28
METEORYT METEORYT KWARTALNIK MI£OŒNIKÓW METEORYTÓW Nr 3 (55) Wrzesieñ 2005 ISSN 1642-588X W numerze: meteorytowa jesieñ we Francji cz. II nowe meteoryty ksiê¿ycowe i marsjañskie ABC fotografowania meteorytów cz. I przeprowadzka do Panamy czarne kamienie w Colorado ekspedycja w Mongolii wirtualna podró¿ do ziemskich kraterów

KWARTALNIK MI£OŒNIKÓW METEORYTÓW METEORYTmeteoryt.info/Met305.pdf · dzieci ze szko³y wesz³a do sali konfe- ... Zagadka chondr Powstawanie chondr od dawna jest jedn¹ z najbardziej

  • Upload
    lamhanh

  • View
    212

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

METEORYTMETEORYTKWARTALNIK MI£OŒNIKÓW METEORYTÓW

Nr 3 (55) Wrzesieñ 2005 ISSN 1642-588X

W numerze:– meteorytowa jesieñ

we Francji cz. II– nowe meteorytyksiê¿ycowe i marsjañskie– ABC fotografowania

meteorytów cz. I– przeprowadzka

do Panamy– czarne kamienie

w Colorado– ekspedycja w Mongolii– wirtualna podró¿

do ziemskich kraterów

METEORYT 3/20052

Zapraszamyna strone,Polskiego SerwisuMeteorytowego:jba1.republika.pl

METEORYT– biuletyn dla mi³oœników mete-orytów wydawany przez Olsz-tyñskie Planetarium i Obserwa-torium Astronomiczne, MuzeumMiko³aja Kopernika we From-borku i Pallasite Press – wydaw-cê kwartalnika Meteorite, z któ-rego pochodzi wiêksza czêœæ pu-blikowanych materia³ów.

Redaguje Andrzej S. Pilski

Sk³ad: Jacek Dr¹¿kowskiDruk: Jan, Lidzbark Warm.

Adres redakcji:skr. poczt. 614-530 Fromborktel. (0-55) 243-7218 w. 23

e-mail: [email protected]

Adres wydawcy:Olsztyñskie Planetarium iObserwatorium AstronomiczneAl. Pi³sudskiego 3810-450 Olsztyntel. (0-89) 533-4951

[email protected]

Biuletyn wydawany jest kwartal-nie i dostêpny g³ównie w prenu-meracie. Roczna prenumerata wy-nosi w 2005 roku 36 z³. Zaintere-sowanych prosimy o wp³acenie tejkwoty na konto wydawcy:

88 1540 1072 2001 5000 3724 0002BOΠSA O/Olsztyn.

Wydawca dysponuje tak¿e nu-merami archiwalnymi.

Pallasite PressP.O. Box 33-1218

Takapuna, AucklandNEW ZEALAND

4 issues per year $US35(2nd class airmail)

VISA & MasterCard accepted

www.meteor.co.nz

Subscribe toMETEORITE

Od redaktora:

Ten numer jest opóŸniony z powodu huraganu Katrina. Zaczê³o siêod tego, ¿e Martin Altmann spyta³, czy nie chcê kupiæ losu nameteorytow¹ loteriê fantow¹ zorganizowan¹, aby pomóc ofiaromhuraganu i powodzi. Uzna³em, ¿e to dobry pomys³, Jarek Bandurowskipoinformowa³ o loterii na liœcie dyskusyjnej i parê osób z Polskiwykupi³o losy po 10 dolarów sztuka. Niestety nikt z nas niczego niewygra³, wiêc pomoc by³a ca³kowicie bezinteresowna.

Organizatorem loterii by³ Geoff Notkin, znany czytelnikomMeteorytu z licznych artyku³ów. Ci¹gnienie losów by³o 17 wrzeœnia,wiêc spyta³em, czy nie móg³by napisaæ relacji dla nas. Odpowiedzia³, ¿eprzygotuje relacjê dla Meteorite i jeœli redaktor siê zgodzi i poczekamy,to przyœle tak¿e dla nas. Poczekaliœmy. Okaza³o siê, ¿e kupi³em kota wworku, bo relacja dotyczy bardziej targów w Denver ni¿ samej loterii,ale jest ³adnie napisana, wiêc warto j¹ zamieœciæ. Chcia³bym zwróciæuwagê, ¿e relacja pochodzi z numeru Meteorite, który jeszcze siê nieukaza³.

Opiekun internetowego katalogu meteorytów w zbiorach polskich,Maciej Cybulski, boryka siê z ró¿nymi trudnoœciami, ale katalog nadalprowadzi i stara siê rozwijaæ. Musia³ jednak zmieniæ adres i katalog jestdostêpny teraz na stronie http://www.mc2studio.pl. Do katalogu mo¿nawejœæ tak¿e ze strony Polskiego Serwisu Meteorytów.

Na ok³adce mamy piêkny przekrój meteorytu Mundrabilla. Zdjêciewykonane przez Danièle Rapin udostêpni³o Muséum d’HistoireNaturelle de Neuchâtel. Widaæ prawdziw¹ strukturê tego meteorytu ztroilitem miêdzy fragmentami metalu. Kolekcjonerzy maj¹ zwykle ma³eokazy sk³adaj¹ce siê wy³¹cznie z metalu. Rzadko udaje siê zdobyæMundrabillê z troilitem nawet tylko w postaci ma³ego fragmentupokazanego na drugim zdjêciu na ok³adce.

Targi Minera³ów w Monachium odbêd¹ siê tradycyjnie w ostatniweekend paŸdziernika. W pi¹tek wieczorem planowane jest spotkaniedealerów i kolekcjonerów meteorytów. Na liœcie uczestników widniejeMarcin Cima³a, S³awomir Derecki, Kazimierz Mazurek i Stanis³awJachymek jako bardzo prawdopodobny uczestnik. Na spotkaniu ju¿miejsca nie ma, ale na Targach miejsca jest du¿o. Szczegó³y poni¿ej.

Andrzej S. Pilski

METEORYT 33/2005

(Artyku³ z kwartalnika METEORITE Vol. 11 No. 3. Copyright © 2005 Pallasite Press)

Jesieñ we Francji (cz.II)Kevin Kichinka

Koñczymy nasz¹ wspóln¹ podró¿ doPary¿a kuchni¹, chondrami i rozmow¹z kustoszem francuskiej kolekcji mete-orytów — dr Brigitte Zanda.

Niepewnoœædobrego posi³ku

Na jesiennym niebie znik³y ostatnieblaski dnia, co przypomnia³o mi o za-mówionym obiedzie w Le Dome naMontparnasse. Niektórzy mówi¹, ¿e ichsole meuniere jest najlepsze w Pary¿u,ale dla mnie to spécialité jest pozba-wione gastronomicznej przygody. Na-wet spryskana cytryn¹ i wykoñczonakapryœnymi kaparami panierowanaryba posypana m¹k¹ i podsma¿ona jesttres facile.

Oddaj¹c siê z przyjemnoœci¹ kulinar-nym marzeniom, zastanawiam siê, jakiewino by pasowa³o i czy nie powinienemzamówiæ zamiast tego miseczki orze-chów laskowych z zaj¹cem.

Nie ma jednak czasu, wiêc pozostajêw wygodnym ukryciu dziewiêtnasto-wiecznego aneksu Natural History Mu-seum na Rue Buffon, cierpliwie czeka-j¹c na stoj¹ce pod znakiem zapytaniaprzyjemnoœci francuskiej kolekcji me-teorytów.

Mia³em ju¿ przedsmak skarbóww postaci hors d’oeuvre antarktyczne-go marsjañskiego meteorytu ALH84001 przyprawionego w³asnymi orga-nicznymi wêglanami, który zgrabniepodali badacze Jean-Claude Lorin i Bri-gitte Klossa.

Jednak mój apetyt na meteoryty nie-³atwo zaspokoiæ. Staram siê, by obs³u-¿y³ mnie sam mistrz francuskich mete-orytów, dr Brigitte Zanda. Byæ mo¿ezaprowadzi mnie ona na wizytê do piw-nic NHM, by spróbowaæ niektórych ska³kosmicznych z najlepszych œwiatowychroczników. W ostatnich latach tylko nie-liczni uprzywilejowani mogli przest¹piæte wrota, by zobaczyæ L’Aigle, Orgueilczy Chassigny. Je ne comprends pas.

Przerwa³em moje marzenia o bouti-que vin rouge, gdy odebrawszy w³aœniedzieci ze szko³y wesz³a do sali konfe-rencyjnej dr Zanda ze zmêczonym wy-

gl¹dem kogoœ, kto musi zacz¹æ kolejn¹rundê przyt³aczaj¹cych obowi¹zków.Gdy przedstawi³em siê, skierowa³a mniedo wspó³pracowników Jean-Claudei Brigitte: „Maj¹ pe³ne kwalifikacje, bywszystko panu powiedzieæ.”

Mo¿e i tak, ale nie s¹ upowa¿nienido otwarcia wrót historii.

Gdy poprosi³em, by poœwiêci³a kilkachwil komuœ, kto przyby³ z tak daleka,zgodzi³a siê niechêtnie, po czym uprzej-mie odpowiada³a na moje pytania przeztrzy godziny.

Poza licznymi publikacjami wspól-nie z mê¿em, Rogerem Hewinsem,M. Bourot-Denise i innymi dr Zanda jestwspó³autork¹ ksi¹¿ki Meteorites: TheirImpact on Science and History. Nie ogra-niczaj¹c siê tylko do p³acenia sk³adekcz³onkowskich w Meteoritical Society,zasiada w Komisji Nazewnictwa.

Dzia³aj¹c aktywnie na tym polu od1992 r., dr Zanda jest jednym z czo³o-wych autorytetów, jeœli chodzi o powsta-wanie chondr. Poniewa¿ decyduj¹ce zna-czenie ma tu wiedza o gwiazdachi mg³awicach, jest ona jednym z nielicz-nych meteorytyków znaj¹cych dobrzezagadnienia astrofizyki. Cel, jaki posta-wi³a sobie dr Zanda, to „badanie roli for-mowania siê chondr przy powstawaniuprotoplanet”.

Zagadka chondrPowstawanie chondr od dawna jest

jedn¹ z najbardziej istotnych, jeœli niefrustruj¹cych dziedzin meteorytyki. Po-godzenie wystêpuj¹cych tu sprzeczno-œci pozwoli lepiej naszkicowaæ wiêkszyobraz: warunki potrzebne do utworze-nia siê podobnych do Ziemi planetumo¿liwiaj¹cych powstanie ¿ycia.

Chondry zosta³y po raz pierwszy opi-sane jako „szarobrunatne, przewa¿nienieprzezroczyste, wyd³u¿one lub elip-tyczne globule”, gdy hrabia Jacques--Louis de Bournon zbada³ w 1802 r.próbki meteorytów Tabor H5, WoldCottage L6, Siena LL5 i Benares LL6.Bada³ je razem z Edwardem Howardem,ale nie uda³o im siê dok³adnie wysepa-rowaæ i zidentyfikowaæ sk³adników po-szczególnych „globul”.

Gustav Rose nazwa³ te globule chon-drami w 1862 r.

Henry Sorby, wynalazca mikrosko-pu petrograficznego, wywnioskowa³z badania p³ytek cienkich meteorytów,¿e chondry zakrzep³y ze stopionej ma-terii. „Stopione globule o wyraŸnie okre-œlonych zarysach nie mog³y uformowaæsiê w masie stopionej ska³y napieraj¹cejna nie ze wszystkich stron... niektóreby³y pierwotnie oderwanymi szklistymiglobulami jak krople ognistego desz-czu”. Sorby s¹dzi³, ¿e chondry powsta³y

L’Aigle — trzy pokryte skorup¹ okazy z deszczu meteorytów w 1803 r., który przekona³ naukow-ców, ¿e rzeczywiœcie kamienie spadaj¹ z nieba.

METEORYT 3/20054

z materii wyrzuconej przez s³oneczneprotuberancje albo z pozosta³oœci ogrza-nych przez m³ode, wiêksze S³oñce.

Niemal ka¿dy wybitny meteorytyk odNevila Story-Maskelyne w Londynie doGeorge Merrilla w Smithsonian Institu-tion zastanawia³ siê nad powstaniemchondr, ale jedynym rezultatem by³oodrzucenie ich teorii, poniewa¿ nie uda-³o im siê powi¹zaæ obserwowanychobecnie struktur, kszta³tów i sk³aduchondr. Elementy uk³adanki wci¹¿ niepasuj¹ do siebie.

Chondry s¹ kulistymi obiektamiw chondrytach, o wielkoœci przewa¿nieod 0,1 do 1 mm, sk³adaj¹cymi siê prze-wa¿nie z minera³ów krzemianowych.Uwa¿a siê, ¿e powsta³y one w wynikuszybkiego stopienia i krystalizacji „ku-lek py³u” w mg³awicy s³onecznej.

Hap McSween podzieli³ chondry nadwa typy. Zawieraj¹cy mniej FeO typ Ima wiêcej pierwiastków trudno topli-wych i mniej pierwiastków umiarkowa-nie lotnych. Zawieraj¹cy wiêcej FeO typII ma sk³ad bardziej chondrytowy. PóŸ-niej powsta³y inne systemy klasyfikacjioparte na strukturze i sk³adzie chemicz-nym i mineralnym.

Aktualne scenariusze powstawaniachondr agresywnie pobudzaj¹ wyobraŸ-niê:

• ogrzewanie gazu mg³awicy przezfale uderzeniowe od tworz¹cych siê pla-net jowiszowych;

• rozb³yski promieniowania gamma;• spiralne fale gêstoœci lub wy³ado-

wania elektryczne w dysku protoplane-tarnym;

• stopienie istniej¹cych wczeœniej sta-³ych cia³ w mg³awicy przez kilkuminu-towe b³yskawiczne ogrzanie przez faleuderzeniowe wywo³ane przez rozb³yskipromieni rentgenowskich z gwiazdytypu T-Tauri (protos³oñca).

Mno¿¹ siê argumenty za powstawa-niem chondr w „systemach otwartych”(mg³awica s³oneczna) lub „systemachzamkniêtych” (na planetoidach wczesnejgeneracji).

Twórcy teorii próbuj¹ pogodziæ wy-znaczone doœwiadczalnie tempa stygniê-cia, dowody wielokrotnych zjawiskogrzewania, obecnoœæ nie stopionych,reliktowych okruchów, tajemnicze ob-wódki wokó³ chondr, bardzo ró¿ny sk³adchemiczny i izotopowy oraz wiek, któ-ry jest o 2 mln lat m³odszy od najstar-szych cia³ sta³ych mg³awicy — inkluzjiwapniowo-glinowych (CAI), staraj¹c siêzrealizowaæ trudny cel uzyskania jedno-

litej teorii tworzenia siê chondr.

Z³udne wspomnieniaUsiedliœmy z Brigitte przy d³ugim

stole w w¹skiej sali konferencyjnej z wy-sokimi oknami w otoczeniu pó³ek wy-pe³nionych Meteoritics, Nature i Geo-chimica Cosmochimica Acta od latpiêædziesi¹tych.

Moim celem by³o pokazanie czytel-nikom Meteorite pracy dr Zanda i ba-jecznych okazów, które podobno znaj-duj¹ siê w zbiorach paryskiego NHM.

Podobno?Od roku 1998 nast¹pi³ du¿y wyp³yw

historycznych meteorytów z narodo-wych zbiorów na rynek. Ten rok ozna-cza pocz¹tek masowego odnajdywaniameteorytów na Saharze, zw³aszcza w jejpó³nocno-zachodniej czêœci (NWA).Widaæ to po iloœci materii obecnie do-stêpnej po cenach, które ustabilizowa³ysiê na po³owie ich pierwotnego pozio-mu.

WyraŸnie widaæ, ¿e muzealny stanposiadania okazów L’Aigle, Ensisheim,Tabor, Steinbach, Stannern, Wold Cot-tage i innych zmniejszy³ siê wskutekwymiany na NWA, obiecuj¹cych, alebez rodowodu.

Jakie s¹ rezultaty tych wymian? Czynasza wiedza o meteorytach wzros³a pro-porcjonalnie do wymienianego materia-³u? Jeœli historyczne meteoryty s¹ rze-czywiœcie szczególne i s¹ czêœci¹œwiatowego dziedzictwa, to czy jest winteresie publicznym wypuszczenie ichna rynek, gdzie wiêkszoœæ jest krojonana coraz mniejsze kawa³ki? A jeœli uzna-

my za odpowiedzialne usuwanie czêœcitej nieodnawialnej materii z narodowychzbiorów, to w którym momencie siê za-trzymaæ?

Zobaczenie francuskich zbiorów nietak ³atwo zorganizowaæ. Rozmawia³emz wieloma miejscowymi dealerami, po-szukiwaczami i badaczami i ¿aden z nichnie uzyska³ dostêpu do tych meteorytówod wielu lat. Jeden z badaczy nazwa³ je„ukryt¹ kolekcj¹”.

Chronion¹? Zgoda. Ale ukryt¹?Zelimir Gabelica, profesor chemii na

Universite de Haute-Alsace i dobrzeznany g³ówny organizator dorocznychtargów meteorytowych w Ensisheim,opowiedzia³ o swym doœwiadczeniuz 1994 r.

Goszcz¹c u nie¿yj¹cego ju¿ PaulaPellasa, odwiedzi³ kolekcjê i widzia³okaz Orgueil „... wielkoœci ananasa. Niepamiêtam, ile wa¿y³, ale Pellas trzyma³go obur¹cz.”

Gabelica doskonale pamiêta, jak Pel-las beztrosko powiedzia³: „Mam w rê-kach meteoryt, dla którego móg³bym byædealerem. Móg³bym ustaliæ cenê ryn-kow¹ w dowolnej wysokoœci.” PellaspóŸniej odszed³, pozostawiaj¹c Claude'aPerrona, który pokaza³ mu inne okazyw magazynowych szufladach.

Ów okaz Orgueil, przypuszczalnienajwiêkszy istniej¹cy okaz chondrytuwêglistego CI1, by³by wœród spisanychw Météorites de France Carona, Devil-le’a i Lebruna okazów wa¿¹cych ³¹cznie11,35 kg. Catalogue of Meteorites po-daje tylko 8,72 kg.

Du¿y okaz Orgueil jest obecnie nawystawie w NHM w Montauban, ko³o

Juvinas — pokryty typow¹ dla eukrytów oleist¹ skorup¹ obtopieniow¹ ten okaz wygl¹da tak œwie-¿o, jak wtedy gdy spad³ w 1821 r. Juvinas by³ pierwszym meteorytem, w którym stwierdzono zawar-toœæ augitu (1825), anortytu (1846) i litu (1859). Fot. NHM w Pary¿u.

METEORYT 53/2005

Tuluzy i mo¿na go zobaczyæ na ich stro-nie internetowej:

www.montauban.com/detente/deten-te_vie_culturelle/musees/naturel_mine-raux.php

Pierre Rochette, profesor Uniwersy-tetu Aix-Marseilles 3 i autor The Magne-tic Classifications of Meteorites (MAPS,2003) zdo³a³ odwiedziæ unikalne fran-cuskie zbiory w ramach projektu badaw-czego w 2002 r.

„S¹ w dobrym stanie i dobrze prze-chowywane w solidnym, ale bardzow¹skim pomieszczeniu. Warunki prze-chowywania oczywiœcie nie pozwalaj¹wejœæ nikomu poza personelem i nielicz-nymi badaczami. Pomieszczenie ze zbio-rami w Pary¿u jest w innym budynku,poza ogromn¹ wystaw¹ minera³ów itrzeba przejœæ przez wiele drzwi z alar-mami i dziwnymi zamkami. Aby tamwejœæ, trzeba wy³¹czyæ alarm na wysta-wie skarbów, takich jak klejnoty z koro-ny œwiêtego Ludwika. Jest to miejsce,gdzie s¹ wystawiane okazy wymagaj¹-ce szczególnego zabezpieczenia, dlate-go jest to du¿y problem.”

Dr Rochette uwa¿a, ¿e brak dostêpudo zbiorów to nie kwestia z³ej woli ku-stosza, ale innych priorytetów przyograniczonych funduszach. „Wystawadinozaurów i zoologiczna zosta³a od-nowiona, a dzia³ z minera³ami i mete-orytami wci¹¿ czeka.”

Nie mog¹c uzyskaæ nigdzie informa-cji na ten temat, spyta³em, czy orientujesiê w nowej polityce wymian we fran-cuskim systemie muzealnym. Po prze-kazaniu tego pytania dr Zanda Rochettedoda³: „Najwa¿niejszym zadaniem ku-stosza jest zachowanie historycznych

zbiorów dla przysz³ych pokoleñ. Dru-gorzêdnym zadaniem jest spe³nianie¿yczeñ badaczy pragn¹cych analizowaænajnowsze SNC znalezione w Afryce.W takim tempie, w jakim na przyk³adwycieka³y ze zbiorów Ensisheim i St.Sauveur, wyczerpa³yby siê one du¿owczeœniej ni¿ tereny znalezisk NWA.”

Z dr Brigitte ZandaWidoczne uszczuplenie francuskich

zbiorów i przypadkowy zwi¹zek z wy-mianami za materia³ NWA wyda³ mi siêdobrym tematem do rozpoczêcia rozmo-wy z dr Zanda.

Meteorite (M) — Nowa polityka mu-zealna nie pozwala ju¿ na wymianymeteorytów ze zbiorów NHM w Pary-¿u. Czy jest to skutek doœwiadczeñ z po-zyskiwaniem meteorytów NWA?

Dr Brigitte Zanda (BZ) — Absolut-nie nie. Nie ma to nic wspólnego z me-teorytami NWA. Przepisy w MuzeumPrzyrodniczym zmieni³y siê, ale dotycz¹one wszystkich muzeów we Francji. Ist-nieje tak zwane „loi musée”, które zo-sta³o wprowadzone kilka lat temu. Mu-zeum Przyrodnicze zosta³o w³¹czone dotego systemu. To w³aœnie jest to nowe.

Przepisy mówi¹, ¿e ¿aden okaz, pókijest w³asnoœci¹ pañstwa, nie mo¿e byænikomu oddany. Jest wiêc problem, jakinterpretowaæ to prawo. Nie powinniœmysprzedawaæ ani wymieniaæ ¿adnegoobiektu. Nie jest jasne, czy s¹ jakieœ spo-soby umo¿liwiaj¹ce wymiany. Wci¹¿mo¿emy dawaæ próbki do badañ, ponie-wa¿ przyjmuje siê, ¿e jest to z korzyœci¹dla zbioru. Naprawdê jest problem, jakinterpretowaæ te przepisy.

M — Czyli mo¿ecie coœ daæ, ale nie

mo¿ecie wzi¹æ niczego w zamian?BZ — Mo¿emy daæ materia³ do ba-

dañ naukowych. Nie mo¿na tak po pro-stu daæ go, komu siê chce.

M — Jeœli chodzi o meteoryty NWA,odnaleziono tam tak du¿o rzadkichi wa¿nych dla nauki typów meteorytów— howardytów, diogenitów, ksiê¿yco-wych, marsjañskich. Wygl¹da na to, ¿ete przepisy stawiaj¹ paryskie Muzeumw gorszej sytuacji w stosunku do tych„znalazców”, którzy nie s¹ naukowca-mi. Jeœli myœl¹ oni o „podarowaniu”okazów NHM, nie mo¿ecie daæ im w re-wan¿u ¿adnej próbki „do badañ nauko-wych”.

BZ — Zgodnie z now¹ polityk¹mamy dostawaæ pieni¹dze na zakupokazów, aby powiêkszaæ zbiory. Dy-rektor Muzeum powiedzia³ nam, ¿e za-mierza interpretowaæ przepisy w naj-bardziej konserwatywny sposób.Zgadza siê on, ¿e zbiory nale¿y po-wiêkszaæ i ma zapewniæ trochê fun-duszy na ten cel.

M — Czy przedstawi³ bud¿et?BZ — Nawet jeœli to zrobi³, to nie

jest to informacja do publicznej wiado-moœci.

M — Pytam, bo dobrze znam, nie-stety, rynkowe ceny meteorytów. S¹ onezbyt wysokie dla wielu muzeów utrzy-mywanych z publicznych funduszy.

BZ — S¹dzê, ¿e musimy zachowaærozs¹dek, jeœli chodzi o ceny meteory-tów. Myœlê, ¿e marsjañskie meteoryty s¹bardzo wa¿ne pod wzglêdem nauko-wym, ale ceny s¹ horrendalne. Dla nasto tak, jakby okraœæ podatnika, aby za-p³aciæ za ma³y kawa³ek ska³y, nawet jeœ-li jest interesuj¹cy.

Problem polega na tym, ¿e meteory-towy rynek jest w rzeczywistoœci nie-

Ornans — dwa okazy o ³¹cznej wadze oko³o 6 kgodnaleziono po spadku 1 lipca 1868 r. Ornanswybrano w 1974 r. jako prototypowy meteorytw klasyfikacji chondrytów wêglistych (CO3).Przedstawiony tu okaz jest prawdopodobnieg³ówn¹ mas¹ 3,53 kg. Fot. NHM w Pary¿u.

Château Renard — plagioklaz zosta³ po raz pierwszy rozpoznany przez Rammelsberga w 1848 r.w meteorycie odnalezionym jako pojedynczy kamieñ po spadku 12 czerwca 1841 r.

METEORYT 3/20056

ustabilizowany. Jeœli kupujemy dzie³osztuki, na przyk³ad obraz Gauguina, tojest warte dziœ tyle i za dziesiêæ lat bê-dzie warte tyle samo, a najprawdopodob-niej nieco wiêcej.

Jeœli weŸmiemy meteoryt kamienny,powiedzmy Calcalong Creek, to popa-trzmy, jak zmieni³a siê cena przez ostat-nie dziesiêæ czy siedem lat.

Dziesiêæ lat temu nie musielibyœmyp³aciæ du¿o za Zagami. Nie wiemy, ilejeszcze materii pojawi siê za dziesiêæ lat.Po prostu nie s¹dzê, ¿e powinniœmy ku-powaæ te meteoryty po maksymalnychcenach. Nawet gdybyœmy mieli fundu-sze, nie by³abym zwolennikiem kupo-wania okazów za takie ceny.

Owszem, marsjañskie i ksiê¿ycowekamienie s¹ wyj¹tkowe, ale s¹dzê, ¿e ichceny s¹ przesadnie zawy¿one. S¹ to ka-mienie, które ktoœ po prostu podniós³z ziemi.

M — Czy s³ysza³a Pani coœ o nowymchassignicie? (Ta rozmowa odbywa³asiê, zanim Bruno Fectay og³osi³ o swymodkryciu).

BZ — Owszem, s³ysza³am. Nie mogêwiele powiedzieæ, bo go nie widzia³am.Widzia³ go jeden z moich wspó³pracow-ników i mówi, ¿e nie wygl¹da on jakchassignit. Mówi, ¿e wygl¹da to jak du-nit, ale niczego podobnego dot¹d niewidzia³. Zobaczy³ go na wystawie i mó-wi, ¿e by³ bardzo œwie¿y i zielonyz czarn¹ skorup¹. Ciekawa jestem, ktogo klasyfikuje.

M — To jest bardzo ekscytuj¹ce od-krycie.

BZ — Jeœli to prawda, jest to ogrom-nie ekscytuj¹ce.

M — Co wobec tego stanie siê z cen¹Chassigny? Obecnie jest rzadko ofero-wany i kosztuje przynajmniej $30000 zagram.

BZ — Wci¹¿ jest to Chassigny. Na-

dal jest to historyczny spadek. Cena siênie zmieni.

M — A teraz ktoœ znalaz³ inny nakh-lit. Jest nieco zwietrza³y, ale sprzedajesiê za wiêcej ni¿ Nakhla, historycznyspadek.

BZ — Bóg wie, dlaczego.M — Do tego artyku³u chcia³bym zo-

baczyæ i sfotografowaæ historyczne fran-cuskie meteoryty. Jednak w muzeum niema ¿adnej publicznej wystawy.

BZ — Rzeczywiœcie, nie ma wysta-wy. Galeria po drugiej stronie ulicy mazostaæ przebudowana, ale nie mamy nato funduszy i wci¹¿ siê o nie staramy.

M — Pani kolega, dr Claude Perronnapisa³ w e-mailu w maju, ¿e „Bêdziepan rozczarowany. Jeszcze du¿o czasuup³ynie, zanim znów bêdziemy mieli pu-bliczn¹ wystawê.”

BZ — Zgadza siê.M — Wiêkszoœæ muzeów zwykle

wystawia du¿e meteoryty ¿elazne —z regu³y najwiêksze, jakie maj¹. Nie-którzy pokazuj¹ Zagami, poniewa¿ jestz Marsa, mo¿e jakiœ pallasyt. Bywa te¿wybór dobrze znanych meteorytów.Jednak „dobry towar” jest zawsze od³o-¿ony, chroniony, dostêpny tylko do ba-dañ i jest pokazywany jedynie na za-proszenie.

Pracuj¹c jako korespondent Meteoritemia³em szczêœcie uzyskaæ dostêp dowielkich zbiorów w Chicago i Londy-nie. Ludzie mówili mi jednak, ¿e histo-rycznych czy szczególnych okazów tuw Pary¿u, interesuj¹cych ludzi, nie bêdêmóg³ zobaczyæ; ¿e to wielkie muzeumnie umo¿liwi mi dostêpu. Chcia³bymsfotografowaæ L’Aigle i kilka innych.Jest u was 750 gramów Chassigny po-

mniejszone o próbki u¿yte na wymianêlub do badañ. Jest tu francuski spadekBarbotan z 1790 r. Macie ogromny okazOrgueil; Catalogue of Meteorites po-daje, ¿e w sumie jest tu 8,7 kg. Wszyst-ko to s¹ niezwykle wa¿ne meteoryty,które ludzie pasjonuj¹cy siê tym chcie-liby zobaczyæ.

BZ — Nie mamy takiego du¿ego oka-zu Orgueil. Mamy wiele okazów.

M — Dziœ interesuje mnie g³ówniezapisanie pani pogl¹dów na tematy zwi¹-zane z meteorytami. Potem chcia³bymsfotografowaæ niektóre z tych rzadkichlub znacz¹cych historycznie meteory-tów, które s¹ schowane.

BZ — Musia³abym spytaæ Muzeum,jaka jest ich polityka; musia³abym spró-bowaæ uzyskaæ zgodê na zrobienie tego.

M — Gdzie s¹ przechowywane me-teoryty?

BZ — Wiêkszoœæ okazów jest w ga-lerii po drugiej stronie ulicy. S¹ onew trzech miejscach; mo¿na zobaczyæ tyl-ko najwiêksze meteoryty ¿elazne. G³ów-na czêœæ zbioru jest na piêtrze w galeriiw osobnej sali. Du¿o okazów jest te¿ wpiwnicy, w niewielkiej pracowni. Nie s¹to koniecznie te najcenniejsze, ale te kru-che trzymamy w atmosferze azotu.

M — Czy mo¿emy je dziœ zobaczyæ?BZ — Nie, ale spróbujê znaleŸæ mo¿-

liwoœæ innego dnia.M — Dziêkujê. Co obecnie interesu-

je pani¹ najbardziej w meteorytach?BZ — Chondry. Zawsze interesowa-

³am siê chondrami.M — Powstawanie chondr wci¹¿ jest

g³ównym tematem dla wielu badaczy.Jaka jest pani teoria na temat tworzeniasiê chondr?

Orgueil — Dwadzieœcia kamieni tego CI1 spad³o 14 maja 1864 roku. Wiêkszoœæ by³a wielkoœcipomarañczy, ale jeden, wielkoœci kantalupy, jest najwiêkszym okazem CI1, jaki kiedykolwiek zna-leziono. Fot. NHM w Pary¿u.

Ensisheim — w tym historycznym LL6, któryspad³ w 1492 r., Fourcroy znalaz³ nikiel, co by³opóŸniej dla Biota dowodem, ¿e „kamienie spa-d³y z nieba”. Fot. NHM w Pary¿u.

METEORYT 73/2005

BZ — W gruncie rzeczy nie mam teo-rii na temat powstawania samych chondr.Myœlê, ¿e wiemy zbyt ma³o, aby spre-cyzowaæ teoriê i stwierdziæ: „To jests³uszne, a to jest b³êdne.” Jednymz g³ównych punktów jest to, ¿e tworze-nie siê chondr jest rzeczywiœcie rozstrzy-gaj¹c¹ rzecz¹, która modelowa³a py³i zmienia³a sk³ad rzeczy, tworz¹c mete-oryty o odmiennym sk³adzie przez gro-madzenie chondr o ró¿nym sk³adziez ró¿nych ska³. Myœlê, ¿e to ujednorod-ni³o materiê, która by³a bardzo ró¿no-rodna, zanim zosta³a stopiona i powsta-³y chondry. Myœlê, ¿e tworzenie siêchondr mia³o bardzo wa¿n¹ rolê w kszta³-towaniu Uk³adu S³onecznego. Jak to siêsta³o? Nie wierzê, ¿e ju¿ wiemy. Nie wi-dzieliœmy dostatecznie du¿o. Byæ mo¿enie patrzyliœmy na w³aœciwe rzeczy.

Myœlê, ¿e w meteorytach jest wci¹¿informacja do zebrania. Oczywiœciemusimy patrzeæ na najbardziej pierwot-ne meteoryty, ale jak my na nie patrzy-my, czego szukamy? Jest mnóstwo ukry-tych informacji.

M — Jeœli ma pani zamiar badaæ po-chodzenie chondr, patrzy pani najpierwna te najmniej zmetamorfizowane. Czymówimy o meteorytach takich jak Or-gueil, Ivuna czy Tagish Lake?

BZ — Nie. Te meteoryty nie maj¹chondr. aden z pierwotnych meteorytównie ma chondr. Meteoryty CI (wêgliste,typu Ivuny) maj¹ sk³ad chemiczny Uk³a-du S³onecznego. Oznacza to sk³ad che-miczny S³oñca z wyj¹tkiem najbardziejlotnych pierwiastków, których jest naweto trzy rzêdy wielkoœci mniej. Jeœli porów-namy sk³ad chemiczny S³oñca ze sk³a-dem tych meteorytów, jest on taki sam.Wiemy wiêc, ¿e s¹ one próbkami mg³a-wicy s³onecznej i ich sk³ad nie zmieni³siê od tego czasu. Zmieni³a siê postaæ tegosk³adu. W zasadzie jest to jak b³oto, mi-nera³y ilaste. Wiemy, ¿e prawdopodob-nie nie zawsze tak by³o, ¿e zmieni³o siêto w ciele macierzystym. Ale ogólny sk³adsiê nie zmieni³.

S¹ to jednak jedyne meteoryty, któ-rych sk³ad siê nie zmieni³. Wszystkieinne uleg³y pewnemu frakcjonowaniuwzglêdem nich. Wszystkie chondry s¹frakcjonowane, ka¿da jedna. S¹dzê, ¿eta zmiana, to frakcjonowanie, mia³omiejsce podczas formowania chondr.Jeœli wiêc chcemy badaæ pochodzeniechondr, myœlê, ¿e powinniœmy rozpatry-waæ to w kontekœcie: co jest wokó³ nich,jaki rodzaj ciasta skalnego je otacza, jaks¹ zbudowane meteoryty.

Dwa lata temu zrobi³am du¿a mapêp³ytki cienkiej Semarkony. Jest to chon-dryt LL3, niezbyt znany wœród kolek-cjonerów, poniewa¿ na rynku nie ma¿adnego okazu, absolutnie ¿adnego. Jestto jednak niezwykle wa¿ny meteoryt,który spad³ w Indiach.

M — Jest to typ LL3.0, bardzorzadki.

BZ — W³aœnie. Jest w Indiach i trzy-maj¹ go w ukryciu. Nikt nie ma do nie-go dostêpu, chocia¿ jest fragmentw Smithsonian Institution. Smithsonianudostêpni³ trochê, ale jest tego bardzoma³o.

Dwa lata temu zrobi³am du¿a mapêz muzealnego zdjêcia p³ytki cienkiej.By³am zaskoczona wynikiem. Czy¿ nieuwa¿a siê, ¿e wszystkie chondry s¹ kul-kami? Wiêkszoœæ tych w Semarkonienie jest i nie tylko to, bo s¹ one mode-lowane przez siebie wzajemnie. Za-miast „kropelki” mamy rzeczy, które s¹rzeŸbione jedna przez drug¹. Maj¹ ta-kie kszta³ty, jakby zderza³y siê, gdy by³yjeszcze plastyczne. Nie kropelki, nieciek³e. Szkliwo nie by³o jeszcze sztyw-ne. By³y one gdzieœ miêdzy ciecz¹ a cia-³em sta³ym.

By³am naprawdê zdumiona, gdystwierdzi³am, ¿e nikt tego nie opisywa³;nikt o tym nie mówi³. Co ciekawe, jestNWA, nie pamiêtam numeru, 500 coœ(NWA 487 L/LL3.2 i NWA 505 LL3.4— Meteorite), który dostarczy³ MarvinKilgore, a sklasyfikowa³ Dante Lorettaz Uniwersytetu Arizoñskiego. Zauwa-¿y³ on i opisa³ dok³adnie to samo. Mia³on abstract na konferencji MeteoriticalSociety, a ja mia³am na konferencji

Goldschmidta. By³o to chyba w odstê-pie tygodnia.

To (te plastyczne chondry) rzeczywi-œcie nam coœ mówi. Mo¿e te obiektyzderza³y siê i jest to tylko wynik akrecji,¿e niektóre s¹ roz³upane. A mo¿e byæ,¿e by³y one gorêtsze podczas akrecji ni¿myœlimy. Niektóre z tych obiektów by³ygor¹ce, gdy siê ³¹czy³y. Jeszcze tego niewiemy. Myœlê, ¿e wci¹¿ mamy rzeczypodobne do tych, których naprawdê mu-simy poszukaæ.

Powstawanie chondr jest z³o¿onymproblemem. Jeœli popatrzymy na licz-bê teorii na ten temat, widaæ, ¿e tak na-prawdê tego nie rozumiemy. Jest to takdaleko od nas i w czasie, i w przestrze-ni; naprawdê trudno to powi¹zaæ z rze-czywistoœci¹. Jest jeszcze wiele do zro-bienia.”

Brigitte przesz³a ze mn¹ do laborato-rium, gdzie ostro¿nie po³o¿y³a na stolema³¹, zamkniêt¹, prostok¹tn¹, szklan¹kasetkê, ostrzegaj¹c: „Ostro¿nie, to Or-gueil”. Wewn¹trz by³o sporo fragmen-tów od poni¿ej grama do szeœciogramo-wych, niektóre ze skorup¹. W sumie by³otego chyba 70 g.

„Proszê mi pozwoliæ spróbowaæ no-sem” — powiedzia³em i unios³emwieczko, by wyw¹chaæ zwi¹zki orga-niczne tego maj¹cego 4,55 mld lat rocz-nika. Uœmiechnê³a siê, gdy powiedzia-³em, ¿e wyczuwam bukiet amoniaku.

By³o ju¿ póŸno, wiêc zostawi³emBrigitte z jej plastycznymi chondramii poszed³em na dobr¹ kolacjê w Pary¿u.Obieca³a mi postaraæ siê niezw³ocznieo pozwolenie na zobaczenie francuskiejkolekcji; jak twierdzi³a, nie wymaga³oto obszernej biurokracji.

Puk, puk, pukdo drzwi nieba

Dr Zanda nie zdo³a³a uzyskaæ pozwo-lenia od jej prze³o¿onego, abym móg³odwiedziæ tajn¹ œwi¹tyniê. £adne zdjê-cia, które mi uprzejmie przys³a³a, wi-doczne w tym i poprzednim numerze,s¹ pami¹tk¹ moich starañ o zobaczeniefrancuskiej kolekcji.

Przyby³em do Francji, by odwiedziæzmar³ych w katakumbach, by delekto-waæ siê histori¹ i nauk¹ bezcennej ko-lekcji meteorytów NHM.

Jednak drzwi by³y zamkniête, a o-dŸwiernego nie by³o.

Dziêkujê dr. Jeffowi Grossmanowi,którego rady poprawi³y rozdzia³ o po-wstawaniu chondr.

Dr Brigitte Zanda stoi obok gabloty z plytkamicienkimi przechowywanymi w gazowym azociei przed plakatem pokazujacym chondry z mete-orytu Semarkona L3.0. ß

METEORYT 3/20058

(Artyku³ z kwartalnika METEORITE Vol. 11 No. 3. Copyright © 2005 Pallasite Press)

Nowe meteoryty ksiê¿ycowei marsjañskie

Norbert Classen

Czytelnicy „Meteorytu” przypo-minaj¹ sobie zapewne artyku-³y „W pogoni za Ksiê¿ycem —

wyznania lunatyka” (czerwiec 2003)i „Kamienie z Czerwonej Planety — al-ternatywna wyprawa na Marsa” (wrze-sieñ 2003), w których pisa³em o swojejpasji, czyli planetarnych meteorytach,o moich prywatnych zbiorach i w ogó-le o ska³ach ksiê¿ycowych i marsjañ-skich. Od tego czasu wiele siê zmieni-³o i chcia³bym przedstawiæ jeszczetrochê wyznañ i kilka nowych meteory-tów ksiê¿ycowych i marsjañskich, któ-re znaleziono, sklasyfikowano i opubli-kowano w ci¹gu ostatnich dwóch lat.

Promieñ szczêœciaKrótko przed napisaniem „Wyznañ”

na pocz¹tku 2003 r. ³owca meteorytówSiegfried Haberer zaprosi³ mnie dowziêcia udzia³u w jednej z jego ekspe-dycji do Omanu. Nigdy przedtem nieby³em na pustyni ani nie poszukiwa³emmeteorytów w terenie. Moja aktywnoœæjako poszukiwacza ogranicza³a siê dotargów minera³ów i do wirtualnych ob-szarów rozrzutu w Internecie, czyli dostron dealerów meteorytów i polowa-nia na eBayu. Wyjazd na pustyniê by³czymœ zupe³nie innym, prawdziwymwyzwaniem, wiêc z mieszanin¹ obawyi nadziei z radoœci¹ zaakceptowa³empropozycjê Siegfrieda i przy³¹czy³emsiê do jego wyprawy.

Jako zdeklarowany lunatyk i mar-sjañski maniak mog³em tylko nama-wiaæ Siegfrieda do odwiedzeniawszystkich znanych obszarów rozrzu-tu ksiê¿ycowych i marsjañskich me-teorytów w Omanie. Dla mnie nie by³to zwyk³y wyjazd na poszukiwania, alebardziej duchowe prze¿ycie; piel-grzymka do œwiêtych miejsc, gdzieKsiê¿yc i planeta Mars rzeczywiœciedotknê³y Ziemi. Co za perspektywadotrzeæ tam osobiœcie, delektowaæ siêtym uczuciem, a mo¿e nawet mieæ szan-sê znalezienia planetarnego meteorytusamodzielnie. Siegfried nie by³ jednak

zbyt przekonany, ¿e to siê mo¿e zda-rzyæ, poniewa¿ by³ tam ju¿ parê razybez powodzenia.

Najpierw zatrzymaliœmy siê na ob-szarze rozrzutu shergottytów Sayh alUhaymir, gdzie od 1999 r. znalezionokilkanaœcie okazów i fragmentów tegomarsjañskiego meteorytu. Skoro znale-ziono ponad 10 okazów o ³¹cznej wa-dze ponad 10 kg, to mia³em du¿¹ na-dziejê, ¿e mo¿e tam byæ ich wiêcej.W istocie zaczê³o mnie przeœladowaæprzeœwiadczenie, ¿e pierwszy znalezio-ny przeze mnie meteoryt mo¿e i powi-nien byæ ksiê¿ycowy lub marsjañski.W terenie moje nadzieje szybko zma-la³y, gdy zobaczy³em, jak trudno zna-leŸæ cokolwiek w tym bezmiarze pia-sku, kamieni i ¿wiru. Siegfried znalaz³kilka paskudnie zwietrza³ych chondry-tów, ale wszystko, co ja znalaz³em, tofakt, ¿e naprawdê nie by³em przygoto-wany na pustyniê i bezlitosne, pustyn-ne s³oñce. Potrzebowa³em odpoczyn-ku, wiêc postanowiliœmy jechaæ dalejna po³udnie, na miejsce znajdowanialunaitów Dhofar i rozkoszowaæ siêprzez chwilê komfortem klimatyzowa-nego wnêtrza naszego Landcruisera.

Nasz nastêpny przystanek by³ w go-spodzie Wadi Quitbit, gdzie rozkoszo-wa³em siê luksusem prysznica, ciep³e-go posi³ku i prawdziwego ³ó¿ka —czegoœ, czego nie doceniamy w codzien-nym ¿yciu, a co staje siê niezwyk³e napustyni. Odœwie¿eni i z odrodzon¹ na-dziej¹ wyruszyliœmy na pobliskie obsza-ry rozrzutu lunaitów Dhofar 081/280i Dhofar 302/303/305/306/307. Niedaw-no znaleziono wiêcej okazów tego ostat-niego i perspektywy na dalsze znalezi-ska wygl¹da³y dobrze. Jednak po trzechdniach poszukiwañ nie znalaz³em anijednego meteorytu, natomiast Siegfriedmóg³ przynajmniej pochwaliæ siê jesz-cze kilkoma chondrytami zwyczajnymi,które znalaz³ w okolicy obszaru rozrzu-tu. Nie by³o to jednak nic, o czym bywarto napisaæ do domu.

Moja pielgrzymka zakoñczy³a siêw œrodku nigdzie, a moje nadzieje opa-d³y na dno. Potem, ku mojemu zasko-czeniu, podda³em siê samotnoœci pusty-ni i postanowi³em cieszyæ siê spêdzanymtam czasem, uwolniwszy siê od wszel-kich oczekiwañ, nadziei i obaw. Ju¿ pokilku chwilach zauwa¿y³em du¿ego dia-b³a py³owego tañcz¹cego z wolna po

Wa¿¹ca 2,54 g p³ytka stanowi pe³ny przekrój pierwszego znalezionego przeze mnie meteorytu,lunaitu Dhofar 908. Przy wymiarach 38z25×1 mm jest ona jedn¹ z najwiêkszych p³ytek tego piêk-nego meteorytu ksiê¿ycowego. Wszystkie zdjêcia autora.

METEORYT 93/2005

pustyni — cudowny widok — i posta-nowi³em pójœæ za nim przez chwilê. Pokilkuset metrach diabe³ py³owy „od-pocz¹³” nad ma³ym krzakiem, unosz¹cswój wir wysoko nad ziemiê, by w koñ-cu rozmyæ siê w powietrzu. Gdy dotar-³em do ma³ego krzaka, zobaczy³em czar-ny kamieñ, do po³owy schowany zakawa³kiem ¿wiru. Serce zaczê³o miszybciej biæ. Ten kamieñ na pewno wy-gl¹da³ dobrze i zaraz pomacha³em doSiegfrieda, by zwróciæ jego uwagê i po-prosiæ, by przyszed³ i rzuci³ okiem.

Krótko mówi¹c, znalaz³em w koñcumój pierwszy meteoryt, wa¿¹c¹ 81 gg³ówn¹ masê lunaitu opublikowanegojako Dhofar 908. Pechowy okres siêskoñczy³ i w nastêpnych dniach znaleŸ-liœmy razem z Siegfriedem jeszcze osiemfragmentów tego meteorytu, powiêksza-j¹c jego ca³kowit¹ wagê do ogromnejwartoœci 245 g. Po kilku dniach znalaz-³em inny ksiê¿ycowy meteoryt w pew-nej odleg³oœci od miejsca znalezieniaDhofara 908. By³ to malutki, wa¿¹cy3,93 g okaz opublikowany póŸniej jakoDhofar 909. Widaæ, jakie mo¿na mieæszczêœcie, a czasem marzenia mog¹ siêziœciæ dopiero po wyzbyciu siê wszel-kich nadziei, obaw i oczekiwañ.

Dhofar prze³adowanyPo naszej ekspedycji Siegfried Ha-

berer ze swym zespo³em wraca³ dwu-krotnie na to miejsce i znalaz³ dodatko-we fragmenty tego samego lunaituopublikowane póŸniej jako Dhofar 911i Dhofar 1085. Ksiê¿ycowe meteorytyDhofar 908, 909, 911 i 1085 pochodz¹najprawdopodobniej z jednego spadkuwraz z Dhofarami 302, 303, 305, 306,307, 309, 310, 311 i jeszcze kilkomanowymi lunaitami znalezionymi na tymsamym terenie w ostatnich kilku latachprzez rosyjski zespó³ Comet MeteoriteShop, czyli Dhofar 730, 731 i 950. Wsumie wszystkie te znaleziska daj¹³¹czn¹ wagê oko³o 1 kg dla grupki Dho-far 302/908 (nazwanej tak od pierwsze-go meteorytu z tej grupy i od meteory-tu o najwiêkszej ca³kowitej wadze).

Podczas swych ekspedycji Siegfriedodnalaz³ tak¿e dwa kamienie pochodz¹-ce przypuszczalnie z tego samego spad-ku co Dhofar 081 i Dhofar 280, którespad³y na ten sam teren, co grupka Dho-far 302/908, ale przypuszczalnie kilkatysiêcy lat póŸniej. Te meteoryty ksiê-¿ycowe Dhofar 081, Dhofar 280 i noweznaleziska Dhofar 910 i Dhofar 1224,s¹ znacznie mniej zwietrza³e i ró¿ni¹

siê wyraŸnie sk³adem chemicznymi mineralogicznym. Naby³em ca³kowit¹masê Dhofara 1224, najmniejszegoi najnowszego cz³onka grupki Dhofar081/280, wa¿¹cego tylko 4,57 g. Skla-syfikowa³ go póŸniej dr Anthony Irvingz Uniwersytetu stanu Washington w Se-attle. Ma byæ opublikowany w Mete-oritical Bulletin we wrzeœniu 2005 r.i nie ma co ukrywaæ, jestem straszniez tego dumny.

Jakby tego by³o ma³o, zespó³ Sieg-frieda Haberera znalaz³ dalsze meteory-ty w 2003 r. Niedaleko miejsca znale-zienia Dhofara 490, oko³o 75 km napo³udnie od obszarów rozrzutu Dhofa-ra 081/280 i Dhofara 302/908, znaleŸlioni wa¿¹cy 90,3 g meteoryt ksiê¿yco-wy opublikowany niedawno jako Dho-far 1084. Przez d³ugi czas wspó³rzêdnemiejsca znalezienia oryginalnego Dho-fara 490 by³y poddawane w w¹tpliwoœæi podejrzewano, ¿e pochodzi on zewspólnego spadku z grupk¹ Dhofar 081/280. Jednak wraz z tym nowym znale-ziskiem, bardzo podobnym do Dhofara490, sta³o siê oczywiste, ¿e grupka Dho-far 490/1084 reprezentuje odrêbny spa-dek meteorytu ksiê¿ycowego i to bardzoniedawny. S¹dz¹c z iloœci metalicznego¿elaza z niklem w masie tych meteory-tów, nie zdziwi³bym siê, gdyby dalszebadania wieku wykaza³y, ¿e reprezen-tuj¹ one jeden z najœwie¿szych spadkówlunaitów w Omanie.

Podczas gdy wszystkie omawianedot¹d znaleziska pochodz¹ ze wspólnychspadków ze znanymi ju¿ wczeœniej lu-naitami, w regionie Dhofar w Omanie

znaleziono w ostatnich kilku latach tak-¿e kilka nowych meteorytów ksiê¿yco-wych. W 2002 r. rosyjski zespó³ CometMeteorite Shop znalaz³ pojedynczy,wa¿¹cy 98 g okaz, Dhofar 733, któryokaza³ siê rzadko spotykan¹ brekcj¹ gra-nulitow¹, a w 2003 r. odkryli oni inny,ma³y obszar rozrzutu niedaleko miejscaznalezienia Dhofara 489. Jednak te trzynowe znaleziska, Dhofar 925, 960 i 961wydaj¹ siê niepodobne do Dhofara 489,poniewa¿ reprezentuj¹ doœæ odmienn¹brekcjê anortozytow¹ zawieraj¹c¹ bazaltmórz z nisk¹ zawartoœci¹ tytanu. Ostat-nio Mike Farmer znalaz³ inn¹, nie pasu-j¹c¹ do wczeœniejszych, brekcjê ksiê¿y-cow¹; wa¿¹cy 115,2 g kamieñ nazwanywstêpnie Dhofar 1180, jeszcze nie opu-blikowany (zob. artyku³ Roberta Woolar-da w poprzednim numerze).

Jest jeszcze kilka nowych meteory-tów ksiê¿ycowych z Omanu, oczeku-

Ten ma³y lunait Dhofar 1224 przed ciêciemwa¿y³ tylko 4,57 g. Pochodzi prawdopodobniez jednego spadku z Dhofarami: 081, 280 i 910.G³ówna masa, 3,14 g, znajduje siê w mojej ko-lekcji.

G³ówna masa Dhofara 1084, o wadze 90,3 g, przed ciêciem. Mia³em przyjemnoœæ zrobiæ doku-mentacjê fotograficzn¹ tego nowego lunaitu i jest to z pewnoœci¹ jedno z najlepszych ujêæ. Kostkao boku 1 cm daje pojêcie o wielkoœci.

METEORYT 3/200510

j¹cych na opublikowanie, chocia¿ rz¹dOmanu niedawno po³o¿y³ kres poszu-kiwaniom meteorytów w tym kraju.W pierwszych latach gor¹czki z³ota naDhofarze nie by³o problemu z wywie-zieniem nowych znalezisk i dostaniemoficjalnego zezwolenia na eksport (któ-re zwykle wydawano po tym, jak Dy-rektor Generalny Minera³ów Minister-stwa Handlu i Przemys³u Su³tanatuOmanu i jego pracownicy dok³adnieobejrzeli znaleziska). Jednak na pocz¹t-ku tego roku miêdzynarodowy zespó³poszukiwaczy meteorytów zosta³ aresz-towany przez omañsk¹ policjê bez po-dania powodu i w koñcu wydalony pokilku tygodniach niepewnoœci bezprzedstawienia zarzutów i bez s¹du.By³o to zdarzenie bez precedensu, któ-rego intencj¹ by³o widocznie danieprzyk³adu i zniechêcenie innych poszu-kiwaczy meteorytów do dalszych wy-praw do Omanu.

Oczywiœcie, rz¹d Omanu chce, i mado tego wszelkie prawa, chroniæ ich do-mniemane „kulturalne i przyrodniczedziedzictwo”, ale te okreœlenia s¹ dys-kusyjne, jeœli weŸmiemy pod uwagê, ¿emówimy o oryginalnych ska³ach z ko-smosu, które spad³y tysi¹ce lat przedtem,zanim ustanowiono granice jakiegokol-wiek narodu, i które prawdopodobniewci¹¿ le¿a³yby nierozpoznane na pusty-ni, gdyby nie by³o prywatnych poszuki-waczy. Nie chcê tu wchodziæ zbyt g³ê-boko w szczegó³y, ale chcia³bymzauwa¿yæ, ¿e wszystkie zainteresowa-ne strony powinny pomyœleæ o bardziejpostêpowych rozwi¹zaniach, takich jakograniczone zezwolenia, które pozwo-li³yby ³owcom meteorytów wykonywaæswoj¹ pracê, naukowcom uzyskiwaæ

materia³ do badañ, prywatnym kolekcjo-nerom dostaæ legalnie wyeksportowaneokazy meteorytów, a odpowiednim na-rodom zatrzymaæ lwi¹ czêœæ w swychmuzeach.

Ile na przyk³ad odnaleziono no-wych meteorytów w Australii po wpro-wadzeniu tamtejszych meteorytowychprzepisów? Przed ich wprowadzeniemtrwa³a tam gor¹czka z³ota podobna jakw Omanie przez ostatnich kilka lat,która zaowocowa³a odnalezieniemw ci¹gu kilku lat wielu nowych oka-zów Reid xxx, Forrest xxx i Hughesxxx, by wymieniæ tylko niektóre. Pro-szê porównaæ to z nowymi znaleziska-mi meteorytów z Australii, publikowa-nymi obecnie, a zobaczycie, co mamna myœli. Jestem pewien, ¿e s¹ lepsze

sposoby, które pomog¹ znaleŸæ wiê-cej nowych, planetarnych i innych me-teorytów z korzyœci¹ dla wszystkichzainteresowanych stron.

Do dziœ znaleziono w Omanie przy-najmniej 10 odrêbnych meteorytówksiê¿ycowych lub grupek meteorytówi szkoda by by³o, gdyby ta wielka seriazosta³a gwa³townie zakoñczona przezjakiœ biurokratyczny przepis czy nowoustanowione prawa. Rz¹d Omanu mawszelkie prawa do ustanowienia i eg-zekwowania takich przepisów, ale jeœlis¹ one zbyt restrykcyjne, to mam po-wa¿ne w¹tpliwoœci, czy jest to s³usznepostêpowanie.

Afrykañskie cenne nabytkiz Ksiê¿yca…

Owszem, s¹ te¿ nowe kamienie ksiê-¿ycowe, które nie zosta³y znalezionew Omanie, lecz na pustyniach pó³noc-nej i po³udniowej Afryki. Jednym z nichjest pierwszy lunait znaleziony w Su-danie, wa¿¹cy 262 g kamieñ znalezio-ny przez czeskiego poszukiwacza mi-nera³ów blisko granicy Libii, Egiptui Sudanu w kwietniu 2002 r. Z powodubraku dok³adnych wspó³rzêdnych zo-sta³ oficjalnie nazwany NEA 001. NEAoznacza Afrykê pó³nocno-wschodni¹.Przed opublikowaniem kawa³ki tegolunaitu by³y sprzedawane i wymienia-ne pod ró¿nymi nazwami, takimi jak„Non-NWA lunar”, wprowadzaj¹caw b³¹d prowizoryczna nazwa NWA3176, czy „GSS xxx” (GSS od GreatSand Sea czyli Wielkie Morze Piasku),

Wa¿¹ca 1,894 g p³ytka Dhofara 960, nowej brekcji anortozytowej z okruchami bazaltu o ma³ejzawartoœci tytanu. Przy wymiarach 28×24×1 mm jest to cudowna próbka z intryguj¹cym zbrekcjo-waniem. Podziêkowania dla Serge’a i zespo³u Comet Meteorite Shop!

P³ytka niezwykle rzadkiej, bazaltowej brekcji regolitowej NWA 3136, wa¿¹cej 0,962 g. Przy wy-miarach 24×15×1 mm jest to piêkna, reprezentatywna próbka. Podziêkowania dla Adama Hupé!

METEORYT 113/2005

ignoruj¹c fakt, ¿e teren GSS jest kilka-set kilometrów na pó³noc od rzeczywi-stego miejsca znalezienia. Przez pewienczas NEA 001 by³ najbardziej dostêp-nym lunaitem na prywatnym rynku, alepo niedawnym opublikowaniu cenyzaczê³y rosn¹æ i jestem bardzo zadowo-lony, ¿e w sam¹ porê doda³em sporyokaz tego cuda do moich zbiorów.

Innymi pierwszymi s¹ dwa nowemeteoryty ksiê¿ycowe z Botswany, któ-re znajd¹ siê w Meteoritical Bulletin No.89: Kalahari 008, anortozytowa brek-cja regolitowa o wadze 598 g, i Kala-hari 009, bazaltowa brekcja okrucho-wa o ogromnej wadze 13,5 kg. Jest tozdecydowanie najwiêkszy dot¹d znale-ziony meteoryt ksiê¿ycowy. Oba zna-laz³ w 1999 r., mniej wiêcej 50 m odsiebie, u podnó¿a piaszczystej wydmyna pustyni Kalahari anonimowy poszu-kiwacz z Po³udniowej Afryki. Nie ma¿adnych zdjêæ tych fantastycznych no-wych znalezisk i mówi siê, ¿e znalazcanie zamierza ci¹æ, wymieniaæ czy sprze-dawaæ ¿adnego z tych meteorytów. Toprzykre dla takich lunatyków, jak ja, je-œli oka¿e siê to prawd¹. Chcia³bym tyl-ko móc dodaæ do swego zbioru skromn¹p³ytkê 1 g z czymœ z ka¿dego z tychokazów.

Oprócz tych wielkich, nowych zna-lezisk jest tak¿e trochê nowych luna-itów z marokañskich suków, takich jakNWA 3136, najbardziej interesuj¹cymeteoryt wa¿¹cy 95,1 g, który okaza³siê niezwykle rzadk¹ bazaltow¹ brekcj¹regolitow¹. Takie bazaltowe brekcjez mórz ksiê¿ycowych s¹ rzeczywiœcieogromn¹ rzadkoœci¹, a NWA 3136 jestpierwszym lunaitem tego typu dostêp-

Wa¿¹ca 1,30 g p³ytka nowego, silnie zszokowanego, oliwino- ortopiroksenofirowego shergottytuNWA 2626 o wymiarach 28×20×1. Podziêkowania dla Mike'a Farmera!

nym dla prywatnych kolekcjonerów.Wiem jeszcze o przynajmniej trzechinnych, nowych lunaitach NWA, któ-rych ksiê¿ycowe pochodzenie zosta³oju¿ potwierdzone w laboratoriach, alejeszcze nie zosta³y one opublikowane.Aby zachowaæ dobr¹ tradycjê, ¿e pierw-sza publikacja powinna byæ autorstwanaukowców, którzy sklasyfikowali oka-zy, nie powiem nic wiêcej, ciesz¹c siê,¿e wci¹¿ s¹ wspania³e rzeczy dociera-j¹ce do nas z NWA.

…i z MarsaDobrym przyk³adem wspania³ych

rzeczy pochodz¹cych z Maroka s¹ ró¿-ne nowe marsjañskie meteoryty odna-lezione i opublikowane w ostatnich kil-ku latach. W istocie wiêkszoœæ nowychmeteorytów z Marsa to NWA, takie jakNWA 2046 i NWA 2626 zakupione

w Maroku przez Mike'a Farmera. NWA2046 sk³ada siê z jednego kamienia,znalezionego ko³o Lakhbi w Algierii,który wa¿y tylko 68 g. Miejsce znale-zienia NWA 2626 jest nieznane, ale japo raz pierwszy zobaczy³em go na tar-gach w Monachium w 2004 r. Jak tyl-ko znalaz³em stoisko Mike'a Farmera,wyci¹gn¹³ on z kieszeni kamyk wa¿¹-cy 31 g i poda³ mi go z uœmiechem, py-taj¹c o zdanie. Po krótkim spojrzeniuna porfirow¹ teksturê i liczne ¿y³ki szo-kowe przecinaj¹ce ten kamyk by³emwiêcej ni¿ pewien, ¿e patrzê na nowymarsjañski meteoryt i zaraz zamówi³emu Mike’a p³ytkê.

Razem z NWA 1195, NWA 2046i NWA 2626 tworz¹ now¹ podgrupêmeteorytów marsjañskich, tak zwaneshergottyty oliwino-ortopiroksenofiro-we. Niektórzy sugeruj¹, ¿e mog¹ to byædodatkowe fragmenty shergottytu Daral Gani, poniewa¿ ostatnio dr AnthonyIrving ze wspó³pracownikami przekla-syfikowa³ go do tej grupy. Jednak miej-sca znalezienia NWA 1195 ko³o Safsafw Maroku i NWA 2046 ko³o Lakhbiw Algierii s¹ doœæ dobrze udokumen-towane i wykluczaj¹ pochodzenie z jed-nego spadku. Z drugiej strony NWA2626 ró¿ni siê od shergottytów Dar alGani, a tak¿e od podobnych shergotty-tów NWA, bêd¹c jednym z najbardziejprzeobra¿onych szokowo marsjañskichmeteorytów. Oczywiœcie jest wiêcej ni¿prawdopodobne, ¿e wszystkie te sher-gottyty maj¹ wspólny krater Ÿród³owy,czyli zosta³y wyrzucone z Marsa w wy-niku tego samego zderzenia, ale naj-pewniej przyby³y na Ziemiê jako od-rêbne spadki w ró¿nym czasie.

G³ówna masa NWA 2373 o wadze 1,943 g i wymiarach tylko 17×12×3 mm. Podziêkowania dlaJohna i Dawn Birdsellów!

METEORYT 3/200512

Na koniec wa¿¹ca 2,19 g p³ytka nowego chassignitu NWA 2737 czyli „Diderot”. Przy wymiarach25×18×1 mm jest to doskona³a próbka. Podziêkowania dla Bruna i Carine!

Piêtka nowego bazaltowego shergottytu NWA 3171 o wadze 1,604 g i wymiarach 21×11×4 mm.Podziêkowania dla dr. Davida Gregory’ego!

Jeœli mowa o oliwino-ortopirokseno-firowych bazaltach i shergottycie Daral Gani: parê lat po pierwszym znale-zieniu na libijskiej Saharze w 1999 r.opublikowano jeszcze dziesiêæ frag-mentów tego marsjañskiego kamieniao ogromnej ca³kowitej wadze 4012 g.Najwiêkszy kawa³ek Dar al Gani 1037,jak oficjalnie nazwano te dziesiêæ frag-mentów, jest ca³kowitym okazem wa-¿¹cym 3090 g, co sprawia, ¿e nale¿ydo najwiêkszych dot¹d znalezionychmarsjañskich meteorytów.

Buduj¹c tematyczny zbiór, czasemtrzeba dzia³aæ szybko, a czasem trzebabyæ cierpliwym. Dobrym przyk³adem s¹historie nabycia dwóch z moich ostat-nich marsjañskich meteorytów: NWA2373 i NWA 3171. Po raz pierwszy do-wiedzia³em siê o istnieniu NWA 2373poprzez listê wysy³kow¹ Meteorite Cen-tral, popularnego forum internetowego,gdzie kolekcjonerzy, dealerzy i naukow-cy dyskutuj¹ na ulubione tematy.

Gdy pewnego razu przegl¹da³empóŸn¹ noc¹ ró¿ne e-maile, pojawi³ siêjeszcze jeden, wys³any przez ArizonaSkies Meteorites, czyli przez Johnai Dawn Birdsellów. Og³aszali oni, ¿emaj¹ nowy marsjañski meteoryt NWA2373 o ca³kowitej wadze tylko 18,1 gi kilka okazów na sprzeda¿. Natychmiastwszed³em na ich stronê i obejrza³emofertê. Najpierw pomyœla³em: „O, jesz-cze jeden podobny do NWA 1068 i NWA1110. Zamówiê tylko ma³y kawa³ek dokolekcji.” Ale potem zauwa¿y³em, ¿emaj¹ na sprzeda¿ ma³¹, 1,945 g g³ówn¹masê NWA 2373 za bardzo rozs¹dn¹cenê. Wys³a³em e-maila do Johna i bar-

dzo siê ucieszy³em, gdy odpowiedzia³,¿e pierwszy spyta³em o g³ówn¹ masê.Teraz jest to ulubiony okaz z mego zbio-ru i mo¿na obejrzeæ jego zdjêcia na stro-nie mojej kolekcji albo na stronie RonaBalke NASA/JPL Mars Meteorites Ho-mepage.

Inaczej by³o z NWA 3171, nowym,klasycznych shergottytem bazaltowym,który zosta³ znaleziony w Algierii napocz¹tku 2004 r. Nowiny o tym wa¿¹-cym 506 g marsjañskim meteorycierozchodzi³y siê powoli i s³ysza³em po-g³oski, ¿e kupi³o go jakieœ muzeum i ¿a-den jego fragment nie bêdzie dostêpnydla prywatnych kolekcjonerów. Ponie-wa¿ nie by³ wtedy opublikowany, trud-no mi by³o dowiedzieæ siê, dok¹d w rze-czywistoœci trafi³ ten kamieñ — do dr.Davida Gregory’ego w Kanadzie.Skontaktowa³em siê wiêc z Davidemi zaproponowa³em wymianê kawa³ka

mojego lunaitu Dhofar 908 za kawa³ekjego NWA 3171. Propozycja zosta³aprzyjêta, ale wskutek ró¿nych dziwnychzbiegów okolicznoœci dokonanie wy-miany zajê³o nam ponad rok.

Czasem same meteoryty ka¿¹ na sie-bie czekaæ, jak siê okaza³o w przypad-ku jednego z najciekawszych marsjañ-skich znalezisk ostatnich lat — NWA2737, nowego chassignitu nazywane-go „Diderot”. Fragmenty tego wa¿¹ce-go 611 g meteorytu le¿a³y w jednymz pude³ek Bruno i Carine z kilkunasto-ma pseudometeorytami od pocz¹tku2000 r. czyli ponad trzy lata. Wyp³ynê-³y w koñcu, gdy pewien francuski ba-dacz szuka³ ewentualnych ziemskichmeteorytów i jego wybór pad³ na „Di-derota”. W laboratorium szybkostwierdzi³, ¿e patrzy w rzeczywistoœcina silnie zszokowany meteoryt z ma-skelynitem (czyli plagioklazem prze-transformowanym w szkliwo przez sil-ne uderzenie) i pociemnia³ymi szokowooliwinami. Doprawdy dziwne! Dalszebadania w ró¿nych laboratoriach ca³e-go œwiata powoli ods³oni³y tajemnicêby³ego pseudometeorytu. Okaza³o siê,¿e jest to od dawna poszukiwany drugichassignit. Pierwszy oryginalny Chas-signy spad³ w paŸdzierniku 1815 r. i jestnajstarszym obserwowanym spadkiemmarsjañskiego meteorytu w naszychzbiorach. By³ jedynym tego typu, pókiNWA 2737 nie wynurzy³ siê ze swegogrobowca.

Tak to siê czasem dzieje i widaæ, ¿ekolekcjonowanie ksiê¿ycowych i mar-sjañskich meteorytów nigdy nie jestnudne. Jest tylko kwesti¹ czasu, kiedynastêpny planetarny meteoryt zjawi siêz jakiejœ pustyni czy podwórka i bêdêcierpliwie na to czeka³.

ß

METEORYT 133/2005

(Artyku³ z kwartalnika METEORITE Vol. 11 No. 3. Copyright © 2005 Pallasite Press)

ABC fotografowania meteorytów– czêœæ I

O. Richard Norton

Fotografowanie trójwymiaro-wych meteorytów o nieregular-nych kszta³tach nigdy nie jest

³atwe. Przyjrzyjmy siê temu. Dla wiêk-szoœci ludzi meteoryty (i ich portrety)s¹ brzydkie i ma³o interesuj¹ce. Czar-ny kamieñ z p³ytkimi wklêœniêciami,czêsto ob³upany i pordzewia³y nie jestczymœ, co wiêkszoœæ ludzi chcia³abypokazaæ w swoich domach. „Tak, alete kamienie s¹ starsze od Ziemi” po-wiem, spodziewaj¹c siê wiêkszego za-interesowania ze strony ogl¹daj¹cego.„No i tak wygl¹daj¹” — mogê us³yszeæw odpowiedzi. Z pewnym zniecierpli-wieniem biorê egzemplarz Meteoritei przewracam kartki dostatecznie powo-li by pokazaæ poszczególne zdjêcia.„Mówi Pan, ¿e rzeczywiœcie jest miê-dzynarodowe czasopismo o tych...no,czarnych kamieniach?” Szybko odpo-wiadam. „Zapewniam Pana, ¿e s¹ piêk-ne; musimy po prostu nauczyæ siê, jakto piêkno ukazaæ.” Naszym zadaniemjest pokazanie obiektów cennych dlanauki w sposób daj¹cy estetyczn¹ przy-jemnoœæ. Jak to zrobimy? Temu w³aœ-nie jest poœwiêcony ten artyku³.

Fotografowaniezewnêtrznych powierzchnimeteorytów

Potrzeba trochê przygotowañ. Trze-ba jak najstaranniej oczyœciæ okaz, zwa-¿yæ i okreœliæ przybli¿one rozmiary.Jeœli zdjêcie jest przeznaczone do opu-blikowania, w podpisie powinny zna-leŸæ siê te dane fizyczne oraz nazwai klasyfikacja meteorytu.

Po oczyszczeniu meteorytu trzebazwróciæ uwagê na wa¿ne cechy ze-wnêtrzne. Na przyk³ad jeœli okaz makszta³t sto¿ka lub tarczy, to mo¿e byæwidoczna orientowana struktura. Oko-³o 5% meteorytów z danego spadku maorientowane struktury niewidoczne napierwszy rzut oka bez odpowiedniegooœwietlenia. Dobry przyk³ad przedsta-wia fot. 1. Meteoryt kamienny Gao-Guenie zosta³ tu oœwietlony przy po-

mocy œwiat³owodu skierowanego podma³ym k¹tem do powierzchni, dziêkiczemu uwidoczni³y siê na powierzch-ni zastyg³e, sp³ywaj¹ce stru¿ki. Dooœwietlenia takich delikatnych struk-tur potrzebne jest Ÿród³o œwiat³a o rów-noleg³ych promieniach. Przy braku od-powiedniego sztucznego oœwietleniamo¿na wykorzystaæ œwiat³o s³onecz-ne, którego promienie z natury s¹ nie-mal równoleg³e. Meteoryt musi byæodpowiednio umiejscowiony, tak abymo¿na go by³o fotografowaæ. Nigdynie fotografujemy okazu trzymane-go w rêce. Chocia¿ ta metoda mo¿ebyæ prosta i wygodna, to jest tak¿e z³a.Nikt nie ma ochoty ogl¹daæ rêki u¿y-tej jako imad³o. Proponujê u¿yæ kawa³-ka zwyk³ej gliny do chwilowego przy-mocowania okazu do podstawy. Tow³aœnie zosta³o zrobione w przypad-ku okazu Gao ze zdjêcia 1.

Dobranie odpowiedniego t³a, naktórym sfotografujemy powierzchniêmeteorytu, to kolejny problem. Czar-ne t³o jest zdecydowanie najlepsze dotego celu, ale znam tylko jeden mate-ria³, który naprawdê daje czarne t³o:czarny aksamit. Jest tak czarny, ¿e na-wet przy u¿yciu dwóch lamp 600 Wt³o pozostaje czarne poch³aniaj¹cwszelkie padaj¹ce nañ cienie. Fot. 2przedstawia ma³y meteoryt Gold Ba-sin na tle czarnego aksamitu. Zauwa¿-my, ¿e Ÿród³o œwiat³a umieszczono podma³ym k¹tem do powierzchni, abyukazaæ szczegó³y skorupy podobniejak na fot. 1. Przy takim oœwietleniupowinien byæ widoczny g³êboki cieño góry z lewej, ale znika on piêknie natle materia³u.

Mo¿e siê jednak zdarzyæ, ¿e jestpotrzebne jaœniejsze t³o, aby kontrasto-wa³o z ciemn¹ skorup¹ meteorytu.Znów najlepiej by³oby wyeliminowaæcienie padaj¹ce na t³o. Fot. 3 ukazujemeteoryt ¿elazny Canyon Diablo z g³ê-bokimi wg³êbieniami na powierzchni.G³ównym Ÿród³em œwiat³a jest pod-œwietlane pude³ko u¿ywane do ogl¹-

dania slajdów 35 mm. Meteoryt le¿yna tym pude³ku. To Ÿród³o œwiat³a za-razem oœwietla przód okazu i zapew-nia brak cienia pod nim.

Jako dodatkowy sposób mo¿emywykorzystaæ ma³¹ g³êbiê ostroœci, takaby t³o robi³o siê coraz bardziej nie-ostre, ciemniej¹c od bia³ego do czer-ni. U¿ycie ekranu pomaga uwidoczniædu¿e regmaglipty. Zastosowanie przy-s³ony 5,6 z odpowiednim czasem na-œwietlania daje ma³¹ g³êbiê ostroœci,ale sam meteoryt mieœci siê w strefieostroœci, podczas gdy t³o ciemnieje odbia³ego, przez szare, do czarnego.

Fotografowanie wnêtrzmeteorytów kamiennych

Wnêtrze meteorytu kamiennegonajlepiej fotografowaæ w warunkachstudyjnych, u¿ywaj¹c lamp fotogra-ficznych 3200 K. Pracujemy w tymprzypadku z polerowanymi p³ytkami.Aparat powinien byæ umocowany nastatywie, tak aby p³aszczyzna filmuby³a równoleg³a do powierzchni p³yt-ki. Nale¿y u¿yæ dobrej jakoœci soczew-ki do makrofotografii, tak aby mo¿li-wa by³a reprodukcja 1:1, czyli przymaksymalnym zbli¿eniu aparatu obrazby³ takiej samej wielkoœci jak fotogra-fowany okaz. Pójœcie jeszcze dalejwymaga u¿ycia mieszka, który przymaksymalnym rozci¹gniêciu da obrazo powiêkszeniu 5—10×, zale¿nie odu¿ytej ogniskowej.

Fotografowanie polerowanej po-wierzchni p³ytki meteorytu czêsto dajemonotonny, ma³o interesuj¹cy obraz.Zdjêcie powinno ukazywaæ pewn¹ g³ê-biê i trochê koloru. Proponowa³bymfotografowanie w œwietle przechodz¹-cym a nie odbitym. Oznacza to, ¿ep³ytka powinna byæ dostatecznie cien-ka, by byæ przezroczyst¹. Proponujêfotografowanie p³ytek cienkich. Fot. 4przedstawia p³ytkê cienk¹ chondrytuH3 Sahara 95035 sfotografowan¹ przyu¿yciu Canona 50 mm f/3,5 z so-czewk¹ na mieszku do zdjêæ makro.

METEORYT 3/200514

Filtry polaryzacyjne umiesz-czono po obu stronach p³ytkii ustawiono prostopadle wzglê-dem siebie. Zdjêcie wykonanoprzy powiêkszeniu oko³o 2×.Zastosowanie skrzy¿owanychpolaroidów nadaje okazowiwra¿enie masywnoœci i doda-je tak¿e trochê przyjemnychestetycznie barw interferen-cyjnych. Nie ma problemuz odbiciami od polerowanejpowierzchni, bo œwiat³o prze-chodzi przez p³ytkê, a nie od-bija siê od niej.

Fot. 4. P³ytka cienka chondrytu Sahara 95035 widziana przy skrzy¿owanych polaroidach. Wielkoœæ orygi-nalnego obrazu jest bardzo bliska rzeczywistych rozmiarów okazu. Zdjêcie powiêkszono 4×. Widaæ niektó-re barwy interferencyjne.

Fot. 1. Zastyg³e, sp³ywaj¹ce stru¿ki na orientowanym okazie Gao-Guenie. Ta struktura, normalnie niewi-doczna w zwyk³ym, rozproszonym œwietle, zosta³a wyeksponowana dziêki zastosowaniu oœwietlenia œwia-t³owodowego skierowanego pod ma³ym katem do powierzchni.

Fot. 2. Ten uderzaj¹cy obraz chondrytu L4 Gold Basin ukazuje najdrobniej-sze szczegó³y zachowanej, ciemnej skorupy. Umieszczenie z ty³u czarnegoaksamitu izoluje okaz od t³a, zacieraj¹c rzucany przezeñ cieñ.

Fot. 3. Meteoryt ¿elazny Canyon Diab-lo oœwietlony przez g³ówne Ÿród³o œwiat-³a z przodu, ukazuj¹ce wg³êbienia w po-wierzchni i niewielka dziurê. Okaz znaj-duje siê na podœwietlonym pude³ku,w strefie ostrego obrazu. Ma³a g³êbiaostroœci daje rozmyte, nieostre t³o prze-chodz¹ce od bia³ego do czerni.

ß

Poza mieszkamiNastêpny krok zaprowadzi

nas poza mieszki. Zanurzymysiê w œwiat fotomikroskopiiz piêknymi barwami i struktu-rami. Jest to temat nastêpnejczêœci...

Zdjêcia w tym artykule po-chodz¹ z Cambridge Encyclope-dia of Meteorites (2002).

METEORYT 153/2005

(Artyku³ z kwartalnika METEORITE Vol. 11 No. 3. Copyright © 2005 Pallasite Press)

Zdjêcia mikroskopowe w po³¹czonymœwietle odbitym i przechodz¹cym

Tom PhillipsPodpisy O. Richard Norton

Te zdjêcia zrobiono w œwietle przechodz¹cym i odbi-tym przy skrzy¿owanych polaroidach. Celem by³ojednoczesne ukazanie szczegó³ów, które ujawnia

ka¿da z metod. Aby uzyskaæ odpowiedni efekt, nie ruszali-œmy analizatora i niezale¿nie obracaliœmy ka¿dy polaryza-tor, póki nie uzyskaliœmy optymalnych barw i jasnoœci. Naj-³atwiej by³o to zrobiæ, reguluj¹c najpierw jedno, a potemdrugie Ÿród³o œwiat³a. Potem, po w³¹czeniu obu Ÿróde³ œwiat³a

jednoczeœnie, wyregulowaliœmy tylko natê¿enie œwiat³a.U¿yliœmy mikroskopu Fluoval z Jeny, który pozwala³ na nie-zale¿ne regulowanie natê¿enia oœwietlenia.

Do takich zdjêæ mo¿na wykorzystywaæ tylko nie nakry-te, polerowane p³ytki cienkie. P³ytek ze szkie³kiem nakryw-kowym nie mo¿na w ten sposób fotografowaæ. O dobrymobrazie decyduje jakoœæ p³ytki cienkiej.

Niesklasyfikowany meteoryt. Ca³a powierzchnia jest spêkana. Mog³o tonast¹piæ podczas zdarzenia szokowego, które wstrzyknê³o ciek³y metalw szczeliny. Zdjêcie zrobiono przy skrzy¿owanych polaroidach i w œwiet-le odbitym, które ukazuje metal wstrzykniêty do kryszta³ów lub ograni-czaj¹cy je. Nieprzezroczyste ziarna widaæ jako czarne plamy. Powiêksze-nie 160×.

Chondryt DaG 478 (L6). Jest to zrekrystalizowany meteoryt z widocz-nym du¿ym kryszta³em oliwinu (niebieski). Wygl¹da on na czêœciowouformowany z nieostrymi brzegami. Kryszta³y ortopiroksenu w tym oka-zie s¹ pomarañczowe. Nie jest to barwa normalnie widoczna na karciebarw interferencyjnych. Barwê uzyskano przez obrócenie polaryzatorao 45° wzglêdem analizatora, zamiast o 90°. Jasnoszare ziarno mo¿e byæmetalem widocznym w œwietle odbitym. Powiêkszenie 160×.

Chondryt JaH 055 (L4-5). Du¿e kryszta³y oliwinu maj¹ tu odcienie bar-wy ró¿owej i pomarañczowej, które nie s¹ typowymi dla oliwinu barwa-mi interferencyjnymi. S¹ one czêœciowo otoczone ¿y³kami metalu. Ró¿o-wy kryszta³ wygl¹da na prawie euhedralny z mniejszymi kryszta³ami roz-sianymi poikilitowo w du¿ym krysztale. Powiêkszenie 160×.

Niesklasyfikowany meteoryt. Ziarna metalu s¹ rozsiane poikilitowo w ziar-nie piroksenu. Metal wype³nia drobne spêkania, co widaæ w œwietle odbi-tym. Powiêkszenie 160×.

ß

METEORYT 3/200516

NOWINYPozas³onecznypas planetoid

Teleskop kosmiczny Spitzera NASAznalaz³ coœ, co mo¿e byæ py³ow¹smug¹ planetoid obijaj¹cych siê o sie-bie w pasie okr¹¿aj¹cym gwiazdêpodobn¹ do naszego S³oñca. To od-krycie daje astronomom rzadk¹ oka-zjê spojrzenia na odleg³y uk³adgwiezdny przypominaj¹cy nasze ro-dzinne strony i mo¿e byæ istotnymkrokiem na drodze do zdobycia wie-dzy, czy i gdzie tworz¹ siê inne zie-mie.

„Planetoidy s¹ cegie³kami, którepozosta³y po budowie skalistych pla-net podobnych do Ziemi” — stwier-dzi³ dr Charles Beichman z Politech-niki Kalifornijskiej w Pasadenie. DrBeichman jest g³ównym autorem pra-cy, która uka¿e siê w AstrophysicalJournal. „Nie mo¿emy bezpoœredniozobaczyæ innych planet typu Ziemi,ale teraz mo¿emy badaæ py³owe po-zosta³oœci po nich.”

Pasy planetoid to z³omowiskaw uk³adach planetarnych. S¹ oneusiane skalnymi resztkami niedo-sz³ych planet, które od czasu do cza-su zderzaj¹ siê i rozsiewaj¹ chmurypy³u. W naszym Uk³adzie S³onecz-nym planetoidy zderzaj¹ siê z Ziemi¹,Ksiê¿ycem i innymi planetami.

Jeœli odkrycie zostanie potwier-dzone, nowy pas planetoid bêdziepierwszym odkrytym wokó³ gwiazdymaj¹cej taki sam wiek i wielkoœæ jaknasze S³oñce. Gwiazda ta, oznaczo-na HD69830, znajduje siê w odleg³o-œci 41 lat œwietlnych od Ziemi. Zna-ne s¹ dwa inne, odleg³e pasy planeto-id, ale okr¹¿aj¹ one m³odsze, bardziejmasywne gwiazdy.

Chocia¿ ten nowy pas jest najbar-dziej podobny do naszego, jednak niejest ca³kowicie bliŸniaczy. Jest grub-szy i zawiera 25 razy wiêcej materii.Gdyby nasz Uk³ad S³oneczny mia³pas o takiej gêstoœci, to jego py³ œwie-ci³by na nocnym niebie jako jasnypas. Ten obcy pas jest tak¿e bli¿ejw³asnej gwiazdy. Nasze planetoidykr¹¿¹ miêdzy orbitami Marsa i Jowi-sza, a po³o¿enie odkrytego pasa od-powiada orbicie Wenus.

Oba pasy mog¹ mieæ jednakjedn¹ wa¿n¹, wspóln¹ cechê. W na-szym Uk³adzie S³onecznym Jowiszdzia³a jako zewnêtrzna œciana dla pasaplanetoid, zaganiaj¹c planetoidy doszeregu mniejszych pasów. Podobnieniewidoczna planeta wielkoœci Satur-na mo¿e dyrygowaæ ruchem gruzuwokó³ tej gwiazdy.

Jedna z przysz³ych sond NASA,SIM PlanetQuest, która ma szukaæplanet, mo¿e w koñcu zidentyfikowaætak¹ planetê kr¹¿¹c¹ wokó³ HD69830. Wys³anie tej sondy, zdolnejwykryæ planety o wielkoœci kilku masZiemi, jest planowane na rok 2011.

Beichman wraz z kolegami wy-korzysta³ spektrograf w podczerwie-ni teleskopu Spitzera do obserwowa-nia 85 gwiazd podobnych do S³oñca.Tylko w przypadku HD 69830 stwier-dzili oni mo¿liwoœæ posiadania pasaplanetoid. Nie zaobserwowali samychplanetoid, ale wykryli gruby dysk ciep-³ego py³u ograniczony do wewnêtrz-nej czêœci uk³adu planetarnego gwiaz-dy. Ten py³ najprawdopodobniej po-chodzi z pasa planetoid, w którym zde-rzenia wystêpuj¹ stosunkowo czêsto,mniej wiêcej co 1000 lat.

„Poniewa¿ ten pas zawiera wiê-cej planetoid ni¿ nasz, zderzenia s¹czêstsze i silniejsze. Dlatego teleskopSpitzera móg³ wykryæ pas” — stwier-dzi³ dr George Ricke z UniwersytetuArizoñskiego w Tucson, wspó³autorpublikacji. „Nasz dzisiejszy Uk³adS³oneczny jest spokojniejszym miej-scem, gdzie zderzenia o takiej skali,jak to, które zabi³o dinozaury, wy-stêpuj¹ tylko raz na jakieœ sto milio-nów lat.”

Aby potwierdziæ, ¿e Ÿród³em py³uwykrytego przez teleskop Spitzerarzeczywiœcie s¹ zderzenia planetoid,trzeba wykluczyæ drug¹, mniej praw-dopodobn¹ teoriê. Wed³ug astrono-mów jest mo¿liwe, ¿e ogromna ko-meta, prawie tak du¿a jak Pluton, do-sta³a siê do wewnêtrznej czêœci uk³a-du planetarnego i teraz powoli siêgotuje, pozostawiaj¹c py³owy œlad. Tahipoteza pojawi³a siê, gdy astronomo-wie odkryli, ¿e py³ wokó³ gwiazdysk³ada siê z ma³ych kryszta³ków krze-mianowych podobnych do znalezio-nych w komecie Hale-Boppa. Jednymz tych kryszta³ków jest zielono zabar-wiony klejnot zwany forsterytem.

„Teoria superkomety jest mniejprawdopodobna” — twierdzi Beich-

man — „ale wkrótce bêdziemy wie-dzieli dostatecznie du¿o.” Oczekujesiê, ¿e przysz³e obserwacje gwiazdyprzy pomocy teleskopu Spitzera i te-leskopów naziemnych wyka¿¹ osta-tecznie, czy Ÿród³em py³u s¹ planeto-idy czy komety.

Po wiêcej informacji i wizjê ar-tystyczn¹ zapraszamy na stronê:www.spitzer.caltech.edu/spitzer

Whitney ClavinJet Propulsion Laboratory

NWA 2653Wyniki badania proporcji izotopówtlenu w meteorycie NWA 2653 lokuj¹go na jednej linii z Allende i innymichondrytami CV3. Mo¿e on wiêc byæuwa¿any za pierwszy znany „chon-dryt CV7” i móg³ utworzyæ siê wsku-tek rekrystalizacji (lub mo¿e proce-sów magmowych) w ciele macierzy-stym chondrytów CV.

Nasz wniosek z tych danych jesttaki, ¿e cia³o macierzyste CV by³oprzynajmniej czêœciowo zdyferencjo-wanym (i doœæ du¿ym) obiektem sk³a-daj¹cym siê z metalowo-krzemiano-wego j¹dra otoczonego przez krze-mianowy p³aszcz i z³o¿ony z chondri CAI regolit, którego najg³êbszaczêœæ zosta³a zmetamorfizowanai czêœciowo stopiona, tworz¹c struk-turê pierwotnego achondrytu.

NASA

Meteory wykorzystywanedo badania zmian klimatuNowy radar badawczy na Antarkty-dzie daje naukowcom szansê badanianajwy¿szych warstw ziemskiej at-mosfery na granicy kosmosu. Przyjego pomocy naukowcy bêd¹ moglibadaæ zmiany klimatu i weryfikowaæteoriê, ¿e gdy dolna czêœæ atmosferyogrzewa siê, temperatura jej górnychwarstw obni¿a siê nawet o jeden sto-pieñ na rok. Bêd¹ tak¿e mogli dowie-dzieæ siê wiêcej o skomplikowanychfalach, p³ywach i innych mechani-zmach, które ³¹cz¹ ten region, nazy-wany mezosfer¹, z ni¿szymi warstwa-mi atmosfery.

Na wysokoœci oko³o 80—100 kmmezosfera jest wci¹¿ trudna do bada-nia i jest najs³abiej zbadan¹ czêœci¹ziemskiej atmosfery. Niskie ciœnieniepowietrza na tej wysokoœci sprawia,¿e samoloty nie mog¹ lataæ do me-

METEORYT 173/2005

zosfery i nawet ogromne balony me-teorologiczne wykorzystywane dopomiaru zawartoœci ozonu w strato-sferze nie mog¹ wznieœæ siê na tak¹wysokoœæ. Satelity zaczynaj¹ paliæsiê, gdy wejd¹ do mezosfery. Nowyradar, zainstalowany w³aœnie w ba-dawczej bazie Rothera na Antarkty-dzie jako wspólny projekt Uniwersy-tetu w Bath i British Antarctic Survey(BAS), pomo¿e naukowcom badaæ têczêœæ atmosfery.

„Na szczêœcie przyroda daje namznakomite rozwi¹zanie problemu ba-dania mezosfery” — mówi profesorNick Mitchell, który kieruje projek-tem na Wydziale In¿ynierii Elektro-nicznej i Elektrycznej Uniwersytetuw Bath. W mezosferze spalaj¹ siê me-teory. Ich œlady dryfuj¹ zupe³nie jakbalony meteorologiczne, wiêc mo¿e-my wykorzystaæ naziemny radar i od-bicia fal radiowych od œladów mete-orów pozwalaj¹ stwierdziæ, jak szyb-ko one siê przemieszczaj¹ i w ten spo-sób mierzyæ wiatr na skraju kosmosu.

„Zanikanie ech radarowych odmeteorów pozwala nam tak¿e mie-rzyæ temperaturê atmosfery. Mo¿emywykryæ tysi¹ce meteorów jednegodnia i maj¹c te informacje badaæ falei p³ywy w mezosferze p³yn¹ce nie-ustannie wokó³ planety. Mezosferajest dobrym wskaŸnikiem zmian kli-matu, poniewa¿ jest bardzo czu³ai zmiany tam mog¹ byæ wiêksze ni¿w innych czêœciach atmosfery.

Dowody tych zmian pochodz¹z obserwacji srebrzystych ob³oków,bardzo niezwyk³ych chmur obserwo-wanych tylko w rejonach podbiegu-nowych. Wiadomo, ¿e wystêpuj¹ onew mezosferze. Wydaje siê, ¿e tych ob-³oków nie obserwowano przed rokiem1885. Mog¹ one oznaczaæ pocz¹tekd³ugotrwa³ego och³odzenia górnychwarstw atmosfery.” Badacze maj¹ na-dziejê wykorzystaæ te wyniki pomia-rów temperatury do stwierdzenia, czyskutki zmiany klimatu s¹ obecnew górnych warstwach atmosfery.

Ten radar jest najnowszym ele-mentem globalnej sieci radarów in-stalowanej przez grupê z Uniwersy-tetu w Bath. Bêdzie wykorzystywa-ny razem z identycznym radarem wKirunie, w pó³nocnej Szwecji, za ko-³em podbiegunowym, by stwierdziæ,czy s¹ ró¿nice w górnych warstwachatmosfery nad Arktyk¹ i nad Antark-tyd¹.

„Wiemy, ¿e istniej¹ du¿e ró¿nicew ni¿szych partiach atmosfery. Naprzyk³ad w stratosferze dziura ozono-wa jest znacznie wiêksza nad Antark-tyd¹ ni¿ nad Arktyk¹, ale naprawdênie wiemy, jak wygl¹daj¹ ró¿nicewy¿ej” — mówi prof. Mitchell.

Pierwsze wyniki z radaru wska-zuj¹, ¿e codziennie wykrywa siê oko-³o 5000 meteorów. Analizy na Uni-wersytecie w Bath ujawni³y niskietemperatury w mezosferze. Najni¿szatemperatura, –130°C, paradoksalniewystêpuje w œrodku lata.

Radar Rothera zainstalowa³ drPeter Younger z Uniwersytetu przypomocy kolegów z BAS. Radar sk³a-da siê z szeœciu anten o wysokoœcioko³o 2 metrów rozmieszczonych napowierzchni wielkoœci boiska pi³kar-skiego na kamienistej pla¿y nad Za-tok¹ Ma³gorzaty, w krajobrazie pe³-nym gór lodowych, pingwinów i fok.

Informacja prasowa Uniwersyte-tu w Bath, 23 maja 2005 r.

Sympozjum ESASandefjord w Norwegii by³ miejscemXVII Sympozjum na temat europej-skich programów rakietowych i ba-lonowych oraz zwi¹zanych z nimi ba-dañ. Sympozjum trwa³o od 30 majado 2 czerwca 2005 r., a udzia³ wziê³oponad 250 osób z 17 krajów. G³ów-nym tematem Sympozjum by³o wy-korzystanie rakiet sonduj¹cych i ba-lonów do badañ naukowych, ale oma-wiano tak¿e zwi¹zane z tym badanianaziemne, satelitarne i przy pomocysamolotów, rozwój techniki, urz¹dzeñbadawczych i edukacji.

Tematem by³y tak¿e badania me-teorów. Kilkanaœcie prezentacji po-œwiêcono temu, jak wykorzystaniebalonów i rakiet sonduj¹cych mo¿epomóc tej dziedzinie. Wiadomo do-brze, ¿e dop³yw meteoroidów do at-mosfery jest znaczny. Jaki jest jednaklos materii meteorowej pozosta³ej poprocesie ablacji? Jaki jest jej rozk³ad?Jak mo¿na obserwowaæ te cz¹stki?Jak¹ rolê odgrywa dym meteorowyw mezosferze? Odpowiedzi na nie-które z tych pytañ szukano przy po-mocy przyrz¹dów wynoszonychprzez balony i rakiety.

Wiadomo, ¿e rakiety sonduj¹ces¹ wa¿nym narzêdziem do badaniagórnej i œrodkowej atmosfery, ale niejest to prosta procedura. Gdy rakieta

leci w atmosferze, wytwarza pertur-bacje aerodynamiczne, które zak³óc¹zbieranie cz¹stek, jeœli detektor niezostanie odpowiednio zaprojektowa-ny. Jeœli projekt bêdzie wadliwy, czêœæcz¹stek nie dotrze do detektorów i za-k³óci to wynik pomiaru. Dwie prezen-tacje pokazywa³y trudnoœci przy po-bieraniu próbek za pomoc¹ rakiet son-duj¹cych.

Srebrzyste ob³oki tworz¹ siêw górnych warstwach atmosfery z ato-mów metalu pochodz¹cych z mete-orów. Atomy metalu maj¹ podstawo-we znaczenie przy tworzeniu siê sre-brzystych ob³oków, poniewa¿ stano-wi¹ one j¹dra kondensacji. Do zrozu-mienia rozmieszczenia i tworzenia siêsrebrzystych ob³oków w skali rokupomocne s¹ pomiary liczby meteorówi prêdkoœci wejœcia meteoroidóww atmosferê. By³ to temat prezenta-cji „Dobowe i roczne zmiany liczbymeteorów obserwowanych z szeroko-œci miedzy 69° N i 35° S”. Piêæ rada-rów SKiYMET rozmieszczonychmiêdzy 69° N i 35° S wykorzystanodo pomiarów liczby meteorów i prêd-koœci wejœcia meteoroidów przezokres od jednego do trzech pe³nychrocznych cykli.

Wyk³ad, który przedstawi³ na za-proszenie organizatorów Ulf vonZahn, by³ zatytu³owany: „Ca³kowitydop³yw masy meteoroidów do gór-nych warstw ziemskiej atmosfery: kil-ka faktów obserwacyjnych, trochêkontrowersyjnych interpretacji i wielepytañ oczekuj¹cych na odpowiedŸ.”W swej prezentacji Zahn po³o¿y³ na-cisk na obserwacyjne sposoby iloœcio-wej oceny ca³kowitego dop³ywu masymeteoroidów do górnych warstwziemskiej atmosfery oraz na procesablacyjny, któremu podlega meteoro-id w atmosferze. Proces ablacji me-teoroidu zale¿y od poszczególnychw³aœciwoœci materii meteoroidu, ta-kich jak: masa, gêstoœæ, sk³ad che-miczny i mineralogiczny, zwartoœæitd., oraz od parametrów jego przelo-tu przez atmosferê: prêdkoœci, k¹tawejœcia, gêstoœci otaczaj¹cego powie-trza itd. Zahn zobrazowa³ trudnoœciw wyznaczeniu masy poszczególnychmeteoroidów pomimo ca³ej dostêpnejtechniki obserwacyjnej. Z tego powo-du wci¹¿ trudno jest powiedzieæ, jakdu¿y jest ca³kowity dop³yw masy.

Geir T. Oyeß

METEORYT 3/200518

Sprzeda¿ farmy i przeprowadzkado Panamy!

Martin Horejsi

(Artyku³ z kwartalnika METEORITE Vol. 11 No. 3. Copyright © 2005 Pallasite Press)

WyobraŸcie sobie wizytêw muzeum, gdzie wszyst-kie meteoryty maj¹ etykiet-

ki z cenami. Niew¹tpliwie puls kolek-cjonera by³by o niebo szybszy z emo-cji. Jednak czêstotliwoœæ bicia sercaosi¹gnê³a maksimum ju¿ wczeœniejw tym roku, gdy Michael Farmer og³o-si³, ¿e sprzedaje sw¹ prywatn¹ kolek-cjê meteorytów.

W 1996 r., gdy Farmer mia³ tylko23 lata, zab³ysn¹³ na scenie handlu me-teorytami ju¿ kilka dni po kupieniu me-teorytu od Boba Haaga na targachw Tucson. Od tej chwili przemierza³œwiat, poszukuj¹c wszystkiego, co mazwi¹zek z meteorytami. Podró¿uj¹cponad 200000 km w ci¹gu roku, Far-mer zetkn¹³ siê z najlepszymi Ÿród³amimeteorytów na tej planecie i kolekcja,któr¹ zgromadzi³ w ci¹gu minionychdziewiêciu lat, jest tego dowodem. Far-mer posiada ponad 1000 meteorytówz setek ró¿nych miejsc i nawet nie li-cz¹c kamieni NWA, jego kolekcja za-wiera³a ponad dwadzieœcia meteorytówwa¿¹cych ponad kilogram i jeszcze 50okazów o wadze ponad 200 g.

Minionej wiosny Farmer znów roz-pali³ œwiat kolekcjonerski, wystawia-j¹c na sprzeda¿ okazy z prywatnej ko-lekcji w³¹cznie z niezwykle rzadkimi,czêsto jedynymi w swoim rodzaju me-teorytami otrzymanymi od muzeówi dealerów ca³ego œwiata. Poniewa¿ ko-lekcja meteorytów Michaela Farmeraustêpowa³a jedynie najwiêkszym zbio-rom instytucjonalnym, nie by³o to ma³oznacz¹ce wydarzenie. Dolewaj¹c oliwydo ognia, Farmer sprzedawa³ meteory-ty pojedynczo, a nie jako ca³¹ kolekcjê.Wywo³a³ w ten sposób sza³ zakupównie widziany od czasu sprzeda¿y zbio-rów Bowersa i Kinga.

Jednak naprawdê wyró¿nia sprzeda¿zbioru Framera fakt, ¿e jest to pierw-sza du¿a kolekcja meteorytów sprzeda-wana zarówno po sta³ych cenach jaki na aukcji internetowej. Kolekcja Kin-ga by³a sprzedawana w zasadzie na pry-

watnej aukcji, a wiêkszoœæ zbiorów Bo-wersa poprzez niezmiernie powolnekomunikowanie siê zwyk³¹ poczt¹.Farmer natomiast umieœci³ krótki ko-munikat na grupie dyskusyjnej podwymownym tytu³em: „Sprzedajê ca³¹kolekcjê meteorytów!” Farmer przy-znaje: „To by³o proste. Nie musia³emnic robiæ, wys³a³em tylko e-maila.”

Na jakiej zasadzie ustala³ Farmerceny okazów nigdy dot¹d nie wystawia-nych na sprzeda¿? „Zwyczajnie” —mówi Farmer — „po prostu patrzê nameteoryt i okreœlam cenê, na przyk³ad,¿e ten okaz jest wart 10000 dolarów.Niektórych rzeczy nie da siê wyceniaæw przeliczeniu na gram. Wiem, ¿e niejest to konsekwentne, po prostu myœlê,¿e tyle jest wart.” Niektóre okazy mia-³y historie zakupu, które Farmer móg³wzi¹æ pod uwagê, a inne mia³y okre-œlon¹ cenê za gram. Jeszcze inne by³yczêœci¹ wiêkszej wymiany, zwykle zameteoryt ksiê¿ycowy NWA 482. Wieletych okazów z wymiany Farmer wy-stawi³ na aukcjê na eBay.

Któ¿ wiêc kupuje te niezwyk³ei kosztowne okazy do zbiorów? Próbo-wa³y niektóre muzea, ale nie by³y w sta-nie zdobyæ dostatecznie du¿o funduszy,by rywalizowaæ z prywatnymi kolek-cjonerami. By³y nawet propozycje za-kupienia ca³ej kolekcji, ale ¿adna niespe³nia³a oczekiwañ Farmera. Tak wiêcpowa¿ni prywatni kolekcjonerzy raczy-li siê okazami czasem nawet za 40000dolarów i wiêcej. Wiele innych mete-orytów osi¹gnê³o 10000 dolarów.

Pieni¹dze jednak to nie wszystko.Meteoryty z kolekcji Farmera maj¹bogat¹ historiê i wiele z nich to ostat-nie pozosta³oœci z czasów, gdy deale-rzy mogli uzyskiwaæ niezwykle rzad-kie meteoryty z muzeów po prostuoferuj¹c coœ, czego dane muzeum niemia³o, a chcia³o mieæ. Te dni, jeœli nieca³kiem odesz³y w przesz³oœæ, to zda-rzaj¹ siê niezwykle rzadko, poniewa¿wymiany meteorytów zak³óci³ nadmiar„rzadkich” okazów z gor¹cych piasków.

Cenne, historyczne meteoryty by³ywymieniane przez ró¿ne instytucje zarzadkie typy meteorytów z gor¹cychpustyñ. Jednak w owym czasie rzadkie.W wielu przypadkach po kilku miesi¹-cach czy latach od wymiany iloœæ tegorzekomo rzadkiego materia³u namna-¿a³a siê do absurdalnego poziomu, po-woduj¹c spadek wartoœci handlowej.Chocia¿ cenne pod wzglêdem nauko-wym, te kamienie z gor¹cych pustyñstraci³y na wartoœci jako meteorytowytowar, tak ¿e historyczne spadki znówzajê³y swe ponêtne i nieosi¹galne miej-sce w wiêkszych, instytucjonalnychzbiorach.

W chwili szczeroœci Farmer przy-znaje, ¿e by³o kilka okazów, które¿egna³ ze smutkiem. Najtrudniejszeby³o rozstanie z chondrytem Supuhee,który spad³ w Indiach w 1865 r. Zawiêksz¹ czêœæ jednego z trzech zaled-wie ma³ych kamyków Supuhee, którespad³y na wytwórniê indygo 140 lattemu, Farmer da³ Natural History Mu-seum w Londynie du¿y chondryt R,NWA. Po nabyciu Supuhee Farmer za-mieœci³ w Internecie informacjê i zdjê-cia jedynego, jak s¹dzi³, okazu Supu-hee w prywatnych zbiorach.

Utrata wa¿¹cego 4,1 kg okazu LaCriolla (uwa¿anego za trzeci co do wiel-koœci okaz z tego deszczu) i przepiêk-nego, pó³torakilogramowego okazu Su-izhou, tak¿e wywo³a³a u Farmerapewien ból rozstania. Jak powiedzia³:„Suizhou by³ znaleziony kilka godzinpo spadku i jego skorupa, pokrywaj¹caca³¹ powierzchniê, mia³a b³êkitnawyodcieñ, jakby siê œwieci³a, a La Criollaby³ po prostu jednym z najwiêkszychokazów w mojej kolekcji.”

Có¿ wiêc jeszcze siê zmieni, jeœlichodzi o Michaela Farmera i meteory-ty? „Nic. Oczywiœcie nadal bêdê po-lowaæ na meteoryty” — wyjaœnia Far-mer z zapa³em. „Czekam tylko nanastêpny spadek!”

ß

METEORYT 193/2005

Farmer z powodzeniem wymienia³ meteoryty z du¿ymi instytucjami. Tetrzy okazy (od lewej): New Concord L6 (spad³ w 1860 r. w Ohio, USA),Krasnojarsk, pallasyt (znaleziony w 1749 r. w Rosji) i Knyahinya L/LL5(spad³ w 1866 r. na Ukrainie) pochodz¹ z Arizona State University.

Wykorzystuj¹c swe kontakty w Europie, Farmer naby³ meteoryty z rzad-kich spadków, nieczêsto spotykane w postaci wiêkszych okazów. Od le-wej: Ibbenburen (diogenit, spad³ w 1870 r. w Niemczech), Boguslavka(heksaedryt, spad³ w 1916 r. w Rosji) i £owicz (mezosyderyt, spad³w 1935 r. w Polsce).

Du¿e, ca³kowite okazy z obserwowanych spadków zawsze s¹ ozdob¹ zbio-rów. Farmer mia³ ich sporo, w tym (od lewego górnego rogu zgodniez ruchem wskazówek zegara) Wiluna H5 (spad³ w 1967 r. w Australii),Nuevo Mercurio H5 (spad³ w 1978 r. w Meksyku), New Halfa L4 (spad³w 1994 r. w Sudanie i Jilin H5 (spad³ w 1976 r. w Chinach).

Chocia¿ w 1808 r. spad³o na Morawach 52 kg eukrytu Stannern, znale-ziono tylko 66 ca³ych kamieni. Wiêkszoœæ z nich zosta³a pociêta na p³ytkialbo przynajmniej ma odciêt¹ piêtkê, przez co ten ca³kowicie pokryty sko-rup¹ okaz jest du¿¹ rzadkoœci¹.

Chondryt H6, nazwany Supuhee, spad³ w Indiach w 1865 r. Spoœródkilkunastu kamieni, które spad³y, dwa ma³e uderzy³y w wytwórniê indy-go. Ten okaz Supuhee to ponad po³owa jednego z tych kamieni z widocz-nym historycznym numerem Natural History Museum w Londynie.

Europejskie spadki s¹ nieustannie poszukiwane przez kolekcjonerówi w kolekcji Farmera by³o ich sporo, w tym (od lewego górnego roguzgodnie z ruchem wskazówek zegara): Barwell L6 (spad³ w 1965 r.w Anglii), St. Michel L6 (spad³ w 1910 r. w Finlandii), Wold Cottage L6(spad³ w 1795 r. w Anglii) i Ausson L5 (spad³ w 1858 r. we Francji)reprezentuj¹ce niemal 200 lat spadków.

METEORYT 3/200520

Czarne kamienie w ColoradoGeoffrey Notkin

(Artyku³ z kwartalnika METEORITE Vol. 11 No. 4. Copyright © 2005 Pallasite Press)

Cztery lata temu Geoff Cintron,w³aœciciel Island Meteorite, i jaszykowaliœmy siê do wyjazdu

na targi minera³ów w Denver, w stanieColorado. Nasz samolot mia³ odlecieæz lotniska La Guardia w Nowym Jorkurankiem, 12 wrzeœnia 2001 roku.

Nie trzeba dodawaæ, ¿e nasz samo-lot nigdy nie wystartowa³. Wiele innychosób tak¿e nie dotar³o na targi w De-nver, poniewa¿ loty zosta³y odwo³ane,lub skierowane na inne trasy. Jedenz europejskich dealerów utkn¹³ na wieledni na Nowej Funlandii.

Ci, którzy dotarli do Colorado, pa-miêtaj¹ ponury nastrój, gdy¿ wszyscywci¹¿ byli w szoku po zniszczeniuWorld Trade Center. W nastêpnych la-tach te drugie co do wielkoœci targi mi-nera³ów w Stanach Zjednoczonych od-wiedza³o mniej osób ni¿ zazwyczaj,gdy¿ potencjalni goœcie najwidoczniejnie mieli ochoty na lot samolotemw okolicy 11 wrzeœnia. Trudno by³o niepamiêtaæ o tej rocznicy, która zawszewypada³a niestety akurat w œrodku tar-gów.

Wygl¹da na to, ¿e organizatorzy zro-zumieli, ¿e trzeba o¿ywiæ targi, i prze-sunêli termin. W tym roku trzydziesteósme Targi Minera³ów i Wyrobów Ju-bilerskich w Denver otwarto tydzieñ

póŸniej. A bogowie od pogody zes³alina amerykañskie wybrze¿e ZatokiMeksykañskiej huragan Katrina.

Wieœci o zniszczeniach na takogromn¹ skalê wp³ynê³y na wszelkieaspekty ¿ycia, a wiêc podobnie jak wewrzeœniu 2001 roku, dyskutowaliœmyo tym nieszczêœciu na Meteorite Ma-iling List, miêdzynarodowej grupiedyskusyjnej, któr¹ prowadzi Art Jonesna MeteoriteCentral.com.

Martin Altmann, dealer z Mona-chium, zaproponowa³ wystawienie naaukcjê fragmentu meteorytu New Or-leans, aby zebraæ fundusze na pomoc.Wydawa³o siê prawdopodobne, ¿eg³ówna masa tego meteorytu zginê³aw powodzi wraz z wiêkszoœci¹ miasta,od którego otrzyma³ on nazwê. Kolek-cjoner Herman Archer zauwa¿y³, ¿eloteria fantowa przynios³aby wiêcej pie-niêdzy i nagle rozpoczê³a siê miêdzy-narodowa akcja. Entuzjaœci z ponadpiêtnastu krajów podarowali meteory-ty i okazy kolekcjonerskie oraz zaku-pili setki losów po 10 dolarów. Dealeri poszukiwacz meteorytów z Tucson,Michael Farmer, zaproponowa³, abyci¹gnienie losów zrobiæ podczas targóww Denver, a Towarzystwo Meteoryto-we COMETS (Colorado Meteorite So-ciety) z Denver zaoferowa³o doskona-

³e miejsce: ich doroczne przyjêciew meksykañskiej restauracji La Loma.

Przylecia³em bezpoœrednio z moje-go nowego domu w Tucson i, zadziwia-j¹ce, w samolocie nie by³o ani wrzesz-cz¹cych dzieci, ani cierpi¹cych nachorobê lokomocyjn¹ doros³ych i przezca³y lot nikt nie kopa³ w mój fotel. Po-traktowa³em to wszystko, jako dobryomen.

Mike Jensen, w³aœciciel Jensen Me-teorites, przywita³ mnie na lotniskui gdy s³oñce zaczê³o zachodziæ, wyje-chaliœmy na autostradê.

„Jedziemy na Targi, tak?” spyta³z entuzjazmem.

Oczami wyobraŸni widzia³em ju¿,jak popularny dealer meteorytów z Del-ta w Colorado, Blaine Reed i jego za-wsze pogodny brat bliŸniak Blake siê-gaj¹ pod stó³ i wyci¹gaj¹ dla nas puszkizimnego piwa.

Jad¹c przez miasto szybko wymie-nialiœmy informacje obowi¹zkowe poprzybyciu na jakiekolwiek targi.

„Kto przyjecha³?” pyta³em. „Co za-uwa¿y³eœ ciekawego? S¹ jakieœ intere-suj¹ce okazy? Jakieœ du¿e meteoryty¿elazne?”

Mike ju¿ wszystko obejrza³. Zda³ mirelacjê: Jeden dealer mia³ ³adne, ma³emeteoryty ¿elazne w dobrej cenie, aletrzeba kupiæ przynajmniej kilogram;inny mia³ setki kilogramów niesklasy-fikowanych meteorytów kamiennychNWA, ale ju¿ sprzeda³ innemu deale-rowi; Blaine otworzy³ stoisko i handlu-je przez ca³y dzieñ. Jest tak¿e spore za-interesowanie loteri¹ i trochê osób chcekupiæ losy last-minute.

Nie zwlekaj¹c pojechaliœmy dog³ównego hotelu, gdzie od razu zamie-rzaliœmy obejrzeæ nowe okazy, spotkaæparu starych przyjació³ i mo¿e kupiæjeden czy dwa szczególne okazy do pry-watnych zbiorów.

Pierwsza rzecz, jak¹ siê zawsze robi,to obejrzenie tak wielu pokoi, jak tylkomo¿liwe. Na ka¿dych targach wyj¹tko-wych okazów nie jest za wiele i powa¿-ni kolekcjonerzy nie zastanawiaj¹ siêd³ugo nad ich zakupem. Gdy dotarli-œmy do hotelu, by³a ju¿ prawie siódmaOd lewej: Matt Morgan, Michael Farmer, Bob Haag, Geoff Notkin. Fot. Lee Morgan.

METEORYT 213/2005

wieczorem. Mo¿na by siê spodziewaæ,¿e stoiska s¹ ju¿ zamkniête, ale to by³aœroda, targi dopiero siê zaczyna³y, ku-puj¹cy wci¹¿ przybywali z ca³ego œwia-ta i wiêkszoœæ pokoi w Holiday Innwci¹¿ by³a czynna, rozœwietlona jasny-mi œwiat³ami lamp halogenowych. Zna-leŸliœmy sto³y z zielonymi we³tawita-mi w jednym pokoju, brytyjskie,jurajskie amonity w innym, minera³yz Chin w jeszcze innym, a dalej wiel-kie meteoryty Campo del Cielo z Ame-ryki Po³udniowej. Chcia³em biec odpokoju do pokoju i zobaczyæ wszystkood razu, ale by³o to niemo¿liwe, ponie-wa¿ co chwila spotyka³em znajomychi musia³em zatrzymywaæ siê i powta-rzaæ sakramentalne „Nie widzieliœmysiê od Tucson”.

Naszym pierwszym przystankiemby³ Ausrox, gdzie w³aœciciel, Rob Sie-lecki, mia³ tacê z antropomorficznymimeteorytami Mundrabilla le¿¹c¹ na³ó¿ku. W gablocie by³y okazy Henbu-ry z brunatno-z³ocist¹ patyn¹ i trochêniesamowicie czarnych meteorytówkamiennych Wiluna z numerami austra-lijskich muzeów. Rob w³aœnie otworzy³bar, wiêc skosztowaliœmy czerwonegowina i patrzyliœmy ze zdumieniem naopalizuj¹ce belemnity lœni¹ce blaskiemnajlepszych klejnotów z Coober Pedy.

Jak zawsze pokój Reedów jest towa-rzyskim centrum meteorytowego œwiat-ka. To miejsce, gdzie szczury pustyniocieraj¹ siê o doktorów meteorytyki,a wielokilowe meteoryty kamienne, po-kryte regmagliptami, siedz¹ dostojnie nad³ugich sto³ach wystawowych.

Œmialiœmy siê i wymienialiœmy opo-wieœci z Reedami jeszcze d³ugo po pó³-nocy.

Mike Jensen zaprosi³ mnie do swe-go domu i dla kolekcjonera ksi¹¿ek, ta-kiego jak ja, by³a to prawdziwa uczta.

Mike jest powszechnie znanym auto-rytetem, jeœli chodzi o rzadkie ksi¹¿kio meteorytach, a jego zbiór konkurujez wieloma muzeami. D³ugo siedzieli-œmy jeszcze tej pierwszej nocy przegl¹-daj¹c mniej i bardziej znane tomiskaz jego biblioteki.

Nasta³ jasny i ch³odny czwartkowyporanek, co oznacza³o, ¿e pora na za-kupy. W pi¹tek wieczorem mia³a byædoroczna aukcja meteorytów, w sobotêprzyjêcie i loteria na rzecz ofiar hura-ganu, wiêc trzeba by³o zrobiæ jak naj-wiêcej w nasz jedyny wolny dzieñ.

Targi w Denver sk³adaj¹ siê z chybasiedmiu niezale¿nych miejsc, z którychtylko dwa s¹ interesuj¹ce dla mi³oœni-ków meteorytów: „wielkie targi” w Co-nvention Center, otwarte od pi¹tku doniedzieli, i „targi hotelowe” w HolidayInn/Best Western, które móg³ wymyœliætylko jakiœ szaleniec. Chocia¿ te dwahotele s¹ obok siebie i przy autostra-dzie, to nie ma ¿adnego rozs¹dnegosposobu, by przedostaæ siê z jednegodo drugiego. Nieustraszony mi³oœnikkamieni musi wyjœæ z parkingu Holi-day Inn, zejœæ po stromej skarpie,przejœæ przez niebezpieczne ruchliweskrzy¿owanie, przebrn¹æ przez jak¹œwydmow¹ trawê, wejœæ po drugiej skar-pie, przejœæ przez tory kolejowe i wkoñcu dotrzeæ mocno zdyszany (w koñ-cu jesteœmy 1600 m n. p. m.) na cuch-n¹cy spalinami podjazd hotelu BestWestern.

Czy ktoœ nie móg³by uprzejmie zro-biæ k³adki dla pieszych?

Best Western jest terytorium rêko-dzielników i mi³oœników kryszta³ów,ale Mike i ja grzecznie skryliœmy po-gardê dla takiej trywialnej ziemskiejmaterii i odwiedziliœmy T & A Mete-orites. Ali przywita³ nas szerokimuœmiechem, gdy ogl¹daliœmy natural-

nie rzeŸbione pustynne meteoryty ¿ela-zne, które wypiaskowane, jakby prze-trwa³y wiele sezonów Sirocco, by³ynaprawdê wspania³e, ale tak¿e zdecy-dowanie przekracza³y nasz tegorocznybud¿et.

Szybko przewêdrowaliœmy przezstoiska jubilerskie, obejrzeliœmy afry-kañskie maski i podziwialiœmy ogrom-ne p³yty skamienia³oœci z Maroka.

Pi¹tkowy poranek zasta³ nas w Co-nvention Center, gdzie dystyngowanygentleman wita³ ka¿dego goœcia z naj-bardziej wyszukan¹ powœci¹gliwoœci¹.Po przyjêciu mojej piêciodolarowejop³aty grzecznie nalega³, aby umieœciæpiecz¹tkê akurat od wewn¹trz mojegolewego nadgarstka, a dok³adnie pod pa-skiem zegarka poniewa¿ „w ten spo-sób trudniej j¹ zetrzeæ.” Zanim dostali-œmy siê w koñcu do wnêtrza, Apollo 13by³by ju¿ w po³owie drogi powrotnejz Ksiê¿yca.

Convention Center jest nowocze-snym miejscem na wystawy i chwilo-wym domem dla dealerów wszelkiegorodzaju obiektów przyrodniczych. Jestzorganizowane na wielk¹ skalê komer-cyjn¹ i wype³nione gromadkami dzieciszkolnych, które biegaj¹ jak szalone odjednego stoiska do drugiego gromadz¹ckolekcje trylobitów za dolara i geod za50 centów.

Bardziej odpowiednia dla nas, tro-chê obok tego szaleñstwa, by³a salamiêdzynarodowa, gdzie RonnieMcKenzie, szkocki in¿ynier mieszka-j¹cy obecnie w Pretorii, w Afryce Po-³udniowej, by³ zajêty rozpakowywa-niem swych okazów. Ronnie pokaza³nam pe³en kosz idealnych, pokrytychskorup¹ meteorytów Thuathe, trochêdu¿ych, kasztanowatych okazów Mon-ze i coœ, czego ju¿ potem nie widzieli-œmy – ³adne Gibeony. Ronnie mia³ tro-

Od lewej: Adam Hupe, Bill Jensen, Mike Jensen i Geoff Notkin obok po-koju Blaine Reeda. Fot. Zann Ovitt.

Niektóre z nagród loterii fantowej wystawione w pokoju Blaine Reeda.Fot. autor.

METEORYT 3/200522

ß

chê ³adnie rzeŸbionych okazów, ale jaktylko wyk³ada³ je na stó³, klienci wyry-wali je sobie i pakowali do pude³ek.O 11 rano Ronnie spojrza³ na mniei uœmiechn¹³ siê: „Nic ju¿ nie zosta³odo sprzedania.”

Mike poprosi³, abym razem z nimpoprowadzi³ aukcjê COMETS. Jest toweso³a i nieformalna impreza o¿ywia-na przez beczkê miejscowego piwai du¿o b³azenady, ale pó³ godziny przedrozpoczêciem mieliœmy tylko czteryokazy na licytacjê. Myœla³em, ¿e bêdzieto bardzo krótka aukcja, gdy Hans Ko-ser wtaszczy³ na solidnych wózkach 58-kilowy Muonionalusta i jeszcze wiêk-szy Campo. Potem przyszed³ AdamHupe ze stert¹ rzadkich okazów w pu-de³kach i Leigh Anne DelRay z ³adn¹bi¿uteri¹ meteorytow¹ rêcznej roboty.Do najciekawszych okazów wieczorunale¿a³y „ziemski meteoryt ¿elazny”(w rzeczywistoœci granat rêczny z IIWojny Œwiatowej), który by³ przedmio-tem doœæ o¿ywionej licytacji, i przed-mioty z Meteorytowego Muzeum Ni-ningera wystawione przez Freda Halla.

W sobotê zrobi³em sobie przerwêw targach i spêdzi³em spokojny pora-nek w towarzystwie Matta Morganaz Mile High Meteorites, geologa CaryCurtisa, i moich s¹siadów z Tucson, Mi-chaela Farmera i oryginalnego „mete-orite mana,” Boba Haaga. Podczas mi-³ego posi³ku przed domem Matt i jap³akaliœmy ze œmiechu, gdy Bob i Mi-chael opowiadali szczegó³owo o szere-gu pechowych zdarzeñ, które przytra-fia³y im siê podczas bezowocnychposzukiwañ meteorytu Bilanga w Afry-ce. Prawdziw¹ rozkosz¹ by³o ogl¹da-nie imponuj¹cej kolekcji Mile HighMeteorites i spêdzenie paru mi³ych go-dzin na wspominaniu niebezpieczeñstw

i niepowodzeñ daw-nych ekspedycji.

Od lat COMETSorganizuje swe do-roczne spotkania wLa Loma; prywatnesale s¹ rezerwowanez du¿ym wyprze-dzeniem. Jest to tra-dycja, a w tym rokuspo tkan i e by ³oszczególne z powo-du loterii na cele do-broczynne.

M i k e J e n s e nprzyby³ wraz ze mn¹ do restauracji bystwierdziæ, ze nasze zarezerwowanesale s¹ zajête. Szef pomyli³ rezerwacjei twierdzi³, ¿e nic nie mo¿e na to pora-dziæ. Z licznymi przybywaj¹cymi g³od-nymi goœæmi COMETS zajêliœmy ma³ybar i zaczêliœmy robiæ przemeblowaniei nêkaæ obs³ugê. Po solidnym zbeszta-niu przez prezesa I.M.C.A., AnneBlack, szef na pró¿no próbowa³ popra-wiæ atmosferê podaj¹c kilka darmo-wych przystawek, a w koñcu przygo-towa³ salê na zapleczu i ci¹gnienielosów mog³o siê odbyæ.

Steve Arnold z International Mete-orite Brokerage zadziwi³ wszystkichjad¹c 14 godzin samochodem z Arkan-sas i pojawi³ siê na przyjêciu z m³od¹córk¹ Kelsea. Panna Arnold i LeighAnne DelRay wyci¹ga³y losy z wielo-barwnego worka: szeœæ g³ównych na-gród i dwanaœcie drugich nagród, a tak-¿e nagrody dla obecnych na sali.Wszyscy obecni dostali tak¿e specjal-ne, podpisane karty pami¹tkowe. Szcze-gólne zainteresowanie budzi³a metalo-wa gwiazda zrobiona w³asnorêcznieprzez legendarnego H.H. Niningera,prawdopodobnie w latach czterdzie-

stych XX wieku,i pokryta tysi¹camimaleñkich kuleczekCanyon Diablo. Tênajbardziej po¿¹-dan¹ nagrodê po-darowa³ weteranposzukiwañ mete-orytów Steve Scho-ner.

Na koniec orga-nizatorzy zapytaliniespodziewanie,kto na sali jest naj-m³odszym sta¿emkolekcjonerem me-teorytów. Caroline

Na przyjeciu COMETS, od lewej: Bill Mason, Blaine Reed, Blake Reedi Matt Morgan. Fot. McCartney Taylor.

Borg, w³aœcicielka galerii z Oregonupowiedzia³a, ¿e w³aœnie tego dnia ku-pi³a swój pierwszy meteoryt. Wróci³ado domu bardzo szczêœliwa z nagrod¹dla nowego kolekcjonera: ³adnym ze-stawem micromountów podarowanymprzez kolekcjonera z Teksasu, DonaEdwardsa. Loteria przynios³a w sumie12437,49 dolarów (po odliczeniu op³atza przesy³anie pieniêdzy), które prze-kazano na fundusz pomocy ofiaromhuraganu Katrina AmerykañskiegoCzerwonego Krzy¿a.

Niedziela by³a spokojna i s³onecz-na. Sprzedawcy pakowali siê, a wielukupuj¹cych by³o ju¿ w drodze dodomu. Z³o¿y³em wizytê José Guggia-riemu i Vince Pelleriniemu z Rock-gems, którzy specjalizuj¹ siê w mete-orytach ¿elaznych Campo i minera³achAmeryki Po³udniowej. Na solidnymstole le¿a³ wspania³y 68-kilowy Cam-po del Cielo, ca³kowicie pokryty k³ê-bi¹cymi siê regmagliptami. By³a tonajbardziej bajeczna kosmiczna rzeŸ-ba, jak¹ kiedykolwiek widzia³em.I gdy go podziwia³em, do pokojuwszed³ nowy w³aœciciel meteorytu,Tim Heitz, promieniej¹c radoœci¹ z po-wodu nowego nabytku.

Zrozumia³em, ¿e to w³aœnie dlategolubiê targi.

Jeden czy dwa razy w roku mamyszansê bycia w naszym w³asnym œro-dowisku: w lekcewa¿onej, ale bardzouzdolnionej bandzie prawie doros³ych,którzy zostali ciê¿ko uk¹szeni przezmeteorytowego bakcyla. Mamy wielewspólnego. Przygl¹damy siê nocnemuniebu, przemierzamy pustyniê, biwa-kujemy na odludziu, godzinami trzy-mamy wykrywacze metalu w obola-³ych rêkach i wci¹¿ chcemy lecieætysi¹ce mil, by si¹œæ w zat³oczonymhotelowym pokoju, popijaæ piwo i pa-trzeæ na czarne kamienie.

Vince Pellerin i Jose Guggiari z Rockgems z ulubionym Campo delCielo. Fot. autor.

METEORYT 233/2005

(Artyku³ z kwartalnika METEORITE Vol. 11 No. 3. Copyright © 2005 Pallasite Press)

Ekspedycja meteorytowaw Mongolii

Ganzorig ShagdarsurenT³um. Magdalena Pilska-Piotrowska

Trzyosobowy zespó³ cz³onkówMongolskiego TowarzystwaMeteorytowego (Mongolian

Meteoritical Association — MMA),w ci¹gu 14 dni od 1 maja 2005 r., do-kona³ pierwszego badania spadków me-teorytów na terytorium Mongolii. Ze-spó³ tworzyliœmy ja, ShagdarsurenGanzorig, prezes MMA, oraz cz³onko-wie: pan Batzul i pan Altangerel.

Przebyliœmy blisko 2500 km w pu-stynnych regionach Mongolii: prowin-cjach Dundgobi (Œrodkowa Gobi) i Do-rnogobi (Wschodnia Gobi). Pierwszapo³owa maja by³a bardzo wietrznai czêsto wystêpowa³y burze piaskowe.Na dzikiej pustyni Gobi nie ma wodypitnej, a w niektórych prowincjonal-nych osadach nieosi¹galny jest tak¿eolej napêdowy do silników Diesla. Takwiêc musieliœmy za³adowaæ nasze po-jazdy butelkowan¹ wod¹, olejem napê-dowym, prowiantem, namiotami, œpi-worami, piecykiem gazowym itp.

Wyjechaliœmy z U³an Bator o 6 rano1 maja 2005 r. Do miejsca zwanegoTavan-Kharyn-Ovoo, co znaczy PiêæCzarnych Wzgórz, bêd¹cego pocz¹tko-

wym punktem naszej wyprawy, prowa-dzi³o nas 170 km utwardzonej drogi,a nastêpnie 90 km bezdro¿y. Naszympodstawowym celem by³o zbadaniei sfotografowanie krateru utworzonegoprzez meteoryt, który spad³ tam 3 mlnlat temu. Nastêpnie planowaliœmy pod-ró¿owaæ po Gobi, aby poznaæ mo¿li-woœci poszukiwania meteorytów w tymregionie.

Stercz¹ce ska³y wygas³ych wulka-nów przypominaj¹ce meteoryty i bu-dargana, jedyne krzaczaste drzewawystêpuj¹ce na pustyni Gobi, pojawi³ysiê, poczynaj¹c od regionu Khar Airag.Poniewa¿ wynajêliœmy bardzo drogie-go japoñskiego jeepa Mitsubishi Paje-ro, nie mogliœmy podró¿owaæ za szyb-ko przez ten krzaczasty i skalistykrajobraz. Chocia¿ mongolscy noma-dowie byli zwykle bardzo wprawnymiwêdrowcami, nieszczêœliwie, naszegopierwszego dnia, nawet u¿ywaj¹c kom-pasu, zgubiliœmy drogê dwa razy, zba-czaj¹c 10 do 20 km z naszego pierwot-nego kursu, poniewa¿ by³o to naszepierwsze doœwiadczenie podró¿y poobszarze pustyni Gobi. Niemniej jed-

nak spotkaliœmy wêdrownych hodow-ców zwierz¹t, którzy wskazali namw³aœciwy kierunek.

Po jednym dniu podró¿y, nastêpne-go dnia osi¹gnêliœmy Sainshand, admi-nistracyjne centrum prowincji Dundgo-bi. Liczba ludnoœci miasta jest bliska20 000. Odkryliœmy, ¿e cena paliwawynosi³a tu 30 tugriks wiêcej ni¿w U³an Bator. Zatrzymaliœmy siê na nocw podrzêdnym hotelu, p³ac¹c 6 dola-rów od osoby. Nastêpnego dnia wyru-szyliœmy do Tavan-Kharyn-Ovoo, któ-re znajduje siê 100 km od Sainshandjad¹c w kierunku po³udniowym. Dzi-wiliœmy siê, dlaczego miejscowi paste-rze nie wiedzieli nic o Tavan-Kharyn-Ovoo lub o meteorytach. S³yszeliœmyod pracownika muzeum, ¿e droga dotego miejsca jest bardzo kiepska. Fak-tycznie, w okolicy miejsca zwanegoDulaan Khar napotkaliœmy wydmyi wiele skrótów, z porzuconymi stalo-wymi linami, których prawdopodobnieu¿ywano do wyci¹gania samochodówgrzêzn¹cych w wydmach.

Altanderel i ja prowadziliœmy nazmianê i dopiero o 4 po po³udniuw koñcu dotarliœmy do podnó¿y wzgó-rza Dulaan Khar. Zostawiliœmy samo-chód u stóp wzgórza i wspiêliœmy siêoko³o 500 m na szczyt, a kiedy go osi¹-gnêliœmy, stwierdziliœmy, ¿e stoimy nakrawêdzi krateru. Przez dwa dni pro-wadziliœmy badania i robiliœmy wielezdjêæ niezwyk³ej przyrody, której niesposób opisaæ s³owami. Wieczorem 4maja 2005 r. wyjechaliœmy w kierunkupo³udniowym (po³udniowo-wschod-nim?) i dotarliœmy do centrum miastaKhubsugul w prowincji Dundgobi.Liczba ludnoœci okrêgu wynosi³a oko-³o tysi¹ca osób i byli oni zupe³nie izo-lowani od cywilizacji, nie mieli nawetpo³¹czenia z centralnym systememelektrycznym.

W tym czasie by³o bardzo wietrznie,prêdkoœæ wiatru osi¹ga³a 12 do 16 m/s.

Pan Batzul z meteorytem ¿elaznym IAB, Sargiin Gobi, wa¿¹cym 17,5 kg, znalezionym w prowincjiDundgobi w 1964 roku.

METEORYT 3/200524

Po drodze od Tavan-Kharyn-Ovoo doKhubsugul, z powodu wystêpuj¹cychtam krzaków na wydmach i ma³ychsuchych strumieni, bardzo trudno by³oprzeprowadziæ jakiekolwiek badania.Dlatego pojechaliœmy prosto na zachódod Khubsugul, a nastêpnie skierowali-œmy siê na pó³noc.

Po drodze natrafiliœmy na tornado,które w jêzyku mongolskim nazywanejest Ugalz, i ca³y dzieñ przesiedzieli-œmy w samochodzie. Piasek tak silnieuderza³ w tablicê rejestracyjn¹ samo-chodu, ¿e namalowany numer zupe³niezszed³. Widzieliœmy na tym terenie wie-le dzikich stworzeñ, na przyk³ad dzikiekonie zwane Khulan, gazele i wilki.W tym czasie by³o zbyt zimno na spa-nie w namiocie, a g³oœne dŸwiêki wy-wo³ywane przez uderzaj¹cy w namiotsilny wiatr powodowa³y, ¿e byliœmyniewyspani i niewypoczêci. Po jednejnocy spêdzonej w ma³ym mieœcieMandakh pojechaliœmy do Mandalgo-vi, które jest centrum administracyjnymprowincji Dornogobi, a liczba jego lud-noœci wynosi 18 000. Na tym obszarzerozci¹ga³y siê stepy, wiêc ³atwo by³oszukaæ meteorytów, dlatego zatankowa-liœmy paliwo i odpoczêliœmy tam jedn¹noc, a nastêpnie pojechaliœmy do Del-gertsogt, poniewa¿ s³yszeliœmy, ¿e miej-scowi ludzie wiedzieli o meteorycie,który spad³ kiedyœ w okolicy.

Wszyscy doroœli w Delgertsogt,a nawet dzieci, wspominali o spadaj¹-cej gwieŸdzie, która przelecia³a nadcentrum wioski i spad³a na zachodzie.Wypytuj¹c pasterzy, uzyskaliœmy infor-macje, ¿e pó³tora roku temu gwiazdaspad³a w pobli¿u klasztoru, który znaj-dowa³ siê 29 km na zachód od centrumwioski. Klasztor ten zosta³ zniszczonyprzez komunistów w latach trzydzie-stych XX w. podczas represji i nie funk-cjonuje do dziœ.

Spotkaliœmy 78-letniego cz³owieka,o nazwisku Sanjaajamts, który twier-dzi³, ¿e widzia³ spadaj¹cy meteoryt.Powiedzia³ nam, ¿e w owym czasiemieszka³ w pobli¿u i kiedy wieczoremwyszed³ napoiæ byd³o, niebo rozb³ys³owielkim œwiat³em, któremu towarzy-szy³ g³oœny ha³as, a znikn¹³ w pobli¿uwzgórza Delger. Mia³o to miejsce 16listopada 2004 r. By³ bardzo tym zda-rzeniem przestraszony i nie mia³ pojê-cia, co to mog³o byæ. PóŸniej s³ysza³,¿e to by³a spadaj¹ca gwiazda i na tymkoñczy³a siê jego wiedza.

Bez w¹tpienia coœ przelecia³o nad

ruinami klasztoru. Zrobiliœmy zdjêciestaremu cz³owiekowi, daliœmy mu tro-chê delis (s³odycze) przywiezionychz UB i poœpieszyliœmy do klasztoru, doktórego dotarliœmy po przejechaniudwóch kilometrów. Ku naszemu zasko-czeniu stwierdziliœmy, ¿e w okolicyzosta³o osiedlonych kilkoro dzieci mni-chów i one zaprowadzi³y nas do miej-sca, gdzie spad³ meteoryt. Jak tylkowyskoczyliœmy z samochodu, znaleŸ-liœmy kawa³ek kamienia o ciemnosza-rym zabarwieniu, który by³ wra¿liwyna magnes.

Nastêpnie znaleŸliœmy wiele kawa³-ków na przestrzeni o œrednicy 150 me-trów, i byliœmy tak szczêœliwi, ¿e za-czêliœmy siê œmiaæ. Wygl¹da³o na to,¿e meteoryt eksplodowa³ na kawa³kiprzed uderzeniem w ziemiê i niektóreostre fragmenty powciska³y siê w ska-³y, a du¿e kawa³ki by³y powbijanew ziemiê. Podczas dwóch dni obozo-wania zebraliœmy w sumie oko³o 80 kg,od wa¿¹cych 4,67 kg do 1 kg. Niektórekawa³ki zmieni³y swój kolor z powoduwilgoci.

W s¹siedztwie tego miejsca by³yosiedlone trzy rodziny, lecz one nie in-teresowa³y siê meteorytami. WzgórzeDelger, wysokie na oko³o 60-70 m dlaludzi ze stepów jest wysok¹ gór¹, aledla nas, mieszkañców górzystego re-gionu, jest tylko ma³ym kopcem. Do-konaliœmy skrupulatnego badaniaregionu, który posiada³ bardzo kamie-niste, z³e drogi, które mog³y przebiæi pozbawiæ powietrza nasze opony. 11maja skierowaliœmy siê z klasztoru doUB, przeprowadzaj¹c w kilku miej-scach po drodze badania. W koñcuprzyzwyczailiœmy siê do przyrody wy-stêpuj¹cej na pustyni Gobi i nawet na-uczyliœmy siê, jak nie straciæ orientacjina jej ogromnej równinie, zrozumieli-

Mongolscy nomadowie zatrzymali siê przy g³êbokiej studni, aby napoiæ swoje konie. Autorpo lewej.

ß

œmy tak¿e trudy ¿ycia miejscowej lud-noœci. Panuje tu bardzo surowy, konty-nentalny klimat z gor¹cym latem, ma³ailoœæ pastwisk, deficyt wody pitnej, któ-ra musi byæ transportowana na grzbie-tach wielb³¹dów z odleg³ych miejsc,oraz zimna i wietrzna zima z burzamipiaskowymi.

Nasz zespó³ powróci³ 14 maja do li-cz¹cego oko³o miliona mieszkañcówU³an Bator, bêd¹cego miastem sto³ecz-nym. Odkryliœmy, ¿e w porównaniuz Gobi miasto by³o bardzo zanieczysz-czone przez zadymione powietrze dra¿-ni¹ce nasze gard³a i wystêpowa³ w nimuci¹¿liwy ruch uliczny. Oczywiœcie niemo¿na U³an Bator porównaæ z wielki-mi i wspania³ymi miastami krajówwysoko rozwiniêtych, niemniej jednakjest to jedno z rozwijaj¹cych siê miastjak na mongolskie warunki.

• Proponujemy wspó³pracê z namiw organizowaniu 10-dniowych tury-stycznych wypraw z przygod¹, wy-cieczkami krajoznawczymi, w czasiektórych mo¿na poszukiwaæ meteo-rytów.

• Proponujemy nastêpuj¹cy podzia³znalezionych meteorytów: 20% dlanas, a 80% dla znalazcy.

• Bilet w obie strony nale¿y sobiezapewniæ we w³asnym zakresie.

• Uprzejmie prosimy o dokonywa-nie wp³at kwoty 5900 US$ do MMA.

• Ze swojej strony zapewnimy prze-wodnika, t³umacza i transport samocho-dem terenowym.

• Ponosimy wszystkie kosztaw U³an Bator wliczaj¹c hotel, jedze-nie i inne.

Ganzorig Shagdarsuren, prezesMongolskiego Towarzystwa Meteory-towego.

e-mail: [email protected]

METEORYT 253/2005

Wirtualna podró¿ do ziemskichkraterów meteorytowych

Jacek Dr¹¿kowskiJadwiga Kabatek-Dr¹¿kowska

Pozazdroœciliœmy Pacerom wakacyjnej nocy spêdzo-nej pod kraterami Henbury, pozazdroœciliœmy wyprawch³opaków z PTM po meteoryty afrykañskie. Wakac-

je spêdziliœmy w zasadzie w domu. Okaza³o siê jednak, ¿ewielk¹ podró¿ mo¿na dziœ odbyæ, nie ruszaj¹c siê z miejsca.Wystarczy w miarê szybki dostêp do Internetu, komputerspe³niaj¹cy odpowiednie wymagania techniczne* i specjal-ny program: Google Earth. Jego darmow¹ wersjê mo¿na po-braæ ze strony http://earth.google.com.

Co to jest Google Earth i jak dzia³a? Najkrócej mo¿narzec, i¿ jest to internetowa aplikacja, która pozwala dowol-nie obracaæ kul¹ ziemsk¹ i ogl¹daæ jej powierzchniê z wy-branej wysokoœci i to pod dowolnym k¹tem. To, co widzi-my, to najczêœciej zdjêcia satelitarne o rozdzielczoœciachobrazu dochodz¹cych czasami do kilkudziesiêciu centyme-trów na piksel! Zdjêcia s¹ wczytywane na bie¿¹co, zale¿nieod wybranego po³o¿enia punktu widzenia i dzieje siê to pro-gresywnie, czyli widzimy stopniowe wyostrzanie obrazu domaksymalnej dostêpnej rozdzielczoœci. Na dolnym pasku in-formacyjnym okna programu ca³y czas wyœwietlane s¹wspó³rzêdne miejsca znajduj¹cego siê pod kursorem my-szy, wzglêdna wysokoœæ powierzchni (tylko na ni¿szychwysokoœciach i niestety, w stopach, wiêc trzeba pamiêtaæ,¿e 1 ft ~ 0,3 m), postêp wczytywania obrazu oraz wysokoœæ,z jakiej patrzymy (w stopach lub milach, 1 mila to ok.1,6 km). Chocia¿ wszystkie ruchy w naszej wirtualnej pod-ró¿y mo¿na wykonywaæ za pomoc¹ myszy, to jednak dlawygody podró¿owania warto opanowaæ pewne skróty kla-wiaturowe. Np. przyciski „+” i „–” pozwalaj¹ p³ynniej zmie-niaæ wysokoœæ ni¿ rolka myszy, a przyciski „Page Up” i „PageDown” umo¿liwiaj¹ p³ynniejsz¹ zmianê k¹ta patrzenia.

* Minimalne wymagania sprzêtowe to procesor Pentium III 500MHz, karta graficzna 3D o rozdzielczoœci 1024×786 z 24-bito-wym kolorem, ³¹cze 128 kbps (np. Neostrada)

Wybieraj¹c siê w dalekie podró¿e, dobrze zaopatrzyæ siêw porz¹dne przewodniki. Naszymi przewodnikami by³y ta-bele ziemskich struktur impaktowych dostêpne na interne-towej stronie Planetarnego i Kosmicznego Centrum Nauko-wego przy Uniwersytecie Nowego Brunszwiku (http://www.unb.ca/passc/ImpactDatabase). Tabele te pozwalaj¹przegl¹daæ interesuj¹ce nas struktury uporz¹dkowane wg

nazwy, rozmiaru lub lokalizacji, a tak¿e zawieraj¹ ³¹cza dostron ze zdjêciami tych obiektów. Dla wygody przekopio-waliœmy zawarte w nich dane do arkusza kalkulacyjnego,m.in. po to, by szybko poprzeliczaæ podane w nich wspó³-rzêdne geograficzne na postaæ wymagan¹ przez Google Earth(stopnie z czêœci¹ u³amkow¹ zamiast minut) i dopisywaæw³asne uwagi. W tabelach zgromadzono 172 obiekty, alenie wszystkie z nich s¹ widoczne w postaci kraterów czychoæby ich œladów. Niektóre z nich s¹ znane tylko z wierceñgeologicznych, analiz zdjêæ satelitarnych w zakresach po-zaoptycznych lub znajduj¹ siê na dnie oceanu. Nam uda³osiê wyraŸnie zobaczyæ 66 obiektów, a w przypadku 38 in-nych widzieliœmy przynajmniej coœ, co pozwala³o domyœ-laæ siê po³o¿enia czy rozmiaru krateru. W sumie ponad set-ka kraterów — ca³kiem nieŸle jak na kilkudniow¹ podró¿po ca³ej kuli ziemskiej!

Pocz¹tki by³y jednak zniechêcaj¹ce. Pierwszy krater, jakichcieliœmy obejrzeæ, to s³ynny Krater Meteorowy w Arizo-nie (krater Barringera). Niestety, okaza³o siê, ¿e akurat tenfragment terytorium USA nie jest oddany ze zbyt wielk¹

Interfejs programu Google Earth.Po lewej stronie u góry miejsce nawpisanie nazwy miejsca, dok¹d zmierzamy lub jego wspó³rzêdnych. Ni-¿ej odnoœniki do wybranych lokalizacji i opcje wyboru warst, które maj¹byæ uwidocznione. Np. mo¿emy tu wy³¹czyæ wyœwietlanie nazw geogra-ficznych lub w³¹czyæ uwidocznienie po³o¿enia dróg, hoteli, restauracji

Krater Gosse Range w Pólnocnym Terytorium Australii. Jego rozmia-ry (22 km œrednicy) i wzglêdna wysokoœæ gór pierœcieniowych sprawiaj¹,¿e jest to jeden z najatrakcyjniejszych obiektów do ogl¹dania w trójwy-miarze.

METEORYT 3/200526

dok³adnoœci¹. Niby widaæ w projekcji 3D kanciast¹ dziurêw ziemi, ale daleko tym obrazkom do tego, do czego przy-zwyczai³y nas znane powszechnie zdjêcia. Jak na z³oœæ,tu¿ obok mo¿na zobaczyæ teren z widocznymi samocho-dami na stacji benzynowej. Nic to, mo¿e w Australii bêdzie-my mieli wiêcej szczêœcia? „Lecimy” zobaczyæ kratery Hen-bury (wszak mamy w naszej minikolekcji kawa³ek metalui stamt¹d). Jeszcze wiêksze rozczarowanie. Ma³a rozdzielczoœæzdjêæ tego terenu sprawia, ¿e ledwo widzimy po³o¿enie naj-wiêkszego krateru. Za to droga dojazdowa, o której wspomi-na Pacer, jest widoczna bardzo wyraŸnie.

Lecimy do Afryki. Tu, jak widaæ na s¹siednich ilustra-cjach, ju¿ kilkukilometrowe kratery s¹ piêknie widoczne,a mo¿liwoœæ ogl¹dania ich w trójwymiarze czyni nasz¹ wir-tualn¹ wyprawê prawdziw¹ przyjemnoœci¹. Mo¿na np. po-kusiæ siê o wymodelowanie widoków znanych ze zdjêæ zna-lezionych w ksi¹¿kach czy w Internecie. Przyk³ad krateruRoter Kamm pokazuje, ¿e efekty mog¹ byæ wiêcej ni¿ zado-walaj¹ce.

W ogóle to afrykañskie kratery s¹ bardzo wdziêczne doogl¹dania. Przy okazji mogliœmy zobaczyæ, jak fascynuj¹c¹krain¹ jest… Sahara.

Przeskakujemy do Ameryki. Kanada jawi siê jako jednowielkie „meteorytowe pojezierze”. Ciekawe s¹ obrazy kra-terów po³udniowoamerykañskich, poroœniêtych d¿ungl¹,gdzie tylko inny odcieñ zieleni sugeruje ich po³o¿enie i roz-miar. Wystarczy popatrzeæ na kratery Araguainha i Riachaow Brazylii.

Wracamy na nasz kontynent. Tu agrokulturalna dzia³al-noœæ cz³owieka by³a chyba bardziej skutecznym niszczycie-lem impaktowych pami¹tek ni¿ naturalne procesy erozji. Ta-kie wra¿enie nasuwa siê nieodparcie przy próbachzidentyfikowania kraterów na zaludnionych terenach Euro-py czy Azji. Czasami obszar kraterów uwidacznia koncen-tryczny uk³ad pól uprawnych! Œwietnym przyk³adem ilu-struj¹cym tê tezê jest krater Söderfjärden w Finlandii czyKursk w Rosji.

Przypadkiem dokonujemy ciekawego spostrze¿enia.W niektórych przypadkach zarys kraterów ³atwiej „wyczuæpalcami” ni¿ zobaczyæ okiem. Oczywiœcie mamy na myœli„czucie” czysto wirtualne, polegaj¹ce na przesuwaniu kur-sora nad interesuj¹cym obszarem i œledzeniu wskazañ wy-sokoœci terenu. W ten sposób wyczuwaliœmy np. kratery

Obszar prekambryjskiej p³yty wschodniej Kanady usiany jest licznymijeziorami utworzonymi w miejscach dawnych kraterów. Równie¿ wschod-ni brzeg Zatoki Hudsona nieodparcie kojarzy siê z wielk¹ struktur¹ im-paktow¹, lecz jak na razie brak jest wyraŸnych naukowych podstaw dotakiej interpretacji.

Jezioro La Moinerie to nic innego jak licz¹cy jakieœ 400 mln lat mocnozerodowany 8-km krater wype³niony wod¹.Pomimo wyraŸnego kierun-kowego dzia³ania lodowca szlifuj¹cego przed milionami lat kanadyjsk¹p³ytê mo¿emy tam dostrzec wiele kolistych lub pierœcieniowych jezior bê-d¹cych obiektami naszego zainteresowania.

Krater Roter Kamm w Namibii o œrednicy 2,5 km na zdjêciu, jakie mo¿-na czêsto spotkaæ w ksi¹¿kach czy w Internecie.

A to podobny do powy¿szego obraz krateru Roter Kamm wygenerowanyw Google Earth.

Carswell w Kanadzie i Zapadnaya na Ukrainie.Przegl¹daj¹c informacjê o kraterach w naszym „turystycz-

nym przewodniku”, warto zwróciæ uwagê na fakt, i¿ refe-rencje do Arkenu 1 i 2 to prace z 2003 i 2004 r. S¹ to doœæœwie¿e odkrycia. W takim razie do roboty — Google Earthmo¿e pozwoliæ i nam zostaæ odkrywcami nieznanych wczeœ-niej kraterów. Nasze typy to np. obiekt o wspó³rzêdnych24° 41' N, 24° 56' E przedstawiony na ilustracji obok. Mo¿eju¿ jest badana przez geologów i tylko jeszcze nie trafiliœmyna odpowiednie informacje, bo raczej trudno uwierzyæ, ¿eusz³a ona uwadze fachowców. Jednak przyk³ad pewnegocz³owieka, który na podstawie przegl¹dania zdjêæ Ziemiw Google Earth odkry³ zasypane staro¿ytne miasto, wczeœ-

METEORYT 273/2005

Dziêgielowski Piknik Meteorytowy

Trzeba przyznaæ, ¿e tegorocznyVII Piknik Meteorytowy by³pod ka¿dym wzglêdem wyj¹t-

kowy. Zosta³ zorganizowany nie tak jakdotychczas w Rudniku Wielkim, ale naterenie mojego ogrodu w Dziêgielowie(przy nieocenionej pomocy rodziców,oczywiœcie). Muszê przyznaæ, ¿e licz-ba osób, które przyjecha³y, aby uczest-niczyæ w tym spotkaniu kolekcjonerówi mi³oœników meteorytów, przesz³amoje najœmielsze oczekiwania, ponie-wa¿ wraz z osobami towarzysz¹cymiprzyby³o oko³o 30 osób. Liczba ta by-³aby o wiele wiêksza, gdyby nie zawied-li stali bywalcy takich imprez. Z powo-dów rodzinnych tak¿e Grzegorz Pacerwraz z ma³¿onk¹ w ostatniej chwiliodwo³ali swój przyjazd. Pocieszaj¹ce

jest jednak to, ¿e wielu uczestnikówtegorocznego pikniku to byli ludziedot¹d nieznani lub pojawiaj¹cy siê nameteorytowych imprezach okazjonal-nie. Warto chocia¿by wspomnieæ tu omocnej ekipie Beskidzkiego KlubuAstronomicznego „POLARIS”, któraprzyby³a na pok³adzie osobliwego we-hiku³u, a dok³adniej mobilnej stacji do³apania meteorów.

Atmosfera pikniku by³a bardzo go-r¹ca i nawet tradycyjny przelotnydeszcz nie mia³ szans tego zmieniæ.Uczestnicy spotkania wziêli sobie doserca mój apel o zabranie ze sob¹ ja-kiegoœ wypieku b¹dŸ napitku, w wy-niku czego przeró¿nych ciast, ciaste-czek, piwa b¹dŸ innych preparatówmog¹cych z powodzeniem s³u¿yæ do

rozcieñczania kwasu azotowego(Dziêgielówka), by³o bardzo du¿o, takwiêc nikt nie mo¿e powiedzieæ, ¿eobok strawy duchowej brakowa³oi strawy dla cia³a.

Poza moimi skromnymi okazamitak¿e dwie inne osoby przywioz³y swo-je skarby, które wzbudzi³y wœróduczestników zachwyt i szczere zainte-resowanie. Polsk¹ premierê mia³ mete-oryt ksiê¿ycowy SaU 300, znalezionyw 2004 roku w Omanie przez Tomkai Paw³a Kurtza (TKW = 153,5 g). Mo¿-na by³o podziwiaæ po³ówkê okazu orazjego odlew wykonany przed ciêciem.Drugi to monstrualne Morasko Walde-mara Ruliñskiego, o wadze ponad50 kg, znalezione parê lat temu oczy-wiœcie w Morasku.

ß

Kilka nak³adaj¹cych siê pierœcieniowych struktur na po³udniwym Atlan-tyku najprawdopodobniej odzwierciedlaj¹cych dawne kratery z koñcaokresu Wielkiego Bombardowania. Dla lepszego ich uwidocznienia ob-razek zosta³ rozjaœniony i wykontrastowany.

Chocia¿ obiekt przedstawiony na tym obrazie wcale nie musi byæ pozo-sta³oœci¹ krateru, mi³o jest popuœciæ wodze fantazji, ¿e widzimy zerodo-wane wzniesienie centralne i zarys gór pierœcieniowych. Tym bardziej ¿ena lewo od niego znajdziemy kilka potwierdzonych kraterów, a na prawojest obszar wystêpowania s³ynnego szk³a libijskiego.

Arkenu 1 (po prawej) i Arkenu 2 na pustyni libijskiej. Znalezienie dowo-dów geologicznych, takich jak np. sto¿ki uderzeniowe, pozwoli³o wci¹g-n¹æ je na listê niekwestionowanych kraterów meteorytowych.

niej nieznane archeologom, pozwala mieæ nadziejê, ¿e i nammo¿e trafiæ siê odkrycie. Do dzie³a! Na wszelki wypadekznalezione przez nas obiekty skonfrontujmy z list¹ domnie-manych struktur impaktowych. Mo¿emy j¹ pobraæ w posta-ci tabeli ze strony internetowej Departamentu Nauk o Ziemii Planetach Uniwersytetu Tennessee (http://web.eps.utk.edu/ifsg_files/SEIS/SEIS_database2.xls). Samo zwiedzanie tychpodejrzanych utworów mo¿e byæ równie pasjonuj¹c¹ pod-ró¿¹, lecz nasze wakacje ju¿ siê skoñczy³y…

Na zakoñczenie przypomnijmy jeszcze tylko znany czy-telnikom „Meteorytu” artyku³ Johna M. Saula o geologicz-nych konsekwencjach ostatniego wielkiego bombardowa-nia („Meteoryt” 1/2004). WyobraŸnia zap³odnionawspomnianym tekstem w po³¹czeniu z Google Earth po-zwoli nam dostrzec w naszej piêknej B³êkitnej Planecie œladydawnego wygl¹du upodobniaj¹cego j¹ do s¹siednich planeti ksiê¿yców. Przy okazji, jeœli ktoœ chcia³by sobie szybkoprzypomnieæ widoki kraterów ksiê¿ycowych i odbyæ wirtu-aln¹ podróŸ po naszym srebrnym Globie, to warto zajrzeæna Google Moon!

METEORYT 3/200528

Uczestnicy pikniku na tle siedziby Polandmet.com. Fot. Gra¿yna Cima³a

Mobilna stacja obserwacji bolidów. Fot. Gra¿yna Cima³a Tomek Kurtz (z prawej) ze swoim lunaitem. Fot. Jaros³aw Bandurowski

Coœ dla ducha i dla cia³a. Fot. Gra¿yna Cima³a

Piknik meteorytowy jednak nie skoñczy³siê wraz z zachodem s³oñca. Noc pod gwiaz-dami spêdzi³ Zbigniew Tymiñski, Marcin Sto-larz z Katarzyn¹ Garboliñsk¹ oraz TomaszKubalczak. Nastêpnego dnia mocna ekipaw tym samym sk³adzie wybra³a siê do Mora-vki, na teren spadku chondrytu H5, w celu(a jak¿e) odnalezienia g³ównej masy. Nieste-ty, nasze wysi³ki nic nie da³y i poza pyszny-mi borówkami nic nie znaleŸliœmy.

Niestety wszystko, co dobre, zawsze siêkoñczy za szybko i tak by³o te¿ z piknikiem.Niezale¿nie od tego, co zrobi piknikowa kon-kurencja, zorganizujê kolejne spotkaniew Dziêgielowie, bo jak widaæ takie imprezys¹ potrzebne. Sprzyjaj¹ wzmacnianiu kontak-tów miêdzy kolekcjonerami oraz pomagaj¹promowaæ meteorytykê jako ciekawe hobby.

Marcin Cima³a ß