Upload
siw-znak
View
234
Download
7
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Fascynujące wspomnienia jednego z najwybitniejszych polskich historyków Fascynujące wspomnienia jednego z najwybitniejszych polskich historyków – Jerzego Holzera. Jerzy Holzer – jak przystało na profesora historii – nie tyle wspomina, co pisze prywatne dzieje dwudziestowiecznej Polski. Szczęśliwe dzieciństwo staje się pretekstem do opisania skomplikowanych relacji w wielonarodowościowej II Rzeczpospolitej, okresowi dojrzewania towarzyszy codzienna groza okupacji, a czas studiów i kariery zawodowej nierozerwalnie splata się z trudnymi wyborami z czasów PRL. Wielkiej historii towarzyszą osobiste przeżycia, sprawy prywatne przenikają się z polityką i karierą naukową. To wspomnienia należące do najciekawszych osobistych świadectw naszej epoki. Ich unikalność potęguje ogromny wysiłek autora, aby wszystkie fakty przedstawiać możliwie obiektywnie i bezstronnie.
Citation preview
Spis treści
Wstęp 9
Rozdział pierwszy Rodzinne koRzenie 11
Rodzina Holzerów 11Rodzina Mayerów 15
Rozdział drugiRodzice 37
Rozdział trzecipRzed Wojną 45
Rozdział czwartyWojna: noRMalność na niby 56
Rozdział piątyWojna: pogoń za życieM 77
Rozdział szóstypoWstanie i Wygnanie 96
Rozdział siódmykoniec Wojny i poWojenne początki 106
Rozdział ósmyocaleni kReWni 114
Rozdział dziewiątyszkoła i polityka 120
Spis treści6
Rozdział dziesiątystudia 132
Rozdział jedenastyMagisteRiuM i doktoRat 146
Rozdział dwunastyuniWeRsytet i Moguncja 160
Rozdział trzynastyWalka z syjonizMeM i 1968 Rok 175
Rozdział czternastyWieczna docentuRa... i życie pRyWatne 184
Rozdział piętnastypoza kRakoWskiM pRzedMieścieM: obozy, objazdy, Wykłady 190
Rozdział szesnastyopozycyjne kontakty 198
Rozdział siedemnastykaRnaWał solidaRności – i po kaRnaWale 209
Rozdział osiemnastyjaWoRze 219
Rozdział dziewiętnastyesbecka gRa i książka o solidaRności 228
Rozdział dwudziestyW zacHodniM beRlinie 235
Rozdział dwudziesty pierwszyscHyłek pRl 246
Spis treści 7
Rozdział dwudziesty drugipoczątki iii Rzeczypospolitej i pobyt W Wiedniu 254
Rozdział dwudziesty trzeciznóW W WaRszaWie, iii Rzeczpospolita się RozWija 271
Rozdział dwudziesty czwarty konfeRencyjny MaRaton 280
Rozdział dwudziesty piątyostatnie lata 294
PostscriPtum 305
indeks nazWisk 308
1
Rozdział pieRWszy
Rodzinne korzenie
o moich przodkach i ich krewnych lub powinowatych postanowiłem napisać szeroko w takim stopniu, w jakim mam o nich infor
macje. sądzę bowiem, że uzyskać można w ten sposób interesujący obraz niektórych przynajmniej problemów charakterystycznych dla specyficznej grupy asymilujących się i wchodzących w szeregi inteligencji galicyjskich żydów. zapewne część tych problemów podobna była do tych, które występowały w innych krajach masowego osiedlenia ludności żydowskiej, a więc przede wszystkim w Rosji czy właściwie na należących do niej obszarach dawnej Rzeczypospolitej. znaczne różnice występowały jednak przy porównaniu z krajami, w których było niewielu żydów. asymilacja żydowska miała tam charakter mniej czy bardziej powszechny.
po wydarzeniach XX wieku – po wymordowaniu ogromnej większości polskich żydów i po emigracji w najróżniejsze strony świata wielu tych, którzy przeżyli, po czasami niemal całkowitym zespoleniu się przez małżeństwa i konwersję religijną z ludnością krajów zamieszkania – jest to fragment swoistej historii świata wygasłego, do której źródła pisane zostały przetrzebione, z ustnych przekazów wiadomo niewiele, a nieliczni pozostali potomkowie rodów mają na ogół nikłe kontakty między sobą.
Rodzina Holzerów
Mój pradziadek po mieczu (trochę śmiesznie brzmi takie stereotypowe określenie w odniesieniu do żydów) – Mojżesz Holzer – urodził
historyk w trybach historii12
się zapewne około 1840 roku. jego żona a moja prababka, z zapisu sara golda, najpewniej gołda (nie znam jej nazwiska panieńskiego), w 1894 roku już nie żyła. lwowska rodzina Holzerów nie miała nic wspólnego z krakowskimi Holzerami, bogatymi bankierami. W 1894 roku Mojżesz Holzer był „przedsiębiorcą budowlanym”, co mogło oznaczać, że sam lub z sezonowo zatrudnianymi pomocnikami znajdował zajęcie przy budowach. jeżeli odziedziczył fach po przodkach, byłaby to stolarka, świadczyłoby o tym bowiem nazwisko (od niemieckiego słowa Holz – „drewno”) nadane pod rządami austriackimi, które we lwowie rozpoczęły się po pierwszym rozbiorze polski.
syn Mojżesza, mój dziadek, urodził się 1 września 1865 roku. używał w rodzinie imienia zygmunt, choć według akt stanu cywilnego imię jego brzmiało schilem. z akt tych wynika także, że 2 marca 1869 roku urodził się we lwowie jego brat Hillel. nigdy o nim nie słyszałem. nie wiem też, czy zygmunt miał inne rodzeństwo. imiona metrykalne dziadka i jego brata świadczyłyby o tym, że ich rodzice nie byli zasymilowani. W rodzinach zasymilowanych chętniej sięgano po imiona bardziej neutralne, jak józef i adam czy choćby jakub i dawid.
pradziadkowie Holzerowie zadbali o pewne świeckie wykształcenie mojego dziadka. W latach 1879–1881 uczęszczał on do drugiego gimnazjum we lwowie, ośmioletniego, z językiem wykładowym niemieckim, do pierwszej i drugiej klasy. nie ma jego nazwiska w spisach z następnych lat. albo na tym zakończył naukę (co odpowiadałoby łącznie, wraz ze szkołą elementarną, sześciu latom jej pobierania), albo przeszedł do innej szkoły.
dziadek w 1894 roku zapisany został w aktach stanu cywilnego jako koncypient, co oznaczało niskiej rangi pracownika umysłowego. W 1902 roku w lwowskiej księdze adresowej figurował nadal jako „koncypient adwokacki”, a w 1910 roku – jako „solicytor adwokacki”. ten drugi tytuł był bardziej dumny, ale właściwie w języku polskim niestosowany, o niejasnym znaczeniu.
zygmunt Holzer ożenił się 9 września 1894 roku. Miał już dwadzieścia dziewięć lat. zapewne wcześniej nie mógł sobie pozwolić na utrzymanie rodziny, co potwierdzałoby moje przypuszczenia o niewielkiej skali „przedsiębiorstwa” mojego pradziadka. W żydowskich
1. Rodzinne korzenie 13
rodzinach panowało przekonanie, że bez samodzielności finansowej nie wolno się żenić.
dziadek pracował w następnych latach jako urzędnik w lwowskim kuratorium oświaty. W autonomicznej galicji, a później w państwie niepodległym jego znajomość języka polskiego i umiejętność znajdowania się w polskim środowisku były więc niewątpliwie bardzo zaawansowane. W każdym razie z przekazu ojca wiem, że językiem domowym jego rodziców był polski, a nie jidysz, co wskazywałoby na to, że kulturowa asymilacja jego rodziców już się w znacznej mierze dokonała.
dziadka Holzera widziałem we lwowie, kiedy przyjechaliśmy na ostatnie przedwojenne wakacje w lipcu 1939 roku. był już na emeryturze. niewątpliwie spotykałem się z nim i wcześniej, ale tego nie pamiętam. podczas naszego spotkania modlił się w mieszkaniu, a strój modlitewny i słowa modlitwy mnie, dziecku wychowanemu areligijnie, wydawały się egzotyką. potem dziadek wziął mnie do lwowskiej synagogi. prawdopodobnie poszliśmy do tak zwanego templa, synagogi postępowej, skoro dziadek był wprawdzie pobożnym, lecz zasymilowanym żydem. Rozmawialiśmy po polsku, wymowa dziadka musiała być zaś poprawna, nie zwróciła bowiem mojej uwagi.
synagoga postępowa we lwowie należała do wiernych nurtu żydowskiego oświecenia – haskali, który zapoczątkował w niemczech w połowie XViii wieku Moses Mendelssohn. podstawowym założeniem haskali było uczestnictwo żydów we współczesnej oświacie świeckiej, a więc także opanowanie języka kraju, w jakim żyli, porzucenie jidysz, który nazywano żargonem, i ograniczenie języka hebrajskiego do funkcji religijnych, podobnych do tych, które w katolicyzmie pełniła wówczas łacina.
W galicji haskala pojawiła się z pewnym opóźnieniem. „tempel” powstał w 1846 roku i skupiał rodziny bardziej wykształcone i zeuropeizowane. początkowo wprowadzono w nim kazania w języku niemieckim, w tym też bowiem kierunku rozwijała się w pierwszej połowie XiX wieku żydowska asymilacja. W ostatnich dziesięcioleciach XiX wieku dominowała już w lwowskiej synagodze postępowej polonizacja. Większość żydów galicyjskich pozostawała jednak pod wpływem ortodoksów i chasydów. podczas okupacji niemieckiej synagoga
historyk w trybach historii14
postępowa uległa zniszczeniu, podobnie jak niemal wszystkie lwowskie synagogi i żydowskie cmentarze.
teściem dziadka zygmunta był – żonaty z libą z domu buschbaum – salomon Hersz Hahn, negocjant we lwowie. oznaczało to kupca nieco większej lub nawet znacznej rangi. babcię nazywano w rodzinie ernestyną, choć w aktach stanu cywilnego zapisana została jako estera. urodziła się w 1872 roku. zmarła kilka lat przed ii wojną światową.
pradziadek Hahn miał z pierwszą żoną pięć córek i jednego syna, a z drugą dwie córki. syn popełnił samobójstwo. Moja babcia była najstarszą z córek. drugą z sióstr była sabina, zamężna korman. zginęła podczas wojny. trzecia siostra – amalia (Meli), później labinerowa – była wdową po dwóch mężach, bezdzietną, zginęła zamordowana we lwowie w sierpniu 1942 roku.
czwarta siostra Rena była znacznie młodsza od ernestyny. urodziła się w 1885 roku, a więc trzynaście lat po mojej babce i tylko dziesięć lat wcześniej niż mój ojciec. Wyszła za mąż za natana goldschlaga, pochodzącego z bolechowa. jego rodzina miała w okolicach tego miasta majątek ziemski. była bardzo spolonizowana, skoro natan podczas i wojny światowej przez pewien czas służył w legionach. skończył potem studia farmacji i w podhajcach otworzył aptekę. zmarł w 1940 roku, jeszcze za rządów sowieckich. Rena ukończyła w Wiedniu studia uniwersyteckie, uzyskała doktorat z chemii i uzupełniła to studiami farmacji. do 1932 roku uczyła chemii w gimnazjum żydowskim z językiem wykładowym polskim we lwowie. zginęła podczas okupacji niemieckiej.
najmłodsza rodzona siostra mojej babci – anna kornelia (nela) – wyszła za mąż za weterynarza józefa lifschütza (czy lüfschitza). ukończyła studia medycyny i pracowała jako lekarka. Mieszkali w dobromilu, mieli córkę ludmiłę. przed wojną przyjęli chrzest. nela przeżyła wojnę w obozie w starachowicach. jej mąż poszedł do lasu, aby ukryć się przed niemcami, i ślad po nim zaginął. ludmiła była z matką w obozie i tam zginęła podczas przypadkowego wybuchu produkowanego granatu.
dwie przyrodnie siostry mojej babci – bezdzietna lusia i Maryla – także zginęły podczas wojny. pierwsza z mężem mieszkała w zborowie i miała tam przed wojną skład apteczny, druga wyszła za mąż za lekarza diamantensteina i z rodziną przebywała w chodorowie.
1. Rodzinne korzenie 15
z tego, co dotyczy sióstr mojej babci Holzerowej, z domu Hahn, wnieść można, że jej rodzice byli asymilowani. nie wynika to jednak z ich imion. zapewne do asymilacji doszło więc dopiero w pierwszym pokoleniu. córka Reny pisała, że matka „żydowskiego ani hebrajskiego nie znała”, nie były to więc języki, którymi komunikowano się w rodzinie Hahnów.
dwie siostry mojej babki, Rena i nela, ukończyły studia wyższe. fakt ukończenia studiów, i to z doktoratem, przez kobietę urodzoną w 1885 roku był nie tylko w rodzinach żydowskich tamtego czasu i nie tylko w polsce rzadkością. Rena Hahn studiowała w Wiedniu przed i wojną światową jako młoda dziewczyna. czy wyszła za mąż przed studiami albo podczas nich? córki urodziła w stosunkowo późnym wieku, bodaj trzydzieści siedem i trzydzieści dziewięć lat. skoro jej o kilka lat młodsza siostra nela również ukończyła studia i pracowała jako lekarka, musiało to się wiązać z atmosferą kultu oświaty i emancypacją dziewcząt.
Mój ojciec ignacy Holzer miał dwóch młodszych braci. Maurycy (Musio) mieszkał we lwowie z żoną i ze starszym ode mnie kilka lat synem dusiem (moda na takie zdrobniałe formy była wówczas powszechna). pracował jako nauczyciel gimnazjalny, miał wyższe wykształcenie. Rodziny braci odwiedzały się, spotykałem więc jako małe dziecko tych troje krewnych, ale tego nie pamiętam. Wszyscy zginęli we lwowie w 1942 roku.
najmłodszy brat norbert, niunio, mieszkał w Warszawie przy ulicy Mariańskiej. Miał żonę Miriam, Marysię, i córeczkę niusię, kilka lat młodszą ode mnie. nie uzyskał wyższego wykształcenia, pracował jako urzędnik w prywatnej firmie. z tą częścią rodziny ojca miałem przed wojną sporo kontaktów, bywałem u nich z wizytami. niusia była jednak o wiele ode mnie młodsza, ponadto była dziewczynką. o wspólnej zabawie mowy być nie mogło.
Rodzina Mayerów
jednym z pradziadków po stronie matki był natan Mayer. urodził się około 1840 roku. pochodził z sambora. jako człowiek dorosły początkowo
historyk w trybach historii16
był administratorem w dobrach ziemskich. sprowadził się do lwowa w 1870 roku i został tam właścicielem młyna oraz piekarni. być może nie nastąpiło to natychmiast, jego syn bowiem, a mój dziadek, jesienią 1882 roku podał na uniwersytecie Wiedeńskim jako zawód ojca „kupiec”, a dopiero rok później „właściciel młyna”.
Młyn parowy mieścił się w 1897 roku na zamarstynowie, który był wówczas nienależącą do obszaru miasta wsią, a do lwowa włączono go dopiero po i wojnie światowej. o młynie brak więc informacji w lwowskich księgach adresowych. Mieszkanie natana Mayera i piekarnia znajdowały się jednak w mieście, przy ulicy Młynarskiej, a w 1902 roku przy ulicy piekarskiej.
natan Mayer miał troje rodzeństwa. siostra Matylda wyszła za przedstawiciela starej i znanej lwowskiej rodziny żydowskiej aleksandra zussmana bałabana. Małżeństwo nie układało się dobrze i dwoje dzieci, syna Majera i córkę Reginę, wychowywała matka. syn stał się później jednym z najwybitniejszych badaczy historii żydów w polsce.
był to Majer bałaban, urodzony 20 lutego 1877 roku. od 1920 roku mieszkał w Warszawie jako dyrektor seminarium Rabinicznego, a później również profesor uniwersytetu Warszawskiego. W studenckich latach związał się z ruchem syjonistycznym. ci młodzi lwowscy syjoniści wydawali swoje czasopismo w języku polskim, gdyż jidysz lekceważyli, a hebrajski znali słabo, poza bałabanem, który jako historyk biegle go opanował. Majer bałaban był bardzo religijny, ale choć wykazywał zrozumienie dla ortodoksji i naukowo wiele się nią zajmował, należał do wiernych z synagogi postępowej.
Wprawdzie niemal wszyscy jego krewni z rodziny Mayerów nie przejawiali religijnej gorliwości, a niektórzy stali się formalnie bezwyznaniowcami lub chrześcijańskimi konwertytami, Majercia (tak go krewni, także moi rodzice, nazywali) bałabana uważano za chlubę rodziny. bywaliśmy u niego z wizytami na siennej 38, ale w pamięci pozostały mi tylko niewyraźne rysy jego twarzy.
drugą siostrą natana była anna, która początkowo zawarła jedynie ślub religijny z niejakim klubergiem. potem musiała jednak wziąć także ślub uznawany formalnie, jej córka nosiła bowiem nazwisko męża (w przeciwieństwie do syna samuela, który miał nazwisko
1. Rodzinne korzenie 17
matki). kluberg był pobożnym żydem – i jak wielu bardzo pobożnych nie miał czasu na pracę. bracia anny wymogli na niej, żeby się rozwiodła. zmarła w 1908 czy 1909 roku.
anna miała troje dzieci. samuel Mayer był fotografikiem we lwowie, a potem w Rawie Ruskiej – ożenił się z cecylią langweil, córką jubilera. Miał syna leona i córkę annę. leon zginął podczas wojny. przeżyła anna (andzia) z mężem farmaceutą abrahamem (umkiem) Weinfeldem. do 15 czerwca 1943 roku ukryci byli w aptece przy Rynku w Rawie Ruskiej, gdzie przed wojną umek pracował. potem dał im schronienie w szafie volksdeutsch i tłumacz w miejscowej placówce gestapo Robert krysiński, uznany w yad Vashem za sprawiedliwego wśród narodów świata.
po wojnie Weinfeldowie wyemigrowali przez czechosłowację do stanów zjednoczonych i tam oboje zmarli w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. W pradze spotykał się z nimi w końcu lat czterdziestych mój brat, a mój syn Ryszard rozmawiał z Weinfeldami w nowym jorku i nagrał ich wspomnienia na kasety magnetofonowe. W pobliżu nowego jorku mieszkają córka Weinfeldów dalia z mężem inu (który nie pochodzi z galicji) oraz ich dzieci: danielle i tamara. spotkałem się z nimi podczas pobytu w stanach zjednoczonych.
córka anny – paula (pepa) kluberg – wyszła za mąż za skrzypka w operze wiedeńskiej Hermanna czernetza. potomkiem z tego małżeństwa był urodzony w 1910 roku austriacki działacz socjalistyczny karl czernetz. nie utrzymywał z rodziną w polsce kontaktów. należał do lewicy socjalistycznej, a po anszlusie austrii do iii Rzeszy wyemigrował. W Wielkiej brytanii prowadził podczas wojny działalność organizacyjną i propagandową przeciw nazizmowi. po wojnie wrócił do austrii. był parlamentarzystą i działaczem partyjnym, stał się zdecydowanym przeciwnikiem komunistów. od 1975 roku do śmierci w 1978 roku sprawował urząd prezydenta zgromadzenia doradczego Rady europy, zalążka parlamentu europejskiego.
syn anny józef – czy jednak nie z drugiego małżeństwa, początkowo nosił bowiem nazwisko Menkes – był adwokatem w drohobyczu, wychrzcił się i przyjął nazwisko Mielański. o jego dalszych losach nic mi nie wiadomo.
historyk w trybach historii18
trzecim z rodzeństwa mojego pradziadka natana był brat, którego imienia nie znam. posiadał majątek w Winniczkach pod lwowem. Miał troje potomków: Munieczka (zapewne emanuela lub zygmunta) z dziećmi aleksandrem i zofią, tusię – zamężną z bardzo wziętym lwowskim adwokatem i radcą prawnym Habsburgów z żywca, lucjanem Mildwurmem – i Malwinę, po zamążpójściu schaffer. tusia miała córkę ludmiłę (Milunię), a Malwina – urodzoną w latach dwudziestych córkę Maksymilianę (Maksunię). Wszyscy oni zginęli z rąk niemieckich w 1942 roku.
Można by się w tym miejscu zastanowić nad dziwnymi losami rodzin. Wnuk kluberga, tak pobożnego żyda, że nie mógł pracować, ale także kuzyn wybitnego polskożydowskiego historyka i syjonisty bałabana, stał się najpierw lewicowym socjalistą, a później wybitnym nie tylko austriackim, lecz również europejskim politykiem. do refleksji skłania też inna kwestia. padają nazwiska, imiona (w większości spolonizowane czy – jak w wypadku czernetza – zgermanizowane). co łączy tych wszystkich ludzi, a przynajmniej mężczyzn z tej rodziny? oczywiście wykształcenie.
bałaban – profesor historyk, Mielański i Mildwurm – adwokaci, Weinfeld – farmaceuta, lifschütz – weterynarz, diamantenstein – lekarz, Maurycy Holzer – nauczyciel gimnazjum. W tym wyliczeniu był także fotograf, zawód wówczas elitarny. inna sprawa, że brakuje informacji o wyższym wykształceniu kobiet, poza Reną i nelą, córkami Hahnów.
Mój pradziadek natan Mayer stał się wybitną postacią życia żydowskiego we lwowie. jego siostrzeniec Majer bałaban pisał, że natan znał dobrze literacki język niemiecki i – co było wówczas wśród żydów rzadkie – pięknie mówił po polsku (był też muzykalny i grał na skrzypcach), choć w wykształceniu świeckim był samoukiem. W 1895 roku wszedł do Rady gminy żydowskiej, potem został członkiem zarządu izby Handlowej i podobno pierwszym żydem radnym miejskim. na zdjęciu natan wygląda jak zamożny chrześcijański mieszczanin, bez nakrycia głowy i bez brody, z wypielęgnowanymi długimi wąsami i bokobrodami, w eleganckim surducie.
natan Mayer odgrywał też w latach 1883–1898 ważną rolę w zarządzie lwowskiej synagogi postępowej. Miał dobre wykształcenie
1. Rodzinne korzenie 19
religijne, był doskonałym hebraistą i talmudystą, a w synagodze postępowej uważano go za znawcę problemów rytuału templowego. około 1883 roku został członkiem zarządu, od 1893 roku był wiceprzewodniczącym, a w latach 1896–1898 – przewodniczącym zarządu „templa”.
było to więc wtedy, kiedy do kazań w nim wkraczał język polski, choć na stałe „tempel” spolonizowano dopiero w 1906 roku. uroczyście obchodzono polskie święta narodowe, ale także świąteczne dni austriackiej rodziny cesarskiej. to akurat nie odróżniało żydów od polaków i katolików. za cesarza i jego rodzinę modlono się też w kościołach, a w państwowych uroczystościach brali udział polscy notable.
o pozycji natana w lwowskim środowisku żydowskim – choć był przybyszem z wschodniogalicyjskiej prowincji, co stwarzało pewne utrudnienie – świadczy nie tylko to, że siostrę wydał za bałabana. kilku jego synów ożeniło się z córkami najlepszych żydowskich rodzin lwowa. bałabanowie, sokalowie i friedowie byli już w 1856 roku wymieniani w spisie nieruchomości lwowskich jako jedni z właścicieli.
W lwowskiej księdze adresowej z 1910 roku żonę natana zapisano jako wdowę. Moja matka pamiętała odwiedziny u niego, a więc zapewne odszedł z tego świata między 1903 (miała wtedy pięć lat) a 1909 rokiem, raczej bliżej tej pierwszej daty. Matka nie wspominała bowiem o pogrzebie swojego dziadka – gdyby była nieco starsza, na pewno by w nim uczestniczyła.
pradziadek natan miał ośmiu synów. czterech z pierwszą żoną, moją prababką anną – jak podano w aktach stanu cywilnego „rec-te chaną”, z domu Thurnheim – pochodzącą z jarosławia i urodzoną w pierwszej połowie lat czterdziestych XiX wieku. na przełomie XiX i XX wieku rodzina jarosławska Thurnheimów wydała kolejno trzech studentów medycyny w krakowie. po wczesnej śmierci mojej prababki, zapewne na początku lat siedemdziesiątych XiX wieku, natan Mayer miał następnych czterech synów z drugą żoną, również anną. do tego ślubu doszło prawdopodobnie na początku lat osiemdziesiątych, gdyż drugi syn małżeństwa urodził się w 1884 roku. ponieważ synowie z pierwszego małżeństwa byli jeszcze dziećmi, macocha stała się dla nich matką, jak uważali – bardzo dobrą i troskliwą.
historyk w trybach historii20
drugą żonę nazywano nitti, jak wspominała jej wnuczka, a moja ciotka danusia, w której domu – czy właściwie domu jej rodziców – w krzeszowicach dożywała ostatnich lat. chyba trochę pokręciła, w lwowskich księgach adresowych z 1910 i 1913 roku anna zapisana jest bowiem jako netti. Wygląda to na zdrobnienie od anety, i to raczej w niemieckiej formie anette. Może więc w domu natana używano języka niemieckiego?
znów pewna refleksja. Rodziny były wielodzietne, kontroli urodzin nie znano. dość często jednak – tak było i z salomonem Herszem Hahnem, i z natanem Mayerem – pierwsza żona umierała, pozostawiając gromadkę dzieci. Mężczyzna po pewnym czasie znów się żenił i płodził następną gromadkę. nie były to czasy, w których kobiety żyły dłużej niż mężczyźni. powody śmierci kobiet przeważnie wiązały się z tą gromadką dzieci, z połogami, które przy niższym niż dziś poziomie medycyny i higieny łączyły się z zagrożeniem życia.
synowie natana Mayera, a przynamniej kilku z nich, kształcili się w lwowskim drugim gimnazjum, z językiem wykładowym niemieckim. znane ono było z wysokiego poziomu nauczania. niezwykłe było to, że wszyscy ukończyli studia wyższe. inna sprawa, że oznaczało to również, że nikt z nich nie kontynuował dzieła ojca, który we lwowie słynął jako twórca szczególnego rodzaju bułeczek, zwanych majerkami. jeszcze w lwowskiej księdze adresowej z 1910 roku zapisano emanuela Mayera, syna natana, jako właściciela piekarni i realności. prawdopodobnie później młyn i piekarnia zostały sprzedane.
starszy od mojego dziadka józefa, urodzonego w 1865 roku, był w tym rodzeństwie samuel, który za młodu wyjechał do Holandii i przebywał tam do śmierci. Wraz z rodziną przyjął chrzest i został protestantem, kalwinem. później jego żona z dwojgiem dzieci, córką anną i synem ludwikiem (lou), wróciła do polski. przeżyli wojnę, ale nie wiem, co się z nimi dalej działo. dwóch synów pozostało jednak w Holandii. obaj uważali się za Holendrów. pewnie nawet nie podejrzewano ich podczas wojny o żydowskie pochodzenie. Widziałem się z nimi w 1964 roku. obaj już nie żyją.
z karolem, starszym z moich holenderskich wujków, spotkałem się w Rotterdamie. był znanym dziennikarzem w „Rotterdamsche
1. Rodzinne korzenie 21
courant”, przez wiele lat międzywojennych korespondentem w berlinie. ożenił się z Holenderką. Rozmawialiśmy po niemiecku, z językiem polskim miał bowiem kłopoty. Willem adrian Maijer, urodzony w 1895 roku, mieszkał ze sparaliżowaną po przebyciu choroby HeinegoMedina żoną w amsterdamie. Rozmawialiśmy po polsku, świetnie władał tym językiem. tłumaczył literaturę polską na niderlandzki, między innymi prusa, sienkiewicza, żeromskiego, dąbrowską, andrzejewskiego. W 1964 roku otrzymał odznakę „zasłużony dla kultury polskiej”.
z następnym pokoleniem moich holenderskich krewnych nie mam kontaktów. nie spotkałem ich podczas mojego pobytu w Holandii. nie mieli oni związków z językiem polskim i kulturą polską. jedna z dwóch córek karola została pastorem kościoła ewangelickoreformowanego, podobno pierwszą kobietą pastorem w Holandii. syn Willema karol pracował jako fotografik.
kolejnym po moim dziadku synem natana był aleksander (senio) Mayer, lwowski adwokat, żonaty z Malwiną, wywodzącą się z szacownej lwowskiej rodziny friedów (a jej matka pochodziła z innej znanej rodziny lwowskiej Hellerów). aleksander działał w b’nai b’rith, żydowskim bractwie, uważanym często za paramasońskie. W 1932 roku był wiceprezesem jego ogólnopolskiego komitetu generalnego. do b’nai b’rith należało kilku innych moich krewnych, także mój ojciec i mój dziadek józef. Majer bałaban był członkiem komitetu generalnego.
aleksander Mayer dysponował oszczędnościami swojego rodzeństwa i powierzonymi mu kapitałami wielu osób, lokując środki w różnych przedsiębiorstwach. firmy te zbankrutowały podczas wielkiego kryzysu lat 1929–1933, a wraz z nimi aleksander. W 1934 roku w łaźni podciął sobie żyły i zmarł. od rodziny dostałem sądowy odpis sporządzonego przez aleksandra Mayera spisu jego długów i wierzytelności z 28 października 1930 roku, z wyraźnymi aluzjami do planu samobójstwa. plan ten zrealizował ponad trzy lata później, zapewne usiłował jeszcze walczyć o wyjście z rysującej się w tym spisie beznadziejnej sytuacji finansowej.
drugi spis długów i wierzytelności sporządził tuż przed śmiercią 22 marca 1934 roku. był to więc szczególnego rodzaju testament.
historyk w trybach historii22
pragnął pożegnać się z życiem względnie uczciwie, nie tając swoich zobowiązań, choć mogły one co najwyżej obciążyć spadkobierców, najbliższą rodzinę. spis z 1934 roku kończył się dramatycznymi zdaniami: „aż nadto grzechów mego żywota, a zarazem dowodów mej indolencji czy «pechu», zwłaszcza jeżeli się zważy, jak marnie ja odnośnie swej osoby żyłem i jak stosunkowo mało używała moja żona. dawałem więcej niż mnie stało i... ostatnie dwa interesy, tj. piekarska [był to hotel należący w połowie do aleksandra Mayera, silnie obciążony hipotecznie] i zwłaszcza Huta [zbankrutowana Huta szkła w żółkwi, produkująca butelki do piwa, w której aleksander Mayer był wspólnikiem ze swoim szwagrem]! obym owej chwili zrobienia interesu nie był doczekał! byłbym umarł względnie zasobnie i jako człowiek «rozumny»”.
katastrofa aleksandra Mayera była także finansowym wstrząsem dla wielu jego krewnych. W 1930 roku wśród swoich zobowiązań wymieniał on mojego dziadka józefa na kwotę 10 tysięcy dolarów, drugiego brata izydora na kwotę 10,6 tysiąca dolarów, kuzyna samuela Mayera (fotografika ze lwowa i z Rawy Ruskiej) na kwotę 4,3 tysiąca dolarów i krewnego żony (może jej brata) seweryna frieda. niektóre z tych sum zmieniły się w 1934 roku (mój dziadek już nie żył, pozostała jednak po nim wdowa), ale do listy wierzycieli doszli jeszcze bracia Wilhelm (na kwotę 400 dolarów) i zygmunt (na kwotę 310 złotych) oraz Wilhelm fried. pojawiały się nazwiska innych, dalszych krewnych. dla historyka gospodarki byłby to interesujący przykład bankructwa w czasie wielkiego kryzysu, które pociągało za sobą ciężkie skutki dla bliższej i dalszej rodziny. bankructwo aleksandra niektórych jej członków zrujnowało finansowo.
pozostało po aleksandrze Mayerze dwoje dorosłych potomków. syn józef (ziunek), urodzony 25 stycznia 1896 roku, podczas i wojny światowej studiował na uniwersytecie Wiedeńskim na różnych kierunkach związanych z kulturą i ze sztuką, ale żadnego nie ukończył. aby nie pozostawać wyłącznie na utrzymaniu ojca, jako młody człowiek przygrywał w kinach do niemych filmów. później studiował aktorstwo i wystąpił w lwowskim teatrze Miejskim jako poeta w Weselu stanisława Wyspiańskiego. szybko przeniósł się jednak do berlina, gdzie starał
1. Rodzinne korzenie 23
się doskonalić w znajomości reżyserii i wiedzy o filmie. Wrócił do kraju, reżyserował kilka sztuk w teatrach łodzi i lublina.
przyjął wtedy pseudonim Mayen. bez większych sukcesów finansowych prowadził kabaret semafor (o którym złośliwi mówili, że ta nazwa to skrót od „senia Mayera forsa”). ambicje tej sceny musiały być duże, skoro w latach 1925–1926 kierownictwo muzyczne przejęła w nim anda kitschman, legenda polskiej lżejszej muzy, od warszawskich teatrów operetkowych przed i wojną światową do kabaretu siedem kotów konstantego ildefonsa gałczyńskiego i Mariana eilego w krakowie po ii wojnie światowej.
semafor nie zdołał się jednak utrzymać i od 1927 roku Mayen związany był z lwowskim dziennikiem „chwila”, redagowanym głównie przez syjonistów, choć popularnym także wśród asymilatorów. Wyjechał jako korespondent prasy polskiej i niemieckiej do paryża. znów wrócił do lwowa na początku lat trzydziestych i stał się jednym z pierwszych w polsce reżyserów, a później także autorów słuchowisk radiowych. Występowali w nich między innymi najwybitniejsi ówcześni aktorzy: Mieczysław frenkel, stefan jaracz, Wojciech brydziński, janusz Warnecki.
józef Mayen ożenił się na początku lat dwudziestych. z żoną felicją (felą) miał urodzoną w 1924 lub 1925 roku córkę Martę, którą cechowała podobno błyskotliwa inteligencja i duża uroda. Małżeństwo nie układało się dobrze i przed wojną się rozstało. siostra ziunka anna Helena (niuta), urodzona w 1902 roku, studiowała w pradze, została lekarką. Wyszła tam za mąż za adwokata feygla. jej małżeństwo także nie układało się dobrze.
najmłodszym rodzonym bratem mojego dziadka był emanuel (Munio), który w późniejszym okresie wychrzcił się i przyjął imię zygmunt. był inżynierem po studiach na politechnice, mieszkał w Warszawie przy ulicy Mikołaja kopernika 33 i zajmował w latach międzywojennych wysokie stanowisko naczelnika wydziału w Ministerstwie komunikacji. kiedy go poznałem, był już na emeryturze. Miał chorowitą i garbatą żonę bronisławę (lonię). przed wojną czasami składaliśmy im wizytę, a ponieważ byli bezdzietni, rodzice zawsze mnie napominali, abym był grzeczny. stryjostwo byli nobliwi, mieszkanie mieli duże i eleganckie. jako katolicy gorliwie praktykowali, a do ich
historyk w trybach historii24
znajomych i przyjaciół należeli podobno biskupi. oboje zmarli śmiercią naturalną na początku wojny.
najstarszym z rodzeństwa przyrodniego mojego dziadka był izydor (izio), urodzony w 1884 roku. po studiach prawniczych został adwokatem w krzeszowicach. prowadził między innymi sprawy potockich. jego żoną była pochodząca ze znanej lwowskiej rodziny sokalów berta (tusia), która była dobrze wykształcona, między innymi świetnie znała język angielski, co wtedy było rzadkie, w modzie były francuski i niemiecki. W krzeszowicach u izydora przebywała do śmierci w latach trzydziestych jego matka anna, druga żona mojego pradziadka natana.
potockim nie przeszkadzało, że izydor Mayer był syjonistą (wszedł nawet do zarządu miejscowej organizacji syjonistycznej w krzeszowicach). był to zresztą jedyny przywiązany do swojej żydowskości z sześciu dłużej żyjących synów natana Mayera. z pozostałych dwaj się wychrzcili, trzej zaś czuli się bardziej polakami niż żydami.
córka izydora Mayera dagny (danusia) studiowała w krakowie, ale przed wojną studiów nie ukończyła. poznała tam swojego męża artura (anka) Wojtyńskiego, ekonomistę i dobrze zapowiadającego się pianistę, w poglądach politycznych – podobnie jak teść – sympatyka syjonizmu. W 1939 roku urodził się im syn aleksander (olek). na początku wojny wszyscy uciekli do lwowa.
Młodo, choć już po studiach, zakończyli życie dwaj inni przyrodni bracia mojego dziadka. jan (jańcio) zmarł na gruźlicę. bernard (bercio) pojechał do afryki i tam zmarł przed i wojną światową. najmłodszym przyrodnim bratem był Wilhelm. uczył języka niemieckiego w państwowym żeńskim gimnazjum królowej jadwigi we lwowie. ukończył więc studia germanistyczne. Miał chorowitą żonę i córkę annę. zostali zamordowani przez niemców w 1942 roku we lwowie (czy też wywiezieni na śmierć do bełżca).
Rodzina mojej babki po kądzieli pochodziła z brodów. Miasto to jeszcze w 1830 roku, pewnie niedługo przed urodzeniem się jej rodziców, było obok lwowa główną galicyjską metropolią (kraków jeszcze do galicji wówczas nie należał). W drugiej połowie lat sześćdziesiątych XiX wieku okres świetności brodów – wielkiego ośrodka handlowego pośredniczącego między centrami europy środkowej i zachodniej
1. Rodzinne korzenie 25
a obszarami państwa rosyjskiego, jednocześnie ważnego centrum żydowskiego oświecenia (haskali) – już minął. przyczynił się do tego straszliwy pożar z 1859 roku.
Moi pradziadkowie, małżeństwo barbagów, zmarli, gdy Maria adela i i jej brat Herman byli małymi dziećmi. pradziadek efraim jakób barbag był w brodach, według jednego zapisu z 1870 roku, negocjantem, według drugiego z tego samego roku, spedytorem. zapewne zajmował się handlem towarami przywożonymi z większych odległości i dalej sprzedawanymi. było to zajęcie typowe dla zamożniejszych żydów w brodach.
W 1825 roku, w związku z jakimiś problemami wekslowymi, padało nazwisko zajmującej się handlem slatty barbag. na cmentarzu żydowskim w brodach pochowani zostali w 1903 roku edele barbag i w 1906 roku jakob dow barbag. drugie, niezbyt częste imię adela mojej babci mogłoby wskazywać na to, że byli to krewni efraima jakóba.
W spisie uczniów, którzy w 1893 roku ukończyli czwartą klasę szkoły w brodach, wymienieni są isak i Max, synowie „erwerblos” (a więc bez zatrudnienia) jakoba leewa barbaga. na liście ofiar Holokaustu z belgii znajduje się barbag (bez podania imienia), urodzony w brodach w 1862 roku. W 1903 roku przyszedł na świat w brodach późniejszy profesor geografii na uniwersytecie Warszawskim, józef barbag, który zmarł w Warszawie w 1982 roku.
o żadnej z tych osób nie słyszałem od moich rodziców, by byli naszymi krewnymi, ale mało prawdopodobne, żeby w liczących niespełna 20 tysięcy mieszkańców brodach żyły zupełnie niespokrewnione ze sobą rodziny o tym samym, dość rzadkim nazwisku. Według badacza, który zajmował się nazwiskami żydów galicyjskich, w nazwisku barbag początkowe dwie spółgłoski były pierwszymi literami hebrajskich słów „syn rabina”, a dwie dalsze – pierwszymi literami jego personaliów.
żona efraima jakóba, z domu Markus, miała całkowicie zmodernizowane imię charlotta. W monografii o brodach (börries kuzmany, Brody. Eine galizische Grenzstadt im langen 19. Jahrhundert, Wien 2011) pojawia się w końcu XViii wieku jako jeden z żydowskich prominentów Marcus josef. podejrzewam, że był to raczej józef Markus, może
historyk w trybach historii26
mój prapradziadek albo dalszy krewny. sądząc po imionach mojej prababki i jej dzieci, rodzina musiała być zasymilowana, choć może ciążyła ku niemieckości. W brodach silne tendencje asymilacyjne w grupie zamożnych żydów z reguły kierowały się ku kulturze niemieckiej.
Herman barbag urodził się we lwowie 17 stycznia 1865 roku, a Maria adela przyszła na świat także we lwowie 26 grudnia 1866 roku. skoro ich ojciec czynny był w brodach, przypuszczać można, że we lwowie mieszkali rodzice charlotty – Markusowie, albo żyła tam siostra charlotty, zamężna za Metzisem. decyzja o porodzie we lwowie spowodowana byłaby przekonaniem o znacznie wyższym tam niż w brodach poziomie opieki medycznej.
przynajmniej część rodziny Metzisów bardzo wcześnie przeszła proces asymilacji i zdobyła wykształcenie, gdyż już od 1827 roku dawid Metzis pobierał we lwowie nauki w gimnazjum „ad Dominicanos”. być może Metzisów łączyły też więzi rodzinne z brodami, na cmentarzu pochowano tam bowiem w 1929 roku beilę, żonę abrahama Metzisa.
o pochodzeniu rodziny barbagów spoza lwowa świadczy to, że w lwowskich aktach stanu cywilnego (prawda, że przewertowanych tylko częściowo) oba te nazwiska się nie pojawiają – poza wpisami o narodzinach Hermana i Marii adeli. Występuje jednak dwukrotnie nazwisko Markus, przy czym w wypadku ślubu naftaliego Markusa (czy był to brat charlotty?), urodzonego w 1846 roku, odnotowane jest jego pochodzenie z brodów, ale miejsce zamieszkania we lwowie.
W aktach uniwersytetu Wiedeńskiego znalazłem, że formalnym opiekunem Hermana barbaga, a więc zapewne także mojej babki, był kupiec z brodów leon sigall. Rodzina sigallów, segallów czy segalów (chodzi chyba o tę samą, różnice w pisowni nazwisk żydowskich były wówczas częste) należała do elity majątkowej i intelektualnej wschodniej części galicji. autor monografii o brodach wymienia sigallów wśród ośmiu wielkich żydowskich przedsiębiorców handlowych, z reguły skłaniających się ku haskali. o leonie sigallu pisze, że był członkiem rady nadzorczej założonej w 1869 roku spółki akcyjnej – wielkiej tkalni lnu, a w 1881 roku wraz z innymi „najbardziej szanowanymi” żydowskimi mieszkańcami brodów znalazł się w komitecie Wsparcia dla żydowskoRosyjskich emigrantów.
1. Rodzinne korzenie 27
osierocone dzieci, moja babka i jej brat, wychowywały się jednak u wujostwa, małżeństwa Metzisów. odtąd datowała się miłość jak między rodzeństwem z nieco starszym od nich synem opiekunów józefem Metzisem, urodzonym 18 listopada 1862 roku. był on później inżynierem w drohobyczu, niezwykle wpływowym i zamożnym dyrektorem koncernu naftowego „galicja”. nie założył rodziny i często pomagał swoim krewnym.
badacz żydowskich galicyjskich nazwisk wywodzi nazwisko Metzis od „mecyi” – okazji. Wprawdzie jestem w tym zakresie laikiem, ale wydawało mi się, że to odwołanie do Metzu w lotaryngii, miasta, w którym znajdowała się liczna żydowska gmina, a wielu wywodzących się z niej żydów migrowało do innych krajów i miast. W niemczech przyjmowali oni czasami nazwisko Metz.
W ośmioklasowym gimnazjum józef Mayer rozpoczął naukę w 1874 roku, w wieku dziewięciu lat. jego kolegą i rówieśnikiem był Herman barbag. Wskazywało to na początkową naukę prywatnie w domu, gdyż w szkole elementarnej musieliby uczęszczać do czterech klas, a przyjęci mogliby być do niej najwcześniej po ukończeniu sześciu lat. kiedy dorastali, musieli wyglądać jak pat i pataszon (to anachronizm, te filmowe postaci pojawiły się bowiem dopiero na początku lat dwudziestych XX wieku). Herman barbag był bardzo niski, miał zaledwie 1,53 metra wzrostu, józef Mayer mierzył zaś 1,87 metra.
uczyli się w drugim gimnazjum we lwowie, z językiem wykładowym niemieckim. z siostrą Hermana barbaga, Marią adelą, józef Mayer zaznajomił się więc zapewne w dzieciństwie. po maturze obaj studiowali medycynę w Wiedniu. decyzja studiowania tam wynikać mogła z braku wówczas wydziału medycyny we lwowie. był w krakowie, ale mieszkańcy lwowa uważali to miasto za prowincjonalne. do Wiednia mogła przyciągać także obecność w nim wielu rodzin pochodzących z galicji czy nawet ze lwowa.
ponieważ Herman barbag urodzony był 17 stycznia 1865 roku we lwowie, a józef Mayer 5 lutego tego samego roku w Monastercach w powiecie stryjskim (gdzie prawdopodobnie natan Mayer był wówczas administratorem dóbr), to w chwili rozpoczęcia studiów jesienią 1882 roku mieli niewiele ponad siedemnaście lat. obaj studiowali
historyk w trybach historii28
jeszcze w roku akademickim 1886/1887, a później odbywali zapewne praktykę, w czasie której zdawali egzaminy doktorskie, tak zwane rygoroza. józef Ma yer zaliczał je w trzech latach: 1888, 1889 i 1890. W tym ostatnim roku uzyskali obaj promocję doktorską – Herman w czerwcu, a józef w lutym.
Herman barbag deklarował wprawdzie w kwestionariuszu na studia, że jego językiem ojczystym jest niemiecki, ale po powrocie do lwowa był członkiem „sokoła” i wspierał narodową demokrację, co budziło zdziwienie, a czasami wesołość w rodzinie. podczas i wojny światowej był austriackim lekarzem wojskowym. po wojnie nadal praktykował we lwowie, gdzie zmarł na raka płuc przed ii wojną światową.
obaj przyjaciele ożenili się w tym samym czasie, wkrótce po uzyskaniu doktoratu. józef Mayer, który rozpoczął praktykę w Medenicy, powiat drohobycz, pojął za żonę Marię adelę barbag 3 sierpnia 1890 roku. Moja babcia miała wtedy, jak na owe czasy, wiek zaawansowany, bo niemal dwadzieścia cztery lata, ale zapewne ze ślubem czekano na ukończenie studiów. Herman barbag rozpoczął z kolei praktykę we lwowie i mieszkał w miejscu bardzo dystyngowanym – przy śródmiejskiej ulicy sykstuskiej. 17 sierpnia 1890 roku poślubił młodziutką, mającą bowiem wtedy zaledwie dziewiętnaście lat, bronisławę (brońcię) langnass z przemyślan, sierotę noszącą nazwisko matki, zwaną jednak powszechnie sternberg, gdyż wychowaną w domu lekarza jakóba sternberga. nawet w rodzinach asymilujących się słowiańskie imię żony Hermana było wówczas rzadkością.
Herman barbag ze swoją znacznie wyższą żoną miał dwoje dzieci – syna seweryna (sewera) i córkę Halinę (Halę). sewer znany był przed wojną jako muzykolog, awangardowy kompozytor i wykładowca konserwatorium we lwowie. jego pierwsza żona irena po rozwodzie wychrzciła się i została panią profesorową, później rektorową Marchlewską w krakowie. tam przetrwała jako „aryjka” całą wojnę. sewer barbag też się wychrzcił i ożenił z zakochaną w nim do szaleństwa studentką, znów ireną. Miał podobno duże opory, mogła bowiem być jego córką. siostra sewera Hala miała dwóch mężów, z którymi kolejno się rozwiodła (czy też oni rozwiedli się z nią). spotkałem ją i jej matkę tuż przed wojną, w lipcu 1939 roku, we lwowie przy ulicy obozowej 6.
1. Rodzinne korzenie 29
nie wiem, w jakim duchu narodowym wychowywali mojego dziadka józefa ojciec i macocha. W Wiedniu zadeklarował w kwestionariuszu na studia niemiecki jako język ojczysty, podobnie jak jego przyjaciel i przyszły szwagier. żywił jednak, w każdym razie w latach późniejszych, gorące polskie uczucia patriotyczne. jego wnuk Roman wspominał: „na moje dziesiąte urodziny dziadek dał mi w prezencie grubą książkę Historia Polski z dedykacją: «zawsze pamiętaj! jedna jest matka – ta, która cię na świat wydała, jedna jest ojczyzna – ta, w której na świat przyszedłeś»”.
po ślubie dziadek początkowo praktykował w mniejszych miejscowościach galicji Wschodniej – w Medenicy i gródku. do lwowa przeniósł się po około pięciu latach. specjalizował się w ginekologii i przez wiele lat był asystentem (nie było to płatne) w klinice ginekologicznej uniwersytetu lwowskiego, u profesora Marsa. podczas wojny został powołany jako lekarz do wojska. lecząc chorych, zaraził się w 1914 roku cholerą, ale pozostał przy życiu.
babcia z jedynym przebywającym jeszcze w domu dzieckiem, szesnastoletnią córką, moją późniejszą matką, i ze zwolnionym z wojska dziadkiem znaleźli się na rok w Wiedniu. z wydanej drukiem księgi wojennych uciekinierów z galicji wiem, że doktor medycyny józef Mayer mieszkał wraz z czterema osobami przy laudongasse w niezłej dzielnicy josefstadt. pojęcia nie mam, kim były dwie osoby, poza jego żoną i córką, czyli moją matką, starsza córka studiowała bowiem w pradze. nie czuli się samotnie, gdyż w Wiedniu znalazła schronienie rodzina brata mojego dziadka, aleksandra, a zapewne przybyło tam również wielu znajomych.
od 1903 roku niemal aż do śmierci józef Mayer na pół roku przenosił swoją praktykę do krynicy, która uchodziła wówczas jako uzdrowisko za cudowne miejsce do leczenia bezpłodności kobiet. Musiał być tam postacią znaną i ze swoim wzrostem charakterystyczną, skoro zapamiętał go ze swojego dzieciństwa, a więc lat dwudziestych, kazimierz brandys i pisał o nim w miesiącach. uważał go za bardzo starszego pana, ale w dzisiejszych kategoriach dziadek nie był tak sędziwy, skoro kiedy zmarł w 1933 roku, liczył sześćdziesiąt osiem lat.
historyk w trybach historii30
We wspomnieniu brandysa mojemu dziadkowi towarzyszył pies, mylnie identyfikowany jako ratlerek. W rzeczywistości była to stale wspominana przez moją mamę suczka foksterierka dzidka. pozostała ona w rodzinnej pamięci jako wzór psiej inteligencji. kult psiej wierności i mądrości był mi przekazywany od dzieciństwa.
W końcu lat dwudziestych dziadek i babcia przeprowadzili się do Warszawy (jako członek b’nai b’rith dziadek przeniósł się z loży lwowskiej do warszawskiej we wrześniu 1928 roku). Mieszkali przy ulicy fryderyka szopena 19. Właściwie go nie pamiętam, choć tyle o nim słyszałem i tyle oglądałem jego fotografii, że czasami wydaje mi się, że sobie go przypominam. to raczej niemożliwe – kiedy umarł, miałem niewiele ponad trzy lata.
józef Mayer, podobnie jak Herman barbag, był nałogowym palaczem i tak samo zmarł na raka płuc. obaj byli lekarzami, ale w ich czasach nie wiązano jeszcze (w każdym razie nie wiązano tak ściśle) nałogowego palenia z zagrożeniem chorobą nowotworową. podczas pogrzebu dziadka, którego grób znajduje się na cmentarzu żydowskim przy ulicy okopowej, przemawiał znany historyk i polityk żydowski Mojżesz schorr, a w imieniu b’nai b’rith żegnał członka braterstwa doktor tauber. W nekrologu w „naszym przeglądzie” pisano, że zmarły wygłaszał w b’nai b’rith we lwowie, a później w Warszawie, wykłady historyczne. zgadzało się to z rodzinnym przekazem, że dziadek był szczególnie zainteresowany historią. prowadził też wykłady naukowe w stowarzyszeniu lekarzy i był zastępcą przewodniczącego zrzeszenia lekarzy w krynicy.
póki żył mąż, babcia Maria prowadziła gospodarstwo. zawsze w domu była służąca, zgodnie z obyczajami zamożniejszych rodzin. pamiętam ją jako niską i szczupłą starszą kobietę. po śmierci męża mieszkała w kawalerce na pierwszym piętrze domu pod numerem 4, stojącym przy ulicy, która wówczas nazywała się Wilanowska, a obecnie zmieniła nazwę na gwardzistów, aleją Wilanowską jest bowiem inna i bardzo ważna arteria.
W tej kawalerce co drugi tydzień zostawałem w sobotę po południu i w niedzielę do wieczoru (ze względu na szkołę musiałem wracać do domu). lubiłem siadać na szerokim parapecie okiennym. na parterze było mieszkanie rodziny syna babci edwarda. babcia pragnęła, aby
1. Rodzinne korzenie 31
ktoś mieszkał blisko niej, miała bowiem ciężką cukrzycę i stale brała zastrzyki insuliny, ale chciała być niezależna.
józef i Maria Mayerowie mieli czworo dzieci. najstarsza z rodzeństwa mojej matki była anna karolina (lina), która urodziła się w 1891 roku w Medenicy. od urodzenia miała wadę stawu nogi i kulała. była to prawdopodobnie dysplazja stawu biodrowego, częste schorzenie noworodków, zwłaszcza płci żeńskiej. jednym z przejawów postępu w medycynie jest to, że obecnie powszechnie bada się niemowlęta i skutecznie leczy. W końcu XiX wieku nawet w rodzinie lekarskiej nie potrafiono przeciwdziałać kalectwu.
choć nie było to dla dziewcząt łatwe, lina poszła na studia medyczne, uruchomione już na uniwersytecie lwowskim. Wyrzucono ją stamtąd, także jej kuzyna edwarda elstera, za udział w niedozwolonej akcji polskiej partii socjalnodemokratycznej, do której należeli. elster kończył studia w Wiedniu, lina w pradze, nie chciała bowiem studiować po niemiecku (ani też po polsku w krakowie).
podczas studiów we lwowie lina poznała swojego przyszłego męża ludwika Rosenberga, który w 1911 roku, po śmierci ojca, przeniósł się z krakowa na drugi rok medycyny. dla obyczajowości tych czasów podwójnie interesująca była przekazywana rodzinnie historia. jeden ze studentów wyraził się przy linie i ludwiku dość obelżywie o kwalifikacjach kobiet do zawodu lekarza. sprawa skończyła się pojedynkiem (szczęśliwie bez większych obrażeń).
ludwik na początku i wojny światowej wstąpił do legionów. W latach międzywojennych Rosenbergowie praktykowali w łodzi, a od 1926 roku w sezonie kuracyjnym, tak samo jak dziadek józef Mayer, wyjeżdżali do krynicy i prowadzili tam praktyki lekarskie. Mieli dwoje dzieci, syna Romana, urodzonego w 1919 roku, i córkę janinę, urodzoną w 1924 roku. na rok czy dwa lata przed wybuchem wojny zlikwidowali mieszkanie w łodzi i przenieśli się do krynicy.
jako dziecko byłem u nich z wizytą w łodzi. Mieszkali przy ulicy piotrkowskiej 152, w bardzo dużym mieszkaniu. Mogłem mieć wówczas najwyżej niespełna siedem lat, gdyż w 1937 roku Romek, który ze względu na numerus clausus nie mógł dostać się na medycynę w polsce, wyjechał studiować we Włoszech. pamiętam z tej wizyty tylko tyle, że
historyk w trybach historii32
Romek zaprowadził mnie do kina na film z dziwnymi awanturami pirackimi – wszystko działo się na ekranie szybko i niczego niemal nie zrozumiałem. był to pierwszy film w moim życiu i nie podziałał na mnie zachęcająco. dopiero rok czy dwa lata później przezwyciężyłem moją niechęć do kina, kiedy obejrzałem w warszawskim palladium (to było wtedy supereleganckie kino) Królewnę Śnieżkę Walta disneya. Wszystko pojąłem, było wspaniale. na wiele wojennych lat pozostało wspomnienie, odnowione w 1945 roku, choć miałem już wtedy piętnaście lat i z filmów dla dzieci powinienem był wyrosnąć – ze względu na wiek i przeżycia.
starszy syn józefa i Marii Mayerów edward urodził się w 1893 roku w gródku jagiellońskim. studiował we lwowie prawo, ale go nie ukończył (pewnie przeszkodziła w tym wojna), później pracował w koncernie naftowym „galicja” i został jego przedstawicielem w Warszawie. ożenił się z pochodzącą z warszawskiej rodziny piękną kobietą o klasycznej urodzie – dorotą (dorą). kolejno urodziło im się dwóch synów niesprawnych umysłowo, z chorobą downa, Władysław około 1928 roku i aleksander około 1932 roku. kiedy bywałem u babci na Wilanowskiej, namawiano mnie, abym pobawił się z olkiem. nie było to jednak łatwe. nie potrafił on właściwie mówić, choć nie był agresywny, w przeciwieństwie do swojego starszego brata. po 1939 roku olek stał się podobno także agresywny, ale mieszkał we lwowie i się nie spotykaliśmy.
Młodszy syn moich dziadków, alojzy (lojzek, lox), urodził się też w gródku 24 października 1894 roku. przed wojną zdał maturę i w 1914 roku powołano go do wojska austriackiego. po krótkim przeszkoleniu został oficerem. Walczył przeciw Rosjanom. pozostał jako oficer w wojsku polskim i brał udział w wojnie polskorosyjskiej 1920 roku. zwolniony do rezerwy, podjął studia prawnicze na uniwersytecie lwowskim, ale – podobnie jak brat – ich nie ukończył. Rozpoczął pracę w koncernie naftowym „galicja” w drohobyczu i się ożenił. jego żona fanny (fania) urodziła się w stanach zjednoczonych w rodzinie zrusyfikowanych żydów, ale wraz z rodzicami wróciła na Wołyń. tam poznał ją podczas wojny lojzek. fania była bardzo ładna, o urodzie dziewczęcej. W 1924 roku urodziła im się córka irena.
1. Rodzinne korzenie 33
W połowie lat trzydziestych przenieśli się do Warszawy, mieszkali przy ulicy koszykowej. bywałem u nich, ale ze względu na różnicę wieku nie miałem z irką większego kontaktu. lojzek założył biuro doradcze organizacji pracy biurowej „orga” przy ulicy Wilczej 38. pracowała w nim jego przyszła druga żona janina klimczyk. podobno już wtedy łączył ich romans. janina była znacznie młodsza od lojzka, ale całkowicie siwa, podobno od dwudziestego roku życia.
dla mentalności galicyjskiej rodziny Mayerów charakterystyczne było, że obie synowe – jako urodzone pod panowaniem rosyjskim – nigdy nie zostały w pełni zaakceptowane. traktowano ich pochodzenie, obojętne czy z Warszawy, czy z Wołynia, jako znacznie gorsze od własnego i od pochodzenia wielu innych dalszych krewnych. tego problemu nie było z zięciami, obaj bowiem pochodzili z galicji.
barbagowie spokrewnieni byli z pochodzącymi z gorlic blausteinami, dziećmi Maryni blausteinowej, żony adwokata, zmarłej na raka jeszcze przed wojną. jej dwóch synów – fredek i Michał – oraz córka józka schaechter zginęli podczas wojny. ocalał tylko mąż józki, adwokat z krakowa jakub schaechter, który później mieszkał w tel awiwiejafie.
Również z barbagami spokrewniony był lekarz edward elster. Wraz z żoną olgą, też lekarką, pracowali podczas okupacji w żydowskim szpitalu we lwowie, w którym prowadzono z sukcesem badania nad zwalczaniem tyfusu. syn elsterów Roman zmarł jednak, i to właśnie na tyfus, a oni sami zginęli w bełżcu. tuż przed wojną wyjechała do stanów zjednoczonych ich córka elżunia, z którą pozostała w polsce rodzina nie zdołała później nawiązać kontaktu. z barbagami albo Rosenbergami spokrewniona była rodzina jurka jedlickiego. jurek, jego brat Witold i matka przeżyli wojnę, ojciec zginął.
zapewne to z barbagami spokrewnieni byli też kittayowie. dość dziwne nazwisko wskazywałoby na to, że w tej dalszej rodzinie występować musiały kiedyś związki z chasydyzmem, gdyż kitajami (chińczykami?) nazywano popularnie chasydów, ale w Rosji. Może jednak po prostu ich przodek, który otrzymał takie nazwisko, miał rysy twarzy uważane za azjatyckie?
kittayowie byli całkowicie zasymilowani. W mojej rodzinie najczęściej wspominano Mieczysława leopolda kittaya, na ogół jednak
historyk w trybach historii34
z imionami poldka albo lo, inżyniera, znanego bardziej od innej strony. jako iluzjonista, hipnotyzer i magik, uważany był za niezwykłą postać. po konwersji religijnej ożenił się z niemką i miał z nią syna allana. Mieszkali w polsce, ale za rządów adolfa Hitlera żona rozwiodła się z nim, wróciła do niemiec i podała, że syn był owocem romansu z aryjskim niemcem. dla dobra dziecka potwierdził to jej były mąż.
lo kittay przeżył wojnę i w 1945 roku brał udział w zakładaniu teatru „syrena” w łodzi. opowiedział w czasie spotkania z członkami mojej rodziny, że allan wstąpił do Waffen ss i zginął w wieku około dwudziestu lat na froncie sowieckim. lo kittay zmarł niedługo po zakończeniu wojny. dwie jego siostry, sydzia, przełożona pielęgniarek w jednym ze lwowskich szpitali, i Hala, lekarka okulistka w krakowie, zginęły podczas wojny jako żydówki. takie to bywały paradoksy. bratanek zafascynował się nazizmem i zginął w jego sprawie, rodzone ciotki naziści zamordowali zaś jako żydówki.
bardziej całościowa charakterystyka mojej rodziny prowadzić musiałaby do kilku wniosków. najważniejszy był jej pluralistyczny charakter. Wcześnie rozpierzchła się ona po świecie, od afryki, przez Holandię i Wiedeń, do lwowa, Warszawy i łodzi. Większość pozostawała przy judaizmie, choć w jego formie tak zwanej postępowej, ale na ogół (nie dotyczyło to bałabanów czy mojego dziadka Holzera) nie praktykowała, nie przestrzegała zasad religii w życiu codziennym i nie obchodziła świąt żydowskich. przynajmniej w pokoleniu moich rodziców wszyscy zamieszkujący w polsce krewni mówili literackim językiem polskim, nie znali w ogóle lub znali bardzo słabo jidysz, uważali się za polaków. Wyjątkiem był Majer bałaban, który znał świetnie nie tylko jidysz, lecz i hebrajski, co wiązało się jednak z jego zainteresowaniami naukowymi i syjonistycznymi poglądami politycznymi. niektórzy członkowie rodziny byli konwertytami – albo na katolicyzm, albo na protestantyzm. Moi rodzice z wyraźną pogardą traktowali chasydów jako żydowską ciemnotę, zresztą specjalnie nie czynili różnicy między nimi a ortodoksami.
Wielokrotnie używałem tu terminu „asymilacja”. jej najważniejszymi wyznacznikami były: porzucanie tradycyjnych strojów żydowskich, uczęszczanie dzieci i młodzieży do świeckich szkół z językiem
1. Rodzinne korzenie 35
najpierw niemieckim, później przeważnie polskim, używanie jednego z tych dwóch języków w życiu rodzinnym oraz zainteresowanie kulturą niemiecką i polską. nie wiem, jak to było w rodzinach moich krewnych w XiX wieku, kiedy przeszli oni od posługiwania się jidysz do niemieckiego lub polskiego. Wiadomo, że w brodach przez cały XiX wiek przeważała przy asymilacji germanizacja. We lwowie było podobnie tylko do lat siedemdziesiątych tego stulecia.
opublikowałem kiedyś kilka artykułów o galicyjskiej żydowskiej asymilacji. drogowskazem asymilacji wydawał mi się obraz z książki alfreda nossiga Jan Prorok, wydanej po polsku w 1892 roku i opisującej wydarzenia dwanaście lat wcześniejsze. podczas spacerów na lwowskiej promenadzie najpierw kroczyli starzy, rozmawiając w jidysz, później dorośli, rozmawiając po niemiecku, wreszcie młodzież dyskutująca po polsku.
alfred nossig był w drugim gimnazjum we lwowie tylko o klasę starszym kolegą mojego dziadka józefa Mayera i zapewne obaj mieli podobne doświadczenia młodości. gdybym miał więc snuć hipotezy, to moim prapradziadkom (których danych personalnych nie znam) przypisać powinienem język jidysz, moim pradziadkom (jak barbagowie z brodów, natan Mayer i jego obie żony, salomon Hersz Hahn i jego obie żony) niemiecki, a moim dziadkom (i to wiem już na pewno) polski.
sprawa czasami się jednak komplikuje. być może nie brakowało też takich postaw, które uwiecznił podczas powstania 1863 roku w swoim wierszu (napisanym po niemiecku!) Maurycy Rappaport, lekarz i poeta ze lwowa. W tłumaczeniu tak brzmiały fragmenty: „z orientu fantazja, a w piersi słowiański zapał, jak wcześnie dusza moja zapłonęła. [...] być polakiem i żydem to wieniec podwójnego nieszczęścia”. natan Ma yer, pobożny żyd wywodzący się z małego miasta sambora (niespełna 9 tysięcy ludności, w tym prawie jedna trzecia żydów), który władał literackim językiem polskim i językiem niemieckim, a wszystkich synów kształcił w polskich lub austriackoniemieckich szkołach wyższych, być może ambiwalentnie odbierał problemy narodowe.
W każdym razie do refleksji skłaniają sprawozdania drugiego gimnazjum we lwowie, z językiem wykładowym niemieckim. uczęszczało
historyk w trybach historii36
do niego wielu żydów, a w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XiX wieku stanowili oni większość uczniów, choć na początku XX stulecia już nieco mniej niż połowę. charakterystyczne było, że o ile we wcześniejszym okresie z reguły deklarowali oni, zapewne z polecenia rodziców, narodowość niemiecką (w austrii formalnie nie istniała narodowość żydowska), o tyle kiedy był w tym gimnazjum mój ojciec, w 1906 roku, ponad połowa uczniów żydów zadeklarowała narodowość polską.
Wspólne całej rodzinie były różne zawody inteligenckie. Mężczyzn i kobiety obowiązywało ukończenie szkoły średniej z maturą, wielu członków rodziny (choć przeważnie mężczyzn) studiowało, niektórzy do doktoratu, najczęściej medycynę, prawo lub humanistykę. zdarzały się także – jak w wypadku józefa Metzisa czy jednego z braci mojego dziadka Mayera – studia techniczne.
interesujący jest też aspekt demograficzny. W pokoleniu moich pradziadków dwie rodziny miały bardzo liczne potomstwo, choć w obu po owdowieniu męża, z dwóch żon. W jednej rodzinie było ośmiu synów, w drugiej siedem córek i jeden syn. W trzeciej rodzinie pradziadków oboje rodzice wcześnie zmarli, o liczbie potomków mojego pradziadka Holzera nie mam zaś informacji. z kolei w pokoleniu moich dziadków potomstwo było mniej liczne, a w pokoleniu moich rodziców przeważał model „dwa plus dwa” lub „dwa plus jeden”.