michail bulhakow - m

  • Upload
    trandat

  • View
    235

  • Download
    4

Embed Size (px)

Citation preview

Michai Buhakow - Mistrz i Magorzata

MICHAI BUHAKOW

Mistrz i Magorzata

(Tumaczyli: Irena Lewandowska i Witold Dbrowski)

...Wic kime w kocu jeste? Jam czci tej siy, ktra wiecznie za pragnc, wiecznie czyni dobro. J. W. Goethe Faust

CZ PIERWSZA

1. Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomymi

Kiedy zachodzio wanie gorce wiosenne soce, na Patriarszych Prudach zjawio si dwu obywateli. Pierwszy z nich, mniej wicej czterdziestoletni, ubrany w szary letni garnitur, by niziutki, ciemnowosy, zaywny, ysawy, swj zupenie przyzwoity kapelusz zgnit wp i nis w rku; jego starannie wygolon twarz zdobiy nadnaturalnie due okulary w czarnej rogowej oprawie. Drugi, rudawy, barczysty, kudaty mody czowiek w zsunitej na ciemi kraciastej cyklistwce i kraciastej koszuli, szed w wymitych biaych spodniach i czarnych pciennych pantoflach.Ten pierwszy by to Micha Aleksandrowicz Berlioz we wasnej osobie, redaktor miesicznika literackiego i prezes zarzdu jednego z najwikszych stowarzysze literackich Moskwy, w skrcie Massolitu, towarzyszy mu za poeta Iwan Nikoajewicz Ponyriow, drukujcy si pod pseudonimem Bezdomny.Kiedy pisarze znaleli si w cieniu lip, ktre zaczynay si ju zazielenia, natychmiast ostro ruszyli ku jaskrawo pomalowanej budce z napisem Piwo i napoje chodzce.Tu musimy odnotowa pierwsz osobliwo tego straszliwego majowego wieczoru. Nie tylko nikogo nie byo koo budki, ale i w rwnolegej do Maej Bronnej alei nie wida byo ywego ducha. Cho wydawao si, e nie ma ju czym oddycha, cho soce rozpraywszy Moskw zapadao w gorcym suchym pyle gdzie za Sadowoje Kolco nikt nie przyszed pod lipy, nikogo nie byo na awkach, aleja bya pusta. Butelk mineralnej poprosi Berlioz. Mineralnej nie ma odpowiedziaa kobieta z budki i z niejasnych powodw obrazia si. A piwo jest? ochrypym gosem zasign informacji Bezdomny. Piwo przywioz wieczorem odpowiedziaa kobieta. A co jest? zapyta Berlioz. Napj morelowy, ale ciepy powiedziaa. Moe by. Niech bdzie!Morelowy napj wyprodukowa obfit t pian i w powietrzu zapachniao wod fryzjersk. Literaci wypili, natychmiast dostali czkawki, zapacili i zasiedli na awce zwrceni twarzami do stawu, a plecami do Bronnej.Wtedy wydarzya si nastpna osobliwo, tym razem dotyczca tylko Berlioza. Prezes nagle przesta czka, serce mu zadygotao i na moment gdzie si zapado, potem wrcio na miejsce, ale tkwia w nim tpa iga. Zarazem ogarn Berlioza strach nieuzasadniony, ale tak okropny, e zapragn uciec z Patriarszych Prudw, gdzie go oczy ponios.aonie rozejrza si dookoa, nie mg zrozumie, co go tak przerazio. Poblad, otar czoo chusteczk i pomyla: Co si ze mn dzieje? Nigdy jeszcze to mi si nie zdarzyo. Serce nawala. Jestem przemczony... chyba czas najwyszy, eby rzuci wszystko w diaby i pojecha do Kisowodska...I wtedy skwarne powietrze zgstniao przed Berliozem i wysnu si z owego powietrza przezroczysty, nad wyraz przedziwny obywatel. Malutka gwka, dokejka, kusa kraciasta marynareczka utkana z powietrza... Mia ze dwa metry wzrostu, ale w ramionach wski by i chudy niepomiernie, a fizys, prosz zauway, mia szydercza.ycie Berlioza tak si ukadao, e nie by przyzwyczajony do nadprzyrodzonych zjawisk. Poblad wic jeszcze bardziej, wytrzeszczy oczy i pomyla w popochu: Nic takiego istnie nie moe...Ale co takiego, niestety, istniao. Wyduony obywatel, przez ktrego wszystko byo wida, wisia w powietrzu przed Berliozem chwiejc si w lewo i w prawo.Berlioza opanowao takie przeraenie, e a zamkn oczy. A kiedy je otworzy, zobaczy, e ju po wszystkim, widziado rozpyno si, kraciasty znikn, a jednoczenie tpa iga wyskoczya z serca. Uff, do diaba! zakrzykn redaktor. Wiesz, Iwan, od tego gorca przed chwil o mao co nie dostaem udaru! Miaem nawet co w rodzaju halucynacji. Sprbowa si rozemia, ale w jego oczach jeszcze cigle migotao przeraenie, a race mu si trzsy. Jednak uspokoi si z wolna, otar twarz chusteczk, do dziarsko owiadczy: No wic tak... i poprowadzi dalej wykad przerwany piciem napoju morelowego.Wykad w, jak si potem dowiedziano, dotyczy Jezusa Chrystusa. Chodzio o to, e do kolejnego numeru pisma redaktor zamwi antyreligijny poemat. Iwan Bezdomny poemat w stworzy, i to nadzwyczaj szybko, ale, niestety, utwr jego ani troch nie usatysfakcjonowa redaktora. Gwn osob poematu, to znaczy Jezusa, Bezdomny odmalowa wprawdzie w nad wyraz czarnej tonacji, niemniej jednak cay poemat naleao zdaniem redaktora napisa od nowa. I wanie teraz redaktor wygasza wobec poety co w rodzaju odczytu o Jezusie w tym jedynie celu, aby unaoczni twrcy jego podstawowy bd.Trudno powiedzie, co waciwie zgubio Iwana jego niezwykle plastyczny talent czy te cakowita nieznajomo zagadnienia, ale c tu ukrywa, Jezus wyszed mu ywy, Jezus ongi istniejcy rzeczywicie, cho, co prawda, obdarzony wszelakimi najgorszymi cechami charakteru.Berlioz za chcia dowie poecie, e istota rzeczy zasadza si nie na tym, jaki by Jezus, dobry czy zy, ale na tym, e Jezus jako taki w ogle nigdy nie istnia i wszystkie opowieci o nim to po prostu zwyczajne mitologiczne wymysy, czyli bujda na resorach.Dodajmy, e redaktor by czowiekiem oczytanym i z wielk znajomoci rzeczy powoywa si w swym przemwieniu na staroytnych historykw, na przykad na sawnego Filona z Aleksandrii i na niezmiernie uczonego Jzefa Flawiusza, ktrzy nigdzie ani sowem nie wspomnieli o istnieniu Jezusa. Wykazujc solidn erudycj, Micha Aleksandrowicz oznajmi poecie midzy innymi rwnie i to, e owo miejsce w ksidze pitnastej, w rozdziale czterdziestym czwartym synnych Rocznikw Tacyta, gdzie wspomina si o straceniu Chrystusa, jest po prostu pniejsz wstawk apokryfistw.Poeta, dla ktrego wszystko, o czym go informowa redaktor, byo nowoci, wlepi w Michaa Aleksandrowicza swe roztropne zielone oczy i sucha uwanie, z rzadka tylko czkajc i szeptem przeklinajc morelowy napj. Nie ma takiej wschodniej religii mwi Berlioz w ktrej dziewica nie zrodziaby boga. Chrzecijanie nie wymylili niczego nowego, stwarzajc swojego Jezusa, ktry w rzeczywistoci nigdy nie istnia. I wanie na to naley pooy nacisk.Wysoki tenor Berlioza rozlega si w pustej alei i im dalej Micha Aleksandrowicz zapuszcza si w gszcz, w ktry bez ryzyka skrcenia karku zapuci si moe tylko czowiek niezmiernie wyksztacony tym wicej ciekawych i poytecznych wiadomoci zdobywa poeta. Dowiedzia si na przykad o askawym bogu egipskim Ozyrysie, synu Nieba i Ziemi, o sumeryjskim bogu Tammuzie, o Marduku i nawet o mniej znanym gronym bogu Huitzilopochtii, ktrego niegdy wielce powaali meksykascy Aztekowie. I akurat wtedy, kiedy Berlioz opowiada poecie o tym, jak Aztekowie lepili z ciasta figurki Huitzilopochtii, w alei ukaza si pierwszy czowiek.Potem, kiedy prawd mwic byo ju za pno, najrniejsze instytucje opracoway rysopisy owego czowieka. Porwnanie tych rysopisw musi zadziwi kadego. I tak, na przykad, pierwszy z nich stwierdza, e czowiek w by niskiego wzrostu, mia zote zby i utyka na praw nog. Drugi za mwi, e czowiek ten by wrcz olbrzymem, koronki na jego zbach byy z platyny, a utyka na lew nog. Trzeci oznajmia lakonicznie, e wymieniony osobnik nie mia adnych znakw szczeglnych. Musimy, niestety, przyzna, e wszystkie te rysopisy s do niczego.Przede wszystkim opisywany nie utyka na adn nog, nie by ani may, ani olbrzymi, tylko po prostu wysoki. Co za dotyczy zbw, to z lewej strony byy koronki platynowe, a z prawej zote. Mia na sobie drogi szary garnitur i dobrane pod kolor zagraniczne pantofle. Szary beret dziarsko zaama nad uchem, pod pach nis lask z czarn rczka w ksztacie gowy pudla. Lat na oko mia ponad czterdzieci. Usta jak gdyby krzywe. Gadko wygolony. Brunet. Prawe oko czarne, lewe nie wiedzie czemu zielone. Brwi czarne, ale jedna umieszczona wyej ni druga. Sowem cudzoziemiec.Przechodzc obok awki, na ktrej znajdowali si redaktor i poeta, cudzoziemiec spojrza na nich, przystan i nagle usiad na ssiedniej awce, o dwa kroki od naszych przyjaci.Niemiec... pomyla Berlioz. Anglik... pomyla Bezdomny. Taki upa, a ten siedzi w rkawiczkach!A cudzoziemiec obj spojrzeniem wysokie domy, z czterech stron okalajce staw, przy czym stao si oczywiste, e miejsce to widzi po raz pierwszy i e wzbudzio ono jego zainteresowanie. Zatrzyma wzrok na grnych pitrach, w ktrych olepiajco poyskiwao w szybach okien potrzaskane i dla Berlioza na zawsze zachodzce soce, potem przenis spojrzenie na d, gdzie ciemnia w szybach nadcigajcy wieczr, do czego tam umiechn si z politowaniem, zmruy oczy, wspar brod na doniach, a donie na rczce laski. A ty mwi Berlioz do poety bardzo dobrze i odpowiednio satyrycznie pokazae, na przykad, narodziny Jezusa, syna boego, ale dowcip polega na tym, e jeszcze przed Jezusem narodzio si cae mnstwo synw boych, jak powiedzmy fenicki Adonis, frygijski Attis, perski Mitra. A tymczasem, krtko mwic, aden z nich si w ogle nie narodzi, aden z nich nie istnia, nie istnia take i Jezus. Musisz koniecznie zamiast narodzin Jezusa czy te, powiedzmy, hodu trzech krli, opisa nonsensowne wieci rozpowszechniane o tym hodzie. Bo z twego poematu wynika, e Jezus narodzi si naprawd!W tym momencie Bezdomny sprbowa opanowa nkajc go czkawk i wstrzyma oddech, na skutek czego czkn jeszcze boleciwiej i goniej i w teje chwili Berlioz przerwa swj wykad, poniewa cudzoziemiec wsta nagle i zbliy si do pisarzy. Ci spojrzeli na ze zdumieniem. Prosz mi wybaczy zacz nieznajomy. Mwi z cudzoziemskim akcentem, ale sw nie kaleczy e nie bdc znajomym panw omielam si... ale przedmiot naukowej dyskusji panw jest tak interesujcy, i...Tu nieznajomy uprzejmie zdj beret i pisarzom nie pozostawao nic innego, jak wsta i ukoni si.Nie, to raczej Francuz... pomyla Berlioz.Polak... pomyla Bezdomny.Naley od razu stwierdzi, e na poecie cudzoziemiec od pierwszego sowa zrobi odpychajce wraenie, natomiast Berliozowi raczej si spodoba, a moe nie tyle si spodoba, ile, jak by tu si wyrazi... zainteresowa go czy co... Panowie pozwol, e si przysiada? uprzejmie zapyta cudzoziemiec i przyjaciele jako mimo woli si rozsunli, cudzoziemiec zwinnie wcisn si pomidzy nich i natychmiast wczy si do rozmowy. Jeli dobrze usyszaem, to by pan askaw stwierdzi, e Jezus w ogle nie istnia? zapyta kierujc na Berlioza swoje lewe zielone oko. Tak jest, nie przesysza si pan grzecznie odpowiedzia Berlioz. To wanie powiedziaem. Ach, jakie to ciekawe! wykrzykn cudzoziemiec.Czego on tu szuka? pomyla Bezdomny i zaspi si. A pan zgodzi si z koleg? zainteresowa si nieznajomy i odwrci si w prawo, do Bezdomnego. Na sto procent! potwierdzi poeta, ktry lubi wyraa si zawile i metaforycznie. Zdumiewajce! zawoa nieproszony dyskutant, nie wiedzie czemu rozejrza si dookoa jak zodziej, ciszy swj niski gos i powiedzia: Prosz mi wybaczy moje natrctwo, ale, jeli dobrze zrozumiaem, panowie na dobitk nie wierzycie w Boga? w jego oczach pojawio si przeraenie; doda: Przysigam, e nikomu nie powiem! Zgadza si, nie wierzymy z lekkim umiechem, wywoanym przeraeniem zagranicznego turysty, odpowiedzia Berlioz ale o tym mona mwi bez obawy.Cudzoziemiec opad na oparcie awki i a pisn z ciekawoci, pytajc: Panowie jestecie ateistami?! Tak, jestemy ateistami umiechajc si odpowiedzia Berlioz, a Bezdomny rozeli si i pomyla: Ale si przyczepi, zagraniczny osio! Och! Jakie to cudowne! wykrzykn zdumiewajcy cudzoziemiec i pokrci gow wpatrujc si to w jednego, to w drugiego literata. W naszym kraju ateizm nikogo nie dziwi z uprzejmoci dyplomaty powiedzia Berlioz. Znakomita wikszo ludnoci naszego kraju dawno ju wiadomie przestaa wierzy w bajeczki o Bogu.Wtedy cudzoziemiec wykona taki numer: wsta, ucisn zdumionemu redaktorowi do i powiedzia, co nastpuje: Niech pan pozwoli, e mu z caego serca podzikuj. Za co mu pan dzikuje? mrugajc oczyma zapyta Bezdomny. Za niezmiernie wan informacj, dla mnie, podrnika, nadzwyczaj interesujc wieloznacznie wznoszc palec wyjani zagraniczny dziwak.Niezmiernie wana informacja najwidoczniej istotnie wywara silne wraenie na podrniku, bo z przeraeniem rozejrza si po domach, jak gdyby si obawia, e w kadym oknie zobaczy jednego ateist.,,Nie, to nie Anglik pomyla Berlioz, Bezdomnemu za przyszo do gowy: Ciekawe, gdzie on si nauczy tak gada po rosyjsku! i poeta znowu si zaspi. Ale pozwlcie, e was, panowie, zapytam po chwili niespokojnej zadumy przemwi zagraniczny go co w takim razie pocz z dowodami na istnienie Boga, ktrych, jak wiadomo, istnieje dokadnie pi? Niestety! ze wspczuciem odpowiedzia Berlioz. aden z tych dowodw nie ma najmniejszej wartoci i ludzko dawno odoya je ad acta. Przyzna pan chyba, e w kategoriach rozumu nie mona przeprowadzi adnego dowodu na istnienie Boga. Brawo! zawoa cudzoziemiec. Brawo! Pan dokadnie powtrzy pogld nieokieznanego staruszka Immanuela w tej materii. Ale zabawne, e stary najpierw doszcztnie rozprawi si z wszystkimi picioma dowodami, a nastpnie, jak gdyby szydzc z samego siebie, przeprowadzi wasny, szsty, dowd. Dowd Kanta z subtelnym umiechem sprzeciwi si wyksztacony redaktor jest rwnie nieprzekonujcy. I nie na darmo Schiller powiada, e rozwaania Kanta na ten temat mog zadowoli tylko ludzi o duszach niewolnikw, a Strauss je po prostu wymiewa.Berlioz mwi, a zarazem myla przez cay czas: Ale kto to moe by? I skd on tak dobrze zna rosyjski? Najlepiej byoby posa tego Kanta na trzy lata na Soowki za te jego dowody! nagle paln nieoczekiwanie Iwan. Ale, Iwanie! wyszepta skonfundowany Berlioz.Propozycja zesania Kanta na Soowki nie tylko jednak nie oszoomia cudzoziemca, ale nawet wprawia go w prawdziwy zachwyt. Ot to! zawoa i jego lewe, zielone, zwrcone na Berlioza oko zabyso. Tam jest jego miejsce! Przecie mwiem mu wtedy, przy niadaniu: Jak pan tam, profesorze, sobie chce, ale wymyli pan co, co si kupy nie trzyma. Moe to i mdre, ale zbyt skomplikowane. Wymiej pana.Berlioz wybauszy oczy. Przy niadaniu... do Kanta! Co on plecie? pomyla. Ale mwi dalej cudzoziemiec do poety, nie speszony zdumieniem Berlioza zesanie go na Soowki jest niemoliwe z tej przyczyny, e Kant ju od stu z gr lat przebywa w miejscowociach znacznie bardziej odlegych ni Soowki i wydobycie go stamtd jest zupenie niemoliwe, zapewniam pana. A szkoda! wypowiedzia si agresywny poeta. Ja rwnie auj byskajc okiem przytakn mu niewyjaniony podrnik i cign dalej. Ale niepokoi mnie nastpujce zagadnienie: skoro nie ma Boga, to kto kieruje yciem czowieka i w ogle wszystkim, co si dzieje na wiecie? O tym wszystkim decyduje czowiek Berlioz popieszy z gniewn odpowiedzi na to, trzeba przyzna, niezupenie jasne pytanie. Przepraszam agodnie powiedzia nieznajomy po to, eby czym kierowa, trzeba bd co bd mie dokadny plan, obejmujcy jaki moliwie przyzwoity okres czasu. Pozwoli wic pan, e go zapytam, jak czowiek moe czymkolwiek kierowa, skoro pozbawiony jest nie tylko moliwoci planowania na choby miesznie krtki czas, no, powiedzmy, na tysic lat, ale nie moe ponadto rczy za to, co si z nim samym stanie nastpnego dnia?Bo istotnie tu nieznajomy zwrci si do Berlioza prosz sobie wyobrazi, e zaczyna pan rzdzi, sob i innymi, e tak powiem dopiero zaczyna si pan rozsmakowywa i nagle okazuje si, e ma pan... kche... kche... sarkom puc... I cudzoziemiec umiechn si sodko, jak gdyby myl o sarkomie puc sprawia mu przyjemno. Tak, sarkoma po kociemu mruc oczy powtrzy dwiczne sowo i paskie rzdy si skoczyy! Interesuje pana ju tylko los wasny, niczyj wicej! Krewni zaczynaj pana okamywa. Pan czuje, e co jest nie w porzdku, pdzi pan do uczonych lekarzy, potem do szarlatanw, a w kocu, by moe, idzie pan nawet do wrki. Zarwno to pierwsze, jak to drugie i to trzecie nie ma adnego sensu, sam pan to rozumie. I caa historia koczy si tragicznie ten, ktry jeszcze niedawno sdzi, e o czym tam decyduje, spoczywa sobie w drewnianej skrzynce, a otoczenie, zdajc sobie spraw, e z lecego adnego poytku mie ju nie bdzie, spala go w specjalnym piecu.A bywa i gorzej czowiek dopiero co wybiera si do Kisowodska tu cudzoziemiec zmruonymi oczyma popatrzy na Berlioza zdawaoby si gupstwo, ale nawet tego nie moe dokona, bo nagle, nie wiedzie czemu, polizgnie si i wpadnie pod tramwaj! Czy naprawd uwaa pan, e ten czowiek sam tak sob pokierowa? Czy nie suszniej byoby uzna, e pokierowa nim kto zupenie inny? tu nieznajomy zamia si dziwnie.Berlioz z wielk uwag sucha nieprzyjemnego opowiadania o sarkomie i tramwaju i zaczy go drczy jakie trwone myli. Nie, to nie cudzoziemiec... to nie cudzoziemiec... myla to jaki przedziwny facet... ale kim on w takim razie jest? Ma pan, jak widz, ochot zapali? nieznajomy zwrci si niespodziewanie do Bezdomnego. Jakie pan pali? A co, ma pan do wyboru? ponuro zapyta poeta, ktremu skoczyy si papierosy. Jakie pan pali? powtrzy nieznajomy. Nasz mark z nienawici odpowiedzia Bezdomny.Nieznajomy niezwocznie wycign z kieszeni papieronic i poda j Bezdomnemu: Nasza marka...I redaktorem, i poet wstrzsn nie tyle fakt, e w papieronicy znalaza si wanie Nasza marka, ile sama papieronica. Bya olbrzymia, z dukatowego zota, a kiedy si otworzya, na jej wieczku zaiskrzy bkitnymi i biaymi ogniami trjkt z brylantw.Kady z literatw pomyla co innego: Berlioz nie, to jednak cudzoziemiec!, a Bezdomny: O, cholera!...Poeta i waciciel papieronicy zapalili, a niepalcy Berlioz podzikowa.Trzeba mu bdzie odpowiedzie tak zdecydowa Berlioz. Tak, czowiek jest miertelny, nikt temu nie przeczy. Ale rzecz w tym...Jednak nie zdy nawet zacz, kiedy cudzoziemiec powiedzia: Tak, czowiek jest miertelny, ale to jeszcze p biedy. Najgorsze, e to, i jest miertelny, okazuje si niespodziewanie, w tym wanie sk! Nikt nie moe przewidzie, co bdzie robi dzisiejszego wieczora.Jakie gupie podejcie do zagadnienia... pomyla Berlioz i zaprotestowa: No, to to ju przesada. Wiem mniej wicej dokadnie, co bd robi dzi wieczr. Oczywista, jeli na Bronnej nie spadnie mi cega na gow... Cega z przekonaniem przerwa mu nieznajomy nigdy nikomu nie spada na gow ni z tego, ni z owego. W kadym razie panu, niech mi pan wierzy, cega nie zagraa. Pan umrze inn mierci. A moe wie pan, jak? ze zrozumia ironi w gosie zasign informacji Berlioz, dajc si wcign w t rzeczywicie do idiotyczn rozmow. I moe mi pan to powie? Chtnie przysta na to nieznajomy. Zmierzy Berlioza spojrzeniem, jakby zamierza uszy mu garnitur, wymrucza przez zby co w rodzaju: raz, dwa, ...Merkury w drugim domu... ksiyc wzeszed... sze nieszczcie... wieczr siedem... i gono, radonie oznajmi: Utn panu gow!Bezdomny dziko wytrzeszczy oczy na bezczelnego cudzoziemca, a Berlioz zapyta z kwanym umiechem: A kt to zrobi? Wrogowie? Interwenci? Nie odpowiedzia cudzoziemiec. Rosjanka, komsomoka. Hm... zamrucza zdegustowany artem nieznajomego Berlioz. No, pan daruje, ale to mao prawdopodobne. I ja prosz o wybaczenie odpowiedzia cudzoziemiec ale tak wanie bdzie. Czy mgby mi pan powiedzie, jeli to oczywicie nie tajemnica, co pan bdzie robi dzi wieczorem? To adna tajemnica. Teraz wpadn do siebie, na Sadow, a potem o dziesitej wieczorem w Massolicie odbdzie si zebranie, ktremu bd przewodniczy. To si nie da zrobi stanowczo zaprzeczy obcokrajowiec. A to dlaczego? Dlatego odpowiedzia cudzoziemiec i zmruonymi oczyma zapatrzy si w niebo, po ktrym w przeczuciu wieczornego chodu bezgonie migay czarne ptaki e Annuszka ju kupia olej sonecznikowy, i nie do, e kupia, ale ju go nawet rozlaa. Tak wic zebranie si nie odbdzie.Pod lipami zapanowao zrozumiae milczenie. Przepraszam odezwa si Berlioz po chwili, spogldajc na cudzoziemca, ktry najwyraniej gada od rzeczy co ma do tego olej sonecznikowy... i jaka Annuszka? Olej sonecznikowy tyle ma do tego... nagle odezwa si Bezdomny, ktry najwyraniej postanowi wypowiedzie nieproszonemu cudzoziemcowi wojn. Czy nie bylicie kiedy, obywatelu, na leczeniu w szpitalu dla umysowo chorych? Iwan! cichutko zawoa Berlioz. Ale cudzoziemiec, ani troch nie uraony, rozemia si wesolutko. Byem, byem i to nie raz! wykrzykn ze miechem, ale wpatrzone w poet oko nie miao si. Gdzie to ja nie bywaem! Szkoda tylko, e nie zdyem zapyta profesora, co to takiego schizofrenia. Wic niech ju go pan sam o to zapyta, Iwanie Nikoajewiczu. Skd pan wie, jak ja si nazywam? No, wie pan, kt by pana nie zna nieznajomy wycign z kieszeni wczorajszy numer Litieraturnej Gaziety i Bezdomny zobaczy na pierwszej od razu kolumnie swoj podobizn, a pod ni wasne wiersze. Ale ten dowd sawy i popularnoci, ktry jeszcze wczoraj tak go cieszy, tym razem jako ani troch nie uradowa poety. Przepraszam powiedzia, a twarz mu spochmurniaa. Czy mgby pan chwil poczeka? Chciaem powiedzie koledze kilka sw. O, z przyjemnoci! zawoa nieznajomy. Tu jest tak mio pod tymi lipami, a mnie si nigdzie nie pieszy. Suchaj, Misza szepta poeta, odcigajc Berlioza na bok to nie aden turysta, tylko szpieg. To rosyjski emigrant, ktremu udao si do nas przedosta. Wylegitymuj go natychmiast, bo zwieje. Tak mylisz? szepn z niepokojem Berlioz i pomyla: Przecie on ma racj... Moesz mi wierzy zachrypia mu do ucha poeta. Udaje gupiego, eby wypyta o to i owo. Syszae, jak on gada po rosyjsku poeta mwi i zarazem zezowa pilnujc, eby nieznajomy nie uciek. Chod, zatrzymamy go, bo da nog...I poeta pocign Berlioza za rk w stron awki.Nieznajomy ju nie siedzia, ale sta obok niej trzymajc w rku jak ksieczk w ciemnoszarej oprawie, sztywn kopertk w dobrym gatunku i bilet wizytowy. Zechc mi chyba panowie wybaczy, e w ferworze dyskusji zapomniaem si przedstawi. Oto moja wizytwka, oto paszport i zaproszenie do Moskwy na konsultacj z naciskiem powiedzia nieznajomy patrzc przenikliwie na obu literatw.Ci si zmieszali. Do diaba, on wszystko sysza... pomyla Berlioz i uprzejmym gestem da do zrozumienia, e nie ma potrzeby okazywania dokumentw. Kiedy cudzoziemiec podsun je redaktorowi, poeta zdy spostrzec wydrukowane na wizytwce zagranicznymi literami sowo profesor i pierwsz liter nazwiska W. Bardzo mi przyjemnie niewyranie mrucza tymczasem skonfundowany redaktor i cudzoziemiec schowa dokumenty do kieszeni.W ten sposb stosunki dyplomatyczne zostay znw nawizane i caa trjka usiada na awce. Wic zaproszono pana do Moskwy w charakterze konsultanta, profesorze? zapyta Berlioz. Tak, mam by konsultantem. Pan jest Niemcem? zainteresowa si Bezdomny. Ja? profesor odpowiedzia pytaniem na pytanie i nagle popad w zadum. Tak, chyba jestem Niemcem. Pan wietnie mwi po rosyjsku stwierdzi Bezdomny. O, jestem w ogle poliglot. Znam bardzo wiele jzykw odpar profesor. A jaka jest paska specjalno? zapyta Berlioz. Jestem specjalist od czarnej magii. Masz tobie! co zaomotao w gowie Berlioza. I... zaproszono pana do nas jako specjalist? lekko zajknwszy si zapyta redaktor. Tak, jako specjalist potwierdzi profesor i wyjani: W waszej bibliotece narodowej znaleziono oryginalne rkopisy Herberta z Aurillac, z dziesitego wieku. Poproszono mnie, ebym je odcyfrowa. Jestem w tej dziedzinie jedynym specjalist na wiecie. A! Wic jest pan historykiem? z szacunkiem i z ogromn ulg zapyta Berlioz. Jestem historykiem potwierdzi uczony i doda ni w pi, ni w dziewi: Dzi wieczorem na Patriarszych Prudach wydarzy si nadzwyczaj interesujca historia.I znw poeta i redaktor ogromnie si zdziwili, profesor za pokiwa palcem, przywoujc ich bliej, a kiedy obaj nachylili si do niego, wyszepta: Nie zapominajcie, e Jezus istnia naprawd. Widzi pan, profesorze powiedzia Berlioz z wymuszonym umiechem szanujemy, oczywicie, pask ogromn wiedz, ale na t spraw mamy zupenie odmienny pogld. A tu nie trzeba mie adnych pogldw odpar dziwny profesor. Jezus po prostu istnia i tyle. Ale potrzebne s jakie na to wiadectwa... zacz Berlioz. Nie trzeba adnych wiadectw odpowiedzia konsultant i j mwi niezbyt gono, przy czym jego cudzoziemski akcent nie wiadomo dlaczego znik: Wszystko jest bardzo proste w biaym paszczu z podbiciem koloru krwawnika, posuwistym krokiem kawalerzysty, wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesica nisan...

2. Poncjusz Piat

W biaym paszczu z podbiciem koloru krwawnika, posuwistym krokiem kawalerzysty, wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesica nisan pod kryt kolumnad czc oba skrzyda paacu Heroda Wielkiego wyszed procurator Judei Poncjusz Piat.Procurator ponad wszystko nienawidzi zapachu olejku ranego, a dzi wszystko zapowiadao niedobry dzie, poniewa wo r przeladowaa procuratora od samego rana.Mia wraenie, e rany aromat sczy si z rosncych w ogrodzie palm i cyprysw, e z wydzielanym przez eskort odorem potu i skrzanego rynsztunku miesza si zapach znienawidzonych kwiatw.Z zabudowa na tyach paacu, gdzie kwaterowaa przybya do Jeruszalaim wraz z procuratorem pierwsza kohorta dwunastego legionu Byskawic, a tu, pod kolumnad, napywa poprzez grn kondygnacj ogrodu gorzkawy dymek wiadczcy, e kucharze w centuriach zaczli ju gotowa obiad, i w tym dymku take bya domieszka oleistych ranych aromatw.Za c mnie tak karzecie, o bogowie?... Tak, to bez wtpienia znowu ta niezwyciona, straszliwa choroba... hemicrania, przy ktrej boli p gowy... choroba, na ktr nie ma lekarstwa, przed ktr nie ma ratunku... Sprbuj nie porusza gow...Na mozaikowej posadzce przy fontannie by ju przygotowany tron i procurator nie spojrzawszy na nikogo zasiad na nim i wycign rk w bok. Sekretarz z uszanowaniem zoy w jego doni kawaek pergaminu. Procurator, nie zdoawszy opanowa bolesnego grymasu, ktem oka pobienie przejrza tekst, zwrci sekretarzowi pergamin, powiedzia z trudem: Podsdny z Galilei? Przesalicie spraw tetrarsze? Tak, procuratorze odpar sekretarz. A on? Odmwi rozstrzygnicia tej sprawy i wydany przez Sanhedryn wyrok mierci przesa do twojej dyspozycji wyjani sekretarz.Procuratorowi skurcz wykrzywi policzek. Powiedzia cicho: Wprowadcie oskaronego.Natychmiast dwch legionistw wprowadzio midzy kolumny z ogrodowego placyku dwudziestosiedmioletniego czowieka i przywiodo go przed tron procuratora. Czowiek w odziany by w stary, rozdarty, bkitny chiton. Na gowie mia biay zawj przewizany wok rzemykiem, rce zwizano mu z tyu. Pod jego lewym okiem widnia wielki siniak, w kciku ust mia zdart skr i zasch krew. Patrzy na procuratora z lkliw ciekawoci.Tamten milcza przez chwil, potem cicho zapyta po aramejsku: Wic to ty namawiae lud do zburzenia jeruszalaimskiej wityni?Procurator siedzia niczym wykuty z kamienia i tylko jego wargi poruszay si ledwie zauwaalnie, kiedy wymawia te sowa. By jak z kamienia, ba si bowiem poruszy gow ponc z piekielnego blu.Czowiek ze zwizanymi rkami postpi nieco ku przodowi i pocz mwi: Czowieku dobry. Uwierz mi... Ale procurator, nadal znieruchomiay, natychmiast przerwa mu, ani o wos nie podnoszc gosu: Czy to mnie nazwae dobrym czowiekiem? Jeste w bdzie. Kady w Jeruszalaim powie ci, e jestem okrutnym potworem, i to jest wita prawda. Po czym rwnie beznamitnie doda: Centurion Szczurza mier, do mnie!Wszystkim si wydao, e zapada mrok, kiedy centurion pierwszej centurii Marek, zwany take Szczurz mierci, wszed na taras i stan przed procuratorem. By o gow wyszy od najwyszego onierza legionu i tak szeroki w barach, e przesoni sob niewysokie jeszcze soce.Procurator zwrci si do centuriona po acinie: Przestpca nazwa mnie czowiekiem dobrym. Wyprowad go std na chwile i wyjanij mu, jak naley si do mnie zwraca. Ale nie kalecz go.Wszyscy prcz nieruchomego procuratora odprowadzali spojrzeniami Marka Szczurz mier, ktry skin na aresztanta, kac mu i za sob. Szczurz mier w ogle zawsze wszyscy odprowadzali spojrzeniami, gdziekolwiek si pojawia, tak niecodziennego by wzrostu, a ci, ktrzy widzieli go po raz pierwszy, patrzyli na z tego take powodu, e twarz centuriona bya potwornie zeszpecona nos jego strzaskao niegdy uderzenie germaskiej maczugi.Cikie buciory Marka zaomotay po mozaice, zwizany poszed za nim bezgonie, pod kolumnad zapanowao milczenie, sycha byo gruchanie gobi na ogrodowym placyku nie opodal balkonu, a take wod piewajc w fontannie dziwaczn i mi piosenk.Procurator nagle zapragn wsta, podstawi skro pod strug wody i pozosta ju w tej pozycji. Wiedzia jednak, e i to nie przyniesie mu ulgi.Szczurza mier spod kolumnady wyprowadzi aresztowanego do ogrodu, wzi bicz z rk legionisty, ktry sta u stp brzowego posgu, zamachn si od niechcenia i uderzy aresztowanego po ramionach. Ruch centuriona by lekki i niedbay, ale zwizany czowiek natychmiast zwali si na ziemi, jakby mu kto podci nogi, zachysn si powietrzem, krew ucieka mu z twarzy, a jego oczy stay si puste.Marek lew rk lekko poderwa lecego w powietrze, jakby to by pusty worek, postawi go na nogi, powiedzia przez nos, kaleczc aramejskie sowa: Do procuratora rzymskiego zwraca si: hegemon. Innych sw nie mwi. Sta spokojnie. Zrozumiae czy uderzy?Aresztowany zachwia si, ale przemg sabo, krew znw krya, odetchn gboko i ochryple powiedzia: Zrozumiaem ci. Nie bij mnie.Po chwili znowu sta przed procuratorem.Rozleg si matowy, zbolay gos: Imi? Moje? popiesznie zapyta aresztowany, caym swoim jestestwem wyraajc gotowo do szybkich i rzeczowych odpowiedzi, postanowienie, e nie da wicej powodu do gniewu.Procurator powiedzia cicho: Moje znam. Nie udawaj gupszego, ni jeste. Twoje. Jeszua spiesznie odpowiedzia aresztowany. Masz przezwisko? HaNocri. Skd jeste? Z miasta Gamala odpowiedzia aresztant, zarazem wskazujc gow, e gdzie tam daleko, na prawo od niego, na pnocy, jest miasto Gamala. Z jakiej krwi? Dokadnie tego nie wiem z oywieniem odpowiedzia aresztowany. Nie pamitam moich rodzicw. Powiadaj, e ojciec by Syryjczykiem... Gdzie stale mieszkasz? Nigdzie nie mam domu niemiao odpowiedzia aresztant. Wdruj od miasta do miasta. Mona to nazwa krcej, jednym sowem. Wczgostwo powiedzia procurator i zapyta: Masz rodzin? Nie mam nikogo. Sam jestem na wiecie. Umiesz czyta, pisa? Umiem. Znasz jaki jzyk prcz aramejskiego? Znam. Grecki.Uniosa si opuchnita powieka, zasnute mgiek cierpienia oko wpatrzyo si w aresztowanego. Drugie nadal byo zamknite.Piat odezwa si po grecku: Wic to ty zamierzae zburzy wityni i nawoywae do tego lud?Aresztowany znowu si oywi, jego oczy nie wyraay ju strachu, zacz mwi po grecku: Czo... przeraenie bysno w jego oczach, zrozumia, e omal si nie przejzyczy. Ja, hegemonie, nigdy w yciu nie miaem zamiaru burzy wityni i nikogo nie namawiaem do tak nonsensownego uczynku.Zdziwienie odmalowao si na twarzy sekretarza, ktry pochylony nad niziutkim stoem spisywa zeznania. Unis gow, ale natychmiast znw j pochyli nad pergaminem. Wielka ilo rozmaitych ludzi schodzi si do tego miasta na wito. S wrd nich magowie, astrologowie, wrbici i mordercy monotonnie mwi procurator niekiedy zdarzaj si take kamcy. Ty, na przykad, jeste kamc. Zapisano tu wyranie podburzae do zniszczenia wityni. Tak zawiadczyli ludzie. Ci dobrzy ludzie zacz mwi wizie i spiesznie dodawszy: hegemonie cign: niczego nie studiowali i wszystko, co mwiem, poprzekrcali. W ogle zaczynam si obawia, e te nieporozumienia bd trway jeszcze bardzo, bardzo dugo. A wszystko dlatego, e on niedokadnie zapisuje to, co mwi.Zapado milczenie. Teraz ju oboje zbolaych oczu patrzyo ociale na aresztowanego. Powtarzam ci, ale ju po raz ostatni, aby przesta udawa wariata, zbrodniarzu agodnie, monotonnie powiedzia Piat. Niewiele zapisano z tego, co mwi, ale tego, co zapisano, jest w kadym razie do, aby ci powiesi. O, nie, o, nie, hegemonie! w arliwym pragnieniu przekonania rozmwcy mwi aresztant chodzi za mn taki jeden z kozim pergaminem i bez przerwy pisze. Ale kiedy zajrzaem mu do tego pergaminu i strach mnie zdj. Nie mwiem dosownie nic z tego, co tam zostao zapisane. Bagaem go: spal, prosz ci, ten pergamin! Ale on mi go wyrwa i uciek. Kt to taki? opryskliwie zapyta Piat i dotkn doni skroni. Mateusz Lewita skwapliwie powiedzia wizie. By poborc podatkowym i spotkaem go po raz pierwszy na drodze do Bettagium, w tym miejscu, gdzie do drogi przytyka ogrd figowy, i rozmawiaem z nim. Na pocztku potraktowa mnie nieprzyjanie, a nawet mnie obraa, to znaczy wydawao mu si, e mnie obraa, poniewa nazywa mnie psem. Aresztowany umiechn si. Co do mnie, nie widz w tym zwierzciu nic zego, nic takiego, eby si obraa za to sowo...Sekretarz przesta notowa i ukradkiem spojrza zdziwiony, nie na aresztowanego jednak, tylko na procuratora. ...lecz wysuchawszy mnie, zagodnia cign Jeszua a w kocu cisn pienidze na drog i owiadczy, e pjdzie ze mn na wdrwk...Piat umiechn si poow twarzy, wyszczerzajc poke zby i przemwi, caym ciaem zwracajc si ku sekretarzowi: O, miasto Jeruszalaim! Czeg tu nie mona usysze?! Poborca podatkw, syszycie, cisn pienidze na drog!Sekretarz, nie wiedzc, co na to odpowiedzie, uzna za wskazane umiechn si tak jak Piat. Powiedzia, e od tej chwili nienawidzi pienidzy objani Jeszua dziwne zachowanie Mateusza Lewity i doda: Odtd wdrowa wraz ze mn.Procurator, cigle jeszcze szczerzc zby, przyjrza si winiowi, potem spojrza na soce, ktre nieubaganie wznosio si coraz wyej i wyej nad posgami jedcw na lecym z prawej strony, w dali, w dolinie, hipodromie, i znienacka, w jakiej mczcej udrce, pomyla, e najprociej byoby pozby si z balkonu tego dziwacznego rozbjnika, wyrzekszy dwa tylko sowa: powiesi go! Pozby si take eskorty, przej spod kolumnady do wntrza paacu, poleci, by zaciemniono okna komnaty, zwali si na oe, zada zimnej wody, umczonym gosem przywoa psa Bang, uali si przed nim na t hemicrani... W obolaej gowie procuratora bysna nagle kuszca myl o trucinie.Patrzy na winia zmtniaymi oczyma i przez czas jaki milcza, z trudem usiujc sobie przypomnie, czemu to na tym niemiosiernym porannym skwarze stoi przed nim wizie o twarzy znieksztaconej razami, uwiadomi sobie, jakie jeszcze niepotrzebne nikomu pytania bdzie tu musia zadawa. Mateusz Lewita? zapyta ochryple chory i zamkn oczy. Tak, Mateusz Lewita dotar do wysoki, zadrczajcy go gos. W takim razie, co mwie o wityni tumowi na targowisku?Wydawao si Piatowi, e gos odpowiadajcego kuje go w skro, ten gos mczy go niewypowiedzianie, ten gos mwi: Mwiem, hegemonie, o tym, e runie witynia starej wiary i powstanie nowa witynia prawdy. Powiedziaem tak, eby mnie atwiej zrozumieli. Czemu, wczgo, wzburza umysy ludu na targowisku opowieciami o prawdzie, o ktrej ty sam nie masz pojcia? C wic jest prawd?I pomyla sobie procurator: Bogowie! Pytam go na sdzie o takie rzeczy, o ktre pyta nie powinienem... Mj umys mnie zawodzi... I znw zamajaczy mu przed oczyma puchar ciemnego pynu. Trucizny mi dajcie, trucizny...I znw usysza gos: Prawd jest to przede wszystkim, e boli ci gowa i to tak bardzo ci boli, e maodusznie rozmylasz o mierci. Nie do, e nie starcza ci si, by ze mn mwi, ale trudno ci nawet na mnie patrze. Mimo woli staj si teraz twoim katem, co zasmuca mnie ogromnie. Nie moesz nawet o niczym myle i tylko marzysz o tym, by nadszed twj pies, jedyne zapewne stworzenie, do ktrego jeste przywizany. Ale twoje mczarnie zaraz si skocz, bl gowy ustpi.Sekretarz wytrzeszczy oczy na winia, nie dopisa sowa do koca.Piat podnis na aresztanta umczone spojrzenie i zobaczy, e soce stoi ju do wysoko nad hipodromem, e promie soneczny przenikn pod kolumnad, podpeza ku znoszonym sandaom Jeszui, i e ten stara si usun od soca.Wwczas procurator wsta z tronu, cisn domi gow, na jego wygolonej tawej twarzy pojawi si wyraz przeraenia. Ale Piat natychmiast opanowa go wysikiem woli i znowu opad na tron.Wizie natomiast kontynuowa tymczasem swoj przemow, sekretarz niczego ju jednak nie notowa, tylko wycign szyj jak gsior i stara si nie uroni ani sowa. I oto wszystko si ju skoczyo yczliwie spogldajc na Piata mwi aresztowany i niezmiernie si z tego ciesz. Radzibym ci, hegemonie, aby na czas jaki opuci paac i odby ma przechadzk po okolicy, chociaby po ogrodach na stoku eleoskiej gry. Burza nadcignie... wizie odwrci si i popatrzy zmruonymi oczyma w soce ...pniej, pod wieczr. Przechadzka dobrze ci zrobi, a ja ci chtnie bd towarzyszy. Przyszo mi do gowy kilka nowych myli, ktre, jak sdz, mogyby ci si wyda interesujcymi, i z przyjemnoci bym si nimi z tob podzieli, tym bardziej e sprawiasz na mnie wraenie bardzo mdrego czowieka. Sekretarz zblad miertelnie, pergamin spad mu na posadzk. Szkoda tylko cign zwizany HaNocri i nikt mu nie przerywa e zbytnio jeste zamknity w sobie i zupenie opucia ci wiara w ludzi. Przyznasz przecie, e nie mona wszystkich swoich uczu przelewa na psa. Smutne jest twoje ycie, hegemonie w tym miejscu mwicy pozwoli sobie na umiech.Sekretarz myla teraz ju tylko o jednym wierzy czy nie wierzy wasnym uszom. Musia im wierzy. Postara si zatem wyobrazi sobie, jak te wymyln form przybierze gniew zapalczywego procuratora wobec tej niesychanej miaoci aresztowanego. Ale nie mg sobie tego wyobrazi, cho niele zna procuratora.Wwczas da si sysze zdarty, nieco zachrypnity gos procuratora mwicego po acinie: Rozwicie mu rce.Jeden z konwojujcych legionistw stukn kopi o posadzk, poda j ssiadowi, zbliy si i zdj winiowi pta. Sekretarz podnis z ziemi pergamin, postanowi, e niczego na razie nie bdzie notowa i e niczemu nie bdzie si dziwi. Przyznaj si spokojnie zapyta po grecku Piat jeste wielkim lekarzem? Nie, procuratorze, nie jestem lekarzem odpowiedzia aresztowany, rozcierajc z ulg znieksztacone i opuchnite, purpurowe przeguby doni.Piat surowo przyglda si aresztowanemu spode ba, w jego oczach nie byo ju mgieki, pojawiy si w nich dobrze wszystkim znane iskry. Nie pytaem ci o to powiedzia ale czy znasz moe rwnie acin? Znam odpowiedzia aresztowany. Rumieniec wystpi na zke policzki Piata i procurator zapyta po acinie: Skd wiedziae, e chciaem przywoa psa? To zupenie proste odpowiedzia po acinie aresztowany. Wodzie w powietrzu doni tu wizie powtrzy gest Piata tak, jakby chcia go pogaska, a twoje wargi... Tak... powiedzia Piat.Milczeli przez chwil. A potem Piat zapyta po grecku: A zatem jeste lekarzem? Nie, nie ywo odpowiedzia wizie. Wierz mi, nie jestem lekarzem. No c, jeli chcesz to zachowa w tajemnicy, zachowaj. Bezporednio ze spraw to si nie wie. Utrzymujesz zatem, e nie nawoywae do zburzenia wityni... czy te jej podpalenia, czy zniszczenia jej w jaki inny sposb? Nikogo, hegemonie, nie nawoywaem do niczego takiego, powtarzam. Czy wygldam na czowieka niespena rozumu? O, nie, nie wygldasz na czowieka niespena rozumu cicho odpowiedzia procurator z jakim strasznym umiechem. Przysignij zatem, e nic takiego nie miao miejsca. Na co chcesz, abym przysig? zapyta z oywieniem uwolniony z wizw. Choby na wasne ycie odpowiedzia procurator. Najwyszy czas, aby na nie przysig, bo wiedz o tym, e wisi ono na wosku. Czy sdzisz, hegemonie, e to ty je zawiesi na wosku? zapyta wizie. Jeli sdzisz tak, bardzo si mylisz.Piat drgn i odpar przez zby: Mog przeci ten wosek. Co do tego take si mylisz powiedzia z powtpiewaniem aresztowany, umiechajc si dobrodusznie i zasaniajc doni przed socem. Przyznasz, e przeci ten wosek moe chyba tylko ten, kto zawiesi na nim moje ycie. Tak, tak powiedzia Piat i umiechn si. Nie wtpi ju teraz, e jeruszalaimscy prniacy wczyli si za tob. Nie wiem, gdzie si wiczy w wymowie, ale jzyka w gbie nie zapominasz. Nawiasem mwic, powiedz mi, czy to prawda, e przybye do Jeruszalaim przez Suzsk Bram, jadc oklep na ole, i e towarzyszyy ci tumy motochu wiwatujcego na twoj cze, jakby by jakim prorokiem? i procurator wskaza zwj pergaminu.Wizie popatrzy na procuratora z niedowierzaniem. Nie mam adnego osa, hegemonie powiedzia. Rzeczywicie wszedem do Jeruszalaim przez Suzsk Bram, ale przyszedem pieszo, a towarzyszy mi tylko Mateusz Lewita i nikt tnie wiwatowa ani niczego nie krzycza, bo nikt mnie wtedy w Jeruszalaim nie zna. Czy znany ci jest cign Piat nie spuszczajc wzroku z winia niejaki Dismos albo Gestas, albo moe Bar Rawan? Nie znam tych dobrych ludzi odpowiedzia aresztowany. Czy to prawda? To prawda. Powiedz mi zatem, czemu nieustannie mwisz o dobrych ludziach? Czy nazywasz tak wszystkich ludzi? Wszystkich odpowiedzia wizie. Na wiecie nie ma zych ludzi. Pierwszy raz spotykam si z takim pogldem powiedzia Piat i umiechn si. Ale, by moe, za mao znam ycie!... Teraz moesz ju nie notowa zwrci si do sekretarza, chocia sekretarz i tak niczego nie notowa, a potem znowu zwrci si do winia: Czy wyczytae to w ktrej z greckich ksig? Nie, sam do tego doszedem. I tego nauczasz? Tak. A na przykad centurion Marek, ktrego nazywaj Szczurz mierci, czy on take jest dobrym czowiekiem? Tak odpar wizie. Co prawda, jest to czowiek nieszczliwy. Od czasu, kiedy dobrzy ludzie go okaleczyli, sta si okrutny i nieczuy. Ciekawe, kto te tak go zeszpeci? Chtnie ci o tym poinformuj powiedzia Piat poniewa byem przy tym obecny. Dobrzy ludzie rzucili si na niego jak gocze na niedwiedzia. Germanie wpili mu si w kark, w rce, w nogi. Manipu piechoty wpad w zasadzk i gdyby nie to, e turma jazdy, ktra dowodziem, przedara si ze skrzyda, nie miaby, filozofie, okazji do rozmowy ze Szczurz mierci. To byo w czasie bitwy pod Idistaviso, w Dolinie Dziewic. Jestem pewien zamyliwszy si powiedzia wizie e gdyby kto z nim porozmawia, zmieniby si z pewnoci. Sdz powiedzia Piat e legat legionu nie byby rad, gdyby ci wpado do gowy porozmawia z ktrym z jego oficerw czy onierzy. Zreszt nie dojdzie do tego, na szczcie, i ju ja bd pierwszym, ktry si o to zatroszczy.Wpada pod kolumnad jaskka, zatoczya krg pod zotym jej puapem, obniya lot, nieomal musna ostrym skrzydem twarz stojcego we wnce miedzianego posgu i znikna za kapitelem kolumny. By moe zamierzaa uwi tam gniazdo.Procurator ledzi jej lot, myl mia teraz jasn i lotn, sentencja wyroku dojrzaa. Bya taka: hegemon rozpatrzy spraw wdrownego filozofa Jeszui, ktrego zw take HaNocri, i w jego dziaalnoci nie dopatrzy si cech przestpstwa. Nie dopatrzy si zwaszcza adnego zwizku midzy dziaalnoci Jeszui a niepokojami, ktre niedawno miay miejsce w Jeruszalaim. Wdrowny filozof okaza si by obkany, w zwizku z czym procurator nie zatwierdza wyroku mierci wydanego na HaNocri przez May Sanhedryn. Biorc jednak pod uwag to, e utopijne mowy szaleca HaNocri mog sta si przyczyn rozruchw, procurator poleca wydali Jeszu z Jeruszalaim i uwizi go w Caesarea Stratonica nad Morzem rdziemnym, tam gdzie znajduje si rezydencja procuratora.Pozostawao podyktowa t sentencj sekretarzowi.Skrzyda jaskki zafurkotay tu nad gow hegemona, ptak przemkn nad basenem fontanny, wylecia spod kolumnady na otwart przestrze. Procurator podnis wzrok na winia i spostrzeg obok niego gorejcy sup pyu. To ju wszystko? zapyta sekretarza. Niestety, nie nieoczekiwanie odpowiedzia tamten i poda Piatowi nastpny kawaek pergaminu. C wic jeszcze? zapyta Piat i zaspi si.Kiedy przeczyta podany mu pergamin, jego twarz zmienia si jeszcze bardziej. Czy to ciemna krew napyna do szyi i twarzy, czy te stao si co jeszcze innego, do e skra na twarzy procuratora z tej staa si ziemista, a oczy jak gdyby si zapady w gb czaszki.Powodem tego bya z pewnoci jak zwykle krew, ktra napyna do skroni i omotaa w nich teraz, ale co jednoczenie stao si ze wzrokiem procuratora. Przywidziao mu si, e gowa winia odpyna kdy w bok, a na jej miejscu pojawia si inna. Ta druga gowa, ysiejca, okolona bya wiecem z niewielu zotych listkw. Na czole widnia okrgy wrzd, wyart skr posmarowano maci. Bezzbne usta byy zapadnite, dolna warga obwisa i kapryna. Wydawao si Piatowi, e zniky gdzie rowawe kolumny tarasu i dalekie dachy Jeruszalaim., widniejce zwykle w dole za ogrodami, e wszystko dokoa zatono w gstej zieleni ogrodw Caprejw. Ze suchem take stao si co dziwnego jakby gdzie w dali cicho, ale gronie zagray trby i dobieg wyrany nosowy gos znaczco podkrelajcy sowa: Ustawa o obrazie majestatu....Pobiegy urywane, chaotyczne, niezwyke myli: Zgin!..., a potem Zginlimy!... I bysna wrd tych myli jaka zupenie gupia, o jakiej tam niemiertelnoci, przy czym ta niemiertelno, nie wiedzie czemu, bya przyczyn niezwykego smutku.Piat skupi wol, odpdzi widziada, spojrzeniem powrci na taras i znowu zobaczy przed sob oczy winia. Suchaj, HaNocri powiedzia dziwnie jako spogldajc na Jeszu; twarz procuratora bya surowa, ale w oczach czaia si trwoga. Czy kiedykolwiek mwie co o wielkim Cezarze? Odpowiadaj! Mwie?... Czy te... nie... mwie. Sowo nie Piat podkreli nieco bardziej, niby to wypadao na sdzie, a jego spojrzenie przekazywao winiowi jak myl, jakby chcia co aresztowanemu zasugerowa. atwo i mio jest mwi prawd zauway Jeszua. Nie musz wiedzie powiedzia Piat gosem gniewnym i przytumionym czy mio ci, czy nie mio mwi prawd. Bdziesz musia j powiedzie. Mw, rozwa kade sowo, jeli nie pragniesz mierci nie tylko niechybnej, ale i okrutnej.Nikt nie wie, co si stao procuratorowi Judei, do e pozwoli sobie na to, by podnie rk, jak gdyby osaniajac si przed palcym socem, i spod osony doni, jak zza tarczy, przesa winiowi porozumiewawcze spojrzenie. A wic mwi czy znasz niejakiego Jud z Kiriatu i co mianowicie mwie temu czowiekowi o Cezarze, jeli mwi? To byo tak skwapliwie zacz opowiada aresztowany. Przedwczoraj wieczorem w pobliu wityni poznaem pewnego modego czowieka, ktry przedstawi mi si jako Juda z Kiriatu. Zaprosi mnie do swojego domu w Dolnym Miecie i podejmowa mnie tam... Czy to dobry czowiek? zapyta Piat i w jego oczach zabysn diabelski pomie. Bardzo dobry i bardzo dny wiedzy przytakn wizie. Zainteresoway go bardzo moje przemylenia, podj mnie nader gocinnie... Zapali wieczniki... wtrci przez zby Piat takim samym tonem, a jego oczy poyskiway. Tak cign Jeszua, nieco zdziwiony, e procurator wiedzia o tym. Poprosi mnie, abym zapozna go z mymi pogldami na wadz pastwowa. Te sprawy ogromnie go ciekawiy. C wiec mu powiedziae? zapyta Piat. Odpowiesz mi moe, e nie pamitasz, co mwie? ale w gosie Piata nie byo ju nadziei. Mwiem o wielu sprawach opowiada wizie take i o tym, e wszelka wadza jest gwatem, zadawanym ludziom, i e nadejdzie czas, kiedy nie bdzie wadzy ani cesarskiej, ani adnej innej. Czowiek wejdzie do krlestwa prawdy i sprawiedliwoci, w ktrym niepotrzebna ju bdzie adna wadza. Mw dalej! Co byo potem? Nic ju potem nie byo powiedzia aresztowany. Nagle wbiegli ludzie, zwizali mnie i poprowadzili do wiezienia.Sekretarz szybko kreli, starajc si nie uroni ani' sowa. Nie byo na wiecie, nie ma i nie bdzie adnej wadzy wspanialszej i lepszej dla ludzi ni wadanie Cezara Tyberiusza! zdarty i zbolay gos Piata spotnia. Procurator, nie wiedzie czemu, patrzy z nienawici na sekretarza i na eskort. I nie tobie o tym sdzi, szalony przestpco! I Piat nagle krzykn: Wyprowadzi onierzy z tarasu! I doda zwracajc si do sekretarza: Zostawcie mnie samego z oskaronym, to sprawy wagi pastwowej!Eskorta wzniosa wcznie i miarowo omocc podkutymi skrzniami zesza z tarasu do ogrodu, a za eskort pody sekretarz.Przez chwil cisz panujc na tarasie zakca tylko piew wody w fontannie. Piat patrzy, jak nad rzygaczem fontanny wydyma si miseczka uczyniona z wody, jak odamuj si jej krawdzie i strumykami spadaj w d.Pierwszy zacz mwi wizie: Widz, e to, o czym mwiem z tym modziecem z Kiriatu, stao si przyczyn jakiego nieszczcia. Mam takie przeczucie, hegemonie, e temu modziecowi stanie si co zego, i bardzo mi go al. Myl odpowiedzia procurator z dziwnym umiechem e istnieje kto jeszcze, nad kim mgby si bardziej uali ni nad Juda z Kiriatu, kto, czyj los bdzie znacznie gorszy ni los Judy! ...A wic Marek Szczurza mier, zimny i pozbawiony skrupuw kat, i ci ludzie, ktrzy, jak widz tu procurator wskaza zmasakrowan twarz Jeszui bili ci za twoje proroctwa, i rozbjnicy Dismos i Gestas, ktrzy wraz ze swoimi kamratami zabili czterech moich onierzy, i ten brudny zdrajca Juda wreszcie wszystko to s wic ludzie dobrzy? Tak odpowiedzia wizie. I nastanie krlestwo prawdy? Nastanie, hegemonie z przekonaniem odpar Jeszua. Ono nigdy nie nastanie nieoczekiwanie zacz krzycze Piat, a krzycza gosem tak strasznym, e Jeszua a si cofn. Takim gosem przed wieloma laty w Dolinie Dziewic woa Piat do swoich jezdnych: Rb ich! Rb ich! Olbrzym Szczurza mier jest otoczony! Jeszcze podnis zdarty od wywrzaskiwania komend gos, wykrzykiwa sowa tak, aby usyszano je w ogrodzie: otrze! otrze! otrze! A potem ciszy gos i zapyta: Jeszua HaNocri, czy wierzysz w jakichkolwiek bogw? Jest jeden Bg odpowiedzia Jeszua i w niego wierz. Wic si. do niego pomdl! Mdl si najgorcej, jak umiesz! A zreszt... gos Piata pk nagle nic ci to nie pomoe. Masz on? zapyta ze smutkiem, sam nie rozumia, co si z nim dzieje. Nie, jestem samotny. Przeklte miasto... nie wiadomo dlaczego mrukn nagle procurator i wstrzsn si, jakby go przeszed zib, potar donie, jakby je umywa. Zaprawd, byoby to znacznie dla ciebie lepiej, gdyby ci kto podern gardo, zanim spotkae Jud z Kiriatu. A moe by mnie wypuci, hegemonie poprosi nagle wizie i w jego gosie zabrzmia strach. Widz, e chc mnie zabi.Przez twarz Piata przebieg skurcz, zwrci na Jeszu przekrwione biaka oczu i powiedzia: Czy doprawdy sadzisz, nieszczsny, e procurator rzymski puci wolno czowieka, ktry powiedzia to, co ty mwie? O, bogowie! Przypuszczasz moe, e mam ochot zaj twoje miejsce? Ja twoich pogldw nie podzielam! I zapamitaj sobie, e jeli powiesz od tej chwili choby jedno sowo, jeli bdziesz z kimkolwiek rozmawia to strze si mnie! Powtarzam strze si! Hegemonie... Zamilcz! krzykn Piat i powid wciekym spojrzeniem za jaskk, ktra znowu wpada pod kolumnad. Do mnie! zawoa.Kiedy sekretarz i onierze eskorty powrcili na swoje miejsca, Piat oznajmi, e zatwierdza wyrok mierci wydany na przestpc Jeszu HaNocri przez zgromadzenie Maego Sanhedrynu, a sekretarz zapisa to, co Piat powiedzia.W chwil pniej stan przed procuratorem Marek Szczurza mier. Procurator poleci mu przekaza winia komendantowi tajnej suby, a zarazem powtrzy komendantowi polecenie procuratora, by Jeszua HaNocri nie kontaktowa si z innymi skazanymi, a take, by ludziom z tajnej suby wyda obwarowany surowymi karami zakaz rozmawiania o czymkolwiek z Jeszua i udzielania odpowiedzi na jakiekolwiek jego pytania.Marek da znak, eskorta otoczya Jeszu i wyprowadzia go z tarasu.Po czym stan przed procuratorem urodziwy jasnobrody modzieniec. W grzebieniu hemu mia orle pira, na jego piersiach poyskiway zote pyski lww, pochwa jego miecza okuta bya zotymi blaszkami, mia sznurowane a po kolana buty na potrjnej podeszwie, na lewe rami narzuci purpurowy paszcz. By to legat, dowdca legionu.Procurator zapyta go, gdzie si obecnie znajduje kohorta z Sebaste. Legat oznajmi, e sebastyjczycy tworz kordon na placu przed hipodromem, tam gdzie zostanie zakomunikowany ludowi wyrok na oskaronych.Wwczas procurator poleci legatowi wydzieli dwie centurie z rzymskiej kohorty. Jedna z nich pod dowdztwem Szczurzej mierci bdzie eskortowaa skazanych, wozy ze sprztem potrzebnym do kani i oprawcw w drodze na Nag Gr, a kiedy ju tam przybdzie, ma si przyczy do kordonu ochraniajcego jej szczyt. Drug nie zwlekajc naley posa na Nag Gr, niech utworzy kordon ju teraz. Procurator poprosi rwnie legata, aby z tym samym zadaniem, to znaczy z zadaniem osaniania szczytu, wysa tam pomocniczy korpus jazdy, ale syryjsk.Kiedy legat opuci taras, procurator poleci sekretarzowi zaprosi do paacu przewodniczcego i dwu czonkw Sanhedrynu, a take przeoonego kapanw jeruszalaimskiej wityni, ale doda jeszcze, e pragnie, by wszystko tak zostao urzdzone, eby zanim spotka si z nimi wszystkimi, mg pomwi na osobnoci z przewodniczcym.Polecenia procuratora wykonane zostay szybko i dokadnie i soce, ktre w owe dni palio Jeruszalaim z tak niezwykym okruciestwem, nie zdyo si jeszcze zbliy do zenitu, kiedy ju koo dwu biaych lww z marmuru, strzegcych schodw na grnym tarasie ogrodu, procurator spotka si z penicym obowizki przewodniczcym Sanhedrynu, arcykapanem judejskim, Jzefem Kajfaszem.W ogrodzie panowaa cisza. Ale kiedy procurator wyszed spod kolumnady na zalany socem grny placyk ogrodu, pomidzy cudaczne soniowe nogi palm, na placyk, z ktrego otwiera si widok na znienawidzone przez procuratora Jeruszalaim, na wiszce mosty miasta, na jego mury obronne, na, co najwaniejsze, nie dajc si opisa bry marmuru zwieczona zamiast dachu zot smocz usk, na jeruszalaimsk wityni wtedy wyostrzony such Piata uchwyci dobiegajcy z dala, z dou, stamtd gdzie mur odgradza najnisze tarasy paacowego ogrodu od placu miejskiego, guchy pomruk, ponad ktry od czasu do czasu wybijay si ledwie dosyszalne, cienkie ni to krzyki, ni to jki.Procurator zrozumia, e tam, na placu, zgromadziy si ju nieprzeliczone tumy mieszkacw Jeruszalaim wzburzonych niedawnymi zamieszkami w miecie, i wiedzia, e te tumy oczekuj z niecierpliwoci na ogoszenie wyroku, wiedzia, e krzycz w cibie ruchliwi sprzedawcy wody.Procurator rozpocz od tego, e zaproponowa arcykapanowi, by schroni si przed bezlitosnym skwarem pod dach tarasu, ale Kajfasz, podzikowawszy uprzejmie, wyjani, e w przededniu wita nie moe tego uczyni. Piat osoni wic kapturem swoj nieco ju ysiejc gow i rozpocz rozmow. Rozmawiali po grecku.Piat powiedzia, e rozpatrzy spraw Jeszui HaNocri i e zatwierdzi wyrok mierci.A zatem na kar mierci, ktra powinna zosta wymierzona dzi jeszcze, skazani s trzej rozbjnicy. Dismos, Gestas i Bar Rawan, a oprcz nich jeszcze i ten Jeszua HaNocri. Dwaj pierwsi, jako ci, ktrzy podburzali lud do buntu przeciwko Cezarowi i ujci zostali z broni w rku przez wadze rzymskie, nale do procuratora i o nich nie mwimy. Natomiast dwaj pozostali, Bar Rawan i HaNocri, zostali zatrzymani przez wadze miejscowe i sdzi ich Sanhedryn. Zgodnie z prawem i obyczajem jeden z nich powinien zosta uaskawiony i zwolniony w zwizku z rozpoczynajcym si dzi wielkim witem Paschy. Procurator chciaby zatem wiedzie, ktrego z nich Sanhedryn zamierza obdarzy wolnoci Bar Rawana czy HaNocri?Kajfasz pochyli gow na znak, e rozumie prokuratora, i odpar: Sanhedryn prosi, by uaskawi Bar Rawana.Procurator by pewien, e arcykapan tak wanie mu odpowie, ale teraz chodzio o to, by uda, e taka odpowied ogromnie go zadziwia.Piat zrobi to znakomicie. Unis brwi i ze zdumieniem spojrza arcykapanowi prosto w oczy. Przyznaj, e ta odpowied mnie zaskoczya powiedzia agodnie. To chyba jakie nieporozumienie.Wyjani to dokadniej. Wadze rzymskie nie zamierzaj w niczym uszczupla praw miejscowych wadz duchownych, arcykapan wie o tym najlepiej, ale w tym wypadku najwyraniej zasza jaka pomyka. I wadze rzymskie s, oczywista, zainteresowane w naprawieniu tej pomyki.Doprawdy, ciar przewin Bar Rawana i HaNocri. nie daje si ze sob porwna. O ile ten drugi, czowiek najwyraniej niespena rozumu, winien jest wygaszania gupich mw w samym Jeruszalaim i w niektrych innych miejscowociach, o tyle ten pierwszy ma na sumieniu znacznie cisze sprawy. Nie do, e pozwala sobie na otwarte nawoywania do powstania, to jeszcze zabi onierza, kiedy prbowano go aresztowa. Bar Rawan jest bez porwnania bardziej niebezpieczny ni HaNocri.Z zwizku z tym wszystkim procurator prosi arcykapana o ponowne rozwaenie sprawy i uwolnienie mniej niebezpiecznego z dwu skazanych, a mniej niebezpieczny jest bez wtpienia HaNocri. A wic?...Kajfasz cichym, ale stanowczym gosem powiedzia, e Sanhedryn dokadnie zbada t spraw i raz jeszcze owiadcza, e jest jego zamiarem uwolnienie Bar Rawana. Co sysz? Nawet po moim wstawiennictwie? Po wstawiennictwie tego, przez ktrego usta przemawia wadza rzymska? Arcykapanie, powtrz to po raz trzeci. Take i po oraz trzeci owiadczam, e uwalniamy Bar Rawana cicho powiedzia Kajfasz.Sprawa zostaa zakoczana, nie byo ju o czym rozmawia. HaNocri odchodzi na zawsze i nikt nie wyleczy procuratora z tych straszliwych, nieznonych blw gowy, oprcz mierci nie ma na nie lekarstwa. Ale nie ta myl niepokoia teraz Piata. Przenika go ten sam niepojty smutek, ktry ogarn go ju wczeniej, na tarasie. Procurator usiowa zrozumie powd tego smutku. Powd by dziwny procurator mia niejasne wraenie, e nie dokoczy rozmowy ze skazanym, a moe nie dosucha czego do koca.Piat odpdzi t myl, odleciaa natychmiast, tak jak przysza. Odleciaa, pozosta niepojty smutek, niepojty, bo przecie niczego nie moga tu wyjani inna myl, ktra przebiega jak byskawica i natychmiast zagasa, krtka myl: Niemiertelno... nadesza niemiertelno... Kto ma zosta niemiertelnym? Tego procurator nie zrozumia, ale myl o owej zagadkowej niemiertelnoci sprawia, e mimo upau zrobio mu si zimno. Dobrze powiedzia Piat. Niech wic tak bdzie.Obejrza si, rozejrza si dokoa i zadziwia go naga przemiana otoczenia. Znikn ociay od kwiatw krzak ry, znikny okalajce grny taras cyprysy i drzewo granatu, i biaa statua stojca pord zieleni, nawet sama ziele. Napyn na to miejsce jaki purpurowy gszcz, w ktrym chwiay si i rozpezay wodorosty, a wraz z wodorostami koysa si i on sam, Piat. Unis si gniewem, palcym, duszcym, najstraszliwszym, gniewem bezsilnoci. Duszno mi! wyszepta. Dusz si! Wilgotn zimn doni targn zapink na konierzu paszcza, upada na piasek. Dzi jest duszno, na pewno nadciga burza powiedzia Kajfasz, nie spuszczajc oczu z poczerwieniaej twarzy procuratora i domylajc si wszystkich cierpie, ktre tamtego jeszcze czekaj: O, jaki straszny jest w tym roku miesic nisan! Nie powiedzia Piat to nie dlatego, e jest duszno, ale dlatego, Kaifo, e wiat sta si dla nas atoli za ciasny zmruy oczy, umiechn si i dorzuci: Strze si, arcykapanie!Ciemne oczy arcykapana zabysy, uda zdumienie nie gorzej, ni to przedtem uczyni procurator. Co sysz, procuratorze? odpowiedzia wyniole i spokojnie. Grozisz mi, kiedy zosta wydany wyrok, ktry ty sam zatwierdzie? Czy by moe? Przyzwyczailimy si do tego, e procurator rzymski way sowa, zanim cokolwiek powie. Czy nikt nas nie syszy, hegemonie?Piat popatrzy na arcykapana martwymi oczyma i wyszczerzy zby udajc umiech. Co mwisz, arcykapanie? Kt by nas tu teraz mg usysze? Nie jestem dzieckiem, Kajfaszu. Wiem, co mwi, i wiem, gdzie mwi. Strae wok ogrodu, strae wok paacu, nawet mysz si tu nie przelizgnie. Nie tylko mysz, nie przelizgnie si nawet ten, jake mu tam... ten, z miasta Kiriat. Nawiasem mwic, czy znasz go, arcykapanie? Tak... gdyby zdoa si tu dosta kto taki, gorzko by poaowa, wierzysz mi, oczywicie, e miaby czego aowa? A wic wiedz, arcykapanie, e nie zaznasz odtd spokoju! Ani ty, ani twj lud! i Piat wskaza w dal, w prawo, tam gdzie janiaa na wzgrzu witynia. To ci powiadam ja, Piat z Fontu, Jedziec Zotej Wczni! Wiem, wiem! nieulkle odpowiedzia czarnobrody Kajfasz, oczy mu zabysy, wznis rk ku niebu, cign: Lud judejski wie dobrze, e nienawidzisz go okrutna nienawici, bdziesz przyczyna wielu udrcze tego ludu, ale zgubi go nie zdoasz! Bg go obroni! Usyszy nas i wysucha wszechpotny Cezar i osoni nas, obroni przed przeladowc Piatem! O, nie! krzykn Piat. Z kadym sowem czu si coraz lepiej, nie musia ju niczego udawa, nie musia dobiera sw. Zbyt czsto skarye si na mnie Caesarowi, Kajfo, teraz nadesza moja godzina! Poleci teraz ode mnie, ale nie do namiestnika w Antiochii i nie do Rzymu, tylko wprost na Capreje, do samego imperatora, wiadomo o tym, jak tu, w Jeruszalaim, bronicie przed mierci zatwardziaych buntownikw. I wtedy ja napoj Jeruszalaim nie wod ze rde Salomona, jak to chciaem uczyni dla waszego dobra, o, nie, nie wod! Przypomnij sobie, e to z waszego powodu musiaem zdj ze ciany tarcze z imperatorskimi buczukami, wysya wojska, musiaem, jak widzisz, sam przyjecha, by zobaczy, co si tu u was wyprawia! Zapamitaj sobie moje sowa, arcykapanie nie jedna kohort zobaczysz w Jeruszalaim, o, nie jedn! Przyjdzie pod mury miasta caa legia Fulminata, przyjdzie arabska konnica, a wtedy usyszysz gorzki pacz i narzekania! Przypomnisz sobie wtedy, jak to uratowalicie Bar Rawana!Arcykapanowi plamy wystpiy na twarz, jego oczy pony. Umiecha si szczerzc zby, podobnie jak to przedtem uczyni procurator, i odpowiedzia: Czy ty sam, procuratorze, wierzysz w to, co teraz mwisz? Nie, ty w to nie wierzysz. Ty go chcia wypuci po to, by podburza lud, by natrzsa si z religii i przywid lud pod rzymskie miecze! Ale ja, arcykapan judejski, pki ycia mego, religii naszej habi nie pozwol i lud mj osoni! Syszysz mnie, Piacie? Kajfasz nagle podnis gniewnie rami. Posuchaj, procuratorze!Zamilk i procurator usysza znowu co jak gdyby szum morza, napywajcy a pod mury ogrodw Heroda Wielkiego. Szum w dobiega z dou, wznosi si ku stropom, ku twarzy procuratora. A za plecami Piata, za skrzydem paacu gray larum trbki, sycha byo stamtd ociay chrzst setek ng i pobrzkiwanie elastwa. Procurator zrozumia, e to ju wymarsz piechoty rzymskiej, ktra speniajc jego rozkaz, udaje si na straszn dla buntownikw i zbjcw przedmierteln defilad. Syszysz, procuratorze? cicho powtrzy arcykapan.Procurator otar wierzchem doni mokre, zimne czoo, popatrzy w ziemi, potem zmruywszy oczy spojrza w niebo, zobaczy rozpalona kul ju niemal dokadnie nad gow, zobaczy cie Kajfasza, krtki, lecy tu przy ogonie lwa, powiedzia spokojnie i obojtnie: Zblia si poudnie. Rozmowa nasza przecigna si, a tam na nas czekaj.W najwyszukaszych sowach przeprosiwszy arcykapana, zaproponowa mu, aby zechcia usi na aweczce w cieniu magnolii i zaczeka, pki procurator nie przywoa pozostaych osb, ktrych obecno na ostatnim krtkim posiedzeniu jest nieodzowna, i pki nie wyda jeszcze jednego polecenia pozostajcego w zwizku z rych kani.Kajfasz skoni si uprzejmie, przykadajc do do serca, i pozosta w ogrodzie, a Piat wrci na taras. Sekretarzowi, ktry tam na oczekiwa, poleci sprowadzi do ogrodu legata legionu, trybuna kohorty oraz dwu czonkw Sanhedrynu i przeoonego witynnej suby. Oczekiwali ju na dolnym tarasie w krgej altance, w ktrej bia fontanna. Piat doda jeszcze, e sam przyjdzie do ogrodu za chwil i wszed do paacu.Podczas kiedy sekretarz sprowadza zainteresowanych, procurator spotka si w mrocznej, osonitej ciemnymi zasonami komnacie z jakim czowiekiem, ktry poow twarzy przesoni sobie kapturem, cho do komnaty nie wpada ani jeden promie soca. Spotkanie ich trwao niezmiernie krtko. Procurator wyrzek po cichu kilka sw i czowiek w odszed, a Piat przez kolumnad uda si do ogrodu.Tam, w obecnoci wszystkich, ktrych kaza zaprosi, powtrzy oschle, lecz uroczycie, e zatwierdza wydany na Jeszu HaNocri wyrok mierci i oficjalnie zapyta czonkw Sanhedrynu, ktrego ze skazanych chcieliby oszczdzi. Usyszawszy, e Bar Rawana, powiedzia: Bardzo dobrze poleci sekretarzowi wprowadzi to natychmiast do protokou, zacisn w doni zapink, ktr sekretarz podj z piasku, i powiedzia uroczycie: Ju czas!I wszyscy obecni poszli w d szerokimi marmurowymi schodami, midzy dwiema cianami r, ktre wydzielay odurzajcy zapach, i zeszli a pod mur paacowy, ku bramie prowadzcej na wielki, starannie wybrukowany plac, po drugiej stronie ktrego wida byo kolumny i posgi jeruszalaimskiego gimnazjonu.Skoro tylko caa grupa, wyszedszy z ogrodw na plac, wesza na rozlegy, grujcy nad placem kamienny pomost, Piat zmruy oczy i rozejrza si badajc sytuacj.Przestrze, ktr przed chwil przemierzy, przestrze dzielca pomost od paacowego muru, bya pusta, ale za to przed sob Piat nie zobaczy ju placu plac pokryway tumy. Tum zalaby take pomost i ow pust przestrze, gdyby nie powstrzymywa go potrjny kordon sebastyjskich onierzy na lewo od Piata i potrjny kordon onierzy iturejskiej kohorty sojuszniczej na prawo ode.A zatem Piat wstpi na pomost, zaciskajc odruchowo w doni niepotrzebn mu teraz zapink i mruc oczy. Procurator mruy je bynajmniej nie dlatego, e razio go soce, nie, nie dlatego. Po prostu, nie wiadomo dlaczego, nie chcia widzie skazanych, a wiedzia, e w lad za nim wprowadzaj ich ju na pomost.Skoro tylko wysoko nad blokami kamienia, nad brzegiem ludzkiego morza pojawi si biay, podszyty purpur paszcz, o uszy nie patrzcego Piata uderzya fala krzyku: Haaa... Zrodzona gdzie daleko, a koo hipodromu, saba z pocztku, nabraa siy grzmotu, trwaa tak przez kilka sekund, a potem zacza zacicha. Dostrzegli mnie pomyla procurator. Krzyk nie ucich cakiem, ale nieoczekiwanie zacz znowu narasta, rozhuta si, sta si jeszcze goniejszy ni przedtem i na tej drugiej jego fali, jak piana na fali morskiej, zawrzay gwizdy i pojedyncze, dajce si rozrni wrd tego grzmotu jki kobiet. To ju ich wprowadzono pomyla Piat a te jki, to jki kilku kobiet, ktre tum stratowa, kiedy run naprzd.Odczeka chwil wiedzc, e nie ma takiej siy, ktra kazaaby tumowi zamilkn, zanim nie wyrzuci z siebie wszystkiego, co ma na sercu, i nie zamilknie sam.A kiedy nadszed w moment, procurator wznis praw do i w tumie urway si ostatnie pomruki.Wtedy Piat nabra w piersi, ile tylko mg, rozpalonego powietrza i jego schrypy od komend gos podnis si ponad tysicami gw: W imieniu Caesara Imperatora!...Procurator usysza powtrzony po kilkakro, skandowany elazny krzyk to onierze obu kohort wznoszc w gr wcznie i ory zawrzasnli straszliwie: Niech yje Caesar!!!Piat unis gow ku socu. Zapon pod jego powiekami zielony ogie, mzg zaj si od tego pomienn i poszyboway ponad tumem ochryple aramejskie sowa: Czterech przestpcw zatrzymanych w Jeruszalaim za morderstwa, podburzanie do buntu, obraz praw i religii skazanych zostao na habic mier przez rozpicie na supach. Wyrok zostanie niebawem wykonany ma Nagiej Grze. Imiona tych przestpcw Dismos, Gestas, Bar Rawan i HaNocri. Oto stoj przed wami.Piat wskaza doni na prawo. Nie widzia skazanych, ale wiedzia, e s tam, gdzie by powinni.Tum odpowiedzia przecigym pomrukiem, jakby zdumienia, a moe ulgi. Kiedy pomruk ten umilk, Piat woa dalej: Ale straceni zostan tylko trzej spord nich, albowiem zgodnie z prawem i obyczajem na cze wita Paschy wspaniaomylny Caesar Imperator jednemu z nich, wybranemu za zgod wadz rzymskich przez May Sanhedryn, darowuje jego godne pogardy ycie.Piat wykrzykiwa te sowa, a zarazem sucha, jak zamieraj ostatnie pomruki tumu, jak zapada wielka cisza. aden szept ani westchnienie nie dobiegay teraz do jego uszu, bya nawet taka chwila, w ktrej Piatowi zaczo si wydawa, e wszystko dokoa niego znikno. Znienawidzone miasto umaro i tylko on jeden stoi w palcych promieniach wysokiego soca z twarz zanurzon w niebie. Piat jeszcze przez chwil przedua t cisz, a potem znowu zacz krzycze: Imi tego, ktry za chwil w waszej przytomnoci odzyska wolno...Zrobi jeszcze jedn pauz, zanim wypowie to imi, zastanowi si, czy powiedzia wszystko, co naleao, wiedzia bowiem, e martwe miasto zmartwychwstanie, skoro tylko padnie imi wybraca, a wtedy nic z tego, co powie, nie bdzie ju usyszane.Czy to wszystko? bezgonie szepn do siebie Piat. Tak, to wszystko. Zatem imi!I rozpocierajc nad milczcym miastem gosk r zawoa: Bar Rawan!I wydao mu si nagle, e soce dwicznie pko nad jego gow i zalao mu uszy ogniem. Hasao w tym ogniu wycie, piski, jki, miechy i gwizdy.Piat odwrci si i przeszed przez pomost w stron schodw, nie patrzy na nic, ledzi tylko, by si nie potkn, rnobarwn szachownic kamykw pod nogami. Wiedzia, e jak grad lec teraz na pomost za jego plecami brzowe monety i orzeszki palmowe, e w wyjcej cibie ludzie tratuj si i wa sobie wzajem na ramiona, byle tylko zobaczy na wasne oczy w cud czowieka, ktry by ju we wadaniu mierci i ktry wyrwa si z jej rak. Byle tylko zobaczy, jak legionici zdejmuj ze wizy, sprawiajc mu tym mimo woli dokuczliwy bl w wywichnitych w czasie ledztwa rkach, jak czowiek ten, krzywic si i pojkujc, umiecha si zarazem nieprzytomnym, bezmylnym umiechem.Wiedzia, e jednoczenie eskorta prowadzi ku bocznym schodkom trzech zwizanych winiw, e wyprowadzi ich za chwil na drog wiodc ku zachodowi, za miasto, na Nag Gr. Podnis oczy dopiero wtedy, kiedy znalaz si poza pomostem i wiedzia, e nic mu ju nie grozi, e nie moe ju zobaczy skazacw.Do pomrukw tumu, ktry ju si zacz ucisza, doczyy si przenikliwe krzyki heroldw, powtarzajcych po aramejsku i po grecku to wszystko, co wykrzycza z pomostu procurator. Piat usysza rwnie przybliajcy si rozdygotany tupot koskich kopyt i wesoy, urywany gos trbki. A potem usysza jeszcze przenikliwe gwizdy chopcw, ktrzy obsiedli dachy domw przy ulicy, prowadzcej od targowiska do placu przy hipodromie, i okrzyki Uwaga...Samotny onierz, ktry sta porodku pustej czci placu, ostrzegawczo pomacha trzymanym w rku znakiem. Procurator, legat legionu, sekretarz i onierze eskorty przystanli.Ala jezdnych wypada cwaem na plac, przecia go na ukos, omijajc bokiem zgromadzone tumy, by przez zauek obok obronitych winem murw obronnych najkrtsz drog popdzi na Nag Gr.Cwaujcy na czele may jak wyrostek i ciemny jak Mulat Syryjczyk, dowdca ali, zrwnawszy si z Piatem krzykn co przenikliwie i wyszarpn miecz z pochwy. Jego dziki, spieniony kary ko uskoczy i stan dba. Dowdca wcisn miecz do pochwy, krtkim biczem smagn konia po karku, wyrwna do szeregu, dopad zauka, przeszed w galop. Za nim trjkami przemknli w chmurach kurzu jedcy, podskakiway groty lekkich bambusowych dzid, przelatyway obok procuratora twarze o biaych, poyskliwych, wesoo wyszczerzonych zbach, twarze, ktre pod biaymi zawojami wydaway si by jeszcze smaglejsze.Wzbijajc kurz a pod niebo, ala wpada w zauek, koo Piata przemkn ostatni onierz, jarzya si w socu trbka, ktr mia przewieszon przez rami.Piat doni osoni twarz od kurzu i krzywic si z niezadowoleniem ruszy dalej, kierujc si ku bramie ogrodw paacowych, a legat, sekretarz i onierze eskorty szli za nim.Bya mniej wicej dziesita rano.

3. Dowd sidmy

Tak, bya mniej wicej dziesita rano, wielce szanowny Iwanie Nikoajewiczu powiedzia profesor.Poeta, jak czowiek, ktry dopiero co si obudzi, przesun doni po twarzy i spostrzeg, e na Patriarszych Prudach zapad ju wieczr. Po czarnej wodzie stawu lizgaa si lekka dka, sycha byo plusk wiose i mieszek znajdujcej si w dce obywatelki. Na awkach w alejkach pojawia si publiczno, ale tylko na trzech bokach kwadratu, na czwartym, gdzie siedzieli nasi znajomi, byo nadal pusto.Niebo nad Moskw jakby wypowiao i zupenie wyranie wida byo ksiyc w peni, jeszcze nie zoty, tylko biay. Powietrze stao si chodniejsze i gosy pod lipami brzmiay teraz agodniej, po wieczornemu.Jak mogem nawet nie zauway, kiedy on nam tu opowiedzia ca t bzdurn bajd? ze zdumieniem pomyla Bezdomny. Przecie ju wieczr. A moe on nic nie mwi, moe po prostu zasnem i to wszystko mi si przynio?Naley jednak sdzi, i to profesor opowiada, inaczej bowiem musielibymy przyj, e dokadnie to samo przynio si Berliozowi, poniewa powiedzia wpatrujc si uwanie w twarz cudzoziemca: Paskie opowiadanie, profesorze, jest nadzwyczaj interesujce, aczkolwiek cakowicie sprzeczne z Ewangelia. Na lito umiechn si z pobaliwa ironi profesor kto jak kto, ale pan powinien wiedzie, e nic z tego, co zostao opisane w Ewangelii, nie miao miejsca naprawd i jeeli zaczniemy powoywa si na Ewangeli jako na rdo historyczne... Profesor znw si umiechn, a Berlioz zajkn si; bo dosownie to samo mwi Bezdomnemu, idc z nim Bronn w stron Patriarszych Prudw. Ma pan racj powiedzia Berlioz ale obawiam si, e nikt nie moe potwierdzi, i to, co pan nam opowiedzia, zdarzyo si istotnie. E, nie. Jest kto, kto to moe potwierdzi amanym rosyjskim jzykiem, z ogromn pewnoci siebie owiadczy profesor i niespodziewanie tajemniczym gestem zachci przyjaci, aby przysunli si bliej.A kiedy pochylili si ku niemu z obu stron, powiedzia ju bez cienia obcego akcentu, ktry diabli wiedz czemu to si u niego pojawia, to znika: Rzecz w tym tu profesor rozejrza si lkliwie i zacz szepta e sam przy tym byem. Byem i na tarasie u Poncjusza Piata i w ogrodzie, kiedy rozmawia z Kajfaszem, i na pomocie, oczywicie potajemnie, incognito, jeli tak mona powiedzie, wic bardzo prosz nikomu ani sowa, cakowita dyskrecja, t...Zapado milczenie, Berlioz zblad. A pan... od jak dawna jest pan w Moskwie? zapyta drcym gosem. Wanie przyjechaem niepewnie odpowiedzia profesor. Dopiero teraz literatom przyszo do gowy, aby uwanie popatrze mu w oczy, i przekonali si, e w lewym, zielonym, ponie obd, prawe za jest czarne, martwe i puste.No, wszystko jest jasne panicznie pomyla Berlioz Ten Niemiec albo ju przyjecha obkany, albo dopiero co zwariowa akurat na Patriarszych Prudach. adna historia!Tak, rzeczywicie, wszystko stawao si zrozumiae i to co najmniej dziwne niadanie u nieboszczyka filozofa Kanta, i idiotyczna gadanina o Annuszce i oleju sonecznikowym, i przepowiednie o odcitej gowie, i wszystko inne profesor by obkany.Berlioz natychmiast zorientowa si, co naley robi. Osun si na oparcie awki i za plecami profesora mrugn do Bezdomnego: nie spieraj si z nim. Ale wytrcony z rwnowagi poeta nie zrozumia. Tak, tak, tak z podnieceniem mwi Berlioz. C, to wszystko jest do prawdopodobne... i Poncjusz Piat, i taras, i tak dalej... nawet bardzo prawdopodobne... A pan przyjecha sam czy moe z maonk? Sam, sam, ja zawsze jestem sam gorzko odpar profesor. A gdzie s paskie rzeczy, profesorze? przymilnie wypytywa Berlioz. W Metropolu? Gdzie si pan zatrzyma? Ja? Nigdzie odpowiedzia obkany Niemiec, a jego zielone oko dziko i smtnie bdzio po stawie. Co?... A... gdzie pan ma zamiar mieszka? W pana mieszkaniu bezczelnie odpowiedzia wariat i przymruy oko. Ja... bybym szalenie rad... wybekota Berlioz ale prosz mi wierzy, e u mnie bdzie panu niewygodnie... a w Metropolu s znakomite apartamenty, to naprawd wietny hotel. A diaba te nie ma? nagle wesoo zapyta Iwana Nikoajewicza chory. Diaba te... Nie sprzeciwiaj mu si samymi wargami szepn Berlioz przechylajc si za plecami profesora i robic miny do poety. Nie ma adnego diaba! Iwan Nikoajewicz doprowadzony do ostatecznoci caym tym cyrkiem wykrzykn zupenie nie to, co trzeba. Co to za obd! Czycie poszaleli?Obkany wybuchn takim miechem, e z lipy, pod ktra staa awka, wyfrun wrbel. To naprawd zaczyna by ciekawe powiedzia trzsc si ze miechu co to si u was dzieje? Czego by nie tkn, tego nie ma nagle przesta si mia i, co przy chorobie umysowej zupenie zrozumiae, po nadmiernej wesooci wpad w drug skrajno i zirytowany zakrzykn surowo: Wic to znaczy, e go nie ma, tak? Prosz si uspokoi, prosz si uspokoi, profesorze nie chcc denerwowa chorego mamrota Berlioz. Niech pan tu chwileczk posiedzi z towarzyszem Bezdomnym, a ja tylko skocz na rg do telefonu, a potem zaraz pana odprowadzimy, dokd pan tylko bdzie sobie yczy. Pan przecie nie zna miasta...Plan Berlioza naley uzna za jedynie suszny naleao pobiec do najbliszego automatu i zawiadomi biuro turystyki zagranicznej, e przybyy wanie z zagranicy konsultant znajduje si na Patriarszych Prudach w stanie najwyraniej odbiegajcym od normy. Trzeba z nim koniecznie co zrobi, bo sprawa przybiera zdecydowanie nieprzyjemny obrt. Zadzwoni? No c, niech pan dzwoni ze smutkiem wyrazi zgod chory i nagle poprosi arliwie ale na poegnanie bagam pana, niech pan uwierzy chocia w to, e istnieje diabe. O nic wicej nie prosz. Niech mi pan wierzy, e na to istnieje sidmy dowd, nie do obalenia, i dowd ten niebawem zostanie panu przedstawiony, Dobrze, dobrze powiedzia z udan serdecznoci Berlioz mrugajc do zdenerwowanego poety, ktremu wcale nie umiechaa si rola stranika przy obkanym Niemcu, i ruszy w stron tego wyjcia, ktre znajdowao si na rogu Bronnej i Jermoajewskiej.Profesor natychmiast rozpogodzi si i jakby ozdrowia. Michale Aleksandrowiczu! zawoa za Berliozem.Redaktor drgn, odwrci gow, ale sam siebie uspokoi, e najpewniej jego imi rwnie jest profesorowi znane z gazet.A profesor woa przez zwinite w trbk donie: Jeli pan sobie yczy, to natychmiast ka wysa depesz do paskiego wujka do Kijowa!Berlioza znw przeszed dreszcz. Skd wariat wie o wujku z Kijowa? Przecie o tym na pewno nie pisaa adna gazeta. Ee... Czy Bezdomny nie ma jednak racji? A jeli te dokumenty s lipne? Co za przedziwny facet... Trzeba zadzwoni, natychmiast trzeba zadzwoni! Faceta szybko wyjani.I nie suchajc duej, Berlioz pobieg dalej.Tu przy wyjciu na Bronn podnis si z awki na spotkanie redaktora obywatel identycznie taki sam, jak ten, ktry przedtem w wietle soca utka si z tustego upau. Tylko e teraz nie by ju ulepiony z powietrza, by normalny, z krwi i koci. W zapadajcym zmierzchu Berlioz wyranie zobaczy, e facet ma wsiki jak kurze pirka, malekie ironiczne i na wp pijane oczka, a kraciaste porcita podcignite s tak wysoko, e wida brudne biae skarpetki.Berlioz a si cofn, ale uspokoia go myl, e jest to po prostu gupi zbieg okolicznoci i e w ogle nie pora si nad tym zastanawia. Szukacie wyjcia, obywatelu? zardzewiaym tenorem zasign informacji kraciasty typ. Tdy, prosz. Prosto, a traficie, gdzie naley. Dalibycie za dobr rad na wiartk na wzmocnienie zdrowia byego regenta chru cerkiewnego i, zgrywajc si, facet zdj zamaszycie swoj dokejsk czapeczk.Berlioz nie mia zamiaru duej sucha ebrzcego zgrywusadyrygenta, podbieg do wyjcia i pooy rk na turnikiecie. Przekrci go i ju zamierza postawi stop na szynach, kiedy w twarz bryzno mu biae i czerwone wiato na szklanej skrzynce zapon napis: ,,Strze si tramwaju.I tramwaj ten natychmiast nadlecia skrcajc w now tras, z Jermoajewskiej na Bronn. Kiedy zakrci i wyszed na prost, niespodziewanie rozbysn wewntrz elektrycznym wiatem, zawy i doda gazu.Ostrony Berlioz, cho sta w bezpiecznym miejscu, postanowi zawrci, przesun rk na turnikiecie i zrobi krok do tyu. I wtedy jego rka zelizgna si i spada, noga niepowstrzymanie, jak po lodzie, pojechaa po kocich bach schodzcych ukonie w d ku szynom tramwajowym, drug jego nog poderwao i Berlioza wyrzucio na torowisko.Starajc si zapa za cokolwiek upad na wznak, tyem gowy niezbyt mocno uderzy o bruk i zdy jeszcze zobaczy wysoko nad sob pozocisty ksiyc, ale czy by on po prawej, czy po lewej tego ju nie wiedzia. Micha Aleksandrowicz zdy przekrci si na bok, wciekym ruchem, w teje sekundzie podcign nogi pod brzuch, odwrci si i zobaczy niepowstrzymanie pdzc na niego zbiela ze zgrozy twarz prowadzcej tramwaj kobiety i jej czerwon opask. Nie krzykn, ale caa ulica wok niego zaskowyczaa rozpaczliwymi kobiecymi gosami.Kobietamotorniczy szarpna elektryczny hamulec, wagon osiad z nosem przy ziemi, potem byskawicznie podskoczy, z brzkiem i oskotem posypay si z okien szyby. I wtedy w mzgu Berlioza kto rozpaczliwie krzykn: A jednak!Raz jeszcze, ostatni raz, mign ksiyc, ale rozlatujcy si na kawaki, potem zapanowaa ciemno.Tramwaj najecha na Berlioza i na bruk pod sztachety Patriarszej alei wypad okrgy ciemny przedmiot. Przedmiot ten stoczy si na d i podskoczy na kocich bach jezdni.Bya to odcita gowa Berlioza.

4. Pogo

Ucichy histeryczne krzyki kobiet, milicyjne gwizdki odgwizday swoje, jedna karetka pogotowia zabraa do kostnicy bezgowe ciao i osobno gow, druga za poranion odamkami szka licznotk, ktra prowadzia tramwaj, dozorcy w biaych fartuchach zmietli rozbite szko, posypali piaskiem kau krwi, poeta za jak upad na awk, nie zdywszy dobiec do wyjcia, tak na niej pozosta. Kilkakrotnie prbowa wsta, ale nogi odmawiay mu posuszestwa Bezdomnemu przydarzyo si co, co mona porwna jedynie do paraliu.Pobieg do wyjcia, skoro tylko usysza pierwszy krzyk, widzia podskakujc po kamieniach jezdni gow. Widok ten niemal przyprawi go o szalestwo. Upad na awk i a do krwi ugryz si w rk. Zapomnia oczywicie o zwariowanym Niemcu i tylko jedno stara si teraz zrozumie; jak to moe by dopiero co rozmawia z Berliozem, a teraz, dosownie w minut pniej ta gowa...Przejci ludzie biegli alejk obok poety, woali co, ale do Iwana ich sowa nie docieray. Nagle niespodziewanie tu przed nim wpady na siebie dwie kobiety. jedna z nich ostronosa i rozczochrana, tu nad uchem poety krzykna do drugiej, co nastpuje: Annuszka, to nasza Annuszka! Ta z Sadowej! To wszystko przez ni... Kupia w spoywczym olej sonecznikowy i trzask litrwk o turnikiet. Oj, wyklinaa, na czym wiat stoi, caa spdnice sobie uwinia! A on, biedak, pewnikiem polizgn si, no i pojecha na szyny...Ze wszystkiego, co krzyczaa kobieta, dotaro do nieprzytomnego mzgu poety jedno tylko sowo Annuszka... Annuszka... Annuszka? zamamrota rozgldajc si trwonie. Zaraz, zaraz...Do sowa Annuszka doczyy sowa olej sonecznikowy, a nastpnie, nie wiadomo dlaczego, Poncjusz Piat. Piata poeta odrzuci i zacz czy ogniwa acucha poczynajc od sowa Annuszka. Ogniwa te poczyy si nader szybko i zaprowadziy natychmiast do zwariowanego profesora.No, tak! Przecie to wanie ten wariat powiedzia, e zebranie si nie odbdzie, poniewa Annuszka rozlaa olej. I prosz rzeczywicie si nie odbdzie. Nie do tego, przecie tamten powiedzia wprost, e Berliozowi utnie gow kobieta? Tak, tak, tak! A tramwaj prowadzia kobieta! Co to wszystko ma znaczy?Nie pozostawa nawet cie wtpliwoci, e tajemniczy konsultant z gry dokadnie wszystko wiedzia o straszliwej mierci Berlioza. Tu dwie myli przeszyy mzg poety. Pierwsza: Zawracanie gowy, to nie aden wariat. I druga: Czy przypadkiem ten profesor tego wszystkiego sam nie zorganizowa?No dobrze, ale w jaki sposb?! Ee, tego to my si razdwa dowiemy!Iwan Bezdomny ogromnym wysikiem woli zmusi si do powstania z awki i pobieg tam, gdzie przed chwil rozmawia z profesorem. Okazao si, e cudzoziemiec na szczcie jeszcze nie odszed.Na Bronnej zapalono ju latarnie, a nad Patriarszymi Prudami pon zoty ksiyc i w jego nieodmiennie oszukaczym wietle wydao si poecie, e profesor stoi obok awki, ale trzyma pod pach nie lask, lecz szpad.Natrtny zdymisjonowany regent cerkiewnego chru siedzia na miejscu, ktre jeszcze niedawno zajmowa Bezdomny. Obecnie dawny dyrygent cerkiewny wcisn sobie na nos najoczywiciej zbdne binokle, w ktrych jedno szko byo pknite, drugiego za brakowao w ogle... Dziki temu kraciasty obywatel sta si jeszcze paskudniejszy, ni by wwczas, gdy wskazywa Berliozowi drog prowadzc na szyny.Iwan ze zmartwiaym sercem zbliy si do profesora, spojrza mu w twarz i upewni si, e adnych oznak obdu na tej twarzy nie ma i nie byo. Niech si pan przyzna, kim pan jest? gucho zapyta Iwan.Cudzoziemiec nachmurzy si, spojrza na poet, jakby go widzia pierwszy raz w yciu, i odpowiedzia nieprzyjanie: Nie rozumie... mwi ruski... Ten pan nie rozumie wmiesza si siedzcy na awce regent, cho nikt go nie prosi o tumaczenie sw cudzoziemca. Niech pan nie udaje! gronie powiedzia Iwan i uczu, e mrz mu przeszed po skrze. Jeszcze przed chwil wietnie pan mwi po rosyjsku. Pan nie jest adnym Niemcem ani adnym profesorem! Jest pan szpiegiem i morderc! Paskie dokumenty! wrzasn z wciekoci.Zagadkowy profesor skrzywi swoje i tak ju krzywe usta, wzruszy ramionami. Obywatelu znowu wczy si do rozmowy ohydny regent. Jakim prawem denerwujecie zagranicznego turyst? Drogo za to zapacicie!Za podejrzany konsultant przybra wyniosy wyraz twarzy, odwrci si i poszed sobie. Iwan poczu, e jest bezradny. Z trudem apic oddech zwrci si do regenta: Ej, obywatelu, pomcie zatrzyma przestpc! To wasz obowizek!Regent niezmiernie si oywi, zerwa si, wrzasn: Ktry to? Gdzie on jest? Zagraniczny przestpca? oczka mu radonie zaigray. Ten? Przestpca? Pierwsza rzecz trzeba krzycze: ,,Na pomoc! Inaczej zwieje. Woajmy razem, no! i regent rozwar paszcz.Stropiony Iwan usucha dowcipnisia i zawoa ,,Na pomoc!, regent za zrobi z niego balona i nic nie zawoa.Samotny, ochrypy krzyk Iwana nie przynis dobrych rezultatw. Jakie dwie pannice odskoczyy od niego i Iwan usysza: pijany. A, to ty jeste z tej samej bandy? wpadajc w gniew krzykn Iwan. Chcesz mnie nabra? Puszczaj!Iwan rzuci si na prawo i regent te na prawo. Iwan na lewo i tamten dra te na lewo. Specjalnie plczesz mi si pod nogami? w furii wrzasn Iwan. Ja i ciebie oddam w rce milicji!Sprbowa zapa ajdaka za rkaw, ale chybi i nie zapa nic, regent jakby si pod ziemi zapad.Iwan jkn, spojrza w dal i przy samym wyjciu zobaczy znienawidzonego nieznajomego, ktry ju nie by sam. Ten co najmniej podejrzany regent zdy si przyczy do profesora. Trzecim w tej kompanii by kocur, ktry nie wiadomo skd si wzi, wyposaony w zawadiackie wsy kawalerzysty, olbrzymi jak wieprz, czarny jak sadza lub gawron. Caa trjka ruszya w ulic Patriarsz, przy czym kocur szed na tylnych apach.Iwan pobieg za ajdakami i od razu przekona si, e dogoni ich bdzie bardzo trudno.Trjka byskawicznie przemkna przez ulic i znalaza si na Spirydonowce. Cho Iwan nieustannie przyspiesza kroku, odlego miedzy nim a ciganymi nie zmniejszaa si. Poeta ani si obejrza, jak przemierzy Spirydonowk i znalaz si przy Bramie Nikickiej, a tam jego sytuacja znacznie si pogorszya. Tu ju byo toczno. W dodatku szajka zoczycw wanie postanowia zastosowa wyprbowany bandycki fortel i ucieka w rozsypce.Regent nader zrcznie wprasowa si do autobusu, ktry na penym gazie pdzi w kierunku placu Arbackiego, i umkn. Iwan, zgubiwszy jednego ze ciganych, ca uwag skoncentrowa na kocurze i zobaczy, e dziwny w kot podszed do drzwi wagonu motorowego linii A, ktry sta na przystanku, bezczelnie odepchn wrzeszczc kobiet, chwyci za porcz i nawet wykona prb wrczenia konduktorce dziesitaka przez otwarte z powodu upau okno.Zachowanie si kota wstrzsno Iwanem do tego stopnia, e zastyg nieruchomo obok sklepu kolonialnego na rogu i wtedy zdumia si po raz drugi, i to znacznie silniej, tym razem za przyczyn konduktorki. Ta, skoro tylko zobaczya wacego do tramwaju kota, wrzasna dygocc z wciekoci: Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wya, bo zawoam milicjanta!Ani konduktorki, ani pasaerw nie zdziwio to, co byo najdziwniejsze nie to wic, e kot pakuje si do tramwaju, to byoby jeszcze p biedy, ale to, e zamierza zapaci za bilet!Kot okaza si zwierzakiem nie tylko wypacalnym, ale take zdyscyplinowanym. Na pierwszy okrzyk konduktorki przerwa natarcie, opuci stopie i pocierajc monet wsy usiad na przystanku. Ale gdy tylko konduktorka szarpna dzwonek i tramwaj ruszy, kocur postpi tak, jak postpiby kady, kogo wyrzucaj z tramwaju, a kto mimo to jecha musi. Przeczeka, a min go wszystkie trzy wagony, po czym wskoczy na tylny zderzak ostatniego, ap obj sterczc nad zderzakiem gumow rur i pojecha, Zaoszczdziwszy w ten sposb dziesi kopiejek.Iwan zajty paskudnym kotem o mao nie straci z oczu najwaniejszego z caej trjki profesora. Ale, na szczcie, przynajmniej ten nie zdy mu umkn. Iwan zobaczy szary beret w tumie, przy samym rogu Wielkiej Nikickiej, czyli ulicy Hercena. Po sekundzie ju tam by. Nic mu to jednak nie dao. Poeta przypieszy kroku, zacz nawet, roztrcajc przechodniw, biec truchtem, ale ani o centymetr nie zbliy si do profesora.Cho by ogromnie wzburzony, to przecie zdumiewaa go ta niesamowita szybko pocigu. Nie upyno nawet dwadziecia sekund, od kiedy min Bram Nikick, a ju olepiy go wiata placu Arbackiego. Jeszcze kilka sekund i oto jaki ciemny zauek z zapadnitym trotuarem tu wanie Iwan przewrci si i stuk sobie kolano. Znowu owietlona arteria ulica Kropotkina, potem znw zauek, potem Ostoenka, jeszcze jaki zauek, ponury, wstrtny, marnie owietlony. I wanie tutaj poeta ostatecznie straci z oczu tego, ktrego tak bardzo chcia dogoni. Profesor znik.Poeta stropi si, ale nie na dugo, nagle doszed bowiem do przekonania, e profesor niezawodnie musi znajdowa si w domu numer trzynacie, i to niewtpliwie w mieszkaniu pod czterdziestym sidmym.Wpad do bramy, lotem byskawicy wbieg na pierwsze pitro, odnalaz waciwe drzwi i niecierpliwie zadzwoni. Oczekiwanie nie trwao dugo. Otworzya mu jaka picioletnia dziewczynka i o nic nie pytajc natychmiast dokd sobie posza.Wielki, zapuszczony do ostatnich granic przedpokj sabo owietlaa maleka arwka zawieszona w kcie, tu pod wysokim, czarnym z brudu sufitem. Na cianie wisia rower bez opon, pod nim sta wielki, obity elazem kufer, a na pce wieszaka leaa zimowa czapkauszanka. Jej uszy zwisay z pki. Za jakimi drzwiami donony mski gos w radio gniewnie krzycza do wiersza.Iwan Nikoajewicz ani troch nie straci pewnoci siebie, cho znalaz si w nieznanym miejscu. Ruszy prosto korytarzem, rozumujc nastpujco: Oczywicie profesor ukry si w azience. W korytarzu byo ciemno. Wpadajc na ciany Iwan zauway cieniutk smuk wiata pod drzwiami. Zmaca klamk i niezbyt mocno szarpn. Haczyk wyskoczy, Iwan rzeczywicie znalaz si w azience i pomyla, e jednak ma szczcie.Mia szczcie, ale nie takie, jakiego by sobie yczy. Tchno na wilgotne ciepo i przy wietle arzcego si w piecyku wgla dojrza wielkie, wiszce na cianie koryta i wann pokryt strasznymi czarnymi liszajami poodbijanej emalii. A w tej wannie staa goa obywatelka, dokadnie namydlona, z gbk w doni. Zmruya krtkowzroczne oczy, spojrzaa na Iwana i, najwidoczniej na skutek piekielnego owietlenia biorc go za kogo innego, powiedziaa cicho i wesoo: Kiriuszka! Prosz si nie wygupia! Czy pan zwariowa... Zaraz wrci Fiodor Iwanowicz. Niech pan si stad wynosi i to ju! i zamierzya si na Iwana gbk.Nieporozumienie byo niewtpliwe i winien wszystkiemu by oczywicie poeta. Ale przyzna si do tego nie zamierza, zawoa z wyrzutem: ,,Ach, rozpustnico!... i niezwocznie, nie wiadomo po co, znalaz si w kuchni. Nie byo tam nikogo, tylko w pmroku na blasze stao okoo tuzina milczcych, zimnych prymusw. Samotny promie ksiyca przedar si przez zakurzone, od lat nie myte okno i skpo owietla kt, w ktrym wisiaa pokryta kurzem i osnuta pajczyn zapomniana ikona. Zza jej obramowania Sterczay dwie lubne wiece. Pod wielk ikon wisia przyszpilony maleki papierowy wity obrazek. Nikt nie wie, co optao Iwana, ale nim wybieg przez kuchenne drzwi, przywaszczy sobie jedn wiec i wity obrazek. Z tymi to przedmiotami mamroczc co, zaenowany tym, co przed chwil przey w azience, opuci nieznane mieszkanie. Mimo woli stara si odgadn, kim te mg by w bezczelny Kiriuszka i czy to nie do niego przypadkiem naley wstrtna uszanka.W pustej, beznadziejnej uliczce poeta rozejrza si szukajc zbiega nigdzie go nie byo wida. Wtedy powiedzia stanowczo sam do siebie: To jasne, e jest nad rzek, nad Moskw! Naprzd!Naleaoby chyba zapyta Iwana, czemu to przypuszcza, e znajdzie profesora akurat nad rzek, a nie w jakimkolwiek innym miejscu. Ale z tym wanie bieda, e nie mia go kto o to zapyta. Obrzydliwa uliczka bya zupenie pusta.Niebawem mona byo zobaczy Iwana na granitowych stopniach nabrzea rzeki Moskwy.Iwan zrzuci z siebie odzienie, opiek nad nim poruczy jakiemu sympatycznemu brodaczowi, ktry pali skrta siedzc obok podartej biaej tostojowskiej koszuli i rozsznurowanych zdeptanych butw. Iwan pomacha rkami, by ochon, i skoczy strzak do wody. A dech mu zaparo, taka zimna bya ta woda, pomyla nawet, e chyba mu si nie uda wypyn na powierzchni. Jednak wypyn i z okrgymi ze zgrozy oczyma, parskajc i apic powietrze, zacz pywa w czarnej cuchncej rop naftow wodzie, pomidzy zygzakowatymi wiatami nadbrzenych latar.Kiedy mokry poeta przyskaka po stopniach do tego miejsca, gdzie zostawi pod opiek brodacza swoje ubranie, okazao si, e zgino nie tylko ono, ale i sam brodacz. Dokadnie tam, gdzie leao rzucone na kup ubranie poety, spoczyway teraz pasiaste kalesony, podarta koszula, wieca, wity obrazek i pudeko zapaek. W bezsilnej wciekoci Iwan pogrozi nie wiadomo komu pici i przyoblk si w to, co zostao.Teraz zaczy go niepokoi dwie sprawy. Po pierwsze to, e zgina legitymacja Massolitu, z ktr si nigdy nie rozstawa, po drugie pytanie, czy uda mu si w tym stanie przej przez miasto bez przeszkd? W samych kalesonach?... Niby co komu do tego, ale lepiej przecie, eby nikt si nie przyczepi i nie zatrzyma go.Iwan oberwa guziki od kalesonw w tych miejscach, gdzie zapinay si przy kostce, liczc na to, e w tej wersji kalesony bd mogy uchodzi za letnie spodnie, wzi obrazek, wiec i zapaki i ruszy powiedziawszy sobie: