36

Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook
Page 2: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

Heather Graham

Klątwa kanionu

Przekład Małgorzata Tyszowiecka

Klątwa kanionu

Page 4: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

Tytuł oryginału: Long, Lean, and Lethal

Copyright © Heather Graham Pozzessere, 2000All rights reserved

Copyright for the Polish Edition © 2012 G + J Gruner + Jahr PolskaSp. z o.o. & Co. Spółka Komandytowa02-674 Warszawa, ul. Marynarska 15

Dział handlowy: tel. 22 360 38 41–42 faks 22 360 38 49

Sprzedaż wysyłkowa: 22 360 37 77

Redakcja: Marta SzczęsnaKorekta: Marianna ChałupczakProjekt okładki: www.aorta.com.plZdjęcia na okładce: ShutterstockRedaktor prowadząca: Agnieszka KoszałkaRedakcja techniczna: Mariusz Teler

ISBN: 978-83-7778-326-9

Skład i łamanie: Katka, Warszawa

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.

Page 5: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

3

Prolog

Scena pod prysznicem…O tak, ta słynna scena utkwiła mu na zawsze w pamięci!Kochał filmy wszelkiego rodzaju, ale najbardziej thrillery, w  któ-

rych najdrobniejszy nawet błysk w  oku może sygnalizować strach, agresję lub grozę.

Można powiedzieć, że był par excellence znawcą tego gatunku. Po-trafił wymienić nazwiska wszystkich aktorów i  reżyserów, szczegól-nym jednak uwielbieniem darzył człowieka, którego uważał za mistrza wszech czasów – Alfreda Hitchcocka.

Dobrze wiedział, jak powinno się zrealizować tę scenę. Nauczył się tego od mistrza, analizując każdy ruch kamery – ujęcie po ujęciu. Był już tak blisko idealnego odtworzenia tej sceny! Ileż to razy wydawało mu się, że prawie wie, jak należy to zrobić.

Prawie… robi wielką różnicę.Oryginalna scena pod prysznicem, tak dobrze znana wszystkim

miłośnikom filmu, stała się słynna dzięki kinowemu sukcesowi Afre-da Hitchcocka, jakim było filmowe morderstwo pięknej i młodej, lecz nie do końca niewinnej Janet Leigh. Każdy, kto interesował się choć trochę tą dziedziną sztuki, wie, że chodzi o Psychozę – film, który stał się częścią kultury masowej, stanowił temat wykładów we wszystkich szkołach filmowych i był wyświetlany w każdym parku rozrywki, jak Ameryka długa i szeroka.

Scena pod prysznicem, jego ulubiona.Sfilmowana na czarno-białej taśmie, budziła grozę jak żadna in-

na. Od tamtej pory branie prysznica nie było już takie jak przed tym. Po premierze setki tysięcy mieszkających lub podróżujących samotnie kobiet zostało zmuszonych do pobieżnego obmywania się gąbką przy otwartych drzwiach łazienki, z oczyma wlepionymi w drzwi wejściowe.

Page 6: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

4

Stojąca pod prysznicem kobieta była delikatną pięknością – podob-nie jak Janet Leigh w filmie Hitchcocka. Wysoka i smukła, a zarazem ponętnie zaokrąglona, miała jasne włosy, które zmoczone wodą przy-brały odcień ciemnoblond. Opadały jej lśniącą falą na plecy, a gdy ko-bieta zamknęła oczy i podstawiła twarz pod chłodny strumień, odchy-lając głowę, włosy sięgnęły jej poza pośladki.

Woda zmywała z niej cały brud i wszelkie winy.Zasłona prysznicowa, niemal przezroczysta, uwydatniała każdy jej

ruch. Kąpiąca się piękność nie zdawała sobie sprawy z grożącego jej niebezpieczeństwa. Rozkoszowała się zimnym prysznicem w  upalny dzień oraz uczuciem czystości.

Zabójca przybliżył się nieco.Widownia kinowa domyśliłaby się, próbowałaby krzyczeć, żeby

ostrzec bohaterkę.Tyle że to nie był film i zabrakło widowni.W ręku trzymał nóż, niezbędny w scenie prysznicowej. Śmierć nie

jest bowiem ani nagła, ani schludna, kiedy zadaje się ją nożem. Lśnią-ce ostrze wychwytywało z mroku resztki światła. Można nim sprawić ból, zarazem dając cień nadziei. Gdyby udało się uchylić przed cio-sem, gdyby nóż trafił w niewłaściwe miejsca…

Trzeba też pamiętać o odgłosach noża. Już sam jego dźwięk wywo-ływał zimny dreszcz, jak zgrzyt paznokci po tablicy.

Kobieta była piękna. Odchylona głowa, idealne kształty. Choć nie była niewiniątkiem, podobnie jak postać odgrywana przez Janet Leigh, widzowie z  pewnością przejęliby się jej losem, gdyż była wrażliwa i bezbronna.

– Teraz!Czy to prawdziwy szept? Czy rzucona półgłosem komenda reży-

sera zawisła w powietrzu? Słychać było jedynie szum wody. Dobry re-żyser wiedziałby, kiedy przychodzi właściwy moment, aby zadać cios. Gdy pełne napięcia oczekiwanie ciągnie się już wystarczająco długo…

Czy ona już wiedziała? Czy wyczuła zbliżające się nieuchronnie niebezpieczeństwo?

Page 7: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

Mężczyzna sunął bezszelestnie ku bębniącym strumieniom.Coraz bliżej prysznica i przezroczystej zasłony, za którą kryło się

tyle urody i kruchości ofiary…A potem nagle jednym silnym szarpnięciem odciągnął zasłonę.Woda spływała po szczupłym i zmysłowym ciele kobiety… Ofiary,

która wreszcie wszystko pojęła.Z jej ust wyrwał się przeraźliwy krzyk; odwróciła się do intruza.

W jej szeroko otwartych, pięknych oczach o głębokiej barwie odmalo-wało się niedowierzanie i szok.

Była przerażona!Śmiertelnie przerażona! Wiedziała już, co nastąpi.Znała tę scenę pod prysznicem, oglądała ją w kinie. Oczekiwanie

na to, co nieuchronne, to połowa strachu…Zobaczyła nóż i  znowu zaczęła krzyczeć. Co mogła jednak pora-

dzić? Jak umknąć przed złowieszczym, lśniącym ostrzem, uniesionym wysoko nad jej głową?

Krzyczała więc i krzyczała…Była to ostateczna wersja sceny prysznicowej.

Page 8: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

6

1

Pukanie do drzwi o  poranku zazwyczaj wiązało się z  dostarczeniem scenariusza. Był jednak piątek, a  tego dnia na ogół nie przywożono scenariuszy – chyba że przeróbki scen, które trzeba było od razu na-kręcić. Niestety, ostatnio liczba przeróbek przekraczała granice przy-zwoitości.

Jennifer otworzyła drzwi pokoju służącego jej za garderobę. Na progu leżała cienka biała koperta, z samym tylko jej imieniem. Spojrzała w głąb korytarza, lecz nikogo nie zauważyła. Całe czwar-te piętro budynku sprawiało wrażenie opustoszałego. Poczuła się nieswojo.

Nie bądź śmieszna, skarciła się w duchu. Choć miała zwyczaj po-jawiać się przed innymi aktorami umówionymi na poranne godziny, wiedziała, że część ekipy przyjeżdża o tej samej porze, co ona – a w tej chwili nie było już wcale tak wcześnie. Za niespełna godzinę wszyscy powinni stawić się na planie filmowym, przebrani w kostiumy i ucha-rakteryzowani.

Mimo to…Cofnęła się do garderoby, zamknęła drzwi i  przekręciła klucz.

Usiadła przed toaletką i rozcięła kopertę, zastanawiając się, czemu się denerwuje.

W środku był króciutki liścik:

Jen, proszę, weź pod uwagę, że w przyszły piątek wieczorem będziesz mu-siała zostać trochę dłużej, aby nakręcić krótką scenę po indywidualnych próbach. Na razie to tajemnica. Będą nowe zwroty akcji! Pozdrawiam cię i całuję.

Twój ulubiony producent Andy Larkin

Page 9: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

7

W przyszły piątek wieczorem. Świetny pomysł, pomyślała nieza-dowolona. Najwyraźniej Andy uznał, że ona nie ma innego życia po-za studiem filmowym. Mówiąc szczerze, miał sporo racji, bo akurat w tym momencie przyjęłaby ochoczo każdą dodatkową pracę, byle tyl-ko nie wracać do domu.

Pogrążona w zadumie, niemal podskoczyła, kiedy rozległo się ko-lejne pukanie do drzwi, po czym się roześmiała. Ty idiotko! – powie-działa sobie w duchu. Przecież ktoś po prostu puka. Dlaczego jesteś zaniepokojona? Pewnie to z powodu zmęczenia.

– Jen? Jesteś tam? – usłyszała głos Douga Hensona, poparty skrzypnięciem klamki.

Poderwała się i otworzyła drzwi.– Cześć, moja piękna.– Cześć, przystojniaku. Doug był rzeczywiście wyjątkowo urodziwy. Wysoki, niebiesko-

oki blondyn z kalifornijską opalenizną powinien był raczej zostać ak-torem niż pisarzem. Reżyserzy próbowali początkowo wykorzystać je-go walory na planie, on jednak do tego stopnia nie znosił aktorstwa, że w końcu machnęli na niego ręką – chyba że chodziło o  sceny plażo-we. Wystarczyło że stał i dobrze wyglądał. Nienawidzący grania, Doug uwielbiał pisać, choć scenariusze do seriali doprowadzały go do szału, ponieważ trzeba było wiele razy wszystko zmieniać na każde życzenie producenta, reżysera, a czasami nawet aktorów. Przynosiło mu to jed-nak niezły dochód i pozwalało w wolnym czasie pracować nad wielką amerykańską powieścią.

– Co się dzieje, Doug? Dlaczego mam zdjęcia w przyszły piątek wieczorem?

– Szykuje się zwrot akcji – odparł.– No tak, jasne. A w jakim kierunku?– Nie wiem.– Jak to, nie wiesz?Doug wszedł do garderoby i  poczęstował się kawą, bulgoczącą

w rondelku.

Page 10: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

8

– Nie mam pojęcia, bo materiał przeze mnie dostarczony jest sto razy lepszy niż szajs, który później oglądam na planie – wyjaśnił. – Cynamon, tak? – dodał, pociągając nosem. – I jakieś orzeszki?

– Orzechy laskowe ze szczyptą cynamonu – odparła Jennifer, po czym znów podjęła temat. – Doug, słuchaj, co do ciebie mówię. Jak to możliwe, że ty nie wiesz?

– Nie zapomniałaś chyba, że do tego serialu zatrudniono ośmiu scenarzystów?

– To prawda, ale każdy z was powinien wiedzieć, co pisze reszta. Inaczej fabuła nie będzie trzymała się kupy.

Doug z ciężkim westchnieniem osunął się na sofę i palcami prze-czesał niewiarygodnie jasne włosy.

– Powiedz mi, moja miła, kiedy ta fabuła miała jakikolwiek sens? Zastanów się przez chwilę. W  ubiegłym roku Randy Rock zginął w  eksplozji i  pożarze, i  został pochowany, a  zeszłym tygodniu po-wrócił!

– Ależ to jak najbardziej możliwe – stwierdziła Jennifer. – Nie dało się zidentyfikować szczątków i pochowano kogoś innego…

– A tymczasem Randy chodził po świecie z koszmarną amnezją, romansując na prawo i lewo, i pewnie spłodził z pół tuzina dzieciaków, chociaż nikt mi, jak na razie, tego nie powiedział. Na koniec pojawił się tak samo przystojny, jak przed tym, po operacji plastycznej.

– Przecież to mogło się zdarzyć.– Chyba tylko w Valentine Valley. Czy nie tak reklamują w zwiastu-

nach nasz serial? – Jaki będzie dalszy ciąg? – zapytała Jennifer.– Byle jaki! – Doug odchylił się na oparcie sofy. – Bohater, którego

gra Andy Larkin, został zepchnięty ze stromej skały do Pacyfiku i po-żarty przez rekina. A mimo to powrócił.

– Tak samo jak Pinokio!– Nie, tam był wieloryb, a tutaj rekin. Jak to możliwe, że uniknął

kontaktu z jego zębami?Jennifer roześmiała się.

Page 11: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

9

– Przecież opisałeś jego powrót…– Odwaliłem kawał dobrej roboty – skonstatował z dumą Doug, po

czym krzywiąc się, dorzucił: – To akurat było proste. Bohater powró-cił, bo wszyscy myśleli, że został zjedzony przez żarłocznego rekina, który wcześniej pozbawił życia trzy osoby. Tymczasem on nawet nie został draśnięty. Przepłynął pod wodą i wynurzył się za inną łodzią…

– Tak, a  potem nawiązał romans z  kobietą z  tej łodzi, bo miał amnezję.

– Oczywiście. Musi być romans.– No tak, ale to wszystko miało jakiś sens, bo nie został pożarty

przez rekina – podsumowała Jennifer. – A wracając do rzeczy, powiedz mi wreszcie, o co chodzi, i przestań stroić sobie z nas żarty.

Doug wyprostował się i ze skruszoną miną spojrzał na Jennifer.– Przepraszam cię, Jen. Nie próbuję z nikogo szydzić. Moim zda-

niem, jesteście najlepszą aktorską ekipą, skoro potraficie sprawić, że ludzie wierzą w te historie. Co więcej, kręcicie to wszystko bez powtó-rek. Któregoś dnia byłem na planie nowego thrillera psychologicznego, przeznaczonego dla kin studyjnych, i możesz mi wierzyć lub nie – ro-biło się piętnaście dubli, żeby dobrze nakręcić nawet najbłahszą scenę.

– Dzięki ci za dobre słowo. Doceniam to – powiedziała z uśmie-chem Jennifer i mówiła serio. Aktorzy występujący w serialach musie-li znosić złośliwe docinki, a przecież ciężko pracowali i miło było usły-szeć pochwałę.

– Tak czy inaczej, myślę, że to będzie dobry thriller. – Naprawdę? – zapytała. Jakiś czas temu zaproponowano jej rolę

w tym filmie, niewielką wprawdzie, lecz ważną, jak twierdził jej agent. Widocznie oferta nadal była aktualna.

– Reżyserować ma ten sam gość, który w  zeszłym roku nakręcił niskobudżetowy film dla nastolatków. Jak wiadomo film zarobił wiel-kie pieniądze. Jest zagorzałym fanem Hitchcocka i uważa, że psycholo-gia strachu działa silniej niż krwawe jatki.

– Jestem o tym przekonana. Ten reżyser to Hugh Tanenbaum, tak?– Aha.

Page 12: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

10

– Doszły mnie słuchy, że przyjaźni się z Jimem Novakiem. – Jim był jednym z reżyserów ich serialu, Valentine Valley.

– Tak, właśnie dlatego wybrałem się na plan do Tanenbauma. Jim kazał mi się przyjrzeć, co tam robią.

– Ale po co?– Pewnie po to, aby zobaczyć, jak się buduje atmosferę zagrożenia.– Przecież jesteś serialowym scenarzystą.– Wybacz, moja droga – zaprotestował urażony. – Jestem scenarzy-

stą, a nie „serialowym scenarzystą”. Tylko bez przymiotników!– Bardzo przepraszam – powiedziała pospiesznie, ukrywając

uśmiech. Wiedziała, jak poważnie Doug traktuje pracę. – Jesteś scena-rzystą, i to fantastycznym. Nadal jednak nie rozumiem, w czym rzecz. Nie szkodzi, już wiem: mam się bać. Intryga zacznie skręcać w stronę autentycznie przerażającego kina, czy tak?

– Nie mam pojęcia.– Doug! Przestań się wreszcie wygłupiać i uchyl rąbka tajemnicy.– Nie mogę niczego zdradzić, Jen, bo naprawdę nic nie wiem.Przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, marszcząc brwi, a potem

zapytała:– Rzeczywiście?Pokiwał głową.– Jak Boga kocham.– Nie piszesz tego epizodu? Przecież jesteś autorem większości

scen, w których gram.– Owszem, piszę, tylko jeszcze nie określili dokładnie, co to ma

być. Na razie to ściśle tajne.– Och, daj spokój, Doug. Nawet my, aktorzy, wiemy, że istnieje coś

takiego jak ogólny zarys intrygi na cały rok, a scenarzyści piszą co ty-dzień nowe odcinki, zgodnie z wcześniej ustalonym planem.

Doug potrząsnął głową.– Tam jest tylko zaznaczone: „Intryga się zagęszcza, terror zagraża

Valentine Valley, szczegóły do późniejszej decyzji”.Jennifer uznała, że Doug powiedział prawdę.

Page 13: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

11

– Posłuchaj, Jen, rzecz w  tym, że musimy stawić czoło przeciw-nościom. Dlatego nie można sobie pozwolić na najmniejszy prze-ciek. Jestem od ciebie starszy – dodał z westchnieniem – choć muszę przyznać, że trzymam się nieźle. Dzięki roli w tym serialu wiedziesz całkiem wygodne życie. Jesteś za młoda, aby pamiętać dawne czasy, na-tomiast ja nie. Wówczas, kiedy nie było kablówki, seriale i telenowele miały cholerne wzięcie. Teraz ludzie mogą sobie wybrać nasz serial al-bo kanał kulinarny lub program o remoncie domu czy pracach w ogro-dzie lub naukę francuskiego. Po południu, w najlepszym czasie anteno-wym, mogą obejrzeć znakomite filmy. Dlatego musimy strzec naszych pomysłów jak oka w głowie. Gra toczy się o przetrwanie, a przetrwają tylko najlepsi!

– Jesteś zły, bo nie chcą ci wyjawić, co to będzie – stwierdziła z uśmiechem Jennifer.

Doug także się uśmiechnął i przyznał:– Jasne. Nie ufają mi. Wyobrażasz sobie?– Może się boją, że twoje przyjaciółki-aktorki wyduszą to z ciebie

z pomocą tortur?– Być może – odparł, wzruszając ramionami, a  potem nagle się

rozpromienił. – Mogę ci za to zdradzić, jaki jest, w ogólnym zarysie, plan akcji na następny tydzień.

– Ja też mogę ci powiedzieć, jaki obrót przybierze intryga w przy-szłym tygodniu – zauważyła Jennifer.

– Och, moja droga, czyżbym słyszał w twoim głosie nutę goryczy?– Oczywiście, że nie – skłamała. Odwróciła się i udała, że ustawia

kosmetyki na blacie toaletki.– A  więc… – znacząco zawiesił głos – jesteś zachwycona, że

angażujemy do serialu Conara Markhama? Za niezłą kasę, śmiem dodać.

– To nie moja sprawa, prawda?– Szczerze mówiąc, myślałem, że tak.– Raczej nie…– Przecież on ma zamieszkać w Granger House, w twoim domu.

Page 14: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

12

– To dom mojej matki.– Nieistotny szczegół – skwitował Doug, lekceważąco machając

ręką. Konspiracyjnie wychylił się do przodu i popatrzył w lustro, szu-kając spojrzeniem wzroku Jennifer. – Nie owijajmy w  bawełnę. Czy nie przejadło ci się wysłuchiwanie, jakim cudownym człowiekiem jest pan Markham?

Odwróciła się i  spojrzała na Douga. Żartobliwe błyski w  jego oczach kazały jej się roześmiać.

– Do tego stopnia, że gotowa jestem się porzygać na jego widok – wyznała, na co Doug wybuchnął gromkim śmiechem.

Nagle przestał się śmiać i wyraz rozbawienia znikł z jego oczu.– Wszyscy sobie z  tego żartujemy, więc nie przejmuj się, Jen.

Wiem, że Abby go zaprosiła, ale… – Urwał.– Wcale się nie przejmuję – skłamała Jennifer. Od początku jej życie było dosyć pokręcone, ale tak to jest, kiedy

jest się dzieckiem żywej legendy. Jej matka zdobyła dwa Oscary, otrzy-mała trzy nominacje do tej prestiżowej nagrody, i wciąż uchodziła za jedną z  najpiękniejszych kobiet Hollywood. Jennifer przez pół życia próbowała mieszkać poza Kalifornią, i ostatnie, czego chciała, to zostać aktorką. Przy matce czuła się jak brzydkie kaczątko. Tymczasem Abby niezmiennie ją wspierała, gdyż córka była dla niej ważniejsza niż sła-wa, pieniądze i  zobowiązania. Gdy Jennifer wreszcie zrozumiała, jak bardzo swoim wiecznym buntowaniem się i  niechęcią raniła matkę, Abby zaczęła cierpieć na chorobę Parkinsona. Ukrywała to przez dłu-gi czas – za długo, zdaniem Jennifer. Można jej było pomóc znacznie wcześniej, a teraz…

– Naprawdę nie czujesz się ani trochę dotknięta? – zapytał Doug.

Jennifer pokręciła głową.– Przez dłuższy czas Conar był pasierbem Abby. Zawsze mieli ze

sobą dobry kontakt.– A tobie to nie przeszkadza?Uśmiechnęła się.

Page 15: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

13

– Obawiam się, że w młodości musiałam być nieznośna – odpar-ła szczerze, rozkładając ręce. – Miałam potworne kompleksy. Trakto-wałam swoją matkę przez te lata dosyć ozięble, czego teraz ogromnie żałuję.

– Ona cię uwielbia.– Wiem – przyznała cicho Jennifer.W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.– Jennifer, charakteryzacja! – zawołał Thorne McKay.– Ojej, Jen, pilnuj czasu, dobrze? Za chwilę cię zawołają. – Doug

wzniósł oczy do nieba. – Mam spotkanie z paroma ważnymi facetami. O, byłbym zapomniał, po co tu przyszedłem.

– Tak?– Mogłabyś mnie zaprosić?– Co?– Na weekend do Granger House.Jennifer zawahała się. Wiadomość, że Conar Markham ma przyje-

chać, poważnie ją zaniepokoiła. Abby zachowywała się ostatnio dosyć dziwnie. Poza tym, po co matce potrzebny jest Conar? Przecież to ona jest jej rodzonym dzieckiem i to ona przeprowadziła się, żeby być przy niej. Dlaczego matce to nie wystarcza?

– Hej, mała, mówię do ciebie – odezwał się Doug.– Wiesz co, mam własne lokum i gdybym w nim mieszkała, był-

byś mile widziany o  każdej porze. Zresztą chyba zdajesz sobie z te-go sprawę. Nie jestem właścicielką Granger House, tylko gościem. To dom mojej mamy, a ona nie czuje się zbyt dobrze.

– Przyda ci się wsparcie moralne. Zaufaj mi. – Jestem już dużą dziewczynką, Doug.– Ale nadal mnie potrzebujesz.– Posłuchaj, jestem dorosła i uważam się za osobę dojrzałą.– Rozumiem, że musisz nienawidzić tego faceta. Ja nienawidzę sa-

mej myśli, że on się tu pojawi, a przecież nie jestem aktorem i Abby nie jest moją matką, Widzisz, jaki ze mnie dobry przyjaciel? Nawet mówię za ciebie.

Page 16: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

14

– Doug, potrafię mówić samodzielnie.– Jeżeli te argumenty ci nie wystarczają… – Doug przesunął się na

sofie bliżej Jennifer – …to wiedz, że krąży plotka, iż jutro wieczorem wydajesz koktajl powitalny dla naszego bohatera.

Jennifer westchnęła. Rzeczywiście matka wspomniała o  niewiel-kim przyjęciu. Starzy przyjaciele i parę osób z serialu. Granger House stał się już jednak legendą, podobnie jak jego obecna właścicielka, przynajmniej w tej części świata, i Jennifer zastanawiała się, czy matka będzie w stanie przyjąć gości. Trudno było przewidzieć, kiedy trafi się gorszy dzień, mimo że regularnie brała leki.

– Jennifer! – Thorne znowu załomotał do drzwi. – Możesz sobie być pięknością, kotku, ale ja jestem tylko wizażystą, a nie magikiem!

– Wrócę tu, kiedy skończy się dzień zdjęciowy – zapowiedział Doug. – Na szczęście, spakowałem torbę.

Chcąc nie chcąc, musiała się roześmiać. Może rzeczywiście przyda się wsparcie moralne? Poza tym Doug kochał jej matkę, a ona jego. Je-żeli zjawią się goście, pomoże i wykaże zrozumienie, gdyby stres oka-zał się ponad siły Abby.

– Dobrze. Wyruszymy, jak tylko skończą kręcić moje sceny.– Masz to u mnie jak w banku – zapewnił Doug.Kiedy otworzył drzwi, Thorne omal nie wpadł do garderoby. – Może coś wam przerwałem? – zapytał, widząc ich oboje.– Tak – odparł Doug.– Przecież jesteś gejem! – Thorne wycelował w niego palcem.– Tak, ale w życiu jest dosyć miejsca na eksperymenty – odparł

z przekornym błyskiem w oku Doug, po czym wyszedł. Thorne stał ze wzrokiem wlepionym w  Jennifer, oczy omal nie

wyszły mu z orbit. Próbowała zachować powagę, ale wyglądał tak ko-micznie z  wytrzeszczonymi oczyma i  łysą głową, że nie mogła się powstrzymać od śmiechu, a on dopiero wtedy zrozumiał, że dał się nabrać.

]

Page 17: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

15

Znowu był w Los Angeles.Conar Markham nigdy by nie przypuszczał, że tu wróci – a  już

z pewnością nie tak szybko. Był jednak coś winien Abby Sawyer, bez względu na to, co o niej sądził.

Poza tym kochał ją – i właśnie dlatego przyjechał.Gdy wysiadł z  samolotu, zdumiał go widok czekających na lot-

nisku reporterów. Nie dlatego, że brakowało mu pewności siebie. Był jednak realistą i zdawał sobie sprawę z tego, że kręcą się tu znacznie grubsze ryby. Przez ostatnie dwa lata pracował w teatrze, a to zupełnie co innego niż kino, gdzie miliony ludzi oglądają twarz aktora, i nawet najgorszy film jest bardziej znany niż najlepsza sztuka.

– To on! – krzyknął ktoś i  zanim Conar zdążył się zorientować, otoczył go tłum i  oślepiły flesze. Jakaś młoda przebojowa reporterka ujęła go pod ramię, podsuwając mu jednocześnie pod nos rękę z mi-krofonem.

– Conar Markham! Znowu w Los Angeles! Co za sensacyjne wy-darzenie!

„Bądź zawsze miły dla mediów, Conar, bo nigdy nie wiadomo, kie-dy zwrócą się przeciwko tobie” – przestrzegała Abby. Dlatego zmusił się do uśmiechu. Nie mógł sobie jednak tego odmówić, by nie spojrzeć wymownie na wymanikiurowaną dłoń, ściskającą jego ramię, i uprzej-mie zapytać:

– Czy my się znamy?Dziewczyna o piwnych oczach, ciemnych, krótko przyciętych wło-

sach i idealnie zadbanych paznokciach, spłonęła rumieńcem.– Uhm… nie… nie poznaliśmy się – wyjąkała, cofając szybko mi-

krofon. – Jestem Vickie Warren z Flick TV, nowego kanału telewizji ka-blowej, poświęconego popularnej, komercyjnej rozrywce.

Conar uśmiechnął się jeszcze szerzej.– Miło mi cię poznać, Vickie – powiedział. – Jak to dobrze być

znowu u siebie – dodał, ujmując trzymany przez nią mikrofon i przy-suwając go sobie z powrotem do ust. – Kocham Nowy Jork i Broadway, ale jestem chłopakiem z Kalifornii. Nie ma to jak w domu.

Page 18: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

16

Nagle się zorientował, że dziewczyna jest przerażona. Było to jed-no z  jej pierwszych większych zleceń, dlatego strach paraliżował ją, choć starała się przemóc. Abby byłaby ze mnie dumna, pomyślał, uśmiechnął się i z lekko pochyloną głową ruszył przez zatłoczone lot-nisko.

Reporterzy pozostali przy nim – przepychali się ze swoimi mag- netofonami i  notatnikami, a  kamerzyści szli obok, z  wycelowanymi w niego obiektywami.

– Panie Markham! – zawołał mężczyzna w wygniecionym garni-turze, z  ekipą operatorów u  boku. – Czy to prawda, że otrzyma pan bezprecedensowej wysokości honorarium za rolę w Valentine Valley?

Należało się spodziewać tego pytania.– Tak mówią – odparł Conar.– A ile? – zawołał ktoś inny. Być może ta anorektyczna blondynka

stojąca z tyłu, o wyglądzie zabiedzonego teriera.– Moi drodzy, nie wolno mi tego zdradzić – stwierdził kategorycz-

nym tonem, nie przestając się uśmiechać i nie zatrzymując się. Wie-dział, że musi iść dalej, a  sposób, w  jaki wszyscy się do niego kleili, wydawał mu się komiczny.

– Nie boi się pan, że reszta aktorów na planie pana znienawidzi? – zapytała Vickie; w jej ciemnych oczach malowała się powaga.

– Mam głęboką nadzieję, że do tego nie dojdzie.– A co na to pańska przybrana siostra? – zapytał ktoś inny.Conar zawahał się, niepewny, czy powinien wyjawić, że spotkał

przybraną siostrę zaledwie kilka razy w życiu, więc skąd może wie-dzieć, o czym ona myśli – poza tym, rzecz jasna, że martwi się o cięż-ko chorą matkę.

– Bardzo was wszystkich przepraszam, ale po długim locie jestem zmęczony i muszę jechać do domu.

– Conar, jak się czuje Abby Sawyer? Będziesz u niej mieszkać? – nie poddawała się Vickie.

– Czy jest z  nią tak źle, jak mówią? – chciała wiedzieć kolejna dziennikarka.

Page 19: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

17

– Wróci jeszcze do filmu? – zapytał ktoś inny.– Czy to prawda, że jest umierająca? – spytała cicho Vickie.– Podobno ma alzheimera! – wtrącił się jeden z kamerzystów.– Nie jest umierająca i nie ma alzheimera. Abby czuje się całkiem

dobrze. – Conar usłyszał własny głos i  poczuł, że udawany uśmiech zaczyna się zamieniać w grymas. – Szczerze mówiąc, jestem pewny, że was pozdrawia. Sami wiecie, jaka zawsze była miła dla mediów. A te-raz, proszę, bądźcie tak uprzejmi…

– Myśli pan, że mieszkanie w Granger House może mieć wpływ na stan jej umysłu? – zapytała Vickie.

– Krążą pogłoski, że Abby traci rozum, a to się zaczęło, kiedy ku-piła tę rezydencję – odezwał się młody tleniony blondyn z kolczykiem w nosie. – Ciężko się rozchorowała po przeprowadzce.

Conar wiedział, że Abby przeprowadziła się na stałe do Granger House dopiero po tym, jak dowiedziała się o swojej chorobie.

– Za bardzo węszycie za sensacją – powiedział. – Abby jest jed-ną z najinteligentniejszych kobiet, jakie miałem przyjemność poznać. A jeśli chodzi o dom, ludzie, dajcie sobie spokój! Wokół jest cała masa innych miejsc, z którymi wiążą się plotki czy dziwne historie. Przecież to Hollywood – kraina marzeń i straconych nadziei. Owszem, zdarza-ją się tu nieszczęścia, ale tak samo jak gdzie indziej. Granger House to tylko dom, i to bardzo piękny – dodał.

– Nie boi się pan tam zamieszkać? – indagował go kolejny reporter.– Szczerze mówiąc, nie. To naprawdę piękny dom, zmodernizowa-

ny i szalenie komfortowy. – Mieszka w nim Jennifer Connolly – zauważyła Vickie.– No tak, ale… – przerwał jej blondyn z kolczykiem w nosie.– Krąży tyle różnych historii – dokończyła jakaś starsza kobieta.Conar nigdy by nie przypuszczał, że pozwoli się wciągnąć w tego

typu dyskusję.– Połowa Los Angeles jest nawiedzona przez duchy, podobnie jak

Biały Dom, jeżeli koniecznie chcecie słuchać tych wszystkich bajek – rzucił niecierpliwie. – A teraz wybaczcie, jestem wykończony.

Page 20: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

18

Wyminął ich i  chciał umknąć, ale oni rzucili się za nim jak sfora myśliwskich psów za uciekającą zdobyczą. Wysokie obcasy kobiet stu-kały rytmicznie o posadzkę.

Na szczęście, spostrzegł Edgara Thornby’ego, angielskiego lokaja Abby, z zatroskaną miną zmierzającego ku niemu.

– Zechce mi pan wybaczyć, sir. – Edgar miał siwe włosy, po- ciągłą twarz i  niemal dorównywał mu wzrostem, czyli mierzył nie-wiele mniej niż metr osiemdziesiąt pięć. Jego garnitur wyglądał tak nieskazitelnie, jakby został na nim wyprasowany już po włożeniu. – Pański samolot przyleciał przed czasem.

– Całe dwadzieścia minut – potwierdził Conar. – Nic się nie stało, Edgarze.

– Och, sir, powinienem zjawić się tu wcześniej, żeby pana przepro-wadzić przez tę zgraję.

– Jestem dorosły, Edgarze, poza tym, jak powiada Abby, „Gdyby nie ta zgraja, nie mielibyśmy pracy”.

– Pan musi być zmęczony.– Zmiana czasu doskwiera znacznie bardziej, kiedy się leci

w przeciwnym kierunku. Powiedz mi, co z Abby.Edgarowi jeszcze bardziej wydłużyła się mina.– Ach – westchnął ze smutkiem.– Czy choroba postępuje?– To degeneracyjna choroba. Przecież pan wie o tym.– Oczywiście, ale Abby jest stosunkowo młoda. Ludzie żyją z tym

przez wiele lat, są też lekarstwa i… – Conar urwał i po dłuższej chwili dodał: – Nie będzie to chyba miało wpływu na stan jej umysłu?

Edgar nie odpowiedział wprost.– Weźmy pańskie bagaże i chodźmy do samochodu. Zgraja ciągnie

za nami, a nie chciałbym, żeby ktoś nas usłyszał. Oczywiście, o ile nie ma pan nic przeciwko temu, sir?

– Nie mam nic przeciwko temu, Edgarze, tylko przestań tytułować mnie „sir” w co drugim zdaniu.

– Tak jest, sir. Oczywiście, sir.

Page 21: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

19

Conar westchnął. – To są moje torby, te, tutaj. Łap mniejszą, a ja wezmę większą.– Ależ, sir…– Edgarze, jestem od ciebie młodszy o  dwadzieścia lat. Rób, co

mówię.– Tak jest, sir.– I przestań…– Zwracać się do pana „sir”. Dobrze, sir.Conar zerknął ukradkiem na Edgara. Nieświadom tego, lokaj po-

kręcił smutno głową. Sięgnął po torbę, po czym obaj wyszli z budynku i skierowali się do samochodu.

Dopiero gdy wyjechali na autostradę, Edgar nagle przemówił:– To wszystko przez te środki, sir.– Przepraszam, ale nie rozumiem.– Te środki, które ona zażywa, lekarstwa. Mąci jej się od nich

w głowie i źle widzi. Rozmawia z ludźmi, których przy niej nie ma. – Lekarstwa to jedno, ale poza tym umysłowo jest chyba w  po-

rządku? Edgar zawahał się.– Tak mi się wydaje.– Tak ci się wydaje?– Czasami, gdy jest pod wpływem leków, widzi albo słyszy coś, co

potem przenosi w swój normalny świat. Rozumie pan?– Nie do końca.Edgar spojrzał na niego we wstecznym lusterku.– Jak choćby to, że ktoś próbuje zamordować Jennifer.Conar milczał przez pewien czas, po czym zapytał:– Powiedziała ci, że ktoś próbuje zabić jej córkę?– Czy nie dlatego pan tu przyjechał?– Dostałem fantastyczną propozycję pracy. Dlatego tu jestem.– No tak, słusznie. Czy Jennifer w to wierzy?– Nie mam pojęcia, w co ona wierzy – odparł Conar, wpatrzony

w ciągnącą się przed nimi autostradę. – Ledwie ją znam.

Page 22: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

20

– Ciekawe, czy byłaby bardzo zła, gdyby się dowiedziała, jaka jest prawda…

Choć Edgar zdawał się mówić raczej do siebie niż do niego, Conar raz jeszcze powtórzył:

– Nie wiem. Jak już mówiłem, mało ją znam. Powiedz, co o  tym myślisz. Czy Abby… – zawahał się, a potem zapytał wprost: – Edga-rze, czy Abby traci rozum?

Blada twarz lokaja okryła się szkarłatnym rumieńcem.– Na ogół jest w porządku.– Czy miewa urojenia? Rozmawiała ze mną przez telefon tak…

dziwnie.– Nie mnie o tym sądzić.– Och, daj spokój. Jesteś u niej od lat, odkąd kupiła ten dom i za-

nim w nim zamieszkała. Byłeś wobec niej bardziej lojalny niż który-kolwiek z jej mężów. Dlatego mów, co o tym sądzisz.

Pieczołowicie pielęgnowana maska opadła nagle; na twarzy lokaja odmalował się bezbrzeżny smutek.

– Rzadko zostawiam ją samą. Wprawdzie ona nalega, abym brał wolne dni, ale często udaję tylko, że wychodzę. A jeśli już, to zawsze się upewniam, że jest przy niej któraś z pokojówek z dziennej zmia-ny. Co ja o tym sądzę? Że to okrutna, odczłowieczająca choroba i Abby nie zasłużyła na cierpienie.

– Czy ona traci zmysły?– Nie wiem – odparł z ciężkim westchnieniem Edgar. – Nie mam

pojęcia, co panu powiedzieć. Sam pan się przekona. Conar zamyślił się.– Abby była inteligentna, wręcz błyskotliwa. Wiem, że lekarstwa

mają uboczne skutki, ale kiedy w zeszłym roku przyjechaliście do No-wego Jorku, sprawiała całkiem dobre wrażenie.

– Przez ostatni rok bardzo się zmieniła.– Myślisz, że to wina domu?– Wina domu? – Edgar nie krył zdumienia.– Podobno cieszy się złą sławą.

Page 23: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

– Abby kocha Granger House.– Wiem.– Dom nie może być zły ani dobry – dorzucił Edgar.– Przecież ja tego nie sugeruję. To piękna rezydencja, która ma

smutną historię.– To porządny dom! – zaperzył się Edgar. – Mieszkam w  nim

i pracuję dla Abby od wielu lat. – Ja też jestem bardzo przywiązany do tego miejsca – zapewnił go

Conar. Edgar nie dał się jednak przekonać. – Dzieją się dziwne rzeczy i  niektórym ludziom przytrafiają się

nieszczęścia, ale domy same w sobie nie mogą być złe.– Oczywiście, że nie – zgodził się z nim Conar.– Za to ludzie mogą być źli, panie Markham. Bardzo źli.

Page 24: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

22

2

– Jestem zaproszony czy nie?Gdy Jennifer, mając na sobie jedynie cieliste stringi, wślizgnę-

ła się do łóżka z Andym Larkinem, producentem serialu, a zarazem aktorem grającym rolę Dale’a Donovana, przystojniaka oraz sprawcy wszelkich kłopotów, nie mogła uniknąć odpowiedzi na pytanie. Po-kręciła głową.

– Nie patrz na mnie znużonym, zdegustowanym wzrokiem – wy-szeptał Andy. – Jesteśmy przecież w samym środku namiętnej sceny.

– Cała ta sprawa wymyka się z rąk i… niech cię, trzymaj ręce przy sobie, dobrze?

– Jen, ty się poruszyłaś, nie ja. Nie próbuj się wykręcać. Zostałem zaproszony, prawda? Przecież jestem nie tylko cholernie przystojnym facetem i  twoim partnerem filmowym, ale również jednym z  dwóch producentów. Człowiekiem, którego potrzebujesz i  na którym chcesz zrobić wrażenie.

– Niech cię diabli, Andy, ale skoro tak to widzisz, to jesteś, rzecz jasna, zaproszony.

– Dzięki. To bardzo wielkoduszne z twojej strony.– Wiem, że jestem bardzo dobra w  tej roli. Jeśli do tej pory nie

zrobiłam na tobie wrażenia, to już nie zrobię.– Pewnie zaraz oświadczysz, że jesteś wielką aktorką, otrzymujesz

dziesiątki propozycji i nie jestem ci potrzebny.– Lubię grać w serialach, nawet bardzo.– Miło mi to słyszeć – powiedział z uśmiechem, a potem dodał: –

Naturalnie, to tylko scena z filmu, a ja nie zamierzam wykorzystać cię przy tej okazji.

– Świetnie. Zresztą wcale nie myślałam, że chodzi ci o seks. Wiem, że interesuje cię wyłącznie zaproszenie.

Page 25: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

23

Andy roześmiał się. Otaczała ich cała masa ludzi. Reżyser, charak-teryzator, scenograf, dwóch rekwizytorów, trzech operatorów kame-ry, jeden człowiek od cateringu oraz kilku aktorów, rozmawiających w oczekiwaniu na swoje epizody.

Wszyscy oni mogli słyszeć ich rozmowę, ale Andy wcale się tym nie przejmował. Mało co obchodziło go tak naprawdę, a przecież nie próbował się do niej przystawiać, z czego Jennifer zdawała sobie spra-wę. Jeżeli już interesował go seks z kimś zatrudnionym w serialu, to tylko z  jego byłą żoną, Sereną McCormack, grającą w Valentine Valley rolę Verony, która miała ich lada moment przyłapać in flagranti.

– Gdybyś mnie nie zaprosiła, poprosiłbym Conara, żeby mnie wprowadził. On też będzie tam mieszkał. Abby bardzo na to nalegała. To będzie również jego dom.

– Myślałam, że Conar, podobnie jak ja, jest tylko gościem w domu mojej matki.

– Oho, widzę, że pokazujesz pazurki, Jen.Niestety, nie miała już okazji na to odpowiedzieć, gdyż padła ko-

menda:– Zaczynamy: pięć, cztery, trzy… – Jim bezgłośnie dodał „dwa”

i „jeden” odliczając na palcach.Dobiegający czterdziestki, Jim Novac, był miłym, wyluzowanym

facetem, profesjonalistą, z którym dobrze się współpracowało. Na pla-nie zazwyczaj nosił dżinsy i bawełniane koszule, a bujna, jasna czupry-na opadała mu na czoło, kiedy sprawdzał kąt ustawienia kamery. W te-go typu produkcjach zatrudniano zazwyczaj drugiego reżysera, ale Harry Osterly, który do niedawna należał do ekipy, przeszedł niespo-dziewanie na emeryturę, a na razie Andy Larkin i Joe Penny nie zna-leźli nikogo, kim chcieliby go zastąpić.

– Akcja, kotku – wyszeptał jej Andy do ucha, a potem nachylił się nad nią z uśmiechem i odegrał ognisty pocałunek.

Drzwi otworzyły się raptownie i do domku dozorcy wkroczyła Se-rena McCormak, grająca rolę Verony, najstarszej z trzech sióstr Valen-tine. Tuż za nią zamajaczyła w mroku sylwetka wysokiego mężczyzny.

Page 26: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

24

– O mój Boże! – wykrzyknęła Serena.Andy oderwał się od Jennifer, która usiadła, przyciskając narzutę

do piersi. – O  Boże! – powtórzyła Serena. – Widzisz, są razem! – rzuciła

z oburzeniem. Serena, trzydziestoparoletnia piękność, była uosobieniem gracji,

z długimi nogami, kasztanowymi włosami i  oczyma o barwie turku-su. Pozostający w  cieniu mężczyzna przybliżył się nieco: był to Jay Braden, czyli Randy Rock, filmowy mąż Jennifer – smukły, ciemno-oki blondyn.

Serena była wspaniałą aktorką. Realistyczna gra w sytuacjach naj-bardziej nawet absurdalnych pozwoliła jej zdobyć dziesięć nominacji do Emmy oraz dwie statuetki.

Odwróciła się do Jaya Bradena.– Nie wchodź tam, będziesz załamany!Jayowi stężała twarz; żyła na szyi zaczęła mu spazmatycznie pulso-

wać. Była to jedna z jego szczególnych umiejętności.– Przepuść mnie, Verono! – Odepchnąwszy ją, rzucił się w stronę

pary na łóżku. – Zabiję cię! – wykrzyknął z furią do Jennifer. – Zabiję!– Mówisz, jakbyś nie zdradzał żony z jej rodzoną siostrą! – zapro-

testował Andy, próbując usprawiedliwić swoją partnerkę. – Ciebie też zabiję! – Jay spojrzał na niego. – Gdybym miał przy

sobie broń, oboje bylibyście martwi! A ty, żono – zwrócił się do Jenni-fer – pójdziesz ze mną do domu, i to już!

– Przestań! Przestań! – zawołała, wciskając się w pościel. – Zostaw ją w spokoju! – huknął Andy i już brał się do bitki, lecz

Serena rzuciła się pomiędzy rozwścieczonych mężczyzn, próbując ich rozdzielić. – Przestańcie! Obaj!

– Czy o to ci chodziło, Verono? – rzuciła Jennifer do swojej fil-mowej siostry. – Randy, zostaw mnie. Między nami wszystko skoń-czone.

– Nie tej nocy! To jeszcze nie koniec! – Chwycił ją na ręce, razem z narzutą, mimo że się wyrywała, i wyniósł ją z planu.

Page 27: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

25

– Ty dziwko! Zrobiłaś to umyślnie! – oskarżył Andy Serenę po ich wyjściu.

– Może i tak.– On ją zabije! Zabije! – zaczął krzyczeć Andy. Kamery automa-

tycznie uniosły się, gdy wstawał z łóżka, naciągając spodnie i nie odry-wając wzroku od Sereny.

– Może… – powtórzyła Serena.– A może on zmądrzeje i zabije ciebie – powiedział Andy.Milcząc, odwróciła się w stronę drzwi.– O, nie! – Złapał ją za rękę, zanim zdążyła wyjść. – Nic z  tego,

złotko. Chciałaś mi popsuć tę noc? Teraz ci przypomnę, że jesteś moją żoną. – Z tymi słowy, chwycił ją w ramiona.

– Cięcie! – zawołał Jim Novac. – Było idealnie! Mam ochotę was wszystkich wycałować. Cała scena na jednym ujęciu! Co za fanta-styczna jazda kamery! Miłego weekendu. Hej, Jennifer! Jestem zapro-szony na przyjęcie, prawda?

Jennifer machinalnie poprawiła cieliste, zdecydowanie zbyt skąpe elementy kostiumu. Poczuła wlepiony w siebie wzrok ekipy. Na twarzy Sereny, z którą się przyjaźniła, malowało się współczucie.

Podniosła z westchnieniem ręce.– Oczywiście, że tak. Wszyscy jesteście zaproszeni. Co by to było

za przyjęcie bez was?

Abby siedziała w wyplatanym fotelu przy basenie. Choć popołudnie nie było chłodne, kolana przykrywał koc. Była piękna jak zawsze i już na sam jej widok Conar poczuł przypływ ciepłych uczuć. Wprawdzie nie łączyły ich więzy krwi, ale była najlepszą matką, jaką mógł sobie wymarzyć.

Przekroczyła sześćdziesiątkę i  sprawiała wrażenie kruchej, a cho-roba dokonała w niej pewnych spustoszeń. Mimo to ani czas, ani po-garszający się stan zdrowia nie zmieniły urody jej harmonijnych ry-sów, spojrzenia wielkich błękitnych oczu i  olśniewającego uśmiechu kształtnych ust.

Page 28: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

26

Abby wręcz promieniała. Magia, jaką tworzyła wokół siebie na sce-nie i na ekranie, nie była efektem gry aktorskiej, lecz bijącego od niej ciepła i  miłości do otaczającego świata. Wszystko, co robiła, czyni-ła z pasją. Czasami zdarzało się jej popełnić pomyłki, ale nie kłama-ła i niczego nie żałowała, a jemu uratowała życie, kiedy był o krok od tego, by się stoczyć. Nauczyła go, że każdy jest kowalem własnego lo-su i nie można nikogo obarczać winą za własne błędy. Okazała mu wię-cej miłości i troski niż ci, którym powinno na nim najbardziej zależeć.

– Abby!Na jego widok uśmiechnęła się i wyciągnęła ręce.Zauważył, że drżały, choć nieznacznie. Podbiegł, ujął jej dłonie

i  mocno uścisnął, by z  radością stwierdzić, że odpowiedziała równie silnym uściskiem.

– Ależ ty cudownie wyglądasz, kochanie.Uśmiechnęła się blado. Z jej oczu wyzierał smutek.– Lekarstwa i makijaż mogą zdziałać cuda, prawda? – Abby…– Dobrze już, dobrze, lepiej nic nie mów, chłopcze. Ja się nad sobą

nie użalam; jestem realistką. Przybliż się, niech cię ucałuję. Tak dawno cię nie widziałam.

Conar nachylił się nad nią i ucałował w policzek. Potem ona jego pocałowała i oczy zaszły jej mgiełką wzruszenia.

– Ach, Conar, mój kochany. Twój ojciec nie był najlepszym mę-żem, ale ty byłeś najlepszym z pasierbów.

– Ty też byłaś świetna – przypomniał jej, starając się mówić lek-kim tonem.

– Co to za uczucie, wrócić do domu?Sięgnął z uśmiechem po drugi fotel i usiadł naprzeciw Abby.– Wróciłem całkiem niedawno. Na razie jest w porządku.– Mam nadzieję, że nie żałujesz tej decyzji. Słyszałam, że dostałeś

intratną propozycję zagrania w Europie. – Owszem, lecz film mógł się okazać niewypałem. To kolej-

na opowieść o  załodze samolotu, walczącej z  insektami z  kosmosu

Page 29: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

27

– powiedział, krzywiąc się niechętnie. – Na bazie takiego scenariusza może powstać klasyk jak Obcy – ósmy pasażer Nostromo Ridleya Scotta, ale równie dobrze jakiś niskobudżetowy, niestrawny gniot.

Conar wzruszył ramionami i  spojrzał na Abby, która wpatrywała się w niego z natężeniem.

– Lubię seriale, a także pieniądze, jakie mi zaproponował Joe Pen-ny. Przyznaj się, miałaś z tym coś wspólnego?

Abby uśmiechnęła się, kręcąc przecząco głową.– W zasadzie nie. Wspomniałam mu tylko, że możesz być do wzię-

cia, oczywiście za odpowiednią gażę.– A co na to twoja córka?Abby zamyśliła się, marszcząc lekko brwi.Conar poczuł się nieswojo. Tak mało wiedział o  Jennifer Connol-

ly, córce Abby z jej małżeństwa z pisarzem Tomem Connollym. Przez te wszystkie lata spędził z nią bardzo niewiele czasu. Connolly podob-no był miłością życia Abby Sawyer. Kiedy się poznali, ona była mło-dziutką gwiazdką, robiącą błyskawiczną karierę, a on, o dziesięć lat od niej starszy, autorem powieści trafiających na listy bestsellerów. Dzie-sięć lat po ślubie Tom Connolly zginął w katastrofie lotniczej i holly- woodzkie tabloidy rozpisywały się o wcześniejszym krachu ich mał-żeństwa. Kiedy Conar poznał bliżej Abby, zrozumiał, że wówczas stra-ciła jedynego mężczyznę, którego naprawdę kochała.

Ojciec Conara był trzecim mężem Abby. Gdy brali ślub, Conar miał siedemnaście lat. Jego rodzona matka była typowym produktem swojej epoki. Piękna piosenkarka folkowa o liberalnych poglądach, od począt-ku zdradzała nadmierny pociąg do młodych muzyków oraz do kokainy. Ojciec, dosyć znany piłkarz, rozwiódł się z nią po kilku latach, a po pa-ru następnych ożenił się z Abby. Jules Markham, tradycjonalista, miał zwyczaj zakochiwać się w kobietach żywiołowych i upartych. Owszem, pragnął kochać Abby, podobnie jak chciał kochać syna, życie upływa-ło mu jednak w ciągłych rozjazdach, więc w gruncie rzeczy ich nie znał.

W czasach gdy jego ojciec poznał Abby, Conar zupełnie nie potra-fił się odnaleźć. Grał w piłkę, bo tego po nim oczekiwano. W futbol,

Page 30: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

28

w baseball i w koszykówkę – nie miał jednak serca do żadnej z  tych dyscyplin. Może problem polegał na tym, że jako syn swojego ojca po-winien być świetny. Tymczasem lubił przede wszystkim imprezować z drużyną. Zaczął pić i brać narkotyki, ilekroć ojciec zapominał o ta-kich drobiazgach, jak jego urodziny, rocznica śmierci jego matki lub zaproszenie na święta.

Abby pojawiła się w życiu Conara w Wigilię, kiedy był w ostatniej klasie liceum. Owego roku znajdował zapomnienie w  modnym wo-zie, w ramionach najłatwiejszych dziewczyn w szkole oraz w kielisz-ku. Wigilię spędził na mieście, z przyjaciółmi, aż wreszcie wszyscy ro-zeszli się do swoich rodzin.

Wtedy Conar ciężko się pochorował.Abby znalazła go na wpół żywego pod drzewem, obok ich domku

plażowego w Malibu. Nie miał nic na swoje usprawiedliwienie, oprócz obsesyjnego przekonania, że to przez nią ojciec go zaniedbywał. Jak bardzo się wtedy pomylił!

Abby podniosła go, wepchnęła pod prysznic, wlała mu siłą kawę do gardła i zaczęła na niego krzyczeć, kiedy próbował się skarżyć na nie-obecność ojca.

– Wygląda na to, że nas oboje zostawił. I wiesz, co ci powiem? To przykre, ale jakoś to przeżyję. A  ty? Jak ci nie wstyd! Taki przystoj-ny, młody chłopak. Przecież świat jest na wyciągnięcie ręki! Jeżeli nie masz nikogo, kto by ci go podał na tacy, musisz go sobie sam wziąć. Je-steś już na tyle dorosły, aby decydować o sobie.

Później, tamtego wieczoru, odkrył, że Abby także czuła się bardzo samotna, gdyż jej córka spędzała święta z rodziną ojca w Georgii.

– Jesteśmy tylko we dwójkę, chłopcze, ale zrobimy wszystko, żeby to były udane święta. Możesz być tego pewny.

Następnego dnia przekonał się, że Abby jest prostolinijna i  fa-scynująca i cudownie się z nią rozmawia. Wyznał jej to, do czego nie przyznałby się nikomu innemu za żadne skarby świata. Jak choćby to, że zniweczył szanse na studia.

– A co chcesz robić? Co lubisz, co daje ci szczęście? – zapytała.

Page 31: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

29

– Podróże… chyba. Do różnych egzotycznych miejsc. Interesują mnie też ludzie i odkrywanie, co nimi powoduje.

Uśmiechnęła się.– Mógłbyś kręcić spoty podróżnicze dla telewizji. Jesteś przecież

elokwentny i przystojny jak twój tata.– Tak, i też mam złamany nos. Tyle że jemu się to przytrafiło pod-

czas rozgrywek baseballowych, a  mnie, kiedy wdałem się w  bójkę w barze.

– Wiesz, co powinieneś zrobić? – Co?– Iść do wojska.– Służyć w armii?– Albo w marynarce. Jesteś w głębi duszy chłopakiem z Kalifor-

nii, więc trzymaj się wody. Może piechota morska? Nauczysz się odpo-wiedzialności, zdobędziesz przeszkolenie zawodowe i przestaniesz się przejmować tym, co robi twój tata.

Dwa tygodnie później zaciągnął się do wojska. W  trakcie służby zobaczył kawał świata, a zwłaszcza pewne rejony na Bliskim i Środ-kowym Wschodzie, o których istnieniu nie miał pojęcia. Ukończył też studia na wydziale humanistycznym i  ostatnie dwa lata spędził jako podoficer w podwodnej jednostce śledczej.

Jego ojciec był już wtedy rozwiedziony z Abby, a w rok później do-padł go ciężki zawał serca. Przeżył kilka tygodni w szpitalu, trzymając się kurczowo życia, umierał jednak nieodwołalnie. Conar przekonał się wówczas ze zdumieniem, że potrafi trwać przy jego łóżku, wspierając go i podnosząc na duchu. Pogodził się wtedy i z ojcem, i z samym so-bą. Abby zawdzięczał ten spokój ducha. Przyjechała i towarzyszyła im obu aż do końca.

Kiedy było po wszystkim, Conar i  Abby pozostali przyjaciół-mi. Ona pisywała do niego, a on ją odwiedzał. Zawsze miała dla niego czas, bez względu na to, jak bardzo była zaabsorbowana karierą.

Po odejściu do cywila Conar zatrudnił się na jakiś czas w sklepie ze sprzętem nurkowym. Pracował też na zlecenie dla lokalnych organów

Page 32: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

30

porządkowych, zajmując się poszukiwaniem zaginionych osób, któ-re mogły utonąć. Krótko był instruktorem na statku wycieczkowym. Miał dobre pomysły, dlatego zamarzył mu się własny sklep ze sprzę-tem do nurkowania, nie dysponował jednak odpowiednim kapitałem. Jego ojciec, dosyć sławny piłkarz, przepuścił całkiem znaczny mają-tek, ale Conar nie miał o to żalu, bo nie chciał od niego ani centa. Abby nauczyła go, że powinien o własnych siłach przebijać się przez życie. Właśnie dlatego nie zgodził się na to, aby go finansowała, i zamierzał sam zdobyć potrzebne fundusze.

Gdy Abby zasugerowała, by spróbował sił jako aktor, uznał, że to intratna propozycja, a potrzebował pilnie pieniędzy. Zaczął od wystę-powania w  reklamach strojów, skuszony wysokim honorarium. Jen-nifer Connolly kończyła w owym czasie szkołę z  internatem w Mas-sachusetts. Potem dostał rolę w  telenoweli i  na krótko spotkał się z Jennifer, która przyjechała na uroczyste rozdanie świadectw, ponie-waż wyjeżdżał akurat na zdjęcia plenerowe. Jennifer nie zrobiła na nim wtedy większego wrażenia. W wieku lat osiemnastu była atrakcyjna, lecz chłodna i  nieprzystępna. Czuł, że go nie znosi, choć starała się formułować uprzejmie swoje inwektywy.

Do serialu powrócił jesienią, ale wtedy Jennifer wyjechała na stu-dia do Nowego Jorku. A potem za sprawą przypadku dostał niewielką, ale nominowaną do nagrody Emmy rolę piłkarza umierającego na raka w filmie kręconym dla telewizji kablowej. Betty Lou Rodriguez grała ubogą meksykańską dziewczynę, w której ów piłkarz się kochał, a któ-ra za późno zapragnęła odwzajemnić jego uczucia. W rzeczywistości Betty Lou była wulkanem energii, zawsze roześmiana i dopatrująca się w każdym jego zalet. W trakcie zdjęć zakochali się w sobie nieprzy-tomnie i postanowili się pobrać. Conar był absolutnie pewny, że już na dobre i złe.

Czy ich związek miałby szansę przetrwać? Tego Conar nie potra-fił powiedzieć. Te same namiętności, które ich ku sobie popchnęły, mogły równie dobrze stać się przyczyną rozejścia. Betty miała sła-bość do pewnych narkotyków, a on miał do nich wyuczoną awersję.

Page 33: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

31

Życie zrobiło z niego cynika i po jakimś czasie zaczął się obawiać, że wiele z tego, co w niej pokochał, mogło być tylko pieczołowicie pod-trzymywaną fasadą. Kłócili się, grozili sobie nawzajem odejściem, by jednak na koniec się godzić. Dozgonna miłość? Być może. Mo-gli się rozstać w gniewie, a może by im się udało? Niestety, tego się nie dowie.

Wkrótce po zakończeniu zdjęć Betty Lou zginęła od zabłąkanej kuli w ulicznej strzelaninie w centrum Los Angeles. Jak na ironię losu, miała wziąć udział w benefisie dla nowego szpitala w etnicznym get-cie, gdzie się wychowała.

Był to dla niego trudny czas, ale Abby, jak zwykle, trwała przy nim i mógł liczyć na jej pomoc. To wtedy zobaczył znowu Jennifer, która raczyła przyjechać na pogrzeb i nawet okazała mu odrobinę szczerego współczucia. Prawie ją za to polubił, był jednak zbyt zbolały i pogu-biony, aby się przejmować kim innym niż zmarłą żoną.

Seksowny amant stał się teraz bohaterem romantycznej tragedii, kochanym przez całe Los Angeles. On jednak niczego bardziej nie pra-gnął, niż uciec z miasta, które tak okrutnie skrzywdziło jego ukochaną. Dzięki Abby zaproponowano mu pracę na Broadwayu, wyjechał więc do Nowego Jorku, bo spodobała mu się idea teatru na żywo.

Jennifer Connolly zaczęła występować w serialu i tylko raz wybra-ła się z Abby do Nowego Jorku. Odwiedziła go wtedy za kulisami, ale znowu okazała rezerwę, tym razem nie jemu, lecz swojej matce. Po-wiedział jej parę słów do słuchu, co sądzi o jej zachowaniu, gdy starzy przyjaciele zgarnęli Abby. Był wciąż na tyle rozgoryczony, że nie dbał o to, co ludzie o nim pomyślą – nawet córka Abby.

Obraziła się wtedy i wyszła. Od tamtej pory jej nie widział, choć wiedział, że zamieszkała z matką w Granger House, i  żaden z  tablo-idów nie znalazł podstaw, by pisać o niej inaczej, jak tylko o oddanej córce.

– Abby, co Jennifer sądzi o tym wszystkim? – spytał, bo wciąż mu nie odpowiedziała.

Uśmiechnęła się wreszcie.

Page 34: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

32

– Ona myśli, że zaprosiłam do siebie pasierba, ponieważ wrócił do Kalifornii, żeby zagrać w serialu.

Kłamała, rzecz jasna. Conar nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.– Ale co ona naprawdę myśli?– Że brak mi piątej klepki, a ty jesteś obrzydliwym egoistą, który

nie ma nic lepszego do roboty, jak tylko podkradać jakiemuś biednemu aktorowi pracę zapewniającą mu kawałek chleba, choć mógłbyś pew-nie dostać tu każdą rolę, jakiej tylko zapragniesz.

Conar przestał się uśmiechać.– Jeżeli ona wie, że sprowadziłaś mnie za podwójną gażę, zniena-

widzi mnie – przecież to naturalne. A tym bardziej gdy się dowie, że mam jej pilnować.

– Tak, to prawda. Ona nie wie, że zdobywałeś doświadczenie ży-ciowe w  sytuacjach zupełnie innych niż te na planie filmowym, lecz nie przejmuj się, zmieni zdanie.

Raczej w  to wątpił, choć nie mógł mieć pewności. Ich nieliczne spotkania przebiegały w nieprzyjaznej atmosferze, a później widywał ją tylko w  telewizyjnych wywiadach. To dziwne, ale jako gość takich programów zrobiła na nim pozytywne wrażenie, gdyż potrafiła od-ważnie i z zapałem dyskutować na interesujący ją temat. Miała piękny uśmiech, podobnie jak jej matka. Sprawiała wrażenie osoby głęboko zaangażowanej i wrażliwej. Niestety, wiedział, że pozory mylą.

Przeczuwał już, że relacje między nimi mogą się okazać trudne, gdyż pod wpływem choroby Abby popadła w obsesję, że ktoś chce za-bić jej córkę i tylko on może im pomóc.

– Nadal nic nie rozumiem. Na jakiej podstawie sądzisz, że Jennifer jest w niebezpieczeństwie? Przecież cokolwiek się dzieje w serialu, nie przekłada się na rzeczywistość.

– Ktoś chce zabić Jennifer, a ty masz ją chronić. – W głosie Abby dało się słyszeć wyraźne przygnębienie.

Do tej pory trzymała się całkiem nieźle, ale teraz zobaczył, że trzę-są jej się ręce, jedna bardziej niż druga. Głowa także zaczęła jej się trząść. Widocznie bardzo się zdenerwowała.

Page 35: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

33

Zakłopotany, dotknął jej dłoni.– Abby, czy nie pora na leki? – Nie chcę żadnych pigułek. Ilekroć je biorę, wszystkim się wydaje,

że mam przywidzenia i słyszę głosy… Mówiąc wprost, że zwariowałam.– Posłuchaj, te lekarstwa …– Działają na mnie, doskonale zdaję sobie z  tego sprawę! – Roz-

pacz w  jej głosie ugodziła Conara w samo serce. – Kiedy zażyję od-powiednią liczbę pastylek, widzę ludzi w ścianach. Nie musisz się na-de mną użalać, bo oni potrafią być całkiem mili. To moi przyjaciele i świetnie nam się rozmawia.

– Abby…– Przecież wiem, że oni naprawdę nie istnieją!– Więc…– Niestety, zagrożenie jest prawdziwe. Morderca podąża śladem

Jenny.– Staram się zrozumieć, skąd biorą się twoje obawy. Czy nie z te-

go przypadkiem, że Joe Penny dał jej w tym serialu rolę osoby, której grozi poważne niebezpieczeństwo? A może boisz się, ponieważ próbu-ją uśmiercić graną przez nią postać?

– Dobry Boże, Conar, czy ty naprawdę myślisz, że jestem aż tak głupia?

– Wobec tego, co cię zaniepokoiło?– Ten szept, który mnie przyzywał.– Wołał cię jakiś mężczyzna?– Nie wiem, czy mężczyzna, czy kobieta. To był szept. – Nagle za-

gryzła wargi i ciałem jej zaczęły wstrząsać drgawki. Conar przeraził się nie na żarty.– Muszę wezwać Edgara. Trzeba ci podać jakieś środki.– Wiem, że się trzęsę, Conar. To jeden z objawów choroby. Często

mi się to zdarza i ataki bywają bardzo gwałtowne. Jak myślisz, dlaczego się ukrywam przed światem?

– Przede mną nie musisz się ukrywać, Abby. Przecież wiesz, że kocham cię jak matkę.

Page 36: Klątwa kanionu - Heather Graham - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.