Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

Embed Size (px)

Citation preview

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    1/367

     

    D A V I D E B E R S H O F F

    DZIEWCZYNA

    Z PORTRETU

    tłumaczenie Tomasz Bieroń 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    2/367

     

     Markowi Nelsonowi

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    3/367

     

    CZĘŚĆ PIERWSZA  

    KOPENHAGA, 1925

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    4/367

     

    ROZDZIAŁ PIERWSZY  

    Pierwsza dowiedziała się jego żona. -  Zrobisz coś dla mnie? - zawołała Greta z sypialni w to

    pierwsze popołudnie. - Pomożesz mi w czymś przez chwilę? -  Oczywiście - powiedział Einar, nie odrywając oczu od płótna.

     —  Co tylko sobie życzysz. Dzień był chłodny, wiał zimny wiatr od Bałtyku. Znajdowali się

     w swoim mieszkaniu w Domu Wdowy, Einar, niski i niespełnatrzydziestopięcioletni, malował z pamięci zimowy widok Kat-tegatu.Białe grzywacze wieńczyły czarną, okrutną wodę - grób setekrybaków wracających do Kopenhagi z solonym połowem. Sąsiad z

    dołu był marynarzem, miał szpiczastą głowę i wymyślał swojejżonie. Malując szary łuk każdej fali, Einar wyobrażał sobie, żemarynarz tonie, rozpaczliwie podnosi rękę, wódczany głos wciążnazywa żonę portową dziwką. Stąd Einar wiedział, jaki ciemnypowinien być odcień po zmieszaniu farb: dostatecznie szary, abypochłonąć takiego człowieka, jak ciasto naleśnikowe oblać jegotonący warkot. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    5/367

    5

    -  Zaraz przyjdę - powiedziała Greta, młodsza od męża, z  ładnąszeroką twarzą. - Będziemy mogli zacząć. 

    Również pod tym względem Einar różnił się od żony. Malowałląd i morze - małe prostokąty oświetlone ukośnym światłemczerwca albo przydymione mdłym słońcem stycznia. Greta ma-lowała portrety, często pełnowymiarowe, średnio ważnych ludzi zróżowymi ustami i błyszczącymi włosami. Herr I. Gluckstadt,

    finansista spółki Wolny Port Kopenhaga. Christian Dahlhaard,kuśnierz królewski. Ivar Knudsen, udziałowiec przedsiębiorstwaokrętowego Burmeister i Wain. Dzisiaj miała być Anna Fons-mark,mezzosopranistka z Duńskiej Opery Królewskiej. Dyrek torzy i

     wielcy przemysłowcy zlecali Grecie portrety, które wisiały później wgabinetach, nad szafą z dokumentami, albo wzdłuż korytarza, gdziezawadzały o nie wózki pracowników. 

    Greta pojawiła się w drzwiach. -  Na pewno nie masz nic przeciwko temu, żeby zrobić sobie

    przerwę i pomóc mi przez chwilę? - powiedziała z włosami

    odciągniętymi do tyłu. - Nie prosiłabym cię, gdyby to nie było ważne. Chodzi o to, że Anna znowu odwołała sesję. Mógłbyś włożyć jej pończochy? - spytała. - I buty?

    Kwietniowe słońce zza pleców Grety przenikało przez jedwab,który leżał miękko na jej dłoni. Za oknem Einar widział wieżęRundetarn, podobną do wielkiego ceglanego komina, a nad niąmaszynę Deutscher Aero-Lloyd, która jak co dzień pyrkota-ła zpowrotem do Berlina.

    -  Co ty mówisz, Greta? —  zdziwił się Einar.Oleista kropla farby skapnęła mu z pędzla na but. Edvard IV

    zaczął szczekać, jego biały łeb zwracał się to w stronę Einara, to wstronę Grety. 

    -  Anna znowu odwołała sesję - powtórzyła Greta. - Ma do-datkową próbę Carmen. Potrzebuję pary nóg, żeby dokończyć 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    6/367

     

    jej portret, bo inaczej nigdy się z tym nie uporam. I pomyślałamsobie, że twoje nogi mogą się nadać. 

    Greta podeszła do niego i podała mu musztardowe buty z cy -nowymi sprzączkami. Miała na sobie zapinany z przodu fartuch znaszy  wanymi kieszeniami, w których upychała rzeczynieprze-znaczone dla oczu Einara.

    -  Przecież nie zmieszczę się w butach Anny - powiedział Einar. 

    Patrząc na nie, wyobraził sobie, że może buty będą jednak naniego pasowały, ponieważ jego stopy były małe, wysok o sklepione imiękko wyściełane na pięcie. Palce miał smukłe, z kilkoma cienkimiczarnymi włoskami. Wyobraził sobie zwiniętą pończochę, któraprześlizguje się po białej skórze jego kostki. Po małej poduszcełydki. Łączy się z haczykiem podwiązki. Einar musiał zamknąć oczy. 

    Buty były takie same jak te, które widzieli tydzień wcześniej w witrynie domu handlowego Fonnesbecha na manekinie w sukience

    koloru nieba o północy. Einar i Greta przystanęli, żebypozachwycać się witryną, która była przystrojona wiankiem żonkili. 

    -  Ładne, co? - spytała Greta. Nic nie odpowiedział i widząc jego wytrzeszczone oczy odbite w

    tafli okna, Greta musiała go odciągnąć od witryny. Wlokąc go zasobą koło sklepu z fajkami, spytała: 

    -  Dobrze się czujesz, Einar? Pokój od frontu służył im obojgu za pracownię. Sufit był że-

    browany cienkimi belkami i wysklepiony jak odwrócona łódka. Wilgotna mgiełka od morza wypaczyła mansardowe okna, apodłoga przechyliła się niedostrzegalnie w stronę zachodnią.Popołudniami, kiedy światło słońca uderzało w Dom Wdo wy, z

    jego ścian dobywał się lekki zapaszek śledzia. W zimie 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    7/367

    7

    przeciekały świetliki, zimne strużki wody łuszczyły farbę na ścianie.Einar i Greta stawiali sztalugi pod dwoma świetlikami, koło pudełekz farbą olejną  zamówionych u Herr Salathoffa w Monachium i półekz pustymi płótnami. Kiedy nie malowali, przy krywali wszystkopłachtami zielonego brezentu, które marynarz z dołu porzucił naklatce schodowej.

    -  Po co chcesz, żebym miał na sobie jej buty? - spytał Einar.

    Siedział na krześle z siedziskiem splecionym z liny, które znalazł w szopie u swojej babci na wsi. Edvard IV wskoczył mu na kolana;pies dygotał, bo bał się wrzasków marynarza z dołu. 

    -  Do mojego portretu Anny - powiedziała Greta i dodała: -Jabym to dla ciebie zrobiła. 

    Na jednej z kości policzkowych miała pojedynczą płaską bliznępo ospie. Pocierała ją delikatnie palcem - Einar wiedział, że jest tooznaka zdenerwowania.

    Greta uklękła, żeby rozwiązać Einarowi buty. Włosy miała długiei żółte, w bardziej duńskim kolorze niż on; zakładała je za uszy,

    kiedy zabierała się do czegoś nowego. Teraz ześlizgiwały się jej natwarz, gdy szarpała za węzeł sznurówek Einara. Czuła zapach olejkupomarańczowego, który jej matka wysyłała raz do roku wsk rzyneczce z brązowymi butelkami oznakowanymi „CZYSTYEKSTRAKT Z PASADENY". Matka sądziła, że Greta piecze naolejku ciasteczka, ale ona skrapiała się nim za uszami. 

    Greta zaczęła myć Einarowi stopy w miednicy. Robiła to de-likatnie, ale sprawnie, szybko przesuwała mu morską gąbkę międzypalcami. Einar jeszcze bardziej podciągnął spodnie. Nagle pomyślał,że ma kształtne łydki. Delikatnie wyprężył stopę. Edvard IV

    podszedł, żeby zlizać wodę z małego palca, tego krzy  wego iurodzonego bez paznokcia.

    -  Zachowamy to w tajemnicy, Greta? - szepnął Einar. - Niepowiesz nikomu, dobrze? 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    8/367

    8

    Był zarazem przestraszony i podniecony, w gardle biła mudziecięca pięść serca. 

    -  Komu miałabym powiedzieć? -  Annie.

    -  Anna nie musi wiedzieć —  stwierdziła Greta. Z drugiej strony Anna jest śpiewaczką operową, pomyślał Einar.

     Jest przyzwyczajona do tego, że mężczyźni przebierają się w kobiece

    stroje. A kobiety w męskie, Hosenrolle. Najstarszy fortel świata. A nascenie operowej to nic nie znaczy - rodzi tylko zamieszanie.

    Zamieszanie, które zawsze wyjaśnia się w ostatnim akcie.-  Nikt nie potrzebuje się o niczym dowiedzieć - powiedziała

    Greta i Einar, który czuł się tak, jakby padało na niego białe światłosceniczne, zaczął się uspokajać i wciągać pończochę na łydkę. 

    -  Wkładasz tyłem do przodu - powiedziała Greta i przesunęłaszew. - Delikatnie.

    Druga pończocha się rozdarła. -  Masz inne? - spytał Einar. 

    Greta zastygła na twarzy, jakby coś sobie uświadamiała; potempodeszła do szuflady w garderobianej szafie z bejcowanego jesionu.Szafa składała się z zamykanej części górnej z owalnym lustrem nadrzwiach i trzech szuflad z mosiężnymi kółkami służącymi zauchwyty; najwyższą szufladę Greta zamykała na kluczyk. 

    -  Te są grubsze - pow iedziała Greta, podając Einarowi drugąparę. 

    Starannie złożone w kwadrat pończochy przypominały Einarowiłatkę ludzkiego ciała - łatkę skóry Grety, brązowej po letnich

     wakacjach w Menton.

    -  Proszę cię, uważaj - powiedziała. - Planowałam włożyć jejutro.

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    9/367

    9

     W przedziałku Grety prześwitywał pas srebrnobiałej skóry iEinar zaczął się zastanawiać, co ona myśli pod spodem. Otworzyłaszerzej oczy i zacisnęła usta, jakby wpadła na jakiś pomysł. Einar byłfizycznie niezdolny zapytać; czuł się prawie tak, jakby był spętany izakneblowany starą szmatą do przecierania farby. Rozmyślał więc ożonie w milczeniu, ze szczyptą urazy dojrzewającą pod twarzą, którabyła blada, gładka i całkiem podobna do skórki białej brzoskwini.

    „Ależ z pana przystojniak" - powiedziała przed laty, kiedy po razpierwszy byli sami.

    Greta chyba zauważyła zakłopotanie, bo ujęła w dłonie jegopoliczki i powiedziała: 

    -  To nic nie znaczy.

     A potem:

    -  Kiedy przestaniesz przejmować się tym, co myślą inni? Einaruwielbiał teg o rodzaju deklaracje Grety - uwielbiał, jak  

     wymachiwała rękami i przedstawiała swoje przekonania jako credocałego świata. Uważał to za jej najbardziej amerykańską cechę, obok

    zamiłowania do srebrnej biżuterii. -  To dobrze, że nie masz za bardzo owłosionych nóg - po-

     wiedziała, tak jakby zauważyła to po raz pierwszy. Mieszała farby olejne w ceramicznych miseczkach od

    Knabstrupa. Skończyła górną część ciała Anny, ciała, które lataspożywania łososia z masłem okryły solidną warstwą tłuszczu. Einarbył pod wrażeniem tego, jak Greta namalowała dłonie Annytrzymające bukiet liliowców. Palce były starannie oddane, stawypomarszczone, paznokcie wyraźne, lecz matowe. Liliowce miałyładny księżycowobiały kolor, obsypany rdzawym pyłkiem. Greta

    była nierówną malarką, ale Einar jej tego nie mówił. Przeciwnie,chwalił ją ile wlezie, czasem może za bardzo. Ale pomagał jej, jeślitylko mógł, i próbował nauczyć ją technik, których nie znała,zwłaszcza związanych ze światłem i głębią. Einar nie 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    10/367

    1 0

    miał wątpliwości, że gdyby Greta znalazła odpowiednią dla siebietematykę, zostałaby dobrą malarką. Na zewnątrz przesunęła sięchmura i na niedokończony portret Anny padł promień słońca. 

    Za podest, na którym Greta sadzała pozujących jej ludzi, służyłalak ierowana skrzynia kupiona od kantońskiej praczki, która co drugidzień przychodziła po pranie i anonsowała się nie okrzykiem z ulicy,lecz dźwiękiem malutkich złotych czyneli przywiązanych do palców. 

    Kiedy Einar stanął na skrzyni, dostał zawrotów głowy i zrobiłomu się gorąco. Spojrzał na swoje łydki. Jedwab był gładki, jeśli nieliczyć kilku włosków, które przebijały przez materiał jak drobnytwardy meszek na strączku fasoli. Żółte buty wydawały się dla niegozbyt delikatne, chociaż ugięcie stopy spraw iało wrażenienaturalnego, tak jakby napiął jakiś dawno nieużywany mięsień. Cośprzebiegło Einarowi przez głowę i pomyślał o lisie ścigającym myszpolną: szpiczasty nos lisa grzebał za myszą w fałdach pola fasoli. 

    - Nie ruszaj się - powiedziała Greta. Einar wyjrzał przez okno i zobaczył żłobkowaną kopułę Teatru

    Królewskiego, dla którego opery czasem malował scenografię. Annamiała tam w tej chwili próbę do Carmen, były ramiona wyzywająco

     wyciągnięte przed kurtyną, na której namalował arenę walk byków wSewilli. Zdarzało się, że kiedy Einar malował w teatrze, miedzianygłos Anny wypełniał całą salę. Einar drżał, że zaplami płótnopędzlem, i przecierał oczy zaciśniętymi dłońmi. Głos Anny nie byłpiękny - szorstki i melancholijny, trochę zużyty, jednocześnie męski ikobiecy. Miał jednak głębszy tembr niż większość duńskich głosów,często mdłych, bezbarwnych i zbyt ładnych, żeby poruszyćsłuchacza. Głos Anny miał w sobie skwar Południa; rozgrzewałEinara, jakby w jej gardle żarzyły się węgielki. Einar często schodziłz drabiny za scenę 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    11/367

    1 1

    i podkradał się do Anny za kulisami: w białej wełnianej tuniceotwierała szerokie usta, stojąc przed dyrygentem Dyvikiem.Śpiewała pochylona do przodu; tłumaczyła, że siła ciążenia muzykipociąga jej podbródek w stronę kanału dla orkiestry. „Wyobrażamsobie cienki srebrny łańcuszek przymocowany z jednej strony dobatuty, a z drugiej strony tutaj - mówiła, pokazując na pieprzykprzyklejony do podbródka jak okruszek. - Bez tego łańcuszk a chyba

    bym nie wiedziała, co mam robić. Nie umiałabym być sobą". Do malowania Greta upinała włosy z tyłu szylkretową klamrą; jej

    twarz wydawała się wtedy większa, Einar miał wrażenie, jakbypatrzył na nią przez miskę wody. Greta była chyba najwyższąkobietą, jaką znał, tak wysoką, że mogła zajrzeć do środka ponadfirankami, które mieszkańcy parteru wieszali w ok nach od ulicy.Einar czuł się przy niej mały, jakby był jej synem, patrzył jej w oczyod dołu i sięgał do góry po jej rękę. Fartuch z naszytymi kieszeniamibył zrobiony na specjalne zamówienie przez sąsiadkę, kobietę zsiwym kokiem, która mieszkała za rogiem i zmierzyła Grecie obwód

     w piersiach i ramionach żółtym centymetrem krawieckim, nie mogąc wyjść z podziwu, że taka duża, dorodna kobieta nie jest Dunką. 

    Greta malowała z elastycznym skupieniem, które Einar podzi- wiał. Potrafiła położyć na płótnie błysk w lewym oku, a potemotworzyć drzwi, przyjąć dostawę z mleczarni i płynnie powrócić dopracy nad trochę bardziej matowym prawym okiem. Podczasmalowania śpiewała obozowe piosenki, jak to nazywała. Czasemopowiadała portretowanej osobie o swoim dzieciństwie w Kalifornii,gdzie w pomarańczowych gajach jej ojca gnieździły się pawie;modelkom mówiła - Einar przypadkiem kiedyś usłyszał, stanąwszy

    pod drzwiami na ciemnej klatce schodowej - o coraz dłuższychprzerwach między ich chwilami intymności: „On to 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    12/367

     

    traktuje strasznie osobiście. Ale nie mam do niego pretensji"-powiedziała i Einar wyobraził sobie, jak zakłada włosy za uszy.

    -  Opadają - powiedziała Greta, pokazując pędzlem na jegopończochy. - Podciągnij. 

    -  Czy to naprawdę konieczne? Marynarz z dołu trzasnął drzwiami, a  potem słychać było tylko

    chichot jego żony. 

    -  Och, Einar - powiedziała Greta. - Czy ty zawsze musisz byćtaki spięty? 

    Uśmiech zapadł się w jej twarz. Edvard IV poczłapał do sy pialnii zakopał się w pościeli; potem westchnął jak nakarmione niemowlę.Pies był stary, pochodził z gospodarstwa rolnego w Jutlandii,urodził się na bagnach; matka i reszta miotu utonęli w trzęsawisku. 

    Mieszkanie znajdowało się na strychu kamienicy, którą władzezbudowały w XIX wieku dla wdów po rybakach. Okna wychodziłyna północ, południe i zachód i w przeciwieństwie do mieszkań w

     większości kopenhaskich kamienic Einar i Greta mieli tam

    dostatecznie dużo miejsca i światła, aby móc malować. Niewielebrakowało, a przeprowadziliby się do jednej z kamienic wChristianshavn po drugiej stronie Inderhavn, gdzie arty ścisąsiadowali z prostytutkami, hazardzistami, pijakami, cemen-towniami i firmami importowymi. Greta mówiła, że mogłabymieszkać wszędzie, że nie ma dla niej zbyt obskurnej okolicy, aleEinar, który przez pierwszych piętnaście lat swego życia spał podstrzechą, był przeciwny i znalazł mieszkanie w Domu Wdowy. 

    Dom miał czerwoną fasadę i stał o jedną przecznicę odNy-havns Kanal. Mansardowe okna wystawały ze spadzistego dachukrytego czarną od mchu dachówką, a świetliki znajdowały się tużpod  kalenicą. Inne budynki przy tej ulicy były białe i miałyoś-mioczęściowe drzwi pomalowane na zgniłozielono. Naprzeciwko 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    13/367

    1 3

    mieszkał lekarz Molier, ciągle wzywany przez kobiety, które rodziły w środku nocy. Niewiele samochodów jeździło wszakże tą ulicą,która kończyła się ślepo na Inderhavn, dzięki czemu było tamdostatecznie cicho, aby można było usłyszeć echo okrzykunieśmiałej dziewczyny. 

    -  Muszę wrócić do swojej pracy - powiedział w końcu Einar,zmęczony staniem w butach, których cynowe sprzączki cisnęły go w

    stopy.-  To znaczy, że nie chcesz włożyć jej suk ienki?Kiedy powiedziała słowo „sukienka", zrobiło mu się gorąco w

    żołądku, za czym poszło uczucie silnego wstydu. -  Nie, nie sądzę - powiedział Einar. -  Nawet na kilka minut? - spytała. - Muszę namalować rą bek na

    jej kolanach.

    Greta siedziała obok niego na krześle z plecionym siedziskiem igłaskała go przez jedwab po łydce. Dłoń Grety działała hipno-tycznie, jej dotyk mówił mu, żeby zamknął oczy. Nie słyszał nic

    oprócz drapania paznokcia o jedwab. Nagle Greta przestała go głaskać. -  Przepraszam - powiedziała. - Nie należało cię o to prosić.Einar zauważył, że drzwi od bejcowanej jesionowej szafy są  

    otwarte i wisi w niej sukienka Anny. Była biała, z rąbkiem i man-kietami obszytymi paciorkami w kształcie łez. Jedno z okien byłouchylone i sukienka kołysała się delikatnie na wieszaku. Mato wyblask jedwabiu, szpiczasta koronkowa wstawka w stanie, haczyki na

    mankietach, otwarte jak małe usta - kusiło go, żeby jej dotknąć. -  Podoba ci się? —  spytała Greta. 

    Chciał powiedzieć, że nie, ale to byłoby kłamstwo. Sukienka musię podobała i miał wrażenie, że jego ciało nabrzmiewa pod skórą. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    14/367

    1 4

    -  W takim razie wskocz w nią na kilka minut. Greta przyniosłasukienkę i przyłożyła mu do piersi. -  Greta - powiedział - a gdybym...-  Zdejmij koszulę - powiedziała.Zdjął. -  A gdybym...

    -  Po prostu zamknij oczy - powiedziała.

    Zamknął. Nawet z zamkniętymi oczami czuł się nieprzyzwoicie, stojąc

    przed żoną bez koszuli. Tak jakby złapała go na czymś, czegoobiecał nie robić. Może nie na cudzołóstwie, ale na powrocie dozłego obyczaju, który dał słowo rzucić, na przykład piciu gorzałki wbarach nad kanałami Christianshavn, jedzeniu  frikadeller  w łóżkualbo przeglądaniu talii welurowych kart z gołymi babkami, którąkiedyś kupił w samotne popołudnie. 

    -  Teraz spodnie - poleciła Greta.  Wyciągnęła rękę i taktownie odwróciła głowę. Okno sypialni

    było otwarte i dostał gęsiej skórki od rześkiego morskiegopowietrza.

    Einar szybko wciągnął sukienkę przez głowę i poprawił w talii.Spocił się pod pachami i w krzyżu. Było mu tak gorąco, że miałochotę zamknąć oczy i wrócić do czasów dzieciństwa, kiedy to, codyndało mu między nogami, było tak małe i bezużyteczne jak białarzodkiew.

    Greta powiedziała tylko: -  Dobrze.

    Uniosła pędzel w stronę płótna. Jej niebieskie oczy zwęziły się,

    jakby oglądała coś na czubku nosa. Einara ogarnęło przedziwne, wodniste uczucie, kiedy stał na

    skrzyni, przesuwało się po nim światło słońca, a w powietrzu unosiłsię zapach śledzia. Sukienka była luźna wszędzie, nie licząc 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    15/367

    15

    ramion, czuł się zanurzony w czymś ciepłym, jakby zażywał w leciemorskiej kąpieli. Lis polował na mysz, a w jego głowie roz -brzmiewał odległy głos: cichy płacz przestraszonej dziewczynki. 

    Einarowi trudno było mieć otwarte oczy, nadal obserwowaćdłoń Grety, która skakała po płótnie jak ryba, a potem oddalała się,srebrne bransolety i pierścionki poruszały się przy tym jak ławicakleni. Trudno mu było nadal myśleć o Annie śpiewają cej w Teatrze

    Królewskim, z podbródkiem wysuniętym w stronę batuty dyrygenta.Einar potrafił się skupić tylko na jedwabiu, który opatrywał jegoskórę jak bandaż. Tak, w ten sposób się czuł za pierwszym razem:jedwab był taki delikatny i ażurowy, że przypominał gazę -nasączoną balsamem gazę miękko przyłożoną do gojącej się skóry.Uczucie wstydu związane z tym, że stoi przed żoną, zaczęłoustępować, ponieważ Greta malowała ze skupieniem, jakiego nigdy

     wcześniej u niej nie widział. Einar wśliznął się w półmroczny światmarzeń, w którym sukienka Anny mogła należeć do każdego, nawetdo niego.

    Kiedy jego powieki stały się ciężkie i pracowania zaczęła sięrozmywać, kiedy Einar westchnął i opuścił ramiona, a Edvard IVchrapał w sypialni, właśnie w tym momencie zabrzmiał miedzianygłos Anny: 

    - Patrzcie tylko na Einara!

    Otworzył oczy. Greta i Anna pokazywały na niego uśmiechnięte,z rozchylonymi ustami. Edvard IV stanął przed nim i zacząłszczekać. Einar Wegener nie mógł się poruszyć. 

    Greta wzięła od Anny bukiet liliowców, prezent od welbicie-laspod wejścia na scenę, i wcisnęła Einarowi do rąk. Z głową

    uniesioną jak mały trębacz Edvard IV zaczął biegać wokół Einara,żeby go ochronić. Obie kobiety znowu parsknęły śmiechem, a oczyEinara cofnęły się do głowy i napełniły łzami. Zabolał go ichśmiech, ranił go też zapach białych kwiatów, których rdzawe 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    16/367

     

    słupki zostawiały pyliste stemple na sukience, na wydatnej wy -pukłości jego krocza, na pończochach, na wilgotnych dłoniach. 

    -  Jesteś kurwą! - ryknął czule marynarz z dołu. - Jesteś diabelniepiękną kurwą! 

    Cisza po tych słowach sugerowała pocałunek przebaczenia.Potem rozległ się jeszcze głośniejszy śmiech Grety i Anny i kiedyEinar chciał je poprosić, żeby w y s z ł y   z pracowni i pozwoliły mu

    przebrać się w spokoju, Greta powiedziała cicho i troskliwie,zupełnie obcym głosem: 

    -  Może nazwiemy cię Lili? 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    17/367

    17

    ROZDZIAŁ DRUGI 

    Greta Wegener miała dwadzieścia dziewięć lat i była malarką.Pochodziła z Kalifornii. Z domu nazywała się  Waud. Jej dziadek,

     Apsley Haven Waud, zbił majątek na przydziałach państwowejziemi, a jej ojciec, Apsley junior, zbił jeszcze większy majątek nagajach pomarańczowych. Zanim w wieku dziesięciu latprzeprowadziła się do Danii, najbardziej oddaliła się od Pasadeny,kiedy pojechała do San Francisco. Pewnego dnia grała na wrotkach

     w koszykówkę przed domem swojej ciotki Lizzie na Nob Hill iniechcący popchnęła swojego brata bliźniaka pod powozik. Carlisleprzeżył, ale na pamiątkę została mu błyszcząca blizna na łydce;

    niektórzy ludzie mówili, że wypadek ten na zawsze zmienił Gretę.Kiedy była starsza, mawiała, że Carlisle nigdy nie miał kręgosłupapioniera, jak to nazywała. „Niektórzy Waudowie się z tym rodzą -powiedziała wysoka dziesięciolatka, która ćwiczyła duńskie zwrotyna teko- wym pokładzie statku do Europy - a niektórzy nie".Duńczycy z pewnością nie mieli kręgosłupów pionierów, bo i poco?

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    18/367

    1 8

    Greta wybaczała im zatem —   przynajmniej z reguły. Wybaczałazwłaszcza Einarowi, swojemu pierwszemu nauczycielowi sztuki idrugiemu mężowi. Wiosną 1925 roku byli małżeństwem od ponadsześciu lat; w niektóre poranki Greta miała wrażenie, że minęłosześć tygodni, a w niektóre czuła za sobą sześć pełnych życiorysów. 

    Einar i Greta poznali się na Królewskiej Akademii SztukPięknych 1 września 1914 roku, parę tygodni po wkroczeniu

    Niemców do Luksemburga i Belgii. Greta miała siedemnaście lat,Einar dwadzieścia kilka i już wykładał malarstwo, nieśmiały kawaler,który czuł się  zakłopotany w towarzystwie młodych dziewczyn.Greta już wtedy miała szerokie ramiona i postawę typową dla osób,które spędziły dzieciństwo na końskim grzbiecie. Zapuściła włosydo pasa, co wydawało się trochę prowokacyjne na nielicznychkopenhaskich ulicach wciąż oświetlanych latarniami gazowymi.Duńczycy usprawiedliwiali ją jednak, ponieważ pochodziła zKalifornii. Prawie nikt z nich nie widział tej krainy, ale wyobrażalisobie, że ludzie tacy jak Greta mieszkają tam w otwartych domach

    pod palmami dak tylowymi, a przez czarną ziemię w ogrodzie przeci-skają się grudki złota. 

    Pewnego dnia Greta wyskubała sobie brwi i już nigdy jej nieodrosły, co uznała przede wszystkim za praktyczne. Każdego rankarysowała je woskowymi kredkami, które kupowała w pozbawionejokien sali na trzecim piętrze Magasin du Nord, gdzie kobiety zmałymi usterkami urody dyskretnie robiły zakupy. Greta miałanieprzezwyciężalny zwyczaj drapania się w nos przy czytaniu książkii małe skazy, które to pozostawiło, były dla niej źródłemnieustannej udręki. Uważała się za najwyższą dziewczynę w

    Kopenhadze, co raczej mijało się z prawdą; była przecież naprzykład Grethe Jansen, gibka piękność i kochanka burmistrza, 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    19/367

    19

    która biegała po sklepach we foyer Hotel d'Angleterre w sukniach zkryształowymi paciorkami nawet w południe. 

     W każdym razie Greta nie sądziła, żeby kiedykolwiek wyszła zamąż. Jeśli jakiś młodzieniec - pochodzący z podupadłejarystokratycznej rodziny Duńczyk z twarzą jak patelnia czy synamerykańskiego magnata stalowego od roku podróżujący poEuropie - zaprosił ją na balet czy przejażdżkę żaglówką po kanałach

    Christianshavn, jej pierwsza myśl zawsze brzmiała: nie zdobędzieszmnie. Miała tylko jedno pragnienie: zostać sawant-ką, wieczniemłodą kobietą, która w ciągu dnia może stać przy oknie i malować,a towarzysko udzielać się o północy w Sebastianie, swojej ulubionejknajpie, gdzie grupa ośmiu osób przychodziła wypić dwa szybkiekieliszki petera herringa o smaku wiśniowym, zanim o pierwszej wnocy pojawi się naburmuszony policjant, aby zamknąć lokal. 

     Jednakże nawet Greta wiedziała, że to nie tylko głupie, alerównież niemożliwe. Wykluczone, aby pannie Grecie Waud po-zwolono na taki tryb życia. 

    Kiedy była małą dziewczynką, w zeszycie do kaligrafii ciąg lepisała „Greta Greta Greta", celowo pomijając „Waud", jakby chciałasprawdzić, co by czuła, gdyby była po prostu Gretą - nikt jej tak nienazywał. Nie chciała, aby ludzie wiedzieli, z jakiej rodziny pochodzi.

     Już jako dorastająca dziewczyna nie chciała wykorzystywać faktu, żejest osobą ustosunkowaną. Gardziła wszystkimi, którzy zanadtoopierali się na swoich przodkach. Czemu to miało służyć? 

    Przyjechała do Danii jako dziewczyna, kiedy jej ojciec, męż-czyzna o długich ramionach i bokobrodach połączonych z brodą,objął stanowisko w ambasadzie. 

     —   Dlaczego chcesz to zrobić? —   spytała Greta, kiedy powie-dział jej o swojej nowej posadzie.  ,

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    20/367

    2 0

    - Proszę cię, Greta - odparła jej  matka - bądź miła. To twójojciec.

    Greta zapomniała, że jego matka, a jej babcia Gerda Carlsen,której Greta zawdzięczała swoje imię, była Dunką, z jasnymi

     włosami w kolorze drewna bukowego. Wychowana na Bornhol-mieGerda słynęła z tego, że nosiła za uszami czerwone maki -i byłapierwszą dziewczyną w rodzinie, która opuściła tę wyspę na Bałtyku.

    Popłynęła nie do Kopenhagi, jak większość ciekawych życiamłodych ludzi, lecz do południowej Kalifornii -w tamtych czasachrównie dobrze mogła powiedzieć rodzinie, że przeprowadza się naKsiężyc. Po kilku latach pracy na odpo wiednio bogatym ranczuzwróciła na siebie uwagę Apsleya Wau-da seniora i niedługo po tym

     wysoka dziewczyna z Bornholmu, która ozdabiała sięgające jej dopasa włosy makami, była kalifornijską matriarchinią. Kiedy ojciecGrety powiedział jej, że zabiera rodzinę z powrotem do Danii, Greta

     wykazała się brakiem wrażliwości - sama musiała to przyznać -zapominając o tym kontekście, nie uświadamiając sobie, że ze strony

    jej ojca była to forma zadośćuczynienia wobec matki, niebieskookiejGerdy Carlsen Waud, która straciła życie, kiedy jej syn Apsley junior,

     wówczas młody człowiek, zabrał ją w Pasadenie na skraj ArroyoSeco, żeby zrobić jej zdjęcie na tle tego pięknego widoku, a potempatrzył ze zgrozą, jak poryta przez mrówki ziemia zapadła się pod jejstopami i matka runęła do kanionu, lądując w zabójczymrozwidleniu sękatego platanu. 

    Latem 1914 roku na Akademii Królewskiej Greta sądziła, że większość ludzi, zwłaszcza pracowników administracji, ma d watematy rozmów: wojna i ona. Z jasnymi włosami, które ciągnęły sięza nią jak tren sukienki, wszędzie budziła sensację. Zwłaszcza wpołudniowej Kalifornii. Zaledwie rok wcześniej, kiedy pojechała doPasadeny, żeby poćwiczyć grę w tenisa i jazdę konną, 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    21/367

    21

    pewnego dnia wpadł jej w oko chłopak, który powoził wozemrzeźnika. Miał czarne kręcone włosy i gorącą dłonią wciągnął ją nadrewnianą ławkę z przodu, po czym razem pojechali na Wilshire Boulevard i z powrotem. Patrzyła, jak wielkimi żelaznymiszczypcami zanosi pieczone żeberka i baraninę do domów przyHancock Park. Podczas jazdy powrotnej chłopak ani razu niepróbował jej pocałować, co rozczarowało Gretę, która po raz

    pierwszy zaczęła mieć wątpliwości, czy jej blond włosy nie są zadługie. Po przejażdżce chłopak powiedział tylko: „Na razie". Greta

     wzruszyła ramionami i poszła do swojego pokoju. Ale następnegodnia przy śniadaniu jej matka powiedziała trochę uszczypliwie: 

    - Greta, moja droga, czy zechciałabyś mi to wyjaśnić? Matka rozłożyła kartkę papieru listowego z „American Weekly".

     Widniało na niej zagadkowe pytanie: „Czy młoda panna Greta Waudplanuje karierę w rzeźnictwie?". Przez wiele tygodni nad willąunosiła się groźba denuncjacji w rubryce towarzyskiej. Każdegoranka gwizd roznosiciela gazet powodował, że w s z y s c y domownicy

    zastygali bez ruchu. Artykuł nigdy się nie ukazał, ale plotkaoczywiście rozeszła się po mieście. Przez dwa dni telefon w holu nagórze bez przerwy dzwonił. Ojciec Grety nie mógł już jadać obiadu

     w California Club w centrum, a matka miała potworne trudności zeznalezieniem innego dostawcy mięsa. Trochę później rodzicepostanowili skrócić pobyt w Kalifornii i Greta wróciła doKopenhagi przed sierpniową zorzą polarną i fajerwerkami nad

     Tivoli.

     We wrześniu tego roku, kiedy skończyła się jej młodość, a w chmurach burzowych słychać już było wojnę, Greta zapisa-

    ła się na Akademię Królewską. Na pierwszych zajęciach Einar, stojący przed tablicą, na której widać jeszcze było pyliste ślady  poprzedniej lekcji, zaskoczył ją pytaniem: 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    22/367

    22

    - A pani, młoda kobieto? Jak się pani nazywa? Kiedy Greta odpowiedziała, Einar - a raczej profesor Wegener,

    jak wówczas o nim myślała - odfajkował nazwisko w dzienniku imówił dalej. Jego oczy, brązowe i szerokie jak u lalki, wróciły do nieji pospiesznie odskoczyły. Jego nerwowość wzbudziła w Greciepodejrzenie, że nigdy wcześniej nie spotkał Amerykanki. Przerzuciłasobie włosy przez ramię, jakby powiewała flagą. 

    Potem, na początku roku akademickiego, ktoś musiał szepnąćEinarowi słówko na temat jej ojca, ambasady, a nawet wozurzeźnickiego - tak, plotki już wtedy potrafiły przeskoczyć przez

     Atlantyk - ponieważ czuł się przy niej jeszcze bardziej zakłopotany.Rozczarowało ją, że okazał się jednym z tych mężczyzn, którzy nieumieją się odnaleźć w towarzystwie bogatej dziewczyny. Bardzo jąto bolało, ponieważ nigdy nie prosiła o swoje bogactwo, aczkolwieknie miała też nic przeciwko niemu. Einar nie potrafił jej polecićobrazów do oglądania w Kunstudstillingen ani wskazać najlepszejdrogi do sklepu dla artystów w pobliżu Kommunehospitalet.

    Zaprosiła go do ambasady amerykańskiej na przyjęcie wydane dlaarmatora z Connecticut, ale odmówił. Nie chciał również pójść z niądo opery. Uciekał wzrokiem, kiedy ze sobą rozmawiali. Ona jednakpatrzyła na niego, nie tylko podczas rozmowy, ale również z daleka,przez okno, kiedy krótkimi i szybkimi krokami przechodził przezdziedziniec akademii. Był chudy i blady, miał okrągłą twarz i takciemne oczy, że Greta zupełnie nie wiedziała, co się za nimi kryje.

     Wystarczy ło, żeby Greta odezwała się do niego, i czerwieniał odgardła po skroń. Był dziecinny, co fascynowało Gretę, po części dla-tego, że sama zawsze była przerośnięta i pyskata, toteż już jako małą

    dziewczynkę ludzie traktowali ją mniej więcej jak dorosłą osobę.Pewnego razu spytała go: „Czy pan jest żonaty, profesorze?", na cozareagował mimowolnym trzepotaniem powiek. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    23/367

    23

    Z zasznurowanymi ustami próbował wypowiedzieć najwyraźniejnieznane mu słowo „nie". 

    Inni studenci plotkowali o profesorze Wegenerze. „Pochodzi zrodziny krasnali" - powiedziała jedna dziewczyna. „Do piętnastegoroku życia był ślepy" —  powiedziała inna. „Urodził się na bagnach"- stwierdził chłopak, który usiłował zwrócić na siebie uwagę Grety.Malował obrazy z greckimi posągami i Grecie nie przychodził do

    głowy nudniejszy temat i osoba. Kiedy zaprosił ją do Tivoli naprzejażdżkę diabelskim kołem, przewróciła tylko oczami. 

    -  Profesor Wegener na pewno cię nie zabierze, jeśli na to cze -kasz - powiedział chłopak i ze złością kopnął pień wiązu. 

     Jej matka, która stale miała w pamięci historię z wozemrzeź-nickim, zawsze bacznie jej się przyglądała po powrocie Gretydo domu, ale światło kominka nie pozwalało nic zobaczyć w jejoczach. Pewnego wieczoru matka powiedziała: 

    -  Greta, moja droga, jeśli nie zorganizujesz sobie jakiegoś ka- walera na swoje przyjęcie urodzinowe, to poproszę kogoś w twoim

    imieniu. - Szydełkowała przy kominku w salonie, a na górze Carlisleodbijał piłkę tenisową o podłogę swojego pokoju. - Jestem pewna,że syn hrabiny von der Recke chętnie by z tobą poszedł - mówiłapani Waud. - On oczyw iście nie tańczy, ale jest całkiem przystojny,

     wystarczy nie zwracać uwagi na ten jego okropny garb. Zgodzisz sięze mną, Greta? 

    Matka Grety uniosła swoją szpiczastą twarz. Ogień w kominkubył słaby i czerwony, a stukot piłki Carlisle'a wprawiał ży randol wdrgania.

    -  Kiedy on wreszcie przestanie? - prychnęła pani Waud. - Ta

    durna piłka tenisowa. Odłożyła robótkę, wstała i przybrała sztywną postawę, jej ciało

    było oskarżycielską strzałką wymierzoną w pokój Carlisle'a. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    24/367

    24

    -  Zawsze zostaje ci Carlisle - powiedziała z westchnieniem. Apotem, tak jakby płomienie w kominku nagłe podskoczyły wyżej irozświetliły salon, pani Waud stwierdziła: -  Właśnie, dlaczegóż bynie Carlisle? On też nie znalazł sobie dziewczyny, którą   mógłbyzabrać. Możecie pójść razem, w końcu oboje macie urodziny.

    Greta, która pozostała w drzwiach, zaprotestowała ruchem dłonii powiedziała: 

    -  Carlisle? Nie pójdę z Carlisle'em. Zanudziłabym się na śmierć.Poza tym sama potrafię sobie znaleźć kogoś do towarzystwa.

    Brwi jej matki, szare jak pióra gołębia, powędrowały do góry. -  O, naprawdę? A któż to taki? Greta poczuła, że paznokcie wbijają jej się w dłonie, kiedy

    powiedziała: -  Zobaczysz. Zabiorę kogoś, z kim mam ochotę pójść. Nie

    pójdę z własnym bratem. - Bawiła się włosami i mierzyła matkę wzrokiem, a na górze wciąż odbijała się piłka tenisowa. - Zobaczysz —  powtórzyła Greta. - W końcu będę miała osiemnaście lat. 

     W następnym tygodniu Greta złapała Einara na schodach Akademii Królewskiej. Przytrzymywał się białej balustrady, kiedypołożyła dłoń na jego nadgarstku i spytała: 

    -  Mogę z panem porozmawiać? Było późno, dokoła nikogo i na schodach panowała cisza. Pro -

    fesor Wegener miał na sobie brązowy garnitur z białym, trochęprzybrudzonym kołnierzykiem. Niósł małe puste płótno wielkościksiążki. 

    -  Wydajemy kolację z okazji moich urodzin —   powiedziałaGreta. - Skończę osiemnaście lat. Mój brat bliźniak i ja. - A potem: -

    Mogę pana zaprosić? 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    25/367

    2 5

    Einar wyglądał tak, jakby zjadł coś zgniłego i kolor odpłynął muz twarzy.

    -  Panno Greto - powiedział w końcu —  może powinna się panizapisać na inne seminarium? Tak chyba byłoby najlepiej. 

    Dotknął swojej szyi, jakby wisiało tam coś delikatnego i cennego. W tym momencie Greta uświadomiła sobie, że pod pewny mi

     względami profesor Wegener jest jeszcze młodszy od niej. Miał

    chłopięcą twarz z małymi ustami i wiecznie czerwone uszy. Jasnobrązowe włosy wisiały mu łobuzersko nad czołem. Nagle cośkazało Grecie ująć twarz Einara w dłonie. Szarpnął się nieznacznie,kiedy jej palce dotknęły jego policzków, ale potem znieruchomiał.

     Trzymała wąską głowę swojego profesora, cieple skronie pomiędzyjej dłońmi. Trzymała go długo, a on się nie wzbraniał. Potempocałowała go, rozdzielało ich małe płótno. Greta już wtedy

     wiedziała, że Einar Wegener jest nie tylko mężczyzną, którego chcemieć u swego boku na przyjęciu urodzinowym, ale takżeczłowiekiem, za którego wyjdzie. 

     Ależ z pana przystojniak! - powiedziała. -  Mogę iść? - spytał Einar, wyrywając się. -  Na przyjęcie? -  Nie, nie o to...

    -  Oczywiście, że może pan iść na przyjęcie. Przecież panazaprosiłam. 

    Ku obopólnemu zaskoczeniu Einar odwrócił do niej twarz ipozwolił się drugi raz pocałować. 

     Ale przed przyjęciem i ukończeniem przez Gretę osiemnastu latojciec doszedł do wniosku, że Europa nie jest już bezpieczna.

    Niedługo po ataku Niemiec na Francję wysłał rodzinę do domu. -  Jeśli kajzer przetoczy się przez Belgię, kto mu zabroni skręcić

    tutaj? - spytał przy sosnowym stole w jadalni.

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    26/367

    3 1

    -  Dobry argument - odparła matka Grety, która krążyła popokoju z wiązkami słomy pakunkowej. 

    Greta, która czuła się jak uchodźca, wsiadła na pokład Prin-cessDagmar, mając w kieszeni jedynie krótką notkę od Eina-ra, któramówiła tylko: „Proszę, zapomnij o mnie. Tak będzie chybanajlepiej".

     Teraz, ponad dziesięć lat później, deszczową wiosną 1925 roku,Greta czuła się tak, jakby miała przed mężem jakąś tajemnicę. Przezpierwsze kilka tygodni po pozowaniu w sukience Anny Greta i Einar

    nie rozmawiali o tym. Pracowicie malowali przy swoich sztalugach i

    starannie unikali wchodzenia sobie w drogę. Portret Anny byłgotowy i teraz Greta szukała innego zlecenia. Parę razy, przyjedzeniu albo wieczorem, kiedy oboje czytali, coś przywodziłoGrecie na myśl sukienkę i niewiele brakowało, a nazwałaby EinaraLili. Zdołała się jednak powstrzymać. Tylko raz odpowiedziała na

    jego pytanie słowami: „Słucham, Lili?". Natychmiast go przeprosiła.Roześmiali się i pocałowała go w czoło. Więcej o tym nie myślała iLili zdawała się tylko postacią sceniczną, którą oboje widzieli wFolketeatret.

    Pewnego wieczoru Greta siedziała na krześle w stożku światalampy i czytała w „Politiken" o socjalliberałach. Einar usiadł u jejstóp i położył głowę na jej kolanach. Czytała dalej, gdy ciepła iciężka głowa spoczywała na jej udach. Głaskała go po włosach, cojakiś czas podnosząc dłoń, żeby przewrócić stronę. Kiedy skończyłaczytać, złożyła gazetę, z naszywanej kieszeni fartucha wyjęła ołówek

    i zaczęła rozwiązywać krzyżówkę. -  Myślałem o niej - powiedział Einar. -O kim?

    -  O małej Lili. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    27/367

    2 7

    -  To może znowu się z nią zobaczymy - powiedziała Greta, nieodrywając  wzroku od krzyżówki; pobrudzonym farbą drukarskąpalcem gładziła bliznę po ospie. 

    Grecie zdarzało się mówić nieprzemyślane rzeczy, z polemicznej werwy lub dlatego, że chciała być radykalna. Od początkumałżeństwa składała równie absurdalne propozycje: możeprzeprowadzimy się do Pasadeny i będziemy uprawiali pomarańcze?

    Może otworzymy tutaj małą przychodnię dla prostytutek zIstedgate? Może przeprowadzimy się w jakieś neutralne miejsce, jakNevada, gdzie nikt nie będzie nas znał? W wielkiej jaskini hymenupadają różne słowa i na szczęście większość z nich wisi sobie wciemnościach nieszkodliwie, małe, czarne i odwrócone d o  g ó r y  nogami jak nietoperze. Tak w każdym razie widziała to Greta; comyślał na ten temat Einar, nie umiała powiedzieć. 

    Próbowała kiedyś namalować śpiącego nietoperza —  czarnapodwójna membrana skóry naciągnięta na ciało myszy - ale nieudało się. Brakowało jej techniki potrzebnej do wydłużonych

    palców i małego haczykowatego kciuka; do szarejpółprzezro-czystości napiętych skrzydeł. Nie nauczono jej malowaćzwierząt. Einar, któremu zdarzało się umieszczać w swoichkrajobrazach świnię, wróbla, a nawet Edvarda IV, od lat obiecywał,że ją nauczy, ale zawsze kiedy zasiadali do lekcji, coś się działo:przychodziła depesza z Kalifornii, praczka brzdękała swoimipalcowy mi czynelami, dzwonił jeden z mecenasów Einara, którzyczęsto byli siwi, utytułowani i mieszkali za wąskimi zielonymi okien-nicami zamkniętymi na haczyk. 

    Kilka dni później Greta wróciła do Domu Wdowy ze spotkania z

     właścicielem galerii, który nie wziął od niej obrazów. Mar-szand,przystojny mężczyzna z podobnym do plamy po czeko ladziepiegiem na szyi, nie odmówił Grecie wprost, ale po tym 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    28/367

    2 8

    jak stukał palcem w podbródek, Greta domyśliła się, że nie jestzachwycony.

    -  Same portrety?

     Ten człowiek wiedział, podobnie jak cała Kopenhaga, że Gretajest żoną Einara Wegenera. Miała wrażenie, że z tego powodumarszand oczekuje od niej sielankowych pejzaży. 

    -  Nie uważa pani, że pani obrazy są   może za bardzo - miał

    kłopoty ze znalezieniem właściwego słowa - burzliwe?Greta kipiała z wściekłości, poczuła, że robi się jej gorąco pod

    sukienką, tą z wyłogami jak w smokingu. Za bardzo burzliwe? Jakcoś może być za bardzo burzliwe? Wyrwała marszan-dowi portfolioz ręki i odwróciła się na pięcie. Wciąż była zgrzana i mokra natwarzy, kiedy weszła na górę. 

    Po otwarciu drzwi zobaczyła dziewczynę usadowioną na krześlez plecionym siedziskiem. W pierwszej chwili nie wiedziała, kto tomoże być. Dziewczyna siedziała twarzą do okna, z książką wdłoniach i Edvardem IV na kolanach. Miała na sobie niebieską

    sukienkę z odpinanym białym kołnierzykiem, a jej szyję zdobił jedenze złotych łańcuszków Grety. Dziewczyna (czy ja ją znam? -pomyślała Greta) pachniała miętą i mlekiem. 

    Marynarz z dołu wrzeszczał na żonę i za każdym razem, gdyprzez klepki podłogi przenikało słowo „kurwa", szyja dziewczynyczerwieniała. „Luder!" —   wrzeszczał od czasu do czasu mężczy zna,co powodowało przypływ i odpływ krwi na szyi dziew czyny.

    -  Lili? - powiedziała w końcu Greta. -  Wspaniała książka. Lili uniosła historię Kalifornii, którą ojciec Grety przysłał w

    skrzyni razem z puszkami cytryn w syropie, zapasem ekstraktu zPasadeny i jutowym workiem kwiatów eukaliptusa do naparów natwarz dla Grety.

    -  Nie chcę ci przeszkadzać - powiedziała Greta. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    29/367

    2 9

    Lili bąknęła coś pod nosem. Edvard IV warknął leniwie, unoszącuszy. Drzwi mieszkania wciąż były otwarte, a Greta nie zdjęłapłaszcza. Lili wróciła do lektury książki i Greta patrzyła, jak jej bladaszyja wznosi się z płatków kołnierza. Greta nie była pewna, czegojej mąż od niej oczekuje. Powiedziała sobie, że jest dla niego ważne,aby poszła za jego inspiracją - nie był to dla niej naturalny impuls.Stała w przedpokoju z ręką na klamce za plecami, a Lili siedziała

    spokojnie na krześle skąpana w słońcu. Nie zwracała uwagi naGretę, która miała nadzieję, że Lili wstanie i weźmie ją za rękę. Taksię jednak nie stało i Greta w końcu uświadomiła sobie, że powinnazostawić Lili w spokoju, więc zamknęła za sobą drzwi mieszkania i

     w ciemnościach zeszła po schodach na ulicę, gdzie spotkałakantońską praczkę i odesłała ją do domu. 

    Kiedy Greta wróciła później do Domu Wdowy, Einar stał przysztalugach. Miał na sobie spodnie i kamizelkę w kratę, a rękawykoszuli podwinął do łokci. Głowa wydawała się mała nadkołnierzem i wybrzuszonym węzłem krawata. Okrągła twarz

    po-różowiała, a wydatne usta zagryzały koniec pędzla z leszczyny. -  Już idę - powiedział radosnym tonem. - Nareszcie uzyskałem

     właściwe kolory do śniegu na wrzosowisku. Rzucisz okiem? Einar malował pejzaże w tak małym formacie, że można je było

     wygodnie zmieścić w dłoni. Ten obraz był ciemny, bagno wzimowym zmierzchu; tylko cienka linia brudnego śniegu pozwalałaodróżnić gąbczastą glebę od nieba. 

    -  Czy to jest bagno w Blatand? - spytała Greta. KrajobrazyEinara ostatnio ją znużyły. Nie mogła zrozumieć, 

    jak może je w kółko malować. Dzisiaj wieczorem skończy wrzo-

    sowisko, a następnego dnia rano zacznie następny krajobraz. Na stole leżał bochenek żytniego chleba. Einar poszedł na targ,

    czego nie miał w zwyczaju. Był również kubełek krewetek na lodziei porcja pieczeni wołowej. I miska marynowanych 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    30/367

    3 0

    cebulek perłowych —  przypominały Grecie paciorki, które nawlekaliz Carlisle'em w dzieciństwie, kiedy on był jeszcze za mały, żeby bawićsię na zewnątrz. 

    -  Czy Lili tutaj była? Greta czuła się zmuszona o tym wspomnieć, bo wiedziała, że

    Einar nie zacznie tego tematu.

    -  Przez godzinę. Może krócej. Nie czujesz jej? Jej perfum? 

    Płukał pędzle w słoju, woda miała kolor rozcieńczonego mleka,które Greta musiała kupować, kiedy wróciła po wojnie do Danii. 

    Nie wiedziała, co powiedzieć; nie wiedziała, jakich słów oczekujeod niej jej mąż. 

    -   Wróci tu jeszcze? -   Tylko jeśli tego chcesz - powiedział Einar, odwróciwszy się do

    niej plecami.

    Ramiona miał nie szersze niż u chłopca. Był taki drobny, że Gretamogłaby dwa razy owinąć go ramionami, a przynajmniej czasem jejsię tak wydawało. Patrzyła, jak jego prawe ramię się trzęsie, kiedy

    płukał pędzle, i czasami prosił ją, żeby stanęła za nim, chwyciła go zaramiona i szepnęła, żeby się nie ruszał. Chciała tylko pozwolić muspełnić jego pragnienia, ale jednocześnie miała nieodpartą ochotę

     wziąć go w ramiona i powiedzieć, co powinien zrobić w sprawie Lili. Tak stali o zmierzchu w mieszkaniu na poddaszu Domu Wdowy,

    Greta ściskała go mocno, a jego ramiona przywierały sztywno doboków. W koń-cu powiedziała (to było dla niej olśnienie): 

    -  Niech Lili zdecyduje. Będzie tak, jak ona chce. 

     W czerwcu miasto organizowało w Radhuset Bal Artystów. Gretaprzez tydzień nosiła zaproszenie w kieszeni i zastanawiała się, 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    31/367

     3 1

    co z nim zrobić. Einar niedawno powiedział, że nie ma już ochotychodzić na bale. Ale Greta wpadła na pewien pomysł. Dostrzegła woczach Einara tęsknotę, do której on nie chciał się przyznać. 

    Pewnego wieczoru w teatrze zapytała go przyjaznym tonem: -  Chciałbyś pójść jako Lili? Spytała, bo domyślała się, że Einar tego chce. Nigdy nie przy -

    znałby się do takiego pragnienia; rzadko zwierzał jej się z cze-

    gokolwiek, chyba że naciskała -  wylewał wtedy z siebie swojeprawdziwe uczucia, a ona słuchała cierpliwie, wbijając pięść wpodbródek. 

    Siedzieli na balkonie Teatru Królewskiego. Czerwony aksamitpodłokietników był wytarty, a nad proscenium widniał napis „EJBLOT TIL LYST". Czarne drewniane podłogi zostały tego

     wieczoru wypastowane i w powietrzu unosiła się słodkawa lecznicza woń, która kojarzyła się Grecie z zapachem mieszkaniaposprzątanego przez Einara. 

    Dłonie Einara drżały, a szyję miał różową. Znajdowali się prawie

    na wysokości elektrycznego żyrandola z wielkimi kulami zprzydymionego szkła. W jego świetle można było zobaczyć puszekna policzku Einara tuż pod uszami, gdzie większość mężczyznnosiła bokobrody. Zarost na brodzie miał tak nikły, że musiał sięgolić tylko raz w tygodniu, a włosy na jego górnej wardze rosły takrzadko, że Greta mogłaby je policzyć, gdyby chciała. Jego policzkimiały kolor herbacianej róży i Greta czasem z zazdrością na niepatrzyła kącikiem oka. 

    Orkiestra stroiła instrumenty, przygotowując się do długiejpodróży przez Tristana i Izoldę. Para obok Einara i Grety dyskretnie

    zdejmowała wieczorowe buty. -  Myślałem, że uzgodniliśmy, że w tym roku nie idziemy na bal -

    powiedział w końcu Einar. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    32/367

    3 2

    -  Nie musimy. Pomyślałam tylko... Światła przygasły i dyrygent skierował się na sw oje miejsce w

    kanale dla orkiestry. Przez następne pięć godzin Einar siedziałsztywno ze zsuniętymi nogami, mocno ściskając w ręku program.Greta wiedziała, że myśli o Lili, że myśli o niej jak o młodszejsiostrze, która wyjechała na długo, ale teraz miała wrócić do domu.

     Tego wieczoru Anna śpiewała rolę Bran-gien, służącej Izoldy. Jej

    głos kojarzył się Grecie z rozżarzonymi węgielkami w piecu ichociaż nie dorównywał pięknem głosowi sopranistki, był ciepły ipoprawny; jak inaczej miałaby brzmieć służąca?

    -  Niektóre z najbardziej interesujących znanych mi kobiet nie sąszczególnie piękne - powiedziała później do Einara, kiedy leżeli włóżku; jej dłoń spoczywała poniżej jego ciepłego biodra, a Gretastała nad krawędzią otchłani snu i nie miała pewności, gdzie sięznajduje: w Kopenhadze czy Kalifornii.

    Następnego dnia, kiedy Greta wróciła ze spotkania z kolejnym właścicielem galerii, mężczyzną zbyt niepozornym i nie-znaczącym,

    aby jego odmowa zabolała Gretę, podeszła do Einara i pocałowałago. Wokół jego  policzków i włosów wciąż unosił się duch Lili,uporczywy zapach mięty i mleka. 

    -  Lili znowu tutaj była? -  Całe popołudnie. -  Co robiła? -  Poszła do Fonnesbecha i kupiła sobie kilka rzeczy. -  Zupełnie sama? - spytała Greta. Einar skinął głową. Skończył już malować na ten dzień i siedział

     w fotelu do czytania z orzechowymi podłokietnikami, z rozłożoną„Politiken" w rękach i Edvardem IV zwiniętym u jego stóp. 

    -  Kazała ci powiedzieć, że chce iść na bal.

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    33/367

    33

    Greta milczała. Czuła się tak, jakby ktoś jej tłumaczył zasadynowej gry salonowej: słuchała i kiwała głową, ale tak naprawdęmyślała sobie, że lepiej zrozumie, kiedy zacznie się gra. 

    -  Chcesz, żeby poszła, prawda? - spytał Einar. - Nie przeszkadzaci, że pójdzie zamiast mnie?

    Greta skręcała koniuszki włosów w węzeł, który później niechciał się rozplątać. 

    -  W ogóle mi to nie przeszkadza.  W nocy Greta leżała w łóżku z ręką na torsie Einara. Kiedy się

    pobrali, babcia Einara dała im bukowe łóżko na płozach. Byłotrochę małe, jak wszystko w rodzinie Wegenerów z wyjątkiem ojcaEinara. Z upływem lat Greta przyzwyczaiła się do spania poprzekątnej, z nogami przełożonymi przez nogi Einara. Czasami,kiedy ogarniały ją wątpliwości co do życia, które stworzyła sobie w  Danii, czuła się tak, jakby była małą dziewczynką, a Einar, z twarząporcelanowej lalki i ślicznymi stopami, jej ulubioną zabawką. Weśnie jego usta wydymały się i lśniły. Włosy wisiały jak wieniec wokół

    twarzy. Greta nie potrafiła policzyć, ile razy leżała w nocy i patrzyła,jak jego długie rzęsy trzepoczą, kiedy coś mu się śni. 

     W środku nocy w sypialni było całkiem cicho, jeśli nie liczyćsyreny promu, który odpływał na Bornholm, bałtycką wyspę, zktórej pochodziła jej babka. Greta coraz częściej leżała bezsennie imyślała o Lili, o jej wiejskiej twarzy z drżącą i pełną wyrazu górną

     wargą i brązowymi oczami, które były tak wodniste, jakby zarazmiały spłynąć łzami. Myślała o mięsistym nosku Lili, który sprawiałtakie wrażenie, jakby była małą dziewczynką, która wciąż wrasta wciało kobiety. 

    Lili okazała się jeszcze bardziej nieśmiała niż Einar. Przynajmniejna początku. Mówiła z pochyloną głową, a czasem była za bardzospeszona, żeby cokolwiek powiedzieć. Kiedy Greta lub 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    34/367

    3 4

     Anna zadała jej proste pytanie, na przykład: „Słyszałaś o tymstrasznym pożarze w magazynach Królewskiego Grenlandzkiego

     Towarzystwa Handlowego?", otwierała szerzej oczy i odwracałagłowę. Lili wolała porozumiewać się pisemnie, na pocztów kach,które kupowała od niewidomej kobiety przed wejściem do Tivoli ikładła w różnych miejscach, na jesionowej szafie albo na półeczcesztalugi Grety.

     Ale na balu nie będę nikogo znała. Naprawdę myślisz, że powinnam

    pójść? 

    Czy wypada zostawić Einara? Nie będzie mu przykro? A raz:

    Myślę, że nie jestem dostatecznie ładna. Proszę, poradź mi. 

    Greta odpowiadała również na piśmie i opierała kartki o miskę zgruszkami tuż przed wyjściem z mieszkania: 

    Za późno. Już wszystkim powiedziałam, że przychodzisz. Nie   martw

    się, proszę, wszyscy myślą, że Lili to kuzynka Einara z Blatand. Kilka

    osób pytało, czy nie potrzebujesz osoby do towarzystwa, ale

    powiedziałam im, że to nie jest konieczne. Nie gniewasz się o to,

    prawda? Pomyślałam, że nie jesteś jeszcze - czy to jest właściwe sło wo?

    — gotowa.

     Wieczorami Einar i Greta jadali ze znajomymi w swojej ulubionej

    restauracji przy Nyhavns Kanal. Czasami, kiedy gorzałka trochę

    poszła mu do głowy, Einar chwalił się dziecinnie sukcesem jednej zeswoich wystaw. „Wszystkie obrazy sprzedane!" - mówił, 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    35/367

    35

    i

     w czym przypominał Grecie Carlisle'a, który bez końca przechwalałsię dobrym stopniem z geometrii albo ładną nową przyjaciółką. 

     Ale opowieści Einara krępowały Gretę, a kiedy była mowa opieniądzach, starała się w ogóle nie słuchać; w końcu co było na tentemat do powiedzenia? Nie mogli udawać, że żadnego z nich to nieobchodzi? Nad talerzem z tłustymi ościami łososia rzucała Einarowiprzez stół karcące spojrzenia. Nigdy nie powiedziała mu o zaufaniu,

    z jakim ojciec wysłał ją do Danii, a tym bardziej o dochodachprzesyłanych na konto w Land-mandsbanken po każdych zbiorachpomarańczy - nie z egoizmu, lecz z obawy, że wszystkie te pieniądzezmienią ją w kogoś innego, w osobę, w której towarzystwie sama nieczułaby się dobrze. Pewnego niefortunnego dnia kupiła całąkamienicę, Dom Wdowy, ale nie zdobyła się na to, żeby powiedziećo tym Einarowi, który w związku z tym nadal raz na miesiącniechętnym krokiem chodził do Landmandsbanken, żeby zapłacićczynsz. Greta sama wiedziała, że to był błąd, ale jak mogła go teraznaprawić? 

    Kiedy Einar zapalił się do jakiegoś tematu, stukał pięściami ostół, a włosy opadały mu wokół twarzy; kołnierzyk koszuli rozpinałsię, ukazując gładki różowy tors. Nie miał na ciele ani gramatłuszczu, nie licząc miękkich, trochę wypukłych piersi. Greta klepałaEinara po nadgarstku, nakłaniając go, żeby zwolnił z gorzałką - takjak wcześniej jej matka, kiedy Greta jako młoda dziewczyna piłakoktajle w klubie myśliwskim. Einar sprawiał jednak wrażenie, że nierozumie jej sygnałów; unosił smukły kieliszek do ust i uśmiechał się

     wkoło, jakby szukał aprobaty. Pod względem fizycznym Einar wyglądał nietypowo; Greta

     wiedziała o tym. Stawało się to jeszcze wyraźniejsze, kiedy

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    36/367

    4 1

    koszula bardziej się rozchylała i wszyscy obecni mogli zerknąć najego tors, równie obsceniczny jak piersi dziewczyny w pierw szychdniach pokwitania. Z jego ładnymi włosami i podbródkiem gładkimjak filiżanka stanowił  dezorientujący widok. Był taki piękny, żestaruszki w Kongens Have łamały czasem prawo i wręczały mutulipany zerwane z publicznego trawnika. Usta miał bardziej różoweniż jakiekolwiek szminki, które Greta mogła kupić na trzecim

    piętrze Magasin du Nord. -  Powiedz im, dlaczego nie przyjdziesz na bal - poprosiła go

    Greta któregoś wieczoru przy kolacji. Było ciepło i jedli na zewnątrz w świetle pochodni. Trochę

     wcześniej zderzyły się dwie łodzie na kanale i w powietrzu wisiała woń nafty i rozłupanego drewna.

    -  Bal? - spytał Einar i przekrzywił głowę. -  Greta mówi, że przyjeżdża twoja kuzynka z Jutlandii - po-

     wiedziała Helene Albeck, sekretarka z Królewskim Grenlandzkim Towarzystwie Handlowym.

    Miała zwartą figurę i przyszła ubrana w zieloną sukienkę mocno wciętą w talii; kiedyś po pijanemu wzięła dłoń Einara i przycisnęłasobie do łona. Einar błyskawicznie stawił opór, co spodobało sięGrecie, która obserwowała ten incydent przez szparę w drzwiach dokuchni.

    -  Moja kuzynka? - powtórzył Einar zagubionym głosem. Jegogórna warga zwilgotniała i milczał, jakby oduczył się 

    mówić. Coś takiego zdarzyło się więcej niż raz. Greta wspominała o Lili

    znajomej, nawet Annie, i Einar marszczył nos, jakby nigdy nie

    słyszał o Lili. Nie rozmawiali później z Gretą o tym dziecinnymniezrozumieniu. Kto? Lili? A, tak, Lili. Moja kuzynka? Tak, moja

    kuzynka Lili. Następnego dnia sytuacja się powtarzała. Tak jakby ichmała tajemnica w rzeczywistości 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    37/367

     

    była małą tajemnicą Grety, tak jakby Greta spiskowała za plecamiEinara. Chciała porozmawiać z nim o tym wprost, ale się rozmyśliła.Może się obawiała, że go zadręczy. Albo że będzie miał do niejpretensje o ingerowanie w jego sprawy. A może najbardziej bała siętego, że Lili zniknie na zawsze, odleci z furkotem odpinanegobiałego kołnierzyka i zostawi Gretę samą w Domu Wdowy. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    38/367

    3 8

    ROZDZIAŁ TRZECI 

    Ojciec Einara był nieudanym hodowcą zboża, wyrzuconymczłonkiem Towarzystwa Kultywacji Wrzosowiska. Gospodarstwoswojej matki w Blatand po raz pierwszy opuścił na noc, kiedypojechał do Skagen na północnym cyplu Danii, aby zabrać swojąnarzeczoną z fabryki sieci rybackich. Nocował w krytym strzechą z

     wodorostów pensjonacie nad zatoką i po przebudzeniu wziął ślub.Na drugą i ostatnią noc poza Blatand wrócił do Skagen z ciałemżony i otulonym w pled niemowlęciem Eina-rem. Ponieważ wzamarzniętej ziemi wokół Skagen nie dało się wykopać grobu,zawinęli matkę Einara w oczyszczoną z resztek ryb sieć rybacką i

     wrzucili jak kotwicę do lodowatego morza. Tydzień wcześniej szarafala porwała kryty strzechą z wodorostów pensjonat do Kattegatu,

     więc tym razem ojciec Einara spał w fabryce sieci, pośródzardzewiałych haków rybackich, lin i nikłego zapachupierwiosnków, który zawsze spowijał matkę Einara. 

    Ojciec był wysoki i słaby, ofiara delikatnych kości. Chodził osękatej lasce albo przytrzymywał się mebli. Kiedy Einar był 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    39/367

    39

    mały, ojca często dopadały choroby, o których lekarz potrafiłpowiedzieć tylko tyle, że są rzadkie. W ciągu dnia Einar zakradał siędo pokoju swego ojca, kiedy ten spał. Widział spienioną oddechemślinę na jego ustach. Podchodził na palcach, aby dotknąć złotychkręconych włosów. Einar zawsze chciał mieć takie  włosy, takiegęste, że srebrny grzebień wyglądał w nich równie pięknie jakanielskie włosie na choince. Ale jeszcze ciekawsza od włosów była

    choroba, tajemnicza dolegliwość, która odbierała ojcu siły ispowodowała, że jego jajowate oczy zrobiły się mleczne i miękkie, apalce żółte i kruche. Einar uważał, że jego ojciec jest piękny -mężczyzna uwięziony w bezużytecznej, świszczącej, trochę brzydkopachnącej skorupie ciała. Mężczyzna zdradzony przez ciało, któreodmówiło współpracy. 

     W niektóre dni Einar wspinał się na małe bukowe łóżko i wśliz-giwał pod kołdrę. Jego babcia pozatykała dziury w kołdrze maleń -kimi kawałkami miętowej gumy, dzięki czemu łóżko pachniałoświeżo i zielono. Einar leżał z głową zatopioną w poduszce, a mały

    Edvard II zwijał się w kłębek między nim a ojcem i uderzał białymogonem o pościel. Pies stękał i wzdychał, a potem kichał. Einar gonaśladował. Robił to dlatego, że wiedział, jak bardzo jego ojcieckocha Edvarda, i chciał, żeby ojciec kochał go tak samo. 

    Kiedy tak leżał, czuł słabe ciepło, które biło od kości ojca; jegożebra prześwitywały przez nocną koszulę. Zielone żyłki na szyipulsowały z wyczerpania. Einar brał ojca za rękę i trzymał ją dochwili, kiedy jego babcia, mała i kanciasto zbudowana, podchodziłapod drzwi i wyganiała chłopca. 

    -  Tylko mu się pogorszy, jak będziesz przy nim siedział - mó-

     wiła, za bardzo zajęta uprawą roli i przychodzącymi z wyrazami współczucia sąsiadami, żeby troszczyć się o Einara. 

    Einar nie tylko podziwiał ojca, ale również miał do niego żal,czasem go przeklinał, kopiąc łopatą torf na bagnach. Na stoliku 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    40/367

    4 0

    koło łóżka ojca stał owalny dagerotyp matki Einara, włosy splecione w wianek wokół głowy, oczy srebrzyście błyszczące. Kiedy Einarpodnosił dagerotyp, ojciec mu go zabierał i mówił: „Przeszkadzaszjej". Naprzeciwko łóżka stała szafa z bejcowanego jesionu, w którejczekały ubrania matki, dokładnie tak, jak je zostawiła w dniu, wktórym urodziła Einara. Szuflada filcowych spódnic z kamyczkami

     wszytymi w rąbek, żeby wiatr ich nie unosił; szuflada wełnianej

    bielizny, szarej jak niebo; na wieszakach kilka gabardynowychsukienek z bufiastymi rękawami; suknia ślubna, teraz żółta,zapakowana w bibułę, która rozsypywała się w palcach. W woreczkuze ściągaczem grzechotał naszyjnik z bursztynu, czarna kamea ibrylancik w oprawie.

    Od czasu do czasu, nagle ozdrowiały, ojciec wychodził z domu.Pewnego dnia, kiedy wrócił z godzinnej pogawędki przy kuchennymstole sąsiada, zastał Einara, małego jak na swoje siedem lat,  przyszufladach; syn owinął sobie szyję sznurem bursztynowychkoralików, a na głowie miał żółty szal, który spływał na dół jak

    długie piękne włosy. Ojciec poczerwieniał na twarzy, a jego oczy zdawały się zapadać

     w głąb czaszki. Einar słyszał wściekły charkot oddechu ojca wgardle.

    -  Nie wolno ci! - krzyknął ojciec. - Małym chłopcom nie wolnotego robić! 

    -  Ale dlaczego? - odparł mały Einar. Ojciec zmarł, kiedy Einar miał czternaście lat. Grabarze doliczyli

    sobie dziesięć koron za wykopanie takiego długiego dołu, żebytrumna się w nim zmieściła. Babcia Einara, która pochowała

     wszystkie swoje dzieci, dała wnukowi na cmentarzu mały notes wcynowych okładkach. 

    -  Zapisuj w nim wszystko, co sobie pomyślisz - poleciła, ztwarzą płaską i okrągłą jak spodeczek; na twarzy tej malowała 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    41/367

    41

    się ulga, że jej dziwny, bezużyteczny syn nareszcie przeniósł się natamten świat. 

    Notes był wielkości karty do gry; ołówek z lapis-lazuli wkładałosię w przymocowane do grzbietu szlufki  ze strusich piór. Zabrałanotes śpiącemu pruskiemu żołnierzowi podczas wojny w 1864 roku,kiedy konfederacja państw niemieckich okupowała Jutlandię. 

    -   Wzięłam notes, a potem go zastrzeliłam - mawiała czasem,

    ubijając ser. Blatand zawdzięczało swoją nazwę jednemu z pierwszych duń-

    skich królów. Nikt nie wiedział dokładnie, kiedy miejscowość zo-stała założona ani skąd pochodzili mieszkańcy, ale istniały mity oosadnikach grenlandzkich, którzy porzucili swoją skalistą ojczyznę i

     wypuścili swoje owce na tutejsze łąki. W gruncie rzeczy była to nie więcej niż wioska otoczona bagnami. W Blatand wszystko zawszebyło mokre: stopy, psy, a wiosną czasami dywany i ściany.Drewniany chodnik prowadził nad gąbczastą ziemią do głównejdrogi i pół zboża. Każdego roku chodnik zapadał się na głębokość

    ramienia dziewczyny, a w maju, kiedy lód roztapiał się na kawałkinie większe niż rybie łuski, mężczyźni z Blatand na powrót zbijali

     wypaczone deski w kilka żółtych wysp twardego gruntu.  Jako chłopiec Einar miał kolegę Hansa, który mieszkał na skraju

     wsi w ceglanej willi z pierwszym telefonem w Blatand. Pewnego

    dnia, zanim zostali kolegami, Hans policzył Einarowi jedno ore zapodniesienie słuchawki. Einar nic nie słyszał oprócz głuchychtrzasków. 

    -  Gdybyś miał do kogo zadzwonić, to bym ci pozwolił - po- wiedział Hans, położył mu dłoń na ramieniu i potrząsnął nim

    przyjaźnie. Ojciec Hansa był baronem. Matka, z siwymi włosami sple-

    cionymi w twardy kok, mówiła do niego tylko po francusku. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    42/367

    42

    Hans miał piegi na dolnej części twarzy i podobnie jak Einar byłniższy niż większość chłopców. Jego głos był szybki i chry -piący,głos sympatycznego, wiecznie podekscytowanego chłopca, który zjednakowym entuzjazmem i pewnością siebie rozmawiał ze swoimnajlepszym k olegą, korsykańską guwernantką i diakonem zczerwonym nosem. Należał do chłopców, którzy wieczoremnatychmiast zasypiają, zmęczeni i szczęśliwi, nagłe cichsi niż bagna.

    Einar wiedział o tym, bo kiedy nocował w willi, leżał i nie spał aż doświtu, za bardzo podniecony, żeby zamknąć oczy. 

    Hans był dwa lata starszy od Einara, ale nie miało to znaczenia.Czternastoletni Hans był niski jak na swój wiek, ale i tak wyższy odEinara. Ze swoją nieproporcjonalnie dużą głową dwunastoletniemuEinarowi wydawał się  doroślejszy niż wszyscy inni znani muchłopcy. Hans rozumiał dorosłych, którzy rządzą światem: wiedział,że nie lubią, kiedy wytyka im się niekonsekwencję. 

    -  Nie, nie, nic nie mów - radził, kiedy ojciec Einara, prawiezawsze przykuty do łóżka, zrzucał z siebie kołdrę i biegł doim-bryka, gdy pani Bohr czy pani Lange zaglądnęły na plotki. 

    Hans radził też Einarowi - swoim zwyczajem ściskając palce wkształt wiosła podobnego do rybiej płetwy - aby nie mówił ojcu, żechce zostać malarzem. 

    -Jeszcze wiele razy zmienisz zdanie. Po co go teraz martwić? -mówił i dotykał Einara w ramię swoim palcowym wiosłem, odczego Einar dostawał gęsiej skórki, a jego czarne włoski stawałydęba. 

    -  Nie wolno nikomu zdradzać swoich marzeń - powiedziałpewnego dnia, kiedy uczy ł Einara wchodzenia na stary dąb, któryrósł na skraju bagien. 

     Jego korzenie były tajemniczo owinięte wokół głazu tak białego iupstrzonego miką, że oślepiał w słoneczny dzień. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    43/367

     

    - Chcę uciec do Paryża, ale nikomu o tym nie powiem. Za-chowam to dla siebie. Pewnego dnia zniknę. Wtedy ludzie siędowiedzą - powiedział Hans, zwisając do góry nogami z gałęzi. 

    Koszula zsunęła się na dół i odsłoniła włosy rosnące w zagłę-bieniu jego miednicy. Gdyby się puścił  i spadł, zniknąłby bez śladu

     w chlupoczącym bagnie.  Ale Hans nie utonął w bagnie. Kiedy Einar skończył trzynaście

    lat, on i Hans byli najlepszymi przyjaciółmi. Zaskoczyło to Einara,który po kimś takim jak Hans spodziewał się tylko lekceważenia.

     Tymczasem Hans zaprosił go, żeby zagrał z nim w tenisa natrawiastym korcie koło willi z liniami zaznaczonymi cukrempudrem. Kiedy się zorientował, że Einar bardzo kiepsko macharakietą, nauczył go zasad sędziowania, twierdząc, że to jest

     ważniejsze. Pewnego popołudnia Hans i jeden z jego braci - byłoich w sumie czterech - postanowili zagrać w tenisa nago, żeby zrobićna złość matce. Einar siedział w swetrze na omszałym kamieniu,ustawiony przez Hansa parasol z różowego papieru chronił go

    przed słońcem. Einar starał się sędziować obiektywnie, ale robił wszystko, żeby wygrał Hans. Siedział więc na kamieniu i podawałstan meczu - „czterdzieści do zera dla Hansa... As dla Hansa" - kiedyHans i jego brat ganiali za piłką po rajgrasie, a ich radośnie różowepeni-ski fruwały na wszystkie strony jak ogony sznaucerów, przez coEinarowi robiło się pod parasolem coraz goręcej aż do momen tu,kiedy mógł ogłosić piłkę meczową dla Hansa. Potem trzej bracia

     wytarli się ręcznikami, a ciepłe gołe ramię Hansa spoczęło naplecach Einara.

    Baronowa przywiozła Hansowi z Berlina latawiec z papieru i

    balsy. Miał kształt okrętu podwodnego i Hans uwielbiał puszczać gopod niebo. Leżał w lucernie i patrzył, jak latawiec szybu je nadtrzęsawiskiem; szpulkę sznurka trzymał między kolanami.

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    44/367

    44

    -  Kajzer ma taki sam latawiec - mówił ze źdźbłem trawy wustach.

    Próbował nauczyć Einara, jak się go puszcza, ale Einar nie umiałznaleźć właściwych prądów powietrza. Latawiec z papieru ryżowegoraz po raz wznosił się z wiatrem wiejącym do góry i spadał naziemię; po każdym wypadku Hans krzywił się boleśnie. Chłopcypodbiegali do latawca, który leżał do góry nogami. Einar mówił: 

    -  Nie wiem, co się stało, Hans. Strasznie cię przepraszam, Hans. Hans podnosił latawiec, otrzepywał go z mleczy i mówił: -  Jak nowy.

     Ale Einar nie nauczył się puszczać latawca. Pewnego dnia, kiedychłopcy leżeli na plecach w lucernie, Hans powiedział: 

    -  Masz. Ty posteruj.

     Włożył szpulkę między kolana Einara i opadł z powrotem naplecy. Einar czuł pod sobą lisie nory. Za każdym razem, kiedylatawiec szarpał za sznurek, szpulka się obracała, a plecy Einara

     wyginały się do przodu. 

    -  Dobrze - mówił Hans. - Steruj kolanami.I Einar powoli przyzwyczaił się do szpulki i do falistego szy -

    bowania latawca razem ze strzyżykami. Chłopcy się śmiali, ich nosypłonęły w słońcu. Hans łaskotał Einara w brzuch źdźbłem sitowia.Ich twarze były tak blisko siebie, że Einar czuł przez trawę oddechHansa. Einar chciał leżeć tak blisko Hansa, żeby ich kolana sięstykały, i w tym momencie Hans wydawał się go towy na wszystko.Kiedy Einar przysunął się do swojego najlepszego kolegi, z niebazniknął ostatni strzęp chmury i słońce oświeciło chłopcom twarze. I

     wtedy, po tym jak Einar ruszył kościstym kolanem w   stronę nogi

    Hansa, gwałtowny podmuch wiatru szarpnął za sznurek i wyrwałszpulkę spomiędzy kolan 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    45/367

    50

    Einara. Chłopcy patrzyli, jak okręt podwodny płynie nad wią zami,najpierw się unosi, lecz potem spada w czarny środek bag na i znikajak kamień w wodzie. 

    -  Hans - powiedział Einar. -  Nie szkodzi - odparł Hans osłupiałym szeptem. - Tylko nie

    mów nic mojej matce.  W lecie rok przed śmiercią ojca Einara Hans i Einar bawili się na

    polach torfowca babci Einara, błoto chlupało im pod butami. Byłociepło; spędzili na polach większość przedpołudnia i nagle Hansdotknął Einara w nadgarstek, i powiedział: 

    -  Einar, mój drogi, co jest na obiad? Zbliżało się południe i Hans wiedział, że w domu nie ma nikogo

    oprócz ojca Einara, który siedział wyprostowany na łóżku i spał. Nieco wcześniej Hans zaczął rosnąć. Miał piętnaście lat i jego

    ciało osiągnęło właściwe proporcje w stosunku do głowy. Jabłko Adama sterczało mu szpiczasto z szyi i był teraz dużo wyższy odtrzynastoletniego Einara, którego wzrost ani drgnął. Hans popchnął

    go w stronę domu. W kuchni Hans zasiadł przy stole i zatknął sobieserwetkę za kołnierz. Einar, który nigdy wcześniej niczego nieugotował, stał przy piecu z tępą miną. Hans powiedział cicho: 

    -  Rozpal w piecu. Zagotuj wodę. Wrzuć parę ziemniaków ikawałek baraniny. - Potem dorzucił niejasno, a jego szorstki głoszabrzmiał nieoczekiwanie gładko: - Einar. Poudawajmy.

    Koło pieca wisiał fartuch babci Einara, ten z paskami z weł-nianki. Hans zaniósł go Einarowi i ostrożnie zawiązał wokółtalii. Dotknął Einara w szyję, tak jakby były tam włosy, które musiałodsunąć. 

    -  Nigdy się w to nie bawiłeś - szepnął Hans, jego głos gorą cy imiękki w uchu Einara, palce z poobgryzanymi paznokciami na szyiEinara.

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    46/367

     

    Hans mocniej pociągnął za sznurki fartucha i Einar musiałunieść żebra z zaskoczonym, wdzięcznym oddechem, i jego płucanapełniły się powietrzem w chwili, kiedy do kuchni przyczła-pałjego ojciec, z szeroko otwartymi oczami i ustami ułożonymi w dużeO.

    Fartuch spadł na s t o p y Einara. —  Zostaw mojego chłopaka w spokoju! 

    Ojciec pogroził Hansowi laską. Drzwi trzasnęły i kuchnia zrobiła się ciemna i mała. Einar

    usłyszał chlupot błota pod butami Hansa, który biegł w stronębagien. Usłyszał świst oddechu ojca, a potem plaśnięcie jego dłoni oswój policzek. Potem, zza bagien i stawów z kijankami, nad polemtorfowca, usłyszał Hansa, który śpiewał małą rymowankę: 

    Był raz sobie starzec, co na bagnach mieszkał od dziecka, Miał on

    ślicznego synka i leniwego pieska. 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    47/367

    47

    ROZDZIAŁ CZWARTY  

    Greta spędziła swoje osiemnaste urodziny na Princess Dagmar,burmusząc się przy relingu. Po tej historii z wozem rzeźnickim anirazu nie pojechała do Kalifornii. Z żalem myślała o pomalowanymna biało ceglanym domu na wzgórzu, z widokiem na Arroyo Seco ijego orle gniazda, o Górach San Gabriel rozświetlonych zachodnimsłońcem. Wiedziała, że jej matce zależy na tym, aby się zaprzyjaźniłaz córkami znajomych - Henriettą, dziedziczką fortuny właścicielinadoceanicznych pól nafto wych w El Segundo; Margaret,dziedziczką fortuny właścicieli gazety; Dottie Anne, dziedziczkąfortuny właścicieli największego rancza w Kalifornii, kawałka ziemi

    na południe od Los Angeles niewiele mniejszego od całej Danii.Rodzice Grety oczeki wali od niej, żeby zachowywała się tak, jakbybyła jedną z nich, jakby nigdy nie wyjeżdżała, żeby stała się młodąKalifornijką z bogatej rodziny: inteligentną, wykształconą, świetniejeżdżącą konno i milczącą. W klubie myśliwskim odbywał się bożo-narodzeniowy bal dla debiutantek; dziewczyny miały tam zejść 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    48/367

    48

    po schodach w sukienkach z białej organdyny i z białymi liśćmipoinsecji wpiętymi we włosy. 

    -  Doskonale się składa, że wracamy do Pasadeny akurat  w poręna wprowadzenie cię do towarzystwa - gdakała matka Grety prawiekażdego dnia na pokładzie Princess Dagmar podczas podróżypowrotnej. - Dziękujmy Bogu, że zesłał nam Niemców! 

    Pokój Grety w domu na wzgórzu miał łukowato sklepione okno,

    które wychodziło na tylny trawnik i róże, otoczone brą zowymifrędzlami przez jesienny upał. Warunki oświetleniowe były dobre,ale pokój za mały, żeby w nim malować. Już po dwóch dniach Gretaczuła się klaustrofobicznie, tak jakby dom, z sypialniami na trzechpiętrach i japońskimi pokojówkami, dławił jej wyobraźnię. 

    -  Mamo, muszę natychmiast wracać do Danii, nawet jutro!Czuję się tutaj ograniczona - poskarżyła się. - Może tobie iCarlisle'owi się tutaj podoba, ale ja mam wrażenie, że nie jestem wstanie nic zrobić.  Tak jakbym oduczyła się malować. 

    -  Ależ Greto, moja droga, to wykluczone! - powiedziała matka,

    która była zajęta przebudową stajni na garaż. - Jak Kalifornia możekogoś ograniczać? I to w porównaniu z malutką Danią! 

    Greta przyznała, że to niezrozumiałe, ale tak się właśnie czuła.  Jej ojciec przysłał dane statystyczne na temat Danii przygotowane

    przez Królewskie Towarzystwo Naukowe. Greta spędziła nad nimitydzień, zagłębiała się w tabelki z żalem nad sobą i z tęsknotą. Wubiegłym roku w Danii było 1 467 000 świń i 726 000 owiec.Całkowita liczba kur: 12 000 000. Czytała dane, po czym odwracałagłowę w stronę okna. Uczyła się ich na pamięć, przekonana, że

     wkrótce będzie ich potrzebowała, ale nie wiedziała po co. Ponownie

    poprosiła matkę: -  Naprawdę nie mogę wrócić? Mam w nosie Niemców! 

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    49/367

    49

    Greta chodziła na samotne spacery do Arroyo Seco i wędrowała wyschniętym korytem rzeki, gdzie siewki szukały wody. Jesieniąarroyo było wypalone - palczatka, gorczyca, lawenda pustynna,szachownica cesarska, brązowe i kruche szkielety roślin; ostrokrzew,kruszyna kalifornijska, czarny bez, sumak śmierdzący, wszystkozeschnięte. Kalifornijskie powietrze było tak suche, że Greciepękała skóra; idąc po piaszczystym dnie rzeki, prawie czuła, jak

    błona wewnątrz nosa pęka jej i krwawi. Przebiegł przed nią suseł,który wystraszył się krążącego w górze sokoła. Liście bukazagrzechotały na wietrze. Pomyślała o wąskich ulicach Kopenhagi,o domach stojących krzywo i koślawo na krawężniku jak staryczłowiek,  który boi się wejść na jezdnię. Pomyślała o Einarze

     We-generze, który wydawał się niewyraźny jak we śnie.  W Kopenhadze wszyscy ją znali, ale nikt niczego od niej nie

    oczekiwał; była bardziej egzotyczna niż czarnowłose praczki, któreprzeszły pół świata z  Kantonu i teraz pracowały w małych za-kładach przy Istedgade. W Kopenhadze okazywano jej szacunek

    niezależnie od tego, jak się zachowywała; Duńczycy tolerowali ją taksamo jak tuziny ekscentrycznych hrabin, które szydełkowały wswoich omszałych dworach. W  Kalifornii znowu była panną Gretą

     Waud, siostrą bliźniaczką Carlisle'a, dziedziczką fortunypomarańczowej. Wszystkie głowy się za nią odwracały. W całymhrabstwie Los Angeles nie było nawet dziesięciu mężczyzn, którzy

     wchodziliby w rachubę jako pretendenci do jej ręki. Po drugiejstronie Arroyo Seco stał dom w stylu włoskim, do którego miała się

     wprowadzić, a jego pokoje dziecięce i bawialnie wypełnić dziećmi.  —  Nie ma sensu dłużej czekać —  powiedziała matka tydzień po

    powrocie. - Nie zapominajmy, że skończyłaś osiemnaście lat. I oczywiście nikt nie zapomniał o wozie rzeźnickim. Ich re wir

    obsługiwał teraz inny chłopiec, ale za każdym razem, gdy  

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    50/367

    50

    na podjeździe zaklekotał wóz, w pomalowanym na biało domuprzez krótką chwilę panowało zakłopotanie. 

    Kulawy Carlisle, którego podczas duńskich chłodów zawszebolała noga, miał zacząć studia w Stanford; po raz pierwszy w życiumu zazdrościła - tego, że wolno mu było przejść przez piaszczystydziedziniec na seminarium w jasnym słońcu Pało Alto, podczas gdyona musiała siedzieć na oszklonej werandzie ze szkicownikiem na

    kolanach.Zaczęła wkładać fartuch malarski, w którego kieszeni trzymała

    bilecik od Einara. Siedziała na werandzie i pisała do niego listy,chociaż nie bardzo przychodziło jej do głowy, co mogłaby muzrelacjonować. Nie chciała go informować, że od wyjazdu z Daniinic nie namalowała. Nie chciała pisać o pogodzie; coś takiegozrobiłaby jej matka. Zamiast tego wyłuszczała swoje plany na czaspo powrocie do Kopenhagi: ponownie zapisze się na AkademięKrólewską; spróbuje zorganizować małą wystawę swoich obrazów

     w Den Frie Udstilling; przekona Einara, żeby jej towarzyszył na jej

    dziewiętnastych urodzinach. Przez pierwszy miesiąc pobytu wKalifornii chodziła na pocztę przy Colorado Street, żeby nadać listy. 

    -  Może iść długo - ostrzegał urzędnik przez brązowe deseczkiokna.

    -  Proszę mi nie mówić, że Niemcy zniszczyli pocztę! Powiedziała do Akiko, japońskiej pokojówki, której wiecznie

    ciekło z nosa, że nie może tak dłużej żyć. Akiko ukłoniła się iprzyniosła Grecie kamelię pływającą w srebrnej misie. Coś musi sięzmienić, powiedziała sobie Greta, płonąc z gniewu, chociaż nie byłazła na nikogo konkretnego z wyjątkiem kajzera. Była najbardziej

     wyzwoloną dziewczyną w Kopenhadze, jeśli nie na całym świecie, ateraz ten paskudny Niemiec zrujnował jej życie! Stała się uchodźcą.

     Wygnana do Kalifornii, gdzie krzewy

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    51/367

    51

    różane rosły wysokie na trzy metry, a kojoty skowyczały nocą wkanionie. Nie mogła uwierzyć, że jest teraz dziewczyną, któracodziennie z niecierpliwością czeka na pocztę, tyle że w sterciekorespondencji nigdy nie ma listu od Einara.

    Zadepeszowała do ojca, błagając go o zgodę na powrót doDanii. „Morskie trasy nie są już bezpieczne" - brzmiała odpowiedź.Poprosiła matkę, żeby pozwoliła jej studiować razem z Carlisle'em

     w Stanford, ale matka odparła, że jedyna odpo wiednia dla niejszkoła to Siedem Sióstr na zaniesionym śniegiem wschodzie.

    -  Czuję się tutaj stłamszona - powiedziała matce. -  Nie dramatyzuj - odrzekła pani Waud, zajęta sianiem tra wy i

    maków przed zimą. Pewnego dnia Akiko zastukała delikatnie do drzwi pokoju Grety

    i z pochyloną głową podała jej jakąś broszurę. -  Przepraszam - powiedziała Akiko. Potem wyszła szybkim krokiem, kłapią c drewnianymi japonkami

    geta. Broszura zapowiadała następne spotkanie Towarzystwa Sztuk i

    Rzemiosł w Pasadenie. Greta pomyślała o tych amatorach z ichpaletami w stylu paryskim i wyrzuciła broszurę. Wróciła doszkicownika, ale nie miała pomysłu, co mogłaby narysować. 

     Tydzień później Akiko znowu przyszła z broszurą. -  Przepraszam - powiedziała, zasłaniając usta dłonią - ale myślę,

    że pani to spodoba. Dopiero kiedy Akiko doręczyła trzecią broszurę, Greta po -

    stanowiła udać się na spotkanie. Towarzystwo miało partero wy dom wśród wzgórz nad Pasadeną. W poprzednim tygodniu żółta jaksłonecznik puma wypadła z zagajnika karłowatych sosen na końcu

    drogi i porwała dziecko sąsiada. Na spotkaniu to warzystwa nierozmawiano o niczym innym. Zrezygnowano

  • 8/17/2019 Ebershoff David - Dziewczyna z Portretu

    52/367

    52

    z zaplanowanego programu i dyskutowano o malowidle ściennym,które przedstawiałoby tę scenę. 

    -  Damy tytuł Napad pumy! - powiedział ktoś. -   A może mozaika? - zaproponował inny członek. Towarzystwoskładało się w większości z kobiet, ale było też 

    kilku mężczyzn, wielu w filcowych beretach. Kiedy wszyscy bylibliscy uzgodnienia, że powstanie zbiorowe dzieło, które w Nowy

    Rok podarują miejskiej bibliotece, Greta przeszła na koniec sali. Jejprzeczucia się sprawdziły. 

    -  Pani się nie zgłasza? - spytał jakiś mężczyzna. Był to Teddy Cross, człowiek z bladym czołem i przechyloną

    trochę na lewo długą szyją. Teddy Cross, który jej zaproponował,żeby opuścili spotkanie i poszli do jego pracowni ceramicznej przyColorado Street, gdzie w piecu garncarskim dniem i nocą paliło siędrewno orzecha włoskiego. Teddy Cross, którego prawa kostka byłaumięśniona od naciskania pedału koła garncarskiego. Teddy Cross,który po bożonarodzeniowym balu dla debiutantek miał zostać

    mężem Grety; który przed końcem pierwszej wojny światowej umarłna oczach Grety.

    Był drugim mężczyzną, którego Greta kochała. Kochała Teddy'ego za wazy ze smukłymi szyjami, które formował z białejgliny i mielonego szkła. Kochała jego spokojną szczecino- watątwarz i to, jak otwierał usta, kiedy zanurzał swoje wyroby w kadzi zglazurą. Pochodził z Bakersfield, był synem hodowców truskawek;

     w dzieciństwie ciągle zezował, przez co nabawił się zmarszczek wokół oczu. Pytał Gretę o Kopenhagę, o jej kanały i króla, ale nigdynie komentował tego, co mu powiedziała, w jego twarzy poruszały

    się tylko powieki. Powiedziała mu, że zakochał si�