Upload
others
View
0
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
BYLE
DO DZWONKA
TEMAT NUMERU PRZESZŁOŚĆ Nie sposób świadomie funkcjonować we współczesności, nie znając przeszłości. Jaka jest kondycja naszego dialogu z przeszłością? Dystansujemy się i odcinamy od tego, co minione, czy też stoimy na straży tradycji i dorobku przeszłych pokoleń?
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
2
Drodzy czytelnicy! Jesteśmy o krok od wakacji. Mobilizując siły, by jak najlepiej wykorzystać ostatni miesiąc nauki, pamiętamy jednocześnie o ważnych dla nas datach. Wpisując się w atmosferę obchodów „Dnia Patrona Szkoły”, które przebiegają pod hasłem: „Pielęgnujmy dorobek Wielkiego Astronoma”, oddajemy w wasze ręce piąte wydanie szkolnego pisma, które poświęcone jest relacji łączącej teraźniejszość z przeszłością. Niezmiennie zachęcamy do współpracy wszystkich, pasjonujących się komentowaniem otaczającej nas, inspirującej, niosącej w sobie pamięć o przeszłości rzeczywistości!
Miłej lektury życzy Zespół „Byle do Dzwonka”,
Nikola Andrelczyk Anita Bagieciel Ania Chodnicka Joasia Cybulska Agata Ćwirko Ania Jackiewicz Magda Jurgielska Angelika Kamińska Justyna Kempisty Maria Motulewicz Monika Matelak Diana Niewiarowska Ania Szwędrys Oliwka Szyłak Marta Turowska
Magdalena Nyga opiekun Koła Dziennikarskiego
Tożsamość miejsca –
rozmowa z Elizą Ptaszyńską,
kustoszem
Oleckiej Izby Historycznej
Po co została stworzona w Olecku Izba
Historyczna?
– Izba historyczna została stworzona głównie
dlatego, żeby upamiętnić dzieje miasta. Jest to
miejsce uniwersalne, symboliczne – żeby historia
przetrwała, musimy o niej mówić. Dopóki
społeczeństwo nie zmieni stosunku do
przeszłości, to nic się w tej kwestii nie poprawi.
Cenimy bardzo osoby, które są w stanie
przynieść do nas jakiś eksponat lub dawne
dokumenty, pamiętniki. Chciałabym, aby ludzie
nie wyrzucali starych rzeczy, nie traktowali ich
jako nieważnych staroci. Często odcinamy się od
przeszłości, myślimy, że to, co się zdarzyło jest
już za nami, stawiamy granice, przestajemy
pamiętać. Ludzie często używają słów „było,
minęło”, a przecież wielka historia to daleka
historia. Teraźniejszość jest spójna z
przeszłością, a mądrość to umiejętność
korzystania z dorobku przeszłych pokoleń,
dlatego chcemy kształtować świadomość ludzi,
oswajać ich z tym, że mogą tu przychodzić i
współtworzyć miejsce, które wpływa na naszą
tożsamość.
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
3
Czy Izbę odwiedza dużo osób?
– Niestety nie, ale mam ogromną nadzieję, że w
najbliższym czasie to się zmieni. Najczęściej
odwiedzają nas przyjezdni bądź turyści. Bardzo
często goszczą u nas Niemcy, są dociekliwi i
chcą powracać do przeszłości, ponieważ byli
niezwykle związani z tym miastem. Po 70 latach
od zakończenia wojny pamiętają każdą uliczkę,
każdy dom, dzielą się swoimi wspomnieniami, co
bardzo nas cieszy.
Czy według Pani ludzie chętnie wracają
do Olecka?
– Ja osobiście jako jedyna z moich rówieśników
z ławki szkolnej wróciłam tutaj po studiach.
Przyciągnęli mnie bliscy, sentymenty, bardzo
chciałam kontynuować tradycje rodzinne,
pielęgnować swoje korzenie. Starsze pokolenie
inaczej rozumie słowo „wyjazd”. W czasie wojny
Niemcy zmuszali do opuszczenia miasta, ludzie
nie mieli wyboru. Dziś, młodzi ludzie coraz
częściej wyjeżdżają na stałe z Olecka, nie chcą
wracać, ponieważ większe miasto to większe
możliwości. A chodzi przecież o to, żeby chętnie
stąd wyjeżdżać i chętnie wracać. Trzeba młodym
zapewnić warunki rozwoju, natomiast turystom
przyjazne – czyste, pachnące dobrą kuchnią
miejsca, w których znajdą rozrywkę adekwatną
do swoich potrzeb.
Czy jest Pani zadowolona ze swojej
pracy?
– To jest bardziej moje hobby niż praca,
ponieważ mam też inne źródło dochodu.
Uważam, że zawód kustosza jest bardzo
fascynujący, z perspektywami i rozwijający, a to
rzadkie cechy pracy. Jedynym minusem jest to,
że ciągle musimy zabiegać o gości, nieustannie
edukować społeczeństwo, że wiedza na temat
przeszłość jest niezwykle cennym i
nieodzownym elementem współczesności.
Dziękujemy za rozmowę.
Angelika Kamińska Nikola Andrelczyk
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
4
Czy Mikołaj Kopernik może być
wzorem dla współczesnej
młodzieży?
Każdy z nas powinien mieć osobę, która go
inspiruje, autorytet, idola. Czy Mikołaj
Kopernik może być taką postacią dla
współczesnych nastolatków? Uważam, że
ten mężczyzna to osoba
naprawdę godna naśladowania.
Pokazuje nam, że czasami
warto się buntować i postawić
na swoim, mimo różnych
przeciwności. W dzisiejszych czasach
większość nastolatków buntuje się wobec
rodziców, zupełnie jak Kopernik wobec całego
świata. Oby i w naszym przypadku infantylny
bunt przerodził się w walkę o siebie i własne
przekonania, ponieważ, gdy jesteśmy pracowici i
pewni swojego stanowiska, tak jak astronom,
możemy osiągnąć upragniony sukces.
Nie obawiając się sprzeciwu innych, wydał
dzieło „O obrotach sfer niebieskich”, które
rozpowszechniło teorię heliocentryczną. Głosiła
ona bowiem, że to właśnie Słońce jest w
centrum Układu Słonecznego, a planety krążą
wokół niego, a nie odwrotnie- jak uważano
przed zaistnieniem Kopernika. Ogłoszona przez
niego teoria heliocentryzmu, nazywana
przewrotem kopernikańskim, jest jedną z
najważniejszych rewolucji naukowych w dziejach
ludzkości od czasów starożytnych. Wiekopomne
odkrycie Kopernika pozwoliło mu odnieść
sukces w dziedzinie astronomii, mimo braku
akceptacji w czasach współczesnych
duchownemu.
W kolejnych latach patron naszego gimnazjum
napisał książkę „O biciu monety”,
która zawierała Prawo
Kopernika-Geshama
(pieniądz gorszy wypiera
pieniądz lepszy) co oznacza,
że w efekcie obiegu na rynku
pozostaje głównie ten „mniej
wartościowy” pieniądz a
„bardziej wartościowy” jest coraz mniej
dostępny. Teoria ta zagwarantowała mu
zaistnienie w kolejnej dziedzinie – ekonomii.
Dzięki swoim osiągnięciom przez wiele lat
widniał na monetach i banknotach złotych
polskich.
Wielki Astronom odniósł sukces również w
geometrii, tworząc twierdzenie Kopernika, które
brzmi następująco: „Jeśli wewnątrz
dużego okręgu toczy się bez poślizgu okrąg
o promieniu dwa razy mniejszym, to dowolny,
lecz ustalony punkt małego okręgu porusza się
prostoliniowo po średnicy dużego”.
Astrolog zbierający laury dopiero po śmierci
zaistniał również, w wydawałoby się błahej
wobec jego innych dokonań dziedzinie – w
kulinariach. To właśnie dzięki jego
pomysłowości możemy jeść znaną obecnie na
całym świecie kanapkę.
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
5
Osoba mająca wiele zainteresowań i broniąca
swojego zdania z pewnością po wielu latach
duchem jest wśród nas. Dowodem na to jest
inspiracja ekonomistą
przez współczesny
zespół wykonujący
muzykę z pogranicza
popu i szeroko pojętej
alternatywy – „Enej”,
który nagrał piosenkę
pt. „Coppernicana”.
Poprzez prosty tekst
członkowie grupy
wyrazili swoje uznanie wobec odkrywcy:
„Szaleje Galaktyka za sprawą Kopernika, wszak
jego to robota, że ciała są w obrotach”.
Zespół, którego piosenki pojawiają się w
mediach czy radiu odniósł się do twórczości
człowieka żyjącego w XVI wieku. Znani i lubiani
przez moich rówieśników artyści, którzy w
dzisiejszych czasach mają niewątpliwie wpływ na
młodych odbiorców, odwołali się do życia i
osiągnięć człowieka, który żył przed wiekami, co
świadczy o nieprzemijającej fascynacji wybitnymi
– ambitnymi i pracowitymi – umysłami.
Bez wątpienia Mikołaja Kopernika możemy
nazwać Człowiekiem Renesansu, co oznacza
człowieka niezwykle uzdolnionego,
wykształconego, nieobawiającego się żadnych
klęsk, interesującego się wieloma dziedzinami,
bardzo często różnymi od siebie. Mikołaj
Kopernik to człowiek sukcesu, którego postawa
powinna nas zainspirować do realizacji własnych
marzeń. Warto być człowiekiem
wszechstronnym, tak jak Kopernik i próbować
swoich sił w różnych dziedzinach, dążąc do
samorealizacji. Będąc jednocześnie astronomem,
matematykiem,
prawnikiem,
ekonomistą,
lekarzem,
tłumaczem,
strategiem
wojskowym,
astrologiem,
posłem, kanclerzem
, wizytatorem oraz
administratorem kapituły, kanonikiem
warmińskim i duchownym katolickim Kopernik
posiadał rozległą wiedzę życiową, z której
możemy czerpać i na której możemy się
wzorować.
Autorytetem może zostać człowiek cieszący się
uznaniem ludzi dzięki swoim osiągnięciom.
Osobą, którą podziwiamy i która stanowi dla nas
wzór do naśladowania może być każdy mądry
człowiek, niezależnie od tego, czy żyje w czasach
nam współczesnych, czy też pracował wieki
temu, ponieważ dzięki propagowaniu
pozytywnych wartości, pamięć o wybitnych
ludziach jest nieprzemijająca.
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
6
Koperni wyznawał, że „Co innego jest złośliwie
krytykować i zaczepiać, a co innego poprawiać i
błędy prostować, podobnie jak pochwały różnią
się od pochlebstw”, zupełnie jak wybitny pisarz
żyjący w XVI wieku – Jan Kochanowski. W
swych fraszkach piętnował przywary ludzkie, nie
zaś konkretne osoby, zawsze odnosił się do
ogółu. To właśnie z ludzi zdystansowanych
powinniśmy brać przykład jak postępować w
życiu, z ludzi, którzy potrafią walczyć z
przeciwnościami, bronić swojego zdania i nie
poddawać się w dążeniu do wyznaczonego celu.
Co myślą uczniowie Gimnazjum nr 2 im.
Mikołaja Kopernika o swoim patronie?
– Rozmawianie na temat twórczości Kopernika
jest dla mnie jak skrzynia pełna skarbów. Za
każdym razem, czytając o jego życiu, dowiaduję
się nowych, bardziej zaskakujących informacji.
Ostatnio przeczytałam, że wynalazł kanapkę. Co
byśmy zrobili bez Mikołaja! – podkreśla Ania.
A zatem, czy Mikołaj Kopernik może być
wzorem dla współczesnej młodzieży?
Odpowiedź według mnie jest oczywista –
polihistor Renesansu, człowiek który przysłużył
się do rozwoju społecznego i pomimo „złych
języków” bronił swojego zdania, powinien być
dla młodych autorytetem.
Magdalena Ampulska
Nietradycyjne źródła wiedzy
na temat przeszłości
Wydarzenia z historii często są inspiracją dla
autorów do tworzenia dzieł literackich. Artyści
bazują na tym, co minione, często odnoszą się
do przeszłości. Historia, jako ważny element
kształtowania świadomości człowieka, obecna
jest w różnych tekstach kultury – dziełach
filmowych, literackich czy spektaklach
teatralnych. Ciekawi nas: jakie były kiedyś
zwyczaje, skąd wszystkie tradycje, jak
kształtował się nasz rozwój cywilizacyjny?
Szukając odpowiedzi na te pytania, sięgnijmy do
bardziej zajmujących metod poznania
przeszłości niż podręcznik do historii –
zajrzyjmy do literatury.
Przykładem tekstów literackich odwołujących się
do przeszłości mogą być nie tylko powieści
historyczne. Pozycją znaną każdemu
gimnazjaliście są „Kamienie na szaniec”, które
mówią o bohaterstwie i patriotyzmie,
przedstawiają historię młodych ludzi czynnie
przeciwstawiających się okupantowi. Czytając
utwór Kamińskiego możemy przyglądać się
losom bohaterów, żyjący w czasie II wojny
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
7
światowej, poznawać realia czasu okupacji i trudy
walk w konspiracji. Bliższe naszym czasom jest
tło historyczne w „Opium w rosole”, z którego
dowiadujemy się o codziennym życiu w stanie
wojennym. W perypetie bohaterów wpleciona
jest kolejkowa rzeczywistość, obraz czasów
kryzysu i godzin policyjnych.
Szukając odskoczni od literatury możemy
sięgnąć do mediów, które podobnie jak teksty
literackie mogą przybliżyć nam przeszłość.
Zamiast oglądać antyintelektualne programy,
wybierzmy takie propozycje, które są
wartościowe i powszechnie cieszą się uznaniem.
Jesteś zainteresowany poznaniem czasów II
wojny światowej, a nie potrafisz wyobrazić sobie
przedmiotów i strojów, które były powszechne
ponad sto lat temu? Sięgnij po realistyczny obraz
tamtego okresu – polski serial „Czas honoru”,
który oddaje charakter czasów wojny i
przywołuje realia walki o niepodległy kraj.
Możemy w ten sposób połączyć przyjemne z
pożytecznym – oglądanie ulubionego serialu ze
zdobywaniem ważnej wiedzy.
Internet jako najpopularniejsze z mediów
również może służyć do rozwoju i zdobywania
informacji ta temat tego, co minione. Jest to
sposób dostępny i atrakcyjny dla większości
młodzieży, ponieważ w błyskawicznym tempie
możemy przenieść się w odległe światy, poznać i
zrozumieć motywacje, działania i dokonania
ludzi, którzy żyli wieki temu, a z wiedzy których
powinniśmy czerpać. O ile umiemy mądrze
korzystać z zasobów sieci i wyszukiwać
informacje – dzięki Internetowi możemy co
dzień fundować sobie podróż w czasie.
Myślę, że zarówno wytwory kultury
wysokiej – ambitna literatura, jak i
produkty kultury masowej – komiksy
edukacyjne, dokumenty, reportaże,
ciekawe filmy czy przemyślane seriale
telewizyjne są doskonałym sposobem na
pogłębianie wiedzy na temat przeszłości.
Wiadomości, które zdobywamy na
lekcjach z powodzeniem możemy
rozbudowywać samodzielnie, korzystając z
ulubionych źródeł.
Aneta Żukowska
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
8
Zdjęcie jako dokument
z przeszłości
Co to jest fotografia i jak ona powstaje?
Fotografia – zbiór wielu różnych technik,
których celem jest zarejestrowanie trwałego,
pojedynczego obrazu za pomocą światła. Do
robienia zdjęć fotograficznych potrzebujemy
odpowiedniego sprzętu, który nazywany jest
aparatem fotograficznym. Przez ułamek sekundy
światło wpada do aparatu fotograficznego
tworząc mały, słaby obrazek. Jednakże ten obraz
nie jest jeszcze fotografią. W rzeczywistości, jest
on zupełnie nieosiągalny, dlatego że jednym
powodem, dla którego istnieje, jest ciemność
panująca we wnętrzu aparatu. Migawka po chwili
się zamyka i obraz jest
bezpowrotnie utracony. W celu
uchwycenia przelotnego obrazu
i udostępnienia go widzowi, jest
on zapisywany na
światłoczułym nośniku – kliszy.
Najlepszym tworzywem do
zapisu zdjęć fotograficznych jest
warstwa emulsji fotograficznej. Ta niezwykle
cienka warstwa składa się głównie z żelatyny
zawierającej równomiernie rozprowadzone
światłoczułe sole srebra tak zwane halogenek
srebra.
Uchwycenie przeszłości
Wiele osób może nie zdawać sobie sprawy z
tego, jaką wartość ma zdjęcie. Jest to ogromny
dowód historyczny. Nawet taka zwykła
fotografia, jaką zrobimy sobie z przyjaciółmi, za
parę lat może mieć ogromne znaczenie! Dla nas
to pamiątka, ale dla ludzi, którzy będą chcieli
ustalić, jak żyliśmy, to nieoceniona poszlaka.
Takimi zdjęciami były zdjęcia robione przez
Wilhelma Brasse, polskiego fotografa, który w
czasie II wojny światowej, jako więzień nr 3444,
trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego
Auschwitz, gdzie na zlecenie Niemców
wykonywał zdjęcia nowo przybyłym więźniom.
W dokumencie „Portrecista” opisał swoją pracę
w tamtym okresie. W obozie wykonywał
portrety przeznaczone do kartoteki obozowej.
Brasse każdemu więźniowi robił serię trzech
fotografii: w nakryciu głowy, pod kątem i z
profilu. Zdarzało się, że przez noc robił ich
tysiąc albo więcej, bo nad ranem przyjeżdżał
następny więzienny transport. Oprócz tego
fotografował wszystko: od pracy więźniów przez
prywatne spotkania Niemców z rodzinami i
doświadczenia medyczne. Jego zdjęcia
zarejestrowały okrutne praktyki hitlerowców,
którzy bili, głodzili i wykorzystywali więźniów do
nieludzkich eksperymentów. Fotograf miał za
zadanie wszystko uwieczniać. Jak sam szacuje
wykonał ok. 50 tys. zdjęć. Był szanowany przez
Niemców pracujących w obozie, bo zależało im
na ładnych zdjęciach wysyłanych rodzinom.
Chcieli zostać zapamiętani jako porządni, mili
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
9
ludzie. Nawet Max Grubner, szef
oświęcimskiego Gestapo, za sprawą
odpowiedniej łapówki, wyszedł na portrecie jak
troskliwy tatuś. Wilhelm Brasse poznał również
Josefa Mengele – osławionego „Anioła Śmierci”,
którego zapamiętał jako człowieka bardzo
kulturalnego.
Podczas ewakuacji obozu Portrecista zignorował
rozkaz spalenia wszystkich zdjęć, dzięki czemu
ocalało ponad 40 tys. fotografii. Były one
później dowodami w procesach hitlerowców. Po
powrocie do Żywca Wilhelm Brasse chciał
wrócić do zawodu fotografa, ale zrezygnował po
kilku próbach – gdy na kogoś patrzył przez
obiektyw aparatu, widział zawsze więźniów z
Oświęcimia. Obóz i jego praca wywarły na nim
ogromne piętno. Gdyby nie zdjęcia, które ocalił,
do dziś istniałoby przekłamanie dotyczące
obozów i tego, co się w nich działo. Fotografia
okazała się dokumentem, którego nie można się
wyprzeć, zignorować, zaprzeczyć, że nic się nie
wydarzyło. Niedawno, 23 października 2012
roku pan Wilhelm zmarł. Niewiele osób, które
przeżyły piekło II wojny światowej jeszcze żyje,
wiec prawda i traumatyczna historia mogłyby
zaginąć. Dzięki zdjęciom, będziemy o niej
pamiętać.
Iga Dzięgielewska
Zawody, które odchodzą w
zapomnienie?
„Szycie łączy ludzi” Krawcowa, którą odwiedziłyśmy miała bardzo
dużo klientów, z którymi, już na pierwszy rzut
oka widać było, łączy ją wieloletnia znajomość.
– Praca krawcowej nie jest tak trudna, jakby się
wydawało. Szczególnie w tych czasach, ponieważ
krawiectwo jest bardzo ułatwione przez rozwój
techniki. Pomalutku jednak ten zawód zanika.
Znalezienie szkoły o kierunku krawieckim jest
bardzo trudne, a jeśli już takowe istnieją, to ich
poziom nie spełnia oczekiwań młodzieży. Szycie
wymaga, prócz profesjonalnego przygotowania,
zmysłu estetycznego i zdolności manualnych,
dlatego według mnie krawiectwo przetrwa w
amatorskiej formie, by zaspokajać gusta tych,
którym „sieciówkowe”, hurtowe produkcje nie
wystarczają.
„Żadna fabryka nie dorówna szewcowi”
Praca szewca polega obecnie wyłącznie na
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
10
naprawie butów – tych fabrycznej produkcji,
często kiepskiej jakości materiałów, masowo
zapełniających sklepowe półki. Kiedyś przed
szewcem stały bardziej skomplikowane zadania,
gdyż nie tylko naprawiał on obuwie, lecz i robił
nowe. Teraz jest to nieopłacalne, ponieważ
ogromny wybór obuwia w sklepach, skutecznie
zniechęca nas do podania miary szewcowi.
Klientów chętnych do naprawy obuwia jednak
nie brakuje – już klienci kłębią się w zakładzie,
prosząc o pomoc.
– Młodzi ludzie nie interesują się już tym
zawodem, a przecież kiedyś starczyło tak
niewiele, aby zostać dobrym szewcem – trochę
umiejętności, chęci i przypatrywania się
doświadczonym mistrzom w tym fachu. Jeśli
młodzi ludzie nie zainteresują się zdobyciem od
nas wiedzy i przekazaniem jej kolejnym
pokoleniom, reprezentowany przeze mnie
zawód z biegiem czasu niestety zaniknie.
„Moja praca to przyjemność, a nie
obowiązek”
Mistrz, którego odwiedziłyśmy, twierdzi, że
mimo upływu lat, ludzie nadal zanoszą do
naprawy swoje zepsute zegarki i doceniają to, co
robi zegarmistrz.
– Przytłaczający jest dla mnie fakt, że nie ma już
ludzi szkolących się w tym zawodzie. By zostać
zegarmistrzem nie trzeba było przechodzić
wieloletnich szkoleń, trzeba było urodzić się ze
smykałką i zacięciem do tej pracy i pielęgnować
tę pasję od najmłodszych lat, najlepiej
podglądając wytrawnym zegarmistrzów. Obecnie
mój zawód jest na wyginięciu, ponieważ nie ma
już podobnych mi specjalistów, a jeśli są to
nieliczni.
Doceniajmy pracę ludzi, których zawody istnieją
od wieków – rzemieślników i mistrzów w
jednym, ponieważ za kilkanaście lat wytwory ich
rąk mogą nie być dostępne. Nauczmy się od nich
cierpliwości i miłości do zawodów, które
wymagają ciszy, skupienia się i umiejętności
przekazywanych z pokolenia na pokolenie,
nauczmy się szacunku do tradycji i czerpania z
niej pełnymi garściami.
Monika Matelak Nikola Andrelczyk
Marta Turowska
Się kręci
„Lincoln” – walka o wolność
Czy chętnie i często sięgamy po filmy
historyczne? Zapewne nie. Jednak, gdyby
powstawało więcej dzieł takich jak ,,Lincoln’’ w
reżyserii Stevena Spielberga, myślę, że wielu by
się do podobnych ekranizacji przekonało. Sądzę,
że nawet ludzie, którzy nie interesują się historią
i nie lubią takiej tematyki w tekstach filmowych
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
11
czy literackich zdolni są przyznać, że „Lincolna”
naprawdę warto obejrzeć.
D
zieł filmowych o szesnastym prezydencie Stanów
Zjednoczonych nie powstało wiele. W tych
niewielu zawarte były tylko wzmianki i
odniesienia do faktów, spekulacji czy legend,
dotyczących życia Abrahama Lincolna. Film
Spielberga jest pierwszą kinową biografią
dotyczącą postaci prezydenta. Choć nie
przedstawia dzieciństwa ani młodości Lincolna,
dzieło jest na tytułowym bohaterze
niezaprzeczalnie skupione.
Abraham Lincoln objął urząd prezydenta
Stanów Zjednoczonych w roku 1860. Wojna
domowa w tym kraju
wybuchła rok
później. Akcja filmu
rozpoczyna się dwa
lata po wydaniu
przez Lincolna
dekretu o zniesieniu
niewolnictwa, w
styczniu 1865 roku,
pod koniec walk
pomiędzy Konfederatami z rolniczego Południa,
a Federatami, czyli żołnierzami Unii z
uprzemysłowionej Północy. Obraz przedstawia
walkę o wprowadzenie 13. poprawki do
konstytucji USA, mającej na celu zniesienia
niewolnictwa czarnoskórych. Film jest niemalże
kroniką tamtych wydarzeń, ukazuje
szczegółowo, jak pod lupą, trudy i determinację
w wydeptywaniu drogi do wolności, wiarę w
równość i sprawiedliwość oraz zaciekłe dążenie
do upowszechnienia tych wartości. „To nie jest
codzienna sytuacja. To historia” – słyszymy
słowa przewodniczącego Kongresu, podczas
ogłaszania wyników głosowania dotyczących
wprowadzenia 13. poprawki do konstytucji.
Prezydent Lincoln poznajemy jako wygadanego
człowieka, snującego krótkie historyjki i
anegdoty, prawiącego mądre, inteligentne i
przemyślane przemówienia, czasem krótkie,
czasami dłuższe, jednak zawsze treściwie i
trafiające do widza. W filmie to postać skromna,
nieco cicha, jednak zdeterminowana i pewna
swych poglądów, usilnie walcząca o zmianę
świadomości obywateli w kwestii równość,
godności i wolności.
Sposób przedstawienia ważkich w historii
wydarzeń jest
„wyważony”. Fabuła
nie stanowi przerostu
formy nad treścią –
nie ma w niej
nadmiaru patosu,
znanych nam już scen
powiewającej flagi
amerykańskiej czy
płaczu rodzin
zmarłych żołnierzy. Wszystkiego tu jest w sam
raz, co nadaje temu dziełu smak i skutkuje
przyjemnością czerpaną z oglądania.
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
12
Na uwagę zasługuje wspaniała muzyka
znakomitego, jednego z najbardziej znanych i
najlepiej sprzedających się amerykańskich
kompozytorów filmowych – Johna Williamsa,
który stworzył melodie do prawie stu filmów, w
tym do tak znanych tytułów jak: „Gwiezdne
Wojny”, czy „Lista Schindlera”. Za ścieżkę
dźwiękową do najnowszego dzieła kompozytor
otrzymał nominację do Oscara. Nic dziwnego.
Wspaniała muzyka, której autorem jest Williams
nadaje filmowi klimat lat 60. XIX wieku oraz
podkreśla wzniosłość historyczną i wagę
ukazanych wydarzeń.
Za niesamowite zdjęcia odpowiedzialny jest
Polak Janusz Kamiński. Wspaniałe ujęcia
doskonale komponują się z muzyką i grą
aktorską, która również jest godna podziwu. W
postać głównego bohatera wcielił się bowiem
Daniel Day-Lewis, który nie tylko grał
prezydenta Lincolna – on nim po prostu był i
widać to przez cały czas trwania filmu.
Potwierdzeniem mojej opinii jest fakt, iż aktor za
swoją niezwykłą kreację otrzymał Oscara oraz 8
innych nagród.
Podsumowaniem recenzji niech będzie kwestia
padająca z ust filmowego Abrahama Lincolna,
który przytacza tezę Euklidesa, greckiego
matematyka, żyjącego w IV wieku p.n.e: „Rzeczy
równe wobec innej rzeczy są równe wobec
siebie. To reguła matematyczna. […] Jest
prawdziwa, bo działa. Zawsze działa i zawsze
będzie. Na początku jest równość. Ta równość
to sprawiedliwość”.
Marta Żylińska
Poznać korzenie rodzinne
Jeśli nie poznamy historii przeszłych pokoleń,
nie zrozumiemy mechanizmów rządzących
teraźniejszością – to powszechnie znana opinia.
Podążając tym samy tropem myślowym, jeżeli
nie zagłębimy się w doświadczenia naszych
przodków, niechybnie utracimy coś niezwykle
ważnego – tożsamość wyrastającą z naszych
korzeni. Opowieści rodzinne, niecodzienne
historie, tradycje i obyczaje nieprzekazywane i
niekultywowane przez młodych, pójdą w
niepamięć. Do historii swoich przodków dotarła
Justyna Sakowska – posłuchajcie o życiu jej
dziadków.
Stanisław Sakowski urodził się 8 lutego 1923
roku w Pustelniku (gmina Marki). Był synem
Stanisławy i Władysława Sakowskich. Władysław
Sakowski pracował w zakładzie stolarskim, w
okolicach Marek. Wyrabiał okna i drzwi. Co
pewien czas wyjeżdżał do pracy do Ameryki.
Stanisława zajmowała się domem i dziećmi. Gdy
Władysław zmarł, cała rodzina przeprowadziła
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
13
się do Nurca. (powiat Siemiatycze). Tam firma,
w której pracował Władysław zapewniła
Stanisławie pracę w tartaku (stemplowanie
desek) i drewniany domek. Stanisława pracowała
od rana do południa. Wtedy ze szkoły wracały
jej dzieci i zastępowały ją w pracy, a ona szła do
domu, aby przygotować dla nich obiad.
20 października 1942 roku Stanisław został
wywieziony na przymusowe prace do Niemiec
(Prusy wschodnie, wieś Mazury, powiat Olecko,
dawniejszy Treuburg – „Wierny Gród”). Tu
musiał pracować w tartaku. Ciął deski, które
były wysyłane na całą Polskę (jedna z
palet była wysłana do
obozu koncentracyjnego w
Oświęcimiu). Jego gospodarz
nazywał się Karl Fuks i był
bardzo surowy. Stanisław
pamięta jak zawsze krzyczał
„arbeiten” – pracować. Oprócz
Stanisława było tam dwóch
Polaków, dwóch Ukraińców, Rosjanin i
Białorusin. Musieli sprężać się „za dwóch”,
ponieważ było za mało rąk do pracy.
Wyżywienie było marne, choć tartaku spędzali
po 10 godzin. Podawano im zabielaną mlekiem
zupę z żytniej mąki, tak zwana „lurę”. W
niedzielę mężczyźni chodzili po gospodarstwach,
aby kosić trawę lub rąbać drzewo. W zamian
ludzie dawali im mięso, masło itp. Gdyby w
niedzielę nie pracowali, nie mieliby co jeść.
Pewnego dnia jeden z pracowników uderzył
Fuksa w twarz, ponieważ źle ich traktował.
Stanisław i jego koledzy bali się, że zostaną
wysłani do obozu koncentracyjnego. Fuks
jednak tego nie zrobił, ponieważ nie dostałby w
zamian osób do pracy. Mężczyźni jednak dalej
się bali i 6 listopada 1943 roku uciekli z Mazur.
Szli w nocy, a podczas dnia spali w lesie. Gdy
Stanisław doszedł do Nurca, jego matka była już
pewna, że teraz będzie wysłany do obozu.
Stanisława poszła do urzędu i wytłumaczyła
sytuacje syna. Pracująca tam pani znalazła
rozwiązanie – Stanisław został przewieziony do
Królewca, obecnego Kaliningradu. Tam
pracował w piekarni u Howmana. Na początku
mieszkał w baraku dla Polaków, później dostał
mały pokoik w suterenie piekarni.
Otrzymywał tylko
śniadania, natomiast
obiady i kolacje musiał
zapewnić sobie sam.
W mieście były
stołówki dla
obcokrajowców,
ale można było
tam dostać tylko dania rybne i
ziemniaczane. Stanisław został aresztowany za
nieprzypięcie znaku „P”, co oznaczało Polska.
Był on dwa tygodnie w więzieniu niedaleko
Dworca Północnego. Tam wykonywano wyroki
śmierci przez ścięcie gilotyną. Po zwolnieniu z
więzienia wrócił z powrotem do pracy.
Królewiec był przez miesiąc okrążony przez
armię radziecką i bombardowany przez samoloty
i radzieckie wyrzutnie rakietowe, tak zwane
„katiusze”. Niemcy lepiej traktowali wtedy
swoich pracowników. Stanisław przeżył dwa
naloty angielsko-amerykańskie. W tym czasie
zginęło wiele osób.
W 1945 roku skończyła się wojna i armia
radziecka zdobyła Królewiec. Wszystkim
GAZETKA GIMNAZJUM NR 2 IM. MIKOŁAJA KOPERNIKA W OLECKU NR 5/2013
14
pracownikom wydano suchary na drogę i pod
opieką wojska radzieckiego orszak Stanisława
wędrował pieszo do Białegostoku. W czasie tej
wyprawy Stanisław dowiedział się, że pieniądze,
które zdołał zatrzymać będą za parę dni już nic
nie warte. Postanowił więc kupić pięć zegarków
na rękę (w tym czasie były bardzo wartościowe).
Kiedy spotkał Rosjan, którzy zapytali Stanisława
o godzinę, wyjął z kieszeni budzik (wtedy
bezwartościowy) i odczytał czas. Oni jednak nie
dali za wygraną i dopytywali się, czy nie ma
zegarka. Stanisław pokazał, że nie ma nic na
rękach i dopiero wtedy odeszli. Zegarki, które
kupił miał na kostce, bo domyślił się, że mogą
one zostać mu zabrane.
Po kapitulacji Niemców brat Stanisława –
Bolesław – wziął ślub z Krystyną Krzysztoń. Na
ślubie była też Teresa Krzysztoń, siostra
Krystyny. Stanisław poznał na weselu Teresę,
która po kilku latach była już jego żoną.
Justyna Sakowska