16
www.parafiajozefow.pl Miesięcznik parafii Matki Bożej Częstochowskiej Camino de Santiago – najstarszy szlak pielgrzymkowy Europy – str. 8 Sierpień miesiącem trzeźwości, czyli... rybka lubi pływać – str. 10 Wilczki w dżungli – relacja z obozu – str. 12 Odpust w naszej parafii – str. 13

Nasz Józefów

  • Upload
    lamkiet

  • View
    241

  • Download
    1

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Nasz Józefów

NaszJózefówww

w.pa

rafiaj

ozefo

w.pl

Miesięcznik parafii Matki Bożej Częstochowskiej

Nr 7 (10) Lipiec-Sierpień 2011

Camino de Santiago– najstarszy szlakpielgrzymkowy Europy – str. 8Sierpień miesiącem trzeźwości, czyli...rybka lubi pływać – str. 10Wilczki w dżungli – relacja z obozu – str. 12

Odpust wnaszej parafii

– str. 13

Page 2: Nasz Józefów

ŚWIĘCI W NASZEJ PARAFII

Matka Boża Częstochowska– patronka naszej ParafiiN asza Parafia powołana 1 XI 1919 r. przez Arcybiskupa

Warszawskiego Aleksandra Kakowskiego i oddana podopiekę Matki Bożej Częstochowskiej nieustannie cieszy się

Jej orędownictwem. Umieszczona w głównym ołtarzu kopia obrazuMatki Bożej Królowej Polski, przypomina nam losy naszego naroducudownie ocalonego za Jej przyczyną. Jest to wizerunek typu Hodege-tria. Przedstawia Najświętszą Maryję Pannę w postaci stojącej z Dzie-ciątkiem Jezus na ręku. Maryja jest frontalnie zwrócona do wiernych.Twarz Dzieciątka oscyluje w kierunku patrzącego, choć nie zatrzymujena nim wzroku. Obydwie twarze łączy wyraz zamyślenia i powagi. Je-zus spoczywa na lewym ramieniu Maryi, przyodziany w sukienkę kolo-ru karminowego. W lewej ręce trzyma księgę, prawą zaś unosi ku gó-rze w charakterystycznym geście nauczyciela, władcy lub dobłogosławieństwa. Prawa ręka Maryi spoczywa na piersi. Niebiesko-

granatowa suknia i tego samego koloru płaszcz Maryi ozdobione są motywami złocistych lilii. Główne tło obrazujest koloru niebieskozielonego, który przechodzi w odcień morskiej fali. Dominującym elementem ikony są złotenimby wokół głowy Maryi i Jezusa, które zlewają się w jedną kompozycję, stanowiąc bardzo charakterystyczny ele-ment kontrastujący z ciemną karnacją twarzy postaci. Prawy policzek Matki Bożej znaczą dwie równolegle biegną-ce rysy, przecięte trzecią na linii nosa. Na szyi występuje sześć cięć, z których dwa są widoczne dość wyraźnie, czte-ry zaś pozostałe – słabiej. Twarz Matki Bożej jest koloru brązu, co jest związane ze sposobem malowania ikon.Twarz jest ciemna również dlatego, że ma wiele warstw werniksu, który z czasem ciemnieje. Legenda przypisuje au-torstwo obrazu św. Łukaszowi Ewangeliście, który miał go namalować na deskach stołu, przy którym spożywałaposiłki Święta Rodzina. Ostatnie badania wskazują na jego VI-IX-wieczne bizantyjskie pochodzenie. Wizeruneknie jest ikoną w ścisłym sensie, choć posiada jej cechy. Po restauracji w 1430 r. obraz został przyozdobiony w złotei srebrne blachy oraz korony. Od połowy XVII wieku cudowny wizerunek Matki Bożej na Jasnej Górze jest ubiera-ny w sukienki wykonane z cennych tkanin, haftowane złotem i ozdobione klejnotami. Jak przekazuje nam Jan Dłu-gosz, książę Władysław Opolczyk w 1382 r. fundując klasztor Paulinom na Jasnej Górze, ofiarował im obraz Bo-gurodzicy. Święta Maryja z Częstochowy szybko podbiła serca Polaków. Wizerunek ten zyskał miano CzarnejMadonny. W 1430 r. miał miejsce rabunkowy napad na Jasną Górę w czasie którego złodzieje ograbili skarbieci kościół oraz zrabowali kosztowności, w które przybrany był obraz i rzuciwszy go na ziemię cięli szablami. Sie-demnasty wiek to czas potopu szwedzkiego, kiedy to szeroką falą wojska szwedzkie zalały nasz kraj. Cudownaobrona Jasnej Góry upewniła naród, że Częstochowska Pani czuwa nad jego losami. Dnia 8 IX 1717 r. bp. Krzysz-tof Szembek dokonał aktu koronacji obrazu M. B. Częstochowskiej. Najświętszej Maryi Pannie na Jasnej Górzezłożyli cześć wielcy bohaterowie: hetman Stanisław Żółkiewski, Stefan Czarniecki, Karol Chodkiewicz, TadeuszKościuszko. Do Jej tronu pielgrzymowali wybitni pisarze, tacy jak: Władysław Reymont, czy Henryk Sienkiewicz.Podczas II wojny światowej dla ochrony obrazu postanowiono ukryć go zamurowując w klasztornej niszy. W ołta-rzu natomiast umieszczono kopię wykonaną przez ojca Augustyna Jędrzejczyka. Wizerunek Matki Bożej przetrwałwojnę i króluje nadal z jasnogórskiego wzgórza. My wpatrując się w obraz Maryi w naszej świątyni radujemy się, żePani Częstochowska króluje w szczególny sposób pośród nas. Uroczysty odpust parafialny obchodzimy na Jejcześć corocznie 26 VIII. Niech Patronka Parafii z częstochowskiego obrazu wyprasza nam potrzebne dary i Bożełaski, każdej rodzinie niosąc błogosławieństwo Swego Syna.

Siostry Dominikanki Misjonarki

Page 3: Nasz Józefów

3Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

OD REDAKCJI

Kalendarium – l ipiec. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .3

Przemienienie Pańskie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .4

Wniebowzięcie NMP. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .4

Wypoczynek

– duchowość benedyktyńska dla świeckich. . . . . . . .5

Nadma czeka na świątynię. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .6

Niebo nad Syberią. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .7

Camino de Santiago

– najstarszy szlak pielgrzymkowy Europy. . . . . . . . . . .8

Sierpień miesiącem trzeźwości ,

czyl i . . . rybka lubi pływać. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .1 0

Kalendarium – sierpień . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .11

Wi lczki w dżungl i . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .12

Kronika parafialna. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .13

Recenzje. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .1 4

Zagubiona owieczka.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .15

W akacyjny numer Naszego Józefowa w dużej mierzepoświęciliśmy wypoczynkowi. Temu zagadnieniu poświęconesą rozważania oparte o Regułę św. Benedykta. RadyBenedykta dotyczące wypoczynku są uniwersalne i warto je wziąć poduwagę nie tylko w okresie urlopowym ale na co dzień.O tym jak spędzić wakacje blisko Boga piszą Kasia Sterna, w swojej relacjiz pielgrzymki do grobu św. Jakuba Apostoła oraz Antek Fiedoruk,relacjonujący życie wilczków w dżungli czyli obóz najmłodszych SkautówEuropy.Kościół polski przypomina o trzeźwości szczególnie w sierpniu, wartojednak poświęcić chwilę na to zagadnienie zwłaszcza pod kątem takiegowychowania dzieci, które pomoże im ustrzec się w dorosłym życiu problemówzwiązanych z alkoholem. Zagadnieniu trzeźwości oraz wychowaniu dzieciw kulturze trzeźwości poświęcony jest tekst Magdy Bogusz.W bieżącym numerze mamy dwóch bardzo ciekawych gości. Znanegodobrze ks. Grzegorza, który opowiada o postępach w budowie świątyniw Nadmie, która powstaje przy dużym wsparciu naszych parafian. Drugiz gości ks. Marek, który przyjechał do nas z dalekiej Syberii gdzie pracuje naco dzień w parafii wielkości Polski...Redakcja Naszego Józefowa dołącza się do zaproszenia na festynodpustowy, który odbędzie się w ostatnią niedzielę sierpnia. Tym, którzy sąjeszcze przed urlopem życzymy udanego wypoczynku, a wszystkimpozostałym łagodnego powrotu do pracy.Szymon Ruman

11 lipca – św. Benedykta, opata, patro-na Europy – urodził się w Nursji weWłoszech około 480 r. Kształcił się w Rzy-mie, lecz udał się do Subiaco i tam prowa-dził życie pustelnicze. Wnet wokół niegozaczęli się gromadzić uczniowie. Przeniósłsię na Monte Casino, gdzie założył sławneopactwo i napisał Regułę. Sformułowanatam idea życia zakonnego utrwaliła się nietylko w założonej przez św. Benedykta ro-dzinie zakonnej, ale rozpowszechniała sięw całej Europie i wysłużyła mu tytuł pa-triarchy mnichów Zachodu. Stąd św. Bene-dykt określany jest mianem wielkiego orga-nizatora życia zakonnego. Zmarł w swoimklasztorze 21 marca 547 r., jego święto li-turgiczne obchodzone jest w Kościele ka-tolickim, anglikańskim i ewangelicznym 11lipca na pamiątkę przeniesienia relikwiiz Monte Casino do opactwa Fleury. PapieżPaweł VI ogłosił go patronem Europy.20 lipca – bł. Czesława, prezbitera –urodził się około 1180 r. Jako kapłan wstą-pił do Zakonu Kaznodziejskiego i otrzy-mał habit z rąk św. Dominika. Głosił sło-wo Boże w Czechach i w Polsce. Założyłklasztory w Pradze i we Wrocławiu. Zmarł15 lipca 1242 r. we Wrocławiu. Jest patro-

nem archidiecezji wrocławskiej i diecezjiopolskiej.23 lipca – św. Brygidy, zakonnicy, pa-tronki Europy – urodziła się w roku 1303w Szwecji. Wydano ją za mąż jako młodądziewczynę. Miała ośmioro dzieci, którebardzo starannie wychowała. Należała doIII zakonu św. Franciszka. Po śmierci mę-ża zapragnęła życia bardziej ascetycznego,niż prowadziła w świecie. Założyła nowyzakon i udała się do Rzymu; dała wszyst-kim przykład wielkich cnót. Napisała wie-le dzieł mistycznych, w których opowiadao swoich przeżyciach i objawieniach.Zmarła w Rzymie w 1373 r.24 lipca – św. Kingi, dziewicy – urodziłasię w 1234 r. jako córka króla węgierskiegoBeli IV. Była siostrą św. Małgorzaty Wę-gierskiej i bł. Jolanty. Została żoną Bolesła-wa Wstydliwego, z którym wspólnie złoży-ła w małżeństwie ślub dozgonnej czys-tości. Z mężem dzieliła dole i niedole dłu-giego i trudnego panowania, będąc praw-dziwą matką biednych i strapionych. Pośmierci męża wstąpiła do ufundowanegoprzez siebie klasztoru Klarysek w StarymSączu, łącząc z duchem surowej pokutywewnętrzną franciszkańską radość dosko-

nałą z cierpień i trudności życiowych.Zmarła w Starym Sączu 24 lipca 1292 r.Kult jej rozpoczął się zaraz po śmierci.25 lipca – św. Jakuba, Apostoła – Jakubzwany Większym, syn Zebedeusza i bratJana Apostoła, urodził się w Betsaidzie.Był jednym z pierwszych uczniów Jezusai wraz z Piotrem i Janem należał do grupyApostołów najbliższych Mistrzowi. Byłwięc świadkiem wskrzeszenia córki Jaira,przemienienia Pańskiego oraz agoniiChrystusa w Getsemanii. Pierwszy spo-śród Apostołów przelał krew za Chrystu-sa, ścięty mieczem w Jerozolimie na roz-kaz Heroda Agryppy I około 44 roku(Dz 12,2). Według starej hiszpańskiej tra-dycji jego relikwie spoczywają w Santiagow Compostelli, gdzie były od wieków ce-lem pielgrzymek. Jest patronem Hiszpaniii Portugalii, a także pielgrzymów.26 lipca – świętych Joachima i Anny,rodziców NMP – św. Anna, tak jak jejmąż św. Joachim, pochodzili z królewskie-go rodu Dawida. Joachim i Anna uważaliswoje małżeństwo za związek święty, złą-czony przez Boga. Oboje kroczyli drogąpobożności zgodnie i przykładnie. Annai Joachim, przez długie lata → dok. str. 5

Kalendarium – lipiec

Page 4: Nasz Józefów

4 Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

ŚWIĘTA KOŚCIELNE

Przemienienie Pańskie w Kościele katolic-kim obchodzone jest 6 sierpnia i ma rangęświęta liturgicznego. Poprzez opis przemie-nienia na Górze Tabor Bóg uczy nas obco-wać z TAJEMNICĄ. Tajemnicą Jego wy-brania, momentu i sposobu objawienia sięczłowiekowi i tajemnicą odpowiedzi czło-

wieka! Poprzez obcowanie z ta-jemnicą Bóg uczy nas akcepta-cji, a nie rozumienia, Jegoplanów.

Każdy z nas ma swoją GÓ-RĘ TABOR. Należy o tym prze-życiu pamiętać. Jednak góry Ta-bor trzeba też oczekiwać.Czekać na niespodziewane i ta-jemnicze, osobiste spotkaniez Bogiem, które ma nastąpić!

SPOTKANIE to wymaga za-tem czasu odizolowania i modli-twy, jest łaską. Oczekiwanie naSpotkanie uczy nas cierpliwości

i pokory. A kiedy nadejdzie, Bóg okazujesię „inny”, niż przypuszczałem.

BÓG MÓWI trzy rzeczy, które trzebazapamiętać:

1) Jego [Jezusa] słuchajcie. To najważniej-sze przesłanie dla naszego życia – odpo-

wiedź na wszystkie pytania i wątpliwościw każdym czasie. To także zadanie.

2) Wstańcie, podnieście się z obecnegostanu. Jezus nie wypomina: lecz z ogrom-ną miłością i ulitowaniem pochyla się nademną i mówi: powstań, wiem kim jesteśi przychodzę, nie by cię oskarżyć, leczdźwignąć.

3) Nie lękajcie się Boga i własnej grzesz-ności. To prawda, że jesteś grzeszny, aleprzychodzę, aby cię wreszcie wybawić,więc już się Mnie nie lękaj...

Jest czas doświadczenia i czas świadec-twa. Choć twarz człowieka „promienieje”po spotkaniu z Bogiem, nie od razu należywszystko wyjaśniać, lecz dopiero wtedy,gdy zostaniemy do tego zachęceni. Apo-stołowie mieli milczeć do czasu zmar-twychwstania. Ja również muszę oczeki-wać czasu dawania z własnych przeżyć.

s . Dorota Chaim

Przemienienie Pańskie

Według teologii katolickiej Jezus Chrystuswłasną mocą wstąpił do Nieba, Najświęt-sza Maryja Panna mocą Bożą została wzię-ta do Nieba. Wniebowzięcie NajświętszejMarii Panny jest dogmatem Kościoła kato-lickiego, ogłoszonym w konstytucji apo-stolskiej Munificentissimus Deus (Najszczo-drobliwszy Bóg) w 1950 roku przezpapieża Piusa XII. Dogmat ten stwierdza,że po zakończeniu swojego ziemskiego ży-cia Najświętsza Maryja Panna została z cia-łem i duszą wzięta do wiecznej chwały...

W Kościele katolickim w Polsce uroczy-stość Wniebowzięcia Najświętszej MariiPanny (15 sierpnia) jest dniem wolnym odpracy. Święto nazywane jest także ŚwiętemMatki Boskiej Zielnej. W Kościele jest ob-chodzone od V wieku. Wywodzi się onoz przeświadczenia, że Maryja nie umarłajak zwykły człowiek lecz została zabranado Nieba. W Polsce i w krajach europej-skich czci się Matkę Boską Wniebowziętąjako patronkę ziemi i jej bujnej roślinności.

W niektórych rejonach Pol-ski w czasie obrzędów religij-nych związanych z tym świę-tem błogosławi się wiązankikwiatów, kiedyś ten zwyczajbył bardzo popularny. Wie-rzono, że taki bukiet nabieracudownych, leczniczych wła-ściwości. Podczas powrotuz kościoła zostawiano gowśród upraw gdzie miałprzynieść szczęście w zbio-rach po czym, po kilkudniach, zabierano go do do-mu. Był przechowywany bar-dzo pieczołowicie, okadzanonim izbę, trzymano w miej-scu które było widoczne i dawało pew-ność, że moc bukietu będzie działała. W ca-łym kraju święto to jest obchodzonebardzo uroczyście, jednak największe ob-chody mają miejsce w Kalwarii Zebrzydow-skiej, odbywają się tam inscenizacje Zaśnię-

cia Marii oraz jej Wniebowzięcia, a takżena Jasnej Górze, dokąd zmierzają piel-grzymki z całej Polski właśnie na to świę-to. W innych częściach Polski często wiążesię ono ze świętem dożynek.

s . Dorota Chaim

WniebowzięcieNajświętszej Maryii Panny

Page 5: Nasz Józefów

5Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

NAUCZANIE KOŚCIOŁA

Wypoczynek– duchowość benedyktyńska dla świeckichLetni czas i wakacyjny numer pisma skła-nia do tego, byśmy przyjrzeli się nie tylkosławnej pracy benedyktyńskiej, ale rów-nież temu, co w duchowości zapoczątko-wanej mądrością Św. Benedykta z Nursjimyśli się na temat wypoczynku. Wszyscyza nim tęsknimy i zdajemy sobie sprawęz jego wyjątkowości – większość dni nasze-go życia zgodnie z zamysłem Bożym upły-wa na wysiłku, pracy i mozolnej służbiedrugiemu. Jednak, im więcej w tym miło-ści, tym mniej zmęczenia i smutku. Prze-strzega o tym reguła, która doradzaw przypadku czyjegoś mozolnego wysiłkutakie zarządzanie czasem innych i zapew-nienie im pomocy, by nie spełniali [swej] pra-cy z przykrością (35.3). W rzeczy samej, nie-wiele w samej regule przeczytamy o wypo-czynku. Nie jest on sam w sobie przedmio-tem zainteresowania Świętego, a to z tegopowodu, że jako sprawę wymagającą szcze-gólnej troski traktuje on równowagę i po-rządek. Podpowiedzi na temat dzisiejszychrozważań trzeba zatem szukać głębiej niżw słowach wprost wypowiedzianych.

Tam, gdzie Benedykt porządkuje życiemodlitwy wspólnoty, ustalając liczbę, poryi cykl liturgii godzin wyśpiewywanej przezmnichów w klasztorze, dodaje mimocho-dem, że swego rozstrzygnięcia dokonujezgodnie z rozsądkiem (8.1). To wtrącenie sta-nowi furtkę do świata racji, którymi kierujesię autor reguły. Rozsądek podpowiada, byzachować dużą wrażliwość na potrzeby bra-ci, odpowiadać na nie zwłaszcza wtedy,gdy są uzasadnione. Tam, gdzie praca jestszczególnie ciężka dodać posiłku, gdzie do-skwiera skwar dodać miarę napoju, gdziewiele pokus do podjęcia działania – wpro-wadzić umiar i porządek. Jest jednocześnieuzasadnieniem dla modyfikacji wskazań re-guły, które służą jej lepszemu urzeczywist-nieniu. W dziejach zakonu benedyktynekna ziemiach polskich reforma dokonanaw XVI wieku przez matkę Marię Magdale-nę Mortęską oznaczała w myśl tego wpro-wadzenie – wbrew jednoznacznemu wska-zaniu Mnicha – do jadłospisu mięsa,bowiem klimat północy Europy oraz do-stępne uprawy nie pozwalały na to, by za-pewnić wyżywienie stosowne do potrzeb

mieszkańców tej części kontynentu. Rozsą-dek też staje się w końcu wyznacznikiempotrzeby wypoczynku. Nasz dzisiejszy stylżycia „w świecie”, w znacznym stopniu na-rzucany przez kulturę i potrzeby finansowe– jest dynamiczny i wyczerpujący. Stąd roz-sądek podpowiada konieczność nabraniaoddechu i dystansu do codziennego zabie-gania. Pozwala on lepiej przyjrzeć się so-bie, rodzinie, zakochać się ponownie w bli-skości bliskich, w większym stopniuskierować myśli ku Bogu.

W rozdziale 48 Benedykt powie jednakstanowczo: Bezczynność jest wrogiem duszy. Su-rowo przestrzeże w katalogu dobrychuczynków, aby nie być żarłokiem, ospa-łym, leniwym, szukającym zaspokojeniawłasnych zachcianek. Ponownie zachęcido skromności. Innymi słowy – nie każdysposób spędzenia czasu, który zwykliśmyokreślać pojemnym słowem „wypoczy-nek” jest przez niego uznawany jako takii dla nas dobry. Przecież wierzymy, że Bógjest wszędzie obecny i że oczy Pana patrząna dobrych i na złych na każdym miejscu(Benedykt za Księgą Przysłów 15,3), że odtego urlopu nie ma a zaniedbanie jest zdra-dą. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę z te-go, że oderwanie od codziennych obowiąz-ków, porządkujących nasze działania,paradoksalnie potrafi utrudnić wygospoda-rowanie czasu na pamięć o Bogu i modli-twę, tak jak to często ma miejsce w sobotę,kiedy wewnętrzna dyscyplina słabnie a cia-ło domaga się innego potraktowania niżw poprzednie pięć dni. Wszyscy, którzy po-trzebują tego samego miejsca, by mócw skupieniu pracować dobrze rozumieją tozjawisko, gdy zechcą wziąć ze sobą pracędo pociągu. Podobnie wysłani w podróż: niechustalone godziny modlitwy nie mijają im nie za-uważone, lecz niechaj sami je odprawiają w miaręswych możliwości i nie zaniedbują obowiązkówswojej służby (rozdz. 5).

Wypoczynku potrzebujemy, choćbyz rozsądku. Bezczynność wypoczynkiemnie jest, a stanowi zaproszenie dla grzechu.Odmienność czasu wypoczynku nie usuwakonieczności życia w Bożej obecności. Jestraczej zaproszeniem do innej rozmowyz Bogiem, w miarę możliwości opartej

o stałe praktyki pobożnościowe.Pewnego razu wiozłem malowniczą

trasą dwie benedyktynki. Jedna z nich,podprzeorysza, przygotowała cały planmodlitewny, który mieliśmy realizowaćw trakcie podróży. Druga, przeorysza,przed tym jak zamilkła do końca naszejjazdy, powiedziała jedynie: Módlmy sięoczyma.

Michał Królikowski

Figura św. Benedykta przy kościele śś. Sakramentek

w Warszawie

→ dok. ze str. 3z tęsknotą oczekiwali potomstwa.O dziecko nieustannie się modlili. Ta ichwytrwała modlitwa została nagrodzona.Bóg obdarza ich dzieckiem, które staniesię Matką Zbawiciela i Kościoła. Mogąbyć dla nas wzorem modlitwy.31 lipca – św. Ignacego z Loyoli, pre-zbitera – urodził się w roku 1491 w Loy-oli w Kantabrii. Prowadził swobodne ży-cie rycerskie na dworze królewskim; kiedysię nawrócił do Boga, skończył studia teo-logiczne w Paryżu; tu zebrał pierwszychtowarzyszy, z którymi później założyłw Rzymie Towarzystwo Jezusowe. Dzia-łalność tego zakonu przyczyniła się doodnowy Kościoła. Ignacy zmarł w Rzy-mie 31 lipca 1556 r.

Kalendarium – lipiec

Page 6: Nasz Józefów

6 Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

NASZ GOŚĆ

Czy mógłby ksiądz opowiedzieć o swo-im powołaniu i o decyzji by pójść doseminarium?

Kiedy patrzę z perspektywy swojego ży-cia kapłańskiego, to widzę w nim Boży „pa-lec”. Byłem zwykłym chłopcem, potemmłodzieńcem a jednak Pan Bóg bardzo de-likatnie czuwał nade mną. Chyba byłemniezłym uczniem w szkole, gorliwie też roz-wijałem swoje zainteresowania. Brałemczynny udział w życiu parafii poprzez służ-bę lektorską i ministrancką. Chętnie też gra-łem w piłkę nożną. I w takiej atmosferzew wielkim skrócie dojrzewało moje powo-łanie. Wiosną 1986 roku po-wstała decyzja o wybraniużycia kapłańskiego. Przeko-nany jestem jednak, że każdepowołanie, w tym kapłań-skie, jest fascynującą i wielkąBożą tajemnicą. Bogu niechbędą dzięki!Jaka była księdza pierw-sza parafia (jeżeli nie byłto Józefów) i jak wygląda-ło rozpoczęcie Księdzapracy duszpasterskiej?

W 1992 roku ks. bp. Ka-zimierz Romaniuk (więc poseminarium) skierował mniedo pracy w parafii M.B. Czę-stochowskiej w Świdrze. Po-czątki, chyba jak zawsze, by-ły piękne, nowe ale i trudne.Jako młody kapłan, pełenzapału i wiary rzuciłem sięw wir pracy duszpasterskiej,a dalej już wszystkiego doko-nała Łaska Boża.Jak wspomina ksiądz lata spędzonew Józefowie?

W Świdrze spędziłem pierwsze 3 latamojego kapłańskiego życia. W 1995 rokuks. Biskup skierował mnie do pracy w para-fii M.B. Częstochowskiej w Józefowie. Póź-niej okazało się że na 4 lata. Jak wspomi-nam te lata? Był to przepiękny i bardzoowocny czas w moim życiu. Do dziś noszęw sercu wszystkich ludzi, których tam spo-

tkałem w tej parafii. Mam tu na myśli mini-strantów i ich rodziców, młodzież (teżz KLO), małżonków – zwłaszcza zeWspólnoty Kościoła Domowego i ludzistarszych. Razem podejmowaliśmy różneinicjatywy, które chyba na zawsze we mniepozostaną. Bogu niech będą dzięki!Proszę przybliżyć naszym czytelnikomNadmę, jej mieszkańców i charaktermiejscowości.

O Nadmie można poczytać w inter-necie, np. na stronie parafialnej(http://www.parafianadma.pl/). Ze swojej

strony mogę powiedzieć, że Nadmę za-mieszkują dobrzy, szczerzy i życzliwi lu-dzie. Prości ale bardzo pracowici. Są to lu-dzie kościoła. Starają się swoje dzieciwychowywać jak najlepiej potrafią na praw-dziwych patriotów i pobożnych katolików.Czy trudno jest być księdzem „budow-niczym”?

Kiedy byłem w seminarium, to nigdy na-wet przez chwilkę, nie pomyślałem, że kie-dyś w przyszłości będę budował świątynie!

Widać jednak że Pan Bóg miał swoje pla-ny. Myślę, że budowanie kościoła to wiel-kie wyróżnienie ale i wielkie zadanie.Oczywiście, problemy księdza „budowni-czego” są nieco inne niż księdza np.w szkole. Myślę jednak, że skoro Pan Bógzlecił mi to zadanie, to i pomoże w jegorealizacji. I dziś widzę wokół siebie ludzi,którzy są życzliwi i pomagają, widzęwspólnoty i instytucje oddane tej sprawie.W tym miejscu pragnę wyrazić ogromnąwdzięczność parafii w Józefowie za prze-piękne i ofiarne wsparcie budowy kościoław Nadmie. Bóg wam zapłać!

Ile jeszcze trzeba czasu i środków byNadma miała swoją świątynię?

Kiedy Nadma będzie miała swoją świą-tynię? Chciałbym, żeby jak najszybciej, alenie jestem w stanie określić, kiedy to nastą-pi. To ogromna inwestycja! Przyznamszczerze, że jednym z moich największychmarzeń jest to, by stanąć za ołtarzem no-wo wybudowanej świątyni i tam sprawo-wać Najświętszą Ofiarę. A kiedy to bę-dzie? Tylko Bóg to wie…

rozmawiał Szymon Ruman

Nadma czeka na świątynię

Page 7: Nasz Józefów

7Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

NASZ GOŚĆ

Chodząc po kolędzie w jednym z War-szawskich bloków, na Saskiej Kępie, otrzy-małem sms-a. Gdy wyszedłem z mieszka-nia przeczytałem, był od ks. Andrzeja,mojego serdecznego przyjaciela, człowie-ka któremu wiele zawdzięczam, a który ak-tualnie pracuje na Syberii w Tomsku. Ks.Andrzej pisał, że będzie zmiana, jego pro-boszcza, przenoszą go do Jekaterinburgai on będzie proboszczem. Biskup powie-dział mu, że jeśli chce mieć księdza do po-mocy, to musigo sobie zna-leźć, bo aktual-nie nie ma kogomu dać.

Z delikatno-ścią znaną tym,którzy go znająnapisał: Ja nicnie sugeruję, alepomyśl, zapytajDucha Święte-go, może Oncoś ci podpowie.

W pierwszejchwili byłem zły– nie, nigdzie niejadę, ja tu mamdużo pracy – po-myślałem. Ciężkomi się tego dniachodziło po kolędzie. Myślałem tylko o tre-ści tego sms-a. kiedy wróciłem do domujeszcze długo o tym myślałem, ale już wte-dy byłem pewny – chcę jechać na Syberię.

Na drugi dzień zadzwoniłem do ks. An-drzeja, dowiedziałem się więcej szczegó-łów, i już wtedy zdecydowałem, chcę, będęsię starał o zgodę biskupa. Nie było to pro-ste, staranie o nią trwało półtora roku.W czerwcu 2009 r. otrzymałem dekret:ks. Marek Jaśkowski skierowany do pracyduszpasterskiej w Diecezji Nowosybirskiejw Rosji. 19 sierpnia wyleciałem. 20 byłemna miejscu. Młodzież z chlebem i solą sta-ła na progu mojego nowego domu. Już tobyło wzruszające.

Tak zaczęła się moja przygoda z Sybe-rią, za którą dziś szczerze i nieustanniedziękuję Panu Bogu.

Kiedyś tam na miejscu, ktoś z młodzie-ży, tak szczerze zapytał mnie – dlaczegoksiądz do nas przyjechał? Pytam, ale jakmam rozumieć to pytanie? No jak to, zosta-wił ksiądz te komforty w Polsce i terazprzyjechał ksiądz tu, do tej biedy? Wzruszy-ło mnie to pytanie i mówię. Dla was tu je-stem i dla Pana Boga. To nie komforty da-ją szczęście, ale miłość, to że wy tujesteście i mogę was spotkać, wam służyć,to jest radość.

Nasza parafia to cały Tomsk, miasto li-czące ok. 600 tys. mieszkańców oraz Tom-ska Obłaść (województwo) czyli obszarwielkości Polski. Czasem trzeba się trochęnatrudzić, żeby tam dojechać.

Jednym z najdalszych punktów, jest ry-backa wioska Ust-Tym. Byliśmy tam kiedyśna początku października. Żeby się tam do-stać trzeba było przejechać ok. 300 km poasfalcie, potem ok. 180 km po nie do koń-ca utwardzonej drodze, po błocie, a następ-nie ponad 100 km po rzece na promie,o którym do końca nie wiedzieliśmy czy bę-dzie, a jeśli nawet, czy nas na niego zabio-rą. Zabrali, pod warunkiem, że obok tejwioski ktoś po nas wypłynie łódką i nasstamtąd szybko odbierze. Nie wiedziałemjak to się będzie odbywać. I oto na środkurzeki, ten olbrzymi prom zwolnił, do niego

podpłynęła mała łódka motorowa, młodyczłowiek z tej łódki przywiązał linę i na-szym zadaniem było wskoczyć z promudo tej łódki. Padał deszcz i nie było więcejniż + 2 stopnie ciepła.

Jest to wioska rybacka, położona w taj-dze, nad rzeką Ob, i co ciekawe – nie matam żadnej drogi dojazdowej, do wioskimożna dotrzeć tylko rzeką – statkiem, al-bo helikopterem, który interweniujew skrajnych sytuacjach. Samochodem

można tam do-trzeć tylko zi-mą, kiedy rzekajest zamarznię-ta. I tam w tejwiosce, mieszka-ją katolicy, młodekatolickie rodzi-ny, ludzie którzybardzo potrze-bują duchowe-go a także mo-ralnego podtrzy-mania i ukierun-kowania. Nies-tety odległość,trudność dotar-cia robi swoje.Ja przez ostatnirok byłem tam3 razy, a przede

mną księdza u nich nie było 2 lata.Na Syberii wszyscy zachwycają się pięk-

nymi zachodami słońca. Niebo tam jest ja-kieś większe, piękniejsze... bliższe. Czasemmam takie wrażenie, że tam jestem dalejod rodziny, od ojczyzny, ale... bliżej nieba.

Zapraszam na naszą stronę internetowąwww.catholik.tomsk.ru.

Jestem dostępny drogą internetowąpod polskim adresem: [email protected] oraz pod rosyjskimadresem [email protected]

Dziękuję serdecznie za niezwykle życz-liwe przyjęcie mnie w parafii w Józefowie,dziękuję za modlitwę i materialne wspar-cie. Jestem zbudowany Waszą postawą,modlitwą i zasłuchaniem. Dziękuję...

Niech Pan Bóg Wam błogosławi.Ks. Marek Jaśkowski

Niebo nad Syberią

Ks. Marek z młodzieżą

Page 8: Nasz Józefów

8 Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

PIELGRZYMKI

To był pomysł Agaty. Wędrówka szlakiemśw. Jakuba z Roncesvalles przez prowincjęNavarry, Kastylii i Galicji aż do Santiagode Compostela. Do pokonania blisko800 km z plecakiem przyklejonym do ple-ców niczym muszla do ślimaka. Pomysłoryginalny, trzeba przyznać. Decyzja zapa-dła, wyzwanie przyjęte. Do wakacji zosta-ło niewiele czasu więc rozpoczęłyśmy go-rączkowe przygotowania. Plecak topodstawa. Musi być wygodny, lekki i pa-kowny. Buty lepiej zabrać rozchodzone,odcisków i bąbli i tak nie będzie brakowa-ło. Ciepły śpiwór i karimata bo nie wiemy,gdzie będziemy spały. Coś od deszczu, takna wszelki wypadek. Kubek. Latarka. Pod-ręczna apteczka. Trzeba było jeszcze zna-leźć dobry przewodnik i sprawdzić połą-czenia do Hiszpanii. Jedenaście lat temu tobyło nie lada wyzwanie. W ostatniej chwiliznalazły się jeszcze dwie odważne, druga

Agata i Basia, które postanowiły wyruszyćz nami na szlak.

W Roncesvalles powitało nas lipcowesłońce i spora grupa pielgrzymów różnią-

cych się między sobą pochodzeniem, wie-kiem, należących do różnych religii i włada-jących różnymi językami. Istna Wieża

Babel. Z kredencjałem w kieszeni, po nocyspędzonej w zapełnionym po brzegi schro-nisku, wyruszyłyśmy następnego dnia o po-ranku na szlak.

Upał. Wspinaczka pod górę. Drobnekamyki wpadające do butów i kilkanaściekilogramów w plecaku. Pierwszy dzień nie

był wcale najtrudniejszy. Nie zważając naniedogodności goniłyśmy przesuwającysię horyzont. Kryzys przyszedł po kilkudniach. Zmęczone ciało odmawiało po-słuszeństwa. Każdy krok wymagał ogrom-nego wysiłku. Najgorzej było namówićnogi do współpracy po krótkim odpo-czynku. Zdawały się być z betonu. Nie doruszenia. Towarzyszący nam pielgrzymidodawali otuchy: animo!

Wstawałyśmy przed świtem i po ciem-ku ruszałyśmy w drogę. Chwilę potem wi-tało nas zaspane słońce. Taki mały cud,który za każdym razem wprawiał w zadzi-wienie i dobry nastrój. Po kilku kilome-trach przychodził czas na śniadanie i de-lektowanie się kawą z mlekiemw przydrożnym barze. Czasem gościła nasłąka. Brak kofeiny wynagradzała koloramii zapachem kwiatów. Zakupy trzeba byłozrobić zwykle dzień wcześniej. Bagietkawędrowała z nami przymocowana do ple-

Camino de SantiagoSantiago de Compostela. Miejsce do którego prowadzi jeden z najstarszych szlakówpielgrzymkowych chrześcijańskiej Europy zwany Drogą św. Jakuba (Camino de Santiago).Przez malownicze wioski i kamienne miasta, gaje oliwne, lasy eukaliptusowe i pustkowia,krętymi górskimi ścieżkami i asfaltowymi drogami wiedzie pielgrzymów aż do bram katedryw Santiago de Compostela, w której znajdują się relikwie Apostoła Jakuba.

W oczekiwaniu na otwarcie

schroniska. . .

Page 9: Nasz Józefów

9Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

PIELGRZYMKI

caka. Tuż obok dyndających luźno sanda-łów. To nie był czas na dbanie o walory es-tetyczne. Pielgrzym musi jeść. Dżem i serlądowały w środku. Nie mogło zabraknąćoliwek, tych prawdziwych, kupowanych natargu. Kanapki były podstawowym składni-kiem naszego wyżywienia. Proste w przy-gotowaniu nadawały się na śniadanie,obiad i kolację.

W kolejnym schronisku zjawiałyśmy sięzwykle ostatnie, bynajmniej nie przez opie-szałość, kiedy wszystkie łóżka były już za-jęte. Spałyśmy więc na podłodze, w cen-trum sportowym, pod biurkiem w biurzeschroniska i na chórze w kościele. Jak naprawdziwych pielgrzymów przystało.

Po drodze mijałyśmy wiele kościołów.Te w większych miejscowościach i mia-stach były zwykle otwarte dla zwiedzają-cych a w gablocie można było znaleźć in-formację o porządku Mszy Świętychi nabożeństw. Najpiękniejsze były jednakte małe kościółki w wioskach, często za-niedbane.

Nie sposób było się nachwilę nie zatrzymać. Żebywejść do środka trzeba byłoposzukać osoby, która miałaklucz. Czasem, jak na loterii,udało nam się trafić na poran-na Mszę Świętą. Plecaki lądo-wały wtedy na kamiennej po-sadzce a my obserwowane ba-cznie przez księdza i kilkastarszych osób zgromadzo-nych w świątyni zajmowały-śmy miejsca w ławkach. Dzi-wiła ich nasza obecność.Cztery studentki. Eucharystia.Zwykły dzień, nawet nie nie-dziela. To co dla nas oczywi-ste, dla Hiszpanów było za-gadką. Nasze pragnienie spot-kania z Bogiem stało się dlanich świadectwem wiary. Tamgdzie nie ma na stałe księdzao mającej się odbyć MszyŚwiętej informują dzwony.Trzeba być uważnym i nadsłu-chiwać. Nigdy nie wiadomo,o której go-dzinie kap-łan dotrzedo wioski.

Na szlakuspotykały-

śmy tych samych ludzi,którzy wyruszyli z namiz Roncesvalles. Czasemrozstawaliśmy się nadzień lub dwa, żeby zno-wu spotkać się w drodze.Nawiązywałyśmy relacjenie zważając na to, czyktoś jest czarny czy biały,wierzący czy niewierzący,czy jest katolikiem, prote-stantem czy buddystą,emerytem czy studentem.Liczył się człowiek i to conas łączyło. Rozmowa.Wspólna wędrówka i po-szukiwanie sensu życia.Ten sam cel.

Santiago de Compo-stela. Najpierw katedrai Msza Święta w intencjipielgrzymów. Dziękujemyza łaskę dotarcia aż tutaj.Po twarzy płyną łzy.

Wreszcie można złożyć u stóp św. Jakubato, co każda z nas niosła głęboko w sercucałą drogę. To co ciążyło najbardziej. Podsklepieniem katedry widowiskowo buja siękilkudziesięciokilogramowa srebrna ka-dzielnica, wprawiona w ruch przez sześciuosiłków. Teraz można udać się do BiuraPielgrzyma i odebrać dyplom potwierdzają-cy ukończenie Camino.

Dla kogo wstaje słońce, które zalewaniebo wszystkimi kolorami? Kto sprawił,że tak pięknie pachną drzewa eukaliptuso-we? Dokąd prowadzi droga, która wije sięgdzieś przede mną i znika na horyzoncie?Od kogo pochodzi ta siła, która pozwalapokonać mi własne słabości i zmęczenie?Kto postawił na mojej drodze tego czło-wieka, który wędruje ze mną? Prawie 800km pieszo przez niezwykłe miejsca prze-pełnione historią, architekturą, sztuką ifolklorem. To nie jedyne bogactwo SzlakuŚw. Jakuba. Na Camino spotkałam Boga.W darze, jakim jest świat i przyroda, ludz-kie ciało i duch, drugi człowiek i przyjaźń.Nieopisane misterium.

Kasia Sterna

Będę rozmyślał o Twoich

postanowieniach i ścieżki Twoje

rozważał. (Ps 119, 15)

Page 10: Nasz Józefów

1 0 Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

NASZ TEMAT

Od 27 lat Episkopat Polski wzywa roda-ków do podjęcia wyrzeczenia od alkoholuprzez 31 dni i ogłasza sierpień miesiącemtrzeźwości. Warto zastanowić się, czy wy-korzystaliśmy choć jedną z tych 27 szansdla dobra osobistego, dobra rodziny i do-bra Ojczyzny?Abstynencja, która jest postem

Umiarkowane spożywanie alkoholu lubjego nieużywanie są postawami moralnieobojętnymi i poprawnymi ze społecznegopunktu widzenia. Niemniej jednak, gdy abs-tynencja podejmowana jest z wyższych po-budek, staje się ona wartościowa etycznie.Z drugiej strony nieumiarkowane picie al-koholu jest moralnie niepoprawne i niejed-nokrotnie prowadzi do wielu ludzkich tra-gedii.

Dlatego biskupi wzywają nas w sierpniudo abstynencji ekspiacyjnej, do powstrzy-mania się od picia alkoholu, które będzieofiarą wynagradzającą grzech pijaństwaw Polsce. Podjęcie sierpniowego postu jestmodlitewnym wsparciem dla wszystkichosób dotkniętych problemem alkoholo-wym. A dotknięta nim jest większość Po-laków.Problem alkoholowy i alkoholizm

Potocznie przyjęło się uważać, że pro-blem alkoholowy jest równoznaczny alko-holizmowi, a alkoholik to człowiek, któryosiągnął taki poziom nędzy, że pije nawetwodę kolońską. Takie myślenie jest jednakbłędne. Coraz częściej słyszy się o alkoho-lizmie „śródziemnomorskim”, w który po-padają osoby pijące „kulturalnie” wino doobiadu, a 90% alkoholików w Australii touzależnieni od piwa. Problemem nie jestbowiem rodzaj alkoholu – można się uza-leżnić nawet od trunków niskoprocento-wych spożywanych w niewielkich ilo-ściach. Alkoholicy czasami więc zasiadająnie tylko w podrzędnych barach, ale i w za-rządach dużych spółek.

Według danych Państwowej AgencjiRozwiązywania Problemów Alkoholowych(PARPA) obniża się też wiek, w którym Po-lacy popadają w uzależnienie, co niewątpli-

wie łączy się z niepokojącym zjawiskiem pi-cia alkoholu przez coraz młodszychnastolatków. Problemem alkoholowym na-tomiast dotkniętych jest większość Pola-ków: rodziny, znajomi i pracodawcy alko-holików, osoby poszkodowane w wypad-kach spowodowanych przez osoby nie-trzeźwe, osoby, dla których niewyobrażal-ne jest wesele czy inna uroczystość bez al-koholu, osoby wyśmiewające ludzi niepi-jących. Problem alkoholowy jest zatem pro-blemem całego polskiego społeczeństwa.Kto nie pije ten donosi

Alkoholizm pojawia się tam, gdzie koń-czy się wolność w decyzji: piję albo nie pi-ję, gdy picie staje się wewnętrznym przy-musem. Tymczasem nasze społeczeństwonie szanuje tej wolności wyboru. Któżz nas choć raz nie usłyszał przysłowiowe-go: Ze mną się nie napijesz? lub Nie wypijeszzdrowia babci? Slogany alkoholowe typu:Rybka lubi pływać lub Kto nie pije, ten donosizakorzeniły się tak głęboko w naszej „kul-turze”, że dziś już mało kto zdaje sobiesprawę, że były one narzędziem rozpija-nia narodu w czasach, w których Polskanie była krajem niepodległym. Bo pija-nym narodem łatwiej manipulować. Spo-łeczny przymus picia jest szczególnymproblemem dla osób, które pić nie mogą:dla alkoholików wychodzących z nałogu,dla chorych przyjmujących stale leki, dlaosób prowadzących samochód, dla nielet-nich. Często czują się oni w towarzystwiewyobcowani lub nawet wyszydzeni, przezco nieraz sięgają po alkohol mimo wszel-kich przeciwwskazań.

Alkoholową tradycją jest także często pi-cie w miejscu pracy, szczególnie na budo-wach, a to przecież znacząco zmniejszabezpieczeństwo i jakość pracy.Trzeźwość w wychowaniu

Negatywnych skutków nadużywaniaalkoholu jest bardzo dużo: problemy zezdrowiem, rozbite rodziny, ranni i zabiciw wypadkach drogowych, zdemolowanestadiony czy przystanki autobusowe, przy-padkowe zbliżenia seksualne. To powoduje

duże straty materialne i moralne w społe-czeństwie.

Szczególne spustoszenie dokonuje sięw moralności dzieci i młodzieży, stąd pod-stawowym zadaniem rodziców jest daćwłasnym dzieciom dobry przykład swoimżyciem. Jeśli dziecko obserwuje, że np.: nawesele nigdy nie jedzie się własnym samo-chodem, bo trzeba się napić albo za każ-dym razem, gdy przychodzą goście na sto-le staje butelka, to uczy się, że bezalkoholu nie ma zabawy. Myślenie takiepotęgują reklamy, tworząc potrzebę picia(głównie piwa) przy spotkaniach towarzy-skich. W efekcie młodzi ludzie nie uma-wiają się już „na kawę”, a „na piwo”, a pi-cie na wycieczkach szkolnych stało sięprawie normalnością.Nie piję, a żyję

Wbrew powszechnemu przekonaniuabstynenci są dość liczną grupą w społe-czeństwie. Z badania PARPA z 2008 r. wy-nika, że 28% badanych nie piło żadnegonapoju alkoholowego w ciągu 12 miesięcyprzed badaniem, a co trzeci abstynent nig-dy nie pił alkoholu. Bezalkoholowy styl ży-cia promują nie tylko środowiska rodzindotkniętych problemem alkoholowym.Proboszcz góralskiej Kamesznicy ksiądzWładysław Zązel widząc ogrom zła spo-wodowanego nieumiarkowanym piciemwprowadził w 1986r zasadę, że wesela po-winny się odbywać bez alkoholu, więc ktozadeklarował, że na jego weselu nie będziewódki, ten wpłacał kaucję, która zostawa-ła przekazywana na budowę kościoła, jeśliwódka na weselu była. Jeśli nie, ksiądzzwracał kaucję w podwójnej wysokości.Namawiał ludzi do zabaw bezalkoholo-wych, chodził tylko na wesela bez alkoho-lu, nie przyjmował ofiary za ślub, jeśli naweselu była wódka. Efekt? W Kamesznicydziś prawie wszystkie wesela są bezalkoho-lowe, a z inicjatywy księdza Zązla zrodziłsię ogólnopolski ruch Wesele Wesel, któryraz w roku organizuje ogólnopolskie spo-tkanie par, które miały takie wesele, ukoro-nowane balem bez trunków. Jan Paweł IIwspierał działalność ks. Zązla, a także

Sierpień miesiącem trzeźwości,czyli… rybka lubi pływać

Page 11: Nasz Józefów

1 1Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

NASZ TEMAT

działalność innego ruchu trzeźwościowe-go – Krucjaty Wyzwolenia Człowieka(KWC). Krucjata powstała staraniemks. Franciszka Blachnickiego i zakłada abs-tynencję wynagradzającą i modlitewniewspierającą osoby uzależnione w wycho-dzeniu z nałogu. Kandydaci KWC podej-mują abstynencję na rok, a jej członkowie– do końca trwania Krucjaty, a więc pókinie zniknie problem alkoholowy w Polsce.Zadaniem KWC jest realna odpowiedź nasłowa bł. Papieża Polaka: Proszę abyście prze-ciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludz-kiej godności, realizująca się w poście od al-koholu i modlitwie. W naszej parafiibezalkoholowy styl życia propaguje Ruch

Światło-Życie, a oazowicze często podej-mują trud Krucjaty.Wielki (bo sierpniowy) Post

Sierpień wydaje się być nienajlepszymmiesiącem dla podjęcia wyrzeczenia od al-koholu: ma w nazwie „r”, co sprzyja wese-lom, są wakacje, co sprzyja plażowaniu,jest ciepło, co sprzyja grillowaniu, a wszyst-kie te elementy wielu osobom nieodłącz-nie kojarzą się z alkoholem właśnie. Ale imtrudniejsze jest wyrzeczenie, tym większajest jego wartość. A im większa wartośćabstynencji, tym większe wynagrodzenieBogu i pomoc ludziom.

Sierpień jest też miesiącem, w którym

świętujemy rocznice wielkich narodowychwydarzeń: wybuchu Powstania Warszaw-skiego, Cudu nad Wisłą, czy Sierpnia’80.Jest też miesiącem maryjnym, a w naszejparafii obchodzimy odpust Matki BożejCzęstochowskiej.

Podejmijmy więc wyzwanie sierpniowejabstynencji, prosząc Maryję o to, aby nasw niej wspomogła, a jej owoce złożyłaprzed tron Swego Syna.

Magdalena Bogusz

Korzystałam ze stron internetowych:www.parpa.gov.pl, www.weselewesel.pl,www.alkoholizm.com.pl,www.kwc.oaza.pl

Kalendarium – sierpień4 sierpnia – św. Jana Marii Vianneya,kapłana – ur. w Dardilly koło Lyonuw 1786 r. Musiał pokonać wiele trudności,zanim doszedł do kapłaństwa. Wkrótcezostał proboszczem w Ars w diecezji Bel-ley. Zobojętniałą parafię odrodził przezmiłość do parafian, modlitwę i umartwio-ne życie. Tłumy ludzi ściągały do Ars, bysię u niego wyspowiadać lub zasięgnąć ra-dy. Wyczerpany nadludzką pracą i umar-twieniami, zmarł w Ars 4 sierpnia 1859 r.8 sierpnia – św. Dominika, kapłanaur. w Caleruega w Hiszpanii ok. 1170 r.Po studiach teologicznych został kanoni-kiem w Osmie. Owocnie zwalczał herezjęalbigensów. Założył Zakon Kaznodziejski,który wkrótce rozszerzył się po całej Euro-pie. Zmarł w Bolonii 6 sierpnia 1221 r.8 sierpnia – św. Teresy Benedykty odKrzyża (Edyty Stein), dziewicy i mę-czennicy – urodziła się we Wrocławiuw 1891 r., jako najmłodsza z jedenaścior-ga dzieci głęboko wierzącej rodziny ży-dowskiej. Po studiach uniwersyteckich od-dała się pracy nauczycielskiej. W 1922 r.przyjęła chrzest i otrzymała imię Teresa,a w 1933 r. wstąpiła do klasztoru karmeli-tanek w Kolonii. Od nawrócenia była prze-świadczona, że jej życie będzie naznaczo-ne krzyżem. Wstępując do Karmelu,wybrała imiona Teresa Benedykta od Krzy-ża. Ze względu na prześladowania hitle-rowskie przeniosła się do klasztoru Echtw Holandii. Tam została aresztowana, wy-wieziona do Oświęcimia i zagazowana 9sierpnia 1942 r.

14 sierpnia – św. Maksymiliana MariiKolbego, kapłana i męczennika – uro-dził się w Zduńskiej Woli w 1894 r. Wstą-pił do zakonu franciszkanów i w 1918 r.otrzymał święcenia kapłańskie. Gorliwyczciciel Matki Bożej założył stowarzysze-nie Milicja Maryi Niepokalanej i powołał dożycia wydawnictwa w Polsce i w Japonii.W 1941 r. został przez Niemców osadzo-ny w obozie koncentracyjnym w Oświęci-miu, gdzie dawał wszystkim przykład cier-pliwości. Dobrowolnie przyjął śmierćgłodową zamiast innego więźnia. Zginął14 sierpnia 1941 r., dobity zastrzykiem.17 sierpnia – św. Jacka Odrowąża, ka-płana – ur. w Kamieniu na Śląsku pod ko-niec XII w. Po studiach w Paryżu i w Bolo-nii został kapłanem i kanonikiem krakow-skim. Towarzysząc biskupowi Iwonowi doRzymu, zetknął się ze św. Dominikiem i ra-zem z bł. Czesławem przyjął od niego ha-bit. Wróciwszy do Krakowa, założył tampierwszy w Polsce klasztor dominikanów.Z Krakowa podejmował liczne wyprawymisyjne na Ruś, do Prus i na pograniczeLitwy. Wyniszczony pracą zmarł w Krako-wie w dniu Wniebowzięcia NMP w 1257 r.20 sierpnia – św. Bernarda, opata i dok-tora Kościoła – ur. w 1090 r. we Francji.Otrzymał staranne wychowanie chrześci-jańskie. W 1111 r. wstąpił do opactwa cy-stersów w Citeaux. Wkrótce został opatemnowego klasztoru w Clairvaux. Słowemi pismami przyczynił się do pogłębienie ży-cia wewnętrznego i utwierdzenia wiary.Zmarł 20 sierpnia 1153 r.

21 sierpnia – św. Piusa X, papieża – Jó-zef Sarto ur. w Riese w 1835 r. Wyświę-cony na kapłana z wielką gorliwościąspełniał obowiązki pasterskie. W 1884 r.został biskupem Mantui, a w 1893 r. patriar-chą Wenecji i kardynałem. W 1903 r. zo-stał papieżem i wybrał imię Pius X. Oży-wił w Kościele życie eucharystycznei rozpoczął reformę liturgii. Zmarł w 1914 r.26 sierpnia – Uroczystość Matki BożejCzęstochowskiej – Wśród setek polskichsanktuariów Jasna Góra ma swoje pierw-sze i uprzywilejowane miejsce. Pielgrzymiprzybywają tutaj, by modlić się przed cu-downym obrazem Matki Bożej Często-chowskiej, słynącym wieloma łaskami i natrwałe wpisanym w dzieje Polski.27 sierpnia – św. Moniki – ur. w Taga-ście w Afryce, ok. 330 r., w rodzinie chrze-ścijańskiej. W bardzo młodym wieku wy-dano ją za mąż. Wiele trosk sprawił jej synAugustyn. Przez długie lata ze łzami mo-dliła się o jego nawrócenie. Bóg wysłu-chał jej modlitw. Augustyn przyjął chrzesti poświecił się służbie Bożej. Monikazmarła w Ostii koło Rzymu w 387 r.28 sierpnia – św. Augustyna, biskupai doktora Kościoła – ur. w Tagaściew Afryce, w 354 r. Po burzliwej młodościnawrócił się i przyjął chrzest w Mediola-nie z rąk św. Ambrożego w 387 r. Po po-wrocie do Afryki prowadził życie asce-tyczne. Wybrany na biskupa Hipponyprzez 34 lata był wzorowym pasterzem.Napisał wiele dzieł teologicznych i apolo-getycznych. Zmarł w 430 r.

Page 12: Nasz Józefów

1 2 Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

W NASZYM MIEŚCIE

Dziewiątego lipca wyjechaliśmy na pierw-szy letni obóz w historii 1 Gromady Józe-fowskiej św. Stanisława Kostki. Nasza gro-mada istnieje w Józefowie dopiero odwrześnia ubiegłego roku i składa się z po-nad 20 chłopców.

Na obóz pojechaliśmy pociągiem doSkierniewic. Tam załadowaliśmy nasze ple-caki do samochodu, a sami poszliśmy pie-szo (5 km) do Bud Grabskich. Nasze obo-zowisko było położone w lesie nieopodalrzeki Rawki. Pod kontrolą druhów rozbili-śmy namioty.

Do naszych obowiązków należało przy-gotowywanie śniadań i kolacji dla całejGromady, a także zmywanie naczyń. Co-dziennie te zadania wykonywała inna szóst-ka. Było też obowiązkowe pranie. Każdywilczek (członek Gromady) musiał wypraćręcznie swoją brudną bieliznę.

W naszym harcerstwie bardzo ważnajest wspólna modlitwa. Na obozie była mo-dlitwa poranna, wieczorna, przed posiłka-mi oraz po nich. W niedzielę udaliśmy siępieszo do kościoła na Mszę Świętą. W ty-godniu prawie codziennie w obozie byłaodprawiana Msza. Był u nas również dusz-pasterz naszej Gromady ks. Paweł Czelu-ściński.

Na obozie zdobywaliśmysprawności i gwiazdki, a nie-które młodsze wilczki składa-ły obietnice. Aby to zrobićnależy zaliczyć wiele punktów,zdobyć różne umiejętności.Złożenie obietnicy jest wielkąuroczystością. Zazwyczaj od-bywa się to w obecności księ-dza i wszystkich wilczkówz Gromady.

Ale obóz nie składał siętylko z pracy, nauki i modli-

twy. Była również zabawa. Codziennie ką-paliśmy się w rzece, zbudowaliśmy z żer-dek fort przy naszym obozowisku.W ciągu całego tygodnia rozegraliśmy wie-le gier. Nasza ulubiona to „Drzewo Mo-cy”. Był też „Bieg Wilczka”, czyli biegz przeszkodami na czas. Odbył się on z po-działem na szóstki. Było tam między inny-mi: czołganie się, przenoszenie ciężarów,równoważnia itp. Pod koniec obozu odby-ła się tak zwana „Wielka Gra” czyli najważ-niejsze wydarzenie na całym obozie.

Na obozie były też codziennie wieczor-ne ogniska. Było śpiewanie harcerskich pio-senek oraz przedstawienia przygotowywa-ne przez szóstki na wybrany przez druhów

temat z Księgi dżungli R. Kiplinga, którąwilczki znają bardzo dobrze.

Ostatniego dnia obozu odbyła się„Uczta Ikkiego”, czyli wielkie jedzenie sło-dyczy. A wieczorem pożegnalne ognisko,podczas którego były przedstawiane scen-ki z naszego obozowego życia.

Podczas obozu Było sporo deszczui burz, ale świeciło też słońce. Dokuczałynam również komary i kleszcze. Ofiarai znalazca kleszcza otrzymywali żelki. Usu-nęliśmy aż 137 kleszczy.

Czekamy na nowe przygody!wilczek Antek Fiedoruk

Obóz letni dziewczynek z 2 Gromady Jó-zefowskiej odbył się w dniach 3-10 lipcaw lesie w miejscowości Nadliwie k/Urli.Wilczki były bardzo dzielne i mężnie sta-wiły czoła wyzwaniom, jakie niesie las,a także niesprzyjającej pogodzie. Dla wie-lu był to szczególny obóz wilczkowy, po-nieważ wychodzą z gromady i od wrze-śnia stają się harcerkami.

Wilczki w dzungli

Wilczek Antek Fiedoruk

.

Page 13: Nasz Józefów

1 3Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

Z HISTORII PARAFII

6. Lata 1951 -1952Zgodnie z ogólnymi wytycznymi J. E. Ks.Prymasa, odnośnie podniesienia poziomuśpiewu i muzyki kościelnej, postanowiłKs. Proboszcz zorganizować chór kościel-ny zachęcając, by chętni parafianie z do-brym głosem zapisali się. Prowadził chórKs. Prof. Lewkowicz-Jankowski. W maju1951 r. podjęto prace nad odnowieniemi odmalowaniem wnętrza Kościoła. Doko-nał tych prac parafianin p. Siwak. Jedno-cześnie Ks. Proboszcz pomyślał i o ze-wnętrznym wyglądzie Kościoła i cmenta-rza kościelnego, rozpoczynając budowęparkanu. Wykonano podmurówkę i słupyz cegieł betonowych. W puste przestrze-nie między słupami wstawiono kraty z siat-ką. Nowy parkan zmienił nie do poznaniawygląd terenu kościelnego. Po dokonaniutych zewnętrznych prac zwrócił się Ks. Pro-boszcz w kierunku odnowienia wewnętrz-nego parafii. W tym celu, ponieważ liczbamieszkańców Józefowa stale wzrastała –przybyli wysiedleni z Warszawy – zaprowa-dził Ks. Proboszcz zamiast trzech, czteryMsze św. w niedziele o godz.: 8.00, 9.30,10.30 i 11.30, by wszyscy parafianie mieliumożliwione uczestniczenie we Mszy Św.

W okresie Bożego Narodzenia, jak w la-tach ubiegłych, urządzał Ks. Proboszcz na-bożeństwo dla dzieci przy żłobku ze śpie-wem kolęd.

W wielkim poście 1952 r. rekolekcje roz-począł 23 III i prowadził Ks. Ogłoska T. J.Parafianie wzięli liczny udział w rekolek-cjach. W ciągu tygodnia rekolekcyjnego

rozdano 3 180 Komunii św. Na zakończe-nie rekolekcji urządzono koncert religijnyw Kościele z udziałem chóru i artystówz Filharmonii z Warszawy. Koncert trwał 2godziny przy olbrzymiej frekwencji ludzi.Również tegoroczny Grób Pana Jezusa wy-jątkowo dobrze wypadł. Jak co roku urzą-dził go p. Janusz Nowakowski.

Od 4 maja 1952 r. porządek niedziel-nych Msz. św. uległ zmianie, a mianowicieo godz.: 7.00, 8.30, 10.00 i 11.30 suma.

Dnia 2 września wyruszyła pielgrzymkapociągiem do Częstochowy pod przewod-nictwem Ks. Proboszcza. Wzięło w udziałok. 100 osób. Wszyscy wyspowiadali się namiejscu i tak odnowieni śpiewając w pocią-gu pieśni maryjne wyruszyli na Jasną Górę.Nastrój religijny po ich powrocie udzieliłsię ich bliskim.

Zgodnie z zarządzeniem J. E. Ks. Pry-masa rozpoczęto w Archidiecezji naucza-nie dzieci w Kościele – jedną godzinę tygo-dniowo. Program nauczania ustaliła KuriaMetropolitalna. Tematy katechez zgodnesą z tematami kazań z poprzedniej niedzie-li. Nauczanie w Józefowie odbywa sięw Kościele, zaś z chwilą nastania mrozów– w kancelarii parafialnej. Przychodzi oko-ło 80% dzieci.

W dniu 12 IX 1952 r. na miejsce dotych-czasowego organisty, p. Markowskiego,który przy Kościele w Józefowie od począt-ku był organistą, został przyjęty nowy or-ganista, p. Władysław Piekara. Zamieszkałon w domu parafialnym, który w tym cza-sie został przybudowany do dawnego do-

mu kościelnego, wraz z rodziną: żonąi dwojgiem dzieci. Człowiek w sile wieku,mający wyższe wykształcenie muzycznei znający dobrze swój zawód.

Ks. Proboszcz w dniu 14 IX 1952 r.urządził w kościele nabożeństwo dla nie-mowląt. Wiele matek przyniosło lub przy-wiozło na wózkach swe niemowlęta. Ks.Proboszcz wygłosił naukę do mateki udzielił niemowlętom indywidualnegobłogosławieństwa.

Biorąc pod uwagę coraz większe po-trzeby duchowe parafian Ks. Proboszczzaangażował do pomocy w pracy duszpa-sterskiej Ks. Bronisława Wojterę, kapłanaz diecezji Podlaskiej, który zamieszkał naplebanii i studiuje prawo kanoniczne naUniwersytecie Warszawskim. Dotychczaspomagał w pracy duszpasterskiej w parafiiNawrócenia Św. Pawła w Warszawie. Po-przednio w Józefowie pomagał Ks. Prof.Wojciech Jankowski-Lewkowicz.

Chcąc zorientować się, ilu parafian ucze-stniczy we Mszach św. niedzielnych, zarzą-dził Ks. Proboszcz w niedzielę, 7 XII 1952 r.liczenie obecnych. Naliczono 2 065 osób.

W dniu 28 XII 1952 r. urządzona zosta-ła choinka dla wszystkich dzieci w Koście-le. Dzieci śpiewały kolędy i deklamowaływiersze o tematyce Bożego Narodzenia.Oprócz tego we wszystkie niedziele i świę-ta zbierały się przy żłobku śpiewając kolę-dy a Ks. Proboszcz wygłaszał do nich od-powiednią katechezę. Najliczniejsza byłagrupa dzieci najmłodszych, które przy-chodziły z rodzicami. cdn.

W piątek 26 sierpnia będziemy przeżywal i Uroczystość Najświętszej Maryii Panny Częstochowskiej – Pani Jasnogórskiej , której

cudowny wizerunek czcimy od ponad sześciu wieków. Jest Ona patronką naszej parafi i . Zgodnie z tradycją uroczystość

odpustowa zostaje przeniesiona na ostatnią niedzielę sierpnia, czyl i za tydzień (28 sierpnia ) . Główna Msza św. – Suma

odpustowa zostanie odprawiona o godz. 11.30. Zapraszamy serdecznie na tę uroczystość władze samorządowe, organizacje

społeczne, poczty sztandarowe, wszystkich parafian i gości . Po sumie w procesj i wokół kościoła będziemy chciel i podziękować za

wszelkie łaski otrzymane od Boga za przyczyną Maryi. Zapraszamy wszystkich do udziału w procesj i : Kościelną Służbę

Porządkową, panów do niesienia baldachimu i chorągwi, siostry Żywego Różańca, bielanki , ministrantów – wszystkich.

Po procesj i zapraszmy na festyn rodzinny. Przewidziano wiele atrakcj i : występy zespołów muzycznych, strażacką grochówkę,

zabawy organizowane przez harcerzy, zabawy dla dzieci m. in. pompowana zjeżdżalnia, kucyki , malowanie twarzy itp. Po Mszy

św. wieczornej (ok. godz. 19.00) zabawa taneczna. Mamy więc prośbę, by już dzisia j zarezerwować popołudnie 28 sierpnia –

chcemy spotkać się po odpustowych obchodach l iturgicznych na wspólnej zabawie.

Ks. Proboszcz

Kronika Parafiipw. MB Częstochowskiej w Józefowie

Page 14: Nasz Józefów

1 4 Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

NASZE SPRAWY

STOPKA REDAKCYJNA:

Wydawca:

Parafia p.w. Matki Bożej

Częstochowskiej w Józefowie

Nakład 1500 egz.

Asystent kościelny:

Ks. Kazimierz Gniedziejko

Redakcja:

Mirosław Grodzki , Joanna

Cudna, Katarzyna Ruman,

Szymon Ruman (redaktor

naczelny)

Współpracuje:

Małgorzata Nawrocka,

Michał Król ikowski ,

ss. Dominikanki Misjonarki

Skład i łamanie:

Joanna Cudna

Foto na okładce:

Magda Kryk

Kontakt do redakcji:

[email protected]

RECENZJEPolecam…Wiara. Jest dla mnie wy-zwaniem. Jest drogą, któ-rą idę przez życie. Potrze-buję ją ciągle umacniaćaby w tej Pielgrzymce ży-cia nie stracić tego co naj-ważniejsze. Myślę, że Cate-rina jest tą pozycją narynku książki katolickiej,która może pomóc w od-nowieniu w sobie łaskiwiary. Antonio Socci, oj-ciec Cateriny i autor tejksiążki, opisuje cuda, które odkryły sens tragedii jego córki.Tytułowa 24-letnia dziewczyna zapada w głęboką śpiączkę.Dla rodziców jest to tragedia nie do opisania. Młoda, zdolna ipiękna Caterina jest przywiązana do łóżka szpitalnego. Od te-go czasu jest bliscy jak również osoby, które nigdy się z niąnie spotkały, zaczynają modlić się o cud. Życie Cateriny jestcały czas w rękach Boga. Honorarium i całkowity dochód au-tora z tej książki są przekazywane na wsparcie działań chary-tatywnych i na dzieła ewangelizacji misyjnej.Polecam…Moi Przyjaciele doradzilimi, aby obejrzał film pt.:Jeszcze dalej niż północ. Jestto niesamowita komedia,która doprowadziła mniedo salw śmiechu co chwi-la, podczas oglądania.Prosta historia małżeń-stwa, w którym dochodzido pewnych niedomó-wień, a przez to do cieka-wych, zabawnych sytuacji.Polecam na wakacjeOdradzam...W kinach pojawił się filmpt.: Nic do oclenia. Choćgrają w nim ci sami akto-rzy co w filmie: Jeszcze da-lej niż północ, to kinowy„przebój” lata jest nie dozaakceptowania. W spo-sób spłycony pokazanazostała miłość narzeczo-nych (oparta jedynie naseksie). A humor w tymfilmie występuje tak rzad-ko, jak rzadko można spo-tkać niedźwiedzia w Tatrach. Ks. Paweł Czeluściński

Wakacyjne zdjęcie z Aniołem Stróżem(ze zbioru „Rok z Aniołami”)Na tym zdjęciu jesteśmy oboje:ja w sukience do kostek niebieskiejtrochę z przodu i krzywo ciut stoję,On rozkłada ramiona anielskie...Ja – zgarbiona jak zwykle nieśmiało,jakbym miała pradziadka wielbłąda –On – z fryzurą nad czołem wspaniałą –dużo lepiej, dostojniej wygląda!Ja – z uśmiechem częściowo udanympiegowaty nos chronię od słońca,On – w tunikę przewiewną odziany,nie omdlewa, nie sapie z gorąca...Słowem... dziwna doprawdy z nas para:On – światowiec po skrzydeł koniuszki,ja – od razu to widać: ofiara...A to zbyciarz!... Przyprawił mi różki!Sierpniowe AniołyNo więc... siedzę w trawie wilgotnej od rosy;pachnie gorzki piołun, roztarty palcami;obok skrzypce stroi pasikonik bosy,a nade mną niebo. Niebo z Aniołami.Widzę... spacerują grupkami, spokojnie,brzegiem Mlecznej Drogi – tak jak po chodniku...Ach! Gdyby choć jeden spadł na chwilę do mniei gwiazdę zostawił w moim pamiętniku!...Może by się Pan Bóg nie pogniewał za to?Tyle gwiazd rozsypał na sierpniowej nocy...Zgadzasz się?... No zgódź się, Panie Boże – Tato!...Tak!!! Wystrzelił gwiazdę jak Anioła z procy!

Małgorzata Nawrocka

Page 15: Nasz Józefów

DLA DZIECI I NIE TYLKO...

1 5Nr 7 (10) • Lipiec-Sierpień 2011

Nie wiadomo, skąd wzięła się ta ja-błoń. Rosła tutaj chyba od wieku, bojej stare, pokręcone gałęzie rozpinałydostojny parasol niemal nad połowąstrumienia. Tuż pod nią odpoczywałw cieniu płaski głaz, lewym bokiemopadający lekko ku podmytemu nur-tem brzegowi. Zdarzało się, że przysia-dał na nim ptak, albo jaszczurka rozkła-dała palczaste łapy, wygrzewając sięw południowym słońcu. Zakątek byłto zatem malowniczy. Zwłaszcza wio-sną, kiedy jabłoń okrywała się kwie-ciem jak panna młoda welonem, a gór-skie kaczeńce wypełzały kępamiz wody, burząc się u stóp drzewa żółtą,niepokorną pianą.

Ukochał to miejsce szczególnie pe-wien Pasterz. Każdego południa, kiedysłońce świeciło najjaśniej i najgoręcej,krył się pod konarami jabłoni ze sta-dem owiec, dając wytchnienie i sobiei zwierzętom. Ustawał wtedy wiatr, a li-ście starego drzewa zamierały w bezru-chu, nadstawiając swoich zielonychuszu, aby ze słodkiego głosu Pasterzanie uronić ani słowa.

Odległe dzwony drewnianego ko-ścioła wybrzmiały właśnie echem naAnioł Pański, a ich szlachetny dźwiękmilkł powoli, rozpierzchając sięw szczelinach odległych wąwozów, gdyPasterz przemówił po raz pierwszy:

– Chodź, Dzielny... widziałem, jakopiekowałeś się dzisiaj Błogosławionąi Perłą... Jestem ci bardzo wdzięczny!Kto potrafi dbać o swoje siostry, spra-wia, że świat staje się lepszy... Podejdźi ty, Gorliwy... Masz takie mądreoczy!... Przeglądają się w nich obłoki,kiedy pochylasz się nad strumieniem,żeby pic świeżą wodę... Ciesz się, mójmały przyjacielu! Nie każdy może pa-trzeć w niebo tak śmiało jak ty. Praw-dziwe Oblicze... dlaczego jesteś takazdyszana?... Muszę mocniej przywią-zać złoty dzwoneczek na twojej szyi,bo jeszcze zgubisz go w trawie i będzieci potem przykro...

Łagodna dłoń Pasterza przesuwałasię miękko przez gęstwinę kręconej,śnieżnobiałej sierści, głaszcząc po ko-

lei pochylone ku niej pokornie głowyowiec. Skała ocierał się o tę dłoń wil-gotnym, chłodnym nosem; Czysta liza-ła koniuszki palców, wysuwając przytym zabawnie swój zwinięty zazwyczajw trąbkę, różowy język; Zwycięski po-łożył się na Jego sandałach, a maleńkaŁaska – jak zwykle nie pytając nikogoo zgodę – zajęła swoje ulubione miej-sce na szerokich kolanach Pasterza.

Gdyby stara jabłoń miała serce, któ-re mogłoby podskoczyć z radości naten widok, albo oczy, którymi mogłabyzapłakać ze szczęścia – na pewno daw-no by to zrobiła. A tak stała tylko cichai bezszelestna, dumna ze swojego losui z tego, że właśnie ją wybrano na nie-mego świadka owej świętej godziny.

Tymczasem niebo na Zachodzie po-szarzało nieco. Upał zelżał i od stronywysokich gór powiał pierwszy, ożyw-czy podmuch wiatru. Świerszcze w tra-wie i żaby przy strumieniu, co spały do-tąd przygniecione tym niespodzie-wanym, wiosennym żarem, obudziłysię z południowej drzemki i włączyłydo chóru na łące, wtórując hałaśliwieptakom w gałęziach i pszczołom, pra-cowicie zbierającym nektar z rozchylo-nych kielichów polnych dzwonków.

– Uwielbione Imię Tego, który stwo-rzył naszą łąkę! – zaszumiały zielonetrawy.

– Uwielbione Imię Tego, który stwo-rzył nasze skrzydła! – zawirowaływ słońcu barwne motyle.

– Uwielbione Imię Tego, który roz-kazał nam płynąc w nieznane! – zasze-leściły krople w strumieniu.

– Uwielbione Imię Tego, który prze-wiesił nas jak mosty pomiędzy łodyga-mi kwiatów! – zatańczyły na wietrzesrebrne pajęczyny.

– Uwielbione Imię Jego!... Uwielbio-ne Imię Jego!... – odpowiedziało na toecho.

I wśród radości i wesela tylko Pa-sterz stał z milczącą, skupioną twarzą,bystrym wzrokiem przenikając nadcią-gające z Zachodu chmury.

– Czas na nas, moje owce! - zawołałwreszcie zdecydowanym głosem – nad-

ciąga burza i pragnę, abyście wszystkieschroniły się w Moim Domu przeddeszczem!

Ruszył potem, nie czekając, a owcepotulnie szły za Nim krętą ścieżkąu brzegu rzeki. Szły ciche, posłuszne,wierne: jedna za drugą... jedna za dru-gą. Nasłuchiwały tylko uważnie Jegogłosu, Jego oddalających się krokówi stukania Jego laski po kamieniach.

Wkrótce minęli zacienioną polanę,rozległe wrzosowisko, zaledwie zielo-ne o tej porze roku. Minęli z bokuskłębione zarośla dzikich jeżyn i mło-dy, brzozowy zagajnik. Przedarli się teżprzez gęstwinę kwitnących żarnowcóworaz przez wąwóz, co porósł już daw-no mchem i paprocią, odkąd po wiel-kiej powodzi strumień przelał się nadrugą stronę pagórka i popłynął no-wym korytem. Kiedy wreszcie dotarlido przewieszonej nad przepaścią kład-ki, Pasterz zatrzymał wędrujące stado,i, biorąc każdą ze swych owiec na ręce,przenosił je ostrożnie i bezpiecznie,tuląc do piersi.

– Nie bój się – mówił po koleiWiernej, Wprowadzającemu Pokóji Sławie – Ja jestem Dobrym Paste-rzem i znam owce moje po imieniu,dlatego idą za Mną...

Na kamiennym brzegu kładki pozo-stało już tylko kilka zwierząt. Pasterzspojrzał w ciężkie, nabrzmiałe zbliża-jącym się deszczem obłoki, a potemrównie czujnym spojrzeniem ogarnąłresztę swojego stada.

– Gdzie jest Umiłowana?!... – wy-szeptał zdumiony, a Jego piękna twarzzbielała na moment jak pierwszy śnieg,schodzący co roku ze szczytu Północ-nych Gór. – Gdzie jest Umiłowana?! –zawołał tym razem potężnym, roz-dzierającym głosem, od którego za-drżały wysokie sosny. OdpowiedziałMu daleki, pierwszy grzmot burzy,a potem już tylko cisza, mącona nie-śmiałym, wystraszonym pobekiwa-niem pozostałych owiec.

Małgorzata Nawrocka

Page 16: Nasz Józefów

Suma odpustowa w 2009 r. Liturgii przewodniczył ks. prof. Marek Starowieyski

Festyn w 2009 r. na 90-lecie parafii

„Obozowa” Msza święta

Festyn już niedługo. . .

Obóz letni dziewczynek

Złożenie obietnicy jest dla wilczków wielką uroczystością