10
g czytania azeta do Nr 2 maj 2017 Które książki dla młodzieży podbijają listy bestsellerów? Czytaj na str. 8 Nowe książki najpopularniejszych polskich pisarek Czytaj na str. 3 Ta przygoda zamieniła się w koszmar Czytaj na str. 6 Zwiedź z nami Skandynawię! Czytaj na str. 7 Scenariusz serialu zwalił Mroza z nóg zbrodnia go Fascynuje Czego się nie dotknie, zamienia w złoto. Jest członkiem Kabaretu Moralnego Niepokoju, tworzy „Ucho Prezesa”. Teraz wydał rasowy kryminał, który sprzedaje się tak dobrze, że pisze już kolejną część. Nie będzie żadnych negocjacji! Zakładnik pozbawi cię tchu! Fot. Anika Nojszewska Czytaj na str. 5 WIELKI KONKURS! DO WYGRANIA KSIĄŻEK! 100 Szukaj szczegółów w środku Czytaj na str. 4 Fot. http://www.gordonstainforth.co.uk PRZEMYSŁAW BORKOWSKI EGZEMPLARZ BEZPŁATNY PONAD

DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

  • Upload
    vophuc

  • View
    223

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

g czytaniaazeta doNr 2 maj 2017

Które książki dla młodzieży podbijają listy bestsellerów?Czytaj na str. 8

Nowe książki najpopularniejszych polskich pisarekCzytaj na str. 3

Ta przygoda zamieniła się w koszmarCzytaj na str. 6

Zwiedź z nami Skandynawię!Czytaj na str. 7

Scenariusz serialu zwalił Mroza z nóg

zbrodniagoFascynuje

Czego się nie dotknie, zamienia w złoto. Jest członkiem Kabaretu

Moralnego Niepokoju, tworzy „Ucho Prezesa”. Teraz wydał rasowy

kryminał, który sprzedaje się tak dobrze, że pisze już kolejną część. Nie

będzie żadnych negocjacji! Zakładnik pozbawi cię tchu!

Fot.

Ani

ka N

ojsz

ewsk

a

Czytaj na str. 5

WIELKI KONKURS!

DO WYGRANIA

KSIĄŻEK!100

Szukaj szczegółów w środku

Czytaj na str. 4

Fot.

http

://w

ww

.gor

dons

tain

fort

h.co

.uk

PRZEMYSŁAW BORKOWSKI

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

PONAD

Page 2: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

GAZETA DO CZYTANIA2 Nr 2 maj 2017 www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona

Nie dziwi zatem popularność książek mają-cych służyć za poradniki oswajania natury i rozważnego korzystania z  jej zasobów:

w domu, w pracy, w ogrodzie – wszędzie tam, gdzie człowiek zaznacza swoją obecność. Pojawiają się in-spirujące pomysły, jak urządzić dom, wykorzystując designerską potęgę recyklingu lub też jak przywrócić równowagę w organizmie poprzez zmianę stylu życia i nawyków żywieniowych na bardziej naturalne dla naszego ciała. Ten nurt na rynku wydawniczym zaznacza się coraz wyraźniej także poprzez opowieści o fascy-nującym świecie zwierząt i roślin czy świadectwa podróży po nieznanych lądach, historie odkrywania tajemniczych gatunków zwierząt i praw, którymi rządzi się natura. Jednym z takich odkrywców był Alexander von Humboldt – pionier nowoczesnego podejścia do natury. Na jego cześć nazwano rzeki, miasta, pasma górskie, ale i gatunek pingwina, a na-wet morze na Księżycu. Humboldt chciał poznać i zrozumieć świat, w którym żyjemy, a jego pisma czytali m.in. Karol Darwin, Napoleon czy Juliusz Verne. Fascynujące życie Alexandra von Humboldta, które polscy czytelnicy mogą poznać dzięki niedawno wydanej biografii pióra Andrei Wulf, to opowieść o tym, jak ukształtował się nasz sposób patrzenia na świat dzisiaj. Innym znakomitym przykładem ekoosobowości, której oryginalne i odważne podejście do natury przybliża nam niepoznane dotąd aspekty świata przyrody, jest angielski badacz, filozof, podróżnik,

Podróżnik, który zrozumiał naturę i weterynarz,który żył jak zwierzę

Odkrywanie natury stało się nowym trendem i impulsem napędzającym nasze działania na wielu płaszczyznach. Bycie eko to nie tylko poszukiwanie sposobów na zharmonizowanie własnej, codziennej działalności z rytmem natury, to także oznaka samoświadomości, która pozwala przyjąć odpowiedzialność za siebie i za otaczającą rzeczywistość.

Wizjonerska w owych czasach

idea Humboldta dziś jest alarmująco

aktualna. Uratujemy ginącą Ziemię tylko, jeśli ją zrozumiemy.

Jeden zrozumiał. Czy warto przeczytać?

Trzy razy TAK! – zachęca Krystyna

Czubówna, która nagrała kilka

rozdziałów książki

Fot.

Paw

eł W

ójci

k

weterynarz i pisarz, Charles Foster. Jego książki sta-nowią próbę odpowiedzi na pytania: kim (lub czym) jesteśmy i co tak naprawdę robimy na tej planecie. Najnowsza pozycja tego autora, która ukaże się na naszym rynku już jesienią, to Ja, zwierzę (oryg. Being a beast). Stanowi ona zapis prawdziwego i dosłow-nego zbliżenia z naturą – Foster chciał przekonać

się, jak to jest być zwierzęciem. I spróbował. Przez tydzień mieszkał w norze borsuka jak prawdziwy borsuk. Jak wydra pływał w rzekach, jak jeleń uciekał przed myśliwymi, jak lis buszował po śmietnikach londyńskiego East Endu w poszukiwaniu pożywienia. Dosłownie. Mniej radykalnym sposobem poznania i zrozu-

mienia natury jest obserwacja. Od ptaków i drzew, przez insekty i rośliny, aż po to wszystko, co niedo-stępne naszym oczom i żyjące pod ziemią… Literatura nurtu eko pozwala nam zgłębiać tajemnice świata przyrody, lecz także poznawać jego codzienność. Pisanie o nim wymaga bowiem od autora czasu i cier-pliwości, by systematycznie, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, śledzić rozwój otaczającego świata. John Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun-day Times” za jednego z najlepiej sprzedających się obecnie autorów, przez pełen rok zbierał obserwacje na temat łąki leżącej na jego rodzinnej posiadłości w Herefordshire. Miłość do natury przelał w liryczną opowieść o życiu i śmierci łąki zwanej Meadowland (polskie wydanie tej książki również jesienią br.). Z za-wodu farmer, obecnie zbiera najważniejsze nagrody za ten piękny portret natury opiewający florę i faunę w całym jej naturalnym bogactwie i kolorycie. Jak widać, podejścia do natury mogą być różne, różne też sposoby pisania o niej. Najważniejsze jed-nak, że dzięki trendowi eko poszukujemy poprawy jakości naszego życia, stajemy się bardziej świadomi i wrażliwi na współczesny kryzys ekologiczny. Dlatego szczerze polecamy książki tego nurtu – by wiedzieć jak najwięcej, a nie tylko rąbać i palić.

SYLWIA SMOLUCH

Ta sama czarna parasolka trafiła na okład-kę najnowszej powieści Sylwii Kubryńskiej – 30 sekund. Jej akcja toczy się właśnie w czasie,

w którym Polki wychodziły na ulice. Autorka świet-nie oddała panującą wtedy atmosferę – poczucie siły i siostrzeństwa. Ale ta opowieść początek ma wcześniej – gdy Maria, główna bohaterka, jest jeszcze nastolatką i ponosi konsekwencje bycia dziewczyną. Najgorsze wspomnienia powrócą po latach. Piekło kobiet trwa. Sylwia Kubryńska pogłębia tę metaforę i sprawdza, co by było, gdyby zamiast Jezusa przed Piłatem stanęła kobieta. Za jakie winy miałaby zostać skazana? Kobiety jednak nie dają się ukrzyżować. W mediach ich głos staje się donośny. Eliza Michalik w swoich programach telewizyjnych i felietonach jest ostra i prze-nikliwa. Nie pozwala się zwodzić pięknie brzmiącymi ogólnikami. W swojej książce wbija tytułowe szpile precyzyjnie, prosto w sedno. Laleczkami voodoo mogą się stać politycy, hierarchowie kościelni, dziennikarze, mężczyźni i kobiety. Obok świeżych tekstów znalazły się tutaj nieco wcześniejsze. Chcielibyśmy, żeby się ze-starzały. Są jednak przerażająco aktualne, bo poprawa przychodzi tylko na chwilę. Wkrótce kobiety obrywają ze zdwojoną siłą. Eliza Michalik mówi, że polityka jest całym naszym życiem: Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy mówią, że „nie interesują się polityką”. To jakby nie wiedzieć i nie chcieć rozumieć, na jakim świecie się żyje. To zgoda, by o tym, co jem, kiedy i ile mam dzie-ci, jak rodzę, jak się rozwodzę, czy mogę legalnie kupić pigułki „dzień po” i o tysiącu innych ważnych, czasem najważniejszych rzeczy decydowali za mnie inni. Autorka nie boi się używać dosadnych słów. Sprawnie punktuje hipokryzję i nadużycia władzy, mieszanie się Kościoła do państwa, a państwa do kobiecych brzuchów.

Feminizm wchodzi głównymi drzwiamiW październiku ubiegłego roku tysiące kobiet wyszły na ulice polskich miast w czarnym proteście. Połączył on bezdzietne i matki, zachowawcze zwolenniczki kompromisu i te, które mają dosyć decydowania za nie. Głos spod czarnych parasolek musiał wreszcie zostać usłyszany. I niesie się dalej.

Czy feministka może być matką? Czy matka może być feministką? A ojciec? Joanna Mielewczyk zapra-szała matki i ojców do Trójkowej audycji Matka Polka Feministka, żeby wysłuchać ich niebanalnych opowieści o rodzicielstwie. Po latach wróciła do swoich bohaterów. Znów zaparzyli zieloną herbatę i pokazali jej kawałek swojego życia. I tutaj właśnie zaczyna się jej książka.

To historie dokończone, zweryfikowane przez czas. O niespełnionych scenariuszach idealnych, zbyt długim czekaniu na dziecko, radości z bycia tatą, walce z cho-robą, przedwczesnej śmierci, układaniu rodzicielstwa na nowo po rozwodzie, byciu z problemami zupełnie samym, lekkiej zazdrości, gdy dzieci nową mamę proszą o pozwolenie. Dla wiernych słuchaczy audycji

to nowe spojrzenie na tych samych bohaterów, dla rodziców i nierodziców odkrycie różnych wymiarów macierzyństwa i ojcostwa. Dotychczas literatura feministyczna stała na księgarskich półkach z tyłu, za książkami o bardziej popularnej tematyce, a piszące kobiety kojarzyły się z lekkimi powieściami o miłości. Dzisiaj dziewczyny podnoszą głowy i zdobywają listy bestsellerów opowie-ściami o prawdziwym życiu kobiet. Nie boją się tematu aborcji, pokazują różne strony feminizmu, spierają się i wspierają. Tej siły nikt już nie zatrzyma.

ADRIANA BIERNACKA

KONKURS! Chcesz wygrać książkę Człowiek, który zrozumiał naturę, 30 sekund, Matka Polka Feministka lub Szpile? Wystarczy, że do końca maja 2017 roku wyślesz na adres [email protected] wiadomość z uzasadnieniem, dlaczego książka po-winna trafić właśnie do Ciebie! W tytule mejla napisz „KONKURS” oraz tytuł książki, którą chcesz zdobyć, a w treści, dodatkowo, adres do wysyłki. Pięć osób, które przyślą najciekawsze uzasadnienia, otrzyma wybraną książkę. Uwaga! Każda osoba może starać się o wy-granie wielu tytułów. Powodzenia!

Page 3: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona 3GAZETA DO CZYTANIANr 2 maj 2017

Kto lub co inspiruje cię najbardziej podczas pisania?Odpowiem bez wahania: najbardziej inspirują

mnie ludzie. Spotykam ich, rozmawiam, poznaję, obserwuję. Widzę piękne historie, wiele emocji, całe spektrum zachowań. To nieustająca inspiracja nie tylko do pisania, ale i też dla mnie osobiście.

Wędrowne ptaki to pierwsza część najnowszej serii „Rok na Kwiatowej”. Czego możemy się spodziewać po Malwinie i reszcie przyjaciółek?Tego wszystkiego, czego można się spodziewać po każdej kobiecie – całej gamy emocji, od radości i śmie-

To nietypowe przedsięwzięcie. Wspólnie napisałyście książkę Przyjaciółki. Jak wam się pisało razem?

Agata Przybyłek: O wiele lepiej, niż to sobie wyobra-żałam, zanim zaczęłyśmy pracę nad Przyjaciółkami. Pisanie książek to samotnicze zajęcie i gdy wydaw-nictwo zaproponowało nam napisanie wspólnej powieści, byłam bardzo podekscytowana, jednak euforia szybko zamieniła się w szereg obaw. Cho-ciaż wcześniej zdarzało nam się z Natalią wymieniać wiadomości na Facebooku, tak naprawdę wcale się nie znałyśmy i nie wiedziałyśmy, czego się po sobie spodziewać. W dodatku nie mogłyśmy spotkać się na kawie i usiąść w jakimś zacisznym miejscu, by tę naszą książkę „przegadać”, bo mieszkamy na prze-ciwnych krańcach Polski – wszystkie kluczowe dla fabuły decyzje zapadały więc na Facebooku. Nasza konwersacja szybko stała się swego rodzaju planem ramowym fabuły i rozmawiałyśmy o Annie i Ludmile tak, jakby były rzeczywistymi osobami. A było tak wiele do ustalenia! Natalia Sońska: Nie miałyśmy pojęcia, czy uda nam się to połączyć w jedną powieść. Tym większą satys-fakcję czerpałam z pisania, gdy wraz z tworzeniem książki widziałam, że nabiera ona pożądanego kształ-

ROZUMIEMKOBIECEEMOCJE

Rozmowa z Karoliną Wilczyńską, autorką bestsellerowej sagi Stacja Jagodno, która właśnie wydała Wędrowne ptaki – pierwszą część nowego cyklu Rok na Kwiatowej.

chu, do smutku. Nie zabraknie oczywiście miłości, życiowych wyzwań, sukcesów i porażek. Mam też nadzieję, że bohaterki serii dadzą czytelnikom to wszystko, co dają przyjaciółki – wsparcie w trud-nych chwilach, możliwość dzielenia się problemami, wspólne radości, ciepło i serdeczność.

Jak bardzo te historie różnią się od bestsellerowego już Jagodna?Trudne pytanie, bo z jednej strony bohaterki „Roku na Kwiatowej” są inne niż te z Jagodna – żyją w mieście, wykonują zupełnie inne zawody, różnią się również charakterami. Jednak są przecież kobietami, a to coś,

co zawsze łączy. Będzie więc sporo nowości, ale mi-łośniczki moich opowieści na pewno odnajdą w nich to, co lubią – kobiecą mądrość, siłę i solidarność.

Oprócz serii piszesz także literaturę obyczajowo--psychologiczną, jak w książce Właśnie dziś, właśnie teraz. To opowieść o trzech bohaterkach, których losy musiały być okupione cierpieniem i wyrzecze-niami, aby bohaterki mogły odnaleźć sens życia. Czy żeby życie było ciekawe, musi stawiać nas koniecznie przed trudnymi wyborami?Nie musi, ale zwykle tak się dzieje. Każdy z nas staje w obliczu trudnych wyborów, przeżywa ciężkie chwile.

„Przyjaciółki” właściwie pisały się sameDwie popularne autorki powieści obyczajowych – Agata Przybyłek i Natalia Sońska – wspólnie napisały książkę!

KONKURS! Chcesz wygrać książkę Wędrowne ptaki lub Przy-jaciółki? Wystarczy, że do końca maja 2017 roku wyślesz na adres [email protected] wiado-mość z uzasadnieniem, dlaczego książka powinna trafić właśnie do Ciebie! W tytule mejla napisz „KONKURS” oraz tytuł książki, którą chcesz zdobyć, a w treści, dodatkowo, adres do wysyłki. Pięć osób, które przyślą najciekawsze uzasadnienia, otrzyma wybraną książkę. Uwaga! Każda osoba może starać się o wygranie wielu tytułów. Powodzenia!

Jednak warto pamiętać, że nie ma sytuacji bez wyj-ścia, a każde doświadczenie może być cenną nauką. I najważniejsze – nawet w najtrudniejszych momen-tach nie wolno zapominać o sobie, trzeba walczyć o prawo do szczęścia, nie poddawać się i dążyć do realizacji marzeń. W powieści Właśnie dziś, właśnie teraz chciałam pokazać, do czego może doprowadzić bezgraniczne poświęcenie i zapominanie o własnych potrzebach. To rzeczywiście nieco gorzka opowieść, ale mam nadzieję, że pomoże wielu kobietom, zachęci do tupnięcia nogą, skłoni do działania i walki o szczęście.

Zostałaś okrzyknięta autorką, która pisze najpięk-niejszą literaturę obyczajową – jak się z tym czujesz?Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy. Przecież powieści obyczajowe to opowieści o ludziach i życiu. A życie tak naprawdę składa się z uczuć. Zawsze mó-wiłam, że to mnie najbardziej interesuje – człowiek i jego emocje. Okazało się, że je rozumiem, szczególnie te kobiece. Czy mogłabym więc nie być zadowolona?

Liczba twoich fanek rośnie w zastraszającym tem-pie! Widać twoje ogromne zaangażowanie w relacje z czytelniczkami twoich książek – w Internecie, przez liczne wywiady, blogi. Jak ważne to jest dla ciebie? Bez moich czytelniczek nie byłoby mnie – pisarki. Bo przecież to dla nich tworzę, one czytają moje opowieści. Są dla mnie wsparciem, inspiracją, z uwagą słucham ich opinii, wiele się od nich uczę. Kontakt z nimi jest dla mnie niezwykle ważny, daje mi motywację do pracy. A wiele moich czytelniczek stało się po prostu dobrymi znajomymi, koleżankami, przyjaciółkami. Dzięki spotkaniom, wirtualnym i realnym, pozna-łam wiele wspaniałych kobiet. I teraz, korzystając z okazji, pozdrawiam wszystkie moje czytelniczki – dziewczyny, jesteście cudowne!

Rozmawiała KATARZYNA BORUCZKOWSKA

tu, co więcej – po raz kolejny tak mocno zżyłam się z bohaterami, nawet tymi, których opisywała Agata! Dzięki temu jest to książka wyjątkowa. Praca nad nią wraz z Agatą przyniosła mi wiele nowych wskazówek do dalszej pracy. Ponadto mogłam poznać tryb pracy innej autorki. Świetnie się dogadywałyśmy i przede wszystkim mogłyśmy się lepiej poznać. Agata jest wspaniałą pisarką i muszę przyznać – tempo jej pisania jest zawrotne!

Co było najłatwiejsze, a co najtrudniejsze w pracy z drugą autorką?Natalia Sońska: Najłatwiejsze, a z pewnością najprzy-jemniejsze było łączenie obu historii. Konieczność złożenia naszych osobnych wątków tak, by zaczęły się przenikać i tworzyć spójną całość była nie lada wyzwaniem. Choć początkowo miałam obawy co do tego, czy uda mi się ze swoją częścią dokładnie dopasować do Agaty, byłam zaskoczona, że przy-chodzi mi to z taką łatwością! Mimo że bohatero-wie Agaty mogli myśleć w zupełnie inny sposób, niż zakładałam (bo przecież to Agata siedziała im w głowach), za przyzwoleniem mogłam puścić wodze fantazji, wyobraźnia działała na pełnych obrotach. Jak się później okazywało, w większości fragmen-

tów miałyśmy z Agatą niemal takie samo zdanie! To motywowało i upewniało mnie, że wspólna książka to jednak bardzo dobry pomysł! Najtrudniejsze było nadążenie za Agatą – zdecydowanie. Jej tempo pisa-nia jest niesamowicie szybkie! Podziwiam ją za taką samodyscyplinę, bo ja, choć starałam się jak mogłam, zazwyczaj pracowałam nad książką dwa razy wolniej. Agata Przybyłek: To prawda, że zaskakująco szyb-ko udało nam się zgrać nasze historie i Przyjaciółki właściwie pisały się same. Oczywiście czasem któraś z nas musiała pójść na jakieś ustępstwo, ale przecież to normalne, na tym polega współpraca. Co było najtrudniejsze… Nie wiem. Może to, że choć na początku stworzyłyśmy konspekt książki, żadna z nas raczej się go nie trzymała i każdy rozdział był

dla tej drugiej zaskoczeniem, przez co musiałyśmy modyfikować fabułę na bieżąco, a finalnie nasze historie skończyły się zupełnie na odwrót, niż pier-wotnie zakładałyśmy. Nie dziwi mnie to jednak za bardzo. Żadna z nas nie robi przed pracą nad książką planu, raczej idziemy na żywioł, i tak też było w tym wypadku. Ale może właśnie z tego powodu pisa-nie Przyjaciółek było tak dużą frajdą? Co zabawne – choć teoretycznie pisanie książki we dwie powinno zająć nam mniej czasu, niż gdy piszemy je osobno, w moim przypadku Przyjaciółki to powieść, którą pisałam najdłużej, choć Natalia stwierdziła na koń-cu, że jeszcze nigdy tak szybko nie napisała książki.

Pytała KATARZYNA BORUCZKOWSKA

Fot.

Bea

ta C

iche

cka

Agata Przybyłek Natalia Sońska

Fot.

Karo

lina

Nie

mcz

ak

Page 4: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

GAZETA DO CZYTANIA4 Nr 2 maj 2017 www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona

O twoich książkach mówią wszyscy, co chwilę premiera nowego tytułu, jesteś więc prak-tycznie wszędzie. Jak znajdujesz czas na

pisanie?W całkiem prosty sposób – głównie skupiam się wła-śnie na pisaniu. Wszystkie inne obowiązki związane z promocją, wywiadami, pojawianiem się w mediach traktuję jako działalność poboczną… a czasem może nawet uboczną. Ograniczam więc pojawianie się w te-lewizji do niezbędnego minimum, nie decyduję się na udział w programach rozrywkowych – choć niektóre propozycje, szczególnie te egzotyczne, są kuszące! Ostatecznie jednak wybór nie jest trudny i sprowadza się do prostego wniosku: w starciu pisania z czymkol-wiek innym, zawsze zwycięża pisanie.

Masz jeszcze czas na życie prywatne?Pewnie! Przecież nie bez powodu doba ma dwadzieścia cztery godziny. To optymalna ilość czasu, żeby trochę pospać, trochę popracować, trochę się rozerwać. Żeby udało się to bez uszczerbku dla zasad rządzących czaso-przestrzenią i bez ewentualnego dodawania godzin do doby, wystarczy tylko trochę samodyscypliny. Chociaż okazji do mitrężenia czasu jest oczywiście mnóstwo…

Jakie to uczucie być z każdą książką na szczycie list bestsellerów? Niesamowite. I właściwie na tym mógłbym poprzestać, bo słowo to oddaje wszystko, co trzeba. Niesamowity jest fakt, że każda kolejna książka sprzedaje się w jeszcze większym nakładzie od poprzedniej. Niesamowite jest to, że coś, co kiedyś robiłem wyłącznie z pasji, teraz sprawia, że mogę się utrzymać – i że na dobrą sprawę mógłbym dziś przejść na emeryturę, i nie martwić się ani

Scenariusz serialu zwalił mnie z nóg

Rozmowa z Remigiuszem Mrozem, jednym z najpopularniejszych autorów kryminałów w Polsce. Każda jego książka to murowany hit!

o ZUS, ani o likwidowane OFE. I w końcu niesamowite jest to, że tyle osób naprawdę decyduje się na to, byśmy wspólnie stworzyli swój książkowy świat w moich po-wieściach. Trudno objąć to rozumem, siedząc przed laptopem i stukając w klawiaturę – uwidacznia się to dopiero podczas targów książki czy właśnie dzięki listom bestsellerów.

Ustawiają się do ciebie 4-5-godzinne kolejki. Czy boisz się sytuacji, że możesz nie zdążyć podpisać wszystkim książek i porozmawiać z każdym? Czy podczas takich spotkań pojawia się zmęczenie lub znużenie? Np. podczas targów. Jeśli tak, jak sobie z tym radzisz?Zazwyczaj podpisuję bez obaw, bo wychodzę z założe-nia, że poczekam do ostatniego czytelnika i nikt mnie ze stanowiska nie wygoni. Ostatnio w Krakowie poczułem jednak pewien niepokój, bo z głośników popłynęła informacja, że hala niebawem zostanie zamknięta, a kolejka ciągnęła się jeszcze tak, że nie mogłem wy-patrzeć tej ostatniej, najbardziej cierpliwej osoby. I to właśnie ta cierpliwość czekających jest w pewnym sensie motorem napędowym dla podpisującego autora. Wi-dząc taką wytrwałość, naprawdę nie chce się opuszczać „posterunku”, mimo że zmęczenie po kilku godzinach rzeczywiście się pojawia. Tak czy owak to tylko ułamek tego, co czują czytelnicy – ja siedzę i podpisuję, a oni często muszą parę godzin wystać.

Jakie pytanie najczęściej zadają ci czytelnicy? Co najczęściej mówią, gdy już wystoją swoje. Czy są to słowa podziwu, narzekania na ból nóg…Jest kilka takich pytań, które się powtarzają – ale choć-bym słyszał je codziennie po kilkaset razy, prawdo-podobnie i tak trudno byłoby powstrzymać uśmiech. Pierwsze z nich to: „kiedy nowa książka?”. Biorąc pod uwagę, że tytułów na rynku jest już sporo, a średnio co trzy miesiące pojawia się nowy, racjonalnie rzecz biorąc nie powinienem nawet liczyć na takie pytania. Tymczasem padają wyjątkowo często. Oprócz tego czytelnicy pytają o to, skąd czerpię pomysły, jakie losy czekają bohaterów, z którymi zarówno oni, jak i ja się zżyliśmy – i, oczywiście, kiedy można spodziewać się ekranizacji. Oprócz tego czasem chcą wiedzieć, czy Chyłka musi tyle pić. I czy po kilku godzinach podpi-sywania nie odpada mi ręka.

Cieszą cię spotkania z czytelnikami? W jakiś sposób są to bardzo intymne relacje. Nie ciąży ci taki kontakt?Czytanie w ogóle jest intymną relacją. Dzięki niemu nie tylko rozmywa się granica między twórcą a odbiorcą, ale także zawiązuje się między nimi wyjątkowa nić. Nie ma jej ani w przypadku oglądania sztuki w teatrze, filmu

w kinie czy serialu w domowym zaciszu. Autor daje ramy opowieści, czytelnik wypełnia je swoją wyobraźnią. Tworzy się wyjątkowa, intymna relacja, w której obie strony budują swój własny świat. I nie ma w nim nikogo poza nimi. Może z tego względu tak lubimy spotykać się z czytelnikami – nawet bowiem widząc kogoś po raz pierwszy, w istocie spotykamy dobrego znajomego.

Twoje książki często poruszają ważne społeczne tematy, o których dyskutuje cała Polska. Ostatnio wykorzystałeś zamieszanie wokół Trybunału Kon-stytucyjnego, umieszczając go w centralnym punkcie fabuły. Teraz poruszasz kwestie islamu, terroryzmu i inwigilacji. Musisz być dobrym obserwatorem, skoro tak trafnie odczytujesz napięcia w naszym społeczeństwie…Mam nadzieję, że w pewnym stopniu udaje mi się do-konać wiwisekcji naszego społeczeństwa. Nie jest to moim głównym celem, kiedy piszę książkę, ale każdy pisarz funkcjonuje w pewnym społeczno-politycznym otoczeniu – siłą rzeczy jego elementy przenikają do po-wieści tak samo, jak elementy popkulturowe. Czasem zdarza się, że fikcja wyprzedzi rzeczywistość – jak było choćby w przypadku Immunitetu, czyli poprzedniego tomu z Joanną Chyłką. Pisać tę książkę zacząłem, kiedy kryzys wokół Trybunału dopiero nieśmiało rysował się na horyzoncie. Dzień lub dwa po tym, jak się uka-zała, pojawiły się w mediach doniesienia o pomyśle uchylenia immunitetu jednemu z sędziów…

Nie boisz się, że przyjdzie taki moment, kiedy skoń-czą ci się pomysły? Albo że te pomysły nie będą dla ciebie wystarczająco inspirujące?Nie boję się, że się skończą, bo świat jest inspirującym miejscem. Nie trzeba wiele, żeby jakaś idea zakwitła w podświadomości, a potem puściła pędy, przedostając się do wyobraźni. Ale rzeczywiście może być tak, że w pewnym momencie uznam, że żaden pomysł nie jest wystarczająco dobry, by powstała z niego powieść. „Literacka wybredność” pisarza rośnie z każdą kolejną książką, ale to dobrze – znaczy bowiem, że nie chce stać w miejscu i będzie starał się rozwijać.

Chyłka i Zordon niedługo trafią na ekrany. Możesz zdradzić coś więcej na ten temat? Na razie niestety niewiele, ale będę wywierał naci-ski i zbierał haki na producentów, żeby zmusić ich do wypuszczenia jakiejś oficjalnej wiadomości! Sam mogę powiedzieć jedynie tyle, że czytałem scenariusz pierwszego odcinka i zwalił mnie z nóg. Rzadko kiedy naprawdę zaskakuje mnie jakaś książka, serial czy film – w tym wypadku jednak wystąpił „efekt wow”, więc nie mogłem wymarzyć sobie lepszego rezultatu pracy scenarzystów. Bardzo cieszy mnie też wybór stacji telewizyjnej, gwarantuje ona bowiem wysoki poziom kryminalnych produkcji.

Rozumiem, że w związku z tak olbrzymią popular-nością książek, ulubiony duet prawników jeszcze długo nie da o sobie zapomnieć?Jako że nie dają mi spokoju i co jakiś czas domagają się, żeby kontynuować ich historię, odpowiedź może być tylko jedna – z pewnością nie. I choć nie planowałem niczego dalej po Kasacji, teraz wiem, że chcę stworzyć długi cykl, który pod względem liczby tomów nie bę-dzie ustępował seriom z Harrym Hole Jo Nesbø czy z Jackiem Reacherem Lee Childa.

Rozmawiali MONIKA DŁUGA i KAROL GÓRSKI

KONKURS! ChceszwygraćksiążkęInwigilacja, Syn lub Geniusz?Wystarczy,żedokońcamaja2017 rokuwyś[email protected]ść z  uzasad-nieniem,dlaczegoksiążkapowinnatrafićwłaśniedoCiebie!W tytulemejlanapisz„KONKURS”oraztytułksiążki,którąchceszzdobyć,a w treści,dodatkowo,adresdowysyłki. Pięćosób,któreprzyśląnajciekawszeuzasadnienia,otrzymawybranąksiążkę.Uwaga!Każdaosobamożestaraćsięo wy-graniewielutytułów.Powodzenia!

Światła, kamera, ekranizacja!Od początku swojego istnienia przemysł audiowizualny bardzo chętnie korzysta z literatury jako inspiracji przy tworzeniu kolejnych dzieł filmowych. Przeczytajcie, jakie książki trafiły właśnie na ekrany, a na które ekranizacje trzeba jeszcze chwilę poczekać.

Geniusz Andrew Scott Berga to biografia Maksa Perkinsa, redaktora i krytyka, dzięki któremu narodziły się prawdziwe gwiazdy literatury: F. Scott Fitzgerald, Ernest Hemingway i Thomas Wolfe, został zekranizo-wany z wielkim rozmachem i w doborowej obsadzie. Główną role zagrał Colin Firth, a na ekranie towarzyszyli mu Jude Law i Nicole Kidman. – Film„Geniusz”jestfil-memotym,jakpowstajądobreksiążki,pokazuje,ilepracytrzebawłożyćwdziełoliterackie,żebyprzetrwałopróbęczasuiiletrzebadlaniegopoświęcić.Tofilmoczasach,kiedywysokiejklasyliteraturanaprawdęmiałaszerokieznaczenie,budziłaemocje,atakżeprzynosiławielkąsławęiprestiż.NiebrakujewnimobszernychcytatówzpowieściThomasaWolfe’ailiterackichkłótni,którepokazują,jakważnewdzieleliterackimjestkażdezdanieikażdesłowo– czytamy w recenzji na stronie wizerunekkobiety.pl. Kolejnym przykładam może być Syn Philippa Meyera, wielopokoleniowa saga o losach dumnej i niezłomnej teksańskiej rodziny McCulloughów – od czasów XIX-wiecznych najazdów Komanczów do XX--wiecznego boomu naftowego, która posłużyła stacji AMC do stworzenia serialu z Pierce’em Brosnanem

w roli głównej. – Fabułajestprowadzonabardzosprawnie,alenieobfitujewszybkietempo.Twórcychcą,bywidzo-wiedelektowalisięprzedstawionymświatem.Poznawaliwszystkichbohaterówdramatuiichintencje,wady,zalety.Zwracaliuwagęnadrobnedetalenadrugimplanie,jakstaresamochody,wyposażeniedomuczyróżnicęubiorupomiędzymieszkańcamiTeksasuaMeksyku.TuznówkrólujepostaćgranaprzezPierce’aBrosnanawzawszenienaganniewyprasowanejbiałejkoszuliizdrewnianąfajkąwustach– napisali recenzenci w popularnym serwisie filmowym naekranie.pl. Pierwszy odcinek serialu Synmiał premierę 11 maja. Postać Pabla Escobara od dawna wzbudzała za-interesowanie świata filmowego. Powstały seriale i filmy, których kanwą był życiorys słynnego han-dlarza narkotyków. Dla wszystkich zaciekawionych życiem Escobara, szukających jeszcze więcej faktów z jego życia, wartą polecenia pozycją jest PolowanienaEscobara. To świetna biografia autorstwa znanego i nagradzanego dziennikarza Marca Bowdena. Na podstawie jego wcześniejszej książki nakręcono bardzo dobry film wojenny Helikopterwogniu.

Wydawnictwo Czwarta Strona wydało niedawno książkę TheCall.Wezwanie Peadara O’Guilina. To bru-talna historia walki Irlandczyków z wygnanymi przez nich Sidhe, którzy teraz mszczą się na nich, każdego dnia porywając nastolatków i polując na nich w niebez-piecznej krainie. Tam czas płynie inaczej. Gdy w świecie ludzi mijają trzy minuty, w świecie Sidhe upłynęła już doba... Książka ma ogromny potencjał na film lub serial, więc bardzo prawdopodobne, że niedługo zagości na ekranach, mając szansę stać się hitem na miarę Igrzyskśmierci. Kolejną książką wartą wspomnienia jest Bun-towniczkazpustyni Alwyn Hamilton, która opowiada o Amani, buntowniczce, wierzącej, że dzięki talentowi w posługiwaniu się bronią uda jej się uciec spod opieki despotycznego wuja. Podczas zawodów strzeleckich poznaje Jina – tajemniczego i przystojnego cudzoziem-ca, który może jej pomóc w realizacji planów. Prawa do ekranizacji tej powieści zostały sprzedane. Mówi się o tym, że główną rolę w Buntowniczce ma zagrać Willow Smith.

MARCIN RZEŹNICZAK

Wejdź na www.czwartastrona.pl/ GazetaDoCzytania i zobacz pełną wersję

„Gazety do Czytania”, w której znajdziesz jeszcze więcej stron,

jeszcze więcej ciekawych artykułów i jeszcze więcej

książek do wygrania!

Page 5: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona 5GAZETA DO CZYTANIANr 2 maj 2017

Od ponad 20 lat związany jest pan z Kabaretem Moralnego Niepokoju. Pisarzem też nie jest pan od dzisiaj, a właśnie ukazała się pańska

książka Zakładnik. Mówi się, że kryminał w Polsce przechodzi swego rodzaju renesans, a polscy autorzy wypychają z księgarskich półek autorów zagranicz-nych. Skąd pomysł na kryminał? Ulega pan ogólnym trendom czy Zakładnik planowany był wcześniej?Kryminał jest naturalnym zwieńczeniem rozwoju mojej pisarskiej działalności. Zawsze fascynowała mnie zbrodnia. Już kiedy pisałem wiersze w liceum, ktoś musiał w nich ginąć. W każdej mojej kolejnej książce był w jakiś sposób obecny wątek kryminalny. Moja poprzednia powieść Hotel Zaświat to już był prawie kryminał – z morderstwem, trupem, zagadką do roz-wiązania. Tyle że doprawione to było sporą dozą nie-samowitości. Tym razem poszedłem po prostu o krok dalej. Postanowiłem napisać prawdziwy, pełnokrwisty, gatunkowy kryminał. Zresztą to nie było do końca tak, że założyłem sobie, że tak zrobię. U mnie powieść zawsze zaczyna się od pomysłu, którym zazwyczaj jest obraz jakiegoś wydarzenia. Tak było i tym razem. Wy-obraziłem sobie mężczyznę wkraczającego z bronią do telewizyjnego studio w czasie porannego programu na żywo, który bierze zakładników, odczytuje bezsensowne oświadczenie, po czym strzela sobie w głowę. Nie dało się tego za bardzo rozwinąć w powieść obyczajową…

Jest pan olsztynianinem z urodzenia, więc osadze-nie akcji w tym mieście nie powinno dziwić, jednak zabieg ten jest ostatnio bardzo popularny. Jak pan sądzi, z czego to wynika? Z lokalnego patriotyzmu, sentymentu?U mnie na pewno z pewnego rodzaju tęsknoty. Miesz-kam w Warszawie już dość długo i bardzo lubię to miasto, ale moja ojczyzna jest tam, na Warmii. To moje miejsce i moje krajobrazy. Nic więc dziwnego, że skoro sam nie mogę tam mieszkać, to pozwalam na to chociaż moim bohaterom. Poza tym akcja Zakładnika opiera się na wydarzeniu, które rozegrało się, gdy jeden z bohaterów chodził do liceum. Ja do liceum chodzi-łem w Olsztynie. Opisałem więc swoje liceum, swoich kolegów i swoje ówczesne miłości i rozterki. Tak było po prostu łatwiej. Zawsze, gdy można, należy pisać o rzeczach, uczuciach i miejscach, które się widziało, dotykało i przeżywało. Wypada się wtedy wiarygod-niej. Oprócz tego Olsztyn to naprawdę piękne miasto i myślę, że należy mu się porządna seria kryminalna.

Na okładce książki czytamy, że „niespodziewane zwroty akcji wybuchają jak bomby, ale dopiero finał wysadzi nas w powietrze”. I rzeczywiście – od pierwszych stron trudno się oderwać od lektury. Skądinąd wiemy, że dość ciężko zaistnieć na kry-minalnych salonach, a pan właśnie wkracza na nie z dziką kartą. Czy napisanie świetnego kryminału to kwestia nauki, warsztatów literackich czy trzeba się z tym urodzić?Nie chodziłem na żadne warsztaty ani na kursy kre-atywnego pisania, ale tak – pisania, jak każdego

Współtworzy „Ucho Prezesa”, ale zawsze fascynowała go zbrodnia

Rozmowa z Przemysławem Borkowskim, członkiem Kabaretu Moralnego Niepokoju i autorem pełnokrwistego kryminału Zakładnik

Nie ma przesady w stwierdzeniu, że krymi-nałem Polska stoi. Nasi rodzimi autorzy sukcesywnie wypychają, tak popularnych

do niedawna, autorów skandynawskich, niemieckich czy amerykańskich. Cechą charakterystyczną dla polskich powieści kryminalnych jest łączenie ich z konkretnymi miastami. Joanna Opiat-Bojarska, Ryszard Ćwirlej czy Piotr Bojarski umieszczają akcje swoich kryminałów w Poznaniu; Przemysław Bor-kowski w Olsztynie, a Agnieszka Pietrzyk w Elblągu

itd. Pewnego rodzaju wyjątkiem jest Toruń. Do Torunia kryminał wkroczył z wielką

pompą przy okazji debiutu Roberta Ma-

łeckiego pt. Najgorsze dopiero nadejdzie. W sierp-niu czytelnicy będą mieli okazję na kolejną dawkę emocji związaną z następną częścią zmagań Marka Benera – Porzuć swój strach. W czerwcu natomiast na półki księgarń trafi kolejny kryminał z akcją w Toruniu debiutującego w prozie Marcela Woźniaka – Powtórka. Jej główny bohater – Leon Brodzki – to as toruńskiej policji, który w pierwszym dniu po przejściu na emeryturę zostaje zmuszony powrócić do czynnej służby, gdyż jako jedyny jest w stanie rozwiązać serię morderstw, które są powtórzonymi zagadkami sprzed lat. Niby nic w tym wyjątkowego – w końcu nie tylko

Toruń ma więcej niż jednego autora kryminałów. Otóż nie. W książkach obaj pisarze zastosowali bardzo ciekawy zabieg. W kryminałach Małeckiego pojawia się Leon Brodzki (bohater Powtórki), a w książkach Woźniaka Marek Bener (bohater Porzuć swój strach). Pomysł ten dopiero kiełkuje, postaci pojawiają się na chwilę i na dalszym planie. Z czym zatem mamy do czynienia? Dodatkową zagadką dla czytelników? Ukrytą reklamą książek kolegi po fachu? A może próbą stworzenia uniwersum na kształt Avenger-sów? Jedno jest pewne: w Toruniu będzie się działo, a czytelnicy nie będą się nudzić.

PATRYK MIERZWA

KONKURS! Chcesz wygrać książkę Zakładnik Prze-mysława Borkowskiego lub Powtórka Mar-cela Woźniaka? Wystarczy, że do końca maja 2017 roku wyślesz na adres [email protected] wiadomość z uza-sadnieniem, dlaczego książka powinna trafić właśnie do Ciebie! W tytule mejla napisz „KONKURS” oraz tytuł książki, którą chcesz zdobyć, a w treści, dodatkowo, adres do wysyłki. Pięć osób, które przyślą najciekawsze uzasadnienia, otrzyma wybraną książkę. Uwaga! Każda osoba może starać się o wy-granie wielu tytułów. Powodzenia!

Kryminalny Toruń z wielką pompą

rzemiosła, trzeba się nauczyć. Ja uczyłem się go, pisząc – wiersze, opowiadania, felietony, powieści, teksty piosenek. Wszystko to miało znaczenie. No i mam wrażenie, że w końcu się go nauczyłem. A czy trzeba się z tym urodzić? Pewnie też. Ja na przykład już od mniej więcej szkoły podstawowej wiedziałem, że chcę być pisarzem, tylko wtedy jeszcze nie wie-działem za bardzo, o czym pisać. Zacząłem więc od wierszy, bo to było prostsze. Uczucia ma każdy, już zwłaszcza nastolatek, a poezja, nawet kiepska, rodzi się z uczuć. Żeby natomiast napisać powieść, trzeba już coś przeżyć. Określoną ilość rzeczy zobaczyć, mieć określoną ilość życiowych doświadczeń. A ponieważ pochodzę z rodziny, w której mężczyźni wszystko robią wolniej i później niż inni, to i zbieranie tego wszystkiego zajęło mi więcej czasu. Pewnie dlatego jako pisarz kryminałów zadebiutowałem tak późno. Ale nie martwię się. Najwyżej później też przejdę na pisarską emeryturę.

Ma pan jakichś autorów, którzy są niedoścignionym wzorem i niekończącym się źródłem inspiracji? Ponieważ skończyłem polonistykę, a do tego od dziecka kompulsywnie czytałem książki, tych wzorów

i inspiracji jest nieskończenie dużo i niekoniecznie chodzi o pisarzy kryminałów. Chciałbym więc pisać jak: Dostojewski, Homer, Gombrowicz, Tołstoj, Aj-schylos, Camus, Szekspir, Mickiewicz, Sienkiewicz, Agata Christie, Jo Nesbo oraz Borges. A wychodzi mi tak, jak wychodzi.

Z okładki wynika, że Zakładnik to pierwsza część cyklu kryminałów z Zygmuntem Rozłuckim w roli głównej. Może pan powiedzieć coś o następnych częściach? Dalszych losach bohaterów?Mogę coś powiedzieć o drugiej części, bo właśnie ją piszę. Jej akcja tym razem w całości rozgrywać się bę-dzie w Olsztynie i okolicach. Bohaterowie – Zygmunt Rozłucki i Karolina Janczewska – znowu się spotkają. Znowu prowadzić będą wspólne śledztwo, lecz tym razem ich drogi w pewnym momencie dramatycznie się rozejdą. Śledztwo dotyczyć będzie morderstwa piętnastoletniej dziewczyny, o które podejrzewany jest miejscowy ksiądz, który, jak głoszą niepotwierdzone plotki, ma na swoim koncie epizod pedofilski. Kolejna część będzie nosiła tytuł Niedobry pasterz.

Rozmawiał PATRYK MIERZWA

Fot.

Ani

ka N

ojsz

ewsk

a

Wejdź na www.czwartastrona.pl/GazetaDoCzytania i zobacz pełną wersję „Gazety do Czytania”, w której znajdziesz jeszcze więcej stron, jeszcze więcej ciekawych artykułów i jeszcze więcej książek do wygrania!

Page 6: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

GAZETA DO CZYTANIA6 Nr 2 maj 2017 www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona

Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.ul. Fredry 8, 61-701 Poznań

tel. +48 (61) 853 99 [email protected]/czwartastronawww.czwartastrona.plSkład: mysz.it

Wydawcą „Gazety do Czytania” jest CZWARTA STRONA

Viviana jak wiele tysięcy Kubańczyków ucie-kła z wyspy. Nie planowała tego. Na tratwę wsiadł przyjaciel, wskoczyła za nim. Miała

dwadzieścia lat. Był rok 1994. List nadszedł nie z Miami, a z Guantanamo – bazy amerykańskiej na Kubie. Bill Clinton nie godził się na przyjmowanie wszystkich uciekinierów. Pamiętał, jak w 1980 r. przez napływ tysięcy emigrantów jego partyjny kolega Jimmy Carter przegrał z Ronaldem Reaganem. Złapanych na morzu Kubańczyków wysłał więc do Guantanamo. Viviana razem z dwudziestoma tysiącami Kubańczyków czekała na wynik rozmów Clintona z Castro. Dziś mieszka w Miami. Będzie jedną z bohaterek książki Joanny Szyndler o dwóch Hawanach, tej na wyspie i tej w Miami. Czy Kubańczycy z wyspy i ci z Miami są jeszcze jednym narodem? Czy uwierzyli Castro, że w Miami mieszka tylko żądne krwi robactwo? Dlaczego jedni uciekali, inni nawet nie próbowali? Czy spełnił się amerykański sen uciekinierów? Czy wszyscy niena-widzą braci Castro? A może bardziej boją się zmian i ich śmierci? Czy da się żyć razem po tylu latach rozłąki? Na jednej wyspie. I pod jednym dachem. Historię Viviany śledzimy z bliska. Reporter opowiada nam te proste historie, jakby brał w nich udział, jakby razem z Vivianą wskoczył na tratwę i uciekał z wyspy. Na tym polega cud reportażu. Efekt reporterskiego zbliżenia.

* A gdyby reporter zawisł na parę godzin na linie wspinaczkowej nie najlepszej jakości i minuta po minucie opisywał, jak dwaj młodzi ludzie, bracia Gordon i John Stainforth, próbują zdobyć najwyższą w Europie pionową ścianę skalną, norweską Ścianę Trolli? I jak każdy metr skały wystawia na próbę ich braterstwo. Wybrali drogę nazywaną Fiva. Zlekce-ważyli kapryśną naturę gór. Słaby sprzęt, nie zadbali o prowiant. Przygoda miała im zająć jedno popo-łudnie, a wisieli na ścianie ponad 50 godzin.Tu nie trzeba reportera. Gordon sam to opisał, ale dopiero po 40 latach. Dopiero teraz Stainforth, który do dziś się wspina, pisze książki o górach i fotografuje je, poradził sobie z traumą tamtej wspinaczki z bratem. Andy Kirkpatrick, autor Psychovertical. Przestrzeń obłędu napisał: „Nigdy nie czytałem książki lepiej opisującej przygodę alpinistyczną niż Fiva – tak bardzo ją przeżywałem, że docierając do ostatniej strony, odczuwałem stres pourazowy!”

* Inną opowieścią, która już jesienią ukaże się w reporterskiej serii Wydawnictwa Poznańskiego, jest bardzo długa rozmowa z Jackiem Jaśkowiakiem, w której dwoje reporterów, Violetta Szostak i Wło-dzimierz Nowak, próbuje się dowiedzieć, kim jest

SERIA REPORTERSKA W WYDAWNICTWIE POZNAŃSKIM

Proste historieW piątek Viviana nie wróciła do domu. Matka dzwoniła po znajomych, rozpytała sąsiadów. Ktoś ją widział na plaży. Wsiadła na tratwę? Matka modliła się już tylko o list z Miami.

widziane z bliska

prezydent Wolnego Miasta Poznania. Chłopak z biednego poznańskiego Dębca, syn kolejarza. Gdy miał 6 lat, stracił ojca. Wstydził się, że ojczym robi trumny. Zaczynał od siłowni w piw-nicy i pierwszych kroków bokserskich. Statystował w Operze, pierwsze pieniądze zarobił jako fotograf na ślubach i  imprezach rodzinnych. Pracował na czarno na niemieckich budowach, był przewodni-kiem wycieczek do NRD. Biznesowe szlify zdobył u Kulczyka. Mówi, że ocalił go Jacek Kaczmarski. To Jaśko-wiak w marcu 2004 odbierał muzycznego Fryderyka w imieniu umierającego Kaczmarskiego. Ma dwóch synów, o jednym nie wiedział przez 7 lat. Gdy wystartował w wyborach na prezydenta Poznania, powiedział żonie: „Nie martw się, przecież nie wygram”. Syn do dzisiaj ma do niego pretensje, że z dnia na dzień musiał przejąć całą firmę „Jaśko-wiak”. Cyklista i biegacz narciarski, współtwórca Pu-charu Świata w Szklarskiej Porębie. Wymieniany wśród najlepszych polskich samorządowców. Na placu Wolności krzyczał: precz z kaczyzmem;

niósł tęczową flagę w Marszu Równości. Nie zgodził się na apel smoleński w czasie obchodów Czerwca ‘56. Mapę Poznania pociął czerwoną siecią ścieżek rowerowych. Twierdzi, że powie o sobie wszystko, bo ludzie muszą wiedzieć, kim jest człowiek, który rządzi ich miastem.

* Ryszard Kapuściński, którego czytał cały świat, podkreślał zawsze, że reporter mówi w imieniu tych, którzy milczą, bo są za daleko od głównej sceny, fleszów i mediów. Kim są kobiety, które mieszkają 30 km od stolicy, albo 42 km, 61 km, a może 83? Co myślą, jak żyją, co śnią, co lubią, co je wkurza? Czy cień Warszawy im przeszkadza? Czy w tym cieniu można mieć własny, osobny świat, czy można być szczęśliwym? Drugoplanowe to reporterski projekt Aleksandry Zbroi i Agnieszki Pajączkowskiej, które jeżdżą po mazowieckich wsiach i rozmawiają tylko z kobietami.

* A czy reporter potrafi ustalić, kiedy zaczęło się nasze „teraz”? Czy nowe zaczęło się z końcem

wojny, w 1945? Szwedzka pisarka i dziennikarka Elisabeth Åsbrink – laureatka Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, znana w Polsce z dwóch książek: W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa i Czuły punkt – stawia na rok 1947. Z pozoru nieistotny, ale według Åsbrink to w czterdziestym siódmym zaczęły się nasze konflikty i dylematy:• 10 lutego w Paryżu zostaje podpisany układ po-kojowy. Kończy się II wojna światowa, ale faszyści i naziści w Europie starają się o ponowne zgroma-dzenie po wielkiej porażce,• Simone de Beauvoir przeżywa miłość swojego życia, jeszcze nigdy nie czuła się tak uzależniona od żadnego mężczyzny. Zaczyna pisać feministyczną biblię, Drugą płeć,• Komisja ONZ ma cztery miesiące na rozwiązanie problemu Palestyny,• Christian Dior prezentuje swoją pierwszą kolekcję, The New Look,• trwają prace nad Powszechną Deklaracją Praw Człowieka, mało kto zna pojęcie ludobójstwa,• w niemieckim obozie dla dzieci, których rodziców zamordowali naziści, żyje dziesięcioletni Joszéf. Musi sam podjąć decyzję, która zaważy na jego życiu: czy zacząć wszystko od nowa w Palestynie, czy wrócić do Budapesztu, miasta prześladowań. Jakiś czas później ucieknie do Szwecji, gdzie urodzi mu się córka o imieniu Elisabeth. Z tych wszystkich wydarzeń Åsbrink tworzy opowieść o świecie, który zaczyna kształtować się na dobre, gdzie idee demokracji i współdecydowania jednocześnie rodzą się i umierają, gdzie upada stary porządek i powstaje nowy. Nasz czas, nasze „teraz”. To tylko kilka książek, które ukażą się w naj-bliższym czasie w reporterskiej serii Wydawnictwa Poznańskiego.

WŁODZIMIERZ NOWAK

KONKURS! Chcesz wygrać książkę Punkty zapalne, Morderstwo w Himalajach, Polowanie na Escobara lub Fiva? Wystarczy, że do końca maja 2017 roku wyślesz na adres [email protected] wiadomość z uza-sadnieniem, dlaczego książka powinna trafić właśnie do Ciebie! W tytule mejla napisz „KONKURS” oraz tytuł książki, którą chcesz zdobyć, a w treści, dodatkowo, adres do wysyłki. Pięć osób, które przyślą najciekawsze uzasadnienia, otrzyma wybraną książkę. Uwaga! Każda osoba może starać się o wy-granie wielu tytułów. Powodzenia!

Przygoda, która miała im zająć jedno popołudnie, okazała się trwającym ponad 50 godzin koszmarem, który niemal przypłacili życiem. Teraz opisują to w reportażu Fiva

Fot.

http

://w

ww

.gor

dons

tain

fort

h.co

.uk

Wejdź na www.czwartastrona.pl/GazetaDoCzytania i zobacz pełną wersję „Gazety do Czytania”, w której znajdziesz jeszcze więcej stron, jeszcze więcej ciekawych artykułów i jeszcze więcej książek do wygrania!

Page 7: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona 7GAZETA DO CZYTANIANr 2 maj 2017

Wyruszmy razem w  podróż na północ – do krain przepełnionych magicznymi miejscami, zadziwiającymi zwierzętami

i fantastyczną kulturą. Czy właśnie przeżywamy boom na Skandynawię?

Szwecja Z czym kojarzy się tobie Szwecja? Z faktem, że można tam dopłynąć promem i z ogólnym przeświad-czeniem, że wszyscy Szwedzi mieszkają w pewnym popularnym sklepie meblowym? Zgadłem? Wszyscy ci, którzy myślą podobnie, powinni sięgnąć po do-skonałą książkę Natalii Kołaczek I cóż, że o Szwecji. Autorka opowiada między innymi o wprowadzonym w latach 50. i 60. pojęciu Lördagsgodis – sobotnich słodyczach. Szwedzi napominali, by zdrowo wycho-wywać dzieci i częstować je słodyczami tylko w jeden dzień tygodnia. Dziś trudno oczekiwać, by zasada ta nadal obowiązywała. Z książki dowiemy się również o tzw. systemach, czyli sklepach z alkoholem. Natalia Kołaczek z ogromną wnikliwością odpowie na pytania o „syndrom Bullerbyn”, czy podpowie, jak dogadać się z małomównym Szwedem. Wszystko po to, żeby lepiej poznać Szwecję i jej mieszkańców. Czy dzieli nas coś więcej niż Bałtyk?

Norwegia Czy wiesz, że Norwegia jest najsłabiej, po Islan-dii, zaludnionym państwem europejskim, a łosoś wcale nie jest najpopularniejszą rybą w tym kraju? W rybołówstwie największą rolę odgrywają śledzie, makrele i dorsze! Przed wybraniem się na wakacje do

Kierunek: północ!Wakacyjne wybory Polaków są z reguły dość oczywiste: pada na ciepłe kraje i południowe klimaty. A co, gdyby zrobić na przekór latu? Islandia to nie tylko importowane z Polski wafelki, Szwecja to nie tylko ogromny sklep meblowy, a Norwegia to niekoniecznie paczkowany łosoś.

Norwegii warto poznać historię tego fascynującego i tajemniczego kraju. Pomoże wam w tym książka Początki państw. Norwegia autorstwa Jakuba Moraw-ca, w której opowieść zaczyna się na przełomie VIII i IX wieku. Początki norweskiej państwowości ściśle wiążą się z epoką wikingów. Był to czas pirackich najazdów, osiedlania się w różnych rejonach euro-pejskiego kontynentu oraz rozwijającej się wymiany handlowej o dalekim zasięgu. Na fali tych zjawisk, po burzliwym okresie współżycia kilku królestw, w Nor-wegii powstała jedna monarchia. Wszystkim zainteresowanym tematem wikingów polecamy również książkę Czarny wiking Bergsveinna Birgissona, która przedstawia losy Geirmunda Hel-jarskinna oraz portretuje epokę, w której żył.

Islandia Islandia staje się ostatnio jednym z najmodniej-szych kierunków turystycznych. Z pewnością mają na to wpływ jej bezkresne równiny, wodospady i tajemnicza aura, jaka wytworzyła się wokół wyspy. To właśnie tam, na zachodzie wyspy, Juliusz Verne umiejscowił akcję swojej książki Podróż do wnętrza ziemi. Islandia to także miejsce, które cechuje ak-tywność wulkaniczna, o czym mogli przekonać się wszyscy w 2010 roku. Erupcja wulkanu Eyjafjalla-jökull wstrzymała na kilkanaście dni ruch lotniczy i zmusiła europejskie władze do zamknięcia prze-

strzeni lotniczej. Marta Biernat zabiera nas w niezwykłą podróż w swojej książce Rekin i baran. Życie w cieniu is-landzkich wulkanów. Książka dodatkowo okraszona jest pięknymi zdjęciami Adama Biernata. Autorka opowie, dlaczego dawniej islandzcy rybacy wkładali do butów pazury czapli, do drzwi nie należało pukać więcej niż trzy razy, a własnej kołdry trzeba było pilnować jak oka w głowie. I czemu brzemienne kobiety nie powinny zerkać na zorzę oraz co sprawia, że islandzkie łąki kuszą aromatem ginu.

Spakowani? Boom na Skandynawię to już fakt. Pytanie tylko, czy odważycie się wyjść ze swojej strefy komfortu, porzucicie koszulki w kwiaty oraz japonki i udacie się w podróż na północ? W podróż, która na zawsze może odmienić wasze postrzeganie świata i turystyki. Wybór jest prosty: Szwecja, Norwegia i Islandia. Bez wątpienia będą to wasze najbardziej niesamowite i mistyczne wakacje w życiu. I pamiętajcie, że zawsze warto zabrać ze sobą książki, które wprowadzą was w ten świat w najlepszym możliwym stylu.

PIOTR STERNAL

Islandia jest coraz popularniejszym miejscem wakacji. Patrząc na te widoki, trudno się dziwić. Zdjęcie pochodzi z książki Rekin i baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów

Szczęśliwy nie tylko jak DuńczykDuńskie pojęcie hygge wdarło się do naszej

świadomości za sprawą kilku nieźle sprze-dających się tytułów. Odnosi się ono do

sztuki radowania się pięknymi chwilami, dobrą atmosferą, miłym towarzystwem najbliższych osób oraz otaczania określonymi przedmiotami, czyniącymi wnętrza przytulnymi. Hyggowanie wprawia w błogi nastrój, daje poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Proste, prawda? Przykład możemy brać nie tylko z Duńczyków, odmieniających hygge przez wszystkie przypad-ki. Optymistyczne, afirmujące podejście do życia charakterystyczne jest dla wszystkich krajów skan-dynawskich, wysuwających się na pierwsze miej-

sce na świecie, jeśli chodzi o wysoką jakość życia. Oczywiście składa się na to wiele czynników, m.in. ekonomia, historia, opieka medyczna i socjalna, ale także klimat. Nie zmienimy naszej historii ani wielu innych, zasadniczo ważnych czynników, które sprawiają, że dany naród pielęgnuje w sobie hygge. Bestsellerowe poradniki sugerują nam więc, jak zmienić wszystko tak, by było bardziej hygge, koncentrując się przede wszystkim na pięknych zdjęciach designerskich wnętrz i przedmiotach, którymi możemy się otaczać. Nie dajmy się zwariować. Trudno sobie wyobrazić, by poziom zadowolenia społecznego osiągnął takie wskaźniki jak na północy

Europy. Można też się spodziewać, że gdyby na stałe w naszym kraju zagościła iście angielska pogoda, to raczej nie rozwinąłby się w nas narodowy opty-mizm. Jednak na fali popularności hygge i mody na wszystko, co skandynawskie, możemy weryfikować nasze podejście do życia. Nie zaszkodzi odrobina zdrowego dystansu i zwolnienie tempa, celebracja pięknych chwil spędzanych z najbliższymi, nawet jeśli zapomnimy napalić w kominku czy wyciągnąć koc z szafy. A jak wygląda duńskie hygge w innych krajach? O wyjaśnienia poprosiliśmy autorki, blogerki, podróż-niczki, które Skandynawię znają jak własną kieszeń.

SYLWIA SMOLUCH

Czerpanie radości z drobnych, codziennych, przy-jemnych chwil doceniają także Szwedzi, używając pojęcia mys. Idealnym czasem na celebrowanie tej

szczególnej atmosfery jest piątek, o czym świadczy szwedzki „fenomen” fredagsmys (szw. fredag – piątek).

Każdy Szwed ma swój własny przepis na szczęśliwy, spokojny piątek, ale wśród wspólnych elementów

najczęściej pojawiają się: sofa, telewizor, świece, koc, słodycze i inne przekąski, a także wino lub napoje. I oczywiście towarzystwo bliskich osób. Piątkowy

wieczór urasta do rangi rytuału życia codziennego, bo jest swoistym momentem przejścia: od dość ruty-nowego tygodnia w szkole lub w pracy do weekendu,

który również ma swoje rutyny, mniej lub bardziej przyjemne (np. robienie zakupów, sprzątanie czy od-wiedzanie krewnych). Piątkowy wieczór to moment zawieszenia między jedną rzeczywistością a drugą,

stąd właśnie chęć zaznaczenia tego w szczególny sposób. Dlatego tak ważne jest przeżywanie fredag-smys z kimś bliskim, bo przecież zdarza się nam mijać

na co dzień nawet pod jednym dachem.

Obserwowanie zza szyb domostwa gnającej z zawrot-ną prędkością śnieżycy i ogrzewanie w tym czasie

swych dłoni kubkiem wypełnionym aromatycznym naparem z własnoręcznie zbieranych jagód i ziół

może wprowadzić w nie lada błogostan. Nieśpieszne raczenie się drobnymi przyjemnościami (w niepogo-

dę islandzkie domy wypełnia blask świec i kuszący aromat kardamonowych faworków zwanych kleinur,

zajadanych tu na okrągło) trwa nie tylko zimą. Island-czycy z nadzieją oczekują zjawienia się dobrej pogody,

z czym związane jest słowo sólarfrí (dosł. „słoneczne wolne”). Gdy słońce zdecyduje się w końcu rozgościć

na niebie, rozpoczyna się małe święto. Wszystkie obowiązki zostają odłożone, a niemal cały naród

pędzi ku naturze lub do swych ogródków. Ulotne momenty, gdy promyki z czułością muskają twarze,

napawają wszystkich nieopisaną radością. Nie sposób się z Islandczykami nie zgodzić, iż błogostan powinno

się kultywować niezależnie od pory roku. Może nie mamy pod ręką pól lawowych i zjawiskowych fior-

dów, ale ideę sólarfrí warto wziąć sobie do serca.

Również Norwegowie mają swój odpowiednik, czyli kos (czyt. /kus/). Kos to nic innego jak sy-

nonim hygge, a więc przyjemność, delektowanie się czymś czy też szeroko rozumiana „przytul-

ność”. Kos to po prostu styl życia. Istnieje również czasownik åkoseseg („kusować się”), który jest

jednym z pierwszych, jakich uczy się na kur-sach języka norweskiego przy okazji omawiania

czasowników zwrotnych. Norwegowie lubią koseseg w każdej wolnej chwili i najchętniej gdzieś,

gdzie jest wystarczająco koselig (przytulnie). Ko-selig może być wszystko – od zacisznego miejsca

przed kominkiem, gdzie zasiadamy pod kocem w zimowy wieczór, przez małą kawiarenkę na

brzegu fiordu, aż po atmosferę w pracy. Norwe-skie kos i koselig obecne są w niemalże każdej

sferze życia i pozwalają na uczynienie szarej co-dzienności niepowtarzalną chwilą i okazją do de-

lektowania się życiem. Tym jest właśnie norwe-skie kos, którego pełne znaczenie trudno oddać

w jakimkolwiek nieskandynawskim języku.

NATALIA KOŁACZEK

autorka książki Icóż,żeoSzwecji,

prowadzi bloga Szwecjoblog

MARTA BIERNAT

wspólnie z mężem Adamem stworzyli

książkę Rekinibaran.Życie

wcieniuislandzkichwulkanów oraz

prowadzą bloga Bite of Iceland

ANNA KUREK

czyli Norwegolożka

– tak nazywa się jej blog o Norwegii

i języku norweskim

KONKURS! Chcesz wygrać książkę I cóż, że o Szwecji lub Rekin i baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów? Wystarczy, że do końca maja 2017 roku wyślesz na adres [email protected] wiadomość z uzasad-nieniem, dlaczego książka powinna trafić właśnie do Ciebie! W tytule mejla napisz „KONKURS” oraz tytuł książki, którą chcesz zdobyć, a w treści, dodatkowo, adres do wysyłki. Pięć osób, które przyślą najciekawsze uzasadnienia, otrzyma wybraną książkę. Uwaga! Każda osoba może starać się o wy-granie wielu tytułów. Powodzenia!

Szwecja to kraj pełen kolorów

Page 8: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

GAZETA DO CZYTANIA8 Nr 2 maj 2017 www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona

Jeszcze dziesięć lat temu nikomu nie przyszłoby do głowy, że literatura dla młodzieży stanie się jednym z większych i najciekawszych działów księgarnia-

nych, a nawet dorobi się kilku podgatunków. Obecnie prym wiodą książki young adult i new adult, podzie-lone również na dwie kategorie: fantastykę i literaturę obyczajową. Niejeden wydawca próbuje rozgryźć, o co w tym wszystkim chodzi.Nie tak dawno nastoletni czytelnik miał do wyboru albo książki dla dzieci, albo dla dorosłych. Od czasu pojawienia się Harry’ego Pottera rynek wydawniczy otworzył się na nowości dla młodszego czytelnika. Pojawiły się Igrzyska śmierci, Zmierzch, Więzień labi-ryntu, które utrwaliły się w pamięci dzięki ekraniza-cjom, ale i równie silnie wyznaczyły trendy czytelnicze. Obecnie tytuły książek młodzieżowych dorobiły się nawet ekranizacji serialowych i nie chodzi tylko o cykle fantastyczne, jak Shadowhunters na podstawie Darów anioła autorstwa Cassandry Clare, ale i serie obyczajowe, takie jak Plotkara czy najnowsza produkcja Netflixa Trzynaście powodów. Książki young adult kierowane są do nastolatków w wieku 13-17 lat i najczęściej poruszają problemy zwią-zane z wkraczaniem w wiek dorosły, poszukiwaniem tożsamości, problemami rodzinnymi i społecznymi. Powieści pod szyldem new adult to historie dedykowane młodym dorosłym – już nie nastolatkom, ale jeszcze nie w pełni dojrzałym ludziom, często rozpoczynającym życie studenckie, przeżywającym pierwsze poważne miłości, wchodzącym w nowy etap życia, wymagający dużo większej niż dawniej odpowiedzialności. Jak się okazuje, młody czytelnik łaknie lektury

Young adult, new adult? Czyli o co w tym wszystkim chodzi!

poruszającej tematy właśnie jego problemów i choć na pierwszy rzut oka dorosłemu odbiorcy książki dla nastolatków mogą się wydawać naiwne i przekombi-nowane, to warto zajrzeć, co tak naprawdę kryje się za kolorowymi, błyszczącymi okładkami książek, po

które sięgają. Irlandzki pisarz young adult Peadar Ó Guilín, którego serię o Szaroziemi rozpoczyna tytuł The Call. Wezwanie, opisuje dystopijny świat, w którym każdy nastolatek na ziemi zostaje wezwany do dzikiej i nie-

bezpiecznej krainy, gdzie musi przetrwać walkę z nie-bezpiecznymi istotami. Za fantastyczną fabułą kryje się jednak wiele ważnych motywów, takich jak miłość, wykluczenie społeczne i walka o uznanie dziewczyny z polio za równie wartościową jak inni. Opisuje po-tyczki nastolatków zamkniętych na małej przestrzeni i funkcjonujących pod ogromną presją. Alwyn Hamilton swoją serią zainaugurowaną tytułem Buntowniczka z pustyni podbiła serca czytel-ników Goodreads i „New York Timesa”, a to za sprawą swojej bohaterki Amani Al-Hizy, pragnącej wolności nastolatki, która w okrutny sposób straciła rodziców i uciekła z domu bezdusznego wuja. Dzięki podróży Niebieskookiej Bandytki poznajemy baśniowe opo-wieści, które kryją za sobą walkę o narodową wolność i niezależność, udowadniając przy tym, jak silną postacią może być nastoletnia dziewczyna. Książka stała się na tyle ważnym głosem feministycznym, że Willow Smith, córka Willa Smitha, wączyła się do projektu ekranizacji powieści. Literatura młodzieżowa to jednak nie tylko głos zagranicznych autorów, to również książki naszych rodzimych pisarzy, na przykład Pauliny Hendel, która rozpoczęła serię Żniwiarz – jej nastoletnia bohaterka odsłania przed czytelnikami tajniki zapomnianej sło-wiańskiej mitologii i zmaga się z demonami, nie tylko tymi magicznymi. Po dekadach młody czytelnik wreszcie został uznany za pełnoprawnego odbiorcę literatury, zasługującego na książki dotykające aktualnych problemów, dostoso-wanych do współczesnych realiów i odpowiadających na potrzeby nastolatków. Nareszcie!

MILENA BUSZKIEWICZ

KONKURS! Chcesz wygrać książkę The Call. Wezwanie, Pusta noc lub Buntowniczka z pustyni? Wystar-czy, że do końca maja 2017 roku wyślesz na adres [email protected] wiadomość z uzasadnieniem, dlaczego książka powinna trafić właśnie do Ciebie! W tytule mejla napisz „KONKURS” oraz tytuł książki, którą chcesz zdobyć, a w treści, dodatkowo, adres do wysyłki. Pięć osób, które przyślą najciekawsze uzasadnienia, otrzyma wybraną książkę. Uwaga! Każda osoba może starać się o wy-granie wielu tytułów. Powodzenia!

Popiół z koszuli zmarłego na alkoholizm, wywar z kreta na bolący ząb

Paulina Hendel, autorka Pustej nocy i znawczyni pogańskich zwyczajów, przygotowała listę najbardziej zadziwiających, często absurdalnych z dzisiejszej perspektywy dawnych wierzeń i sposobów na różne dolegliwości.

1. Jak osiągnąć piękne, długie włosy niczym u rusałki? Zabieg prosty i przede wszystkim tani, ale... tylko dla odważnych. Wystarczy smarować włosy go-towanymi wnętrznościami żaby. Skuteczna ponoć była też maseczka z przetopionego szpiku z nóg bydlęcych, jednak gdy zastanowimy się, ile wartości odżywczych ma szpik kostny, pomysł ten nie wydaje się już taki szalony.

Nasi przodkowie chyba najbardziej bali się zmarłych powracających zza grobu. Prym wiódł tu wampir, zwany również wąpierzem czy upiorem. Zaś Ka-szubów gnębił wieszczy, inaczej żarłok lub unhier. Powstały tysiące krwawych opowieści o tych demonach oraz wiele sposobów na to, jak sobie z nimi radzić. Niektóre z nich były czysto prewencyjne: jeśli jeszcze przed pogrzebem zaobserwowano u zmarłego rumieniec na twarzy lub wiotkość ciała, przede wszystkim należało pochować go twarzą do ziemi, aby zmylić mu kierunek do świata żywych. Można było również włożyć do trumny najrozma-itsze przedmioty, na przykład kawałek płótna i igły, aby zmarły się nie nudził, lub też sznur z supełkami, które będzie musiał rozwiązać. Równie dobrze skutkowały ponoć karty z książeczki do nabożeństwa, na których nie ma słowa „amen”, aby nieboszczyk musiał czytać je wciąż od nowa i nie miał czasu, aby wyjść na powierzchnię. Przydatne też były ziarna piasku i maku. Czasem mówiono, że jedno przeliczone ziarnko uwięzi upiora na jeden kolejny rok. Jeśli po czyjejś śmierci we wsi następowały kolejne zgony, szczególnie rodziny bądź sąsiadów zmarłego, sięgano po bardziej drastyczne środki. Pomimo wszelkich zakazów ze strony władz oraz księży rozkopywano nocą grób i profanowano zwłoki domniemanego wampira. Ucinano mu głowę i składano ją w stopach. Często zbierano krew, która przy tym wyciekła, i podawano do wypicia osobom gnębionym przez upiora. Można również było przebić czasz-kę metalowym prętem. A czasem wystarczyło po prostu zabrać nieboszczykowi koszulę, aby wstydził się wstawać z grobu i nago paradować po okolicy.

Najskuteczniejsze lekarstwo na alkoholizm? Należy podać pijakowi popiół z koszuli zmarłego w kieliszku od wódki. Wielu po takiej „kuracji” już chyba nigdy nie sięgnęłoby po kieliszek.

Na choroby umysłowe przykładano do ciała rozpłataną, jeszcze ciepłą czarną kurę. Gdy boli ząb, wcale nie trzeba iść do dentysty, żeby go wyrwać! Nasi przodkowie mieli własne metody na takie dolegliwości. Niezawodny sposób nr 1: Należy ususzyć „glisty ziemne”, utłuc je na proszek, a potem okładać nim bolący ząb. Po kilku takich zabiegach można ząb wy-rwać palcami. Tylko nie zapomnijcie najpierw oblepić sąsiadujących zębów woskiem, co by ich również nie stracić!Sposób nr 2: Zrobić „sekretny olejek z żabek owych, które na drzewach bywają”. Należy „owe żabki” posiekać i usmażyć na oliwie, aż się w skwarki obrócą. Żabki wyrzucić, a oliwę zachować. Gdy znów złapiesz żabki, posiekaj je i usmaż na tej samej oliwie. Potem wystarczy nasączyć tym sekretnym olejkiem chusteczkę i przykładać do zepsutego zęba, który „choć będzie mocno siedział, możesz go palcem wyjąć”.Sposób nr 3: Trzeba zacisnąć w rękach dwa krety, lekko je ściskając, ale nie za mocno, żeby zbyt szybko nie wyzionęły ducha. Nie wolno wypuszczać ich z dłoni przez około pięć godzin, aż gorąc i ból ich nie umorzy. Gdy już pozdychają, należy wziąć nowy garnek, włożyć zwierzęta do środka, nalać wody i gotować je na słabym ogniu przez okrągłą dobę. W tym czasie ujdzie z kretów cała ich istota, która to w formie tłuszczu wypłynie na wierzch wody. I to właśnie w tym „cudownym” olejku znajduje się wspaniałe remedium. Jednak nie należy go przykładać do bolących zębów. Trzeba nasmarować nim palce oraz wnętrze rękawiczek, włożyć do nich dłonie i nosić przez dwa dni, nawet podczas snu. Ręce nasiąkną wtedy lekarstwem, a wszelkie dolegliwości zębów przeminą na co najmniej kilka miesięcy, po których należy powtórzyć kurację.

Czasem zdarzały się takie choroby, z którymi zwykli ludzie nie mogli sobie poradzić bez lekarstw ani wiedzy medycznej. I właśnie wtedy uciekali się do wy-obraźni oraz mniej lub bardziej makabrycznych pomysłów. Po pierwszym ataku padaczki należało spalić koszulę chorego, a popiół wyrzucić do rzeki i odejść, nie oglądając się za siebie. Jednak, gdy ataków było więcej, należało zakupić od kata i założyć na siebie skórę z trupa wcześniej nie używaną w tym celu.

2.

3.4.

5.

6.

Wejdź na www.czwartastrona.pl/GazetaDoCzytania i zobacz pełną wersję „Gazety do Czytania”, w której znajdziesz jeszcze więcej stron, jeszcze więcej ciekawych artykułów i jeszcze więcej książek do wygrania!

Page 9: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona 9GAZETA DO CZYTANIANr 2 maj 2017

Najpierw pracowała pani jako dziennikarka, później – bizneswoman, a teraz zdecydo-wała się pani tworzyć książki. Jak to się

stało? Ciągnie panią do pisarstwa?Bardzo. Kiedyś pisanie, choć nieco innego rodzaju, było moją pracą i zawodem. Bardzo tę pracę lubiłam. Ale potem rozstałam się z dziennikarstwem, więc i z pisaniem także. Trochę tęskniłam, ale nie przycho-dził mi jeszcze wtedy do głowy pomysł, żeby napisać książkę. Ja na ogół nie myślę o sobie zbyt dobrze, więc sądziłam, że książka to nie dla mnie. Trochę też działo się w moim życiu i na pisanie nie było ani czasu, ani ochoty. A teraz jest. I jedno, i drugie.

Zatem skąd ten flirt z biznesem?Z konieczności. Takie były czasy – lata dziewięć-dziesiąte, wszyscy tworzyli firmy, więc my też. Z ówczesnym mężem założyliśmy agencję reklamową, wtedy prawie ich nie było na polskim rynku, za-graniczne „sieciówki” dopiero się u nas rozglądały, a polskie agencje ledwie raczkowały. Zaczęło się od używanego ksera i dwóch wynajmowanych pokoików w jakimś podupadającym biurowcu, potem zrobiła się z tego duża firma. Dziś nie ma już ani tamtego

Anna Bennet, bohaterka powieści Nocne czu-wanie, matka dwóch kilkuletnich chłopców, jest już zmęczona nieprzespanymi nocami

i brakiem czasu na pracę zawodową. Mieszka na odciętej od świata szkockiej wyspie Colsay. Podczas zabawy z dziećmi w ogrodzie wykopuje z ziemi kości niemowlęcia i niewielki kocyk. Jest historykiem na oksfordzkim uniwersytecie, więc tajemnicze znale-zisko zaczyna ją interesować. W dodatku dom od lat należy do rodziny jej męża. Dlaczego niemowlę zmarło, czyim dzieckiem było i kto pochował je w takim miejscu? Nocne czuwanie to jednak nie kryminał. Sarah Moss pokazuje różne wymiary macierzyństwa. Pisze o relacjach matek z małymi i z nastoletnimi dziećmi, ale też z mężami, którzy uciekają w pracę. O zmęczeniu, byciu nieidealną, skrywanych błędach młodości i frustracji życiem na odludziu. Wreszcie o rodzinnych sekretach, które po latach będą musiały wyjść na jaw. Trzy godziny ciszy to najnowsza powieść Patry-cji Gryciuk. Jej bohaterka (a może sama autorka? Wszak ma na imię Patrycja i właśnie pisze książ-kę, której fabuła zdaje się przypominać tę, którą właśnie trzymamy w rękach…) wraca do Gour-don – miasteczka na południu Francji, w którym spędziła młodzieńcze lata. To miejsce wiąże się z  trudnymi wspomnieniami. Patrycja i  jej brat bliźniak, gdy byli nastolatkami, zakochali się w tym samym chłopaku. Rywalizacja o jego względy skoń-czyła się tragicznie. Po latach Patrycja mierzy się z przeszłością, bo zostało jej już niewiele czasu. Chce go spędzić z miłością swojego życia, jednak mężczyzna ma już nową rodzinę. W dodatku całe miasteczko zajmuje się właśnie poszukiwaniami zaginionej dziewczynki. Patrycja ma pewne po-

KONKURS! Chcesz wygrać książkę Nocne czuwanie, Trzy godziny ciszy, Sny o Jowiszu lub Księżyc jest kobietą? Wystarczy, że do końca maja 2017 roku wyślesz na adres [email protected] wiadomość z uzasad-nieniem, dlaczego książka powinna trafić właśnie do Ciebie! W tytule mejla napisz „KONKURS” oraz tytuł książki, którą chcesz zdobyć, a w treści, dodatkowo, adres do wysyłki. Pięć osób, które przyślą najciekawsze uzasadnienia, otrzyma wybraną książkę. Uwaga! Każda osoba może starać się o wy-granie wielu tytułów. Powodzenia!

Prowadzi pensjonat i pisze powieści

męża, ani tamtej firmy. Takie jest życie…Czy podjęcie decyzji o napisaniu książki było dla pani trudne?Właściwie nie. Z ciekawości przeczytałam kiedyś książkę polskiej autorki romansowej. Nie spodo-bała mi się jakoś szczególnie, skończywszy lekturę powiedziałam sobie: „E, tak to ja też potrafię!”. A za chwilę pomyślałam: „Jak jesteś taka mądra, to na-pisz!”. I tak się zaczęło.

Czy doświadczenie dziennikarskie pomogło pani w pisaniu powieści obyczajowej?Trochę, zwłaszcza w zbieraniu materiałów, w spraw-dzaniu faktów. Dziś to dużo łatwiejsze niż było w moich czasach dziennikarskich, kiedy nie zna-liśmy Internetu, nie było telefonów komórkowych, a źródłami informacji były po pierwsze niezliczone rozmowy z ludźmi, a potem zasoby bibliotek, archiwa wycinków prasowych, agencje. To uczyło oceniać źródła, ich wartość, analizować informacje. Internet jest wspaniały, ale ileż więcej w nim bzdur niż prawdy.

Obecnie prowadzi pani z mężem pensjonat, tre-nuje konie. Jak wygląda taka praca na co dzień?

Pensjonat, maleńki, mieszczący się w naszym domu, to moja „działka”. Mąż jest trenerem jeździeckim, był też zawodnikiem, startował z powodzeniem w zawodach jeździeckich na kilku kontynentach, więc oczywiście treningi to jego wyłączna domena. Wspieramy się we wszystkim, a przede wszystkim lubimy to, co robimy. Odwiedzają nas dziesiątki ludzi, spotkania z nimi są zawsze ciekawe, bo obydwoje przepadamy za rozmowami z naszymi gośćmi przy dobrym winie i zastawionym stole. Może brzmi to trochę jak z folderu reklamowego, ale tak naprawdę jest! Lubię nasze życie, nasz dom, nasze zwierzaki.

Czy spotykanie tak wielu osób jest inspirujące?Jasne! Rzeczywiście, tak jak w książce byli u nas goście z Wyspy Bożego Narodzenia. Wówczas nie miałam po-jęcia, że taka w ogóle istnieje. To byli przemili ludzie, i przegadaliśmy pół nocy, choć biesiadowanie z nimi było ciut inne niż zazwyczaj, bo byli wegetarianami pijącymi wyłącznie wodę… Odwiedzali nas ludzie z całej niemal Europy, ze Stanów Zjednoczonych, z Australii. Organizowaliśmy też zawody jeździec-kie, biegi myśliwskie, w sezonie przyjeżdżają ludzie na treningi, konie są wciąż obecne w naszym życiu.

Jak znajduje pani czas na pogodzenie pracy z pi-saniem, które przecież też jest pracą?To nie jest takie trudne, mam czas, poza tym wszystko to robię pod jednym dachem. Najtrudniej jest wio-sną, kiedy wciąga mnie ogród i ogarnia szaleństwo kupowania sadzonek i ozdabiania wszystkiego nie-zliczonymi donicami, koszami, bukietami. Sama na siebie zastawiam sidła, bo potem, w lecie, podlewanie

Uwięzione w przeszłościJaki wpływ na nasze życie i kolejne pokolenia mają cienie przeszłości? Lepiej zapomnieć o tym, co było, czy ponownie rozdrapywać zagojone już rany? Jeśli sami tego nie zrobimy, może kiedyś ktoś zdecyduje za nas…

świątynny. Ten przekonujący obraz współczesnego indyjskiego społeczeństwa nominowano w 2015 roku do Nagrody Bookera. I słusznie. Inspiracją do powstania wszystkich tych książek były prawdziwe wydarzenia. Anna, Patrycja i Nomi

dejrzenia. Ale… W tej książce nic nie jest takie, jakie się wydaje. Narratorka wodzi czytelników za nos i rzuca na wydarzenia zupełnie inne światło, gdy tylko zaczynają się układać w zrozumiałym porządku. Do ostatnich stron nie wiadomo, co jest prawdą, a co tylko złudzeniem. To wciągająca i niepokojąca, a  jednocześnie osobista powieść o radzeniu sobie z  traumą i budowaniu nowego życia. Do kraju dzieciństwa wraca także Nomi – główna bohaterka Snów o Jowiszu. Z kolorowymi warkoczykami, błyszczącymi kolczykami i orygi-nalnym strojem nie przypomina mieszkanki Indii. W Dżarmuli budzą się jej dramatyczne wspomnie-nia. Wychowała się w aśramie – swoistym klasztorze hinduistycznym, na którego czele stał apodyktyczny guru. W miejscu pełnym brutalności i przemocy, również seksualnej. Anuradha Roy portretuje Indie, państwo z barwnych pocztówek i bollywoodzkich filmów, pokazując to ciemniejsze oblicze. Na kar-tach książki znalazły się bardzo różnorodne postaci: roześmiane, pełne życia staruszki, sprzedawca her-baty i jego młody pomocnik, a także przewodnik

odgrzebują zapomniane historie, które nie miały już ujrzeć światła dziennego. Autorki pokazują, jaki wpływ na nasze życie ma przeszłość. Można przed nią uciekać. Ale czy warto?

ADRIANA BIERNACKA

tego wszystkiego zajmuje ze dwie godziny! Pani książki są inspirowane prawdziwymi zda-rzeniami. Ile jest w nich fikcji, a ile fragmentów z pani życia?Wszystko jest fikcją. Choć bawi mnie wyciąganie z życiorysów i charakterów znanych mi osób jakichś kawałeczków i oddawanie ich moim książkowym postaciom. Znajomi doszukują się wśród nich osób realnych, ale żadna z postaci nie ma pierwowzoru w rzeczywistości. Z wyjątkiem psów, te są prawdziwe, choć może w innej kolejności i przynależności niż w życiu. A ponieważ doświadczeń, dobrych i złych, uzbierało mi się sporo, to czasem czerpię i z nich.

Poza tym, sięga pani także do historii. Czy to sen-tyment?Chyba tak. Zawsze twierdziłam, że gdybym mogła wybrać epokę, w której chciałabym żyć, to byłyby to lata dwudzieste i trzydzieste zeszłego stulecia. Pisanie to droga, żeby przez chwilę znaleźć się w rzeczywi-stości tamtych czasów. Dużo lepiej mi się o niej pisze, niż o współczesności. Poza tym korzystam też z zapa-miętanych wspomnień moich nieżyjących już dawno dziadków, na przykład umieszczone w książce zapiski Marii Dryckiej to naprawdę notatki mojej babci.

Czy może Pani zdradzić, jak potoczą się dalsze losy Anny? Powstanie kontynuacja książki Księżyc jest kobietą?Kontynuacja Księżyca już powstaje. Anna będzie na-dal szamotać się z życiem i mężczyznami, a jak się to skończy, nie zdradzę. Aśka pozna pewne tajemnice z przeszłości, los i dla niej przygotował niespodzian-kę. I przeszłości będzie znów sporo, cofniemy się do lat wojny, do mało w gruncie rzeczy znanej historii okupacji Wielkopolski.

RozmawiałaSYLWIA SMOLUCH

Rozmowa z Joanną Gawrych-Skrzypczak, autorką książki Księżyc jest kobietą

Page 10: DO WYGRANIA 100czwartastrona.pl/wp-content/uploads/2017/05/Gazeta-do-Czytania-nr... · Lewis-Stempel, pisarz uznany przez magazyn „Sun - day Times” za jednego z najlepiej sprzedających

GAZETA DO CZYTANIA10 Nr 2 maj 2017 www.czwartastrona.pl www.facebook.com/czwartastrona

Powieść obyczajowa to gatunek literacki, który nie poddaje się jednoznacznym definicjom. Stwierdzenie: „lekka, łatwa i przyjemna” nawet

w odniesieniu do powieści, w których zawarto dużą dawkę humoru, jest nieadekwatne i lekko krzywdzące. Potrzeba klasyfikacji jest jednak kusząca i jakąś łatkę nakleić trzeba. Jak jednak sklasyfikować powieści ta-kich autorek jak Agnieszka Olejnik czy Agnieszka Lis? W Karuzeli Agnieszka Lis podejmuje poważ-ny i trudny temat śmiertelnej choroby, ale historię tę opowiada niezwykle subtelnie i często posługuje się humorem. Nie przeczytawszy tej książki, można by myśleć o pewnego rodzaju estetycznym zgrzycie. W jednym z wywiadów autorka wyjaśnia: Śmiech i humor są lekarstwem niemal na wszystko. Nie rozwią-zują problemów, oczywiście, ale częstokroć pomagają przetrwać trudny czas. Każdy z nas taki miewa… Nie życzę nikomu doświadczeń takich, jak w „Karuzeli” –

Jak to się stało, że z pisania literatury obyczajo-wej dla kobiet przerzuciła się pani na pisanie kryminałów?

Zadebiutowałam w 2012 roku powieścią obyczajową, którą napisałam na konkurs literacki. Jest to roman-tyczna historia ze szczęśliwym zakończeniem, która wciąż cieszy się powodzeniem u czytelniczek. Później zaczęła się moja przygoda z kryminałem, poprzedzo-na udziałem w kursie pisania powieści kryminalnych. Wygrałam w konkursie zniżkę w opłacie za ten kurs i uznałam, że to znak. Na kursie stworzyłam fabułę swojej drugiej książki (pierwszej kryminalnej) i przy okazji zrozumiałam, że konstruowanie planów, kon-spektów, to nie moja bajka.

Pisanie to pani hobby, pasja czy już bardziej spo-sób na życie?Pisanie jest moją pasją i mam nadzieję, że w nieda-lekiej przyszłości stanie się także sposobem na życie. Na razie staram się godzić pisarską pasję z pracą zawodową na etacie, co nie jest łatwe i wymaga dokonywania wyborów, rezygnacji z wolnego czasu i wstawania o wschodzie słońca. Pani poprzednia książka – Dobra matka – była nominowana do Nagrody dla Najlepszej Polskiej Miejskiej Powieści Kryminalnej. Spodziewała się pani takiego wyróżnienia i tego, że pani kryminały zostaną tak dobrze przyjęte?Nominacja była dla mnie wielkim zaskoczeniem, nie spodziewałam się wyróżnienia, chociaż mia-łam nadzieję, że Dobra matka zostanie dostrzeżona przez jury. Cieszę się, że moje kryminały są dobrze przyjmowane przez czytelników. Czy się spodzie-wałam? Cóż, wydaje mi się, że tego nigdy się nie wie. Autor tworzy dla czytelników, bez nich nie ist-nieje, dlatego staram się pisać najlepiej jak potrafię, pracować nad warsztatem, tworzyć ciekawe fabuły i dostarczać emocji.

Niedawno ukazała się pani kolejna książka – Waż-ka. Tym razem symbolicznym elementem, wokół którego rozgrywa się akcja jest stara, tajemnicza broszka, ale – jak na dobry kryminał przysta-ło – nie brakuje też morderstw. Ginie nie tylko koleżanka głównej bohaterki – starszej aspirant Agaty Górskiej – ale i dziennikarz, który w pracy nie cofał się przed niczym, by wytropić i opisać jakąś sensację. Skąd czerpie Pani inspiracje na swoje książki?Motyw broszki w kształcie ważki pojawia się już w Dobrej matce i ma swoją kontynuację w Ważce, a jego obecność to efekt mojej wieloletniej fascynacji wzornictwem secesyjnym, biżuterią René Lalique’a, mistrza techniki plique-à-jour. Jednak w większości przypadków inspirację czerpię nie tyle ze swoich fa-scynacji, co po prostu z życia. Słucham, obserwuję, wczuwam się. Czasem wystarcza rozmowa, czyjaś opowieść, niekiedy jedno zdanie lub zaobserwowana sytuacja. Interesuje mnie też tło społeczne, od niego zaczynam. Człowiek jest istotą społeczną, żyje wśród

KONKURS! Chcesz wygrać książkę Dobra matka, Ważka, Karuzela lub Apetyt na więcej? Wy-starczy, że do końca maja 2017 roku wy-ślesz na adres [email protected] wiadomość z uzasadnieniem, dlaczego książka powinna trafić właśnie do Ciebie! W tytule mejla napisz „KONKURS” oraz ty-tuł książki, którą chcesz zdobyć, a w treści, dodatkowo, adres do wysyłki. Pięć osób, które przyślą najciekawsze uzasadnienia, otrzyma wybraną książkę. Uwaga! Każda osoba może starać się o wy-granie wielu tytułów. Powodzenia!

Ciężki kaliber powieści obyczajowych

Rozmowa z Małgorzatą Rogalą, autorką popularnych kryminałów, m.in. Ważki i Dobrej matki

ludzi, nawiązuje z nimi relacje. Porusza się w obrębie określonego systemu ekonomicznego i prawnego, doświadcza różnych sytuacji, także trudnych, z któ-rymi próbuje sobie radzić. Gdy poruszy mnie jakaś kwestia społeczna, zastanawiam się: „Co by było, gdyby…” Wybieram tematy, które mnie „uwierają”: zawodny system prawny, kwestia prywatności w in-ternecie, agresywne dziennikarstwo, internetowa mowa nienawiści, czy – jak ostatnio – rynek pracy.

Wielu autorów bardzo zżywa się ze swoimi boha-terami, czuje do nich sentyment, przywiązanie, pozwala im na kartach książki niejako żyć własnym życiem. Jak to jest w pani przypadku?Moi bohaterowie w dużej mierze kreują się sami, nie przygotowuję dla nich z góry określonej listy cech i za-chowań. Często przychodzą nagle, znikąd, i zaczynają się szarogęsić. Na przykład Agata Górska pojawiła się, gdy mój syn opowiedział mi historię o zatrzaśniętych drzwiach. Słuchając opowieści i zaśmiewając się do łez, zobaczyłam oczami wyobraźni wysoką blon-dynkę, która z nożem w ręku przebiega na bosaka przez ulicę (ta scena jest opisana w Zapłacie, która jest pierwszą częścią cyklu o Górskiej i Tomczyku).

Można powiedzieć, że Agata włączyła tę przygodę do swojego życiorysu, podobnie jak przywłaszczyła sobie historię dzieciństwa (zamierzałam obdarzyć nią kogoś innego). Agata również zdecydowała, że jej związek z Michałem (w Dobrej matce) potoczył się tak, a nie inaczej, chociaż robiłam wszystko, żeby temu zapobiec. Z kolei w Zastrzyku śmierci, który ukaże się w październiku 2017, ponownie spotkamy się z najmłodszą siostrą Sławka Tomczyka, partnera Górskiej. Kinga, która pojawia się w dwóch epizodach w Ważce, postanowiła mieć swój „pełnometrażowy” wątek w następnej części cyklu. I tak jest w większości wypadków – bohaterowie przychodzą i próbują mi dyktować, jak ma przebiegać ich historia.

Czyli pracuje już pani nad kolejną książką…W chwili, gdy rozmawiamy, Zastrzyk śmierci, kolejna część perypetii Agaty Górskiej i Sławka Tomczyka, jest już u wydawcy, a ja myślę o nowej fabule. Na szczęście moja redaktor prowadząca nie domaga się ode mnie konspektu, ponieważ – jak wspominałam

Moje kryminały wyłaniają się z chaosu

wcześniej – pisanie planu zabiłoby we mnie radość z pisania. Zmieniam koncepcję co dwa dni i czekam, aż z chaosu, który wypełnia moją głowę, wyłoni się kształt. Tak jest za każdym razem, gdy pracuję nad nową fabułą. Gdy czytam później w recenzjach sformułowania typu „misterna robota”, zastanawiam się, czy to na pewno o mojej książce, a jeśli tak, jak to możliwe, że z tego kłębowiska myśli powstało coś misternego.

Rozmawiał KAROL GÓRSKI

Fot.

Ale

ksan

dra

Soch

acka

DobramatkaMałgorzaty Rogali nominowana była do Nagrody dla Najlepszej Polskiej Miejskiej Powieści Kryminalnej

życzę za to umiejętności wzięcia problemów na śmiech. Naprawdę pomaga! Emocje, jakie wzbudza Agnieszka Lis, są ogromne. Czytelnicy (nie tylko kobiety!) przyznają się wprost, że lekturę muszą sobie dawkować, bo ładunek emo-cjonalny jest nie do przyjęcia w jednym ciągu. Jak się okazuje, również dla samej autorki. Od premiery Ka-ruzeli minęło już prawie pół roku, a zapytana o dalsze plany wydawnicze, zdradzała: Co do planów – w tym roku ukażą się wznowienia dwóch moich pierwszych powieści: „Jutro będzie normalnie” oraz „Samotność we dwoje”. W styczniu przyszłego roku planowana jest nowa powieść – o tematyce lżejszej niż „Karuzela”. Sama jestem trochę zmęczona „ciężkim kalibrem” tej książki (a co dopiero czytelnicy!), potrzebuję trochę odskoczni. Ta nowa książka dopiero „się pisze”. A jesienią przyszłego roku – kolejna, znów o tematyce ciut mocniejszej… Ta jest już napisana.

Podobną tendencję można odnaleźć w książkach Agnieszki Olejnik. Niedawno autorka skończyła serię „Wszystkie Smaki Życia” (Szczęście na wagę, Miłość z nutą imbiru, Apetyt na więcej). Trylogia ta jest prze-pełniona emocjami, a kreacje bohaterów są niezwykle prawdziwe. Autorka Dziewczyny z porcelany z wielką wprawą podejmuje niełatwe tematy, takie jak zdrada, homoseksualizm czy krucha miłość. Historie zawarte w tych książkach zmuszają do przemyśleń, odważnych decyzji i podejmowania ryzyka zmian. Tymczasem mamy zapowiedź kolejnej serii. Jej pierwszą częścią będzie Ławeczka pod bzem (premiera 19 lipca). Powieść ta dla czytelników książek Agnieszki Olejnik będzie pewnym zaskoczeniem. Główna bo-haterka wygrywa 20 milionów na loterii, co – wbrew przewidywaniom – nie zmienia jej życia o 180 stopni. Poznajemy bardzo zabawnie opowiedzianą historię z wątkiem romantycznym i podróżniczym. Jednak au-

torka już zdążyła swoich czytelników przyzwyczaić do tego, że tak sielsko cały czas być nie może, dlatego dla równowagi wprowadza wątek chorej na siatkówczaka dziewczynki. Agnieszka Olejnik ma na swoim koncie książkę dla dzieci, powieść dla młodzieży, kobiecy kryminał i kilka powieści obyczajowych. Jak sama o nich mówi: Wszystkie są mi bliskie, do każdego z tych gatunków za-pewne jeszcze wrócę. W tej chwili dopieszczam powieść obyczajową oraz kryminał – lekki, kobiecy, ale jednak kryminał. Lubię bawić się konwencją, trochę sobie z niej żartować, czerpać z różnych nurtów literackich to, co mi się podoba, i sklejać z tego całość, którą niekoniecznie łatwo potem umieścić w jakiejkolwiek szufladce.

PATRYK MIERZWA