39

Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Achtung! Banditen! Andrzej Bart Joanna Bator , Nic Szymon Bogacz ,, Daniel Odija , , Magdalena Tulli ,, Copyright© by Wydawnictwo W.A.B., 2011 Wydanie II zmienione Warszawa 2011

Citation preview

Page 1: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki
Page 2: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym E-ksiazka24.pl.

Page 3: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki
Page 4: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

Achtung! Banditen!

Andrzej BartJoanna Bator

, NicSzymon Bogacz

, ,

Daniel Odija

,

,

Magdalena Tulli , ,

Page 5: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki
Page 6: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

Copyright © by Wydawnictwo W.A.B., 2011Wydanie II zmienioneWarszawa 2011

Page 7: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

5

S owo

Czuj si troch tak, jakbym wydawa w asne pi-sma po miertne. Jakbym przez lornetk , nastawiaj costro , patrzy na siebie samego gdzie z po owy lat osiemdziesi tych zesz ego wieku.

Oko o trzydziestoletni facet z w sem (zgól go, na mi o bosk !) wysy a z miasta Hamburg do miastecz-ka Mai sons-Laffitte co na kszta t ballady o polskich z odziejach w Niemczech. Zaczynaj cej si od zdania Pewnego razu zdarzy o si , e Czesiu, zawsze ustawiany na czujce, przepad bez wie ci. Zdanie, którym wywija jak lassem, ale nikt jako na nie si nie apie. Debiutuj cyprowincjusz chce karykaturowa kod romantyczny, pije do klasyki (Pewnego razu zdarzy o si , e latarnik w Aspin-wall, niedaleko Panamy, przepad bez wie ci.), ale co tam, Mo na y zacznie oddycha samo i niepotrzebna mu b dzie maska tlenowa z rezerwuarem Sienkiewicza.

Pod koniec lat osiemdziesi tych student slawistyki (z okularami na pó twarzy) wysy a do „Kultury” pary-

Page 8: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

6

skiej drugi tekst. Odpisuje Grudzi ski, co w stylu, ejak na opowiadanie o samotno ci to za du o w nim w tków. Student drapie si w g ow , na jakiej podsta-wie ta bezczelna samotno przy pomocy jej wys anni-ka Grudzi skiego uzurpuje sobie prawo do tylko i wy-

cznie jednego w tku? Nast puje moment zwrotny, koperta z opowiadaniem o s siadce imieniem Uschi w druje na ulic Wiejsk w Warszawie. I daje pocz tekserii blisko pi dziesi ciu tekstów, które wys a em tam do dzi (ponad dwadzie cia lat!). Wyst puj c po dro-dze go cinnie na amach innych tytu ów (ostatnio d ugiromans z „Machin ”).

Wkrótce po Uschi wysz y Odwiedziny. Dobrych kilka-dziesi t stron tylko dlatego, e mama, kiedy pierwszy raz przyjecha a do Hamburga, pomyli a cukier z m ki pos odzi a sobie ni herbat . Wtedy cukier w Ham-burgu wygl da tak jak m ka w K dzierzynie-Ko lu. Od-wiedziny by y robot pioniersk w tym sensie, e du epartie pisa em sk adni niemieck z u yciem polskich s ów. Stosunek bilateralny mi dzy obu pa stwami uróstym samym do rangi p ciowego.

Nie pami tam, Bereza czy Lisowski, zdaje si , e Li-sowski, wpad na pomys cyklu Listów z Hamburga. Cho-dzi o o to, eby w ramach sta ej rubryki szybciej ukazy-wa si mog o to, co stamt d wysy a em. No i wysy a em.

Szkoda, e nigdy nie uda o mi si spotka Jerzego Ficowskiego. Kiedy opublikowa em Schulza ’92 zerwa

Page 9: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

wspó prac z „Twórczo ci ”, og aszaj c na amach tej epe en oburzenia list. A ja przecie z mi o ci pisa em,nie z nienawi ci.

Podobnie jak o D browskiej i Na kowskiej, wobec których uzurpowa em sobie prawo do bycia ich nie-lubnym dzieckiem.

M ka kartoflana to pierwsze moje opowiadanie (z) drogi. Nie zapomn pewnej kuriozalnej recenzji, w któ-rej sta o, e cz o powodzi z roku 1997 to jeden z najbardziej udanych zapisów kataklizmu, który nas wtedy nawiedzi . Tymczasem K dzierzyn-Ko le pod wodpisa em, kiedy zacz o lekko pada , i naprzód miasto, a potem kraj zala em wod w asnor cznie. Niewdzi cz-ny to zawód, literat, cz owiek ma raz w yciu jak wi-zj , publikuje j i zostaje reporterem. (Kiedy powódsi rozszala a i w Ka-Ko lu zala o cmentarz, by em juw Hamburgu. Zadzwoni wtedy do mnie brat i powie-dzia , wracaj, bo nasz stary po mie cie p ywa.)

PSPrzejrza em ca o . Tu i tam przystrzyg em. Tu i tam

wymy em lekko przet uszczone z wysi ku w osy. Wtar-em troch elu, postawi em, zmierzwi em, wysuszy-em. Teraz mo e i , na Miasto.

Page 10: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

I

Page 11: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

11

Mo na y

Pewnego razu zdarzy o si , e Czesiu, zawsze usta-wiany na czujce, przepad bez wie ci. Mo e wróci do Polski, mówili, kto go tam wie. Ostatnio troch wraca-o. Na przyk ad ten, jak mu by o... Rysiek, Rychu na nie-go mówili. Taki niewysoki, przy sobie. Zawsze jak wy-chodzi , to puka w stó , jak Niemcy, oni si tak egnaj ,pukaj w stó . Dlatego nikt go specjalnie nie lubi , tego Rycha. Niby z nami, Polak i tego, a puka w stó . Jak wy-jecha , to nied ugo przys a list. Tego i tego, gnijcie tam na socjalu, a ja winogrona stawiam, pod przykryciem. Nie chc tu kl , ale skurwysyn to on by . Tu Niemców na laduje, a tam dla komuchów robi. Min o gdzietak, ile? Pó roku? Przyjecha na zaproszenie i szukajcie mi merca, mówi, po stówie dam. Potem si rozmy li .Przednie siedzenie mi pod dup ucieka, mówi, wracam polonezem. Takich modeli tu jest pe no... no, ale ten Czesiu. Mo e on te wróci ? Albo papiery gdzie po cichu z o y ? Do Australii albo Kanady? Tutaj na azyl nie mia szans, strajkowa raz, za Solidarno ci, ale nie mia po wiadczenia ani nic. e niby Niemiec, te mu

Page 12: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

12

nie wysz o. Co mu odpisali? e dziadek to w porz d-ku, ale ojciec by pe noletni, a mia papiery polskie, czy co takiego. No i siedzia na socjalu, tak jak wszyscy prawie. Skubn co w sklepie, sprzeda , pohandlowa ,takie o. Wierszyk se u o y , nie b d go tu powtarza ,a zreszt , kto tego s ucha: „Ech, Ludowa, chuj ci w ser-ce, przez ciebiem na poniewierce”. Koniec. A e mygo na czujk wzi li, to si , jak to mówi , ustabilizowa .A tamten, ten... Rychu, utopi si . Pisa kto z Polski. Normalnie k pa si i utopi . Potem my si miali, e ma teraz prawdziw plantacj pod przykryciem.

Czujka to jest fucha! Patrzysz tylko, czy kto nie idzie, a reszta r bie. Wcze niej namiar, upewni si ,e czysto, do rodka i fertik. A potem rozprowadzi ,

bo forsy to te skuba ce w domu nie trzymaj , chowajpo ksi eczkach. Wiadomo, procenty, sknery jedne, bo mia em nie kl . Fuch mia e , Czesiu, tak ci mówi , jak mnie teraz s yszysz, nie mo esz powiedzie . Za damski chuj inkasowa e , bo kto tu azi po bocznych ulicach w nocy, kto? Niemcy do tyry, telewizorek i nyny, kurwa, wojn przegrali, d ugi p ac , a jeszcze tyle maj ! Kto mi to wyt umaczy? I my w nagrod dostali my Rusa, a oni za kar Amerykana! I si buntuj jeszcze, jesz-cze im le! B d tu m dry. Ale o tym Czesiu. Fuchmia , spa móg , jak my r bali, bo kto tu kradnie, nie? Niemcy porz dny kraj. No i Czesiu znikn . Nie wiem, mo e do Australii albo do Kanady, ale to ju mówi em.Spróbowali my raz bez czujki, wysz o. Drugi raz, te .My to ja i Inteligent. Woher kommen Sie, zapytali go raz w urz dzie, a on my la , e to, tak jak w Polsce, chodzi

Page 13: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

13

o pochodzenie, i mówi: ich komme aus Intelligenz. I tak zosta o, Inteligent. Na mnie mówili Go ciu, bo mia emazyl. Jak, to nikomu nic do tego, komuchy mnie tam do dzi pami taj , wystarczy? Powiem tylko tyle, za to, co te czerwone paj ki, Ruskie, zrobili w Katyniu, za to powinni odpokutowa . Musz . Jak ja si nie doczekam, to moje dzieci...

W Polsce s , stara zrezygnowa a, nie chce przyje-cha . Paczki l , eby mnie pami ta y...

Za trzecim razem o ma o co nie wpadli my. Rozebra-li my stereoanlag , a tu klucz w drzwiach. Inteligent nauczy si – takie jedno zdanie po turecku – ju za-pomnia em, eby by o na nich, i chodu. Zem ci si ten wakat na czujce. Niby pe no ludzi, ka dy si rwa , ale uczciwy to ma o kto. Ten si spi , tamten si spó ni ,tak e musieli my wróci do sklepów, jak na pocz tku.Chodzili my na te zakupy, ale to marny geszeft, nawet nie ma co potem rozprowadza . Inteligent tak si roz-pu ci , e raz to wyniós rakiet tenisow , za koszulna plecach. Obrabiali my „hojnych”, znowu „brali my” i tak lecia o. Knajpy, troch dziewczynek... Ten Rychu, co si utopi , opowiada raz, e go zatrzymali, drogów-ka, mierz , powy ej trzech promili. To my leli, e im si co pomyli o, i go pu cili. Ja w to nie wierz .

Tak gdzie kiedy w maju, na pocz tku, przyjechaMaturzysta. Mizerne toto, blade, niepozorne. Pó toranieszcz cia, jak to si kiedy mówi o. Zaraz przed ma-tur uciek , teraz t umacz takiemu, e móg sko czy .Gapi si na ciebie nie mia o, g ow spu ci i mówi, e tu chce y , gdzie wolna Polska jeszcze. Nawet Inteligent

Page 14: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

14

si wzruszy , co dopiero ja. Tak jakbym syna swojego z przysz o ci zobaczy , kiedy doro nie. Naprzód trza by o go ubra . Inteligent si szarpn , ja si szarpn emi by gotów. Nie ten ch opak. Niby nie chcia , krygowasi , ale w wystawach to si ukradkiem przegl da . My, e niby nic nie widzimy, mrugali my do siebie, a duma

nas bra a od rodka, a mi o. Maturzysta staje co chwil ,nadziwi si nie mo e tym sklepom, apie si za g ow ,j czy, a my oprowadzamy go, jakby to wszystko by onasze, tacy dumni. Cz owiek si z ywa z miejscem, przyzwyczaja, mo e mi kto mówi , co chce. Ubranie z Polski kazali my mu zostawi , przyda si , jak b dziepo socjal szed . Poszli my do knajpy polskiej, to ju sica kiem rozczuli . Flaczki, jedna butelka, druga i ycio-rysy na stó . Nawet nie wiedzia em, e Inteligent sie-dzia razem z internowanymi, bo ich wtedy pomieszali. Pie ni si ró nych nauczy , nawet zacz : „O, Panie Bo e,Ojcze nasz”, ale przysz a kelnerka i powiedzia a, e to nie ko ció . Maturzysta rozklei si i wyp aka z siebie wszystko. G upich nauczycieli, ojca, co nic nie rozumiai mówi , e trzeba pracowa , bo bez pracy nie ma nic, kolegów z klasy, co to tylko za dupami i interesami, i Solidarno , bo kto tam jeszcze o Bujaku my li. Wpa-kowa si do ci arówki holenderskiej, wcisn gdziemi dzy paki i tak przejecha . Na granicy pu cili do rod-ka psa. Ten pies stan przed nim, lepia mu b yszcza yi patrzy , ten na tego, a ten na tego. Maturzysta serce ma w gardle, jeszcze teraz mia , jak to opowiada , i nie rusza si . W ko cu stra nik zawo a i pies normalnie wybieg . Zrozumia mnie, zrozumia mnie, szlocha Ma-

Page 15: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

15

turzysta. Podnios em za zdrowie tego psa ludzkiego, bo dzi ki niemu spotkali my si i b dziemy trzymasi razem, wypili my, a Inteligent powiedzia , s uchaj,Maturzysta, ty masz inteligencj wrodzon , ja nabyt ,a Go ciu ma azyl. Co nam wi cej trzeba? Wszyscy je-ste my Polakami, tu, na obczy nie, i musimy trzymasi razem. Maturzysta dzi kowa , e my si nim zaj li,e my go tak przygarn li jak prawdziwa rodzina, a In-

teligent pcha mu pod nos pi i krzycza , e wszyscy trzej jeste my jak ona, ta pi bia o-czerwona. Matu-rzysta zgodzi si , ale niech wykre li to czerwona. Ja go popar em, bo czerwieni mi ju nikt nie wmówi, i sta-n o na bia ej. Inteligent mia wtedy swój dzie do ga-dania. Tutaj jeste wolnym cz owiekiem, mo esz robi ,co chcesz, najwy ej ci zamkn , klarowa Maturzy cie.Ja musia em mu potakiwa , bo pyta mnie ci gle, jest tak, jak mówi ? Tutaj oddychasz powietrzem wolnego wiata, mówi , ale to musia gdzie przeczyta i zapa-

mi ta sobie. Cz sto tak robi , eby zaszpanowa m o-dym spadochroniarzom. Szwabom si nie daj, b d Po-lakiem, zreszt , ju my ci we wszystko wprowadzimy. B dziesz sta na czujce, jakby co, to tylko dasz zna .Maturzysta domy li si , o co chodzi, i wrzeszczy na ca knajp , e on to nie b dzie nigdy kra . Kto ci ka ekra , kto ci ka e kra , postoisz tylko, jakby co, dasz zna . My tu jeste my jak Robin Hood, bogatym zabiera-my, oddajemy biednym, pó darmo. I zaraz si Inteligent ni st d, ni zow d rozklei . Dziadka sobie przypomnia .On go nie zna , ojciec mu opowiada , jak go zabili yw-cem hitlerowcy. Ja dorzuci em co ze swojej rodziny,

Page 16: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

16

ale ebym by pewien, to nie powiem, a Maturzysta tetam kogo mia , tylko e go ukatrupili sowieci, a to wia-domo, jedna i ta sama zaraza. Komunizm to na czer-wono polakierowany faszyzm, krzykn Inteligent, ale to te musia sk d zna , chyba z jakiej demonstracji. Wypili my na koniec zdrowie naszych pomordowanych przodków, tego psa i w ogóle wszystkich psów, i holen-derskich kierowców, i na pohybel komunie.

Ten Rychu mi po g owie chodzi, ten, co si utopi .Cz owiek planuje co , kombinuje, rodzin zak ada, bo eni si chcia , i koniec, pod wod , cisza. Szkwa tylko.

Odprowadzamy Maturzyst do obozu, noc, a ten drze si na ca e gard o, piewa co , ta czy, bo mu In-teligent nagada , e wszystko wolno. Co on to pie-wa ? Jako tak: „Nie zdechniemy tak szybko, jak sobie roi mier , ziemia dla nas za p ytka, fruniemy w górgdzie ”. Cz sto to piewa , jak pili my. Nagle suka i sprawdzaj nas. Maturzysta obejmuje gliniarza, ciska go, Solidarität, Solidarität, krzyczy, ich aus Polen, Pologne,Polonia, Freiheit für Polen, to my go wzi li szybko pod ramiona, wyt umaczyli grzecznie, co i jak, e dopiero co przyjecha , nowy jest, a tam mu ca rodzin za-mkn li i e on prawie jak sierota, Waisenkind, znaczy. Pu cili nas pod warunkiem, e zaraz z nim do obozu. Umówili my si na jutro, no i co?

No i by o nas trzech: Inteligent, Maturzysta i ja. On nie od razu stan na tej czujce. Ile to by o gada-

nia... Dopiero jak musia na znaczek od nas do Polski po yczy , wtedy p k . P k , bo mi kki by , to te . In-teligent da mu pi dych, b d wieczorem tam i tam,

Page 17: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

17

powiedzia i Maturzysta przyszed . Posz o jak zwykle. Na drugi dzie rozprowadzili my towar i kiedy dosz odo podzia u, to ten nic. Nie we mie i koniec. Szlag nas trafi , Inteligent chcia nawet t fors wyrzuci , a mi sispodoba o, e taki wra liwy. Poza tym pierwszy raz to zawsze ci ko. Dobra, mówi , za twoj dol robimy wycieczk , na przyk ad do Kolonii. Oczy mu zal ni y, bo kto by nie chcia wiata zobaczy , wzbrania si , tego, ale ju mówi o katedrze, bo s ysza o niej i ogl da na zdj ciach. Wypili my na to konto, a wieczorem do Pa-triotki. Równa dziewucha, niby do wszystkiego, ale za-sady mia a. Niemców skuba a równo, dla nas zni ka pa-triotyczna, ale niech który j potraktuje jak kurw , za drzwi. Kto szarmancki, kulturalny, dostawa , co chcia .A jeszcze jak kwiaty jej si przynios o, to mia e wszyst-ko, ze niadaniem. Taki Niemiec si w niej zakocha .Przychodzi codziennie, do knajpy zaprasza , mercem wsz dzie wozi . Patriotka nic. eni si chcia , a ta jak kamie . Id za niego, Patriotka, mówili my jej wszyscy, hajtnij si , trzy lata min i papiery masz, a ta si upar a.Na uczucie czeka a, to jej pukali po g owie, e na ksi -cia czeka. Jeszcze by a adna, potrafi a si czasami tak zrobi , e oko stawa o albo, jak to mówi Czesiu, ten pierwszy z czujki, chuj bola patrze . Kwiaty kupili my, Maturzy cie do r ki wepchali i wchodzimy. Skrzywi asi , e ma olat, bo wygl da jeszcze m odziej, no jak szczeniak, ale jak si dowiedzia a, e maturzysta, to jej nawet zaimponowa o, no i jeszcze te kwiaty. Butelknawet sama wyci gn a. Pó niej si okaza o, e akurat mia a urodziny. Ile ona mog a mie lat? Wyszli my z In-

Page 18: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

18

teligentem na godzink , wracamy. Patriotka siedzi z nim na ó ku i g ow mu do piersi tuli, jak matka. Maturzy-sta, jak nas zobaczy , wybieg zaraz z pokoju, Inteli-gent polecia za nim, a ta opierdala mnie z góry na dó ,e u niej nie adna szkó ka niedzielna dla wyrostków,

ale wida , e te w nim co polubi a, bo pyta zacz a,sk d on i w ogóle jaka ta jego dziewczyna. Sk d mia emwiedzie ? Patriotka opowiada, e codziennie listy do niej wysy a, e jak tu si urz dzi, to j ci gnie, i alisi nagle jak g upia, e niby jej to tak nikt w yciu nie kocha , ale to ca a Patriotka. Inteligent wróci sam, Ma-turzysty nie znalaz . Co tu robi , z rana mamy jecha ,a ten gdzie zwia . Nie ma go i nie ma, siedzimy, naraz pukanie, wchodzi. Jak paczuszk z kieszeni wyci ga,kokardk obwi zana, i podaje Patriotce, prezent na uro-dziny. Patriotka g ow obraca, eby gówniarz ez nie widzia , nam te jako mi kko. Wiersze Mickiewicza jej da , sam jeszcze pami tam: „Litwo, ojczyzno moja”, i misia jakiego , taki tani, byle jaki. Flaszk nast pnotworzyli my i pili my jak za starych czasów, po bo e-mu. Inteligent nalewa i piewa : „Oto wielka tajemnica wiary”, my chórem: „Bogu niech b d dzi ki”, a potem wszyscy po wypiciu, na sucho: „Amen”. A rano pojecha-li my do tej Kolonii. W czwórk , bo jej si te zachcia-o. Ja prowadzi em, wtedy mieli my jeszcze tego stare-go passata, z boku siedzia Inteligent, a z ty u Patriotka z Maturzyst .

Forsa jest, wiat jest pi kny. S o ce wieci o, Patriot-ka piewa a „Czy mnie jeszcze pami tasz”, ja dusi emsto osiemdziesi t i tak sobie my la em, e ycie to jak

Page 19: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

19

ta autobana, raz w gór , raz w dó . Maturzysta przy-klei si do szyby i patrzy , Inteligent pisa list do domu i czyta nam wszystkim, co tam wypoci . Drodzy rodzi-ce, jest mi tu dobrze, zapytuj o wasze zdrowie i takie tam. „Czy, jak inne dziewcz ta, zapomnia a mnie ju ”,piszcza a Patriotka, silnik wy , a ja przez rami pyta emMaturzyst , co, ma y, mo na y , nie?

W Kolonii akurat na manifestacj trafili my. Nasz ,polsk . Maturzysta ma o si nie zacz modli , jak zoba-czy transparenty. Wita si ze wszystkimi, chcia opo-wiada , co tam w kraju, ale kto go s ucha . Bo kto powie co nowego? Wiadomo, dro eje, coraz gorzej, komuna k amie, ludzi zamykaj , uszaty pierdoli, jak pierdoli , ile tego s ucha ? Stan li my w tej kupce, gdzie tak ze sto osób, no i s uchamy, jak taki jeden nadaje do mikro-fonu. Znali my ju to wszystko na pami . Jak si komu-na nie zmienia, to co ma si taki protest zmienia , nie? No to ten przemawia, e oskar amy tych wszystkich kolaborantów Moskwy, co to sprawuj w adz w Polsce z jej nadania, o wybory sfa szowane po wojnie, o ten Grudzie , stan wojenny, wojn polsko-jaruzelsk , jak to powiedzia , chocia nie wiem wcale, czy to prawda, e z jednej strony tylko Jaruzelski i banda z Moskwy,

a z drugiej ca y naród polski, ale niech mu tam b dzie,no i co jeszcze? O, wszystko, wyg odzenie ludno ci, ce-lowe, ach, z kilkana cie razy wylicza . Raz powiedzia ,e oskar amy ich o to, e z amali przyrzeczenia. Prote-

stuj , e komuni ci z amali przyrzeczenia! mia mi sizachcia o. Ja tam im nigdy nie wierzy em. G upi mógwierzy . Taka ich natura, e k ami , obiecuj , to co tu

Page 20: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

20

teraz protestowa , e co? e przyrzekali, a nie dali? Jakby dali, toby ich nie by o, dobrze robi , po swojemu. Uwierzy , g upi, a teraz beczy pod konsulatem. Siebie niech oskar a, e uwierzy . Ka de zdanie zaczyna od: oskar amy, jak w teatrze, a na ko cu wszyscy mieli powtarza za nim to oskar amy, no jak w teatrze, jumówi em, albo w ko ciele. Po ostatnim zdaniu to na-wet trzy razy: oskar amy, oskar amy, oskar amy. Od-bija wam, odbija wam, odbija wam, powiedzia em po cichu, bo tak si poczu em jak kiedy na akademii w za-wodówce, tylko e tam oskar ali faszystów. Patriotka zacz a chichota , a Inteligent rozp dzi si i klepato oskar amy, oskar amy, oskar amy, cho tamten judawno sko czy . Maturzysta ucisza nas, bo ja si przy-

czy em do Inteligenta i tak e my na dwa g osy oskar-ali, raz on, raz ja, raz on, raz ja. Podszed zaraz taki

z opask i mówi, e skoro nam tak weso o, to nasze miejsce jest tam, niby w konsulacie, u nich. Inteligent si wyrwa , e tutaj jest demokracja i ka dy ma prawo oskar a , a Patriotka do o y a, e jak taki oskar yciel,to niech jedzie tam oskar a , gdzie oni s , do Moskwy, bo tutaj to nie sztuka. Zamieszanie si zrobi o. Jedna taka, co trzyma a transparent, krzyczy, e my na pewno ubecy. Patriotka ju si do niej rwa a, eby w pysk przy-o y , bo ró nie j nazywali, ale nigdy tak. Trzyma emj i do mordobicia nie dosz o, ale ta z transparentem us ysza a tyle rzeczy o sobie po polsku i niemiecku, ekurwa i szmata zrolowana by y jak komplement. Ten z opask polecia do suki, bo oni zawsze tu takich de-monstracji pilnuj , to my powoli do ty u i ju nas nie

Page 21: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

21

by o. Maturzysta zosta . Patriotka krzykn a mu tylko, e b dziemy pod katedr , i wycofali my si .

Pod t katedr trzeba by , trzeba j na w asne oczy zobaczy . To jest pot ga, dech zapiera i w g owie sikr ci, jak si pod ni stoi. Czekamy na Maturzyst . In-teligent mieje si z Patriotki, co, przyjdzie twój kocha-ny czy nie, zgubi si mamusi syneczek. Powiedzia emmu, eby mord zamkn , bo denerwowa o mnie ta-kie gadanie. Teraz my l , e mo e by zazdrosny. Ona nie by a brzydka, wybór te by ma y, a Inteligent trzy-dziestk ju mia mia o. Mo e dlatego zacz pó niejnie lubi Maturzysty, nie wiem. A mo e dlatego, e Ma-turzysta by taki inny, lepszy jakby, no, bardziej czysty, czy ja wiem. By o co w Maturzy cie, co z o ci o Inteli-genta, no i co w Inteligencie, co z o ci o Maturzyst .W ko cu przyszed . Z pretensjami do nas, e nic nie rozumiemy, e my emigracja zarobkowa, a Polska nas nie obchodzi. Ja si w ciek em i mówi mu, e jak ten oskar yciel w okularach to ma by Polska, to ja mam to w dupie, g boko, i eby nam tu z Polsk nie wyje -d a , bo m ody jeszcze i g upi i nie rozumie tej szopki na emigracji, nie odró nia oszo omów od takich... no prawdziwych, bo ci prawdziwi nie pisz raz na rok tych deklaracji tylko dlatego, eby by o wida , e oni dzia-aj , nie id z dum jak pawie na pocz tku tych pocho-dów niby, co to wygl daj jak capstrzyki albo topienie Marzanny, do zdj si nie ustawiaj , nie pieprz ci glew kó ko, e tam biedny, zniewolony naród, bo to go tylko obra a, ten naród, oni robi ... no, ja nie wiem co, wysy aj , pomagaj , sk d ja mam wiedzie , ja nie

Page 22: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

22

jestem dzia acz, Inteligent te nie, kradniemy, nasza sprawa, kiedy mo e bekniemy za to, ale jakby co do czego, to nawet Patriotka, chocia niby, nie obra si ,mówi do niej, ale tak jest, chocia niby dziwka, to tepójdzie z transparentem, a tamta mo e spieprzy . I tak si rozgada em jak nigdy. Samemu mi si to spodoba o,Inteligentowi te , bo go znam, i Patriotce te . No, tym bardziej, e tak naprawd to w to „jakby co do czego” ma o kto wierzy . Maturzysta nic nie powiedzia , tyl-ko spyta , gdzie teraz idziemy, no i lepiej e my siwszyscy poczuli. Inteligent mówi, e ani w prawo, ani w lewo, tylko do góry, i poszli my na te schody, w ostatniej chwili, bo ju na gór nie chcieli puszcza .Jeszcze jak zacz li my wychodzi na gór , to Inteligent t umaczy Maturzy cie, e ci internowani, których tam pozna , to na takich oskar ycieli mówili „nawiedzeni”, ale Patriotka powiedzia a, eby ju sko czyli nudzi , bo jakby wiedzia a, e b dzie ca y czas o polityce, toby zosta a w domu i wi cej by mia a po ytku. To my siwszyscy zamkn li i zacz o si to wchodzenie.

Ile tam jest schodów na sam gór ? Mog em poli-czy ...

Wchodzisz i wchodzisz. Kr te, w sko, jak z góry schodz , to musisz stawa

bokiem, tak w sko. Maturzysta by ju w przodzie, za mn dysza a Pa-

triotka, za ni Inteligent. Co chwil wpycha jej r kpod spódnic , tak dla kawa u niby, e w takim wi tymmiejscu. Patriotka odgania a go, jak mog a, i naraz za-trzyma a si i zacz a p aka . Pierwszy raz widzia em,

Page 23: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

23

jak Patriotka p acze. Powiedzia a mu, e jest bydl ,cham, cep i nigdy nie znajdzie sobie kobiety, bo nic nie rozumie, e nie da jej raz chocia o wszystkim zapo-mnie i tego mu nie przebaczy. Wcisn em mu torbz flaszkami, eby niós i zostawi Patriotk w spokoju. Wzi i pogna do góry i wtedy te pierwszy raz widzia-em, e jest w ciek y. Wzi em j pod rami i wchodzi-my dalej. Ja nigdy nie rozumia em dobrze kobiet. Beczy, niby rozpacza, a jak zobaczy a, e ju jeste my prawie na górze, to jej od razu przesz o, no i inny cz owiek.Oczy wytar a, poprawi a ten swój makija i klepie mnie po plecach z uciechy, e ju nareszcie koniec. Weszli-my na t kopu , to zaraz Maturzysta podlecia . Zaci -

gn nas do bariery i patrzcie, patrzcie, krzyczy. Oczy mu b yszcz , rozpalony, no, mówi do Patriotki, by akiedy tak wysoko? Inteligent sta ca kiem z boku, uda-wa , e nas nie widzi, a Patriotka zawo a a go, e prze-cie ma flaszk , to niech otworzy.

Pi knie by o tam na górze, jak to inaczej powie-dzie ? Stali my wysoko, pod chmurami prawie, i miasi nam chcia o z wszystkich ludzi na dole i z samocho-dów, bo si kr cili w kó ko jak wariaci, a my tu, ja, In-teligent, Patriotka i Maturzysta, patrzyli my na nich jak król z balkonu i pili my prosto z butelki nasze zdrowie. Maturzysta na pewno adnie to opisa , bo przyzna sipó niej, e pisze. Nosi cz sto taki zeszyt i skroba tam co chwil , a Inteligent stuka mnie w rami i mówi ,nasz poeta tworzy. On umia pisa , ja tak nie potrafi .Zreszt po co? Mi wystarczy, jak co sam prze yj , tak jak wtedy, na górze, po co jeszcze o tym pisa . I tak ju

Page 24: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

24

nie b dzie to samo, cho by nie wiem co. Byli my wtedy we trójk tylko, na dole Ren. Maturzysta zachwycony trzyma mnie za r k i ci gle mówi , patrz, patrz, Pa-triotka dzi kowa zacz a, e my j wzi li, a Inteligent otwiera znowu flaszk i pyta ka dego z nas po kolei, tak jak ja w samochodzie Maturzyst , co, mo na y ,nie? I nagle, sam nie wiem czemu, moja Halina mi siprzypomnia a i bajtle. My la em, jak to si przewa niemy li, co oni tam teraz w tej Polsce robi , ja tu, na tej katedrze, tyle kilometrów. Jaki smutek mnie napad ,ale to by taki smutek... pi kny te . Jest w ogóle pi knysmutek?

Zdj cia tu mam. Tutaj ja, Patriotka z tym misiem w r ce, co jej Maturzysta na urodziny da , i z boku on, to s te ciuchy, co my mu kupili. Tu znowu ja, staro ju wygl dam, a mam dopiero trzydzie ci sze , Matu-rzysta i Inteligent. Obj ci. Patriotka mia a si , e wy-gl damy jak ci trzej muszkieterowie. Tutaj ona sama, chcia a sama. Jak modelka jaka , kto by pomy la , eona tego. Ja nie lubi zdj , bo te wtedy jaki smutek czuj , ale te trzymam. O tym smutku to adnie napisaMaturzysta, ale to pó niej, teraz jeste my jeszcze na katedrze. Maturzysta wyci gn z kieszeni ulotki o Pol-sce, musia je dosta na tej ca ej manifestacji, i rzucina dó . Inteligent zacz go opieprza , a ten taki zmie-szany t umaczy si , e to przecie symbolicznie. Za-cz li my szybko schodzi , eby nie by o adnej afery, zreszt i tak ju zamykali. Schodzi te nie by o lekko, a nogi si trz s y. miali my si troch , bo Inteligent powiedzia , ciekawe, czy zd ymy przed tymi ulotka-

Page 25: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

25

mi. Nie s ysza em, eby Maturzysta kl , ale wtedy po-wiedzia do Inteligenta, ty zawsze wszystko zepsujesz swoim pierdoleniem. No ale ju zeszli my na dó . Pod katedr s takie budki, kioski jakby. Tam sprzedaj me-daliki, obrazki wi te, ró a ce, jak w Polsce. Idziemy, a Patriotka krzyczy nagle, on si rusza! Kto? Chrystus! Pijana ju czy co, ale patrzymy szybko za szyb , a Chry-stus rusza si , rzeczywi cie. Przechylisz si w jednstron , on podnosi g ow i otwiera oczy, przechylisz si w drug , schyla i zamyka. Chrystusa na krzy u trój-wymiarowego zrobili. I nie rzuca si ludziom na mózg? Cz owiek si dziwi przed t szyb , z o ci i mieje.Jeszcze go nied ugo na d ugopisy dadz albo w autach z ty u na sznurkach b dzie si kiwa . Patriotka mówi, ema o co nie kl k a, taki j strach wzi . Maturzysta staprzy tej szybie najd u ej, a potem zaraz co w zeszycie napisa .

Na stacji benzynowej zrobili my zakupy i do domu. Ja znowu prowadzi em, Patriotka zacz a swoje: „Bo czas jak rzeka, jak rzeka p ynie”, troch popijali i tak wracali my. Inteligent namawia Maturzyst , eby zdra-dzi , co tam pisze. Maturzysta mia ju troch wypite i zgodzi si . Powiedzia wtedy par zda o tym Chry-stusie, ja tu mam jego zeszyt, zaraz. O, tu: „W Kolonii, pod katedr , w sklepiku z dewocjonaliami Chrystus na krzy u, na widokówce trójwymiarowej. Musi by nie-miertelny, skoro Go dzi jeszcze krzy uj ”. Nikt nie

wiedzia za bardzo, co powiedzie . Inteligent zaraz zasn , a Patriotka dobra a si do Maturzysty. Odsuwasi , krygowa , ale jak znikn a mi w lusterku, to poj -

Page 26: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

26

kiwa tylko. Da em g o niej radio, eby go nie peszy ,i tak wracali my.

Tak mi si teraz wydaje, jakby to bardzo dawno by o,ale to tutaj tak si czas wlecze. Ró ne s ówka sobie na cianach powypisywa em, troch z gramatyki, ale jako

mi nic nie wchodzi. Ci gle my l , wspominam, a jak mi si ju co przy ni, to nie wstaj pó dnia, eby z tym snem by . Wczoraj ni mi si ten szrot, gdzie pracowataki jeden Micha z Warszawy. Przyj go Niemiec na czarno i Micha topi u niego z om. Przez ca y dziesiedzia przy ognisku i topi . Zawsze mówi nam, kiedy Niemiec wychodzi, to przychodzili my i brali, co mychcieli, za darmo. Raz byli my tam z Maturzyst . Do-gadali si , bo obaj z Warszawy. Micha by przewod-nicz cym komisji zak adowej, ale jakiej, to ju nie pa-mi tam. No i ni o mi si , e byli my na tym szrocie, ja, Inteligent i Maturzysta, i palili my z om. Michate . Potem by tam ten Rychu i pokazywa , w którym miejscu postawi winogrona, a potem przyjecha a z tym Niemcem Patriotka, mercedesem. Maturzysta ca y czas co pisa i co chwil krzycza do mnie, patrz, patrz, In-teligent gra na harmonii, bo kiedy opowiada , e siuczy gra , a Patriotka... co ona robi a? Co robi a, nie mog sobie przypomnie ... Chyba piewa a! Ale co, to ju nie wiem. Niemiec od Patriotki k óci si z Micha-em, po polsku. Machali r kami, ju nie wiem, o co im chodzi o, a ja siedzia em, pali em ten z om i kurzy emsporty.

Sk d to si bior te sny? Jak by em ma y, to tak siwy wiczy em, e zanim zasn em, powtarza em sobie,

Page 27: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

27

pami taj, teraz b dzie sen i mo esz robi , co chcesz. Pierwszy raz, tego nie zapomn , wlaz em do ogrodu s siada i ar em jego gruszki, najlepsze mia . Jad em je, du e i ó te jak dynie, i mia em si , e nikt nie mo emi nic zrobi , bo to tylko sen. Pó niej lata em. W azi-em na dachy i rzuca em si z nich. Lecia em w powie-trzu i krzycza em, to sen, to sen, eby si upewni , bo mia em stracha. Ale nie spada em. Fruwa em mi dzydomami i mia em si , e to takie proste. No, a jeszcze pó niej obmacywa em dziewczyny, kobiety, znaczy si ,bo co mnie wtedy obchodzi y dziewczyny. Wszystkie, jakie by y pod r k , na ulicy, wsz dzie. Podnosi em im spódnice, wpycha em r ce za bluzki, a one nic mi nie mog y zrobi , bo to we nie. Potem gwa ci em, to zna-czy, nie gwa ci em, bo one same si poddawa y. Szybko, szybko, eby si sen nie sko czy . Jeszcze dzisiaj czasa-mi mi si we nie przypomni, e to sen, ale ebym cospecjalnego robi , to nie. Niedawno znowu Monte Cas-sino mi si przy ni o. Byli my tam kiedy z Inteligentem i Maturzyst na wycieczce, z ca grup innych Polaków. Pieni dze by y, Maturzysta pogodzi si z t czujk . Wy-starczy y dwa, trzy skoki, potem rozprowadzi i na jakiczas spokój. Maturzysta pogodzi si , ale oklap jako .Jak pili my, nie piewa „ziemia dla nas za p ytka”, k ó-cili si z Inteligentem o byle co, nawet nie opowiada ,o czym mu tam pisz z domu. Jak dosta mieszkanie, to si troch o ywi . Przytargali my meble z lagru, trochpokupowali i cieszy si . Przysz a Patriotka i pili mydwa dni. Wtedy jeszcze by o weso o, chocia Inteligent drzwi chcia wywala , tam gdzie oboje spali. Po co ci

Page 28: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

28

ten szczeniak, wrzeszcza , jeste prawdziw kurwi takie tam, a potem j cza pod drzwiami, e j kocha, a ona robi mu na z o . A tak to w óczyli my si po mie-cie i nie bardzo by o co robi , chocia na brak forsy nie

narzekali my. I wtedy nas Maturzysta na to Monte Cas-sino namówi , i na papie a. Pojechali my w trójk , bo do Patriotki matka w odwiedziny przyjecha a, staruszka ju . W tym Rzymie to jak w muzeum, a papie taki sam jak w telewizji, dos ownie. Stali my w tej sali, zdj cianam porobili i ka dy od razu mia . Swoje wys a em do domu. Coraz wi cej wtedy my la em o nich. Zaprosze-nie jej wys a em, upar a si i nie przyjedzie, e niby tam jest jej miejsce. Musi tam kogo mie . Kiedy mi mój starszy syn list napisa , dziewi ty rok mu idzie. e wu-jek raz jak by , to zbi mam . Na poci g chcia em wte-dy lecie i do Polski, ale przesz o, min o. Czas swoje robi, ale eby tu przyjecha a, to nie powiem, chcia bym.No i dzieci te .

Potem pojechali my na Monte Cassino. Transparen-ty, przemówienia, tak jak zawsze przy takich impre-zach. Ten cmentarz dosy adny, maki, ta góra, ale go-r co by o nie do wytrzymania. Inteligentowi si satura-tory przypomnia y, wszystkie swoje pieni dze by oddaza wod z saturatora, tak mówi . Przez ca y czas j czao tym saturatorze, to znowu si z Maturzyst pok óci-li. Kiedy , ju po powrocie, pod ko cio em kupili mytak gazetk , bo by o w niej o tej wycieczce. Ja tam wierz cy za bardzo nie jestem, tutaj na msz polskchodzi em czasami, o tak, eby si spotka , pogada .Tutaj ci ksi a to o wszystkim mówi , tylko nie o Pol-

Page 29: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

29

sce. Raz ci z Solidarno ci chcieli, eby msz za ojczy-zn zamówi , to nie wysz o. Niedziela, pogoda pi kna,kupili my piwa w kiosku i poszli my nad rzek . To by owtedy, jak Maturzysta dostawa jeszcze listy od dziew-czyny z Polski. Siedzieli my i Inteligent zacz czyta ,te t gazetk tu mam na pami tk : Echa uroczysto-ci obchodu jubileuszu takiego i takiego, widzianego

oczami cz onków grupy takiej a takiej. To „oczami cz onków” ju nas ubawi o, tylko Maturzysta by jakiponury. Co tu jeszcze mo na powa nie traktowa , jak ju z tego mo na si mia , mówi, ale jak Inteligent powiedzia mu, e on by jednym z tych spadkobier-ców tradycji, jak tam dalej pisa o, to humor mu si od razu poprawi i mówi, no to wal, Inteligent. Inteligent czyta i r eli my jak konie. Co tam nie by o napisane!

e: spontaniczny chór znów wyra a wierno Bogu i Ojczy nie, e stali my tam i piewali, cicho, cho zde-cydowanie, a nasze serca ciska o ogromne wzruszenie i ból, i tak dalej w takim stylu. Le eli my na plecach, poci gali za zdrowie spadkobierców, trawka w z -bach, nogawki do kolan, buty i skarpety obok, rzeczka szumia a, ob oki p yn y, a Inteligent czyta : Tu z otu-ch wlan nam w serca przez papie a Polaka podczas wczorajszej audiencji zastanawiamy si , gdzie jest na-sze miejsce, gdzie jest miejsce tego ogromnego t umuzebranego tu dzisiaj i mówi cego jedn , najpi kniejszmow , krecha, krecha to znaczy my lnik, tak Inteli-gent czyta , krecha, mow Miko aja Reja, Mickiewicza,

eromskiego czy Mi osza, znowu krecha, mow nas wszystkich, krecha znowu, mow polsk ?! Teraz mi si

Page 30: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

30

zdaje, e to nad t rzek jakby mi si ni o i tak po-wa nie to tam mog oby by moje miejsce. Maturzysta powiedzia kiedy , e nigdy si nie wraca do tej samej rzeki, czy jako tak. Pili my to piwo i pili my, Inteli-gent czyta i wo a co chwil , o, a teraz s uchajcie, tu s uchajcie, a ja zasypia em, to znaczy nie zasypia em,ale tak jakbym odfruwa , odlatywa czy jako . Zawsze, jak le na plecach, gdzie na pla y albo nad rzek , no, oboj tne gdzie, i przymkn oczy, to mi si wszystko takie wydaje, jakby to by sen. S uchaj, Go ciu, s uchaj,szarpa mnie Inteligent: Was, le cych w mogi ach od lat ju czterdziestu, zapewniamy, a jego g os ucieka mi i ucieka, zapewniamy, e spoczywa mo ecie w spo-koju. Wasza wierno ojczy nie przetrwa a w naszych sercach do dzi , a ja ju nie wiem, czy mi si Inteligent ni, czy jest naprawd , i przetrwa do dnia uzyskania

ojczyzny wolnej, a wtedy wrócimy wszyscy „do tych pagórków le nych, do tych k zielonych”, i was zabie-rzemy z sob , tam przecie chcieli cie doj ! Ten klepasi z uciechy po udach, a ja odlatywa em, odlatywa emi s ysza em jeszcze: cmentarz ten, jedno z najbardziej urzekaj cych miejsc spoczynku w ogóle, marzymy, chc c przyczyni si , otoczony pagórkami, rozje d a-my si , zak tki wiata, wzmocnieni jedno ci , serc chyba, w nadziei, w nadziei, w nadziei, i ju by emznowu na katedrze, w Kolonii. ni o mi si przez parsekund chyba, e stoimy tam znowu wszyscy, jeszcze raz, a z nami papie . Patriotka kl czy przed nim, a on jb ogos awi, ale zaraz obudzi mnie Inteligent. Chmury przysz y i poszli my.

Page 31: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

31

Nied ugo po tej niedzieli przylecia do nas Matu-rzysta, bo mieszkali my razem z Inteligentem. Blady, trz sie si , r ce mu lataj . Patriotka w szpitalu, mówi, tru a si . On musia cz sto do niej zachodzi , zresz-t raz, jak przyszli my rano, to my ich razem zastali. Do niej nas nie pu cili, ale siostra powiedzia a nam, e ju jest w porz dku. Poszli my na drugi dzie . Co

ci kopn o, Patriotka? A ona u miecha si tylko i dzi -kuje, e my przyszli. Chcia a z tym wszystkim sko -czy , raz na zawsze, ale teraz ju jest w porz dku,mówi, teraz ju b dzie inaczej i e po co tyle kwiatów. Patriotka, Patriotka, co ty za numery wywija a . Trze-ba y , nie da si , a nie tabletki yka . Komu jest lekko tutaj i w ogóle wsz dzie, komu? Jak gni , to ju lepiej tu, nie w ziemi, Patriotka. Teraz ci widzna zdj ciu, z tym misiem, w Kolonii, i co? Nie warto by o? Zawsze jest warto, to wiesz dopiero wtedy, jak siedzisz albo jak ju jest za pó no. Jeszcze b dzieszmia a dzieci, Patriotka, z tym twoim ksi ciem, dwoje albo troje. On je b dzie podrzuca do góry, a ty, w stra-chu, prosi b dziesz, eby przesta , bo mo e si costa . Gdzie ci wtedy przyjd do g owy tabletki, Pa-triotka, y b dziesz pe nym cycem, to znaczy, piersi ,he, he.

Stoimy przy tym ó ku, Maturzysta milczy jak ka-mie , nie umie s owa wypowiedzie , a mi si przypo-mnia o, co mówi zawsze taki mój kumpel z Polski, pi-sali, e siedzi. No dobra, mówi , zabij si , a co potem? Troch my si po miali i l ej si zrobi o, ale do domu wraca o nam si g upio, to znaczy mnie i Maturzy cie,

Page 32: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

32

bo Inteligent zosta . Spyta Patriotk , czy mo e zosta ,ona mu pozwoli a i zosta .

Jak Patriotka wysz a, poszli my kiedy wszyscy na mecz rugby. Juniorki, Polska–Niemcy. Troch pada o,nie by o prawie nikogo; tylko my darli my si jak dzi-cy po ka dym punkcie dla naszych. I wygrali. Patriotka by a pierwszy raz na meczu, a rumie ców dosta a, Ma-turzysta skaka jak dziecko, Inteligent by dumny, jakby to on tych m odzików wytrenowa , a ja patrzy em na nich i my la em sobie, co by ka dy z nas robi , jakby mysi nie spotkali. Do ko ca mojego ycia b d pami ta ,jak potem ta czyli my na pustym boisku, deszcz la ,poci gali my trunek, a Maturzysta, wtedy chyba ostat-ni raz, piewa , „Nie zdechniemy tak szybko, jak sobie roi mier ”, i uczy Patriotk , „ziemia dla nas za p ytka, fruniemy w gór gdzie ”.

S takie, takie momenty, takie chwile, e cz owiekwie od razu, e b dzie je pami ta . Katedr to wiado-mo, wysoko i w ogóle, ale czemu to boisko? Jak to sobie wszystko wspominam, to widz nas jak na filmie jakim , nie tylko tak, e by o i ju . Widz , jak Maturzy-sta podskakuje, Inteligent wali mnie po plecach, i s y-sz dok adnie, jak Patriotka si mieje. No naprawd ,tak jakbym ogl da film. Jakie to jest dziwne wszystko w yciu. To boisko tam, teraz jest takie samo, mo ete tam leje, tak jak tutaj, tylko nas ju tam nigdy nie b dzie. No chyba e kiedy , ale to ju dziady b dziemy. Jak ja b d wygl da , jak b d stary, jak b d dziad-kiem? A Maturzysta? Jego to sobie nie wyobra am.Jakbym mia co teraz chcie , eby si spe ni o, to e-

Page 33: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

33

by my jeszcze raz byli tam, na tym boisku. Ka dy by chcia , eby co by o jeszcze raz, to wiadomo. On miaracj , Maturzysta, z t rzek . Sk d on wiedzia , taki m ody...

Chocia czy on by m ody? Sam mówi , poszed rok pó niej do szko y, bo chorowa , potem znowu mia ja-k przerw ...

Zm czony ju jestem. Teraz i w ogóle. Mówi , e cz owiek si przyzwyczaja do bycia sa-

memu. Mo e to prawda... Jakbym tak teraz, to znaczy, nie teraz, pó niej, jak

wyjd , jakbym tak mia y z jak kobiet , tak codzien-nie, to nie wiem. A sam?

Kiedy Patriotka pu ci a nam tak jedn kaset .Jaki klient u niej zapomnia , starszy go , Polak. On si nagra , jak przez pó torej godziny do siebie gada. Wtedy to si z tego mia em. Pije i gada. Gadam do siebie, bo nie mam z kim, mówi, potem se to pusz-cz i pos ucham, co tam naplot em. Ca y swój yciorys opowiada , a co chwil : no, to teraz wypijemy. Co ja mam, mówi, co ja zrobi em w yciu, co te r ce zro bi y?Ten telewizor kolorowy, jebany, mam, kl strasznie, garnitur i pi rubokr tów zegarmistrzowskich, co mi jeszcze z Polski zosta y. Ausweis mam, ale to jumówi em na tamtej stronie, ale jaki tam ze mnie Nie-miec, tych Niemców to ja mam w dupie, wszystkich was mam w dupie! S yszycie? Wszystkich, wrzeszczy. A na koniec be kocze: no, nagada e si , napiermandoli ei id spa , id ju , id . I chrapie przy stole a do ko cata my.

Page 34: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

34

Z jaki tydzie temu list dosta em, od swojej... Od swojej, gdzie ona tam teraz moja... Wiedzia am, e tak sko czysz, bo jej napisa em,

gdzie jestem, dobrze przynajmniej, e siedzisz tu, to znaczy tam, bo dzieci nie widz , takie tam.

Dzi w nocy liczy em, ile ja w yciu mia em kobiet. Ma o mi wysz o, cztery, pi mo e, ale takie, z którymi na powa nie, nie kurwy. Nigdy mi tak nie wychodzi o,jakbym chcia . Maturzysta, on niby taki nie mia y, ale jego to one lubi . Patriotka przecie i inne te . Jedna to go do Stanów ci gn a, bo wyje d a a. Jaka pisarka albo dziennikarka. Do takiej gazety, co wychodzi w Berlinie, pisa a. Ci gn a go i ci gn a, adna dziewczyna, m dra,zarozumia a troch , z nami nie chcia a nawet gada .Raz namówi a go, eby wys a taki swój wiersz. Matu-rzysta wys a i potem oblewali my, e prawdziwy poeta.

Ten wiersz tu jest, w tym zeszycie. Nied ugi.Tak leci: „ma e ony wielkich poetów nie obejmuj

wszech wiata / nie przeszywa ich metafizyczny pr d / pior brudne achy / ciel rano ó ka / i robi tysi cinnych rzeczy / o których nie wypada tu nawet mówi / rozbieraj na przyk ad wielkich poetów gdy ci / w pijac-kim amoku be koc o bycie i nie / potakuj / nakr cajna rano budzik i jest im g upio / e tak szybko zasypiaj / ma e ony wielkich poetów patrz na nich wyrozumiale / i dobrodusznie / one widz wiersz od pocz tku”.

Patriotka prosi a go, eby kiedy napisa co dla niej i jej zrobi dedykacj .

Poezja... nie wiem, ja tam nie z takich, co to tyl-ko o samochodach sportowych i ekstraklasie. Lubi se

Page 35: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

35

czasami poczyta , ale poezji to tak za bardzo nie rozu-miem.

Kiedy , dawno ju , jecha em z tak jedn moj w au-tobusie. Romantyczna ona by a, chcia a, ebym j na r -kach nosi , kwiaty jej zbiera , Bóg wie co jeszcze.

Jak to dawno by o...Wtedy to si da em nabra . Jedziemy w tym autobu-

sie, tak akurat po zimie by o. Powietrze ostre, s o ce,akurat w oczy mi wieci o. Ona siedzi naprzeciwko, oczy do niej mru , bo to ze s o ca tego, no i mówi mi, e-bym za okno popatrzy . Rzeczywi cie, jako fajnie tam by o. Pola, potem las, zielono ju powoli, a tu mierdzi w tym autobusie, jaka baba si na mnie pcha... Do te-raz nie wiem, co si ze mn wtedy sta o. Wyj chcia-em z ni , w ten las, ale wtedy nie my la em o tym lesie tak, jak to si my la o. Chcia em, eby my sami byli, to s o ce i w ogóle. Ona chcia a te , nie musia a mi mó-wi . Wsta em i pcham si do kierowcy, mi dzy lud mi,eby autobus zatrzyma , bo chcemy wysi . Popatrzy ,

jakbym mu Bóg wie co zrobi , no i ju po ow popsu ,bo dopiero na przystanku, tu nie idzie. Wysiedli my, autobus pojecha dalej i tak si cicho zrobi o, pusto. Ona nic nie mówi, ja te nie wiem, co by tu powiedzie ,i nie wiadomo gdzie, pola same. Za t szyb to jakoinaczej wygl da o. Stoimy tak i stoimy, ona gapi si raz na mnie, raz w ziemi , ja tak samo, zimno si zacz orobi , no i co? No i jakby my nie wysiedli, to mogliby-my sobie wyobra a , jak by by o, jakby my wysiedli,

a tak to wysiedli my i co? I nic, jedno szcz cie, e drugi autobus wtedy szybko nadjecha . Co by my tam robili?

Page 36: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

Spis rzeczy

S owo 5

IMo na y 11Uschi 40Uschi nie yje 71Odwiedziny 76

IISchulz ’92 169Schulz ’92. Postscriptum 224O tym, jak czyta em dzienniki D browskiej i Na kowskiej 238

IIIM ka kartoflana 283

Page 37: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

Redaktor serii: Dariusz So nickiRedakcja: Dariusz So nickiKorekta: Marianna Soko owskaRedakcja techniczna: Alek Radomski

Projekt ok adki i stron tytu owych:Karolina Micha owska, www.360stopni.com.plFotografia autora: © El bieta Lempp

Wydawnictwo W.A.B.02-386 Warszawa, ul. Usypiskowa 5tel./fax (22) 646 01 74, 646 01 75, 646 05 10, 646 05 [email protected]

Sk ad i amanie: manufaktura

ISBN 978-83-7747-258-3

Page 38: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki
Page 39: Męka kartoflana - Janusz Rudnicki

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym E-ksiazka24.pl.