Gogol Mikołaj - Rewizor

  • Upload
    dj-kot

  • View
    348

  • Download
    11

Embed Size (px)

Citation preview

Mikoaj Gogol - Rewizorkomedia w piciu aktach OSOBY: ANTON ANTONOWICZ SKWOZNIK DMUCHANOWSKI horodniczy ANNA ANDRIEJEWNA jego ona MARIA ANTONOWNA jego crka UKA UKICZ CHOPOM wizytator szk JEGO ONA AMMOS FIEDOROWICZ LAPKIN-TIAPKIN sdzia ARTIEMIJ FILIPOWICZ ZJEMLANIKA kurator instytucji filantropijnych IWAN KUMICZ SZPIEKIN naczelnik poczty PIOTR IWANOWICZ BOBCZYNSKI }PIOTR IWANOWICZ DOBCZYNSKI } obywatele IWAN ALEKSANDROWICZ CHLESTAKOW urzdmlk z Petersburga OSIP jego sucy KRYSTIAN IWANOWICZ HIBNER lekarz powiatowy FIEDOR ANDRIEJEWICZ LULUKOW }IWAN AZARIEWICZ RASTAKOWSKI } byli urzdnicy, wybitni STIEPAN IWANOWICZ KOROBKIN } obywatele miasta N.N. STIEPAN ILJICZ UCHOWIERTOW komisarz policji WISTUNOW PUGOWICYN policjanci DZIERYMORDA ABDULIN kupiec FIEWRONIA PIETROWNA POSZLEPKINA ona lusarza ONA PODOFICERA MISZKA sucy Horodniczego KELNER ANDARM Gocie, kupcy, mieszczanie, petenci itd. CHARAKTERY I KOSTIUMY UWAGI DLA AKTORW HORODNICZY, starszawy jegomo, dugie lata na urzdzie; na swj sposb wcale niegupi czowiek. Chocia apownik, zachowuje si bardzo solidnie; do powany; do pewnego stopnia nawet rezoner; mwi niezbyt gono i niezbyt cicho, ani za duo, ani za mao. Kade jego sowo ma wagRysy twarzy pospolite a szorstkie, jakie ma kady, kto zacz cik sub od niszych szczebli. Do szybko przechodzi od strachu do radoci, od upodlenia do pychy, jak to bywa u ludzi z ordynarnymi skonnociami duszy. Nosi mundur z galonami, wysokie buty. Wosy szpakowate, na jea. ANNA ANDEIEJEWNA, jego ona, prowincjonalna kokietka, jeszcze nie stara; wychowania w rwnej mierze na modnych romansach i albumach, jak na kopotach ze spiarni i sub domow. Bardzo ciekawa, a gdy si trafi sposobno, to i chepliwa. Nieraz rzdzi mem tylko dlatego e m nie wie, co jej odpowiedzie. Ale ta wadza dotyczy wyczane drobnostek i ogranicza si do wymwek i kpin. W czasie trwania sztuki cztery razy zmienia stroje. CHLESTAKOW, modzieniec 23-letni, cieniutki, chudziutki, z lekka gupawy i, jak to si mwi, bez pitej klapki w gowie. Typ, zwany w kancelariach absolutn pustk (zerem). Mwi i dziaa zupenie bez namysu. Na niczym nie umie skupi uwagi. Mwi krtko, urywanie, sowa wylatuj z jego ust cakiem niespodzianie. Im wicej aktor, grajcy t rol, wykae szczeroci, otwartoci i prostoty, tym bardziej zyska. Ubrany wedug mody. OSIP, sucy, taki jak zwykle bywaj niezbyt ju modzi sucy. W tym, co mwi, jest powaga,. Patrzy nieco spodeba. Rezoner, lubicy samemu sobie recytowa moray dla swego pana. Mwi zazwyczaj gosem rwnym; w rozmowie z Chlestakowem wpada w ton surowy, urywany i nawet z lekka grubiaski. Jest mdrzejszy od swego pana i dlatego bardziej domylmy, nie lubi jednak duo mwi. Jest to spryciarz i kombinator na milczco. Nosi szary lub granatowy surdut, dobrze podniszczony. BOBCZYSKI i DOBCZYJSKI, obaj niziutcy, krciutcy, z brzuszkami, ciekawscy, bardzo do siebie podobni. Obaj mwi bardzo szybko i ywo gestykuluj. Dobczyski jest troch wyszy ni Bobczyski i troch powaniejszy. Obaj nosz te nankinowe pantalony, na nogach maj buciki z chwacikami. Dobczyski chodzi w szerokim fraku koloru butelkowego, Boboczyski w dawnym wojskowym mundurze.

LAPKIN-TIAPKIN, sdzia, przeczyta w yciu pi sze ksiek i dlatego jest troch wolnomylny. W tym, co syszy, lubi dopatrywa si gbszego znaczenia, i dlatego nadaje wag kademu wasnemu sowu. Aktor grajcy t rol powinien stale zachowywa znaczc min. Mwi basem, rozcigajc sowa, sapic i rzc, jak stary zegar, co najpierw syczy, a dopiero potem wybija godzin. ZJEMLANIKA, kurator zakadw filantropijnych, bardzo graby, nieruchliwy i niezdarny (niedwiedziowaty), ale mimo to szczwany krtacz. Bardzo usuny. Nosi szeroki frak; w akcie czwartym zjawia si w wskim gubernialnym mundurze z przykrtkimi rkawami i ogromnym konierzem, prawie zakrywajcym. uszy. NACZELNIK POCZTY, czowiek a do naiwnoci prostoduszny. Inne role nie wymagaj specjalnych wyjanie. Oryginay ich moemy spotka na kadym kroku. G o c i e powinni by rnorodni: wysocy i niscy, grubi i chudzi, uczesami i rozwichrzeni, we frakach, wgierkach, surdutach rozmaitych kolorw i kroju. Suknie pa tak samo pstrokata. Jedne ubrane s do przyzwoicie, nawet z pretensjami do mody, ale jaki szczeg musi by zawsze nie w porzdku: albo czepek ma bakier, albo torebka jaka dziwaczna. Inne w sukniach zupenie poza wszelk mod: z wielkimi szalami, w czepkach przypominajcych gow cukru itp. Panowie aktorzy powinni zwrci specjaln uwag na ostatni, scen. Ostatnie wypowiedziane sowo andarma musi porazi wszystkich jak prd elektryczny wszystkich naraz, nagle. Caa grupa musi zmieni pozycj w cigu jednej sekundy. Gos zdumienia wszystkich pa wyrwa si musi jednoczenie, jak z jednej piersi Przy niezastosowaniu si do tych uwag przepa moe cay efekt. AKT I Scena 1 Pokj w mieszkaniu Horodniczego HORODNICZY, ARTIEMIJ FILIPOWICZ, UKA UKICZ, AMMOS FIEDOROWICZ, KOMISARZ POLICJI, LEKARZ, DWAJ DZIELNICOWI HORODNICZY Zaprosiem panw w celu zakomunikowania im arcyniemiej nowiny: jedzie do nas rewizor! AMMOS FIEDOROWICZ Jak to rewizor? ARTIEMIJ FILIPOWICZ Co za rewizor? HORODNICZY Rewizor z Petersburga, incognito, a na domiar zego z poufn instrukcj. AMMOS FIEDOROWICZ Masz tobie! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Masz babo kaftan! UKA UKICZ Wielki Boe! I jeszcze z poufn instrukcj! HORODNICZY Jakbym co przeczuwa: ca ubieg noc niy mi si jakie dwa niezwyke szczury. Takich, powiadam panom, nigdy jeszcze nie widziaem: czarne, nienaturalnej wielkoci! Przyszy, obwchay i poszy. Zaraz panom przeczytam list, jaki otrzymaem od Andrzeja Iwanowicza Czmychowa, ktrego pan, panie Zjemlanika, (do Artiemija Filipowicza) zna... Pisze mi Czmychow tak: Kochany przyjacielu, kumie i dobrodzieju... (mruczc pgosem, szybko przebiegajc oczyma list) i zawiadomi ci... aha... oprcz tego chciaem ci zawiadomi, e przyjecha urzdnik z poleceniem dokonania inspekcji caej guberni, specjalnie za naszego powiatu... (podnosi znaczco palec) Dowiedziaem si o tym od najwiarogodniejszych ludzi, cho on podaje si za osob prywatn. Wiedzc, e, jak wszyscy zreszt, masz grzeszki na sumieniu, bo jeste czowiek mdry i nie lubisz wypuszcza tego, co samo do rk pynie... (zatrzymuje si) No, sami swoi... to radz ci mie si na bacznoci, bo moe przyjecha lada chwila, a nie jest wykluczone, e ju przyjecha i mieszka gdzie incognito. Wczoraj... No, tu ju id sprawy rodzinne

siostra Anna Kiriowna przyjechaa do nas z mem. Iwan Kiriowicz bardzo uty i cigle gra na skrzypcach itd. itd. Wic tak si to przedstawia! AMMOS FIEDOROWICZ Tak, to sprawa nadzwyczajna, po prostu nad-zwy-czajna... Go w tym jest. UKA UKICZ Po co, panie Horodniczy, z jakiego powodu? Dlaczego do nas rewizor? HORODNICZY Dlaczego?! Taki los, wida! (westchn) Dotychczas, panu Bogu najwyszemu dziki, dobierali si do innych miast, teraz i na nas kolej przysza... AMMOS FIEDOROWICZ Ja myl, e to ma jaki cieniutki i raczej polityczny podkad... Znaczy to po prostu, e Rosja... tak jest, chce prowadzi wojn i ministerstwo, prosz ja panw, nasya urzdnika, eby si wywiedzie, czy nie ma gdzie zdrady. HORODNICZY Take pan trafi? A niby rozumny czowiek! W powiatowym miasteczku zdrada! C to, miasto pograniczne, czy co?-... Przecie od nas, cho trzy lata galopem pdzi, a do adnego pastwa nie dojedzie, AMMOS FIEDOROWICZ Nie, panie Antoni, niech pan tak od razu nie tego... Powtarzam, wadza ma jakie dyskretne zamiary. Daleko, nie daleko, wszystko jedno, a ostrono nie zawadzi... HORODNICZY Zawadzi, czy nie zawadzi, nie wiem, ja swoje zrobiem i uprzedziem panw. Co do mnie, to w swoim resorcie wydaem ju pewne zarzdzenia. Radz i panom. A zwaszcza panu, panie Zjemlanika. Rewizor zechce niewtpliwie, i to przede wszystkim, obejrze powierzone paskiej pieczy instytucje filantropijne... niech pan przeto postara si, aby wszystko byo jak naley: eby szlafmyce byy czyste, eby chorzy nie wygldali jak kominiarze, jak to tam zwykle... ARTIEMIJ FILIPOWICZ No, to drobnostka! Szlafmyce mona da czyste... HORODNICZY Wanie... I eby nad kadym kiem bya karteczka po acinie, czy w jakim innym jzyku... to ju paska rzecz, (do Krystiana Iwanowicza) panie Doktorze... jaka choroba, kiedy kto zachorowa, dzie, data, wszystko... I to niedobrze, e pacjenci pal taki mocny tyto... Czowiek kicha, jak tylko wejdzie. Byoby te wskazane, aby zmniejszy ilo chorych, bo bdzie si zaraz nazywao, e nadzr niedostateczny, albo e lekarz do niczego... ARTIEMIJ FILIPOWICZ O, co do metod leczenia, to przedsiwzilimy z Krystianem Iwanowiczem rodki bardzo skuteczne: im bliej natury tym lepiej... lekarstw kosztownych nie stosujemy. Czowiek prosty jeeli ma umrze, to i tak umrze... jeeli ma wyzdrowie, to i tak wyzdrowieje... Zreszt panu Doktorowi byoby nawet trudno porozumie si. z pacjentami nie zna on zupenie naszego jzyka, ani sowa! KRYSTIAN IWANOWICZ (dwik poredni midzy e i i) HORODNICZY I panu, panie Lapkin Tiapkin, radzibym zwrci uwag na stan lokali urzdowych. W poczekalni sdu, tam gdzie zazwyczaj schodz si strony, str zaprowadzi hodowl gsi, mae gski pltaj si pod nogami... Nie przecz, dbao o gospodarstwo domowe chwali si kademu dlaczegoby i str nie mia prawa ale w takim miejscu jak sd nie wypada... Ju niejednokrotnie chciaem zwrci panu na to uwag, ale zawsze jako zapominaem... AMMOS FIEDOROWICZ Jeszcze dzi ka gski zabra do kuchni... Moe pan przyjdzie na obiad? HORODNICZY Oprcz tego, i to, panie Sdzio nieadnie, e w urzdzie paskim cigle si suszy i to, i owo... A nad sam szaf z aktami wisi myliwski harap! Wiem, e pan jest zapalonym myliwym, ale nie zaszkodzi na pewien czas zdj go ze, ciany... Kiedy rewizor wyjedzie, moe pan znowu powiesi... Asesor za paski... owszem, czowiek z olejem w gowie... ale tak od niego jedzie, jakby przed chwil wyszed z gorzelni... Te niedobrze... Dawno ju chciaem zwrci panu na to uwag, ale nie pamitam, byem czym innym

zajty... S przecie rodki na to, jeeli to, w samej rzeczy, jak on sam twierdzi, zapach przyrodzony. Naley mu poradzi, aby jad cebul, lub czosnek, czy co innego... W tym wypadku pan Doktr moe zastosowa rozmaite medykamenty. KRYSTIAN IWANOWICZ (dwik jak wyej) AMMOS FIEDOROWICZ Nie, tego si pozby nie mona! Powiada, e mamka, kiedy by niemowlciem, upucia go na ziemi i od tego czasu zalatuje troch wdk... HORODNICZY Ja tylko zwracani uwag... Co za dotyczy specjalnych rodkw ostronoci i tego, co Czmychow nazywa w licie grzeszkami, o tym nic powiedzie nie mog... Bo i o czym tu mwi?... Nie ma czowieka, ktry by nie mia jakich grzechw na sumieniu... Sam Pan Bg tak chcia i wolterianie daremnie przeciw temu wystpuj... AMMOS FIEDOROWICZ A co pan, panie Horodniczy, nazywa grzeszkami? Grzeszek grzeszkowi nie rwny...... Ja przyznaj si otwarcie, e bior apwki... Ale w jakiej postaci? W postaci szczenit... To zupenie inna sprawa! HORODNICZY Szczenita czy nie szczenita, a apwka apwk! AMMOS FIEDOROWICZ No nie, panie! Co innego, kiedy kto na przykad ma futro za 500 rubli, a maonka szal... HORODNICZY Ale c z tego, e pan bierze apwki szczenitami? Pan za to w Boga nie wierzy! Do cerkwi pan nigdy nie chodzi. A ja w wierze przynajmniej nieugity jestem i co niedziela: bywam w domu boym. A pan? O, ja pana znam! Kiedy pan. zacznie mwi o stworzeniu wiata, to po prostu wosy dba staj! AMMOS FIEDOROWICZ Ale sam do tego doszedem! Wasnym rozumem! HORODNICZY E, tam! Zdarza si czasem, e od nadmiaru rozumu gorzej jest, ni gdyby go wcale nie byo... Zreszt o sdzie powiatowym wspominaem tak tylko, przy sposobnoci. Wtpi, czy tam kto kiedy zajrzy: miejsce takie, e sam Pan Bg rozcign nad nim protektorat... Ale pan, panie Chopow, jako naczelnik wydziau szkolnego powinien specjalnie zaj si panami profesorami. Ludzie to, oczywicie, uczeni, ksztaceni w rozmaitych kolegiach, ale maj Bardzo dziwne maniery, nieodczne zapewne od uczonoci... Jeden na przykad wie pan, taki tusty na twarzy, nazwiska nie pamitam nie moe si bez tego oby, eby nie zrobi grymasu, gdy tylko wejdzie na katedr... O tak jako... (pokazuje) A potem, spod krawata zaczyna sobie rk brod prasowa... Jeeli pan profesor stroi takie miny do ucznia, to oczywicie drobnostka... Moe to przy nauce rzecz nawet konieczna... Nie wiem i nie miem sdzi! Ale nieche pan pomyli, e odstawi tak sztuk w obecnoci przyjezdnego urzdnika! Mog by straszne skutki! Pan rewizor, lub kto inny, moe to wzi do siebie... Diabli wiedz, co si sta moe! UKA UKICZ Kiedy nie mog sobie z nim da rady! Mwiem ju kilkakrotnie. Nawet w tych dniach, kiedy kurator wszed do klasy, nauczyciel wykropi tak min, e czego podobnego w yciu nie widziaem. Zrobi to oczywicie z dobrego serca, a ja dostaem nagan: dlaczego modziey wpaja si w ten sposb wolnomylne pogldy? HORODNICZY To samo dotyczy pedagoga z dziau historycznego. Zaraz wida, e gowa uczona... owszem, i wiadomoci naapa co niemiara, ale wykada z takim arem, e o wiecie zapomina. Byem kiedy podczas lekcji. Pki mwi o Asyryjczykach, Babiloczykach, wszystko byo w porzdku... Ale kiedy doszed do Aleksandra Macedoskiego, to nie potrafi panu powiedzie, co si z tym czowiekiem stao! Jak Boga kocham, mylaem, e poar! Zeskoczy z katedry i jak nie zapie krzesa, jak nie wyrnie z caej siy o podog!... Nie przecz, owszem, Aleksander Macedoski by niewtpliwie bohaterem, lecz po c ama krzesa?... Uszczerbek dla skarbu pastwa i tyle... UKA UKICZ Tak, to czowiek z temperamentem. Kilka razy zwracaem mu uwag. Powiada: Jak pan uwaa, ale ja dla nauki gotw jestem nawet ycie powici!

HORODNICZY Tak, tak! Taki jest ju niezbadany wyrok losw! e czowiek mdry, to albo pijak, albo tak map ze siebie robi, e obraza boska. UKA UKICZ Nie daj Boe, to za ciki los, taka suba w naukowym resorcie. Wszystkiego si boisz. Kady si wtrca, kady chce pokaza, e jest mdry. HORODNICZY To wszystko nic. Najgorsze to przeklte incognito! Nagle si zjawi: Aha, mam was, ptaszki! A kto, zapyta, jest tutaj sdzi? Lapkin-Tiapkin? Dawa tu Lapkina-Tiapkina! A kto zarzdza instytucjami filantropijnymi? Zjemlanika? Dawa Zjemlanik!... W tym sk! Scena 2 Wchodzi NACZELNIK POCZTY NACZELNIK POCZTY Wytumaczcie mi, panowie, co si dzieje? Jaki urzdnik przyjeda? HORODNICZY Jakto? Nie sysza pan? NACZELNIK POCZTY Mwi mi Piotr Iwanowicz Bobczyski... By u mnie przed chwil na poczcie. HORODNICZY No i co? Co pan o tym sdzi? NACZELNIK POCZTY Co sdz?... e bdzie wojna z Turkami! AMMOS FIEDOROWICZ Moje sowa! Ja tak samo uwaam. HORODNICZY Tak i obaj trafilicie palcem w niebo! NACZELNIK POCZTY Na pewno wojna z Turkami! Wszystko sprawki Francuza! HORODNICZY Jaka tam wojna z Turkami! Nie na Turkach, lecz na nas si skrupi! Wszystko ju wiadomo mam list. NACZELNIK POCZTY Chyba e tak... W takim razie nie bdzie wojny z Turkami... . HORODNICZY Wic co pan ostatecznie sdzi? NACZELNIK POCZTY Co tam ja! A pan, panie Antoni? HORODNICZY Ja? C ja?... Ba si, nie boj, tylko tak... troszk. Kupcy i obywatele mnie pesz... Mwi, e si im dobrze daem we znaki. A ja, Bg mi wiadkiem jeelim co wzi od ktrego, to bez adnej nienawici... Myl nawet... (Merze go pod rk i odprowadza na bok) nawet si zastanawiam, czy mnie kto nie zadenuncjowa? Bo i po c jechaby do nas rewizor? Ot, drogi panie, czy nie daoby si, dla naszego wsplnego dobra, wszystkie listy, ktre przez poczt przechodz, czy przysyane, czy wysyane... troszeczk tak, wie pan, rozpiecztowywa i czyta czy nie zawieraj jakiego donosu, albo po prostu wymiany zda... Jeeli nie to znw mona zapiecztowa, a ostatecznie... odda tak, rozpiecztowany. NACZELNIK POCZTY Wiem, wiem... Niech mnie pan nie uczy... sam to robi, nawet nie z ostronoci, raczej przez ciekawo... Strasznie lubi dowiedzie si, co nowego na wiecie. Mwi panu, arcyciekawa lektura... Czasem si taki list trafi, e po prostu rozkosz, opisane s rne pasae... i jakie nieraz budujce! Lepsze ni w Moskiewskich Wiadomociach. HORODNICZY No i co? Nic nie byo o jakim urzdniku z Petersburga? NACZELNIK POCZTY

O petersburskim ani sowa, za to o kostromskich i saratowskich bardzo czsto... Szkoda, e pan listw nie czyta! S pikne ustpy! Niedawno jeden porucznik opisa przyjacielowi bal... bardzo, bardzo frywolnie... Co za styl! ycie moje, drogi przyjacielu, powiada, pynie w empirejach: duo panien, muzyka, gra, rewie, parady... Z wielkim, wielkim uczuciem opisa... Umylnie zatrzymaem ten list. Chce pan? Poka... HORODNICZY Nie teraz! nie teraz! Wic bagam pana jeeli przypadkiem trafi si jaka skarga, lub denuncjacja, niech pan bez adnych skrupuw zatrzymuje. AMMOS FIEDOROWICZ Ostronie, panowie! Dostanie si wam kiedy za to! NACZELNIK POCZTY, Bro Boe! HORODNICZY Nie szkodzi, nie szkodzi... Inna rzecz, gdyby pan zrobi z tego publiczny uytek, ale to przecie sprawa familijna... AMMOS FIEDOROWICZ Tak, niedobrze to wszystko wyglda... A przyznam si panu, panie Antoni, e szedem tu z zamiarem ofiarowania panu pieska. Rodzona siostra tego charta, ktrego pan zna... Sysza pan zapewne, e Czeptowicz wytoczy proces Warchowiskiemu, a dla mnie raj poluj na zajce na gruntach jednego i drugiego. HORODNICZY Gdzie mi teraz do zajcy! Przeklte incognito we bie mi sterczy! Tylko czowiek czeka, e nagle drzwi si otworz i bc!... Scena 3 Ci sami, B0BCZYSKI I D0BCZYSKI (Wpadaj zziajani Bobczyski i Dobczyski) BOBCZYSKI Niebywae zdarzenie! DOBCZYSKI Niesychana nowina! WSZYSCY Co? Co si stao? DOBCZYSKI Nieprzewidziana historia! Przychodzimy do zajazdu... BOBCZYSKI (przerywa) Przychodzimy z Piotrem Iwanowiczem do zajazdu... DOBCZYSKI (przerywa) Pan pozwoli, panie Piotrusiu, ja opowiem... BOBCZYSKI E, nie, panie Piotrusiu, pozwoli pan, e ju ja... przepraszam, pan nie ma takiego stylu... DOBCZYSKI A pan utknie i nie przypomni sobie wszystkiego. BOBCZYSKI Przypomn, Bg mi wiadkiem, przypomn... Niech pan. nie przeszkadza, niech mi pan da powiedzie... Panowie, bardzo prosz, niech pan Piotru nie przeszkadza! HORODNICZY Mwe pan na mio bosk, co si stao? Cay si trzs! Siadajcie panowie! Krzeso, prosz, panie Piotrze! Panie Piotrze, krzeso! (sadza obu, wszyscy siadaj na okoo) Wic co? BOBCZYSKI Przepraszam, przepraszam, wszystko po kolei... Zaraz potem, jak miaem przyjemno poegna si z panem, co to pan by askaw zaniepokoi si otrzymanym listem, tak jest, wic zaraz pobiegem... Panie Piotrusiu, niech pan nie przerywa, wiem wszystko, wszyciusieko... wic, prosz ja pana askawego, pobiegem do Korobkina... A nie zastawszy Korobkina w domu, wpadem do Rastakowskiego... A nie zastawszy Rastakowskiego poleciaem do Iwana Kumicza na poczt, eby mu opowiedzie o tej nowinie w licie, a wracajc spotkaem Piotra Iwanowicza...

DOBCZYSKI (przerywa) Koo budki z pierokami... BOBCZYSKI Koo budki z pierokami... A spotkawszy Piotra Iwanowicza, mwi mu: Sysza pan o nowinie, ktr otrzyma horodniczy w najwiarygodniejszym licie? A Piotr Iwanowicz ju by askaw sysze o tym od paskiej gospodyni Awdotii, ktr posano nie wiem po co do Poczeczujewa. DOBCZYSKI Po beczuk do francuskiej wdki... BOBCZYSKI (odsuwa rce Dobczyskiego) Po beczuk do francuskiej wdki. Wic idziemy z Piotrem Iwanowiczem do Poczeczujewa panie Piotrusiu, prosz, eby pan nie tego... niech pan nie przerywa, bardzo prosz... Poszlimy znaczy do Poczeczujewa, a po drodze Piotr Iwanowicz powiada: Wstpmy, powiada, do restauracji. W odku co tego... od rana nic nie jadem... odkowy rozruch, powiada... niby w odku Piotra Iwanowicza... Nadesza, powiada, wiea siomga, wic zaksimy... Ledwomy weszli, a tu modzieniec... DOBCZYSKI (przerywa) Do przystojny, w cywilnym ubraniu... BOBCZYSKI Do przystojny, w cywilnym ubraniu, chodzi tak jako po sali, a na twarzy taka umysowo... fizjonomia... postpki, i tu... (pokazuje palcem na czoo) duo, duo wszystkiego... Co mnie tkno i mwi do Piotra Iwanowicza: O, powiadam, co w tym jest!... Tak! A Piotr Iwanowicz ju mign palcem i zawoa Wasa, gospodarza... tak jest. Trzy tygodnie temu ona powia mu synka... i jaki wawy!... Na pewno, jak ojciec, bdzie mia restauracj... Zawoa Piotr Iwanowicz Wasa i tak po cichuku pyta si: Co to, powiada, za mody czowiek? A Was mu na to: A, powiada panie Piotrusiu, niech pan nie przerywa, bagam, niech mi pan da mwi, pan nie potrafi opowiedzie, jak Boga kocham, nie potrafi pan! Pan troszk sepleni, a jeden zb, wiem przecie, ma pan z przywistem... To, powiada, pewien mody czowiek, urzdnik, tak jest, jedzie z Petersburga, a nazywa si, powiada, Iwan Aleksandrowicz Chlestakow, a jedzie, powiada, do saratowskiej gubernii, i, powiada, bardzo dziwnie si zachowuje: drugi tydzie mieszka, do wyjazdu mu si nie spieszy, wszystko bierze na kredyt i ani kopiejki nie chce zapaci... Jak mi to powiedzia, tak zaraz co na mnie zeszo, jak objawienie: E, powiadam, do Piotra Iwanowicza... DOBCZYSKI Nie, panie Piotrusiu, to ja powiedziaem E! BOBCZYSKI Najpierw pan powiedzia, a potem ja powiedziaem. E, powiedzielimy z Piotrem Iwanowiczem. A po co miaby tu siedzie, jeeli jedzie do saratowskiej gubernii ... Tak... Wic to jest wanie ten urzdnik... HORODNICZY Jaki urzdnik? BOBCZYSKI Ten urzdnik, o ktrym pan by askaw otrzyma notycj. Rewizor! HORODNICZY A daje pan pokj! Niech pana Pan Bg kocha! To nie on! DOBCZYSKI On! I nie paci i nie jedzie! Kt by inny, jak nie on? I marszrut ma wypisan do Saratowa... BOBCZYSKI On, on! Jak Bg w niebie, on! Taki spostrzegawczy: wszystko sobie obejrza... Zobaczy, e z Piotrem Iwanowiczem jemy siomg, bo to Piotr Iwanowicz bardziej z powodu swego odka, tak... to i w talerze nam zajrza... A mnie ciarki przeszy ze strachu! HORODNICZY Zmiuj si, Panie, nad nami grzesznymi! Gdzie on tam mieszka? DOBCZYSKI Numer pity, pod schodami. BOBCZYSKI

W tym samym numerze, gdzie w zeszym roku pobili si przejezdni oficerowie... HORODNICZY I dawno tu siedzi? DOBCZYSKI A ju ze dwa tygodnie... Przyjecha na Wasilja Egipcjanina. HORODNICZY Dwa tygodnie! (na stronie) Ratujcie, wszyscy wici! Przez ten czas wychostano wdow po podoficerze... Aresztantom nie wydano ywnoci... Na ulicach baagan, mietnik! Wstyd! Haba! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Wic co, panie Horodniczy?... Jedziemy chyba do hotelu? AMMOS FIEDOROWICZ Nie, nie! Trzeba najpierw puci burmistrza, duchowiestwo, przedstawicieli kupiectwa... Nawet w ksidze ywot i czyny Jana Masona powiedziano... HORODNICZY Nie, nie! Ju ja sam zarzdz! Miewaem w yciu trudne chwile i daem rad, nawet mi czasem dzikowano... Moe i teraz da Bg... (do Bobczyskiego) Mwi pan, e to mody jeszcze czowiek? BOBCZYSKI Mody... Ma lat 23... 24... HORODNICZY Tym lepiej... Z modym atwiej doj do adu. Zaraz wiadomo, co w trawie piszczy... Gorzej, jeeli jaki starszy z pieka rodem si nadarzy... A u modego wszystko jak na doni! Panowie, niech kady pilnuje swego resortu, a ja pjd sam... albo nawet razem z Piotrem Iwanowiczem, niby prywatnie spacerkiem do zajazdu, dowiedzie si, czy gocie s zadowoleni... Hej, wistunow! WISTUNOW Sucham! HORODNICZY Pjdziesz zaraz po komisarza... Albo nie! Bdziesz mi potrzebny... Powiedz tam komu, eby mi natychmiast sprowadzono komisarza i wracaj zaraz! (wistunow wybiega) ARTIEMIJ FILIPOWICZ (do Ammosa Fiedorowicza) Chodmy, panie, chodmy! Bo w samej rzeczy moe si co zego przytrafi. AMMOS FIEDOROWICZ Pan si boi? Pan? Czego? wiee szlafmyce pacjentom, i gotowe! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Jakie tam szlafmyce! Chorym kazano dawa kleik owsiany a u mnie na wszystkich korytarzach taka kapucha jedzie, e nos. w niebezpieczestwie! AMMOS FIEDOROWICZ Co do mnie, to niczego si nie obawiam. Bo rzeczywicie, komu by si chciao chodzi do powiatowego sdu?... A jeeli nawet zajrzy do jakiego aktu, to mu nie zazdroszcz... Ja ju 15 lat siedz na sdziowskim fotelu, a jak rzuc okiem na jaki protok, to tylko rk machn! Sam krl Salomon nie rozstrzygnie, gdzie tam prawda, a gdzie nieprawda! Scena 4 HORODNICZY, BOBCZYSKI, DOBCZYSKI, POLICJANT. HORODNICZY Konie s? POLICJANT Ju czekaj! HORODNICZY

Pjdziesz na ulic... albo nie... czekaj! Przyniesiesz... A gdzie inni? Sam tylko jeste? Kazaem przecie, eby i Prochorow by! Gdzie Prochorow? POLICJANT Prochorow, melduj posusznie, jest w swoim mieszkaniu, ale do roboty nie moe by uyty... HORODNICZY A to dlaczego? POLICJANT Przywieli go rano nieprzytomnego. Ju dosta dwa wiadra wody na gow, a dotychczas nie wytrzewia. HORODNICZY (apie si za gow) Boe, Boe! Le na ulic albo nie suchaj! Przynie mi szpad i nowy pierog na gow! Panie Piotrze, jedziemy! BOBCZYSKI I ja te... i ja te! Niech mnie pan zabierze!... HORODNICZY Nie, nie! Nie mona! Nie wypada! Zreszt, nie zmiecimy si wszyscy w powozie. BOBCZYSKI Nie szkodzi, panie Horodniczy, dalibg nie szkodzi... Ja sobie tak truchcikiem, truchcikiem za powozikiem... eby tylko troszeczk przez szpark zajrze... popatrze, jakie ma te... postpki. HORODNICZY (biorc od Policjanta szpad) Pobiegniesz zaraz, wemiesz ludzi i niech kady... Psiakrew! Taka odrapana szpada! Przeklty liczykrupa Abdulin! Widzi, e horodniczy ma zniszczon szpad, a nowej nie przyle... Szelmowskie nasienie! Ale skargi na horodniczego ju spod poy wycigaj. I niech kady wemie do rki ulic... tfu!... miot i eby ulic zamietli, t, co do zajazdu prowadzi... eby czysto byo! Syszysz? I pamitaj znam ci, wiem, e si tam z kim pokumae, srebrne yeczki kradniesz, w cholewy wsuwasz ja ci poka! -Wszystko wiem! Jak to byo z kupcem Czerniajewem?... Co?! Da ci na mundur dwa arszyny sukna, a ty ca sztuk wisn! Ostronie, bracie! Nie wedle rangi bierzesz! No, zmiataj! Scena 5 HORODNICZY, KOMISARZ POLICJI (wchodzi Komisarz Policji) HORODNICZY A, Stiepan Iljicz! Na mio bosk, gdzie si pan podziewa? Jak mona, panie! KOMISARZ Staem przed bram... HORODNICZY Niech pan sucha... Przyjecha urzdnik z Petersburga... Jakie pan wyda zarzdzenia? KOMISARZ Zrobiem wszystko, co pan rozkaza. Dzielnicowy Pugowicyn poszed z ludmi uprztn trotuary. HORODNICZY Gdzie jest Dzierymorda? KOMISARZ Pojecha ze straack sikawk. HORODNICZY A Prochorow pijany? KOMISARZ Pijany! HORODNICZY Dlaczego pan do tego dopuci? KOMISARZ Bg raczy wiedzie! Zdarzya si wczoraj bjka za miastem. Prochorow pojecha zrobi porzdek i wrci pijany. HORODNICZY Wic, panie, niech pan tak zrobi... Pugowicyn, e wysoki, niech stanie na mocie, dla praworzdnoci i w ogle. Rozebra jak najszybciej stary pot, ten obok szewca i postawi somian wiech, e niby teren

rozplanowany pod budow. Bo to, panie, im bardziej wszystko rozkopane, tym wiksz dziaalno ojca miasta oznacza. Wielki Boe! Zapomniaem, e pod potem nawalono ze 40 fur mieci! Co za paskudne miasto! Gdzie tylko postawi jaki pomnik, albo po prostu pot diabli wiedz skd, a zaraz nanios wszelakiego wistwa! (wzdycha) A jeeli rewizor zapyta podwadnych czy s zadowoleni, niech powiedz: Ze wszystkiego, wasza ekscelencjo, bardzo jestemy zadowoleni! a gdyby ktry by niezadowolony, no, dam ja mu potem takie niezadowolenie, e popamita! O, och, och, och, grzechy moje, grzechy, duo grzechw! (Merze futera zamiast kapelusza) Daby tylko Bg, eby si z tej opresji wywin, a potem tak: wiec postawi, jakiej wiat jeszcze nie widzia! Kady kupiec, bestia, bdzie musia po trzy pudy wosku dostarczy i O Boe, Boe! Jedziemy, panie Piotrze! (Madzie futera na gow) KOMISARZ Panie Horodniczy, to pudo, nie kapelusz! HORODNICZY (rzucajc futera) Pudo, to pudo! Niech je diabli! A jeeli zapyta, dlaczego nie wybudowano cerkwi, na ktr 5 lat temu wyasygnowano fundusze, to powiedzie mu, e budow zaczto, ale poar by. Nawet raport w tej sprawie posaem... Bo jeszcze kto z gupia gotw zapomnie i rbn, e nawet nie zaczynano... A Dzierymordzie powiedzie, eby piciom zbytniej woli nie dawa... Bo on dla porzdku wszystkim pod oczy latarnie stawia... winien kto, nie winien, wszystko mu jedno! Panie Piotrze, jedziemy! (odchodzi i wraca) I eby mi onierzy bez niczego na ulic nie wypuszcza! Bo te nicponie sodryki nacigaj mundur na koszul, a u dou nic! (wszyscy wychodz). Scena 6 ANNA ANDRIEJEWNA, MARIA ANTONOWNA (Anna i Maria wbiegaj na scen) ANNA Gdzie oni s? Dokd poszli?... Ach, Boe! (otwiera drzwi) Musiu! Antoni! Antosiu! (mwi szybko) A wszystko przez ciebie! Zacza si guzdra: tylko szpileczk, tylko wsteczk! (woa przez okno) Antoni! Dokd? Przyjecha?... Rewizor?... A wsy ma? Jakie wsy? HORODNICZY (gos) Potem, mamuchno, potem! ANNA Potem?... Take co potem! Ja nie chc potem! Tylko swko powiedz: pukownik?... Co?... (zadsana) Pojecha! Czekaj, przypomn ci to! A wszystko przez ni Mamuciu, chwileczk, tylko wsteczk przypn! Mamuciu, zaraz!... No i masz twoje zaraz! Spnilimy si i nic nie wiemy... Przez t przeklt kokieteri! Usyszaa, e przyszed Szpiekin i zacza si przed lustrem krygowa i z tej strony podejdzie i z tej, i tak i owak!... Imaginuje sobie, e si on do niej zaleca, a on si po prostu krzywi, gdy tylko si odwrcisz! MARIA No c robi, mamuciu?... I tak za dwie godziny wszystkiego si dowiemy... ANNA Za dwie godziny! Dzikuj ci, moja mdralo! A to mnie uraczya odpowiedzi! Moe za miesic? (wychyla si przez okno) Awdotia! Awdotia! Nie syszaa czasem, kto przyjecha?... Nie?... A to gupia! Macha rkami?... Niech sobie macha, a ty si jednak postaraj dowiedzie! Nic nie wie! Dziewczyna ma kiebie we bie, tylko kawalerami zajta!... Co? pojechali?.... Trzeba byo za powozem pobiegn! Le! Le, moe dogonisz... dowiedz si, dokd pojechali... o wszystko si dowiedz kto jest ten pan i jak wyglda!... Syszysz?

Zajrzyj przez szpar, potem opowiedz jakie oczy, czarne czy nie, i zaraz wracaj, syszysz? Prdzej, prdzej! Prdzej! Prdzej! (woa a do spuszczenia kurtyny) K o n i e c aktu I AKT II Maleki pokj w zajedzie, ko, st, waliza, pusta butelka, buciki, szczotka do ubrania itd. Scena 1 OSIP (ley na ku). Psiakrew, tak si je chce i w brzuchu taki rumor, jakby cay puk marsza zatrbi! A skoczy si na tym, e do domu nie dojedziem... I co z takim zrobi? Ju drugi miesic mija, jakemy z Pitra wyjechali. Przepuci mj ananas cae pienidze po drodze, teraz siedzi z podwinitym ogonem i nie pieszy mu si... A starczyoby na drog, jeszcze jak by starczyo! Ale gdzie tam! W kadym miecie musi fason pokaza! (przedrzenia Chlestakowa) Hej, Osip, id, wybierz mi pokj, najlepszy pokj! I obiad zamw najlepszy... nie mog je zego obiadu, musz mie najlepszy! Mylaby kto, e to w samej rzeczy jaka osoba, a to przecie sama nico kancelaryjna. Z podrnymi znajomoci zawiera, a potem w karty, no i masz, doigrae si! Och, sprzykrzyo si takie ycie! Na wsi kudy lepiej! Wprawdzie publikacji takiej nie ma, za to kopotw mniej!... Le cho cae ycie za piecem i pierogi zajadaj. No, prawd mwic, ma si rozumie, to rzeczywicie w Pitrze najlepiej. Jak. masz pienidze, to ycie delikatne i polityczne tyjatry s, pieski ci tacuj i wszystko czego dusza zapragnie. Rozmowa odchodzi subtelna, niczym u janiepastwa. Pjdziesz na targ, kupcy ci krzycz: askawco! czasem do dki z urzdnikiem sidziesz... Zapragniesz towarzystwa idziesz do sklepiku... Tam ci wojak inwalida o rozmaitych przygodach opowie i co kada gwiazda na niebie znaczy, e jak na doni wszystko widzisz!... Czasem starsza dama, ona oficerka zajrzy... pokojweczka nieraz wpadnie, taka e fiu-fiu. (mieje si i trzsie gow) Galanteryjne, psiakrew, zachowanie! Wyrazw, z przeproszeniem, adnych nie usyszysz... kady z tob na pan!... Sprzykrzyo ci si na piecht draowa woasz dorokarza i siedzisz sobie jak hrabia!... A nie chcesz mu zapaci, bardzo prosz... w kadym domu jest brama przechodnia i takiego nura dasz, e ci sam diabe nie znajdzie!... Jedna sprawa kiepska: czasem najesz si a mio, a czasem si trafi, e ledwo z godu nie skrci, jak na ten przykad obecnie... A wszystko przez niego. Kto by sobie z takim poradzi? Przyle mu ojczulek pieniki, to zamiast je potrzyma on lu! wszystko puci! Dorokami si rozbija, co dzie mu do tyjatru bilety kupuj, a po tygodniu posya nowy frak na starwk... Nieraz wszystko do ostatniej koszuli spuci, tyle tylko, e na sobie surducik i paletko zostawi... Prawda, jak Pana Boga kocham!... A sukno wane, anglickie! 150 rubelkw da za frak, a na rynku za 20 spuci... A o portkach i gada nie warto... za nic odda!... A dlaczego? Bo zajciem si nie zajmuje... Zamiast eby do biura, on na burwal spacerowa, albo rnie w karcita. Ech, eby to starszy pan wiedzia! Nie zwaaby, e ty urzdnik, a podnisby ci koszulin i takich by ci wrze-pi, e cztery dni by si potem drapa! Jak masz urzd, to urzduj, nie eby tak. Ot i teraz, gospodarz powiedzia, e wam je nie dam, zanim dugu nie zapacicie. No, a jak nie zapacim? (wzdycha) Och, ty Boe mj, eby cho misk kapuchy. Nie inaczej, tylko bym cay wiat teraz zear. Pukaj, pewno on. (szybko zrywa si z ka) Scena 2 OSIP CHLESTAKOW CHLESTAKOW We to! (oddaje mu czapk i laseczk) Znw si na ku wylegiwae? OSIP Po co miabym si wylegiwa?... ka nie widziaem, czy co?... CHLESTAKOW esz! Caa pociel zmita! OSIP

A co mnie ko?... Czy ja nie wiem, co to ko? Nogi mam, sta mog... Po co mi paskie ko? CHLESTAKOW (przechadza si) Nie ma tam gdzie tytoniu? OSIP A niby skd?... Trzy dni temu resztki pan wypali... CHLESTAKOW (chodzi, poruszajcie na rozmaite sposoby ustami mwi wreszcie gono i stanowczo) Suchaj... e... Osip! OSIP Co pan kae? CHLESTAKOW (gono, lecz ju mniej stanowczo) Id... wiesz... tam... OSIP Gdzie? CHLESTAKOW (gosem zblionym do proby) Tam... na d... do bufetu... Powiedz, eby mi dali obiad... OSIP Nie! Nie pjd! CHLESTAKOW Jak miesz, durniu! OSIP A tak... Wszystko jedno, chobym nawet poszed, i tak nic z tego... Gospodarz powiedzia, e wicej obiadw nie bdzie wydawa. CHLESTAKOW Jak on mie? Musi! Te co! OSIP Jeszcze, powiada, do horodniczego pjd... Trzeci tydzie. pan nic nie paci. Ty, powiada, razem z twoim panem szwindlery jestecie, a twj pan kombinator. My, powiada, takich gagatkw i otrzykw znamy! CHLESTAKOW A ty, ole jeden, cieszysz si, e moesz mi to powtrzy? OSIP Tak, powiada, to kady potrafi przyjedzie, nare si, dugw narobi, a potem nawet przepdzi nie mona! Ja, powiada, artowa nie bd, pjd ze skarg gdzie naley, eby od razu do wizienia! CHLESTAKOW Dosy, ty bawanie! Masz i i powiedzie! Nieokrzesane bydl! OSIP Ju lepiej samego gospodarza zawoam... CHLESTAKOW Po co mi gospodarz! Sam powiedz! OSIP Kiedy doprawdy, prosz aski pana... CHLESTAKOW No dobrze, id, pal ci diabli! Woaj gospodarza! (Osip wychodzi) Okropna rzecz, co za gd! Poszedem na malek przechadzk, mylaem, e apetyt przejdzie... ale nie... do licha! Nie przechodzi... Oczywicie, gdybym si w Penzie nie puci na caego, starczyoby gotwki, aby do domu dojecha... Kapitan piechoty mocno mnie oskuba. Gra, bestia, konkursowo! Siedziaem z nim moe kwadransik, i wszystko mi zabra! A mimo to strasznie mnie korci, eby z nim jeszcze raz sprbowa... Co za plugawa miecina! W sklepach kolonialnych nic nie daj na kredyt... Po prostu nikczemno. (gwide co z pocztku z Roberta , potem jak piosenk rosyjsk wreszcie ni to ni owo) Jako nikt nie chce przyj. Scena 4 CHLESTAKOW, OSIP, KELNER KELNER (wchodzi) Gospodarz zapytuje, czego pan sobie yczy?

CHLESTAKOW Jak si masz, przyjacielu? No i co? Jak zdrowie? KELNER Bogu dziki! CHLESTAKOW A jak tam w zajedzie? Dobrze idzie? KELNER Bogu dziki, wszystko dobrze. CHLESTAKOW Goci duo? KELNER Wystarczy... CHLESTAKOW Suchaj, przyjacielu, dotychczas, uwaasz, nie przyniesiono mi obiadu, wic bd askaw przypieszy... eby prdzej, bo widzisz, zaraz po obiedzie musz popracowa... KELNER Gospodarz powiedzia, e wicej na kredyt nie da... Ju dzi chcia do horodniczego i na skarg. CHLESTAKOW C to za skargi znowu?... Po co? Zwa sam, przyjacielu, przecie musz je! W ten sposb zupenie wychudn! Ja jestem bardzo godny bez artw mwi! KELNER Owszem. Powiedzia: Obiadu mu nie dam, dopki rachunku nie zapaci. Taka bya odpowied. CHLESTAKOW Ale powiniene go przekona, powiedzie mu! KELNER A co takiego mu powiedzie? CHLESTAKOW Wytumacz mu powanie, e ja musz je... Pienidze samo przez si... Myli, e jeeli dla niego, gruboskrnego chopa, to drobnostka nie je przez cay dzie, to i kady inny moe... Take co! KELNER A no c, powiem... Scena 5 CHLESTAKOW (sam) adna historia, jeeli nic nie przyle! Tak mi si chce je, jak jeszcze nigdy... Moe co z garderoby puci w obrt? Spodnie chyba... Nie, lepiej si wygodzi, a przyjecha do domu w petersburskim garniturze... Szkoda, e nie wynajem u Joachima karety... Psiakrew! Cudnie by to byo zjawi si w karecie, zajecha tak diabelnie przed ganek jakiego ssiada, z latarniami, a Osip z tyu w liberii... Wyobraam sobie, jaka byaby sensacja!... Kto to? Co to? A lokaj wchodzi... (staje sztywno, udaje lokaja) Iwan Aleksandrowicz Chlestakow z Petersburga. Czy pan rozkae przyj? Ale te fujary nie wiedz nawet, co to znaczy, rozkae przyj. Kiedy przyjedzie do nich jaki niedwied-obywatel, to prosto do salonu w kaloszach wali... Podchodz do jakiej przystojnej creczki: Pani, jake mi... (zaciera rce i szurga nog) Tfu, psiakrew! (pluje) Godny jestem, a mnie mdli... Scena 6 CHLESTAKOW, OSIP, potem KELNER CHLESTAKOW No co? OSIP Niesie obiad. CHLESTAKOW (klaszcze w donie i lekko podskakuje na krzele) Niesie! Niesie! Niesie! KELNER (z talerzami i serwetk) Gospodarz ostatni raz przysya.

CHLESTAKOW A siomga, a ryba, a kotlety? KELNER To dla lepszych goci. CHLESTAKOW Ach, ty bawanie! Jakto? Wic tamci jedz, a ja nie? Dlaczego, do stu tysicy diabw, ja take nie mog? C to, czy to nie tacy sami gocie jak ja? KELNER Wiadomo, e nie. CHLESTAKOW A jacy. KELNER A no tacy, co to wiadomo... oni, wiadomo, pienidze pac. CHLESTAKOW Nie mam zamiaru, idioto, rozmawia z tob. (nalewa zup i je) Co to za zupa? Po prostu nalae wody do wazy... adnego smaku, tylko cuchnie... Nie bd jad tej zupy, przynie mi inn! KELNER Moemy zabra. Gospodarz powiedzia: Jak nie chce, to nie trzeba... CHLESTAKOW (bronic rk, talerza) No, no, zostaw, durniu! Przywyke do takich manier z innymi gomi... ale ja, bracie, to co innego... ze mn nie radz... (je) . Boe, co za zupa! (je apczywie) Myl, e jeszcze nikt na wiecie nie jad takiej zupy... jakie pierze pywa zamiast tuszczu... (kraje kur) Aj, aj, aj! Jaka kura! Daj piecze... Osip, troch zupy zostao, we... (kraje miso) Co to za piecze? To wcale nie piecze... KELNER A co? CHLESTAKOW A diabli wiedz co?! To siekiera upieczona zamiast misa! (je) Oszusty, kanalie, czym ludzi karmi! Szczki bol po zjedzeniu takiego kawaka... (dubie palcem w zbach) otry, jaka kora z drzewa, nawet wycign nie mona... Zby sczerniej po takim jedzeniu... (wyciera usta serwetk) Wicej nic nie ma? KELNER Nie ma. CHLESTAKOW Dranie! obuzy! eby cho jaki sos, jaka legumina! Nicponie! Tylko pienidze umiej zdziera! (Kelner i Osip zabieraj talerze) Scena 7 CHLESTAKOW, potem OSIP CHLESTAKOW I nic! Zupenie jakbym nie jad! Tylko apetytu wikszego nabraem... Gdybym mia par groszy, posabym na d choby po jak buk... OSIP (wchodzi) Tam, prosz pana, chorodniczy po co przyjecha, zapytuje si o pana. CHLESTAKOW (przeraony) Masz tobie! Bestia gospodarz ju zdy i na skarg. Co bdzie, jeeli mnie doprawdy wpakuje do wizienia? A no c... jeeli uprzejmie, w odpowiedni sposb, to prosz... Nie, nie, nie chc! Po miecie

chodz oficerowie, ludno, a ja zadaem tonu i wanie spiknem si z creczk jakiego kupca... Nie, nie chc! Jak on mie! Co on sobie myli?! Nie jestem aden kupiec, ani rzemielnik! (dodaje sobie otuchy) Powiem mu prosto z mostu: Jak pan mie? Jak pan... (Klamka u drzwi porusza si. Chlestakow blednie i kurczy si). Scena 8 CHLESTAKOW, HORODNICZY, DOBCZYSKI (Horodniczy wchodzi; staje. Obydwaj przeraeni, przez kilka minut patrz na siebie wytrzeszczonymi oczami) HORODNICZY Najniszy suga... CHLESTAKOW (kania si) Moje uszanowanie! HORODNICZY Przepraszam... CHLESTAKOW Nie szkodzi... HORODNICZY Obowizkiem moim, jako horodniczego, jest pilnowa, aby przyjezdnym oraz innym obywatelom nie dziaa si adna krzywda. CHLESTAKOW (z pocztku zacina si, potem coraz goniej) C robi? Nie moja wina... Zapac, na pewno zapac... Przyl mi ze wsi... (Bobczyski zaglda przez szpar) On jest bardziej winien... Miso daje twarde jak deska... Zupa, diabli go wiedz, czego do niej nala... Musiaem przez okno wyrzuci... caymi dniami morzy mnie godem... Herbata jaka dziwna, cuchnie ryb... nie herbat! Wic za co ja... take co! HORODNICZY (drc) Prosz mi wybaczy, doprawdy nie moja wina... na targu miso zawsze znakomite... Kupcy z Chomogoru przywo, ludzie trzewi i dobrego sprawowania... Nie wiem, skd on swoje bierze... Ale jeeli co jest nie w porzdku, to... czy pozwoli pan, e zaproponuj mu inne mieszkanie. CHLESTAKOW Nie, nie chc! Rozumiem, co to znaczy inne mieszkanie... To wizienie... Jakie ma pan prawo? Jak pan mie... Ja pana... Ja urzduj w Petersburgu... (coraz mielej) Ja, ja, ja... HORODNICZY (na stronie) Boe miosierny! Jaki zy! Wszystko wie, wszystko mu przeklci kupcy opowiedzieli... CHLESTAKOW Choby mi pan tu z caym swoim garnizonem nie pjd! Ja wprost do ministra! (wali pici w st) Co to znaczy? Jak pan w ogle?... HORODNICZY (wycignity jak struna, drc) Litoci! Niech wasza askawo mnie nie gubi! ona, dzieci malekie... niech pan nie unieszczliwia czowieka! CHLESTAKOW Nie, nie chc! Co podobnego! C to mnie obchodzi? e pan ma on i dzieci, to ja dlatego do wizienia? adna historia! (Bobczyski zaglda i chowa si) O, nie! Najuprzejmiej dzikuj, nie chc! HORODNICZY (drc) Z braku dowiadczenia, jak Bg w niebie, i bez zej woli... niedostateczne uposaenie... niech pan sam zechce rozway: pensja nie wystarcza nawet na herbat i cukier... jeeli wic byy jakie... e... dochody

poboczne, to drobnostki co do gospodarstwa albo na ubranie... Co za dotyczy podoficerskiej wdowy, ktr rzekomo kazaem wychosta, to oszczerstwo, jak Bg w niebie, oszczerstwo! Wrogowie moi to zmylili! To ludzie gotowi na wszystko, nawet na zamach na moje ycie. CHLESTAKOW Ale c mnie to obchodzi? (zamyli si) Nie pojmuj doprawdy, po co mi pan opowiada o wrogach i jakiej podoficerskiej wdowie? Wdowa wdow, a mnie nie ma pan prawa wychosta, daleko panu, mj panie! Patrzcie go! Przecie zapac, na pewno zapac, tylko chwilowo nie mam. Dlatego tak dugo tu siedz, e nie mam ani kopiejki. HORODNICZY (na stronie) O, chytra sztuka! Popatrz, popatrz, na co bije! Jakiego piasku w oczy puci! Kto mdry, niech zgadnie! Nie wiadomo, z ktrej strony zacz... ale sprbowa mona... co bdzie, to bdzie, jako wybrn... (gono) Jeeli szanowny pan w samej rzeczy potrzebuje pienidzy, lub w ogle czegokolwiek, to gotw jestem suy... Obowizkiem moim jest pomaga przyjezdnym... CHLESTAKOW Prosz, prosz, niech mi pan poyczy! Zaraz zapac gospodarzowi, wystarczy mi jakie 200 rubli... nawet mniej. HORODNICZY (dajc mu pienidze) Rwne 200, nawet liczy nie trzeba. CHLESTAKOW Najuprzejmiej dzikuj... Ze wsi natychmiast odel... bo to tak nagle... Widz, e mam do czynienia ze szlachetnym czowiekiem... Tak to rozumiem. HORODNICZY (na stronie) No, dziki Bogu! Pienidze wzi... Teraz mam wraenie, wszystko si uoy... Nawet mu zamiast dwustu czterysta wkrciem. CHLESTAKOW (woa) Osip! OSIP (wchodzi) CHLESTAKOW Zawoaj kelnera! (do Horodniczego i Dobczyskiego) Dlaczego panowie stoj? Bardzo prosz siada... (do Dooczyskiego) Niech pan bdzie askaw! HORODNICZY Nie szkodzi, postoimy sobie. CHLESTAKOW Ale bardzo prosz, niech panowie sid. Teraz dopiero poznaem szczero paskiego charakteru i uprzejmo. Bo przyznam si, mylaem z pocztku, e pan przyszed, eby mnie... (do Dobczyskiego) Niech pan siada. (Horodniczy i Dobczyski siadaj. Bobczyski zaglda przez drzwi i nadsuchuje) HORODNICZY (na stronie) Trzeba odwaniej. Chce zachowa incognito. Pucimy si i my na rne figlanse. Bdziemy udawa, e nic nie wiemy, co on za jeden. (gono) Przechadzaem si wanie w sprawach urzdowych z obywatelem miejscowym Piotrem Iwanowiczem Dobczyskim i zajrzelimy do hotelu, aby si dowiedzie, jak traktowani s gocie, bo ja to nie tak jak inny ojciec miasta, ktrego nic nie obchodzi; ja, prcz obowizku urzdowego, kierowany chrzecijask mioci bliniego, pragn, aby kady znalaz odpowiedni gocin, i oto, jakby w nagrod, traf zdarzy, i zawarem tak mi znajomo... CHLESTAKOW Ja take bardzo si ciesz. Przyznam si, e bez paskiej pomocy dugo bym tu musia siedzie. Absolutnie nie wiedziaem, czym zapaci.

HORODNICZY (na stronie) Tak, opowiadaj; nie wiedzia, czym zapaci! (gono) Czy wolno zapyta, dokd i w jakie strony raczy pan zmierza? CHLESTAKOW Jad do swego majtku w saratowskiej gubernii. HORODNICZY (na stronie, z ironiczn min) Saratowska gubernia! Co?! Nawet si nie zarumieni. O, trzeba z nim ostronie! (gono) Bardzo szlachetny cel. Bo wanie co do podry powiadaj, e cho z jednej strony czasem niewygody z powodu koni, to jednak z drugiej rozrywka umysowa. Omielam si sdzi, e szanowny pan podruje raczej dla wasnej przyjemnoci. CHLESTAKOW Nie. Papa mnie wzywa. Gniewa si staruszek, e dotychczas nie dosuyem si w stolicy adnej rangi. Myli, e ledwo si tam przyjedzie, a ju order Wodzimierza na szyj. No nie! Ja bym go posa, eby si sam troch po kancelariach pokrci.. HORODNICZY (na stronie) Patrzcie pastwo jakie sztuki odstawia i staruszka ojca przyplta. (gono) I na dugo pan raczy jecha? CHLESTAKOW Sam jeszcze nie wiem. Przecie mj stary jest uparty' i gupi jak stoowe nogi. Postanowiem owiadczy mu po prostu: Jak papa uwaa, a ja bez Petersburga y nie mog. Ba zaiste: dlaczego mam marnowa ycie rd chopw? Nastay inne czasy, inne potrzeby. Dusza ma pragnie wiata nauki. HORODNICZY (na stronie) Artystycznie zawiza wzeek! e, e i dalej jedzie! A przecie taki niepozorny, maleki, nic, tylko paznokciem zgnie. Ale czekaj! Ju ja z ciebie wszystko wycign. Ju ty mi wszystko, co trzeba, opowiesz. (gono) Sprawiedliwe sowa. C mona zrobi w zacianku? Choby tutaj: nocy czowiek nie dosypia, stara si dla ojczyzny, wszystko dla niej powica, a nagroda nie wiadomo, kiedy bdzie. (oglda pokj) Pokj, zdaje si, nieco wilgotny? CHLESTAKOW Obrzydliwy pokj i pluskwy takie, jakich nigdzie nie widziaem gryz jak psy! HORODNICZY Co podobnego! Taki znakomity go i kto mu mie dokucza? Jakie nikczemne pluskwy, ktre w ogle na wiat nie powinny byy przychodzi! I ciemno, zdaje si w pokoju? CHLESTAKOW Zupenie ciemno. Gospodarz zaprowadzi mod nieprzysyania wiec. Czasem mam ochot popracowa, przeczyta co, albo mi przyjdzie fantazja co napisa i nie mog. Ciemnoci! HORODNICZY Czy wolno mi omieli si i poprosi szanownego pana... ale nie nie jestem godzien! HORODNICZY A o co chodzi? HORODNICZY Nie, nie! Nie godzien jestem! CHLESTAKOW Ale prosz, sucham! HORODNICZY miem prosi... W domu moim jest pikny pokj, jasny, spokojny. Ale nie, sam czuj, e byby to zbyt wielki zaszczyt! Niech si askawy pan nie pogniewa przysigam, to prosto z serca...

CHLESTAKOW Ale owszem, bardzo dzikuj, z przyjemnoci. Wol stokro prywatne mieszkanie ni ten szynk. HORODNICZY Jake bd szczliwy! I jak si ona ucieszy! Taki ju mam zwyczaj gocinno od lat dziecinnych, a zwaszcza jeeli go jest czowiekiem godnym i szlachetnym. Niech pan, bro Boe, nie sdzi, e to pochlebstwo, bynajmniej! Nie mam tego zwyczaju, z przepenionego serca pyn te sowa... CHLESTAKOW Bardzo panu jestem wdziczny... Ja te nie znosz ludzi faszywych. Podoba mi si niezmiernie paska szczero i prostota, i waciwie nie dam od ludzi niczego prcz szacunku i oddania, oddania i szacunku. Scena 9 KELNER I OSIP (wchodz) (Bobczyski zaglda przez drzwi) KELNER Pan woa? CHLESTAKOW Tak jest. Przynie rachunek. KELNER Ju wczoraj dwa razy przynosiem. CHLESTAKOW Nie pamitam twoich gupich rachunkw. Ile si tam naley? KELNER Pierwszego dnia pan szanowny zjad obiad. Nazajutrz bya tylko siomga na zaksk, a potem ju wszystko poszo na kredyt. CHLESTAKOW Daje, ole, spokj z t buchalteri. Razem ile? HORODNICZY O, niech pan bdzie askaw nie zaprzta sobie gowy. On poczeka. (do kelnera) Paszo won! Pniej dostaniesz! CHLESTAKO W Waciwie racja. (chowa pienidze) (Kelner wychodzi, Bobczyski zaglda) Scena 10 HORODNICZY, CHLESTAKOW, DOBCZYSKI HORODNICZY Czy nie chciaby pan teraz obejrze zakadw filantropijnych naszego miasta oraz innych instytucji... CHLESTAKOW A co tam jest do ogldania? HORODNICZY Tak w ogle, zobaczy pan, jak praca postpuje..; jak s urzdzone... CHLESTAKOW Owszem, z przyjemnoci. (Bobczyski wsuwa gow przez szpar) HORODNICZY Nastpnie, jeeli pan raczy, wstpimy take do szkoy powiatowej, aby przyjrze si porzdkowi wykadw... CHLESTAKOW Prosz, mona. HORODNICZY Potem, jeli pa askaw, zwiedzimy areszt policyjny i wizienie miejskie pozna pan warunki ycia przestpcw. CHLESTAKOW Wizienie? Po qo? Nie trzeba. Pjdziemy ju lepiej do tych filantropijnych instytucji...

HORODNICZY Sucham! Czy pan zamierza swoj karet czy ze mn... powozikiem? CHLESTAKOW Ju lepiej z panem, powozikiem... HORODNICZY (do Dobczyskiego) Panie Piotrze, teraz dla pana ju miejsca nie bdzie. DOBCZYSKI Nie szkodzi, ja tak jako. HORODNICZY (szeptem do Dobczyskiego) Panie, pobiegnie pan, ale co si, piorunem, i zaniesie pan dwa listy. Jeden do Zjemlaniki, drugi do mojej ony. (do Chlestakowa) Omiel si zapyta, czy wolno skreli swko do maonki, aby si przygotowaa na przyjcie tak znakomitego gocia. CHLESTAKOW Ale po co to? Zreszt, dobrze, atrament jest, tylko papieru nie ma. Nie wiem, chyba na tym rachunku... HORODNICZY Napisz na rachunku. (pisze i mwi sam do siebie) A no, zobaczymy, jak pjdzie sprawa po frysztyku i po pkatej buteleczce. Mamy te gubernialn mader. Na pozr nic, a sonia z ng zwali. ebym si tylko dowiedzia, kto to jest i do jakiego stopnia naley si go obawia. (oddaje kartk Dobczyskiemu, ktry idzie ku drzwiom, to tej samej chwili drzwi wylatuj z zawiasw i Bobczyski pada wraz z nimi na ziemi. Oglny krzyk. Bobczyski wstaje) CHLESTAKOW Co? Bardzo si pan potuk? BOBCZYSKI Nie szkodzi, prosz sobie nic z tego... drobnostka... tylko na nosie malusieki bbelek, wstpi do Krystiana Iwanowicza... ma taki plaster, przejdzie... HOBODNICZY (gestami robi Bobczyskiemu wyrzuty, do Chlestakowa) Nic mu nie bdzie. Prosz, pan bdzie askaw. Sucemu paskiemu ka przenie waliz. (do Osipa) Mj kochany, zaniesiesz wszystko do mnie, do horodniczego, kady ci pokae. Prosz najuprzejmiej! (przepuszcza Chlestakowa naprzd, odwraca si i syczy do Bobczyskiego) Te pan znalaz miejsce do padania! Wywali si jak diabli wiedz co! (wychodzi, Bobczyski za nim) Koniec aktu II AKT III Dekoracja ta sama co w akcie I Scena 1 ANNA, MARIA (Anna Andriejewna i Maria Antonowa stoj przy oknie, tak jak przy kocu I aktu) ANNA No masz, ca godzin czekamy. A wszystko przez ciebie, przez twoje fochy... Ju bya od stp do gowy ubrana nie! Jeszcze troch pomarudzi, a ja gupia czekaam! Co za pech! Jak na zo ani ywej duszy! Jakby wszystko wymaro! MARIA

Ale mamuciu, na pewno za dwie minuty wszystkiego si dowiemy... Zaraz powinna wrci Awdotia. (wpatrzona w okno, woa) Mamuciu, mamuciu, kto idzie tam... na samym kocu ulicy... ANNA Kto? Gdzie? Wiecznie masz jakie fantazje! No tak, idzie... Ale kto to? Maleki, we fraku... Kto to moe by? MARIA To Dobczyski, mamuciu! ANNA Jaki tam Dobczyski! Zawsze sobie co uroisz! Wcale nie Dobczyski! (macha chusteczk) Panie! Panie! Tutaj! Prdzej! MARIA Z ca pewnoci Dobczyski, mamuciu! ANNA Co za przekorna natura! Byle si sprzecza!... Mwi ci si; przecie, e nie Dobczyski! MARIA On! On! Aha! Kto mia racj?... ANNA No tak, Dobczyski. Teraz widz, wic po co si sprzecza?' (woa) Prdzej! Prdzej! Pan si tak wlecze! Bo co? Gdzie s? Co? Niech pan od razu powie! No?... Jaki jest? Bardzo surowy?... Co? A m?... Gdzie m?... (odchodzi od okna zagniewana) A to gupiec! Nic nie powie, dopki nie wejdzie do mieszkania... Scena 2 ANNA, MARIA, DOBCZYSKI (Dobczyski wchodzi) ANNA No nieche pan sam powie, czy panu nie wstyd? Na pana jednego liczyam jak na porzdnego czowieka... Wszyscy nagle pobiegli i pan za nimi. A ja do tej pory od nikogo nie mog si prawdy dowiedzie... Czy panu nie wstyd?... Jestem chrzestn matk paskiego Wanieczki i Lizeki, a pan tak ze mn postpuje... DOBCZYSKI Jak Bg w niebie, kumciu, e pdziem zoy uszanowanie! Tak pdziem, e tchu zapa nie mog... Moje uszanowanie, panno Mario! MARIA Dzie dobry, panie Piotrze! ANNA No co? Niech pan opowiada, co i jak? DOBCZYNSKI Pan Antoni przysya licik... MARIA Ale on, ale on, co za jeden, genera? DOBCZYNSKI Nie genera, ale generaowi nie ustpi: takie wyksztacenie i wane postpki... ANNA Aha, wic to ten sam, o ktrym byo w licie do ma... DOBCZYSKI Prawdziwy! Ja to pierwszy odkryem z Piotrem Iwanowiczem! ANNA Wic niech pan mwi, co i jak? DOBRZYSKI Bogu dziki, najpomylniej: z pocztku przyj pana Antoniego troch surowo. Tak jest... Gniewa si i mwi, e w zajedzie nie dobrze i e do pana Antoniego nie pojedzie, i e za niego w wizieniu siedzie nie bdzie. Ale potem, kiedy pozna, e pan Antoni niewinny i jak si bliej zgadali, zaraz myli zmieni i

dziki Bogu, wszystko dobrze poszo... Teraz pojechali szpital oglda... Pan Antoni, przyznam si, by w strachu, czy jakiej tajnej denuncjacji nie byo... Mnie take troszk strach oblecia. ANNA Czego pan si ba? Nie jest pan przecie na subie pastwowej? DOBCZYSKI A jednak, wie pani! Kiedy monowadca przemawia, chwyta czowieka strach! ANNA Moe... ale nie o to chodzi... Niech pan powie, jaki jest? Stary czy mody? DOBCZYSKI Mody! Mody! Moe ma 23 lata... Ale gada jak stary! Owszem, powiada, pojad i tam i wdzie... (macha rkami) Ja, powiada, i napisa lubi, i poczyta, ale, powiada, nie mog, bo w pokoju ciemno... ANNA Brunet czy blondyn? DOBCZYSKI Nie, wicej szantryn... i oczy takie bystre jak dwa zwierztka, e nawet nieswojo si robi... ANNA Co on mi tu pisze? (czyta Ust) Spiesz zawiadomi ci, kochanie, e sytuacja moja bya bardzo powana, ale, polegajc na miosierdziu boym, za dwa kiszone ogrki oddzielnie i p porcji kawioru rubel dwadziecia pi kopiejek... Nic nie rozumiem! Dlaczego ogrki i kawior? DOBCZYSKI A, bo to pan Antoni w popiechu na rachunku pisa, papieru nie byo... ANNA Ach, tak! (czyta dalej) polegajc na miosierdziu boym, zdaje si, e wszystko dobrze si skoczy... Przygotuj szybko dla wanego gocia ty pokj do obiadu nic dodawa nie trzeba, bo zaksimy u Zjemlaniki, a wina ka da wicej: Kupcowi Abdulinowi powiedz, eby najlepszego przysa, bo inaczej przewrc mu. ca piwnic do gry nogami! Cauj ci, kochanie, w rczk i pozostaj twj Antoni SkwoznikDmuchanowski. Ach, Boe trzeba si pieszy! Miszka! DOBCZYSKI (biegnie do drzwi) Miszka! Miszka! Miszka! MISZKA (wchodzi) ANNA Suchaj, le do Abdulina... Czekaj, dam ci kartk... (siada, pisze, mwic) Dasz t kartk stangretowi, eby polecia do Abdulina po wino. A sam pjdziesz i sprztniesz ty pokj... Postawisz ko, miednic i wszystko. DOBCZYSKI No, pani Anno, pobiegn zobaczy, jak on tam zwiedza... ANNA Niech pan idzie... Nie zatrzymuj pana... Scena 3 ANNA, MARIA ANNA Teraz, creczko, musimy pomyle, jak si ubra... Przyjeda ze stolicy ebymy si bro Boe nie omieszyy! Najstosowniejsza dla ciebie bdzie ta niebieska sukienka w drobne falbanki. MARIA Niebieska? Fe, mamuciu! Wcale mi si ten pomys niepodoba: I pani Lapkin Tiapkin nosi niebiesk i crka Zjemlaniki niebiesk... Najlepiej t w kwiaty... ANNA W kwiaty! Doprawdy, mwisz tylko po to, eby si sprzecza! Ty w sukni w kwiaty, gdy ja chc woy paliow, tak?.... Bardzo lubi kolor paliowy.

MARIA Wcale mamuci w paliowym nie do twarzy! ANNA Mnie w paliowym nie do twarzy? MARIA Nie, stanowczo nie! Trzeba do tego mie zupenie ciemne oczy... ANNA Ach tak! Wic ja nie mam ciemnych oczu? Najciemniejsze, jakie s! C ona za gupstwa gada! Jakebym moga nie mie ciemnych, jeeli w kabale wykadam dla siebie zawsze dam treflow. MARIA Ale mamuciu, jeste raczej czerwienn dam. ANNA Bredzisz, moja droga! Nigdy nie byam dam kierow. (szybko wychodzi za Mari, mwi za scen) Te sobie co uroia! Dama kier! Bg raczy wiedzie, dlaczego! po wyjciu pa wchodzi Miszka, zamiatajc podog przez drugie drzwi wchodzi Osip z walizk) Scena 4 MISZKA, OSIP OSIP Dokd to? MISZKA Tutaj, dobrodziejku, tutaj... OSIP Czekaj, niech odsapn. Och, ycie, ycie! Na pusty odek kada nosza cika... MISZKA I co, panoczku, prdko przyjedzie genera? OSIP Jaki genera? MISZKA A wasz pan? OSIP Mj pan; A jaki on genera!... MISZKA A co, nie genera? OSIP Genera, tylko z drugiej strony. MISZKA A co, wicej, czy mniej ni prawdziwy genera? OSIP Wicej! MISZKA Patrzcie go! C-c-c-c! Bez to taki rejwach u nas! OSIP Suchaj, may, widz, e chopak sprytny... przygotuj tam co do zjedzenia... MISZKA Jeszcze dla was, dobrodzieju, nie gotowe. Bo prostego arcia do ust nie wemiecie, a jak wasz pan do stou zasidzie, to wam to samo co i jemu dadz. OSIP A z prostego niby co tam macie? MISZKA Jest kapusta, kasza i pierogi... OSIP Dawaj wszystko i kapust, i kasz, i pierogi! Nie szkodzi wszystko si zje... No, zaniesiemy t waliz... Jest tam i drugie wyjcie?

MISZKA Jest. (wynosz waliz do bocznego pokoju) Scena 5 (Dwaj policjanci szeroko otwieraj drzwi) (Wchodzi Chlestakow, za nim Horodniczy, potem Zjemlanika, Chopow, Dabczyski, Bobczyski z plastrem na nosie) (Horodniczy pokazuje policjantom papierek na pododze, ci biegn i podnosz) CHLESTAKOW Porzdne instytucje... Podoba mi si ten zwyczaj, e przyjezdnych oprowadza si po miecie... W innych miastach; nic mi nie pokazano. HORODNICZY Omiel si zameldowa, e w innych miastach horodniczowie i urzdnicy dbaj wicej o wasn, powiem, korzy... tutaj za, mona powiedzie, myli si jedynie i wycznie o tym, aby gorliwoci i poczuciem obowizku zasuy sobie na askaw uwag wadzy. CHLESTAKOW niadanie byo bardzo dobre... Najadem si potd! Czy to u panw tak co dzie! HORODNICZY Specjalnie dla tak miego gocia. CHLESTAKOW Zje owszem lubi... na to si przecie yje, aby zrywa kwiaty rozkoszy... Jak si nazywaa ta ryba? ARTIEMIJ FILIPOWICZ (biegnc do Chlestakowa).. abardan! CHLESTAKOW Bardzo smaczna... Gdziemy to jedli niadanie? Bodaje w szpitalu? ARTIEMIJ FILIPOWICZ Tak jest, w instytucji powierzonej mojej pieczy. CHLESTAKOW Pamitam, pamitam... ka stay. A czy chorzy wyzdrowieli? Niewielu ich zdaje si byo. ARTIEMIJ FILIPOWICZ Zostao niespena dziesiciu... Wszyscy inni wyzdrowieli. Tak to ju u nas urzdzone, taki porzdek... Od czasu jak stanem na czele moe si to nawet wyda niewiarygodnym, wszyscy, jak muchy, wracaj do zdrowia... Nie zdy chory wej do lazaretu, a ju jest zdrowy... I to nie przez medykamenty, lecz dziki uczciwoci i porzdkowi... HORODNICZY Jaki to trudny i zawiy, omiel si zameldowa, obowizek by ojcem miasta. Ile zachodw wymaga sama czysto, remont... najtsza gowa nie daaby sobie rady. Ale u nas na szczcie wszystko idzie pomylnie. Inny staraby si oczywicie o wasne korzyci... Ale czy pan uwierzy! nawet kiedy czowiek spa si kadzie, myli tylko o jednym: Boe, jak to zrobi, aby wadza dostrzega moj gorliwo i bya zadowolona!... Czy wynagrodzi za to, czy nie, to ju jej dobra wola, ale tak, czy inaczej ja bd mia przynajmniej czyste sumienie! Gdy w miecie jest porzdek, ulice miecione, aresztanci maj wszystko, osb w stanie nietrzewym mao to czeg mi wicej trzeba? Przysigam, nie pragn wtedy zaszczytw... Oczywicie, perspektywa kuszca... ale w obliczu cnoty wszystko jest marnoci. ARTIEMIJ FILIPOWICZ (na stronie) A to nicpo buja! Dae mu Pan Bg. taki talent! CHLESTAKOW To prawda! Przyznam si, e ja te lubi niekiedy w charakterze umysowci... czasem proz... a czasem si i wierszyk wykroi... BOBCZYSTSKI (do Dobczyskiego) Czysta prawda, panie Piotrusiu, sprawiedliwie mwi... Uwagi takie, e zaraz wida naukowe wyksztacenie...

CHLESTAKOW Przepraszam, czy s w miecie jakie rozrywki?... Mie towarzystwo, gdzieby na przykad mona byo zagra w karty? HORODNICZY (na stronie) Ehe, rozumiem, braciszku, gdzie ci boli. (gono) Boe uchowaj! O takich rozrywkach nawet si u nas nie syszy! Ja na przykad nigdy kart do rk nie bior, nie wiem nawet, co si z tym robi... I patrze na nie spokojnie nie mog... Kiedy mi si czasem zdarzy zobaczy jakiego krla karo, lub co w tym rodzaju, to taki mnie wstrt napada, e po prostu pluj... Przytrafio si kiedy, e bawic si z dziemi, wybudowaem im domek z kart no i przez ca noc potem niy mi si przeklte. A nieche je licho! Jak mona marnowa drogocenny czas na karty? UKA UKICZ (na stronie) A mnie otr ogra wczoraj na 100 rubli! HORODNICZY Lepiej ten czas zuytkowa dla dobra ojczyzny. CHLESTAKOW No nie, nie powiem, bo przecie... wszystko zaley od punktu widzenia... Naley tylko spojrze na rzecz z odpowiedniej strony... Jeeli np. kto pasuje, majc cztery atu na rku, to wtedy faktycznie... Ale na og nie! Niech pan nie mwi! Czasem gra ma duo uroku! Scena 6 Ci sami, ANNA, MARIA (Anna i Maria wchodz) HORODNICZY Omiel si przedstawi rodzin: ona i crka. CHLESTAKOW (w lansadach) Jake jestem szczliwy, o pani, e mam niejako przyjemno pozna pani... ANNA Nam jest stokro przyjemniej, e widzimy tak znakomit osob... CHLESTAKOW (zrywa si) Ale nie, pani! Wprost przeciwnie: caa przyjemno po mojej stronie... ANNA Ach, jake mona! Pan bardzo askaw i mwi tak dla komplementu... Prosz, pan zechce usi... CHLESTAKOW Sta obok pani ju to jest szczciem... Zreszt jeeli pani pragnie koniecznie, to sid... Jake jestem szczliwy, e wreszcie siedz koo pani! ANNA Ach, panie, doprawdy, nie miem wzi tego do siebie. Sdz, e po yciu w stolicy woja wyda si panu bardzo nieprzyjemny? CHLESTAKOW Ogromnie nieprzyjemny! Przyzwyczajony, comprenez-vous,do przepychu wielkiego wiata i nagle znale si w podry: brudne karczmy, mrok ciemnoty... Gdyby mnie szczliwy traf tak hojnie nie wynagrodzi za to wszystko... (oko do Anny, zgrywa si na zachwyt) ANNA Tak, to rzeczywicie musiao panu dokuczy... CHLESTAKOW Ale w tej chwili, o pani, jest mi bardzo przyjemnie... ANNA Jak mona?... To dla mnie wielki zaszczyt... Nie zasuguj na to... CHLESTAKOW Dlaczego?... Zasuguje pani cakowicie... ANNA Mieszkam na wsi prawie... CHLESTAKOW Tak, wie... Ale i wie, zreszt, ma swoje wzgrza... strumyki... Naturalnie nie ma porwnania z Petersburgiem. Ach, Petersburg! Co za ycie! Moe pani sdzi, e ja tylko przepisuj?... O, nie! Szef

wydziau jest ze mn na przyjacielskiej stopie. Czasem uderzy mnie w rami: Przyjd, bracie, na obiad! Zazwyczaj wpadam do departamentu tylko na dwie minuty, eby powiedzie: to tak, a tamto tak... A potem specjalny urzdnik, taki szczur kancelaryjny, pirem tylko trr... trr... i pisze, pisze... Miaem nawet zosta kolegialnym asesorem, ale myl sobie: po co mi to?... A str to na schody do mnie wybiega ze szczotk: Pozwoli pan, e mu buty oczyszcz! (do Horodniczego) Dlaczego panowie stoj?... Prosz siada. HORODNICZY Ranga taka, e jeszcze posta mona... ARTIEMIJ FILIPOWICZ Nie szkodzi... postoimy... UKA UKICZ Pan askaw nie... (jednoczenie) CHLESTAKOW Bez rang, prosz, niech panowie sid... (wszyscy siadaj) Nie lubi ceremonii... Przeciwnie staram si zawsze przelizgn niepostrzeenie... Ale trudno si ukry, bardzo trudno!... Gdziekolwiek si poka zaraz sysz: O, Iwan Aleksandrowicz idzie. A kiedy wzito mnie nawet za wodza naczelnego: onierze wybiegli z kordegardy i sprezentowali bro... Znajomy oficer powiedzia mi potem: No wiesz, bracie, bylimy pewni, e to naczelny wdz! ANNA To zadziwiajce! CHLESTAKOW Znam dobrze kilka przystojnych aktorek... Ja sam przecie take, rne wodewile... Z literatami czsto si widuj... Z Puszkinem za pan brat! Czsto przy spotkaniu mwi mu: Puszkin, bracie, no jak tam? Ano tak, bracie odpowiada jako tego w ogle. Wielki orygina! ANNA Wic pan pisze?... Jake to musi by przyjemnie tworzy! Pan zapewne i w prasie umieszcza? CHLESTAKOW Tak, i w prasie umieszczam. Jestem poza tym autorem wielu dzie Wesele Figara, Robert Diabe, Norma.. Nawet tytuw nie pamitam... Bo dzi pisz raczej od niechcenia, przypadkowo... Dyrektor teatru powiedzia mi na przykad: Prosz ci, bracie, napisz co... Myl sobie owszem, bracie, czemu nie? I z miejsca, nieomal przez jeden wieczr, wszystko napisaem, wszdzie wywoujc powszechne zdumienie. Posiadam niezwyk lekko i lotno myli... Wszystko, co si ukazao pod nazwiskiem barona Brambeusa, dalej Fregata Nadzieja i Telegraf Moskiewski wszystko to s moje utwory. ANNA Wic to pan by Brambeus? CHLESTAKOW Naturalnie. Ja im wszystkim poprawiam wiersze. Smirdin paci mi za to 40 tysicy. ANNA Wic i Jurij Miosawski jest zapewne paskim utworem? CHLESTAKOW Tak, moim utworem. ANNA Zaraz si domyliam... MARIA Mamuciu, tam napisane, e to pana Zagoskina utwr... ANNA Wiedziaam, wiedziaam, e i tu bdziesz si sprzecza! CHLESTAKOW Ach. tak, susznie! To doprawdy Zagoskina! Ale istnieje inny Jurij Miosawski, a ten jest mj! ANNA Nie wtpi, e czytaam wanie paskiego. Jake to wietnie napisane! CHLESTAKOW Przyznam si, e waciwie literatura wypenia mi ycie... Prowadz pierwszy dom w Petersburgu. Kady wie: dom Iwana Aleksandrowicza!

(zwraca si do obecnych) Panowie, jeeli kto bdzie w Petersburgu, bardzo prosz do mnie. Ja i bale wydaj! ANNA Wyobraam sobie, jak wspaniay musi by taki bal! CHLESTAKOW O, szkoda sw, askawa pani. Na stole na przykad arbuz za 700 rubli! Zupa przyjechaa w rondlu okrtem wprost z Parya! Podnosi si pokryw od wazy para, e podobnej nie ma w caej naturze. Ja co dzie bywam na balach. Mamy tam swoj sta parti wista: minister spraw zagranicznych, pose francuski, angielski, niemiecki i ja... i tak si czowiek zmczy grajc, e po prostu co strasznego!... Ja wbiegn do siebie na czwarte pitro, krzykn tylko kucharce: Mawrusza, powie paszcz! C ja gadam?! Zapomniaem, e mieszkam na pierwszym pitrze! Same schody ile warte! Ciekawy widok przedstawia poczekalnia moich apartamentw, rano, gdy jeszcze pi: peno hrabiw i ksit, tocz si i brzcz jak trzmiele, tylko sycha ... ... ... Czasem i minister... (Horodniczy i urzdnicy w strach wstaj) Nawet na pakietach pisz do mnie: Jego ekscelencja... Kiedy zarzdzaem nawet departamentem... I dziwna rzecz: dyrektor wyjecha, a dokd niewiadomo... No i oczywicie zaczy si rozwaania: co, jak, kto ma go zastpi?... Wielu generaw miao chrapk, ten i w zaczyna, ale na nic! Nie takie to proste! Na pozr nic trudnego, lecz kiedy si wgbi diabelskie przeszkody... Widz potem, e nic nie poradz i do mnie... I w tej samej chwili po wszystkich ulicach kurierzy, kurierzy, kurierzy! Czy panowie potrafi sobie uprzytomni? 35 tysicy samych kurierw! adna sytuacja co?... Prosz: Panie Chlestakow, niech pan rzdzi departamentem! Przyznam si, e byem zaskoczony, wyszedem w szlafroku... Chciaem odmwi, ale, myl sobie: Najjaniejszy Pan si dowie, poza tym w licie ewidencyjnej duo znaczy... Owszem, prosz panw, przyjmuj stanowisko, przyjmuj powiadam niech ju bdzie powiadam przyjmuj, ale eby mi ani ani! Ju ja wam poka! Ju ja was... I w samej rzeczy, kiedy przechodz przez departament po prostu trzsienie ziemi!... Wszystko dry i dygoce jak li. (Horodniczy i urzdnicy trzs si ze strachu Chlestakow rozpala si) O! Ja artowa nie lubi! Daem im wszystkim szko! Nawet rada ministrw dry przede mn! Bo niby co?! Taki jestem! Ja z nikim si nie licz! Wszystkim mwi: Ja siebie znam? Ja sam! Ja jestem wszdzie, wszdzie! Co dzie jed do cesarskiego paacu... Jutro bd mianowany feldmarsz... (polizn si lekko i ledwo nie rymn na ziemi urzdnicy podtrzymuj go z szacunkiem) HORODNICZY (podchodzi, trzsie si ze strachu) A, wa-wa-wa CHLESTAKOW (szybkim, urywanym gosem) e co?... HORODNICZY A wa-wa-wa... CHLESTAKOW (jak wyej) Nic nie rozumiem... Wszystko bzdura! HORODNICZY Wa-wa-wasza ekscelencja... moe raczy odpocz?... Jest pokj i wszystko... CHLESTAKOW Nonsens: odpocz! Owszem, mog odpocz... niadanie, panowie, byo wietne... Jestem zadowolony, bardzo zadowolony... (z patosem) abardan! abardan! (wchodzi do tocznego pokoju, za nim Horodniczy) Scena 7 (Ci sami prcz CHLESTAKOWA i HORODNICZEGO) BOBCZYSKI To jest czowiek, panie Piotrusiu! To znaczy czowiek! Pki yj, nie byem w towarzystwie takiej wanej osobistoci, ledwo ze strachu nie umarem. Jak pan myli, panie Piotrusiu, co to bdzie, jeeli rang rozway? DOBCZYSKI Myl, e prawie genera.

BOBCZYSKI A ja sdz, e genera mu do pit nie dors... A jeeli ju genera, to chyba sam generalissimus! Sysza pan, jak rad ministrw zjecha?... Chodmy, opowiemy Lapkinowi i Korobkinowi. Do widzenia, pani Anno! DOBCZYSKI Do widzenia, kumciu! (wychodz) ARTIEMIJ FILIPOWICZ (do uki ukicza) A strach!... i sam nie wiem, dlaczego... A my nawet nie w mundurach! A co bdzie, jeeli si wypi i machnie raport do Petersburga?... Do widzenia, pani! (wchodz zamyleni) Scena 8 ANNA I MARIA ANNA Ach, jaki miy! MARIA Ach, uroczy! ANNA Jakie wykwintne maniery! Zaraz wida, e stoeczna sztuka! Przepadam za tak modzie... Jestem po prostu oczarowana... A jak mu si spodobaam!... Przez cay czas rzuca na mnie spojrzenia... MARIA Ale, mamuciu, on na mnie patrza! ANNA Prosz ci, daj mi pokj ze swymi fantazjami... S zupenie nie na miejscu! MARIA Serio, mamuciu! ANNA Znw to samo! Byle nie straci okazji do ktni! Zabraniam i koniec. Gdzieby on na ciebie patrza?... I dlaczego miaby patrze? MARIA Patrza, mamuciu, cigle patrza! I kiedy o literaturze mwi, to na mnie spojrza, i kiedy opowiada, jak gra w wista z dyplomatami, to te spojrza... ANNA No moe raz doprawdy spojrza, ale tylko tak, aby zby! Co tam pomyla sobie spojrz i na ni! Scena 9 Te same i HORODNICZY HORODNICZY (wchodzi na palcach) Css... ANNA Co? HORODNICZY Teraz auj, e go tak ululaem... Bo, pomyle, jeeli cho. poowa tego, co mwi, jest prawd?... (zamyla si) I jake by nie miao by prawd?... Gdy sobie czowiek podpije, wszystko wygada: co na sercu, to na jzyku! No, gdzieniegdzie pobuja... ale, prawd mwic, bez bujania adna si mowa nie obejdzie... Z ministrami grywa, do paacu jedzi... Im wicej czowiek o tym myli... diabli wiedz, co si w gowie dzia zaczyna, jakby sta na jakiej dzwonnicy, albo jakby ci mieli powiesi! ANNA Ja, przeciwnie, nie czuam adnego lku... Widziaam w nim po prostu wyksztaconego, wiatowego czowieka z wyszym tonem, a jego rangi i tytuy nic mnie nie obchodz... HORODNICZY

Wiadomo kobiety... Nie ma o czym gada, samo to sowo wystarczy... Dla was to wszystko nic, cimcirymci! Nagle, ni z tego ni z owego wypsn swko i co? Nic wam nie bdzie, najwyej troch skr wygarbuj, a m z kretesem wykoczony! Traktowaa go, serce, tak swobodnie, jak byle Bobczyskiego! ANNA Bardzo ci prosz, niech ci o to gowa nie boli... (spoglda na crk) My co takiego wiemy, e... HORODNICZY Co tam z wami gada! Hm... A to ci historia! Do tej chwili. nie mog si ze strachu otrzsn! (otwiera drzwi i mwi) Miszka, zawoaj wistunowa i Dzierymord, tu gdzie koo bramy si krc. (po krtkim milczeniu) Dziwne teraz na wiecie porzdki nastay... eby to chocia co okazaego, ale to przecie chudzina, tyczka jak pozna, co za jeden?... Rozumiem jeszcze, eby wojskowy, zawsze jaka prezencja, ale jak woy fraczek... Ni, tylko mucha z podcitymi skrzydekami... A przecie tam, w hotelu, dugo si trzyma, takie alegorie i ekiwoki podpuszcza, e zdawao si, nigdy do niczego nie dojdziemy... A wreszcie puci farb! Nagada wicej ni trzeba... Zaraz pozna, e mody... Scena 10 Ci sami i OSIP ANNA Chod no tu, przyjacielu! HORODNICZY Csss... No co, co? pi? OSIP Jeszcze nie... Troch si przeciga. ANNA Jak ci na imi? OSIP Osip, prosz aski pani... HORODNICZY (do ony i crki) Dajcie pokj! Dosy! (do Osipa) No co, bracie, je dostae? OSIP Dostaem... padam do ng... Dobrze nakarmili. ANNA A powiedz, pewno za duo hrabiw i ksit odwiedza twego pana? OSIP (na stronie) Co powiedzie?... Jeeli teraz dobrze je dali, to potem dadz jeszcze lepiej! (gono) Tak jest, bywaj i hrabiowie... MARIA Osip, kochanie, jaki twj pan jest liczny! ANNA A powiedz, prosz, czy twj pan... HORODNICZY Przestacie, powiadam! Przeszkadzacie mi tylko swymi gupstwami... No i co, przyjacielu? ANNA A jak twj pan ma rang? OSIP Ranga wiadomo jaka! HORODNICZY

Ach, mj Boe! Wci te gupie pytania! A o tym, co najwaniejsze nawet mwi nie mog... Wic jak to jest z twoim panem?... Surowy?... Lubi zbeszta na caego, czy nie lubi? OSIP Tak, porzdek lubi, eby mu wszystko byo w naleytoci... HORODNICZY A mnie, wiesz, podoba si twoja twarz... Pewno jeste chop z kociami, przyjacielu... No a... tego... ANNA Suchaj, Osip, czy twj pan chodzi tam w mundurze? HORODNICZY A, przestacie wreszcie trajkota! Tutaj jest wana sprawa... O ycie ludzkie chodzi! (do Osipa) Wic jake, przyjacielu... Doprawdy, e mi si podobasz... Wiesz co? W podry nie zawadzi czasem ykn kieliszek na rozgrzewk we tu dwa rubelki. OSIP Najpokorniej askawemu panu dzikuj... Daj Boe wszelkiego zdrowia... Biednemu czowiekowi pomc dobry uczynek. HORODNICZY Dobrze ju, dobrze, bardzo si ciesz... A jak, powiedz... ANNA Suchaj, Osip, a jakie oczy twj pan najbardziej lubi? HORODNICZY Dosy! Pozwl i mnie! (do Osipa) Powiedz, przyjacielu, na co twj pan najwiksz uwag zwraca, mianowicie: co najbardziej w podry ceni? OSIP Ceni wedug zapatrywania, jak co kiedy... Najwicej lubi eby go dobrze przyj, czyli poczstunek eby by suty... HORODNICZY Suty? OSIP Tak jest, obfity znaczy... Na ten przykad, nawet co do mnie, chocia czowiek jestem suebny, ale pan uwaa, eby i mnie dobrze byo... Tak jest... Bywa, przyjedziem do kogo, zapyta si: No, co, Osip, dobry by poczstunek? Ndznym prosz janie pana. A, powiada, znaczy: gospodarz niedobry... Przypomnij mi, powiada, w Petersburgu! Ej myl sobie... (machn rk) Niech go tam! Ja czowiek prosty! HORODNICZY Bardzo susznie, racja! Dostae na wdk, masz tu i na zaksk. OSIP Za co tyle aski, prosz janie pana? (chowa pienidze) Chyba, za paskie zdrowie wypij... ANNA Przyjd do mnie, Osip, dostaniesz take... MARIA Osip, kochanie, ucauj swego pana! (sycha pokasywanie Chlestakowa) HORODNICZY Csss... (na palcach, caa scena pgosem) Ciszej... na mio bosk! (do ony i crki) Idcie ju, idcie! ANNA Chod, Maszeka... Opowiem ci, co zauwayam u naszego gocia co takiego, e tylko my dwie moemy o tym pomwi. HORODNICZY No, zacznie si paplanina! Myl, e gdyby kto podsucha, to by uszy zatka!

(do Osipa) A teraz powiedz... Scena 11 Ci sami, DZIERYMORDA i WISTUNOW HORODNICZY Csss! Niedwiedzie niezdarzone! Jak to buciskami stuka! Wal, jakby kto 40 pudw z wozu zrzuca! Gdzie was diabli nios? DZIERYMORDA Wedug rozkazu, byem... HORODNICZY Ci-i-icho! (zakrywa mu usta rk) Nie skrzecz jak wrona! (przedrzenia go) Wedug rozkazu... Ryczy jak z beczki! (do Osipa) No, id ju, przyjacielu, przygotuj tam dla pana, co trzeba. Moesz w domu wszystkiego da. (Osip wychodzi) A wy sta na ganku i ani kroku! I nikogo z obcych do domu nie wpuszcza, zwaszcza kupcw! Jeeli cho jednego wpucicie, no!!! Jak tylko zobaczycie, e kto z podaniem idzie, albo nawet bez podania, a podobny do takiego, co by na mnie mg skarg zoy, to zaraz go za kark, bez ceremonii, i tak go! tak go! (pokazuje nog) Zrozumiano?... Csss... csss... (wychodzi na palcach) Koniec aktu III AKT IV Ten sam pokj. Scena 1 (Wchodz ostronie, nieomal na palcach: AMM0S FIEDOROWICZ, ARTIEMIJ FILIPOWICZ, NACZELNIK POCZTY, UKA UKICZ, DOBCZYSKI i BOBCZYSKI, wszyscy w galowych mundurach. Caa scena mwiona pgosem). AMMOS FIEDOROWICZ (ustawiajc wszystkich w pkole) Na mio Boga, panowie, w pkole i troch wicej symetrii. Trudno, do cesarza jedzi i rad ministrw potrafi rugn... Ustawi si... Po wojskowemu, panowie, koniecznie po wojskowemu! Pan, panie Piotrze z tej... A pan, panie Piotrze, tu... (Bobczyski i Dobczyski biegn na paluszkach) ARTIEMIJ FILIPOWICZ Uwaam, panie sdzio, e trzeba co przedsiwzi... AMMOS FIEDOROWICZ Mianowicie? ARTIEMIJ FILIPOWICZ Wiadomo co... AMMOS FIEDOROWICZ W ap? ARTIEMIJ FILIPOWICZ No tak, w ap. AMMOS FIEDOROWICZ

Niebezpieczna rzecz do licha!... Moe si nam dosta! Zawsze pastwowa figura... Moe by w formie ofiary od szlachty na jaki pomnik? NACZELNIK POCZTY Albo e nadszed przekaz pocztowy i nie wiadomo dla kogo... ARTIEMIJ FILIPOWICZ eby on pana gdzie dalej nie przekaza! Panowie! W praworzdnym pastwie zaatwia si te sprawy inaczej. Caym szwadronem nie mona! Bdziemy si meldowali pojedyczo i w cztery oczy... tego... wszystko co naley, eby nawet uszy nie syszay. Tak si robi w praworzdnym pastwie... Panie sdzio, niech pan idzie na pierwszego. AMMOS FIEDOROWICZ To pan raczej powinien zacz. Wysoki go u pana spoywa wczoraj dary boe... ARTIEMIJ FILIPOWICZ Wic moe uka ukicz, jako wychowawca modziey... UKA UKICZ Nie mog, nie mog, panowie! Tak mnie ju wychowano, e gdy ze mn mwi czowiek wyszy rang choby o jeden stopie, trac przytomno, a jzyk winie mi jak w smole... Zwolnijcie mnie, panowie... nie mog! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Nie ma rady, panie sdzio, pan musi i na pierwszy ogie! Pan co sowo powie, to jakby Cyceron z jzyka zeskoczy. AMMOS FIEDOROWICZ E, tam! Cyceron! Te wymylili! e tam czasami w krasomwczym porywie powiem co o chartach czy ogarach... WSZYSCY Nie, nie! Pan nie tylko o psach, pan tak samo o wiey Babel... Panie sdzio, niech pan ratuje... My do pana, jak do ojca... Panie sdzio... AMMOS FIEDOROWICZ Dajcie mi, panowie, spokj! (Sycha kroki i pokasywanie Chlestakowa. Wszyscy uciekaj do drzwi, kady chce wyj pierwszy, tocz si) BOBCZYSKI Oj, panie Piotrusiu, panie Piotrusiu, pan mi na odcisk nastpi! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Panowie, zadusicie mnie! (gosy Aj! Aj! wreszcie wszyscy wyszli) Scena 2 CHLESTAKOW (sam, wchodzi zaspany) Mam wraenie, em si porzdnie przespa. Skd si wzio tyle siennikw i pierzyn? Aem si spoci. Musieli oni wczoraj czego podla przy niadaniu w gowie cigle jeszcze omoce. Jak widz, mona tu spdzi czas bardzo przyjemnie. Lubi tak gocinno przyznam si, e wol, gdy pynie ona z dobrego serca, nie z wyrachowania. A creczka horodniczego wcale-wcale, i mamusia jeszcze warta grzechu... Owszem, lubi takie ycie. Scena 3 CHLESTAKOW i AMMOS FIEDOROWIOZ AMMOS FIEDOROWICZ (wchodzi, staje i mwi do siebie) Boe, Boe, spraw, eby dobrze poszo... A mi si kolana. uginaj... (sztywno wycignity, przytrzymujc rk szpad, mwi gono) Mam zaszczyt przedstawi si: sdzia tutejszego sdu powiatowego, asesor kolegialny Lapkin Tiapkin. CHLESTAKOW Prosz, niech pan usidzie... Wic pan jest tutaj sdzi. AMMOS FIEDOROWICZ W roku 1816 wybrany zostaem przez szlacht na trzy lata I piastuj urzd dotychczas. CHLESTAKOW

To pewno rentowne stanowisko sdzia? AMMOS FIEDOROWICZ Po upywie trzech kadencji przedstawiony zostaem na wniosek wadzy do orderu Wodzimierza czwartej klasy... (na stronie) A pienidze w pici, a caa pi w ogniu! CHLESTAKOW Lubi Wodzimierza. Owszem. Anna trzeciej klasy to ju nie to. AMMOS FIEDOROWICZ (powoli wysuwajc naprzd zacinit pi, na stronie) Boe! nie wiem, gdzie siedz! Jak na rozarzonych wglach! CHLESTAKOW Co pan trzyma w rku? AMMOS FIEDOROWICZ (zmieszany upuszcza pienidze) Nic... CHLESTAKOW Jakto nic?... Upuci pan pienidze... AMMOS FIEDOROWICZ (dygocc) Bynajmniej! (na stronie) O Boe! Ju stoj przed sdem... Wanie zajechaa karetka wizienna! CHLESTAKOW (podnoszc) Tak jest, pienidze... AMMOS FIEDOROWICZ (na stronie) No, wszystko skoczone! Przepadem, przepadem! CHLESTAKOW Wie pan co?... Niech mi je pan poyczy... AMMOS FIEDOROWICZ Ale owszem, naturalnie, z wielk przyjemnoci... (na stronie) No, miao, miao! Ratuj, Najwitsza Panno! CHLESTAKOW Bo, widzi pan, wszystko w drodze wydaem, na to, na owo... Zaraz panu ze wsi odel... AMMOS FIEDOROWICZ Ale tak, tak... uwaam za wielki zaszczyt... Oczywicie, wedug sabych moliwoci postaram si gorliwoci... w stosunku do wadzy... zasuy... (wstaje z krzesa, staje na baczno) Nie miem duej niepokoi swoj obecnoci... Czy nie bdzie. jakich rozkazw? CHLESTAKOW Rozkazw? AMMOS FIEDOROWICZ Tak jest... rozporzdze dla sdu powiatowego? CHLESTAKOW Nie... Po co? Nie mam teraz nic do tutejszego sdu... Dzikuj uprzejmie... AMMOS FIEDOROWICZ (Mania si i wychodzi, mwic na stronie) No, twierdza zdobyta! (wychodzi) CHLESTAKOW (sam) Sdzia... bardzo porzdny czowiek! Scena 4 CHLESTAKOW, NACZELNIK POCZTY NACZELNIK POCZTY (wchodzi) Mam zaszczyt przedstawi si: naczelnik poczty, radca dworu Szpiekin.: CHLESTAKOW

A, prosz; prosz! Bardzo lubi przyjemne towarzystwo... Niech pan siada... Pan tu stale mieszka? NACZELNIK POCZTY Wedug rozkazu! CHLESTAKOW Miasteczko owszem, podoba mi si... Oczywicie niezbyt due, ale c, to przecie nie stolica... Czy nie mam racji, ze to nie stolica? NACZELNIK POCZTY Absolutna racja! CHLESTAKOW Przecie tylko w stolicy jest bon ton i nie ma prowincjonalnych gsi... Jak pan sdzi? Czy nie? NACZELNIK POCZTY Wedug rozkazu! (na stronie) Jaki prosty i dostpny czowiek, o wszystko si pyta. CHLESTAKOW A jednak niech pan bdzie szczery, nawet w maym miasteczku mona by szczliwym... NACZELNIK POCZTY Wedug rozkazu! CHLESTAKOW Bo czego waciwie potrzeba? eby czowieka szanowano, eby si cieszy szczer mioci... Czy nie? NACZELNIK POCZTY Najzupeniej sprawiedliwie... CHLESTAKOW Rad jestem, e pan podziela moje zapatrywania... Powiedz oczywicie, e jestem dziwak, ale trudno taki ju mam charakter... (patrzc mu prosto w oczy, mwi do siebie.) Byo nie byo, poprosz tego naczelnika poczty o poyczk. (gono) Dziwn przygod miaem w podry: wyszy mi wszystkie pienidze... Czy mgby pan poyczy mi 300 rubli? NACZELNIK POCZTY Naturalnie! Bd sobie poczytywa za najwiksze szczcie! Prosz... Z caej duszy gotw jestem... CHLESTAKOW Bardzo dzikuj... Przyznam si panu, e nie znosz sytuacji, gdy w podry musz sobie czego odmwi... Bo z jakiej racji? Czy nie? NACZELNIK POCZTY Tak jest! Wedug rozkazu! (wstaje z krzesa, staje na baczno, przytrzymujc szpad) Nie miem duej niepokoi swoj obecnoci... Czy nie bdzie jakich zarzdze w sprawach pocztowych? CHLESTAKOW Nie, nic! (Naczelnik poczty kania si i wychodzi) CHLESTAKOW . (zapalajc cygaro) Mam wraenie, e i naczelnik poczty jest bardzo porzdnym czowiekiem. W kadym razie usuny... Lubi takich! Scena 5 CHLESTAKOW i UKA UKICZ (wchodzi uka ukicz, ktrego formalnie wpychaj do pokoju. Sycha za nim glos: Czego si boisz?) UKA UKICZ Mam zaszczyt przedstawi si: inspektor szk, radca tytularny Chopw. CHLESTAKOW A, prosz, prosz! Niech pan siada. Moe cygarko? (czstuje) UKA UKICZ (przeraony, do siebie)

Masz tobie! Tego nie przewidziaem. Bra czy nie bra? CHLESTAKOW Prosz, niech pan wemie, bardzo porzdne cygaro... Oczywicie, nie takie jak w Petersburgu... Tam, prosz ja pana kochanego, paliem cygara po 25 rubli setka! Po wypaleniu czowiek formalnie wasne rce caowa... Prosz... ogie.. (podaje mu wiec) UKA UKICZ (prbuje zapali, cay dry) CHLESTAKOW Ale nie z tego koca! UKA UKICZ (a przeraeniem upuci cygaro na podog, plun, machn rk, do siebie) Do diaba wszystko! Zgubia mnie ta przeklta niemiao! CHLESTAKOW Nie jest pan, jak widz, amatorem cygar... A przyznam si panu, e to moja saba strona! No i pe pikna take nie mog obojtnie patrze! A pan. co?... Jakie pan woli? Brunetki czy blondynki? UKA UKICZ (zupenie zmieszany, nie wie co odpowiedzie) CHLESTAKOW Niech pan powie szczerze: brunetki czy blondynki? UKA UKICZ Nie miem wiedzie. CHLESTAKOW No, no, niech si pan nie wykrca! Musz si koniecznie dowiedzie, jaki pan ma gust? UKA UKICZ Mam zaszczyt zameldowa... (na stronie) Sam nie wiem, co gadam! CHLESTAKOW Aha! Aha! Nie chce pan powiedzie! Pewno jaka czarnulka zrania ju serduszko, co?... Niech pan powie szczerze: zrania? UKA UKICZ (milczy) CHLESTAKOW Aha, zarumieni si pan! Widzi pan! Dlaczego pan nie powie? UKA UKICZ Ze strachu wasza ekscel... panie ministr... gener... (na stronie) Zgubi mnie, zgubi jzyk przeklty! CHLESTAKOW Ze strachu?... Bo rzeczywicie, mwi, e w oczach moich jest co takiego, co budzi lk... Bd co bd, wiem na pewno, e adna kobieta nie moe wytrzyma mego spojrzenia... Czy tak? UKA UKICZ Tak jest! CHLESTAKOW Miaem wanie zadziwiajc przygod w podry: zabrako mi pienidzy... Czy mog pana poprosi o poyczenie mi 300 rubli? UKA UKICZ (apie si za kieszenie, do siebie) adnie bd wyglda, jeeli nie mam! S! S! (wyjmuje i z dreniem podaje pienidze) CHLESTAKOW Bardzo jestem panu zobowizany... UKA UKICZ Nie miem niepokoi... CHLESTAKOW Do widzenia! UKA UKICZ (wybiega prawie pdem) Dziki ci, Boe! Moe wcale nie zajrzy do szkoy! Scena 6

CHLESTAKOW i ARTIEMIJ FILIPOWICZ ARTIEMIJ FILIPOWICZ Mam zaszczyt przedstawi si: kurator instytucji filantropijnych, radca dworu Zjemlanika. CHLESTAKOW Witam pana, prosz! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Miaem honor towarzyszy panu i podejmowa osobicie w zakadzie powierzonym mojej pieczy. CHLESTAKOW Pamitam, pamitam! Da pan znakomite niadanie! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Wszystko dla dobra ojczyzny! CHLESTAKOW Przyznam si panu, e dobra kuchnia to moja saba strona. Prosz pana, czy mi si zdaje?... ale pan by wczoraj troch niszy, prawda? ARTIEMIJ FILIPOWICZ Bardzo moliwe... (po chwili milczenia) Mog powiedzie, e przed niczym si nie cofam i gorliwie peni sub. (przysuwa si i mwi pgosem) A naczelnik poczty nic nie robi, wszystko zaniedbane, listy i przesyki le miesicami na poczcie, pan raczy sam zbada... A sdzia, ktry tu by przede mn, umie tylko polowa na zajce, w sdzie trzyma psy, a sam prowadzi si, jeeli mam prawd powiedzie... naturalnie tylko dla dobra ojczyzny to robi, cho mj przyjaciel i krewniak... prowadzi si skandalicznie... Jest . tu pewien - obywatel, Dobczyski, ktrego pan raczy pozna, wic jak tylko Dobczyski wychodzi z domu, pan sdzia ju tam jest i gotw jestem przysic... Niech pan. askawie przyjrzy si dzieciom, ani jedno nie podobne do Dobczyskiego, natomiast wszystkie, nawet maleka dziewczynka,, wykapany sdzia!... CHLESTAKOW Co pan powie?... Nigdybym nie przypuszcza! ARTIEMIJ FILIPOWICZ A inspektor szk! Nie rozumiem, jak wadza moga powierzy mu takie stanowisko! Gorzej ni jakobin! I wpaja w modzie takie wywrotowe zasady, e wyrazi niepodobna! Czy nie rozkae pan, e wyo to wszystko na pimie? CHLESTAKOW Prosz, mona na pimie... Bdzie mi bardzo mio... Lubi,, wie pan, gdy mi si czasem nudzi, poczyta sobie co zabawnego... Przepraszam, jak godno paska? Bo cigle zapominam... ARTIEMIJ FILIPOWICZ Zjemlanika. CHLESTAKOW Ach, tak, Zjemlanika! No i co? Ma pan dzieci? ARTIEMIJ FILIPOWICZ A jake! Picioro. Dwoje dorosych. CHLESTAKOW Dorose dzieci, co pan powie? No i jake one... tego? ARTIEMIJ FILIPOWICZ Czy pan raczy pyta, jak si nazywaj? CHLESTAKOW O, wanie! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Mikoaj, Iwan, Elbieta, Maria i Perepetua. CHLESTAKOW A, to dobrze! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Nie miem duej niepokoi i zabiera czas, przeznaczony na wite obowizki... (kania si, chce wyj) CHLESTAKOW (odprowadzajc go)

Nie szkodzi... Bardzo to wszystko zabawne, co pan mwi... Bd rad, jeeli jeszcze kiedy... Przepadam za tym... (wraca, otwiera drzwi i woa) Pst! Panie! Jak panu?!... Cigle zapominam! ARTIEMIJ FILIPOWICZ Zjemlanika. CHLESTAKOW Panie Zjemlanika! Chodzi o to, e w podry przytrafia mi si dziwna przygoda zabrako mi pienidzy... Czy mgbym prosi o poyczenie mi 400 rubli? Ma pan? ARTIEMIJ FILIPOWICZ Mam. CHLESTAKOW Jak to dobrze! Najuprzejmiej dzikuj! Scena 7 CHLESTAKOW, BOBCZYSKI, DOBCZYSKI BOBCZYSTSKI (wchodzi) Mam zaszczyt przedstawi si: obywatel tutejszego miasta Piotr, syn Iwana, Bobczyski. DOBCZYSKI Obywatel Piotr, syn Iwana, Dobczyski. CHLESTAKOW A tak, widziaem ju pana... Pan, zdaje si, upad wtedy? I jake paski nos? BOBCZYSKI Chwaa Bogu, dzikuj za pami... zupenie przysech. CHLESTAKOW To dobrze, e przysech. Ciesz si... (nagle) Pienidze panowie macie? DOBCZYSKI Pienidze? Jakto pienidze? CHLESTAKOW Poyczy... tysic rubli... BOBCZYSKI Takiej sumy, przysigam, nie posiadam... Moe pan ma, panie Piotrusiu? DOBCZYSKI Przy sobie nie mam, bo moje pienidze, omiel si poinformowa, zoone s na ksieczce w kasie oszczdnociowej. CHLESTAKOW No, jeeli tysica nie ma, to sto. BOBCZYSKI (szukajc po kieszeniach) Nie ma pan, panie Piotrusiu, stu rubli? Mam wszystkiego 40. DOBCZYSKI (zagldajc do portfelu) Ja mam 25. BOBCZYSKI Niech pan lepiej poszuka, panie Piotrusiu. W prawej kieszeni, przecie wiem, ma pan dziur, wic pewno tam co wpado. DOBCZYSKI Nie, nie wpado. CHLESTAKOW Zreszt drobnostka! Przecie ja tylko tak... niech bdzie 65 rubli... wszystko jedno... (przyjmuje pienidze) DOBCZYSKI Omielam si prosi czcigodnego pana, wzgldem pewnej delikatnej okolicznoci... CHLESTAKOW O co chodzi?

DOBCZYSKI Sprawa bardzo delikatnej natury: starszego syna swego wydaem, e tak powiem, na wiat jeszcze przed lubem... CHLESTAKOW Tak!? DOBCZYSKI Waciwie mwic, tak si tylko mwi, bo wydaem go na wiat zupenie tak samo jakby po lubie i potem prawomocnym maestwem wszystko przypiecztowaem. Wic, jeeli aska, chciaem prosi, eby chopak mg teraz by moim prawym synem i nazywa si tak jak ja Dobczyski. CHLESTAKOW Dobrze, niech si nazywa. To mona. DOBCZYSKI Nie miabym czcigodnego pana pofatygowa, ale al chopca z powodu zdolnoci... duo sobie po nim obiecuj: wierszyki rozmaite z pamici mwi, a jak gdzie noyk znajdzie, zaraz maleki wzek wystruga, e satysfakcja... taki zdolny. Piotr Iwanowicz te powie... BOBCZYSKI Tak, wielkie zdolnoci posiada. CHLESTAKOW Dobrze, dobrze, postaram si, zaatwi gdzie trzeba... mam nadziej, e da si zrobi... tak, tak... (do Bobczyskiego) Czy i pan ma co moe? BOBCZYSKI Jake... mam... bardzo najnisz prob... CHLESTAKOW Mianowicie? Prosz jak najpokorniej jak pan pojedzie do Petersburga, niech pan raczy powiedzie tam rnym monowadcom, senatorom, admiraom, e, wanie, wasza ekscelencjo, albo janie owiecony ksi, w tym a tym miasteczku mieszka Piotr Iwanowicz Bobczyski. Tak niech pan askawie powie: mieszka Piotr Iwanowicz Bobczyski. CHLESTAKOW Owszem, powiem... BOBCZYSKI Moe si trafi okazja, e i Najjaniejszy Pan... wic prosz pokornie take Najjaniejszego Pana zawiadomi, e wanie, Najjaniejszy Panie, w tym a tym miasteczku mieszka Piotr Iwanowicz Bobczyski. CHLESTAKOW Owszem, zawiadomi. Przepraszam, emy tak czcigodnego pana sfatygowali swoj obecnoci. BOBCZYSKI Przepraszam, emy tak czcigodnego pana sfatygowali swoj obecnoci. CHLESTAKOW Nie szkodzi, nie szkodzi... Bardzo rad jestem. (odprowadza ich do drzwi) Scena 8 CHLESTAKOW (sam) Duo tu urzdnikw! Mam wraenie, e bior mnie za jak pastwow figur. Musiaem wczoraj puci piasku w oczy... Co za durnie!... Trzeba o tym wszystkim Triapiczkinowi do Petersburga napisa. Niech z tego zrobi felietonik i urzdzi ich wszystkich, jak naley... Osip, podaj mi piro i atrament. OSIP (zajrza przez drzwi) W tej chwili! CHLESTAKOW A jeeli ju Triapiczkin kogo w swe pazurki dostanie, to winszuj: dla dobra kalamburu wasnego ojca nie oszczdzi i pienidze take lubi... Zreszt ci urzdnicy to poczciwi ludzie. To dobrze o nich wiadczy, e poyczyli mi pienidze. Trzeba zobaczy, ile tego jest... Od sdziego 300, od naczelnika poczty 300...

600... 700... 800... Jaki zniszczony banknot!... 800... 900... O, przeszo tysic! No, panie kapitanie, niech mi pan teraz w drog wejdzie! Zobaczymy, kto kogo! Scena 9 CHLESTAKOW i OSIP (Osip wnosi atrament i papier) CHLESTAKOW Widzisz, bawanie, jak mnie podejmuj?! (zaczyna pisa) OSIP Bogu dziki! Tylko chciaem panu co powiedzie... CHLESTAKOW A co? OSIP Jedmy std! Sowo uczciwoci, czas najwyszy! CHLESTAKOW (piszc) E, pleciesz! Dlaczego? OSIP A tak... Pal ich wszystkich sze! Zabawi si tu pan dwa dni i dosy! Po co si z nimi na duej zadawa? Niech pan plunie na nich. Nic nie wiadomo: jaki inny moe przyjecha, sowo uczciwoci... Konie maj pierwsza klasa aby si za nami kurzyo! CHLESTAKOW Nie, chc tu jeszcze poby... Pojedziemy jutro. OSIP Co tam jutro! Jedmy, prosz aski pana... Rozumiem, e to i honory i poczstunek, ale lepiej ruszy jak najprdzej... Bo. to przecie, prawd mwic, za kogo innego pana wzili. I pan starszy bdzie si gniewa, emy si spnili. Sprawiedliwie mwi: pojechalibymy, jak z bicza strzeli! Konie daliby nam najwaniejsze, jakie s! CHLESTAKOW (pisze) No, dobrze, dobrze... Tylko mi najpierw odnie ten list i zaatw dokumenty podry. I przypilnuj, eby konie doprawdy byy dobre. Pocztylionom powiedz, e dostan po rublu niech pdz, jak feldjegry i niech pieni piewaj... (pisze) Wyobraam sobie, Triapiczkin pknie ze miechu! OSIP List pol przez tutejszego sucego, a sam waliz zapakuj, eby czasu nie traci. CHLESTAKOW (pisze) Dobrze, tylko wiec przynie. OSIP (wychodzi i mwi za scen) Pjdziesz, bracie, z listem na poczt i powiesz naczelnikowi, eby bezpatnie przyj i eby mojemu panu przysa zaraz najl