36
bezplatny miesięcznik lifestylowy czerwiec 2010 ISSN 1734-896x www.moment.pl #052 Drużyna piłkarska składa się z 11 zawodników (aby zespół został dopuszczony do meczu musi być ich co najmniej 7) i maksymalnie 7 rezerwowych. Wśród graczy wyróżniamy bramkarza i graczy z pola: obrońców, pomocników Drużyna piłkarska składa się z 11 zawodników (aby zespół został dopuszczony do meczu musi być ich co najmniej 7) maksymalnie 7 rezerwowych. Wśród graczy wyróżniamy bramkarza i graczy z pola: obrońców, pomocników Mundial 2010 ...str 10-11 TOFIFEST ...str. 26-27 str. 45-49

moment #52

Embed Size (px)

DESCRIPTION

life styl magazine

Citation preview

Page 1: moment #52

bezpłatny miesięcznik lifestylowy

czerwiec 2010ISSN 1734-896x

www.moment.pl

#052

Drużyna piłkarska składa się z 11 zawodników (aby zespół został dopuszczony do meczu musi być ich co najmniej 7) i maksymalnie 7 rezerwowych. Wśród graczy wyróżniamy bramkarza i graczy z pola: obrońców, pomocników

Drużyna piłkarska składa się z 11 zawodników (aby zespół został dopuszczony do meczu musi być ich co najmniej 7) maksymalnie 7 rezerwowych. Wśród graczy wyróżniamy bramkarza i graczy z pola: obrońców, pomocników

Mundial 2010

...str 10-11

TOFIFEST ...str. 26-27

str. 45-49

Page 2: moment #52

Intro

Moment dostępny w:

Partnerzy:

www.biteme.pl

http://www.facebook.com/magazyn.moment

m

omen

t m

agaz

yn

Wydawca:

FABRYKA C Sp. z o. o.85-055 Bydgoszcz ul. Zduny 8tel. 52 322 52 83 [email protected] manager: Wojciech Jaworski

project manager: Arkadiusz Hapka

Redakcja:

Kuba Ignasiak (redaktor naczelny)[email protected] Liwia JezierskaPiotr AftkaRemigiusz ŁawniczakJanek ŚwierkowskiMarek Szpak aka ScrewballJakub Chmielewski aka TVMonika Balcer

Współpracownicy:

Justyna KrólDorota AndroszKarol Wąsik aka VonskoSławomir RichertJarek JaworskiJarosław Krawczewki aka CounterArek Wiśniewski aka Pestka, PeAdam Sierociński aka Sierot

Foto:

Szymon Milner (okładka)Sylwia Bartchodzie

Projekt:

FABRYKA C Sp. z o. o.Szymon Milner (design, skład, reklamy)- www.szymonmilner.wordpress.comDawid Wiśniewski aka Dawit (kalendarium)Zwonimir Barski vel Dzionas (reklamy)Bartłomiej Pawlicki (DTP)

Marketing:

Arkadiusz Hapka (project manager) - [email protected]. kom. 0 504276675tel. kom. 0 505121011Wojciech Jaworski- [email protected]

intro

felietony

patronaty

zapowiedzi filmowe

zapowiedzi

recenzje muzyczne

temat miesiącanews

kulturalnie i na temattu nas znajdziesz

relacje

wywiadkalendarium

wykrywacz talentów

kulinarna zadyszka

Szym

on K

aźm

ierc

zak.

.....

ww

w.b

item

e.pl

Page 3: moment #52
Page 4: moment #52

Od początku podkreślaliśmy, że po pierwsze kandydatura Bydgoszczy nie jest przeciw Toru-niowi czy jakiemukolwiek miastu, jest dla Byd-goszczy i regionu. Nasz pomysł na projekt Eu-ropejskiej Stolicy Kultury zakłada współpracę z Toruniem i ją uwzględnia, to dla nas oczywi-stość - mówi Maciej Grześkowiak

Dlaczego nie udało się porozumieć z Toruniem? Toruń mógł być liderem wielkiego, regionalne-go projektu ESK, projektu, który poprzez kulturę mógł doprowadzić do zacieśnienia współpracy, re-lacji między miastami, mógł wykreować nowe wię-zi społeczne w całym regionie, a także przynieść te najbardziej oczywiste efekty czyli promocje po-przez tytuł ESK… Mógł. Niestety, w mojej ocenie za bardzo skupił się na sobie, zakochany w gotyku i swoim środowisku kulturalnym nie potrafił spoj-rzeć na projekt w sposób partnerski, nie zbudował w ciągu tych prawie trzech lat żadnej realnej płasz-czyzny współpracy ani na poziomie dwumiasta, ani regionu. Wizja gwiazdy podwójnej była pociągają-ca, ale trzeba było rozpocząć jej realizację trzy lata temu od diagnozy społecznej, szerokiego forum debaty na temat przyszłości kultury i to nie w To-runiu, ale w całym regionie. Jak można taki real-ny dialog prowadzić i zbudować wizję z szerokim poparciem najlepiej pokazał przedstawiony ostat-nio master plan dla Fordonu… Najpierw wiele mie-sięcy rozmów, dyskusji ze wszystkimi grupami spo-łecznymi, potem analiza postulatów ludzi i kon-frontacja z wynikami badań specjalistów, potem plan, jego skonfrontowanie ze wszystkimi zainte-resowanymi, a wreszcie ostateczna wersja master planu, strategii na kilkadziesiąt lat akceptowanej i wspieranej przez wszystkich. Biorąc pod uwa-gę napięcia i negatywne doświadczenia współpra-cy Bydgoszczy i Torunia z przeszłości oraz brak po-

czucia wspólnoty i więzi w całym regionie docho-dzenie do consensusu w sprawie aplikacji, tak by zawierała ona nie tylko listę imprez na rok 2016, ale przede wszystkim wizję dla całego regionu zająć powinno wiele, wiele miesięcy. Tego nie da się zbu-dować zaledwie w kilka miesięcy i to z trzecim ko-lejnym dyrektorem biura, w atmosferze wewnętrz-nych toruńskich sporów i przy nieufności wobec bydgoskich środowisk twórczych, które w Toruniu traktuje się jako ‘gorsze’, choć w mojej ocenie to bydgoska kultura przejawia w rożnych wymiarach znacznie większą żywotność niż toruńska. Gotyk to piękne mury, ale życie mam wrażenie jest trochę gdzie indziej… Biorąc pod uwagę to wszystko trze-ba było w końcu powiedzieć “dosyć” – Bydgoszcz, po konsultacji ze środowiskiem artystycznym po-

stanowiła iść swoją drogą…Od ogłoszenia startu minął już ponad miesiąc a do złożenia aplikacji zostały 3 miesiące. Na ja-kim etapie są przygotowania? Czy jest już ha-sło, idea przewodnia, generalny pomysł, zrąb programu? Ze względu na to, że na przygotowanie aplikacji jest bardzo mało czasu zdecydowaliśmy się w pierw-szym etapie na pracę w małej grupie, którą podzie-liliśmy na dwie części – kwestie formalne związane z aplikacja i kreacja idei. W sferze formalnej więk-szość prac wstępnych została wykonana, w sferze idei przewodniej jesteśmy coraz bliżej ostatecznej wersji propozycji, którą przedstawimy do konsulta-cji środowisku. Temu właśnie mają służyć warszta-ty z udziałem kilkudziesięciu osób - przedstawicieli

Toruń mógł być liderem...

4

new

s

Maciej Grześkowiak

Page 5: moment #52

środowisk bydgoskich i całego regionu, które przez trzy dni zamknięte razem w Pałacu w Ostromecku na początku czerwca wspólnie wypracują ostatecz-ny kształt ideowy projektu oraz wizję rozwoju byd-goskiej i regionalnej kultury na następne kilkana-ście lat. Dopiero potem wszyscy twórcy, instytucje oraz organizatorzy życia kulturalnego zostaną po-proszeni o zgłaszanie swoich propozycji do progra-mu ESK 2016Jakie miasta są głównymi rywalami Bydgoszczy? Wiemy, że Toruń z racji geograficznych, ale w kon-kursie staruje 11 miast...Staramy się nie skupiać na kwestii rywalizacji z innymi miastami, a na budowaniu wizji kultu-ry w Bydgoszczy i regionie na dziesięciolecia. Jed-nak, biorąc pod uwagę praktykę ostatnich lat wy-daje się, że znacznie większe szanse na tytuł mają mniejsze ośrodki, niż duże, uznane miasta ze spo-rym potencjałem. Biorąc pod uwagę ten fakt my-ślę, że wśród naszych największych rywali są Lu-blin, Szczecin, Łódź, Białystok i oczywiście Toruń. Kto piszę aplikację? Czy będzie powołana rada programowa, czy będzie powołany dyrektor/ko-ordynator, oddzielna instytucja?Tak jak powiedziałem wcześniej - ze względu na bardzo krótki czas jaki pozostał na przygotowa-nie aplikacji nie możemy sobie pozwolić na eks-perymenty i konkursy na poszczególne stanowi-ska. Założenie jest takie – wykorzystujemy osoby, które są w środowisku, wspieramy się ekspertami z zewnątrz. Na przykład - za formalne prowadze-nie wniosku aplikacyjnego odpowiada osoba, która wcześniej z sukcesem prowadziła wniosek o przy-znanie środków z funduszy norweskich. Po spotka-niu w Ostromecku przedstawimy koordynatorów, których wspierać będzie 2 - 3 pracowników biu-ra. Na razie wszystko w ramach istniejących struk-tur ratusza i MOK, a po przejściu pierwszego etapu powołamy oddzielną instytucję. Na razie bez anga-

żowania wielkich budżetów, bez tworzenia stano-wisk, bez sporów o pieniądze...Jaki jest Pana pomysł, Pana osobista wizja Bydgoszczy, jako Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku?Ta wizja nie może nie uwzględniać programu ‘mia-sta dla pokoleń’, który nakreślił Prezydent Konstan-ty Dombrowicz, a o którym od dłuższego czasu w środowisku dyskutujemy. Jestem przekonany, że Bydgoszcz jako Europejska Stolica Kultury w roku 2016 będzie średniej wielkości ośrodkiem europej-skim, pełnym życia miastem, atrakcyjnym zarów-no dla bydgoszczan, jak i mieszkańców regionu czy przybyszów. Będziemy postrzegani w Polsce i Eu-ropie jako silny ośrodek, miasto dynamiczne, zie-lone, zdrowe, zwrócone ku wodzie i pełne miejsc, które jak na przykład Wyspa Młyńska będą urzekać i czarować wszystkich. Będziemy miastem z przy-najmniej kilkoma znaczącymi wydarzeniami kultu-ralnymi o międzynarodowym wymiarze, ale obok tych największych, flagowych pełno będzie także w sferze kultury instytucji, klubów, koncertów i festi-wali, które co weekend będą przyciągać do miasta ludzi złaknionych duchowej strawy i chcących prze-bywać w przyjaznej, klimatycznej przestrzeni. Waż-nym aspektem tej ‘dynamicznej’ Bydgoszczy bę-dzie duma mieszkańców ze swojego miasta, a także współpraca wielu różnych, czasami do tej pory ży-jących obok siebie środowisk. Jestem przekonany, że zarówno organizatorzy życia kulturalnego, jak i imprez sportowych czy kongresów będą wspól-nie planować swoje działania, razem się promo-wać i ‘dzielić klientem’, który do Bydgoszczy przy-jedzie. Do tego dodać trzeba kwestię edukacji kul-turalnej, współpracę uczelni i jeszcze wiele, wiele zmian, których symptomy już się pojawiają, a któ-rych - ku mojemu zdziwieniu - wielu malkontentów nie chce zauważyć. Unia Europejska, przyznając tytuł ESK patrzy bar-

dzo uważnie na umiejętność współpracy z innymi miastami w naszym regionie. O tę współpracę jest bardzo trudno. Czy nie sądzi Pan, że strat Bydgosz-czy to “strzał w stopę” jak mówił marszałek Cał-becki w wywiadzie dla Gazety Wyborczej? Od początku podkreślaliśmy, że po pierwsze kan-dydatura Bydgoszczy nie jest przeciw Torunio-wi czy jakiemukolwiek miastu, jest dla Bydgosz-czy i regionu. Nasz pomysł na projekt Europejskiej Stolicy Kultury zakłada współpracę z Toruniem i ją uwzględnia, to dla nas oczywistość. Znaczący na-cisk położymy również na współpracę z całym re-gionem, ale opierać się ona będzie najpierw na tym, co Bydgoszcz chce dać regionowi, jak będzie chciała w przyszłości oddziaływać i wspierać kul-turę - nie tylko toruńską, ale także tę z Włocław-ka, Świecia, Grudziądza, Nakła, Inowrocławia, Żni-na i wielu innych ośrodków regionu. Myślę, że już za kilka tygodni zaskoczymy wielu pozytywnym przesłaniem naszego projektu, autentyczną otwar-tością na region… Wiem, co mówię, bo kilka śro-dowisk z regionu już wyraziło wolę współpracy z nami, dzieląc się swoim doświadczeniem i propo-nując przedsięwzięcia naprawdę fantastyczne, re-alizowane wspólnie przez Bydgoszcz i regionalnych twórców.Dziękuję za rozmowę.

Arkadiusz Hapka

5

news

Page 6: moment #52

6

patr

onat Projekt Grzegorza Kaźmierczaka w kolejnej nowej

odsłonie pojawi się na chwilę w Bydgoszczy. Na koncertach muzyka ta słuchana jest w najgłębszym skupieniu, bez względu na poziom emitowanych decybeli tak fani, jak i krytycy cenią sobie Variete przede wszystkim za niezależność twórczą, niezwy-kły nastrój, znakomite teksty oraz siłę wyrazu.

Mimo, iż Variete uznawane jest przez wielu za czo-łowego przedstawiciela polskiego cold wave, we współczesnych wypowiedziach zespół zdaje się odcinać od tego nurtu. Ich muzyka na przestrze-ni wielu lat okazała się bardzo różnorodna, a po-szczególne wydawnictwa to nic innego jak prze-myślane koncept-albumy. Zarówno pod względem formy jak i treści. Nie można mówić o zespole nie wspominając o literackich walorach tekstów piose-nek zespołu, którego korzenie sięgają Bydgoszczy. Ich autorem jest Grzegorz Kaźmierczak, uznany po-eta średniego pokolenia, który ma na swoim kon-cie dwie książki poetyckie oraz publikację w wie-lu antologiach.

a.Variete26.06.2010, Kawiarnia Artystyczna „Węgliszek”, Bydgoszcz, godz. 20Wstęp wolny!

Variete w Węgliszku

Aby obudzić ducha przedsiębiorczości w młodych ludziach Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości (AIP przy bydgoskiej WSG podjął współpracę z no-wopowstałym Akademickim Inkubatorem Przed-siębiorczości przy UTP w Bydgoszczy i razem orga-nizują kolejną edycję regionalnego Konkursu „Mło-de Rekiny Biznesu 2010”. Konkurs rusza 1 czerwca. Jego celem jest pobudzenie do działania młodych ludzi, którzy nie przekroczyli 30-ki. W ramach pro-jektu młodzi Polacy mają szansę na realizację swo-ich marzeń biznesowych i założenia własnej firmy na zasadzie pionu w AIP w Bydgoszczy. Wystar-czy pomysł i trochę odwagi. My oferujemy pakiet usług: od szkoleń z zakresu zakładania oraz prowa-dzenia własnej firmy (pozyskiwanie finansowania na własną działalność gospodarczą, techniki ne-gocjacji biznesowych, negocjacje i współpraca z in-westorami), rozliczania księgowego i finansowego każdej firmy, poprzez pisanie umów, udzielanie po-rad prawnych oraz udostępnianie powierzchni biu-rowych, aż do świadczenia usług o wysokim poten-cjale rynkowo-technologicznym.

Warunkiem udziału w konkursie jest przesłanie do 30 czerwca na adres [email protected] wła-snego pomysłu na biznes (biznesplanu) spisane-go na specjalnie przygotowanym formularzu kon-kursowym, który będzie można pobrać ze strony www.MlodeRekinyBiznesu.pl.

aip

Ugryź swój biznes!

Być może niektórzy z Was już zauważyli, że Maga-zyn „Moment” nawiązał współpracę z nowym w naszym województwie, Magazynem Kulturalnym „Kwadrat”. Tych, którzy nie zauważyli informuje-my – tak się właśnie stało! :) Oba wydawnictwa będą się aktywnie wspierać w kwestii promowania najważniejszych wydarzeń kulturalnych w kujawsko-pomorskiem, ale nie tyl-ko. Dla nas, Magazynu „Moment” współpraca z dwutygodnikiem jest szansą na ewentualną ko-rektę informacji o wydarzeniach, w których zaszły istotne zmiany już po wypuszczeniu naszego mie-sięcznika do druku, na czym Wy, drodzy Czytelnicy możecie tylko zyskać. W planach mamy też organi-zację wspólnych imprez i najróżniejszych wydarzeń kulturalnych, o których będziemy Was informować na bieżąco. Wszak co dwie gazety, to nie jedna! ;)Na koniec warto dodać, że niedawno (27 maja) ukazał się drugi numer „Kwadratu”, w którym znaj-dziecie m.in.: zapowiedzi najciekawszych imprez w regionie i poza jego granicami, kilka ciekawych re-cenzji, a także interesujący wywiad z Grzegorzem Kopcewiczem – liderem toruńskiej Butelki. Kolejny „Kwadrat” już 10 czerwca...

Kuba Ignasiak

Dobry Moment na Kwadrat

Page 7: moment #52

Klubowe spektrum nadchodzącego miesiąca roz-pocznie się nietypowo, bo już w środę 2 czerwca. Za konsoletą stanie niezawodny rezydent klubu – Deep Pressure. Jednak ta niespodzianka jest zwia-stunem tego, co dziać się będzie później na dan-cefloorowym centrum. Następnie czwarty dzień czerwca - piątek. Tego wieczoru muzyczną stroną mocy zajmą się rezydenci klubu Buena Vista, którzy pod wpływem wiosennych inspiracji zaprezentują Wam najnowsze produkcje muzyczne spod znaku house. Charakterystyka tej nocy odnosić się będzie do wysublimowanej fonii aksamitnego grania, za-wartego w setach dj’a DeepP i Emsty. Pierwszy pią-tek czerwca wprowadzi Was w stan muzycznej go-towości, by już tydzień później podzielić losy zahip-notyzowanych hedonistów. 11 czerwca, bo o tym dniu mowa, Buenę nawiedzi warszawski booking prosto ze słynnego klubu Utopia. Tym razem czeka Was porcja żeńskiego grania kierowana do amato-rów „kobiecej ręki”. Za dekami stanie znana z tzw. „sprężyn pod butami”, specjalistka brzmień vocal house, dj’ka Moondeck. Support przekaże dj Em-sta. Dzień później, czyli 12 czerwca (w sobotę) na swoją B-Day Bash zaprasza DVJ Winger. Chodzą słu-chy, że na tę okazję przygotował specjalnego seta… Jakiego? Przekonacie się w klubie. Z kolei 16 czerw-ca, w środę kolejna edycja imprezy Z FRAJERAMI NIE PIJĘ!, czyli GASTRO w Buena Vista. Po sukce-sie pierwszej odsłony mamy nadzieję, że i tym ra-zem brać gastronomiczna licznie zjawi się na par-kiecie i oczywiście przy naszym barze, gdzie po raz kolejny przygotujemy specjalne promo. W kolej-ny piątek tj. 18 czerwca do Bueny zawita dj Patrick Ex Diff z Leszna, określany jako człowiek orkiestra. Dlaczego? Sprawdźcie sami... Rozbieg tej imprezy zacznie się setem DeepP. W ten sposób dotarliśmy do ostatniej imprezy czerwcowego grania, jednak-że ten piątek jest specjalnym wydarzeniem, któ-

rego przegapić nie można. Po sukcesie urodzino-wej imprezy z Hed Kandi, przygotowaliśmy dla Was kolejny melanż podobnego formatu. Ekstremum miesiąca i jednocześnie najważniejszym eventem ostatnich tygodni będzie live act wykonany przez Lisę Millet (Defected/UK) - światowej sławy divę muzyki house we własnej osobie! Lisa Millett cie-szy się dziś ogromnym sukcesem na listach przebo-jów. Połączenie house’u, soulu, funku i jazzu spra-wia, że jej muzyka jest zupełnie wyjątkowa.W ostatnich pięciu latach Lisa Millet wykreowała 8 doskonałych hitów, które odniosły sukces na bry-tyjskich listach przebojów. Trzy z nich: „Soul He-aven”, „Bad Habit” i „I Got This Feeling” zdobyły rozgłos w skali międzynarodowej zaś w kraju dłu-go cieszyły się pozycjami top 20. Jej szczególny głos jest rozpoznawalny pośród klubowiczów nie tylko Wielkiej Brytanii, ale i Europy.Fenomen tego wieczoru polega na prze-kazie znakomitych umiejętności wo-kalnych, nazwanych przez zespół specjalistów canto „pozaziem-skim recitalem Lisy Millet”. House’owego splendo-ru dorzucą gospodarze klu-bu wraz z zaproszony-mi towarzyszami po fachu. Zapraszamy.

bvc

Czerwiec w Buena Vista Club:• 2.05 – Weekendowa biforka – dj Deep Pressure

(resident)• 4.05 - Sweet & Sexy Music by Deep Pressure

& Emsta• 11.06 - Dj Moondeck (Utopia/ Warszawa) +

Emsta• 12.06 - Winger B-Day Party: Dvj Winger +

Rocco (support)• 16.06 - Z FRAJERAMI NIE PIJĘ! - GASTRO:

Emsta (resident)• 18.06 - Patrick Ex Diff (dj, trąbka/ Leszno) +

DeepP (resident)• 25.06 - Lisa Millet (Defected/UK) +

Deep Pressure + Emsta + Monosystem + Badflame

Czerwcowe podrygi w Buenie…

Lisa Millett

7

zapowiedzi

Page 8: moment #52

8

patr

onat Od soboty 26 czerwca do połowy lipa br. w bydgo-

skim Muzeum Fotografii będzie można podziwiać wystawę wybitnego polskiego fotografika zajmu-jącego się studyjnym aktem. Na ekspozycję skła-dają się 33 wielkoformatowe (100 x 135 cm), czar-no-białe fotografie, przedstawiające akty kobiece, w sposób bardzo oryginalny i wysoce artystyczny. Fotografie Wacława Wantucha, składające się na wystawę, są bardzo wysoko oceniane przez kryty-kę i zostały wydane w dwóch albumach, których sprzedaż wyniosła już kilka tysięcy egzemplarzy.

Autor za pomocą niecodziennych póz modelek, oszczędnego oświetlenia, często bliskiego kadru i wreszcie użytej optyki osiąga zaskakujące i nie-powtarzalne efekty. Jego prace są bardzo charak-terystyczne i rozpoznawalne co nie jest łatwym osiągnięciem w tej dziedzinie. Przy tym wszyst-kim są to zdjęcia perfekcyjne technicznie, dopra-cowane w najmniejszych detalach co potęguje za-chwyt nad całą ekspozycją.

Artysta inspirowany pięknem kobiecego ciała dzięki swojej wyobraźni, kreatywności modelek oraz warsztatowi wydobywa na fotografiach za-skakujące bryły. Na jednym z ujęć podkreśla wy-pukłości kolan, piersi i ciężarnego brzucha dodat-kowo wzmacniając kadr krótkim obiektywem. Na innym wręcz przeciwnie - widzimy plecy model-ki w postaci geometrycznego prostego wieloką-ta gdzie łokcie, ramiona i łopatki tworzą wyraź-ne wierzchołki, a figura ta wsparta jest na krą-głych stopach dodatkowo oplecionych dłońmi.

Na jednym z bardziej znanych zdjęć widać tancerkę wspartą jedynie na palcach dłoni i stóp - jej sylwet-ka uzyskana na białym tle nasuwa skojarzenia z pa-jąkiem. Wyjątkowo interesujące są także ujęcia de-talu, gdzie nie widać całej modelki, a jedynie wy-brane części jej ciała. Oświetlony z wewnątrz trój-kąt utworzony z piersi, brzucha i uda zroszonych wodą sprawia wrażenie że znajdujemy się w ja-kiejś wilgotnej jaskini. Opadająca kropla świetnie uchwycona w odpowiednim momencie dodatko-wo potęguje ten klimat.

Dla artysty, który ukończył liceum plastyczne, a na-stępnie Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, najważniejsze jest studium ciała dlate-go też nie przeszkadzają mu puszyste czy też anorektyczne kształty mo-delek, odbiegające od sztam-powych kanonów kobie-cego piękna lan-s o w a n y c h

w mediach - wręcz przeciwnie - takie niestandar-dowe figury słusznie uważa za ciekawsze z punktu widzenia kreacji fotograficznej.

Prace Wacława Wantucha można obejrzeć na stro-nie internetowej www.waclawwantuch.com.Sekrety warsztatu mistrza można poznać na stronie Fotopolis.pl, gdzie publikowane są porady dotyczą-ce fotografowania aktu.

apk

AKT - wernisaż fotografii Wacława Wantucha 26.06.2010, Muzeum Fotografii WSG, Bydgoszcz, godz. 18 Wstęp wolny!

Piękno kobiecego ciała w obiektywie

8

Page 9: moment #52

9

patronat

9

B61

INSTYTUTNa mocy porozumienia zawartego pomię-dzy Festiwalem Tofifest i kierownictwem to-ruńskiego oddziału Międzynarodowych Placówek Naukowych – Instytutem B61 – w dniu 28 czerwca br. udostępnione zosta-nie zwiedzającym podtoruńskie laborato-rium filmowe Slapstick, działające w oparciu o nowatorskie technologie wypracowane przez inżynierów Instytutu!

Wycieczka ta będzie jedyną szansą, żeby zapoznać się z francuską technologią chronometrażu filmo-wego, polegającą na kompletnym rozdzieleniu światła i dźwięku przy wykorzystaniu siatek wysoce dyfrakcyjnych. Nowatorskie rozwiązanie pozwala skrócić czas zdjęć filmowych do niezbędnego mini-mum. Wystarczy jedynie nadmienić, iż obecny re-kord świata w kategorii filmów pełnometrażowych należy do francuskiego kryminału „Tętno”, którego ponad dwugodzinny materiał (przy użyciu chrono-metrażu) udało się nakręcić w niespełna minutę. Technika, która zostanie Państwu zaprezentowana wykorzystuje bowiem pojęcie slapsticku szeroko-pasmowego, które charakteryzuje się dużą ilością ruchu jednostajnego. Postacie aktorów początko-wo mocno przerysowane, przeżywają groteskowo przygody, by finalnie utworzyć pełne emocji, dra-matyczne suity. Główna oś laboratorium filmo-wego Slapstick w dużej mierze opiera się również o perfekcyjne wykorzystanie wiadomości z zakre-su fizyki fal dźwiękowych i świetlnych. Widzowie, po przewiezieniu na teren laboratorium zaznajo-mią się więc z podstawowymi założeniami interfe-rometrii. Niestety, ze względu na bezpieczeństwo pracowników laboratorium filmowego wprowa-dzono całkowity zakaz publikacji jakichkolwiek in-

formacji na temat umiejscowienia laboratorium. Transport uczestników odbędzie się więc pod ścisłym nad-zorem pracowników Instytutu.

Więcej informacji już wkrótce na stronach internetowych Festiwalu Tofifest oraz Instytutu B61!

Janek Świerkowski

Foto. Fragment filmu „Tętno” nakręconego techniką chronometrażu filmowego.

Instytut B61 – operacja Slapstick

UWAGA!

Page 10: moment #52

10

patr

onat Nietuzinkowa formacja Spejs wywodząca się

z kręgu muzyki improwizowanej wydała wła-śnie drugą płytę i rusza w trasę. Pierwszy kon-cert już 2 czerwca w bydgoskim klubie Mózg.

Spejs, który powstał w 2006 roku wciąż jest nie-typowym składem na polskim rynku muzycznym. Chłopaki grają muzykę improwizowaną, łącząc free yass z szerokopojętą muzyką elektroniczną. Muzy-cy związani z bydgoskim Mózgiem oraz warszaw-skim Składem Butelek na koncertach dbają rów-nież o profesjonalną oprawę wizualną swych wy-stępów, którą zapewnia nieoceniony vj Spontanie-ty. Prócz niego na mózgowej scenie pojawią się: Awry Sz. (gramofony/elektronika), Jacek Buhl (per-kusja) oraz Karol Szaltis (instrumenty klawiszowe), którzy wspólnie promować będą swój najnow-szy krążek „Rozwinął mi się turban” (recenzji płyty szukaj na stronie 65) zarejestrowany w szubińskim ElectricEye Studio, wydany przez Biodro Records. Muzyka na płycie została w całości zarejestrowana na zasadzie improwizacji, przybierając różnoraką formę – czasem otwartych, free yassowych utwo-rów, czasem zamkniętych, skończonych propozy-cji. W nagraniu tej płyty wspomnianą trójkę wspo-

mogła silna (muzycznie) reprezentacja norweskich fiordów w osobach Sebastiana Gruchota – skrzyp-ka, ucznia samego Jana Banga oraz Auduna Ramo – kontrabasisty i gitarzysty basowego. Obaj panowie na stałe dołączyli do ekipy Spejs, niestety wszystko wskazuje na to, że nie dotrą na bydgoski koncert. Nie zmienia to faktu, że szykuje się prawdziwe au-dio-wizualne szaleństwo. - Z muzyki Spejs, opartej na swoistej grze w propozycje, uważnym wzajem-nym słuchaniu i nieustannej obserwacji akcji mu-zycznej powstała nowa jakość łącząca free yass z wszelkimi odmianami muzyki elektronicznej – za-chęca Jacek Buhl. - Koncerty Spejs to spektakl au-diowizualnego procesu twórczego w czasie rzeczy-wistym. To muzyka, której na pewno nie usłyszycie na płytach Spejs! No, może trochę...Neurotycznego seta na rozgrzewkę przed koncer-tem Spejsów zakręci zaprzyjaźniony z zespołem, znany i lubiany bydgoski turntablista – PestkaPe. Tego nie możecie przegapić!

kigSpejs2.06.2010, Mózg, Bydgoszcz, godz. 21Bilety: 5 zł

Spejs w Mózgu

10

zapo

wie

dzi Fani ostrych metalowych brzmień powinni przygo-

tować się na piątek, 18 czerwca. Tego dnia w klu-bie Estrada wystąpią aż cztery zespoły, które nie bawią się w muzyczne subtelności. Wieczór roz-pocznie młodzież z bydgoskiego Nilfgaard. Zespół ten łączy klasyczne metalowe brzmienie z death-metalowym wokalem.

Jeszcze większe związki z klasyką gatunku ma Ni-hil Quest. Muzycy tej grupy upodobali sobie głów-nie zakres muzyczny rozpoczynający się na AC/DC a kończący się na Slayerze, ale nie zamykają się w obrębie tych wpływów. NQ w zeszłym roku wydał płytę EP zatytułowaną „0.9” (do ściągnię-cia m.in. na stronie grupy), a w lutym opubliko-wał teledysk do utworu „(Also Sprach) Franky”, poświęcony słynnemu niemieckiemu kanibalowi Arminowi Meiwesowi.

WyRock, prowadzony przez znanego z uroku osobi-stego gitarzystę Freda, to zespół dobrze już znany bydgoskim fanom metalu. W jego składzie po raz kolejny nastąpiła zmiana wokalisty, ale wciąż bę-dzie można się spodziewać solidnej dawki muzyki oscylującej wokół thrash metalu.

Ze Słupska przyjedzie grupa defLower, obok meta-lu zdradzająca wpływy hardcore’a. Jej muzyków in-spirują takie formacje jak Down, Crowbar i Masto-don. Można się więc spodziewać wielu ciężkich riffów i nisko nastrojonych gitar.

a.

DefLower + WyRock + NQ + Nilfgaard18.06.2010, Estrada, Bydgoszcz, godz. 18

DefLower \ WyRock \ Nihil Quest \ Nilfgaard

Page 11: moment #52

11

patronat

11

Chopin w Toruniu - Chopin na jazzowo

Wybory mają to do siebie, że czasem niełatwo ich dokonywać. Na przykład wtedy, gdy liczy się Twój głos, a oddać go ciężko, bo nie ma odpowiednich kandydatów. W przypadku wybo-ru obsady recitalu Chopinowskiego wybór mógł być tylko jeden.

Leszek Możdżer jest jednym z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych. Przez lata wypracował sobie pozycję pianisty światowej klasy. Odważny eksplorator, oryginal-ny twórca posiadający własny język muzyczny. Nagrywał płyty z prawie wszystkimi naszy-mi najwybitniejszymi muzykami jazzowymi: Tomaszem Stańką („Pożegnanie z Marią”), Ja-nuszem Muniakiem („One And Four”), Michałem Urbaniakiem („Live In Holy City”), Pio-trem Wojtasikiem („Lonely City”, „Quest” - wraz Billym Harperem i „Hope” - z Dave-’em Liebmanem), Adamem Pierończykiem („Live In Sofia” i „19-9-1999”), Henrykiem Miśkiewiczem („Ja nie chcę spać”), Anną Marią Jopek (m.in. „Bosa”, „Barefoot”, „Upo-jenie”, „Farat”). Współpracował ze Zbigniewem Preisnerem, a od lat współpracu-je również z mieszkającym w Los Angeles Janem Kaczmarkiem (nagrania dla wytwór-ni 20th Century Fox oraz Mira Max). Napisał muzykę do filmu dokumentalnego w re-żyserii Sylwestra Latkowskiego „PUB 700”, którego sam jest bohaterem, a także do fil-mu „Nienasycenie” wg Witkacego, w reżyserii Wiktora Grodeckiego. Brał także udział w projektach bardziej kojarzonych z muzyką popkulturową, jak na przykład w Kurach Tymona Tymańskiego. Na ostatnim Przystanku Woodstock porwał swo-ją grą całą zgromadzoną pod sceną publiczność, która właśnie odpoczy-wała po koncercie Szwedów z Clawfinger i czekała na zaodrzańskie Guano Apes. Leszek Możdżer ma wiele oblicz. Bez wątpienia jest najbar-dziej odpowiednim pianistą do występu podczas recitalu w roku Cho-pinowskim.

a.

Leszek Możdżer18.06.2010, Od Nowa, Toruń, godz. 20:30Bilety: 45 zł

Leszek Możdżer

11

zapowiedzi

Page 12: moment #52

12

zapo

wie

dzi Szymkiewicz twarzą Pogodno był, Szymkiewicz

twarzą Pogodno jest, bez Szymkiewicza (twa-rzy) Pogodno nie będzie. Wydawało by się, że fak-tycznie Budyń pozostanie przy swoich solowych projektach, gdy coś się wypaliło w związku Jacka z resztą zespołu. Jednak nowa płyta zawierająca kolejną serię słowotwórczych wypocin „Mistrza Świata Szczecina i Okolic” ukazuje się pod szyl-dem najbardziej z nim kojarzonym, czyli słonecznej dzielnicy szarego miasta, o którym Niemcy w zwy-czaju pisać mają Stettin (sic!).

„Wasza Wspaniałość”, bo taki tytuł nosi album ów, jest gorzkim opisem sposobów, w jakie buduje-my relacje w związkach i przyjaźni, trwamy w nich, a potem patrzymy jak się rozpadają. Sposobów, które zaskakująco często ocierają się o farsę. Pły-ta jest zapisem drogi dochodzenia do wniosków o powtarzalności schematów, które determinują losy kochanków i przyjaciół.

W warstwie muzycznej album obywa się bez sty-listycznych fikołków. Swoje brzmienie zawdzięcza znakomitemu Maćkowi Cieślakowi, który nagrał materiał w swoim analogowym studio oraz Marci-nowi Borsowi, który nadał ostateczny kształt i na-strój muzyce wkładając magię w każdy dźwięk. Tak czy siak wszystkim piątej klepki brak i właśnie na to liczyliśmy oczekując kolejnej odsłony Budynia i spółki, bądź co bądź nowej. Spółki, nie odsłony w sensie. Przynajmniej ja liczyłem.

a.

Pogodno5.06.2010, Mózg, Bydgoszcz, godz. 21Bilety: 20 zł

12

zapo

wie

dzi

Pogodno w Mózgu

Andralls to brazylijska grupa grająca thrash metal w stylu starej Sepultury czy Slayera. Zespół zawią-zał się w 1998 roku i już rok później wydał swoją pierwszą płytę. Potem były jeszcze cztery. Koncerty w ramach europejskiego tournee promują ostatnie wydawnictwo o tytule tożsamym z nazwą kapeli. Brazylijczycy to doświadczona koncertowo ekipa. Ich koncerty charakteryzuje duża doza energii ro-dem z kraju kawy. Występowali wspólnie z takimi firmami jak Judas Priest i Exodus. Kapela koncerto-wała we wszystkich krajach Ameryki Południowej. Przyszedł czas na zmianę kontynentu.

Bloodwritten to stołeczny zespół uznawany za je-den z bardziej obiecujących polskich zespołów sce-ny black/thrash metal. Już niebawem ukaże się ich debiutancki album zatytułowany „Iniquity Inten-sity Insanity”. Płytkę dystrybuować będzie młoda niemiecka wytwórnia Vinylucifer Records. Poza ob-szarem Europy zachodniej pojawi się także na te-renie Japonii i w USA. Ciekawostką, choć niezbyt zaskakującą, pozostaje fakt, że pierwsze tłoczenie płyty będzie limitowane do 666 sztuk. :) Patronat nad albumem objęły Dragonight Agency i magazyn Hard Rocker. Płyta powinna zadowolić fanów grup Nifelheim, Desaster czy Darkthrone.

a.

Andralls + Bloodwritten + goście2.06.2010, Od Nowa, Toruń, godz. 193.06.2010, Estrada, Bydgoszcz, godz. 19Bilety: 10/15 zł

POZERKILL 2: Andralls, Blood-written + supporty

Page 13: moment #52

13

zapowiedzi

Początek lata w wydaniu Teatru Polskiego w Bydgoszczy jest imponujący, a to za sprawą dwóch premier, które przygotowała bydgoska scena- „Kill the Kac” i „Joanny d’Arc. Proces w Rouen”.

12 maja br. w Mannheim odbyła się światowa pre-miera sztuki „Kill the Kac” w reżyserii Gesine Danc-kwart (obszerny wywiad z reżyserką opublikowa-liśmy w poprzednim numerze Magazynu Moment #51). Jest to koprodukcja Nationaltheater Man-nheim z Teatrem Polskim w Bydgoszczy. - Spek-takl stawia pytania o tożsamość, w jakim stop-niu kształtuje się ona pomiędzy Wschodem a Za-chodem w czasach jednakowych warunków ryn-kowych - mówi Paweł Łysak, dyrektor Teatru Pol-skiego. - Opowiada o współczesnych relacjach pol-sko-niemieckich. O tym, jak postrzegamy siebie na-wzajem pracując, podróżując i żyjąc praktycznie obok siebie Znana autorka projektów filmowych i teatralnych - Gesine Danckwart - w ostatnim czasie zrealizowa-ła m.in. „Pin Tan Tales”- projekt na temat Chin, któ-ry pokazywany będzie w Berlinie, Hamburgu, Peki-nie oraz na Expo w Szanghaju. Jest autorką wielo-krotnie nagradzanych sztuk, które przetłumaczono na ponad 15 języków i grane są na całym świecie. Spektakl „Kill the Kac”, który stworzyła na podsta-wie rozmów, został rozpisany na czterech akto-rów. Reprezentanci Polski to Małgorzata Trofimiuk i Piotr Żurawski, a aktorzy niemieccy - Luisa Stacho-wiak oraz Tim Engloff. Piątą osobą na scenie będzie tłumaczka - Iwona Nowacka, której obecność jest integralnym elementem przedstawienia. - Z sześciu planowanych wstępnie spektakli bilety na pięć zostały już wyprzedane, więc zainteresowa-nie jest duże – informuje Paweł Łysak.W Polsce, jako pierwsza spektakl zobaczy publicz-

ność Międzynarodowego Aneksu Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy, prawdopodobnie 10 października br. Natomiast 19 czerwca w Teatrze Polskim odbędzie się premiera spektaklu „Joanna d’Arc. Proces w Ro-uen” w reżyserii Remigiusza Brzyka. Jest on utalentowanym absolwentem krakowskiej szkoły teatralnej. Pomimo iż jest dopiero wschodzącą gwiazdą, może już poszczycić się takimi nagrodami jak „Złota Maska” dla najlepszego reżysera sezonu w roku 1999, Laur Konrada i nagrodę publiczności na IV Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach w 2001 roku oraz w tym samym roku statuetki Wojciecha przyznanej w uznaniu zespołowości na XLI Kaliskich Spotkaniach Teatralnych. Przedstawienie „Joanna d’Arc. Proces w Rouen” oparte jest na materiałach procesu z Rouen, które specjalnie do tego pro-jektu przetłumaczono na język polski – to zapis kilkudziesięciu dni, pytań sędziów i odpowiedzi Joanny, aktu oskarżenia i wyroku. Na scenie tym razem zobaczymy wyłącznie kobiety: Karolinę Adamczyk, Martę Nieradkiewicz i Martę Ścisłowicz znane z rewelacyjnych kreacji aktorskich w spektaklu „Trzy siostry” w reży-serii Pawła Łysaka oraz Anitę Sokołowską i Dominikę Biernatz popisowymi rolami w sztuce „O zwierzętach” w reżyserii Łukasza Chotkowskiego. Joanna d’Arc jako trzynastolatka usłyszała głosy, które kazały jej porzu-cić rodzinny dom i zmienić oblicze Europy. Udało jej się stanąć na czele wojska, przerwać oblężenie twier-dzy Orlean obleganej przez Anglików, doprowadzić do koronacji króla Francji. W trakcie procesu oskarżo-na o herezję, spłonęła na stosie, do końca opierając się przed wyjawieniem tajemnicy swojego objawienia. W tym sezonie będzie to ostatnia premiera.

Maciej Federowicz

Joanna d’Arc. Proces w Rouen19.06.2010 (PREMIERA), Teatr Polski w Bydgoszczy

Nowości w Teatrze Polskim

Michał Czachor

Page 14: moment #52

14

zapo

wie

dzi Oczywiście, jak co roku, wychodzą przed klub na

zewnątrz pokazując miastu całą swoją moc. W tym roku jednak – ku zaskoczeniu wszystkich - nie będą prezentować nurtów muzyki współczesnej. Nie bę-dzie więc to turntablism, beatbox, ani acid jazz, czy inne formy jazzowe. W tym roku eNeRDe idzie w klasykę. Tomasz Cebo – dyrektor artystyczny klu-by - zaprosił do współpracy swojego przyjacie-la, którego poznał 6 lat temu. Jest to Jerry Fenn, który urodził się i na co dzień mieszka w Riversi-de w Kalifornii. Wspomnianych 6 lat temu przyje-chał do Polski, by studiować grę na fortepianie. Jak jednak do tego doszło? Otóż matka Jerrego – Mek-sykanka - pracowała w Kalifornii w firmie, której szefem był Polak. On właśnie podarował jej płytę z muzyką Chopina, która zainspirowała syna kobie-ty do podjęcia poważnych decyzji w jego życiu. Jer-ry, który wówczas pierwszy raz zetknął się z Chopi-nem stwierdził bowiem, że chce studiować w kra-ju, z którego pochodzi ten właśnie muzyk. Wpierw zaczął zdobywać o nim wszelkie informacje, by w końcu przyjechać i studiować dwa lata w Poznaniu,

gdzie poznał Tomasza. W maju, Jerry – nie będąc świadomym, iż mamy rok Chopinowski - postano-wił znów wrócić do Polski. Artysta będzie w Toru-niu drugi raz w życiu, jednak poważnie zastanawia się nad zostaniem rezydentem tego miasta. Jako, że nic nie stało na przeszkodzie – eNeRDe zaprosi-ło go do współpracy w ramach święta muzyki. Jak to będzie wyglądało? Otóż Jerry Fenn wyjdzie i wy-kona 18 utworów Fryderyka Chopina. W tym roku – jak mówi dyrektor artystyczny eNeRDe – praw-dopodobnie będziemy korzystać z jego umiejętno-ści i talentu wielokrotnie – przy Instytucie B61, czy w pociągu do kultury, który planujemy uruchomić w sierpniu. Ale to nie wszystko. Jest jeszcze plan, by przy okazji koncertu Jerrego – wokół fortepianu, na którym będzie grał – pojawiła się choreografia. Rozmowy na ten temat (z tancerzami teatru tańca Akro w Toruniu) trwają, a dotyczą głównie tego, jak temat ugryźć, by uzyskać dobre połączenie muzy-ki klasycznej i tańca współczesnego. Wszystko za-leży głównie od terminu przesłania selekcji utwo-rów, które wykonywać będzie Jerry Fenn. Jeśli się

eNeRDe – święto muzyki na kontraście

uda – eNeRDe zaserwu-je nam dawkę dużego kon-trastu. - Myślę, że bardzo interesujące jest tutaj połączenie duszy punkroc-kowca, jaką ma Jerry, wyglądający jak ja-kiś surfer z Kalifornii, a który siada przy for-tepianie we fraku, kąpielowych spodenkach i klapkach – wyjaśnia Tomasz Cebo. - Dzieje się wi-zualny dysonans między tym co widzisz – człowie-kiem, który jest pół Irlandczykiem, pół Meksyka-ninem, a tym co słyszysz. Tak samo chciałbym po-stąpić z tą choreografią – połączyć płynący ruch z dynamiką muzyki Chopina. Jeśli uda się nam zbu-dować ten most pomiędzy Chopinem a tańcem, m.in. dzięki choreografii i dzięki takiemu człowie-kowi łączącemu w sobie tak wiele kultur i narodo-wości, to myślę, że uzyskamy takie święto muzyki, o które chodzi eNeRDe.Trzymamy kciuki.

lu_ziq

Święto muzyki w NRD21.06.2010, eNeRDe, Toruń, godz. 18Wstęp wolny!

14

zapo

wie

dzi

Page 15: moment #52

15

zapowiedzi

Twarde, elektroniczne bity osadzone w organicznej strukturze. Rozimprowizowana, rozedrgana trąb-ka wybrzmiewa wspólnie z chropowatymi, cięty-mi skreczami. Techniczna dokładność splata się z jazzowym wolnomyślicielstwem i hip-hopową bez-kompromisowością. Tak można określić kIRk, który, jak sam twierdzi, jest projektem niedookreślonym.

Płockie trio poruszające się po terytoriach, których rogatki stanowią Detroit, Londyn i Berlin, wraz ze zmianami w składzie poszerzało formułę. Pierwsze nagrania (winyle w takich wytwórniach jak Neue Heimat, Noodles IT, Coin Op czy Ghettofuck), na-wet w podziemnych klubach zdolne były wywo-łać popłoch, niektóre z nie tak dawno powstałych „piosenek” przy odrobinie promocji miałyby szan-sę zawalczyć o słuchaczy na łamach ogólnodostęp-nej telewizji czy radia.

Każdy ich koncert to continuum dźwiękowe. kIRk wpierw buduje rozedrganą przestrzeń, by móc po-tem deformować ją i przeistaczać w coraz to nowe kompozycje. Chodzi o poszerzenie granic ekspresji, o scalenie brzmienia syntetycznego i organicznego. W poszukiwaniu nowych form ekspresji kIRk po-stanowił wprowadzić kolejny czynnik do swoich występów – formy wizualne. Współpraca z VJ’em shinkanem przyniosła pożądany efekt – pełną sy-nergię obrazu i dźwięku.

a.

kIRk19.06.2010, Mózg, Bydgoszcz, godz. 21Bilety: 10 zł

kIRk w Mózgu

Najbardziej chyba rozpoznawalny zespól z regionu - toruńska Sofa zagra w swoim rodzinnym mieście 14 czerwca. Zespół powstał w 2003 roku, przeło-mem było poznanie Hirka Wrony, który poznał Sofę z O.S.T.Rym, z którym zagrali pamiętny koncert w Trójce. Potem było już z górki - kontrakt z Kayaxem i dwie duże płyt dobrze przyjętych przez publi-kę i recenzentów i megakoncerty (Heineken Ope-ner Festival, Festiwal w Opolu, Top trendy, Coke Festival), no i posypały się nagrody, między inny-mi dwa Fryderyki.

Z informacji sympatycznych: latem 2008 roku, w ramach festiwalu “Toruńskie Gwiazdy” SOFA otrzy-mała certyfikat ASTRA REGISTRY, poświadczający posiadanie własnej gwiazdy o nazwie SOFA, znaj-dującej się w konstelacji Wężownika.

Sofa na Plaży

Z informacji świeżych: przygotowania i realizacja drugiej płyty trwały cały rok 2008 oraz początek 2009. Albumu zatytułowany “Doremifasofa” uka-zał się 3 kwietnia 2009 roku nakładem wytwórni Kayax. W lutym 2010 roku wydawnictwo uzyska-ło nominację do nagrody polskiego przemysłu fo-nograficznego Fryderyka w kategorii: album roku hip-hop/R&B.

SOFA 14.06.2010, Plaża Gotyku, Rynek Nowomiejski, Toruń, godz 20:30 - 22:00

Page 16: moment #52

16

zapo

wie

dzi Tofifest to jedna z największych imprez filmo-

wego lata w Polsce. O randze tego wydarze-nia świadczy obecność sław kina, które do-tychczas odwiedziły toruński festiwal: Seigner, Szyc, Janda czy Gajos.

Tegoroczna, ósma już edycja Międzynarodowego festiwalu Filmowego Tofifest przebiegająca pod ha-słem: „Bo każdy ma w sobie bunt” odbędzie się w dniach 26.06 - 2.07.2010 roku. Szczegółowy pro-gram festiwalu trzymany jest w tajemnicy do ostat-niej chwili. Wiadomo jednak, że swoją retrospekty-wę będzie miał pochodzący z Grecji reżyser Costa Gavras, zdobywca takich nagród, jak Oscar, Złota Palma, Złoty Niedźwiedź czy BAFTA. Na Tofifest zo-baczymy także filmy kontrowersyjnego Angielskie-go reżysera Kena Russella, m.in. „Ostatni taniec Sa-lome”, „Tommy” i „Lisztomania”.

Nagrodą główną Tofifest jest Złoty Anioł, który na-wiązuje do symbolu miasta Torunia. Od tego roku nazwa najważniejszego na festiwalu konkursu peł-nometrażowego nazywa się ON AIR i będzie pre-zentować debiuty i drugie filmy autorów z całego świata. Jest to nagroda dla najlepszego filmu festiwalu w międzynarodowym konkursie filmów fabularnych ON AIR. Zwycięzca otrzyma także nagrodę [czek wysokości] 5000 euro ufundowany przez Marszał-ka Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Piotra Całbeckiego. Ponadto o statuetkę Srebrnego Anio-ła walczyć będą filmy krótkometrażowe w konkur-sie Shortcut, a nagroda publiczności przypadnie najlepszej polskiej produkcji zaprezentowanej w konkursie From Poland ufundowanej przez restau-rację Manekin wysokości 2000zł.

Toruńska impreza, która już okrzyknięta została „festiwalem niepokornym” gości filmowców na-gradzanych największymi nagrodami światowych festiwali, ale też autorów debiutujących, młodych i zbuntowanych. W 2009 roku prezentowało się po-nad 200 filmów. Do konkursów w roku 2010 zgło-siła się już rekordowa liczba 800 filmów z ponad

62 krajów świata. Prezentowane będą w kate-goriach:

• ON AIR (Międzynarodowy Konkurs Filmów Fabularnych) - to najważniej-

sze pasmo festiwalu - tegoroczne filmy konkursowe będą walczyć

o łączną pulę nagród 10 000 euro);

• SHORTCUT (Międzyna-rodowy Konkurs Filmów

Krótkometrażowych) - w

tym roku obok krótkich fabuł i animacji, w kon-kursie oceniane będą po raz pierwszy również dokumenty i eksperymenty;

• FROM POLAND - tradycyjnie widzowie będą od-dawać swoje głosy na ulubiony polski film, a au-tor wybranego filmu otrzyma Nagrodę Publicz-ności;

• MISTRZOWIE - co roku w ramach tej sekcji pro-gramowej festiwal odkrywa kolejnych wielkich światowej kinematografii, przybliżając kunszt ich artystycznej spuścizny, tajniki drogi filmo-wej, jej zaułki i przełomowe chwile, które zmie-niły bieg historii X Muzy;

• FOCUS - sekcja prezentuje najbardziej uzdolnio-ne osobowości kina, aktorów, aktorki, reżyse-rów, którzy swoim talentem wybijają się na are-nie międzynarodowej;

• RETROSPEKTYWY NARODOWE - jedna z cen-tralnych i stałych pozycji festiwalu, ukazująca nowe nieznane kinematografie narodowe, któ-re święcą tryumfy na międzynarodowych festi-walach;

• FORWARD! - w ramach pasma pokazywane są filmy iskrzące tematem, osobą reżysera, kon-wencją ;

• ZJAWISKA - w tym paśmie pokazywane są filmy zaskakujące i tworzone na przekór krytyce;

• FORUM 09/10 - w tym paśmie zaprezentowa-nych zostanie 15 zdaniem organizatorów naj-lepszych polskich filmów minionego sezonu;

• LOKALIZACJE - pokazuje wybranych twórców lokalnych i regionalnych, pomaga aktywizować środowisko filmowe i promować je zagranicą;

• OPEN SPACE - seanse oszałamiających filmów w przestrzeni publicznej, codziennie o g. 22.30 przez wszystkie dni festiwalu.

Tofifest... Bo każdy ma w sobie bunt!

16

zapo

wie

dzi

Page 17: moment #52

- Tofifest ma swój niepowtarzalny rys programowy - mówi Kafka Jaworska, dyrektor Festiwalu. - Dla nas kino, jakie prezentujemy to sztuka kreatyw-nie komentująca życie i będącą jego integralną czę-ścią. Niepokorność od początku wyróżnia Tofifest pośród festiwali filmowych w Polsce. Od począt-ku istnienia hołdujemy zasadzie pokazywania „kina zbuntowanego”, szukającego prawdy o współ-czesnym człowieku, prowokującego do dyskusji o trudnych tematach społecznych, politycznych i wszystkich tych sprawach ludzkich, wobec któ-rych trudno jest przejść obojętnie. Takie głównie filmy prezentowane są w Międzynarodowym Kon-kursie Filmów Fabularnych ON AIR, gdzie obraz, można by rzec, „daje swój głos” w dyskusji.

Ten niepokorny festiwal od zawsze przyciągał gwiazdy kina. Dotychczas odwiedziło już Tofifest wiele wybitnych postaci kinematografii polskiej i światowej. Pomiędzy nimi znana europejska ak-torka Emanuelle Seigner, dwukrotnie nominowana do Oscara Agnieszka Holland i autor zdjęć do ta-kich hollywoodzkich hitów jak „Amadeusz”, „Hair” czy „Ragtime” Miroslav Ondricek - także dwukrot-nie nominowany do Nagrody Akademii, Krysty-na Janda zdobywczyni Złotej Palmy w Cannes, na-grodzona berlińskim Złotym Niedźwiedziem Marta Meszaros. - Twórcy nietuzinkowi, idący pod prąd pewnym tendencjom czy utartym opiniom – doda-je Kafka Jaworska. - Ale też zjawiska z historii kina, okrzyknięte kultowymi, co do których wielu wsty-dzi się przyznać, że je uwielbia… To kolejne teryto-ria poszukiwań Tofifest. Odkrywane, eksplorowa-ne, wydobywane. Ale festiwal jako wydarzenie kul-turalne to nie tylko program, ale przede wszystkim widz. Bo przecież filmy są robione dla ludzi.

Program uzupełniają działania ar-tystyczne, koncerty plenerowe, pa-smo DJ’skie oraz bardzo ważna dla twór-ców festiwalu sekcja edukacyjna stawiająca na popularyzację filmu wśród dzieci i młodzieży.

Maciej Federowicz

Międzynarodowy Festiwal Filmowy TOFIFEST26.06 - 2.07.2010, Kino Centrum (CSW), ToruńBilety pojedyncze: 10zł/12 złZestawy: 20zł (5 różnych filmów), 30zł (10 różnych filmów), 35zł (15 różnych filmów)Karnety: 100zł/120 zł

17

zapowiedzi

Page 18: moment #52

18

zapo

wie

dzi Wywiad z Jarkiem „Bisz“ Jaruszewskim, Rafa-

łem „Oer“ Skibą, oraz Marcinem „Pox“ Jaru-szewskim z hiphopowego składu Bisz/Oer/Kay.

Powiedzcie, jak oceniacie bydgoską scenę hi-phop? Z mojego (tak naprawdę niezbyt rozległe-go w tej materii) punktu widzenia, w tym roku na naszym poletku dziejecie się wy, odbył się też Rap Day. Poza tym, nie wiem co jest grane.Pox: Należy odwiedzać Bydgoskirap.pl, tam zawsze znajdziesz świeże info. Wydaje mi się, że scena jest bardzo preżna. Składów jest bardzo dużo – począt-kujących, jak i tych prezentujących coś więcej. Bisz chyba jest najbardziej rozpoznawalny z bydgoskiej sceny, ale jest też kilka naprawdę dobrych składów, takich jak CMS, Pierwszy Element, Emblemat. Jest tego sporo.To są ekipy koncertujące, rozpoznawalne w Polsce?Pox: Jeżeli mówimy o Polsce to raczej tylko Em-blemat i Bisz/Oer/Kay. Bydgoszcz jest białą plamą na hiphopowej mapie, takie często słyszymy opi-nie w Polsce, ale to wynika wyłącznie - takie jest moje zdanie – z braku ogarnięcia się. Płyty są cie-kawe, na poziomie, tylko nikt nie ma osoby takiej jak np. ŁPK w Emblemacie, czy ja w B/O/K, która by to ogarneła.Czyli po prostu menedżera?Pox: Jak zwał, tak zwał. Osoby, która ubierze to wszystko w chociaż półprofesjonalne ramy. Płyty są nagrywane i trzymają poziom, ale nic dalej się z nimi nie dzieje. Scena zatrzymuje się na osiedlu?Pox: Zatrzymuje się na regionie. To jest taki max. Oer: Taki CMS powinien być wiodącym składem hardcorowym, a wcale tak nie jest. Problem jest taki, że ludzie zamykają się w swoich kanciapach.

Jest studio - takie czy inne. Tam ludzie sobie sie-dzą, nagrywają, ewentualnie melanżują. Muzykę rozprowadzają najwyżej swoim znajomym. Często wychodzą z tego dobre rzeczy, ale nic dalej się z tym nie dzieje. Scena hiphop ma opinię hermetycznej, nie wy-chodzącej poza pewien zakres ludzi. Z tego co wiem, bydgoski rap można czasem usłyszeć w Es-tradzie, Yakizie... Gdzieś jeszcze?Oer: Emblemat swego czasu robił coś jeszcze w Euforii. Pox: Był RapDay, pod koniec maja odbyła się też w Estradzie impreza stricte undergroundowa, gdzie grały tylko bydgoskie składy, ale przeważnie to się odbywa na zasadzie supportów, kiedy przyjeżdzają takie gwiazdy jak Gural, Pezet czy Eldo.Mam wrażenie, że jest coś takiego jak Rapkraj A, gdzie grają gwiazdy, które nawet ja znam, oraz Rapkraj B, gdzie siedzi cała reszta.Pox: To normalne - jest mainstream i underground. Scena legalna i nielegalna. Ale w Polsce nie ma rynku. Ci co się wybili, są cały czas w mainstreamie, a wejść w niego jest bardzo trudno. W ciągu kilku ostatnich lat można by na palcach jednej ręki wyli-czyć komu się udało. Czyli co, jest jak jeszcze kilka lat temu w całym polskim showbiznesie, że było kilku szyszkowych dziadków, którzy wszystko trzymają dla siebie i ni-kogo nowego nie wpuszczają?Oer: W hiphopie raczej tak nie jest.Bisz: Rynek jest pełen. Nie ma miejsca na nowe rzeczy. Jeżeli sami sobie stworzymy publiczność, to każda wytwórnia się do nas zgłosi. Jeżeli będzie-my mieli na Youtube 50 czy 100 tys. odsłon tele-dysku, poczują wtedy piniądze, w końcu chcą za-rabiać. Nikt nas nie wyda dla przyjemności. Peja, Gural czy WWO – to widocznie wystarczy na polski rynek. Ale liczymy na to, że robimy na tyle inną mu-zykę, że wypełnimy swoją niszę.

Pox: Wydaje mi się, że wiodące składy undergro-undowe prezentują poziom podobny do mainstre-amu, momentami lepszy, a przecież to wszystko jest za darmo, można to ściągnąć z sieci. Nie ma ci-śnienia na wydawanie tego. A hiphop sprzedaje się w Polsce?Pox: W ogóle rynek muzyczny nie wygląda najle-piej, jeżeli złota płyta to jest 15 tys. sprzedanych egzemplarzy. Jedyny raper, który sprzedaje tyle płyt to OSTR. Reszta czołówki zamyka się w dzie-siątce. Bisz: Ale mimo wszystko fajne jest to, że OSTR sprzedaje więcej płyt niż jakieś popowe gwiazdki. Czyli jest jakiś potencjał w tym hiphopie. Myślałem, że lepiej sprzedaje się hardcorowy hiphop?Oer: Wiesz, OSTRego słuchają wszyscy, nawet moi znajomi, którzy na codzień nie słuchają hiphopu.Bisz: A co do hardcoru, bardzo go lubię, ale czę-sto stykam się z hardcorem z dupy, który dociera do ludzi na zasadzie populizmu. To jest najprostsza muzyka, która mówi ludziom to, co chcą usłyszeć.Oer: Ta muzyka się spaczyła. Włączyć bit, krzy-czeć i już będzie radość. Stworzyć sobie grupę ludzi i iść z nimi na wojnę. Bisz: Ale dobry hardcore też może zaistnieć, wy-starczy spojrzeć na drogę PIH’a.Pox: W Bydgoszczy właśnie CMS wywodzą się z tego gatunku. Są kontynuatorami tego, co kiedyś prezentowało WWO czy Molesta. Robią to na swój sposób i wychodzi to bardzo fajnie. Bisz/Oer/Kay, jak sami mówiliście, to trochę inna faza. Staracie się podchodzić do tematu nieco bar-dziej ambitnie. Jak to się w ogóle zaczęło?Oer: Kilka lat temu siedziałem w Anglii z Kay’em, chciałem nagrać jakąś płytkę. Odezwałem się do Bisza, kilka numerów nagraliśmy wcześniej razem. Wysłałem mu kilka bitów, jemu się spodobało. Tak to zaczęło się kręcić, w 2008 roku wyszła pierwsza

Bydgoski Rap

18

akad

emic

ka p

rzes

trze

ń ro

zmów

kul

tura

lnyc

h

Page 19: moment #52

19

zapowiedzi

płytka. W pewnym momencie przeskoczyliście z samych bitów na żywą sekcję.Oer: Chcieliśmy zrobić coś innego, lubimy wprowa-dzać nowości. Nasz muzyka spodobała się ludziom spoza naszego klimatu, zaprosiliśmy ich do współ-pracy. Zrobiliśmy spontaniczny koncert, zupełnie zajebista akcja. Kilkanaście instrumentów, każdy zajarany. Trochę ciężko było to ogarnąć, nie mia-łem wcześniej takiego doświadczenia, byłem tro-chę jak dyrygent orkiestry. Ale taka ilość ludzi, to było trochę zbyt dużo, musieliśmy się ograniczyć i teraz gramy już w stałym składzie z gitarą, basem i perkusją. Bisz: Oczywiście w takim składzie nie gramy za-wsze. Ale to też jest odpowiedź na pytanie, dlacze-go się tak mocno promujemy, uderzamy szeroko, chcemy dotrzeć do jak największej publiczności. To wszystko wynika z pasji do muzyki. Niektórzy rape-rzy uczestniczą w kulturze hiphop trochę na zasa-dzie hobby. Wydadzą płytę na zajawce, sprzeda się kilka i im to nie robi. Ale my chcemy robić muzykę, jeździć z żywym bandem. A jeżeli tego chcemy, to musimy to robić na najwyższym poziomie, zarabiać na tym pieniądze.Gracie mnóstwo koncertów, pewnie zarabiacie mnóstwo hajsu?(śmiech)Pox: Przychodzą do nas fajne zaproszenia na dobre supporty, ale to jest na zasadzie „przyjeżdżacie na własny koszt, nie gwarantujemy wam nic“. Rozpa-trując to w kwestiach promocyjnych – to jest dobra rzecz. Gramy tam gdzie nas nie znają. Zgłaszamy się na różne konkursy, np. ostatnio byliśmy supportem w Gdańsku przed Abradabem, Rahimem i Grubso-nem. Nie spodziewaliśmy się, że tyle ludzi zna tam nasze numery. Pod sceną było ze trzysta osób.Bisz: No to chyba trochę ci się w oczach dwoiło.(śmiech)

Pox: No, może było trochę mniej. (śmiech)Bisz: Chodzi o to, że nikt nie wiedział, że tam bę-dziemy występować. Sporo ludzi po prostu bardzo fajnie zareagowało.Pox: O tym, że tam gramy dowiedzieliśmy się dwa dni przed koncetem. Dobrze, że dostaliśmy chociaż jakieś zwroty za tę imprezę. Oer: Tutaj warto powiedzieć o jednej rzeczy. Jak się jeden skład z miasta wybija, to niestety rośnie tendencja do zawiści i kwasu. „Wy gracie tyle kon-certów, zgarniacie tyle hajsu, dajcie zagrać innym“.No tak, pełen bling, bling.Oer: Tak, kurwa, wożę się najlepszymi furami i w ogóle highlife. A prawda jest taka, że często musi-my do tego dokładać.Pox: Chodzę po instytucjach i po prostu żebrzę o kasę, żebyśmy mieli chociaż na paliwo. Od końca zeszłego roku bardzo mocno ciśniemy, gramy wszę-dzie gdzie się da, szczególnie poza Bydgoszczą. Po-maga nam w tym bardzo agencja Illegalbreaks, inni też nas wspierają jak mogą. W zeszłym roku poje-chaliśmy na trasę z Kazem dzięki APK, które sfinan-sowało całą trasę. Bisz: Żeby to się kulało, to musimy mieć w innych miastach na koncertach po 100 – 150 osób. To się samo nie zrobi, tam przecież nas nie znają. Dlate-go jeździmy po kosztach, żeby ludzie nas poznali i później przyszli jak już będziemy sami grali. Nie ma innej opcji.Pox: Graliśmy we Wrocławiu jako headliner i tam przyszło 80 osób. Czyli już jest jakaś publiczność. Teraz puściliśmy teledysk – po kilku dniach 10 tys. odsłon. Widać, że te wszystkie działania, które po-dejmujemy, przynoszą efekty. Bardzo powoli, ale jednak. Musicie przeznaczać na to mnóstwo energii, nie macie czasem wątpliwości czy to w ogóle ma sens?

Oer: Tracimy mnóstwo energii. Bywają takie mo-menty, że liczysz na kilka rzeczy, a wychodzi jedna, i to ta najmniejsza.Bisz: Byliśmy w Gdańsku, akurat wszyscy bez hasju, zupełnie spontanicznie tam pojechaliśmy. Tutaj im-preza, a my bite 7 godzin przy pustym stoliku. Była tylko lodówka z RedBullami, no to chyba po 20 na łeb wypiliśmy. Później loty, ale innego typu.Pox: Jest energia, którą można by wpompować w muzykę czy w koncert, ale ona czasem przeradza się we frustrację. Bisz: Ze wszystkim trzeba walczyć.Wiem o czym mówicie. Z zewnątrz to wygląda na imprezy, dziwki i kokainę, ale nikt nie widzi, że to jest ciężka praca, trzeba swoje tony sprzętu prze-nieść, przygotować się...Pox: Spać w pięciu w golfie na trasie. Są takie wyjazdy.Bisz: Ale to akurat było sympatyczne, będziemy to zawsze miło wspominać. Pox: To jest oczywiście fajne, ale jak ktoś myśli, że to cały czas jest zabawa, to się myli. To jest ciężka praca. Pierwsze trzy koncerty robisz na zajawce, ale jak już grasz dziesiąty z tym samym materiałem, nie mając z tego nawet browara, to już przestaje być ta-kie fajne. Bisz: Przede wszystkim nie masz pewności. To są jednak duże nakłady energii, rezygnujemy z wielu rzeczy. Przez to wszystko żyjemy dość hardcorowym trybem życia, a nie mamy pewności, że coś z tego w ogóle wyjdzie. Oer: Ludzie patrzą już na nas trochę jak na szaleń-ców. „Ty masz tyle lat, a cały czas bawisz się w ten hiphop?“Życzę wam w takim razie, żebyście odnieśli wiel-ki sukces i cały czas bawili się w ten hiphop. Dzięki za rozmowę.

Screwballwww.apk.byd.pl

19

akademicka przestrzeń rozm

ów kulturalnych

Page 20: moment #52

20

wyk

ryw

acz

tale

ntów

1

2

W tym numerze w dziele “Wykrywacz Talen-tu” prezentujemy prace bydgoszczanki Mileny Milak. Czytelnicy mogli się już zapoznać z czę-ścią praca Mileny. W 2008/2009 roku publi-kowaliśmy komiksy naszej bohaterki w dzia-le Intro.

W bardzo kolorowym świecie Mileny pojawia się bartonowski klimat. Zresztą obraz to 1000 słów, zobaczcie sami jak to wygląda...

http://www.flickr.com/photos/milenamilak

Milena Milak

Page 21: moment #52

Król

owa

Pari

s

Lust

ro

Stef

anjo

t

1 2

3

34 4

Page 22: moment #52

5

Page 23: moment #52

6

7

Ryba

Balo

now

a dz

iew

czyn

a

Serc

e

5 6 7

Page 24: moment #52

24

rece

nzje

muz

yczn

e

Recenzje muzyczne

Sobota, 8 stopni w słońcu, choć to raczej umowne, bo słońca nie widać. Całą noc lało, planów na wa-kacje nie robię, bo podobno w lipcu ma być listo-pad. Schowałem w kąt wszystkie depresyjne płyty, bo mogą okazać się nad wyraz niebezpieczne. Z tę-sknotą zerkam na okładkę „Big echo”, jak Carlito Bri-gante na plakat z tancerką na plaży. Włączam pły-tę, bo co mi zostało. I mimo, że akcja wskazywała-by na to, że napiszę, że po pierwszym numerze od-padła mi dupa, to jednak tak się nie stało. Dupa od-padła mi dopiero przy drugim numerze. A trzeci do-łożył mi jeszcze kopa. Może nie jest to płyta ideal-nie opisująca wakacje, słońce na plaży i dziewczęta w skąpych strojach, ale jazdę samochodem na waka-cje na pewno. Gdziekolwiek by się nie jechało. Taka kumpelska płyta, którą można zabrać w daleką po-dróż i nie czuć przepaści i obcowania z geniuszami. To po prostu fajnie chłopaki. W dodatku, jak mam ochotę, mogę się poczuć gówniarzem z lat 60., albo 90. (to drugie przychodzi mi zdecydowanie łatwiej), choć prawie na to samo wychodzi, ale - co ważne - wyłącznie w USA. Amerykańskie dzieciaki.

kasper.linge

Masz ochotę na trochę westernowego klimatu? Może trochę wodewilu? Może odrobinę jakichś ja-pońskich klimatów, jazzujących solówek na flecie, karaibskiego luzu, bossa novy, egzotycznych podró-ży w głowy muzyków, które nie-wiadomo-jak się skończą? Chyba to wszystko można znaleźć na no-wej płycie Mitch & Mitch. Już ostatnie wydawnic-two „12 Catchy Tunes (We Wish We Had Compo-sed)” sprzed 4 lat zapowiadało zespół nietuzinkowy, a na polskiej scenie muzycznej unikatowy i jedyny w swoim rodzaju. Teraz jednak otrzymujemy w całości instrumentalną płytę, która stroni od wyraźnych hu-morystycznych elementów, jak to było poprzednio. Największymi zaletami albumu są killerskie melodie, rozpisane na niezliczoną ilość instrumentów. Oprócz standardowego rockowego składu mamy flety, trą-by, marimbę i bóg wie co jeszcze, czyli po prostu In-credible Combo. Ponadto swoboda i nienachalność muzyki przyciąga i można się w niej zakochać od za-raz. Taki easy listening z jazzową nutą, coś jak Bemi-bem, czy Bemibek, albo rozkosz, jak od Yoshinori Su-nahary z płyty „The Sound of ‘70s”. „Il Colore Degli Angeli” jest tak cudny, że nie sposób przestać go słu-chać, a „Older Than You” brzmi, jak kołysanka z cze-kolady. Sam miód

kasper.linge

Kanadyjczycy są wyjątkowym zespołem na świato-wej scenie muzycznej. Każda ich płyta to inne zjawi-sko, wulkan energii i wyobraźnia bez ograniczeń. Ma się wrażenie, że tych ludzi nic nie jest w stanie po-wstrzymać. Może dlatego, że przy nagrywaniu płyt biorą udział nieprzebrane ilości muzyków, między in-nymi rozsławiona już Feist, która wokalnie udzielała się u Kings of Convenience. Ich debiut „Feel Good Lost” z 2001 roku to taki ambientowy rock z hipno-tycznym brzmieniem, który z rockiem jednak ma mało wspólnego. Ponadto małe romanse z elektro-niką. Kolejny „You Forgot It in People” to raczej ko-laż dźwięków i zabawa z instrumentami, przy któ-rej „OK Computer” jest tylko niewinną zabawą. Do tego brzmienie z tradycji lo-fi i energia, która rozsa-dza głośniki. Takie płyty ratują indie rocka. Następ-nie „Broken Social Scene”, która ponownie odkrywa nowe oblicze zespołu. Choć niestety trzeba stwier-dzić już mniej eksperymentatorskiej, a bliższe trady-cyjnemu pojmowania rocka. I najnowsza „Forgive-ness Rock Record” - 4. krążek, po pięcioletniej prze-rwie w wydawaniu regularnych płyt. BSC kontynu-ują widzę swojej muzyki z poprzedniego wydawnic-twa. I chyba idzie ku lepszemu.

kasper.linge

Mitch & Mitch with their Incredible Combo „XXII Century Sound Pioneers”Pop/western/egzotic

Broken Social Scene„Forgiveness Rock Record”Alternative rock/indie rock

The Morning Benders„Big Echo”Indie rock

Page 25: moment #52

recenzje gra / płyta / książka

Sięgnęłam po felietony Pilcha, tego Pilcha krótkich form w „Polityce”, który staje się dzisiaj dzienniko-wym Pilchem „Przekroju”. Lekko drżąca ręka, ner-wowy grymas. Człowiek Wisły, człowiek Krakowa przetransponowany na glebę warszawską. Przyja-ciel wielu, w tym Wisławy Szymborskiej, laureat Li-terackiej Nagrody Nike, uczeń - dzisiaj już, nieste-ty zapomnianego - Kornela Filipowicza. Palący, dy-miący, wsiąkający w warszawski bruk. Lubiący nud-ne warszawskie niedziele, gdy słychać tylko sy-gnały karetek pogotowia. Pilch w redakcji „Polity-ki”, Pilch prywatny, Pilch pasażer, Pilch obserwator. „Upadek...” to swoisty portret pisarza. Jak sam pi-sze: „[...] zwykle bronię się przed autobiograficzną diagnozą, tym razem, nawet dla siebie samego nie-oczekiwanie, mówię na odwrót: »Upadek człowie-ka pod Dworcem centralnym« w większym, niż się zdaje, stopniu jest książką osobistą”.Ad rem – sięgnęłam po felietony Pilcha, przeczyta-łam i poczułam niedosyt. Na szczęście w każdy wto-rek czeka świeży „Przekrój”! A i biblioteki, i księgar-nie w Pilcha bogate!

Monika Balcer

Jerzy Pilch„Upadek człowieka pod Dworcem Centralnym”

Niedawno na rynku muzycznym pojawiła się naj-nowsza produkcja grupy Spejs, o charakterystycz-nym dla nich, niebanalnym tytule – „Rozwinął mi się turban”. Cóż można o niej napisać? To surowy free yass okraszony sporą dawką niekonwencjonal-nej elektroniki, zarejestrowany w szubińskim Elec-tric Eye Studio. Dawno nie słyszałem tak dobrej pły-ty, która byłaby w całości improwizowana (sic!). Tak, tak, to nie żart – chłopaki weszli do studia, zagrali, co im w duszach grało i wyszła im z tego prawdziwa muzyczna petarda. Neurotyczne dźwięki przeplata-ją się tu z bardzo energiczną perkusją i głębokim ba-sem. Jacek Buhl zasuwa na perce jak mało kto, Karol Szaltis ubarwia to klawiszami, Tomek Glazik podkrę-ca na saksofonie, a głębi dodają Norwegowie, którzy niedawno na stałe dołączyli do Spejsów, czyli: Au-dun Ramo na basie i Sebastian Gruchot na skrzyp-cach. Dodajcie do tego odważne, choć nienachal-ne skrecze Awrego Sz. i jego nietuzinkowe podjaz-dy elektroniczne i macie przepis na płytę, która mo-dom się nie kłania. Nie jestem specjalistą od tego typu dźwięków, ale jedno wiem na pewno – ta płyt-ka pojedzie ze mną na wakacje i wybudzi mnie z naj-dłuższej i nawet najbardziej nudnej trasy. Gwarantu-ję – nie da się zasnąć. Aha, jeszcze jedna ciekawost-ka – na płycie „Rozwinął mi się turban” znajdziecie aż 20 numerów. Fakt, że niektóre z nich liczą zaled-wie kilka sekund, ale i tak wynik jest imponujący i ra-czej niespotykany w dzisiejszych czasach. I te tytu-ły... Głowy nie dam, ale instynkt podpowiada mi, że przynajmniej przy nazwaniu tego, który otwiera naj-nowsze wydawnictwo Spejs swe palce maczał wspo-mniany wcześniej Awry Sz. Dolna Waleniowa, ajt!

Kuba Ignasiak

Spejs„Rozwinął mi się turban”

Święta w tym roku nadeszły wcześniej niż zwykle. I nie chodzi mi tylko o pogodę. Takiego wysypu świetnych gier nie było chyba od 2008 roku. Na-prawdę bardzo trudno było mi wybrać tylko jed-ną. Ale, jako zdeklarowanego fana Dzikiego Zacho-du, mój wybór nie mógł być inny niż „Red Dead Re-demption” wypuszczony przez Rockstar. Tak, tak, to ta sama firma, która słynie z jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie – „Grand Theft Auto”. Od razu nasuwa się pytanie: czy RDR to takie GTA na Dzikim Zachodzie? I od razu odpowiedź: tak, tyle że według mnie znacznie lepsze. Przede wszyst-kim od razu widać nową jakość grafiki. Nie tak daw-no kończyłem dodatkowe epizody do GTA, więc róż-nica jest dla mnie oczywista. Tutaj wszystko jest ostre jak tabasco, do tego, wbrew pozorom, na pre-rii nie ma miejsca na nudę. Nawet kiedy nie gonimy za główną linią fabularną, zawsze możemy pograć w pokera, porzucać podkowami, zmierzyć się z lo-kalnym mistrzem stukającym nożem pomiędzy pal-cami czy pomóc rolnikom w potrzebie. Jak na we-stern przysało, nasz bohater to kowboj z krwi i ko-ści, który już niejedno w życiu przeszedł. Oczywiście w grze można jeździć konną, ścigać bandytów, pić whiskey, pomagać szeryfowi, napadać na pociąg czy oglądać jak przez główną drogę lokalnego miastecz-ka toczy się taki klasyczny drewniany „kłaczek“, któ-rego nazwy nigdy nie zapamiętam. Słowem, wszyst-kie klisze, które tak bardzo kocham w westernach, zaprawione rewelacyjną muzyką w stylu spaghet-ti Morricone. Polecam każdemu, nie tylko żującym tytoń tudzież odjeżadżającym w stronę zachodzące-go słońca.

Screwball

Red Dead RedemptionRockstar

25 25

Page 26: moment #52

26

wyw

iad Z Kafką Jaworską, dyrektorką Międzynarodo-

wego Festiwalu Filmowego Tofifest rozmawia Arek Hapka.

Jaka jest generalna idea festiwalu? Muszę przy-znać, że mam z tym trochę kłopotu - pamiętam, że kiedyś hasłem przewodnim było „niepokorny festiwal” później pojawiło się „festiwal dla ma-rzycieli”… Jedno nie wyklucza drugiego. Od początku rys pro-gramowy jest stały - prezentacja kina niepokor-nego. Od początku również festiwal na kultural-nej mapie wyróżniają jego motta przewodnie, co roku inne, jednak wyznaczające krok po kroku je-den szlak rozwoju wydarzenia, jakim jest Tofifest. Zaczęliśmy od „independent films, independent thinking”, następnie było: „Festiwal dla marzycie-li”, „Filmy są dla ludzi”, a w tym roku - „Bo każdy ma w sobie bunt”. Nasz festiwal od dawna prezentu-je kino nieco dzikie, prowokujące, idące pod prąd. Nie boimy się powiedzieć, że każdego chcemy prze-konać do trudniejszych filmów i tych, którzy marzą o filmach w dzień i w nocy, nie wychodząc z ciem-nych sal, i tych, którzy - jak donoszą badania - idą do kina raz w roku. Podsumowując - niepokor-ne myślenie jest wpisane w ten festiwal i wszyst-ko tworzy całość.Jak będzie wyglądał festiwal w tym roku? Międzynarodowo, filmowo i kreatywnie. Otworzy-my się jeszcze bardziej na kino dyskutujące o na-szym dzisiejszym świecie. Będzie więcej działań w przestrzeni publicznej. Zapowiada się niesamowity koncert na Rynku toruńskim.Co uważasz za najciekawszy element tegoroczne-go Tofifestu?Jestem dyrektorem festiwalu i w większości go pro-gramuję. Dla mnie, więc wszystko jest ciekawe. Każda kolejna edycja to krok naprzód, rozwój, kre-atywność, brak stagnacji.

2010 rok to przede wszystkim bardzo ważni goście międzynarodowi, których obecność jest dla mnie niezmiernie istotna, szczególnie że nigdy dotąd nie gościli w Polsce, a są to postaci z tzw. czołów-ki. Ten festiwal to również filmy. Takiego Konkursu jak tegoroczny ON AIR, jeszcze nie było. Również konkurs krótkometrażowy stoi na najwyższym po-ziomie. Dodatkowo wszystko, co zdarzy się dooko-ła: Instytut B61, koncerty w klubie festiwalowym eNeRDe, niesamowita edukacja w Centrum Sztuki Współczesnej realizowana z Pracownią Sztuka Cię Szuka, wreszcie koncert „Idź pod prąd” 30 czerw-ca na Rynku Staromiejskim z piosenkami z najlep-szych polskich filmów w wykonaniu najlepszych muzyków polskich.Jeszcze kilka lat temu były próby przeszczepienia elementów Tofifestu do Bydgoszczy. Czy zupełnie zarzuciłaś ten pomysł?To jest bardzo dobry pomysł, ale organizacyjnie jest to trudne. Jesteśmy bardzo małym zespołem a re-alizacja projektu w dwóch miastach jednocześnie wymaga zatrudnienia większej ilości ludzi, czyli i większych środków. Nasz budżet to kropla w mo-rzu i niezła gimnastyka by zrealizować projekt, więc na razie nie będziemy realizowali tego pomysłu. Ale być może, jeżeli znajdziemy bydgoskiego part-nera organizacyjnego, koncepcja powróci.Jak oceniasz szanse Torunia i Bydgoszczy na miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016?Powiem szczerze - jak wielokrotnie mówiłam - przyszłość należy tylko do wspólnoty tych dwóch miast. Albo razem, albo w ogóle, zarówno kultu-ralnie, ekonomicznie, itd. Inaczej zginiemy będąc skłóconym województwem między silnymi, kiero-wanymi z mocnych metropolii regionami: pomor-skim, wielkopolskim, mazowieckim. Kujawsko-po-morskie to silny region, ale powinien się zjedno-czyć, stąd mój pomysł na powołanie Kujawsko-Po-morskiego Regionalnego Funduszu Filmowego.

A jeśli chodzi o ESK, to Toruń jest prawdziwym kul-turalnym wulkanem, pełnym twórczych ludzi, mia-stem ciągłego kreatywnego niepokoju i, mimo za-wirowań, toruńska aplikacja na pewno będzie do-bra i wierzę, że Toruń ma duże szanse. Dziękuję za rozmowę.

Arek Hapka

Tofifest krok po kroku…

Kafka Jaworska

Page 27: moment #52

27

felieton

27

Tego popołudnia w skrzynce na listy, wśród koloro-wych gazetek reklamowych znalazłem czarno-bia-łą pocztówkę przedstawiającą Marię i Lecha Ka-czyńskich. Stoją razem, trzymają bukiety kwiatów i uśmiechają się.Kiedy tak patrzę na żałobną kartkę, z każdą chwilą narasta we mnie sprzeciw. I jakaś mieszanina nie-smaku, zażenowania, niepokoju i smutku. Bo ta kartka nie powinna znaleźć się w mojej skrzynce. Na miesiąc przed wyborami. Odwracam pocztów-kę i widzę eleganckie litery i słowa eleganckie. Szla-chetne słowa: o sprawiedliwości, solidarności, Pol-sce, tożsamości, kulturze, historii. Podpisano: Lech Kaczyński. I nic więcej. Nie wiem więc, kto wysłał do mnie tę kartkę (bo przecież nie Lech Kaczyński!). Mogę się tylko domyślać. Natomiast intencji anoni-mowego nadawcy domyślać się nie muszę. Wiem doskonale jak traktować tego typu zagrywki i ogar-nia mnie obrzydzenie. Wpadam w złość, utwier-dzając się jednocześnie w przekonaniu, które towa-rzyszy mi od dłuższego czasu, że śmierć stała się to-warem. Na śmierci dużo można ugrać. Śmierć do-brze wygląda i smakuje całkiem nieźle. Nic tak nie „pójdzie”, jak śmierć. Polska lubi porządną, tragicz-ną śmierć patriotyczną. Ze śmiercią jej do twarzy. W polityce nie ma dobra i zła (jest tylko skutecz-ność). Jeśli ktokolwiek łudzi się jeszcze, że w polity-ce są ci dobrzy i ci źli, że ten obraz jest czarno-biały, to gratuluję daltonistycznego optymizmu. Pytanie, znane od wieków, jest w tym wypadku następują-ce: Czy cel uświęca środki? Mam głębokie przeświadczenie, że posługiwanie się trupami (póki jeszcze nie wystygły) w walce o zwycięstwo jest, delikatnie mówiąc, dwuznaczne

moralnie. To jazda nie tyle P O, co N A trupach do celu. A tej podróży towarzyszy dyskurs wykorzy-stujący ludzką tragedię, manipulujący współczu-ciem, traktujący śmierć w sposób użytkowy, unie-możliwiający, tak naprawdę, indywidualną reflek-sję (bo przecież jest tylko jedyne słuszne spojrze-nie). W efekcie, z ofiar czyni się bohaterów narodo-wych, a zgon w tragicznej katastrofie, przerabia się na śmierć w obronie ojczyzny. Efekt może być taki, że w pamięci przechowamy nie obraz ludzi z krwi i kości, takimi, jakimi byli, lecz nadmuchiwane kukły. A teraz inny aspekt związany z katastrofą pod Smo-leńskiem, który równie mocno mnie przeraża. Mło-dy chłopak (wiek studencki) siedzący pod parasol-kami na Starym Rynku. Inteligentne spojrzenie, wesołe usposobienie. Pacyfista. Miłuje pokój i to-lerancję. Nienawidzi (sic!) prawicy bo to faszyści. Popija piwo i głośno rechocze z kolegami, opowia-dając kawały o tupolewie i zimnym leszku. Ale za-pewnia mnie, że bardzo szanuje ż y c i e. Nawet nie je mięsa, bo nie chce zjadać trupów. Tylko że właśnie je zjada. Pozostaje życzyć smacznego. Ten młody uczestnik juwenaliów niepokoi mnie w rów-nej mierze, co niestosowna pocztówka w skrzynce. Bo odzwierciedla pewien sposób myślenia, nieste-ty nie incydentalny. A jestem przekonany, że nie ma szacunku dla życia, bez szacunku dla śmierci. Zasta-nawiam się więc, co się z nami dzieje?Początkowo to miał być tekst o wyborach, które tuż tuż. Ale obserwując pewne zjawiska, doszedłem do smutnego przekonania, że wybory 2010 nie są wła-ściwie na tyle ważne, aby pisać o nich cokolwiek. Pozostawiam pod rozwagę.Marcin Karnowski

Nekroland

Page 28: moment #52

28

wyw

iad Przedstawiona poniżej opowieść jest literac-

ką fikcją i nie powinna być traktowana jako in-terpretacja faktów. Autor z góry przeprasza wszystkich, których urazi.

Rzeczpowszechna Ponicka powoli przygotowywała się do kampanii związanej z wyborem nowego pre-zydenta. Leonid Karyński szykował się do reelekcji. Po wielu błędach w trakcie prezydentury – zada-nie wydawało się niewykonalne. Jego brat bliźniak, Jaromir, stanowiący faktyczną władzę w Polsce i powodujący posunięciami brata, podjął decyzję o wysłaniu delegacji dygnitarzy na obchody rocz-nicy Kaźni w Kaleniu. Uznał, że to znakomita oka-zja, aby Leonid ugrał kilka punktów procentowych na elektoracie nie sympatyzującym z Wielką Repu-bliką Rosanii, będącą moralnie odpowiedzialną za historyczną zbrodnię. Media spekulowały o możli-wych efektach tego szczytu dyplomatycznego. Wi-zytę zapowiedział sam car - Wasyl Potnin.Tej słonecznej niedzieli kraj spokojnie odsypiał so-botniego kaca. Jaromir już od świtu denerwował się w swym gabinecie, śledząc telewizyjny ciąg in-formacji. Sprawdził też prognozę pogody w okoli-cy Kalenia. Informacja o gęstej mgle wprawiła go w szczególny rodzaj zadumy. Prędko poprosił o łącz-ność ze swym bratem, przy użyciu nierejestrowal-nych urządzeń. Sekretarz Jaromira spytany potem o treść rozmowy powie, że nie słyszał. Powie też, że oczy Jaromira błyszczały jak klejnoty, a poliki okrył soczysty rumieniec. W tym czasie na pokład samolotu powoli wcho-dzili dygnitarze. Mimo dużych różnic politycznych i ideowych, w tak podniosły dzień zachowywali się godnie, spokojnie, nie pielęgnując sporów. Już za 1,5 godziny mieli być na miejscu. Leonid zajął miej-sce obok swej małżonki, poufale ściskając ją za ko-lano. Był wyraźnie zestresowany, ale w takim dniu

i przed takim wyzwaniem, było to zupełnie zrozu-miałe. Godzinę później potwierdziła się informacja o gęstej mgle nad lotniskiem w Kaleniu. - Miła Pani – wyszeptał Leonid do stewardessy - proszę przekazać kapitanowi samolotu, że za 5 mi-nut spotka się ze mną w pomieszczeniu gospodar-czym.- Oczywiście, czy oprócz tego coś podać ?- Królewskie danie dla mej małżonki...Pięć minut później poddenerwowany kapitan otworzył drzwi do niewielkiej komory, wypełnio-nej sprzętem do czyszczenia, apteczkami i mundu-rami na zmianę.-Panie prezydencie, to chyba nie jest najlepsza chwila!- Proszę się uspokoić.... Podejmie Pan próbę lądo-wania.- To niezwykle ryzykowne!- Zdaję sobie z tego sprawę - powiedział Leonid, niepodobnym do siebie, łamiącym głosem. - ... ale to znakomite rozwiązanie. - To grozi katastrofą, nie pozwolę Panu na to!- Mam dla Pana propozycję. Są dwa wyjścia - albo się panu uda i wówczas wszyscy będą sławili Pana i moje imię...- A jak nie ?!- Wówczas ani pana żona, ani pana dzieci, ani ich dzieci, ani dzieci ich dzie-ci nie zaznają biedy. Mam tutaj kopię umowy, jaką podpisał mój brat. Tu są wymienione cyfry, proszę się zapoznać...- wymamro-tał zrezygnowany Leonid.Twarz pilota skamieniała. Dolna szczęka mimowolnie

opadła w dół.- ... dlaczego?- Bo w ten sposób Jaromir ma wybory w kieszeni...30 minut później w Lesie Kaleńskim spoczywało 96 ciał. Dwa tygodnie później przyodziany w czerń Jaromir z grymasem łączącym ból, wściekłość i największą na świecie ambicję, w napięciu czekał na pierwsze informacje o sondażach wyborczych.- ROŚNIE! - z satysfakcją walnął pięścią w stół.

TV

28

felie

ton

Znakomite rozwiązanie

Page 29: moment #52

Normalnie. Siedzimy z Krzywym u niego na chawi-rze i zapodajemy, nie. Metal napierdala jak się pa-trzy. I tak, se siedzę, nie, i widzę, że Krzywy coś od-jeżdża.- Coś odjeżdżasz, Krzywy? - się pytam.- Ja pierdolę – mówi on i odjeżdża.No to se siedzę dalej sam u Krzywego. Pogwizdu-ję sobie do Morgothów. Raz pod riffa, raz pod so-

lówkę i wtedy wchodzi ten kolo. Normalnie. Długie hery, ramoneska, czarne paznokcie.- UUUYYYYYYYYYYY!!! – zagaduje. Niezły nawet growling ma.- No – mówię. - Zajebisty kawałek.Ten kolo, to pewnie brat Krzywego, myślę. - Nie wiedziałem, że masz brata – mówię i ciągnę Krzywego za rękaw.On podnosi głowę i się patrzy.- Ttt...to sz...sz... szatan – bełkocze. I znów ma zjazd. - Aha.Brat Krzywego siada na kanapie i wali z gwinta. Mówi, że wraca właśnie z festiwalu metalistycz-nego. - Gothic, black, death, stary ful wypas – opowiada.- Super – mówię. - Czyli wszystko czego dusza za-pragnie.Butelka w dłoni Brata Krzywego nagle zatrzymuje się w połowie drogi do ust. Kolo patrzy na mnie, uśmiecha się i mruga.- Dusza, powiadasz – mruczy kokieteryjnie. - A ty chciałbyś darmową wejściówkę na taki festiwal?Aż mam ciary na plecach. No, co za pytanie. Pew-nie, że chciałbym. To byłby czad, nie? Ale jak? Zna-czy się, że za darmo? Zupełnie?Brat Krzywego wyciąga jakieś papiery z teczki (skąd się ta teczka tu nagle...?) i wyjaśnia, że no prawie zupełnie za darmoszkę ten festiwal jest.- Żadnej kasy nie trzeba mieć – mówi. - Musisz tyl-ko wypełnić ten formularz zgłoszenia - i podaje mi papiery.- Zajebioza – wpadam w zachwyt.Zaczynam wypełniać. Imię, nazwisko, data i miej-sce urodzenia, wyznanie, stosunek do służby woj-skowej, stan zdrowia i czy zgadzam się na przetwa-

rzanie danych osobowych. A dalej kilka pytań. Jed-no z nich brzmi jakoś dziwacznie.- A co to za odjazd z tą duszą tutaj? - mam wąt-pliwości.- Eeee – komentuje Brat Krzywego. - No, wiesz, black, gothic, death. Takie jaja organizatora.Pociągam z butelki i wypełniam dalej.- Aha, jeszcze jedno – mówi Brat Krzywego. - Trze-ba podpisać własną krwią.- Co?Brat Krzywego wybucha śmiechem. - No co ty, chi, chi, chi, wyluzuj, żartowałem.I obaj zaczynamy rechotać.- Tyyyy – dławię się ze śmiechu. - To ja jeszcze za-mawiam takie coś, że jak pomyślę życzenie, to żeby się zaraz spełniło, cha, cha, cha...- Chi, chi, chi, masz jak w banku, ty.- UUUYYYYYYYYYYY!!! – śpiewam- UUUYYYYYYYYYYY!!! – Brat Krzywego robi chórki. Wypełniłem formularz do końca. Coś tam jeszcze było drobnym druczkiem, ale już mi się nie chcia-ło czytać. Brat Krzywego schował papier do teczki, podziękował za gościnę i poszedł.Krzywy obudził się po godzinie, wysłuchał mojej re-lacji i mówi:- To jakaś podejrzana sprawa. Ja nie mam żadnego brata. Daj zajarać.- Nie ma już papierosów – mówię. - Skończyły się.Też bym chętnie zapalił, trzeba by iść do sklepu, ale kasy nie ma. Szukamy drobnych, co by się zrzucić. I wtedy znaj-duję w kieszeni całą paczkę marbolasów, nowiu-sieńką. Normalnie.Ale czad.

Marcin Karnowski

Za paczkę fajek

29

felieton

Page 30: moment #52

Co prawda czas świątecznego odpuszczenia grzechów już minął, ale jeden grzeszek nie daje mi spokoju. Jego ofiarę chciałabym przeprosić publicznie – być może i Wy macie ją na sumie-niu. Czy zdarzyło się Wam obrazić kogoś, kto nie zasłużył na obrazę? Ja robiłam to bez najmniej-szych wyrzutów, aż do momentu Wielkiego Ku-linarnego Oświecenia. Bynajmniej nie próbuję się przed Wami rozgrzeszać z żadnej innej niż kulinarna sfery. Byłoby to trudne, biorąc pod uwagę fakt, że większą część życia spędzam w strefie kuchennej. Wniosek jest oczywisty – naj-prawdopodobniej w kuchni grzeszę najczęściej. Czas, zatem na pokutę.

Z mojego punktu widzenia jedną z najcięższych form pokutnych jest wstyd, ale tego oszczędzę i Wam, i samej sobie. W zamian narzucam sobie ry-gor nawracania podobnych do mnie grzeszników. A będzie to nawrócenie drogą narastającego uwielbienia najbardziej upokorzonego(!) warzywa w historii. Owym wege-cierpiętnikiem jest niepozorny, nie-doceniony, odsądzony od czci i wiary BURAK. Do-tąd jego najczęstszym przeznaczeniem był zacny (przecież świąteczny) barszcz i – pewnie dość przy-kre, bo dominujące – towarzystwo chrzanu. Mnie samej brak było polotu, by odkrywać nowe obli-cza niezbyt urodziwej bulwy. Jednak po skoszto-waniu jakże eleganckiego buraczanego carpaccio (sic!) z dodatkiem wykwintnych serów nie mam żadnych wątpliwości, że możliwości wyżej wymie-nionego warzywa wykraczają daleko poza popular-ne polskie wyobrażenia. I wbrew Słownikowi Języ-ka Polskiego ów gentleman staje się dla mnie sy-nonimem tego, co obdarzone wyjątkowym poten-cjałem, nie zaś tego, co pozbawione taktu i kultury (wg T. Karpowicza). Bo który burak wie jak jeść wy-

kwintne przekąski? Tylko elegancki!Jako buraczaną wizytówkę chętnie umieściłabym przepis na różowe kotleciki, do których szczegól-ną słabość mają podobno Norwegowie. Ich wyko-nanie wymaga, niestety, większego wkładu pracy. Stojąc na straży głównej zasady Kulinarnej Zadysz-ki, nie zaproponuję żadnej czasochłonnej wykwint-ności o buraczanej barwie, ale proste połączenie surowych warzyw i jajek na twardo.

Sałatka z surowych buraków:

• jeden większy albo 2 - 3 małe, surowe buracz-ki – polecam młode (kilkadziesiąt groszy w za-leżności od sezonu, aktualnie kilogram kosztu-je ok. 1,2 zł)

• niewielka cebula (za jakieś 0,3/0,4 zł)

• 3 jajka (1,2 zł)• sól, pieprz, trochę

majonezu (mały słoiczek kosztuje trochę ponad 2 zł, a potrzebujemy tyl-ko łyżkę - dwie)

Bulwę wystarczy obrać i zetrzeć na grubych oczkach tarki. Podobnie traktujemy ugotowane na twardo jajka. Cebulkę kroimy w kostkę i polewamy wrząt-kiem, by odebrać jej niepotrzebną ostrość. Łączy-my wszystko i doprawiamy wedle uznania solą, pieprzem i majonezem. Albo brak mi doświadcze-nia, albo takie połączenie rzeczywiście jest wyjąt-kowo smakowite i świetnie komponuje się z mię-sem. Zatem rozgrzeszam samą siebie z okazanego burakowi lekceważenia i wracam do lektury artyku-łu na temat znaczenia buraka w walce z chorobami nowotworowymi. Chapeau bas!

I kto tu jest teraz zwykłym BURAKIEM?

Makaka

Burak w garniturze

30

kulin

arna

zad

yszk

a

Page 31: moment #52

31

kulturalnie i na temat

Tym razem nasi czołowi „polemicy” na warsztat wzięli Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, które już 11 czerwca rozpoczną się w słonecznej RPA. Zobaczcie, co im z tego wyszło...

Adam „Sierot” Sierociński: Panie to jak piszemy?Janek „Łowcabramek” Świerkowski: A ja wiem… Tak sobie myślałem, że może napiszemy grupa po grupie. Pan podajesz faworyta i ja albo się zgadzam albo nie.S: Ooo… To niby Pan jest ten bezstronny?J: Nie, nie. Później jest zmiana! Spokojnie! No i jesz-cze jak typ się nie sprawdzi to wisisz Pan Czytelni-kom po piątaku. Okej? S: To słaby zakład. Można w nim tylko przegrać. Le-piej dają nawet u Lottka.J: No, ale to Pan ryzykujesz. Sam żeś Pan zapropo-nował, to teraz pij to piwo u Abrahama coś sobie nawarzył. To co lecim? Zaczynasz Pan!S: Gwoli sprostowania - proszę Państwa - Sierot nic nikomu nie płaci!J: Gwoli sprostowania - tak mu się wydaje! Jeszcze chciałem powiedzieć, że przy każdej grupie poda-my po dwa słowa, które odzwierciedlą wydarzenia na boisku. Kumasz Pan makumbę?S: Kumam! Zaczynając więc od Grupy A…

Grupa A1. Republika Południowa Afryki / Steven Pienaar2. Meksyk / Rafael Marquez3. Urugwaj / Diego Forlan4. Francja / Thierry Henry

S: Cztery solidne zespoły. Kolejność końcowa po-winna wyglądać tak: pierwszy – Meksyk, druga - Francja (wymęczony wynik). Dwa pozostałe miej-sca zajmą RPA i Urugwaj. Nie wiem, w jakiej kolej-ności, ale będzie walka do końca pomiędzy trzema ostatnimi, którą wygrają Francuzi.J: No to Panie, powiem tak: Meksyk cienki. Jak-bym miał niespodziankę obstawiać to bym już Urugwaj dał na pierwszym. Francuzi po ręce Henry’ego najprawdopodobniej denerwują już nie tylko Anglików, ale wszystkich. Więc serdecznie ży-czę im ostatniego miejsca! RPA i Meksyk powalczą o drugie miejsce. Słowa klucze dla tej grupy Panie Adamie - ręka żaby, TE TRĄBKI CO KIBICÓW WKU-RZAJĄ!S: Z tym Meksykiem to mnie Pan zaskoczył. Wyjście z grupy mają pewne. Francja, to zespół, który nu-dzi, ale ma kilku solidnych zawodników oraz spo-

ro doświadczenia - wywalczą wyjście z grupy. RPA – jeździec bez głowy - nie ma szans. Urugwaj ma bardzo mocny napad. Forlan plus Suarez to para, o jakiej polski kibic może pomarzyć. Latynosi odpad-ną, ale walka pomiędzy nimi, Francją i RPA będzie bardzo ciekawa. Moje słowa klucze – siła, walka!

Ostatecznie więc: 1.Meksyk / 2.Francja / 3.RPA / 4.Urugwaj Słowa Klucze: Ręka, Trąbki / Siła, Walka

Grupa B1. Argentyna / Leo Messi2. Nigeria / John Obi Mikel + Nwankwo Kanu3. Korea Południowa / Park Ji-Sung4. Grecja / Otto Rehhagel

J: Gdyby nie Diego Armando murowanym fawory-tem tej grupy byłaby Argentyna. Boski posiada jed-nak wybitny talent do… marnowania talentu swo-ich podopiecznych. Jeśli na poprzednich mistrzo-stwach będąca w wielkiej formie Argentyna pod wodzą Jose Pekermana nie zdołała przebić się na-wet do półfinału, to po tej drużynie nie spodzie-wałbym się wiele, ale… piłka jest jedna, a bramki są dwie. KTO WIE?! Pierwsze miejsce rozstrzygnie mecz pomiędzy Argentyną i Nigerią. Korea i Grecja dostarczą punktów, a same zagrają o trzecie miej-sce. Słowo klucz – MESSI, NUDA!S: Argentyna, mimo Diego i tak wyjdzie pierwsza. Nie ma w tym zespole Zanettiego, nie ma Cambias-so, nie ma bramkarza, nie ma też solidnej obrony! I to z pewnością jest nie lada problem. Ale za to jest Messi, Higuain Tevez i Diego Milito. Czterech takich napastników, że głowa boli. W tym sezonie razem strzelili ponad 120 goli. Druga będzie Nigeria. Ko-rea bez dodatkowych trzech zawodników (pamię-tamy sędziowanie w 2002 roku?) nie ma szans. Czwarty zespół - Grecja z pewnością będzie nudzić

Mundial 2010

Page 32: moment #52

32

kale

ndar

ium i obniżać oglądalność. Oby szybko odpadła. Moje słowa klucze – chaos, nuda!

S: Czyli słowa: Messi, Chaos, Nuda, NudaJ: Myślałem, że nam wyjdzie: Messi, Nuda, Nuda, Nuda.S: …a tu wdarł się chaos.

Ostatecznie więc: 1. Argentyna / 2. Nigeria / 3. Korea PŁD / 4. Grecja Słowa Klucze: Messi, Chaos, Nuda, Nuda

Grupa C1. Anglia / Wayne Rooney2. USA / Landon Donovan3. Algieria / Mourad Meghni4. Słowenia / Robert Kore

S: Pewniak - Anglia. Zespół, któremu kibicuję od lat. Synowie Albionu mają naprawdę mocny skład, a do tego doświadczonego trenera. Nie powinni mieć problemów z wyjściem z grupy. Drugim zespołem będzie USA. Kowboje to drużyna typowo turniejowa. Potrafią osiągać wynik ponad swoje możliwości. Słoweńcy

i Algierczycy jadą na wczasy. Szybkie trzy mecze i do domu. Nie daje tym zespołom cienia szans na cokolwiek. Zdobycie punktów powinno być dla nich wyróżnieniem. Słowo klucz – Rooney, (a póź-niej) PRZEŁĄCZ!. J: Pierwsze dwa miejsca dokładnie jak Pan poda-jesz i obawiam się, że w tej grupie będzie wiało nudą jeszcze bardziej niż w poprzedniej! Mecz Sło-wenia - Algieria obejrzą tylko masochiści. Te zespo-ły to typowe zapchaj dziury! Słowa klucze – Soccer, Brak (mi słów)!

Ostatecznie więc: 1. Anglia / 2. USA / 3. Algieria / 4. SłoweniaSłowa Klucze: Rooney, (a później) Przełącz, Soccer, Brak (mi słów).

Grupa D1. Niemcy / Philip Lahm2. Australia / Mark Schwarzer3. Serbia / Nemanja Vidic4. Ghana / Michael Essien

J: Grupa konsekwencji (Niemcy), Walki (Austra-lia), Techniki (Serbia) i Polotu (Ghana). W tej grupie łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Chyba tylko pierwsze miejsce kangurów byłoby zaskoczeniem. Pozostała trójka może spokojnie uchodzić za fawo-ryta. Ja osobiście kibicował będę Ghańczykom, bo czyż nie nazywają się pięknie, jak choćby pomocnik Panionisu - Bernard Kumordzie? Słowa klucz – Wal-ka, Polot.S: Według mnie Niemcy powalczą o wyjście, ale odpadną. Klose i Podolski bez formy. Ballack złapał kontuzje i nie zagra, a do tego na plecach siedzą im bardzo mocni Serbowie oraz solidna Ghana, która będzie pierwsza. O drugie miejsce powalczy jesz-cze Australia. Przypadek wyspiarzy jest podobny do USA. Australijczycy nie mają wielkich nazwisk,

32

kult

ural

nie

i na

tem

at

Page 33: moment #52

33

kalendarium

ale potrafią zaskoczyć. Misie Koala już zagryzają li-ście eukaliptusa przed TV w oczekiwaniu na wal-kę Żółto-Zielonych. Słowa klucze – Technika, Kon-sekwencja.Ostatecznie więc: 1. Ghana / 2. Niemcy / 3. Serbia / 4. AustraliaSłowa Klucze: Technika, Konsekwencja, Walka, Polot

Grupa E1. Holandia / Arjen Robben2. Dania / Nicklas Bendtner3. Japonia / Keisuke Honda4. Kamerun / Samuel Eto

S: Grupa wyrównana i, mimo że Holandia może uchodzić tu za faworyta, to jednak każdy może przejść do dalszej części rozgrywek. Mamy tu do czynienia z poukładanymi od lat grającymi w po-dobny sposób zespołami europejskimi oraz z bar-dzo egzotycznymi oraz nieobliczalnymi zespołami jakimi są - Japonia i Kamerun. Warto zwrócić uwa-gę na gracza z kraju „przekwitłej” wiśni - Keisuke Honda. Kamerun też ma lidera – Eto’o. Świetny gracz, który od lat utrzymuje bardzo wyrównany, solidny poziom. Nie podejmuję się obstawiać. Sło-wa klucz: Honda, Niespodzianka.J: Honda do garażu, zaś najlepszy z Duńczyków - Niclas Bendtner powinien iść na lekcję gimnastyki do Petera Crouch’a. A mówiąc serio, to te dwa ze-społy nie mają nic do zaoferowania! Mam tylko na-dzieję, że grający radosny futbol Kamerun nie zgubi punktów i pewnie awansuje do dalszej rundy. Pod-sumowując - supremacja Holendrów niepodważal-na, a słowa klucze - Eto’o, ZPT.

Ostatecznie więc: 1. Holandia / 2. Kamerun / 3. Japonia / 4. DaniaSłowa Klucze: Honda, Niespodzianka, Eto’o, ZPT.

Grupa F1. Wochy / Marcelo Lippi2. Paragwaj / Roque Santa Cruz3. Nowa Zelandia / Ryan Nelsen4. Słowacja / Jan Mucha

J: Fenomenalna grupa, w której występują obrońcy tytułu - zespól elektryzujący swą grą rzeszę fanów na całym świecie - jak zawsze zaprezentuje pięk-ny futbol, zarówno w napadzie, jak i w obronie. A mówiąc serio - Włosi trafili do najłatwiejszej gru-py na całym Mundialu. Swoim zwyczajem skompli-kują sobie sytuację już w pierwszym meczu i o wyj-ście będą musieli walczyć do końca z Paragwajem i Nową Zelandią. Janek Mucha baj,baj. Słowa klu-cze - Catenaccio i stuletni Fabio Cannavaro.S: Włosi wydają się zespołem zagubionym. Naj-więcej powołań z Juventusu woła o „pomstę do nieba”. Jednak Lippi, wie co robi. Squadra Azzu-

ra z pewnością wyjdzie z grupy i to jest pewne ni-czym to, że Nowa Zelandia odpadnie. Dalej przej-dzie jeszcze Słowacja, która utrze nosa Paragwaj-czykom. Jako rodowity Warszawiaka powiem dwa słowa klucze - Janek i (Burczy)Mucha (Anna).

Ostatecznie więc: 1. Włochy / 2. Słowacja / 3. Para-gwaj / 4. Nowa ZelandiaSłowa Klucze: Catenaccio, Cannavaro, Janek, (Burczy)Mucha (Anna)

Grupa G1. Brazylia / Lusi Fabiano2. Korea Północna / Hong Yong-jo (FK Rostov) – dostał wakat w Rosji3. Wybrzeże Kości Słoniowej / Dider Drogba4. Portugalia / Cristiano Ronaldo

S: Z grupy wyjdzie Brazylia. Od czasów, gdy zespół przejął Dunga mistrzowie Samby nie grają tak jak na Canarinhos przystało - są bardzo konsekwentni i zdyscyplinowani. Pierwsza trójka dla Brazylii na koniec to plan minimum. Korea Północna szyb-ko odpadnie, a w ichnich wiadomościach ogłoszą, że zostali oszukani przez kapitalistycznych oszoło-mów. O drugie miejsce powalczy Portugalia z Wy-brzeżem. Kto wyjdzie? Rozsądek podpowiada ze-spół Cristiano Ronaldo, jednak osobiście liczę na „Słonie”. Słowa klucze – Emocje, Żółty.J: Mecz Brazylia - Portugalia powinien być ozdobą całych mistrzostw. Przypomnę, że poprzednie spo-tkanie obu tych drużyn zakończyło się wynikiem bodaj 6:2 dla Canarinhos. Idealny układ tabeli to: 1.Brazylia / 2. Didier Drogba / 3. Portugalia / 4. Korea, choć najprawdopodobniej nastąpi zamia-na i Didier jednak nie awansuje. Co do chłopaków z Korei, jak już wyjechali z kraju, to nie dość, że nie do USA tylko do Afryki, to jeszcze wylosowali arcy-trudną grupę - biednemu wiatr w oczy...

33

kulturalnie i na temat

Page 34: moment #52

Słowa klucze: Grzyb, Atomowy

Ostatecznie więc: 1. Portugalia / 2. Brazylia / 3. WKS / 4. Korea PŁNSłowa Klucze: Emocje, Żółty, Grzyb, Atomowy

Grupa H1. Hiszpania / Xavi Hernandez2. Szwajcaria / Ottmar Hitzfeld3. Honduras / David Suazo4. Chile / Alexis Sanchez

J: Żel we włosach potargał wiatr! Nie, nie, nie! Je-śli jest jakiś zespół na świecie, którego szczerze nie lubię, to jest to Hiszpania! Ulizani chłopcy w za cia-snych koszulkach, a do tego polscy fani Barcelo-ny! Nieeeeeeee! Chyba tylko „ścinanie drzewa śle-dziem” może dorównać mękom jakie przeżywam oglądając Hiszpanów w akcji. Dlatego obstawiam tak: pierwsze miejsce - Chile, drugie - Honduras, a Szwajcarzy i Hiszpanie DO DOMU! Słowa klucze - Lalusie, (do) domu.S: Hiszpania potem długo, długo nic. Jak dla mnie zespół Del Bosque wyjdzie z gru-py bez większej przeszkody. Jeśli nie wygra-ją w RPA to z pewnością wycisną niejedną łzę na Półwyspie Iberyjskim… Pytanie, kto oprócz Hiszpanów wyjdzie z grupy? Liczę na Szwajcarów. Rzeczywistość jest taka - o drugie miejsce walka będzie się toczyć między trze-ma równorzędnymi zespołami (Szwajcaria, Chi-le, Honduras). O wyjściu zadecydują szczegóły. Słowa Klucze – zegarki, maluchy. Ostatecznie więc: 1. Hiszpania / 2. Szwajcaria / 3. Chile / 4. HondurasSłowa Klucze: Zegarki, Maluchy, Lalu-sie, (do) DOMU!S: No i mamy grupy opisane, Mun-dial wchodzi w decydującą fazę. Kur-

cze jak teraz Panie Janie?J: Teraz tak, Panie Adam – PRZYSPIESZAMY! Kogo typowałeś Pan w Grupie A na pierwsze miejsce?S: Sombreros - MeksykJ: Sombreros, Sombreros zmierzą się z drugą dru-żyną Gruby B… S: Czyli...J: Czyli z Nigerią i w tej konfrontacji oczywistym jest, że górą będą Nigeryjczycy, szybsi niż bolid Ku-bicy!S: Szybki Obi Mikel? Oj, Panie Janie, inaczej to wi-dzę, ale okej niech będzie. Młodzież z Meksyku szybko wróci z wakacji w RPA.J: Teraz ja Panie mówię, że w Grupie B pierwsze miejsce zajmą Argentyńczycy. Teraz Pan im dobierz przeciwnika z Grupy A.S: Ten przeciwnik to Francja i tu niestety wygra nuda. Trójkolorowi grają dalej!J: No żartujesz Pan… Ale niech Ci będzie!! Dawaj więc Pan pierwsze miejsce w Grupie C.

S: Hej, hej USA!! (hahahahhah)J: Nie oszukuj Pan.S: Dawaj Pan do pary!J: W artykule inaczej stoi. Pobite Gary Lineker!S: Eh… No dobra, niech będzie Anglia.J: Z Grupy D druga drużyna to, Panie Adam, Niemcy.S: Anglia – Niemcy. Mecz z podtekstem.J: Z tej rywalizacji górą wyjdą Synowie Albionu, Pa-nie Adam. Śpij Pan spokojnie przynajmniej do na-stępnej rundy. Pierwsze miejsce w Grupie D zajmie Ghana, niepokonana w trzydziestu ośmiu walkach!S: Która to wpadnie na zespół „Jansona Donova-na” (USA). Kowboje zatańczą w klimacie lat osiem-dziesiątych i stylu funky. Efektem będzie przegrana z brygadą Michaela Essiena (Ghana).J: Ghana - niepokonana w trzydziestu dziewięciu walkach! Grupa E: Pierwsze miejsce zajmie Ho-landia!S: …i wpadną na Słowację. Hamsik i Mucha będą

dzielnie walczyć, ale Oranje wygra po dogrywce. Przewaga szerszej ławki rezerwowej będzie de-cydująca. Grupa F: tutaj chyba Nowa Zelandia będzie pierwsza...

J: Żart roku.S: …a nie Włochy (mimo skomplikowanej sytuacji wyjdą)...J: …i zagrają z Kamerunem, a z tej potyczki

zwycięsko wyjdą Lwy! (serce krwawi)S: Roger Milla będzie tańczyć przy linii!J: …a Fabio Cannavaro na wózku.

S: Dzielna decyzja Panie Janie. Ja bym dał Wło-chy. Oglądałem w tym roku Puchar Afryki i to

co pokazał Kamerun to był żal. Mają kilku dobrych grajków, jednak mają też kilku

zawodników nadających się jedynie na naszą Ekstraklasę.

J: No, Panie Adamie, nie spodziewa-łem się pomocy z obozu wroga.

34

kult

ural

nie

i na

tem

at

Page 35: moment #52

35

kulturalnie i na temat

S: Weźmy Włochów dalej (komisyjnie przechodzą dalej).J: Przyjmuję te dwie nagie striptizerki. Niech się dzieję wola Boska – Włochy. W Grupie G pierwsza będzie Portugalia (:D).S: W artykule nie był Pan tak tego pewien. Ekipa Ronaldo zagra ze Szwajcarią.J: I?S: …i dalej zagrają żele Ronalzdzicha. Spokojny wy-nik 2-0.J: Pierwsza drużyna grupy H?S: Kusiło napisać Honduras, jednak stawiam na Hiszpanów.J: Druga drużyna Grupy G to Brazylia i zatańczy Sambę na grobie Torreadorów.S: Czyli dalej Brazylia?J: Oczywiście!S: Przebiegle. J: No i mamy ćwierćfinały. Pierwszy mecz to Nige-ria – Anglia. I tu wygrywa Anglia, Panie Adamie.S: Kolejna para to Holandia – Portugalia. Obsta-wiam Portugalię.J: …3:2 po dogrywce. Krystyna zalicza pierwszego hat-tricka na tych mistrzostwach.S: Lecimy dalej: Francja – Ghana niepokonana w 40 walkach!J: Francja riki tiki wraca z Afryki!S: Panie Janie mam w tej chwili złą wiadomość. Właśnie mnie informuje Włodek ze studia w War-szawie, że Włosi odpadają z Brazylią. Do tego Ca-narinhos deklasują ich. Mamy nowego króla, a na imię mu Luis „44” FabianoJ: Mamy więc jakie pary półfinałowe? S: Anglia – Portugalia / Brazylia – GhanaJ: …i w wielkim finale, jako pierwsza udział zapew-ni sobie Anglia!S: …a jako druga Brazylia. W meczu o trzecie miej-sce wygrywa Portugalia.J: Finał Anglia – Brazylia. Brzmi ciekawie? Rozegraj-

my wiec pierwszą połowę...S: 1-1 (Rooney - Luis Fabiano)J: Uwaga, Panie Adam, start maszyny losującej w Toronto i… mamy – „Halo, Halo Włodku, jak tam? Wi-tam radioodbiorniki! Po pierwszej połowie Brazylia prowadzi 2:1! Po dwóch golach Robinho i odpowie-dzi Wayne’a Rooney’ a.”S: No to zonk!J: Impas, Panie Adam. Rozwiązanie jest jedno - zsumujmy to, co wiemy i Mistrzem Świata zostaje Brazylia, która pokonuje w finale Anglię 3:2.S: Panie Janie! Już po naszych mistrzostwach! Słowne kiwki, emocjonujące decyzje sędziego i nerwy do ostatnich minut. Ja się spociłem! A Pan?J: A Pan Jan drze kupon, na którym obstawił zwycięstwo drużyny Lippiego (Włochy) i pluje sobie w brodę!!!S: Koniec i bomba Momentalnym Mistrzem Świata Brazylia!

That’s all folks!Janek Świerkowski/Adam Sierociński

Rysunki: Wiktor Konopacki

Page 36: moment #52

36

kale

ndar

ium

Mec

enas

Głó

wny

Pro

jekt

do

fi nan

sow

any

ze ś

rod

ków

Sp

ons

or

Głó

wny

Sp

ons

orz

y

Par

tner

Mo

tory

zacy

jny

Par

tner

Tec

hnol

ogic

zny

Ofi c

jaln

y H

otel

Fes

tiw

alu

Par

tner

zy

Pat

roni

Med

ialn

i

B61

INSTYTUT