35
e-profit Sztuczna inteligencja w służbie e-commerce, czyli o myślących sklepach • strona 20 wszystko o e-biznesie Numer 09/2013 MODEL BIZNESOWY największych grzechów przy pozyskiwaniu inwestora must have czy fanaberia? 10 wykorzystujący sprzężenia zwrotne APLIKACJA MOBILNA WIRTUALNY KELNER Jami-Jami ...od kuchni rozmowa z Michałem Góreckim założycielem Koszulkowo.com To masa zapewnia zysk

e-PROFIT numer 09/2013

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: e-PROFIT numer 09/2013

e-profitSztuczna inteligencja w służbie e-commerce, czyli o myślących sklepach • strona 20

wszystko o e-biznesie

Numer 09/2013

Model biznesowy

największych grzechów przy pozyskiwaniuinwestora

must have czy

fanaberia?

10

wykorzystujący sprzężenia zwrotne

AplikAcjA MobilnA

wiRTUAlnykelneRjami-jami...od kuchni

rozmowa z Michałem Góreckim założycielem Koszulkowo.comTo masa zapewnia zysk

Page 2: e-PROFIT numer 09/2013

2

online dużo się dziejeNadszedł wrzesień, sezon urlopowy za nami, na ulicach znowu korki. Codzienność.

Nie zwalniamy jednak z e-PROFITOWYM zespołem tempa. A można by rzecz, że dopiero

się rozkręcamy. Trzeci numer pod nowym szyldem oddaję w Wasze ręce i zapewniam,

że wcale nie do 3 razy sztuka. Będzie więcej!

O czym tym razem? Dużo o świecie online. A konkretnie? Konkretnie to m.in. o dobrych

praktykach komunikacji z wykorzystaniem narzędzi internetowych, szczególnie istotnej

dla przestrzennie oddalonych współpracowników. Dodatkowo kilka słów o sprzężeniu

zwrotnym, bo w tworzeniu efektywnego interesu ważna jest umiejętność „rozmnażania”

i dywersyfikowania (wiedzą o tym choćby Grupa Allegro i Netia) oraz o systemie

inteligentnych rekomendacji produktowych, który nie tylko śledzi każdy ruch klienta

w sieci, lecz także go analizuje, by uczyć się naszych potrzeb i upodobań. W numerze

również o sprincie do granic internetu, czyli o potrzebie ciągłego bycia online i must be

obecności w mediach społecznościach. Trudno bowiem zaprzeczać, że smartfony

zawładnęły nami, a konto na Facebooku jest standardem (pytanie, czy faktycznie jak

mówią niektórzy, jego brak oznacza, że nie istniejesz, bo offline jest mniej ważny niż

online). Niezależnie od odpowiedzi, zamiast upartego oponowania, warto po prostu się

w tej nowej rzeczywistości odnaleźć, rzecz jasna zawsze w zgodzie ze sobą.

Wrześniowy e-PROFIT to także dwa inspirujące wywiady. Pierwszy z Bartłomiejem Rakiem,

człowiekiem, który internetem jest zafascynowany i prawie uzależniony od

komunikacji za jego pośrednictwem. U niego szukamy odpowiedzi na pytanie,

czy da się wykorzystać media społecznościowe do monetyzacji biznesu.

Drugi z Michałem Góreckim, pomysłodawcą Koszulkowo.com, który opowiada

o personalizowanym płótnie, czyli biznesie z e-końcówką. Na koniec jeszcze podpowiedź

Bartosza Kowalskiego, co zrobić, by pokonać chochlika braku planowania, który

często dopada MŚP oraz lista 10 grzechów głównych startupów przy pozyskiwaniu

inwestora, przygotowana przez Łukasza Olechnowicza. Warto wziąć je sobie do serca!

Miłej lektury!

e-profit

Agnieszka MellerRedaktor naczelna

Page 3: e-PROFIT numer 09/2013

e-profit w tym numerze

3e-profit

RedakcjaAgnieszka Meller Redaktor naczelnae-mail [email protected]

Wydawcainkubator sTARTeRGdańska Fundacja przedsiębiorczościul. Lęborska 3b80-386 GdańskNIP: 583-290-74-40

e-mail [email protected] tel. 58 731 65 65

www.inkubatorstarter.pl

Facebook.com/inkubatorstarter

Twitter.com/inkubatorstart

Blog.inkubatorstarter.pl

Jak dojechać?

Google Mapshttp://goo.gl/maps/PfwPO

numer 09/2013

To masazapewnia zysk

Montaż: © Koszulkowo.com

© tonic - Fotolia.com

2

4

4

7

8

8

9

9

10

12

14

16

20

22

26

29

30

33

wstępniak

Online dużo się dzieje

Felieton

Nowy sezon

Dobre praktyki komunikacji online w firmie

Profesjonalizm

Aktualności

Firmy z sektora MŚP chcą zmian w systemie podatkowym i ZUS

Rusza Szkoła Strategii Marki

Urządzenia mobilne wciąż narażone na problemy

z bezpieczeństwem

IQ Partners potraja zyski

z naszej persepktywy

Wirtualny kelner

Lokalnie, ale globalnie

10 największych grzechów przy pozyskiwaniu inwestora

Aplikacja mobilna must have czy fanaberia?

Sztuczna inteligencja w służbie e-commerce

Socjomaniacy

Model biznesowy wykorzystujący sprzężenia zwrotne

Sprint do kresów intenetu

wywiad numeru

To masa zapewnia zysk

zarządzanie w pigułce

Zarządzanie poprzez projekty – czyli wademekum MŚP

w osiąganiu sukcesów

Masz ciekawy temat? pisz!To miejsce czeka na [email protected]

Page 4: e-PROFIT numer 09/2013

4 e-profit

Felieton

nowy sezonSylwester Kozak

W mojej klasie w szkole podstawowej zwykło się mówić: nowy

zeszyt, nowe nadzieje. Po urlopie cześć z nas zakłada właśnie

takie „nowe zeszyty”.

Urlop i wypoczynek to czas, kiedy na wiele rzeczy możemy

spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. Pracując nad

projektem, jesteśmy „wewnątrz” i nie widzimy błędów, które

popełniamy. Część z nich potrafimy wręcz wytłumaczyć.

Urlop pozwala nam nabrać dystansu. To często również

dobry moment, by podjąć kluczowe decyzje, takie jak

uruchomienie nowych projektów czy zamknięcie starych.

Kolejny taki „zeszyt” to oczywiście nowe nadzieje. Może nie

takie jak w szkole podstawowej, gdy obiecywaliśmy sobie: teraz

to zacznę się uczyć, ale bardziej biznesowe i nastawiane na zysk.

Nie bójmy się tego powiedzieć – nasze nowe przedsięwzięcia

powinny być nastawione na zysk! I z tą właśnie myślą twórzmy

nowe projekty, bo – jak niedawno przeczytałem – tylko nieliczny

odsetek „startupowców” myśli o zarabianiu, a większość traktuje

startup jako swego rodzaju przygodę. 🗺

dobre praktyki komunikacji online w firmiePaweł Lipiec CCO, Erudion.pl

To jednak mali uczą się od dużych, a komunikacja – tak wewnętrzna,

jak i zewnętrzna – jest kluczowa dla każdej firmy. Uważam, że za

chwilę otwarta komunikacja będzie częścią strategii każdej firmy.

Dlatego warto popatrzeć na wyzwania, przed jakimi stają wielkie

korporacje. Przed częścią z nich stawaliśmy i my, jako startup,

przed innymi stają jedynie nasi klienci.

Używaj serwisów społecznościowychMożna walczyć z rzeczywistością i upierać się, że używanie

Facebooka, Twittera czy firmowego bloga nie ma sensu.

Czy jesteśmy w stanie jednak wygrać z rzeczywistością i czy ta walka

ma sens. Komunikacja online dla wielu marek skupia się na forach

dyskusyjnych i dwóch głównych serwisach społecznościowych.

Nie ma sensu wypierać tego ze świadomości. Trzeba pogodzić się

ze zmianami i zacząć wykorzystywać nowe narzędzia.

Jeśli nie masz żadnego doświadczenia w komunikacji online,

zacznij od stworzenia prywatnego konta, poznania specyfiki

medium i… testuj. Poznawanie narzędzia na prywatnym profilu

(z dobrze skonfigurowanymi ustawieniami prywatności) jest dużo

© Sergey Nivens - Fotolia.com

Komunikacja wewnętrzna dużych organizacji jest znacznie większym wyzwaniem niż w niewielkich rodzinnych

firmach, gdy każdy z każdym widzi się codziennie. Rozrzucenie pracowników nawet na terenie całego kraju,

a często kontynentu, sprawia, że koniecznością staje się korzystanie z platform wspierających komunikację

online. Analogiczną sytuację obserwujemy w komunikacji z klientami i z otoczeniem firmy.

Page 5: e-PROFIT numer 09/2013

5e-profit

Felieton

© Sergey Nivens - Fotolia.com

bezpieczniejsze niż eksperymenty na firmowym koncie. Pozwoli

także na zaobserwowanie charakterystycznych zachowań i języka

użytkowników danego serwisu.

Warto też pomyśleć o firmowym blogu, który jest świetnym

narzędziem wspierającym działania wizerunkowe. Do tego jednym

z łatwiejszych, tańszych i prostszych. W obu przypadkach,

jeśli pracujesz w dużej organizacji, przeszkodą mogą być działy

prawne. Zapewne będą one zgłaszać pewne wątpliwości. Warto

usiąść i porozmawiać o tym, jakie działania możesz podjąć, czy jak

zmodyfikować twoje pomysły, aby od strony prawnej wszystko

było bezpieczne. Dobrym pomysłem może być konsultowanie lub

wręcz zaangażowanie wyznaczonych pracowników „prawnego”

w proces tworzenia strategii obecności firmy w internecie.

poznawaj i planujWażne jest, aby być obecnym w sieci (w tym w serwisach

społecznościowych), ale równie – a może nawet bardziej – istotne

jest, aby robić to w sposób świadomy i zaplanowany.

Najpierw należy poznać środowisko. Inaczej wygląda komunikacja

na firmowym blogu, a inaczej na Facebooku czy Twitterze. Dużo

zależy od tego, jaki jest wizerunek firmy i jaka zostanie przyjęta

strategia komunikacji. Każde z tych mediów może pokazywać

firmę jako bardzo profesjonalną, z długą tradycją (tu najłatwiej

sięgnąć po blog) ale może też kreować markę bardziej na luzie,

rozrywkową, skupioną na „tu i teraz” (tu aż się prosi o Twittera).

Dlatego przede wszystkim ważne jest, aby wiedzieć, co, jak i do

kogo chcemy komunikować, by dobrać odpowiednie narzędzia.

Planowanie komunikacji jest bardzo ważnym etapem. Aktywność

marki na FB czy Twitterze skupi określoną grupę odbiorców.

Aby ta grupa nie była przypadkową zbieraniną konkursowiczów

łasych na gadżety, należy dokładnie zaplanować, kogo chcemy

wciągnąć w dyskusję z marką i jak zamierzamy to zrobić. Warto

określić również, jakie miejsce będzie zajmowała aktywność

online w całym marketingu mix marki. Chcesz pokazać ludzką

twarz prezesa na Twitterze, czy może kulturę organizacyjną firmy

na Facebooku? Dobrze zaplanowana komunikacja pozwoli na

osiągnięcie wyznaczonych mierników (o czym dalej).

Rozmawiaj „w cztery oczy”Cyfryzacja komunikacji sprawia, że z jednej strony możemy

komunikować łatwiej i na dużo większe odległości, z drugiej zaś

często wypiera (nie w zupełności) kontakty osobiste. Nic nie zastąpi

bezpośredniej rozmowy – zarówno w kontaktach z klientami,

partnerami, współpracownikami, jak i pracownikami. Jeśli nie

masz możliwości rozmowy twarzą w twarz, można ratować się

rozmowami telefonicznymi – to nadal dużo więcej, i z zupełnie

inny poziom komunikacji, niż wiadomość na Facebooku czy e-mail.

Mów „do góry” nie tylko „w dół”W większości firm komunikacja – zwłaszcza wewnętrzna – wygląda

bardzo podobnie. W firmowym intranecie pojawiają się ogłoszenia

zamieszczane przez zarząd lub osoby z pionu komunikacji

wewnętrznej czy HR do tego wyznaczone. I tyle. Pracownik może

być jedynie biernym czytelnikiem.

To, co proponujemy w Erudionie, to zupełny odwrót od tego modelu.

Proponujemy komunikację wielokierunkową, wielopoziomową,

jeden do jednego, ale i jeden do wielu. To wielu firmom wydaje

się szaleństwem – pozwolić mówić każdemu pracownikowi?

Wysłuchiwać ewentualnych narzekań i pretensji tychże? A dlaczego

nie? – pytamy. To pozwala budować lepszą atmosferę w miejscu

pracy, reagować na negatywne opinie i zmieniać te procedury,

które nie są skuteczne. Taka informacja zwrotna od pracowników

jest bezcenna. Za przykład firmy, która na otwartej komunikacji

zbudowała imperium podaje się Zappos – amerykański e-sklep

z butami. Historia tego biznesu jest pełna zakrętów i upadków,

jedno jednak pozostaje pewne: Zappos jest mistrzem otwartej

komunikacji. Polecam serdecznie książkę założyciela zatytułowaną

Delivering Happiness.

Większość firm komunikuje się ze swoimi pracownikami „z góry na

dół”, to znaczy, że managerowie i pracownicy wyższych szczebli

przekazują informacje tym zatrudnionym na niższych w hierarchii

stanowiskach. Ogólnie przyjęty model zakłada, że im jesteś niżej

w takiej strukturze, tym mniej masz do powiedzenia. Brakuje tu

nie tylko rzeczywistego dialogu, lecz także często jakiejkolwiek

strategii. Poza bieżącymi ogłoszeniami nikt nie myśli o tym,

aby rozmawiać z pracownikami, wejść z mini w dialog, a do tego

jeszcze zrobić to w określonym (w strategii) celu. Czy kierownicy

i dyrektorzy prowadzą swoje zespoły do jasno zdefiniowanych

celów? Czy cele te wpisują się w taktyki, strategie, wizję i misję

firmy? Czy taka „komunikacja” tworzy jakikolwiek zysk dla firmy

(o pracownikach nie wspominając)? To są bardzo ważne (ale proste)

pytania, na które warto sobie odpowiedzieć.

Miej plan ewakuacyjnyMożesz się świetnie przygotować, napisać dobrą strategią,

zaplanować, kto z kim, jak i dlaczego, a sytuacja kryzysowa

i tak wcześniej czy później się zdarzy. To trochę jak mieszkanie

pod wulkanem – niby każdy aspekt tej nietypowej sytuacji

masz już rozpracowany, ale wybuch wulkanu to zawsze

nieprzyjemna niespodzianka. To nie znaczy, że trzeba od razu

uciekać i zmieniać sposób życia. Pod tym wulkanem social

mediów jest całkiem fajnie. Trzeba się jednak przygotować

na wybuch, na kryzys, na sytuację niestandardową.

Wystarczy opracować procedury na wypadek takiego zdarzenia

i od razu zaczynamy się czuć bezpieczniej. Nie da się przewidzieć

Page 6: e-PROFIT numer 09/2013

6 e-profit

Felieton

wszystkich potencjalnie kryzysowych sytuacji, ale warto

zastanowić się, jakie grożą nam najbardziej. Niezadowolony

klient, niedziałająca usługa, niekompetentne lub nieodpowiednie

zachowanie przedstawiciela firmy – to tylko kilka przykładów.

Nad każdym należy się pochylić i przemyśleć, jak i jakim kanałem

należy zareagować, aby sprawę wyjaśnić, załagodzić, a nie dolać

oliwy do ognia przez brak wyczucia czy nieopaczne działanie.

skup się na średnim szczebluDużo się mówi o obecności prezesów czy członków zarządu

w sieci. Publikacji na temat tego, jak to buduje wizerunek firmy (nie

tylko samego prezesa) znaleźć można w sieci dużo. Równie łatwo

dotrzemy do publikacji na temat działalności szeregowego

pracownika w serwisach społecznościowych, o konieczności

tworzenia polityki wykorzystania SM w danej firmie czy

o przykładach negatywnych lub pozytywnych zachowań.

Nikt nie pochyla się nad pracownikami średniego szczebla.

To zaskakujące, ponieważ oni właśnie są kluczowi w komunikacji

firmy. Są spoiwem firmy i to oni tak naprawdę kierują pracą

(operacyjną) w organizacji. Ich musisz przekonać do zmiany czy

nowych rozwiązań w komunikacji, do używania, w ten a nie inny

sposób, serwisów społecznościowych, do otwartej komunikacji

wewnętrznej itp.

Ich udział na etapie tworzenia strategii komunikacji, czy wyboru

narzędzi i całej filozofii komunikowania się w firmie, może być

nie do przecenienia z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze,

udział w podejmowaniu decyzji znacznie wpływa na jej akceptację

oraz chęć realizacji przyjętych planów. Po wtóre, mogą stanowić

świetne źródło wiedzy na temat relacji, procesów i praktycznego

zastopowania dotychczasowych procedur w firmie. Wykorzystanie

tej wiedzy pozwoli zoptymalizować rozwiązanie pod potrzeby tego

środowiska i zminimalizuje ryzyko odrzucenia zmian przez część

pracowników. To oni właśnie mają największy wpływ na rutynę

dnia codziennego. Dzięki nim zmiany będą wprowadzane sprawnie

i szybko lub powolnie z licznymi problemami i przeszkodami.

zlikwiduj zatory komunikacyjneO samych zatorach czy węzłach komunikacyjnych w dużych firmach

można by napisać książkę. Mówiąc o ich likwidowaniu, mam na

myśli totalne otworzenie komunikacji.

Na czym ma to polegać? To proste. W dotychczasowych

typach komunikacji wewnętrznej, aby uzyskać informację,

którą dysponuje prezes firmy, szeregowy pracownik musiał

zapytać swojego przełożonego, ten pytał kierownika,

kierownik managera, ten dyrektora itd. aż do prezesa.

W Erudionie proponujemy podejście umożliwiające komunikację

„każdy z każdym”. W takim modelu każdy pracownik może zadać

pytanie każdemu innemu pracownikowi lub ogółowi (względnie

określonej grupie), co ułatwia i przyspiesza wymianę informacji.

W tak zaprojektowanym przepływie informacji zaangażowanych

jest mniej osób.

W dużej organizacji niemożliwe jest, aby jedna osoba (CEO)

odpowiadała na pytania choćby tysiąca pracowników. W takiej

sytuacji jednak można w poszczególnych zespołach wyznaczyć

osoby, które w imieniu całego działu będą wystosowywać pytania

do prezesa. Jeśli wydaje Ci się to nierealne, muszę Ci zdradzić,

że szef wspominanego już sklepu Zappos chyba o tym nie wiedział

i… zastosował takie rozwiązanie w Zapposie właśnie.

Pracownicy sprawnie adaptują zachowania i nawyki swoich

przełożonych. Jeśli będziesz wiecznie zajętym szefem i nie będziesz

miał czasu na rozmowę ze swoimi ludźmi, to oni przeniosą to

zachowanie na niższy poziom struktur. Jeżeli każda rozmowa

z Tobą, jako szefem, nie będzie mieszaniną pretensji i rozkazów,

a raczej dialogiem o tym, co i jak można jeszcze poprawić – ten

model dialogu pójdzie w dół. Otwarta komunikacja jedynie

wzmocni te mechanizmy.

buduj zaufanieCały czas mówimy o społeczności. Traktujemy ludzi pracujących

w danej firmie jako pewną całość, grupę, „plemię”, społeczność

właśnie. To, co scala społeczność, co jest jego spoiwem, to zaufanie.

Nie ma zdrowo funkcjonujących społeczności, w których nie ma

odpowiedniego poziomu zaufania. O tym, jak ważne jest zaufanie,

świadczą choćby dane, jakie swego czasu opublikowała firma

Deloitte. Wynika z nich, iż blisko połowa pracowników, którzy

rozważali zmianę pracodawcy jako główny powód podawało

brak jasnej, przejrzystej komunikacji i zaufania. Zaufanie buduje

przecież między innymi sposób komunikacji szefów z przełożonymi

oraz kultura komunikacji pomiędzy pracownikami tego samego

szczebla. Wspominałem już o tym, jak styl komunikacji schodzi od

liderów w dół na całą firmę, więc nie będę do tego wracał.

Na koniec chciałbym jedynie zwrócić uwagę na ta prosty fakt. Nic nie

zastąpi zwykłego „być człowiekiem” w relacjach międzyludzkich.

Jeśli bez względu na podległość służbową (lub jej brak) oraz

inne zależności między ludźmi rozmowy toczą się w zdrowej

atmosferze, a komunikacja oparta jest na przyjacielskim „my”

zamiast wrogiego „wy–my”, firma funkcjonuje lepiej i wydajniej. 🗺�

Źródła:http://www.ehow.com/info_8307879_practices-corporate-communication.html

besT pR AcTices FoR iMpRoVinG inTeRnAl coMMUnicATions

http://www.rswcreative.com/wp-content/uploads/2012/04/rsw_internal_

communications.pdf

http://www.arikhanson.com/2010/08/24/4-corporate-communication-tips-that-will-

help-build-engaged-communities/

Page 7: e-PROFIT numer 09/2013

7e-profit

Felieton

© imageegami - Fotolia.com

profesjonalizmMarek Dornowski

Natrafiłem ostatnio na informację prasową, w której przedstawiciel

firmy X mówił (albo mówiła – już nie pamiętam), że jego firma to

dobry wybór, bo świadczy tylko profesjonalne usługi. Przestałem

czytać, bo zbyt dużo masła maślanego przyprawiło mnie

o mdłości.

W czym widzę problem? Głównie w tym, że czytanie ofert,

przeglądanie stron internetowych różnych startupów doprowadza

mnie do stanu, w którym nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.

Pierwszy lepszy przykład agencji marketingowej skupiającej się

na promocji w sieci. „wyróżnia nas kreatywność” – czyżby?

Przeglądam stronę WWW, a tam standardowo: O nas, Oferta,

Kontakt. Wszystko zrobione w sztampowej charakterystycznej

formie, a zakładka „O nas” jest praktycznie kopią tego, co

znajdę w zakładce „Oferta”, tyle że opisane w nieco bardziej

literackiej formie. Kreatywność pierwszej klasy… Nie chcę siać

kryptoreklamy, ale kreatywna to dla mnie była kampania jednego

z ubezpieczycieli, gdzie na specjalnie dedykowanej stronie agent

ubezpieczeniowy zgadywał, o kim właśnie myślisz. Tempo

wskaźnika zapytań rosło szybciej niż dług publiczny w Polsce,

a ludzie robili między sobą pojedynki, wykorzystując ten świetnie

skonstruowany algorytm.

Kolejny przykład: „Wyróżnia nas indywidualne podejście do

klienta”. To jeden z moich ulubionych. Nie wiem, może jestem

po prostu w czepku urodzony, ale na jaką stronę bym nie wszedł,

to w zakładce „Dlaczego my?” najczęściej znajduję właśnie ten

wyświechtany tekst. Owszem, elastyczne przedsiębiorstwo

jest dziś w cenie, ale uwierzcie mi, każda firma, która nie doszła

jeszcze do poziomu „korporacyjnego raju”, gdzie procedury są

ważniejsze niż potrzeby klienta, będzie stawać na głowie, by

dopieścić swojego klienta jak najlepiej i nie dopuścić, by przez

głowę przeszła mu myśl, że mógł wybrać lepiej. To super, że

jesteście elastyczni, ale to już standard, w niczym to Was nie

wyróżnia.

Inny paradoks. Profesjonaliści w innowacji. Otóż innowacja ma to

do siebie (jak sama nazwa mówi), że wchodzi na obszary nowe,

niezbadane. Jest pionierem. Jak można być w danej dziedzinie

jednocześnie żółtodziobem i zawodowcem? Jeżeli podkreślasz

swoje doświadczenie w temacie, to raczej temat ten nie jest już

innowacyjny, gdy zaś jesteś pierwszy w nowej dziedzinie, nazywanie

siebie profesjonalistą to trochę jak zakładanie fraka, by wyjść z psem

na spacer i wyrzucić śmieci. Można, tylko że śmiesznie wygląda.

Dobrze, wystarczy tego znęcania się. Mam po prostu jedną

prośbę. Wyróżniajcie się w sposób pozytywny. Czy to filmem

z biura, który umieścicie w zakładce „O nas”, czy to przykładami

ciekawych realizacji z Waszej historii. Wszystko, byle byście nie

byli: „Profesjonalną, innowacyjną firmą, którą cechuje troska

o dobro klienta i kreatywne podejście do wyzwań”. Jeśli nie dla

własnego dobra, to zróbcie to dla dobra żołądków tych, którzy

będą to czytać. 🗺

Page 8: e-PROFIT numer 09/2013

8 e-profit

Aktualności

Firmy z sektora MŚp chcą zmian w systemie podatkowym i zUsInformacja prasowa

Aż 43% małych i średnich przedsiębiorstw wymienia konieczność zmiany w systemie podatkowym i ubezpieczeniowym jako najważniejszy czynnik, który ułatwiłby im prowadzenie działalności gospodarczej – wynika z badania Instytutu Badań i Analiz oraz portalu Firmy.net.

Przebadane firmy zapytano o ich propozycje i pomysły, które

mogłyby polepszyć sytuację małych i średnich przedsiębiorstw

na rynku. Przedstawiciele firm w swoich odpowiedziach

najliczniej postulowali konieczność wprowadzenia zmian

w systemie podatkowym i ubezpieczeniowym (43,6%).

Nie brakowało także konkretnych propozycji tych zmian, jak np.

całkowita likwidacja ZUS na rzecz indywidualnego ubezpieczenia

zdrowotnego i samodzielnego odkładania na emeryturę. Również

w kwestii podatków przedsiębiorcy bardzo licznie domagali się

wprowadzenia „sensownego” mechanizmu, który umożliwiłby

im niepłacenie podatku dochodowego i VAT od niezapłaconych

faktur. To, że firmy z sektora MŚP najczęściej postulują zmiany

w systemie podatkowym i ubezpieczeniowym nie jest chyba

dla nikogo niespodzianką. ZUS to przecież zmora małych firm.

Cytując jednego z ankietowanych: co roku większa kwota i nic

z tego nie ma, a i emerytur też nie będzie!. Kolejną bolączką MŚP

jest nieterminowe płacenie za faktury, co szczególnie często

praktykują duże firmy wobec mniejszych partnerów. Dla nich

rachunek na 5 tys. zł to niewielka kwota, którą można zapłacić

kiedy indziej. Dla małej czy mikro firmy to często cały dochód

miesięczny, z którego jeszcze trzeba opłacić ZUS, podatek

VAT i podatek dochodowy, bez względu na to, czy płatność

się otrzymało, czy też nie. Poprawa prawa w tym obszarze

to konieczność – komentuje Michał Kurczycki, przedstawiciel

szwajcarskiej firmy NNV AG, twórcy portalu Firmy.net.

Kolejne wskazywane bariery w prowadzeniu działalności

gospodarczej związane są z budowaniem relacji pomiędzy

administracją a biznesem. Rozwiązaniem trudności w tym

zakresie, zdaniem badanych, mogłoby być: ograniczenie

procedur biurokratycznych, a zwłaszcza cyfryzacja urzędów

(10,9%), większy dostęp do środków z UE (1,4%) oraz poprawa

wizerunku przedsiębiorców, w tym promocja wśród samej

administracji roli i znaczenia biznesu w budowaniu sytuacji

społeczno-gospodarczej (1,0%).

Inne rozwiązania mogące poprawić relacje administracja-biznes

i jednocześnie wspierać przedsiębiorczość powinny dotyczyć:

zmiany prawa w zakresie zamówień publicznych (0,6%), a także

wykorzystania wzorów skutecznych rozwiązań stosowanych

w innych krajach w zakresie współpracy administracji z biznesem

oraz stosowanych regulacji podatkowych i ubezpieczeniowych

(0,3%). Przebadani przedsiębiorcy w sposób bardzo umiarkowany

deklarowali swoje niezadowolenie z polityki realizowanej

przez rząd (4,7%) oraz z jego zbyt dużej ingerencji w działalność

gospodarczą (1,0%).

Z innych pomysłów firm na poprawienie własnej sytuacji warto

wymienić: wzrost innowacyjności firm, skupienie ich działalności

na specjalizacji, likwidacja/ograniczenie szarej strefy oraz

łatwiejszy dostępu do kredytów i środków z UE. Warto także

zwrócić uwagę na fakt, że liczną grupę stanowili przedsiębiorcy,

którzy nie potrafili wskazać czynników, które sprzyjałyby

prowadzeniu przez nich działalności gospodarczej (20,4%).

informacje o badaniuBadanie zostało przeprowadzone w marcu 2013 roku

z zastosowaniem techniki CAWI przez Instytut Badań i Analiz.

Wzięło w nim udział 2393 przedstawicieli przedsiębiorstw, które

są zarejestrowane w jednym z największych internetowych

katalogów branżowych – Firmy.net, umożliwiającym

kompleksową promocję firm w internecie. Z uwagi na liczbę

i strukturę respondentów wyniki badania mają charakter

reprezentatywny. Raport z badania – obejmujący także

wyniki nastrojów gospodarczy przedsiębiorstw oraz ich plany

dotyczące pozyskiwania funduszy z UE – można pobrać pod

adresem: http://firmer.pl/raport-nastrojeMSP-1polrocze2013. 🗺�

Rusza szkoła strategii MarkiŹródło: Informacja Prasowa

W tym roku jubileuszowa 10. edycja Szkoły Strategii Marki

rozpocznie się na początku października. To flagowa inicjatywa

edukacyjna organizowana przez Stowarzyszenie Komunikacji

Marketingowej SAR. SSM jest dedykowany marketerom,

pracownikom agencji reklamowych, interaktywnych, PR-owych

czy domów mediowych. Rekrutacja już trwa. Zajęcia będą

poświęcone: planowaniu komunikacji w mediach, wpływowi

PR na strategię marki, mierzeniu efektywności kampanii,

tworzeniu strategii dla marki czy jej ewaluacji. Program zajęć

SSM uwzględnia możliwość poszerzania wybranych modułów

na życzenie uczestników. Jeśli uznają oni, że dany temat nie

został wyczerpany lub chcieliby dowiedzieć się w określonym

zakresie więcej, organizatorzy umawiają dodatkowe fakultety.

Więcej szczegółów dotyczących kursu znaleźć można na stronie

http://www.ssm.edu.pl. 🗺

Page 9: e-PROFIT numer 09/2013

9e-profit

Aktualności

Urządzenia mobilne wciąż narażone na problemy z bezpieczeństwemŹródło: Informacja Prasowa

W ciągu ostatnich kilku lat liczba zagrożeń atakujących platformy,

urządzenia i aplikacje mobilne rosła w ogromnym tempie, lecz

w ostatnim kwartale trend ten przybrał naprawdę niespotykane

rozmiary. Cyberprzestępcy opracowali złożone sposoby omijania

zabezpieczeń mobilnych, nie tylko przy pomocy złośliwych

aplikacji.

Kiedy odkryto, że cyberprzestępcy mogą wykorzystać słabość

zabezpieczeń, aby podmienić aktualizacje legalnych aplikacji

na złośliwe odpowiedniki, był to kolejny dowód na to, jak

poważnym zagrożeniem jest luka w zabezpieczeniach systemu

Android (tzw. Master Key). Z kolei złośliwe oprogramowanie

OBAD, zbudowane z wielu elementów, wykorzystuje furtkę

w systemie administracyjnym platformy i wykonuje

skomplikowane programy, które działając w niewidoczny

sposób, rozprzestrzeniają złośliwy kod.

Tempo tworzenia złośliwych i niebezpiecznych aplikacji na

system Android wciąż bije rekordy. Ich łączna liczba w tym

kwartale wyniosła 718 tys. Użytkownicy tego systemu mogą

spodziewać się, że cyberprzestępcy nie zwolnią kroku i już za pół

roku liczba programów malware wzrośnie o kolejne 350 tys.–

w przeszłości taki przyrost złośliwego oprogramowania

zająłby nawet 3 lata. W porównaniu z ubiegłym

kwartałem, liczba złośliwych aplikacji wymierzonych

w internetowe usługi bankowe wzrosła o prawie jedną

trzecią. Najwięcej ofiar tego procederu zanotowano

w Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Australii i Francji.

Wiele poważnych zagrożeń, znanych już ekspertom z branży

zabezpieczeń, powróciło w nowych wersjach, wzbogaconych

o nowe sztuczki i fortele. Analitycy obserwujący podziemny

rynek zauważyli stopniowy spadek cen zestawów do

konstrukcji złośliwych programów. Niektóre z nich, np. SpyEye,

są udostępniane za darmo wraz z innym zakupionym znanym

zestawem.

Wykorzystano też luki w zabezpieczeniach aplikacji dla serwerów,

m.in. Plesk, Ruby on Rails i ColdFusion®. Oszustwa, oparte

na inżynierii społecznej, biorą obecnie na celownik aplikacje

służace do obsługi kont dostępu do kilku serwisów, takich jak

Digsby, wykorzystując przy tym liczne platformy blogowe jako

przykrywkę dla instalatorów złośliwego oprogramowania. 🗺

Źródło: Informacja Prasowa

Notowany na rynku głównym Giełdy Papierów Wartościowych

w Warszawie fundusz IQ Partners S.A. opublikował

skonsolidowany raport z wyników finansowych za I półrocze

2013 roku. Wygenerowane przez Grupę Kapitałową zyski w tym

okresie wzrosły trzykrotnie i wyniosły 4,5 mln zł.

Przychody ze sprzedaży w ujęciu skonsolidowanym wyniosły

ponad 7,7 mln zł, czyli o 45% więcej niż w okresie analogicznym

w roku ubiegłym. Grupa Kapitałowa IQ Partners S.A.

wygenerowała zysk netto na poziomie 4,5 mln zł, czyli

o ponad 3 mln zł więcej niż w I półroczu 2012 roku (wzrost

o 286%). Aktywa spółki przekroczyły wartość 51 mln zł.

Na bardzo dobre wyniki w I półroczu wpływ miał przede

wszystkim wzrost przychodów podmiotów inwestycyjnych

w 100% zależnych od IQ Partners S.A. – w szczególności

Ventures Hub i InQbe.

Pierwsze półrocze 2013 roku obfitowało w nowe inwestycje. Grupa

Kapitałowa IQ Partners powiększyła się o 18 nowych spółek.

Dziesięć z nich pozyskanych zostało w ramach zainicjowanego

w II kwartale konkursu na najlepsze projekty startupowe o nazwie

10za50za10. W wyniku konkursu do portfela inwestycyjnego

funduszu trafiły następujące projekty: NatuMed, TappEat,

DSS Logger, My Meeting Rooms, TrashSquealer, Gra Robotica,

ToCoMoje, Testy ECU, Nowy uniwersytet, Morning healthy.

Łączna wartość tych inwestycji wyniosła 0,5 mln zł. Kolejna tura

inwestycyjna miała miejsce w kwietniu 2013 roku. Do portfela

funduszu dołączyło 8 nowych inwestycji o łącznej wartości

5 mln zł: Prowly.com, GetLaunch, L-Profit, Pol-Cash Technologie,

InGIS, Langzee, Odbierz.to oraz Zumobile. Wszystkich inwestycji

dokonano za pośrednictwem inkubatorów InQbe i Ventures

Hub. Po drugim półroczu 2013 roku w portfelu inwestycyjnym

IQ Partners znajduje się łącznie 85 projektów.

Zarząd funduszu zapowiada, że ten rok zamknąć chce 100 spółkami

w portfelu. Jednocześnie podkreśla, że na konsekwentny wzrost

wartości całej grupy wpływ będzie miało również uruchomienie

w czerwcu 2013 roku kolejnego wehikułu inwestycyjnego,

Inventiq Sp. z o.o., poprzez który fundusz inwestować będzie

w spółki dysponujące opatentowanymi technologiami.🗺�

iQ partners potraja zyski

Page 10: e-PROFIT numer 09/2013

10

Z naszej persepktywy

e-profit

WirtualnyAgnieszka Meller

kelner

Page 11: e-PROFIT numer 09/2013

© rangizzz - Fotolia.com

Z naszej perspektywy

Wyobraźmy sobie sytuację, w której każdy z nas kiedyś był, lub

jest duże prawdopodobieństwo, że kiedyś będzie. Przykładowo,

jesteśmy na spacerze z rodziną, nie mamy ochoty wracać

do domu na obiad, a nasze możliwości finansowe są jasne

i ograniczone sumą gotówki w portfelu. Jeszcze inny przypadek,

nasz szef nagle komunikuje, że trzeba zorganizować kolację dla

kooperantów z Korei Południowej, i musi być to kuchnia polska

(o tym, że budżet jest określony nawet nie wspominamy).

Co te sytuacje mają ze sobą wspólnego? Otóż każda z nich

sprowadza się do czynności, którą jest „poszukiwanie”. Można

oczywiście przeszukiwać książkę telefoniczną, zwiedzać

spacerkiem całe miasto w poszukiwaniu ciekawej knajpki lub…

skorzystać z nowoczesnych technologii.

Urządzenia mobilne (smartfony, tablety) GPS, acelerometry czy

kompasy – wszystkie te wynalazki umożliwiają ludziom szybkie

odnalezienia miejsca, które zaspokoi sprecyzowaną potrzebę.

Jedna z firm z naszego Inkubatora Starter, idąc takim właśnie

rozumowaniem, postanowiła udostępnić rozwiązanie, które

odnajdzie wyniki najlepiej realizujące potrzebę zaspokojenia

głodu.

Mowa o projekcie Jami-Jami. Zakłada on budowę portalu oraz

aplikacji mobilnej, która na podstawie określonych parametrów

wynikających ze zdefiniowanej potrzeby zidentyfikuje, wyszuka

oraz zaprezentuje listę wyników. Brzmi skomplikowanie?

Przekładając to na język użytkownika – wpisujesz, jaki masz

budżet, dla ilu osób ma być posiłek, z jakich rodzajów dań ma

się składać, a system znajdzie i zestawi posiłki tak, aby mieściły

się we wskazanym budżecie oraz zaprezentuje je w kontekście

restauracji oferujących takie dania. Dodatkowo pokaże jeszcze

drogę dojazdu do wybranego miejsca, zdjęcia oraz opinie o nim.

Ciekawa jest również możliwość rezerwacji stolika w wybranym

lokalu. Można by rzec – wirtualny kelner.

Od strony technicznej system będzie oparty o architekturę

3-warstwową, co oznacza, że będzie się składał:

• Z aplikacji klienckich – strony WWW lub programu

zainstalowanego na urządzeniu mobilnym.

• Warstwy logiki biznesowej, która będzie odpowiadała za

interpretację oraz przetwarzanie zapytań z części klienckiej.

• Warstwy danych, która będzie przechowywała informacje

o restauracjach, posiłkach oraz daniach.

Do tej pory żadna z aplikacji ani stron WWW w Polsce ani na

świecie nie daje użytkownikowi tak szerokiego wachlarzu usług.

Wątpliwość i obawy, jakie się rodzą w naszych głowach, to kwestia

modelu biznesowego. Skoro dostęp do usługi jest darmowy

ze strony użytkownika, ciężar płatności musi być przeniesiony

gdzie indziej. Płatność ze strony restauratorów? Super – tylko,

że najpierw trzeba wykazać się zasięgiem, a zasięgu nie osiągnie

się bez kompletnej bazy danych, bez której usługa nie może być

świadczona.

Jami-Jami to przykład rozwiązania, które jest innowacyjne,

ciekawe, przydatne i jednocześnie mocno ryzykowne. Z jednej

strony, większość osób, która słyszy o tym pomyśle, wypowiada

się bardzo ciepło, z drugiej znane są rynkowe niepowodzenia

projektów w tej branży, gdzie jedyną ich słabością było

zbyt długie dochodzenie do momentu uzyskania efektu kuli

śnieżnej dającego podstawy dalszego finansowania. Jak będzie

w przypadku Jami-Jami? Ze swojej strony trzymamy kciuki za

sukces. 🗺

Skąd się biorą pomysły…? Odpowiedź jest prosta – najczęściej przychodzą same w wyniku zaistniałej w danym momencie potrzeby. Według Maslowa i jego piramidy najistotniejsze są potrzeby fizjologiczne, z czym trudno się nie zgodzić. Człowiek jest z natury istotą leniwą i robi wszystko, aby mieć jak najwięcej dostarczone, w jak najprostszy sposób, przy użyciu jak najmniejszej ilości energii (najlepiej, nie ruszając się z miejsca). Można nawet rzec, że lenistwo jest kołem napędowym postępu. Większość kluczowych wynalazków albo przyspiesza, albo skraca czas do zaspokojenia potrzeb człowieka. Dość już jednak filozofowania…

Page 12: e-PROFIT numer 09/2013

12 e-profit

Z naszej perspektywy

lokalnie, ale globalnie

Katarzyna Makosa

Pierwsza była myśl – niezmącona idea. Następnie: powstanie ruchu inspirującego globalnie, ale do działań lokalnych. Jak dać wsparcie tym, którzy są już na swojej drodze przedsiębiorczości lub ją planują i są bacznymi obserwatorami. Jak tych młodych (niekoniecznie wiekiem) przedsiębiorczo zachęcać do działania. No więc najlepiej: dobrym przykładem. Nie zawiodła odwieczna mądrość, że nic tak nie przekonuje, jak empiria. Najlepiej czyjaś i zwieńczona sukcesem.

Światowy Tydzień Przedsiębiorczości – funkcjonuje w naszej biznesowej rzeczywistości od pięciu lat, zawsze w listopadzie. GEW, czyli Global Entrepreneurship Week powstał w 2007 roku decyzją przedstawicieli 37 krajów, a ze wsparciem ponad 70. Wśród pomysłodawców znalazł się m .in. Gordon Brown, ówczesny premier Wielkiej Brytanii, a kraje zaangażowane w tę inicjatywę to m.in.: Francja, Niemcy, Holandia, Hiszpania, Szwecja, USA, Wielka Brytania, Włochy i Polska.

ŚTP to, mówiąc najkrócej, ogólnoświatowa inicjatywa promująca przedsiębiorczość, w ramach której odbywają się bezpłatne szkolenia i warsztaty, mniej oficjalne spotkania i całkiem poważne prelekcje. W województwach, miastach i gminach, ale również w pojedynczych firmach, które doceniają wartość propagowania wiedzy o biznesie. Tym tygodniowym wydarzeniom towarzyszy aura „lekkostrawności”: przepływ konceptów jest absolutnie swobodny, a w programach tygodniowych wydarzeń każdy znajdzie coś dla siebie. Masz pomysł na biznes? ŚTP to świetna okazja do porównań i analiz. Bo nie ma złych pomysłów na biznes – są tylko te wymagające dłuższej analizy, uzupełnienia

czy modyfikacji. Złe może być jedynie nicnierobienie. Trzeba działać. Świętujący czy organizujący wydarzenia związane ze Światowym Tygodniem Przedsiębiorczości to ludzie czynu. Czasem praktykom, tym aktywnym przedsiębiorcom, trudno jest znaleźć czas i dystans, aby na zjawisko przedsiębiorczości spojrzeć z boku, aby poteoretyzować. ŚTP sprzyja właśnie takim postawom: dzieleniu się wiedzą, formułowaniu swojego know how, które dla początkujących przedsiębiorców jest ogromną wartością. Ale przede wszystkim inspirowaniu: do działania, do próbowania, do nauki. I do wytrwałości. W końcu nadgryzione jabłuszko też „miało się nie udać”.

ŚTP ma na celu ponadnarodowe jednoczenie środowisk, które dają wsparcie młodej przedsiębiorczości bez względu na różnice klasowe czy kulturowe. Wspólnym mianownikiem wszystkich działań jest prezentacja przedsiębiorczości jako zjawiska, które nie tylko wymaga konkretnych postaw, lecz także kształtuje je. A gdzieś na końcu tego łańcucha jest myśl, że to z korzyścią dla społeczności, tej lokalnej i postrzeganej globalnie. Bo to, co zadzieje się tu i teraz może mieć wpływ na wydarzenia istotne dla biznesu międzynarodowego. A powodzenie i realizacja to wypadkowa spełnionych warunków formalnych i… pasji, niewyczarpanego źródła chęci. Po prostu.

Światowy Tydzień Przedsiębiorczości ma siłę pozytywnego „rażenia” porównywalną z kampaniami społecznymi – tutaj też gramy o najwyższą stawkę – o społeczną świadomość. O edukację i znalezienie swojego miejsca w światowym biznesowym reality.

Miejsca wystarczy. Proszę więc zająć swoje. 🗺

w tym roku ŚwiATowy Tydzien pRzedsiĘbioRczoŚci odbędzie się od 18 do 24 listopada

© koya979 - Fotolia.com

Page 13: e-PROFIT numer 09/2013

Z naszej perspektywy

Page 14: e-PROFIT numer 09/2013

14 e-profit

Z naszej perspektywy

Łukasz Olechnowicz

10 największych grzechów przy pozyskiwaniu inwestora

inwestor – fajnie i modnie jest go mieć w środowisku startupowym. Ale nie zawsze młodym przedsiębiorcom to się udaje… jakie błędy najczęściej popełniają, poszukując inwestora?

© Dmitry - Fotolia.com

Page 15: e-PROFIT numer 09/2013

15e-profit

Z naszej perspektywy

oto 10 grzechów głównych:

„wszyscy moi startupowi znajomi szukają inwestora. szukam i ja!”Zastanów się przede wszystkim, dlaczego i czy w ogóle

potrzebujesz inwestora – może świetnie sobie poradzisz bez

niego?

„Mam super pomysł – lecę do funduszu.” Najlepszym momentem rozpoczynania rozmów z inwestorami

jest punkt, w którym masz chociaż wstępny prototyp produktu –

nie wyprzedzaj tego momentu, jeśli nie musisz.

„A jak im się nie spodobam? lepiej będę udawał i zrobię dobre wrażenie.”Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś – prędzej czy później spowoduje

to niepotrzebne problemy.

„potrzebuję środków, najpóźniej na pojutrze.”Proces pozyskania kapitału od inwestorów to około 6–12

miesięcy. Nie oczekuj szybkich, łatwych pieniędzy – przemyśl

najpierw ten proces.

„nasz zespół jest bardzo zgrany, jestem w nim tylko ja.”Pamiętaj, że dla inwestorów bardzo ważni będą ludzie realizujący

przedsięwzięcie – jedna osoba w biznesie to może być zbyt duże

ryzyko w inwestycji. Zespół, zespół, zespół. Czy wspomniałem

o zespole?

„szanowny inwestorze, potrzebuję środków na zatrudnienie sprzedawców i biznes będzie taaaak zarabiał!”Kontrą do tego podejścia jest „nasz produkt sam będzie zarabiał

i nie potrzebuje naszego zaangażowania.” Inwestorzy nie są od

tego, aby opłacać sztab sprzedawców. Nie zakładaj też, że Twój

świetny pomysł od razu będzie sam napędzał klientów.

„nie znam się, to się wypowiem, a co!”Inwestor uszanuje, jeśli powiesz, że czegoś nie wiesz.

„w ciągu roku wykupimy wszystkich liderów rynku telekomunikacyjnego w polsce.”Ambitne plany są bardzo ważne, ale może trochę więcej realizmu?

„…A ryzyko niech poniesie inwestor.”Pamiętaj, że masz być z inwestorem partnerem w biznesie –

ryzyko powinno być po obydwu stronach.

„na koniec chciałbym wymienić ostatni punkt na liście kosztów – wynagrodzenie zarządu.”

Nie wynagradzaj się w sposób stały. Pokaż inwestorowi,

że też ponosisz ryzyko i oczekujesz wynagrodzenia za sukcesy

(kamienie milowe, marża od sprzedaży…)!

Jakiś czas temu współpracowałem z jedną z firm

technologicznych, która od dłuższego czasu bez sukcesów

próbowała pozyskać inwestora. Po wspólnej analizie procesu,

który zastosowała firma, okazało się, że konsekwentnie łamali

zasady nr 1 i nr 8 – po pierwsze od samego początku właściciele

nie byli zgodni, co do celu pozyskania inwestora (powodowało

to niespójność w zespole, która nie jest mile widziana przez

inwestorów), jak również specjalnie przeszacowywali możliwe

przychody (pamiętaj, że zawsze są to szacunki, ale muszą one

wynikać z pewnych założeń – pokaż, że potrafisz wyciągać

wnioski z analiz i je uzasadniać).

„Przejście” po kolei wszystkich 10 punktów i udzielenie

świadomej odpowiedzi na pytania z nich wynikające pozwoliło

firmie pozyskać w końcu inwestora. Myśląc o kapitale

zewnętrznym – weź pod uwagę powyższe elementy. Dzięki temu

unikniesz wszelkich błędów formalnych popełnianych przez

około 80% firm przy negocjacjach z inwestorami.

Łukasz Olechnowicz – przedsiębiorca, trener konsultant.

Współzałożyciel inkubatora projektów innowacyjnych

Project Concept. Założyciel i właściciel firm usługowych

i technologicznych, z którymi zdobył doświadczenie

w pozyskiwaniu finansowania zewnętrznego.

© Dmitry - Fotolia.com

Page 16: e-PROFIT numer 09/2013

16 e-profit

Rynkowe trendy

AplikAcjA MobilnA–

Marek Dornowski

must have czy fanaberia?

Page 17: e-PROFIT numer 09/2013

17e-profit

Rynkowe trendy

AplikAcjA MobilnA–

Marek Dornowskipo co komu aplikacja?

Podobno dla wielu startupowców prowadzenie własnych firm

jest nie tyle sposobem na zarabianie pieniędzy, ale swoistą

życiową przygodą. Przy takim podejściu nie dziwi myślenie

na zasadzie: zróbmy sobie Appkę. Poza tym, jeśli startup jest

na etapie tworzenia biznesplanu, który ma dopiero trafić do

inwestora, to pokazanie w nim, że „będziemy mobilni” wydaje

się być posunięciem trendy (wybaczcie to słowo, ale mój

rozwój lingwistyki stosowanej slangu młodzieżowego nie stoi

na najwyższym poziomie). W końcu żyjemy w czasie rewolucji

mobile.

Owszem, liczby nie kłamią. Liczba smartfonów rośnie i będzie

rosnąć. Czasy, gdy królowała Nokia 3210, pozostają już

tylko wspomnieniem, ale czy możemy mówić o rewolucji?

Czy przypadkiem nie jest to stała, silna, ale jednak ewolucja?

Piszę o tym, ponieważ odnoszę wrażenie, że popularność słowa

mobile odbija się wyraźnie w sposób niekorzystny na działaniach

naszych startupów. Często decydują się one na tworzenie

aplikacji, mając mgliste pojęcie o sposobach jej monetyzacji.

Ot takie, każdy ma, mam i ja. Fajnie, tylko co dalej?

krew, pot i łzy

Zazwyczaj w mediach widzimy końcowe efekty prac nad

aplikacją. Wszyscy są uśmiechnięci i cieszą się, że są mobile.

Tymczasem sam proces stworzenia dobrej aplikacji jest długi

i żmudny. Przez ostatnie kilka miesięcy miałem możliwość

uczestniczenia w nim. W jego wyniku powstała funkcjonalna

aplikacja do wyszukiwania nieruchomości będąca mobilnym

rozwiązaniem serwisu www.nieruchomosci-online.pl.

Nie chcę tu robić kryptoreklamy i przekonywać kogokolwiek,

że jest to najlepsze rozwiązanie na świecie. Jeśli ktoś

będzie bardziej zainteresowany niech wejdzie sam i oceni

(http://www.nieruchomosci-online.pl/aplikacja.html), jeśli nie,

niech wierzy mi na słowo. Podaję ten przykład, by nie być

posądzonym o wygadywanie pustych haseł, które nie mają

żadnego potwierdzenia w praktyce. Przemyślenia, którymi chcę

się podzielić powstały właśnie podczas prac nad konkretną

aplikacją. Pozwoliłem sobie powoływać się na ten przykład, gdyż

Appka zebrała bardzo pochlebne recenzje (nie będę przytaczał,

w sieci znajdziecie je bez problemu). Zakładam zatem, że została

wykonana dobrze. Ilość prac i analiz, które poprzedziły jej release

jest dla mnie wyznacznikiem tego, co powinno zostać wykonane,

żeby osiągnąć taki a nie inny efekt. Michał Kurczycki – prezes

spółki NNV, która wypuściła aplikację – w jednym z wywiadów

na pytanie o koszty jej stworzenia odpowiedział żartobliwie:

Sporo czasu, niemało pieniędzy i mnóstwo nerwów.

Potwierdzam. Być może przyczynił się do tego fakt, że ta

konkretna aplikacja posiada wiele różnych funkcji. Pewnie

da się stworzyć coś prostszego szybciej, taniej i bez stresu.

Ale jeśli komuś z Was wydaje się, że zaprojektowanie i zbudowanie

aplikacji to coś, co można zaplanować na ostatni tydzień przed

urlopem, to życzę powodzenia. Jeśli decydujesz się na aplikację,

to wiedz, że będzie się działo.

krok po kroku

Jeśli, czytając ten tekst, jeszcze do tej pory nie zniechęciliście się

do pracy nad własną aplikacją, to prześledźmy krok po kroku to,

co musisz wykonać, zanim powiesz dumnie „Jestem mobile”.

Pierwsza rzecz to decyzja dotycząca systemu: iOS czy Android?

Próba analizowania, który z nich jest lepszy może przypominać

tańczenie tanga na polu minowym. Pozwólcie więc, że odpuszczę

sobie tę przyjemność. Podpowiem jedynie, że użytkownicy

poszczególnych systemów mają własne przyzwyczajenia

i póki co tych z Androidem jest więcej. Oczywiście nic nie stoi

na przeszkodzie, by budować dwie aplikacje na dwa oddzielne

systemy.

Gdy już tę decyzję mamy za sobą, czeka nas sporo analiz.

Kto ma korzystać z naszej aplikacji? Jakie ma alternatywy?

W czym nasz pomysł przewyższa to, co jest obecnie na

rynku? W którym kierunku rozwija się dany rynek i co będzie

liczyło się na nim, gdy nasza aplikacja będzie już dostępna?

Ot, taki tradycyjny benchmarking połączony z analizami SWOT,

PESTEL i co tam jeszcze mądrego się nam nawinie. Grunt, że na

bazie tych analiz jesteśmy w stanie określić funkcjonalności,

jakie nasza aplikacja ma spełniać, oraz model biznesowy,

w jakim ma działać. Ten drugi element jest szczególnie ważny.

Każdy ma Appkę, mam i ja – to zdanie Monika Mikowska, specjalistka rynku mobile, powiedziała mi, opisując podejście wielu firm do tematu rynku mobilnego. Wniosek z tej rozmowy wysunąłem jeden: aplikacja mobilna to świetna sprawa, ale tylko wtedy, gdy jest ona przemyślana i ma swoje cele, nie jest zaś celem samym w sobie. Jeśli zatem zastanawiasz się, czy Twój startup powinien stworzyć aplikację, to uważnie przeczytaj ten tekst.

© alphaspirit - Fotolia.com

must have czy fanaberia?

Page 18: e-PROFIT numer 09/2013

18 e-profit

Rynkowe trendy

Gdy słyszę hasła: zbudujemy aplikację i będziemy ją sprzedawać,

zapala mi się pomarańczowa lampka. Może faktycznie masz

w głowie coś niesamowicie fajnego, za co ludzie będą chcieli

zapłacić, ale pamiętaj, że w większości przypadków twórcy

aplikacji cieszą się z samych instalacji. Oczywiście darmowych.

Monetyzacja rzadko kiedy ustawiana jest na poziomie sprzedaży

aplikacji. Zazwyczaj aplikacja jest jedynie narzędziem do

realizacji szerszych celów biznesowych. To właśnie w tym

miejscu powinno zatrzymać się dłużej i zastanowić, w jaki

sposób pieniądze wydane na aplikację i jej promocję mogą się

nam zwrócić. Prestiż? Wizerunek? Super, ale czy nic więcej?

Gdy mamy już rozpisane funkcjonalności, pozostaje kwestia

produkcji. Tu też powstaje pytanie: robić to samemu, czy zlecić na

zewnątrz? W zależności od tego, co zdecydujemy, zabieramy się

do wyboru metodologii zarządzania projektem wewnątrz firmy

lub nastawiamy na częste, mniej lub bardziej przyjazne, rozmowy

z wykonawcą. W całym procesie produkcji jest jeszcze jedna

niezmiernie istotna rzecz. Grafika. Tak jak odpowiednia kreacja

w dużej mierze decyduje o konwersji reklamy, tak przejrzysta

i intuicyjna grafika decyduje, czy użytkownik faktycznie będzie

z naszej aplikacji korzystał.

pobierz – bez promocji ani rusz

W międzyczasie możemy już sobie przygotowywać plan działania

w zakresie dystrybucji naszej Appki. Możliwości mamy wiele.

Bannery linkujące bezpośrednio do Appstore czy GooglePLAY,

rozliczane w modelu CPC, preinstalacja Appki na nowym modelu

telefonu w danej sieci, kampanie SMS, powiadomienia MMS

uwarunkowane lokalizacją (np. ktoś wjeżdża do Zakopanego

i dostaje MMS z zachętą ściągnięcia aplikacji turystycznej, albo robi

zakupy w określonej sieci, co może rodzić prawdopodobieństwo,

że z danej aplikacji będzie chciał skorzystać). Oczywiście możliwe

są też kampanie typowo offline’owe, ale one ukierunkowane są

raczej na budowanie wizerunku niż realnego zasięgu.

Oddzielny temat to promocja aplikacji za pośrednictwem

Facebooka. W niektórych przypadkach to właśnie on może okazać

się najbardziej efektywnym kanałem. Tu też mamy wybór: albo

prowadzimy działania samodzielnie, albo wynajmujemy do tego

specjalistów. Nazw wymieniać nie będę. Wujek Google zrobi to

lepiej ode mnie.

dacie radę?

W przypadku aplikacji nieruchomosci-online.pl w prace

analityczno-graf iczno–produkcyjno-testowo–promocyjne

(nie brzmi to może najlepiej, ale takie są fakty) zaangażowane

było kilkanaście osób o różnych specjalizacjach. Na tej podstawie

śmiem postawić tezę, że stworzenie naprawdę dobrej aplikacji

mobilnej (pomijam sam pomysł czy model biznesowy) wymagać

będzie od przeciętnego startupu znalezienia partnerów

zewnętrznych.

Podsumowując, w biznesie wszystko ma swój czas, a obecnie

posiadanie własnej aplikacji nie jest każdemu potrzebne do

szczęścia (czasem wystarczy zwykła responsywna strona WWW).

Jeśli jednak macie pomysł na to, jak aplikacja mobilna może

wznieść Wasz biznes na wyższy poziom, to głęboki wdech,

zakasujemy rękawy i do roboty. Powodzenia. Będzie Wam ono

potrzebne. 🗺

© alphaspirit - Fotolia.com

Page 20: e-PROFIT numer 09/2013

20

Rynkowe trendy

e-profit

natalie palacz

sztuczna inteligencja w służbie e-commerceZnajomość preferencji oraz motywacji konsumentów jest kluczem do odniesienia sukcesu. Stworzenie i rozbudowanie grupy lojalnych klientów jest marzeniem każdego e-sprzedawcy. Jak zatem przewidzieć, czego oczekuje i pragnie jednostkowy konsument, kiedy sklepy internetowe obsługują jednocześnie tysiące gości?

Page 21: e-PROFIT numer 09/2013

21e-profit

Rynkowe trendy

Według badania Gemius w Polsce właściciele e-sklepów

najczęściej wykorzystują rekomendacje typu cross-selling

(54% przypadków). Konsumentowi, który ogląda dany produkt

np. komputer, wyświetlana jest informacja: „Klienci, którzy

kupili komputer, kupili także myszkę, głośniki, klawiaturę itd.”.

Kolejnym popularnym, jednak mało złożonym mechanizmem,

są rekomendacje produktów najczęściej kupowanych

w danym sklepie (tzw. bestsellery). Ich ułomnością jest

to, że tak przedstawiane rekomendacje mocno ograniczają

zakres prezentowanego asortymentu e-sklepu. Ponadto

rekomendowane produkty, ze względu na schematyczność

(np. powiązanie tylko przez kategorie), rzadko angażują klienta

w dalsze zakupy. Korzystanie z takich prostych systemów

rekomendacji nie jest błędem, jednak ich skuteczność jest

niewielka.

Klienci sklepów internetowych lubią dostawać ofertę

dopasowaną do swoich potrzeb, cenią czas i wygodę. Według

specjalistów 50% internautów uznaje rekomendacje za

przydatne, użyteczne i pomocne. Co więcej, według eMarketera

aż 1/3 klientów dokonuje zakupu rekomendowanego produktu,

jeśli rekomendacja jest spersonalizowana. Siłą napędową jest

więc wiedza o zachowaniach i preferencjach konsumentów oraz

trafna analiza tysięcy danych.

Tylko zaawansowane systemy rekomendacji, które wykorzystują

m.in. metody uczenia maszynowego (ang. machine learning)

oraz metody sztucznej inteligencji, dają możliwość silnej

personalalizacji rekomendacji. Za pomocą tych dwóch metod

system gromadzi i analizuje informacje o zależnościach między

produktami oraz zachowaniach klientów sklepu. Przetwarzane

są dane o poszczególnych akcjach konsumentów, takich jak

np. ocenienie, polecenie czy wyszukiwanie danych produktów.

Dzięki nim powstają spersonalizowane rekomendacje, które są

wnioskowane na podstawie historii aktywności użytkowników,

specyfiki branży oraz aktualnie oglądanego, przez klienta,

produktu. Systemy rekomendacji znakomicie sprawdzają się

też, gdy klient oglądał dany produkt, który przy kolejnych

odwiedzinach przestał być dostępny w ofercie. System

rekomendacji zaproponuje wówczas inny, który jest dostępny

i równie dobrze spełnia oczekiwania klienta.

personalizacja trendem nr 1To właśnie spersonalizowane rekomendacje przynoszą

największe korzyści, ponieważ są w stanie najtrafniej dopasować

prezentowaną część oferty sklepu do indywidualnych preferencji

i chwilowego zainteresowania konsumentów. Dzięki stworzeniu

indywidualnej oferty rośnie satysfakcja klienta z przebiegu

zakupów, a to wzmacnia lojalność. System rekomendacji, który

zna i rozumie potrzeby klienta sprawia, że chętnie powraca on

do sklepu.

Spersonalizowane rekomendacje realnie zwiększają sprzedaż

sklepów internetowych. W e-sklepach, które posiadają bogatą

ofertę, klient nigdy nie przejrzy wszystkich towarów. Dlatego

trafna analiza oraz rekomendacja oparte na olbrzymiej ilości

historycznych danych wpływają na powiększenie obrotów

oraz wzrost przychodów przez zwiększenie konwersji i średniej

wartości koszyka.

Dzięki swojej szybkości, uczeniu sie, precyzji propozycji

inteligentny system rekomendacji stanowi realna przewagę

handlu elektronicznego nad tradycyjnym. W żadnym sklepie,

żaden sprzedawca nie będzie w stanie tak szybko, dokładnie

i bezpośrednio proponować towarów komplementarnych

i substytutów dla tak ogromnej rzeszy kupujących. Tylko

sprawne oraz efektywne algorytmy i oprogramowanie są

w stanie to zrobić. Dlatego e-sklepy, które coraz częściej walczą

o portfel konsumentów z tradycyjnym handlem, muszą je

wykorzystywać w tej walce. Inaczej sami siebie pozbawiają

„killer app”, która daje im szanse na wygranie tej wojny

i zdobycie pokaźnych zysków – podkreśla Paweł Fornalski, prezes

IAI S.A., twórca inteligentnych rekomendacji produktowych IAI RS.

Must have e-sprzedaży XXi wieku?Gwałtowny rozwój technologii sprawił, że inteligentne systemy

rekomendacji są coraz częstszym elementem w e-sklepach.

W Stanach Zjednoczonych już ponad połowa właścicieli sklepów

internetowych (57%) oferuje rekomendacje odpowiadające

profilowi klienta. Systemy rekomendacji są ważnym i skutecznym

ogniwem sprzedaży. Międzynarodowy gigant Amazon zawdzięcza

ponad 20% przychodów Amazon.com właśnie mechanizmowi

rekomendacji.

Polskie sklepy zaczynają doceniać zalety systemów rekomendacji

i dołączają do tego globalnego trendu. A ponieważ obniżają

się bariery wejścia i czas uruchomienia systemu rekomendacji,

coraz więcej sklepów będzie je u siebie stosowało. Systemy

rekomendacji nie będą już tylko zabiegiem marketingowym, ale

przede wszystkim podstawową funkcją w e-sklepach. Dlatego

sklep, który nie będzie jej posiadał, zostanie daleko w tyle za

konkurencją. 🗺

© Kirsty Pargeter - Fotolia.com

Odpowiedzią na to pytanie jest nowoczesny system inteligentnych rekomendacji produktowych, który za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji, analizuje zachowania klientów i kroki, które podejmują. Następnie samodzielnie uczy sie potrzeb klientów. Z punktu widzenia właścicieli sklepów internetowych w czasach lawinowo napływających danych o sprzedaży, wdrożenie informatycznych systemów rekomendacji to kwestia być albo nie być w biznesie.

Page 22: e-PROFIT numer 09/2013

22 e-profit

Rynkowe trendy

Media społecznościowe to ważny element działań komunikacyjno-marketingowych. zakładamy, że nikogo z naszych czytelników nie trzeba do tego przekonywać. Mówi o tym każdy. niestety niewielu ma odwagę lub wiedzę, by wypowiadać się na temat ich monetyzacji potencjału.

socjomaniacy

Page 23: e-PROFIT numer 09/2013

23e-profit

Rynkowe trendy

Rozmawia Marek dornowski

Bartku, tak z ręką na sercu, jesteś Social Media Addicted?

Oczywiście, że jestem – jak większość mojego pokolenia.

Media społecznościowe to przede wszystkim ewolucja

w sposobie komunikacji pomiędzy ludźmi, a dopiero potem

narzędzie marketingowe. Niektórzy o tym zapominają

i wieszczą ich rychły upadek. Idąc takim tokiem rozumowania,

może kiedyś upadnie telewizja, potem radio i wrócimy do czcionki

drukarskiej... To się oczywiście nie stanie. Zobacz, jak wiele się

zmieniło w ciągu ostatnich lat. Kiedyś aparatem fotograficznym

posługiwaliśmy się głównie na wczasach, aby uchwycić unikalne

chwile naszego życia. Teraz najczęściej zdjęcia robimy iPhonem

i do razu wrzucamy do sieci przez Instagram. Tyle momentów

możemy uchwycić i od razu przedyskutować ze znajomymi.

Dla mnie ten szybki obieg informacji to coś niesamowitego.

Mogę żyć z dala od kogoś, ale jednocześnie dzielić jego przeżycia.

Słuchać tej samej muzyki, czerpać inspiracje z podobnych źródeł.

Trudno się nie uzależnić!

Dobrze, w takim razie zacznijmy trochę naukowo. Jesteś, że tak się wyrażę, absolwentem marketingu internetowego jednej z warszawskich uczelni. Twoje oceny tych studiów są jednak dość słabe. Z drugiej strony sam prowadzisz zajęcia. Powiedz, jak to jest z tym akademickim podejściem do marketingu w sieci. Ładne opakowanie ze słabym produktem, czy może raczej jeden z najszybciej rozwijających się kierunków? W sumie, co by nie mówić, internet rozwija się błyskawicznie.

Absolwentem mógłbym być – to żaden problem, ale studiów,

o których mówisz, nie ukończyłem. Na znak protestu

zrezygnowałem podczas przedostatnich zajęć. Moje oceny

tego kierunku i wielu jemu podobnych rzeczywiście nie są

pozytywne. Studia podyplomowe to dla wielu uczelni narzędzie

do reperowania budżetu, a studenci są na nich traktowani jak na

studiach magisterskich. Można zapomnieć o maksymie: płacę,

wymagam. Główny problem leży jednak gdzie indziej i sam go

wskazałeś – marketing internetowy rozwija się błyskawicznie.

Może 3–4 lata temu warto było iść na taki kierunek, ale teraz?

Nie sądzę. Chyba, że chcemy poznać podstawy marketingu

internetowego. Ta dziedzina tak szybko się zmienia, że podczas 16

godzin, które maksymalnie są przeznaczone na dany przedmiot,

trudno go dobrze poznać i zrozumieć. Nie wspominając o tym,

że nie możemy już mówić o specjalistach do spraw marketingu

w internecie – teraz mamy specjalistów od pozycjonowania,

e-mail marketingu czy też mediów społecznościowych. Kierunek

marketing internetowy powinien trafić na studia magisterskie,

a na studiach podyplomowych powinniśmy już zdobywać

konkretną, sprofilowaną wiedzę w danym zakresie. Niektóre

uczelnie już to zrozumiały – np. Akademia Leona Koźmińskiego,

gdzie wystartowały studia z marketingu internetowego, ale

w kontekście danej branży – w turystyce i hotelarstwie.

Co poleciłbyś osobom, które wchodzą do branży, chcą się rozwijać. Albo tym, którzy po prostu nie chcą zostać w tyle. Nauka tylko przez praktykę czy podbudowana akademickim wsparciem?

Praktyka jest najważniejsza, co do tego nie mam żadnych

wątpliwości. Widzę dwie główne drogi kariery w marketingu

internetowym. Pierwsza to sytuacja, kiedy osoba na dowolnych

studiach magisterskich podejmuje już staż albo nawet pracę

w branży. Mając rok, 2 lata doświadczenia, nawet na niższych

stanowiskach, będzie posiadać spory zasób wiedzy. Po tym

okresie należy wybrać specjalizację, w której chcemy się

realizować. Gdy już to zrobimy, warto się doszkolić – szukamy

eksperta, mentora albo też profesjonalnego szkolenia z danej

specjalizacji. Z takim zasobem wiedzy i doświadczenia będziemy

łakomym kąskiem dla wielu podmiotów. Druga sytuacja to

moment, kiedy nie mamy żadnego doświadczenia w marketingu

internetowym i na przykład chcemy sie przebranżowić. Wtedy

studia podyplomowe są dobrym rozwiązaniem. Po studiach

szukamy stażu, pracy i zaczynamy zdobywać doświadczenie

lub dalej kształcimy się na zaawansowanych szkoleniach.

Marketing internetowy to dość szerokie pojęcie, a my chcieliśmy porozmawiać z Tobą głównie ze względu na Twoje

z tym problemem dotarliśmy do osoby z branży interaktywnej, która reprezentuje pierwsze pokolenie dorastające z internetem, a jednocześnie pamięta jego początki w polsce – tak zwaną generację y (jak pisze sama o sobie). w swojej dotychczasowej karierze zajmował się wirtualnym światem second life oraz tworzył agencję interaktywną someday interactive. specjalizuje się w zarządzaniu projektami internetowymi i social media. współprowadzi dom konsultingowy socjomania sp. z o.o., w ramach którego tworzy strategie i edukuje z zakresu działań w internecie. prowadzi zajęcia z mediów społecznościowych na kilku uczelniach, jest autorem wielu artykułów o social media marketingu. człowiek zafascynowany internetem i prawie uzależniony od komunikacji za jego pośrednictwem – bartłomiej Rak.

© vinzstudio - Fotolia.com

Page 24: e-PROFIT numer 09/2013

24 e-profit

Rynkowe trendy

doświadczenia w obszarze Social Mobile. Powiedz, jak to jest z tymi naszymi mediami społecznościowymi? Dzień bez „fejsa” to dzień stracony?

W żadnym wypadku. Nie popadajmy w paranoję. Kilka dni bez

dostępu do sieci nie spowoduje uszczerbku na zdrowiu. Prawdą

jest jednak, że im więcej korzysta się z Facebooka, tym większą

mamy potrzebę „bycia na bieżąco”. Stąd też coraz częściej

wspomina się o FOMO – czyli zjawisku obawy przed wypadnięciem

z obiegu. Bądźmy jednak zdroworozsądkowi. Informacje, które

pojawiają się w mediach społecznościowych, to nie wiadomości

z kategorii „życia lub śmierci”.

Każdy mówi, że w strategiach komunikacyjno-marketingowych trzeba uwzględniać media społecznościowe. Rzadziej natomiast słyszymy recepty, jak wykorzystać ten potencjał do monetyzacji swojego biznesu. Podzielisz się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami na ten temat?

Niestety wiele osób myśli, że wystarczy założyć konto na

Facebooku, pozyskać pierwszych fanów i już sprzedaż wzrośnie.

To oczywiście mrzonki. Żeby Facebook sprzedawał, musi być

spięty z procesami zachodzącymi wewnątrz organizacji. Nawet

proste pytania muszą poprzez dział marketingu trafić do działu

obsługi klienta. W wielu firmach taki proces trwa kilka dni,

a teraz musi zostać skrócony do najwyżej kilku minut. Temat

monetyzacji mediów społecznościowych jest dopiero przed

nami. Coraz więcej organizacji zgłasza się do nas z problemem:

Mamy 200 tys. fanów, ale co z tego? Co dalej? Naszym zadaniem

jest przebadać tych fanów, poznać ich oczekiwania, określić

funkcję Facebooka w kontekście komunikacji całej marki i spiąć

go z usługami firmy. Dopiero wtedy będziemy mogli mówić

o sprzedaży. Media społecznościowe mają coś w sobie

z programów lojalnościowych i tam musimy szukać punktów

odniesienia. Co innego oczywiście reklamy w serwisach

społecznościowych. Dobrze stargetowane przynoszą wielu

organizacjom już teraz wymierne korzyści. Również sprzedażowe.

Z tego co mówisz, wnioskuję, że nie jest łatwo przeliczyć sobie złotówkę wydaną w social media na potencjalny przychód. Owszem, możemy wyliczyć, ile kosztuje mnie pojedynczy like, ale to przecież nie oznacza jeszcze, że ktoś stanie się moim klientem.

Proces budowy obecności w social media jest bardzo złożony.

Pojedynczy like to dopiero początek, potem trzeba ludzi włączyć

w komunikację, zaangażować. Dopiero wtedy możemy zacząć

myśleć o działaniach o charakterze sprzedażowym. Oczywiście

są od tej reguły wyjątki. Niemniej jednak sprzedaż poprzez

media społecznościowe wymaga czasu i sporego nakładu pracy.

Niektórzy mówią, że nie warto go poświęcać. Organizacje nie chcą

się zmieniać, nie chcą inwestować w innowacyjne rozwiązania.

Nie szukają sposobów integracji komunikacji marketingowej ze

sprzedażą czy obsługą klienta. Marketerzy obserwują zmiany na

rynku, widzą je nawet prywatnie, ale opór wewnątrz firmy bywa

bardzo duży. Taka sytuacja za kilka lat może odbić się czkawką.

Page 25: e-PROFIT numer 09/2013

25e-profit

Rynkowe trendy

Nie masz czasem wrażenia, że obecność niektórych marek w mediach społecznościowych jest trochę sztuczna? Czy rzeczywiście biznes bez social media traci aż tak wiele?

Jeżeli na media społecznościowe popatrzymy przez pryzmat

narzędzi to odpowiem, że nie. Uważam jednak, że media

społecznościowe wpływają na wiele różnych obszarów

działalności biznesowej – nie tylko na marketing, ale również

na obsługę klienta, wizerunek reprezentantów firmy czy

wspomnianą już sprzedaż.

Biznes bez social media zostaje po prostu w tyle. W przeszłości

Twoje pytanie zadawano sobie w kontekście radia, telewizji

czy internetu. Spróbuj znaleźć teraz materiały, które poruszają

kwestię posiadania strony internetowej. To oczywiste, że każdy

musi ją mieć. Z drugiej strony istnieją firmy, które radzą sobie

bez. Pytanie, co by było, gdyby ją miały...

Nie wiem, czy się zgodzisz, ale odnoszę wrażenie, że ludzie powoli stają się odporni na te wszystkie social mediowe techniki. Niektóre w stylu: „jak wolisz pieski, to like, a jak kotki to komentarz, wydają mi się ocierać o banał.

Jeżeli organizacja nie jest gotowa na obecność w mediach

społecznościowych to potem tak się kończy. Ludzie myślą,

że aktualizacja statusu na Facebooku, to tylko chwila i nie

wymaga specjalnej wiedzy. To duże nadużycie. Angażująca

i wartościowa komunikacja wymaga przemyślanej strategii

i świadomości, jak działają social media. Na pojedynczy status

składa się zwykle praca wielu osób.

Obliczyliśmy, że w przypadku początkowej działalności

w mediach społecznościowych trzeba poświęcić minimum

80 godzin miesięcznie na obowiązki z nią związane. Czyli pół

etatu. Nawet szukając oszczędności, ten czas przekłada się na

minimum 2 tys. zł. Jak w takim razie jest możliwe, że niektóre

firmy zajmujące się promowaniem innych podmiotów w mediach

społecznościowych sprzedają swoje usługi począwszy od 300 zł?

Potem kończy się na „kotkach”. Rozwój technologii powoduje,

że marketerzy zostają coraz bardziej w tyle. Po prostu nie mają

czasu, żeby śledzić to, co dzieje się na rynku. W ten sposób brakuje

im wiedzy i tę sytuację niektórzy starają się wykorzystywać.

Wspomniałeś w jednej z rozmów, że komunikację w social media powinni prowadzić pracownicy danej firmy. Naraziłeś się chyba wielu prezesom różnych agencji, oferujących tego typu usługi. Na jakiej podstawie wysuwasz takie wnioski?

Nikt tak nie zna produktów firmy, jej kultury organizacyjnej,

pracowników jak osoba zatrudniona w danej firmie. Na rynku

jest bardzo mało agencji, które dają sobie tyle czasu, aby

poznać firmę, jej produkty i branżę od środka. Wystarczy

powiedzieć, że w wielu agencjach jeden pracownik obsługuje

nawet 10–20 różnych profili. Jak wyglądają w takim razie

jego zasoby czasowe, które powinien poświęcić każdej

z tych organizacji? Jak wygląda jego wiedza o jej produktach?

Oczywiście wiele agencji odbije piłeczkę, że gdyby klienci płacili

więcej, ta sytuacja nie miałaby miejsca. Tylko nie rozumieją,

że sprzedaż usług social media poniżej pewnej ceny jest po

prostu działaniem na szkodę klienta. Niestety, on o tym nie wie,

więc biznes się kręci. W dobie kryzysu tańszym rozwiązaniem

jest odpowiednio przeszkolić pracownika, dać mu zasoby

i w razie czego wspomagać się agencją np. przy projektach, które

wymagają zaangażowania technologicznego.

W którym kierunku rynek będzie się rozwijał? Z jednej strony Facebook wprowadza nowe możliwości, z drugiej nie brak głosów, że niedługo jego era przeminie. Ty uważasz, że budżety na ten rodzaj komunikacji będą rosnąć, pozostaną na stałym poziomie z opcją must have, czy powoli zostaną zastępowane czymś innym?

Media społecznościowe na stałe zagoszczą w działaniach wielu

organizacji. Tylko nie na zasadzie profilu i prostej komunikacji,

ale staną się integralną częścią firmy i jej usług. Za kilka lat

nie będziemy mówić o social media, tak jak teraz coraz rzadziej

mówimy o internecie. Będzie dla nas oczywistym, że są obecne

i wykorzystywane.

Wyobraź sobie, że za rok do sprzedaży wchodzą okulary Google.

W przystępnej cenie. To dopiero będzie rewolucja. Owszem,

Facebook nie będzie trwał wiecznie, ale na jego fundamentach

powstaną kolejne serwisy tego typu. Jeżeli chcesz zapytać, kiedy

to się stanie, to nie mam zielonego pojęcia. Facebook jak żadne

inne narzędzie wcześniej integruje się z innymi formami obecności

w sieci, tworzy wokół siebie cały ekosystem podmiotów, którym

nie będzie zależeć na spadku jego popularności...

Dzięki za rozmowę.

Również dziękuję. 🗺

© vinzstudio - Fotolia.com

Page 26: e-PROFIT numer 09/2013

26 e-profit

Rynkowe trendy

joanna dąbek

w stworzeniu efektywnego interesu ważna jest umiejętność „rozmnażania” i dywersyfikowania podstawowego biznesu. wielotorowe i wielopłaszczyznowe podejście do biznesu jest nie tylko bezpieczne (w przypadku niepowodzenia jednej gałęzi biznesu), ale pozwala także osiągnąć efekt synergii, który zapewnia skuteczne pomnażanie zysków. na światowych rynkach jest wiele firm, które działają w modelu platform wielostronnych.

Model biznesowy wykorzystujący sprzężenia zwrotne

© Mopic - Fotolia.com

Page 27: e-PROFIT numer 09/2013

27e-profit

Rynkowe trendy

Rozmnażanie biznesów = pomnażanie zysków

Jednym z najciekawszych przykładów firm działających w Polsce, która dzięki dywersyfikacji oraz różnorodności swojego biznesowego portfolio odnosi sukcesy komercyjne jest Grupa Allegro. Spółka w obecnym kształcie powstała w 2011 roku w wyniku przyłączenia do swoich struktur podmiotów zależnych: QXL Poland, OtoMoto, Ceneo, Bankier i Internet Service. W swoim portfolio posiada m.in. portal informacyjny Bankier.pl, porównywarkę cen Ceneo.pl, serwis ogłoszeniowy Tabica.pl czy platformę wysyłkowa Sendit.pl. Do grupy należy także portal aukcyjny Allegro.pl, wykorzystujący system płatności PayU, który również jest własnością grupy. Sukces Allegro.pl umożliwił właścicielom przejmowanie mniejszych serwisów z branży e-commerce (Ceneo, OtoMoto) oraz otwieranie kolejnych własnych stron, a Grupa Allegro jest obecnie największym, pod względem przychodów z działalności w sieci, przedsiębiorstwem w Polsce.

Kolejnych przykładów wykorzystania sprzężeń zwrotnych dostarczają Netia i Facebook. Pierwsza, utworzyła eSklep (w domenie Netia.pl), zapewniając sobie w ten sposób dodatkowe źródło dochodu. Wykorzystując ruch wygenerowany na stronie związanej z usługami telekomunikacyjnymi, Netia oferuje produkty związane z podstawowym biznesem – m.in. urządzenia współpracujące z Netia Playerem i Netia Spotem. Dodatkowo w ofercie znajdują się sprzęty RTV i PC, prenumeraty znanych czasopism, dostęp do muzyki, e-booków, aplikacji, gier i tym podobnych. Jeśli zaś chodzi o Facebook – trudno byłoby znaleźć inny portal, pozyskujący (na tak dużą skalę) informacje o użytkownikach, które potem wykorzystuje do targetowania reklam swoich klientów.

Politykę wykorzystywania sprzężeń zwrotnych prowadzą także tak znane marki, jak Apple, Google czy Windows, które – zwiększając liczbę użytkowników swoich urządzeń z tymi systemami operacyjnymi – zwiększają m.in. liczbę potencjalnych klientów w mobilnych marketach oraz przywiązują ich do swoich kolejnych, nowych produktów.

sprzężenia zwrotne

Jak widać z powyższych przykładów, i co podkreśla ekspert w dziedzinie e-marketingu – Tymoteusz Doligalski, pracownik naukowy Katedry Marketingu Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, wzmacnianie sprzężeń zwrotnych między elementami biznesu jest bardzo pożądane: Wzmocnienie jednego elementu modelu powoduje poprawę innego, co w dalszej perspektywie powoduje wzmocnienie pierwszego elementu. W modelowym przypadku działania, firmy zwiększają wartość dla klienta, dzięki czemu pozyskuje ona więcej klientów, zatrudnia lepszych pracowników, co skutkuje ponownym zwiększeniem wartości dla klienta itd. Zrównoważony wzrost firmy skutkuje następnie pozyskaniem większych środków od inwestorów, co z kolei przekłada się na zdolność firmy do zwiększania wartości dla klienta itd. (źródło: www.doligalski.net)

Model sprzężeń zwrotnych na przykładzie internetowego ekosystemu

Przykładem platform wielostronnych, w których występują sprzężenia zwrotne jest działalność polskiej spółki E-pasaż.eu, która w ubiegłym roku uruchomiła platformę Odbierz.to działającą w modelu odwróconego e-commerce. Jej działalność polega na pozyskiwaniu tzw. leadów oraz na zbieraniu informacji na temat preferencji zakupowych użytkowników, w zamian za możliwość wygrania (w cotygodniowych konkursach) markowych produktów odzieżowych. Na podstawie ankiet wypełnianych przez użytkowników i zebranych dzięki temu informacji powstają bazy, które są ściśle dostosowane do konkretnych, unikatowych potrzeb różnych firm i ich branży. Bazy te są następnie udostępniane osobom odpowiedzialnym za rozwój i kreowanie sprzedaży oraz tworzenie strategii marketingowych w firmach. Na podstawie zebranych danych mogą oni zaprojektować skuteczną strategię marketingu bezpośredniego. W ciągu roku serwis pozyskał ponad 250 tys. leadów, obejmujących dane osobowe, kontaktowe, preferencje zakupowe i upodobania konsumenckie. Zebrane w ten sposób dane umożliwiają klientom

co to są platformy wielostronne?W artykule „Platformy wielostronne: istota i rozwój relacji z klientami” (publikacja: E-mentor 1(48)/2013) autor Tymoteusz

Doligalski wymienia klika charakterystycznych cech dla modelu platform wielostronnych, posługując się przykładem m.in.

serwisów aukcyjnych. Te cechy to: posiadanie przynajmniej dwóch rozłącznych grup klientów, np. osoby sprzedające na

aukcjach internetowych oraz kupujący. Pomiędzy nimi istnieje wielostronny (zewnętrzny) efekt sieciowy – wzrost liczby

klientów jednej grupy zwiększa korzyści dla klientów z drugiej, np. atrakcyjność sprzedawania na aukcji internetowej

wzrasta wraz z rosnącą liczbą klientów. Analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku wzrostu liczby sprzedających.

Kolejną ważną cechą jest to, że pomiędzy grupami klientów działa pośrednik, wykorzystujący wielostronny efekt sieciowy.

Pośrednik zmniejsza koszty transakcyjne oraz dokonuje internalizacji efektów zewnętrznych, a więc pozwala kupującym

i sprzedającym czerpać korzyści z efektów sieciowych.

Model biznesowy wykorzystujący sprzężenia zwrotne

© Mopic - Fotolia.com

Page 28: e-PROFIT numer 09/2013

28 e-profit

Rynkowe trendy

1Serwis leads generations - leady do call center - rekordy do wykorzystania w e-mail marketingu- rekordy do mailingu tradycyjnego - kampanii sms/mms.

Badanie preferencji zakupowych.

Chmura tagów odzieżowych.

Serwis przystosowany pod SEO.

3Informacje o rozmiarze i rodzaju ubrań.

6Możliwość customizacji ankiety do generowania leadów..

2

5

4

fiolet

minigolf

XLM je

dwab GUZIKI MAXI

B2C B2B

S ML XL

BAZA DANYCH DLA TWOJEGO BIZNESU

B2B przeprowadzenie zleconych, dedykowanych badań, (w modelu CAVI) np. przed wypuszczeniem na rynek nowego produktu. Skala jest mocno zróżnicowana. Użytkowników można zapytać o opinie na temat funkcjonalności, parametrów nowego modelu telefonu komórkowego. Zapytania mogą dotyczyć różnych produktów, branż i dziedzin, a baza umożliwia wykonanie badań na konkretnej grupie odbiorców, np. na grupie rodziców.

Kolejnym krokiem w rozwoju biznesu było uruchomienie brandu Online Sales&Marketing Group, który umożliwia klientom B2B kompleksową realizację działań w zakresie marketingu bezpośredniego (e-mail marketing, SMS i MMS marketing itp.), a w tym roku na rynku e-commerce pojawiła się nowa platforma, tym razem sprzedażowa – Labelsshop.pl. Osiągnięcia wypracowane dzięki pierwszemu rozwiązaniu w postaci ćwierć miliona leadów oraz dzięki implementowaniu mechanizmów marketing automation są wykorzystywane w strategii sprzedażowej nowej platformy/sklepu. Model sprzedażowy oferuje system rabatowy, dość popularny na świecie,

ale stosunkowo rzadko wykorzystywany na rodzimym rynku. Przez cały tydzień, każdego dnia dostępne produkty odzieżowe są coraz tańsze, aż do finału, kiedy to osiągają 20% zniżki. Klienci, którym zależy na danym produkcie powinni zdecydować się na jak najszybszy zakup. Ci, którzy chcieliby poczekać na osiągnięcie najniższej możliwej ceny, muszą liczyć się z tym, że konkurenci, mogą dokonać zakupu wcześniej, po wyższej cenie. To model na pierwszy rzut oka zbliżony do tego, co stosuje Allegro na swoich aukcjach, z tym że mechanizm psychologiczny wywierany na klienta jest zupełnie inny. Klient może bowiem w każdym momencie zakończyć „licytację”. Niebawem to rozwiązanie ma być dostępne również w wersji mobilnej.

Ciekawe jest również rozwiązanie B2B, które umożliwi otwarcie własnego sklepu w ramach platformy i korzystanie z możliwości przeprowadzania kampanii marketingowychw modułach e-commerce, m-commerce oraz social (m.in. Facebook oraz Pinterest, na których możliwa jest prezentacja produktów klienta). Osoba (firma), która chciałby wystawić w serwisie swoje produkty, może samodzielnie

zdefiniować kampanię do bazy wygenerowanej przez serwis lead generation, zdefiniować kampanię AdWords oraz stworzyć reguły automatyzacji (marketing automations). Definiowanie odbiorców kampanii może opierać się na wielu zmiennych: danych demograficznych, geograficznych, deklaratywnych oraz danych behawioralnych. Target można skonfigurować także pod względem socjalnym, np. rodzice – nie-rodzice. Podstawą sukcesu Allegro w wykorzystaniu modelu sprzężenia zwrotnego była skala. W praktyce to ona decyduje, na ile dana grupa serwisów może się wzajemnie nakręcać. Skoro serwis Odbierz.to był w stanie wygenerować ćwierć miliona leadów, można przypuszczać, że ten rynek ma potencjał. To bardzo istotna wiadomość, gdyż pokazuje pewien schemat myślenia biznesowego, który obecnie ciągle jest możliwy do realizacji na rynku.

wspólny mianownik

Wspólnym mianownikiem w omawianym przypadku jest baza danych generowana przez serwis Odbierz.to, następnie wykorzystywana do celów marketingowych przez serwis sprzedażowy Labelsshop.pl (odpytuje bazę danych, pytając

o grupę docelową, weryfikowaną na podstawie danych

demograficznych, geograficznych, czy po prostu – na podstawie

chmury tagów). W tym przypadku kluczowe jest zastosowanie

mechanizmów e-mail marketingu oraz marketing automation,

korzystających z zasobów wygenerowanej bazy, do której można

przeprowadzać silnie targetowane akcje marketingowe.

zakończenie

Wzmacnianie sprzężeń zwrotnych pomiędzy podmiotami jest

pożądaną cechą modelu biznesowego, niezależnie od branży.

Każdy z przedstawionych powyżej podmiotów może istnieć

i funkcjonować samodzielnie, jednak dopiero wykorzystanie

efektu synergii przynosi zyski, większe niż te, które są tylko

matematyczną sumą dochodów z poszczególnych gałęzi. Należy

jednak pamiętać o tym, że utrzymanie techniczne i promocyjne

dwóch lub więcej podmiotów jest bardziej wymagające zarówno

czasowo, jak i finansowo. Oznacza to, że budowania systemu

sprzężeń zwrotnych wymaga sporo czasu, a stawianie każdego

kolejnego ogniwa powinno odbywać się dopiero wówczas,

gdy wcześniejsze jest już okrzepnięte na rynku. 🗺

Page 29: e-PROFIT numer 09/2013

29e-profit

Rynkowe trendy

sprint do kresów internetu

klaudia dzwonek

Nie będzie przesadą twierdzenie, że internet jest niczym żywy organizm. Stanowi zlepek wielu osobowości tworzących go internautów, którzy nieustannie wpływają na jego rozwój. Zachowania społeczności internetowej to niezmiennie zagadka dla specjalistów od public relations oraz marketingu.

Ruszamy na podbójRozwój internetu pociągnął za sobą wiele zmian. Większość

stanowisk pracy nierozerwalnie związała się z internetem. Nawet

chwilowy jego brak wpływa na dezorganizację życia zawodowego,

a czasem w skrajnych przypadkach wywołuje chorobę FOMO

(fear of missing out), czyli nieustanną potrzebę dostępu do sieci,

lęk przed tym, że coś tracimy, bo omijają nas ważne wydarzenia

czy informacje. Internet jest niczym prawa ręka umożliwia szybką

wymianę informacji, daje dostęp do wiedzy, a również prezentuje

i skutecznie sprzedaje usługi i produkty. Szczególnie zaczęto doceniać

tę ostatnią cechę. Stąd też, gdy internet stał się dobrem powszechnie

dostępnym (co swoją drogą nie stało się aż tak dawno temu), branża

PR i Marketingu przeszły prawdziwą rewolucję.

nie mam czasu na offlineStatystyki zakładają, że w roku 2020 na świecie będzie aż 50 mld

urządzeń z dostępem do internetu, oznacza to, że na jednego

człowieka przypadać będzie ich aż 7 (dane Cisco, marzec 2013)!

W dzisiejszych czasach trudno stwierdzić, gdzie przebiega granica

między światem on- i offline. Skutkiem tego stanu rzeczy jest

rozwój mediów społecznościowych, które całkowicie zmieniły

sposób komunikacji. Stary, jednostronny model komunikowania się

zupełnie nie sprawdza się w internecie. Marki nastawione na swój

informacyjny monolog muszą nauczyć się dwustronnej, aktywnej

komunikacji z użytkownikiem – swoistego dialogu z klientem.

W internecie schemat akcji – reakcji jest niemal momentalny. Dlatego

liczy się szybkość reagowania. Równie istotna jest prostota przekazu,

bo w tak zwanym śmietniku informacyjnym nikt nie ma czasu ani

ochoty na to, aby zgłębiać długie i skomplikowane treści. Szybkie

tempo życia przejawia się we wszystkich aspektach, począwszy od

sfery zawodowej aż do prywatnej. Szybciej konsumujemy informacje,

komunikujemy się, przemieszczamy, a nawet jemy i śpimy.

Proces internetowej rewolucji wciąż trwa. Przed działami marketingu

w firmach stoi nie lada wyzwanie, aby nadążyć za najnowszymi

trendami. Ich śledzenie to nieustanna walka z uciekającym czasem,

ponieważ zmiany zachodzące w sieci są bardzo gwałtowne i często

następują z dnia na dzień. Inwestycje w szkolenia podnoszące

kompetencje pracowników stały się wobec tego koniecznością.

Zapoznanie się z prawami, jakimi rządzą się media społecznościowe,

to nowość, nawet dla starych wyjadaczy branży PR-owej, ponieważ

wcześniej nie byli oni przyzwyczajeni do technologicznych nowinek.

Również dla agencji interaktywnych temat jest nowością, bo

o ile techniczne tajniki internetu nie mają dla nich tajemnic, to

z komunikacją nie miały wcześniej wystarczającej styczności.

Gwałtowne zmiany w branży, które zachodzą już od kilku lat,

sprawiły, że poszerzenie kwalifikacji stało się wymogiem. Każda

marka chce komunikować się ze swoimi klientami za pomocą

serwisów społecznościowych, dlatego specjaliści od marketingu

muszą wiedzieć, w jaki sposób robić to efektywnie.

Dziś prawie każdy z nas „zamieszkuje” globalną wioskę Social Media,

a jeśli nie, to chociaż raz w życiu ją odwiedził. Sam brak profilu

na Facebooku może skutkować tym, że w najlepszym przypadku

ominie nas informacja o ślubie znajomego, czy nowym produkcie

naszej ulubionej marki. Ten potencjał mediów społecznościowych

wykorzystują również firmy. W Europie Zachodniej aż 78% firm

posiada strategię komunikacji za pośrednictwem internetu (źródło:

Grayling Pulse). Mogą dotrzeć do klientów, praktycznie wchodząc

do ich domów, do miejsca pracy, a nawet ingerując w wolny czas.

Smartfony, które mamy przy sobie nieustannie, sprawiły, że marka

może się z nami komunikować w każdym momencie.

Pomimo ogromnego napięcia związanego z koniecznością ciągłego

rozwoju, praca w branży social media staje się coraz atrakcyjniejsza.

Pewnie dlatego, że przynosi wiele satysfakcji, a dodatkowo jest

bardzo kreatywna, rozwijająca i przyszłościowa (czyt. dobrze płatna).

Nawet uczelnie wyższe wykazały zainteresowanie tematem i w ich

ofercie pojawiły się specjalizacje takie, jak: marketing internetowy,

marketing w sieci czy e-marketing. Temat na uczelniach jest nadal

raczkujący, a w programach często brakuje odpowiedniej liczby zajęć

praktycznych, dlatego też pojawiają się szkolenia, które świetnie je

uzupełniają.

Ucz się od lepszychBranża wymaga ciągłego dokształcania się, aby móc spełniać

oczekiwania klienta i przeskoczyć konkurencję. Ucz się od lepszych – to

dewiza każdego, kto wie, jak wielu błędów można uniknąć, opierając

się na wiedzy i doświadczeniu autorytetów. W tej akurat branży bardzo

ważny jest otwarty i kreatywny umysł. Czy jednak, by być zawsze na

bieżąco, wystarczy być nieustannie online? Niekoniecznie. Dopiero

połączenie wiedzy, doświadczenia i ogromnej dawki kreatywności

przynosi pożądane efekty. Ciężka praca owocuje ogromem satysfakcji

mimo świadomości, że w wyścigu tym nie ma mety – nikt przecież

nigdy nie dotarł jeszcze do krańców internetowego świata. 🗺

Page 30: e-PROFIT numer 09/2013

30 e-profit

Wywiad numeru

MAsATo

zapewnia

Rozmawia Marek dornowski

zysk

© t

onic

- F

otol

ia.c

om

Page 31: e-PROFIT numer 09/2013

31e-profit

Wywiad numeru

innowacja, to chyba słowo, które u osób związanych ze światem startupów powoduje mdłości. innowacyjne musi być wszystko. Momentami można odnieść wrażenie, że osoby starające się pozyskać inwestora żyją w przekonaniu, że jeśli w biznesplanie nie znajdzie się to słowo, wówczas szansa na zdobycie finansowania kurczy się do zera. Tymczasem praktyka pokazuje, że rynek otwarty jest na projekty, których innowacyjność niekoniecznie opiera się na supernowoczesnych rozwiązaniach technologicznych, ale na nowatorskim podejściu do klienta i produktu. Trudno przecież doszukiwać się szczytu innowacji w produkcji koszulek z nadrukiem. Tymczasem jednak serwis koszulkowo.com, opierający się na znanych w dość szerokich kręgach rozwiązaniach technologicznych, dzięki swojemu nieszablonowemu podejściu rozwija się w tempie, którego wielu może pozazdrościć. Mamy dziś przyjemność rozmowy z osobą, która stoi za pomysłem serwisu koszulkowo.com – Michałem Góreckim.

Personalizacja klienta – czy to hasło, które przyświecało Ci, gdy precyzowałeś swój pomysł na biznes?

Ja wiem, czy personalizacja? Według mnie ważniejsze jest to, że znaleźliśmy niszę cenową i pomysłową w biznesie, który może megainnowacyjny nie jest, ale jest na niego ciągły popyt. Ludzie ubierają się od dawna i ubierać się będą. A koszulka jest ponadmodowym ubiorem, które może wyrażać na milion sposobów, co myśli właściciel. To, plus moja prywatna miłość do koszulek przekładająca się na zaangażowanie oraz możliwości techniczne (dobry i tani dostęp do jednego z lepszych zakładów w Polsce). Myślę, że wszystkiego po trochu.

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale pomysł sprzedaży ciekawych, czasem zabawnych koszulek to całkiem znany pomysł na biznes. Nie wpisujesz się w klimat osób twierdzących, że „e-biznes musi być innowacyjny”.

Po pierwsze zawsze powtarzam, aby nie traktować innowacyjności jako jedynego czynnika. Tym bardziej, że to MASY kupują i zapewniają zyski. Czasem można skupić się na czymś dla

wąskiej grupy i zrobić na tym majątek, czasem można pogodzić jedno i drugie. Ale ciągle jest i będzie popyt na warzywniaki, nie mówiąc już o zakładach pogrzebowych, salach weselnych, czy produkcji obuwia.

Po drugie innowacja to właśnie także innowacyjne podejście w mniej innowacyjnym biznesie. Wyobrażam sobie bardzo innowacyjne restauracje, czy klubokawiarnie. Pod wieloma względami. Choć przecież ich koncept jest stary jak świat…

Po trzecie wreszcie jest bardzo dużo miejsca w Polsce na DOBRE biznesy mniej lub bardziej tradycyjne. Dlatego że Polacy w swojej mentalności ciągle lubią oszukiwać, robić wyroby tanie, słabe i podrabiane. Ja na samym początku przede wszystkim chciałem znaleźć koszulki, z których będę zadowolony. Udało mi się je znaleźć dopiero po roku. A i tak szukam lepszych. Najlepszym dowodem na to, że mi się udaje był klient, który dostał koszulkę ze źle zrobionym nadrukiem (zaraz wysłaliśmy poprawną), który napisał: Wiem, że nadruk jest zrobiony źle, czekam na nową, ale ona ma tak zajebistą bawełnę i fajny krój, że i tak w niej będę chodził.

Dodajmy jeszcze tylko, że nie jesteśmy do końca e-biznesem. Jesteśmy zwykłym upierdliwym biznesem z magazynami, stockami, produkcją, logistyką. Do tego mamy e-końcówkę. Ale nasz biznes jest namacalny.

Pytałem Cię o to, ponieważ staram się znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego Twój serwis zdobył na Facebooku ponad 7 tys. fanów. I czym takim wyróżniłeś się, że z biznesu typowo offline’owego zbudowałaś internetowy brand?

Dlaczego? Bo dobrze pokierowałem kampanią rekrutacyjną ;) A na serio – to wdzięczny biznes. I dość internetowy. W takim sensie, że przy pewnych predyspozycjach może szybko reagować na to, co dzieje się w sieci i poza nią – a to dzisiaj bardzo ważne. Kiedy wybucha historia z Fibakiem – mamy okolicznościową koszulkę. Kiedy Kora dostaje przesyłkę dla psa – odnosimy się do tego. Nie mam działu prawnego, smutnej rady nadzorczej

zapewnia

Foto: koszulkowo.com

Page 32: e-PROFIT numer 09/2013

32 e-profit

Wywiad numeru

i innych hamulcowych. Pach, gotowe. Do tego, jak już pisałem, dbamy bardzo o jakość produktów.

Skąd bierzecie inspiracje do tworzenia coraz to nowych zabawnych pomysłów?

Hmm… Powiem nieskromnie, że większość projektów jest mojego autorstwa. No cóż, po prostu to przychodzi mi do głowy. Miałem zawsze dużo pomysłów, dzisiaj mam możliwość wykorzystania tego.

Najzabawniejszy wzór, który pamiętasz?

Trudno mi oceniać własne wzory, ale z wzorów od naszych grafików lubię chyba najbardziej I have pms and gps, which means I’m a bitch and I will find you.

Co zwróciło naszą uwagę u Was, to przede wszystkim to, że mogę zrobić sobie samemu kompletnie indywidualną i odjechaną

koszulkę i nie muszę zbierać kilkunastu znajomych, żeby ją kupili, tylko po to, żeby ktoś zdecydował się ją wyprodukować. Z punktu widzenia klienta supersprawa, ale z punktu widzenia opłacalności jest już z tym chyba gorzej?

Można, ale od 5 sztuk. Kiedyś robiliśmy nawet pojedyncze sztuki, ale to rzeczywiście sporo roboty, a mały zysk. Po prostu się to nie opłacało przy bieżących ograniczeniach technologicznych (bez wchodzenia w detale). Ale może do tego kiedyś wrócimy. Można za to robić koszulki z własnymi napisami według predefiniowanych wzorów – to akurat nie jest trudne po naszej stronie.

Przeglądając wasze projekty, można odnieść wrażenie, że staracie się iść krok dalej niż tylko wcisnąć komuś swój produkt. Mam tu na myśli próbę budowania pewnej społeczności. Nazwijmy to społecznością ludzi pozytywnie zakręconych. Czy to taki chwyt reklamowy, czy rzeczywiście coś się za tym kryje?

T-shirty noszą określone grupy ludzie. T-shirty pozwalające wyrazić bezpośrednio siebie – z napisami, czy prostymi i dobitnymi przekazami – jeszcze mniejsza grupa. Staramy się, aby nasze wzory mówiły coś więcej niż koszulka ze zdjęciem Nowego Jorku mówiąca NEW YORK. To trochę mało. Według tej myśli łatwo zebrać ludzi. Albo ktoś lubi ten koncept i tak się ubiera, albo nie.

Macie pomysł co dalej? Dzisiaj koszulki, a jutro…

Koszulki. Głównie. To ciągle jeszcze wieeeeelki ocean. Choć mamy też pokrewne produkty i może będziemy się jeszcze trochę rozwijać produktowo. Ale rdzeniem zawsze będzie T-shirt. To nasze płótno.

Dzięki za rozmowę.

Dzięki!

Foto: koszulkowo.com

Page 33: e-PROFIT numer 09/2013

33e-profit

Zarządzanie w pigułce

Bartosz Kowalski

sprawne zarządzanie małym czy średnim przedsiębiorstwem wymusza na właścicielach przewidywanie zmian i odstępstw od założonych planów w najdrobniejszych szczegółach. Aby przetrwać na rynku, zadowolić klienta, nie zmieniając jednocześnie jakości, towarów i usług, przedsiębiorstwo musi stosować metody planowania swoich kroków – i tutaj pojawia się pojęcie zarządzanie projektem w MŚp, czyli prosta i systematyczna droga do sukcesu.

sukces koordynacji zadania poprzez podejście procesowe

Tylko sformalizowany, ułożony i wyzbyty się niepotrzebnych

kroków system pracy poprzedza zjawisko sukcesu. Kierowanie

przez opracowane moduły pracy w MŚP staje się bardziej

efektywne. Tego typu rozwiązania dają możliwość sterowania

zarówno dużymi, szeroko pasmowymi zadaniami, jak

i drobnymi sprawami w przedsiębiorstwie. Ważne, aby każde

przedsiębiorstwo, tym bardziej z grupy MŚP, zdało sobie sprawę,

że główne kroki należy planować i realizować. Mam tutaj na myśli

nie tylko przewidywanie dalekiej przyszłości i zastanawianie się,

na jakim etapie będzie znajdował się, mój, twój, nasz biznes.

Zmianę w podejściu do sposobu zarządzania zauważyłem

w pewnej firmie internetowej sprzedaży, w której pracuje

mój przyjaciel. Od momentu, kiedy kierownictwo zmieniło

nastawienie do sposobu planowania swoich kroków,

sformalizowania, spisania codziennych czynności, odnotowało

wzrostowy wskaźnik przychodów. Notabene nie mały wskaźnik,

bo 15-procentowy wzrost w pierwszym kwartale od momentu

zmiany sposobu zarządzania. Jednocześnie, co mnie nie

zdziwiło, poprawił się kontakt z klientem. Kupujący byli bardziej

zadowoleni, z chęcią wracali i z większą intensywnością polecali

sklep na zewnątrz rynku. Firma stosuje tutaj jednocześnie

najlepszy, moim zdaniem, społeczny marketing szeptany.

Oczywiste też jest, że każde nowe przedsięwzięcie niesie za

sobą określone ryzyko. Sam określam ryzyko podjęcia projektu

jako sytuacje niepewną, która może się wydarzyć w przyszłości,

w trakcie trwania zadań operacyjnych. Uważam, że im bardziej

podwyższone ryzyko, tym bardziej proces zarządzania

sformalizowany i sztywny.

Obracając się w kręgu ludzi przedsiębiorczych, obserwowałem,

osobę ze swojego otoczenia otwierającą winiarnię.

.

Zasugerowałem, że biznes na terenie, w którym miał

funkcjonować, jest wysoce ryzykowny, starałem się pomóc

wyeliminować i sparametryzować zagrożenia podjęcia biznesu.

Niestety, moja praca w pierwszej fazie funkcjonowania winiarni

nie została wzięta pod uwagę. Mały obrót i kończące się zasoby

finansowe, skłoniły jednak inwestora do powrotu analizy ryzyka.

Zakładając różne warianty wystąpienia krytycznych impulsów ze

strony rynku i stosując się do nich, przedsiębiorstwo importuje

obecnie wina z całego świata, znajduje się w fazie rozkwitu

z 20-procentowym wskaźnikiem wzrostu obrotu i zysku.

czas, budżet, zakres

Kierunek zarządzania MŚP poprzez zarządzanie i wdrażanie

projektów, nie jest jednak niczym nieograniczone. Wykazuję trzy

podstawowe, granice tej formy zarządzania, które uważam za

główne parametry sukcesu – czas, budżet oraz zakres.

Nie ma realnej możliwości zakończenia prac nad zadaniami, jeśli

pominiemy jeden z czynników. Wskazując na ich ważność, mogę

wykazać silny rezonans, który tylko w formie niezmienialnej

zarządzanie poprzez projekty – czyli wademekum MŚp w osiąganiu sukcesów

Rys.

Bar

tosz

Kow

alsk

i

Page 34: e-PROFIT numer 09/2013

34 e-profit

Zarządzanie w pigułce

ma racje powodzenia. Projekt nie może trwać w nieskończoność.

Bez stanowczo określonych granic czasowych zadanie nie ma

teoretycznych podstaw powodzenia. Pomijając na początku

zakres, przedsiębiorstwo nie ma pojęcia, czym i kiedy się zająć.

Zakres formułuje nieprzekraczalne etapy trwania projektu.

Budżet, też nie jest nieskończony – kto z nas potrafiłby bawić się

w filantropię. Trzy parametry niewymagające szczególnego

wysiłku i nakładu pracy, a utrzymanie ich w równej zależności

skazuje na sukces. Niestety, ale nic, czym się zajmujemy, nie

jest odizolowane. Niezależnie od etapu, formy, czy stanowiska

oddziałują na nas czynniki zewnętrzne oraz wewnętrzne.

Na wysokość zysków, obrotu mają wpływu decyzje polityczne,

społeczne. Jako pracownicy, mamy wpływ na decyzje

i powodzenie swoich obowiązków wewnątrz przedsiębiorstwa.

Jak widać czynniki działające na MŚP oddziałują tak intensywnie,

jak intensywnie przedsiębiorstwo działa na rynek, klienta

czy konkurencję. Eliminując i przewidując ryzyko, stworzyć

można ochronkę działania zespołu projektowego – dając upust

wyobraźni i pracowitości swoim pracownikom.

Przedsiębiorstwo ma obowiązek zaplanować kroki i stworzyć

czysty, przejrzysty plan działania. Praca nad harmonogramem

wymaga czasu, ale daje wielkie efekty. Również te wymierne

w kolejnych etapach przekładające się na skuteczność i zysk.

Takim prostym urządzeniem do planowania jest wykres Gantta. 🗺�

elementy otoczenia projektu w odniesieniu dozarządzania MAłyM-ŚRedniM przedsiębiorstwem

oToczenie bliŻsze oToczenie dAlsze

Posiadamy na nie wpływ, jednak samo otoczenie może wywierać wpływ o większej sile. Otoczenie jest niezależne od nacisku stawianego na otoczenie bliskie projektu

Otoczeniem bliskim projektu może być:- Prezes firmy- Struktura organizacyjna- Kooperant, dostawca- Portfel klientów jak i pojedyncza jednostka klienta

Otoczenie dalsze to dziedzina, na którą nie mamy najmniejszego wpływu. Zespół projektowy oraz firma dla której jest realizowany proces zarządzania projektem może jedynie wpasować się w odpowiadające warunki tego otoczenia.

Jedyna forma reagowania na zachowanie otoczenia dalszego to obserwacja i próba przewidywania jego zwrotów.

Otoczeniem dalszym projektu może być:- Ustawodawstwo- Polityka Państwa- Unia Europejska- Rynek konkurencji

Rys. Bartosz Kowalski

Page 35: e-PROFIT numer 09/2013

RedakcjaAgnieszka Meller Redaktor naczelnae-mail [email protected]

Wydawcainkubator sTARTeRGdańska Fundacja przedsiębiorczościul. Lęborska 3b80-386 GdańskNIP: 583-290-74-40

e-mail [email protected] tel. 58 731 65 65

www.inkubatorstarter.pl

Facebook.com/inkubatorstarter

Twitter.com/inkubatorstart

Blog.inkubatorstarter.pl

e-profit