332
Język poza granicami języka III Oblicza prawdy w filozofii, kulturze, języku

Oblicza prawdy w filozofii, kulturze, języku

Embed Size (px)

Citation preview

  • Jzyk poza granicami jzyka III

    Oblicza prawdy w filozofii, kulturze, jzyku

  • Jzyk poza granicami jzyka III

    Oblicza prawdy

    w filozofii, kulturze, jzyku

    Redakcja naukowa

    Aleksandra Kiklewicza i Ewy Starzyskiej-Kociuszko

    Olsztyn 2014

  • Recenzenci:

    JACEK JADACKI (Uniwersytet Warszawski)

    MICHA KUZIAK (Uniwersytet Warszawski)

    ZBYSAW MUSZYSKI (Uniwersytet Marii Curie-Skodowskiej w Lublinie)

    PIOTR STALMASZCZYK (Uniwersytet dzki)

    ISBN: 978-83-60636-32-9

    ALEKSANDER KIKLEWICZ, EWA STARZYSKA-KOCIUSZKO 2014

    AUTORZY 2014

    Skad, amanie:

    ALEKSANDER KIKLEWICZ

    Projekt i opracowanie graficzne okadki:

    OLENA DUDAA

    Wydawca:

    INSTYTUT FILOZOFII

    UNIWERSYTETU WARMISKO-MAZURSKIEGO W OLSZTYNIE

    10-725 Olsztyn, ul. K. Obitza 1

    Druk i oprawa:

    ZAKAD POLIGRAFICZNY

    UNIWERSYTETU WARMISKO-MAZURSKIEGO W OLSZTYNIE

    10-724 Olsztyn, ul. Jana Heweliusza 3

    Dystrybucja:

    INSTYTUT FILOZOFII

    UNIWERSYTETU WARMISKO-MAZURSKIEGO W OLSZTYNIE

    10-725 Olsztyn, ul. K. Obitza 1

    Internet: http://www.uwm.edu.pl/filozofia/

    e-mail: [email protected]

  • 5

    Spis treci

    OD REDAKTORW 7

    JZEF DBOWSKI (Olsztyn), O klasycznej koncepcji prawdy i jej filozoficznych

    podstawach. Czy w Matrixie moliwa jest prawda?

    11

    CZ 1. PRAWDA W FILOZOFII

    ADAM BASTEK (Olsztyn), Egzystencjalne warunki prawdziwoci zda

    kategorycznych

    37

    ANDRZEJ UKASIK (Lublin), Prawda, prawdopodobiestwo, niepewno

    uwagi o epistemologicznych konsekwencjach mechaniki kwantowej

    47

    ANDRZEJ KUCNER (Olsztyn), Problem prawdy w obliczu wspczesnego nihilizmu 57

    ANNA STRZYEWSKA (Olsztyn), Pojcie oczywistoci a koncepcja prawdy u Husserla 71

    KATARZYNA OSSOWSKA (Olsztyn), Czy w konwencjonalistycznej filozofii nauki jest

    miejsce na prawd?

    83

    JAN PLESZCZYSKI (Lublin), Prawda w epistemologii a prawda w komunikacji 93

    GRZEGORZ PACEWICZ (Olsztyn), Kilka uwag o rozumie, nauce i wartociach 101

    PAWE PIOTROWSKI (Olsztyn), Prawda a wartoci wychowawcze 109

    CZ 2. PRAWDA W JZYKU

    ALEKSANDER KIKLEWICZ (Olsztyn), Koncert wiolonczelowy Beethovena...

    Prawda a nominacja leksykalna

    125

    MICHAI L. KOTIN (Zielona Gra), O kodyfikacji werytatywnej sfery konceptualnej

    w jzykach indoeuropejskich

    149

    MARIAN BUGAJSKI (Zielona Gra), Prawda w sownikach jzyka polskiego.

    Rekonesans badawczy

    163

    SEBASTIAN PRZYBYSZEWSKI (Olsztyn), Prawda a lune uycie jzyka 177

    STANISAW BUDA (Krakw), Zagadnienie szczeroci wypowiedzi 187

    SEBASTIAN DUSZA (Krakw), Gdzie mieszka prawda w zdaniu zoonym?

    Rozterki jzykoznawcw

    197

    WODZIMIERZ WYSOCZASKI (Wrocaw), Aspekty prawdy w jzyku. Ujcie

    semantyczne (z perspektywy leksykalnej i frazeologiczno-paremiologicznej

    jzyka polskiego i sowackiego)

    213

    RENATA DWIGO (Krakw), Potoczne rozumienie pojcia PRAWDA

    analiza polskich przysw

    235

  • 6

    CZ 3. PRAWDA W KULTURZE I KOMUNIKACJI

    JAN TURKIEL (Supsk), Aletheia w literaturze sapiencjalnej starego testamentu

    (Prz, Job, Syr)

    251

    ANNETTE SIEMES (Wrocaw), Koncept prawdy w reklamie i wypowiedziach

    o markach i produktach

    257

    MONIKA CICHMISKA (Olsztyn), Wszyscy kami: prawda i kamstwo w serialu

    telewizyjnym. Przypadek dra Housea

    277

    ANNA KAPUCISKA (Bydgoszcz), O waniejszych i mniej wanych elementach

    prawdy na przykadzie wybranych tekstw reklamowych

    285

    KAROLINA PRYMLEWICZ (Warszawa), Karykatura portret prawdziwy. Analiza

    zagadnienia na podstawie tekstw teoretycznych i praktyki artystycznej Jerzego

    Szwajcera ps. Jotes (1892-1967)

    295

    ANDRZEJ KOTIN (Zielona Gra), Zmylona prawda: rzeczywisto a fikcja

    w dziele literackim

    311

    MICHA GRECH (Wrocaw), Cechy prawdziwego uniwersytetu w opinii

    mieszkacw Polski

    323

  • 7

    Od redaktorw

    pecjalizacja wiedzy dotyczy metodologii, heurystyki bada, ale w bardzo

    duym, a moe decydujcym stopniu przedmiotowej sfery rozwaa (tzw.

    subject field). Innymi sowy specjalizacji wiedzy towarzyszy specjalizacja,

    a nawet separacja tematw badawczych. Istniej jednak takie sfery przedmiotowe

    i takie kategorie, ktre w zaoeniu maj charakter ambiwalentny, a wic s otwar-

    te na interpretacj w rnych perspektywach, rnych ujciach, przy zastosowaniu

    odmiennych narzdzi kategoryzacyjnych, terminologicznych, wartociujcych. Do

    takich kategorii niewtpliwie naley PRAWDA. W filozofii prawd (prawdziwo)

    traktuje si jako autentyczn wasno pewnych twierdze lub sdw. W ujciu

    klasycznym istot prawdy upatruje si w zgodnoci z rzeczywistoci. Prawda

    w sensie logicznym oznacza koherencj twierdze w logicznie spjnym systemie.

    Prawda w sensie psychologicznym (za Z. Ziembiskim) oznacza si przekonania,

    z jakim okrelona osoba uznaje okrelone zdanie. Prawda w sensie etycznym

    (w wersji reprezentowanej przez realizm) zakada przyporzdkowanie podstawo-

    wym zasadom moralnym (o prawdziwoci postpowania rozstrzygaj ludzie;

    prawdziwe jest to, co oni za takie uznaj) bd, w innej wersji, oznacza trosk

    o dobro spoeczne (w niektrych ujciach przyjmuje si, e udzielenie odpowiedzi

    na pytanie, jaki wiat by powinien, jest niemoliwa). Prawda w sensie perswazyj-

    nym oznacza widzenie tunelowe, tzn. wyselekcjonowanie wybranych aspektw

    jakiego obiektu w celu jego subiektywnego wyprofilowania, tworzenia korzystne-

    go dla podmiotu, pozytywnego (w pewnym aspekcie) wizerunku. Kwestia prawdy

    jest nieodczn czci refleksji na temat znakw i komunikacji (cho istnieje te

    ontocentryczny pogld, i prawda absolutna to rzeczywisto), a wic podstawow

    kategori nie tylko logiki i epistemologii, semantyki logicznej, lecz take rnych

    odmian antropologii: antropologii kultury, jzyka, dyskursu, historii, polityki i in.

    PRAWDA w swej istocie jest przedmiotem interdyscyplinarnym, wspcze-

    nie coraz czciej pojawia si w badaniach socjologicznych, pedagogicznych,

    S

  • 8

    etnologicznych i in. Rzecz jasna, e taki rozrzut badawczy wymaga spjnej

    i solidnej bazy filozoficznej.

    Z myl o interdyscyplinarnym, a nawet synergicznym ujciu jednej z najwa-

    niejszych kategorii nauk humanistycznych wystpilimy z inicjatyw oglnopol-

    skiej konferencji naukowej Prawda, prawdy, prawdzie, o prawdzie tak na-

    prawd! Oblicza prawdy w filozofii, kulturze, jzyku, ktra odbya si w Tumia-

    nach (koo Barczewa) w czerwcu 2013 roku (bya to kolejna sesja w serii Jzyk

    poza granicami jzyka). Wygoszone w czasie konferencji referaty dotyczyy ta-

    kich zagadnie, jak klasyczna koncepcji prawdy a jej pojcia nieklasyczne

    w nauce i obiegu potocznym; prawda w teorii konstruktywizmu iw lingwosemio-

    tycznej teorii dowiadczenia; etyczny wymiar prawdy, w szczeglnoci: prawda

    a wiat wartoci (poznawczych i pozapoznawczych); prawdy, pprawdy i nie-

    prawdy w procesach komunikacji spoecznej; wspczesne spory o koncepcj, na-

    tur i kryteria prawdy; realizm i antyrealizm w sporze o pojcie i natur prawdy;

    prawda materialna a prawda formalna; jzykowe i pozajzykowe wykadniki

    prawdy; semantyczna teoria prawdy a realizm i in.

    W rce Pastwa oddajemy tom oparty na wybranych referatach, dotyczcych

    trzech aspektw interesujcego nas zjawiska: prawdy w filozofii, jzyku i kulturze.

    Nie jest to, jak wida chociaby po spisie treci, typowy zbir pokonferencyj-

    nych tekstw. Wyrnia go uniwersalno i ranga tematu (prawda), interdyscypli-

    narno oraz, co naleaoby wymieni na pierwszym miejscu, intencje, jakie przy-

    wiecay organizatorom tego przedsiwzicia. Ot podejmujc temat prawdy

    i poddajc go wszechstronnemu ogldowi, chcielimy w ten sposb uhonorowa

    trwajc ju ponad 35 lat naukow batali profesora Jzefa Dbowskiego o status

    prawdy w filozofii i w nauce. Dodatkow okolicznoci bya 60. rocznica urodzin

    Uczonego. Jako e filozofowie miewaj czasem kopoty z realnym czasem (uspra-

    wiedliwieniem jest bezczasowy wiat czystych poj, w ktrym si obracaj), uro-

    dziny Profesora witowalimy z rocznym opnieniem. W niniejszym tomie znaj-

    dziecie Pastwo teksty uczniw, przyjaci, dawnych i obecnych wsppracowni-

    kw Profesora, a take uczestnikw konferencji jzykoznawcw, kulturologw,

    komunikatologw, ktrych do Tumian przywid jej temat: prawda.

    Profesor Jzef Dbowski (ur. 12 III 1952) przez spor cz swego zawodo-

    wego ycia zwizany by z Uniwersytetem Marii Curie-Skodowskiej w Lublinie.

    Tam ukoczy studia filozoficzne i zdobywa kolejne stopnie naukowe (1987 r.

    doktorat, 2000 r. habilitacja). Od 2001 roku pracuje w Instytucie Filozofii Uni-

    wersytetu Warmisko-Mazurskiego w Olsztynie. Od 2002 roku kieruje Zakadem

    Epistemologii, Logiki i Metodologii Nauk. W midzyczasie (2005-2007) peni

    funkcj Dyrektora Instytutu Filozofii, a w latach 2010-2012 Przewodniczcego

    Senackiej Komisji Etyki. W latach 2007-2010 by czonkiem Komitetu Nauk Filo-

    zoficznych.

    Zainteresowania badawcze profesora Dbowskiego obejmuj nastpujce

    dziay i dyscypliny filozoficzne: epistemologi, filozofi nauki, fenomenologi,

    kognitywistyk, antropologi filozoficzn, etyk i logik. Dokonania profesora

    Dbowskiego, szczeglnie w obszarze epistemologii, sytuuj go w gronie najwy-

  • 9

    bitniejszych wspczenie przedstawicieli tej dziedziny filozofii w Polsce. Dorobek

    Profesora tworz autorskie monografie (Idea bezzaoeniowoci. Geneza i kon-

    kretyzacje Lublin 1987; Bezporednio poznania. Spory Dyskusje

    Wyniki Lublin 2000; wiadomo. Poznanie. Naoczno poznania Lublin

    2001; Prawda i warunki jej moliwoci Olsztyn 2010), wspredakcje mono-

    grafii, artykuy w czasopismach naukowych i monografiach zbiorowych, tuma-

    czenia i recenzje. Pokan cz dorobku stanowi te artykuy o charakterze pu-

    blicystycznym, popularyzujce problematyk filozoficzn, bd eseje, w ktrych

    namys nad rzeczywistoci i krytyczny jej ogld wyraany jest przy uyciu filozo-

    ficzno-literackich narzdzi.

    Profesor Dbowski by inicjatorem szeregu przedsiwzi naukowych; jest

    nauczycielem dbajcym o rozwj modych pracownikw. Stworzy wok swego

    Zakadu zalki szkoy filozoficznej. Postaw Profesora charakteryzuje te nie-

    zwyka dbao o etos uczonego i nauczyciela akademickiego, a take denie do

    zachowania etycznych standardw ycia uniwersyteckiego.

    Problematyka, jak zajmuje si profesor Dbowski a take styl uprawiania fi-

    lozofii, pozwalaj na usytuowanie jego twrczoci w obszarze tzw. klasycznej

    filozofii. Przez klasyczna rozumiemy tu filozofi, ktra, wedle okrelenia same-

    go Profesora, nie uniewania tradycyjnej problematyki filozoficznej, w tym nie

    uniewania prawdy. Owo uniewanianie rzeczywistoci, postpujca relatywiza-

    cja i dekonstrukcja rnych jej obszarw, to strategie badawcze, ktre Profesor

    poddaje nieustannej krytyce. Erudycja, znakomity warsztat, w tym sprawne piro,

    a take nieustanna potrzeba konfrontacji, dyskusji, pewna modziecza zadzior-

    no czyni z Profesora trudnego, bo wymagajcego przeciwnika w filozoficz-

    nych debatach i sporach. Poniewa specjalici od uniewaniania wiata, w tym

    filozofii, maj si dobrze, yczymy Panu Profesorowi si w dalszej batalii o przy-

    wrcenie filozofii jej dawnego statusu.

    Aleksander Kiklewicz / Ewa Starzyska-Kociuszko

    Olsztyn, luty 2014

  • 11

    JZEF DBOWSKI

    Uniwersytet Warmisko-Mazurski w Olsztynie

    O klasycznej koncepcji prawdy i jej filozoficznych

    podstawach. Czy w Matrixie moliwa jest prawda?

    artykule najpierw dokonuj przegldu waniejszych sformuowa klasycz-

    nie pojmowanej prawdy. Zaczynam od wielu rnych jej definicji i okre-

    le w pismach Arystotelesa, a na definicjach dwudziestowiecznych kocz

    (sub. I). Nastpnie przedstawiam filozoficzn charakterystyk tej koncepcji, zestawia-

    jc kluczowe jej cechy (sub. II) oraz list gwnych zarzutw i trudnoci, ktre towa-

    rzysz dotychczasowym jej dziejom (sub. III). W punkcie kolejnym (sub. IV), biorc

    za podstaw model rzeczywistoci wirtualnej wykreowany przez braci Wachowskich

    w filmie Matrix, rozwaam moliwo osignicia klasycznie pojtej prawdy przez

    mieszkacw Matrixa. Analizy, ktre przedstawiam w czci czwartej tego artykuu,

    zdaj si wyklucza t moliwo. Przemawiaj natomiast za moliwoci prawdy w

    sensie sabokorespondencyjnym, a wic, tym samym, za stosowalnoci schematu T i

    semantyczn teori prawdy. Artyku zamykam konkluzj (sub. V), w ktrej stwier-

    dzam, i droga do klasycznie pojtej prawdziwoci naszych myli pozostanie za-

    mknita dopty, dopki przedmiot tych myli bdzie dla niej pozostawa rdowo

    niedostpny: ju to z powodu jego absolutnej bytowej autonomii (niczym Kantowska

    rzecz w sobie), ju to z powodu jego absolutnej bytowej heteronomii (ktr odzna-

    czaj si np. wizki bitw). Obie te sytuacje wykluczaj moliwo uzgodnienia my-

    li i rzeczy, w zamian dopuszczaj natomiast moliwo uzgadniania myli z my-

    l. W ten jednak sposb klasyczna koncepcja prawdy przeobraa si w koherencyjn

    (co ostatecznie jest punktem dojcia semantycznej teorii prawdy).

    W

  • 12

    I. Prawda klasycznie pojta w wybranych jej sformuowaniach

    Podstawowa idea zawierajc si w k l a s y c z n e j koncepcji prawdy bya i jest

    wyraana na wiele rnych sposobw. Jednak, co oczywiste, rzecz nie w sposobach

    jej wyraania i nie w wieloci tych sposobw ich rnorodnoci, porcznoci albo

    samej tylko elegancji. Idzie o myl gwn. A ta, jak si zdaje, najcelniej i najwszech-

    stronniej zostaa wyuszczona przez Arystotelesa (384-322 p.n.e.). Dlatego, mimo

    wielkiej rozmaitoci sformuowa, cigle jeszcze warto przystan i zaduma si nad

    tym, co w kwestii klasycznie pojtej prawdy usiowa nam powiedzie Arystoteles i

    czy istotnie powiedzia ju wszystko, co w tej sprawie powiedzie mona, trzeba i

    naley.

    1. Arystoteles (384-322 p.n.e.) i wybrane jego wypowiedzi na temat prawdy

    (a) Najpierw formua najbardziej znana i przywoywana chyba najczciej. W jzyku

    oryginau ma ona nastpujce brzmienie:

    ,

    (Metaph., 7, 1011 b 26-27; zob. take Arystoteles 2000a, 206).

    W jzyku aciskim, w przekadzie Wilhelma z Moerbeke, brzmi za jak nastpuje:

    Dicere namque ens non esse, aut non ens esse, falsum. Ens autem esse et non ens non esse, verum

    est (Arystoteles 2000a, 207).

    Natomiast w przekadzie na jzyk polski Jan ukasiewicz nada jej nastpujce

    brzmienie:

    Mwi, e to, co jest, nie jest, a to, co nie jest, jest, to fasz; a mwi, e to, co jest, jest, a to, co nie

    jest, nie jest, to prawda (ukasiewicz 1987, 18, 73).

    Z kolei najnowszy (lubelski) przekad na jzyk polski Tadeusza elenika odbiega

    nieco od przekadu Jana ukasiewicza i brzmi jak nastpuje:

    Ot stwierdza, e byt nie jest i e nie-byt jest, to jest fasz; a stwierdza, e byt jest i e nie-byt nie

    jest, to jest prawda (Arystoteles 2000a, 207).

    (b) Arystoteles, definiujc prawd, zawsze z naciskiem podkrela jej o b i e k t y w -

    n natur jej rzeczowo i jej p r z e d m i o t o w e zakotwiczenie (mimo oglno-

    ci). Dobrze to wida m.in. w dwu nastpujcych wypowiedziach:

    Prawda i fasz zale od zoenia i rozdziau w rzeczach, tak e by w prawdzie, to uwaa rozdzie-

    lone za rozdzielone, a zczone za zczone; by w bdzie za to sdzi inaczej, anieli maj si

    rzeczy. [] N i e d l a t e g o bowiem, i uwaamy, e jeste biay, jeste taki faktycznie, lecz

    odwrotnie, p o n i e w a jeste biay, my stwierdzajc to mwimy prawd (Metaph. 10, 1051 b

    2-9; Arystoteles 2000b, 72; podkrelenie moje J. D.).

  • 13

    Istnienie czowieka p o c i g a z a s o b prawdziwe twierdzenie stwierdzajce jego istnienie.

    Bo jeeli istnieje czowiek, to prawdziwe jest te zdanie, za pomoc ktrego stwierdzamy, e istnie-

    je czowiek. I odwrotnie. Jeeli jest prawdziwe zdanie stwierdzajce, e czowiek istnieje, to czo-

    wiek istnieje. Prawdziwe stwierdzenie n i e j e s t jednak przyczyn istnienia rzeczy, ale jej ist-

    nienie wydaje si w pewien sposb p r z y c z y n istnienia prawdziwego twierdzenia: bo praw-

    dziwo lub faszywo zdania u z a l e n i o n a jest od faktu istnienia czy nieistnienia rzeczy

    (Categ. XII, 14 b 12-22; podkrelenie moje J. D.; zob. Arystoteles 1975, 45-46).

    (c) Kolejne wypowiedzi Arystotelesa, ktre zamieszczam niej, mog stanowi dobr

    ilustracj m.in. jego zdecydowanego sprzeciwu wobec perspektywy o n t o l o g i -

    z a c j i prawdy, czyli wobec, jak to dzisiaj czasami si ujmuje, a t r y b u t y w n e -

    g o jej pojcia, w odrnieniu od jej pojcia p r e d y k a t y w n e g o . Zarazem roz-

    strzygaj one o stanowisku Arystotelesa w kwestii n o n i k a prawdy i faszu, a

    dokadniej: nonika (nosiciela, substratu, podoa) c e c h y prawdziwoci lub faszy-

    woci. Warto przy tej okazji nadmieni, e dwa tysiclecia pniej podobnie stawia

    spraw Immanuel Kant (1724-1804). Kant cho ogasza wiatu wielk filozoficzn

    rewolucj (synny kopernikaski przewrt) w kwestiach aletejologicznych pozo-

    stawa wierny tradycji klasycznej, take w kwestii nonika prawdziwoci. Na kartach

    Krytyki czystego rozumu pisa w tej sprawie m.in.:

    [] prawda albo pozr nie wystpuje w przedmiocie, o ile si go oglda, lecz w s d z i e o

    n i m , o ile o nim si myli (K.c.r., B 350; Kant 1986b, 3-5; podkrelenie moje J. D.).

    Pokusa o n t o l o g i z a c j i prawdy zarwno w filozofii, jak i poza filozofi

    zawsze jednak pozostawaa bardzo silna. W przeszoci nie mogli jej si oprze m.in.

    B. Bolzano, E. Husserl i M. Heidegger (kady na swj sposb), nie mwic o neoto-

    mizmie (koncepcja transcendentaliw) czy, tym bardziej, neoplatonizmie. Wszelako

    zarazem zawsze miaa te zdecydowanych oponentw (vide R. Ingarden). Chwalebn,

    jak sdz, list tych ostatnich otwiera wanie Arystoteles.

    Nie ma bowiem prawdy ani faszu w rzeczach, jakoby na przykad dobro byo prawd, a zo tym

    samym faszem, lecz jest prawda w m y l i (Metaph. , 1027 b 25-27; Arystoteles 2000a,

    315/316; podkrelenie moje J. D.).

    Zdanie ( ) jest to wypowied znaczca, ktrej pewna cz oddzielnie znaczy co jako wy-

    raenie, a nie jako twierdzenie lub przeczenie. Mam na myli to, e na przykad [sowo] czowiek

    znaczy wprawdzie co, ale nie to, e istnieje czy nie istnieje. Stanie si jednak twierdzeniem czy

    przeczeniem, jeeli si co doda. [] Kada wypowied co znaczy [] Nie kada jednak wypo-

    wied jest zdaniem stwierdzajcym co, lecz tylko taka, ktrej przysuguje prawdziwo lub faszy-

    wo. Ale nie wszystkim wypowiedziom przysuguje prawdziwo lub faszywo, bo na przykad

    proba jest wypowiedzi, lecz nie jest ani prawdziwa, ani faszywa (Herm. IV, 16 b 26 17 a 7; zob.

    Arystoteles 1975, 56).

    Stwierdzenie czego o czym jako zdanie twierdzce jest zawsze prawdziwe lub faszywe. Co si

    natomiast tyczy percepcji rozumowej (nous), to jest inaczej; jedynie gdy rozum stwierdza, czym jest

    istota rzeczy (to ti en einai), wystpuje prawda, lecz nie wtedy, gdy co orzeka o czym. Jak widzenie

    wasnoci specjalnej jest zawsze prawdziwe, lecz jeli powiemy: czowiek jest blady lub nie jest bla-

    dy zdanie to nie bdzie zawsze prawdziwe. Tak samo rzecz si ma w odniesieniu do tego, co jest

    bez materii [sc. do noetycznych form dop. tum.] (De An. 430 b 26-31; zob. Arystoteles 1988).

  • 14

    2. Tomasz z Akwinu (1225-1274) i sformuowanie scholastyczne

    Zwizek Arystotelesa i arystotelizmu (jako doktryny filozoficznej) z klasycznym ro-

    zumieniem prawdy jest tak silny, e nazwy klasyczna koncepcja prawdy i arystote-

    lesowska koncepcja prawdy byy i s, i to wcale nierzadko, uywane zamiennie. W

    szerokim obiegu, take pozafilozoficznym, gwna myl, zawierajca si w klasycz-

    nej/arystotelesowskiej koncepcji prawdy, najczciej znana jest wszake pod postaci

    scholastycznej formuy, ktrej upowszechnienie czy si zazwyczaj z osob w .

    T o m a s z a z A k w i n u (1225-1274).

    Istotnie, swoje szerokie upowszechnienie klasyczna koncepcja prawdy zawdzi-

    cza przede wszystkim Tomaszowi z Akwinu. Trzeba jednak pamita, e to szeroko

    znane aciskie sformuowanie klasycznej koncepcji prawdy, cile biorc, Tomasz z

    Akwinu, jak sam przyznaje, zaczerpn od Isaaca Ben Salomona Israli (ok. 850/855-

    ok. 950/955), z ksigi Liber definitionibus (Izaak Israeli 1986). Zauwamy przy tym,

    e jego druga cz (po przecinku), najczciej zreszt pomijana, jest wyranie wysty-

    lizowana na odpowiednich sformuowaniach Arystotelesa (Metaph., 7, 1011 b 26-

    27). Dodajmy te, i w formule aciskiej zarwno u Tomasza, jak i pniejszych

    scholastykw kluczowe sowo a d a e q u a t i o (zgodno, zrwnanie), u Isaaca

    Israli jeszcze nie wystpujce, czasami zastpowane byo przez wyraenia blisko-

    znaczne lub synonimiczne, np. correspondentio (przyporzdkowanie, odpowiednio),

    conformitas (podobiestwo, zgodno) czy convenientio (odpowiednio, stosow-

    no).

    A oto zapowiedziana wczeniej formua aciska, przytoczona dokadnie w takiej

    postaci, w jakiej pojawia si na kartach Summa Contra Gentiles (I, 59):

    [V]eritas intellectus sit adaequatio intellectus et rei, secundum quod intellectus dicit esse quod est

    vel non esse, quod non est (Tomasz z Akwinu 2003, 158; por. te: Quaestiones dysputate de verita-

    te, I, 3 oraz S. Th. 16, 2).

    W oficjalnym przekadzie na jzyk polski formule tej nadano nastpujce brzmienie:

    [P]rawda intelektu jest zgodnoci intelektu i rzeczy w tej mierze, w jakiej intelekt twierdzi, e jest

    to, co jest, lub e nie ma tego, czego nie ma.

    Gwoli cisoci godzi si zauway, e funkcjonujce w szerokim obiegu sformuo-

    wanie aciskie, cho trwale dzi kojarzone ze redniowieczn scholastyk i w. To-

    maszem, nieco odbiega od formuy zaczerpnitej z Tomaszowej Summy Contra Genti-

    les. W wikszoci podrcznikw i monografii krluje za to nastpujce sformuowa-

    nie:

    Veritas est adaequatio intellectus et rei, secundum quod intellectus dicit esse quod est vel non esse,

    quod non est.

    Jest ono wyranie wystylizowane na innych Tomaszowych okreleniach prawdy (Qu-

    aestiones dysputate de veritate, I, 3 oraz S. Th. 16, 2; Tomasz z Akwinu 1998, 24 oraz

  • 15

    idem 1999, 249). Jego przekady na jzyk polski te bywaj zrnicowane, cho za-

    zwyczaj pojawiaj si w ktrym z nastpujcych wariantw:

    Prawda jest zgodnoci myli i rzeczy, gdy myl stwierdza, e jest to, co jest lub e nie ma tego,

    czego nie ma.

    Albo:

    Prawda polega na zgodnoci myli i rzeczy, a wic [zachodzi wtedy], gdy myl stwierdza, e to, co

    istnieje, istnieje, a to, co nie istnieje, nie istnieje.

    Albo:

    Prawda jest zrwnaniem myli i rzeczy, gdy o bycie intelekt stwierdza, e jest, a o niebycie, e go

    nie ma.

    3. Inne sformuowania klasycznej koncepcji prawdy

    (a) Ren Descartes (1598-1650):

    [S]owo prawda, we waciwym znaczeniu, oznacza zgodno myli z jej przedmiotem, ale gdy

    przypisuje si j rzeczom znajdujcym si poza myl, znaczy tylko, e rzeczy mog odgrywa rol

    przedmiotw prawdziwych myli (Descartes 1964-1976, 567; cytat w przekadzie J. Woleskiego

    za: Woleski 2005, 84).

    (b) Immanuel Kant (1724-1804):

    Jeli prawdziwo polega na zgodnoci poznania z jego przedmiotem, to przedmiot ten musi by

    przez to odrniony od innych przedmiotw; poznanie bowiem jest faszywe, jeli nie zgadza si z

    przedmiotem, do ktrego si je odnosi, jakkolwiek zawiera w sobie co, co zapewne mogoby by

    wane dla innych przedmiotw (K.c.r., B 83; Kant 1986a, 146).

    (c) Bertrand Russell (1872-1970):

    Oczywiste jest, e kwestia prawdziwoci przekonania zaley wycznie od jego przedmiotw []

    Przekonanie jest prawdziwe, gdy te przedmioty s powizane tak, jak to przekonanie stwierdza, e

    s. Tedy, przekonanie jest prawdziwe, gdy istnieje pewien kompleks, ktry musi by definiowalna

    funkcj tego przekonania, a ktry bdziemy nazywa kompleksem korespondujcym lub korespon-

    dujcym faktem. (Russell 1984, 144; cytat w przekadzie J. Woleskiego za Woleski 2005, 114;

    kursywa Russella).

    (c) George E. Moore (1873-1958):

    Powiedzie, e dane przewiadczenie jest prawdziwe, to tyle, co powiedzie, e we Wszechwiecie

    jest pewien fakt, ktremu to przewiadczenie odpowiada; a powiedzie, e dane przewiadczenie

    jest faszywe, to powiedzie, e we Wszechwiecie nie ma adnego faktu, ktremu by ono odpo-

    wiadao. (Moore 1967).

  • 16

    (d) Ludwig Wittgenstein (1889-1951):

    2.1 Tworzymy sobie obrazy faktw. 2.12 Obraz jest modelem rzeczywistoci 2.13 Przedmiotom

    odpowiadaj (entsprechen) w obrazie elementy obrazu. 2.2 Obrazowi i temu, co on odwzorowuje,

    wsplna jest logiczna forma odwzorowania. 2.21 Obraz jest zgodny lub niezgodny z rzeczywisto-

    ci; jest trafny lub bdny, prawdziwy lub faszywy. 2.221 To, co obraz przedstawia, stanowi jego

    sens. 2.222 Prawdziwo lub faszywo obrazu polega na zgodnoci (bereinstimmung) lub nie-

    zgodnoci jego sensu z rzeczywistoci. 2.223 Aby rozpozna, czy obraz jest prawdziwy lub fa-

    szywy, trzeba go porwna z rzeczywistoci. 2.224 Z samego obrazu nie mona rozpozna, czy

    jest prawdziwy, czy faszywy. 3. Logicznym obrazem faktw jest myl (Wittgenstein 1970).

    (e) Edmund Husserl (1859-1938):

    [] Prawda jako korelat aktu identyfikujcego jest pewnym stanem rzeczy, a jako korelat pokrywa-

    jcej identyfikacji jest identycznoci: pen zgodnoci zachodzc pomidzy tym, co domniema-

    ne, i tym, co dane, jako takim (Husserl 2000, 146).

    (f) Roman Ingarden (1893-1970):

    Powiadamy, e sd A jest p r a w d z i w y , jeeli wszystkie momenty objecti formalis A, z wy-

    jtkiem jego wycznie intencjonalnego charakteru i cech std pyncych, dadz si utosami co

    najmniej z niektrymi momentami objecti materialis sdu A; sd A za jest faszywy, jeeli to uto-

    samienie nie da si przeprowadzi. Jeeli bymy si zgodzili jedynie objectum materiale uwaa za

    przedmiot sdu, to kady sd faszywy jest bezprzedmiotowy (Ingarden 1972a, 330).

    Przez prawdziwo w cisym tego sowa znaczeniu rozumiemy pewien okrelony s t o s u n e k

    midzy z d a n i e m penicym funkcj s d u a wybranym przez sens tego zdania o b i e k -

    t y w n i e z a c h o d z c y m s t a n e m r z e c z y . Jeli w stosunek zachodzi, wwczas to

    zdanie nabiera pewnej cechy wzgldnej, ktr wyznaczamy sowem prawdziwy. W sensie przeno-

    nym samo to prawdziwe zdanie nazywane bywa prawd. Metaforyczno i odmienno sensu

    idzie o wiele dalej, gdy przez prawd rozumie si c z y s t o i n t e n c j o n a l n y o d p o -

    w i e d n i k prawdziwego zdania penicego funkcj sdu, a ju cakowicie niedopuszczalne wyda-

    je si owo czsto uywane zastosowanie sowa prawda, kiedy rozumie si przez nie przynaleny

    do tego rodzaju zdania o b i e k t y w n i e z a c h o d z c y stan rzeczy (Ingarden 1988, 378-

    379; podkrelenia Ingardena).

    Sowa prawda lub prawdziwy uywa si przede wszystkim w obrbie logiki lub teorii poznania.

    Rozrniamy sdy (zdania orzekajce) prawdziwe i faszywe. Powiadamy mianowicie, e sd jest

    prawdziwy, jeeli stan rzeczy wyznaczony przez jego tre zachodzi niezalenie od istnienia sdu

    w obrbie tej dziedziny bytu, w ktrej dany sd go umieszcza. Sd za jest faszywy, gdy nie ma w

    niej tego stanu rzeczy. [...] Prawdziwo jest tu wic pewn wasnoci sdu lub, oglniej, wyniku

    poznawczego, ktry przysuguje mu w nastpstwie zachodzenia okrelonego stosunku midzy s-

    dem (wynikiem poznawczym) a pewn niezalen od niego rzeczywistoci. Pochodnie prawd

    nazywa si sam sd, resp. wynik poznawczy, prawdziwy (Ingarden 1957, 374/375).

    Mona powiedzie, i to, e pewien sd jest prawdziwy, nie znaczy nic innego jak to, e pewien

    stan rzeczy wyznaczony intencjonalnie przez jego konkretn tre zachodzi w odpowiedniej sferze

    bytowej w sposb okrelony przez funkcj stwierdzania tego sdu i tym samym zaspakaja odpo-

    wiednie roszczenie do prawdziwoci w sposb zgodny z jego sensem. [...] Przy prostym sdzie ka-

    tegorycznym funkcja stwierdzania polega na bezzastrzeeniowym uznaniu pewnego stanu rzeczy

    okrelonego przez tre tego sdu, a jego roszczenie do prawdziwoci dotyczy prawomocnoci tego

  • 17

    uznania; ta [za] wystpuje, gdy w stan rzeczy w odpowiedniej sferze bytowej zachodzi cakiem

    niezalenie od sdu. Wtedy odpowiedni sd jest prawdziwy (Ingarden 1972b, 316.

    (g) Kazimierz Ajdukiewicz (1890-1963):

    Myl m jest prawdziwa to znaczy: myl m stwierdza, e jest tak a tak, i rzeczywicie jest tak a

    tak (Ajdukiewicz 1949, 31).

    (h) Tadeusz Kotarbiski (1886-1981):

    [] Jan myli prawdziwie zawsze i tylko, jeeli Jan myli, e tak a tak rzeczy si maj, i jeeli przy

    tym rzeczy maj si tak wanie (Kotarbiski 1929, 117; take: Kotarbiski 1986, 112).

    4. Alfred Tarski (1902-1983) i semantyczna teoria prawdy

    Niekiedy wyraa si pogld, e sformuowana przez Tarskiego semantyczna teoria

    prawdy (dalej: STP) stanowi jedno z najpowaniejszych dwudziestowiecznych przed-

    siwzi filozoficznych tego typu, a moe nawet filozoficznych przedsiwzi w og-

    le (Grobler 2001b, 146; Grobler 2001a, 166). Panuje te przekonanie, e od chwili

    ukazania si monografii Tarskiego Pojcie prawdy w jzykach nauk dedukcyjnych

    (1933) mamy nareszcie porzdnie skonstruowan definicj zdania prawdziwego. Na

    dodatek, w czym upewnia nas sam Tarski, definicja ta jest zasadniczo zbiena z kla-

    syczn koncepcj prawdy oraz z intuicjami zdroworozsdkowymi, jakie na gruncie

    jzykw naturalnych towarzysz uyciom sowa prawda (Tarski 1995b, 9-10). We-

    dug Tarskiego, dokadnie odpowiada ona np. trzem nastpujcym sformuowaniom

    zasadniczej idei, ktra zawiera si w klasycznej koncepcji prawdy:

    Zdanie prawdziwe jest to zdanie, ktre wyraa, e tak a tak rzeczy si maj, i rzeczy maj si tak

    wanie. (Tarski 1995c, 18).

    Prawdziwo zdania polega na jego zgodnoci (lub korespondencji) z rzeczywistoci. (Tarski

    1995e, 232).

    Zdanie jest prawdziwe, jeli oznacza istniejcy stan rzeczy. (Tarski 1995e, 233).

    Gdyby pomin rozmaite detale formalno-techniczne, to zgodnie z duchem i liter

    STP ogln definicj zdania prawdziwego (resp. prawdy) mona by krtko wyso-

    wi np. w nastpujcy sposb:

    Zdanie A jest prawd w jzyku J i modelu M wtedy i tylko wtedy, gdy zdanie A jest spenione przez

    kady cig przedmiotw z uniwersum modelu M (Woleski 1993, 218).

    Innymi sowy, wedug Tarskiego, jeli definicja prawdy ma by merytorycznie trafna i

    formalnie poprawna, to zgodnie z tzw. konwencj T (jej warunkiem ) uywa-

    nie predykatu prawdziwy w odniesieniu do zda winno odpowiada tzw. schematowi

    T, czyli winno mie posta nastpujcej rwnowanoci (Tarski 1995c, 60):

  • 18

    (T) Zdanie x jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy p

    gdzie x jest metajzykow nazw zdania, o ktrego prawdziwo chodzi, za p stano-

    wi jego przekad na metajzyk (MJ).

    Schemat T odgrywa tutaj do kluczow rol, albowiem to wanie on pozwala

    skutecznie tworzy konkretne czstkowe definicje prawdy (tzw. T-rwnowanoci),

    czyli formuowa wyjanienia w rodzaju:

    Zdanie nieg jest biay jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy nieg jest biay.

    Wystarczy, jeli w tym celu, w schemacie T zastpimy symbol p jakim dowolnym

    zdaniem typu nieg jest biay, za symbol x nazw jednostkow tego zdania, np.

    jego nazw cudzysowow lub strukturalnoopisow (litera po literze).

    I to jest wszystko, co skada si na procedur formuowania czstkowych definicji

    prawdy dla zda konkretnego jzyka. Rzecz jasna, aby kada z utworzonych w ten

    sposb definicji bya, jak si wyraa Tarski, metodologicznie poprawna i meryto-

    rycznie trafna (1995b, 9), trzeba speni dodatkowe warunki. Trzeba, aby jzyk,

    w ktrym dana definicja jest budowana, by odpowiednio bogatszy od jzyka, o ktre-

    go zdaniach orzekany jest predykat prawdziwoci: metajzyk powinien zawiera se-

    mantyk jzyka bezporednio niszego stopnia, a jego struktura logiczna powinna by

    na tyle wyrazista (wystarczajco dobrze okrelona), e umoliwiaaby jego pen for-

    malizacj. Poniewa jzyki naturalne nie s w stanie temu sprosta (bo s, jak pisa

    Tarski, semantycznie zamknite), zakres stosowalnoci STP ogranicza si niemal

    wycznie do jzykw nauk dedukcyjnych, a wic do jzykw sformalizowanych.

    Najpowaniejszym jednak ograniczeniem STP jest, jak si zdaje, to, e bazujc

    na pojciu speniania i wskutek tego dopuszczajc jedynie prawdziwo w modelu

    (abstrakcyjnej strukturze relacyjnej wykreowanej przez teori naukow, czyli pewien

    tekst) STP wcale nie wyprowadza nas poza jzyk, a wic, podobnie jak logika,

    mwic sowami Quinea, nie sprowadza nas z drzewa jzyka (Kauszyska 2007,

    67). STP jest wic typowo r e p r e z e n t a c j o n i s t y c z n teori prawdy teori

    ostatecznie redukowaln do tej lub innej odmiany koherencjonizmu, teori umoliwia-

    jc konfrontacj myli z myl lub jednych struktur jzykowych z innymi jzyko-

    wymi strukturami (Dbowski 2009, 265-266). Tymczasem klasyczna koncepcja praw-

    dy domaga si konfrontacji myli z r z e c z y w i s t o c i . I to z rzeczywistoci

    istniejc od tej myli niezalenie (obiektywn, transcendentn), a nie z rzeczywisto-

    ci przez t myl czy teori wykreowan (np. w postaci modelu).

    Mona zatem wtpi, czy wbrew temu, co sobie obiecywa Tarski STP do-

    brze oddaje podstawow ide, zawierajc si w klasycznej koncepcji prawdy. Mona

    w to wtpi, poniewa nie jest w stanie uwzgldni pojcia korespondencji m o c -

    n e j i wobec tego, z koniecznoci, musi operowa pojciem korespondencji s a b e j

    (teoriomodelowej). A to ostatnie pozwala wprawdzie uzgadnia myl z myl, pojcie

    z pojciem, zdanie ze zdaniem czy teori z teori, ale nie zezwala na zrwnanie

    myli z rzeczywistoci czy zdania ze stanem rzeczy (w sprawie rozumienia relacji

    korespondencji por. Woleski 2005, 160-161 i in.).

  • 19

    II. Gwne waciwoci (filozoficzna charakterystyka) klasycznie pojmo-

    wanej prawdy

    Filozoficzna charakterystyka klasycznie pojtej prawdy nie jest spraw prost. Nie jest

    spraw prost z wielu powodw, w czci zapewne z powodw merytorycznych, a w

    innej czci, by moe wikszej, z powodw pozamerytorycznych. Koncepcja ta zaw-

    sze bowiem uwikana bya w liczne i nierzadko bardzo gorce spory filozoficzne. Ka-

    e to powtpiewa, czy istotnie, jak to czasami si deklaruje, jest ona filozoficznie

    neutralna, a wic nie angauje adnego stanowiska metafizycznego, epistemologicz-

    nego lub aksjologicznego i wobec tego akceptowa moe j kady, niezalenie od

    tego, jaki filozoficzny wiatopogld uznaje za trafny. Majc to na uwadze, a wic

    liczc si z ryzykiem uwikania w konkretne spory filozoficzne, warto jednak mimo to

    uwiadomi sobie najwaniejsze osobliwoci klasycznie rozumianej prawdy.

    Jak sdz, podstawowa filozoficzna charakterystyka klasycznej koncepcji praw-

    dy, gdyby j przedstawi w sposb zwizy i niezbyt drobiazgowy, mogaby wyglda

    jak nastpuje.

    Zatem, p o p i e r w s z e , prawda (albo lepiej: prawdziwo) zgodnie z kla-

    syczn jej koncepcj jest c e c h . Jest cech niektrych naszych umysowych

    czynnoci (czynnoci poznawczych) oraz wytworw tych czynnoci, a cilej: treci i

    wytworw w postaci sdw, czyli zda w sensie logicznym. Jako taka wtrnie moe

    przysugiwa rwnie niektrym jzykowym wypowiedziom (w szczeglnoci, zda-

    niom), mianowicie o tyle, o ile peni funkcj sdw, scil. zda w sensie logicznym.

    P o d r u g i e , prawdziwo jest cech r e l a c y j n , tzn. tak, ktr myl na-

    bywa (albo nie nabywa bd traci) z powodu jej stosunku/relacji do przedmiotw by-

    towo od niej niezalenych lub, alternatywnie, do przedmiotw wobec niej transcen-

    dentnych transcendentnych strukturalnie i radykalnie (w kwestii rnych poj

    transcendencji patrz: Ingarden 1987, 207-211).

    P o t r z e c i e , relacj t mona bliej opisa jako relacj z g o d n o c i

    (a niezgodnoci w wypadku sdw faszywych), k o r e s p o n d e n c j i , odpowied-

    nioci, dostosowania, dopasowania czy nawet zrwnania albo pokrywania, ale raczej

    nie jako relacj literalnego podobiestwa czy, tym bardziej, identycznoci lub tosa-

    moci. Charakteryzowanie tej relacji jako podobiestwa lub, w skrajnym wypadku,

    identycznoci implikuje bowiem powane trudnoci, ktre z reguy prowadz ju to do

    niedorzecznoci, ju to do samodestrukcji. Mimo to, w ramach relacji korespondencji

    B. Russell dopuszcza, oprcz relacji izomorficznej i homomorficznej, take relacj

    obrazowania.

    P o c z w a r t e , mimo i prawdziwo jest relacyjn cech naszego poznania

    i naszej wiedzy, to jednak zarazem jest to cecha, dla wystpienia ktrej pierwszorzd-

    ne znaczenie ma p r z e d m i o t o w a strona tej relacji. Zgodnie z tym, co podkrela

    ju Arystoteles, o tym, j a k o c o nam si co ujawnia i e w ogle co nam si

    ujawnia, przesdza przede wszystkim przedmiot naszych myli. Znaczy to, e nasze

    poznanie i nasza wiedza, o ile s prawdziwe, s nade wszystko zdeterminowane

    przedmiotowo. I w tym podstawowym sensie maj one (poznanie i wiedza) charakter

    o b i e k t y w n y .

  • 20

    P o p i t e , obiektywna natura klasycznie rozumianej prawdy sprawia, e gdy-

    by dopuci jej subiektywno, to w tym jedynie sensie, w jakim subiektywne (bo

    podmiotowe, umysowe, wiadomociowe, mentalne) s speniane przez poznajcy

    podmiot czynnoci poznawcze oraz poznawcze wytwory/rezultaty tych czynnoci (w

    postaci sdw lub, w dalszej kolejnoci, odpowiednich tworw jzykowych, czyli

    zda). Tak pojta subiektywno subiektywno o charakterze g e n e t y c z n y m

    lub p s y c h o l o g i c z n y m nie ma jednak nic wsplnego z dowolnoci, arbi-

    tralnoci, swobodnym uznawaniem czego za prawd (lub fasz) lub z konwencjonal-

    nym charakterem znakw jzykowych (i jzyka w oglnoci). Jeli tedy Arystotelesa

    uznamy za waciwego pomysodawc klasycznej koncepcji prawdy, to trzeba pami-

    ta, e wszystkie jego propozycje wyrastay w tej mierze (podobnie zreszt jak propo-

    zycje Platona) ze zdecydowanego sprzeciwu wobec propozycji greckich sofistw,

    w tym m.in. ze s p r z e c i w u wobec ich subiektywizmu i konwencjonalizmu.

    P o s z s t e , mimo i prawdziwo stanowi relacyjn cech niektrych na-

    szych myli i mylowych wytworw, to jednoczenie jednak nie jest to cecha, ktr

    myl posiada lub traci z jakich innych powodw, ni wzgldy czysto r z e c z o w e ,

    np. z powodw emocjonalnych (bo mi si podoba), wolicjonalnych (bo chc), utyli-

    tarnych (bo jest to poyteczne), spoecznych (bo tego wymaga sprawiedliwo), histo-

    rycznych (bo tak robili nasi dziadowie), kulturowych (bo jest to obyczajne, moralnie

    chwalebne i powszechnie przyjte), politycznych (bo uatwia nam to zdobycie wa-

    dzy), ideologicznych (bo ley to w ywotnym interesie naszej partii), wiatopogldo-

    wych (bo jest to zbone) i temu podobnych. Sowem, relacyjno cechy prawdziwoci,

    wbrew pozorom, wcale nie implikuje tutaj relatywizmu: ani relatywizmu czciowego

    (lokalnego), ani relatywizmu powszechnego (globalnego). Wrcz przeciwnie, z powo-

    du pierwotnego zakotwiczenia w sferze przedmiotowej i uwarunkowania wycznie

    wzgldami rzeczowymi, klasycznie definiowana prawda ponownie: wbrew sofi-

    stom (Protagoras, Gorgiasz) i wszystkim ich ideowym spadkobiercom (a po susznie

    miniony postmodernizm i neopragmatyzm) ma charakter zdecydowanie a n t y -

    r e l a t y w i s t y c z n y , a moe nawet wprost a b s o l u t y s t y c z n y .

    P o s i d m e , ten radykalnie antyrelatywistyczny i absolutystyczny charakter

    klasycznie pojtej prawdy polega take na tym, e wbrew wielu innym wanym

    cechom naszej wiedzy (m.in. takim jak np. oglno, pewno, intersubiektywna zro-

    zumiao, komunikowalno, uyteczno, sprawdzalno, wiarygodno, prostota,

    a nawet obiektywno lub racjonalno) cecha prawdziwoci jest n i e s t o p -

    n i o w a l n a i n i e z m i e n n a . Stopniowalne, nieprzerwanie ewoluujce

    i zmienne s nasze indywidualne lub zbiorowe akty, sposoby i kryteria rozpoznawania

    prawdy albo uznawania czego za prawd. Take nasze jzykowe rodki i sposoby

    wyraania prawdy. Te, istotnie, uzalenione s od wielu bardzo rnych okolicznoci

    biologicznych, psychologicznych, biograficznych, socjologicznych, historycznych,

    kulturowych i temu podobnych.

    e, p o s m e , tego rodzaju wzgldno nie dotyczy cech prawdziwoci i fa-

    szywoci, najdobitniejszy swj wyraz znajduje w metalogicznej z a s a d z i e

    d w u w a r t o c i o w o c i oraz w kilku innych obowizujcych w kadym

    wiecie moliwym podstawowych pryncypiach logicznych. W logice klasycznej

  • 21

    nale do nich m.in. zasada wyczonego rodka, zasada (nie-) sprzecznoci oraz za-

    sada tosamoci. Znamienne, i kada prba rewizji logiki klasycznej zaczyna si

    zwykle od zakwestionowania ktrej z tych zasad, np. zasady wyczonego rodka w

    wypadku intuicjonizmu lub zasady (nie-) sprzecznoci w wypadku logik parakonsy-

    stentnych (sabo- i mocnoparakonsystentnych). Jak wiadomo, w dalszej kolejnoci

    skutkuje to odejciem od realizmu i przejciem na pozycje antyrealistyczne i konstruk-

    tywistyczne. Fakt ten wskazuje na wybitnie r e a l i s t y c z n y charakter klasycznej

    koncepcji prawdy i silnie skorelowanej z ni (przede wszystkim z powodu zasady

    dwuwartociowoci) logiki klasycznej.

    III. Podstawowe trudnoci zwizane z klasycznie pojmowan prawd

    lista najczciej wysuwanych zarzutw

    Klasyczna koncepcja prawdy, i to ju od chwili swych narodzin, uwikana bya w

    ostry kontekst polemiczny. Wytworzyli go, przynajmniej zasadniczo, przede wszyst-

    kim greccy sofici. W zwizku z tym mona zaryzykowa twierdzenie, e klasyczna

    koncepcja prawdy od pocztku pomylana bya jako filozoficzna przeciwwaga dla idei

    i tendencji, ktre upowszechniali najpierw greccy sofici (subiektywizm, konwencjo-

    nalizm, relatywizm, pragmatyzm), a w niedugo potem greccy sceptycy. Takie inten-

    cje i takie ideay bez trudu odnajdziemy zreszt nie tylko u Arystotelesa, ale rwnie

    u Platona i niektrych presokratykw, w szczeglnoci, u eleatw (Platon 1956, 260c

    i, zwaszcza, 263b). Nic tedy dziwnego, e niemal od zawsze koncepcja ta wzbudzaa

    kontrowersje i od zawsze pozostawaa szczeglnie wdzicznym obiektem krytyki.

    Krytyka sza z rnych kierunkw. Bya te rozmaicie motywowana. Jednak

    gwny jej nurt wspokrelay zazwyczaj rne odmiany sceptycyzmu, poczynajc od

    sceptycyzmu antycznego. Mona by moe powiedzie, e to wanie sceptycyzm

    wytworzy te najbardziej znane strategie argumentacyjne, z pomoc ktrych do dzisiaj

    argumentuje si przeciw klasycznej koncepcji prawdy.

    Oczywicie, katalog trudnoci i kopotw, na ktre bya i jest naraona klasycznie

    definiowana prawda, wykracza obecnie poza klasyczne argumenty sceptykw. Za-

    mieszczona niej lista obejmuje wprawdzie jedne i drugie, ale nie wyczerpuje wszyst-

    kich. Przeciwnie, zawiera stosunkowo nieliczne, cho zarazem, jak si zdaje, najbar-

    dziej powane i podnoszone chyba najczciej.

    1. Zarzut n i e o s i g a l n o c i prawdy. Jest to zarzut, ktry wprawdzie poja-

    wi si ju u greckich sceptykw, lecz ktrego szczeglny ciar i szczeglny sens

    zosta odsonity dopiero w czasach nowoytnych, za spraw kartezjanizmu i na grun-

    cie filozofii pokartezjaskiej. Jak si czasami uwaa, zarzut ten ujawnia t r u d n o

    k r y t y c z n klasycznej koncepcji prawdy. Rzecz w tym, e z powodu niemonoci

    niezalenego od myli dotarcia do wiata rzeczy w sobie istniejcych, zasadniczo

    (i niejako z definicji), wykluczona jest jakakolwiek moliwo ich uzgodnienia. In-

    nymi sowy, poniewa nasz dostp do wiata rzeczy moe si realizowa jedynie

    i tylko za porednictwem i przy udziale myli, przeto uzgadnia moemy ze sob jed-

    ne myli z innymi mylami, nigdy za myli z rzeczami. Std prawda, pojta jako

  • 22

    zgodno myli i rzeczy, jest z powodu niezalenej od myli niedostpnoci tych

    ostatnich, a wic ich transcendencji w sensie Kantowskim (Ingarden 1987, 209-211)

    cakowicie poza naszym zasigiem. Trudno ta jest organicznie zwizana z pro-

    blemem, ktry postawiony przez Kartezjusza, a zradykalizowany przez Kanta

    nosi dzisiaj nazw ju to p r o b l e m u t r a n s c e n d e n c j i , ju to p r o b l e m u

    m o s t u . Gwoli cisoci warto jednak nadmieni, e tego typu absolutn transcen-

    dencj poznawanego przedmiotu wobec poznajcego podmiotu (i, w szczeglnoci,

    wobec myli) mona tumaczy rwnie innymi wzgldami, ni czysto formalne (jak

    u Kanta). Tego typu transcendencja, co z ca moc podkrelano ju w wiekach red-

    nich, moe by take skutkiem zasadniczej odmiennoci w naturze (materialnej isto-

    cie), jaka zachodzi pomidzy, z jednej strony, substancj c i e l e s n (tj. rozcig

    rzecz fizyczn) a, z drugiej strony, substancj d u c h o w , czyli nierozcig my-

    l. Tego rodzaju argumentacj wykorzystano zreszt przy formuowaniu kolejnego

    zarzutu.

    2. Zarzut a k r y t e r i a l n o c i , czyli niemonoci sformuowania waciwego

    kryterium prawdy i faszu. Zarzut ten pojawia si bodaj od zawsze, co najmniej za

    od czasw greckich sceptykw. Na pierwszy rzut oka brzmi on do niewinnie

    dopty, dopki bdziemy uwaa, i kryterium prawdy nie zostao tutaj okrelone z

    jakich powodw przypadkowych albo drugorzdnych. Ciar i powaga tego zarzutu

    odsania si dopiero wtedy, gdy uwiadomimy sobie, e klasyczna koncepcja prawdy

    stawia nas w istocie przed zadaniem niewykonalnym (vide sub. 1). Rzecz bowiem w

    tym, e z powodu zachodzenia gbokiej ontycznej rnicy, rnicy k a t e g o -

    r i a l n e j w aden sposb nie daje si porwna nonika prawdy (a wic myli,

    sdu, zdania...) z faktami, ktre maj korespondowa z treci myli, sdu, zdania etc.

    Porwnywa mona bowiem np. myl z myl, sd z sdem, zdanie ze zdaniem albo

    te fakt z innymi faktami. Ale nie mona porwnywa, jak si wyraa J. Woleski,

    niejako po przektnej, czyli zdanie z faktem lub faktu ze zdaniem (Woleski 1993,

    195). Zarzut ten, w wieku XIX upowszechniany m.in. przez neokantystw, prowadzi

    w konsekwencji do wytworzenia wielu tzw. kryteriologicznych teorii prawdy. Wsze-

    lako, jak dalej zauwaa J. Woleski, jest on zasadny lub niezasadny, w zalenoci od

    tego, jak zostanie pojta sama r e l a c j a korespondencji (adekwacji): czy jako tzw.

    korespondencja m o c n a , czy te jako tzw. korespondencja s a b a (Woleski

    2005, 160-162). Samego pojciu korespondencji (adekwacji) dotyczy ju jednak na-

    stpny zarzut.

    3. Zarzut braku waciwego okrelenia r e l a c j i k o r e s p o n d e n c j i (czy,

    jeli kto woli: adekwacji, zgodnoci, odpowiednioci itp.). Jeli relacj zgodnoci lub

    korespondencji definiowa jako relacj zachodzc pomidzy pewnym tworem men-

    talnym i/lub jzykowym a rzeczywistoci pozamentaln i/lub pozajzykow, to zara-

    zem nie moe by ona pojmowana jako identyczno, podobiestwo, izomorfizm czy

    homomorfizm. A to z tego powodu, e przedmioty z samej definicji zasadniczo od-

    mienne (umysowy i pozaumysowy) nie mog by zarazem identyczne czy choby

    podobne. Jak to podkrela m.in. Frege, zgodnoci na czymkolwiek miaaby ona

    polega (pokryciu si, podobiestwie, przystawaniu izomorficznym czy homomor-

    ficznym) nie mona oczekiwa tam, gdzie zakada si jak fundamentaln rnic,

  • 23

    w szczeglnoci, bytowy hiatus lub inn rnic kategorialn (Frege 1977, 104). By

    tedy wyj z impasu, trzeba koniecznie odwoa si do innego pojcia korespondencji

    (zgodnoci, adekwacji), ni pojcie korespondencji mocnej. Na szczcie, jak zauwa-

    aj zwolennicy tzw. sabokorespondencyjnej teorii prawdy (w tym rzecznicy STP),

    zawsze moemy si odwoa si do pojcia korespondencji sabej korespondencji

    zwanej inaczej teoriomodelow.

    4. Zarzut t r z e c i e g o obserwatora i widmo regresu i n i n f i n i t u m . Za-

    rzut ten by podnoszony m.in. przez F. Brentano i G. Fregego. Aby dokona porwna-

    nia pomidzy myl a tym, do czego si ona odnosi, trzeba zaj zewntrzny wobec

    myli i jej przedmiotu punkt widzenia. Po to za, by ustali jego adekwatno, trzeba

    przyj kolejny, i tak dalej in infinitum. Std Frege pisa: Prawdziwo nie polega

    w kadym razie na zgodnoci sensu z czym innym, gdy wtedy pytanie o prawdzi-

    wo powtarzaoby si w nieskoczono (Frege 1977, 105). Pewnie dlatego te

    Franz Brentano, cho w modoci arliwy arystotelik, opowiedzia si ostatecznie za

    ewidencyjn teori prawdy (Brentano 1930, 22 i dalsze).

    5. Zarzut niemonoci stwierdzenia prawdziwoci zda negatywnych, skoro ich

    przedmiot nie istnieje. Zosta sformuowany take przez F. Brentana: jeli prawda

    polega na zgodnoci myli z rzeczywistoci, to jak poj (i ustali) t zgodno w

    przypadku prawdziwych negatywnych sdw egzystencjalnych, np. sdw typu:

    Centaury nie istniej (Brentano 1930). Biorc za pod uwag fakt, e twierdzenia

    matematyki mog by przedstawione w postaci takich wanie sdw (np. zamiast

    powiedzie: Kady trjkt ma trzy boki, rwnie dobrze moemy powiedzie: Nie

    istnieje trjkt, ktry nie miaby trzech bokw), powstaje problem prawdziwoci

    sdw matematycznych (take sadw logicznych i formalnoontologicznych). Unowo-

    czenion form zarzutu Brentana mona znale w Woleski 1993, 197-198.

    6. Zarzut W i e l k i e g o F a k t u . Nazwa tego argumentu pochodzi od Donal-

    da Davidsona (Davidson 1992, 42), natomiast jego istota wie si z tzw. aksjomatem

    Fregego (okrelenie Romana Suszki), ktry mwi, e wszystkie zdania prawdziwe

    maj dokadnie t sam denotacj: AB d(A) = d(B). Znaczy to, e paradoksal-

    nie wszystkie poszczeglne zdania prawdziwe, cho rne w swej treci, korespon-

    duj dokadnie z jednym i tym samym, mianowicie z rzeczywistoci jako caoci,

    czyli z tzw. Wielkim Faktem. Za spraw A. Churcha i K. Gdla, zarzut ten znany by

    wczeniej pod nazw argumentu z wyrzutni albo z katapulty; zgod-

    no/korespondencja z pojedynczym faktem wyrzuca nas (katapultuje) poza niego,

    poniewa implikuje zgodno/korespondencj z rzeczywistoci jako caoci, czyli

    z tzw. Wielkim Faktem (Woleski 1993, 200-201; 2005, 162).

    IV. Czy mieszkacy Matrixa mog posiada prawdziwe przekonania?

    Podkrelaem dotd, i we wspczesnych dyskusjach wok klasycznie pojmowanej

    prawdy trudna do przecenienia pozostaje rola tradycji: filozoficznej i pozafilozoficz-

    nej, naukowej i pozanaukowej. Przy tym, donioso t wida jak na doni nie tylko na

    poziomie samej ekspozycji, ale rwnie w warstwie krytyki. W zwizku z tym moe

  • 24

    powsta wraenie, e w tej kwestii powiedziane zostao ju wszystko i e nic nowego

    i nic istotnego powiedzie nie jestemy ju w stanie. Tymczasem, jak si okazuje,

    moliwoci analizy wcale nie zostay wyczerpane. Co jaki czas bowiem, m.in. za

    spraw rozmaitych eksperymentw mylowych (np. eksperymentw Hilarego Putna-

    ma z Bliniacz Ziemi lub z Mzgami w Naczyniu; Putnam 1998b, 105-111; idem

    1998a, 302-306), odsaniamy w tej koncepcji nowe, nie uwiadamiane dotd pokady

    sensu i, tym samym, nowe wci moliwoci interpretacyjne. To m.in. ta wanie oko-

    liczno sprawia, e dzisiaj klasyczna koncepcja prawdy wystpuje na filozoficznej

    scenie w wielu rnych wariantach, np. predykacyjnym i korespondencyjnym, moc-

    nokorespondencyjnym i sabokorespondencyjnym, inflacyjnym i deflacyjnym, epi-

    stemicznym i nieepistemicznym.

    Faktycznych i moliwych wersji klasycznej koncepcji prawdy nie bd jednak tu-

    taj ani mnoy, ani omawia. Natomiast w zamian chciaem si zatrzyma przy kwe-

    stii, ktra pojawia si stosunkowo niedawno, a ktrej analiza i okrelone rozstrzy-

    gnicie moe mie powane reperkusje dla zrozumienia istoty relacji prawdziwocio-

    wych. Chodzi o rzeczywisto wirtualn, w szczeglnoci, o rzeczywisto wygene-

    rowan komputerowo. Chodzi te o to, czy w odniesieniu do tak wytworzonej rze-

    czywistoci i w jej obrbie ma zastosowanie klasycznie pojta prawda.

    Nie bd tutaj odpowiada na pytanie, czym jest wirtualno. Nie bd prbowa

    budowa (w sposb systematyczny) ontologii wiata wirtualnego. Nie bd rwnie

    rozstrzyga (w sposb metodyczny) o sposobie istnienia obiektw wirtualnych: czy, w

    szczeglnoci, jest on bliszy realnemu, czy raczej intencjonalnemu? Wszystko to s

    wprawdzie arcyciekawe i arcywane, ale te cakiem odrbne i mocno zawikane te-

    maty dla siebie. Za model rzeczywistoci wirtualnej posuy mi natomiast wiat

    przedstawiony przez braci Wachowskich w filmie z 1999 roku pt. Matrix. Film jest

    powszechnie znany i po wielokro na rnych forach dyskutowany, a wobec tego nie

    ma potrzeby referowa jego treci. Dla porzdku jednak osoby zainteresowane krt-

    kim omwieniem tego filmu, jego fabuy i artystycznego zamysu, odsyam do: Gur-

    czyski 2013, 236-243.

    Przechodzc wprost do rzeczy, zapytajmy tedy: czy przekonania Neo zanim jesz-

    cze przystpi do rebeliantw i pozna prawd o Matrixie np. takie jego przekona-

    nia, e jest informatykiem-programist, e pracuje w wieowcu na Manhattanie, e

    jedzi samochodem, e nie jada stekw, e jego ulubionym daniem s knedle, e widzi

    kobiet w czerwonej sukience itp. mog by w ogle prawdziwe?

    Zapewne na pierwszy rzut oka moe si wydawa, e Neo jest w bdzie, gdy tak

    sdzi. Wszak w rzeczywistoci i tak naprawd, o czym nie wie, znajduje si za-

    mknity w kapsule, a wszystkie przeycia, ktrych dowiadcza (e jest informatykiem,

    e pracuje w wieowcu na Manhattanie, e wanie zjada obiad w swej ulubionej re-

    stauracji etc.), s wywoywane przez komputerowo sterowan stymulacj jego m-

    zgowych neuronw. Jednak, po nieco uwaniejszej analizie okolicznoci, ktre wcho-

    dz tu w rachub, okazuje si, e mona rwnie broni cakiem odmiennego pogldu.

    I to wcale skutecznie. W kadym razie niektre ze wspczesnych teorii prawdy mo-

    liwo tak dopuszczaj i filozoficznie j legalizuj (Gurczyski 2013, 68 i n.).

  • 25

    1. Jak si zdaje, z a p r a w d z i w o c i przekona mieszkacw Matrixa naj-

    atwiej byoby argumentowa z pozycji s e m a n t y c z n e g o a n t y r e a l i z m u ,

    czyli, inaczej mwic, weryfikacjonistycznej albo, szerzej, j u s t y f i k a c j o n i -

    s t y c z n e j teorii znaczenia (w sensie M. Dummetta). Zgodnie z tym stanowiskiem,

    przekonania mieszkacw Matrixa s o tyle prawdziwe, o ile w sposb przekonujcy

    (a wic wcale nie byle jaki) daj si powiadczy, udokumentowa, sprawdzi, po-

    twierdzi, udowodni, zmierzy, wykaza.

    Zatem, jeeli wszystkie dostpne w ramach Matrixa dane wskazuj na to, e Neo

    jest informatykiem pracujcym w wieowcu na Manhattanie (a nadto jeszcze nic nie

    wskazuje na to, e jest inaczej), to przekonanie Neo jest w tej materii prawdziwe. Po-

    dobnie sprawy si maj z prawdziwoci/faszywoci pozostaych przekona Neo

    oraz z prawdziwoci/faszywoci przekona wszystkich innych mieszkacw Ma-

    trixa. Dla przykadu: Neo posiada prawdziwe przekonanie, e widzi kobiet w czer-

    wonej sukience; jego przekonanie jest prawdziwe, poniewa widzi wanie j, a nie,

    dajmy na to, Trinity, Morfeusza, Cyphera albo cig liczb zapisanych w kodzie binar-

    nym czy inn wizk bitw.

    Jednak, jak wiemy z filmowej fabuy, sytuacja si komplikuje, i to w stopniu

    znacznym, po opuszczeniu przez Neo wiata wirtualnego. Komplikacje s wtedy nie

    tylko znaczne, ale i wielostronne. Dotycz one m.in. kwestii prawdziwoci, take wte-

    dy, gdy t prawdziwo definiujemy w duchu justyfikacjonizmu i semantycznego

    antyrealizmu. Albowiem pojawiaj si wwczas nowe dane i nowe zaskakujce wia-

    dectwa. Np. wychodzi na jaw, e rzeczywisto, ktrej do niedawna dowiadcza Neo

    (a dowiadcza jej jako jedynej realnej rzeczywistoci), nie istnieje autonomicznie, ale

    zostaa w y k r e o w a n a przez odpowiednio skomplikowany program komputero-

    wy; jest to program opracowany i realizowany przez mylce maszyny, ktre

    wprawdzie niegdy zostay stworzone przez czowieka (na odpowiednio wysokim

    poziomie zaawansowania bada nad AI), ale w jaki czas potem zbuntoway si prze-

    ciwko ludziom i dzisiaj prbuj ich sobie podporzdkowa (scil. wykorzysta jako

    rdo energii).

    Trzymajc si Dummettowskiego paradygmatu, mona oczywicie powiedzie,

    e w wietle nowych wiadectw swoje wczeniejsze przekonania co do realnoci wia-

    ta Matrixa Neo musi podda gruntownej rewizji. Ba, teraz musi je uzna za jawnie

    faszywe. Bo teraz ju wie, i ma po temu wiele mocnych argumentw, e wiat, w

    ktrym by komputerowym programist i w ktrym natkn si na kobiet w czerwo-

    nej sukience, to nie jest wiat realny, ale wiat snu, iluzji, literackiej fikcji i pozoru

    to rzeczywisto sztucznie wytworzona, cakowicie zalena w swym bycie od pew-

    nych inteligentnych pomysw, okrelonych umysowych czynnoci, w szczeglnoci,

    skomplikowanych procesw komputacyjnych i odpowiednio spreparowanych algo-

    rytmw.

    Tak sprawy mog si potoczy (i tak si tocz w filmie), gdy trzymamy si

    e p i s t e m i c z n e g o pojcia prawdy, gdy wic przyjmujemy punkt widzenia j u -

    s t y f i k a c j o n i z m u i semantycznego a n t y r e a l i z m u (Dbowski 2011, 73-

    89). Sowem, przebywanie w Matrixie albo innej rzeczywistoci wirtualnej nie wyklu-

    cza posiadania prawdziwych przekona nie wyklucza, albowiem o ich wartoci

  • 26

    logicznej kadorazowo przesdzaj aktualnie posiadane dane i aktualnie dostpne

    wiadectwa, czyli, jak powiedziaby M. Dummett, warunki uycia lub, jak kto woli,

    warunki susznej stwierdzalnoci.

    Od razu odnotujmy jednak, i punkt widzenia semantycznych realistw (w tym

    justyfikacjonizm i epistemiczne pojcie prawdy) czasami prowadzi do rozstrzygni

    trudno akceptowalnych, a nawet do jawnych paradoksw (Dbowski 2011, 82-88).

    Przykadowo, jak twierdzi jeden z filmowych bohaterw (Morfeusz), dzisiaj ju nie

    wiadomo, kto rozpocz wojn midzy ludmi a maszynami. Bo nie ma adnych da-

    nych, by mc to rozstrzygn. Tym samym z punktu widzenia semantycznego an-

    tyrealisty jakiekolwiek przekonania w tej sprawie s pozbawione wartoci logicz-

    nej, czyli nie s ani prawdziwe, ani faszywe. Wicej, w wietle justyfikacjonistycznej

    teorii znaczenia, s one w ogle pozbawione sensu i wobec tego niedorzeczne.

    Skdind jednak wiemy, zareplikuje na to semantyczny r e a l i s t a , e przecie

    kto t wojn rozpocz i skoro wybucha i trwa kto j rozpocz musia! Po-

    dobnie, np. ja, nie umiem w tej chwili wykaza, ktra nog dzisiaj wstaem z ka,

    lew czy praw, ale jest przesdzone, e z ca pewnoci ktr z nich postawiem na

    pododze pierwsz. Albo, inny przykad, wprawdzie nie jestemy w stanie ustali,

    kiedy prof. A. ukasik po raz pierwszy wzi do rk Wykady z fizyki Richarda Feyn-

    mana, ale, skoro ma t lektur znakomicie opanowan, kiedy niewtpliwie musiao to

    mie miejsce. Itd. Itd. Konsekwentny justyfikacjonizm w teorii znaczenia i teorii

    prawdy implikuje rwnie szereg dalszych paradoksw, trudnoci i problemw. Kon-

    sekwentnie podtrzymywany prowadzi m.in. do zakwestionowania (metalogicznej)

    zasady dwuwartociowoci oraz do gruntownej rewizji caej logiki klasycznej (na

    rzecz logiki konstruktywistycznej). O sprawach tych pisaem gdzie indziej i ju nie

    bd do nich wraca (Dbowski 2011).

    2. Prawdziwoci przekona mieszkacw Matrixa mona prbowa broni take

    przy innych zaoeniach ni te, ktre lansuj semantyczni antyrealici. Mona to robi,

    przyjmujc np. K a n t o w s k i punkt widzenia. W lad za Kantem wystarczy ww-

    czas zaoy, e komputerowo wygenerowana i intersubiektywnie dostpna rzeczywi-

    sto wirtualna stanowi odpowiednik, przynajmniej co do zasady, wiata fenomenal-

    nego, natomiast niedostpny dla mieszkacw Matrixa poziom procesw komputa-

    cyjnych (programw realizowanych przez technologicznie zaawansowane urzdzenia,

    superkomputery) jest odpowiednikiem Kantowskich rzeczy w sobie (Ding an sich).

    Jak si zdaje, a zdaje si tak np. Hubertowi Dreyfusowi, przy tego typu zaoeniach,

    wano przedmiotowa (w tym prawdziwo) przekona mieszkacw Matrixa w

    niczym istotnym nie ustpuje wanoci przedmiotowej caej naszej wiedzy, nie wy-

    czajc wiedzy naukowej (Dreyfus 2005).

    3. Jak sdz, prawdziwoci przekona mieszkacw Matrixa mona skutecznie

    broni rwnie na gruncie s e m a n t y c z n e j t e o r i i p r a w d y (STP), a wic

    jako prawdziwoci w modelu i przy uyciu pojcia korespondencji sabej (teoriomode-

    lowej). Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, aby rwnie mieszkacy Matrixa mogli

    zaakceptowa schemat T i, generalnie, mogli wypeni wszystkie warunki (formalne i

    merytoryczne), okrelone przez Tarskiego w konwencji T. Na przykad Neo, dokd

    pozostaje w Matrixie, cakowicie bez przeszkd moe uzna, e posiadane przez niego

  • 27

    przekonanie, i widzi kobiet w czerwonej sukience, jest prawdziwe wtedy i tylko

    wtedy, gdy widzi kobiet w czerwonej sukience (a nie np. czarn wron albo wizk

    bitw). Wydaje si nawet, i STP zostaa sformuowana jakby specjalnie na uytek

    opisu tego typu wirtualnych rzeczywistoci oraz dla tego rodzaju potrzeb i celw.

    4. Jest zapewne jeszcze wiele ronych teorii prawdy i wiele rnych metafizycz-

    nych systemw, na podstawie ktrych mona by argumentowa za moliwoci praw-

    dy w wiecie Matrixa, a nawet za realnoci tego wiata. atwo daje si tu stosowa

    np. jaki wariant koherencjonizmu, ewidencjalizmu, pragmatyzmu, konwencjonalizmu

    czy konsensualizmu. Prdzej czy pniej powstanie jednak pytanie, czy prawdziwoci

    przekona mieszkacw Matrixa mona skutecznie broni rwnie wtedy, gdy we-

    miemy pod rozwag m o c n o k o r e s p o n d e n c y j n teori prawdy, czyli wa-

    nie prawd k l a s y c z n i e pojta?

    Ot, pocztkowo moe si wydawa, e i tym razem mieszkacy Matrixa mog

    posiada prawdziwe przekonania, a formuowane przez nich sdy mona kwalifiko-

    wa jako prawdziwe lub faszywe w sensie klasycznym. Jak si bowiem zdaje, moli-

    wo powanego potraktowania (i ewentualnie uwzgldnienia) klasycznej koncepcji

    prawdy zasadniczo zachodzi przy spenieniu nastpujcych trzech warunkw.

    (a) Warunek p i e r w s z y (podstawowy i zarazem minimalny), jaki w tym celu

    naley przyj, domaga si, aby predykaty prawdziwy i faszywy nie byy

    odnoszone do sfery bycia, lecz do sfery mylenia o byciu. Bo przecie tylko pod

    tym warunkiem relacja, jaka zachodzi pomidzy rzeczywistoci a myleniem o

    rzeczywistoci, moe by w ogle rozumiana jako istotnie z e w n t r z n a . Na-

    tomiast w sytuacji, gdy dziedzina orzekania prawdy i faszu pokrywa si zakre-

    sowo z poczonymi dziedzinami bycia i mylenia o byciu (co np. Husserl do-

    puszcza w wypadku szerokiego rozumienia tych poj), wtedy nie ma ju adne-

    go zewntrz. Tym samym nie ma te moliwoci zdefiniowania tej dziedziny

    przez rodzaj najbliszy (genus proximus) i rnic gatunkow (differentia

    specifica).

    (b) Co wicej, rwnie tylko pod tym warunkiem poznanie i wiedza mog zyska

    (i zachowa) swj waciwy i istotny sens, a wic mog by pojte jako mentalne

    (wiadomociowe) odwzorowywanie czego, co wobec tego odwzorowywania i

    jego rezultatw jest transcendentne nie tylko strukturalnie, ale i radykalnie. A to

    z kolei znaczy, e d r u g i m istotnym warunkiem aplikacji klasycznej (kore-

    spondencyjnej) teorii prawdy jest wyodrbnienie w obszarze wszelkich faktycz-

    nych i moliwych odniesie intencjonalnych sfery odniesie p o z n a w -

    c z y c h . Bo sfera intencjonalnych odniesie do rzeczywistoci wobec nich

    transcendentnej nie wyczerpuje si w odniesieniach czysto poznawczych. Prcz

    poznawczych, moliwe s take inne, tj. pozapoznawcze, np. o charakterze prak-

    tycznym, estetycznym, religijnym. Jednak prawdziwo i faszywo w sensie

    klasycznym mog by orzekane jedynie (albo gwnie) o aktach r e k o n -

    s t r u k c j i (czyli wanie poznawania), nie za kreowania, podania, wytwa-

    rzania czy praktycznego wykorzystywania.

    (c) Dalej za, w nastpnym kroku naley jeszcze rozway i ewentualnie zdecy-

    dowa, czy po trzecie z punktu widzenia prawdy i faszu wolno nam jest

  • 28

    kwalifikowa w s z y s t k i e formy aktywnoci poznawczej i ich rezultaty, czy

    te tylko niektre, np. wycznie akty predykacji i ich wytwory (scil. sdy predy-

    katywne). Warunek t r z e c i domaga si zatem ponownego zacienienia dzie-

    dziny tego, czemu prawdziwo lub faszywo (w sensie klasycznym) w ogle

    mog przysugiwa. e prawdziwe lub faszywe mog by zdania orzekajce (s-

    dy, twierdzenia) tutaj o zgod chyba najatwiej. Natomiast kwesti sporn mo-

    e ju by moliwo orzekania prawdy i faszu o zdaniach normatywnych (s-

    dach wartociujcych), zdaniach modalnych czy, tym bardziej, o wytworach

    przedpredykatywnej lub prekategorialnej fazy poznania.

    5. Teraz zapytajmy, czy wszystkie te warunki s rzeczywicie spenione w rozpatry-

    wanej przez nas sytuacji, a wic w tym wirtualnym wiecie, o ktrym opowiada film

    braci Wachowskich? Najmniej problematyczne wydaj si warunki (a) i (c). Mona

    przyj, e Neo i pozostali wspmieszkacy Matrixa cakiem skutecznie unikaj

    o n t o l o g i z a c j i prawdy, a wic predykaty prawdziwy i faszywy s przez

    nich orzekane jedynie o czynnociach umysowych i ich intencjonalnych wytworach

    (warunek (a)). Na dodatek, prawdziwo lub faszywo s przez nich orzekane tylko

    o niektrych czynnociach i ich wytworach, mianowicie tych ze sfery przekona (wa-

    runek (c)). Zachodzi jednak pytanie, i jest to moim zdaniem pytanie kluczowe, czy

    speniane przez mieszkacw Matrixa akty intencjonalne s odkrywcze i czy w ogle

    mog by odkrywcze? A nawet wicej: czy speniane przez mieszkacw Matrixa

    (umysowe) czynnoci, polegajce w istocie na wykonywaniu okrelonych algoryt-

    mw, maj w ogle charakter intencjonalny? Pytania te s cakowicie uprawnione co

    najmniej z trzech powodw.

    Powd 1: Biorc pod uwag fakt, e stosownie do filmowej fabuy wiat

    Matrixa zosta stworzony z myl o podporzdkowaniu rodzaju ludzkiego i penej nad

    nim kontroli (oraz istnieje o tyle, o ile tak pen kontrol zapewnia/gwarantuje),

    trudno jest uzna, e jego mieszkacy posiadaj minimaln (podmiotow) a u t o -

    n o m i : autonomi mylenia i dziaania, autonomi, ktra funduje ich p o d m i o -

    t o w o autonomi, ktra gwarantuje, i s oni (albo mog by) m.in. peno-

    prawnymi podmiotami poznania, a wic istotami, ktre mog samodzielnie wybiera

    kierunki i formy swej umysowej aktywnoci i wobec tego, w szczeglnoci, mog

    take poznawa (= odkrywa, kierujc si wzgldami rzeczowymi).

    Wydaje si, i ten minimalny warunek ukonstytuowania si m.in. podmiotu po-

    znania warunek, ktry tradycyjnie okrelany bywa mianem duchowej autonomii,

    wolnoci wewntrznej, wolnej woli, wolnoci myli itp. nie jest tutaj spe-

    niony. Bo, oczywicie, nie chodzi tu o samo tylko poczucie wolnoci, poczucie

    autonomii, poczucie wasnej suwerennoci, poczucie bycia sob, a wic w

    gruncie rzeczy o iluzje i pozory. Akurat te wszyscy mieszkacy Matrixa posiadaj

    w stopniu bodaj wikszym, ni dostateczny. Neo ma bardzo silne poczucie wewntrz-

    nej autonomii, ale wolnym nie jest. Tymczasem chodzi o to, by wolnym by.

    Jak si zdaje, poza tym nie jest tu speniony take inny konieczny warunek ukon-

    stytuowania si podmiotowoci, a cilej, jeden z koniecznych warunkw tosamoci

    osobowej, mianowicie posiadanie jednej i tej samej n a t u r y k o n s t y t u -

    t y w n e j . Ot, jak si okazuje, niektrzy z mieszkacw Matrixa (Morfeusz, Neo,

  • 29

    Trinity, Cypher) posiadaj nie tyle dwoista natur, co d w i e cakiem rne natury

    konstytutywne: raz s jedynie pewnymi bytami wirtualnymi (ostatecznie zatem wiz-

    kami bitw), innym razem realnymi wiadomie yjcymi indywiduami psychofizycz-

    nymi (czy te: osobowymi bytami z krwi i koci). Przesunicie w czasie (wedug fil-

    mu: o te ok. 200 lat) przemawia dodatkowo za nieidentycznoci osb wirtualnych z

    osobami realnymi. Jak si zdaje, bez jakiej bardzo spektakularnej/wyrafinowanej

    metafizycznej doktryny, tej numerycznej identycznoci nie daje si tu ani stwierdzi,

    ani wykaza.

    Powd 2: Biorc pod uwag fakt, e cay wiat Matrixa jego mieszkacy oraz

    cae rodowisko ich bycia i ycia (ich Lebenswelt) zosta wytworzony przez

    zmylnie opracowany program komputerowy, to w swym istnieniu oraz formalno- i

    materialnoontologicznym uposaeniu jest on cakowicie zaleny od umy-

    sw/wiadomoci, ktre go wytworzyy i nieprzerwanie podtrzymuj w istnieniu. W

    tej sytuacji, mimo caej wirtuozerii jego twrcw, trudno jest mu przypisa inny spo-

    sb istnienia, ni czysto i n t e n c j o n a l n y . Tym samym, z powodu jego zasadni-

    czej bytowej heteronomii (niesamoistnoci), u n i e m o l i w i a pozyskiwanie

    prawdziwej o nim wiedzy prawdziwej w sensie klasycznym czy, jak kto woli,

    m o c n o k o r e s p o n d e n c y j n y m .

    Nawizujc do pewnych tradycyjnych rozrnie, mona te powiedzie, e sdy

    formuowane przez mieszkacw Matrixa, wszystkie bez wyjtku, maj wprawdzie

    swj przedmiot formalny (objectum formale), a wic czysto intencjonalny odpowied-

    nik treci i formy sdu, lecz pozbawione s przedmiotu materialnego (objectum mate-

    riale). W rezultacie, stosownie do jednej z Ingardenowskich definicji prawdy, nie

    mog by one prawdziwe w sensie klasycznym. Bo swj przedmiot formalny (istnie-

    jcy o tyle, o ile istniej wyznaczajce go sdy) posiadaj wszystkie bez wyjtku sdy

    (zarwno prawdziwe, jak i faszywe), natomiast swj przedmiot materialny istnie-

    jcy cakiem niezawile od formuowanych sdw posiadaj jedynie sdy praw-

    dziwe.

    Jak sdz, maksimum tego, co mieszkacom Matrixa udaje si osign w kwestii

    prawdziwoci formuowanych przez nich sdw (albo prawdziwoci ich przekona),

    sprowadza si do prawdziwoci w modelu, a wic prawdziwoci sabokoresponden-

    cyjnej, teoriomodelowej. W Matrixie mona tedy mwi co najwyej o prawdziwoci

    jako s p e n i a n i u pewnych jzykowych formu (wyrae zdaniowych) przez cigi

    przedmiotw z pewnej cile okrelonej abstrakcyjnej struktury relacyjnej (dziedziny),

    zwanej modelem. Zakadajc, e mieszkacy Matrixa bez trudu s w stanie wypeni

    wszystkie okrelone przez konwencj T Tarskiego warunki poprawnoci, mona przy-

    j, e w praktyce s w stanie stosowa STP.

    Powd 3: Niezalenie od sformuowanych przed chwil zastrzee, trzeba jeszcze

    zapyta, w jakim stopniu sytuacja mieszkacw Matrixa przypomina sytuacj miesz-

    kacw Chiskiego Pokoju z gonego eksperymentu J. R. Searlea pod tak wanie

    nazw (Searle 1980). Wiele wskazuje na to, e jest to sytuacja bliniaczo podobna.

    Aktywno jednych i drugich polega wszak na operowaniu symbolami zgodnie z re-

    guami, ktre napisa kto cakiem inny (kto pozostajcy poza pokojem). Jak to wie-

    lokrotnie wykazywa J. R. Searle, samo skrupulatne wykonywanie algorytmw

  • 30

    niezalenie od stopnia ich zoonoci i technologicznego wyrafinowania nie wy-

    maga udziau wiadomoci i nie zawiera adnych ladw intencjonalnoci. Znaczy to,

    e samo w sobie moe by cakiem bezmylne. W dowolnie dugim czasie kady algo-

    rytm (niezalenie od stopnia jego komplikacji) moe by wykonany przez dowolny

    ukad fizyczny, np. sie wodno-kanalizacyjn (Kloch 1996).

    Sumujc: sytuacja mieszkacw Matrixa (tych, ktrzy pozostaj w nim od uro-

    dzenia a do mierci) poniekd przypomina sytuacj zrozpaczonej matki ze znanej

    Eubulidesowej opowieci o krokodylu wyrafinowanie zoliwym krokodylu, bar-

    dziej moe nawet zoliwym, ni kartezjaski demon albo putnamowski uczony-

    niegodziwiec. Przypomnijmy krtko t opowiastk. Krokodyl porwa matce dziecko.

    Zrozpaczona matka w przejmujcy sposb baga krokodyla, aby jej dziecko odda. Po

    jakim czasie krokodyl, zdjty rozpacz matki, powiada: Dobrze, kobieto. Oddam ci

    twoje dziecko. Ale oddam ci tylko pod warunkiem, e trafnie odpowiesz na jedno

    moje pytanie. A pytanie moje brzmi: czy ja ci dziecko oddam? Jak wida, kobieta

    jest w sytuacji epistemologicznie beznadziejnej (a w konsekwencji tego, w sytuacji

    beznadziejnej take praktycznie i yciowo), bo nie ma moliwoci podania prawdzi-

    wej odpowiedzi na zadane przez krokodyla pytanie. Bez wzgldu na to, jakiej odpo-

    wiedzi udzieli, jej warto logiczna (prawdziwo lub faszywo), bez reszty

    zalee bdzie od woli/kaprysu krokodyla, nie za od relacji do obiektywnie/niezawi-

    le zachodzcego stanu rzeczy. Taki bowiem stan rzeczy autonomicznie istniejcy,

    niezawisy od czyjejkolwiek woli i czyichkolwiek o nim wyobrae w ogle nie

    ma szansy si pojawi: ani w wiecie wykreowanym w przypowiastce o krokodylu,

    ani w komputerowo wygenerowanym wiecie wirtualnym Matrixa.

    Wszystko to ostatecznie znaczy, e w Matrixie prawda klasycznie pojta nie jest

    moliwa. Nie jest moliwa, poniewa jego mieszkacy (podobnie jak bohaterowie

    innych wirtualnych wiatw) jako twory czysto intencjonalne (niezalenie od tego,

    jakimi zdolnociami zostan obdarzeni) nie maj szansy sta si penoprawnymi

    podmiotami poznania, nie maj szansy spenia autentycznych aktw poznawczych

    (z akcentem na ich poznawczo), nie maj szansy dotrze do autonomicznie istniej-

    cych stanw rzeczy. Zgodnie z wczeniej opracowanym programem, mog jedynie

    wykonywa te lub inne algorytmy odpowiednio do programu, odpowiednio do

    opracowanego wczeniej scenariusza.

    V. Konkluzja

    Klasyczn koncepcj prawdy atwo jest dzi doprowadzi do absurdu. W tym celu

    wystarczy przyj, i w naszych zabiegach o klasycznie pojt prawdziwo idzie o

    uzgodnienie naszego mylenia i naszego poznania z rzeczywistoci istniejc w sobie

    (w sensie Kantowskim) z rzeczywistoci, ktrej nie trafia adna myl, adne po-

    znanie i adna wiadomo. Naturalnie, tak pojta transcendencja wiata rzeczy (i ich

    absolutna bytowa autonomia) czyni niemoliwym nie tylko klasycznie pojt prawd,

    ale i jakkolwiek wiedz, nawet t najskromniej pojt.

  • 31

    Jak sdz, aby tego typu niedorzecznoci unikn, wystarczy przyj, e w trakcie

    poznania (albo mylenia o czym) wcale nie musi dochodzi do deformacji poznawane-

    go przedmiotu, a ju na pewno nie dochodzi przez to jedynie, e staje si on przed-

    miotem naszych myli do jakiej istotnej zmiany jego pozycji bytowej albo do

    istotnego zmodyfikowania jego charakterystyki formalno- i materialnootnologicznej.

    W rezultacie, aby mc z powag i sensem mwi o prawdziwoci rnych na-

    szych myli i rnych elementw naszej wiedzy (a wic o prawdziwoci w sensie

    klasycznym), wystarczy uwzgldni dwa pojcia transcendencji: (1) pojcie transcen-

    dencji strukturalnej i (2) pojcie transcendencji radykalnej. Wystarczy zatem, i

    stosownie do wymienionych dwu poj transcendencji o poznawanym prawdziwie

    przedmiocie zaoymy:

    1. e wobec poznajcej wiadomoci stanowi on odrbn cao, czyli e, w szczeglnoci, jest odrbnym i bytowo samoistnym podmiotem wasnoci al-

    bo te stanem rzeczy ufundowanym w takim bytowo samoistnym podmiocie

    wasnoci;

    2. e fakt poznawania i wejcie w intencjonaln relacj z poznajc wiadomo-ci, w odrnieniu od wielu innych moliwych czynnoci i dziaa, nie po-

    woduje adnej zmiany w jego pozycji egzystencjalnej oraz w jego uposaeniu

    formalnym i materialnym (jakociowym).

    Jak sdz, to s zaoenia konieczne i wystarczajce po temu, aby jak tego domaga

    si klasyczna koncepcja prawdy mc mwi o autonomii poznawanych prawdziwie

    stanw rzeczy: ich niezalenoci od naszego mylenia (od naszej wiadomoci), ich

    obiektywnoci, ich transcendencji (zewntrznoci) i ich faktycznej poznawalnoci.

    Na pierwszy rzut oka moe si wydawa, i wymienione dwa warunki s atwe do

    spenienia rwnie w wiecie Matrixa. Czy to znaczy, e tym samym klasycznie

    pojta prawda jest w zasigu moliwoci Neo i jego wsptowarzyszy? W pierwszym

    odruchu narzuca si odpowied twierdzca. Jednak, jak wskazuj przedstawione wy-

    ej analizy (sub. IV), tego rodzaju rozstrzygnicie budzi uzasadnione zastrzeenia i, w

    konsekwencji, opr. A to dlatego, e o czym wiemy skdind wiat Matrixa

    stanowi jedynie s y m u l a c j autonomicznie istniejcej rzeczywistoci: nawet n i e

    d u p l i k a t , a sam tylko s y m u l a c j . I ostatecznie z tak wanie intencj, o

    czym wiemy take skdind, zosta wytworzony i w jego (wirtualnym) istnieniu jest

    podtrzymywany. Jak wiemy, okolicznoci te sprawiaj, e w wiecie tym za pomo-

    c pewnych specjalnie wyrafinowanych zabiegw symulowane s wszystkie jego

    atrybuty i wszystkie zachodzce w nim prawidowoci. Symulowana (pozorowana)

    jest jego ontyczna struktura, symulowana (pozorowana) jest moliwo jej poznawa-

    nia, wreszcie symulowana (pozorowana) jest rwnie osigana w tym wiecie wiedza

    oraz jej czysto epistemiczne atrybuty.

    Zatem wanie wskutek tego, e mamy tutaj do czynienia z wszechobecn sy-

    mulacj, a wic z pozorowaniem, preparowaniem i modelowaniem (by nie powie-

    dzie: z mistyfikacj) przekonania Neo mog by prawdziwe lub faszywe jedynie i

    co najwyej w sensie sabokorespondencyjnym, czyli, tak jak domaga si tego STP, w

    sensie prawdy w modelu, jako wiadomo, ostatecznie redukowalnej do tej lub innej

    odmiany koherencjonizmu. Mwic jeszcze dobitniej, mona nawet powiedzie, e

  • 32

    przekonania Neo i jego wsptowarzyszy, dokd pozostaj w Matrixie, s prawdziwe

    lub faszywe jedynie i co najwyej w tym znaczeniu, w jakim prawdziwe lub faszywe

    pozostaj tzw. quasi-sdy, czyli np. przekonania Onufrego Zagoby co do patriotycz-

    nych cnt Janusza Radziwia albo przekonania Andrzeja Kmicica co do niewiecich

    wdzikw Billewiczwny.

    Oczywicie, jeli na tej podstawie kto bdzie domniemywa, e sposb istnienia

    (modus existentia) komputerowo wygenerowanych wiatw wirtualnych uwaam za

    bliszy raczej intencjonalnemu ni realnemu, to bdzie to suszne domniemanie. Bo

    tak wanie uwaam. Uwaam tak, mimo i zarazem dostrzegam wiele rnic, skdi-

    nd cakiem istotnych, midzy wiatem wirtualnym a wiatem literackiej fikcji czy,

    tym bardziej, wiatem marze sennych (Gurczyski 2013, 181 i n.). Rnice midzy

    wirtualnoci a realnoci sigaj jednak gbiej, ni rnice midzy tym, co wirtualne

    a tym, co czysto intencjonalne.

    LITERATURA

    AWDIEJEW, A. (1999), Standardy semantyczne w gramatyce komunikacyjnej (teoria i zastosowanie). W:

    Awdiejew, A. (red.), Gramatyka komunikacyjna. Warszawa / Krakw, 33-68.

    AJDUKIEWICZ, K. (1949), Zagadnienia i kierunki filozofii. Warszawa.

    ARYSTOTELES (1975), Kategorie. Hermeneutyka z dodaniem Isagogi Porfiriusza. Warszawa.

    ARYSTOTELES (2000A), . Metaphysica. Metafizyka. Tom I. Lublin.

    ARYSTOTELES (2000B), . Metaphysica. Metafizyka. Tom II. Lublin.

    ARYSTOTELES (1988), O duszy. Warszawa.

    BRENTANO, F. (1930), Wahrheit und Evidenz. Leipzig.

    DAVIDSON, D. (1992), Zgodno z faktami. W: idem, Eseje o prawdzie, jzyku i umyle. Warszawa, 33-

    59.

    DESCARTES, R. (1964/1976), List do Mersennea. W: idem, Ouvres de Descartes. Tom III, Paris, 567.

    DBOWSKI, J. (2009), Semantyczna teoria prawdy a realizm. W: A. L. Zachariassz (red.), Poznanie

    a prawda. Rzeszw, 156-269.

    DBOWSKI, J. (2011), Semantyczny antyrealizm i jego reperkusje: metafizyczne, epistemologiczne

    i pragmatyczne. W: idem, J. Dbowski (red.), Jzyk poza granicami jzyka 2. Semantyka a pragma-

    tyka: spr o pierwszestwo. Cz druga. Aspekty filozoficzne. Olsztyn, 63-91.

    DREYFUS, H. (2005), Existential Phenemenology and The Brave New World. W: C. Grau (ed.), Philoso-

    phers Explore The Matrix. Oxford, 71-97.

    FREGE, G. (1977), Myl studium logiczne. W: idem, Pisma semantyczne. Warszawa, 101-129.

    GROBLER, A. (2001), Pojcie prawdy w jzykach nauk empirycznych. W: idem, Pomysy na temat prawdy

    i sposobu uprawiania filozofii w ogle. Krakw, 166-179.

    GURCZYSKI, J. (2013), Czym jest wirtualno. Matrix jako model rzeczywistoci wirtualnej. Lublin.

    GROBLER, A. (2001), Prawda: cel nauki czy utopia? W: idem, Pomysy na temat prawdy i sposobu upra-

    wiania filozofii w ogle. Krakw, 145-165.

    HUSSERL, E. (2000), Badania logiczne. Tom II, Badania dotyczce fenomenologii i teorii poznania. Cz

    II. Warszawa.

    INGARDEN, R . (1988), O dziele literackim. Badania z pogranicza ontologii, teorii jzyka i filozofii literatu-

    ry. Warszawa.

    INGARDEN, R. (1972A), O pytaniach esencjalnych. W: idem, Z teorii jzyka i filozoficznych podstaw

    logiki. Warszawa, 327-507.

    INGARDEN, R. (1957), O rnych rozumieniach prawdziwoci w dziele sztuki. W: idem, Studia z este-

    tyki. Tom I. Warszawa, 371-389.

  • 33

    INGARDEN, R. (1987), Spr o istnienie wiata. Tom II, Ontologia formalna. Cz I, Forma i istota. Wyd.

    III, Warszawa.

    INGARDEN, R. (1972B), O sdzie warunkowym (Aneks II). W: idem, Z teorii jzyka i filozoficznych pod-

    staw logiki. Warszawa, 271-325.

    KAUSZYSKA, E. (1998), Dwa pojcia prawdziwoci. W: Z. Muszyski (red.), Z bada nad prawd nau-

    k i poznaniem. Lublin, 43-49.

    KAUSZYSKA, E. (2007), Epistemiczne pojcie prawdy. W: Przegld Filozoficzny. Nowa Seria. 3(63, 53-

    72.

    KANT, I. (1986A), Krytyka czystego rozumu. Tom I. Warszawa.

    KANT, I. (1986B), Krytyka czystego rozumu. Tom II. Warszawa.

    KLOCH, J. (1996), wiadomo komputerw? Argument Chiskiego Pokoju w krytyce mocnej sztucz-

    nej inteligencji wedug Johna Searlea. Tarnw.

    KOTARBISKI, T. (1929), Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk. Wyd. 2, Lww.

    KOTARBISKI, T. (1986), Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk. Warszawa.

    UKASIEWICZ, J. (1987), O zasadzie sprzecznoci u Arystotelesa. Warszawa.

    MOORE, G. E. (1967), Z gwnych zagadnie filozofii. Tum. Cz. Znamierowski, Warszawa.

    PLATON (1956), Sofista. Tum. W. Witwicki, Warszawa.

    PUTNAM, H. (1998A), Mzgi w naczyniu. W: idem, Wiele twarzy realizmu i inne eseje. Warszawa, 295-

    324.

    PUTNAM, H. (1998B), Znaczenie wyrazu znaczenie. W: idem, Wiele twarzy realizmu i inne eseje. War-

    szawa, 93-185.

    RUSSELL, B. (1984),Theory of Knowledge. The 1913 Manuscript. London.

    SEARLE, J. (1980), Minds, Brains and Programs. W: The Behavioral and Brain Sciences, 3, 417-424.

    TARSKI, A. (1995A), Pisma logiczno-filozoficzne. Tom 1. Warszawa.

    TARSKI, A. (1995B), Pojcie prawdy w jzykach nauk dedukcyjnych (1932). W: idem, Pisma logiczno-

    filozoficzne. Tom 1. Warszawa, 9-12.

    TARSKI, A. (1995C), Pojcie prawdy w jzykach nauk dedukcyjnych (1933). W: idem, Pisma logiczno-

    filozoficzne. Tom 1. Warszawa, 13-172.

    TARSKI, A. (1995D), Prawda i dowd. W: idem, Pisma logiczno-filozoficzne. Tom 1. Warszawa, 292-332.

    TARSKI, A. (1995E), Semantyczna koncepcja prawdy i podstawy semantyki. W: idem, Pisma logiczno-

    filozoficzne. Tom 1. Warszawa, 228-282.

    TOMASZ Z AKWINU, W. (1998), Kwestie dyskutowane o prawdzie. Kty.

    TOMASZ Z AKWINU, W. (2003), Summa contra Gentiles. Prawdy wiary chrzecijaskiej w dyskusji

    z poganami, innowiercami i bdzcymi. Tom I. Pozna.

    TOMASZ Z AKWINU, W. (1999), Traktat o Bogu. Krakw.

    WITTGENSTEIN, L. (1970), Tractatus Logico-Philosophicus. Warszawa.

    WOLESKI, J. (1993), Metamatematyka a epistemologia. Warszawa.

    WOLESKI, J. (2005), Epistemologia. Poznanie, prawda, wiedza, realizm. Warszawa.

  • CZ 1 prawda w filozofii

  • 37

    ADAM BASTEK

    Uniwersytet Warmisko-Mazurski w Olsztynie

    Egzystencjalne warunki prawdziwoci

    zda kategorycznych

    radycyjna logika wyrnia tzw. klasyczne zdania kategoryczne (zdania kwa-

    dratu logicznego). Ich form po usuniciu argumentw nazwowych re-prezentuj nastpujce przypadki:

    (1) (Kade) jest (2) (adne) nie jest (3) (Niektre) s (4) (Niektre) nie s

    Funktorem zdaniotwrczym od dwch nazw (wystpujcych w miejscach wykropko-

    wanych) okazuje si cznik jest (resp. s). Przypadki (1) oraz (3) ilustruj twierdze-

    nia, przypadki (2) i (4) przedstawiaj przeczenia. Wszystkie s okrelone ilociowo.

    Ale ktre z nich maj egzystencjalne konotacje? Ktre wymagaj dodatkowych zao-

    e dotyczcych istnienia desygnatw? Kiedy uycie spjnika jest naley uzna za

    egzystencjalnie obojtne, a kiedy za zobowiazujce?

    Proponowane przez logikw odpowiedzi i rozstrzygnicia (koniec XIX i pocztek

    XX wieku) nie przyniosy zadowalajcych rezultatw: wprowadzay arbitralne ograni-

    czenia lub prowadziy do uniewanienia niektrych tez arystotelesowskiej sylogistyki

    (J. Supecki 1946, 190). Aby zrozumie istot zagadnienia i rda owych logicznych

    niepowodze naley si cofn do momentu, od ktrego wszystko si zaczo, a przy-

    najmniej biorc pod uwag dzisiejsz wiadomo problemu mogo si zacz.

    T

  • 38

    1. Pytanie o dychotomi kopuli i istnienia

    Oto Arystoteles, dla zilustrowania goszonych przez siebie tez, przywouje m.in. dwa

    godne porwnania przykady zda jednostkowych:

    (5) Sokrates jest chory (Arystoteles Kategorie, 13 b 13). (6) Homer jest poet (Arystoteles Hermeneutyka, 21 a 26-28).

    W obu przypadkach mamy do czynienia z podmiotem, ktry nie jest (nie yje). Mo-

    goby si wydawa, e mwic o czym, co nie jest, e jest (czym bd jakie) kado-

    razowo wypowiadamy fasz. Rzecz jednak w tym, e zgodnie z ujciem samego Ary-

    stotelesa zdanie (5) jest faszywe, a (6) prawdziwe. Wskazana faszywo zdania z

    Sokratesem nie budzi zastrzee: jeli Sokrates nie jest (nie yje), nie moe by (cho-

    ry). O kim, kto nie yje, nie mona zgodnie z prawd powiedzie, e choruje, bo to

    znaczyoby, i chorujc, yje, co w konsekwencji prowadzioby do sprzecznoci: So-

    krates nie yje i yje zarazem. Zdanie (5) istotnie okazuje si faszywe. Przejdmy do

    Homera. Jeli Homer nie jest (nie yje), nie moe by (poet). O kim, kto nie yje,

    nie mona zgodnie z prawd powiedzie, e uprawia poezj, bo to znaczyoby, e

    uprawiajc poezj, yje, co w konsekwencji prowadzioby do sprzecznoci: Homer nie

    yje i yje zarazem. Ale powiada Stagiryta z prawdziwoci twierdzenia mwi-cego, e Homer jest poet, nie wynika, e on jest (yje). Czasownik jest zosta tu bo-

    wiem uyty jedynie akcydentalnie.

    Powyszy wywd zwyko si odczytywa przez pryzmat dwch oddzielnych za-

    stosowa: kopulatywnego oraz egzystencjalnego. Prawdziwo problematycznego

    zdania z Homerem miaaby si zatem wiza z zastosowaniem cznikowym (orzecz-

    nikowym), a