Upload
lekhue
View
219
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
marzec 2014 nr 02 (195)
okladki_marzec.indd 1okladki_marzec.indd 1 2014-02-25 09:43:332014-02-25 09:43:33
Zakopiañska 58b, Kraków (obok CH ZAKOPIANKA)
telefon: 12 296 07 00, email: [email protected], www.golemo.seat.pl
Dojazd:
Auto Centrum Golemo S. J .
partnerem marki SEAT w Krakowie
Na Zakopiañsk¹ 58b zapraszaj¹ zatem: Mii, IBIZA, LEON, TOLEDO, ALTEA, ALHAMBRA,
oraz gotowy na przyjêcie personel SEAT Auto Centrum Golemo, musisz ich odwiedziæ.
Od 01 paŸdziernika 2012, Volkswagen Group Polska Sp. z o.o., jest oficjalnym importerem
marki SEAT w Polsce. Buduj¹c na nowo sieæ dealersk¹, do wspó³pracy wybra³ Auto Centrum
Golemo S.J., lidera w dzia³alnoœci dealerskiej w województwie ma³opolskim i w Krakowie.
Auto Centrum Golemo jako dealer marki SEAT, prowadzi sprzeda¿ nowych samochodów,
czêœci zamiennych i akcesoriów, œwiadczy us³ugi serwisowe, blacharsko - lakiernicze,
ubezpieczeniowe oraz finansowania zakupów – w ofercie ma szerok¹ gamê kredytów
i leasingów.
W SEAT Auto Centrum Golemo, spotkasz perfekcjonizm zrodzony z pasji, pe³ne emocji
innowacje, a oferowane przez firmê samochody SEAT to produkty nadaj¹ce nowy sens
stylistyce, pobudzaj¹ce zmys³y, o¿ywiaj¹ce technologiê.
- od Góry Borkowskiej - ul. Zakopiañska - skrêt w prawo na skrzy¿owaniu z sygnalizacj¹ œwietln¹ jak do MAX FLIZ - po skrêcie jechaæ pasem do jazdy na
wprost - stacja ORLEN - dalej 100 m prosto jesteœ na miejscu
- od ronda Mateczne w kierunku na Zakopane - ul. Zakopiañska - skrêt w lewo na skrzy¿owaniu z sygnalizacj¹ œwietln¹ jak do CH Zakopianka - po skrêcie
jechaæ pasem do jazdy na wprost - stacja ORLEN - dalej 100 m prosto jesteœ na miejscu
www.golemo.seat.pl.
www.golemo.seat.pl.
okladki_marzec.indd 2okladki_marzec.indd 2 2014-02-25 09:43:482014-02-25 09:43:48
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 1
To nie eksperymentTo wydanie gazety jest hołdem, jaki redakcja składa kobietom. Jest wyrazem szacunku jaki żywimy wobec
każdej polskiej kobiety za ich trud, poświęcenie, mądrość – po prostu za to, że są kobietami. Nawet gdy nie
zgadzają się z innymi. Piszemy o tych, które znamy n ajlepiej, których obecność w gminie nadaje naszej gminie
barwy i wyrazistości, piszemy o tych, którym się zazdrości i tych, które zazdroszczą. No, cóż…. Takie jest życie.
Nie darmo tęcza – nie ma nic bardziej kolorowego na tym świecie – jest rodzaju żeńskiego.
Ten, który myśli, że już nic nowego o kobietach powie-
dzieć czy napisać się nie, jakże się myli. Kobieta, to temat
wciąż nierozpoznany do końca. Miną wieki i pokolenia, a ko-
biety nadal stanowić będą zagadkę tego świata. I to zagadkę,
która nigdy nie zostanie rozpoznana. Wszak jest kobieta stwo-
rzeniem Boga i przez Niego istotą
wygnaną z Raju, czy zatem wiemy
na pewno kto winien jest tego zda-
rzenia? Ona? Adam? Wąż? A może
jest w tym wszystkim coś jeszcze
poza winą, którą chcielibyśmy ko-
muś przypisać? Cóż nam zatem po-
zostaje? Pochylić głowy z szacun-
kiem, zgiąć się w regulaminowym
pokłonie i oddać cześć białogło-
wom, choćby tylko dlatego, że są.
Nie będziemy się wymądrzać. Posłużymy się tym, co na-
pisali już inni. By nie być posądzonym, że tkwimy w jakiejś
dalekiej przyszłości, zajrzeliśmy do różnych elektronicznych
mediów, gdzie współczesność, nie zawsze prawdziwa i mądra,
panoszy się bez ograniczeń. Czytamy tam:
Pamiętaj by dziewczynę dobrze poznać, coś się o niej do-wiedzieć nim zdecydujesz się oddać jej serce. Nie licz też złud-nie na to że którakolwiek podejdzie do ciebie i zagada jako pierwsza. Fakt jednak jest faktem; czasy się zmieniają. Dziew-
czyny przejmują rolę chłopaków ale nie o to chodzi. Kiedy tyl-
ko spodoba ci się jakaś dziewczyna spróbuj się o niej coś do-
wiedzieć wśród znajomych. Pamiętaj jednak, by nie wierzyć
wszystkiemu co mówią ludzie.
– Kiedyś pisałam smsy (internet nie był tak ogólnodostępny jak teraz) z przemiłym chłopakiem. Po pół roku ostrego smso-wania wreszcie się umówiliśmy. Kiedy go zobaczyłam, omal nie usiadłam z wrażenia. Koleś okazał się... po prostu paskud-ny! Jesteśmy ze sobą do dziś; od 6 lat, 3 lata zaręczeni. Nieco wyładniał, ale co tam - ważne, że jest najwspanialszym chłopa-kiem, jakiego można sobie wymarzyć.
Jaki jest więc obraz kobiety zawarty w języku polskim?
Przede wszystkim opisywany jest jej wygląd zewnętrzny,
a spośród licznych cech utrwaliły się następujące: uroda -
Dziewczyna jak malowana, Dziewczyna jak obraz, Dziewczy-
na jak róża, Dziewczyna jak złoto. Kolejne cechy to: zwin-
ność i zgrabność: Dziewczyna jak łania, Dziewczyna jak topo-
Cóż byłby wart świat bez kobiet?la, Dziewczyna jak świeca, towarzyszącą jest tu cecha młodo-
ści. Inne utrwalone cechy dotyczą charakteru, sposobu zacho-
wania i postępowania. Przysłowia, anegdoty i aforyzmy przy-
pisują kobietom gadulstwo, plotkarstwo i nieumiejętność do-
chowania tajemnicy. Łatwiej powstrzymać w biegu rzekę, niż
powściągnąć niewiastę w gada-
niu. Całej białej płci to służy, naj-
krócej słuchać, mówić jak najdłu-
żej. W zgromadzeniu kobiet najła-twiej o mówcę, najtrudniej o słu-chacza. (A. Fredro). Znane i bar-
dzo popularne są anegdoty mają-
ce ilustrować kobiece gadulstwo.
- Powiada żona do męża:
Wiesz, tu piszą, - że przecięt-
ny człowiek wypowiada prawie
1000 słów! Na to mąż: To teraz wiem, że ożeniłem się z ko-
bietą nieprzeciętną; Panie Kowalski, czy wasza kobieta jest
w domu? - Nie, przed trzema godzinami wyszła na pięć minut
do sąsiadki. Przysłowia ukazują także kobiecą skłonność do
plotkarstwa: Po całym mieście chodzą plotki niewieście. Bia-
łej głowie dość dwie słowie, będzie plotka co się zowie. Jak
wie co baba, to wie i wójt i cała gromada. O Zosi nie można
powiedzieć złego słowa. - To mówmy o kim innym - kpi aneg-
dota z plotkarek. Mądrość ludowa zarzuca kobietom również
nieumiejętność zachowania tajemnicy: Chcesz li mieć co ta-
jemnego, nie zwierzaj się żonie - powiada przysłowie. Zna-
czenie mówić, gadać jak kobieta, w sposób właściwy kobie-
cie, ilustrują poniższe związki frazeologiczne: babskie gada-
nie, kobieca gadatliwość, paplać jak baba. O tym, że plotkar-
stwo i gadulstwo, jako przywara kobiet, są silnie zakorzenio-
ne w świadomości Polaków, świadczy bardzo wiele określeń
gwarowych, żeby tylko wymienić niektóre: brechaczka, gada-
ła, klepina, papla, bajczarka, flacznica, laptula, mytka, plajdu-
la, plotkarka i plotkara. Ile jest obecnych jeszcze we współcze-
snym języku? Jedno? Dwa? Tamte określenia zastąpiły inne
i tym bardziej dajemy wiarę: żona, małżonka, połowica, part-
nerka, towarzyszka życia, ambitna, przebojowa, konkretna,
władcza, systematyczna, kierownik, dyrektor, prezes, minister,
premier, prezydent.
Dość, bo moglibyśmy przesadzić. Reszta… do poczytania
na dalszych stronach…
Kobiety, rodu ludzkiego połowo,
Żono i córko, siostro i matko,
Rodu ludzkiego niewolnice – panie!
Odkąd świat stracił bytu swego słowo –
I Twój, kobieto, byt został zagadką,
Której nikt dotąd rozwiązać nie w stanie
Seweryn Goszczyński
gazeta03_2014.indd 1gazeta03_2014.indd 1 2014-02-24 11:49:022014-02-24 11:49:02
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów2
– Od ośmiu lat sprawuje Pani władzę w gminie?
– To ma być stwierdzenie c hwalebne czy złośliwe?
– Ot, jak każda kobieta, zawsze musi być dociekliwa… i doszukiwać się podtekstów. Ja tylko stwierdzam fakt
– Pod którym pewnie coś się kryje…
– Owszem. Chciałem zapytać o satysfakcję, o sukcesy i porażki.
– Sukcesy oceniają mieszkańcy gminy, porażek z reguły doszukują się ci, którzy sukcesów nie mają na swoim koncie. Satysfakcja
jest na pewno sprawą osobistą…
– … której żadna kobieta okazywać nie chce, by nie posą-
dzić jej o …. O….
– … nadmierne ego? Na coś takiego nie mam czasu, za dużo
mam pracy i… planów na najbliższe lata. Jest jeszcze wiele
rzeczy do zrobienia. W moim przypadku, jako wójta, satysfak-
cja jest nie tylko moją własnością, ona jest własnością gmi-
ny, jej mieszkańców. Właśnie robiłam sobie rachunek sumie-
nia, znaczy takie na gorąco rozliczanie moich lat w gminie na
stanowisku wójta. Pyta pan, czy mam satysfakcję też osobistą,
prywatną? Mam. Proszę spojrzeć na drogi, chodniki, nowe in-
westycje, spokój w gminie, bo przecież drobnych złośliwości
jakiejś paplaniny czy pisaniny ze strony oponentów nie moż-
na brać poważnie. Zawiść istniała zawsze, więc dlaczego na-
sza gmina i niektórzy ludzie mieliby być wolni od niej? Cele-
brytów nie brakuje nawet za cenę totalnej kompromitacji. Nie
ważne są rozsądek, rozwaga, dobro gminy i jej mieszkańców.
Niektórzy to wiedzą ale nie chcą się do tego przyznać, są tak
bardzo zakłamani.
–Ale to denerwuje i… osłabia inicjatywę.
– Ależ skąd. Mnie dopinguje. Opozycja jest i niech będzie. Takie są uroki życia. Ludzie sami potrafią ocenić kto jest tym Neronem,
co chciałby podpalić gminę. Mam satysfakcję, że mimo tych kłód rzucanych pod nogi, szukania dziury w całym, obrażania, a cza-
sem nawet podłości, walczyłam i walczę o tę gminę. Zabierzów już przestał być anonimową gminą, jesteśmy zawsze w gronie naj-
lepszych gmin w Polsce. Czy to nie jest powód do satysfakcji, satysfakcji, do której mają prawo także mieszkańcy?
– Czy Pani nigdy się nie denerwuje? Mówiąc trywialnie: nie wkurza?
– Ależ denerwuję się. Wkurzam się – jak to pan mówi – kiedy nie można zrealizować obwodnicy Zabierzowa, kiedy ktoś zamiast
pomóc to przeszkadza i jeszcze w dodatku mówi i pisze, że jest za obwodnicą. Nawet faryzeusze mieli więcej przyzwoitości. Zna
pan to powiedzenie: „Na złość babci odmrożę sobie uszy?”.
– Znam także i to: „dobrymi chęciami niebo jest wybrukowane”. Każdemu chciałoby się przychylić nieba, ale nim rządzi
Bóg i nie wszystkich chce do siebie zaprosić. No cóż, nie wszyscy na to za-
proszenie zasługują. Niektórzy wolą płacić podatek piekłu.
– Może kiedy ta ich zawiść się zestarzeje, łatwiej będzie dostać się im do nie-
ba i gmina na tym zyska.
– Mężczyzna pewne tupnąłby nogą, zaklął siarczyście i…
– … i co? Byłoby trochę krzyku, wrzawy, może nawet pogorszyłoby to sytu-
ację. Ja wolę robić swoje i nie oglądać się na barykady nienawiści, zawiści czy
głupoty. Może przyjdzie taki czas, że ci, co dziś te barykady budują, będą je
kiedyś sami rozbierać…To mój cel w tej gminie: BYĆ RAZEM. Razem dla tej
gminy.
– Czy Pani nie ma nigdy tak zwanych „chwil słabości”?
– Ależ mam, jak każda kobieta.
– ?
– Kiedy na przykład wstaję rano i zastanawiam się, co mam na siebie włożyć.
Czy aby założyć szpileczki czy wygodne buty? Ale kiedy już się zdecyduję nie
mam czasu na inne słabości. Kierowanie gminą, to nie rozczulanie się nad sobą
i zasobami mojej szafy. To troska o ludzi, o ich życie, o to by ktoś kiedyś powie-
dział: była dobrym gospodarzem.
– Jest Pani ambitną kobietą…
– … to pan powiedział. Oceniają mnie wszyscy. Jeszcze raz powtórzę:
BYĆ RAZEM. Razem dla gminy. To mój cel w tej gminie.
Rozmawiał Jakub Michalski
Moja satysfakcja jest nie tylko moją własnościąRozmowa z wójtem gminy Elżbietą BURTAN
gazeta03_2014.indd 2gazeta03_2014.indd 2 2014-02-24 11:49:122014-02-24 11:49:12
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 3
Maria Kwaśnik już drugą kadencję pełni funkcję przewodniczącej Rady Gminy Zabierzów. I choć liczba kobiet zasiadających
w Radzie jest niewielka, zawsze udaje się wypracować odpowiednie rozwiązania dla problemów dotyczących rodzin, dzieci oraz
wychowania, gdyż panowie często potrafią dostrzec je w równym stopniu. Pani Maria podkreśla, że zawsze spotyka się z życzli-
wym i dżentelmeńskim zachowaniem ze strony kolegów. – Przecież na funkcję przewodniczącej Rady wybrali mnie głównie męż-
czyźni – dodaje z uśmiechem.
– Mieszkam w domu, który stoi na miejscu tego, w którym
się urodziłam – opowiada - Wychowałam się w wielopokolenio-
wej rodzinie: z dziadkami, rodzicami i bratem. Żyliśmy bardzo
zgodnie w poszanowaniu tradycji religijnych i patriotycznych.
Dziadek ze strony Taty brał udział w I wojnie światowej, zo-
stał ranny w bitwie nad Piawą we Włoszech. W domu zawsze
mówiono z szacunkiem o powstańcach i żołnierzach, patriotyzm
obok wiary traktowano jako najwyższą wartość. Także i teraz,
kiedy mieszkam wraz z moją mamą, mężem i synem, żyjemy
w duchu tej właśnie tradycji.
Maria Kwaśnik z wykształcenia jest muzealnikiem, pracuje
w Muzeum Historycznym m. Krakowa. – Ta praca jest równo-
cześnie moim hobby – mówi – Badanie dziejów, odkrywanie ta-
jemnic minionych wieków, wczytywanie się w archiwalne do-
kumenty mówiące o życiu naszych przodków jest fascynującym zajęciem. Jej pierwsza opublikowana praca nosiła tytuł: „Stowa-
rzyszenie posługaczy publicznych w Krakowie w latach 1886 – 1945”. Autorka pisała, jak wyglądała wówczas praca krakowskich
gońców, dostarczycieli przesyłek, bagażowych, mężczyzn zanoszących węgiel do domów krakowskich mieszczan, a nawet posłań-
ców zanoszących paniom bukieciki kwiatów i miłosne liściki. Pisała nie tylko o Krakowie. W 2005 r opublikowała pracę pt. „Ba-
lice – nasze dziedzictwo”. Tu znalazł się opis wielkich rodów arystokratycznych, których dobra obejmowały Balice, Kleszczów,
Burów i Aleksandrowice. Z kolei wydana w 2010 r. książka pt. „Morawica – bogactwo wieków” jest monografią Morawicy, Cho-
lerzyna, Chrosnej i Brzoskwini.
Mari Kwaśnik łączy pracę zawodową z działalnością w Radzie. – Nigdy nie
czułam się ważniejsza od pozostałych radnych - mówi przewodnicząca. – Mam
jeden głos, który jest tak samo ważny jak głos każdego z pozostałych radnych.
Każdy ma taki sam mandat, każdy jest przedstawicielem swojej społeczności. Je-
stem ugodowa z natury. Nie lubię złości, niesnasek, konfrontacji, cenię rzeczo-
wą dyskusję i rozwiązywanie problemów poprzez spokojny dialog i argumenty,
a nie emocjonalne reakcje. Lepsze efekty przynosi merytoryczna dyskusja niż
spory i konfrontacja – mówi. – Gdy siedem lat temu zostałam wybrana w skład
Rady Gminy, zastałam Radę pełną wyrazistych osobowości, składającą się z lu-
dzi o gorącym temperamencie i zróżnicowanych poglądach. Moim celem jako
przewodniczącej stało się umożliwienie sprawnej i kulturalnej współpracy dla
dobra społeczności. Już na początku powiedziałam wprost: musimy zakopać to-
pór wojenny, bo ludzie nas wybrali, byśmy rozwiązywali ich problemy a nie wal-
czyli między sobą. Udało się doprowadzić do zgody, a to umożliwiło harmonijną
współpracę i przyniosło pozytywne efekty dla mieszkańców.
U ludzi ceni postawy prospołeczne, dostrzeganie potrzeb i chęć działania na
rzecz innych. Wysoko ocenia aktywność mieszkańców Aleksandrowic. Miejsco-
wość liczy około 750 mieszkańców, a pani Maria – lepiej lub gorzej zna wszyst-
kich. Jest przewodniczącą Rady Sołeckiej. – To wspaniałe, że ludzie pracujący, niejednokrotnie dojeżdżający codziennie do Krako-
wa, po powrocie mają jeszcze siłę i chęć na wspólne działania – mówi. I choć często potrzeba wiele pracy, wszyscy potem odczu-
wamy radość i satysfakcję z efektów. Stąd duma Pani Marii, gdy opowiada o organizowanym w ostatnią niedzielę czerwca święcie
Aleksandrowic, corocznym opłatku dla seniorów, konkursie na najpiękniejszą pisankę, który odbywa się w Wielką Sobotę, przygo-
towywanych przez młodzież jasełkach i patriotycznych przedstawieniach, np. z okazji 11 Listopada, „majówkach” koło figury Mat-
ki Bożej Aleksandrowickiej, bardzo licznym udziale mieszkańców we wspólnych Drogach Krzyżowych odprawianych w Wielką
Środę. – To ważne – podkreśla - by w uroczystościach i imprezach uczestniczyły dzieci i młodzież. Od starszych uczą się pozna-
wać i rozumieć przeszłość i tradycje swego regionu. To buduje mocne więzi między ludźmi i przywiązanie do swojej miejscowości.
Aleksandrowice są specyficzną miejscowością, w latach siedemdziesiątych powstały tu bloki, w których zamieszkali pracowni-
cy Instytutu Zootechniki – ludzie z różnych stron Polski. Chodziło o to, by „starzy” i „nowi” mieszkańcy zintegrowali się, by nikt
nie czuł się obco.– Także mój mąż pochodzi spoza miejscowości, konkretnie z Nowej Dęby, poznaliśmy się na studiach – opowia-
da pani Maria – po ślubie zamieszkał w Aleksandrowicach, wtedy też był „nowy”, ale został tutaj dobrze przyjęty, szybko włączył
się w nurt życia lokalnej społeczności. Teraz działa w klubie sportowym Topór. Jako osobę, która stara się być aktywna społecznie,
bardzo cieszy mnie, że coraz więcej mieszkańców Aleksandrowic zaczyna postrzegać je jako swoje miejsce na ziemi, jako swoją
małą ojczyznę.
Lucyna Drelinkiewicz
Radą Gminy Zabierzów rządzi kobieta...
gazeta03_2014.indd 3gazeta03_2014.indd 3 2014-02-24 11:49:132014-02-24 11:49:13
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów4
– Zacznijmy stereo-
typowo: kiedyś sym-
bolem siły była ko-
bieta na trakto-
rze, potem murarz
przy budowie No-
wej Huty, kilkana-
ście lat temu kobieta
- kierowca autobusu.
W pani przypadku
nie sprawdza się ża-
den stereotyp, wybra-
ła pani zawód, któ-
ry wymaga pobytu
w terenie bez wzglę-
du na pogodę. Ukoń-
czyła pani inżynie-
rię środowiskową za
specjalnością: „me-
lioracje wodne” na
Akademii Rolniczej
w Krakowie. Potem studia podyplomowe na Politechnice
Krakowskiej. Wybór śmiały, wynikał z ciekawości czy też
z innych pobudek?
– Moja mama była lekarzem, tata – ekonomistą. Ja uczyłam
się w klasie matematyczno-fizycznej. Mój wybór studiów był
więc prosty, musiał łączyć te dwa kierunki i doskonalić je.
Ot, wszystko…
– Ej, chyba nie wszystko; dopiero potem naprawdę zaczę-
ło się życie.
– Zaczęłam pracować w Przedsiębiorstwie Robót Komunal-
nych, pracowałam razem z właścicielem firmy budowlanej,
(mam uprawnienia budowlane), przeszłam wszystkie ścieżki
zawodowe, byłam nawet kierownikiem grupy robót – zajęcie,
zdawałoby się zarezerwowane dla mężczyzn, prawda? Proszę
pamiętać, że były to czasy kiedy „się wodociągowało” (prze-
praszam za słowo, ale ono było wówczas bardzo adekwatne do
tego co się robiło). Wiele lat spędziłam przy tej robocie. Przez
dwa lata pracowałam w „inwestycjach” w Zabierzowie, nad-
zorowałam budowę wodociągów w Szczyglicach i Kochano-
wie. Nie jest mi też obca praca w Liszkach. To jest taki zawód,
że pracuje się tam, gdzie potrzeba…
– i gdzie też trzeba czasem użyć ostrego języka…
– Zdarzało mi się to rzadko. Bardzo rzadko. Właściwie tyl-
ko wtedy, gdy ktoś zanadto kombinował. Ustawa o zamówie-
niach publicznych obliguje do wyboru najtańszej oferty. To
jest jakiś relikt super poprawności, który przynosi wręcz od-
wrotny skutek, bo trzeba pilnować wykonawców, którzy albo
niezbyt przejmują się jakością robót, jakością materiałów, itp.
Ileż zdrowia kosztowała mnie praca przy budowie kanalizacji
w Liszkach, gdzie wykonawcy musieli przerabiać całą instala-
cję kanalizacyjną, bo poszli „na skróty”.
– Jak każda kobieta; nie pozwoliła pani na fuszerkę…
– by potem inni, co mają z tej pracy korzystać, mieli do mnie
pretensję? O, nie! Niech pan nie myśli, że tylko stać mnie na
Trzeba wiedzieć czego się chceRozmowa z radną powiatu krakowskiego, członkiem Zarządu PUK w Zabierzowie
– Alicją Wójcik
ostry język i pilnowanie innych. Najbardziej musiałam pilno-
wać siebie kiedy pracowałam przy pozyskiwaniu środków fi-
nansowych z Unii Europejskiej właśnie na budowę i moder-
nizację kanalizacji. Tu nie mogło być najmniejszej pomyłki.
Wszystko musiało być dopracowane na „ostatni guzik”.
– A trzeba było jeszcze prowadzić dom, wychowywać
dzieci…
– Właśnie. Dzieci już wyfrunęły w świat, zostaliśmy sami
z mężem. Czasem robi mi się smutno.
– Małżonek też ma swoją pasję.
– On kocha ziemię i rośliny: sadzi, przesadza, eksperymentuje.
Ja mu tego autentycznie zazdroszczę i ubolewam, że mało mu
w tym pomagam. Dzieci, jak były jeszcze w domu, pomagały
ojcu w tej pracy, ale one mają swoje życie. Taki jest tego świata
porządek. Czasem myślę sobie o ile łatwiej byłoby żyć, gdyby
nasze państwo dbało o małe firmy. Niestety; obciążenia finan-
sowe przy prowadzeniu małej firmy są tak wielkie, że czasem
trzeba dopłacać do interesu a nie zarabiać.
– Dom też ma swoje wymagania…
– Myśli pan o kuchni? Tak? I słusznie, jestem przecież kobietą.
Lubię gotować i piec. Mój tata pochodzi z Małopolski, mama
z Pomorza więc ja statystycznie rzecz biorąc z... Centrum. Pre-
feruję kuchnię tradycyjną. W niedzielę musi być rosół z ma-
karonem, rolady wołowe z czerwoną kapustą, a jak chcę „się
podlizać mężowi” – gotuję to co on bardzo lubi. Co? Niech zo-
stanie tajemnicą.
– Muszę zadać jeszcze jedno pytanie: skąd wiedzie droga
do Rady Powiatu? Gdzie jest jej początek?
– To się zaczęło w momencie kiedy pracowałam w Zabierzo-
wie. Przyszła do mieszkanka Aleksandrowic Halinka Miłek,
wówczas sołtys tej wsi, z prośbą, bym pomogła w załatwie-
niu jakiejś sprawy związanej z kanalizacją. I to wszystko. Po
latach – powiem panu coś więcej – bycie radnym jest jak cho-
roba zakaźna – uzależnia, zwłaszcza kiedy widzi się efekty tej
pracy.
– Nie jest pani stereotypową kobietą, matką Polką.
– Każdy widzi, co chce widzieć. Ja nie mam na to wpływu.
Trzeba wiedzieć czego się chce. Świadomość dobrze przeży-
tego życia i pamięć o wielu dobrych czynach jest najprzyjem-
niejsza.
Rozmawiał Witold Ślusarski
gazeta03_2014.indd 4gazeta03_2014.indd 4 2014-02-24 11:49:142014-02-24 11:49:14
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 5
Dokończenie na str. 6.
Pisał Ludwik Jerzy Kern:
Fachowcy od Krystynografii(To taki rodzaj mafii) Twierdzą, że pięknych kobiet Najwięcej jest wśród Krystyn. Znane są ich urokiGdzieś na świecie szerokim,Lecz najpiękniejsze – mówią — są tu,W kraju ojczystym.
Bardzo sądy ich cenię, Cenię ich doświadczenieI działalność w terenieOd Antypod aż do Katmandu –Przytakuję z uznaniem,Bo również moim zdaniem:De Krystynibus non est disputandum.
Gdyby żył autor tego
wiersza, pewnie po-
twierdziłby, że napi-
sał go z myślą o Kry-
stynie KRUK.
Nie… n ie… nie. Nie zgadzam się na żad-ną rozmowę. Już i tak mówią ludzie, że pełno Kruków w tej gminie. Co mamy robić? Odmó-wić kiedy nas ludzie zapraszają? Dopie-ro wtedy gotowi po-myśleć, że się wywyż-szamy, że się alienu-jemy. Pomagamy na-prawdę ze szczerego serca. Józek zawsze mi powtarza, co mó-
wiła mu jego matka: „Dasz ludziom co masz, co możesz dać ze szczerego serca – to do Ciebie wróci”. I naprawdę wraca;, nie-koniecznie w formie materialnej ale w serdeczności, przyjaźniach. Co daje więcej radości niż przyjaźnie bez zobowiązań? Chyba tyl-ko dzieci i wnuki.
Poznali się w romantycznych okolicznościach. Poprzedniego
dnia padał rzęsisty deszcz, jak to bywa czasem w sierpniu. Dróg
takich jak dziś nie było w Morawicy gdzie akurat tego dnia zja-
wiła się w towarzystwie szwagierki i kilkunastu koleżanek. Trze-
ba było czasem wdepnąć w błoto i potem wymyć buciki w jakimś
strumyczku czy w rzeczce. Wtedy zjawił się On, zaproponował, że
Jej pomoże… Upłynęło kilka dni, była zaproszona na studniówkę
do restauracji „Skała Kmity”. Przyszła z kolegą. I tam On Ją znów
wypatrzył, zamówił u orkiestry piosenkę Tercetu Egzotycznego”
Niebo skąpi suchej ziemi kropli deszczu”. Orkiestra oczywiście od
razu poinformowała wszystkich kim jest ten adorator i komu ją za-
dedykował. I stało się to, co stać się musiało w takiej sytuacji; On
poprosił do tańca swoją koleżankę, bo nie był jeszcze na tyle od-
ważny by poprosić Krysię, kolega, z którym ona przyszła, z lekka
obrażony zatańczył z inną. Ona została sama przy stoliku. Tylko
ten raz…Jeden jedyny raz… Potem był naprawdę szarmancki, do-
KRYSTYNA – znaczy „posłannictwo”
brze wychowany i bardzo ale to bardzo serdeczny; poczu-
ła się przy nim pewnie, a to kobiecie potrzebne jest najbar-
dziej w życiu. I miał swój styl…
Z tym stylem są niestety problemy; On nigdy nie wejdzie
z nią do sklepu, żeby coś kupić dla niej, doradzić. Gdy pa-
lił, zostawał przed sklepem, gapił się na wystawy, obser-
wował niebo, czekał cierpliwie aż Ona wyjdzie ze sklepu,
by pójść do następnego, i jeszcze do następnego, po czym
wracała do pierwszego. Ale i wtedy tam też niekiedy nie
kupowała. Kiedy przestał palić, w ogóle nie jeździ z nią
na zakupy. Musiała i musi nadal radzić sobie sama, bo
przecież zawsze są okazje, żeby dostać jakiś prezent. Teraz
wchodzi do sklepu bez Jego towarzystwa, kupuje sama,
wraca do domu i oznajmia: „kupiłam sobie od ciebie na-
szyjnik. Kosztował tyle a tyle”. I jest ok. Jest pełna po-
dziwu dla panów, którzy siedzą sobie w sklepie na jakiejś
ławeczce i cierpliwie patrzą jak żony przymierzają nowe
suknie, wdzianka czy buty. Bawią się wtedy swoimi tele-
fonami, coś tam w nich wystukują, robią wszystko, by tyl-
ko nie angażować się w zakupy żony. Darują im nawet wy-
datki ponad domowy budżet, byle tylko szybko wyjść ze
sklepu odzieżowego czy obuwniczego. Panie prawie za-
wsze dziwią się natomiast, kiedy mąż wertuje regały z czę-
ściami zamiennymi do różnych urządzeń mechanicznych,
kiedy szuka odpowiednich młotków, śrubek czy gwoździ,
bo niby co one mają robić w tym czasie? Też stukać w kla-
wiaturę telefonu? Nie wypada, ktoś jeszcze gotów pomy-
śleć, że chwalą się nową zabawką. I mąż może się zde-
nerwować, gdy żona jest niecierpliwa. Ech, życie też cza-
sem potrzebuje habilitacji… Kiedyś chciała kupić sobie
nową sukienkę, bo i okazja była towarzysko obowiązują-
ca. Akurat otwierano salon NICO. Pojechała, przesiedzia-
ła tam pół dnia i nie znalazła nic, w czym mogłaby wy-
stąpić za dwa dni wieczorem na przyjęciu. Opowiedziała
o tym Józkowi i była mocno zdziwiona, gdy ten w ogó-
le nie zareagował. Zazwyczaj przynajmniej wysłuchiwał
i powiedział parę zdań, łagodząc w ten sposób stres żony.
Tym razem nawet nie mrugnął powieką. Miała o czym
myśleć cały wieczór… Nazajutrz On telefonował od sa-
mego rana, wychodził z telefonem przed dom albo do dru-
giego pokoju, żeby nie słyszała ani do kogo dzwoni, ani
o czym rozmawia. Był niezwykle tajemniczy. Po kilku go-
dzinach oznajmił: Jedź zaraz do NICO, przed chwilą przy-
wieźli cały TIR nowych sukienek.
Jest opanowana, mówi spokojnym tonem i cały czas za-
strzega, że są to wspomnienia wyłącznie dla mnie. Ależ,
droga pani Krystyno, to byłby grzech zaniechania, gdy-
bym je zostawił tylko dla siebie. One są tak piękne, a dziś
świat potrzebuje piękna od zaraz. Zdaje sobie z tego spra-
wę, że co powiedziała, tego już nie odwoła, martwi się tyl-
ko, co powiedzą ludzie: znowu o Krukach? Nie, ty razem
o pani Kruk. Nikt by nie uwierzył, że Ona do tej pory nie
wie ile kosztuje kilogram mięsa czy kiełbasy. Wszystkie
zakupy robi On; ma zapisane na karteczce, co jest w domu
potrzebne i kupuje. A jaki On robi wspaniały smalec…
Jest jednak coś, co Ją w tym życiu z mężem denerwuje. To
Jego perfekcjonizm. Uporządkowanie i systematyczność.
Jest zawsze na wszystko przygotowany.
gazeta03_2014.indd 5gazeta03_2014.indd 5 2014-02-24 11:49:142014-02-24 11:49:14
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów6
Wybierają się gdzieś z wizytą, on jest już gotowy, od paru minut czeka na dole przed domem, Ona dopiero kończy makijaż. I jesz-
cze jedno – On nie może żyć, żeby nie działać. Nawet w szpitalu chodził z kroplówką podwieszoną na stojaku i wymuszał na per-
sonelu, żeby założyć antenę telewizyjną i włączyć program, bo akurat skacze Stoch i ludzie chcą go oglądać. I postawił na swoim.
A kiedy zdenerwowana i zatroskana o Jego zdrowie fuknęła :” Masz leżeć, a nie spacerować po szpitalu z gorączką”, wzruszył ra-
mionami i odpowiedział: ”Ludzie nawet w takim stanie potrzebują trochę radości”. Kiedy wydaje się, że już wszystko zażegnane,
wtedy On mówi swoje i Ona wie, że gdyby Mu tego zabroniła, zwyczajnie, jak każda żona, to znaczyłoby, iż obcięła mu skrzy-
dła. To jest jeszcze jeden dowód, że „życie też czasem potrzebuje habilitacji”. Praktycznej, a nie teoretycznej. Życie jest nauką bez
końca, naukowych tytułów w nim się nie zdobywa ale wiedzy o nim nigdy za dużo.
Przerwała… Zastanawia się przez dłuższą chwilę. Pewnie zaraz powtórzy mi sło-
wa z początku naszej rozmowy: „nie…. Nie… nie. Mnie tu wszyscy znają, ja po-
chodzę z Zabierzowa, ze Śląskiej. Jest tyle pięknych kreatywnych kobiet w gmi-
nie, dlaczego Ja?
Miało być w tej rozmowie tylko o kobiecie, tymczasem On wyszedł z cienia.
I może dlatego ta rozmowa z Krystyną Kruk. Oni robią swoje co im wychowanie
i serce dyktuje, cokolwiek inni o tym sądzą. Opuszczam gościnne progi, gdzieś
w tyle głowy kojarzy mi się zdanie, jakie po raz pierwszy usłyszałem od swoje-
go ojca: „każdy dobry uczynek musi być ukarany”. Mamy coś w naturze, że chęt-
niej byśmy karali, a rzadziej nagradzali. Częściej zazdrościmy niż doceniamy. Bar-
dziej życzymy komuś źle niż dobrze. Ludzie oczekują na Sąd Ostateczny, gdy tym-
czasem on odbywa się każdego dnia. I dlatego też ta rozmowa była konieczna…
Przepraszam, Pani Krystyno, ale nie dotrzymam obietnicy zachowania jej dla sie-
bie wyłącznie….
Witold Ślusarski
Pani dyrektor strzela
z łuku...Koleżanka zazdrości mi szczupłej sylwetki, a ja radzę: bie-
gaj 7 km dziennie, to też schudniesz – mówi Marta Dudek,
dyrektor Szkoły Podstawowej w Zabierzowie. - Ja nie wiem,
co to wczasy rodzinne, nie uznaję leżenia na plaży, nie rozu-
miem, jak można wypoczywać na wersalce z pilotem w ręce...
Nie jestem sfiksowana na tle szczupłej sylwetki i figury, upra-
wiam sport, bo lubię, bo wysiłek fizyczny mnie cieszy!
Marta Dudek śmieje się: mnie wychowywał tata, a nie
mama, bo po lekcjach wpadałam na chwilę do domu i natych-
miast biegłam na trening, który prowadził tata i z nim spę-
dzałam całe popołudnia, a w weekendy jeździliśmy na zawo-
dy sportowe. Aleksander Jabłoński, ojciec pani Marty pasjo-
nuje się łucznictwem. Jako zawodnik zdobył wiele pucharów
i medali, był mistrzem Polski w łucznictwie. Teraz jest tre-
nerem w Uczniowskim Ludowym Klubie Sportowym GROT
w Zabierzowie. Mama pani Marty także w młodości upra-
wiała ten sport i przez cały czas wspierała męża i córkę. Było
więc oczywiste, że już w dzieciństwie pani Marta spróbu-
je sił w tej dziedzinie. – Nie pamiętam, kiedy nauczyłam się
strzelać – wspomina – od 10 roku życia brałam udział w za-
wodach łuczniczych. W 1986 r na Ogólnopolskim Turnieju
Halowym ustanowiła rekord Polski, w tym samym roku na
Spartakiadzie Młodzieżowej zdobyła złoty medal w łucznic-
twie na torach otwartych. A potem medali przybywało. Tak
się składało, że najwięcej srebrnych... Już jako osoba dorosła
w 1991 r a potem w 1993 została wicemistrzynią Polski.
W 1987 r na Mistrzostwach Europy w Luksemburgu zajęła
piąte miejsce. W sumie ma na koncie 4 złote, 17 srebrnych
8 brązowych medali mistrzostw Polski. – Jak wiadomo, sport
to zdrowie – żartuje pani Marta – dlatego w wieku 23 lat do-
znałam kontuzji barku i przeszłam operację. Skończyło się za-
wodowe uprawianie łucznictwa, ale zaczął się nowy rozdział
w życiu. Pani Marta wyszła za mąż. Potem na świat przyszły
dzieci: syn Jakub i córka Aleksandra. – Prawda jest jednak
taka, że z łucznictwem tak całkiem się nie rozstałam – wspomi-
na – w 1999 r na zawodach w Żywcu w trzyosobowej drużynie
była tylko jedna czynna zawodniczka, bo tata dołączył mnie
i moją koleżankę – też dawną łuczniczkę. Ludzie mówili, że
to drużyna „z łapanki”, ale zdobyłyśmy srebrny medal i był to
największy w tamtym czasie sukces klubu Kmita Zabierzów.
W 1998 r po skończeniu studiów na kierunku naucza-
nie początkowe na Uniwersytecie Jagiellońskim rozpoczęła
pracę w szkole w Zabierzowie, tej samej, do której chodziła
w młodości. W 2009 r. została dyrektorem szkoły. W jej dy-
rektorskim gabinecie na półkach stoi rząd pucharów – to trofea
zdobyte przez uczniów w przeróżnych zawodach sportowych.
Pani dyrektor jest dumna ze sportowych osiągnięć uczniów.
Dzieci i młodzież pływają, grają w piłkę nożna, koszykówkę,
biegają, także strzelanie z łuku jest wciąż popularne w Zabie-
rzowie. Co roku szkoła wystawia mocną reprezentację w kra-
kowskim Inter-run’ie, Biegu po Dolinie Będkowskiej i Fami-
liadzie Rowerowej. – Nie trzeba mówić o sporcie, trzeba same-
mu biegać, pływać, jeździć na nartach – w ten sposób zachę-
ci się młodzież do sportu – twierdzi pani Marta Dudek. Mło-
dzież nie lubi być namawiana do aktywności lecz bierze przy-
kład z dorosłych: rodziców, nauczycieli. – Kiedyś odbywał się
mecz charytatywny piłki nożnej kobiet – opowiada – wzięłam
w nim udział. Następnego dnia uczeń otwiera mi drzwi w szko-
le i z uznaniem mówi: ależ piękną bramkę pani wczoraj strze-
liła! Tak buduję sobie autorytet wśród młodzieży.
Do biegania wciągnął mnie mąż – wspomina – kiedyś brał
udział w biegach na orientację jako zawodnik WKS Wawel –
gdy dzieci podrosły, zaczęłam biegać z mężem. Od pięciu lat
bierzemy udział w Półmaratonie Jurajskim. Teraz przygotowu-
jemy się do Cracovia Maraton. Dlatego trzeba trenować. Pani
Marta co drugi dzień, niezależnie od pogody przebiega z mę-
żem trasę 7 – 8 km. Jak zrobi się na wiosnę dłuższy dzień, -
mówi - to dystans zwiększymy do kilkunastu kilometrów, bo
dla pięciu km to nawet ubierać się nie warto – uważa mąż pani
gazeta03_2014.indd 6gazeta03_2014.indd 6 2014-02-24 11:49:152014-02-24 11:49:15
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 7
Marty. 14-letnia córka i 17-letni syn też się włączają w te biegi
po okolicznych wioskach i lasach. Od najmłodszych lat dzie-
ci pani Marty uprawiały sport: łucznictwo – jak każe rodzinna
tradycja, pływanie, narty, łyżwy, rower. Pewnie dlatego rzadko
chorowały! – twierdzi Marta Dudek. Sport to zdrowie – teraz
już poważnie mówię – zdrowie i dobre samopoczucie. – Przy-
chodzę ze szkoły zmęczona, z ciężką głową, nie mam zwycza-
ju położyć się z filiżanką kawy, ale natychmiast idę na fitness
albo z mężem pobiegać i wszystko przechodzi, czuję się świet-
Jest to mój pogląd
i podzielam go
całkowicie
Klemens Krzyżagórski, twórca i wieloletni na-
czelny redaktor pisma „Kontrasty” poświęconego
w całości reportażowi polskiemu ukuł takie powie-
dzenie jak „opis”. Nie było to ani reportażem, ani pu-
blicystyką. Miało za to jedną cechę, było odkryw-
cze w formie, gdyż pozwalało na opisanie kogoś lub
czegoś z pewną niewielką dozą własnego spojrzenia
na bohatera opisu. Przypomniałem sobie o tym, kie-
dy powziąłem decyzję, by taką właśnie formę wypo-
wiedzi literacko-dziennikarskiej zastosować wobec
p. Marii Dziobek, którą na swój sposób lubię, acz-
kolwiek w wielu rzeczach nie zgadzam się z Nią. Nie
wiem tylko, czy moje pióro będzie w stanie podołać
zadaniu, jakie sobie postawiłem. Przyznam szcze-
rze, odwlekam ten zamiar… Potrzebuję jeszcze tro-
chę więcej czasu,
by zrozumieć panią
Marię i opisując
Ją, nie stracić nic
z barwy tej posta-
ci. Kolorów tęczy
za mało, by poka-
zać tę osobę i rolę
jaką przyszło jej wypełniać w małym społeczeństwie
gminnym. Nie wdając się w szczegóły ani w intencje
dlaczego i w jaki sposób musi istnieć by żyć, musi
korcić każdego dziennikarza, bo oto ma on przed
sobą niezwykle trudną robotę reportażysty. Bywa-
ło, iż nasze „boje” o pryncypia toczyły się w różnej
atmosferze; były potyczki, były sprzeczki dotyczą-
ce spojrzeń na rozwój i perspektywy naszej małej oj-
czyzny ale prawdziwej wojny jeszcze nie było. Cho-
ciaż jak powiadał klasyk: trzeba być przygotowa-nym do wojny, żeby był spokój. Takie lekkie przygo-
towania do wojny, może wojenki ze strony p. Marii
wyczytałem w ostatniej wydanej przez Nią ulotce,
w której potępia wszystko i wszystkich, a mnie oso-
biście przykłada, choć bez nazwiska. Tak naprawdę
nie wiem za co, (chyba za żart na jaki pozwoliłem so-
bie w stosunku do… mojej własnej osoby), tak więc
skoro zostałem wywołany do potyczki – w konwen-
cji, może istotnie sarkastycznej, ale na pewno nie iro-
nicznej, odpowiadam p. Marii w pierwszej rundzie
listem otwartym:
nie po każdym wysiłku fizycznym. Jak jestem przeziębiona
i nie wychodzę na zewnątrz, to siadam na rower treningowy
w domu i pedałuję... W lecie w każdej wolnej chwili wycho-
dzę przed dom, biorę łuk i strzelam do maty postawionej na po-
dwórku – żeby nie wyjść z wprawy.
A na starość, jak już nie będę mogła strzelać, jeździć na
nartach i biegać, kupimy z mężem kijki i będziemy uprawiać
nordic walking – śmieje się pani Marta.
Lucyna Drelinkiewicz
LIST OTWARTY DO PANI
O BUJNYCH WŁOSACHNo i wybory coraz bliżej. Wnioskuję po tym, że oto znów radna Ma-
ria Dziobek wydrukowała swoje żale na ośmiu stronach A4. Tak na to
czekałem, bo ja tak lubię z panią, pani Mario, polemizować. Ale jak
mam polemizować, skoro na ośmiu stronach są tylko żale i pretensje,
emocje i frustracje, których powód pewnie znam, a jeśli nie – to się do-
myślam. Nie byłoby tego tekstu, gdyby pani nie zaczepiła mnie, chociaż
– muszę przyznać – nie bezpośrednio, po nazwisku ale wyraźnie czytel-
nie. Pisze pani: „O czym możesz przeczytać w gazetach wydawanych
za Twoje pieniądze? Głównie o sukcesach ekipy sprawującej władze!”.
No, właśnie – skoro nie piszemy o pani – widocznie tych sukcesów pani
nie ma. Proste? Proste! Proponowałem pani niejednokrotnie – zamiast
wydawać jakieś ulotki? gazetki? – by pisała pani do ZNAD RUDAWY.
I co? Nic. Miejsce na naszych łamach wciąż czeka na Panią.
Czytam też co napisała pani populistycznie: „Za Twoje podatki
wydawany jest miesięcznik Znad Rudawy oraz dodatek do tej gazety.
To Ty, płacąc podatki pokrywasz koszt wydawania tych gazet, które po-
tem są do wzięcia za darmo”. Sama więc pani przyznaje, że dbamy o lu-
dzi, żeby nie wydawali więcej pieniędzy, chcąc dowiedzieć się czegoś
więcej o gminie bez żółci, która leje się w tekstach pani ulotki. A przyzna
pani – informacja jest dzisiaj towarem, za który trzeba płacić. My daje-
my ją po najmniejszych kosztach. I pani też z niej korzysta, prawda? Ale
przy okazji mam pytanie: z jakich pieniędzy pobiera pani dietę radnego?
Czyżby nie z naszych podatków?
Pani Mario, litości! Niechże pani sięgnie do Puszkina, tam pani prze-
czyta: „Precz z mrokiem niskich prawd!”. Jeśli dojrzę te prawdy bez
emocji i naciągania ich na pani modłę, chętnie będziemy polemizować.
Proszę nie celować na krzesło w gabinecie wójta, tam trzeba praco-
wać…. Skutecznie. Więcej realizmu. Jeśli jest pani przekonana o swo-
ich racjach – to trzeba było dać się wybrać w ostatnich wyborach. Lecą
lata, sił coraz mniej…
I jeszcze jedno; kończy pani tę ulotkę słowami: „Kupą mości pano-
wie, bo kupy nikt nie ruszy”. Takie słowa wychodzą spod pióra damy?
A fe…. Niesmacznie… Kulturalni ludzie mają tyle synonimów do dys-
pozycji…
Witold Ślusarski
P.S.
Muszę się pani do czegoś przyznać: też jestem zazdrosny. Zazdroszczę
pani tego, o czym jest mowa w tytule listu. Ale i tak panią lubię.
Kobieta – barwą świata
Kolorem tęczy
Kwiatem.
Dopóki….
… nie zmęczy.
gazeta03_2014.indd 7gazeta03_2014.indd 7 2014-02-24 11:49:152014-02-24 11:49:15
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów8
Quod felix, faustum
fortunatumque sitZdrowia, szczęścia i pomyślności miłym Paniom
8 marca, Dzień Kobiet. Przyjęło się łączyć ten dzień z wydarzeniami w Ko-
penhadze w 1910 r., gdzie ówczesna Międzynarodówka Socjalistyczna wypro-
mowała takie właśnie święto. Czy jednak rzeczywiście takie były początki?
W starożytnej Grecji od 8 do 13 marca odbywały się w Atenach tzw. Wiel-
kie Dionizje poświęcone Dionizosowi. W procesjach bachicznych znaczny był
udział kobiet zwanych stąd bachantkami. Co więcej, w dalszym przebiegu uro-
czystości ludność uczestniczyła w widowiskach teatralnych, gdzie dawane były
m.in. komedie, tragedie oraz dramaty satyrowe. Z okazji marcowego święta Re-
dakcja przygotowała wybrane sentencje, przysłowia i maksymy rzymskie, uka-
zujące w atmosferze żartu, co Rzymianie mówili i myśleli o Paniach, nie tylko
od święta.
Na początek kilka haseł ogólnych
Dum vivimus, vivamus – Korzystajmy z życia póki czas
Ex facili causa mulier mutatur et aura – Z byle powodu odmieniać się zwykła
kobieta i pogoda
Forma bonum fragile – Przemijającym dobrem jest zewnętrzna piękność
Laudamus veteres, sed nostris utimur annis – Chwalimy to, co dawno minęło, ale
stosujemy się do współczesnych wymogów
Nihil est ab omni parte beatum – Nie ma niczego co by nas cieszyło pod każ-
dym względem
O, tempora, o mores! - O czasy, o obyczaje!
Procul ex oculis, procul ex mente – Co z oczu, to z serca
Saepe creat molles aspera spina rosas – Kolczaste ciernie rodzą piękne róże
Żartobliwie i przymrużeniem oka o miłych paniach, miłości i zakochanych
Varium et mutabile semper femina – Kobieta zawsze zmienną i niepojętą istotą
Raram facit mixturam cum sapientia forma – Mądrość i piękno rzadko chodzą
w parze
Alius est Amor, alius Cupido – Miłość i zauroczenie to nie to samo
Amantes amentes – Zakochani są pozbawieni rozumu
Amantium irae amoris integratio est – Kłótnie zakochanych umacniają miłość
Amor vincit omnia – Miłość wszystko zwycięża
Cum sapias non amas, non sapis – Kiedy jesteś zakochany nie kieruj się rozsąd-
kiem a kiedy jesteś rozsądny nie kochaj
In amore haec sunt mala: bellum, pax rursum – To jest miłości nieszczęściem, że
niezmiennie pokój przeplata się z wojną
Mora semper amantes incitat, exiguum si modo tempus habet – Rozłąka jest za-
wsze korzystna dla kochających, jeśli tylko nie trwa zbyt długo
Qui in amorem praecipitavit, peius perit, quasi saxo salitat – Kto się zakochał
pewniejsza jego zguba, niż tego kto się rzucił ze skały
Nec regna socium ferre nec taedae sciunt – Władza królewska i małżeństwo nie
znoszą wspólników
Quod oculus non videt, cor non desiderat – Czego oko nie widzi, tego serce nie
pragnie
Res est solliciti plena timoris amor – Miłość jest pełna niepokoju i lęku
Si vis amari, ama – Kochaj jeśli chcesz być kochany
Tacita bona est mulier semper quam loquens – Kobieta milcząca lepsza niż ga-
datliwa
Pomieszane są zawsze uczucia i nastroje, kiedy się kocha i jest zakochanym, co
w znanym dystychu elegijnym przedstawił tak poeta Katullus:
„Odi et amo; quare id faciam, fortasse requiris? Nescio, sed fieri sentio et excrucior!”Poeta mianowicie tak mniej więcej przedstawia pewien szczególny dyskomfort
będący konsekwencją owej biegunowości i rozbieżności uczuć, które są właści-
we zakochanym:
„Nienawidzę i kocham; jak to możliwe, może mnie zapytasz? Nie wiem tego, lecz czuję i bardzo mi z tym źle!”
Opracował i przetłumaczył Aleksander Płazak
Uśmiechnij się,
życie nie jest nudne
Poświęcając ten numer gazety w całości ko-
bietom, by nie zostać uznanymi jako ród mę-
ski za t.zw. pantoflarzy lub szowinistów, nie mó-
wiąc już o genderyźmie, przytoczmy nie złośli-
wie ile wręcz sympatycznie kilka prawd po dru-
giej stronie kobiet. Przejawiają się one najczę-
ściej w aforyzmach lub dowcipach, którymi pró-
bujemy, my mężczyźni, tuszować naszą słabość,
niekiedy wręcz bezsilność poznawania kobiet.
A ponieważ nie honor zostawać pokonanym na
polu walki płci – nasze panie się nie obrażą, jeśli
zajrzymy co im w duszy gra:
Dowcipy o blondynkach, teściowych, żo-
nach i narzeczonych są tak naturalnym elemen-
tem rzeczywistości społecznej że nikt, nawet ko-
biety, przeciwko nim nie protestuje. Nawet dow-
cipy określane mianem o facetach wyśmiewa-
ją prawie wyłącznie kobiety. Jest to wysoce nie-
sprawiedliwie, ale co zrobić. Zamiast się obra-
żać – pokochajmy. Łatwiej będzie wtedy od-
powiadać na pytanie: „Jak żyć?” Dowcip sek-
sistowski – który współcześnie stał się prawie
obowiązującym kanonem cywilizacji - podobnie
zresztą jak rasistowski, wytwarza pewną wspól-
notę śmiechu - wspólnotę, która powstaje dzię-
ki wykluczeniu grupy wyśmianej. Śmiejemy się
nie bardzo wierząc z czego albo z kogo, nie ma-
jąc świadomości z tego, co tak pięknie przedsta-
wił Gogol: „Z kogo się śmiejecie? Z siebie się
śmiejecie”. Sytuacja, w której kobieta zareagu-
je nieprzychylnie, na seksistowski dowcip, ob-
raca się przeciwko niej, oskarżana jest zarówno
przez mężczyzn jak i przez kobiety o brak po-
czucia humoru i dystansu. W dowcipach nie ma
równości. Nie ma kawałów o blondynach, o te-
ściach. Kawały z udziałem mężów, wyśmiewa-
ją żony. Dowcipy o kobietach można podzielić
na dowcipy o kobietach w ogóle, a także dowci-
py o żonach, narzeczonych i sąsiadkach, o blon-
dynkach, o babie i o teściowej. Kobiety w dow-
cipach przedstawiane są przede wszystkim jako
niewierne lub chorobliwie zazdrosne narzeczone
i żony - Rozmawiają dwie przyjaciółki: - Wyglą-
dasz na zmęczoną. – Mój mąż jest chory i muszę
go pilnować w dzień i w nocy...- Coś takiego!
A pielęgniarka nie przychodzi? – Właśnie przy-
chodzi... plotkujące sąsiadki - Dzień dobry są-
siadko, czy słyszała pani najnowszą wiadomość
o Kowalskich? – Nie, nie słyszałam – A ja sły-
szałam, że pani już słyszała... zawistne przyja-
ciółki - Aleś się postarzała!- wykrzykuje jedna
koleżanka do drugiej po latach niewidzenia się –
A ja cię poznałam tylko po twojej dawnej sukien-
ce - odwzajemnia się druga. Dowcipy odwołują
się do stereotypowego wizerunku kobiety jako
troszczącej się wyłącznie o wygląd zewnętrz-
ny, i zabiegającej o względy mężczyzn. Ponadto,
w znacznej mierze, dowcipy odwołują się do sfe-
gazeta03_2014.indd 8gazeta03_2014.indd 8 2014-02-24 11:49:152014-02-24 11:49:15
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 9
ry seksualnej, ukazując kobiety jako nie stroniące od uciech cie-
lesnych, zdradliwe: Pyta dziennikarz przechodnia: - Co pan do-
stał na święta? – Urodziło mi się dziecko. – To musi być pan
szczęśliwy- Nie zupełnie, bo żona
złożyła się na prezent z sąsiadem.
Kolejną grupą dowcipów wyszy-
dzających kobiety i powielających
ich stereotypowe postrzeganie są ka-
wały o blondynkach. Większość dow-
cipów odmawia blondynkom inteli-
gencji, ukazując je jako osoby bez-
granicznie głupie i ograniczone: Dla-
czego mózg blondynki jest nad ranem
wielkości groszku? - Bo w nocy puch-
nie. Jak umierają neurony blondynki?
- Samotnie. Dlaczego blondynka cie-
szy się, że ułożyła puzzle w 4 mie-
siące? - Bo na opakowaniu napisano:
Od 2 do 5 lat. Ponadto przedstawia-
ne są one jako osoby niesamodzielne,
nie potrafiące wykonać najprostszej
czynności: Ile blondynek potrzeba do
zmiany żarówki? - Dwóch. Jedna do
trzymania puszki Pepsi, a druga krzy-
czy Taaaato! Dlaczego blondynkom
nie powierza się stanowiska windzia-
rza? - Bo nie zapamiętają trasy. W dowcipach wszelkie działa-
nia blondynek są bezsensowne i pozbawione logiki: Po czym po-
znać, że blondynka używała faksu? - Jest na nim znaczek pocz-
towy. Po co blondynka wspina się na szklany mur? - Aby zoba-
czyć co jest po drugiej stronie. Dlaczego blondynka potłukła się
grabiąc liście? - Bo spadła z drzewa. Od czego blondynka ma
spuchnięte wargi? - Od zdmuchiwania żarówki. Dowcipy opisu-
ją blondynki jako przedmiot seksualny, wskazując, że jest to je-
dyna czynność, do której są predestynowane: Jaka jest różnica
między blondynką, a automatem telefonicznym? - Trzeba mieć
monetę, aby skorzystać z telefonu. Dlaczego blondynki są jak ja-
jecznica? - Proste, łatwe i dobrze smakują.
Mit głupiej blondynki z dowcipów bardzo silnie zakorzenił
się w masowej wyobraźni. W społeczeństwie blondynki postrze-
gane są jedynie przez pryzmat cielesności, odmawia im się pra-
wa do własnego zdania. Co ciekawe w przypadku mężczyzn nikt
nie wiąże inteligencji, bądź jej braku, z kolorem włosów. Inny ro-
dzaj dowcipu reprezentują kawały z serii o babie. W do wcipach
owa baba zgłasza się do lekarza - mężczyzny z absurdalnymi do-
legliwościami (karabin na plecach, żaba na głowie). Osławiona
w dowcipach baba to zazwyczaj stara, brzydka kobieta próbująca
desperacko zwrócić na siebie uwagę mężczyzny. W dowcipach
o babie mężczyzna pełni rolę autorytetu, natomiast kobieta uka-
zana jest jako niezbyt rozgarnięta, głupia. Kolejnym obiektem
złośliwych dowcipów jest osoba te-
ściowej - matki żony. Postać złej
teściowej pojawia się od wieków
w ludowych balladach w wielu kul-
turach, także i Europy. Co cieka-
we kultura ludowa jako złą teścio-
wą przedstawiała matkę męża. We
współczesnej kulturze masowej de-
monizowana jest natomiast mat-
ka żony. W dowcipach w ogóle nie
funkcjonuje postać teściowej - mat-
ki męża, natomiast teściową - matkę
żony, dowcipy wyszydzają, przed-
stawiając jako osobę, której celem
życia jest prześladowanie zięcia.
W dowcipach teściowa często funk-
cjonuje jako mamusia – słowo to,
nacechowane w ustach dziecka mi-
łością, w ustach mężczyzny- zięcia
przybiera pogardliwy wydźwięk:
Teściowa przyjeżdża w odwiedzi-
ny do męża i córki. Drzwi otwiera
zięć: - O, mamusia! A mamusia na
długo? Na tak długo synku, aż się wam znudzę - To mamusia na-
wet nie wejdzie? Teściowej odmawia się prawa do bycia kobie-
tą: Za oknem wisi kobieta, trzyma się kurczowo parapetu i krzy-
czy. Mężczyzna stoi w mieszkaniu i wali ją młotkiem po palcach.
Przechodzień: Panie, czemu pan tak katuje tę kobietę? Mężczy-
zna: To moja teściowa. Przechodzień: Ale się cholera trzyma.
W dowcipach teściowa ukazana jest jako największe zło, które
przytrafia się mężczyźnie, zło, które należy jak najszybciej uni-
cestwić. W znacznej większości dowcipów teściowej życzy się
śmierci, bądź zostaje ona przez zięcia zabita: Jak długo należy
patrzeć na teściową jednym okiem? - Aż się muszka ze szczer-
binką zgra., Mówi zięć do teściowej: - Gdzie mamusia jedzie?
- Na cmentarz. - A kto rower przyprowadzi?
Czy to jest rzeczywiście śmieszne? To zależy od poczucia
humoru… A jaki kto ma – każdy wie lub przypuszcza.
Nie myślcie jednak chłopy (mężczyźni), że was się dowcipy
nie imają. Będzie i o was, może już nawet w najbliższym nume-
rze. Zamiast plotkować o znajomych, o tym jakie kto ma szanse
w wyborach – pośmiejmy się. To łagodzi obyczaje i życie nabie-
ra pokory. Pamiętajcie – dowcipy są tylko dla mądrych.
Joanna Piotrowska, Jakub Michalski
gazeta03_2014.indd 9gazeta03_2014.indd 9 2014-02-24 11:49:152014-02-24 11:49:15
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów10
Można wierzyć, można nie wierzyć, ale
przecież nie bez przyczyny powiada się, iż
przysłowia są mądrością narodu. Niektóre
są nawet mądrością świata. W ciszy i spo-
koju zastanówmy się czy obecny świat z ich
korzysta, czy może już tak daleko odbiega-
ją od prawdy i czasów współczesnych, że
są jedynie dobrą zabawą i tematem towa-
rzyskich dysput. Tak czy inaczej – war-
to wiedzieć, co w przeszłości fascynowa-
ło naszych przodków. A ponieważ marzec
to miesiąc, w którym wiosna się zaczyna
i Dzień Kobiet wpisuje się w pejzaż , przy-
pomnijmy sobie co nieco ludowych mądro-
ści. Najpierw dotyczących marca:
– Gdy w marcu grzmoty, to w maju śniegi – W marcu jak w garncu– Czterdziestu Męczenników jakich, czter-dzieści dni takich– Na świętego Grzegorza idzie zima do mo-rza– Święty Józef kiwnie brodą, pójdzie zima razem z wodą
Co mówią przysłowia o wiośnie?
– Jedna jaskółka wiosny nie czyni– Jaskółka i pszczółka lata, znakiem to wio-sny dla świata.– Gdy dzika gęś w marcu przybywa, ciepła wiosna bywa.– Jak drozdy śpiewają na wierzchołkach drzew, wiosna wnet, a jak między gałęzia-mi, to jeszcze het.– Od 20 marca, słońce zagrzewa nawet starca.
Kobieta i wiosna – nieodłączne sio-
stry dwie. Wystarczy choćby przyjrzeć się
symbolice tej pory roku; zawsze widzimy
ją jako zwiewną młodą dziewczynę, peł-
ną radości i pogody ducha. Nic dziwnego,
wszak po uciążliwej zimie słoneczko za-
czyna świecić coraz mocniej, topnieją lody,
budzi się nadzieja i coraz śmielej ukazuje
się piękno właśnie w kobiecej postaci.
– Szczęście dziewczyny jest w jej twarzy.– Z kobietami wielka bieda, lecz bez kobiet żyć się nie da– Ogień parzy z bliska, a piękna kobieta z bliska i z daleka.– Poeta może sławić wiele dziewcząt, z któ-rymi bałby się ożenić.– Dziewczyna!... / Sama nie wie, gdzie lubi,/ Wszędzie serce zgubi.
Przysłowie
jest dobre
na wszystko
8 marca – Dzień Gendera!W słusznie minionej epoce 8 marca obchodzono Dzień Kobiet. W zakładach
pracy i biurach paniom wręczano zwykle po goździku i parze rajstop. W obec-
nej nowoczesnej dobie nie wypada szerzyć tego zaprzeszłego zwyczaju. Propo-
nuję więc zacząć czcić Dzień Gendera! Wprawdzie mało kto wie, o co chodzi
w tym genderze, ale to nieistotne. Ważne, żeby być na topie i podążać z duchem
czasu. Zamiast paniom, można panom sprezentować rajstopy i kwiaty. Dawne,
wielkie, zazwyczaj czerwone goździki zastąpić cherlawymi goździczkami, jakie
teraz widzi się w kwiaciarniach. W epoce pieniądza jako podstawowej i jedy-
nej wartości – te drobne kwiatki świetnie zdadzą egzamin, bo są znacznie tańsze.
Gorzej z rajstopami dla panów. Taki podarunek może się sprawdzić w Amsterda-
mie, Berlinie czy Paryżu. W Zabierzowie nie będzie dobrze widziany, bo ludność
u nas mało postępowa i przywiązana do tradycji. Może więc panie chcąc obdaro-
wać w Dniu Gendera swoich mężów, kochanków, narzeczonych lub chłopaków,
uszyją dla nich, oczywiście własnoręcznie - barchanowe, przepraszam, gacie. Ta-
kie bawełniane, wiązane na szmaciane troki. Można też dla podniesienia walorów
estetycznych przyozdobić te „męskie rajstopy” haftem, wykonanym także własno-
ręcznie. Tego typu bieli-
znę można uznać za tra-
dycyjną, a więc powinna
zostać dobrze przyjęta.
Był też w minionej
epoce piękny zwyczaj, że
panowie w Dniu Kobiet
przynosili do pracy pół-
litrówki i od rana pili „za
zdrowie pań”. Panie ra-
czej nie konsumowały, bo
musiały po pracy zdążyć przygotować w domu świąteczną kolację dla męża lub
narzeczonego, który w tym dniu także przynosił kwiaty. W dobie gendera wypada,
by role się odwróciły: niech panie piją do nieprzytomności już od rana w urzędach,
biurach, firmach i korporacjach! Trzeba w końcu odbić sobie za tamte czasy i po-
niesione straty. O ile uda nam się dotrzeć do domu na własnych nogach, nie zapo-
mnijmy po drodze nabyć goździczka dla bliskiego sercu mężczyzny. A następne-
go dnia, mimo bólu głowy i kaca spróbujmy zrozumieć istotę gendera. Może wła-
śnie taki stan pomoże nam zgłębić tę nową ideologię.
Nadmieniam, że jako osoba związana z gminą Zabierzów, jestem tradycjona-
listką i w dniu 8 marca oczekuję dorodnych wiązanek od wdzięcznych Czytelni-
ków! Można zostawić w siedzibie redakcji...
Lucyna Drelinkiewicz
Kura domowa
Jako kura
Można piąć się po grzędzie
Udawać łabędzie
I fajdać wszędzie
A można usłać gniazdko jak bajka
I znosić
Złote jajkaJoanna Probulska
(Z tomiku wierszy: „Żółta róża”)
Przestępcę bez spodni i bez kalesonów wyda się na pastwę damskich batalionów
Jan Brzechwa
gazeta03_2014.indd 10gazeta03_2014.indd 10 2014-02-24 11:49:162014-02-24 11:49:16
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 11
Z punktu widzenia mieszkańców gminy Zabierzów naj-
ważniejszym punktem obrad Sesji w dniu 31 stycznia br. było
podjęcie uchwały w sprawie zatwierdzenia taryf zbiorowego
zaopatrzenia w wodę i zbiorowego odprowadzenia ścieków dla
Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych Spółka z o. o. w Zabie-
rzowie. Taryfy te na okres od 1.III.2014 do 28. II. 2015 zostały
podwyższone o 2,3% do 4,4%. Szczegóły na str. 18.
Jak wyjaśniał prezes PUK Ryszard Wilaszek, na wzrost ta-
ryf ma wpływ m.in. wzrost ceny wody kupowanej w MPWiK
Kraków o 8,1% oraz wzrost opłat za zrzut ścieków do MPWiK
Kraków o 3,4%. Mówił też o znacznej rozbudowie sieci wodo-
ciągowo – kanalizacyjnej w ostatnich latach. Radny Edmund
Dąbrowa zwrócił uwagę na stawkę opłaty za przyłączenie do
urządzeń wodociągowych i kanalizacyjnych, która obecnie
wynosić będzie 184,50 zł, i każdy z nowych, wprowadzają-
cych się na teren gminy Zabierzów mieszkańców będzie mógł
za te niewielkie pieniądze uzyskać dostęp do sieci wodociągo-
wej i kanalizacyjnej, podczas gdy w momencie budowania sie-
ci wiele lat temu „starzy” mieszkańcy wnosili znacznie więk-
sze opłaty bezzwrotne, następnie kolejni mieszkańcy otrzymy-
wali zwrot za zgodę na przyłączenie swoich domów do tych
sieci. Takie rozwiązania radny postrzega jako niesprawiedliwe.
Podczas Sesji podjęto też uchwałę w sprawie udziele-
nia pomocy finansowej dla powiatu krakowskiego. Choć ty-
tuł uchwały może sugerować, że Zabierzów będzie poma-
gać innym gminom z terenu powiatu, to tak naprawdę chodzi
o tzw. IS-y czyli inicjatywy samorządowe realizowane wspól-
nie przez powiat krakowski i gminę Zabierzów, a dotyczące in-
westycji drogowych. W uchwale budżetowej na 2014 rok po-
wiat krakowski przeznaczył kwotę 562 tys. zł na ten cel. Posta-
nowił też, że w 2014 roku w ramach IS-ów realizowane będą
na drogach powiatowych zadania inwestycyjne, w których ele-
mentem podstawowym jest odbudowa nawierzchni bitumicz-
nej, choć na zebraniach wiejskich w gminie Zabierzów oraz
podczas sesji Rady Gminy wielokrotnie mowa była o tym, że
mieszkańcy dopominają się nie o nakładki bitumiczne lecz
o budowę chodników. Udział Gminy Zabierzów w realizacji
tych inwestycji winien wynosić 438 tys. zł. Środki te przezna-
czone zostaną na modernizację następujących dróg powiato-
wych: ul. Niepodległości w Rudawie; nr 2130K w Kobyla-
nach na odcinku od Kobylan w kierunku Będkowic; nr 2129K
w Pisarach; nr 2131K w Bolechowicach; nr 2122K wraz z budo-
wą sygnalizacji świetlnej w Nielepicach; nr 2121K w Balicach.
W kolejnej uchwale radni zdecydowali o przystąpieniu
Gminy Zabierzów do Stowarzyszenia jednostek samorządu
terytorialnego pod nazwą „Metropolia Krakowska”. Stowa-
rzyszenie ma obejmować następujące gminy: Gmina Miejska
Kraków, Liszki, Zabierzów, Wielka Wieś, Zielonki, Michało-
wice, Kocmyrzów – Luborzyca, Igołomia – Wawrzeńczyce,
Miasto i Gmina Niepołomice, Miasto i Gmina Wieliczka, Bi-
skupice, Miasto i Gmina Świątniki Górne, Mogilany, Miasto
i Gmina Skawina. Celem Stowarzyszenia ma być rozwój ob-
szaru tych gmin a konkretnie chodzi o większą możliwość po-
zyskiwania unijnych środków w ramach tzw. nowej perspekty-
wy finansowej. Prawdopodobnie uda się Stowarzyszeniu po-
zyskać ok. 1 mld zł. Radni pytali, czy będzie możliwość prze-
znaczenia funduszy np. na budowę obwodnicy lub przychod-
ni w Zabierzowie. Wójt Elżbieta Burtan wyjaśniła, że środki te
mogą być przeznaczone jedynie na inwestycje oraz działalność
XLII Sesja Rady Gminy Zabierzów
31. I. 2014 r.
służącą mieszkańcom całego regionu, a więc np. na szpital dla
mieszkańców wszystkich wymienionych gmin, na eliminację
niskiej emisji, komunikację kolejową bądź autobusową o za-
sięgu większym niż obszar jednej gminy.
Dla mieszkańców naszej gminy ważne są też dwie kolejne
uchwały podjęte podczas Sesji w dniu 31 stycznia, mianowicie:
uchwała w sprawie ustanowienia lokalnego programu pomo-
cy społecznej pn. Wieloletni program osłonowy „Pomoc gmi-
ny w zakresie dożywiania na lata 2014 – 2020” oraz uchwała
w sprawie podwyższenia kryterium dochodowego uprawniają-
cego do przyznania pomocy w zakresie dożywiania.
W 2013 roku w gminie Zabierzów objęto 59 rodzin (122
osoby) wsparciem w zakresie dożywiania. U rodzin tych prze-
prowadzono wywiad środowiskowy, w wyniku którego podję-
to decyzje administracyjne o udzieleniu pomocy w postaci po-
siłków. Jednak są uczniowie, którzy nie spełniają odpowied-
nich kryteriów, a wyrażają chęć zjedzenia w szkole ciepłego
posiłku. Warunkiem przyznania takiej pomocy, bez wydania
decyzji administracyjnej przyznającej posiłek oraz bez prze-
prowadzenia rodzinnego wywiadu środowiskowego jest przy-
jęcie przez gminę programu osłonowego. Taki program przyję-
li radni, zaznaczając w nim, że liczba dzieci i uczniów, którym
ma być udzielany posiłek nie może przekroczyć 40% liczby
uczniów dożywianych w szkołach i przedszkolach na terenie
gminy w poprzednim miesiącu kalendarzowym. Do tej pory
ta liczba wynosiła 20%. W ramach programu udzielana będzie
pomoc dzieciom do czasu podjęcia nauki w szkole podstawo-
wej oraz uczniom do czasu ukończenia nauki w szkole ponad-
gimnazjalnej. Średni koszt obiadu to 6,50 zł.
Jednogłośnie przyjęto uchwałę w sprawie podwyższenia
kryterium dochodowego uprawniającego do przyznania pomo-
cy w zakresie dożywiania. Obowiązujące w ustawie o pomocy
społecznej kryterium dochodowe kształtuje się na poziomie -
dla osoby samotnie gospodarującej 542 zł, a dla osoby w rodzi-
nie – 456 zł. Radni podjęli uchwałę o podwyższeniu tego kry-
terium do 150%, a więc w naszej gminie będzie można przy-
znawać pomoc w postaci dożywiania osobom samotnie gospo-
darującym, których dochód miesięczny nie przekroczy kwoty
813 zł, zaś osobom w rodzinie - 648 zł. Ta uchwała przyczyni
się do udzielenia pomocy większej liczbie mieszkańców gmi-
ny, zwłaszcza rodzinom wielodzietnym i niepełnym.
Lucyna Drelinkiewicz
gazeta03_2014.indd 11gazeta03_2014.indd 11 2014-02-24 11:49:162014-02-24 11:49:16
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów12
Dyrektorzy szkół z terenu gminy Zabierzów, zapraszają Państwa do zapoznania się z bazą i ofertą przedszkoli samorządowych i szkół, w ramach Dnia Otwartego Szkół.
8 marca 2014 r. w godzinach 10.00 do 13.00Szkoły Podstawowe w: Bolechowicach, Brzeziu, Brzoskwinii, Kobylanach, Nielepicach, Radwanowi-cach, Zabierzowie, Zelkowie i Gimnazjum w Zabie-rzowie.
15 marca 2014 r. w godzinach 10.00 do 13.00• Przedszkole Samorządowe w Zabierzowie, • Zespół Szkół w Rudawie i Rząsce, • Zespół Szkolno - Przedszkolny w Balicach, • Poradnia Psychologiczno- Pedagogiczna
w Zabierzowie w godz. 10.00 do 14.00.
Szkoły zaprezentują w tym dniu: • ofertę zajęć lekcyjnych i pozalekcyjnych, • kwalifi kacje kadry pedagogicznej, • osiągnięcia uczniów i szkoły, • bazę dydaktyczną,
Prowadzone też będą zapisy dzieci do szkół.
Dane teleadresowe jednostek oświatowych na stronie www.gzeas.zabierzow.org.pl w zakładce PLACÓWKI.
Janina WilkoszDyrektor GZEAS w Zabierzowie
Zapraszamy
„Myślę, więc zdrowo się odżywiam”
w Zespole Szkół w Rząsce
W naszej szkole prowadzona jest akcja promująca zdrowe od-
żywianie. Propagują ją Szkolna Rada Uczniowska, Spółdziel-
nia Uczniowska „Dolar”, uczniowie klas drugich realizujący pro-
jekt edukacyjny poświęcony tej tematyce oraz nauczyciele wycho-
wania fizycznego. Hasłem przewodnim jest „Myślę, więc zdrowo
się odżywiam”, będącym jednocześnie tytułem naszego projektu
w konkursie „ Sklepiki szkolne –zdrowa reaktywacja”, organizo-
wanym przez Fundację Banku Ochrony Środowiska, współfinan-
sowanym ze środków MEN. Nasz projekt został wysoko oceniony
i jako jedna z 40 szkół w Polsce otrzymaliśmy grant na wyposaże-
nie sklepiku i promocję zasad zdrowego odżywiania.
Już od blisko roku, w sklepiku Spółdzielni Uczniowskiej nie
sprzedajemy słodyczy (tradycyjnych ciastek, batonów, wafelków,
cukierków, lizaków). Zamiast tego oferujemy owsiane ciasteczka
i batoniki mussli oraz różnego rodzaju wafle ryżowe. Sprzedaje-
my owoce: jabłka, mandarynki, banany. Nie ma też gazowanych
i słodkich napojów, ale zastępują je naturalne jogurty i maślan-
ki, do których proponujemy dodatki w postaci sałatki owocowej
i granoli, oraz herbata z miodem lub sokiem malinowym. W stałej
ofercie jest woda w plastikowych butelkach (zwłaszcza Cisowian-
ka, z której dochód przeznaczony jest na wsparcie działań PAH
w Sudanie).
W ostatnim czasie przeprowadzone zostały dwie akcje. Pierw-
sza to „Dzień soku i dyni”, w czasie której serwowano świeżo wy-
ciśnięty sok z marchwi i jabłek, świeże owoce, wodę z miętą i cy-
tryną. W trakcie tej akcji zbierano też karmę i datki na rzecz kra-
kowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, za które otrzy-
maliśmy pisemne podziękowanie.
Druga akcja to „Zjedz z nami zdrowe II śniadanie”, na które
członkowie grupy projektowej przygotowali kanapki na orkiszo-
wym chlebie z białym serem i dodatkiem warzyw oraz naturalny
jogurt z dodatkiem granoli i sałatki owocowej.
Działaniom promocyjnym cały czas towarzyszy akcja infor-
macyjna na temat zdrowego odżywiania (plakaty, makiety pira-
mid zdrowia, apel). Nauczyciel wychowania fizycznego prowa-
dzi podczas długiej przerwy taneczne ćwiczenia dla uczniów. Za te
wszystkie działania, oprócz grantu zdobyliśmy jako jedna z 3 szkół
w Polsce nagrodę za najlepiej wdrożony projekt promocji zdrowe-
go odżywiania - wysokiej klasy sprzęt biurowy.
Zwycięstwo w konkursie, zaangażowanie i coraz większa świa-
domość wśród uczniów i rodziców bardzo nas motywuje do dal-
szych działań i nowych pomysłów.
E. Trzaska, I. Turnau
gazeta03_2014.indd 12gazeta03_2014.indd 12 2014-02-24 11:49:172014-02-24 11:49:17
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 13
Diagnoza lokalnych
zagrożeń społecznych
w gminie ZabierzówW drugim kwartale 2013 roku, na zlecenie Gminnej Ko-
misji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, zewnętrzna
firma badawcza przeprowadziła diagnozę problemów społecz-
nych jakie występują w gminie Zabierzów.
W sondażu wzięło udział: 255 mieszkańców w wieku (18-
80 lat), 36 sprzedawców z punktu sprzedaży alkoholu, 184
uczniów w wieku gimnazjalnym (13 – 16 lat).
Dorośli ankietowani za najważniejsze problemy w gminie zde-
cydowanie uważali bezrobocie oraz uzależnienie od alkoho-
lu. Za niezbyt istotny problem uznano problem bezdomności.
Mieszkańcy (wg sondażu) dość często spożywają napoje
alkoholowe – ponad połowa piła w ostatnim tygodniu przed
przeprowadzeniem ankiety. Co więcej problem alkoholowy
jest bardzo często obserwowany przez mieszkańców – 81%
ankietowanych zna kogoś, kto doświadcza tego typu proble-
mu. Młodzież spożywa alkohol na imprezach i świeżym po-
wietrzu, głównie po to, aby zaimponować kolegom i lepiej się
bawić. Co trzeci ankietowany uczeń upatruje w piciu alkoho-
lu sposób na radzenie sobie z problemami. 1/3 ankietowanych
uczniów gimnazjów i klas VI szkoły podstawowej, spożywa
alkohol. Młodzież pije najczęściej piwo, przeciętnie raz w mie-
siącu lub częściej. Uczniowie gimnazjum uzyskują dostęp do
alkoholu dzięki starszym kolegom i obcym dorosłym, a 1/3 an-
kietowanych, kupuje sobie sama. Młodsi uczniowie podkrada-
ją alkohol w domu. Sprzedawcy nie zawsze sprawdzają dowód
osobisty nastolatkom, którzy chcą kupić alkohol.
To wyniki dokonanej diagnozy, a jakie są refleksje?
Często my dorośli oczekujemy innych postaw od na-
szych dzieci niż sami prezentujemy. To one przecież patrzą jak
ich rodzice zyskują po wypiciu dobry humor, pocieszają się
w zmartwieniu, spędzają czas z innymi przy butelce, a czasem
po ciężkim dniu pracy odprężają się przy kieliszku. Są rodzi-
ce, którzy mówią dziecku - jak masz pić nie wiadomo gdzie, to
rób to w domu, przy nas. A gdzie normy, zasady, które chcemy
dziecku przekazać?
A teraz spójrzmy jak to jest z narkotykami w naszej gminie.
Według dorosłych ankietowanych mieszkańców, dostęp do
narkotyków w gminie nie jest trudny. Połowa z nich zna ko-
goś, kto zażywa substancje psychoaktywne, takie jak marihu-
anę, 44% ankietowanej dorosłej społeczności, opowiada się za
legalizacją marihuany.
Im starsi uczniowie, tym częściej znają kogoś, kto zażywa
narkotyki. 16% ankietowanych uczniów sięga po środki psy-
choaktywne (głównie marihuanę), zaś 12 % ankietowanych
chciałaby w przyszłości spróbować narkotyku. Często moty-
wuje ich do brania narkotyków ciekawość i chęć zaimpono-
wania innym.
To badania nasze, inne, europejskie pokazują, że im słabsze
więzi z rodzicami, tym łatwiej dziecko sięga po narkotyki.
Badania w ramach Europejskiego Programu Badań Ankieto-
wych w Szkołach na temat Alkoholu i Narkotyków (ESPAD),
przeprowadzone przez Instytut Psychiatrii i Neurologii poka-
zują, że do używania konopi przyznało się 24,3% młodszych
uczniów (gimnazjum) i 37,3 % uczniów starszych (w ponad-
gimnazjalnym wieku).
Porównując wyniki ogólnopolskie z naszymi, problem
narkotyków wśród młodzieży gminy Zabierzów z pewnością
istnieje, choć jest nieco mniejszy niż w skali globalnej (np.
w porównaniu z dużymi miastami). Nie zdarza się, aby „naćpa-
ny” uczeń pojawił się na zajęciach szkolnych. Narkotyki palą,
wąchają, połykają po zajęciach szkolnych – w grupach rówie-
śniczych, na imprezach, czasem w domu pod nieobecność ro-
dziców.
W szkołach naszej gminy wdrażane są programy profilak-
tyki uniwersalnej (dla wszystkich uczniów) i programy dla ro-
dziców. W przyjętym w grudniu 2013 roku, Gminnym Pro-
gramie Zapobiegania Narkomanii założono, że działaniami
profilaktycznymi objęci zostaną uczniowie i rodzice, bo bez
świadomości tych ostatnich jak rozmawiać, rozumieć i wspie-
rać swoje dziecko, nie wzmocnimy jego samooceny, poczucia
własnej wartości, zaufania do siebie i świata.
Zapraszamy wszystkich rodziców do szkół, na planowa-
ne spotkania z psychologiem, aby nasze działania były spój-
ne. Tylko wspólna nasza praca, rozmowa i inne działania wy-
chowawcze, pozwolą zabezpieczyć dziecko przed zagrożenia-
mi współczesnego świata. Najlepsza profilaktyka to bliskość
rodziców ze swoimi dziećmi – ale to wcale nie jest proste za-
danie. Dorosłych uwodzi świat: praca, przyjemności, kolejne
związki, nastawienie na siebie, pośpiech – można wtedy za-
pomnieć o kontakcie z własnym dzieckiem. Dbamy aby nasza
pociecha miała modne stroje, książki, zabawki, dodatkowe za-
jęcia – ale nie wiemy co przeżywa, co je cieszy, a co martwi,
co myśli o sobie, nie wiemy w czym je wspierać, a gdzie zabra-
niać pewnych zachowań. Zapominamy o normach, regułach
i zasadach, których kiedyś uczyli nas nasi rodzice, bo współ-
czesny świat tego nie wymaga. Czasem mamy pretensje do
szkoły, że zgłasza problemy, oczekuje współpracy, zamiast we-
dług nas, rodziców sama działać.
Tymczasem żadna instytucja nie zastąpi miłości, rozmo-
wy i przykładu wychowawczego rodziców. W sytuacjach bra-
ku więzi blisko naszemu dziecku do alkoholu i innych uzależ-
nień. A przecież tak nie musi być.
Joanna HanuszPrzewodnicząca GKRPA
SprostowanieW numerze 01 (194) luty 2014 Znad Rudawy na stronie
12 znalazł się artykuł „Pochód trzech króli”, w którym napisa-
liście Państwo, że „(...) rozpoczęła się zbiórka rozmaitych pre-
zentów, które przekazane zostały do zabierzowskiego Carita-
su i będą rozdzielone między najbardziej potrzebujących ro-
dzin”. Zbiórka ta faktycznie miała miejsce, jednak prezenty
zostały przekazane Gminnemu Ośrodkowi Pomocy Społecz-
nej w Zabierzowie. Caritas nie miał nic wspólnego ze zbiór-
ką i nie przyjął żadnych prezentów. GOPS przyjął prezenty
i on jest odpowiedzialny za przekazanie ich najbardziej potrze-
bującym rodzinom.
Prosimy o umieszczenie sprostowania w najbliższym nume-
rze Znad Rudawy z tego tytułu, że dużo osób przychodzi do
Caritasu i domaga się wyjaśnień, co się dzieje z prezentami ze
zbiórki podczas Orszaku Trzech Króli.
W imieniu Caritasu proszę i z góry dziękuję za zamieszczone
sprostowanie.
Z poważaniem,
Joanna Duda
gazeta03_2014.indd 13gazeta03_2014.indd 13 2014-02-24 11:49:172014-02-24 11:49:17
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów14
Ogród fraszek
Zameldowanych w Brzoskwini jest ponad 900 osób; gdy-
by wszyscy, którzy tam mieszkają dopełnili obowiązku mel-
dunkowego liczba mieszkańców tego sołectwa wzrosła by do
ponad 1000. I pewnie na spotkaniu seniorów byłoby kilkana-
ście osób więcej. Na spotkanie w świetlicy przyszło tak wiele
osób jak chyba nigdy przedtem. Wolnych było może 4, może
6 krzeseł przy stołach, na których królowały domowe sałatki,
faszerowane jajka czy ciasta. Zabranych powitał sołtys Tadeusz
Jojczyk; Elżbietę Burtan – wójta gminy oraz Krystynę i Józefa
Kruków. Do tego grona dołączyła nieco później Maria Kwaśnik,
przewodnicząca Rady Gminy. Zaczęło się od występu dzieci
z miejscowej szkoły niepublicznej, które zaprezentowały pro-
gram poświęcony w całości babciom i dziadkom, potem soł-
tys i członkowie Rady Sołeckiej wręczyli dwóm parom małżeń-
skim, które spędziły ze sobą ponad 60 lat wielkie kosze kwia-
tów. Podziękował za nie najstarszy mieszkaniec Brzoskwini i jubilat Edward Kołodziejczyk. Parom odśpiewano sto lat. Po obie-
dzie czas umiał zespół muzyczny. Tańczono i bawiono się w rytmie 50 plus, a nad tym, żeby nikomu niczego nie brakowało czu-
wały panie z Koła Gospodyń Wiejskich z przewodniczącą Martą
Gędłek. „Poprosili nas o to i Rada Sołecka i sołtys – dlaczego mie-
libyśmy odmówić, to przecież nasi znajomi, sąsiedzi. Może kiedyś
i my będziemy w takiej sytuacji, że będziemy siedzieć przy sto-
łach i królować na parkiecie, a młodsi będą o nas dbać” – mówi-
ła Marta Gędłek.
O czym rozmawiano najwięcej? O zmianach jakie zaszły
w Brzoskwini w ostatnich latach, o drodze, która nadała Brzoskwi-
ni nowy wygląd, o chodnikach, które będą budowane, o młodzie-
ży, która powraca w rodzinne strony, o potrzebie zgody, gdyż tylko
ona może być gwarancją dalszego rozwoju sołectwa. O nowinkach
czy towarzyskich ploteczkach również; a dlaczego nie, zwłaszcza
jeśli są ciekawe, a nikomu nie szkodzą…
W Brzoskwini spotkali się seniorzy
Ludzie dobrego serca
na rzecz Kajetana
Agnieszka Rokita i Jerzy Kowalik – uj mu-
jąc statystycznie – są najczęściej organizatorami
rozmaitych akcji charytatywnych na rzecz dzieci
i młodzieży. Tak jest i tym razem, przy czym do
pomocy włączyła się Joanna Hanusz i Janina Wil-
kosz. W niedzielę 2. marca w Sali OSIR-u od godz.
16.00 odbędzie się impreza sportowo-rozrywkowa,
z której dochód przekazany zostanie na zakup pro-
tez dla Kajetana, ucznia szkoły w Brzeziu i miesz-
kańca Bolechowic. Kajtek ma 8 lat, urodził się bez
dolnej części nóg. Aby normalnie żyć i spełnić ma-
rzenia o piłce nożnej, Kajtek potrzebuje 50 tys. zł
na protezy.
Będzie więc mecz gwiazd, mecz młodych piłkarzy
Akademii Piłkarskiej, będzie też aukcja rozmaitych
rzeczy podarowanych przez sponsorów, którym za
naszym pośrednictwem organizatorzy serdecznie
dziękują. Dodajmy, iż do akcji włączyła się także
sołtys Brzezia Anna Pędrys, która wraz z kobieta-
mi z Brzezia postanowiły upiec smakowite ciasta.
Szkoła z Rząski podczas WOŚP
znów najlepsza
Po raz kolejny 46 wolontariuszy Zespołu Szkół w Rząsce wyszło na
ulice swoich miejscowości, aby kwestować w 22 Finale na rzecz Wiel-
kiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na zakup specjalistycznego sprzętu
dla dziecięcej medycyny ratunkowej i godnej opieki medycznej seniorów.
Patrząc na rozliczenie finansowe Sztabu w Zabierzowie, znów byliśmy
najlepsi. Uzbierana przez nas kwota 12 539,87 zł jest najwyższą i stanowi
jedną czwartą sumy uzbieranej przez całą gminę Zabierzów. Również na-
szej uczennicy- Marcelinie Hajdudze przypadł w udziale gminny rekord
puszki, który wyniósł 1902,09 zł.
Ale to nie wszystko. W czwartek, 30 stycznia, w Zespole Szkół w Rząsce
odbyła się aukcja przedmiotów ofiarowanych przez hojnych darczyńców
i przygotowanych przez naszych uczniów i nauczycieli. Wśród nich znalazły
sięm.in.: biżuteria, różnorodne przedmioty decoupage, koszulki z autografa-
mi siatkarek „Wisły”, książka z autografem Adama Małysza, figurki gipsowe.
Licytacji towarzyszył ogrom emocji i świetnej zabawy. Do bojowej rywa-
lizacji zagrzewały nas występy artystyczne uczniów gimnazjum. Dzięki
zaangażowaniu wszystkich uczestników udało nam się zebrać dodatkowo
1046,69 zł. Zatem łączna kwota uzbierana przez naszą szkołę i przekaza-
na na ten szlachetny cel to 13 585.78 zł.
E. Trzaska
gazeta03_2014.indd 14gazeta03_2014.indd 14 2014-02-24 11:49:172014-02-24 11:49:17
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 15
w Balicach
Moja wnuczka ma na imię Zosia. Chciałam, by miała na imię Marysia, jak moja babcia. Byłaby jakaś ciągłość w rodzi-nie. Ale młodzi zadecydowa-li: Będzie Zosia i koniec. I jest Zosia. Zosia Samosia. Ma zaledwie sześć lat a rządzi w domu jak prawdziwa gospo-sia. Wszędzie jej pełno. Od kil-ku dni przed spotkaniem pytała mnie czy aby na pewno będę na imprezie, którą ONA (wyobraź-cie sobie Państwo – ONA ) organizuje w przedszkolu i szkole w Balicach. I co miałam robić? Przecież nie mogłam zawieść mojej Zosi – mówi mi pani Halina, babcia już kilku wnucząt, prawie dorosłych.
Nie zawiedli też inni dziadkowie i inne babcie. Było nas, tych babć i dziadków pełno, dzieci były ucieszone i na scenie za-
chowywały się jak prawdziwi aktorzy. Mam już kilkoro wnucząt, prawie dorosłych, Zosia jest najmłodsza – pani Halina kontynu-
uje opowiadanie. I jak przystało na uroczysty Dzień Seniora. Babcie i dziadków nie przestraszył ani śnieg, ani wiatr, ani chłód pa-
nujący na dworze. Roztaczali wokół siebie ciepło, którym obdarowują wnuczęta na co dzień. W zamian za to nasi najmłodsi wy-
chowankowie z dwóch oddziałów przedszkolnych, pod kierunkiem pań: Jolanty Mikuliszyn, Katarzyny Sądowicz i Beaty Wyżgi,
przygotowali program artystyczny. Śpiewając i recytując wiersze umilali gościom czas przy ciepłej herbatce i ciastku. Nie zabrakło
również własnoręcznie wykonanych kolorowych laurek. Również miło i serdecznie było w Przedszkolu Samorządowym. Przed-
szkolaki pod kierunkiem swoich wychowawczyń, Ilony Dudek i Doroty Majewskiej swoim występem wzruszyły gości do łez, śpie-
wając „mówię wam, mówię wam jakich fajnych dziadków mam”. Dopełnieniem całości były zabawy i tańce integracyjne, w cza-
sie których seniorzy bawili się znakomicie. A dzieci dopingowały brawami.
w Radwanowicach
W ostatnim dniu stycznia 2014
r. najmłodsi uczniowie Integracyj-
nej Szkoły Podstawowej w Radwa-
nowicach postanowiły podzięko-
wać swoim babciom i dziadkom za
uśmiech, miłość i troskę, jaką od
nich otrzymują.
Dzień Babci i Dzień Dziadka na
dobre zagościł w kalendarzu im-
prez szkolnych Integracyjnej Szko-
ły Podstawowej. Od wielu lat sta-
nowi, obok Dnia Mamy i Taty,
szczególnie uroczyście celebrowane święto.
W tym roku na scenie sali teatralnej Ośrodka Anny Dymnej „Mimo Wszystko” uczniowie oddziału przedszkolnego oraz klas
I – III, wspólnie ze swoimi wychowawcami, zaprezentowali występy artystyczne, i przygotowali układy taneczne, do takich między
innymi przebojów, jak „Sig, sing” Maryli Rodowicz, czy „Serduszko puka w rytmie cza-cza” Marii Koterbskiej, a uczniowie „ze-
rówki” przedstawili inscenizację do „Czerwonego Kapturka” wg. Jana Brzechwy. Scenografia i barwne stroje aktorów były tylko
dodatkiem do tego, co dzieci zaprezentowały na scenie.
Występy artystyczne, które przygotowały swoim dziadkom wnuczęta, wszystkim bardzo się podobały. Dziadkowie nie żałowali
braw. Potem był czas na rozdanie prezentów i poczęstunek, który przygotowały mamy.
Dyrektor Anna Stokłosa wyraziła jednocześnie radość z faktu, że uroczystość ta już na stałe zapisała się w tradycję Integracyjnej
Szkoły Podstawowej w Radwanowicach.
Dwa dni wcześniej, w Świetlicy Terapeutycznej Fundacji im. Brata Alberta, uczniowie ISP obejrzeli jasełka w wykonaniu aktorów
zespołu teatralnego „KERA KELO”, działającego przy Świetlicy Terapeutycznej.
Spotkanie zakończyło się poczęstunkiem i zapewnieniem, że współpraca pomiędzy Świetlicą Terapeutyczną, a Integracyjną Szko-
łą Podstawową będzie z pewnością kontynuowana.
Tekst i zdjęcia: Monika Buczak
Dzień Babci i Dziadka
gazeta03_2014.indd 15gazeta03_2014.indd 15 2014-02-24 11:49:182014-02-24 11:49:18
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów16
Jakież to piękne miejsce! Aż popatrzeć miło, Jakby się do pasterskich zabaw urodziło (…)Ku zabawie las , góry, strugi i krynice? Otóż wy macie wszystko Bolechowice (…)
(Jan Paweł Woronicz)
- Heniu, ścigam Cię już od grudnia, bo chciałem pogadać
o tym Twoim murze…
- Tak, tak… no, w końcu się udało…
- „Rejestr Zabytków Nieruchomych Województwa Ma-
łopolskiego. Obiekt nr A-193 wpisany dnia 23 stycznia
1957 r. – Dwór z otoczeniem parkowym…” Na pewno
wiesz o czym mowa, więc pytam wprost: Co to za mur?
- No oczywiście, że wiem, chociaż z tymi numerami i da-
tami brzmi to okropnie… Na początku to były stajnie dworskie, a cała posiadłość należała do rodziny Ożegalskich…
- No właśnie, idąc śladem monografii Gminy Zabierzów, w latach siedemdziesiątych XIX w. majątek w Bolechowicach nabył nie-
jaki Franciszek Ożegalski – właściciel ziemski z Wielkopolski. I praktycznie do wybuchu II wojny Światowej majątek pozostawał
w rękach rodziny…
- A po wojnie majątek przejęła spółdzielnia rolnicza, która w stajniach urządziła sobie magazyny i warsztaty. No i od tego czasu
obiekt ulegał ciągłej degradacji…
- Do 1974 roku, kiedy to majątek kupił Janusz Roszko…, ale tak naprawdę to chciałbym „przeskoczyć” do czasów nam bliższych,
czyli ostatnich dziesięciu lat. Co się działo, co się dzieje, no i co będzie dalej?…
- Ano właśnie… kiedy czasy się zmieniły (czytaj: po 1989 roku) zaczęliśmy się tym wszystkim opiekować. (Obecnie tereny gmin-ne to park, dolny staw i placyk z resztką muru stajni. Dwór i staw górny stanowią własność prywatną przyp. autora). Staramy się
nie dopuścić do dalszych zniszczeń. Chcemy odtworzyć specyficzny klimat tego miejsca… i stąd się biorą te ciągłe pomysły na re-
witalizację. Budujemy alejki w parku, odtwarzamy staw, montujemy oświetlenie… będzie też założony monitoring, a to wszystko
po to, żeby powstał taki, hmm…. kompleks zabytkowo – turystyczny…
- Czyli kościół, dwór, park stanowiłyby miejsce odpoczynku, postoju, takie… otwarcie szlaku do dolinek – szczególnie do Dolin-
ki Bolechowickiej?…
- Oczywiście…, moim marzeniem jest stworzenie wybrukowanego deptaku biegnącego od kościoła, aż do muru. Chcielibyśmy też
odtworzyć fragment ściany od strony wschodniej i połączyć obie części okutymi wrotami, imitującymi dawne wejście do budyn-
ków gospodarskich… Trzeba też zerwać tą ohydną betonową „czapę” z muru i nakryć go dachówką…
- Krótko mówiąc potrzebne jest centrum wsi, ale takie z prawdziwego zdarzenia: coś dla ducha, coś dla ciała, miejsce niedzielnego
wypoczynku, spotkań, kontemplacji…
- Dokładnie tak...
- Po co Ci ten mur?
- Ludzie!.. Jak to po co? Ten mur jest po to, żebyśmy się nie zachłysnęli tylko budową chodników, oświetlenia, dróg… Żeby ta
cząstka naszej historii, w szczególności historii lokalnej, została dla przyszłych pokoleń… Jak ja pierwszy raz przeczytałem Sielan-kę Jana Pawła Woronicza, to zdębiałem, że tak o Bolechowicach pisał… No, przecież jeżeli ileś lat temu, ktoś zauważył piękno tych
okolic, tych dolinek, to nam nie wolno tego zaprzepaścić!... Przynajmniej ja tak czuję, że warto zachować to dla przyszłych poko-
leń… Zresztą historia jest filarem, podstawą funkcjonowania społeczeństwa... Nie odkrywam tu żadnej Ameryki – w życiu trzeba
znaleźć miejsce dla codziennych problemów, ale i dla przeszłości…
- To bardzo miłe, bo szczerze mówiąc, to przestałem już wierzyć, że ktoś myśli podobnie jak ja… No, plany piękne, ale skąd wziąć
środki na takie poważne przecież założenie?…
- Wierzę, że niewielkim nakładem finansowym i… zapomnianą już dzisiaj formą pracy społecznej, można wiele dobrego zrobić.
Wiem, bo już kilka takich przedsięwzięć na terenie Bolechowic realizowaliśmy i znakomicie się udały…
- Co będzie dalej?..
- Mamy koncepcję dalszych działań i będziemy ją realizować etapowo, małymi kroczkami… W tym roku dobrze byłoby przynaj-
mniej wykonać remont ulicy Szkolnej i Kościelnej. W następnych latach będziemy realizować dalsze etapy i jak to się uda, to będę
baaardzo zadowolony.
- Jakieś ważne wydarzenia?
- Ano właśnie… nie dość, że to miejsce jest perełką naszej miejscowości, to jest to jedyna przestrzeń, gdzie można zorganizować
jakąkolwiek lokalną imprezę w Bolechowicach. I tak już od czternastu lat na tym terenie odbywa się piknik, który – muszę się po-
chwalić – ma ogromny zasięg: poza granice naszej gminy i powiatu, a wiem, że przyjeżdżają goście nawet spoza województwa……
Długo myślałem, czy potrzebny jest tu jeszcze jakiś komentarz. Ale żeby skierować całą ideę artykułu na właściwy tor, myślę,
że tak… w życiu nie chodzi tylko o to, żeby było łatwo i przyjemnie… Czy warto o tym w ogóle pisać? Ano warto, bo już daw-
no zostało udowodnione, że pisanie o problemach, w pewnym stopniu pomaga je rozwiązać, zwraca na nie uwagę… Nikt nie pisze
przecież o tym, że samoloty startują i szczęśliwie lądują. Pisze się kiedy mają awarię, lub się rozbijają…
Mur, czyli zemsta…
gazeta03_2014.indd 16gazeta03_2014.indd 16 2014-02-24 11:49:192014-02-24 11:49:19
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 17
Nie twierdzę, że utrzymywanie zabyt-
ków jest rzeczą łatwą. Nie ulega też wątpliwo-
ści, że każdy taki obiekt wymaga większych
lub mniejszych nakładów finansowych, które
na domiar złego nigdy się nie zbilansują. Czyli
dla pragmatyków sprawa jest prosta: każdy pie-
niądz wydany na odnowienie zabytku, jest to
pieniądz wyrzucony w przysłowiowe błoto. Na
szczęście jednak nie wszyscy ludzie są prag-
matykami, co zapewnia względną równowagę
w przyrodzie i przywraca wiarę w sens nasze-
go istnienia.
Niewątpliwie przykładem działań promują-
cych naszą lokalną historię, kulturę i sztukę są
między innymi te podejmowane w Bolechowi-
cach – a żeby nikt się nie poczuł urażony, będę
pisał o kolejnych: i tych pozytywnych i tych ne-
gatywnych.
Skąd wiemy, że trzeba szanować zabytki? Nie
mam zielonego pojęcia, ale dzięki jakiemuś
wewnętrznemu przeczuciu tak już jest. To samo
przeczucie nie pozwala nam utopić kota, zostawić starego psa przywiązanego do drzewa w lesie, czy zaorać starego cmentarza pod
budowę drogi...
Ktoś powie, że tytułowy mur to tylko kupa kamieni, którą jacyś wariaci z niewiadomych przyczyn utrzymują „przy życiu”.... Ale
dla mnie ten mur jest symbolem... symbolem który łączy i dzieli zarazem… Łączy pokolenia, utrwala poczucie więzi z przodkami,
zapisuje kolejne karty naszej historii... Równocześnie dzieli nas na tych, którzy ze swoją przeszłością się utożsamiają, i tych dla któ-
rych to kolejna nie rentowna, wręcz deficytowa inwestycja. Ale trzeba pamiętać, że ten mur będzie stał jeszcze długo po tym, jak
my odejdziemy. I paradoksalnie to właśnie on może dać świadectwo naszej obecności na Ziemi!…
Łukasz Grzelewski
KUPIĘ !!!gospodarstwo, pole
o powierzchni minimum 2 ha na terenie gmin:
Zabierzów, Wielka Wieś
Tel: 606-449-664
gazeta03_2014.indd 17gazeta03_2014.indd 17 2014-02-24 11:49:192014-02-24 11:49:19
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów18
1. Rodzaje prowadzonej działalności.
Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych Sp. z o.o. posiada zezwolenie na pro-wadzenie zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego odprowadzania ścieków, zgodnie z decyzją nr 1/2002 Zarządu Gminy Zabierzów z miesią-ca września 2002.Usługodawca świadczy usługi zgodnie z umową - zawieraną z każdym od-biorcą - na zaopatrzenie w wodę i odprowadzenie ścieków.
2. Rodzaj taryfy.
Taryfa Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych Sp. z o.o. w Zabierzowie jest taryfą niejednolitą, wieloczłonową. Zawiera ceny za ilość dostarczo-nej wody i odprowadzonych ścieków, stawki opłaty abonamentowej, staw-kę opłaty za przyłączenie do urządzeń wod-kan oraz stawkę opłaty za każ-dy procent przekroczenia wartości dopuszczalnej zanieczyszczenia ścieków.
3. Grupy taryfowe odbiorców.
W zakresie zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego odprowadzania ścieków występują następujące grupy taryfowe:
Grupa odbiorców usług W 1 obejmuje podmioty zużywające wodę na po-trzeby socjalne gospodarstw domowych, szkół, domów pomocy społecz-nej, obiektów fundacji, obiektów służby zdrowia, innych obiektów finanso-wanych z budżetu gminy Zabierzów oraz do produkcji płodów rolnych.
Grupa odbiorców usług W 2 obejmuje pozostałych odbiorców wody.
Grupa odbiorców usług S 1 obejmuje podmioty odprowadzające ścieki bytowo-gospodarcze z gospodarstw domowych, szkół, domów pomocy społecznej, obiektów fundacji, obiektów służby zdrowia oraz innych obiek-tów finansowanych z budżetu gminy Zabierzów.
Grupa odbiorców usług S 2 obejmuje pozostałe podmioty odprowadzające ścieki do gminnej sieci kanalizacyjnej.
Taryfa zawiera opłatę abonamentową. Opłata abonamentowa zo-stała skalkulowana na podstawie kosztów usługi rozliczenia i odczytu, z wyłączeniem kosztów gotowości. Taryfa zawiera dwie stawki opłaty abona-mentowej uwzględniającej częstość rozliczeń tj. dla odbiorców rozliczanych 1 x w miesiącu oraz odbiorców rozliczanych 1 x na 2 miesiące.
4. Rodzaje i wysokość cen i stawek.
1) Cena wody w złotych za 1 m3.2) Cena za odprowadzanie ścieków w złotych za 1 m3.3) Stawki opłaty abonamentowej w złotych na odbiorcę/miesiąc (dostawa wody i odbiór ścieków).4) Stawka opłaty za przyłączenie do urządzeń wodociągowych, zgodnie z § 5 pkt 7 Rozporządzenia Ministra Budownictwa z dnia 28 czerwca 2006 r. „w sprawie określania taryf, wzoru wniosku o zatwierdzenie taryf oraz wa-runków rozliczeń za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadza-nia ścieków”, (Dz. U. Nr 127, poz. 886).5) Stawka opłaty za przyłączenie do urządzeń kanalizacyjnych, zgodnie z § 5 pkt 7 Rozporządzenia Ministra Budownictwa z dnia 28 czerwca 2006 r. „w sprawie określania taryf, wzoru wniosku o zatwierdzenie taryf oraz warunków rozliczeń za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe od-prowadzania ścieków”, (Dz. U. Nr 127, poz. 886).6) Stawka opłaty za każdy procent przekroczenia wartości dopuszczalnej wskaźnika zanieczyszczenia ścieków wprowadzanych do urządzeń kanali-zacyjnych.
5. Warunki rozliczeń z odbiorcami.
Należności za zbiorowe dostarczanie wody i zbiorowe odprowadzanie ście-ków ustala się jako iloczyn cen i stawek opłat oraz odpowiadających im ilo-ści świadczonych usług.Ilość wody dostarczonej do nieruchomości ustala się na podstawie wska-zań wodomierzy, a w przypadku jego braku w oparciu o przeciętne normy zużycia wody.Ilość odprowadzonych ścieków ustala się na podstawie wskazań urządzeń pomiarowych. W razie braku urządzeń pomiarowych, ilość odprowadzo-nych ścieków ustala się jako równą ilości wody pobranej.Opłata abonamentowa naliczana jest dla każdego odbiorcy jeden raz na mie-siąc bez względu na zakres świadczonych usług.
TARYFA PRZEDSIĘBIORSTWA USŁUG KOMUNALNYCH SPÓŁKA Z O. O. w ZABIERZOWIE ZA DOSTARCZANIE WODY
I ODPROWADZANIE ŚCIEKÓW W GMINIE ZABIERZÓW w okresie od 1.03.2014 r. - 28.02.2015 r.
Cena brutto zawiera 8 % podatku VAT.
Sposób wyliczenia należności: *)a) ilość m3 wody i/lub ścieków mnoży się przez ich cenę jednostkową
netto,b) ilość okresów miesięcznych objętych fakturą (w których obowiązu-
je opłata abonamentowa) mnoży się przez stawkę opłaty abonamen-towej,
c) wartość z pozycji „a” i „b” stanowią wartość sprzedaży netto,d) od wartości sprzedaży netto oblicza się kwotę podatku VAT wg staw-
ki obowiązującej w dacie sprzedaży (aktualnie 8%),e) do wartości sprzedaży netto dodaje się kwotę podatku VAT i uzyskuje
się wartość sprzedaży brutto.
*) Podstawa prawna: § 5 Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 28.03.2011 r. w sprawie zwrotu podatku niektórym podatnikom, wystawia-nia faktur, sposobu ich przechowywania oraz listy towarów i usług, do któ-rych nie mają zastosowania zwolnienia od podatku od towarów i usług (Dz. U. z 2011 Nr 68, poz. 360 z późniejszymi zmianami).
Opłata za przyłączenie do urządzeń wodociągowych i kanalizacyjnych jest pobierana za dokonanie odbioru technicznego i przeprowadzenie prób tech-nicznych przyłącza wodociągowego lub kanalizacyjnego wybudowanego przez odbiorcę usług.Opłata za każdy procent przekroczenia wartości dopuszczalnej wskaźnika zanieczyszczenia ścieków wprowadzanych do urządzeń kanalizacyjnych jest sumą opłat za przekroczenie poszczególnych dopuszczalnych wskaźników zanieczyszczeń. Opłatę nalicza się od dnia, w którym nastąpiło przekrocze-nie potwierdzone badaniami próby ścieków pobranych w obecności przed-stawiciela dostawcy ścieków do dnia stwierdzenia zaprzestania przekracza-nia, na podstawie badania przeprowadzonego na pisemny wniosek dostaw-cy ścieków i na jego koszt.
6. Warunki stosowania cen i stawek opłat.
Zakres świadczonych usług dla odbiorców i standardy jakościowe obsługi odbiorców określone zostały szczegółowo w rozdziale 2 „Regulaminu do-starczania wody i odprowadzania ścieków w Gminie Zabierzów”.
Tabela. Ceny i stawki opłat za dostarczanie wody i odprowadzanie
ścieków w okresie od 01.03.2014 do 28.02.2015
gazeta03_2014.indd 18gazeta03_2014.indd 18 2014-02-24 11:49:212014-02-24 11:49:21
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 19
Warsztaty plastyczne, sportowe, ceramika, teatralne podróże, bajko-
we spotkania, warsztaty taneczne – to wszystko podczas zimowych fe-
rii umożliwiło dzieciom wkroczyć w inny świat, gdzie wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy.
Magiczne Ferie Zimowe to przedsięwzięcie, które od kilku lat zachę-
ca dzieci i młodzież do twórczego spędzania wolnego czasu. Aby spro-
stać wymaganiom postanowiono przygotować program odpowiadają-
cy potrzebom młodego człowieka, połączyć zabawę z edukacją. Pod-
czas dwutygodniowych ferii uczestnicy mieli możliwość poznać nowe
techniki plastyczne, spotkać się z przygodą wśród bibliotecznych pó-
łek, samodzielnie wykonać pizzę, wcielić się w ulubionych bohate-
rów oraz pobawić się w konstruktorów. Czas wypełniały także różno-
rodne gry i zabawy rekreacyjne. Uzupełnienie programu stanowił spek-
takl „Królowa Śniegu” realizowany przez Studio Małych Form Te-
atralnych „Sztuka” oraz wycieczki do krakowskich muzeów (Muzeum
Archeologiczne i Muzeum Etnograficzne) oraz Fabryki Cukierków.
Dzięki wsparciu sołectwa Zabierzów udało się poszerzyć ofertę o nowe
propozycje dla młodzieży – wyjazd do kręgielni, warsztaty taneczne oraz
wycieczkę do Laserparku, gdzie każdy mógł się poczuć jak bohater gry
komputerowej.
Kolejny raz okazało się, że młodzi ludzie wybierają aktywną formę spę-
dzania wolnego czasu.
Instruktorki z SCKiPGZ Agnieszka Majka, Urszula Obydzińska oraz
Katarzyna Paciorek, instruktorzy oraz bibliotekarki dołożyli wszelkich
starań, by czas spędzony podczas ferii odbiegał od nudy i rutyny.
K.P.
Ferie z Centrum Kultury
Klub Seniora z Zabierzowa już czwarty raz wystawił „Ja-
sełka” opracowane na motywach „Betlejem Polskie” Lucja-
na Rydla, uzupełnione dodatkowymi scenami i postaciami
wg własnych pomysłów. Jak zwykle trema była ogromna przed
tak licznie zgromadzoną publicznością. W przedstawieniu
wzięły udział 32 osoby w wieku od 8 do 81 lat. Mimo tak wiel-
kich różnic wiekowych współpraca z młodymi ludźmi układa-
ła się dobrze. Jesteśmy wdzięczni, że dzieci i młodzież, mimo
natłoku szkolnych obowiązków, znalazła czas na wspólne pró-
by. Zaznaczyć również należy, że Klub Seniora zadbał, aby
prawie wszystkie kostiumy, rekwizyty a także elementy sceno-
grafii wykonane były własnoręcznie.
Barbara Golińska
Jasełka Klubu Seniora z Zabierzowa
Niech żyją z nami w zgodzie jeśli mogą;
Taką dajemy radę naszym wrogom.
A jeśli nie mogą – też im radę damy.
Kurdesz, kurdesz nad kurdeszami
(Jan Brzechwa)
Ferie zimowe dobiegły końca. W poniedziałek uczniowie
założyli plecaki i wrócili do swoich szkolnych ławek. Znaczna
grupa uczniów Integracyjnej Szkoły Podstawowej w Radwa-
nowicach skorzystała z ciekawej oferty zajęć, jakie zapropo-
nowała szkoła na czas ferii.
Dzieci, które nigdzie nie
wyjechały, chętnie przy-
chodziły do szkoły i bra-
ły udział w zaplanowa-
nych jeszcze końcem se-
mestru zajęciach. Pierw-
szy tydzień ferii rozpoczę-
liśmy wyjazdem na lodo-
wisko w Zabierzowie, na
którym byliśmy jeszcze
dwukrotnie. Niektórzy po
raz pierwszy założyli łyż-
wy, tak więc humory do-
pisywały. Potem były za-
bawy integracyjne w Indiańskiej Wiosce na „Rogatym Ran-
czu” i ognisko, przy którym każdy mógł upiec sobie kiełbaskę.
Atrakcji nie brakowało. Były też zajęcia sportowe, wyjazd do
kina, a w drugim tygodniu warsztaty muzyczne.
Następne ferie już za rok!
Ferie 2014 w Radwanowicach
gazeta03_2014.indd 19gazeta03_2014.indd 19 2014-02-24 11:49:222014-02-24 11:49:22
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów20
– Panie Jacku, słyszy mnie pan? – pytała
pielęgniarka uderzając lekko dłonią o po-
liczki chorego. – No, nieźle ktoś pana urzą-
dził. Półtora centymetra w prawo i nóż
przebiłby panu serce. Ten ktoś, kto pana
zaatakował, musiał mieć dużo siły.
Jacek Wilk otworzył oczy i beznamięt-
nie wpatrywał się w sufit. Wszystko wi-
dział jakby za mgłą.
– … żeby przebić tyle ubrań ile miał pan
na sobie, to rzeczywiście trzeba mieć
dużo siły. Uratowała pana karta banko-
matowa, którą miał pan w kieszeni. Zma-
lała trochę siła uderzenia. Tak mówił pro-
fesor, który pana operował. – beznamięt-
nie relacjonowała pielęgniarka.
Niewiele z tych słów docierało do Jac-
ka. Przecież zaledwie kilka minut temu
obudził się po narkozie.. Nie docierało
do jego świadomości, że jest w szpitalu,
że przeszedł skomplikowaną operację.
Tego ranka wracał z muzycznej chałtu-
ry weselnej. Nigdy nie myślał, że kiedyś
będzie zarabiał na weselach jako wodzi-
rej. Był w tym najlepszy, I pierwszym,
który zrozumiał, że to jest również arty-
styczna twórczość, która w dodatku da-
wała dobrze zarobić i jednocześnie była
przyjemnością. Na weselach ludzie nie
pytają o polityczne preferencje ani ukła-
dy w gminie. Tam ludzie chcą się bawić,
coś wypić, uszczypnąć w pośladek któ-
rąś druhnę. Jacek dźwigając na ramie-
Czas najwyższy (fragment)
Najwyższy czas, by Zabierzów zaistniał w literaturzeRozmowa z Witoldem Ślusarskim
– Chodzą słuchy, że podobno zdecydowałeś się publikować fragmenty przygotowywanej przez ciebie książki w lokalnej gazecie.
To pewnego rodzaju ewenement.
– I tak i nie. Ewenementem jest tylko to, że drukuję w lokalnej gazecie. Natomiast, fakt, że książkę drukuje gazeta nie jest niczym
nowym. W latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku – to właśnie gazety zabiegały o to, by nowe książki ówczesnych
pisarzy były właśnie u nich drukowane w całości. My publikować będziemy jedynie obszerne fragmenty. I też nie od razu… Książka
nie powstaje w jeden tydzień, zwłaszcza jeśli ma zawierać prawdę o czasach i ludziach, wśród których żyjemy.
– Podobno część akcji rozgrywać się będzie na terenie gminy.
– Tak, pewne uwarunkowania historyczno-geograficzno-topograficzne istotnie mają swoje przełożenie w treści książki, choćby dlatego,
że P.T. Czytelnikom łatwiej będzie orientować się w dość sensacyjnym ciągu wydarzeń, a poza tym dlaczego, niejako przy okazji, nie
miałaby to być dodatkowa promocja naszych pięknych terenów. Może poprzez fikcyjną akcję potrafimy naszą gminą zainteresować
Czytelników, którzy przyjeżdżają do nas często czy sporadycznie. Z książką w ręku na przykład. Ja sam przeszedłem kiedyś cały szlak,
jaki przemierzył literacki bohater książki Antoniny Domańskiej Wawrzek z „Historii żółtej ciżemki. To była pouczająca lekcja historii
i obyczajów.
– Możesz jednakże spotkać się z zarzutami, że poprzez sensacyjną fabułę deprecjonujesz znaczenie miejsca.
– Wręcz przeciwnie. Sensacyjna fabuła ma zachęcić Czytelników; kryminały czyta każdy. Przecież w tej książce miejsca wydarzeń służą
jako barwa, a nie istota. Zabierzów jakoś nigdy jeszcze nie doczekał się, by zaistnieć w literaturze, więc trzeba jakoś to niedopatrzenie
naprawić.
– To kiedy przeczytamy pierwszy odcinek?
– Przyjdzie na to czas…
… choćby fragment daj poczytać. „Najwyższy czas” – tak przecież ma się nazywać twoja powieść.
Rozmawiała: Lucyna Drelinkiewicz
niu mini sprzęt do nagłaśniania wracał do
samochodu, który stał na parkingu przy
placu targowym, gdy nagle z naprzeciw-
ka podbiegł jakiś rosły młody mężczyzna
i nie wiadomo dlaczego dźgnął go nożem
w samo serce. Przebił kurtkę, marynarkę
ale trafił na kieszeń, w której Wilk nosił
zawsze kartę bankomatową w twardym
plastykowym etui. Potem już nie pamię-
ta, ani pogotowia, ani policji. Nic!
Stoi teraz nad nim biały anioł w białym
czepku, klepie do po twarzy.
– Czy to już raj? – pomyślał, powoli od-
zyskując świadomość.
Gdyby ktoś teraz mógł poznać jego my-
śli, wielce by się zdziwił, że Wilk zaraz
po odzyskaniu przytomności pomyślał
o raju. On się do tego raju absolutnie nie
nadawał. Ani do czyśćca, zaś piekła nikt
by mu nie życzył, bo ludzie w gminie
byli na ogół życzliwi i nikogo nie ska-
zaliby na wieczne potępienie. Zwłaszcza
kiedy zabrakłoby go już wśród żywych.
Sam też chyba miałby świadomość, że
tylu grzechów naraz, sam Pan Bóg by mu
nie wybaczył i nie prosił władcę piekieł
o wyrozumiałość względem tego lokato-
ra piekielnego świata. Leżał teraz w szpi-
talnym łóżku, patrzył w sufit i było mu
wszystko jedno czy to raj, czyściec czy
piekło. On wszędzie dałby sobie radę.
Panu Bogu prawiłby komplementy, fał-
szywe – a jakże, bo miałby tę świado-
mość, że Pan Bóg nie ma czasu ani ocho-
ty sprawdzać wersje jakiegoś tam Jacka
Wilka. W czyśćcu nawracałby pogubione
dusze, grając i śpiewając im niekoniecz-
nie kolędy czy inne pieśni kościelne,
w piekle byłby prawą ręką ziemską pie-
kielnego Lucypera, bo Jacek Wilk miał
liczne talenty, które nigdy go nie zawo-
dziły w najtrudniejszych chwilach.
– Dlaczego? Dlaczego ja i za co? – za-
czynał odzyskiwać świadomość i docie-
rały do niego pytania, jakie zadaje sobie
każdy poszkodowany. – Nikogo nie za-
biłem, nikogo nie pobiłem, jakież mogą
być inne krzywdy. Próbował zapytać
o to białego anioła stojącego teraz nad nim
i sprawdzającego czy kroplówka schodzi
regularnie do jego żyły ale nie mógł wy-
dobyć głosu.
– Niech pan leży spokojnie, niech pan nie
rzuca się na łóżku, ma pan 27 szwów. Za-
raz dostanie pan coś na uspokojenie.
Pewnie na uspokojenie wieczne – pomy-
ślał – ale w takim razie po co mieliby go
ratować? Uspokoił się widząc, że biały
anioł zaczął się lekko uśmiechać. To jed-
nak chyba raj - kontynuował swoje myśli.
Tymczasem pielęgniarka taksowa-
ła wzrokiem pacjenta: przystojny fa-
cet – pomyślała po kobiecemu. _ Pew-
nie podoba się wielu kobietom. Wysoki
i te zielone oczy. Teraz za mgłą ale kie-
dy był zdrowy, pewnie przyciągały uwa-
gazeta03_2014.indd 20gazeta03_2014.indd 20 2014-02-24 11:49:232014-02-24 11:49:23
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 21
Czynimy to raczej rzadko, ale ostatnio nazbierało się poczty w naszyj skrzynce, oj nazbiera-
ło. Nie jesteśmy w stanie wydrukować wszystkich listów, całej poczty, która napłynęła do nas po
ostatnim wydaniu gazety. Były w niej słowa pochlebne, były i takie, które trudno drukować ze
względu na wulgaryzmy, były też i takie, które zarzucały nam wąskie spectrum tematyczne. De-
cydując się na druk części tej poczty, nie wybieraliśmy zbytnio tych listów; trudno nas zatem posądzić o jakowąś manipulację. Wybieraliśmy ra-
czej drogą losowań: na kogo padnie na tego bęc. Niekiedy musieliśmy tylko mocno skracać owe teksty, by zostawić trochę miejsca na inne te-
maty i publikacje. Możemy tylko obiecać, że sukcesywnie będziemy drukować także inne listy. Dziś drukujemy część listów jakie napłynęły do
nas drogą mailową i listowną. (Tak… tak… ludzie jeszcze piszą listy tradycyjnie, na papierze)
Przez prawie 30 lat mieszkałam
w Zabierzowie dziś mieszkam w Da-
nii ale dostaję tą gazetę Znad Rudawy
pocztą od mojej siostry, która mieszka
w Zabierzowie. Bardzo mi się ta gaze-
ta podoba. Czytam w internecie także
inne krakowskie gazety ale tam są tylko
ogłoszenia i wiadomości o tym, że jest
jakaś dziura w ulicy, albo że już w ca-
łym mieście trzeba płacić za parkowa-
nie samochodów. (akurat uważam to za
skandal i ograniczanie swobód obywa-
telskich). Z waszej gazety dowiaduję
się przynajmniej o zwykłym życiu, cie-
kawych ludziach, nawet kiedyś moich
znajomych. Zwraca uwagę piękny ję-
zyk tej gazety. Ludzie, którzy u was pi-
szą wiedzą jak pisać. Ja umiem to do-
cenić zwłaszcza kiedy już 50 lat miesz-
kam za granicą Polski. Gratulacje.
Margaret Kirgstein
Dzień dobry Panu, Panie Redaktorze
Dał Pan fantastyczny odpór swoje-
mu adwersarzowi, który, jednakowoż,
jak przypuszczam, nie będzie w stanie
zrozumieć Pańskiej retoryki. Po praw-
dzie nie znam pana J. Swiątka w ogó-
le, no ale odpór dostał i nieważne, że on
nie uchwyci raczej sedna, istoty spra-
wy, ważne, że inni czytelnicy lutowego
„Znad Rudawy” pojmą. Teraz czekam
na jego replikę.
Pana też osobiście nie znam, choć pa-
miętam, że pisywał Pan już od dawna
do „Znad Rudawy”, zanim został jej Na-
czelnym. W lutowym numerze jaśnie-
je, niczym gwiazda betlejemska, tekst
pani Lucyny Drelinkiewicz „Ruska”.
Jest doskonały i w formie i w treści. Pro-
szę Jej z łaski swojej pogratulować od
czytelników to znaczy ode mnie i od
męża. Ponadto muszę podkreślić, że
zawsze Pana
teksty pro-
blemowe są
chętnie przez
nas czyta-
ne, wspomi-
nam o tym,
a przecież
wiem, że Pan
na pewno
wie, że dobrze pisze i nic Panu po jako-
wyś dodatkowych laurkach, swoją cenę
Pan zna.
Może kiedyś gdzieś się spotkamy przy
jakiejś okazji, jeśli los będzie łaskawy.
Serdecznie pozdrawiam i życzę mnó-
stwo radości z prowadzenia pisma,
a także i nade wszystko w życiu osobi-
stym w Nowym 2014 Roku!
Barbara D. inaczej „barka”
gę. Spojrzała na kartę szpitalną. Trzy dni
leżał w śpiączce, to musiała być bardzo
skomplikowana operacja. Kiedy go tu
przywozili, ona miała wolne. Widzi go
teraz po raz pierwszy. Miał szczęście, że
go szybko znaleźli. Ciekawe skąd jest?
Czerstwa twarz poniekąd zdradzała po-
chodzenie. Ludzie z miasta nie mają tak
zdrowej cery. Miała w tym względzie
spore doświadczenie. Niejeden pacjent
leżał wcześniej w tym łóżku, w którym
leży on teraz. Ci z miasta, mają dziw-
nie blade twarze, jakby nigdy słońca nie
widzieli. Co innego on: to nie była oka-
zjonalna opalenizna z Egiptu czy Nige-
rii, to była opalenizna rodzima, zdrowa,
codzienna. Mocne, a nie zwiotczałe bary.
To musi być ktoś bardzo aktywny – snuła
swoje myśli pielęgniarka. Ciekawe spod
jakiego jest znaku?
Lubiła się bawić takimi pytaniami z każ-
dym nowym pacjentem. Nieraz zakła-
dała się z samą sobą czy potrafi po wy-
glądzie poznać spod jakiego znaku jest
pacjent, a potem skrzętnie zapisywała
w swoim zeszyciku kto wygrał ten za-
kład: ona czy ona, ale ta druga, która się
pomyliła?
To była taka jej zabawa na odtrutkę tego
wszystkiego z czym miała do czynienia
na co dzień, co widziała każdego dnia,
jakie tragedie, jakie dramaty i jaką roz-
pacz rodziny chorego. Widziała też i ra-
dość, a raczej ulgę, zwłaszcza jeśli od-
szedł ktoś, kogo nikt nie odwiedzał. Ob-
serwowała, kto pojawił się szpitalu jedy-
nie po to, by odebrać akt zgonu, potrzeb-
ny do pochówku i odbioru ubezpiecze-
nia, jeśli takowe zmarły posiadał. Tacy
mieli smutek na twarzy i radość w ser-
cu. Ona tę radość zawsze potrafiła zoba-
czyć. To taki dar od Boga nie wiadomo
po co…
– Niech pan leży spokojnie – powtórzy-
ła. – Przyjdę do pana za chwilę.
Jacek Wilk zaczynał kojarzyć miejsce.
Tak, to był szpital, a on sam jest już po
operacji. Wciąż jednak szukał odpowie-
dzi na pytanie: za co? I kto? Ten co wbił
mu nóż w serce biegł szybko w jego stro-
nę, wpadł na niego z impetem. Był za-
rośnięty, miał na sobie jakąś żółtą żało-
sną kurtkę. To nie mógł być żaden miej-
scowy, to musiał być pewnie jakiś obcy.
Może nawet z zagranicy. Pełno teraz
w gminie emigrantów z Ukrainy, Ro-
sji, Rumunii czy z innych, bardziej eg-
zotycznych państw. Oni uciekają przed
strachem w swoim kraju, szukają u nas
szansy i nadziei na inne lepsze życie.
Tacy zrobią wszystko: zabiją, pobiją, po-
łamią. Zależy od tego, kto ich wynajmie
i ile za to zapłaci. To pewnie sprawka tej
Pomorskiej z Podborza. Ona musi być
zawsze lepsza. Tak, to na pewno ona ko-
muś zapłaciła. Ma pieniądze, drogo się
ubiera,. Tyle razy próbował się domyślać
dlaczego ludzie w Podborzu mają do niej
większe zaufanie aniżeli do niego. Niech
ja tylko wyzdrowieję – snuł marzenia.
Jeszcze nie wiedział co zrobi i jak postą-
pi z Pomorską ale na pewno coś wymyśli
jak tylko odzyska siły i wróci do domu.
Widać nie były to silne marzenia, bo wła-
śnie na plan pierwszy w jego zmysłach
wysunął się biały anioł w białym czepku,
który przed chwilą stał nad jego łóżkiem.
– Warta grzechu – pomyślał, bo Jacek
Wilk nawet w najbardziej dramatycz-
nych momentach myślał zawsze o tym
samym.
Z Pomorską rachunki wyrównam potem.
– zapewnił sam siebie.
I zasnął.
Listy do Redakcji
gazeta03_2014.indd 21gazeta03_2014.indd 21 2014-02-24 11:49:242014-02-24 11:49:24
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów22
gazeta03_2014.indd 22gazeta03_2014.indd 22 2014-02-24 11:49:312014-02-24 11:49:31
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 23
PODATNICY!
Czas rozliczeń podatkowych za 2013 rok trwa . Mieszkańcy Gminy Zabierzów rozliczają się w Drugim Urzędzie Skarbowym
Kraków mieszczącym się przy ulicy Krowoderskich Zuchów 2 w Krakowie. O właściwości miejscowej urzędu decyduje miejsce
zamieszkania na ostatni dzień roku . Natomiast w przypadku, gdy podatnik wyprowadził się z Polski przed tym dniem, zeznanie
musi złożyć do urzędu właściwego według ostatniego miejsca zamieszkania w Polsce.
W ramach akcji PIT zostały przygotowane dla podatników liczne udogodnienia:
- pracująca sobota w urzędach skarbowych 5 kwietnia (będzie można w tym dniu skorzystać z pomocy urzędników i złożyć dekla-
rację w urzędzie skarbowym),
- wydłużone godziny pracy w urzędach skarbowych –28, 29 i 30 kwietnia.
Jednakże Podatników Drugiego Urzędu Skarbowego Kraków zachęcamy do złożenia PIT przez Internet.
Pracownicy Drugiego Urzędu Skarbowego Kraków służą Państwu pomocą w każdą środę (od lutego do kwietnia 2014 r.). Prosimy
o zgłoszenie się do pokoju 310 w budynku przy ul. Krowoderskich Zuchów 2.
Ponadto informację o tym jak złożyć zeznanie przez Internet oraz o zaletach składania zeznania przez Internet znajdziecie Państwo
na stronie Urzędu Gminy w zakładce Polecamy (pliki do pobrania Akcja-PIT-2014.pdf).
Naczelnik Drugiego Urzędu Skarbowego Kraków zwraca uwagę na odmienność rozliczenia za 2013 r. niektórych ulg w porówna-
niu do lat ubiegłych. Dotyczy to między innymi rozliczenia ulgi prorodzinnej i internetowej.
Od 2013 r. ulga prorodzinna jest uzależniona nie tylko od ilości dzieci ale także od uzyskanych dochodów. Ulga prorodzinna
przysługuje za każdy miesiąc kalendarzowy roku podatkowego, w którym podatnik:
• wykonywał władzę rodzicielską,
• pełnił funkcję opiekuna prawnego, jeżeli dziecko z nim zamieszkiwało,
• sprawował opiekę poprzez pełnienie funkcji rodziny zastępczej na podstawie orzeczenia sądu lub umowy zawartej ze starostą,
w stosunku do:
1) jednego małoletniego dziecka – w wysokości 92,67 zł jeżeli dochody podatnika
a) pozostającego przez cały rok podatkowy w związku małżeńskim i jego małżonka, nie przekroczyły w roku podatko-
wym kwoty 112.000 zł,
b) niepozostającego w związku małżeńskim, w tym również przez część roku podatkowego, nie przekroczyły w roku po-
datkowym kwoty 56.000 zł, za wyjątkiem podatnika samotnie wychowującego małoletnie dziecko, do którego ma zastoso-
wanie kwota dochodu 112.000 zł;
2) dwojga małoletnich dzieci –w wysokości 92,67 zł , na każde dziecko;
3) trojga i więcej małoletnich dzieci - kwota:
a) 92,67 zł odpowiednio na pierwsze i drugie dziecko,
b) kwota 139,01 zł na trzecie dziecko,
c) kwota 185,34 zł, na czwarte i każde kolejne dziecko.
A zatem podatnik, który przez cały rok podatkowy wykonywał władzę rodzicielską, pełnił funkcję opiekuna prawnego, bądź spra-
wował opiekę poprzez pełnienie funkcji rodziny zastępczej w stosunku do:
1) jednego małoletniego dziecka – o ile spełnia kryterium dochodowe, odliczy od podatku kwotę 1112,04 zł,
2) dwojga małoletnich dzieci - odliczy od podatku kwotę 1112,04 zł na każde dziecko,
3) trojga i więcej małoletnich dzieci - odliczy od podatku kwotę:
a) po 1.112,04 zł na pierwsze i drugie dziecko,
b) 1.668,12 zł na trzecie dziecko,
c) 2.224,08 zł na czwarte i każde kolejne dziecko.
Ulga przysługują także na dzieci własne lub przysposobione bez względu na ich wiek, które zgodnie z odrębnymi przepisami
otrzymywały zasiłek (dodatek) pielęgnacyjny lub rentę socjalną i dzieci do ukończenia 25 roku życia uczące się w szkołach, o któ-
rych mowa w przepisach o systemie oświaty, przepisach o szkolnictwie wyższym lub w przepisach regulujących system oświato-
wy lub szkolnictwo wyższe obowiązujących w innym niż Rzeczpospolita Polska państwie, jeżeli w roku podatkowym nie uzyskały
dochodów podlegających opodatkowaniu na zasadach określonych w art. 27 lub art. 30b w łącznej wysokości przekraczającej kwo-
tę 3.089 zł, z wyjątkiem renty rodzinnej.
Ulga internetowa podlega odliczeniu od podstawy opodatkowania (dochodu – jeżeli odliczenie dokonywane jest na podstawie
ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych lub przychodu – jeżeli odliczenie dokonywane jest na podstawie ustawy o zry-
czałtowanym podatku dochodowym od osób fizycznych).
Od roku 2013 z ulgi internetowej mogą skorzystać osoby, które w latach 2005-2011 nie dokonywały odliczeń z tego tytułu lub po raz
pierwszy uwzględniły ulgę w rozliczeniu za 2012 r. Osoby te mogą odliczać wydatki poniesione za dostęp do Internetu wyłącznie
przez dwa kolejne lata podatkowe. Oznacza to, że dla wszystkich tych podatników, którzy w zeznaniach podatkowych składanych za
2011 r. i lata wcześniejsze korzystali z ulgi internetowej, zeznanie za 2012 r. było ostatnim, w którym mogli dokonać odliczenia ponie-
sionych z tego tytułu wydatków. Zgodnie z przepisem przejściowym osoba, która w zeznaniu podatkowym składanym za rok 2012 po
raz pierwszy skorzystała z odliczenia ulgi na Internet, będzie mogła skorzystać z tego odliczenia wyłącznie za rok 2013.
gazeta03_2014.indd 23gazeta03_2014.indd 23 2014-02-24 11:49:322014-02-24 11:49:32
Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów24
„Znad Rudawy” - Miesięcznik Społeczno-Kulturalny Gminy Zabierzów. Adres Redakcji: SCKiP Gminy Zabierzów, ul. Szkolna 2,
32-080 Zabierzów. Współpraca z Urzędem Gminy Zabierzów. ISSN 1505 2869.
e-mail: [email protected]. Redaktor Naczelny: Witold Ślusarski. Współpraca: Lucyna Drelinkiewicz, Łukasz Grzelewski, Aleksander Płazak.
Foto: E. Czajka, U. Obydzińska, Aleksander Płazak, archiwum SCKiPGZ
Skład i łamanie tekstów, druk: Poligraficzny Zakład Usługowy „Drukmar”, 32-080 Zabierzów, ul. Rzemieślnicza 10.
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów w nadesłanych tekstach. Artykułów nie zamówionych nie zwracamy.
Puchar Kmity
Najlepsza impreza pływacka
w Polsce w roku 2013
w plebiscycie Omegatiming
Miło nam poinformować ze organi-
zowane przez UKP Kmita Zabierzów
oraz Ośrodek Sportowo- Rekreacyj-
ny zawody pływackie o Puchar Ryce-
rza Kmity zostały wybrane jako najlep-
sze zawody w Polsce w roku 2013. Po-
zostawiły w tyle takie renomowane im-
prezy sportowe jak Gdyński Maraton
na wodach otwartych, Memoriał Mar-
ka Petrusewicza z Wrocławia, Puchar
Silesia z Katowic, Otwarte Mistrzostwa
Warszawy.
Szachiści z gminy
Zabierzów górą
W styczniu 2014 r. w Skawinie
odbył się Powiatowy Turniej Szacho-
wy dla szkół podstawowych i gimna-
zjów, rozgrywany w grupie dziewcząt
i chłopców. Wzięli w nim udział rów-
nież przedstawiciele kilku szkół naszej
gminy.
Turniej był bardzo emocjonujący
i po wielkim maratonie rozegrane zo-
stały decydujące pojedynki. Ostat-
nia partia zadecydowała o kolejno-
ści pierwszych trójek, wśród których
znaleźli się głównie uczniowie gminy
Zabierzów. Zestawienie wyników:
SP Dziewczęta:
• I miejsce- Marysia Krawczyk -
Zabierzów
• II miejsce- Milena Ślusarczyk -
Rząska
SP Chłopcy:
• I miejsce- Krzysztof Szczurek –
Rudawa
• II miejsce- Piotr Krawczyk – Za-
bierzów
Gimnazja Dziewczęta:
• I miejsce- Justyna Sotwin – Rząska
Gimnazja Chłopcy:
• I miejsce- Dawid Baster – Rząska
• III miejsce- Jakub Miśtak – Rząska
• IV miejsce- Arkadiusz Janik –
Rząska
E. Trzaska
Mistrzowie
z Grota Zabierzów
W hali sportowej Ośrodka Sporto-
wo-Rekreacyjnego w Zabierzowie 8 lu-
tego 2014 r. rozegrane zostały kolejne
Halowe Mistrzostwa Małopolski‚ 2014
w łucznictwie. Na starcie stanęło 45 za-
wodniczek i zawodników reprezentują-
cych 6 klubów Małopolski.
Imprezę otworzył v-wójt Gminy Za-
bierzów – Wojciech Burmistrz. Obec-
nymi na otwarciu byli sołtys Zabie-
rzowa Wiesław Cader, przewodniczą-
cy Komisji Promocji i Kultury i Spor-
tu Gminy Zabierzów – Jerzy Kowa-lik oraz Mieczysław Nowakowski repre-
zentujący Małopolskie Zrzeszenie Lu-
dowe Zespoły Sportowe.
List intencyjny od Marszałka Wo-
jewództwa Małopolskiego – Mar-
Pływanie
Szachy
Łucznictwo
ka Sowy – odczytała prezes klubu –
Marta Dudek.
W konkurencji open wśród kobiet zwy-
ciężyła Karina Lipiarska /Grot Zabie-
rzów/ pokonując w finale aktualną Mi-
strzynię Polski - Agatę Bulwa /Dabro-
via Dabrowa Tarnowska/ 6:2. Trzecią
była Katarzyna Mickiewicz /Dąbrovia/.
Na dalszych miejscach uplasowały
się pozostałe reprezentantki Zabierzo-
wa - Karolina Szajnowska (5), Adrian-na Kawa (7), Zuzanna Kulig (12), Ewa Ramut (14), Anna Michalik (19)
i Karolina Kowalewska (23).
W konkurencji open wśród mężczyzn
zwyciężył kadet z Zabierzowa - Kry-
stian Molenda/Grot Zabierzów/, poko-
nując w finale Mieczysława Przygodę
/Płaszowianka/. Tym samym Krystian
obronił tytuł Halowego Mistrza Mało-
polski zdobyty w roku ubiegłym. Miej-
sce 3 zająłJakub Kot z Dąbrovii Dąbro-
wa Tarnowska.
Rundę kwalifikacyjną przeszli również
kadeci Grota Zabierzów - Jakub Du-dek (6) i Piotr Ziębiński (8), docierając
do ćwierćfinałów turnieju. Na dalszych
miejscach zawody zakończyli Bartosz Siudek (14), Kucia Kamil (16) i Marcin Majewski (17).
W łukach bloczkowych zwyciężyła Re-
nata Leśniak przed Magdaleną Za-rzycką i Jakubem Fularskim - wszyscy
z MGOKiS Dobczyce.
Równolegle do konkurencji otwartej,
w której rywalizowali wszyscy zawod-
nicy - bez względu na kategorię wie-
kową - przeprowadzono klasyfikację
wśród kadetów.
W kategorii juniorek młodszych naj-
lepszą okazała się Anna Forgiel /Dą-
brovia/, przed Edytą Targosz i Pauliną Kamińską /obie - Sokole Oko Zawad-
ka/. Najlepsza z Grota Zabierzów - Zu-zanna Kulig - zajęła miejsce 6. Na ko-
lejnych zawody zakończyły: Ewa Ra-mut (8), Anna Michalik (13) i Karolina Kowalewska (16).
Wśród juniorów młodszych ponownie
zwyciężył Krystian Molenda /Grot Za-
bierzów/, przed Dawidem Ćwierz /MGI-
KiS Dobczyce/ i Jakubem Dudkiem
/Grot Zabierzów/. Na miejscu 4 sklasy-
fikowany został Piotr Ziębiński /Grot
Zabierzów/, na 8. - Bartosz Siudek i na
11. Marcin Majewski.Medale i dyplomy oraz nagrody rze-
czowe dla najlepszych wręczyły: Maria Kwaśnik – Przewodnicząca Rady Gmi-
ny Zabierzów i prezes Grota Zabierzów
– Marta Jabłońska.
Aleksander Jabłoński
gazeta03_2014.indd 24gazeta03_2014.indd 24 2014-02-24 11:49:322014-02-24 11:49:32
okladki_marzec.indd 3okladki_marzec.indd 3 2014-02-25 09:43:492014-02-25 09:43:49
okladki_marzec.indd 4okladki_marzec.indd 4 2014-02-25 09:43:512014-02-25 09:43:51