40
1 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY Szanowni Państwo! W ramach wstępu kilka aktualności. Na Kongresie Edukacyjnym w Krakowie w marcu br. pracowało kilka grup w tym grupa - Dosko- nalenie zawodowe nauczycieli - moderator Hanna Molendowska. Wypracowano w tym bloku kilka uwag, które warto wziąć pod uwa- gę i je realizować: 1. Należy zachować relacje między wspomaganiem, a doskonale- niem nauczycieli, w ramach wspomagania poza dzia- łaniami skierowanymi do całej kadry pedagogicznej powinno być realizowane również wsparcie dla pojedyn- czych nauczycieli, o ile wynika to ze zdiagnozowanych potrzeb szkoły. 2. Procesowe wspomaganie powinno uwzględniać indy- widualne wsparcie nauczycieli w innych niż szkolenia formach np. takich jak: superwizja, coaching, mentoring. 3. Wspomaganie procesowe dla szkół należy organizować wyłącznie na życzenie/zaproszenie szkoły z uwzględnie- niem możliwości pominięcia przez szkołę etapu wspar- cia procesowego, który został już w szkole zrealizowany. Musi ono odpowiadać na realne potrzeby i oczekiwania szkoły. 4. Preferować kursy jako bardziej doskonalące niż do- kształcające studia podyplomowe, nadające kwalifikacje i umiejętności nauczycieli. 5. Wprowadzić możliwość prowadzenia kursów kwalifi- kacyjnych przez akredytowane placówki doskonalenia nauczycieli w zakresie: terapii pedagogicznej oraz oligo- frenopedagogiki. 6. Wsparcie dyrektora szkoły w zakresie integrowania poszczególnych działań szkoły i myśleniu o jej funk- cjonowaniu jako całości, a w szczególności w zakresie: diagnozowania potrzeb rozwojowych szkoły i określania luk kompetencyjnych nauczycieli. 7. Dokształcanie nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej z zakresu wychowania fizycznego (z wyłączeniem nauczycieli w szkołach funkcjonujących w zakładach lecznictwa uzdrowiskowego) oraz matematyki. 8. Podnosić kompetencje „miękkie” nauczycieli w zakresie komunikacji interpersonalnej w relacjach nauczyciel - uczeń, nauczyciel - rodzic, nauczyciel - uczeń - rodzic, nauczyciel - nauczyciel, np. budowa samoświadomości ucznia, zarządzanie konfliktem itp. 9. Doskonalić kompetencje nauczycieli w zakresie umiejęt- ności prowadzenia spotkań z rodzicami, zajęć i prelekcji dla rodziców, np. „Szkoła dla rodziców”, „ABC rodzica” itp. 10. Zwiększyć zadania opiekuna stażu o superwizję. W moim odczuciu większość z tych zadań nasz Ośrodek realizuje z wielkim powodzeniem. Z poważaniem Teresa Wójcik W numerze: Teresa Wójcik KILKA SŁÓW O KONFERENCJI POLONISTYCZNEJ Anna Śledzik, Agnieszka Kaszewska TARGI EDUKACYJNE 2016 Lidia Soja XIII „MAŁY” POWIATOWY KONKURS RECYTATORSKI „OTWÓRZMY DRZWI DO FANTAZJI” Anna Masłowska, Ewa Charczuk SZCZĘŚLIWA TRZYNASTKA CZYLI XIII EDYCJA POWIATOWEGO KONKURSU „MOJE PONIDZIE” Jadwiga Kubicka Z WIZYTĄ NA OLIMPIE – FINAŁ POWIATOWEGO KONKURSU MITOLOGICZNEGO Anna Śledzik, Marzena Moczulska POSTAWY RODZICIELSKIE I ICH ZNACZENIE W PROCESIE WYCHOWANIA dr Marta Rusek WSPOMNIENIE Jolanta Łukasik SZKOLNY TEATR HADES I LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W BUSKU-ZDROJU Małgorzata Bębenek JACEK CYGAN W NOWEJ ODSŁONIE Anna Rusak, Izabela Gajewska-Papier PŁYWANIE - TO COŚ WIĘCEJ NIŻ SPORT Franciszek Rusak 1050 ROCZNICA CHRZTU POLSKI Jan Chruśliński „Z CHROBRZA NA WOJENNĄ TUŁACZKĘ” Anna Jaskulska, Ewa Kozłowska 50 LAT MINĘŁO… Wydaje: Powiatowy Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju Redaktor naczelny: Teresa Wójcik Zespół redakcyjny PODiDN: Jolanta Maślicha, Teresa Wójcik, Agnieszka Kaszewska, Anna Bątkowska Zespół redakcyjny UJK w Kielcach: prof. UJK dr hab. Jolanta Szempruch, dr Joanna Smyła, dr Renata Zaborek Adres redakcji: 28-100 Busko-Zdrój, Al. Mickiewicza 21, tel. (41) 378 18 56 www.podidnbusko.pl e-mail: [email protected] Skład i druk: Kazimierska Agencja Drukarska, ul. Przemysłowa 9, 28-500 Kazimierza Wielka, tel. 41 350 2002, www.drukarniakw.pl, e-mail: [email protected] Redakcja nie zwraca materiałów i nie wprowadza merytorycznych zmian w opublikowanych artykułach. UWAGA: 1. Do publikacji przyjmowane są artykuły, które uzyskają pozy- tywną recenzję i spełnią wszystkie standardy (etyczne, edytor- skie, strukturalne). 2. Artykuły przyjmowane są tylko w wersji elektronicznej. 3. Artykuły mogą być składane i publikowane w języku polskim. 4. Redakcja zastrzega sobie prawo do odmowy przyjęcia arty- kułu do publikacji bez podania przyczyny. 5. Autor nie otrzymuje wynagrodzenia za opublikowany artykuł. 6. Koszty recenzji i publikacji ponosi redakcja. 7. Autor składanego artykułu udziela wydawcy zgody na publi- kację i korzystanie z artykułu. 8. Złożenie artykułu do publikacji jest jednoznaczne z zaakcep- towaniem „Zasad publikacji w Buskim Kwartalniku Edukacyj- nym” dostępnych w PODiDN.

KILKA SŁÓW O KONFERENCJI POLONISTYCZNEJ TARGI … · Z WIZYTĄ NA OLIMPIE – FINAŁ POWIATOWEGO KONKURSU MITOLOGICZNEGO Anna Śledzik, Marzena Moczulska POSTAWY RODZICIELSKIE I

Embed Size (px)

Citation preview

1BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Szanowni Państwo!W ramach wstępu kilka aktualności.Na Kongresie Edukacyjnym

w Krakowie w marcu br. pracowało kilka grup w tym grupa - Dosko-nalenie zawodowe nauczycieli - moderator Hanna Molendowska.Wypracowano w tym bloku kilka uwag, które warto wziąć pod uwa-gę i je realizować:1. Należy zachować relacje między

wspomaganiem, a doskonale-niem nauczycieli, w ramach wspomagania poza dzia-łaniami skierowanymi do całej kadry pedagogicznej powinno być realizowane również wsparcie dla pojedyn-czych nauczycieli, o ile wynika to ze zdiagnozowanych potrzeb szkoły.

2. Procesowe wspomaganie powinno uwzględniać indy-widualne wsparcie nauczycieli w innych niż szkolenia formach np. takich jak: superwizja, coaching, mentoring.

3. Wspomaganie procesowe dla szkół należy organizować wyłącznie na życzenie/zaproszenie szkoły z uwzględnie-niem możliwości pominięcia przez szkołę etapu wspar-cia procesowego, który został już w szkole zrealizowany. Musi ono odpowiadać na realne potrzeby i oczekiwania szkoły.

4. Preferować kursy jako bardziej doskonalące niż do-kształcające studia podyplomowe, nadające kwalifikacje i umiejętności nauczycieli.

5. Wprowadzić możliwość prowadzenia kursów kwalifi-kacyjnych przez akredytowane placówki doskonalenia nauczycieli w zakresie: terapii pedagogicznej oraz oligo-frenopedagogiki.

6. Wsparcie dyrektora szkoły w zakresie integrowania poszczególnych działań szkoły i myśleniu o jej funk-cjonowaniu jako całości, a w szczególności w zakresie: diagnozowania potrzeb rozwojowych szkoły i określania luk kompetencyjnych nauczycieli.

7. Dokształcanie nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej z zakresu wychowania fizycznego (z wyłączeniem nauczycieli w szkołach funkcjonujących w zakładach lecznictwa uzdrowiskowego) oraz matematyki.

8. Podnosić kompetencje „miękkie” nauczycieli w zakresie komunikacji interpersonalnej w relacjach nauczyciel - uczeń, nauczyciel - rodzic, nauczyciel - uczeń - rodzic, nauczyciel - nauczyciel, np. budowa samoświadomości ucznia, zarządzanie konfliktem itp.

9. Doskonalić kompetencje nauczycieli w zakresie umiejęt-ności prowadzenia spotkań z rodzicami, zajęć i prelekcji dla rodziców, np. „Szkoła dla rodziców”, „ABC rodzica” itp.

10. Zwiększyć zadania opiekuna stażu o superwizję.

W moim odczuciu większość z tych zadań nasz Ośrodek realizuje z wielkim powodzeniem.

Z poważaniemTeresa Wójcik

W numerze:Teresa WójcikKILKA SŁÓW O KONFERENCJI POLONISTYCZNEJ Anna Śledzik, Agnieszka KaszewskaTARGI EDUKACYJNE 2016 Lidia SojaXIII „MAŁY” POWIATOWY KONKURS RECYTATORSKI „OTWÓRZMY DRZWI DO FANTAZJI”Anna Masłowska, Ewa CharczukSZCZĘŚLIWA TRZYNASTKA CZYLI XIII EDYCJA POWIATOWEGO KONKURSU „MOJE PONIDZIE”Jadwiga KubickaZ WIZYTĄ NA OLIMPIE – FINAŁ POWIATOWEGO KONKURSU MITOLOGICZNEGOAnna Śledzik, Marzena MoczulskaPOSTAWY RODZICIELSKIE I ICH ZNACZENIE W PROCESIE WYCHOWANIAdr Marta RusekWSPOMNIENIEJolanta ŁukasikSZKOLNY TEATR HADES I LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W BUSKU-ZDROJUMałgorzata BębenekJACEK CYGAN W NOWEJ ODSŁONIEAnna Rusak, Izabela Gajewska-PapierPŁYWANIE - TO COŚ WIĘCEJ NIŻ SPORTFranciszek Rusak1050 ROCZNICA CHRZTU POLSKIJan Chruśliński„Z CHROBRZA NA WOJENNĄ TUŁACZKĘ”Anna Jaskulska, Ewa Kozłowska50 LAT MINĘŁO…

Wydaje: Powiatowy Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-ZdrojuRedaktor naczelny: Teresa WójcikZespół redakcyjny PODiDN: Jolanta Maślicha, Teresa Wójcik, Agnieszka Kaszewska, Anna BątkowskaZespół redakcyjny UJK w Kielcach: prof. UJK dr hab. Jolanta Szempruch, dr Joanna Smyła, dr Renata ZaborekAdres redakcji: 28-100 Busko-Zdrój, Al. Mickiewicza 21, tel. (41) 378 18 56www.podidnbusko.ple-mail: [email protected]ład i druk: Kazimierska Agencja Drukarska, ul. Przemysłowa 9, 28-500 Kazimierza Wielka, tel. 41 350 2002,

www.drukarniakw.pl, e-mail: [email protected] nie zwraca materiałów i nie wprowadza merytorycznych zmian w opublikowanych artykułach.

UWAGA:1. Do publikacji przyjmowane są artykuły, które uzyskają pozy-tywną recenzję i spełnią wszystkie standardy (etyczne, edytor-skie, strukturalne).2. Artykuły przyjmowane są tylko w wersji elektronicznej.3. Artykuły mogą być składane i publikowane w języku polskim.4. Redakcja zastrzega sobie prawo do odmowy przyjęcia arty-kułu do publikacji bez podania przyczyny.5. Autor nie otrzymuje wynagrodzenia za opublikowany artykuł.6. Koszty recenzji i publikacji ponosi redakcja.7. Autor składanego artykułu udziela wydawcy zgody na publi-kację i korzystanie z artykułu.8. Złożenie artykułu do publikacji jest jednoznaczne z zaakcep-towaniem „Zasad publikacji w Buskim Kwartalniku Edukacyj-nym” dostępnych w PODiDN.

2 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

W dniu 20 kwietnia br. w siedzibie Powiatowe-go Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju odbyła się konferencja „Od obrazu do tekstu – kreowanie emocji i intelektualizacja” dla polo-nistów wszystkich etapów edukacyjnych. Prelegentem była dr Marta Rusek pracownik naukowy i dydaktyczny Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Z inicjatywy doradcy metodycznego Teresy Wójcik został wybrany temat poświęcony obrazom jako tekstom kultury, z któ-rymi uczeń styka się w edukacji od początku. Już na po-czątku XX wieku metodycy wskazywali, że połączenie nauki literatury z analizą obrazów poszerza horyzonty.

Materiałem, który był omawiany w trakcie konferen-cji były 3 obrazy znane nawet przeciętnemu odbiorcy, kultury. Były to:

Obrazy zostały pod-dane refleksji i analizie historycznej, estetycz-nej oraz zostały połą-czone z kontekstami literackimi. Ważnym celem konferencji było pokazanie jak dzieła sztuki „rozmawiają ze sobą”, jak poeci czytają obrazy, a malarze po-kazują słowo. Umiejęt-ności te uwrażliwiają każdego odbiorcę kul-tury na piękno sztuki. Dla zebranych uczest-ników wartością było t a k że prz ykładowe omówienie i wykorzy-stanie historii sztuki na lekcjach języka polskiego.

W odczuciu wielu z nas takie spotkania inspirują i zachęcają do dołączenia w szkolnej praktyce różnych tekstów kultury.

Teresa Wójcik• Autorka jest dyrektorem Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Stopnicy oraz doradcą

metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju

KILKA SŁÓW O KONFERENCJI POLONISTYCZNEJ

„Tratwa Meduzy” to najsłynniejszy obraz Theodore Geri-caulta, który został namalowany w 1819 roku.

„Mleczarka” albo: „Nalewają-ca mleko” albo: „Dziewczyna z dzbanem mleka” (nl. De Melk-meid) - obraz Jana Vermeera datowany na lata ok. 1658-1661.

„Wiosna” (La Primavera) – obraz włoskiego malarza rene-sansowego Sandro Botticellego z 1470 roku.

3BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Anna Śledzik• Autorka jest nauczycielem wychowawcą w Specjalnym Ośrodku Szkolno-

-Wychowawczym dla Niepełnosprawnych Ruchowo w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju

Agnieszka Kaszewska• Autorka jest nauczycielem bibliotekarzem w Zespole Szkół Specjalnych

w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju

TARGI EDUKACYJNE 2016 Gimnazjum to czas, kiedy młodzież podejmu-

je decyzje o dalszej drodze kształcenia. A to, jaką drogę obierze młody człowiek, przełoży się na jego pracę i zawód w przyszłości. Dlatego, aby ułatwić uczniom wybór szkoły ponadgimnazjalnej co roku organizowane są Targi Edukacyjne. Miejscem, gdzie zapraszani są gimnazjaliści z powiatu buskiego oraz powiatów ościennych, jest hala sportowa Powia-towego Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Busku-Zdroju.

Główną ideą Targów Edukacyjnych jest przybli-żenie młodym ludziom oferty edukacyjnej szkół ponadgimnazjalnych. Uczestnictwo w Targach po-zwala uczniom dokonać świadomego i odpowie-dzialnego wyboru dotyczącego dalszej drogi roz-woju intelektualnego.

Targi Edukacyjne to miejsce spotkań uczniów, nauczycieli i rodziców, którzy mają możliwość uzy-skania rzetelnych informacji na temat propozycji

edukacyjnych. W tym roku szkolnym uczniowie kończący naukę w gimnazjum mogli zapoznać się z ofertami następują-cych szkół ponadgim-nazjalnych:

1. I Liceum Ogólno-kształcącego im. Ta-deusza Kościuszki w Busku-Zdroju

2. Zespołu Szkół Techniczno-Infor-matycznych w Busku-Zdroju

3. Zespołu Szkół Po-nadgimnazjalnych nr 1 im. Mikołaja Kopernika w Busku-Zdroju

4 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Lidia Soja• Autorka jest nauczycielką w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Wiślicy oraz doradcą me-

todycznym w PODiDN w Busku-Zdroju

„MAŁY” POWIATOWY KONKURS RECYTATORSKI „OTWÓRZMY DRZWI DO FANTAZJI”

4. Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcą-cych im. Kazimierza Wielkiego w Busku-Zdroju

Na Targach obecne były również szkoły specjalne:1. Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla

Niepełnosprawnych Ruchowo w Busku-Zdroju2. Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy

w Broninie3. Zespół Szkół Specjalnych w Busku-Zdroju.

Obok szkół zaprezentował się również Powia-towy Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Nauczy-cieli w Busku-Zdroju, który jak co roku przedstawił swoją ofertę edukacyjną skierowaną do nauczycie-li.W tegorocznych Targach uczestniczyli również

pracownicy Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Busku-Zdroju oraz Powiatowego Międzyszkolne-go Ośrodka Sportowego w Busku-Zdroju.

„Mały” Powiatowy Konkurs Recytatorski wpisał się na stałe w kalendarz wydarzeń przedszkoli, szkół podstawowych - klas I-III oraz Powiatowego Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju. W tym roku obchodził już trzynaste urodziny.

13 maja 2016 r. (w piątek) w Buskim Samorzą-dowym Centrum Kultury w Busku-Zdroju odbył się trzeci – finałowy etap XIII „Małego” Powiatowego Konkursu Recytatorskiego pod hasłem „Otwórzmy drzwi do fantazji”.

Na uroczystość przybyli zaproszeni goście: • Jolanta Maślicha – Dyrektor Powiatowego Ośrod-

ka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju,

• Renata Krzemień – Naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Kultury Fizycznej Starostwa Powiatowe-go w Busku-Zdroju,

• Robert Dąbal – Dyrektor Buskiego Samorządo-wego Centrum Kultury w Busku-Zdroju.Sala kinowa BSCK wypełniona była „młodymi

talentami recytatorskimi” wyłonionymi podczas eli-minacji gminnych. Obecni byli również nauczyciele, koordynatorzy gminni, rodzice i dziadkowie, którzy wspierali młodych artystów w tak ważnym dla nich momencie.

Celem konkursu recytatorskiego jest populary-zacja literatury dziecięcej, rozwijanie dziecięcych talentów i zdolności, ekspresji i wrażliwości este-

5BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

tycznej, doskonalenie wyrazistej mowy, rozwijanie pamięci, prawidłowego interpretowania utworu, podniesienie poziomu kompetencji językowych oraz zasobu słownictwa, wyrabianie odwagi i śmia-łości, uświadomienie konieczności respektowania reguł konkursu oraz integrowanie dzieci z różnych szkół i placówek.

„Otwórzmy drzwi do fantazji” to motto tegorocz-nej edycji konkursu. Mali artyści mogli skorzystać z obszernego wyboru poezji dla dzieci i młodzie-ży polskiej i zagranicznej. Dorośli ze skupieniem i z przyjemnością przysłuchiwali się recytacji wier-szy w wykonaniu najmłodszych artystów.

Konkurs recytatorski swoim zasięgiem objął dzie-ci ze szkół 11 gmin w 3 powiatach: buskim, kazimier-skim oraz południowej części powiatu kieleckiego. Konkurs składał się z 3 etapów: szkolnego, gminne-go i powiatowego. Koordynatorzy gminni czuwali nad prawidłowym przebiegiem etapu szkolnego i gminnego:

• Busko-Zdrój – Danuta Dziadek, Anetta Okraj i Ewa Skrzeszewska,

• Chmielnik – Ewa Ziółkowska, • Gnojno – Urszula Ciężarkiewicz i Urszula Nowak, • Kazimierza Wielka – Anna Bijak i Beata Marzec, • Nowy Korczyn – Bogusława Woźniak, • Opatowiec – Teresa Plucińska, • Pacanów – Joanna Walas, • Solec Zdrój – Dorota Ślusarska i Dorota Dalach, • Stopnica – Anna Majcher i Renata Cesarz, • Tuczępy – Wioletta Kaczmarek,

• Wiślica – Ewa Wilk i Beata Szalbirak.W roku szkolnym 2015/2016 konkurs swoim

zasięgiem objął 54 placówki z 11 gmin. W całym przedsięwzięciu udział wzięło 282 dzieci, w tym 129 dzieci z klas 0-I oraz 153 dzieci z klas II-III. Do etapu finałowego - powiatowego zakwalifikowało się 58 uczestników w 2 kategoriach wiekowych:

• 29 uczniów klas „0” – I, • 29 uczniów z klas II – III

Występy dzieci oceniało sprawdzone i profesjonal-ne jury, które powierzoną funkcję pełni od wielu lat:

• Agnieszka Mierzwińska-Mrugała - nauczyciel języka polskiego w Zespole Szkół Specjalnych w Busku-Zdroju;

• Mariola Żak - pracownik artystyczny Buskiego Sa-morządowego Centrum Kultury w Busku-Zdroju;

• Krzysztof Kuchnecki - nauczyciel edukacji wcze-snoszkolnej w Samorządowej Szkole Podstawo-wej nr 3 w Kazimierzy Wielkiej;

• Edyta Gawor - przedstawiciel Wydziału Edukacji, Kultury, Kultury Fizycznej i Sportu w Starostwie Powiatowym w Busku-Zdroju.

Poziom konkursu był bardzo wysoki. Nauczycie-le zadbali o właściwy dobór wierszy, przygotowując dzieci do występów zwracali szczególną uwagę na ustalone kryteria oceny. Dzieci były doskonale przy-gotowane, prezentowały profesjonalne umiejętno-ści recytatorskie. Jury stanęło więc przed niełatwym zadaniem. Po długich i burzliwych obradach udało się ogłosić wyniki konkursu.

6 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Wyniki powiatowych eliminacji przedstawiają się następująco:

Kategoria I: klasy 0 - II miejsceImię i nazwisko dziecka: ANNA ZOCH z klasy I Szkoły Podstawowej nr 1 w Busku-ZdrojuImię i nazwisko nauczyciela dziecka: EWA SKRZE-SZEWSKA Autor i tytuł wiersza: JOANNA PAPUZIŃSKA „CZARNA JAMA” II miejsceImię i nazwisko dziecka: MARTYNA ROKITAz klasy 0 Szkoły Podstawowej w StopnicyImię i nazwisko nauczyciela dziecka: MARIA AUGU-STYNAutor i tytuł wiersza: DOROTA GELLNER „BAJECZKA”III miejsceImię i nazwisko dziecka: JULIA KUŹNIAz klasy 0 Szkoły Podstawowej w Ratajach SłupskichImię i nazwisko nauczyciela dziecka: JOANNA WA-LASAutor i tytuł wiersza: ZYGMUNT MISZCZAK „O KRA-SNALU Z CAŁKIEM INNEJ BAJKI”

WYRÓŻNIENIA:1. Imię i nazwisko dziecka: MATEUSZ WALASEKz klasy I Szkoły Podstawowej w WełninieImię i nazwisko nauczyciela dziecka: ELŻBIETA GRABDAAutor i tytuł wiersza: ANTONETA ANNA BEDNAREK „FANTAZJA”2. Imię i nazwisko dziecka: GABRIELA POPIELz klasy I Szkoły Podstawowej w OpatowcuImię i nazwisko nauczyciela dziecka: WIESŁAW TOMALAutor i tytuł wiersza: DANUTA WAWIŁOW „JAK TU CIEMNO”

Kategoria II: klasy II-III I miejsceImię i nazwisko dziecka: AMELIA PAWz klasy III Szkoły Podstawowej w ZbludowicachImię i nazwisko nauczyciela dziecka: EWA TAR-CZYŃSKA Autor i tytuł wiersza: DANUTA WAWIŁOW „O RUPA-KACH”II miejsceImię i nazwisko dziecka: ROKSANA CIOPIŃSKAz klasy III Szkoły Podstawowej w Piotrkowicach

Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: EWA MUSIAŁAutor i tytuł wiersza: ANTO-NETA ANNA BEDNAREK „FANTAZJA”III miejsceImię i nazwisko dziecka: PATRYCJA MAZUREKz klasy II Szkoły Podstawowej w OpatowcuImię i nazwisko nauczyciela dziecka: KINGA MAJ Autor i tytuł wiersza: TOMEK NOWACZYK „ŁOŚ”

7BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

WYRÓŻNIENIA:1. Imię i nazwisko dziecka: AMELIA WACHz klasy II Szkoły Podstawowej nr 2 w Busku-ZdrojuImię i nazwisko nauczyciela dziecka: LUCYNNA KULAAutor i tytuł wiersza: MARIA KONOPNICKA „TĘCZOWY DUSZEK”2. Imię i nazwisko dziecka: ANNA GAWEŁz klasy II Szkoły Podstawowej w WiślicyImię i nazwisko nauczyciela dziecka: BOŻENA WÓJCIK Autor i tytuł wiersza: DOROTA GELLNER „CZARO-DZIEJSKI MOST”

Przerwę między zmaganiami dzieci z grupy młodszej 0 - I i starszej II-III uatrakcyjniły dwa zespo-ły taneczne: „Kierpce” i „Mażoretki”.

Zespół muzyczno-taneczny „Kierpce” ze Szkoły Podstawowej w Suchowoli, którego opiekunem jest Małgorzata Kałandyk zaprezentował tańce i piosen-ki góralskie. Członkami zespołu są dzieci klas I-III.

Zespół taneczny „Mażoretki” działa przy Chmiel-nickim Centrum Kultury, członkami są dziewczęta ze Szkoły Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w Chmielniku. Opiekunem i choreografem jest in-struktorka Renata Banachowska. Zespół występuje nie tylko na terenie naszego regionu, odniósł sukces zajmując I miejsce na Festiwalu Kultur w Niemczech.

Występy zostały docenione przez publiczność BSCK gromkimi brawami.

Dla wszystkich dzieci biorących udział w etapie powiatowym konkursu przygotowane były dyplo-my, upominki oraz słodki poczęstunek. Laureaci konkursu otrzymali dyplomy i nagrody rzeczowe. Dziękujemy Pani Dyrektor PODiDN w Busku-Zdroju oraz Starostwu Powiatowemu w Busku-Zdroju za ufundowane nagrody.

W imieniu Dyrektora PODiDN – Pani Jolanty Ma-ślichy oraz własnym serdecznie dziękuję wszystkim osobom za trud włożony w przygotowanie dzieci do występów. Małym „talentom recytatorskim” gra-

tuluję odniesionych sukcesów, a ich nauczycielom i rodzicom satysfakcji z odkrycia i wypromowania małych artystów.

Podziękowania przekazuję koordynatorom gmin-nym, dzięki którym całe przedsięwzięcie przebiegło sprawnie. Dziękuję za pomoc, troskę i bezpieczeń-stwo jakim milusińscy otoczeni byli przez cały czas trwania konkursu, za każdy uśmiech i miłe słowo.

Słowa wdzięczności za ogromne zaangażowanie, pomoc i wsparcie kieruję do wszystkich pracowni-ków PODiDN w Busku-Zdroju.

Gorące podziękowania składam na ręce Pani Barbary Guzińskiej – dyrektora Szkoły Podstawowej w Dobrowodzie, za przygotowanie dekoracji w sali recytatorskiej.

Dziękuję Panu Robertowi Dąbalowi – dyrekto-rowi BSCK, za współpracę, za to, że po raz kolejny „oddał” niemal cały budynek BSCK pod władanie uczestników konkursu recytatorskiego oraz pracow-nikom BSCK za pomoc przy organizacji konkursu.

Zapraszamy do udziału w następnej XIV edycji „Małego’’ Powiatowego Konkursu Recytatorskiego.

Do zobaczenia za rok! Koordynator powiatowy konkursu recytatorskiego

Lidia Soja

8 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Anna Masłowska• Autorka jest wicedyrektorem w Zespole Placówek Oświatowych nr 1

w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju

Ewa Charczuk• Autorka jest nauczycielką w Zespole Szkół Technicznych i Ogólno-

kształcących w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju

SZCZĘŚLIWA TRZYNASTKA CZYLI XIII EDYCJA POWIATOWEGO KONKURSU „MOJE PONIDZIE”

25 maja 2016 r. punktualnie o godzinie 9:00 w go-ścinnych murach Zespołu Placówek Oświatowych nr 1 w Busku-Zdroju, pani Jolanta Maślicha, dyrektor PODiDN rozpoczęła XIII edycję Powiatowego Kon-kursu Wiedzy Regionalnej „Moje Ponidzie”. Do zma-gań w siedmiu konkurencjach przystąpili uczniowie z 9 szkół podstawowych. Wszystkie zadania ucznio-wie wykonywali w zespołach dwuosobowych, pod uważnym okiem jury: p. Ewy Charczuk - nauczycielki języka angielskiego w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Busku-Zdroju oraz doradcy metodycznego w Powiatowym Ośrodku Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju, p. Jadwi-gi Lewickiej – nauczycielki języka polskiego w Zespo-le Placówek Oświatowych nr 1 w Busku-Zdroju oraz przedstawicieli Zespołu Świętokrzyskich i Nadni-dziańskich Parków Krajobrazowych – pani Marii Mag-daleny Skrzypek oraz pana Dariusza Wiecha. Dobry-mi duszkami uczniów byli prowadzący konkurs, oraz Alicja i Paulina - członkowie zespołu Zlepce, którzy nadzorowali ich pracę i służyli pomocą.

Tegoroczny konkurs przebiegał w niekonwen-cjonalny sposób. Tym razem obok wiedzy testowej, w której uczniowie wykazywali się znajomością nazw miast Ponidzia obok herbów ośmiu miast gminnych, odpowiadali na pytania dotyczące na-szego regionu i uzupełniali zdania, organizatorzy

postawili na umiejętności manualne. Uczniowie wy-konywali wg instrukcji kwiat dziewięćsiłu popłocho-listnego, a z puzzli układali parki krajobrazowe Poni-dzia. Nad sprawnym przebiegiem w/w konkurencji czuwała p. Maria Skrzypek udzielając zespołom od-powiednich wskazówek, które umożliwiły stworze-nie papierowych kwiatów do złudzenia przypomi-nających naturalne okazy. Cały konkurs nie miałby swojego uroku, gdyby zabrakło piosenki Wojtka Belona - rodowitego buszczanina nazywanego czę-sto bardem Ponidzia. Wraz z założoną przez siebie Wolną Grupą Bukowina zadebiutował w 1971 roku na Giełdzie Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Po-rębie, gdzie zdobył jedną z głównych nagród. Wier-sze naszego barda opowiadały o pięknie Ponidzia, o miłości, o górach. Oczywiście to było wprowadze-nie do kolejnego zadania, w którym w jednej z pio-senek autorstwa Wojciecha Belona zaprezentowali się Julka Pawelec i Maks Zoch, a zadaniem zespo-łów było zapisanie tytułu wykonywanej piosenki. Ostatnia konkurencja okazała się najtrudniejszą dla wszystkich uczestników. Ich zadaniem było zapre-zentowanie w przeciągu 5 minut pracy konkursowej pt. „Najpiękniejsze zakątki Nadnidziańskiego Parku Krajobrazowego” w programie Power Point, których treść była zilustrowana opracowanymi komputero-wo elementami multimedialnymi, takimi jak zdjęcia, rysunki, a także dźwięki i obrazy.

Kilkugodzinne zmagania uczniów zwieńczone były nagrodami, które wręczała pani Renata Krze-mień – Naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Kultury Fizycznej Starostwa Powiatowego w Busku-Zdroju wraz z panią Jolantą Maślichą – Dyrektorem PODiDN w Busku-Zdroju. Sponsorem nagród był PODiDN w Busku-Zdroju, Starostwo Powiatowe w Busku-Zdroju oraz Urząd Miasta i Gminy w Busku-Zdroju. Nagro-

9BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

dy zostały wręczone w dniu konkursu, a wszyscy uczestnicy otrzymali dyplomy i drobne upominki.

Klasyfikacja punktowa konkursu:I miejsce – SP nr 2 w Busku-ZdrojuII miejsce – SP w DobrowodzieIII miejsce – ZPO w Zbludowicach

IV miejsce – ZPO nr 1 w Busku-ZdrojuV miejsce – SP w Nowym KorczynieVI miejsce – SP w SiesławicachVII miejsce – SP nr 3 w Busku-ZdrojuVIII miejsce – SP w KamieńczycachIX miejsce – SP w Krzczonowie.

10 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Jadwiga Kubicka• Autorka jest nauczycielką w Szkole Podstawowej nr 2 w Busku-Zdroju

Z WIZYTĄ NA OLIMPIE – FINAŁ POWIATOWEGO KONKURSU MITOLOGICZNEGO

Szkoła Podstawowa nr 2 w Busku-Zdroju po raz kolejny zaprosiła uczniów klas piątych i szóstych szkół podstawowych powiatu buskiego do wzięcia udziału w VI Powiatowym Konkursie Mitologicz-nym, który organizuje pod honorowym patronatem Powiatowego Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju. Nasz konkurs wpisał się już na stałe w harmonogram konkursów edukacyjnych organizowanych przez szkołę, o czym świadczy jego niesłab-nąca popularność wśród społeczności uczniowskiej i kadry nauczycielskiej.

Z mitologią grecką za pan brat jesteśmy już od 16 lat, organizując corocznie Gminny Konkurs Mito-logiczny. W ostatnich latach zdecydowaliśmy o pod-niesieniu jego rangi poprzez zaproszenie do udzia-łu w konkursie nauczycieli i uczniów szkół powiatu buskiego, co spotkało się z dużym zainteresowa-niem, motywując nas do jego kontynuacji. Ponad-to w naszej szkole organizujemy ciekawe działania, które popularyzują i pogłębiają wiedzę uczniów na temat mitów cywilizacji kręgu śródziemnomorskie-go, a także kształtują w nich postawę szacunku dla dorobku starożytnej Grecji i Rzymu.

Realizacja VI edycji Powiatowego Konkursu Mi-tologicznego okazała się przedsięwzięciem świet-

nie przygotowującym uczniów do uczestnictwa w kulturze, rozwijającym ich intelektualnie, dającym okazję do przyswojenia i ugruntowania wiedzy na temat wierzeń starożytnych Greków, a także zachę-cającym do zgłębiania bogactwa mitologii w całej jej różnorodności.

Finał konkursu miał miejsce dnia 18 maja 2016 roku w SP nr 2 w Busku-Zdroju. Honory gospodyni te-gorocznego konkursu pełniła pani Jadwiga Kubicka, która serdecznie powitała gości: p. Jolantę Maślichę – dyrektora PODiDN w Busku-Zdroju, p. Dariusza Ku-mora – dyrektora SP nr 2 i p. Małgorzatę Chrzanow-ską – wicedyrektora placówki. Szczególnie serdecz-ne słowa powitania zostały skierowane do uczniów, uczestników konkursu i ich opiekunów.

W krótkim wystąpieniu przy-pomniano znaczenie kultury starożytnej dla współczesnych ludzi, która stanowi nić wiążącą przeszłe i przyszłe pokolenia. Sta-rożytna Grecja jest przecież jedną z kolebek cywilizacji Europy i ba-senu Morza Śródziemnego. Jest także inspiracją dla wszystkich państw i narodów pozostających w obszarze kulturowym Zacho-

11BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

du. Starożytni Grecy ustalili kanon estetyki, piękna, literatury, architektury, rzeźby, który poprzez jego dalsze przetworzenia w późniejszych epokach po-zostaje aktualny do dziś.

Zainteresowanie tematyką mitologiczną i uczest-nictwo uczniów szkół podstawowych naszego po-wiatu w konkursie świadczy o tym, że świetnie dostrzegają i rozumieją oni te zależności między mitologią grecką a współczesnością, na co zwróciła uwagę współorganizatorka konkursu, pani Jolanta Maślicha, dyrektor PODiDN-u w Busku-Zdroju. Ze-branych powitał również Dyrektor Szkoły, który wy-raził swoje zadowolenie z realizacji przedsięwzięcia, które promuje naszą szkołę w środowisku lokalnym i zachęca uczniów do zdrowej rywalizacji w różnych dziedzinach, po czym życzył wszystkim jak najlep-szego wyniku.

Aby wprowadzić uczestników konkursu w klimat kultury basenu Morza Śródziemnego, uczniowie klasy piątej przedstawili, przygotowany pod opieką p. J. Kubickiej, spektakl pt. „Przygody z bogami i bo-giniami greckimi”, który przybliżył uczniom sylwetki greckich bogów i z przymrużeniem oka ukazał, jak starożytni mieszkańcy Hellady postrzegali ich rządy nad światem.

Dla stworzenia lepszego efektu dramatycznego wprowadzono chór, który odegrał bardzo ważną rolę, podobnie jak w teatrze starogreckim, mianowi-cie przedstawiał akcję oraz komentował zdarzenia.

Przedstawienie wzbudziło wśród widzów ogrom-ne zainteresowanie. Młodzi aktorzy sugestywnie odtworzyli grane przez siebie sylwetki greckich bóstw i herosów, a ponadto zachwycili antycznymi strojami i ciekawą scenografią, co pozwoliło widzom powędrować wraz z nimi w czasie i przestrzeni do starożytnej Grecji, aby ją poznać i spróbować zrozu-mieć. Niezapomniane kreacje stworzyli: Zeus - w tej roli Kamil Kumor, urodzony aktor i Hera, którą zagra-ła Natalia Paździor, znana celebrytka naszej szkoły.

12 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Ponadto poznaliśmy całą plejadę mitycznych po-staci i przypomnieliśmy sobie ich perypetie, m.in. postać dumnej Ateny, los Syzyfa, Prometeusza, He-fajstosa czy Hadesa i Kory wraz z Demeter.

Odpowiedni nastrój w przedstawieniu tworzy-ła również grecka muzyka z zorbą na czele, która porwała widownię w swe gorące rytmy. Po przed-stawieniu uczestnicy konkursu zmierzyli się z pi-semnym testem, który w tym roku przygotowała nauczycielka j. polskiego E. Gunia. Do powiato-wego etapu konkursu przystąpiło 26 uczestników z 13 szkół powiatu buskiego. Uczniowie pisali prace w dwóch salach, w których nadzór sprawowały ko-misje. Test trwał 45 min. Należało się wykazać zna-jomością postaci mitologicznych oraz wojny trojań-skiej. Uczniowie rozwiązywali zadania zamknięte, była też krzyżówka.

13BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Zadowolone miny uczestników konkursu po ukończeniu pracy świadczyły o tym, że tematyka za-dań ich nie zaskoczyła i że byli dobrze przygotowani do rywalizacji. W przerwie, kiedy komisja oceniała prace, uczestnicy konkursu zostali zaproszeni na po-częstunek oraz projekcję filmu pt. „Księga dżungli”.

Laureatami VI edycji Powiatowego Konkursu Mito-logicznego zostali: I miejsce: Piotr Sobowski - SP nr 3 Busko-Zdrój - opiekun p. Ewa AugustowskaAdrianna Mazur - SP Nowy Korczyn - opiekun p. Barbara BonarII miejsce:Alicja Miśta - ZPO nr 1 Busko-Zdrój - opiekun p. Marzena Noga

Anna Lelas - SP Gnojno - opiekun p. Barbara MarkowskaIII miejsce:Kamil Kumor - SP nr 2 Busko--Zdrój - opiekun p. Jadwiga KubickaGabriela Stankiewicz - SP Nowy Korczyn - opiekun p. Barbara BonarIV miejsce:Julia Trelińska - SP nr 3 Busko--Zdrój - opiekun p. Ewa Augu-stowskaOliwia Ogórek - SP Gnojno - opiekun p. Barbara MarkowskaKarolina Juszczyk - SP Nowy

Korczyn - opiekun p. Barbara BonarJakub Górniak - ZPO Zbludowice - opiekun p. Barbara SiemieniecSzymon Szymański - SP Siesławice - opiekun p. Agnieszka Zawadzka-MusiałWiktoria Mrożek - ZPO Szaniec - opiekun p. Graż yna ŁucarzZwycięzcy otrzymali od organizatorek konkursu w SP nr 2 – p. J. Kubickiej i p. E. Guni – atrakcyjne nagrody książkowe ufundowane przez Samorząd Szkolny oraz dyplomy uznania, natomiast współ-organizatorka konkursu – p. Jolanta Maślicha, dy-rektor PODiDN w Busku-Zdroju również nagrodzi-ła wszystkich uczestników konkursu atrakcyjnymi upominkami. Podziękowania za przygotowanie uczniów do konkursu oraz aktywny udział w pra-cach komisji konkursowej otrzymali wszyscy na-uczyciele.

Podsumowując, dziękujemy wszystkim uczest-nikom za zainteresowanie konkursem i doskonałe opanowanie wymaganych wiadomości. Laureatom oraz ich opiekunom gratulujemy sukcesów.

A wszystkich serdecznie zapraszamy do spotka-nia z kulturą antyku za rok.

14 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Anna Śledzik• Autorka jest wychowawcą w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowaw-

czym dla Niepełnosprawnych Ruchowo w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju

Marzena Moczulska • Autorka jest pedagogiem w Zespole Placówek Oświatowych w Zblu-

dowicach oraz wychowawcą w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wycho-wawczym dla Niepełnosprawnych Ruchowo w Busku-Zdroju

POSTAWY RODZICIELSKIE I ICH ZNACZENIE W PROCESIE WYCHOWANIA

Tegoroczny miesiąc maj był już po raz czternasty w naszym województwie obchodzony jako miesiąc profilaktyki. Tym razem pod hasłem „Rodzina – naj-większy skarb”. Miesiąc maj, jak każdy w całym roku rozpoczął się i skończył, ale hasło „Rodzina – naj-większy skarb” powinno być aktualne i aktywne przez 365 dni. Stąd nasz pomysł, aby bliżej przyjrzeć się znaczeniu rodziny jako podstawowej komórki społecznej, a szczególnie chcemy zwrócić uwagę na postawy rodzicielskie, które mają wpływ na całe życie dziecka. Warto już tu wspomnieć, że rodzice jako pierwsi i najważniejsi biorą odpowiedzialność za wychowanie i losy swojego dziecka. Szkoła zaś może i powinna jedynie modelować te zachowania i postawy, z którymi dziecko zaczyna etap szkolny. Wzmacniamy to, co dobre w naszych uczniach i ko-rygujemy złe nawyki. Świadomi rodzice, którzy chcą i współpracują ze szkołą w procesie wychowania swoich dzieci są nieocenionym skarbem i kopalnią wiedzy o swoich dzieciach. Warto mówić o tym ro-dzicom naszych uczniów.

Rodzina – pierwsza grupa społeczna, w której przebywa dziecko. Każdy z jej członków, poprzez interakcje ze wszystkimi osobami do niej należący-

mi, przekazuje komunikaty, oddziałuje na poglądy, prowokuje do pewnych zachowań, a także reaguje na zachowania innych. Odczuwając klimat panują-cy w rodzinie, dziecko czuje się bezpiecznie, pewnie i swobodnie lub wręcz przeciwnie, gdy jego potrze-by nie są w pełni zaspokojone – nie sprzyja jego rozwojowi. Obserwując postępowanie swoich naj-bliższych i doświadczając kontaktów z nimi, odbiera ono pierwsze lekcje wychowania.

Jak już zostało wspomniane rodzice mają bardzo ważne – elementarne zadanie w procesie wychowa-nia swojego dziecka. Powinni wdrożyć mu pewne zasady i normy postępowania, system wartości, aby w przyszłości, kiedy zetknie się z innymi ludźmi, śro-dowiskiem umiało sobą kierować, wiedziało co dla niego jest najważniejsze, co ma stanowić cel, sens jego życia. Uświadomienie sobie tych ideałów może wpłynąć na całokształt jego postępowania.

Efekty wychowania w dużym stopniu zależą od postaw rodzicielskich. Należy zaznaczyć, że posta-wy rodzicielskie naturalnie zmieniają się i są zależne od wieku dziecka. Inną postawę przyjmują rodzice wobec niemowlęcia, inną wobec dziecka w wieku szkolnym, a jeszcze inną w stosunku do dorastają-cego dziecka.

Wiele jest odniesień do postaw rodzicielskich w literaturze. Jedną, na którą chcemy zwrócić na-szą uwagę jest książka Marii Ziemskiej „Postawy ro-dzicielskie”. To podręcznik o ponadczasowym zna-czeniu, należący do kanonu lektur poruszających problematykę związaną z rodziną. Zawarty w nim materiał dydaktyczny, poparty dogłębnymi bada-niami i bogatymi doświadczeniami autorki, jest nie-zwykle pomocny praktykom i osobom zaintereso-wanym podstawami wiedzy o relacjach rodzinnych.Autorka dzieli postawy rodzicielskie na pozytywne i negatywne.

15BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Do pozytywnych zalicza:- postawę akceptacji - akceptacja dziecka przez rodziców jest podstawowym warunkiem prawidło-wego układu stosunków w rodzinie. Akceptowanie dziecka to przyjmowanie go takim jakim ono jest z jego cechami fizycznymi, usposobieniem, z jego umysłowymi możliwościami, ze wszystkimi jego zaletami i wadami. Nie oznacza to, że pozwala się dziecku na wszystko. Rodzice reagują na jego nie-właściwe zachowanie, choć jednocześnie okazują mu swoją miłość. Starają się – wychowując swoje dziecko poznać jego potrzeby i zaspokoić je dając dziecku poczucie bezpieczeństwa;- postawę współdziałania - która opiera, się na wzajemnym zrozumieniu się. Dziecko w każdej chwili może liczyć na rodziców, na ich pomoc i zro-zumienie;- postawę rozumnej swobody - czyli pozostawie-nie dziecku pola do własnej inicjatywy i aktywno-ści. Mimo, iż dziecko ma dużą swobodę to rodzice potrafią utrzymać autorytet i kierować dzieckiem w takim zakresie w jakim jest to pożądane;- postawę uznania praw dziecka - w tej postawie rodzice traktują dziecko, jako równouprawnionego członka rodziny, szanują jego indywidualność. Sta-wiają takie wymagania dziecku, jakim potrafi ono sprostać.

Do negatywnych postaw rodzicielskich wg Marii Ziemskiej zaliczamy:- postawę nadmiernie wymagającą – rodzice sta-wiają dziecku wymagania, często przewyższające możliwości dziecka. Dziecko znajduje się pod ciągłą presją, aby dorównać idealnemu wzorcowi. Postawa ta charakterystyczna jest dla rodziców, którzy posia-dają wysokie aspiracje w stosunku do dziecka, nie li-cząc się z jego możliwościami rodzice często stosują kary i środki przymusu;- postawę odrzucenia – występuje wtedy, gdy dziecko jest niechciane. Przy tej postawie rodzice okazują dziecku niezadowolenie zawsze, nawet wtedy, gdy dziecko chce im dogodzić i spełnić ich oczekiwania wbrew własnej woli;- postawę unikającą – która charakteryzuje się la-konicznością w okazywaniu uczuć między rodzica-mi, a dziećmi. Rodzice mimo tego, że interesują się dzieckiem, jego nauką, starają się zaspokajać inne potrzeby to jednak przebywanie z dzieckiem nie sprawia im przyjemności. Unikają go, nie chcąc an-gażować się w jego problemy;- postawę nadmiernie ochraniającą - pojawia się tu przesadna opiekuńczość, która uniemożliwia dziecku prawidłowy kontakt ze swoimi rówieśnika-mi, czy rodziną. Nie docenia się możliwości dziecka. Nie dopuszcza się dziecka do samodzielności i roz-wiązuje za nie trudności. Rodzice żyją w ciągłym

16 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

lęku i niepewności o dziecko hamując jego aktyw-ność i samodzielność.

Charakterystyki te nie wyczerpują w pełni cech, jakie mogą wystąpić przy poszczególnych posta-wach rodzicielskich. I tak postawa odtrącająca mo-deluje u dziecka występowanie takich cech jak cho-ciażby: agresywność, czy zachowania aspołecznego. Powoduje bezradność, a nawet reakcje nerwicowe. Zaś akceptacja dziecka przez rodziców sprzyja kształtowaniu się zdolności do nawiązywania trwa-łych więzi uczuciowych i emocjonalnych. Dziecko jest zmienne w swych planach, brak w nim zdolno-ści obiektywnych ocen, skłonne do przechwałek. Bywa też niedojrzałe do wytrwałości i koncentracji w nauce, nieufne, wchodzące w konflikt z rodzica-mi. Postawa współdziałania powoduje, że dziecko jest ufne wobec rodziców, zwraca się do nich o po-moc i radę. Jest wytrwałe, chce współdziałać. Potra-fi troszczyć się o własność swoją i innych. Postawa nadmiernie wymagająca kształtuje u dziecka brak wiary we własne siły, niepewność, lękliwość i ule-głość. Postawa uznająca prawa dziecka kształtuje w nim lojalność w stosunku do innych członków ro-dziny. Wyzwala inicjatywę i sprzyja twórczości. Po-stawa nadmiernie ochraniająca może powodować u dziecka opóźnienia dojrzałości społecznej, zależ-ność dziecka od matki, brak inicjatywy w działaniu lub nadmierną pewność siebie. Gdy rodzice darzą dziecko zaufaniem jest ono zdolne do współdziała-nia z rówieśnikami, pomysłowe, kreatywne. W opar-ciu o charakterystykę przedstawionych postaw ro-dzicielskich najbardziej odpowiednią dla rozwoju dziecka jest postawa, której rodzice są uczuciowo związani z dzieckiem. Ich dzieci są wrażliwe na oce-nę społeczną, co sprzyja z kolei kształtowaniu prawi-dłowych zachowań. U dzieci, których rodzice prze-jawiają negatywne postawy rodzicielskie pojawiają się zaburzenia w zachowaniu, które mogą doprowa-

dzać do sytuacji, kiedy młody człowiek jest w grupie zagrożonych niedostosowaniem społecznym.

Nie istnieje idealny model wychowania i porad-nik, który wskaże drogę, jak idealnie przygotować swoje dziecko do dorosłości. Wychowując najczę-ściej postępujemy intuicyjnie, kierując się wzorcami zaczerpniętymi od własnych rodziców. Inny problem stanowi odmienność typów postaw matki i ojca, co jest zjawiskiem często obserwowanym w rodzinach.

Musimy pamiętać również o współzależności trzech ww. elementów, które mają kluczowe zna-czenie w procesie wychowania dziecka i dlatego powinny się uzupełniać i ze sobą korelować.

BIBIOGRAFIA. • Przetacznikowa M.: Psychologia wychowawcza,

WSiP, Warszawa 1981 • Ziemska M.: Postawy rodzicielskie Wiedza Po-

wszechna 2009 • A. Faber, E. Mazlish, Jak mówić, żeby dzieci się

uczyły w domu i w szkole, Media Rodzina, Po-znań 1996.

• A. Faber, E. Mazlish, Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły, Media Rodzina, Poznań 1992.

Społecznośćlokalna

Rodzina Szkoła

dr Marta Rusek• Autorka jest pracownikiem naukowym i dydaktycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie

WSPOMNIENIEMaria Podraza-Kwiatkowska (1926-2016) - wy-

bitna badaczka literatury polskiej XIX i XX w., znaw-czyni Młodej Polski, edytorka, eseistka. Autorka przełomowej monografii Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski, syntezy Literatura Młodej

Polski, a także wielu odkrywczych studiów zamiesz-czonych m.in. w tomach Młodopolskie harmonie i dysonanse, Somnambulicy, dekadenci, herosi; Wolność i transcendencja czy Labirynty – kładki – drogowskazy. Przez wiele lat związana z Instytutem

17BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Badań Literackich Oddziału PAN w Krakowie oraz z Uniwersytetem Jagiellońskim, gdzie kierowała Ka-tedrą Literatury XIX wieku. Mistrzyni wielu pokoleń polonistów, a wśród nich kilkoroga profesorów.

Na zdjęciu, zamieszczonym w ostatnim numerze „Nowej Dekady Literackiej”, Profesor Maria Podraza--Kwiatkowska siedzi oparta o ścianę drewnianego domu i trwa w uśmiechniętym, ale skupionym za-patrzeniu. Jej spojrzenie wędruje przed siebie, lek-ko w górę. Przyglądam się tej fotografii, gdy Pani Profesor już odeszła, i przypominają mi się pierw-sze zajęcia na seminarium magisterskim. Właściwie nie tyle zajęcia, co zaskoczenie, jakiego doświad-czyłam, gdy niemal natychmiast zostaliśmy wcią-gnięci do rozmowy na temat: ars longa, vita brevis, i bardzo uważnie, wnikliwie słuchani. Już wówczas, od pierwszego spotkania Pani Profesor prowadziła nas – chociaż wtedy nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy – do samodzielności, intelektualnej dyscy-pliny i otwartości, do życia literaturą. Stwarzała nam szansę rozpoznawania tego wszystkiego, co dla niej samej – jak potem miałam okazję zrozumieć – było najistotniejsze i sprawiło, że została wybitną badacz-ką oraz że skupiła koło siebie uczniów, dla których była Mistrzynią.

Od przywołanych zajęć minęło już wiele lat, w trakcie których odkryłam i zrozumiałam, co to znaczy spotkać Mistrza. I właśnie teraz, gdy to do-świadczenie się dopełniło, chciałam się nim podzie-lić.

Uczniów Pani Profesor miała wielu, z różnych pokoleń. Z każdym niezauważalnie tworzyła inną, indywidualną relację, wszystkich zapewne przycią-gała niezwykle silną osobowością. Jej siła ujawnia-ła się na różnych płaszczyznach, przede wszystkim w niezależności badawczej. Marta Wyka napisała we wspomnieniu: „Była fundamentem tego gmachu, który nazwać można „dawną polonistyką”. Uczoną konsekwentną, niepodlegającą interpretacyjnym modom, szczególnie tym, które oceniała jako krót-kotrwałe. Na ogół miała w tych ocenach rację”1 . Wła-ściwie wszystkie Jej prace, począwszy od doktoratu po ostatnie studia, wyrosły z owej samodzielności, utrzymywanej często wbrew naukowym trendom czy politycznym oczekiwaniom. Pisała, kierując się swoimi zainteresowaniami i intuicją, dlatego odkry-wała obszary i tematy wcześniej nieporuszane: jesz-

1. M. Wyka, Maria Podraza-Kwiatkowska, „Nowa Dekada Lite-racka” 20126, nr 1 /2, s. 190.

cze przed zaistnieniem w Polsce zainteresowania feminizmem podjęła tematykę kobiecości i kobie-cej literatury (studia Salome i Androgyne. Mizogi-nizm a emancypacja, Młodopolska femina) czy jako pierwsza zwróciła uwagę na nieznaną, bardzo inte-resującą poetkę Marię Komornicką, by przywołać najbardziej spektakularne przykłady. Jej tempera-ment badacza ujawniał się w stylu, który przyciągał błyskotliwością, umiejętnym wprowadzaniem eks-presji w naukowy wywód, indywidualną, podmioto-wą sygnaturą. Rozległa erudycja, ciekawość świata, ludzi, książek, ale też „miłosne czytanie” literatury, w którym intelektualna dociekliwość łączyła się z za-chwytem nad ciekawą, odkrywczą frazą, sprawiały, że Pani Profesor imponowała studentom.

Trzeba przyznać, że była wymagająca, ale – jak powiedział profesor Marian Stala, żegnając Ją – wy-magała w pierwszym rzędzie bardzo wiele od siebie. Tym stwarzała wzór. Nas, swoich uczniów, dopingo-wała do pracy. Była niezależna i ceniła niezależność, dlatego obdarzała nas zaufaniem, wolnością. A przy tym była doskonałym, uważnym obserwatorem, dyskretnie wspierała nasz naukowy rozwój (wciąż jeszcze mamy karteczki ze wskazówkami bibliogra-ficznymi pisane jej ręką) i towarzyszyła naszym pry-watnym losom. Interesowało ją to, co ktoś stworzył, opracował, gdzie podróżował, co widział, przemy-ślał. Nastawiona była na teraźniejszość i przyszłość.

Niechętnie wspominała. Przeszłość, także tę dra-matyczną, chowała dla siebie. Mówiła, że jej życie nie jest ciekawe. W ostatnich latach nieco częściej jakieś okruchy z jej biografii udało nam się pozna-wać. W archiwum UJ są zarejestrowane wspomnie-nia2, przekonują one, że książka lub wywiad-rzeka z Panią Profesor byłyby fascynującym dokumentem czasu i świadectwem nietuzinkowego losu.

Nigdy nie wróciła do ukochanych miejsc dzie-ciństwa i wczesnej młodości: Żółkwi czy Lwowa, w którym przeżyła okupację niemiecką i radziecką, ale też zdała podwójną maturę i tę rosyjską, i tę kon-spiracyjną. Jak bliskie Pani Profesor było to miasto, świadczyły albumy wciąż przybywające w jej biblio-tece na „lwowskiej półce”. Do opuszczenia tamtego świata została zmuszona, była repatriantką. Jej po-ciąg jechał prosto do Wrocławia, ale razem z matką postanowiła wysiąść w Płaszowie, by Kraków uczy-nić swoim miejscem, tu zakorzenić się wśród obcych

2. http://www.archiwum.uj.edu.pl/maria-podraza-kwiatkow-ska

18 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

13 marca 2016 roku w siedzibie Telewizji Pol-skiej na ul. Woronicza 17 w Warszawie odbyła się uroczysta Gala Internetowego Przeglądu Teatrów Uczniowskich, w którym udział brała grupa młodzie-ży z I Liceum Ogólnokształcącego im. T. Kościuszki w Busku-Zdroju.

Szkolny Teatr Hades działający pod opieką p. Jolanty Łukasik reprezentował woj. świętokrzy-skie przygotowanym przez siebie spektaklem pt. „Niemoralność pani Dulskiej”. Uroczystą Galę TVP

prowadzili młodzi aktorzy znani z filmów i seriali telewizyjnych – Maciej Musiał, Mateusz Pawłowski i Jakub Jankiewicz, kapitule konkursu przewodni-czyła p. Dominika Ostałowska.

W finale (etapie centralnym) znalazło się 12 grup teatralnych, które zostały podzielone na 4 kategorie. Szkolny Teatr Hades znalazł się w gronie trzech naj-lepszych w kraju zespołów uczniowskich, które ry-walizowały w kategorii szkół ponadgimnazjalnych. Przedstawienie pt. „Niemoralność pani Dulskiej”

Jolanta Łukasik • Autorka jest nauczycielką w I Liceum Ogólnokształcącym w Busku-Zdroju

SZKOLNY TEATR HADES I LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W BUSKU-ZDROJU

ludzi. Jej macierzystą uczelnią nie stał się zatem uni-wersytet we Lwowie, jak wcześniej myślała, lecz Uni-wersytet Jagielloński. A potem były jeszcze trudne lata stalinowskie, w czasie których ani ona, ani jej mąż, Jerzy Kwiatkowski, nie mieli możliwości pod-jęcia pracy naukowej. Ci, którzy ich znali, mówią, że tworzyli niezwykły związek, a ich intensywna, nawet legendarna pracowitość przynosiła spektakularne efekty naukowe.3

W codzienności Panią Profesor radowało drob-ne piękno świata, przez całe życie przeniosła w so-bie młodzieńczą świeżość, a może nawet zachwyt w patrzeniu na przyrodę i dobrą architekturę. Lubiła podróże. Mieliśmy zwyczaj wysyłania Jej pocztówek

3. M. Wyka, j.w.

z naszych wyjazdów dalszych czy bliższych, zawsze za nie dziękowała, chętnie wybierała się potem na wirtualne wędrówki do poznanych przez nas miejsc, z uwagą oglądając zdjęcia czy slajdy. Z tych rozmów pamiętam też krótkie, dowcipne uwagi, czasem za-skakujące komentarze, wypowiadane z błyskiem w oku.

Na zawsze pozostanie ze mną Jej głos. Gdy dzwo-niłam nieraz po kilku miesiącach od ostatniej roz-mowy czy spotkania, uderzało mnie, że mimo upły-wającego czasu ten głos wciąż jest młody. Kryła się w nim otwartość, ciekawość, uważność i wewnętrz-na siła. Ten głos mnie kształtował, bez niego była-bym inna.

Uhonorowany nagrodą internautów!!!

19BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

zyskało wysoki wskaźnik oglądalności na iteatr.tvp.pl i sympatię internautów. Uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego z Buska-Zdroju otrzymali fi-nansową Nagrodę Internautów dla najlepszego spektaklu przeglądu.

Członkowie i opiekun Szkolnego Teatru Hades składają serdeczne podziękowania sympatykom za udział w głosowaniu!!!

Małgorzata Bębenek• Autorka jest nauczycielką w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym

dla Niepełnosprawnych Ruchowo w Busku-Zdroju

JACEK CYGAN W NOWEJ ODSŁONIE

W dniach 4-10 maja 2016 r. gościli w Busku-Zdro-ju Jacek Cygan z żoną Ewą. Państwo Cyganowie zamieszkali w sanatorium Bristol, korzystając z za-biegów i rehabilitacji. 4 maja w sanatorium Marconi odbyło się także spotkanie literackie Jacka Cygana dotyczące promocji jego tomiku opowiadań „Prze-znaczenie, traf, przypadek”.

Ten znany twórca tekstów piosenek i poeta odwiedził nasze miasto po trzyletniej przerwie. Jesienią 2013 r. przy-był na zaproszenie Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niepełnosprawnych Ruchowo. Był wówczas go-ściem honorowym Ogólnopolskiego Turnieju Piosenki Poetyckiej „Jacek Cygan 2013” (odbywającego się cy-klicznie w BSCK), na którym pełnił także rolę przewodni-czącego jury. W dniu poprzedzającym imprezę, Ośrodek zorganizował wówczas w sanatorium Marconi wieczór autorski, na którym autor prezentował swój tomik po-ezji „Pies w tunelu”.

„Życie jest piosenką”- dla niepełnosprawnych?Tym razem przyjechał z nowym tomikiem opowia-

dań „Przeznaczenie, traf, przypadek” i tradycyjnie, wie-czór autorski Jacka Cygana odbył się pod auspicjami Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niepełnospraw-nych Ruchowo w Busku-Zdroju w sali koncertowej sa-natorium Marconi, które postarało się o profesjonalną oprawę tego wydarzenia. Nie wszyscy wiedzą, że Jacek Cygan to nie tylko autor piosenek, osobowość telewi-zyjna (Superwiktor 2013) i juror programu „Idol”, to tak-że poeta i literat, scenarzysta, reżyser, librecista i aktor. O tym zgromadzona publiczność dowiedziała się z ust pani Alicji Bednarskiej – kierownika działu Kulturalno--Oświatowego w Uzdrowisku. Jeszcze mniej osób wie zapewne o tym, że Jacek Cygan jest wielkim przyja-cielem młodzieży uczącej się w Ośrodku Szkolno-Wy-chowawczym dla Niepełnosprawnych Ruchowo i, jak twierdzi, wszędzie jej ambasadoruje. Dał temu wyraz zamieszczając w jednej ze swoich książek, „Życie jest piosenką” piękne wspomnienie występu dwojga nie-pełnosprawnych solistów, laureatów Ogólnopolskie-go Turnieju Piosenki „Jacek Cygan 2013”.Czy Cygan cygani?

Na spotkaniu literackim w bieżącym roku sala kon-certowa sanatorium Marconi pękała w szwach, do au-tora ustawiały się długie kolejki po autograf, a książki schodziły jak ciepłe bułeczki (sprzedano ponad 100 eg-zemplarzy). Sam Jacek Cygan potrafił, jak zawsze, stwo-rzyć niesamowitą, kameralną atmosferę i nawiązać z pu-blicznością tak bliski kontakt, że po kilkunastu minutach wszyscy, ze swobodą i bez żenady śpiewali chórem jego

20 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Anna Rusak• Autorka artykułu jest sekretarzem Zarządu Międzyszkolnego Klubu Sportowego UNIA Busko-ZdrójIzabela Gajewska-Papier• Autorka jest pracownikiem administracyjnym Powiatowego Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia

Nauczycieli w Busku-Zdroju

PŁYWANIE – TO COŚ WIĘCEJ NIŻ SPORT

najbardziej znane piosenki. Autor pokazywał na dużym ekranie swoje archiwalne zdjęcia, których, jak twierdził, nikt dotąd nie widział, opowiadał anegdoty o swojej tak różnorodnej twórczości, nowym tomie opowiadań, a wreszcie poprosił swoją publiczność o pytania. Jedno z nich wywołało absolutną konsternację – A czy Cygan cygani? – zapytał bezpardonowo mężczyzna w średnim wieku (jak się okazało, również praktykujący poeta). Jacek Cygan roześmiał się i stwierdził z udawaną powagą - No cóż, nie można mieć wszystkich talentów…

Gość wieczoru otrzymał podziękowania i kwiaty od dyrektor SOSW dla NR Grażyny Grochowskiej, eks-

kluzywne kosmetyki od Uzdrowiska Busko-Zdrój SA, a spotkanie zakończył krótkim wywiadem udzielonym młodzieży z koła dziennikarskiego Ośrodka, z którego dowiedzieliśmy się, że niebawem planuje wydać kolej-ny tomik wierszy. Swoją drogą szczerze polecam zarów-no lekturę wierszy (dotychczasowe zbiory: „Ambulanza”, „Pies w tunelu”), jak i opowiadań składających się na tom „Przeznaczenie, traf, przypadek”, z których wyłania się Jacek Cygan w nowej odsłonie – erudyta, zapalony podróżnik, wnikliwy obserwator, stały bywalec europej-skich hoteli i restauracji, a wreszcie koneser win, znawca i degustator wyszukanych potraw.

Pływanie to najbardziej ogólnorozwojowy sport, jaki można trenować.

Już w 1923 roku, W. Zarzycki w swojej książce „Nauka Pływania” określił tę dyscyplinę sportu jako wspaniałą szkołę charakteru, która wyrabia wolę wytrwałości i od-wagi oraz czujność nad niebezpieczeństwem i potrze-bami towarzyszy. Zaszczepienie pasji pływania to jedna z najlepszych rzeczy, jaką rodzic może przekazać swoje-mu dziecku. Często przygoda ta zaczyna się od niepo-zornej szkółki pływackiej. Nie zawsze jednak na nauce pływania się kończy. Pokonywane coraz dłuższe dy-stanse podczas treningów dobitnie ukazują młodemu człowiekowi, co to znaczy przekraczać swoje możliwo-ści. Co więcej, jak każdy sport, pływanie staje się czyn-nikiem modelującym nie tylko sylwetkę i mięśnie. Nie bez powodu istnieje przekonanie, że pływanie nie bu-duje charakteru lecz go sprawdza. Stając się pływakiem

młody człowiek zmienia swoje życie, podporządkowu-jąc je temu, co zajmuje najważniejsze miejsce w jego codzienności. W tym sporcie pojęcie walki i zdrowej rywalizacji nabiera nowego znaczenia, kiedy podczas zawodów jednocześnie chce się być najlepszym i ży-czy się tego samego koledze z klubu. Pływanie powoli staje się dla nich sposobem na wszystko: na problemy, na wolny czas, na przyszłość. Nawiązują się przyjaźnie, pojawiają się wspólne tematy do rozmów, a wyjazd na zawody okazuje się najlepiej spędzonym weekendem. Tak buduje się świat zdrowego stylu życia w pojęciu do-słownym. We wspomnianej wcześniej książce zostały zawarte słowa „(...) pod względem moralnym pływanie wpływa na rozwinięcie siły woli, zdecydowania, spoko-ju i odwagi, ponadto wyrabia pewność siebie, zaufanie do własnych sił oraz umiejętnego ich wykorzystania i oszczędzania.”

21BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Treningi uczą wytrwałości i pokory. Każdy zawodnik wie, ile znaczy 0,1 sekundy, która niejednokrotnie ma większą wartość niż godzina. Nawet najmłodsi mają wpojone podstawy zdrowego żywienia i bez śniada-nia nie ruszają się z domu. Dyscyplina nie kojarzy im się z surowym spojrzeniem rodziców, a porannym trenin-giem i pobudką o 5 rano. Jednak mimo częstych wyrze-czeń w porównaniu do rówieśników nie trenujących, są zdrowsi i bardziej pewni siebie.

Międzyszkolny Uczniowski Klub Sportowy UNIA Busko-Zdrój działa od 2004 roku i należy do elity pły-wackiej w województwie świętokrzyskim. Jego głów-nym założeniem jest prowadzenie zajęć treningo-wych z uzdolnioną grupą dzieci i młodzieży szkolnej oraz przygotowywanie ich do rywalizacji sportowej od zawodów lokalnych po zawody ogólnopolskie. Zawodnicy Klubu wywalczyli już kilkanaście meda-li Mistrzostw Polski w poszczególnych kategoriach wiekowych. Na szczeblu wojewódzkim od wielu lat

z sukcesami rywalizują w klasyfikacjach indywidualnych i drużynowych.

Podczas roku szkolnego 2015/2016 zawodnicy MUKS UNIA Busko-Zdrój brali udział w ponad 19 za-wodach wojewódzkich i ogólnopolskich zdobywając czołowe miejsca. Poniższe tabele przedstawiają zesta-wienia.

Lp. Data i miejsce zawodów pływackich

Imię i nazwisko zawodnika (szkoła)

Zajętemiejsce

Dystans/styl pływacki

102.04.2016 r. – Ostrowiec Św.

1 Runda Świętokrzyskie „Już Pływam”

Weronika Kuc(SP nr 2 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 25 m/grzbietowy

228.05.2016 r. – Kielce

2 Runda Świętokrzyskie „Już Pływam”

Weronika Kuc(SP nr 2 w Busku-Zdroju)

3 miejsce 25 m/grzbietowy

3 miejsce 25 m/dowolny

Tab. 1: Trener Rajmund Paw, zawodnicy do 9 lat

SUKCESY ZAWODNIKÓW MUKS UNIA BUSKO-ZDRÓJ W ROKU SZKOLNYM 2015/2016

Lp. Data i miejsce zawodów pływackich

Imię i nazwisko zawodnika (szkoła)

Zajętemiejsce

Dystans/styl pływacki

1

10.10.2015 r. – Ostrowiec Św.IV Runda Małej Świętokrzyskiej

Ligi Pływackiej

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 200 m/zmienny

Kacper Stępień(SP nr 3 w Busku-Zdroju) 2 miejsce 100 m/zmienny

Tab. 2: Trener Jolanta Gluzicka, zawodnicy 9-11 lat

22 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Lp. Data i miejsce zawodów pływackich

Imię i nazwisko zawodnika (szkoła)

Zajętemiejsce

Dystans/styl pływacki

117.10. 2015 r. – Połaniec

IV Runda Dużej Świętokrzyskiej Ligi Pływackiej

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju) 2 miejsce 200 m/grzbietowy

Patryk Kowalski (SMS w Ostrowcu Św.) 3 miejsce 4 x 200 m/dowolny

Karol Kowalski (SG nr 1 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 4 x 200 m/dowolny

Patryk Krzemiński (SG nr 1 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 4 x 200 m/dowolny

Norbert Jaworski (SMS w Ostrowcu Św.) 1 miejsce 200 m/klasyczny

Tab. 3: Trener Adrian Szumilas, zawodnicy pow. 11 lat

2

07.11.2015 r. – Busko-ZdrójV Runda Małej Świętokrzyskiej

Ligi Pływackiej

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju) 2 miejsce 100 m/klasyczny

Kacper Stępień (SP nr 3 w Busku-Zdroju) 1 miejsce 50 m/grzbietowy

3

21.11.2015 r. – StarachowiceVI Runda Małej Świętokrzyskiej

Ligi Pływackiej

Kacper Stępień (SP nr 3 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 50 m/grzbietowy

Kacper Stępień (SP nr 3 w Busku-Zdroju) 4 miejsce 100 m/zmienny

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 200 m/zmienny

Hubert Tomczyk (SP nr 2 w Busku-Zdroju) 4 miejsce 200 m/zmienny

413.02.2016 r. – Ostrowiec Św.I Runda Małej Świętokrzyskiej

Ligi Pływackiej

Mieszko Papier (SP nr 3 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 50 m/grzbietowy

Bartosz Gluzicki (SP nr 2 w Busku-Zdroju) 4 miejsce 50 m/klasyczny

509.04.2016 r. – Połaniec

II Runda Małej ŚwiętokrzyskiejLigi Pływackiej

Mieszko Papier (SP nr 3 w Busku-Zdroju) 4 miejsce 50 m/grzbietowy

Bartosz Gluzicki (SP nr 2 w Busku-Zdroju) 5 miejsce 50m/klasyczny

Kacper Stępień (SP nr 3 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 100 m/dowolny

614.05.2016 r. – Sandomierz

III Runda Małej ŚwiętokrzyskiejLigi Pływackiej

Mieszko Papier (SP nr 3 w Busku-Zdroju)

1 miejsce 50 m/grzbietowy6 miejsce 100 m/zmienny

Kacper Stępień (SP nr 3 w Busku-Zdroju) 4 miejsce 200 m/dowolny

Tomasz Bębenek (SP nr 2 w Busku-Zdroju) 6 miejsce 50 m/dowolny

7

06-07.05.2016 r. – Busko-Zdrój Drużynowy Wielobój Pływacki

Dzieci 10-11latZAWODY RANGI MISTRZOWSKIEJ

Mieszko Papier (SP nr 3 w Busku-Zdroju)

brązowy medal 50 m/grzbietowy

Kacper Stępień (SP nr 3 w Busku-Zdroju)

srebrny medal 100 m/grzbietowy

5 miejsce 200 m/dowolny5 miejsce 100 m/dowolny

Bartosz Gluzicki (SP nr 2 w Busku-Zdroju) 6 miejsce 50 m/klasyczny

Tomasz Bębenek (SP nr 2 w Busku-Zdroju) 6 miejsce 50 m/dowolny

23BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

2 miejsce 200 m/zmienny3 miejsce 4 x 200 m/dowolny3 miejsce 50 m/grzbietowy

2

14 -15.11.2015 r. – Ostrowiec Św.Zimowe Mistrzostwa Okręgu

ŚwiętokrzyskiegoZAWODY RANGI MISTRZOWSKIEJ

Karolina Długołęcka (Akademia Ignatianum

w Krakowie)

złoty medal 200 m/grzbietowyzłoty medal 50 m/grzbietowy

srebrny medal 100 m/grzbietowy

Patryk Kowalski (SMS w Ostrowcu Św.)

srebrny medal 4 x 100 m/zmienny

Karol Kowalski (SG nr 1 w Busku-Zdroju)

srebrny medal 4 x 100 m/zmienny

Maksymilian Wójcik (SG nr 1 w Busku-Zdroju)

srebrny medal 4 x 100 m/zmienny

Norbert Jaworski (SMS w Ostrowcu Św.)

złoty medal 100 m/klasycznyzłoty medal 50 m/klasycznyzłoty medal 200 m/klasyczny

srebrny medal 400 m/zmienny

srebrny medal 4 x 100 m/zmienny

brązowy medal 200m/zmienny

313.12.2015 r. – Ostrowiec Św.

V Runda Dużej Świętokrzyskiej Ligi Pływackiej

Norbert Jaworski (SMS w Ostrowcu Św.)

3 miejsce 50 m/dowolny3 miejsce 200 m/dowolny

Patryk Krzemiński (SG nr 1 w Busku-Zdroju) 6 miejsce 50 m/dowolny

414.02.2016 r. – Busko-Zdrój

I Runda Dużej ŚwiętokrzyskiejLigi Pływackiej

Norbert Jaworski (SMS w Ostrowcu Św.)

1 miejsce 200 m/klasyczny2 miejsce 200 m/zmienny3 miejsce 4 x 100 m/zmienny

Maria Rusak (SP nr 2 w Busku-Zdroju)

2 miejsce 100 m/grzbietowy3 miejsce 4 x 100 m/zmienny

Natalia Kolarz (SP nr 3 w Busku-Zdroju)

3 miejsce 200 m/klasyczny3 miejsce 4 x 100 m/zmienny

Adamczyk Aleksandra (ZPO nr 1 w BuskuZdroju)

3 miejsce 400 m/dowolny3 miejsce 4 x 100m/zmienny

Oliwia Pham Trong (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 4 x 100 m/zmienny

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju)

1 miejsce 200 m/klasyczny2 miejsce 200 m/zmienny

Karol Kowalski (SG nr 1 w Busku-Zdroju)

3 miejsce 4 x 100 m/zmienny3 miejsce 200 m/klasyczny

Patryk Krzemiński (SG nr 1 w Busku-Zdroju)

3 miejsce 50 m/motylkowy3 miejsce 4 x 100 m/zmienny

Hubert Tomczyk (SP nr 2 w Busku-Zdroju) 2 miejsce 100 m/grzbietowy

Patryk Kowalski (SMS w Ostrowcu Św.) 3 miejsce 4 x 100 m/zmienny

5

11-13.03.2016 r. – Lublin ZIMOWE MISTRZOSTWA

POLSKI JUNIORÓW 17-18 LAT

Norbert Jaworski (SMS w Ostrowcu Św.) 6 miejsce 200 m/klasyczny

24 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

6

19-20.03.2016 r. – Ostrowiec Św. Drużynowe Mistrzostwa

Młodzików 12,13-lat ZAWODY RANGI MISTRZOWSKIEJ

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju)

złoty medal 50 m/klasyczny

srebrny medal 200 m/klasyczny

710.04.2016 r. – Końskie

II Runda Dużej ŚwiętokrzyskiejLigi Pływackiej

Norbert Jaworski (SMS w Ostrowcu Św.)

1 miejsce 100 m/klasyczny

1 miejsce 50 m/klasyczny

Maria Rusak (SP nr 2 w Busku-Zdroju)

3 miejsce 50 m/grzbietowy3 miejsce 4 x 100 m/dowolny

Wiktoria Szumilas (ZPO w Zbludowicach)

3 miejsce 100 m/klasyczny3 miejsce 4 x 100 m/dowolny

Adamczyk Aleksandra (ZPO nr 1 w BuskuZdroju) 3 miejsce 4 x 100 m/dowolny

Oliwia Pham Trong (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 4 x 100 m/dowolny

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju)

1 miejsce 100 m/motylkowy2 miejsce 100 m/klasyczny2 miejsce 4 x 100 m/dowolny

Hubert Tomczyk (SP nr 2 w Busku-Zdroju) 2 miejsce 4 x 100 m/dowolny

Maciej Służalski (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju) 2 miejsce 4 x 100 m/dowolny

Karol Kowalski (SG nr 1 w Busku-Zdroju) 3 miejsce 50 m/dowolny

Oliwier Stecki (SG nr 1 w Busku-Zdroju)

2 miejsce 100 m/motylkowy2 miejsce 4 x 100 m/dowolny

815.05.2016 r. – Ostrowiec Św.

III Runda Dużej ŚwiętokrzyskiejLigi Pływackiej

Norbert Jaworski (SMS w Ostrowcu Św.)

1 miejsce 100 m/klasyczny

3 miejsce 400 m/zmiennyMaria Rusak

(SP nr 2 w Busku-Zdroju) 2 miejsce 50 m/grzbietowy

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju)

1 miejsce 50 m/motylkowy2 miejsce 100 m/klasyczny

Karol Kowalski (SG nr 1 w Busku-Zdroju)

3 miejsce 50 m/dowolny3 miejsce 100 m/klasyczny

9

11-12.06.2016 r. – Ostrowiec Św. Letnie Mistrzostwa Okręgu

ZAWODY RANGI MISTRZOWSKIEJ

Norbert Jaworski (SMS w Ostrowcu Św.)

srebrny medal 50 m/klasyczny

srebrny medal 100 m/klasyczny

srebrny medal 200 m/klasyczny

brązowy medal 400 m/zmienny

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju)

złoty medal 50 m/klasycznyzłoty medal 100 m/klasycznyzłoty medal 200 m/motylkowy

brązowy medal 100 m/motylkowy

brązowy medal 100 m/klasyczny

25BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Oliwier Stecki (SG nr 1 w Busku-Zdroju)

srebrny medal 100 m/motylkowy

brązowy medal 50 m/motylkowy

brązowy medal 200 m/zmienny

Adamczyk Aleksandra (ZPO nr 1 Busko-Zdrój)

brązowy medal 200 m/dowolny

10

18.06.2016 r. – Dębica Międzywojewódzkie

Drużynowe MistrzostwaMłodzików 12 lat, II Runda

ZAWODY RANGIMISTRZOWSKIEJ

Jan Lis (ZPO nr 1 w Busku-Zdroju)

złoty medal 100 m/motylkowyzłoty medal 100 m/klasycznyzłoty medal 200 m/klasyczny

srebrny medal 200 m/zmienny

Wszystkich chętnych pragnących dołączyć do ekipy buskich pływaków oraz wzmocnić swoje umiejętności pływackie Klub MUKS UNIA serdecz-

nie zaprasza do odwiedzenia buskiej pływalni przy BOSiR ul. Grotta 3a, od poniedziałku do piątku w go-dzinach od 15:30 do godz. 17:30.

Franciszek Rusak• Polonista, społecznik, pomysłodawca i inspirator wielu działań społecznych i kultural-

nych w Busku. Był dyrektorem buskiego Domu Kultury, współzałożycielem Towarzystwa Miłośników Buska-Zdroju

1050 ROCZNICA CHRZTU POLSKIMieszko I znany jest na ogół z decyzji o chrzcie Polski,

rzadziej za sprawą zwycięstwa nad Niemcami pod Ce-dynią. W popularnej historii pozostaje w cieniu swego wielkiego syna Bolesława Chrobrego. Po dogłębnym przeanalizowaniu jego dokonań, wyłania się zgoła inna

postać. Był nie tylko sprytnym i skutecznym taktykiem, ale także dalekowzrocznym strategiem. Małżeństwo z Dobrawą było mocno skalkulowane z jego wizją poli-tyczną. Biorąc w 965 r. ślub z czeską księżniczką – niezbyt młodą i niezbyt ładną – załatwił co najmniej dwie ważne

26 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Jan Chruśliński • Pułkownik w stanie spoczynku, historyk

„Z CHROBRZA NA WOJENNĄ TUŁACZKĘ”

sprawy. Przyjął z Pragi chrzest oraz rozerwał nieprzyja-zny mu sojusz czesko-wielecki. Po śmierci Dobrawy, zwolniony naturalnie z sojuszu polsko-czeskiego, ode-brał Czechom Śląsk i Małopolskę z Krakowem. Potrafił być pragmatyczny. Jego decyzje miały wręcz kapitalne znaczenie dla dalszych losów Polski.Chrzest PolskiPogańskie państwo Mieszka I osiągnęło za jego pano-wania szczyt swoich możliwości. Geniusz Siemomysło-wicza polegał m.in. i na tym, że zdawał sobie sprawę z nieuchronności jego upadku, gdy nie dokona radykal-nej zmiany dotychczasowej polityki. Rozległe, lecz słabo zaludnione i wyizolowane wskutek panującego pogań-stwa państwo, stawało się coraz bardziej anachroniczne. Nie miało szans na przetrwanie. Przyjęty przez Mieszka chrzest wyprowadził nasz kraj z opłotków Europy i wy-trącił pretekst obcym najeźdźcom, że podbijają pogań-ski kraj w celu jego chrystianizacji. Pozwolił też – sakra-lizując władzę – wzmocnić go ideologicznie (mówiąc dzisiejszym językiem). W warunkach ciągłych waśni plemiennych teoretycznie mógł wyrosnąć rywal, któ-ry pozbawiłby władzy Piastowicza, podobnie jak jego antenat pozbawił władzy Popielidów. Chrześcijaństwo lansowało teorię, że władza pochodzi od Boga, a wład-ca chrześcijański jest jego pomazańcem. Poza tym wraz z chrześcijaństwem przybyło do kraju Mieszka wielu wykształconych i światłych kapłanów i zakonników, którzy dali podwaliny do zorganizowania sprawnej kan-celarii, dyplomacji i administracji książęcej. Weszliśmy także w orbitę uniwersalnej polityki europejskiej. Od talentów i zdolności władców zależało więc, czy będzie-

my odgrywać w tej polityce rolę partnerów czy wasali. Obaj pierwsi Piastowie udowodnili, że potrafili sprostać wyzwaniu. Przyjęcie chrztu w obrządku rzymskim miało także decydujące znaczenie w obraniu kierunku naszej polityki. Dzięki temu do dziś znajdujemy się w świecie kultury łacińsko-śródziemnomorskiej o wyraźnym ukie-runkowaniu na Zachód. Zaiste nie sposób przecenić ów wiekopomny akt sprzed 1050 lat.„Dagome iudex”Tajemnicze, nie do końca rozszyfrowane pismo z 990. roku jest najstarszym polskim dokumentem między-narodowym. Jest to akt sporządzony przez Mieszka I, który chcąc zabezpieczyć swój kraj od napaści ze strony Niemiec, oddał go pod opiekę papiestwa. Wprawdzie stosunki z cesarstwem Ottonem III, a w rzeczywisto-ścią z jego matką Teofano (Otton III był nieletni) były bardzo dobre, to nie przeszkadzało nadgranicznym margrabiom wyprawiać się co rusz na ziemie Słowian nadodrzańskich. Oddanie Państwa Gnieźnieńskiego (nazwy Polska jeszcze nie było) w opiekę papieża miało uchronić kraj Mieszka od ekspansjonistycznych zaku-sów ciągle nienasyconych Germanów. W dokumencie zawarty został pierwszy opis naszych granic z wymie-nieniem Bałtyku, Bugu i Odry. Oddanie się pod bezpo-średnią kuratelę Rzymu miało ten dodatkowy walor, że nasz młody Kościół nie podlegał biskupstwom niemiec-kim, lecz samemu papieżowi. To utorowało drogę do ustanowienia polskiej metropolii w Gnieźnie i czterech biskupstw: w Kołobrzegu, Poznaniu, Wrocławiu i Krako-wie. Starania ojca przekuł w czyn jego następca Bole-sław Chrobry.

Publikujemy dwa pierwsze rozdziały najnowszej książki Jana Chruślińskiego, pisarza pochodzącego z Buska-Zdroju. Książka na rynku księgarskim ukazała się w czerwcu tego roku. Recenzję i wstęp do książki napisał prof. Karol Czejarek, literaturoznawca. Recen-zję pod kątem historycznym napisał, prof. dr hab. Lech Wyszczelski. Książka została wydana przez Oficynę Wydawniczą „STON 2” Kielce.

Rozdział I Duszną barakową izbę zalegała cisza. Grupa oficerów, jeńców wojennych Oflagu II D w Gross Born1, siedziała wokół stołu w słabym blasku jedynej żarówki, w gę-stym obłoku tytoniowego dymu, wywołującego dra-panie w piersiach i suchy kaszel, z wypiekami na twa-rzach i roziskrzonymi oczami.

1. Oflag II D Gross Born – niemiecki obóz jeniecki dla oficerów wziętych do niewoli położony koło miejscowości Kłomino na Pomorzu istniejący w latach 1940-1945, Wikipedia.

27BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Przy okrągłym piecyku, rozżarzonym do czerwono-ści, stał pochylony nad emaliowanym wiadrem chu-dy, krótko ostrzyżony młody mężczyzna i prał grube wełniane skarpety. Krople brudnej wody pryskały na boki żeleźniaka, głośno sycząc. Do palenia w piecyku leżały przygotowane obok drzwiczek dwie deski wy-jęte z łóżka. Mieszkańcy baraku bez skrupułów widać palili wszelkimi drewnianymi przedmiotami, bo nawet krzesła były już pozbawione grubo ciosanych oparć, a piętrowe łóżka nie miały poprzecznych desek w no-gach i u wezgłowia. Z luźno zwisających sienników sypała się starta na proch słoma.

Ciekawy wykład majora Jana Zgrzebnickiego prowadzony w ramach konspiracyjnej Wyższej Szko-ły Wojennej, sparaliżował życie w izbie. W niewoli niemieckiej major Zgrzebnicki dzielił los tysięcy pol-skich oficerów, przebywając od września 1939 roku aż do końca wojny w obozach jenieckich, kolejno w Oflagu II A Prenzlau, Oflagu II E Neubrandenburg, Oflagu II D Gross Born i Oflagu X A Sandbostel na te-renie Niemiec. Z inicjatywy jego i pułkownika Stefa-na Mossora zostały przygotowane w obozie w Gross Born tajne kursy przygotowujące młodszych oficerów do egzaminu do Wyższej Szkoły Wojennej.– Odsuń się trochę, Michał – poprosił głos z górnej pry-czy. Zainteresowanie wykładem okazał Witek, młody oficer, mieszkaniec izby, drzemiący dotąd w cieniu pod sufitem. Ledwie widoczna spod czupryny twarz nosiła ślady młodzieńczych pryszczy.

Temat wykładu brzmiał: Motoryzacja sił lądowych oraz warunki nowoczesnej obrony. Zgrzebnicki, będąc zdecydowanym zwolennikiem mechanizacji armii, występował przeciwko wykorzystywaniu środków transportowych wyłącznie jako takich i proponował, aby wszystkie automatycznie zostały przekształcone w środki walki. Powoływał się na odległe czasy, wyka-zując przewagę, jaką uzyskiwali kawalerzyści walczą-cy konno nad dragonami korzystającymi z konia jako środka transportu.

W odniesieniu do organizacji obrony twierdził, że przeżywa ona wielki kryzys, że zasady jej organizo-wania, zgodnie z doświadczeniami pierwszej wojny światowej, podlegają daleko idącej rewizji. O kryzysie obrony – przekonywał – zadecydowały nowe formy działania czołgów i techniczne warunki łączności, zapewniające ścisłe współdziałanie lotnictwa i wojsk pancernych.

Temat wywołał poważne spory wśród słuchaczy, prowadząc do ostrej wymiany zdań. Młodzi oficerowie dyplomowani mieli zdecydowanie bardziej nowocze-sne poglądy, zbieżne z poglądami majora Zgrzebnic-

kiego. Nieuchronnie stawiało ich to w roli oponentów w stosunku do niewątpliwie doświadczonych, ale konserwatywnie myślących starszych stopniem i sta-żem służbowym oficerów.

Za cienką ścianką baraku rozległy się ciężkie kroki. Ktoś przez chwilę tupał mocno na progu, otrzepując śnieg z butów, potem drzwi się otworzyły i do izby wszedł wysoki, chudy jak tyka chmielowa podpułkow-nik i zawołał:– No, panowie oficerowie, jeszczeście nie gotowi? Szó-sta niedaleko, Michał kończ pranie, proszę się ubierać.Michał niecierpliwie machnął skarpetką. – Cicho, nie widzi pan, że jest wykład?Przybyły zbliżył się do stołu. – Proszę już kończyć dyskusję, za chwilę apel wieczor-ny.

Zima 1945 roku była wyjątkowo śnieżna i mroźna. Tamtej styczniowej nocy Gross Born, baraki Oflagu II D nad jeziorem Pile, otulała zaśnieżona cisza otacza-jących je lasów. Oficerowie spali, nie spodziewając się niczego szczególnego.

Nagle w całym obozie rozległo się wściekłe ujada-nie psów, a uzbrojeni w automaty niemieccy żołnie-rze, przy wtórze wrzasków i głośnych przekleństw, kolbami karabinów zaczęli dobijać się do drzwi ba-raków. Do tego słychać było co jakiś czas karabinowe wystrzały, odbijające się echem w czystym mroźnym powietrzu. Wściekły Lagerführer miotał się po obozie, nieustannym rykiem popędzając jeńców. Pochylone cienie wysypywały się z baraków, nurkując w mrok mroźnego poranka. Tak oficerom Oflagu II D objawił się początek tragicznej ewakuacji do obozu w Sand-bostel koło Hamburga w północno-zachodniej części Niemiec. Ewakuację tę nazwano marszem śmierci, bo po drodze ludzie ginęli z wyczerpania, głodu i zimna, a także od strzałów eskortujących ich esesmanów. Był 29 stycznia 1945 roku.

Uliczki między barakami z wolna wypełniały się oficerami. Szczelniej otulali szyje szalikami, zapinali wysoko kurtki i postrzępione płaszcze, wciskali ręce głęboko w kieszenie. Nieśli ze sobą tobołki, paczki lub stare walizki z całym swym mieniem, które dotychczas kryły barakowe szafki.

Na głównej ulicy obozu wąskie strumyki sunących postaci łączyły się w rzekę ludzką, która z trudem prze-ciskała się przez ciasną gardziel bramy wyjściowej. Potem znów rozlewała się szeroko, wchłaniała wciąż nowe grupy i wreszcie sunęła miarowo, z rzadka szem-rząc pojedynczymi głosami.

Daleko poza domami niebo jakby pulsowało rdza-wym blaskiem łuny niewidocznego pożaru. Od czasu

28 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

do czasu, w nieustanne szuranie zniszczonymi butami o podłoże wdzierał się daleki odgłos – jakby huk nad-chodzącej burzy lub basowy oddech śpiącego olbrzy-ma. Równocześnie gdzieś za horyzontem mrugały na tle łuny jaśniejsze błyski.Podpułkownik Stefan Mossor trącił Zgrzebnickiego.– Ale grają, co?– Mhm – potwierdził. – Mają stracha przed Iwanem. Chyba przyjdzie nareszcie ich koniec.

Rozmowa się urwała. Każdy z mężczyzn myślał o latach spędzonych w oflagu, o poniżającym trak-towaniu i przekleństwach, jakimi obdarzani byli każ-dego dnia. O ile jednak pospolite przestępstwa lub zwykłe nadużycia władzy można próbować bagateli-zować i w jakiś sposób tłumaczyć warunkami wojny lub niedoskonałością ludzi, to ewidentne zbrodnie nie znajdowały już okoliczności łagodzących, a przecież nie należały do wyjątków. Były zawsze świadomym, a często także zaplanowanym działaniem, wymie-rzonym nie tylko w jednostkę będącą obiektem eks-terminacji, lecz także w ogół jeńców, z zamiarem ich psychicznego i fizycznego załamania. Do rzędu tych zbrodni należało wydawanie przez Wermacht jeńców w ręce gestapo, celem postawienia ich przed sądami specjalnymi za rzekome przestępstwa popełnione w stosunku do Niemców jeszcze przed dostaniem się do niewoli. Praktyka ta pozostawała w sprzeczności z prawem narodów i w wielu wypadkach równała się śmierci jeńców.

„Iwan idzie!” – to były te magiczne słowa, które przeobraziły übermenschów. Niektórzy przymilali się teraz, przypominali swe dobrodziejstwa: poczęstunek papierosem, oddanie kartki na chleb.

Styczniowa ofensywa, która ruszyła znad Wisły, już po kilku dniach dała znać o sobie. Maszerujące ko-lumny jeńców wyprzedzały wozy pełne uciekinierów, pojawiali się ranni żołnierze, zwiększyły się patrole SS i żandarmerii.

Trzeciego dnia marszu wieczorem wchodzili do miasta Stargard in Pommern, (Stargardu Szczecińskie-go). Domy po obu stronach ulicy były martwe i ciche, jakby ich właściciele padli ofiarą niespodziewanej za-razy. W szybach odbijały się pomarańczowe odblaski dalekich łun. Ostre błyski wybuchów bomb były teraz częstsze.

Dochodzili właśnie do średniowiecznej bramy, przez której wąską gardziel nieustannie płynęły pojaz-dy. Na poboczu, jak nieporadny żółw, leżał przewróco-ny samochód.

Nagle nad miastem zabłysła rakieta. Wyglądała pięknie i niewinnie: świąteczny fajerwerk wypuszczo-

ny w niebo ku uciesze dzieci. Ale ta gwiazda nie roz-pryskiwała się tysiącem wesołych iskier, lecz opadała wolno ku miastu, oświetlając każdy jego zakamarek. Gdzieś blisko odezwały się szybkie strzały. Świetlne pociski zamigotały wokół rakiety i zniknęły w nieprze-niknionej czerni nieba.

W jednej chwili rozległ się świdrujący uszy gwizd, w pobliżu wybuchła bomba. W ślad za nią podążył sznur pocisków świetlnych wystrzelonych z samolotu ku ziemi.– Iwan, Iwan! – zabrzmiał jeden wielki, radosny krzyk.

W kolumnie nastąpiło poruszenie. Niespodziewa-nie, całkiem blisko i nie wiadomo skąd, wytrysła ośle-piająca jasność i ogłuszający grzmot przetoczył się pomiędzy domami. Ziemia zadrżała od wybuchów spadających bomb. Zapalił się dom, potem drugi i trzeci. Przeraźliwy gwizd pikujących samolotów hu-czał nieustannie, a odpowiadał mu jazgot przeciwlot-niczych karabinów maszynowych.– Rany boskie, poginiemy! Chowajmy się! – wrzeszczał ktoś w kolumnie.– Chowajmy się do bramy, do bramy! – Zgrzebnicki i Mossor zagarniali jeńców swymi długimi ramionami i ciągnęli za sobą. W tym momencie bomba uderzyła w ścianę sąsiedniego domu. Zabrzęczały o chodnik odłamki, szkło i tynk. Kurzawa przesłoniła ulicę, ale po chwili wszystko opadło i znów ukazał się obraz współ-czesnego dantejskiego piekła.

W godzinę później rozlokowano wszystkich na hali sportowej, w koszarach jakiejś jednostki wojsk pan-cernych. Major Zgrzebnicki przygotowywał właśnie posłanie do snu, kiedy zza okna dobiegły donośne uderzenia kijem w ścianę hali, i ktoś zawołał:– Wychodzić po przydział prowiantu! Wychodzić po prowiant!

Z hali zaczęli wysypywać się ludzie z miskami, tale-rzami, starymi menażkami. W ciemnościach podążali w stronę kuchni.

Bombardowanie z drugiej strony miasta wciąż trwało.– Co im się stało, że teraz wydają żarcie? – dziwił się porucznik Kaczmarczyk, zajmując miejsce w ogon-ku przed kuchnią.– Czego się pytasz? Trzeba brać co dają i cieszyć się – kapitan Kowalski miał dobry humor z powodu roz-działu żywności.

Kolejka posuwała się szybko. Każdy otrzymywał bochenek chleba, kostkę margaryny i trzy łyżki cukru. Podstawiali pod ten cukier czapki, brudne chusteczki, a nawet rękawice, bo nikt się nie spodziewał, że będą im to dawać. Przywykli do lury słodzonej sacharyną,

29BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

a cukier oglądali tylko u tych, którzy z rzadka dosta-wali go w paczkach.

Kucharz w milczeniu rozdawał przydział, a stojący obok tłumacz, tłusty i obleśny, dogadywał:– Tylko chowajcie to dobrze, nie zeżryjcie na raz, bo może przez tydzień nic więcej nie dostaniecie.

Przez prawie całą noc w hali sportowej huczało jak w ulu. Wypadki minionego wieczora: bombardo-wania, zbliżający się front, wizyta gestapo, podnieciły ludzi i dały powody do niekończących się rozważań, dyskusji i domysłów. W końcu zasnęli z nadzieją, że nadchodzący ranek i następne dni będą inne.

Minęła piąta, gdy po ścianach hali sportowej znów zadudniły uderzenia i rozległo się wołanie na całe gar-dło:– Wychodzić! Wychodzić! Pakować wszystkie rze-czy, wychodzić na plac koszarowy! Za dziesięć minut zbiórka wszystkich na placu alarmowym! Wychodzić, wychodzić!

Ludzie budzili się z płytkiej drzemki, otrząsali z drę-twoty, rozglądali nieprzytomnie dookoła i z lękiem słuchali tych okrzyków.

W koszarach razem z jeńcami ożyły także psy, któ-re wieczorem przyjechały z gestapowcami. Szarpały się na smyczach, miękkim, drapieżnym i nerwowym krokiem szły obok swych panów, którzy obchodzili dookoła plac. Rozsypali się wzdłuż formującej się ko-lumny, żeby nikt nie uciekł.

Ranek wstawał chmurny i mglisty. Mróz zelżał znacznie, mgły opadły nisko, a lekki, leniwy wiatr kłę-bił je i mierzwił nad poprzecinanymi rowami pasmami gładkich pól.

Dniało, gdy kolumna wreszcie wyszła z koszar. Znów szli tym samym krokiem, tak samo powłóczyli nogami, stukali podeszwami o twarde kamienie jezd-ni i rozdeptywali na miazgę brudny śnieg.

Wąż ludzki ciągnął się na kilkukilometrowej prze-strzeni, urozmaicany krzykami niemieckiej eskorty i zajadłym szczekaniem niestrudzonych psów. Kro-czyli drogą, która wyglądała jak niewysoki nasyp kolejowy. Po obu jej stronach ciągnęły się jak okiem sięgnąć gładkie równe pola. Śnieg zasypał teraz rowy, dzielące tę przestrzeń na mniejsze pola, ale znaczyły je głowiaste czuby wierzb, przypominające potarga-ne dziewczęce czupryny. Gdzieniegdzie widać było przebiegające stadko kuropatw, przykucnięte wrony i tylko wiatr, silniejszy tu nieco niż pod miastem, po-gwizdywał w gałęziach i ogarniał idących coraz chłod-niejszym podmuchem. A do kresu podróży pozostało jeszcze pięćset sześćdziesiąt kilometrów.

Szli nieprzerwanie każdego dnia, przez następne cztery tygodnie. Obuwie obcierało im nogi do krwi, gniotły grube, niezgrabnie cerowane skarpety, fałdy i zmarszczki onuc robiły pęcherze. Ale eskorta niestru-dzenie poganiała ich naprzód.

W przerwach na krótki odpoczynek oficerowie sia-dali na kocach, tobołkach, walizkach lub wprost na mokrym śniegu. Ściągali buty i uderzając nimi o asfalt, odbijali twarde jak skała grudy śniegu, które narosły pod podeszwami i uniemożliwiały chodzenie, zmie-niając w gehennę każdy krok.

Po czterech tygodniach morderczego marszu i przebyciu około siedmiuset kilometrów osiągnęli wreszcie cel marszu: Oflag X A w Sandbostel.

Wiosna 1945 roku długo nie nadchodziła. W ostat-nim tygodniu przed Wielkanocą pogoda ustaliła się ja-sna, ale z przymrozkiem. W dzień na słońcu bywała od-wilż, a nocą temperatura dochodziła do dwóch, trzech stopni poniżej zera. Na Wielkanoc, 1 kwietnia, prószył śnieg. W drugi dzień świąt powiał nagle ciepły wiatr, nadciągnęły chmury i przez trzy dni i trzy noce lał rzę-sisty, ciepły deszcz. W czwartek wiatr ucichł i nastała gęsta, szara mgła, jakby kryjąc tajemnicę dokonują-cych się w przyrodzie przemian. Pod koniec tygodnia przed wieczorem mgła zniknęła, chmury rozpierzchły się, przybierając kształt baranków, niebo pojaśniało. Nastała prawdziwa wiosna. Słońce szło w górę, dzień robił się dłuższy, skowronki ze wszystkich pól zrywały się ku niebu i drżały w powietrzu nad obozem, śpie-wając swój poranny hymn.

Major Zgrzebnicki był jak zahipnotyzowany czarem wiosennych dni. Zapomniał o obozie, zapomniał o so-bie, zapomniał o wszystkim – żył cudem tej wiosny i miał wiosnę w sercu. Wszystkie te barwy, drgnienia, śpiewy, zapachy, całe to przepotężne życie przyrody tętniło w nim nadzieją, że dni niewoli i poniżenia zbli-żają się do końca. A wiośniany cud trwał i potężniał.

Kwiecień dał znać o sobie zwielokrotnieniem alianckich nalotów dywanowych. Alarmy były tak częste, że dźwięk syren rozbrzmiewał właściwie bez przerwy i już nie było wiadomo, czy to alarm, czy jego odwołanie. W ciągu dnia nikomu z jeńców to nie prze-szkadzało – te samoloty im nie zagrażały, one leciały dalej, najczęściej w kierunku Berlina. Kiełkowało uczu-cie radości, że nieuchronnie zbliża się koniec Rzeszy.

Niektóre naloty były tak silne, że gdy bombardo-wano Hamburg czy Bremę, to w oflagu drżały baraki. Słychać było jedno wielkie wycie i huraganowy gwizd spadających i wybuchających bomb. A setki samolo-tów leciało nieprzerwanie.

30 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Kiedy w ciągu dnia samoloty leciały na niskich wysokościach, oficerowie wybiegali z baraków i po-zdrawiali lecących, machaniem sygnalizując, że nie są Niemcami.

Któregoś wieczoru pod koniec kwietnia wojska angielskie przystąpiły do decydującej rozprawy z hi-tlerowskimi strażnikami Sandbostel. Ogień artyleryjski wzmógł się tak, że ziemia się kolebała.

Major Zgrzebnicki, razem z innymi mieszkańcami baraku, patrzył przez okno na niesamowitą scenerię roztaczającą się przed ich oczami. Po niebie gnały se-rie kolorowych pocisków. Wśród nich sunęły cienie nocnych bombowców, lecących ze swoimi ładun-kami w stronę Hamburga i Bremy. Cały teren wokół baraków zryty był wybuchami. W górę wylatywały co chwila fontanny ziemi.

Naraz ziemia mocniej się zakołysała, ściany baraku zatrzeszczały. Lawina ognia spadła na równinę w oko-licy rampy kolejowej i pokryła ją na dużej przestrzeni – od torów kolejowych po elektrownię.

W nocy z 28 na 29 kwietnia 1945 roku po barakach zaczęła krążyć wieść, że esesmani uciekają, zostawia-jąc jeńców pod strażą Wehrmachtu.

Dniało już i prostokąt wejścia do obozu jaśniał co-raz bardziej. Wtem przy bramie wjazdowej rozległ się jakiś rumor, doleciały urywane, niezrozumiałe zdania.– Co tam się dzieje? Może to już Anglicy?

Od wejścia rozlegały się coraz głośniejsze wrzaski. Zaspani, nic nierozumiejący ludzie z dalszej części ba-raku wybiegali na zewnątrz. Na dworze stanęli w gru-pie drżących od chłodu osób i czekali, co będzie dalej. Pomarańczowa kula słońca wędrowała coraz wyżej po niebie. Mimo pewnego zamglenia, dało się dostrzec kontury wjeżdżającego do obozu czołgu.

Po kilkunastu minutach w obozie rozległy się gwizdki wzywające na apel. Oficerowie ustawiali się w długich kolumnach, zwróceni w stronę bramy, cze-kając z niepokojem, kto się w niej pojawi. I wreszcie, wzruszeni, zobaczyli zbliżające się ku nim postacie w angielskich mundurach. Na środek wystąpił angiel-ski kapitan. Stanął na baczność, zasalutował i zaczął mówić po polsku: – Bracia Polacy! Jestem Polakiem w Armii Brytyjskiej. Chcę wam ogłosić: Jesteście wolni! Jeszcze dzisiaj ko-mendę nad obozem obejmie dowództwo angielskie. Nikt już nie będzie was zmuszał do niczego, znieważał i poniewierał. Zachowajcie porządek. Wiemy, że jest wam ciężko i że potrzebujecie pomocy.

A teraz, jako prawdziwie wolni ludzie, zaśpiewajmy nasz hymn narodowy!

Po tych słowach zaintonował: „Jeszcze Polska nie zginęła…”. I nagle, ze wzruszenia rozległ się jeden, wiel-ki, chóralny płacz, twardych, odpornych na wszystko mężczyzn. Było to tak mocne przeżycie, że po latach wielu nie miało siły o tym mówić ani tego wspominać. Tego niezapominanego dnia, 29 kwietnia 1945 roku, zaczerpnęli pierwszy haust wolności.

Niewola, złe odżywianie, a zwłaszcza trudy i wysi-łek siedmiusetkilometrowego marszu ewakuacyjnego z Gross Born do Sandbostel, odbiły się negatywnie na stanie zdrowia majora Zgrzebnickiego. W angielskim szpitalu polowym zdiagnozowano u niego zapalenie mięśnia sercowego. Leczenie w kilku szpitalach obo-zowych trwało ponad półtora roku.

Przyszła jesień, Zgrzebnicki odbywał spacery po parku otaczającym szpital w Salzkotten – miasteczku w Nadrenii Północnej-Westfalii – i każdego dnia ocze-kiwał decyzji o zwolnieniu go ze szpitala. Drzewa, nie ustając ani na chwilę, pokornie i smętnie prószyły pur-purowym listowiem. Kiedy wzmagał się wiatr, chmary zwiędłego listowia suto zaścielające alejki i trawniki unosiły się ponad park, krążyły wysoko w przestwo-rzu i pędziły na wschód. Wydawało się wówczas, że nad zasmuconą jesienną ziemią szaleje purpurowa zamieć.

Wreszcie nadszedł długo oczekiwany dzień. Major Zgrzebnicki został zaproszony przez doktora Georga Lee, Anglika, ordynatora oddziału kardiologicznego, który poinformował, że stan zdrowia pacjenta jest na tyle dobry, że może on opuścić szpital i wrócić do kra-ju.

Informacja ta zrobiła na Zgrzebnickim wielkie wrażenie. Wrócił do sali chorych, położył się na łóżku. Zamknął oczy i jakiś czas leżał zupełnie nieruchomo. Poduszka pod policzkiem była chłodna i pachniała le-karstwami. Słyszał oddechy pacjentów. Poczuł lekkie mdłości. W końcu zirytował się, mocno zacisnął oczy, spojrzenie skierował w głąb siebie, obrócił się i usiadł na krawędzi łóżka. Zaciskał oczy dopóki zawrót głowy nie minął, potem je otworzył i spojrzał dookoła. – Wracam do Polski, do rodziny – powiedział. – Po siedmiu latach! Co mnie tam spotka?

W wypłowiałym oficerskim płaszczu, z plecakiem na plecach szedł Zgrzebnicki nierównym, zmęczo-nym krokiem do pociągu sanitarnego, którym miał wrócić do ojczyzny. Zajął miejsce w wagonie, trzy-mając plecak na kolanach, odwrócił się i przez okno wpatrywał się w budynki szpitala, które stały w migo-tliwych cieniach pod dębami, i w niebo, które nigdy nie było rozleglejsze ani bardziej błękitne dla niego, jak tamtego dnia. Potem pociąg, zataczając wielkie

31BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

półkole, wyjechał na szlak. Major wstał i środkowym przejściem między parami siedzeń przeszedł na tył wagonu, przyłożył dłonie do szyby i patrzył na tory, aż wszystko zniknęło za zakrętem.

W tym momencie zdał sobie sprawę jak brzemien-ne skutki ma ta podróż. Jest punktem kulminacyjnym; jego życie od tego momentu zmieni się na zawsze, obierając nowe, nieoczekiwane kierunki. Nie miał żadnych przesłanek pozwalających zrozumieć, co za-wiera scena, w której właśnie uczestniczył. Ogarnięty niewyjaśnionym niepokojem, siadał i znów wstawał. W końcu zmusił się, żeby usiąść na swoim miejscu.

Stukot pociągu, świst powietrza, w szybie te same posępne odbicia tych samych posępnych twarzy. Jego serce biło mocniej, gdy pociąg stawał przed semafo-rem. Wtedy milcząco włączał się do życia, zastępując tym własną pustkę. Rozszerzały się wówczas jego źre-nice, ruszał wygaszony puls. Bo teraz WIDZIAŁ. Przez okno. Dom, w którym miał szczęśliwe dzieciństwo, kochającą się rodzinę. Dom z wielkimi oknami, sko-szonym trawnikiem, prawdziwą, głośną obecnością. W końcu zasnął z głową przyciśniętą do wibrującej szyby, przy akompaniamencie melodyjnego sapania lokomotywy i stukotu kół wagonu na złączach szyn.

Gdzieś, jeszcze przed Warszawą, tory biegły bli-sko Wisły i nagle przez uchylone okno wiatr przywiał orzeźwiający zapach, widać było połyskującą wodę i wędkarzy moczących kije w rzece. Później wagony wtaczały się na kolejne stacyjki. Wreszcie pociąg za-trzymał się na dworcu Warszawa Główna, otoczonym pachnącymi w słońcu, złocistymi klonami.

Na peronie na majora czekał jego młodszy brat Olek, który mieszkał przy ulicy Poznańskiej.

Z dworca na Poznańską poszli pieszo. Czarne kale-kie drzewa powiodły ich aleją. – Wróciłem – szepnął do brata. – Wróciłem. Już po wszystkim.

Gruzy powalonych domów i oślepłe, nieprzejezd-ne ulice nie były już Warszawą. Jacyś ludzie skakali po-kracznie przez wyrwy i doły, zapuszczali się do bram, na piętra, w piwnice.

Na widok smutnych szczątek, jakie zostały na ziemi po ulicach Warszawy, trudno było się opędzić od my-śli, że ludzie, którzy pchnęli stolicę w obłąkańczą wal-kę nie byli z tego miasta, że przyszli z jakiegoś mrocz-nego kąta świata, gdzie nie szanuje się istnień żywych i martwych, przeszłych i przyszłych, gdzie nie dba się o nic i o nikogo – tylko o rzeczy własne.

Zgrzebnicki każdego dnia obserwował, jak w te je-sienne dni ulicami ciągnęły tłumy pieszych. Korowo-dy pielgrzymów przeprawiały się przez grzęzawiska

rumowisk. Przed ruinami głównego dworca usadowił się jarmark warszawski z szeregami drewnianych kra-mów. Wędliny, tłuszcze, słodycze, pieczywo, skarpetki, złoto, kit… W umarłym masywie ulic, na rumowiskach, w klatkach ocalałych pięter, wśród własnych i cudzych gratów, lęgło się nowe życie.

Kiedyś, gdy szedł w kierunku Nowego Światu – na-gle ogarnął go lęk, jaki los czeka to miasto, wystawio-ne na jesienne deszcze i wiosenne burze. Zbliżał się w ciemności do ulic, które były niegdyś tętniącym ser-cem miasta, i idąc wytężał w sercu oszukańczą wiarę, że spotka je teraz niezmienione, takie jak dawniej: wia-dukt pełen świateł, ławki w Alejach w duszne wieczory letnie, lipcowe szepty w parkach i łuk Nowego Światu z tęczą neonów na asfalcie…

Lecz jeśli ciemność mogła ofiarować nadzieję złu-dzenia, odmawiał jej dzień. Jasność odsłaniała wszyst-ko, co ukrywała noc. Szare chmury płynęły niebem, podobne do gruzów Solca i Starówki – spiętrzone i sczerniałe. Nieraz wzrok przestawał rozróżniać i nie potrafiłbyś zgadnąć, gdzie kończy się rumowisko, a za-czyna obłok. Miasto dawało tu niebu dostęp zbyt bli-ski, wpuszczając je co krok w czeluście zdruzgotanych ścian.– Czym jest to miasto? – pytał siebie Zgrzebnicki, patrząc na ów uparty pochód istnienia, niewstrzy-many przez żadną z plag. – Ku czemu dążą ci ludzie i o co zechcą walczyć teraz, kiedy przestała im grozić śmierć?

Słońce opuszczało się za poszarpany łańcuch da-chów Ochoty i Woli, oświecając je krwawo, całkiem jak niedawne łuny pożarów.Rozdział II

Po kapitulacji, we wrześniu 1939 roku, major Jan Zgrzebnicki zabrał ze sobą mapę jednego z ostatnich odcinków obrony Warszawy, na pamiątkę z wojny.

Udało mu się ją przechować. Do powrotu z nie-woli jenieckiej nigdy jej nie przeglądał, lecz nosił ją zawsze przy sobie. Teraz, w wolnych chwilach, kiedy narysowany na mapie kawałek okolicy miał tyle samo wspólnego z rzeczywistością, co z pierwszym lepszym odcinkiem na księżycu, siadywał nad mapą i uważnie się jej przyglądał. Stanowiska obronne jego batalionu wyrysowane były na karcie niebieską kredką – nie-przyjacielskie czerwoną. Znał ten odcinek lepiej niż miejscowość, w której się urodził.

Wpatrując się w mapę, rozmyślał, co też się teraz dzieje na tym zapuszczonym skrawku ziemi, którego rysunek trzymał w ręce. Nikt tam pewnie nie zagląda, rozmyte deszczem rowy strzeleckie i schrony wkrótce się zapadną. Ale powrócą inne rzeczy: najpierw trawa

32 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

i wszelkiego rodzaju chwasty, później także drzewa – i wszystko będzie znów wyglądało po dawnemu, tak jak przedtem, zanim zapanuje chęć wspomnień i po-sadzenia tam kwiatów.

Czuł, że te rozmyślania były niemądre, stanowiły próbę zaszycia się w pieczarze swoich wspomnień, a on nie był na tyle silny, żeby wziąć się w garść i zająć się czymś, co pozwoliłoby o tym zapomnieć.

Potem, kiedy się już zadomowił, myślał, że kiedy zrzuci mundur i włoży na siebie swoje stare cywilne ubranie, oderwie się od prześladujących go przeżyć. Ale ubranie nie było już na niego dobre i musiał prze-robić mundur. Przeróbka na nic się zdała – ubranie przesiąknięte było wojną i nie sposób było tego usu-nąć, toteż należało je spalić. Gdy sobie to uświadomił, zrozumiał, że jeszcze nie jest w pełni cywilem. Nastąpił czas spokojnego rozpamiętywania minionych pięciu lat wojny, wolny od wszelkich obowiązków. Człowiek jest przecież istotą towarzyską, w ciągu ostatnich sied-miu lat, w obozach, miał stale towarzystwo, które te-raz rozproszyło się na cztery wiatry. Tu, dokąd go teraz przywiał los, ludzie byli mu obcy – stali się takimi, choć dawniej żył wśród nich.

Nastał rok 1947. Pewnego wiosennego przedpo-łudnia major Zgrzebnicki wracał ze szpitala przy ulicy Koszykowej, spacerkiem do domu. Wiatr przeganiał po niebie białe, pierzaste obłoki. Z jezdni unosił się wi-rujący tuman kurzu pomieszany ze smrodem spalin.

Wyniki badań wskazywały, że jego serce wraca do normy. Szpital wystąpił z wnioskiem o skierowanie do sanatorium. Jednak z pierwszego terminu zrezygno-wał. Uznał, że jest jeszcze zbyt słaby. Szpital uwzględ-nił jego prośbę i przychylił się do zmiany terminu. Te-raz miał tylko oczekiwać na oficjalne zawiadomienie.

Zbliżała się wczesna tego roku Wielkanoc. W życiu majora wszystko powoli wracało do stanu sprzed ope-racji, bo tak właśnie teraz dzielił czas. Przed operacją i po operacji oraz na czas przed wojną i po wojnie. Na powrót do wojska nie było żadnych szans. Przez jakiś czas nigdzie nie pracował. Po kilku tygodniach poszu-kiwań wreszcie dostał pracę. Różniła się diametralnie od służby wojskowej. Ale po pewnym czasie zaadap-tował się. Nie był pesymistą – po prostu na pewne sprawy zaczął wreszcie patrzeć realnie, a przynajmniej próbował. Odbierało to życiu trochę uroku, nie nara-żało za to na niepotrzebne rozczarowania. Czuł się jednak tak, jakby tkwił pośrodku stojącej wody. Nie oczekiwał nawet, że ktoś w ten staw rzuci kamyk, aby choćby na moment przerwać tę monotonię.

Bratowa, żona Olka orzekła, że decydując się na po-byt w sanatorium, zrobił wreszcie coś rozsądnego. Nie

dość, że po ciężkich przeżyciach wojennych szybciej zregeneruje organizm, to z obecnym wyglądem ma duże szanse poderwania kogoś atrakcyjnego. I wła-śnie to byłoby dla niego najwłaściwszą kuracją.

W tym czasie otrzymał zaproszenie od kolegi szkol-nego, z gimnazjum w Pińczowie. Wydawało się intere-sujące. Kolega zapewniał, że posiada dom z ogrodem, że okolica jest lesista, sucha, a sam budynek drewnia-ny. Zapewniał; że po wojennych przejściach kilkana-ście dni goszczenia u niego pozwoli Zgrzebnickiemu zregenerować siły fizyczne i nadwyrężoną psychikę. Zaproszenie zostało przyjęte, urlop załatwiony. Poje-chał.

I oto, po siedmiu latach i kilku miesiącach, zdemo-bilizowany, uzbrojony na totalny pokój, przyjechał do miasta swojej młodości. Ale nie czuł się tu swojsko: obcy człowiek w obcym mieście. Gdy dotarł do Pińczo-wa, była noc. Puste ulice, ciurkiem sączący się z nieba deszcz, czarny asfalt lśniący w świetle pojedynczych latarń, jedenaście uderzeń kościelnego dzwonu, który kilkadziesiąt lat temu uniknął przetopienia w armatnią lufę.

Zgrzebnicki doszedł do bulwaru nad Nidą. „Popatrz na słońce” – powiedział mu kiedyś profesor Karpiński. – „Już nigdy nie zobaczysz takiego jak dziś”. A teraz Karpiński już nie żył, zmarł w ostatnim roku wojny. Choroba żołądka i jelit, podobno dręczyła go od lat. Nieprzestrzeganie zalecanej diety, bieda i brak leków nasiliły chorobę i powaliły go. Zgrzebnicki dowiedział się o tym w liście od swojej siostry Basi. Gdy przeczytał wiadomość, śmierć maszerowała zbyt blisko niego, by z jej powodu serce mu żywiej zabiło. Jak wiele innych zdarzeń, wiadomość ta była częścią procesu ogałaca-nia człowieka z wszystkiego, by w końcu odszedł z pu-stymi rękami – na potwornym stosie płonęło wszyst-ko, co się posiadało. Brakowało nawet pewności, czy płomienie oszczędzą to, czym się było.

Tomek Nikiel, kolega z gimnazjum, który zaprosił Zgrzebnickiego do siebie, był leśniczym.

Okupację niemiecką przeżył w swojej leśniczówce. Przez całą wojnę był czynnym żołnierzem Armii Kra-jowej.

Leśniczówka rozsiadła się w dolince, u stóp zale-sionych pagórków ciągnących się wzdłuż piaszczystej drogi, na tak zwanej Kolonii. Dom był solidny, drew-niany, pokryty gontem, pełen słońca zaglądającego do wnętrza przez duże okna. I ten wielki przydomo-wy sad… Na niego wychodziło okno małego pokoju, w którym rozgościł się Janek. Gdy następnego dnia wczesnym rankiem zerwał się z łóżka i podszedł do tego okna, zachwycił go widok starej czereśni, gę-

33BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

sto obwieszonej purpurowymi owocami. Próbował z okna dosięgnąć konara. Nie dał rady. Wyszedł więc do sadu, zrywał mięsiste owoce, jadł z taką chciwością, że aż ząb o pestkę zazgrzytał. O świcie budził go ptasi wrzask, a po śniadaniu wychodził do lasu, czytał, opa-lał się, odpoczywał. Miał swoje pierwsze powojenne wakacje, i to jakie wakacje! Miód prosto z pasieki, ma-sło, biały ser, mleko. Śniadania, obiady i kolacje poda-wano na dole w pokoju jadalnym, na dużym owalnym stole. Były smaczne i obfite. Zosia żona Tomka, leśni-czyna, była miła i skromna.

Po pewnym czasie major odżył, poprawił się, wró-ciła mu właściwa energia. Czuł jakby żył tylko powie-trzem, zaczął teraz mniej jeść, mało spał.

Wreszcie przyszedł dzień odjazdu. Podziękowa-niom nie było końca. Pani leśniczyna przygotowała koszyk pachnących czereśni, osełkę masła, klinek bia-łego sera, słoik miodu, kurę na rosół… Włożyła wszyst-ko do koszyka i tak obdarowanego Janka, Tomek od-wiózł bryczką zaprzężoną w dwa konie do Pińczowa, na stację kolejki wąskotorowej.

Po pobycie w leśniczówce majorowi wróciła dawna energia i chęć życia. Znajomi twierdzili, że: „jakoś tak wyprzystojniał i odmłodniał”. Jeżeli nawet mijało się to z prawdą, chciał im wierzyć. Słowa podbudowywała świadomość, że fizycznie od lat nie czuł się tak dobrze jak teraz.

Kilkanaście dni po powrocie listonosz spotkał go na ulicy i wręczył pismo o przyznanym sanatorium. Stojąc w smudze gorącego słońca, przy krawężniku bocznej uliczki, przeciął ostrzem scyzoryka kopertę i przeczytał: Busko-Zdrój, od 15 sierpnia. Po przeciwnej stronie wąskiej jezdni ogromny kasztan, który jeszcze tak niedawno był obsypany różowym kwiatem, gubił teraz małe kolczaste kuleczki.

W sanatorium uwzględniono jego prośbę – otrzy-mał słoneczny pokój z tarasem. Miał z niego wspaniały widok na zdrojowy park, o tej porze roku pełen kwit-nienia i świergotu ptaków. Po zabiegach najchętniej odpoczywał na tarasie, w wygodnym leżaku, z książką na kolanach. Nie zawsze do niej zaglądał. Park, w któ-rego był nieomal środeczku, o różnej intensywności zieleni, przyciągał wzrok, nasuwał myśli o ogrodzie nieżyjących już rodziców w pobliskim Chrobrzu, pew-nie teraz zaniedbanym, i o domu, który tam czeka.Roz-myślania nad książką, z wzrokiem błądzącym między rozsłonecznionym niebem, a ziemią w bujnej zieleni, przerywała zazwyczaj pewna młoda pani, przecha-dzająca się w pobliżu tarasu. Wyczuwał, że te jej spa-cery cienistą aleją, tuż obok jego tarasu na wysokim

parterze sanatorium, nie są przypadkowe. Sam przed sobą nie chciał się przyznać, że czekał na moment po-jawienia się tej kobiety. Zainteresowanie jego osobą sprawiało przyjemność, podnosiło na duchu.

Osobą, która wzbudziła takie zainteresowania Janka, okazała się Aniela Raczkowska, przebywająca w sąsiednim sanatorium. Zgrzebnicki tak ją opisywał po powrocie swojej bratowej i bratu: „Nelusia jest ko-bietą o uderzającej urodzie, piękną nie tylko ze wzglę-du na pociągającą zmysłowość, ale i na urok, wdzięk, inteligencję. Nie jest przesadnie szczupła, jej kształty zachwycają proporcjonalnością i krągłością. Zawsze elegancka, z precyzyjnie obmyśloną «toaletą», pełna gracji, wewnętrznego spokoju i naturalności, którą oczarowuje mężczyzn i zdobywa sympatię kobiet. Ma długie, lśniące ciemnoblond włosy, powłóczyste spojrzenie, mlecznobiałą cerę, fiołkowe oczy i wąskie kształtne dłonie”.

Do spotkania Nelusi i Janka doszło wcześniej niż się tego sami spodziewali, a obydwoje byli zadowoleni ze spotkania, bo stało się ono początkiem ich wielkiej miłości. Tego dnia pili herbatę na ażurowym tarasie kawiarni „Wiślica”. Różowo kwitnące pelargonie zwie-szały się girlandami z kawiarnianych parapetów.

W powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy i drożdżowego ciasta. Janek rozwodził się nad pięknem zdrojowego parku, nad trwającą od kilku dni niezmiennie słoneczną pogodą, nad zaletami Bu-ska-Zdroju i urokiem występów w sali koncertowej, w Marconim.– Nad czym się pani tak zamyśliła? – uśmiechnął się do niej ciepło, ściszając głos. Wypadło to jakoś piesz-czotliwie.

Zastanawiała się gorączkowo, w jaki sposób pokie-rować rozmową, aby dowiedzieć się o nim jak najwię-cej i nie dać poznać po sobie, że ją interesuje. Należa-ło działać rozważnie – dać złudzenie, że to on wybrał i właśnie zdobywa.– Jadąc tu nie myślałem nawet, że spotkam taką oso-bę, jak pani. A jestem trochę romantykiem, jak całe to nasze pokolenie – przyznał Zgrzebnicki. Poszukał jej oczu.– Miło słyszeć – uśmiechnęła się lekko, zatrzepota-ła bezradnie rzęsami, co zawsze w takich sytuacjach zdawało egzamin, po czym dyplomatycznie zmieniła temat.

Z dalszej rozmowy wynikało, że ma na imię Aniela. On powiedział jej swoje imię – Jan. Było to dla niej mi-łym zaskoczeniem.

34 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

– Czytałam, że mężczyźni, którym nadano imię Jan są obdarzeni dużym poczuciem humoru i to właśnie dlatego cieszą się w towarzystwie wielkim powodze-niem. Nie można się nudzić ani tym bardziej smucić w ich obecności, dlatego są pożądanymi uczestnikami wszelkich spotkań. Oni również uwielbiają towarzy-stwo i nie znoszą samotności. Są weseli i pogodni, nie lubią się martwić ani złościć. – Dziękuję, pewnie jest w tym wiele prawdy – odpo-wiedział skromnie.– A jak brzmi zdrobnienie pani imienia? – zapytał. – Bo ja do pani zwracałbym się Nelunia lub Nelusia. Roześmiała się perliście. – Wie pan, nikt tak jeszcze mnie nie nazywał, ale podo-ba mi się ta forma, dziękuję. Spojrzała na jego ręce. Nie nosił obrączki.

„O niczym to co prawda nie świadczy, ale na pod-rywacza mi nie wygląda” – myślała. Zauważyła, że na spacerach nikt nie dotrzymywał mu towarzystwa. Zdecydowanie jej się podobał. Urodę miał męską, spokojną. Oczy ciemne, niepozbawione inteligencji, włosy gęste o kolorze ciemnej popieli. W sprzyjają-cych warunkach mogłaby się w nim nawet zakochać.

Zastanawiała się, kim mógł być z zawodu. Przy-puszczała, że prawnikiem albo inżynierem.– Mieszka pani gdzieś w pobliżu – stwierdził bardziej niż zapytał, przyjemnym w brzmieniu głosem. – Wi-duję panią codziennie, przechodzącą alejką widoczną z mojego tarasu. Zapamiętałem nawet, jak pani była wczoraj ubrana. Uśmiechnęła się. – Tak? To interesujące.

Słońce zachodziło purpurową tarczą nad drzewa-mi parku. Powietrze było przejrzyste i nawet najlżejszy powiew wiatru nie mącił zbliżającej się ciszy wieczoru. Wysoka ściana drzew po obu stronach budynku coraz bardziej ciemniała, przybierając w górze fantastyczne kształty. Na niebo wypłynęła jasna tarcza księżyca i za-paliły się migotliwe roje gwiazd. Siedzieli, rozkoszu-jąc się chłodem płynącym szerokimi falami od parku zdrojowego. – Późno już – powiedziała. Wszystko co dobre, szybko się kończy. – Odprowadzę panią. – Będzie mi miło, dziękuję – odpowiedziała.

Przy wejściu do sanatorium, w którym mieszka-ła Nelunia, zatrzymali się, pełni głębokiej wzajemnej sympatii i jakiegoś wewnętrznego nienasycenia. Ja-nek zbliżył się do niej i delikatnym ruchem ujął jej dło-nie. Nie znalazła dość odwagi, by spojrzeć mu w oczy.

– Dziękuję za miły wieczór – jej głos drżał równie silnie, jak reszta ciała.– To raczej ja powinienem podziękować – skwitował zagadkowo.

Nadal czuła na skórze dotyk jego smukłych, dłu-gich palców. Delikatnie ścisnął jej drobne dłonie, jakby starając się zapamiętać ich kształt. Emanował ciepłem, siłą i jeszcze czymś, czego nie potrafiła nazwać.

Przez chwilę stali oboje w milczeniu, nie spoglą-dając na siebie, czując jakąś dziwną, słodką niemoc. Wreszcie Janek wypuścił jej dłoń ze swojej ręki, i jakby speszony tym, co się wydarzyło, zanurzył palce w gę-stwinie swych popielatych włosów.

Tymczasem na błękitnym dotychczas niebie po-jawiły się ciemne chmury. W parku panowała cisza, i tylko wiatr szeleścił w liściach, poruszając lekko ga-łązkami. Zgrzebnicki wracał sam do sanatorium, wol-no błądził po szeleszczących żwirowanych alejkach parku. Był wciąż pod wrażeniem, jakie wywarła na nim Nela. I już wówczas był przekonany, że jest w niej zakochany i że będzie zabiegać, aby została kobietą jego życia.

„Nie zapomnę nigdy tych chwil ani tego zakątka na ziemi, gdzie ją poznałem!” – mówił sam do siebie.

Nela nie mogła zasnąć tego wieczora. Spędziła z Jankiem jedno popołudnie, a już w myślach gorącz-kowo szukała zdrobnienia jego imienia, jakim go bę-dzie w przyszłości nazywać.

Nie przewróciło jej się w głowie i samokrytycyzm jeszcze jej nie opuścił, ale przyjemnie było poma-rzyć… Od dawna tego nie czyniła. A Janek zdecydo-wanie jej się podobał.

Turnus sanatoryjny się kończył, dni upływały bar-dzo szybko. W przeddzień wyjazdu byli na pięknym spacerze w Parku Zdrojowym i tam, wśród kwietnych dywanów wijących się między parkowymi alejkami, Janek oświadczył się Neluni. Wyznał swoje uczucia i zaproponował, żeby ślub odbył się jak najszybciej. Oświadczyny zostały przyjęte. Szczęśliwy, ale pełen różnorakich myśli wracał do domu. Przepełniało go szczęście i nadzieja, że nareszcie będzie potrzebny tej jedynej, wybranej kobiecie, osobie fascynującej, że bę-dzie mógł się sprawdzić jako życiowy partner, że będą mieszkać w swoim mieszkaniu, a w przyszłości założą rodzinę.

Tymczasem pozostało im pisanie do siebie listów.2 Bardzo rzadko mogli usłyszeć się przez telefon – po-

2. W posiadaniu pani Wiesławy Grabik są zdeponowane w po-kaźnym pudle, powiązane wstążkami listy do Neli i od Neli.

35BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

łączenia telefoniczne pozostawały wówczas raczej w sferze marzeń.

Z listów płynęły wyznania miłości, uwielbienia, tę-sknoty. W liście z 21 września 1947 roku Zgrzebnicki pisał między innymi: Najdroższa Neluniu, Najsłodsza Pieszczoto mego serca! Po dwóch dniach „posuchy” nareszcie dzisiaj otrzymałem dwudziesty z kolei list od Ciebie. Piszesz, że Ty otrzymałaś dopiero mój siódmy list, datowany na szesnastego. Ponieważ po nim wysłałem już trzy, więc ten będzie jedenasty, a jutro albo pojutrze wyślę dwunasty. (…) Neluniu, Pokuso mego samotnego życia – jesteś Tą, co mi szczęście upragnione masz przy-nieść w darze? Och, jakże mi trudno będzie w to szczęście uwierzyć! Piszesz, bym się poddał próbie. Mój Boże, jakąż ja próbę Ci wymyślę – Dziecino Kochana. Czyż trzeba mi więcej nad to wszystko, co mi dałaś? Zapytujesz, czy ja jestem zdolny pokochać Cię tak, jak Ty mnie. Cóż ja mogę na to odpowiedzieć? Jeżeli sama nie wyczuwasz tempe-ratury mego serca, które tylko dla Ciebie bije, to na próż-no będę się starał o tym mówić. Chciałbym na określenie swego uczucia używać najbardziej kunsztownych okre-śleń i wyrazów. Taki już jestem – w miłości nie potrafię rozmienić się na drobne. Jestem wtedy skupiony w sobie i raczej małomówny. Czasami jedynie jakimś słowem, ja-kimś pewnym zdaniem, jak westchnie – daję upust swe-mu bijącemu sercu i muszę wylać na papier to, co mi się ciśnie na usta…

W następnym liście Janek opisywał, jak wyobraża sobie pierwsze spotkanie z rodzicami Neli: „(…) Na ten temat marzą mi się wspaniałe wizje – coś jak fatamorgana na pustyni lub inne halucynacje. (…) Wchodzimy do mieszkania Twoich rodziców. Witają Cię radośnie, mnie nie zauważywszy. Ty mnie przed-stawiasz swojej Mamusi, mówiąc: «Mamusiu to jest właśnie mój Janeczek, o którym Ci wspominałam, że bez niego nie mogę żyć. Mamo, on jest moim narze-czonym, ja go kocham i…» Tu milkniesz. Patrzę w tym momencie na Matkę i zauważam, że ma okrągłe ze zdziwienia oczy i stoi oniemiała, patrząc to na mnie to na Ciebie. Zalega milczenie, które przerywa Ojciec, jak zwykle rzeczową uwagą: «Siadajmy do stołu, przecież narzeczeni są głodni»…”.

Ślub Neli i Janka odbył się w kościele pw. św. Barba-ry w styczniu 1948 roku, w Pionkach.

Jak wyglądało ich życie? Ksiądz, który udzielał im ślubu, powiedział: „niech piękno dobrej żony…” Tak, Nela była dobra. Bez wątpienia była najlepszą rzeczą,

Jednakowo wyblakłe koperty – kremowe albo szarozielone. Różnią się jedynie naklejonym znaczkiem (przyp. autora).

jaka zdarzyła się Jankowi w życiu, i której bardzo za-zdrościli mu przyjaciele. Wystarczali sami sobie. Mogli rozmawiać godzinami i nigdy się nie nudzili. Janek pa-trzył na Nelunię z taką samą miłością przez cały okres małżeństwa. Dla niego była zawsze tą Nelunią, którą zobaczył po raz pierwszy. Kochał ją i jej fiołkowe oczy i ona o tym wiedziała.

Nela… łagodna, dobra Nelunia… Dopasowali się do siebie od razu. Ich pożycie miało pełnię, jaka może być udziałem tylko prawdziwego małżeństwa.

Ona znalazła nowy bodziec do życia, chęć darzenia mężczyzny uczuciem, a przecież jeszcze niedawno, wyjeżdżając do sanatorium, czuła się jakby poza na-wiasem wszystkiego, co kojarzyło się ze szczęściem, z miłością, z życiem we dwoje. Teraz każdego ranka budziła się z uśmiechem i przeświadczeniem, że roz-poczyna kolejny dzień niosący ze sobą obietnicę cze-goś nieuchwytnie radosnego.

Dumna była, że jej Janeczek jest oficerem Woj-ska Polskiego – majorem – ubolewała, że w stanie spoczynku, ale był dla niej bohaterem, który walczył najpierw o odzyskanie niepodległości Polski, potem w jej obronie. Uważała zawód wojskowego za jedyny godny mężczyzny. Jej największym bohaterem naro-dowym był Józef Piłsudski, czciła go przez całe swoje życie.

Podczas wspólnych spacerów Janek opowiadał jej o ostatnim epizodzie wojennym: siedmiusetkilome-trowym morderczym marszu z Gros Born do Sandbo-stel.

Lubiła jak opowiadał, ujmując na chwilę jej dłoń. – Sama radość patrzeć wtedy na ciebie – mówił z uśmiechem.– Janeczku – prosiła – opowiedz mi wszystko od po-czątku: o swoim dzieciństwie, młodości, służbie woj-skowej w Korpusie Ochrony Pogranicza, a przede wszystkim o twoich przeżyciach wojennych, udziale w bitwach i potyczkach, o wszystkim. Proszę.– Dobrze. – Zgadzał się. – Moją opowieść zacznę od tego, że jestem jednym z niewielu spośród tych, któ-rzy zaczynali ze mną służbę w Legionach Piłsudskie-go. A byłem zawsze na pierwszej linii w okopach, prowadziłem pododdziały do ataku na nieprzyjaciela w wojnach: pierwszej i drugiej światowej, wojnie pol-sko-ukraińskiej i obronie Lwowa, byłem ranny, a mimo to żyję!

Uprzedzam, opowieść będzie długa.

36 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

Anna Jaskulska• Autorka jest pedagogiem szkolnym w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Busku-Zdroju Ewa Kozłowska • Autorka jest nauczycielką w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Busku-Zdroju

50 LAT MINĘŁO…„Przeszłość zachowana w pamięci jest częścią teraźniejszości”.

T. Kotarbiński

HISTORIA SZKOŁYHistoria edukacyjnego przeznaczenia budynku

sięga roku 1949. Wtedy to w Busku-Zdroju powołano jako samodzielną jednostkę Liceum Pedagogiczne. W roku 1964 na mocy Zarządzenia Ministra Oświaty otwarto w Pińczowie szkołę zawodową oraz jej filię w Busku-Zdroju. W dniu 10.12.1964 r. owa filia, Zarzą-dzeniem Ministra Oświaty, usamodzielniła się jako Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Busku-Zdroju, a dy-rektorem szkoły został mgr Zbigniew Smodrzewski. Zarządzeniem Ministra Oświaty z dnia 31.12.1965 r. otwarto Technikum Ekonomiczne, a w 1968 r. czte-roletnie Liceum Ekonomiczne. W czasie kadencji dy-rektora Zbigniewa Smodrzewskiego przystąpiono do rozbudowy bazy lokalowej szkoły. Do września 1970 r. dobudowano klatkę schodową i przygotowano doku-mentację potrzebną do dalszej rozbudowy budynku.

W roku 1970 dyrektorem szkoły został mgr Bogu-sław Kopeć, który w latach 1970-1972 kontynuował rozbudowę północnego skrzydła budynku, w wy-niku czego powstały nowe sale lekcyjne, biblioteka, hol, sanitariaty. Również dzięki staraniom dyrektora, w Zdroju, po odkupieniu i remoncie byłej willi „Bagate-la” powstał internat żeński liczący 100 miejsc. W czasie wakacji i ferii zimowych internat pełnił funkcję Domu Wypoczynkowego dla nauczycieli. Kapitalny jego re-mont przeprowadzono w latach 1983-85. W Roku Nauki Polskiej, w 500 rocznicę urodzin Mikołaja Koper-nika, w 200 rocznicę utworzenia Komisji Edukacji Na-rodowej, w 100 rocznicę powstania Polskiej Akademii Umiejętności 14 kwietnia 1973 roku nadano Liceum Ekonomicznemu imię Mikołaja Kopernika. Komitet Rodzicielski ufundował szkole sztandar. Z tej okazji na zewnątrz budynku odsłonięto płytę z popiersiem patrona szkoły. W roku 1974 ogrodzono plac szkolny. W 1978 roku dyr. Bogusław Kopeć podjął odważną decyzję o odkuciu zamurowanego w 1939 r. na fron-tonie szkoły (wówczas budowanego „Domu Strzelca”) „Orła Legionowego”. Czasy jednak nie były odpowied-nie, aby orła z koroną można było umieścić na starym miejscu, czyli frontonie budynku. Władze polityczne

i administracyjne miasta nie pozwalały na jego odsło-nięcie. Orła wyeksponowano więc w salce szkolnej na drugim piętrze szkoły. 10 lat później, 11 listopada 1988 roku w siedemdziesiątą rocznicę odzyskania niepod-ległości rzemieślnicy zrzeszeni w Cechu Rzemiosł Róż-nych odwrócili orła w kierunku ulicy przywracając spo-łeczeństwu miasta Buska zabytkowe godło narodowe w całej swej okazałości. Decyzją Kuratorium Oświaty i Wychowania z 26.02.1979 r. połączono wszystkie szkoły w jeden zakład o nazwie Zespół Szkół Zawodo-wych w Busku-Zdroju. W jego skład wchodziły: Liceum Ekonomiczne im. Mikołaja Kopernika, Liceum Ekono-miczne Wydział dla Pracujących, Liceum Zawodowe nr 1, Technikum Gastronomiczne Wydział dla Pracują-cych, Zasadnicza Szkoła Zawodowa nr 1. Dyrektorem Zespołu został mgr Bogusław Kopeć. Pełnił tę funkcję do roku 1990, w którym po 38 latach pracy w zawo-dzie nauczycielskim, a 20 latach dyrektorowania w tej szkole przeszedł na emeryturę. W 1990 r. kierowanie szkołą z woli grona pedagogicznego, objął dotychcza-sowy wicedyrektor, mgr Jan Kozłowski. 12 lat kiero-wania szkołą przypadło w zupełnie innym momencie naszej narodowej historii, stworzyło inne warunki pra-cy. Jako dyrektor szkoły zapisał na swoim koncie m.in. zorganizowanie i wyposażenie pracowni chemiczno--towaroznawczej, częściowy remont i modernizację internatu szkolnego. Za jego kierownictwa wdrażano technologię komputerowo – internetową w szkole. W pierwszym etapie zorganizowano i wyposażono małą pracownię komputerową do potrzeb nauczania informatyki, a następnie przy dofinansowaniu z Kura-torium Oświaty i Wychowania w Kielcach utworzono i wyposażono dużą pracownię komputerową do na-uczania przedmiotów ekonomicznych. Zainstalowano pierwsze stanowiska łączności internetowej.

Od 2002 roku funkcję dyrektora szkoły pełni mgr inż. Andrzej Bilewski.

Od 1.01.2003 roku szkoła nosi nazwę: Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1. W skład Zespołu Szkół wchodzi III Liceum Ogólnokształcące (od 1.09.2005 r.), Technikum nr 1, które oferuje następujące kierunki kształcenia: ekonomiczny, hotelarski, żywienia i usług gastronomicznych oraz Zasadnicza Szkoła Zawodo-

37BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

wa nr 1, która kształci uczniów w zawodach cukiernik, piekarz, kucharz, sprzedawca, fryzjer. Od 14.04.2005 r. w Zespole funkcjonuje Powiatowy Ośrodek Dokształ-cania i Doskonalenia Zawodowego.

W roku 2004 przyjaciele i sympatycy szkoły ufundo-wali nowy sztandar z nową nazwą szkoły, który stał się inspiracją do napisania utworu „Pieśń o Patronie”. Ofia-rowali go naszej szkole autor tekstu – p. Jerzy Radziwol-ski i ks. Grzegorz Pańczyk, który skomponował muzykę. Utwór ten stał się oficjalnym hymnem naszej szkoły.

W czasie trwającej kadencji dyrektora Andrzeja Bi-lewskiego baza szkolna została znacznie wzbogacona i uzupełniona. W roku 2005 powstała, jedna z najno-wocześniejszych w województwie, sala multimedialna wyposażona w urządzenia wizualne i dźwiękowe oraz dwie pracownie języków obcych. Powstały również trzy pracownie komputerowe, z oprogramowaniem finansowo – księgowym i programami obsługi hotelo-wej. Została utworzona także nowoczesna pracownia gastronomiczna.

Biblioteka szkolna stała się pracownią interdyscypli-narną wspierającą pracę dydaktyczno-wychowawczą szkoły. Jako pierwsza w regionie rozpoczęła elektro-niczne udostępnianie księgozbioru. Powstała nowa sala historyczna, w której na stałe znajduje się wysta-wa „Orłów Polskich” rzeźbionych przez p. Bogusława Orłowskiego.

W roku 2008 dokonano prac termomoderniza-cyjnych polegających na wymianie stolarki okiennej i drzwiowej, ociepleniu ścian i dachów oraz wykonaniu elewacji budynku szkoły i internatu.

W roku 2010 powstała nowa, pełnowymiarowa sala gimnastyczna z przyległymi salkami do gry w tenisa stołowego, zajęć tanecznych, ćwiczeń z samoobrony, siłownia, co znacznie poszerzyło ofertę zajęć sporto-wych dla uczniów.

Na terenie szkoły realizowanych jest wiele pro-gramów, zajęć i projektów takich jak: Dajmy Szansę, e-Twinning, Comenius, Erazmus+, AIESEC, Rekiny Przedsiębiorczości. Są one współfinansowane przez Unię Europejską i pozwalają bardziej efektywnie kształcić umiejętności personalne, zawodowe i języ-kowe uczniów wychodząc naprzeciw zmieniającym się wymaganiom rynku pracy.

Mocną stroną naszej szkoły jest wolontariat. Uczymy wrażliwości na otaczający nas świat, wyra-biamy poczucie wspólnoty i konieczności pomocy potrzebującym, radość dawania, integrację z „inny-mi”. Współpracujemy z: warsztatami Terapii Zajęcio-wej, Szpitalem Dziecięcym „Górka”, Domem Dziecka

38 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

w Pacanowie, Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej, Domem Pomocy Społecznej w Zborowie, Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Oprócz tego uczniowie i nauczyciele - jako wolontariusze włączają się w akcję „Szlachetna Paczka”.

SZKOŁA BEZPIECZNA, PRZYJAZNA I NOWOCZESNA

Wyniki egzaminów maturalnych i zawodowych w naszej placówce plasują nas wśród najlepszych szkół województwa TOP 10. Po raz trzeci, w tym roku, zdo-byliśmy tytuł „Najbardziej Usportowionej Szkoły w Po-wiecie Buskim”.

Realizując program „Bezpieczna Szkoła” nasza pla-cówka jako pierwsza w Busku-Zdroju (w 2004r.) zosta-ła wyposażona w profesjonalny system monitoringu i ochrony.

Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 jest nie tylko placówką oświatową, wszechstronnie kształcącą swo-ich uczniów, ale i miejscem, gdzie można spędzić czas bezpiecznie, ciekawie i w miłej atmosferze, zawrzeć znajomości i przyjaźnie na wiele, wiele lat, a może i na zawsze.

PIELĘGNUJEMY TRADYCJE SZKOŁY

Wieczór z pieśnią i poezją patriotycznąZ okazji Święta Niepodległości jest organizowany

w naszej szkole od dziewięciu lat. Ma on wyjątkowy charakter, gdyż uczestniczą w nim uczniowie, nauczy-ciele, rodzice, kombatanci, mieszkańcy miasta oraz kuracjusze. Takie obchody narodowego święta są dla wszystkich wspaniałą lekcją patriotyzmu, dlatego za-mierzamy je kontynuować w kolejnych latach. Autorką scenariuszy jest p. Aneta Wójcikiewicz.

Otrzęsiny pierwszych klasTradycją naszej szkoły jest coroczne spotkanie uczniów klas pierwszych, popularne „otrzęsiny”, podczas które-go zostają oni przyjęci do społeczności szkolnej. Pierw-szoklasiści mogą ciekawie zaprezentować swoją klasę i zmierzyć się w różnych konkurencjach. Organizatora-mi otrzęsin i pomysłodawcami ich stylu są zwycięzcy z roku poprzedniego.

Powitanie wiosny, wybór „Miss Wiosny”Od 21 marca 2007 roku, w Dzień Wagarowicza, Sa-

morząd Uczniowski organizuje wesołą zabawę. W tym dniu odbywają się wybory Miss Wiosny, a następnie barwny korowód maszeruje aleją Mickiewicza budząc wiosnę. Takie powitanie wiosny dostarcza wielu mi-łych wrażeń, rozwija uczniowską pomysłowość, inte-gruje zespoły klasowe

39BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

ROZWIJAMY ZAINTERESOWANIAW szkole prowadzą działalność 4 koła zaintereso-

wań: Koło TPD, PCK, PTTK, Koło Matematyczne i 4 klu-by: Klub Fascynacji Kulinarnych, Klub Europejski, Klub Medialny „Meg@bajt” i Klub Miłośników Fotografii „W kalejdoskopie”. Aktywnie pracują organizacje - Sa-morząd Uczniowski oraz jedyna w szkołach ponad-gimnazjalnych Drużyna Harcerska im. Z. Zemły. Naj-dłużej funkcjonują w szkole - Szkolny Klub Europejski

i Szkolny Klub Fascynacji Kulinarnych, który działa od 2003 roku. Założy-cielem i opiekunką jest Małgorzata Zdanowska--Gacek. Do Klubu należą uczniowie z klas tech-nikum żywienia i usług gastronomicznych, pra-

gnący rozwijać swoje zainteresowania z zakresu: zdro-wego żywienia, estetyki podawania i dekoracji potraw, poznawania receptur na wybrane potrawy, zdrowej żywności profilaktyki żywieniowo – ekologicznej. Od 2005 roku działa Szkolny Klub Europejski. Opiekunem klubu od 15 lat jest mgr inż. Barbara Cieplińska. Efek-tem pracy skupionych w nim uczniów i rezultatem wygranej w wielu konkursach, były trzykrotne wyjazdy do Brukseli oraz spotkania z przedstawicielami Parla-mentu Europejskiego.

INTERNAT

Internat szkoły w latach 1965 - 1968 mieścił się w budyn-ku obok szkoły w miejscu, gdzie obecnie wybudowana jest sala gimnastyczna. Mieszkało w nim 50 dziewcząt. Kierownikami internatu w tych latach były: Stanisława Kaczor, Danuta Pielesz, a od 1968r. Anastazja Polak.

Od roku 1970, kiedy dyrektorem szkoły został p. Bo-gusław Kopeć willę „Bagatela” znajdującą się w części zdrojowej miasta przekazano naszej szkole. Utworzono w niej internat żeński liczący 100 miejsc. Kierownikiem internatu została Anastazja Polak-Zalewska. Rozebrano wówczas drewnianą przybudówkę – „Kawiarnię Ba-gatela” przylegającą do budynku od strony południo-wej, a na jej miejscu wybudowano stołówkę. W latach 1983-1985 rozpoczęto remont i rozbudowę internatu. Dobudowano świetlicę, rozbudowano kuchnię, piece

40 BUSKI KWARTALNIK EDUKACYJNY

kaflowe wymieniono na centralne ogrzewanie, wybu-dowano kotłownię na węgiel, wymieniono kanalizację oraz instalację elektryczną. W latach dziewięćdziesią-tych wymieniono kotłownię węglową na gazową, po-krycie dachowe i elewację budynku.

W roku 2001 kierownikiem internatu została p. Anna Jaskulska. Od roku 2002 pieczę nad internatem sprawu-je p. dyr. Andrzej Bilewski. W czasie jego kadencji wyko-nano szereg prac poprawiających wizerunek internatu.

W roku 2008 wykonano prace termomodernizacyjne polegające na wymianie stolarki okiennej i drzwiowej, ociepleniu ścian i dachów oraz wykonano nową elewa-cję budynku. Wyremontowano pokoje i łazienki, wypo-sażono kuchnię w profesjonalny sprzęt, wymieniono piec centralnego ogrzewania na bardziej nowoczesny, do ogrzewania wody zamontowano układ solarny. Przed budynkiem wyłożono kostkę brukową, założono ogró-dek i wybudowano altankę w celu stworzenia miejsca dla spędzania wolnego czasu i integracji młodzieży.