20
W numerze m.in.: Dwutygodnik nr 93(128) z 1 marca 2018 Strony 1, 4, 5, 6, 8, 9, 10, 11, 12 i 14 Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony 14, 15 i 16 Koniec świata "obszarników" Strony 15 i 16 Kiedy nienawiść rodzi obłęd Strona 16 Zyski w biznesie Strona 17 Divide et impera Strony 18 i 19 Zlecenie na Macierewicza Strony 19 i 20 Koniec monopolu na holocaust ? Strona 20 Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie Żołnierze Wyklęci, zwani też Żołnierzami Niezłomnymi, bądź Żołnierzami II Konspiracji. Wierni Ojczyźnie do końca. Samotni w swej ostatniej walce. Walce już nie tyle o zwycięstwo, lecz przede wszystkim o honor. Dla tych, którzy zbrojnie opierali się sowietyzacji Polski, wojna nie skończyła się w 1945 roku. Nie godzili się na narzucony siłą porządek. W odróżnieniu od tej części społeczeństwa, która uznała narzuconą odgórnie przez Stalina „władzę ludową”, Oni – wyklęci przez komunistyczny system, nie złożyli broni. Wybrali krętą drogę przez lasy. Jeszcze raz wrócili tam, by bronić miejscowej ludności przed kradzieżami i gwałtami, tym razem ze strony UB MO i NKWD. Wielokrotnie dowodzili swego bohaterstwa. Wolnej Polski już nie było, ale pozostała nadzieja. Ona zawsze umiera ostatnia… Jak powiedział profesor Andrzej Paczkowski: „Podziemie było toczącą ciężkie boje odwrotowe ariergardą Polski Niepodległej. Tyle, że nie było już się gdzie wycofać”. Dla żołnierzy podziemia to, co działo się w latach powojennych, było kolejną okupacją, wojną wydaną narodowi polskiemu. Podobnie jak w czasie wojny władza i wszelkie jej instytucje znajdowały się w rękach obcych. Z bronią w ręku, wystąpili więc przeciw drugiemu obok nazizmu zaborczemu Ciąg dalszy na stronie 4 totalitaryzmowi. Stanęli nie tylko przeciw potężnym siłom nowego agresora, lecz także wobec jego gigantycznej, bezwzględnej propagandy, która nazywała ich „bandytami”, „wrogami ludu” bądź „zaplutymi karłami reakcji”. Mieczysław Moczar na przykład – były partyzant komunistycznej Gwardii Ludowej, a później dygnitarz PRL w swoich pamiętnikach napisał, że NSZ „to kilka najpotworniejszych kreatur reprezentujących czarną reakcję współpracującą z Niemcami, banda krzyżaków, płatnych sługusów pozostających na żołdzie pruskim”. Wpływy Moczara i jemu podobnych widać jeszcze dzisiaj. Widać, słychać i czuć… Kiedy 1 marca 2011 niepodległa Polska po raz pierwszy obchodziła Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” – jako doroczne święto państwowe – wielu ludzi reagowało zdziwieniem: „Jak to? Narodowa pamięć, tym bandytom?”. Dla pogodzonych z komunizmem i ofiar peerelowskiej propagandy, żołnierze ci do dziś pozostali wyklętymi. Bez cudzysłowu. To właśnie zabiegi propagandowe doprowadziły do stworzenia czarnej legendy podziemia. Przez kilka dziesięcioleci ta legenda była powielana we wszystkich publikacjach. Sami uczestnicy 1 Marca: Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych/Niezłomnych Kim byli Żołnierze Wyklęci ?

Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

W nume rze m . in . :

Dw uty g od ni k n r 9 3(1 2 8) z 1 m arc a 2 01 8

Strony 1, 4, 5, 6, 8, 9, 10, 11, 12 i 14

Kim byli Żołnierze Wyklęci ?

Strony 2 i 3

Gdyby nie było tak perfidne,

byłoby po prostu głupie

Strona 13

Księgarnia ANTYK poleca

Strony 14, 15 i 16

Koniec świata "obszarników"

Strony 15 i 16

Kiedy nienawiść rodzi obłęd

Strona 16

Zyski w biznesie

Strona 17

Divide et impera

Strony 18 i 19

Zlecenie na Macierewicza

Strony 19 i 20

Koniec monopolu na holocaust ?

Strona 20

Pieśń o zamordowanym

żydowskim narodzie

Żołnierze Wyklęci, zwani też Żołnierzami

Niezłomnymi, bądź Żołnierzami II

Konspiracji. Wierni Ojczyźnie do końca.

Samotni w swej ostatniej walce. Walce już

nie tyle o zwycięstwo, lecz przede

wszystkim o honor. Dla tych, którzy

zbrojnie opierali się sowietyzacji Polski,

wojna nie skończyła się w 1945 roku. Nie

godzili się na narzucony siłą porządek. W

odróżnieniu od tej części społeczeństwa,

która uznała narzuconą odgórnie przez

Stalina „władzę ludową”, Oni – wyklęci

przez komunistyczny system, nie złożyli

broni. Wybrali krętą drogę przez lasy.

Jeszcze raz wrócili tam, by bronić

miejscowej ludności przed kradzieżami i

gwałtami, tym razem ze strony UB MO i

NKWD. Wielokrotnie dowodzili swego

bohaterstwa. Wolnej Polski już nie było,

ale pozostała nadzieja. Ona zawsze umiera

ostatnia… Jak powiedział profesor

Andrzej Paczkowski: „Podziemie było

toczącą ciężkie boje odwrotowe ariergardą

Polski Niepodległej. Tyle, że nie było już

się gdzie wycofać”.

Dla żołnierzy podziemia to, co działo się

w latach powojennych, było kolejną

okupacją, wojną wydaną narodowi

polskiemu. Podobnie jak w czasie wojny

władza i wszelkie jej instytucje

znajdowały się w rękach obcych. Z bronią

w ręku, wystąpili więc przeciw drugiemu

– obok nazizmu – zaborczemu Ciąg dalszy na stronie 4

totalitaryzmowi. Stanęli nie tylko przeciw

potężnym siłom nowego agresora, lecz

także wobec jego gigantycznej,

bezwzględnej propagandy, która nazywała

ich „bandytami”, „wrogami ludu” bądź

„zaplutymi karłami reakcji”. Mieczysław

Moczar na przykład – były partyzant

komunistycznej Gwardii Ludowej, a

później dygnitarz PRL – w swoich

pamiętnikach napisał, że NSZ „to kilka

najpotworniejszych kreatur

reprezentujących czarną reakcję

współpracującą z Niemcami, banda

krzyżaków, płatnych sługusów

pozostających na żołdzie pruskim”.

Wpływy Moczara i jemu podobnych widać

jeszcze dzisiaj. Widać, słychać i czuć…

Kiedy 1 marca 2011 niepodległa Polska po

raz pierwszy obchodziła Narodowy Dzień

Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” – jako

doroczne święto państwowe – wielu ludzi

reagowało zdziwieniem: „Jak to?

Narodowa pamięć, tym bandytom?”. Dla

pogodzonych z komunizmem i ofiar

peerelowskiej propagandy, żołnierze ci do

dziś pozostali wyklętymi. Bez cudzysłowu.

To właśnie zabiegi propagandowe

doprowadziły do stworzenia czarnej

legendy podziemia. Przez kilka

dziesięcioleci ta legenda była powielana we

wszystkich publikacjach. Sami uczestnicy

1 Marca: Narodowy Dzień Żołnierzy

Wyklętych/Niezłomnych

Kim byli Żołnierze Wyklęci ?

Page 2: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 2

nacjonalistów ukraińskich). Trudno

zrozumieć, o co autorce chodzi,

zwłaszcza, że stwierdza dalej, iż artykuł

55a może zaszkodzić relacjom Polski z

Ukrainą. Przecież kłamstwo „wołyńskie”

jest podobnym wykroczeniem, co

kłamstwo „oświęcimskie”, czy negowanie

holokaustu. Autorka zapomina też, że nie

oskarża się o ludobójstwo narodu

ukraińskiego, a jedynie OUN/UPA, czyli

organizacje nacjonalistów ukraińskich.

Pytanie czy pani Dempsey wie w ogóle o

czym pisze? Autorka obawia się, że art.

55a potarga relacje Polski z Izraelem,

USA, Ukrainą, nie mówiąc już o

odwróceniu się Polski od NATO i

niszczeniu wszystkiego, co nastąpiło w

Polsce po odrzuceniu komunizmu w 1989

r. Żaden Polak nie potrzebuje komentarza

do tych rewelacji, ale wyobraźmy sobie,

że czyta je Amerykanin, czy Chińczyk

plus minus kojarzący położenie

geograficznie Polski. Dopiero w takim

kontekście jawi się cała perfidia takiego

dziennikarstwa. To przypomina właśnie

czasy daleko sięgające wstecz od 1989 r.,

kiedy kłamstwo i manipulacja były

jedynymi zasadami, jakich winien

przestrzegać dziennikarz będący na

garnuszku partii komunistycznej. A kto

dzisiaj ma ten garnuszek ?

A oto inny kwiatek z tej łączki, tym

razem nie na Powązkach, ale nie mniej

w Polskę godzący:

Facing History and

Ourselves (organizacja w USA założona

1976 gromadząca materiały edukacyjne na

temat uprzedzeń i niesprawiedliwości w

społeczeństwie amerykańskim i

europejskim z punktem ciężkości na

Niemcy nazistowskie i holokaust. Z

siedzibą m. in. na Brooklynie)

Od Rogera Brookesa

[email protected], piątek luty, 9.

2018.

Przedmiot: Our Blog Post on Poland's

Holocaust Law (nasz blog na temat prawa

Polski o holokauście)

Dear Friends:

The situation in Poland is very

distressing. I thought I would let you

know that Facing History has created a

blog post (link below), written by Karen

Murphy, with links to a lesson plan

and other resources to help teachers

address the issues raised in their

classrooms. As Karen puts it: "This new

law threatens democracy while

challenging memory, history, and truth

itself.”

(Drodzy Przyjaciele:

Sytuacja w Polsce jest niepokojąca.

Pomyślałem, by zaznajomić was z wpisem

na blogu utworzonym przez Facing

History (poniżej link) napisanym przez

Karen Murphy z linkiem do planu lekcji i

innych pomocy mających wesprzeć

nauczycieli w przedmiotach poruszanych

w klasach. Karen ujmuje to: „To nowe

prawo zagraża demokracji zmieniając

pamięć, historię i prawdę.)

Poland's Holocaust Law is a Threat to

Democracy. Here's Why. (Polskie

prawo o holokauście jest zagrożeniem

dla demokracji. Oto dlaczego.)

Nie trzeba nawet zaglądać do tekstu, bo

przewrotność i głupota aż biją w oczy z

samego tytułu. A co dopiero, kiedy się

pomyśli, co się wpompowuje do głów

Bogu ducha winnym dzieciom.

Przypomina to słynne „prasówki” w

szkołach w demoludach w okresie

stalinowskim. Ale wtedy była odtrutka w

domu, a dziś? A ktoś tu pisał o odrzuceniu

komunizmu w 1989 r.?!

Kolejny kwiatek:

National Post (Toronto)

http://nationalpost.com/opinion/europes-

nationalists-must-leave-the-holocaust-out-

of-their-enduring-hateful-feuds

Feb. 5, 2018

Bloomberg View

Wściekły jazgot wokół art.55a ustawy o

IPN wymyka się jakiemuś sensownemu

śledzenia jego toku, nie mówiąc o treści.

Co jednak musi zwracać uwagę każdego,

kto mniej więcej orientuje się w dziejach

II wojny światowej, to zdumiewająca

wprost ignorancja, lub jeśli nie ona, to

przewyższająca nawet geniusz

Goebbelsa i speców od stalinowskiej

propagandy manipulacja półprawdami,

stereotypami i frazeologią ukutą na

użytek odwracania i zniekształcania

faktów dla podparcia z góry, niezależnie

od badanych zaszłości, kleconej tezy.

Oto przykłady:

Artykuł Judy Dempsey, Poland’s

conservative government is squandering

all the gains the country made since the

overthrow of the communist regime in

1989, February 06, 2018.

(Konserwatywny rząd Polski trwoni

zdobycze, jakie kraj ten osiągnął od

obalenia reżimu komunistycznego).

Opublikowany:

Carnegie Europe (założona 2007

organizacja zajmująca się

bezpieczeństwem w obszarze od Turcji,

poprzez Środkowy Wschód i sąsiadujące

obszary wschodnie. Podobno, jak to

podano w notce na temat tej organizacji,

skupia ona wybitnych naukowców

analizujących problemy polityczne Unii

Europejskiej)

Trudno jest pojąć istotny sens wywodów

tej damy, gdyż skacze ona z tematu na

temat. Jeśli dziś pisze o trwonieniu

zdobyczy Polski po upadku komunizmu,

to jest ślepa i głucha na to, co obecnie się

w Polsce dzieje, gdzie odzyskuje się, a

nie trwoni, majątek narodowy, który

„wyparował” za poprzednich rządów.

Nie zawsze wiadomo, co autorka ma na

myśli. N. p. zdanie: “The new law also

allows criminal proceedings for

“denying the crimes of Ukrainian

nationalists”. (Nowe prawo także

pozwala na postępowanie kryminalne

wobec zaprzeczających zbrodniom Dokończenie na stronie 3

Gdyby nie było tak perfidne,

byłoby po prostu głupie

Page 3: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 3

Leonid Bershidsky

Europe's nationalists must leave the

Holocaust out of their enduring hateful

feuds

(Europejscy nacjonaliści mają zostawić w

spokoju Holocaust od ich nieustającej

nienawiści)

Saying the death camps weren't Polish

but Nazi-run should be

uncontroversial. But Polish nationalists

now want to call them 'German'

(Twierdzenie, że obozy śmierci nie były

polskie ale kierowane przez Niemców jest

nie do podważenia. Ale polscy

nacjonaliści teraz chcą je nazywać

„niemieckimi”)

Są to także zdania zwalniające od czytania

całości wywodów, gdyż już to, co wyżej

przytoczono świadczy o tym że autor nie

wie o czym pisze. Wie on natomiast

lepiej niż kanclerz Merkel czy minister

spraw zagranicznych RFN, stwierdzający

expressis verbis, że tylko Niemcy ponoszą

odpowiedzialność za zbrodnie w czasie

wojny. Pan Bershidsky wie lepiej, że

obozy nie były niemieckie, ale

nazistowskie i że niemieckimi uczynili je

dopiero polscy nacjonaliści. Dziwi tylko

jedno, że takie brednie drukuje, zdawać

by się mogło, poważne kanadyjskie

pismo.

Z innej beczki :

(January 30, 2018, Jewish News

Syndicate – JNS)

Jonathan S. Tobin, Jews and Poles don’t

need to be enemies (Żydzi i Polacy nie

potrzebują być dla siebie wrogami.)

Święta prawda, godna polecenia wielu

domorosłym komentatorom.

Jews and Poles spent most of the first half

of the 20th century at each other’s

throats. Must they continue on the same

destructive path as we had further into the

21st century ?

If you’ve been following the pointless

controversy engendered by a foolish new

law about the Holocaust that was recently

passed by the Polish parliament, your

answer to that question is probably in the

affirmative. The legislation makes it a

criminal offense for anyone to suggest the

Polish people are in any way responsible

for the Holocaust. Jews see this as an

attempt to deny history and have

responded with the outrage that is always

engendered when the Holocaust becomes

part of any contemporary debate. But

what is missing from many of the

comments from either side is any

awareness of how wrong it would be if this

debate is allowed to become a bitter

addendum to the tragic history of Jewish-

Polish relations that will drive the two

peoples further apart after all they’ve both

suffered.

(Żydzi i Polacy spędzili większość

pierwszej połowy 20 wieku skacząc sobie

wzajemnie do gardła. Czy mają oni

kontynuować tę samą destrukcyjną

praktykę co wtedy, w 21 wieku ?

(„Jeśli śledzicie niekończącą się

kontrowersję rozpętaną przez to wstrętne

nowe prawo o holocauście, które ostatnio

zostało uchwalone przez parlament, wasza

odpowiedź będzie prawdopodobnie

pozytywna. Prawodawca czyni każdego

winnym kryminalnej obrazy, kto twierdzi,

że naród polski w jakikolwiek sposób jest

odpowiedzialny za holocaust. Żydzi

uznają to jako próbę zaprzeczenia historii i

odpowiedzieli z mocą, jaka zawsze

dochodzi do głosu, kiedy holocaust jawi

się jako przedmiot jakiejkolwiek debaty.

Ale to co umyka wielu komentarzom z

każdej strony jest świadomość, jak bardzo

źle by było gdyby pozwolono, by ta

debata była gorzkim dodatkiem do

tragicznej historii żydowsko-polskich

relacji wpędzających oba narody w dalszą

obcość po wszystkim co one oba

wycierpiały”.)

W dalszych swych wywodach autor

tłumaczy dlaczego nowe prawo w jego

oczach jest „wstrętne”. Otóż dlatego, że

przekreśla mówienie o polskim

antysemityzmie i współdziałaniu z

Niemcami w holocauście. Z artykułu

wyraźnie wynika, że nie chodzi o

działania przestępcze w stosunku do

Żydów, ale odniesienie jest do całego

narodu polskiego, którego cierpienia

zresztą porównuje autor do żydowskich,

co w literaturze żydowskiej na temat

holocaustu jest ewenementem wręcz

zdumiewającym.

Zatem nawołując do pokoju między

narodami żydowskim i polskim, autor

bynajmniej nie chce oddzielić

indywidualnych aktów przestępczych od

postawy narodu w czasie wojny i

okupacji. A o to właśnie chodzi w tak

negatywnie przez niego ocenianej

ustawie o IPN.

Podsumowując ten smutny rejestr

dowodzący do czego posuwa się

propaganda antypolska w odpowiedzi na

słuszną decyzję położenia kresu

oskarżaniu Narodu polskiego o zbrodnie

nie popełnione, stwierdzić wypada, że

nawet u autorów zdradzających jakąś

wiedzę w poruszanym przedmiocie,

próżno szukać zwykłej logiki w

rozumowaniu. Krytykowana ustawa nie

wyklucza bowiem ujawniania

zbrodniczych działań jednostek, nie

tylko wobec Żydów, ale nie można

dopuścić, by dla jakichkolwiek celów

czyniono z narodu tak ciężko

doświadczonego w czasie wojny

współsprawcy zbrodni niemieckich.

Polskie Państwo Podziemne wykonało

ponad 3.5 tysiąca wyroków na

rodzimych kolaborantach, w tym

szmalcownikach. Ilu swoich

szmalcowników osądzili Żydzi ?

Ten jazgot, o którym tu mowa ustanie.

To jest pewne. Ale pozostanie osad

nieufności i pretensji do tych

wszystkich, którzy w mętnej wodzie

łowili dla siebie ryby. Tego, czego tak

gorąco zdaje się pragnąć Jonathan S.

Tobin tą drogą się nie osiąga. Próżne są

też wysiłki, by naród polski wpędzić w

matnię antysemityzmu.

Zygmunt Zieliński

Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie (dokończenie)

Page 4: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 4

walk z „ludową” władzą nie mogli, a

często nie chcieli, zabrać głosu w

dyskusji. Bo przyznanie się do bycia w

oddziale „Zapory”, „Orlika”, czy

„Łupaszki” oznaczało przyznanie się do

przestępczej działalności. A za to groziły

kolejne szykany. Zdjęcia żołnierzy

leśnych zostały więc zniszczone lub

pochowane głęboko w szufladach,

wspomnienia zaś rzadko przekazywano z

pokolenia na pokolenie. Na koniec

„Żołnierze Wyklęci zabrali je ze sobą do

grobów”.

Tragedią Żołnierzy Wyklętych (a zarazem

całej Polski) było także to, że państwa

zachodnie dogadały się ze Stalinem co do

losów naszego kraju, w czym przewodnią

rolę odegrał pewien amerykański

paralityk, Franklin Delano Roosevelt.

Miliony lewicujących Amerykanów do

dziś uważają go za najlepszego z

wszystkich prezydentów USA, za mędrca

i dobroczyńcę. Polacy, Czesi, Węgrzy czy

Rumuni mają na ten temat zgoła

odmienne zdanie. Dla nich prezydent

Roosevelt to skończony dupek, głupiec i

łajdak, który cynicznie oddał Stalinowi

Europę środkowo-wschodnią jako łup,

zwany eufemistycznie „sowiecką strefą

wpływów”. Na skutek jego idiotycznej

polityki kilkaset milionów ludzi cierpiało

przez kilkadziesiąt lat komunistyczny

terror.

Poza kłamstwem katyńskim prezydent

Roosevelt już od listopada 1942 roku,

czyli od drugiego spotkania z premierem

Władysławem Sikorskim, zaczął otwarcie

oszukiwać polskie władze na

uchodźstwie. Jeszcze podczas spotkania z

Sikorskim w marcu 1942 roku

amerykański prezydent zgadzał się z

polskim premierem, że trzeba bronić

przed zakusami Stalina ziemie Polski i

państw nadbałtyckich. Ale już w

listopadzie tego roku otwarcie łgał, że nie

dopuści do jakichkolwiek rozmów o

zmianach terytorialnych w Europie do

momentu zakończenia wojny. Tymczasem

na kilka miesięcy przed konferencją w

Teheranie był już gotów oddać

Związkowi Sowieckiemu polskie ziemie

wschodnie w zamian za włączenie się

transportami kolejowymi do obozów pracy

i kopalń, między innymi na Uralu i w

zachodniej Syberii. Według informacji

Naczelnego Wodza, generała Tadeusza

Komorowskiego „Bora” deportowano w

tym czasie na wschód około pięćdziesięciu

tysięcy żołnierzy Armii Krajowej. Innych

terror i represje dotknęły w kraju, ze strony

„rodzimych” sił bezpieczeństwa.

Już pierwsze tygodnie rządów nowej

władzy rozwiały wszelkie złudzenia:

żadnych mrzonek o własnym decydowaniu

o losach kraju i bezwzględne

posłuszeństwo wobec Rosjan. NKWD

wespół z rodzimą, dopiero rodzącą się na

jego wzór bezpieką i milicją, energicznie i

bezwzględnie przystąpiły do dzieła

niszczenia zalążków polskiej wolności i

demokracji. Rozpoczęła się wielka fala

aresztowań akowców, wywózek do łagrów

i prześladowanie w pierwszej kolejności

kadry wojskowej, a wraz z nią inteligencji i

ziemiaństwa.

Granica państwa nie istniała. Rosjanie

zachowywali się w Polsce jak w kraju

podbitym. Pośpiesznie montowali aparat

terroru – milicję i UB. Na czele

powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa

stawali z reguły Żydzi, importowani z

ZSRS lub miejscowi, którzy uciekli do

Rosji po wkroczeniu Niemców. Teraz

powracali w roli męczenników „za sprawę

ludu”. Rozpoczęło się metodyczne

niszczenie zalążków demokracji i fizyczne

niszczenie ludzi, którzy mogli stać się

niewygodni w tym dziele. Wskutek braku

reakcji aliantów na komunistyczne

fałszerstwo zamiast demokratycznych

wyborów, wobec uznania przez państwa

zachodniej Europy narzuconego Polsce

komunistycznego rządu, świadomi braku

perspektyw żołnierze niepodległościowych

organizacji zmuszeni byli prowadzić swą

walkę samotnie, opuszczeni przez

wszystkich. Kiedy Polskę zalała bezkresna,

wzbierająca fala sowietyzmu, stali się

siłami zbrojnymi bez państwa i bez rządu. I

bez szansy na zewnętrzną pomoc.

Jeszcze w roku 1943, w związku z

Stalina do wojny z Japonią oraz wspólne z

USA urządzenie nowego porządku

światowego w ramach wielkiej organizacji

międzynarodowej przewidywanej przez

sygnatariuszy Karty Atlantyckiej.

Amerykański prezydent opowiadał się za

tym, żeby światowy porządek

gwarantowała czwórka żandarmów: USA,

ZSRS, Chiny i Wielka Brytania. [...]

*

Wkroczenie Armii Czerwonej na ziemie

polskie w latach 1944 i 1945 wywołało

całkowicie nowa sytuację. Walczący dotąd

wspólnie z Rosjanami przeciwko

Niemcom żołnierze Armii Krajowej, po

zakończeniu zwycięskich operacji byli

przez Rosjan rozbrajani i aresztowani.

Ocalałych od śmierci zsyłano w głąb

Związku Sowieckiego lub wcielano do

jednostek polskich na froncie wschodnim.

Kadrę dowódczą traktowano znacznie

gorzej. Przykładem tego są chociażby

tragiczne losy oddziałów AK po

zakończeniu operacji „Ostra Brama” –

walki o Wilno we współdziałaniu z Armią

Czerwoną. Kiedy miasto zostało już

zdobyte (13 lipca 1944 roku), dowódca

zgrupowania wileńsko – nowogródzkiego

pułkownik Aleksander Krzyżanowski

„Wilk” został wraz z całym sztabem

aresztowany i wywieziony na wschód.

Podobny los spotkał formacje AK

walczące o Lwów w dniach od 22 do 27

lipca 1944 roku. Ponieważ komendant

Obszaru Południowo – Wschodniego

pułkownik Władysław Filipkowski „Cis”

odmówił w Żytomierzu zgody na

wcielenie podległych mu sił do ludowego

Wojska Polskiego, dowodzonego przez

Michała Role – Żymierskiego, został wraz

ze swoimi oficerami pojmany przez

NKWD i wywieziony do Kijowa. Resztę

kadry dowódczej podstępnie aresztowano

we Lwowie. Identyczny los czekał

żołnierzy podziemia niepodległościowego

z ziem polskich na zachód od Bugu.

Aresztowanych akowców poddawano

brutalnym przesłuchaniom (filtracjom),

pozbawiano mienia osobistego i

częstokroć włączano do kolumn jeńców

niemieckich Z tak zwanych więzień

operacyjnych NKWD wywożono ich Ciąg dalszy na stronie 5

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (ciąg dalszy ze strony 1)

Page 5: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 5

niemieckimi klęskami na wschodnim

froncie, dowództwo Armii Krajowej

rozpoczęło tworzenie struktur na wypadek

sowieckiej okupacji kraju. Powstała

łącząca struktury cywilne i wojskowe

organizacja „NIE”, mająca na celu

samoobronę i podtrzymywanie morale

polskiego społeczeństwa w oczekiwaniu

na wojnę Zachodu z ZSRS. Organizacja ta

jednak została znacznie osłabiona w

wyniku akcji „Burza” i powstania

warszawskiego. Dodatkowym ciosem było

aresztowanie dwóch najważniejszych osób

w konspiracji: generała brygady Augusta

Emila Fieldorfa „Nila” oraz generała

brygady Leopolda Okulickiego

„Niedźwiadka”. 7 maja 1945 roku

rozwiązano „NIE” została rozwiązana. W

jej miejsce powołano nową organizację:

Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj, która

przetrwała zaledwie kilka miesięcy i

została zastąpiona Ruchem Oporu bez

Wojny i Dywersji „Wolność i

Niezawisłość”.

Już od początku 1945 roku Brytyjczycy

cenzurowali korespondencję dowództwa

Armii Krajowej z polskim rządem.

Odmówili również utrzymywania

komunikacji z oddziałami i

przedstawicielami podziemia

pozostającymi za Linią Curzona, mającą

być częściowo wschodnią granicą nowej

Polski. W zaistniałej sytuacji, chcąc

pozbawić NKWD pretekstu do represji,

działając na mocy instrukcji rządu z 16

listopada 1944 roku, generał Leopold

Okulicki „Niedźwiadek” wydał 19

stycznia 1945 roku rozkaz rozwiązania

Armii Krajowej, zwalniający żołnierzy z

przysięgi, sugerując jednocześnie

pozostanie w konspiracji.

„Walki z sowietami nie chcemy prowadzić,

ale nigdy nie zgodzimy się na inne życie,

jak tylko w całkowicie suwerennym,

niepodległym i sprawiedliwie urządzonym

społecznie Państwie Polskim – pisał w tym

rozkazie. - Obecne zwycięstwo sowieckie

nie kończy wojny. Nie wolno nam ani na

chwilę tracić wiary, że wojna ta skończyć

się może jedynie zwycięstwem słusznej

Sprawy, triumfem dobra nad złem,

wolności nad niewolnictwem (…) Dalszą

swą pracę i działalność prowadźcie w

duchu odzyskania pełnej niepodległości

Państwa i ochrony ludności polskiej przed

zagładą. Starajcie się być przewodnikami

Narodu i realizatorami niepodległego

Państwa Polskiego. W tym działaniu

każdy z Was musi być dla siebie

dowódcą”.

Tego samego dnia generał Okulicki wydał

również tajne polecenie podległym mu

dowódcom:

„W zmienionych warunkach nowej

okupacji działalność naszą nastawić

musimy na odbudowę niepodległości i

ochronę ludności przed zagładą. W tym

celu i w tym duchu wykorzystać musimy

wszystkie możliwości działania legalnego,

starając się opanować wszystkie dziedziny

życia Tymczasowego Rządu Lubelskiego

(...) AK zostaje rozwiązana. Dowódcy nie

ujawniają się. Żołnierzy zwolnić z

przysięgi, wypłacić dwumiesięczne pobory

i zamelinować. (...) Zachować małe

dobrze zakonspirowane sztaby i całą sieć

radio. Utrzymać łączność ze mną i

działajcie w porozumieniu z aparatem

Delegata Rządu”.

Cztery dni później państwa zachodnie

przestały uznawać jedyny legalny rząd RP

w Londynie. Tym sposobem alianci

otworzyli na oścież furtkę

komunistycznym represjom. Zaczęła się

podobna czystka, jak ta zapoczątkowana

inwazją Armii Czerwonej na wschodnie

ziemie Rzeczypospolitej w 1939 roku.

Aresztowania i zsyłki były na porządku

dziennym. Pod lupą NKWD, a następnie

UB, znaleźli się wszyscy, którzy nie

godzili się na „proletariacką dyktaturę” i

zamianę jednego okupanta na drugiego.

Na zajętych przez Armię Czerwoną

terenach Polski, ustanawiane były

sowieckie komendantury wojskowe, a

obowiązujące prawo wojskowe

umożliwiało działalność i terror NKWD

oraz polskich służb bezpieczeństwa.

W marcu 1945 roku, wraz z piętnastoma

innymi przywódcami Polskiego Państwa

Podziemnego, ostatni dowódca AK

został podstępnie aresztowany przez

NKWD w Pruszkowie. (Rosjanie

zaprosili ich tam na pertraktacje

polityczne). Wywieziono ich do

Moskwy, gdzie urządzono pokazowy

proces. Skazany przez sowiecki sąd na

dziesięć lat pozbawienia wolności,

Okulicki zmarł 24 grudnia w więzieniu

na Łubiance, w niewyjaśnionych do dziś

okolicznościach. Czytaj: został

zamordowany.

24 lipca 1945 roku odezwę do żołnierzy

rozwiązanej Armii Krajowej wydał też

pułkownik Jan Rzepecki „Prezes”,

delegat Sił Zbrojnych na Kraj:

„Nie dajcie posłuchu namawiającym

Was do jałowego szkodnictwa, do

tworzenia oddziałów zbrojnych, do

destrukcyjnego bandytyzmu

politycznego, zwalczajcie psychozę

dezercji z wojska i agitację za dezercją.

Są to działania nieodpowiedzialne,

warcholskie, społecznie i politycznie

szkodliwe i całkowicie sprzeczne z

konstruktywną zawsze postawą Polski

Podziemnej.

Jeżeli tylko pozwala na to Wasze

osobiste położenie, jeżeli bezmyślne

prześladowanie przez tak zwane

bezpieczeństwo nie zamyka Wam tej

drogi - przystępujcie do jawnej pracy na

wszystkich polach nad odbudową Polski,

pozostając wiernymi drogim każdemu

żołnierzowi byłej AK demokratycznym

hasłom: Wolność obywatela -

Niezawisłość narodu. Walka polityczna o

ich realizację jest Waszym obowiązkiem i

Waszym prawem, którego nie może Wam

odmówić żaden uczciwy Polak

uważający się za demokratę”.

Rozkaz Okulickiego i odezwa

Rzepeckiego stały się dla tysięcy wciąż

zakonspirowanych żołnierzy Armii

Krajowej wielkim dylematem. Stanęli

przed trudnym wyborem pogodzenia się

z sowiecką dominacją i ewentualnego

budowania wolnej Polski małymi

krokami w codziennym, cywilnym

Ciąg dalszy na stronie 6

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (ciąg dalszy ze strony 4)

Page 6: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 6

próbowali rozbić organizację. Już 5

listopada 1945 roku został aresztowany

pułkownik Rzepecki, pierwszy prezes WiN,

podobnie jak wszyscy dowódcy obszarów.

Zawierzywszy gwarancjom śledczych MBP

o nierepresjonowaniu, ujawnił wszystkich

swoich współpracowników i nawoływał do

ujawnienia się pozostałych członków WiN-

u. Wydał bezpiece cały majątek, który

pozostał mu w spadku po AK – milion

dolarów w złocie i banknotach, drukarnie,

archiwa i radiostacje. Stało się to powodem

kolejnej fali aresztowań podziemia

niepodległościowego. Skazany w procesie

pokazowym w 1947 roku na karę ośmiu lat

pozbawienia wolności, dwa dni później

został ułaskawiony przez Bolesława Bieruta.

Na procesie mówił o „smutnej sławy WiN”,

potępiał „faszystowskie NSZ”, wyraził

satysfakcję z powodu sowieckiej aneksji

ziem wschodnich RP.

Po wstąpieniu do Ludowego Wojska

Polskiego, pracował jako wykładowca w

Akademii Sztabu Generalnego w

Warszawie. W 1949 roku został ponownie

aresztowany. Przesiedział się aż do 1956.

Później był pracownikiem Instytutu Historii

Polskiej Akademii Nauk, gdzie obronił

doktorat. Zmarł 28 kwietnia 1983 w

Warszawie.

22 października 1946 roku aresztowany

został następca Rzepeckiego, pułkownik

Franciszek Niepokólczycki „Teodor”.

Proponowano mu współpracę z rządem

komunistycznym, łącznie z awansem

generalskim i odznaczenie orderem Virtuti

Militari. Odmówił. 10 września 1947 roku,

w pokazowym procesie II Zarządu

Głównego WiN i działaczy PSL został

skazany na trzykrotną karę śmierci.

Odmówił zwrócenia się o łaskę do

Bolesława Bieruta. Mimo to zamieniono mu

wyrok najpierw na dożywocie, a następnie

dwanaście lat pozbawienia wolności.

Był więziony we Wronkach i Szczecinie.

Zwolniony 22 grudnia 1956 roku, odmówił

formalnych zabiegów o rehabilitację. Po

uwolnieniu pracował w Stowarzyszeniu

Wynalazców Polskich, Spółdzielni Pracy

życiu, oczekując lepszej sytuacji

wewnętrznej i międzynarodowej, bądź

też kontynuowania walki przeciwko

nowym okupantom i narzuconemu przez

nich aparatowi bezpieczeństwa w

polskich mundurach.

Około pięćdziesiąt tysięcy wybrało tę

pierwszą możliwość, ujawniając się

jesienią 1945 roku, po apelu Jana

Mazurkiewicza „Radosława”,

legendarnego już wtedy dowódcy

zgrupowania w Powstaniu

Warszawskim. Przyjęli więc z godnością

od komunistycznych władz ten

symboliczny kielich goryczy w postaci

tak zwanej „amnestii”, która okazała się

perfidnym podstępem, zwykłą pułapką.

Nadal tropiono ich jak wściekłe

zwierzęta, zamykano w więzieniach i

mordowano. Najbardziej znamiennym

skutkiem amnestii były broczące krwią

polskich żołnierzy podłogi ubeckich

katowni i więzienia pełne

antykomunistycznych powstańców.

Komuniści postępowali tak nie tylko

wobec tych, którzy nie chcieli się

ujawnić, ale także tych, którzy to

uczynili. „Władza ludowa” po raz

kolejny pokazała w ten sposób, ile warte

są jej zobowiązania i obietnice.

Tak zwana „amnestia” była podwójnym

oszustwem. Nie tylko obiecywała

„łaskę” - tak jakby podlegający jej

dopuścili się jakiegokolwiek

przestępstwa. Tajne instrukcje dla UB

nakazywały, by ujawniających się

akowców, po ich ewidencji, „internować

i odosobnić”. Było to więc narzędzie do

odławiania prawdziwych i

domniemanych wrogów nowego ustroju.

Żaden z nich nie mógł się czuć w nowej

Polsce bezpiecznie.

Inni wybrali walkę…

*

Część zasiliła szeregi organizacji

Wolność i Niezawisłość, powstałej 2

września 1945 roku w Warszawie. W

szczytowym okresie działalności liczyła

ona 25 – 30 tysięcy członków. Jej trzon

stanowiły pozostałości rozwiązanej

Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. WiN

przejęła jej strukturę organizacyjną,

kadry, majątek, a także częściowo

oddziały leśne. Dowódcy obszarów DSZ

zostali prezesami obszarów WiN.

Początkowo organizacja chciała nie

dopuścić do zwycięstwa wyborczego

komunistów drogą całkowicie legalnej

walki politycznej. Stąd jej pełna nazwa:

Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji

„Wolność i Niezawisłość”.

Podporządkowała się rządowi

emigracyjnemu i Naczelnemu Wodzowi

Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Celem było wsparcie działań Stanisława

Mikołajczyka i jego stronnictwa (PSL-u),

zmierzających do przeprowadzenia w

Polsce wolnych, demokratycznych

wyborów. Z tych powodów WiN

postulował zaprzestanie walki zbrojnej,

która nie stwarzała szans na pełne

zwycięstwo. Był to przecież okres triumfu

potęgi sowieckiego imperium. Zniszczona

dwiema okupacjami Polska, nie była w

stanie podjąć równorzędnej walki ze

stalinowskim kolosem.

WiN domagała się, by Armia Czerwona i

NKWD opuściły obszar Polski.

Odrzucała ustalony w Jałcie kształt

granicy wschodniej, sprzeciwiała się też

prześladowaniom politycznym i

czynionej przez wojska rosyjskie

dewastacji kraju. Członkowie WiN

chcieli stworzyć wspólną armię,

uniezależnić się politycznie od Związku

Radzieckiego, uspołecznić duże

przedsiębiorstwa i zakłady pracy. W

hasłach organizacji pojawiały się

postulaty powszechnej edukacji i reformy

rolnej – mimo to organizacja w

referendum 1946 wzywała do odrzucenia

reformy rolnej i nacjonalizacji przemysłu.

Jednak jesienią 1946 roku w

kierownictwie organizacji ostatecznie

zwyciężyła teza o zbliżaniu się III wojny

światowej i konieczności przygotowania

się do niej. W związku z tym w styczniu

1947 kierownictwo WiN wezwało PSL

do bojkotu wyborów do Sejmu

Ustawodawczego.

Od samego początku komuniści Ciąg dalszy na stronie 8

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (ciąg dalszy ze strony 5)

Page 7: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 7

Od wielokrotnej medalistki olimpijskiej w

rzucie oszczepem odszedł mąż. Daleko

nie uszedł.

***

Gdyby Cristiano Ronaldo złamał sobie

nogę o pośladek Jennifer Lopez, to

suma odszkodowań przekroczyłaby

roczny budżet Angoli.

***

Są zawody kto najdłużej wytrzyma w

wodzie. Pierwszy pan wytrzymał 1min i

wszyscy ludzie go pytają jak pan to

zrobił? A on odpowiedział:

- ''Trening, trening i jeszcze raz trening".

Następny pan wytrzymał 2min i znowu

wszyscy ludzie go pytają jak pan to

zrobił? A on odpowiedział:

- ''Trening,trening i jeszcze raz trening".

Następny pan wytrzymał 3 min i wszyscy

ludzie go pytają jak pan to zrobił? A on na

to:

- Trening.....

Następny pan przyszedł, wchodzi do

wody, 1min nic, 2min nic, 3min nic, po 4

minucie wychodzi ledwo oddycha więc

lekarze szybko podbiegli ale na szczęście

nic się nie stało, wszyscy ludzie pytają jak

on to zrobił? A on na to:

- Gdzieś musiałem gaciami zahaczyć !

***

- Tato ! Tato ! - wołają dzieci. - Możemy

sprzedać trochę twoich butelek po wódce i

piwie i kupić chleb ?

- Jasne... Ech... - rozrzewnił się ojciec. -

Co wy byście, dzieci, jadły gdyby nie ja...

***

Siedzi sobie dwóch żulików, siorbią

wódeczkę i jeden czyta na głos gazetę:

- Tu piszą, że picie alkoholu skraca życie

o połowę... Ile masz lat Stefan ?

- 30.

- No widzisz, jakbyś nie pił miałbyś teraz

60 !

***

Sułtan nachyla się do najbliżej niego

siedzącej żony i szepcze czule na ucho:

- Jesteś słońcem mojego życia. Kocham

cię. Podaj dalej.

***

- Icek, ty możesz mnie pożyczyc sto

złotych ?

- A od kogo ?

***

Zmęczony mąż wraca z pracy do domu i

pyta:

- Co na obiad ?

A, żona z kuchni:

- Nie wiem, z konserwy odpadła naklejka.

***

- Jasiu, podejdź do mapy i pokaż na niej

Amerykę - zwraca się nauczycielka do

ucznia.

Chłopiec posłusznie wykonuje polecenie.

- Bardzo dobrze, możesz usiąść, a wy

dzieci, powiedzcie mi kto odkrył

Amerykę ?

- Jasiu ! - odpowiada klasa.

***

Autobus z wycieczką zbliża się do

granicy.

– Piwo ! Siku ! – po raz któryś z rzędu

rozweseleni pasażerowie zmuszają

kierowcę do zatrzymania.

Po dłuższej chwili, gdy już z powrotem

zajęli miejsca w autokarze, kierowca pyta

głośno:

– Czy kogoś Wam nie brakuje ?

Cisza. Po przekroczeniu granicy do

kierowcy podchodzi mężczyzna i lekko

bełkocząc mówi:

– Nie ma mojej żony...

– No przecież – wścieka się kierowca –

przed odjazdem pytałem, czy kogoś Wam

nie brakuje !

Na to facet:

– Ale mnie jej nie brakuje, tylko mówię,

że jej nie ma...

***

Mąż wraca z pracy.

W progu wita go żona, niesamowicie

uradowana blondynka.

- Kochanie co cię tak ucieszyło, z jakiego

powodu masz taki dobry humor ? - pyta

mąż.

- Wiesz kochanie, te puzzle co mi

podarowałeś 2 tygodnie temu, dzisiaj

udało mi się skończyć układać.

- I co ? To jest taki powód do radości ?

- Ależ tak kochanie, na pudełku pisało, że

od 2 do 5 lat.

***

Wraca żona z pracy:

- Wiesz kochanie dziś w metrze ustąpiło

mi miejsca 2 mężczyzn.

Mąż na to:

- I co, zmieściłaś się ?

***

Żona do męża:

- Znowu leżysz na kanapie.

- Dzięki temu zawsze wiesz, gdzie można

mnie znaleźć.

***

Policjant podczas kontroli drogowej

przygląda się pojazdowi i pyta:

- A gdzie wycieraczki ?

- Wymontowałem je - zbyt często

wkładano mi za nie mandaty.

***

Na stacji benzynowej blondynce

zatrzasnęły się kluczyki.

Obok niej przejeżdża dwóch facetów.

Jeden zaczyna się śmiać w głos.

Drugi się pyta:

- Z czego się tak śmiejesz ?

- Bo tamta blondynka próbuje wyciągnąć

kluczyki drucikiem.

- Co w tym takiego śmiesznego ?

- Bo w środku siedzi druga blondynka i

mówi - trochę w lewo, trochę w prawo.

***

Wiejski lekarz pędzi autem 100 km/h.

Żona prosi:

- Zwolnij, bo nas policja złapie.

- Nie złapie, dałem mu zwolnienie do

końca tygodnia.

***

- Przed dwoma tygodniami ukradziono

mojej żonie kartę kredytową.

- O ! Taki pech !

- Nie jest tak źle. Ten złodziej wydaje

mniej pieniędzy od mojej żony.

***

Bandyta włamał się w nocy do domu

biznesmena i dobiera się do sejfu.

Nagle zauważa, że obserwuje go żona

bogacza.

- No to jak robimy ? - pyta kobieta - albo

krzyczę wniebogłosy i budzę męża, albo

dzielimy się po połowie.

Uśmiechnij się...

Page 8: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 8

Rennera i jego sztabu - najwyższego rangą

oficera niemieckiego, którzy zginęli z rąk

polskiego podziemia.

Narodowe Siły Zbrojne pragnęły objąć

swoim działaniem tereny Polski sprzed

1939 roku, a także rejony zamieszkałe

przez Polaków znajdujące się przed wojną

na terytorium niemieckim. Na tych

obszarach utworzono sześć inspektoratów,

podzielonych na siedemnaście okręgów.

W różnych opracowaniach podawane są

różne dane dotyczące liczebności

organizacji: 72 500, 80 000 a nawet 90

000 ludzi. Po zakończeniu akcji

scaleniowej, w niezależnych od AK

Narodowych Siłach Zbrojnych pozostało

około 65 tysięcy partyzantów.

„Wobec przekroczenia przez wojska

sowieckie granicy Polski, Rząd Polski w

Londynie oraz społeczeństwo polskie w

Kraju wyrażają swą niezłomną wolę

przywrócenia niepodległości całego

terytorium polskiego do granicy na

Wschodzie sprzed roku 1939, ustalonej za

obustronną zgodą traktatem ryskim – tak

główny cel walki NSZ streszczał w

rozkazie ogólnym nr 3 ze stycznia 1944

roku ówczesny komendant główny płk

Tadeusz Kurcyusz „Żegota”. - (...) Jedna

jest dla nas Polska prawdziwie

Niepodległa i Wielka, zdolna zapewnić

pokój sobie i innym narodom Europy

Środkowej i dać wszystkim Polakom

ziemię lub warsztat pracy. Jest nią Polska

od granicy traktatu ryskiego na wschodzie,

po Odrę i Nysę Łużycką na Zachodzie (...)

Narodowe Siły Zbrojne walczyć będą o

przywrócenie Polsce wszystkich Jej ziem

wschodnich”.

NSZ pragnął walczyć tak przeciwko

Niemcom, jak i ZSRS, uznając Sowietów

za największe zagrożenie, szczególnie od

momentu, kiedy pod koniec 1943 roku

klęska Niemców stała się kwestią czasu.

„ZSRS, równocześnie z głoszonymi

roszczeniami do połowy ziem polskich,

prowadzi w Kraju przez swe agentury PPR

i Armię Ludową, komunistyczną akcję

oficerów amerykańskich na inspekcję WiN

oraz przygotowywania masowych zrzutów

ludzi i sprzętu, w grudniu 1952 roku MBP

zdecydowało się na przerwanie gry. Opinię

publiczną poinformowano o

„dobrowolnym ujawnieniu się

dowództwa”. Wraz z procesami

kierownictwa WiN, UBP rozpracowywało

także w pełni niższe ogniwa organizacji.

W lutym 1947 roku władze uchwaliły

kolejną amnestię. Z podziemia wyszło

wtedy ponad siedemdziesiąt tysięcy ludzi -

nie tylko członków WiN, choć po niej

Zrzeszenie zostało praktycznie

zdziesiątkowane. I znów na tych, którzy się

wtedy ujawnili, po paru miesiącach spadły

represje. Zebrana w toku przesłuchań

wiedza posłużyła do unicestwienia osób

nadal prowadzących walkę.

*

Oprócz stopniowo neutralizowanej WiN,

podstawową siłą podziemia i walki

określanej obecnie jako powstanie

antykomunistyczne, były Narodowe Siły

Zbrojne, które wyrosły z pnia popularnego

przed wojną Stronnictwa Narodowego,

opartego na idei Romana Dmowskiego.

Utworzenie Narodowych Sił Zbrojnych

nastąpiło 20 września 1942 roku, na mocy

rozkazu 1/42 wydanego przez pułkownika

Ignacego Oziewicza „Czesława”,

pierwszego komendanta głównego

formacji. Powstały z połączenia Związku

Jaszczurczego i części oddziałów

Narodowej Organizacji Wojskowej

(NOW), które nie podporządkowały się

podjętej przez władze Stronnictwa

Narodowego decyzji scaleniowej i nie

weszły w skład Armii Krajowej. Organem

kierującym NSZ została Tymczasowa

Narodowa Rada Polityczna.

Brak jest pełnych informacji o działalności

zbrojnej Narodowych Sił Zbrojnych w

czasie okupacji hitlerowskiej, ponieważ do

czasu scalenia tej organizacji z AK

obowiązywał powodowany troską o

bezpieczeństwo całkowity zakaz

umieszczania informacji o własnych

akcjach zbrojnych w prasie i w rozkazach,.

Najgłośniejszą akcją NSZ była

niewątpliwie przeprowadzona 26 sierpnia

1943 roku likwidacja generała Kurta

„Technomontaż” i Spółdzielni Inwalidów i

Emerytów Kolejowych w Warszawie. Do

końca życia był inwigilowany przez

Służbę Bezpieczeństwa. Zmarł 11 czerwca

1974 roku.

Oddziały leśne (partyzanckie) WiN

rozbijały więzienia, atakowały posterunki

milicji i członków ORMO, prowadziły

walkę zbrojną z oddziałami wojska, KBW

i WOP , zabijały osoby współpracujące z

władzą komunistyczną i członków PPR,

traktując to jako obronę przed terrorem.

Zwalczano wspierających władze

starostów, wójtów i sołtysów.

Wobec utraty jesienią 1945 kasy

organizacji i znikomego finansowania

zagranicznego oddziały WiN dla zdobycia

środków materialnych na działalność

prowadziły tzw. akcje dochodowe, które

władza ludowa wykorzystywała do

szerzenia propagandy o bandyckim

charakterze organizacji. Wobec oparcia

WiN na ogniwach rozwiązanej Armii

Krajowej i Delegatury Sił Zbrojnych na

Kraj, organizacja została dość łatwo

zdekonspirowana przez UB. Kolejne

kierownictwa aresztowano co kilka

miesięcy. (WiN miał w okresie swojego

istnienia czterech prezesów i dwóch

pełniących obowiązki prezesa).

Od wiosny 1948 roku organizacja

znajdowała się pod kontrolą

zorganizowanej przez UBP przy pomocy

przewerbowanych oficerów WiN i AK –

oraz nieświadomych mistyfikacji

szeregowych członków organizacji – tak

zwanej V Komendy WiN o kryptonimie

„Muzeum”. Przy jej pomocy

komunistyczna służba bezpieczeństwa

podjęła grę wywiadowczą z wywiadami

państw zachodnich – amerykańskim i

brytyjskim. Przyjmowano przesyłanych z

zachodu drogą lotniczą i morską agentów,

dolary i złoto, nowoczesny sprzęt

łączności (w tym 17 radiostacji),

wysyłając w zamian fałszywe informacje

oraz (nieświadomych na ogół

rzeczywistego charakteru V komendy)

emisariuszy i kurierów, a także ludzi na

przeszkolenie wywiadowcze i dywersyjne.

Wobec planów CIA przysłania do Polski Ciąg dalszy na stronie 9

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (ciąg dalszy ze strony 6)

Page 9: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 9

dywersyjno-rewolucyjną wymierzoną

przeciw ustrojowi i całości Państwa

Polskiego” - podkreślił w przytoczonym

wyżej rozkazie „Żegota”.

Jego formacja pragnęła oprzeć odrodzoną

Rzeczpospolitą na wierze i wartościach

katolickich oraz własności prywatnej.

Główne cele programowe zostały

sformułowane w „Deklaracji Narodowych

Sił Zbrojnych” z lutego 1943. Należały do

nich przede wszystkim: walka o

niepodległość Polski i jej odbudowę z

granicą wschodnią sprzed 1939 (ustaloną

na mocy traktatu ryskiego z roku 1921), a

zachodnią na linii rzek Odry i Nysy

Łużyckiej (tzw. koncepcja marszu na

zachód), przebudowa systemu

sprawowania władzy (wzmocnienie

pozycji prezydenta i senatu w celu

przeciwdziałania chaosowi

parlamentarnemu), decentralizacja

organów administracji w celu rozwinięcia

samorządów, wzmocnienie pozycji

rodziny w społeczeństwie, a także

ograniczona reforma rolna.

Powstanie Narodowych Sił Zbrojnych nie

zostało pozytywnie przyjęte przez władze

AK, dążące do konsolidacji sił podziemia.

Zainicjowano jednak dialog na temat

wspólnych działań bojowych i wiosną

1944 roku zawarto umowę pomiędzy

Komendą Główną AK a Dowództwem

Głównym NSZ o włączeniu oddziałów

NSZ do AK. Władze NSZ krytykowały

też ideę Powstania Warszawskiego,

chociaż w obliczu jego rozpoczęcia,

podjęły wspólną walkę w jednostkami

AK.

W sierpniu 1944 dokonały koncentracji

oddziałów wojskowych w Kieleckiem.

Sformowana wówczas Brygada

Świętokrzyska NSZ pod dowództwem

Antoniego Szackiego - Dąbrowskiego

„Bohuna”, wycofała się w 1945 roku na

Zachód, równocześnie z ustępującą armią

niemiecką. Pozostałe w kraju oddziały

NSZ otrzymały zakaz czynnego

występowania przeciw wkraczającej na

ziemie polskie Armii Czerwonej. Wydając

ten rozkaz kierownictwo NSZ wyszło z

założenia, że podejmowanie akcji bojowo

- dywersyjnych stworzyłoby pretekst do

utrzymywania wojskowej okupacji ziem

polskich przez ZSRS.

Przeważająca część formacji NSZ nie

podporządkowała się rozkazom Komendy

Głównej AK. Uznając zwierzchnictwo

Narodowej Organizacji Wojskowej,

utworzyła Narodowe Zjednoczenie

Wojskowe. Nie obowiązywał ich więc

rozkaz generała Okulickiego z 19 stycznia

1945 roku o rozwiązaniu tej formacji.

Wobec niewyrażania przez PKWN zgody

na działalność Stronnictwa Narodowego,

zgodnie ze swoją ideologią oddziały NSZ

podjęły walkę zbrojną z rządami

komunistycznymi. Przeprowadzały akcje

uwalniania więźniów, likwidowały

informatorów Urzędu Bezpieczeństwa i

aktywistów PPR, atakowały placówki MO

i UB, prowadziły także akcje partyzanckie

przeciwko jednostkom UPA.

Walczyły czynnie aż do początków 1947

roku, kiedy to służbom bezpieczeństwa

udało się rozbić ich główne siły.

Zwalczane zaciekle przez komunistyczne

władze, ostatnie oddziały NZW

prowadziły działania aż do połowy lat

pięćdziesiątych.

Komuniści zarzucali im po wojnie

kolaborację z Niemcami, rozpętanie walk

bratobójczych w podziemiu i zbrodnie,

popełnione na ludności żydowskiej. Na

podstawie tych zarzutów „władza ludowa”

zamordowała dziesiątki tysięcy

niewinnych ludzi, hańbiąc ich nazwiska i

przez całe lata prześladując ich rodziny.

Przyczyny były jednoznaczne -

niepodległościowe oblicze NSZ już od

momentu ich powstania podczas okupacji

niemieckiej i kontynuowanie działalności

niepodległościowej w latach

powojennych. W PRL nie prowadzono na

temat NSZ rzetelnych badań

historycznych, nie publikowano

oryginalnych dokumentów, a te, które

przywoływano w ideologicznych

publikacjach, były ordynarnie fałszowane.

Dopiero całkiem niedawno ujawnione

dokumenty konspiracji komunistycznej

pokazały prawdziwy obraz rzeczy.

(Trzytomowa praca Tajne oblicze GL-AL

i PPR. Dokumenty autorstwa Marka J.

Chodakiewicza, Piotra Gontarczyka i

Leszka Żebrowskiego). Okazało się, że

liczne zbrodnie, popełnione podczas

wojny na ludności żydowskiej, a

przypisywane później NSZ i AK,

jednoznacznie obciążają bandy

komunistyczne spod znaku PPR, GL i AL.

Wbrew stereotypowym opiniom w

Narodowych Siłach Zbrojnych służyło

wielu Żydów. NSZ-owcy mają także duże

zasługi w udzielaniu pomocy (także w

gettach) i schronienia ludności

żydowskiej. Wynika to nawet z

zachowanych akt procesów sądowych

członków tego podziemia, sądzonych po

wojnie w PRL. Ocaleni z zagłady przez

członków NSZ Żydzi składali

niejednokrotnie świadectwa, które

ratowały życie żołnierzy i oficerów tej

formacji. Trzeba przyznać, że było to ze

strony ocalonych z Holocaustu akt odwagi

- oni także mogli narazić się na represje

komunistów, a mimo to wielu z nich dało

świadectwa prawdzie.

Obok „NIE”, Delegatury Sił Zbrojnych na

Kraj, WiN i NSZ i NZW, po wojnie

działało w Polsce jeszcze wiele innych

konspiracyjnych organizacji

antykomunistycznych. Z najważniejszych

należałoby wymienić: Armię Krajową

Obywatelską, Konspiracyjne Wojsko

Polskie, Armię Polską w Kraju, Ruch

Oporu Armii Krajowej, Wielkopolską

Samodzielną Grupę Ochotniczą Warta

oraz Wolność i Sprawiedliwość.

W okresie od stycznia 1946 do kwietnia

1947 roku doszło do niemal tysiąca

wydarzeń raportowanych jako uderzenia

„band zbrojnego podziemia” na jednostki

milicji i bezpieczeństwa. W latach 1947-

1950 miało miejsce około dwieście

pięćdziesiąt takich przypadków, a w latach

1950 -1956 już tylko sześćdziesiąt. Wśród

najbardziej spektakularnych akcji były

takie jak uwolnienie 298 więźniów we

wrześniu 1945 roku w Radomiu czy

robicie więzienia w Rembertowie, w

wyniku czego wypuszczono kilkuset

przetrzymywanych, którzy mieli być

wywiezieni na Daleki Wschód. Ostatnia

duża akcja niepodległościowego

Ciąg dalszy na stronie 10

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (ciąg dalszy ze strony 8)

Page 10: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 0

Żołnierze Wyklęci dzięki swojej

działalności przyczynili się do

przesunięcia kolejnych sekwencji

utrwalania systemu komunistycznego,

pozostając dla wielu środowisk opozycji

demokratycznej wzorem postawy

obywatelskiej.

Liczbę członków wszystkich organizacji i

grup konspiracyjnych szacuje się na 120 -

180 tysięcy osób! W ostatnich dniach

wojny na terenie Polski działało ponad 80

tysięcy partyzantów

antykomunistycznych.

O skali zbrojnego oporu wobec władzy

świadczyć mogą siły skierowane do jego

pacyfikacji. Do walki z polskim

podziemiem Państwowy Komitet

Bezpieczeństwa przeznaczył: 47 pułków

piechoty, 2 brygady artylerii ciężkiej, 18

pułków artylerii lekkiej, 5 samodzielnych

dywizjonów artylerii ciężkiej, 5 pułków

czołgów, 3 pułki kawalerii i jeden pułk

saperów Wojska Polskiego, 2 pułki

Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego,

14 batalionów operacyjnych, 18

batalionów ochrony i 13 kompanii

konwojowych. Z Milicji Obywatelskiej

skierowano łącznie 52 808

funkcjonariuszy, nie licząc pracowników

Urzędu Bezpieczeństwa. Ogółem, razem z

siłami Ochotniczej Rezerwy Milicji

Obywatelskiej (ORMO), do walk z

podziemiem zbrojnym zaangażowano

ponad ćwierć miliona ludzi.

„Wszystkich tych, którzy działają

przeciwko nam, niszczyć w sposób podany

w okólniku z dnia 18 lutego 1945 (...) z

tym, że każdy wypadek należy uprzednio

zgłosić na ręce szefa NKWD danej

miejscowości – głosiła wydana przez

Komitet Centralny PPR instrukcja. - W

razie przejawów większej i nieuchwytnej

działalności AK w danym terenie należy

wykonać ogólną pacyfikację. Wszystkie

przestępstwa, jakie zdarzają się na

terenie, składać na rachunek AK”.

Wymienione wyżej jednostki wyposażone

były w sprawdzony bojowo sprzęt

podziemia przeprowadzona została w

maju 1946 roku, kiedy to z obarczonego

złą sławą więzienia w Zamościu

uwolniono ponad trzystu

przetrzymywanych.

*

Termin „Żołnierze Wyklęci” pojawił się

po raz pierwszy w 1993 roku w tytule

wystawy „Żołnierze Wyklęci –

antykomunistyczne podziemie zbrojne po

1944 roku”, zorganizowanej na

Uniwersytecie Warszawskim przez Ligę

Republikańską. Jego autorem był Leszek

Żebrowski. Inspirację stanowił list, jaki

otrzymała wdowa po jednym z żołnierzy

podziemia, zawiadamiający ją o

wykonaniu wyroku śmierci na mężu.

Autor listu, oficer Ludowego Wojska

Polskiego, wzywał nieszczęsną kobietę do

wyrzeczenia się pamięci o skazanym i

zabitym mężu, pisząc: „Wieczna hańba i

nienawiść naszych żołnierzy i oficerów

towarzyszy mu i poza grób. Każdy, kto

czuje w sobie polską krew, przeklina go –

niech więc wyrzeknie się go własna jego

żona i dziecko”.

Sześć lat później wydawca Adam

Borowski rozwinął tę inicjatywę,

przygotowując album pod tym samym co

wystawa tytułem. Termin upowszechnił

na dobre w swojej książce Żołnierze

wyklęci Jerzy Ślaski – podporucznik

Armii Krajowej pseudonim „Nieczuja”,

członek oddziału partyzanckiego AK

Mariana Bernaciaka „Orlika”, uczestnik

zbrojnej ucieczki z obozu NKWD w

podlubelskim Skrobowie 27 marca 1945

roku. Dzisiaj interpretujemy go nieco

szerzej. Uczestnicy podziemia

niepodległościowego byli w istocie

wyklętymi bojownikami o wolność,

opuszczanymi stopniowo przez kolejne

grupy, łącznie z hierarchami polskiego

Kościoła.

14 kwietnia 1950 roku, dążąc do

normalizacji bardzo napiętych stosunków

z władzą komunistyczną, Episkopat,

Polski zmusił prymasa Stefana

Wyszyńskiego do podpisania

porozumienia z rządem. Punkt 8 traktatu

głosił: „Kościół katolicki, potępiając

zgodnie ze swymi założeniami każdą

zbrodnię, zwalczać będzie również

zbrodniczą działalność band podziemia

oraz będzie piętnował i karał

konsekwencjami kanonicznymi

duchownych, winnych udziału w

jakiejkolwiek akcji podziemnej i

antypaństwowej”. Leśnych żołnierzy

opuszczały więc ostatnie przyczółki

wsparcia.

Stosunek polskiej ludności do walczących

zbrojnie oddziałów też był różny i

zmieniał się z upływem lat. Wcale

niemała część mieszkańców wsi,

przekupiona przez władze reformą rolną,

parcelującą wcześniejsze majątki

ziemiańskie, była nastawiona do

partyzantów wręcz wrogo. Naturalną

koleją rzeczy działalność leśnych

oddziałów oparta była na współpracy z

włościanami. To głównie chłopi żywili

ich i dawali zimowe schronienie. Z

czasem jednak to poświęcenie zaczęło być

traktowane jako przykra powinność. Do

tego dochodziły dotkliwe represje wobec

pomagających partyzantom, stosowane

przez „ludową władzę”. Zdarzało się

więc, że pomoc była wymuszana, co

pozostało do dziś w pamięci mieszkańców

niektórych regionów Polski.

Mobilizacja i walka Żołnierzy Wyklętych

była pierwszym odruchem samoobrony

społeczeństwa polskiego przeciwko

sowieckiej agresji i narzuconym siłą

władzom komunistycznym. Była też

przykładem najliczniejszej konspiracji

zbrojnej w całej Europie, podobnie jak

wcześniejsze Polskie Państwo Podziemne,

podległe Rządowi Rzeczypospolitej na

uchodźstwie. Objęła teren całego kraju, w

tym także utracone na rzecz Związku

Sowieckiego Kresy Wschodnie II RP,

szczególnie ziemię grodzieńską,

nowogródzką i wileńską.

Na tym właśnie, na liczebności, polega

między innymi fenomen powojennej

konspiracji niepodległościowej. Aż do

powstania Solidarności w 1980 roku, była

ona najliczniejszą formą

zorganizowanego oporu społeczeństwa

polskiego wobec narzuconej władzy. Ciąg dalszy na stronie 11

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (ciąg dalszy ze strony 9)

Page 11: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 1

używany wcześniej w dopiero co

zakończonej wojnie, wsparte siłą

ubeckich i milicyjnych przesłuchań oraz

naciskiem ze strony sprawującej czujną

obserwację nad przebiegiem operacji

NKWD. Aresztowani żołnierze podziemia

i wszyscy ci, którzy coś na jego temat

wiedzieli (albo tak się oprawcom

zdawało), poddawani byli bestialskim

przesłuchaniom, podczas którym

niejednokrotnie wymuszano na nich

wygodne dla władz zeznania, świadczące

na przykład o rzekomej współpracy z

Niemcami. Niektórzy współcześni

historycy, zwłaszcza ci związani duchowo

z Sojuszem Lewicy Demokratycznej –

spadkobiercą niesławnej pamięci PZPR

(wcześniej PPR), do dziś uważają akta z

takich śledztw za wiarygodne materiały

do wypisywania rozmaitych dyrdymałów

na temat Żołnierzy Wyklętych.

Ostatnim poległym w boju żołnierzem

podziemia był Józef Franczak pseudonim

„Lalek” z dawnego oddziału kapitana

Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. Skazany

na banicję, wyjęty spod prawa przez

ówczesne władze, aż do 1963 roku

ukrywał się bez przerwy, będąc jedną z

najbardziej poszukiwanych w kraju osób.

W konspiracji spędził łącznie dwadzieścia

cztery lata ! Zadenuncjowany przez

Stanisława Mazura, brata stryjecznego

swojej partnerki życiowej, a zarazem

tajnego współpracownika Służby

Bezpieczeństwa o pseudonimie „Michał”,

zginął w obławie w Majdanie Kozic

Górnych pod Piaskami (województwo

lubelskie). Osiemnaście lat po wojnie – 21

października 1963 roku. Ochraniany był

przez blisko dwieście osób! Tylu ludzi

udzielało mu noclegu, żywiło go,

ukrywało przed organami bezpieczeństwa.

Dopiero zdrada doprowadziła do jego

śmierci.

W praktyce jednak większość organizacji

zbrojnych upadła na skutek braku reakcji

mocarstw zachodnich na sfałszowanie

przez PPR wyborów do Sejmu

Ustawodawczego w styczniu 1947 i

kolejnej amnestii, po której podziemie

liczyło nie więcej niż dwa tysiące osób.

Zorganizowany zbrojny opór został

ostatecznie złamany na początku lat

pięćdziesiątych, wraz z rozbiciem w 1953

roku resztek oddziału poległego cztery lata

wcześniej Anatola Radziwonka „Olecha”.

*

II wojna światowa oficjalnie zakończyła

się w maju 1945 roku. 7 maja o godzinie

02.41, w kwaterze głównej Alianckich Sił

Ekspedycyjnych generała Dwighta

Eisenhowera, Niemcy skapitulowały przed

przedstawicielami armii USA i Wspólnoty

Brytyjskiej oraz Armii Czerwonej. W

imieniu aliantów pod aktem kapitulacji

(później nazwanym „wstępnym

protokołem kapitulacji”) podpisali się ze

strony aliantów generał Walter Bedell

Smith - jako przedstawiciel Naczelnego

Dowódcy Wojsk Ekspedycyjnych oraz

generał artylerii Iwan Susłoparow -

reprezentujący najwyższe dowództwo

radzieckie. Ze strony niemieckiej złożyli

podpisy generał Alfred Jodl - Szef Sztabu

Dowodzenia Wehrmachtu, reprezentujący

całość sił zbrojnych oraz wojska lądowe,

generał Wilhelm Oxenius - przedstawiciel

Naczelnego Dowódcy Luftwaffe oraz

admirał Hans-Georg von Friedeburg -

Naczelny Dowódca Kriegsmarine.

Delegacja niemiecka działała z

upoważnienia Naczelnego Dowódcy

Wehrmachtu, wielkiego admirała Karla

Dönitza. Warto podkreślić, że nie

wywieszono wówczas flagi francuskiej, a

zaproszony w ostatniej chwili francuski

generał François Sevez – przedstawiciel

gospodarzy, był podczas tej ceremonii

świadkiem, nie stroną.

Na kategoryczne żądanie Stalina,

podpisanie bezwarunkowej kapitulacji

Wehrmachtu i innych sił zbrojnych III

Rzeszy powtórzono jeszcze raz

następnego dnia w kwaterze marszałka

Gieorgija Żukowa usytuowanej w gmachu

szkoły saperów w dzielnicy Karlshorst w

Berlinie. Odbyło się to późnym

wieczorem, według czasu moskiewskiego

nastał już 9 maja, w związku z czym przez

następnych czterdzieści kilka lat świat

zachodni obchodził rocznicę zakończenia

wojny z hitlerowskimi Niemcami 8 maja,

a ZSRS i państwa bloku socjalistycznego

(w tym PRL) – 9 maja.

Zakończenie wojny przyniosło Polakom

w kraju oswobodzenie spod okupacji

niemieckiej, ale również – jak wtedy

cynicznie mówiono - oswobodzenie od

wszelkich dóbr materialnych, jakie

jeszcze ludziom pozostały. A także od

moralności i wielu cnót niewieścich.

Przedstawiciele nowych władz – i to nie

tylko ci w sowieckich mundurach –

zachowywali się na ziemiach „nowej

Polski” jak w kraju podbitym i

przeznaczonym do skolonizowania

wszelkimi dostępnymi, formalnymi i

nieformalnymi metodami. Bo owa „nowa

Polska” miała być rajem… ale tylko dla

akceptujących nowy porządek polityczny

i system narzucony przez ościenne

sowieckie mocarstwo, całkowicie wbrew

oczekiwaniom narodu polskiego.

Żołnierze Polskiego Państwa

Podziemnego nie chcieli bynajmniej

siedzieć dalej w lasach czy ukrywać się w

konspiracji. Pragnęli wrócić do

normalnego życia, uczyć się i pracować.

Niestety, nie dało się. Władza ludowa

ogłaszała wprawdzie „amnestie”, ale ich

forma i sposób przeprowadzania wyraźnie

wskazywały, że jest parawan polityczny,

mający ukryć rzeczywiste zamiary

komunistów. Ale także, a może – w

głębszym, podskórnym znaczeniu –

przede wszystkim, służyć one miały

przygotowaniu represji wobec

najaktywniejszej części społeczeństwa

polskiego, zewidencjonowaniu wszelkich

przejawów narodowego i społecznego

oporu oraz wszystkich ludzi mogących

przeciwstawić się nowej władzy –

zarówno politycznie, jak i zbrojnie.

Ci, którym udało się przeżyć tamte

najbardziej brutalne lata, przez kolejnie

trzydzieści kilka poddawani byli

nieustannej inwigilacji i zaszczuwani

przez funkcjonariuszy komunistycznego

państwa. Poległych opluwano i odsądzano

od czci i wiary. Trzeba było ich znaczenie

zmarginalizować, a ich samych

zastraszyć, zaszczuć, a najlepiej

zlikwidować, zanim staną się mitem. Byli

Ciąg dalszy na stronie 12

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (ciąg dalszy ze strony 10)

Page 12: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 2

wszak dla przedstawicieli nowego

porządku prawdziwym wyrzutem i

autentycznym świadectwem

rzeczywistych postaw i sądów Polaków.

Wobec polskiej ludności cywilnej

sowiecki okupant stosował terror i

deportacje. Działalność rosyjskich

dywersantów spadochronowych polegała

głównie na tropieniu i rozszyfrowywaniu

oddziałów Armii Krajowej, mordowaniu

ludności wiejskiej, udzielającej pomocy

AK, napadaniu na dwory, paleniu

kościołów i likwidowaniu inteligencji

polskiej. Do kontroli polskich ziem

wschodnich użyto oddziały NKWD,

oddziały Armii Czerwonej i miejscową

milicję, rekrutującą się z czerwonej

partyzantki.

Szczególnie wyróżniły się tu oddziały

imienia Czapajewa, rabujące wsie w

okręgu nowogródzkim. W rejonie Lidy w

ciągu trzech miesięcy NKWD

wymordowało 9 800 osób. W

Szczuczynie Nowogródzkim

zamordowano 8 000. W Oszmianie 6 000

ludzi. W sierpniu 1944 roku z Wilna

wywieziono kilkanaście tysięcy mężczyzn

do Kaługi. 35 000 aresztowanych w

Wilnie deportowano do południowej

części Związku Sowieckiego i na Syberię.

Liczbę Polaków deportowanych z terenów

byłych województw wileńskiego i

nowogródzkiego do grudnia 1944

oceniano na około 80 000 osób. Do

stycznia 1945 roku liczba Polaków

aresztowanych i wywiezionych do

Związku Sowieckiego sięgnęła 5 000 w

Grodnie i około 10 000 w Białymstoku.

W Rzeszowskiem, w 1944 roku wśród

bagien Kraskowa Włodawskiego

zorganizowano obozy koncentracyjne dla

oficerów Armii Krajowej i działaczy

polskich z okresu okupacji niemieckiej.

Pod Siedlcami w miejscowości Kruślin

NKWD zorganizowało obóz

koncentracyjny dla aresztowanych

działaczy polskich, których umieszczono

w dołach o głębokości 8 metrów i

powierzchni 2 na 2 metry, gdzie woda

sięgała do kolan.

Ocenia się, że między listopadem 1944 a

majem 1945 roku do obozów pracy na

UB. Część wywieziono na Wschód, wielu

skazano na wieloletnie kary pozbawienia

wolności. W końcu lat czterdziestych i na

początku pięćdziesiątych ponad 250 000

ludzi więziono i przetrzymywano w

obozach pracy. Ćwierć miliona ludzi w

czasach rzekomego pokoju…

Dziwnym trafem, w polskich mediach

eksponowane są dziś tylko dokonane na

Polakach zbrodnie Ukraińskiej Powstańczej

Armii. O zbrodniach sowieckich cisza. W

rezultacie zaiste niewielu obywateli zdaje

sobie na przykład sprawę, że w latach 1939

- 1945 z rąk rosyjskich zginęło około 150

tysięcy obywateli polskich. Prawie tyle

samo poniosło śmierć w wyniku tak zwanej

„operacji polskiej”, przeprowadzonej przez

NKWD w latach 1937 - 1938. Przy czym

nazwa „operacja polska” to eufemizm,

mający „przykryć” systematycznie i

masowo przeprowadzony mord, klasyczne

ludobójstwo, gdzie do tego, aby zginąć,

wystarczyło jedynie być narodowości

polskiej.

Kto dziś o tym pamięta ? W większości

opracowań dotyczących dziejów Polski,

wydarzenie to jest całkowicie pomijane.

Taką właśnie postawę kultywuje główny

nurt polskiej narracji politycznej. Hasła

typu: „wybierzmy przyszłość” (radykalnie

oderwaną od przeszłości), przeciwstawiane

są uznanym za jałowe sporom o

zakorzenione w historii wartości, czy raczej

– według ich nazewnictwa - „wartości”. W

ten sposób rządzący wspierają (czy też

raczej wspierali – do 2015 roku) wygodną

dla postkomunistycznej i postkolonialnej

elity politykę historyczną: politykę totalnej

amnezji, oddzieloną grubą kreską od

przeszłości. Cywilizacyjny awans za cenę

suwerenności i niepodległości. Bardzo

wątpliwy zresztą – dodajmy – awans.

*

Od 2011 roku, dzięki inicjatywie

Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego

obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci

Żołnierzy Wyklętych. Jego data,

wyznaczona na 1 marca, upamiętnia wyrok

śmierci, wykonany tego dnia na siedmiu

członkach kierownictwa IV Komendy

Syberii trafiło przynajmniej 50 000

Polaków, a przynajmniej dwukrotnie

więcej znalazło się w obozach

utworzonych w Polsce. „W Lubartowie

pod Lublinem jest obóz dla oficerów AK

oraz oficerów armii Żymierskiego,

którym udowodniono przynależność do

AK, lub inne „przestępstwa” polityczne –

raportował pułkownik Jan Zientarski do

generała Leopolda Okulickiego 21 lutego

1945 roku. - W obozie jest około sześć

tysięcy oficerów. Obóz jest kierowany i

dozorowany przez NKWD. Warunki

higieniczne, odżywianie i traktowanie

fatalne. Co kilka dni wywozi się większą

partię więźniów w niewiadomym

kierunku”.

„Berlingowcy i NKWD stosują

niesłychany terror do ludności polskiej.

Grabieże, mordy, gwałty. Dnia 7.3.

spalono wieś Futy, pow. Ostrów

Mazowiecki. Ludność wymordowano.

Dzieci i kobiety żywcem rzucano w

ogień”. – Raport Komendanta Okręgu

Białystok do Naczelnego Wodza w

Londynie z 2 maja 1945 roku.

„Rząd lubelski i NKWD walczą

bezwzględnie z każdym, kto nie

współpracuje. Terror wzmaga się,

przepełnione więzienia. Liczne obozy

koncentracyjne. Największe: Rembertów,

Sikawa koło Łodzi i Mysłowice”. –

Raport pułkownika Jana Rzepeckiego do

Centrali z 3 maja 1945 roku.

Depesza do Centrali komendanta

Obwodu Mińsk Mazowiecki kapitana

Walentego Sudy, nadana 1 lipca 1945

roku:

„Dnia 28.V, do obozu w Rembertowie

przywieziono ok. 100 więźniów

politycznych z Białegostoku. Obecnie w

obozie umiera z głodu 13-15 osób

dziennie. Ciała chowa się w lesie, na

mogiłach sadzi się drzewa, by nie było

śladu”.

W sumie, zdaniem profesora Jana Żaryna

ponad 20 tysięcy żołnierzy zginęło w

walce, bądź zostało zamordowanych

skrytobójczo lub w więzieniach NKWD i Dokończenie na stronie 14

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (ciąg dalszy ze strony 11)

Page 13: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 3

Jerzy Biernacki

Mam pytanie ?

Felietony z lat 2013-2015

Wydawca: Wydawnictwo ANTYK

Marcin Dybowski

Rok wydania: 2018

Opis fizyczny: 320 stron, okładka

miękka

Książka Mam pytanie to zbiór

cotygodniowych felietonów Jerzego

Biernackiego, publikowanych w ostatnim

trzyleciu istnienia tygodnika Nasza

Polska , w latach 2013-2015. Zbiór

felietonów wyselekcjonowanych w

pewnym stopniu, które jednak jak pisze

autor we wstępie stawiały duży opór

przeciwko tej selekcji. Felietony te były

oparte jak sam tytuł książki wskazuje na

zadawaniu różnorakich pytań

dotyczących, najogólniej mówiąc, życia

publicznego w Polsce, chociaż nie brak tu

tematów związanych także z zagranicą,

ale raczej tylko tą bliższą (Niemcy, Rosja,

Ukraina), jak również problematyki

uniwersalnej, na przykład w felietonie

Czy bliski jest koniec świata ? Naturalnie,

pytania zadawane są po to, by próbować

na nie odpowiedzieć i w tych

odpowiedziach kryje się główna treść

tych krótkich, zazwyczaj nie dłuższych

niż dwustronicowych, tekstów. Polityka i

moralność, postawy ludzkie, zasady

uczciwości i postępki nieuczciwe, sądy i

przesądy to ich tematyka.

Większość zachowała swoją aktualność

(czego autor nie przewidywał), część jest

tzw. powtórką z rozrywki (a raczej z

traumy) słusznie minionych rządów PO-

PSL, które warto czytać z nieodstępnym

uczuciem radości, że to się wreszcie

skończyło (i szybko nie wróci), część

wreszcie okazała się ponadczasowa.

Czytelnicy sami to z łatwością zauważą.

Wystarczy przytoczyć kilka tytułów

pytań: Jak to jest w państwie prawa ?

(skoro wszystkim wiadomo, że były

prezydent ukradł tysiące dokumentów

państwowych i pozostaje bezkarny), Czy

jesteśmy kondominium niemiecko-

rosyjskim ? (to znaczy czy byliśmy nim

w latach rządów PO-PSL), Dlaczego nie

chciałbym być Niemcem ani

Rosjaninem ? , Czy PSL jest potrzebne

polskiej wsi ? , Czy Polska jest obcym

ciałem w świecie Zachodu ? , Kto w maju

(2015 roku) zostanie prezydentem kraju ?

(gdzie autor przewidział zwycięstwo

Andrzeja Dudy, gdy dawano mu 12 proc.

poparcia), Czy Polacy potrafią grać

drużynowo? , Czy wrzaski opozycji i

mediów zaszkodzą dobrej zmianie?

(ostatni, z grudnia 2015 roku).

Jak widzimy po dwóch latach od

zwycięskich wyborów, Prawo i

Sprawiedliwość niezwykle łagodnie

traktuje poprzednią ekipę, mimo że ta

narobiła tyle niewybaczalnych szkód. W

tej książce natomiast mamy do czynienia

z ostrzejszymi ocenami i osądami, ale

wyrażanymi, jak się zdaje, w zgodzie z

poczuciem sprawiedliwości, bliskim

dużej części samodzielnie myślących

Polaków.

Termin realizacji: 7 dni roboczych

Nasza cena: 30.00 złotych

www.ksiegarnia.antyk.org.pl

Józef Mackiewicz

KATYŃ. Zbrodnia bez sądu i kary

Wydawca: Wydawnictwo ANTYK

Marcin Dybowski

Rok wydania: 1997

Opis fizyczny: 498 stron, okładka

miękka

Termin realizacji: 7 dni roboczych

Nasza cena: 58.00 złotych

Serdecznie polecam

Marcin Dybowski

Page 14: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 4

Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

Egzekucja miała miejsce w 1951 roku w

Warszawie, w więzieniu przy ulicy

Rakowieckiej.

„Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy

Wyklętych ma być wyrazem hołdu dla

żołnierzy drugiej konspiracji za

świadectwo męstwa, niezłomnej postawy

patriotycznej i przywiązania do tradycji

niepodległościowych, za krew przelaną w

obronie Ojczyzny – powiedział ś.p.

Prezydent. – (…) Narodowy Dzień

pamięci „Żołnierzy Wyklętych” to także

wyraz hołdu licznym społecznościom

lokalnym, których patriotyzm i stała

gotowość ofiar na rzecz idei

niepodległościowej pozwoliły na

kontynuację oporu na długie lata”.

Ofiary zbrodni komunistycznych

dokonywanych w pierwszych latach po II

wojnie światowej wciąż jednak czekają

na upamiętnienie. Ich rodziny

pozbawiane były informacji o losie

najbliższych, oczekując wypuszczenia

przy kolejnych przeprowadzanych

amnestiach. Tysiące członków rodzin

żołnierzy podziemia nigdy się ich nie

doczekało, nie otrzymując nawet

informacji o dacie śmierci czy miejscu

pochówku. Mimo konspiracyjnych

działań, między innymi grabarzy

warszawskich cmentarzy, którzy

potajemnie spisywali daty i miejsca

grzebania ciał, wielu wciąż nie udało się

odnaleźć.

Poszukiwania prowadzone m.in. na

osławionej „Łączce” na Powązkach

przynoszą spodziewane efekty dzięki

wykorzystywaniu technologii

porównawczej identyfikacji DNA. Są one

jednak bardzo utrudnione, gdyż w

kolejnych powojennych latach nad

grobami członków ruchu oporu grzebano

- często w okazałych sarkofagach -

luminarzy nowej władzy. Ekshumacja

takich warstwowych grobów bez zgody

jednej z rodzin, była jeszcze do niedawna

prawnie niemożliwa.

„Bulwersuje to, że państwo polskie nie

jest w stanie osądzić popełniających

przestępstwa przeciwko ludzkości,

zbrodnie wojenne czy też mordy sądowe

ubeków, prokuratorów i sędziów –

powiedział historyk, Maciej Grzesiński. -

Do dziś w Niemczech sądzi się strażników

obozów koncentracyjnych, choć ci ludzie

są starzy, schorowani, niedołężni. Ich

przewinienia są tak ogromne i oczywiste,

że nikt nie ma zamiaru ich

usprawiedliwiać. Nie odkryliśmy jeszcze

wielu miejsc pochówku naszych żołnierzy

wyklętych. Wiemy natomiast doskonale,

jak ogromna to liczba. Lasy

Zamojszczyzny, Lubelszczyzny,

Kielecczyzny a także Wielkopolski kryją

zbiorowe mogiły zamordowanych

strzałem w tył głowy partyzantów,

działaczy podziemia

niepodległościowego, byłych żołnierzy AK

i NSZ, których główną winą była miłość

ojczyzny”.

„Dopiero niedawno rozpoczął się trudny

proces zwracania tym ludziom należnego

miejsca w historii dodał inny historyk,

Janusz Waliszewski. - Przywracania im

godności. Przez wiele dziesięcioleci

działacze podziemia niepodległościowego

byli zwykłymi bandytami, a ich

prześladowcy z UB, KBW czy sowieciarze

bohaterami. Na pomnikach znalazły się

nazwiska katów, a nie ofiar”.

Po śmierci prezydenta Kaczyńskiego,

projekt doprowadzono do końca i oto, po

wielu latach, mamy w końcu Narodowy

Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Traktowana z najwyższą pogardą,

skazana na zapomnienie, opluwana przez

lata (przez wielu do dziś), Podziemna

Armia powróciła! Z bezimiennych dołów,

z ubeckich katowni, z mroku

zapomnienia. Trudno z nią walczyć przy

pomocy współczesnego arsenału

socjotechniki – propagandy, rechotu czy

relatywizacji. To dlatego jest tak groźna

dla współczesnych władców dusz.

Przybyła z innego świata. I wygrywa tę

walkę. Bez jednego wystrzału. [...]

Trzeba jeszcze tylko wykopać kości

naszych bohaterów z błota, bo już w

sporej części wiemy, gdzie je pochowano.

I jeszcze opowiedzieć o nich światu.

Przemysław Słowiński

Kim byli Żołnierze Wyklęci ? (dokończenie)

„Dziewięciu z Łączki”: mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, mjr Hieronim

Dekutowski „Zapora”, Władysław Borowiec „Żbik”, Henryk Borowy-Borowski

„Trzmiel”, Zygfryd Kuliński „Albin”, Józef Łukaszewicz „Walek”, Henryk

Pawłowski „Henryk Orłowski”, Wacław Walicki „111” i Ryszard Widelski

„Irydion”

Page 15: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 5

Prawie codziennie czytam o kryzysie, jaki

podobno przechodzi Polska w związku z

nowelizacją ustawy o IPN, czyli tak dziś

szeroko dyskutowanym artykułem 55a.

Dziwi mnie ogromnie, że powtarzają to

często ludzie piastujący urzędy w

państwie i to wcale nie na tym najniższym

szczeblu. Czy można mówić o kryzysie,

skoro histeria rozpętana i stale podsycana

nie jest dziełem ani narodu, ani rządu

polskiego, ale właśnie tych osób i

środowisk, które nie w ten, to w inny

sposób manifestują nienawiść do

wszystkiego co polskie. Niech nas nie

wprowadza w błąd włączanie się do tego

wrzaskliwego chóru piejącego na temat

kryzysu rzekomo toczącego Polskę, która,

nota bene, nigdy tak dobrze się nie miała,

jak właśnie w czasie owego „kryzysu”,

ludzi z własnego podwórka. To są ci,

których już z Polską jako z Ojczyzną

Polaków nic nie łączy. To, że biorą

uposażenie jako posłowie w UE czy

parlamencie polskim świadczy tylko o

poziomie wyborców i o tolerancji dla

różnego rodzaju grandziarzy. Ale ich

głosy dochodzą już zza płotu. Chcieliby

może go przeskoczyć, ale tylko na stołki

władzy.

Kto zatem tak naprawdę kleci scenariusz

owego „kryzysu” ? Dużo by na ten temat

trzeba pisać, ale weźmy wypowiedzi

pierwsze z brzegu. Były ambasador

Izraela w Polsce Zwi Raw-Ner, urodzony

w 1950 r. w Polsce, który z rodzicami

wyemigrował do Izraela w 1957 r. (Rzecz

ciekawa, bo zgoła inne były przyczyny

emigracji Żydów z Polski w latach 1956-

57, a inne pod 1968 r. sapienti sat),

twierdzi, że Jan Tomasz Gross i Jan

Grabowski boją się przyjechać do Polski,

bo niby tak, jak obecnie jest w Polsce było

ostatni raz w komunizmie. To, że ci

panowie boją się przyjechać do Polski nie

powinno nikogo dziwić, bo każdy naród

ma prawo pokazać drzwi komuś, kto go

nieustannie opluwa per fas et nefas.

Bajkopis Gross klecąc swe thrillery i pan

Grabowski ze swą historią pisaną pod

gotową tezę. Ale pan Zwi Raw-Ner nie

ma racji. Obaj wymienieni są honorowani

przez niektóre polskie uczelnie, przez

PAN, nie mówiąc o podlizujących, nie

niewiadomo komu i dlaczego,

szabesgojów. Więc, jeśli mimo takich

umizgów ze strony niektórych Polaków,

boją się oni przyjechać do Polski, to

wcale nie jest najgorzej.

Idąc dalej tokiem myśli pana Zwi Raw-

Ner, były ambasador ocenił, że słowa

premiera Morawieckiego na konferencji

w Monachium oraz przegłosowanie

ustawy o IPN jest jedynie dolewaniem

oliwy do ognia. „W Izraelu słyszymy,

że w Polsce wybuchła fala antysemityzmu

porównywalna do tej z marca 1968 r.,

kiedy partia komunistyczna prowadziła

kampanię przeciw Żydom” – mówi Zwi

Raw-Ner. Polityk wskazał, że jego

zdaniem wielkim nietaktem było przyjęcie

ustawy w wigilię Międzynarodowego

Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

„Słyszałem od kolegów w Niemczech, jak

są zadowoleni, że wreszcie nie mówi się

w tym kontekście o ich kraju, tylko o tym,

co Polacy robili lub nie robili w czasie

wojny” – mówi były ambasador. Raw-Ner

i apeluje do Polaków „nie idźcie tą drogą”

i dodaje, że relacje pomiędzy dwoma

państwami mogłyby ulec poprawie, gdyby

Polska uznała Jerozolimę za stolicę

Izraela. Zapraszamy! To mogłoby sporo

zmienić, dać pozytywny efekt”

Chyba żaden Polak nie potrzebuje

komentarza do takiej wypowiedzi

zawierającej wprost obrzydliwe wątki, jak

niezręcznie podsuwana supozycja, jakoby

postanowienie położenia kresu

oszczerstwom miotanym na Polskę,

właśnie przez część żydowskich

publikatorów, powodowało radość

„niemieckich kolegów” pana Zwi z

ujawnienia tego „co Polacy robili i nie

robili w czasie wojny”. A przy okazji

dobrze by było załatwić interes. Skąd my

to znamy ?

Odezwał się też, a jakże, pan Bronisław

Komorowski i błysnął swą porażającą

mądrością, pouczając, że „w delikatnych

kwestiach natury dyplomatycznej nie

można być nosorożcem – tak były

prezydent Bronisław Komorowski

skomentował słowa premiera Mateusza

Morawieckiego wypowiedziane w sobotę

na Konferencji Bezpieczeństwa w

Monachium. Oczywiście pan Komorski

zawsze z taktem, wyszukanym savoir

vivre i niedościgłą troską reprezentował

nasz kraj. Ma więc prawo nazywać

premiera Morawieckiego nosorożcem.

Może to nawet komplement, bo wobec

wrogów Polski dziś nosorożec, to zgoła

właściwy przeciwnik.

Pośród tych żałosnych wynurzeń można

czasem także znaleźć jakiś wątek

rozweselający. Otóż w „do Rzeczy” pan

Paweł Śpiewak ostro zrugał premiera za

użycie słowa „perpetrators” w stosunku do

Żydów. Dobre sobie!! A kiedy niektórzy

Żydzi, podkreślam, niektórzy, tak

nazywają Polaków, to pan Śpiewak ani

mru mru. To z pewnością nie bawi,

natomiast zabawne jest inne stwierdzenie,

że „jest jakiś problem z premierem

Morawieckim i jego wypowiedziami. –

Mówiąc najgrzeczniej, jest niezręczny

językowo. I ma jakiś problem

z określeniem swoich poglądów”. Pan

Śpiewak chwycił się znanego sposobu

kreślenia historii „inaczej”. Wiadomo, że

to słowo modne jest dziś w wielu

dziedzinach. Otóż przypomniał, jak to

Brygada Świętokrzyska mordowała

Żydów, a zapomniał, ilu Żydówkom

ocaliła życie. Miało ich być około tysiąca.

Ale gdyby chcieć tu powiedzieć prawdę,

to co zrobić ze słowem perpetrators

przyklejonym narodowi Polskiemu? Paweł

Śpiewak pływa po historii, jak żeglarz bez

steru po wzburzonym morzu. Nie mógł

zaprzeczyć roli judenratów i policji

żydowskiej w mordowaniu Żydów, choć

to właśnie także o nich mowa, kiedy

używa się słowa perpetrators. A to właśnie

było w wypowiedzi monachijskiej

premiera.

Już nie śmiech, ale złość opanowuje

człowieka, kiedy czyta takie brednie, jak

ta: „mówiąc o zbrodniach popełnionych

przez jednostki w okresie II Wojny

Światowej należy wystrzegać się myślenia

etnicznego. – I spójrzmy z perspektywy

egzystencjalnej, ludzkiej. Jak się

zachowują ludzie w sytuacji poniżenia,

Dokończenie na stronie 16

Kiedy nienawiść rodzi obłęd

Page 16: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 6

najgłębszego strachu przed śmiercią.

Premier nie potrafi się z tego myślenia

etnicznego wyzwolić. I to jest duży

problem premiera”. Tak to ma być

według pana Śpiewaka. Czyli gdy

chodzi o pomocników Niemców w

mordowaniu Żydów, należy się

wyzwolić z myślenia etnicznego,

kiedy bywali nimi Żydzi. W żadnym

przypadku, kiedy mordu dopuścił się

Polak, co przecież się zdarzało.

Takie myślenie, nie „do rzeczy”, ale

„od rzeczy” rodzi się tylko z

nienawiści, bo wtedy człowiek traci

rozum, popada w obłęd. Wtedy

wszystko jest możliwe, każde, nawet

najbardziej porażające głupstwo, a

zwłaszcza kłamstwo bez żadnych

barier. Taką postać przybrał więc ów

polski, a właściwie trzeba by

powiedzieć propagandy izraelskiej

„kryzys”. Cała propaganda Izraela jest

tyle warta, co nazywanie Jana

Grabowskiego polskim historykiem.

Podobnie, kojarzenie z Polską pana

Grossa. Taka ta propaganda jak oni

Polacy.

\Najbardziej jednak boli, kiedy Polacy,

walą we własne gniazdo. Nawet, jeśli

już go za własne nie uważają, ale

przecież inni ich w nim sytuują. I jako

pars pro toto paskudzą wizerunek

całego Narodu, z którym często

faktycznie nic już nie mają wspólnego.

Zygmunt Zieliński

Najważniejszym celem każdej firmy jest

osiąganie zysków. Wprawdzie ten

klasyczny pogląd bywa w ostatnich

czasach krytykowany, ale faktycznie

pozostaje niezmienny. Niektórzy twierdzą

wprawdzie, że celem głównym istnienia

firmy i jej misją jest zaspokajanie potrzeb

nabywców, którzy kupują wytwarzane

przez dane przedsiębiorstwo produkty i

usługi. Faktem jest, że firma musi

zaspokajać jakieś potrzeby kupujących, bo

w przeciwnym wypadku nie sprzedałaby

swoich towarów. Jednak firmy sprzedają

swoje towary i usługi w celu uzyskania

zysku, ponieważ w przeciwnym razie

zbankrutowałyby i przestałyby istnieć.

Można przez jakiś czas funkcjonować bez

zysków a nawet ze stratami, jeśli posiada

się odpowiednio wysoki kapitał, zaś celem

firmy jest wyeliminowanie konkurentów

lub osiągnięcie odpowiedniego udziału w

rynku. Jednak w ostatecznie zysk musi się

pojawić, żeby uniknąć bankructwa.

Czym jednak jest zysk ? Jest to nadwyżka

przychodów firmy ze sprzedaży dóbr i

usług na kosztami księgowymi, zwanymi

także kosztami całkowitymi lub własnymi.

Koszty księgowe dzielą się na materialne

(np. komponenty do produkcji) i osobowe

(np. płace pracowników) albo na stałe i

zmienne. Koszty stałe to np. podatki od

nieruchomości firmy, które w krótkim

czasie nie ulegają zmianie, zaś mogą

zmieniać się w dłuższym okresie. Koszty

zmienne np. materiały do produkcji

zmieniają się w krótkim okresie wraz ze

zmianami wielkości produkcji. Gdy

koszty księgowe są wyższe od

przychodów to jest to strata. Ponadto

zyski podlegają opodatkowaniu, zatem

zysk przed opłaceniem podatku to zysk

księgowy brutto, zaś zysk po opłaceniu

podatku to zysk księgowy netto.

Istnieje jeszcze pojęcie zysku

ekonomicznego, który zwykle jest

mniejszy od zysku księgowego, ponieważ

od tych samych przychodów odejmuje się

więcej kosztów, zatem nie tylko koszty

księgowe ale także koszy ekonomiczne.

Istotą zysku ekonomicznego jest

określenie rzeczywistej sytuacji

finansowej firmy. Podręczniki europejskie

wyróżniają często dwa rodzaje kosztów

ekonomicznych, tj. koszt alternatywny

kapitału i koszt alternatywny pracy.

Pierwszy określany jest jako alternatywna

możliwość bardziej efektywnego

zainwestowania kapitału, zaś drugi

oznacza korzyści jakie właściciel firmy

mógłby uzyskać pracując najemnie w

innym miejscu a nie we własnej firmie.

Podręczniki amerykańskie uwzględniają

często także jeszcze jeden koszt

ekonomiczny, tj. koszt ryzyka

prowadzenia biznesu. Ten koszt oznacza

konieczność zabezpieczenia się przed

ewentualnymi stratami, np. związanymi z

pojawieniem się nieprzewidzianych

konkurentów na rynku.

Wyjątkami od reguły działania biznesu na

rzecz zysku mogą być firmy działające

dzięki dotacjom lub stanowiące

przykrywkę dla prania tzw. brudnych

pieniędzy, czyli pieniędzy pochodzących

z przestępstw. Pralnie pieniędzy to inny

ważny temat, którym ostatnio w Polsce

często zajmują się organy ścigania, ale

oczywiście jest to problem

ogólnoświatowy.

Dr hab. Dariusz Eligiusz Staszczak

Zyski w biznesie Kiedy

nienawiść rodzi

obłęd (dokończenie)

Autor pozdrawia Czytelników z zimowego

odpoczynku w Tatrach

Page 17: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 7

czasach PRL, kiedy to tak chętnie

kategoryzowano episkopat, wyławiając

owych „dobrych” i tamtych „złych”

biskupów. Wtedy sprawa była jasna. Każdy

wiedział, że n. p. „zły” biskup Tokarczuk,

to postać znacząca w Kościele. Taką opinię

powodowała właśnie w części krytyka

serwowana mu przez partię i rząd PRL.

Teraz inna jest retoryka. Biskupów, i nie

tylko ich, dzieli się na otwartych i…? No

właśnie jak nazwać tę resztę ? Bo jeśli

tamci są „otwarci”, to pytanie: na co ? Na

aborcję, eutanazję, małżeństwa

jednopłciowe, homoseksualizm…? W

czasie soboru i po jego zakończeniu

katolicy, wtedy nazywano ich

„postępowymi”, nawet denuncjowali

prymasa, nie Stanisława, jak chce pani

Mazurek, ale StefanaWyszyńskiego

(wiadomo, błąd, dawniej mówiono:

maszynistki, ale to tak jak gdyby

powiedziano: Andrzej Hitler) na Zachodzie

z powodu jego konserwatyzmu, bo nie

chciał dopuścić w Polsce do demontażu

Kościoła, czego dokonano bezmyślnie na

Zachodzie. Jakaś tu zdaje się być analogia

do informatorów pani Mazurek.

Jak się rzekło, niejedno w artykule pani

Mazurek zgadza się z tym co wokół nas.

Ale są tam też pewne rzeczy zapewne nie

pochodzące od ludzi w teologii

obeznanych, jak choćby pan Makowski.

Czytamy bowiem: „O ile w kwestiach

doktrynalnych, dotyczących wiary oni

wszyscy [biskupi – MK] są absolutnie

zgodni, to w materii światopoglądowej czy

quasi politycznej się różnią. Czasem

bardzo”. Oddzielenie „kwestii” wiary od

światopoglądu, to jednak zbyt wielki skok

w bok, nawet jak na „Tygodnik

Powszechny”. Jak to jest ? Czy można by

wyłowić biskupa o światopoglądzie

materialistycznym ? Jeśli tak, to dlaczego w

artykule go nie pokazano. Myślę, że nawet

tak „otwarty’ biskup, jak bp. Tadeusz

Pieronek posiada światopogląd tożsamy z

jego wiarą? Nawet rozbieżności tych

wartości nie suponowałbym u ks.

Bonieckiego, choć różnie się wypowiadał.

A co to jest ta materia „quasi polityczna”.

Czy czasem nie opowiadanie się po stronie

narodu i tożsamości z polską tradycją ? Te

pojęcia wszak owych „otwartych” rażą, a

także właścicieli danego publikatora. Nie

wchodzę w to, jak z tym jest w odniesieniu

do „Kuriera Lubelskiego”. Różnie mówią.

Zatem jednak należałoby zachować trochę

umiaru, chcąc pisać o instytucji, jak by nie

było, oglądanej z zewnątrz, jeśli piszący

się z nią nie identyfikuje. Tak

katastroficznie, jak to kreśli pani Mazurek

w końcu nie jest. I trzeba pamiętać, co w

Ewangelii jest na temat fałszywych

proroków, owczarni, wilków w owczej

skórze i może także o tym, że Kościół nie

jest spółdzielnią lepiej lub gorzej

zarządzaną, ale że ma gwarancję od

samego Chrystusa. I nigdzie w Ewangelii

nie jest powiedziane, że ma on być

otwarty na to, czego życzy sobie mniej lub

bardziej ułomny człowiek. Bo Chrystus

właśnie postanowił, że dla tego człowieka

ma być otwarty Kościół, a to, że nie

zawsze gospodarzą w nim geniusze nie jest

też żadną nowością. Wiadomo o tym od

momentu wyjścia apostołów z

Wieczernika po Zesłaniu Ducha Świętego.

A później było raz lepiej, to znowu gorzej.

Przypomnijmy werset z rozdziału 3 I Listu

św. Pawła do Koryntian. (4) „Skoro jeden

mówi: «Ja jestem Pawła», a drugi: «Ja

jestem Apollosa», to czyż nie postępujecie

tylko po ludzku? (5) Kimże jest Apollos ?

Albo kim jest Paweł ? Sługami, przez

których uwierzyliście według tego, co

każdemu dał Pan. (6) Ja siałem, Apollos

podlewał, lecz Bóg dał wzrost. (7) Otóż nic

nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który

podlewa, tylko Ten, który daje wzrost –

Bóg”.

O tym warto pamiętać dzieląc katolików

na „franciszkowych” i jakichś tam innych,

tych konserwatywnych. Warto też

odpowiedzieć sobie na pytanie, co znaczy

w kościele słowo „konserwatywny” ?

Innymi słowy, podejmując taki temat, jak

w artykule pani Mazurek, trzeba sobie

jasno uświadomić, co się chce powiedzieć.

Prawda, że jest o czym myśleć i mówić,

ale sprawa jest zbyt poważna, żeby się po

niej ześlizgiwać, nawet jeśli nie ma ona

odniesienia osobistego do piszącego, bo go

w istocie nic nie obchodzi to o czym pisze.

Tym bardziej, gdyby miało być odwrotnie.

M.K.

Moją uwagę zwrócił artykuł Marii

Mazurek w „Kurierze Lubelskim” (16 II

2018) zatytułowany: Gądecki,

Jędraszewski, Nycz, Polak, Rydzyk. Kto

ma najwięcej dywizji w polskim Kościele.

Nad tytułem umieszczono coś w rodzaju

resumé artykułu, choć raczej jest to teza,

wokół której oplotła autorka swe

wywody. Oto pełen tekst tego swoistego

anonsu:

„Wśród polskich biskupów nie ma

takiego, który byłby w stanie pociągnąć

za sobą polski Kościół. Władza jest

rozproszona, panuje bezkrólewie.

Wygląda więc na to, że toruński zakonnik

– ani prowincjał, ani profesor, za to

obrotny biznesmen – ma większe wpływy,

niż prymas Polski i przewodniczący

Episkopatu razem wzięci”.

Warto na początku wskazać na źródła

informacji dziennikarki, przynajmniej te

główne. Są to panowie Jarosław

Makowski, znany z „Tygodnika

Powszechnego, „Gazety Wyborczej” i

„Krytyki Politycznej” – periodyków

mających ze sobą coś wspólnego,

natomiast z Kościołem tyle tylko, że w

każdy sposób starają się go atakować.

Drugi mentor pani Mazurek, to Marek

Zając, publicysta „Tygodnika

Powszechnego”.

Abstrahując od przypomnianej wyżej tezy

artykułu, jak zawsze w takich

przypadkach, obliczonej na zwabienie

czytelnika, a nie na rzeczowość – gdyż

takie słowa, jak „bezkrólewie”, czy

mocno przesadzone akcentowanie roli o.

Rydzyka (nie jestem z nim ani z

wymienionymi biskupami na „ty”,

zapewne w przeciwieństwie do autorki

artykułu) ostrzegają przed bezkrytycznym

czytaniem artykułu.

Z góry zaznaczam, że sporo w nim

zawartych stwierdzeń mnie przekonuje.

Nie jestem też pewny, czy dająca się

między wierszami wyczytać

schadenfreude wynika z intencji autorki i

jej rozmówców, czy też jest to lapsus

stylu i emocji ?

Jedno nie ulega wątpliwości. Sięgnięto po

stary chwyt niejednokrotnie stosowany w

Divide et impera

Page 18: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 8

Piątek (podobnie zresztą jak Poniedziałek

i Środa) ocenia Macierewicza źle także ze

względu na jego powiązania z "oligarchą

katolickim Tadeuszem Rydzykiem".

Mimo, że Macierewicz usunął 25 bitnych

generałów i zaatakował Centrum

Ekspertów Kontrwywiadu NATO, Piątek

ciągle nie jest pewny agenturalności

Macierewicza. Takich wątpliwości nie ma

on jednak co do Donalda Trumpa.

"Oczywiście, Trump czasem okazuje

chwilową niezależność, ale poza tym

prowadzi politykę skrajnie korzystną dla

Putina". Chce rozbić Unię Europejską "by

słabe państwa narodowe Europy znalazly

się na łasce i niełasce Putina".

Niedawno w Stanach Zjednoczonych

ukazała się książka niejakiego Michaela

Wolffa na temat Donalda Trumpa

napisana według schematu sprawdzonego

przez Piątka. Czyżby zleceniodawca był

tej samej proweniencji ?

Jeśli tak, to można się spodziewać

wkrótce prestiżowej nagrody literackiej i

tłumaczenia na język polski.

Czy publikacja Piątka miała wpływ na

odwołanie ministra nie wiemy, ale książka

ta wpisuje się w ciąg zdarzeń mających

zdyskredytować Antoniego Macierewicza

podejmowanych na przestrzeni

kilkudziesięciu lat. Jego postać jest bardzo

niewygodna dla środowisk widzących

Polskę płynącą "w głównym nurcie" i

"korzystającą z okazji, by siedzieć cicho".

Dymisja ministra Macierewicza była

chyba jeszcze większym szokiem dla

wyborców PiS, niż usunięcie premier

Szydło. Sposób jej przeprowadzenia

(zaproszenie do prezydenta na

zaprzysiężenie rządu i niespodziewana

dymisja) porażał wręcz chamstwem.

Czyżby zachodziła obawa, że Antoni

Macierewicz wyprowadzi czołgi na ulice,

dokona desantu "terytorialsów" i wywoła

wojnę domową ?

Na taki scenariusz miał nadzieję G.

Schetyna mówiąc, że "będzie się działo".

szansa, by także wykształceni "normalsi"

uwierzyli, że świat nie musi być taki, jak

go opisuje tzw. "poważna" prasa.

Autor zasypuje czytelnika lawiną faktów .

Możemy się dowiedzieć, kto kogo

zastrzelił w Nowym Yorku, kto komu

płaci haracz itp. Wszystko

udokumentowane przypisami. Faktów jest

tak dużo, że umyka pytanie: jaki to ma

związek z Macierewiczem?

Jeden z blogerów odpowiedział – "ktoś

tam ma śwagra, który pojechal do USA i

pił wódkę z facetem, ktorego kuzyn kupił

ruską wiertarkę".

Aby się nie pogubić w licznych wątkach,

w książce zamieszczone są rozkładane

tablice ze schematami powiązań. Np.

"Macierewicz – R. Luśnia – D. Bogatin –

S. Mogilewicz – Putin".

Lub "Macierewicz - grupa Radius – Sz. -

mafia sołncewska – GRU – Putin".

Wokół Macierewicza zawsze kręciło się

sporo agentów lub osób pragnących się

ogrzać w jego blasku, np. Bronisław

Komorowski. Jakoś autorowi umknęło

znacznie krótsze połączenie "Macierewicz

– Komorowski – N. Patruszew – Putin".

Oczywiście najkrótsze połaczenie z

Putinem ma sam autor: "Piątek – A.

Michnik – Putin".

Redaktor Michnik był widziany na

obiedzie z Putinem w tzw. "Klubie

Wajdalskim". Są na to niezbite dowody i

liczni świadkowie.

Książka Piątka natychmiast otrzymała

nagrodę Reporterów Bez Granic

(prestiżowa nagroda w ślad za publikacją

to "stały fragment gry" zleceniodawców

tego typu literatury).

Autor przypomina: "Afera Misiewicza i

Jannigera, afery caracali i minstrali" i

dramatycznie pyta:

"Kim naprawdę jest Antoni Macierewicz i

co zrobił Polakom? (...) Wiele osób pyta

mnie wprost: "czy Macierewicz jest

rosyjskim szpiegiem ?" Nie mogę jeszcze

odpowiedzieć na to pytanie. Wiem, że

działania Macierewicza osłabiają Polskę,

polską armię i NATO, co jest korzystne

dla Rosji".

Niejaki Piątek Tomasz się wywiązał. Jako

literat posłużył się słowem pisanym (do

zleceń wykonywanych innymi

narzędziami niż pióro używa się innych

fachowców). Powstała książka pt.

"Macierewicz i jego tajemnice" okazała

się bestselerem i wzbudzila zachwyt tzw.

"rozumnej części społeczeństwa". Znawcy

podkreślają, że książka jest znakomicie

udokumentowana (600 odniesień do

źródeł) i zawiera mnóstwo faktów, a

"wnioski niech sobie każdy wyciągnie

sam".

Żeby jednak wyciąganie wniosków przez

czytelników nieco ułatwić, autor pisze we

wstępie:

"Sednem tej książki, jej najważniejszą

treścią są powiązania między Antonim

Macierewiczem i jego środowiskiem a

globalnym gangsterem i finansistą

Siemionem Mogilewiczem, powszechnie

uważanym za mózg rosyjskiej mafii".

Powiązanie "dwóch panów M." - jak pisze

Piątek – łatwo jest udowodnić, bo

Macierewicz zna od 37 lat niejakiego

Luśnię, który okazał sie agentem SB, a

który był rozpracowany przez

funkcjonariusza UOP Niezgodę – tego

samego, który rozpracowywał aferzystę

Bogatina - kolegę Mogilewicza ( szefa

rosyjskiej mafii w Nowym Yorku,

znajomego Putina jeszcze z pracy w KGB

w Petersburgu).

Piątek szeroko dokumentuje powiązania

rosyjskiej mafii z "Rodziną Gambino" i

mafią sycylijską, a także tłumaczy

zależność rosyjskiej mafii od KGB. Dla

każdego, nawet słabo wykształconego

podkarpackiego pisowca, takie

powiązania są oczywistością nie

wymagającą udowadniania. Jednak dla

postępowych elit wielkomiejskich mogą

być szkującą nowością.

Uważam "demaskującą" Macierewicza

książkę za pożyteczną, bo przekazuje

intelektualnym elitom sporo wiedzy (np.

mogą się dowiedzieć co to jest

"razwiedka" wojskowa, czym różni się

GRU od FSB itp). Dotychczas monopol

na teorie spiskowe miały prawicowe

"oszołomy", po lekturze książki jest

Zlecenie na Macierewicza

Dokończenie na stronie 19

Page 19: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

S t r o n a 1 9

Polityka jest sztuką osiągania celów

możliwych do uzyskania, a Stalin nauczał,

że w miarę postępu rewolucji opór będzie

wzrastał i walka klasową się zaostrzy.

Widocznie opór wzrósł tak znacznie, że

trzeba było "zejść z lini strzału", pokazać

twarz "europejską" i wytrącić argumenty

przeciwnikom. Rezultatem tego "nowego

otwarcia" jest pewna (choć niewielka)

"dekompozycja opozycji".

Wydawało się, że projekt Platformy

Obywatelskiej jest perfekcyjny,

gwarantujący niezniszczalność produktu.

Zanim przystąpiono do tworzenia partii,

grupa jej twórców – ekspertów w

mundurach- musiała sobie odpowiedzieć

na pytanie, na jaką partię zagłosują Polacy.

Ustalono, że partia musi być nowoczesna,

europejska, nie komunistyczna (ale nie

antykomunistyczna),”centrowo-prawicowo

-liberalna”, ideologicznie na tyle

niekonkretna, że możliwa do

zaakceptowania przez wszystkich, co są

„za, a nawet przeciw” ("od Sierakowskiej

po Libickiego").

W demokracji „telewizyjnej” (większość

ludzi zawdzięcza swoje poglądy telewizji)

najważniejszy był jednak wizerunek

„frontmenów” medialnych partii. Musieli

to być ludzie młodzi o miłych gębach,

wyposażeni w dobre garnitury i drogie

zegarki (gęby faktycznie sterujących

formacją „macherów z zaplecza” nie

musiały już być tak miłe). Donald Tusk

okazał się idealnym kandydatem na lidera i

przyczynił się w sposób decydujący do

powodzenia przedsięwzięcia.

Trzeba przyznać, że wojskowe służby

wykazały się znakomitą intuicją

inwestując w Tuska. Odkrywcą,

mentorem, czy wręcz twórcą przyszłego

„prezydenta Europy” był Wiktor Kubiak –

szwedzki (?) biznesmen, impresario, ale

przede wszystkim agent „wojskówki”.

Jego skromny grób na warszawskim

cmentarzu żydowskim ma się nijak do

oszałamiających sukcesów wychowanka.

Dzieło przerosło mistrza.

Stosunkowo niewielka afera Rywina (17

mln $) w 2005 roku dosłownie zmiotła

rządzącą formację polityczną. Trudna do

zadowoleniem, że mimo programu 500+

notowania PiS nie wzrosły. Działo się tak

dlatego, że beneficjentami programu była

głównie ta część elektoratu, która nie

chodzi na wybory. Realizacja programu,

wywiązywanie się z obietnic wyborczych

nie jest żadną gwarancją sukcesu w

nastepnych wyborach. Mimo znaczego

wzrostu swobód obywatelskich (mamy

wybór, kiedy iść na emeryturę, kiedy

posłać dziecko do szkoły, możemy np.

wyciąć drzewo na swojej posesji) spora

część ludzi w Polsce mówi o "dyktaturze"

cytując potężne ośrodki dywersji

ideologicznej działające legalnie w kraju.

Warto sobie uświadomić, że rząd rządzi

tylko ok. połową państwa – druga część to

samorządy będące pod kontrolą

postkomunistów (często wręcz

sabotujących politykę państwa).

"Solidarność" w 1980 roku była

równocześnie związkiem zawodowym i

ruchem narodowo – wyzwoleńczym.

Prawo i Sprawiedliwość jako

spadkobierca tego ruchu jest nie tylko

partią polityczną, lecz także

depozytariuszem idei niepodległości.

Pamiętajmy o tym i miejmy nadzieję, że

mają to na względzie również rządzący.

Jan Martini

ogarnięcia ilość afer (niektórzy szacują ją

na ok. 1000), wielomiliardowe przekręty,

wciąż mają mały wpływ na postrzeganie

PO.

Choć program Platformy ogranicza się

do walki z "kaczyzmem", likwidacji

CBA i IPN, "urealnienia wieku

emerytalnego" i przyjęcia islamskich

"uchodźców", niezmiennie głosuje na tę

partię 100% celebrytów, 100%

więźniów, a także liczne rzesze

obywateli aspirujących do bycia

„rozumnymi”. Do dobrego tonu należy

bezkrytyczne popieranie tej formacji, co

jest źródłem dobrego samopoczucia i

formą nobilitacji towarzyskiej.

Atrakcyjność wizerunkowa Platformy

jest tak znaczna, że Polacy dwukrotnie

powierzyli władzę jej liderowi –

facetowi, który twierdził, że „polskość to

nienormalność”. Tusk spokojnie mógłby

przejechać na pasach ciężarną zakonnicę,

a i tak "nie miał by z kim przegrać".

Wielki sukces PO skłonił jej twórców –

inspiratorów do powielenia projektu.

Największa partia na Litwie - Partia

Pracy była dokładną kopią Platformy

Obywatelskiej.

Założył ją milioner - biznesmen

rosyjskiego pochodzenia Wiktor

Uspaskich, który pojawił się na Litwie w

latach 90-tych (nie znał litewskiego).

Wkrótce został „charyzmatycznym”

merem Wilna i najpopularniejszym

politykiem litewskim. Przypadkowo

wyszło na jaw, że jest rosyjskim

agentem. Po dekonspiracji Uspaskich

ewakuował się do Rosji, ale partia

założona przez niego pozostała i dobrze

funkcjonowała aż do roku 2013, gdy

wykryto wielkie przekręty finansowe.

Uspaskich został skazany na 4 lata, lecz

"buja się na wolce", ponieważ chroni go

immunitet - w międzyczasie został

litewskim eurodeputowanym...

Równie opornie jak spadek notowań PO

postępuje przyrost potencjalnych

wyborców PiS.

Latem ub. roku Donald Tusk w

wywiadzie u T. Lisa stwierdził z Dokończenie na stronie 20

Zlecenie na Macierewicza (dokończenie)

Koniec monopolu

na holocaust ?

Termin holocaust w ujęciu

encyklopedycznym oznacza ofiarę

(najczęściej poświęconą Bogu lub

bóstwu) i pochodzi z języka greckiego od

słowa holokauston, oznaczającego

własnie taką ofiarę. Hebrajskim

odpowiednikiem jest tutaj słowo shoah.

Nazwa holocaust została niejako

zawłaszczona przez Żydów dla

wyrażenia dokonanego na nich

ludobójstwa podczas II wojny swiatowej.

Jeszcze do niedawna (powiedzmy około

5 lat temu), stosowanie tego terminu dla

określania eksterminacji innych

Page 20: Kim byli Żołnierze Wyklęci€¦ · Kim byli Żołnierze Wyklęci ? Strony 2 i 3 Gdyby nie było tak perfidne, byłoby po prostu głupie Strona 13 Księgarnia ANTYK poleca Strony

Wszelkie listy prosimy kierować na adres

redakcji: [email protected]

Printed and Copyrighted by Polonia Semper Fidelis

S t r o n a 2 0

[…] Jam jest ten, który to widział, który przyglądał się z bliska,

Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych

Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał

I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy.

Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy –

O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…

I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby –

Oto rękoma Żydów śmierć zadawano Żydom!

Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy

Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli,

Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy,

Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli,

Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy,

Z pałką wzniesioną do ciosu – do domów przejętych trwogą,

Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych

Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu.

Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek,

I klęli: „Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze !”

Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej,

By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę.

A na ulicy – oszaleć ! Popatrz i ścierpnij, bo oto

Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą –

Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd –

Wozy ! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom...

W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce.

Niektórzy milczą – ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem.

Patrzą… Ich wzrok… Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej?

Przy nich żydowska policja – zbiry okrutne i dzikie!

A z boku – Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich,

Niemiec przystanął z daleka i patrzy – on się nie wtrąca,

On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami !

Popatrz na wozy ! Na hańbę, rozpacz, na mękę bez końca ! […]

*****

Fragment poematu Icchaka Kacenelsona (1886-1944), „Pieśń o zamordowanym

żydowskim narodzie”. Kacenelson od 1940 roku przebywał wraz z rodziną w getcie

warszawskim. Ocalał wraz z najstarszym synem z wielkiej wywózki Żydów do Treblinki

w sierpniu 1942 roku. Potem brał udział w powstaniu w getcie. Został zamordowany 1

maja 1944 w KL Auschwitz.

(Tekst za „Naszym Dziennikiem”)

narodowości, przede wszystkim Polaków

było raczej sporadyczne i na ogół

spotykało się z wielkim oporem środowisk

żydowskich, roszczących sobie

wyłączność do holocaustu. Ów monopol

był najjaskrawiej widoczny zwłaszcza w

środowiskach Żydów w USA czy

Kanadzie, zaś nazwa Polish holocaust (w

rozumieniu eksterminacji Polaków) była

przez te środowiska ostro potępiana.

Internetowy filmik, mający na celu

kłamliwe oskarżenie Polaków o dokonanie

holocaustu, wyprodukowany przez

nikomu wcześniej nieznaną Fundację

Rodziny Ruderman z Bostonu w istocie

był przysłowiowym „strzałem w kolano” i

wywołał konsternację wśród

Amerykanów. Uporczywe powtarzanie w

nim frazy Polish holocaust obaliło

dotychczasowy wydźwięk słowa

holocaust, będącego przez dziesięciolecia

niejako symbolem monopolu na

męczeństwo milionow Żydów, którzy

ponieśli śmierć ze strony niemieckich

oprawców w egzekucjach czy obozach.

Przeciętny Amerykanin, o ile cokolwiek

wie na temat zbrodni niemieckich z

czasów II wojny światowej, zaczyna być

skonsternowany faktem, że poza Żydami

jako ofiarami w termin holocaust wpisują

się też Polacy. W ten sposób antypolski,

ohydny zamysł Fundacji Rudermanów, by

zdyskredytować Polaków odnosi już

całkowicie odwrotny do zamierzonego,

skutek.

Oczywiście, ta lekcja historii,

zafundowana w USA przez polakożercze

środowisko żydowskie musi trochę

potrwać. Działa ona jednak na korzyść

prawdy historycznej. Każde kłamstwo

zawsze musi się pogubić tak jak ze zła

zawsze musi wyniknąć jakieś dobro.

Roman Skalski

Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie

Koniec monopolu na

holocaust ? (dokończenie)