36
ZACZYTAJ SIĘ PATTI CALLAHAN HENRY DUŻA CZCIONKA Każda kobieta pragnie być kochaną. Inspirowana prawdziwą historią Marzenia Kate Wzruszająca i piękna opowieść MARY ALICE MONROE Marzenia

Marzenia Kate

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Życie trzydziestopięcioletniej Kate z pozoru jest godne pozazdroszczenia. Ma wspaniałego chłopaka, świetnie prosperujący butik, cudowną, kochającą rodzinę. W sercu kryje jednak bolesną tajemnicę. Trzynaście lat wcześniej Kate urodziła córkę, którą oddała do adopcji. Nim ułoży sobie życie u boku Rowana, musi zmierzyć się z przeszłością. Chce porozmawiać z Jake’m, jej pierwszą miłością i ojcem jej dziecka. Czy to spotkanie pozwoli Kate odzyskać spokój ducha?

Citation preview

Page 1: Marzenia Kate

ZACZYTAJ SIĘ

PATTI CALLAHAN HENRY zaczytaj się

Cena detal. 14,90 zł

DUŻA CZCIONKA

Każda kobieta pragnie być kochaną.

Inspirowana prawdziwą historią

MarzeniaKate

Wzruszająca i piękna opowieśćMARY ALICE MONROE

duża czcionka

Życie trzydziestopięcioletniej Kate z pozoru jest godne pozazdroszczenia. Ma wspaniałego chłopaka, świetnie prosperujący butik, cudowną, kochającą rodzinę. W sercu kryje jednak bolesną tajemnicę.

Trzynaście lat wcześniej Kate urodziła córkę, którą oddała do adopcji.

Nim ułoży sobie życie u boku Rowana, musi zmierzyć się z przeszłością. Chce porozmawiać z Jake’m, jej pierwszą miłością i ojcem jej dziecka.

Czy to spotkanie pozwoli Kate odzyskać spokój ducha?

PATTI CALLA

HA

N H

ENRY

MarzeniaKate

Page 2: Marzenia Kate

Callahan_Marzenia_Kate.indd 2allahan_Marzenia_Kate.indd 2 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 3: Marzenia Kate

Patti Callahan Henry

MarzeniaKate

tłumaczenie

Lucyna Wierzbowska

Callahan_Marzenia_Kate.indd 3allahan_Marzenia_Kate.indd 3 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 4: Marzenia Kate

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2013

Druk: Drukarnia Colonel, Kraków

Tytuł oryginałuAnd Th en I Found You

Text Copyright © 2013 by Patti Callahan HenryPublished by arrangement with St. Martin’s Press, LLC. All rights reserved

Copyright © for the translation by Lucyna Wierzbowska

Fotografi a na pierwszej stronie okładki© Prochkailo/Shutterstock.com

Opieka redakcyjnaAdriana Celińska

Aleksandra KamińskaEwa Polańska

Opracowanie tekstuBarbara Gąsiorowska

Projekt typografi cznyDaniel Malak

ŁamaniePiotr Poniedziałek

ISBN 978-83-240-2440-7

Callahan_Marzenia_Kate.indd 4allahan_Marzenia_Kate.indd 4 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 5: Marzenia Kate

13

Prolog

Bluffton, Karolina Południowa

Dwudziesty marca obfi tował we wszystko, co pierwsze. Dla trzynastoletniej Katie Vaughn okazał się on dniem, który nadał bieg każde-

mu kolejnemu dniu w jej życiu, początkiem wszyst-kiego, co stało się później.

Było około dwunastej, trwała właśnie przerwa, a Katie zwisała do góry nogami z drabinki. Jej bla-dą twarz pokrywała siateczka piegów, a rdzawe wło-sy nurzały się w kałuży – obrzydliwej zupie z błota i limonkowo zielonej mazi powstałej ze świeżo sko-szonej trawy. Katie nie zwracała na to uwagi. Wie-działa, jak zwisać do góry nogami, rozhuśtać się wy-starczająco mocno, aby chwycić szczebelek drabinki,

Callahan_Marzenia_Kate.indd 13allahan_Marzenia_Kate.indd 13 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 6: Marzenia Kate

14

obrócić się o sto osiemdziesiąt stopni i wylądować na stabilnym gruncie półtora metra dalej. Katie się po-pisywała i była tego świadoma, zresztą usłyszała od mamy, że jeśli jest w czymś dobra, powinna to robić.

Tamtego dnia  – pierwszego dnia wiosny  – nikt inny nie zbliżyłby się do drabinek ze względu na te muliste kałuże. Ale jeśli chodzi o zręczność, Katie nie miała sobie równych w całej szkole Wesley Prep. Chwyciła szczebelek i wylądowała na trawie, uśmie-chając się nieśmiało. Jack Adams odwrócił się w jej stronę, aby ten uśmiech odwzajemnić i – psiakrew! – właśnie w tej chwili poczuła, że jej stopa ślizga się po mokrej ziemi. W mgnieniu oka straciła równowagę i wylądowała w błocie z rozłożonymi nogami, a jej włosy rozsypały się wokół niczym wodorosty.

– Cholera.Czasami dzieci mówią to, co czują, a nie to, czego

ich nauczono, i to był właśnie jeden z tych niefortun-nych momentów w życiu Katie Vaughn. Zakazane słowo padło z jej ust, zanim zdążyła się zorientować. Przeklęła wtedy po raz pierwszy w życiu, a przekleń-stwo smakowało jak cierpki sok z cytryny w pierw-szym kontakcie z  językiem. Wrażenie to było cał-kiem przyjemne, dopóki nie spojrzała w górę i nie zobaczyła dyrektora, który spoglądał na nią ze zmar-szczonymi brwiami.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 14allahan_Marzenia_Kate.indd 14 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 7: Marzenia Kate

15

– Czyżbyś przeklęła na terenie mojej szkoły, mło-da damo? – zapytał pan Proctor.

Katie popatrzyła mu prosto w oczy. Właśnie zrobi-ła jedną niewłaściwą rzecz i nie miała zamiaru jesz-cze na dokładkę kłamać.

– Tak, proszę pana – odparła. – Proszę ze mną. Zadzwonimy do twojej mamy –

powiedział dyrektor, wypowiadając kolejne słowa w taki sposób, jakby oddzielała je kropka. Odszedł, licząc oczywiście na to, że Katie pójdzie za nim.

Katie zerknęła na Jacka i wzruszyła obłoconymi ramionami. Mogłaby przysiąc, że Jack się śmiał.

Gdy dyrektor odesłał ją do domu, aby „oczyściła ubranie i mowę”, usiadła w alkowie w swojej sypialni i nie ruszała się stamtąd aż do wieczora. Mały pokoik z pomalowanym na biało łóżkiem był jej kryjówką. Za sprawą tapety w pnące róże wyglądał jak sztuczny, wiecznie kwitnący ogród. Zniszczone meble z ciem-nego drewna pomalowano na blady róż, który miał pasować do koloru tapety, ale okazał się niewypałem. Podobnie chyba zresztą było z tą sytuacją w szkole, kiedy próbowała zaimponować Jackowi, a  wpadła w błoto. Kompletny niewypał.

Siedziała tak przy oknie i czekała, sama nie wie-dząc na co, dopóki Jack zaczął rzucać żołędziami w szybę.

Katie otworzyła okno.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 15allahan_Marzenia_Kate.indd 15 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 8: Marzenia Kate

16

– Hej – zawołała, a okno zakołysało się na zardze-wiałych zawiasach.

– Chodź tutaj – powiedział, rozglądając się wokół jak chłopiec, który obawia się, że zostanie przyłapa-ny. – Masz szlaban?

– Nie mam – odparła. – Moja mama wie, że cza-sem człowiek nie ma wyjścia i po prostu musi przekląć.

Jack zachichotał i rzucił szyszką w stronę podwór-ka za domem. Był chłopcem, który przywykł do tego, aby ciągle czymś rzucać.

– To wyjdź.Tak, to było właśnie to, na co czekała  – spacer

w świetle księżyca z Jackiem Adamsem.Katie zerkała na księżyc każdej nocy, aby się upew-

nić, że wciąż jeszcze wisi jej nad głową przytrzymy-wany od góry przez niewidzialne siły, tak jak gdyby księżyc mógł być gdzie indziej niż na niebie. Chcia-ła mieć pewność, że zgodnie z tym, co mówił dzia-dek, luna podąża za nią krok w krok. I jeszcze nigdy się nie zawiodła.

Wiosna w Blufft on w Karolinie Południowej aż pu-chła od nowych perspektyw. Wybiegając na zewnątrz, Katie czuła w sobie puls ziemi. Wraz z  Jackiem po-dreptali kamienną ścieżką prowadzącą nad May River, jej ukochaną rzekę, która płynęła szerokim korytem pośród tak wielkiej obfi tości przyrody, że Katie wie-rzyła, iż cały świat musiał zrodzić się w jej dorzeczu.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 16allahan_Marzenia_Kate.indd 16 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 9: Marzenia Kate

17

Naukowcy nie mieli racji co do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, gdyż to May River stanowiła prawdziwy rajski ogród. Jack wziął Katie za rękę, opla-tając jej palce swoimi palcami jak opornik porastają-cy treliaż nad gankiem przed domem.

Siedzieli w milczeniu na niszczejącej dębowej kło-dzie, aż w końcu Jack powiedział:

– Nie mogę uwierzyć, że nie masz szlabanu. Mój tata kazałby mi wybrać któryś z moich pasków, gdy-by pan Proctor złapał mnie na czymś takim.

– Jesteś chłopakiem i nie możesz przeklinać przy koleżankach. Wydaje mi się jednak, że powód, dla którego mówisz daną rzecz, jest ważniejszy niż sam fakt, że ją mówisz. Gdybym odezwała się w ten spo-sób do moich głupich młodszych sióstr lub nauczy-ciela, mama zamknęłaby mnie w pokoju na tydzień. Ale przeklęłam, bo upadłam i wylądowałam prawie w samym wnętrzu ziemi.

Jack zachichotał. – Uwielbiam, gdy o czymś opowiadasz. Jesteś za-

bawna, Katie.I wtedy zrobił to, czego pragnęła najbardziej w ży-

ciu – pocałował ją w usta nad jej ukochaną rzeką, gdy na niebie jaśniał księżyc. Trwało to sekundę – musnął ją ustami i szybko się odsunął, zanim zdążyła w peł-ni odwzajemnić pocałunek. Odwrócił głowę w prze-ciwną stronę.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 17allahan_Marzenia_Kate.indd 17 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 10: Marzenia Kate

18

– Chyba najpierw powinienem zapytać – powie-dział.

– Teraz mnie zapytaj.Popatrzył na nią z uśmiechem. Drugi pocałunek

okazał się jeszcze lepszy niż pierwszy. Katie uznała, że właśnie ten był prawdziwym pierwszym pocałun-kiem, ponieważ trwał wystarczająco długo, aby mo-gła poczuć lemoniadę na ustach Jacka.

Siedzieli w milczeniu. Świerszcze grały im pieśni pochwalne, a przynajmniej tak uważała Katie.

Jack włożył palec w dziurę w kłodzie i wyciągnął stamtąd trochę ziemi, którą strzepnął na trawę.

– A więc teraz jesteś moją dziewczyną?Katie popatrzyła na niego, robiąc – jak miała na-

dzieję – uroczo zdziwioną minkę. – Oczywiście. – Wiesz, dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny – po-

wiedział Jack – a moja szalona mama uważa, że obiet-nicy złożonej pierwszego dnia wiosny nie można ni-gdy, przenigdy złamać.

– Nic dzisiaj nikomu nie obiecywałam – odparła Katie – więc mnie to nie dotyczy. Jeszcze...

– Mnie też nie. – Lepiej pójdę już na kolację, bo naprawdę dosta-

nę szlaban – stwierdziła Katie.Doszli do rozwidlenia, trzymając się za ręce. Do

ich domów wiodły ścieżki biegnące w przeciwnych

Callahan_Marzenia_Kate.indd 18allahan_Marzenia_Kate.indd 18 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 11: Marzenia Kate

kierunkach. Jack popatrzył w  stronę domu Katie, którego jeszcze nie było widać na horyzoncie, jak gdyby jej rodzice mogli obserwować wszystko, co wydarzyło się nad rzeką.

– Już dalej sobie poradzę – powiedziała Katie, wie-dząc, że nie chce jeszcze wracać do domu.

– Jesteś pewna? – zapytał. – Tak – odparła i pocałowała go w biegu, a potem

pochyliła się w taki sposób, że ich przednie zęby zde-rzyły się ze sobą. Pobiegła ścieżką w górę i kiedy wie-działa, że już jej nie widzi, zatrzymała się i skręciła w prawo, w kierunku swojej ulubionej wierzby – tej o pniu grubym jak trzech mężczyzn. Chowała się za-równo pod nią, jak i w niej. Prawdziwa forteca. Sia-dając na ziemi pod jej opiekuńczymi konarami, mó-wiła na głos:

– Dzisiaj po raz pierwszy przeklęłam. Dzisiaj po raz pierwszy się całowałam. Dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny i  zaraz złożę swoją pierwszą obietni-cę: nigdy, przenigdy nie pokocham nikogo poza Jo-nathonem Grayem Adamsem, moim Jackiem.

Niektórzy ludzie wypowiadają życzenia, patrząc w gwiazdy lub zdmuchując świeczki na torcie uro-dzinowym, a Katie Vaughn złożyła swoją obietnicę pierwszego dnia wiosny, gdy na niebie widać było po-łowę tarczy księżyca, i w tamtej chwili nic nie miało większego znaczenia niż to przyrzeczenie – przyrze-czenie, którego nie mogła złamać i nigdy nie złamała.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 19allahan_Marzenia_Kate.indd 19 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 12: Marzenia Kate

Callahan_Marzenia_Kate.indd 20allahan_Marzenia_Kate.indd 20 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 13: Marzenia Kate

„A gdy zapadnie zmrok,spojrzę na księżyc blady na niebie,lecz zamiast niego zobaczę ciebie”.

Sammy Fain i Irving Kahal, 1938

Callahan_Marzenia_Kate.indd 21allahan_Marzenia_Kate.indd 21 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 14: Marzenia Kate

Callahan_Marzenia_Kate.indd 22allahan_Marzenia_Kate.indd 22 2013-07-11 10:37:352013-07-11 10:37:35

Page 15: Marzenia Kate

23

rozdział

Bluffton, Karolina Południowa

2010

Nieotwarty list leżał na brzegu stołu niby skrzydło gotowe do lotu. Trzydziestopięcio-letnia Katie Vaughn, na którą teraz mówio-

no „Kate”, chciała otworzyć kopertę, ale wciąż jesz-cze się wstrzymywała.

Pierwszy dzień wiosny w dalszym ciągu oznaczał dla niej coś więcej niż kwitnące żonkile. Był to dzień wszystkiego, co pierwsze. Kate miała pewien rytuał, święty rytuał. Każdego roku dokładała wszelkich sta-rań, aby zrobić wtedy coś, czego nigdy wcześniej nie robiła, coś, co tchnęłoby w ten dzień powiew nowości Sześć lat temu otworzyła butik. Rok wcześniej prze-biegła z siostrą maraton. Nie można też zapomnieć

Callahan_Marzenia_Kate.indd 23allahan_Marzenia_Kate.indd 23 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 16: Marzenia Kate

24

o wycieczce do Charleston z Norah. Cztery lata temu, gdy Rowan po raz pierwszy odwiedził ją w Karolinie Południowej, pływała z nim o północy w najciemniej-szych wodach. Pierwszego dnia wiosny mogła zrobić, powiedzieć lub zobaczyć cokolwiek, pod warunkiem że robiła, mówiła i widziała to po raz pierwszy.

W tym roku rodzice Kate, Nicole i Stuart, mieli po-znać rodziców Rowana. Po czterech latach związku Kate i Rowan w końcu znaleźli termin, kiedy ich ro-dzice nie tylko chcieli, ale też mogli się ze sobą spot-kać. Próbowali już wcześniej, ale zawsze coś stawa-ło na przeszkodzie: odwołany lot, groźba huraganu, atak grypy lub, w większości przypadków, nadmiar obowiązków w pracy. Urlop stał się prawdziwą udrę-ką – kogo odwiedzą Kate i Rowan?

Kate nie była pewna, czy jest gotowa na to spot-kanie, ale wiedziała, że życie płynie swoim rytmem, bez jej przyzwolenia.

I tak nadszedł już czas. Po czterech latach związ-ku ich rodzice powinni się spotkać. A przynajmniej tak jej mówiono.

Brzęczący dźwięk dzwonka przeszył ciszę panują-cą w lofcie Kate, a z interkomu dobiegł głos jej mamy.

– Wpuść mnie, kochanie.Loft Kate znajdował się na pierwszym piętrze hi-

storycznego budynku, tuż nad jej butikiem. Miesz-kanie zajmowało całe piętro, a okna wychodziły na

Callahan_Marzenia_Kate.indd 24allahan_Marzenia_Kate.indd 24 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 17: Marzenia Kate

25

ulicę wysadzaną dębami, biegnącą wzdłuż Broad Ri-ver, nad którą bujnie rozwijała się roślinność.

Kiedy drzwi windy się otworzyły, Kate ujrzała swo-ją mamę Nicole z papierosem w dłoni, który chwiał się leciutko jak baletnica na równoważni.

– Mamo – powiedziała Kate, łapiąc się z obrzydze-niem za nos. – Nie tutaj. No co ty?

– Oj, kochanie. – Nicole zbliżyła się do Kate i po-całowała ją w policzek z papierosem chwiejącym się raz w jedną, raz w drugą stronę. Następnie spokoj-nym krokiem podeszła do zlewu kuchennego, zacią-gając się głęboko, zgasiła żar wodą z kranu i wyrzu-ciła sprawcę zamieszania do kosza.

Miała na sobie białe lniane spodnie i pastelową ko-szulę z kołnierzykiem przypinanym na guziki. Nosi-ła ten zestaw niemal każdego dnia, pozwalając sobie jedynie na drobne wariacje w odcieniach koszul, aż do Święta Pracy, kiedy to przywdziewała stroje w ko-lorze khaki lub uprasowane ubrania z denimu. („Ni-gdy dżins – mawiała. – Tylko chłopcy noszą dżinsy, dla dziewcząt jest denim”). Miała krótkie rude włosy, które rozwichrzyła za pomocą żelu. Kate wiedziała, że chodziło jej o naturalny efekt, ale fryzura wyglą-dała po prostu niechlujnie.

– Zajrzałam do twojego sklepu, szukając czegoś na dzisiejszy wieczór, i pomyślałam, że wpadnę się przywitać.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 25allahan_Marzenia_Kate.indd 25 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 18: Marzenia Kate

26

– Znalazłaś coś? – zapytała Kate, choć wiedziała, jaka będzie odpowiedź.

– Próbowałam, ale masz tam takie modne rzeczy, za które trzeba słono zapłacić. Nawet gdyby coś mi się spodobało, nie mogłabym sobie na to pozwolić.

– To dobrze, że nic ci się nie spodobało. Na pew-no masz coś w szafi e na tę okazję. To nie będzie nic szczególnego.

– Wolałabym zrobić dobre wrażenie. – Nicole zerk-nęła na nieotwarty list i popukała palcem w brzeg ko-perty. – Chciałam też sprawdzić, czy u ciebie wszyst-ko w porządku, bo wiem, jaki dziś dzień, i rozumiem, że jest ci... trudno.

Tak, bliscy i  przyjaciele Kate usilnie starali się znaleźć idealne słowo na określenie tego dnia oraz wszystkiego, co się z  nim wiązało, i  wyraz „trud-no” był tak dobry jak każdy inny. Kate posłała ma-mie uśmiech.

– Dzięki, mamo. W tym roku jest w porządku, na-prawdę.

– Aj tam – powiedziała Nicole. – Miłość i  tylko miłość.

– Nie rozumiem. – Tylko miłość wszystko naprawi.Kate zachichotała. – Jesteś zabawna. Nigdy nie powiedziałam, że go

kocham.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 26allahan_Marzenia_Kate.indd 26 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 19: Marzenia Kate

27

– Dobry Boże, spotykasz się z nim od czterech lat i po prostu to widzę. A poza tym nigdy nie przedsta-wiałaś nam niczyich rodziców. Już czas, kruszynko. Już czas, aby się dziko i szaleńczo zakochać.

Kate podniosła się z miejsca. – Tara i Molly mogą być na dole w każdej chwili,

a ja mam jeszcze milion rzeczy do zrobienia przed kolacją, więc chodź się przytulić i biegnij do domu wybrać sobie jakiś strój, dobrze?

Zanim się rozstały, porozmawiały jeszcze o spra-wach organizacyjnych związanych z  kolacją. Choć Kate nalegała, aby rodzice nie zadawali sobie żadne-go trudu, Nicole przeforsowała pomysł, że przynie-sie przystawkę i ulubioną whisky męża na wypadek, gdyby Rowan nie miał jej w domu.

– Przecież tata przeżyje wieczór bez whisky. – Może i tak, ale nie taki wieczór – odparła Nico-

le i przytuliła córkę.Kate zauważyła ciemną smugę szminki na jej zę-

bach i pomachała palcem w powietrzu, jakby sama pozbywała się niechcianych śladów.

Nicole bez słowa wytarła szminkę. Bezgłośny ję-zyk matki i córki.

Uściskały się na pożegnanie, a Kate zastygła na chwilę przed zamkniętymi drzwiami windy wdzięcz-na, że matka wpadła w odwiedziny, bez względu na to, jakiej wymówki użyła. Nikt w jej zżytej rodzinie nie

Callahan_Marzenia_Kate.indd 27allahan_Marzenia_Kate.indd 27 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 20: Marzenia Kate

28

za bardzo wiedział, co powiedzieć i jak się zachować tego dnia. Wszyscy – mama, tata i siostry: Tara oraz Molly – chwytali się najróżniejszych sposobów. Uda-wali, że zapomnieli. Wysyłali kartki. Dzwonili. Wpa-dali w odwiedziny. Wpadali w odwiedziny dziesiątki razy. Któregoś dnia młodsza siostra Kate Molly przy-niosła jej do domu diadem i położyła go na blacie w kuchni, gdzie tkwił przez cały rok jak pomnik, do-póki Rowan nie zapytał, dla kogo jest ta lśniąca koro-na. Schowała wtedy diadem do pudła, w którym prze-chowywała wszystkie pozostałe pamiątki.

Kate była najstarszą z  trzech sióstr i  zawsze zdu-miewała rodziców znacznie bardziej niż Tara i Mol-ly. Daleko jej było do pilnej tradycjonalistki, więc nie wpisywała się w podstawowe wartości rodziny Vaugh-nów. Piętnaście lat temu, gdy wciąż jeszcze mówio-no na nią „Katie”, bliscy błagali, aby nie wyjeżdża-ła do położonej na dalekim południu Arizony, która ich skromnym zdaniem znajdowała się zdecydowa-nie zbyt blisko granicy z Meksykiem. Prosili, aby nie opuszczała Karoliny Południowej, i powtarzali to, co i tak już wiedziała. Jack ostrzegał, że jeżeli wyjedzie, ich związek może nie przetrwać próby czasu. Ale Ka-tie postawiła na swoim. W wieku dwudziestu lat nie spodziewała się, że mogłaby stracić cokolwiek czy kogokolwiek wartościowego: miłość, pewność, a już na pewno nie Jacka Adamsa. Pomysł zamieszkania na

Callahan_Marzenia_Kate.indd 28allahan_Marzenia_Kate.indd 28 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 21: Marzenia Kate

29

pustyni i pomagania młodym kobietom wydał jej się tak cudowny i przerażający zarazem, że nie wyobra-żała sobie, aby nie wyniknęło z niego tylko to, co naj-lepsze. Młodziutka Katie nie przewidziała – nie mo-gła przewidzieć – jak wiele przekreśli tą jedną decyzją, która wydawała się taka właściwa.

Być może ta rzekoma magia związana z dwudzie-stym marca rzeczywiście działała, gdyż od momentu złożenia obietnicy pod wierzbą Katie nigdy nie po-kochała żadnego mężczyzny całym sercem. W roz-mowach z Norah, swoją najlepszą przyjaciółką, ma-wiała często żartem, że tamtego dnia, kiedy po raz pierwszy w życiu się całowała, powinna zrobić jesz-cze jedną rzecz: zmusić Jacka do tego, aby również obiecał jej dozgonną miłość. Okazało się bowiem, że jednostronne zobowiązanie to za mało.

– A może chodzi o to, że taka miłość zdarza się tylko raz w życiu – mówiła przyjaciółce. – Tylko raz, a potem stajesz się bardziej rozważna.

Jednak Norah zupełnie się z tym nie zgadzała. Ale ona miała duszę romantyczki, podczas gdy Kate była realistką. A przynajmniej tak twierdziła.

A teraz u jej boku stał Rowan.

Kate była pewna, że w oczekiwaniu na nią Tara i Mol-ly będą krążyć między wieszakami i prosić o otwarcie

Callahan_Marzenia_Kate.indd 29allahan_Marzenia_Kate.indd 29 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 22: Marzenia Kate

30

kolejnych pudeł na zapleczu. Największa korzyść pły-nąca z  faktu, że twoja siostra ma sklep odzieżowy? Pierwsza możesz wybrać sobie ubrania z nowej do-stawy.

Kate była jednak w błędzie. Tara i Molly siedziały na taboretach za ladą z nieodłącznymi kubkami star-bucksa w dłoniach i rozmawiały z Norah.

– Katie-karmelek – powiedziała Molly. – Katie-guzdrałka – powiedziała Tara.Kate zachichotała i wskazała palcem na imitację

zegara dworcowego rodem z Paryża. – Dwie minuty. Dopiero za dwie minuty byłabym

naprawdę spóźniona. – Widzę, że nasze defi nicje słowa „spóźniony” są

zupełnie różne – stwierdziła Molly. – Czy chociaż dzisiaj mogłybyśmy zrobić sobie

przerwę od wytykania moich wad? – zapytała Kate, starając się posłać siostrze uśmiech.

Cała Molly  – wiedziała, co wbija się najgłębiej i boli co najmocniej. Czasami po prostu musiała użyć tej swojej supermocy.

Norah – zawsze w roli rozjemcy, zawsze świado-ma narastającego napięcia między siostrami – szyb-ko wtrąciła się do rozmowy i zmieniła temat.

– Rozmawiałyśmy o  dzisiejszym wieczorze i  za-stanawiałyśmy się, dlaczego my, najważniejsze oso-by w twoim życiu, nie zostałyśmy zaproszone.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 30allahan_Marzenia_Kate.indd 30 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 23: Marzenia Kate

31

Norah stawała też między Molly a Tarą. Była świat-łem, świecą, prawdziwą latarnią. Kate i Norah przy-jaźniły się od trzeciej klasy i zawsze kiedy Kate czuła się zagubiona, patrzyła na Norah dokładnie tak jak wtedy, gdy zapytała:

– Jesteście pewne, że chciałybyście przez całą ko-lację siedzieć przy jednym stole z państwem Vaugh-nów i państwem Irvingów?

Trzy kobiety popatrzyły po sobie, po czym zachi-chotały.

– No nie – powiedziała Tara, podnosząc się z ta-boretu.

Norah uśmiechnęła się do Kate i mrugnęła poro-zumiewawczo. Norah zawsze przyciągała spojrzenia, ale udawała, że tego nie zauważa. Chodziło o jej uro-dę, owszem – miała ponad metr osiemdziesiąt wzro-stu, długie brązowe włosy i  niesamowicie ciemne oczy pełne mistycznej głębi – ale spojrzenia kierowa-no głównie na jej lewy policzek, gdzie widniała głę-boka zabliźniona rana zadana kleszczami przy na-rodzinach. Można było odnieść wrażenie, że Norah płakała tak często, iż jej łzy wyżłobiły prawie pół-toracentymetrowy rowek pod okiem. Wielokrotnie mówiono jej o metodach, laserach i operacjach, któ-re mogłyby usunąć ten problem, ale ona tylko wzru-szała ramionami i kiwała głową. „Tak, może kiedyś się na to zdecyduję”. Ale „kiedyś” raczej nie miało

Callahan_Marzenia_Kate.indd 31allahan_Marzenia_Kate.indd 31 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 24: Marzenia Kate

32

dla niej znaczenia. Liczył się tylko dzień dzisiejszy, dzień, który trwał.

– Czyli jesteśmy tutaj po to, aby wybrać ci strój na wieczór – powiedziała Tara i wciągnęła policzki, biorąc łyk kawy, której – jak sama mówiła – zawsze rozpaczliwie potrzebowała ze względu na nieodłącz-ne towarzystwo swoich dziesięcio- cztero- i dwulat-ka, plączących się jej pod nogami, włażących jej na głowę i do łóżka.

Kate zachichotała. – Nic z tych rzeczy. Mam wszystko pod kontrolą.

Wybieramy się na lunch, i to wszystko.Molly jęknęła. – No, nie bądź taka. Lozelwijmy się nieco. – Nie ma takiego słowa, Molly. – Kate pocałowa-

ła w czoło swoją malutką siostrzyczkę, która nie była już dzieckiem, lecz dwudziestosiedmioletnią kobietą.

– Rozerwijmy się, ale w taki sposób, aby tego ni-gdy nie zapomnieć. – Molly wyciągnęła ręce przed siebie. – Moja propozycja: popłyńmy kajakami do Goat Island i do zmierzchu pijmy bimber.

Ich wspólny śmiech był świętością. Kate potrząs-nęła głową.

– Jeśli chodzi o kajaki, to bardzo chętnie, ale po-nieważ chcę choć odrobinę przypominać istotę ludzką przed Irvingami, będę musiała zrezygnować z bimbru.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 32allahan_Marzenia_Kate.indd 32 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 25: Marzenia Kate

33

Drzwi do butiku były otwarte. Podpierał je beto-nowy posąg ogrodowy przedstawiający małą dziew-czynkę, która lekko unosi spódniczkę. Śpiewały ptaki, a  liście palm szeleściły na lekkim wietrze, przywo-dząc na myśl odgłosy długo oczekiwanego deszczu.

– Boże, uwielbiam wiosnę  – powiedziała Tara, podnosząc się z miejsca. – Mam wtedy wrażenie, że wszystko, absolutnie wszystko mogłoby się wyda-rzyć. – Szeroko rozłożyła ramiona. W dłoni wciąż trzymała kubek kawy, prawdziwie nieodzowny do-datek.

Norah zerknęła na Kate, która próbowała odwza-jemnić uśmiech. Tak, wszystko mogłoby się wyda-rzyć. I w zasadzie wszystko się wydarzyło.

– Gdzie są dziś dzieciaki? – zapytała Kate. – Najdroższy mężulek wziął dzień wolnego. Wie-

dział, że chcę ci dziś potowarzyszyć – odparła Tara. – To nie było konieczne, ale dzięki – powiedziała

Kate, po czym objęła siostrę ramieniem, w pełni od-dając istotę tego dnia, w którym to, co bliskie, i to, co dalekie, splatało się w tańcu przeciwieństw.

– Chodźmy więc. – Molly zeskoczyła z taboretu. – Szkoda, że nie możesz iść  – powiedziała Kate

do Norah. – Mało brakowało, a poprosiłabym Charliego, aby

mnie zastąpił – odrzekła Norah, uśmiechając się do przyjaciółki.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 33allahan_Marzenia_Kate.indd 33 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 26: Marzenia Kate

34

– Twój mąż jest zbyt atrakcyjny; nie ufałabym klientkom Katie-karmelka – stwierdziła Molly.

Norah zachichotała. – Racja. Prosiłam też Lidę, ale znów boli ją brzuch.

Cierpi z  powodu tego tajemniczego wirusa, który atakuje ją co kilka tygodni.

– Jasne – powiedziała Tara, przewracając oczami. – Wirusa, który siedzi na dnie cholernej butelki tequili.

– Przestań – powiedziała Kate. – Daję słowo, Kate, przygarniasz ludzi, tak jak inni

przygarniają zwierzęta. Myślę, że powinnaś zająć się raczej bezdomnymi kotami. – Molly stuknęła Kate w ramię swoim smukłym palcem.

Kate była poirytowana niekończącymi się uwa-gami na ten temat, ale mimo wszystko uśmiechnę-ła się do siostry.

– Wiem.I wiedziała. Lida była jedną z dziewcząt, którym

pomagała na pustyni w Arizonie. Dziś miała dwa-dzieścia sześć lat i całymi tygodniami, a nawet mie-siącami radziła sobie całkiem nieźle, ale w pewnym momencie znów osuwała się w owo ciemne miejsce, którego nie mógł sobie wyobrazić ani zrozumieć nikt, kto nigdy nie przeszedł przez takie piekło jak ona. Ostatnią rzeczą, na którą Kate miała siły tego ranka, było ponowne przeżywanie bólu popychającego Lidę do czynów, których Molly i Tara nie potrafi ły pojąć.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 34allahan_Marzenia_Kate.indd 34 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 27: Marzenia Kate

35

Kate wiedziała wszystko o robieniu rzeczy, o które nigdy by siebie nie podejrzewała. Wyjaśnienia zwy-kle niewiele dawały.

Kate poznała Rowana Irvinga, gdy kupowała towar do Mimsy Clothing. Uśmiechnął się do niej w taki sposób, że kąciki ust same uniosły jej się do góry. To było to, na co czekała: drzwi otwarte na oścież. Prze-chodząc przez próg, mogła jednocześnie odciąć się od wszystkiego, co zostawało za nią. Minęło dziewięć lat, od kiedy po raz ostatni otworzyła przed kimś ser-ce, i nadszedł czas, aby spróbować ponownie.

Kiedy poznała Rowana, postanowiła, że zapomni o bólu z przeszłości. Pora ruszyć dalej – powiedzia-ła sobie. Gdzieś w głębi będzie pamiętała o tym, co się stało, ale świat nigdy tego nie dostrzeże. Zacznie wszystko od nowa właśnie tutaj, właśnie teraz. Prze-szłość nie będzie stanowić fundamentu przyszłości.

Rowan miał brązowe oczy i długie, ciemne rzęsy, a z jego kwadratowej twarzy emanował spokój. Kate pomyślała, że ten mężczyzna jest w stanie unieść na swych barkach ciężar jej świata, nie chwiejąc się przy tym ani odrobinę. Siedzieli naprzeciwko siebie przy barowym stoliku, śmiali się z osób biorących udział w karaoke.

– Śpiewasz? – zapytał w pewnym momencie Rowan.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 35allahan_Marzenia_Kate.indd 35 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 28: Marzenia Kate

36

Kate już chciała odpowiedzieć w sposób zgodny z  jej dawnymi przyzwyczajeniami, czyli: „Nie, coś ty, nigdy nie weszłabym na tę scenę”, ale nagle przy-pomniała sobie: zaczynam od nowa, zaczynam od nowa.

Jego oczy śmiały się do niej. Nigdy wcześniej nie spotkała nikogo, kto miałby tak niesamowicie roze-śmiane oczy.

– Tak – powiedziała. – Staram się. – No to dalej! – odparł, wskazując palcem na scenę. – Idziesz ze mną? – Nie, nie bawię się w karaoke. – Dzisiaj się bawisz – powiedziała, rozkoszując się

tą nową wersją samej siebie, która fl irtowała, podej-mowała ryzyko i próbowała namówić obcego męż-czyznę na wspólny występ, a wszystko to w taki spo-sób, jakby próbowała nowego smaku lodów.

– Nie ma mowy – odparł.Pochyliła się w jego stronę, gdacząc jak kurczak.Krzesło, na którym siedział, zaczęło się kołysać,

gdy przechylił się do tyłu, śmiejąc się w głos. Ude-rzył rękoma w stół.

– To wyzwanie? – Sprawdzam tylko, czy jesteś godny mojej uwagi. – Rzucając rękawicę.Podniosła się z miejsca. – Na to wygląda.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 36allahan_Marzenia_Kate.indd 36 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 29: Marzenia Kate

37

– Nie masz pojęcia, jakie to będzie straszne wyko-nanie. – Wstał i złapał ją za rękę, kierując się w stro-nę sceny.

– Im gorsze wykonanie, tym lepiej. Tak to już jest w barach z karaoke.

– W  takim razie to będzie najlepsza część tego wieczoru.

Kate przekartkowała książeczkę z  piosenkami. Gdy zaczynali od Paradise by the Dashboard Light Meata Loafa, wokół kłębiły się tłumy ludzi, a kiedy kończyli, wykonując Brown Eyed Girl Vana Morri-sona, bar świecił pustkami.

Wyszli na zewnątrz, gdy bliżej było do poranka niż środka nocy.

– Mogę do ciebie kiedyś zadzwonić?  – zapytał Rowan.

– Mieszkam w Karolinie Południowej. To napraw-dę... daleko.

Uśmiechnął się szeroko. – Ale zadzwonić można. – Nie da się ukryć. – Kate zapisała swój numer te-

lefonu, a potem poszła w swoją stronę, nie dotykając Rowana Irvinga nawet opuszkiem palca.

A teraz są już razem od czterech lat. Oboje uwiel-biają rzeki, stale zmieniający się krajobraz oraz ot-wartą przestrzeń, i stało się to solidnym fundamen-tem wszystkiego, co wydarzyło się później. Gdyby

Callahan_Marzenia_Kate.indd 37allahan_Marzenia_Kate.indd 37 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 30: Marzenia Kate

38

Kate sporządziła listę – czego nigdy nie zrobiła – oka-załoby się, że Rowan ma wszystkie cechy idealnego partnera. Jej pragnieniem było to, aby te fakty prze-sunęły się o  jedyne trzydzieści centymetrów z gło-wy w kierunku serca i zagościły tam na dobre wraz z głęboką miłością, a nie tylko podziwem i otuchą.

Rowan był z  Filadelfi i, ale kiedy związek na od-ległość stał się bardziej irytujący niż romantyczny, przeniósł się do Blufft on. Mówił, że dostał interesu-jącą propozycję zawodową – miał pracować jako ar-chitekt krajobrazu dla jednej z najbardziej prestiżo-wych fi rm w Low Country – ale oboje wiedzieli, że to miłość przywiodła go do Karoliny Południowej i to miłość kazała mu tu zostać. Nie zamieszkali ra-zem, nie rozmawiali nawet o zaręczynach, lecz Kate czuła, że wkrótce trzeba będzie złożyć poważniej-sze zobowiązanie, a w  tę piękną perspektywę wpi-sany był strach.

Spotkanie państwa Irvingów i państwa Vaughnów przebiegło lepiej, niż się spodziewała, poza momen-tem kiedy pan Irving, ubrany w  starannie wypra-sowany garnitur w  prążki oraz elegancką apaszkę, zapytał, dlaczego rodzice mówią do córki „Katie”, a pozostałe osoby zwracają się do niej „Kate”.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 38allahan_Marzenia_Kate.indd 38 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 31: Marzenia Kate

39

– Katie chciała po prostu odciąć się od starej wer-sji siebie – powiedział Stuart, ojciec Kate, i lekcewa-żąco machnął ręką.

– Z jakiego powodu? – zapytała pani Irving, skrę-cając w dłoniach chusteczkę.

Kate zachichotała, a w jej śmiechu dały się słyszeć fałszywe dźwięki.

– Nie chciałam się od niczego odcinać. Po prostu któregoś dnia doszłam do wniosku, że zdrobnienie

„Katie” jest zbyt cukierkowate. To wszystko. – Aha. – Pani Irving zaczęła bawić się perłami na

szyi i starała się uśmiechnąć, ale Kate widziała, że myśli sobie: „Kłamczucha”.

Poza tą czterozdaniową rozmową wszystko po-szło dobrze. Tata Kate nie wypił zbyt dużo whisky. Mama nie zapaliła nawet jednego papierosa. Rowan nie spalił steku, którym chciał zachwycić jej rodzi-nę. Nikt nie wspominał ani o przyszłości, ani o prze-szłości. A zatem pełny sukces.

Wieczór dobiegał końca, w kuchni parzyła się kawa. Rowan mieszkał w dwupokojowym domku gościn-nym zbudowanym na tyłach dużo większego budyn-ku w historycznej dzielnicy Blufft on. Jako architekt krajobrazu mógł tam przebywać nieodpłatnie w za-mian za to, że zajmował się podwórzem i ogrodem wokół domu. Jego jaskinia była zagracona skórzany-mi meblami i  stanowiła dokładne przeciwieństwo

Callahan_Marzenia_Kate.indd 39allahan_Marzenia_Kate.indd 39 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 32: Marzenia Kate

40

mieszkania Kate, gdzie królowały beż i  lniane na-rzuty. Kate zastanawiała się, jak ona i Rowan zdoła-ją połączyć nie tylko swoje drogi życiowe, ale i gusta. Okna jego mieszkania wychodziły na bukszpanowy labirynt z wielką fontanną w środku. Gdy cała rodzi-na wyszła na zewnątrz, Kate wymknęła się do sypial-ni Rowana, aby złapać oddech.

Usiadła na brzegu łóżka, stawiając kieliszek z wi-nem na stoliku nocnym. Wciąż jeszcze nie powie-działa Rowanowi tego, co powinien wiedzieć na te-mat jej życia, i wiedziała, że oto nadszedł właściwy czas. Po wyjściu rodziców wyjawi mu wszystko, co kładzie się cieniem na ich wspólnej przyszłości.

Jakiej przyszłości? Kate położyła się na boku, zata-piając głowę w poduszce Rowana. Jak może wyglą-dać ich wspólna przyszłość? Nie potrafi ła sobie tego wyobrazić. Życie każdego z nich było jak sterta gru-zu i Kate nie była pewna, czy kiedykolwiek uda im się coś z tego wspólnie zbudować. Chciała chcieć, ale czy to mogło wystarczyć?

Dixie, ruchliwy i nierozgarnięty golden retriever Rowana, niespodziewanie wpadł do pokoju. Kiedy zobaczył Kate na brzegu łóżka, pomyślał, że nadszedł czas na zabawę. Skoczył w jej stronę, potrącając kie-liszek, którego zawartość rozlała się na oliwkową na-rzutę i bladozieloną sukienkę Kate.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 40allahan_Marzenia_Kate.indd 40 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 33: Marzenia Kate

41

– Dixie! – krzyknęła Kate i pobiegła do łazienki po ręcznik.

Ścierając rozlane wino, przegoniła psa z łóżka i za-uważyła czerwoną strużkę, która wpływała do gór-nej szufl ady stolika. Szybko pociągnęła za uchwyt, aby wepchnąć do środka ręcznik, gdy zobaczyła małe białe pudełeczko, na które skapnęły dwie krwisto-czerwone krople wina. Otworzyła je na kilka milime-trów i jej oczom ukazał się pierścionek – zaręczyno-wy pierścionek z okrągłym, połyskującym oczkiem. Odsunęła się gwałtownie.

– Kate – zawołał Rowan z korytarza.Szybko zamknęła szufl adę. – Tu jestem – krzyknęła. – Dixie wylał moje wino.Cała piątka stanęła w drzwiach sypialni, a Kate

skuliła się z zażenowania. – Przepraszam. Weszłam tutaj, bo chciałam sko-

rzystać z toalety, a Dixie na mnie skoczył i...Oczy wszystkich zwróciły się w kierunku łóżka,

które oczywiście niewiele miało wspólnego z toaletą. – Napijmy się kawy – powiedziała Kate, zagania-

jąc grupkę z powrotem do jaskini. – Kto ma ochotę na deser? – zapytał Rowan, zwra-

cając się do gości, którzy przez chwilę stali naprze-ciwko siebie, nim ruszyli za Kate.

Kate czuła narastającą panikę – brakowało jej po-wietrza, w brzuchu bzyczały roje pszczół. Zawsze tak

Callahan_Marzenia_Kate.indd 41allahan_Marzenia_Kate.indd 41 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 34: Marzenia Kate

42

się działo. Gdy tylko pomyślała, że mogłaby kogoś pokochać, że mogłaby zaprosić jakiegoś mężczyznę do swojego życia, zaczynała panikować. Niczego nie chciała bardziej niż tego, aby ten strach minął.

Uśmiechnęła się mimo dręczącego ją niepokoju. – Jestem wykończona. Chyba powinnam po pro-

stu wrócić do domu i położyć się spać – skłamała.Rowan popatrzył na nią spod przymrużonych po-

wiek, wiedząc, że jej głos nie brzmi naturalnie. – Okej – powiedział, przeciągając ostatnią sylabę.Po pożegnaniach i uściskach, gdy Rowan i Kate zo-

stali sami w jaskini, z jego ust padło pytanie, na które Kate nie potrafi ła odpowiedzieć: „Co się z tobą dzieje?”.

Po powrocie do domu Kate oparła się o miękkie wez-głowie swojego łóżka, zamknęła oczy i wzięła dłu-gi, głęboki oddech. Co jest z  tobą nie tak? Rowan wprawdzie nie zadał jej takiego pytania, ale zbliżył się do tego wystarczająco, aby ją sprowokować.

Każda inna dziewczyna nie posiadałaby się ze szczęścia na widok pierścionka zaręczynowego.

Co jest z tobą nie tak?Odpowiedź na to pytanie była niczym księżyc: nie-

dostępna, zimna, odległa.Wsunęła się pod nakrycie, podciągając białą koł-

drę pod brodę. Być może poradziłaby sobie z  tą

Callahan_Marzenia_Kate.indd 42allahan_Marzenia_Kate.indd 42 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 35: Marzenia Kate

nierozwiązywalną jak na razie zagadką, gdyby zdo-była się na odwagę, aby w końcu raz na zawsze roz-mówić się z Jackiem.

Nie.Zobaczyć Jacka.Nie.Gdy wszystkie błędy zostały popełnione i wszyst-

kie sprawy dobiegły końca, dziewczyna nie wraca do chłopaka, aby cofnąć to, czego cofnąć już się nie da.

Callahan_Marzenia_Kate.indd 43allahan_Marzenia_Kate.indd 43 2013-07-11 10:37:362013-07-11 10:37:36

Page 36: Marzenia Kate

ZACZYTAJ SIĘ

PATTI CALLAHAN HENRY zaczytaj się

Cena detal. 14,90 zł

DUŻA CZCIONKA

Każda kobieta pragnie być kochaną.

Inspirowana prawdziwą historią

MarzeniaKate

Wzruszająca i piękna opowieśćMARY ALICE MONROE

duża czcionka

Życie trzydziestopięcioletniej Kate z pozoru jest godne pozazdroszczenia. Ma wspaniałego chłopaka, świetnie prosperujący butik, cudowną, kochającą rodzinę. W sercu kryje jednak bolesną tajemnicę.

Trzynaście lat wcześniej Kate urodziła córkę, którą oddała do adopcji.

Nim ułoży sobie życie u boku Rowana, musi zmierzyć się z przeszłością. Chce porozmawiać z Jake’m, jej pierwszą miłością i ojcem jej dziecka.

Czy to spotkanie pozwoli Kate odzyskać spokój ducha?

PATTI CALLA

HA

N H

ENRY

MarzeniaKate