5
fot.: Kate Barber W W maju gościliśmy w Polsce Manolo Mendeza – wybitnego trenera FEI i znawcę klasycznego ujeżdżenia. Dziś publikujemy wywiad, w którym Manolo opowiada o sobie i swojej pracy. Skąd wzięło się jego głęboko empatyczne i etyczne podejście? Jak postrzega konia? Na co zwraca uwagę, zanim jeszcze zacznie pracować z nowym koniem? Czym jest dla niego wyczucie i jak je wykształcił? Jak odnaleźć drogę, umożliwiającą osiągnięcie jedności z koniem? Czy być lepszym jeźdźcem – to wystarczy? Przed Wami fascynująca opowieść o życiu z końmi i… dla koni – zupełnie elitarny materiał. Manolo po raz pierwszy opowiada tu o ważnych doświadczeniach, które ukształtowały go jako człowieka i trenera, i które nadały zupełnie inną jakość temu, jak dziś pracuje z końmi. Oto niezwykła biografia ujęta w swobodną opowieść, płynącą zgodnie z rytmem doświadczeń nie do powtórzenia, a zaczynającą się w świecie, w którym koń był dla człowieka jak powietrze… konie są dla mnie wszystkim! – Manolo Mendez w wywiadzie dla „Świata Koni” – Ewa Rot–Buga zdjęcia: Kate Barber Świat Koni 4

konie są dla mnie wszystkim! - Manolo Mendez Dressage

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: konie są dla mnie wszystkim! - Manolo Mendez Dressage

fot.: Kate Barber

wW maju gościliśmy w Polsce Manolo Mendeza – wybitnego trenera FEI

i znawcę klasycznego ujeżdżenia. Dziś publikujemy wywiad, w którym Manolo opowiada o sobie i swojej pracy. Skąd wzięło się jego głęboko empatyczne

i etyczne podejście? Jak postrzega konia? Na co zwraca uwagę, zanim jeszcze zacznie pracować z nowym koniem? Czym jest dla niego wyczucie i jak je wykształcił?

Jak odnaleźć drogę, umożliwiającą osiągnięcie jedności z koniem? Czy być lepszym jeźdźcem – to wystarczy?

Przed Wami fascynująca opowieść o życiu z końmi i… dla koni – zupełnie elitarny materiał. Manolo po raz pierwszy opowiada tu

o ważnych doświadczeniach, które ukształtowały go jako człowieka i trenera, i które nadały zupełnie inną jakość temu, jak dziś pracuje z końmi. Oto niezwykła biografia ujęta w swobodną opowieść,

płynącą zgodnie z rytmem doświadczeń nie do powtórzenia, a zaczynającą się w świecie, w którym koń

był dla człowieka jak powietrze…

konie są dla mnie wszystkim! – Manolo Mendez w wywiadzie dla „Świata Koni” –

Ewa Rot–Buga zdjęcia: Kate Barber

Świat Koni4

Page 2: konie są dla mnie wszystkim! - Manolo Mendez Dressage

Gdy opowiadam, że nasze życie zależało od koni, mówię to zupełnie dosłownie.

[…] Moja mama pojechała konno do szpitala oddalonego

o 25 km od naszej farmy, by mnie urodzić, i wróciła

do domu na końskim grzbiecie dwa dni później, trzymając

mnie w ramionach. […] Gdy byłem mały,

koń uratował mi życie.

Manolo, nie będę Cię pytać, jak nauczyć konia piaffu czy lewady. Jest wielu trenerów, którzy to po-trafią. A przecież mistrzostwo to coś więcej niż techniczne umiejętno-ści czy liczba koni wyszkolonych do poziomu Grand Prix. Chciałabym dotknąć tego, co tak bardzo odróż-nia Cię od innych trenerów. Podczas szkolenia padło z Twoich ust wiele pięknych słów, które pokazują, że traktujesz konia w sposób napraw-dę szczególny. Pozwól, że zapytam Cię o ukryty wymiar mistrzostwa. Zacznijmy od tego, jak zaczęła się Twoja przygoda z końmi?Urodziłem się w Andaluzji, na wsi, w latach 50. Mieliśmy farmę i żyliśmy skromnie. Nasze konie pracowały na roli, woziliśmy nimi zboże do miasta, używaliśmy ich podczas pracy z owcami i bydłem, konno pędziliśmy te zwierzęta do miasta. Moja mama

pojechała konno do szpitala oddalonego o 25 km od naszej farmy, by mnie urodzić i wróciła do domu na końskim grzbiecie dwa dni później, trzymając mnie w ramionach. Moja mała siostra umarła, gdy mama wiozła ją konno do lekarza. Kiedy opowiadam, że nasze życie zależało od koni, mówię to zupełnie dosłownie. Konie były częścią naszego życia na tak wiele sposobów, że trudno mi zliczyć. Z ich pomocą uprawialiśmy ziemię, prowadziliśmy hodowlę bydła, pokonywaliśmy znaczne odległości. W czasie święta Ferii* woziliśmy na koniach kobiety, ubrane w piękne suknie i koronkowe mantyle, rywalizowaliśmy w wielu konkursach, prezentowaliśmy umiejętności i piękno naszych koni. A gdy człowiek umierał, karawan, zaprzężony w konie, wiózł trumnę na cmentarz. Nauczyłem się chodzić, trzymając uprząż dużych, spokojnych koni, które przez nasze pola pszenicy ciągnęły pług, a potem podbieracz pokosów. Owijałem palce w ich grzywach i zasypiałem na ich szerokich, nagrzanych słońcem grzbietach. Konie były dla nas jak powietrze. To był zupełnie inny świat!

Co najbardziej ukształtowało Cię jako jeźdźca i trenera?Nigdy nie brałem lekcji z instruktorem, który mówiłby mi, co mam robić, ponieważ nie na tym polega praca z końmi na farmie. Gdy byłem dzieckiem, przykład stanowiła moja mama, Maria de las Nieves. Była osobą znaną w naszej społeczności, dawała pokazy konne. Była piękną i łagodnie jeżdżącą amazonką, biorę z niej przykład do dziś. Jako ośmiolatek miałem raz lekcję jazdy konnej z emerytowanym oficerem kawalerii. Chciał, żebym uderzył konia w brzuch, by dociągnąć popręg. Odmówiłem. Płakałem tak bardzo, że już nigdy nie kazano mi brać tych lekcji.

Jakie doświadczenia wywarły na Ciebie największy wpływ?Zawdzięczam życie koniowi. Gdy byłem małym chłopcem, naszą równinę nawiedziła powódź. Poziom wody w rzece podniósł się tak szybko, że most zniknął pod wodą. Moja mama mnie i mojego brata wsadziła na konia i kazała mu płynąć na drugą

stronę, podczas gdy sama płynęła za ogonem. Trzy-małem się za grzywę, a woda zalewała konia i nas. Wciąż jej przybywało, prąd był silny, rzeka rwąca. Fala uderzała w nas wściekle, ale koń ciągle płynął, nawet gdy w odmętach znikały jego kark i szyja, a po-nad powierzchnią widać było tylko głowę, wyciągniętą w stronę brzegu. Ten koń nie wpadł w panikę, ani nie próbował nas zrzucić, po prostu płynął i zaniósł nas bezpiecznie na drugi brzeg. Nigdy tego nie zapomnę.

Czy jakiś trener był dla Ciebie szczególnie ważny?Duży wpływ na moje życie wywarł Don Alvaro Do-mecq Romero Sr – trener i znawca koni, showman i wszechstronny jeździec. Był dla mnie inspiracją i wiele mu zawdzięczam, ponieważ gdy miałem 14 lat, zainteresował się mną, widząc, jak jeżdżę, i zatrudnił mnie w swoich wspaniałych stajniach treningowych. Nauczyłem się od niego, jak jeździć na koniach różnych ras i różnych dyscyplin. Dał mi szansę i będę mu za to na zawsze wdzięczny. Był i pozostanie jednym z najbardziej poważanych jeźdźców w Hiszpanii. Gdy miałem 18 lat, zostałem zastępcą dyrektora (którym był Don Domecq) w Real Escuela Andaluza Del Arte Ecuestre w Jerez, pełniąc wraz z nim obowiązki trenera szkolącego konie od „poziomu trzeciego” do Haute école. W tamtym cza-sie szkołę odwiedzało wielu wspaniałych jeźdźców, m.in. Filipe Graciosa, Guillermo Borba, Francisco Cancella d’Abreu, Reiner Klimke i Nuno Oliveira; jeździliśmy obok siebie i uczyliśmy się od siebie.

Pracujesz z końmi z ogromną em-patią i wrażliwością. Czym jest dla Ciebie koń? Jak go postrzegasz?Gdy dorastałem w Hiszpanii za czasów generała Franco, moim stałym towarzyszem był strach. Strach przed nieznanym, strach przed przemocą. W nocy przyjeżdżały ciężarówki i zabierały mężczyzn, a nawet kobiety czy młodych ludzi, którzy ośmielili się mówić cokolwiek przeciwko Franco i jego reżi-mowi. Rano znajdowano ich martwych. Działo się to w mojej wiosce i w całej Hiszpanii, i stworzyło atmosferę strachu i potrzebę zachowywania ostroż-ności. Trzeba było nauczyć się zachowywać spokój i obserwować innych tak, by nie popełnić błędu, nie powiedzieć czy nie zrobić czegoś, co mogłoby spowodować kłopoty.

Wierzę, że wiele koni żyje w stanie takiej czujności i ciągłym strachu przed karą, i być może dlatego, że sam tego doświadczyłem, potrafię nawiązywać z nimi szczególny kontakt. Dobrze znam ten stan ciągłej obawy i nieodstępującego niepokoju. Wiem, jak zmie-nia to sposób, w jaki się zachowujesz, to, co czujesz i i to, w jaki sposób myślisz. Wiem także, jak ważne jest poczucie bezpieczeństwa i przebywanie wśród lu-dzi, którzy są delikatni i którym można zaufać, by móc normalnie funkcjonować i się uczyć. Te wszystkie odczucia są żywe w moim ciele, umyśle i duszy.

To również nie jest coś, o czym łatwo opowiadać… Kiedy byłem małym chłopcem, wraz z moim wujem pędziłem na targ krowy lub owce, by je sprzedać. To było daleko i nocowaliśmy wówczas z końmi,

6 www.swiatkoni.pl

Page 3: konie są dla mnie wszystkim! - Manolo Mendez Dressage

Przebywanie sam na sam z końmi pomogło mi

je zrozumieć […]. Konie są dla mnie wszystkim

i łatwiej mi je zrozumieć niż ludzi. Są dla mnie

manifestacją Boga w świecie i jego najhojniejszym darem

dla ludzkości […].

bydłem czy owcami pod gołym niebem. Gdy wuj czuwał nade mną, była to wspaniała przygoda. Ale czasami, gdy zwierzęta były już sprzedane, mój wuj, który był dobrym człowiekiem, ale miał słabość do alkoholu i hazardu, kazał mi na siebie czekać z końmi. Zostawałem całkiem sam i musiałem czekać na niego dzień, dwa, a nieraz i cztery dni. Byłem małym chłopcem, miałem 8–10 lat, i było to dla mnie przerażające doświadczenie. Musiałem nauczyć się czekać, siedząc samotnie i nie wiedząc, co się stanie. Nie mogłem ufać obietnicom wuja, ponieważ ich nie dotrzymywał. Czekałem więc pełen niepokoju. A ponieważ miałem liczne rodzeństwo, mieliśmy mało pieniędzy i nasza mama musiała ciężko pracować, nie skarżyłem się, gdy wracałem do domu. Kiedy tak czekałem z końmi, one doda-wały mi otuchy i zacieśniała się moja więź z nimi. Przebywanie sam na sam z końmi pomogło mi je zrozumieć, gdy dorastałem i zacząłem trenować. Pomogło mi to pojąć, jak to jest być koniem. Zro-zumiałem, jak niewielki konie mają wybór co do tego, jak żyją oraz jak są trenowane, i jak bardzo jest to ważne, by koń wiedział, czego od niego chcę. Zrozumiałem, jak istotne jest to, żebym był konsekwentny, cierpliwy i delikatny, aby koń nie musiał się niepokoić; aby nie musiał żyć w stanie ciągłego strachu przed tym, co nastąpi; aby mógł się uczyć, zachowując spokój i pewność siebie, ponieważ może mi zaufać, bo wie, że będę konsekwentny i sprawiedliwy. Konie są dla mnie wszystkim i łatwiej mi je zrozumieć niż ludzi. Konie są dla mnie manifestacją Boga w świecie i jego najhojniejszym darem dla ludzkości obok przyjaciela, jakim jest dla człowieka pies. Tych kilka małych, lecz znaczących, doświadczeń ukształtowało mnie i uczucia, które żywię do koni, wpłynęły one na sposób, w jaki trenuję konie.

Na co zwracasz uwagę, pracując z nowym koniem?Lubię patrzeć na konia i wsłuchać się w nie-

go, zanim zacznę cokolwiek z nim robić i zanim zacznę uczyć czegoś jeźdźca. Patrzę w oczy konia, przyglądam się jego pyskowi, całemu ciału, posturze. Słucham jego oddechu, a potem rytmu, w którym się porusza. Zwracam uwagę na to, jak porusza się jego kręgosłup, szyja, głowa i ogon. Lubię dotykać ciała konia, by za pomocą dłoni sprawdzić, czy odczuwa jakieś ograniczenia i ból – to pozwala mi potwierdzić słuszność wcześniejszych obserwacji, ale także dzięki temu koń wie, że go dostrzegam, że będę go traktował i trenował z szacunkiem, a to sprawi, że poczuje się lepiej lub przynajmniej dobrze. Chcę również poznać historię konia. Czy miał jakiś problem lub jakiś incydent, który sprawił, że stał się nieufny wobec ludzi, że zaczął wykazywać opór lub przejawia zachowania defensywne? Jeśli koń mnie nie lubi, gdy zaczynam z nim pracę, poświęcam mu czas, aby stać się jego przyjacielem. Dobra praca, gdy koń ma zrelaksowane: ciało i umysł, jest możliwa tylko pod warunkiem, że koń mi zaufa. Przechodzę do następnego kroku tylko wtedy, kiedy

mam wypracowane solidne podstawy i wiem, że koń pracując, czuje się komfortowo fizycznie i psychicznie. Wtedy i tylko wtedy mogę pójść dalej. Jeśli prosiłbym o więcej, gdy koń jest zdezoriento-wany, pogłębiałbym tylko ten stan. Cofam się więc o krok lub pół kroku, pozwalając koniowi odzyskać pewność siebie i równowagę psychiczną, zanim przejdę do kolejnego etapu.

Gdy patrzymy na Ciebie podczas szkoleń, wszystko wydaje się proste. Nie widzimy u Ciebie zmęczenia ani zniecierpliwienia…Czasem jestem zmęczony i zniecierpliwiony, ponie-waż jestem tylko człowiekiem. Ale moje doświad-czenie nauczyło mnie, że tylko wtedy, kiedy czynię rzeczy prostymi dla konia i daję mu tyle czasu, ile potrzebuje, może się uczyć i rozwijać w pięknym stylu. Mogę być wtedy dumny, że dzieje się to bez strachu, bez napięć, bez jego podenerwowania. Gdy jestem zmęczony lub staję się niecierpliwy,

mentów jeździectwa, które w tych przypadkach są wadliwe. Dopóki jeździec nie poprawi tych błędów, dopóty będzie bezpośrednio odpowiedzial-ny za to, że jego koń robi się coraz sztywniejszy, coraz bardziej krzywy, coraz bardziej nieszczęśliwy, coraz bardziej podatny na kontuzje i coraz bardziej narowisty.

Gdybyś miał dać jeźdźcowi trzy najważniejsze wskazówki, co by to było?1. Znajdź konia, który pasuje do Ciebie. Odpo-

wiedni koń może sprawić, że bojaźliwy jeździec zyska pewność siebie, a jeździec pewny siebie – złagodnieje. Nieodpowiedni koń może sprawić, że jeździec zacznie się bać lub stanie się niecier-pliwy itp.

2. Spędzaj ze swoim koniem czas sam na sam, w stajni i na ujeżdżalni. Twój koń jest Twoim partnerem, uczysz go czegoś, a on uczy Ciebie. Bierz lekcje (u niego!), a potem znajdź czas, by poćwiczyć, przemyśleć, poeksperymentować, przeanalizować i popracować RAZEM z koniem, nawet jeśli będzie to tylko stęp i WYCZUCIE jego ruchu bez wywierania jakiejkolwiek presji, by zrobić coś więcej.

3. Bądź godny swojego konia. W dzisiejszym świecie zbyt często relacja, jaką jeździec ma ze swoim koniem, jest zdominowana przez trenera. Ucznia zachęca się do tego, by był tylko jeźdźcem, zamiast uczyć go, jak zostać

prawdziwym horsemanem, który zna każdy aspekt opieki nad koniem, obchodzenia się z nim i treningu. To oddala jeźdźca od konia. Dlaczego koń, który Cię nie zna, miałby Ci zaufać? Dlaczego miały Ci ufać, jeśli brakuje Ci wiedzy i po prostu go nie rozumiesz?

Co zrobić, by być lepszym jeźdźcem?Jest tylko jedna droga, by stać się lepszym jeźdźcem – jeździć. Pomaga, gdy dosiadasz konia, który jest dopasowany do Twojego poziomu i nastawienia. Trzeba znaleźć trenera, który dobrze rozumie, czym są podstawy i jest Cię w stanie ich nauczyć, nie tyranizując Cię.

Wyczucie – czym jest dla Ciebie, co przez to rozumiesz?Wyczucie to umiejętność OBSERWOWANIA i SŁUCHANIA konia za pomocą umysłu, ciała i duszy, i ANALIZOWANIE oraz REAGOWANIE

robię przerwę – podlewam ogród, buduję wiaty, przycinam żywopłoty. Daję sobie dzień lub tydzień na odpoczynek, ponieważ zmęczenie czy zniecier-pliwienie jest częścią życia. Koń również czasami potrzebuje dodatkowego dnia odpoczynku, wyjazdu w teren lub krótkiego przelonżowania i wypoczynku na padoku. Nie jesteśmy robotami.

Co jest dla Ciebie najtrudniejsze w pracy trenerskiej?Najtrudniejsze to spotykać urocze osoby, które kochają swoje konie i często wydają duże pieniądze, by się upewnić, że postępują właściwie, a często mimo to otrzymują złe wskazówki dotyczące tego, jak trenować konie i jak się z nimi obchodzić, przez co ich konie żyją w bólu. Trudno pracuje mi się z jeźdźcami, dla których sukces na zawodach jest ważniejszy niż dobro konia, i którzy chcą, abym nauczył ich konie piaffu czy pasażu jak trików, zamiast pracować wspól-nie nad rozwijaniem siły, elastyczności, wyprostowa-nia, równowagi, regularności i zebrania.

Jakie są najczęściej popełniane błędy w treningu koni?Najczęstsze błędy, które widuję na wszystkich poziomach, popełniają:

1. Jeźdźcy, których nie nauczono, w jaki sposób prowadzić konia po kole lub jakimkolwiek łuku, by – za pomocą zewnętrznej wodzy – stworzyć mu wystarczająco dużo miejsca, w które może wpisać się jego wydłużony, zewnętrzny bok podczas prawidłowej pracy w zgięciu.

2. Jeźdźcy, których nie nauczono, jak utrzymywać podążający za pyskiem konia kontakt i trzymają ręce w bezruchu lub ciągną do tyłu, szczególnie w stępie i galopie.

3. Jeźdźcy, których nie nauczono, jak utrzymywać równy kontakt i w efekcie ich konie poruszają się z przechyloną głową.

4. Jeźdźcy, których nie nauczono, jak utrzymywać niezależny dosiad i których ręce są niestabilne;

którzy trzymają konia za pysk cały czas (nie mają oddającej ręki – przyp. tłum.) lub ciągną.

5. Jeźdźcy, których nie nauczono jazdy zgodnie z zasadą „nogi działają bez rąk, ręce działają bez nóg”** i, na przykład, proszą o galop, ciągnąć za wodze.

Błędy te należą do tej kategorii problemów, które – jeśli nie zostaną rozwiązane – uniemożliwiają rozwinięcie potencjału konia. Dotyczą one funda-

na to, co mówi Ci za pomocą oczu, ciała, sylwetki, zachowania, ruchu pod siodłem, wodzy w Twoich rękach, oddechu, który czujesz, gdy go dosiadasz. Jak odpowiada na Twoją obecność? Na Twój dotyk? Na to, gdy wchodzisz na ujeżdżalnię? Na to, jak z nim pracujesz? Wyczucie dotyczy wszystkich aspektów bycia z koniem, nie samej jazdy.

Świat Koni8

Page 4: konie są dla mnie wszystkim! - Manolo Mendez Dressage

Konie emanują uzdrawiającą energią, która jest szczególnym

lekarstwem dla człowieka. Leczą rany ducha i ciała. W tym wzniosłym stanie

połączenia serce, umysł i dusza konia i jeźdźca tworzą jedno w taki sposób,

że wystarczy, że o czymś pomyślisz,

a koń zareaguje.

Podczas szkolenia powiedzia- łeś, że chcesz sprawić, żeby klacz pracowała w medytacji. Co miałeś dokładnie na myśli? Czy ten stan ma dotyczyć tylko konia, czy także jeźdźca?Klacz była nadmiernie pobudzona przez nowe warunki, z którymi zetknęła się podczas pierwszego dnia szkolenia. Było jej trudno skupić się na własnym ciele i na jeźdźcu. Oddychała płytko, a jej umysł był zamglony. Gdy zaczęła się uspokajać i poruszać w rytmie, rozluźniła się i mogła oddychać głębiej, dzięki czemu więcej tlenu zaczęło docierać do jej mózgu i mięśni. Dopiero wtedy mogła zacząć słuchać, skupiać się i się uczyć. Stan spokojnej świadomości, kiedy koń czuje się dobrze i zrzuca z siebie niepokój, oddychając głęboko, jest tym, co nazywam „stanem medytacyjnym”. To coś, do czego wszystkie konie i jeźdźcy powinni dążyć.

Jak to osiągnąć? Jak się zoriento-wać, że idziemy w dobrym kierunku?Ten stan bardzo przypomina sytuację, gdy koń od-dycha głęboko i rytmicznie, a mięśnie przepony nie są napięte i nie blokują oddechu. Pierwszą rzeczą, która do tego zachęca, jest poproszenie konia, aby poruszał się w optymalnym dla siebie rytmie, nie za szybko i nie za wolno. Zbyt często tempo, w którym konie są jeżdżone, jest zbyt szybkie, co powoduje, że odczuwają niepokój, a ich ciała stają się sztywne. Drugą rzeczą, która pomaga osiągnąć ten stan, jest jazda wokół ujeżdżalni z ograniczeniem do minimum figur i przejść. Pozwól koniowi odnaleźć swój rytm i pozostań w nim. Niech regularny i prosty ruch pomoże ukoić umysł konia.

Czasem w niezwykły sposób mó-wisz o tym, jak koń się czuje. Skąd o tym wiesz?Być może stąd, że pracowałem z wieloma tysiącami koni i uważnie obserwowałem każdego z nich,

nauczyłem się rozpoznawać bardzo małe symptomy tego, jak koń się czuje. Często konie są oceniane tylko pod kątem ich spektakularnego ruchu i pokroju, natomiast niewiele uwagi zwraca się na to KIM są. Każdy z nas słyszał, że konie interesują się tylko dwiema rzeczami: tym, żeby jeść, i tym, żeby nie zostać zjedzonym. Zaskakujące, jak wiele osób, które mają konie, wierzy, że są to bardzo ograni-czone umysłowo zwierzęta, mające mózg wielkości orzecha włoskiego. Cóż, koń ma o wiele większy mózg i przeżywa wiele, wiele emocji. Koń jest istotą społeczną i potrafi cieszyć się z życia, niektóre mają nawet poczucie humoru. Konie to bardzo emocjo-nalne istoty, które są wrażliwe i bardzo się starają, aby nas zadowolić i połączyć się z nami. Każdego konia postrzegam jako indywidualność, jako „osobę” i może dlatego pokazują mi nieco więcej.

Powiedziałeś także, że konie komunikują się telepatycznie. Co to znaczy? Ze sobą? Z ludźmi?

To, co mówisz, jest naprawdę fascy-nujące i mam poczucie, że dotykamy tu zupełnie innego wymiaru komu-nikacji z koniem niż ten dostępny zwykłym jeźdźcom. Powiedz nam o tym więcej.Jeździłem konno, będąc w łonie mojej matki, i nigdy nie kwestionowałem tego odczucia, aż do chwili, gdy poproszono mnie, by ująć to w słowa. Nie jest to łatwe i może z czasem, gdy bardziej to przemyślę, będę mógł jaśniej o tym opowiedzieć.

Czy kiedykolwiek, galopując na koniu, miałaś odczu-cie całkowitego z nim połączenia tak, że cały świat, który był wokół, wszystkie dźwięki wokół Ciebie, wszystko to przestało istnieć i zamieniło się w rozmy-ty obraz, i poczułaś, że wszystko, co istnieje, to Ty i Twój koń? Czy kiedykolwiek doświadczyłaś chwil, w których czułaś się tak, jakbyś – wraz ze swoim koniem – stała się jedną istotą z sześcioma nogami, a twój koń nie tylko niósł Cię na grzbiecie, lecz prze-nosił Twojego ducha w zupełnie inne miejsce?

Konie emanują uzdrawiającą energią, która jest szczególnym lekarstwem dla człowieka. Leczą rany ducha i ciała. W tym wzniosłym stanie połączenia serce, umysł i dusza konia i jeźdźca tworzą jedno w taki sposób, że wystarczy, iż o czymś pomyślisz, a koń zareaguje. Ta uzdrawiająca energia nie płynie tylko od konia do jeźdźca. Gdy już otrzymamy ją od konia, możemy – dzięki uważności, świadomie i troskliwie – pomóc innemu zaniepokojonemu, przerażonemu czy zmęczonemu koniowi, który się pogubił, wprowadzając go w ten medytacyjny stan. Możemy mu zaoferować to uzdrawiające połączenie. Konie to zwierzęta stadne, które nawiązują głębokie więzi rodzinne i przyjacielskie. Wiedzą, jak żyć w symbiozie z innymi końmi i boją się samotności, więc kiedy proponujemy im łagodne i łatwe, uzdra-wiające połączenie, przyjmują to z wdzięcznością.

Prawidłowy oddech i dobry rytm otwierają drzwi do tego stanu. Ale prawidłowy oddech i równy rytm nie są kluczem do ustanowienia tego niewidzialnego kanału komunikacji. Kluczem jest SERCE. Musimy traktować konia życzliwie i łagodnie, trzeba być wyro-zumiałym i podchodzić do niego z otwartym sercem, by mu pomóc i go wspierać. Musimy sobie pozwolić na odczuwanie emocji podczas jazdy, ale także w trakcie masażu konia, podczas pracy w ręku czy po prostu wtedy, gdy z nim przebywamy, a następnie reagować empatycznie i serdecznie na to, co wyczu-wamy, że koń czuje. Czasami może nas wypełnić spokój i szczęście, ale czasami, gdy wyczujemy, jak bardzo cierpi z bólu, jak bardzo jest nieszczęśliwy lub smutny, możemy poczuć ogromne emocje i za-reagować płaczem. Musimy się wtedy zastanowić, jak pomóc takiemu koniowi, by poczuł się lepiej, włączając w to wszelkie aspekty dobrostanu, tre-ningu, konsultację weterynaryjną, techniki masażu, które znamy i, co ważne, energię płynącą z naszego serca. Jeśli nie doświadczymy tej chwili przebudze-nia, bez otwartego serca, możemy spędzić całe życie obok naszych koni i nigdy ich nie poznamy. One nas poznają, ponieważ są końmi, ale po pewnym czasie

Świat Koni10 www.swiatkoni.pl

Page 5: konie są dla mnie wszystkim! - Manolo Mendez Dressage

Jest tylko jedna droga, by stać się lepszym jeźdźcem – jeździć.

Pomaga, gdy dosiadasz konia, który jest dopasowany do Twojego poziomu

i nastawienia. Trzeba znaleźć trenera, który dobrze rozumie,

czym są podstawy i jest Cię w stanie

ich nauczyć, nie tyranizując Cię.

przestaną się starać o to, by się z nami połączyć, wiedząc, że nie postrzegamy ich jako istot w całej ich pełni. Zadziała instynkt samozachowawczy, który każe im zamknąć przed nami, zamiast próbować się połączyć i stanowić z nami jedno, gdy zrozumieją, że ich próby odrzucamy lub ignorujemy. Spokój, którego doświadczasz w sercu, gdy połączysz się z koniem, jest nieporównywalny z niczym innym. Łączy uczucia towarzyszące pojednaniu i powrotowi do domu z głęboką ufnością.

Masz tak wiele rozmaitych doświadczeń z końmi, mógłbyś

pokazać, że to samo podejście treningowe przynosi korzyści koniom na każdym poziomie zaawansowa-nia. Nazwałem je „Training for Wellness”, ponieważ żaden element nie jest w nim obojętny. Albo robimy krok, którego celem jest uzyskanie zdrowszego, sprawniejszego, silniejszego, poruszającego się w lepszej równowadze, elastycznego, prostego i szczęśliwszego konia, albo nie. Od ponad 50. lat łączę pracę w ręku, manualną pracę z ciałem i jazdę z myślą o jednym: by wytrenować zdrowsze, szczę-śliwsze konie lub zrehabilitować te, które cierpią, i poprawić jakość ich życia.

Dlaczego wybrałeś karierę trener-ską, a nie zawodniczą?Moją pasją od zawsze było szkolenie konie. Każde-go ranka, gdy przychodzę do moich koni, podejmuję decyzję, jak będę z nimi pracować. Często nie wiem, jak będzie wyglądała jazda, dopóki nie zobaczę, jak koń czuje się psychicznie i fizycznie. Kocham to poczucie wolności. Lubię się nie spieszyć. Lubię sytuacje, w których nie muszę wyznaczać sobie restrykcyjnych celów ani limitów czasowych. Nie lubię gonić z treningiem lub chodzić na kompromis. Jeśli mój umysł nie jest skupiony na jeździe, mogę po prostu pójść do ogrodu, żeby podlać pomidory. Ten rodzaj wolności jest nie do pogodzenia ze

szkolenie jako cztero- i pół latki, i które będę szkolił do poziomu Grand Prix. Pracuję z nimi sześć dni w tygodniu, choć nie z każdym koniem każdego dnia. Mam do pomocy dwie osoby pracujące jako working students, które również uczę. W poniedziałki mam wolne, odpoczywam. Przyjeżdża do nas wiele osób, więc nie brakuje interesujących dyskusji przy filiżance kawy, gdy już skończymy pracę z końmi. Uwielbiam spędzać czas na farmie z moją żoną Kate i moim cudownym, małym psem, który wabi się Gizmo. Lubię pracować w ogrodzie, budować i majsterkować. Na farmie zawsze jest coś do zrobienia. Kiedy możemy, odwiedzamy nasze dzieci i wnuki, spędzamy czas z rodziną. To proste życie, które bardzo sobie cenię.

Jak podoba Ci się w Polsce? Czy lubisz tu przyjeżdżać?Bardzo lubię Polskę i polskich jeźdźców, którzy są entuzjastycznie nastawieni i bardzo otwarci. Uczę tu z prawdziwą przyjemnością. Zauważyłem,

że również widzowie są fantastyczni: pogodni i zaangażowani. To, że jest tak wielu młodych ludzi, którzy chcą prawidłowo pracować z końmi, daje mi nadzieję na przyszłość. Chciałbym podziękować Martynie Paczos i Agnieszce Kowalskiej z Classical Way za świetną – wręcz doskonałą – organizację szkoleń, na których udało im się zgromadzić tak wiele wspaniałych osób.

Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć polskim jeźdźcom?Podczas szkolenia wszyscy jeźdźcy spisali się na medal i zrobili duże postępy, z których mogą być dumni. To niełatwe jeździć przed dwustuosobową publicznością i trenerem, którego się nie zna. Pracuj-cie dalej nad tym, nad czym pracowaliśmy podczas szkolenia i jeśli zobaczę was ponownie, pokażcie mi rezultaty. Ucieszę się, mogąc Was znowu widzieć. Chciałbym też powiedzieć coś jeźdźcom, z którymi nie pracowałem osobiście. Pamiętajcie, że dzięki tre-ningowi możecie się stawać coraz bardziej świadomi

tego, jak czują się Wasze konie i możecie lepiej je prowadzić. Oto kilka moich rad:

• POZNAJ swojego konia. Odkryj jego wyjąt-kowego ducha, osobowość i historię, traktuj każdego konia jako indywidualność.

• OCEŃ swojego konia i DOSTOSUJ trening. Nie myśl o odległych celach, pracuj z koniem, którego masz dzisiaj.

• WSPIERAJ ZAMIAST ŻĄDAĆ. Nie dręcz konia ćwiczeniami i nie żądaj od niego tego, czego nie może Ci dać. Zamiast tego bądź łagodny i delikatny, pokaż mu drogę do celu.

• PROŚ zamiast NAKAZYWAĆ. Partnerstwo i harmonia opierają się na pełnej szacunku ko-munikacji, nie zaś zmuszaniu konia przemocą, by się nam podporządkował.

• AKCEPTUJ i DOCENIAJ, ZAUWAŻAJ i BĄDŹ WDZIĘCZNY za każdą, nawet najmniejszą, próbę. Spraw, by koń opuszczał ujeżdżalnię, zachowując chęć do pracy, aby następnego dnia wszedł tam w pełnej gotowości, by starać się ponownie.

Dziękuję za rozmowę, Manolo. Czekamy na Ciebie w Polsce!

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o Manolo Mendezie i systemie „Training for Wellness”, przeczytajcie jego artykuły dotyczące szkolenia koni. Są opublikowane w wolnym dostępie na stronie: https://www.manolomendezdressage.com/ Część z nich jest również dostępna po polsku na stronie: http://classicalway.pl/

* W Hiszpanii słowem „Feria” określa się lokalne targi i festiwale, które odbywają w wioskach i miastach przez cały rok. Mężczyźni ubierają się w tradycyjne stroje, a kobiety w suknie do tańca flamenco. Podczas tego świę-ta odbywają się pokazy hiszpańskich koni – przyp. tłum.

** Chodzi o rozdzielenie w czasie działania pomocy, aby nie przekazywać koniowi sprzecznych sygnałów. Tak więc podczas wstrzymującego działania rąk, nie należy prosić o aktywizujące działanie łydką i odwrotnie. Zasada ta została po raz pierwszy opisana przez François Bauchera na początku XIX wieku – przyp. tłum.

Jak wygląda dzień z życia Manolo Mendeza w Australii?Kiedy jestem w domu poza Melbourne, uczę kilka dni w tygodniu oraz prowadzę kilka szkoleń w miesiącu. Aktualnie trenuję siedem koni, w tym cztery ogiery na mojej farmie w La Mancha, które rozpoczęły

startami w zawodach i z czasem pogodziłem się z tym. Sprawia mi natomiast radość, gdy wraz z moimi końmi biorę udział w wydarzeniach, takich jak Equitana, i robię tam pokazy. Tam mogę się dostosowywać do sytuacji, modyfikować program, zmieniać rodzaj ruchu itp. Taka swoboda jest niemożliwa na czworoboku.

Można zauważyć, że środowisko jeździeckie jest podzielone. Czy jest grupa, którą preferujesz?Rzeczywiście, obserwuję to. W każdej z grup są dobrzy i źli jeźdźcy. Mamy świetnych jeźdźców startujących w ujeżdżeniu i słabych jeźdźców trenujących ujeżdżenie klasyczne, więc powinniśmy być ostrożni, zanim przypniemy komuś łatkę. Nie wszyscy zawodowi dresażyści stosują hiper-fleksję i LDR, podobnie jak nie wszyscy jeźdźcy klasyczni mają zdrowe, szczęśliwe konie. Oceniam jeźdźca, patrząc na jego konia: czy pracując, dobrze się czuje i czy jest szczęśliwy. To wszystko.

Co cenią sobie w pracy z Tobą zawodnicy ujeżdżenia?Jestem postrzegany jako ekspert w zakresie nauki piaffu, pasażu i piruetu w galopie, ale mam nadzie-ję, że zawodnicy doceniają przede wszystkim to, że pomagam im sprawić, by ich konie były pięk-niejsze. Uczę w taki sposób, by jeźdźcy wspierali i zachęcali konie, aby pracowały jak najlepiej. Mam na myśli rozwijanie potencjału konia w taki sposób, by był spokojny, chętny do pracy, uważny, pewny siebie, rozluźniony, wygimnastykowany i elastyczny (tak jak mówi art. 401 przepisów FEI), poprzez ćwiczenia i figury wyjeżdżane w sposób delikatny i z finezją.

A sędziowie ujeżdżenia?Każdy sędzia jest inny, ale sądzę, że sędziowie dostrzegają i doceniają, że w treningu stosuję wytyczne z art. 401 FEI, w którym zdefiniowano przedmiot i podstawowe zasady ujeżdżenia.

z pewnością uczyć wyłącznie zawodników wysokiej klasy, a jednak uczysz wszystkich jeźdź-ców, Twój system zaś nazywa się „Training for wellness”. Dlaczego?Uczę w Australii wielu zawodników wysokiej klasy, ale doszedłem do wniosku, że chcę się dzielić moją wiedzą z amatorami, czyli tak naprawdę z większością jeźdźców. I dlatego uczę jeźdźców na wszystkich poziomach. Lubię, gdy na szkoleniach mam zarówno zupełnie zielone konie, jak i te na poziomie Grand Prix, ponieważ mogę wówczas

Świat Koni12