16
PRZEWODNIK PO ŚWIECIE KSIĄŻEK EGZEMPLARZ BEZPŁATNY {99} PAŹDZIERNIK 2012 NOWOŚCI WYDAWNICZE ZAPOWIEDZI PROMOCJE

Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

Citation preview

Page 1: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

P R Z E W O D N I K P O Ś W I E C I E K S I Ą Ż E K

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY{99} PAŹDZIERNIK 2012

NOWOŚCI WYDAWNICZEZAPOWIEDZIPROMOCJE

Page 2: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

Lista bestsellerów powstała na podstawie najlepiej sprzedających się książek w okresie 1.09 – 30.09.2012 w sieci księgarń Matras.

Marzenia i tajemniceDanuta WałęsaWydawnictwo Literackie

LilkaMałgorzata KalicińskaZysk i S-ka

Tak sobie myślę…Jerzy StuhrWydawnictwo Literackie

Pięćdziesiąt twarzy GreyaE. L. JamesSonia Draga

Królowa zdrajcówTrudi CanavanGaleria Książki

Miejsce w słońcuLiza MarklundCzarna Owca

Dom na krawędziMaria NurowskaZnak

Więzień niebaCarlos Ruiz ZafónMuza

Krwawa zemstaJoanna ChmielewskaKlin

Krok do szczęściaAnna Ficner-OgonowskaZnak

Pakt Ribbentrop-BeckPiotr ZychowiczRebis

Kapelusz cały w czereśniachOriana FallaciWydawnictwo Literackie

Fabrykantka aniołkówCamilla LackbergCzarna Owca

Merida walecznaEgmont

SprzedanaMoja historiaSophia SmithAmber

Śladem zbrodniTess GerritsenHarlequin

Katarzyna Wielka Gra o władzęEwa StachniakZnak

A jeśli ciernieVirginia C. AndrewsŚwiat Książki

UkrytyBronisław WildsteinZysk i S-ka

Poniedziałkowe dzieciPatti SmithCzarne

20 BESTSELLERÓW – WRZESIEŃ 2012

TOP MATRASA

2

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

{99} PAŹDZIERNIK 2012

Page 3: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

Brak KieślowskiegoJarosław Jakubowski

Krzysztof Kieślowski nie żyje od ponad szesnastu lat, ale jego twórczość wciąż od-działuje na twórców młodszych pokoleń. Dość wspomnieć Niemca Toma Tykwera, które zrealizował „Niebo”, według projektu Krzysztofów Kieślowskiego i Piesiewicza.

W Polsce krytyka miała z Kieślowskim problem. Dość powszechny był podział na „akceptowanego” Kieślowskiego krajowego i „kontrowersyjnego”, robiącego filmy za gra-nicą. Cezurą był „Krótki film o zabijaniu”, po którym Kieślowski stał się reżyserem pożą-danym na Zachodzie. Trylogia filmowa „Trzy kolory” spotkała się dość ostrymi niekiedy i chyba niesprawiedliwymi ocenami. Naj-ogólniej mówiąc, zarzucano Kieślowskiemu, że „zdradził” swoich wcześniejszych bohate-rów, porzucił portretowanie zwykłych ludzi na rzecz metafizycznych wycieczek w rejony dość odległe, z czym dotąd kojarzony był Kie-ślowski.

„Autobiografia” Krzysztofa Kieślowskiego w opracowaniu Danuty Stok pokazuje reży-sera jako twórcę integralnego, to znaczy idą-cego własną drogą, dokonującego wyborów, które nigdy nie odpowiadały takim czy in-nym „oczekiwaniom”. Nie jest to jednocześnie typowa biografia. Nie analizuje korzeni boha-tera, stosunkowo niewiele dowiadujemy się o jego życiu prywatnym. Jest to natomiast pasjonująca opowieść o artyście, bez mała jego spowiedź, bo mówi w niej rzeczy, na które rzadko pozwalają sobie twórcy w „zwy-kłych” wywiadach. Danuta Stok złożyła książ-kę z zapisów rozmów z Kieślowskim, wielu godzin rozmawiania, ale przede wszystkim słuchania. Poznajemy człowieka, którego ży-wiołem jest obserwacja i opowieść. Gawęda Kieślowskiego składa się właściwie z ciągu

obrazów, przetykanych jego komentarzami. To samo w sobie materiał na film dokumen-talny.

Zaczyna się ta opowieść od opisu powrotu Kieślowskiego z zagranicznej podróży. To jak-by wejście w świat diametralnie inny od upo-rządkowanego, logicznego świata Zachodu. Polska wczesnych lat dziewięćdziesiątych, pełna stolikowych handlarzy, próbujących łapczywie nadgonić lata gospodarczego Ma-triksu, jaki nam zafundował socjalizm. Jak cre-do brzmią słowa Kieślowskiego: „Przyjeżdża-jąc do Paryża, nie mam poczucia powrotu. Do Paryża przyjeżdżam”.

Reżyser wspomina swoje dzieciństwo, naznaczone chorobą ojca zmagającego się przez wiele lat z gruźlicą. Zmusza Kieślow-skich do licznych przeprowadzek, w ślad za ojcem leczącym się w kolejnych sanatoriach. Mały Krzysztof żył biednie, tak jak większość Polaków tuz po wojnie. Biegał z chłopakami, ale od najmłodszych lat fascynował go świat książek. Ciekawy jest wątek o przywłaszcza-niu cudzych wspomnień. Kieślowski twier-dzi, że dzieli się ze znajomymi anegdotami, których świadkiem nie był i zna je z drugiej ręki. Mimo to traktuje je jak własne przeżycia. Podobnie jak historie, których nie mógł zapa-miętać, bo był zbyt mały. A jednak opowiada je. Czy nie o tym właśnie jest film „Podwójne życie Weroniki” – historia dwóch dziewczyn, w Polsce i we Francji. Gdy jedna z nich umie-ra, druga niejako zaczyna kontynuować życie tamtej. Można powiedzieć, że to również film o samym fenomenie opowiadania.

W tej dziedzinie Kieślowski osiągnął praw-dziwe mistrzostwo. Przeczytajcie chociażby opowieść o tym, jak po raz pierwszy obejrzał zachodni film. Był to „Fanfan Tulipan” z Gerar-

dem Philipe’m. Narracyjny talent idzie u Kie-ślowskiego z umiejętnością dotykania tego, co istotne. Nie ma tu miałkiego gaworzenia, jakie zdarza się piszącym autobiografie. Jest za to dużo szczerych wyznań, z pewnością bolesnych. „Ojciec zmarł na gruźlicę, kiedy miał czterdzieści siedem lat, był młodszy niż ja obecnie. Chorował przez dwadzieścia lat i przypuszczam, że dalej nie chciał życ. Nie mógł pracować, dać tego, co powinien ro-dzinie. (…) Mama umarła w 1981 roku; miała wtedy sześćdziesiąt siedem lat. Stało się to w samochodzie prowadzonym przez moje-go przyjaciela. Rodziców nie mam więc od bardzo dawna. (…) O tysiącach rzeczy z nimi nie porozmawiałem. Nigdy już się ich nie do-wiem. Mam siostrę. Jednak nie mogę z nią być bardzo blisko, bo po prostu nie mam na to czasu. Z nikim nie mogę ostatnio być bli-sko. Ciągle pracuję” – mówił na kilka lat przed śmiercią.

Dwa duże rozdziały książki zostały po-święcone pracy Kieślowskiego nad filmami dokumentalnymi i fabularnymi. Na ogół nie był zadowolony ze swoich dzieł. Mało tego, pracę na planie filmowym uważał za katorgę. „kino to nie publiczność, festiwale, recenzje, wywiady. To wstawanie codziennie o szóstej rano. To zimno, deszcz, błoto i ciężkie lampy. To nerwowe zajęcie, któremu w pewnym momencie wszystko musi zostać podpo-rządkowane – także rodzina, uczucia, pry-watne życie. (…) Chyba nie powinienem już uprawiać tego zawodu. Kończy mi się coś niezbędnego do robienia filmów – cierpli-wość” – czytamy we wstępie zatytułowanym „Epigraf”.

Nie wiemy, czy Kieślowski naprawdę rzu-ciłby robienie filmów, czy też była to z jego

Zaczyna się ta opowieść od opisu powrotu Kieślowskiego z zagranicznej podró-ży. To jakby wejście w świat diametralnie inny od uporządkowanego, logicznego świata Zachodu. Polska wczesnych lat dziewięćdziesiątych, pełna stolikowych handlarzy, próbujących łapczywie nadgonić lata gospodarczego Matriksu, jaki nam zafundował socjalizm. Jak credo brzmią słowa Kieślowskiego: „Przyjeżdża-jąc do Paryża, nie mam poczucia powrotu. Do Paryża przyjeżdżam”.

3{99} PAŹDZIERNIK 2012

RECENZJA

4

Page 4: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

strony jednak pewna kokieteria, do której zresztą miał skłonność. Z „Autobiografii” przekonać się jednak możemy, że do filmu Kieślowski trafił, bo po prostu takie było jego przeznaczenie, los, czy jak to nazwać. Dla kinomanów wielką gratką będą opisy pra-cy nad kolejnymi dokumentami. Kieślowski mówi o tym, skąd czerpał pomysły, jak wyglą-dała ich realizacja. I znowu widać, że reżyser szedł drogą wytyczoną przez jego artystyczną wrażliwość. Gdy uznał, że w filmie dokumen-talnym niebezpiecznie zbliżył się do granicy ludzkiej intymności, wykonał gest, który ge-nialnie zmetaforyzował w zakończeniu „Ama-tora”. Skierował kamerę na siebie, to znaczy na bohaterów, których sam powoływał do życia. Zaczął opowiadać historie czerpiące z doświadczenia dokumentalisty, ale mające nad nimi tę przewagę, że mogły zdarzyć się każdemu i wszędzie. Prześledzenie związków między dorobkiem dokumentalnym Kieślow-skiego a jego fabułami jest ciekawe, bo poka-zuje, jakimi tropami podążała wyobraźnia ar-tysty. To także cenne źródło informacji o tym, jak twórca pisał swoje scenariusze (najpierw sam, potem w duecie z Krzysztofem Piesie-wiczem), jak wyglądała praca na planie i póź-niej, w studiu montażowym.

Nie brak tu refleksji nad Polską i Polaka-mi. Kieślowski wpisuje się w długą tradycję naszej inteligencji, rozdartej pomiędzy lojal-nością a niechęcią wobec swojego narodu. W pewnej mierze reżyser był idealistą. Ale był

to idealizm zaprawiony goryczą. „Nie wiem, co to znaczy wolna Polska, bo leży w niedo-brym miejscu geograficznym. Ale przecież to nie znaczy, że tego kraju nie da się urządzić mądrze. Na pewno można. Niestety nie ma żadnych znaków, które wskazywałyby na to, że się go tak urządza. Urządza się go w istocie tak samo głupio jak przedtem, tyle tylko że teraz my to robimy. I to jest najprzykrzejsze”.

Wyobrażam sobie Kieślowskiego, gdy mówi te słowa. Z papierosem w dłoni, którą podpiera podbródek, wyrzucającego z siebie precyzyjne, krótkie zdania, uważnie patrzą-cego na swego słuchacza. Widzę człowieka, który wie więcej, widzi dalej niż inni – i ta wie-dza obarcza go jakimś nieznośnym ciężarem. Kim jest reżyser? Takie pytanie nasuwa się po lekturze „Autobiografii”. Być może to ktoś, kto ową wiedzę, a czasem widzenia (wykracza-jące poza wiedzę) przekłada na język filmu. Na dialogi, obrazy, postaci. Każdej z nich daje cząstkę siebie, swojego doświadczenia.

Kieślowski jak chyba żaden polski reżyser potrafił uwolnić się od polityczności, radykal-nie opowiadając się za metafizycznym spoj-rzeniem na ludzkie życie. Każdy boi się być sam, każdy boi się śmierci, każdy zadaje sobie, przynajmniej od czasu do czasu, pytanie: „kim jestem?”.

Brakuje dziś Kieślowskiego, i w kinie pol-skim, i światowym. Brakuje człowieka, który umiałby opowiadać nam o nas samych języ-kiem wyszukanych obrazów, ale nie pozba-

wionym odniesień do banalnej codzienności. Który potrafiłby tłumaczyć nas los na język sztuki poważnej, nie mizdrzącej się do od-biorcy, podejmującej z nim dialog.

Nieduża książka w opracowaniu Danuty Stok jest lekturą obowiązkową dla wszyst-kich, którzy za Kieślowskim tęsknią, i którzy w jego twórczości odnajdują – jak ja – wciąż nowe pokłady rozpoznań.

Głos człowieka do człowiekaO listach Miłosza i Jeleńskiego

Przemysław Dakowicz

W Abecadle Czesław Miłosz pisał o Kon-stantym Jeleńskim: „Był moim serdecznym przyjacielem i najuważniejszym czytelni-kiem, a może jedynym, jakiemu ufałem”. Zbiór ich listów, wydany w roku miłoszow-skim przez „Zeszyty Literackie”, stanowi bez wątpienia jedno z najcenniejszych źródeł wiedzy o ludziach i czasach, dając wgląd w tajniki poetyckiego warsztatu autora Trzech zim, pozwalając lepiej zro-zumieć jego ideowe i polityczne wybory, objaśniając istotę jego wieloletniego spo-ru z polskością. Dla miłośnika twórczości Miłosza jest to książka niezwykle cenna, pozwala bowiem ujrzeć poetę nieupozo-wanego, przejmująco szczerego, gotowe-

go do prawdziwej rozmowy – bez masek, bez przebrań, bez „zacierania śladów”. Ze względu na jej względną regularność, ko-respondencja ta – jeśli potraktować ją jako zwarty ciąg relacji autobiograficznych oraz reprezentatywny zbiór refleksji na temat sztuki, literatury, cywilizacji XX wieku – urasta do rangi swoistego, rozpisanego na odcinki, dziennika intymnego pisarza, bę-dąc zarazem czymś w rodzaju (fragmenta-rycznej, punktowej) kroniki jego życia. Nie może dziwić fakt, że w imponującej bio-grafii Miłosza Andrzej Franaszek tak ocho-czo cytował listy z owego zbioru.

U źródeł przyjaźni Jeleńskiego i Miło-sza stał podziw. Trudna, przede wszyst-

kim z psychologicznego punktu widzenia, sytuacja autora Ocalenia w pierwszych latach emigracji naturalnie sprzyjała za-wiązaniu się tej relacji. Miłosz potrzebował słuchacza bezinteresownego i wyrozumia-łego, interlokutora błyskotliwego, zdolne-go pojąć całe wewnętrzne pogmatwanie kogoś, kto z dnia na dzień wywrócił do góry nogami całe swoje dotychczasowe życie. Konstanty Jeleński nie stałby się jednak osobą tak bliską Miłoszowi, gdyby nie był także uważnym, entuzjastycznym – a kiedy trzeba, krytycznym – czytelnikiem jego dzieł.

Już w pierwszym zachowanym liście Jeleńskiego do autora Trzech zim owa

4 {99} PAŹDZIERNIK 2012

RECENZJA3

Krzysztof KieslowskiAutobiografiaopracowanie Danuta StokWydawnictwo ZnakKraków 2012

Page 5: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

uważność zostaje zaznaczona i wyartyku-łowana. „Przeczytałem – pisze Kot – La pri-se du pouvoir […]. Muszę się przyznać, że byłem dość sceptyczny (gdyż nie wierzę w możliwość »powieści społecznej«). Pew-ne zastrzeżenia pozostały […]. Ale w Pana przypadku wszystko ratuje poezja w połą-czeniu z inteligencją. […] książka Pana żyje i jest prawdziwa”. Następnie stwierdza: „Jest Pan dość wyjątkowym zjawiskiem literac-kim: jeden z pierwszych współczesnych poetów lirycznych pisze esej filozoficzny tej miary co Zniewolony umysł – i powieść, której się nie potrzebuje wstydzić!” (K 8).

Z przywołanych fragmentów wynika, że już na początku lat pięćdziesiątych (uwa-gi pochodzą z roku pięćdziesiątego trze-ciego) Jeleński miał pełne rozeznanie co do wyjątkowości Miłosza na tle literatury europejskiej. Lapidarną formułę zawartą w słowach: „poezja w połączeniu z inteli-gencją” można by uznać za pierwszą, jesz-cze mało szczegółową i precyzyjną, próbę nazwania tego, co dla czytelników „późne-go” Miłosza będzie bez mała aksjomatem – w słowach tych wyraża się bowiem zarów-no podziw dla lirycznego talentu adresata, jak i przeświadczenie o wyróżniającym go potencjale intelektualnym. O szczególnym miejscu w literaturze polskiej i światowej, jakie autor Ocalenia zajmie na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, będzie decydować właśnie owa dwubie-gunowość, pozwalająca mu wypowiadać się w formach tak odmiennych, jak: 1. krótki, zdyscyplinowany wiersz; 2. rozbu-dowany, wielopłaszczyznowy poemat, wprowadzający bogactwo kontekstów filozoficznych, historycznych, religijnych; 3. esej, stanowiący próbę odpowiedzi na najbardziej palące pytania współczesności (religia wobec nauki, polityka a wartości, rola tradycji kulturalnej etc.).

Prędko staje się Jeleński powiernikiem, wprowadzanym w tajniki skomplikowa-nego życia emocjonalnego i intelektual-nego Miłosza, utwierdzającym przyjaciela w przekonaniu o słuszności podejmowa-nych przez niego wyborów (wyjazd do Ameryki, faktyczne odcięcie się od polskiej emigracji, tworzenie jakby na przekór ten-dencjom widocznym w literaturze krajo-wej i zachodniej), podtrzymującym go na duchu, kiedy przychodzą chwile zwątpie-nia. Pisze więc Kot o „pewności” dotyczącej wysokiego miejsca Miłosza w literaturze polskiej XX w. („szanse Twego ostania […] są 10 na 10” – K 17; „Czy naprawdę myślisz, że wśród ludzi, którzy trochę czują poezję i czytają po polsku, jest najmniejsza wątpli-wość co do Twej »rangi«?” – K 135), przeko-nuje go o korzyściach wynikających z za-mieszkiwania w Stanach Zjednoczonych („dla pisarza, dla poety Twego gatunku, ist-

nieje dziś w Polsce niemożność pisania” – K 135), zapewnia o swoim pełnym oddaniu.

Emocjonalna i intelektualna zażyłość między Miłoszem i Jeleńskim rodziła się wskutek doświadczeń, rozmów i spotkań – aż do wyjazdu Miłoszów do Ameryki istniała wszak możliwość bezpośredniego widzenia. Prawdziwie intensywna wymia-na listów rozpoczyna się więc dopiero w latach sześćdziesiątych. W bloku owej międzykontynentalnej korespondencji co najmniej kilka listów uznać wypada za fundamentalne. Pierwszy z nich napisa-ny został przez autora Traktatu poetyckie-go w roku 1962 (w omawianym zbiorze oznaczony został numerem 22.). Przynosi on szereg konstatacji istotnych dla zro-zumienia szczególnego położenia Miło-sza-wygnańca, kalifornijczyka i profesora amerykańskiego uniwersytetu – zmagają-cego się z poczuciem życiowej przegranej, szukającego (i znajdującego) pocieszenie w pozornie absurdalnej pracy poetyckiej, oznaczającej uparte opowiadanie się prze-ciwko nicości; zawiera także kilka kapital-nych autodefinicji, pozwalających dotrzeć do samego rdzenia unikalnego Miłoszow-skiego spojrzenia na dwudziestowiecz-ną cywilizację techniczną z perspektywy prowincjusza (a zarazem nieodrodnego dziecka cywilizacji europejskiej), kurczo-wo trzymającego się tradycyjnego, zako-rzenionego w religii obrazu rzeczywisto-ści jako porządku, jako całości sensownej i zhierarchizowanej. Wyznaje Miłosz:

„Często myślę, że to jest ponad moje siły, że nie podołam. Człowiek zanurzony w tej cywilizacji prędzej czy później ak-ceptuje swoją bezsilność i pozostaje mu tylko tzw. życie. Jeśli mam od razu, tu, na początku, sięgnąć do sedna, powiem, że właśnie tzw. życie było i jest dla mnie przerażeniem, karą zagładą. […] [T ]o jest niezmienna mego losu, od czasu kiedy miałem szesnaście lat: ratować się od tego przerażenia gwałtownym za i gwałtownym przeciw. […] [M]usiałem zawsze wyposa-żać trwanie w sens i cel, tak żeby cokolwiek robię, było częścią tego sensu i celu.” (K 32)

Pobyt w Berkeley jawi się mu jako wy-znaczone przez los zadanie, które da się wypełnić jedynie z największym trudem, dzięki nieustannej samokontroli i „intelek-tualnej dyscyplinie” (K 33), którą trzeba so-bie narzucić:

„Kochający i nienawidzący, uciąłem so-bie rękę i wylądowałem tu, gdzie nie ma miejsca na miłość ani nienawiść, w Kali-fornii, krainie najdoskonalszej alienacji. Po cóż miałbym ukrywać przed sobą swoją porażkę? […] Sartre kiedyś wysyłał Camusa na wyspy Galapagos. To są moje wyspy Ga-lapagos. Zamieszkałe, owszem, przez mi-liony ludzi, którzy cierpią jak ja, nie uświa-

damiając sobie jednak na ogół, dlaczego cierpią. I nie mam innego wyboru, jak przy-jąć konieczność, próbując ją obrócić w wolność. W tym moja duma, że nie chcę się poddać. Może to nawet pycha doradza mi powiedzieć: dobrze, że się tu znalazłem, na tych brzegach Pacyfiku, gdzie najbar-dziej zaawansowana w świecie cywilizacja techniczna jest w proporcji do duchowego nieszczęścia. Narzucone mi zostało w ten sposób zmaganie się radykalne z tym wiel-kim i powszechnym dziś w tylu krajach „nie ma”, o którym krzyczy théâtre de l’absence, poezja i powieść.” (K 32–33)

Poeta skarży się na osamotnienie. By nie zatracić się w powierzchownej i bez-refleksyjnej egzystencji, ucieka w lektury (w cytowanym liście wspomina o pracy nad wierszami Robinsona Jeffersa), szu-ka schronienia w aktywności pisarskiej, stwarzając – by posłużyć się sformuło-waniem z jednego z jego późniejszych wierszy – „niewidzialny sznur”, dzięki któ-remu możliwe jest utrzymanie się na po-wierzchni spraw i zdarzeń, które chciałyby przybysza ze Starego Kontynentu pochło-nąć, pozbawić podmiotowości, świadomo-ści historycznej i metafizycznych pragnień. W owym trudzie ratowania samego siebie korespondencja z Jeleńskim jest dla auto-ra Światła dziennego istotnym wsparciem, wyrywa go bowiem z poczucia alienacji, pozwala przejrzeć się w słowach przyjacie-la, odnaleźć w nich potwierdzenie własnej osobności, własnego – niepowtarzalnego, niepodobnego do innych – trwania. Z jaką gwałtownością domaga się Miłosz dialogu, kontaktu, rozmowy! „Nie, nie umiem prze-mawiać do oceanu, do lwów morskich na bazaltach przybrzeżnych wysp, do drzew i jeleni – pisze. – Potrzeba komunikacji jest tak wielka, że zmusza nawet do zarzucenia wszelkich środków zbyt okólnych, zniechę-ca do sztuki, byle, co nas gnębi, wyraziło się jak najbardziej dobitnie, jako głos czło-wieka do człowieka” (K 33).

(dokończenie w następnym numerze)

Czesław Miłosz / Konstanty A. JeleńskiKorespondencjaFundacja Zeszytów Literackich2011

Pierwodruk: „Twórczość” 2012, nr 5

5{99} PAŹDZIERNIK 2012

RECENZJA

Page 6: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

Ziemianin z kresówZ Gizelą Chmielewską, dziennikarką, autorką książki Cierń Kresowy rozmawia Piotr Kościński

> Skąd zainteresowanie Edwardem Woynił-łowiczem, bohaterem pani książki Cierń Kre-sowy?< Moja wielka fascynacja to pamiętniki kresowe, a w wielu z nich przewija się nazwisko Woyniłłowi-cza. Tak naprawdę jednak historią z nim związaną zainteresowałam się, gdy w słowniku „Ziemianie polscy XX wieku”, znalazłam jego biogram. Dowie-działam się wówczas, że mieszkał w Bydgoszczy, co mnie zaskoczyło. Uznałam, że powinnam do-wiedzieć się czegoś więcej. Pojechałam do Mińska, do Nieświeża, gdzie znajduje się poświęcona mu tablica pamiątkowa. Odwiedziłam Sawicze, gdzie kiedyś stał jego rodzinny pałac. Przeczytałam wspo-mnienia, które napisał – te wydane w 1931 r. I te spoczywające w rękopisie w Bibliotece Narodowej. Dotarłam do rodziny, a dzięki niej do dokumen-tów i fotografii. I kiedy już zgromadziłam cały ten materiał, kiedy poznałam Woyniłlowicza od strony prywatnej, nie jako polityka, ale jako czułego męża, oddanego brata i kochającego ojca – uznałam, że powinnam podzielić się tą wiedzą. Choćby z tego względu, że portret kreślony przez historyków nie oddaje całej prawdy o tym człowieku. Tak powstała moja książka. O Woyniłłowiczu, ale też o jego bli-skich. Najmniej – o polityce.

> A pani sama ma związki z Kresami?< Nie, moja rodzina pochodzi z Wielkopolski. Pewnie dlatego, gdy jako dwunastolatka czyta-lam Nad Niemnem Orzeszkowej wydawało mi się, że owe Kresy znajdują się bardzo daleko, gdzieś za górami, za lasami. Dziś już wiem, że Kresy są na wyciągnięcie ręki. Choćby dlatego, że z Byd-goszczą związało swoje losy wielu przybyszów z tamtych stron.> Są to tzw. repatrianci z okresu po II wojnie światowej?< W szkole podstawowej i średniej miałam wielu kolegów i koleżanek, których rodziny przyjechały do Bydgoszczy po 1945 r. Ale to druga fala przy-byszy ze wschodu. Pierwsza miała miejsce po rewolucji w Rosji, których rozstrzygnięcia traktatu ryskiego odcięły od domów. Przed wojną w Byd-goszczy istniał nawet bardzo prężny Związek Po-laków z Kresów Wschodnich. Woyniłlowicz został jego prezesem. Byli wśród jego członków ludzie znani, ze starych, szacownych, kresowych rodów. W Bydgoszczy drugi dom znaleźli ludzie, którzy stracili swoje odwieczne siedziby na ziemi miń-skiej, witebskiej, na Podolu i Wołyniu. Dotarli tu nawet Polacy z Petersburga, tam polska kolonia była dość liczna.

> Tak trafił do Bydgoszczy Woyniłłowicz?< Związek Woyniłłowicza z Bydgoszczą moje miasto zawdzięcza jego żonie, tu bowiem za-mieszkali państwo Zalescy, jej krewni z powia-tu słuckiego. Pani Olimpia chciała być blisko nich. On sam wybrałby Warszawę, do której ciągneła go polityka. Ale zdobycie miesz-kania w stolicy graniczyło z cudem. Inaczej było w Bydgoszczy, która wcześniej należała do zaboru pruskiego. Wyjechało stąd wielu Niemców, kupno domu czy wynajęcie ele-ganckiego lokum za niewielkie pieniądze nie stanowiło problemu. Woyniłłowiczowie wyna-jęli mieszkanie, chociaż stać ich było na kupno domu. I tak zaczęła się ich bydgoska historia, w której ciągle przewijała się tęskota za utra-coną rodzinną ziemią. Nic nie wydawało się im w Bydgoszczy, czy w jakimkolwiek innym polskim zakątku tak piękne, jak tam, u siebie, w Sawiczach, na białoruskiej ziemi. > Ale Woyniłłowicz pozostał aktywny poli-tycznie.< Wobec tego, co miał za sobą, była to już tylko namiastka dawnej aktywności. Bo przecież wiele lat stał na czele Mińskiego Towarzystwa Rolnicze-go, największego na Kresach. Pełnił również bardzo ważną funkcję prezesa Koła Polskiego w rosyjskiej Dumie oraz bardzo wiele innych funkcji społecz-nych, m.in. radnego i sędziego pokoju w powiecie słuckim. Był osobą bardzo znaną, uważano go za człowieka niezłomnego, wielkiego patriotę, działa-jącego z myślą o ziemi, z której się wywodził. Znany jest też z ufundowania kościoła pw. Św. Symeona i Heleny w Mińsku, popularnie nazywanego „czer-wonym” – obecnie jest to to wizytówka białoruskiej stolicy. W tej szczytnej działalności dzielnie sekun-dowała mu żona, która założyła w swoim majątku Borki szkołę, co w tamtych czasach było wielkim wyczynem. Najstarsza siostra – Michalina Horwatt odnowiła, a właściwie zbudowała parafialny kościół w Cimkowiczach. A najmłodsza – Jadwiga Kostro-wicka, tak naprawdę „prawa ręka” brata, działała m.in w Towarzystwie Dobroczynności. Gdy Woynił-łowicz osiadł w Bydgoszczy, nie spoczął na laurach. Kierował wspomnianym już Związkiem Polaków z Kresów Wschodnich, pracował w radzie nadzor-czej Bydgoskiego Lloyda, co miesiąc odwiedzał Warszawę, gdzie bywał na politycznych salonach,

Nie ukrywam, że bardzo bym chciała, aby moja książka przypomniała o Woyniłłowiczu

Gizela Chmielewska w Mińsku. W tle kościół św. Szymona i św. Heleny ufundowany przez Edwarda Woyniłłowicza.

6 {99} PAŹDZIERNIK 2012

WYWIAD

Page 7: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

Cień kresowyMaria Mączyńska

Gizela ChmielewskaCierń Kresowywyd. LTW2010

często u znajomych z Kresów, którzy zrobili wielkie kariery. A są to nazwiska z pierwszych stron gazet – jak choćby premier Władyslaw Grabski, Karol Nie-zabytowski, Konstanty Skirmuntt. Obracał się w to-warzystwie Radziwiłłów, Potockich, Zamoyskich. > Jednak do Nieświeża, gdzie przed I wojną światową przez wiele lat reprezentował inte-resy małoletnich dzieci Marii I Jerzego Radzi-wiłłów pojechać nie chciał.< Bo nie chciał – jak mówił – „z wież nieświe-skiego zamku oglądać własnej ziemi, będącej w rękach bolszewików”. Ale do Atteczyzny pod Kobryniem, gdzie był majątek jego siostrzeńca Edwarda Bielskiego chętnie zaglądał. A to wcale nie tak daleko od Nieświeża.> Czy Bydgoszcz o nim pamięta? Pamięta o kresowiakach?< Ze zrozumiałych względów bardziej żywa niż o Woyniłłowiczu i ludziach, którzy wraz z nim przybyli z Kresów jest pamięć o tych, którzy tu dotarli po 1945 r. Dba o to m.in. Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wi-leńskiej. Nie ukrywam, że bardzo bym chciała, aby moja książka przypomniała o Woyniłło-wiczu. I to nie tylko w Bydgoszczy. W każdym polskim mieście jest przecież cząstka historii Kresów Wschodnich.

Pierwodruk: Rzeczpospolita, Księga Kresów Wschodnich 2, nr 8 (59) 17 marca 2011 r.

Pierwodruk: Wiadomości Ziemiańskie, nr 45, wiosna 2011r

Edward Woyniłłowicz

Bohater książki Edward Woyniłłowicz (1847-1928) – właściciel Sawicz i Puzowa w powie-cie słuckim, prezes Mińskiego Towarzystwa Rolniczego, przewodniczący Koła Polskiego rosyjskiej Dumy, fundator kościoła pw. Św. Św. Symeona i Heleny w Mińsku – człowiek oddany polityce i działalności społecznej. I to na tyle mocno, że nawet w spisanych wspo-mnieniach niewiele miejsca poświęcił swoim bliskim. Książka bydgoskiej dziennikarki Gizeli Chmielewskiej wypełnia lukę w jego wspo-mnieniach pokazując Woyniłłowicza właśnie od prywatnej strony. Głównie jako kochające-go syna, czułego męża, troskliwego brata, nie-szczęśliwego ojca. Do tego człowieka dowcip-nego, nie pozbawionego drobnych słabostek. Poprzez jego rodziców, żonę i siostry autorka pokazuje związki Woyniłłowiczów z kresowy-mi rodzinami – m.in. Bielskimi z Atteczyzny, Mogilnickimi z Bzowca, Domańskimi z Czyże-wicz i Bielewicz, Zaleskimi z Raczkiewicz, Hor-wattami z Hołowczyc i Narowli, Krasickimi ze

Starzycy, Wańkowiczami z Wielkiej Ślepianki, Radziwiłłami z Nieświeża itd.

Autorka „Ciernia Kresowego” dotarła do rodzinnych dokumentów, do starych foto-grafii i listów. Wyciągnęła rodzinne okruchy ze wspomnień Woyniłłowicza, tych opublikowa-nych w 1931 r., ale też tych spoczywających dotąd w rękopisie w Bibliotece Narodowej. Sięgnęła do przechowywanych tam rów-nież pamiętników jego bliskich – Zygmunta Domańskiego oraz Bogusława Zaleskiego. Zgromadziła liczne informacje o jego ostat-nich latach życia w Bydgoszczy, dzięki czemu okazało się, że wbrew temu co ciągle twierdzą historycy, w tym czasie Woyniłłowicz nie był ani człowiekiem biednym, ani zapomnianym.

Przy okazji opowieści o Woyniłłowiczu i jego rodzinie autorce udało się pokazać licz-ne środowisko kresowe, które po traktacie ry-skim osiedliło się właśnie w Bydgoszczy. A do którego należeli m.in. Narkiewiczowie-Jodko z Łopuch, Nitosławscy z Bigosowa, Mazaraki

z Kośkowa, Wołodkowiczowie z Iwańska itd. To środowisko stworzyło Związek Polaków z Kresów Wschodnich w Bydgoszczy. Woynił-łowicz był jego prezesem.

Książka Gizeli Chmielewskiej to sentymental-na podróż przez Kresy przełomu XIX i XX w. aż do czasów współczesnych – przez Mińsk, Słuck, Nieśwież itd. To również obraz „kresowej” Byd-goszczy, której wsparcia dostarczali ziemianie z Wielkopolski i Pomorza, w tym rodzina Komie-rowskich. Ale też i obraz „kresowej” Warszawy.

7{99} PAŹDZIERNIK 2012

RECENZJA

Page 8: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

8 matras polecawww.matras.pl Oferta ważna do 31.10.2012 lub do wyczerpania zapasów.

6 kilo w 6 tygodniUlrika DavidssonRea

Poradnik – jak schudnąć jedząc zdrowo i z gło-wą.

Każdy szczyt ma swój CzubaszekMaria Czubaszek, Artur AndrusPrószyński i Ska

Rozmowa dwóch wybitnych osobowości – Ar-tura Andrusa i Marii Czubaszek. Z książki dowie-my się o twórczości artystki, jej burzliwym życiu towarzyskim i rodzinnym oraz przeczytamy mnóstwo znakomitych anegdot.

Marzenia i tajemniceDanuta WałęsaWydawnictwo Literackie

Osobista, szczera opowieść o życiu, miłości i rodzinie Wałęsów.

Sekrety edenuChris BohjalianSonia Draga

Miłość, morderstwo, siła tajemnic i poświę-cenie. Drobne, bolesne prawdy w świecie za-mieszkałym przez anioły i potwory. A wszystko w odcieniach szarości, które kryją się gdzieś na granicy nadziei i złudzenia.

Domowa szkoła przetrwaniaIreneusz CzachuraPublicat

Użyteczne rady dotyczące komunikacji w ro-dzinie.

Zimne wybrzeżaSzczepan TwardochWydawnictwo Dolnośląskie

Historia, w której pod płaszczem kryminału skrywa się refleksja na temat Polski, komuni-zmu i socjalizmu. Ciekawa fabuła, dobrze po-prowadzona akcja i do tego mroźna Norwegia, która tworzy niepowtarzalny klimat.

Perkalowy dybukKonrad T. LewandowskiWydawnictwo Dolnośląskie

Porywająca historia śledztwa, w którym nadko-misarzowi Drwęckiemu pomaga Julian Tuwim, rezolutna żydowska nastolatka Bajle oraz abso-lutnie niezawodna babcia Irena. Razem odkry-wają kulisy dramatu zrodzonego w rozpaczy i samotności.

Tak sobie myślęJerzy StuhrWydawnictwo Literackie

Pamiętnik aktora z czasów choroby. Tak sobie myślę to spotkanie z niezwykle ciekawym, mą-drym i dowcipnym człowiekiem.

14992990 690

2490

5002490

27993990

27993990

27993990

9903700

5002490

Page 9: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

matras poleca www.matras.plOferta ważna do 31.10.2012 lub do wyczerpania zapasów. 9

Osiemdziesiąt dni żółtychJackson VinaAmber

Nie lada gratka dla fanów trylogii E. L. James – jeśli zakochałaś się w Grey’u – pokochasz i tę książkę.

Fikołki na trzepakuMałgorzata KalicińskaZysk i S-ka

Małgorzata Kalicińska o dorastaniu na Saskiej Kępie oczami dziecka. W środku znajdziemy ciekawe zdjęcia autorki.

Na krawędziMichael RidpathKsiążnica

Elektryzujący thriller ukazujący mroczne reguły rządzące londyńskim City. Świat wielkich pie-niędzy i jeszcze większej władzy zaczyna po-ciągać za sobą ofiary.

Wesoły miesiąc majJames JonesKsiążnica

Porywająca opowieść o tym, jak młodzi ludzie pomimo sprzeciwu władz potrafią walczyć o swoje przekonania. Historia oparta na praw-dziwych wydarzeniach, które miały miejsce w Paryżu 1968 roku.

Dobrzy ludzieMarcus SakeySonia Draga

Mocna, trzymająca w napięciu książka w której nic nie jest takie, jakie pozornie wydaje się być. Sakey pokazuje, jak zwykłe ludzkie pragnienia mogą doprowadzić do pojedynku na śmierć i życie.

K-Pax IV. Nowy gość z konstelacji LiryGene BrewerKsiążnica

Pasjonująca kontynuacja trylogii „K-Pax”. Nowy gość z konstelacji Liry przybywa na naszą planetę z misją. Czy pomoże pacjentom w In-stytucie psychiatrii na Manhattanie czy wręcz odwrotnie?

Synowie wilczycyTanja KinkelKsiążnica

Jedna z najpopularniejszych autorek książek historycznych tym razem sięgnęła do starożyt-nych dziejów. „Synowie wilczycy” to zgrabnie napisana i od nowa podana legenda o Romu-lusie i Remusie.

Złoty rydwanSalwa BakrSmak Słowa

Współczesne baśnie z tysiąca i jednej nocy, których bohaterkami są osadzone w egipskim więzieniu kobiety. Książka to bezlitosne, cy-niczne, ale przede wszystkim bardzo szczere portrety więźniarek, które sięgnęły dna poszukując szczęścia.

29903780

9903200

6993490

6902790

9903490

9903990

6993400500

2990

Czytam, więc Matras

Page 10: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

Różewicz: możliwość milczeniaPrzemysław Dakowicz

„Za czym tęskni pan najbardziej?” – pyta Halina Murza-Stankiewicz w rozmowie z roku 1973. „Za ciszą” (Wbrew sobie, s. 69) – odpowia-da Tadeusz Różewicz. „Po co zabierać głos? […] Gadanie jednak zaciemnia” – dodaje w którymś z kolejnych wywiadów. Tego rodzaju stwier-dzeń w publikowanym przez Biuro Literackie tomie rozmów z autorem Niepokoju jest znacz-nie więcej: „Mówię skrótami, nie jestem publi-cystą. Dlatego nie lubię udzielać wywiadów” (s. 251); „Widzi pani, u nas się za dużo mówi. […] coraz więcej się mówi, coraz więcej udziela się wywiadów, wszyscy mówią na wszystkie tema-ty” (s. 174); „Muszę panią uprzedzić, że nie lubię wywiadów. Mogę odpowiadać nie na temat albo wcale nie odpowiadać” (s. 351); „Ja nic nie mogę powiedzieć. […] Po to pisałem, żeby nie mówić” (s. 374); „Naszą rozmowę zaczynam od oświadczenia, że jestem zły, robię to niechętnie i nie wiem, dlaczego” (s. 205). Mówienie bywa dla Różewicza niemal synonimem bezmyśl-ności: „Coraz więcej pisarzy prowadzi bogate życie wewnętrzne, lecz żałosne wewnętrznie. Są to pisarze niemający czasu na myślenie, po-nieważ ustawicznie albo występują w telewizji, albo udzielają wywiadów radiowych, piszą do gazet bądź odpowiadają na niezliczone pytania dziennikarzy” (s. 173). Przyznaje, że przyjaźni się z malarzami, ponieważ – w przeciwieństwie do literatów – „nie gadają” (s. 182). Spośród dwustu pięćdziesięciu pytań przedstawionych mu przez Stanisława Beresia przed realizacją programu telewizyjnego żadne „nie wzbudza [jego] zainteresowania, chęci rozmowy” (s. 319), a indagującej go uczennicy i jej kolegom z są-siadującego z jego domem gimnazjum składa następujące życzenia: „Żeby z dobrym wyni-kiem zdali do następnej klasy i byli zawsze zdro-wi. I żeby nie zawracali mi głowy, bo nie lubię pytań i wywiadów, gdyż ludziom należy zosta-wić możliwość milczenia…” (s. 411).

W rozmowach zebranych w tomie sporo

jest dziennikarskiej powierzchowności. Gdy wymiana zdań rozwija się według znanego mu schematu, Różewicz objawia zniecierpliwienie, popędza rozmówcę, by czym prędzej dobrnąć do końca, ucieka się nawet do reżyserowania dialogu: „Na pewno zapytacie teraz, co piszę?”. A dziennikarze, często źle przygotowani, żon-glujący komunałami, zdają się przyjmować z ulgą ową pozorną otwartość. „Właśnie, co na warsztacie?” (s. 62) – dociekają, nie zdając sobie sprawy, że szansa na dobrą rozmowę została właśnie definitywnie zaprzepaszczona. Zresztą, nie zawsze jest to ich wina, niekiedy indagowa-ny uparcie objawia swą niechęć do wynurzeń, a wtedy dialog nieodwołalnie więdnie, zanim jeszcze zdążył się na dobre rozpocząć.

Czy z kontaktu z tak opornym rozmówcą wyniknąć może jakakolwiek istotna wymiana myśli? Czy Różewicza stać na przekroczenie własnych ograniczeń, na otwarcie się i wejście w taką relację z pytającym, by rozmowa stała się czymś więcej, niżeli tylko chaotycznym zbio-rem cedzonych z wysiłkiem ćwierć – i pół-zdań? Okazuje się, że tak. Sam poeta podaje zresztą żartobliwą receptę na udany wywiad: „Autora nie trzeba męczyć, trzeba mu stworzyć aurę… zadawać dobre pytania…” (s. 251). Pytający, któremu uda się przebrnąć przez pole mino-we pierwszych zdań i nie polec, może niekiedy osiągnąć umiarkowany sukces.

Najmniej ważkie i na ogół zaskakująco krótkie bywają rozmowy przeprowadzane na terenie poety – Różewicz broni swojej pry-watności konsekwentnie i z uporem, trzyma-jąc na dystans natrętów z mikrofonem lub dyktafonem i przepędzając ich przy pierwszej nadarzającej się okazji. Kiedy już uda się autora Głosu Anonima wywabić z jego pracowni i po-stawić w świetle reflektorów (jak dzieje się to w przeprowadzanej na scenie Teatru Starego rozmowie z wybitnym reżyserem Jerzym Jaroc-kim) lub przydybać w wygodnym fotelu gdzieś

w Londynie, może się zdarzyć i tak, że przeszko-dy nie będą stanowić nawet awaria instalacji elektrycznej z towarzyszącymi jej wybuchami czy konieczność dyskutowania przy świecach (pierwsza rozmowa z Adamem Czerniawskim). Różewicz nie znosi sytuacji sztucznych, dlatego najwartościowsze dialogi prowadzi z osobami, które dobrze zna, w których obecności może się czuć naturalnie, ma bowiem pewność, że zdążyły one poznać jego twórczość wystar-czająco gruntownie, by rozmowa niejako auto-matycznie rozpoczynała się in medias res (Czer-niawski, Jarocki, Konstanty Puzyna, Richard Chetwynd, Richard Sokoloski, Jan Różewicz, Mieczysław Orski, Krystyna Czerni). Zdarza się, że także w konwersacji z kimś słabo przygoto-wanym poeta wypowie kwestię o znaczeniu fundamentalnym, dzieje się to jednak mimo-chodem, niejako wbrew intencji pytającego.

Wywiady i rozmowy zebrane w tomie Wbrew sobie składają się na niekompletny, fragmentaryczny, lecz mimo to dość, by tak rzec, rozległy portret współczesnego pisarza, uczestnika historii, jednego z protagonistów sporu o kształt poezji XX i XXI wieku. W jaki spo-sób zawartość książki wzbogaca naszą wiedzę o poecie? Informacje cenne, mogące stanowić przyczynek do istotnych rozpoznań, podzielił-bym na dwie grupy – według porządku literac-kiego i biograficznego.

O własnej twórczości autor Niepokoju wypo-wiada się z wyraźnym ociąganiem, zaznaczając, że wolałby nie „komentować swoich utworów”. „[J]est to dla mnie psychicznie ciężka praca – wyjaśnia. – Wydaje mi się, że moje wiersze, na miarę moich możliwości, są na ogół jasne. One same się komunikują, a nawet same się komen-tują” (s. 323). Niektórym spośród rozmówców poety udaje się jednak przełamać jego niechęć do odsłaniania tajników warsztatu poetyckiego i formułowania autorskiej interpretacji dzieła.

Z fragmentów prezentujących spojrzenie

RECENZJA

Różewicz broni swojej prywatności konsekwentnie i z uporem, trzymając na dystans natrętów z mikrofonem lub dyktafonem i przepędzając ich przy pierw-szej nadarzającej się okazji.

10 {99} PAŹDZIERNIK 2012

Page 11: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

RECENZJARóżewicza na literaturę współczesną dałoby się ułożyć dość spójną całość. Po pierwsze zatem, poezja jest tu pojmowana jako lustro dla świa-domości. Na poetę nałożony został obowiązek opowiedzenia się po którejś ze stron „sporu światopoglądowego”, bo w mniejszym stopniu idzie o „akcesoria” czy „technikę pisania” (s. 13). „Tu przebiega rzeczywista linia podziału, tu jest platforma, na której zderzają się ze sobą twór-cy i krytycy. Tu można przeciwstawić w sposób istotny na przykład: Eliota i Majakowskiego” – stwierdza Różewicz, dowodząc, że krytyka zbyt wiele uwagi poświęca jałowym dyskusjom na temat warsztatu (pendant do owych rozważań z lat 50. stanowią niektóre partie pierwszego dialogu z Miłoszem, w których mowa o „poezji świadomości”). Opinie trzydziestosiedmiolet-niego autora Równiny wielu poetów młodego i średniego pokolenia powinno dziś czytać po wielekroć, by dobrzeć wbić je sobie do głów.

Położenie akcentu na „świadomość” nie oznacza, co oczywiste, braku zainteresowania problemami poetyckiej techné. Różewicz wielo-krotnie podkreśla, że nowe treści musiał wyrazić środkami dotychczas przez poezję nieużywa-nymi, inaczej komunikat przeszedłby niezau-ważony. Bo – nie można o tym zapominać – poezja jest dlań przede wszystkim narzędziem komunikowania się; dlatego niezmiennie ważny pozostaje tu postulat przezroczystości języka: „W poezji treść musi krzyczeć przez for-mę, w starej – pozostanie niezauważona. […] Moim dążeniem było zawsze osiągnięcie for-my przezroczystej. Tak przezroczystej, żeby cała treść, którą chcę wypowiadać, była poprzez nią widoczna” (s. 95). Bodaj najcelniejszą definicję własnego projektu artystycznego, polegające-go na maksymalnym ogołoceniu języka poezji z fałszywych piękności, przesłaniających praw-dę o współczesności, sformułował Różewicz w dialogu z Witoldem Zalewskim, który to dia-log – jak dowiadujemy się z przypisku Jana Sto-larczyka – „w rzeczywistości jest rozmową […] z samym sobą” (s. 36; poeta sam wymyślił py-tania, na które następnie udzielił odpowiedzi). W tekście tym zostają sobie przeciwstawione dwie strategie pisarskie; pierwsza bywa realizo-wana poprzez „zakładanie masek i kostiumów”, druga „przez zdejmowanie kostiumów, a nawet zdzieranie skóry” (s. 36). Różewicz nie pozosta-wia wątpliwości, która z nich jest mu bliższa.

Znajdziemy w książce wiele stwierdzeń zbieżnych z refleksjami zawartymi w nielicznych wypowiedziach programowych Różewicza, np. w poszczególnych partiach Przygotowania do wieczoru autorskiego. Poeta wspomina m.in. o „niechęci do estetyki i umowności, do samej poezji” (s. 10), nazywa siebie „realistą” (s. 23), ak-centuje doniosłą rolę poetyckiego „chwytu” („cierpienia nie napisały za mnie książek” – s. 40), analizuje relację między treścią a formą dzieła li-terackiego („Twórczość to szukanie formy. Jak nie znajduję formy, nie piszę. Treść jest dana. Słowa-mi nie wypełni się rzeczywistości” – s. 251), mówi

o niechęci do metafizyki, a także o nieumiejęt-ności myślenia w kategoriach mistycznych („ele-ment nieśmiertelnej duszy jest dla mnie w jakiś sposób niejasny, jak gdybym został pozbawio-ny zdolności do pojmowania mistyki” – s. 148; „Wszelka metafizyka lepiej hoduje się w nocy niż w świetle dnia. Bóg może być wielki w nocy, a w porze dziennej zmniejszyć się tak, że mieści się w talerzu z zupą albo w złym obrazie. […] 90 procent tego, co napisałem, powstało w świetle dziennym, od 10 do 14.30” – s. 133–134), dostrze-ga związek między sytuacją religii i poezji we współczesnym świecie („Kurczy się Absolut, lu-dzie mówią o śmierci Boga, dlaczego nie mówić o śmierci poezji? Nieprzypadkowo Ewangelia św. Jana zaczyna się od słów: »Na początku było sło-wo. A słowo było Bóg«” – s. 317).

Wśród proponowanych przez Różewicza de-finicji i charakterystyk poezji szczególnie donio-słe wydały mi się uwagi dotyczące postrzegania twórczości literackiej jako narzędzia zdolnego wskazywać kierunek życiowego działania. Znaj-duje w nich przedłużenie i rozwinięcie znane z li-teratury romantyzmu pytanie o granicę między słowem a czynem, pobrzmiewa odległe echo słynnej frazy z Norwidowego Promethidiona. Różewicz mówi o tym, jak podczas wojny szukał „ratunku w książkach”, „żądałem bezpośredniej, fizycznej pomocy, wyciągnięcia z sytuacji, że mnie ma powiedzieć: masz to zrobić, a nie to” – wspomina. I dodaje: „Mogą się te sprawy naiwne wydać, ale one w dużej mierze pozostały pod-stawą mojego działania jako pisarza”. Literatura: dłoń wyciągnięta przez człowieka do człowieka... „Ponieważ sam zawsze szukałem, prosiłem, żeby mi pomogli [Conrad, Dostojewski i inni autorzy], zaczęło mi się wydawać, że ja też mogę poma-gać” (s. 116). Słowa te, jak sądzę, należy odczyty-wać łącznie z innymi stwierdzeniami padającymi w tej samej rozmowie z Adamem Czerniawskim – poglądem na temat zbliżonej roli poezji i religii („Częściowo może zastępować religię” – s. 114) i przyznaniem się do „poszukiwania […] święto-ści w człowieku sztuki” (s. 115).

Zdarzają się w rozmowach z Wbrew sobie passusy, niekiedy zadziwiająco obszerne, gdy w całej pełni ujawnia się, na co dzień skrzętnie skrywany, gawędziarski talent autora Uśmie-chów. Iście epicka opowieść skrzy się wtedy od dykteryjek, rozmówca zaś (niekiedy także pu-bliczność) co i rusz wybucha śmiechem. Spo-śród tych dowcipnych narracji przynajmniej dwie powinny trafić do antologii polskiej aneg-doty literackiej. Myślę tu (1) o relacji z pierw-szego spotkania z Leopoldem Staffem, przed którym dwudziestokilkuletni debiutant wypija dla kurażu „pół butelki wina, albo nawet dwie trzecie »jabcoka«” (s. 220), po czym w dedyka-cji na egzemplarzu Niepokoju robi kilka błędów składniowych, oraz (2) o zbiorowym portrecie kandydatów do nagrody Nobla, siedzących w meksykańskim autobusie i obijających się o siebie (część z nich – powiada Różewicz – „zawsze koło października”, kiedy ogłaszany jest

werdykt Akademii Szwedzkiej, „zaczyna zapa-dać na zdrowiu” – s. 330).

W kontekście wspomnianych historii, dzięki którym łatwiej zrozumieć, dlaczego faktycznym debiutem książkowym Różewicza był tomik sa-tyr W łyżce wody, boleśnie i dotkliwie wybrzmie-wają zdania z wywiadu przeprowadzonego przez Richarda Chetwynda, stanowiące rodzaj podsumowania drogi życiowej i twórczej poety z Radomska. „[K]iedy byłem adeptem literatury, zdawało mi się, że wkraczam w krainę pełną radości” (s. 197) – zwierza się Różewicz. Tymcza-sem życie podporządkowane pracy twórczej, skoncentrowane na tropieniu prawdy o czło-wieku w epoce „płynnej nowoczesności”, oka-zało się pełne trudów i wyrzeczeń – od czasów Gliwickich, kiedy za unikanie zaangażowania ideologicznego poeta płacił ubóstwem („Dom, rodzinę utrzymywała żona” – s. 293), aż do lat podeszłych, w których przyszło mu pogodzić się ze świadomością, że w los poety-rewelato-ra, poety-prowincjusza nieodwołalnie wpisane jest przekleństwo samotności, nierozpoznawal-ności, braku zrozumienia:

„Moim niepowodzeniem w pracy, moją klęską było to, że krytycy tego, co chciałem poruszyć jako zagadnienia, nie widzieli. Byli śle-pi. Jest to jakiś mój dramat. Gdy czytam teraz w światowej prasie […] o rzeczach, na których trop wpadłem trzydzieści lat temu, to dla mnie za każdym razem jest to moja osobista porażka. I tu niestety prowincja niosła w sobie zarodek tej porażki. Nie było możliwości.” (s. 195)

„Uczucie zwiedza bez ironii / Szlaki bite cu-dzym cierpieniem, / Lecz kto był pierwej tam, wie o niéj, / Że jest – koniecznym bytu cieniem” – pisał Norwid. Kiedy w roku 1980 Czesławowi Miłoszowi przyznano nagrodę Nobla, stało się jasne, że szanse na otrzymanie tego lauru przez drugiego z polskich kandydatów, Tadeusza Róże-wicza, znacznie zmalały. Rok 2011 ogłoszono Ro-kiem Miłosza, prześlepiając 90. rocznicę urodzin innego z gigantów poezji dwudziestowiecznej. Różewicz po raz kolejny zniknął w cieniu autora To, którego w jednym ze swoich tekstów nazwał „starszym bratem”. Mogę tu jedynie wyrazić żal, że nie dane nam było celebrować Roku Miłosza i Ró-żewicza. Tym większą wdzięczność jesteśmy więc winni niestrudzonemu Janowi Stolarczykowi za przygotowanie do druku kolejnego ważnego Różewiczowskiego tomu oraz Biuru Literackie-mu, które książkę tę zechciało wydać.

Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem oprac. Jan Stolarczyk Biuro Literackie Wrocław 2011]

Pierwodruk: „44/Czterdzieści i Cztery”, nr 4 (2012)

11{99} PAŹDZIERNIK 2012

Page 12: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012
Page 13: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012
Page 14: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

KSIĘGARNIE MATRAS POLECAJĄ

KARTA STAŁEGO KLIENTA – uprawnia do zakupów z rabatem:

5% 10% 20%– karta niebieska – karta srebrna – karta złota

PROMOCJEmatras_bony_2012_prasa_matras_180x80_v1.pdf 1 1/13/12 1:55 AM

Jan Paweł II. Papież, który kochał góryWydawnictwo Naukowe PWN

Jan Paweł II prywatnie i bez eskorty. Nieznane zdjęcia z prywatnego archiwum kardynała Stanisława Dziwisza, wzbogacone jego osobistą refl eksją.Album prezentuje amatorskie zdjęcia z prywatnego archiwum kardynała Stanisława Dziwisza, gdzie aż do dzisiaj spoczywały jako osobista pamiątka chwil przeży-tych z Ojcem Świętym. Nie ma ich w wydanych dotąd albumach, na pocztówkach i w licznych biografi ach. Nie ma ich również w zbiorach profesjonalnych papieskich fotografów. To amatorski, prywatny zapis trzech wycie-czek w góry, jakie Jan Paweł II odbył w gronie przyjaciół w lipcu roku 1987, kiedy to odwiedził Dolinę Aosty, Lo-renzago di Cadore i lodowiec Mont Blanc.

Spotkanie autorskieKsięgarnia Matras w Bydgoszczy przy ul. Gdań-skiej 17 zaprasza na spotkanie z Małgorzatą Musierowicz i jej córką Emilią Kiereś w sobotę 27.10.2012 o godz. 12.00.Autorki będą podpisywały swoje najnowsze książ-ki: McDusia i Łowy.

6902490

Oferta ważna do 31.10.2012 lub do wyczerpania zapasów.

14 {99} PAŹDZIERNIK 2012

Page 15: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012

Matras 97-400 Bełchatów, Plac Narutowicza 20 44/ 633 81 62Matras 42-500 Będzin, Małachowskiego 7 32/ 267 21 54Matras Wiktoria 78-200 Białogard, Woj ska Polskiego 12 94/ 311 34 76Matras CH Zielone Wzgórze 15-664 Białystok, Wrocławska 20 85/ 661 00 73Matras CHR Sfera 43-300 Bielsko-Biała, Mostowa 5 33/ 822 54 46Matras Ch Auchan 43-300 Bielsko-Biała, Bohaterów Monte Casino 421 33/ 821 95 02Matras 85-005 Bydgoszcz, Gdańska 17 52/ 322 37 34Matras 85-667 Bydgoszcz, Chodkiewicza 72 52/ 341 60 13Matras Galeria Pomorska 85-739 Bydgoszcz, For doń ska 141 52/ 346 61 92Matras Pod Arkadami 85-070 Bydgoszcz, Fo cha 2 52/ 321 27 35Matras CH Rondo 85-213 Bydgoszcz, Kruszwicka 1 52/ 320 15 66Matras 85-111 Bydgoszcz, Podwale 12 52/ 322 70 14Matras 41-902 Bytom, Dworcowa 22 (wej. od ul. Moniuszki) 32/ 388 53 97Matras CH Agora 41-902 Bytom, Plac Kościuszki 1 32/ 396 25 66Matras 89-600 Chojnice, Rynek 9-10 52/ 397 33 58Matras 41-500 Chorzów, Wolności 28 32/ 241 74 62Matras CH AKS 41-500 Chorzów, Parkowa 20 32/ 241 67 10Matras 32-500 Chrzanów, Al. Henryka 23 32/ 623 03 27Matras 43-400 Cieszyn, Głęboka 15 33/ 851 48 40Matras 42-200 Częstochowa, Al. NMP 20 34/ 366 46 98Matras 42-200 Częstochowa, Al. NMP 28 34/ 361 17 10Matras Galeria Jurajska 42-202 Częstochowa, Al. Wojska Polskiego 207 34/ 399 12 03Matras Elipsa 77-300 Człuchów, Królewska 8 59/ 834 22 52Matras CH Raj 39-200 Dębica, Rzeszowska 114 14/ 666 69 06Matras Wiedza 78-500 Drawsko Pomorskie, 4 Marca 4 94/ 363 22 66Matras CH Ogrody (Carrefour) 82-300 Elbląg, Płk. Dąbka 152 55/ 232 38 15Matras CH Morena (Carrefour) 80-172 Gdańsk, Schuberta 102a 58/ 322 36 23Matras CH Osowa (Real) 80-299 Gdańsk, Spa ce ro wa 48 58/ 522 99 62Matras Galeria Przymorze (E. Leclerc) 80-398 Gdańsk, Obrońców Wybrzeża 1 58/ 761 47 17Matras Galeria Bałtycka 80-264 Gdańsk, Al. Grunwaldzka 141 58/ 344 35 50Matras CH Wzgórze (Real) 80-379 Gdynia, K. Górskiego 2 58/ 669 64 77Matras Biały Kruk CH Batory 81-366 Gdynia, 10 Lu te go 11 58/ 620 13 98Matras CH Forum 44-100 Gliwice, Lipowa 1 32/ 231 51 98Matras 44-100 Gliwice, Zwycięstwa 16 32/ 231 40 77Matras CH Galeria Gniezno 62-200 Gniezno, Pałucka 2 61/ 424 34 75Matras 72-100 Goleniów, Konstytucji 3-go Maja 35 91/ 407 19 61Matras CH Askana 66-400 Gorzów Wlkp., Al. Konstytucji 3-go Maja 95/ 737 27 45Matras Ch Nova Park 66-400 Gorzów Wlkp., Przemysłowa 2 95/ 414 00 79Matras 86-300 Grudziądz, Wybickiego 17 56/ 461 12 64Matras Galeria Grudziądzka 86-300 Grudziądz, Konarskiego 45 56/ 465 60 74Matras Galeria Alfa 86-300 Grudziądz, Chełmińska 2 56/ 681 41 23Matras 88-100 Inowrocław, Solankowa 3 52/ 357 35 13Matras 88-100 Inowrocław, NMP 36 52/ 357 95 60Matras 44-335 Jastrzębie Zdrój, Podhalańska 26 32/ 470 10 17Matras 59-400 Jawor, Staszica 23 76/ 870 70 91Matras Galeria Echo 58-506 Jelenia Góra, Jana Pawła II 51 75/ 754 44 25Matras CH Galeria Kalisz II 62-800 Kalisz, Poznańska 121-131 62/ 767 11 17Matras CH Tęcza 62-800 Kalisz, 3 Maja 1 62/ 598 01 83Matras 40-096 Katowice, Stawowa 10 32/ 203 80 85Matras CH Silesia 40-101 Katowice, Chorzowska 107 32/ 605 03 65Matras Papirus 47-200 Kędzierzyn-Koźle, Poniatowskiego 1/3 77/ 482 32 29Matras Galeria Odrzańskie Ogrody 47-220 Kędzierzyn-Koźle, Al. Armii Krajowej 38 77/ 545 83 67Matras Galeria Echo 25-323 Kielce, Świętokrzyska 20 41/ 201 20 57Matras Fala 78-100 Kołobrzeg, Giełdowa 8a 94/ 354 90 63Matras Morska 78-100 Kołobrzeg, Walki Młodych 32 94/ 352 81 92Matras Galeria Nad Jeziorem 62-510 Konin, Paderewskiego 8 63/ 240 08 88Matras Pegaz 75-005 Koszalin, Zwycięstwa 92 94/ 342 67 97Matras Galeria Emka 75-452 Koszalin, Jana Pawła II 20 94/ 343 04 36Matras CH Atrium 75-736 Koszalin, Paderewskiego 2 94/ 343 80 54Matras 31-008 Kraków, Rynek Główny 23 12/ 422 56 98Matras Galeria Krakowska 31-154 Kraków, Pawia 5 12/ 421 29 86Matras CH Plaza 31-564 Kraków, al. Pokoju 44 12/ 684 44 36Matras CH Solvay 30-420 Kraków, Zakopiańska 105 12/ 255 95 34Matras CH M1 31-580 Kraków, al. Pokoju 67 12/ 682 58 59Matras CH Bonarka 30-415 Kraków, Kamieńskiego 11 12/ 445 31 14Matras CH Czyżyny 31-870 Kraków, Medweckiego 2 12/ 297 31 70Matras 63-700 Krotoszyn, Koźmińska 2 62/ 725 23 12Matras 82-500 Kwidzyn, Chopina 15/8 55/ 261 38 34Matras Galeria Gwarna 59-200 Legnica, Złotoryjska 30 75/ 746 00 43Matras CH Cuprum-Arena 59-300 Lubin, Gen. Sikorskiego20 76/ 749 48 78 Matras 20-081 Lublin, Staszica 2 (wej. od Krak. Przed.) 81/ 534 42 94Matras 42-700 Lubliniec, Plac Kopernika 1 34/ 351 10 98Matras 90-410 Łódź, Piorkowska 44 42/ 632 26 07Matras Manufaktura 91-071 Łódź, Jana Karskiego 5 42/ 633 23 13Matras CH Pasaż Łódzki 93-570 Łódź, Al. Jana Pawła II 30 42/ 255 48 11

Matras 90-004 Łódź, Piotrkowska 144 42/ 632 80 67Matras CH Auchan 43-190 Mikołów, Gliwicka 3 32/ 736 95 55Matras CH Aura 39-300 Mielec, Biernackiego 2 17/ 583 61 74Matras CH Futura Park 32-085 Modlniczka k/Krakowa, Różańskiego 32 12/ 297 35 78Matras 89-100 Nakło, Rynek 9 52/ 385 26 14Matras 33-300 Nowy Sącz, Węgierska 170 18/ 540 86 93Matras 55-200 Oława, Rynek 4 71/ 303 46 97Matras 45-056 Opole, Plac Teatralny 13 77/ 453 87 01Matras CH Solaris 45-040 Opole, Plac Kopernika 16 77/ 448 58 59Matras CH Karolinka 45-837 Opole, Wrocławska 154 77/ 457 01 70Matras 63-400 Ostrów Wielkopolski, Kolejowa 20 62/ 735 16 63Matras CH Ostrovia 63-400 Ostrów Wielkopolski, Kaliska 120 62/ 738 32 91Matras 97-300 Piotrków Trybunalski, Sienkiewicza 13 44/ 647 12 22Matras CH Mazovia 09-410 Płock, Wyszogradzka 127 24/ 369 41 00Matras 59-100 Polkowice, Moniuszki 1a/1 76/ 845 05 27Matras CH King Cross (Marcelin) 60-197 Poznań, Bukowska 156 61/ 886 01 45Matras 61-805 Poznań, Św. Marcin 51 61/ 816 25 23Matras 61-245 Poznań, Baraniaka 8 61/ 658 11 60Matras DH Sanowa 37-700 Przemyśl, Brudzewskiego 1 16/ 733 13 20Matras CH Słoneczna 26-600 Radom, Chrobrego 1 48/ 382 20 93Matras 26-610 Radom, Żeromskiego 37 48/ 362 59 80Matras 97-500 Radomsko, Plac 3 Maja 10 44/ 683 21 70Matras CH Plaza 41-710 Ruda Śląska, 1 Maja 310 32/ 340 05 87Matras CH Nowy Świat 35-311 Rzeszów, Krakowska 20 17/ 863 00 07Matras CH Milenium Hall 35-315 Rzeszów, Al. mjr Kopisko 17/ 770 05 31Matras 98-200 Sieradz, Jana Pawła II 3 43/ 654 21 02Matras Staromiejska 76-200 Słupsk, Stary Rynek 4 59/ 841 29 75Matras CH Jantar 76-200 Słupsk, Szczecińska 58 59/ 841 14 20Matras 41-200 Sosnowiec, Modrzejowska 29 32/ 269 90 27Matras CH Auchan 41-200 Sosnowiec, Zuzanny 20 32/ 730 60 09Matras 83-200 Starogard Gdański, Ks.Kellera 7 58/ 562 43 62Matras CH Plaza 16-400 Suwałki, Dwernickiego 15 87/ 618 20 63Matras CH Turzyn (Carrefour) 71-411 Szczecin, Bo ha te rów Warszawy 42 91/ 464 64 73Matras CH Piast 71-011 Szczecin, Mieszka I 73 91/ 434 53 58Matras Eureka 78-400 Szczecinek, Kardynała Wyszyńskiego 5 94/ 374 77 50Matras 58-100 Świdnica, Rynek 33 74/ 851 39 17Matras 86-100 Świecie, Duży Rynek 15 52/ 331 12 93Matras 42-600 Tarnowskie Góry, Krakowska 9 32/ 287 20 64Matras CH Gemini Jasna Park 33-100 Tarnów, Nowodąbrowska 127 14/ 687 61 19Matras CH Tarnowia 33-100 Tarnów, Krakowska 149 14/ 646 64 55Matras 33-100 Tarnów, Plac Sobieskiego 3 14/ 656 48 98Matras 87-100 Toruń, Rynek Staromiejski 31 56/ 654 99 59Matras CH Bielawy (Carrefour) 87-100 Toruń, Olsz tyń ska 12 56/ 662 53 87Matras 87-100 Toruń, Wojska Polskiego 43/45 56/ 623 15 48Matras 89-500 Tuchola, Świecka 26 52/ 334 48 05Matras Biały Ptak 43-100 Tychy, Bo cheń skie go 12 32/ 227 21 97Matras 43-540 Ustroń, Rynek 3a 33/ 854 17 67Matras 58-300 Wałbrzych, Słowackiego 1 74/ 842 35 64Matras Galeria Victoria 58-300 Wałbrzych, 1 Maja 64 74/ 632 31 53Matras 78-600 Wałcz, Kilińszczaków 38 67/ 250 83 44Matras im. S. Żeromskiego 00-897 Warszawa, Al. Solidarności 119/125 22/ 620 46 28Matras CH Arkadia 00-175 Warszawa, Al. Jana Pawła II 82 22/ 331 21 53Matras Leksykon 00-042 Warszawa, Nowy Świat 41 22/ 826 45 33Matras CH Wileńska (Carrefour) 03-734 Warszawa, Tar go wa 72 22/ 331 64 35Matras 02-585 Warszawa, Al. Niepodległości 121/123 22/ 845 42 45Matras 00-012 Warszawa, Zgoda 12 22/ 826 00 48Matras 01-380 Warszawa, Powstańców Śląskich 126 22/ 569 71 00Matras Dworzec Centralny 00-024 Warszawa, Aleje Jerozolimskie, pawilon 194 22/ 112 50 21Matras Dworzec Centralny 00-024 Warszawa, Al. Jerozolimskie/Al .Jana Pawła II (lokal nr3) 22/ 630 29 57Matras 84-200 Wejherowo, Sobieskiego 258 58/ 677 49 15Matras 87-800 Włocławek, 3 Maja 34/36 54/ 231 26 51Matras CH Wzorcownia 87-800 Włocławek, Kilińskiego 3 54/ 288 54 85Matras CH Borek (Carrefour) 50-984 Wrocław, Hal le ra 52 71/ 783 18 72Matras Dolnośląska 50-068 Wrocław, Świd nic ka 28 71/ 343 58 49Matras CH Korona 51-421 Wrocław, Krzywoustego 126 71/ 349 67 84Matras 41-800 Zabrze, 3 Maja 5 32/ 370 26 10Matras 41-800 Zabrze, Plutonowego R. Szkubacza 1 32/ 746 82 31Matras 41-800 Zabrze, Plac Teatralny 12 32/ 273 90 96Matras CH Twierdza 22-400 Zamość, Przemysłowa 10 84/ 530 05 88Matras Turawa Park 46-022 Zawada, Dębowa 1 77/ 41 090 85Matras 98-220 Zduńska Wola, Łaska 21 43/ 823 28 95Matras 65-071 Zielona Góra, Stary Rynek 22/3 68/ 324 37 38Matras Atena 78-520 Złocieniec, Józefa Piłsudskiego 2 94/ 367 14 88Matras 77-400 Złotów, Wojska Polskiego 31 67/ 263 55 28Matras CH Lider 34-300 Żywiec, Zielona 9 33/ 475 53 53

NASZE KSIĘGARNIE

Redakcja Informatora: Zbigniew Zdziebł[email protected]

Page 16: Informator Sieci Księgarskiej Matras - Październik 2012