny cel dzia³añ naszego oœrodka rehabilitacjinies³ysz¹cych. Codziennie udzielamy poradz ró¿nych dziedzin ¿ycia: porady prawne, so-cjalno-bytowe, zwi¹zane z zatrudnieniem,z ¿yciem rodzinnym. Pomimo istnienia wie-lu instytucji i organizacji, zajmuj¹cych siê pro-blematyk¹ ludzi niepe³nosprawnych, wci¹¿trzeba braæ udzia³ pod uwagê trudn¹, polsk¹

rzeczywistoœæ. Brak, t³umaczy we wszystkichurzêdach, przychodniach, na dworcach,pocztach, i w szko³ach, komplikuje ¿yciew wielu sytuacjach np.: w przychodni lekar-skiej g³uchy czeka godzinami na przyjêcie, po-niewa¿ nie s³yszy g³osu pielêgniarki prosz¹-cej o wejœcie, urzêdnicy nie spe³niaj¹ swoichzadañ wobec g³uchego petenta, poniewa¿ nieznaj¹ jêzyka migowego. Zupe³nie inaczej jestna Zachodzie Europy, gdzie w ka¿dym urzê-dzie zatrudniony jest t³umacz.

Znane s¹ Pana doœwiadczenia na polu edu-kacji czytelniczej nies³ysz¹cych. Czy móg³by Panrozwin¹æ ten temat?

Pracuj¹c w œrodowisku nies³ysz¹cych nie-ustannie pog³êbiam wiedzê o mo¿liwoœciachpercepcyjnych tych ludzi. Interesuje mniewszystko, co dotyczy relacji pomiêdzy osoba-mi g³uchoniemymi a s³ysz¹cymi. Inicjujê wi-zyty w zak³adach pracy, placówkach kultury,bibliotekach. W wyniku owych wizyt dwadzie-œcia lat temu biblioteka na ulicy Nadbystrzyc-kiej, prowadzona przez p. Dorotê Mali-nowsk¹, rozpoczê³a eksperymentalne zajêciaczytelnicze z dwudziestoosobow¹ grup¹ nie-s³ysz¹cych. Podczas tej pracy odkry³em zadzi-wiaj¹c¹ wra¿liwoœæ umys³ow¹ i zdolnoœci osóbg³uchoniemych. Oczywiœcie praca taka wyma-ga ogromnego wysi³ku i predyspozycji biblio-tekarzy i t³umaczy jêzyka migowego. Do dziœmam w pamiêci tamte lata i tamt¹ niepowta-rzalna atmosferê. Bogu dziêkujê, ¿e da³ misi³y do realizacji tak trudnego zadania.

T³umacz¹c teksty literackie wielokrotniepowtarzam s³owa trudne, abstrakcyjne zastê-pujê prostszymi, nie umniejszaj¹c bogactwai znaczenia danego s³owa. Obserwujê reak-cjê tych ludzi – ³zy,wybuchy œmiechu,i wresz-cie dostrzegam koñcowy efekt: zrozumienie.Oczywiœcie, trzeba wiele lat pracy i wysi³ku,aby osoba nies³ysz¹ca sama siêgnê³a po ksi¹¿-kê, jak to ma miejsce obecnie w Filii nr 6.

Jak wygl¹da Pana piêcioletnia ju¿ wspó³pra-ca z Fili¹ nr 6?

Nowy etap dzia³alnoœci czytelniczej w œro-dowisku nies³ysz¹cych nastêpuje wraz z na-wi¹zaniem kontaktów bibliotecznych z Fili¹nr 6, po³o¿on¹ najbli¿ej Oœrodka Kultury

PZG. Kierowniczka wspomnianej biblioteki,pani Teresa Kaczmarkowska, ¿yczliwie przy-jê³a propozycjê inspirowania ró¿nymi forma-mi rozwoju zainteresowania ksi¹¿k¹. Pierw-sze spotkania z czytelnikami nies³ysz¹cymiprzybli¿y³y im bibliotekê, ksiêgozbiór, zasadywypo¿yczania ksi¹¿ek. Podjêto siê te¿ organi-zacji kilku spotkañ z ciekawymi ludŸmi, któ-re cieszy³y siê du¿¹ frekwencj¹. Poniewa¿ spot-kania te i wszystkie zajêcia czytelniczez nies³ysz¹cymi prowadzone s¹ w jêzyku mi-gowym, wiêc gwa³townie wzrasta zaintereso-wanie t¹ form¹ pracy. Jêzyk migowy, ten na-turalny œrodek komunikacji nies³ysz¹cych,jest dla mnie podstaw¹ wszelkiej dzia³alnoœciedukacyjnej. Ten fakt sprawi³, ¿e tu w biblio-tece nast¹pi³o coœ, co nazwa³bym „eksplozj¹”zaciekawieñ, rozbudzenie potrzeby kontak-tu z ksi¹¿k¹. Zajêcia biblioteczne zbli¿y³y lu-dzi, sprawi³y, ¿e g³usi czuj¹ siê w bibliotecejak w domu. Ich karty biblioteczne s¹ ozna-czone tak, by bibliotekarz wiedzia³, ¿e nale¿yim poœwiêciæ wiêcej uwagi i troski. Kolejny,powiedzia³bym, wy¿szy etap zajêæ bibliotecz-nych rozpoczêliœmy w ostatnim czasie. Nast¹-pi³ gwa³towny wzrost liczby sta³ych czytelni-ków, dla których spotkanie w bibliotece jest„œwiêtem”, przynosz¹cym prawdziw¹ radoœæ.G³usi zawsze byli otwarci na propozycje po-g³êbiania wiedzy i korzystania z wszelkich in-formacji. To w bibliotece maj¹ mo¿noœæwszechstronnego poszerzania wiedzy o œwie-cie i ojczyŸnie. Dziœ z dobrodziejstw tej biblio-teki korzysta ju¿ 56 osób, co jest liczb¹ wspa-nia³¹, daj¹c¹ nam (organizatorom) g³êbok¹refleksjê. Cykl prelekcji Wielkie wydarzenia hi-storii Polski i S³awni Polacy da³ g³uchym mo¿-noœæ poznania po raz pierwszy bohaterów na-rodowych i wielkich patriotów, co z pewnoœci¹pog³êbi³o w nich uczucia patriotyczne. Re-asumuj¹c chcia³bym podkreœliæ, ¿e w tychw³aœnie zajêciach z ksi¹¿k¹ realizowana jestpiêkna idea zawarta w s³owach amerykañskie-go nauczyciela niewidomych S. Kinley’aNasz¹ misj¹ jest pokazanie œwiatu, ¿e wiedzieæ jestrzecz¹ wa¿niejsz¹ ni¿ widzieæ, ¿e rozumieæ jest wa¿-niejsze ni¿ s³yszeæ, ¿e s³u¿yæ znaczy naprawdê ¿yæ....

Niech to ostanie zdanie bêdzie puent¹. Dziê-kujê.

Rozumieæ tych, którzy nie mówi¹Z wieloletnim pracownikiem Polskiego Zwi¹zku G³uchych Oddzia³ w Lublinie Bogumi³em Korniakiem rozmawia Wies³awa Gra¿yna Szymczak

fot.

arc

h.

Na pierwszym planie ks. R. Tujak z kierowniczk¹ Filii nr 6 W. Szymczak

30

Zwiedzanie muzeów jest mêcz¹cym zajê-ciem. Trzeba ogl¹daæ tysi¹ce niestarannieopisanych przedmiotów, umieszczonychw Ÿle oœwietlonych gablotach, przemierzaækilometry przegrzanych sal, ignorowaæ ha-³aœliwe wycieczki szkolne albo t³umy turystów.A jednak warto to wszystko znosiæ – czasemdla jednego spotkania.

Wkrótce po promocji trzeciego numeruNiecodziennika z moim tekstem Psy i ludzie sta-³am w brukselskim muzeum przed stel¹ na-grobn¹. Ch³opiec mia³ na imiê Musonius, by³synem Demetriosa z Aten. ¯y³ w II wiekunaszej ery. Mia³ mo¿e dziesiêæ lat, gdy zmar³.

Marmurowy relief umieszczony jest w ni-szy o dwóch pilastrach. Nagie dziecko stoiz chlamid¹ zarzucon¹ na ramiê. Patrzy w dal.W lewej d³oni trzyma go³êbia, w prawej ma³¹pi³kê. Na prawej kostce pulchnej jeszcze,dzieciêcej nó¿ki, ma zawi¹zany sznurek, pe-riskelis (dla ochrony przed urokiem?). U jegostóp przysiad³ ma³y piesek, d³ugow³osy szpicmaltañski, i patrzy w górê na swojego pana.

A wiêc wêdrówka na tamten œwiat niemo¿e siê odbyæ bez istot i drobnych przed-miotów, które by³y wa¿ne dla nas – tutaj? Gdysta³am przed tym marmurowym dzieckiemo twarzy melancholijnej i s³odkiej, i tak za-chwycaj¹co nieobecnym spojrzeniu pustychoczu, przyp³ynê³a do mnie Rilkowska fraza:Czyli was nie zdumia³a na stelach attyckich po-wœci¹gliwoœæ ludzkiego gestu?

Nie zapomnê Musoniusa, który ¿y³ w Ate-nach w czasach cesarza Hadriana, lubi³ ba-wiæ siê z pieskiem i mia³ kochaj¹cych rodzi-ców, a¿ któregoœ dnia odszed³ do krainycieni.

A ten czarnofigurowy lekythos, na którymOdys przywi¹zany do masztu s³ucha œpiewusyren, gdy wokó³ niego baraszkuj¹ delfiny?A Upadek Ikara, ze œwietlist¹ po³aci¹ morzai nieba? Przed obrazem Brueghla t³umekgimnazjalistów, ale jego blask – nie do od-tworzenia na reprodukcji – nieodparcie przy-ci¹ga. Tak, choæ ca³kiem inaczej, bêd¹ po-tem malowaæ nadmorskie œwiat³o ClaudeLorrain i William Turner.

Fenomen Turnerowskiego œwiat³a zrozu-mia³am pewnego jesiennego ranka nad Za-toka Triesteñsk¹. Jego pejza¿e morskie niepowsta³yby na pó³nocy, bo tylko nad MorzemŒródziemnym mo¿na obserwowaæ to niesa-mowite zjawisko, unosz¹ce siê nad wod¹,przeœwietlone opary. Œwiat³o rozproszoneprzez mgie³kê wydobywa zaledwie konturylub fragmenty przedmiotów, odbija siê odnich: z³udne, ulotne, z³ociste. Woal mg³yunosi siê, opada. Pastelowe niebo i morze,odbicie s³oñca w ¿aglach ³odzi.

Tak, œwiat³o jest tam inne. Jak niepowta-rzalne œwiat³o Wenecji, malowane tak¿e przezTurnera. A przed nim choæby przez weduty-

stów, z których ka¿dy widzia³ je inaczej. Ka¿-dy z nas widzi J¹ inaczej. Miasto jest tajem-nic¹. Odwraca siê od nas. Pozwala siê podzi-wiaæ, piêkne i obojêtne, znudzone jakkurtyzany z obrazu Carpaccia. Josif Brodskiprzez lata marzy³, by Wenecja go przyjê³a.Czu³ siê wenecjaninem, ale dla miasta pozo-stawa³ obcym. Przyjê³o go po œmierci – nacmentarn¹ wyspê San Michele.

Wielki Kana³ wieczorem. P³yniemy odSan Marco do dworca, fantasmagoryczne de-koracje zwijaj¹ siê, zamykaj¹. Tak to jest:w kierunku Placu otwieranie siê miasta, co-raz szerszej perspektywy, a¿ przyjmie nas roz-leg³a, rozœwietlona wodna przestrzeñ Base-nu Œwiêtego Marka. Powrót to zamykanie,odwracanie siê. Odp³ywamy. Kultow¹ lini¹numer jeden.

P³ynie z nami piêkna para Teksañczyków.S¹ tu od dziesiêciu dni, oszo³omieni. On,harleyowiec, pó³ – Indianian, wypytuje o mia-sto. Jak je zbudowano? Dlaczego na wodzie?Sk¹d wziêli pale? Sk¹d mieli tyle pieniêdzy?Daje wyraz zdumieniu fenomenem tego mia-sta i niemo¿noœci wyra¿enia swoich wra¿eñ.Wiesz – mówiê – po tych wszystkich ksi¹¿-kach, które napisano o Wenecji, to by³abyarogancja, chcieæ dodaæ jeszcze coœ od sie-bie. Patrzy na mnie niepewny, czy ¿artujê,czy mówiê serio. On tu przyjecha³ nie czyta-j¹c tamtych ksi¹¿ek. Ja mam za sob¹ æwieræwieku lektur. A tak¿e filmy, wielekroæ ogl¹-dane reprodukcje obrazów, muzykê... I je-stem tak samo jak on bezradna. Ale mówi¹co arogancji wiem, ¿e sama nie powstrzymamsiê przed zapisaniem swoich emocji, ryzyku-j¹c wtórnoœæ, bana³, osuniêcie siê w grafo-maniê. Któ¿ zabroni zakochanym pisaæ mi-³osne listy?

Œniê o Niej. Znalaz³am sposób, by œniæo Wenecji: czytam do poduszki ksi¹¿kê EwyBieñkowskiej, ogl¹dam album Carpaccia.A potem gaszê œwiat³o i ju¿ tam jestem. We-necja jest snem, w którym œwiadomoœæ byciaw okreœlonym mieœcie ³¹czy siê z niemo¿no-œci¹ znalezienia drogi. Z zaskakuj¹cymi wi-dokami otwieraj¹cymi siê tu¿ za rogiem.Z brakiem poœpiechu, gêstym powietrzem,œwiat³em, które raz oœlepia, a raz otula przed-mioty. Jest snem, w którym pragnie siê po-zostaæ.

O sennej naturze Wenecji pisali GustawHerling – Grudziñski i Wojciech Karpiñski.Dalej jeszcze – d³ugo przed nimi – poszed³Pawe³ Muratow. Sen, jak wiadomo, jest bra-tem œmierci: Dla nas, ludzi Pó³nocy, którzy wstê-puj¹ na ziemiê w³osk¹ przez z³ote wrota Wenecji,wody laguny s¹ w istocie wodami Lety. Gdy sto-imy przed starymi obrazami zdobi¹cymi koœcio³yweneckie, gdy p³yniemy gondol¹ lub b³¹dzimy pomilcz¹cych uliczkach czy nawet wœród przyp³ywówi odp³ywów gwarnej fali ludzkiej na placuŒw.Marka, wszêdzie tam pijemy ³agodne, s³odkie

wino zapomnienia. Wszystko, co zosta³o za nami,ca³e nasze dawne ¿ycie przestaje nam ci¹¿yæ.

O weneckim œwietle najpiêkniej pisze jed-nak Ewa Bieñkowska: Nie tylko majestatycznyCanal Grande, lecz i ka¿de malutkie rio, gdzierozk³adaj¹c ramiona, dotykamy obu murów, od-bija siê w niebie i roztapia w jego bezkresie. Œwia-t³o wody, zale¿nie od pory i pogody zielone, z³ote,sine, bia³e, powtarza siê w niebie i rozprasza wnim jak rzeka wpadaj¹ca do morza. P³yn¹c ka-na³em lub stoj¹c na którymœ z mostów, widzimypodwójnie: niebo i wodê podaj¹ce sobie przekszta-³cony obraz: ograniczenie i nieskoñczonoœæ. Dwastrumienie œwiat³a naprzeciw siebie, w dole i w gó-rze, oddzielone i z³¹czone dwoma rzêdami domów,pa³aców czy ruder. Gdzie jest odbicie, a gdzie rzeczodbita?

Emocje nie zaæmiewaj¹ rozs¹dku, nieuniewa¿niaj¹ intelektu. Bywa, ¿e wyostrzaj¹spojrzenie, pozwalaj¹ na intuicyjny wgl¹dw istotê rzeczy. Trzeba im siê poddaæ. Poko-naæ lêk przed ich wyra¿aniem. Pisaæ, jeœli czu-jemy tak¹ potrzebê; pisanie jest poznawa-niem, niezale¿nie od tego, czy myœlimyo adresacie, czy piszemy do szuflady. Podczaspierwszego pobytu w Wenecji – pisze Bieñkow-ska – uczucia przybysza s¹ zachwiane przez stanci¹g³ego podniecenia, na pó³ zamroczenia, na pó³jasnowidzenia, który mo¿e daæ przelotn¹ genial-noœæ. Istniej¹ zapisy takich spotkañ, nale¿¹ce doarcydzie³ literatury, gdzie opisuj¹cy przekracza samsiebie, jakby prowadzony za rêkê przez dajmonio-na, który pokazuje mu obrazy niewidoczne dlainnych, ods³ania Wenecjê najbardziej w³asn¹.

Weneccy gondolierzy s¹ do siebie niezwy-kle podobni. Nic dziwnego: setki lat ¿yciaw tym samym miejscu i zapewne ma³¿eñstwwe w³asnym, hermetycznym œrodowisku... Bojest to klan zawodowy, skupiony w organiza-cji o okreœlonej iloœci cz³onków, egzaminach,uprawnieniach i koncesjach. Klan, jak ³atwosiê domyœliæ, nie przyjmuj¹cy obcych. We-d³ug Jeanette Winterson maj¹ oni cechê,która odró¿nia ich od zwyk³ych œmiertelni-ków – synowie gondolierów rodz¹ siê z b³on¹miêdzy palcami. Dziêki temu mog¹ chodziæpo wodzie. Nie wolno im jednak zdj¹æ bu-tów i pokazaæ swoich stóp obcym, bo wów-czas znikn¹, jak znikn¹³ przed narodzeniemdziecka ojciec bohaterki Namiêtnoœci, któryz³akomi³ siê na ofiarowan¹ przez turystê sa-kiewkê z³ota. A potem jego córka urodzi³asiê z b³on¹ miêdzy palcami.

Jeanette Winterson zabiera nas w prze-sz³oœæ, do Europy czasów napoleoñskich.Kucharz imperatora i córka gondoliera spo-tkaj¹ siê w najczarniejszym momencie kam-panii rosyjskiej: on, ju¿ rozczarowany do swe-go w³adcy – idola (najgorêtsza mi³oœæ rodzinajczarniejsz¹ nienawiœæ), ona jako ofiaraw³asnej ¿¹dzy przygód i namiêtnoœci do ha-zardu.

S³owa i obrazy O po¿ytkach

31

Powieœæ mówi o wielu obliczach namiêt-noœci, z których ta miêdzy mê¿czyzn¹ a ko-biet¹ nie jest ani najsilniejsz¹, ani wyj¹tkow¹.Namiêtnoœci¹ jest uczucie Henriego do Na-poleona, Vilanelle do zamê¿nej przyjació³ki,wreszcie Henriego do Vilanelle. Jej cen¹bywa ¿ycie. Miêdzy zamarzaniem a topnieniem.Miedzy mi³oœci¹ a rozpacz¹. Miêdzy strachema seksem tkwi namiêtnoœæ. To ona nami rz¹dzi,prowadzi na manowce, a czasem do szaleñ-stwa. Jest narkotykiem, wiecznie g³odnym ty-grysem. Jest g³osem syren i byæ mo¿e jedynewyjœcie to kazaæ siê przywi¹zaæ do masztu.

S¹ inne miasta na wodzie, równie jakWenecja zachwycaj¹ce, choæ ca³kiem od-mienne. W haskim Mauritshuis Vermeerow-ski Widok Delft olœniewa blaskiem nieba, od-bitym w murach i wodzie kana³u; takie bywaniebo w Holandii, wytarte przez wiatr, o ob³o-kach odbijaj¹cych œwiat³o na przemian z nie-odleg³ym morzem. Z przeciwleg³ej œcianyspogl¹da na nas Dziewczyna z per³¹.

Ka¿dy z obrazów Vermeera jest owocemwielomiesiêcznej pracy, starannego cyzelowa-nia, subtelnych dotkniêæ wierzcho³kiemokr¹g³ego pêdzla, pracoch³onnego uciera-nia farb, by da³y w efekcie owe niepowtarzal-ne odcienie ¿ó³ci i b³êkitu. U Vermeera kolorkreuje formê i nastrój, jest podstawowym elemen-tem struktury obrazu – pisze Maria Rzepiñska.– Usuniêcie któregokolwiek dotkniêcia barwnegostanowi³oby zarazem za³amanie formy, zachwia-nie spoistoœci obrazu, zburzenie jego œwietlnobarw-nej tkanki, w której spotka³a siê w sposób niepo-wtarzalny taka, a nie inna iloœæ i jakoœæ zestawieñ,tak, a nie inaczej ustopniowanych odcieni barw-nych, daj¹cych tê jedyn¹ w swoim rodzaju harmo-niê Vermeera, opart¹ na b³êkitach, od turkusu ponajdelikatniejsze ch³odne szaroœci, w zestawieniuze z³ocistymi ugrami i br¹zami o niezwyk³ej roz-piêtoœci tonalnej.

Dziewczyna z per³¹ jest dzie³em wyj¹tko-wym. G³ówka dziewczêca w niebiesko –¿ó³tym zawoju pokazana jest na ciemnym tle,nie ma tu – znanego z innych obrazów arty-sty – wnêtrza zamo¿nego mieszczañskiegodomu z oknem daj¹cym rozproszone œwia-t³o, w którym roztapiaj¹ siê kszta³ty przed-miotów. Nie ma charakterystycznych rekwi-zytów: mebli, instrumentów, map, nawetstrojów. Z jednym wyj¹tkiem: kolczykaz ogromn¹ per³¹. M³odziutka dziewczyna pa-trzy w stronê widza przez ramiê. Zamyœlona?Rozmarzona? Kim jest? Kim by³a dla mala-rza? Dlaczego w³aœnie jej portret jest tak in-tymny?

Tracy Chevalier, próbuj¹c w powieœciDziewczyna z per³¹ przenikn¹æ tajemnicê ob-razu, stworzy³a historiê piêkn¹ i wzruszaj¹c¹.Opowiada j¹ Griet, szesnastoletnia s³u¿¹caz domu Vermeerów. To jej oczami ogl¹da-my dom i rodzinê malarza, patrzymy na tegoniezwyk³ego mê¿czyznê, dla którego poza

sztuk¹ nic siê naprawdê nie liczy. Griet jestskromna i powœci¹gliwa, ale pod zewnêtrzn¹nieufnoœci¹ i powag¹ p³onie ogieñ; to kobie-ta z krwi i koœci, namiêtna i ¿ywio³owa. Niewiemy, jakie s¹ uczucia malarza. Nie mówio nich. Poœwiêcenie dziewczyny traktuje jakocoœ oczywistego, to ona ryzykuje, ¿e zostanieoddalona ze s³u¿by, jeœli wyjdzie na jaw, ¿enie tylko pomaga w pracowni, lecz pozujedo portretu!

Portret nie przypomina³ ¿adnego z jego obra-zów. By³am na nim tylko ja, moja g³owa i ramio-na; bez sto³u, sukna, okna czy pêdzla do pudru,które tonowa³yby jego wymowê i odci¹ga³y uwagêwidza. Moje oczy by³y du¿e z rozszerzonymi Ÿreni-cami, a œwiat³o pada³o na twarz – mówi Griet.Zwoje na g³owie powodowa³y, ¿e wygl¹da³am zu-pe³nie inaczej ni¿ zwykle, jak Griet z innego mia-sta, a mo¿e nawet z innego kraju. Czarne t³o spra-wia³o wra¿enie, ¿e wygl¹da³am na samotn¹,chocia¿ by³o jasne, ¿e na kogoœ patrzê. Wydawa³osiê, ¿e czekam na coœ, choæ wiem, ¿e to siê nie zda-rzy.

Gdy tak ogl¹da obraz, dostrzega, ¿e cze-goœ na nim brak. I w istocie brak tu œwietli-stego punktu, który przyci¹ga³by wzrok. Brakper³y. Per³a pojawi siê, okupiona bólem, a po-tem wygnaniem.

Dlaczego per³a? Herling – Grudziñskipisze, ¿e Vermeer by³ zafascynowany tajem-nic¹ jej narodzin i powolnego wzrostu. Zda-niem Rzepiñskiej fakt, ¿e per³y „umieraj¹”,a o¿yæ mog¹ dziêki noszeniu ich przez pewne oso-by te¿ dodawa³ im tajemniczego znaczenia. Per³awreszcie, jak woda, by³a symbolem kobiety.

Siedemnastowieczny Delft ¿yje na kar-tach powieœci. W zimny kwietniowy dzieñ wê-drujê z ni¹ po mieœcie: gdzieœ tutaj mieszka-li rodzice Griet, do tego koœcio³a chodzili.Tu by³o stoisko ojca Pietera. Tam Zak¹tekPapistów. Nie mo¿na ju¿ niestety zobaczyænajpiêkniejszego widoku Delft, Vermeerow-skiej panoramy, lecz miasto jest urzekaj¹ce.Nietrudno wyobraziæ je sobie w tamtych cza-sach: ruchliwe, pe³ne ¿ycia, zamo¿ne miastoHolandii, prze¿ywaj¹cej swój z³oty wiek. Nie-trudno wyobraziæ sobie id¹cego ulic¹ nadkana³em wysokiego, pogr¹¿onego w myœlachmê¿czyznê. Ma³¹ s³u¿¹c¹ o ciemnych oczach,ukrywaj¹c¹ pod czepkiem piêkne w³osy.I choæ nie wiadomo, czy Griet istnia³a, naszczêœcie Tracy Chevalier postanowi³a j¹ wy-myœliæ.

Lubiê galerie malarstwa. Okna obrazówotwieraj¹ siê na nieznane pejza¿e z drobny-mi sylwetkami ludzi zajêtych prac¹ lub za-baw¹. Twarze z portretów patrz¹ na mnieuwa¿nym, ironicznym, pozbawionym z³u-dzeñ wzrokiem. S³ucham, co do mnie mówi¹ci dawno umarli, których mi³oœæ, radoœæ i roz-pacz odmalowano na p³ótnie. Przyby³am tudla nich i dla nich tu wrócê.

Alina Lewicka-Rosiñska

Magiczne miejsce– Na³êczów

Wœród wielu miejsc magicznych, stworzo-nych do tego, by przebywa³a w nich Sztuka,znajduje siê tak¿e Na³êczów. Tutejszy klimatsprzyja bowiem nie tylko kuracjuszom; od latprzyje¿d¿ali do Na³êczowa artyœci – malarze,pisarze, poeci i muzycy. A za nimi ci¹gnê³yrzesze spragnionych wra¿eñ estetycznych wi-dzów, s³uchaczy, melomanów. Jedni i drudzy,to znaczy artyœci i publicznoœæ, opuszczali Na-³êczów oczarowani urokiem samej okolicy, jakrównie¿ nasyceni piêknem dzie³ sztuki, któ-rych tu nie brak.

Jeœli chodzi o muzykê, Na³êczów zawszeby³ atrakcyjnym miejscem do jej odtwarzania.Kto nie s³ysza³ Chopina w sali Balowej Pa³acuMa³achowskich, nie podejrzewa nawet, jakichsubtelnych niuansów s¹ pe³ne jego preludia,nokturny czy mazurki, grane wczesnym po-po³udniem przy uchylonych oknach, przezktóre wpada lekki powiew wiatru. Kto nie zna-laz³ siê póŸnym wieczorem w parku i nie s³y-sza³ rozlegaj¹cych siê wokó³ dŸwiêkówkwartetów smyczkowych Beethovena czySchuberta, nie wie, ¿e ta muzyka jest tak sil-nie zespolona z ca³ym kosmosem.

Moje muzyczno-na³êczowskie fascynacjeto przede wszystkim spotkanie z Wand¹Warsk¹ i Andrzejem Kurylewiczem. To obra-zy malowane na deskach wyrzuconych przezmorze na l¹d, podnoszonych nastêpnie przezWandê Warsk¹, która ws³uchuje siê najpierww ich w³asn¹ historiê, zanim przy³o¿y do nichpêdzel umoczony w farbie. To Szymanowskigrany przez Kurylewicza.

W Na³êczowie by³am na koncercie PiotraAnderszewskiego, „odkrytego” dla Lublinaprzez Fundacjê Galeria na Prowincji niezwy-k³ego pianisty, którym w tej chwili zachwycaj¹siê najwa¿niejsi krytycy muzyczni Europy i Sta-nów Zjednoczonych. Tak¿e w Na³êczowie da-³am siê ponieœæ urokowi wielkiej œpiewaczki,Urszuli Kryger. W sali Balowej s³ysza³am zna-komity kwartet smyczkowy „Camerata”...

Przyk³ady mo¿na by mno¿yæ. Pa³ac Ma³a-chowskich goœci³ wielu wybitnych artystów i napewno ka¿dy ma swoje w³asne muzyczne wspo-mnienia zwi¹zane z tym miejscem.

Imprez¹, która chyba najbardziej kojarzysiê z Na³êczowem jest, organizowany od wie-lu lat, cykl koncertów pod nazw¹ Na³êczow-skie Divertimento. Równie¿ w tym roku przezdwa ostatnie tygodnie maj¹ w sobotnie i nie-dzielne popo³udnia przyje¿d¿ali tutaj melo-mani, by s³uchaæ arcydzie³ muzyki kameral-nej w znakomitych wykonaniach. Wœródtegorocznych goœci festiwalu, którego orga-nizatorami s¹ Filharmonia Lubelska i w³adzeNa³êczowa znaleŸli siê Tomasz Strahl, AnnaFaber ze swoim zespo³em, Jadwiga Soko³ow-ska i W³adys³aw K³osiewicz. Nie zabrak³o te¿artystów lubelskich, na co dzieñ graj¹cychw orkiestrze filharmonii.

Na³êczów ma wa¿ne miejsce w moim ser-cu. Park, cmentarz, wilgotne o zmierzchu ³¹ki,Ÿróde³ko mi³oœci za pijalni¹, kawiarenka mo-jej przyjació³ki, drzewa, które pamiêtaj¹ Pru-sa i ¯eromskiego… Wszystko tutaj jest po tro-sze baœniowe. Nic dziwnego, ¿e i muzyka mawymiar magiczny. Dorota Gonet

z podró¿owania

32

W dniach 24-26 kwietnia 2003 odby³a siêw Lublinie (hotel Unia i Zamek Lubelski)miêdzynarodowa konferencja „XX-wiecznetradycje federalistyczne w Europie Œrodko-wo-Wschodniej”. Zorganizowa³y j¹ InstytutEuropy Œrodkowo-Wschodniej, Instytut Her-dera w Marburgu oraz Polski Komitet ds.UNESCO. Miejsce obrad – Lublin, sala kon-ferencyjna Hotelu Unia-Mercure oraz ZamekLubelski- sala Galerii Malarstwa Polskiego.

Ide¹ stanowi¹c¹ g³ówny punkt odniesie-nia dla tematyki prezentowanej podczas kon-ferencji, jest próba uporz¹dkowania znaczeñ,kontekstów i mitów, które naros³y w ci¹gu XXwieku wokó³ s³owa „federalizm”. Miejsce spo-tkania – Lublin – jest nieprzypadkowe. W1569 roku, w naszym mieœcie zosta³a zawartaUnia polsko-litewska, której ustrój jest przezdzisiejszych historyków prawa uznawany zaustrój federalny. O federalizmie mówi siêobecnie coraz czêœciej wœród historyków, azw³aszcza polityków, w kontekœcie tocz¹cej siêdyskusji na temat przysz³ego modelu zjedno-czonej Europy. Dlatego te¿ organizatorzykonferencji, aby unikn¹æ nieporozumieñ,uznali za wskazane skonfrontowanie znaczeñ„historycznych” zwi¹zanych z pojêciem fede-racji, ze znaczeniem przypisywanym temu s³o-wu wspó³czeœnie. W wiêkszoœci wyst¹pieñpodkreœlano wielki wysi³ek polityczny i inte-lektualny narodów Europy Œrodkowo-Wschodniej, które aktywnie uczestniczy³y iwci¹¿ uczestnicz¹, w budowaniu bezpieczneji dostatniej Europy. Wa¿nym elementem pro-gramu by³y te¿ dyskusje nad prawno-ustrojo-wym i ideowym modelem jednoœci europej-skiej. Problematyka spotkañ obejmowa³akompleks zagadnieñ historycznych, pocz¹w-szy od I wojny œwiatowej, poprzez projektyfederalistyczne z okresu miêdzywojennego iczasu II wojny œwiatowej, a¿ po koncepcjeobecne, w ró¿nej formie w myœli politycznejdrugiej po³owy XX wieku. Ka¿dy z punktówby³ referowany przez specjalistê w danej dzie-dzinie.

Z krótkimi dwudziestominutowymi pre-lekcjami wyst¹pi³o oko³o 30 goœci – g³ówniehistoryków i politologów, pracowników insty-tucji naukowych i rz¹dowych oraz cz³onków

ró¿nego rodzaju organizacji zwi¹zanych zRad¹ Europy. Liczn¹ grupê stanowili naukow-cy z pañstw bezpoœrednio s¹siaduj¹cych zPolsk¹: Rosji, Bia³orusi, Ukrainy, Litwy, Czechi S³owacji, Niemiec oraz dalsi s¹siedzi euro-pejscy z Wêgier, Austrii, Szwajcarii, a nawet zAnglii, czy Belgii. Ka¿dy z referentów zwra-ca³ uwagê na doœwiadczenia i tradycje swoje-go kraju w kszta³towaniu idei federacji euro-pejskiej. Na przyk³ad: Libor Svoboda(historyk i politolog z Uniwersytetu w Brnie)– mówi³ o prezydencie Masaryku i jego kon-cepcji u³o¿enia stosunków z s¹siadami nie-podleg³ej Czechos³owacji, Mykhailo Kirsen-ko (prof. Akademii Mohylewskiej i AkademiiDyplomatycznej w Kijowie) – przedstawi³ sta-nowisko Ukrainy wobec pomys³ów federacjiEuropy Œrodkowo-Wschodniej w XX wieku,Wojciech Zaj¹czkowski (doktor historii KUL)– przybli¿y³ problemy wspó³czesnego federa-lizmu rosyjskiego. Jeremias Blaser i PascalBulliard (pracownicy naukowi Miêdzynaro-dowego Centrum Badawczo-Konsultacyjne-go Instytutu Federalizmu we Fryburgu) –interesuj¹co mówili o doœwiadczeniach fede-ralizmu i demokracji w Szwajcarii.

Z wyst¹pieñ dotycz¹cych szerszej, po-nadnarodowej problematyki, nale¿y wymie-niæ: Iwonê Dr¹g-Korgê (Wicedyrektor Na-ukowy Instytutu Józefa Pi³sudskiego w NowymJorku) „ Poszukiwanie wspólnego forum:„New Europe” i Rada Planowania EuropyŒrodkowej i Wschodniej, Mariana Wolañskie-go (Dyrektor Instytutu Studiów Miêdzynaro-dowych i Kierownik Zak³adu Polityki Zagra-nicznej RP na Uniwersytecie Wroc³awskim)„Kluby federalne w Europie w latach czter-dziestych”, Janusza Korka (historyk literatu-ry i idei politycznych, pracownik naukowyInstytutu Slawistyki Uniwersytetu w Sztokhol-mie) „Ponêtna utopia, czy zimny realizm?Federacja Europy Œrodkowo-Wschodniej wmyœli politycznej paryskiej „Kultury”. Józefa£aptosa (Kierownik Katedry Studiów Euro-pejskich przy Instytucie Neofilologii Akade-mii Pedagogicznej w Krakowie) „StanowiskoRady Europy wobec pañstw ujarzmionych wokresie zimnej wojny” oraz Ferdinanda Kin-skiego (urodzony w Pradze, Wiceprzewodni-

cz¹cy Miêdzynarodowego Centrum StudiówEuropejskich CIFE, obecnie wyk³ada w Ni-cei w Instytucie Studiów MiêdzynarodowychIEHEI) „Przysz³e modele Unii Europejskiej”.

Przedostatniego dnia konferencji, w pi¹t-kowe popo³udnie, zaproszeni goœcie, g³ów-nie z zagranicy, odbyli po Lublinie spacer„œladami wielokulturowoœci”. By³ on dosko-na³ym odprê¿eniem i odœwie¿eniem umys³ówprzed interesuj¹cym wieczornym spotka-niem. Rozpoczê³o siê ono o godzinie 18oo wsali Galerii Malarstwa Polskiego na ZamkuLubelskim i dotyczy³o „Europy wczorajszej ijutrzejszej” (g³osy œwiadków i uczestnikówprocesu jednoczenia Europy). Wziê³y w niejudzia³ osobistoœci ze œwiata nauki i polityki:prof. Jan Ku³akowski – prawnik, cz³onek wie-lu miêdzynarodowych instytucji europej-skich, szef Misji RP przy Wspólnotach Euro-pejskich w Brukseli i Pe³nomocnik Rz¹du RPdo spraw negocjacji o cz³onkostwo Polski wUnii Europejskiej, prof. Jerzy £ukaszewski –by³y ambasador RP we Francji (1990-1996),Rektor College ïEurope w Brugii (w latach1972-1990), obecnie mieszka w Brukseli i jed-noczeœnie wyk³ada historiê integracji euro-pejskiej na kilku polskich uniwersytetach,oraz Piotr Wandycz – historyk, znawca pro-blematyki narodowoœciowej krajów EuropyŒrodkowo-Wschodniej, wyk³adowca na Uni-wersytecie w New Heaven (USA). Spotkaniepoprowadzi³ Hubert £aszkiewicz – historykKUL i pracownik naukowy Instytutu EuropyŒrodkowo-Wschodniej w Lublinie.

Wszyscy obecni na spotkaniu byli podwra¿eniem erudycji, wielkiej kultury osobi-stej, lekkoœci jêzyka i dowcipu prelegentów.Przybli¿yli nam oni zagadnienia dotycz¹ceintegracji europejskiej oraz naros³ych wokó³niej mitów i stereotypów. Wspominali tak¿e,czêsto zabawne zdarzenia i rozmowy zakuli-sowe, podczas swojej pracy dla Polski w insty-tucjach europejskich. Konferencja zakoñczy-³a siê w sobotê po po³udniu otwart¹ dyskusj¹panelow¹ pt. „Model dla Europy”. Przewod-niczy³ jej prof., Jerzy K³oczowski – DyrektorInstytutu Europy Œrodkowo-Wschodniej, agoœæmi byli: Danuta Hübner – Minister ds.europejskich, wspomniani ju¿ profesorowieJan Ku³akowski i Jerzy £ukaszewski oraz PiotrNowina-Konopka – Rektor Kolegium Euro-pejskiego w Natolinie.

Maciej Krawczyk

Od lewej: prof. Jerzy £ukaszewski, prof. Jan Ku³akowski, prof. Piotr Wandycz,dr Hubert £aszkiewicz Od lewej: prof. Jerzy £ukaszewski, prof. Jerzy K³oczowski

Federacja Europejska

fot.

Barb

ara

Bart

osze

k

33

rii obozu i jego najm³odszych wiêŸniach. Tojedyne miejsce, w którym umieszczono krót-kie opracowania. W salkach ustawiono tak¿etrzy rega³y przypominaj¹ce kartoteki: pierw-szy zawiera szufladki z kartami muzealnymina których opisane i sfotografowane s¹ przed-mioty z którymi kojarzymy dzieci: lalka, bu-cik, czapeczka, krem Nivea Kinder... Opisa-ne tu rekwizyty to rzeczy, jakie pozosta³y podzieciach na Majdanku w chwili oswobodze-nia obozu. W regale drugim znajduj¹ siê kar-ty muzealne dotycz¹ce miejsc zwi¹zanychz pobytem dzieci w obozie: ogrodzenie, ba-rak, ³aŸnia, krematorium itp. Ju¿ po zestawie-niu ze sob¹ informacji z tych szafek widzimy,jak ró¿ne by³y losy dzieci polskich, bia³oru-skich i ¿ydowskich, które uœmiercano w ko-morach gazowych – tylko w szafce im poœwiê-conej znajdziemy opisy takich miejsc jakkomora gazowa czy puszka po cyklonie B.

W salkach zobaczymy tak¿e rega³y z rela-cjami wiêŸniów o dzieciach, ¿yciorysy g³ów-nych bohaterów wystawy po³¹czone z ankie-tami, ilustrowane w miarê mo¿liwoœcizdjêciami. Szczególne znaczenie ma tu po-staæ Henia ¯ytomirskiego – dziewiêcioletnie-go ch³opca z Lublina, który zgin¹³ zaraz poprzybyciu na Majdanek z getta na MajdanieTatarskim dnia 9 listopada 1942 roku. Krót-ki ¿yciorys ch³opca ilustruj¹ jego liczne zdjê-cia z lat 1934-1939.

Wa¿nym elementem wystawy s¹ szafkiz wmontowanymi slajdami, na których mo¿e-my zobaczyæ zdjêcia dzieci z okresu, zanimtrafi³y do obozu. Slajdy s¹ widoczne dziêkiœwiat³u dziennemu, które zmienia siê w zale¿-noœci od pogody, pory roku i dnia, co sprawiawra¿enie ci¹g³ego ruchu, a wraz z koñcz¹cymsiê dniem – przemijania. Po opuszczeniu tegopomieszczenia wchodzimy w wyraŸnie wyod-rêbnion¹ œcianami czêœæ baraku – salê szkoln¹.S³ychaæ tu gwar charakterystyczny dla szkol-nych korytarzy. Pod czarn¹ tablic¹ z wypisany-mi czterema nazwiskami dzieci stoi ³awka.Umieszczono na niej w drewnianych skrzyn-kach odciœniête na p³ótnie elementarze: pol-ski, ¿ydowski i bia³oruski.

Za œcian¹ z tablic¹ milknie gwar. Ta czêœæwystawy poœwiêcona jest ukazaniu losów dzie-

ci w obozie. Nie dochodzi tu œwiat³o dzien-ne. Na pierwszym planie widzimy szkieletwagonu towarowego, którym przywo¿onowiêŸniów do obozu. Wzd³u¿ œrodkowej osiwagonu rozwiniêto p³ótno na którym zapisa-ne s¹ nazwiska wiêzionych dzieci – tak u³o¿o-ne p³ótno z nadrukami kojarzy nam siê z to-rami po których jecha³y poci¹gi. Przyœcianach baraku widzimy tablice, na którychs¹ relacje wiêŸniów. ¯eby podkreœliæ si³ê i wa-gê tych œwiadectw zapisano je i wypalono naglinianych tablicach. Tablice te le¿¹ na zie-mi na betonowej p³ycie.

Wszystkie teksty w tej czêœci wystawy s¹wspomnieniami wiêŸniów. Nie ma tu ¿adnychkomentarzy czy opracowañ historyków. S¹ tyl-ko œwiadkowie i ich œwiadectwa. W dalszejczêœci baraku stoi piêæ betonowych studni,które s¹ symbolami losów ka¿dego z czworgawymienionych dzieci. Przebijaj¹ one pod³o-gê i s¹ wkopane w ziemiê. Pochylaj¹c siê nadstudni¹ mo¿na us³yszeæ wydobywaj¹c¹ siêz g³êbi ziemi opowieœæ doros³ego ju¿ cz³owie-ka o jego pobycie w obozie, kiedy by³ dziec-kiem. Jedna ze studni milczy – nie us³yszymyw niej relacji Henia. Z trzech kolejnych s³y-chaæ wspomnienia Haliny Birenbaum, Jani-ny Buczek – Ró¿añskiej, Piotra Kiriszczenki.Z pi¹tej studni dochodzi g³os dziecka œpie-waj¹cego piosenkê El¿uni na melodiê wcze-œniej s³yszanej ko³ysanki:

¯y³a sobie raz El¿unia,umiera³a sama,Bo jej tatuœ na MajdankuW Oœwiêcimiu mama...

Na tylniej œcianie baraku umocowanoszafki, które wygl¹daj¹ tak jak te za slajdamiw pierwszej czêœci baraku. Ró¿ni¹ siê tylkotym, ¿e maj¹ drewniane drzwiczki po odkry-ciu których nie widzimy ju¿ dzieci, tylkopust¹ przestrzeñ za barakiem. Natomiastz wewnêtrznej strony drzwiczek, na którejprzymocowano lusterko patrzy na nas naszeoko.

Metaforyka, prostota œrodków, operowa-nie tylko jêzykiem i sugesti¹ to g³ówne atutytej wystawy. Zwiedzanie wystawy mo¿na po-równaæ do obcowania z dzieckiem: wymagaod nas zastanowienia, przykucniêcia – by do-strzec, schylenia siê – ¿eby lepiej us³yszeæ,zwolnienia, zatrzymania... Tylko to jest warun-kiem pe³nego uczestnictwa w niej.

Marta Grudziñska

Wystawa Elementarz zosta³a przygotowanajako wspólny projekt Oœrodka „Brama Grodz-ka – Teatr NN” oraz Pañstwowego Muzeumna Majdanku. Jest ona jednym z elementówprogramu edukacyjnego: „¯ycie dzieci w obo-zie na Majdanku”, finansowanego przez Ko-misjê Europejsk¹. Innymi elementami tegoprogramu adresowanego do uczniów s¹ tak-¿e: strona internetowa, broszura informacyj-na, zorganizowane warsztaty dla nauczycielioraz spotkania z m³odzie¿¹.

Koncepcjê wystawy stworzy³ Tomasz Pie-trasiewicz – dyrektor Oœrodka. Opiera siê onana za³o¿eniu, ¿e du¿a czêœæ dzieci wiêzionychw obozie by³a w wieku szkolnym, kiedy z „Ele-mentarzem” w tornistrze idzie siê do szko³y:W³aœnie „Elementarz” uczy dziecko porz¹dkowaæi opisywaæ œwiat. S¹ w nim zawarte najprostszekategorie spo³eczne le¿¹ce u podstaw relacji miêdzycz³owiekiem, a otaczaj¹cym go œwiatem. To z tegoprostego i naiwnego œwiata „Elementarza” zosta³y„wyrwane” dzieci i „wrzucone” w „Œwiat Obozu”– twierdzi autor.

Ekspozycja znajduje siê w jednym z poobo-zowych baraków – nr 53 na terenie Pañstwo-wego Muzeum na Majdanku. Przestrzeñ ba-raku podzielono symbolicznie na dwie czêœci:œwiat szko³y i elementarza oraz œwiat obozu.

¯ycie dzieci na Majdanku poznajemydziêki relacjom czwórki wiêzionych tu dzie-ci: dwojga ¿ydowskich – Henia ¯ytomirskie-go oraz Haliny Birenbaum, dziecka polskie-go – Janiny Buczek – Ró¿añskiej orazbia³oruskiego – Piotra Kiriszczenki. W sym-boliczny sposób zosta³ te¿ przywo³any los pi¹-tego dziecka – El¿uni, o której wiemy tylkoto, co zapisa³a na skrawku papieru odnale-zionym w dzieciêcym buciku: ¿e ma 9 lat,a tekst stworzonej przez siebie piosenki œpie-wa³a na melodiê ko³ysanki Na Wojtusia z po-pielnika... Motyw tej melodii przewija siê przezca³¹ wystawê. Przy wejœciu do baraku dŸwiêkko³ysanki wydobywa siê po otwarciu drewnia-nej skrzynki – pozytywki. Po obu stronachbaraku znajduj¹ siê wyodrêbnione dwie sal-ki: jedna poœwiêcona dzieciom ¿ydowskim,druga dzieciom polskim i bia³oruskim. Mo-¿emy tu znaleŸæ miêdzy innymi ogólne infor-macje zarówno o samej wystawie, jak o histo-

„¯y³a sobie raz El¿unia”

fot.

An

drz

ej R

o¿ek

Przemawia Janina Buczek-Ró¿añska

34

Zaprosili nas� Wirydarz Galeria Sztuki LBS – Jacek Mal-

czewski i inni...

� Dyrektor Muzeum Lubelskiego w Lubli-nie Zygmunt Nasalski i Prezes TowarzystwaNaukowego P³ockiego Zbigniew Kruszew-ski – na otwarcie wystawy Francisco Goyay Lucientes Los Caprichos: 26 marca.

� Centrum Kultury w Lublinie, Towarzy-stwo Polsko Izraelskie w Lublinie, Wydaw-nictwo „ArtCD” w Che³mie, FundacjaSHALOM w Warszawie w 60 rocznicêpowstania w Getcie Warszawskim... I ci¹-gle widzê ich twarze. Sala Nowa CK Lublin,15 kwietnia.

� Dyrektor Muzeum Pojezierza £êczyñsko-W³odawskiego we W³odawie oraz Towa-rzystwo Opieki nad Zabytkami na wysta-wê: Z baga¿nika przemytnika i Wspomnieniez nieistniej¹cego œwiata (malarstwo, grafikiLilii Fija³kowskiej) 15 kwietnia.

� Lubelska Fundacja Rozwoju prof. An-drzej Kidyba na Spotkanie Wielkanocne– Rynek 7, 17 kwietnia.

� Andrzej Kurowski Wojewoda Lubelski,Edward Balawejder Dyrektor Pañstwowe-go Muzeum na Majdanku w 60 rocznicêpowstania w Getcie warszawskim na otwar-cie wystawy fotograficznej „Dzieñ w GetcieWarszawskim”. Pawilon Oœwiatowy Pañ-stwowego Muzeum na Majdanku – 24kwietnia.

� Filia DDK „Bronowice” w Lublinie ul.Hutnicza 28a – na wernisa¿ Marzeny Nie-æko – rysunku i malarstwa 25 kwietnia.

� Galeria Autorska Micha³owski Lublin, ul.Grodzka 19. Na Nadu¿ycie Artystyczno-Towarzyskie pt. „Tutka obrazki na imieni-ny, urodziny i klarnet” – 25 kwietnia F¹fro-wicz Tutek Piotr, Ruszewska Gra¿yna,Pasieczna Krystyna, Micha³owski Bartek.

� Galeria Sceny Plastycznej KUL – na wy-stawê Leszka Rózgi. 26 kwietnia.

� Instytut Europy Œrodkowo-Wschodniej,UNESCO, Herder Instytute Marburg – namiêdzynarodow¹ konferencjê: XX-WIECZNE KONCEPCJE FEDERALISTYCZ-NE W EUROPIE ŒRODKOWO-WSCHOD-NIEJ. – Lublin, 24-26 kwietnia w HoteluUnia – Mercure.

� Lubelskie Towarzystwo „Fala” – koman-dor Leszek Daniewski na V Sp³yw Kaja-kowy „Poznaj ziemiê Lubelsk¹” Bystrzyca2003-05-07 Strzy¿ewice – Pszczela Wola –Zalew Zemborzycki. 1-2 maja.

� Instytut Pamiêci Narodowej Oddzia³w Lublinie, Œrodowisko Borowiczan Zwi¹-zek Sybiraków na miêdzyynarodow¹ kon-ferencjê naukow¹ „ Dla pamiêci... ku prze-strodze” Represje komunistyczne 1944 -1945wobec ¿o³nierzy Polski Podziemnej – 6 majaw Muzeum na Zamku w Lublinie.

� Centrum Kultury w Lublinie i Zak³adKultury i Historii ¯ydów UMCS na pro-mocjê ksi¹¿ki Ortodoksja Emancypacja Asy-

milacja. Studia z dziejów ludnoœci ¿ydowskiejna ziemiach polskich w okresie rozbiorów Podred. K. Zieliñski i M. Adamczyk-Garbow-skiej oraz wyk³ad R. Kuwa³ka pt. Chasydziw Lublinie – 8 maja. Sala Czarna CK w Lu-blinie.

� MBP im H. £opaciñskiego, Filia nr 1 przyul. Koœcielnej 7 na poranek poetycko-muzyczny „Lublin nad ³ak¹ przysiad³”, zor-ganizowany wspólnie z zespo³em Szkó³Specjalnych nr 4 – 8 maja.

� Galeria po Schodach MDK nr 2, ul. Ber-nardyñska 14a Piotr Burek „Zatrzyma³emsiê na chwilê...”

� Dyrektor Muzeum Pojezierza £êczyñsko-W³odawskiego we W³odawie z okazji Miê-dzynarodowego Dnia Muzeów oraz XX-lecia Muzeum – 16 maja.

� Instytut Jana Paw³a II KUL na sesjê: Ro-zum i wiara wobec pytania: Kim jestem?16 maja.

� Wirydarz Galeria Sztuki Lubelskiej Szko-³y Biznesu – Szko³y Wy¿szej na wernisa¿Marka Szmidla – malarstwo 16 maja

� Sekcja Portugalska Iberystyki Uniwersy-tetu UMCS w Lublinie – na Dni Jêzykai Kultury Portugalskiej: 16-18 maja br.

� Ambasador Republiki Portugalii w RPoraz Wojewoda Lubelski Andrzej Kurow-ski na degustacjê serów i win portugal-skich po³¹czone z wysêpem artystów Por-tugalskich i Polskich w MuzeumLubelskim na Zamku w Lublinie. 17 maja.

� Pañstwowe Muzeum na Majdanku, Oœro-dek „Brama Grodzka – Teatr NN” na wy-stawê: Elementarz. Dzieci w obozie naMajdanku. 19 maja.

� UMCS na spotkanie z Israelem Zamiremsynem I.B. Singera które prowadzi³a drAnna Nasalska 22 maja

� UMCS Zak³ad Kultury i Historii ¯ydówna: Dni Singera Bi³goraj 23-25 maja

� Oœrodek Brama Grodzka – Teatr NN naprezentacjê wortalu BIBLIOTEKA WIR-TUALNA 30 maja.

� Zygmunt Nasalski Dyrektor MuzeumLubelskiego w Lublinie na wystawê Le-szek M¹dzik Fotografia – 6 czerwca.

� Wirydarz Galeria Sztuki Lubelskiej Szko-³y Biznesu – Szko³y Wy¿szej na wystawêfotografii Edwarda Hartwiga – 6 czerw-ca. red

Eda OstrowskaZ cyklu Nowe Spotkania Klubowe – Eda

Ostrowska prezentowa³a w Centrum Kulturywiersze z nowego tomiku Nie zna³am Chrysta.Wybór poezji wydanego przez WydawnictwoNorbertinum. Gospodarzami wieczoru byliGrzegorz Rzepecki z CK i Dariusz JóŸwikz MBP im. H. £opaciñskiego. Spotkanie ubar-wili swoimi wyst¹pieniami Norbert Wojcie-chowski wydawca tomiku, ks. Mieczys³awPuzewicz i Piotr Sanetra, redaktor czterechtomików poetyckich autorki Psalmów orazWojciech Kruszewski, krytyk i badacz tej in-tymnej prozy i poezji.

V jubileuszowy Sp³ywKajakowy Bystrzyc¹

Ju¿ po raz pi¹ty klub kajakowy „Fala” zor-ganizowa³ wiosenny sp³yw Bystrzyc¹ na trasieStrzy¿ewice – Zalew Zemborzycki. Imprezêuœwietni³ czynnym udzia³em Przewodnicz¹-cy Rady Miasta Lublina, S³awomir Janicki,który z racji swego urzêdu obj¹³ te¿ honoro-wy patronat. Wbrew pozorom, rzeka na tymodcinku znakomicie nadaje siê do uprawia-nia turystyki kajakowej. Górski charakter tra-sy w górnym biegu, stare m³yny, malowniczezakola i dzikie zak¹tki podnosz¹ atrakcyjnoœæwyprawy. Komandor sp³ywu, Leszek Daniew-ski, pewnie torowa³ drogê uczestnikom przezliczne przeszkody – k³adki, zwalone drzewa,zwisaj¹ce ga³êzie – ale nie oby³o siê bez paruniegroŸnych k¹pieli.

Wœród za³óg nie zabrak³o równie¿ przed-stawiciela lubelskich bibliotekarzy – JerzegoJacka Bojarskiego. Jan Strojnowski

fot.

Les

³aw

Skw

ars

kifo

t. H

enry

ka S

troj

now

ska

Dziêkujemy p. Zbigniewowi Lemiechowi za wypo¿y-czenie z prywatnych zbiorów widokówek staregoLublina, które umiesciliœmy na stronach 4-9.

Podziêkowanie

35

Darczyñcy

Oferta:

� sk³ad� ³amanie� przygotowanie elektronicznych wersji

publikacji� druk (offsetowy, flexograficzny. sitodru-

kowy, cyfrowy)� ...oraz projekty plastyczne, które czêsto de-

cyduj¹ o powodzeniu danego produktu

tel. (0 81) 740-12-86kom. 0 606-342-789e-mail: [email protected]

Pragn¹c wyraziæ wdziêcznoœæ wszystkimnaszym Dobroczyñcom wymieniamy ludzii instytucje, którzy wspomagaj¹ nas b¹dŸw sposób materialny, b¹dŸ te¿ swoj¹ prac¹.Jesteœmy wdziêczni –

Za ksi¹¿ki:Biblioteka Uniwersytecka K U LWydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej„Gaudium„„Norbertinum„ Sp. z o.o.Prezydent Miasta Lublin Andrzej Prusz-kowskiprof. Barbara Hlibowicka-Wêglarz UMCSAndrzej Borys – IPNJE Ambasador Izraela w RP – prof. Sze-wach Weiss.

Za sprzêt:Redakcja „Niecodziennika Biblioteczne-go” dziêkuje za darowany sprzêt kompu-terowy i skaner ks. Alfredowi Wierzbic-kiemu prorektorowi ArchidiecezjalnegoSeminarium w Lublinie i za komputerpanu Leszkowi Bobrzykowi – prezesowiInvest Bank.

Za strawê duchow¹:Panu Zygmuntowi Nasalskiemu Dyrekto-rowi Muzeum Lubelskiego za zaprosze-nie bibliotekarzy na wystawê Goya

Panu Piotrowi Zieliñskiemu z Galerii Wi-rydarz za zaproszenie na wernisa¿e Mal-czewski i inni oraz Fotografia Hartwiga.

Za wyk³ady:Pani Annie Mazurek z Muzeum Literac-kiego im. J. Czechowicza zw wyk³ad „For-my dzia³alnoœci edukacyjnej realizowane wMuzeum Literackim J. Czechowicza”Pani Ewie £oœ – kierowniczce MuzeumLiterackiego im. J. Czechowicza za wyk³ad„Charakterystyka Muzeum Literackiego im.J. Czechowicza, jego najcenniejszych zbiorówi aktualnej dzia³alnoœci”Pani Ewie Gulskiej – prawnikowi za wy-k³ad na temat Prawo autorskie w dokumen-tach bibliotecznych”

Pani Alicji Lejcyk-Kamiñskiej – dyrekto-rowi Zespo³u Pieœni i Tañca „Lublin” zaprezentacjê „Lekcja folkloru na ¿ywo – folk-lor nadwiœlañski”Panu Grzegorzowi G³uchowi i panu S³a-womirowi £ukaszewiczowi z Instytutu Eu-ropy Œrodkowo-Wschodniej za wyk³ad natemat „Idei federalistycznych w Europie”Panu Norbertowi Wojciechowskiemu zaspotkania prezentuj¹ce Wydawnictwo„Norbertinum”Pani doktor Krystynie Litwiniuk-P³atakisza spotkanie autorskie.

Za remonty:Panu Andrzejowi Wójcikowi z ZNK za re-mont F. 3 i 18Panu Tadeuszowi Bednarskiemu ze SM„Motor” za malowanie F. 17Panu Janowi G¹bce – Prezesowi LSM zaremont F. 28.

Za pomoc kulinarn¹:Klezmer Hois Restauracja & pub œpiewa-j¹cych kelnerów w organizowaniu kuch-ni ¿ydowskiej na otwarcie wystawy RishonLeZion podczas wizyty JE AmbasadoraIzraela w RP prof. Szewacha WeissaRestauracji Artystycznej Hades za spon-sorowanie kuchni na wystawie miastapartnerskiego Viseu-PortugaliaZa pomoc w przygotowaniu wystawy „Le-szek M¹dzik a ksi¹¿ka”.

Za wypo¿yczenie ksi¹¿ek:Redakcji „Wspó³czesna Ambona” z Kielc,TN KUL, Wydawnictwo „Norbertinum”,Wydawnictwo KUL, Ks. Dziekanowi Sta-nis³awowi Dziwulskiemu, Ks. Prof. KULHenrykowi Witczykowi, ks. prorektorowiAlfredowi Wierzbickiemu, Redakcji„Ethosu” .

Za wino i ró¿e na wystawê:Redakcji Miejska.net

Za udostêpnienie sal na wystawê:Annie Nawrot i Janowi Gryce – GaleriiBia³a.

Za wypo¿yczenie gablot:– Ryszardowi Bani, dyrektorowi Bibliote-ki Politechniki Lubelskiej.

Za pomoc w organizowaniu „Dnia Biblioteka-rza i Bibliotek”:

Fundacji „Nowy Staw” na terenie Funda-cji w NasutowieBrowarom Per³a SA w Lublinie.

Przetargina dostawê ksi¹¿ek

Obowi¹zuj¹ca ustawa, z dnia 10 czerwca1994 roku, o zamówieniach publicznych bu-dzi, sprzeciw bibliotekarzy. Œrodowiska biblio-tekarskie sk³adaj¹ protesty, domagajac siê odMinistra Kultury, zwolnienia z procedur prze-targowych, gdy¿ procedury te wyd³u¿aj¹w czasie zakup materia³ów bibliotecznych.Dotychczasowe zapisy ustawy nie uleg³y jed-nak zmianie.

Dyrekcja Miejskiej Biblioteki Publicznejw Lublinie co roku powo³uje Komisjê ds.Zamówieñ Publicznych. Komisja ta w obec-nym sk³adzie zosta³a powo³ana 17 grudnia2002 roku i natychmiast przyst¹pi³a do usta-lenia trybu udzielania zamówienia publicz-nego oraz opracowania specyfikacji istotnychwarunków zamówienia.

Zgodnie z ustaw¹ MBP obowi¹zuje trybprzetargu nieograniczonego.

W 2003 roku odby³y siê ju¿ dwa przetargina dostawê ksi¹¿ek wydanych w latach2002-2003 przez krajowe firmy wydawnicze.

Og³oszenia o przetargach zamieszczanes¹ w Biuletynie Zamówieñ Publicznych, natablicy og³oszeñ w siedzibie Miejskiej Biblio-teki Publicznej w Lublinie, przy ul. Peowia-ków 12 oraz na stronie internetowej (adres:www.mbp-lublin.no-ip.info).

Obydwa przetargi zosta³y uniewa¿nione.Do przetargów wprawdzie stawa³y po dwiefirmy, ale w ka¿dym z tych przetargów jednaoferta by³a niewa¿na. Nie by³o wiêc mo¿liwo-œci wyboru.

Kolejny przetarg zosta³ og³oszony przed5 maja br., a otwarcie ofert nast¹pi³o 28 majabr.

Zapraszamy do licznego udzia³u w nastêp-nych przetargach.

Przewodnicz¹ca Komisji– Barbara Szpilarewicz

Nie wolno profanowaæ ani przys³ów, ani cu-dzych tekstów. Zw³aszcza w reklamach. Za togeniusze od reklam powinni dostawaæ srogiewyroki s¹dowe. Bo wkrótce zaczn¹ reklamo-waæ pampersy przy pomocy jakiejœ przeróbkiPana Tadeusza deklamowanej przy melodiihymnu narodowego.

Mamy wolnoœæ s³owa, a jêzyk jest ¿ywyi ci¹gle siê zmienia. Ale to nie mo¿e ozna-czaæ jêzykowej anarchii i samowolnego, do-wolnego ³amania zasad przyzwoitoœci, prowa-dz¹cego do schamienia jêzyka. A ju¿ nie dajBo¿e, abyœmy - stoj¹c u progu Unii - okazalisiê Europejczykami w³adaj¹cymi jakimœ niezno-œnym, miêdzynarodowym be³kotem.

Ganis³aw

Pod adresalbo na Berdyczów

Dokoñczenie ze str. 28