Upload
inkubator-starter
View
221
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Â
Citation preview
e-profitSztuczna inteligencja w służbie e-commerce, czyli o myślących sklepach • strona 20
wszystko o e-biznesie
Numer 09/2013
Model biznesowy
największych grzechów przy pozyskiwaniuinwestora
must have czy
fanaberia?
10
wykorzystujący sprzężenia zwrotne
AplikAcjA MobilnA
wiRTUAlnykelneRjami-jami...od kuchni
rozmowa z Michałem Góreckim założycielem Koszulkowo.comTo masa zapewnia zysk
2
online dużo się dziejeNadszedł wrzesień, sezon urlopowy za nami, na ulicach znowu korki. Codzienność.
Nie zwalniamy jednak z e-PROFITOWYM zespołem tempa. A można by rzecz, że dopiero
się rozkręcamy. Trzeci numer pod nowym szyldem oddaję w Wasze ręce i zapewniam,
że wcale nie do 3 razy sztuka. Będzie więcej!
O czym tym razem? Dużo o świecie online. A konkretnie? Konkretnie to m.in. o dobrych
praktykach komunikacji z wykorzystaniem narzędzi internetowych, szczególnie istotnej
dla przestrzennie oddalonych współpracowników. Dodatkowo kilka słów o sprzężeniu
zwrotnym, bo w tworzeniu efektywnego interesu ważna jest umiejętność „rozmnażania”
i dywersyfikowania (wiedzą o tym choćby Grupa Allegro i Netia) oraz o systemie
inteligentnych rekomendacji produktowych, który nie tylko śledzi każdy ruch klienta
w sieci, lecz także go analizuje, by uczyć się naszych potrzeb i upodobań. W numerze
również o sprincie do granic internetu, czyli o potrzebie ciągłego bycia online i must be
obecności w mediach społecznościach. Trudno bowiem zaprzeczać, że smartfony
zawładnęły nami, a konto na Facebooku jest standardem (pytanie, czy faktycznie jak
mówią niektórzy, jego brak oznacza, że nie istniejesz, bo offline jest mniej ważny niż
online). Niezależnie od odpowiedzi, zamiast upartego oponowania, warto po prostu się
w tej nowej rzeczywistości odnaleźć, rzecz jasna zawsze w zgodzie ze sobą.
Wrześniowy e-PROFIT to także dwa inspirujące wywiady. Pierwszy z Bartłomiejem Rakiem,
człowiekiem, który internetem jest zafascynowany i prawie uzależniony od
komunikacji za jego pośrednictwem. U niego szukamy odpowiedzi na pytanie,
czy da się wykorzystać media społecznościowe do monetyzacji biznesu.
Drugi z Michałem Góreckim, pomysłodawcą Koszulkowo.com, który opowiada
o personalizowanym płótnie, czyli biznesie z e-końcówką. Na koniec jeszcze podpowiedź
Bartosza Kowalskiego, co zrobić, by pokonać chochlika braku planowania, który
często dopada MŚP oraz lista 10 grzechów głównych startupów przy pozyskiwaniu
inwestora, przygotowana przez Łukasza Olechnowicza. Warto wziąć je sobie do serca!
Miłej lektury!
e-profit
Agnieszka MellerRedaktor naczelna
e-profit w tym numerze
3e-profit
RedakcjaAgnieszka Meller Redaktor naczelnae-mail [email protected]
Wydawcainkubator sTARTeRGdańska Fundacja przedsiębiorczościul. Lęborska 3b80-386 GdańskNIP: 583-290-74-40
e-mail [email protected] tel. 58 731 65 65
www.inkubatorstarter.pl
Facebook.com/inkubatorstarter
Twitter.com/inkubatorstart
Blog.inkubatorstarter.pl
Jak dojechać?
Google Mapshttp://goo.gl/maps/PfwPO
numer 09/2013
To masazapewnia zysk
Montaż: © Koszulkowo.com
© tonic - Fotolia.com
✎
2
4
4
7
8
8
9
9
10
12
14
16
20
22
26
29
30
33
wstępniak
Online dużo się dzieje
Felieton
Nowy sezon
Dobre praktyki komunikacji online w firmie
Profesjonalizm
Aktualności
Firmy z sektora MŚP chcą zmian w systemie podatkowym i ZUS
Rusza Szkoła Strategii Marki
Urządzenia mobilne wciąż narażone na problemy
z bezpieczeństwem
IQ Partners potraja zyski
z naszej persepktywy
Wirtualny kelner
Lokalnie, ale globalnie
10 największych grzechów przy pozyskiwaniu inwestora
Aplikacja mobilna must have czy fanaberia?
Sztuczna inteligencja w służbie e-commerce
Socjomaniacy
Model biznesowy wykorzystujący sprzężenia zwrotne
Sprint do kresów intenetu
wywiad numeru
To masa zapewnia zysk
zarządzanie w pigułce
Zarządzanie poprzez projekty – czyli wademekum MŚP
w osiąganiu sukcesów
Masz ciekawy temat? pisz!To miejsce czeka na [email protected]
4 e-profit
Felieton
nowy sezonSylwester Kozak
W mojej klasie w szkole podstawowej zwykło się mówić: nowy
zeszyt, nowe nadzieje. Po urlopie cześć z nas zakłada właśnie
takie „nowe zeszyty”.
Urlop i wypoczynek to czas, kiedy na wiele rzeczy możemy
spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. Pracując nad
projektem, jesteśmy „wewnątrz” i nie widzimy błędów, które
popełniamy. Część z nich potrafimy wręcz wytłumaczyć.
Urlop pozwala nam nabrać dystansu. To często również
dobry moment, by podjąć kluczowe decyzje, takie jak
uruchomienie nowych projektów czy zamknięcie starych.
Kolejny taki „zeszyt” to oczywiście nowe nadzieje. Może nie
takie jak w szkole podstawowej, gdy obiecywaliśmy sobie: teraz
to zacznę się uczyć, ale bardziej biznesowe i nastawiane na zysk.
Nie bójmy się tego powiedzieć – nasze nowe przedsięwzięcia
powinny być nastawione na zysk! I z tą właśnie myślą twórzmy
nowe projekty, bo – jak niedawno przeczytałem – tylko nieliczny
odsetek „startupowców” myśli o zarabianiu, a większość traktuje
startup jako swego rodzaju przygodę. 🗺
dobre praktyki komunikacji online w firmiePaweł Lipiec CCO, Erudion.pl
To jednak mali uczą się od dużych, a komunikacja – tak wewnętrzna,
jak i zewnętrzna – jest kluczowa dla każdej firmy. Uważam, że za
chwilę otwarta komunikacja będzie częścią strategii każdej firmy.
Dlatego warto popatrzeć na wyzwania, przed jakimi stają wielkie
korporacje. Przed częścią z nich stawaliśmy i my, jako startup,
przed innymi stają jedynie nasi klienci.
Używaj serwisów społecznościowychMożna walczyć z rzeczywistością i upierać się, że używanie
Facebooka, Twittera czy firmowego bloga nie ma sensu.
Czy jesteśmy w stanie jednak wygrać z rzeczywistością i czy ta walka
ma sens. Komunikacja online dla wielu marek skupia się na forach
dyskusyjnych i dwóch głównych serwisach społecznościowych.
Nie ma sensu wypierać tego ze świadomości. Trzeba pogodzić się
ze zmianami i zacząć wykorzystywać nowe narzędzia.
Jeśli nie masz żadnego doświadczenia w komunikacji online,
zacznij od stworzenia prywatnego konta, poznania specyfiki
medium i… testuj. Poznawanie narzędzia na prywatnym profilu
(z dobrze skonfigurowanymi ustawieniami prywatności) jest dużo
© Sergey Nivens - Fotolia.com
Komunikacja wewnętrzna dużych organizacji jest znacznie większym wyzwaniem niż w niewielkich rodzinnych
firmach, gdy każdy z każdym widzi się codziennie. Rozrzucenie pracowników nawet na terenie całego kraju,
a często kontynentu, sprawia, że koniecznością staje się korzystanie z platform wspierających komunikację
online. Analogiczną sytuację obserwujemy w komunikacji z klientami i z otoczeniem firmy.
5e-profit
Felieton
© Sergey Nivens - Fotolia.com
bezpieczniejsze niż eksperymenty na firmowym koncie. Pozwoli
także na zaobserwowanie charakterystycznych zachowań i języka
użytkowników danego serwisu.
Warto też pomyśleć o firmowym blogu, który jest świetnym
narzędziem wspierającym działania wizerunkowe. Do tego jednym
z łatwiejszych, tańszych i prostszych. W obu przypadkach,
jeśli pracujesz w dużej organizacji, przeszkodą mogą być działy
prawne. Zapewne będą one zgłaszać pewne wątpliwości. Warto
usiąść i porozmawiać o tym, jakie działania możesz podjąć, czy jak
zmodyfikować twoje pomysły, aby od strony prawnej wszystko
było bezpieczne. Dobrym pomysłem może być konsultowanie lub
wręcz zaangażowanie wyznaczonych pracowników „prawnego”
w proces tworzenia strategii obecności firmy w internecie.
poznawaj i planujWażne jest, aby być obecnym w sieci (w tym w serwisach
społecznościowych), ale równie – a może nawet bardziej – istotne
jest, aby robić to w sposób świadomy i zaplanowany.
Najpierw należy poznać środowisko. Inaczej wygląda komunikacja
na firmowym blogu, a inaczej na Facebooku czy Twitterze. Dużo
zależy od tego, jaki jest wizerunek firmy i jaka zostanie przyjęta
strategia komunikacji. Każde z tych mediów może pokazywać
firmę jako bardzo profesjonalną, z długą tradycją (tu najłatwiej
sięgnąć po blog) ale może też kreować markę bardziej na luzie,
rozrywkową, skupioną na „tu i teraz” (tu aż się prosi o Twittera).
Dlatego przede wszystkim ważne jest, aby wiedzieć, co, jak i do
kogo chcemy komunikować, by dobrać odpowiednie narzędzia.
Planowanie komunikacji jest bardzo ważnym etapem. Aktywność
marki na FB czy Twitterze skupi określoną grupę odbiorców.
Aby ta grupa nie była przypadkową zbieraniną konkursowiczów
łasych na gadżety, należy dokładnie zaplanować, kogo chcemy
wciągnąć w dyskusję z marką i jak zamierzamy to zrobić. Warto
określić również, jakie miejsce będzie zajmowała aktywność
online w całym marketingu mix marki. Chcesz pokazać ludzką
twarz prezesa na Twitterze, czy może kulturę organizacyjną firmy
na Facebooku? Dobrze zaplanowana komunikacja pozwoli na
osiągnięcie wyznaczonych mierników (o czym dalej).
Rozmawiaj „w cztery oczy”Cyfryzacja komunikacji sprawia, że z jednej strony możemy
komunikować łatwiej i na dużo większe odległości, z drugiej zaś
często wypiera (nie w zupełności) kontakty osobiste. Nic nie zastąpi
bezpośredniej rozmowy – zarówno w kontaktach z klientami,
partnerami, współpracownikami, jak i pracownikami. Jeśli nie
masz możliwości rozmowy twarzą w twarz, można ratować się
rozmowami telefonicznymi – to nadal dużo więcej, i z zupełnie
inny poziom komunikacji, niż wiadomość na Facebooku czy e-mail.
Mów „do góry” nie tylko „w dół”W większości firm komunikacja – zwłaszcza wewnętrzna – wygląda
bardzo podobnie. W firmowym intranecie pojawiają się ogłoszenia
zamieszczane przez zarząd lub osoby z pionu komunikacji
wewnętrznej czy HR do tego wyznaczone. I tyle. Pracownik może
być jedynie biernym czytelnikiem.
To, co proponujemy w Erudionie, to zupełny odwrót od tego modelu.
Proponujemy komunikację wielokierunkową, wielopoziomową,
jeden do jednego, ale i jeden do wielu. To wielu firmom wydaje
się szaleństwem – pozwolić mówić każdemu pracownikowi?
Wysłuchiwać ewentualnych narzekań i pretensji tychże? A dlaczego
nie? – pytamy. To pozwala budować lepszą atmosferę w miejscu
pracy, reagować na negatywne opinie i zmieniać te procedury,
które nie są skuteczne. Taka informacja zwrotna od pracowników
jest bezcenna. Za przykład firmy, która na otwartej komunikacji
zbudowała imperium podaje się Zappos – amerykański e-sklep
z butami. Historia tego biznesu jest pełna zakrętów i upadków,
jedno jednak pozostaje pewne: Zappos jest mistrzem otwartej
komunikacji. Polecam serdecznie książkę założyciela zatytułowaną
Delivering Happiness.
Większość firm komunikuje się ze swoimi pracownikami „z góry na
dół”, to znaczy, że managerowie i pracownicy wyższych szczebli
przekazują informacje tym zatrudnionym na niższych w hierarchii
stanowiskach. Ogólnie przyjęty model zakłada, że im jesteś niżej
w takiej strukturze, tym mniej masz do powiedzenia. Brakuje tu
nie tylko rzeczywistego dialogu, lecz także często jakiejkolwiek
strategii. Poza bieżącymi ogłoszeniami nikt nie myśli o tym,
aby rozmawiać z pracownikami, wejść z mini w dialog, a do tego
jeszcze zrobić to w określonym (w strategii) celu. Czy kierownicy
i dyrektorzy prowadzą swoje zespoły do jasno zdefiniowanych
celów? Czy cele te wpisują się w taktyki, strategie, wizję i misję
firmy? Czy taka „komunikacja” tworzy jakikolwiek zysk dla firmy
(o pracownikach nie wspominając)? To są bardzo ważne (ale proste)
pytania, na które warto sobie odpowiedzieć.
Miej plan ewakuacyjnyMożesz się świetnie przygotować, napisać dobrą strategią,
zaplanować, kto z kim, jak i dlaczego, a sytuacja kryzysowa
i tak wcześniej czy później się zdarzy. To trochę jak mieszkanie
pod wulkanem – niby każdy aspekt tej nietypowej sytuacji
masz już rozpracowany, ale wybuch wulkanu to zawsze
nieprzyjemna niespodzianka. To nie znaczy, że trzeba od razu
uciekać i zmieniać sposób życia. Pod tym wulkanem social
mediów jest całkiem fajnie. Trzeba się jednak przygotować
na wybuch, na kryzys, na sytuację niestandardową.
Wystarczy opracować procedury na wypadek takiego zdarzenia
i od razu zaczynamy się czuć bezpieczniej. Nie da się przewidzieć
6 e-profit
Felieton
wszystkich potencjalnie kryzysowych sytuacji, ale warto
zastanowić się, jakie grożą nam najbardziej. Niezadowolony
klient, niedziałająca usługa, niekompetentne lub nieodpowiednie
zachowanie przedstawiciela firmy – to tylko kilka przykładów.
Nad każdym należy się pochylić i przemyśleć, jak i jakim kanałem
należy zareagować, aby sprawę wyjaśnić, załagodzić, a nie dolać
oliwy do ognia przez brak wyczucia czy nieopaczne działanie.
skup się na średnim szczebluDużo się mówi o obecności prezesów czy członków zarządu
w sieci. Publikacji na temat tego, jak to buduje wizerunek firmy (nie
tylko samego prezesa) znaleźć można w sieci dużo. Równie łatwo
dotrzemy do publikacji na temat działalności szeregowego
pracownika w serwisach społecznościowych, o konieczności
tworzenia polityki wykorzystania SM w danej firmie czy
o przykładach negatywnych lub pozytywnych zachowań.
Nikt nie pochyla się nad pracownikami średniego szczebla.
To zaskakujące, ponieważ oni właśnie są kluczowi w komunikacji
firmy. Są spoiwem firmy i to oni tak naprawdę kierują pracą
(operacyjną) w organizacji. Ich musisz przekonać do zmiany czy
nowych rozwiązań w komunikacji, do używania, w ten a nie inny
sposób, serwisów społecznościowych, do otwartej komunikacji
wewnętrznej itp.
Ich udział na etapie tworzenia strategii komunikacji, czy wyboru
narzędzi i całej filozofii komunikowania się w firmie, może być
nie do przecenienia z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze,
udział w podejmowaniu decyzji znacznie wpływa na jej akceptację
oraz chęć realizacji przyjętych planów. Po wtóre, mogą stanowić
świetne źródło wiedzy na temat relacji, procesów i praktycznego
zastopowania dotychczasowych procedur w firmie. Wykorzystanie
tej wiedzy pozwoli zoptymalizować rozwiązanie pod potrzeby tego
środowiska i zminimalizuje ryzyko odrzucenia zmian przez część
pracowników. To oni właśnie mają największy wpływ na rutynę
dnia codziennego. Dzięki nim zmiany będą wprowadzane sprawnie
i szybko lub powolnie z licznymi problemami i przeszkodami.
zlikwiduj zatory komunikacyjneO samych zatorach czy węzłach komunikacyjnych w dużych firmach
można by napisać książkę. Mówiąc o ich likwidowaniu, mam na
myśli totalne otworzenie komunikacji.
Na czym ma to polegać? To proste. W dotychczasowych
typach komunikacji wewnętrznej, aby uzyskać informację,
którą dysponuje prezes firmy, szeregowy pracownik musiał
zapytać swojego przełożonego, ten pytał kierownika,
kierownik managera, ten dyrektora itd. aż do prezesa.
W Erudionie proponujemy podejście umożliwiające komunikację
„każdy z każdym”. W takim modelu każdy pracownik może zadać
pytanie każdemu innemu pracownikowi lub ogółowi (względnie
określonej grupie), co ułatwia i przyspiesza wymianę informacji.
W tak zaprojektowanym przepływie informacji zaangażowanych
jest mniej osób.
W dużej organizacji niemożliwe jest, aby jedna osoba (CEO)
odpowiadała na pytania choćby tysiąca pracowników. W takiej
sytuacji jednak można w poszczególnych zespołach wyznaczyć
osoby, które w imieniu całego działu będą wystosowywać pytania
do prezesa. Jeśli wydaje Ci się to nierealne, muszę Ci zdradzić,
że szef wspominanego już sklepu Zappos chyba o tym nie wiedział
i… zastosował takie rozwiązanie w Zapposie właśnie.
Pracownicy sprawnie adaptują zachowania i nawyki swoich
przełożonych. Jeśli będziesz wiecznie zajętym szefem i nie będziesz
miał czasu na rozmowę ze swoimi ludźmi, to oni przeniosą to
zachowanie na niższy poziom struktur. Jeżeli każda rozmowa
z Tobą, jako szefem, nie będzie mieszaniną pretensji i rozkazów,
a raczej dialogiem o tym, co i jak można jeszcze poprawić – ten
model dialogu pójdzie w dół. Otwarta komunikacja jedynie
wzmocni te mechanizmy.
buduj zaufanieCały czas mówimy o społeczności. Traktujemy ludzi pracujących
w danej firmie jako pewną całość, grupę, „plemię”, społeczność
właśnie. To, co scala społeczność, co jest jego spoiwem, to zaufanie.
Nie ma zdrowo funkcjonujących społeczności, w których nie ma
odpowiedniego poziomu zaufania. O tym, jak ważne jest zaufanie,
świadczą choćby dane, jakie swego czasu opublikowała firma
Deloitte. Wynika z nich, iż blisko połowa pracowników, którzy
rozważali zmianę pracodawcy jako główny powód podawało
brak jasnej, przejrzystej komunikacji i zaufania. Zaufanie buduje
przecież między innymi sposób komunikacji szefów z przełożonymi
oraz kultura komunikacji pomiędzy pracownikami tego samego
szczebla. Wspominałem już o tym, jak styl komunikacji schodzi od
liderów w dół na całą firmę, więc nie będę do tego wracał.
Na koniec chciałbym jedynie zwrócić uwagę na ta prosty fakt. Nic nie
zastąpi zwykłego „być człowiekiem” w relacjach międzyludzkich.
Jeśli bez względu na podległość służbową (lub jej brak) oraz
inne zależności między ludźmi rozmowy toczą się w zdrowej
atmosferze, a komunikacja oparta jest na przyjacielskim „my”
zamiast wrogiego „wy–my”, firma funkcjonuje lepiej i wydajniej. 🗺�
Źródła:http://www.ehow.com/info_8307879_practices-corporate-communication.html
besT pR AcTices FoR iMpRoVinG inTeRnAl coMMUnicATions
http://www.rswcreative.com/wp-content/uploads/2012/04/rsw_internal_
communications.pdf
http://www.arikhanson.com/2010/08/24/4-corporate-communication-tips-that-will-
help-build-engaged-communities/
7e-profit
Felieton
© imageegami - Fotolia.com
profesjonalizmMarek Dornowski
Natrafiłem ostatnio na informację prasową, w której przedstawiciel
firmy X mówił (albo mówiła – już nie pamiętam), że jego firma to
dobry wybór, bo świadczy tylko profesjonalne usługi. Przestałem
czytać, bo zbyt dużo masła maślanego przyprawiło mnie
o mdłości.
W czym widzę problem? Głównie w tym, że czytanie ofert,
przeglądanie stron internetowych różnych startupów doprowadza
mnie do stanu, w którym nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.
Pierwszy lepszy przykład agencji marketingowej skupiającej się
na promocji w sieci. „wyróżnia nas kreatywność” – czyżby?
Przeglądam stronę WWW, a tam standardowo: O nas, Oferta,
Kontakt. Wszystko zrobione w sztampowej charakterystycznej
formie, a zakładka „O nas” jest praktycznie kopią tego, co
znajdę w zakładce „Oferta”, tyle że opisane w nieco bardziej
literackiej formie. Kreatywność pierwszej klasy… Nie chcę siać
kryptoreklamy, ale kreatywna to dla mnie była kampania jednego
z ubezpieczycieli, gdzie na specjalnie dedykowanej stronie agent
ubezpieczeniowy zgadywał, o kim właśnie myślisz. Tempo
wskaźnika zapytań rosło szybciej niż dług publiczny w Polsce,
a ludzie robili między sobą pojedynki, wykorzystując ten świetnie
skonstruowany algorytm.
Kolejny przykład: „Wyróżnia nas indywidualne podejście do
klienta”. To jeden z moich ulubionych. Nie wiem, może jestem
po prostu w czepku urodzony, ale na jaką stronę bym nie wszedł,
to w zakładce „Dlaczego my?” najczęściej znajduję właśnie ten
wyświechtany tekst. Owszem, elastyczne przedsiębiorstwo
jest dziś w cenie, ale uwierzcie mi, każda firma, która nie doszła
jeszcze do poziomu „korporacyjnego raju”, gdzie procedury są
ważniejsze niż potrzeby klienta, będzie stawać na głowie, by
dopieścić swojego klienta jak najlepiej i nie dopuścić, by przez
głowę przeszła mu myśl, że mógł wybrać lepiej. To super, że
jesteście elastyczni, ale to już standard, w niczym to Was nie
wyróżnia.
Inny paradoks. Profesjonaliści w innowacji. Otóż innowacja ma to
do siebie (jak sama nazwa mówi), że wchodzi na obszary nowe,
niezbadane. Jest pionierem. Jak można być w danej dziedzinie
jednocześnie żółtodziobem i zawodowcem? Jeżeli podkreślasz
swoje doświadczenie w temacie, to raczej temat ten nie jest już
innowacyjny, gdy zaś jesteś pierwszy w nowej dziedzinie, nazywanie
siebie profesjonalistą to trochę jak zakładanie fraka, by wyjść z psem
na spacer i wyrzucić śmieci. Można, tylko że śmiesznie wygląda.
Dobrze, wystarczy tego znęcania się. Mam po prostu jedną
prośbę. Wyróżniajcie się w sposób pozytywny. Czy to filmem
z biura, który umieścicie w zakładce „O nas”, czy to przykładami
ciekawych realizacji z Waszej historii. Wszystko, byle byście nie
byli: „Profesjonalną, innowacyjną firmą, którą cechuje troska
o dobro klienta i kreatywne podejście do wyzwań”. Jeśli nie dla
własnego dobra, to zróbcie to dla dobra żołądków tych, którzy
będą to czytać. 🗺
8 e-profit
Aktualności
Firmy z sektora MŚp chcą zmian w systemie podatkowym i zUsInformacja prasowa
Aż 43% małych i średnich przedsiębiorstw wymienia konieczność zmiany w systemie podatkowym i ubezpieczeniowym jako najważniejszy czynnik, który ułatwiłby im prowadzenie działalności gospodarczej – wynika z badania Instytutu Badań i Analiz oraz portalu Firmy.net.
Przebadane firmy zapytano o ich propozycje i pomysły, które
mogłyby polepszyć sytuację małych i średnich przedsiębiorstw
na rynku. Przedstawiciele firm w swoich odpowiedziach
najliczniej postulowali konieczność wprowadzenia zmian
w systemie podatkowym i ubezpieczeniowym (43,6%).
Nie brakowało także konkretnych propozycji tych zmian, jak np.
całkowita likwidacja ZUS na rzecz indywidualnego ubezpieczenia
zdrowotnego i samodzielnego odkładania na emeryturę. Również
w kwestii podatków przedsiębiorcy bardzo licznie domagali się
wprowadzenia „sensownego” mechanizmu, który umożliwiłby
im niepłacenie podatku dochodowego i VAT od niezapłaconych
faktur. To, że firmy z sektora MŚP najczęściej postulują zmiany
w systemie podatkowym i ubezpieczeniowym nie jest chyba
dla nikogo niespodzianką. ZUS to przecież zmora małych firm.
Cytując jednego z ankietowanych: co roku większa kwota i nic
z tego nie ma, a i emerytur też nie będzie!. Kolejną bolączką MŚP
jest nieterminowe płacenie za faktury, co szczególnie często
praktykują duże firmy wobec mniejszych partnerów. Dla nich
rachunek na 5 tys. zł to niewielka kwota, którą można zapłacić
kiedy indziej. Dla małej czy mikro firmy to często cały dochód
miesięczny, z którego jeszcze trzeba opłacić ZUS, podatek
VAT i podatek dochodowy, bez względu na to, czy płatność
się otrzymało, czy też nie. Poprawa prawa w tym obszarze
to konieczność – komentuje Michał Kurczycki, przedstawiciel
szwajcarskiej firmy NNV AG, twórcy portalu Firmy.net.
Kolejne wskazywane bariery w prowadzeniu działalności
gospodarczej związane są z budowaniem relacji pomiędzy
administracją a biznesem. Rozwiązaniem trudności w tym
zakresie, zdaniem badanych, mogłoby być: ograniczenie
procedur biurokratycznych, a zwłaszcza cyfryzacja urzędów
(10,9%), większy dostęp do środków z UE (1,4%) oraz poprawa
wizerunku przedsiębiorców, w tym promocja wśród samej
administracji roli i znaczenia biznesu w budowaniu sytuacji
społeczno-gospodarczej (1,0%).
Inne rozwiązania mogące poprawić relacje administracja-biznes
i jednocześnie wspierać przedsiębiorczość powinny dotyczyć:
zmiany prawa w zakresie zamówień publicznych (0,6%), a także
wykorzystania wzorów skutecznych rozwiązań stosowanych
w innych krajach w zakresie współpracy administracji z biznesem
oraz stosowanych regulacji podatkowych i ubezpieczeniowych
(0,3%). Przebadani przedsiębiorcy w sposób bardzo umiarkowany
deklarowali swoje niezadowolenie z polityki realizowanej
przez rząd (4,7%) oraz z jego zbyt dużej ingerencji w działalność
gospodarczą (1,0%).
Z innych pomysłów firm na poprawienie własnej sytuacji warto
wymienić: wzrost innowacyjności firm, skupienie ich działalności
na specjalizacji, likwidacja/ograniczenie szarej strefy oraz
łatwiejszy dostępu do kredytów i środków z UE. Warto także
zwrócić uwagę na fakt, że liczną grupę stanowili przedsiębiorcy,
którzy nie potrafili wskazać czynników, które sprzyjałyby
prowadzeniu przez nich działalności gospodarczej (20,4%).
informacje o badaniuBadanie zostało przeprowadzone w marcu 2013 roku
z zastosowaniem techniki CAWI przez Instytut Badań i Analiz.
Wzięło w nim udział 2393 przedstawicieli przedsiębiorstw, które
są zarejestrowane w jednym z największych internetowych
katalogów branżowych – Firmy.net, umożliwiającym
kompleksową promocję firm w internecie. Z uwagi na liczbę
i strukturę respondentów wyniki badania mają charakter
reprezentatywny. Raport z badania – obejmujący także
wyniki nastrojów gospodarczy przedsiębiorstw oraz ich plany
dotyczące pozyskiwania funduszy z UE – można pobrać pod
adresem: http://firmer.pl/raport-nastrojeMSP-1polrocze2013. 🗺�
Rusza szkoła strategii MarkiŹródło: Informacja Prasowa
W tym roku jubileuszowa 10. edycja Szkoły Strategii Marki
rozpocznie się na początku października. To flagowa inicjatywa
edukacyjna organizowana przez Stowarzyszenie Komunikacji
Marketingowej SAR. SSM jest dedykowany marketerom,
pracownikom agencji reklamowych, interaktywnych, PR-owych
czy domów mediowych. Rekrutacja już trwa. Zajęcia będą
poświęcone: planowaniu komunikacji w mediach, wpływowi
PR na strategię marki, mierzeniu efektywności kampanii,
tworzeniu strategii dla marki czy jej ewaluacji. Program zajęć
SSM uwzględnia możliwość poszerzania wybranych modułów
na życzenie uczestników. Jeśli uznają oni, że dany temat nie
został wyczerpany lub chcieliby dowiedzieć się w określonym
zakresie więcej, organizatorzy umawiają dodatkowe fakultety.
Więcej szczegółów dotyczących kursu znaleźć można na stronie
http://www.ssm.edu.pl. 🗺
9e-profit
Aktualności
Urządzenia mobilne wciąż narażone na problemy z bezpieczeństwemŹródło: Informacja Prasowa
W ciągu ostatnich kilku lat liczba zagrożeń atakujących platformy,
urządzenia i aplikacje mobilne rosła w ogromnym tempie, lecz
w ostatnim kwartale trend ten przybrał naprawdę niespotykane
rozmiary. Cyberprzestępcy opracowali złożone sposoby omijania
zabezpieczeń mobilnych, nie tylko przy pomocy złośliwych
aplikacji.
Kiedy odkryto, że cyberprzestępcy mogą wykorzystać słabość
zabezpieczeń, aby podmienić aktualizacje legalnych aplikacji
na złośliwe odpowiedniki, był to kolejny dowód na to, jak
poważnym zagrożeniem jest luka w zabezpieczeniach systemu
Android (tzw. Master Key). Z kolei złośliwe oprogramowanie
OBAD, zbudowane z wielu elementów, wykorzystuje furtkę
w systemie administracyjnym platformy i wykonuje
skomplikowane programy, które działając w niewidoczny
sposób, rozprzestrzeniają złośliwy kod.
Tempo tworzenia złośliwych i niebezpiecznych aplikacji na
system Android wciąż bije rekordy. Ich łączna liczba w tym
kwartale wyniosła 718 tys. Użytkownicy tego systemu mogą
spodziewać się, że cyberprzestępcy nie zwolnią kroku i już za pół
roku liczba programów malware wzrośnie o kolejne 350 tys.–
w przeszłości taki przyrost złośliwego oprogramowania
zająłby nawet 3 lata. W porównaniu z ubiegłym
kwartałem, liczba złośliwych aplikacji wymierzonych
w internetowe usługi bankowe wzrosła o prawie jedną
trzecią. Najwięcej ofiar tego procederu zanotowano
w Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Australii i Francji.
Wiele poważnych zagrożeń, znanych już ekspertom z branży
zabezpieczeń, powróciło w nowych wersjach, wzbogaconych
o nowe sztuczki i fortele. Analitycy obserwujący podziemny
rynek zauważyli stopniowy spadek cen zestawów do
konstrukcji złośliwych programów. Niektóre z nich, np. SpyEye,
są udostępniane za darmo wraz z innym zakupionym znanym
zestawem.
Wykorzystano też luki w zabezpieczeniach aplikacji dla serwerów,
m.in. Plesk, Ruby on Rails i ColdFusion®. Oszustwa, oparte
na inżynierii społecznej, biorą obecnie na celownik aplikacje
służace do obsługi kont dostępu do kilku serwisów, takich jak
Digsby, wykorzystując przy tym liczne platformy blogowe jako
przykrywkę dla instalatorów złośliwego oprogramowania. 🗺
Źródło: Informacja Prasowa
Notowany na rynku głównym Giełdy Papierów Wartościowych
w Warszawie fundusz IQ Partners S.A. opublikował
skonsolidowany raport z wyników finansowych za I półrocze
2013 roku. Wygenerowane przez Grupę Kapitałową zyski w tym
okresie wzrosły trzykrotnie i wyniosły 4,5 mln zł.
Przychody ze sprzedaży w ujęciu skonsolidowanym wyniosły
ponad 7,7 mln zł, czyli o 45% więcej niż w okresie analogicznym
w roku ubiegłym. Grupa Kapitałowa IQ Partners S.A.
wygenerowała zysk netto na poziomie 4,5 mln zł, czyli
o ponad 3 mln zł więcej niż w I półroczu 2012 roku (wzrost
o 286%). Aktywa spółki przekroczyły wartość 51 mln zł.
Na bardzo dobre wyniki w I półroczu wpływ miał przede
wszystkim wzrost przychodów podmiotów inwestycyjnych
w 100% zależnych od IQ Partners S.A. – w szczególności
Ventures Hub i InQbe.
Pierwsze półrocze 2013 roku obfitowało w nowe inwestycje. Grupa
Kapitałowa IQ Partners powiększyła się o 18 nowych spółek.
Dziesięć z nich pozyskanych zostało w ramach zainicjowanego
w II kwartale konkursu na najlepsze projekty startupowe o nazwie
10za50za10. W wyniku konkursu do portfela inwestycyjnego
funduszu trafiły następujące projekty: NatuMed, TappEat,
DSS Logger, My Meeting Rooms, TrashSquealer, Gra Robotica,
ToCoMoje, Testy ECU, Nowy uniwersytet, Morning healthy.
Łączna wartość tych inwestycji wyniosła 0,5 mln zł. Kolejna tura
inwestycyjna miała miejsce w kwietniu 2013 roku. Do portfela
funduszu dołączyło 8 nowych inwestycji o łącznej wartości
5 mln zł: Prowly.com, GetLaunch, L-Profit, Pol-Cash Technologie,
InGIS, Langzee, Odbierz.to oraz Zumobile. Wszystkich inwestycji
dokonano za pośrednictwem inkubatorów InQbe i Ventures
Hub. Po drugim półroczu 2013 roku w portfelu inwestycyjnym
IQ Partners znajduje się łącznie 85 projektów.
Zarząd funduszu zapowiada, że ten rok zamknąć chce 100 spółkami
w portfelu. Jednocześnie podkreśla, że na konsekwentny wzrost
wartości całej grupy wpływ będzie miało również uruchomienie
w czerwcu 2013 roku kolejnego wehikułu inwestycyjnego,
Inventiq Sp. z o.o., poprzez który fundusz inwestować będzie
w spółki dysponujące opatentowanymi technologiami.🗺�
iQ partners potraja zyski
10
Z naszej persepktywy
e-profit
WirtualnyAgnieszka Meller
kelner
© rangizzz - Fotolia.com
Z naszej perspektywy
Wyobraźmy sobie sytuację, w której każdy z nas kiedyś był, lub
jest duże prawdopodobieństwo, że kiedyś będzie. Przykładowo,
jesteśmy na spacerze z rodziną, nie mamy ochoty wracać
do domu na obiad, a nasze możliwości finansowe są jasne
i ograniczone sumą gotówki w portfelu. Jeszcze inny przypadek,
nasz szef nagle komunikuje, że trzeba zorganizować kolację dla
kooperantów z Korei Południowej, i musi być to kuchnia polska
(o tym, że budżet jest określony nawet nie wspominamy).
Co te sytuacje mają ze sobą wspólnego? Otóż każda z nich
sprowadza się do czynności, którą jest „poszukiwanie”. Można
oczywiście przeszukiwać książkę telefoniczną, zwiedzać
spacerkiem całe miasto w poszukiwaniu ciekawej knajpki lub…
skorzystać z nowoczesnych technologii.
Urządzenia mobilne (smartfony, tablety) GPS, acelerometry czy
kompasy – wszystkie te wynalazki umożliwiają ludziom szybkie
odnalezienia miejsca, które zaspokoi sprecyzowaną potrzebę.
Jedna z firm z naszego Inkubatora Starter, idąc takim właśnie
rozumowaniem, postanowiła udostępnić rozwiązanie, które
odnajdzie wyniki najlepiej realizujące potrzebę zaspokojenia
głodu.
Mowa o projekcie Jami-Jami. Zakłada on budowę portalu oraz
aplikacji mobilnej, która na podstawie określonych parametrów
wynikających ze zdefiniowanej potrzeby zidentyfikuje, wyszuka
oraz zaprezentuje listę wyników. Brzmi skomplikowanie?
Przekładając to na język użytkownika – wpisujesz, jaki masz
budżet, dla ilu osób ma być posiłek, z jakich rodzajów dań ma
się składać, a system znajdzie i zestawi posiłki tak, aby mieściły
się we wskazanym budżecie oraz zaprezentuje je w kontekście
restauracji oferujących takie dania. Dodatkowo pokaże jeszcze
drogę dojazdu do wybranego miejsca, zdjęcia oraz opinie o nim.
Ciekawa jest również możliwość rezerwacji stolika w wybranym
lokalu. Można by rzec – wirtualny kelner.
Od strony technicznej system będzie oparty o architekturę
3-warstwową, co oznacza, że będzie się składał:
• Z aplikacji klienckich – strony WWW lub programu
zainstalowanego na urządzeniu mobilnym.
• Warstwy logiki biznesowej, która będzie odpowiadała za
interpretację oraz przetwarzanie zapytań z części klienckiej.
• Warstwy danych, która będzie przechowywała informacje
o restauracjach, posiłkach oraz daniach.
Do tej pory żadna z aplikacji ani stron WWW w Polsce ani na
świecie nie daje użytkownikowi tak szerokiego wachlarzu usług.
Wątpliwość i obawy, jakie się rodzą w naszych głowach, to kwestia
modelu biznesowego. Skoro dostęp do usługi jest darmowy
ze strony użytkownika, ciężar płatności musi być przeniesiony
gdzie indziej. Płatność ze strony restauratorów? Super – tylko,
że najpierw trzeba wykazać się zasięgiem, a zasięgu nie osiągnie
się bez kompletnej bazy danych, bez której usługa nie może być
świadczona.
Jami-Jami to przykład rozwiązania, które jest innowacyjne,
ciekawe, przydatne i jednocześnie mocno ryzykowne. Z jednej
strony, większość osób, która słyszy o tym pomyśle, wypowiada
się bardzo ciepło, z drugiej znane są rynkowe niepowodzenia
projektów w tej branży, gdzie jedyną ich słabością było
zbyt długie dochodzenie do momentu uzyskania efektu kuli
śnieżnej dającego podstawy dalszego finansowania. Jak będzie
w przypadku Jami-Jami? Ze swojej strony trzymamy kciuki za
sukces. 🗺
Skąd się biorą pomysły…? Odpowiedź jest prosta – najczęściej przychodzą same w wyniku zaistniałej w danym momencie potrzeby. Według Maslowa i jego piramidy najistotniejsze są potrzeby fizjologiczne, z czym trudno się nie zgodzić. Człowiek jest z natury istotą leniwą i robi wszystko, aby mieć jak najwięcej dostarczone, w jak najprostszy sposób, przy użyciu jak najmniejszej ilości energii (najlepiej, nie ruszając się z miejsca). Można nawet rzec, że lenistwo jest kołem napędowym postępu. Większość kluczowych wynalazków albo przyspiesza, albo skraca czas do zaspokojenia potrzeb człowieka. Dość już jednak filozofowania…
12 e-profit
Z naszej perspektywy
lokalnie, ale globalnie
Katarzyna Makosa
Pierwsza była myśl – niezmącona idea. Następnie: powstanie ruchu inspirującego globalnie, ale do działań lokalnych. Jak dać wsparcie tym, którzy są już na swojej drodze przedsiębiorczości lub ją planują i są bacznymi obserwatorami. Jak tych młodych (niekoniecznie wiekiem) przedsiębiorczo zachęcać do działania. No więc najlepiej: dobrym przykładem. Nie zawiodła odwieczna mądrość, że nic tak nie przekonuje, jak empiria. Najlepiej czyjaś i zwieńczona sukcesem.
Światowy Tydzień Przedsiębiorczości – funkcjonuje w naszej biznesowej rzeczywistości od pięciu lat, zawsze w listopadzie. GEW, czyli Global Entrepreneurship Week powstał w 2007 roku decyzją przedstawicieli 37 krajów, a ze wsparciem ponad 70. Wśród pomysłodawców znalazł się m .in. Gordon Brown, ówczesny premier Wielkiej Brytanii, a kraje zaangażowane w tę inicjatywę to m.in.: Francja, Niemcy, Holandia, Hiszpania, Szwecja, USA, Wielka Brytania, Włochy i Polska.
ŚTP to, mówiąc najkrócej, ogólnoświatowa inicjatywa promująca przedsiębiorczość, w ramach której odbywają się bezpłatne szkolenia i warsztaty, mniej oficjalne spotkania i całkiem poważne prelekcje. W województwach, miastach i gminach, ale również w pojedynczych firmach, które doceniają wartość propagowania wiedzy o biznesie. Tym tygodniowym wydarzeniom towarzyszy aura „lekkostrawności”: przepływ konceptów jest absolutnie swobodny, a w programach tygodniowych wydarzeń każdy znajdzie coś dla siebie. Masz pomysł na biznes? ŚTP to świetna okazja do porównań i analiz. Bo nie ma złych pomysłów na biznes – są tylko te wymagające dłuższej analizy, uzupełnienia
czy modyfikacji. Złe może być jedynie nicnierobienie. Trzeba działać. Świętujący czy organizujący wydarzenia związane ze Światowym Tygodniem Przedsiębiorczości to ludzie czynu. Czasem praktykom, tym aktywnym przedsiębiorcom, trudno jest znaleźć czas i dystans, aby na zjawisko przedsiębiorczości spojrzeć z boku, aby poteoretyzować. ŚTP sprzyja właśnie takim postawom: dzieleniu się wiedzą, formułowaniu swojego know how, które dla początkujących przedsiębiorców jest ogromną wartością. Ale przede wszystkim inspirowaniu: do działania, do próbowania, do nauki. I do wytrwałości. W końcu nadgryzione jabłuszko też „miało się nie udać”.
ŚTP ma na celu ponadnarodowe jednoczenie środowisk, które dają wsparcie młodej przedsiębiorczości bez względu na różnice klasowe czy kulturowe. Wspólnym mianownikiem wszystkich działań jest prezentacja przedsiębiorczości jako zjawiska, które nie tylko wymaga konkretnych postaw, lecz także kształtuje je. A gdzieś na końcu tego łańcucha jest myśl, że to z korzyścią dla społeczności, tej lokalnej i postrzeganej globalnie. Bo to, co zadzieje się tu i teraz może mieć wpływ na wydarzenia istotne dla biznesu międzynarodowego. A powodzenie i realizacja to wypadkowa spełnionych warunków formalnych i… pasji, niewyczarpanego źródła chęci. Po prostu.
Światowy Tydzień Przedsiębiorczości ma siłę pozytywnego „rażenia” porównywalną z kampaniami społecznymi – tutaj też gramy o najwyższą stawkę – o społeczną świadomość. O edukację i znalezienie swojego miejsca w światowym biznesowym reality.
Miejsca wystarczy. Proszę więc zająć swoje. 🗺
w tym roku ŚwiATowy Tydzien pRzedsiĘbioRczoŚci odbędzie się od 18 do 24 listopada
© koya979 - Fotolia.com
Z naszej perspektywy
14 e-profit
Z naszej perspektywy
Łukasz Olechnowicz
10 największych grzechów przy pozyskiwaniu inwestora
inwestor – fajnie i modnie jest go mieć w środowisku startupowym. Ale nie zawsze młodym przedsiębiorcom to się udaje… jakie błędy najczęściej popełniają, poszukując inwestora?
© Dmitry - Fotolia.com
15e-profit
Z naszej perspektywy
oto 10 grzechów głównych:
„wszyscy moi startupowi znajomi szukają inwestora. szukam i ja!”Zastanów się przede wszystkim, dlaczego i czy w ogóle
potrzebujesz inwestora – może świetnie sobie poradzisz bez
niego?
„Mam super pomysł – lecę do funduszu.” Najlepszym momentem rozpoczynania rozmów z inwestorami
jest punkt, w którym masz chociaż wstępny prototyp produktu –
nie wyprzedzaj tego momentu, jeśli nie musisz.
„A jak im się nie spodobam? lepiej będę udawał i zrobię dobre wrażenie.”Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś – prędzej czy później spowoduje
to niepotrzebne problemy.
„potrzebuję środków, najpóźniej na pojutrze.”Proces pozyskania kapitału od inwestorów to około 6–12
miesięcy. Nie oczekuj szybkich, łatwych pieniędzy – przemyśl
najpierw ten proces.
„nasz zespół jest bardzo zgrany, jestem w nim tylko ja.”Pamiętaj, że dla inwestorów bardzo ważni będą ludzie realizujący
przedsięwzięcie – jedna osoba w biznesie to może być zbyt duże
ryzyko w inwestycji. Zespół, zespół, zespół. Czy wspomniałem
o zespole?
„szanowny inwestorze, potrzebuję środków na zatrudnienie sprzedawców i biznes będzie taaaak zarabiał!”Kontrą do tego podejścia jest „nasz produkt sam będzie zarabiał
i nie potrzebuje naszego zaangażowania.” Inwestorzy nie są od
tego, aby opłacać sztab sprzedawców. Nie zakładaj też, że Twój
świetny pomysł od razu będzie sam napędzał klientów.
„nie znam się, to się wypowiem, a co!”Inwestor uszanuje, jeśli powiesz, że czegoś nie wiesz.
„w ciągu roku wykupimy wszystkich liderów rynku telekomunikacyjnego w polsce.”Ambitne plany są bardzo ważne, ale może trochę więcej realizmu?
„…A ryzyko niech poniesie inwestor.”Pamiętaj, że masz być z inwestorem partnerem w biznesie –
ryzyko powinno być po obydwu stronach.
„na koniec chciałbym wymienić ostatni punkt na liście kosztów – wynagrodzenie zarządu.”
Nie wynagradzaj się w sposób stały. Pokaż inwestorowi,
że też ponosisz ryzyko i oczekujesz wynagrodzenia za sukcesy
(kamienie milowe, marża od sprzedaży…)!
Jakiś czas temu współpracowałem z jedną z firm
technologicznych, która od dłuższego czasu bez sukcesów
próbowała pozyskać inwestora. Po wspólnej analizie procesu,
który zastosowała firma, okazało się, że konsekwentnie łamali
zasady nr 1 i nr 8 – po pierwsze od samego początku właściciele
nie byli zgodni, co do celu pozyskania inwestora (powodowało
to niespójność w zespole, która nie jest mile widziana przez
inwestorów), jak również specjalnie przeszacowywali możliwe
przychody (pamiętaj, że zawsze są to szacunki, ale muszą one
wynikać z pewnych założeń – pokaż, że potrafisz wyciągać
wnioski z analiz i je uzasadniać).
„Przejście” po kolei wszystkich 10 punktów i udzielenie
świadomej odpowiedzi na pytania z nich wynikające pozwoliło
firmie pozyskać w końcu inwestora. Myśląc o kapitale
zewnętrznym – weź pod uwagę powyższe elementy. Dzięki temu
unikniesz wszelkich błędów formalnych popełnianych przez
około 80% firm przy negocjacjach z inwestorami.
Łukasz Olechnowicz – przedsiębiorca, trener konsultant.
Współzałożyciel inkubatora projektów innowacyjnych
Project Concept. Założyciel i właściciel firm usługowych
i technologicznych, z którymi zdobył doświadczenie
w pozyskiwaniu finansowania zewnętrznego.
© Dmitry - Fotolia.com
16 e-profit
Rynkowe trendy
AplikAcjA MobilnA–
Marek Dornowski
must have czy fanaberia?
17e-profit
Rynkowe trendy
AplikAcjA MobilnA–
Marek Dornowskipo co komu aplikacja?
Podobno dla wielu startupowców prowadzenie własnych firm
jest nie tyle sposobem na zarabianie pieniędzy, ale swoistą
życiową przygodą. Przy takim podejściu nie dziwi myślenie
na zasadzie: zróbmy sobie Appkę. Poza tym, jeśli startup jest
na etapie tworzenia biznesplanu, który ma dopiero trafić do
inwestora, to pokazanie w nim, że „będziemy mobilni” wydaje
się być posunięciem trendy (wybaczcie to słowo, ale mój
rozwój lingwistyki stosowanej slangu młodzieżowego nie stoi
na najwyższym poziomie). W końcu żyjemy w czasie rewolucji
mobile.
Owszem, liczby nie kłamią. Liczba smartfonów rośnie i będzie
rosnąć. Czasy, gdy królowała Nokia 3210, pozostają już
tylko wspomnieniem, ale czy możemy mówić o rewolucji?
Czy przypadkiem nie jest to stała, silna, ale jednak ewolucja?
Piszę o tym, ponieważ odnoszę wrażenie, że popularność słowa
mobile odbija się wyraźnie w sposób niekorzystny na działaniach
naszych startupów. Często decydują się one na tworzenie
aplikacji, mając mgliste pojęcie o sposobach jej monetyzacji.
Ot takie, każdy ma, mam i ja. Fajnie, tylko co dalej?
krew, pot i łzy
Zazwyczaj w mediach widzimy końcowe efekty prac nad
aplikacją. Wszyscy są uśmiechnięci i cieszą się, że są mobile.
Tymczasem sam proces stworzenia dobrej aplikacji jest długi
i żmudny. Przez ostatnie kilka miesięcy miałem możliwość
uczestniczenia w nim. W jego wyniku powstała funkcjonalna
aplikacja do wyszukiwania nieruchomości będąca mobilnym
rozwiązaniem serwisu www.nieruchomosci-online.pl.
Nie chcę tu robić kryptoreklamy i przekonywać kogokolwiek,
że jest to najlepsze rozwiązanie na świecie. Jeśli ktoś
będzie bardziej zainteresowany niech wejdzie sam i oceni
(http://www.nieruchomosci-online.pl/aplikacja.html), jeśli nie,
niech wierzy mi na słowo. Podaję ten przykład, by nie być
posądzonym o wygadywanie pustych haseł, które nie mają
żadnego potwierdzenia w praktyce. Przemyślenia, którymi chcę
się podzielić powstały właśnie podczas prac nad konkretną
aplikacją. Pozwoliłem sobie powoływać się na ten przykład, gdyż
Appka zebrała bardzo pochlebne recenzje (nie będę przytaczał,
w sieci znajdziecie je bez problemu). Zakładam zatem, że została
wykonana dobrze. Ilość prac i analiz, które poprzedziły jej release
jest dla mnie wyznacznikiem tego, co powinno zostać wykonane,
żeby osiągnąć taki a nie inny efekt. Michał Kurczycki – prezes
spółki NNV, która wypuściła aplikację – w jednym z wywiadów
na pytanie o koszty jej stworzenia odpowiedział żartobliwie:
Sporo czasu, niemało pieniędzy i mnóstwo nerwów.
Potwierdzam. Być może przyczynił się do tego fakt, że ta
konkretna aplikacja posiada wiele różnych funkcji. Pewnie
da się stworzyć coś prostszego szybciej, taniej i bez stresu.
Ale jeśli komuś z Was wydaje się, że zaprojektowanie i zbudowanie
aplikacji to coś, co można zaplanować na ostatni tydzień przed
urlopem, to życzę powodzenia. Jeśli decydujesz się na aplikację,
to wiedz, że będzie się działo.
krok po kroku
Jeśli, czytając ten tekst, jeszcze do tej pory nie zniechęciliście się
do pracy nad własną aplikacją, to prześledźmy krok po kroku to,
co musisz wykonać, zanim powiesz dumnie „Jestem mobile”.
Pierwsza rzecz to decyzja dotycząca systemu: iOS czy Android?
Próba analizowania, który z nich jest lepszy może przypominać
tańczenie tanga na polu minowym. Pozwólcie więc, że odpuszczę
sobie tę przyjemność. Podpowiem jedynie, że użytkownicy
poszczególnych systemów mają własne przyzwyczajenia
i póki co tych z Androidem jest więcej. Oczywiście nic nie stoi
na przeszkodzie, by budować dwie aplikacje na dwa oddzielne
systemy.
Gdy już tę decyzję mamy za sobą, czeka nas sporo analiz.
Kto ma korzystać z naszej aplikacji? Jakie ma alternatywy?
W czym nasz pomysł przewyższa to, co jest obecnie na
rynku? W którym kierunku rozwija się dany rynek i co będzie
liczyło się na nim, gdy nasza aplikacja będzie już dostępna?
Ot, taki tradycyjny benchmarking połączony z analizami SWOT,
PESTEL i co tam jeszcze mądrego się nam nawinie. Grunt, że na
bazie tych analiz jesteśmy w stanie określić funkcjonalności,
jakie nasza aplikacja ma spełniać, oraz model biznesowy,
w jakim ma działać. Ten drugi element jest szczególnie ważny.
Każdy ma Appkę, mam i ja – to zdanie Monika Mikowska, specjalistka rynku mobile, powiedziała mi, opisując podejście wielu firm do tematu rynku mobilnego. Wniosek z tej rozmowy wysunąłem jeden: aplikacja mobilna to świetna sprawa, ale tylko wtedy, gdy jest ona przemyślana i ma swoje cele, nie jest zaś celem samym w sobie. Jeśli zatem zastanawiasz się, czy Twój startup powinien stworzyć aplikację, to uważnie przeczytaj ten tekst.
© alphaspirit - Fotolia.com
must have czy fanaberia?
18 e-profit
Rynkowe trendy
Gdy słyszę hasła: zbudujemy aplikację i będziemy ją sprzedawać,
zapala mi się pomarańczowa lampka. Może faktycznie masz
w głowie coś niesamowicie fajnego, za co ludzie będą chcieli
zapłacić, ale pamiętaj, że w większości przypadków twórcy
aplikacji cieszą się z samych instalacji. Oczywiście darmowych.
Monetyzacja rzadko kiedy ustawiana jest na poziomie sprzedaży
aplikacji. Zazwyczaj aplikacja jest jedynie narzędziem do
realizacji szerszych celów biznesowych. To właśnie w tym
miejscu powinno zatrzymać się dłużej i zastanowić, w jaki
sposób pieniądze wydane na aplikację i jej promocję mogą się
nam zwrócić. Prestiż? Wizerunek? Super, ale czy nic więcej?
Gdy mamy już rozpisane funkcjonalności, pozostaje kwestia
produkcji. Tu też powstaje pytanie: robić to samemu, czy zlecić na
zewnątrz? W zależności od tego, co zdecydujemy, zabieramy się
do wyboru metodologii zarządzania projektem wewnątrz firmy
lub nastawiamy na częste, mniej lub bardziej przyjazne, rozmowy
z wykonawcą. W całym procesie produkcji jest jeszcze jedna
niezmiernie istotna rzecz. Grafika. Tak jak odpowiednia kreacja
w dużej mierze decyduje o konwersji reklamy, tak przejrzysta
i intuicyjna grafika decyduje, czy użytkownik faktycznie będzie
z naszej aplikacji korzystał.
pobierz – bez promocji ani rusz
W międzyczasie możemy już sobie przygotowywać plan działania
w zakresie dystrybucji naszej Appki. Możliwości mamy wiele.
Bannery linkujące bezpośrednio do Appstore czy GooglePLAY,
rozliczane w modelu CPC, preinstalacja Appki na nowym modelu
telefonu w danej sieci, kampanie SMS, powiadomienia MMS
uwarunkowane lokalizacją (np. ktoś wjeżdża do Zakopanego
i dostaje MMS z zachętą ściągnięcia aplikacji turystycznej, albo robi
zakupy w określonej sieci, co może rodzić prawdopodobieństwo,
że z danej aplikacji będzie chciał skorzystać). Oczywiście możliwe
są też kampanie typowo offline’owe, ale one ukierunkowane są
raczej na budowanie wizerunku niż realnego zasięgu.
Oddzielny temat to promocja aplikacji za pośrednictwem
Facebooka. W niektórych przypadkach to właśnie on może okazać
się najbardziej efektywnym kanałem. Tu też mamy wybór: albo
prowadzimy działania samodzielnie, albo wynajmujemy do tego
specjalistów. Nazw wymieniać nie będę. Wujek Google zrobi to
lepiej ode mnie.
dacie radę?
W przypadku aplikacji nieruchomosci-online.pl w prace
analityczno-graf iczno–produkcyjno-testowo–promocyjne
(nie brzmi to może najlepiej, ale takie są fakty) zaangażowane
było kilkanaście osób o różnych specjalizacjach. Na tej podstawie
śmiem postawić tezę, że stworzenie naprawdę dobrej aplikacji
mobilnej (pomijam sam pomysł czy model biznesowy) wymagać
będzie od przeciętnego startupu znalezienia partnerów
zewnętrznych.
Podsumowując, w biznesie wszystko ma swój czas, a obecnie
posiadanie własnej aplikacji nie jest każdemu potrzebne do
szczęścia (czasem wystarczy zwykła responsywna strona WWW).
Jeśli jednak macie pomysł na to, jak aplikacja mobilna może
wznieść Wasz biznes na wyższy poziom, to głęboki wdech,
zakasujemy rękawy i do roboty. Powodzenia. Będzie Wam ono
potrzebne. 🗺
© alphaspirit - Fotolia.com
20
Rynkowe trendy
e-profit
natalie palacz
sztuczna inteligencja w służbie e-commerceZnajomość preferencji oraz motywacji konsumentów jest kluczem do odniesienia sukcesu. Stworzenie i rozbudowanie grupy lojalnych klientów jest marzeniem każdego e-sprzedawcy. Jak zatem przewidzieć, czego oczekuje i pragnie jednostkowy konsument, kiedy sklepy internetowe obsługują jednocześnie tysiące gości?
21e-profit
Rynkowe trendy
Według badania Gemius w Polsce właściciele e-sklepów
najczęściej wykorzystują rekomendacje typu cross-selling
(54% przypadków). Konsumentowi, który ogląda dany produkt
np. komputer, wyświetlana jest informacja: „Klienci, którzy
kupili komputer, kupili także myszkę, głośniki, klawiaturę itd.”.
Kolejnym popularnym, jednak mało złożonym mechanizmem,
są rekomendacje produktów najczęściej kupowanych
w danym sklepie (tzw. bestsellery). Ich ułomnością jest
to, że tak przedstawiane rekomendacje mocno ograniczają
zakres prezentowanego asortymentu e-sklepu. Ponadto
rekomendowane produkty, ze względu na schematyczność
(np. powiązanie tylko przez kategorie), rzadko angażują klienta
w dalsze zakupy. Korzystanie z takich prostych systemów
rekomendacji nie jest błędem, jednak ich skuteczność jest
niewielka.
Klienci sklepów internetowych lubią dostawać ofertę
dopasowaną do swoich potrzeb, cenią czas i wygodę. Według
specjalistów 50% internautów uznaje rekomendacje za
przydatne, użyteczne i pomocne. Co więcej, według eMarketera
aż 1/3 klientów dokonuje zakupu rekomendowanego produktu,
jeśli rekomendacja jest spersonalizowana. Siłą napędową jest
więc wiedza o zachowaniach i preferencjach konsumentów oraz
trafna analiza tysięcy danych.
Tylko zaawansowane systemy rekomendacji, które wykorzystują
m.in. metody uczenia maszynowego (ang. machine learning)
oraz metody sztucznej inteligencji, dają możliwość silnej
personalalizacji rekomendacji. Za pomocą tych dwóch metod
system gromadzi i analizuje informacje o zależnościach między
produktami oraz zachowaniach klientów sklepu. Przetwarzane
są dane o poszczególnych akcjach konsumentów, takich jak
np. ocenienie, polecenie czy wyszukiwanie danych produktów.
Dzięki nim powstają spersonalizowane rekomendacje, które są
wnioskowane na podstawie historii aktywności użytkowników,
specyfiki branży oraz aktualnie oglądanego, przez klienta,
produktu. Systemy rekomendacji znakomicie sprawdzają się
też, gdy klient oglądał dany produkt, który przy kolejnych
odwiedzinach przestał być dostępny w ofercie. System
rekomendacji zaproponuje wówczas inny, który jest dostępny
i równie dobrze spełnia oczekiwania klienta.
personalizacja trendem nr 1To właśnie spersonalizowane rekomendacje przynoszą
największe korzyści, ponieważ są w stanie najtrafniej dopasować
prezentowaną część oferty sklepu do indywidualnych preferencji
i chwilowego zainteresowania konsumentów. Dzięki stworzeniu
indywidualnej oferty rośnie satysfakcja klienta z przebiegu
zakupów, a to wzmacnia lojalność. System rekomendacji, który
zna i rozumie potrzeby klienta sprawia, że chętnie powraca on
do sklepu.
Spersonalizowane rekomendacje realnie zwiększają sprzedaż
sklepów internetowych. W e-sklepach, które posiadają bogatą
ofertę, klient nigdy nie przejrzy wszystkich towarów. Dlatego
trafna analiza oraz rekomendacja oparte na olbrzymiej ilości
historycznych danych wpływają na powiększenie obrotów
oraz wzrost przychodów przez zwiększenie konwersji i średniej
wartości koszyka.
Dzięki swojej szybkości, uczeniu sie, precyzji propozycji
inteligentny system rekomendacji stanowi realna przewagę
handlu elektronicznego nad tradycyjnym. W żadnym sklepie,
żaden sprzedawca nie będzie w stanie tak szybko, dokładnie
i bezpośrednio proponować towarów komplementarnych
i substytutów dla tak ogromnej rzeszy kupujących. Tylko
sprawne oraz efektywne algorytmy i oprogramowanie są
w stanie to zrobić. Dlatego e-sklepy, które coraz częściej walczą
o portfel konsumentów z tradycyjnym handlem, muszą je
wykorzystywać w tej walce. Inaczej sami siebie pozbawiają
„killer app”, która daje im szanse na wygranie tej wojny
i zdobycie pokaźnych zysków – podkreśla Paweł Fornalski, prezes
IAI S.A., twórca inteligentnych rekomendacji produktowych IAI RS.
Must have e-sprzedaży XXi wieku?Gwałtowny rozwój technologii sprawił, że inteligentne systemy
rekomendacji są coraz częstszym elementem w e-sklepach.
W Stanach Zjednoczonych już ponad połowa właścicieli sklepów
internetowych (57%) oferuje rekomendacje odpowiadające
profilowi klienta. Systemy rekomendacji są ważnym i skutecznym
ogniwem sprzedaży. Międzynarodowy gigant Amazon zawdzięcza
ponad 20% przychodów Amazon.com właśnie mechanizmowi
rekomendacji.
Polskie sklepy zaczynają doceniać zalety systemów rekomendacji
i dołączają do tego globalnego trendu. A ponieważ obniżają
się bariery wejścia i czas uruchomienia systemu rekomendacji,
coraz więcej sklepów będzie je u siebie stosowało. Systemy
rekomendacji nie będą już tylko zabiegiem marketingowym, ale
przede wszystkim podstawową funkcją w e-sklepach. Dlatego
sklep, który nie będzie jej posiadał, zostanie daleko w tyle za
konkurencją. 🗺
© Kirsty Pargeter - Fotolia.com
Odpowiedzią na to pytanie jest nowoczesny system inteligentnych rekomendacji produktowych, który za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji, analizuje zachowania klientów i kroki, które podejmują. Następnie samodzielnie uczy sie potrzeb klientów. Z punktu widzenia właścicieli sklepów internetowych w czasach lawinowo napływających danych o sprzedaży, wdrożenie informatycznych systemów rekomendacji to kwestia być albo nie być w biznesie.
22 e-profit
Rynkowe trendy
Media społecznościowe to ważny element działań komunikacyjno-marketingowych. zakładamy, że nikogo z naszych czytelników nie trzeba do tego przekonywać. Mówi o tym każdy. niestety niewielu ma odwagę lub wiedzę, by wypowiadać się na temat ich monetyzacji potencjału.
socjomaniacy
23e-profit
Rynkowe trendy
Rozmawia Marek dornowski
Bartku, tak z ręką na sercu, jesteś Social Media Addicted?
Oczywiście, że jestem – jak większość mojego pokolenia.
Media społecznościowe to przede wszystkim ewolucja
w sposobie komunikacji pomiędzy ludźmi, a dopiero potem
narzędzie marketingowe. Niektórzy o tym zapominają
i wieszczą ich rychły upadek. Idąc takim tokiem rozumowania,
może kiedyś upadnie telewizja, potem radio i wrócimy do czcionki
drukarskiej... To się oczywiście nie stanie. Zobacz, jak wiele się
zmieniło w ciągu ostatnich lat. Kiedyś aparatem fotograficznym
posługiwaliśmy się głównie na wczasach, aby uchwycić unikalne
chwile naszego życia. Teraz najczęściej zdjęcia robimy iPhonem
i do razu wrzucamy do sieci przez Instagram. Tyle momentów
możemy uchwycić i od razu przedyskutować ze znajomymi.
Dla mnie ten szybki obieg informacji to coś niesamowitego.
Mogę żyć z dala od kogoś, ale jednocześnie dzielić jego przeżycia.
Słuchać tej samej muzyki, czerpać inspiracje z podobnych źródeł.
Trudno się nie uzależnić!
Dobrze, w takim razie zacznijmy trochę naukowo. Jesteś, że tak się wyrażę, absolwentem marketingu internetowego jednej z warszawskich uczelni. Twoje oceny tych studiów są jednak dość słabe. Z drugiej strony sam prowadzisz zajęcia. Powiedz, jak to jest z tym akademickim podejściem do marketingu w sieci. Ładne opakowanie ze słabym produktem, czy może raczej jeden z najszybciej rozwijających się kierunków? W sumie, co by nie mówić, internet rozwija się błyskawicznie.
Absolwentem mógłbym być – to żaden problem, ale studiów,
o których mówisz, nie ukończyłem. Na znak protestu
zrezygnowałem podczas przedostatnich zajęć. Moje oceny
tego kierunku i wielu jemu podobnych rzeczywiście nie są
pozytywne. Studia podyplomowe to dla wielu uczelni narzędzie
do reperowania budżetu, a studenci są na nich traktowani jak na
studiach magisterskich. Można zapomnieć o maksymie: płacę,
wymagam. Główny problem leży jednak gdzie indziej i sam go
wskazałeś – marketing internetowy rozwija się błyskawicznie.
Może 3–4 lata temu warto było iść na taki kierunek, ale teraz?
Nie sądzę. Chyba, że chcemy poznać podstawy marketingu
internetowego. Ta dziedzina tak szybko się zmienia, że podczas 16
godzin, które maksymalnie są przeznaczone na dany przedmiot,
trudno go dobrze poznać i zrozumieć. Nie wspominając o tym,
że nie możemy już mówić o specjalistach do spraw marketingu
w internecie – teraz mamy specjalistów od pozycjonowania,
e-mail marketingu czy też mediów społecznościowych. Kierunek
marketing internetowy powinien trafić na studia magisterskie,
a na studiach podyplomowych powinniśmy już zdobywać
konkretną, sprofilowaną wiedzę w danym zakresie. Niektóre
uczelnie już to zrozumiały – np. Akademia Leona Koźmińskiego,
gdzie wystartowały studia z marketingu internetowego, ale
w kontekście danej branży – w turystyce i hotelarstwie.
Co poleciłbyś osobom, które wchodzą do branży, chcą się rozwijać. Albo tym, którzy po prostu nie chcą zostać w tyle. Nauka tylko przez praktykę czy podbudowana akademickim wsparciem?
Praktyka jest najważniejsza, co do tego nie mam żadnych
wątpliwości. Widzę dwie główne drogi kariery w marketingu
internetowym. Pierwsza to sytuacja, kiedy osoba na dowolnych
studiach magisterskich podejmuje już staż albo nawet pracę
w branży. Mając rok, 2 lata doświadczenia, nawet na niższych
stanowiskach, będzie posiadać spory zasób wiedzy. Po tym
okresie należy wybrać specjalizację, w której chcemy się
realizować. Gdy już to zrobimy, warto się doszkolić – szukamy
eksperta, mentora albo też profesjonalnego szkolenia z danej
specjalizacji. Z takim zasobem wiedzy i doświadczenia będziemy
łakomym kąskiem dla wielu podmiotów. Druga sytuacja to
moment, kiedy nie mamy żadnego doświadczenia w marketingu
internetowym i na przykład chcemy sie przebranżowić. Wtedy
studia podyplomowe są dobrym rozwiązaniem. Po studiach
szukamy stażu, pracy i zaczynamy zdobywać doświadczenie
lub dalej kształcimy się na zaawansowanych szkoleniach.
Marketing internetowy to dość szerokie pojęcie, a my chcieliśmy porozmawiać z Tobą głównie ze względu na Twoje
z tym problemem dotarliśmy do osoby z branży interaktywnej, która reprezentuje pierwsze pokolenie dorastające z internetem, a jednocześnie pamięta jego początki w polsce – tak zwaną generację y (jak pisze sama o sobie). w swojej dotychczasowej karierze zajmował się wirtualnym światem second life oraz tworzył agencję interaktywną someday interactive. specjalizuje się w zarządzaniu projektami internetowymi i social media. współprowadzi dom konsultingowy socjomania sp. z o.o., w ramach którego tworzy strategie i edukuje z zakresu działań w internecie. prowadzi zajęcia z mediów społecznościowych na kilku uczelniach, jest autorem wielu artykułów o social media marketingu. człowiek zafascynowany internetem i prawie uzależniony od komunikacji za jego pośrednictwem – bartłomiej Rak.
© vinzstudio - Fotolia.com
24 e-profit
Rynkowe trendy
doświadczenia w obszarze Social Mobile. Powiedz, jak to jest z tymi naszymi mediami społecznościowymi? Dzień bez „fejsa” to dzień stracony?
W żadnym wypadku. Nie popadajmy w paranoję. Kilka dni bez
dostępu do sieci nie spowoduje uszczerbku na zdrowiu. Prawdą
jest jednak, że im więcej korzysta się z Facebooka, tym większą
mamy potrzebę „bycia na bieżąco”. Stąd też coraz częściej
wspomina się o FOMO – czyli zjawisku obawy przed wypadnięciem
z obiegu. Bądźmy jednak zdroworozsądkowi. Informacje, które
pojawiają się w mediach społecznościowych, to nie wiadomości
z kategorii „życia lub śmierci”.
Każdy mówi, że w strategiach komunikacyjno-marketingowych trzeba uwzględniać media społecznościowe. Rzadziej natomiast słyszymy recepty, jak wykorzystać ten potencjał do monetyzacji swojego biznesu. Podzielisz się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami na ten temat?
Niestety wiele osób myśli, że wystarczy założyć konto na
Facebooku, pozyskać pierwszych fanów i już sprzedaż wzrośnie.
To oczywiście mrzonki. Żeby Facebook sprzedawał, musi być
spięty z procesami zachodzącymi wewnątrz organizacji. Nawet
proste pytania muszą poprzez dział marketingu trafić do działu
obsługi klienta. W wielu firmach taki proces trwa kilka dni,
a teraz musi zostać skrócony do najwyżej kilku minut. Temat
monetyzacji mediów społecznościowych jest dopiero przed
nami. Coraz więcej organizacji zgłasza się do nas z problemem:
Mamy 200 tys. fanów, ale co z tego? Co dalej? Naszym zadaniem
jest przebadać tych fanów, poznać ich oczekiwania, określić
funkcję Facebooka w kontekście komunikacji całej marki i spiąć
go z usługami firmy. Dopiero wtedy będziemy mogli mówić
o sprzedaży. Media społecznościowe mają coś w sobie
z programów lojalnościowych i tam musimy szukać punktów
odniesienia. Co innego oczywiście reklamy w serwisach
społecznościowych. Dobrze stargetowane przynoszą wielu
organizacjom już teraz wymierne korzyści. Również sprzedażowe.
Z tego co mówisz, wnioskuję, że nie jest łatwo przeliczyć sobie złotówkę wydaną w social media na potencjalny przychód. Owszem, możemy wyliczyć, ile kosztuje mnie pojedynczy like, ale to przecież nie oznacza jeszcze, że ktoś stanie się moim klientem.
Proces budowy obecności w social media jest bardzo złożony.
Pojedynczy like to dopiero początek, potem trzeba ludzi włączyć
w komunikację, zaangażować. Dopiero wtedy możemy zacząć
myśleć o działaniach o charakterze sprzedażowym. Oczywiście
są od tej reguły wyjątki. Niemniej jednak sprzedaż poprzez
media społecznościowe wymaga czasu i sporego nakładu pracy.
Niektórzy mówią, że nie warto go poświęcać. Organizacje nie chcą
się zmieniać, nie chcą inwestować w innowacyjne rozwiązania.
Nie szukają sposobów integracji komunikacji marketingowej ze
sprzedażą czy obsługą klienta. Marketerzy obserwują zmiany na
rynku, widzą je nawet prywatnie, ale opór wewnątrz firmy bywa
bardzo duży. Taka sytuacja za kilka lat może odbić się czkawką.
25e-profit
Rynkowe trendy
Nie masz czasem wrażenia, że obecność niektórych marek w mediach społecznościowych jest trochę sztuczna? Czy rzeczywiście biznes bez social media traci aż tak wiele?
Jeżeli na media społecznościowe popatrzymy przez pryzmat
narzędzi to odpowiem, że nie. Uważam jednak, że media
społecznościowe wpływają na wiele różnych obszarów
działalności biznesowej – nie tylko na marketing, ale również
na obsługę klienta, wizerunek reprezentantów firmy czy
wspomnianą już sprzedaż.
Biznes bez social media zostaje po prostu w tyle. W przeszłości
Twoje pytanie zadawano sobie w kontekście radia, telewizji
czy internetu. Spróbuj znaleźć teraz materiały, które poruszają
kwestię posiadania strony internetowej. To oczywiste, że każdy
musi ją mieć. Z drugiej strony istnieją firmy, które radzą sobie
bez. Pytanie, co by było, gdyby ją miały...
Nie wiem, czy się zgodzisz, ale odnoszę wrażenie, że ludzie powoli stają się odporni na te wszystkie social mediowe techniki. Niektóre w stylu: „jak wolisz pieski, to like, a jak kotki to komentarz, wydają mi się ocierać o banał.
Jeżeli organizacja nie jest gotowa na obecność w mediach
społecznościowych to potem tak się kończy. Ludzie myślą,
że aktualizacja statusu na Facebooku, to tylko chwila i nie
wymaga specjalnej wiedzy. To duże nadużycie. Angażująca
i wartościowa komunikacja wymaga przemyślanej strategii
i świadomości, jak działają social media. Na pojedynczy status
składa się zwykle praca wielu osób.
Obliczyliśmy, że w przypadku początkowej działalności
w mediach społecznościowych trzeba poświęcić minimum
80 godzin miesięcznie na obowiązki z nią związane. Czyli pół
etatu. Nawet szukając oszczędności, ten czas przekłada się na
minimum 2 tys. zł. Jak w takim razie jest możliwe, że niektóre
firmy zajmujące się promowaniem innych podmiotów w mediach
społecznościowych sprzedają swoje usługi począwszy od 300 zł?
Potem kończy się na „kotkach”. Rozwój technologii powoduje,
że marketerzy zostają coraz bardziej w tyle. Po prostu nie mają
czasu, żeby śledzić to, co dzieje się na rynku. W ten sposób brakuje
im wiedzy i tę sytuację niektórzy starają się wykorzystywać.
Wspomniałeś w jednej z rozmów, że komunikację w social media powinni prowadzić pracownicy danej firmy. Naraziłeś się chyba wielu prezesom różnych agencji, oferujących tego typu usługi. Na jakiej podstawie wysuwasz takie wnioski?
Nikt tak nie zna produktów firmy, jej kultury organizacyjnej,
pracowników jak osoba zatrudniona w danej firmie. Na rynku
jest bardzo mało agencji, które dają sobie tyle czasu, aby
poznać firmę, jej produkty i branżę od środka. Wystarczy
powiedzieć, że w wielu agencjach jeden pracownik obsługuje
nawet 10–20 różnych profili. Jak wyglądają w takim razie
jego zasoby czasowe, które powinien poświęcić każdej
z tych organizacji? Jak wygląda jego wiedza o jej produktach?
Oczywiście wiele agencji odbije piłeczkę, że gdyby klienci płacili
więcej, ta sytuacja nie miałaby miejsca. Tylko nie rozumieją,
że sprzedaż usług social media poniżej pewnej ceny jest po
prostu działaniem na szkodę klienta. Niestety, on o tym nie wie,
więc biznes się kręci. W dobie kryzysu tańszym rozwiązaniem
jest odpowiednio przeszkolić pracownika, dać mu zasoby
i w razie czego wspomagać się agencją np. przy projektach, które
wymagają zaangażowania technologicznego.
W którym kierunku rynek będzie się rozwijał? Z jednej strony Facebook wprowadza nowe możliwości, z drugiej nie brak głosów, że niedługo jego era przeminie. Ty uważasz, że budżety na ten rodzaj komunikacji będą rosnąć, pozostaną na stałym poziomie z opcją must have, czy powoli zostaną zastępowane czymś innym?
Media społecznościowe na stałe zagoszczą w działaniach wielu
organizacji. Tylko nie na zasadzie profilu i prostej komunikacji,
ale staną się integralną częścią firmy i jej usług. Za kilka lat
nie będziemy mówić o social media, tak jak teraz coraz rzadziej
mówimy o internecie. Będzie dla nas oczywistym, że są obecne
i wykorzystywane.
Wyobraź sobie, że za rok do sprzedaży wchodzą okulary Google.
W przystępnej cenie. To dopiero będzie rewolucja. Owszem,
Facebook nie będzie trwał wiecznie, ale na jego fundamentach
powstaną kolejne serwisy tego typu. Jeżeli chcesz zapytać, kiedy
to się stanie, to nie mam zielonego pojęcia. Facebook jak żadne
inne narzędzie wcześniej integruje się z innymi formami obecności
w sieci, tworzy wokół siebie cały ekosystem podmiotów, którym
nie będzie zależeć na spadku jego popularności...
Dzięki za rozmowę.
Również dziękuję. 🗺
© vinzstudio - Fotolia.com
26 e-profit
Rynkowe trendy
joanna dąbek
w stworzeniu efektywnego interesu ważna jest umiejętność „rozmnażania” i dywersyfikowania podstawowego biznesu. wielotorowe i wielopłaszczyznowe podejście do biznesu jest nie tylko bezpieczne (w przypadku niepowodzenia jednej gałęzi biznesu), ale pozwala także osiągnąć efekt synergii, który zapewnia skuteczne pomnażanie zysków. na światowych rynkach jest wiele firm, które działają w modelu platform wielostronnych.
Model biznesowy wykorzystujący sprzężenia zwrotne
© Mopic - Fotolia.com
27e-profit
Rynkowe trendy
Rozmnażanie biznesów = pomnażanie zysków
Jednym z najciekawszych przykładów firm działających w Polsce, która dzięki dywersyfikacji oraz różnorodności swojego biznesowego portfolio odnosi sukcesy komercyjne jest Grupa Allegro. Spółka w obecnym kształcie powstała w 2011 roku w wyniku przyłączenia do swoich struktur podmiotów zależnych: QXL Poland, OtoMoto, Ceneo, Bankier i Internet Service. W swoim portfolio posiada m.in. portal informacyjny Bankier.pl, porównywarkę cen Ceneo.pl, serwis ogłoszeniowy Tabica.pl czy platformę wysyłkowa Sendit.pl. Do grupy należy także portal aukcyjny Allegro.pl, wykorzystujący system płatności PayU, który również jest własnością grupy. Sukces Allegro.pl umożliwił właścicielom przejmowanie mniejszych serwisów z branży e-commerce (Ceneo, OtoMoto) oraz otwieranie kolejnych własnych stron, a Grupa Allegro jest obecnie największym, pod względem przychodów z działalności w sieci, przedsiębiorstwem w Polsce.
Kolejnych przykładów wykorzystania sprzężeń zwrotnych dostarczają Netia i Facebook. Pierwsza, utworzyła eSklep (w domenie Netia.pl), zapewniając sobie w ten sposób dodatkowe źródło dochodu. Wykorzystując ruch wygenerowany na stronie związanej z usługami telekomunikacyjnymi, Netia oferuje produkty związane z podstawowym biznesem – m.in. urządzenia współpracujące z Netia Playerem i Netia Spotem. Dodatkowo w ofercie znajdują się sprzęty RTV i PC, prenumeraty znanych czasopism, dostęp do muzyki, e-booków, aplikacji, gier i tym podobnych. Jeśli zaś chodzi o Facebook – trudno byłoby znaleźć inny portal, pozyskujący (na tak dużą skalę) informacje o użytkownikach, które potem wykorzystuje do targetowania reklam swoich klientów.
Politykę wykorzystywania sprzężeń zwrotnych prowadzą także tak znane marki, jak Apple, Google czy Windows, które – zwiększając liczbę użytkowników swoich urządzeń z tymi systemami operacyjnymi – zwiększają m.in. liczbę potencjalnych klientów w mobilnych marketach oraz przywiązują ich do swoich kolejnych, nowych produktów.
sprzężenia zwrotne
Jak widać z powyższych przykładów, i co podkreśla ekspert w dziedzinie e-marketingu – Tymoteusz Doligalski, pracownik naukowy Katedry Marketingu Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, wzmacnianie sprzężeń zwrotnych między elementami biznesu jest bardzo pożądane: Wzmocnienie jednego elementu modelu powoduje poprawę innego, co w dalszej perspektywie powoduje wzmocnienie pierwszego elementu. W modelowym przypadku działania, firmy zwiększają wartość dla klienta, dzięki czemu pozyskuje ona więcej klientów, zatrudnia lepszych pracowników, co skutkuje ponownym zwiększeniem wartości dla klienta itd. Zrównoważony wzrost firmy skutkuje następnie pozyskaniem większych środków od inwestorów, co z kolei przekłada się na zdolność firmy do zwiększania wartości dla klienta itd. (źródło: www.doligalski.net)
Model sprzężeń zwrotnych na przykładzie internetowego ekosystemu
Przykładem platform wielostronnych, w których występują sprzężenia zwrotne jest działalność polskiej spółki E-pasaż.eu, która w ubiegłym roku uruchomiła platformę Odbierz.to działającą w modelu odwróconego e-commerce. Jej działalność polega na pozyskiwaniu tzw. leadów oraz na zbieraniu informacji na temat preferencji zakupowych użytkowników, w zamian za możliwość wygrania (w cotygodniowych konkursach) markowych produktów odzieżowych. Na podstawie ankiet wypełnianych przez użytkowników i zebranych dzięki temu informacji powstają bazy, które są ściśle dostosowane do konkretnych, unikatowych potrzeb różnych firm i ich branży. Bazy te są następnie udostępniane osobom odpowiedzialnym za rozwój i kreowanie sprzedaży oraz tworzenie strategii marketingowych w firmach. Na podstawie zebranych danych mogą oni zaprojektować skuteczną strategię marketingu bezpośredniego. W ciągu roku serwis pozyskał ponad 250 tys. leadów, obejmujących dane osobowe, kontaktowe, preferencje zakupowe i upodobania konsumenckie. Zebrane w ten sposób dane umożliwiają klientom
co to są platformy wielostronne?W artykule „Platformy wielostronne: istota i rozwój relacji z klientami” (publikacja: E-mentor 1(48)/2013) autor Tymoteusz
Doligalski wymienia klika charakterystycznych cech dla modelu platform wielostronnych, posługując się przykładem m.in.
serwisów aukcyjnych. Te cechy to: posiadanie przynajmniej dwóch rozłącznych grup klientów, np. osoby sprzedające na
aukcjach internetowych oraz kupujący. Pomiędzy nimi istnieje wielostronny (zewnętrzny) efekt sieciowy – wzrost liczby
klientów jednej grupy zwiększa korzyści dla klientów z drugiej, np. atrakcyjność sprzedawania na aukcji internetowej
wzrasta wraz z rosnącą liczbą klientów. Analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku wzrostu liczby sprzedających.
Kolejną ważną cechą jest to, że pomiędzy grupami klientów działa pośrednik, wykorzystujący wielostronny efekt sieciowy.
Pośrednik zmniejsza koszty transakcyjne oraz dokonuje internalizacji efektów zewnętrznych, a więc pozwala kupującym
i sprzedającym czerpać korzyści z efektów sieciowych.
Model biznesowy wykorzystujący sprzężenia zwrotne
© Mopic - Fotolia.com
28 e-profit
Rynkowe trendy
1Serwis leads generations - leady do call center - rekordy do wykorzystania w e-mail marketingu- rekordy do mailingu tradycyjnego - kampanii sms/mms.
Badanie preferencji zakupowych.
Chmura tagów odzieżowych.
Serwis przystosowany pod SEO.
3Informacje o rozmiarze i rodzaju ubrań.
6Możliwość customizacji ankiety do generowania leadów..
2
5
4
fiolet
minigolf
XLM je
dwab GUZIKI MAXI
B2C B2B
S ML XL
BAZA DANYCH DLA TWOJEGO BIZNESU
B2B przeprowadzenie zleconych, dedykowanych badań, (w modelu CAVI) np. przed wypuszczeniem na rynek nowego produktu. Skala jest mocno zróżnicowana. Użytkowników można zapytać o opinie na temat funkcjonalności, parametrów nowego modelu telefonu komórkowego. Zapytania mogą dotyczyć różnych produktów, branż i dziedzin, a baza umożliwia wykonanie badań na konkretnej grupie odbiorców, np. na grupie rodziców.
Kolejnym krokiem w rozwoju biznesu było uruchomienie brandu Online Sales&Marketing Group, który umożliwia klientom B2B kompleksową realizację działań w zakresie marketingu bezpośredniego (e-mail marketing, SMS i MMS marketing itp.), a w tym roku na rynku e-commerce pojawiła się nowa platforma, tym razem sprzedażowa – Labelsshop.pl. Osiągnięcia wypracowane dzięki pierwszemu rozwiązaniu w postaci ćwierć miliona leadów oraz dzięki implementowaniu mechanizmów marketing automation są wykorzystywane w strategii sprzedażowej nowej platformy/sklepu. Model sprzedażowy oferuje system rabatowy, dość popularny na świecie,
ale stosunkowo rzadko wykorzystywany na rodzimym rynku. Przez cały tydzień, każdego dnia dostępne produkty odzieżowe są coraz tańsze, aż do finału, kiedy to osiągają 20% zniżki. Klienci, którym zależy na danym produkcie powinni zdecydować się na jak najszybszy zakup. Ci, którzy chcieliby poczekać na osiągnięcie najniższej możliwej ceny, muszą liczyć się z tym, że konkurenci, mogą dokonać zakupu wcześniej, po wyższej cenie. To model na pierwszy rzut oka zbliżony do tego, co stosuje Allegro na swoich aukcjach, z tym że mechanizm psychologiczny wywierany na klienta jest zupełnie inny. Klient może bowiem w każdym momencie zakończyć „licytację”. Niebawem to rozwiązanie ma być dostępne również w wersji mobilnej.
Ciekawe jest również rozwiązanie B2B, które umożliwi otwarcie własnego sklepu w ramach platformy i korzystanie z możliwości przeprowadzania kampanii marketingowychw modułach e-commerce, m-commerce oraz social (m.in. Facebook oraz Pinterest, na których możliwa jest prezentacja produktów klienta). Osoba (firma), która chciałby wystawić w serwisie swoje produkty, może samodzielnie
zdefiniować kampanię do bazy wygenerowanej przez serwis lead generation, zdefiniować kampanię AdWords oraz stworzyć reguły automatyzacji (marketing automations). Definiowanie odbiorców kampanii może opierać się na wielu zmiennych: danych demograficznych, geograficznych, deklaratywnych oraz danych behawioralnych. Target można skonfigurować także pod względem socjalnym, np. rodzice – nie-rodzice. Podstawą sukcesu Allegro w wykorzystaniu modelu sprzężenia zwrotnego była skala. W praktyce to ona decyduje, na ile dana grupa serwisów może się wzajemnie nakręcać. Skoro serwis Odbierz.to był w stanie wygenerować ćwierć miliona leadów, można przypuszczać, że ten rynek ma potencjał. To bardzo istotna wiadomość, gdyż pokazuje pewien schemat myślenia biznesowego, który obecnie ciągle jest możliwy do realizacji na rynku.
wspólny mianownik
Wspólnym mianownikiem w omawianym przypadku jest baza danych generowana przez serwis Odbierz.to, następnie wykorzystywana do celów marketingowych przez serwis sprzedażowy Labelsshop.pl (odpytuje bazę danych, pytając
o grupę docelową, weryfikowaną na podstawie danych
demograficznych, geograficznych, czy po prostu – na podstawie
chmury tagów). W tym przypadku kluczowe jest zastosowanie
mechanizmów e-mail marketingu oraz marketing automation,
korzystających z zasobów wygenerowanej bazy, do której można
przeprowadzać silnie targetowane akcje marketingowe.
zakończenie
Wzmacnianie sprzężeń zwrotnych pomiędzy podmiotami jest
pożądaną cechą modelu biznesowego, niezależnie od branży.
Każdy z przedstawionych powyżej podmiotów może istnieć
i funkcjonować samodzielnie, jednak dopiero wykorzystanie
efektu synergii przynosi zyski, większe niż te, które są tylko
matematyczną sumą dochodów z poszczególnych gałęzi. Należy
jednak pamiętać o tym, że utrzymanie techniczne i promocyjne
dwóch lub więcej podmiotów jest bardziej wymagające zarówno
czasowo, jak i finansowo. Oznacza to, że budowania systemu
sprzężeń zwrotnych wymaga sporo czasu, a stawianie każdego
kolejnego ogniwa powinno odbywać się dopiero wówczas,
gdy wcześniejsze jest już okrzepnięte na rynku. 🗺
29e-profit
Rynkowe trendy
sprint do kresów internetu
klaudia dzwonek
Nie będzie przesadą twierdzenie, że internet jest niczym żywy organizm. Stanowi zlepek wielu osobowości tworzących go internautów, którzy nieustannie wpływają na jego rozwój. Zachowania społeczności internetowej to niezmiennie zagadka dla specjalistów od public relations oraz marketingu.
Ruszamy na podbójRozwój internetu pociągnął za sobą wiele zmian. Większość
stanowisk pracy nierozerwalnie związała się z internetem. Nawet
chwilowy jego brak wpływa na dezorganizację życia zawodowego,
a czasem w skrajnych przypadkach wywołuje chorobę FOMO
(fear of missing out), czyli nieustanną potrzebę dostępu do sieci,
lęk przed tym, że coś tracimy, bo omijają nas ważne wydarzenia
czy informacje. Internet jest niczym prawa ręka umożliwia szybką
wymianę informacji, daje dostęp do wiedzy, a również prezentuje
i skutecznie sprzedaje usługi i produkty. Szczególnie zaczęto doceniać
tę ostatnią cechę. Stąd też, gdy internet stał się dobrem powszechnie
dostępnym (co swoją drogą nie stało się aż tak dawno temu), branża
PR i Marketingu przeszły prawdziwą rewolucję.
nie mam czasu na offlineStatystyki zakładają, że w roku 2020 na świecie będzie aż 50 mld
urządzeń z dostępem do internetu, oznacza to, że na jednego
człowieka przypadać będzie ich aż 7 (dane Cisco, marzec 2013)!
W dzisiejszych czasach trudno stwierdzić, gdzie przebiega granica
między światem on- i offline. Skutkiem tego stanu rzeczy jest
rozwój mediów społecznościowych, które całkowicie zmieniły
sposób komunikacji. Stary, jednostronny model komunikowania się
zupełnie nie sprawdza się w internecie. Marki nastawione na swój
informacyjny monolog muszą nauczyć się dwustronnej, aktywnej
komunikacji z użytkownikiem – swoistego dialogu z klientem.
W internecie schemat akcji – reakcji jest niemal momentalny. Dlatego
liczy się szybkość reagowania. Równie istotna jest prostota przekazu,
bo w tak zwanym śmietniku informacyjnym nikt nie ma czasu ani
ochoty na to, aby zgłębiać długie i skomplikowane treści. Szybkie
tempo życia przejawia się we wszystkich aspektach, począwszy od
sfery zawodowej aż do prywatnej. Szybciej konsumujemy informacje,
komunikujemy się, przemieszczamy, a nawet jemy i śpimy.
Proces internetowej rewolucji wciąż trwa. Przed działami marketingu
w firmach stoi nie lada wyzwanie, aby nadążyć za najnowszymi
trendami. Ich śledzenie to nieustanna walka z uciekającym czasem,
ponieważ zmiany zachodzące w sieci są bardzo gwałtowne i często
następują z dnia na dzień. Inwestycje w szkolenia podnoszące
kompetencje pracowników stały się wobec tego koniecznością.
Zapoznanie się z prawami, jakimi rządzą się media społecznościowe,
to nowość, nawet dla starych wyjadaczy branży PR-owej, ponieważ
wcześniej nie byli oni przyzwyczajeni do technologicznych nowinek.
Również dla agencji interaktywnych temat jest nowością, bo
o ile techniczne tajniki internetu nie mają dla nich tajemnic, to
z komunikacją nie miały wcześniej wystarczającej styczności.
Gwałtowne zmiany w branży, które zachodzą już od kilku lat,
sprawiły, że poszerzenie kwalifikacji stało się wymogiem. Każda
marka chce komunikować się ze swoimi klientami za pomocą
serwisów społecznościowych, dlatego specjaliści od marketingu
muszą wiedzieć, w jaki sposób robić to efektywnie.
Dziś prawie każdy z nas „zamieszkuje” globalną wioskę Social Media,
a jeśli nie, to chociaż raz w życiu ją odwiedził. Sam brak profilu
na Facebooku może skutkować tym, że w najlepszym przypadku
ominie nas informacja o ślubie znajomego, czy nowym produkcie
naszej ulubionej marki. Ten potencjał mediów społecznościowych
wykorzystują również firmy. W Europie Zachodniej aż 78% firm
posiada strategię komunikacji za pośrednictwem internetu (źródło:
Grayling Pulse). Mogą dotrzeć do klientów, praktycznie wchodząc
do ich domów, do miejsca pracy, a nawet ingerując w wolny czas.
Smartfony, które mamy przy sobie nieustannie, sprawiły, że marka
może się z nami komunikować w każdym momencie.
Pomimo ogromnego napięcia związanego z koniecznością ciągłego
rozwoju, praca w branży social media staje się coraz atrakcyjniejsza.
Pewnie dlatego, że przynosi wiele satysfakcji, a dodatkowo jest
bardzo kreatywna, rozwijająca i przyszłościowa (czyt. dobrze płatna).
Nawet uczelnie wyższe wykazały zainteresowanie tematem i w ich
ofercie pojawiły się specjalizacje takie, jak: marketing internetowy,
marketing w sieci czy e-marketing. Temat na uczelniach jest nadal
raczkujący, a w programach często brakuje odpowiedniej liczby zajęć
praktycznych, dlatego też pojawiają się szkolenia, które świetnie je
uzupełniają.
Ucz się od lepszychBranża wymaga ciągłego dokształcania się, aby móc spełniać
oczekiwania klienta i przeskoczyć konkurencję. Ucz się od lepszych – to
dewiza każdego, kto wie, jak wielu błędów można uniknąć, opierając
się na wiedzy i doświadczeniu autorytetów. W tej akurat branży bardzo
ważny jest otwarty i kreatywny umysł. Czy jednak, by być zawsze na
bieżąco, wystarczy być nieustannie online? Niekoniecznie. Dopiero
połączenie wiedzy, doświadczenia i ogromnej dawki kreatywności
przynosi pożądane efekty. Ciężka praca owocuje ogromem satysfakcji
mimo świadomości, że w wyścigu tym nie ma mety – nikt przecież
nigdy nie dotarł jeszcze do krańców internetowego świata. 🗺
30 e-profit
Wywiad numeru
MAsATo
zapewnia
Rozmawia Marek dornowski
zysk
© t
onic
- F
otol
ia.c
om
31e-profit
Wywiad numeru
innowacja, to chyba słowo, które u osób związanych ze światem startupów powoduje mdłości. innowacyjne musi być wszystko. Momentami można odnieść wrażenie, że osoby starające się pozyskać inwestora żyją w przekonaniu, że jeśli w biznesplanie nie znajdzie się to słowo, wówczas szansa na zdobycie finansowania kurczy się do zera. Tymczasem praktyka pokazuje, że rynek otwarty jest na projekty, których innowacyjność niekoniecznie opiera się na supernowoczesnych rozwiązaniach technologicznych, ale na nowatorskim podejściu do klienta i produktu. Trudno przecież doszukiwać się szczytu innowacji w produkcji koszulek z nadrukiem. Tymczasem jednak serwis koszulkowo.com, opierający się na znanych w dość szerokich kręgach rozwiązaniach technologicznych, dzięki swojemu nieszablonowemu podejściu rozwija się w tempie, którego wielu może pozazdrościć. Mamy dziś przyjemność rozmowy z osobą, która stoi za pomysłem serwisu koszulkowo.com – Michałem Góreckim.
Personalizacja klienta – czy to hasło, które przyświecało Ci, gdy precyzowałeś swój pomysł na biznes?
Ja wiem, czy personalizacja? Według mnie ważniejsze jest to, że znaleźliśmy niszę cenową i pomysłową w biznesie, który może megainnowacyjny nie jest, ale jest na niego ciągły popyt. Ludzie ubierają się od dawna i ubierać się będą. A koszulka jest ponadmodowym ubiorem, które może wyrażać na milion sposobów, co myśli właściciel. To, plus moja prywatna miłość do koszulek przekładająca się na zaangażowanie oraz możliwości techniczne (dobry i tani dostęp do jednego z lepszych zakładów w Polsce). Myślę, że wszystkiego po trochu.
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale pomysł sprzedaży ciekawych, czasem zabawnych koszulek to całkiem znany pomysł na biznes. Nie wpisujesz się w klimat osób twierdzących, że „e-biznes musi być innowacyjny”.
Po pierwsze zawsze powtarzam, aby nie traktować innowacyjności jako jedynego czynnika. Tym bardziej, że to MASY kupują i zapewniają zyski. Czasem można skupić się na czymś dla
wąskiej grupy i zrobić na tym majątek, czasem można pogodzić jedno i drugie. Ale ciągle jest i będzie popyt na warzywniaki, nie mówiąc już o zakładach pogrzebowych, salach weselnych, czy produkcji obuwia.
Po drugie innowacja to właśnie także innowacyjne podejście w mniej innowacyjnym biznesie. Wyobrażam sobie bardzo innowacyjne restauracje, czy klubokawiarnie. Pod wieloma względami. Choć przecież ich koncept jest stary jak świat…
Po trzecie wreszcie jest bardzo dużo miejsca w Polsce na DOBRE biznesy mniej lub bardziej tradycyjne. Dlatego że Polacy w swojej mentalności ciągle lubią oszukiwać, robić wyroby tanie, słabe i podrabiane. Ja na samym początku przede wszystkim chciałem znaleźć koszulki, z których będę zadowolony. Udało mi się je znaleźć dopiero po roku. A i tak szukam lepszych. Najlepszym dowodem na to, że mi się udaje był klient, który dostał koszulkę ze źle zrobionym nadrukiem (zaraz wysłaliśmy poprawną), który napisał: Wiem, że nadruk jest zrobiony źle, czekam na nową, ale ona ma tak zajebistą bawełnę i fajny krój, że i tak w niej będę chodził.
Dodajmy jeszcze tylko, że nie jesteśmy do końca e-biznesem. Jesteśmy zwykłym upierdliwym biznesem z magazynami, stockami, produkcją, logistyką. Do tego mamy e-końcówkę. Ale nasz biznes jest namacalny.
Pytałem Cię o to, ponieważ staram się znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego Twój serwis zdobył na Facebooku ponad 7 tys. fanów. I czym takim wyróżniłeś się, że z biznesu typowo offline’owego zbudowałaś internetowy brand?
Dlaczego? Bo dobrze pokierowałem kampanią rekrutacyjną ;) A na serio – to wdzięczny biznes. I dość internetowy. W takim sensie, że przy pewnych predyspozycjach może szybko reagować na to, co dzieje się w sieci i poza nią – a to dzisiaj bardzo ważne. Kiedy wybucha historia z Fibakiem – mamy okolicznościową koszulkę. Kiedy Kora dostaje przesyłkę dla psa – odnosimy się do tego. Nie mam działu prawnego, smutnej rady nadzorczej
zapewnia
Foto: koszulkowo.com
32 e-profit
Wywiad numeru
i innych hamulcowych. Pach, gotowe. Do tego, jak już pisałem, dbamy bardzo o jakość produktów.
Skąd bierzecie inspiracje do tworzenia coraz to nowych zabawnych pomysłów?
Hmm… Powiem nieskromnie, że większość projektów jest mojego autorstwa. No cóż, po prostu to przychodzi mi do głowy. Miałem zawsze dużo pomysłów, dzisiaj mam możliwość wykorzystania tego.
Najzabawniejszy wzór, który pamiętasz?
Trudno mi oceniać własne wzory, ale z wzorów od naszych grafików lubię chyba najbardziej I have pms and gps, which means I’m a bitch and I will find you.
Co zwróciło naszą uwagę u Was, to przede wszystkim to, że mogę zrobić sobie samemu kompletnie indywidualną i odjechaną
koszulkę i nie muszę zbierać kilkunastu znajomych, żeby ją kupili, tylko po to, żeby ktoś zdecydował się ją wyprodukować. Z punktu widzenia klienta supersprawa, ale z punktu widzenia opłacalności jest już z tym chyba gorzej?
Można, ale od 5 sztuk. Kiedyś robiliśmy nawet pojedyncze sztuki, ale to rzeczywiście sporo roboty, a mały zysk. Po prostu się to nie opłacało przy bieżących ograniczeniach technologicznych (bez wchodzenia w detale). Ale może do tego kiedyś wrócimy. Można za to robić koszulki z własnymi napisami według predefiniowanych wzorów – to akurat nie jest trudne po naszej stronie.
Przeglądając wasze projekty, można odnieść wrażenie, że staracie się iść krok dalej niż tylko wcisnąć komuś swój produkt. Mam tu na myśli próbę budowania pewnej społeczności. Nazwijmy to społecznością ludzi pozytywnie zakręconych. Czy to taki chwyt reklamowy, czy rzeczywiście coś się za tym kryje?
T-shirty noszą określone grupy ludzie. T-shirty pozwalające wyrazić bezpośrednio siebie – z napisami, czy prostymi i dobitnymi przekazami – jeszcze mniejsza grupa. Staramy się, aby nasze wzory mówiły coś więcej niż koszulka ze zdjęciem Nowego Jorku mówiąca NEW YORK. To trochę mało. Według tej myśli łatwo zebrać ludzi. Albo ktoś lubi ten koncept i tak się ubiera, albo nie.
Macie pomysł co dalej? Dzisiaj koszulki, a jutro…
Koszulki. Głównie. To ciągle jeszcze wieeeeelki ocean. Choć mamy też pokrewne produkty i może będziemy się jeszcze trochę rozwijać produktowo. Ale rdzeniem zawsze będzie T-shirt. To nasze płótno.
Dzięki za rozmowę.
Dzięki!
Foto: koszulkowo.com
33e-profit
Zarządzanie w pigułce
Bartosz Kowalski
sprawne zarządzanie małym czy średnim przedsiębiorstwem wymusza na właścicielach przewidywanie zmian i odstępstw od założonych planów w najdrobniejszych szczegółach. Aby przetrwać na rynku, zadowolić klienta, nie zmieniając jednocześnie jakości, towarów i usług, przedsiębiorstwo musi stosować metody planowania swoich kroków – i tutaj pojawia się pojęcie zarządzanie projektem w MŚp, czyli prosta i systematyczna droga do sukcesu.
sukces koordynacji zadania poprzez podejście procesowe
Tylko sformalizowany, ułożony i wyzbyty się niepotrzebnych
kroków system pracy poprzedza zjawisko sukcesu. Kierowanie
przez opracowane moduły pracy w MŚP staje się bardziej
efektywne. Tego typu rozwiązania dają możliwość sterowania
zarówno dużymi, szeroko pasmowymi zadaniami, jak
i drobnymi sprawami w przedsiębiorstwie. Ważne, aby każde
przedsiębiorstwo, tym bardziej z grupy MŚP, zdało sobie sprawę,
że główne kroki należy planować i realizować. Mam tutaj na myśli
nie tylko przewidywanie dalekiej przyszłości i zastanawianie się,
na jakim etapie będzie znajdował się, mój, twój, nasz biznes.
Zmianę w podejściu do sposobu zarządzania zauważyłem
w pewnej firmie internetowej sprzedaży, w której pracuje
mój przyjaciel. Od momentu, kiedy kierownictwo zmieniło
nastawienie do sposobu planowania swoich kroków,
sformalizowania, spisania codziennych czynności, odnotowało
wzrostowy wskaźnik przychodów. Notabene nie mały wskaźnik,
bo 15-procentowy wzrost w pierwszym kwartale od momentu
zmiany sposobu zarządzania. Jednocześnie, co mnie nie
zdziwiło, poprawił się kontakt z klientem. Kupujący byli bardziej
zadowoleni, z chęcią wracali i z większą intensywnością polecali
sklep na zewnątrz rynku. Firma stosuje tutaj jednocześnie
najlepszy, moim zdaniem, społeczny marketing szeptany.
Oczywiste też jest, że każde nowe przedsięwzięcie niesie za
sobą określone ryzyko. Sam określam ryzyko podjęcia projektu
jako sytuacje niepewną, która może się wydarzyć w przyszłości,
w trakcie trwania zadań operacyjnych. Uważam, że im bardziej
podwyższone ryzyko, tym bardziej proces zarządzania
sformalizowany i sztywny.
Obracając się w kręgu ludzi przedsiębiorczych, obserwowałem,
osobę ze swojego otoczenia otwierającą winiarnię.
.
Zasugerowałem, że biznes na terenie, w którym miał
funkcjonować, jest wysoce ryzykowny, starałem się pomóc
wyeliminować i sparametryzować zagrożenia podjęcia biznesu.
Niestety, moja praca w pierwszej fazie funkcjonowania winiarni
nie została wzięta pod uwagę. Mały obrót i kończące się zasoby
finansowe, skłoniły jednak inwestora do powrotu analizy ryzyka.
Zakładając różne warianty wystąpienia krytycznych impulsów ze
strony rynku i stosując się do nich, przedsiębiorstwo importuje
obecnie wina z całego świata, znajduje się w fazie rozkwitu
z 20-procentowym wskaźnikiem wzrostu obrotu i zysku.
czas, budżet, zakres
Kierunek zarządzania MŚP poprzez zarządzanie i wdrażanie
projektów, nie jest jednak niczym nieograniczone. Wykazuję trzy
podstawowe, granice tej formy zarządzania, które uważam za
główne parametry sukcesu – czas, budżet oraz zakres.
Nie ma realnej możliwości zakończenia prac nad zadaniami, jeśli
pominiemy jeden z czynników. Wskazując na ich ważność, mogę
wykazać silny rezonans, który tylko w formie niezmienialnej
zarządzanie poprzez projekty – czyli wademekum MŚp w osiąganiu sukcesów
Rys.
Bar
tosz
Kow
alsk
i
34 e-profit
Zarządzanie w pigułce
ma racje powodzenia. Projekt nie może trwać w nieskończoność.
Bez stanowczo określonych granic czasowych zadanie nie ma
teoretycznych podstaw powodzenia. Pomijając na początku
zakres, przedsiębiorstwo nie ma pojęcia, czym i kiedy się zająć.
Zakres formułuje nieprzekraczalne etapy trwania projektu.
Budżet, też nie jest nieskończony – kto z nas potrafiłby bawić się
w filantropię. Trzy parametry niewymagające szczególnego
wysiłku i nakładu pracy, a utrzymanie ich w równej zależności
skazuje na sukces. Niestety, ale nic, czym się zajmujemy, nie
jest odizolowane. Niezależnie od etapu, formy, czy stanowiska
oddziałują na nas czynniki zewnętrzne oraz wewnętrzne.
Na wysokość zysków, obrotu mają wpływu decyzje polityczne,
społeczne. Jako pracownicy, mamy wpływ na decyzje
i powodzenie swoich obowiązków wewnątrz przedsiębiorstwa.
Jak widać czynniki działające na MŚP oddziałują tak intensywnie,
jak intensywnie przedsiębiorstwo działa na rynek, klienta
czy konkurencję. Eliminując i przewidując ryzyko, stworzyć
można ochronkę działania zespołu projektowego – dając upust
wyobraźni i pracowitości swoim pracownikom.
Przedsiębiorstwo ma obowiązek zaplanować kroki i stworzyć
czysty, przejrzysty plan działania. Praca nad harmonogramem
wymaga czasu, ale daje wielkie efekty. Również te wymierne
w kolejnych etapach przekładające się na skuteczność i zysk.
Takim prostym urządzeniem do planowania jest wykres Gantta. 🗺�
elementy otoczenia projektu w odniesieniu dozarządzania MAłyM-ŚRedniM przedsiębiorstwem
oToczenie bliŻsze oToczenie dAlsze
Posiadamy na nie wpływ, jednak samo otoczenie może wywierać wpływ o większej sile. Otoczenie jest niezależne od nacisku stawianego na otoczenie bliskie projektu
Otoczeniem bliskim projektu może być:- Prezes firmy- Struktura organizacyjna- Kooperant, dostawca- Portfel klientów jak i pojedyncza jednostka klienta
Otoczenie dalsze to dziedzina, na którą nie mamy najmniejszego wpływu. Zespół projektowy oraz firma dla której jest realizowany proces zarządzania projektem może jedynie wpasować się w odpowiadające warunki tego otoczenia.
Jedyna forma reagowania na zachowanie otoczenia dalszego to obserwacja i próba przewidywania jego zwrotów.
Otoczeniem dalszym projektu może być:- Ustawodawstwo- Polityka Państwa- Unia Europejska- Rynek konkurencji
Rys. Bartosz Kowalski
RedakcjaAgnieszka Meller Redaktor naczelnae-mail [email protected]
Wydawcainkubator sTARTeRGdańska Fundacja przedsiębiorczościul. Lęborska 3b80-386 GdańskNIP: 583-290-74-40
e-mail [email protected] tel. 58 731 65 65
www.inkubatorstarter.pl
Facebook.com/inkubatorstarter
Twitter.com/inkubatorstart
Blog.inkubatorstarter.pl
✎
e-profit