32

„Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

  • Upload
    vunhi

  • View
    222

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił
Page 2: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił
Page 3: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 3

Na początku, przy śpiewie kolę-dy, nastąpiło procesyjne wprowadze-nie do prezbiterium iwonickiej świą-tyni Mędrców ze Wschodu, którzyzaprezentowali się w bogato zdobio-nych królewskich strojach. Homiliępodczas Eucharystii wygłosił ks. wi-kariusz Rafał Szmik. Przed błogosła-wieństwem nastąpiło tradycyjne po-święcenie kredy, kadzidła oraz wody.

Następnie ks. proboszcz odczy-tał treść modlitewnych intencji, poktórych wierni iwonickiej parafiiw modlitwie „Anioł Pański…” łączylisię duchowo ze Stolicą Apostolskąoraz uczestnikami Orszaków w całejPolsce:

„Nade wszystko miłosierdzie” –Miłość. Pokój. Przebaczenie. Takbrzmi ogólnopolskie hasło tegorocz-nego Orszaku Trzech Króli. Jest ononawiązaniem do przeżywanegow Kościele Roku Miłosierdzia ogło-szonego przez Papieża Franciszka.Pozostając zatem w łączności ze Sto-licą Apostolską oraz uczestnikami Or-szaków Trzech Króli w Polsce i naświecie, odmówmy teraz modlitwęAnioł Pański, polecając Miłosierne-mu Bogu i Jego Rodzicielce wszyst-kie intencje papieża Franciszka oraz

„Nade wszystko miłosierdzie”Orszak Trzech Króli

po raz drugi przeszedł ulicami IwoniczaObchody uroczystości Objawienia Pańskiego, w Polsce nazywanej Świętem Trzech Króli, w parafii pw.

Wszystkich Świętych w Iwoniczu rozpoczęły się od uroczystej Mszy Świętej, której przewodniczył ks. pro-boszcz Kazimierz Giera w asyście iwonickiego rodaka, ks. Adama Litwina.

Światowe Dni Młodzieży, które od-będą się w tym roku w Krakowie.Polecajmy również naszą Ojczyznę wroku jubileuszu 1050-lecia ChrztuPolski.

Po Mszy Świętej Trzej Królowieudali się na plac przykościelny. Tammłodzi ludzie z Ruchu ApostolstwaMłodzieży rozdawali parafianomi gościom przygotowane przez Fun-dację „Orszak Trzech Króli” w War-szawie korony, śpiewniki, pamiątko-we naklejki oraz gazety misyjne, poczym nastąpiło formowanie się barw-nego korowodu. Na czele Orszaku po-dążała Gminna Orkiestra Dęta pod

batutą kapelmistrza Pana JakubaWojtowicza. Tuż za muzykami kro-czyli Trzej Królowie, za nimi dziew-czynki ze Służby Maryi i siostry Fe-licjanki. Dalej Mieszkańcy DomuPomocy Społecznej Zakonu Bonifra-trów w orszakowych strojach, mło-dzież z RAM, która prowadziła śpiewkolęd, księża posługujący w iwonic-kiej parafii oraz rodziny z dziećmiw orszakowych kostiumach, parafia-nie i goście. Orszak wyróżniał sięrównież dzięki sztandarom symboli-zującym Trzech Króli.

Pochód podążał ulicą Długą w kie-runku Iwonicza-Zdroju, następnie skie-rował się na ulicę Zadwór, osiedle blo-kowe i dalej ulicą Zagrodniki do DomuLudowego. Tam orkiestra powitałaTrzech Króli i ciągnący za nimi orszakodegraniem kolędy „Mędrcy świata,Monarchowie…”, po czym wszyscyweszli do sali. Tam czekała już ŚwiętaRodzina, w rolę której wcielili się Pań-stwo Barbara i Adam Nogalowie zeswoim rocznym synkiem. Powitali oniTrzech Króli słowami:

Maryja: Witam was, mili gościew tej szopie ubogiej. Widzę, żeścieprzebyli bardzo długie drogi. Wy-baczcie, że nie mamy was tu czymugościć. Wy jesteście królami,a my – ludzie prości.

Page 4: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

4 Nasza Wspólnota

Józef: Nawet nazw waszych krainnie umiem wymienić. Przyszliście tuz daleka. Jesteście strudzeni. Na wi-dok takich gości jest nam bardzomiło. Powiedzcie, co was tutaj do nassprowadziło.

Po tych słowach Królowie weszlina scenę, aby oddać hołd Bożej Dzie-cinie. Król Melchior, w roli któregowystąpił Pan Waldemar Niemczyk,złożył przed Świętą Rodziną złoto,a przyklękając powiedział: „Ja przy-noszę Mu złoto – bo to Małe Dzieciętrzeba obdarzyć darem najdroższymna świecie”. Król Kacper w osobiePana Józefa Gadzały ofiarował kadzi-dło. Padając na kolana powiedział:„Ja przynoszę kadzidło, klękającw pokorze, chcę swym darem powie-dzieć, że to Dziecię Boże”. NatomiastKról Baltazar, którego rolę odegrałPan Adam Nieradka, złożył w ofie-rze mirrę, mówiąc: „A ja, przynoszącmirrę, chcę wyrazić podziw, jak bar-dzo nas ukochał ten, kto się tu zro-dził”. Po złożeniu darów Maryja po-wiedziała: „Dziękujemy wam bardzo,szlachetni Królowie! Niech Syn wasbłogosławi, niech szczęście da, zdro-wie… A gdy się znów znajdziecie tam,w swoich krainach, nieście DobrąNowinę od Bożego Syna”. Scena zo-stała nagrodzona gromkimi brawami.

Po tym najważniejszym elemencieOrszaku Trzech Króli, Pan GrzegorzNieradka powitał wszystkich zebranychi zaprosił do obejrzenia sztuki przygo-towanej przez uczniów Szkoły Podsta-wowej im. ks. Antoniego Podgórskiegow Iwoniczu pod opieką katechetki, sio-stry Benedykty ze zgromadzenia sióstrFelicjanek. Bardzo bogaty programprzedstawienia wprawił w zachwyt

wszystkich zebranych, którzy sponta-nicznie nagradzali brawami poszczegól-ne elementy sztuki. Młodzi artyści za-prezentowali niezwykły talent wokal-ny, występując w solowych wykona-niach muzycznych. Prezentując bardzorozbudowane i ambitne sceny z wyda-rzeń, mających miejsce ponad dwa ty-siące lat temu, pokazali wysoki kunsztgry aktorskiej a także opanowanie ele-mentów pantomimy. Ról osiołka i wołunie sposób będzie bowiem zapomniećprzez wiele lat. Gdy wszyscy aktorzyznaleźli się na scenie, zostali nagrodze-ni burzą oklasków.

Po tym spektaklu do występu za-częli przygotowywać się podopiecz-ni Domu Pomocy Społecznej ZakonuBonifratrów w Iwoniczu. Artyściz DPS przedstawili program jasełko-wy, którego głównym motywem byłarozmowa z Dzieciątkiem Jezus. Trudwłożony w przedstawienie głębokichtreści ewangelicznych został docenio-

ny przez widownię wielkimi brawa-mi. Prowadzący spotkanie zauważył,że Domy Pomocy Społecznej prowa-dzone przez Siostry Felicjanki orazZakon Bonifratrów w sposób głębo-ki i nierozerwalny przenikają iwo-nicką tradycję. Podkreślił, że obecnienie sposób wyobrazić sobie ważnychuroczystości w miejscowości i para-fii bez udziału mieszkańców i pracow-ników tych placówek.

Ostatnim elementem uroczystościbyły podziękowania. KoordynatorII Iwonickiego Orszaku Trzech Króli- Grzegorz Nieradka wręczył pamiąt-kowe dyplomy dla osób i instytucjibezpośrednio zaangażowanychw przeprowadzenie tego dużego i nie-łatwego przedsięwzięcia.

Dyplomy uznania otrzymała Pa-rafia pw. Wszystkich Świętychw Iwoniczu, Święta Rodzina i TrzejKrólowie, Dom Pomocy Społecznejdla Dzieci Zgromadzenia Sióstr Feli-cjanek i Dom Pomocy Społecznej Za-konu Bonifratrów, Szkoła Podstawo-wa im. ks. Antoniego Podgórskiegow Iwoniczu, katechetka Siostra Be-nedykta, Koło Gospodyń Wiejskich,Gminna Orkiestra Dęta oraz RuchApostolstwa Młodzieży.

Po wręczeniu wyróżnień, prowa-dzący złożył wszystkim zebranymnoworoczne życzenia i zaprosił nagorący żurek, przygotowany przezPanie z Koła Gospodyń Wiejskich.Ubogaceni duchowo i posileni znako-mitym poczęstunkiem uczestnicy uda-li się do swoich domów.

Page 5: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 5

JAK MAM TO ZROBIĆ?Niezależnie od tego kto nas zranił

krewny, przyjaciel, znajomy, kolegaz pracy stajemy przed tym samymfundamentalnym pytaniem: „Jak mamsobie z tym poradzić?”. Czas do pew-nego stopnia zmniejsza ból, ale bezdziałania łaski ból ten zostanie jedy-nie zepchnięty w głąb serca, w pod-świadomość. Chociaż przynosi to

Miłosierdzie i uzdrowienieDoznając uzdrowienia stajemy się miłosierni

Zemsta, ten naczelny motyw zawładnął całkowicie sercem Edmunda Dantesa, główne-go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latachspędzonych w więzieniu, gdzie trafił na podstawie sfingowanych zarzutów, Dantes nie byłw stanie myśleć o niczym innym, jak tylko o ukaraniu ludzi, którzy mu to zrobili. Wieluz nas, podobnie jak Edmund Dantes, czuje, że mamy prawo mścić się na tych, od którychdoznaliśmy niesprawiedliwości Zarazem jednak widzimy, że chowanie uraz wywołujew nas rozgoryczenie, żal, niechęć i ciągłe pretensje do wszystkich wkoło, co nierzadkoprzypłacamy własnym zdrowiem.

Żyjąc w świecie skażonym grzechem, będziemy doznawać krzywd i sami krzywdzili in-nych Ale nawet w takiej sytuacji wciąż mamy wybór możemy pozwolić, by zadane nam zranienia przejęły nad namikontrolę kierując naszymi myślami i uczynkami lub prosić Jezusa o łaskę, byśmy byli miłosierni, tak jak On jestmiłosierny, Jezus wie jak bardzo bolesne bywają nasze wewnętrzne rany i jak silny jest ich wpływ na nasze postępo-wanie. A mimo to chce, abyśmy przebaczali. Dlatego też ofiaruje nam łaskę uzdrowienia bolesnych wspomnieńz przeszłości. Leczy nasze rany abyśmy my byli zdolni okazywać współczucie i przebaczenie innym. Zobaczmy więc,w jaki sposób możemy doświadczyć Jego uzdrawiającej mocy.

pewną ulgę, stłumione uczucia wy-wierają na nas wpływ, którego częstonawet nie jesteśmy świadomi.

Podjęcie trudu przebaczenia tym,którzy nas zranili, jest jak najbardziejgodne pochwały, a miłość i wsparcierodziny i przyjaciół z pewnością są dlanas pomocą. Jednak tylko Jezus możedać nam pokój, jakiego świat dać niemoże (J 14,27). Dlatego dobrze jest wie-

dzieć, że On pragnie uzdrawiać naszegłębokie rany ukryte w naszej pamięci.

Rozejrzyj się wokół siebie. Pomyślo ludziach, których znasz – bliskichi dalszych. Tak wielu z nich dźwigaciężary bolesnych wspomnień. Takwiele małżeństw przeżywa kryzysylub nawet jest na krawędzi rozpadu.Tak wicie dzieci pozbawionych jesttroskliwej opieki rodziców. Tylu lu-

Z wyrazami szacunku dedykujemy wiersz ks. Jana Twardowskiego:

Na obrazku Mi³osierdzia Bo¿ego

Tak ³atwo nad o³tarzem we Mszy siê pochyliæ,hostiê lekk¹, drobn¹, niepozorn¹,zmieniæ w Cia³o Chrystusa, unieœæ ponad g³owyw samotnoœæ Œwiêtych Pañskich i w ciszê ogromn¹.

Jak trudno jednak siebie, w³asne, szare ¿ycieuœwiêciæ, przeistoczyæ. W duszy karmiæ spokój.Wiem to, i mimo wszystko, Jezu, ufam Tobie,bo masz tak¹ zwyczajn¹, ludzk¹ ranê w boku. Parafianie

4 marca dzień Patrona Świętego KazimierzaW tym dniu kierujemy nasze myœli i uczucia do naszych Czcigodnych Duszpasterzy: Proboszcza

Ks. Dziekana Kazimierza Giery i Ks. Pra³ata Kazimierza Piotrowskiego, ¿ycz¹c jak najlepszego zdro-wia, si³y i pogody ducha, radoœci i satysfakcji z czynionej pos³ugi duszpasterskiej, owocnej realizacjiplanów i zamierzeñ pod Bo¿¹ opiek¹ i wstawiennictwem Maryi Matki Kap³anów.

¯yczymy naszym drogim Ksiê¿om, aby w swoim otoczeniu i pracy zawsze spotykali dobrych,¿yczliwych i pomocnych ludzi, gotowych do pos³ugi w dobrej sprawie. Wdziêczni za wszelkie dobro,jakiego doœwiadczamy od naszych Duszpasterzy, wyra¿amy gor¹c¹ proœbê do Bo¿ego Mi³osierdzia,by wszystkie powierzone owieczki mogli doprowadziæ do Boga.

Page 6: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

6 Nasza Wspólnota

dzi cierpi z powodu konfliktóww miejscu pracy, w rodzinie czy są-siedztwie. A nie wspomnieliśmy do-tąd o dramatach tych, którzy doświad-czyli przemocy fizycznej i emocjonal-nej. Na świecie jest tyle cierpienia!

Nie traćmy jednak nadziei! Choć-by nawet sprawy wyglądały bezna-dziejnie, Bóg, który zna naszą sytu-ację i wie, przez co przechodzimy,ofiarowuje nam uzdrowienie i odno-wę. Wystarczy, że zechcemy ufnie sta-nąć przed Nim, ze szczerym i otwar-tym sercem, a On rozpocznie w nasproces uzdrowienia. To prawda, żenajpierw musimy do Niego przyjść,ale kiedy już to uczynimy, On sam za-cznie działać. Uzdrowienie może do-konać się natychmiast lub stopniowo.Ważne jest, żeby mieć świadomość,że Tym, który nas uzdrawia, jest Je-zus, Jego łaska, Jego uzdrawiającydotyk.

KROKI PROWADZĄCEDO UZDROWIENIA

Podczas rekolekcji i misji parafial-nych, które co jakiś czas prowadzimy,wypraktykowaliśmy metodę pomaga-jącą wejść na drogę uzdrawiającegoprzebaczenia. Spróbujemy podzielić sięnaszym doświadczeniem i konkretny-mi sugestiami, które pomagają namprzybliżyć się do Pana. Pamiętajmy, żeuzdrawia On sam, a nie nasze wysiłkiczy skrupulatne stosowanie jakiejś okre-ślonej metody. Dlatego najważniejszejest, by przyjść do Jezusa i prosić, abywylał na nas swoją łaskę.

Krok pierwszy:Wypowiedz swoje zranienieChociaż uzdrowienie wnętrza jest

sprawą niezwykle osobistą, pomiędzytobą a Panem, wsparcie i zachęta dru-giej osoby okazują się bardzo pomoc-ne. Może ci go udzielić żona lub mąż,ksiądz, zaufany przyjaciel, a nawetgrupa osób w parafii, które są przy-gotowane do prowadzenia modlitwywstawienniczej o uzdrowienie we-wnętrzne. Oczywiście jeśli dźwigaszbardzo ciężki bagaż doświadczeń,możesz też skorzystać z pomocy wy-kwalifikowanego terapeuty - zwłasz-cza wierzącego.

Zacznij od podzielenia się swojąhistorią. Opowiedz wybranej osobie,

co się wydarzyło i jaki miało to naciebie wpływ. Przeżywanie na noworaniących sytuacji - a zwłaszcza opo-wiadanie o nich na głos - może byćtrudne, gdyż ożywia w nas bolesnewspomnienia. Odkryliśmy jednak, żejest to bardzo ważne, ponieważ kiedywydobywamy nasz ból na światło,zaczyna działać łaska uzdrowienia.Wielokrotnie byliśmy świadkami, jakludzie doznawali spektakularnegouzdrowienia, po prostu wypowiada-jąc swoją historię.

Krok drugi:Módl sięPo podzieleniu się przychodzi czas

na modlitwę. W grupach modlitew-nych wszyscy zebrani biorą się za ręcelub kładą ręce na głowie i ramionachosoby proszącej o modlitwę. To zadzi-wiające, że zwykły dotyk może być takkrzepiący, dodawać tyle otuchy. Gestten mówi osobie zranionej, że nie jestsama, że otaczają ją ludzie, którzy jąwspierają i modlą się za nią.

Podczas misji parafialnych pew-na kobieta poprosiła nas o modlitwę.Rok wcześniej przeżyła bardzo dra-matyczny rozwód i chociaż byłau spowiedzi, wciąż prześladowało jąpoczucie winy i wstydu z powodu nie-udanego małżeństwa. Para małżeńskaz naszego zespołu wysłuchała jej hi-storii, a następnie modliła się za niąokoło godziny. Stopniowo kobieta tazaczęła doświadczać uzdrawiającejmocy Boga. Małżonkowie modlili sięz nią przez kilka kolejnych wieczo-rów w trakcie misji i w końcu nagro-madzone w jej sercu góry poczuciawiny zaczęły topnieć. Wprawdziew kwestii rozwodu nic się nie zmieni-ło, ale Jezus zabrał jej ból i poczucieklęski, z którymi dotąd żyła.

Pamiętaj, że w czasie modlitwy niemusisz używać skomplikowanych słówani skupiać się na szczegółach. Wystar-czy, że pomodlisz się mniej więcej„Jezu, wiemy, że Ty masz moc uzdro-wienia. Przyjdź, uzdrów to wspomnie-nie i obdarz nas pokojem”. Powtórz kil-kakrotnie, powoli i z wiarą te lub po-dobne słowa. Złóż swój los w dłonieJezusa i zaufaj, że On tobą pokieruje.

Krok trzeci: Patrz na JezusaModląc się, pamiętaj, że Jezus jest

obecny we wspólnocie zgromadzonej

na modlitwie. Poproś Go, by wszedłw twoją historię i zabrał cierpieniezwiązane z bolesnym wspomnieniem.Pamiętaj, że On kocha nie tylko cie-bie, ale również twojego winowajcęi chce okazać swoje miłosierdzie wamobojgu. Spogląda na niego z tą samąmiłością i współczuciem, co na cie-bie. Pragnie dotknąć obu waszychserc swą uzdrawiającą łaską, usuwa-jąc z nich nie tylko ból, ale także pre-tensje i urazy, i uczynić was ludźmizdolnymi do miłości.

Modląc się w ten sposób, możeszpoczuć przynaglenie, by przebaczyćlub by poprosić o przebaczenie. Możeogarnąć cię fala pokoju i miłości. Sąto przejawy potężnego działania łaskiBożej.

UZDROWIENISTAJĄ SIĘ MIŁOSIERNIModlitwa o uzdrowienie we-

wnętrzne jest prosta i skuteczna. Nietylko otwiera nas ona na moc Bożąleczącą nasze rany, ale także czyni nasbardziej miłosiernymi ludźmi.

Nieskrępowani przeszłością, wy-swobodzeni z niewoli uraz, odzysku-jemy wolność potrzebną do patrzeniana innych tak, jak patrzy na nich Je-zus. Zaczynamy traktować równieżtych, którzy nas zranili, z życzliwo-ścią i szacunkiem należnym im jakodzieciom Bożym.

Skorzystajmy więc z okresu Wiel-kiego Postu, by prosić Pana o uzdro-wienie ran ukrytych w naszej pamię-ci. Mówmy Mu, że pragniemy prze-baczać i okazywać miłosierdzie, takjak Ojciec niebieski przebacza namkrzywdy, które wyrządziliśmy innym.

Słowo wśród nas 2/2016

Page 7: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 7

NIE WOLNO NAM O NIMŹLE MYŚLEĆ2 października 2006 roku niejaki

Charles Carl Roberts wszedł do wiej-skiej szkoły amiszów w Pensylwaniii postrzelił dziesięć uczennic, zabija-jąc pięć z nich, po czym popełnił sa-mobójstwo. Jeszcze tego samego dniadziadek jednej z zabitych dziewczątpowiedział pozostałym krewnym:„Nie wolno nam źle myśleć o tymczłowieku”. Inny członek wspólnotytego dnia odwiedził rodzinę zabójcy,aby ją pocieszyć i zaoferować prze-baczenie. Kilkudziesięciu innychwzięło udział w pogrzebie Robertsa,zaoferowano nawet wsparcie finan-sowe wdowie.

Jeden z członków wspólnoty po-wiedział później: „Nie sądzę, żeby byłtu ktokolwiek, kto nie pragnie przeba-czyć i wesprzeć nie tylko tych, którzyponieśli stratę... ale także rodzinę czło-wieka, który dopuścił się tego aktu”.

Bądźcie dobrzy dla siebie nawzajemPOJEDNAJ SIĘ W WIELKIM POŚCIE

W 1947 roku Holenderka Corrie ten Boom, która przeżyła obóz koncentracyjny w Ravensbrück, głosiłakatechezę o przebaczeniu i pojednaniu w kościele w Monachium. Kiedy skończyła, podszedł do niej jedenz dawnych strażników obozowych, wyciągnął rękę i podziękował za jej pełne miłości słowa. Chociaż on jej nierozpoznał, Corrie pamiętała go bardzo dobrze. Pamiętała też wszystkie okrucieństwa, których on i jemu podob-ni dopuszczali się w stosunku do niej i innych więźniarek.

„Stał tak pewnie zaledwie kilka sekund - napisała później Corrie. - Ale mnie się zdawało, że upłynęły całe godziny,gdyż toczyłam ze sobą najtrudniejszą walkę w całym moim życiu. Wreszcie zupełnie mechanicznie, bez cienia uczu-cia, włożyłam swoją dłoń w tę, która była do mnie wyciągnięta. I wtedy wydarzyło się coś niewiarygodnego. Mojeramię przeszył jakby prąd, który przepłynął aż do naszych złączonych dłoni. Uzdrawiające ciepło ogarnęło całąmoją osobę, a do oczu napłynęły łzy. «Przebaczam ci, bracie!» - zawołałam. «Przebaczam z całego serca!» Przezdłuższą chwilę on, były strażnik, i ja, była więźniarka, trzymaliśmy się za ręce. Nigdy jeszcze nie doświadczyłammiłości Bożej tak mocno, jak wtedy”.

BRAT, KTÓREMUPRZEBACZYŁEM13 maja 1981 roku Mehmet Ali

Agca oddal cztery strzały w kierun-ku papieża Jana Pawła II, stojącegow otwartym samochodzie jadącympowoli przez plac św, Piotra. Dwiekule przeszyły ciało papieża. Potrze-ba było sześciogodzinnej operacjioraz podania trzech i pół litra krwi,żeby lekarze mogli dać jakiekolwieknadzieje, że papież wyzdrowieje.

Już jadąc karetką do szpitala, pa-pież powiedział, że przebaczył zama-chowcowi. Cztery dni później oznaj-miono to publicznie, a po dwóch la-tach papież zdecydował się na nie-zwykły krok, spotykając się z Agcąw jego celi więziennej.

„Rozmawiałem z nim jak z bra-tem, któremu przebaczyłem i którycieszy się moim całkowitym zaufa-niem” - oznajmił dziennikarzom pospędzeniu około dwudziestu minut na

cichej rozmowie z zamachowcem.Wpływom Jana Pawła II Agca zawdzię-czał również to, że w 2000 roku - pod-czas Roku Jubileuszowego podobnegodo obecnego Jubileuszu Miłosierdzia -został ułaskawiony przez władze wło-skie i deportowany do Turcji.

CZY JESTEM GOTÓWPRZEBACZYĆ?Nasze osobiste historie są być

może mniej dramatyczne, jednakprzed każdym z nas staje pytanie:„Czy jestem gotów przebaczyć tym,którzy mnie skrzywdzili?”.

Papież Franciszek wezwał nas,abyśmy w Roku Miłosierdzia okaza-li miłosierdzie tym, którzy nas zrani-li. Przyjrzyjmy się więc naszym rela-cjom i przyjmując łaskę udzielanąnam hojnie w okresie Wielkiego Po-stu, starajmy się być miłosierni, jaknasz Ojciec niebieski jest miłosierny(Łk 6,36).

Pisząc do wierzących w Efezie,św. Paweł zachęcał: „Bądźcie dla sie-bie nawzajem dobrzy i miłosierni!Przebaczajcie sobie, tak jak i Bógwam przebaczył w Chrystusie. Bądź-cie więc naśladowcami Boga, jakodzieci umiłowane, i postępujcie drogąmiłości, bo i Chrystus was umiłowałi samego siebie wydał za nas w ofie-rze i dani na wdzięczną wonnośćBogu” (Ef 4,32-5,2).

Na pierwszy rzut oka słowa tewydają się dosyć ogólną zachętą. Jed-nak fragment ten zawiera kilka prawd,których przyjęcie otwiera nas na łaskęcoraz pełniejszego przebaczenia.Przyjrzyjmy się więc tym prawdom.

Page 8: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

8 Nasza Wspólnota

PO PIERWSZE:BÓG NAS UMIŁOWAŁ„Postępujcie drogą miłości, bo

i Chrystus was umiłował” (Ef 5,2).Miłość Boga do nas widoczna jestw majestacie i pięknie stworzonegopracz Niego świata. Już sam fakt, żeBóg zaprojektował nasz ziemski domw najdrobniejszych szczegółach, uka-zuje, jak bardzo nas umiłował. To samoodnosi się do lego, w jaki sposób funk-cjonują nasze ciała. Tak wiele procesówzachodzi w każdej mikroskopijnej ko-mórce, a wszystkie współdziałają z ide-alną dokładnością i w dodatku bez na-szego świadomego udziału!

Chociaż już te wszystkie znaki sąwspaniałym przejawem Bożej miło-ści, św. Paweł mówi nam jeszczeo czymś więcej o czułej, osobistej mi-łości, którą Bóg Ojciec ma do swoichdzieci. O miłości odkupieńczej i prze-baczającej.

Nasz Ojciec niebieski kocha ciębardzo. Prawdę mówiąc, kocha każ-dego z nas z tą samą intensywnością -także tych, którzy cię zranili. Dlategośw. Paweł wzywa nas do życia miło-ścią, do „postępowania drogą miłości”.Stąd właśnie czerpiemy siłę do prze-baczenia, do wyjścia z niewoli urazi pretensji. Próbuj więc w tym Wiel-kim Poście jak najszerzej otworzyćserce na czułą, osobistą miłość Boga.

PO DRUGIE: JEZUSUMARŁ ZA NAS„Chrystus was umiłował i same-

go siebie wydal za nas w ofierze” (Ef5,2). Wcześniej w tym samym liściePaweł napisał, że przed przyjściemJezusa byliśmy „umarłymi na skuteknaszych występków i grzechów” (por.Ef 2,1). Wszyscy żyliśmy daleko odBoga i rozpaczliwie potrzebowaliśmyzbawienia.

I Bóg dał nam zbawienie. Posłałswego Syna, Jezusa, który oddał swo-je życic, abyśmy my mogli żyć. Nakrzyżu Jezus umarł za nasze grzechy.„Dawny nasz człowiek został razemz Nim ukrzyżowany po to, byśmy jużwięcej nie byli w niewoli grzechu” (Rz6,6). Choć trudno to pojąć, krzyż Je-zusa otworzył nam bramy niebai umożliwił głębokie i osobiste do-świadczenie miłości Boga. Jego ofia-ra pomaga nam stawać się bardziejkochającymi, bardziej miłosiernymii przebaczającymi.

Kiedy stajesz wobec trudnej sytu-acji lub niesprawiedliwości, zwróćswoje oczy na krzyż. Spójrz na Jezu-sa, który wycierpiał największą zewszystkich niesprawiedliwości, mo-dląc się: „Ojcze, przebacz im” (Łk23,34). Tak samo modli się za ciebie:„Ojcze, przebacz mu, przebacz jej”.Zawsze jest łatwiej przebaczyć, kiedypamiętamy, że i nam przebaczono.

PO TRZECIE:WDZIĘCZNA WONNOŚĆ„Samego siebie wydał za nas

w ofierze i dani na wdzięczną won-ność Bogu (Ef 5,2). Dobrze znamyto uczucie, które ogarnia nas, gdy ktośrobi wszystko, aby okazać nam do-broć i życzliwość. Tak też Bóg przyjąłofiarę Jezusa - jako „wdzięczną won-ność, która sprawiła Mu radość.

Według św. Pawła również mywszyscy możemy stawać się „miłąBogu wonnością Chrystusa” (2 Kor2,15). Dzieje się tak za każdym razem,gdy wypełniamy Jego przykazania -zwłaszcza gdy wiąże się to ze złoże-niem Mu w ofierze naszych własnychzachcianek i pożądań. Nie ma milszejwonności dla Boga niż ta, która płyniez naszej dobrowolnej decyzji o przeba-czeniu. Pozwól, by miłość Boga i ofia-ra Jezusa zmiękczyły twoje serce, a wte-dy twój akt miłosierdzia stanie się miłąwonią, która raduje serce Boga.

NOWY SPOSÓBMYŚLENIAPrzeczytaj uważnie przypowieść

Jezusa o nielitościwym dłużniku (Mt18,23- 35). Sługa z tej przypowieścibył zachwycony, gdy król darował muwielki dług. Jednak wielkodusznośćkróla nie miała wpływu na jegowłasną postawę. Stosował podwójnestandardy, odmawiając traktowaniainnych w taki sposób, w jaki on samzostał potraktowany.

Gdy ktoś nas krzywdzi, stajemywobec dokładnie takiej samej próbyjak Corrie ten Boom, jak wspólnotaamiszów albo Jan Paweł II Czy od-powiemy dobrocią, życzliwościąi przebaczeniem? Czy taka reakcjastanie się naszą stałą postawą? Jestto sposób myślenia, jaki Paweł chciałwpoić Efezjanom, a zarazem sposóbmyślenia, jaki Bóg chciałby widziećw każdym z nas.

MÓDLMY SIĘO PRZEŁOM DUCHOWYWielki Post jest czasem zadumy

i refleksji. Jest czasem szukania Pana,by doświadczyć Jogo miłosiernej mi-łości. Jest to również stosowny czas,by zatrzymać się nad własnym życiemi wprowadzić w nim konieczne korek-ty. Oto trzy pytania, które mogą namw tym pomóc:

• W jaki sposób już od dziś mogęstać się bardziej miłosierny i współ-czujący?

• Czy jest ktoś, komu w tym Wiel-kim Poście powinienem przebaczyć?

• Czy jest ktoś, kogo w tym wiel-kim Poście powinienem poprosićo przebaczenie?

Módlmy się, aby okres WielkiegoPostu stał się przełomem w naszychrelacjach. Prośmy Jezusa, by obalałdzielące nas mury i czynił nas miło-siernymi, jak On jest miłosierny. Obywszystkie nasze relacje - te dobre, tezłe i te, które wiele nas kosztują - zo-stały dotknięte Bożym miłosierdziem!

Słowo wśród nas 2/2016

Page 9: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 9

MŁODOŚĆW BIZANCJUM

W Salonikach przyszli na światnasi bracia: starszy Michał (póź-niejszy Metody) i - ostatni z sied-miorga rodzeństwa - Konstantyn(Cyryl). Pochodzili z dość zamoż-nej greckiej rodziny. Obaj bardzouzdolnieni, otrzymali staranne wy-kształcenie. Michał rozpoczął karieręcesarskiego urzędnika, szybko otrzy-mał godność zarządcy w jednej zprowincji słowiańskich. Jednak idącza głosem powołania, zrezygnowałz tej drogi, osiadł w klasztorze nagórze Olimp w Bitynii (dziś Turcja)i przyjął zakonne imię Metody.

Młodszy o niemal 10 lat Kon-stantyn kształcił się w Konstanty-nopolu. Poznał pisma ojców Kościołai gramatykę, oraz, jak zapisano w jegożywocie, „wyuczył się Homera i geo-metrii u Leona i u Fotiosa dialektykii wszystkich nauk filozoficznych, nad-to zaś retoryki, arytmetyki, astronomiii muzyki i wszystkich innych sztuk hel-leńskich”. Początkowo przebywał nadworze cesarskim, później pracowałw bibliotece przy świątyni Hagia So-phia, wykładał też filozofię i prowa-dził dysputy teologiczne, także z uczo-nymi muzułmańskimi. W końcu jed-nak dołączył do starszego brata i osiadłw klasztorze. Ale braciom nie byłodane wieść spokojnego zakonnegożycia. Niebawem zostali wezwani dostolicy przez cesarza Michała III i wy-prawieni z misją do Chazarów.

CYRYL I METODY apostołowie SłowianDzień 14 lutego kojarzony jest zwykle ze św. Walentym. Sprzyja temu szum medialny i reklamowy niepozwa-

lający zapomnieć o tym „dniu zakochanych”. Tymczasem zgodnie z kalendarzem liturgicznym tego samego dniaobchodzimy wspomnienie niezwykłych świętych, dwóch greckich misjonarzy, braci Cyryla i Metodego. Abyprzybliżyć ich postacie, musimy cofnąć się w czasie do IX wieku.

Europa wyglądała wówczas nieco inaczej niż dziś. Zachód, już schrystianizowany i zjednoczony, rozkwitał podrządami Karola Wielkiego, który w 800 roku koronował się na cesarza, nawiązując w ten sposób do tradycji CesarstwaRzymskiego. Jego państwo miało się wkrótce rozpaść na trzy części, będące zalążkami późniejszych: Francji, Niemieci Italii. W Europie nie było jeszcze Węgrów, którzy dopiero w 895 roku przekroczyli Karpaty i osiedlili się w KotliniePanońskiej. Półwysep Iberyjski od pół wieku znajdował się pod panowaniem arabskim, a leżące na południowym wscho-dzie Europy chrześcijańskie Cesarstwo Bizantyjskie opierało się od południa muzułmanom, a od północy Bułgarom.

Najważniejszymi ośrodkami chrześcijaństwa były Rzym i Konstantynopol. Pozostałe patriarchaty, tj. Aleksandria,Jerozolima i Antiochia, znalazły się na terytorium podbitym przez Arabów. Wschodnią i zachodnią część chrześcijańskie-go świata rozdzielali pogańscy Słowianie, którzy szerokim pasem zamieszkiwali Europę od Bałtyku po Bałkany. Chętnieosiedlali się oni w granicach Cesarstwa Bizantyjskiego, zwabieni panującym tam dobrobytem i ustabilizowaną sytuacjąpolityczną. Duża kolonia Słowian otaczała Saloniki (dziś Tesaloniki w Grecji), zwane w języku słowiańskim Sołuniem.

WŚRÓD CHAZARÓW

Chazarowie - koczowniczy ludpochodzenia tureckiego - zamieszki-wali stepy od Morza Kaspijskiego poKrym, gdzie ścierały się wpływy róż-nych religii. Część Chazarów wyzna-wała judaizm (hebrajski był nawetjęzykiem elit), część skłaniała się kuislamowi, inni ku chrześcijaństwu.Między wyznawcami tych religii to-czyły się burzliwe spory. Cesarz Mi-chał III, chcąc pozyskać Chazarówdla chrześcijaństwa, wysłał do nichKonstantyna, znanego ze swej mądro-ści i wiedzy (w końcu nie bez przy-czyny nadano mu przydomek Filozo-fa), dobrze przygotowanego do misji

- znał zarówno język arabski, jaki hebrajski. Około 850 roku obajbracia wyruszyli w długą podróż.Podejmowani na dworze władcyChazarów, doprowadzili do za-szczepienia chrześcijaństwa wśródchazarskich elit. Odszukali teżi zabrali ze sobą relikwie św. Kle-mensa, trzeciego następcy św. Pio-tra, który niegdyś przebywałz misją na Krymie, i w Chersone-zie Taurydzkim poniósł śmierć mę-czeńską.

MISJA MORAWSKA

W tym czasie na Morawach ist-niało najstarsze państwo słowiań-skie, sąsiadujące z niemieckimpaństwem wschodniofrankońskim,

podejmującym intensywne wysiłkinarzucenia swej zwierzchności podpretekstem chrystianizacji. Ponieważpodległość niemieckim biskupom by-łaby równoznaczna z zależnością po-lityczną, książę wielkomorawski Ro-ścisław wolał związać się z bardziejodległym sąsiadem. Dlatego w 863roku w Konstantynopolu zjawili sięjego posłowie z prośbą o przysłaniena Morawy misjonarzy władającychjęzykiem słowiańskim. Cesarz MichałIII przystał na tę prośbę. I znów naj-bardziej odpowiednimi osobami okaza-li się Konstanty i Metody, nazywaniBraćmi Sołuńskimi, gdyż „wszyscy so-łunianie mówili czysto po słowiańsku”.Bracia solidnie przygotowali się do mi-sji. Zdawali sobie sprawę, jak ważne jest

Page 10: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

10 Nasza Wspólnota

głoszenie słowa Bożegow zrozumiałym dla Mora-wian języku. Konstantyn uło-żył specjalny alfabet, oddają-cy wymowę słowiańskich gło-sek, aby móc przetłumaczyćPismo Święte i księgi liturgicz-ne z języka greckiego. Alfabetten, zwany głagolicą, prze-trwał do naszych czasówi używany jest jeszcze gdzie-niegdzie w Chorwacji.

Bracia wraz z towarzy-szami udali się na Morawy.Przebywali tam kilka lat,nauczając i tworząc struk-tury kościelne.

Wprowadzenie językasłowiańskiego do liturgiiwywołało gwałtowny sprze-ciw biskupów niemieckich.W owym czasie przeważa-ła opinia, że tylko w trzechjęzykach, tj. hebrajskim,greckim i łacińskim, możnasławić Boga. Konstantyn- w oparciu o Pismo Święte -uzasadniał prawo wszystkich narodówdo modlitwy i chwalenia Boga w ro-dzimym języku. Sprawa została przed-stawiona samemu papieżowi Konstan-tyn i Metody musieli udać się do Rzy-mu i tam bronić swoich racji. Wzięli zesobą relikwie św. Klemensa, by ofiaro-wać je papieżowi. Przyjął ich papieżHadrian II, który nie tylko oczyścił bracize wszystkich zarzutów, ale też wyświę-cił Metodego na biskupa, zaakceptowałliturgię słowiańską, a słowiańskie księ-gi liturgiczne kazał uroczyście złożyćna ołtarzu w rzymskim kościele SantaMaria Maggiore.

Prawdopodobnie zły stan zdrowiasprawił, że Konstantyn nie wrócił jużna misje. W Rzymie wstąpił do klasz-toru, przyjmując imię zakonne Cyryl,a wkrótce potem, w 869 roku, zmarłi został pochowany w tym samym ko-ściele, w którym złożono relikwie św.Klemensa.

SPORU CIĄG DALSZY

Metody i słowiańscy uczniowie,wyświęceni w Rzymie na kapłanów,ponownie wyruszyli na Morawy. Podrodze gościli w Panonii u innegoz książąt słowiańskich, Kocela.W nim też znaleźli nowego sprzymie-

rzeńca, ponieważ kolejny władcaMoraw, Świętopełk, nie był już takprzychylny misjonarzom, a biskupiniemieccy nie złożyli broni i mimowerdyktu papieskiego nadal sprzeci-wiali się misji Metodego. Doprowa-dzili nawet do uwięzienia biskupa nadwa lata!

Dopiero osobista interwencja pa-pieża spowodowała jego uwolnienie.Świętopełk w tym czasie zmienił so-jusze i misja słowiańska mogła roz-wijać się dalej. Jej ślady możemy teżznaleźć w południowej Polsce.W „Żywocie Metodego” znajdujemywzmiankę o ochrzczeniu księcia po-gańskiego „siedzącego na Wiśle”.

Pod koniec życia Metody zajął sięprzekładem ksiąg greckich na języksłowiański. Wcześniej bowiem wrazz Konstantynem przełożyli tylko psał-terz, Ewangelie, fragmenty DziejówApostolskich i Listów a także wybra-ne nabożeństwa kościelne. Była totytaniczna praca, bowiem księgi spi-sywano ręcznie.

Metody zmarł prawdopodobnie wWelehradzie (obecnie Czechy) w 885roku. Wkrótce potem, na skutek intrygniemieckiego biskupa Wichinga,uczniowie Metodego zostali wygnaniz Moraw.

DZIAŁALNOŚĆSPADKOBIERCÓW

Uczniowie Cyryla i Me-todego znaleźli schronieniew Bułgarii, gdzie dalej sze-rzyli chrześcijaństwowśród Słowian. Głagolicazostała zastąpiona prost-szym alfabetem, opartymna głagolicy i czcionkachgreckich, i nazwana na pa-miątkę mistrza cyrylicą.Powstanie tego pisma przy-czyniło się do rozkwitu kul-tury i literatury słowiań-skiej. Kolejnym ośrodkiemmisyjnym stały się okoliceOchrydy w Macedonii,gdzie udali się uczniowieBraci Sołuńskich - Kle-mens i Naum - aby nawra-cać mieszkających tamSłowian. Ośrodek ochrydz-ki w IX i kolejnych wiekachpromieniował na całe Bał-kany i Bułgarię, przyczy-

niając się do rozwoju piśmiennictwai słowiańskiej literatury.

W 1980 roku papież Jan Paweł IIogłosił świętych Cyryla i Metodegowspółpatronami Europy (obok św.Benedykta, a także Brygidy Szwedz-kiej, Katarzyny ze Sieny i Edyty Ste-in), a w 1985 roku poświęcił im en-cyklikę Slavorum Apostoli (Aposto-łowie Słowian). Podkreślił w ten spo-sób zasługi misjonarzy dla chrystia-nizacji Europy, a zwłaszcza chrystia-nizacji krain słowiańskich. Przypo-mniał, że Europa jest spadkobierczy-nią dwóch kultur: rzymskiej i grec-kiej, Zachodu i Wschodu, a Kościółpowinien oddychać dwoma płucami- tradycją zachodnią i wschodnią.

Uhonorowanie Braci Sołuńskichmiało także wydźwięk ekumeniczny,ponieważ w Kościołach wschodnichświęci Cyryl i Metody cieszą się nie-ustannie wielkim kultem, nosząc tytuł„Równi Apostołom”, natomiastw Kościele Zachodnim zostali przezwieki trochę zapomniani. Szczególniemy, Słowianie, powinniśmy pielęgno-wać pamięć o ich wielkim dziele.

Ich językiem w liturgii nadal po-sługują się miliony naszych prawo-sławnych i grekokatolickich braci.

Anna Kamińska

Page 11: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 11

Tak więc przeprowadziliśmy sięw 1989 roku, mając nadzieję, że pod-jęliśmy właściwą decyzję.

Dla złagodzenia przeżyć związa-nych z tak licznymi zmianami w życiuAnny, dziesięć lat, i Rachael, siedemlat, obiecaliśmy im, że dostaną psa.W schronisku znaleźliśmy Lady, do-rosłego już mieszańca o sierści w ko-lorach owczarka niemieckiego, bodajnajsympatyczniejszego zwierzaka,jakiego w życiu widziałam. Okazałosię, że Lady nie tylko oczarowała na-sze dziewczęta, lecz od razu stała sięrównież atrakcją dla większości dzieciw okolicy. Kiedy spacerowałyśmyz dziewczynkami z Lady przy boku,poznając nasze nowe kąty, miejsco-wa młodzież kleiła się do nowego psajak do magnesu i - ma się rozumieć -zaczynała się zaprzyjaźniać z pania-mi Lady.

Wszystko szło dobrze. W okolicymieszkało wiele młodych rodzini wkrótce Anna i Rachael poznaływiększość ze sporej gromady dzieciz sąsiednich domów. W ciepłe letniewieczory wszystkie zbierały się nadworze, jeździły na rowerach i nałyżworolkach po chodnikach, gra-ły w klasy czy skakały przez ska-kankę. Przychodzili popatrzeć rów-nież i dorośli, i tak mój mąż i japoznaliśmy wiele par, z którymimogliśmy znaleźć wspólny językw wielu sprawach.

Ale była jedna para, któramieszkała w domu po drugiej stro-nie ulicy; nie pojawili się nigdy nażadnym z takich wieczornych spo-tkań. Ich dom również wyglądałosobliwie: rolety były zawsze spusz-czone, a trawnik rzadko koszony.Nie znaczy to, że dom szpecił oko-licę; po prostu nie był tak zadbanyjak pozostałe. Dzieciaki sąsiadówopowiadały moim dziewczynkomróżne historie o podstarzałej parze,która w nim mieszkała.

- Są jak z horroru, mówię wam!- powiedział jeden z dziesięciolet-

Dobrzy sąsiedzi

nich bliźniaków. - Kiedy zbieraliśmyużywane rzeczy na kiermasz starociw szkole, zadzwoniliśmy do drzwi.Otworzył nam ten dziadek i mogliśmyzajrzeć do środka. Było tam zupełnieciemno poza tą jedną dziwacznąświeczką w salonie!

- I ubierają się też prześmiesznie -dodała dziewczynka z naszej ulicy. -Nawet kiedy na dworze jest bardzogorąco, zawsze są opatuleni w długierękawy i noszą postawione kołnierze.

- I śmiesznie mówią - wtrąciła innamała dziewczynka.

Nie brałam tych sensacji poważ-nie i - jak wszystkie matki z okolicy -przestrzegałam moje dzieci przed tym,żeby nie były wobec nich niedobre czynieuprzejme. Kiedy usłyszałam razprzypadkiem, jak jedno z dzieci ska-cze przez skakankę w rytm rymowan-ki, która naigrywała się ze staruszki -„Pani Feldman, żółte zęby, szła domiasta po otręby” - kazałam przestać.Tacy ekscentrycy nadawali nawet są-siedztwu pewnej atrakcyjności. Cho-ciaż wcale nie mieli zamiaru zaliczaćsię w poczet naszych sąsiadów.

Pewnego wieczoru pod konieclata, kiedy dni zaczynały się robićcoraz krótsze, po kolacji wyszłamz dziewczynkami z domu; wybiera-łyśmy się do naszych nowo pozna-nych znajomych; chciałyśmy też za-czerpnąć trochę świeżego powietrza,w którym unosiły się ostatnie zapa-chy odchodzącego lata. Czułyśmy siętakie swobodne i szczęśliwe, że były-śmy całkowicie nieprzygotowane nato, co się miało za chwilę wydarzyć.

Kiedy Rachael otworzyła furtkętylnego podwórza, przyłączyła się donas Lady, szczekając i biegającw kółko, ciesząc się ze swej nowo od-krytej wolności. Ale z jakiegoś powo-du zamiast rozkoszować się zaintere-sowaniem dołączających do nas dzie-ci, od razu ruszyła w stronę tego je-dynego domu w całej okolicy, w któ-rym nie była mile widziana. Ignoru-jąc nasze wołania, przemknęła w po-przek ulicy, wpadła na podwórkoowej dziwacznej pary starszych ludzii zatrzymała się przed drzwiami wej-ściowymi do ich domu.

Rzuciłam się pędem za Lady, alezaraz się zatrzymałam, widząc, żew drzwiach pojawiła się pani Feld-man z miotłą, którą wymachiwałagroźnie w kierunku naszego psai coś wykrzykiwała. Przez chwilęstałam jak wryta, zaszokowanai przerażona. Lady odsunęła się odrozhisteryzowanej staruszki, pode-szła do mnie i usiadła przy moichnogach. Chwyciłam ją za obrożę.

Co miałam zrobić? Zabrać psaprosto do domu? Przeprosić nasząsąsiadkę, która stała teraz cała roz-trzęsiona na schodach, a łzy pły-nęły jej po policzkach?

Po chwili dołączyli do mnie mójmąż i dzieci; pojawił się też panFeldman, który objął żonę ramie-niem i wprowadził ją z powrotemdo środka. Drzwi zamknęły sięz głuchym łoskotem.

- Co ona krzyczała? - zapytałaprzestraszona Rachael. - Wezwie

Jednym z powodów, dla którego nasza rodzina wyprowadziła się z mieszkania w centrum Chicago do domuna przedmieściach, była nadzieja, że znajdziemy „swojską” okolicę, w której nasze córki będą się dobrze czuły.Dla mnie oznaczało to takie miejsce, gdzie ludzie są kimś więcej niż tylko znanymi skądś twarzami, gdzie ludzieżartują ze sobą, wymieniają przepisy kulinarne i nawzajem opiekują się swoimi dziećmi, uważają na to, co siędzieje w okolicy, i są gotowi pożyczyć sąsiadowi szklankę mąki czy wypić z nim filiżankę herbaty.

Page 12: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

12 Nasza Wspólnota

policję? Odbiorą nam Lady?Spojrzałam na mokrą od łez twarz

córki. Przez moment nie potrafiłamjej nic odpowiedzieć. Wszystko za-czynało się układać w spójną całość,ale chwilę trwało, zanim pojęłam,o co chodzi.

Kiedy byłam mała, moi rodzicerozmawiali w domu w języku jidysz.Słowa, które wykrzykiwała pani Feld-man, nie były w tym języku, ale byłyna tyle podobne, że je zrozumiałam.Krzyczała: „Nigdy więcej, nigdy wię-cej, tylko nie pies!”

Później uspokoiłam dziewczynki, żenie stracimy Lady za tak niewielkieuchybienie. Następnego dnia wypłynę-ła sprawa bardziej pilna.

- Dziewczynki - odezwałam się -pójdziemy do domu państwa Feldma-nów i ich przeprosimy.

- A jeżeli nie będą chcieli z namirozmawiać? - zapytała Anna ze stra-chem w głosie.

- To przynajmniej będą nas słyszeć- odparłam.

Ręka w rękę, cała nasza trójkawspięła się po schodach do drzwi wej-ściowych domu Feldmanów. Rachaelprzycisnęła guzik dzwonka. Kiedy panFeldman otworzył drzwi, natychmiastpożałowałam, że nie przyszło mi dogłowy, żeby zabrać ze sobą jakiś dro-biazg... coś słodkiego, na przykład.Obawiałam się, że kiedy zobaczy, ktoprzyszedł, zamknie drzwi.

Nie zamknął.- Przyszliśmy przeprosić pana

i pańską żonę za to, że dopuściliśmydo tego, że nasz pies tak bardzo jąprzestraszył. Pies wyrwał się namprzez przypadek. To się już na pew-no nie powtórzy.

świeczka, która pali się w ich salo-nie, to żydowska świeczka, zapalanadla uczczenia zmarłych; rozmawiały-śmy o fotografii małej dziewczynki.

Od tamtej pory dzieciom coś sięstało - nie tylko moim dzieciom, alei pozostałym. Wieść rozniosła się pocałej okolicy. Bliźniacy z sąsiedniegodomu zaczęli na zmianę kosić traw-nik Feldmanów. Gazet i poczty już niezostawiano im więcej na chodniku naulicy, lecz ostrożnie wsuwanow drzwi. Ktoś zostawił na ich weran-dzie doniczkę geranium... i pani Feld-man zaczęła wychodzić z domu, żebyje podlewać. Dzieci przejeżdżające narowerach obok jej domu machały doniej, a ona machała im.

Zrobiło się chłodniej i z drzewposypały się liście. Dzieci zaczęłychodzić do szkoły. Pewnego wieczo-ru cała nasza rodzina wyszła na spa-cer z Lady. Ledwie znaleźliśmy się nachodniku przed naszą furtką, zoba-czyliśmy, że pan i pani Feldman rów-nież wychodzą z domu.

Lady warknęła na nich i widzia-łam, że na krótką chwilę zamarli. Alepo chwili uśmiechnęli się do nas, po-machali nam i poszli swoją drogą.Teraz naprawdę byli naszymi sąsia-dami. Czy dotarło to do nas wszyst-kich, czy też nie, nawiązaliśmy z nimiswego rodzaju kontakt, który było wiele ważniejszy od ciasta, mąki czynawet pomachania ręką i uśmiechu.Feldmanowie bowiem wnieśli do na-szej okolicy przeszłość - my zaś z ko-lei pomogliśmy im odnaleźć własnąprzyszłość.

Marsha Arons

Rzeczywiście, za plecami starusz-ka było widać, że dom jest ciemny,tak jak mówiły dzieci sąsiadów;w salonie paliła się mała świeczka,o której opowiadały. Ale dojrzałamrównież coś jeszcze. Ponad świeczką,w małej srebrnej ramce, było starezdjęcie małej dziewczynki.

Gdy skończyłyśmy mówić, panFeldman nie powiedział nic. Z cieniaza jego plecami wyłoniła się jegożona. Spojrzała w dół, na moje dziew-czynki, i uśmiechnęła się.

Kiedy wracałyśmy do domu, wie-działam, co powinnam wyjaśnić moimdzieciom. Usiadłyśmy sobie przy stolew kuchni i opowiedziałam im o Ho-locauście. Powiedziałam, że moimzdaniem nasi sąsiedzi są ludźmi, któ-rzy ocaleli z tego potwornego pogro-mu. To wyjaśniałoby zagadkę ich od-sunięcia się od świata, ubrań, któreprawdopodobnie zakrywały wytatu-owane na ich ciałach numery, i obce-go akcentu. Powiedziałam im, że

Page 13: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 13

Mój mąż i ja uwielbialiśmy naszdom we Włoszech. Wznosił się wy-soko na klifie ponad Portofino; roz-taczał się z niego niesamowity widokna niebieską przystań, otoczoną białąplażą i cyprysami. W naszym raju byłjednak i wąż - ścieżka prowadząca naszczyt zbocza. Władze miejskie niewydały nam pozwolenia na wybudo-wanie w miejscu wąskiego traktu po-rządnej drogi. Jedynym pojazdem zdol-nym do pokonania tego wąskiego szla-ku, z jego serpentynami, stromymipodjazdami i dziurami, był stary ame-rykański jeep, którego kupiliśmyw Genui. Nie było w nim ani resorów,ani hamulców. Kiedy chciało się go za-parkować, trzeba było włączyćwsteczny bieg i podjechać pod ścianę.Ale był to samochód niezniszczalnyi można było na nim polegać w każ-dych warunkach klimatycznych.

Pewnego dnia w lecie 1950 rokunasza sąsiadka, hrabina Margot Be-sozzi, która z konieczności równieżbyła właścicielką jeepa, zadzwoniłado nas i powiedziała, że do miastaprzyjechała jej kuzynka ze swoją to-warzyszką podróży, a jej jeep nawa-lił. Czy mogłabym przywieźć dwiestarsze panie naszym jeepem? Zatrzy-mały się w hotelu Splendido.

- O kogo mam pytać w recepcji? -spytałam.

- O panią Helen Keller.- O kogo?- Panią Helen Keller, K-e-1-1...- Margot, nie mówisz chyba o tej

Helen Keller?!- Ależ, oczywiście - odparła. - To

moja kuzynka. Nie wiedziałaś?Pobiegłam do garażu, wskoczyłam

do jeepa i pospiesznie zjechałam nadół, do miasta.

Gdy miałam dwanaście łat, ojciecdał mi książkę o Helen Keller, napi-saną przez Anne Sullivan, niezwykłąkobietę, którą los wyznaczył na na-uczycielkę tego niewidomego i głu-chego dziecka. Anne Sullivan nauczy-ła je mówić, przemieniając zbunto-waną, nieokrzesaną małą dziewczyn-kę w pełnoprawnego członka społe-czeństwa. Cały czas pamiętam opispierwszych kilku miesięcy fizycznejbatalii z małą Helen i chwilę chwały,

Lunch z Helen Keller

gdy trzymała jej lewą dłoń pod stru-mieniem bieżącej wody z kranu, a nie-widome i do tamtej pory głuchoniemedziecko otworzyło nowy rozdział hi-storii, wydukawszy z siebie dwie zro-zumiałe sylaby:

- Woda.Później czytałam o Helen Keller

w gazetach. Wiedziałam, że nie majuż przy niej Anne Sullivan i wszę-dzie towarzyszy jej inna osoba. Alete kilka minut, których potrzebowa-łam, by zjechać ze wzgórza do mia-sta, to zdecydowanie za mało, żebyoswoić się z myślą, że za chwilę oso-biście spotkam tę legendarną postaćz mojej wczesnej młodości.

Zatrzymałam jeepa na porośnię-tej ścianie i zameldowałam się w ho-telu. Z krzesła na tarasie podniosłasię wysoka, korpulentna, energicznakobieta i podeszła do mnie; przedsta-wiła się jako Polly Thomson, przyja-ciółka Helen Keller. Z sąsiedniegokrzesła powoli podniosła się jej towa-rzyszka i wyciągnęła dłoń. Helen Kel-ler, wówczas ponad siedemdziesięcio-letnia, była drobną kobietą o siwychwłosach, szeroko otwartych niebie-skich oczach i nieśmiałym uśmiechu.

- Dzień dobry - powiedziała wol-no nieco gardłowym głosem.

Uchwyciłam jej dłoń, którą trzy-mała zbyt wysoko, jako że nie wie-działa, z jak wysoką osobą ma doczynienia. Nie mogła uchronić sięprzed tym błędem przy ludziach, któ-rych spotykała po raz pierwszy, aleprzy kolejnych spotkaniach już nigdysię nie myliła. Później, gdy się żegna-łyśmy, zdecydowanie wsunęła swą

dłoń w moją na idealnej wysokości.Bagaż został załadowany za

przednie siedzenia jeepa, ja zaś po-mogłam wesołej pani Thomson usiąśćobok walizek. Portier hotelowy uniósłkruche ciało Helen Keller i usadowiłją obok mnie. Dopiero wówczas do-tarło do mnie, że będzie to przedsię-wzięcie dość ryzykowne. Jeep był sa-mochodem otwartym; nie było w nimniczego, czego można by się porząd-nie przytrzymać. Jak to zrobić, żebyniewidoma i głucha starsza pani niewypadła ze starego gruchota naostrym zakręcie, który trzeba brać nadużym gazie, bo zbocze jest stromei ogólny stan jeepa nie pozwala nawolniejszą jazdę? Obróciłam się kuniej i powiedziałam:

- Pani Keller, muszę panią przy-gotować. Będziemy jechać po bardzostromym zboczu. Czy może się panimocno trzymać tej metalowej rury naprzedniej szybie?

Ale ona dalej wpatrywała sięz oczekiwaniem prosto przed siebie.Za mną usłyszałam spokojny głospani Thomson:

- Ona pani nie słyszy ani nie wi-dzi. Wiem, że z początku ciężko siędo tego przyzwyczaić.

Byłam tak zażenowana, że zaczę-łam się plątać jak idiotka, próbującwytłumaczyć, na czym polega pro-blem. Przez cały ten czas pani Kellerani razu nie obróciła głowy i nie zdra-dzała najmniejszych objawów zdez-orientowania z powodu opóźnienia.Siedziała bez ruchu z delikatnymuśmiechem na ustach i cierpliwie cze-kała. Pani Thomson uklękła na baga-żu i wyciągnęła rękę po jej dłoń. Szyb-kimi ruchami manipulowała palcamiHelen w górę, w dół i na boki, prze-kazując jej w języku migowym to, cowłaśnie powiedziałam.

- Nic nie szkodzi - powiedziałaHelen, śmiejąc się. - Będę się mocnotrzymać.

Zebrałam w sobie odwagę, uchwy-ciłam jej dłonie i umieściłam je nametalowej rurze przed nią.

- Świetnie! - wykrzyknęła rado-śnie, ja zaś uruchomiłam silnik.

Jeep skoczył do przodu i paniThomson zjechała ze swego stanowi-

Page 14: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

14 Nasza Wspólnota

ska na walizkach. Nie mogłam sięzatrzymać, by jej pomóc, z powodustromości zbocza, czekającego nas zachwilę ostrego zakrętu i braku hamul-ców. Z rykiem silnika sunęłyśmyw górę; ani na chwilę nie odrywałamwzroku od wąskiego traktu, a paniThomson nie mogła się podnieść, le-żąc na plecach z bezradnością żuka.

Woziłam w moim jeepie mnóstwopasażerów i wszyscy narzekali nabrak resorów. Wcale im się nie dzi-wię, tym bardziej, że dochodziły dotego wszystkie te kamienie po drodzei dziury, nie wspominając słowemo serpentynach pośród drzewek oliw-kowych, częściowo tylko przysłania-jących prawie pionowy spad, któregowidok poraził niejednego z naszych go-ści. Helen była pierwszą pasażerkązupełnie nieświadomą grożącego namniebezpieczeństwa; cieszyła się jakdziecko z gwałtownych szarpnięć i gdyciskało ją na moje ramię, tylko sięśmiała. Zaczęła śpiewać.

- Ale zabawa! - powtarzała uszczę-śliwiona, skacząc w górę i w dół. -Cudownie! - pokrzykiwała.

Gnając na złamanie karku,przedarłyśmy się obok naszego domu- kątem oka dostrzegłam, jak naszogrodnik, Giuseppe, przeżegnał się,gdy nas zobaczył - i dalej rwałyśmyprzed siebie i jeszcze wyżej. Nie mia-łam pojęcia, co się dzieje z paniąThomson, jako że przerażający ryksilnika jeepa dawno temu zagłuszyłjej bolesne pojękiwania. Ale wiedzia-łam, że Helen ciągle siedzi obok mnie.Fryzura jej się zburzyła i cienkie, siwewłosy zaczęły powiewać wokół jejtwarzy; miała taką uciechę z naszejszalonej jazdy jak małe dziecko nakiwającym się, drewnianym koniu nakaruzeli.

Wreszcie pokonałyśmy ostatni za-kręt pomiędzy dwoma gigantycznymifigowcami i zobaczyłam Margot i jejmęża wyczekujących nas przy bramiewjazdowej. Gospodarze wydobyliHelen z siedzenia jeepa i wyściskali;bagaż rozładowano, a panią Thomsonprzewrócono na brzuch i otrzepanoz kurzu.

Zostałam zaproszona na lunch.Kiedy dwie starsze panie zaprowa-dzono do ich pokojów, gdzie mogłysię trochę odświeżyć, Margot opowie-działa mi o swojej kuzynce i jej życiu.Helen była znana na całym świecie;

wielkie i sławne osobistości w każ-dym cywilizowanym kraju pałały chę-cią poznania jej i uczynienia czegośdla jej sprawy. Głowy państw, na-ukowcy i artyści przepychali się, byletylko móc ją podjąć, ona zaś przemie-rzyła cały świat, by zaspokoić swąpalącą ciekawość.

- Ale nie zapominaj - powiedziałaMargot - że tak naprawdę spostrzegajedynie zmiany zapachu. Czy jestw Nowym Jorku, czy w Indiach, pogrą-żona jest w czarnej, milczącej dziurze.

Ramię w ramię, zupełnie natural-nie, jakby dopiero co zostały przyja-ciółkami, dwie starsze panie przema-szerowały przez ogród na taras, gdziena nie czekaliśmy.

- To musi być wisteria - powiedzia-ła Helen. - I to w wielkich ilościach.Rozpoznaję jej zapach.Podeszłam dopnącza i narwałam duży pęk kwiatów,które otaczały taras; położyłam go jejna kolanach.

- Wiedziałam! - wykrzyknęłaszczęśliwa, gdy ich dotknęła.

Oczywiście, dykcja Helen nie byłazupełnie normalna. Mówiła, zacina-jąc się, jak osoba po wylewie, spółgło-ski zaś wymawiała powoli i z dużymwysiłkiem. Zwróciła się do mnie, pa-trząc prosto na mnie, wyczuła bowiem,gdzie siedzę.

- Wie pani, jesteśmy w drodze doFlorencji, gdzie chcemy zobaczyćDawida Michała Anioła. Jestem takapodekscytowana; zawsze chciałam gozobaczyć.

Nie wiedząc, co powiedzieć, spoj-rzałam na panią Thomson, która kiw-nęła głową potakująco.

- To prawda - odezwała się. - Rządwłoski kazał ustawić rusztowanienaokoło postumentu, żeby Helen mo-gła po nim chodzić i dotykać rzeźby.To właśnie nazywa „widzeniem”.Często chodzimy do teatru w NowymJorku; mówię jej, co się dzieje na sce-nie, i opisuję aktorów. Czasem idzie-my też za kulisy, żeby mogła „zoba-czyć” dekoracje i aktorów. Potem mapoczucie, że nie uroniła niczegoz całego przedstawienia.

Przez cały czas, gdy rozmawiali-śmy, Helen siedziała i czekała. Odczasu do czasu, kiedy nasza rozmo-wa robiła się zbyt długa, widziałam,jak jej palce chwytają dłoń przyjaciół-ki - zawsze pytająco, nigdy w znie-cierpliwieniu.

Lunch podano na tarasie. Helenpoprowadzono do jej fotela i obser-wowałam, jak „ogląda” otoczenieswego siedziska. Z szybkością błyska-wicy dłonie jej ślizgały się po leżących nastole przedmiotach - talerzach, kielisz-kach, sztućcach - zapamiętując ich poło-żenie. Ani razu w czasie całego posiłkunie widziałam, żeby niezdarnie czegośszukała; wyciągała dłoń jakby od niechce-nia i bez wahania, jak my wszyscy.

Po lunchu pozostaliśmy na ocienio-nym tarasie, otoczonym płożącymi sięgałęziami wisterii niczym grubą, fioł-koworóżową kurtyną; w dole błyszczą-ce słońce odbijało się w tafli wody.Helen siedziała tak, jak zwykle, z lekkouniesioną głową, jakby się czemuśprzysłuchiwała, i szeroko rozwartymi,niewidzącymi niebieskimi oczyma.Chociaż była już staruszką, jej twarzmiała w sobie coś ze sztubackiej nie-winności. Bez względu na to, jakichcierpień musiała niegdyś doświadczyć- które, o ile mi wiadomo, nadal ją prze-śladowały - jej twarz nie zdradzała naj-mniejszego ich śladu. Była to twarz jak-by święta.

Zapytałam za pośrednictwem jejprzyjaciółki, co jeszcze chciałaby zo-baczyć we Włoszech. Powoli przed-stawiła mi plan swej włoskiej podróży- wymieniła miejsca, które chciałabyzobaczyć, i ludzi, których ma nadziejęspotkać. Niewiarygodne, ale mówiłacałkiem dobrze po francusku i potra-fiła się porozumiewać również w ję-zyku niemieckim i włoskim. Rzeźbabyła oczywiście jej ulubioną formąsztuki, ponieważ mogła jej dotknąći samodzielnie doświadczyć.

- Ciągle jest jeszcze tyle rzeczy,które chciałabym zobaczyć - powie-działa - tyle rzeczy, których chciała-bym się nauczyć. A śmierć czai się tużza rogiem. I bynajmniej wcale mnie tonie martwi. Przeciwnie.

- Czy wierzy pani w życie pośmierci? - zapytałam.

- Ależ oczywiście - odparła dobit-nie. - To nic innego, jak przejście z jed-nego pokoju do drugiego.

Siedzieliśmy w milczeniu.Wtem Helen znów się odezwała.

Powoli i bardzo wyraźnie powiedzia-ła:

- Ale wie pani, dla mnie to pewnaróżnica. Bo w tym drugim pokojudane mi będzie widzieć.

Lilii Palmer

Page 15: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 15

OTWARTE SERCE,OTWARTY DOMJoanna Jugan urodziła się

na zachodzie Francji podczasburzliwych lat rewolucji fran-cuskiej. Wychowana przez głę-boko wierzących rodziców,wyrosła na pobożną kobietę,która odkryła w sobie powoła-nie do służby najbiedniejszym.Przez całe lata pracowała jakosłużąca, w wolnym czasie an-gażując się w różnoraką dzia-łalność charytatywną. Wierzy-ła jednak, że Bóg ma dla niejszczególną misję - „dzieło, któ-re dopiero trzeba założyć”.

Zimą 1839 roku Joannaprzyprowadziła do domu nie-widomą, pozbawioną środkówdo życia staruszkę i wzięła jąpod opiekę. Wkrótce pojawilisię kolejni opuszczeni ludzie,niektórzy bliscy śmierci - tak wielu,że Joanna zaczęła sypiać na strychu.Dołączyło też do niej kilka młodychkobiet, które pomagały jej kąpać, po-cieszać i karmić rosnącą liczbę loka-torów.

Joanna i jej pomocnice prowadzi-ły głębokie życie duchowe i miałypoczucie, że Bóg powołuje je dowspólnej misji. Po pewnym czasiebiskup uznał je za nową wspólnotęzakonną i przydzielił im jako opieku-na duchowego szanowanego kapłana,ks. Augusta Le Pailleura.

Przełożoną została naturalnie wy-brana Joanna.

Prawie pięćdziesięcioletnia wów-czas Joanna stanęła na czele dzieła,do którego przygotowywała się przezkilkadziesiąt lat.

MILCZĄCA ŚWIĘTAPokorne świadectwo s. Joanny Jugan

11 października 2009 roku papież Benedykt kanonizował XIX-wieczną francuską zakonnicę, Joannę (Jeanie)Jugan. Na początku zupełnie nie zwróciłem na to uwagi. Na portalu informacyjnym przeczytałem o kanonizacjio. Damiana z Molokai, pomijając wiadomości o drugiej nowej świętej.

Rok później zaprzyjaźniona teolog powiedziała mi, że jednym z największych znanych jej przykładów poko-ry i świętości jest s. Joanna Jugan. Jeśli więc jeszcze nie czytałem jej biografii, powinienem zrobić to jak naj-szybciej. Kiedy dzieliła się wrażeniami, jakie wywarła na niej historia tej Świętej, w jej głosie brzmiały takieemocje, że natychmiast zamówiłem poleconą przez nią książkę.

„MOI UBODZY SĄ GŁODNI”Małe Siostry Ubogich, jak zaczę-

to nazywać wspólnotę, rozrastały sięszybko i ostatecznie przeprowadziłysię do obszerniejszego budynku, abymóc przyjąć większą liczbę pensjo-nariuszy. Dysponowały bardzoskromnym funduszem, toteż s. Joan-na chodziła od drzwi do drzwi, kwe-stując na ubogich. Często widywanoją na drogach, zbierającą ofiarowanąprzez ludzi żywność, ubrania, arty-kuły gospodarstwa domowego, a nie-kiedy drobne sumy pieniędzy.

O zdolnościach s. Joanny w kwe-stowaniu krążyły liczne historie. Pe-wien odwiedzony przez nią zamożnymężczyzna złożył ofiarę, kiedy jed-nak nazajutrz pojawiła się ponownie,wpadł w złość. Siostra odpowiedzia-ła mu z uśmiechem: „Ale, widzi pan,moi ubodzy wczoraj byli głodni i dzi-

siaj też są głodni. I jutro teżbędą głodni”. Mężczyzna wspo-mógł ją znowu i obiecał czynićto systematycznie. Jak napisałjeden z biografów s. Joanny: „Itak, z uśmiechem zachęcała bo-gatych do zastanowienia się nadżyciem i uświadomienia sobieswojej odpowiedzialności za in-nych”.

S. Joanna była zdania, że jejkwesty wyświadczają dobrorównież tym, których prosio wsparcie - dając im szansęzbawienia dzięki wypełnieniunakazu Ewangelii. Z jej punktuwidzenia udzielali oni pomocysamemu Jezusowi: „Wszystko,co uczyniliście jednemu z tychbraci moich najmniejszych,Mnieście uczynili” (Mt 25,40).

CZY MILCZENIEJEST SŁUSZNE?Do tego momentu przykład s. Jo-

anny przemawiał do mnie zarówno napoziomie mojego życia osobistego,jak i pracy jako dyrektora dużej or-ganizacji charytatywnej. Następniejednak jej historia przybrała obrót,który wprawił mnie w zakłopotanie.

Miało to miejsce w 1843 roku, gdytowarzyszki s. Joanny po raz kolejnywybrały ją na przełożoną. Tym razemjednak ich opiekun duchowy, ks. LePailleur, anulował wybory i w miej-sce s. Joanny mianował przełożonąnajmłodszą, zaledwie dwudziesto-dwuletnią siostrę. W ciągu kolejnychdziesięciu lat ksiądz przeredagowałcałą historię rozwijającego się zgro-madzenia, uznając się za jego zało-życiela. Zabronił s. Joannie kwesto-wania i posłał ją na przedwczesną

Page 16: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

16 Nasza Wspólnota

emeryturę do nowego domu macierzy-stego, z dala od jej przyjaciółek i zwo-lenniczek.

S. Joanna przyjęła tę sytuację bezprotestów i rozgoryczenia, a następ-nie przeżyła w zapomnieniu jeszczedwadzieścia siedem lat. Kiedy zmar-ła w wieku lat osiemdziesięciu sze-ściu, napis na jej nagrobku identyfi-kował ją jedynie jako jedną z pierw-szych członkiń zgromadzenia: „Trze-cia Siostra”. W tym czasie żadnaz sióstr nie znała już prawdziwej toż-samości radosnej zakonnicy w pode-szłym wieku, która pracowaław kuchni i często z miłością udziela-ła innym trafnych rad.

Moja przyjaciółka miała rację.S. Joanna okazała się niewiarygod-nym przykładem pokory. Ja jednakzadałem sobie pytanie, dlaczego niesprzeciwiła się tej potwornej niespra-wiedliwości. Z pewnością nie ze stra-chu przed konfrontacją - podczaskwestowania na ubogich była nieulę-kła. Pewnego razu, spoliczkowanaprzez rozdrażnionego mężczyznę,odparła spokojnie: „Dziękuję panu.To było dla mnie. Teraz proszę daćmi coś dla moich biednych”. I otrzy-mała ofiarę. Nie, Joanna nie była po-pychadłem.

Sądziłem więc, że milczenie i brakreakcji s. Joanny wynikały z bierno-ści narzuconej jej przez klerykalnydespotyzm, co z pewnością nie jestdobrym wzorcem na dzisiejsze cza-sy. Czy nie jesteśmy wezwani dozwalczania niesprawiedliwości? Doproroczego występowania przeciwkokrzywdzie? Jak s. Joanna mogła przy-jąć to, co ją spotkało, i żyć dalejw miłości i radości?

DLA WIĘKSZEGODOBRAKiedy o tym myślałem, zaświtało

mi wreszcie, że s. Joanna podeszła doswojej sytuacji z realizmem. Szanowa-ny kapłan usunął ją ze stanowiska -skarżenie się jemu samemu czy bisku-powi wywołałoby jedynie konflikti wystawiło na szwank przyszłośćzgromadzenia. Joanna uznała, że przy-jęcie tej decyzji przyniesie największąkorzyść wspólnocie i jej misji wobecubogich. Tak też się stało. W chwiliśmierci s, Joanny zgromadzenie Ma-łych Sióstr Ubogich liczyło 2400 sióstrpracujących w pięciu krajach.

A sama Joanna? Całym sercempragnęła służyć biednym z miłości doBoga. Czy mogłaby to robić jakoMała Siostra Ubogich, gdyby popa-dła w konflikt z duchowym opieku-nem zgromadzenia? Z pewnością nie.W jej czasach od zakonnic oczekiwa-no całkowitego posłuszeństwa pole-ceniom przełożonego. Jakikolwiekprotest zostałby wykorzystany jakodowód, że s. Joanna nie jest w staniedochować ślubu posłuszeństwa. Zo-stałaby usunięta ze zgromadzenia, niemogąc już w żaden sposób być muużyteczną.

Natomiast prowadząc życie ukry-te w zgromadzeniu, s. Joanna wnio-sła we wspólnotę ogromny wkład.Często widziano ją modlącą sięw kaplicy, w czym bez wątpienia leżałsekret dynamicznego rozwoju zgro-madzenia. Choć nie mogła już byćprzełożoną, cieszyła się tymi możli-wościami, które wciąż miała. Podczaswykonywania swoich skromnych za-jęć w kuchni mogła umacniać i wspie-rać radą młode siostry równie dobrze,jak gdyby była ich przełożoną lub mi-strzynią nowicjatu.

Zapamiętały też i przekazywałyjedna drugiej często powtarzane przeznią zdania, które choć proste, miałymoc oddziaływania, gdyż płynęłyz doświadczenia:

„Moje małe, nigdy nie zapominaj-cie, że ubodzy są naszym Panem.Troszcząc się o ubogich, powtarzaj-cie sobie: To dla mojego Jezusa coza wielka łaska!”.

„Nie odmawiajcie Bogu niczego...Czyńmy wszystko z miłości”.

„Co za szczęście być Małą SiostrąUbogich!”.

Joanna już nigdy nie wyszła kwe-stować, ale zachęcała młode siostrydo podejmowania się tego - a takżedo przyjmowania odrzucenia, nieroz-łącznie związanego z żebraniem, jakodrogi do pokory i świętości. Wpajałaim duchowość kwestowania: „Kiedyspotykamy się z nieprzyjaznym przy-jęciem - mawiała - jest w tym dla nasdobro i coś, co możemy ofiarowaćBogu”. Po dziś dzień Małe SiostryUbogich raz w miesiącu chodzą pokweście od drzwi do drzwi.

Ze względu na swoją wspólnotę i jej misję s. Joanna bez gniewu i ura-zy zgodziła się zostać poniżona, zdys-kredytowana i zapomniana. JednakBóg nie pozwolił jej odejść w niepa-mięć. Dziesięć lat po jej śmierci prze-łożona generalna zgromadzenia usły-szała historie krążące wśród miejsco-wej ludności i zwróciła się do Waty-kanu z prośbą o zbadanie sprawy.Oszustwo ks. Le Pailleura zostałozdemaskowane i resztę życia spędziłon na pokucie za swoje grzechy.

BOHATERKA WIARYW świetle tego wszystkiego prze-

stałem patrzeć na s. Joannę jak nabierną ofiarę. Przypominała mi bar-dziej starożytnych męczenników śpie-wających hymny pochwalne na cześćBoga, gdy prowadzono ich na śmierćw Koloseum. Choć nie groziła jej eg-zekucja, to przecież musiała przyjąćśmierć wszystkich swoich aspiracji.Jej miłość i radość stały się dla mnieznakiem siły i męstwa, a nie uniżo-nym uśmiechem słabej, bezradnejkobiety.

Dziś Joanna jest bliska memu ser-cu jako wzór prawdziwego heroizmu.To nie obyczaj czy lęk przed konflik-tem wyznaczyły jej życiową drogę,lecz moc, mądrość, a nade wszystkomiłość. Teraz mogłem już ją podzi-wiać oraz pokornie naśladować.

Oby św. Joanna Jugan stała sięwzorem dla nas oraz dla przyszłychpokoleń chrześcijan!

Jim Cavanir

Page 17: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 17

Alek był człowiekiem praktycz-nym i podczas naszej sześcioletniejznajomości jego czyny i gesty wciążprzywodziły mi na myśl miłość i wier-ność Boga. Pomógł mi kupić mójpierwszy samochód - i zmienił mi olej.Można było na nim polegać, gdy trze-ba było posprzątać po imprezie lubnaprawić czyjś sprzęt elektroniczny.Kiedy pojawiał się jakiś problem, zja-wiał się również Alek. Poza tym, na-sza przyjaźń nie wymagała żadnegowysiłku. Zaśmiewaliśmy się do łez,graliśmy w różne gry,opowiadaliśmy sobiedowcipy, których nie ro-zumiał nikt oprócz nasdwojga.

Ta niewymuszonaswoboda przeniosła się nanasze małżeństwo. Kiedypojawiły się dzieci, Alekstał się wspaniałym oj-cem, który podnosił naszemaleństwa pod sufit, nu-cąc piosenkę z „Superma-na”, opowiadał im stare dowcipy,żeby je rozśmieszyć, okazywał immiłość, współczucie i zrozumienie.Ponieważ w pierwszych sześciu la-tach małżeństwa urodziła nam sięczwórka dzieci, życie nie było sie-lanką.

Jednak zdecydowanie czuliśmy, żespotyka nas dobra, a nie zła dola.

MĄŻ, JAKIEGONIE ZNAŁAM5 stycznia 2011 roku nasza sytu-

acja małżeńska przechyliła się na stro-nę niedoli. Alek przeszedł rozległyzator, który pozbawił czucia i rucho-mości całą lewą stronę jego ciała.Miał zaledwie trzydzieści siedem lat.To, że nie spodziewaliśmy się czegośtakiego, to za mało powiedziane - byłoto dla nas jak uderzenie obuchem.

W dzieciństwie Alek przeszedł ra-

W dobrej i złej woliZator zmienił nasze małżeństwo – ale nie do końca

dioterapię z powodu nieoperowalne-go guza mózgu. Nie wiedział, że wwyniku radioterapii jego naczyniakrwionośne przedwcześnie się posta-rzały. W wyniku zatoru naczynia teobumarły, a część mózgu i ciała mo-jego męża obumarła wraz z nimi.

Był to zaledwie początek całej se-rii problemów, z których każdy wy-dawał nam się małą śmiercią. Alekwrócił do domu po sześciu tygodniachpobytu w szpitalu. Aby chodzić, po-trzebował szyny ortopedycznej obej-

mującej całą nogę, laski i gorsetu or-topedycznego. Nie władał lewą ręką.Pocieszałam się myślą, że wewnątrzjest wciąż tym samym moim Alkiem.Mój uroczy, dowcipny i współczują-cy mąż wciąż był żywy i to liczyłosię dla mnie najbardziej. Z czasem jed-nak zaczęłam dostrzegać, że zmianadotknęła także jego wnętrza.

Alek cierpiał na chroniczne zmę-czenie mózgu, co zmuszało go do co-dziennych długich drzemek. Częstoczuł się zdezorientowany, a jego pa-mięć krótkoterminowa ulegała zabu-rzeniu. Najtrudniejszy dla mnie byłjednak spadek jego możliwości emo-cjonalnych. Nie tylko nasza bliskośćfizyczna, ale także emocjonalna stra-ciła swoją głębię. Wyglądało na to,że intymność, jaką do tej pory dzieli-łam wyłącznie z Alkiem, moim życio-wym partnerem, odeszła bezpowrot-nie.

„NA TO SIĘNIE UMAWIAŁAM!”Na krótko przed chorobą Alka, po

dziesięciu latach siedzenia w domuz dziećmi, podjęłam na nowo pracęw pełnym wymiarze godzin. Teraz na-gle zostałam jedynym żywicielem ro-dziny, matką samotnie wychowującądzieci i opiekunką niepełnosprawnegomęża. Miałam poczucie, że podejmujęwszystkie decyzje i kieruję rodziną bezżadnego wsparcia ze strony męża. Przytakim osłabieniu naszej wzajemnej ko-

munikacji i bliskości czu-łam, że nasze małżeństwojest w takim stanie jak ob-umarła część mózgu mo-jego męża.

Chociaż żadne z nasnie zamierzało dawać zawygraną, czuliśmy sięjak sparaliżowani w na-szych wzajemnych kon-taktach. Oboje widzieli-śmy, że coś jest nie tak,

ale nie mieliśmy pojęcia, co z tym zro-bić. Byłam wściekła na Boga i po-wtarzałam Mu, że tego już naprawdęza wiele. Pewnego razu w konfesjo-nale pożaliłam się księdzu: „Ojcze, nato się nie umawiałam!”. Jednak w rze-czywistości umawiałam się także nato, gdy wraz z Alkiem stanęliśmy przyołtarzu. Teraz musieliśmy się nauczyćżyć przysięgą małżeńską w nowej,zmienionej sytuacji.

Inspiracją stał się dla mnie wersetbiblijny: „Odstąpiłeś od twej pierwot-nej miłości. Pamiętaj więc, skąd spa-dłeś, i nawróć się, i pierwsze czynypodejmij!” (Ap 2,4-5). Kontekst tegowersetu był inny, ale główny sensodnosił się także do mojej sytuacji.Wspominając, jak zakochaliśmy sięw sobie nawzajem, zaczęliśmy wra-cać do naszych pierwotnych czynów.Wciąż mogliśmy wyrażać wzajemnąmiłość w drobiazgach, jak pisanie bi-

W walentynki 1996 roku zamknęłam ośrodek opieki dziennej, w którym pracowałam, i wyszłam na zewnątrz,w przepiękną zimową noc rozjaśnioną spadającym wielkimi, miękkimi płatkami śniegu. Na przedniej szybie podwycieraczką zobaczyłam zatknięty kwiatek. Otrząsając go ze śniegu, znalazłam bilecik od mojego przyjacielaAlka, który zapraszał mnie na lody. Nie był to może wielki gest w hollywoodzkim stylu, ale ja odebrałam go jakowyraźny znak, że nasza relacja zmienia charakter.

Page 18: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

18 Nasza Wspólnota

lecików czy umawianie się na randki- tak jak robiliśmy to kiedyś.

PRZYWRÓCONABLISKOŚĆWkrótce zaczęłam zauważać, że

Bóg wciąż jest obecny w naszymmałżeństwie. Na przykład Alek choć-by był najbardziej zmęczony, nieopuszczał codziennej modlitwy i czę-sto zaznaczał, że modli się także zamnie. Uświadomiłam sobie, że mójmąż dalej jest dla mnie znakiem miło-ści i wierności Boga, tylko inaczej niżdotąd.

Inne doświadczenie przypomnia-ło mi moment, w którym Alek - byłoto w Niedzielę Wielkanocną 1996roku - po raz pierwszy wziął mnie zarękę. Ten prosty gest miał w sobie wte-dy tyle znaczenia. Niedawno na wy-cieczce rodzinnej prowadząc samochódwsunęłam rękę w jego sparaliżowanądłoń i poczułam, jak ona coraz bardziej

zaciska się na mojej! Zapytałam: „Alek,czy ty uścisnąłeś moją dłoń?”. Odparł,że tak, zdołał mnie lekko uścisnąć. By-łam wzruszona, że Bóg pozwolił namjeszcze raz przeżyć wzajemną bliskośćw tym prostym geście.

Jednak przywracanie bliskości tojeszcze nie wszystko. Alek przyzna-je, że jest mu trudno wrócić na tenstopień zażyłości emocjonalnej, któ-rym cieszyliśmy się kiedyś. Chcę, abymówił mi, że wciąż jestem dla niegoważna, ale jemu trudno jest wznieśćsię na taki poziom abstrakcji. Zauwa-żyłam jednak, że Alek często dzięku-je mi za drobne rzeczy. „Dziękuję ciza to, że włożyłaś mi leki do pudeł-ka... za to, że ugotowałaś obiad”.

Rozumiem, że z jego strony jestto nie tylko zauważenie tych drobia-zgów. Jest to jego sposób powiedze-nia mi: „Doceniam to, co robisz,Wciąż cię kocham. Wciąż cię potrze-buję”.

MIŁOŚĆ NIGDYNIE ZAWODZIZ czasem zauważyłam również, że

nie straciliśmy naszego poczucia hu-moru i swobodnego śmiechu. Choćczasami czujemy się zniechęceni czysmutni, wciąż chętnie żartujemy i oglą-damy wspólnie zabawne filmy - tak jakto robiliśmy „na początku”. Wciąż wy-chodzimy do naszej ulubionej restau-racji. Alek wciąż pamięta o zmianieoleju i zawsze wie, kiedy potrzebna jestmi tabliczka czekolady, a kiedy jedno-ręki uścisk.Mój mąż przeżył zator, alewciąż mnie kocha. Ja także go kocham.Nasze małżeństwo nie rozpada się.Żyjemy w nim tak, jak przyrzekliśmyto sobie w dzień naszego ślubu. Bógjest z nami i pomaga nam budować namocnym fundamencie przyjaźni, któ-ra zaczęła się ponad dwadzieścia lattemu. Oparci na Nim, żyjemy nasząprzysięgą małżeńską w dobrej i złejdoli.

Jennifer Yarrington

Śmiech ŁazarzaZe wszystkich postaci, jakie znam,

największe wrażenie robi na mnieŁazarz. Tak, ten Łazarz z Ewangelii,którego wskrzesił Jezus. Wiele razy za-stanawiałem się, jak wyglądało jego życiepo zmartwychwstaniu, co myślał o tych,wśród których żył, czym było dla niegoto drugie życie, które otrzymał w pre-zencie. Chciałbym wiedzieć, co czuł wi-dząc znów słońce, czując zapach róż,podnosząc - być może drżącą ręką - łyżkędo ust, być może zastanawiając się, czyto drugie życie nie jest snem albo raczejczy nie było snem to wcześniejsze. Czyteraz bardziej mu smakował sok z po-marańczy? Czy czas płynął dla niegoteraz szybciej i gwałtowniej, czy wręczprzeciwnie, majestatycznie i powoli?

Nie wiem. Ale jednego jestem pe-wien: odtąd jego życie musiało byćinne - wszystko zyskiwało sens, bobyło widziane w świetle doświadcze-nia śmierci. A może żył w obawieprzed drugą śmiercią, tym razem nie-uchronną? Czy go przerażała? Czyraczej jej pragnął, bo oznaczała od-poczynek i spokój?

Jose Luis Martin Descalzo

Dlaczego warto kochaćEugene O'Neill, który jak wielu

innych pisarzy czerpał z życia tegozmarłego - zmartwychwstałego, wło-żył w jego usta straszny i pełen współ-czucia śmiech, kiedy Łazarz, już nie-śmiertelny, a co najmniej półśmiertel-ny, zwracał się do swoich biednychwspółziomków, którzy nie „widzieli”,wykrzykując: „Oto wasz dramat. Za-pominacie! Zapominacie o Bogu, któ-ry w was jest! Chcecie zapomnieć!Pamięć wiązałaby się z najwyższymobowiązkiem życia jako synowieBoży... szlachetnie, dumnie, z uśmie-chem. To byłoby dla was nadto chwa-lebne zwycięstwo, nadto straszna sa-motność! Łatwiej zapomnieć, być tyl-ko człowiekiem, synem kobiety; ukryćsię przed życiem na jej piersi, wypła-kać swój strach na jej pogodzonym zlosem sercu i znaleźć pociechę w jejrezygnacji. Żyć zaprzeczając życiu!”

Setki razy przeczytałem te słowa,smakując je, rozmyślając nad każdymz osobna, bo niewiele czytałem rów-nie prawdziwych. To racja: być możemiłosierny Bóg dał nam morfinę za-pomnienia, abyśmy nie musieli iśćprzez życie odkrywając na każdym

kroku przepaści, na skraju którychżyjemy, co ryzykujemy, jeśli straci-my Boga, którego nosimy w sobiezwiązawszy Mu ręce. Człowiek, każ-dy człowiek żyje przesypiając dziewięćgodzin na dziesięć. Zamyka się w swo-jej niedoskonałości. Żyje tak, jakby cza-su mu zbywało i jak gdyby zmarnotra-wione przez niego godziny można byłoodrobić nazajutrz.

Żyć naprawdę jak ludzie, jakimi je-steśmy, jak synowie Boży, jakimi jeste-śmy, to byłoby tak, jak gdyby dwanaściekoni ciągnęło naszą duszę nie pozwala-jąc nam uprawiać ulubionego sportu: po-obiedniej drzemki, spoczywania na po-duszce uciekającego czasu.

Tak, każda martwa godzina to wła-snoręczne zakopywanie się w grobie. Tak,tak, tańczmy, włączmy telewizor, „zabij-my” ten wieczór. Przeżyć go naprawdębyłoby zbyt męczące. I w ten sposób za-bijamy życie po kawałku, stając się nieludźmi, lecz ludzkimi kikutami nie dopary. „Zmarł przedwcześnie” - mówimyo tych, którzy umierają za młodu. A któżnie umiera przeżywszy co najwyżej ćwierćsamego siebie?

Page 19: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 19

Z okazji celebrowania dnia tzw. „Walentynek” życzymy pięknej i prawdziwej miło-ści, dedykując:

Hymn o miłości – św. Pawła ApostołaTa napisana przez św. Pawła Apostoła pieśń, to jeden z najpiękniejszych tekstów o miłości w całej literaturze

światowej. Definicja miłości stworzona przez apostoła stanowi jeden z najbardziej znanych fragmentów Pisma Świę-tego, czytany podczas zawierania związku małżeńskiego w kościołach większości chrześcijańskich wyznań.

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbałbrzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i miał tak wielkąwiarę, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic minie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.

Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi sięgniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.

Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie usta-je, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, choć zniknie dar języków i choć wiedzy [już] nie stanie.

Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonazłe, zniknie to, cojest tylko częściowe.

Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko.Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz.Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich [jednak] jest miłość.

POPOŁUDNIE

Są dni bez słońcaI noce bez gwiazd,Jest miłość gorącaCo wiecznie trwa.

Są kwiaty bez woniI ptaki bez gniazd,Jest miłość, co tonieI znika jej ślad.

Są ranki bez rosy,Wieczory bez ciszy,Jest miłość, co prosiI wzgardy nie słyszy.

Są słowa, co raniąOd czynów subtelniej,Jest miłość, że przez niąI śmierć sama blednie.

Są serca wygasłe,Porywy, wzruszenia,Jest miłość, co zawszeChce spełniać życzenia.

Są dni ostatnie,Kres życia i zdarzeń,Jest miłość, co zacznieNa nowo się żarzyć!

Stanisław J.KowalskiZe zbiorku: „Rozrzewnienie”,

Iwonicz 2000, s.21

Współczesne wiersze Rodaków Iwonicza

KOCHAĆ

Kochanej ŻonieKochać to znaczy być razemMówić tą samą mowąMyśleć tą samą myśląI rzucać wspólny cień

Kochać to dzielić na dwojeJabłko zerwane w ogrodzieNiepewność jutra łyk szczęściaŁzę przełamaną na pół

Kochać to być nieśmiertelnymTo słowo ryte w kamieniuRodzić się przeżyć życieŻyć dalej ponad śmierć

Kochać to coś poza słowemCo trwaniu wytrwać pozwalaBez czego człowiek nie - CzłowiekBez czego bóg to nie - Bóg

Mirosław Welz Ze zbiorku: „Bieszczady poezja i bluez”,

Bieszczady 2015, s.28

Page 20: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

20 Nasza Wspólnota

RYMANÓW

W 1872 r. dobra rymanowskienabyli Anna i Stanisław hrabiowiePotoccy. Było to znane małżeństwoszczerych społeczników, którzy swo-je życiowe postawy wiązali z patrio-tyzmem i chrześcijańską pobożnością.Kiedy po raz pierwszy wjeżdżali doRymanowa, na widok miejscowegowzgórza naznaczonego krzyżem, któ-re rymanowianie nazywali kalwarią,uczynili ślub, że za błogosławieństwoBoże na nowym miejscu, postawią natym wzgórzu Drogę Krzyżową takpiękną, na jaką tylko potrafią się zdo-być. Swoje wotum zaczęli realizowaćna kilometrowym stoku kalwaryj-skim. Każda stacja Męki Pańskiejbyła murowaną z cegły i osadzoną nakamiennym cokole kapliczką, zwień-czoną małym krzyżem. We wnękachznajdowały się tablice z terakoty, zesceną danej stacji. Tablice wykonanow Monachium w 1876 r. Pierwszastacja sąsiadowała z obejściem ko-ścielno-cmentarnym, ostatnia zaśz kapliczką wzgórza kalwaryjskiego,zamienioną na grób Pana Jezusa.

MAŁE KALWARIE PODKARPACIAW Wielkim Poście, nasze oczy częściej niż zwykle kierują się w stronę Krzyża, zaś wyobraźnia chrześci-

jańska próbuje go lokalizować na jerozolimskiej Kalwarii. Marzeniem wielu było i jest stanąć na tym uświęco-nym przez zbawczą ofiarę Jezusa Chrystusa miejscu, materialnie dotknąć tej świętej ziemi, by duchowo ukorzyćswą grzeszność wobec ogromu Bożej miłości, wzmocnić swoją wiarę i znaleźć się w zasięgu Pańskiego Zmar-twychwstania. W dawnych czasach tylko wyjątkowi pielgrzymi docierali do Ziemi Świętej. Przeszkodą byłyzmieniające się uwarunkowania geopolityczne minionych wieków, ograniczone możliwości komunikacyjnei materialne. Najczęściej na pielgrzymie szlaki wybierali się możni tego świata, albo prawdziwi pielgrzymi, dlaktórych środkiem lokomocji były własne nogi, a pożywieniem kęs chleba zarobiony po drodze. Nic więc dziwne-go, że w życiorysach niektórych świętych i pokutników podkreśla się fakt odbycia tak trudnej, wręcz niebez-piecznej drogi.

Na tle powyższych trudności w dotarciu do Ziemi Świętej, od XV wieku, szczególnie w czasach reformacji,zaczęto zakładać lokalne kalwarie w krajach chrześcijańskich. Były to miejsca wybrane w odpowiednio ukształtowa-nym terenie, oznaczone obiektami sakralnymi (kościółki, kaplice, krzyże), odtwarzające symbolicznie miejsca z ZiemiŚwiętej, a szczególnie położenie Jerozolimy z Górą Kalwarią. W Polsce najsłynniejsza jest Kalwaria Zebrzydowskapod Krakowem – miejsce szczególnie bliskie sercu św. Jana Pawła II. Na terenie archidiecezji przemyskiej, znanatakże poza jej granicami, usytuowana jest Kalwaria Pacławska koło Przemyśla. Obie zostały założone w XVII wieku,przez możnych właścicieli tych ziem.

W naszych czasach zmieniły się warunki ludzkiego życia, komunikowania i przemieszczania. Dotarcie prze-ciętnego człowieka do Ziemi Świętej pozostało w dalszym ciągu sprawą nieosiągalną, choćby ze względów material-nych. Duchowe „zapotrzebowanie” na lokalne kalwarie pozostaje wciąż aktualne, a nawet idzie w kierunku nowychsakralnych rozwiązań. Są nimi Drogi Krzyżowe, których poszczególne stacje, nieraz monumentalnych rozmiarów,rozmieszczane bywają w sąsiedztwie parafialnej świątyni na przestrzeni paru kilometrów, często na zboczu wzniesie-nia, na jerozolimskie podobieństwo. Takie małe kalwarie lokalne spotykamy coraz częściej na podkarpackiej ziemi.

W czasie II wojny światowej spaliłasię kaplica grobowa, a ze stacji DrogiKrzyżowej ocalały zaledwie dwie.Kalwaria Rymanowska praktycznieprzestała istnieć.

Dopiero w 1982 r., z inicjatywyrymanowskiego proboszcza, ks. Fran-ciszka Mroza, zrodziła się myśl od-budowania kalwarii. Sukcesywnie,systemem gospodarczym, odbudowy-wano poszczególne kapliczki stacyj-ne. Brakujące płaskorzeźby z terako-ty zastąpiono drewnianymi płasko-rzeźbami. Na szczycie wzgórza wy-budowano obszerną kaplicę BożegoGrobu i Pańskiego Zmartwychwsta-nia. Przed kaplicą usytuowano kilku-metrowej wysokości krzyż, z pięknąfigurą pasyjną Pana Jezusa. Obokkrzyża stoją prawie naturalnej wiel-kości figury Matki Bożej Bolesneji św. Jana. Całe obejście jest dostoso-wane do odprawiania NajświętszejOfiary oraz innych nabożeństw. Spodkaplicy, w kierunku północno-wschodnim rozciąga się wspaniałapanorama, obejmująca Kotlinę Kro-śnieńską i część Pogórza Dynowskie-go. W całości jest to miejsce szcze-

gólne, sprzyjające refleksji i modli-twie. W ostatnich latach Kalwaria Ry-manowska nawiedzana jest przezmłodzieżowe grupy oazowe oraz innewspólnoty modlitewne. Warto pamię-tać, że obok szacownej Kalwarii Pa-cławskiej, mamy również Kalwarięw Rymanowie. Łatwo ją zlokalizowaćpo prawej stronie, gdy wjeżdża się domiasta od Krosna.

JAŚLISKA

Mała kalwaria w Jaśliskach usy-tuowana została na szlaku łączącymmiejscowe sanktuarium Matki BożejKrólowej Nieba i Ziemi z kaplicąw sąsiednim Lipowcu, a więc w kie-runku przejścia granicznego ze Sło-wacją. Na odcinku trzykilometro-wym, ustawiono w odpowiednich od-ległościach i miejscach 15 kapliczekszafkowych, dwupoziomowych.W górnych częściach zostały umiesz-czone wyobrażenia tajemnic Różań-ca św., zaś w dolnych stacji DrogiKrzyżowej. Kapliczki spoczywają nadrewnianej konstrukcji, złożonej z od-powiednio spreparowanego konara

Page 21: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 21

drzewa, umocowanego do palowejpodpórki. Drogę Krzyżową i DróżkiRóżańcowe erygowano w sobotę,przed pierwszą niedzielą września1993 r. Od maja do października,w każdą pierwszą niedzielę miesiąca,z jaśliskiego sanktuarium, tą uświę-coną „ścieżyną” wychodzi pielgrzym-ka różańcowo-pokutna w ramach od-prawianego nabożeństwa fatimskiego.Początek nabożeństwa u stóp Królo-wej Nieba i Ziemi o godz. 16.00.

KORCZYNA

Rok jubileuszowy 2000 stał sięokazją ufundowania pięknej DrogiKrzyżowej (małej kalwarii) w Kor-czynie. Miejscowy ksiądz proboszczStanisław Władyka, wraz ze współ-pracownikami i całą wspólnotą para-fialną, podjął się tego dzieła w duchuwdzięczności, za Chrystusowy darodkupienia człowieka. Pierwsza sta-cja Męki Pańskiej usytuowana jestniemal w środku wioski, niedalekokaplicy Św. Bpa Józefa SebastianaPelczara i kapłańskiego domu„Emaus”. Kolejne ustawiono wzdłużczterokilometrowej, malowniczej dro-gi, która wiedzie południową stronąwzniesień, piętrzących się w stronęzamku „Kamieniec”. Ostatnia stacjawkomponowana została w skałę kul-tu Matki Bożej, nazywaną „EchemLourdes”. Miejsce to znajduje się jużu samego podnóża zamkowego. Po-

szczególne stacje to potężne blokiskalne, osadzone na trwałych funda-mentach, z odpowiednimi płaskorzeź-bami z brązu, które wykonał artystarzeźbiarz Andrzej Samborski -Zajdelz Głowienki. Każda stacja ujęta zo-stała artystycznie powiększonym ob-rysem, przypominającym „krzyż za-sługi”, którego ramiona zostały wy-pełnione tabliczkami (ceramika, me-taloplastyka) z imionami i nazwiska-mi najmłodszych parafian korczyń-skich. W ten sposób został wyrażonyzamiar fundatorów, by swoją miłośćku Zbawicielowi, wierność Ewange-lii oraz Kościołowi; to młode pokole-nie przenosiło w jak najdalsze latanowego tysiąclecia. Korczyńską małąkalwarię poświęcił Ks. Bp StefanMoskwa w dniu 12 września 1999 r.Odtąd każdego 11 dnia miesiąca, bezwzględu na porę roku i pogodę, zbie-rają się miejscowi wierni i z okolicy,by przejść śladami Męki Pana i prze-żywać nabożeństwo ku czci MatkiBożej przy skale „Echo Lourdes”.

DUKLA

Kolejna mała kalwaria zostałazałożona na „puszczy św. Jana Du-klana”, na stoku wzniesienia „Za-śpit”, tworząc całość z pustelnią na-szego świętego rodaka. Inicjatoramizbożnego przedsięwzięcia byli dukiel-scy bernardyni, bo oni są opiekuna-mi tego świętego miejsca. Realizacjadróżek i kapliczek kalwaryjskich opie-rała się na wsparciu: OśrodkówLwowskich na Wyspach Brytyjskich,Polonii Argentyńskiej, a także naofiarności mieszkańców Dukli i oko-licy. Budowę rozpoczęto na wiosnę2001 r. Uroczyste poświęcenie przezKs. Bpa Adama Szala przypadło naostatnią niedzielę czerwca 2002 r.Piękną Drogę Krzyżową dedykowa-no Panu Bogu jako wotum za piel-grzymkę Jana Pawła II do Lwowa.Każdą stację znaczy pokaźnych roz-miarów kapliczka, zbudowana solid-nie i artystycznie z kilku elementówmateriałowych (beton, kamień, cegła,drzewo, blacha). W głębokiej niszy,ozdobionej dwiema kamiennymi ko-lumnami, umieszczone drewniane pła-skorzeźby z odpowiednią pasyjną

sceną. Ciąg kapliczek wspina się naj-pierw po lewej stronie drogi wiodą-cej na pustelnię (powyżej parkingu)tak, aby po przejściu malowniczychzałamań leśnego terenu otoczyć górąkościółek św. Jana i zakończyć sięostatnią stacją nad obecną pustelnią.Poszczególne kapliczki łączy wijącasię żwirowana droga. Miejsca trudnezostały zaopatrzone w barierki i scho-dy. Ze względu na górski stok, całośćzostała odpowiednio zabezpieczonaprzed ewentualną nawałą wody grun-towej i deszczowej. Mała kalwaria uŚw. Jana z Dukli bardzo wzbogaciłamaterialnie jego pustelnię, duchowozaś wzbogaca pielgrzymów, którzytam przybywają i wstępują na kalwa-ryjską ścieżkę.

MIEJSCE PIASTOWE

Piękna mała kalwaria, ustawionana kilkuset metrach, znajduje sięw Miejscu Piastowym, uświęconymżyciem i pracą Bł. Ks. BronisławaMarkiewicza. W połączeniu z kościo-łem i zestawem ołtarza polowego two-rzy olbrzymią świątynię pod kopułąnieba, potrzebną zwłaszcza na czassłynnej od lat „Fatimy”.

BLIZNE

Kolejna kalwaria, bardzo malow-niczo usytuowana znajduje się w Bli-znem. Przepięknie wijąca się DrogaKrzyżowa, swą dwukilometrowatrasą spina miejscowe świątynie zesłynnym wzgórzem Św. Michała,przechodząc obok znanego dzisiajmiejsca rekolekcyjnego wyciszeniai wieczystej adoracji Pana Jezusa Eu-charystycznego u miejscowych SióstrZawierzanek. Na tę historyczną linięnakłada się to, co w Bliznem dawnei nowe; piękne i użyteczne.

KLIMKÓWKA

Między Iwoniczem i Rymanowem,w kotlinie potoku Kąpacha rozciągasię wieś Klimkówka. W odległościokoło jednego kilometra na południo-wy wschód od wioski stoi drewnianykościółek, a w nim znajduje się łaska-mi słynący drewniany Krzyż z Panem

Sanktuarium w Jaśliskach

Page 22: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

22 Nasza Wspólnota

Jezusem. Sama figura Zbawiciela zXIV wieku, wykonana została w sty-lu gotyckim. Obecny kościółek jest jużtrzecią świątynią w tym miejscu.Według kroniki parafialnej, pierwszamiała już istnieć w 1549 roku. Jest tosłynne od dawien dawna sanktuariummiędzyzdrojowe Krzyża Świętego,nawiedzane przez parafian, pielgrzy-mów i sąsiednich kuracjuszy.

W ostatnich latach, wspólnota pa-rafialna fundując miejscową DrogęKrzyżową, spięła kolejnymi jej sta-cjami drogę wiodącą od kościoła pa-rafialnego pod wezwaniem św. Mi-chała , do swojego miejscowego sank-tuarium, na trasie liczącej ponad dwakilometry. Poszczególne stacje zazna-czają kamienne kapliczki z odpowied-nim wizerunkiem stacyjnym, umiesz-czone na krągłych kolumienkach.Pielgrzymi zdążając do cudownegoKrzyża z Panem Jezusem, jakby namiejscową kalwarię, podążają ślada-mi Jego męki.

IWONICZ ZDRÓJ

W przewodniku pielgrzyma „Iwo-nicz Zdrój; Droga Krzyżowa i Gol-gota Narodu Polskiego”, Kraków2014, ks. proboszcz Andrzej Chmu-ra napisał: „Na niewielkiej, ale uro-kliwej górze, powyżej kościoła para-fialnego w Iwoniczu Zdroju, w laskuzwanym lasem św. Iwona, strome po-dejście wymusza ciszę, a cisza poma-ga dostrzec widok Drogi Krzyżoweji Golgoty Narodu Polskiego, upamięt-

niającej najważniejsze miejsca kaźniPolaków w XX wieku. Golgota Na-rodu Polskiego powstała w 2009 rokui jest przypomnieniem tej wielkiejofiary, jaką złożyli synowie i córkinarodu polskiego na ojczystej ziemioraz na wschodzie i zachodzie Euro-py – wysiedleni, zmuszeni do katorż-niczej pracy, zamęczeni w obozachkoncentracyjnych, rozstrzelani, skry-tobójczo zamordowani, odbywającywieloletnie więzienia, skrzywdzeniprzez totalitarne systemy nazizmui komunizmu. Ta Droga Krzyżowai Golgota Narodu Polskiego zrodziłasię w sercu wdzięcznym za bohater-stwo Polaków i ofiarną walkę o wol-ność i godziwe życie, a zbudowanazostała ofiarnością iwoniczan zdrojo-wych i przybywających do uzdrowi-ska gości. Oby stała się też pamiątkądla przyszłych pokoleń.”

IWONICZ

Na terenie iwonickiej parafiiWszystkich Świętych znajduje sięswoista Patriotyczna Kalwaria Pod-karpacia. Na skraju Lasu Grabińskie-go, który swoim skromnym pasmemgóruje społeczeństwo, a poświęcony27 lipca 1947 roku, podczas podnio-słej uroczystości żałobnej i patriotycz-nej. W tym miejscu, 24 lipca 1944roku Niemcy z pomocą ukraińskichzbrodniarzy rozstrzelali 72 mężczyzn,za udział w walce podziemnej prze-

ciwko niemieckiemu okupantowi.Wśród ofiar najwięcej było mieszkań-ców sąsiedniej Lubatowej. Powstałeniedawno iwonickie stowarzyszeniepożytku publicznego „Ocalić od Za-pomnienia” bardzo skutecznie zadba-ło o konserwację tego miejsca orazo estetyczne zagospodarowanie jegootoczenia wraz z odpowiednią formąinformacyjną. Stosunkowo już daw-no zrodziła się tradycja przeżywaniatutaj żałobnych i patriotycznych uro-czystości, inicjowanych przez lokal-ny samorząd i duchowieństwo. Para-fialna wspólnota przeżywając swojąwielkopiątkową Drogę Krzyżową,podąża w kierunku tejże Kalwarii.Pierwsze stacje kontempluje w koście-le parafialnym, kolejne przy starymi nowym cmentarzu, następne na tletzw. cmentarza cholerycznego, całośćodnosząc do miejscowego szczytukalwaryjskiego.

Droga Krzyżowa, bo tak właści-wie nazywa się każda z tych prze-stawionych lokalnych kalwarii, masłużyć wszystkim do rozważaniaMęki Zbawiciela Jezusa Chrystusa,bo jak nas uczy Św. Bp Józef Seba-stian Pelczar; „Męka Pańska jestźródłem naszego odkupienia i zba-wienia…jedna łaski i zasługi, dajemądrość prawdziwą…rozpala mi-łość…roznieca gorliwość…umacniai pociesza.”

Ks. Zbigniew Głowacki

Sanktuarium Krzyża św.w Klimkówce

Droga Krzyżowa w Bliznem

Page 23: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 23

Boże Narodzenie to czas, kiedywszyscy stają się dla siebie bardziejżyczliwi, milsi i zapominają o wszel-kich sporach oraz waśniach. To rów-nież czas radosnego świętowania, ko-lędowania, łamania się opłatkiemi składania sobie życzeń,.

W dniu 16 stycznia 2016 roku wSali Domu Ludowego w Iwoniczuodbyło się parafialne spotkanie opłat-kowe. Organizatorem tej uroczysto-ści był Parafialny Oddział Akcji Ka-tolickiej. Na spotkanie przybyli za-proszeni goście, m.in.: BurmistrzGminy Iwonicz- Zdrój Pan WitoldKocaj, zastępca Burmistrza Pan Ja-cek Rygiel, Proboszcz Parafii Ks.Dziekan Kazimierz Giera, Ks. PrałatKazimierz Piotrowski, Księża wika-riusze Rafał Szmik i Marek Lewan-dowski, Siostra Emiliana ze Zgroma-dzenia Sióstr Felicjanek, DyrektorZespołu Szkół Gastronomiczno -Hotelarskich w Iwoniczu-Zdroju PaniLudmiła Grzegorczyk, DyrekcjaSzkoły Podstawowej im. Ks. A. Pod-górskiego – Pani Małgorzata Jakubo-wicz i Pani Maria Zygmunt oraz Dy-rektor Gminnego Przedszkola w Iwo-niczu Pani Lidia Kuliga.

Spotkanie opłatkowe rozpoczęłaPrezes POAK Pani Janina Gadzałaserdecznie witając wszystkich zebra-nych oraz zaproszonych gości przy-byłych na spotkanie. Krótka przemo-wa wprowadziła uczestników spotka-nia w nastrój Świąt Bożego Narodze-nia. Następnie głos zabrał Burmistrzgminy Pan Witold Kocaj, który zwró-cił się do zebranych w kilku słowachoraz złożył wszystkim okolicznościo-we życzenia.

Przy zapalonej świecy ks. Pro-boszcz Kazimierz Giera przytoczyłfragment Ewangelii oraz poprowadziłwspólną modlitwę, po której zebraniskładali sobie nawzajem życzenia,dzieląc się opłatkiem. Towarzyszyłtemu podniosły i wzruszający nastrój.Oficjalną część uroczystości uświet-niały również wspólnie śpiewane ko-lędy prowadzone i akompaniowane

SPOTKANIE OPŁATKOWE

przez młodzież z parafialnego Ru-chu Apostolstwa Młodzieży podopieką i czujnym okiem ks. Rafała.Zebrani mieli też możliwość podzi-wiać talenty wokalne młodych ar-tystów, w tym min. Filipa Czopo-wika, Adrianny Nycz, WiktoriiSmolińskiej i Agnieszki Jung. W ichwykonaniu wysłuchaliśmy pięknychkolęd, które jeszcze bardziej podkre-śliły świąteczny charakter spotka-nia.

Oprócz strawy duchowej zadba-no też o „co nieco” dla podniebie-nia. Wszystkie przygotowane potra-wy przyciągały wyglądem, zapa-chem i wyrafinowanym smakiem,a do tego podane były z gracją,wdziękiem i zręcznością przez mło-dych adeptów gastronomii. Głów-nym „sprawcą” tych kulinarnych in-spiracji byli uczniowie ZespołuSzkół Gastronomiczno-Hotelar-skich w Iwoniczu-Zdroju pod kie-runkiem i fachowym wsparciemnauczycieli - Pani Haliny Gazdyoraz Pani Marty Fejkiel, które czu-wały nad młodzieżą i wspólnie z niąwłożyły wiele trudu w wielogodzin-ne przygotowania.

Wieczorna część spotkaniaopłatkowego odbywała się przyakompaniamencie utworów granychi śpiewanych na żywo przez jedy-nego w swoim rodzaju człowieka„Orkiestrę” - Sławomira Kielara,co uatrakcyjniło całe spotkanie orazwywołało spontaniczne pozytywnereakcje przybyłych i poderwałowszystkich uczestników do „gimna-styki” na parkiecie. Czas upłynąłbardzo szybko w miłej i życzliwejatmosferze. Wielu uczestników pod-kreślało ogromną wartość takichspotkań opłatkowych opartych naciepłej rozmowie, wspólnym śpie-waniu kolęd oraz bliskiej obecno-ści drugiego człowieka. Takie uro-czystości dla wielu osób są bardzoważne, szczególnie dla osób samot-nych, które rzadko mają okazję dowyjść i spotkań. Mamy nadzieję, że

radość z wspólnego przebywaniai przeżywania tajemnicy Bożego Na-rodzenia udzieliła się wszystkim, a wkolejnych latach będzie zachętą dlainnych do udziału w takim spotkaniu.

Ze swej strony pragniemy wyra-zić wdzięczność wszystkim, którychpomoc i wsparcie umożliwiły orga-nizację spotkania i przyczyniły się dojego uświetnienia. Szczególne słowapodziękowania kierujemy do:

Pana Witolda Kocaja - BurmistrzaGminy Iwonicz-Zdrój za udostępnie-nie sali domu ludowego, a przedewszystkim za pokrycie części kosz-tów organizacyjnych;

Dyrekcji, Nauczycieli i UczniówZespołu Szkół Gastronomiczno –Hotelarskich w Iwoniczu- Zdroju zapomoc i przygotowanie kulinarnejczęści spotkania oraz profesjonalnąobsługę;

Państwa Marii i Antoniego Grusz-ka oraz Państwa Lidii i Andrzeja Fiej-dasz za sponsorowanie artykułówspożywczych;

Pani Marii Zimy z Koła Gospo-dyń Wiejskich za wypożyczenie na-czyń stołowych;

Pani Haliny Krupy za udekorowa-nie sali;

Wszystkich życzliwych osób, któ-re czynnie włączyły się w organiza-cję spotkania.

Wszystkim składamy szczere BógZapłać!

Prezes POAKJanina Gadzała

B.Trygar

„... Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,ludzie gniazda wspólnego łamią Chleb Biblijny,najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie...” C.K. Norwid)

Page 24: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

24 Nasza Wspólnota

Spotkania opłatkowe zwane wigi-lijnymi weszły już w obyczaj wyda-rzeń styczniowych. Odbywają sięw różnych społecznościach, zakła-dach pracy, organizacjach, stowarzy-szeniach. Podobnie jak kolędowanie,przedłużają piękny okres świętowa-nia Bożego Narodzenia, podtrzymująkultywowanie tradycji, uwrażliwiająi zwracają uwagę na potrzebę służbyw dobrej sprawie.

W tym duchu miało miejsce spo-tkanie opłatkowe członków i sympa-tyków Iwonickiego Stowarzyszenia„Ocalić od Zapomnienia” w dniu

SPOTKANIE OPŁATKOWE IWONICKIEGOSTOWARZYSZENIA „OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA”

W ubiegłym roku minęła 85. roczni-ca założenia Klubu Iwonicz w Chicago.

Symbolicznym zamknięciem każ-dego roku działalności Klubu jestOpłatek Iwonicki. Dlatego też tenOpłatek zawierał dużo akcentówrocznicowych.

Przygotowaliśmy wystawę naj-starszych dokumentów, fotografiii pamiątek, w tym m.in. pracę magi-sterską Anny Bołd z Iwonicza - „Iwo-nicz w Chicago”- studium monogra-ficzne Klubu Iwonicz w Chicago.

Uczestnicy Opłatka zobaczyli teżfilmowo-fotograficzną prezentację,złożoną z najstarszych materiałów,przechowywanych w archiwumKlubu.Opłatek rozpoczął prezes KlubuJózef Jurczak witając przybyłych gości:

Ks. Antoniego Dziorka- opiekunaduchowego Klubu, licznych przedstawi-cieli Klubu Dołęga, Panią Wandę Penarwraz z nauczycielami z Polskiej Szkołyim. Władysława Andersa oraz gościz Krosna, Miejsca Piastowego, Lubato-wej, Rogów, Klimkówki i Rymanowa.

Równie serdecznie powitał obec-nych na Opłatku iwoniczan z licznągrupą dzieci a także zarząd Klubu re-prezentowany przez honorowego pre-zesa Klubu Józefa Krupę i wicepre-zesa Kazimierza Janika. Następnie,świecę wigilijną przysłaną przez ks.Bogdana Janika, zapalił wiceprezesKlubu Kazimierz Janik i zaśpiewali-śmy kolędę „Wśród nocnej ciszy”.

Opłatek Iwonicki w Chicago (16.01.2016 r.)Z uwagą wysłuchaliśmy nadesła-

nych życzeń: od księdza proboszczaKazimierza Giery, księdza prałata Ka-zimierza Piotrowskiego, księdza pro-boszcza Bogdana Nitki, księdza Bogda-na Janika dyrektora Ośrodka Caritasw Myczkowcach, Akcji Katolickiejw Iwoniczu, Ochotnicze Straży Pożarnejw Iwoniczu oraz Pani Zofii Jakubowicz- założycielki naszej klubowej Kroniki.

Prezes Klubu wyraził wdzięcznośćzałożycielom Klubu Iwonicz, którzyzapewne nie zdawali sobie sprawy, żeKlub będzie tak długo istniał. W ostat-nim dziesięcioleciu przekazaliśmyponad 55 tys. dolarów na pomoc po-trzebującym - z zebranych składekczłonkowskich, donacji członkówKlubu i z dochodów z Opłatków.

Chciałbym, żeby dokąd bić będzieserce iwoniczan na tej amerykańskiejziemi, biło także serce Klubu Iwonicz.Stanie się to wtedy, gdy obecne tutajmłode pokolenie iwoniczan czynniewłączy się w jakże zaszczytną pracęutrwalenia więzi i pamięci stron oj-czystych wraz z działalnością chary-tatywną. Bo jak mówi Ewangelia:„Biednych zawsze będziecie miećwśród was”- tylko trzeba ich do-strzec. Zapraszam młode pokolenieiwoniczan do prowadzenia Klubu nakolejne lata i jubileusze. Tymi sło-wami prezes Józef Jurczak podsumo-wał oficjalną część Opłatka.

Następnie, łamiąc się opłatkiem,

składaliśmy sobie życzenia.Modlitwę przed obiadem odmówi-

liśmy wraz z ks. Antonim Dziorkiem.Opłatkowy posiłek przygotowała re-stauracja Floryan Banquets, gdzie go-ścimy już po raz piąty.

Dużo radości daje nam zawsze wy-stęp najmłodszych iwoniczan. Nie za-wiedli i w tym roku. Wysłuchaliśmywierszy i kolęd w wykonaniu Franiai Maksymiliana Krupy (dzieci Edytyi Mariana Krupy), Antosia Markiewi-cza (syna Ziuty Krupy i Wołodii), Mi-kołaja i Łukasza Skupień (synów Jo-anny Szyndlar), Alexa Lemańskiego,Niny i Nadii Kowalskich (córki Edytyi Tomasza Kowalskich) oraz AleksyNowak (córki Anny Boczar i Jakuba).

Dużo emocji dostarczyła, bogata tak-że w tym roku, loteria fantowa a piękny-mi goździkami mogliśmy obdarować na-sze Panie. Do tańca grał zespół „Trans-fer” Zabawa zakończyła się po północy.

Na zakończenie prezes Klubu Jó-zef Jurczak podziękował wszystkim,którzy przyczynili się do sprawnejorganizacji Opłatka, ofiarodawcomfantów na loterię, donatorom, StrażyPożarnej z Iwonicza za przesłaneKalendarze Strażackie oraz rodzicomza przygotowanie dzieci do występu.

Zaprosił również wszystkich naMszę Świętą w intencji żyjącychi zmarłych Członków Klubu i Świę-conkę.

Stanisław Adamczyk

Page 25: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 25

II Kategoria: SP kl. „4-6”Soliści:1 miejsce: Milena Zając - SP Lubatowa op. Jerzy Adamik2 miejsce: Kinga Kinel - SP Iwonicz op. Robert Mercik3 miejsce: Filip Handzlik - SP Iwonicz-Zdrój op. Urszula TeleszKinga Kopczyk - SP Iwonicz op. Robert MercikWyróżnienia:Paulina Szelc - SP Iwonicz op. Robert MercikWiktoria Habrat - ZSPiG Lubatówka op. Beata DębiecMagdalena Rogowska - SP Iwonicz-Zdrój op. Joanna SzwastJagoda Filipowicz - SP Iwonicz-Zdrój op. Joanna SzwastFilip Czopowik - SP Iwonicz op. siostra Benedykta PruśGrupy teatralne:1 miejsce: Uczniowie SP w Iwoniczu op. siostra BenedyktaPruś i Pani Iwona Tekieli2 miejsce: Dzieci działające przy parafii Iwonicz-Zdrójop. siostra Joela i Ks. TomaszIII Kategoria: GimnazjumSoliści:1 miejsce: Wiktor Zając - Gimnazjum Lubatowa op. Ewa Staroń2 miejsce: Katarzyna Such - Gimnazjum Iwonicz op. Leszek GazdaKamila Knap - ZSPiG Lubatówka op. Beata Dębiec3 miejsce: Adrianna Nycz - Kółko wokalne GOK w Iwoni-czu-Zdroju op. Marzena Kurdziel

IV Kategoria: Szkoła średnia1 miejsce: Adrian Frydrych - Iwonicz2 miejsce: Monika Konik - ZS Iwonicz op. Urszula HaduchWyróżnienia:Kinga Sobiecka - ZS Iwonicz op. Urszula HaduchTrio: Sławomir Niszczak, Marcin Naklicki, Ryszard Szul- DPS Iwonicz op. Jadwiga Lorens

9 stycznia br. w sali konferencyjnejamfiteatru w Iwoniczu Zdroju.

Spotkanie otworzył prezes PanRajmund Boczar, witając zebranych,w tym zaproszonego proboszcza Iwo-nicza Zdroju ks. Bogdana Nitkę, któ-ry po słowie wstępnym poprowadziłmodlitwę. Słowo kapłana i życzeniaprzy łamaniu się opłatkiem to najważ-niejsze, najbardziej wzruszającepunkty wieczoru, po czym smakowa-no wigilijne potrawy, takie jak barszczczerwony z uszkami, rybę morszczuk

14 stycznia 2016 r. w Domu Ludowym w Iwoniczu odbył się XVIII Gminny Konkurs Kolęd, Pastorałek i ObrzędówBożonarodzeniowych. Wzięła w nim udział młodzież i dzieci z różnych środowisk społecznych Gminy Iwonicz-Zdrój.Uczestnicy prezentowali po 1 kolędzie lub pastorałce, zaś grupy teatralne przedstawiły zwyczaje jasełkowe.

Oceny występów dokonała komisja jury w składzie: Ks. Prałat Kazimierz Piotrowski, Instruktor KO z Gminnego OśrodkaKultury w Rymanowie Pani Alina Pulnar oraz Dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Iwoniczu-Zdroju Pani Dorota Świstak.

Nagrodzeni i wyróżnieni w poszczególnych kategoriach wiekowych:I Kategoria – SP kl. „0-III”Soliści:1 miejsce: Roksana Krupa - ZS w Iwoniczu-Zdroju, op. Urszula Telesz2 miejsce: Kacper Mikulec - ZS w Iwoniczu-Zdroju, op. Urszula Telesz3 miejsce: Kinga Włodarczyk - Kółko wokalne z GOK w Iwoniczu -Zdroju, op. Marzena KurdzielWyróżnienia:Izabela Szczęsna - SP Lubatowa, op. Dorota NyczGrupy teatralne:1 miejsce: Iwonutki - Przedszkole Gminneim. Jana Pawła II w Iwoniczu-Zdrojuop. Agata Rajchel i Urszula Kenar

XVIII Gminny KonkursKolęd, Pastorałek i Obrzędów Bożonarodzeniowych

w panierce podaną z ziemniakamii surówkami, sałatki, ciasto serowieci napoje. Wszystko bardzo smaczne -przygotowane i podane przez „Bar nagórce”.

Sporo czasu poświęcono rozwa-żaniom w trosce o realizację zadań,jakie stawia sobie Stowarzyszeniei jakie są konieczne do funkcjonowa-nia uzdrowiskowej miejscowości –m.in. sprawa komunikacji w uzdro-wisku, w tym organizacja parkingów,sprawa utrzymania czystego powie-

trza przez wyeliminowanie spalaniaw piecach grzewczych toksycznychmateriałów, a także utrzymanie czy-stości na posesjach i działkach rol-nych w bliskim i dalszym otoczeniuuzdrowiska. Temat ten przybliżył PanAlfred Jezierzański.

Dużo rozmów w przyjaznej i mi-łej atmosferze, siła woli i charakteruPrezesów, a także determinacja człon-ków Stowarzyszenia dobrze rokują nadalszą, pomyślną realizację ambit-nych zadań dla dobra Iwonicza.

ZJ.

Page 26: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

26 Nasza Wspólnota

Rusza rejestracja na kolejny se-mestr darmowych zajęć PolitechnikiDziecięcej

– Fundacja Wspierania Edukacji przyStowarzyszeniu „Dolina Lotnicza”

Serdecznie zapraszamy wszystkiedzieci w wieku 6-12 lat na darmowe za-jęcia Politechniki Dziecięcej, organizo-wane przez Fundację Wspierania Eduka-cji przy Stowarzyszeniu „Dolina Lotni-cza”. Zajęcia odbywają się raz w miesią-cu, zawsze w sobotę, w 5 lokalizacjach:Rzeszowie, Ustrzykach Dolnych, Miel-cu, Dębicy oraz w Stalowej Woli. Szcze-gółowe informacje na stronie http://www.ko.rzeszow.pl/zalaczniki/dokumen-ty/politechnika_dziecieca_2016_lato.pdf

Zachęcamy uczniów i rodziców dozapoznania się z projektem.

Projekt „Mali uczniowie idą doszkoły”

Nasza szkoła przystąpiła do projek-tu Polskiego Komitetu UNICEF „Maliuczniowie idą do szkoły”. Celem pro-jektu jest zapoznanie dzieci z ograniczo-nym dostępem do edukacji w niektórychczęściach świata oraz kształtowaniewśród młodych ludzi zaangażowaniaspołecznego. Uczniowie wszystkich klasobejrzeli specjalny film i zrozumieli, naczym polega problem mieszkańców kra-jów rozwijających się. Następnym eta-pem, który już trwa, jest przygotowanieprzez uczniów swojej własnej książki,dowolną techniką, najlepiej z samodziel-nie wykonanymi ilustracjami. Może tobyć opowiadanie, bajka, kronika, czykomiks; wszystko zależy od dziecięcejwyobraźni. Termin składania upłynie 11lutego. Wybraną książkę wyślemy w tymterminie do Warszawy, a Jury konkursuwskaże szkołę w Polsce, do której w na-grodę przyjedzie ambasador akcji – ak-tor Artur Żmijewski. Pozostali ucznio-wie mogą przynieść książki do 23 mar-ca. Książki te dorośli będą mogli nabyćw zamian za darowiznę na rzecz dzieciw Mali Chcemy prosić Rodzicówo wspieranie dzieci podczas tworzeniaksiążek. Warto, aby oprócz tego, że czy-tają dzieła innych, spróbowały własnychsił, a efekty tej pracy mogą być wspa-niałą pamiątką, do której wracałoby sięw dorosłym życiu… .

Lubimy spektakle teatralneDzięki uprzejmości Pani Dyrektor

Z ŻYCIA SZKOŁY PODSTAWOWEJim. ks. ANTONIEGO PODGÓRSKIEGO w IWONICZU

Przedszkola Gminnego w Iwoniczu Li-dii Kuligi dzieci z oddziału przedszkol-nego mogły obejrzeć dwa interaktywnespektakle teatralne „Pinokio” i „Czer-wony Kapturek”. Spektakle były wysta-wione przez Studio Małych Form Te-atralnych Art-Re z Krakowa. Kontaktdzieci z twórczością teatralną kształtujewrażliwość estetyczną, umiejętnośćuważnego słuchania i oglądania, stano-wi doskonały wstęp do obcowania zesztuką i kulturą. Dzieci mogły brać ak-tywny udział w przedstawieniu, co bu-dziło u nich zachwyt i wywoływałouśmiech na twarzy. Serdecznie dzięku-jemy za zaproszenie i liczymy na dalsząwspółpracę.

„Cała Polska Czyta Dzieciom”„Czytanie książek to najpiękniejsza

zabawa,jaką sobie ludzkość wymyśliła.”Wisława SzymborskaJuż biegnie kolejny rok, w którym

oddział przedszkolny uczestniczy wkampanii społecznej „Cała Polska Czy-ta Dzieciom”. Oprócz nauczycielek, któ-re starają się codziennie czytać dzieciom,do akcji włącza się coraz więcej rodzi-ców. Systematycznie odwiedza się biblio-tekę szkolną, jak również BibliotekęPubliczną w Iwoniczu.

Super wycieczka do RzeszowaDnia 9 grudnia 2015 roku dla chęt-

nych uczniów z klas IV-VI odbyła sięwycieczka do Rzeszowa. Pierwsząatrakcją było obejrzenie spektaklu zaty-tułowanego „O dwóch takich co ukradliksiężyc” w teatrze im. Wandy Siemasz-kowej. Ta piękna baśń zrobiła na dzie-ciach niesamowite wrażenie. Podobałasię im gra aktorów, muzyka, kostiumy i dekoracje. Po przedstawieniu aktorzyczekali na scenie, aby można było zro-bić sobie pamiątkowe zdjęcie. Następ-nie uczniowie zwiedzali miejsca niedo-stępne dla każdego widza m.in. scenę,kulisy, garderobę, pracownię krawiecką.Ciekawym przeżyciem były warsztatyw Akademii „Artysta” prowadzone przezaktorów. Pani Magda pokazywała namjak aktorzy ćwiczą wymowę przed wy-stępem, a pan Kornel jak pokazać swojeemocje innym za pomocą mimiki twa-rzy, słowa i gestu. To była świetna zaba-wa. Wszyscy mogli spróbować sił w tych

niełatwych zajęciach aktorskich. Dodat-kowymi atrakcjami była przepyszna piz-za i spacer po rzeszowskim rynku, gdziebył jarmark świąteczny. Ta wycieczkabyła super. Dowiedzieliśmy się wieleo teatrze, aktorach i ich trudnej pracy.

Szkolny Konkurs Fotograficznyrozstrzygnięty

Dnia 21 grudnia rozstrzygnięty zo-stał kolejny już Szkolny Konkurs Foto-graficzny pt. „Jesień w małym obiekty-wie”. Tym razem do konkursu przystą-piło tylko siedmioro uczniów. Wszyst-kie prace były bardzo piękne i interesu-jące, dlatego też jury postanowiło przy-znać wszystkim uczestnikom dyplomy,nagrody książkowe oraz drobne upomin-ki świąteczne.

W konkursie udział wzięli:1. Karolina Skraqi z Ib2. Jakub Kielar z Ib3. Wiktoria Rygiel z IIa4. Alicja Zajdel z IVa5. Alda Skraqi z Va6. Magdalena Łoś z VIb.7. Filip Kandefer z VIbWszystkim uczestnikom konkursu

gratulujemy pięknych zdjęć.

Przekazanie Betlejemskiego Świa-tełka Pokoju

„Światło z Betlejem nową światu danadzieję!

Pokoju płomień niech ogrzewa nas!”Betlejemskie Światło Pokoju – to

skautowa sztafeta przekazywania ogniaz Groty Narodzenia Chrystusa w Betle-jem. Związek Harcerstwa Polskiegouczestniczy w przekazaniu Betlejem-skiego Światła od 1991 r. Z Polski Świa-tło harcerze przekazują dalej na wschód:do Rosji, Litwy, Ukrainy i Białorusi, nazachód do Niemiec, a także na północdo Danii. Betlejemskie Światło Pokojujest symbolem ciepła, miłości, pokojui nadziei i zgodnie z tradycją jest sta-wiane na wigilijnym stole.

W dniu 20.12.2015r. odbyło sięw Krośnie przekazanie BetlejemskiegoŚwiatła Pokoju. W tym wyjątkowymdniu harcerze, instruktorzy Hufca ZHPKrosno uczestniczyli we mszy świętejw Kościele oo. Kapucynów, podczas któ-rej ogień z Betlejem odebrała nasza dru-żyna. 21 grudnia światło harcerze i zu-chy z Iwonicza zanieśli do szkół, przed-

Page 27: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 27

szkoli, parafii, Domów Pomocy Społecz-nych i urzędu.

Konkurs „Święta Bożego Narodze-nia w krajach europejskich” w kla-sach drugich

Jeszcze przed Świętami Bożego Na-rodzenia wychowawczynie klas drugichogłosiły konkurs zatytułowany „ŚwiętaBożego Narodzenia w krajach europej-skich”. Wtedy też chętni uczniowieotrzymali materiały dotyczące tradycjii zwyczajów bożonarodzeniowych w róż-nych krajach Europy. W styczniu do kon-kursu przystąpiło 12 uczniów – 7 z kla-sy IIa i 5 z klasy IIb. Składał się onz dwóch etapów – klasowego i między-klasowego. Pierwszy etap, który polegałna rozwiązywaniu testu wyłonił szóstkęnajlepszych uczniów – po troje z każdejklasy, którzy wzięli udział w etapie mię-dzyklasowym. Byli to z klasy IIa: Mi-łosz Pacholczyk, Martyna Biernacka,Wiktoria Rygiel, z klasy IIb: AdriannaKustroń, Anna Szczurek, Rafał Kande-fer. Finał odbył się 22 stycznia i polegałm.in. na odpowiadaniu na pytaniao trzech poziomach trudności, rozpozna-waniu i kolorowaniu flag krajów euro-pejskich, wskazywaniu tradycyjnychpotraw i ozdób świątecznych.

Uczniowie poradzili sobie znakomi-cie. A oto wyniki:

1. miejsce – Miłosz Pacholczyk – kl.IIa

2. miejsce – Martyna Biernacka – kl.IIa, Anna Szczurek – kl. IIb

3. miejsce – Rafał Kandefer – kl. IIb4. miejsce – Wiktoria Rygiel – kl. IIa,

Adrianna Kustroń – kl. IIbWszyscy uczniowie biorący udział w

konkursie otrzymali dyplomy, natomiastfinaliści – nagrody książkowe - obraz-kowe słowniki angielsko-polskie.

Sztuka teatralna młodych artystów- Jasełka

W naszej szkole pamiętamy, że za-równo obcowanie ze sztuką od najmłod-szych lat, jak i aktywność artystyczna sąnieodzownym elementem harmonijnegorozwoju dziecka. Jak co roku, w czasiepoprzedzającym Święta Bożego Naro-dzenia, zorganizowaliśmy klasowe ko-lędowanie i Jasełka. Jasełka to widowi-sko o Bożym Narodzeniu wzorowane naśredniowiecznych misteriach francisz-kańskich. Za twórcę przedstawień bożo-narodzeniowych uważany jest św. Fran-ciszek z Asyżu. Ich wystawianie w na-szej szkole ma na celu pielęgnowanietradycji bożonarodzeniowych, rozwija-

nie indywidualnych uzdolnień uczniów,przygotowanie ich do publicznych wy-stąpień, naukę pracy w grupie i odpo-wiedzialności za powierzone zadania.Historia o Bożym Narodzeniu w tychdniach pokazywana jest jak Polska dłu-ga i szeroka, a jeśli aktorzy są dziećmi-takie widowisko wzrusza każdego.

„Święta noc” – pod takim tytułemw dniu 22 grudnia br. naszych 27 mło-dych aktorów z klas 0- VI zaprezento-wało dla całej społeczności lokalnej Ja-sełka. Treść sztuki przypominała od-wieczny problem istnienia dobra i zła,które może być pokonane siłą Miłości.Rebeka, to młoda dziewczyna, niewido-ma od urodzenia, w której sercu zrodzi-ło się pragnienie miłości do nieznanegojeszcze Króla. Jej pragnienie się spełnia.Rebeka oddaje serce nowo narodzone-mu Królowi – Jezusowi, który przywró-cił jej wzrok. W przedstawieniu nie za-brakło elementów humorystycznych. Jakpowszechnie wiadomo, w noc BożegoNarodzenia zwierzęta rozmawiają ludz-kim głosem. Rozmowa woła z osłem, za-dziwionych cudem Świętej Nocy budzi-ła duże zainteresowanie nie tylko wśródnajmłodszych widzów. Gra aktorskanaszych uczniów, starannie dobranestroje występujących aktorów, profesjo-nalna muzyka, scenografia oraz uroki majestat Świąt Bożego Narodzeniasprawiły, że ten przedświąteczny dzieńw naszej szkole był niezwykle ciepłyi serdeczny. Przed rozejściem sięuczniów do domów Pani Dyrektor Mał-gorzata Jakubowicz złożyła całej spo-łeczności szkolnej oraz Rodzinom na-szych uczniów najszczersze życzeniapełnych radości i pokoju Świąt BożegoNarodzenia, wielu łask od Narodzone-go Chrystusa w nowym 2016 roku.Szczególne podziękowania należą siętym Rodzicom, którzy zaangażowaliswój cenny czas i umiejętności w bez-pośrednie przygotowanie aktorów dowystępu.

Z Jasełkami w Gminnym Przed-szkolu

W dniu 23 grudnia przed południem,w odpowiedzi na zaproszenie Pani Dy-rektor Lidii Kuliga uczniowie naszejszkoły wybrali się z przedstawieniemjasełkowym do Publicznego Przedszko-la w Iwoniczu. Sala zabaw na czas wy-stępu została przemieniona w teatr. Nawidowni zasiadła publiczność, czyliprzedszkolaki wraz z Panią Dyrektori Nauczycielkami.

Na scenie pojawiła się Maryja, Anioł

Gabriel w asyście zastępów anielskich.Nie brakło świętego Józefa i pastuszków.Przybyli też królowie ze Wschodu w to-warzystwie paziów. Na scenie przed-szkolnej sali grały też Miriam i Rebekaw życie których rodzący się Bóg przy-niósł światło i szczęście z przywrócone-go wzroku. A rozmawiające ludzkimgłosem w noc Bożego Narodzenia zwie-rzęta budziły ogromne zaciekawieniei radość widzów. A po przedstawieniuaktorzy usiedli razem z dziećmi przed-szkolnymi i w atmosferze serdeczneji szczerej radości odbyło się wspólne ko-lędowanie. Trudno było się rozstać, alepocieszająca myśl, że za rok też tu przyj-dziemy. Dziękujemy Pani Dyrektor Li-dii Kuliga za zaproszenie naszych mło-dych aktorów z występem Jasełek orazza cukierki.

Spotkanie Opłatkowe DziewczęcejSłużby Maryjnej

Przerwa świąteczna jeszcze trwała,uczniowie odpoczywali od szkoły, świę-towali. I właśnie dlatego we wtorkowepopołudnie, dnia 29 grudnia uczennicenależące do Dziewczęcej Służby Maryj-nej zgromadziły się w Domu Parafialnyna wspólnym świętowaniu. Zanim usia-dły do stołów, które przed spotkaniemnakryły świątecznie, zapaliły świece, tra-dycyjnie odczytały stosowny fragmentEwangelii, podzieliły się opłatkiem, za-śpiewały kolędę, a później już przy sto-le w serdecznej, miłej atmosferze prze-żywały Wigilię. Wprawdzie nie byłoczerwonego barszczu z uszkami, aleRodzice zatroszczyli się o obfitość sto-łów tak, że długo trwało wspólne świę-towanie. Kolędowanie i wesołe zabawywypełniły czas spotkania. Korzystającfaktu, że było więcej wolnego czasu, pod-sumowano akcję sprzedaży ozdób świą-tecznych z której środki przeznaczonezostaną na planowaną wycieczkę doWadowic, która odbędzie się pod koniecroku szkolnego.

Składamy serdeczne podziękowanieRodzicom i Babciom, dzięki którymWigilia była taka prawdziwie domowa.

Świętujemy razem z naszym śro-dowiskiem lokalnym

Orszak Trzech Króli, który odbył siędnia 6 stycznia br. w Iwoniczu był wy-darzeniem oczekiwanym i spodziewa-nym, który już chyba na trwałe wpisałsię w model prawdziwie wspólnotowe-go świętowania oraz promowania war-tości chrześcijańskich w naszej miejsco-wości. Pochód, jako inicjatywa oddolna,

Page 28: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

28 Nasza Wspólnota

zaangażował wiele lokalnych środowisk,w tym i naszą szkołę. Rodzice naszychuczniów wcielili się w role świętej Ro-dziny. W barwnym korowodzie wrazz mieszkańcami za Królami podążałaDyrekcja i wielu nauczycieli.

A uczniowie, już po oddaniu przezMędrców hołdu Bożej Dziecinie, zagra-li w Domu Ludowym Jasełka, którychpremiera odbyła się dn. 22 grudniaw naszej szkole. Piękna pogoda, roze-śmiane dziecięce buzie i gorące sercamieszkańców naszej miejscowości orazprzybyłych gości sprawiły, że Drugi Iwo-nicki Orszak Trzech Króli odbył się wewspaniałej, radosnej i rodzinnej atmos-ferze, którą będziemy długo wspominać.

Gminny Konkurs Kolęd, Pastora-łek i Obrzędów Bożonarodzeniowych

W czwartkowe przedpołudnie 14stycznia b.r. w Domu Ludowym w Iwo-niczu odbył się XVIII Gminny KonkursKolęd, Pastorałek i Obrzędów Bożona-rodzeniowych. Uczestnicy konkursu,przedstawiciele placówek oświatowychiwonickiej gminy, podzieleni na trzykategorie wiekowe potwierdzili, że bo-gata polska tradycja kolędnicza jestwciąż żywa, że rośnie pokolenie mło-dych ludzi wrażliwych na piękno kolę-dowania w rodzinach, szkołach i gmi-nie. Wzrastają dzieci i młodzież rozwi-jająca zainteresowania i umiejętnościmuzyczne i przekazywana jest przezdomy rodzinne i szkoły przynależnośćdo środowiska lokalnego. Występującyna scenie soliści i aktorzy świetnie po-radzili sobie ze stresem związanym z wy-stąpieniem publicznym. O wyłonieniuzwycięzców konkursu zdecydowała Ko-misja Konkursowa powołana przez or-ganizatora, którą tworzyli:

Ks. Prałat Kazimierz Piotrowski,Instruktor KO z Gminnego OśrodkaKultury w Rymanowie P. Alina Pulnaroraz Dyrektor Gminnego Ośrodka Kul-tury w Iwoniczu-Zdroju Pani DorataŚwistak.

W konkursie naszą szkołę reprezen-towali uczniowie klas 0-VI /29 osób/.

Soliści, profesjonalnie przygotowa-ni, zajęli wysokie miejsca:

w II kategorii: klas 4 - 6:2 miejsce: Kinga Kinel – ucz. kl. IV b3 miejsce: Kinga Kopczyk – ucz. kl. IV bWyróżnienia zdobyli:Paulina Szelc – ucz. kl. V aFilip Czopowik – ucz. kl. V aGrupa teatralna przedstawiła w kon-

kursie spektakl pt.: „Święta Noc” i zaję-ła I miejsce.

Laureaci otrzymali pamiątkowe dy-plomy i drobne upominki.

Słowa wdzięczności kierujemydo wszystkich Rodziców, którzy bylizaangażowani w pomoc przy organiza-cji występu konkursowego. Dziękujemytakże Panu Krzysztofowi Kenarowi –Kierownikowi Działu Organizacji Im-prez i Jego Współpracownikom za miłąi profesjonalną pomoc.

Regionalna Liga Siatkarska19 stycznia drużyna dziewcząt

w składzie: Karolina Ziembicka VIa,Aleksandra Kielar VIa, Alda Skraqi Va,Natalia Lorens Va, Wiktoria Padacz Va,Daria Chłap Va, Urszula Dróbek Vb,zagrała w II Turnieju Siatkarskim w ra-mach Regionalnej Ligi Siatkarskiej w Je-dliczu. W spotkaniu zmierzyła się z dru-żyną z Krościenka Wyżnego (0:2) orazJedlicza (1:2). Kolejny turniej zostanierozegrany w kwietniu.

Babciu, Dziadziu kochamy Was !!!Dzień Babci i Dzień Dziadka to jed-

no z najbardziej ciepłych i rodzinnychświąt. W naszej szkole uczniowie klasmłodszych (Iab, IIab, IIIab) i oddziałuprzedszkolnego uroczyście obchodzilito święto. W ten sposób wnuczęta chciaływyrazić wdzięczność swoim ukochanymBabciom i Dziadkom za szczerą miłość,czas, radę i pomoc. Dzieci przygotowa-ły wiersze, piosenki, inscenizacje i tań-ce. Z przejęciem prezentowały swoje sce-niczne talenty niecodziennym gościom,złożyły życzenia i wręczyły laurki.W miłej atmosferze przy herbatce i cia-steczku przygotowanym przez rodziców,babcie i dziadkowie spędzili czas okla-skując swoje wnuczęta.

Z okazji Dnia Babci i Dziadka przy-łączamy się do życzeń wyśpiewanychprzez dzieci i życzymy Państwu zdrowia,szczęścia, cierpliwości, co dzień dużo siły,pogody, radości i uśmiechów miłych.

15 lat Kapsuły Czasu26 stycznia uczciliśmy 15. rocznicę

wmurowania w mury szkoły kapsułyczasu z przesłaniem i pamiątkami dlaprzyszłych pokoleń. Inicjatorką tegowydarzenia z przełomu wieków byłaówczesna dyrektor szkoły Pani Krysty-na Gazda, która była honorowym go-ściem wtorkowej uroczystości rocznico-wej. Rozpoczęła się ona odśpiewaniemhymnu szkoły. Pani dyrektor Małgorza-ta Jakubowicz powitała swoją poprzed-niczkę, nawiązała do celu spotkaniai przypomniała ideę i rangę wydarzenia

sprzed 15 lat. Następnie swoimi wspo-mnieniami podzieliła się Pani dyrektorKrystyna Gazda, swoją relację dokumen-tując obszernymi fragmentami filmu.Uczniowie mieli okazję na własne oczyzobaczyć, jak wyglądała milenijna uro-czystość. Niektórzy rozpoznawali zna-jome twarze wśród tych, którzy braliudział w tym doniosłym wydarzeniu.Panie dyrektor apelowały, by przecho-wać w pamięci te obrazy i przekazaćświadectwo o kapsule czasu swoim dzie-ciom i wnukom. Przedstawiciele SUpodziękowali za wspaniałą lekcję histo-rii wręczając kwiaty. Uczniowie klasszóstych odczytali „List do dzieci XXIi XXII wieku” będący swoistym testa-mentem. Napisali go szóstoklasiścisprzed 15 lat. Wraz z nim w kapsuleznalazł się też wiersz „Do potomnych”,przypomniany przez Julię, Michalinęi Jakuba z klasy IVa. Karolina Ziembic-ka i Darek Wais zwerbalizowali przesła-nie dla rówieśników i przyszłych poko-leń, by szanować przeszłość i wartości bę-dące świętością dla naszych pradziadówi ojców. Zwrócili też uwagę na zagroże-nia współczesnego świata, którym mło-dzi ludzie muszą stawiać czoło. Z koleiJagoda Smolińska i Miłosz Studziński,śpiewając „Piosenkę o straconym czasie”,porównali sposoby spędzania wolnegoczasu dawniej i dzisiaj. Apelowali, by nietracić go za dużo na bezduszne urządze-nia, bo „lepiej mieć jednego w realu przy-jaciela, niż setki znajomych na facebo-oku zbierać”. Na koniec Pani dyrektor po-dziękowała pomysłodawczyni kapsuły cza-su za aktywną obecność i przygotowane ma-teriały, które uświetniły rocznicę. Uznaniezyskali również występujący uczniowie. Po-informowała też o tym, że najbliższe spo-tkanie z tej okazji odbędzie się za 5 lat.

Z podróżnikiem w Brazylii27 stycznia gościliśmy w naszej

szkole podróżnika p. Krystiana Pyrzakaz grupy „Trzask”, który zabrał nasw podróż po Brazylii- szkoda, że tylkona slajdach. Pod względem powierzch-ni i liczby ludności Brazylia jest najwięk-szym krajem Ameryki Południowej.Mieliśmy okazję odwiedzić urzekającopiękne Rio de Janeiro i zobaczyć góru-jący nad miastem Pomnik ChrystusaZbawiciela- uznawany za jeden z sied-miu cudów świata, „przelecieliśmy he-likopterem” nad najpiękniejszym i naj-większym wodospadem, który leży nagranicy Brazylii i Argentyny- komplekswodospadów Iguazu. Widzieliśmy kaj-many i ostronosy. Uczniowie mieli oka-

Page 29: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

Nasza Wspólnota 29

zję zobaczyć rekwizyty przywiezionez wyprawy i spróbować gry na afrykań-skich bębnach i berimbau.

W spotkaniu uczestniczyli uczniowieklas IV- VI i uczniowie klas I-III w odręb-nych grupach. Treści prezentacji dla po-szczególnych grup były odpowiednio do-brane do wieku odbiorcy. Kolejne już z serii„Spotkanie z Podróżnikiem” przybliżyło

nam piękny i ciekawy zakątek świata.Gminny turniej tenisa stołowegoW czwartek 28.01.2016r. w naszej

szkole odbył się turniej tenisa stołowe-go na szczeblu gminnym. Zawody orga-nizowane były zarówno w kategoriidziewcząt jak i chłopców. Faworytamibyli nasi uczniowie którzy już od kilkulat regularnie ogrywają kolegów z gmi-

Podniosły nastrój, atmosfera rado-ści i oczekiwania na Boże Narodze-nie towarzyszyły Wigilii, która w na-szej szkole odbyła się 17 grudnia 2015 r.Uczestniczyli w niej nauczyciele, pra-cownicy administracji i obsługi orazwychowankowie internatu.

Przygotowana na tę uroczystośćświąteczna sceneria sprawiła, żełamanie się opłatkiem i składanie so-bie życzeń nabrało niepowtarzalnegocharakteru. Nie zabrakło też innychsymboli: zapalona świeca, biały ob-rus, choinka ozdobiona lampkamioraz wolne miejsce dla niespodziewa-nego gościa lub nieobecnych bliskich.Spotkanie wigilijne było okazją dowspólnego kolędowania.

Dzień później, 18 grudnia spo-łeczność szkoły spotkała się na aka-demii poświęconej tradycjom świą-tecznym, a przygotowanej wrazz grupą uczniów przez ks. Marka Le-wandowskiego.

AKTUALNOŚCI ZS IWONICZ„To właśnie tego wieczoru, gdy

mróz lśni jak gwiazda na dworze,przy stołach są miejsca dla obcych,bo nikt być samotny nie może”.

14 stycznia w Domu Ludowymw Iwoniczu odbył się XVIII GminnyKonkurs Kolęd, Pastorałek i Obrzę-dów Bożonarodzeniowych. Był onadresowany do grup teatralnych, ze-społów i solistów w czterech katego-riach wiekowych.

Tradycyjnie wzięli w nim udziałreprezentanci naszej szkoły: MonikaKonik, uczennica

kl. II TŻ, zajęła w konkursie IImiejsce, natomiast Kinga Sobiecka,śpiewająca z towarzyszeniem grają-cego na gitarze Krystiana Borkaz klasy II LO, zdobyła wyróżnienie.W zmaganiach konkursowych wzię-ły także udział: Barbara Szumańskaoraz śpiewające w duecie PatrycjaDomaradzka i Magdalena Lenartz klasy II LO.

NASZA WSPÓŁNOTAZESPÓŁ REDAKCYJNY : ks. Kazimierz Giera - proboszcz (tel. 13 43 506 25)Zofia Jakubowicz, Krystyna Gazda, Maria Szajna, Leszek Krukar, Małgorzata Jakubowicz, Grzegorz NieradkaSkład komputerowy: Jolanta ZuzakDruk: Chemigrafia Michał Łuczaj Krosno (tel 13 43 254 15)e-mail: [email protected] www.iwonicz.przemyśl.opoka.org.pl

ny. Rola faworyta nie zdeprymowała na-szych uczniów i zarówno dziewczęta jaki chłopcy pewnie wygrały swoje meczew stosunku 3 – 0. Dziewczęta wystąpiływ składzie: Aleksandra Kielar i Julia Go-ścińska natomiast w drużynie chłopcówwystąpili Jakub Krupa i Miłosz Nycz.Gratulujemy i życzymy powodzenia naszczeblu powiatowym!

Zespół Szkół w Iwoniczu w dniu1.01.2016 r. rozpoczął realizację pro-jektu pn. „Zagraniczne praktyki zawo-dowe dla uczniów szansą na zdobycienowych umiejętności i kompetencji”,który realizowany jest ze środków Eu-ropejskiego Funduszu Społecznego,Programu Operacyjnego Wiedza Edu-kacja Rozwój (PO WER). Projekt za-kłada odbycie 4 tygodniowych stażyzawodowych przez 15 uczniów w Du-blinie (Irlandia) w terminie: 27.06 –22. 07.2016r.

Na staż będą mogli wyjechać ucznio-wie kl.II i kl.III następujących kierun-ków: technik żywienia i usług gastrono-micznych, technik architektury krajobra-zu, technik pojazdów samochodowych,technik mechanizacji rolnictwa.

Celem realizacji staży jest posze-rzenie umiejętności zawodowychuczestników staży, zdobycie doświad-czenia zawodowego na europejskimrynku pracy, doskonalenie języka an-gielskiego, w tym zawodowego.

Page 30: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił

30 Nasza Wspólnota

SURÓWKA Z MARCHEWKIZ JABŁKIEM I CHRZANEMTa smaczna i orzeźwiająca surów-

ka jest prosta i szybka w wykonaniu.Podawana do wielu dań obiadowych:do drobiu, kotletów i sosów mięsnych.Świetna jest również do mięs grillo-wanych.

Składniki:45o g. marchewki obranej, 1-2

jabłka (250 g), 2 łyżki chrzanu śmie-tankowego, 2 łyżki majonezu, sól dosmaku

Wykonanie: Marchewkę obiera-my, myjemy i ścieramy na tarceo małych oczkach. Jabłka obieramyi ścieramy na tarce o dużych oczkachi mieszamy z marchewką. Majonezłączymy z chrzanem i dodajemy dosurówki. Solimy do smaku i dokład-nie mieszamy. Odstawiamy w chłod-ne miejsce na 1 godzinę przed poda-niem do spożycia.

NALEŚNIKI- PRZEPIS PODSTAWOWYNaleśniki to ulubiona potrawa za-

równo dzieci jak i dorosłych. Z far-szem słodkim lub wytrawnym możnajeść na śniadanie, obiad jak i kolację.Dobry dla naleśników przepis podsta-wowy to połowa sukcesu. Farsz moż-na sobie już dobierać dowolnie,w zależności od upodobań smako-wych.

Składniki:3 jajka, 1,5 szklanki mleka,

1,5 szklanki wody, 2 szklanki mąkipszennej, 1 łyżeczka soli, 1 łyżka cu-kru (jeżeli nadzienie jest wytrawnemożna dać tylko szczyptę), 1 łyżkaoleju

Wykonanie: Mieszamy wodę z mlekiem i po-

łowę ilości wlewamy do naczynia.Wbijamy jajka, dodajemy sól, ewen-tualnie cukier i miksujemy. W trakciemiksowania wsypujemy porcjamiprzesianą mąkę i dokładnie miksuje-my. Ciasto nie powinno zawierać gru-dek, powinno być gładkie. Odstawia-my na 5 minut, po czym wlewamypozostałą mieszaninę mleka z wodą,łyżkę oleju i miksujemy. Ponownieodstawimy na co najmniej 5 minut,aby mąka rozkleiła się. Na nagrzanąpatelnię nalewamy jak najcieńsząwarstwę ciasta. Smażymy z obu stron

(ok. 50 sekund jedną stronę) do lek-kiego przyrumienienia na średnimogniu. Pamiętajmy by każdorazowoprzed wylaniem na patelnię ciastodokładnie wymieszać dla uzyskaniajednolitej konsystencji.

PLACKI ZIEMNIACZANENADZIEWANE PIECZARKAMIZ KAPUSTĄ

Smaczne i sycące placki ziemnia-czane. Chociaż są trochę pracochłonneto jednak warto pokusić się i zrobić jenp. jako danie obiadowe. Podawanazwykle z sosem pieczarkowym i su-rówką wielowarzywną. Zrobiłam 8 du-żych placków, ale można zrobić mniej-sze. Wówczas łatwiej jest lepić je.

Składniki ciasta: (na 8 dużychplacków)

1 kg ziemniaków, 1/3 szklankimąki pszennej,1 jajko, 2 szczyptymielonej gałki muszkatołowej,1 łyżki soli

Składniki farszu:25 dag pieczarek, 25 dag kwa-

szonej kapusty, sól, pieprz do sma-ku, ponadto: olej do smażenia

Przygotowanie farszu:Ugotowaną kapustę oraz pieczar-

ki siekamy drobno nożem. Podsma-żamy na niewielkiej ilości oleju. Do-smakowujemy solą i pieprzem. Od-stawiamy do przestudzenia.

Wykonanie placków:Ziemniaki dokładnie myjemy

i gotujemy w mundurkach. Po ostu-dzeniu obieramy i mielemy. Dodaje-my mąkę pszenną, sól, mieloną gał-kę muszkatołową, jajko i zagniata-my ciasto. Posypujemy mąką ciastoi dłonie aby ułatwić sobie formowa-nie placków. Dzielimy na 8 porcjii formujemy duże placki. Na każdyz nich kładziemy farsz, sklejamy cia-sto jak w tobołki, robimy kule. Tużprzed położeniem na patelnię roz-płaszczamy drewnianą łopatką. Smażymy zaraz po uformowaniu(ciasto może rozrzedzać się) z obustron na złoty kolor. Podajemy nagorąco z dodatkiem sosu i surówkiwg. upodobań.

ŚLEDZIE PO SUŁTAŃSKU Prosty i szybki w wykonaniu spo-

sób na pyszne śledzie. Można je ku-pić w sklepie, ale takie domowe sąnajsmaczniejsze! Przepis generalnieznany od dawna i można znaleźć gona wielu stronach internetowych.Moje śledziki zawierają dodatek bar-dzo ostrego w smaku sosu papryko-wego tabasco. Moim skromnym zda-niem ten dodatek bardzo korzystniewpływa na smak tej śledziowej wa-riacji. Dodanie niewielkiej ilości sosupoprawia smak, ale śledzie nie sąostre. Można oczywiście i na ostro po-dać w zależności od upodobań. War-to spróbować

Składniki:500 g filetów śledziowych (matja-

sy), sok z 1 - 1 cytryny, 80 - 100 mloleju, 2 - 3 cebule (ok. 250g), 3 - 1szklanka przecieru pomidorowego, 3łyżki koncentratu pomidorowego, 100- 150 g rodzynek, 1/3 łyżeczki soli,1 łyżeczki sosu paprykowego tabascolub więcej, jeżeli lubimy na ostro (nie-koniecznie), 1 płaska łyżeczka cukru

Wykonanie:Matjasy płuczemy, zalewamy zimną

wodą i moczymy 2 - 3 godziny, ponow-nie płuczemy pod bieżącą zimną wodąi odstawiamy do osiąknięcia. Skrapia-my obficie sokiem z cytryny i odsta-wiamy na co najmniej 2 godziny, a naj-lepiej na noc do lodówki. Cebulę obie-ramy, kroimy w piórka i podsmażamyna patelni, na oleju. Gdy zacznie się zło-cić, dodajemy koncentrat pomidorowypołączony z przecierem i stale miesza-jąc przez chwilę smażymy ( nie za dłu-go, 2 - 3 minuty). Dodajemy sparzone wrzątkiem rodzynki i jeszcze przezchwilę trzymamy na ogniu (1 - 2 minu-ty). Zestawiamy z ognia. Dodajemy sól,cukier do smaku i ewentualnie sos ta-basco (ja dodaję, bo lepiej nam takiesmakują). Śledzie kroimy w paski (ok.2 cm) i układamy warstwami w słoikuna przemian z zalewą. Można całośćwymieszać i dopiero przełożyć do sło-ika, wówczas smaki lepiej przenikająsię. Tak przygotowane wkładamy do lo-dówki na co najmniej 24 godziny. Naj-lepiej smakują po dwóch dniach trzy-mania w lodówce.

PRZEPISY NA POTRAWY POSTNE

Page 31: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił
Page 32: „Nade wszystko miłosierdzie” - parafiaiwonicz.pl · go bohatera powieści Aleksandra Dumasa Hrabia Monte Christo. Po czternastu latach spędzonych w więzieniu, gdzie trafił