Upload
others
View
0
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
O losach Wladysla wa Niezgody mozna
powiedziec, ze sa typowe i powtarzalne
dla pokoienia emigracji zofaiierskiej. Wyznaczaja
ja. punkty wspolne, ktore zawrzec mozna haslowo: wywozka do
Rosji, 'amnestia', wojsko Andersa, Persja, BlisM Wschod, szlak bojowy
we Wloszech, Indie lub Afryka, Anglia...
Ale utrata bliskich, zycie na obczyznie
- jakkolwiek doswiadczenia tragiczne
— skla daj a si e na historic zakonczona
zwyciejstwem. W wymiarze narodu jest nim niepodlegiosc, ktora
w 1989 roku stala sie faktem historycznym. W wymiarze jednego
czlowieka tym zwyci?s twem jest zycie:
moze zwyczajne, bez wznioslosci, ale
godne i uczci we. Oswych losach
opowiedzial m i pan Wladyslaw we Wloszech
podczas uroczystosei z okazji 68. rocznicy wyzwolenia Bolonii.
W zeszrym miesiacu pan Wladyslaw skonczyl
90 lat.
- Nazywam si? Wladyslaw Niezgoda, pochodz? spod Radomia. Mialern cztery lata, gdy wyjechahsmy w Nowo-grodzkie, powiat Slonim. Ojciec kupil gospodarstwo. Trafilismy do osady razem z 54 innymi rodzmami Do-okola pustka, odludzie. Za horyzontem jakas wioska bialoruska. A godzin? jazdy wozem - miasteczko Rozana, gniazdo rodowe rodziny Sa-piehow, z paracem w ruinie.
Mialem lat szesnascie i pol, kiedy wczesnym ran-kiem 10 lutego 1940 przy-szli do domu' Rosjanie w czapach z wielkq gwiazda i kazali si? zabierac. Dali go-dzin?. Wywiezli nas do Sto-nimia na stacj? i wsadzfli do wagonow. Pociag pojechai na Minsk, potem na Mo-skw? i w Meranku Wologdy i Archangielska. Na dwiescie piexdziesiatym kilometrze kazali wysiadac. Kobiety z mah/mi dziecmi do san, resz-ta szla przez sniegi. Po trzech dniach marszu ulokowali nas w drewnianych barakach gdzies w lesnej gluszy. Bylo ciezko. Da wali nam tylko troche kartofli. Brat mial tylko
I JAROStAW KOZMINSK1
Sol ziemi trzy lata. Uratowala go koza. A wlasciwie moj rower. Bo ja bylem dose obrotny. Ale po kolei. Nie uwierzy pan, ale ja zabralem ze soba rower. By} calldem nowy, ojciec mi go kupunaurodzinylatem, mialem jeszcze pude&o, wiec jak przyszb w lutym ci w czapach z gwiazdami i kazali sie wy-nosic, jak nam dali godzin? na zabranie rzeczy z domu, ja zlozylem moj rower z po-wrotem do pudla i wzialem ze soba. Tak mi go bylo szko-da. Sam juz dzis nie wiemjak prze taszczylem go sam cala droge. I tern w lesie, w barakach udalo mi sie ztezyc go z powrotem. Parrzac na male-go brata oddalem rower ojcu, by go sprzedal na jedzenie, a tacie udalo sie uhandlowac koze. Mielismy wiec mleko, izej si? zylo.
Bylem wciaz mlodym chJopaMem, ale do roboty mnie gonui. S cinalismy drze-wa. Potem ciagalo sie klody do rzekL Dwa lata tak praco-watem. Ciezko bylo. Az przy-szedl uktad Siko rski - M ajsM.
Jak sie o tym dowiedzie-lismy. to ja ruszylem pieszo do najblizszego miasta (Tot-ma czy Tocma si? nazywato), zeby dowiedziec si?, jak zaia-twic nasze papiery. W sumie cztery dni szedlem. Roznie bylo po drodze, ale sie udalo. Mialem wlasci we dokumenty i moghsmy si? wydostac. We trzy rodziny szlismy do po-ciqgu co jechal na trasie Ar-changielsk-Moskwa. Po kflku dniach czekania dostalismv sie do wagonu... wiezien-nego. I wreszcie dotarliimy do Wologdy, a tarn by ia juz polska placowka. Mam do dzis przed oczami taM obraz ze stacji kolejowej: z wagonu wycicjgani jeden po d r u g i m ludzie, znaczy nieboszczyM, i na mrozie ukladani jeden kolo drugiego jak te klody drewna, co je przez dwa lata splawialismy rzeka... Wie pan, tarn stab sie w kolejce po wod?, czasem dawali nam Mpiatok, bo przeciez zdm-no bylo. ludzie u kresu sil, jeden za drugim w ogonku, ale jak kto zasiabl czy pad! na ziemi?, to nikt palcem nie ruszyl, tylko kazdy sie cisnal, byle swoje miec... Tacy ludzie
tarn w Rosji byh. Juz wsrod swoich ruszyb-
smy z Wologdy na poludnie, Dotarlismy do Taszkientu, zepchneli nasze wagony na bocznice. Ludzi pobrali do szpitala, bo chorowali, nie wytrzymywali tej mordejn. Moja mama tarn umarla. Miala tylko 42 lata. - Szukatem jej ciala w szpitalu, ale mime chcieli pokazac. - P omierla -powiedzieli.
Po dziesieciu dniach ru-szylismy z ojeem i bratem do Krasnovvodzka. Ja .wszedzie gdzie moglem, gdzie sta-walismy, pytalem o polskie wojsko, ale mowili nam, zeby najpierw jak najszybciej wydostac sie z Rosji... Tych 42 dni udreki od Wologdy do Morza Kaspijskiego nigdy nie zapomne.
Pochorowalem si?. Nie puscili mnie dalej. Ojciec i brat pojechali do Teberanu. Ja dotarlem pozhiej. Pamie-tam juz w stoMcy Persji, tez w namiocie szpitalnym leza-tem, przyszedl do nas general Anders. Pierwszy raz go wte-dy widziatem. I wstapitem do wojska.
Przydzielili mnie do transporm, jezdzilismy na dezarowych Dodge'ach. Moj mary brat wciaz chorowaL byhsmy raz z ojeem w szpitalu dla dzieci i szukamy go po namiotach. — Umarl - po-wiedziekwkancelarh patrzac wjego papiery. Raz to juz sly-szalem. Tym razem nie uwie-rzylem. Poszlismy jeszcze raz miedzy lozka... - Tata, tata! — usryszelismy z daleka krzyk mafego. Mial tyflco pi?c lat
Przydzielili mnie w 2 Ko r-pusie do 15 Komp anii Warsz-tatowej. Ktoregos razu je-chalismy jak zvvykle po rop? i na jednym z zakretow — a tarn przeciez paskudne dro-gi byly i bardzo niebezpiecz-ne — szof er stracil panowa-nie nad kierownica i nasza ciezarowka spadla z mostu do wawozu. Zmiazdzylo mi nogi, polamalem sie. Leza-lem przez trzy miesicice na wznak w szpitalu angielskim, nie mogli nawet gipsu zalo-zyc, bo mialem ohydne cztery rany. Jeszcze przez szesc rygodni o kulach chodzilem ...a jak doszedlem troche do
inakurs rbytem.
''iz-iz—z Bagdadu, Jordanie, do Pa-
lestyny. Dwa dni jazdy, bez zzmemnkz. Ciezko bylo, ale sie jezdzilo. Ob-" jechaiem kawal tamtego swiata. Ntech pan spojrzy na moj sygnecik, kupilem go w Betlejem, ma wyryty napis Jerusalem. Nosz? go juz sie-demdziesi^t lat
Prynehsmy z Port Sa-idu. To byte jakies piec-dziesi^t jednostek, wielM konwoj okretow wojen-nych, statkow transporto-wych. Dziewiec dni droga morska do Wtech. I jeszcze stahsmy w porcie Tarent ki l -ka dni czekajac na rozladu-nek. A stamtad to juz prosto na Monte Cassino.
Pamietam jeden dzien, kiedy wyskoczyly skads trzy samolotv' niemieckie i za-czely w nas due. To bylo jakies osiem kilometrow od Cassino, miasteczko Venafro, stalismy przy drodze wsrod ohwkowych drzew. Ktos mi potem powiedzial, ze rzucili 26 bomb. Trzech kolegow zgin^o. Porozbijali nam wozy, benzyna leciala, ale zadne auto si? nie zapa-Bn. Tego dnia mielismy
Po Monte Cassino -1^1 z^i z-^d Adria-tyfc Loreto, Ancona, Fano, Rimini i jeszcze w Predappia Bylo spokoj-PVJ k.:zcr.ia si? wojna, a ja
kurs elektromecha-Ptzydzielili mnie po-
t do saperow i dogladalem r. A w roku 1946 zabra-
H nas wszystMch do Anglii. Trafikm do obozu
PKPR w Shropshire, potem w Cumberland. Troch? si? rxduczahsmy angiel-skiego. Nie byte duzego wyboru. Albo praca w ko-palni, albo kamieniotomy. Wybralem to drugie. Ob-shigiwalem maszyn?, ktora wierrik dziury pod dynamtt Ciezkie i niebezpieczne to bylu zaj?cie.
Wyjeehalem do Manche-steru. Poszedlem do pracy do Dunlopa. Dostawalem funta za dziesiec godzin pracy. Ojciec dojechal do mnie z Afryki. Kupilismy wspolnie domek za 750 mntow. Mieli-smy paru lokatorow, wiec lzej byte splacac pozyczki. Powoh' stawalem na nogach.
Zona byla na robotach w Niemczech. Do Polski nie miala po co wracac, bo jej Mv.""iska to si? zrobfla Ukra-
Wladyskav Niezgoda •
ina. Poznalismy si? tak zwy czajnie ...jadac autobuseno Slub dal n a m ksi^dz Jan Ba - pierwszy duszpasterz na szej Parafii Mitosierdzia Bo zego w Manchester.
U Dunlopa bylem pi? lat Zmudna i brudna praca Wazyfem i przygotowywa lem dodarki, ktore uzywani w produkeji gumy. Siarka sadza, i inne roznosci. Dawal nam buteflc? mleka na dzierl zeby oiganizm to z siebie wy 'phikal, ale po jakims czasi chodzilem biary jak sciana Cos mi bylo. Lekarz radzi zmienic zajecie, ale nie chcia
k o >n u n i k a t
.ROS-tAW KOZM1NSK1
olziemi a. Uratowala go koza. awie mqj rower. Bo ja dose obrotny. Ale po sie uwierzy pan, ale ja an ze soba rower. By} a nowy, ojciec mi go a urodziny latem, mia-; zcze pudelko, wiec jak i wlutymci wczapach zdami i kazali si? wy-jak nam dali godzin? iranie rzeczy z domu, ylem moj rower z po-Q do pudla i wziatem 5. Tak mi go bylo szko-n juz dzis nie wiemjak szczylem go sam cala Itamwlesie, wbara-sdalo mi si? zlozyc go otem. Patrzae na male-ta oddalem rower ojcu, sprzedal na jedzenie, udalo si? uhandlo wac
Mielismy wiec mleko, fzyio. em wciaz mlodym ikiem, ale do robot}' [omli. Scinalismy drze-3tem ciagalo si? klody kL Dwa lata tak praco-i. Ciezko bylo. Az przy-ikkd Sikorski-Majski. : si? o tym dowiedzie-to ja ruszylem pieszo
!blizszego miasta (Tot-f Tocma si? nazywalo), io wiedziec si?, jak zak-asze papiery. W sumie
dni szedlem. Roznie 0 drodze, ale si? udalo. m wks ci we dokumen ty Bsmy si? wydostac. We odziny szlismy do po-co jechal na trasie Ar-,i elsk-Moskwa. Po kilku h czekania dostalismy a wagonu... wiezien-1 wreszcie dotarlismy
ologdy, a tam byla juz a placowka. Mam do irzed oczami tald obraz cji kolejowej: z wagonu gani jeden po drugim • znaczy nieboszczyM, mrozie ukladani jeden drugiego jak te klody aa, co je przez dwa lata dalismy rzeka... Wie tam staio si? w kolejce Dd?, czasem dawali nam tok, bo przeciez zhn-yk), ludzie u kresu sil, t za drugim w ogonku, 3k kto zasrabt czy pad! emi?, to mkt palcem nie 4, tylko kazdy si? cisnal, swoje miec... Tacy ludzie
tam w Rosji byli. Juz wsrod swoich ruszyli-
smy z Wologdy na poludnie. Dotarlismy do TaszWentu, zepchneli nasze wagony na bocznice. Ludzi pobrali do szpitala, bo chorowali, nie wytrzymywali tej mord?gL Moja mama tam umarla. Miala tylko 42 ] ata.- Szukalem jej ciala w szpitalu, ale mime chcieli pokazac. - Pomierla -powiedzieK.
Po dziesieciu dniach ru-szylismy z ojeem i b rat em do Krasnowodzka. Ja wszedzie gdzie moglem, gdzie sta-walismy, pytalem o polskie wojsko, ale mowili nam, zeby najpierw jak najszybciej wydostac si? z Rosji... Tych 42 dni udrejri od Wologdy do Morza Kaspijslaego nigdy niezapomne.
Pochorowalern sie. Nie puscili mnie dalej. Ojciec i brat pojechali do Teheranu. Ja dotarlem pozniej. Parnie-tam ju t w stoHcy Persji, tez w namiocie szpitalnym leza-le m, przyszedl do nas general Anders. Pierwszy -raz go wte-dy widzial e m. I wst apilem do wojska.
Przydzielili mnie do transportu, jezdzdlismy na ciezarowych Dodge'ach. Moj maly brat wciaz chorowal, bylismy raz z ojeem w szpitalu dla dzieci i szukamy go po namiotach. - Umarl - po-wiedzieli w kancelarii patrzac wjegopapiery. Raz to juisly-szalem. Tym razem nie uwie-rzylem. Poszlismy jeszcze raz miedzy lozka... - Tata, tata! - uslyszebsmy z daleka krzyk matego. Mial tyflco pi?c la t
Przydzielili mnie w 2 Kor-pusie do 15 Kompanii Warsz-tatowej. Ktoregos razu je-chalismy jak zwykle po rop? i na jednym z zakretow — a tam przeciez paskudne dro-gi byly i bardzo niebezpiecz-ne — szofer stracil panowa-nie nad kterownic^ i nasza ciezarowka spadla z mostu do wawozu. Zmiazdzylo mi nogj, polamalem si?. Leia-lem przez trzy miesiqee na WZnak W szpitalu angiflslrim, nie mogli nawet gipsu zalo-zyc, bo mialem ohydne cztery rany. Jeszcze przez szesc tygodni o kulach chodzilem ...a jak doszedlem troch? do
siebie, to poszedrem na kurs kierowcow! Zaciety bylem.
Jezdzilismy z Bagdadu, przez Jordani?, do Pa-lestyny. Dwa dni jazdy, I bez zmiennika. Ciezko ' bylq, ale si? jezdzilo. Oh- jechalem kawal tamtego swiata. Niech pan spojrzy na mqj sygnecik, kupilem go w Betlejem, ma wyryty napis Jerusalem. Nosz? go juz sie-demdziesiat iat.
Pryn?lismy z Port Sa-idu. To bylo jakies pi?c-dziesiqt jednostek, wielM konwoj okret6w wojen-nych, statkow transporto-wych. Dziewiec dni droga morska do Wloch. I jeszcze stalismy w porcie Tarent ki l-ka dni czekaja.c na rozladu-nek A stamt^d to juz prosto na Monte Cassino.
Pamietam jeden dzien, kiedy wyskeczyty ska.ds trzy samoloty niemieckie i za-cz?h/ w nas due. To bylo jakies osiem kilometrow od Cassino, miasteczko Venafro, stalismy przy drodze wsrod oliwkowych drzew. Ktos mi potem powiedzia!, ze rzucili 26 bomb. Trzech kolegow zginelo. Porozbijali nam wozy, benzyna leciala, ale zadne auto si? nie zapa-blo. Tego dnia mielismy szczescie.
Po Monte Cassino dab nas nad Adria-tyk: Loreto, Ancona, Fano, Rimini i jeszcze w Predappio. Bylo spokoj-niej, konczyla si? wojna, aja zrobilem kurs elektromecha-nikow. Przydzielili mnie potem do saperow i dogladalem wozow. A w roku 1946 zabra-U nas wszystkich do Anghi.
Trafilem do obozu PKPR w Shropshire, potem w Cumberland Troch? si? poduczabsmy angjel-sMego. Nie bylo duiego wyboru. Albo praca w ko-palni, albo kamieniolomy. Wybralem to drugie. Ob-slugiwalem maszyn?, ktora wiercila dziury pod dynamit Ciezkie i mebezpieczne to bylu zajecie.
Wyjecbalem do Manche-steru. Poszedlem do pracy do Dunlopa. Dostawalem funta za dziesiec godzin pracy. Ojciec dojechal do mnie z Afryki. Kupilismy wspolnie domek za 750 funtow. Mielismy paru lokatorow, wiec lzej bylo spiacac pozyczki. Powoli stawalem na nogach.
Zona byla na robotach w Niemczech. Do PolsM nie miala po co wracac, bo jej McMska to si? zrobila Ukra-
Wladyslaw Niezgoda
ina. Poznabsmy si? tak zwy-czajnie ...jadqc autobusem. Slub dal nam ksiadz Jan Bas — pierwszy duszpasterz na-szej Parafii Milosierdzda Bo-zego w Manchester.
U Dunlopa bylem pi?c lat. Zmudna i brudna praca. Wazytem i przygotowywa-k m dodatki, ktore uzywano w produkeji gumy. Siarka, sadza, i inne roznosci. Dawali nam butelk? mleka na dzien, zeby organizm to z siebie wy-plukal, ale po jakims czasie chodzuem biafy jak sciana. Cos mi bylo. Lekarz radzn zmienic zaj?cie, ale nie chcia-
tem zostawiac Dunlopa, tyle ze nie bylo irmej pracy. Od-szedlem wiec stamtad. Przez szesc miesiecy szylem ptosz-cze. A potem odnowilem so-bie prawo jazdy trafilem do finny, ktora rozwozfla pro-dukty spozyweze po domach. Pracowalem tam czterdziesci k t Jeszcze do 72 roku zycia jezdzikm trzy dni w tygo-dniu. Potem zaczehy si? czasy supermarketow i moje zajecie przestalo si? opkeac.
Zona umark w 2009 roku, bylismy razem 60 k t Mnie w lipcu stuknelo dziewi?cdziesi^t. •