Upload
ngs-best
View
236
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Numer październikowy (10/2010) magazynu studenckiego B.e.s.t.
Citation preview
fot. Magdalena Ziaja
Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (071) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 WrocławInternet: [email protected], http://best.ue.wroc.pl
Redaktor Naczelna: Marta Rewera ([email protected]) | Zastępca Red. Nacz.: Zbigniew Ostrowski ([email protected]) | Redaktorzy: Jarosław Adam, Michał Brzeźniak, Aleksandra Greźlikowska, Bartosz Jakubowski, Katarzyna Jeznach, Aleksandra Kler, Jakub Knoll, Magdalena Kotowska, Dominika Majcher, Paweł Maleńczak, Anna Mrózek, Magdalena Ostrowska, Anna Pichurska, Piotr Semeniuk, Grzegorz Święch, Dariusz Wierzbowicz, Olga Ziółkowska, Magdalena Zygmunt | Korekta: Magdalena Pleskacewicz | Marketing: Aleksandra Kler, Szymon Gorączka | Foto: Alicja Koryś, Julia Zborowska, Magdalena Ziaja | Rysunki: Tomasz Cieszyński, Milena Górska, Magdalena Pleskacewicz | Skład DTP: Jakub Knoll | Webmaster: Bartosz Jakubowski | Okładka: Jakub KnollRedakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach.Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.
I stało się. Nowy rok akademic-ki 2010/2011 rozpoczęty. Dla wielu pierwszy, dla innych ostatni. Jednak dla
wszystkich – ważny. W końcu „na pewno lepszy niż poprzedni”.
Kontynuujemy więc naszą wyjątkową podróż, w której pragniemy Wam towarzy-szyć już piętnasty rok! Zapraszamy Was do świata kultury, rozrywki, sportu oraz nauki. Od nas dowiecie się, co się dzieje na Uczelni, we Wrocławiu oraz w kraju. Na jakie wydarzenia warto zwrócić uwagę w tym miesiącu, na co pójść do kina, a na co do teatru. Przygotowaliśmy dla Was wiele niespodzianek, począwszy od kalen-darza na bieżący rok akademicki. Nie za-braknie również konkursów z nagrodami.
Szukajcie nas zawsze na początku każ-dego miesiąca na Uczelni oraz na naszej stronie best.ue.wroc.pl.
Przyjemnej lektury!Marta Rewera
Głosy z UE3 Dla Pierwszaków rad kilka4 Sięgnij dalej, sięgnij głębiej5 Targowisko 2010
wSJO haraszo6 Różnice kulturowe w czasach globalizacji7 Mini słowniczek akademicki, cz. 1
EKOnomia9 Historia bez Happy Endu - BZ WBK13 “Kuba wyspa, jak wyspa gorąca”
Trochę kultury?!10 Aj LAF Zwierzyniec14 “Jestem twój”, reż. M. Grzegorzek15 Brodka “Granda”16 Bas Tajpan “Korzenie i Kultura” 16 Się dzieje we Wrocławiu
Opowiadanie17 Apocaliptica Diary, cz. 1
Trzymaj Poziom18 Wiersz, Wienia, krzyżówka
spis treści
red-akcja
Boże Narodzenie
Boże Ciało, Dzie
ń O
jca
Dzień Dziadka
Święto Konstytucji 3 Maja
Niezależna Gazeta Studentów UE Wrocław
best.ue.wroc.pl
Bestowy kalendarz narok akademicki 2010/2011już na Twojej ulubionej Uczelni.au
tor M
agdalena Pleskacew
icz
3NGS B.e.s.t. | październik 2010
Dla Pierwszaków rad kilkaM.
I weź tu się połap!
Wszystkich tegorocznych pierwszoroczniaków witamy w braci studenckiej!
Jak pewnie zdążyliście zauważyć – studia „troszkę” różnią się od na-uki w szkole średniej. Zajęcia są
bardziej zróżnicowane. Na jedne trzeba chodzić, na inne niekoniecznie. Nic już nie jest podawane na tacy, dużo informa-cji trzeba zdobywać samemu – czytając książki czy też szukając wiadomości w Internecie.
Zapewne przywykliście już do dziw-nych pojęć, takich jak immatrykulacja, laborki, indeks, zaliczenie, wpis, koło… Chociaż pewnie nadal chodzicie na lek-cje do szkoły, a nie na zajęcia na uczel-nię, ale spokojnie – z czasem do tego przywykniecie.
Bazując na naszym doświadczeniu (kilka lat studiowania robi swoje) mamy dla Was kilka prostych, aczkolwiek przy-datnych rad.
1. Załóżcie sobie konto w banku. Nie będziecie musieli wracać do domu co ty-dzień po zastrzyk gotówki.
2. Nie kupujcie książek jak popadnie – niektóre nie są w ogóle potrzebne, z in-nych wystarczą Wam wybrane rozdziały. Korzystajcie z biblioteki i czytelni.
3. Załóżcie sobie maila grupowego – będziecie mogli przekazywać sobie najważniejsze informacje oraz materiały, a także ułatwi Wam to kontakt z prowa-dzącymi zajęcia.
4. Wybierzcie starostę grupy i staro-stę roku – niech ktoś odpowiada za cały bałagan
5. Korzystajcie z imprez integracyj-nych – najlepszy moment na poznanie wielu ciekawych ludzi i zwiedzenie kilku wrocławskich klubów.
6. Zapiszcie się do koła naukowego/organizacji studenckiej – nie samą nauką student żyje!
7. Nie jedzcie samych zupek chiń-skich, tostów i parówek. W pobliżu Uczelni znajduje się kilka miejscówek, w których możecie smacznie i tanio się
najeść. Bez szkody dla żołądka.8. Jeżeli macie dużo wolnego czasu
– poszukajcie sobie jakiejś dorywczej pracy. Nie będziecie się nudzić, a każdy dodatkowy grosz zawsze się przyda.
9. W pociągu, w tramwaju – nie krzyczcie o swoich studiach. Naprawdę, nie wszyscy muszą wiedzieć, co studiu-jecie, jak to strasznie jest na studiach itd. Uwierzcie – studentów pierwszego roku widać gołym okiem.
10. Nie bójcie się pytać. Każdy z nas kiedyś był na pierwszym roku, wiemy jak to jest – nowe miejsce, nowa sytu-acja. Chętnie służymy pomocą.
Tekst powstał we współpracy z porta-lem 100dia.pl
– MATURA|STUDIA|KARIERA
NGS B.e.s.t. | październik 20104
Głosy zUE
Gdzie kupić książkę na nowy rok akademicki?
Sięgnij dalej, sięgnij głębiej!M.
Studia. Z czym się najczęściej kojarzą? Z nauką? No tak (w czasie sesji). Z rozrywką? A jakże! Z wolnością? Na pew-no! A jakby wszystko połączyć, zmiksować Jak studiować tak, by poznać wszystkie tajniki studiowania, wszystkie uro-ki, które za sobą niesie? Mało kto chce bowiem przez studia po prostu „przejść”. Co więc można zrobić? Odpowiedź jest prostsza niż myślisz! Zapisz się do koła naukowego i/lub do organizacji studenckiej. Efekt – Twoje życie pozytywnie się zakręci!
S tudia studiami. Poznasz teorię, czasem też uda Ci się wykorzy-stać ją w praktyce. Jednak - tylko
czasem. Same studia – to nie wszystko. Dlatego też warto wykorzystać to, co uczelnia proponuje poza czystą ofertą edukacyjną.
Wystarczy chwila, by przekonać się, jak wiele kół i organizacji funkcjonuje aktywnie na naszej Alma Mater. Żeby było jeszcze łatwiej – ich wykaz znaj-dziesz na naszej stronie best.ue.wroc.pl,
gdzie czeka na Ciebie również prze-wodnik po 30 kołach i organizacjach działających na naszej Uczelni.
No dobrze. Wybór jest. Co do tego już nie ma wątpliwości. Ale jak go do-konać? To już w znacznej mierze zale-ży od Ciebie. Wybrałeś studia na UE, na konkretnym wydziale i kierunku - czyli coś już o sobie wiesz (w końcu nie znalazłeś się tutaj zupełnie przy-padkowo).
Pójdźmy dalej. Zastanów się, czy wolisz się skupić bardziej na rozwija-niu swoich umiejętności naukowych, czy też bardziej organizatorskich.
Koła naukowe nastawione są bo-wiem na pogłębianie wiedzy z danej dziedziny. Ale w tym miejscu należy się małe sprostowanie. Nie funkcjo-nują one tak samo, jak kółka naukowe w szkole średniej. Tutaj obowiązuje „wyższy poziom abstrakcji”. Nauka
Książka jest nieodłącznym elementem akademickiego ży-cia. Korzystamy z niej aby po-głębić swój zasób wiedzy, przy-gotować się do nadchodzącego kolokwium lub egzaminu a nie-jednokrotnie bywa, że pomaga nam w miłym spędzaniu czasu. Naprzeciw naszym oczekiwa-niom wychodzi księgarnia Dol-nośląska im. Henryka Worcel-la, która znajduje się przy ulicy Świdnickiej. Księgarnia jest placówką sieci Matras co gwa-rantuje nam nie tylko bogaty asortyment pozycji książkowych, ale również możliwość bezpłat-nego zamawiania i odbierania w placówkach Matrasu.
Oferta owego przybytku pach-nącego papierem i farbą drukar-ską jest niezwykle hojna. Do 30 października 2010 r. mamy okazję nabyć wszystkie książki o 25% taniej, a dodatkowym atu-tem tej oferty jest fakt, że obej-muje ona również podręczniki akademickie.
Księgarnie znajdziecie: ul. Świdnicka 28 (niedaleko Rynku).
nauką, ale to nie wszystko. Koła dzia-łające przy naszym Uniwersytecie or-ganizują liczne szkolenia wewnętrzne (dla swoich członków), jak i zewnętrz-ne, otwarte dla wszystkich chętnych. Co więcej, biorą one udział w licz-nych konferencjach, piszą referaty, wydają własne publikacje, przepro-wadzają badania naukowe, organizują wyjazdy integracyjno - szkoleniowe. A przede wszystkim – rozwijają swoje zainteresowania.
Na trochę innej zasadzie działają or-ganizacje studenckie. Tutaj także masz szansę na zdobycie nowych, bardzo przydatnych w przyszłości umiejętno-ści, które od razu jesteś w stanie wyko-rzystać w praktycznym działaniu. Taka nauka w ciągłym ruchu. Tutaj ciągle coś się dzieje. Są szkolenia wewnętrzne, jak i imprezy zewnętrzne, organizowane co roku – na skalę całej uczelni lub też (przy sprzyjających wiatrach) – całego Wrocławia.
Przystępując do organizacji, bie-rzesz udział nie tylko w różnego ro-dzaju projektach. Najczęściej przy-należysz też do konkretnego działu, takiego jak finanse, marketing, public relations, human resources lub też in-nego, w zależności od profilu działania organizacji. Jednak, czego byś nie ro-bił – zyskujesz doświadczenie w danej dziedzinie. Uczysz się ciężkiej sztuki negocjacji, kontaktujesz się z poten-
fot. Zbigniew
Ostrowski
Tekst sponsorowany
Głosy zUE
cjalnymi partnerami, zyskujesz nowe, cenne znajomości i umiejętności. Sta-jesz się bardziej pewny siebie i bardziej zorganizowany. Słowem – ulepszona wersja starego Ciebie.
Co więcej, organizacje i koła to nie tylko to, czym na co dzień się zajmują. To także (o ile nie przede wszystkim) ludzie, którzy spotykają się razem, by realizować wspólny cel. Stworzyć
„coś”, ale nie zapominając o chwili na rozrywkę, o wspólnym wyjściu na piwo, czy też na większą imprezę.
Pracodawcy również doceniają fakt, iż na studiach nie zajmowałeś się tylko zdobywaniem wpisów, lecz potrafiłeś znaleźć coś dla siebie i robić coś po-nad to, co wymaga program studiów. Uczestnictwo w działalności koła, czy też organizacji stanowi więc ten ele-ment Twojego życiorysu w CV, który może zdecydować o tym, że to właśnie Ty dostaniesz swoją wymarzoną pracę.
Tak więc, jakkolwiek byś się nie upierał, że „nie ma tutaj nic dla Cie-bie” – bzdura! Oferta jest bardzo ob-szerna. Nie wszystko też kręci się wokół szeroko pojętej ekonomii (cze-go świetnym przykładem jest nasza Gazeta B.e.s.t.). Poczytaj opisy kół i organizacji. Zastanów się, co Cię interesuje, czym chciałbyś się zająć i nie czekaj, tylko działaj! Zapisz się, a przekonasz się, że możesz robić wię-cej niż mogłoby się wydawać. A z cza-sem nie będziesz mógł bez tego żyć.
Targowisko 2010
6 i 7 października, od godziny 10 do 14, w holu budynku Z naszej Uczelni, już po raz 10-ty spo-
tkało się 30 reprezentacji organizacji studenckich i kół naukowych, które poprzez ulotki, prezentacje multime-dialne oraz różnego rodzaju pokazy starały się zachęcić pozostałych stu-dentów do wstąpienia w ich szeregi i, tym samym, realizację swoich pasji.
W tym roku, po raz pierwszy, Targo-wisko trwało dwa dni – wszystko po to, aby każdy miał szansę na zapoznanie się z ofertą „pozalekcyjną” Uczelni.
Bardzo przydatny okazał się prze-wodnik po organizacjach studenckich i kołach naukowych, wydany przez NGS B.e.s.t.. Uczestnicy Targowiska otrzymy-wali również kalendarze ścienne na rok akademicki 2010/2011.
Jeżeli nie masz jeszcze swojego prze-wodnika – nic straconego! Znajdziesz go na naszej stronie best.ue.wroc.pl.
Organizatorem imprezy, jak co roku, była Niezależna Gazeta Studentów UE we Wrocławiu B.e.s.t.
NGS B.e.s.t. | październik 20106
Różnice kulturowe w czasach globalizacji
(na przykładzie Hiszpanii)URSZULA SOKOLNiCKA
STARSZy WyKłADOWCA JęZyKA HiSZPAńSKiEGO W SJO, KOORDyNATORKA EGZAMiNóW DELE (DiPLOMA DE ESPAñOL COMO LENGUA ExTRANJERA)
Wiesz…dlaczego odradza się przedsiębior-
com planować rozmowy o biznesie w Norwegii 17 maja?
czy Japończycy są bardziej kolek-tywni niż Chińczycy?
czy umiałbyś jeść rękami w ele-ganckiej restauracji w Singapurze?
czy możesz bezpośrednio zwrócić uwagę twojemu odpowiednikowi w USA, jeśli przekręcił twoje nazwisko?
kto jest bardziej pracowity: Basko-wie czy mieszkańcy Estremadury?
na kiedy przewidziane jest spotka-nie z Abrahamem i Sarą w Holandii?
dlaczego dzieci w Holandii zamie-rają ze strachu na dźwięk imienia hisz-pańskiego króla Filipa II?
dlaczego Chińczycy nie dziękują za wykonaną dla nich pracę?
dlaczego może być niebezpieczne pocałowanie Chorwata trzy razy?
jak poczujesz się, kiedy przyjdzie Ci stanąć na końcu kolejki do autobu-
Title: Español de los negocios en la comunicación intercultural. Lecture hours: 30Study period: veranoLevel: No se necesitan conocimientos previos en las áreas sujetas a estudioLocation: Wrocław Examination: Evaluación por trabajos y asistencia a clasesLanguage: españolPrerequisites: Conocimiento de la lengua a nivel BCourse content: 1. Pragmática y comunicación intercultural
2. Enfoque multicultural de los mercados3. Técnicas teatrales para mejorar la comunicación4. La empresa ciudadana como empresa responsable y sostenible5. Líderes para el cambio social6. Acción, innovación y liderazgo en el español profesional.7. Dirigir el proceso de búsqueda de empleo: técnicas (ejercicios prácticos y talleres)
Learning outcomes: Perfeccionamiento de la comunicación intercultural en la realidad socio-eco-nómica hispanohablante.
Contact person: Mgr Urszula Sokolnicka [email protected] Literature: Artículos de la prensa especializada Faculty: Todos czy przedmiot jest kopią przed-miotu prowadzonego na UE?
no
su w Londynie w deszczu?o co zapyta Cię poznany przed
chwilą Arab, Chińczyk lun Hindus?
To tylko mała próba sprawdzająca znajomość różnic kulturowych miesz-kańców naszego globu, a wynik chyba nie jest satysfakcjonujący. Z pozoru nie-winne faux-pas mogą doprowadzić do fiaska wspólnego przedsięwzięcia, wy-wołać frustracje, a niekiedy nawet mocno odczuwalne straty finansowe.
Przenikanie się kultur w czasach glo-balizacji obrazuje film „El mapa de los so-nidos de Tokio” (Mapa dźwięków Tokio). Katalońska reżyserka Isabel Coixet, od lat zajmująca się komunikacją interpersonal-ną, wysyła katalońskiego przedsiębiorcę do Japonii. W kraju Kwitnącej Wiśni po-znaje introwertyczną dziewczynę, z którą nie zawsze będzie mu łatwo porozumieć się. Dzielą ich nie tylko upodobania ku-linarne, sposób jedzenia mochis i sahhi-mi, ale przede wszystkim wartości nabyte
w kulturze krajów, w których bohatero-wie się urodzili i wychowali. Jak powie-dział filmowy krytyk, obraz opowiada o zderzeniu kultury iberyjskiego macho i dalekowschodniej dyskrecji, czyli kultu-ry wysokiej ekspresyjności zachodu z ni-ską ekspresyjnością Dalekiego Wschodu.
***Na zajęciach języka obcego w Stu-
dium Języków Obcych Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu nasi słu-chacze nabywają umiejętności nie tylko językowe, ale również wiedzę na temat kultury danego języka, aby mogli spraw-nie poruszać się w obszarze kulturowo innym niż macierzysty.
Na naszych kursach poznają Państwo odpowiedzi na pytania testu zamieszczo-nego na początku artykułu.
Cały artykuł w PORTALU, kwartal-nik Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
języ
k po
lski
języ
k an
giel
ski
języ
k ni
emie
cki
języ
k ro
syjs
kiab
solw
ent
grad
uate
der A
bsol
vent
, -en
выпу
скни
кak
adem
ikdo
rmito
ry (d
orm
)da
s Stu
dent
enw
ohnh
eim
, -e
общ
ежит
иеbu
dyne
k bu
ildin
g, b
lock
da
s Geb
äude
, -зд
ание
ćwic
zeni
a / z
ajęc
iacl
asse
sde
r Unt
erric
ht /
die
Übu
ngen
пр
акти
ческ
ие за
няти
яdy
plom
uko
ńcze
nia
stud
iów
dipl
oma
der S
tudi
enab
schl
uss,
-üss
eди
плом
об
окон
чани
и ву
заdz
ieka
nde
ande
r Dek
an, -
eде
кан
dzie
kana
tde
an’s
offi
ceda
s Dek
anat
, -e
дека
нат
egza
min
→ z
daw
ać /
zdać
exam
→ ta
ke /
pass
die
Prüf
ung
able
gen/
best
ehen
выде
ржат
ь эк
заме
н, с
дать
eg
zam
in →
nie
zda
ć ex
am →
fail
die
Prüf
ung
nich
t bes
tehe
nне
вы
держ
ать
экза
мена
eg
zam
in p
opra
wko
wy
reta
kedi
e N
achp
rüfu
ng, -
enпе
реэк
заме
новк
аeg
zam
in z
…ex
am o
n …
die
Prüf
ung
in…
экза
мен
по…
ekon
omia
econ
omic
sdi
e W
irtsc
haft
/ die
Öko
nom
ieэк
оном
ика
kier
unek
maj
ordi
e Fa
chric
htun
g, -e
nна
прав
лени
еko
lokw
ium
test
die
Kla
usur
, -en
колл
окви
ум, з
ачёт
kons
ulta
cje
offic
e ho
urs
die
Spre
chst
unde
, -en
конс
ульт
ации
kwal
ifika
cje
qual
ifica
tions
die
Qua
lifika
tione
nкв
алиф
икац
ияle
ktor
at z
j. o
bceg
ola
ngua
ge c
lass
esde
r Fre
mds
prac
henu
nter
richt
заня
тия
по и
ност
ранн
ому
язы
куlic
encj
at (s
topi
eń n
auko
wy)
bach
elor
’s d
egre
e, B
A /
BSc
der B
eche
lora
bsch
luss
, -üs
seба
кала
вриа
т, ли
ценц
иат
odby
wać
pra
ktyk
ędo
wor
k pl
acem
ent
ein
Prak
tikum
mac
hen
прох
одит
ь пр
акти
куop
łata
za
stud
ia /
akad
emik
fee,
rent
die
Stud
ieng
ebüh
ren,
die
Woh
nhei
mge
bühr
enоп
лата
за о
буче
ние
/ за
общ
ежит
ие
plan
zaj
ęćsc
hedu
lede
r Stu
nden
plan
, -pl
äne
граф
ик за
няти
йpr
aca
dokt
orsk
ado
ctor
al t
hesi
sdi
e D
okto
rarb
eit,
-en
/ die
Dis
serta
tion,
-en
докт
орск
ая д
иссе
ртац
ияpr
aca
licen
cjac
kaba
chel
or th
esis
die
Bec
helo
rbei
t, en
, die
Bec
helo
r-The
sis
выпу
скна
я ра
бота
на
степ
ень
бака
лавр
аpr
aca
mag
iste
rska
mas
ter t
hesi
sdi
e M
agis
tera
rbei
t, -e
nма
гист
ерск
ая д
иссе
ртац
ияpr
akty
kaw
ork
plac
emen
tda
s Pra
ktik
um, P
rakt
ika
прак
тика
prom
otor
pr
omot
orde
r Dok
torv
ater
, -vä
ter
науч
ный
руко
води
тель
Min
i sło
wni
czek
aka
dem
icki
– c
zęść
1
wytnij sobie i zbieraj
Mini słow
niczek akademicki – część 1
język polskijęzyk angielski
język niemiecki
język rosyjskiprow
adzić zajęciato teach classes
unterrichtenвести занятия
przerwa m
iędzysemestralna
semester break
die Prüfungspause, -nмеж
семестральный переры
вrecenzent
reviewer
der Rezensent, -en
рецензентrektor
rectorder R
ektor, -enректор
rektoratrector’s office
das Rektorat, -e
ректоратsala ćw
iczeniowa
room / classroom
der Raum
/ der Übungsraum
учебный зал
sala wykładow
alecture room
der Hörsaal, -säle
аудиторияsem
estrsem
esterdas Sem
estr, -семестр
seminarium
seminar
das Seminar, -e
семинарsesja egzam
inacyjnaexam
roomdie Prüfungsperiode, -n,die Prüfungszeit, -en
экзаменационная сессия
specjalizacja specialization
die Spezialisierung, -enспециализация
stołówka studencka
student canteendie M
ensa, Mensen
студенческая столоваяstopień / tytuł naukow
yacadem
ic degree / titleder w
issenschaftliche Titelнаучная степень, учёное звание
student / studentkastudent
der Student, -en / die Studentin, -nenстудент, студентка
studia doktoranckiePhD
coursedas D
oktorstudiumдокторантура
studia dzienneregular course of studies
das Direktstudium
дневное обучениеstudia m
agisterskieM
aster coursedas M
agisterstudiumмагистратура
studia podyplomow
epostgraduate studies
das Aufbaustudium
последипломное обучениеstudia w
ieczorowe
evening course of studiesdas A
bendstudiumвечернее обучение
studia zaoczneextram
ural studiesdas Fernstudium
заочное обучениеstudiow
ać (na uniwersytecie)
to study (at university)studieren (an der U
niversität)обучаться (в университете)
uniwersytet ekonom
icznyU
niveristy of Economics
die Wirtschaftsuniversität, -en
экономический университетurlop dziekański
dean’s leaveder D
ekanurlaubакадемический отпуск
wydział
facultydie Fakultät, -en
факультетw
ykładlecture
die Vorlesung, -enлекция
zaliczeniecredit
die Semesternote, -n (na ocenę),
das Testat (na zal.)зачёт
wytnij sobie i zbieraj
9NGS B.e.s.t. | październik 2010
EKOnomia
Allied Irish Bank zadecydował o sprzedaży 70 proc. pakietu akcji polskiego banku BZ WBK. Ofer-
ty zakupu można było składać do końca czerwca. Wśród zainteresowanych trans-akcją znalazło się wielu znaczących gra-czy sektora bankowego: Société Générale, BNP Paribas (Francja), Santander (Hisz-pania), Nordea (Szwecja), Raiffeisen (Austria), Intesa Sanpaolo i UniCredit (Włochy), Sbierbank (Rosja), oraz HSBC (Wielka Brytania). W ostatecznej roz-grywce miały liczyć się tylko dwie strony – BNP Paribas i PKO BP, dopingowany dzielnie przez Ministerstwo Skarbu Pań-stwa. Niespodziewanie jednak na polu walki pojawił się jeszcze jeden gracz.
Zacznijmy od początku…Irlandzki bank AIB pojawił się w pol-
skim sektorze bankowym już w 1995 roku. Wykupił wtedy od Skarbu Państwa pierw-szy pakiet akcji Wielkopolskiego Banku Kredytowego. Kolejne transakcje prowa-dzone były systematycznie, a w 1999 roku spółka uzyskała dodatkowo większościo-wy pakiet (80 proc.) wrocławskiego Banku Zachodniego. Transakcja zamknięta kwotą 2,3 mld zł otworzyła drogę do przeprowa-dzenia w 2001 fuzji, w wyniku której po-wstał BZ WBK. Jeszcze tego samego roku, w czerwcu bank wszedł na warszawski parkiet. Obecnie jest to jeden z najbardziej atrakcyjnych podmiotów sektora banko-wego, którego roczny dochód mieści się w granicach 800 – 900 mln zł. Co więc było powodem decyzji AIB o pozbyciu się z portfela tak intratnej pozycji?
A wszystko to… bo kryzysPopularne powiedzenie „jest ryzyko
jest zabawa”, nie do końca ma zastoso-
wanie w sytuacjach, kiedy w grę wcho-dzą duże sumy pieniędzy. AIB, drugi największy bank Irlandii, przekonał się o tym na własnej skórze. Ryzykowna po-lityka finansowania deweloperów okazała się zawodna. Załamanie rynku nierucho-mości w 2008 roku ściągnęło nad bank widmo rządowej kontroli. Aby uniknąć losu trzech innych banków, przejętych przez irlandzki skarb państwa, AIB musi do końca 2010 r. uzupełnić swoje rezer-wy kapitałowe o 7,4 mld euro. Sprzedaż BWZ BK to zastrzyk gotówki o warto-ści 2,9 mld euro plus 150 mln euro za 50 proc. udziałów BZW BK Asset Me-nagement SA (spółki powstałej w 1997 roku, zajmującej się zarządzaniem ak-tywami powierzonymi przez klientów). Nie zmienia to jednak faktu, iż do zgro-madzenia pozostaje suma 4,3 mld euro, co przy obecnej wycenie giełdowej ban-ku (850 mln euro) wydaje się niezwykle trudnym zadaniem. AIB wystawiło także na sprzedaż swój oddział w Wielkiej Bry-tanii oraz 22,5 proc. akcji amerykańskie-go M&T Bank.
Kto da więcejDo ścisłego finału w walce o pakiet
akcji BZ WBK weszły francuski BNP Pa-ribas i PKO BP. Szybko się jednak okaza-ło, że jest jeszcze jeden zawodnik, który w ostatnim etapie negocjacji wyprzedził rywali i odniósł niekwestionowane zwy-cięstwo. Porozumienie AIB i Santandera, zawarte 10 września, wzbudziło wiele wątpliwości. Pojawiały się podejrzenia o to, że Hiszpanie mieli u Irlandczyków specjalne względy, a cały przetarg zo-stał ustawiony. Trudno dziwić się takim spekulacjom, wziąwszy pod uwagę do-niesienia o tym, że to Francuzi propono-
Stało się – bank BZ WBK trafił znowu w obce ręce, tym razem hiszpańskie. Transakcja opiewająca na sumę 3,1 mld euro będzie kosztowała utratę pracy co naj-mniej 2 tysiące osób.
OLGA ZiółKOWSKA
Historia bez Happy Endu
wali najwyższą stawkę. BNP Paribas był nawet gotowy nawiązać porozumienie z PKO BP, aby wspólnymi siłami wyku-pić akcje BZ WBK, na co polski bank nie wyraził zgody. Ostateczna cena 3,1 mld euro (227 zł za akcję) przewyższa prze-widywania analityków, jednak odbiega ona daleko od kwoty 3,5 mld zakupio-nego pakietu nie dała 3,5 mld, o której mówiło się na początku.
Bajka bez morałuMimo porażki PKO BP nie chce re-
zygnować z dalszych planów inwesty-cyjnych. W kuluarach mówi się nawet, że cena proponowana przez polski bank była niższa od tej proponowanej przez Santandera i był to zabieg celowy. PKO BP obawiało się podobno przepłaconej inwestycji, na którą pozycja banku zde-cydowanie nie pozwala. Zwycięstwo oznaczałoby konieczność emisji obli-gacji, których wartość szacowano na 5 mld zł, a żyłowanie oferty w górę mi-jałoby się z możliwościami finansowymi banku. Przegrana PKO BP z pewnością ucieszyła pracowników BZ WBK, którzy obawiali się masowych zwolnień i zamy-kania placówek. Co jednak czeka ich pod hiszpańskimi skrzydłami?
Oficjalnie mówi się o zwolnieniach
około 2 tys. osób. Pracę stracić mają nie tylko pracownicy z działów IT i odpo-wiedzialni za nowe produkty, ale także spora część pracowników centrali i ka-dry zarządzającej. Już teraz wiadomo, ze Santander spodziewa się 11 proc. zwrotu w ciągu trzech lat, co nieuchronnie wią-że się z dużymi cięciami kosztów. To oznacza między innymi szybki przegląd portfela inwestycji i rezygnację z tych najmniej rentownych i odejście od kosz-townej polityki reklamowej firmy, która do spotów zapraszała zagraniczne gwiaz-dy. Santander chce postawić w BZ WBK na ubezpieczenia, kredyty detaliczne, karty kredytowe i produkty korporacyj-ne. System funkcjonowania hiszpańskie-go banku skoncentrowany jest na ściśle podporządkowanej centrali, dlatego na-leży się spodziewać rządów silnej ręki i pełnej kontroli nad poczynaniami lokal-nych placówek. Czy ta zmiana przyniesie nową jakość? Tu zdania są podzielone. Niewątpliwie jednak BZ WBK staje się obecnie nowym podmiotem rynkowym, którego obecność może wiele zmienić w polskim sektorze bankowym.
Źródło zdjęcia: bzw
bk.pl
rela
cja
| film
LetniaZwierzyniec to przede wszystkim
malownicza miejscowość położona przy granicy Roztoczańskiego Parku Narodo-wego. Okoliczne lasy, polany z pasący-mi się konikami polskimi, rzeka Wieprz wraz z zalewem Rudka i stawy „Echo” nie pozwalają na nudę. Co krok spotyka-łam oferty spływów kajakowych, a widok
przepływającego, wygodnie rozłożonego kajakarza przez samo centrum miasteczka, także nie był niczym wyjątkowym. Przy-jemnością było też chodzenie na plażę nad stawem szlakiem pośród drzew, w spoko-ju i ciszy (jeżeli tylko szło się mniej zna-nym szlakiem, w przeciwnym razie śpiew ptaków zostawał zagłuszany przez piski i krzyki organizmów dwunożnych). Samo przesiadywanie na plaży raczej należało do tych bardziej hałaśliwych i tłocznych rozrywek, ale szczęście, jakie płynęło z możliwości schłodzenia chociażby nóg
(upały były niemiłosierne) zamazywało wszystkie chwilowe niedogodności.
Na upały także dobrze robiło sącze-nie chłodnego piwa. I to nie byle jakiego, tylko regionalnego, delikatnego w smaku piwa zwierzynieckiego (obecnie już tylko z nazwy, ale jeszcze kilka lat temu dzia-łał tutaj browar; na festiwalu spełniał i tak ważną rolę „kina pod chmurką”).
Również sam Zwierzyniec jest mia-stem godnym uwagi. Od niemal każdej strony otoczony lasem wydaje się być oazą spokoju. Centrum stanowi kościółek na wyspie, na której chętnie ludzie czytali lub z programem festiwalu w ręku, czeka-jąc na następne seanse, zaznaczali intere-sujące ich pozycje.
Największym problemem tego „letnie-go” aspektu akademii było zbyt mało cza-su, by móc w pełni go wykorzystać. Roz-budowany program projekcji zapewniał niewiele czasu na kąpiele, pływanie rowe-
Przez dziesięć sierpniowych dni Zwierzyniec na Lu-belszczyźnie stał punktem spotkań kinomanów z ca-łej Polski. Już po raz jedenasty tam właśnie została otwarta chyba najbardziej nietypowa szkoła – Letnia Akademia Filmowa. Tylko rozwinięcie nazwy da naj-szersze pojęcie, czego można się po niej spodziewać.
MAGDALENA PLESKACEWiCZFOTO: MAGDALENA PLESKACEWiCZ, JAKUB KNOLL
rami wodnymi czy kajakami oraz spacery po Roztoczańskim Parku Narodowym.
AkademiaSłowo „akademia” z pewnością bar-
dziej pasuje do tego wydarzenia niż „fe-stiwal”. Tu naprawdę można się wiele nauczyć o kinie – wszak wakacje przecież nie zwalniają od myślenia. Przed wieloma projekcjami odbywały się prelekcje wy-głaszane przez ludzi, którzy na co dzień obcują z filmami – filmoznawców, kul-turoznawców, przewodniczących klubów dyskusyjnych oraz dziennikarzy. Takie prelekcje pozwalały często inaczej spoj-rzeć na film, zwracać uwagę na rzeczy, których byśmy być może normalnie nie zauważyli. Prelegenci często starali się lekko zarysować sytuację polityczno-spo-łeczną w kraju, w którym odgrywała się
akcja, co pozwalało zrozumieć zachowa-nia bohaterów (zwłaszcza pomocne było to w tych starszych filmach). Najczęściej niewiele mówili o fabule, a tym bardziej nie analizowali filmów, zostawiając wi-dzów sam na sam z zadaniem domowym, którym było wyciągnięcie wniosków.
Ale nauka płynęła nie tylko z tych pięt-nastominutowych wykładów. Głównym założeniem LAFu jest zaznajomienie pu-bliczności z filmami często zapomnianymi lub niezauważonymi przez dystrybutorów. Akademia to niekiedy jedyna (albo jedna
AJ LAF ZWIERZyNIEC
relacja | film
z niewielu) okazja do obejrzenia niektó-rych filmów. Ale nie jest to tylko sen-tymentalny przegląd starych produkcji. Wśród nich można było obejrzeć filmy bardzo nowe, często przed oficjalną pre-mierą. Jednak, ten, kto spodziewałby się filmów „popcornowych”, nastawionych tylko na akcję i efekty specjalne, srogo by się rozczarował. Jednak myślę, że więk-szość ludzi, którzy zdobywają się na to, by przyjechać do tego dość odległego miej-sca, gdzie dojazd to często logistyka dla zaawansowanych, wiedzą, na jakie filmy jadą i czego mogą od LAFu oczekiwać.
Na Akademii mogłam też sprawdzić swoje zdolności organizacji czasu, gdyż często filmy, które mnie bardziej inte-resowały wyświetlane były różnych ki-nach (kin było sześć, np. dostosowana do oglądania filmów sala gimnastyczna
czy ratusz), a przerwy pomiędzy jednym a drugim nie dawały dużo czasu. A jak tu jeszcze zjeść jakiś obiad? LAF uczy kom-promisów.
FilmowaGłówną atrakcją jednak, można po-
wiedzieć – trzonem, LAFu były oczy-wiście filmy. Na pewno każdy, kto przy-jechał na festiwal, znalazł coś dla siebie. Nieważne czy jechał z zamiarem poznania nowości, czy klasyki kina, nie mógł być zawiedziony.
Co roku zwierzyniecka Akademia stara się przybliżyć dorobek kilku reży-serów. W tej edycji zdecydowano się na retrospektywę dwóch włoskich twórców – Gianniego Amelio i Marco Bellocchio. Był to świetny wybór, gdyż polscy dys-trybutorzy wydają się nie zauważać wło-skiego kina, a dzięki LAFowi można było zobaczyć kilka naprawdę dobrych filmów tych, raczej w Polsce nieznanych, reżyse-rów (do polskich kin trafił tylko jeden film – „Klucze do domu” Ameliego). Obaj po-ruszają w swych dziełach tematy ważne, ale i też czasami przemilczane m.in.: wy-szukiwanie i nakręcanie afer przez prasę („Dajcie sensację na pierwszą stronę”), trudy wychowania niepełnosprawnego dziecka („Klucze do domu”), fanatyzm religijny („Czas religii”).
Oprócz retrospektyw tych reżyserów
można było poznać kino węgierskie, sło-wackie, czeskie, duńskie a nawet RPA. Szczególnym zaskoczeniem dla mnie były filmy węgierskich twórców. Nie jest to szczególnie popularne kino w naszym kraju, nie jest takie modne jak czeskie. A jednak warto poświęcić mu swój czas, bo jest mocne, często depresyjne. Zwłasz-cza film „Siódmy krąg”, ukazujący coraz bardziej igrające ze śmiercią dzieci, wbił mnie w fotel do ostatniej minuty.
Ciekawą propozycją były projekcje filmów niemych, do których na żywo
grał taper (osoba robiąca na pianinie podkład muzyczny do wyświetlanych scen). Nadawało to nowej jakości oglą-dania.
Nie zabrakło też polskiego kina. Dużą popularnością cieszył się pokaz filmu Arkadiusza Jakubika „Prosta historia o miłości”, zwłaszcza, że być może była to jedna z niewielu okazji zobaczenia go na ekranach (wciąż nie ma swojego dys-trybutora). Przedpremierowo pokazano też „Wenecję” Jana Jakuba Kolskiego oraz „Jestem Twój” Mariusza Grzegorz-ka (recenzja na str. 14).
Jeżeli jeszcze komuś było mało fil-mów po całym dniu siedzenia w sali, to mógł wieczorem iść do kina nocnego, gdzie na ścianie browaru wyświetla-ne były ciekawsze produkcje ostatnich miesięcy.
Ponieważ przez te 10 dni wyświetlo-no ok. 300 filmów, nie sposób napisać o wszystkich, o których by się chciało. Tak jak nie można opisać dokładnie at-mosfery panującej w Zwierzyńcu. Najlep-szym wyjściem jest po prostu wyruszenie i przekonanie się o tym na własnej skórze, zwłaszcza, że festiwal jest zupełnie inny niż większość – wyciszony, bez nadęcia. Słowem, idealny pomysł na wakacyjne dni dla ludzi, którzy lubią kino z duszą.
Letnia Akademia Filmowaw Zwierzyńcu, 6-15.08.2010
AJ LAF ZWIERZyNIEC
13NGS B.e.s.t. | październik 2010
„Kuba wyspa jak wulkan gorąca”
EKOnomia
K urtyna opadła, kapitalizm wkroczył do Europy Wschod-niej i pozostało niewiele en-
klaw komunizmu w starej postaci. Nawet Chiny, choć niedemokratycz-ne, poszły w kierunku wolnej gospo-darki. Komunistyczna Partia Chin rządzi, ale nie jest to model stawia-jący na samowystarczalność, czego dowodzą statystyki handlu zagranicz-nego (największy eksporter i trzeci importer na świecie).
49 lat dyktaturyZupełnie innym przykładem do tej
pory była Kuba. Fidel Castro nieprze-rwanie rządził od obalenia reżimu Batisty (1959 r.). Po Inwazji w Zato-ce Świń (1961 r.) Kuba jednoznacznie opowiedziała się po stronie Związku Radzieckiego i nie było już odwrotu od socjalizmu. Nie było aż do dziś. Schorowany Fidel Castro oficjal-nie przekazał prawie 3 lata temu po 49 latach rządów stanowisko prze-wodniczącego Rady Państwa swo-jemu bratu Raulowi, pozostawiając sobie funkcję pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Kuby. Zwo-lennicy Spiskowej Teorii Dziejów do-nosili nawet o jego śmierci.
Lata zastoju gospodarczego spra-wiły, że mimo nie najgorszej loka-lizacji, klimatu czy posiadanych surowców PKB per capita mierzo-ne parytetem siły nabywczej stawia Kubę w drugiej setce państw zaraz za Czarnogórą (źródło: CIA WoldFact-book 2009). Dla turystów jest to je-den z ostatnich skansenów dawnego systemu.
Czy nadszedł kresstarej epoki na Kubie?
Ostatnie doniesienia prasowe świadczą o tym, że tak. Do marca przyszłego roku liczba osób zatrud-nionych przez państwo ma spaść o pół miliona, docelowo nawet o mi-lion. Jak to możliwe, że 9% ludności straci pracodawcę? Większość z nich najprawdopodobniej samemu zosta-nie swoim pracodawcą. U nas to nor-malne, że taksówkarze, sklepikarze czy rzemieślnicy pracują na własny rachunek. Na Kubie to dopiero nie-śmiały krok w stronę wolnego rynku. Zdaniem jedne-go z kubańskich e k o n o m i s t ó w państwo chce porzucić rolę administratora i stać się regu-latorem. Miesz-kańcy będą mu-sieli się nauczyć płacenia za lunch czy trans-port do pracy zamiast korzystania z dofinansowanej kantyny czy fabrycznego autobusu.
Moim zdaniem do najistotniej-szych zmian należy koniec z górnym limitem zarobków oraz możliwość zatrudniania osób spoza własnej ro-dziny. Oznacza to drogę do legalnej akumulacji kapitału w prywatnych rękach i pewnie za jakiś czas więk-szych inwestycji nie inspirowanych przez urzędnika, a wynikających z re-alnej potrzeby i kalkulacji najspraw-niejszych obywateli Kuby. Kryzys,
Nim opadła Żelazna Kurtyna Kuba była bardzo wy-godnym elementem propagandy Bloku Wschodniego. Mała wyspa z charyzmatycznym liderem u samej gra-nicy Wujka Sama, czyli siedliska zepsucia i ucisku kla-sy robotniczej była dzielnym sprzymierzeńcem Związ-ku Radzieckiego, a do tego miała wesołe, „gorące jak wulkan” oblicze.
RADOSłAW PADłO
a w szczególności spadek wpływów z turystyki i niższe ceny niklu mogą się okazać dla Kuby kluczowym im-pulsem do zmian.
Trzymajmy kciuki!Droga z pewnością jeszcze dale-
ka. Pozostaje nam kibicować Kubie i trzymać za nich kciuki, by wycią-gnęli wnioski z reform w Polsce, Chinach czy Wietnamie. Nawet jeśli milion Kubańczyków zasili sektor prywatny, to wciąż w budżetówce pozostaną 4 miliony osób, co wciąż jest ogromną liczbą (Kuba liczy
11,5 miliona obywateli). Stara gwar-dia z Raulem Castro na czele oczy-wiście stanowczo twierdzi, że system socjalistyczny jest „nieodwołalny”, ale nawet on musi być świadomy, że ten system po prostu nie działa, co potwierdzają jego słowa: „Na zawsze trzeba skończyć z poglądem, że Kuba jest jedynym miejscem na świecie, gdzie można żyć bez pracy”.
źródło zdjęcia: sxc.hu
Źródło: www.indexmundi.com, Opracowanie własne
NGS B.e.s.t. | październik 201014
Trochę kultury?!fil
m
Przyznam szczerze, musiałem wspomóc się opisem filmu z In-ternetu, by sobie przypomnieć
jego treść, choć widziałem go niedawno, bo podczas sierpniowej Letniej Akade-mii Filmowej w Zwierzyńcu. Ale taka to właśnie produkcja – zagmatwana, dziwna, zupełnie odstająca od rzeczywi-stości, gdzie treść nie jest najważniejsza, chociaż właśnie opis robi raczej wraże-nie telenoweli, więc i zdradzanie go nie ma sensu. Tu najważniejsza jest forma, w którą ubrane są banalne na pierwszy rzut oka treści. Biedni wciąż walczą z bogatymi i nawet, jeśli bogaci z tej walki nie zdają sobie sprawy, to biedni czują się pokrzywdzeni, próbując wybić się ponad swój status społeczny. Bogactwo szczę-ścia nie daje, zwłaszcza wobec nudy mał-żeńskiej, chwile słabości kończą się źle, a kłamstwo ma krótkie nogi. Gdyby za adaptację dramatu Judith Thompson za-brał się ktoś inny, możliwe, że powstałby film, na którym z powodzeniem można byłoby odsypiać ciężki dzień, na tym jest
to niemożliwe i to jego podstawowy atut. Tu przemianę małej stabilizacji w niezro-zumiały chaos po prostu czuć.
Grzegorzek to bowiem reżyser teatral-ny i to widać. Z powodzeniem zresztą wykorzystał wcześniej dwie inne sztuki Thompson na scenie Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi – „Lew na ulicy” i „Ha-bitat”. Teatralność widać mianowicie w warstwie formalnej filmu. Przede wszystkim jest to aktorstwo (większość odtwórców też jest związana Teatrem im. Jaracza). Do granic przerysowane, ni-czym w teatrze antycznym nie pozostawia nikogo obojętnym, postaci więc przera-żają, niepokoją, brzydzą lub śmieszą, nie ma stanów pośrednich. „Trzy razy tak dla aktorów”, powiedział nawet Janusz Ga-jos po warszawskiej premierze. Z tym się zgodzę, aktorzy w stu procentach zasłu-żyli na brawa, zwłaszcza Dorota Kolak, która gra najspokojniej ze wszystkich, a przez to naturalniej, jednak to spo-kój pozorny, pełen wewnętrznej lawy gotowej do erupcji (zasłużona nagroda
Pszczoły w ścianieMam mieszane uczucia jeśli chodzi o najnowszy film Ma-riusza Grzegorzka „Jestem twój”. O wiele łatwiej było mi ocenić jego, ponoć kultową, a na pewno okrytą sławą, krót-kometrażówkę „Krakatau”, która nie podobała mi się ani trochę.
JAKUB KNOLL
Złotych Lwów w Gdańsku). Z jednej strony takie przerysowanie to duży plus, ale z drugiej całość wydaje się po prostu sztuczna i trudno się z bohaterami utoż-samiać.
Druga sprawa, to dość ciekawe po-mysły na zdjęcia. W kilku momentach aktorzy podchodzą tak blisko kamery, że znajdują się już poza strefą ostrości i mó-wią jakby bezpośrednio do widzów, co pogłębia poczucie dezorientacji widza. To poczucie pogłębia jeszcze montaż, często epileptyczny, szybki, teledysko-wy, przypominający trochę ten z „Requ-iem dla snu”. To męczy, ale męczyć po-winno. Film pozostawia jednak niedosyt, zapowiada katharsis, ale ostatecznie losy dziwnych bohaterów specjalnie nas nie obchodzą.
Dlaczego jednak piszę tu o „Jestem twój”? Ponieważ mimo całej jego sztucz-ności warto go obejrzeć, chociażby dlate-go, że długo, a może w ogóle, nie zoba-czymy już niczego podobnego. Dlatego, że ten film się odczuwa o wiele silniej, niż jakąkolwiek produkcję 3D i to bez dodatkowych okularów. Jest pełen ukry-tych emocji, jak pszczoły w ścianie w je-den ze scen, które wybuchają z ogromną siłą, siejąc spustoszenie.
„Jestem twój”,reż. Mariusz Grzegorzek
ireneusz Czopwłaśnie odkrywaw ścianie pszczoły
15NGS B.e.s.t. | październik 2010
Trochę kultury?!m
uzyka
Fani artystki mogli przeżyć niemałe zaskoczenie, bo po dwóch wcze-śniejszych płytach, należałoby się
spodziewać lekkich popowych ballad o miłości, tekstów mniej niż bardziej sa-modzielnych i podobnej historii w kwestii muzyki.
Faktem jednak jest, że gigantyczne tempo i presja, jakie narzuca tzw. show-biznes, zwłaszcza tak młodej osobie, nie sprzyja tworzeniu w prawdziwym znacze-niu tego słowa, a wszystko, co zasłyszane dotąd, zdaje się być tylko niewinnym, acz potrzebnym wybrykiem.
Monika Brodka, bo oczywiście o niej mowa, potrzebowała nie mniej nie więcej, ale czterech lat by w jej głowie zrodził się pomysł na nową płytę i tym samym, zupeł-nie nową odsłonę jej samej.
Na singiel promujący „Grandę” zo-stał wybrany utwór „W pięciu smakach”, a ten genialnie reprezentuje żywiołową i bajkową stronę płyty. Do współpracy ar-tystka zaprosiła swojego tatę, który jako jeden z muzyków, zbudował tradycyjne brzmienie, poprzez grę na regionalnych in-strumentach, takich jak: trombita, drumla,
wakat, ksylofon czy dudy. Nazwy niecodzienne, bo i dźwięki, któ-
re wydają, mają za zadanie zaprowadzić nas w inny, czarodziejski wymiar. Sama artystka podkreśla, że baśniowy charakter płyty był zamierzony, ale warto zagłębić się i czytać ją między wierszami.
A jest co poczytać. Skoczny rytm sku-tecznie oderwie od ściany niejedną zatwar-dziale podpierającą ją osobę, natomiast ab-solutnie nie odrywa od tekstów, które są przemyślane, zadziorne i świetnie zbudo-wane. I to właśnie one stanowią drugie ob-licze płyty i przesądzają o tym, że jest ona po prostu bardzo dobra. Monika przemyca pod metaforyczną przykrywką prywatne i głębokie słowa, wyraźnie słyszalne zwłasz-cza w utworach „Krzyżówka dnia”, „Krop-ki kreski”, „K.O” czy też „Syberia”. Sama artystka,zdaje się być doświadczona i, jak sama o sobie mówi - „nareszcie godna tego by nazywać ją artystką”. Zupełnym zasko-czeniem i, na pierwszy rzut oka nie pasu-jącym do pozostałych utworów, jest ten zamykający płytę, czyli francuskojęzyczny „Excipit”, ale tutaj ponownie proponuję skierować wzrok w stronę tekstu, aby zro-
Brodka z przytupem
„Przyszedł do mnie bożek voodoo, nieproszony wlazł, cały w kwiatach, wstążkach sypał proszek czar...”Sypał, sypał i wyczarował - nową Brodkę. Już od kilku tygo-dni klubowo-folkowy album „Granda” znika z półek skle-powych, a jego nieokrzesany góralski charakter skutecznie zdominował muzyczną konkurencję.
MAGDALENA ZyGMUNT
zumieć, że całość ze sobą współgra.Płyta jest zróżnicowana i nieprzewi-
dywalna, zaskakuje każdym kolejnym utworem, biegnie swoim własnym torem i zmarnują czas ci, którzy zechcą ten pęd za-trzymać, szufladkując ją w jakichkolwiek gatunkach muzycznych.
„Granda” z technicznego punktu wi-dzenia, powstawała przez ponad pół roku w przyjacielskiej atmosferze i zaciszu Te-atru na Woli, Żywieckim domu kultury, w gronie bliskich przyjaciół.
Jej producentem i współautorem jest Bartek Dziedzic, a nad tekstami pracowali również Radek Łukasiewicz znany z ze-społu Pustki czy też Jacek Szymkiewicz z Pogodno.
Z pewnością uwagę przykuwa oprawa graficzna płyty i tutaj koniecznie należy wymienić autora rysunków i grafik - Bartka Arobala, znanego ilustratora, który zadbał również o nowy wygląd strony interneto-wej artystki (www.monikabrodka.pl).
Czerpanie siły z góralskich korze-ni z pewnością wychodzi Monice na zdrowie, jednak nie możemy zapominać o tym, że nie ona pierwsza na naszym ryn-ku muzycznym zgłębia stylistykę folkloru.
Przetarli jej szlaki chociażby: Kapela ze wsi Warszawa, Łąki Łan czy Biff. Również nowy sceniczny image Moniki może być troszkę znajomy fanom np. Florence And The Machine, Björk czy też Goldfrapp.
Artystce jednak wyjątkowo do twarzy w nowej odsłonie, nareszcie widać, że czu-je się w niej swobodnie i ta właśnie swo-boda dodaje jej niesamowitej energii, którą mogliśmy dostrzec chociażby na przedpre-mierowym występie na Orange Warsaw Festiwal.
Tymczasem nadeszła jesień, dni stają się coraz krótsze, ciemniejsze i z pewnością tak potężny zastrzyk energii jak „Granda” będzie nam niezbędny. Fanów mocniej-szych doznań już teraz mogę gorąco za-prosić na koncert Moniki, który odbędzie się 19 listopada w klubie Kultowa na placu Wolności.
Na razie zachęcam wszystkich, aby, niczym znajdujący się na okładce jelonek, pognali galopem do sklepu muzycznego i nabyli ten pachnący świeżością album (dostępny w dwóch wersjach - z dvd Ma-king Of „Ale Granda” oraz bez filmu),bo nie wiadomo, kiedy powtórzy nam się come back z równie wielkim muzycznym przytupem.
Monika Brodka„Granda”
NGS B.e.s.t. | październik 201016
muz
yka
Na początku muszę przyznać, że gdy usłyszałem tytuł krążka na długo przed premierą, spodziewałem się
raczej albumu utrzymanego w stylu roots & culture, spokojnego, mistycznego. Jest jednak zupełnie inny: trochę hip-hopu, trochę dancehallu, trochę modern rootsu, pojawiają się nawet elementy jungle’owe – wszystkiego po trochu. W tym miejscu trzeba pochwalić BobOne’a, który jest autorem większości riddimów z tej płyty. Odwalił kawał bardzo porządnej roboty producenckiej. Podkłady są rozbudowane, zróżnicowane, z potężnym basem. Pozo-stali producenci też się spisali, chociaż nie dorównują poziomem temu pierwszemu.
Tekstowo też jest duże zróżnicowanie. Od typowo „miejskich” tekstów, poprzez takie bardziej zabawne i imprezowe, do bardziej mistycznych i nawet miłosnych. O ile tych pierwszych, z tym całym lite-
rowaniem ksywek „ziomali”, ogólnie nie trawię i nie widzę ich celowości (chociaż zapewne i takie mają swoich zwolenników wśród naszych Czytelników), o tyle pozo-stałe niosą jakiś głębszy przekaz i są cieka-wie okraszone rymami. Cieszy fakt, że Bas darował sobie ostre teksty antyklerykalne i homofobiczne, które przyniosły mu w przeszłości niezbyt dobrą sławę. Dużo lepiej wypada w delikatniejszym wyda-niu. Jedna piosenka („Sklep szatan”) jest nową wersją starego numeru Basa, niektóre („Nowa inwazja”, „Czy bardziej”) są także swoistą kontynuacją wcześniejszych na-grań tego artysty. Po raz kolejny wokalista krytykuje w swoich kawałkach sytuację po-lityczną. Oberwało się także internetowym „hejterom”. Nie zabrakło oczywiście gości, na płycie pojawiają się m.in. wspomniany wcześniej Bob One, czy Bosski z Firmy.
Szczególnie wyróżnia się kawałek „Historia pewnego dębu”, opowiadający o dziejach ziem polskich z punktu widze-nia tysiącletniego drzewa. Bas odwołuje się w nim do kultów i cywilizacji przedchrześci-jańskich. Wątki te wpisują się w koncepcję, którą nazwał on „slavic rasta” polegającą na połączeniu duchowości rastafariańskiej ze słowiańską kulturą. Dodatkowym atutem jest chyba najlepszy podkład z tego krążka, łączący jungle’owo-dubstepowy rytm z ele-mentami folkowymi. Można powiedzieć, że ten riddim daje niezłego kopa.
Czy to album, który wstrząśnie jakoś polską sceną reggae/hip-hop? Nie wy-daje mi się. Sam Bas nie pokazał na nim nic specjalnie nowego czy zaskakującego. Na pewno jednak trudno przejść obojętnie obok jego twórczości. Dużo pozytywniej wypada na niej Bob One jako producent. Na pewno płyta może zainteresować osoby, które lubią łączenie tych dwóch gatunków. Ja do takich nie należę. Mimo wszystko płyta da się słuchać, da się przy niej kil-ka rzeczy przemyśleć, zapewne też da się przy niej dobrze bawić. Jak na mój gust to (w akademickiej skali ocen) takie 3,5, no – może prawie 4.
Bas Tajpan„Korzenie i Kultura”
8-9.10 20:00 Festiwal Nowobrz-mienia, klub Włodkowica 21 (wystą-pią Układ Si, Hellow Dog, Pink Freud, Coffi, We call it a sound, Dead Beat), bilety: 10/15 zł11.10, godz. 19:30 Muzyka Świata w Synagodze pod Białym Bocianem14-16.10 Festiwal Wrocławski So-und (m.in. Mikromusic, indigo Tree, Stolik Karbido, Checkolada, Job Kar-ma, Neony, L.U.C Qwitu Jazz Quin-tet, Requiem for Mozart), bilety: 20 zł (14.10)/30 zł (15-16.10)17.10 21:00 koncert Fisz i Ema-de jako KIM NOWAK, Klub Bezsen-ność. Bilety: 35zł.17.10 koncert Jaromira Nohavicy, Capitol.18.10 Kabaret Mumio, Capitol20-24.10 Międzynarodowy Festiwal Audiowizualny Synesthesia, CK Agora21-24.10 iV Międzynarodowy Fe-stiwal Scenarzystów Interscenario 2010 (warsztaty, wykłady, pokazy fil-mów - np. Prosta historia o miłości)22.10 koncert Marii Peszek, Alibi22.10 koncert Kultu, klub Eter22.10 20:00 koncert Julii Marcell, Firlej. Wokalistka i kompozytorka, której styl określany jest jako classi-cal punk. Bilety: 35/45 zł.20-23.10 Horror Festival 2010, Multikina20-24.10 American Film Festival (bilety są po 13 lub 16 zł), Helios23.10 21:30 impreza (koncert) NOVIKA & Mr.LEX, klub Drugie Dno (pod Bezsennością), bilety: 5/10zł.7.10 20:00 koncert Tricky’ego, Eter, bilety: pierwszych 500 - 110zł, pozostałe 130zł.10-14.11 IX Wrocław Industrial Festival19.10 20:00 koncert Moniki Brodki, promujący jej najnowszy album „Gran-da” (patrz recenzja na str. 15), klub Kul-towa (Dawny Klub WZ), bilety: 30zł w przedsprzedaży, 40zł w dniu koncertu.19-21.11 Vi Wrocławski Przegląd Kultury Studenckiej „W górach jest wszystko co kocham...”, stołówka PWr.30.11 Oblicza lalek - wystawa Teatr Lalek (wstęp wolny)Do odwołania Solidarny Wrocław - Droga Wolna, Hala wystawiennicza na pl. Społecznym.
Korzenie i Kultura Się dziejePo piętnastu latach działalności Bas Tajpan, którego ze względu na udział w wielu projektów hip-hopowych i re-gałowych trudno nazwać debiutantem, wydał w końcu swoją pierwszą solową płytę.
Trochę kultury?!
ZByCHOWiEC
17NGS B.e.s.t. | październik 2010
Apocapiltica Diary1Dzień 0
A.D. 2013
Minął ledwie rok od tego, rozpo-wiadanego przez wszystkich proroków, końca świata. Nie
mogę zarzucić im kłamstwa, mieli ra-cję. Świat, który znaliśmy i kochaliśmy przepadł i, jeśli miałbym wróżyć, już nie powróci. Mnie udało się ocaleć od kata-strofy, która spotkała naszą planetę, lecz nie wiem, czy ktokolwiek inny przeżył. Co dzień od czasu, gdy znalazłem ten, pamiętający zapewne drugą wojnę, bun-kier, zadaję sobie pytanie: zostać tu gdzie jestem czy wyruszyć na poszukiwanie innych? Zostanie i życie wydawałoby się może egoistyczne wobec rozmiaru trage-dii, która nastąpiła. Bo a nuż znalazłbym kogoś, kto także żyje, ale nie ma spo-sobności na przeżycie w tym świecie, ze względu na brak miejsca, kryjówki przed tymi, których spotkał los gorszy od sa-mej śmierci. Niemniej, szukając innych, sam pewnie znalazłbym zagładę. Ledwie wczoraj, kiedy przez zasnute pyłem niebo, przedostały się pierwsze promienie słoń-ca, wyszedłem po wodę i coś nadającego się do jedzenia. Wy którzy znajdziecie ten dziennik, pomyślicie pewnie, że czy-stą głupotą było picie tej wody i jedzenie wszelkich znajdujących się tu owoców czy mięsa zwierząt. Możliwe. Jednak sto-jąc przed wyborem śmierci z wycieńcze-nia po paru, parunastu dniach, a śmierci z zainfekowania nieznanymi mi wirusa-mi i choroby popromiennej, wybiorę tę drugą. Zawsze da mi to parę lat, a może ktoś mnie znajdzie i poda antidotum? Nie łudzę się jednak. Cud, że ktokolwiek jeszcze przeżył jest niczym względem cudu, że przetrwały jakiekolwiek medy-kamenty, które mogłyby mi pomóc. O ile oczywiście istniały przed tą apokalipsą. A jeśli tak, to są dobrze ukryte na terenie Stanów Zjednoczonych, podczas gdy ci, którzy je tam ukryli, właśnie rozkłada-ją się w domach, w których zastała ich śmierć. Ale po co się o tym rozpisywać. To już wszyscy wiedzą. Także wczoraj udałem się nad oddaloną o niecałe pięć,
a może sześć kilometrów rzekę. Za sta-rych dobrych czasów nie było jej tutaj. Niemniej liczne bombardowania po-wysadzały wały przeciwpowodziowe i wskutek nagłych powodzi, które nawie-dziły nasz kraj później powstała nowa rzeka. Jest w miarę czysta, choć nie mogę nazwać jej krystalicznie czystą. Ale jeżeli w wodzie coś żyje, musi ona choć trochę nadawać się do picia. Pech chciał jednak, że nie tylko ja wybrałem się wtedy nad wodę. Nieszczęśliwie spotkałem także żabę. Szczęśliwie dla mnie to ja zobaczy-łem ją pierwszy, a nie odwrotnie, bo wte-dy ten dziennik nigdy by już nie powstał. Dobrze, że nie była także bardzo spra-gniona, głodna czy wręcz chętna do ką-pieli, bo paręnaście minut później odda-liła się. Spotykałem już żaby wcześniej, zaraz po ataku, ale żadna z nich nie wy-wołała u mnie takiego przerażenia jak ta. Nie owijając w bawełnę, miejsce w któ-rym mieszkałem, wg liczników Geigera, należało do najbardziej skażonych. Cóż, z mojego punktu widzenia było to dobre. Przynajmniej nic nie powinno mi zagro-zić na tym terenie. Niemniej wtedy zro-zumiałem jak bardzo się myliłem. Żaby nie robiły sobie nic z promieniowania! Od teraz muszę być ostrożniejszy, żeby te stwory nie odnalazły mojej kryjówki, bo będzie to mój ostatni dzień na tej pla-necie. Ale skoro sobie poszła, mogłem wrócić do czerpania wody. Wyciągnąłem około pięciu litrów tego życiobiornego płynu, po czym udałem się w stronę lasu, gdzie wypatrzyłem sobie wcześniej jago-dy. Całe szczęście były w miejscu, gdzie je wcześniej widziałem. Zerwałem tak z trzy, żeby się nie przedźwigać i ruszy-łem drogę powrotną. Już bardziej ostroż-ny, postanowiłem odpuścić sobie krótszą drogę koło rzeki, i wybrałem tę dłuższą, przez miasto. Było tu jeszcze rok temu, tętniące życiem. Dzisiaj to jedynie gru-zy, w których zakopane są moje wspo-mnienia. Oraz przyjaciele. Pokonywałem te aleje i ulice setki razy, już po ataku, i właściwie nic się nie zmieniało. Bo już gorzej się nie dało, a lepiej nie miał kto. Także idąc wczoraj przez ulicę Strzelną,
zauważyłem ciekawe zjawisko. Otóż na samym końcu ulicy, tuż obok niegdysiej-szej stacji benzynowej tkwił częściowo wbity w ziemię samolot. Nie był to ani żaden z pasażerskich Jumbo Jetów, ani wojskowych myśliwców. Na moją wie-dzę, która w kwestii lotnictwa nie jest zbyt rozległa, była to cywilna Cessna. Ostrożnie podszedłem do kokpitu tyl-ko po to, by ujrzeć zwłoki pilota. Był to bardzo młody mężczyzna, można by po-wiedzieć jeszcze, chłopak. Miał na sobie skórzaną kurtkę i ciemne okulary niczym Tom Cruise w Top Gun. Może myślał, że nim jest? Szybko spojrzałem także na kontrolki, a szczególnie na tę wskazującą poziom paliwa. Ewidentnie pokazywała jego brak. Widać podobnie jak ja zdo-łał przeżyć i znalazł porzucony samo-lot. Udało mu się wystartować z myślą, że doleci do miejsca, gdzie będą ludzie. To okrutne, ale dobrze, że zginął w ten sposób, bezboleśnie. Nawet gdyby uda-ło mu się dolecieć gdzieś, gdzie mógłby wylądować, jego nadzieja prysłaby jak mydlana bańka i umarłby z głodu albo rozszarpany przez dzikie zwierzęta. Bo tam, gdzie leciał nie było nic, najwyżej żaby. Przeglądając wrak samolotu, zna-lazłem także torbę wypakowaną niemal po brzegi, zapewne jego jedyny dobytek, a także kanister benzyny, którego nie udało mu się zużyć. Zabrałem więc jed-no i drugie, bo mnie się bardziej przyda. Zmówiłem krótką modlitwę za chłopaka i poszedłem. Nie żebym był wierzący, straciłem wiarę już dawno. Ale jeśli on wierzył, to należało się mu. Zwłaszcza, że nie mogłem uczynić mu nawet po-chówku. Nie miałem czasu ani łopaty. Po powrocie do kryjówki wylałem wodę do przefiltrowania, a jagody włożyłem do lodówki. Z przyzwyczajenia, bo i tak nie działała. A potem rozpakowałem rze-czy Lotnika. Znajdowało się tam trochę ubrań, parę leków, jakiś pistolet, zdjęcia i co najlepsze, dziennik. Czysty, nie za-pisany. W sam raz dla mnie by zabijając nudę, nakreślić odrobinę moją sytuację tutaj. Moje memento dla tych, którzy odnajdą moje szczątki. Niemniej wola-łem zostawić to na dziś, by wypocząć po ciężkim dniu i z czystym umysłem przedstawić relację z postapokaliptycz-nego świata. Nie wiem, który jest dzisiaj dzień, bo już dawno straciłem rachubę. Dlatego nazwę dzisiejszy dniem zero. Dniem Początku roku 2013.
Opowiadanie
PiOTR SEMENiUK
Raz jak Wienia Pietrow
ycz na-pastow
ał buty, to potem go za-
skarżyły i
po sądach
ciągały
Kartki są dziś puste
Usta dzisiaj m
ilcząNie chcą m
ówić, pytać
Oczy już nie patrzą
Oczy dziś nie w
idząŹrenice chcą odpocząć
Rzęsy pragną ciszyłzy już odpłynęły
Dzisiaj nic nie słyszę
Szepty, krzyki, jedno
Dźw
ięków dzisiaj nie m
a
Dziś nie czuję sm
akuNie w
iem, co to słodycz
A może to jest gorycz
Dzisiaj tego nie w
iem
Dziś dotyku nie m
aJa go dziś nie czujęMoże to był dotyk
A może uderzenie
Ja dziś tego nie wiem
Zmysły są uśpione
Emocje je zniszczyły
Emocje gdzieś odeszły
Emocji dzisiaj nie m
aPow
rócą jeszcze kiedyś?Znow
u zniszczą zmysły
A może je pobudzą
Urodzą je na now
oStworzą znow
u całośćZnaną całość w
zniecą
Zmysły i em
ocjeDuszy niszczyciele
„ Zmysły, em
ocje”ANNA M
.RySUNEK: M
iLENA G
óRSKA
trzymaj
pozio
m
Krzyżówka z hasłem
dla zaawansow
anych. Litery z pól ponum
erowanych w
prawym
dolnym rogu, napisane od 1 do 34, utw
orzą rozw
iązanie – myśl Dany Dum
itriu.
Poziomo:
3. Wybuchow
e cacko. 6. O
brys, sylwetka.
7. Wyjdzie z brudasa.
8. Przy kołysce lub w m
agnesie. 9. Dłuto w
klęsłe. 10. Pow
ód kichania acana. 13. Koniec param
edyka. 16. Żona Regana. 17. M
iędzy lekarzem a pacjentem
. 18. Sąsiad Libii. 19. Figury w
zbożu. 20. N
ajwiększe w
Kanadzie.
1
2
13
3
4
8
5
6
19
6
23
7
16
11
18
8
34
10
17
9
1
29
10 7
11
31
12
26
12
30
13
5
14
27
15
16
2
32
17
20
25
15
18
22
4
28
9
3
14
19
21
20
24
33
23
11
24
12
25
13
1
26
14
2
27
15
3
28
16
4
29
17
5
30
18
6
31
19
7
32
20
8
33
21
9
34
22
10 HASŁO:
Pionowo:
1. Roztoki lub Rospudy. 2. Plam
ka oczna Eugleny. 3. M
ożna pracować w
samochodow
ej. 4. M
yto za przeprawę na drugi brzeg.
5. Góry powstałe z Partyki.
10. Metalow
a sztabka w klaw
ikordzie. 11. Trzym
a kasę w grze.
12. Pod argonem.
13. Kraj z komory.
14. Wydaw
any przez organy. 15. N
a nogawce eleganta. autor: Tom
asz Cieszyński