24
Zgodnie z ostatnim rapor- tem Inspekcji Weterynaryjnej, obejmującym okres od 22 do 28 maja, Inspekcja wykryła aż 26 przypadków nieprawidłowości związanych z przerobem i obro- tem mięsem. Były tam przypad- ki nielegalnie, bez wszelkich ze- zwoleń, prowadzonej produkcji artykułów mięsnych oraz handlu zwierzętami i przetworami mię- snymi. Był pokątny ubój bydła i trzody, bez obowiązkowych ba- dań sanitarnych (w tym, bez ba- dania na włośnicę). Wykryto też sześć nielegalnych transportów zwierząt, a także – co warto pod- kreślić - przypadek produkcji mączki mięsno-kostnej – zakaza- nego od lat składnika pasz zwie- rząt hodowlanych, który w la- tach 90. był przyczyną epidemii BSE (choroby wściekłych krów) w krajach Europy Zachodniej. W Polsce choroba ta, w poje- dynczych przypadkach pojawi- ła się dekadę źniej. Gdy dziś wiadomo jednak, że w zakładzie w Golubiu-Dobrzyniu produko- wano nielegalnie mączkę, mo- gącą zawierać chorobotwórcze priony, to przekonanie iż nasz kraj jest należycie chroniony przed BSE stało się iluzoryczne. Rzeczywistą skalę zagrożenia będą mogły potwierdzić dopiero szczegółowe badania oraz prze- prowadzone przez prokuraturę dochodzenie. Za pomniejsze, nie- ujęte szczegółowo przewinienia inspektorzy nałożyli kilkadzie- siąt kar pieniężnych i mandatów. fot. FACEBOOK ISSN 2300-3197, numer indeksu 100994 Jeden grosz z ka¿dego sprzedanego egzemplarza przekazujemy na rzecz Polskiego Komitetu Pomocy Spo³ecznej T RYBUNA DZIENNIK POLSKA GOSPODARKA ŚWIAT OPINIE SPOŁECZNIE W WOLNEJ CHWILI SPORT www.dzienniktrybuna.pl facebook.com/dzienniktrybuna twitter.com/DziennikTrybuna Policja: Marzec nie jest jeden? cena 1,50 zł (w tym 8% podatku VAT) Nr 12 (12) poniedzia³ek 10 czerwca 2013 Mięso ostatniej świeżości Rozwiewa siê mit o zdrowych polskich wêdlinach i wyrobach miêsnych. Pok¹tny ubój zwierz¹t, brak badañ sanitarnych, zepsute miêso w sklepach – to codziennośæ jak¹ ujawniaj¹ kontrolerzy. Najbardziej gor¹ca ksi¹¿ka polityczna ostatnich tygodni str. I - VIII NIEZBĘDNIK HISTORYCZNY LEWICY str. 6 – Sprawa Marca to wierz- chołek góry lodowej. Do na- szej fundacji przychodzi wiele listów od policjantek, skarżą- cych się na molestowanie sek- sualne ze strony przełożonych – mówi prezeska Feminoteki, Joanna Piotrowska. Czyżby więc już polskiej policji gro- ził zalew kolejnych skandali? Jak często wysocy ocerowie wykorzystuj ą podwł adne? Dlaczego do tej pory nie wy- pracowano standardów, chro- niących kobiety w policji? Prywatna rozmowa komen- danta wojewódzkiego poli- cji w Opolu Leszka Marca i jego podwładnej, ujawniona w mediach, wywołała szok. Na fali oburzenia gen. Ma- rzec przeszedł na godną eme- ryturę, żegnany 90-tysięczną odprawą, zaś policjantka, z która łączyły go intymne stosunki, została zawieszona i otrzymuje pół pensji. – Wielu osobom wydaje się, że jeśli do relacji seksualnych dochodzi za obopólną zgodą, wszystko jest w porządku. Tymczasem mamy tu mężczy- znę, który wykorzystuje swoje stanowisko i nie ponosi za to żadnych konsekwencji oraz kobietę, która zostaje zawie- szona w swoich obowiązkach – mówi „Trybunie” Agnieszka Sosińska z Feminoteki. Komunikat, jaki pł ynie z całej afery – i sposobu jej rozwi ązania przez przeł o- żonych gen. Marca, w tym szefa MSW, min. Bartłomie- ja Sienkiewicza – jest skan- daliczny. Nie tylko naru- sza podstawowe poczucie sprawiedliwości – ale także, a może przede wszystkim, daje jasny sygnał, iż w policji czerpanie tzw. „seksualnych korzyści” ze swojej pozycji zawodowej nie jest rzeczą zby surowo potępianą . Tymczasem problem nad- użyć seksualnych w policji nie kończy się na wykorzysty- waniu podwładnych policjan- tek. Rozliczne są przykłady przestępstw na tle seksual- nym, popełnianych przez po- licjantów, którzy zwykle pozostają zwykle bezkarni. Środowisko policyjne jest niezwykle hermetyczne, stąd sprawy rzadko wychodzą na jaw – a kiedy się tak dzieje, okazuje się, że postępowania toczą się powoli, zaś kary są niskie. Przykładem może być sprawa molestowania sek- sualnego w Raciborzu, gdzie przełożony miał obnażać się przed swoimi podwładnymi, obmacywać je, wulgarnie namawiać do seksu. Proku- ratura, nie przesłuchawszy wszystkich świadków, chcia- ła umorzyć śledztwo po roku. W Lublinie jeden z funkcjo- nariuszy zgwałcił studentkę w areszcie, potem znalazły się jego kolejne oary. Został ska- zany na 2,5 roku więzienia. 10 lat trwała sądowa walka o od- szkodowanie kobiety zgwałco- nej w radiowozie przez dwóch funkcjonariuszy. Koledzy gwałcicieli składali fałszywe zeznania, żeby ich chronić. Od czasu gwałtu oara cho- ruje na depresję, sprawcy do- stali wyroki 2,5 roku więzie- nia. Czy jeśli policja nie jest w stanie radzić sobie z prze- mocą i molestowaniem wśród swoich funkcjonariuszy, jest w stanie przeciwdziałać im poza komendą? Inne przykłady afer w policji – str. 4-5 f p Dowiedz siê, co wkurza polsk¹ prawicê! Ści¹gnij aplikacjê Aura- sma, skieruj czytnik na logo naszej gazety.

Dziennik Trybuna nr 12

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Dziennik Trybuna nr 12

Citation preview

Page 1: Dziennik Trybuna nr 12

Zgodnie z ostatnim rapor-tem Inspekcji Weterynaryjnej, obejmującym okres od 22 do 28 maja, Inspekcja wykryła aż 26 przypadków nieprawidłowości związanych z przerobem i obro-tem mięsem. Były tam przypad-ki nielegalnie, bez wszelkich ze-zwoleń, prowadzonej produkcji artykułów mięsnych oraz handlu zwierzętami i przetworami mię-

snymi. Był pokątny ubój bydła i trzody, bez obowiązkowych ba-dań sanitarnych (w tym, bez ba-dania na włośnicę). Wykryto też sześć nielegalnych transportów zwierząt, a także – co warto pod-kreślić - przypadek produkcji mączki mięsno-kostnej – zakaza-nego od lat składnika pasz zwie-rząt hodowlanych, który w la-tach 90. był przyczyną epidemii

BSE (choroby wściekłych krów) w krajach Europy Zachodniej.

W Polsce choroba ta, w poje-dynczych przypadkach pojawi-ła się dekadę później. Gdy dziś wiadomo jednak, że w zakładzie w Golubiu-Dobrzyniu produko-wano nielegalnie mączkę, mo-gącą zawierać chorobotwórcze priony, to przekonanie iż nasz kraj jest należycie chroniony

przed BSE stało się iluzoryczne. Rzeczywistą skalę zagrożenia będą mogły potwierdzić dopiero szczegółowe badania oraz prze-prowadzone przez prokuraturę dochodzenie. Za pomniejsze, nie-ujęte szczegółowo przewinienia inspektorzy nałożyli kilkadzie-siąt kar pieniężnych i mandatów.

fot.

FAC

EBO

OK

ISS

N 2

300-

3197

, num

er in

deks

u 10

0994

Jeden grosz z ka¿dego sprzedanego egzemplarza przekazujemy na rzecz Polskiego Komitetu Pomocy Spo³ecznejT RYBUNA

D Z I E N N I K

POLSKA GOSPODARKA ŚWIAT OPINIE SPOŁECZNIE W WOLNEJ CHWILI SPORT

www.dzienniktrybuna.plfacebook.com/dzienniktrybuna

twitter.com/DziennikTrybuna

Policja: Marzec nie jest jeden?

cena 1,50 zł(w tym 8% podatku VAT)

Nr 12 (12)poniedzia³ek 10 czerwca 2013

Mięso ostatniej świeżościRozwiewa siê mit o zdrowych polskich wêdlinach i wyrobach miêsnych. Pok¹tny ubój zwierz¹t, brak badañ sanitarnych, zepsute miêso w sklepach – to codziennośæ jak¹ ujawniaj¹ kontrolerzy.

Najbardziej gor¹ca ksi¹¿ka polityczna ostatnich tygodni str. I - VIIINIEZBĘDNIK HISTORYCZNY LEWICY

str. 6

– Sprawa Marca to wierz-chołek góry lodowej. Do na-szej fundacji przychodzi wiele listów od policjantek, skarżą-cych się na molestowanie sek-sualne ze strony przełożonych – mówi prezeska Feminoteki, Joanna Piotrowska. Czyżby więc już polskiej policji gro-ził zalew kolejnych skandali? Jak często wysocy oficerowie wykorzystują podwładne? Dlaczego do tej pory nie wy-pracowano standardów, chro-niących kobiety w policji?

Prywatna rozmowa komen-danta wojewódzkiego poli-cji w Opolu Leszka Marca i jego podwładnej, ujawniona w mediach, wywołała szok. Na fali oburzenia gen. Ma-rzec przeszedł na godną eme-ryturę, żegnany 90-tysięczną odprawą, zaś policjantka, z która łączyły go intymne stosunki, została zawieszona i otrzymuje pół pensji.

– Wielu osobom wydaje się, że jeśli do relacji seksualnych dochodzi za obopólną zgodą, wszystko jest w porządku. Tymczasem mamy tu mężczy-znę, który wykorzystuje swoje stanowisko i nie ponosi za to żadnych konsekwencji oraz

kobietę, która zostaje zawie-szona w swoich obowiązkach – mówi „Trybunie” Agnieszka Sosińska z Feminoteki.

Komunikat, jaki płynie z całej afery – i sposobu jej rozwiązania przez przeło-żonych gen. Marca, w tym szefa MSW, min. Bartłomie-ja Sienkiewicza – jest skan-daliczny. Nie tylko naru-

sza podstawowe poczucie sprawiedliwości – ale także, a może przede wszystkim, daje jasny sygnał, iż w policji czerpanie tzw. „seksualnych korzyści” ze swojej pozycji zawodowej nie jest rzeczą zby surowo potępianą .

Tymczasem problem nad-użyć seksualnych w policji nie kończy się na wykorzysty-

waniu podwładnych policjan-tek. Rozliczne są przykłady przestępstw na tle seksual-nym, popełnianych przez po-licjantów, którzy zwykle pozostają zwykle bezkarni. Środowisko policyjne jest niezwykle hermetyczne, stąd sprawy rzadko wychodzą na

jaw – a kiedy się tak dzieje, okazuje się, że postępowania toczą się powoli, zaś kary są niskie. Przykładem może być sprawa molestowania sek-sualnego w Raciborzu, gdzie przełożony miał obnażać się przed swoimi podwładnymi, obmacywać je, wulgarnie namawiać do seksu. Proku-ratura, nie przesłuchawszy wszystkich świadków, chcia-ła umorzyć śledztwo po roku. W Lublinie jeden z funkcjo-nariuszy zgwałcił studentkę w areszcie, potem znalazły się jego kolejne ofiary. Został ska-zany na 2,5 roku więzienia. 10 lat trwała sądowa walka o od-szkodowanie kobiety zgwałco-nej w radiowozie przez dwóch funkcjonariuszy. Koledzy gwałcicieli składali fałszywe zeznania, żeby ich chronić. Od czasu gwałtu ofiara cho-ruje na depresję, sprawcy do-stali wyroki 2,5 roku więzie-nia. Czy jeśli policja nie jest w stanie radzić sobie z prze-mocą i molestowaniem wśród swoich funkcjonariuszy, jest w stanie przeciwdziałać im poza komendą?

Inne przykłady afer w policji – str. 4-5

f

p

Dowiedz siê, co wkurza polsk¹ prawicê!

Ści¹gnij aplikacjê Aura-sma, skieruj czytnik na logo naszej gazety.

Page 2: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA2 poniedzia³ek 10 czerwca 2013

W dziesiątą rocznicę referen-dum konstytucyjnego Aleksander Kwaśniewski z przyjaciółmi ogło-sił powstanie „Zespołu Politycz-nego Europy Plus ”. Zespół będzie – tu cytat – „decydował o celach politycznych inicjatywy”. To dziw-na kolejność. Zdarza się, że różne środowiska jednoczą siły dla re-alizacji wspólnych celów. Tutaj najpierw nastąpiło zjednoczenie, a teraz jego członkowie zasiądą i wymyślą, po co w zasadzie się zjednoczyli. Ma to wszakże walor niespotykanej w polityce szczero-ści.

Europa Plus to konglomerat ugrupowań i osób, których nic nie łączy w sferze wartości czy poglą-dów. Za to każdy z jej filarów ma w tym projekcie jakiś interes.

Ruch Palikota pragnie przy-tulić się do prestiżu Aleksandra

Kwaśniewskiego. Paweł Piskor-ski, który parę lat temu dokonał wrogiego przejęcia Stronnictwa Demokratycznego, widzi w Eu-ropie Plus ostatnią szansę na realizację zysku z tej nietrafionej inwestycji. SdPl, powstała w koń-cu w drodze rozłamu w SLD, dokonanego z cichym błogosła-wieństwem Kwaśniewskiego, słusznie uważa, że jakieś miejsce na jego wozie jej się należy. Unii Lewicy nic się nie należy, ale też chciałaby się załapać. Najuczciw-sze intencje ma zapewne Racja Polskiej Lewicy– antyklerykalna partia, której z Ruchem Paliko-ta jest rzeczywiście po drodze. Ryszard Kalisz i Marek Siwiec należą do dworu Kwaśniewskiego od zawsze – zresztą ich pozycja w millerowskim SLD był wątpli-wa, nawet zanim Kwaśniewski

zaczął budować konkuren-cyjne ugrupowanie. Kulisy przystąpienia do Europy Plus radykalnej robotniczej PPP, będącej polityczną emanacją związku zawodowego Sierpień `80, pozostają niejasne, ale ma to zapewne jakiś związek z faktem, iż 1 maja w proteście przeciwko bezideowości lewicy polskiej w ogóle, z kierowania partią zrezygnował szef związ-ku, Bogusław Ziętek.

Pozostaje jedno pytanie: o co chodzi Aleksandrowi Kwaśniew-skiemu?

Kwaśniewski najwyraźniej nie ma zamiaru stanąć na czele Eu-ropy Plus, wystartować z jej list w wyborach, czy też pracować na jej rzecz. Po co zatem angażuje się w projekt, do którego wyraźnie nie ma serca, na którym może ucier-pieć jego nieco przechodzony pre-stiż, i z którym nie wiąże żadnych osobistych planów?

Mam zabawne podejrzenie, że jedyna motywacja, jaka przyświe-ca w tej sprawie byłemu prezy-dentowi – to jego głęboka niechęć do Leszka Millera

Ciekawe, czy reszta „Europej-czyków” zdaje sobie z tego sprawę.

Nieumundurowana – na razie? - armia narodow-ców wzywa do obalenia „republiki okrągłego stołu”, żąda „jednoznacznego stosunku do komunizmu”, za-powiada „walkę z lewactwem”, nie daje zgody na „ideologię multukulturalizmu”, a zwłaszcza osiedla-nia się w Polsce muzułmańskich imigrantów. I co? Ano nic.

Pierwszo- i drugoligowi politycy postanowili prze-milczeć koncepcje płynące z I Kongresu Ruchu Na-rodowego. Przez weekend co najwyżej profesorskie rady, że katolicko-narodowe pomysły na Polskę są zagrożeniem, i trzeba przed tym przestrzegać.

Nie podoba mi się wstrzemięźliwość polityków, przekonanych, że nie należy i nie wypada odnosić się do zagrożenia reprezentowanego przez organizacje, które – według ich szacunków – mogą w wyborach otrzymać1 lub 2 proc. poparcia. Że wystarczy nie re-agować, „nie nagłaśniać”, a wszystkie te skandaliczne i niebezpieczne wyobrażenia, jeśli nawet nie rozmyją się w niebycie, to na wieki wieków pozostaną margi-nesem i bredzeniem nic nie znaczącego planktonu.

Otóż, boję się, że tak nie jest. Nie w Polsce 2013 roku, kiedy coraz bardziej powszechna bieda, bez-robocie, które rośnie i rosnąć będzie, sprzyjają ra-dykalizowaniu się postaw i języka oraz coraz szer-szemu poparciu dla ekstremów.

Pamiętają Państwo narodowe ekscesy na ulicach i uniwersytetach i słowa Tuska, że zadymiarze „dziś ryczą, a jutro będą bić”? Pamiętają Państwo, że kon-gres katolicko-narodowych ugrupowań i partii zo-stał zapowiedziany siedem miesięcy temu - kiedy 11 listopada narodowcy podpalali Warszawę - i że przez parę miesięcy został organizowany? Że PiS nie zawaha się przyhołubić zwykłych kiboli (bo nie o ki-bicach mówię), a jego prominentni przedstawiciele i przedstawicielki lżą i obrażają wszystkich inaczej niż oni myślących?

I na koniec: nie snuję analogii z latami 30. ubie-głego wieku. To, co narodowcy proponują dziś, jest wystarczająco przerażające.

Narodowcy są groźni

W co się bawi Europa+

AGNIESZKA WO£K-£ANIEWSKA

EWA ROSOLAK

str. 2 - 5str. 2 - 5 str. 6 - 7str. 6 - 7 str. 8 - 9str. 8 - 9 str. 10 - 12str. 10 - 12 str. 13str. 13 str. 14str. 14 str. 15 - 16str. 15 - 16

POLSKAPOLSKA

co w-

ie u-ist na się nie er-re-ch

że ie-zy-hęć

ej-wę.

13 ez-ra-er-

ch ziś on-zo-dy że

nie ki-ele zej

ie-est

Złapane www sieci

FA

CE

BO

OK

/TW

IT

TE

R

dzie

nnik

tryb

una.

pl/fo

rum

dem

otyw

atory

.pl

kwejk

.pl

joem

onste

r.org

EB

OO

l/for

umon

ster.o

rgy

„Ok. 40 tys. ludzi, w ocenie organizatorów, ze-brało się w sobotę w Dublinie na wiecu protestu-jąc przeciw przygotowywanej przez rząd ustawie dopuszczającej zabijanie nienarodzonego płodu” – tak Polska Agencja Prasowa zaczyna niedzielną depeszę na temat protestów przeciwko nowej usta-wy, mającej ratować życie matki w przypadku, gdy zagraża mu ciąża.

W Irlandii obowiązuje jedna z najbardziej re-strykcyjnych ustaw antyaborcyjnych – nawet w przypadku zagrożenia życia kobieta nie ma pra-wa usunięcia ciąży. Rząd zamierza więc zmienić przepisy – w maju rozpoczęła się dyskusja nad le-galizacją aborcji w przypadku „realnego i istotnego zagrożenia dla życia matki” Projekt nowego prawa nosi nazwę „Protection of Life During Pregnancy

Bill” – dosłownie: „ustawa o ochronie życia podczas ciąży”. Dodajmy – chodzi o ochronę życia matki.

Prawdziwą nazwę ustawy PAP wstydliwie ukry-wa gdzieś w tekście. Swoją depeszę dziennikarze o inicjałach asw/jw rozpoczynają sformułowaniem rodem z ogłoszeń parafialnych, pisząc o zabijaniu nienarodzonego płodu. Nie było by w tym nic złego, gdyby pracowali w „Gazecie Polskiej”, a nie pań-stwowej agencji podobno świeckiego państwa.

Polecamy dziennikarzom PAP lekturę komenta-rzy internautów na temat ich depesz. Pozwalamy sobie przytoczyć jeden z nich: „A co to za sformuło-wanie ‚nienarodzony płód’? Narodzony płód to niby kto?”. No właśnie.

Nienarodzony płód PAP

KATARZYNA MATUSZEWSKA

Page 3: Dziennik Trybuna nr 12

3 DZIENNIK TRYBUNA

Każdy, kto choć trochę zna historię, wie, że żołnierze utworzonej

w sierpniu 1944 roku 2 Armii Wojska Polskiego brali udział w 1945 roku w walkach o wy-zwolenie Poznania. Większość pochodziła z oddziałów AL, AK, BCh. Był wśród nich tak-że ojciec obecnego prezydenta, podporucznik Zygmunt Leon Komorowski, żołnierz AK.

Przeciwko budowie pomnika upamiętniającego żołnierzy 2 Armii protestuje część kom-batantów AK. To nie pierwsza taka akcja. W 2009 roku doma-gali się likwidacji pomnika ge-nerała Karola Świerczewskie-go, który od ponad 30 lat stał na poznańskim Grunwaldzie. Przeciw zniszczeniu tego mo-numentu protestowali człon-kowie Obywatelskiego Ruchu Obrony Pomników i Pamiątek Lewicowych w Wielkopolsce. W jego obronę włączyli się

także m.in. dwaj ówcześni wi-ceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego – Marek Siwiec i hiszpański deputowany Mi-guel Angel Martinez. Pomnik jednak rozebrano.

Kombatanci LWP postano-wili więc upamiętnić 2. Ar-mię Wojska Polskiego, którą w 1945 r. dowodził generał Świerczewski. Ich starania poparła posłanka SLD Kry-styna Łybacka. Znaleźli także sojuszników w Radzie Miasta Poznania.

W 2010 roku radni przyjęli uchwałę w sprawie pomni-ka, a w 2012 roku wydano ze-zwolenie budowlane. Dopiero w tym roku okazało się, że ani komitet budowy pomnika, ani magistrat nie wystąpiły do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa o zaopiniowanie projektu tego miejsca pamięci. Wojewoda wielkopolski uznał, że pozwolenie na budowę po-

mnika było nieważne, bo za-brakło opinii Rady. Członko-wie komitetu budowy odwołali się do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Mają nadzieję, że decyzja wojewody zostanie cofnięta.

– Wojewoda, który niezwykle opieszale uchyla uchwały do-tyczące likwidacji szkół pod-jęte z rażącym naruszeniem prawa, tu wykazał się nadzwy-czajną skrupulatnością. Uległ naciskom części środowiska byłych członków AK. Nie ro-zumiem, jak ktoś kto był żoł-nierzem, może różnicować żoł-nierską krew. Ona zawsze jest czerwona. Decyzja wojewody świadczy o małostkowości, ignorancji i dyletanctwie, jak również o tym, że pseudopo-prawność polityczna jest dla niego ważniejsza niż szacunek dla żołnierskiej krwi – mówi Krystyna Łybacka, przewod-

nicząca komitetu honorowego budowy pomnika.

Pomnik ma stanąć na Cy-tadeli w okolicach Muzeum Uzbrojenia. Ma przedstawiać żołnierzy podrywających się do szturmu. Nad nimi będzie napis „Żołnierzom II Armii Wojska Polskiego”. Pienią-dze na jego budowę pocho-dzą z darowizn, cegiełek oraz z funduszy organizacji komba-tanckich, m.in. ze Związku Żoł-

nierzy Wojska Polskiego, który jest oficjalnym inwestorem. Po konsultacji z kombatantami AK pomocy finansowej odmó-wił marszałek województwa Marek Woźniak (PO).

– Pomnik dobrze wkompo-nowuje się w Cytadelę. Bardzo bym chciała, żeby powstał jak najszybciej. Żołnierze, których ma upamiętniać, są już w pode-szłym wieku i nie mogą długo czekać – dodaje poseł Łybacka.

poniedzia³ek 10 czerwca 2013

Aż 41 proc. jako przyczynę swojej bezdomności uznało „złą sytuację w rodzinie”. 55 proc. nie wierzy, że otrzyma pomoc, a 26 proc. uważa, że nie posiada wiedzy na temat wychodzenia z bezdomności. Zapytani o ocze-kiwaną pomoc nie odnieśli się do ułatwienia wyjścia z bezdom-ności, ważniejsza dla nich była

pomoc doraźna, np. miejsce do spania, jedzenie, środki higie-ny. Co dziewiąty z nich całko-wicie pozbawiony jest nadziei na wyjście z bezdomności. Te obawy i niskie oczekiwania nie są bezpodstawne. Aż 80 proc. pracowników socjalnych twier-dził, że w ich gminie nie wyod-rębniono stosownych lokali dla

osób uczestniczących w proce-sie wychodzenia z bezdomno-ści. Dokładnie taki sam odsetek przyznał, iż nie stosuje indywi-dualnego programu wychodze-nia z bezdomności.

Jak wynika z przeprowadzo-nych badań na czas trwania bezdomności nie ma wpływu wykształcenie, wiek ani stan

zdrowia. Większość badanych wchodziła w bezdomność z do-brym zdrowiem (70 proc.) jed-nak z wiekiem i z czasem, ich zdrowie pogarszało się. Czas trwania bezdomności wpływa na liczbę popełnianych przestępstw – im dłużej osoba pozostaje poza domem tym łatwiej popełnić jej przestępstwo, które karane jest więzieniem. Co drugi bezdom-ny potwierdził, że występuje u niego syndrom bezradności wyuczonej.

Im dłużej trwa bezdomność, tym większa staje się akceptacja dla takiego sposobu życia. Przy-stosowanie do tego typu warun-ków życia również nie zależy od wykształcenia, stanu zdrowia czy postrzegania siebie za oso-bę uzależnioną. Jest natomiast

związane z wiekiem, cykliczno-ścią i stażem bezdomności. Im dłużej ktoś jest bezdomny, tym lepiej się przystosowuje i trud-niej mu później z bezdomności wyjść. Dlatego tak ważne jest podejmowanie działań na wcze-snym etapie.

Prawie 80 proc. badanych bezdomnych miała niską samo-ocenę jeszcze przed wejściem w bezdomność. Co drugi odczu-wa wstyd związany z kojarze-niem z grupą bezdomnych i za-mieszkiwaniem w placówkach dla bezdomnych.

Aż 64 proc. badanych miało problemy spowodowane bra-kiem meldunku, np. w chwili podejmowania legalnej pracy.

Awantura o generałaNa poznañskiej Cytadeli ma stan¹æ pomnik, który upamiêtni szlak bojowy 2. Armii Wojska Polskiego. Chc¹ go zbudowaæ m.in. byli ¿o³nierze Ludowego Wojska Polskiego. Przeciwko protestuj¹ kombatanci AK, którzy uwa¿aj¹ siê za lepszych ¿o³nierzy.

MARZENA MUSZYÑSKA

Bezdomność na MazowszuW Polsce ¿yje oko³o 40 tys. osób bezdomnych, z czego ponad 7,5 tys. – na terenie województwa mazowieckiego – wynika z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Spo³ecznej. Prof. Danuta Piekut-Brodzka przebada³a potrzeby i problemy bezdomnych znajduj¹cych siê na tym obszarze. Wyniki jej badañ zatrwa¿aj¹.

MARCELINA ZAWISZA

W 70 lat po wojnie żołnierze AK ciągle mają problem z żołnierzami ze Wschodu

Rok EuropySojusz Lewicy Demokratycznej proponuje, aby rok 2014, w którym bêdzie świêtowana 10. rocznica cz³onkostwa Polski w UE og³osiæ Rokiem Europy. Leszek Miller, szef SLD, poinformowa³ o zamiarze powo³ania komitetu obchodów tego wydarzenia oraz zorganizowania w Warszawie Kongresu Europy. G³ówne uroczystości mia³yby siê odbyæ 1 maja 2014 r. Pomys³ zosta³ przedstawiony podczas konferencji „W 10-lecie referendum akcesyjnego o pokoleniu UE i roku Unii Europejskiej”.

Nastolatek z Bytomia z³apany na kradzie¿y w Biedronce otrzyma³ prokuratorski zakaz zbli¿enia siê do sklepów samoobs³ugowych na terenie ca³ej Polski na odleg³ośæ mniejsz¹ ni¿ 500 m. Zosta³ wy-mierzony na tej samej podstawie prawnej co zakazy stadionowe.

500

fot. KOMITET BUDOWY POMNIKA ¯O£NIERZY II ARMII WP

Marsza³ek wojewódzka odmówi³ finansowania pomnika

Page 4: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA4

Policyjne służby od lat są fatalnie zarządzane. Co kilka miesięcy wstrzą-

sają nimi głośne skandale, rujnujące jeden z podstawo-wych czynników ich sprawne-go funkcjonowania – zaufanie. Przyjrzyjmy się kilku wyda-rzeniom, które ostatnio mocno nadwerężyły wizerunek poli-cji. Do tego stopnia, że siedem największych zarządów NSZZ Policjantów – rzecz bezprece-densowa w historii – zarzuci-ło komendantowi głównemu nadinspektorowi Markowi Działoszyńskiemu „pasywną postawę” wobec serii afer, co należy odczytywać jako wy-raz skrajnej krytyki, a nawet nieposłuszeństwa. Czy 12 czerwca, podczas posiedzenia Zarządu Głównego NSZZ Po-licjantów, dojdzie do zaostrze-nia stanowiska? Powodów jest wiele. Oto najważniejsze, które powodują powszechne oburze-nie i każą się zastanowić nad

kompetencjami ludzi kieru-jących jednym z najważniej-szych resortów w państwie.

• Seks-afera w opolskiej po-licji. Leszek Marzec, komen-dant wojewódzki , odwołany zostaje za utrzymywanie sto-sunków seksualnych ze swoją podwładną oraz ustalanie z nią polityki personalnej. Sprawa wychodzi na jaw dzięki na-graniom – nie jest pewne, czy legalnym– ujawnionym przez kogoś „życzliwego”. Resort zachowuje się w tej sprawie skandalicznie – wszczyna po-stępowanie dyscyplinarne wobec kobiety, zaś Marca od-syła na 10-tysięczną emerytu-rę i z 80 tys. złotych odprawy. Szefowa Fundacji Feminoteka Joanna Piotrowska ujawnia, że po tej sprawie otrzymuje listy od pań pracujących w policji, świadczące o tym, iż afera z Marcem to wierzchołek góry lodowej. Komenda Główna

w tej sytuacji, zamiast szybko i z zachowaniem pełnej przej-rzystości wyjaśnić okoliczności tej afery, popełnia kolejny fa-talny błąd – ukrywa szczegóły raportu po kontroli w Opolu i kieruje go w trybie tajnym do prokuratury.

• Bankructwo policyjnego Centrum Usług Logistycz-nych. Działalność dyrektora Jana Michała Chojnowskiego

– Chodzi o sprawę sprzed 13 lat. Ruch lokatorski chciał po-móc osobom, mieszkającym w Warszawie, na ulicy Olimpij-skiej – potwierdza Smosarski w rozmowie z „Dziennikiem Trybuna”. – Postanowiliśmy wówczas nie dopuścić do eks-misji – wziąłem udział w jej blokadzie, wraz z innymi oso-bami – dodaje.

Blokady eksmisji to akcje tak zwanego nieposłuszeństwa obywatelskiego. Instrumentem tym często posługują się ruchy społeczne na Zachodzie. Akcje polegają na świadomym łama-niu norm i nakazów prawnych, w tym wypadku uniemożliwie-niu komornikowi wyrzucenie kogoś z mieszkania. Bloku-jący siedzą blisko siebie na schodach i nie przepuszczają komornika.

W Polsce władze publiczne zobowiązane są zapisem kon-stytucyjnym do prowadzenia polityki sprzyjającej zaspoko-

jeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, ale ten zapis usta-wy zasadniczej nie jest jed-nak przestrzegany. Stąd m.in. blokady eksmisji. W krajach o dłuższej tradycji demokra-tycznej akty nieposłuszeństwa obywatelskiego nie są karane lub wymierza się za nie karę symboliczną.

– Gdybym dostał zarzut utrudniania czynności, przy-znałbym się. Rzeczywiście, utrudniałem pracę policji i ko-mornikowi – przyznaje skazany. – Postawiono mi jednak absur-dalny zarzut naruszania miru domowego. Tak to sformułował kamienicznik – siedziałem na schodach w jego kamienicy, a więc naruszałem spokój jego domu. To kryminalizacja spra-wy – mówi Smosarski.

Jeśli do dziś nie uda mu się zebrać 800 zł, zostanie zatrzy-many i trafi za kratki.

O zdarzeniu z ubiegłego ty-godnia poinformowała w so-botę starsza sierżant Urszula Chmura, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej w Miel-cu. 43-letni mężczyzna spe-cjalnie przyjechał do Mielca, by rozliczyć się z byłym praco-dawcą, który jest mu winien 3 tys. złotych za wykonaną pracę. Do spotkania doszło na stacji benzynowej w centrum miasta. W pewnej chwili doszło do kłót-ni i szarpaniny. Przedsiębiorca i jego brat zaczęli bić mężczy-znę. Interweniowała policja. Napastnikom przedstawiono zarzuty pobicia. Poturbowany zgłosił jednocześnie doniesie-nie o niewypłaceniu mu na-leżnego wynagrodzenia. Spra-wa, którą policja przedstawiła

w lakonicznym komunikacie, wywołała duże poruszenie na Podkarpaciu, gdzie pracow-nicy coraz częściej skarżą się na brak wypłaty lub otrzymy-wanie wynagrodzenia w ratach i z opóźnieniem. W jednej z sie-ci handlowych np. powszech-nym zjawiskiem jest wypłaca-nie części pensji w bonach na zakupy, nie w gotówce.

Niektórzy pracodawcy mają coraz większe poczucie bezkar-ności. Wielu pracowników boi się upominać o swoje, bo zna-leźć pracę w naszym regionie jest szalenie trudno. – Przedsię-biorcy za łaskę uważają zatrud-nienie, a za szczyt dobrodusz-ności wypłacanie pieniędzy – mówi poseł SLD Tomasz Ka-miński, inicjator trwającej na

Podkarpaciu akcji walki z umo-wami śmieciowymi i bezpra-wiem pracodawców. Wtóruje mu przewodniczący Rady Wo-jewódzkiej OPZZ w Rzeszowie Jan Sierżęga. – Takiemu trak-towaniu służy prawo pozwala-jące na ukrywanie majątku lub szybkie przerzucanie środków do innych spółek. Sprzyja temu również opieszałość sądu, bez-czynność komorników i firm windykacyjnych, którym nie opłaca się skutecznie odzyski-wać niewielkich dla nich, kilku-tysięcznych zazwyczaj. Dodaje, że jeśli do OPZZ zgłosi się pobi-ty pracownik, otrzyma wspar-cie związkowych pracowników w dochodzeniu swych racji.

poniedzia³ek 10 czerwca 2013

Za mir domowy

KATARZYNA MATUSZEWSKA

No i chcą mnie wsadzić. Czternaście lat po blokadzie eksmisji. Jeden dzień liczony po dwie dychy. Miodzio – taki wpis ukazał się w sobotę na fejsbukowej stronie aktywisty społecznego Andrzeja Smosarskiego.

Ratunku, polSeks-afery, korupcja, bankructwa, nadużycia dokonywane przez wysokich funkcjonariuszy, kontrowersyjne decyzje personalne – tak wygląda dzisiaj polska policja.ROBERT WIŚNIEWSKI

Wypłata a la JarosławMieszkaniec Jaros³awia (woj. podkarpackie) przyjecha³ na spotkanie z by³ym pracodawc¹, by odebraæ zaleg³e wynagrodzenie. Zosta³ brutalnie pobity.

PIOTR PRZYBY£O

Szukanie guza Pos³anka Platformy Obywatelskiej Iwona Guzowska to pierwsza parlamentarzystka na świecie, któr¹ mo¿na bêdzie bezkarnie biæ i kopaæ. By³a mistrzyni w boksie i kick-boxingu podpisa³a kontrakt na walki wed³ug formu³y MMA – to brutalne pojedynki miêdzy przed-stawicielami ró¿nych stylów bitki. Pierwsze starcie – pocz¹tek 2014

Prawicowy margines spod sztandarów Ruchu Narodowego zapo-wiada wojnê z tzw. lewactwem, do którego zalicza środowisko SLD, Krytyki Politycznej i Ruchu Palikota. Robert Winnicki, wódz tej for-macji straszy: „To s¹ pogl¹dy i organizacje, które z polskości¹ nie maj¹ nic wspólnego. Albo my, albo oni. To jest wojna”.

Ruch wojenny

w obiektywie

HARCE PLUS Europa Plus Aleksandra Kwaśniew-skiego i Marka Siwca powo³a³a Zespó³ Polityczny. Jego celem jest wspól-ne budowanie strategii. Dla by³ego prezydenta „to pocz¹tek budowania silnej koalicji centrolewicowej”. Liczy on w tej kwestii na rozmowy z SLD, jednak to mo¿e byæ trudne po wy-powiedzi Leszka Millera, ¿e „Europa Plus nie ma ¿adnego znaczenia – naj-

lepsza formu³a to Europa Plus zero”. Prócz EP porozumienie zawar³y: Ruch Palikota oraz takie potêgi jak: Dom Wszystkich Polska, SdPl, Racja Pol-skiej Lewicy, Unia Lewicy, Polska Par-tia Pracy oraz Stronnictwo Demokra-tyczne Paw³a Piskorskiego. Fakt ten budzi w SLD szydercz¹ weso³ośæ.

W.

fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Page 5: Dziennik Trybuna nr 12

5 DZIENNIK TRYBUNA

powoduje blisko 15-milionowe zadłużenie tej jednostki oraz zwolnienia personelu. CUL, niezwykle istotne dla funkcjo-nowania policji, powstało 2 lata temu, by zyskownie zarządzać stacjami obsługi pojazdów, stacjami paliw, policyjnymi hotelami oraz ośrodkami wy-poczynkowymi. Zysków nie ma, jest upadek. Chojnowski zrzuca winę na KGP i MSW, którym wytyka opieszałość

w podejmowaniu zgłaszanych przez niego programów na-prawczych. KGP i MSW ob-ciążają dramatyczną sytuacją finansową Chojnowskiego, którego w końcu dymisjonują. W zeszłym tygodniu powołują na jego miejsce Tomasza Ko-walczyka, ostatnią osobę, która powinna być brana pod uwagę przy obsadzaniu funkcji zwią-zanych z zarządzaniem mie-niem publicznym. Cztery lata temu podinspektor Kowalczyk został odwołany ze stanowiska szefa Biura Logistyki KGP za manipulacje związane ze służ-bowym mieszkaniem. Przepisał je mianowicie na swojego 6-let-niego syna, sam wymeldował się z niego i jako bezdomny ra-zem z żoną i drugim dzieckiem wystąpił do komendanta głów-nego o następne lokum służbo-we. Otrzymał 65 metrów kwa-dratowych w ścisłym centrum Warszawy o wartości ponad 1 mln złotych. W informacji o jego nominacji na szefa CUL, zamieszczonej na stronie NSZZ Policjantów, czytamy: „Przed powołaniem Pana Tomasza Kowalczyka na to stanowisko, jeszcze raz przeanalizowano bardzo dokładnie sprawę do-tyczącą przydziału mieszka-nia, opisywaną kilka lat temu w mediach. Wszechstronna analiza nie wykazała, aby Pan Tomasz Kowalczyk w jakikol-wiek sposób złamał prawo.

• Finanse Artura Letkiewi-cza, do końca kwietnia br. peł-niącego obowiązki zastępcy szefa KGP do spraw logistyki, finansów i łączności. Z dostęp-nych informacji wynika, że w ubiegłym roku jego dochody sięgają sumy 556 tys. złotych, co daje ponad dwa razy więcej niż dochody premiera Rzeczy-pospolitej Polskiej oraz komen-danta głównego policji. Jak to możliwe? Letkiewicz, znany z gry na perkusji w metalowym zespole Hunter, twierdzi, że dodatkowym źródłem jego do-chodów są m.in. wykłady. Spra-wa jednak jest na tyle niejasna, że obecny szef MSW Bartło-miej Sienkiewicz zwraca się do CBA o zbadanie finansów prze-bywającego obecnie na emery-turze inspektora Letkiewicza.

Nazwisko byłego zastępcy komendanta głównego po-jawia się też w kontekście innej afery, związanej z tzw. e-posterunkiem.

E-posterunek to specjalna aplikacja komputerowa, która ma policjantom z pionu docho-dzeniowego ułatwić i uprościć dokumentowanie wszystkich czynności. Na jej przygotowa-nie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju idzie 4,6 mln zł, z czego na same prace pro-gramistyczne zaledwie 300 tys. zł. Reszta? Między innymi na nadzór nad projektem i prace naukowo-badawcze w Wyższej

Szkole Policji. Problem w tym, że pieniądze się rozpływają, a system nie działa. Ówczesne-mu rektorowi uczelni w Szczyt-nie – Arturowi Letkiewiczowi – przybywa jednak 200 tys. zło-tych z tytułu wieloletniego… nadzoru nad projektem.

WSPol. jest też obiektem in-nej afery finansowej, związanej z budową Policyjnego Centrum Dydaktyczno-Badawczego. In-westycja warta 72 mln zł i re-alizowana ze środków unijnych w latach 2008-2012 jest prowa-dzona tak, że uczelnia musi do-kładać ze swoich środków 7,8 mln złotych!

To nie pierwszy raz, kiedy szczycieńska placówka jest te-renem dziwnych operacji. Kil-ka lat temu prokuratura wzięła pod lupę sprawę o nadużycia środków z funduszy europej-skich pozyskanych przez grupę oficerów uczelni w Szczytnie na program dotyczący zapo-biegania terroryzmowi. Rzecz dzieje się w latach 2004-2005 i chodzi w niej m.in. o zawy-żanie cen biletów lotniczych i podróży samochodowych oraz fikcyjne szkolenia. Jednym z oficerów, biorących udział w tym unijnym przedsięwzię-ciu jest…Letkiewicz, ten sam człowiek, który kilka lat póź-niej wspina się na szczyt służ-bowej hierarchii i zajmuje sta-nowisko zastępcy komendanta głównego policji.

poniedzia³ek 10 czerwca 2013

licja!

Wszystkie polskie stadiony wy-budowane na EURO 2012 przy-nios¹ w tym roku ³¹czn¹ stratê w wysokości 44 mln z³ – ustalili reporterzy RMF FM. Stadion Narodowy bêdzie mia³ 21 mln z³ deficytu.

44Polacy przestaj¹ siê baæ szkodliwego wp³ywu gazu ³upkowego na środowisko naturalne. Gazu, którego w naszym kraju prawdopodob-nie i tak szybko nie bêdzie siê wydobywaæ, choæ tak¹ nadziejê dawa³ premier Donald Tusk. Z badañ CBOS wynika, ¿e odsetek ludzi, któ-rzy nie stwierdzaj¹ negatywnych skutków wynosi obecnie 51 proc.

Wyzwany BiedrońPose³ Robert Biedroñ (Ru-chu Palikot) w czasie trwania happeningu Têczowy Lublin polegaj¹cego na spotkaniu z ludźmi, którzy s¹ „inni” nie tylko przez swoje preferencje seksualne, ale te¿ narodo-wośæ czy wykonywany za-wód (jak ekspedientka z sex shopu) zosta³ zaatakowany przez nieznanego osobnika – By³em przez niego popycha-ny i wyzywany – skar¿y³ siê Biedroñ. (TI)

Bój o ubójW środê przed Ministerstwem Rolnictwa odbêdzie siê pro-test obroñców zwierz¹t prze-ciwko ubojowi rytualnemu. Ponad 60 procent Polaków jest przeciwko zarzynaniu zwierz¹t na ¿ywo, bez wcze-śniejszego og³uszania. Do ich legalizacji chce doprowadziæ lobby miêsne, dla którego oznacza to mo¿liwośæ sprze-dawania towaru m.in. na rynki arabskie.

Koszty limitówMinisterstwo Edukacji wy-liczy³o, ¿e wprowadzenie 25-osobowych limitów w kla-sach I-III szko³y podstawowej bêdzie kosztowaæ w 2014 roku samorz¹dy gminne 47 mln z³otych. W nastêpnych latach bêdzie to odpowiednio 154 mln z³ych, 157 mln z³o-tych i 58 mln z³otych

Komitet OleksegoJak poinformowa³ Józef Olek-sy, szef komitetu honorowe-go Kongresu Lewicy, który rozpocznie siê na warszaw-skim Stadionie Narodowym 16 czerwca br., „zostanie za-wi¹zany, na wzór komitetu po-wsta³ego przy Okr¹g³ym Stole, Komitet Porozumiewawczy KLP z³o¿ony z przedstawicieli SLD oraz organizacji bior¹cych udzia³ w obradach Kongresu.” Wed³ug Oleksego „nale¿y bu-dowaæ szerszy front lewicowy, ni¿ tylko SLD”. W tygodniu przedkongresowym w ró¿nych regionach Polski organizowane s¹ imprezy i spotkania promu-j¹ce najwiêksze w ostatnim dziesiêcioleciu spotkanie śro-dowisk lewicowych.

W.

Nieźle o gazie

Od ponad dwóch lat do pra-cy nie może wrócić Grzegorz Żmuda, szef zakładowej „S” w Nexteer Automotive Poland w Tychach. Mimo prawomoc-nego wyroku sądu pracy, któ-ry ostatecznie zdecydował o przywróceniu go do pracy i zasądził odszkodowanie za niezgodne z prawem wypo-wiedzenie. W 2011 r. Żmuda zorganizował w firmie strajk ostrzegawczy. Związek może zorganizować go, gdy prowa-dzi spór zbiorowy z pracodaw-cą. Taki strajk nie wymaga re-ferendum, ale nie może trwać dłużej niż dwie godziny. Kilka dni po strajku szef zakładowej „S” został zwolniony z pracy.

Dyscyplinarnie, bo tylko tak można zwolnić funkcyjnego związkowca. Musi na to wyra-zić zgodę zakładowa organiza-cja związkowa. Takiej zgody nie było.

Dwuletni proces przed są-dem pracy zakończył się suk-cesem związkowca – sąd przy-znał mu rację. Firma odwołała się od wyroku, ale Sąd Okręgo-wy w Katowicach oddalił ape-lację i podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji. W dniu, gdy Żmuda stawił się do pracy, otrzymał skierowanie na bada-nia okresowe oraz… wypowie-dzenie. Podobnie jak wcześniej – bez konsultacji z zakładową organizacją związkową.

Niepokornych działaczy związkowych „załatwia się” też w bardziej subtelny sposób. Mówi o niej Jarosław Przę-czek, działacz OPZZ z Nidzicy. – Początkowo sekowanie mnie przyjmowało różne formy mo-bbingu. Zaczęło się, gdy pierw-szy raz pojechałem na szkolenie organizowane przez Komisję Młodych OPZZ, co spotkało się z ironiczną reakcją pani prezes – wspomina działacz OPZZ, ta-picer w jednej z największych

w Polsce firm meblarskich. – Potem było już gorzej: gorsza praca, ustawianie w miejscach odosobnienia, ciągłe poprawki mebli, które robiłem. Później pani prezes nie chciała udzie-lać zgody na godziny związko-we. Zwykle okazywało się, że

nie mogę np. pojechać na szko-lenie związkowe. Sprawa otarła się o lokalną prokuraturę, która sprawę umorzyła „z braku do-wodów” na utrudnianie działal-ności związkowej.

Rykoszetem dostały dwie inne działaczki niepokorne związ-kowe, które zwolniono z pracy, bo paliły papierosy w miejscu niedozwolonym. – Powinny były dostać co najwyżej słowne upomnienie. Za coś takiego nie wylatuje się z roboty! – ocenia Przęczek. Tylko jedna z nich od-wołała się do sądu pracy. Spra-wa jest w toku.

Kilka dni temu Przęczka oskarżono o niszczenie sprzętu w firmie. – Na chwilę wyszedłem do toalety, a już mistrz wszczął alarm, że coś popsułem. Wiem, że jestem non stop pod obser-wacją, że szukają pretekstu, by mnie zwolnić – opowiada. – Przyzwyczaiłem się do tego. Mam dosyć tej pracy, ale nie dam za wygraną. Bo teraz to jest już gra – „kto kogo”.

Gry wojenneSa ró¿ne niecne sposoby pozbycia siê niewygodnych zwi¹zkowców. Nawet tych,którzy pe³ni¹ kierownicze funkcje.

MAGDALENA OSTROWSKA

Jedną ze znanych form gnębienia działaczy jest mobbing

fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Page 6: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA6 poniedzia³ek 10 czerwca 2013

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 12 str. 13 str. 14 str. 15 - 16

GOSPODARKABezrobocie w góręW maju stopa bezrobocia wy-nios³a 13,5 proc. To znacznie wiêcej ni¿ przed rokiem. W maju 2012 r. bezrobocie wynios³o tylko 12,6 proc. Oznacza to, ¿e w tym samym czasie ubieg³ego roku w Polsce by³o o ok. 140 tys osób bezrobotnych mniej.

Paliwo zdrożeje?W sobotê PKN Orlen podniós³ hurtowe ceny tysi¹ca litrów ben-zyny 95 o 8 z³, benzyny 98 o 5 z³, a oleju napêdowego o 19 z³. Grupa Lotos zwiêkszy³a zaś ceny benzyny 95 o 3 z³, benzyny 98 o 7 z³, natomiast oleju napêdowego o 21 z³. W ślad za najwiêkszymi koncernami ceny podnosz¹ te¿ inni dostawcy paliw. Zmiany te mog¹ spowodowaæ, ¿e litr benzy-ny na stacjach zdro¿eje o 1 grosz, a litr oleju o 2 grosze.

SKOK-i wymagają zmianKomisja Nadzoru Finansowe-go w swym raporcie uzna³a, ¿e w 44 z 55 spó³dzielczych kas oszczêdnościowo-kre-dytowych nale¿y podj¹æ dzia³ania restrukturyzacyj-ne, polegaj¹ce miêdzy inny-mi na ich dofinansowaniu za pomoc¹ funduszów stabi-lizacyjnych. Jeszcze w tym roku bezpieczeñstwo de-pozytów w kasach (Polacy przechowuj¹ w nich 16,9 mld z³) zwiêkszy siê, poniewa¿ na mocy nowelizacji ustawy o SKOK-ach zostan¹ one objête ochron¹ Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Uzależniać innychRośnie eksport polskiego al-koholu i papierosów. Coraz wiêcej tych uzale¿niaj¹cych u¿ywek wysy³amy do krajów Europy Zachodniej i USA. W ubieg³ym roku sprzedali-śmy za granicê wódkê o war-tości 139,5 mln euro, czyli o 6 proc. wiêcej ni¿ w 2011 r. Papierosów – jeszcze wiê-cej: ubieg³oroczny eksport wyniós³ a¿ 1,4 mld euro, o 12 proc. wiêcej ni¿ w 2011 r. Nic nie wskazuje, aby w tym roku mia³o dojśæ do os³abienia dy-namiki eksportu.

AD

Przez wiele lat byliśmy przekonani, że polskie mięso i wędliny są świeże

i zdrowe. Raporty Inspekcji We-terynaryjnej skutecznie podwa-żają to przeświadczenie. Tylko w dniach 22-28 maja wykryto 26 przypadków nielegalnej produk-cji wędlin, pokątny ubój zwie-rząt bez obowiązkowych badań sanitarnych, transporty pad-łych zwierząt które mogły trafić do wytwórni wędlin, produkcję mączki mięsno-kostnej – zaka-zanego od lat składnika pasz zwierząt hodowlanych, który w latach 90. był przyczyną epi-demii choroby wściekłych krów w Europie Zachodniej.

Niestety, w produkcji mięsa i jego przetworów dochodzi do wielu nieprawidłowości, a klienci nieświadomie kupu-ją wyroby „drugiej świeżości” lub nie odpowiadające wszel-kim normom jakościowym.

Na początku tego roku w eks-portowanej do Irlandii wołowi-nie wykryto koninę, a jako kraj pochodzenia mięsa wskazano Polskę. W mięsie tym znalezio-no również ślady fenylobutazo-nu, (weterynaryjne lekarstwo przeciwzapalne i przeciwbólo-we), który wyklucza przezna-czenie leczonego nim zwierzę-cia do uboju.

Kontrole wykazały, że pol-scy producenci dodawali końskie mięso do mielonego wołowego, bo w ten sposób zwiększali opłacalność swej produkcji. Jacek Janiszewski, były minister rolnictwa w rzą-dzie Jerzego Buzka, wyjaśnił, że obecność koniny w polskiej wołowinie to jedynie efekt ro-snącej pozycji Polski w eks-porcie żywności. Bo „gdy-byśmy nie byli potentatem, to nikt by się nie doszukiwał tej koniny”. Czyli, wytykanie Polsce nadużyć przez Czechy i Słowację służyło wyłącz-nie zrobieniu nam świństwa. Problem w tym, że nasi pro-ducenci dodawali (a pewnie

i robią to nadal) do wołowiny nie pełnowartościową koninę, lecz mięso od od starych, czę-sto schorowanych koni, sprze-danych za grosze i ubijanych pokątnie.

Oczywiście, Polska nie jest jedynym krajem w Unii, który dopuszcza się podobnych prak-tyk. Udowodniono, że wołowinę fałszują też Brytyjczycy i Szwe-dzi. A nieudolność kontroli jest bardzo podobna na terenie całej Unii.

Dlatego Komisja Europejska w maju wystąpiła z pomysłem zwiększenia swych upraw-nień kontrolnych w państwach członkowskich, poprzez stwo-rzenie możliwości przepro-wadzania dodatkowych obli-gatoryjnych i zewnętrznych kontroli w państwach człon-kowskich. Takich kontroli nie życzy sobie jednak pol-ska branża mięsna, uznająca, że obecne systemy kontrolne istniejące w Polsce są wystar-czające. Czy rzeczywiście?.

Przypomnijmy, że przecież aż przez kilka lat Polacy zja-dali (w sumie skonsumowali-śmy kilkadziesiąt ton) mięso i wędliny przyprawiane nieja-dalną solą drogową, sprzeda-waną jako spożywcza. W mar-cu wykryto nielegalną ubojnię zwierząt w Rosławowicach, skąd mięso trafiało do wielu

przetwórni, jako surowiec peł-nowartościowy. Prokuratura ustaliła, że ubijano tam cięż-ko chore zwierzęta w stanie agonalnym. W efekcie więk-sze i mniejsze przetwórnie skupowały nieświadomie pa-dlinę, z której produkowano kiełbasy, sprzedawane później w całym kraju.

Kilka tygodni później w Star-gardzie Szczecińskim wykryto ponad tonę nieświeżego mięsa, które trafiało do obrotu za-miast do utylizacji. Nie wiado-mo ile podobnego mięsa spoży-li mieszkańcy Stargardu przed ujawnieniem tego procederu.

Warto się zastanowić jakim cudem tak poważnie uchybie-nia umykały naszej Inspekcji Weterynaryjnej, która jest zo-bowiązana do regularnej kon-troli i zatwierdzania w wyni-ku badań, odpowiedniej ilości mięsa zdatnego do konsumpcji publicznej?

Każde zwierzę przezna-czone do uboju ma stosowny dokument, z którego wynika czy zostało ubite będąc w od-powiedniej kondycji, a nie np. schorowane czy konające. Niemożliwe jest, żeby przy zachowaniu odpowiednich procedur przeoczyć tak wiele istotnych informacji w trakcie sporządzania stosownej doku-mentacji. Inna sprawa, że jak

wynika z raportów Inspekcji Weterynaryjnej, to właśnie brak odpowiednich dokumen-tów jest jednym z najczęst-szych przewinień producen-tów mięsa i pośredników w jego obrocie.

Kontrolowaæ kontrole?

O nieskuteczności własnych kontroli, mówią sami inspek-torzy weterynaryjni. W efekcie nasilających się nadużyć za-proponowano program „Zero tolerancji”. Jego pomysłodaw-ca, Inspekcja Weterynaryjna, zaczęła regularnie przepro-wadzać kontrole w rzeźniach, chłodniach, punktach prze-twórstwa mięsnego, punktach skupu zwierząt, u pośredników handlu zwierzętami, w środ-kach transportu produktów po-chodzenia zwierzęcego i środ-kach przewozu zwierząt do 8 godzin i powyżej. Chwali się taka systematyczność – szkoda, że nie było jej wcześniej.

Główny Inspektorat Wetery-narii chce także większej suro-wości w egzekwowaniu prawa – większość spraw związanych z nielegalnym handlem mię-sem jest bowiem umarzana ze względu na niską szkodliwość czynu. Pobłażliwość tylko za-chęca do jeszcze większych nadużyć.

Mięso ostatniej świeżościNa rynek trafi aj¹ wyroby ska¿one i niespe³niaj¹ce ¿adnych norm.

Ros³awowice (woj. ³ódzkie). W tej sielskiej posesji mieści³a siê nielagalna ubojnia z ukrytymi magazynami

ALEKSANDRA BE£DOWICZ

W dniach od 3 do 7 czerwca nasza waluta wci¹¿ by³a wyprzedawana i s³ab³a wobec euro. Kurs spad³ nawet do poziomu 4,32 z³/euro, czyli najni¿szego od roku, a frank kosztowa³ 3,50 z³. 7 czerwca po po³udniu nast¹pi³a interwencja NBP. Bank centralny dokona³ sprzeda¿y pewnej ilości walut obcych za z³ote. O planowanej interwencji dilerzy walutowi wiedzieli nieco wcześniej. Dzia³ania interwencyjne NBP ustabilizowa³y kurs w pi¹tek oko³o godziny 17.00 na poziomie 4,2380 z³ za euro.

Kursy walut – podsumowanie tygodnia

fot. PAP/Grzegorz Micha³owski

Page 7: Dziennik Trybuna nr 12

7 DZIENNIK TRYBUNA

4,8 mld zł zysku netto, 673,3 tys. ton wyprodukowanej mie-dzi, 1274 tony srebra – takimi wynikami za 2012 rok może się pochwalić KGHM Polska Miedź, lokomotywa polskiej gospodarki. Jedna z najcenniej-szych spółek notowanych na parkiecie warszawskiej giełdy.

Od lat zarabiają na niej za-równo inwestorzy, jak i Skarb Państwa. Kto kupił akcje KGHM na początku 2012 r., zy-skał na koniec roku ponad 100 proc. Ci, którzy zainwestowali pod koniec 2008 r., mogą po-chwalić się zyskiem na pozio-mie 900 proc.

Tylko w 2012 r. firma zapłaci-ła do państwowej kasy 4,8 mld zł podatków. Wypłaciła też dy-widendę za 2011 r. w wysokości 5,668 mld zł.

Tego wszystkiego jednak by nie było, gdyby nie determina-cja załogi Polskiej Miedzi. Lu-dzi skoncentrowanych nie tyl-ko na wynikach produkcji, ale również na obronie firmy przed

sprzedażą przez Skarb Państwa kontrolnego pakietu akcji.

Szemrany interes

– Na początku lat 90. rząd Hanny Suchockiej rozpoczął poszukiwania inwestora stra-tegicznego – wyjaśnia Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracow-ników Przemysłu Miedziowego, poseł SLD. – Nie widzieliśmy ekonomicznego uzasadnienia dla tych planów. Firma była w pełni nowoczesna i przynosiła znaczące zyski. Dawała miej-sca pracy ponad 40 tysiącom ludzi. Była lokomotywą gospo-darcza regionu. Niestety, na-sze argumenty nie znajdowały zrozumienia u decydentów. Ich obowiązywała doktryna, w myśl której wszystko, co państwowe, jest reliktem PRL-u i musi być sprywatyzowane.

Zakupem zainteresowany był amerykański koncern Asarco , który za 51 proc. akcji KGHM

chciał zapłacić 400 mln dola-rów, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi kwartalny zysk spółki. Były też pomysły, by umieścił on w Polskiej Miedzi 15-osobową grupę kierownictwa wynagra-dzanego na poziomie 20 tysięcy dolarów miesięcznie.

Tak miała wyglądać jedna z największych prywatyzacji po upadku PRL.

– Na taki przekręt nie mogli-śmy się zgodzić – komentuje Ryszard Zbrzyzny. – Jednak obowiązywała już Ustawa o roz-wiązywaniu sporów zbiorowych, która uniemożliwiała nam sta-wianie postulatu związanego ze zmianą właścicielską. Wysunę-liśmy więc żądania socjalne, ale między wierszami dawaliśmy ja-sno do zrozumienia, jakie są na-sze rzeczywiste oczekiwania. To znaczy utrzymania przez Skarb Państwa kontroli nad firmą.

Negocjacje upad³y

Ministerstwo Przekształceń Własnościowych konsekwentnie szykowało spółkę do sprzedaży.

– W tej sytuacji 16 czerwca 1992 roku ogłosiliśmy dwu-godzinny strajk ostrzegawczy – wspomina przewodniczący ZZPPM. –To również nie przy-niosło oczekiwanego rezulta-tu. Nie mieliśmy więc inne-go wyjścia, jak ogłosić strajk okupacyjny.

20 lipca KGHM stanął. Rząd próbował złamać opór strajku-jących. Rozmowy telefoniczne liderów związkowych ostenta-cyjnie podsłuchiwano. Oskarża-no ich o próbę rozbicia państwa. Puszczano wśród załogi plotki o szykowanym lokaucie. Ludzie jednak nie dali się zastraszyć. Wiedzieli, że walczą o swoje miejsca pracy.

W końcu po 32 dniach protestu, w nocy z 19 na 20 sierpnia, mi-nistrowe Janusz Lewandowski, Jerzy Osiatyński i Jacek Kuroń podpisali protokół uzgodnień z komitetem strajkowym.

– Dziś oceniam, że była to jedy-na droga do uratowania firmy – podsumowuje Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący funkcjonującego wówczas Komitetu Strajkowego. – Polska Miedź przetrwała, a Asar-co już dawno ogłosiło upadłość. Warto o tym pamiętać, zwłasz-cza gdy tak wiele się teraz mówi o wiodącej roli KGHM w naszej gospodarce. Wszystkim tym, któ-rzy wtedy strajkowali, należą się słowa podziękowania za to, że obronili spółkę przed niekompe-tencją ówczesnego rządu. Oby obecna władza nie poszła tym śladem swoich poprzedników.

poniedzia³ek 10 czerwca 2013

– jak ocenia G³ówny Urz¹d Statystyczny,

w tym roku tylu potencjalnych pracowników

(zw³aszcza pañ) najprawdopodobniej znaj-

dzie siê dodatkowo na rynku pracy w wy-

niku wyd³u¿enia wieku emerytalnego do 67

lat. Mo¿e to byæ czynnikiem wp³ywaj¹cym

na dalszy wzrost bezrobocia.

50 tys osób50 tys osób

Strajk który ocalił KGHMRz¹d Hanny Suchockiej chcia³

sprzedaæ kombinat miedziowy

amerykañskiemu bankrutowi.

Pracownicy powiedzieli „nie”.

W£ODZIMIERZ KOSOWSKI

Jednym z powodów, dla któ-rych inspekcja jest tak nie-skuteczna, jest jej niejednolita struktura. Oprócz Inspekcji Weterynaryjnej, kontrolę nad żywnością sprawuje też Sa-nepid, inspekcja ochrony środowiska, inspekcja jako-ści handlowej artykułów rol-no-spożywczych. W prakty-ce nie zawsze łatwo ustalić gdzie kończą się kompetencje jednego organu, a zaczynają kolejnego.

Nie wiesz co jesz

W wyniku uprzemysłowie-nia wyrobu wędlin, ich skład uległ w ciągu minionych lat wielu zmianom. W standardo-wych wyrobach coraz mniej jest pełnowartościowego mię-sa, coraz więcej tkanek, skór, wody, białka sojowego, mielo-nych kości, chemicznych do-datków smakowych i konser-wujących. Spożywanie mięsa oznacza też przyswajanie

wielu toksyn, które organizm zwierzęcia wytwarza pod wpływem stresu związanego z ubojem, przede wszystkim ogromnych dawek adrena-liny. Szczególnie szkodliwy jest ubój rytualny (koszerny i halal), gdy w pełni świadome zwierzę podczas długiej ago-nii wytwarza do 6 razy więcej toksyn. A już ilość wytwarza-na podczas tradycyjnego ubo-ju ogłuszonego zwierzęcia, nie pozostaje bez wpływu na orga-nizm konsumenta. W trakcie uboju następują też konwul-sje, a w ich efekcie gwałtow-ne wypróżnienie, uwalniające bakterie z jelit i przewodu moczowego. Niedokładna ob-róbka wieprzowiny może spo-wodować, że konsument zarazi się włośnicą, chorobą mogąca prowadzić nawet do śmierci. Wreszcie, warto pamiętać, że przechowywanie mięsa latem zawsze jest bardziej ryzy-kowne niż w chłodniejszych porach roku.

ZMIANA KURSÓW W TYGODNIU OD 3 DO 7 CZERWCAZMIANA KURSÓW W TYGODNIU OD 3 DO 7 CZERWCA

WIG20

+1,74%

WIG

+1.34%

W 1992 r. za³oga KGHM zapobieg³a bezsensownej prywatyzacji. Na pierwszym planie po lewej Ryszard Zbrzyzny

Pozwalam sobie odnieśæ siê do

krytyki zawartej w artykule pt. „Czy

pr¹d dop³ynie?” – Dziennik Trybuna,

07.06.2013 r. autorstwa red. Andrze-

ja Leszyka.

Nieprawdziwa jest sugestia autora

artyku³u, ¿e linie przesy³owe „s¹ na

krawêdzi wydolności”. Stan tech-

niczny zarz¹dzanej przez PSE SA

sieci przesy³owej (najwy¿szych na-

piêæ – 400 kV i 220 kV) nie odbiega

od stanu technicznego infrastruk-

tury przesy³owej wystêpuj¹cej

w innych krajach europejskich.

(Nie nale¿y myliæ sieci przesy³o-

wej z sieciami dystrybucyjnymi).

Nie s¹ jednak wykluczone awa-

r ie spowodowane zjawiskami

atmosferycznymi o charakterze

katastrofalnym. Dowodem po-

twierdzaj¹cym te fakty s¹ wskaź-niki dyspozycyjności liczone dla

linii przesy³owych, transformato-

rów oraz urz¹dzeñ zabezpiecza-

j¹cych, charakteryzuj¹ce nieza-

wodnośæ pracy sieci przesy³owej.

Wskaźniki te dla polskiej sieci

przesy³owej kszta³tuj¹ siê stale w

przedziale 98-100% i s¹ jednymi

z najwy¿szych wskaźników osi¹-

ganych w Europie. Nierzetelne s¹

równie¿ opublikowane informacje

dotycz¹ce planu i wykonania za-

mierzeñ inwestycyjnych w latach

2011-2012. I tak, w 2011 roku plan

przewidywa³ nak³ady inwestycyj-

ne na poziomie 634,9 mln z³ (+20

mln rezerwa), a wykonanie wy-

nios³o 652,9 mln z³otych. Z kolei

w roku 2012 plan zak³ada³ 739

mln na inwestycje, a nie 820 mln

– jak podaje red. Andrzej Leszyk

– i zosta³ on praktycznie wykona-

ny. Ponadto, Spó³ce nie jest znana

podawana w artykule kwota 1,5

mld z³otych, które PSE SA rzeko-

mo „ma do dyspozycji na inwesty-

cje”. Zgodnie z Planem Zamierzeñ

Inwestycyjnych, na lata 2013-2017

nak³ady inwestycyjne określone

zosta³y ³¹cznie na poziomie ok.10

miliardów z³otych. 720 mln z³otych,

a w 2014 roku oraz w latach kolej-

nych – ponad 1 miliard z³ rocznie.

Odnośnie informacji dotycz¹cych

wynagradzania Cz³onków Zarz¹du

PSE S.A., zwracam uwagê na fakt,

¿e Spó³ka PSE S.A. nale¿y do gro-

na strategicznych spó³ek sektora

publicznego. Przed Zarz¹dem Pol-

skich Sieci Elektroenergetycznych

stoj¹ ogromne wyzwania zwi¹zane

z niespotykan¹ dotychczas w Polsce

skal¹ procesów inwestycyjnych oraz

zmiany zwi¹zane z dostosowaniem

infrastruktury i narzêdzi bilansowania

systemu do zmieniaj¹cej siê struktu-

ry wytwarzania energii elektrycznej

i nowych technologii. Zatem system

wynagradzania cz³onków Zarz¹du

PSE S.A. jest nie tylko elementem

motywacyjnym, ale równie¿ wyna-

gradzaniem wk³adu pracy i odpowie-

dzialności spoczywaj¹cej na kierow-

nictwie tej fi rmy.

Beata Jarosz

Rzecznik Prasowy Polskie Sieci

Elektroenergetyczne S.A.

„Czy prąd dopłynie” – sprostowanie„Czy prąd dopłynie” – sprostowanie

Page 8: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA8

Wiadomości podane przez „The Washington Post” wstrzą-snęły opinią publiczną. Wyni-ka z nich bowiem, iż najwięksi gracze na rynku technologii internetowych współpracują z amerykańskim rządem w ra-mach szpiegowskiego programu PRISM ustanowionego w 2007 roku. Miała ona polegać na udzielaniu swobodnego dostępu do informacji zgromadzonych na serwerach takich gigantów jak Facebook, Google, Apple, Yahoo, AOL, Skype, PalTalk i Microsoft.

Prezydent USA Barack Obama potwierdził niedawno istnienie programu monitorowania inter-netu. „Nie można jednocześnie zapewnić całkowitego bezpie-czeństwa i całkowitej prywat-ności” – konstatował w rozmo-wie z dziennikarzami. „Nikt nie podsłuchuje Waszych rozmów

telefonicznych. Nie o to chodzi w tym programie” – próbował argumentować amerykański przywódca.

Wspomniana publikacja uru-chomiła festiwal komercyj-nego lamentu i publicznego odżegnywania się od praktyk inwigilacyjnych. Szefowie wy-mienionych w skandalizującej publikacji korporacji interneto-wych twardo zaprzeczają oskar-żeniom. Larry Page (Google) i Mark Zuckerberg (Facebook) potępili nawet sam proceder szpiegowania online i skrytyko-wali amerykańskie władze. Page twierdzi nawet, iż do dnia wczo-rajszego nie słyszał o takim pro-gramie jak PRISM.

Zapewnienia te wydają się jednak mało wiarygodne, zwłaszcza w obliczu ubiegło-tygodniowego raportu ONZ, stwierdzającego, iż inwigilacja obywateli wciąż się pogłębia i obejmuje praktycznie każdy rodzaj komunikacji w interncie.

poniedzia³ek 10 czerwca 2013

Kiedy okazało się, że niemal co czwarty głos w przeprowadzonych

niedawno wyborach lokal-nych w Anglii i Walii oddany został na listy Partii Niepod-ległości Zjednoczonego Kró-lestwa (UKIP), wielu polity-ków i analityków przecierało ze zdumiania oczy. Nikt nie przewidywał takiego rozwoju wypadków.

Owszem, partii kierowanej przez Nigela Farage’a udawa-ło się odnieść spore sukcesy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Niska frekwen-cja i proporcjonalna ordyna-cja premiująca ugrupowania o mniejszym poparciu pozwo-liła im w 2009 roku osiągnąć drugi po konserwatystach wy-nik wyborczy – 16,5%. W wy-borach lokalnych nie udawało jej się do tej pory zbliżyć się do takiego poparcia, a w ostat-nich wyborach do Izby Gmin oddano na nią jedynie 3,1% głosów.

Kryzys ekonomiczny, kryzys polityczny

Co spowodowało, że niszo-wa, prawicowa partia, skupia-jąca się na postulatach wyjścia z Unii Europejskiej oraz ogra-niczenia imigracji, nagle stała się tak znaczącą siłą?

Po pierwsze, nie tylko le-wica traci na swoim „marszu do centrum”. Premier David Cameron, usiłując powtórzyć – tym razem z prawej strony

– manewr Tony’ego Blaira, zdołał zdemobilizować część tradycyjnego elektoratu kon-serwatystów.

Nie chodzi w tym wypadku o politykę cięć i zaciskania pasa, zasadniczo przez niego popieraną. Cameron był jed-nym z akuszerów powyborczej koalicji z Liberalnymi Demo-kratami, partią do tej pory sy-tuowaną raczej na lewo od po-litycznego środka.

Obecny premier Wielkiej Bry-tanii w swoim politycznym prze-kazie flirtował z tematyką eko-logiczną, w pewnym momencie zaangażował się również mocno w przegłosowanie przez parla-ment równości małżeńskiej dla par homoseksualnych. Podczas gdy cięcia nie dały mu przy-chylności w centrum i stworzy-ły przestrzeń dla odradzania się Partii Pracy, zaczął on tracić po-pularność w prawicowym elek-toracie, głęboko sceptycznym wobec postępowych postulatów obyczajowych.

Wzrost znaczenia UKIP wy-nika również z rozczarowania całym systemem politycznym kraju. Do tej pory głosy protestu – jak chociażby lewicowych opo-nentów wojny w Iraku za czasów Tony’ego Blaira – wędrowały do Liberalnych Demokratów, któ-rzy iście mrówczą pracą wśród lokalnych społeczności tworzyli sobie w nich wyborcze przyczół-ki. Najpierw w samorządach, na-stępnie zaś w postaci mandatów w Izbie Gmin.

Gdy pod przywództwem Nic-ka Clegga weszli w koalicję z konserwatystami, zaczęli fir-mować posunięcia rządu, prze-ciwko którym opowiadali się w trakcie kampanii wyborczej, takie jak np. podniesienie cze-snego na uczelniach wyższych. Wcześniej byli oni zwolen-nikami... jego zniesienia. Nie trzeba dodawać, że skończyło się to spadkami w sondażach.

Nowa trzecia si³a?

Po majowych wyborach lo-kalnych sceptyczni wobec UKIP analitycy brytyjskiej sceny politycznej starali się

uspokajać. Ich zdaniem, w sys-temie większościowym fawo-ryzującym stronnictwa o więk-szym potencjale wyborczym, partia, która pozbawiona jest własnych „zagłębi poparcia”, uzależniona od przeciągania na własną stronę konserwa-tywnego elektoratu, musiała-by zdobyć około 15% poparcia, by móc liczyć choćby na jeden mandat w Izbie Gmin.

Problem jednak w tym, że w najnowszych sondażach ugru-powanie Farage’a może liczyć nawet na 22% głosów, jak w son-

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 12 str. 13 str. 14 str. 15 - 16

ŚWIAT

Neofaszyści mordują19-letni antyfaszysta Clement Meric poniós³ śmieræ z r¹k francuskich skinheadów.

Śledczy rozważają polityczne motywy morderstwa. Podejrza-ni o napaść to grupa 5-7 osób. Zatrzymani są w wieku od 20 do 37 lat, wszyscy są powiązani z ugrupowaniami francuskiej skrajnej prawicy. Politycy le-wicy – z prezydentem Hollan-de’em na czele – jednogłośnie potępili atak. Krytykę wyrazili również przedstawiciele prawi-cy głównego nurtu. Prezydent Francji zapewnił o zdecydo-wanym działaniu celu ustalenia i przykładnego ukarania spraw-ców tego „odrażającego czynu”. W obawie przed eskalacją nie-pokojów społecznych zwrócił się z apelem, by nie wyciągano pochopnych wniosków. Poprosił o opanowanie i cierpliwość.

– W naszej Republice nie ma miejsca dla tych, którzy zaprze-czają jej wartościom. Jesteśmy zdeterminowani i stanowczy w działaniu wobec tych którzy je niszczą-dodał Hollande.

– Mamy w pamięci zabitego młodzieńca, z zawiści, w hanieb-ny sposób-skomentował minister spraw wewnętrznych Manuel Valls.

W sobotę premier Jean-Marc Ayrault zdelegalizował dwa skrajnie prawicowe ugrupowa-nia tj. JNR (Młodzież Rewolu-cyjno-Nacjonalistyczną) oraz Trzecią Drogę.

W czwartek ulicami wszyst-kich większych francuskich miast przeszły wielotysięcz-ne wiece przeciwko przemo-cy i agresji skrajnej prawicy. „Nie zapomnimy, nie przeba-czymy” oraz „Faszyzm jest gangreną, albo sobie z tym poradzimy albo to nas zabije” – można było przeczytać na transparentach. Uczestnicy wezwali rząd Francji do zaka-zu działalności grup skrajnie prawicowych.

ROBERT GRUDA

FRANCJA WIELKA BRYTANIA

Rozkwita nowa pCzy eurosceptycyzm i sprzeciw wobec imigracji wystarcz¹ jako polityczne paliwo przed kolejnymi wyborami w Wielkiej Brytanii?

BART£OMIEJ KOZEK

Mandela w szpitaluBy³y prezydent RPA Nelson Mandela jest w szpitalu z powodu infekcjip³uc. Stan laureata pokojowej Nagrody Nobla jest „powa¿ny, ale stabilny”.

Nigel Farage – lider Partii Niepodleg³ości Zjed

Farage celuje także w tradycyjnie lewicowy, robotniczy elektorat karmiony przez tabloidy wizją odbierania miejsc pracy przez imigrantów.

Szpiegują czy nie?Szefowie Facebooka, Google, i Apple t³umacz¹ siê z zarzutów o uczestnictwo w amerykañskiem programie szpiegowskim.

BOJAN STANIS£AWSKI

STANY ZJEDNOCZONE

Page 9: Dziennik Trybuna nr 12

I DZIENNIK TRYBUNA

Od dwudziestu lat p r a w i c a m e t o -

dycznie działa na rzecz zawłaszczenia pamię-ci historycznej Pola-ków. Dlatego jest rzeczą o fundamentalnym zna-czeniu, aby dzisiejsza le-wica pamiętała o swoich korzeniach i swoich po-przednikach.

Niniejsza publikacja powstała z inicjatywy osób uważających, że lewica nie powinna tyl-ko przepraszać za swoją przeszłość. Jeśli chodzi o ciemne karty historii le-wicy, to skrucha została już wyrażona. Jednocze-śnie lewica posiada nie-porównanie więcej kart jasnych, które powinny być powodem do dumy.

Wiedzę o działalności ta-kich organizacji jak PPS, TUR, czy RTPD należy ocalić od zapomnienia. Nie może być również zgo-dy na przedstawianie PRL-u wyłącznie, jako czarnej dziury w historii Polski, czy opowieści, że II wojna światowa skończyła się w 1989 roku.

„Niezbędnik historycz-ny lewicy” jest efektem prac zespołu ekspertów: historyków, politologów i socjologów w okresie od września 2011 roku do stycznia 2013 roku. Nie

jest to vademecum wie-dzy historycznej dla ma-turzystów, czy też zarys podręcznika najnowszej historii Polski. Nie wy-czerpuje całości niezwy-kle rozległego tematu.

Skąd taki, a nie inny wybór haseł? Jeśli przyj-miemy założenie, że hi-storia nie jest czarno-bia-ła, to chcieliśmy dodać trochę bieli, tam gdzie przez ostatnie 20 lat używano tylko czarnych barw. Tam, gdzie w ostat-nich latach było aż nadto wybielania, chcieliśmy dodać trochę ciemnej szarości. Jeśli odcień szarości uznaliśmy za od-powiedni, wówczas rezy-gnowaliśmy z tworzenia odrębnego hasła.

Publikację przygotowa-ło do wydania Centrum im. Ignacego Daszyńskie-go. To właśnie premier rządu ludowego i współ-twórca polskiej demokra-cji i parlamentaryzmu powinien być jednym z patronów współczesnej lewicy. Takich pomni-kowych postaci po lewej stronie bynajmniej nie brakuje. Największą war-tością lewicy są miliony bezimiennych bohate-rów. To im dedykujemy tę publikację.

BARTOSZ MACHALICA

Niezbędnik historyczny lewicyTradycja wszystkich zmarłych pokoleń ciąży jak zmora na umysłach żyjących KAROL MARKS

Pamiêæ historyczna jest jednym z narzêdzi w³a-dzy. Tworzenie czarnej legendy poprzedniego

systemu, s³u¿y legitymizacji systemu teraźniejsze-go. W ostatnich latach mamy do czynienia z sytu-acj¹ paradoksaln¹. Im d³u¿ej trwa III Rzeczpospo-lita, tym instytucje pañstwa przeznaczaj¹ wiêcej środków na zohydzanie Polski Ludowej. Delegity-mizacja PRL-u okazuje siê byæ najskuteczniejsz¹ metod¹ legitymizacji III RP. Odrzucam podobn¹ logikê. Uwa¿am, ¿e III RP ma swoje realne osi¹-gniêcia. Ale jednocześnie wiem, ¿e takie osi¹gniê-cia ma równie¿ Polska Ludowa. „Niezbêdnik histo-ryczny lewicy” przywraca równowagê w debacie o najnowszej historii Polski, dlatego jest publikacj¹ godn¹ mojej rekomendacji. Leszek Miller Przewodnicz¹cy SLD, by³y Premier RP

Niezbêdnik historyczny lewicy ma na celu przekazanie m³odemu pokoleniu wiedzy o

piêknych kartach polskiej lewicy w XX wieku. Wiedzy, której po 1989 roku zostali pozbawie-ni. „Niezbêdnik” prezentuje wk³ad lewicy w od-rodzenie Polski po okresie zaborów, budowê i obronê demokracji w okresie II RP, odbudowê Polski powojennej i awans spo³eczny milionów Polaków, wreszcie czas transformacji zwieñ-czony cz³onkostwem w Unii Europejskiej. Dzisiejsza lewica nie pozwoli zapomnieæ o tym dziedzictwie.

dr Krzysztof Gawkowski Sekretarz Generalny SLD

Page 10: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNAII

RUCH ROBOTNICZYI Międzynarodówka (Mię-

dzynarodowe Stowarzyszenie Robotników) powstała w roku 1864 podczas spotkania socjali-stów pragnących wyrazić swoją solidarność z powstaniem stycz-niowym na ziemiach polskich. Ruch robotniczy w całej swojej różnorodności skupiał się na walce o wyzwolenie społeczne robotników. Polskie ugrupowa-nia robotnicze od momentu po-wstania uczestniczyły w działal-ności międzynarodowego ruchu robotniczego. Współcześnie dzia-łająca Międzynarodówka Socja-listyczna (SI) powstała w roku 1951. Obecnie członkami Mię-dzynarodówki z Polski są Sojusz Lewicy Demokratycznej i Unia Pracy. Hymnem ruchu robot-niczego jest „Międzynarodów-ka” (słowa: E. Pottier, muzyka: P. Degeyter).

POLSKA PARTIA SOCJALISTYCZNA (PPS)

PPS od swego powstania (w listopadzie 1892 roku w Pa-ryżu) uważała, że ustrój so-cjalistyczny można zbudować w odrodzonej Polsce, dlatego też była partią nie tylko socja-listyczną, ale i niepodległościo-wą. Odróżniało ją to od forma-cji prawicowych, nastawionych na ugodę z zaborcami. Po od-zyskaniu niepodległości PPS stanęła na czele budowy struk-tur państwa polskiego. Współ-tworzyła w Polsce demokrację parlamentarną i jako jedyna walczyła o demokratyczny sa-morząd. To PPS zawdzięcza się nowoczesne ustawodawstwo socjalne, na czele 8-godzinnym dniem pracy. PPS tworzyła sieć organizacji społecznych, których celem była organiza-cja życia robotników. Najważ-niejszą z nich były związki za-wodowe (tzw. klasowe związki zawodowe). Kolejną było To-warzystwo Uniwersytetu Ro-botniczego (TUR) skupiające się na edukacji i rozwoju kul-turalnym robotników. Młodzie-żowym rozwinięciem TUR była Organizacja Młodzieżowa TUR (OM TUR), skupiająca radykal-nych działaczy młodzieżowych. Polityczną edukacją i formacją ideową dzieci i młodzieży zaj-mowało się Czerwone Harcer-stwo. Poczytnością cieszyły się socjalistyczne dzienniki: „Robotnik” (Warszawa) i „Na-przód” (Kraków). Dużą popu-larność zdobyły organizowane przez działaczy PPS robotni-

cze kluby sportowe (najbar-dziej znane z nich to Widzew Łódź i Skra Warszawa). Socja-liści byli prekursorami idei świadomego macierzyństwa – otwierali pierwsze poradnie propagujące nowoczesną an-tykoncepcję na ziemiach pol-skich. PPS dążył do budowy w Polsce socjalistycznego sys-temu społeczno-gospodarczego (uspołecznienie środków pro-dukcji), w przeciwieństwie do komunistów swój cel starał się realizować drogą demokracji parlamentarnej. Liderami PPS byli: Ignacy Daszyński (Mar-szałek Sejmu), Mieczysław Nie-działkowski (redaktor naczelny „Robotnika”), Stanisław Dubo-is, Norbert Barlicki. Hymnem PPS jest „Czerwony Sztandar” (tekst: B. Czerwieński, muzyka: J. Kozakiewicz).

JÓZEF PIŁSUDSKIPrzyszły Naczelnik Państwa

związał się z PPS już w roku jej powstania (1892), przez dwadzieścia lat był członkiem jej najwyższych władz i redak-torem naczelnym „Robotni-ka”. Był także delegatem PPS na kongres Międzynarodówki Socjalistycznej. Za działal-ność socjalistyczną więzio-ny w warszawskiej Cytadeli. Podczas rewolucji 1905 roku organizował bojówki PPS do walki z caratem. Od początku swojej działalności politycznej łączył postulaty socjalistycz-ne z postulatem niepodległo-ści Polski. Po rozłamie w PPS, powodowanym stosunkiem do kwestii walki o niepodległość, stanął na czele PPS Frakcji Rewolucyjnej prowadzącej zbrojne akcje ekspropriacyj-ne (przymusowe pozbawienie własności) na rzecz realizacji politycznych celów partii (naj-bardziej znana akcja pod Bez-danami). W 1908 roku założył Związek Walki Czynnej, od tego momentu jego głównym celem stała się walka o nie-podległość Polski, a cele socja-listyczne zeszły na plan dalszy. Kontynuacją tej linii poli-tycznej były Legiony Polskie. W 1918 roku Piłsudski wrócił do Warszawy i zdecydował się na przyjęcie roli przywód-cy ogólnonarodowego. Wte-dy ostatecznie odsunął się od PPS, chociaż w partii pozostało wielu jego sympatyków. W la-tach 1918–1922 pełnił funkcję Naczelnika Państwa. Po za-machu majowym nie realizo-wał postulatów wysuwanych przez popierającą go lewicę i przesuwał się na pozycje pra-wicowe. Szczególnie wyraźne

w jego działalności stały się tendencje antyparlamentarne i antydemokratyczne.

KOMUNISTYCZNA PARTIA POLSKI (KPP)

Partia powstała w roku 1918. Jej celem była budowa ustro-ju socjalistycznego metodami zastosowanymi w Rosji przez bolszewików. KPP zrzeszała ludzi ideowych, gotowych po-święcić życie realizacji idei komunizmu. KPP nie zdobyła jednak nigdy masowego popar-cia robotników. Powodem był dwuznaczny stosunek tej partii do państwa polskiego. W okre-sie I wojny światowej komu-niści polscy sprzeciwiali się walce o niepodległe państwo polskie, uznając to za utopię. W momencie wkroczenia na ziemie polskie Armii Czerwo-nej komuniści utworzyli Tym-czasowy Komitet Rewolucyjny Polski (PolRewKom), który miał być rządem Polskiej Re-publiki Rad. Po 1918 roku wysuwali postulaty oddania części Galicji ZSRR, w okresie plebiscytu na Górnym Śląsku optowali za pozostawieniem tego regionu w granicach Nie-miec. Wszystkie te decyzje, w połączeniu z przynależno-ścią do kontrolowanej przez Moskwę Międzynarodówki Komunistycznej powodowały, że KPP uznawano za partię an-typaństwową. KPP była partią nielegalną. W roku 1938, na rozkaz Stalina, KPP została rozwiązana, a jej przywód-cy wymordowani na terenie ZSRR.

POWSTANIE PAŃSTWA POLSKIEGO I RZĄD LUDOWY

W nocy z 6 na 7 listopada 1918 roku utworzono w Lubli-nie Tymczasowy Rząd Repu-bliki Polski (zwany też rządem ludowym lub rządem lubel-skim). Premierem został przy-wódca socjalistyczny Ignacy Daszyński. W dniu 17 listopada Józef Piłsudski powołał rząd, na którego czele stanął inny socjalista Jędrzej Moraczew-ski. Pierwszymi premierami po odzyskaniu niepodległości byli więc socjaliści. Odbiciem tego były reformy społeczne u zarania odrodzonego pań-

stwa polskiego: najważniej-sza z nich to wprowadzenie ośmiogodzinnego dnia pracy, ubezpieczeń społecznych oraz wolności działalności związ-ków zawodowych. Zasługą le-wicy jest również przyznanie prawa wyborczego kobietom – w roku 1918. Polskiej Partii Socjalistycznej zawdzięczamy też republikański, a nie monar-chiczny ustrój państwa.

WOJNA POLSKO--RADZIECKA (1920)

W trakcie wojny polsko-ra-dzieckiej (zwanej także polsko-bolszewicką, lub polsko-ro-syjską) doszło do polaryzacji polskiej lewicy. KPP poparła Armię Czerwoną, natomiast PPS wszedł w skład Rządu Obrony Narodowej (premier Witos z PSL „Piast”, wicepre-mier Daszyński z PPS). Socja-liści zgłaszali się na ochotnika do polskiej armii. Bohaterem socjalistów z okresu wojny z bolszewikami był Aleksan-der Napiórkowski, poseł PPS, który poległ w bitwie pod Cie-chanowem. Wojnę tę wygrała Polska, podpisując w Rydze – 18 marca 1921 roku – Traktat pokojowy z Rosją Radziecką.

KONSTYTUCJE II RPNa początku funkcjonowa-

nie państwa regulowała Mała Konstytucja. W 1921 roku uchwalono Konstytucję Mar-cową – typową ustawę zasad-niczą dla państwa demokracji parlamentarnej, gwarantującą szereg praw obywatelskich. W 1935 roku piłsudczycy (sa-nacja) uchwalili Konstytu-cję Kwietniową. Zrywała ona z demokracją parlamentarną, ustanawiała ustrój prezydenc-ki (prezydent odpowiedzialny „przed Bogiem i historią”). Dopełnieniem Konstytucji Kwietniowej była niedemo-kratyczna ordynacja wyborcza. W wyborach nie rywalizowały konkurencyjne listy partyjne. Była jedna lista, której skład był ustalany przez kontrolowa-ne przez władzę „zgromadze-nia okręgowe”. W 1935 roku II RP ostatecznie przestała być państwem demokratycznym.

PRAWA WYBORCZE KOBIET

W listopadzie 1918 roku, dzięki staraniom lewicy kobie-ty uzyskały pełne prawa wy-

borcze. Oznacza to, że na mocy powszechnie obowiązujących przepisów (konstytucja, ordy-nacje wyborcze) kobiety pełno-letnie posiadają czynne (prawo głosowania) i bierne (prawo kandydowania) prawa wybor-cze na równi z mężczyznami. Walka kobiet o równość praw datuje się od Wielkiej Rewolu-cji Francuskiej, kiedy to w 1789 roku Olimpia de Gouges ułoży-ła Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki, w której po raz pierwszy pojawiła się kwestia równouprawnienia płci. To ona wówczas stwierdziła: „skoro kobieta może wejść na szafot, to ma też prawo wejścia na try-bunę”. Wprawdzie autorka tej Deklaracji została w 1793 roku zgilotynowana, a jej dzieło po-niechane, to jednak Rewolucja zrobiła wiele dla kobiet w sfe-rze cywilnej, ustanawiając ślu-by cywilne i rozwody, wolność małżeństw, a także równość chłopców i dziewczynek przy dziedziczeniu (prawa wyborcze Francuzki otrzymały dopiero w 1944 roku!). Kolejnym kro-kiem na tej drodze była Wiosna Ludów (1848), w czasie której pojawiły się pierwsze kluby polityczne kobiet. Jednakże to nie w Europie, lecz w Stanach Zjednoczonych na terytorium Wyoming kobiety uzyskały dwadzieścia lat później (1869) prawo głosowania. W kolejno-ści trzeba wymienić Nową Ze-landię, która nadała kobietom czynne prawo wyborcze w 1893 roku, w 1902 roku uczyniła to Australia. Druga połowa XIX wieku w Europie obfitowała już w różnorakie nurty o charakte-rze politycznym, których celem było równouprawnienie kobiet. Szczególne zasługi na tym polu poniosły sufrażystki angielskie, których ofiarność ujawniła na-rastającą determinację w wal-ce o zmianę sytuacji społecznej kobiet. Jednakże Angielki mu-siały czekać na uzyskanie praw wyborczych do 1928 roku! Pierwszym państwem europej-skim, które w 1906 roku wpro-wadziło prawo wyborcze dla kobiet, było Wielkie Księstwo Finlandii. Na ziemiach polskich nie pojawił się przed I wojną światową „klasyczny” ruch emancypacyjny kobiet, ponie-waż niekwestionowanym prio-rytetem dla wszelkich odmian ruchu kobiecego była walka narodowowyzwoleńcza. Pod wpływem impulsów, płynących ze strony międzynarodowego ruchu robotniczego, szczegól-ną aktywność na tym polu wy-kazała Polska Partia Socjalno-Demokratyczna, która w 1911 roku zorganizowała na terenie Galicji i Śląska Cieszyńskiego

II RP (1918-1939)

Page 11: Dziennik Trybuna nr 12

III DZIENNIK TRYBUNA

Komitet Organizacyjny Kobiet PPSD. Stąd po odzyskaniu nie-podległości, 28 listopada 1918 roku, Tymczasowy Naczelnik Państwa – Józef Piłsudski pod-pisał dekret o ordynacji wybor-czej do Sejmu Ustawodawcze-go, który stanowił, że „Wyborcą do Sejmu jest każdy obywatel Państwa bez różnicy płci”. Tak więc Polki korzystają z praw wyborczych od 94 lat.

PRAWICA I ANTYSEMITYZM

Główną siłą prawicy była Narodowa Demokracja (en-decja), której ideologiem był Roman Dmowski. Partia ta od początku prezentowała program antysemicki, jed-nocześnie stojąc po stronie wielkiego kapitału. Narodowa Demokracja łączyła nacjona-lizm z liberalizmem gospo-darczym. Po przejęciu władzy przez Piłsudskiego w wyniku zamachu majowego Dmowski stworzył organizację Obóz Wielkiej Polski. OWP sprze-ciwiał się demokracji i dążył do przejęcia władzy przez endecję metodami niedemo-kratycznymi. W 1934 roku powstał Obóz Narodowo-Ra-dykalny (ONR) – organizacja skupiająca młode pokolenie endeków. ONR prowadził politykę fizycznych ataków na przedstawicieli lewicy i mniejszości narodowych oraz atakował lokale orga-nizacji lewicowych. Jawnie uznawał się za część ruchu faszystowskiego. Najbardziej znaną akcją ONR był „Najazd na Myślenice” w Małopolsce. Prawicowa bojówka rozbroiła posterunek policji, zniszczyła sieć telefoniczną w mieście, splądrowała i ograbiła ży-dowskie sklepy oraz próbo-wała podpalić miejscową sy-nagogę. Skrajna prawica była niezwykle wpływowa w środo-wisku studenckim (korporacje akademickie). Na porządku dziennym były pobicia stu-dentów lewicowych i żydow-skich oraz groźby i pobicia lewicowej profesury. Polska prawica domagała się wpro-wadzenia zasady numerus clausus, ograniczającej licz-bę Żydów na wyższych uczel-niach i zasady getta ławko-wego, w myśl której studenci żydowscy powinni być oddzie-leni od innych studentów. Te antysemickie postulaty zo-stały na większości uczelni wcielone w życie pod koniec lat 30. XX wieku. To wtedy prawica wysunęła hasło wy-rzucenia wszystkich Żydów z uczelni wyższych. Głów-nym obrońcą mniejszości narodowych był PPS. Socja-liści prowadzili konsekwent-ną politykę budowy państwa wielonarodowego.

ZABÓJSTWO PREZYDENTA NARUTOWICZA

W myśl Konstytucji Mar-cowej Zgromadzenie Naro-dowe wybrało prezydentem Gabriela Narutowicza (kan-dydata lewicowego PSL „Wy-zwolenie”). Głosami lewicy, mniejszości narodowych i PSL „Piast” pokonał on kandydata prawicy. Po tym wyborze na łamach prawicowej prasy roz-pętała się kampania nienawi-ści przeciwko prezydentowi. W dniu 16 grudnia 1922 roku Narutowicz został w gmachu „Zachęty” zastrzelony przez związanego z prawicą Eligiu-sza Niewiadomskiego. Sam zamachowiec został otoczony wręcz kultem przez prawicę i wielu hierarchów Kościoła rzymskokatolickiego.

ZAMACH MAJOWYW maju 1926 roku powołano

do życia prawicowy rząd ende-cji i PSL „Piast” (tzw. trzeci rząd Witosa lub drugi chjeno-piast). W efekcie doszło do wystąpienia oddziałów wojskowych sympaty-zujących z marszałkiem Piłsud-skim. Ich działania poparła lewi-ca (PPS i komuniści). W wyniku walk rząd i prezydent podali się do dymisji. W walkach zginęło 379 osób (164 ofiary cywilne). Piłsudski szybko odciął się od popierającej go lewicy. Zamach rozpoczął okres trzynastoletnich autorytarnych rządów sanacji.

WYBORY BRZESKIEChociaż piłsudczycy (sa-

nacja) zostali wyniesieni do władzy dzięki poparciu lewicy i robotników, po jej zdobyciu szybko zwrócili się w kierun-ku konserwatywnej prawicy i wielkich posiadaczy ziem-skich. Za symbol tego zwrotu uważa się wizytę Piłsudskiego w majątku księcia Janusz Ra-dziwiłła w Nieświeżu. Zwrot sanacji w prawo zapoczątko-wał mobilizację politycznej lewicy. W 1929 w celu prowa-dzenia walki z rządami sanacji został zawiązany Centrolew, koalicja sześciu partii lewicy i centrum. W 1930 roku roz-wiązano Sejm i pozbawiono posłów immunitetów. Lide-rów Centrolewu aresztowano i uwięziono w twierdzy brze-skiej. Byli tam poniżani i pod-dawani torturom psychicznym (np. przez symulowanie egze-kucji). Wśród nich znajdowa-li się czołowi posłowie PPS: Herman Lieberman, Norbert Barlicki, Stanisław Dubois, Mieczysław Mastek, Adam Pragier, Adam Ciołkosz. Zo-stali oni skazani na kary od dwóch i pół do trzech lat wię-zienia w tzw. procesie brze-skim. Na skutek zastraszenia

opozycji wybory brzeskie wy-grała sanacja. Apogeum prze-suwania się sanacji na prawo było utworzenie pod koniec lat 30. XX wieku Obozu Zjedno-czenia Narodowego (Ozonu), przejmującego wiele haseł programowych endecji.

BEREZA KARTUSKAW 1934 roku na mocy rozpo-

rządzenia prezydenta Ignace-go Mościckiego powstał Obóz Odosobnienia w Berezie Kar-tuskiej. Bereza była de fac-to obozem koncentracyjnym. Osadzano w niej na podsta-wie decyzji administracyjnej, bez prawa apelacji, na okres 3 miesięcy. Osadzenie mogło być przedłużone na kolejne 3 miesiące (znane są przypad-ki osadzenia trwającego rok). W obozie więziono przeciw-ników politycznych sanacji: komunistów, ukraińskich na-cjonalistów, narodowców, so-cjalistów i ludowców.

STRAJK CHŁOPSKINajważniejszy strajk chłop-

ski w II RP odbył się w roku 1937. Polegał na blokadzie dróg do miast i wstrzymaniu dowozu żywności. Jednym z postulatów było zorganizo-wanie demokratycznych wybo-rów do Sejmu. Strajk chłopski był wynikiem kryzysu gospo-darczego, który szczególnie mocno uderzył w sytuację materialną chłopów (zjawi-sko „nożyc cen” polegające na znacznie szybszym wzro-ście cen towarów przemysło-wych, niż produktów rolnych). W czasie pacyfikowania straj-ku przez policję zastrzelono 44 chłopów, 5 tys. aresztowano.

STRAJKI ROBOTNICZE

W II RP miało miejsce wie-le strajków i demonstracji, które kończyły się ofiarami śmiertelnymi. W 1923 r., po ogłoszeniu przez PPS strajku powszechnego, doszło do starć robotników z wojskiem, w któ-rych zginęło 18 robotników (tzw. wydarzenia krakowskie). Głośne były też wydarzenia w krakowskiej fabryce „Sem-perit”, kiedy w 1936 roku uży-to wojska w celu stłumienia strajku okupacyjnego.

WARUNKI MIESZKANIOWE

W latach 30. XX wieku tylko 46 proc. budynków w miastach stanowiły budynki murowane. Nawet tam przeważała zabudo-wa drewniana. Tylko co trzecie

miasto posiadało wodociągi. Do kanalizacji było podłączonych 13 proc. budynków miejskich. Znaczna część mieszkań robot-niczych ograniczała się do jednej izby. Nowe standardy w budow-nictwie dla robotników przyniosły dopiero spółdzielnie mieszkanio-we związane z PPS (np. Warszaw-ska Spółdzielnia Mieszkaniowa na Żoliborzu wzorowana na socjali-stycznych osiedlach w stolicy Austrii, tzw. „Czerwonym Wied-niu”). Sytuacja mieszkaniowa chłopów przedstawiała się jeszcze bardziej dramatycznie.

BEZROBOCIEW okresie wielkiego kryzy-

su gospodarczego bezrobocie w Polsce sięgnęło ponad 40 proc. aktywnych zawodowo poza rol-nictwem (w latach 1933–1935). W 1935 r., a więc już po kryzysie były w Polsce miasta, w których pracy nie miało przeszło 50 proc. mieszkańców (np. Chełmża – 57,5 proc.), a nawet 70 proc. (Skarży-sko-Kamienna – 70,6 proc.) Cały czas istniał również problem „lu-dzi zbędnych” na wsi, dla których nie było żadnej pracy. Liczbę tę badacze międzywojnia szacują różnie: od 3 mln w 1928 roku do 8,8 mln w 1935 roku. Wprowa-dzona przez nich kategoria „lu-dzi zbędnych” na wsi najczęściej dotykała 18–24-latków – „zbęd-nych” aż w 50 proc.

POLITYKA GOSPODARCZA

W okresie II RP realizo-wano liberalną politykę go-spodarczą. W okresie wiel-kiego kryzysu Polska była jednym z ostatnich państw europejskich, które zwró-ciły się w stronę rozwiązań inspirowanych myślą J.M. Keynesa. Przykładem takich działań była budowa Central-nego Okręgu Przemysłowego (COP). Sukcesem II RP była też budowa Gdyni.

KOŚCIÓŁKonstytucja Marcowa sta-

nowiła, że „Wyznanie rzym-sko-katolickie (…) zajmuje w Państwie naczelne stanowi-sko wśród równouprawnionych wyznań”. Stosunki Państwo-Kościół regulował konkordat z roku 1925, uchodzący w opi-nii historyków za korzystniej-szy dla strony kościelnej. Ko-ściół rzymskokatolicki był de facto finansowany przez pań-stwo. Roczna dotacja państwo-wa sięgała kilkunastu milionów złotych. Ponadto Kościół był największym w Polsce posia-daczem ziemskim – 200 tys. ha użytków rolnych i lasów. Ze względu na zapisy konkordatu ziemia kościelna nie podlegała

parcelacji w ramach reformy rolnej. Socjaliści krytykowali Kościół za ugodowość wobec zaborców. Pozycję Kościoła w Polsce krytykował m.in. wy-bitny pisarz i tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński. Tematowi temu poświęcił głośną książkę „Nasi okupanci” – tytułowym okupan-tem państwa/społeczeństwa był właśnie Kościół rzymskokato-licki. Dowodem silnej pozycji Kościoła było ustawodawstwo. Pomimo nacisków lewicy i li-berałów, nie udało się w II RP zliberalizować przepisów abor-cyjnych. W obawie przed Ko-ściołem nie wprowadzono też świeckich rozwodów. Pomimo krytyki Kościoła, PPS w swoim przekazie politycznym i dzia-łalności skupiał się na spra-wach socjalnych.

EDUKACJAZnacznym problemem II RP

był analfabetyzm. W roku 1921 dotyczył on 30 proc. ludności i pomimo pewnych sukcesów nie został wyeliminowany do końca II RP. Analfabetyzm zo-stał wyeliminowany dopiero w okresie PRL. Jeszcze w 1939 roku 10 proc. dzieci nie chodzi-ło do żadnej szkoły. Większość dzieci kończyło naukę na kilku klasach szkoły powszechnej. Szkolnictwo średnie było płat-ne. W 1939 roku do matury przystąpiło tylko kilka tysięcy osób. Licea były bowiem pro-gramowo elitarne. Jednocze-śnie tylko ok. 100 tys. osób po-siadało wyższe wykształcenie (0,3 proc.).

WOJNA DOMOWA W HISZPANII

Wydarzeniem, które spolary-zowało opinię publiczną była wojna domowa w Hiszpanii. W 1936 lewicowa koalicja Fron-tu Ludowego wygrała wybory. W odpowiedzi wojsko dokonało prawicowego zamachu stanu. Jego konsekwencją była walka społeczeństwa w obronie legal-nego rządu i demokracji. Do Hiszpanii z całej Europy i świa-ta przybywali ochotnicy. Wśród nich warto wymienić znanych pisarzy Georga Orwella i Erne-sta Hemingwaya. W Hiszpanii walczyło również kilka tysięcy Polaków. Skupili się oni w Bryga-dzie im. Jarosława Dąbrowskie-go (Dąbrowszczacy) walczącej w ramach Brygad Międzynaro-dowych. Polska prawica i Kościół otwarcie stanęli po stronie bun-towników gen. Franco. Podob-nie jak Hitler, Mussolini i inni prawicowi przywódcy. Wojska hitlerowskie brały bezpośred-ni udział w walkach. Do historii przeszło zbombardowanie Guer-niki, której los w czasie II wojny światowej powtórzyła zniszczona Warszawa.

Page 12: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNAIV

KAMPANIA WRZEŚNIOWA

Wojna obronna Polski, w wyniku przeważającej siły najeźdźcy – hi-tlerowskich Niemiec, zakończyła się po miesiącu militarną klęską. W kampanii wrześniowej ważną rolę odegrali polscy socjaliści. Na-leży wymienić Robotniczą Bryga-dę Obrony Warszawy, powołaną z inicjatywy działaczy PPS na czele z Zygmuntem Zarembą, biorącą czynny udział w obronie stolicy. Drugą ważną formacją byli Czer-woni Kosynierzy (Gdyńscy Kosy-nierzy), walczący we wrześniu 1939 roku w obronie Gdyni. 17 września Polska podległa agresji również od Wschodu – wschodnią granicę Pol-ski przekroczyły wojska radzieckie realizując postanowienia paktu Ri-bbentrop-Mołotow. Polskie wojska otrzymały rozkaz niestawiania opo-ru. Polska nie znajdowała się w sta-nie wojny z ZSRR.

ARMIA KRAJOWAZakonspirowana struktura

wojskowa uznająca polityczne zwierzchnictwo rządu londyń-skiego. W jej skład weszło wiele mniejszych organizacji zbrojnych, w tym organizacji zbrojnych pol-skich stronnictw politycznych od endeków do socjalistów (Gwardia Ludowa WRN).

NARODOWE SIŁY ZBROJNE

Dowództwu Armii Krajo-wej nie podporządkowała się

część oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych. NSZ dążyły do utworzenia tzw. Katolickiego Państwa Narodu Polskiego, czyli katolickiego państwa wyznanio-wego o charakterze jednonaro-dowym (w myśl endeckiego ha-sła „Polska dla Polaków”). NSZ opowiadały się za ograniczoną reformą rolną i oparciem gospo-darki na własności prywatnej. Były organizacją antysemicką, prowadzącą walkę zbrojną z Ar-mią Ludową oraz partyzantką radziecką, dokonywały mordów na działaczach PPR. Brygada Świętokrzyska NSZ pod koniec wojny współpracowała z hitle-rowcami.

ARMIA LUDOWAW 1942 roku po powstaniu

Polskiej Partii Robotniczej polscy komuniści utworzyli własną organizację bojową – Gwardię Ludową. W 1944 roku na skutek zjednoczenia z czę-ścią grup bojowych lewicy so-cjalistycznej powstała Armia Ludowa. Tak jak GL prowa-dziła działania partyzanckie wymierzone w okupanta. AL szczególnie aktywna była na Lubelszczyźnie i Kielecczyź-nie. Najbardziej znaną bitwą stoczoną przez AL jest bitwa w Lasach Janowskich.

BATALIONY CHŁOPSKIE (BCh)

Formacja zbrojna związana z ruchem ludowym. W 1944 roku BCh liczyły ok. 160 tys. żołnie-

rzy. Głównym celem BCh była obrona ludności polskiej wsi przed terrorem okupacyjnym oraz eksploatacją gospodarczą.

PPS W CZASIE WOJNY

Władze PPS na skutek zwy-cięstwa Niemiec w kampanii wrześniowej podjęły kontro-wersyjną decyzję o samoroz-wiązaniu partii. Przyniosła ona w konsekwencji faktyczny podział ruchu socjalistycz-nego. Utworzono organizację Wolność, Równość, Niepod-ległość (WRN, PPS-WRN), współpracującą z polskim rzą-dem na emigracji (tzw. rządem londyńskim) i sprzeciwiającą się współpracy z komunistami. Lewica ruchu socjalistycznego krytycznie odnosiła się do rzą-du londyńskiego. Teoretykiem tego nurtu był Adam Próch-nik. Obydwa nurty prowadziły walkę zbrojną z okupantem. Były to z jednej strony Gwar-dia Ludowa WRN, z drugiej Socjalistyczna Organizacja Bojowa, Milicja Ludowa RPPS i Polska Armia Ludowa.

POWSTANIE WARSZAWSKIE

Powstanie warszawskie spo-wodowało śmierć ok. 200 tys. cywili. Poległo lub uznano za zaginionych 17 tys. żołnierzy powstańczych oraz 2700 żołnie-rzy 1 Armii WP (Kościuszkow-ców). W momencie wyzwolenia

85 proc. zabudowań Warsza-wy leżało w gruzach. Decyzję o wybuchu powstania krytyko-wali m.in. gen. Władysław An-ders i Jan Karski. Niezależnie od oceny politycznej powstania należy podkreślić bohaterstwo walczących w nim żołnierzy. W powstaniu warszawskim walczyli również ludzie lewicy: socjaliści, komuniści i syndyka-liści. Najważniejszą lewicową formacją w powstaniu była Ar-mia Ludowa. Powstańczy poeta Krzysztof Kamil Baczyński był w czasach szkolnych członkiem organizacji młodzieżowych związanych z PPS.

WYZWOLENIEPolska została wyzwolona

spod okupacji hitlerowskiej przez Armię Czerwoną oraz sformowane w ZSRR ludowe Wojsko Polskie (tzw. Armię Berlinga). Pod koniec wojny ludowe Wojsko Polskie uznają-ce polityczne zwierzchnictwo rządu warszawskiego liczyło 450 tys. osób. Żołnierze ci wzię-li udział w zdobyciu Berlina oraz w walkach o Wał Pomor-ski (gdzie poległo ponad 5 tys. żołnierzy). Walczyli o wyzwo-lenie Warszawy oraz Gdańska. (Ludowe) Wojsko Polskie było najliczniejszą polską formacją zbrojną w czasie II wojny świa-towej po wrześniu 1939 roku.

KATYŃZbrodnia katyńska to wy-

mordowanie na rozkaz Stalina ponad 21 tys. polskich ofice-

rów i innych funkcjonariuszy państwowych przebywających w obozach jenieckich na te-rytorium ZSRR. Zbrodnia ka-tyńska jest zbrodnią wojenną, która na mocy prawa nie ule-ga przedawnieniu. Sejm RP w 2009 roku przyjął uchwałę nazywającą zbrodnię katyńską „zbrodnią wojenną noszącą znamiona ludobójstwa”. Przez lata przywódcy ZSRR negowa-li prawdę o sprawcach zbrodni katyńskiej. Pierwszym przy-wódcą radzieckim, który przy-znał, że zbrodni katyńskiej do-konali funkcjonariusze NKWD był Michaił Gorbaczow, we-zwany do tego przez gen. Woj-ciecha Jaruzelskiego.

RZEŹ WOŁYŃSKAZnamiona zbrodni ludobój-

stwa wypełnia tzw. rzeź wołyń-ska, zbrodnia dokonana przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach zamieszkujących Wo-łyń. Liczba jej ofiar jest szaco-wana na ok. 50–60 tys. Została dokonana przez członków Or-ganizacji Ukraińskich Nacjo-nalistów-Ukraińskiej Powstań-czej Armii (OUN-UPA). Jeden z liderów OUN Stepan Bande-ra został ogłoszony przez pre-zydenta Wiktora Juszczenkę „Bohaterem Ukrainy” (decy-zja ta została cofnięta po od-sunięciu od władzy obozu tzw. „pomarańczowych”). Łącznie na Wołyniu i na terenie Galicji Wschodniej z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło ok. 100 tys. Polaków. W walkach z Po-lakami zginęło też ok. 30 tys. Ukraińców.

PRÓBA PRZEZWYCIĘŻENIA PERYFERYJNOŚCI

W mediach często można spotkać opinię, że za zacofanie Polski odpowiada PRL, czy też socjalizm. Jest to pogląd pu-blicystyczny a nie naukowy. Zacofanie czy raczej peryfe-ryjność Polski względem Eu-ropy Zachodniej datuje się już na wiek XVII, kiedy doszło do gospodarczego podziału Euro-py wzdłuż Łaby. Na Zachodzie rozwijał się handel i powsta-wał przemysł, na Wschodzie doszło do wtórnej feudalizacji

i zdominowania gospodarki przez rolnictwo kontrolowa-ne przez magnaterię. Krajem zacofanym była już Rzeczpo-spolita Szlachecka w XVIII wieku, zacofane względem Zachodu były polskie ziemie pod zaborami, także II RP nie nadrobiła zacofania. PRL była najbardziej radykalną próbą wyjścia Polski z peryferyjno-ści. Jej założeniami była budo-wa przemysłu w oparciu o fi-nansowanie z budżetu państwa i radykalne reformy społeczne. Próba przezwyciężenia peryfe-ryjności Polski w okresie PRL była tylko częściowo udana. Jednak to nie PRL odpowiada za zacofanie Polski.

POLSKA ZJEDNOCZONA PARTIA ROBOTNICZA

PZPR powstała w grudniu 1948, na skutek połączenia Polskiej Partii Robotniczej i Polskiej Partii Socjalistycz-nej. Do roku 1989 sprawowa-ła władzę w Polsce wspólnie z mało samodzielnymi par-tiami sojuszniczymi: Zjed-noczonym Stronnictwem Ludowym i Stronnictwem Demokratycznym. Była par-tią masową. W 1980 roku do PZPR należało ponad 3 mi-liony osób.

STALINIZMPo powstaniu PZPR przyjęto

w Polsce kurs na upodobnie-nie polskiego systemu poli-tycznego do systemu funkcjo-nującego w ZSRR. Stalinizm był despotyczną dyktaturą jednostki, realizowaną przez tajną policję i aparat admi-nistracyjny. Na poziomie po-litycznym okres ten cecho-wał się eliminacją opozycji, bardzo silną pozycją aparatu bezpieczeństwa, silnym pod-porządkowaniem ZSRR. Okres stalinowski został potępiony po Październiku 1956 roku. Najważniejsze instytucje tego systemu zostały rozwiązane.

Po przełomie październiko-wym poziom niezależności od ZSRR uległ zasadniczemu zwiększeniu.

TOTALITARYZM A AUTORYTARYZM

Od 1948 roku w Polsce za-częto budować stalinowski system polityczny. Nie moż-na jednak całego okresu PRL określać mianem totalitary-zmu. Kluczowe znaczenie ma tutaj Październik 1956 i doj-ście do władzy Władysława Gomułki. Październik oznacza koniec totalitaryzmu i począ-

PRL (1945-1989)

II WOJNA ŚWIATOWA (1939-1945)

Page 13: Dziennik Trybuna nr 12

V DZIENNIK TRYBUNA

tek autorytaryzmu. Nie wpro-wadzono demokracji politycz-nej, jednak władza wycofała się z kontroli wielu obszarów życia, takich jak: nauka, kultu-ra i życie prywatne. Marksizm w nauce był podejściem prefe-rowanym, jednak nie jedynym dopuszczalnym, jak w okresie stalinowskim. Dlatego po 1956 należy mówić o ustroju PRL jako o autorytaryzmie cechu-jącym się pewnymi pototali-tarnymi pozostałościami.

REALNY SOCJALIZMKonstytucja Polskiej Rze-

czypospolitej Ludowej z 22 lipca 1952 roku, w art. 1 wy-raźnie stwierdzała: „Polska Rzeczpospolita Ludowa jest państwem socjalistycznym”, a w art. 7 „Polska Rzecz-pospolita Ludowa urzeczy-wistnia i rozwija demokra-cję socjalistyczną”. Stąd opisywanie rzeczywistości społeczno-gospodarczej Pol-ski Ludowej po 1956 roku całościowym pojęciem „ko-munizm” należy traktować jako dyrektywę propagan-dową, mającą na celu cał-kowite zdyskredytowanie przeszłości.

PRL A POZOSTAŁE PAŃSTWA OBOZU

PRL był z pewnością naj-bardziej liberalnym państwem tzw. bloku wschodniego. Wy-nikało to ze znacznego ograni-czenia kontroli przez państwo nauki, kultury i prasy, co do-prowadziło do rozwoju pol-skiej kultury na skalę niespo-tykaną do tej pory (np. polska szkoła filmowa, warszawska szkoła historyków idei, polska szkoła plakatu itp.). Polska prasa była dla społeczeństwa ZSRR „oknem na Zachód”. Istniała względna swoboda działalności organizacji spo-łecznych, po 1956 roku rozwi-jały się takie organizacje jak ZHP. O ile w Rumunii Nicolae Ceauşescu obowiązywał zakaz aborcji, to od 1956 roku w Pol-sce obowiązywało liberalne prawo aborcyjne. Od 1975 roku (podpisanie aktu KBWE) władze PRL tolerowały funk-cjonowanie na terytorium Pol-ski opozycji polityczne, swo-bodę kultu religijnego, naukę religii i budowę świątyń.

GRANICENajwiększym geopolitycz-

nym sukcesem PRL jest utrzymanie niezwykle ko-rzystnej granicy zachodniej na Odrze i Nysie Łużyckiej. Ustalenia konferencji po-czdamskiej trzech wielkich mocarstw nie były w tej spra-

wie ostateczne i RFN , aż do roku 1970 dążył do rewizji granic. Również wypowiedzi amerykańskich dyplomatów w okresie zimnej wojny wska-zywały na możliwość rewizji granicy polsko-niemieckiej na niekorzyść Polski. Prze-łomem był układ grudniowy z 1970 roku podpisany przez kanclerza Willy’ego Brandta (SPD) i premiera Józefa Cy-rankiewicza. Na jego mocy RFN uznał polską granicę za-chodnią za ostateczną, co było realizacją polskiej racji sta-nu. Za równie wielki sukces władz PRL należy uznać za-gospodarowanie w latach po-wojennych ziem zachodnich i północnych oraz zasiedlenie ich polską ludnością. Na mocy decyzji poczdamskich ludność niemiecka została wysiedlona.

WALKA Z UPAZakończenie II wojny świa-

towej nie oznaczało złoże-nia broni przez ukraińskich nacjonalistów z Ukraińskiej Powstańczej Armii. UPA na terenach na zachód od Bugu organizowała ataki na polską ludność cywilną, paliła wsie i miasta zamieszkane przez Po-laków. Odpowiedzią na te ataki była akcja „Wisła” – ofensywa Ludowego Wojska Polskiego, która zakończyła się likwida-cją struktur UPA. Jej częścią było przesiedlenie miejscowej ludności ukraińskiej na ziemie zachodnie i północne. Walki między UPA a LWP były nie-zwykle brutalne. Z perspek-tywy czasu widać jednak, że likwidacja UPA była zgodna z polską racją stanu.

WOJNA DOMOWAOd 1944 roku na ziemiach

polskich występowały lokal-ne zjawiska wojny domowej. Jedną stronę stanowiła PPR i jej sojusznicy. Drugą, pod-ziemie, czyli tzw. żołnierze wyklęci, często wywodzący się ze środowisk prawico-wych lub skrajnie prawico-wych Narodowych Sił Zbroj-nych. Jak każda wojna domowa, i ta była niezwykle brutalna. Zginęło w niej ok. 10 tys. osób po stronie wła-dzy, w tym 5 tys. bezbronnej, cywilnej ludności, po stro-nie podziemia zginęło ok. 7,5 tys. osób. Polscy socjaliści częściowo sprzymierzyli się z komunistami, częściowo znaleźli się w opozycji. Była to jednak opozycja politycz-na, a nie zbrojna. Głównym ośrodkiem opozycji politycz-nej wobec PPR był wówczas PSL. „Żołnierze wyklęci” atakowali ludność cywilną oskarżaną o sprzyjanie ko-munistom. Wraz z przedłuża-niem się wojny poszczególne

formacje żołnierzy wyklę-tych zaczęły się degenerować do postaci pospolitych band przestępczych.

ODBUDOWA KRAJUWojna spowodowała za zie-

miach odzyskanych zniszcze-nie 73 proc. zakładów przemy-słowych, w pozostałej części kraju – 62 proc. W miastach zniszczonych było 48 proc. budynków. Zbombardowano, spalono lub splądrowano 55 proc. placówek służby zdrowia i kilka tysięcy szkół. Łączne straty były blisko cztery razy większe niż po I wojnie świa-towej. Kilka, jeśli nie kilkana-ście, razy przewyższały straty państw Europy Zachodniej. Straty te udało się nadrobić w większości do roku 1956. Symbolicznym wysiłkiem była odbudowa Warszawy kiero-wana przez Biuro Odbudowy Stolicy. Przedwojenny poziom PKB Polska Ludowa osiągnę-ła w roku 1949, czyli po czte-rech latach od końca II wojnie światowej. II RP przedwojenny poziom PKB osiągnęła dopiero w roku 1938, czyli siedemna-ście lat po zakończeniu działań wojennych.

REFORMA ROLNANa mocy dekretu PKWN

z roku 1944 państwo przejęło majątki o powierzchni powyżej 50 hektarów lub powyżej 100 hektarów w województwach zachodnich oraz wszystkie ma-jątki poniemieckie. Ziemia ta została przekazana chłopom małorolnym i średniorolnym. W okresie stalinowskim podjęto nieudaną próbę kolektywizacji wsi na wzór kołchozów radziec-kich. Po 1956 roku przeważają-ca większość ziemi uprawnej znalazła się ponownie w rękach indywidualnych chłopów. Jed-nocześnie część ludności wsi znalazła zatrudnienie w Pań-stwowych Gospodarstwach Rol-nych. PRL przeprowadzając re-formę rolną zrealizował hasło zgłaszane przez polskich demo-kratów już w XIX wieku. Refor-ma rolna cieszyła się dużym po-parciem społecznym. Podczas II wojny światowej wszystkie stronnictwa polityczne, poza Stronnictwem Narodowym, za-powiadały jej przeprowadzenie po wojnie.

UPRZEMYSŁOWIENIEOkres Polski Ludowej to czas

zamiany Polski z państwa rol-niczo-przemysłowego w pań-stwo przemysłowo-rolnicze. To w okresie PRL-u większość Po-laków przestała pracować poza rolnictwem, a liczba ludności miejskiej zaczęła przeważać nad ludnością wiejską. Pierw-

szym dużym krokiem w stronę uprzemysłowienia Polski po wojnie był plan sześcioletni, re-alizowany w latach 1950–1955. Sztandarowe inwestycje tego okresu to: fabryki samochodo-we w Lublinie i Starachowicach (ciężarówki), FSO na Żeraniu (Warszawa), zakłady chemicz-ne w Gorzowie Wielkopolskim i Oświęcimiu, cementownie w Wierzbicy k. Kielc, kombi-nat metalurgiczny im. Lenina w Nowej Hucie, huta w Często-chowie, rozbudowa zakładów przemysłu stoczniowego na Wybrzeżu: w Gdańsku, a także Szczecinie. Kolejną fazą przy-śpieszonego uprzemysłowienia Polski była tzw. dekada Gierka.

EDUKACJA I KULTURA

PRL stanowiła skok cywi-lizacyjny w powszechności dostępu do edukacji i kultury. W PRL bezpłatny był cały pro-ces edukacji. Od przedszkola do studiów wyższych. Doko-nał się też szybki rozwój sieci przedszkoli i żłobków. Skok edukacyjny w PRL opierał się na trzech filarach. Pierwszym była jednolita szkoła podsta-wowa dla wszystkich uczniów. Drugim, rozbudowa szkolnic-twa średniego – ogólnokształ-cącego i zawodowego. Trzecim, rozwój szkolnictwa wyższego. Do 1970 roku 600 tys. osób uzyskało wyższe wykształce-nie. W latach 1971–1989 aż 1,5 miliona. W okresie Polski Lu-dowej założono szereg nowych uniwersytetów. Po raz pierwszy w historii uniwersytety zaczęły działać w Łodzi (1945), Toru-niu (1945), Katowicach (1968), Gdańsku (1970), Szczecinie (1984). W 1944 roku utworzono w Lublinie Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, mający stanowić intelektualną prze-ciwwagę wobec Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Po raz pierwszy polski uni-wersytet zaczął działać także we Wrocławiu. Sukcesy odno-szono również na najniższym szczeblu edukacji. W 1980 roku w Polsce było 11,5 tys. przed-szkoli i 1,5 tys. żłobków. Dzi-siaj mamy w Polsce ok. 8 tys. przedszkoli i kilkaset żłobków. Większość powstających dzi-siaj placówek to przedszkola prywatne, na których opłacenie stać tylko zamożnych rodziców. Wzrastała liczba szkół podsta-wowych i średnich (1000 szkół na tysiąclecie państwa pol-skiego). Umożliwiono odbycie bezpłatnych studiów młodzie-ży wywodzącej się spoza krę-gu rodzin inteligenckich i elit społecznych. Było to narzędzie masowego awansu społeczne-go. W okresie Polski Ludowej książki były drukowane w wy-sokich nakładach, a dostęp do dóbr kultury był powszechny.

LIKWIDACJA ANALFABETYZMU

Historycznym osiągnięciem Polski Ludowej była likwidacja analfabetyzmu. W rozumieniu powszechnym analfabetyzm jest to brak umiejętności czy-tania i pisania u osób powyżej 15 roku życia. Uważany za jed-ną z cech życia społecznego na ziemiach polskich, będącą spuścizną po polityce zabor-ców, dążących do ogranicze-nia upowszechnienia oświaty w środowiskach polskich. Na przekór tej polityce stawały w ostatnich dziesięcioleciach XIX w liczne tajne inicjatywy samokształceniowe, związane z organizacjami ruchu robotni-czego, a w szczególności z So-cjalno-Demokratyczną Partią „Proletariat”, założoną przez Ludwika Waryńskiego. Pro-gram „Proletariatu” zapowia-dał szerokie upowszechnienie zadań oświatowych. Tajny ruch samokształceniowy obejmował w szczególności robotników i chłopów. Znaczącą rolę w pro-pagowaniu kół samokształce-niowych – poprzez bezpośred-nią pracę wśród ludu – odegrały związane z ruchem robotniczym nauczycielki socjalistki. Wśród nich były Maria Bohuszewicz, Amelia Cyndler, Wanda Gra-bowska, Maria Hild, Maria Ja-roszyńska, Aleksandra Jentys, Aneta Międzychowska, Zofia Piechowska, Filipina Płasko-wicka, Stefania Szmidt, Maria Wąsowicz. II Rzeczypospolita zaczynała swój byt państwowy z olbrzymim balastem anal-fabetyzmu. Dane z 1921 roku wskazywały, że ponad 1/3 ów-czesnej ludności Rzeczypospoli-tej nie umiała czytać ani pisać. Późniejsze starania kolejnych rządów, mimo wprowadzenia obowiązku szkolnego, przynio-sły niewielką poprawę. Jed-nakże jeszcze w latach 30. XX wieku na terenach województw wschodnich analfabetyzm był zjawiskiem niewyobrażalnie częstym (np. na terenach woj. poleskiego, wołyńskiego anal-fabetyzm dotykał ponad 60 proc. kobiet i ponad 40 proc. mężczyzn), najmniej analfabe-tów odnotowano w wojewódz-twach śląskim, poznańskim i pomorskim. Po zakończeniu wojny poziom analfabetyzmu w Polsce oceniano na 3,5 do 4 mln ludzi. W dniu 9 lipca 1949 roku Sejm uchwalił ustawę o likwidacji analfabetyzmu. W ślad za nią, do lipca 1951 roku zorganizowano 58 400 kursów czytania i pisania, a ich działalność obejmowała na ma-sową skalę przede wszystkim zakłady pracy. Również poza nimi rejestrowano analfabetów i organizowano bezpłatną naukę dorosłych. W grudniu 1951 roku minister oświaty mógł ogłosić, że w Polsce analfabetyzm został zlikwidowany.

Page 14: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNAVI

PLAN BALCEROWICZA

Tak przyjęło się nazywać pa-kiet ustaw gospodarczych przed-łożonych przez rząd Tadeusza Mazowieckiego Sejmowi pod koniec roku 1989. Były one wy-razem koncepcji terapii szokowej zaproponowanej Polsce przez Międzynarodowy Fundusz Wa-lutowy. Ustawy przyjęto w bły-skawicznym tempie, posłowie nie mieli czasu na zapoznanie się z ich treścią. Autorzy planu Balcerowicza zakładali 3 proc. spadek PKB, 5 proc. spadek pro-

dukcji przemysłowej i 400 tys. bezrobocie. Rezultaty okazały się znacznie gorsze. W ciągu dwóch lat dochód narodowy spadł nie-mal o jedną piątą, a produkcja przemysłowa o 25 proc. Płace realne spadły o 36 proc., a docho-dy rolników o połowę. Cel infla-cyjny – sprowadzenie inflacji pod koniec 1990 r. do poziomu jed-nocyfrowego osiągnięto dopiero dziewięć lat później. Pojawiło się zjawisko masowego bezrobocia. Już w 1991 roku liczba bezro-botnych przekroczyła 2 miliony osób. Głównym skutkiem planu Balcerowicza było radykalne przesunięcie dochodów od bied-

nych do bogatych i radykalny wzrost rozwarstwienia społecz-nego. Polityka gospodarcza SLD zmierzała do łagodzenia społecz-nych skutków planu Balcerowi-cza. Przykładem lewicowej od-powiedzi na plan Balcerowicza była „Strategia dla Polski” prof. Grzegorza Kołodki. Gdy SLD roz-poczynało rządzenie w roku 1993, bezrobocie wynosiło 15,5 proc., gdy oddawało władzę – spadło do 10,3 proc. Polityka gospodarcza premiera Buzka i wicepremiera Balcerowicza (tzw. schładzanie gospodarki) spowodowała, że gdy rząd AWS oddawał władzę bezro-bocie wynosiło 16,4 proc. (3 mln

bezrobotnych – wzrost o 1 mln w porównaniu z rządami SLD).

ROZWARSTWIENIE SPOŁECZNE

Transformacja społeczno-go-spodarcza w Polsce to okres ra-dykalnego wzrostu rozwarstwie-nia społecznego. Według danych OECD, wśród krajów członkow-skich tej organizacji większe rozpiętości dochodowe od Polski mają tylko USA, Meksyk, Korea i Turcja. Dane te pokazują, że jednym ze skutków transforma-

cji była budowa społeczeństwa dużych kontrastów majątkowych. Było to pochodną polityki podat-kowej. W ciągu ostatnich 20 lat spadał stopień progresji podat-kowej. Jednocześnie rósł udział wpływów z podatków pośred-nich, które w większym stopniu niż progresywne podatki bezpo-średnie obciążają średnio i gorzej sytuowanych obywateli.

BIEDALikwidacja wielu zakładów

przemysłowych, wzrost bezro-bocia, przyniosły ze sobą wzrost

III RP (1989-2013)

ABORCJA I PRAWA KOBIET

W 1956 roku Sejm PRL uchwalił ustawę o warunkach przerywania ciąży, wprowa-dzającą liberalne podejście do przerywania ciąży. Aborcja była dozwolona również ze wskazań społecznych. Trzeba zauwa-żyć, że aż do lat 70. XX wieku w państwach Europy Zachodniej ustawodawstwo aborcyjne było znacznie bardziej konserwa-tywne niż w PRL. Ustawa obo-wiązywała do roku 1993, kiedy to prawica wprowadziła jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw antyaborcyjnych w Eu-ropie. W PRL na szeroką skalę produkowano i propagowano środki antykoncepcyjne. Jed-nocześnie zrealizowano szereg innych postulatów ruchu kobie-cego, w tym zapewnienie kobie-tom równego dostępu do różnych zawodów, rozbudowano także sieć żłobków i przedszkoli, która uległa degradacji po roku 1989.

KOŚCIÓŁPo wojnie stosunek władz do

Kościoła w Polsce był zmienny. Okresy otwartości i przyjaznych gestów (pierwsze lata powojen-ne, Edward Gierek) przeplatały się z latami represji (stalinizm) i walki symbolicznej z Kościo-łem (średni i późny Gomułka). Ważnym wydarzeniem było wy-powiedzenie w 1945 roku nieko-rzystnego dla Polski konkordatu z roku 1925. Doszło też do prze-jęcia przez państwo większości kościelnych lasów i ziem upraw-nych. W zamian utworzono Fun-dusz Kościelny. Upaństwowiono także kościelne przedsiębiorstwa (np. drukarnie) oraz zakłady opieki zdrowotnej (ale bez ziemi, na których się znajdowały). Pry-mas Wyszyński podkreślił swe-go czasu, że powyższe działania umożliwiły księżom skupienie

się na działaniach duszpaster-skich. Po roku 1945 w Polsce zaczęto odchodzić od nauczania religii w szkołach. Nawrót do katechizacji w szkołach nastąpił w roku 1956. Ostatecznie religię ze szkół wyprowadzono w roku 1961. Została przeniesiona do punktów katechetycznych.

49 WOJEWÓDZTWWażne skutki z punktu widze-

nia przezwyciężenia podziału na „Polskę A” i „Polskę B” miała reforma administracyjna z 1975 roku. Umożliwiła ona awans cywilizacyjny stosunkowo za-cofanych ośrodków miejskich, powstały w nich nowe instytucje kultury, nauki, czy administracji publicznej. Reforma administra-cyjna rządu Jerzego Buzka od-wróciła tej proces i spowodowała ponowną degradację tych miast.

MIESZKANIAWbrew opinii rozpowszech-

nianej przez współczesne media, w PRL-u budowano zdecydowanie więcej mieszkań niż dzisiaj. Przy-kładowo: w latach 70. XX wieku przeciętnie rocznie do użytku oddawano 270 tys. mieszkań. Nie bez przyczyny firma Home Broker nazwała Edwarda Gierka „największym deweloperem w hi-storii Polski”. Średnia w ostatnich latach jest przeszło dwukrotnie niższa. W rekordowym 2008 roku do użytku oddano 165 tys. miesz-kań. W latach 90. XX wieku od-dawano do użytku średnio 90 tys. mieszkań rocznie (trzy razy mniej niż w dekadzie Gierka).

DEMOGRAFIA I RYNEK PRACY

W 1946 roku ludność Polski wy-nosiła 23,9 mln osób. W roku 1989 – już 38 mln osób. Wysoki przy-

rost naturalny był spowodowany rozwojem systemu opieki zdro-wotnej, co skutkowało spadkiem współczynnika śmiertelności niemowląt (w 1950 umierało 111 niemowląt na 1000, w roku 1990 – 19) a także wyeliminowaniem wielu chorób zakaźnych (np. gruźlicy). W warunkach bardzo wysokiego przyrostu naturalnego gospodarka PRL była w stanie za-pewnić pełne zatrudnienie dla ca-łych roczników rozpoczynających aktywność zawodową.

KARTKIKartki stały się po latach jed-

nym z symboli PRL. Wbrew opi-nii rozpowszechnionej w kulturze popularnej III RP i w mediach reglamentacja towarów („kart-ki”) nie funkcjonowała przez cały okres PRL. Po raz pierwszy kartki wprowadzono na krótko w latach 1952–1953. Po raz drugi w roku 1976 (kartki na cukier). W latach 1980–1981 reglamenta-cję rozszerzano na kolejne grupy towarów. System kartkowy gwa-rantował każdemu obywatelowi zakup podstawowej puli towarów po niskiej cenie. Jednocześnie istniała możliwość dokonywania zakupów poza systemem kart-kowym. Między innymi dlatego w trakcie strajków sierpniowych z roku 1980 jednym z 21 postula-tów „Solidarności” było wprowa-dzenie kartek na mięso. Z regla-mentacji towarów codziennego użytku wycofał się rząd Mieczy-sława Rakowskiego.

DEKADA GIERKALata rządów Edwarda Gierka

(1970–1980) to okres przyspieszo-nego rozwoju Polski. Sposobem na dokonanie owego przyspieszenia było korzystanie z zachodnich kredytów. Zaciąganie długów przez Gierka było racjonalne z dwóch powodów: po pierwsze, kredyty na początku lat 70. XX

wieku w wyniku kryzysu nafto-wego były tanie; po drugie, środ-ki przeznaczono w większości na unowocześnienie przemysłu. „Długi Gierka” zostały spłacone w 2009 roku. Długi Gierka były mniejsze niż zaciągnięte przez Polskę po 1989 roku. Dekada Gierka była także okresem przy-spieszonego rozwoju mieszkalnic-twa, infrastruktury transportowej (trasa Katowice-Warszawa, Cen-tralna Magistrala Kolejowa, Dwo-rzec Centralny, Port Północny), szpitali (Centrum Zdrowia Dziec-ka), rolnictwa (popularyzacja na-wozów sztucznych), przemysłu (FSM, Huta Katowice, papiernia w Kwidzynie). Dekada Gierka to również okres upowszechnienia samochodu osobowego, jako środ-ka transportu. Podniesienie stopy życiowej ludności było połączone z faktyczną liberalizacją systemu politycznego. Światowa recesja połowy lat 70. XX wieku sprawi-ła, że załamał się przyjęty przez ekipę Gierka model rozwoju.

POROZUMIENIA SIERPNIOWE

Latem 1980 roku doszło do fali strajków w zakładach przemy-słowych. Najbardziej masowe strajki miały miejsce w Trój-mieście, Szczecinie i Jastrzębiu. W tych ośrodkach podpisano w sierpniu i wrześniu 1980 roku porozumienia między strajku-jącymi robotnikami a władzą. Największy ciężar historyczny miało porozumienie podpisane w Stoczni Gdańskiej przez Lecha Wałęsę i wicepremiera Mieczy-sława Jagielskiego.

STAN WOJENNYBył skutkiem dwóch tenden-

cji: radykalizacji „Solidarności” i wzmożenia nacisku władz ZSRR domagających się jej zgnie-cenia. Jaruzelski podejmował

próby rozwiązania kryzysowej sytuacji na drodze kompromisu (tzw. spotkanie trzech: Wałęsa, Glemp, Jaruzelski w listopadzie 1981 roku), jednak nie przynio-sły one spodziewanych rezul-tatów. Jednocześnie doszło do pogorszenia sytuacji gospodar-czej, na co wpływ miała również fala strajków. W sytuacji realnej groźby interwencji radzieckiej decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego trzeba uznać za uza-sadnioną, spowodowaną chęcią minimalizacji liczby ofiar. Całko-wita liczba ofiar stanu wojennego wynosi wg IPN 56 osób. Ocena stanu wojennego jako mniejsze-go zła nieustannie jest podziela-na przez większość Polaków. 44 proc. badanych wskazuje, że stan wojenny był potrzebny, 38 proc. jest przeciwnego zdania (OBOP, 2008). 51 proc. badanych uznaje jego wprowadzenia za uzasadnio-ne, 31 proc. jest przeciwnego zda-nia (Pentor, 2005). W 1996 roku sejmowa Komisji Odpowiedzial-ności Konstytucyjnej umorzyła postępowanie w sprawie posta-wienia autorów stanu wojennego przed Trybunałem Stanu.

OKRĄGŁY STÓŁPorozumienia Okrągłego

Stołu były realizacją linii po-litycznej gen. Jaruzelskiego nastawionej na dialog i po-rozumienie z opozycją. Stały się one możliwe dzięki zmia-nie sytuacji geopolitycznej spowodowanej linią politycz-ną Gorbaczowa. Ich celem była stopniowa demokraty-zacja systemu politycznego i reformy gospodarcze. Po-rozumienia w kwestiach go-spodarczych nie zostały zre-alizowane. Były one bliskie socjaldemokratycznej wizji ładu gospodarczego, zawiera-ły np. zapis o indeksacji płac. Neoliberalny plan Balcerowi-cza był ich radykalnym za-przeczeniem.

Page 15: Dziennik Trybuna nr 12

VII DZIENNIK TRYBUNA

biedy. W 1989 roku w Polsce po-niżej minimum socjalnego żyło 15 proc. społeczeństwa, w 2004 – 60 proc.! Obecnie poziom ubó-stwa relatywnego w Polsce po-krywa się z przeciętnym odset-kiem dla całej UE. Polska jest jednym z niechlubnych liderów z zakresie zagrożenia ubóstwem dzieci. W biedzie żyje 22 proc. polskich dzieci.

RYNEK PRACYJednym z elementów polskiej

transformacji było stopniowe ograniczanie praw pracowni-czych, szczególnie tych gwaran-tujących stabilność zatrudnienia. W 2009 roku Polska wyprzedziła Hiszpanię pod względem od-setka umów na czas określony i stała się pod tym względem li-derem w Europie. 27 proc. umów o pracę w Polsce zawartych jest na czas określony. Średnia dla wszystkich państw UE jest pra-wie o połowę niższa – wynosi 14 proc. Ponadto w Polsce minimal-ne wynagrodzenie znajduje się na jednym z najniższych poziomów w UE. Niższa stawka minimal-nego wynagrodzenia obowiązuje tylko w Bułgarii, w Rumunii i na Litwie. W Polsce pojawiło się zja-wisko „biednych pracujących”, czyli osób, które pomimo zatrud-nienia na pełen etat żyją w bie-dzie. Według badań CBOS do ka-tegorii „biednych pracujących” zaliczyć należy w Polsce 2,1 mln osób, czyli 6,6 proc. populacji. Za-siłki dla bezrobotnych w Polsce zaliczają są do najniższych w Eu-ropie i są przyznawane przez sto-sunkowo krótki okres.

SZKOLNICTWOPierwsze decyzje rad gmin

o przejmowaniu przez nie pro-wadzenia szkół zapadły już w lipcu 1990 roku i były konse-kwencją przyjęcia przez Sejm w marcu tego roku ustawy o sa-morządzie gminnym. Ostatecz-nie, wszystkie szkoły, z wyjąt-kiem artystycznych, przeszły do samorządów 1 stycznia 1996 roku. W roku 1999 rząd Jerze-go Buzka przeprowadził refor-mę systemu edukacji. Istotnym

zjawiskiem obecnym w polskich szkołach jest faktyczna segrega-cja uczniów według pochodze-nia społecznego ich rodziców. Nastąpił boom edukacyjny na poziomie szkolnictwa wyższe-go. Jego ciemną stroną było natomiast obniżenie poziomu edukacji. W 2008 roku studen-tów było w Polsce pięć razy wię-cej niż w roku 1989. Natomiast liczba pracowników naukowych wzrosła tylko o jedną trzecią.

KONKORDATUmowa regulująca pozycję

Kościoła rzymskokatolickie-go w Polsce została podpisana przez ministra spraw zagranicz-nych Krzysztofa Skubiszewskie-go w lipcu 1993 roku. Stało się to już po obaleniu rządu Hanny Suchockiej i rozwiązaniu Sejmu. Tryb przyjęcia Konkordatu bu-dził wątpliwości, co do zgodno-ści z obowiązującym wówczas prawem. Utrzymany w mocy przez Małą Konstytucję artykuł 82 pkt. 2 Konstytucji PRL z 1952 roku stwierdzał, bowiem m.in., że „Zasady stosunku państwa do kościoła oraz sytuację praw-ną i majątkową związków wy-znaniowych określają ustawy”. Tymczasem Konkordat nie był ustawą, lecz umową międzyna-rodową (wymagającą wpraw-dzie dla swego wejścia w życie akceptacji Sejmu wyrażonej w drodze ustawy). Dlatego też posłowie SLD, po zwycięstwie wyborczym w 1993 roku, przez cztery lata blokowali ratyfikację konkordatu. W okresie rządów SLD uchwalono Konstytucję (regulującą również stosunki Państwo-Kościół) oraz ustawy okołokonkordatowe. Ustawa o wyrażeniu zgody na ratyfika-cję konkordatu została przyjęta po zwycięstwie wyborczym AW-S-u i utworzeniu rządu Jerzego Buzka. Ustawę podpisał prezy-dent Aleksander Kwaśniewski.

RELIGIA W SZKOŁACH

Lekcje religii zostały przy-wrócone do szkół na mocy

instrukcji podpisanej przez ministra edukacji narodowej Henryka Samsonowicza. Ka-techizacja wróciła do szkół od roku szkolnego 1990/1991. Sposób jej wprowadzenia unie-możliwił przeprowadzenie spo-łecznej debaty. Wskazywano również na fakt, że decyzje ma-jące tak duży wpływ na życie obywateli powinny być podej-mowane przez Sejm, a nie przez ministra.

ABORCJAZaraz po przełomie roku 1989

środowiska katolickie i konser-watywne rozpoczęły kampanię na rzecz zastąpienia liberalnej ustawy aborcyjnej z roku 1956, restrykcyjną ustawą antyabor-cyjną. Ich cel został zrealizowa-ny w roku 1993, kiedy uchwalo-no obowiązującą obecnie ustawę antyaborcyjną. Wyklucza ona tzw. wskazania społeczne do przerwania ciąży, które są obec-nie standardem w krajach za-chodnich. Wskazania społeczne znalazły się w ustawie przyjętej przez Sejm w roku 1996 (głosa-mi głównie SLD). W roku 1997 Trybunał Konstytucyjny uznał ustawę za niezgodną z Małą Konstytucją – sześciu sędziów uznało ustawę za konstytucyj-ną, sześciu za niekonstytucyjną. W tej drugiej grupie znalazł się prezes Andrzej Zoll, co przewa-żyło szalę na stronę przeciwni-ków aborcji. Efektem ustawy antyaborcyjnej jest podziemie aborcyjne. Co roku kilkadziesiąt kobiet dokonuje nielegalnych aborcji w warunkach niebez-piecznych dla życia i zdrowia. Nielegalne aborcje wykonywa-ne przez lekarzy, są dostępne przede wszystkim dla kobiet le-piej sytuowanych materialnie. Kobiety mniej zamożne nie stać zazwyczaj na zapłacenie za za-bieg przerwania ciąży.

KONSTYTUCJAObecna Konstytucja została

uchwalona przez Zgromadzenie Narodowe w dniu 2 kwietnia 1997 roku i zatwierdzona przez społeczeństwo w referendum.

Konstytucja była efektem po-litycznego kompromisu SLD, PSL, Unii Wolności i Unii Pra-cy. Gwarantowała bezpłatność usług publicznych w zakresie edukacji i ochrony zdrowia, a także obowiązywanie w RP najbardziej demokratycznego pięcioprzymiotnikowego pra-wa wyborczego, w myśl art. 2 „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości spo-łecznej”. Komisji Konstytucyj-nej Zgromadzenia Narodowego w latach 1993–1997 przewodzili parlamentarzyści SLD (A. Kwa-śniewski, W. Cimoszewicz, M. Mazurkiewicz).

UNIA EUROPEJSKA

Wniosek o członkostwo Polski w UE złożył w 1994 roku rząd SLD-PSL (premier Waldemar Pawlak). Negocjacje członkow-skie rozpoczęto w roku 1998. Rząd Jerzego Buzka nie był w stanie zamknąć negocjacji w najważniejszych obszarach. Dokonał tego dopiero rząd Lesz-ka Millera. Na czele Komisji ds. UE w okresie dostosowania pol-skiego prawa do prawa wspól-notowego stał wówczas Józef Oleksy. Ostatecznie, negocjacje zamknięto na szczycie w Ko-penhadze w grudniu 2002 roku. Polskiej delegacji przewodził premier Leszek Miller. Traktat Akcesyjny podpisano 16 kwietnia 2003 roku w Atenach. W imieniu Polski podpisali go premier Le-szek Miller oraz szef MSZ Wło-dzimierz Cimoszewicz. W Polsce proces przyjęcia traktatu akce-syjnego odbywał się w formie ogólnonarodowego referendum w dniach 7–8 czerwca 2003 roku. Kampania zachęcająca Polaków do głosowania w referendum była sukcesem rządu SLD. Za sukces należy uznać także bezpo-średnie przygotowanie Polski do członkostwa w UE. Przykładem może być np. przygotowanie przez ministra rolnictwa Wojcie-cha Olejniczaka systemu IACS umożliwiającego wypłatę dopłat bezpośrednich rolnikom.

NATONa początku lat 90. XX wie-

ku stosunek SdRP do NATO był niejednoznaczny. Z jednej strony pojawiały się głosy popierające członkostwo w Sojuszu i argumen-ty, że zwiększy ono bezpieczeństwo Polski. Z drugiej strony uznawano NATO za relikt zimnej wojny, który powinien przejść do historii podob-nie jak Układ Warszawski. SdRP jednoznacznie za członkostwem Polski w NATO opowiedziała się w roku 1993. Rząd SLD-PSL wpro-wadził Polskę do programu „Part-nerstwo dla Pokoju”. Negocjacje akcesyjne rozpoczął rząd Włodzi-mierza Cimoszewicza. Polska stała się członkiem NATO w marcu 1999 roku.

KLĘSKA CZTERECH REFORM BUZKA

Rząd Jerzego Buzka przepro-wadził w 1999 roku program czterech reform. Wszystkie z nich budziły wówczas lub budzą po latach spore kontro-wersje. Reforma samorządowa doprowadziła do degradacji 33 byłych miast wojewódzkich, któ-rych udziałem był awans cywili-zacyjny spowodowany gierkow-ską reformą administracyjną. Kontrowersje do dzisiaj budzi też wprowadzenie powiatów, ten szczebel samorządu jest niedofi-nansowany i posiada niewielką liczbę kompetencji. Reforma służby zdrowia, wprowadzająca kasy chorych, doprowadziła do wzrostu różnic w dostępie do usług medycznych mieszkańców różnych części kraju. Reforma oświatowa wprowadziła gimna-zja, które krytykowane są głów-nie z przyczyn wychowawczych. Reforma ta doprowadziła też de facto do degradacji szkolnictwa zawodowego i technicznego. Naj-więcej emocji budzi dzisiaj re-forma emerytalna. Jej głównym celem było obniżenie tzw. stopy zastąpienia, czyli po prostu obni-żenie wysokości emerytur. Nie-pokój budzi też częściowe uza-leżnienie wysokości emerytur od giełdowej koniunktury.

OPRACOWAŁ ZESPÓŁBartosz Machalica (przewodnicz¹cy)

Piotr Szumlewicz

Danuta Waniek

Ma³gorzata Winiarczyk-Kossakowska

POLECANA LITERATURAChwedoruk R., Socjaliści z Solidarności w latach 1989–1993, Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2004

Garlicki A., Piêkne lata trzydzieste, Wydawnictwo Prószyñski i Ska, Warszawa 2008

Hobsbawm E., Wiek skrajności. Spojrzenie na Krótkie Dwudzieste Stulecie, Wydawnictwo Świat Ksi¹¿ki, Warszawa 1999

Judt T., Powojnie. Historia Europy od roku 1945, Dom Wydawniczy Rebis, Warszawa 2008

Majmurek J., Szumlewicz P. (red.), PRL bez uprzedzeñ, Instytut Wydawniczy Ksi¹¿ka i Prasa, Warszawa 2010

Majmurek J., Szumlewicz P. (red.), Stracone szanse? Bilans transformacji 1989–2009, Wydawnictwo Difin, Warszawa 2009

Miller L., Anatomia Si³y. Rozmowa z Robertem Krasowskim, Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2013

Waniek D., Orze³ i krucyfiks. Eseje o podzia³ach politycznych w Polsce, Wydawnictwo Adam Marsza³ek, Warszawa 2011

¯ó³tkowski W. (red.), Zrozumieæ PRL, Muza, Warszawa 2012

Page 16: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNAVIII

O Armii Krajowej jest pięć linijek, pustych w treści, nawet notka

o powstaniu warszawskim (głównie wyliczanka strat) przemilcza udział w nim akowców! Można odnieść wrażenie, że w powstaniu walczyli przede wszystkim „ludzie lewicy”. A już historia NSZ nie ma żadnych niuansów, jest jakby żywcem wyję-ta z PRL-owskiej propagandy: wy-łącznie antysemici (o antysemickiej nagonce z 1968 nie ma rzecz jasna ani słówka) współpracujący z hitle-rowcami („Brygada Świętokrzyska pod koniec wojny współpracowała z hitlerowcami”).

Agata Nowakowska,

publicystka,

Gazeta Wyborcza

Zdaje się, że główny sens tej broszury stanowi próba udo-

wodnienia, że Polska ludowa była wariantem aspiracji Polski. Jest to zupełnym pomyleniem rzeczywi-stości historycznej, bo komuniści, podobnie jak w roku 1918, ‘20, ‘26, ‘39 czy ‘44, stawiali na Związek So-wiecki, który chciał zająć, zdomi-nować i zamordować tych Polaków, którzy nie mieścili się w projekcie klasowego społeczeństwa mark-sistowskiego. Uznawanie tego za alternatywną drogę wypełniania aspiracji polskich, jest przyzna-waniem przez SLD, że de facto są zdolni do funkcjonowania nie w po-rządku demokratycznym, ale pań-stwa zarządzanego przez totalitarną warstwę, która wszystkich swoich przeciwników przeznacza do ekster-minacji. Dziękuję za taki pomysł na współczesne funkcjonowanie partii lewicowej.

Prof. Jan ¯aryn,

historyk IPN,

wpolityce.pl

Książeczką rządzi nacjonali-styczny schemat. Lewica może

być dumna, ponieważ PPS daje jej niepodległościowe alibi. Lewica jest zasłużona dla Polski, bo po wojnie skutecznie rozwiązała „problem ukraiński” i zgodnie z „racją stanu” obroniła granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Dr Maciej Gdula,

socjolog,

Krytyka Polityczna

Jestem wstrząśnięty tym co pi-sze organ SLD na temat historii

PRL-u. Wychwalanie tej epoki nie mieści mi się w głowie. Już nie tyl-

ko chodzi o „ograniczoną” suweren-ność, ale o zrujnowanie życia kilku pokoleniom Polaków. To są rzeczy tak oczywiste, że ręce mi odmawiają mi posłuszeństwa, żeby o tym pisać. Nasi rodzice (dziadkowie to chy-ba trochę za wcześnie), mogli żyć w dobrobycie porównywalnym z nie-mieckim, francuskim, angielskim. Mówmy tylko o dobrach konsump-cyjnych Mogliby podróżować, leżeć bykiem na Majorce. kończyć studia w różnych miejscach na świecie. (…) PZPR i jej towarzysze tworzyli wła-snymi rękami w sposób metodyczny i systematyczny cywilizacyjne za-późnienie Polski, odcinając ją od świata, od kultury europejskiej, od wymiany, od życia, od tlenu. W za-mian za to wpuszczano nam śmier-dzący gaz komunistycznej propa-gandy, od której dziury w mózgach robiły się tak wielkie, że niektórzy do dziś mają z tym problemy.

Prof. Tadeusz Bartoś,

teolog,

natemat.pl

Niezbędnik Historyczny Lewicy to publikacja szczególna – zrodziła

się z potrzeby. Jego minimalistycz-ny zakres mówi sam za siebie: nie jest to podręcznik czy wyczerpują-cy wykład, lecz raczej krótki zbiór encyklopedycznych haseł uzupeł-niających i korygujących wiedzę ogólną na temat przeszłości, która konsekwentnie była eliminowana ze świadomości Polaków, a już szcze-gólnie ich młodszego pokolenia, któ-re w ogóle nie miało jak jej poznać. Truizmem jest stwierdzenie, że hi-storia jest polem walki. Walki prze-grywanej przez lewicę od ponad dwu dekad i to na dwóch frontach: prze-ciwko nacjonalistycznej wersji prze-szłości, która szybko zakorzeniła się w szkolnych podręcznikach, i prze-ciwko nastawieniu mówiącemu, że historia jest nieważna, bo liczy się tylko teraźniejszość i przyszłość – tym bardziej podstępnemu, że po-zwalającemu na swobodne manipu-lowanie przeszłością i dokonywanie na niej dowolnych operacji.

Dr Grzegorz Waliñski,

historyk i dyplomata,

Lewica24.pl

Ludzie, którzy przygotowali „Nie-zbędnik”, gotowi byli na atak

za to, co zrobili. Jestem pewna, że banialuki, którymi skwitowali ich pracę „zawsze gotowi” funkcjona-riusze TVN 24 z nieocenionym re-daktorem Morozowskim, a zwłasz-cza Kuźniarem, na czele, nie

zrobiły na nich żadnego wrażenia. Nie spodziewali się także entuzja-zmu ze strony innych mainstreamo-wych mediów – wszak od ‚89 roku dobrze wiadomo, że każdy dyrdymał sławiący zwycięstwa transforma-cji ustrojowej to prawda absolutna, równa prawie tej, co się objawiła na górze Synaj. Wszystko zaś, co choć trochę bierze w obronę znie-nawidzone: socjalizm, prawa ludzi pracy, lewicowe wartości i nieszczę-sną Polską Rzeczpospolitą Ludo-wą, która była ojczyzną większości (chyba) ludzi żyjących pomiędzy Bugiem i Odrą, to wiadomo – świń-stwo, kłamstwo ubeckie i komuni-styczne, znaczy najgorsze z najgor-szych. Tak ma być i tak tylko pisać i myśleć, a w każdym razie mówić należy. I tyle! Redaktorzy już się tego nauczyli i swoje wiedzą oraz opowiedzą.

Katarzyna K¹dziela,

dzia³aczka spo³eczna,

Lewica24.pl

Po wielu latach „wybierania przyszłości” lewa strona zaczy-

na dostrzegać i rozumieć, że teraź-niejszości ani przyszłości nie będzie bez przeszłości. Ta ma dla Polaków, w przeciwieństwie do wielu innych narodów, niemałe znaczenie. Jest orężem, nieraz wręcz obuchem, po który ochoczo sięgają prawicow-cy. Szczególnie ci spod znaku IPN, którego polityka historyczna, na-rzucana i zdominowana przez jego nierzadko domorosłych historyków, służy do bieżącej walki politycznej, walki z lewicą, którą podejmuje PO wraz z PiS. Odpowiedzią na jedno-stronną wizję historii, a właściwie próbą przeciwstawienia się tej jed-nostronności, jest wydany staraniem SLD-owskiego Centrum im. Ignace-go Daszyńskiego „Niezbędnik histo-ryczny lewicy”.

Pawe³ Dybicz,

historyk,

Przegl¹d

Jeśli chodzi o najnowszą histo-rię Polski, zwłaszcza „historycy

IPN”, ale także prawicowi politycy i liczni publicyści zarówno zwykli, jak i „katoliccy”, zrobili ludziom kisiel z mózgu – że kazamaty, że ocet, że zdrada narodowa. Na py-tanie więc, dlaczego „Niezbędnik” powoduje na prawicy aż taką go-rączkę, odpowiadam: bo zawiera informacje, o których od 20 z górą lat z rozmysłem, intencjonalnie się nie pisze, które się zakłamuje, po-mija lub – czyniąc dziwaczne wygi-

basy – udaje, że nie miały miejsca. Na przykład gdy przychodzi Kolej na rocznica kapitulacji Trzeciej Rzeszy, to prawicowa Polska z po-żałowania godnym zapałem próbuje przykleić się do grona zwycięzców z Zachodu, gdy tymczasem ludo-we Wojsko Polskie, jedyna oprócz Armii Czerwonej formacja, która w zdobytym Berlinie zatknęła swój sztandar, wkroczyła tam od Wscho-du.(…) „Niezbędnik” to dowód, że lewica nie zamierza dłużej być pa-sywna w walce o przyszłość Polski. Tak właśnie-walka o pamięć histo-ryczną w gruncie rzeczy jest walką o przyszłość. Jeśli bowiem prawica bezkarnie załga PRL, to łatwiej jej jest zaprowadzać własne porządki – choćby odbierać przywileje socjalne, które tamta Polska ze sobą niosła. Na przykład powszechną bezpłatną służbę zdrowia, bezpłatną edukację czy pracę dla każdego. To dzisiaj brzmi jak bajka, to może obudzić marzenia, a marzenia prostych ludzi mogą być groźne dla prawicy. Lepiej więc, żeby nie pamiętali, że nawet robotnicy Stoczni Gdańskiej walczyli z władzą pod hasłem „Socjalizm tak, wypaczenia nie”.

Leszek Miller,

przewodnicz¹cy SLD,

Super Express

Wybitny brytyjski historyk Tony Judt (1948 – 2010) w swej ostat-

niej książce pt. „Źle ma się kraj”, będącej jego swoistym testamen-tem politycznym, napisał: „Wszelka argumentacja polityczna powinna zaczynać się od uznania naszego związku nie tylko z przyszłą popra-wą, ale także z przeszłymi dokona-niami, naszymi i naszych poprzed-ników”. Słowa te były wskazówką dla pogrążonych w kryzysie zachod-nioeuropejskich socjaldemokratów. Judt zasugerował, że zachodnia le-wica powinna mobilizować swoich wyborców także poprzez odwołanie do przeszłości – do pamięci o suk-cesach powojennego państwa opie-kuńczego. W Polsce ze zrozumia-łych względów trudno o realizację takiego scenariusza. Środowiska postępowe w naszym kraju mogą za to odwoływać się do wciąż żywej pamięci milinów Polaków o emancy-pacyjnym dorobku Polski Ludowej, którego byli – i w dużej mierze są do dzisiaj – beneficjentami. „Niezbęd-nik historyczny lewicy” temu wła-śnie służy.

Micha³ Syska,

Dyrektor Ośrodka Myśli

Spo³ecznej im. F. Lassalle’a,

Lewica24.pl

Komentarze z prawa i lewaKomentarze z prawa i lewa

Gdy ukazał się „Niezbędnik”

Page 17: Dziennik Trybuna nr 12

9 DZIENNIK TRYBUNAponiedzia³ek 10 czerwca 2013

ŚWIAT

prawicadażu Survation dla „Mail on Sun-day” z 24 maja. W tym samym badaniu konserwatyści Came-rona osiągają ledwo 24% wobec 36,1%, jakie udało im się zdobyć w wyborach w roku 2010.

Na pierwszy rzut oka wyda-wać by się mogło, że to wyma-rzona sytuacja dla lewicy, kie-rowanej przez Eda Milibanda. Sęk w tym, że choć program UKIP daleki jest od progre-sywnych ideałów (zawiera m.in. postulat wprowadzenia podatku liniowego i zwięk-szania wydatków militarnych kosztem funkcji opiekuńczych państwa), to jednak sam Fa-rage śmiało celuje również

w robotniczy, tradycyjnie le-wicowy, elektorat, karmiony przez tabloidy wizją zabiera-jących miejsc pracy imigran-tów. O tym, że nie należy ba-gatelizować tego zagrożenia, można przekonać się, patrząc na sondaż ICM dla dzienni-ka „The Guardian”, w którym poparcie dla UKIP – w ciągu jednego miesiąca – wzrosło aż o 9 punktów procentowych, do 18%, podczas gdy każda z trzech pozostałych większych partii straciła po 4 punkty.

Wzrost UKIP już dziś zaczął

przesuwać brytyjską scenę polityczną na prawo. Już nie tylko szeregowi posłowie, ale także niektórzy ministrowie rządu Camerona domagają się wyjścia kraju z Unii Eu-ropejskiej. Zawsze proeuro-pejscy Liberalni Demokraci zaczęli w swym politycznym przekazie ukrywać ten aspekt swojego programu. Niedaw-ne ścięcie głowy angielskiego żołnierza przez dwójkę bandy-tów w Woolwich, uzasadniane przez nich religijnymi moty-wami obrony islamu, z pew-nością doleje oliwy do ognia i wzmocni antyimigrancki przekaz UKIP.

Choć partia odcina się od bardziej radykalnych forma-cji, jak Brytyjska Partia Naro-dowa (BNP) czy bojówki Ligi Obrony Anglii (EDL), to jed-nak ma szanse politycznie sko-rzystać na wzniecanych przez nie emocjach.

Już za rok wybory do PE. Tu sondaże dają im szansę na zgromadzenie nawet do 30% głosów! Zaś jeden z sondaży – zrealizowany przez ComRes dla eurosceptycznego thin-k-tanku Open Europe – nawet na ich wygranie.

Jak informuje NBC News, po analizie tajnych dokumentów amerykańskiego wywiadu, do których dotarli dziennikarze tej stacji telewizyjnej, w ostatnich 14 miesiącach (począwszy od września 2010) udokumentowa-no 114 ataków dronów CIA, pod-czas których zabito 613 osób. Agencja nie wie jednak, kto był ofiarami wielu z przeprowadzo-nych nalotów.

Około jednej czwartej ofiar ataków dokonanych przez dro-ny w Pakistanie od września do listopada 2011 zostało zaklasy-fikowanych jako „inni wojowni-cy”. Sformułowanie to jest uży-wane przez CIA dla wskazania osób których przynależności nie jest w stanie określić. Podobnie jak potencjalnego stopnia zagro-żenia jakie ludzi ci stwarzali dla bezpieczeństwa USA.

Trzech byłych wysokich urzędników z administracji Obamy powiedziało stacji NBC News że CIA przedstawia spra-wę ataków dronów w „zbyt optymistycznych barwach”, często pomijając fakty albo po-pełniając błędy przy liczeniu i identyfikacji celów.

Emerytowany admirał Den-nis Blair, były dyrektor wywia-du pełniący funkcję od 2009 do 2010 roku mówi że ataki dro-nów cechowały się o wiele wyż-sza precyzją niż inne typy broni. -W Afganistanie, Iraku i innych miejscach gdzie stacjonują na-sze oddziały (...) wiadomo le-piej kogo się zabija właśnie gdy używamy dronów. Lepiej niż kiedy obserwator wzywa na po-moc artylerię – konstatuje.

– To są decyzje podejmowa-ne przez żołnierzy i marines na polu bitwy, którzy znajdują się pod ostrzałem, i nie wiedzą kto do nich strzela. Muszą oni osą-dzać czy odpowiadać ogniem czy nie. Taka jest natura wojny” – dodaje Blair.

CIA stosuje dwie podstawowe metody oznaczania ludzi, któ-rych chce zabić. Pierwszy z nich to atak „osobowy”. W tym przy-padku wiadomo że atakowany cel jest terrorystą. Ustala się to na podstawie wielu dowodów zebranych przez wywiad, włą-

czając w to obserwacje, wywiad elektroniczny i osobowy. Wtedy CIA twierdzi, że wie, kogo ata-kuje.

Drugą metodą są ataki „ozna-czone”. Wtedy oficerowie wy-wiadu, i operatorzy dronów zabijają podejrzanych w opar-ciu o „podejrzane zachowanie celu”, ale bez jednoznacznej jego identyfikacji. Wówczas CIA najczęściej nie wie, kogo zabija.

Chociaż administracja Obamy wcześniej twierdziła że ataki są wymierzone przeciw dowódcom talibów i liderom al Kaidy, któ-rzy planują ataki na USA oraz na żołnierzy amerykańskich, to jednak urzędnicy często nie są pewni celów ataków i ich powią-zań.

W niektórych przypadkach urzędnicy USA nie są nawet pewni, ile osób zginęło. W jed-nym z dokumentów widnieje wpis stwierdzający, że podczas ataku zginęło „siedem do dzie-sięciu osób”, a w innym czyta-my że śmierć poniosło „od dwu-dziestu do dwudziestu dwóch ludzi”

Tego samego dnia w którym ogłoszono rewelacje dotyczące ataków dronów Biały Dom opu-blikował dokument opisujący standardy użycia siły poza USA i strefami wojny. Głosi on m.in., że USA będzie używać siły jedy-nie przeciw celom które „stano-wią nieustanne i bezpośrednie zagrożenie dla osób mieszkają-cych w Stanach Zjednoczonych”.

W tym przypadku, administra-cja amerykańska musi dokład-nie wiedzieć kogo zabija. Wyglą-da jednak na to, że dla CIA jest to zgoła obojętne.

CIA strzela na oślepAmerykańskie raporty dot. wykorzystania dronów ujawniają szokujące dane. Ofi ary nalotów to bardzo często przypadkowe lub nieznane osoby.

B£A¯EJ SADOWSKI

Kłótnia o kiełbasęS³owenia i Chorwacja spieraj¹ siê o kie³basê – Lubljana ubiega siê ounijny certyfikat produktu regionalnego dla kie³basy kranjskiej, produko-wanej równie¿ w Chorwacji. Jeśli uzyska aprobatê Brukseli, nazwy„kran-jska” bêd¹ mogli u¿ywaæ wy³¹cznie S³oweñcy. Chorwaciprotestuj¹, sprawa trafi³a do Komisji Europejskiej

Turcja nadal protestuje Policja po raz kolejny zaatakowa³a demonstruj¹cych w stolicy Turcji, Ankarze. Ponownie u¿yto gazu ³zawi¹cego i armatek wodnych. Protestuj¹cy zarzucaj¹ rz¹dowi autorytaryzm oraz narzucanie świec-kiemu pañstwu wartości islamskich.

Szwedzi i Szwajcarzy za biedni na igrzyskaO prawo do organizacji igrzysk olimpijskich w 2022 roku ak-tywnie stara siê Kraków. Tym-czasem szwedzki rz¹d zablo-kowa³ mo¿liwośæ podobnych dzia³añ ze strony tamtejszego komitetu olimpijskiego. Z kon-kursu wycofa³a siê te¿ Szwaj-caria. W³adze tych krajów t³u-macz¹ siê brakiem mo¿liwości sfinansowania tej imprezy. Pol-skie pañstwo i samorz¹dy nie maj¹ – jak widaæ – podobnych k³opotów.

Szczyt USA-ChinyW Kalifornii zakoñczy³ siê dwu-dniowy nieformalny szczyt USA-Chiny. Prezydenci Ba-rack Obama i Xi Jinping za-powiedzieli m.in. wspó³pracê w dziedzinie bezpieczeñstwaInternetu, by – jak mówi³ Oba-ma – wypracowaæ „wspólne miêdzynarodowe normy” chro-ni¹ce zarówno prywatny jak i publiczny sektor przez ataka-mi hakerów. Obama chce po-wstrzymaæ hakerów – przede wszystkim w trosce o tajem-nice handlowe i w³asnośæintelektualn¹ amerykañskich firm a tak¿e tajemnice bez-pieczeñstwa narodowego. Zdaniem Pentagonu i Depar-tamentu Handlu USA, wiele ataków pochodzi z Chin. De-pesze nie wspominaj¹, czy prezydent USA zatroszczy³ siê o chiñskich internautów w kontekście cenzury sieci, któr¹ na szerok¹ skalê stosuje chiñski rz¹d.

Noblista popiera protestującychOrhan Pamuk – laureat po-kojowej nagrody Nobla i najs³ynniejszy turecki pi-sarz – popar³ protestuj¹cych od ponad tygodnia prze-ciwników rz¹du prezyden-ta Erdogana. „Rozumiemtych ludzi. Rozumiem ich gniew. Ca³y świat ich rozumie. W Turcji dziej¹ siê wa¿ne rze-czy, bardzo siê tym niepokojê” – powiedzia³ noblista.

KM/BS

fot. WIKIMEDIA

dnoczonego Królestwa (UKIP).

fot. DEFENSE.GOV

Dron w akcji.

Page 18: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA10

Polska-Niemcy: prorok z cienia

Pod koniec lat sześćdzie-siątych XX wieku zaproszony przez Edwarda Gierka, ówcze-snego pierwszego sekretarza w Katowicach, do zespołu dys-kusyjnego, który miał określić, jaką Polskę chcemy budować w najbliższym 50-leciu, na

przełomie wieków dał się po-znać jako polityk wielkiej klasy, posiadający koncepcje polskiej polityki zagranicznej. Z upo-rem (w Polsce gomułkowskiej!) lansował pogląd, że musimy porozumieć się z Niemcami, przezwyciężyć 200 lat niena-wiści i wspólnie wypracować wizję przenikania cywilizacyj-nego dwóch narodów, co będzie głównym procesem europej-skim na przełomie wieków.

Tezy Józefa Czyrka były ory-ginalne i być może prorocze.

W wielu sporach na temat strategii narodowej w ów-czesnych realiach dominacji Związku Radzieckiego prezen-tował pogląd, że nie powin-niśmy dopuścić do realizacji „doktryny Bhora”, która pla-sowała politykę Niemiec jako pomost pomiędzy Bonn i Mo-skwą ponad głowami Polaków. Ta doktryna była przyjaźnie traktowana przez polityków za-równo Moskwy, jak i Bonn. Dla Polski było to realną groźbą– vide aktywność zięcia Chrusz-czowa, Adżubeja. Odbiera-ła nam jakikolwiek manewr w utrwaleniu stałości granic

zachodnich, które nie były oczywiste dla Niemców, a nawet Rosjan.

Dlatego Czyrek był zwolen-nikiem jak najszybszego rozpo-częcia z Niemcami Zachodnimi, na zasadzie suwerennej decyzji Polski, dwustronnych rozmów. Nie miał bowiem wątpliwości, że zjednoczenie Niemiec kiedyś nastąpi. To Czyrek najszybciej zrozumiał znaczenie poglądów Gomułki w tej sprawie. To on był autorem tekstu deklaracji polsko-niemieckiej, traktowanej jako „traktat warszawski”.

Prawdziwi bohaterowie two-rzący historię na ogół pozostają w cieniu. Tak prawdopodob-nie będzie z wiedzą o Józefie Czyrku, który faktycznie przez wiele lat kształtował polską po-litykę zagraniczną, a zwłaszcza relacje polsko-niemieckie do stopnia, który pozwolił na nor-malizację relacji nie tylko dy-plomatycznych, ale także spo-łecznych.

Wschód-Zachód:poszerzanie wolności

Józef Czyrek jako ekspert, a później polityk, zawsze reali-stycznie podchodził do ograni-czeń, jakie wynikały z domina-cji Związku Radzieckiego oraz dyscypliny w polityce zagra-nicznej, wynikającej z przyna-leżności do bloku wschodniego.

Ubolewał nad porządkiem jałtańsko-poczdamskim oraz wstrzemięźliwością Zachodu do jego zmian. Wielokrotnie nawiązywał do wydarzeń wę-gierskich z 1956 roku oraz pra-skich z 1968. Za główne zadanie dyplomacji polskiej uważał po-szerzenie marginesu wolności w sprawach, które wpływały na interes narodowy lub długofalo-we procesy w Europie, wzmac-niające nasze bezpieczeństwo.

W koncepcji Europejskiej Konferencji Bezpieczeństwa dostrzegł możliwość nie tylko prawnego umocnienia trwało-ści granicy na Odrze i Nysie, ale – poprzez formuły zawarte w „trzecim koszyku” – uzyska-nie nowych pól dla wolności w dziedzinach, które wzmacnia-ły suwerenność narodów.

To on, wraz z belgijskim dy-plomatą arystokratą D’Avignio-nem, wpływał na Rosjan, aby poczynili ustępstwa na rzecz poglądów Zachodu. Były to działania niekiedy bardzo dra-matyczne, ponieważ Rosjanie czuli, że jest to pierwszy wyłom w ich doktrynie ideologicznej izolacji własnych społeczeństw.

Okr¹g³y Stó³: ambasador wielkiej zmiany

Warto też przypomnieć zasłu-gi Józefa Czyrka w kształtowa-niu wolności, która narodziła się w latach 80 i 90. ubiegłego wieku.

To on rozpoczął dialog o kom-promisie historycznym, który pośrednio doprowadził do upad-ku komunizmu. Te rozmowy nie mają dokumentacji, istnieją w głowach lub sumieniach dzi-siejszych rządzących, bohaterów historii.

Wynikiem splotu sprzyjających okoliczności doszło do rozmów Czyrek – Geremek oraz Czyrek– Stelmachowski. Tych trzech wizjonerów politycznych stwo-rzyło warunki do rozmów przy Okrągłym Stole. Główną ich za-sługą było nie tyle wypracowanie koncepcji porozumienia, a prze-konanie własnych środowisk do nowej wizji Polski.

Również na arenie międzyna-rodowej mieliśmy sprzyjający klimat. Stany Zjednoczone ze Związkiem Radzieckim uzgod-niły w 1988 roku zakończenie zimnej wojny oraz potrzebę zjed-noczenia Niemiec, czyli wyga-śnięcie porządku jałtańsko-po-czdamskiego. Stwarzało to nowe możliwości dla Polski. W tym też duchu przebiegła wizyta Czyr-ka w Stanach Zjednoczonych.15 maja 1989 roku w Białym Domu miała miejsce rozmowa z prezydentem USA Georgem Bushem. Dla Amerykanów pro-blemem podstawowym było ewo-lucyjne przeprowadzenie reform politycznych i gospodarczych oraz spokój społeczny. Byli za-niepokojeni niechęcią części kierownictwa Solidarności do współpracy z dotychczasowy-mi władzami. Znamienna była wizyta Busha w Polsce w lipcu 1989 roku.

Zawsze najbardziej intereso-wała go problematyka niemiec-ka. Dzień zaczynał od czytania depesz z Bonn i Berlina. Przyjaź-nił się z Hansem – Dietrichem Genscherem. W zaciszu gabine-tów załatwiali wiele drażliwych spraw. W listopadzie 1989 roku Genscher składał oficjalną wi-zytę w Polsce. W trakcie kola-cji, którą zorganizowaliśmy dla bardzo wąskiego grona w wili rządowej na Parkowej dotarła do nas informacja o masowym przejściu obywateli NRD do Berlina Zachodniego. Wówczas Czyrek otwarcie stwierdził, zwracając się do Genschera „ to będziesz miał bliżej do War-szawy.” Wtedy też padły pierw-sze koncepcje nowego porządku świata określane dzisiaj jako system jednobiegunowy. Gen-scher bezpośrednio ze spotkania poleciał do Berlina świętować upadek muru berlińskiego.

Początek dzisiejszej Polski nie-podległej tkwi w korzeniach hi-storii powojennej, a Józef Czyrek na pewno należy do grupy tych wielkich Polaków, którzy przy-czynili się do tego, że względnie bezboleśnie przeszliśmy przez proces transformacji, za którą on osobiście poniósł wysoką cenę. Był człowiekiem wrażliwym i lojalnym. Uczciwość traktował jako nadrzędną wartość.

Zmarł 4 czerwca. Długo cho-rował. Prawie stracił wzrok. Praktycznie nie widząc napisał wspomnienia, które ukazały się w grudniu 2012 roku wydane w oficynie Adam Marszałek.

Szara eminencjaUmierają świadkowie historii. Będzie łatwiej tym, którzy uważają, że nie ma jednej prawdy. Jak twierdził ksiądz Józef Tischner, prawdy są zawsze trzy. Józef Czyrek należał do tych polityków-dyplomatów, którzy z pokorą wykonują wszystkie zadania, jakie narzucane są przez zmieniające się czasy, dbając jednak o prawdę, aby polityka nie była rozumiana jako służalczość dla władzy. Był człowiekiem wsi, przywiązanym do wartości, jakie wyniósł z rodzinnego domu.

Józef Czyrekurodzi³ siê we wsi Bia³obrze-gi ko³o £añcuta. Absolwent Uniwersytetu Jagielloñskiego.Od 1952 roku pracownik Mi-n is ter st wa Spraw Zagra-nicznych. W latach 1971-1980 podsekret ar z s t anu w MSZ, w latach 1980-1982 Mi-nister Spraw Zagranicznych, (1981-1989) Sekretarz Komite-tu Centralnego i cz³onek Biura Politycznego odpowiedzialny za sprawy zagraniczne. Mini-ster Stanu w Kancelarii Prezy-denta RP (1989 – 1990).Autor licznych publikacji. W 2012 roku opublikowa³ wspomnienia, które ukaza³y siê w Wydawnic-twie Adam Marsza³ek.

poniedzia³ek 10 czerwca 2013

fot. MSZ.GOV.PL

fot. BUNDESARCHIW/WIKIMEDIA

Berlin. Izba Ludowa. Józef Czyrek – drugi od lewej.

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 12 str. 13 str. 14 str. 15 - 16

OPINIE

JAN BISZTYGA, JANUSZ MROWIEC

Jan Bisztyga – by³y podsekre-tarz stanu w MSZ, Ambasador RP w Grecji i Wielkiej Brytanii. Janusz Mrowiec – by³y dyrektor ga-binetu, Ambasador RP w Senegalu, Mali, Gwinei, Gambii oraz Algierii.

Page 19: Dziennik Trybuna nr 12

11 DZIENNIK TRYBUNAponiedzia³ek 10 czerwca 2013

Minê³o prawie 77 lat od śmierci Ignacego Daszyñskiego, a wy wci¹¿ go wspominacie. Dlaczego?

Bo jego myśli, wizja Polski i Krakowa ,okazują się ponad-czasowe. Chociaż tyle lat upły-nęło, zmieniały się systemy, partie, to jednak wrażliwość na społeczne potrzeby pozostała podobna. Daszyński miał serce i duszę autentycznego człowie-ka lewicy, który jest nieobojętny na ekonomiczną słabość innych. Mamy wprawdzie XXI wiek, ale sytuacja tzw. ludzi odrzuconych wcale się nie zmieniła. Dlatego lewica, wychowana m.in. na Da-szyńskim, nie zapomina o nich. I stara się im pomóc.

Kim by³ Daszyñski?Wszyscy powinni to wiedzieć,

ale przypomnę: był jednym z najważniejszych polityków początku XX wieku, liderem Polskiej Partii Socjalistycznej, premierem pierwszego rządu niepodległej Polski. To dzię-ki Daszyńskiemu i socjalistom Polska po odzyskaniu niepod-ległości uzyskała nowoczesną konstytucję i szanse na rozwój społeczny i gospodarczy. Nie-stety, skończyło się, bo szanse pogrzebała prawica do spółki z byłem socjalistą Piłsudskim.

Jako rodowity krakowianin muszê zapytaæ: dlaczego Daszyñski tak szczególn¹ estym¹ i pamiêci¹ cieszy siê w³aśnie w Krakowie, w mieście traktowanym jako bastion prawicy?

To tylko tzw. powszechna opi-nia. Dla mnie nieprawdziwa, co ma potwierdzenie w faktach. W Krakowie, w ostatnich latach, lewica niejednokrotnie odnosi-ła wyborcze powodzenia, czego potwierdzeniem są pamiętne do dziś wyniki wyborcze śp. posła Andrzeja Urbańczyka – sza-nowanego za takt, uprzejmość i wierność lewicowym ideałom. Za te cechy szanowano go tak-że w dawnej „Trybunie”, gdy był jej redaktorem naczelnym. Andrzej w swojej postawie był bardzo podobny do Ignacego Daszyńskiego. Obecnym prezy-dentem miasta jest prof. Jacek Majchrowski – historyk wy-specjalizowany w prawicy. Od trzech kadencji z powodzeniem kieruje miastem. Nie odżegnuje się od lewicowych korzeni. Sta-ra się zachowywać obiektywizm w ocenach postaw i ludzi. Dlate-go zyskał szacunek także w pra-wicowych środowiskach.

Co konkretnie czyni krakowska fi lia Centrum im. Ignacego Daszyñskiego?

Przede wszystkim rozmawia-my o Krakowie i jego miesz-

kańcach. Nie wszystko jest do-skonałe, więc sugerujemy, co trzeba poprawić – choćby stan powietrza w Krakowie, poziom usług publicznych, dostępność do terenów zielonych i rekre-acji, a zwłaszcza – mieszkań. Szukamy na to recept i wierzę, że znajdziemy je wspólnie z or-ganizacjami mieszkańców i sa-mymi krakowiankami i krako-wianami.

Idea³y Daszyñskiego od¿ywaj¹?To jego drugie ¿ycie?

On jest wciąż na topie. Choć czasy dla lewicy są trudne, bo brakuje wspólnej idei i ideolo-gów. Platforma Obywatelska ujawnia z każdym kolejnym dniem, że pierwsze życie moż-na zmarnotrawić. Jesteśmy za-sypywani kolejną porcją kon-serwatywno-liberalnego mułu, gdzie słodkie chce się połączyć ze słonym. A z tego rzadko po-wstaje dobre danie. Polska, pomimo wielu szans, zasty-gła. W świecie bzdur, wzajem-nej zawiści, nieporozumień, smoleńskich fantasmagorii i braku realnych pomysłów na przyszłość.

Co na to krakowski oddzia³ Centrum Daszyñskiego?

Szukamy rozwiązań w każ-dej sferze coraz trudniejszego życia. Mamy recepty – rodzi-me i zagraniczne. Jesteśmy lewicowym krakowskim think tankiem, czyli grupą prak-tycznych myślicieli. Wierzę, że Kraków da się jeszcze bar-dziej skojarzyć z lewicowo-ścią, naturalnie bliższą czło-wiekowi. Mam nadzieję, że z każdym miesiącem się do tego się zbliżamy. A w czerw-cu organizujemy Krakowski Tydzień Lewicy. Dwie duże dyskusje w bardzo otwartym na wszelkie demokratyczne prądy, legendarnym krakow-skim Klubie Pod Jaszczurami. Zapraszam do klubu na deba-ty Wolność, Równość i Solidarność10 i 12 czerwca o godzinie 17.

Daszyński na topieZ Adamem Jaśkowem z Krakowskiego Oddzia³u Centrum im. Ignacego Daszyñskiego, rozmawia Dariusz £anocha

Zaczęło się niepozornie. Spo-kojny wieczór ze znajomymi na skwerku w okolicach ulicy Gał-czyńskiego w Warszawie, kilka butelek piwa, rozmowy o sensie istnienia człowieka we wszech-świecie. I nagle ono! Stało smęt-nie smagane przelotnym desz-czem przy altanie śmietnikowej (warto zapamiętać ten zwrot, bo pojawi się jeszcze w tej hi-storii). Krzesło marki krzesło z nadniszczoną tapicerką i roz-klejoną ramą. „Przygarnę je!” – pomyślałem radośnie i tak też zrobiłem. Chwyciłem je za opar-cie i udałem się w kierunku swo-jego mieszkania. Napotkałem jednak opór ze strony władzy i o tym jest cała historia...

Już w połowie Krakowskiego Przedmieścia zaniepokoiła mnie obecność licznych policyjnych sa-mochodów o ładowności średnio piętnastu demonstrantów. Gdy dotarłem do Placu Zamkowego, moim oczom ukazał się obraz straszliwy! Porozbijane butelki, sterty śmieci, kordon policji blo-kujący mi drogę do przystanku i pokrzykująca grupka kiboli. Mi-nąłem profilaktycznie tych ostat-nich i skierowałem się do kor-donu blokującego mnie i krzesłu drogę do domu.

– Co tu się dzieje i kiedy będę mógł przeprawić się na drugą stronę Wisły do swojego mieszkania? – zapyta-łem grzecznie pierwsze-go z policjantów, który rzucił mi się w oczy.

– Nie wiem. Tam jest dowódca – wyrzucił z siebie jegomość i pokazał pałką gdzieś w okolice Kolumny Zyg-munta. Tam też się udałem.

– Pan tu jest podobno dowód-cą – zacząłem uprzejmie. – Czy mogę się dowiedzieć, kiedy będę mógł dostać się do domu?

– Nie zawracaj mi dupy! W ogóle mnie to nie interesuje!– Mnie trochę tak, ponieważ chcę trafić do domu...

– Ej! – zakrzyknął pan przed-stawiony mi jako dowódca do jed-nego z funkcjonariuszy – A tego zgarnij za podejrzenie kradzieży krzesła!

I tak zaczęła się nasza całonoc-na przygoda – moja i krzesła.

Najpierw trafiłem do wnętrza kordonu policji w towarzystwie kilkudziesięciu leżących, pobi-tych kiboli znanego warszawskie-go zespołu piłkarskiego. Krzesło wiernie mi towarzyszyło. Stara-

łem się robić zdjęcia, nie zwra-cając uwagi na agresywnych policjantów, a jeden z leżących (z którym później trafiłem do jed-nej suki) krzyczał, że ma wybity bark, problemy z sercem i błaga, żebym wezwał pogotowie. Nie miałem takiej możliwości, więc musiałem tylko prosić najbliżej stojącego oprawcę, żeby się zli-tował (to dziwne, bo kibole Legii to najbardziej dzikie dla mnie stworzenia, a o spotkaniu z nimi boję się nawet pomyśleć). Ale cóż, czasami człowiekowi i krzesłu zdarzają się rzeczy, które zazwy-czaj ludziom i krzesłom się nie przytrafiają.

W kordonie stałem kilkanaście minut. W pewnym momencie zostaliśmy przechwyceni każdy przez swojego funkcjonariusza i zaprowadzeni do suk. W mojej siedzieliśmy: ja, krzesło i czte-rech (jeden z nich był ogromny i miał na lewym ramieniu ra-żący czerwienią krzyż cltycki) typków, z którymi musiałem się jakoś zakumplować. Uznałem, że jednym z lepszych sposobów jest wykorzystanie moich umiejętno-ści i udzielenie im pierwszej po-mocy (twarze mieli pokaleczone od leżenia w potłuczonym szkle, jednemu lała się krew z nosa, inny miał zagazowane oczy). Tak zdobyłem swój mandat nietykal-

ności. Krzesło broniło się samym faktem zaistnienia w policyjnej suce. Nagle moim współtowarzy-szom włączył się dziwny klimat i zaczęli przekonywać się na-wzajem, że są teraz niczym ofi-cerowie, których oprawcy wiozą do katyńskiego lasu, by strzałem w tył głowy pozbawić ich życia. Zaczęli więc w ramach profilak-tycznej walki o zbawienie swoich nacjonalistycznych dusz odma-wiać różaniec. Nie dołączyłem. Mój przyjaciel czworonóg siłą rzeczy – również.

Jak się na miejscu okaza-ło, trafiliśmy na komisariat przy ulicy Żytniej, gdzieś na Woli. Dowiedzieliśmy się tak-że, że inna grupa pojechała na Wilczą. Zaprowadzono nas do sporej sali i posadzono na niewygodnych siedzeniach. W sali było nas zatrzymanych

15 osób i krzesło, które wzbu-dzało ogólne zainteresowanie zarówno uciskanych, jak i uci-skających.

Byłem traktowany lepiej niż pozostali z racji mojego, dość nie-standardowego i nieco hipster-skiego powodu zatrzymania. Nikt nie krzyczał do mnie: „zamknij ryj, bo jak się nie zamkniesz, to nie będziesz siedzieć, tylko pad-niesz na kolanka z rękoma do góry i zobaczysz, jak tu może być nie-wygodnie!”. Nikt nie groził pobi-ciem, gładząc przy tym policyjną pałę. A reszcie, owszem grożono.

Zmierzono mi poziom alko-holu we krwi (wyświetlacz nie pokazał wyniku 0,00, co biorąc pod uwagę fakt, że wracałem z umiarkowanej pijatyki, nie jest dziwne). Krzesło cały czas było przy mnie. Nosiłem je ze sobą wszędzie. Na przesłuchanie, zakuty w kajdanki, na oględzi-ny, przeszukanie. Zbliżyliśmy się z krzesłem bardzo. Do cza-su, aż przyszedł dla nas czas brutalnego rozstania: kobieta, której zostałem przydzielony, przyniosła wyrok śmierci dla naszej przyjaźni. Wielki czarny napis u szczytu kartki A4 głosił: PROTOKÓŁ ZATRZYMANIA KRZESŁA. Musiałem go podpi-sać i rozstać się z kumplem.

Dalej było już z górki: przyje-chał rzeczoznawca, aby wycenić wartość mebla, a następnie po-jechaliśmy z panią funkcjona-riuszką na ulicę Gałczyńskiego, aby dokonać oględzin altany śmietnikowej. Po podpisaniu protokołu oględzin zostałem

rozkuty i pożegnany donośnym: „Weź się za studiowanie, a nie re-wolucja ci w głowie!”. Pomyślałem o tym, czy chodzi o moje wcześniejsze „wybry-

ki” znane całemu komisariato-wi, czy o rewolucyjny spacer z krzesłem przez nocną stolicę. Z tym pytaniem pozostałem.

PS 1. Krzesło jako materiał dowodowy w sprawie zostało za-mknięte w jednym z pokoi na ko-misariacie.

PS 2. Sprawa jest może i grote-skowa, ale pokazuje pewne cie-kawe zjawisko. Zastanówcie się bowiem, ile osób zaangażowało się w sprawę mojego krzesła. Ile trzeba było zapłacić rzeczoznaw-cy, policjantce, która mnie prze-słuchiwała, policjantce, która pojechała ze mną na oględziny altany śmietnikowej. A gan-gsterzy okradają nas na każdym kroku zza biurek banków, mini-sterstw i korporacji...

MARCIN MATUSZEWSKI LEWICA.PL

Niesamowita historia pewnego krzesłaczyli jak zostałem kibolem LegiiTa historia wydarzyła się naprawdę. Wszelkie podobieństwo do miejsc, osób i zdarzeń nie jest przypadkowe. Absolutnie.

W mojej policyjnej suce siedzieliśmy:ja, krzesło i czterech typków

Na komisariacie musiałem podpisać „protokół zatrzymania krzesła”

Page 20: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA12

Rozwiązanie problemu mieszkaniowego miało przeciwdziałać zagro-

żeniu komunistycznemu, lecz długo jeszcze pozostawało to wyłącznie marzeniem. Konser-watyści uważali, że „problem mieszkaniowy” (Wohnungsfra-ge) jest częścią „problemu spo-łecznego” (Sozialfrage) i w ów-czesnej opinii mieszczańskiej był powodem wywołującego obawy kryzysu moralnego, obyczajowe-go i duchowego warstw niższych.

Brzydota i smród

Mieszkania robotników były wówczas bardzo zagęszczone, bo nie dość, że dla zysku podnajmo-wano w nich pokoje, to trzeba było także tolerować obecność samot-nego brata, siostry albo dziadków. Do tego dochodziła znaczna liczba dzieci, czasami chętnie wykorzy-stywanych do pracy w fabryce, np. w przemyśle tekstylnym, co powodowało, że jeżeli mieszcza-nie traktowali dzieci już jako in-westycję, to robotnicy cały czas jako źródło wiecznie brakujących pieniędzy. Trzeba pamiętać, że od połowy stulecia narastała mi-gracja ze wsi do miast i rozwój przemysłu, a z tym wzrastał brak mieszkań, z których budową nie nadążano i wzrost cen. Lekarz Blümner z Wrocławia stwierdził w 1845 roku, że mieszkanie robot-nicze przypomina bardziej chlew niż miejsce przebywania ludzi. Mieszkania robotnicze oznacza-ły zmniejszoną ilość dostępu do słońca i powietrza, ciemne małe podwórka, mroczne schody, niskie izby, w których z trudem można się było wyprostować, źle izolowane okna, niewydajne piece w zady-mionych izbach. Przy kamienicy znajdowały się zwykle należące do działki szopy na kozy, króliki i drób, a obok tego kawałek ogro-du, co dla robotników stanowiło znaczne ułatwienie w wyżywieniu rodziny. W Berlinie zamiast jedno-rodzinnych kamienic mieszczań-skiej rodziny, zaczęły się pojawiać przeznaczone na wynajem wielo-piętrowe kamienice czynszowe, tzw. Mietskaserne, obskurne i nie-skończenie gorsze od dzisiejszych bloków, bo ich projektowanie było mało zyskowne i nie podejmowali się tego lepsi architekci. Nie przy-

padkiem ze względu na robotnicze czynszówki dziewiętnastowieczne miasto było uosobieniem brzydo-ty i smrodu. O nędzy krajobrazu miejskiego tego czasu pisali Dic-kens, Poe, Wilde, Zola, London, czy Eliot, a dzisiaj Umberto Eco poświęca mu cały rozdział w „Hi-storii brzydoty” naszej cywilizacji. W „Przygodach Oliviera Twista” znajdujemy charakterystykę ty-powej okolicy londyńskiej tego rodzaju: „Brudniejszej i nędz-niejszej okolicy nigdy nie widział. Ulica była niezmiernie wąska i pełna błota, a powietrze prze-sycone obrzydłymi zapachami”.Jak ukazuje znakomity historyk polski Jerzy Jedlicki, w XIX wieku ataki na wielkomiejski występek, brud, nędzę i sztuczność – antyur-banizm i antyindustrializm – sta-nowiły oręż zarówno lewicy jak i konserwatystów, którzy to ostatni z utęsknieniem wspominali rze-komą feudalną wiejską sielankę. I dzisiaj tropem tych pomysłów po-dąża dorobiona polska klasa śred-nia, wystająca następnie z pianą na ustach godzinami w korkach u wy-lotów metropolii. Karol Marks nie bez racji jednak tę prowincjonalną egzystencję określał jako „idio-tyzm życia wiejskiego”.

Naturalna edukacja seksualna

W Berlinie w jednym mieszka-niu czynszowym rzadko miesz-kała jedna rodzina, raczej kilka razem. W 1861 roku 10 proc. ludności miasta mieszkało w su-terenach, czyli piwnicach. Przyj-mując ówczesne standardy prze-pełnienia wynoszące powyżej 6 osób mieszkających w jednym pokoju, tę normę w 1875 roku przekraczało 20 proc. mieszkań berlińskich, a w 29 proc. miesz-kań podnajmowano pokoje sub-lokatorom, przy czym bardzo często jedno łóżko wynajmowały tylko na czas snu dwie-trzy kolej-ne osoby, popularnie nazywane „Schlafgängerami”. Stanisławowi Barei się to nawet nie śniło.

Oto przykładowe mieszkania robotnicze w Düsseldorfie w 1854 roku Heinrich Junker mieszkał z sześciorgiem dzieci w dwóch małych izbach, organista Kettel zajmował z rodziną piwniczną izbę. Trzeba zaznaczyć, że rów-nież w stosunkach wiejskich uboż-

si, często dzieci, musieli spać po kilkoro i z dorosłymi w jednym łóżku. Oczywiście zamożny go-spodarz czy majster spali z żona-mi bez tego rodzaju atrakcji. Służ-ba spała nierzadko na rozłożonym na podłodze sienniku. Kiedy jesz-cze w 1900 roku przeprowadzono badania na ten temat w Berlinie, okazało się, że tylko 33 proc. dzie-ci ma własne łóżko, 63,5 proc. śpi w dwójkę, 3,4 proc. w trójkę. W mieszkaniach robotniczych w ogóle trudno było o prywatność. Przestrzeń kuchenna połączo-na była z sypialną i mieszkalną, a dzieci jak w poprzedniej epoce, bez udziału szkoły w naturalny sposób bardzo szybko otrzymy-wały edukację seksualną, o czym z oburzeniem nad panującą wśród ludu demoralizacją rozpisywali się publicyści mieszczańscy. Na jednym z rysunków satyrycznych z epoki widzimy nagą dorastają-cą córkę kąpiącą się w balii, obok karmiącej piersią dziecko matki i przyglądającego się temu wszyst-kiemu ojca. W rezultacie zatłocze-nia przestrzeni domowej rodzina przebywała chętnie poza domem – w knajpie, na podwórku, przed budynkiem, przed drzwiami.

Wystarcza³o tylko na czynszi jedzenie

Czynsz stanowił dla robotników obok żywności główną pozycję w wydatkach i stanowił ok. 20-30 proc. dochodów, bo na nic inne-go już nie wystarczało pieniędzy przy czym w mniejszych miastach czynsz był niższy. W budżecie do-mowym czeladnika murarskiego z Legnicy z 1875 roku 75 proc. wydawanych było na żywność, 18 proc. na odzież, 11 proc. na czynsz, 6 proc. na opał i 7 proc. na szkołę i książki dla dzieci. Jeszcze w latach 80. XIX wieku 49 proc. mieszkań w Berlinie było jedno-izbowych, we Wrocławiu nawet 62 proc., w każdym razie przytła-

czająca większość to mieszkania 1-2 izbowe. Ta struktura wydat-ków mas zmieniła się po drugiej wojnie światowej, kiedy mogły sobie pozwolić na coś więcej niż jedzenie i czynsz.

Biedni winni epidemii

Na nierozwiązany „problem mieszkaniowy” zwracał uwagę ekonomista Robert Mohl, ukazu-jąc spowodowany nim rozpad ro-dzin robotniczych: „Często nędzne i nieprzytulne schronisko służy tylko do wspólnego wyspania się i wieczornych wybryków. W mia-stach fabrycznych zdarza się też często, że jeszcze całkiem młode dzieci, które już same zarabiają, zamieniają ojcowski dom na wy-najęty, ponieważ w tym ostatnim mają lepsze wyżywienie. Innych więzi pod rodzinnym dachem, któ-ry nigdy nie był miejscem opieki przyjaznej edukacji młodzieży, nigdy nie dawał wzorców serdecz-nego współżycia i wspólnej radości albo żałoby, nie ma.”

Te nory mieszkalne są u Mohla symbolem zniszczenia porząd-ku społecznego. Pojawiły się też ważne argumenty ze strony le-karzy, którzy już zdawali sobie sprawę z zależności między nędzą, brudem, głodem i chorobami, a w szczególności masowymi epi-demiami, jak cholera w 1830 roku, które zagrażały także bogatym. Lekarze wskazywali, że nie wy-starczy kordon sanitarny i izolacja biedoty. Bogaci muszą sięgnąć do kieszeni, aby warstwom niższym dać mieszkanie, nauczyć higieny, dać opiekę medyczną i nakarmić, aby zlikwidować zagrożenie zdro-wotne dla zamożnych. Populary-zowała się „higiena publiczna”, zajmująca się zdrowotnymi obo-wiązkami państwa. Argumentem była uderzająco wysoka śmier-telność mieszkańców suteren. W raportach lekarskich doktora Schneera z robotniczych domów

Wrocławia, przebijają się określe-nia mrok, wilgoć, smród, brud, tłok ludzki. Wraz z rozrostem miast bu-dowano coraz bardziej zagęszczo-ne i większe czynszówki, które wzbudzały coraz większe przera-żenie lekarzy. Ruch „higienistów mieszkaniowych” żądał nadzoru państwa i władz komunalnych nad konsekwencjami zdrowotnymi projektów urbanistycznych.

Podobnie było we Francji, gdzie przyczyny epidemii cho-lery czy tyfusu, przypisywano biednym. Jak pisze Georges Vi-garello: „W 1832 roku masy prze-mysłowe stają się zagrożeniem sanitarnym. Po to by lepiej nimi zarządzać państwo musi wypo-sażyć się w atrybuty państwa-hi-gienisty.” Oczywiście działania państwa były w tym czasie jesz-cze bardzo skromne. Stan zdro-wotny biednych był przedmiotem analiz statystycznych i wzbu-dzał najwyższe zaniepokojenie. W 1832 roku w dzielnicach nędzy Paryża śmiertelność była sześć razy wyższa niż w kwartałach zamieszkanych przez bogatych. Dane z komisji wojskowych o sta-nie zdrowotnym rekrutów w poło-wie XIX wieku były alarmujące. Oczywiście podobnie jak w Pru-sach, poziom życia ogółu podnosił się, zdrowie było lepsze, a życie dłuższe, ale ogromne były różni-ce społeczne między bogactwem i ubóstwem. W budowę miesz-kań dla pracowników angażowa-ły się czasami przedsiębiorstwa: szczególnie górnicze, przemysłu stalowego i chemicznego. Były to przedsięwzięcia obliczone czasa-mi na tysiące osób. Na skalę kraju były to jednak niewielkie opera-cje, jeszcze w 1914 roku w Rzeszy będą stanowić zaledwie 1,4 proc. mieszkań, jednak na konkretnych obszarach znacznie więcej.

Autor jest profesorem Instytu-tu Historii PAN i Akademii Mary-narki Wojennej w Gdyni.

poniedzia³ek 10 czerwca 2013

Powrót barbarzyństwaObecna sytuacja mieszkaniowa przypomina XIX-wieczne czasy dzikiego kapitalizmu. Nawet społeczny konserwatysta Gustaw Schmoller nawoływał wówczas, aby „klasy posiadające” obudziły się z drzemki i w końcu dostrzegły rozmiary zagrożenia socjalną rewolucją, do której dojdzie z powodu sprowadzania klas niższych w zakresie stosunków mieszkaniowych do poziomu barbarzyńców i dzikich zwierząt.DARIUSZ £UKASIEWICZ

fot.

SX

C.H

U

Page 21: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA 13

Sanatorium w ramach NFZ

Jeżeli jesteśmy ubezpiecze-ni w NFZ, a nasz zdrowie ku-leje, o skierowaniu do sanato-rium zdecyduje lekarz, który ma umowę z Funduszem. Do wystawienia skierowania po-trzebne będą wyniki obowiąz-kowych badań takich,jak po-ziom OB, morfologia, mocz, RTG klatki piersiowej, EKG

– oraz zaświadczenie potwier-dzające rozpoznanie zasadni-cze będące podstawą wysta-wienia skierowania. Wniosek, wraz z dokumentacją medycz-ną, trafia następnie do wo-jewódzkiego oddziału NFZ, gdzie w ciągu 30 dni zostanie rozpatrzony przez zatrudnio-nego tam lekarza specjalistę – balneologa.

O tym, czy zostaliśmy za-

kwalifikowani na leczenie, dowiemy się listownie. Jeżeli weryfikacja przebiegła po-myślnie, mamy 18 miesięcy na wykorzystanie skierowania. O miejscu i terminie pobytu w sanatorium dowiemy się nie później niż 14 dni przed rozpo-częciem turnusu. Formalności związanych z wyborem i reje-stracją w konkretnym ośrodku dokona za nas NFZ.

Jeżeli w sanatorium zabrak-nie miejsc, trafimy na listę oczekujących.Średnie oczekiwania na le-

czenie sanatoryjne wynosi ok. 18 miesięcy, na leczenie w szpitalu uzdrowiskowym – ok. 6 miesięcy, a na leczenie ambulatoryjne – ok. 14 dni.

Uwaga! Od decyzji odmow-nej NFZ nie możemy się od-wołać.

Sanatorium w ramach ZUS

O wyjazd do sanatorium moż-na starać się nie tylko w ramach ubezpieczenia w NFZ. Jeżeli cier-pimy na chorobę zawodową lub jesteśmy nią zagrożeni, możemy skorzystać z wyjazdu refundowa-nego przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. ZUS skieruje nas wtedy na rehabilitację leczniczą do sanatorium. Jest to działalność w ramach prewencji rentowej, czy-li taka, która ma zapobiegać prze-chodzeniu pracowników na renty z powodu chorób zawodowych.

ZUS wspomoże trzy podstawo-we grupy przyszłych kuracjuszy: pracowników zagrożonych całko-witą lub częściową niezdolnością do pracy, osoby uprawnione do zasiłku chorobowego lub świad-czenia rehabilitacyjnego po usta-niu tytułu do ubezpieczenia cho-robowego lub wypadkowego oraz osoby pobierające rentę okreso-wą z tytułu niezdolności do pracy, rokujące odzyskanie zdolności do pracy po rehabilitacji. Podobnie jak w przypadku leczenia z NFZ, decyzję podejmuje lekarz, ale w tym przypadku może to być również taki, który nie ma umo-wy z NFZ i przyjmuje prywat-nie, albo lekarz orzecznik ZUS. Argumentem na rzecz takiego leczenia jest realna szansa na to, że dzięki niemu będziemy mogli wrócić do pracy.

Wniosek o leczenie w ramach ZUS powinien zawierać: imię i nazwisko, adres, datę uro-dzenia, PESEL, nazwę i adres zakładu pracy, informację, jak długo przebywamy na zwol-nieniu lekarskim, rozpoznanie, uzasadnienie. Pismo od lekarza składamy następnie w oddzia-le ZUS właściwym dla naszego miejsca zamieszkania. Zakład może zechcieć zweryfikować stan naszego zdrowia, czym zaj-mie się lekarz orzecznik ZUS.

Decyzję ZUS powinniśmy do-stać w ciągu miesiąca. Podob-nie jak w przypadku leczenia sanatoryjnego z NFZ, nie mu-simy martwić się o znalezienie uzdrowiska – wszystkie formal-ności załatwi za nas ZUS.

Uwaga! ZUS pokrywa całość kosztów rehabilitacji: lecze-nia, zabiegów a także pobytu i wyżywienia. Możemy liczyć na częściową refundację kosztów dojazdu – do wysokości ceny naj-tańszego biletu.

poniedzia³ek 10 czerwca 2013

str. 2 - 5 str. 6 - 7 str. 8 - 9 str. 10 - 12 str. 13 str. 14 str. 15 - 16

SPOŁECZNIE

JACEK WIŚNIEWSKI

Ratujemy zdrowie w sanatoriumZbli¿a siê sezon urlopowy. Dla wielu osób, zw³aszcza starszych i schorowanych, to doskona³y czas, by podreperowaæ swoje zdrowie w sanatorium. Leczenie w sanatorium jest czêściowo refundowane przez jedn¹ z instytucji: NFZ, ZUS, KRUS lub PFRON. Pokrywaj¹ one przede wszystkim koszty zabiegów leczniczych, natomiast za dojazd, zakwaterowanie i wy¿ywienie musimy p³aciæ z w³asnej kieszeni. Wysokośæ op³at zale¿y od standardu, jaki wybierzemy lub jaki bêdzie w danym terminie dostêpny. Oczywiście, do sanatorium mo¿emy wyjechaæ te¿ komercyjnie, wtedy jednak za wszystko zap³acimy sami.

Potrzebne dokumenty:• potwierdzone przez oddzia³ NFZ skierowanie na leczenie;• dowód to¿samości;• aktualny dowód ubezpieczenia zdrowotnego; w przypadku eme-rytów, rencistów i bezrobotnych – odcinek renty, zaświadczenie z urzêdu pracy, etc.;

• wyniki badañ diagnostycz-nych, konsultacji specjalistycz-nych oraz kart informacyjnych z leczenia szpitalnego, wa¿-ne z punktu widzenia leczenia w sanatorium;• lista przyjmowanych leków.

ważne

Co naprawiamy?Rehabilitacja lecznicza w ramach ZUS obejmuje: narz¹d ruchu, uk³ad kr¹¿enia, uk³ad oddecho-wy, schorzenia psychosomatycz-ne, schorzenia onkologiczne po operacjach gruczo³u piersiowego Co zabieramy?• decyzjê o skierowaniu do sa-natorium, któr¹ dostaniemy od ZUS,• dowód to¿samości,• aktualny dowód ubezpieczenia zdrowotnego,• dokumentacjê medyczn¹, zwi¹-zan¹ ze skierowaniem,• Stale przyjmowane leki.Jaki rodzaj leczenia?Ratuj¹c swoje zdrowie, mamy ró¿-ne mo¿liwości leczenia i rehabili-tacji. Do sanatorium pojedziemy w ramach urlopu wypoczynkowe-go albo bezp³atnego. Mo¿emy te¿ dostaæ skierowanie do szpitala uzdrowiskowego – wtedy bêdzie-my na zwolnieniu lekarskim, a ca-³ośæ kosztów pobytu pokryje NFZ. Trzeci¹ form¹ terapii jest leczenie ambulatoryjne, które polega na przychodzeniu pacjenta na zabiegi rehabilitacyjne refundowane przez NFZ. Fundusz pokrywa koszty trzech zabiegów dziennie.Je¿eli pojedziemy do sanatorium komercyjnie, za wszystko zap³a-cimy sami. Ile to kosztuje?Koszty pobytu w szpitalu sana-toryjnym w ca³ości pokrywa NFZ.Instytucja refunduj¹ca pobyt w sanatorium pokrywa najczêściej tylko koszty zabiegów i leczenia. Za dojazd, pobyt oraz wy¿ywienie musimy zap³aciæ z w³asnej kiesze-ni. Średni koszt wynosi³ dotych-czas, w zale¿ności od standardu, od 10 do 30 z³ za dobê. Gdybyśmy chcieli wyjechaæ komercyjnie, musimy liczyæ siê z wydatkami od 80 do 200 z³ za dobê.Bezp³atnie z sanatorium mog¹ korzystaæ dzieci w wieku 3-6 lat, dzieci ze znacznym stopniem nie-pe³nosprawności oraz te, którym przyznano rentê rodzinn¹ – nieza-le¿nie od wieku. Opiekun dziecka bêdzie musia³ jednak za swój po-byt zap³aciæ sam.Koszt pobytu w sanatorium za-le¿y te¿ od sezonu. Tañszy jest sezon I, trwaj¹cy od 1 paździer-nika do 30 kwietnia. Sezon II, od 1 maja do 30 września, oznacza wy¿sze ceny.

ważne

Od 1 października 2013 r. wzrosn¹ op³aty za pobyt w sanatorium, średnio o 0,30-1,3 z³ za dobê. Ministerstwo Zdrowia podwy¿ki uzasadnia wzrostem kosztów mediów i jedzenia w 2012. Jako podstawê wzrostu cen przyjêto wskaźnik infl acji za ubieg³y rok.

Page 22: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA14 poniedzia³ek 10 czerwca 2013

TVP 1 TVP 2 TVN POLSAT04:55 Kung Fu Panda05:20 Telezakupy05:55 Kawa czy herbata?08:00 Wiadomości informacyjny08:05 Pogoda informacyjny08:09 Polityka przy kawie08:30 Telezakupy09:00 Ojciec Mateusz10:00 Natura w Jedynce11:00 Operacja ¿ycie 311:30 Plebania12:00 Wiadomości 12:15 Agrobiznes porady12:35 Klimaty i smaki12:50 Zwierzêta świata13:25 Czy wiecie, ¿e... naukowy14:00 Klan14:25 Rezydencja15:00 Wiadomości 15:05 Pogoda 15:15 Bonanza16:10 Z³ote £any16:40 Gala Teraz Polska17:00 Teleexpress17:15 Pogoda 17:30 Dom nad rozlewiskiem18:20 El¿bieta Jaworowicz.

Tak by³o – tak jest18:40 Prawdziwe ¿ycie19:10 Wieczorynka19:30 Wiadomości 20:00 Sport20:05 Droga do Rio 20:10 Pogoda 20:20 Francuski numer22:05 Europejski Turniej Pi³ki No¿nej

Zunifi kowanej Olimpiad Specjalnych

22:10 Downton Abbey 223:20 Mania wielkości01:15 Bonanza02:10 Notacje02:25 Naszaarmia.pl02:45 Prawdziwe ¿ycie03:10 Zagadkowa Jedynka04:10 Zakoñczenie programu

05:25 Dwójka Dzieciom06:00 Zmiennicy07:05 M jak mi³ośæ08:00 Pytanie na śniadanie porady08:50 Panorama informacyjny09:00 Pytanie na śniadanie porady09:25 Pogoda informacyjny09:30 Pytanie na śniadanie porady09:50 Pogoda informacyjny09:55 Pytanie na śniadanie porady10:30 Barwy szczêścia11:05 Na dobre i na z³e12:05 Coś dla ciebie12:35 Mak³owicz w podró¿y13:05 Wojciech Cejrowski

- boso przez świat13:40 Czas honoru14:40 Rodzinka.pl15:10 Rodzinka.pl15:45 Panorama kraj 16:00 Pogoda16:10 M jak mi³ośæ17:05 Kabaretowy Klub Dwójki18:00 Panorama18:30 Sport telegram 18:40 Pogoda 18:50 Jeden z dziesiêciu19:30 Jeden z dziesiêciu20:10 Wszystko co kocham21:55 Tomasz Lis na ¿ywo 22:55 Poniedzia³ek z gwiazdami23:55 Sala samobójców02:00 Tomasz Lis na ¿ywo03:05 Ofi cerowie03:55 Magia k³amstwa 204:45 Zakoñczenie programu

05:00 Uwaga!05:20 Rozmowy w toku06:20 Mango07:25 Co za tydzieñ informacyjny08:00 Dzieñ dobry TVN11:10 Ukryta prawda12:10 Kocham. Enter13:10 Szpital14:10 W-11 – Wydzia³ Śledczy14:55 S¹d rodzinny15:55 Rozmowy w toku16:55 Szpital17:55 Ukryta prawda19:00 Fakty informacyjny19:30 Sport informacyjny19:40 Pogoda informacyjny19:50 Uwaga!20:05 Na Wspólnej20:45 W-11 – Wydzia³ Śledczy21:30 Surowi rodzice22:30 Sekrety chirurgii23:30 Przepis na ¿ycie00:30 Partnerki 201:30 Tajemnice Smallville 802:30 Uwaga!02:45 Arkana magii04:05 Rozmowy w toku04:59 Zakoñczenie programu

05:00 Wstawaj! Gramy! 06:00 Nowy dzieñ z Polsat News08:45 Malanowski i partnerzy09:15 Malanowski i partnerzy09:45 Trudne sprawy10:45 Dlaczego ja?11:45 Pamiêtniki z wakacji12:45 Dom nie do poznania 313:45 Hotel 5214:45 Malanowski i partnerzy15:15 Malanowski i partnerzy15:50 Wydarzenia informacyjny16:10 Prognoza pogody informacyjny16:15 Interwencja16:45 Dlaczego ja?17:45 Trudne sprawy18:50 Wydarzenia informacyjny19:20 Sport informacyjny19:25 Prognoza pogody informacyjny19:30 Świat wed³ug Kiepskich20:00 Megahit: Bank22:25 Obserwator00:30 24 godziny 601:30 24 godziny 602:30 Zagadkowa noc03:15 Tajemnice losu

00:00 Muzyka noc¹03:00 Tak to bywa³o05:00 Poranne rozmaitości06:00 Sygna³y dnia 09:00 Cztery pory roku13:00 Muzyczna jedynka15:00 Popo³udnie z jedynk¹ 18:00 Wiêcej świata 19:00 Wieczorne rozmaitości19:25 Jedynka dzieciom

POLSKIE RADIO PR200:00 Cztery struny świata00:55 Kalendarium01:00 Fantazja polska02:00 Muzyczna Noc Euroradia06:00 Wiadomości06:15 S³owo na dzieñ07:00 Wiadomości07:20 Kalendarium08:00 Wiadomości08:10 Przegl¹d prasy08:35 Gośæ poranka09:00 Kanon Dwójki09:00 Wiadomości09:30 To siê czyta11:00 Wiadomości kulturalne11:45 Zapiski ze wspó³czesności12:00 Źród³a13:00 Druga zmiana15:00 Notatnik Dwójki16:00 Wiadomości kulturalne16:00 Wybieram Dwójkê17:00 Przegl¹d prasy europejskiej 18:00 Sezon na Dwójkê19:00 Filharmonia Dwójki19:10 S³ynne powieści21:30 Rozmowy po zmroku22:30 Jazz piano forte 23:30 Nokturn

Krzy¿ówka

20:00 Wieczorne rozmaitości - rozdro¿a kultury

21:00 Reporta¿ w jedynce21:30 Naukowy zawrót g³owy22:00 Polska i świat 22:35 Kronika sportowa23:00 Naukowy zawrót g³owy23:50 Lektury przed pó³noc¹

POLSKIE RADIO PR1

REDAGUJE KOLEGIUM

Redaktor naczelny: Robert Walenciak

Redaktor wydania: Agnieszka Wo³k-£aniewska

Wydawca:EDUSAT Sp. z o.o.ul. Rydygiera 801-793 Warszawa

Redakcja:EDUSAT Sp. z o.o.ul. Rydygiera 801-793 [email protected]

SEKRETARIAT [email protected]. +48 662 218 034

DZIA£ [email protected]. +48 668 326 724

DZIA£Y ŚWIAT, GOSPODARKA, [email protected] [email protected] [email protected] tel. +48 668 326 722

Druk:Polskapresse Sp. z o.o.Oddzia³ Poligrafi aDrukarnia w Warszawie i Sosnowcu

DZIENNIK TRYBUNA

Page 23: Dziennik Trybuna nr 12

15 DZIENNIK TRYBUNAponiedzia³ek 10 czerwca 2013

PZPN zrobił wszystko, żeby decydująca rozgrywka o awans nie budziła nie-

zdrowych podejrzeń. Do sędzio-wania trzech kluczowy spotkań wyznaczono najlepszych arbi-trów: Huberta Siejewicaz (Miedź – Cracovia), Tomasza Musiała (Flota – Termalica) i Szymona Marciniaka (Polonia Bytom – Zawisza). O uczciwy przebieg rywalizacji zadbała też też Ko-misja Licencyjna, informując tuż przed kolejką ligową, które zespoły otrzymały zgodę na wy-stępy w ekstraklasie, a które nie. Z czterech klubów aspirujących

do awansu licencję przyznano jedynie Cracovii.

Os³abienie w Niecieczy

W Niecieczy werdykt Komisji wywołał tak osłabiające wraże-nie, że w Świnoujściu piłkarze Termaliki Bruk-Betu mieli siły tylko na jedną połowę meczu. Swoje w Legnicy do ich demo-bilizacji dołożył uważnie prowa-dzący zawody Hubert Siejewicz, który już w trzeciej minucie spotkania odgwizdał rzut karny dla Cracovii, a w 23. minucie po-prawił drugim. Nie skrzywdził

jednak drużyny Miedzi, bo na jej korzyść również dmuchnął w gwizdek dwa razy. Niestety, Jakub Grzegorzewski jednen rzut karny zmarnował, ale już drugi zamienił na gola. Piłkarze Cracovii woleli nie ryzykować i w 72. minucie poprawili wynik na 3:1 i tak już zostało do ostat-niego gwizdka. Ekipa „Pasów”, która do ekstraklasy wraca po rocznej banicji, z wybuchem ra-dości grzecznie poczekała do za-kończenia meczu w Świnoujściu.

Przyklepane w Bytomiu

W Bytomiu zespół Zawiszy klepnął swój awans czterema golami wbitymi dawno zdegra-dowanej Polonii. Bydgoski klub wraca do najwyższej klasy roz-grywkowej po 19 latach przerwy. Co prawda Komisja PZPN odmó-wiła mu licencji, ale jakoś nikt na serio nie bierze ewentualno-ści, że Zawisza z tego powodu w ligowej elicie się nie znajdzie.

Srebrny medal kajakarzy górskich w ME Marcin Pochwała i Piotr Szczepański (KKK Kraków) zdobyli w Krakowie srebrny medal mistrzostw Europy w kajakarstwie górskim w konkurencji C2. Szóste miejsce zajęli bracia Filip i Andrzej Brzezińscy (AZS AWF Kraków). Zwyciężyli Francuzi Pierre Labarelle i Nicolas Peschier, a brązowy medal wywalczyli Czesi Ondrej Karlovsky i Jakub Jane.

Stoper trzecioligowej Odry Opole, 37-letni Tomasz Dr¹g, w 60. minucie meczu ze Startem Namys³ów nagle zas³ab³ na boisku. Nast¹pi-³o zatrzymanie akcji serca. Skutecznej pomocy zawod-nikowi udzieli³ jeden z obec-nych na stadionie policjan-tów. Tomasz Dr¹g odzyska³ przytomnośæ i natychmiast zosta³ przewieziony do szpi-tala w Namys³owie.

Krok od dramatu

Belgijskie media poda³y, ¿e Jeremy Bokila, reprezentant Demokratycznej Republiki Konga, obecnie wystpuj¹cy w barwach rumuñskiego klu-bu Petrolul Ploiesti, znalaz³ siê na liście transferowych ¿yczeñ Legii Warszawa. Bo-kila w rumuñskiej lidze strze-li³ 16 goli, a jego wartośæ oceniana jest na dwa miliony euro. Dla Legii mo¿e okazaæ siê jednak trochê za drogi.

Drogi napastnik

Pora¿ka Pelikana £owicz ze Stal¹ Rzeszów przes¹dzi³a o awansie zespo³ów Wis³y P³ock i Puszczy Niepo³omi-ce do pierwszej ligi pi³kar-skiej. P³ocki zespó³, który w przesz³ości wystêpowa³ nawet w ekstraklasie, wraca do I ligi po rocznej przerwie. Natomiast klub z podkra-kowskicgh Niepo³omic na tym szczeblu rozgrywek za-gra po raz pierwszy.

Puszcza w I lidze

Pomocnik Śl¹ska Wroc³aw Piotr Æwielong podpisa³ czteroletni kontrakt z dru-goligowym niemieckim VfL Bochum. W barwach wro-c³awskiej dru¿yny pi³karz ten rozegra³ w sumie 82 ligowe mecze i strzeli³ 12 goli, zdo-by³ te¿ mistrzostwo Polski w sezonie 2011-2012 i trze-cie miejsce w zakoñczonych niewdawno riozgrywkach. Zespó³ VfL Bochum w 2. Bundeslidze by³ dopiero 14.

Stracili Ćwielonga

Ten rok będzie gorszyTak korzystnego bilansu spotkañ z Brazyli¹ (piêæ meczów, cztery zwyciêstwa), jaki osi¹gnêli nasi siatkarze w 2012 roku, w tym sezonie bia³o-czerwonym raczej nie uda siê powtórzyæ.

Jeszcze dwa lata temu zwy-cięstwa z ekipą canarinhos można było policzyć na palcach jednej ręki. Wydawało się, że ta drużyna jest niemal całkowicie poza ich zasięgiem. Scenariusz każdego meczu można było na-kreślać jeszcze przed jego roz-poczęciem. Najpierw wielkie nadzieje, że to dziś, tu i teraz, później dość często ambitna walka jak równym z równym, ale zawsze czegoś brakowało. Tak jakby Brazylia miała na Polskę swój sposób. W komen-tarzach natomiast dominowały opinie, że to Polska jest w tych spotkaniach największym wro-giem samej siebie…

– Brazylijczycy nie zaskoczy-li nas niczym. Po prostu grali dobrze. To jeden z najlepszych

zespołów świata, a może nawet najlepszy – powiedział Łukasz Żygadło, po inaugurującej Ligę Światową 2013 przegranej 1:3 na Torwarze w Warszawie. – Te mecze mogą tak teraz wy-glądać, że raz wygrają oni, raz my. Z Brazylią trzeba wyzwolić z siebie więcej agresji – dodał.

Taka sinusoida miała miejsce właśnie rok temu, ale wtedy pierwsze dwa mecze wygrała Polska, przegrała w trzecim, a później znów wygrywała w drodze po złoto Ligi Świato-wej. Teraz większa presja jest na naszych siatkarzach, obroń-cach tytułu, co także podkreśla-li Brazylijczycy. Emocje jednak dopiero się rozpoczynają. W na-szej grupie jest także Francja, Argentyna, USA i Bułgaria. Do Final Six awansują dwie repre-zentacje, w tym z urzędu zagra tam gospodarz finałowego tur-nieju, Argentyna.

PAS

Wracają do ekstraklasy

Pi³karze Cracovii wrócili do ekstraklasy trochê na kredyt

PI£KA NO¯NA

SIATKÓWKA MʯCZYZN

Jak to dobrze, ¿e korupcja w polskim futbolu zosta³a wypleniona. Dziêki temu ostatni¹ kolejkê I ligi uznajemy za emocjonuj¹c¹, a nie podejrzan¹. Do ekstraklasy wracaj¹ Cracovia i Zawisza

WALDEMAR T. LODZINSKI

str.2 – 5 str. 6 – 7 str. 8 – 9 str. 10 – 12 str. 13 str. 14 str.15 – 16

SPORT

w obiektywie

SERENA WRESZCIE NAJLEPSZA W PARYŻU Serena Williams pokona³a Mariê Sza-rapow¹ 6:4, 6:4 w finale wielkosz-lemowego turnieju na kortach im. Rolanda Garrosa w Pary¿. Liderka rankingu WTA wygra³a French Open po raz drugi w karierze, po jedena-stu latach przerwy. By³ to 52. wygra-ny turniej w karierze amerykañskiej tenisistki. Tym samym Szarapowa nie obroni³a tytu³u wywalczonego

w Pary¿u przed rokiem. W pierwszym secie obie tenisistki mia³y sporo pro-blemu z utrzymaniem w³asnego po-dania, przez co a¿ piêæ razy docho-dzi³o do prze³amania. W drugim secie Williams ju¿ w drugim gemie prze³a-ma³a Rosjankê i utrzyma³a przewagê podania do koñca spotkania.

LOVA

fot. WIKIMEDIA

fot. CRACOVIA_materia³y prasowe

Page 24: Dziennik Trybuna nr 12

DZIENNIK TRYBUNA16 poniedzia³ek 10 czerwca 2013

Europa będzie mogła po-słać do Brazylii trzynaście reprezentacji narodowych. Bezpośredni awans uzyskają zwycięzcy dziewięciu grup eli-minacyjnych. Pozostałe czte-ry zespoły zostaną wyłonione w barażach.

Przed wielką szansą na awans stoi Belgia, która po raz ostatni brała udział w mun-dialu w 2002 roku. „Czerwone Diabły” prowadzą w grupie

A przed Chorwacją. Między tymi drużynami wyjaśni się kwestia awansu. Dużo bar-dziej zagmatwana jest sytuacja w grupie B. Liderem są Wło-chy, które mają cztery „oczka” więcej niż Bułgaria i pięć niż Czechy.

Murowanym faworytem grupy C od początku były Niemcy. Podopieczni Joachi-ma Loewa nie zawodzą i pew-nie prowadzą. O drugą lokatę

bój stoczą Austria, Irlandia i Szwecja. Podobnie przedsta-wia się sytuacja w grupie D. Holendrzy są niemal pewni awansu, bo dotychczas wy-

grali wszystkie sześć spotkań. Mają siedem punktów przewa-gi nad Węgrami i osiem nad Rumunią.

W gronie drużyn walczących w grupie E najwyżej stoją ak-cje Szwajcarii. Cały czas mogą jej jednak zagrozić Albania, Islandia i Norwegia. Łeb w łeb w grupie F idą Portugalia, Ro-sja i Izrael, więc tutaj walka powinna trwać do ostatniego gwizdka. W grupie G na swój pierwszy awans w historii liczy Bośnia i Hercegowina. Piłkarze z Bałkanów wyprzedzają Gre-cję i Słowację. W grupie I wal-ka o dwie czołowe lokaty roz-strzygnie się między Hiszpanią i Francją.

W grupie H, gdzie znalazła się kadra Waldemara Fornalika, o awans walczą trzy drużyny – Czarnogóra, Anglia i Ukraina.

To prawda, że wpadka w Kiszyniowie nie prze-kreśla całkowicie naszych

nadziei na awans do finałów mistrzostw świata w Brazylii. Tylko czy ktoś w Polsce wierzy jeszcze, że tak słabo grający zespół jest w stanie pokonać na wyjeździe zespoły Ukrainy i Anglii?

Selekcjoner naszej piłkarskiej kadry Waldemar Fornalik fakt pogrzebania szans na wyjazd do Brazylii przyjął ze spokojem. – Szczęście nie było dzisiaj po naszej stronie. Ale widzę intere-sującą przyszłość przed tą dru-żyną – stwierdził. Po jego stronie stanął niespodziewanie prezes PZPN. – Taki jest futbol. Jeśli nie wykorzystuje się sytuacji, obraca się to przeciwko tobie. Mecz był do wygrania. Co dalej z trenerem Fornalikiem? Pracuje nadal. Nie można tylko krytyko-wać. Przecież możemy wygrać wszystkie mecze do końca elimi-nacji, inne drużyny też pogubią

punkty. Chociaż rzeczywiście to już mało prawdopodobne – po-wiedział Zbigniew Boniek.

Szkoda zdrowia na krytykê

Może rzeczywiście lepiej po-słuchać Bońka i uznać, że „taki

jest futbol”. Bo cóż to zmieni jeśli będziemy pomstować, że naszą drużynę skarcili gracze klasy Aleksandru Suvorova, który przecież nie zdołał się przebić w słabiutkiej Cracovii? Czy poprawi nam nastrój wyli-czenie, że Robert Lewandow-ski sam jeden jest więcej wart na transferowym rynku, niż wszyscy gracze mołdawskiej kadry? Nie poprawi. Szkoda zdrowia.

W Kiszyniowie nasi piłkarze zagrali w miarę przyzwoicie tylko przez pierwsze trzydzie-ści minut. Kapitalna dwójkowa akcja Roberta Lewandowskiego z Jakubem Błaszczykowskim dała biało-czerwonym prowa-dzenie już w 7. minucie. Potem

nasi mieli jeszcze kilka świet-nych okazji na podwyższenie prowadzenia. Co się z nimi sta-ło po pół godzinie gry, że nagle zaczęli biegać o pół tempa wol-niej od rywali, niemiłosiernie pudłować i niecelnie podawać? Nawet Artur Boruc popełnił błąd, który tak doświadczone-mu bramkarzowi zdarzyć się nie powinien.

Teraz z Czarnogór¹ o honor

Kolejny mecz o punkty biało-czerwoni rozegrają za niespeł-na trzy miesiące (6 września), u siebie z Czarnogórą. Będzie to już tylko bój o honor, bo wyścig o wyjazd do Brazylii przegrali w piątek w Mołdawii.

Real Madryt ponoæ wykupi z Tottenhamu Londyn Ga-reth Bale, pi³karz Tottenhamu Londyn, od nowego sezonu ma ponoæ graæ w Realu Ma-dryt. Tak twierdzi przynaj-mniej znany agent pi³karski Francois Gallardo. Jego zda-niem madrycki klub zap³aci za Bale’a 90 milionów euro. Dro¿szy od niego by³ dot¹d tylko Cristiano Ronaldo, wy-kupiony za 94 mln euro.

Płacą jak za zboże

Tomasz Gollob i Adrian Mie-dziñski zostali mistrzami świata w jeździe parami na ¿u¿lu. Podczas zawodów Eurosport Speedway Best Pairs w Toruniu pokonali duet z Rosji. Po raz ostat-ni mistrzostwa świata w tej ¿u¿lowej konkurencji odby³y siê w 1971 roku! Wtedy rów-nie¿ wygrali Polacy i urodzi³ siê... Tomasz Gollob.

Najlepsi w parach

Znany przede wszystkim z gry w Chelsea Londyn re-prezentant Wybrze¿a Kości S³oniowej Didier Drogba, obecnie wystêpuj¹cy w Ga-latasaray Stambu³, to jeden z najlepiej op³acanych pi³ka-rzy na świecie. Teraz bêdzie jeszcze bogatszy, bowiem kupi³ w swoim rodzinnym kraju udzia³y w po³o¿onej 700 km na zachód od Abi-d¿anu kopalni z³ota.

Piłkarz kopie złoto

Mamed Chalidow pokona³ Melvina Manhoefa w od dawna oczekiwanej wal-ce stoczonej podczas gali KSW 23. Reprezentuj¹cy Polskê czeczeñski zawod-nik zwyciê¿y³ ju¿ w pierwszej rundzie. Nie powiod³o siê natomiast Mariuszowi Pu-dzianowskiemu, który prze-gra³ z Amerykaninem Se-anem McCorkle po minucie i 57 sekundach walki.

Chalidow zwycięski

ELIMINACJE MISTRZOSTW ŚWIATA 2014

Pożegnanie z Brazylią

Jakub Wawrzyniak i Marcin Komorowski z Mo³dawi¹ zagrali bardzo s³abo

WALDEMAR T. LODZINSKI

Remis z Mo³dawi¹ (1:1) w Kiszyniowie to pora¿ka polskiej dru¿yny. Co prawda bia³o-czerwoni wci¹¿ jeszcze maj¹ szanse na awans do mistrzostw świata, ale tylko matematyczne.

Mundial na wyciągnięcie rękiNa razie wiadomo, że za rok w mistrzostwach świata w Brazylii zagrają gospodarze i Japonia. O pozostałe trzydzieści miejsc nadal toczy się rywalizacja.

MARCIN CIECHAÑSKI

Na turniej do Brazylii z Europy pojedzie trzynaście reprezentacji

Sukces kadry piłkarek ręcznychReprezentacja Polski w pi³ce rêcznej kobiet w spotkaniu rewan¿o-wym pokona³a w Elbl¹gu Szwecjê 32:31 i awansowa³a do fina³ów mi-strzostw świata. W pierwszym meczu nasze szczypiornistki równie¿ wygra³y ze Szwedkami (26:23). Mistrzostwa odbêd¹ siê w grudniu w Serbii, losowanie grup ju¿ w najbli¿sz¹ sobotê w Belgradzie.

Daleki rzut Małachowskiego Piotr Ma³achowski pobi³ w sobotê rekord Polski i po raz pierwszy w karierze przekroczy³ granicê 70 metrów. Polski dyskobol na zawo-dach w Hengelo uzyska³ odleg³ośæ 71,84 m. Ma³achowski to mistrz świata i Europy oraz srebrny medalista olimpijski z Pekinu.

fot. FOT. PIOTR KUCZA/NEWSPIX