30
1 UTWORY SCENICZNE ŁAŹNIA Przełożył Artur Sandauer Posłowiem opatrzył Florian Nieuważny Czytelnik • Warszawa 1985 Osoby Towarzysz Pobiedonosikow naczelny dyrektor do uzgadniania pewnych spraw, w skrócie naczdyrdups Pola — jego żona Towarzysz Optymistenko — jego sekretarz Izaak Belwedoński — portrecista, batalista, naturalista Towarzysz Momentalnikow — reporter Mister Pond Keatch — cudzoziemiec Towarzyszka Underton — stenotypistka Noczkin — defraudant Towarzysz Welocypedkin — lekki kawalerzysta Towarzysz Czudakow — wynalazca Madame Mezaliansowa — współpracownica WOKSU Towarzysz Foskin — robotnicy Towarzysz Dwojkin — robotnicy Towarzysz Trojkin — robotnicy Petenci Administrator domu Reżyser Iwan Iwanowicz Tłum Kancelistów Milicjant Odźwierny teatralny Fosforyczna kobieta Akt pierwszy Na prawo stół, na lewo stół. Wszędzie wiszą i leżą porozrzucane szkice. W środku towarzysz Foskin lutuje powietrze przy pomocy lamp do spawania. Czudakow przechodzi od lampy do lampy, przeglądając szkice. Welocypedkin wbiega No cóż? Wciąż jeszcze ta podła Wołga wpada do Morza Kaspijskiego^ Czudakow wymachując szkicem Tak, ale teraz już nie na długo. Zastawiajcie i sprzedawajcie zegarki. Welocypedkin Dobrze, żem go jeszcze wcale nie kupił. Czudakow Nie kupuj! Nie kupuj w żadnym wypadku! Już niebawem to tykające płaskie świństwo będzie komiczne jak łuczywo na Dnieprostroju, bezradne jak byk na lotnisku. Welocypedkin Znaczy, żeśmy wykończyli Szwajcarów. Czudakow Nie kołatajże ty mi językiem po drobnym, aktualnym politycznym liczydle! Moja idea jest wspanialsza. Wołga czasu ludzkiego, w którą jak belki na spław rzucała nas data naszych narodzin, ażebyśmy się w niej taplali i płynęli z prądem, ta Wołga od dzisiaj podlega naszej woli. Sprawię, że czas przystanie lub też będzie mknął w dowolnym kierunku i z dowolną szybkością. Ludzie będą mogli wysiadać z dni jak pasażerowie z tramwajów i z autobusów. Posiadając moją maszynę możesz zatrzymać sekundę szczęścia i radować się nią przez miesiąc, póki ci się nie znudzi. Posiadając moją maszynę możesz puścić cwałem przewlekłe lata nieszczęść, wtulić głowę w ramiona, a nad tobą, nie dotykając cię ani raniąc, sto razy na minutę przepędzi pocisk słońca likwidując czarne dni. Popatrz, jak fantastyczne fajerwerki Wellsa, futurystyczny mózg

Łaźnia

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Włodzimierz Majakowski, Utwory sceniczne. Tłum. Artur Sandauer

Citation preview

Page 1: Łaźnia

1

UTWORY  SCENICZNE  ŁAŹNIA  

Przełożył  Artur  Sandauer  Posłowiem  opatrzył  Florian  Nieuważny  

Czytelnik  •  Warszawa  1985        Osoby  Towarzysz   Pobiedonosikow   —   naczelny   dyrektor   do   uzgadniania  pewnych  spraw,  w  skrócie  naczdyrdups    Pola  —  jego  żona  Towarzysz  Optymistenko  —  jego  sekretarz    Izaak  Belwedoński  —  portrecista,  batalista,  naturalista    Towarzysz  Momentalnikow  —  reporter    Mister  Pond  Keatch  —  cudzoziemiec    Towarzyszka  Underton  —  stenotypistka    Noczkin  —  defraudant  Towarzysz  Welocypedkin  —  lekki  kawalerzysta    Towarzysz  Czudakow  —  wynalazca    Madame  Mezaliansowa  —  współpracownica  WOKS-­‐U    Towarzysz  Foskin  —      robotnicy  Towarzysz  Dwojkin  —    robotnicy    Towarzysz  Trojkin  —  robotnicy  Petenci  Administrator  domu    Reżyser  Iwan  Iwanowicz    Tłum  Kancelistów    Milicjant  Odźwierny  teatralny    Fosforyczna  kobieta  

 Akt  pierwszy  

Na  prawo  stół,  na  lewo  stół.  Wszędzie  wiszą  i  leżą  porozrzucane  szkice.  W  środku   towarzysz   Foskin   lutuje   powietrze   przy   pomocy   lamp   do  spawania.  Czudakow  przechodzi  od  lampy  do  lampy,  przeglądając  szkice.  Welocypedkin  wbiega  No  cóż?  Wciąż  jeszcze  ta  podła  Wołga  wpada  do  Morza  Kaspijskiego^  Czudakow  wymachując  szkicem  Tak,  ale  teraz  już  nie  na  długo.  Zastawiajcie  i  sprzedawajcie  zegarki.  Welocypedkin  Dobrze,  żem  go  jeszcze  wcale  nie  kupił.  Czudakow  Nie   kupuj!   Nie   kupuj   w   żadnym   wypadku!   Już   niebawem   to   tykające  płaskie   świństwo   będzie   komiczne   jak   łuczywo   na   Dnieprostroju,  bezradne  jak  byk  na  lotnisku.  Welocypedkin  Znaczy,  żeśmy  wykończyli  Szwajcarów.  Czudakow  Nie   kołatajże   ty   mi   językiem   po   drobnym,   aktualnym   politycznym  liczydle!  Moja  idea  jest  wspanialsza.  Wołga  czasu  ludzkiego,  w  którą  jak  belki   na   spław   rzucała   nas   data   naszych   narodzin,   ażebyśmy   się  w   niej  taplali   i   płynęli   z   prądem,   ta   Wołga   od   dzisiaj   podlega   naszej   woli.  Sprawię,  że  czas  przystanie  lub  też  będzie  mknął  w  dowolnym  kierunku  i  z  dowolną  szybkością.  Ludzie  będą  mogli  wysiadać  z  dni  jak  pasażerowie  z  tramwajów  i  z  autobusów.  Posiadając  moją  maszynę  możesz  zatrzymać  sekundę  szczęścia  i  radować  się  nią  przez  miesiąc,  póki  ci  się  nie  znudzi.  Posiadając   moją   maszynę   możesz   puścić   cwałem   przewlekłe   lata  nieszczęść,   wtulić   głowę   w   ramiona,   a   nad   tobą,   nie   dotykając   cię   ani  raniąc,  sto  razy  na  minutę  przepędzi  pocisk  słońca  likwidując  czarne  dni.  Popatrz,   jak   fantastyczne   fajerwerki   Wellsa,   futurystyczny   mózg  

Page 2: Łaźnia

2

Einsteina,  zwierzęce  letargi  niedźwiedzi  czy  jogów  —  jak  to  wszystko  jest  zawarte  w  stanie  skondensowanym  w  tej  jednej  maszynie.  Welocypedkin  Prawie  nic  nie  rozumiem,  a  w  każdym  razie  nic  nie  widzę.  Czudakow  Nałóżże   okulary!   Oślepiają   cię   te   literki   z   platyny   i   kryształu,   ten   blask  promiennych  spojeń.  Widzisz?  Widzisz?  Welocypedkin  No,  widzę...  Czudakow    Czy  zauważyłeś   te  dwie   linijki,  pionową   i  poziomą,  z  podziałkami   jak  na  wadze?  Welocypedkin  No,  widzę...  Czudakow  Tym   kluczem   izolujesz   włączoną   przestrzeń,   odcinasz   ją   od   ziemskiego  przyciągania,   a   przy   pomocy   tych   oto   dziwacznych   dźwigni   włączasz  szybkość  i  kierunek  czasu.  Welocypedkin  Rozumiem!   Świetnie!   Znakomicie!!!   A   więc   zbiera   się,   dajmy   na   to,  wszechzwiązkowy  zjazd  w  kwestii  odwleczenia  wszystkich  nie  cierpiących  zwłoki  kwestyj,  no  i  oczywiście  oddaje  się  głos  celem  wygłoszenia  mowy  powitalnej   w   imieniu   Państwowej   Akademii   Sztuk   Naukowych  państwowemu   towarzyszowi   Koganowi.   Ale   ledwo   ten   zaczął:  „Towarzysze!   Poprzez   macki   światowego   imperializmu   przechodzi  czerwoną  nicią   fala..."  —   ja   go   natychmiast   odgradzam  od  prezydium   i  puszczam  mu  czas  z  szybkością  stu  pięćdziesięciu  minut  na  kwadrans.  On  się  poci  i  wita,  wita  i  poci  się  przez  półtorej  godziny,  a  publiczność  patrzy.  Ledwo   akademik   otworzył   usta,   a   już   frenetyczne   oklaski.   Wszyscy  westchnęli  z  ulgą,  podnieśli  świeżutkie  tyłki  z  krzeseł  i  dalejże  do  roboty.  Tak?  Czudakow  

Tfu,  co  z  obrzydliwość!  Czego  ty  mi  się  tu  z  jakimś  Koganem  pchasz?  Ja  ci  klaruję  sprawę  względności  wszechświata,  sprawę  sprowadzenia  definicji  czasu  z  substancji  metafizycznej,  z  noumenu  do  konkretu,  podlegającego  działaniu  fizycznemu  i  chemicznemu...  Welocypedkin  A  ja  co  mówię?  Ja  właśnie  to  mówię.  Ty  sobie  zbuduj  konkretną  stację  z  pełnym   chemicznym   i   fizycznym   działaniem,   a   my   od   niej  przeprowadzimy   połączenia,   no,   dajmy   na   to,   do   wszystkich   wylęgarni  drobiu  i  wyhodujemy  w  ciągu  piętnastu  minut  półpudową  kurę,  a  potem  wsuniemy   jej   wtyczkę   pod   skrzydełko,   wyłączymy   czas   i   siedź   sobie,  kurko,  czekając,  aż  cię  usmażą  i  zjedzą.  Czudakow  Co  za  wylęgarnie?  Co  za  kury?  Ja  ci...  Welocypedkin  No,   dobrze,   dobrze,  myśl   sobie   chociażby   nawet   o   słoniach,   chociażby  nawet  o  żyrafach,   jeżeli  poniża  cię  myślenie  o  drobiu,  a  my  to  wszystko  zastosujemy  sami  do  naszych  szarych  kurcząt...  Czudakow  Cóż   za   trywialność!   Czuję,   że   ty   ze   swoim   praktycznym  materializmem  wnet  ze  mnie  samego  kurę  zrobisz.  Ledwo  się  rozpędzę  i  chcę  wzlecieć,  a  ty  mi  już  pióra  wyskubujesz.  Welocypedkin  No,   dobra,   dobra,   nie   gorączkuj   się.   A   jeżeli   ci   nawet   jakie   piórko  wyskubałem,   to   wybacz,   wstawię   ci   je   z   powrotem.   Leć,   wznoś   się,  fantazjuj,   my   chcemy   przyjść   z   pomocą   twemu   entuzjazmowi,   a   nie  stawać  mu  na  zawadzie.  No,  nie  złość  się,  chłopie,  puszczaj  w  ruch  twoją  maszynę.  W  czym  ci  pomóc?  Czudakow  Uwaga!   Jak   tylko   dotknę   tego   koła,   czas   ruszy   z   miejsca   i   zacznie  kondensować   i   zmieniać   przestrzeń,   ujętą   przez   nas  w   klatkę   izolatora.  Teraz  zabieram  chleb  wszystkim  prorokom,  wróżbichom  i  wróżbitom.  Welocypedkin  

Page 3: Łaźnia

3

Chwileczkę.   Czudakow!   Pozwól   mi   stanąć   tutaj.   Może   w   ciągu   pięciu  minut   zmienię   się   z   komsomolca  w   takiego  brodatego  Marksa   albo   też  będę  starym  bolszewikiem  z  trzechsetletnim  stażem.  Wtedy  ci  wszystko  od  razu  załatwię.  Czudakow  odciąga  go  z  przerażeniem  Ostrożnie,   wariacie!   Jeżeli   w   przyszłości   tędy   przebiegnie   stalowe  rusztowanie   kolei   podziemnej,   to   włażąc   swoim   kruchym   ciałem   w  przestrzeń  zajętą  przez  stal,  przeobrazisz  się  momentalnie  w  proszek  do  zębów.   Może   tam   w   przyszłości   wagony   wyskoczą   z   szyn,   a   tutaj  niesłychane   trzęsienie   czasu   rozniesie   do   diabła   całą   piwnicę.   Teraz  niebezpiecznie  się  tam  zapuszczać,  trzeba  czekać  na  tych,  którzy  stamtąd  idą.   Przekręcam   z   niesłychaną   powolnością   —   wszystkiego   pięć   lat   na  minutę...  Foskin  Stop.  towarzyszu,  poczekaj  chwileczkę.  Ty  i  tak  kręcisz  maszynę.  Bądź  tak  uprzejmy,  włóż  mój  bilet  loteryjny  do  swojej  maszyny.  Nie  bez  przyczyny  zaciąłem   się   i   nie   sprzedaję   go,  może   za   pięć  minut   padnie   nań   ze   sto  tysięcy.  Welocypedkin  Też   pomysł!   W   takim   razie   należałoby   tu   wsunąć   całe   Ministerstwo  Skarbu,  bo   inaczej  ty  wygrasz,  a  oni  ci   i   tak  nie  uwierzą,  tylko  na  tabelę  popatrzą.  Czudakow  Cóż  to!  Ja  wam  wywalam  drzwi  w  przyszłość  a  wy  zeszliście  na  ruble...  Tfu,  historyczni  materialiści!  Foskin  Głuptasie,   przecież   to   dla   ciebie   tak   mi   spieszno   z   wygraną.   Masz  pieniądze  na  swoje  doświadczenie?  Czudakow    Tak...  Czyja  mam  pieniądze?  Welocypedkin  

Pieniądze?  Stukanie   do   drzwi.   Wchodzą:   Iwan   Iwanowie   z,   Pond   Keatch,  Mezaliansowa  i  Momentalnikow.  Mezaliansowa  do  Czudakowa  Do  you  speak  English?  Co?  Sprechen  Sie  deutsch?  Parlez-­‐vous  francais,  w  końcu?  No,  tego  się  też  spodziewałam.  To  bardzo  męczące.  Muszę  robić  traduction   z   naszego   języka   na   robotniczo-­‐chłopski.   Monsieur   Iwan  Iwanowicz,   towarzysz   Iwan   Iwanowicz.   Pan   zna   oczywiście   Iwana  Iwanowicza?  Iwan  Iwanowicz  Witam,  witam,  drogi   towarzyszu!   Proszę   się   nie   krępować!   Ja   pokazuję  nasze   osiągnięcia,   jak   się   zwykł   wyrażać   Aleksy   Maksimowicz.   Ja   sam  chwilami,  ale,  rozumiecie,  to  przeciążenie...  Nam,  robotnikom  i  chłopom,  bardzo,   bardzo   jest   potrzebny   własny,   czerwony   Edison.   Oczywiście,  kryzys   wzrostu,   drobne   niedomagania   mechanizmu,   gdzie   drwa   rąbią,  tam   drzazgi   lecą...   Jeszcze   jeden   wysiłek   i   wszystko   to   będzie  przezwyciężone.  Macie  telefon?  Ach,  nie  macie  telefonu.  No,  powiem  o  tym  Mikołajowi   Iwanowiczowi,   ten  nie  odmówi.  A   jeśli  odmówi,  można  będzie   pójść   do   samego   Władimira   Pamfiłowicza,   ten   oczywiście  rozpatrzy  przychylnie.  Przecież  nawet  Siemion  Siemionowicz  wciąż  mówi  do   mnie:   „Potrzebny   jest   —   powiada   —   nam,   robotnikom   i   chłopom,  potrzebny   jest   czerwony,   własny,   radziecki   Edison".   Towarzyszu  Momentalnikow,  trzeba  rozpocząć  szeroką  kampanię.  Momentalnikow  Eccelenzo,  zażądajcie!  Respekt  przed  urzędem.  Tylko  nam  zadanie  dajcie,  Wypełnimy  pędem.    Mezaliansowa  Monsieur   Momentalnikow,   towarzysz   Momentalnikow!  Współpracownik!   Sojusznik!   Zobaczył,   że   przychodzi   władza   radziecka,  przyłączył   się.   Zobaczył,   że  my   idziemy,   przyszedł.   Zobaczy,   że   oni   idą,  odejdzie.  

Page 4: Łaźnia

4

Momentalnikow  Zupełnie,   zupełnie   słusznie.   Współpracownik!   Współpracownik   prasy  przed-­‐   i   porewolucyjnej.   Tylko   rewolucyjna,   wiecie,   jakoś   mi   się  wymknęła.   Tu   —   biali,   tam   —   czerwoni,   tam   znów   —   zieloni.   Krym,  konspiracja.  Musiałem  w   sklepiku   handlować.  Nie  mój,   ojca   czy   nawet,  zdaje  się,  po  prostu  wuja.  Sam  jestem  robotnikiem  z  przekonań.  Zawsze  mówiłem,  że  lepiej  umrzeć  pod  czerwonym  sztandarem  niż  pod  płotem.  Pod   takim   hasłem  można   zjednoczyć   wielką   ilość   inteligentów  mojego  pokroju.  Ekscelencjo,  zażądajcie  —  respekt  przed  urzędem!  Pond  Keatch  Kche!  Kche!  Mezaliansowa  Pardon!   Przepraszam!  Mister   Pond   Keatch,   pan   Pond   Keatch,   brytyjski  Anglosas.  Iwan  Iwanowicz  Wyście  byli  w  Anglii!  Ach,   ja  byłem  w  Anglii!...  Wszędzie  sami  Anglicy...  Kupiłem   akurat   beret   w   Liverpoolu   i   oglądałem   dom,   gdzie   mieszkał  Anty-­‐Diihring.  Niezwykle  ciekawe!  Trzeba  rozpocząć  szeroką  kampanię.  Mezaliansowa  Mister  Pond  Keatch,  znany  w  Londynie   i  w  City   filatelista.  Filatelista   (ce  qu'on   appelle.   po   naszemu   zbieracz   marek),   przy   tym   bardzo,   bardzo  interesuje   się   fabrykami   chemicznymi,   lotnictwem   i   w   ogóle   sztuką.  Bardzo,   bardzo   kulturalny   i   towarzyski   człowiek.   Nawet   mecenas.   Ce  qu'on   appelle...   no,   jak   wam   przetłumaczyć?   Pomaga   różnym  filmowcom,   wynalazcom...   Vous   comprenez?   Oglądał   już   Moskwę   ze  szczytu   drapacza   „Izwiestii"   (Nachrichten),   był   już   u   Anatola  Wasiliewicza,   a   teraz  powiada,   że  do  was...   Taki   kulturalny,   towarzyski,  nawet  adres  wasz  nam  podał.  Foskin  Nos  ma  ten  drań.  Już  coś  wietrzy!  Mezaliansowa  Please,  sir!  

Pond  Keatch  Aj,  on  wyrwał,  a  sfery  obiad  dały.  Aj,  był  raj  Mac  Donald,  przewiercił,  oj,  sfery  wynalezejszen.  Mezaliansowa  Mister   Pond  Keatch   chce  powiedzieć  we  właściwym   sobie   języku,   że  w  jego   mglistej   ojczyźnie   wszystkie   wyższe   sfery   od   Mac   Donalda   do  Churchilla  są  wściekle  zainteresowane  waszym  wynalazkiem  i  że  bardzo,  bardzo  prosi...  Czudakow  No,   oczywiście,   oczywiście!   Wynalazek   mój   należy   do   całej   ludzkości   i  oczywiście   natychmiast...   Bardzo,   bardzo   jestem   rad.   (oprowadza  cudzoziemca,   który   wydobył   notes,   pokazuje   mu   i   wyjaśnia)   To   tak...  Tak...   tak...   tak...   Tu   są   dwie   dźwignie,   a   na   równoległej,   kryształowej  podziałce...  Tak...  tak...  tak...  tutaj...  A  to  tak...  No,  tak...  Welocypedkin  odprowadzając  na  stronę  Iwana  Iwanowicza  Towarzyszu,   trzeba   chłopcu   pomóc.   Chodziłem   wszędzie,   gdzie   „Nie  wolno   wchodzić   bez   zameldowania",   godzinami   sterczałem,   gdzie  „Urzędowanie   skończone"   i   omal   że   nie   nocowałem   pod   napisem  „Załatw   sprawę   i   żegnaj".   Nic   z   tego.   Przez   opieszałość   i   obawę   przed  wyasygnowaniem   kilkudziesięciu   czerwońców   przepada   wspaniały,   być  może,  wynalazek.  Wy  ze  swoim  autorytetem,  towarzyszu,  powinniście...  Iwan  Iwanowicz  Tak.  to  straszne!  Gdzie  drwa  rąbią,  tam  drzazgi   lecą.   Ja  natychmiast   idę  do   Głównej   Dyrekcji   dla   Uzgodnienia   Pewnych   Spraw.   Niezwłocznie  powiem  Mikołajowi   Ignatiewiczowi...  A   jeśli   ten  odmówi,   to  pogadam  z  samym   Pawłem   Warfołomiejewiczem.   Macie   telefon?   Ach,   nie   macie  telefonu!   Małe   niedomagania   mechanizmu...   Ach,   jakie   mechanizmy  bywają  w  Szwajcarii!!!  Czy  byliście  w  Szwajcarii?   Ja  byłem  w  Szwajcarii.  Wszędzie  sami  Szwajcarzy.  Niezwykle  ciekawe!  Pond  K  e  a  t  c  h  wsuwa  notes  do  kieszeni,  ściska  dłoń  Czudakowa,  mówi  coś,  co  brzmi  jak  angielszczyzna,  i  kończy  słowem:  „czerwońce?"  

Page 5: Łaźnia

5

Mezaliansowa  Mister  Pond  Keatch  powiada,  że  jeśli  panu  trzeba  czerwońców...,  Welocypedkin  Jemu?  Jemu  nie  trzeba,  on  gwiżdże  na  czerwonce.  Przed  chwilą  dopiero  skoczyłem   dla   niego   do   Banku   Państwowego   i   przyszedłem   cały   w  czerwońcach.   Aż   ohyda   bierze.   W   kieszeni   palą.   Tutaj   mam   napchane  banknoty  dwuczerwońcowe,   tutaj  —  po   trzy,  a  w  tych  dwu  kieszeniach  —  same  dziesiątki.  Ali  right!  Goode  bye!  potrząsa  dłonią  Pond  Keatcha,  obejmuje  go  obu   rękoma   i   z   zachwytem  odprowadza  do  wyjścia  Mezaliansowa  Bardzo   pana   poproszę   o   odrobinę   taktu.   Na   skutek   waszych  komsomolskich   nawyków   może   powstać,   jeżeli   już   nie   powstał,   wielki  konflikt  międzynarodowy.  Good  bye!  Do  widzenia!  Iwan  Iwanowicz  klepiąc  Czudakowa  po  ramieniu  i  żegnając  się  Ja  też  w  pańskim  wieku...  Gdzie  drwa  rąbią,  tam  drzazgi  lecą.  Potrzebny,  potrzebny  nam   jest   radziecki   Edison.   (stojąc   już  w  drzwiach)  Nie  macie  telefonu?   No.   to   nic.   Ja   na   pewno   powiem   Nikandrowi  Piramidonowiczowi.  Momentalnikow  drepce  nucąc  Eccelenzo,  zażądajcie...  Czudakow  do  Welocypedkina  To  dobrze,  że  mamy  pieniądze.  Welocypedkin  Pieniędzy  nie  mamy.  Czudakqw  Jak   to   —   nie   mamy   pieniędzy?   Nie   rozumiem   w   takim   razie,   po   co  chwalić  się   i  mówić...  Zwłaszcza  zaś  odmawiać,  kiedy  cudzoziemcy  robią  poważne  propozycje...  Welocypedkin  

Geniusz  z  ciebie,  a   jednak  dureń!  Chcesz,  aby  twoja  idea  obżelaziła  się   i  przyleciała   do   nas   z   Anglii   jako   przejrzysty,   czasowładny   pancernik   i  zaczęła  niewidocznie  walić  w  nasze  fabryki  i  rady?  Czudakow  Ależ  prawda,  prawda...   Jakżeż  mogłem  mu  wszystko  opowiedzieć?  A  on  na  dobitkę  w  notesie  zapisywał?  Czemużeś  mnie  nie  uszczypnął?  Jeszcze  odprowadzasz  go  do  drzwi,  ściskasz  się!  Welocypedkin  Głuptasie,  nie  bez  kozery  go  ściskałem.  Przydało  mi  się,  że  kiedyś  byłem  włóczęgą.   Nie   jego   ściskałem,   ale   jego   kieszeń.   Oto   angielski   notes.  Zgubił  Anglik  notes.  Czudakow    Brawo,  Welocypedkin.  A  pieniądze?  Welocypedkin  Czudakow,   jestem   zdolny   do   wszystkiego!   Będę   przegryzał   gardziele   i  połykał   grdyki.   Będę   tak   prał,   że   policzki   będą   latać   w   powietrzu.  Przekonywałem,   wrzeszczałem   na   tego   Optymistenkę.   Jest   gładki   i  polerowany  jak  parkiet.  W  jego  lustrzanej  powierzchni  odbijają  się  tylko  przełożeni,   i   to   do   góry   nogami.   Nieomal   zaagitowałem   buchaltera  Noczkina.   Ale   cóż   można   począć   z   tym   przeklętym   towarzyszem  Pobiedonosikowem?   Po   prostu   miażdży   każdego   swoimi   zasługami   i  stażem.   Czy   znasz   jego   biografię?   Na   pytanie:   „Co   robił   przed  siedemnastym  rokiem?"  —  odpowiedział  w  ankiecie:  „Byłem  w  partii".  W  jakiej   —   nie   wiadomo   i   nie   wiadomo,   czy   miał   „b"   czy   też   „m"   w  nawiasie,  a  może  ani  be,  ani  me  tam  nie  było.  Potem  uciekł  z  więzienia,  zasypawszy   piaskiem   oczy   strażnikom.   A   teraz   po   dwudziestu   pięciu  latach  sam  czas  zasypał  mu  oczy  piaskiem  drobiazgów,  oczy   jego  łzawią  się  od  zadowolenia  i  dobrego  samopoczucia.  Cóż  można  zobaczyć  takimi  oczyma?  Socjalizm?  Nie,  jedynie  kałamarz  i  przycisk.  Foskin  

Page 6: Łaźnia

6

Towarzysze!   Więc   czymże   mam   lutować?   Śliną   czy   co?   Tutaj   trzeba  jeszcze   postawić   dwóch   ludzi.   Dwieście   sześćdziesiąt   rubli   minimalna  stawka.  Pola  wbiega  wymachując  plikiem  banknotów  Pieniądze!  Zabawne!  Welocypedkin  oddaje  pieniądze  Foskinowi,  ten  wybiega  No,  leć!  Weź  taksówkę!  Weź  materiał,  pomocników  i  —  z  powrotem.  (do  Poli}  No,  cóż?  Przekonałaś  władzę  domową?  Pola  A  bo  to  z  nim  można  tak  zwyczajnie?  Zabawne!  On  syczy  jak  papierowy  boa,  ilekroć  wraca  do  domu  brzemienny  rezolucjami.  To  niezabawne.  To  Noczkin...   jest   taki   buchalterzyna   w   jego   instytucji,   pierwszy   raz   go  widzę...  Przyleciał  dzisiaj  podczas  przerwy  obiadowej,  paczkę  mi  wsunął,  niech   pani   odda,  mówi,  w   tajemnicy.   Zabawne!   Bo  mnie,   powiada,   nie  wolno  tam  iść...  na  wypadek  podejrzenia  o  współudział.  To  niezabawne.  Czudakow  Może  te  pieniądze...  Welocypedkin  Tak.  Nad  tym  warto  się  zastanowić.  Coś  mi  się  wydaje...  Dobra!  Wszystko  jedno!  Jutro  się  zorientujemy!  Wchodzą  F  o  s  k  i  n.  Dwójkin,  Trójkin.  Gotowe?  Foskin  Gotowe!  Welocypedkin  zbiera  wszystkich  razem  No,  żywo!  Do  roboty,  towarzysze!  Czudakow  Tak,   tak...   Przewody   pospawane.   Przegrody   izolacyjne   w   porządku.  Napięcie   skontrolowane.   Zdaje   się,   że   już   można.   Po   raz   pierwszy   w  historii  ludzkości...  Na  bok!  Włączam...  Raz,  dwa,  trzy!  

Bengalski   ogień,   dym.   Cofają   się,   po   chwili   podbiegają   do   miejsca  eksplozji.  Czudakow  parząc  sobie  rękę  łapie  strzęp  celofanu  z  oderwanym  brzegiem.  Czudakow  Tańczcie!  Weselcie   się!  Patrzcie  na   to!  To   list!  Napisany  pięćdziesiąt   lat  temu  wprzód.  Rozumiecie  —  temu  wprzód!  Co  za  niezwykłe  wyrażenie!  Czytajcie!  Welocypedkin  A   cóż   tu   czytać?   „Be   de   8-­‐24-­‐20".   Cóż   to?   Numer   telefonu   jakiegoś  towarzysza  Bede?  Czudakow  Nie   „bede",   ale   „będę".   Oni   piszą   samymi   spółgłoskami,   a   8   —   to  określenie  miejsca  danej  samogłoski.  A-­‐e-­‐i-­‐o-­‐u-­‐y-­‐ą-­‐ę.  Będę.  Oszczędność  dwudziestu   pięciu   procent   na   alfabecie.   Zrozumiałeś?   24   —   to   dzień  jutrzejszy,   a  20  —   to  godzina.  On,  ona,  ono  —  będzie   tu   jutro  o  ósmej  wieczorem.   Katastrofa!   Co?   Czy   widzisz,   czy   widzisz   ten   spalony,  zniszczony  brzeg?  To  znaczy,  że  na  drodze  czasu  zdarzyła  się  przeszkoda,  jakieś   ciało,   które   w   ciągu   jednego   z   tych   pięćdziesięciu   lat   będzie  zajmować   tę   pustą   teraz   przestrzeń.   Stąd   eksplozja.   Niezwłocznie,   aby  nie   zabić   tego,   co   nadchodzi   stamtąd,   potrzeba   ludzi   i   pieniędzy...   I   to  dużo!  Trzeba  niezwłocznie  cały   ten  eksperyment  przenieść  możliwie   jak  najwyżej,   w   najbardziej   pustą   przestrzeń.   Jeśli   mi   nie   pomogą,  wywinduję  maszynę  na  własnych  barkach.  Ale  jutro  wszystko  będzie  już  rozstrzygnięte.  Towarzysze,  za  mną!  Rzucają  się  ku  drzwiom.  Welocypedkin  Chodźmy,   towarzysze,   weźmiemy   ich   za   kołnierze   i   zmusimy!   Będę  pożerał  urzędników  i  pluł  guzikami.  Drzwi  przed  nimi  otwierają  się.  Administrator  domu  Ileż   wam   razy   mówiłem:   wynoście   mi   się   stąd   z   waszą   prywatną  inicjatywą.   Wasz   smród   dolatuje   aż   do   góry,   do   mieszkania   głównego  

Page 7: Łaźnia

7

lokatora,   towarzysza   Pobiedonosikowa.   (zauważa   Polę}   I...   i...   pa-­‐a-­‐ani  Pobiedonosikowa   tutaj?   Niech   Bóg   dopomoże,   mówię   właśnie,   waszej  społecznej   działalności.   Mam   odłożony   dla   pani   cudowentylator.   Moje  uszanowanko!  

 Akt  drugi  

Ściana   biura   przyjęć.   Na   prawo   drzwi   ze   Świecącym   się   napisem:   „Nie  wchodzić   bez   zameldowania".   Przy   drzwiach   za   biurkiem  Optymistenko  przyjmuje   stojący   wzdłuż   ściany   szereg   petentów.   Petenci   naśladują  swoje   ruchy,   jak   waląca   się   talia   kart.   Ilekroć   ściana   rozświetla   się   od  wewnątrz,   widać   tylko   czarne   sylwetki   petentów   i   gabinet  Pobiedonosikowa.  Optymistenko    O  co  chodzi,  obywatelu?  Petent  Proszę  was,  towarzyszu  sekretarzu,  powiążcie,  proszę,  powiążcie.  Optymistenko  To   można.   Powiązać   i   uzgadniać   —   to   można.   Każdą   kwestię   można  powiązać  i  uzgodnić.  Macie  skierowanie?  Petent  Mam   skierowanie...   takie   skierowanie,   że   choć   do   grobu   się   kieruj.  Wymyśla  i  bije,  bije  i  wymyśla.  Optymistenko  A  kto?  Kwestia  was  do  grobu  kieruje?  Petent  Nie  kwestia,  ale  Paszka  Tigrołapow.  Optymistenko  Przepraszam,  towarzyszu,  jakże  można  powiązać  Paszkę  Tigrołapowa?  Petent  To   prawda,   w   pojedynkę   go   żadnym   sposobem   nie   powiąże.   Ale   we  dwóch   albo  we   trzech,   jeśli  wydacie   takie   zarządzenie,   to   go  powiążą   i  

zwiążą.   Proszę   was,   towarzyszu,   zwiążcie   tego   bandytę.   Całe  pomieszakanie  skarży  się  na  niego...  Optymistenko  Ttu!   Czegóż   to   pchacie   się   z   takimi   detalami   do   wielkiej   instytucji  państwowej?  Proszę  się  zwrócić  do  milicji...  A  wy,-­‐obywatelko?  Petentka  Uzgodnijcie,  ojczulku  drogi,  uzgodnijcie.  Optymistenko  To   można.   Można   uzgodnić,   można   i   powiązać.   Każdą   kwestię   można  powiązać  i  uzgodnić.  Macie  wezwanie?  Petentka  Pewno,  że  mam  wyzywanie.  Tak  mnie  wyzywa,  ojczulku  drogi,  że  i  przed  sąsiadami  wstyd  się  pokazać.  W  milicji  powiadają,  że  na  tydzień..  można  go   przetrzymać,   ale   cóż   ja,   ojczulku   drogi,   będę   jeść   bez   ten   czas.   On  wyjdzie  z  haresztu  i  znowu  mnie  będzie  wyzywał.    Optymistenko  Przepraszam,   obywatelko,   przecieżeście   oświadczyli,   że   trzeba   was  uzgodnić.  A  czego  mi  tu  znów  swoim  mężem  głowę  zawracacie?  Petentka  Mnie   z  mężem   trzeba  uzgodnić.  Niezgodnie  my   żyjemy,  oj,   niezgodnie!  Do  kieliszka  lubi  zaglądać.  A  ruszyć  się  go  boję,  bo  on  partejnik.  Optymistenko  Tfu!  Przecież  wam  mówię,  żebyście  się  nie  pchali  z  detalami  do  wielkiej  państwowej   instytucji.   My   nie   mamy   czasu   zajmować   się   detalami.  Państwo   interesuje   się   wielkimi   sprawami   —   rozmaite   fordyzmy,   to  owo...    Wbiegają  Czudakow  i  Welocypedkin.  O!  A  wy  dokąd?  Welocypedkin  usiłuje  odsunąć  Optymistenkę  Do  towarzysza  Pobiedonosikowa.  Expressem,  terminowo,  niezwłocznie!  Czudakow  

Page 8: Łaźnia

8

powtarza  Terminowo...  niezwłocznie...  Optymistenko  Aha-­‐a-­‐a!   Poznaję   was.   To   wy   czy   też   wasz   brat?   Tutaj   przychodził   taki  jeden  młody  człowiek.  Czudakow  To  właśnie  ja.  Optymistenko  E!  nie...  Tamten  nie  miał  brody.  Czudakow  Nawet   wąsów   jeszcze   nie   miałem,   kiedy   zacząłem   u   was   wystawać.  Towarzyszu   Optymistenko,   z   tym   trzeba   skończyć.   Idziemy   do   samego  naczdyrdupsa,  potrzebny  nam  sam  Pobiedonosikow.  Optymistenko  Nie  trzeba.  Nie  trzeba  go  molestować.  Przecież  ja  osobiście  mogę  waszą  sprawę  w   pełni   załatwić.  Wszystko   jest  w   porządku.  W  waszej   sprawie  jest  pełna  rezolucja.  Czudakow  nie  wierzy  własnym  uszom    W  pełni  załatwić?  Naprawdę?  Welocypedkin  nie  wierzy  własnym  uszom  Pełna   rezolucja?   Tak?   Złamaliśmy,   znaczy   się,   biurokratów?   Tak?   To  świetnie!  Optymistenko  Co  wy   też  mówicie,-­‐   towarzyszu?  Czyż  możliwy   jest  biurokratyzm  przed  czystką?   Ja  mam  wszystko   zarubrykowane,   bez   dziennika   podawczego,  według   najnowszego   systemu   kartotekowego.   Raz   —   znajduję   waszą  szufladę.   Dwa   —   biorę   waszą   sprawę.   Trzy   —   mam   w   ręku   pełną  rezolucję  —  o,  proszę,  proszę!  Wszyscy  się  nachylają.  Mówiłem  przecie  —  pełna  rezolucja.  Proszę!  Od-­‐mówić!  

pierwszy  plan  się  zaciemnia.  Wnętrze  gabinetu.  Pobiedonosikow  wertuje  papiery,  nakręca  tarczę  telefonu,  mimochodem  dyktuje    „...A   więc,   towarzysze,   ten   alarmowy,   rewolucyjny,   mobilizujący   i  tramwajowy  dzwonek  powinien   jak"  dzwon  dźwięczeć  w  sercu  każdego  robotnika   i   chłopa.   Dzisiaj   szyny   Iljicza   połączą   plac   im.   Dziesięciolecia  Radzieckiej  Medycyny  z  byłą  twierdzą  burżuazji.  Siennym  Rynkiem..."  {do  telefonu)  Tak.  Halo,  halo!...  {dyktuje  dalej}  „Kto  jeździł  tramwajami.  przed  Rewolucją   Październikową?   Zdeklasowani   inteligenci,   księża.   i   szlachta.  Za   ile   jeździli?   Za   pięć   kopiejek.   Czym   jeździli?   Żółtym   tramwajem.   Kto  będzie  jeździć  teraz?  Teraz  będziemy  jeździć  my,  pracujący  całego  świata.  Jak  będziemy   jeździć?  Będziemy   jeździć   z   całym   radzieckim  komfortem,  czerwonym   tramwajem.   Za   ile?   Wszystkiego   za   dziesięć   kopiejek.   A  zatem,  towarzysze..."  {telefon  dzwoni;  do  telefonu)  Tak,  tak,  tak.  Nie  ma  go...  Na  czym  stanęliśmy?  ;  Stenotypistka  Underton  Na:  „A  zatem,  towarzysze..."  Pobiedonosikow  Tak,   tak...   „A   zatem,   towarzysze,  pamiętajcie,   że   Lew  Tołstoj   to  wielki   i  niezapomniany   artysta   pióra.   Jego   dziedzictwo   przeszłości   błyszczy   na  granicy   dwóch   światów   jak   olbrzymia   artystyczna   gwiazda,   jak   cała  konstelacja,   jak   największa   z   wielkich   konstelacji   —   Wielka  Niedźwiedzica.  Lew  Tołstoj..."  Underton  Przepraszam,  towarzyszu  Pobiedonosikow.  Tam  pisaliście  o  tramwaju,  a  teraz  nic  wiadomo  czemu  wsadziliście  Tołstoja  do  tramwaju  w  ruchu.  O  ile   rozumiem,   to   jest   pewne   naruszenie   przepisów   literacko-­‐tramwajowych.  Pobiedonosikow  Co?   Co   za   tramwaj?   Tak.   tak...   Te   ustawiczne   mowy   i   zagajenia...  Poproszę   bez   uwag   w   czasie   pracy!   Dla   samokrytyki   macie   ścienną  

Page 9: Łaźnia

9

gazetę.   Idziemy   dalej...   ..Nawet   Lew   Tołstoj,   nawet   ta   Wielka  Niedźwiedzica   pióra,   gdyby   mogła   ujrzeć   nasze   sukcesy   pod   postacią  wyżej   wzmiankowanego   tramwaju,   nawet   ona   rzuciłaby   w   twarz  światowemu  imperializmowi:  «Nie  mogę  milczeć".  Oto  czerwone  owoce  powszechnego  i  przymusowego  nauczania.  I  dzisiaj,  w  dzień  jubileuszu..."  Skandal!  Koszmar!  Zawołać  mi  tutaj  towarzysza...  Obywatela  buchaltera  Noczkina.  Gabinet   Pobiedonosikowa   zaciemnia   się.   Znowu   widać   ogonek   przed  gabinetem.  C  z  u  d  a  k  o  w  i  Welocypedkin  usiłują  się  przedostać.  Welocypedkin  Towarzyszu  Optymistenko,  toż  to  szykany!  Optymistenko  Ale  skądże,  żadnych  szykan  tu  nie  ma.  Przeczytano   i  postanowiono:  od-­‐mówić.   Wasz   wynalazek   nie   mieści   się   w   perspektywicznym   planie   na  najbliższy  kwartał.  Welocypedkin  No.  ale  socjalizmu  nie  buduje  się  przecie  na  najbliższy  kwartał.  Optymistenko  Nie   przeszkadzajcież   swoimi   fantazjami   naszej   działalności   państwowej.  {do   Belwedońskiego,   który   wchodzi)   Proszę!   Walcie,   towarzyszu!  Rozpłaszczcie  się.  {do  Welocypedkina)  Wasz  projekt  jest  nie  uzgodniony  z  Ministerstwem   Komunikacji   i   niepotrzebny   szerokim   robotnikom   i  chłopom.  Welocypedkin  Co  tu  ma  Ministerstwo  Komunikacji  do  roboty?  Go  to  za  banialuki!  Czudakow  Oczywiście,   nie  można   przewidzieć   olbrzymiego   zasięgu   konsekwencji   i  być   może   z   czasem   uda   się   zastosować   mój   wynalazek   i   do   zadań  transportowych  —  przy  maksymalnej  szybkości  i  prawie  poza  czasem...  Welocypedkin  

No,   tak.   Tak,   można   to   powiązać   i   z   Ministerstwem   Komunikacji.   Na  przykład  wsiadacie  do  pociągu  o  trzeciej  w  nocy,  a  o  piątej  jesteście  już  w  Leningradzie.  Optymistenko  No,  a  co  ja  mówiłem?  Odmówić!  Nieżyciowe!  Po  cóż  komu  być  o  piątej  w  Leningradzie,  kiedy  wszystkie  instytucje  są  jeszcze  zamknięte?  (zapala  się  czerwona  lampka  telefonu.  Optymistenko  przykłada  słuchawkę  i  krzyczy}  Wezwać  Noczkina  do  towarzysza  Pobiedonosikowa!  W   stronę   drzwi   Pobiedonosikowa   pędzi   truchcikiem   N   o   c   z   k   i   n  odsuwając   się   od   Czudakowa   i   Welocypedkina,   którzy   rzucają   się   ku  niemu.  Gabinet  Pobiedonosikowa.  Pobiedonosikow  kręci  tarczę  telefonu  i  dmucha  w  słuchawkę  Tfu!   Iwan  Nikanorowicz?   Świetnie.   Iwanie   Nikanorowiczu!   Proszę   cię   o  dwa   bilety.   No,   tak,   na   międzynarodowy.   Jak   to?   Nie   jesteś   już  dyrektorem?   Tfu!   Przy   tym   przeciążeniu   pracą   człowiek   odrywa   się   po  prostu  od  mas.  Jak  trzeba  biletu,  to  nie  wiadomo,  do  kogo  dzwonić.  Halo,  halo!  (do  stenotypistki)  Na  czym  to  stanęliśmy?  Underton  Na:  „A  zatem,  towarzysze..."  Pobiedonosikow  „A   zatem,   towarzysze,   Aleksander   Siemonowicz   Puszkin,  nieprześcigniony  autor  zarówno  opery  Eugeniusz  Oniegin,  jak  i  sztuki  pod  tymże  tytułem..."  Underton  Wybaczcie,   towarzyszu   Pobiedonosikow,   ale   z   początku   puściliście   w  ruch  tramwaj,  potem  wsadziliście  do  niego  Tołstoja,  a  teraz  znowu  wlazł  Puszkin  —  wszystko  to  bez  przystanków  i  znaków  przestankowych.  Pobiedonosikow  Co  za  Tołstoj?  Co  tu  ma  tramwaj  do  roboty?  Ach,  tak,  tak!  Te  ustawiczne  mowy   i   zagajenia...   Poproszę   bez   sprzeciwów!   Ja   tutaj   konsekwentnie,  metodą   udoskonaloną   i   bez   żadnych   odchyleń   piszę   na   jeden   temat,   a  

Page 10: Łaźnia

10

wy...   I   Tołstoj,   i   Puszkin,   i   nawet,   jeśli   chcecie,   Byron   —   wszyscy   oni,  chociaż   w   różnym   czasie,   są   niejako   współjubilatami   i   w   ogóle.   Może  napiszę  jeden  ogólny  wstępniak,  a  wy  moglibyście  go  potem  bez  żadnych  samokrytycznych   przekręceń   rozbić   na   poszczególne   zagadnienia,   jeżeli  w   ogóle   jesteście   na   swoim  miejscu.   Ale  wy  w   ogóle  więcej  myślicie   o  karminowaniu  warg  i  o  pudrowaniu  się  i  nie  ma  dla  was  miejsca  w  mojej  instytucji.  Już  dawno  czas,  aby  sproletaryzować  sekretariat  przy  pomocy  młodych  komsomołek.  Poproszę,  aby  jeszcze  dnia  dziesiejszego.  Wchodzi  Belwedoński.  Witajcie,   witajcie,   towarzyszu   Belwedoński!   Wykonaliście   zadanie?   W  rekordowym  tempie?  Belwedoński  Wykonałem,  oczywiście,  wykonałem!  Nie  dosypiając  dnia  ani  nocy   i  we  współzawodnictwie   socjalistycznym,   że   tak   powiem,   z   samym   sobą,  wykonałem   zgodnie   z   zamówieniem   społecznym   i   z   zaliczką   na   całych  trzysta   procent.   Bądźcie   łaskawi,   towarzyszu,   obejrzeć   swoje   przyszłe  meble!  Pobiedonosikow  Proszę  przedemonstrować!  Belwedoński    Bardzo   proszę!   Wiecie,   ma   się   rozumieć,   że   —   jak   wyraził   się   pewien  znakomity  historyk  —  bywają  style  rozmaitych  Lujów.  Oto  Luj  Quatorze  Czternasty,   nazwany   tak   przez   Francuzów   po   rewolucji   czterdziestego  ósmego  roku  dlatego,  że  następował  bezpośrednio  po  trzynastym.  Dalej  oto   Luj   Jacob,   a  wreszcie  pozwolę   sobie  doradzić  wam   jako  najbardziej  współczesnego  Luj  Mauvais  Gout.  Pobiedonosikow    Style,  owszem,  dobrze  dobrane.  A  cena?  Belwedoński  Wszyscy  trzej  Lujowie  są  mniej  więcej  w  tej  samej  cenie.  Pobiedonosikow  

W   takim   razie,   sądzę,   poprzestaniemy   na   Luju   Czternastym.   Ale,  oczywiście,  zgodnie  z  akcją  „O",  poproszę  was,  abyście  w  przyspieszonym  tempie   wyprostowali   nóżki   fotelom   i   sofom,   usunęli   złocenia,  pofarbowali  pod  bajcowany  dąb  i  rozsypali  tu  i  ówdzie  herb  radziecki  na  poręczach  i  innych  widocznych  miejscach.  Belwedoński  Cudownie!   Było   przeszło   piętnastu   Ludwików   i   nie   potrafili   tego  wymyślić,   a   wy   od   razu   —   po   bolszewicku,   rewolucyjnie!   Towarzyszu  Pobiedonosikow,  pozwólcie,  abym  skończył  wasz  portret  i  uwiecznił  was  jako   nowatora-­‐administratora,   tudzież   jako   rozdawcę   kredytów.  „Więzienie   i   Zesłanie"   o   was   woła,   gazeta   ma   się   rozumieć.   Muzeum  Rewolucji  o  was  woła,  dajcie  im  oryginał,  a  bić  się  o  niego  będą.  A  kopie  na   niewielkie   raty,   ściągane   z   pensji,   rozchwytają   wdzięczni   koledzy  biurowi.  Pozwolicie?  Pobiedonosikow  Żadną  miarą!  Dla  podobnych  głupstw  nie  mogę   się  oczywiście  odrywać  od   steru   władzy,   ale   jeżeli   to   jest   konieczne   dla   uzupełnienia   historii   i  jeżeli  nie  przyniesie  uszczerbku  w  pracy,  to  bardzo  proszę.  Ja  siądę  tu  za  biurkiem,   a   ty   mnie   przedstaw   retrospektywnie,   to   jest   jak   gdyby   na  koniu.  Belwedoński  Konia   waszego   już   narysowałem   w   domu   z   pamięci,   natchnienie  czerpałem  na  wyścigach,  a  nawet,  czy  uwierzycie,  tu  i  ówdzie  patrzyłem  na   siebie   w   lustrze.   Teraz   pozostało   mi   tylko   jeszcze   was   do   konia  przyiwanić.   Pozwolicie,   że   odsunę   na   bok   koszyk   z   papierami?   Jaka  skromność   przy   takich   zasługach!   Proszę   łaskawie   wysunąć   do   przodu  swoją   bojową   nogę.   Jak   ładnie   buciczek   błyszczy   —   choć   liźnij.   Tylko  Michel  Angelo  miewał  taką  czystą  linię.  Znacie  Michel  Angelo?  Pobiedonosikow  Andżełow?  Ormianin?  Belwedoński  Włoch.  

Page 11: Łaźnia

11

Pobiedonosikow  Faszysta?  Belwedoński  Co  wy  też  mówicie?!  Pobiedonosikow  Nie  znam!  Belwedoński  Nie  znacie?  Pobiedonosikow  A  on  mnie  zna?  Belwedoński  Nie  wiem...  To  też  artysta!  Pobiedonosikow  Aha!  No,  powinien  by   znać.  Wiecie,   artystów   jest  wielu,   a  naczdyrdups  jeden.  Belwedoński  Ołówek   drży.   Nie   sposób   oddać   dialektyki   charakteru   w   połączeniu   z  ogólną   skromnością   życiową.   Poczucie   własnej   wartości   macie,  towarzyszu   Pobiedonosikow,   tytaniczne.   Proszę   błysnąć   oczyma   ponad  prawym  ramieniem   i  ponad  wiecznym  piórem.  Pozwólcie,   że  uwiecznię  ten  moment.  Pobiedonosikow  Proszę  wejść!  Wchodzi  Noczkin.  Wy!!!  Noczkin  Ja...  Pobiedonosikow  Dwieście  trzydzieści?  Noczkin  Dwieście  czterdzieści.  Pobiedonosikow  

Przepiliście?  Noczkin  Przegrałem.  Pobiedonosikow  Monstrualne!   Niepojęte!   Kto?   Defraudant!   Gdzie?   U   mnie!   W   jakiej  chwili?  W  chwili  gdy  prowadzę  swoją  instytucję  do  socjalizmu  genialnymi  śladami  Karola  Marksa  i  stosownie  do  zarządzeń  centrali...  Noczkin  No  cóż?  Marks  też  grywał  w  karty.  Pobiedonosikow  Karol  Marks?  W  karty?  Nigdy!!!  Noczkin  No,  nigdy...  A  co  pisał  Franciszek  Mehring?  Co  pisał  Franciszek  Mehring  na  72  stronicy  swojej  kapitalnej  pracy  „Karol  Marks  w  życiu  prywatnym"?  Grał!  Grał  nasz  wielki  nauczyciel...  Pobiedonosikow  Oczywiście,   czytałem   i   znam  Mehringa.  Po  pierwsze  on  przesadza,  a  po  drugie  Karol  Marks   grał   rzeczywiście,   ale  nie  w  gry  hazardowe,   tylko  w  towarzyskie.  Noczkin  A   znów   kolega   szkolny,   znawca   i   współczesny   Marksa,   słynny   Ludwik  Feuerbach  pisze,  że  i  w  hazardowe.    Pobiedonosikow  No   tak,   czytałem,   oczywiście,   towarzysza   Feurbachowa.   Karol   Marks  grywał  czasami  hazardowo,  ale  nie  o  pieniądze.  Noczkin  Nie...  O  pieniądze.  Pobiedonosikow  Tak,  ale  o  swoje,  a  nie  o  państwowe  Noczkin  Co  prawda,  każdy,  kto  studiował  Marksa,  wie,  że  zdarzył  się  raz  pamiętny  wypadek  i  z  państwowymi...  

Page 12: Łaźnia

12

Pobiedonosikow  Oczywiście,   że   ten   wypadek   historyczny   skłoni   nas   —   z   uwagi   na  historyczny   precedens   —   do   uwzględnienia   okoliczności   łagodzących  przy  waszym  przestępstwie,  ale  jednak...  Noczkin  Przestańcież  durnia  z  siebie  robić!  Karol  Marks  nie  grywał  nigdy  w  żadne  karty!  A  cóż  ja  wam  będę  opowiadał!  Czyż  wy  zrozumiecie  człowieka?  Dla  was  tylko,  żeby  zgadzało  się  z  rubrykami  i  paragrafami.  Ech,  ty,  kartoteko  chodząca!  Zadku  zasiedziały!  Pobiedonosikow  Co?  Kpiny?  I  to  zarówno  ze  swojego  bezpośredniego,  odpowiedzialnego  zwierzchnika,   jak   i   z   pośredniego,   to   jest   —   co   ja   mówię!   —   z  nieodpowiedzialnego  cienia  Karola  Marksa!...  Nie  puścić!  Zatrzymać!!!  Noczkin  Towarzyszu  Pobiedonosikow,  nie  zadawajcie  sobie  trudu  telefonowania,  ja  sam  zamelduję  się  w  komisariacie.  Pobiedonosikow  Położę  temu  koniec!  Nie  pozwolę!!!  Belwedoński  Towarzyszu   Pobiedonosikow!   Momencik!   Zostańcie   w   tej   pozie   jako  takiej.  Pozwólcie  mi  uwiecznić  ten  momencik.  Underton  Cha,cha,cha!  Pobiedonosikow  Sympatyzować?  Z  defraudantem?  Śmiać  się?  I  to  jeszcze  karminowanymi  wargami?...  Precz!   (pozostaje  sam,  kręci  tarczę  telefonu)  Halo.  halo!  Fu,  fu!...  Kto  tam?  Aleksandrze  Piotrowiczu.  ależ  ja  do  ciebie  od  trzech  dni...  Przeszedłeś?  Winszuję.  No  jakżeż,  jakżeż?  Jakież  mogą  być  wątpliwości...  Jak  zawsze,  po  całych  dniach,  po  całych  nocach...  Tak,  dzisiaj  wreszcie...  Dwa  bilety.  Pierwsza  klasa.  Ze  stenografistką.  Cóż  tu  ma  Biuro  Kontroli  do  roboty?  Trzeba  poprawić  sprawozdanie.  Cóż   to  znaczy  240  rubli  w  obie  strony?  No,   zapiszemy   je   jako   dietę   albo   jakoś   inaczej.  W   rekordowym  

tempie,   kurierem...   No,   oczywiście,   twoją   sprawę   popchnę...   Właśnie,  właśnie,   nad   Morze   Czarne...   Dla   mnie.   No,   ściskam   dłoń,   z  odpowiedzialnym   pozdrowieniem,   (odkłada   słuchawkę.   Na   melodię  toreadora)  Halo,  halo!  Sala  przyjęć.  Czudakow  i  Welocypedkin  atakują.  Optymistenko  Ale   dokądże   wreszcie   się   pchacie?   Miejcież   respekt   dla   pracy   i  działalności  personelu  państwowego.  Wchodzi  Mezaliansowa,  Czudakow  i  Welocypedkin  znowu  podrywają  się.  Nie,  nie...  Poza  kolejką,  zgodnie  z  telefonogramem  (wprowadza  ją  pod   i  rękę,  mówiąc  przy  tym)  wszystko  gotowe.  A  jakżeż.  Opowiedziałem  mu,  z  naciskiem,  że  jego  małżonka  chodzi  z  komsomolcami.  Z  początku,  jak  się  nie   rozzłości!   Nie   zniosę,   powiada,   nieopanowanych   romansów   bez  oparcia  o  poważny  staż  i  odpowiednią  pozycję  społeczną,  a  potem  nawet  się   ucieszył.   Sekretarkę   już   zlikwidował   z   uwagi   na   amoralność   warg.  Niech  pani  idzie  prosto,  bez  strachu!  (nuci}  A  już  zdradzał  każdy  rys  jej,  że  jej  luby  jest  w  komisji.  Mezaliansowa  wchodzi  do  Pobiedonosikowa,  Czudakow  No,   a   teraz   tę   przepuściliście!   Towarzyszu,   zrozumcież   —   żadna  naukowa,  żadna  nieczysta  siła  nie  może  powstrzymać  tego,  co  nadciąga.  Jeżeli   nie   wzniesiemy   eksperymentu   wysoko   ponad   miasto,   to   może  nawet  nastąpić  eksplozja.  Optymistenko  Eksplozja?  No,  z  tym  proszę  ostrożnie!  Prosimy  bez  pogróżek  w  stosunku  do  instytucji  państwowej.  Nam  denerwować  się  i  irytować  nie  przystoi,  a  jeśli  nastąpi  eksplozja,  to  zrobimy  na  was  doniesienie  tam,  gdzie  trzeba.  Welocypedkin  Ależ  zrozum,  ty  zakuty  łbie!...  To  na  ciebie  należałoby  zrobić  doniesienie  tam,  gdzie  trzeba  i  gdzie  nie  trzeba.  Ludzie  aż  się  palą  do  roboty  na  całym  roboczym   świecie,   a   ty,   kiszko   ślepa,   lejesz   swoją   urzędniczą   paplaninę  na  ich  entuzjazm.  Tak...  

Page 13: Łaźnia

13

Optymistenko  Poproszę  bez  aluzji  osobistych!  Osobistość  nie  odgrywa  w  historii  żadnej  szczególnej   roli.   Minęły   carskie   czasy.   To   dawniej   był   potrzebny  entuzjazm.   A   teraz   mamy   materializm   historyczny   i   nikt   od   was  entuzjazmu  nie  żąda.  Wchodzi  Mezaliansowa.  Optymistenko  Rozchodzić  się,  obywatele,  godziny  przyjęć  skończone.  .  Mezaliansowa  Z  teczką    O  bajadero,  tara-­‐ram,  tara-­‐ram,..      

Akt  trzeci  Scena  jest  przedłużeniem  rzędów  krzeseł  w  teatrze.  W  pierwszym  rzędzie  kilka   wolnych   miejsc.   Sygnał:   „Zaczynamy".   Widownia   patrzy   przez  lornetki   na   scenę,   scena   patrzy   przez   lornetki   na  widownię.   Gwizdanie,  tupot.  okrzyki:  „Zaczynać!"  Reżyser  Towarzysze!   Nie   denerwujcie   się!   Z   powodu   okoliczności   od   nas  niezależnych  musimy  odwlec  o  parę  minut  rozpoczęcie  trzeciego  aktu.  Chwila  ciszy,  potem  znów  okrzyki:  „Zaczynać!"  Reżyser  Chwileczkę,   towarzysze!   (na   stronie)   No,   co,   idą?   Nie   wypada   tak  zwlekać.  W  końcu  na  pogawędki  będzie  czas  i  potem.  Zejdźcie  do  foyer  i  jakoś   grzecznie   napomknijcie.   A,   idą...   Proszę,   proszę,   towarzysze!   Nie,  no   cóż?   Bardzo   mi   miło!   No,   to   bagatela,   na   minutę   czy   nawet   pół  godziny   można   odwlec,   toż   to   nie   pociąg,   każdy   rozumie,   w   jakich  czasach   żyjemy.   Mogą   się   zdarzyć   wszelkie   państwowe   czy   nawet  planetarne   sprawy.   Widzieliście   pierwszy   i   drugi   akt?   No,   jak,   jak?  Wszystkich  nas,  oczywiście,  interesuje  wrażenie  i  w  ogóle  pogląd...  

Pobiedonosikow  Nieźle,   nieźle!   Właśnie   mówiliśmy   z   Iwanem   Iwanowiczem.   Bystro  podchwycone.  Zauważone.  Ale  z  tym  wszystkim  to  jakoś  jeszcze  nie  to...  Reżyser  Ale  przecież  to  wszystko  można  poprawić,  my  się  zawsze  staramy.  Dajcie  tylko  konkretne  wskazówki  i  nim  zdążycie  się  obejrzeć!...  Pobiedonosikow  Zanadto   zagęszczone,   w   życiu   tak   się   nie   zdarza...   No,   choćby   ten  Pobiedonosikow.  Jakoś  to  nie  wypada...  Wnioskując  ze  wszystkiego,  jest  to   jakiś   odpowiedzialny   towarzysz,   a   tu   go   pokazano  w   takim   świetle   i  jeszcze   jakoś   tak   przezwano:   „naczdyrdups".   Takich   ludzi   u   nas   się   nie  spotyka,  to  nienaturalne,  nierealistyczne,  nieprawdopodobne!  Trzeba  to  przerobić,  złagodzić,  upoetyzować,  zaokrąglić...  Iwan  Iwanowicz  Tak,   tak,   to   nie   wypada!   Macie   telefon?   Zadzwonię   do   Fiodora  Fiodorowicza,   ten,   oczywiście,   nie   odmówi...   Ach,   podczas  przedstawienia   nie   wypada?   No,   to   ja   później.   Towarzyszu  Momentalnikow,  trzeba  rozpocząć  szeroką  kampanię.  Momentalnikow  Eccelenzo,  zażądajcie!  Respekt  przed  urzędem.  Tylko  nam  zadanie  dajcie  —  zwymyślamy  pędem.  Reżyser  Co  wy  też  mówicie,  towarzyszu?  Przecież  my  tylko  wychodząc  z  założeń  publicznej   samokrytyki   i   za   zgodą   cenzury   pokazaliśmy   jako   coś  wyjątkowego  literacki  ujemny  typ.  Pobiedonosikow  Coście   powiedzieli?   „Typ?"   Czyż   można   tak   się   wyrażać   o  odpowiedzialnym   działaczu   państwowym?   Tak   można   mówić   tylko   o  jakimś  zupełnie  bezpartyjnym  chłystku.  Typ!  Bądź  co  bądź,  to  nie  typ,  ale  tak  czy  owak  obdarzony  zaufaniem  kierujących  organów  naczdyrdups,  a  wy  —  typ!  A  jeżeli  w  jego  postępowaniu  są  jakieś  prawne  przekroczenia,  to   należy   poinformować   kogo   należy   dla   rozpracowania,   a   potem  

Page 14: Łaźnia

14

informacje,  skontrolowane  przez  prokuraturę  i  opublikowane  przez  Izbę  Kontroli,   przetworzyć   w   symboliczne   obrazy.   To   rozumiem,   ale  wystawiać  na  publiczne  pośmiewisko  w  teatrze...  Reżyser  Zupełna  racja,  towarzyszu,  ale  to  przecież  wynika  z  przebiegu  akcji.  Pobiedonosikow  Akcji?  Co  za  akcji?  Wyście  nie  powinni  się  zajmować  żadną  akcją.  Wasza  rzecz  to  pokazywać,  a  akcją  zajmą  się  za  was,  nie  bójcie  się,  odpowiednie  partyjne   i   radzieckie   organy.   A  wreszcie   należy   pokazywać   i   pozytywne  strony  naszej  rzeczywistości.  Wziąć  coś  wzorowego,  na  przykład  biuro,  w  którym  ja  pracuję,  albo  mnie  na  przykład  samego...  Iwan  Iwanowicz  Tak,   tak.   tak!   Zajdźcie   do   jego   biura.   Dyrektywy   wypełnia   się,   okólniki  przeprowadza,  racjonalizację  wprowadza.  Papierki  przez  całe  lata  leżą  w  zupełnym   porządku.   Dla   podań,   skarg   i   skierowań  —   specjalna   taśma.  Prawdziwa  oaza  socjalizmu.  Niezwykle  ciekawe!  Reżyser  Ależ,  towarzyszu,  pozwólcie...  Pobiedonosikow  Nie  pozwolę!!!  Nie  mam  prawa  i  nawet  dziwię  się,  jak  wam  na  to  w  ogóle  pozwolono!   To   nas   nawet   kompromituje   wobec   Europy,   (do  Mezaliansowej}  Proszę  tego  nie  tłumaczyć  przypadkiem.  Mezaliansowa  Ach,   nie.   nie,   all   right!   Przed   chwilą   najadł   się   kawioru   na   bankiecie   i  teraz  drzemie.  Pobiedonosikow  A  kogo  wy  nam  przeciwstawiacie?  Wynalazcę?  Co  on  wynalazł?  Hamulec  Westinghouse'a  wynalazł?  Wieczne  pióro  wymyślił?   Tramwaj  bez  niego  jeździ?  Racjolarię  skancelaryzował?  Reżyser  Co?  Pobiedonosikow  

Chcę  powiedzieć:   kancelarię   zracjonalizował?  Nie!  Więc  o   czym  mowa?  Marzyciele  nie  są  nam  potrzebni!  Socjalizm  to  rachuba!  Iwan  Iwanowicz  Tak,   tak.   Czyście   byli   kiedy  w   buchalterii?   Ja   bywałem  w   buchalterii  —  wszędzie   cyfry   i   cyfry,   wielkie   i   małe,   najrozmaitsze,   a   pod   koniec  wszystkie  się  ze  sobą  zgadzają.  Rachuba!  Niezwykle  ciekawe.  Reżyser  Towarzyszu,  proszę  nas  źle  nie  rozumieć.  Możemy  się  mylić,  ale  myśmy  chcieli   uczynić   z   naszego   teatru   narzędzie  walki   i   budowy.  Obejrzą  —   i  wezmą  się  do  pracy,  obejrzą  —  i  obudzą  się,  obejrzą  —  i  zdemaskują.  Pobiedonosikow  A   ja   was   proszę   w   imieniu   wszystkich   robotników   i   chłopów,   abyście  mnie  nie  budzili.  Też  sobie  —  budzik!  Wyście  powinni  pieścić  mi  ucho,  a  nie  budzić,  wyście  powinni  pieścić  mi  oko,  a  nie  budzić.  Mezaliansowa  Tak,  tak,  pieścić...  Pobiedonosikow  Chcemy   wytchnąć   po   pracy   społecznej   i   politycznej.   Z   powrotem   do  klasyków!  Uczcie  się  u  wielkich  geniuszów  przeklętej  przeszłości.  Ileż  razy  wam  mówiłem!  Pamiętajcie,  jak  śpiewał  poeta;    Po   wszelakich   posiedzeniach   niechaj   pieśń   nasz   ból   uśmierza.   My   nie  wiemy,  co  pragnienia.  Nam  taramtam,  tam-­‐tam  nie  żal...  Mezaliansowa  No,   oczywiście,   sztuka   powinna   odzwierciedlać   życie,   piękne   życie,  pięknych   żywych   ludzi.   Pokażcie   nam   pięknych,   rześkich   ludzi   wśród  pięknych  krajobrazów   i  w  ogóle   rozkład  mieszczaństwa.  A  nawet   taniec  brzucha,  jeśli  to  potrzebne  dla  agitacji.  Albo,  dajmy  na  to,  jak  na  zgniłym  Zachodzie   toczy   się   świeża   walka   ze   starym   ustrojem.   Pokażcie   na  przykład   na   scenie,   że  w   Paryżu   nie  ma   kobiecych   brygad,   a   za   to   jest  fokstrot,   albo   też   pokażcie,   jakie   modne   suknie   nosi   stary,   zgrzybiały  świat  —  ce  qu'on  appelle  le  beau  monde.  Zrozumiano?  Iwan  Iwanowicz  

Page 15: Łaźnia

15

Tak,  tak!  Sprawcie  nam  przyjemność!  W  Teatrze  Wielkim  sprawiają  nam  same   przyjemności.   Byliście   na   „Czerwonym   maku"?   Ja   byłem   na  „Czerwonym  maku".   Niezwykle   ciekawe!  Wszędzie   fruwają   z   kwiatami,  śpiewają,  tańczą  różne  elfy  i...  syfilidy.  Reżyser  Sylfidy,  chcieliście  powiedzieć?  Iwan  Iwanowicz  Tak,   tak,   tak!   Toście   słusznie   zauważyli   —   sylfidy.   Trzeba   rozpocząć  szeroką  kampanię.  Tak,  tak,  tak,  fruwają  różne  elfy...  i  cwelfy...  Niezwykle  ciekawe!  Reżyser  Wybaczcie,   ale   elfów   było   już   dosyć   i   ich   dalszy   przyrost   nie   jest  przewidziany   w   planie   pięcioletnim.   A   do   przebiegu   akcji   też   się   nam  niezupełnie   nadają.   Ale   co   się   tyczy   wytchnienia,   to   —   oczywiście   —  rozumiem  was.  Dokonamy  w   sztuce  odpowiednich  przeróbek  w   formie  mobilizujących   i   pełnych   wdzięku   wstawek.   Na   przykład   nawet   i   tak  zwany   towarzysz   Pobiedonosikow,   jeżeli   podsunąć   mu   odpowiednio  łachotliwy   temat,   może   wszystkich   rozśmieszyć.   Zaraz   dam   kilka  wskazówek   i   rola   się   po   prostu   roziskrzy.   Towarzyszu   Pobiedonosikow,  weźcie   do   rąk   jakieś   trzy   lub   cztery   przedmioty,   na   przykład   obsadkę,  pieczątkę  z  podpisem,  papier  i  partmaksimum  i  zróbcie  parę  żonglerskich  ćwiczeń.   Rzućcie   obsadkę,   chwyćcie   papier,   przyciśnijcie   pieczątkę,  weźcie   partmaksimum,   obsadkę,   bierzcie   papier   —   przyciśnijcie  pieczątkę,   łapcie   partmaksimum.   Raz,   dwa,   trzy,   raz,   dwa,   trzy,   Sow-­‐dzień  —  part-­‐   dzień  —  biuro-­‐kra-­‐ta!.   Sow-­‐dzień,   part-­‐dzień,   biu-­‐ro-­‐kra-­‐ta!  W  porządku?  Pobiedonosikow  z  entuzjazmem  Dobrze!   Morowo!   Żadnych   objawów   upadku   —   niczego   nie   upuszcza.  Przy  tym  można  kości  rozprostować!  Mezaliansowa  Oui,  c'est  tres  pedagogique.  

Pobiedonosikow  Lekkość   ruchów   pouczająca   dla   każdego,   kto   rozpoczyna   karierę.  Przystępne,   komunikatywne,   na   to   można   dzieci   prowadzić.   Mówiąc  między   nami   —   jesteśmy   młodą   klasą,   robotnik   to   duże   dziecko.  Oczywiście,   że   to   jest   jeszcze   suche,   nie   ma   tego   zaokrąglenia,   tej  soczystości.  Reżyser  No.   jeśli   wam   to   się   podoba,   to   tutaj   otwierają   się   nieskończone  horyzonty   dla   fantazji.   Możemy   po   prostu   przy   pomocy   całego  aktorskiego  personelu  dać  symboliczny  obraz,  (klaszcze  w  dłonie)  Wolny  personel  męski  —  na  scenę!  Przyklęknijcie  na  jedno  kolano  i  pochylcie  się  z   wyrazem   pokory.   Rozbijajcie   niewidzialnym   kilofem   widzialną   ręką  niewidzialny  węgiel.  Twarze,  twarze  posępne...  Ciemne  moce  gnębią  was  bezlitośnie.   Dobra!   Wyszło!...   Wy   będziecie   kapitałem.   Stańcie   tutaj,  towarzyszu   kapitale.   Tańczcie   nad   wszystkimi   z   wyrazem   panowania  klasowego.   Obejmujcie   urojoną   damę   widzialną   ręką   i   pijcie  wyimaginowanego   szampana.   Wyszło!   Dobra!   Kontynuujemy!   Wolny  personel  kobiecy  —  na  scenę!  Wy  będziecie  swoboda.  Zachowanie  wasze  nadaje  się  do  tego.  Wy  będziecie  równość,  bo  wam  wszystko  jedno,  dla  kogo  gracie.  Wy  będziecie  braterstwo,  innych  uczuć  i  tak  nie  wywołacie.  Gotowe?   Jazda!   Budźcie   urojonym   apelem   urojone   masy!   Zarażajcie,  zarażajcie   wszystkich   entuzjazmem!   Co   robicie?   Podnieście   wyżej   nogi,  symulując  urojony  zryw.  Kapitale,  podtańcowujcie  sobie  w  lewą  stronę  z  miną   Drugiej   Międzynarodówki.   Czego   tak   wymachujecie   rękoma?  Wysuwajcie   macki   imperializmu...   Nie   macie   macek?   To   czego   się  pchacie   do   zawodu   aktorskiego?   Wysuwajcie,   co   macie.   Kuście  imaginowanym  bogactwem   tańczące  damy.  Damy,  odmawiajcie  ostrym  ruchem   lewej   ręki.   Tak,   tak,   tak!   Wyimaginowane   masy   robotnicze,  powstańcie  symbolicznie!  Kapitale,  padaj  przyjemnie!  Dobra!  Kapitale,  zdychaj  efektownie!  Agonizuj  estetycznie!  Znakomicie!  

Page 16: Łaźnia

16

Wolny   personel   męski,   zrzucajcie   urojone   kajdany,   wznoście   się   do  symbolu   słońca.  Wymachujcie   tryumfalnie   rękoma.  Wolność,   równość   i  braterstwo,   symulujcie   żelazny   krok   robotniczych   falang.   Depczcie  rzekomo   robotniczymi   nogami   rzekomo   strącony   rzekomy   kapitał.  Wolność,  równość  i  braterstwo,  uśmiechajcie  się  na  znak  radości.  Wolny  męski  personel  —  udawajcie,  żeście  „wczoraj  niczym"  i  symulujcie,  żeście  „jutro   wszystkim".   Właźcie   sobie   na   ramiona,   przedstawiając   wzrost  współzawodnictwa  socjalistycznego.  Dobra!  Zbudujcie  wieżę  z  potężnych  rzekomo   ciał,   uosabiając   plastycznie   symbol   komunizmu.   Bijcie  trzymanym  w  wolnej  ręce  sfingowanym  młotem  do  taktu  wyzwolonemu  krajowi   i   dajcie   odczuć   patos   walki.   Orkiestra,   oddać   w  muzyce   łoskot  maszyn.  Tak!  Dobra!  Wolny  personel  kobiecy  —  na  scenę!  Wieńczcie   wyimaginowanymi   girlandami   głowę   wyklętego   ludu   ziemi,  symbolizując   kwiaty   szczęścia,   które   rozkwitły   za   socjalizmu!   Dobra!  Proszę!   Gotowe!  Wytchniona   pantomima   na   temat  —   „Kapitał   i   praca  aktorów  opłaca".  Pobiedonosikow  Brawo!  Znakomicie!  I   jak  wy  możecie  przy  takim  talencie  rozmieniać  się  na  drobną  monetę  codzienności,  na  zdawkowe  felietony?  Oto  prawdziwa  sztuka   —   zrozumiała   i   komunikatywna   i   dla   mnie,   i   dla   Iwana  Iwanowicza,  i  dla  mas.  Iwan  Iwanowicz  Tak,   tak,   niezwykle   ciekawe!  Macie   telefon?   Ja   zadzwonię...   Zadzwonię  do   kogokolwiek.   Po   prostu   łzy   w   gardle   dławią.   To   się   udziela!  Towarzyszu  Momentalnikow,  trzeba  rozwinąć  szeroką  kampanię.  Momentalnikow  Eccelenzo,  zażądajcie!  Respekt  przed  urzędem!    Chleba  i  widowisk  dajcie!    Pochwalimy  pędem!  

Pobiedonosikow  Bardzo   dobrze!   Wszystko   jest!   Wprowadźcie   tutaj   jeszcze   tylko  samokrytykę.   W   taki   symboliczny   sposób.   To   teraz   bardzo   aktualne.  Postawcie  gdzieś  na  boku  stolik  i  niech  on  sobie  pisze  artykuliki,  podczas  gdy  wy  tutaj  zajmujecie  się  swoją  robotą.  Dziękuję,  do  widzenia.  Nie  chcę  psuć   i   trywializować   nastroju   po   takim   uroczystym   zakończeniu.   Cześć,  towarzysze!  Iwan  Iwanowicz  Cześć,   towarzysze!   A   propos,   jak   się   nazywa   ta   aktoreczka,   trzecia   na  lewo?   Bardzo   uroczy   i   milutki...   talencik...   Trzeba   rozpocząć   szeroką  kampanię,  a  można  nawet   i  wąską,  no  tak,  żeby   ja   i  ona.  Zadzwonię  do  niej.  Albo  lepiej  niech  ona  zadzwoni.  Momentalnikow  Eccelenzo,  zażądajcie,    Respekt  przed  urzędem!    Tylko  numer  nam  podajcie,    zadzwonimy  pędem!  Dwaj  Bileterzy  zatrzymują  Welocypedkina,  który  się  pcha  do  pierwszych  rzędów.  Bileter  Obywatelu,   ejże,   obywatelu,   grzecznie   do   was   mówię.   Wynocha   stąd!  Gdzie  się  pchacie?  Welocypedkin  Chcę  do  pierwszego  rzędu...  Bileter  A  darmowych  ciastek  nie  chcecie?  Grzecznie  was  proszę,  obywatelu,  ej,  obywatelu!  Macie  bilet  w  rzędach  dla  robotników,  a  pchacie  się  między  przyzwoitą  publiczność.  Welocypedkin  Idę  do  pierwszego  rzędu,  do  towarzysza  Pobiedonosikowa  za  interesem.  Bileter  

Page 17: Łaźnia

17

Obywatelu,  ej,  obywatelu,  do  teatru  chodzi  się  dla  przyjemności,  a  nie  za  interesem.  Grzecznie  was  uprzedzam,  że  was  wyrzucę  na  zbity  łeb!  Welocypedkin  Przyjemność   nie   zając,   nie   ucieknie,   a   ja   mam   sprawę   nie   cierpiącą  zwłoki,   i   jak  będzie  trzeba,  to  my  wam  nie  tylko  pierwszy,  ale  wszystkie  rzędy  przewrócimy  do  góry  nogami  razem  z  lożami.  Bileter  Obywatelu,  grzecznie  wam  mówię,  zabierajcie  się  stąd  na  cztery  wiatry.  Za  garderobę  nie  płaciliście,  programuście  nie  kupili,  a  na  dobitkę  biletu  nie  macie!  Welocypedkin  Ależ   ja   nie   przyszedłem  na  przedstawienie.  W  mojej   sprawie  wystarczy  legitymacja  partyjna...  Ja  do  was,  towarzyszu  Pobiedonosikow.  Pobiedonosikow  Czego  krzyczycie?  I  o  kogo  tu  chodzi?  O  jakiego  Pobiedonosikowa?  Welocypedkin  Żarty   na   bok,   dosyć   igraszek.   To  wy  we  własnej   osobie   i   do  was  mam  interes,  do  naczdyrdupsa  Pobiedonosikowa.  Pobiedonosikow  Należy,   znać   jeżeli   nie   imię,   to   przynajmniej   nazwisko,   jeżeli   się   ma  sprawę  do  przełożonego,  odpowiedzialnego  towarzysza.  Welocypedkin  Jeżeliś   ty   odpowiedzialny,   to   odpowiadaj,   czemu   w   twojej   kancelarii  zamarynowano  wynalazek   Czudakowa?   Pozostało   nam   niewiele  minut.  Katastrofa   będzie   nie   do   naprawienia.   Wyasygnujcie   niezwłocznie  pieniądze.   ażebyśmy   mogli   przenieść   eksperyment   na   możliwie  najwyższy  szczyt  i...  Pobiedonosikow  Co  za  brednie?  Jaki  Czudakow?  Co  za  szczyt?  I  w  ogóle  ja  sam  wyjeżdżam  na  szczyty  Kaukazu.  Welocypedkin  Czudakow  —  to  wynalazca...  

Pobiedonosikow  Wynalazców   jest   wielu,   a   ja   jestem   jeden,   i   w   ogóle   proszę   mnie   nie  niepokoić  chociażby  w  rzadkich,  uregulowanych  przez  podległe  instancje,  chwilach  wytchnienia.  Proszę  wstąpić  w  piątek...  Reżyser  macha  nagląco  ręką  na  Welocypedkina.  Welocypedkin  Już  do  ciebie  wstąpią,  i  to  nie  w  piątek,  ale  dzisiaj,  i  to  nie  ja.  ale...  Pobiedonosikow  Niech  wstępuje,  kto  chce,  i  to  nie  do  mnie,  ale  do  mojego  zastępcy.  Jeżeli  jest   rozporządzenie  o  moim  urlopie,   to   znaczy,   że  mnie  nie  ma.   Trzeba  rozumieć  konstrukcję  naszej  konstytucji.  To  skandal!  Welocypedkin  do  Iwana  Iwanowicza    Wytłumaczcież  mu,  wtelefonujcież  mu,  przecieżeście  przyrzekli.  Iwan  Iwanowicz  Zamęczać   interesami   osobę   będącą   na   urlopie!   Niezwykle   ciekawe!  Macie   telefon?  Zadzwonię  do  Mikołaja  Aleksandrowicza;  Trzeba  dbać  o  zdrowie  starych  działaczy,  póki  są  jeszcze  młodzi.  Reżyser  Towarzyszu   Welocypedkin,   błagam   was,   nie   róbcie   awantury!   On  przecież   nie   należy   do   przedstawienia,   on   jest   tylko   podobny.   Błagam  was,   żeby  się  czego  nie  domyślili.  Otrzymacie  pełną  satysfakcję  w  ciągu  akcji.  Pobiedonosikow  Żegnajcie,   towarzysze!   Nie   ma   co   gadać,   nazywacie   się   rewolucyjnym  teatrem,   a   sami   denerwujecie...   jak   wyście   się   wyrazili?...   budzicie  zajmujących   kierownicze   stanowiska   pracowników.   To   nie   dla   mas,   i  robotnicy,   i   chłopi   tego   nie   zrozumieją,   i   dobrze,   że   nie   zrozumieją,   i  tłumaczyć   im   tego   nie   potrzeba.   Czego   wy   robicie   z   nas   jakieś   osoby  działające?   My   chcemy   być   bezczynnymi...   jak   się   oni   nazywają?...  widzami.  Nie-­‐e-­‐e!  Na  przyszłość  będę  chodził  do  innego  teatru!  Iwan  Iwanowicz  

Page 18: Łaźnia

18

Tak,  tak,  tak!  Widzieliście  „Wiśniową  kwadraturę"?  A  ja  byłem  na  „Krzyku  jarzębiny"...  Niezwykle  ciekawe.  Reżyser  do  Welocypedkina  Coście  narobili!  Omal  żeście  nie  rozbili  całego  przedstawienia.  Proszę  na  scenę.  Przedstawienie  trwa  dalej!  

 Akt  czwarty  

Scena   przepleciona   schodami.   Kanty   schodów,   platformy   i   drzwi  mieszkań.   Na   górną   platformę   wychodzi   ubrany   jak   do   podróży   i   z  walizką  w  ręku  Pobiedonosikow.  Usiłuje  przymknąć  ramieniem  drzwi,  ale  Pola   roztwiera   je   na   oścież   i   wybiega   na   platformę.   Kładzie   rękę   na  walizce.  Pola  Więc  cóż?  Mam  tak  zostać?...  To  niezabawne!  Pobiedonosikow  Proszę   cię,   abyś   przerwała   tę   rozmowę.   Co   to   za   familijne   filisterstwo!  Każdy   lekarz   powie,   że   dla   mojego,   właśnie   mojego,   a   nie   twojego  wytchnienia   konieczne   jest   wyrwanie   się   ze   zwykłego   środowiska.   No,  więc   jadę.  aby  odświeżyć  ważny  dla  państwa  organizm,  pokrzepić  go  w  rozmaitych  górskich  miejscowościach.  Pola  Wiem   przecież,   no,   widziałam,   że   ci   przyniesiono   dwa   bilety.   Mogłam  przypuszczać...  No,  w  czym,  w  czym  ci  ja  przeszkadzam?  Zabawne!  Pobiedonosikow  Daj   spokój   tym   filisterskim   wyobrażeniom   o   wytchnieniu.   Ja   nie   mam  czasu   na   kajakowanie.   Te   drobne   rozrywki   dobre   są   dla   rozmaitych  sekretarzy.   Płyń,   moja   gondolo!   Ja   płynę   nie   gondolą,   ale   statkiem  państwowym.   Nie   jadę   na   opalanie   się.   Zawsze   rozważam   sytuację  aktualną,   a  potem   tego...   referat,   sprawozdanie,   rezolucja  —  socjalizm.  Zgodnie  z  moją  pozycją  społeczną  należy  mi  się  prawnie  stenografistka.  Pola  

A   kiedyż   ja   ci   przeszkadzałam   w   twojej   stenografii?   Zabawne!   No,  dobrze,   przed   innymi   możesz   udawać   świętego,   ale   po   co   mnie  oszukujesz?   To   niezabawne!   Czemu   ty   mnie   używasz   jako   parawanu?  Puść  mnie,  na  miłość  boską,   i   stenografuj   sobie   choćby  przez   całą  noc!  Zabawne!  Pobiedonosikow  Tssss!!!!   Jeszcze   mnie   skompromitujesz   swoimi   niezorganizowanymi,   a  zwłaszcza   religijnymi   okrzykami:   „Na   miłość   boską".   Tsss!!!   Na   dole  mieszka   Koźlakowski,   który   może   powtórzyć   Pawłowi   Piotrowiczowi,   a  ten  bywa  u  Siemiona  Afanasjewicza.  Pola  Co  tu  ukrywać!  Zabawne!  Pobiedonosikow  Ciebie,   ciebie   należy   ukrywać,   ukrywać   twoje   babskie,   mieszczańskie,  dekadenckie   nastroje,   które   zadzierzgnęły   tak   nierówny   związek.  Zastanów   się   chociażby  w   obliczu   przyrody,   na   której   łono  wyjeżdżam.  Zastanów  się!  Ja  —  i  ty!  Teraz  minęły  już  te  czasy,  kiedy  wystarczyło  iść  razem  na   zwiad   i   spać  pod   jednym  płaszczem  żołnierskim.   Ja  wspiąłem  się  po  drabinie  umysłowej,  służbowej  i  mieszkaniowej.  Ty  też  musisz  się  dokształcać   i   dialektycznie   lawirować.   A   co   ja   widzę   na   twojej   twarzy?  Przeżytki  minionej  epoki,  pęta  przeszłości!  Pola  Przeszkadzam   ci?   W   czym?   Zabawne!   Toś   ty   ze   mnie   zrobił   oskubaną  kwokę.  Pobiedonosikow  Tsss!   Dość   tej   zazdrości!   Sama   wałęsasz   się   po   cudzych   mieszkaniach.  Komsomolskie   przyjemnostki,   tak?   Myślisz,   że   nie   wiem?   Nawet  apsztyfikantów  nie  mogłaś  sobie  znaleźć  odpowiednich  do  mojej  pozycji  społecznej.  Wszeteczny  ssak  płci  żeńskiej!  Pola  Zamilcz!  To  niezabawne!  Pobiedonosikow  

Page 19: Łaźnia

19

Tsss!   Powiedziałem   ci,   że   na   dole   mieszka   Koźlakowski.   Wejdźmy   do  mieszkania.  Trzeba  z  tym  wreszcie  skończyć!  Wpycha   Polę   do   mieszkania   i   zatrzaskuje   drzwi.   Na   dolnych   schodach  pojawia   się   Welocypedkin,   za   nim   Czudakow   obarczony   niewidoczną  maszyną,  którą  podtrzymują  Dwojkin  i  Trojkin.  Welocypedkin  Energicznie,   towarzyszu!   Jeszcze   ze   dwadzieścia   stopni!   Nieście  ostrożnie!  Ażeby  znowu  nie  schował  się  za  sekretarzy  i  papierki.  Niech  ta  bomba  czasu  eksploduje  u  niego  w  mieszkaniu.  Czudakow  Boję   się,   że  nie   zdążymy  donieść.  Omyłka  o   jedną  dziesiątą   sekundy  da  różnicę  całej  godziny,  licząc  według  naszego  czasu.  Dwojkin  Czujesz,  jak  części  nagrzewają  się  pod  ręką?  Szkło  zaczyna  wrzeć.  Trojkin  Po   mojej   stronie   listwa   rozżarza   się   do   niemożliwości.   Piec,   słowo  honoru,  że  piec!  Z  trudem  powstrzymuję  się,  ażeby  nie  puścić  ręki.  Czudakow  Ciężar  maszyny  zwiększa  się  z  każdą  sekundą.  Mogę  nieomal  zaręczyć,  że  w  maszynie  materializuje  się  jakieś  obce  ciało.  Dwojkin  Towarzyszu  Czudakow,  wal   szybciej!  Nie  można   już   jej  dłużej  utrzymać.  Ogień  niesiemy!  Welocypedkin  podbiega  i  podtrzymuje,  parząc  się  Towarzysze,  nie  ustępować.  Jeszcze  dziesięć  lub  piętnaście  stopni,  to  już  tutaj,  na  górze.  O  cholera,  piekielny  płomień!  odrywa  sparzoną  rękę  Czudakow  Dalej   dźwigać   nie   sposób.  Widocznie   pozostają   tylko   sekundy.   Prędzej!  Choćby  do  platformy!  Rzućcie  tutaj!  Z  drzwi  wybiega  Pobiedonosikow.  Najpierw  je  zatrzaskuje,  a  potem  puka  do  nich.  Drzwi  otwierają  się,  staje  w  nich  Pola.  

Pobiedonosikow  Ty   się,   rzecz   jasna,  nie  denerwuj...   Pamiętaj,   Poleczko,   sama   to  możesz  zrozumieć,  że  nasze  życie,  moje  życie  zależy  tylko  od  twojej  dobrej  woli.  Pola  Od  mojej?  Sama?  To  niezabawne!  Pobiedonosikow  A   propos,   zapomniałem   schować   browning.   Pewnie   mi   nie   będzie  potrzebny.   Schowaj   go,   proszę.   Pamiętaj,   że   jest   nabity   i   że   wystarczy  tylko  odsunąć  bezpiecznik,  aby  wystrzelił.  Do  widzenia,  Poluś!  Zatrzaskuje   drzwi,   przyciska   ucho   do   dziurki   od   klucza,   podsłuchuje.  Na  dolnych  schodach  pojawia  się  Mezaliansowa.  Mezaliansowa  Nosek,  czyś  już  gotów?  Pobiedonosikow  Tsss!  Łoskot,   eksplozja,   wystrzał.   Pobiedonosikow   otwiera   drzwi   i   pędzi   do  mieszkania.   Na   dolnej   platformie   płomień   fajerwerku.   Tam,   gdzie  postawiono  aparat,   stoi   świecąca  się  kobieta  z  papierem  ze  świecącymi  się   literami.   Ogólne   osłupienie.   Lśni   słowo:   „Delegacja".   Wyskakuje  Optymistenko   podciąga   spodnie   w   biegu,   ma   pantofle   na   bosych  nogach,  jest  uzbrojony.  Optymistenko  Gdzie?  Kogo?  Fosforyczna  kobieta  Witajcie,  towarzysze!  Jestem  delegatką  2030  roku.  Na  dwadzieścia  cztery  godziny  jestem  włączona  w  czas  obecny.  Czas  krótki,  zadania  olbrzymie.  Sprawdźcie  moje  pełnomocnictwa  i  poinformujcie  się.  Optymistenko  rzuca  się  ku  delegatce,  wpatruje  się  w  delegację,  mamrocząc  pośpiesznie  tekst  „Instytut   Historii   Powstania   Komunizmu..."   Tak...   „Upoważnia   się..."  W  porządku...   „Selekcja   najlepszych..."   Jasne...   „dla   przerzucenia  w   epokę  

Page 20: Łaźnia

20

komunizmu..."  Co  się  dzieje!  Co  się  dzieje.  Boże  miły!...  pędzi  do  góry  po  schodach  Na  progu  zjawia  się  rozdrażniony  Pobiedonosikow.  Optymistenko  Towarzyszu  Pobiedonosikow,  do  was  delegat  z  centrali.  Pobiedonosikow   zdejmuje   kaszkiet,   upuszcza   walizkę,   przebiega   z  zakłopotaniem  oczyma  delegację,  po  czym  pośpiesznie  zaprasza  ruchem  dłoni   do   mieszkania.   Szeptem   do   Optymistenki,   potem   do   Fosfrycznej  kobiety.  Pobiedonosikow  do  Optymistenki  Połącz   się   przez   rządowy   telefon   i   poinformuj   się,  wiesz   u   kogo,   czy   to  możliwe,  czy  zgodne  z  etyką  partyjną  i  dopuszczalne,  aby  ateista  wierzył  w   takie   nadnaturalne   zjawiska,   (do   Fosforycznej   kobiety)   jestem  oczywiście   poinformowany   o   tej   sprawie   i   okazałem   wszechstronną  pomoc.  Wasze  komPetentne  organy  dały  dowód  nie  lada  jakiej  orientacji  kierując  was   do  mnie.   Rozpracowujemy   już   to   zagadnienie   na   komisji   i  skoro   tylko   otrzymamy   dyrektywy   od   kierownictwa,   uzgodnimy   je   z  wami.  Proszę  przejść  prosto  do  mego  gabinetu,  nie  zwracajcie  uwagi  na  pewne   filisterstwo,   wynikające   z   nierówności   kulturalnego   poziomu  małżeństwa.   (do   Welocypedkina}   Proszę!   Mówiłem   wam   przecież,  ażebyście   przyszli   prosto   do   mnie!   (Pobiedonosikow   przepuszcza  Fosforyczną   kobietę.   która   stopniowo   ochładza   się   i   zyskuje   wygląd  normalny.  Do  podbiegającego  Optymistenki)  No  co,  co?  Optymistenko  Oni   się   śmieją   i   mówią,   że   to   wykracza   poza   granice   ludzkiego  rozumienia.  Pobiedonosikow  Ach,   poza   granice!   A   zatem   trzeba   uzgodnić   z   Biurem   Współpracy   z  Zagranicą.   Każdą   najdrobniejszą   rzecz   trzeba   im   tłumaczyć.   Sami   nic  umieją   przejawić   najmniejszej   inicjatywy.   Towarzyszko  Mezaliansowa.  

stenografię   odkładamy.   Proszę   iść   na   górę   celem   nawiązania  nadprogramowych  kontaktów  kulturalnych.  

 Akt  piąty  

Ta  sama  sceneria  co  w  akcie  drugim,  tylko  że  panuje  nieład.  Napis:  „Biuro  dla   Selekcji   i   Przerzucania   Ludzi   w   Epokę   Komunizmu".   Wzdłuż   ścian  siedzą   Mezaliansowa,   Belwedoński.   Iwan   Iwanowicz,   K   e   a   t   c   h,  Pobiedonosikow,   Optymistenko   sekretarzuje.   Pobiedonosikow   chodzi  niezadowolony,  trzymając  pod  obiema  pachami  dwie  teczki.,  Optymistenko  O  co  chodzi,  obywatelu?  Pobiedonosikow  Nie,  tak  dłużej  być  nie  może.  Ja  o  tym  jeszcze  pogadam.  Ja  o  tym  napiszę  do   ściennej   gazety!!!   Stanowczo   napiszę!!!   Z   biurokratyzmem   i   z  systemem   protekcyjnym   należy   walczyć.   Żądam,   aby   mnie  przepuszczono  poza  kolejką.  Optymistenko  Towarzyszu  Pobiedonosikow,  no,   czyż  możliwy   jest  biurokratyzm  przed  kontrolą   i  przed  selekcją?  Nie  należy   jej  niepokoić.  Proszę  sobie   iść  bez  kolejki.  Jak  tylko  kolejka  się  skończy,  to  walcie  sami  bez  żadnej  kolejki.  Pobiedonosikow  Ja  muszę  zaraz!  Optymistenko  Zaraz?   Proszę   bardzo,   zaraz!   Tylko   wasz   zegarek   nie   jest   przecież  uzgodniony  z   jej  zegarkiem.  Ona,  towarzyszu,  ma  przecie   inny  czas   i   jak  tylko  mi  powie,  od  razu  wejdziecie...  Pobiedonosikow  Ale  przecież  w   związku   z  przeniesieniem  muszę  wyjaśnić  masę   spraw:   i  pensję,  i  mieszkanie,  i  resztę.  Optymistenko  

Page 21: Łaźnia

21

Tfu!   Toć   wam   mówię,   nie   pchajcie   się   z   detalami   do   dużej   instytucji  państwowej.  My  nie  możemy  zajmować  się  detalami.  Państwo  interesuje  .  się  dużymi  sprawami:  fordyzm,  dajmy  na  to,  maszyna  czasu,  to,  owo...  Iwan  Iwanowicz  Wyście   stali   kiedy   w   ogonku?   Ja   pierwszy   raz   stoję   w   ogonku!  Zdumiewająco  nieciekawe!  Były   gabinet   Pobiedonosikowa   jest   przepełniony.   Podniosły   nastrój   i  wojenny   nieład,   przypominający   pierwsze   dni   Października.   Mówi  Fosforyczna  kobieta.  Fosfotyczna  kobieta  Towarzysze,   dzisiejsze   spotkanie   odbywa   się   naprędce.   Z   niejednym   z  was  spędzimy  wspólne  lata.  Opowiem  wam  jeszcze  bardziej  szczegółowo  o   naszej   radości.   Ledwo   rozeszła   się   wieść   o   waszym   eksperymencie,  uczeni  ustanowili  dyżury.  W  niejednym  wam  pomogli,  biorąc  pod  uwagę  i   korygując   wasze   nieuchronne   pomyłki.   Szliśmy   ku   sobie   jak   dwie  brygady  przebijające  tunel,  póki  nie  spotkaliśmy  się  dzisiaj.  Wy  sami  nie  dostrzegacie   całej   wspaniałości   swoich   dokonań.   My   widzimy   lepiej:  wiemy,  co  z  nich  weszło  w  życie.  Ze  zdziwieniem  oglądałam  mieszkanka.  jakich   u   nas   już   nie   ma   i   które   staramy   się   odtworzyć   w   muzeach.  Patrzyłam   również   na   giganty   ze   stali   i   z   ziemi,   których   wdzięczne  wspomnienie,  których  doświadczenie  trwa  jeszcze  teraz  u  nas  jako  wzór  komunistycznej   budowy   i   komunistycznego   życia.   Oglądałam   nie  dostrzeganych   przez   was   umorusanych   młodzieńców,   których   imiona  płoną  na  płytach   anulowanego   złota.  Dopiero  dzisiaj   po   swojej   krótkiej  wizycie   zrozumiałam   potęgę   waszej   woli   i   łoskot   waszej   burzy,   która  przyniosła   tak   szybko   szczęście   dla   nas   i   radość   dla   całej   planety.   Z  jakimże   entuzjazmem   patrzyłam   dzisiaj   na   ożywione   litery   legend   o  waszej  walce  —  walce  przeciw  całemu  uzbrojonemu  światu  pasożytów  i  ciemiężycieli.  Nie  macie  dystansu  wobec  swojej  pracy  ani  dość  czasu,  aby  zachwycić   się   sami   sobą.  ale   ja   jestem  szczęśliwa,   iż  mogę  wam  ukazać  waszą  wielkość.  Czudakow  

Towarzyszko,   darujcie,   że   wam   przerwę,   ale   mamy   jeszcze   tylko   sześć  godzin   naszego   czasu   i   potrzebne   wasze   ostatnie   wskazówki.   Ilu   ludzi  wyrusza,  rok  przeznaczenia,  szybkość?  Fosforyczna  kobieta  Kierunek   —   nieskończoność,   szybkość   —   sekundo-­‐rok,   miejsce   —   rok  2030,  ilu  i  kto  -­‐  nie  wiadomo.  Znana  jest  tylko  stacja  przeznaczenia.  Tutaj  —   wartość   jest   niejasna.   Przeszłość   jest   dłonią   wyciągniętą   do  przyszłości.   Przyjmą   tych,   którzy   przetrwają   po   stu   latach.   Do   roboty,  towarzysze!  Kto  z  wami?  Foskin  Ja!  Dwojkin  Ja!  Trojkin  Ja!  Fosforyczna  kobieta  A  kto  z  matematyków  —  dla  szkicowania  i  kierowania?  Foskin  My!  Dwojkin  My!  Trojkin  My!  Fosforyczna  kobieta  Jak  to?  Więc  z  was  robotnicy  i  matematycy  jednocześnie?  Welocypedkin  To  bardzo  proste!  Myśmy  i  robotnicy,  i  studenci.  Fosforyczna  kobieta  Dla   nas   to   proste.  Nie  wiedziałam,   czy   dla  was   proste   jest   przejście   od  taśmy  rotacyjnej  do  kierownictwa,  od  raszpli  do  arytmometru.  Dwojkin  

Page 22: Łaźnia

22

Nie   takie   przejścia   robiliśmy,   towarzyszko.   Robiliśmy  pancerniki.   potem  zapalniczki,  z  zapalniczkami  skończyliśmy,  zaczęliśmy  bagnety,  bagnetów  narobiliśmy,  na  traktoryśmy  przeszli,  a  na  dodatek  podkuwaliśmy  się  do  egzaminu   na   uniwersytet   i   u   nas   wielu   nie   wierzyło,   ale   myśmy   tę  niewiarę   w   klasę   robotniczą   zlikwidowali.   Kiedyście   studiowali   naszą  epokę,  musieliście  popełnić  drobną  omyłkę.  Zdaje  się,  macie  przeszły  rok  na  myśli?  Fosforyczna  kobieta  Widzę,   że  wy  z  waszym  ruchomym  kurierskim  mózgiem  powinniście  od  razu  stanąć  w  naszych  szeregach  i  przystąpić  do  naszej  roboty.  Welocypedkin  Tego   się   właśnie   obawiamy,   towarzyszko.   Maszynę   puścimy   w   ruch   i  oczywiście  pojedziemy,   jeśli  komórka  partyjna  wyśle.  Ale  na  razie   lepiej  nie  wieźcie  nas  donikąd.  Właśnie  nasz  oddział  przechodzi  na  trzy  zmiany.  To   bardzo   ważne   i   ciekawe   dowiedzieć   się,   czy   wykonamy   plan  pięcioletni  w  ciągu  czterech  lat.  Fosforyczna  kobieta  Jedno   przyrzekam.   Zatrzymamy   się   na   stacji   1934   rok,   ażeby   zebrać  informacje.  Ale  jeżeli  jest  wielu  takich,  jak  wy,  to  i  informacji  nie  trzeba.  Czudakow  Chodźmy,  towarzysze!  Ściana  kancelarii.  Przebiegają:  Czudakow,  Welocypedkin,  Dwojkin,  Trojki  n,   Foskin,   w   biegu   kontrolując   plany.   Pobiedonosikow   drepce   za  Czudakowem.  Czudakow  opędza  się.  Pobiedonosikow  macha  w  podnieceniu  rękami  Pomyśleć!   Jakiś   Czudakow   korzysta   z   tego,   że   wynalazł   jakiś   aparacik  czasu   i   że  wcześniej   zawarł   znajomość   z   tą  babą,  od  której   to  wszystko  zależy.  W  ogóle  nie  jestem  jeszcze  pewien,  czy  tu  nie  mamy  po  prostu  do  czynienia   z   rozkładem   moralnym.   Płeć   i   charakter!   Tak!   Tak!   (do  Optymisienki)  Podwładny  towarzyszu  Optymistenko.  powinniście  przecie  zrozumieć,   że   to   niezwykłej   wagi   zagadnienie,   dotyczące   wyjazdu   tak  

wybitnego  działacza,  jak  ja,  na  czele  całej  instytucji  na  stuletnią  delegację  służbową.  Optymistenko  Ależ  wasz  wyjazd  nie  jest  uzgodniony.  Pobiedonosikow  Jak  to  nie  uzgodniony?  Przecież  już  z  samego  rana  wypisałem  sobie  sam  delegację  i  zniżki.  Optymistenko  No,  widzicie,  ale  z  Ministerstwem  Komunikacji  nie  jest  uzgodnione.  Pobiedonosikow  Ale   co   tu  ma  Ministerstwo   Komunikacji   do   roboty?   Toż   to   zawracanie  głowy.  Toż  to  nie  pociąg.  Tutaj  w  ciągu  jednej  sekundy  czterdziestu  ludzi  albo  osiem  koni  mknie  naprzód  na  cały  rok.  Optymistenko  Odmówić!   Nieżyciowe!   Któż   się   zgodzi   jeździć   na   delegację   służbową,  skoro  mu  potrzeba  diet  dziennych  na  sto  lat,  a  zamiast  nich  wypiszą  diety  sekundowe.  Gabinet  Pobiedonosikowa.  Fosforyczna  kobieta  Towarzysze...  Pola  Proszę   o   głos!   Wybaczcie   mi   natręctwo,   przychodzę   tu   bez   żadnej  nadziei.   Jakąż   nadzieję   mogę   mieć?   Zabawne!   Chcę   się   po   prostu  dowiedzieć,   co   to  właściwie   jest   socjalizm.   O   socjalizmie   opowiadał  mi  wiele  towarzysz  Pobiedonosikow,  ale  mimo  to  nie  jest  to  jakoś  zabawne.  Fosforyczna  kobieta  Już   niedługo   wypadnie   wam   czekać.   Pojedziecie   razem   z   mężem   i   z  dziećmi.  Pola  Z   dziećmi?   Zabawne!   Nie   mam   dzieci.   Mąż   powiada,   że   w   naszych  przełomowych  czasach  lepiej  nie  krępować  się  takim  nieuświadomionym  elementem  czy  alimentem.  

Page 23: Łaźnia

23

Fosforyczna  kobieta  W   porządku!   Dzieci   was   nie   wiążą,   ale   przecie   wiąże   was   cały   szereg  innych  rzeczy,  skoro  żyjecie  z  mężem.  Pola  Żyję?  To  zabawne!  Nie  żyję  z  mężem.  On  żyje  z   innymi  kobietami,  które  dorównują  mu  rozwojem  umysłowym.  To  niezabawne!  Fosforyczna  kobieta  Więc  dlaczego  nazywacie  go  mężem?  Pola    Ażeby  wszyscy  wiedzieli,  że  jest  przeciwnikiem  rozpusty.  Zabawne!  Fosforyczna  kobieta  Rozumiem.  A  więc  dba  po  prostu  o  to,  abyście  wszystko  mieli!  Pola  Tak...   dba   o   to,   abym   nic   nie  miała.   Kiedy   dorobię   się   nowej   sukni,   to  powiada,  że  to  go  kompromituje  w  oczach  towarzyszy.  Zabawne!  Fosforyczna  kobieta  To  niezabawne!  Ściana  kancelarii.  Przechodzi  Pola.  Pobiedonosikow  Polu!  Skądżeś  się  tu  wzięła!  Donosiłaś?  Skarżyłaś  się?  Pola  Skarżyłam  się?  Zabawne!  Pobiedonosikow  Czy   jej,   co   najważniejsze,   opowiedziałaś,   jak   to   szliśmy   ramię   przy  ramieniu,   ku   słońcu   komunizmu?   Jak   walczyliśmy   z   przeżytkami  przeszłości?  Kobiety  lubią  sentymentalizm.  Czy  to  się  jej  spodobało?  Tak?  Pola  Razem?  Zabawne!  Fosforyczna  kobieta  A  wy  skąd  jesteście?  Underton  Na  razie  znikąd.  

Fosforyczna  kobieta  Jak  to?  Underton  Zwolnili.  Fosforyczna  kobieta  Co  to  znaczy?  Underton  Wargi,  mówią,  karminowałam.  Fosforyczna  kobieta  Komu?  Underton  Sobie.  Pobiedonosikow  Uważaj,  Polu!  Nie  powinnaś  plamić  mojego  honoru  jako  członka  partii  z  wieloletnim  stażem.  Powinnaś  pamiętać  o  etyce  partyjnej   i  prać  brudną  bieliznę  w  domu.  A  propos,  może  byś,  kobito,  poszła  do  chałupy,  to  jest  do  mieszkania,  i  posprzątała,  wyprała  brudną  bieliznę  i  spakowała  rzeczy.  Ja  wyjeżdżam.   Jestem  przeciwny  kumulacji   i  na  razie  wyjeżdżam  sam,  a  tobie  wyślę  papiery,  kiedy  w  ogóle  będzie  się  wysyłać  papiery  krewnym.  Idź  do  domu,  bo  inaczej...  Pola  Co  „bo  inaczej"?  To  niezabawne!  Gabinet  Pobiedonosikowa.  Fosforyczna  kobieta  Wybór   na   waszą   instytucję   padł   przypadkowo,   jak   w   ogóle   wszelkie  wynalazki   wydają   się   przypadkowymi.   Przypuszczalnie   najlepsze   wzory  ludzi   można   znaleźć   w   tej   instytucji,   gdzie   pracują   tacy.   jak  Dwojkin   i  Trojkin.  Ale  u  was  buduje  się  wszędzie,  więc  piękne  egzemplarze  ludzkie  można  wywieźć  i  stąd.  Underton    Powiedzcie,  czy  i  ja  mogę  z  wami?  Fosforyczna  kobieta  

Page 24: Łaźnia

24

I  nic  więcej  nie  robiliście?  Underton  Wystukiwałam,  stenografowałam.  Fosforyczna  kobieta  Dobrze?  Underton  Dobrze.  Fosforyczna  kobieta  Dlaczegóż  więc  znikąd?  Underton  Bo  zwolnili.  Fosforyczna  kobieta  Za  co?  Underton  Wargi  karminowałam.  Fosforyczna  kobieta  Komu?  Underton  Ależ  sobie!  Fosforyczna  kobieta  Więc  co  to  ich  obchodzi?  Underton  Zwolnili.  Fosforyczna  kobieta  Za  co?  Underton  Wargi,  mówią,  karminowałam.  Fosforyczna  kobieta  To  po  cóżeście  karminowali?  Underton  Nie  pokarminuje  człowiek,  to  w  ogóle  me  przyjmą.  Fosforyczna  kobieta  

Nie  rozumiem.  Jeżelibyście  jeszcze  komu  innemu,  dajmy  na  to,  Petentom  karminowali,  no  to  w  takim  razie  mogliby  powiedzieć,  że  przeszkadzacie,  petenci  się  obrażają.  A  tak...  Underton  Towarzyszko,  wybaczcie  mi  te  wargi.  Cóż  miałam  robić?  W  konspiracji  nie  byłam,   nos   mam   piegowaty,   tyle   tylko   na   mnie   uwagi   zwracają,   ile  karminu   mam   na   wargach.   Jeżeli   u   was   i   bez   tego   patrzą   na   ludzi,   to  powiedzcie,  pokażcie   tylko   swoje   życie  —  choćby  mały   skrawek.  Tam  u  was   są,   oczywiście,   sami   ważni   ludzie...   z   zasługami,   różni   tacy   jak  Pobiedonosikow.  Nie  będę  im  leźć,  w  oczy,  ale  mimo  to  puście...  jeżeli  się  nie   nadam,   pojadę   z   powrotem...   zaraz   mnie   odeślecie.   A   po   drodze  mogę  zrobić  to  i  owo,  wrażenia  podyktujecie  albo  sprawozdanie  kasowe  —  ja  odstukam.  Noczkin  A  ja  podsumuję.  Ja  już   lepiej  zamelduję  w  waszym  komisariacie,  bo  nim  tutejsze  sądy  się  połapią...      Sala  przyjęć.  Pobiedonosikow  Zapiszcie,  zanotujcie  w  protokole!  W  takim  razie  oświadczam,  że  zrzucam  z   siebie   wszelką   odpowiedzialność,   a   jeżeli   wskutek   nieobznajomienia  personelu  z  poprzednią  korespondencją  oraz  fałszywej  selekcji  personelu  zdarzy  się  katastrofa...  Optymistenko  No,   z   tym   proszę,   ostrożnie!...   Proszę   nie   grozić   wielkiej   instytucji  państwowej.  Nam  denerwować  się  i  irytować  nie  przystoi.  A  jeżeli  zdarzy  się  katastrofa,  to  damy  znać  milicji  w  celu  spisania  protokołu.  Wchodzi  Noczkin  chowając  się  za  Underton.  Pobiedonosikow  zatrzymuje  Noczkina  i  mierzy  Underton  spojrzeniem    Co?  Jeszcze  w  biurze?  Jeszcze  na  wolności???  Towarzyszu  Optymistenko!  Dlaczego   nie   przedsięwzięto   kroków?   A   zresztą,   skoro   jesteście   jeszcze  

Page 25: Łaźnia

25

na   wolności,   nie   możecie   się   uchylać   od   terminowej   roboty.   Trzeba  zgodnie   z  moimi  delegacjami   służbowymi  obrachować  odprawę   i   diety,  biorąc  za  podstawę  normalne  pojęcie  o  czasie  oraz  średnią  pensję  za  sto  lat,  no  a  także  pieniądze  na  delegację,  tudzież  pieniądze  do  rozliczenia...  W   razie   defektu   w   maszynie   może   wypadnie   nam   zatrzymać   się   na  jakimś  głuchym  półroczu  ze  dwadzieścia,  trzydzieści  lat.  Trzeba  wszystko  przewidzieć   i   wziąć   pod   uwagę.   Nie   wolno   puszczać   się   w   drogę   w  sposób  tak  niezorganizowany...  Noczkin  A  ty  w  sposób  zorganizowany  wynoś  się  stąd,  bo  zrobię  z  ciebie  sałatkę!    odchodzi  Iwan  Iwanowicz  Sałatkę?   Bywaliście   na   posiedzeniach?   Ja   bywałem   na   posiedzeniach.  Wszędzie  kanapki  z  serem,  z  szynką,  sałatki.  Niesłychanie  interesujące!  Pobiedonosikow  zostaje  sam,  rozpiera  się  w  fotelu  No,  dobrze,  wycofam  się!  Wobec  takiego  ustosunkowania  się  powiem,  że  się   podaję   do   dymisji.   Niech   sobie   potem   studiują   moje   życie   na  podstawie  wspomnień  współczesnych  oraz  portretów.  Wycofuję  się,  ale  przecie  wy  tylko  na  tym  stracicie,  towarzysze!  Wchodzi  Fosforyczna  kobieta.  Optymistenko  Godziny   przyjęć   skończone!   Proszę   przyjść   jutro   o   świcie   celem  osobistego  zarezerwowania  sobie  miejsca  w  ogonku.  Fosforyczna  kobieta  Co  za  przyjęcie?  Co  za  jutro?  Co  za  ogonek?  Optymistenko  wskazuje  napis:  „Nie  wchodzić  bez  meldowania"  Zgodnie  z  zasadniczymi  przepisami.  Fosforyczna  kobieta  A  wyście  nie  zdążyli  jeszcze  zdjąć  tej  bzdury?  Pobiedonosikow  

zrywa  się  z  miejsca  i  kroczy  obok  Fosforycznej  kobiety  Witajcie,   witajcie,   towarzyszko!   Wybaczcie,   żem   się   spóźnił,   ale   te  zajęcia...  Mimo   to  wstąpiłem  do  was  na   chwilkę.  Wymawiałem   się.  Ale  nikt  mnie   nawet   słuchać   nie   chce.   Jedź,  mówią,   reprezentuj.  No,   skoro  kolektyw   prosi,   musiałem   się   zgodzić.   Miejcie   tylko   na   uwadze,  towarzyszko,   że   jestem   przedstawicielem   kierownictwa.   Niech   się   inni  tłoczą  kołchoźną  manierą.  Weźcie  to  zawczasu  pod  uwagę  i  porozumcie  się.  Towarzysz  Optymistenko  może  nadać  błyskawiczny  telegram  na  nasz  rachunek.   Sami,   oczywiście,   rozumiecie,   że   musicie   dać   funkcję  odpowiadającą   mojemu   stażowi   i   mojej   pozycji   społecznej   jako  wybitnego  działacza  w  swojej  dziedzinie.  Fosforyczna  kobieta  Towarzyszu,   ja   nikogo   nie   przydzielam,   a   przybyłam   do   was   tylko   jako  naoczny   dowód.   Nie   wątpię,   że   postąpią   z   wami   tak,   jak   na   to  zasługujecie.  Pobiedonosikow  Incognito?   Rozumiem!   Ale   między   nami,   jako   ludźmi   obdarzonymi  obustronnym   zaufaniem,   nie   powinno   być   sekretów.   I   jako   starszy  towarzysz  muszę  zwrócić  wam  uwagę,  że  otaczają  was  ludzie  niezupełnie  stuprocentowi.  Welocypedkin  pali.  Czudakow  pije,  pije  prawdopodobnie  zgodnie  z  fantazją.  Muszę  nadmienić  i  o  żonie  —  nie  śmiem  zataić  przed  organizacją   —   że   to   mieszczanka   uganiająca   się   za   nowymi  znajomostkami   i   za   nowymi   sukniami,   co   wspólnie   nosi   nazwę  przeżytków  przeszłości.  Fosforyczna  kobieta  No  i  cóż  to  was  obchodzi?  Za  to  pracują...  Pobiedonosikow  No  i  cóż  z  tego,  że  za  to?  Ja  też  pracuję  za  to,  ale  za  to  nie  piję,  nie  palę,  nie   daję   napiwków,   nie   mam   lewicowych   odchyleń,   nie   spóźniam   się,  .nie,...   (tu  nachyla  się  do  ucha)  nie  oddaję  się  rozpuście,  nie  opuszczam  rąk...  Fosforyczna  kobieta  

Page 26: Łaźnia

26

Mówicie   o   wszystkim,   czego   wy   „nie,   nie,   nie"...   No,   a   czy   jest   coś  takiego,  co  wy  „tak,  tak,  tak..."?  Pobiedonosikow  Tak.   tak,   tak?   No,   tak!   Dyrektywy   przeprowadzam,   rezolucje   zszywam,  ułatwiam  kontakty,  płacę  składki,  biorę  pensję,  podpisuję  się,  przyciskam  pieczątkę...   no,   jednym   słowem,   rezerwat   socjalizmu.   Tam   u   was  cyrkulacja  papierków  musi  być  urządzona?  Taśma,  co?  Fosforyczna  kobieta  Nie  wiem,  o  czym  mówicie,  ale  oczywiście  papier  dla  maszyn  drukarskich  dostarcza  się  w  porę.    Wchodzą  Pond  Keatch  i  Mezaliansowa.  Pond  Keatch  Kche,  kche!  Mezaliansowa  Please,  sir.  Pond  Keatch  Daj  klej,  pud  fig,  spadek  cen  zegarejszen.  Mezaliansowa  Mister   Pond   Keatch   chce   powiedzieć,   że   może   po   przystępnej   cenie  skupić  —  z  uwagi  na  ich  zupełną  bezużyteczność  —  wszystkie  zegarki  i  że  wówczas  uwierzy  w  komunizm.  Fosforyczna  kobieta  Rozumiemy   i   bez   tłumaczenia.   Najpierw   uwierzcie,   a   korzyści   potem!  Towarzysze!   Przyjdźcie   na   czas!   Punktualnie   o   dwunastej   godzinie  wyrusza  do  stacji  2030  rok  pierwszy  pociąg  czasu.  

 Akt  szósty  

Piwnica  Czudakowa.  Po  obu  stronach  niewidzialnej  maszyny  krzątają  się  Czudakow   i   Foskin,   Welocypedkin   i   Dwojkin.   Fosforyczna   kobieta  porównuje  niewidzialną  maszynę  z  planem.  Trojkin  pilnuje  drzwi.  Fosforyczna  kobieta  

Towarzyszu  Foskin!  Dla  osłabienia  wiatru  ustawcie  zwyczajne  tarcze.  Plan  pięcioletni   nauczył   nas   tempa   i   szybkości.   Przejście   będzie   prawie  niedostrzegalne.    Foskin  Wymienię  szkło.  Na  półmilimetrowe.  Nietłukące  się.  Fosforyczna  kobieta  Towarzyszu  Dwojkin!  Sprawdźcie   resory!  Uważajcie,   żeby  nie   trzęsło  na  wybojach   świąt!   Potrójna   zmiana   w   fabrykach   przyzwyczaiła   nas   do  równomiernego  ruchu.  Welocypedkin  Pójdzie  równo,  byleby  po  drodze  nie  walały  się  butelki  od  wódki.  Fosforyczna  kobieta  Towarzyszu  Welocypedkin!  Pilnujcie  manometru  dyscypliny!  Tych  co  się  odchylą,  zmiecie  i  odrzuci.  Welocypedkin  To  nic!  Podciągniemy  jak  strunę!  Fosforyczna  kobieta  Towarzyszu  Czudakow,  gotowe?  Czudakow  Zaznaczymy  linię,  gdzie  się  znajduje  maszyna,  i  możemy  wpuszczać.  Biała  taśma  rozwinięta  między  kołami  niewidzialnej  maszyny.  Welocypedkin  Trojkin,  puszczaj!  Z   czterech   stron,   z   plakatami,   w   rytm   „Marsza   czasu"   wchodzą  pasażerowie.  MARSZ  CZASU  Niech  dźwięczą  pieśni  nasze!    Niech  grzmi  miarowy  krok!    Biegiem,  czasie!    Pomknij  w  skok!  Pędź  w  jutro,  kraju,  raźniej!    Starzyzno,  z  drogi  w  bok!    

Page 27: Łaźnia

27

Biegiem,  czasie!    Pomknij  w  skok!  Pędź  w  jutro,  kraju,  raźniej!    Komuna  już  —  o  krok!    Biegiem,  czasie!    Pomknij  w  skok!  Na  pięcioletniej  trasie    Zaoszczędzimy  rok!    Biegiem,  czasie!    Pomknij  w  skok!  Niech  rośnie  wciąż,  niech  wzmaga  się    bezsennej  pracy  tok!    Biegiem,  czasie!    Pomknij  w  skok!  Pędź  w  jutro,  kraju,  raźniej!    Starzyzno,  z  drogi  w  bok!    Biegiem,  czasie!    Pomknij  w  skok!  Optymistenko  wyskakuje  z  ciżby,  w  stronę  Czudakowa  Towarzyszu  —  chciałem  spytać  was  poufnie  —  czy  bufet  będzie?  Jakbym  wiedział!   A   dlaczegoście   nie   uprzedzili   w   regulaminie?   Zapomnieliście?  No,  to  nic,  napojów  mamy  dość,  z  jedzeniem  przebiedujemy.  Zajdźcie  do  naszego  przedziału.  Które  miejsce?  Czudakow  Stańcie  rzędem.  Ramię  przy  ramieniu.  Nie  obawiajcie  się  znużenia.  Jeden  obrót  tego  koła  i  —  za  sekundę...  Pobiedonosikow  wchodzi  w  towarzystwie  Mezaliansowej  Jeszcze  nie  było  dzwonka?  Możecie  dawać!  Od  razu  drugi!  (do  Dwojkina)  Tyś  partyjny,  obywatelu?  Tak?  Nie  z  obowiązku,  ale  po  przyjaźni  pomóż  tam   przy   pakunkach.   Ważne   dokumenty,   ho-­‐ho-­‐hoo!!!   Nie   można   ich  

powierzyć  byle  bezpartyjnemu  tragarzowi,  który  nosi  tylko  za  pieniądze,  ale   tobie,   jako   człowiekowi   z   awansu  —   i  owszem.  Proszę  bardzo,  noś!  Ufam   ci!...   Kto   tu   jest   zawiadowcą   stacji?   Gdzie   mój   przedział?   Moje  miejsce  jest,  oczywiście,  na  dole...  Fosforyczna  kobieta  Maszyna   czasu   nie   jest   jeszcze   całkowicie   wykończona.   Jako   pionierzy  tego  typu  komunikacji  musicie  stać  razem  z  innymi.  Pobiedonosikow  Co   tu   pionierzy   mają   do   roboty?   Zlot   pionierów   został   zakończony   i  proszę   mi   nigdy   więcej   nie   dokuczać   pionierami.   Tę   kampanię  przeprowadzono!   Ja   po   prostu   nie   pojadę.   A   cóż   to   takiego,   u   licha?  Trzeba  w  końcu  nauczyć  się  oszczędzać  starą  gwardię,  bo  inaczej  wyjdę  z  gwardii.   Żądam   w   końcu   rekompensaty   za   nie   wykorzystany   urlop!  Krótko  mówiąc,  gdzie  pakunki?  Dwojkin  pcha  wagonetkę  z  przewiązanymi  plikami  papierów,  pudłami  na  kapelusze,   teczkami,   strzelbami   myśliwskimi   i   olbrzymim   kufrem  Mezaliansowej.   W   czterech   kątach   wagonetki   —   cztery   psy-­‐setery.   Za  wagonetką  Belwedoński  z  walizką,  skrzynką,  pędzlami,  portretem.  Fosforyczna  kobieta  Towarzyszu,  cóż  to  za  olbrzymi  dom  towarowy?  Optymistenko  Ale  skądże?  To  tylko  taki  mały  dorobek.  Fosforyczna  kobieta  No,  po  cóż  wam  to?  Choć  część  zostawcie.  Optymistenko  Rzeczywiście,  towarzyszu,  pocztą  się  wam  to  dośle.  Pobiedonosikow  Poproszę  bez  uwag!  Powieście  sobie  gazetę  ścienną  i  tam  róbcie  uwagi.  Muszę   przedstawić   okólniki,   zniżki,   kopie,   tezy,   skierowania,   rezolucje,  deklaracje,   załączniki,   wyciągi,   sprawozdania,   kartoteki   i   inne  usprawiedliwiające  dokumenty  tudzież  psy  jako  corpus  delicti.  Mógłbym  zażądać  dodatkowego  wagonu,  ale  nie  zażądam  w  związku  z  akcją  „O"  w  

Page 28: Łaźnia

28

życiu  prywatnym.  Należy  prowadzić  dalekodystansową  politykę.  Wam  się  to   też   bardzo   a   bardzo   przyda.   Kiedy   otrzymam   etaty,   doprowadzę  kancelarię  do  światowych  rozmiarów.  Kiedy  rozszerzę  etaty,  doprowadzę  ją   do   rozmiarów   międzyplanetarnych.   Spodziewam   się,   że   nie   chcecie  zdezorganizować  i  zdekancelaryzować  planety?  Optymistenko  do  Fosforycznej  kobiety  Zgódźcie  się,  obywatelko.  Toć  planety  szkoda.  Fosforyczna  kobieta  Ruszajcie,  byle  szybciej!  Pobiedonosikow  Poproszę  nie  wchodzić  w  cudze  kompetencje.  Tego   już   za  dużo!  Proszę  nie  zapominać,  że  to  są  moi  ludzie  i  że  póki  mnie  nie  usunięto,  jestem  tu  najnaczelniejszy.   Mam   już   tego   dość!   Będę   się   skarżył   wszystkim   na  wszystkie   postępki   absolutnie  wszystkich,   skoro   stanę   u   steru!  Na   bok,  towarzysze!   Pakunki   proszę   złożyć   tutaj!   Gdzie   jest   jasnożółta   teczka   z  młodego   cielaka   z   monogramem?   Skoczcie,   Optymistenko!   Nie  denerwujcie   się,   poczekają!   Zatrzymuję   pociąg   z   uwagi   na   interes  państwowy,  a  nie  dla  byle  głupstwa.  Optymistenko  pędzi,  z  drugiej  strony  nadbiega  Pola  z  teczką.  Pola  Proszę  cię,  nie  zrzędź!  Posprzątałam  w  domu,   jak  kazałeś,  zaraz  wrócę   i  skończę   sprzątanie.   Widzę,   żeś   zostawił,   myślę,   że   ważne.   Zabawne!  Przybiegłam.  Proszę.    podaje  teczkę  Pobiedonosikow  Przyjmuję   teczkę   i   przyjmuję   do   wiadomości.   Trzeba   przypominać  wcześniej!   Na   przyszłość   będę   to   uważał   za   podrywanie   i   osłabianie  dyscypliny   małżeńskiej.   Kto   nie   jedzie,   proszę   opuścić   wagon!   Żegnaj,  Polu!   Skoro   się   urządzę,   będę   ci   przysyłać   zgodnie   z   praktyką   sądową  trzecią   część   czegokolwiek,   aż   do   chwili   zmiany   przestarzałego  ustawodawstwa.  Pond  Keatch  

wchodzi  i  przystaje    Kche,  kche!  Mezaliansowa  Please,  sir!  Pond  Keatch    Cham  darł  figi  z  lip,  daj  nam  prędzej  bileter.  Mezaliansowa  Mister  Keatch  chce  powiedzieć  i  mówi,  że  nie  ma  biletu,  bo  nie  wiedział,  jaka  legitymacja  jest  potrzebna:  partyjna  czy  też  zniżkowa,  ale  że  gotów  jest  wrastać  w  jakikolwiek  socjalizm,  byle  mu  to  dawało  dochód  Optymistenko    Please,  please,  sir!  Po  drodze  się  dogadamy.  Iwan  Iwanowicz  Cześć!   Cześć  wam   oraz  waszym   i   naszym   osiągnięciom.   Jeszcze   ostatni  wysiłek   i   wszystko   będzie   przeżytkiem.   Widzieliście   socjalizm!   Ja   zaraz  zobaczę  socjalizm.  To  niezwykle  ciekawe!  Pobiedonosikow  A  zatem,  towarzysze...  Dlaczego  i  na  czym  stanęliśmy?  Underton  Stanęliśmy  na:  „A  zatem,  towarzysze..."  Pobiedonosikow  Tak!  Proszę  o  głos!  Zabieram  głos!  A  zatem,  towarzysze,  przeżywamy  w  obecnej   chwili   taką   chwilę,   kiedy  w  moim  aparacie  wynaleziono  aparat  czasu.   Ten   aparat   wyzwolonego   czasu   wynaleziono   właśnie   w   moim  aparacie,  ponieważ  w  moim  aparacie  było  zawsze,  ile  kto  chciał,  wolnego  czasu.  Obecna  chwila  bieżąca  odznacza  się  tym,  że  jest  chwilą  stojącą.  A  ponieważ  w  chwili  stojącej  nie  wiadomo,  gdzie  początek,  a  gdzie  koniec,  więc   na   początek   wygłoszę   zakończenie,   a   na   zakończenie   początek.  Aparat   jest  wspaniały,  z  aparatu   jestem  rad,  rad   jestem  ja   i  mój  aparat.  Radzi  jesteśmy  dlatego,  że  skoro  jedziemy  na  urlop  raz  na  rok  i  możemy  rok  zatrzymać,  to  możemy  urlop  ten  przedłużyć  i  być  co  roku  na  urlopie  przez  dwa   lata.   I   odwrotnie:   teraz  otrzymujemy  pensję   tylko  w   jednym  

Page 29: Łaźnia

29

dniu  na  cały  miesiąc,  ale  skoro  potrafimy  skondensować  cały  miesiąc  do  jednego  dnia,   to  będziemy  mogli  pobierać  pensję  codziennie  przez  cały  miesiąc.  A  zatem,  towarzysze...  Głosy  Precz!  Dosyć!  Skończyć  z  tym  nabożeństwem!  Czudakow,  wyłącz  go  z  czasu!  Czudakow  wyłącza  Pobiedonosikowa.  Pobiedonosikow  gestykuluje  nadal,  ale  zupełnie  go  już  nie  słychać.  Optymistenko  Z   kolei   i   ja   zabieram  głos  w   imieniu  wszystkich   tu  obecnych  osób   i   bez  względu  na  osoby  oświadczam,   że   jest  nam  absolutnie  wszystko   jedno,  jaka   osoba   stoi   na   czele   instytucji,   dlatego   że   cenimy   tylko   tę   osobę,  która  jest  postawiona  i  stoi.  Ale  bez  względu  na  to,  czy   jest  to  miłe,  czy  niemiłe   dla   którejkolwiek   z   tu   obecnych   osób,   oświadczam,   że   każdej  osobie   jest   miło,   że   to   właśnie   wasza   miła   osoba.   Dlatego   w   imieniu  wszystkich  tu  obecnych  osób  ofiarowuję  wam  ten  zegarek,  ponieważ  ten  idący  zegarek  nadaje  się  właśnie  dla  osoby  stojącej  na  czele...  Głosy  Precz!  Nałożyć  mu  kłódkę  na  mordę!  Zakręć  mu  kran,  Czudakow!!!  Czudakow   wyłącza   Optymistenkę.   Optymistenko   gestykuluje   nadal,   ale  zupełnie  go  nie  słychać.  Fosforyczna  kobieta  Towarzysze!   Po   pierwszym   dzwonku   pędzimy   naprzód,   wyprzedzając  zgrzybiały   czas.   Przyszłość   przyjmie   każdego,   kto   ma   chociażby   jedną  cechę   spokrewniającą   go   z   kolektywem   komuny:   radość   z   pracy,  gotowość   do   ofiar,   niezmordowaną   wynalazczość,   łatwość   oddawania,  dumę   ludzką.   W   trójnasób   i   w   czwórnasób   przyśpieszymy   plan  pięcioletni.   Zewrzyjcie   się   mocniej,   bliżej   jeden   drugiego.   Lecący   czas  

zmiecie   i   odrzuci   balast   śmieci,   balast   ludzi   wyjałowionych   przez  niewiarę.  Pobiedonosikow  Odejdź.  Polu!  Noczkin  wbiega  ścigany  Niechbym  tylko  zdążył  dobiec  do  socjalizmu,  a  tam  już  rozpatrzą.  Milicjant  ściga  go,  gwiżdżąc  Trzymaj!  Łapaj!!!  obaj  wskakują  do  maszyny  Fosforyczna  kobieta  Raz,  dwa,  trzy!  Bengalski   ogień.   „Marsz   czasu".   Ciemność.   Na   scenie   Pobiedonosikow,  Optymistenko,   Belwedoński,   Mezaliansowa,   Pond   Keatch.   Iwan  Iwanowicz  zrzuceni  i  porozrzucani  przez  piekielną  maszynę  czasu.  Optymistenko  Złazić,  przyjechaliśmy!  Pobiedonosikow  Poluś,   Poluś!  Obmacaj  mnie,   obejrzyj   ze  wszystkich   stron.   Zdaje   się,   że  czas   mnie   przejechał.   Poleczko!...   Zabrali!   Zatrzymać,   dopędzić   i  wyprzedzić!  Która  godzina?  patrzy  na  podarowany  zegarek  Optymistenko  Oddajcie,  oddajcie  zegarek,  obywatelu!  Filisterska  łapówka  jako  taka  nie  przystoi   osobom   takim   jak   my,   zwłaszcza   że   sam   jeden   w   imieniu  wszystkich  obecnych  tu  osób  włożyłem  w  ten  zegarek  swoją  miesięczną  pensję.   Znajdziemy   sobie   inną   osobę,   której   będziemy   robić   prezenty   i  honorować.  Iwan  Iwanowicz  Gdzie   drwa   rąbią,   tam   drzazgi   lecą.   Małe...   wielkie   niedomagania  mechanizmu.   Trzeba   wciągnąć   społeczność   radziecką.   Niesłychanie  interesujące.  Pobiedonosikow  

Page 30: Łaźnia

30

Artysto,   korzystaj   z   momentu,   przedstaw   człowieka   w   stanie  śmiertelnego  skrzywdzenia.  Belwedoński  Nie-­‐e-­‐e!   Perspektywa  wasza   stała   się   jakaś   parszywa.   Na  model   trzeba  patrzyć  od  dołu   jak   żaba  na  wołu.  Mnie  dzieła   sztuki  udają   się   tylko  od  dołu  do  góry.  Pobiedonosikow  do  Mezaliansowej  Dobra,  dobra,  niech  spróbują  płynąć  bez  wodza  i  bez  steru!  Wycofuję  się  w  zacisze  prywatnego  życia,  aby  pisać  wspomnienia.  Pójdziesz  razem  ze  swoim  noskiem?  Mezaliansowa  Już  nie  z  noskiem  idę,  ale  z  nosem,  i  to  takim.  Ani  socjalizmu  nie  umiałeś  urządzić,   ani   kobiety.   Achy,   ty   impo...nująca   osobo,   nie   ma   co   gadać!  Good  bye,  adieu,  auf  Wiedersehen,  do  widzenia!!!  Please,  my  Keatchek,  my  Ponczek!    odchodzi  z  Pond  Keatchem  Pobiedonosikow  I  ona   i  wy,   i   autor   -­‐   czyżbyście   chcieli  przez   to  powiedzieć,   że   ja   i  mnie  podobni  —  jesteśmy  niepotrzebni  dla  komunizmu?!  Koniec  1929