16
NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - 8226 S A M I O S O B I E Ekologia bez granic 5 POD WIATR POD WIATR pl Jesień w Lubostroniu. Fot. Bogdan Dąbrowski CZASOPISMO MŁODZIEŻOWE Autorem POD WIATR.pl jest młodzież: amatorzy dziennikar- stwa, literatury, sztuki plastycznej i fotografii. POD WIATR.pl is created by young people: amateurs of the journalism, literature, fine arts and photography. Witryna literatury i sztuki Nasze 24. urodziny Nasz świat śpiewa Daleko czy blisko? Korespondencja z Panamy Korespondencja z Norwegii Nadzieja spotkania

NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

  • Upload
    others

  • View
    3

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - 8226

S A M I O S O B I E

Ekologia bez granic

5POD WIATRPOD WIATR pl

Jesi

eń w

Lub

ostr

oniu

.

Fot

. Bog

dan

Dąb

row

ski

C Z A SOP I SMO M ŁOD Z I E ŻOWE

Autorem POD WIATR.pl jest młodzież: amatorzy dziennikar-stwa, literatury, sztuki plastycznej i fotografii.

POD WIATR.pl is created by young people: amateurs of the journalism, literature, fine arts and photography.

Witryna literatury

i sztuki

Kapłan-poetaJan Twardowski

Nasze 24. urodziny

Nasz światśpiewa

Daleko czy blisko?

Korespondencja z Panamy

Korespondencja z Norwegii

Nadziejaspotkania

Page 2: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

pl

2 pl

POD WIATR.pl www.podwiatr.pl społeczno-kulturalne czasopismo młodzieżowe. Redagują: Anna i Mirosław Twaróg (red. naczelny). Sekretarz redakcji: Katarzyna Twaróg. Redaktor graficzno-techniczny: Anna Faleńczyk.

Adres korespondencyjny: POD WIATR 85-099 Bydgoszcz 23 skr. pocztowa 49. e-mail: [email protected]. Z redakcją współpracują: Maria Babyszka i Agata Bełka-Świtkowska (Osiek n. Notecią), Marta Jagieło, Dorota Witt (Bydgoszcz), Danuta Buryta-Arndt i Maria Mitek (Łobżenica), Jagna Nawrocka i Julia Smoleń (Toruń), Paulina Młyńska (Poznań), Robert Sawicki (Bydgoszcz), Agnieszka i Żaneta Szlachcikowskie (Grudziądz). Współpracownicy zagraniczni: Zygmunt Kowalski (Argentyna), Dorota Mabjaia (Mozambik), Jarosław Moczarski (Kanada), Gosia Putteeraj (Kanada, Mauritius), Monika Schneider (USA), Andrzej Szwagrzak (Boliwia), Jolanta Villarreal (Panama), Wanda Seliwanowska i Jan Zembrzuski (Rosja), Justyna Zuń-Dalloul (Wenezuela). Wydawca: „Agencja Wydawniczo-Reklamowa MT” Mirosław Twaróg, 85-028 Bydgoszcz, ul. Żmudzka 5, tel.: +48 52 342 93 10. Skład i łamanie: Dom Wydawniczy MARGRAFSEN, 85-808 Bydgoszcz, ul. Białogardzka 11A, tel.: +48 52 370 38 00, e-mail: [email protected] http://www.margrafsen.plREDAKCJA NIE ODPOWIADA ZA TREŚĆ ZAMIESZCZONYCH REKLAM. ZASTRZEGA SOBIE PRAWO DO ADIUSTACJI, SKRACANIA TEKSTÓW I ZMIANY TYTUŁÓW.

Barczewska Oliwia, Bereżańska Zuzanna, Błażkow Martyna, Bończyk Gabriela, Borowicz Filip, Czyszka Aleksandra, Dawidziak Filip, Eysy-montt Pola, Franczak Klaudia, Ga-lińska Wiktoria, Gospodarek Karol, Hanczewski Remigiusz, Haszcz Agnieszka, Jabłońska Jagoda, Jabłoń-ska Jowita, Jabłońska Julia, Jaszczyk Bartosz, Kaczorowska Agnieszka, Kamyszek Teresa, Kiestrzyn Julia, Kili-chowska Dominika, Kolmajer Karolina, Kornacka Maria, Kosak Marta, Kubiak Klaudia, Kudlińska Martyna, Kujas Magdalena, Kurnikowska Jagoda, Landowski Maurycy, Maciejewska Ali-cja, Marcinkiewicz Paweł, Markiewicz Monika, Mazur Aleksandra, Melerski Jan, Mitek Emilia, Mrotek Marcelina, Olejniczak Angelika, Paśniewska Nina, Piernicka Ewa, Pisula Sandra, Russ Natalia, Sell Julia, Skraburska Xymena, Soszyński Mikołaj, Stępień Sara, Wawrzkowicz Julia, Wawrzyniak Paweł, Wielewicka Aleksandra, Wojtko Miłosz, Wudarska Paulina, Wysocka Natalia, Zientara Kinga.

Absolwenci XXIV edycji Międzyszkolnych Regionalnych Warsztatów Dziennikarskich

Relacja z zakończenia XXIV edycji Warsztatów Dziennikarskichstrona 10.

Sami o sobie. To była filozofia młodych zapaleńców, niepokornych entuzja-stów; wówczas kilkudziesięciu uczniów szkół bydgoskich, którzy pragnęli

czegoś więcej niż pisania „do szuflady”. Wydawca wziął sobie do serca ich marzenie, nadał mu kształt, barwę i puścił na głęboką wodę. Pod Wiatr wyruszył w świat, stając się zjawiskiem prasowym bez precedensu – pierw-szym w Polsce i – według naszej wiedzy – jedynym na świecie czasopismem społeczno-kulturalnym o zasięgu międzykontynentalnym, tworzonym przez młodzież dla młodzieży tej samej narodowości.

Ideą pisma, które ukazuje się od października 1993 roku – do 2004 roku w formie papierowej jako miesięcznik, potem do roku 2012 jako dwumiesięcz-nik – obecnie w formie elektronicznej Pod Wiatr.pl – było i jest umożliwienie młodzieży mówienie o swoich sprawach, promocja talentów w dziedzinie publicystyki, literatury, sztuki plastycznej i fotografii, wspieranie dążeń mło-

Na 24. urodzinyDwadzieścia cztery lata temu w aurze pięknej polskiej jesieni wy-

płynęliśmy z Bydgoszczy na morza i oceany świata z romantycznym i zarazem mocnym postanowieniem przepłynięcia ich i pokonania. Ty-tuł Pod Wiatr uosabiał bariery, trudy i przeszkody piętrzące się przed młodością; niekiedy chmurną, czasem durną, ale jeszcze częściej wylatującą nad poziomy tego, co zwyczajne i szare, z entuzjazmem idącą naprzód, do celu, do spełnienia marzeń i snów.

dych ludzi do intelektualnej samorealizacji, wspomaganie nauczania języka polskiego oraz współczesnej kultury i historii Polski w szkołach polonijnych i prezentacji dorobku edukacyjnego tych placówek.

Przez okres ukazywania się Pod Wiatr – kontynuowanego jako Pod Wiatr.pl – na jego łamach w rozmaity sposób zmierzyło się ze swoimi marzeniami wiele tysięcy nastoletnich autorów z kraju i ośrodków polonijnych: reporterów, literatów, fotografików, rysowników.

Pod Wiatr stał się nie tylko promotorem kultury i sztuki młodego po-kolenia Bydgoszczy, Torunia, Włocławka, Kujaw, Pomorza i Wielkopolski oraz młodzieży pochodzenia polskiego zamieszkałej za granicą. Stał się również miejscem wyrażania i krzewienia więzi narodowej. Tak widzą czasopismo Rodacy w przystaniach polskich serc i umysłów odległych o tysiące mil od grodu nad Brdą, do których docieramy przez wszystkie lata pod WIATR, a jednak – paradoksalnie, na przekór trudom i prze-szkodom – z wiatrem w żaglach. Od Irkucka po Ateny, od Chicago po London – Ontario, od Pretorii po Tokio, od Wellington po Caracas, od Panamy po Hagę, od Tunisu po Dżakartę i wciąż dalej, dalej… I – jakby w zadośćuczynieniu za trud tworzenia – wciąż dobiega do nas krzepiący odzew Rodaków STAMTĄD. Także tych w jesieni życia, w których twór-czość i marzenia młodego pokolenia wznieciły na nowo iskrę młodości.

Gdybyśmy połączyli wszystkie trasy przebyte przez nasze czasopismo w jedną autostradę polskiej kreatywnej aktywności młodego pokolenia Polaków TU i TAM, odbylibyśmy wielokrotną podróż wiodącą na Księżyc i z powrotem.

W tę ważną dla nas rocznicę urodzin wszystkim Czytelnikom, Przyjacio-łom i Sojusznikom dziękujemy za życzliwy kącik w sercach i ciepło, które podgrzewa nasz zapał.

Wydawca z zespołem autorskim i redakcyjnym Pod Wiatr.pl

Absolwenci z mentorami edukacji dziennikarskiej.

Page 3: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

3pl

1

C zy to z powodu nieszczę-snych szkieł kontaktowych, które co rano wkładam na

oczy, czy przez wyjątkowe zami-łowanie do zabawy w ciuciubabkę mojemu postrzeganiu niewidzenie służy. Kiedy zachodzi słońce, a na dworze jest czarno i nikt nic nie widzi, ja zaczynam czuć przestrzeń dokładniej. Wszystko, co w dzień zakłócały obrazy, nareszcie wycho-dzi na wierzch. Wrażenia, zapachy, myśli, uczucia – nocą? Śpiewają! To wtedy można podsłuchać najpięk-niejsze rozmowy. Nie istnieją twarze ani ciała. Są tylko słowa i dźwięki. Z ust płynie poezja, która tańcząc w rytm melodii głosu, łączy się z oddechem. Jakby koncert był tuż obok. W istocie to nic niezwykłego. Proste, intymne i czarująco banalne. Jednak my, ludzie, uwielbiamy robić teatr z życia.

Przypadek sprawił, że ruszyłam w tym roku w podróż niespodzie-waną. Równie niespodziewaną, jak daleką, bo dotarłam aż na lądy północnej Skandynawii. Poprzednie wyprawy przyzwyczaiły mnie do zwiedzania. Do całej serii ochów i achów nad pięknymi widokami, sztuką osobliwą i ludzkimi ewe-nementami z ulicy. Czasami od

Nasz świat śpiewa

nadmiaru wrażeń bolały oczy, pu-chła głowa, karta pamięci aparatu pękała w szwach. Tak widziałam normalność, podróżowanie, o innym tylko czytałam. Aż do teraz. Aż do momentu, gdy zobaczyłam, że wca-le nie trzeba patrzeć, żeby widzieć. I wtedy, chociaż oczy wciąż miałam otwarte, zaczęłam słuchać.

Proszę państwa, nasz świat śpiewa! Po tych ziemiach krąży tyle dźwięków, ile emocji kryje się w człowieku. Każdy niesie jakieś skojarzenie, nieopisane uczucie. Granice doznań wyznacza tylko kres nieskończonej wyobraźni. Kiedy wciągałam zimny oddech fiordów na skałach Norwegii, zewsząd brzmiała woda. Szumiała deszczem, chlupo-tała w kałuży, dzwoniła potokiem, delikatnie ocierała pluskiem brzeg. Miałam wrażenie, że wcale nie sto-ję na lądzie. Razem ze wszystkim wokół znalazłam się pod wodą, w ta-jemniczej Atlantydzie. Mogłam pły-wać, chodząc po chodnikach, razem z górami, krowami i samochodami, w ogromnym oceanie pełnym dzi-wactw oraz niczym niezmąconego nieziemskiego spokoju.

W porcie usłyszałam z kolei, jak śpiewa kosmos. Chór statków bez kapitanów i świst mroźnego wiatru

Często zastanawiam się, z którego ze zmysłów potrafiłabym zrezygnować, a który mógłby mi służyć jako ostatni. Kiedy pytam o to ludzi, wielokrotnie słyszę, że dla nich wzrok jest najważniejszy. Nie umieliby bez niego żyć, świat jest przecież taki piękny. I telewizja – gdzie spojrzysz, tam ekrany! Pożeracze ludzkiej wyobraźni.

brzęk sztućców na tacy kelnera i pisk terminala. Wyposzczone na łonie natury wyciszone głowy musia-ły uciekać. Na bezludnych uliczkach miasto brzmiało głucho, jak z oddali. Można było odpocząć.

Wtem jedne z szeregu drzwi przy mokrym krawężniku zagrały perku-sją, jakby bębny plemienne. Pode-szłam bliżej i szarpnęłam klamkę. Bum! Koncert metalowy – garstka młodych modnych ludzi i szalo-ny gitarzysta pod sceną. Ostatni akord zabrzmiał jak wspomnienie lat sześćdziesiątych. Przeszłość zmieszała się z teraźniejszością, czas zawirował, a mimo to miej-sce tchnęło świeżością. Nie było tłoczno, ale każda z obecnych tam osób wypełniała puste kąty swoją energią. Ulokowałam się wewnątrz i czekałam. Techniczny sprawdzał stan wzmacniaczy, co wywoływało charakterystyczne wysokie tony zwarć elektrycznych. Krótkie próby, zatykające uszy uderzenia w mikro-fon, można zaczynać.

Na scenę weszła piątka młodych ludzi. Dwóch gitarzystów, perku-sista, basista i dziewczyna przy klawiszach. Każdy w swoim stylu, prześlicznie niezmanierowanym. Przywitali się po norwesku. Ten język brzmi jak żaden inny, odlegle i czysto, jak powietrze nad fiorda-mi. Dziewczyna zaczęła śpiewać, a wtedy znów otworzyło się morze (w Norwegii wyjątkowo często to się zdarza). Pływaliśmy jak zaklęci, muzyka grała i nosiła nas po falach. Było jak w pościeli, w przepięknym śnie o niczym, bez myślenia o po-ranku. A kiedy się skończyło, nic nie trzeba było powiedzieć. Nie-które rzeczy są zbyt delikatne na komentarz.

W zasadzie mogłabym być nie-toperzem. Otwierałabym oczy tylko po to, żeby zobaczyć gwiazdy. Tę misterną kombinację złotych punk-tów, w którą wpatrywałabym się tak długo, aż w końcu zamieszkałaby pod moimi powiekami na zawsze. Żal by mi było widoku nieba. Gwiaz-dy przecież wszędzie spadają bez-szelestnie.

Tekst i zdjęcia: Jagna Nawrocka l. 20

z krańca świata. I chociaż zdawało się, że miejsce opanowała cisza, hałas był nie do wytrzymania. Po-wietrze penetrowało rurki, wydając dźwięki niby orkiestra smutnych fletów, a burty biły w keję bez opamiętania. Aż w końcu człowiek w całym swym zachwycie zaczynał się bać. Mały Książę, co odwiedził planetę, której mowy nie rozumiał.

Dotarłam do Oslo. To oznaczało powrót do cywilizacji. Woda ude-rzała tu o bruk, mlaskała rozmo-czonymi sznurowadłami o gumowe podeszwy i rytmicznie znaczonymi kreskami spływała po betonowych ścianach zwalistych budynków. Zza szelestu kapturów do uszu do-biegał znajomy gwar. Kawiarniane towarzystwa wypełniały restauracje po brzegi językami świata. Do tego

Page 4: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

4 plpl

Ufa, to znaczy, że kochaJezus ufa Tobie. Taki tytuł nosi

Inna książka o Bożym Miłosierdziu, która znalazła się w pakiecie piel-grzyma ŚDM w Krakowie. W tych trzech słowach przebrzmiewa prze-słanie kierowane do młodych pod-czas święta wiary przez papieża Franciszka. Ufać to znaczy pokładać w kimś swoją nadzieję. Zaufanie świadczy o bardzo bliskiej relacji, stanowi podwaliny dla… miłości. Skoro Jezus ufa Tobie, to znaczy, że bardzo Cię kocha.

Wspólnotłum Co zapamiętam z tamtych dni?

Tłumy. Ostatnio rozmawiałem z księ-dzem misjonarzem z Tajwanu. Za-pytałem o największe zaskoczenie po przylocie do Polski raz na dwa lata. Opowiedział mi o pustkach na ulicach. Przylatuje na polskie lotnisko, wysiada i pyta – gdzie są ci ludzie? Podczas ŚDM mogłem w mniejszym stopniu odczuć to, jak wygląda jego tłumna codzienność. Przez tydzień żyłem wśród tłumu. Czy czułem się przez to osaczony, wyobcowany, wchłonięty? Nie! Ten tłum był tłumem radości, życia, żywej wiary. Był to tłum międzynarodowy. Był to tłum śpiewający. Tłum wzajem-nych uśmiechów, przybijania sobie piątek. Tłum, który stwarzał okazję do spotkania, do rozmowy. Tłum, który stawał się wspólnotą.

Nieoczekiwane spotkanieMsza święta inaugurująca 31.

Światowe Dni Młodzieży miała miej-sce na krakowskich Błoniach. Tego dnia było wyjątkowo parno i duszno. Zapowiadało się na burzę. Wraz z grupą kleryków ze Zgromadze-nia Misji otrzymaliśmy za zadanie asystowanie przy rozdawaniu Ko-munii Świętej przybyłym wiernym. Zanim jednak doszliśmy na Błonia, przeszliśmy przez centrum miasta, mijając wspomniane już tłumy, które za nic sobie miały pogarszającą się pogodę. Szły radośnie, głośno i pew-nie przez coraz mocniej zalewane przez deszcz krakowskiego ulice.

Nadzieja spotkania

Obok stadionu Cracovii zauważy-liśmy dwóch wolontariuszy, którzy zawieszali na słupie telegraficznym jakieś oznakowanie dla pielgrzymów. Kiedy ich mijaliśmy, rozpoznałem, że jednym z nich jest moja znajoma z liceum. Podszedłem więc do niej i niepewnie zapytałem – wszak nie widzieliśmy się ze cztery lata – Justy-na? Spojrzała na mnie i powiedziała: Wojtek?! Nie wiedziałam! Wszak warto dodać, że byłem w sutannie. Życzyłem jej owocnego przeżycia ŚDM. Ucieszyłem się, że mogłem ją mile zaskoczyć. A to wszystko przed oficjalnym otwarciem spotkania młodych…

Wiara rodzi się ze słuchania

Ludwika dotarła na Światowe Dni Młodzieży z Atlanty. Uważa, że ŚDM ożywiły jej wiarę, dały szansę na skupienie i powrót do prawdziwej mo-dlitwy. Modlitwy, czyli czego? Roz-mowy z Bogiem. A żeby rozmawiać z Bogiem, trzeba w Niego uwierzyć. A wiara rodzi się ze słuchania. Dla-tego podczas ŚDM młodzi uważnie słuchali.

Mission is possible27 lipca przybył do Polski papież

Franciszek. Przed południem spotkał się z najwyższą władzą państwową na Wzgórzu Wawelskim. Nawoływał do jedności i ochrony najuboższych. Ja z kolei rozpocząłem tego dnia przygodę w centrum powołaniowym. Mieściło się ono na stadionie KS Cracovia. Rozstawione tam były sta-nowiska różnych zgromadzeń, zako-nów. Każdy z nich otrzymał tzw. box powołaniowy – czyli pomieszczenie 2 x 2 x 2 m, w którym prezentował swoją duchową rodzinę. Nasz misjo-narski box zawierał: baner z napisem Mission is possible – Stworzeni do zadań specjalnych, garść folderów o Zgromadzeniu Misji i biografie Ojca ubogich – św. Wincentego à Paulo.

Naszym zadaniem było, na wzór świętego założyciela, podjąć akcję – podchodzić do przechodzących

chrześcijaństwa mówił o tym, że Bóg jest konkretny. Historia Polski jest uformowana przez Ewangelię, krzyż i wierność Kościołowi. Szczególne zasługi mają w tym polskie matki i babcie. Może dlatego tak wielką czcią otacza się w Polsce Matkę Bożą? Może dlatego tak wielkim szacunkiem w Polsce darzy się kobiety?

Po południu papież pojawił się na Błoniach. Witałem go w tłumie, stojąc w sektorze B5 przy Młodzieży Maryjnej z Bydgoszczy. Jakież było nasze zdumienie, kiedy okazało się, że patronem Europy, wybranym przez młodych na Światowe Dni Mło-dzieży 2016, został święty Wincenty à Paulo! Nasz Wincenty – założyciel Zgromadzenia Misji, sióstr szarytek –

Światowe Dni Młodzieży. W skrócie ŚDM. Wydarzenie roku, a może i dekady, stulecia dla Kościoła w Polsce… dla Ciebie i dla mnie. Bo Kościół to konkretni ludzie. Co ich łączy? Wiara. Chrześcijaństwo to pasja miłości. Jak ta miłość się przejawia? Przez wiarę w Pana Jezusa, wszak Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16). Wiara, miłość, czegoś tu jeszcze brakuje. Nadzieja. Jesteście nadzieją przyszłości – tymi słowami papież Franciszek pożegnał wolontariuszy ŚDM. A zatem tekst podsumowujący Światowe Dni Młodzieży Kraków 2016 poświęcę nadziei. Nadziei, czyli temu, co jest przed nami…

powołania. Radości, której nie moż-na zostawić dla siebie, lecz trzeba się nią dzielić.

Wolontariusz Wieczorem Ojciec Święty Franciszek pojawił się w papieskim oknie na Franciszkańskiej 3. Ku zaskoczeniu większości zebranych opowiedział o śp. Macieju Szymonie Cieśli. Był to zmarły wolontariusz, który zapro-jektował grafikę na ŚDM. Papież powiedział o nim takie słowa: (…) jest jedna rzecz, o której nigdy nie powin-niśmy wątpić. Wiara tego chłopaka. Rafał – alumn naszego seminarium, a w czasie ŚDM wolontariusz, mówi tak: Światowe Dni Młodzieży były dla mnie czasem niełatwej pracy fi-zycznej, ale także czasem głębokich refleksji oraz zdania sobie sprawy, że Bóg naprawdę zawsze nas wysłucha, lecz na owoce każe cierpliwie czekać. Wolontariusze, ubrani w charaktery-styczne niebieskie koszulki, byli obecni wszędzie. Doradzali, którym szlakiem udać się na spotkanie z papieżem, gdzie znajduje się katecheza w języku angielskim albo wręczali butelkę wody z uśmiechem. Zawsze z uśmiechem.

Wincenty à Paulo!28 lipca Ojciec Święty udał się do

Częstochowy. W sercu polskiego

tym samym duchowy ojciec Młodzie-ży Maryjnej, Młodzieży Misjonarskiej został w tak ważnym momencie przypomniany. Tym samym od tego momentu ŚDM stały się dla mnie szczególnym czasem utwierdzania się w misjonarskim powołaniu, którego charyzmat brzmi: Głosić Ewangelię ubogim posłał mnie Pan. Późniejsze słowa papieża Francisz-ka o zagrożeniu kanapo-szczęściem czy zmartwieniu, kiedy widzi mło-dych, którzy rzucili ręcznik przed rozpoczęciem walki, potwierdzają, że hasło to jest nad wyraz aktualne.

Serce otwarte na marzenia

Wieczorem tego dnia odwiedziłem festiwal filmowy, który odbywał się na Małym Rynku. Zapamiętałem szczególnie film o nastoletnim Chińczyku, cierpiącym z powodu niewładności swych kończyn. Jest gotów nawet na popełnienie sa-mobójstwa. W pewnym momencie życia spotkał jednak kogoś, kto przekonał go, że warto w życiu ma-rzyć i ciężką pracą można osiągnąć naprawdę wiele. Ależ to była trafna puenta, odpowiadająca słowom papieża Franciszka z tego dnia: Kiedy serce jest otwarte, to potrafi marzyć. Po projekcji, zanim zaczą-łem marzyć, pomyślałem, czy moje

obok młodych ludzi, wręczać obra-zek z modlitwą o życiowe szczęście i… dawać świadectwo. Bo zdarzali się też potencjalni kandydaci do na-szego zgromadzenia, którzy pytali mnie, dlaczego zdecydowałem się pójść do seminarium, ile lat trwa formacja kapłańska, czy wolno posługiwać się telefonami komór-kowymi, etc. Centrum powołaniowe było miejscem żywej wiary. Radości, która wypływa z rozeznania swojego

Milion pielgrzymów na Brzegach.

Page 5: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

5pl

serce jest wystarczająco otwarte? Otwarte na… Boga. Na Jego głos. Na Jego podpowiedzi.

Strefa pojednania29 lipca wzruszył mnie widok

siostry zakonnej, która nałożyła ubogiemu swoje przeciwdeszczowe palto. Prosty gest. Papież tego dnia był rano w Auschwitz. Nie powiedział tam ani słowa. Milczał. To też był pro-sty gest. Następnie odwiedził szpital dziecięcy. Mali pacjenci zaczęli zadawać papieżowi trudne pytania. O swoją chorobę, o sens cierpienia, o smutek. A co zrobił papież Franci-szek? Milczał, przytulił takie pytające dziecko i pomodlił się z nim wspólnie. Prosty gest. Gest pełen miłości i mi-łosierdzia. Miałem w planach tego dnia odwiedzić Centrum Ewangeliza-cyjne. Tak się składa, że moja droga tam wiodła przez park im. Jordana. Mieściła się w nim Strefa pojednania. Kiedy przechodziłem przez to miej-sce, dotknęła mnie jego cisza. Cisza, wśród której działał Bóg. Przebaczał. Ukochał. W parku rozstawiono kil-kadziesiąt białych konfesjonałów. Miejsc zbliżenia człowieka do jego Ojca. Miłosiernego Ojca.

Świadkowie Gdy na dobre rozpadał się deszcz,

dotarłem do Centrum Ewangelizacyj-nego. A w nim troje młodych dzieliło się swoim świadectwem. Młodych pociąga przede wszystkim świadec-two – tak swój czas ŚDM podsumo-wuje Basia. Dużo w tym racji, wszak słowa zachęcają, a świadectwa pociągają… Poznałem tam Ankę. Zagadnęła mnie, gdy podszedłem do namiotu z planszą the Four. Zapytała mnie, kim jest dla mnie Jezus Chry-stus? Wręczyła czarną opaskę z ser-cem, znakiem dzielenia, krzyżem i znakiem zapytania. Wyjaśniła, że w tych czterech symbolach zawarty jest kerygmat naszej wiary. Okazało się, że wraz z grupą rówieśników przeprowadza w swoim mieście różne akcje ewangelizacyjne. Dla

niej ŚDM są z pewnością świętem wiary, której od dłuższego czasu już nie wstydzi się głosić i dawać o niej świadectwo.

Droga nadzieiTego dnia na krakowskich Błoniach

miało miejsce szczególne wyda-rzenie. Droga krzyżowa. Każda ze stacji Drogi Krzyżowej miała swoją symbolikę wyrażoną czy to przez znakomite piaskowe dzieła pewnej siostry zakonnej, czy skłaniające do refleksji inscenizacje. Przy każdej stacji Drogi Krzyżowej wyświetlano film o dziele pomocy ubogim pełnio-nym przez polskie zgromadzenia, za-kony i instytuty. Papież Franciszek po stacji XIV zadał nam pytanie: Gdzie jest Bóg, kiedy wokół tylu ubogich, nędzników, żebraków? Odpowie-dział też na nie: Trzeba spojrzeć na Jezusa Chrystusa i powiedzieć, że Bóg jest w nich. Bóg, który przez cierpienia utożsamił się z człowie-kiem. Wiarygodność chrześcijańska

to pełnienie uczynków miłosierdzia. W czasie swojej drogi na Błonia spotkałem chrześcijan z Iraku. Zapy-tałem ich o to, czy są prześladowani za wiarę? Oni tylko poprosili, żeby się za nich modlić. Tylko tyle i aż tyle. Przypomniałem to sobie, gdy papież pozdrowił chrześcijan z Syrii.

Służba Bogu30 lipca była sobota. Rano Ojciec

Święty odprawiał Mszę Świętą dla osób konsekrowanych w Sanktua-rium Jana Pawła II, podczas której wspomniał, że życie najbliższych uczniów to konkretna miłość – służba i dyspozycyjność. Myślałem nad tym, gdy widziałem księży, ojców, siostry zakonne z całego świata, którzy postanowili wejść na drogę życia konsekrowanego, czyli poświęcone-go Bogu. A służyć Panu Bogu można też przez swoje talenty. Przekonałem się o tym, gdy słuchałem występów artystów z całego świata podczas Festiwalu Młodych. Tańczyli, śpie-wali, rysowali, malowali. Ci bardziej i ci mniej znani. Osobliwe spotkanie miałem z artystką ze Słowacji, która pewnego wieczoru podczas ŚDM gra-ła na gitarze na placu Piotra Skargi. Śpiewała po słowacku, niewiele z jej słów rozumiałem. Ale cieszyłem się i rozumiałem, jak ten utwór jest bliski jej sercu.

Minipielgrzymka Z Sanktuarium Jana Pawła II na

Campus Misericordiae do Brzegów jest kilkanaście kilometrów. Wraz z trzema klerykami postanowiliśmy przejść ten dystans pieszo. To była taka minipielgrzymka. Szliśmy w niej i przez wiejską dróżkę, gdzie miesz-kańcy częstowali wodą, kompotem, a nawet ogórkami kiszonymi, jak i głównym szlakiem, na którym ze względu na tłum pielgrzymów mie-liśmy ograniczone pole manewru. W końcu, po pięciu godzinach marszu dotarliśmy na Brzegi. Znalazłem odro-binę wolnej przestrzeni w dogodnym sektorze, naprzeciw telebimu. Obok mnie młodzi Węgrzy, którzy grali na

gitarze, ekipa latynoska ekwador-sko-chilijsko-katalońska, Polacy z Włocławka, Francuzi. Wieczorem odbyło się czuwanie. Ojciec Święty Franciszek rozpoczął je apelem do nas o powstanie i uściśnięcia sobie rąk. Później wspomniał o kanapo--szczęściu, o tym, że nie przychodzi-my na świat, by wegetować, lecz by zostawić ślad, wszak Pan Jezus jest Panem ryzyka. Na koniec prosił nas, byśmy mieli odwagę budowy mostów, a nie murów między ludźmi. W takim oto klimacie czuwaliśmy w ciszy całą noc. Aż do świtu.

W każdym z sektorów mieścił się namiot adoracji, gdzie mogliśmy pobyć chwilę z Tym, który zawsze na nas czeka. To było niepowtarzalne przeżycie – zobaczyć młodych ludzi, jak w milczeniu (w tym tłumie!) modlą się. Tylko w ciszy Boga usłyszysz – a więc czuwaliśmy, tak jak prosił nas papież Franciszek.

Drugi człowiek31 lipca kończyły się 31. Światowe

Dni Młodzieży. Obudziłem się wśród tłumu. Otworzyłem oczy i ujrzałem niebo. Piękny widok! Zapowiadał się dobry dzień. Przed ŚDM niektórzy straszyli, że wybór Brzegów na zgro-madzenie ponad 1,5 miliona ludzi jest złym pomysłem. Na szczęście w nocy nie padało, nie zalało pielgrzymów, tym samym wszyscy mogli w spokoju przygotować się do ostatniego już punktu spotkania młodych. I tak jak Msza Święta rozpoczynała, tak też kończyła to wydarzenie. Msza Święta posłania. Papież Franciszek nawiązał w niej do słów Ewangelii o Zache-uszu, który mimo swoich ograniczeń chciał spotkać Jezusa. Dlaczego tak się stało? Otóż papież mówił: Bóg nas kocha bardziej niż my siebie. On nas kocha takimi, jacy jesteśmy. Bóg mówi: ty jesteś ważny. Oto istota chrześcijaństwa – zwrócenie ku dru-giemu człowiekowi. Bo drugi człowiek jest darem od Boga. Bo tego drugiego człowieka Bóg bardzo kocha. I my mamy tego drugiego człowieka po-kochać. Na koniec papież Franciszek zachęcał nas, żebyśmy podziękowali Panu Bogu: Dziękuję, że mnie ko-chasz, spraw, żebym zakochał się w moim życiu. Przez całe wydarzenie ŚDM staraliśmy się to pojąć i wcielić w swoje życie.

Teraz Światowe Dni Młodzieży 2016 w Kra-

kowie dały mi dużo nadziei. Były świętem wiary, radości i… życia. Były spotkaniem, na którym wspólnie prze-żywaliśmy obecność Boga. My – czyli kto? Młodzi chrześcijanie. Najważniej-sze dopiero przed nami, wszak przed nami jest przyszłość, a my jesteśmy jej nadzieją. Nadzieją Chrystusa. Przecież obecnie działa On w świecie przez konkretne uczynki i konkretnych ludzi. Przez nas. Jak nie my, to kto?

Tekst i zdjęcia:Wojciech Kaczmarek l. 20

kleryk II roku Zgromadzenia Misji

-------------------Od redakcji: autor jest absolwentem Mię-

dzyszkolnych Regionalnych Warsztatów Dziennikarskich w Bydgoszczy.

Centrum powołaniowe.

Strefa pojednania.

Page 6: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

6 plpl

Oznaczenia sektorów rozciągały się od A1 do E5. Na wszystkie z nich obowiązywały wejściówki, poza dwoma czy trzema wyjątkami. Wszystkie były pełne. Oprócz sek-tora wolontariuszy, który o godzinie 17 był w stanie pomieścić jeszcze ze sto osób. Mieliśmy szczęście, że zdecydowaliśmy się na wolontariat, dzięki temu oraz pomocy kilku mi-łych osób usadowiliśmy się tuż przy barierkach i telebimach, najbliżej jak się dało. I po półtoragodzinnym czekaniu w końcu przyszedł czas na przejazd.

Zanim pomiędzy sektorami poja-wił się biały papamobile z papieżem Franciszkiem w środku, tą samą drogę przeszli liczni funkcjonariusze służb dbających o jego bezpieczeń-stwo. Był to czas na przebieganie od jednej barierki do drugiej, sado-wienie się blisko granic sektorów, wchodzenie na barki kolegów, by lepiej widzieć.

Nagle spokojnie czekających ludzi ogarnęła fala entuzjazmu, nad któ-rym trudno było zapanować. Każdy

pragnął zobaczyć papieża Francisz-ka, wyciągnąć ręce, krzyknąć do niego, dotknąć go. Każdy pragnął pokazać, że go uwielbia. Tysiące flag, uśmiechniętych i płaczących twarzy, kolorowych koszulek, transparentów, wszystko to świadczyło o ogromnej radości z jego wizyty. Piski, krzyki i oklaski były wszechobecne. Piel-grzymi tłoczyli się przy barierkach, byle tylko być bliżej Ojca Świętego. Skakali, przepychali się. Gdy przeje-chał, przebiegali w stronę, gdzie do-piero się pojawi. Nic nie było w stanie ich powstrzymać. Byli pełni energii.

Ten moment pamiętam chyba najlepiej. Przejazd Ojca Świętego pomiędzy sektorami na Błoniach. Choć w Tauron Arenie był jeszcze bliżej, tutaj wielu z nas widziało go po raz pierwszy. Po raz pierwszy tak namacalnie blisko. I po raz pierwszy też podczas tegorocznych Świa-towych Dni Młodzieży wielu z nas miało okazję się zjednoczyć. Poczuć wspólną energię. Była ona wręcz wyczuwalna, zaraźliwa, emanowała z każdego z obecnych. Każdy z nas

czuł się ważną częścią tego wyda-rzenia, każdy z nas miał też chęci i potężną siłę, by szerzyć ogarniającą go energię. A był to dopiero począ-tek. Sama obecność papieża lub tylko oczekiwanie na niego działało na nas pobudzająco. Nagle obcy sobie ludzie z całego świata zaczy-nali razem śpiewać, tańczyć, bawić się, radować. Wierzyć. Wierzyć, że razem można wszystko.

To uczucie wspólnoty, rozradowa-nia i drzemiącej w nas wielkiej siły do działania towarzyszyło nam nie tylko podczas spotkań z papieżem. Wtedy osiągało ono swoją kulmi-nację. Wierzyliśmy, że naprawdę jesteśmy w stanie budować lepszy świat i decydować, jak on będzie wyglądał. Jednak takie podejście przekładało się również na nasze codzienne życie. Jako pielgrzymów, wolontariuszy, zwykłych ludzi. Opa-nowaliśmy aleje, place, parki, ko-munikację miejską, muzea i galerie.

Byliśmy wszędzie. Codziennie rano tłumy pielgrzymów i wolontariuszy z czerwonymi, żółtymi lub niebieskimi plecakami wylewały się na ulice Kra-kowa i ogarniały mieszkańców swoją energią do późnych godzin wieczor-nych. Mieszkańców i siebie nawza-jem. Bo im było nas więcej, tym więcej mogliśmy. Bawiliśmy się, zapraszając tych innych do zabawy. Było ich mniej, bo w mieście rządzili pielgrzymi. Ale ci inni byli dla nas ogromnie ważni. To naszym zadaniem było przekonać ich do tego, co robimy. Udowodnić, że nie jesteśmy tylko natrętnymi turystami, którzy zabierają miejsca w kawiarniach i tworzą niemożliwy tłok w tramwajach. Że nasze śpiewy i tańce nie mają za zadanie zdener-wować krakowian i zniechęcić ich do wychodzenia na ulicę. Niektórzy tak nas właśnie postrzegali.

Nasz cel był jednak zupełnie inny. Poprzez otwarte okazywanie rado-ści, pomocy, wsparcia, chcieliśmy zachęcić biernych obserwatorów do przyłączenia się do nas. Do cieszenia się i dzielenia się każdą

Krakowska moc jedności

Kraków. Błonia. Czwartek po południu. Deszczowo, pochmurnie. Nikomu to jednak nie przeszkadza. Nikt, kto przyszedł, nie zwraca uwagi na pogodę. A tych, co przyszło, jest bardzo, bardzo wielu. Już kilka godzin wcześniej zaczęli wlewać się do specjalnie wyznaczonych sektorów ciągnących się rządkami przez całe pole. Pięćdziesiąt minut przed planowanym rozpoczę-ciem uroczystości do niektórych z nich nie można już było wejść. Szerokie przejścia między boksami na szczęście pozostały wolne. Co nie znaczy, że można tam było stać i czekać, choć widok był cudowny. Wolontariusze sektorowi pilnowali, aby nikt nie kręcił się tam dłużej niż parędziesiąt sekund.

chwilą z innymi. Do poczucia potęgi jedności w każdej wykonywanej czynności. Do wiary, radości, per-spektywy wspólnego przeżywania młodości serca i ducha.

Sposobów było wiele. Najlepsze okazały się te spontaniczne. I tych było też najwięcej. Rozśpiewane tramwaje i autobusy nikogo nie dziwiły. Początkowo pielgrzymi śpiewali tylko w swoim gronie – pio-senki narodowe, regionalne, współ-czesne. Gromadce Francuzów bez problemu udało się rozkołysać parę tramwajów dzięki tupaniu w rytm wy-konywanych melodii. Pasażerowie nie ukrywali uśmiechów.

Później goście ŚDM tylko ini-cjowali komunikacyjne koncerty, podczas gdy reszta obecnych w pojazdach, pielgrzymów lub nie, śpiewała jeszcze głośniej. Podróż na Campus Misericordiae była pod tym względem wyjątkowa. Atmosfera oczekiwania, szczęścia i dziękczynienia sprawiła, że cały autobus zamienił się w wielką oazę młodzieży, która śpiewała na cześć Boga i Światowych Dni Młodzieży. Nie sposób było nie poczuć bijącej od nich (od nas) energii. Nie prze-szkadzał nam ścisk w pojeździe, to, że nie można się było ruszyć. Nie przejmowaliśmy się upałem. Wtedy byliśmy tylko my i panująca w nas radość. I nawet kiedy opuściliśmy już autobus i rozpoczęliśmy naszą siedmiokilometrową przeprawę do Brzegów, zmęczeni, zalani słoń-cem i tłumem ludzi, odczuwaliśmy to samo rozradowanie w sercu, co wcześniej. Głównie dzięki poczuciu, że byliśmy razem. Razem maszero-waliśmy, śpiewaliśmy, spieszyliśmy się, oczekiwaliśmy, wierzyliśmy, cieszyliśmy się.

I tak było cały czas. Od początku Dni do samego końca. Bo to właśnie przebywanie ze sobą, modlitwy, po-znawanie innych, wspólne zwiedza-nie, śmianie się, tańczenie na ulicy, wędrowanie i czekanie w kolejkach, chodzenie na koncerty, spotkania, jedzenie, wspieranie się, snucie planów, rozmawianie – to prawdzi-wy cel Światowych Dni Młodzieży. Ojciec Święty ma nad nami czuwać. Ma nam wskazać drogę i pomóc cel osiągnąć. Ale wszystko zaczyna się w nas. I w jedności z innymi.

Tekst i zdjęcia:Gabriela Bończyk l. 19

Ze wspomnień wolontariuszki

Pielgrzymi udają się na drogę krzyżową.

Papież Franciszek na Błoniach.

Młodzież oczekująca papieża Franciszka przed jego pierwszym pojawieniem się w oknie papieskim.

Page 7: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

My z XXI wieku

7pl

fot. Natalia Ciechanowska l. 16 (archiwum)

Od dłuższego czasu zastanawiałam się, czym właściwie jest sukces? Nie potrafiłam wypi-

sać w podpunktach uniwersalnych odpowiedzi na to pytanie. Ale czy to źle? Każdym w życiu kierują przecież inne wartości. Zapytałam więc siebie ina-czej: co sprawia, że jestem szczęśliwa? Co sprawia, że inni są szczęśliwi? Kochająca rodzina? Gitara w ręku i krzyczące fanki? Harmonia i porządek w domu? Co tak właściwie ma w życiu znaczenie? Wzięłam do ręki białą kartkę i zaczęłam wypisywać wszystko, co przyszło mi na myśl. Zwykła biała kartka stała się planem działania, drogowskazem.

Na pewno w życiu najważniejsze jest dążenie do sukcesu. To zapisałam sobie wielkimi literami. SUKCES. Nie można czekać, aż marzenia same się spełnią, prawda? Sukcesem nie musi być nazwisko na szczycie największego w mieście biurowca, bo tylko ja decyduję, czym właściwie on jest. Może być czymkolwiek. Nie trzeba być na szczycie, żeby mieć kontrolę nad własnym życiem. Zdecydowałam, że wystarczy znaleźć coś, z czego będę czerpała największą przyjemność. Przyjemność tak wielką, by cały trud, który włożę w realizację swojego planu, wydawał mi się opłacalny.

Zaczęłam szukać. Bo tym właśnie jest życie. Ży-cie to szukanie odpowiedzi. Pochłonięta myślami chwyciłam kolorowe pisaki. Narysowałam swoje pasje, a nawet marzenia. Marzenia zarówno te duże, jak i małe. Najważniejsze, ważne i te drobne.

Później postanowiłam podejść samą siebie, ale z innej strony. Zaczęłam wyobrażać sobie, co by było, gdyby dzisiaj stało się ostatnim dniem mojego życia? Co teraz ma dla mnie znaczenie? Przera-żenie tą myślą nie trwało długo. Zatraciłam się w różnych wyobrażeniach tego dnia. Zaskoczyłam samą siebie, bo wszystkie bariery w mojej głowie zniknęły. Nie przejmowałam się, że tej czy innej osoby nie będzie już przy mnie, że nie posiadam wystarczającej ilości pieniędzy, by pojechać tu lub tam. Przechytrzyć samą siebie – to dopiero wyzwanie. Znaleźć dobrą mobilizację do działania, by przeżyć życie tak jak się chce. Pomyślałam – ważne jest, by umieć spojrzeć na własne życie z innej strony. Jako zwykły, szary człowiek.

Tak też zrobiłam. Jako osoba z góry pesymi-stycznie nastawiona do wszystkiego, najpierw

Stać się przyjacielemwłasnego życia

N ie lubię poniedziałku. Po prostu nie znoszę. Jak zapewne zdecydowana większość mo-

ich rówieśników oraz ludzi dorosłych na świecie. Wszystko za sprawą tego, że poniedziałek to pierwszy dzień tygodnia. Kolejnego dłużącego się ciężkiego tygodnia, podczas którego nie ma chwili na odpoczynek.

Już na samym wstępie wita nas znienawidzony dźwięk – budzik. Człowiek zdaje sobie sprawę, że trzeba wstać, ale mimo to odwraca się na drugi bok, zakrywa twarz poduszką, usilnie próbuje zignorować natrętnie powtarzający się sygnał. W końcu, po długiej walce z samym sobą, zwleka się z łóżka i powoli człapie do toalety. Tam, jak co dzień, patrzy w lustro. Sam nie wierzy w to, co widzi – włosy w większym nieładzie niż zazwyczaj, wory pod oczami, pryszcz na nosie. Cóż, przecież to poniedziałek! Czas, kiedy trzeba wreszcie wyjść do ludzi po dwóch dniach wylegiwania się w domu i należałoby zrobić trochę lepsze wrażenie niż w inne dni tygodnia! Ale to przecież poniedziałek – tego dnia nic nie może być dobrze.

Kiedy nareszcie udaje się rozczesać włosy, domyć zęby, które jakoś dziwnie pożółkły przez noc (można zawsze się pocieszyć, że to zły kąt

znalazłam sprawy, które mnie męczą, którymi za żadne skarby nie chcę się zajmować, a jednak mu-szę. Później przyszedł czas na wymienienie osób, których towarzystwo nie sprawia mi przyjemności, a są w mojej codzienności obecne. Potem pomy-ślałam o problemach i zdarzeniach, przez które więcej straciłam, niż zyskałam, a jednak ich do końca nie zamknęłam. Zezłościłam się na siebie, ponieważ tak trudno mi było znaleźć jakiekolwiek pozytywy. Całkowicie pochłonęło mnie wypisywa-nie spraw, przez które czuję się źle. Łatwiej było je znaleźć niż te sprawiające radość.

Kolejnym moim pomysłem było stanie się przy-jacielem własnego życia. Zaczęłam troszczyć się o samą siebie. Kiedy miałam po prostu zły dzień i całkowity brak humoru, szłam z przyjaciółmi do miasta. Gdy czułam się źle, szłam po leki do apteki. Można by tak wymieniać i wymieniać, ale co ja tak właściwie robiłam? Jaki był tego sens? Czyniłam dobre uczynki, ale głównie dla samej siebie i wcale nie byłam przy tym egoistyczna!

NIE MOŻNA BYĆ DLA INNYCH, GDY NIE UMIE SIĘ BYĆ DLA SAMEGO SIEBIE – kolejna sprawa, którą zapisałam wielkimi literami na mojej już niepustej kartce. Postanowiłam godnie sprostać wymaganiom życia, a nawet lepiej. Postanowi-łam – wychodzić im naprzeciw z uśmiechem. Nie chciałam już więcej wypisywać złych momentów z przeszłości. Oczywiście, mam świadomość, że jeszcze wiele przede mną, ale hej! Będę się o to martwić, gdy faktycznie nadejdzie taka koniecz-ność. Gdybym zakładała, że wszystko, co robię, jest krótkotrwałe albo skazane na niepowodzenie, to czy dałabym radę zajść gdziekolwiek? A przecież marzy mi się osiągnięcie sukcesu. Toteż od teraz jestem własnym coachem.

Na samym końcu sięgnęłam po czerwony pisak. Wygospodarowałam trochę miejsca na kartce i zadałam sobie ostatnie pytanie: co sprawia mi przyjemność? Wypisałam, począwszy od uśmie-chu na twarzach najbliższych, perspektywy dobrej

przyszłości aż po dobrą kawę, późne wstawanie. Dopiero wtedy ujrzałam, w ilu momentach codzien-ności potrafię znaleźć swego rodzaju szczęście. Pozytywne zaskoczenie.

Każdego czeka jakiś los. Uważam, że wspaniałą refleksją na ten temat jest odkrywanie własnego życia. Przeciwności losu wcale nie muszą go „burzyć’ – mogą wprowadzać nowy „porządek”. Wszystko zależy od punktu widzenia. W ten spo-sób zakończyłam przygodę z białą kartką, odtąd godnie wiszącą w moim pokoju. Zdarza mi się do niej wracać. Niekiedy coś dopisuję, czasem coś wykreślam. Cóż – uczę się całe życie!

Teresa Kamyszek l. 17

Nie lubię poniedziałkupadania światła w łazience), zjeść w pośpiechu śniadanie, bo czas już nas goni, wychodzimy z domu i udajemy się na przystanek. Spóźnia się autobus… Wsiadamy do auta. Bum! Silnik zgasł! Czy można zacząć tragiczniej dzień? Uspokajamy się, po kilku próbach udaje się – jedziemy. Spieszy-my się, żeby zdążyć na czas do pracy/szkoły, ale to nie byłby poniedziałek, gdyby nie wielki korek na drodze. Aż samo ciśnie się na usta – CZY MOŻE BYĆ GORZEJ?!

Może. W zależności od tego czy idziemy do pracy, czy do szkoły, czeka na nas wiele przykrych niespodzianek. W pracy rozlewamy kawę na ważne dokumenty, szef krzyczy na nas, ponieważ coś wy-szło nie tak, jak zakładał, koleżanka z pracy obraziła się na nas. W tym momencie prosimy tylko o to, aby już był wtorek. Tymczasem, gdybyśmy byli w szkole, na pewno poszlibyśmy na jednej lekcji do tablicy, na drugiej mielibyśmy niezapowiedzianą kartkówkę, na którą nic nie umieliśmy, a na jeszcze innej dostali je-dynkę za brak zadania domowego, o którym zupełnie zapomnieliśmy. Wszystko idzie jak po grudzie.

Gdy już minie okres największego stresu i wra-camy spokojni do domu, w pełnym przeświad-czeniu, że nic złego nie ma prawa się zdarzyć,

dzieje się, bo jakże inaczej. Wylewamy zupę, upuszczamy kawałek kotleta polanego sosem na nasze ulubione spodnie, siedzimy do późna przylepieni do monitora komputera, sterty papie-rów lub podręczników, próbując zdążyć zrobić wszystko na jutro. Gdy jakimś cudem udaje nam się, siadamy przed telewizorem w celu odprężenia się. A tu kolejny głupi żart losu! W programie nie ma nic interesującego. W końcu nie mając nic do stracenia, włączamy tysięczny odcinek jakiejś polskiej telenoweli. W taki oto smutny sposób kończy dzień.

Jak więc lubić poniedziałek? Tyle rozczarowań na samym początku tygodnia. Nic nam nie wy-chodzi, rano trzeba wcześnie wstać, cały dzień wydaje się szary, ponury. Prawie jestem pewna, że na świecie nie zalazł się jeszcze żaden amator poniedziałków. Jedynym i najlepszym pociesze-niem jest fakt, że po poniedziałku jest wtorek, czyli coraz bliżej upragnionego weekendu.

Julia Jabłońska l. 16

Page 8: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

8 plWitryna

…literatury, sztuk plastycznych i fotografiiitryna Literacka kontynuuje dwudziesty czwarty rok in-

spiracji i prezentacji podwiatrowych twórców. W historii

czasopisma czas miniony był czasem pięknym i owocnym

dla młodych autorów, dla których poezja i proza stanowiły

istotny element życia.

I w tym roku okno Witryny otwieramy tradycyjnie

szeroko. Pragniemy akcentować z jednakową uwagą

wszystkie elementy artystycznej prezentacji: literaturę,

sztuki plastyczne i fotografię. Zapraszamy do Witryny

tych spośród Was, którzy w pokładach swojej młodej

wyobraźni szukają inspiracji nie tylko dla słów. Szukają

jej i znajdują w obfitej palecie barw, konturów, kresek,

linii, światłocieni. Nie chowajcie talentu w szufladzie.

Podzielcie się nim z Czytelnikami.

Piszesz poezję, prozę, recenzje, malujesz pejzaże,

rysujesz formy, twarze, czarno-białe szkice codziennej

rzeczywistości, fotografujesz życie uchwycone na gorąco

albo zastygłe w pięknie?

Podziel się swoim talentem z czytelnikami POD WIATR.pl

Wyślij do nas prace pod adres: [email protected]

Podwiatrowy wehikuł czasu W 24. urodziny POD WIATR proponujemy czytelnikom powrót do przeszłości, do po-

czątku idei Witryny Literackiej, która w pierwszym wydaniu naszego czasopisma zaproponowała młodym twórcom prezentację na jego łamach swoich literackich fascynacji. „Nie chowajcie talentu do szuflady – zaapelowaliśmy – pokażcie go innym”. Przez okres wy-dawania czasopisma skarby swoich myśli, wyobraźni, niepokojów, marzeń i radości odkryło przed czytelnikami kilka tysięcy nastoletnich poetów i prozaików. W zainicjowanych przez nas piętnastu Konkursach Literackich o statuetkę Wiatraka wzięło udział 1213 poetów i pro-zaików. W urodzinowej Witrynie prezentujemy laureatów głównych nagród oraz wyróżnień w kategorii utworów poetyckich w pierwszych edycjach Konkursu.

Redakcja

Tęs

knot

a.

fot.

Ann

a W

ajs

(arc

hiw

um)

Anna Pawłowska l. 19 (I nagroda Wiatrak 1996 r.)

***jestem dzieckiem wszechświatamam prawo być tu i terazma prawo istnieć mój cieńślady stóp na ciepłym piaskuchoćby je zaraz zmyła falanie dla mnie żałosne w miejscu staniemorze i niebo to jednoniebiesko-granatowy kolorstamtąd przychodzimysynowie i córki natchnieniaw czasach kiedy wszystko trwazaledwie mgnienie oka,nie pora na sen co z tego, że proroczyzanim zdążysz zaparzyć kawęuderzą cię w twarzich racjaich władzaich karabinynawet nasze niebo nie jest już naszetak bardzo boli oswojony błękitgdyby chociaż mieć nadzieję na własnośćwolnością wypchane kieszeniegdyby choć kwiaty zostały w drżących dłoniachostatni gasi światło.

Joanna Seklecka l. 17 (I nagroda Wiatrak 1995 r.)

***Marionetki poruszanesznurkami zachłannościspacerują ulicamiobserwowaniz lotu ptakawydają się sobie bliscybiegnie dziecko…obnażając zmęczone stopyna schodach domówopętani wspinaczkąrudawej wiewiórkibiegnie dziecko…upadkiem rozrywa sznurkiwichrzy wełniane włosytak bardzo chciało zostaćich ostatnim spełnieniem…

Krzysztof Lutowski l. 18 (wyróżnienie Wiatrak 1994 r.)

Miastabeznadziejne miastastrachu betonustali i plastikumiasta odgrzewanych posiłkówszybkościmalwersacji korupcjibiedy i bogactwamiasta złacierpieniakompleksównasza przyszłośćjest poza miastemtam na nasnikt nie czeka

Page 9: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

Witryna9pl

P o d w i a t r o w y w e h i k u ł c z a s u

Oczy. rys. Iris Villarreal (Panama) l. 17 (archiwum)

Oliwia Skweres l. 17 (I nagroda Wiatrak 1994 r.)

Choroba wieku nie tego

Baudelaire w dusznym pokojuBaudelaire za firaną na parapecieBaudelaire w oknie i na tapczaniew przegrzanej – mrocznej mansardzieBaudelaire z rumieńcami dziewczątkachoroby wieku nie tego nie tej epokii ze łzami i tak za mało słonymion myśli pośmiertnym swym ciałemjak polecił mu nieświadomEdgar Allan Poewięc Baudelaire w rozczarowaniu w melancholii i rozpaczy w umiłowaniu kłamstwaale najbardziej Baudelaire karzeł o krótkich nóżkach

Małgorzata Stosel l. 16 (wyróżnienie Wiatrak 1994 r.)

***Przepływają godzinyjak paciorki na nitkach pajęczychdrobne ułamkimyśli skłębionychw mózguwalcząo przetrwaniekopiągryząszlochają…może pójdą na kompromis?

Agnieszka Kniwel l. 17 (wyróżnienie Wiatrak 1994 r.)

***Są miejscana które zasługujątylkomarzenia naszesą też takiew których tylko raz być można

I oby tylko nie musiałyokazać się rajem

Te miejsca nie dorastająnie starzeją siędojrzewająw naszych duszachze splotem siwych włosóww garści tęsknotyw garści czekania

Joanna Mueller l. 18 (I nagroda Wiatrak 1997 r.)

Wyczekując miłości

Przyjdź, gdy będziesz gotowysynu Turpizmu

na powitanie zabrzęczkajdankami chybionej oceny

paznokciem wyrzutkawyrzeźb rysę na estetycznym marzeniu

nie przynoś dogasającej zapałki złudzeńktóra poparzy mi palce

w ogóle niczego nie przynośprócz różowego okruszkaw palczastej obręczy żeber

Zdejmij ze mniewilgotną kapotę strachui nałóżwłosiennicę zaufania

rozprostujpogniecioną kartkę ciałai wyczytajczego nikt nie chciał czytaćprzed Tobą

naucz mnie nie patrzeći sam – nie patrz także

zamknij nasze istnieniew pozanawiasie ludzkości

Przyjdź i przekonajże jednak nie trawił Cię szlag

moja czekanaDroga Połówko

Danuta Milewska l. 18 (wyróżnienie Wiatrak 1997 r.)

W kieszeni

Siedzę w kieszeniGuzik odpięty powietrze spróchniałeDrażni mój węchDrażnisz mnie tyPrzychodzisz jak wiatrHulasz po kieszeniachOdrywasz guziki pętelkęZawijasz mi na szyi Powietrze już mnie nie drażni Ty ciebie nas już nie maZawiązałam rzęsy na supełZatrzasnęłam ustaW kieszeni jest miękko i niebezpiecznieJak na dmuchawcuPorywa mnie halnyW eleganckich lakierkachTrędowaty związek znowuMnie dopada Przegrałam

Ewa Moczadło l. 17 (wyróżnienie Wiatrak 1996 r.)

***Przyszłam za późnoJuż po wielkich wydarzeniachNie będę Heleną trojańskąAni nie złożę ofiary AfrodyciePrzyszłam za późnoMoja noga nie stanie na bursztynowym szlakuNie będę druhną EmnildyPrzyszłam za późnoNie usłyszę przysięgi kościuszkowskiejAni nie powiększę ofiar zbiorowego morduPrzyszłam…A może jednak dobrze…

Page 10: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

10 pl

„Życia nie można opisać, można je tylko przeżyć”. To Oskar Wilde. Opisać życie znaczyłoby zdać relację z tysiąca wydarzeń, epizodów i chwil. A tego prze-cież uczynić fizycznie nie sposób. I nie da się wszystkiego zapamiętać. Jedne przeżycia pozostają w naszej świadomo-ści jak ziarno w ziemi, by kiedyś wydać owoc marzenia. Inne giną bezpowrotnie w strumieniu czasu. Ale można przecież poczuć dzień Dzisiejszy, aby Jutro móc powiedzieć, że Wczoraj było piękne.

„Poczuj dzień Dzisiejszy, abyś Jutro mógł powiedzieć, że Wczoraj było piękne”. To od wielu lat motto bydgoskich spotkań z mediami. Wcielając je w życie, adepci dziennikarstwa przez dziewięć miesięcy dzielili się tym, co najcenniej-sze w regule doskonalenia siebie: pasją poznawczą, entuzjazmem, ciekawością, solidarnością i przyjaźnią. Sekundowali

Wczoraj było piękne

im w tym dorośli, ucząc się przy okazji dialogu z pokoleniem, które w mediach kiedyś ich zastąpi.

O roli tego następstwa mówił gość uroczystości – Zbigniew Ostrowski – Wicemarszałek Województwa Kujaw-sko-Pomorskiego, niegdyś dziennikarz, świadek powstawania Warsztatów i ich wieloletni orędownik. Akcentował m.in. podstawowe credo dziennikarstwa, jakim jest służba społeczeństwu. Aby ją dobrze wypełnić, dziennikarz musi być rzetelnym i kompetentnym czło-wiekiem, trwającym niewzruszenie przy pryncypiach etycznych zawodu. Powi-nien objaśniać i pomagać zrozumieć procesy kształtujące rzeczywistość, a nie arbitralnie narzucać swój pogląd. Wicemarszałek Zbigniew Ostrowski wysoko ocenił poziom kształcenia i wy-chowywania bydgoskich Warsztatów

Na zdjęciach od lewej: wicemarszałek Zbigniew Ostrowski wręcza I Nagrodę w Konkursie Radiowym Julii Kiestrzyn. W imieniu Rozgłośni PR Pomorza i Kujaw Marek Rzepa honoruje II Nagrodą Jagodę Jabłońską. Nina Paśniewska odbiera z rąk Zdzisława Mikuły, członka Zarządu Stowarzyszenia Sypmatyków Dziennikarstwa Młodzieżowego, I Nagrodę w Konkursie Publicystycznym „My z XXI wieku”. fot. Robert Sawicki

Dziennikarskich. Życzył absolwentom XXIV edycji, by umieli z ich owoców w przyszłości korzystać.

Zapału i zaangażowania pogratulowała nastoletnim adeptom sztuki dziennikar-skiej Bogna Różyczka – wicedyrektor Młodzieżowego Domu Kultury nr 4 – or-ganizatora Warsztatów. Mimo rozlicznych obowiązków uczniowskich – podkreśliła – uczestnicy spotkań warsztatowych niejednokrotnie dali wyraz swojej kreatyw-ności poprzez m.in. udział w konkursach dziennikarskich i interesującej publicysty-ce na łamach „Pod Wiatr.pl”. Szczegól-nym walorem dziewięciomiesięcznych spotkań z mediami była wysoka kultura koleżeńskich relacji i twórczego współ-zawodnictwa.

Twórcze zaangażowanie entuzjastów dziennikarstwa zilustrowało pięć konkur-sów dziennikarskich. Dwa z nich oceniali sami uczestnicy Warsztatów.

W pierwszym, pod nazwą „Szybki reporter”, laury zdobyli: Filip Borowicz z Piły, Dominika Kilichowska z Bąkowa i Gabriela Bończyk z Bydgoszczy.

W drugim – rywalizację o najlepszy „Komentarz na pierwsza stronę” wygrali: Nina Paśniewska z Chodzieży, Aleksandra Mazur z Niwy, Mikołaj Soszyński z Torunia i Maria Kornacka z Łochowa.

W konkursie „Chciałabym/chciałbym to zobaczyć” na najlepszy konspekt re-portażu telewizyjnego zwycięzcami ogło-szono: Wiktorię Galińską z Pruszcza Gdańskiego, Jagodę Jabłońską z Piły, Agnieszkę Haszcz i Pawła Marcinkie-wicza z Bydgoszczy i Paulinę Wudarską z Nowego Smolna.

Szczególnym akcentem uroczystości było wręczenie nagród wicemarszałka Zbigniewa Ostrowskiego laureatom

VI Konkursu Radiowego. Przedmiotem konkursu był scenariusz audycji – repor-tażu, felietonu, komentarza lub obrazka słuchowiskowego. Wicemarszałek po raz kolejny patronował temu oryginalnemu przedsięwzięciu zorganizowanemu wspól-nie przez Rozgłośnię Polskiego Radia Pomorza i Kujaw oraz Stowarzyszenie Sympatyków Dziennikarstwa Młodzieżo-wego. Gratulując zwycięzcom konkursu, Zbigniew Ostrowski wyraził im uznanie za umiejętność wyrażenia w trudnej formie radiowego „teatru wyobraźni” swoich przeżyć i refleksji. Nagrody w imieniu Roz-głośni Polskiego Radia Pomorza i Kujaw wręczył redaktor Marek Rzepa – prze-wodniczący jury VI Konkursu Radiowego.

Owacje za szczerość w opisywaniu swoich poszukiwań i marzeń usłyszeli również laureaci Konkursu Publicy-stycznego „My z XXI wieku”, zorganizo-wanego przez Stowarzyszenie Sympa-tyków Dziennikarstwa Młodzieżowego. Odebrali z rąk Mirosława Twaroga – przewodniczącego jury, prezesa Stowa-rzyszenia i Zdzisława Mikuły – członka zarządu Stowarzyszenia dyplomy oraz cenne nagrody książkowe ufundowane przez bydgoski Dom Wydawniczy MAR-GRAFSEN. (Nazwiska laureatów obu konkursów podaliśmy w Pod Wiatr.pl nr 2/2016 – przyp. red.).

Rozstanie przyjaciół wywołuje smu-tek. Wydaje się jednak, że i tym razem – podobnie jak w latach poprzednich – silniejsza od nostalgii okazała się radość ze wspólnych przeżyć. Motyw muzyczny „Rydwanów ognia” i „Pieśń pożegnania” zaintonowana w kręgu przyjaźni stworzy-ły niepowtarzalny nastrój, poruszający do głębi każdego z obecnych, którzy żegnając się, przyznawali, że Wczoraj było piękne…

Jak poczuli „Dzień dzisiejszy…” uczestnicy historycznej edycji i ich goście – rodzice, przyjaciele, nauczy-ciele, dziennikarze, zgromadzeni w auli Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Cypriana Kamila Norwida?

Za każdym razem przy takiej okazji doświadczeni przewodnicy po mediach, pomysłodawca Warsztatów i zapewne wielu rodziców i opiekunów nastoletnich amatorów dziennikarstwa staje przed pytaniem – jaki skutek da w przyszłości

pasjonowanie się kilkudziesięciu dziew-cząt i chłopców sztuką opisywania faktów, chwil i wydarzeń? Co trwale zostanie wpisane w indywidualne życiorysy? Co z tego, co było, mimo wirującego tańca trendów i różnorodności, nie da się wy-przeć z albumu intelektualnych pamiątek? Czy dzięki wielu godzinom zaspokajania ciekawości i dyskusji w języku niewypar-tym jeszcze przez skróty SMS uda się zrozumieć, na czym polega sens bycia? Tego nikt nie wie, chociaż zapewne wielu uczestniczących w inauguracji młodych marzycieli, realistów, ciekawych tajników medialnej przygody, ciekawych nawzajem siebie i swoich aspiracji – pra-gnęło zapewne wiedzieć już teraz. Anna Raczyńska – dyrektor Oddziału Tereno-wego TVP S.A. w Bydgoszczy (zdj. 1), podpowiedziała im drogę wiodącą ku dziennikarskiemu spełnieniu.

– Zanim złożę państwu serdeczne gra-tulacje i życzenia, pozwolę sobie podzię-kować za możliwość udziału w spotkaniu,

w którym nie można nie uczestniczyć. Zawsze bowiem trzeba być tam, gdzie się dostrzega, pielęgnuje i rozwija talenty. A to jest właśnie takie miejsce. To jest też takie miejsce, w którym uczymy się rozumieć, że za każdą, nawet najprostszą informacją kryje się człowiek z całym swoim światem lub jego istotną częścią. Że dziennikarstwo to nie jest tylko zawód, lecz przede wszystkim sposób istnienia, myślenia i działania. Dobrze o tym wiem, ponieważ na co dzień pracuję z ludźmi, którzy tutaj te prawdy odkrywali i są im do dziś wierni. Dlatego, Mirku, gratulując determinacji i wytrwałości w realizowaniu swojej pasji i pięknej idei, życzę, aby ci nadal ich nie zabrakło, mimo że nie robisz tego dla siebie. Robisz to dla nas.

Redaktor Marek Rzepa (zdj. 2) – od kilkunastu lat współpracujący z Warszta-tami – zainspirował grono słuchaczy do kolejnej refleksji.

– W imieniu pani Jolanty Kuligowskiej--Roszak, prezesa Zarządu Rozgłośni

P r z e z t r u d y d o g w i a z d

18 czerwca XXIV edycja Międzyszkolnych Regionalnych Warsztatów Dziennikarskich przeszła do historii. Uroczystość, którą zainicjował występ Chóru „Primo” Zespołu Szkół Ogól-nokształcących nr 1 w Bydgoszczy – jednego z najlepszych w Polsce szkolnych zespołów chóralnych – zgromadziła liczne grono walecznych – dziewcząt i chłopców, którzy podołali tru-dom niełatwej edukacji. Towarzyszyli im rodzice, nauczyciele, dziennikarze, zaproszeni goście.

Jakie będzie Jutro?Kolejny Dzień Dzisiejszy zapisał się w historii Międzysz-

kolnych Regionalnych Warsztatów Dziennikarskich pod datą 1 października. Wypełniła go uroczystość inauguracji jubileuszo-wej, 25. edycji unikalnego projektu edukacyjnego nazwanego przez organizatorów spotkania jego twórcy z kadrą i studentami Instytutu Dziennikarstwa w Uniwersytecie im. Adama Mickie-wicza w Poznaniu – „Fenomenem Bydgoskich Warsztatów Dziennikarskich”.

Page 11: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

N a s z a d r e s :

POD WIATR85-099 Bydgoszcz 23skrytka pocztowa 49

www.podwia t r.p le-mail: [email protected]

11pl

Polskiego Radia Pomorza i Kujaw, oraz całej załogi Polskiego Radia PiK i swoim własnym życzę uczestnikom XXV Warsz-tatów zapału i radości w zdobywaniu wiedzy i umiejętności dziennikarza ra-diowego. To szczególne zajęcia, może i trudne, ale dające sporo satysfakcji. Umożliwiają poznanie siebie, swoich słabych i mocnych stron. Uczą pewności, wrażliwości, a przede wszystkim rozwija-ją wyobraźnię. Wyobraźnię kształtowaną przez dźwięk. Specjalne podziękowania i gratulacje z okazji jubileuszu Warszta-tów składam panu Mirosławowi Twaro-gowi, który ćwierć wieku temu zaraził nas swoim entuzjazmem. Właśnie ten entuzjazm i duma wraca do nas co roku, gdy widzimy efekty swojej pracy i niesłabnące zainteresowanie młodzie-ży w kolejnych edycjach Warsztatów. Życzę następnych 25 lat kontynuacji tej wspaniałej idei oraz wielu sukcesów w nauce i pracy.

Przedstawiciel organizatora Warsztatów – bydgoskiego Młodzieżowego Domu Kul-tury nr 4, wicedyrektor Bogna Różyczka (zdj. 3), podkreśliła wyjątkowość tej edycji zajęć warsztatowych. W jej opinii wyjątko-wość ta polegać będzie na doskonałym doborze kadry prowadzącej zajęcia. Na tym również, że młodzież przeszła test kwalifikacyjny, a zatem będzie miała moż-liwość rozwoju talentów. Wreszcie – są to Warsztaty jubileuszowe, dwudzieste piąte, a to oznacza, że wielu fantastycznych dziennikarzy wyszło spod ręki prowadzą-cych, co dla tegorocznych uczestników jest rękojmią sukcesu. Pani Różyczka złożyła na ręce mentora i pomysłodawcy Warsztatów, red. Mirosława Twaroga, serdeczne podziękowania i gratulacje.

W swoim wystąpieniu Mirosław Twaróg (zdj. 4) przypomniał słowa George’a Ber-narda Shawa – irlandzkiego pisarza, laureata Literackiej Nagrody Nobla, który już wiele lat temu zauważył, że chociaż nauczyliśmy się latać w powietrzu jak

1 2 3 4

ptaki, pływać pod wodą jak ryby, brakuje nam tylko jednego – nauczyć się żyć na Ziemi jak ludzie. Jak w każdym zawodzie – w dziennikarskim również można stać się światełkiem zapalającym na nowo zgasłe z rozpaczy, rezygnacji, zwątpienia, światełka ludzkiego życia.

Mirosław Twaróg przypomniał, że na świadectwach ukończenia Warsztatów umieszczona jest refleksja Ryszarda Ka-puścińskiego, stanowiąca credo zawodu dziennikarza: „Żeby uprawiać dzienni-karstwo, przede wszystkim trzeba być dobrym człowiekiem. Źli ludzie nie mogą być dobrymi dziennikarzami. Jedynie do-bry człowiek usiłuje zrozumieć innych, ich intencje, ich wiarę, ich zainteresowania, ich trudności, ich tragedie. I natychmiast, od pierwszej chwili, stać się częścią ich losu”. Jak to zrobić? Należy – jak radzi papież Franciszek – „zejść z wygodnej kanapy, założyć buty i udać się na ścieżki życia”.

A kiedy będziecie po nich szli – kon-tynuował Mirosław Twaróg – pomóżcie chłopcu płaczącemu na schodach, bo boi się wrócić do domu do okrutnego ojca, podajcie rękę bezdomnemu, którym nikt się nie zajmuje, pomóżcie otumanionemu przez narkotyk, który nie potrafi się rato-wać, pomóżcie biedakowi szukającemu chleba w śmietniku, pomóżcie rodzinie skrzywdzonej przez bezduszność urzę-du. Bądźcie dobrzy, rzetelni, uczciwi, by zawsze móc bez odrazy spojrzeć w lustro na swoją twarz. A kiedy po latach dobrego życia staniecie u kresu doczesności i usłyszycie Głos, który was zapyta – kim jesteś? Odpowiecie z dumą – człowiekiem.

Artystycznym wydarzeniem uroczysto-ści jubileuszowej stał się występ instru-mentalno-wokalny Cezarego Fanslaua (zdj. 5). Nauczyciela fizyki – dydaktyka zajmującego się zagadnieniami sztuki uczenia się oraz sztuki nauczania metodą stymulowanego rozwoju intelektualnego

dzieci w wieku przedszkolnym, autora m.in. „Fizyki Bajkowej”, stanowiącej wprowadzenie do fizyki dla dzieci oraz poligloty (włada 8 językami). Muzyka – grającego na kilku instrumentach, wokalisty, od najmłodszych lat pasjonata muzyki rozrywkowej. Cezary Fanslau wykonał kilka popularnych standardów światowych wywołując aplauz widowni.

Historia Warsztatów nie byłaby pełna, gdyby zabrakło na jej kartach 56 „profe-sorów”, dziennikarzy oraz realizatorów radiowych, telewizyjnych i mistrzów sztuki drukarskiej Kujaw i Pomorza, którzy w czasie dwudziestu czterech lat na za-proszenie Mirosława Twaroga pomagali młodym pasjonatom sztuki dziennikar-skiej poznać tajniki mediów.

Realizację programu Międzyszkolnych Regionalnych Warsztatów Dziennikar-

skich od I edycji wspomagali: Rozgłośnia Polskiego Radia Pomorza i Kujaw, bydgo-ski Regionalny Ośrodek Telewizji Polskiej oraz czasopismo POD WIATR. Sukces „bydgoskiej szkoły talentów dziennikar-skich” nie byłby możliwy bez udziału tak wielkiego grona Przyjaciół.

* * *Jakie będzie Jutro? Organizatorzy

i przyjaciele jubileuszowych Warsztatów podpowiedzieli 1 października nastolet-nim entuzjastom sztuki dziennikarskiej: poczujcie Dzień dzisiejszy, aby Jutro móc powiedzieć, że Wczoraj było piękne. My się o to postaramy – Wy postarajcie się także.

Redakcjafot. Wiktoria Różycka l. 17

Od lutego 2012 roku, po osiemnastu la-tach wersji papie-rowej, POD WIATR kontynuuje swoją historię w formie elektronicznej. PDF-y

z czasopismem przekazywane są młodzieży i dorosłym czytelnikom pochodzenia polskiego za pośred-nictwem instytucji, stowarzyszeń i organizacji polonijnych, polskich szkół za granicą, placówek dyplo-

matycznych, animatorów oświaty i kultury polskiej na świecie, osób prywatnych i duchownych do:

Albanii, Algierii, Angoli, Arabii Sau-dyjskiej, Argentyny, Armenii, Australii, Austrii, Azerbejdżanu, na Białoruś, Boliwii, Bośni i Hercegowiny, Beninu, Brazylii, Bułgarii, Chile, Chin, Chorwa-cji, na Cypr, Czarnogóry, Czech, Danii, Dominikany, Egiptu, Estonii, Finlan-dii, Francji, Gruzji, Grecji, Holandii, Indonezji, Irlandii, Islandii, Japonii, na Jamajkę, Kamerunu, Kanady,

N a s z a d r e s :POD WIATR

85-099 Bydgoszcz 23skrytka pocztowa 49

www.podwia t r.p le-mail: [email protected]

NAPISZ! Będziesz z nami, a my z Tobą.

Kataru, Kazachstanu, Kenii, Kirgi-stanu, Kolumbii, Korei Południowej, Kostaryki, na Kubę, Kuwejtu, na Litwę, Luksemburga, na Łotwę, Macedonii, na Madagaskar, Malezji, na Maltę, Maroka, na Mauritius, Meksyku, Moł-dawii, Mongolii, Mozambiku, Niemiec, Norwegii, Nigerii, Nowej Zelandii, Panamy, Paragwaju, Peru, Portugalii, Rosji, Republiki Południowej Afryki, Rumunii, Serbii, Singapuru, Sudanu, na Słowację, Słowenii, Szkocji, Szwaj-carii, Szwecji, Tunezji, Turcji, na Ukra-inę, USA, Uzbekistanu, Wenezueli, na Węgry, Wielkiej Brytanii, Wietnamu, Włoch, Zimbabwe, Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

5

Page 12: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

12 pl

Ja na tle drzewa ceiba na wyspie Barro Colorado leżącej pośrodku Kanału Panamskiego.

Z mężem w Ciudad Panama przed katedrą Santa Maria La Antigua na Plaza Major.

Daleko czy blisko?Od tamtego czasu wiele zmieniło

się wśród Polonii i w kraju będą-cym przesmykiem między dwoma oceanami i łączącym zarazem dwa kontynenty Ameryk. Nastąpił wzrost liczby mieszkańców Panamy z 2,5 miliona w 2007 roku do prawie 4 mi-lionów obecnie, zaznaczył się napływ ludności z sąsiednich i odległych krajów (Kolumbii, Wenezueli, Nika-ragui, Republiki Dominikany, także ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Hiszpanii, Polski i innych). Nastąpiły zmiany urbanistyczne w wykorzysta-niu przestrzeni – przejście z poziomu parterowego zabudowy do budowy kilkudziesięciopiętrowych wieżow-ców. Powstanie metra, zmiana floty komunikacji miejskiej z „wesołych autobusów” na sieć nowoczesnych i klimatyzowanych pojazdów, po-szerzenie Kanału Panamskiego, rozbudowa międzynarodowego lotniska, dróg i linii szybkiego ru-chu, rozwój turystyki i rozbudowa

instalacji hotelowych i mieszkalnych wzdłuż długiego wybrzeża Pacyfiku. To niektóre z widocznych, prężnie za-chodzących zmian w kraju w czasie ostatnich 10 lat.

Stałą cechą charakterystyczną Panamy jest różnorodność: kultur, społeczności, języków, tradycji, ras, religii, różnorodność biologiczna i klimatu. Ważną cechą jest także otwartość na innych, tak jak to wid-nieje w godle Panamy: „Pro Mundi Beneficio”, co oznacza „Dla Dobra Świata”.

Panama w latach dziewięćdzie-siątych wyglądała trochę inaczej. Stolica – miasto „rozciągnięte” prze-strzennie na ponad 20-kilometrowej długości, wyglądało wtedy tak, jakby dzisiejsze mieszkania z bloków czy wieżowców rozłożyć na powierzchni ziemi jako domy parterowe.

Nie było mi łatwo wyobrazić sobie wiele zjawisk z życia w Panamie z opowiadań mojego męża Eurie-go, wtedy studenta Politechniki Warszawskiej. Poznaliśmy się na spotkaniu pożegnalnym mojej kole-żanki Genovevy Quintero z Wydziału Leśnego Szkoły Głównej Gospo-darstwa Wiejskiego, Panamki, która właśnie wyjeżdżała z dyplomem do swojego kraju. Czas stanu wojenne-go w Polsce. A dla mnie z Eurim – najpiękniejsze chwile naszego życia.

P rzyjechali z różnych stron świa-ta, z daleka i bliska. Bliscy, bo

z otwartymi sercami i rozsiewającymi jego czyste wnętrze, przepełnione pełnią i radością życia. Inspirują-ce miłość, czułość, współczucie i wsparcie duchowe dla tych, którzy tych wartości potrzebują.

Była też grupa 1600 młodych Panamczyków na ziemi dla nich zupełnie nieznanej, ale bliskiej, bo w sercu każdego Panamczyka obec-ny jest nasz papież Jan Paweł II, inicjator i ofiarodawca Światowych Dni Młodzieży. Wiele osób pamię-ta i jest wdzięczna za jego wizytę w Panamie w 1983 roku – do tej pory pierwszą wizytę papieża w Ameryce Środkowej i jedyną w Panamie.

A w tym roku – co za radość! W ostatnim dniu wspaniałej piel-grzymki młodzieży panamskiej w Polsce papież Franciszek ogłosił następne światowe spotkanie mło-dzieży JMJ (po hiszpańsku: Jornada Mundial de Jovenes) w 2019 roku w Panamie.

Od pierwszego dnia po spotka-niu w Krakowie, mając w pamięci wspaniałą organizację pielgrzymki w Polsce – zaczęło się planowanie organizacji JMJ w Panamie, aby spełnić oczekiwania papieża i piel-grzymów z całego świata. Wiele osób już teraz oferuje swoje zacisze

domowe, aby ugościć młode osoby w czasie JMJ w 2019 roku.

Dla tutejszej Polonii bardzo waż-nym wydarzeniem były oficjalne spo-tkania prezydentów Polski i Republiki Panamy oraz innych przedstawicieli obu krajów w Warszawie. Ich wyni-kiem jest m.in. decyzja o ponownym otwarciu w 2017 roku Ambasady RP w Panamie. Poprzednia, po wielu latach funkcjonowania, zakończyła misję w 2007 roku.

Nadesłane z Panamy

Druga połowa lipca 2016 roku w Krakowie i w wielu miejscach w Polsce była czasem radości, miłości, miłosierdzia, dzielenia się z innymi dobrem, czasem błogosławionym, kiedy to mło-dzi ludzie, i nie tylko młodzi, różnych kultur, tradycji, języków, spotkali się, aby wymienić się bogactwem serc. Większość nieznających się nawzajem, widzących się po raz pierwszy, ale bliskich, bo łączyły ich serca, „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.

Fragment archtektury Ciudad Panama – stolicy Republiki Panamy.

Page 13: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

13pl

Wyjeżdżając w początkach 1989 roku z kraju razem z Eurim i z dwoj-giem dzieci, Iris i Julkiem, słyszałam wiele razy: „Ty się nie boisz? To tak daleko... Nie znasz nikogo...”. Daleko? Przecież to dom rodziców Euriego, jego ziemia – nie może być daleko. To zawsze brzmi i czuje się blisko. Czasowo kilkanaście godzin różnicy, to właśnie tyle czasu, ile pochłaniało mi przemieszczanie się na moje praktyki zawodowe do Białowieży.

A kogo miałam się bać? Mojej kochanej Rodziny? Mojego

męża, dzieci? Mamy i taty Euriego? Jego braci, sióstr i rodziny? Każdą rodzinę łączą bliskie więzy wszędzie na świecie. Znaliśmy się już dobrze z Eurim, szybko poznałam dalszą rodzinę.

To, co poznałam nowego i było dla mnie niespodziewane, to przeżycia w pierwszym roku pobytu w nowym dla mnie kraju. Pierwsze to lekkie trzęsienie ziemi, kilka miesięcy później powódź i na zakończenie roku, tuż przed pierwszą Gwiazdką w Panamie – inwazja amerykańska. Od następnego roku było dużo mniej zjawisk i zdarzeń, które mogły mnie tu zaskoczyć.

Ambasadę polską w Panamie czułam zawsze jako część mojej ziemi. Kontakty i spotkania z nie-wielką grupką Polonii doprowadziły, we współpracy z ambasadorem RP, panem Henrykiem Kobierowskim, do oficjalnej rejestracji Towarzystwa Przyjaźni Panamsko-Polskiej. Idei mieliśmy bardzo dużo. Jedna z nich to nauka języka polskiego dla garstki naszych dzieci polonijnych, z róż-nych powodów niedoprowadzona do końca. Przyszedł nam wtedy w sukurs POD WIATR.

Wspaniała przygoda z POD WIATR zaczęła się w czasie pracy oddanego swojej funkcji pana ambasadora RP Henryka Kobierowskiego. Dokładnie pamiętam odczytanie przez niego listu od Mirosława Twaroga – wy-dawcy i redaktora naczelnego POD WIATR i zachęcanie młodzieży

polskiej w Panamie do współpracy z tym pięknym czasopismem, akurat w piątą rocznicę jego istnienia.

Na to zaproszenie odpowiedział nasz syn Julek, wtedy dwunastoletni chłopak z radosną duszą i uśmie-chem. Pierwsze swoje słowa do Redakcji, jak i późniejsze „relacje z Panamy” formułował w czasie nie dłuższym niż 15–20 minut. Mnie więcej czasu zabierało zachęcanie Julka, aby usiadł do biurka i zabrał się do pisania. Głównym motywem tych zachęt było skłonienie syna, aby pisał w języku polskim. Bywało róż-nie: pisał po polsku i ja poprawiałam, innym razem pisał po hiszpańsku i wspólnie tłumaczyliśmy. Ważna była pisownia polska i dla Julka, szczególnie, przelanie swoich inspi-racji na papier.

Przyjęcie Julka do grona młodych ludzi tworzących profesjonalne cza-sopismo dla swoich rówieśników było wyróżnieniem i silnym bodźcem do rozwijania różnych tematów w „re-lacjach z Panamy”. W oczach pana Kobierowskiego Julek był redaktorem, a pani Kobierowska, stała czytelniczka POD WIATR, bardzo lubiła artykuły Julka, zwięźle opisujące historie, wy-darzenia i ciekawe informacje o Pana-mie. Wyróżnienia i nagrody ze strony redakcji były następnym impulsem do rozbudzenia natchnienia.

Niezwykłym zaskoczeniem było dla nas poszanowanie każdego słowa i stylu wypowiedzi Julka bez żadnej poprawki ze strony redakcji, z dodatkiem natomiast – zawsze bardzo trafnego – tytułu. Córka Iris, licząca wtedy piętnaście lat, miała też swój udział w tworzeniu tego niepowtarzalnego pisma, głównie zamieszczając rysunki, chociaż rów-nież zredagowała jeden z reportaży.

Ogromnym przeżyciem był każ-dy wysłany z Bydgoszczy do

nas, do ambasady, a wkrótce także do naszej organizacji polonijnej, egzemplarz „autorski”. Z szarej koperty wyłaniała się „słoneczna” okładka w nietypowym tutaj, dosyć dużym formacie, pachnąca świe-żym drukiem, z całym bogactwem wypowiedzi, myśli, odczuć, idei, relacji młodych autorów z Polski dla czytelników pochodzenia polskiego na całym świecie. Ze stałą częścią ekologiczną, artystyczną, literacką, z relacjami z różnych zakątków Ziemi. Z wypowiedziami z głębi serca i ducha, wypełniona ideami młodego pokolenia, przedstawiają-cymi świat każdego autora i autorki w sposób bezgranicznie szczery. Z listą nastoletnich laureatów kon-kursów, z informacjami tętniącymi życiem kultury, sztuki i obrazami zwykłej codzienności pochłanianej przez czytelników. Czasopismo czytane i wspaniale odbierane przez wszystkich bez względu na wiek, posiadające ogromne znaczenie dla każdego Polaka, zwłaszcza w krę-gach polonijnych.

Do tej pory wdzięczna jest za wysyłkę papierowego POD WIATR babcia Julka, poznająca niektóre szczegóły dotyczące Panamy z re-lacji opisywanych przez swojego wnuczka. W ten sposób rozwi-jała się i pogłębiała współpraca i znajomość, która przerodziła się w przyjaźń, mimo że nie znamy się osobiście z załogą redakcji czasopi-sma. Przyjaźń na odległość. Daleką czy bliską?

Niedawno otrzymałam podzięko-wania od kolegi za „pozdrowienia z dalekiego kraju”. Daleko czy blisko zależy od stanu poczucia, poziomu optymizmu w danym momencie. Bli-sko czują się wszyscy, którzy mogą otworzyć swoje serce, bo wtedy skracają się odległości narodowe.

Tak samo odległości geofizyczne stają się mniejsze wraz z rozwojem technologii, aby serca były blisko.

Przyjazna współpraca, fachowe sugestie pana Mirosława Twaroga motywowały młodego twórcę do odkrycia swojego wnętrza. Własne zdjęcia w początkowej fazie współ-pracy, które musiały dotrzeć do redakcji w odpowiednim formacie i jakości (rozdzielczości), skano-waliśmy dzięki pomocy kolegów z pracy. Komputery, skanery i sprzęt potrzebny do obróbki zdjęć, tekstu w formie elektronicznej nie były jeszcze wtedy popularne. Skoordy-nowanie wszystkich czynności, aby artykuł z Panamy wysłać szybko do redakcji, było samo w sobie przygo-dą. Wyobrażam sobie, ile wysiłku kosztowało wtedy redakcję POD WIATR wydanie i wysłanie gotowe-go czasopisma do setek ośrodków polonijnych na świecie.

Zawsze podziwiamy i wychwala-my Załogę POD WIATR za regularne wręczanie do ręki w tylu miejscach na świecie tak bogatego pakietu gotowego do zanurzenia się w od-krywanie najrozmaitszych zakątków świata i pokazywanie często burz-liwego, ale zarazem krystalicznie czystego wnętrza duszy młodego twórcy, jego odczuć, myśli, spojrze-nia, obserwacji i poglądów.

Możliwość wspólnego przeżywa-nia fantastycznej przygody z POD WIATR – od czterech lat docierają-cego do nas w postaci elektronicznej „Pod Wiatr.pl” – przygody niezmier-nie ważnej dla każdego Rodaka w kraju i poza jego granicami, jest bezcenna i potrzebna jako specjalny kontakt z Ojczyzną.

Z okazji 24. urodzin POD WIATR przesyłamy serdeczne podzię-

kowania i uściski za siedemnaście wspólnych lat dla wszystkich człon-ków Redakcji, dla kilku już pokoleń autorów, czytelników, promotorów, bliskich nam osób. Gratulujemy Redakcji pasji i wytrwałości w upo-wszechnianiu wśród Polonii różno-rodnych form twórczości młodego pokolenia Polaków – także tych żyjących z dala od Ojczyzny – którzy poszli za swoim marzeniem i odważyli się pokazać światu swój talent.

Jolanta VillarrealZdjęcia z archiwum autorki.Ciudad Panama – pasaż nadmorski w sąsiedztwie Pacyfiku.

Iris i Julek. Indianki plemienia Embera zamieszkującego Panamę.

Page 14: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC

14 pl

EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC

J eśli jeszcze nie byłeś w To-runiu albo właśnie wybierasz się – zdążę uzupełnić Twoje

plany: rzuć okiem na Barbarkę. Ten zielony obszar na obrzeżach miasta to prawdziwy szmaragd okolicy. Do początków XVI wieku Barbarka nie należała do Torunia, była wsią, lecz nie byle jaką. Znajdująca się tu kapliczka została wybudowana ku czci św. Barbary, która, jak głoszą podania, objawiła się przy pobliskim źródle. Pielgrzymi zjeżdżali się z ca-łego świata, by zaczerpnąć cudownej wody. Dzika roślinność okolicy przy-ciągnęła znawców i tak oto Barbarka została siedzibą leśnictwa, a latach trzydziestych XX wieku hodowano tutaj bażanty, sarny, jelenie i zające.

* * *Dziś Barbarka to przede wszyst-

kim doskonałe miejsce na aktywny wypoczynek. Jednak aktywny nie tylko ze względu na liczne atrakcje sportowe. Tutaj wysiłek polega na przyswajaniu wiedzy. Wiadomości ze świata przyrody można tu zna-leźć na każdym kroku. A wszystko dzięki proekologicznej działalności Stowarzyszenia Tilia, któremu w 2004 roku Prezydent Miasta Toru-nia w całości powierzył prowadzenie Szkoły Leśnej.

Jej uczniami są głównie dzieci i młodzież szkół podstawowych, gim-nazjalnych i ponadpodstawowych z województwa kujawsko-pomorskie-go. Zajęcia polegają na bezpośred-nim kontakcie z przyrodą, czyniąc z uczestników zamiast biernych słuchaczy – prawdziwych badaczy. Hasła przewodnie to idee ochrony środowiska oraz ekologiczny stosu-nek do życia.

Proces otrzymania tytułu ucznia Szkoły Leśnej to drobnostka. Wystar-czy wdrapać się do biura (na piętrze drewnianej chatki Osady Leśnej) po karty pracy i rozpocząć naukę. Każdy, kto poprosi, dostaje zestaw mapek, broszur informacyjnych oraz zadań przygotowanych odpowiednio do poziomu uczestników (do wyboru dla klas I–III, IV–VI, klas ponadpod-stawowych i rodzin).

Most ku lepszej przyszłości* * *

Na terenie Barbarki i okolic zostało wytyczonych sześć ścieżek dydak-tycznych. Dla wytrwałych, którzy przejdą wszystkie i dzięki wnikliwym obserwacjom poprawnie wykonają zadania z kart, czekają nagrody. To okazja nie tylko do zmierzenia się z własnymi siłami i kilometrami, lecz przede wszystkim do odkrycia okolicznych osobliwości przyrody, na które podczas zwykłego spaceru często nie zwracamy uwagi. Żadna pogoda nie powinna deprymować uczestników. Rozmieszczone na ca-łym terenie Barbarki tablice z pomo-cami naukowymi uzupełnią wiedzę każdego chłonnego ucznia.

Do Osady przyjeżdża rocznie, na umówione zajęcia ok. 10.000 uczniów. Tematy pojedynczych lekcji wybiera nauczyciel, a opisy wszyst-kich 48 można znaleźć na stronie internetowej Szkoły.

Program jest rozbudowany i skon-struowany tak, by zaciekawiał uczest-ników w każdym wieku. Młodsze dzieci dowiadują się, jak zwierzęta przeżywają zimę, starsze z użyciem probówek badają czystość wody w zbiorniku wodnym. Kto czuje się na siłach, testuje urządzenia wydobywa-jące energię z odnawialnych źródeł,

a już każdy bawi się w podchody, przy okazji ucząc się gatunków roślin.

* * *Oferta dla szkół obejmuje również

wycieczki rowerowe oraz zajęcia artystyczne. Wikliniarstwo, leśne jubilerstwo czy rzeźbienie w gli-nie rozwijają zdolności manualne. Dekoracje wykonane z recyklingu wymagają głównie kreatywności.

Niezwykłe prace – wyniki zajęć, pokazują, jak wiele „jednorazówek” codziennego użycia bez sensu trafia do kosza.

Jeśli uczniom nie wystarczy kilka godzin, grupa może przyjechać na Barbarkę nawet na kilka nocy i w ten sposób wziąć udział w kampanii promocyjno-informacyjnej „Dobry dla przyrody, dobry dla siebie”. Poprzez nieustanny kontakt z przyro-dą dzieci rozwijają wiedzę, opierając się na własnych nowo nabywanych doświadczeniach. Podczas gier te-renowych rozpoznają tropy zwierząt, niespotykane gatunki roślin albo typy gleb. Wiedza przyda się później. Uczestnicy dobrani w kilkuosobo-we grupy wykonują plakaty, które następnie biorą udział w wewnętrz-nym konkursie. Tematyka zmienia się cyklicznie, ale zawsze dotyczy aktualnych problemów z dziedziny ekologii na świecie.

* * *Szkoła Leśna nie zawsze oznacza

wycieczkę na Barbarkę. Niekiedy to ona przyjeżdża do swoich uczniów. Stowarzyszenie Tilia organizuje dla dzieci specjalne lekcje wyjazdowe. Poprzednio mobilne stanowisko uczyło, jak należy opiekować się

Page 15: NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD 2016 ISSN 2084 - …podwiatr.pl/uploads/podwiatrpl/Pod Wiatr 2016 - 5.pdf · 2016-10-25 · NR 5 (187) ROK XXIV PAŹDZIERNIK / LISTOPAD

EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC

15pl

EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANIC � EKOLOGIA BEZ GRANICD o d a t e k e k o l o g i c z n y d o f i n a n s o w a n y j e s t z e ś r o d k ó w Wo j e w ó d z k i e g o F u n d u s z u O c h r o n y Ś r o d o w i s k a i G o s p o d a r k i Wo d n e j w To r u n i u

zwierzętami domowymi. Podczas zajęć dzieci wykonywały własnoręcz-nie identyfikatory dla pupili w razie ich zguby.

Wyjątkowo praktyczny gadżet to w Szkole Leśnej przede wszystkim mnóstwo zabawy.

Najnowszym pomysłem Stowarzy-szenia są obserwacje ornitologiczne. Mało kto przypatruje się koronom drzew. Mało kto wie, że niekiedy między liśćmi ptaki potrafią mienić się jak tęcza i trzepotać kolorami. Dzięki przygotowanej przez Stowarzyszenie prezentacji już przedszkolaki uczą się, jak wyglądają reprezentanci kon-kretnych gatunków ptaków, potem samodzielnie malują ich drewniane odpowiedniki. Takie ozdoby mogą zabrać ze sobą do domu.

Zbliżająca się jesień to znak, że niebawem na Barbarce odbędzie się wielkie grzybobranie. To jedna

z imprez plenerowych, która nie bacząc na wiek uczestników, sze-rzy praktyczną wiedzę ekologiczną. Już 25 września bieżącego roku można tu było dowiedzieć się, jak zbierać grzyby, jak rozpoznawać te jadalne, a także co z nimi zrobić po powrocie z wyprawy. Na tego typu wydarzeniach nie brakuje ani dzieci, ani rodziców. Wielo-pokoleniowe grono ekologicznie uświadomionych wciąż poszerza się i promuje zdrowy tryb życia szanujący środowisko.

* * *Co oprócz atrakcji może przy-

ciągać młodych przyrodników na Barbarkę? Stowarzyszenie Tilia, idąc z duchem czasu, założyło kanał na YouTube. Przesłane filmy to kilkunastominutowe odcinki z cy-klu EKOkonsument oraz krótkie

Cenną zaletą konkursu jest wie-lopokoleniowość jego uczestni-

ków. Obok osób w dojrzałym wieku i seniorów biorą w nim udział nasto-letni poeci. Barcińska inspiracja an-gażuje całe rodziny w zapale zachęty dla wnuka, dziadka, babci, taty albo mamy do wysłania swojego wiersza na konkurs. Tworzy klimat szacunku i przyjaźni dla przyrody, emanujący z czasem na znajomych, sąsiadów lub koleżanki i kolegów w szkole.

Na szesnastą edycję konkursu napłynęło 305 utworów. Tradycyjnie plon okazał się obfity i owocny, dowo-

Zielone serca

dząc po raz kolejny, że przyroda, jej piękno, ale i zarazem trud bytowania w okowach cywilizacji – są bliskie wrażliwemu oraz troskliwemu sercu nastoletnich i dorosłych uczestników.

We wstępie do antologii, zatytu-łowanym „Najgłębsza ekologia – zobaczyć Boży świat”, Janina Drążek – prezes Stowarzyszenia, pisze: „Tytuł powyższy zawiera myśl przewodnią dla poetyckich prezen-tacji ekologicznych 2015 roku. Skąd wzięło się takie właśnie sformułowa-nie? Ano z nadziei, że zakodowany w pamięci pokoleń Eden uda nam się odszukać także w tym czasie i w tym miejscu, w którym przypadło nam żyć. Z nadziei, że podejmiemy próbę, by wokół siebie stworzyć ogród na podobiznę tego biblijnego, w którym

człowiek był szczęśliwy, bo nic nie było w stanie zakłócić harmonii, w jakiej żył z innymi stworzeniami i całą przyrodą. Miał oczy otwarte na doskonałe piękno i różnorodność otaczającego świata. Czyńmy więc podobnie. Patrzmy, podziwiajmy, pielęgnujmy, miłujmy, bo tylko taka ścieżka prowadzi do raju (…)”.

Lektura szesnastego tomiku poezji ekologicznej, noszącego tytuł „Taki był zamysł Najwyższego”, jest szansą na chwilę ciszy wśród dżungli kamiennych ulic, otaczającego nas pancerza betonu i pospiesznego łoskotu cywilizacji. Na głęboką re-fleksję nad pięknem przyrody. „Za-chęcam do czytania – pisze Janina Drążek – bo jestem pewna, że te piękne wiersze wyzwolą w czytelni-kach myślenie pełne optymizmu. To nic, że czas darowanej człowieczej szczęśliwości skończył się z chwilą wypędzenia z raju Adama i Ewy. Eden pozostał. Znajdźmy więc receptę na szczęście, tę własną, niepowtarzalną, by trafić na drogę do szczęścia i nie przegapić piękna rajskiego ogrodu”.

Znajdźmy tę drogę razem – Drodzy Czytelnicy.

Poetyckie święto przyrody uwień-czyły laury dla najlepszych. Jury pod przewodnictwem Mieczysława

spoty promujące mądre zakupy. W przygotowywanie materiałów są zaangażowane również dzieci, które zadziwiając internautów swoją wiedzą, wypowiadają się o ekologii i radzą, jak najlepiej postępować – znak, że nauka nie idzie w las.

Toruńskie Stowarzyszenie Eko-logiczne Tilia było wielokrotnie nagradzane za swoje nietuzinkowe pomysły propagowania wiedzy o przyrodzie i środowisku. Dzięki sta-łym programom i czynnej działalno-ści, Barbarka stała się zieloną perłą okolicy. Swoim poziomem mobilizuje władze miasta i jego mieszkańców do zwracania uwagi na problemy zanieczyszczonego środowiska. Największymi ekoprzyjaciółmi stają się dzieci – nadzieja przyszłości. Poprzez profesjonalne podejście autorów scenariuszy zajęć poznają techniki radzenia sobie z aktualnymi

problemami środowiskowymi, które od razu wcielają w życie. „Wielo-wątkowość poruszanych zagadnień oraz optymalizacja metod nauczania powodują, iż uczeń ma możliwość dogłębnego poznania i zrozumienia procesów zachodzących w przyro-dzie” – mówią pracownicy Stowa-rzyszenia.

Barbarka, miejsce z cudowną przeszłością, ma szansę stać się mostem do lepszej przyszłości. Bez zawoalowanych informacji i unikania trudnych tematów w Szkole Leśnej każdy uczeń dowiaduje się, w jakim stanie zastał środowisko. Wyposa-żony w bagaż wiedzy może ruszać w drogę – nauczać i naprawiać świat.

Jagna Nawrocka l. 20zdj. z archiwum Szkoły Leśnej

w Barbarce

„Prezentacje ekologiczne – Barcin 2015” to kolejny tomik antologii Konkursu Poetyckiego wydany przez Stowarzyszenie Ekologiczne w Barcinie. To tutaj, na Kujawach, pod auspicjami Stowarzyszenia od szesnastu lat amatorzy – poeci wraz z ekolo-gami – tworzą wielką społeczność ludzi „o zielonych sercach”, wpisujących się w literacki krajobraz polskiej przyrody barwnymi bukietami pięknych słów, metafor, mądrych przesłań i puent.

Franciszek Gołaś l. 13

Pamięci Barbary Żelazny– mojej ukochanej Pani od przyrody,która zaszczepiła we mniemiłość do natury

Życie moje

Obudził mnie złoty promyk słońcaNapoił mnie bystry strumyk wodyUtulił mnie miękki dywan trawyPociesza mnie radosny śpiew ptakaWychowuje mnie matka ZiemiaCzuwa nade mną szczęśliwa gwiazdaUśpi mnie kiedyś ostatni

koncert świerszcza A wtedy... wrócę do Edenu

Wojtasika I nagrodę przyznało Mag-dalenie Cybulskiej z Łodzi, równo-rzędne II nagrody – Marii Magdalenie Pocgaj z Poznania i Januszowi Pyzińskiemu z Podgrodzia, równo-rzędne III nagrody – Halinie Kurek ze Zręcin i Mieczysławowi A. Łypowi z Rzeszowa. Wyróżnienia otrzymali: Edyta Wysocka z Miastka i Edward Winiarski z Nienadówka.

Nagrodę dla młodego twórcy zdo-był Franciszek Gołaś, lat 13, z Tar-nowskich Gór, wyróżniono publikacją w antologii Amelię Ciesielską, lat 11, z Barcina. Na łamach „Ekologii bez granic” publikujemy wiersze najmłod-szych twórców.

-------------------------------Pod Wiatr.pl serdecznie gratuluje

uczestnikom konkursu i jego organiza-torom. Pod skrzydłami Stowarzyszenia Ekologicznego w Barcinie, jego prezesa Janiny Drążek i grona przyjaciół środowi-ska naturalnego dokonał się kolejny akt twórczej refleksji o naturze i potrzebach człowieka tęskniącego do zapachu lasu, śpiewu ptaków, widoku kolorowych motyli i kwiatów.

Redakcja

Nauka człowieczeństwa

Zagubieni pośród mediów trawy, wszyscy mamy własne sprawy. W bliźnim nie widzimy już człowieka, ale wilka, co na owcę czeka. Gdy polujesz na promocję co dzień, pomyśl czasem o Ogrodzie. Wyrzuć z serca złego Węża. Niechaj Dobro go zwycięża. Bądź człowiekiem dla człowieka! GRATIS Cię w Edenie czeka...

S.O.S. Pszczoły

Nie jestem Ewą, choć mieszkam w ogrodzie.

Nie jestem bartnikiem, choć pracuję przy miodzie.

Kocham słodką woń każdego kwiatu.Pomagam przetrwać

dwunożnemu bratu.Nie zabijaj mnie w czasie

słonecznego lata!Pamiętaj: beze mnie nie będzie

już świata!

Amelia Ciesielska l. 11

Maj

Eden to raj, który dał nam maj.Wtedy kwiatki kwitną, a myśli nikną.Wówczas wietrzyk wieje

i buzia się śmieje.Maki się czerwienią,

a policzki rumienią.Słońce mocno świeci i cieszą

się dzieci.Nic nie zastąpi tej chwili,

gdy ci się niebo chylii swą chmurką uroczą stuka

w okno nocą.Po co szukać raju, kiedy

masz go w maju.