2
rp.pl/plusminus P12 Sobota – poniedziałek 30 marca – 1 kwietnia 2013 W pierwszym tygodniu stycznia każdego roku niespełna 40-tysięcz- na argentyńska miejscowość Merce- des w położonej na północy kraju prowincji Corrientes przeżywa prawdziwe oblężenie. Przyjeżdżają ludzie z całej Argentyny, a w ostat- nich latach nawet przybysze z są- siednich państw: Paragwaju, Uru- gwaju, Brazylii. 6 kilometrów za miastem rozstawiają namioty, rozkła- dają leżaki, tańczą, jedzą, piją i składają ofiary ludowemu bohatero- wi. Gauchito Antonio Gil nie jest uznawany przez Kościół za świętego, o jego istnieniu wiadomo jedynie z ustnych przekazów pochodzących z XIX wieku, ale mimo to w opinii Ar- gentyńczyków jest świętym, czyni cuda i opiekuje się tymi, którzy o opiekę proszą. Kapliczka dla kowboja A ntonio Mamerto Gil Núñez, bo tak brzmi pełne nazwisko lu- dowego bohatera, był gau- chem, czyli argentyńskim kowbojem. Wersji legend na jego temat jest kilka. Jedna z nich, najbardziej spopulary- zowana, mówi, że pełnił funkcję ar- gentyńskiego Robin Hooda. Kradł bydło bogatym, żeby pomóc bied- nym. Zdezerterował z wojska pod- czas wojny domowej. Został złapany i stracony w okolicach Mercedes około 1840 roku. Według legendy jego kat powiesił go na drzewie za nogi i poderżnął mu gardło. Wcześniej usłyszał jednak od Gila, że jego dziecko jest śmiertelnie chore i wyzdrowieje, jeżeli będzie go o to prosił. Kat uwierzył dopiero wtedy, gdy wrócił do domu i zobaczył dziecko w bardzo złym stanie. Modlił się, prosząc nieżyjącego już Gila o pomoc, i syn ozdrowiał. Wdzięczny swojej ofierze kat zaczął szerzyć jej kult. Trudno stwierdzić, ile prawdy jest w tej historii. Nie ma nawet absolut- nej pewności, czy Gil rzeczywiście istniał. – Nie dysponujemy żadną dokumentacją historyczną, która by to potwierdzała. Historia była opo- wiadana przez ojców dzieciom i wnukom, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Została ona spisana w lokalnej kronice dopiero w latach 70. XX wieku – mówi José Miceli, antro- polog z Biura Badań Antropologicz- nych prowincji Corrientes. To jednak nie przeszkadza Argen- tyńczykom wierzyć, że Gauchito Gil czyni cuda, uratuje życie w wypadku drogowym czy ozdrowi chorego. Do Mercedes, gdzie według legend zo- stał pochowany, przyjeżdżają setki tysięcy wyznawców. Powstało tam największe w kraju sanktuarium tego ludowego świętego. Blaszane budy rozstawione na ogromnej przestrzeni i przyozdobio- ne czerwonymi flagami symbolizują- cymi Gila setki figur gaucha w typo- wych dla zaganiaczy bydła spodniach, w czerwonej przepasce na głowie i z krzyżem za plecami. Płoną miliony czerwonych świec, a na ziemię spływa szeroki strumień czerwonego wosku. Pielgrzymi przynoszą kwiaty, a nawet kładą pod figurą Gila papiero- sy i cygara – żeby też sobie zapalił. Znoszą karty z podziękowaniami i prośbami. Jako wotum zostawiają kule, wózki inwalidzkie, gipsy, suknie ślubne. Kierowcy, którzy szczególnie upodobali sobie Gila jako patrona, ofiarowują tablice rejestracyjne, zderzaki, opony. Przy okazji w sklepikach na terenie sanktuarium można się zaopatrzyć w zestaw dewocjonaliów i pamiątek. Magnesy, breloczki, figurki Gila, ka- pliczki, świece i flagi z jego wizerun- kiem. Są też obrazki z modlitwą do tego bohatera zbiorowej wyobraźni: „ Gauchito Gilu, proszę cię pokornie, niech przez twoje wstawiennictwo u Boga spełni się cud, o który cię pro- szę. Obiecuję spełnić moje obietnice, uczynić cię widocznym w oczach Boga, wiernie dziękować ci za pomoc, okazywać moją wiarę w Pana Boga i w ciebie, Gauchito Gilu”. W tym roku między 1 a 8 stycznia, kiedy Argentyńczycy obchodzą rocznicę śmierci Gila, przez Merce- des przewinęło się 700 tys. osób. W Buenos Aires, gdzie znajduje się drugie co do wielkości sanktuarium zbudowane na 2-hektarowej działce, w tych dniach też świętowano. – W tygodniu w sanktuarium pojawia się 200 do 400 osób dziennie. W week- endy 800–1000. 8 stycznia, w dniu święta, było nas 30 tys. – opowiada Rubén Alfaro, założyciel sanktuarium Gila w Buenos Aires, który przedsta- wia się jako „przewodnik duchowy”. Stworzył sanktuarium, bo – jak mówi – dzięki Gilowi został wyleczony z choroby nowotworowej i wówczas obiecał kowbojowi z Corrientes, że będzie dla niego pracował każdego dnia. A uroczystości ku czci Gila odby- wają się nie tylko w Mercedes i Bu- enos Aires, ale jak kraj długi i szeroki. Bo nie ma chyba miejsca, gdzie by kult ten nie dotarł. Widać to jak na dłoni, kiedy przemierza się argentyń- skie bezdroża. Co kilka, kilkanaście kilometrów przy drodze stoi coś na kształt znanych u nas kapliczek. Tyle że w obwieszonych czerwonymi fla- gami konstrukcjach nie znajdziemy figury Matki Boskiej czy Jezusa Chrystusa, ale właśnie Gauchito Gila. Nierzadko podczas podróży moż- na spotkać kierowcę, który przed trudnym odcinkiem trasy, czekający- mi go górskimi, krętymi drogami wychodzi z auta złożyć jakąś ofiarę czy odmówić modlitwę do Gauchita. I tylko w skolonizowanej w dużej mierze przez potomków Polaków prowincji Misiones można usłyszeć niezbyt przychylne komentarze. – O, kłaniają się temu czerwonemu paja- cowi. Kanonizowanych” przez ludzi le- gendarnych bohaterów w Argentynie jest cała masa. Trudno to nawet poli- czyć. Na jednym z przydrożnych straganów w sprzedaży jest płyta o ludowych świętych. Na okładce wy- pisano postacie, o których mówi za- mieszczony na niej film – dobrze ponad 40. Kilku gauchów, kilkanaście „tragicznych” kobiet, a także Pan Śmierć, czyli Señor de La Muerte. Przedstawia się go jako kościotru- pa w płaszczu z kapturem i z kosą w ręku. W naszym kręgu kulturowym tego typu postać przywoływana w sztuce wróży nadchodzącą śmierć. Na północnych terenach Argentyny, na pograniczu z Brazylią i Paragwa- jem, które zamieszkują potomkowie Indian Guarani, do Señora de La Muerte zanosi się prośby i modlitwy. – Nie mamy żadnych statystyk mówiących o liczbie świętych ludo- wych. Szacuje się, że jest ich ponad setka – mówi José Miceli. – W kraju mamy ogromną różnorodność kultur, każdy region ma swoją specyfikę, żyją w nim różne grupy etniczne: aborygeni, Kreole. Ich kultura zmie- szana z kulturą imigrantów sprawia, że niemal każda społeczność ma swoich świętych ludowych – tłuma- czy antropolog José Miceli. Jego zdaniem wiara w ludowych świętych wynika z tego, że przeciętny człowiek mocno identyfikuje się z tymi bohaterami. – Tak jak oni do- świadczył niesprawiedliwości, cier- pienia, niedostatku. W powszechnym odczuciu święci ludowi zostali powo- łani przez Boga, żeby przybyć z po- mocą potrzebującym. Brak nadziei, kryzys ekonomiczny, niepewność i duchowa pustka, której nie potrafią wypełnić tradycyjne religie jak kato- licyzm, sprawiają, że powstaje i szybko rośnie kult ludowych bohate- rów – uważa Miceli. Wota dla spragnionej O palmę pierwszeństwa z Gau- chito Gilem może się ścigać inna postać, której kult ma już status ogólnokrajowy, a nawet prze- kraczający granice. Difunta Correa (w tłumaczeniu Zmarła Correa) to mi- tyczna postać czczona zarówno w Argentynie, jak i w sąsiednim Chile. Główne sanktuarium Dalindy Antonii Correi znajduje się w zachodniej prowincji kraju – San Juan. Klimat regionu nie rozpieszcza. Suchy, niemal pustynny. A to ma niebagatelne znaczenie w przekazy- wanej od lat historii o Difuncie Correi. Zmarła z pragnienia. Chcąc zobaczyć się z mężem, który walczył podczas wojny domowej 1840 roku, zdecydo- wała się na wędrówkę przez pustyn- ne pagórki prowincji. Maszerowała z synkiem na ręku. Kiedy skończyła się jej woda, położyła się pod drzewem i przystawiła dziecko do piersi. Sama zmarła, niemowlę ssące jej pierś przeżyło. Uznano to za pierwszy cud Difunty Correi. Wokół miejscowości Vallecito, gdzie ją pochowano, powstało sank- tuarium. – Kiedy przenosiliśmy grób Difunty, otworzyliśmy trumnę. Do- tknąłem jej kości. To było ogromne przeżycie, które trudno zapomnieć – wspomina Norberto Páez, wielolet- ni pracownik sanktuarium. Skoro są kości, to czy Correa rze- czywiście istniała? – W wielu przy- padkach opowieści o świętych ludo- wych mają w sobie jakieś ziarnko prawdy, ale zostały obudowane le- gendami, historiami o rzekomych cudach – mówi Miceli. Na wzgórzu w Vallecito, wokół grobu Correi, postawiono kilkanaście kaplic. W jednej z nich znajduje się olbrzymia figura leżącej kobiety z dzieckiem ssącym jej pierś. Podobnie jak w Mercedes tak tu Difuncie Correi przynosi się karty z prośbami i zapa- la świece. Wierzący w tę ludową bo- haterkę zostawiają w kapliczkach butelki z wodą, aby mogła zaspokoić swoje pragnienie. Na wzgórzu ustawione są setki niewielkich domków z drewna, sklej- ki, plastiku. Podpisane nazwiskiem rodziny są prośbą i podziękowaniem Difuncie za opiekę nad rodziną. Bo ta mityczna postać patronuje małżeń- stwom. Tu młode dziewczyny przy- chodzą prosić o pomyślne zamążpój- ście, a ciężarne – o szczęśliwe rozwią- zanie. – Do sanktuarium pielgrzymi przy- noszą najróżniejsze rzeczy. Mężatki oddają suknie ślubne, sportowcy swoje trofea, medale, stroje, są obra- zy, zabawki – wylicza Mónica Arturo, pracownica muzeum w sanktuarium w Vallecito, w reportażu niderlandz- kiej stacji radiowej. – Te wszystkie dary to świadectwo wiary ludzi w to, że Difunta Correa spełnia prośby, które do niej kierują – dodaje. Piwo u muzyka L udowym świętym zostają też postacie bardzo współczesne. Czcią otaczano Evę Perón, słynną Evitę, drugą żonę prezydenta W R zecz na Wielkanoc Na półeczce sklepiku z pamiątkami obok siebie stoją zapakowane w folię figurki Gauchito Gila i Matki Boskiej. Gotowe do sprzedaży. Kto zdecyduje się na kupno obu razem, może nawet wytargować kilka peso AGNIESZKA NIEWIńSKA Po wyborze papieża Franciszka polscy komentatorzy prześcigają się w zachwytach nad żywotnością katolicyzmu w kraju Ojca Świętego. Nie wiedzą pewnie, że choć większość Argentyńczyków przyznaje się do wiary w Jezusa Chrystusa, to równie gorliwie modli się do nieuznawanych przez Kościół ludowych świętych. ∑ Gauchito Gil: Janosik z wąsem Retta Butlera AGNIESZKA NIEWIńSKA

P12-13 - Niewińska

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Articulo polaco sobre el Gauchito Gil

Citation preview

  • rp.pl/plusminusP12 Sobota poniedziaek30 marca 1 kwietnia 2013

    W pierwszym tygodniu stycznia kadego roku niespena 40-tysicz-na argentyska miejscowo Merce-des w pooonej na pnocy kraju prowincji Corrientes przeywa prawdziwe oblenie. Przyjedaj ludzie z caej Argentyny, a w ostat-nich latach nawet przybysze z s-siednich pastw: Paragwaju, Uru-gwaju, Brazylii. 6 kilometrw za miastem rozstawiaj namioty, rozka-daj leaki, tacz, jedz, pij i skadaj ofiary ludowemu bohatero-wi. Gauchito Antonio Gil nie jest uznawany przez Koci za witego,

    o jego istnieniu wiadomo jedynie z ustnych przekazw pochodzcych z XIX wieku, ale mimo to w opinii Ar-gentyczykw jest witym, czyni cuda i opiekuje si tymi, ktrzy o opiek prosz.

    Kapliczka dla kowboja

    A ntonio Mamerto Gil Nez, bo tak brzmi pene nazwisko lu-dowego bohatera, by gau-chem, czyli argentyskim kowbojem. Wersji legend na jego temat jest kilka. Jedna z nich, najbardziej spopulary-zowana, mwi, e peni funkcj ar-gentyskiego Robin Hooda. Krad bydo bogatym, eby pomc bied-nym. Zdezerterowa z wojska pod-czas wojny domowej. Zosta zapany i stracony w okolicach Mercedes okoo 1840 roku.

    Wedug legendy jego kat powiesi go na drzewie za nogi i podern mu gardo. Wczeniej usysza jednak od Gila, e jego dziecko jest miertelnie chore i wyzdrowieje, jeeli bdzie go o to prosi. Kat uwierzy dopiero wtedy, gdy wrci do domu i zobaczy dziecko w bardzo zym stanie. Modli si, proszc nieyjcego ju Gila o pomoc, i syn ozdrowia. Wdziczny swojej ofierze kat zacz szerzy jej kult.

    Trudno stwierdzi, ile prawdy jest w tej historii. Nie ma nawet absolut-

    nej pewnoci, czy Gil rzeczywicie istnia. Nie dysponujemy adn dokumentacj historyczn, ktra by to potwierdzaa. Historia bya opo-wiadana przez ojcw dzieciom i wnukom, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Zostaa ona spisana w lokalnej kronice dopiero w latach 70. XX wieku mwi Jos Miceli, antro-polog z Biura Bada Antropologicz-nych prowincji Corrientes.

    To jednak nie przeszkadza Argen-tyczykom wierzy, e Gauchito Gil czyni cuda, uratuje ycie w wypadku drogowym czy ozdrowi chorego. Do Mercedes, gdzie wedug legend zo-sta pochowany, przyjedaj setki tysicy wyznawcw. Powstao tam najwiksze w kraju sanktuarium tego ludowego witego.

    Blaszane budy rozstawione na ogromnej przestrzeni i przyozdobio-ne czerwonymi flagami symbolizuj-cymi Gila setki figur gaucha w typo-wych dla zaganiaczy byda spodniach, w czerwonej przepasce na gowie i z krzyem za plecami. Pon miliony czerwonych wiec, a na

    ziemi spywa szeroki strumie czerwonego wosku.

    Pielgrzymi przynosz kwiaty, a nawet kad pod figur Gila papiero-sy i cygara eby te sobie zapali. Znosz karty z podzikowaniami i probami. Jako wotum zostawiaj kule, wzki inwalidzkie, gipsy, suknie lubne. Kierowcy, ktrzy szczeglnie upodobali sobie Gila jako patrona, ofiarowuj tablice rejestracyjne, zderzaki, opony.

    Przy okazji w sklepikach na terenie sanktuarium mona si zaopatrzy w zestaw dewocjonaliw i pamitek. Magnesy, breloczki, figurki Gila, ka-pliczki, wiece i flagi z jego wizerun-kiem. S te obrazki z modlitw do tego bohatera zbiorowej wyobrani: Gauchito Gilu, prosz ci pokornie, niech przez twoje wstawiennictwo u Boga speni si cud, o ktry ci pro-sz. Obiecuj speni moje obietnice, uczyni ci widocznym w oczach Boga, wiernie dzikowa ci za pomoc, okazywa moj wiar w Pana Boga i w ciebie, Gauchito Gilu.

    W tym roku midzy 1 a 8 stycznia, kiedy Argentyczycy obchodz rocznic mierci Gila, przez Merce-des przewino si 700 tys. osb. W Buenos Aires, gdzie znajduje si drugie co do wielkoci sanktuarium zbudowane na 2-hektarowej dziace, w tych dniach te witowano. W tygodniu w sanktuarium pojawia si 200 do 400 osb dziennie. W week-endy 8001000. 8 stycznia, w dniu wita, byo nas 30 tys. opowiada

    Rubn Alfaro, zaoyciel sanktuarium Gila w Buenos Aires, ktry przedsta-wia si jako przewodnik duchowy. Stworzy sanktuarium, bo jak mwi dziki Gilowi zosta wyleczony z choroby nowotworowej i wwczas obieca kowbojowi z Corrientes, e bdzie dla niego pracowa kadego dnia.

    A uroczystoci ku czci Gila odby-waj si nie tylko w Mercedes i Bu-enos Aires, ale jak kraj dugi i szeroki. Bo nie ma chyba miejsca, gdzie by kult ten nie dotar. Wida to jak na doni, kiedy przemierza si argenty-skie bezdroa. Co kilka, kilkanacie kilometrw przy drodze stoi co na ksztat znanych u nas kapliczek. Tyle e w obwieszonych czerwonymi fla-gami konstrukcjach nie znajdziemy figury Matki Boskiej czy Jezusa Chrystusa, ale wanie Gauchito Gila.

    Nierzadko podczas podry mo-na spotka kierowc, ktry przed trudnym odcinkiem trasy, czekajcy-mi go grskimi, krtymi drogami wychodzi z auta zoy jak ofiar czy odmwi modlitw do Gauchita.

    I tylko w skolonizowanej w duej mierze przez potomkw Polakw prowincji Misiones mona usysze niezbyt przychylne komentarze. O, kaniaj si temu czerwonemu paja-cowi.

    Kanonizowanych przez ludzi le-gendarnych bohaterw w Argentynie jest caa masa. Trudno to nawet poli-czy. Na jednym z przydronych straganw w sprzeday jest pyta o ludowych witych. Na okadce wy-pisano postacie, o ktrych mwi za-mieszczony na niej film dobrze ponad 40. Kilku gauchw, kilkanacie tragicznych kobiet, a take Pan mier, czyli Seor de La Muerte.

    Przedstawia si go jako kociotru-pa w paszczu z kapturem i z kos w rku. W naszym krgu kulturowym tego typu posta przywoywana w sztuce wry nadchodzc mier. Na pnocnych terenach Argentyny, na pograniczu z Brazyli i Paragwa-jem, ktre zamieszkuj potomkowie Indian Guarani, do Seora de La Muerte zanosi si proby i modlitwy.

    Nie mamy adnych statystyk mwicych o liczbie witych ludo-wych. Szacuje si, e jest ich ponad setka mwi Jos Miceli. W kraju mamy ogromn rnorodno kultur, kady region ma swoj specyfik, yj w nim rne grupy etniczne: aborygeni, Kreole. Ich kultura zmie-szana z kultur imigrantw sprawia, e niemal kada spoeczno ma swoich witych ludowych tuma-czy antropolog Jos Miceli.

    Jego zdaniem wiara w ludowych witych wynika z tego, e przecitny czowiek mocno identyfikuje si z tymi bohaterami. Tak jak oni do-wiadczy niesprawiedliwoci, cier-pienia, niedostatku. W powszechnym odczuciu wici ludowi zostali powo-ani przez Boga, eby przyby z po-moc potrzebujcym. Brak nadziei, kryzys ekonomiczny, niepewno i duchowa pustka, ktrej nie potrafi wypeni tradycyjne religie jak kato-licyzm, sprawiaj, e powstaje i szybko ronie kult ludowych bohate-rw uwaa Miceli.

    Wota dla spragnionej

    O palm pierwszestwa z Gau-chito Gilem moe si ciga inna posta, ktrej kult ma ju status oglnokrajowy, a nawet prze-kraczajcy granice. Difunta Correa (w tumaczeniu Zmara Correa) to mi-tyczna posta czczona zarwno w

    Argentynie, jak i w ssiednim Chile. Gwne sanktuarium Dalindy Antonii Correi znajduje si w zachodniej prowincji kraju San Juan.

    Klimat regionu nie rozpieszcza. Suchy, niemal pustynny. A to ma niebagatelne znaczenie w przekazy-wanej od lat historii o Difuncie Correi. Zmara z pragnienia. Chcc zobaczy si z mem, ktry walczy podczas wojny domowej 1840 roku, zdecydo-waa si na wdrwk przez pustyn-ne pagrki prowincji. Maszerowaa z synkiem na rku. Kiedy skoczya si jej woda, pooya si pod drzewem i przystawia dziecko do piersi. Sama zmara, niemowl ssce jej pier przeyo. Uznano to za pierwszy cud Difunty Correi.

    Wok miejscowoci Vallecito, gdzie j pochowano, powstao sank-tuarium. Kiedy przenosilimy grb Difunty, otworzylimy trumn. Do-tknem jej koci. To byo ogromne

    przeycie, ktre trudno zapomnie wspomina Norberto Pez, wielolet-ni pracownik sanktuarium.

    Skoro s koci, to czy Correa rze-czywicie istniaa? W wielu przy-padkach opowieci o witych ludo-wych maj w sobie jakie ziarnko prawdy, ale zostay obudowane le-gendami, historiami o rzekomych cudach mwi Miceli.

    Na wzgrzu w Vallecito, wok grobu Correi, postawiono kilkanacie kaplic. W jednej z nich znajduje si olbrzymia figura lecej kobiety z dzieckiem sscym jej pier. Podobnie jak w Mercedes tak tu Difuncie Correi przynosi si karty z probami i zapa-la wiece. Wierzcy w t ludow bo-haterk zostawiaj w kapliczkach butelki z wod, aby moga zaspokoi swoje pragnienie.

    Na wzgrzu ustawione s setki niewielkich domkw z drewna, sklej-ki, plastiku. Podpisane nazwiskiem rodziny s prob i podzikowaniem Difuncie za opiek nad rodzin. Bo ta mityczna posta patronuje mae-stwom. Tu mode dziewczyny przy-

    chodz prosi o pomylne zampj-cie, a ciarne o szczliwe rozwi-zanie.

    Do sanktuarium pielgrzymi przy-nosz najrniejsze rzeczy. Matki oddaj suknie lubne, sportowcy swoje trofea, medale, stroje, s obra-zy, zabawki wylicza Mnica Arturo, pracownica muzeum w sanktuarium w Vallecito, w reportau niderlandz-kiej stacji radiowej. Te wszystkie dary to wiadectwo wiary ludzi w to, e Difunta Correa spenia proby, ktre do niej kieruj dodaje.

    Piwo u muzyka

    L udowym witym zostaj te postacie bardzo wspczesne. Czci otaczano Ev Pern, synn Evit, drug on prezydenta

    WRzecz na Wielkanoc

    Na peczce sklepiku z pamitkami obok siebie stoj zapakowane w foli figurki Gauchito Gila i Matki Boskiej. Gotowe do sprzeday. Kto zdecyduje si na kupno obu razem, moe nawet wytargowa kilka peso

    AGNieszKA NieWisKA

    Po wyborze papiea Franciszka polscy komentatorzy przecigaj si w zachwytach nad ywotnoci katolicyzmu w kraju Ojca witego. Nie wiedz pewnie, e cho wikszo Argentyczykw przyznaje si do wiary w Jezusa Chrystusa, to rwnie gorliwie modli si do nieuznawanych przez Koci ludowych witych.

    Gauchito Gil: Janosik

    z wsem Retta Butlera

    Ag

    nie

    sz

    kA

    nie

    wi

    sk

    A

  • rp.pl/plusminus P13Sobota poniedziaek30 marca 1 kwietnia 2013

    Argentyny Juana Perna, ktr jesz-cze za ycia okrzyknito duchowym przywdc narodu. Po mierci Ar-gentyczycy wnioskowali nawet o jej kanonizacj.

    Od 2000 r. idolem jest Rodrigo Alejandro Bueno, piosenkarz, ktry zgin w wypadku samochodowym. 26. kilometr autostrady la Plata Buenos Aires, gdzie doszo do tra-gicznego karambolu, zamieni si w miejsce kultu. Stoi tam wielki krzy z jego imieniem i kilkadziesit mniej-szych, ktrych cigle przybywa. Lu-dzie znosz instrumenty muzyczne, pyty.

    Pitrz si puszki z piwem, bo Ar-gentyczycy pielgrzymuj do tego osobliwego miejsca kultu, by wypi tam piwo lub zostawi je dla Rodriga. Za kilka peso mona naby kseroko-pi jego dowodu osobistego. Piel-grzymw przyjmuje te pobliska re-stauracja, gdzie znajduje si krzeso, na ktrym piosenkarz siedzia pod-czas ostatniego posiku.

    Szlaki do tego, by Rodrigo by otaczany kultem, przetara mu inna

    gwiazda estrady. Gilda, a waciwie Miriam Alejandra Bianchi Scioli, znana argentyska gwiazda muzyki tropikalnej, zgina w tragicznych okolicznociach w 1996 roku. Bus, ktrym podrowaa z muzykami z zespou i rodzin, zderzy si z cia-rwk i stan w pomieniach. W prowincji Entre Ros, gdzie zdarzy si wypadek, do dzi stoi wrak busa, w ktrym zgina. Jest obiektem kultu, pielgrzymuj do niego wierz-cy w wito Gildy. Jej te przypisu-je si cuda.

    Jestem katoliczk, cho co nie-dziela nie chodz do kocioa, wierz w Matk Bosk, kocham Jezusa Chrystusa, ale take wierz w Gild deklarowaa w programie argenty-skiej telewizji TN Silvia Coimbra, piosenkarka. Opowiadaa w studiu histori uzdrowienia swojego syna. Lekarze wykryli u niego zaawanso-wan cukrzyc. Modliam si duo do Matki Boskiej, ale take tumaczyam Gildzie, e nie mog nagra obiecanej jej pyty, bo ze wzgldu na chorob syna nie piewam, nie mog si na niczym skoncentrowa. Trzy miesice pniej kolejne badania syna wyka-zay, e choroba si cofna, mimo e ju bya zdiagnozowana, syn stosowa ju diet dla diabetykw. Piosenkar-ka wierzy, e jej dziecku pomoga wanie Gilda.

    Dziki takim cudom kult si rozprzestrzenia, nawet na inne kon-tynenty wyjania Rubn Alfaro z sanktuarium Gauchito Gila. U nas

    wisi tablica przywieziona przez par Szkotw. Kiedy przyjechali tu po raz pierwszy, ich firma produkujca perfumy bankrutowaa. Za nasz namow poprosili Gauchito Gila o pomoc. Firm udao si odzyska. Przyjechali tu, by podzikowa, i zostawili nawet spor sum pieni-dzy na rzecz sanktuarium chwali si.

    Milion pielgrzymw

    C i, ktrzy nawiedzaj miejsca zwizane z ludowymi wity-mi, najwyraniej nie czuj dy-sonansu midzy wiar w jednego Boga a czci dla Gauchita, Correi, Gildy W Mercedes wrd zapalaj-cych wic Gilowi s tacy, ktrzy na opatce maj wytatuowan Matk Bosk z Dziecitkiem albo nios pod pach figur Najwitszej Panienki z Lujn.

    Jak do witych ludowych pod-

    chodzi Koci katolicki? Nie ma wrd kleru jednolitej postawy wo-bec tak masowego kultu mwi Mi-celi. Praktycznie kady ksidz sam decyduje, jak si do tego zjawiska odnosi. Niektrzy zupenie je odrzu-caj, inni toleruj, a nawet d do wsppracy, odprawiajc msz za witych ludowych.

    Rzeczywicie, w Corrientes pod-czas wita Gauchito Gila jest cele-browana msza wita, ulicami prze-chodzi nawet procesja z krzyem. Ksia chodz wrd tumu z wod wicon.

    W tym roku na temat Gila gos za-bra take biskup lokalnej diecezji Ricardo Oscar Faifer. W rozmowie z argentysk agencj prasow Tlam powiedzia, e Gauchito Gil ponis niesprawiedliw mier za to, e nie chcia walczy w wojnie domowej przeciwko swoim braciom.

    Biskup uzna, e dostrzega si du warto takiej postawy. Prbowa do pokrtnie wyjani dziennika-rzowi, dlaczego Gil jest przedstawia-ny z krzyem za plecami. Jego zda-niem symbolizuje on miar tego, jak daleko moe si posun niegodzi-wo ludzka i jak niezmierzona jest mio Boga. To symbol mierci niesprawiedliwej i okrutnej wielu naszych braci. W przypadku Antonia przypomina o jego tragicznej mierci mwi. A wydawaoby si, e krzy jest symbolem mierci Chrystusa

    W sanktuarium Difunty Correi ustawiono tablic z napisem Difunta

    Correa zaprasza na msz wit. Zaprasza chyba mao skutecznie. Pielgrzymi, ktrzy przemierzaj setki kilometrw, by nawiedzi sank-tuarium w Vallecito, raczej skupiaj si na zapalaniu wiec i deponowaniu sukien lubnych.

    O. Jerzy Twarg, szef polskiej misji katolickiej w Argentynie, zjawisko kultu witych ludowych bagatelizu-je.

    Misjonarze nie maj adnych zalece, eby jako szczeglnie to potpia. Nie sdz, by osobie wie-rzcej, przyjmujcej sakramenty, szkodzio to, e wybierze si do miejsca zwizanego z Gauchitem mwi. Te kulty s nam znane, ale wcale nie s takie masowe, jak pani mwi. 90 proc. Argentyczykw to katolicy, osoby ochrzczone przeko-nuje o. Twarg.

    Nie wspomina, e corocznie tylko jedno z wielu sanktuariw w San Juan, powicone Difuncie Correi odwiedza ponad milion osb. Sporo jak na 40-mln kraj i na nieuznawan przez Koci wit. Dla porwna-

    nia, sanktuarium Czarnej Madonny na Jasnej Grze odwiedza rocznie ok. 3 mln pielgrzymw z caego wiata.

    Jos Miceli opowiada, e w argen-tyskich domach bardzo czsto ob-razy, figury i malunki z wizerunkiem witych ludowych stoj obok tych oficjalnie kanonizowanych przez Koci katolicki. O. Twarg nie do-wierza. Ja jeszcze nie spotkaem si z tym, eby w domu katolickiej rodzi-ny w centralnym miejscu stay obraz-ki z Gilem czy Corre powtpiewa.

    Ale takiej mieszanki nie trzeba daleko szuka. W sanktuarium Ru-bna Alfaro na peczkach sklepiku z pamitkami obok siebie stoj zapa-kowane w foli figurki Gila i Matki Boskiej. Gotowe do sprzeday. Kto zdecyduje si i na Gauchita, i na Najwitsz Panienk, moe nawet wytargowa kilka peso.

    Koci jeszcze jaki czas temu prbowa walczy z tym kultem, od-wraca si od niego. Dzi jest inaczej, duchowni te staraj si w nim uczestniczy. Wiedz, e im bardziej bdzie z tym walczy, tym wiksz popularnoci bd si cieszy wi-ci ludowi uwaa Alfaro.

    Taka taktyka duchownych jednak nie zmniejsza popularnoci ludo-wych witych, wrcz przeciwnie. Z mojego dowiadczenia wynika, e wiara w witych ludowych si wzmacnia. Przekracza granice pa-stwowe i nic nie wskazuje na to, by te wierzenia miay sabn kwituje Miceli.

    Rzecz na Wielkanoc

    Gauchito, niechstanie si

    cud!

    Odwitnie ubrani jedcy czekaj na zakoczenie mszy za Gauchito Gila

    Kapliczka Difunty Correi: wota, zdjcia i listy

    z prob o pomoc

    Co

    rb

    is

    Co

    rb

    isg

    eT

    TY

    iMA

    ge

    s

    Szlak do kapliczki Difunty na pustkowiu wytyczaj skadane w darze butelki z wod