31
FESTIWAL JAZZ JANTAR 2013 PROGRAM

festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

1

festiwal jazz jantar 2013

festiwaljazzjantar2013p

ro

gr

am

Page 2: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

32

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

Jarek Śmietana1951 - 2013

Pisać o Jarku w czasie przeszłym... Dla mnie to zupełnie odrealniony stan z którym nigdy się prawdopodobnie się nie pogodzę. Dla kogoś, kto doświadczył prawdziwej przyjaźni, te słowa będą zrozumiałe. Pozostałym życzę, by mieli szansę spotkać w życiu kogoś takiego i spędzić z tym kimś wiele lat w doli i niedoli.

Jarka poznałem najpierw muzycznie, słuchając jego płyt. To był początek lat osiemdziesiątych kiedy zaczynałem swoją przygodę z jazzem. Już wtedy pamiętam, że powaliła mnie niezwykła ekspresja, brzmienie, melodyjność i przekaz jego dźwięków.

Spotkaliśmy się na warsztatach jazzowych w Chodzieży chyba w 1984 roku gdzie, udało mi się zagrać razem z nim na kilku jamach. Poczułem, że to jest gość, z którym wszystko mi się zgadza muzycznie i pod względem towarzyskim. Współpracę zaczęliśmy w roku 91. Trwała ona nieprzerwanie przez te wszystkie lata.

Jarek Śmietana... Artysta

Dziś informacja o artyście jest ogólnodostępna. Jego dokonania, dyskografia, przebieg kariery, jakich instrumentów używa, wszystko to jest na wyciągnięcie ręki. Natomiast to kim jest, ile czasu musiał spędzić ćwicząc na instrumencie, komponując, myśląc nad koncepcją muzyki. To, ile czasu spędził za kierownicą jadąc na gig. W ilu pokojach hotelowych musiał dygotać do rana, układając w głowie melodie, harmonię i życiowe plany, pozostaje tajemnicą, znaną tylko niewielu...

Dlaczego o tym piszę?.

Otóż zostałem poproszony o osobiste wspomnienia dotyczące Jarka.

Wszystko co robił miało zawsze kontekst osobisty!

Dla niego w muzyce liczyła się przyjaźń, kontakt na płaszczyźnie towarzyskiej. Jego zespół musiał składać się z kumpli, ludzi którzy myślą tak samo! To było bardzo charakterystyczne dla jego działania. Miał problem z doborem współpracowników, ponieważ oprócz wymagań muzycznych oczekiwał jeszcze lojalności i zaangażowania, w to co robił. Muzyków z którymi grał zawsze traktował jak najbliższych. Dla niego to była wartość na której można budować wszystko!

Był idealistą, perfekcyjnym w działaniu i zawsze wiedzącym czego chce. Dotyczyło to zarówno instrumentu, nagłośnienia, samochodu, czy jajecznicy na śniadanie w hotelu... Muzyka była całym jego życiem. Uwielbiał muzykę, słuchał muzyki, znał się na muzyce jak mało kto... Był muzyką!

Moje osobiste wspomnienie, to chwila kiedy ubierałem się na pogrzeb mojego najlepszego kumpla i brata w muzyce... Będzie zawsze w moim sercu.

adam Czerwiński

To write about Jarek in a past tense... For me it is completely unreal and I will probably never reconcile to it. For someone, who had experienced a true friendship, these words will be understandable. For all the others: I wish them a chance to meet someone like him and spend together for many, many years through thick and thin.

First, I met Jarek through his music, listening to his records. It was the beginning of the 1980’s, when I have started my adventure with jazz. I remember being overthrown by an unusual expression, sound, melody and message of his music.

We have met on jazz workshops in Chodziez, probably in 1984, where I was able to play together with him on some jams. I realised, he is the man, with whom I agree totally when it is to music and social life. Our collaboration started in 1991 and lasted through all these years.

Jarek Smietana... an Artist.

Today, all information about the artist is public. His work, discography, professional record, instruments he was using, today all this is at one’s fingertips. However, it is not easy to get to know the details about who the artist really was, how much time he spent practicing, composing and thinking about the concept of his music. How much time did he spend travelling from one gig to another. In how many hotel rooms had he been shivering until the very morning composing melodies, harmonies and life plans in his head. It all will be a mystery, known only by few...

Why do I even write about all this?

Well, I have been asked for some personal reflection on Jarek.

Everything he ever did had a personal aspect!

What really mattered for him was friendship, contact on a social level. His ensemble had to join pals, people who think in the same way. It was a very characteristic aspect of his actions. He had problems choosing coworkers because, besides the musical requirements he insisted on loyalty and commitment in what he did.

He always treated musicians, with whom he was performing, like his dearest. For him it was the value on which one can build anything!

He was a visionary, perfectionist in his actions, always knowing what he wants. Concerning instruments, technical devices, cars, scrambled eggs for breakfast in a hotel... Music was everything for him. He adored music, listened and was experienced in it like hardly anybody... He was the music!

My personal reflection, is the moment when I was preparing to bid farewell to my best friend and brother in music... He will be in my heart forever.

Adam Czerwiński

JArek ŚMieTANA \ fOTO. krzySzTOf BABirACki

Page 3: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

54

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

austin peralta1990 - 2012

AUSTiN PerAlTA TriO \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2012 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

mulgrew miller1955 - 2013

rON CArTer gOlDeN STriker TriO \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2011 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

Page 4: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

76

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

PrOgram2.11.2013 / 21.00

erik truffaz Quartet

3.11.2013 / 20.00

Dave Douglas Quintet terence Blanchard feat. michał wróblewski trio

8.11.2013 / 19.00

Fabien mary Quartet Fang akompaniament Christian Scott

9.11.2013 / 20.00

the necks medeski, martin & wood raw

10.11.2013 / 20.00

Craig taborn Solo iiro rantala trio feat. adam Bałdych maciej milewski 5tet

11.11.2013 / 20.00

maciej Sikała Quartet manu katché feat. nils Petter molvaer

14.11.2013 / 20.00

leszek kułakowski Big Band akademii muzycznej w gdańsku karolak, grzegorski, małek & Czerwiński

15.11.2013 / 20.00

new Bone Organizition of 3

16.11.2013 / 20.00

rgg Szymanowski aleksandra tomaszewska Octet feat. nDr Horn Sectionmichał Zienkowski Quartet

17.11.2013 / 20.00

Jacob Dinesen Quartet ralph reichert newropean Quartet

karnety jednodniowe: 70 zł (2-3.11; 8-11.11) / 50 zł (14-17.11) / 35 zł zniżka dla studentów i uczniów / 30 zł zniżka na kartę do kultury, kartę Dużej rodziny, dla studentów Akademii Muzycznej / 15 zł na 14.11 i na kartę festiwalową.

Sprzedaż w klubie Żak, na eventim.pl (tylko bilety normalne, zgodnie z regulaminem eventim.pl).

kasa klubu Żak czynna: g.15.00 - 21.00 (pn - pt) i g.16 - 21.00 (sb - nd) kontakt: [email protected] / 58 344 05 73 w.117

infONa koncertach w filharmonii Bałtyckiej wszystkie miejsca numerowane. Na koncertach w klubie Żak miejsca nie są numerowane, liczba miejsc siedzących ograniczona, w przypadku dużego zainteresowania koncertem wszystkie miejsca stojące. koncerty 3.11, 8.11, 11.11 - miejsca stojące. liczba biletów w danej cenie limitowana. zakupione bilety i karnety nie podlegają zwrotom. Na koncertach obowiązuje zakaz fotografowania i rejestrowania. Organizator zastrzega sobie prawo do zmian w programie. informacje o zmianach będą zamieszczane na bieżąco na stronie festiwalu www.jazzjantar.pl i facebook.com/jazzjantar.

FeStiwal JaZZ Jantar 2013 / zima i wiosna / winter and springDrekoty / Dorota miśkiewicz / monika Borzym / Vijay iyer trio - Accelerando / Piotr lemańczyk trio - Amhran (premiera) / andy’s Circus / eprom / romek Puchowski - free (premiera) / Joanna Duda - The Best of (premiera) / innercity ensemble

FeStiwal JaZZ Jantar 2012wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance (premiera) / Hera / mikrokolektyw / atomic / the thing / Bugge wesseltoft Solo / mike mainieri & northern lights / almost Jazz group / mikołaj trzaska Quartet / nils Petter molvaer - Baboon Moon / kirk / world Saxophone Quartet experience / gabriela Janusz / alicja Serowik / Paulina Łaba / maciej Sikała trio / nostalgia 77 feat. Josa Peit / krystyna Stańko i goście - kropla Słowa (premiera) / tymański & Puchowski feat. grzegorz grzyb / levity / austin Peralta trio / elec-tri-city (premiera) / get the Blessing / Quantum threeory / John mclaughlin & the 4-th Dimension

FeStiwal JaZZ Jantar 2011wojtek mazolewski Quintet - Smell like Tape Spirit (premiera) / adam Bałdych Damage Control feat. Jacques Seguin / Jazzpospolita / marcin wasilewski trio - faithful (premiera) / Contemporary noise Sextet / muariolanza / krakauer plays Zorn feat. David krakauer and the madness Orchestra / ecstasy Project / Burnt Friedman & Jaki liebezeit / tfaruk / tortured Soul / Paul Band / Joanna knitter / krzysztof majda / Flat earth Society / Jimi tenor & tony allen & Band / Vijay iyer Solo / marcin Stefaniak Quintet / rudresh mahanthappa, Vijay iyer Duo / raw materials mauger rudresh mahanthappa / Omar Sosa afri-lectric Quintet / maciej grzywacz, Yasushi nakamura, Clarence Penn / eryk kulm Quintessence / Ciesielski, tuźnik, madsen & Schmidt / Outlook / mazolewski, gonzales Double trio / ron Carter golden Striker trio

FeStiwal JaZZ Jantar 2010mamuge 3 / masayoshi Fujita „el Fog” & Jan Jelinek / Homemade Quintet / terence Blanchard / leszek kułakowski ensemble Piccolo / Jazz Big Band akademii muzycznej im. Stanisława moniuszki w gdańsku / auaua / the Saint Box / Dominik Bukowski, Joonatan rautio Quartet / ircha Clarinet Quartet / unknow Quartet / Piotr mania trio / Jazz Out / wojtek mazolewski trio feat. Dennis gonzalez / Dan Berglund’s tonbruket / gosia Szmuda Band / wojciech Staroniewicz a’freak-an Project / Zbigniew namysłowski Quintet / Joshua redman, Brad mehldau Duo

FeStiwal JaZZ Jantar 2009myra melford trio m / marcin&Bartłomiej Brat Oleś Duo / Olaf rupp Solo / maciej Obara trio / Steve Coleman and Five elements / wojtczak-gos Duostany / Olbrzym i kurdupel / maciej Sikała trio / mainstream Quintet / krystyna Stańko Quartet / tomek Sowiński and the Collective improvisation group / the „new“ Branford marsalis Quartet / levity trio / Carsten Daerr trio / Hans ulrik Quartet / Johnny la marama / marcin Janek Quintet

i wcześniej…/ earlier…antiquintet, String Connection, tie Break, tomasz Stańko, extra Ball, andrzej Zaucha, Stanisław Sojka, Jan Ptaszyn wróblewski, Helmut nadolski, ewa Bem, wojciech karolak, novi Singers, tomasz Szukalski, Józef Skrzek, artur Dutkiewicz, Young Power, Phil woods, tom Harrell, Bill evans, gary thomas, leszek możdżer, Olo walicki, esbjorn Svensson trio, Bojan Z., marc ribot, matthew Shipp, Bester Quartet, Daniel Humair, Piotr wojtasik, Dave Douglas, mark Feldman, eivind aarset, Yaron Herman

Page 5: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

98

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

DaVe DOuglaS Quintet time traVel / aVant DaYSDave Douglas - trumpet / Jon irabagon - saxophone / luis Perdomo - piano / linda Oh - bass / rudy royston - drums

el tiemPO De la reVOluCiOn / france.nOwerik truffaz - trumpet / Patrick muller - keybords, piano / marcello giuliani - bass / marc erbetta - drums

3.11.2013 / G.20.00 / Klub Żak2.11.2013 / g.21.00 / Polska filharmonia Bałtycka / otwarcie Festiwalu

erik truFFaZ Quartet W ciągu ostatnich kilku lat francuski trębacz Eric Truffaz zasłużenie wypracował sobie obok Nilsa Pettera Molvaera czy Bugge Wesseltoffta miano jednego z najciekawszych artystów kombinujących jazz z brzmieniami nowoczesnymi, od elektroniki i hip-hop przez muzykę etniczną po rock. Ta śmiałość zapewniła im wszystkim należną renomę, a Ericowi ponadto miejsce w pierwszym szeregu artystów wytwórni Blue Note. (…) Pojawienie się w międzyczasie szeregu następców, a z drugiej strony coraz lepsze i odważniejsze wyprawy w stronę jazzu i wykorzystania żywych instrumentów przez didżejów i innych muzyków przeróżnych nowych trendów, sprawiają, że muzyka Truffaz nie jest już tak unikatowa i nowatorska, jak była na przełomie dekady. [Piotr lewandowski / Popupmusic.pl]

This year’s edition of Jazz Jantar festival begins on the 2nd of November with a performance of famous french trumpeter erik Truffaz’s quartet. erik Truffaz 4tet will present material from their last record el Tiempo De la revolucion.

Within the last few years, French trumpeter Erik Truffaz deservedly earned, alongside Nils Petter Molvaer and Buggee Wesseltofft, the name of one of the most interesting artists merging jazz and more modern sounds like electronics, hip-hop as well as etno music and rock. Their bravery ensured due reputation and what’s more for Erik - a place within the Blue Note record label artists. (…) In the meantime, successors appeared. DJs and other musicians of new kinds of music learned to use jazz and live music more boldly and accurately, all taht makes Truffaz’s music not so unique and innovative as it was at the turn of decades. [Piotr lewandowski / Popupmusic.pl]

Time Travel to kontynuacja Be Still z 2012 roku - pozytywnie przyjętego przez krytyków debiutu nowego kwintetu Dave’a Douglasa. (…) Album zawiera kilka świetnych przykładów zróżnicowania kompozycji Douglasa, od bardzo pokręconego, pełnego miejskiego zgiełku Garden State do czystych, spokojnych, niemalże sielskich krajobrazów The Pigoen and the Pie. (…)

Nowy skład kwintetu Douglasa prezentujący wschodzące gwiazdy dzisiejszej sceny, odzwierciedla niezależnego ducha pionierskiego artysty, którego śmiały entuzjazm przejawia się w wyborze młodych, utalentowanych współpracowników. Dając wiarę tytułowi, Time Travel przedstawia nieograniczoną twórczość grupy, która swoje inspiracje czerpie zarówno z przeszłości jak i przyszłości. [Troy Collins / allaboutjazz.com / 9.04.2013]

Time Travel is the follow-up to 2012’s Be Still, the critically acclaimed debut of trumpeter Dave Douglas’ new Quintet.(…) The date consists of several evocative examples of Douglas’ highly distinctive writing, veering from the tortuous urban bustle of „Garden State” to the spare pastoral vistas of „The Pigeon and the Pie.” (…)

Featuring some of today’s brightest new stars, the current incarnation of Douglas’ Quintet reflects the independent spirit of a pioneering artist whose intrepid enthusiasm manifests itself in his choice of gifted young collaborators. Lending credence to its title, Time Travel displays the boundless creativity of a group that derives equal inspiration from both past and future. [Troy Collins / allaboutjazz.com / 9.04.2013]

Blanchard zdaje się być jazzmanem absolutnym i spełnionym. Jego grze towarzyszy wielka świadomość, pełna kontrola nad przebiegiem twórczym. Jest czas na aranżowane frazy, ale i miejsce na jazzowe szaleństwo, puszczenie wodzy fantazji. Lider w towarzyszących mu muzykach znalazł nie tyle akompaniatorów wychodzących tu czy tam na solówki, ale równoprawnych dyskutantów, współbiesiadników usadowionych przy stole szczodrze nakrytym jazzem i w atmosferze suto zakrapianej wolnością improwizacji. [Piotr iwicki / „Jazz forum”]

Wróblewski w zaskakujący sposób łączy ze sobą dokonania współczesnej pianistyki jazzowej (H. Hancock, K. Jarrett czy B. Mehldau). Tym, co wyróżnia go spośród wielu polskich pianistów, opuszczających Akademię Muzyczną w Katowicach, jest na pewno jego talent kompozytorski. Utwory są różnorodne, pokazują szeroki wachlarz muzycznych inspiracji - od tradycyjnego stride piano, poprzez bop, cool, polski folk, po free jazz. Każdy musi być pod wrażeniem łatwości, z jaką łączy te wpływy, śpiewając jednocześnie swoją własną, oryginalną pieśń. [Maciej Nowotny / radioJazz]

Blanchard seems to be an absolute and fulfilled jazzman. He is very self-conscious and deeply aware of the way in which he is playing and throughout his career he has gained full control over the process of creation. There is time to arrange the phrase and time for jazz madness, for flights of fancy. In his fellow musicians he found not only accompanists that are able to put their solos here and there but also equal debaters, companions seated round a table bountifully laid with jazz in an ambient liberally sprinkled with free improvisation. [Piotr iwicki / “Jazz forum”]

Wroblewski in a surprising way reaches up to the achievements of contemporary jazz piano (H. Hancock, K. Jarrett or B. Mehldau). What distinguishes him amongst many other Polish pianists that graduated from Academy of Music in Katowice, is his talent for composition. His pieces vary in style and show a wide range of musical inspirations: from traditional stride piano, through bop, cool, Polish folk to free jazz. Wroblewski combines these influences in a way that astonishes everyone, and at the same time he continues to sign his own unique song. [Maciej Nowotny / radioJazz]

terenCe BlanCHarD feAT. miCHaŁ wróBlewSki triO all tHat JaZZterence Blanchard - trumpet / michał wróblewski - piano / michał Jaros - double bass / Paweł Dobrowolski - drums

Page 6: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

1110

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013DAVe DOUglAS QUiNTeT \ l iNDA OH \ fOTO. ViNCeNT SOyez TereNCe BlANCHArD \ fOTO. JeNNy BAgerT

Page 7: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

1312

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

FaBien marY Quartet tHe necKs

cHristian scOtt

raw

Fang akOmPaniament meDeSki, martin & wOOD

COnCePtiOn / france.nOw / po raz pierwszy w PolsceFabien mary – trumpet / Hugo lippi – guitar / Fabien marcoz – bass / mourad Benhammou – drums

aVant DaYS Chris abrahams - piano / tony Buck - drums / lloyd Swanton - bass

cHristian atunde adjuaH / all tHat JaZZ / polska premieraChristian Scott - trumpet / Cory Fonville - drums / Christopher Funn - bass / lawrence Fields - piano / matthew Stevens - guitar / Braxton Cook - saxophone (alto)

mŁODa SCena JaZZOwaPrzemysław Jankowiak - electronics / Paweł Szpura - drums

mŁODa SCena JaZZOwa / premieramichał Chełminacki - sampler / Jędrek wróblewski - tenor sax / marek albinski - guitar / wojtek Chroboczyński - bass

aVant DaYSJohn medeski - piano, organ / Billy martin - drums / Chris wood - bass

fabien Mary is, nowadays, one of the most treasured musicians of the french jazz scene. Brilliant technique, never unfounded nor showy; constant musicality, perfectly controlled language. [“Jazz Magazine”]

One of the most extraordinary groups on the planet...not so much a trio as a revolutionary consortium redefining music... [“The guardian”]

Absolutely riveting...how three musicians can sound like eighteen is a mystery... extraordinary magical sounds emerged from the ensemble...the way The Necks do this with acoustic instruments is nothing short of miraculous… [“financial Times”]

fabien Mary jest obecnie jednym z najbardziej cenionych muzyków francuskiej sceny jazzowej. Błyskotliwa technika, uzasadniona, a nie na pokaz, ciągła muzykalność, doskonale opanowany język. [„Jazz Magazine”]

Jedna z najbardziej niesamowitych grup na tej planecie... nie tyle trio, co raczej rewolucyjne konsorcjum redefiniujące kategorię muzyki... [„The guardian“]

Absolutnie intrygujące... jak trzech muzyków może brzmieć jakby było ich osiemnastu, pozostanie to tajemnicą... zespół wydobywał niesamowite, magiczne dźwięki... sposób w jaki The Necks robią to za pomocą instrumentów akustycznych należy chyba do porządku cudów. [„financial Times“]

Christian Scott: Okładka, płyta, wszystko jest dopełnieniem mojego nazwiska. Ja jestem Christian Scott aTunde Adjuah. Te dwa dodane człony nazwiska: aTunde i Adjuah, pochodzą od nazw miasteczek zachodnio-afrykańskiego narodu Benin, czyli dzisiejszej Ghany. To mój sposób przekazania światu, że akceptuję całą moją przeszłość i chcę ją poznawać. W pewnym więc sensie nie zmieniłem nazwiska. Uzupełniłem je, żeby odzwierciedlało kolejną cząstkę mojego dziedzictwa i pochodzenia - tę część przed Scottem.

Mam nadzieję, że młodzi ludzie będą mogli wziąć z tej płyty ideę, że innowacyjność nigdy nie powinna być problemem w praktykowaniu sztuki, że powinno się być zawsze świadomym tego, co było wcześniej i w końcu, że krytyka nie powinna wywoływać niemocy ale zmuszać do działania.

Medeski - Martin - Wood to jeden z najpopularniejszych zespołów jazzowych ostatnich lat. To trio plasujące swój nowoczesny jazz między stylistyką fusion, modern-jazzem a modną awangardą. Poza kompozycjami autorskimi MMW przedstawia standardy jazzu oraz brawurowo interpretuje własny repertuar. (…) Od wielu sezonów trio MMW uznawane jest (np. w ankiecie czytelników i krytyków magazynu Down Beat) za jeden z najważniejszych zespołów „nowego jazzu”. Zdobywając ogromną popularność stali się faworytami jazzowego „young power” oraz zapowiedzią zmian stylistycznych i brzmieniowych, jakie niosą ze sobą lata przełom wieków. [Dionizy Piątkowski]

Christian Scott: This is the first time I knew the title of one of my albums before I recorded it.” Scott explains, „The cover. The album. Everything represents the completion of my name. I am Christian Scott aTunde Adjuah. The addition of the names aTunde and Adjuah, which come from two cities in the West African nation of Benin, which is present day Ghana, is just a way for me to tell the world that I accept all of my past and am willing to explore it. So in a sense I haven’t changed my name. I’ve completed it to reflect another part of my ancestry and lineage - the part before Scott.

That is what I hope younger people will be able to take away from it as well—the idea that innovation should never be regarded as a problem in artistic practice, that one should always be aware of what has come before, and finally, that criticisms shouldn’t evoke paralysis, [but] should inspire action.

Medeski - Martin - Wood is one of the most popular jazz ensembles in the last years. When asked about their style, the MMW trio places their contemporary jazz in the area between the style of fusion, modern-jazz and avant-garde. Besides their own compositions, MMW present jazz classics and boldly interpret their own programme. (…) For many seasons the MMW trio is said to be one of the most important jazz bands of the “new jazz” (for example in the poll of readers and critics of Down Beat magazine). Gaining great popularity they have become favourites of jazz “young power” and a prophecy of sound and stylistic changes, that we are witnessing at the turn of the centuries. [Dionizy Piatkowski]

8.11.2013 / g.19.00 / klub Żak 9.11.2013 / g.20.00 / klub Żak

Page 8: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

1514

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013THe NeCkS \ fOTO. MATeriAły PrASOWe CHriSTiAN SCOTT \ fOTO. DeViN DeHAVeN

Page 9: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

1716

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

Craig taBOrn SOlO

maCieJ milewSki 5tet

iirO rantala triO feAT. aDam BaŁDYCH all tHat JaZZ

Craig taborn - piano

mŁODa SCena JaZZOwa / premieramaciej milewski - guitar / Piotr Chęcki - sax / Szymon Burnos - piano / krzysztof Słomkowski - bass / Sławek koryzno - drums

all tHat JaZZiiro rantala - piano / Dieter ilg - bass / morten lund - drums / adam Bałdych - violin

Craig Taborn: If the areas of improvisation that I deal with are always ‘compositional’ in a certain sense, in this case a very focussed compositional approach is applied, rather than allowing a broader exploration to yield a result. Throughout this recording I’m honing in on specific details. The music is really improvised: I just start. But having started, I try to relate everything that happens, like the motivic or rhythmic and textural detail, to the initial ideas as closely as I can. In terms of my own playing I try to have things emerge from the musical material itself.

That old discussion has broken out again: What is jazz? Who does it belong to? Where does it begin? The latter of these questions is at least not an issue for the Finnish pianist Iiro Rantala: „Johann Sebastian Bach and his music came into my life when I was six.” So it comes as no surprise that Bach ties up his new ACT album “My History Of Jazz” - Rantala’s personal history of the music that captivated him when he was 13 is embedded in the classically rendered aria: „Ever since then I always wanted to become an improviser, composer, stage performer and bandleader”. A universal concept shown on the five greatly varied improvisations on the Goldberg Variations, upon which Rantala threads the album like a string of pearls. (…)

With “My History Of Jazz” Rantala places himself at the head of a new pianist generation that liberates itself from the inflated cult of the „all new” and instead returns to build on the old jazz tradition of studying the great inventors of the genre, of admiring them and of using them for one’s own sound. [Polish-Jazz.blogspot.com]

Craig Taborn: Obszary improwizacji, w których działam są zawsze w pewnym sensie skomponowane, w tym przypadku, by osiągnąć rezultat stosuje raczej skupione podejście kompozycyjne, zamiast pozwolić sobie na szersze poszukiwania. We wszystkich nagraniach skupiam się na poszczególnych detalach. Muzyka jest naprawdę improwizowana: ja tylko zaczynam, a potem próbuję połączyć to wszystko, co się wydarza, poprzez konkretny motyw, rytm, czy szczegół strukturalny, tak mocno z pierwotnym pomysłem, jak tylko potrafię. Staram się, żeby w moje grze rzeczy wydobywały się samoistnie z materiału muzycznego.

I znowu wybucha stara dyskusja: Czym jest jazz? Do kogo należy? Gdzie są jego początki? Przynajmniej ostatnie z tych pytań nie jest problemem dla fińskiego pianisty Iiro Rantala: “Jan Sebastian Bach i jego muzyka pojawiły się w moim życiu, kiedy miałem 6 lat.” Bach nie jest więc niespodzianką pojawiając się jako motyw scalający nowy album ACT My History of Jazz - osobista historia muzyki pianisty, osadzona w klasycznych ariach, które oczarowały go, gdy miał 13 lat: „Od tamtej pory chciałem zostać kompozytorem, improwizatorem, występować na scenie i mieć własny zespół“. Uniwersalny koncept ukazany jest w pięciu niezwykle zróżnicowanych improwizacjach na temat Wariacji Goldbergowskich, które Rantala nanizuje niczym perły na łańcuch nowej płyty. (…)

„My History of Jazz” umiejscawia Rantalę w czołówce nowej generacji pianistów, którzy wyzwolili się od nadętego kultu nowości i zaczęli budować na jazzowej tradycji studiowania wielkich odkrywców gatunku, admirować ich i wykorzystywać do tworzenia własnych dźwięków. [Polish-Jazz.blogspot.com]

10.11.2013 / g.20.00 / klub Żak

Page 10: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

1918

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013CrAig TABOrN \ fOTO. rUe SAkAyAMA ADAM BAłDyCH \ fOTO. STeVeN HABerlAND

Page 11: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

2120

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

maCieJ SikaŁa Quartet leSZek kuŁakOwSki Big BanD akaDemii muZYCZneJ w gDańSku

manu katCHÉ feAT. nilS Petter mOlVaer karOlak, grZegOrSki,

maŁek & CZerwińSki

SYgnOwanO: maCieJ SikaŁa / premieramaciej Sikała - saxophones / wayne Dockery - double bass / John Betsch - drums / Piotr wojtasik - trumpet

mŁODa SCena JaZZOwaSaxophonists: Piotr Chęcki, Łukasz Sokołowski, michał Sasinowski, Łukasz Jużko, Szymon Łukowski / Trumpets: emil miszk, David lipka, radosław kozal, marcin Poprawski / Trombnist: Piotr Żarnoch, mateusz Zielke, tomasz Szymański, krzysztof krokosz / guitar: maciej milewski / Piano: arkadiusz krawiel / Double bass: maciej Sadowski / Drums: Łukasz Łapiński

france.nOwmanu katché - drums / nils Petter molvaer - trumpet / tore Brunborg - saxophones / Jim watson - piano

kOnCert DeDYkOwanY PamięCi Jarka ŚmietanYwojciech karolak - Hammond Organ / thomas grzegorski - saxophone / Jerzy malek - trumpet / adam Czerwinski - drums

After the album Maciej Sikała Trio has been realised, ryszard Borowski wrote in Jazz forum: Only the best saxophonists try and complete the challenge of playing in a trio with bass and percussion. This challenge is like a final exam of their skills. What is even more difficult, is to play a solo, but such projects happen rarely. If someone chooses to play in a trio that means he really wants to show his skills. There is no place for complicated themes, harmonically, formally nor in the arrangement. One has to keep the suspense, play as many proper notes to fill the music, to make the harmony clear and the rhythm interesting. It is hard to diversify form in such a small ensemble because the basic elements are missing.

Leszek Kulakowski is a very important persona in the Polish jazz community. However, he is hard to classify du to the fact that he stands outside numerous Polish jazz cliques. He is never easy to pigeonhole, neither in jazz nor in classical music’s terms. His music has its own place somewhere between these two worlds. (...) [Marek romanski / “Jazz forum”]

Percussionist of Manu Katché is undoubtedly a star in his motherland France - amongst other, known as a relentless member of Jury in French version of the TV programme “Idol”. He is also an important person on the international pop stage - beginning with “So” record, through twelve other albums of Peter Gabriel, collaboration with Sting, Joni Mitchell, Jeff Beck, Joe Satriani and Tracy Chapman. He is also the most recognizable jazz drummer playing in the ensembles of Jan Garbarek, Herbie Hancock and on his own records for ECM - including a “Polish” one, as a majority of the ensemble were musicians from Poland - “Neighbourhood”, recorded with Tomasz Stanko, Slawomir Kurkiewicz, Marcin Wasilewski and Jan Garbarek. (…) [Jazzarium.pl]

Po wydaniu płyty Maciej Sikała Trio w Jazz forum ryszard Borowski pisał: Tylko najlepsi saksofoniści próbują i są w stanie sprostać wyzwaniu, jakie niesie za sobą granie w trio - z towarzyszeniem basu i perkusji. To najwyższy sprawdzian umiejętności. Jeszcze trudniej jest, być może, grać zupełnie solo, ale takie projekty jako samodzielne płyty zdarzają się niezmiernie rzadko. Jeżeli ktoś wybiera formułę tria, to chce pokazać jak gra. Raczej nie ma tu miejsca na skomplikowane tematy, zarówno pod względem harmonicznym, jak i formalnym, czy aranżacyjnym. Trzeba utrzymać napięcie, zagrać tyle właściwych nut, by muzyka była pełna, by była czytelna harmonia i żeby rytmika była interesująca. Bardzo trudno różnicować formę w tak niewielkim składzie, ponieważ brak jest podstawowych elementów. Leszek Kułakowski jest ważną postacią naszego muzycznego środowiska. Jednak,

zawsze trudny do zaklasyfikowania, stał niejako obok rozmaitych jazzowych koterii. Nigdy też nie mieścił się do końca w szufladkach - zarówno jazzowych, jak i klasycznych. Bo przecież gdzieś pomiędzy tymi światami rozciąga się jego twórczość. (…) [Marek romański / „Jazz forum”]

Perkusista Manu Katché jest gwiazdą w swej rodzinnej Francji - m.in. jako najbardziej srogi juror tamtejszej wersji Idola. Jest także ważną postacią międzynarodowej sceny pop - począwszy od albumu „So” przez 12 kolejnych albumów Petera Gabriela przez współpracę ze Stingiem, Joni Mitchell, Jeffem Beckiem, Joe Satrianim czy Tracy Chapman. Jest wreszcie jednym z bardziej rozpoznawalnych bębniarzy w jazzie - tak w zespole Jana Garbarka jak i Herbiego Hancocka czy wreszcie na autorskich albumach dla ECM - w tym na „polskiej” bo większość składu stanowili muzycy znad Wisły - „Neighborhood”, nagranej z Tomaszem Stańką, Sławomirem Kurkiewiczem, Marcinem Wasilewskim i Janem Garbarkiem. [Jazzarium.pl]

11.11.2013 / g.20.00 / klub Żak 14.11.2013 / g.20.00 / klub Żak

Page 12: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

2322

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013MACieJ SikAłA TriO \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2012 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki MANU kATCHÉ \ fOTO. MATeriAły PrASOWe

Page 13: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

2524

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

Organizition Of 3 rgg

new BOne

alekSanDra tOmaSZewSka Octet feAT. ndr HOrn sectiOn

miCHaŁ ZienkOwSki Quartet

POlSka SCena JaZZOwa / premieraJan Smoczyński - organs / Jacek kochan - drums / maciej grzywacz - guitar

SZYmanOwSki / POlSka SCena JaZZOwa / trójmiejska premieraŁukasz Ojdana - piano / maciej garbowski - double bass / krzysztof gradziuk - drums

POlSka SCena JaZZOwa / premiera nowej płytytomasz kudyk - trumpet, flugelhorn / Bartłomiej Prucnal - saxophones / mateusz gawenda - piano / maciej adamczak - double bass / Dawid Fortuna - drums

POlSka SCena JaZZOwa / premieraaleksandra tomaszewska - piano & composer / ingolf Burkhardt - trumpet / lutz Buechner - tenor & soprano sax / Frank Delle - tenor sax & bass clarinet / klaus Heidenreich - trombone / maciej grzywacz - guitar / robert kubiszyn - bass / Paweł Dobrowolski - drums

mŁODa SCena JaZZOwa / premieramichał Zienkowski - guitar / marcin Janek - sax / krzysztof Słomkowski - double bass / roman Ślefarski - drums

Jarek Smietana: A band lead very wisely, that plays its own proper music and lets you hear what’s most important in jazz. Groove, swing, perfect sound, mature solos, care taken about the form and at last the beautiful balance between respecting the tradition and the contemporary and progressive way of musical thinking - those are the values of top grade artists.

Nowadays RGG performs simply modern jazz music. Music ingrained, as usual, in European jazz tradition. Now, this music found a bigger freedom and at the same time, more brevity than ever before. Does this quality and the unknown energy come from the fact that the members of the RGG trio have already achieved their own place in their artistic development or is an effect of the personal change in the ensemble or maybe it is the result of all that I have mentioned and the inspiration of Szymanowski’s piano work, I’m not sure. [Maciej karlowski / Jazzarium.pl]

Jarek Śmietana: Zespół prowadzony mądrze przez lidera gra własną, oryginalną muzykę, w której słychać to, co najważniejsze w jazzie. Groove, swing, doskonałe brzmienie, dojrzałe solówki, dbałość o formę i wreszcie piękny balans pomiędzy szacunkiem dla tradycji a nowoczesnym progresywnym myśleniem muzycznym. To cechuje tylko artystów z najwyższej półki.

Dzisiejsze RGG gra nowoczesną muzykę jazzową po prostu. Muzykę zakorzenioną, jak to oni od zawsze, w tradycji jazzu europejskiego. Ale teraz ta muzyka znalazła z jednej strony jakby większą swobodę, a jednocześnie też o wiele większą zwięzłość, niż to bywało wcześniej. Czy to jest spowodowane miejscem, do którego członkowie tria w swoim artystycznym rozwoju doszli, zmianą w składzie, która wyzwoliła nie znaną wcześniej energię do zmian, czy może wytworzyła się jako suma, tego o czy wspomniałem i inspiracji fortepianowymi dziełami Szymanowskiego, tego nie wiem. [Maciej karłowski / Jazzarium.pl]

15.11.2013 / g.20.00 / klub Żak 16.11.2013 / g.20.00 / klub Żak

Page 14: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

2726

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

JaCOB DineSen Quartet

ralpH reicHert newrOPean Quartet

SYgnOwanO: maCieJ SikaŁaJakob Dinesen - tenor sax / Carsten Dahl - piano / Johnny Åman - bass / ivars arutyunyan - drums

SYgnOwanO: maCieJ SikaŁaralph reichert - tenor & soprano sax / Danilo memoli - piano / Stefano Senni - double bass / mauro Beggio - drums

17.11.2013 / g.20.00 / klub Żak / zamknięcie Festiwalu

rgg \ fOTO. zOSiA frąCek

Page 15: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

2928

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

erik truFFaZJakuB knera: w jednym z wywiadów powiedziałeś, że pierwsze miejsce wśród twoich najważniejszych płyt wszechczasów zajmuje „Bitches Brew” milesa Daviesa. to mój ulubiony album tego artysty. wspomniałeś, że to pierwszy album, na którym zastosowano połączenie jazzu i muzyki elektronicznej. w jakim stopniu uważasz go za przełomowy?

erik truFFaZ: To co pokazał mi ten album to fakt, jak można wykorzystywać trąbkę we współczesnej muzyce, przede wszystkim w rocku i elektronice. Od tej chwili postanowiłem, że będę wyrażać swoje emocje właśnie na tym instrumencie. Nim dotarło do mnie „Bitches Brew“ trąbka wydawała mi się trochę passé, ale kiedy zacząłem słuchać tych nagrań, wszystko się zmieniło!

Jak ważne dla Ciebie jest łączenie jazzu z takimi stylistykami jak elektronika i hip hop ?

Dla mnie ważne jest to, żeby grać muzykę, która będzie mnie inspirować, bez jakichkolwiek stylistycznych barier. Muzyka jazzowa przez ostatnie czterdzieści lat była pod ogromnym wpływem elektroniki i hip hopu. Ale jazz wiąże się z naszym zespołem przede wszystkim przez formę improwizacji, to jego główny element. Wszystko inne to po prostu muzyka.

Jazz cały czas wydaje się mieć elitarny wizerunek. Czy uważasz, że łączenie go z innymi gatunkami może wpłynąć na jego zmianę? Co w jazzie może podobać się młodej publiczności?

Jest tak wiele różnych rodzajów jazzu, że niezwykle trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Ale myślę, że „jazzowa“ publiczność jest teraz młodsza niż kilka lat temu, prawdopodobnie właśnie dlatego, że wiele młodych zespołów jazzowych gra kompozycje inspirowane muzyką współczesną i popularną.

na ubiegłorocznym festiwalu Jazz Jantar zagrało wielu saksofonistów, teraz będzie u nas gościć mnóstwo trębaczy. Jak sądzisz, co takiego mają w sobie instrumenty dęte?

Pomimo tego, że jest wielu bardzo wspaniałych trębaczy, instrument ten jest bardzo trudny do opanowania - myślę, że dlatego świat jazzowy jest zdominowany przez saksofonistów. Ale to prawda - teraz mamy do czynienia z nową falą bardzo dobrych trębaczy i bardzo cieszę się, że widzę jak ten trend się rozwija.

twoje kompozycje są bardzo klimatyczne - na ile próbujesz budować pewną aurę i przestrzeń w swojej muzyce?

Bardzo dużo improwizujemy i staramy się znajdywać nowe pomysły. Poza tym bardzo duży wpływ na naszą twórczość mają zespoły, których słuchaliśmy w młodości jak chociażby Pink Floyd czy Kraftwerk. Mnóstwo elementów wpływa na całokształt naszych nagrań.

na twoim ostatnim albumie pojawiła się anna aaron. na ile wokalistka zmienia wydźwięk muzyki? na ile jej głos jest dodatkiem, a na ile funkcjonuje na prawach kolejnej warstwy dźwięku? Jak w ogóle traktujesz wokal?

Kiedy pracujemy z głosem, komponujemy pod niego, dopasowujemy się i to przypomina tworzenie w stylu rockowego zespołu. Ale to popycha nas w innym kierunku i wszystko jest w stanie się wydarzyć. Koniec końców jesteśmy z tego jednak bardzo zadowoleni, mimo że w takiej sytuacji nasz zespół funkcjonuje inaczej niż zazwyczaj. Z głosami takich wokalistów jak Anna Aaron, Sophie Hunger, Ed Harcourt bardzo dobrze się pracowało i świetnie się pod nie komponowało.

JakuB knera: in one of the interviews you’ve said that nr 1 of the top 10 CDs of all time was for you “Bitches Brew” by miles Davies. this is also my favorite album of this artist. You mentioned that you think it was the first mix of electronic music and jazz. to what extent do you think it was a breakthrough album?

erik truFFaZ: What this album revealed to me is that the trumpet could be used in contemporary music, rock and electronic music. It was at this moment that I decided to express my emotions with this instrument. Before I listened to this album, during my pre-adolescent period, I thought that trumpet is a little bit passé but Miles Davies’ album totally changed my point of view!

How important for you is to combine jazz with contemporary sounds like electronics and hip hop?

For me the important thing is to play music which is inspiring for me, and this, without setting stylistic borders. The last 40 years jazz was influenced by electronic music and hip hop. However for my band, the connection to jazz is mainly the fact that we improvise a lot. For the rest the only influence we have is the music.

Jazz continues to have an elitist image. Do you think that combining it with other genres will change that fact. Or maybe it can draw attention of new, especially young audience?

There are so many different kinds of jazz that it is difficult to answer this question… but I think that “jazz” audience today is younger than a few years ago, probably because some of the new jazz bands play music that is more influenced by the popular & contemporary music.

last year’s Jazz Jantar Festival featured many saxophonists and now we have a huge representation of trumpeters. what do you think is so special in winds instruments?

Despite the fact that there are a lot of great trumpet player, this instrument stays a very difficult one, this is the main reason why there are less trumpeters than saxophonist. But it is true that there is a new wave of very good trumpet players now and I am very happy to see them.

Your compositions are very atmospheric and climatic - do you make them to create a certain aura and to pull the listener into the spatiality of music and smooth sound?

We improvise a lot and we try to find new ideas and new sounds. Music bands that we listened to when we were younger such as Pink Floyd or Kraftwerk also has a huge influence on our work. Many elements influence the overall outcome of our recordings.

Your last album features anna aaron. How much did the singer change the tone of the music? How in these works the music accompanies her and how much her voice is musical accompaniment to the rest of the instruments. How do you treat vocals in music?

When we work with a “voice” we compose for the voice, we adapt ourselves to it. It is a bit similar to the composition process of a rock band. It pushes us also towards different directions where anything can happen. But we like to do it although it changes our work a lot. And we like it even more, when the result is good! It was a real pleasure to work with and to compose for the voices of such singers as Anna Aaron, Sophie Hunger, Ed Harcourt.

CZYtelnia

Page 16: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

3130

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

FaBien marYJakuB knera: rozmawiałem niedawno z francuskim zespołem rockowym, który skarżył się, że we Francji jest coraz mniej klubów, w których mogą grać zespoły gitarowe. wspomnieli, że Francja jest zdominowana przez muzykę elektroniczną. Jak tle tych dwóch gatunków wygląda sytuacja muzyki jazzowej?

FaBien marY: Nie jestem zaznajomiony z obecną sytuacją muzyki elektronicznej i klubowej w Paryżu. Jestem z Normandii i kiedy przyjechałem do Paryża, 15 lat temu, zrobiłem to specjalnie, żeby grać jazz. Paryż ma największą scenę jazzową we Francji i jest tam kilka klubów jazzowych, gdzie regularnie można występować. Fakt, niektóre z nich są obecnie zamknięte, bo może funkcjonować jest trudniej niż 15 lat temu, ale patrząc ogólnie, takich miejsc nie brakuje. Trzeba znaleźć własne miejsce do grania - to często małe lokale, ale właśnie tam można prezentować muzykę przede wszystkim tym, którzy o jazzie nie mają pojęcia

w 2008 roku pojechałeś do nowego Jorku, ale wróciłeś 3 lata później. w internecie jest blog Paris vs new York, który graficznie porównuje oba te miasta. a gdybyś ty miał w jakiś prosty sposób porównać tamtejsze sceny jazzowe, jakbyś to zrobił?

Nie znam tej strony. Jedyne co mogę powiedzieć, to to że Paryż jest wspaniałym miejscem i jest tam świetna scena jazzowa. Ale nawet pomimo tego, kolebką jazzu jest USA i Nowy Jork - to bez cienia wątpliwości jedno z najważniejszych miast w historii jazzu. Nie chciałbym jednak porównywać tych dwóch metropolii. Jeśli chcesz wiedzieć coś więcej, po prostu tam pojedź. W Nowym Jorku wciąż możesz spotkać wielu gigantów jazzu, także spoza Stanów Zjednoczonych. Przyjeżdżają tam z całego świata i świetnie razem grają. To sprawia, że poziom muzyki jest tam cały czas bardzo wysoki.

na Jazz Jantar zagrasz w bloku France.nOw. w jakim stanie jest obecnie francuski jazz?

Mogę mówić po prostu o jazzie. Nie jestem pewien czy jest coś takiego jak „francuski jazz“ czy cokolwiek innego. Najważniejsza jest po prostu muzyka.

na swoim najnowszym albumie zaprosiłeś do współpracy Franka Basile. Jak doszło do waszej współpracy i na ile wpłynął on na całokształt płyty?

Pierwszy raz widziałem Franka w południowej Francji, kiedy był trasę z Dizzy Alumni Big Band. Kilka miesięcy po tym grałem w Normandii i jego big band również wystąpił tej samej nocy. Niektórzy z jego muzyków: Roy Hargrove, Greg Gisbert, Steve Davis i Frank Basile przyszli na jam session, w który, uczestniczyłem. To był pierwszy raz, kiedy naprawdę rozmawialiśmy i graliśmy razem. Potem widziałem go kilka razy

w Nowym Jorku i kiedy się tam przeprowadziłem w 2008 roku, zaprzyjaźniliśmy się. Graliśmy wspólnie w różnych zespołach, a ja zaprosiłem go dwukrotnie na europejskie tournee. Nagraliśmy wspólnie płytę „Quartet + One”, mój czwarty album. którego byłem liderem. Potem wróciłem do Paryża i kiedy zacząłem nagrywać „Conception“, poprosiłem Franka aby uczestniczył w nagraniu czterech utworów. W tym samym czasie on poprosił mnie, abym zagrał na jego płycie „Modern Invention“.

„Conception” to klasyczny jazz, mocno zanurzony w bebopie, głównie czerpiący z tego gatunku w postaci kompozycji takich twórców jak Dizzy gillespie, georges Shearing i Chick Corea. Co fascynuje cię w ich twórczości i co chciałbyś przenieść na swoją twórczość?

Uwielbiam wszystkich wielkich muzyków z historii jazzu. Jest tyle wspaniałych melodii, które lubię grać, a kiedy lubię melodię czuję się dobrze mogąc je wykonywać. Zazwyczaj ciężko jest mi zdecydować się, które kompozycje chcę grać najbardziej. Mógłbym nagrywać po prostu wszystko, ale zawsze niezwykle ciężko jest mi się zdecydować, tym bardziej że na płytę zmieści się około 10 utworów.

no właśnie, na „Conception” są tylko dwie kompozycje twojego autorstwa. Dlaczego tak mało? Jaki zamysł towarzyszył ci przy jego tworzeniu?

Ciężko to określić. Mogę grać kilka utworów które lubię, czasem trochę komponuję, ale na razie wolę przede wszystkim kompozycje innych muzyków. Jeśli melodia jest bardzo dobra, nie ma znaczenia, kto jest jej autorem

Jak ważne jest dla ciebie granie utworów legend muzyki jazzowej?

Wydaje mi się, że to bardzo ważne, aby wiedzieć dużo o jazzie. Wszystkie wielkie standardy takich artystów jak Cole Porter, Jule Styne, Harold Arlen, Jerome Kern, Sammy Fain, George Gershwin, Irving Berlin, Burton Lane, Richard Rodgers, Duke Ellington, Billy Strayhorn, Monk, Bud Powell, Dizzy Gillespie, Charlie Parker, Tadd Dameron... To wszystko pogłębia twoją wiedzę na temat melodii, rytmu I harmoni. Dlatego warto je grać.

JakuB knera: i spoke recently with a French rock band, who complained to me that in France there are fewer clubs that allow musicians to play and perform. they mentioned that France was dominated by club and electronic music. what is the situation of jazz in comparison to the situation of these two genres?

FaBien marY: I’m not really familiar with electronic music and club music in Paris. I’m from Normandy and when I came to Paris 15 years ago, I moved there for jazz. Paris is the biggest jazz scene in France. You can find quite a few jazz clubs where you can regularly play jazz. Some of them are closed now, maybe it’s a little bit harder now than 15 years ago but you still have some places to play jazz in Paris. It’s not easy, you have to find your own spot to play. It could be a jazz club but also a bar, a restaurant... That’s some small gigs but that’s where we come from, where music come from and that’s a way to share and enjoy this music with people who sometimes don’t know anything about jazz.

You went to new York in 2008, but after three years you came back. Did you see the blog Paris vs. nY that makes a graphic comparison of the two cities? if you were to compare in the same way the jazz scene of these two cities, what would it look like?

I don’t really know this blog. All I can say is that Paris is a great place and they have a really nice jazz scene there but Jazz was born in US and New York is one of the most important cities in jazz history. I don’t want to compare Paris and New York. I mean, if you want to know something, just go there. In NY, you can still meet some jazz giants and also you have there a lot of musicians from outside USA. They come there from all over the world and most of them play really well. It keeps the music level so high...

at Jazz Jantar Festival you will play in the block France.nOw. in what condition is French jazz nowadays? Does it show some clear trends?

I just know about Jazz. I am not sure there’s a thing like “French jazz” or “European jazz” or anything else. The most important thing is music...

On your latest album you invited Frank Basile. How did you guys hook up? How much did he contribute to the overall concept „Conception”?

The first time I saw Frank was in the south of France when he was on tour with the Dizzy Alumni Big Band. A few months later, I was playing in Normandy and the Dizzy Alumni Big Band was also playing the same night. Some the musicians of the Dizzy Alumni Big Band, including Roy Hargrove, Greg Gisbert, Steve Davis and Frank Basile, came to the jam session. That was the first time we really talked and played together. Afterwards

I saw him a couple of times in NY (it was before I moved there). Then I moved to NY in 2008, and we became friends. We played together in different bands and I asked him two times to come with me to Europe for two tour (2009 and 2010). We recorded “Quartet + One” my fourth album as a leader. Then just before I moved back to Paris I recorded “Conception” and asked Frank to play on 4 songs. The same week he asked me to play on his recording “Modern Invention”.

“Conception” is classic jazz, deeply rooted in bebop, drawing from this genre mostly through compositions of Dizzy gillespie, georges Shearing and Chick Corea. what fascinates you in their work, and what do you want to transfer to your work?

I really love all the great musicians of the jazz history. There are so many great tunes I like to play. When I like a tune I feel good to play it. It’s always hard to choose which tunes I’d like to record. I used to play a lot of tunes but I can just record 10 tunes on one album.

On “Conception” there are only two pieces of your authorship - “too short” and “waltz for men”. why just two tracks? what was the idea for this album?

I don’t know...The only thing I can say is I play some tunes I like and sometimes I compose some but sometimes I prefer some other tunes by some other jazz players. A great tune is a great tune no matter who composed it.

How important is it for you to play songs composed by the legends of classic jazz? what does it give to young musicians?

I think it’s very important to know a lot about jazz. All the great American standards by Cole Porter, Jule Styne, Harold Arlen, Jerome Kern, Sammy Fain, George Gershwin, Irving Berlin, Burton Lane, Richard Rodgers...but also jazz composers like Duke Ellington, Billy Strayhorn, Monk, Bud Powell, Dizzy Gillespie, Charlie Parker, Tadd Dameron... Knowing them gives you the knowledge about jazz music. Its melody, rhythm, harmony...

Page 17: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

3332

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

JOHn meDeSkiJakuB knera: mnóstwo magazynów muzycznych określiło medeski, martin & wood mianem jednego z najważniejszych zespołów współczesnego jazzu. Czym dla ciebie jest współczesny jazz?

JOHn meDeSki: O Boże, nie mam pojęcia! Nie mam pojęcia i mnie to nie obchodzi - to moja odpowiedź. Jazz jest bardzo relatywnym terminem. To co znaczy dla pewnej grupy ludzi, może różnić się od tego czym będzie dla innych. Ale nie do końca jest tak, że mnie to nie obchodzi. Tak naprawdę nigdy nie uważałem, że Medeski Martin & Wood to zespół jazzowy. Słuchamy mnóstwo jazzu, ale czy to co gramy to rzeczywiście jazz? Nie jestem pewien - kiedy zaczęliśmy razem grać, nie myśleliśmy o tym. Kiedy MMW zaczęło grać i słuchali nas ludzie zafascynowani rockiem, ktoś nazwał naszą muzykę jazzową - graliśmy instrumentalne kompozycje, improwizowaliśmy i nie wykorzystywaliśmy wokali, więc można było nas tak zakwalifikować. Ale kiedy występowaliśmy w klubie jazzowym, ludzie twierdzili że wcale nie gramy jazzu. Więc od dawna nie przykładam do tego uwagi.

no właśnie, na ile ważna jest improwizacja?

To jest to, co uwielbiam w jazzie. Pewne momenty, w których powstaje niepowtarzalna muzyka świadczą o jej unikalności, duchu wspólnej gry. To z pewnością jest coś co robiliśmy i ciągle robimy. To jest właśnie duch muzyki jazzowej i cały czas staramy się tego trzymać.

Przemieszczacie się pośród różnych stylistyk, czasem zupełnie odstających od tego, do czego przyzwyczailiście słuchaczy. Pamiętam wasz album „let’s go everywhere” z utworami dla dzieci sprzed kilku lat, który bardzo mi się podobał. gracie bardzo długo, ponad dwie dekady. Potrafisz po tym czasie spojrzeć na siebie z dystansem?

Nie! Jeśli potrafisz to zrobić to znaczy że już w tym nie jesteś. Nie potrafię, wydaje mi się to niemożliwe. Ciężko jest mieć w pełni prawdziwą perspektywę na to, co robisz. Jeśli masz plan, żeby zrobić coś konkretnego, analizujesz to, nie do końca będzie to czystym i szczerym przekazem. Liczy się to, aby twoja muzyka szła z ciebie, twojego serca lub kolektywnej współpracy.

Zazwyczaj zespoły odpowiadają, że potrafią spojrzeć na siebie z dystansem, więc to co mówisz jest bardzo ciekawe. rok temu wydaliście album „Free magic” z nagraniami koncertów, na których graliście akustyczne sety. Czym różni się dla ciebie „normalny” koncert od akustycznego?

MMW zaczynało od grania akustycznych koncertów. Przygotowanie i koncepcja jest taka sama: mamy pewne instrumenty, które po prostu wykorzystujemy: organy, melodikę, banjo, wykorzystujemy też liczne efekty. Akustyczne koncerty powodują jednak inny rodzaj intymności, wpływają na percepcję i ekspresję, a więc więź jaka zawiązuje się między słuchaczem a zespołem. Trzeba bardziej skupić się na słuchaniu.

na tegorocznej edycji Jazz Jantar na ponad 20 koncertach, zaledwie na dwóch na scenie nie stanie fortepian. Dlaczego ten instrument jest obecnie tak mocno wykorzystywany w muzyce jazzowej?

Myślę, że fortepian jest jednym z najlepiej rozwiniętych technicznie instrumentów. To niesamowite urządzenie, które ma strasznie szerokie spektrum możliwości, jest bardzo kompletne. Ponadto umożliwia osobistą ekspresję przy wykorzystaniu nawet trzech nut! Każdy wspaniały akustyczny instrument stał się rozwinięciem indywidualnych możliwości każdego muzyka. Fortepian pokazuje to podwójnie - jak możesz zmieniać kolor, dynamikę, fakturę brzmienia wykorzystując ręce, dotykając go. Poza tym cały czas czujesz jak wibruje i wybrzmiewa.

JakuB knera: numerous music magazines called medeski, martin & wood one of the most important ensembles of contemporary jazz. what is contemporary jazz for you?

JOHn meDeSki: Oh God, I have no idea! I have no idea and I don’t care - that’s my answer. The term jazz is very relative. It means, for one group of people it will mean something completely different than for other. Frankly it is not true that I don’t care at all. The truth is I have never considered Medeski Martin & Wood a jazz band. We do listen to loads of jazz but is our music really jazz? I’m not sure - when we started playing together we didn’t thought about it. When MMW started performing and people fascinated with rock were listening, someone called our music jazz - we have been playing instrumental compositions, improvising, without vocals, so we could have been classified as such. But then, when we performed in a jazz club, people said it was not jazz. So it is a long time I haven’t set much store to it.

So, how important is improvisation?

That is the thing I love about jazz. Those moments, when inimitable music is born, show its rarity, the spirit of common performing. That is what we were doing and we still are. That’s the spirit of jazz music and we are trying to hold on to it.

You continuously shift between different styles and often you shift to ones that your listeners are not used to. i remember your first album “let’s go everywhere” with some children tunes, i really liked it. You have been performing for a long time, more than two decades. are you still able to look at yourself from a distance after all those years?

No! Being able to do this, means you are no longer in it. I cannot and I think it is impossible. It is hard to have real perspective of what you are doing. If you plan to do something specific and you analyze, it want be really pure and honest. What really matters is music coming from you, from your heart or collective work.

Other bands, mostly answer they can look at themselves from a distance, so what you are saying is really interesting. a year ago you labeled an album “Free magic” with recordings of your acoustic concerts. what is the difference between acoustic and normal performance?

MMW started with acoustic concerts. Preparation and the idea are the same; we have some instruments, that we use: organs, melodica, banjo and various special effects. Acoustic concerts cause other kind of intimacy, the influence the perception and expression, thus the bond between audience and the band. One has to listen more carefully.

During this year’s Jazz Jantar Festival, only 2 out of 20 concerts will not have a piano onstage. why is this instrument so popular in jazz music lately?

I think piano is the most technically developed instruments. It is an amazing device with a wide range of possibilities, very complete. What’s more, it allows personal expression even using only three notes! Each great instrument is an expansion of individual possibilities of a musician. Piano shows it twice as much - how to change colour, dynamics and texture of sound using hands, touching it. You can also feel how it vibrates and sounds.

Page 18: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

3534

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

tOnY BuCkJakuB knera: Banalne pytanie na początek. Co oznacza nazwa the necks? w Polsce określamy w taki sposób - karki - mięśniaków, którzy szukają zaczepki.

tOnY BuCk: Po prostu przyszło nam to do głowy jako coś niecodziennego, nie związanego z czymkolwiek. Żaden inny zespół się tak nie nazywa i w zasadzie nic konkretnego to nie oznacza, dlatego spodobała się nam ta nazwa.

Przejdźmy do muzyki. Bardzo cenię sobie wasz ostatni album „mindset”, a zwłaszcza znajdujący się na nim utwór „Daylights”. Fascynuje mnie tam partia perkusji - kiedy usłyszałem ją po raz pierwszy, pomyślałem że jest tam tak wiele warstw, że to niemożliwe, aby nagrała go tylko jedna osoba!

Nie pamiętam dokładnie, jak ten utwór powstał ale bardzo często stosujemy tzw. overdubbing. Po prostu nie jesteśmy w stanie zagrać na żywo tego wszystkiego, co jest na płycie. Wykorzystujemy studio, żeby tworzyć dodatkowe efekty, które wpływają na kompozycje. Tak było w przypadku „Daylights”. Na tej płycie jest też utwór „Rum Jungle”, który z kolei został w całości zarejestrowany na żywo, więc różnicujemy materiał.

Jak zmienia się to podczas koncertu? nawiązujecie do materiału czy całkowicie od niego odchodzicie?

Materiał studyjny i koncert to dwie, zupełnie odmienne odsłony The Necks, to w zasadzie dwa inne zespoły. Traktujemy studio jako narzędzie, na koncercie pojawiamy się w bardziej surowej wersji, kiedy nie mamy do dyspozycji masy efektów. Po prostu gramy, nie planujemy ale improwizujemy. Niech nikt nie oczekuje, że zagramy jakiś kawałek z którejkolwiek z naszych płyt. Nie rozmawiamy o tym, co będziemy grać - ktoś zaczyna, reszta się dołącza i tak to wygląda.

Jak ważne są dla was wydawnictwa płytowe? Czy grając muzykę improwizowaną, traktujesz je jako swego rodzaju dokumentację? Czy da się przekazać na płycie coś co powstało spontanicznie, pod wpływem chwili?

Wydajemy także płyty live i z nimi jest dokładnie tak jak mówisz - są dokumentacją pewnego stanu tego, co w danym momencie robimy. Poza tym nagrywamy płyty, na których są tzw. kompozycje - instalujemy się w studiu, wykorzystujemy masę urządzeń i instrumentów, z których tworzymy gotowe formy, muzyczne obiekty. One często rodzą się przez bardzo długi czas - tygodnie albo nawet miesiące. Naszym celem jest szukanie nowych perspektyw, spojrzenia na to co i jak robimy, ale niekoniecznie powstaje to pod wpływem chwili. Często finalny kształt to efekt długotrwałych działań.

Jak ważny jest w waszym przypadku proces produkcji? granie to chwila, ale potem obróbka dźwięku zajmuje masę czasu.

To bardzo ważne. Nagrywamy, słuchamy, zmieniamy poszczególne elementy, dodajemy nowe brzmienia, edytujemy je. Zazwyczaj spędzamy ponad tydzień na nagrywaniu, a potem odrywamy się od tego, zajmujemy czym innym, aby po pewnym czasie wrócić do materiału i ukształtować z niego gotowe nagrania.

gracie razem już niemal 20 lat. Czy widzisz jak zespół zmienia się w tym czasie? Jak wpływa na was fakt, że jesteście rozbici między Berlinem a Sydney?

Gramy bardzo długo i przeobrażenia zespołu są bardzo wyraziste. Wiele się zmienia, uczymy się nowych rzeczy. Na początku mieliśmy bardzo konkretną wizję tego jak chcemy brzmieć i co chcemy grać. Po to stworzyliśmy The Necks - żeby realizować pewne założenia. Ale podczas tych kilkunastu lat działalności to wszystko zaczęło się zmieniać Pojawiły się nowe narzędzia, możliwości, pomysły, które zaczęły wpływać na to czym jesteśmy. To że mieszkam w Berlinie, a Chris (Abrahams - przyp. red.) i Lloyd (Swanton - przyp. red.) w Sydney ma na nas bardzo istotny wpływ. Kiedy już się spotkamy, bardzo mocno koncentrujemy się na zespole oraz tym co i jak robimy. Oczywiście nie możemy grać zawsze kiedy chcemy, ale przez to moglibyśmy być bardziej rozkojarzeni, bo przecież zawsze moglibyśmy wspólnie koncertować. Nasze rozbicie sprawia, że kiedy już się spotkamy, zawsze w całości oddajemy się muzyce.

JakuB knera: an easy question to start with: what does the name of your group stand for? in Poland we use the word “necks” to call muscular guys who tend to look for troubles, thugs.

tOnY BuCk: We just thought about it as of something without special meaning, unusual. We haven’t heard of any other band named like this and it doesn’t mean anything in particular, that’s why we chose it.

let’s talk about music. i really enjoy your latest record “mindset”, especially the track “Daylights”. the percussion part is really fascinating - when i heard it for the first time i thought it is so complex and multilayered that it cannot be performed by one person.

I don’t remember how it was created, but we often use overdubbing. We are not able to perform everything as it is on the album during a live performance. We use a studio to produce special effects that affects the composition. That was the case of “Daylight”. On the same album you can also find “Rum Jungle” registered live, we are trying to diversify recorded material.

and how does it change during the concert? are you trying to render the material or you leave it completely unchanged?

The studio recordings and concerts are two entirely different sides of The Necks, you can say it’s two separate ensembles. Studio work is for us a tool and during the live performance we are a raw version, lacking the whole arsenal of special effects. We just play, no planning, just improvising. No one should expect us to play some track from our records. We even don’t talk about what we are going to play - someone begins, others follow and that’s all.

are the recordings important? Or playing improvised music, you think of it as of some kind of documentation? is it possible to close on a recording something that was created spontaneously, under the influence of the moment?

We are also recording live and it is just as you say - those albums are an archive of some proper state, of what we are doing at the moment. But we are also labeling records of so called compositions - we fix ourselves in the studio, using all the instruments and devices we can, to create forms, musical objects. It often takes very long time - weeks or even months. Our aim is to find new perspectives, points of view on what and how we are creating. Sometimes it is not only an influence of a given moment but, the final form is rather an effect of long lasting activities.

How important is the production process? Performing takes a while but processing can take much longer.

It is extremely important. We are recording, listening, changing some fragments, adding new sounds, editing them. Mostly we spend a week on recording, then we are trying to wrench away, do something else and come back after some time to the material and shape it into a proper material.

You have been performing together for almost 20 years. Can you see changes within this period? How do you manage with the fact that you are based in Berlin and in Sydney?

We have played together for a long time and the transformations are quite obvious. A lot of things is changing and we are still learning new things. From the beginning we had a clear vision of what we want to play and how it should sound. That’s why we formed The Necks - to realize some guidelines. But after several years of work it all started to change. New ideas, possibilities and tools started to appear and they were influencing us. The fact that I live in Berlin, Chris and Lloyd in Sydney is fundamental. When we are finally meeting we are really concentrated on the ensemble and what we are doing. Off course we cannot perform whenever we want, but probably it would make us more unsettled, though we could play anytime. When we finally meet, our breakage allows us to devote ourselves completely to music.

Page 19: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

3736

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

maCieJ SikaŁaJakuB knera: Częścią Jazz Jantar 2013 będzie blok „maciej Sikała Sygnowano“. Jak czuje się Pan w roli kuratora? Jako wykładowca akademicki wielokrotnie poleca pan przecież różnych wykonawców.

maCieJ SikaŁa: W tym pierwszym przypadku czuję się bardzo dobrze. Mam wolną rękę, chociaż oczywiście nie mogę zaprosić wszystkich twórców, których bym chciał. Pozwoliłem sobie zaproponować dwóch moich kolegów, saksofonistów tenorowych: Jacoba Dinesena z Danii i Ralpha Reicherta z Niemiec. Cieszę, się że mam sposobność zaprezentowania ich szerszej publiczności, ponieważ w Polsce nie są tak dobrze znani, a są to muzycy wysokiej klasy. Jazz Jantar jest dobrą okazją aby przybliżyć ich twórczość.

Co do drugiej części pytania - można ją połączyć z pierwszą. Ufam, że moi studenci licznie stawią się na tych koncertach, z tego względu, że są to artyści mało znani albo w ogóle nie znani i warto posłuchać jak grają. To jedna z form, dzięki której mogę zachęcać do rozważania i zapoznania się z muzyką jazzową. Zawsze zachęcam moich studentów aby podpatrywali umiejętności muzyków, dzięki którym sami mogą się uczyć. Dinesen i Reichert to doskonali technicznie jazzmani, których warto podpatrywać.

Dlaczego właśnie te składy zaprosił Pan na Jazz Jantar? na co warto w ich przypadku zwrócić uwagę?

Nie tyle najważniejsze są składy co ich liderzy, to oni byli punktem wyjściowym. To dwaj saksofoniści tenorowi. Miałem przyjemność grać z jednym i z drugim, co wspominam bardzo dobrze. Reprezentują niezwykłą technikę gry; są oddani muzyce, którą grają na 100%. Jestem stylistycznie związany z tzw. straight ahead jazz. Staram się znaleźć do grania takich ludzi, z którymi dobrze czuję się na scenie i którzy w podobny sposób co ja patrzą na muzykę. Ważne są dla mnie zarówno umiejętności jak i pewien określony feeling, energia na scenie.

Oba te składy to kwartety. Pan również wystąpi z kwartetem. Co to za skład, czego możemy się spodziewać?

Każdy zespół, z którym gram to ludzie, których znam, z którymi potrafię się dogadać. Chcę aby w Maciej Sikała Quartet znaleźli się ludzie, z którymi dobrze się rozumiemy i potrafimy wspólnie odnaleźć się na scenie. Na kontrabasie zagra Wayne Dockery, a na perkusji John Betsch. W składzie będzie także mój serdeczny przyjaciel Piotr Wojtasik. Już dawno temu zdołaliśmy się zaprzyjaźnić - nie tylko na scenie, ale także poza nią. Zagramy mniej znane amerykańskie standardy, te mniej rozpoznawalne, a poza tym wykonamy także kilka kompozycji Piotra Wojtasika i moich.

wszystkie te trzy zespoły to kwartety. Czy w przypadku muzyki jazzowej jest coś wyjątkowego w składach czteroosobowych?

Trzeba pamiętać, że kwartet może składać się z różnych muzyków, a więc z różnych instrumentów - od tego przecież wiele zależy: może być fortepian, gitara (czyli dwa instrumenty harmoniczne), bas i perkusja, a mogą być też zupełnie inne zestawy. Wszystko zależy od koncepcji muzyków. Nasz skład nie ma instrumentu harmonicznego, co wpływa na jego charakterystyczne brzmienie, które cechuje większa przejrzystość ,,tkanki brzmieniowej’’. Zapraszam na koncert w Żaku aby sprawdzić jak sprawdza się to na scenie.

JakuB knera: “Signed by maciej Sikala” is a part of Jazz Jantar Festival 2013. How does it feel to be a curator? though, as an academic, it is common for you to recommend various performers.

maCieJ Sikala: In the first case I do feel really good. I have a free hand, but then of course I cannot invite all of the artists I would like to. I took a liberty of inviting two of my colleagues, tenor saxophonists: Jacob Dinesen from Denmark and Ralph Reichert from Germany. I’m glad to introduce them to a wide audience, as, despite of being in a class of their own, they are not very famous in Poland. Jazz Jantar is a great opportunity to present their work.

As regards the second part of your question - you can join them together. I hope most of my students will be present on those concerts, as the artists are less or completely unknown and listening to their music is really worthwhile. It is one of the methods I use to encourage to familiarize people with jazz and to make them reflect on it. I always tell my students to lurk the skills of musicians they can learn from. Dinesen and Reichert have a perfect technique and they are worth to pry about.

why did you invite those ensembles for Jazz Jantar? what should we pay attention to?

The ensembles are not as important as their leaders, who were the starting point - two tenor saxophonists. I had the pleasure to perform with both of them and it was really great. They represent an unusual technique and are devoted to music, they are one hundred percent in it. I’m stylistically connected with so called straight ahead jazz. I’m trying to find such performers with whom I feel good on stage and have a similar way of thinking about music. Their skills as well as some kind of feeling, stage energy are both very important.

Both bands are quartets and you are going to perform in a quartet as well. what are the ensembles and what should we expect?

Each band I play with are people I know, I can communicate with. I would like Maciej Sikała Quartet to bring together musicians, who understand each other and can find their common place on the stage. Wayne Dockery is going to play on a double bass, John Betsch on drums my dear friend - Piotr Wojtasik will also join the group, we are close friends on the stage and in real life. We are going to play less popular American classics, those less known, as well as a few compositions of Piotr Wojtasik and mine.

all of the ensembles are quartets. is there anything special in a group of four in jazz music?

You have to remember that quartet can be composed of different musicians, various instruments - everything depends on this: it can be a piano, guitar (two harmonic instruments), bass and percussion or something completely different. Everything is up to the musicians. Our ensemble lacks a harmonic instrument and it makes us characteristic, gives a clear sound of the “tone tissue”. Check us out on the concert in Club Zak.

Page 20: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

3938

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

krZYSZtOF graDZiukrgg JakuB knera: uważacie się za młody zespół jazzowy?

krZYSZtOF graDZiuk: Myślę, że nie. Świętej Pamięci Tomasz Szukalski śmiał się kiedyś, że połowę życia był „młodym i obiecującym artystą“ a drugą połowę był „żywą legendą“. My ten pierwszy etap na pewno mamy za sobą. Szesnastolatkowie grają teraz jazz, więc my przy nich nie jesteśmy młodymi muzykami. Chociaż nasz nowy pianista mógłby tak powiedzieć - dołączył do zespołu, który gra 13 lat, a on niedługo skończy 23 lata. Jesteśmy rozpoznawalni w środowisku od wielu lat.

Skąd pomysł, żeby nagrać płytę z kompozycjami karola Szymanowskiego?

Nasz basista, Maciek Garbowski przyniósł kiedyś na próbę pomysł, żeby zagrać kompozycje Szymanowskiego - na początku jeden, dwa utwory na co chętnie przystaliśmy. W międzyczasie spotkał się z przedstawicielem jednego z głównych wydawnictw muzycznych, który zaproponował nam wydanie płyty z tym materiałem. Szymanowski okazał się dobrym pretekstem - uzyskaliśmy aprobatę, nagraliśmy od razu płytę, bo wydawca nie chciał materiału demo. Okazało się jednak, że wytwórnia doszła do wniosku, że ten album jest zbyt trudny. Chyba myśleli, że nagramy coś w stylu artystów, którzy są w katalogu wytwórni Act, że będzie miło, piosenkowo, grzecznie i będzie można to puścić w publicznym radiu w samo południe. Więc kolejny raz okazało się, że musimy wydać nasz album samodzielnie.

Po co nagrywać kompozycje klasyków?

Ja i moi koledzy jesteśmy bardzo sceptycznie nastawieni do tego typu zabiegów. Bałem się, że ludzie jeszcze przed posłuchaniem płyty, będą mieli podobne odczucia do tych, które towarzyszyły wielu osobom przy okazji Roku Chopinowskiego. Polska jest specyficznym krajem - panuje u nas kult Chopina, a z drugiej strony w muzyce jazzowej, wszyscy nagrywają Komedę. Jest tego za dużo. W przypadku Szymanowskiego przede wszystkim przekonał nas materiał w aranżacjach naszego basisty. To w zasadzie nie są utwory Szymanowskiego, ale jego parafrazy, pretekst do tego żebyśmy dalej mogli grać swoją muzykę. Jeśli ktoś spojrzy na tę płytę w kontekście naszej dwunastoletniej twórczości, usłyszy że jest w niej kontynuacja krystalizacji naszego języka.

Było łatwo?

Muzyka Szymanowskiego jest zupełnie inna niż twórczość Chopina. U tego drugiego wystarczy wziąć melodie i już ma się gotowy utwór. Szymanowski z kolei wymagał od nas znacznie głębszej eksploracji. Włożyliśmy w to masę trudu, chyba więcej niż

w trzy poprzednie albumy. Nawet pomimo otwartości materiału muzycznego - wytrawny słuchacz twórczości Szymanowskiego dostrzeże, że pojawiają się tam strzępki jego utworów. Wiedzieliśmy, że to ryzykowne, ale warto było.

„true Story“ było skierowaniem się na improwizację, „One“ to kompozycje w konkretnych formach. w którym kierunku zmierza Szymanowski?

Szymanowski zmierza w kierunku polaczenia dwóch z pozoru odległych ekspresyjnie światów - neoromantycznej muzyki instrumentalnej ze współczesną kameralistyką improwizowaną.

„Szymanowski“ to album jeszcze bardziej dojrzały?

W naszym odczuciu tak właśnie jest. Obecne od zawsze w naszej muzyce elementy ekspresji zostały tutaj uszeregowane i uporządkowane w ramach, jakie zasugerował nam materiał wyjściowy. Stad tez, klasyfikując płytę „Szymanowski“ w zestawieniu z poprzednimi wydawnictwami RGG, nazwalibyśmy ten gatunek współczesną muzyka improwizowana.

JakuB knera: Do you consider yourself a young jazz ensemble?

krZYSZtOF graDZiuk: I don’t think so. The late Tomasz Szukalski made fun that for the first half of his life he was a “young and promising artist” and for the other part he became a “living legend”. We are definitely beyond the first period. There are sixteen year old musicians playing jazz, so we are not so young anymore. However our new pianist could say he is, as he joined an ensemble playing for thirteen years and he is 23 now. We are quite recognizable in the jazz world and we are not freshmen.

what made you record compositions of Szymanowski?

Our bass player - Maciek Grabowski had this idea to try playing compositions of Szymanowski. In the beginning, it was only two tunes and we were happy to do it. In the meantime, Maciek met one of the record label majors and he offered to label this material. Szymanowski appeared to be a good excuse, we got the permission and recorded all album at once as the label didn’t want any demo. However, they found this material too difficult, probably they thought we will perform something more like artists from Act label, easygoing, melodic and polite enough to play it in the public radio some afternoon. So in the end we had to label this record on our own.

what is the reason to record classical compositions?

We are quite skeptic about such endeavors. I was afraid that people will react the same way, they did for many projects during the “Chopin’s Year” organized by the Polish Ministry of Culture. Poland is a specific country - we worship Chopin and you can hear his work everywhere and on the other hand jazzmen always perform Komeda. It is too much. In the Szymanowski project I became convinced thanks to arrangements of our bass player. Those are not Szymanowski anymore, but some paraphrases and excuses to play our own music. One, who will listen to this record, regarding our whole twelve years work, is going to hear the continuation and crystallization of our musical language.

was it difficult?

Szymanowski’s music is completely different than Chopin’s. With the latter, it is enough to take the melody and the tune is ready. Szymanowski’s compositions require more exploration. It was quite an effort for us, probably bigger than the three previous albums. In spite of his candour, only experienced listener of Szymanowski will be able to see pieces of his compositions and we worked hard on it and had many rehearsals. We knew it is risky but it was worth it.

“true Story” was oriented towards improvisation, “One” - was more about formal compositions. what are the means for Szymanowski?

„True Story” was a completely free material. We met on few rehearsals, checked some hulls of tunes and after a day, decided not to try anymore but just record this album entering the studio spontaneously. We have registered 4 hours and chosen two sets, 50 minutes each. Only the opening tracks had some notation. „One” is full of previously composed tunes, but we made it already being in studio. Only two from those tunes were improvised, other were already made.

“Szymanowski” is even more mature?

“True Story” is only improvisation, “One” are fixed compositions. Now, we have some pieces of information, notations. Not just any artist can make it a deal, it is more about some musical idea that bounds our ensemble and is revealed in studio. Those are frames, rather than hard facts - we are not writing down notes but instructions, keys showing what should be there, in the given part of composition. But we are not trying to be precise. We are just playing.

Page 21: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

4140

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

tOmaSZ kuDYk new BOne JakuB knera: Jesteście zespołem złożonym z absolwentów szkoły muzycznej. Jak myślisz, jak duży wpływ na waszą twórczość ma fakt wykształcenia i background muzyczny?

tOmaSZ kuDYk: Patrząc obiektywnie - nie ma to większego znaczenia. Jest wielu wybitnych muzyków, którzy nie ukończyli żadnej szkoły, a są rozchwytywani i grają świetnie. Edukacja na pewno pomaga - dzięki niej ma się większe pojęcie o muzyce, ale tak naprawdę często nie ma to przełożenia na to, jakim jest się muzykiem. Na pewno absolwencie Akademii mogą bardziej rzetelnie podchodzić do tworzenia i może mogą być bardziej profesjonalni, niż ci, którzy nie skończyli szkoły. Ale wiele osób ze świata muzyki, które stanowią o jej stanie, żadnej szkoły nie ukończyło.

Jak postrzegasz funkcjonowanie szkół muzycznych w Polsce?

To ważne, że wiele Akademii ma wydziały muzyki jazzowej. Pojawia się mnóstwo młodych i zdolnych ludzi, którzy po ukończeniu szkoły świetnie grają i zwyciężają w konkursach. Potem wspólnie się integrują i razem grają. To świetna sprawa.

Czy młodym muzykom łatwo jest wykształcić swój własny język?

Oczywiście, że nie. To najtrudniejsza rzecz w byciu artystą - indywidualność polega właśnie na umiejętności mówienia własnym językiem. W szkole nie można się tego nauczyć - ona jest tylko bazą, startem do dalszego działania. Trzeba mieć pomysł na to, co i jak chce się robić. Szkoła ma tylko w tym pomóc.

twój ojciec był muzykiem. myślisz, że to wpłynęło na fakt, że ty też grasz.

Myślę, że gdyby nie ojciec, nie grałbym. Na początku chciałem grać na perkusji i szkołę muzyczną I stopnia ukończyłem na tym instrumencie. Przed szkołą średnią nie do końca zależało mi na graniu, wręcz miałem do niego pewną niechęć. Dopiero w liceum sięgnąłem po trąbkę i narodziła się we mnie pasja do muzyki. Wtedy wiedziałem już że to jest to, czym chcę się zająć. Widziałem, jak mój ojciec gra i koncertuje, doszedłem do wniosku, że też bym tak chciał.

autorem większości kompozycji w new Bone jesteś ty. Czy przejmujesz rolę szefa, który przydziela podział pozostałym członkom, czy jednak działacie zespołowo?

Zazwyczaj to ja przynoszę kompozycje, stanowią one zdecydowaną większość repertuaru zespołu. Teraz - zwłaszcza po naszej ostatniej płycie „Destined“- jestem przekonany, że chcę grać swoją muzykę i w ten sposób kreować swój język muzyczny i sposób wypowiedzi. Na próby przynoszę gotowe kompozycje, wprowadzamy jedynie kosmetyczne zmiany, ale za większość materiału jestem odpowiedzialny ja.

Planujecie płytę „Folllow me“, na której zagracie utwory autorstwa Henryka warsa i Bronisława kapera. Co was do tego popchnęło?

Do tej pory miałem szczęście, że spotykałem ludzi, którzy finansowo wspierali wydawanie naszych płyt. Tym razem było tak samo - osoba, która nam pomogła, zaproponowała, żebyśmy zagrali czyjeś utwory. Nasz basista Maciej Adamczak ma otwarty przewód doktorski, który jest poświęcony twórczości Bronisława Kapera. Zaproponował, żeby połączyć jego twórczość z kompozycjami Warsa i zagrać to bardziej współcześnie. Warto zaznaczyć, że przygotowaniem aranżacji zajmie się trzech wybitnych pianistów jazzowych - Dominik Wania (nowy członek zespołu New Bone), Joachim Mencel i Andrzej Jagodziński. Sądzę, że wyjdzie z tego bardzo świeży materiał, nawiązujący w ciekawy sposób do oryginału.

new Bone is a meritorious ensemble on a Polish jazz stage, performing on many festivals and music events, but what’s more important, consequent in broadening their musical horizons. their latest record will be dedicated to Henryk wars and Bronisław kaper, whose compositions the band will play on their own, unique way.

JakuB knera: You all graduated from music schools. Do you think it has influenced your work and your musical background?

tOmaSZ kuDYk: Well, frankly speaking it doesn’t matter. Of course now, we can give lectures, but there are so many outstanding musicians without musical schools, they play well and are in demand. Education is surely helpful, you know more about music, but often it is irrelevant to how good a musician you are. Graduates of music academies can be more professional and more reliable when it is to composing, than those without schools. But so many people, essential for the world of music, are self-taught.

what do you think of nowadays music schools?

The jazz departments in music schools are quite important. There are more and more young, talented people who play very well after graduating and who win a lot of awards. Then they meet and play together. It’s a great thing.

is it easy for young people to create their own language?

Of course not. It is one of the hardest things in being an artist, individualities are born by speaking their own language. You cannot learn it at school - it is only a toehold, base for own work. You need an idea what to do and how. School is only to help.

Your father was also musician. Do you think it was crucial for you career?

If it wasn’t for my father I wouldn’t be performing. At first I wanted to play drums and I graduated from the first level of music school on percussion. Before high school it wasn’t so important for me, you could say I was reluctant. Then I took the trumpet and the music passion was born. It was only then that I decided to fully engage myself in music. I saw my father playing and giving concerts and I thought I would like to do the same.

You are the composer of most of new Bone tunes. are you also a boss, telling others what to do, or you rather act collectively?

Mostly I bring the compositions, or the majority of them. Currently, especially on the new album “Destined”, I’m convinced to play my own music and make it my own language and statement. The compositions are ready for the rehearsals, sometimes we change them a little, but I’m responsible for the whole material.

You are planning to label “act the movies” - record with compositions of Henryk wars and Bronisław kaper. why?

Till now, I was lucky to find people who wanted to sponsor our albums. “Act the Movies” was born in the same way: the person, who decided to help us financially asked us to play someone else’s tunes. Our bassist, Maciej Adamski, is writing a PhD on the work of Kaper. He thought of joining his music with Wars‘ and to try it in a more modern way. Paweł Kaczmarczyk is arranging it and it seems the material will be fresh and in an interesting way dialoguing with the originals.

Page 22: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

4342

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

PrZemYSŁaw etamSkiraw JakuB knera: Przyznajesz, że inspirujesz się muzyką free-jazzową i improwizowaną. O ile jednak przy wykorzystaniu tzw. żywych instrumentów ta estetyka wydaje się naturalna, o tyle trudniej wyobrazić mi sobie improwizację czy granie free, przy wykorzystaniu elektroniki. Jak to postrzegasz?

PrZemYSŁaw etamSki: Samo pojęcie free jazz bywało różnie definiowane i tutaj faktycznie prym wiodą żywe instrumenty, choć często również bywają wspierane elektroniką. Ale muzyka improwizowana nie rządzi się właściwie żadnymi prawami i cała masa muzyków wykorzystuje elektronikę podczas improwizacji - jedno nie wyklucza drugiego. Jeśli chodzi o moją przygodę z muzyką improwizowaną, to wciąż jest to bardziej sfera inspiracji niż czynów. Zawsze słuchałem ogromnej ilości jazzu we wszelkich odmianach i musiało się to odbić na tym co robię teraz, to jest świadomość muzyczna której mocnym filarem jest właśnie muzyka improwizowana. Cały czas ćwiczę warsztat, wykorzystuję to co mam, co już osiągnąłem i wypracowałem. Dopiero teraz zaczynam wprowadzać to intensywniej w życie na gruncie improwizacji, głównie w duecie RAW z Pawłem Szpurą.

wywodzisz się z hip hopu, a przede wszystkim jego nieodłącznego elementu czyli bitu, rytmu. ale z płyty na płytę jest go w twojej muzyce coraz mniej - bliżej Ci do muzyki szumów, szmerów, zakłóceń.

Wszyscy hiphop kojarzą głównie z bitem, a ja - w moim kontekście - ująłbym to na odwrót. Nigdy nie byłem mocno zafascynowany bitem samym w sobie i w mojej muzyce ten element był zawsze odsunięty na dalszy plan. Zawsze fascynowały mnie rzeczy które tlą się pod bitem - brzmienie, surowizna, szumy i cała masa dźwięków które pochodziły często z różnych dziwnych źródeł. Dla mnie hip hop to przede wszystkim sampling i specyficzny charakter brzmienia, trochę styl użycia tych brzmień i sam sposób tworzenia muzyki, który ma się nijak do typowego komponowania. To raczej siedzenie na dywanie w morzu klocków i składanie tego w całość przy użyciu nieograniczonej niczym wyobraźni. Bit jest ważny, często do niego wracam, ale w moim przypadku nie jest to kluczem. Wychowałem się w kulturze hiphopowej, nieco po swojemu, ale jestem tym mimo wszystko nasiąknięty, to kolejny mocny filar w mojej świadomości muzycznej. W tym momencie siedzę przy trzech projektach - duet RAW z Pawłem Szpurą i duet SYNY z Robertem Piernikowskim, no i projekt solowy jak zawsze, co z tego wyjdzie - nie jestem w stanie przewidzieć.

na jednym z twoich koncertów widziałem jak zręcznie lawirujesz różnymi estetykami - od budowania muzycznego soundcsape’u, przez rytmiczne swobodne utwory jak na twojej płycie „lovely interstellar trip” po głośnie, rozwinięte, hałaśliwe kawałki. Jak sam określiłbyś to co robisz?

To kolejna rzecz nad którą nigdy się nie zastanawiałem, nie lubię określać swojej muzyki bo nigdy nie potrafię dobrać słów. Może znów odwołałbym się do tych klocków na dywanie, ostatnio bardzo lubię operować takim odniesieniem do zabaw które pamiętam z dzieciństwa. Jestem takim dzieciakiem, a to co robię to kompletne dziecięctwo, zabawa z wyobraźnią, z kartką papieru i pisakami, z układanką z klocków, z wymyślaniem różnych dziwnych zabaw na podwórku. To świetna analogia, stąd bierze się ta różnorodność. Nie mam problemu z tym, że czasem zrobię prosty hiphopowy bit, albo wręcz popowy kawałek, a niekiedy utonę w morzu bliżej nieokreślonych dźwięków. Taki ze mnie dzieciak i takie jest moje podwórko.

Poza koncertowaniem solo, grasz z innymi wykonawcami - jak wpływa na Ciebie sytuacja nieustającego dialogu na scenie, współgrania z kimś, zaznaczania swojego terytorium?

To wciąż nowość, ale najwspanialsze jest to, że ludzie z którymi gram mają w sobie również coś z tego dziecięctwa o którym mówiłem wcześniej, dlatego współpracuje nam się fantastycznie. Nie musimy nawet dyskutować o tym co robimy, bo bywa to często zbędne. Nie ma zbędnych teorii, jest czyste granie i zajawka. Ten luz generuje wspaniałe emocje i już wiem, że jestem mocno uzależniony od nich, często jak długo nie gramy, nie spotykamy się to czuję szczerą tęsknotę. Lubię grzebać w muzyce solo, ale z ludźmi jest równie pięknie, jeśli nie jeszcze lepiej.

raw to projekt z Pawłem Szpurą. nietypowy bo to połączenie brzmień elektronicznych z akustycznymi - Paweł gra na perkusji. Jaką metodologię pracy przyjmujecie. Dogrywasz muzykę do tego co stworzy Paweł, jest na odwrót, a może macie jeszcze bardziej zróżnicowane podejście?

Improwizujemy. Tak po prostu, na żywo. Pewne rzeczy rodzą się podczas gry, pojawiają się z czasem schematy które łamiemy lub rozwijamy, ale cały projekt polega głównie na improwizacji i poznawaniu siebie nawzajem podczas grania. Nie wysyłamy do siebie próbek, bo życie pokazało że na próbach zawsze wychodzi coś zupełnie innego. Chcemy by to powstawało samo.

How can electronic music draw from improvisation? How can it carry on a dialogue with the sounds of acoustic instruments? You will hear it on the raw concert of duet etamski/Szpura. and before the performance on Jazz Jantar Festival we ask Przemyslaw etamski about it.

JakuB knera: You admit that you are strongly inspired by free-jazz and improvised music. as free play and improvisation seems natural for the so called live instruments, it is rather hard to imagine a free play or improvisation when comes to electronics. what do you think about it?

PrZemYSŁaw etamSki: The very idea of free jazz has been analysed in many ways and it is more common when it is for live instruments, however often backed up with electronics. Improvised music doesn’t have rules and there is a whole bunch of musicians improvising on electronics - one does not exclude the other. When it is to my improvised music it is still more inspirations than acting. I have always listened to different kinds of jazz and it had to influence my work. That is my musical awareness with improvised music as a basis. I do practice a lot, use what I already accomplished and what worked out. Only currently I’m trying to introduce it more intensively to improvised music, mostly in duet RAW with Pawel Szpura.

Your musical roots are hip-hop and its basic element - rhythm. But from one record to another you seem to lose this background coming near to music of noise, hum and rustle.

Everyone thinks of hip hop as the music based on beat. But I understand it the other way round. I’ve never been fascinated with the beat as such and in my music it was always somewhere in the background. I was more interested in all those things that are beneath it - the noise, rawness, hums and all the other sounds emerging from strange, different places. For me hip-hop is about sampling and its specific way of sound, style of using those noises and the way of creating music, so far from regular composing. It is more like sitting in the middle of living room full of bricks and building from your imagination. The beat is important, I often come back to it, but in my case it is not crucial. I grew up in the hip-hop environment, I am soaked with it, it is a strong pillar of my musical awareness. Currently I’m working on three projects; duets with Pawel Szpura and Robert Piernikowski (SYNY) and one solo project, as usual, I cannot predict what will come out of it.

i saw you on a concert deftly steering a middle course between different aesthetics - from building musical soundscapes, easy, rhythmical tunes like „lovely interstellar trip“ to noisy, full-fledged pieces. How would you call your own work?

It’s another thing I haven’t thought about. I don’t like defining my own music because it is hard for me to find proper words. I could think again about the bricks, I like such references to games I remember from the past. I’m such a kid and what I do is fooling around, playing with imagination, a piece of paper and crayons, building bricks, imaging strange games in the playground. That’s a proper analogy, it’s where the diversity comes from. I don’t have troubles with creating easy hip-hop beats or even pop and sometimes I’m drowning in a sea of undefined sounds. I’m just a kid and that’s my playground.

apart from solo performances, you play with other musicians. How does the situation of continual dialogue, cooperation and marking your territory influence you?

It is still something new for me, but it is wonderful that people I’m playing with have also this inner kid I mentioned before, that’s why the collaboration is stunning. We even don’t have to discuss what we are doing, it’s often unnecessary. There are no pompous theories, it is pure music and play. This leeway generates great emotions and I know they’ve made me addict. There are moments without common performing, without meeting, when I feel sick at heart, I like to rummage in music on my own, but with other people it is as beautiful, if not even more.

raw is a project with Pawel Szpura. unusual in its merge of electronics and acoustics - Pawel plays the drums. what is your method? are you recording music to what Pawel created or the other way round? Or maybe you have a completely different approach?

We are improvising. Just like that, live. Some things are happening during playing, some schemes emerge and we build on them or break them, but the whole project is based on improvisation and getting to know each other while performing. We do not exchange samples, because it turned out that the results are different than the material from the rehearsals. We want it to originate on its own.

Page 23: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

4544

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

erik truFFaZ

gorąca intensywność World Saxophone Quartet, rockowa ekspresja zespołu Nilsa Petera Molvaera, cudowne szaleństwo The Thing, jazz i trip-hop w get The Blessing, elegancja tria Macieja Sikały, zabójcza precyzja Johna Mclaughlina. Wspomnienie zeszłorocznego Jazz Jantar wciąż przyprawia mnie o przyjemne dreszcze.

Być może będę nieco zbyt egzaltowany i zdarzy mi się lekko przesadzać. Prawdopodobnym też jest, iż niektóre z opisanych zjawisk nie miały miejsca, bądź też pozostali widzowie widzieli je zgoła inaczej. Ale ja tak właśnie je zapamiętałem, w taki sposób utkwiło w mojej pamięci tych kilka zeszłorocznych, jesiennych wieczorów w klubie Żak. To była najbardziej i najpełniej przeze mnie przeżywana edycja festiwalu Jazz Jantar. zdarzyło mi się na niej szaleć tak, jak zazwyczaj robię to podczas koncertów rockowych. zdarzyło mi się też oczywiście jedynie siedzieć i chłonąć przyjemność ze słuchania wykonywanej z wielką klasą muzyki. To był znakomity festiwal.

Pamiętam przede wszystkim mroczny, norweski fiord, który wyrósł, kiedy na scenę Żaka wkroczyli trzej muzycy zespołu Nilsa Petera Molvaera. Nie znałem ich najnowszej płyty, nie do końca wiedziałem, czego się mogę spodziewać. Już sam skład: lider na trąbce plus gitara i perkusja, zapowiadały iż nie będzie to typowy, jazzowy koncert. zresztą, po Molvaerze tego akurat nie oczekiwałem. Ale że trafię na iście rockowe widowisko, na rockowe szaleństwo, tego też nie przewidziałem. Stanąłem więc w moim ulubionym miejscu, czyli pod samą sceną, mając wokół siebie setki (dwie, trzy?) spragnionych niebanalnych dźwięków fanów, oczekujących na nieoczekiwane.

ze wspomnianego mroku zaczęły płynąć ku nam zimne, niepokojące dźwięki trąbki, gitary, kotłów. Początkowo liryczne, łagodne, delikatne, z czasem zagęszczające się coraz mocniej i mocniej, jazgotliwe, coraz bardziej wypełniające przestrzeń, zabierające z niego tlen, dzikie, dziksze. Ciągłe i od nowa budowane napięcie, niekończące się przypływy i odpływy, wznoszenie i opadanie. Mantryczny rytm: ciszej - głośniej, wolniej-szybciej, przewijał się przez cały koncert. A więc znów i znów: najpierw cisza, liryka, delikatne pulsowanie, potem coraz szybsze, mocniejsze gitarowe riffy, pasaże trąbki, kaskady perkusji. Czułem się w tłumie pod sceną, który chłonął muzykę niezwykłego norweskiego tria, jak morze odbijające się od fiordu, próbujące go zdobyć/pojąć/zrozumieć/pochłonąć/ogarnąć. Przysięgam, że widziałem ludzi wijących się w rytm tej szamańskiej muzyki, z szaleństwem na twarzy poddających się ekstazie. Przysięgam też, że widziałem headbanding w wykonaniu młodych widzów, w co bardziej zapierających dech w piersiach, rockowych momentach.

Niby to jeszcze jazz, bo trąbka. Ale to chyba wszystko, chyba na tym kończą się jazzowe inklinacje. Bo w budowaniu napięcia, w różnorodności muzycznych inspiracji, w ostrości grania był to już typowo rockowy koncert. A nawet nie koncert - cały rockowy rytuał. zresztą, sam lider nie nazywa swej muzyki jazzem, tylko „bardzo otwartą” muzyką. O tak! i jeszcze ten gitarzysta, jakby żywcem przeniesiony z lat 80. ubiegłego wieku, z któregoś z gotyckich zespołów w stylu Bauhaus czy Alien Sex fiend, dopełniający rockowego anturażu.

Pamiętam, że nie mogąc się uspokoić, długo jeszcze po wyjściu z Żaka krążyłem po mrocznych wrzeszczańskich ulicach, nie chcąc wracać do mieszkania, normalnego życia, nie chcąc kłaść się jeszcze spać. Przeczytałem potem, że materiał którego słuchałem na koncercie powstał w bardzo szczególnym miejscu, w niecodziennym otoczeniu Ocean Sound Studio - znajdującym się na niezamieszkałej norweskiej wyspie giske. Pomyślałem sobie, że mało komu zdarzyło się tak znakomicie oddać na płycie atmosferę miejsca, w którym była nagrywana. Że ta płyta nie byłaby tak fascynująca, gdyby zarejestrowano ją gdziekolwiek indziej. Wyobraziłem sobie trójkę muzyków grających na pustkowiu, w noc, w obliczu morza i księżyca. W ich muzyce był ten ponury, pociągający, bajkowy skandynawski krajobraz. Widziałem go.

z norweskich fiordów następnego dnia przenieśliśmy się do Stanów zjednoczonych. Tego wieczoru zapamiętałem zapach. A właściwie bukiet zapachów: ostrych, drażniących, oblepiających, pojawiających się za każdym razem, gdy któryś z muzyków World Saxophone Quartet otwierał drzwi żakowej garderoby (a robili to podczas występu wiele razy). Stanąłem przy wejściu do garderoby, bo nie lubię siedzieć na koncertach, na których, jak przewiduję, będzie zbyt dużo do siedzenia energii. Więc kiedy nie mogę stać przy scenie, bo przeszkadzałbym siedzącym za mną, staję sobie w kącie, w tym wypadku był to kąt z drzwiami do garderoby. i miałem rację, że tak stanąłem. Można by rzec: bez zapachów unoszących się z niedostępnej dla mnie, przeznaczonej tylko dla artystów zony, mój odbiór tego koncertu, moje jego smakowanie, byłoby niepełne. Albowiem zapach i muzyka przenikały się i dopełniały. W woniach tych było tyle intensywności, były one tak gęste, pociągające, tak, rzekłbym, radosne, jak gęsta, pociągająca i radosna była muzyka amerykańskiego zespołu. Pomyślałem sobie, że tak właśnie pachną kluby w Saint louis, Nowym Orleanie czy Nowym Jorku, w których grana jest czarna muzyka. Że pewnie nigdy tam nie trafię, ale wówczas, w listopadzie roku 2012, na początku polskiej zimy, w gdańskim Żaku, tam właśnie się znalazłem.

Smak i ZaPaCH JaZZ Jantar

NilS PeTTer MOlVAer \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2012 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

Page 24: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

4746

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

Tak więc stając przy owych drzwiach, jeszcze przed występem słyszałem, że muzycy są w znakomitych nastrojach, że mają ochotę nas rozochocić. zaczęli grać jeszcze w garderobie, grali wychodząc z niej i oczywiście grali będąc już na scenie. z tego wchodzenia i wychodzenia zrobili zresztą niezły show, bo co jakiś czas któryś z muzyków opuszczał kolegów, czasami nawet robili to grupowo, raz zeszli, wrócili by zagrać tylko jeden dźwięk, i zeszli znowu, co wywoływało nieustający aplauz publiczności. A sama muzyka? Pamiętam, że dzień po tym występie Jarek kowal napisał na gdansktown.pl: „Jimi Hendrix zmartwychwstał i gra jazz”, czym bardzo dobrze streścił to co się działo na scenie przez ponad godzinę. Duch Jimiego unosił się nad sceną w Sali Suwnicowej nie tylko dlatego, że muzycy wykonywali jego utwory. Także z powodu radości, swobody a jednocześnie wirtuozerii z jaką grali. Showmani pełną gębą, naklaskać się ich nie mogłem po kolejnych cudownych pasażach, wielopiętrowych solówkach. Piękne dęciaki hulające na pierwszym planie, bas pulsujący całą historią wytwórni Motown, świetnie punktująca perkusja - czego chcieć więcej? Panowie młodość mają już raczej za sobą, ale w ich muzyce zupełnie tego nie było słychać. Czułem, że ja, niemal o połowę od nich młodszy, mam może dziesiątą część ich witalności. kiedy po bisie wrócili do garderoby już na stałe, na sali wciąż czułem ich radość i energię.

Pamiętam żywioł w czystej postaci w osobie Matsa gustaffsona, lidera tria The Thing - Saksofon jest moim orężem walki - mówił w wywiadzie zamieszczonym w folderze Jazz Jantar. O tak, trudno o lepszą ilustrację stosunku muzyka do instrumentu, którego używał. Niszczył wszystko wokół (uszy słuchaczy, dzięki odpowiedniemu nagłośnieniu, wyszły z tej próby na szczęście raczej bez szwanku), grał/walczył całym ciałem, był saksofonem, który był karabinem maszynowym albo megafonem wykrzykującym anarchistyczne hasła. Widać i słychać było jego punkowe korzenie do których chętnie się przyznaje i łatwo mi go było sobie wyobrazić jako nieobliczalnego, miotającego się po scenie punka w stylu Johnny’ego rottena czy Jello Biafry. Ten koncert był jak tornado, trudno mi było wysiedzieć (czemu ja właściwie wówczas siedziałem?!) przy dźwiękowych galopadach, saksofonowych wrzaskach, okładanych pięściami talerzach czy szarpanych z całych sił strunach kontrabasu. free jazz w najlepszym z możliwych, najbardziej energetycznych wykonań, jakie zdarzyło mi się słyszeć: nieokiełznany, szalony, nieprzewidywalny. Jakiś czas potem kłóciłem się sam z sobą, że ten projekt nazywa się Atomic (czyli projekt, który wystąpił przed The Thing, a w którym występują dwaj muzycy tegoż zespołu: perkusista i kontrabasista), albowiem ta właśnie nazwa zdała mi się adekwatniejsza do nazwania tego, co działo się na scenie.

krySTyNA STAńkO i gOŚCie \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2012 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

Page 25: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

4948

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

Pamiętam też, że klaskałem. Tzn. wszyscy klaskali, ale ja starałem się klaskać najwięcej. klaskałem, bo tak zażyczyli sobie w ostatnim utworze podczas swego gdańskiego występu muzycy get The Blessing. klaskałem więc przez cały ten utwór a nawet po jego zakończeniu, klaskaniem owym wywołując zespół na bis. Nie żebym swemu klaskaniu przypisywał jakąś szczególną moc i fakt, iż to dzięki niemu muzycy wrócili na scenę, ale ja naprawdę nie chciałem ich stamtąd wypuścić. klaskałem więc chyba najdłużej w swoim życiu, może w sumie tego klaskania było i dziesięć minut ciągiem! i słusznie, że klaskałem, bo był jeden z tych koncertów, kiedy człowiek sobie myśli, że muzycy mogliby tak grać i grać całą noc. Urzekła mnie niezwykła radość i świeżość tej muzyki. Nie, żeby jakaś rewolucja, coś kompletnie nieznanego, ale jednak coś pociągającego dla mego muzycznego ucha, coś czym mogło się ono napaść i nacieszyć. z jednej strony - podłączone do szeregu efektów - trąbka i saksofon, czyli jazz, ale z drugiej wywodzący się (czy może lepiej byłoby powiedzieć: ocierający) o dokonania trip-hopowego Portishead bas i perkusja.

Pamiętam pełną niemal w takim stopniu jak na występie Molvaera i World Saxophone Quartet salę, w dodatku zapełnioną w znacznej mierze młodymi, niezwykle żywiołowo reagującymi fanami muzyki ludzi, którzy dodatkowo dodawali energii zaskoczonym chyba tym faktem muzykom. Być może get The Blesing ma w jakichś kręgach status kultowego, niektórzy widzą w nim ciekawą próbę odświeżenia jazzu, nie wiem. Ale faktem jest, że przyjmowani byli nad wyraz entuzjastycznie. Jak to gdzieś napisano, w tym zespole trip-hopowa gęstość łączy się z jazzowym feelingiem w energetyczną, lecz w dużym stopniu elegancką fuzję. Przy tym utwory czwórki panów z get The Blessing są niezwykle melodyjne, rytmiczne, wręcz zmuszają do mniej lub bardziej niekontrolowanych ruchów. Czemu się z ochotą poddałem, gibając się w te i wew tę przez cały ów znakomity występ. Wracając do klaskania: czasami łapię się na tym, że słuchając płyty, którą natychmiast po koncercie nabyłem, zdarza mi się rytmicznie i często nieświadomie wybijać rytm. Takie błogosławieństwo.

WOrlD SAxOPHONe QUArTeT exPerieNCe \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2012 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

Page 26: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

5150

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

Pamiętam spokój i elegancję Macieja Sikały. Tak, wiem, wielu słuchaczy narzekało na ten koncert. Że taki przewidywalny, że bez polotu, że aż nadto poprawny. Może zagrany na początku Jazz Jantar, w jego pierwszych dniach, mnie również by znużył. Ale nie po szaleństwach The Thing, nie po rockowym misterium Molvaera, czy po saksofonowym karnawale World Saxophone Quartet. Więc po powyższych intensywnych przeżyciach miałem ochotę na coś bardziej stereotypowego, na swego rodzaju sztampę, tak więc wychodzący naprzeciw mym oczekiwaniom Maciej Sikała Trio wprawił mnie w dobry nastrój. Wreszcie mogłem posłuchać starego, dobrego jazzu, z klasycznym anturażem: temat, solo lidera, solo pozostałych muzyków, powrót do tematu. Siedziałem więc sobie wygodnie, słuchając z przyjemnością, kiwając nogą, czasami też nogą, wybijając rytm palcami, oklaskując znakomitych instrumentalistów, szczególnie grającego na organach Pawła Tomaszewskiego. który, nota bene, ukradł Sikale tamto show i którego chętnie usłyszałbym jeszcze niejeden raz (póki co się nie udało). Chcę być dobrze zrozumianym: dobrze mieć świadomość, że obok szalonego Mikołaja Trzaski istnieje ktoś taki jak jego dawny kolega z Miłości, Maciej Sikała, spoglądający na jazz spokojnym okiem (uchem?), nie starający się wychodzić poza bezpieczne ramy, ktoś dla kogo ta muzyka to spokojna przystań, bez zbędnych udziwnień.

zapamiętałem także wielką salę filharmonii Bałtyckiej, w której byłem wcześniej jedynie na jakimś kongresie, a która z okazji występu Johna Mclaughlina wypełniła się po brzegi. To nie był najlepszy koncert Jazz Jantar 2012, o nie. Ale to i tak był bardzo dobry koncert. znam i podziwiam, jak pewnie większość widzów owego wieczoru, dokonania Mclaughlina z Mahavishnu Orchestra. Jego od pierwszego dźwięku rozpoznawalną gitarę, niezwykły, niepokojący, tajemniczy, orientalny nastrój płyt tego projektu. Jazz-rock, fusion lat 70-tych ubiegłego wieku przykuwał uwagę, uwodził, stanowił drzwi do niezwykle ciekawego muzycznego świata. To wytarte stwierdzenie dobrze oddaje to co czułem, słuchając tych nagrań dwie dekady później na pirackich kasetach. Mclaughlin był więc dla mnie muzykiem ze wspomnieniowym backgrandem, muzykiem, z twórczością którego łączyło mnie wiele wspomnień. Oczywiście oczekiwałem tego koncertu z pełną świadomością, że nie znajduję się w nowojorskim Central Parku

w roku 1973, tylko w gdańskiej filharmonii cztery dekady później. Czy więc coś z tej zapamiętanej przeze mnie magii unosiło się w filharmonii Bałtyckiej? O tak, i to nawet więcej niż się spodziewałem. gitara brzmiała niemal tak samo jak dawniej, kompozycje, choć inne, a nawet bardzo inne, przykuwały uwagę (nie to że wszystkie, ale znacząca ich większość). Wypracowane w latach 70. jazz-rockowe brzmienie jest przez mistrza i jego wirtuozerski zespół ulepszane, unowocześniane, uzupełniane o nowe elementy. Muszę to powiedzieć - nie wszystkie według mnie potrzebnie (scat?!). Ale dobrze było zobaczyć i posłuchać tego wielkiego muzyka w znakomitej formie, eleganckiego, z gracją wykonującego najbardziej połamane rytmy. gdański występ był perfekcyjny pod względem wirtuozerii i dramaturgii (z ognistym fusion, przeplatanym fragmentami lirycznymi i popisami solowymi, aż po zagrane na bis „love Supreme”). Był poprawny w najlepszym tego słowa znaczeniu: ani nie podniósł mi znacząco adrenaliny ani nie wyszedłem z niego rozczarowany. Tak to pamiętam.

Pamiętam również występy krystyny Stańko, Nostalgii 77, Atomic, Tymańskiego i Puchowskiego, Trzaski, elec-Tri-City. Pamiętam je, ale jakby słabiej, przez mgłę jakby, przesłonięte przez tamte, niezwykłe koncerty. Nie pamiętam, bo nie mogłem, bo nie byłem, na świetnym, jak się później dowiedziałem, występie levity i Austina Peralty. Szczególnie mocno żałuję tego drugiego występu (levity widziałem zresztą kilka miesięcy wcześniej na Offie). Tak to jest gdy się myśli: ej, nic straconego, zobaczę następnym razem. A rychło potem okazuje się, że ów następny raz już nigdy nie nastąpi. Tak jak ogromnie żałuję innego żakowego koncertu: esbjorn Svensson Trio, który sobie odpuściłem myśląc to samo: jeszcze ich kiedyś zobaczę. No więc niestety, nie zobaczę.

Czy tegoroczny Jazz Jantar dorówna poziomowi temu sprzed roku? Czy za kilka miesięcy wciąż będę odczuwał przyjemne dreszcze na myśl o tym, co działo się w Sali Suwnicowej? Czy będę go pamiętał, rozpamiętywał, tęsknił za nim? Mam nadzieję, że i owszem, mam nadzieję, że tak.

Czesław romanowski

DOMiNik BUkOWSki \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2012 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

Page 27: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

5352

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

erik truFFaZ

The hot intensity of the World Saxophone Quartet, the rock expression of Nils Peter Molvaer`s band, the wonderful craziness of The Thing, jazz and trip-hop in get The Blessing, the elegance of Maciej Sikała`s trio, the John Mclaughlin`s deadly precision. The memory of the last year’s edition of Jazz Jantar still gives me the chills.

i may sound a bit exalted and i may happen to exaggerate slightly. it is also likely that some of the events described here hadd not actually taken place or other viewers may have seen them quite differently. But that’s how i remember them, and that`s how these autumn evenings at klub Żak last year stayed in my memory. i experienced this edition of Jazz Jantar most deeply and fully. i had some crazy moments there as i normally would at a rock concert. Of course, at times i also just sat back and took great pleasure in listening to world class music. it was an excellent festival.

i especially remember the dark Norwegian fjord which rose when three musicians from Nils Peter Molvaer`s band camw on stage in Żak. i didn’t know their latest album and i didn’t quite know what to expect. The very set of instruments: the leader on trumpet, plus guitar and drums, suggested that it would not be a typical jazz concert. And, i did not expect it of Molvaer anyway. But that i`ve come to a real rock show - real rock madness - i hadn`t anticipated either. So i positioned myself in my favorite spot, right by the stage, surrounded by hundreds (two or three?) of eager fans expecting the unexpected.

Cold and disturbing sounds of the trumpet, guitar and drums began to flow towards us from the darkness mentioned above. initially lyrical, gentle, delicate, then more and more complex and hard - yapping, filling the space, sucking oxygen out of it, wild and savage. The continuously built tension, endless high and low tides, rising and falling. A mantric rhythm – quieter and louder, slower and faster – was the main motif of the concert. So again and again: at first silence, lyricism, gentle pulsing, then getting faster and faster, more powerful guitar riffs, trumpet`s passages, cascades of drums. in the crowd by the stage, which absorbed the music of the extraordinary Norwegian trio, i felt like a wave hitting a fjord, trying to take it in/embrace/understand/absorb/devour. i swear that i saw people writhing to the beat of this shamanic music, with madness on their faces, yielding to ecstasy. i swear that i saw young viewers headbanding in the more breathtaking rock moments.

Apparently it’s still jazz because of the trumpet. But that would be all, that is where the jazz inclinations end. Otherwise - in the tension built up, in the diversity of music inspirations and in the sharpness of the performance - it was a typical rock concert. Not even a concert - a rock ritual. Besides, the leader does not call his music jazz, but a ‚very open’ type of music. Oh yes! And the guitarist, as if taken alive from the 80’s of the last century, from one of the gothic bands, like Bauhaus or Alien Sex fiend, adding a hint of rock entourage to their music.

i remember i couldn’t calm down, long after leaving Żak i circled around the dark streets of Wrzeszcz, not wanting to go back to my apartment, to the normal life, not wanting to go to sleep yet. later i read that the material i listened to at the concert had been recorded in a very special place in an unusual environment of the Ocean Sound Studio located on an uninhabited Norwegian island - giske. i thought that hardly anyone has ever managed to render the atmosphere of their surroundings so perfectly. i though that this album would not be so exciting if it had been recorded elsewhere. i imagined the three musicians playing in the wilderness, at night, facing the sea and the moon. in their music there was this grim, alluring, fairytale-like, Scandinavian landscape. i saw it. The next day we moved from the Norwegian fjords to the United States. i rememberer the smell from that night. Actually, a bouquet of scents: sharp, irritating, sticky, appearing each time one of the musicians of the World Saxophone Quartet opened the door of their Żak dressing room (and that happened many times during the show). i stood near the entrance to the dressing room because i don`t like to sit at concerts, when i predict there will be too much energy to sit still. So when i can`t get to the stage, because i would disturb the people sitting behind me, i stand in the corner - this time it was the corner near the entrance to the dressing room. And i was right to stand there. you could say that without those odours rising from a zone that was inaccessible to me and intended for artists only, my perception of the concert would be incomplete. for the scent and music permeated and complemented each other. in those aromas there was so much intensity, they were so rich, seductive - yes, i would say: joyful - just like dense, alluring and joyful was the music of the American band. i thought that’s probably the smell of clubs in St. louis, New Orleans and New york where black music is played. That i may never go there but that time, in November 2012, at the begining of the Polish winter, in klub Żak in gdańsk, that’s exactly where i was.

tHe taSte anD Smell OF JaZZ Jantar

ArilD ANDerSeN \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2012 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

Page 28: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

5554

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

So then, standing at that door, even before the show started, i heard that musicians were in excellent moods and that they wanted to cheer us up. They started playing in the dressing room, continued on the way and, of course, on stage. That going on and off the stage made a pretty good show itself, as every now and then one or more musicians left, returned just to play one note, and left again, which caused endless applause of the audience. And the music itself? i remember the day after the show Jarek kowal wrote on gdansktown.pl: ‚Jimi Hendrix resurrected and plays jazz’, which summed up very well what was going on on stage for over an hour. Jimi`s spirit floated above the stage in the Suwnicowa hall not only because the musicians played his songs. it was also because of the joy, freedom and virtuosity with which they performed. real showmen - i could not applaud enough after each wonderful passage and multiple solo. Beautiful horns reveling in the foreground, bass throbbing with the entire history of Motown studio, scoring drums - what more would you need? The young days of these gentlemen are perhaps over but they still last in their music. i felt that i - almost half their age - might have at most the tenth of their vitality. When after the encore they returned to the dressing room, the concert hall was still filled with their joy and energy. i remember the element in pure form in the person of Mats gustaffson, the leader of The Thing trio – ‚The saxophone is my weapon of struggle’ - he said in an interview in the Jazz Jantar folder. Oh yes, there’s no better illustration of a musician’s attitude to his instrument. He destroyed everything around (thanks to the proper sound system, the ears of the listeners fortunately remained unharmed), playing/fighting with his whole body, he WAS the saxophone, which was a machine gun or a megaphone shouting out the anarchist slogans. you could see and hear his punk roots which he happily confirms and it was easy for me to imagine him as an unpredictable punk, thrashing about the stage like Johnny rotten or Jello Biafra. This concert was like a tornado, it was difficult to sit still (why did i actually sit then?) with this sound cascade, saxophone screams, plates hit with fists and bass strings ripped hard with fingers. free jazz at its best, the most energetic performance that i happened to hear: wild, crazy and unpredictable. Some time later, i argued with myself that this project should be called Atomic (that is, a project that supported The Thing, in which two members of The Thing - the drummer and the bassist - play) because this name is more adequate to what was happening on stage.

i also remember that i clapped. i mean, everyone clapped, but i tried to clap the most. i clapped, because that`s what get The Blessing band requested for in their last song of their gdansk performance. So i clapped the whole song and after it was over i clapped too, which made the band come back for an encore. i’m not saying that my clapping had any super powers or that thanks to me the musicians returned on stage, but i reAlly did not want to let them go.

So i probably clapped the longest in my life, maybe it was about ten minutes altogether! And i was right to clap, as it was one of those shows, when you think that the musicians could go on and on all night long. i was captivated by the extraordinary joy and freshness of their music. Not that it was any revolution or something completely unknown, yet my musical ear found it very appealing, nutricious and enjoyable. On the one hand, trumpet and saxophone with a number of effects, which means jazz. On the other hand, bass and drums rooted in (or rather: touching upon) the achievements of a trip-hop band Portishead.

i remember the hall was packed, just like at the concerts of Molvaer and the World Saxophone Quartet. Moreover, it was packed with mainly young and extremely lively music fans who gave extra energy to the musicians who seemed to be surprised with this fact. Perhaps get The Blesing is in some circles considered an iconic band, some see it as an interesting attempt to refresh jazz, i don`t know. The fact is they had an extremely enthusiastic reception. As was written somewhere, the band combines a trip-hop density with jazz feeling creating an energetic - but to a large extent elegant - fusion. The tunes of four men from get The Blessing are extremely rhythmic and melodic and they almost force more or less uncontrolled movements. Which i willingly excercised throughout this excellent performance. One more thing about clapping: sometimes i find myself unconsciously beating time while listening to an album bought immediately after a concert. Such a blessing.

NOSTAlgiA 77 feAT. JOSA PeiT \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2013 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

Page 29: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

5756

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

i remember the calmness and elegance of Maciej Sikała. yes, i know, many listeners complained about this concert. That it was predictable, without imagination, all too correct. Perhaps if he had played at the beginning of Jazz Jantar, in the first couple of days, it would have tired me as well. But not after the madness of The Thing, the rock mystery of Molvaer, or the saxophone carnival of World Saxophone Quartet. So after the intense experiences mentioned above i wanted to have something more stereotypical, a kind of cliché, so Maciej Sikała Trio met my expectations and put me in a good mood. finally, i could listen to good old jazz, with classical entourage: a subject, leader`s solo, other musicians’ solos, back to the subject. i sat comfortably, listening with pleasure, swinging my foot, sometimes beating time with my fingers, applauding to the outstanding instrumentalists, especially the organ player Paweł Tomaszewski. Who, in fact, stole that show from Sikała and to whom i would really like to listen again soon (so far no luck). i’d like to be well understood: it’s good to know that next to crazy Mikołaj Trzaska there is someone like his former colleague from the band Miłość, Maciej Sikala, looking at jazz with a calm eye (ear?), not trying to cross the safe borders, someone for whom this music is a quiet haven, without unnecessary ornaments.

i also remember the great hall in the Baltic Philharmonic Orchestra - where i had only been once at some congress before – filled up to the maximum on the occasion of John Mclaughlin`s show. it wasn’t the best concert of Jazz Jantar 2012, oh no. But it still was a very good show. i know and admire, as probably most of the audience that evening, Mclaughlin`s achievements with Mahavishnu Orchestra. His guitar recognizable from the very first note, his unusual, disturbing, mysterious and oriental mood of this project. Jazz-rock and fusion of the 70’s attracted attention, seduced and opened the door to a new, exciting musical world. This worn out statement reflects what i felt listening to these recordings two decades later on pirate tapes. So, to me Mclaughlin was a musician with a nostalgic background, to whose work i felt connected by many memories. Of course, while awaiting the concert i was aware that i wouldn’t be transported to New york’s Central Park in 1973, but that i would experience it in the gdańsk Philharmonic four decades later. So, was any of that magic left in the Baltic Philharmonic? Absolutely, even more than i had expected.

The guitar sounded pretty much the same as in the old days, compositions - although different or even completely different - caught your attention (not all of them, but a significant majority). The jazz-rock sound that was developed in the 70s is being improved, upgraded and updated with new elements by the master and his virtuosos. i have to say it: not all of them were necessary in my opinion (scat?!). But it was good to see and hear this great music genius in good shape - elegant and gracefully performing the most crazy rhythms. The gdańsk performance was perfect in terms of virtuosity and drama (with a fiery fusion, interwoven lyrical passages and solo feats with ‚love Supreme’ played for an encore). He was correct in the best way: neither significantly raised my adrenaline nor left me disappointed. That`s how i remember it.

i also remember the performances of krystyna Stańko, Nostalgia 77, Atomic, Tymański and Puchowski, Trzaska, elec- Tri- City. i remember them, but less vividly, as if through the mist, overshadowed by those extraordinary shows. i don`t remember the shows of levity and Austin Peralta because i couldn’t attend them but i was later told they were great.

i particularly strongly regret that second project (i saw levity a few months before at Off festival). This is what it’s like when you think: hey, it`s ok, i’m going to see it next time. And soon afterwards, it turns out that the next time will never come. Just like i hugely regret another concert at Żak: esbjorn Svensson Trio, which i didn`t go to thinking the same thing, that i will see them again one day. Well, unfortunately, i will not.

is this year’s Jazz Jantar going to live up to the last year`s edition? Am i still going to feel a pleasant shiver in a few months at the thought of what will have happened in the Suwnicowa Hall? Will i remember it, cherrish the memory and miss it? i really hope i will, i really do.

Czesław romanowski

JOHN MClAUgHliN i fANi \ feSTiWAl JAzz JANTAr 2012 \ fOTO. PAWeł WySzOMirSki

Page 30: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

5958

festiwal jazz jantar 2013festiwal jazz jantar 2013

Sponsorzy festiwalu Jazz Jantar Patroni medialni festiwalu Jazz Jantar Partnerzy festiwalu Jazz Jantar

OrgANizATOr: klub Żakmiejska instytucja kultury80-266 gdańsk / ul. grunwaldzka 195/197tel. 58 344 05 73 / e-mail: [email protected]> klubzak.com.pl> facebook.com/klubZak> jazzjantar.pl> facebook.com/JazzJantar

kUrATOrzy feSTiWAlU: Jakub knera, tomasz mikołajski, magdalena renk-grabowska, maciej Sikała

reAlizACJA: Promocja festiwalu: monika małachowska, magdalena renk-grabowska Biuro prasowe: monika małachowskaHotele, transporty, żywienie: natasza garczyńska-Zienowiczredakcja tekstów: Jakub knera, monika małachowska, magdalena renk-grabowskaTłumaczenia: natalia Cyrzan, Joanna majchrzak, maria miotk, katarzyna PastuszakSprzedaż biletów, informacja: karolina Ciepłucha, anna Ciesielska, Joanna majchrzakSzef ekipy technicznej i produkcja koncertów: radek FirlejŚwiatła: Józef leoniukAkustyk: radosław Bachkoordynacja: magdalena renk-grabowskaObsługa finansowa: Jolanta Domańska, Beata wiktorskaSponsoring: anna korzeniewska-gigielObsługa prawna: kancelaria radców Prawnych k. Białkowska-andrzejewska i m. andrzejewski SCProjekty graficzne: acrobat.com.pl

Projekt Młoda Scena Jazzowa realizowany we współpracy z Akademią Muzyczną im. Stanisława Moniuszki w gdańsku.

Page 31: festiwal jazz jantar 2013 pdf/JazzJantar... · wojtek mazolewski Quintet / Pink Freud - Horse And Power (premiera) / Jono mcCleery / lena ledoff Solo / Brad mehldau trio / resonance

60

festiwal jazz jantar 2013

www.jazzjanta.plfacebook.com/jazzjantar