109
Marek Kalbarczyk Gdańsk dla Wszystkich Dantiscum, Dantis, Gedanum, Danzig Tom 1 Całość w 2 tomach Fundacja Szansa dla Niewidomych Warszawa 2012

Gdańsk dla Wszystkich Dantiscum, Dantis, Gedanum, Danzig · Tyl-ko niektóre z nich jechały szybko. Większość z nich za-trzymywała się na stacji i już . 9 hamowała, albo

  • Upload
    vannhi

  • View
    214

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Marek Kalbarczyk

Gdańsk dla WszystkichDantiscum, Dantis, Gedanum, Danzig

Tom 1Całość w 2 tomach

Fundacja Szansa dla Niewidomych

Warszawa 2012

Autor zdjęć i informacji o regionie: Krzysztof MajkoProjekt graficzny i skład: Janusz MirowskiProjekt okładki i rycin: Katarzyna PiątkowskaAdaptacja brajlowska:Igor BusłowiczKorekta: Joanna Kalbarczyk

Zadanie jest współfinansowane z przekazanych przez Miasto Gdańsk środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz ze środków własnych Fundacji Szansa dla Niewidomych.

Druk: Altix sp. z o.o. ul. Chlubna 8803-051 Warszawa

Wydawca: Fundacja Szansa dla Niewidomych e-mail: [email protected] internetowa: www.szansadlaniewidomych.org

Siedziba: ul. Konwiktorska 900-216 Warszawa

Biuro: ul. Kameralna 1/3003-406 Warszawa tel./fax: +48 22 827 16 18, +48 22 818 72 31

Tyflopunkt w Gdańsku:ul. Grunwaldzka 48/50 pok. 21080-241 GdańskTel/Fax: +48 58 345 21 88Email: [email protected]

Organizacja Pożytku Publicznego KRS : 0000260011Pekao SA VI O/ W - wa, nr konta: 22124010821111000005141795

Daj szansę niewidomym! Twój 1% pozwoli pokazać im to, czego nie mogą zobaczyć.

1

Dedykacja

To tylko mała i specyficzna książka, ale niech mi będzie wolno zadedykować ją mojej rodzinie – żonie, która poma-gała mi w jej napisaniu, czte-rem synom i rodzicom, dzię-ki którym poznałem Gdańsk i już na zawsze go polubi-łem, a także wszystkim moim współpracownikom z Fundacji i Firmy – niech ich Bóg pro-wadzi.

WSTęP

Każdy ma dwa najważniej-sze dla siebie miejsca – mia-sto, w którym mieszka – oraz drugie, które darzy wyjątkową sympatią. Moim drugim mia-stem jest Gdańsk. To prawda, że Gdańskiem nazywam całe Trójmiasto, ale gdy się jest tam w charakterze turysty,

2

nie widać między poszcze-gólnymi jego częściami gra-nic. Atrakcje całego Trójmia-sta ma się na wyciągnięcie ręki i pewnie z tego banal-nego powodu określa się je wspólnym mianem – to jest Gdańsk! Jest tam wszystko co lubię i cenię. Nie ma w po-bliżu nic takiego, co byłoby porównywalne do tej aglo-meracji . Można tu pracować i odpoczywać, pójść na mecz polskiej reprezentacji w pił-ce nożnej, albo mecz siatków-ki, gdy gramy z najlepszą na świecie Brazylią. Można iść do kina, teatru, na koncert, do jednego z rozlicznych muze-ów, albo po prostu na plażę lub staromiejski deptak. Takich luksusów w Warszawie nie ma. Nie ma też ich gdziekolwiek indziej w Polsce. Z tego po-wodu byłem w Gdańsku wiele

3

razy i coraz bardziej utrwalała się do niego moja sympatia. Gdańsk kochają miliony Pola-ków nie tylko dla jego atrak-cji , ale też wielkiej historii . Tutaj historia miesza się ze współczesnością, gdy wydarze-nia sprzed zaledwie trzydzie-stu lat traktujemy już jako historyczne i nadajemy im miano epokowych. Trudno się więc dziwić, że my wszyscy Gdańsk kochamy. A jest nas 40 milionów!

Opowiem o Gdańsku i jego atrakcjach wspominając przy tej okazji moje pobyty w tym mieście. To jedynie drobne re-lacje i refleksje, ale gdy skła-dam je jako niewidomy tury-sta, ozdabiając je wypukłymi rycinami zabytków, jest szan-sa, że książka ta wzbogaci Waszą biblioteczkę przewodni-ków, które już tam są.

4

Zapraszam do lektury! – Tasuj wreszcie te karty, bo

nie zdążymy tego rozegrać.– Właśnie, już wołali na

obiad, to znaczy zapowiadali, że będzie za 5 minut. Mówi-li , że nie można się spóźnić, bo zaraz potem jedziemy do Gdańska. Załatwili specjalnego przewodnika, który oprowadzi nas po najciekawszych zabyt-kach gdańskiej Starówki.

– Już tasuję, co tak maru-dzisz.

– A co nam pokaże ten przewodnik?

– Nie wiem, ale tam jest tak dużo zabytków, że będziemy musieli je zwiedzać kilka razy.

– Ja nie lubię zwiedzania.– No co ty, przyjecha-

łeś z tak daleka i nie lubisz zwiedzać! Kiedy będziesz miał okazję być tu znowu?

5

– Tak słabo widzę, że jakoś nie umiem zainteresować się obrazami, freskami, pomnikami i tak dalej.

– Jasne, ale na takiej Sta-rówce jest mnóstwo przeróż-nych ciekawych rzeczy, nie tylko obrazy czy freski. Każdy może tam znaleźć coś fajne-go dla siebie. Ja uwielbiam samą atmosferę takich miejsc. Na deptakach jest mnóstwo ludzi, każdy coś innego robi, opowiada, ogląda. Dookoła są kawiarenki i restauracje. Raz pachnie rurkami z kremem, a obok dobrym obiadem. Mo-żesz wejść do jednej kawiar-ni i zamówić lody, jakich nie masz w domu, albo do re-stauracji , gdzie podają dania chińskie. Nigdzie tego nie ma. W twoim mieście możesz la-tem kupić tylko gałkę lodów śmietankowych, albo truskaw-kowych, a rzadko kiedy

6

jeszcze tylko kakaowych. Tu-taj jest inaczej. Często na sta-rówkach grają przeróżni muzy-kanci, a to ktoś śpiewa i gra na gitarze, albo kilku Indian gra po peruwiańsku. Pokazują swoje arcydzieła różni artyści. A w samych zabytkowych bu-dowlach można dowiedzieć się od przewodników tylu nieby-wałych historii!

– Chłopaki, rozdałem kar-ty, więc nie gadajcie teraz o zwiedzaniu, a skupcie się na rozgrywce.

Trudno uwierzyć, ale scena ta miała miejsce aż 44 lata temu. Było to w roku 1968, kiedy po raz pierwszy poje-chałem do Trójmiasta. War-szawska szkoła dla dzieci nie-dowidzących, która wtedy miała adres na ulicy Górnoślą-skiej 25, (teraz Koźmińska 7), zorganizowała

7

nam wspaniałe wakacje wła-śnie tam. Wyjechaliśmy ze stolicy pociągiem ekspreso-wym, który jechał niewia-rygodnie szybko. Większość z nas jechała tak szybko po raz pierwszy w życiu. Zazwy-czaj jeździliśmy pociągami osobowymi. W kilka godzin dojechaliśmy do Sopotu, dziar-sko wysiedliśmy, ustawiliśmy się w pary i przeszliśmy do miejsca pobytu. Była to szkoła podstawowa zaadaptowana na czas wakacji na ośrodek kolo-nijny. Mieszkaliśmy w zwyczaj-nych klasach, w których nie było jednak ławek, a na ich miejscu ustawiono łóżka. Sta-ły jedne obok drugich. W jed-nej sali spało około dziesięciu uczniów. Nie uważaliśmy, że jest ciasno. Było fajnie.

Z jednej strony szkoły była ruchliwa ulica, a z drugiej ogród, w którym między

8

innymi siadaliśmy na trawie i graliśmy w karty. Na północ-nym krańcu ogrodu była wy-soka siatka, a za nią tory ko-lejowe. Były cztery – teraz też tak jest. Niedaleko od nas był sopocki dworzec. Chłopcy lu-bili sterczeć przy ogrodzeniu, włazić na jego podmurówkę i oglądać jak tuż obok, przed naszymi nosami, przemykają kolejne pociągi. Fascynowa-ło nas, gdy „pędziły” tamtędy pospieszne, a potem pociągi podmiejskie. To te same ko-lejki, w których z górą dwa lata później jechali do pracy robotnicy i już nie dojechali. Wtedy jednak te lokomotywy i wagony były dla nas wyłącz-nie atrakcją. Owszem, z tym „pędzeniem” przesadziłem. Tyl-ko niektóre z nich jechały szybko. Większość z nich za-trzymywała się na stacji i już

9

hamowała, albo dopiero się rozpędzała. Do tej pory lubię obserwować ten ruch i zara-ziłem tym swoich synów. Gdy jesteśmy w pobliżu, stajemy przy ogrodzeniu i oglądamy. W moim przypadku to ogląda-nie sprowadza się do nasłu-chiwania, ale i tak jest świet-nie, gdy słychać jak mijają nas kolejne pociągi, a jeszcze fajniej, gdy się mijają lub wy-przedzają.

Trzy tygodnie, które tam spę-dziliśmy, dzielil iśmy pomiędzy zwiedzaniem ciekawych miejsc i chodzeniem na plażę. Był l ipiec i nie brakowało słoń-ca. Wychodziliśmy w parach ze szkoły, szliśmy chodnikiem przy ulicy do skrzyżowania, na którym należało skręcić w pra-wo, by po kilkudziesięciu me-trach dotrzeć do tych samych torów, tyle że z drugiej stro-ny stacji ,

10

zejść po schodach pod most kolejowy i znaleźć się na sławnym sopockim depta-ku. Potem zbliżaliśmy się do wejścia na molo, skręcali-śmy w prawo i bawiliśmy się na plaży do obiadu, albo po obiedzie do wczesnej, jak to zwykle bywa na koloniach, ko-lacji .

Kiedy indziej szliśmy tą samą drogą, ale na dworzec, by podjechać miejską kolejką do atrakcyjnych miejsc w Trój-mieście. Zwiedzaliśmy wszyst-ko co tylko jest dostępne dla uczniów czwartej klasy szko-ły podstawowej, ale najwięcej czasu spędziliśmy w Gdańsku. Łaziliśmy po wspomnianym deptaku i zauważyliśmy, że o ile wszędzie można kupić tylko dwa, najwyżej trzy, sma-ki lodów, tam były dostępne też inne.

Kolonie były bardzo udane

11

i właśnie wtedy uznałem Gdańsk za swoje drugie mia-sto. Tak, Gdańsk, chociaż wte-dy mieszkaliśmy w Sopocie. Nie wiem jak sądzą inni, ale ja, jak już wspomniałem, całe trójmiasto nazywam Gdań-skiem. Może nie mam racji , ale Sopot jest dla mnie po-dobny do Legionowa czy Sta-rej Miłosnej. One wydają mi się być częścią Warszawy. Tak samo Sopot i nawet Gdynia. Gdy tam jadę, nie odczuwam, że jestem już poza Gdań-skiem i mam tak zakodowa-ne w świadomości od samego początku, czyli od roku 1968. Już wtedy tak związałem się z tym miastem, że gdy rozwa-żam gdzie wyjechać, chcę je-chać do Gdańska.

Z tej sympatii wynikło, że nigdzie indziej nie byłem tak często. Nie jestem w stanie

12

zliczyć ileż to razy. Jeździłem tam gdy uczęszczałem do li-ceum, a wszyscy w szkole uważali, że to najlepsze miej-sce na wakacje, albo gdy stu-diowałem, a potem mogłem jeździć z rodziną. Chętnie po-jechałbym tam znowu, gdybym znalazł dobrą okazję. Odwie-dzę te same miejsca i spraw-dzę co się tam zmieniło. Mia-sto się rozwija i dodaje do zbioru atrakcji kolejne.

Skoro tak się lubi Gdańsk, należy o nim napisać i zarazić sympatią innych. Gdańsk ma ambicje miasta otwartego dla wszystkich. Może dzięki temu powstać specjalna książka dla niewidomych i niedowidzących. Jest przygotowana w tzw. technologii transparentnej. Po-lega ona na zamieszczeniu treści w dwóch wersjach zapi-su na tych samych stronach.

13

Jest na nich tekst w braj-lu i w czarnym druku – jed-no na drugim. Pozwala to na czytanie książki zarówno przez osoby niewidome, jak i wi-dzące. Czasem ta technologia wykorzystywana jest do nauki alfabetu brajlowskiego, a tak-że ćwiczenia dotyku opusz-ków palców, które przy oka-zji pierwszych prób wydają się nie czuć nic, a później wyczu-lają się do takiego stopnia, że rozpoznają każdą nierówność papieru, tym bardziej wypukłe, okrągłe punkty składające się na brajlowskie literki.

Być może największą atrak-cją tej publikacji okażą się wypukłe ryciny, przedstawia-jące najważniejsze dla mia-sta zabytki. Być może po raz pierwszy niewidomi mogą je obejrzeć dotykiem. Na arku-szach kartonu znalazły się

14

zdjęcia, na które nałożono wypukłą fakturę przeznaczoną dla niewidomych. Tworzy się ją z tysięcy drobnych punk-cików składających się na ca-łość. Nazywamy to tyflogra-fiką, czyli grafiką wypukłą. Aby była bardziej zrozumiała i mogła pokazać jak najwię-cej szczegółów, używa się kil-ku rodzajów punkcików. Naj-drobniejsze, najniższe, stosuje się do elementów jaśniejszych, albo będących w przestrzeni trójwymiarowej w głębi. Ele-menty najciemniejsze, albo te, które są wysunięte do przo-du, są zaznaczone punkcikami najwyższymi. Podkreślamy też nimi kontury obiektu, by uła-twić ogarnięcie jego kształtu.

Gdańsk jest miastem symbo-lem. Nie dość, że ma mnó-stwo różnorodnych atrakcji , bogatą, wielowiekową histo-

15

rię, dowody na współistnie-nie wielu kultur i narodów, jest też kolebką Solidarności i miejscem, w którym rodzi-ła się nowa Rzeczpospolita. Z powyższych powodów do Gdańska są przywiązani wszy-scy Polacy. Chcą go odwiedzić i poznać. Stąd pomysł na ty-tuł tego przewodnika. Z tym miastem wiąże się senty-ment wszystkich, a więc licząc z grubsza jest ich dla Gdań-ska aż 40 milionów!

HiSTOriA miASTA

Początki Gdańska sięgają roku 980. Wtedy na tych te-renach zaczął się rozwijać ośrodek rolniczo-rybacko-rze-mieślniczy. Ślady osadnictwa sięgają młodszej epoki ka-miennej (2500-1700 p.n.e.), a znaleziska archeologiczne zaświadczają o istnieniu kul-

16

tury łużyckiej, ludności prasło-wiańskiej i okresu rzymskiego. Tu był początek „bursztyno-wego szlaku”. Około roku 975 nad rzeką Motławą, z inicja-tywy Mieszka I , wybudowano gród z portem. Nazwę miasta uwieczniono zapisem w rzym-skim „Żywocie Św. Wojciecha” jako Gyddanyzc.

Gdańsk otrzymał prawa miej-skie w roku 1236 z rąk księ-cia pomorskiego Świętopełka II . Niedługo jednak mieszcza-nie cieszyli się niezależnością. W 1308 r. krzyżaccy rycerze po zajęciu zamku dokonali tu w roku 1308 pogromu, któ-ry przeszedł do historii jako „rzeź Gdańska”. Gdańszczanie długo dążyli do uwolnienia się spod krzyżackiego pano-wania. W czasach władzy Za-konu powstał m.in. kanał Ra-

17

duni, a nad nim istniejący do dziś Wielki Młyn – najpotęż-niejsza ze świeckich budowli w portowym grodzie. Wymierne korzyści w okresie panowania krzyżackiego, ale też po zawar-ciu pokoju toruńskiego, dawała też przynależność do Związku Miast Hanzeatyckich (1361-1669).

Około roku 1400 Gdańsk skła-dał się już z czterech członów – Głównego, Starego i Młode-go Miasta oraz Osieka. Miasto szybko bogaciło się na handlu, głównie zbożem i drewnem. Po klęsce Krzyżaków pod Grun-waldem w roku 1410, Gdańsk opowiedział się za królem pol-skim. Kres panowania Zakonu w grodzie nad Motławą na-stąpił jednak dopiero w roku 1454. Krzyżacy zostali wypę-dzeni. Król Kazimierz Jagiel-lończyk dokonał inkorporacji

18

Gdańska do Korony i obdarzył mieszkańców licznymi przywi-lejami, z których najważniej-szy, zwany „Wielkim”, podpi-sany został w 1457 r. Miasto przejęło wielkie dobra, będące wcześniej własnością Zakonu. Władze miejskie oraz tutejsi kupcy otrzymali l iczne upraw-nienia. W herbie miasta, po-nad dwoma krzyżami, pojawiła się królewska korona Jagiello-nów.

Gdańsk został zintegrowany, wszystkie miejskie człony prze-kształciły się w jeden ośrodek, który miał prawo bicia wła-snej monety, kontroli żeglugi w porcie i wolnego przewozu towarów z Polski i Litwy. Mia-sto rosło w siłę, co oczywiście nie wszystkim się podoba-ło. Zwłaszcza kolejnym królom Rzeczypospolitej, dla których XVI-wieczna

19

potęga miasta stanowiła pro-blem. Konflikt z Zygmuntem Augustem, próbującym podpo-rządkować Gdańsk oraz utwo-rzyć tu bazę floty wojennej, przekształcił się w 1577 r. (za panowania Stefana Batorego) w otwartą wojnę. Z konfliktów tych miasto wyszło wzmocnio-ne.

Reformacja, która dotarła do Gdańska już w latach dwu-dziestych XVI w., radykalnie odmieniła sytuację wyznanio-wą. Protestancki Gdańsk za-wzięcie zabiegał o swobodę wyznaniową i wolność tę wy-walczył. Odtąd tolerancyjne miasto oraz najbliższe jego okolice dawały schronienie rozmaitym dysydentom religij-nym. Trafiały tu rzesze holen-derskich menonitów i Szkotów. Przybywali hugenoci oraz Ży-dzi. Bardzo bogaty i l iczący się w Europie

20

Gdańsk – miasto wielu naro-dowości, odmiennych kultur, religii i języków, najbardziej międzynarodowe ze wszystkich miast Rzeczypospolitej, stano-wił jedyną w swoim rodzaju wspólnotę odmienności.

W XVII w. zaczął się tzw. złoty okres Gdańska. Miasto liczyło ok. 77 tysięcy miesz-kańców i było jednym z naj-większych i najbogatszych w Europie. Ściągali tu kupcy, marynarze, ludzie nauki i sztu-ki. Wzniesiono najwspanialsze budowle. Wybudowano ponad 300 spichrzów oraz piękne ka-mienice. Fortyfikacje, którymi otoczyło się miasto, należały do najpotężniejszych w Euro-pie. Niektóre można podziwiać do dzisiaj.

W wyniku wojen szwedzkich (w XVIII w.) nastąpił zastój

21

gospodarczy. Miasto utraciło zaplecze zbożowe, jakim była słabnąca Polska. W roku 1734 poparcie Gdańska w obronie praw do tronu polskiego króla Stanisława Leszczyńskiego za-kończyło się oblężeniem przez wojska rosyjsko-saskie i kapi-tulacją miasta oraz zapłace-niem ogromnej kontrybucji. W wyniku pierwszego rozbioru Polski w 1772 r. , miasto zo-stało odcięte od terytorium Królestwa Polskiego. Na do-miar złego król pruski Fryde-ryk II wprowadził blokadę go-spodarczą Gdańska. Po drugim rozbiorze (w 1793 r.) miasto trafiło pod panowanie pruskie. Gdańsk zdobyty przez Fran-cuzów w roku 1807 otrzymał status Wolnego Miasta, lecz trwało to zaledwie do roku 1814.

W latach 1850-1870 urucho-

22

miono pierwsze połączenia kolejowe, gazownię, wodo-ciąg miejski, konny tramwaj i wybudowano Muzeum Miej-skie. W 1904 r. otwarto Poli-technikę Gdańską. W 1920 r. , w wyniku postanowień Trakta-tu Wersalskiego, powołano do życia Wolne Miasto Gdańsk, co było ziszczeniem wielowie-kowych dążeń mieszkańców. Niestety, konflikt polityczny, w jaki miasto popadło z pań-stwem polskim, doprowadził do wyłączenia z eksportu pol-skiego, który został skierowany przez specjalnie w tym celu wybudowany port gdyński.

Lata trzydzieste w Gdańsku to narastająca faszyzacja i ter-ror. Strzały oddane 1 września 1939 r. o świcie z pancernika Schleswig-Holstein w kierunku polskiej załogi wojskowej na Westerplatte rozpoczęły II woj-nę

23

światową. Miasto było dwu-krotnie bombardowane przez lotnictwo alianckie. Najwięk-sze zniszczenia miały miejsce w marcu 1945 r. podczas tzw. „wyzwolenia” miasta przez wojska radzieckie i polskie. Po grabieży dokonanej przez ar-mie „wyzwoleńcze” oraz po jesiennych sztormach w 1945 r. , historyczne centrum mia-sta praktycznie przestało ist-nieć. Większość z pozostałych jeszcze nielicznych, rodowi-tych gdańszczan wysiedlono do Niemiec, a osiedlano repa-triantów ze wschodu oraz lud-ność z Pomorza i centralnej Polski. Nastąpiła prawie całko-wita wymiana ludności.

Po wojnie odbudowa miasta z jego historycznym centrum przebiegała dość sprawnie. Szybko rozbudowywana była również stocznia, co przyczy-

24

niło się do nagłego wzro-stu liczby ludności. W 1960 r. miasto liczyło już 290 tysię-cy mieszkańców. W latach sie-demdziesiątych wybudowano Rafinerię, Port Północny oraz Siarkopol. Utworzono też Uni-wersytet Gdański. Gdańsk po-nownie stał się największym portem na Bałtyku.

Tragiczne piętno odcisnął na mieście grudzień 1970 r. , kie-dy doszło do użycia broni przeciwko strajkującym robot-nikom. Jego ofiary upamiętnia-ją dziś słynne „Trzy krzyże”, czyli Pomnik Poległych Stocz-niowców, postawiony u bram Stoczni Gdańskiej.

W 1980 r. został zalegali-zowany największy i jedyny w Europie Środkowej, nieza-leżny ruch społeczny „Solidar-ność”. Ruch ten był głównym

25

powodem wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981 r. Po tzw. „Okrągłym stole” za-początkowano proces „powro-tu” Polski do Europy.

„Gdański sierpień” 1980 r. uznawany jest za początek procesu rozpadu powojenne-go porządku na Starym Konty-nencie. Masowe strajki, zakoń-czone podpisaniem w Stoczni Gdańskiej słynnych Porozumień Sierpniowych stworzyły wyłom, który w konsekwencji dopro-wadził do ukształtowania się nowej mapy politycznej Euro-py. Oto jeszcze jedno oblicze Gdańska – miasta, z którym już zawsze kojarzyć się będą w świecie wolne związki za-wodowe „Solidarność”.

Gdańsk liczy dziś niecałe 500 tysięcy mieszkańców. Jest waż-nym ośrodkiem przemysłu ma-szynowego, elektronicznego

26

i chemicznego. Jest handlo-wym i turystycznym centrum polskiego Wybrzeża. To siedzi-ba siedmiu wyższych uczelni, szesnastu instytutów nauko-wych, teatrów, muzeów i ga-lerii sztuki i ważny ośrodek biznesu z licznymi bankami, portem morskim i lotniskiem.

DWOrzec GDAńSK GłóWny

Historia kolei w Gdańsku zaczyna się w połowie XIX w. Pierwszą linię kolejową otwarto w roku 1852. Pierw-szy dworzec kolejowy, zwa-ny „Dworcem Brama Nizinna”, powstał niedługo potem. Re-prezentacyjny i przestronny Dworzec Główny został wybu-dowany w stylu tzw. „gdań-skiego renesansu” w latach 1894-1900. Gmach dworca i wieżę zbudowano z cegły

27

i bogato ozdobiono piaskow-cem z Wartkowic. Licząca 48 m wieża spełniała funkcję wieży ciśnień dla dworcowej instalacji wodnej, a ponadto umieszczono na niej napędza-ny elektrycznie zegar o ponad trzymetrowej średnicy tarczy.

ArcHiKATeDrA OliWSKA

Gdy mieliśmy 11 lat, nie in-teresowaliśmy się historią tak jak teraz. Każdy oglądał zabyt-ki i pomniki jedynie z grub-sza. Dopiero po kilku latach stały się dla nas ważne hi-storyczne wydarzenia, któ-re miały miejsce w Gdańsku, albo informacje o tym kiedy i jak zbudowano poszczegól-ne gmachy. Trudno się dzi-wić. Każdy interesuje się co-raz bardziej, w miarę gdy dysponuje większą wiedzą. Jej wzbogacanie jest fascynujące.

28

Gdy jednak nie wie się jesz-cze prawie nic, nowe informa-cje są przede wszystkim nu-żące i mogą zniechęcać do poznawania. Solidnie zabrałem się do gromadzenia informacji o mieście pod koniec średniej szkoły. Pojechaliśmy na wy-cieczkę zorganizowaną przez Polski Związek Niewidomych. Byliśmy dosyć daleko od mo-rza, w Tleniu, na tak zwanym obozie sportowo-rehabilitacyj-nym, a wyjazd autokarowy do Gdańska był jednym z naj-ważniejszych punktów tego pobytu. Mieliśmy dobrego przewodnika, dzięki czemu po-znawanie zabytków przebiega-ło inaczej niż podczas odwie-dzin mają inni. Wcześniej nie mieliśmy cierpliwości do wy-słuchania koncertu w Katedrze Oliwskiej, a teraz po wysłu-chaniu jednego domagaliśmy się, by zostać na drugi.

29

Około 1200 r. sprowadzeni w 1186 r. cystersi zbudowa-li w Oliwie niewielkie muro-wane oratorium. Katedra była budowana etapami w okre-sach romańskim i romańsko-gotyckim, w XIII w. oraz go-tyckim w drugiej połowie XIV w. Przez te kilkaset lat była wielokrotnie niszczona, rozbu-dowywana i przebudowywana. Dzisiejszy barokowy kształt zy-skała w latach 1579-1772.

Główna nawa ma aż 107 me-trów długości. Czyni to Ka-tedrę najdłuższym kościołem w Polsce i jednym z naj-dłuższych na świecie. Fasa-da z wieżami wznosi się na wysokość 46 metrów, a po-wierzchnia wnętrza liczy 2200 m2.

Dach Katedry wsparty jest na drewnianej konstrukcji , wy-konanej z potężnych belek. Wszystkie elementy konstrukcji

30

połączono metodami ciesielski-mi, z użyciem kołków. Kro-kwie więźby dachowej są cał-kowicie oryginalne i pochodzą z 1580 r. Charakterystyczne dla budownictwa cysterskiego sygnaturki (wieżyczki z dzwo-nami) wzniesiono około 1600 r. Największa, środkowa, za-wiera 3 dzwony, mniejsze po jednym. Dwa dzwony pocho-dzą z 1967 r. , pozostałe za-chowały się w oryginale.

Kruchta (osłaniająca północ-ne wejście) swoim barokowym stylem nawiązuje do sąsiadują-cej Kaplicy Pięciu Ran, jednak powstała dopiero w 1910 r. Wiązało się to ze zmianą funkcji kościoła z klasztornego na parafialny, aby ułatwić ko-munikację i wchodzenie znacz-nej i lości wiernych na nie-dzielne msze.

Ogromny ciężar budowli

31

wsparty jest na fundamentach wykonanych z olbrzymich gra-nitowych głazów narzutowych – stosunkowo łatwo dostęp-nych w polodowcowym ob-szarze Pomorza Gdańskiego. Do wnętrza Katedry od stro-ny wejścia głównego prowa-dzą schody. Różnica poziomów między powierzchnią placu a podłogą wynosi ponad 1 metr. To efekt nawarstwia-nia się osadów i gruzu, które spowodowały podniesienie te-renu.

Do katedry prowadzi baroko-wy portal z piaskowca z 1688 r. Nad herbem fundatora opa-ta Michała Hackiego, umiesz-czonym nad wejściem, znaj-duje się marmurowa tablica wymieniająca patronów oliw-skiego opactwa i kościoła oraz wspominająca konstrukcję por-talu i ozdobienie fasady świą-tyni z 1771 r.

32

Nad portalem jest witrażowe okno, a jeszcze wyżej mono-gramy Maryi i Jezusa, kartusz z datą 1771 i barokowe heł-my zrekonstruowane po znisz-czeniach wojennych na ośmio-kątnych wieżach. Na prawej wieży umieszczono tablicę upamiętniającą nadanie przez papieża Pawła VI w roku 1976 tytułu bazyliki mniejszej.

Kościół, zgodnie z regu-łą cysterską, jest pomalowa-ny na biało. Tylko żebrowa-ne sklepienie przyozdobione jest złocistymi gwiazdkami, a wsporniki żeber – koloro-wymi herbami dobroczyńców. W trzecim przęśle, po lewej stronie, umieszczony jest po-zytyw organowy. Naprzeciw znajdują się dwa wejścia do Kaplicy Mariackiej, zwanej też Kaplicą Polską.

33

Obecnie jest to kaplica Gdań-skiego Seminarium Duchow-nego. Wejścia są zamknięte renesansowymi kratami, a do kaplicy można się dostać z klasztornych krużganków. Na ścianach nawy głównej umieszczono 13 dużych i 10 małych obrazów ze scenami z Nowego Testamentu i z ży-cia św. Bernarda oraz portrety Apostołów, pochodzące z XVII i XVIII w. W podłodze nawy głównej znajdowało się kil-ka płyt nagrobnych. Te, któ-re jeszcze można było ocalić przed zatarciem, umieszczo-no w 1970 r. na południowej (prawej) ścianie nawy. Są to płyty nagrobne opatów i pro-tektorów klasztoru żyjących w XVII i XVIII w.

Nawa północna (po lewej stronie kościoła), tak jak nawa główna, też l iczy dziesięć

34

przęseł długości, a nakryta jest sklepieniem gwiaździstym – czteroramiennym. Oświetla ją osiem zamkniętych ostry-mi łukami okien. W posadzce nawy znajduje się kilka płyt nagrobnych, lecz tylko nie-które z nich nie są zatarte. Wzdłuż północnej ściany nawy ustawione są boczne ołtarze i renesansowe ławy z XVII w. Pomiędzy bocznymi ołtarza-mi znajduje się Pieta z 1910 r. i feretron – Matka Boska Oliwska z 1788 r.

Za pierwszym z bocznych oł-tarzy (ołtarz Wszystkich Świę-tych) znajduje się Kaplica św. Jana Nepomucena zwana też Kaplicą Chrzcielną. Dobudo-wano ją do nawy północnej w latach 1610-1612. Jej roko-kowy wystrój pochodzi z 1745 r. W głównym polu ołtarza

35

znajduje się obramowana skrę-conymi kolumnami (i rzeźbami świętych Floriana i Wacława) płaskorzeźba z białego stiuku przedstawiająca św. Jana Ne-pomucena klęczącego przed Matką Boską z Dzieciątkiem.

Nawa południowa jest o cztery przęsła krótsza i węższa. Można z niej przejść do dawnego klasztoru cyster-sów (obecnie zajmowanego przez Muzeum Archidiecezjal-ne i Gdańskie Seminarium Du-chowne), gdyż znajdują się tam dwa wejścia prowadzące na klasztorne krużganki. Nawa poprzeczna, czyli transept, ma tę samą wysokość, co nawa główna. W środkowej części transeptu sklepienie wspiera się na wspornikach ozdobio-nych pod koniec XVI w. her-bami. Na południowym filarze obok schodów

36

umieszczono epitafia wspomi-nające dwóch opatów. Na dru-gim z filarów łuku otwiera-jącego prezbiterium znajduje się ambona z połowy XVIII w., którą zdobią pozłacane kartu-sze przedstawiające głównie sceny z życia św. Bernarda. Powyżej daszku akustycznego widnieje postać triumfującego Chrystusa z krzyżem. Całość wieńczy umieszczona na fila-rze rzeźba anioła trzymające-go wstęgę z napisem Spiritus meus super mel dulcis (Duch mój słodszy od miodu). Ta-bernakulum znajduje się w oł-tarzu bocznym ufundowanym przez opata Jana Grabińskiego w 1635 r. Ołtarz przy północ-nej ścianie transeptu nazywany jest ołtarzem Zwiastowania lub ołtarzem św. Kazimierza.

Przy zachodniej ścianie

37

znajduje się piękna rzeźbiona stalla z drewna dębowego wy-konana w 1599 r. Zdobią ją bogate ornamenty, herb funda-tora opata Dawida Konarskiego oraz płaskorzeźby przedstawia-jące czterech Doktorów Kościo-ła. Na przeciwnej, wschodniej ścianie możemy podziwiać daw-ny ołtarz główny kościoła. Zo-stał tu przeniesiony z prezbi-terium, by zrobić miejsce dla monumentalnego ołtarza fun-dacji opata Hackiego. Trójkon-dygnacyjny ołtarz powstał na początku XVII w., a jego fun-datorami są opat Dawid Ko-narski oraz Rafał Kos, którego rodziców i braci upamiętnia grobowiec w nawie południo-wej. W południowej części transeptu znajduje się ołtarz św. Józefa z 1637 r. Na ścianie powyżej ołtarza umieszczono zegar, którego

38

mechanizm pochodzi praw-dopodobnie z końca XVI w., a nad nim ozdobną tabli-cę poświęconą Trójcy Świę-tej. Owalną płytę z przedsta-wieniem Trójjedynego otaczają promienie oraz postacie anio-łów grających na instrumen-tach muzycznych.

W 1984 r. , na posadzce przed ołtarzem ustawiony zo-stał grobowiec książąt po-morskich. Sarkofag z czarne-go marmuru powstał w 1615 r. z polecenia opata Dawida Konarskiego, w miejsce star-szego, zniszczonego w roku 1577. Początkowo znajdował się w prezbiterium kościoła, ale pod koniec XIX w. został przeniesiony do ambitu. Scho-dy, które się tu znajdują, pro-wadziły do dormitorium mni-chów czyli do pomieszczeń mieszkalnych klasztoru. Wejście na schody ujęte jest

39

w ufundowany w 1636 r. przez opata Jana Grabińskiego portal ozdobiony reliefem przedsta-wiającym św. Piotra oraz her-bem rodowym opata. Ten sam herb (Pomian) widnieje na oł-tarzu św. Józefa, a także na portalu prowadzącym do za-krystii oraz na znajdującym się tuż obok marmurowym lawato-rium, czyli miejscem do obmy-wania rąk. Swą budową przy-pomina ono portal z wnęką zamiast przejścia. W środkowej części znajduje się miska i na-czynie na wodę.

W południowej części tran-septu znajduje się wsparta na kolumnach empora zdobiona malowidłami, na niej zaś małe organy. Instrument ten zbudo-wał Johann Wulf zanim przy-stąpił do pracy nad dużym in-strumentem w nawie głównej. Organy poddano

40

ostatnimi czasy gruntownej renowacji. Obecnie posiadają siedemnaście rejestrów, a po-nieważ są podłączone do sto-łu gry głównego instrumentu, można na nich grać zarówno używając własnej klawiatury jak i z pulpitu dużych orga-nów. Prospekt organowy ozdo-biony jest złoconymi ornamen-tami oraz grupą rzeźb aniołów otaczających króla Dawida gra-jącego na harfie ku chwale Boga.

Obejście wokół prezbiterium (ambit), zbudowano w XIV w. Po wejściu do ambitu od strony południowej możemy zobaczyć na wewnętrznej ścia-nie nagrobek podkomorzego Jerzego Konstantego Hülsena ufundowany przez jego syna. Nagrobek wykonany w 1760 r. z piaskowca ma formę obe-lisku z herbem i popiersiem zmarłego,

41

ustawionego na postumencie z marmurową tablicą. Za na-grobkiem Hülsena znajduje się częściowo odkryte romańskie przejście, zapewne pozostałość wejścia do pierwszego muro-wanego oratorium cystersów.

Nieopodal, także na we-wnętrznej ścianie, znajdują się jeszcze dwa renesansowe epitafia – poświęcone sekre-tarzowi króla Stefana Batore-go oraz pierwszemu opatowi Oliwy. Przy ścianie zewnętrz-nej ambitu znajdują się liczne ławy i boczne ołtarze z XVII w. Pomiędzy nimi ustawiony jest mały baldachim pochodzą-cy z pierwszej połowy XVII w. Jest też wielki baldachim, któ-ry ponoć osobiście wyhaftowa-ła szwedzka królowa Krystyna (1628-1689) jako symbolicz-ną rekompensatę za zniszcze-

42

nia dokonane w Oliwie przez Szwedów. Podniebienie balda-chimu przedstawia herb Oliwy oraz datę 1716, która ma być datą sprowadzenia baldachimu do Oliwy.

Po stronie zewnętrznej są schody, pod którymi znajdu-je się krypta grobowa bisku-pów gdańskich. Nad kryptą znajduje się kaplica św. Krzyża zwana też kaplicą opacką. Ka-plica pochodzi z drugiej poło-wy XIV w., natomiast jej wy-strój z wieku XVIII . Prowadzą do niej schody, ale wejście zamknięte jest barokową kra-tą z XVIII w. Owalna kaplica przykryta jest kopułą zwień-czoną latarnią. Wnętrze kaplicy ozdobione jest barwnymi stiu-kami. Najważniejszy jest ołtarz z rzeźbami tworzącymi grupę Ukrzyżowania.

Za kaplicą opacką znajdu-

43

je się portal prowadzący do łącznika, którym można było przejść z kościoła do Pałacu Opatów. Przy zewnętrznej ścia-nie ambitu ustawione są licz-ne boczne ołtarze. Wychodząc z ambitu na wewnętrznej ścia-nie zobaczymy odkryte cegły – pozostałości po romańskim oratorium z XII w. Przy sa-mym wyjściu stoi tron opacki z 1730 r.

W głębi prezbiterium znajdu-je się ołtarz główny z 1688 r. Na marmurowym cokole o wy-sokości 1,80 metrów ustawio-no półkoliście 14 siedmiome-trowych kolumn z piaskowca. W środku kolumnady znajduje się obraz przedstawiający Ma-ryję i św. Bernarda jako orę-downików oliwskiego opactwa.

Na kolumnach spoczywa bel-kowanie przyozdobione wiel-kim kartuszem z herbem opata

44

Hackiego pośród 16 mniej-szych kartuszy ozdobnych. Powyżej mieści się stiukowe przedstawienie niebios peł-ne figur aniołów oraz postaci Starego i Nowego Testamentu. W centrum kompozycji znajdu-je się witraż przedstawiający Trójcę Świętą – jest to powo-jenne dzieło wykonane według projektu Zofii Baudouin de Courtenay w miejsce zniszczo-nego w 1945 r. Po lewej stro-nie ołtarza znajduje się taber-nakulum z 1735 r.

Dalej znajdują się renesanso-we stalle. Dębowe, dwupozio-mowe ławy są pozostałością po zespole ław klasztornych. Na ścianach prezbiterium znaj-dują się malowidła przedsta-wiające fundatorów i dobro-czyńców klasztoru. Starsze malowidła, naścienne, (wyko-nane w latach

45

1583-1587) przykryte są tabli-cowymi obrazami autorstwa Hermanna Hahna, który na nowo opracował portrety po 1613 r.

Pośrodku prezbiterium znaj-duje się wejście do krypty grobowej kryjącej szczątki za-konników i niektórych książąt pomorskich. Obok płyty przy-krywającej kryptę stoi współ-czesny ołtarz pełniący rolę głównego ołtarza katedry.

Każdego lata w Katedrze Oliwskiej odbywają się Mię-dzynarodowe Festiwale Muzyki Organowej, na słynnych, po-chodzących 1763 r. rokoko-wych organach, które składają się z 7874 piszczałek. Wielkie organy oliwskie zaprojektował i zbudował w latach 1763-1788 o. Johann Wilhelm Wulff na zlecenie opata Jacka Ry-bińskiego.

46

Prospekt, czyli widoczne, naj-większe piszczałki organów, wypełnia kulisowo zachodnie przęsło nawy głównej i skom-ponowany jest wokół owalne-go okna. Zdobi go niezwykle bogata dekoracja snycer-ska z 25 figurami: muzykują-cych aniołów (ruchome ręce z instrumentami), Dawida, św. Cecylii , wirującym słoń-cem i gwiazdami. W tym cza-sie były to największe organy w Europie i prawdopodobnie również i na świecie.

Za każdym razem odwiedzi-ny w katedrze oliwskiej robią na mnie niebywałe wrażenie. Szkoda, że nie mogę zoba-czyć tej architektury, ołtarzy, rzeźb, a także samych orga-nów, figurek „muzyków”, któ-rzy nam grają. Może jednak właśnie z tego powodu ła-twiej mi przejść do jakby in-nej rzeczywistości i przeżywać

47

koncert w sposób wyjątkowy. Czasem wydaje mi się, że je-steśmy w innym świecie, to znaczy innym czasie. Czuję się tak, jakby znikł nasz, a po-jawił wiek siedemnasty lub osiemnasty. Organy grają ko-lejnymi brzmieniami, urucha-miając inne zestawy piszcza-łek, a w ich tembr czy rytm wpadają coraz to inne figur-ki i kręcą się, kłaniają, trą-bią, dźwięczą, buczą, piszczą. Coś nieprawdopodobnego. Nad wszystkim panuje jednak pod-stawowy dźwięk organowy, który i tak pozostaje najmilszy dla uszu. Nie ma ciekawsze-go brzmieniowo dźwięku niż właśnie ten. Jest tak bogaty i mocny, że można zapomnieć o „Bożym świecie”. Za każdym pobytem w mieście jedziemy do Oliwy, by jeszcze raz tego posłuchać.

48

BiTWA POD OliWą

Każdemu, kto chciał się uczyć historii i uważnie słuchał tych lekcji , znany jest konflikt pol-sko-szwedzki, o którym była mowa już w szkole podsta-wowej. Nie, nie myślę te-raz o potopie, o którym opo-wiadał nam Sienkiewicz, lecz o wcześniejszym okresie, gdy się on rozpoczynał i rozpalał stopniowo. Na początku wie-ku XVII Szwecja rosła w siłę. Jej burzliwy rozwój trwał oko-ło 100 lat. Ucierpiała na tym i Polska. Najpierw próbowa-liśmy odrzucić Szwedów od siebie w bitwach morskich, a najsławniejsze z nich miały miejsce właśnie pod Oliwą.

W roku 1627 miała miejsce tzw. bitwa pod Oliwą. Była to bitwa morska pomiędzy pol-ską flotą i eskadrą okrętów

49

szwedzkich, pierwsza i jedyna większa bitwa morska młodej polskiej floty, mimo to zakoń-czona zwycięstwem nad słabszą liczebnie, lecz porównywalną jakościowo i bardziej doświad-czoną eskadrą szwedzką. Bitwa nie miała większego znaczenia dla ogólnej sytuacji militarnej, jednakże miała duże znacze-nie moralne i propagandowe, udowadniając, że polska flo-ta może pokonać szwedzką. Wzmocniła też pozycję władzy królewskiej wśród mieszczań-stwa gdańskiego.

PArK OliWSKi

Wróćmy do Oliwy. Warto tam pojechać za każdym pobytem w Trójmieście. Oprócz Katedry czeka na turystów park i zoo. Park Oliwski powstał na przeło-mie XII

50

i XIII w., razem z cysterskim opactwem w Oliwie. Zakonni-cy zapewne już wtedy założyli przyklasztorny ogród użytkowy. W pełni rekreacyjno-ozdob-ny ogród zaczął powstawać w związku z wybudowaniem rezydencji opata, o której źró-dła wspominają od końca XVI w. To właśnie w tym ozdob-nym ogrodzie przy rezyden-cji opata Franciszka Zaleskie-go król August II I Sas wydał w roku 1734 imieninową ucztę na cześć swojej protektorki ca-rycy Anny Iwanownej.

Dzisiejszy kształt park w du-żej mierze zawdzięcza ostatnim opatom oliwskim. To z inicja-tywy opata Jacka Rybińskiego powstał w latach 1754-1756 nowy budynek pałacu opackie-go, a kilka lat później nowa wersja przypałacowego ogrodu. Projekt ogrodnika

51

Hentschla zrealizował architekt i ogrodnik Kazimierz Dem-biński z Kocka, który wcze-śniej pracował przy ogrodach w Wilanowie. Powstała wte-dy barokowa część parku, dziś nazywana częścią francuską. Przed frontem pałacu utworzo-no wspaniały parter ogrodowy skierowany na południe. Ozdo-biony jest fontanną i popier-siami książąt pomorskich, usta-wionymi w parku w 1967 r.

Parter ogrodowy otwiera się w stronę dużego prostokątne-go stawu usytuowanego pro-stopadle, wzdłuż osi wschod-nio-zachodniej. Wzdłuż tej samej osi powstała Aleja Li-powa. Jej przedłużeniem na wschodnim końcu jest ujęty szpalerem drzew staw, któ-ry przez długie lata tworzył wspaniałą iluzję niejednokrot-nie wspominaną przez podróż-

52

ników bawiących w Oliwie. Patrząc w kierunku wschod-nim odnosiło się wrażenie, że staw łączy się z wodami od-ległej o kilka kilometrów Za-toki Gdańskiej. Przez długie dziesięciolecia dbano, by nic nie zakłócało iluzji . W świetle Książęcego Widoku, jak nazy-wano aleję i jej przedłużenie, nie budowano żadnego obiek-tu i nie sadzono drzew. Nie-stety, współcześni goście par-ku muszą użyć wyobraźni, by na końcu osi widokowej zoba-czyć zasłonięte obecnie morze.

Równolegle do stawu i Alei Lipowej powstał jeszcze jeden parter ogrodowy, nazwany Ra-jem. Przy jednej z alejek tej części parku znalazły się Gro-ty Szeptów. Charakterystycz-ne muszle usytuowane naprze-ciw siebie po dwóch stronach

53

alejki mają tę właściwość, że stojący w nich, zwróce-ni plecami do siebie rozmów-cy, mogą się porozumiewać ze sobą szeptem. Jeśli tylko nic nie przecina linii pomię-dzy muszlami, głos odbity od ścian konchy słyszalny jest w przeciwległej muszli .

W roku 1772 wraz z I roz-biorem Polski Oliwa znalazła się pod panowaniem pruskim. Klasztor utracił wtedy swoje posiadłości i źródła dochodów, groziła mu likwidacja. W 1782 r. po śmierci opata Rybińskie-go król pruski mianował opa-tem swojego dalekiego kuzyna Karola Hohenzollern-Hechingen. Był on także biskupem cheł-mińskim, a potem warmińskim. To właśnie on sprowadził do Oliwy Jana Jerzego Saltzman-na, syna nadwornego ogrodni-ka, twórcy

54

królewskich ogrodów w Pocz-damie. Saltzmann nadał ogro-dowi nowy charakter. Zgod-nie z ówczesną modą starał się imitować naturę w opar-ciu o popularne w tych cza-sach, choć raczej nieprawdzi-we, wyobrażenia o chińskich ogrodach. W północnej czę-ści parku, dziś zwanej chiń-sko-angielską (lub angielską) stworzone zostały kręte ścieżki i zbiorniki wodne naśladujące dziką przyrodę. Powstało spo-ro altan, pawilonów, „świątyń” i innych urządzeń parkowych, których przedstawienia znamy z zachowanego planu parku z 1792 r. , sygnowanego her-bem Hohenzollernów. Pozosta-łością po tamtych ozdobach są dwa sztuczne pagórki po północnej stronie parku czy kaskada na Potoku Oliwskim.

Niewątpliwą zasługą Karola

55

Hohenzollerna i jego ogrod-nika było zagospodarowanie wzgórza Pachołek, nazwane-go Górą Karola (Karlsberg) od imienia opata. Włączone w obręb posiadłości opackich w 1793 r. stało się częścią parku, dzięki czemu ten nie kończył się po stronie północ-nej wyraźną granicą, ale miał swoje przedłużenie, którego ukoronowaniem był pawilon widokowy na szczycie wzgó-rza. Ta część założenia parko-wego przechodziła niezauwa-żalnie w naturalny las.

W 1803 r. ostatnim już opa-tem w Oliwie został Józef Ho-henzollern-Hechingen. Klasz-tor został skasowany w roku 1831, ale Józef Hohenzollern pozostał właścicielem pałacu i parku do śmierci. Park prze-szedł wtedy na własność pań-stwa pruskiego,

56

a inspektorem został miano-wany Gustaw Schöndorf. Nowy zarządca opiekował się par-kiem do 1881 r. i sprowadził do Oliwy dużą ilość roślin egzotycznych. Usunął część zniszczonych już urządzeń par-kowych. Pod jego zarządem park nabrał charakteru ogrodu dendrologiczno-krajobrazowego.

Kolejne zmiany w parku to dzieło inspektora Ericha Woc-ke, zarządzającego ogrodem w latach 1899-1929. W pobli-żu starej oranżerii , w miejscu dawnego labiryntu, utworzył alpinarium i sprowadził do Oliwy szereg alpejskich roślin. Sama oranżeria została prze-budowana w cieplarnię i nie-dużą palmiarnię, rozbudowy-waną kilkakrotnie po II wojnie światowej. Erich Wocke zgro-madził w alpinarium rośliny ze wszystkich

57

stron świata, które w natural-nych warunkach rosną jedynie w górach.

W czasie wojny park znacz-nie ucierpiał, mimo że sama Oliwa przetrwała zawieru-chę bez znacznych strat. Po wojnie park został wpisa-ny do rejestru ochrony za-bytków przyrody wojewódz-twa gdańskiego, a w 1971 r. do rejestru zabytków miasta Gdańska. W 1946 r. powsta-ła w parku Stacja Aklimaty-zacji Roślin. W latach 1952-1956 założony został Ogród Botaniczny. W sezonie letnim jest on udostępniany zwiedza-jącym wraz z palmiarnią i al-pinarium. Tabliczki z nazwami roślin są cennym uzupełnie-niem zbiorów botanicznych. Podobne tabliczki swego cza-su umieszczono na drzewach w całym parku. W 1955 r.

58

parkowi nadano imię Adama Mickiewicza. Kamienne popier-sie poety odsłonięto następ-nego roku w zakątku zwanym Rajem. Wiosną 1976 r. w par-ku znalazła swoje miejsce Ga-leria Współczesnej Rzeźby Gdańskiej. Ekspozycja powstała z inicjatywy gdańskich rzeź-biarzy i Muzeum Narodowego w Gdańsku, o czym informuje tablica umieszczona na ścianie Pałacu Opatów.

zOO W OliWie

Niedaleko Parku Oliwskiego znajduje się największy ogród zoologiczny w Polsce. Zajmuje powierzchnię 136 ha Trójmiej-skiego Parku Krajobrazowego i mieści się w Dolinie Leśne-go Młyna. Miejski Ogród Zoo-logiczny otwarto 1 maja 1954 r. Mieszka w nim ponad 200

59

gatunków zwierząt, ponad 1000 sztuk. Gdańskie zoo słynie na świecie z hodowli kondorów wielkich, z których otrzymuje regularne przychówki.

GDAńSKie BurSzTyny

Przy okazji oglądania kate-dry, parku i zoo wpadamy do sąsiedniego sklepiku z biżute-rią, gdzie panują bursztyny. I le można ich mieć lub oglądać? Ale czy one mogą się znudzić? Pewnie, że mogą, ale tylko wtedy, gdy się je traktuje wy-łącznie jako biżuterię. Tymcza-sem bursztyn ma też inne wa-lory.

Złoto Bałtyku ma wiele barw. Zależnie od wieku bursztyny mienią się kolorami od niemal białego, przez wszystkie od-cienie żółci i pomarańczu, po ciemny, prawie

60

wiśniowy. Najstarsze mate-riały świadczące o znajomo-ści bursztynu i jego obróbce w rejonie Gdańska pochodzą z okresu 8 do 4 tysięcy lat p.n.e. i wiążą się z przypisy-waną mu magiczną siłą. Dla potrzeb kultowych wyrabiano wówczas bursztynowe amule-ty w postaci zwierząt, figu-rek bóstw i herosów. Gdańsk leży na skrzyżowaniu histo-rycznych i współczesnych szla-ków bursztynowych. Burszty-nowy szlak miał dla Europy znaczenie nie tylko gospodar-cze – tą drogą rozpowszech-niano również naukę i kulturę. Handel był pretekstem do po-znania, zbliżenia i zrozumienia różnych kultur i cywilizacji .

Najstarsze ślady pracow-ni bursztyniarskiej w Gdań-sku pochodzą z końca X w. Wówczas władza książęca mia-

61

ła monopol na pozyskiwa-nie bursztynu. Książęcy rybacy musieli uzyskać prawo zbie-rania surowca od władców gdańskiego grodu. Wyrabia-no wtedy paciorki, pierścion-ki, wisiorki, kostki i pionki do gry, amulety, a po chrzcie gdańszczan przez św. Wojcie-cha również krzyżyki. Trafia-ły one także do mieszkańców innych grodów na ziemiach polskich, były też eksportowa-ne do Flandrii . W XIV w., gdy Pomorzem Gdańskim zawład-nął Zakon Krzyżacki, bursztyn stał się szczególnie poszuki-wany, ponieważ handel su-rowcem przynosił mu znaczne dochody. Eksportowano go do Brugii, Lubeki, Amsterdamu, Antwerpii, Kolonii, Norymber-gii , Wenecji. Dozorcy pilnie strzegli magazynów bursztynu, a za ukrycie znalezionych ka-mieni groziła

62

nawet kara śmierci. Polityka zakonu nie sprzyjała rozwojo-wi sztuki bursztyniarskiej. Roz-kwitowi gdańskiego rzemiosła bursztyniarskiego przysłużył się król Kazimierz Jagiellończyk, nadając miastu tereny bogate w bursztynowe złoża. W okre-sie I Rzeczpospolitej bogaty i l iczący się w Europie Gdańsk znany był jako ważne centrum bursztyniarstwa. Pierwszy cech bursztynników w Gdańsku utworzono w roku 1477.

Przełom XVI i XVII w. w Gdańsku nazywany jest „złotym wiekiem”. W gdań-skich pracowniach tworzono liczne dzieła z bursztynu na zamówienie bogatych miesz-czan, szlachty, magnatów, du-chowieństwa i królów polskich. Bursztynowe wyroby docierały również na dwory

63

książęce i królewskie całej Eu-ropy. Dzieła gdańskich bursz-tynników były najcenniejszymi dyplomatycznymi podarunka-mi dla papieży, carów, sułta-nów i kalifów oraz władców największych państw europej-skich. Bursztynowe precjoza stały się prawdziwą wizytówką miasta.

W roku 1701 Fryderyk I Ho-henzollern zamówił u mistrza bursztyniarskiego z Gdańska, Andreasa Schlütera, bursztyno-wy wystrój gabinetu w swoim podberlińskim pałacu Charlot-tenburg. Prace trwały 11 lat. Dzieło było imponujące: ściany pokoju o wymiarach 10,5 na 11,5 m pokrywały precyzyjnie dobrane i obrobione kawał-ki bursztynu. W 1716 r. car Piotr I Wielki w czasie wizyty w Prusach, zachwycony arcy-

64

dziełem, otrzymał je w poda-runku od Fryderyka Wilhelma jako dowód przyjaźni i po-twierdzenie zawartego sojuszu. Dar trafił do Petersburga – najpierw do Pałacu Letniego, a później Zimowego. W 1755 r. carowa Elżbieta przeniosła komnatę do pałacu w Car-skim Siole. W 1941 r. zrabo-wali ją Niemcy. W następnym roku przewieziono ją w kilku-dziesięciu skrzyniach do kró-lewieckiego zamku. W 1944 r. komnatę ponownie zapakowa-no do skrzyń i umieszczono w zamkowych podziemiach. To ostatnia pewna wiadomość na temat Bursztynowej Komnaty.

Po dwóch wojnach świato-wych w Gdańsku nie ocalał ani jeden warsztat. Tuż po wojnie wielu artystów podję-ło próbę odrodzenia wielkich tradycji Gdańska. Był to jed-

65

nak powrót do najdawniejszej funkcji bursztynu, jaką była ozdoba stroju. Dzisiaj gdańscy bursztynnicy i ich dzieła zna-ni są na całym świecie. Two-rzą zarówno w dawnym, wiel-kim stylu swoich znamienitych poprzedników, jak i hołdując awangardzie. I znów nic nie ogranicza ich rozmachu: już niedługo w gdańskim koście-le św. Brygidy będziemy mogli podziwiać wspaniały burszty-nowy ołtarz.

Bursztyn był tak cennym su-rowcem, że stanowił środek płatniczy. Przypisywano mu także magiczną siłę i właści-wości lecznicze. Obecnie wy-korzystywany jest również w przemyśle kosmetycznym i domowych apteczkach. Od wieków największe zaintere-sowanie wzbudzały inkluzje – bryłki bursztynu, w których

66

zachowały się, zatopione w ży-wicy i utrwalone na zawsze, owady i fragmenty roślinności – ślady życia sprzed milionów lat.

Gdańsk od wieków kultywo-wał tradycje sztuki burszty-niarskiej. Gdańscy bursztynnicy stworzyli własną szkołę ob-róbki bursztynu, a jakość ich wyrobów nie ma sobie rów-nej w świecie. Bałtycki bursz-tyn zwany sukcynitem to po-chodząca sprzed 40 milionów lat stwardniała żywica kopalna zawierająca stosunkowo dużą domieszkę kwasu bursztyno-wego, która decyduje o jego wyjątkowych, leczniczych wła-ściwościach. Jako ważny ośro-dek wydobycia i przerobu tego wyjątkowego surowca, zarów-no dawniej jak i dziś słyną-cy wspaniałymi dziełami sztuki z jantaru, Gdańsk jest l iczącym

67

się centrum naukowym zajmu-jącym się tą tematyką, siedzi-bą Krajowej Izby Gospodarczej Bursztynu i Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników, gospodarzem największych na świecie targów bursztynu AM-BERIF i AMBERMART oraz zna-nym punktem na historycznym i współczesnym szlaku bursz-tynowym. Już w 2 poł. XVII w. zaczęły powstawać pierw-sze gdańskie kolekcje burszty-nu. Specjalizowano się zwłasz-cza w gromadzeniu inkluzji .

muzeum BurSzTynu

Bursztyn w jego naturalnej postaci oraz najbardziej wyra-finowane i misterne bursztyno-we precjoza, powstałe w ciągu ostatnich kilku wieków można obejrzeć w Muzeum Bursztynu, które jest

68

Oddziałem Muzeum Historycz-nego Miasta Gdańska. Otwar-to je w 2006 r. Udało nam się zwiedzić Muzeum w dwa dni po jego otwarciu. Byliśmy po raz kolejny w Trójmie-ście i oglądaliśmy wszystko, czego wcześniej nie widzie-liśmy. W hotelu dowiedzieli-śmy się o nowootwartym mu-zeum i już następnego dnia tam „pognaliśmy”. Moja rodzi-na była zachwycona pięknymi eksponatami. Ja nie mogłem wiele obejrzeć, bo ogrom-na większość eksponatów była umieszczona, ze zrozumiałych powodów, w gablotach.

Na sale wystawowe Muzeum Bursztynu została zaadaptowa-na Wieża Więzienna i Katow-nia. Jest to unikatowy w skali światowej zespół prostokąt-nego barbakanu, w postaci dwóch gotycko-renesansowych budowli obronnych

69

połączonych murem (szyją). Wchodzą one w skład zespo-łu Przedbramia ulicy Długiej, dawnego wjazdu do miasta. Obiekt powstał w połowie XIV w. jako element fortyfi-kacji średniowiecznych Głów-nego Miasta. W latach 1604-1858 znajdowało się tutaj jedno z najcięższych więzień europejskich. Katownia, daw-niej siedziba kata, wygląda jak renesansowy pałacyk z boga-to zdobionym dachem i wie-życzką. Wewnątrz znajdują się liczne cele, „straszy” pie-niek katowski. Nad wejściem do budynku jest stary herb Gdańska z czasów Krzyżackich, przedstawiający dwa krzyże, jeszcze bez królewskiej, zło-tej korony. Ogromna, masyw-na Wieża Więzienna nakryta jest hełmem. Wieża Więzienna i Katownia gromadzi obiekty związane

70

z dziejami siedziby Oddzia-łu, jej wielorakimi funkcjami, jak również z dziedziny histo-rii gdańskiego prawa i admini-stracji .

DłuGi TArG

Nie ma mowy, by być w Gdańsku i nie pospacero-wać po Długim Targu. Tak więc i my spacerujemy i spę-dzamy tu solidne godziny za każdym pobytem w Gdańsku. Uzbierało się tych przecha-dzek już kilkanaście, a mimo to nie spotykamy tam i nie przeżywamy ciągle tego sa-mego. Jest tam tyle atrakcji , że nieustannie znajdujemy coś nowego. I mamy co wspomi-nać. To tutaj po raz pierwszy próbowaliśmy duszone ośmior-niczki, a nasz syn uznał, że są świetne, w której to kwe-stii zdążył już zmienić zdanie,

71

dostaliśmy sok z granatów, który przeszedł do naszej hi-storii jako sok najsmaczniej-szy, jaki spotkaliśmy i już od lat staramy się dostać coś podobnego po raz drugi, ale bezskutecznie. W taki oto sposób historie rodzinne wią-żą się z Gdańskiem również z – wydaje się – zwyczajnymi wydarzeniami w tym mieście. W każdym razie na Długim Targu można zachwycać się najprostszymi niespodziankami oraz wiekopomnymi zabytkami.

Ulica Długa ukazuje turystom najważniejsze budowle miasta: Ratusz (siedzibę władz), budy-nek poczty ze zrekonstruowa-nym wnętrzem, renesansowy Dom Ferberów z 1560 r. , re-nesansowy Lwi Zamek z 1569 r. oraz Dom Schumannów z posągiem Zeusa na szczycie. Na przedłużeniu tej ulicy jest Długi Targ,

72

plac pełniący tu rolę ryn-ku, który dochodzi do Zielo-nej Bramy, a razem nazywane są Drogą Królewską. Znajduje się tu wiele kawiarni, pubów i restauracji . Jest to ulubio-ne miejsce spotkań turystów i mieszkańców. Trakt biegnie z zachodu na wschód, w kie-runku pobrzeża Motławy, po-dobnie jak większość ulic Gdańska. Znajdują się tutaj również: Muzeum Historycz-ne Miasta Gdańska w Ratuszu Głównego Miasta, Fontanna Neptuna, Dwór Artusa i wiele zabytkowych kamienic.

W XIII w. Droga Królew-ska była traktem kupieckim, na którego końcu był owal-ny plac targowy. W średnio-wieczu odcinek od ówczesnej Bramy Długoulicznej, na której miejscu wznosi się teraz Bra-ma Złota, do Bramy Kogi, któ-ra jest teraz bramą

73

Zieloną, był uznawany za jed-ną ulicę. W roku 1331 za Bra-mą Kogi znajdował się solidny most, do którego mogły przy-bijać duże statki, np. kogi. Później wybudowano na jej miejscu znacznie okazalszą bramę, a jej nazwa i nazwa mostu wzięła się od zielonego koloru ozdób.

Dłuższe pierzeje były zabu-dowane dwutraktowymi, a na-stępnie trzytraktowymi ka-mienicami mieszczańskimi z dużymi sieniami. Średnio-wieczna zabudowa mieszkalna z ozdobnymi elewacjami two-rzącymi północną i południo-wą pierzeję placu została cał-kowicie zastąpiona w XVI-XVIII w. nowożytną. Od zachodu plac zamknięty jest Ratuszem Głównomiejskim i Kamienicą Schumanów, zaś od wscho-du. Kamienice stojące wzdłuż tej drogi należały do naj-

74

ważniejszych ludzi w mieście. Z powodu uroczystych parad, przeprowadzanych tą drogą w latach 1457-1552, wzięło się jej określenie jako Drogi Kró-lewskiej. Patrycjuszowskie ka-mienice mają charakter manie-rystyczny i barokowy. Zostały odbudowane po zniszczeniach wojennych i zachowały część pierwotnej architektury i deko-racji rzeźbiarskiej.

W XIV i XV w. w każdą so-botę przy Długim Targu han-dlowano mięsem, a na odcin-ku między Fontanną Neptuna a Ratuszem sprzedawano pro-sięta. Z tego powodu tę część Drogi Królewskiej nazwano Targiem Prosiąt. Na Długim Targu wykonywano także eg-zekucje czarownic, heretyków i złoczyńców, ale tylko tych, którzy byli szlachcicami lub prawowitymi obywatelami mia-

75

sta. Pozostałych tracono na Gó-rze Szubienicznej bądź w Ka-towni.

W wyniku działań wojennych zdecydowana większość zabu-dowy Długiego Targu została zniszczona. W trakcie odbudowy usunięte zostały szyny tramwa-jowe (przed wojną jeździły tu-taj tramwaje), a kostkę zastą-piono granitem.

GDAńSKie BrAmy

Brama Stągiewna

Powstała w początkach XV w. jako część fortyfikacji chro-niących, przekształconą wła-śnie w sztuczną wyspę, dzielni-cę spichrzową. Większa wieża, zwana Stągwią, była przystoso-wana do prowadzenia ostrzału armatniego z górnej, odsłonię-tej platformy. Stanowiła główny

76

punkt obserwacyjny i obronny górujący nad płaskim otocze-niem. Mniejsza baszta, zwana Stągiewką, uzupełniała założe-nie, flankując przejazd. Gład-kie, ceglane mury pozbawio-ne były jakiejkolwiek dekoracji prócz umieszczonych w zamu-rowanej dziś wnęce, kamien-nych tarcz z herbami Polski, Prus Królewskich i Gdańska. W XVII w. bramę przebudo-wano, dodając nad jej prze-jazdem dużą nadbudowę dla odźwiernego. Nadbudowa ta nie przetrwała wojen napo-leońskich, które nadweręży-ły także średniowieczne mury Stągwi i Stągiewki. Całkowi-ta zagłada zagroziła bramie już w naszym stuleciu, kiedy ze względów komunikacyjnych chciano ją rozebrać. Ostatecz-nie zdecydowano się tylko na przebicie w mniejszej z baszt przejścia dla pieszych.

77

Z wojny wyszedł zabytek w stosunkowo dobrym stanie, niestety został zniekształcony późniejszą przebudową, która dodała nad przejazdem łącznik o formach nie znajdujących żadnego uzasadnienia w archi-tektonicznej przeszłości Bramy Stągiewnej.

Brama Wyżynna

W 1571 r. Hans Kramer – Saksończyk pracujący wcześniej przy budowie drezdeńskiego zamku, a od 1565 r. zatrud-niony w Gdańsku przez Radę Miejską, przystąpił do budo-wy umocnień wzdłuż zachod-nich krańców miasta. Były to założenia bastionowe, zgodne z ówczesną sztuką fortyfika-torską. W okresie 5 lat wybu-dowano między innymi nową bramę umieszczoną w kurtynie

78

wałów na wysokości ulicy Dłu-giej. Ostateczny kształt brama, nazwana Wyżynną, otrzymała w 1588 r. Oblicowana zosta-ła ceglaną okładziną kamien-ną, a całość ozdobiona bogatą dekoracją rzeźbiarską. Otwiera ona tak zwaną Drogę Królew-ską, ciągnącą się przez uli-cę Długą i Długi Targ aż do Zielonej Bramy nad Motławą i stanowiła trakt uroczystych wjazdów monarchów. Wspania-le ukształtowana budowla sta-nowiła też ważny element ide-owy, co podkreślono nie tylko herbami w charakterystycznym układzie, ale i łacińskimi sen-tencjami sławiącymi sprawie-dliwość, pobożność, pokój, wolność oraz zgodę, a także głoszącymi pochwałę „repu-bliki”, a więc Rzeczpospolitej, ale równocześnie i małej, lecz silnej „republiki” gdańskiej,

79

strzegącej swej niezależności w ramach polskiego państwa. Przez kilka stuleci Brama Wy-żynna pełniła funkcję główne-go wjazdu do miasta. W roku 1807 przekroczył ją Napoleon Bonaparte wraz z trzydziesto-sześciotysięczną armią. W tym czasie istniały jeszcze poro-śnięte trawą wały poprzedzone fosą, które nie tylko strzegły miasta, ale i dodawały wiele uroku panoramie Gdańska wi-dzianego z zachodu. Nieste-ty, cały ciąg szesnastowiecz-nych fortyfikacji zniwelowano w końcu XIX w., a na ich miejsce, w bezpośrednim są-siedztwie bramy, wybudowano dwa gmachy o historyzującej formie architektonicznej – je-den z nich zachował się do dziś. Jeszcze przed całkowi-tą zmianą urbanistycznej sy-tuacji zabytku poważnie go

80

przekształcono, oblicowując w 1884 r. wschodnią, przed-tem ceglaną, elewację ciosa-mi kamiennymi, podobnymi do oryginalnych i dodając herb Hohenzollernów. Podczas dzie-więtnastowiecznych prac re-stauratorskich wymieniono też znaczną część kamieniarki za-chodniej elewacji. W takim stanie budowla przetrwała do dziś, gdyż wojna nie poczyniła tu większych zniszczeń.

Brama złota

Na miejscu średniowiecznej Bramy Długoulicznej wybudo-wano w 1612 r. Złotą Bramę w stylu manieryzmu nider-landzkiego. Na ścianie fron-towej we fryzie znajduje się cytat z Psalmu 122 w języku niemieckim: „Oby się dobrze wiodło tym, co cię miłują, oby pokój panował

81

w twych murach i szczęście w pałacach”. Na bramie od ulicy Długiej łacińska senten-cja Salustiusza głosi: „Zgodą małe republiki rosną, niezgodą wielkie upadają”.

Na fasadach obu bram za-kończonych attykami ustawio-no osiem rzeźb alegorycz-nych. Posągi widoczne od frontu uosabiały: Pokój, Wol-ność, Bogactwo i Sławę, do których dążyć miał Gdańsk i jego obywatele. Od uli-cy Długiej umieszczono figury symbolizujące cnoty obywatel-skie: Roztropność, Pobożność, Sprawiedliwość i Zgodę. Obie elewacje ozdobiono kartusza-mi z herbem Gdańska. Deko-racji dopełniają wyrzeźbione pękające jabłka granatu, które równie dobrze mogą stanowić symbol tak pożądanej obfito-ści i płodności, jak i znak im-perialnych ambicji

82

Gdańska. Prócz reprezentacyj-nych, brama pełniła też funk-cje obronne. Świadczy o tym fakt, że jeszcze w drugiej po-łowie XVIII w. funkcjonowa-ły tu potężne brony odcina-jące w razie potrzeby drogę na Główne Miasto. Od 1803 do 1872 r. Złota Brama mie-ściła Szkołę Sztuk Pięknych. W kilka lat po wyprowadze-niu się uczelni zdjęto wień-czące budowlę posągi, które nie zachowały się do naszych czasów. Po wojnie, gdy uzu-pełniano wystrój zniszczonej częściowo bramy, przy rekon-struowaniu figur posłużono się wzorami w postaci ceramicz-nych kopii z 1878 r.

Brama zielona

Jedną z najwcześniejszych bram strzegących Głównego

83

Miasta od strony Motławy była Brama Kogi zamykająca od wschodu Długi Targ, która była wzmiankowana w źródłach już w 1357 r. Od połowy XVI w., gdy zaczęto wznosić fortyfi-kacje nowożytne, wiele śre-dniowiecznych założeń obron-nych stało się bezużytecznych. W miejscu tak ważnym dla miasta jak Długi Targ skorzy-stano z możliwości zastąpienia starej, skromnej bramy budow-lą nową, większą i świetniejszą, w pełni odpowiadającą ambi-cjom gdańszczan, przeżywają-cych właśnie okres rozkwitu swego miasta. W październiku 1563 r. rozpoczęto rozbiórkę Bramy Kogi. Nową zbudowano w latach 1564-1568 z kamienia o zielonym odcieniu. Brama Zielona była pierwszym obiek-tem w Gdańsku zbudowanym w stylu manieryzmu

84

niderlandzkiego, który nadał miastu charakterystyczne pięt-no. Niejasna jest funkcja, jaką pierwotnie zamierzano nadać gmachowi, ale już w 1570 r. , pod presją wysłanników Zyg-munta Augusta, postanowiono oddać ją na rezydencję pol-skim monarchom przybywają-cym do Gdańska. Nigdy zresz-tą, z wyjątkiem Ludwiki Marii w 1646 r. , z tej możliwości nie skorzystali . Ponadto w przy-ziemiu urządzono – w 1567 r. – wagę miejską, istnieją-cą w tym miejscu przez trzy dalsze stulecia. Formę nadaną przez budowniczych w XVI w. budowla zachowała bez po-ważniejszych zmian do 1831 r. , kiedy to zlikwidowano dach wraz ze wszystkimi szczyta-mi, zastępując je klasycystycz-ną attyką zwieńczoną figura-mi na postumentach. W tym

85

kształcie zabytek przetrwał do lat osiemdziesiątych XIX w. W roku 1883 przebito dodat-kowy, czwarty przelot, nadając mu formę znaną z trzech pier-wotnych arkad bramy i zdobiąc herbem Hohenzollernów. Obec-nie, po dokonaniu rekonstruk-cji wschodnich szczytów, Brama Zielona prezentuje się, z wy-jątkiem pozostawionego dzie-więtnastowiecznego przelotu, tak jak ją ukształtowano przed z górą czterema wiekami. Bu-dowlę postawiono na planie wydłużonego prostokąta. Wy-murowany z cegły gmach przy-kryto dwuspadowym dachem zamkniętym z obu stron bo-gato ukształtowanymi szczyta-mi. Równie dekoracyjne szczy-ty zasłaniają obszerne facjaty o dwóch lub nawet trzech kondygnacjach. Każdy ze szczy-tów zwieńczono posągiem. Bo-

86

gaty wystrój rzeźbiarski zdobi także niższe partie budowli. Rustyka zdobiąca znaczne par-tie dolnej kondygnacji nadaje jej potężny wyraz przypomina-jący o militarnych korzeniach tej architektury. Zupełnie inny charakter ma druga kondygna-cja. Jej lekka, wręcz pogod-na forma każe pamiętać, że tu właśnie w XVII i XVIII w. urządzano biesiady, mieszczań-skie uroczystości, festyny, lo-terie, a nawet przedstawienia teatralne. W latach 1746-1829 Brama Zielona była siedzi-bą Towarzystwa Przyrodnicze-go i miejscem przechowywania jego bogatych zbiorów. Trady-cję tę podjęło ulokowane tu w 1880 r. Muzeum Przyrodni-cze istniejące aż do ostatniej wojny. Po wojnie odbudowany obiekt gościł przez kilka dzie-sięcioleci Pracownie

87

Konserwacji Zabytków. Do pro-stokątnego korpusu budowli są przybudowane dwa anek-sy. Jednym z nich jest klatka schodowa przylegająca od pół-nocy, a drugim – dostawio-ne od strony Długiego Targu skrzydło południowe. Oba do-datkowe człony stanowią in-tegralną część Bramy Zielo-nej i powstały równocześnie z korpusem głównym, z któ-rego podziałami pilastrowymi i okuciową ornamentyką szczy-tów harmonijnie się łączą. Ad-ministracyjne i reprezentacyjne serce miasta, jakim był Dłu-gi Targ wraz z przylegającymi budowlami, łączyło się dzię-ki wielkim prześwitom arkad bramy z portem gdańskim na Motławie, stanowiącym o po-tędze miasta. Obecnie mieści się tu oddział Muzeum Naro-dowego w Gdańsku.

88

Wielka zbrojownia

Wielka Zbrojownia nazywa-na jest arsenałem. W XVI w. mieszczanie nie mieli po-wierzchni do magazynowania sprzętu gromadzonego na wy-padek wojny, która zagrażała im ze strony Szwecji. Podję-li decyzję o budowie spe-cjalnego arsenału. Zbrojownia została wzniesiona w latach 1602-1605 z małej cegły ho-lenderskiej. Do bogatej deko-racji rzeźbiarskiej posłużył go-tlandzki piaskowiec. Budynek wygląda tak, jakby składał się z czterech, pozornie oddziel-nych kamieniczek.

W XVII i XVIII w. można było podziwiać składowane na pię-trze kurioza, wśród których największe zdumienie budziły poruszane precyzyjnym mecha-nizmem figury przedstawiające walczących na kopie

89

jeźdźców i piechurów strzelają-cych z muszkietów. Wszystkie-mu patronował Mars w asyście bijącego w werble dobosza. Jak widać, także ów swoisty mechaniczny teatr przypominał o podstawowych militarnych zadaniach arsenału. Wielka Zbrojownia swą funkcję militar-ną zachowała aż do początków XIX w. Rozbudowa fortyfikacji miejskich, a także przemiany w uzbrojeniu i technice wojen-nej sprawiły, że od połowy XIX w. Zbrojownia zaczęła być ra-czej magazynem dawnej, bezu-żytecznej już broni, niż nowo-czesnym arsenałem.

W 1945 r. budynek został spalony. Odbudowano go w la-tach 1947-1965, zrekonstruowa-no hełmy wież i kamieniarkę szczytów. W latach 2000-2005 odnowiono obie fasady. Pań-stwowa Wyższa

90

Szkoła Sztuk Plastycznych za-jęła górną kondygnację i pod-dasze Zbrojowni, w kondygna-cji dolnej urządzono zaś, jak w okresie międzywojennym, pasaż handlowy. Wnętrze bu-dynku jest dostosowane do ak-tualnych potrzeb.

Z zewnątrz można podziwiać Wielką Zbrojownię w kształcie niemal dokładnie takim, jaki nadano jej cztery wieki temu. Jest to dzieło o wielkich wa-lorach artystycznych – niewąt-pliwie najcenniejszy w Polsce, a jeden z najznakomitszych w Europie przykład architektu-ry niderlandzkiego manieryzmu, kierunku, który dominował na północy Europy od połowy XVI w. aż po pierwsze dziesięcio-lecia wieku XVII. Widok uli-cy Piwnej zamkniętej wspania-łą fasadą Zbrojowni należy do najpiękniejszych w Gdańsku.

91

HOTel POSejDOn

W hotelu Posejdon miesz-kaliśmy wielokrotnie. Żywimy do niego zrozumiały senty-ment, gdy już za pierwszym pobytem w roku 1988 do-brze nas tam przyjęto, czemu jest poświęcony osobny frag-ment. Właśnie ten hotel uzna-liśmy za najwygodniejszy dla nas. Zajeżdżaliśmy do niego, by zwiedzać Gdańsk i okoli-ce oraz by korzystać z trój-miejskich plaży. Można wyjść z hotelu i po około dwustu metrach znaleźć się na plaży. Podobnie łatwo można znaleźć tam świetny obiad – smażo-ne ryby! To kolejna atrakcja Gdańska. Nie dość, że moż-na zwiedzać zabytki dzień w dzień, przez wiele dni i się nie znudzić, chodzić na pla-żę i pływać, to jeszcze moż-na smakować znakomite ryby,

92

których w stolicy brakuje.W Posejdonie jest basen –

owszem, niezbyt duży, ale tu-taj uczyli się pływać moi sy-nowie. Właśnie tutaj bali się wchodzić do wody, a wejść było trzeba. Tutaj wykonywa-li pierwsze próby i tutaj za-częli mnie wyprzedzać na dy-stansie od brzegu do brzegu. Wiecie, jak to wspaniale, gdy jest w hotelu basen, choćby najmniejszy? Można z niego skorzystać gdy jest gorsza po-goda, albo rano, przed śnia-daniem, czy wieczorem, po powrocie z miasta. Człowiek jest zmęczony i pełny wrażeń, a woda znakomicie daje odpo-cząć.

Z tym hotelem wiąże się ko-lejna ważna historia. Właśnie tam rozpocząłem projektowa-nie wykorzystania stołu ping-pongowego do grania

93

przez niewidomych. Czasem na wakacjach nie ma dobrej po-gody. Wtedy goście ośrodków wczasowych lub hoteli szuka-ją fajnych zajęć na miejscu. Wtedy można pograć w bilard, „piłkarzyki”, pójść na basen, gdy jest dostępny, wpaść do baru albo kawiarni. Można też skorzystać ze stołu do ping-ponga. Tak właśnie robili moi bliscy, a ja? Pozazdrościłem im i spróbowałem zaprojektować takie zasady gry, by niewido-mi mogli grać z widzącymi. Dzisiaj gra, czy może raczej zabawa, jest już znana wielu ludziom. Nasza Fundacja zor-ganizowała pokazy ping-pon-ga dla niewidomych, a nawet kilka turniejów z nagrodami. Okazuje się, że można bawić się w taki sposób, że nie po-trzeba specjalistycznego sprzę-tu. O taki zawsze jest trudno.

94

Specjalny stół do innej, choć nieco podobnej gry – show-down – kosztuje kilka tysię-cy złotych i nie jest dostęp-ny właściwie nigdzie. Zwykłe stoły do ping-ponga, rakietki i piłeczki są w bardzo wie-lu miejscach. Wystarczy zdjąć siatkę i poćwiczyć takie odbi-janie piłeczki, by niewidomy mógł wiedzieć gdzie ona leci. Przetestowaliśmy, że wystarczą nam trzy odbicia, byśmy mo-gli wiedzieć, gdzie jest i od-bić ją na drugą stronę stołu.

O takim ping-pongu myśla-łem już wcześniej, ale do-piero w hotelu dojrzałem do sfinalizowania pomysłu. Mogli-śmy już grać i dopracowywać szczegóły. Namawiam wszyst-kich: jedźcie do Gdańska, do hotelu Posejdon, który nie jest teraz zbyt drogi i spró-bujcie tej gry. Jej opis można

95

znaleźć w naszych informato-rach.

POmniK POleGłycH STOczniOWcóW

Polacy są związani z historią Gdańska i jego okolic. W tym mieście można bowiem znaleźć wszystko, a między innymi miejsca, w których decydowała się nasza teraźniejszość. wspo-mnę najpierw przeżycia moje i mojej klasy z roku 1970 – z grudnia oraz stycznia 1971. Siedzieliśmy w ławkach. Na-stroje były minorowe. Niewie-le wiedzieliśmy, gdyż wiado-mości docierające do nas były skąpe, ale i tyle wystarczyło, byśmy byli przejęci do głębi. W Gdańsku doszło do krwa-wych zajść, w których zginę-li ludzie, wielu stoczniowców. Był styczeń roku 1971. Minę-

96

ło już kilka tygodni od zajść w Trójmieście. Miały one miej-sce siedemnastego grudnia, potem były ferie. Wróciliśmy do szkoły i byliśmy w kiep-skich nastrojach. My, grzeczni uczniowie, byliśmy w siódmej klasie. Nie można powiedzieć, że dużo rozumieliśmy, ale to, że doszło do czegoś strasz-nego było i dla nas jasne. Siedzieliśmy więc w ławkach i czekaliśmy na nauczyciela języka rosyjskiego. Postano-wiliśmy właśnie jego zapytać co się właściwie stało. Z tego co wiedzieliśmy, należał do partii i sądziliśmy, że potrafi nam to wyjaśnić. Przyszedł po krótkiej zwłoce, a my, zgod-nie z ustaleniami, zapytaliśmy o wszystko. Powiedział, że się cieszy, iż postanowiliśmy zapy-tać właśnie jego i chętnie

97

nam odpowie. Usłyszeliśmy jego interpretację wydarzeń, która dla nas, młodych chło-paków, nie była wiarygodna. Opowiadał o interesie pań-stwa, konieczności zachowania porządku, spokoju, dyscypli-ny. Robotnicy byli podjudza-ni przez kapitalistów, rewizjo-nistów i niestety doszło do konfrontacji . Tak mówiła nam również telewizja i radio, ale słuchaliśmy też i innych wia-domości. Nastawialiśmy radio Wolna Europa i dowiadywali-śmy się, że było jednak ina-czej. Każdy, kto przyjeżdża do Gdańska czy do Trójmiasta, wyobraża sobie tamte wydarze-nia. Jesteśmy bardzo związa-ni z tym miejscem. Było i jest nasze. Trudno pogodzić my-śli o fajnych wakacjach, które tam się spędza z informacjami o strzelaniu do robotników.

98

No cóż, taka jest historia na-szego Gdańska i kraju.

W roku 1970 robotnicy wy-stąpili przeciw drastycznym podwyżkom cen podstawowych towarów. Demonstracje zosta-ły stłumione siłą komunistycz-nej policji i wojska, 44 osoby poniosły śmierć, wielu areszto-wano. W postulatach Między-zakładowego Komitetu Straj-kowego w 1980 r. wysłano żądanie upamiętnienia robotni-ków poległych w 1970 r. I to się stało.

Na Placu Solidarności, przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, stoi Pomnik Poległych Stocz-niowców. Są to trzy monu-mentalne krzyże sięgające ku niebu. Każdy z nich ma 42 m wysokości. Każdy krzyż waży 42 tony. Krzyże, zbudowane na planie trójkąta, mają niere-gularne,

99

spękane kształty. W dolnej części monument zdobią pła-skorzeźby z życia stoczniow-ców. Na każdym krzyżu w gór-nej jego części zawieszone są kotwice o masie dwóch ton. Razem masa krzyża wy-nosi 44 tony. Kotwice uznane są za symbol walki i wyzwo-lenia. Symbole są wymowne. Po walce nastąpiło wyzwolenie. W górnej części krzyże są po-łączone. Połączenie krzyży po-dyktowane jest względami kon-strukcyjnymi, ale może mieć również znaczenie symbolicz-ne – może świadczyć o wspól-nym losie robotników w trzech polskich stoczniach: Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Trzy potęż-ne nieme krzyże głośno mó-wią o tragicznej śmierci trzech pierwszych robotników zabitych w 1970 r. przez MO i WP. Krzyże są symbolem ludzkiego

100

cierpienia, ale również zbawie-nia.

BOHATerSKi GDAńSK z rOKu 1939

Tragedia z roku 70 nie ma jednak porównania z tym, co tam się działo w roku 1939. Po raz kolejny Gdańsk i jego okolice wpisały się w naszą historię najgłośniejszymi i za-razem najtragiczniejszymi zgłoskami. Wydarzenia z wrze-śnia 1939 r. znamy chociażby z filmów i słuchowisk. Boha-terską obronę Poczty Polskiej lub Westerplatte znają chy-ba wszyscy. Oto krótkie notki o tych wydarzeniach.

Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku była jednym z pierwszych starć II wojny światowej. Atak na nią roz-począł się 1 września 1939 r.

101

około godziny 4.45, po od-cięciu prądu i połączeń te-lefonicznych. Bohaterski opór Niemcom stawili cywilni obrońcy Poczty. Słabo uzbro-jeni odparli natarcie, zadając Niemcom duże straty. Kolejne ataki wsparte ogniem artyle-ryjskim i samochodami pancer-nymi również nie doprowadzi-ły do zdobycia Poczty Polskiej. Pomimo podpalenia budynku miotaczami ognia walka trwała do wieczora, kiedy wobec bra-ku nadziei na odsiecz i braku amunicji pocztowcy skapitulo-wali. Kilku z nich, korzystając z zamieszania panującego wo-kół gmachu, zdołało wydostać się poza niemiecki pierścień okrążenia. Ci ocaleli . Pozosta-łych 38 osób uwięziono, a na-stępnie postawiono przed są-dem wojennym. Skazano ich na śmierć.

102

Westerplatte to półwysep le-żący w północno-wschodniej części Gdańska, na Wyspie Portowej, przy ujściu Mar-twej Wisły do Zatoki Gdań-skiej. Jego szerokość waha się od około 200 do 500 metrów, a długość wynosi około 2 ki-lometry. W latach 1926-1939 na terenie półwyspu funk-cjonowała Wojskowa Składni-ca Tranzytowa. Jej obrona we wrześniu 1939 stała się sym-bolicznym początkiem II wojny światowej oraz polskiego opo-ru przeciw agresji .

25 sierpnia 1939 r. do Gdań-ska przybył z rzekomo kur-tuazyjną wizytą niemiecki pancernik szkolny Schleswig-Holstein. Na pokładzie okrętu skrycie przetransportowano od-dział piechoty morskiej, która miała uczestniczyć w ataku na Westerplatte.

103

1 września 1939 o godzinie 4.45 pancernik otworzył ogień w kierunku polskiej składnicy wojskowej. Obrona półwyspu trwała do 7 września. Zapasy amunicji i żywności były na wyczerpaniu, a środki medycz-ne zostały w całości zużyte. U niektórych rannych wdała się gangrena. W tej sytuacji komendant major Henryk Su-charski podjął decyzję o kapi-tulacji .

W roku 1966 na Westerplat-te odsłonięto Pomnik Obroń-ców Wybrzeża. Ma 25 m wy-sokości (nie licząc podstawy, którą jest 20-metrowy kopiec). Pomnik kształtem przypomi-na wyszczerbiony bagnet wbi-ty w ziemię. W roku 1987 na Westerplatte papież Jan Paweł II spotkał się z 38 westerplat-czykami i młodzieżą.

104

Spis treściWSTęP 1HiSTOriA miASTA 15DWOrzec GDAńSK GłóWny 26ArcHiKATeDrA OliWSKA 27BiTWA POD OliWą 48PArK OliWSKi 49zOO W OliWie 58GDAńSKie BurSzTyny 59muzeum BurSzTynu 67DłuGi TArG 70GDAńSKie BrAmy 75 Brama Stągiewna 75 Brama Wyżynna 77 Brama złota 80 Brama zielona 82 Wielka zbrojownia 88HOTel POSejDOn 91POmniK 95POleGłycH STOczniOWcóW 95BOHATerSKi GDAńSK z rOKu 1939 100

105

informacja od redaktora technicznego:Przygotowana dla Państwa książka, została wytworzona w technolo-gii czarnodruku z nałożonym tek-stem brajlowskim. Oznacza to, że treść czarnodrukowa jest tożsama z treścią brajlowską. System Braille’a wymaga więcej znaków niż tekst czarnodrukowy, co w niektórych przypadkach powoduje, że linie tekstu na końcu strony nie po-krywają się lub kończą w połowie kartki, nie jest to błędem składu, lecz efektem wybranej technologii.