1
16 listopada 2012 NR 46 (1176/XXIII) INDEKS 366773 ISSN 1234-1363 CENA 2,90 zł (w tym 5% VAT) redakcja: 61 437 49 50, biuro ogłoszeń: 61 436 52 70 www.wrzesnia.info.pl Czy Września jest mocna w imporcie aut? Jakie fury kupujemy? Temat tyg., s. 2, 15 Przedsiębiorca wyręczył śledczych i sam namierzył nieuczciwego kontrahenta Zdarzenia, s. 4 Wszystko w rękach Tuska – włączy „koreę” do strefy czy nie? Aktualności, s. 6 Ogrzewalnia dla bezdomnych – można się ogrzać, ale nie pospać Aktualności, s. 8 KOS Electro System ma już 30 lat! Produkcja i hotelarstwo – to dwa filary firmy Aktualności, s. 12 On zmarł o 3.00 w nocy, a ona o 6.00 – historia niezwykłej pary... Aktualności, s. 9 Wyjątkowe plony buraka cukrowego Gospodarka, s. 23 Aktualności, s. 11 Jak Sebastian Surendra został złym talibem Oświata, s. 14 Czym zaniepokojony jest wiceburmistrz od oświaty? Piłka siatkowa, s. 32 Krispol wygrał po raz czwarty i został liderem II ligi 1 Weekendowy dyżur reporterów: 501 677 731 lub 501 677 838 CHCESZ ZGŁOSIĆ JAKIEŚ ZDARZENIE? DZWOŃ! Reklama Oto jest bohater Ślepa sprawiedliwość demar Śliwczyński i autor tekstu Tomasz Szternel złamali prawo, wy- korzystując akta z utajnionej, ale jed- nak odtajnionej rozprawy – z tym że, według sądu, zrobili to nieświado- mie i dlatego odstąpiono od wymie- rzenia kary. Po naszej apelacji (złożyliśmy ją, bo absolutnie nie czujemy się win- ni) sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. Jednak uzasadnienia pierwszego wyroku jak nie było, tak nie ma. Są za to pierwsze efekty pomocy, jaką w trakcie procesu zaoferowało nam Obserwatorium Wolności Me- diów w Polsce, działające przy Hel- sińskiej Fundacji Praw Człowieka. ty, a rabuś po kolei zaciskał je w pię- ści. W końcu zaczął uciekać. Pan Henryk bez namysł u rzu- cił się na złodzieja. – Chciałem go przewrócić, ale było z niego kawał chłopa, więc nie udało mi się. Sza- motaliśmy się obaj i w końcu pośli- zgnęliśmy na keczupie, który spadł z regału. Złapałem go za rękę i wy- kręciłem ją tak, że miał ją pod szy- ją. Coś mu nawet tam chrupnęło, ale chyba nawet nie poczuł. Leżałem na nim, a on nie dawał za wygraną. A nie było komu wezwać policji... – wspomina pan Henryk. Sprzedawczynię kompletnie za- murowało. Nie reagowała na prośby Wojciechowicza o wezwanie policji. Osoby, które wchodziły do sklepu, widziały bałagan i dwóch facetów na podłodze, i od razu się wycofywa- ły. Zareagowała tylko dziewczyna, która zawiadomiła policję i poprosiła innego klienta – jak się okazało, An- glika – aby usiadł na nogach rozbój- nika, bo ten się już prawie wymykał... Policja przyjecha ł a dopiero po 20 minutach. Rabusiem okazał się 33-latek, który w sierpniu br. opuścił więzienie (siedział za napad). Miał w sobie 1,5 promila alkoholu. Męż- czyzna wrócił do zakładu karnego na kolejnych 8 lat. Został skazany w trybie przyspieszonym. Henryk Wojciechowicz prawie za- pomniał o sprawie, ale na początku października zadzwonił telefon. Trwa nasza przygoda z polskim sądownictwem, do której „zaprosił” nas niemiecki przedsiębiorca skazany za molestowanie pracowników. Szef lokalnej firmy Hans S. w 2008 roku został skazany przez wrzesiński sąd na dwa lata w zawie- szeniu na trzy oraz 30 tys. zł grzyw- ny za odurzanie i seksualne poni- żanie swoich podwładnych. Po tym jak – na podstawie udostępnionych przez sąd akt – opisaliśmy traumę pracowników, Hans S. pozwał nas do sądu. Najpierw poznański sąd po blisko roku uznał, że naczelny „WW” Wal- Henryk Wojciechowicz zatrzymał i obezwładnił bandytę z nożem w toruńskim sklepie. Filip Biernat Henryk Wojciechowicz to właści- ciel firmy przewozowej z Borzyko- wa. Ma żonę dwóch synów i córkę. 25 września zawiózł pielgrzymkę z Pyzdr do Radia Maryja w Toruniu. W programie pobytu był o też zwiedzanie starego miasta. Pan Hen- ryk wysadził więc pasażerów w po- bliżu starówki, a sam pojechał za- parkować na pobliskim parkingu dla autobusów. Potem poszedł do skle- pu Rabarbar przy ul. Warszawskiej, w którym zawsze robi zakupy, będąc w Toruniu. Buszując między regała- mi, nagle usłyszał: – Bandyta, bandy- ta! Ratujcie mnie! Pan Henryk rozejrzał się po skle- pie i zobaczył krępego osiłka, który trzymał kuchenny nóż przy gardle przerażonej ekspedientki. Sprze- dawczyni wyciągała z kasy bankno- – W tej pracy muszę radzić sobie z trudnymi pasażerami, ale nigdy nie walczyłem z facetem z nożem Fot. FIB >> dok. na s. 12 >> dok. na s. 12

Jedynka 1176

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Jedynka numeru 1176

Citation preview

Page 1: Jedynka 1176

16 listopada 2012 NR 46 (1176/XXIII) INDEKS 366773 ISSN 1234-1363 CENA 2,90 zł (w tym 5% VAT) redakcja: 61 437 49 50, biuro ogłoszeń: 61 436 52 70

www.wrzesnia.info.pl

Czy Września jest mocna w imporcie aut? Jakie fury kupujemy? Temat tyg., s. 2, 15

Przedsiębiorca wyręczył śledczych i sam namierzył nieuczciwego kontrahentaZdarzenia, s. 4

Wszystko w rękach Tuska – włączy „koreę” do strefy czy nie?Aktualności, s. 6

Ogrzewalnia dla bezdomnych – można się ogrzać, ale nie pospaćAktualności, s. 8

KOS Electro System ma już 30 lat! Produkcja i hotelarstwo – to dwa fi lary fi rmyAktualności, s. 12

On zmarł o 3.00 w nocy, a ona o 6.00 – historia niezwykłej pary...Aktualności, s. 9

Wyjątkowe plony buraka cukrowegoGospodarka, s. 23

Aktualności, s. 11

Jak Sebastian Surendra został złym talibem

Oświata, s. 14Czym zaniepokojony jest wiceburmistrz od oświaty?

Piłka siatkowa, s. 32Krispol wygrał po raz czwarty i został liderem II ligi

1

Weekendowy dyżur reporterów: 501 677 731 lub 501 677 838 CHCESZ ZGŁOSIĆ JAKIEŚ ZDARZENIE? DZWOŃ!

Reklama

Oto jest bohater

Ślepa sprawiedliwośćdemar Śliwczyński i autor tekstu Tomasz Szternel złamali prawo, wy-korzystując akta z utajnionej, ale jed-nak odtajnionej rozprawy – z tym że, według sądu, zrobili to nieświado-mie i dlatego odstąpiono od wymie-rzenia kary.

Po naszej apelacji (złożyliśmy ją, bo absolutnie nie czujemy się win-ni) sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. Jednak uzasadnienia pierwszego wyroku jak nie było, tak nie ma.

Są za to pierwsze efekty pomocy, jaką w trakcie procesu zaoferowało nam Obserwatorium Wolności Me-diów w Polsce, działające przy Hel-sińskiej Fundacji Praw Człowieka.

ty, a rabuś po kolei zaciskał je w pię-ści. W końcu zaczął uciekać.

Pan Henryk bez namysłu rzu-cił się na złodzieja. – Chciałem go przewrócić, ale było z niego kawał chłopa, więc nie udało mi się. Sza-motaliśmy się obaj i w końcu pośli-zgnęliśmy na keczupie, który spadł z regału. Złapałem go za rękę i wy-kręciłem ją tak, że miał ją pod szy-ją. Coś mu nawet tam chrupnęło, ale chyba nawet nie poczuł. Leżałem na nim, a on nie dawał za wygraną.

A nie było komu wezwać policji... – wspomina pan Henryk.

Sprzedawczynię kompletnie za-murowało. Nie reagowała na prośby Wojciechowicza o wezwanie policji. Osoby, które wchodziły do sklepu, widziały bałagan i dwóch facetów na podłodze, i od razu się wycofywa-ły. Zareagowała tylko dziewczyna, która zawiadomiła policję i poprosiła innego klienta – jak się okazało, An-glika – aby usiadł na nogach rozbój-nika, bo ten się już prawie wymykał...

Policja przyjechała dopiero po 20 minutach. Rabusiem okazał się 33-latek, który w sierpniu br. opuścił więzienie (siedział za napad). Miał w sobie 1,5 promila alkoholu. Męż-czyzna wrócił do zakładu karnego na kolejnych 8 lat. Został skazany w trybie przyspieszonym.

Henryk Wojciechowicz prawie za-pomniał o sprawie, ale na początku października zadzwonił telefon.

Trwa nasza przygoda z polskim sądownictwem, do której

„zaprosił” nas niemiecki przedsiębiorca skazany za molestowanie pracowników.

Szef lokalnej firmy Hans S. w 2008 roku został skazany przez wrzesiński sąd na dwa lata w zawie-szeniu na trzy oraz 30 tys. zł grzyw-ny za odurzanie i seksualne poni-żanie swoich podwładnych. Po tym jak – na podstawie udostępnionych przez sąd akt – opisaliśmy traumę pracowników, Hans S. pozwał nas do sądu.

Najpierw poznański sąd po blisko roku uznał, że naczelny „WW” Wal-

Henryk Wojciechowicz zatrzymał i obezwładnił bandytę z nożem w toruńskim sklepie.

Filip Biernat

Henryk Wojciechowicz to właści-ciel firmy przewozowej z Borzyko-wa. Ma żonę dwóch synów i córkę. 25 września zawiózł pielgrzymkę z Pyzdr do Radia Maryja w Toruniu.

W programie pobytu było też zwiedzanie starego miasta. Pan Hen-ryk wysadził więc pasażerów w po-bliżu starówki, a sam pojechał za-parkować na pobliskim parkingu dla autobusów. Potem poszedł do skle-pu Rabarbar przy ul. Warszawskiej, w którym zawsze robi zakupy, będąc w Toruniu. Buszując między regała-mi, nagle usłyszał: – Bandyta, bandy-ta! Ratujcie mnie!

Pan Henryk rozejrzał się po skle-pie i zobaczył krępego osiłka, który trzymał kuchenny nóż przy gardle przerażonej ekspedientki. Sprze-dawczyni wyciągała z kasy bankno-

– W tej pracy muszę radzić sobie z trudnymi pasażerami, ale nigdy nie walczyłem z facetem z nożem Fot. FIB

>> dok. na s. 12

>> dok. na s. 12