22

Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Petersburg – Moskwa – Irkuck – Władywostok. Podróż najdłuższą linią kolejową świata, tam gdzie diabeł mówi dobranoc. Bezkresne buriackie stepy, biedne syberyjskie wioski, majestatyczne jezioro Bajkał. Piotr Milewski zabiera nas w fascynującą podróż, która okazuje się także podróżą w czasie. Skomplikowana historia budowy kolei łączy się tu z zaskakującym obrazem współczesnej Rosji – niegdyś potężnego imperium, tygla kulturowego. Podlane wódką i serdecznością rozmowy ze współpasażerami oraz prawdziwy kalejdoskop postaci: kombatanci na obchodach Dnia Zwycięstwa, dzikie dzieci nad Bajkałem, młoda Buriatka-szamanka czy kontuzjowany maratończyk dorabiający jako striptizer w klubie nocnym.

Citation preview

Page 1: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

PePPePePePeeteteteteteetersrsrsrsrssrsbububububububurgrgrgrgrgrgrg ––––––– MMMMMMosososososkwkwkwkwkwwaaa a ––– IrIrIrIrIrrrkukukukkuuckckckckcck –––– WWWW aaaadydydydyd wowowowoststststokokokok...PoPoPoPoPooodrdrdrdd óóóóó nnnnnnnajaajaajaa ddd uuuuuu szszszszsz lililill nininiiini kokokokkoolelelelelejojojojojowwwwww wiwiwiwiwwiw atatatatataa a,a,a,a,aa

tatatatatammmmm gdgdgdgdgddzizizizizie ee e e dididididiabababababeeeee mmmmmówówówówówwi ii ii dodododoodoobrbrbrbrbrb anananananococococooc....

BBeBeBeBezkzkzkzkrerereresnsnsnsne ee e rororosysysyyjsjjsjsjskikikikiieeeeee stststststtepepepepy,y,y,y,y bbbbbieieieedndndndndne e e e sysysysyybebebebebeb ryryryryrr jsjsjsjsj kikikikikikieeeee wiwiwiwiwiw osososososososkikikikikikk ,,,mamamajejejej ststststatatata ycycycycznznznznee jejej ziziziiorororro o o BaBaBaB jkjkkjkkaaaaa ..

PiPiototr r MiMilelewswskiki zzababieierara nnasas ww ffasasascycyynunujjj cc ppododddróróó ,, kktótótótórarar ooookakakakazuzuuzujejejee ssii ttakakakk eeee popodrdróó w w czczasasieie.. SkSkomomplplikikowowanana a historia budowy kolei cczyzy ssii ttttu uu u

z z zazaskskakakujuj ccymym oobrbrazazemem wspó czesnej Rosji –– sspapadkdkobobieiercrczyzynini nnieieegdgdgdgdyyyy popott nnegego o imimpepeririumum, , tytyglgla a kukultltururowowegego.o. Podlane wódk

i serdeczno ci rozmowy ze wspó pasa erami oraz prawdziwy kalejdoskop postaci: : kokombmbatatanancici nna a obobchchododacachh DnDniaia ZZwywycici sstwtwwa,a,a,a,

dzdzikikieie ddziziececii nanad d BaBajkjkaa emem,, mm ododa a BuBuririatatkaka sszazamamanknka a czczy y kokontntuzuzjojowawaaanynynyny mamararatoto cczyzyk k dodorarabibiajaj ccy y jajakoko sstrtripiptitizezer r w w klklububieie nnococnynym.m.

* ** * **„T„Ta a ksksii kkaa w w idideaealnlnymym rrytytmimie,e, kkoo ysyszz c c jajak k popocici gg,, opopowowiaiadada ddziziejeje e kokooleleleleiiii

trtrananssssybybereryjyjskskieiejj i i zazararazezem m popokakazuzujeje wwspspóó czczesesnn RRososjj .. PrPrzyzypopomiminana, , jajak k eelalaznznee drdrogogi i zmzmieieniniaa y y wwiaiat t popo rródód pproroteteststówów rrówówninie e sisilnlnycych,h, jjakakieiee wywywowo uujeje ddzizi ininteternrnetet, , a a tatakk e e uu wiwiadadamamiaia, , ee iimpmpereriuium m cacarsrskikie e wcwcii

wpwp yywawa nnaa luludzdzii odod WWararszszawawy y popo WW aadydywowoststokok”.”.

MAX CEGIELSKI, pisarz, dziennikarz TVP Kultura i Radia Roxy

P IP I O TO T RR M IM I L EL E W SW S K IK Iururododzizi sisi w w 19197575 rrokokuu w w ChChee mimie,e,

aa wywychchowowaa ww OOpopolulu. . DzDzieiewiwi lalat t spsp ddzizi ww JaJapoponinii.i. WW ddrorowiwiecec,,

pipisasarzrz,, fofototogrgrafaf..

Cena 37,90 zł

Milewski_Transsyberyjska_okl_druk.indd 1 2014-01-14 16:42:03

Page 2: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

Milewski_Transsyberyjska.indd 2 2014-01-10 14:29:56

Page 3: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

Piotr Milewski

transsyberyjska Drogą żelazną przez Rosję i dalej

kraków 2014

Milewski_Transsyberyjska.indd 3 2014-01-10 14:29:56

Page 4: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]

Wydanie I, Kraków 2014

Druk: Rzeszowskie Zakłady Graficzne S.A.

Copyright © Piotr Milewski

Projekt okładkiMariusz Banachowicz

Fotografia na pierwszej stronie okładkiarchiwum autora

Opieka redakcyjnaJulita CisowskaBogna Rosińska

Opracowanie tekstu i przygotowanie do drukuPracownia 12A

ISBN 978-83-240-2503-9

Milewski_Transsyberyjska.indd 4 2014-01-10 14:29:57

Page 5: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

13

28 godzin 11 minut. Prolog

1

– Pościel! – z zamyślenia wyrwała mnie ubrana w mundur prowodnica, kierowniczka wagonu. Rzuciła na łóżko paku-nek w przezroczystej folii: prześcieradło i ręcznik, i poczła-pała dalej.

Pociąg wytoczył się z podziemi i głośno dudniąc, prze-jechał nad podeszczową Wisłą. Nie zdążyliśmy się jeszcze rozpędzić. Czas, zamiast przyśpieszyć, zwolnił.

Byłem w przedziale sam. Może to poranna szarość, a może przeskok z otwartej przestrzeni w zamknięty kosmos wąskich korytarzy spowodowały, że poczułem się nieswojo. Samotny, zagubiony, mały. Czy taka będzie ta podróż?

Za oknem wyłaniały się miasteczka i nim zdążyłem się im przyjrzeć, rozpływały się w gęstej, mlecznobiałej mgle.

Mińsk Mazowiecki, Mrozy, Siedlce.Łuków, Międzyrzec Podlaski, Biała Podlaska.Terespol.

Milewski_Transsyberyjska.indd 13 2014-01-10 14:29:57

Page 6: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

28 godzin 11 minut. Prolog

14

Białoruski pogranicznik wziął ode mnie paszport i ka-zał spojrzeć sobie w oczy. Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, marszcząc brwi, i porównywał mnie żywego z foto-grafią. W końcu podziękował i wyszedł z wagonu. Po kilku minutach wrócił i bez słowa oddał dokument. Zdawało mi się, że nawet się uśmiechnął.

Pociąg ruszył i  wjechaliśmy do Białorusi. Niewielkie grupki ludzi maszerowały wzdłuż torów. Mężczyźni w śred-nim wieku chowali dłonie w kieszeniach dżinsowych kur-tek. Szli powoli, tak jakby spacerowali dla zabicia czasu, nie patrząc w naszą stronę. A my, nie mieszając się w tutejsze sprawy, nie pozostawialiśmy po sobie śladu.

Na przygranicznych terenach świat kończy się dla jednych, a dla innych dopiero zaczyna. To ziemia niczyja, w czasach pokoju pozostawiona sobie samej, zaniedbana i zapomniana. Ożywa tylko w czasie wyborów, rocznic i wojen. A jednak jest ważna dla obu stron. Dlaczego? Bo na niej zaczyna się inny świat. Świat wspomnień przodków. Niby znany, a jednak obcy.

Brześć.Brama między Wschodem a Zachodem. Budynek dworca

zdobiły plansze zapowiadające wzrost dobrobytu i szczęścia obywateli. Zdziwiłem się, że na peronach nikogo nie było, jak-byśmy stanęli tu przez pomyłkę lub z powodu awarii. Nagle do wagonu wpadła tęga kobieta.

– Kureczka, piwko, piwko, kureczka – wykrzykiwała gard-łowym głosem, zaglądając do każdego przedziału.

Ktoś zażyczył sobie piwa. – Dziesięć rubli – zasyczała. – Drogo – wyszeptał klient.

Milewski_Transsyberyjska.indd 14 2014-01-10 14:29:57

Page 7: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

28 godzin 11 minut. Prolog

15

– Jakie tam drogo. W sklepie jest po sześć, więc powin-nam brać dwanaście, a i tak liczę taniej. Bierz pan resztę, inni czekają.

Dopiero gdy wysiadła, pojawili się kolejni sprzedawcy. Nie wpuszczono ich jednak do środka. Biegali wzdłuż wagonów, stukając w szyby i unosząc do okien torebki z warzywami, owocami i drożdżówkami. Czasem ktoś coś kupił, ale chęt-nych nie było wielu.

Pociąg zaskrzypiał, podskoczył i potoczył się kilkaset me-trów do tyłu, aż zatrzymał się na bocznym torze. Odczepiono elektrowóz. Metalowe dźwigi unosiły wagony. Wytaczano podwozia. Brygadzista o oszpeconej ospą twarzy sterował dźwigiem i pokrzykiwał na załogę. Dwóch mechaników usta-wiało nowe koła. Trzech pozostałych przyglądało się skom-plikowanej operacji, klnąc na pogodę i plując na ziemię. Wy-glądało na to, że robota jeszcze trochę potrwa, ale kwadrans później wtoczyliśmy się znowu na peron. Przyłączono do-datkowe wagony.

Na wschód ruszyliśmy w nowym takcie, zmieniła się par-tytura, stężało dwumiarowe metrum, ucichły skoczne ćwierć-nuty, jechaliśmy w rytmie półnut.

Późnym popołudniem szary pejzaż rozświetlały żółte nitki piaszczystych dróg. Wiły się przez łąki, na których pasły się stada krów, owiec i kóz. Spinały pofałdowaną krainę niczym pajęcza sieć, po czym znikały w sosnowo-brzozowych bo-rach. Przecinaliśmy białoruskie równiny w pełnym pędzie. Słupki wskazujące odległość do stolicy kraju rozmazywały się biało-czerwoną łuną. Wytężałem wzrok i mrużyłem oczy, by

Milewski_Transsyberyjska.indd 15 2014-01-10 14:29:57

Page 8: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

28 godzin 11 minut. Prolog

16

odczytać z nich liczby. Na próżno. Czarne znaki rozpływały się w podskakujące chochliki. Był początek maja. Na polach ledwie co zazieleniła się ozimina, a wokół sterczały wciąż bezlistne drzewa. Mijaliśmy wioski z domami o spadzistych dachach krytych eternitem lub blachą. Zatrzymywaliśmy się w miasteczkach zbudowanych wzdłuż ulic o pobielonych kra-wężnikach. Gromadki dzieci opatulonych w ciepłe płaszcze pozdrawiały nas, machając rękami.

Było w tym białoruskim krajobrazie coś niezwykłego: spo-kój i bezruch. Nadstawiałem ucha, by wśród stukotu kół wy-łowić jakiekolwiek dźwięki. Bezskutecznie. Na zewnątrz pa-nowała cisza. Jakby zatrzymało się tu życie. Zdawało mi się, że sunę wzdłuż dekoracji filmowych, wśród których gdzie-niegdzie kręcą się jeszcze statyści.

Do snu usypiał mnie turkot kół pociągu, który cichł i gasł niczym muzyczne diminuendo.

2

Pierwsza noc minęła spokojnie. Nikt nie pukał do drzwi, nie zakłócał spokoju. Za oknem powoli się rozjaśniało. Znak przy torach wskazywał dwudziesty ósmy kilometr do Petersburga. W smolistoczarnych ścieżkach wydeptanych wzdłuż torów połyskiwały kałuże. Stosy śmieci kłębiły się na stłamszonej zimą i padającą mżawką trawie. Budynki kolejowe i hale fabryczne straszyły brzydotą i bałaganem. Podwórza przed domami były zagracone, tak jakby ich właściciele groma-dzili wszystko na czarną godzinę, a potem o tym zapominali.

Milewski_Transsyberyjska.indd 16 2014-01-10 14:29:57

Page 9: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

28 godzin 11 minut. Prolog

Spośród wraków pralek, dziurawych miednic, misek i garn-ków wyrastały chwasty. Na kopcu przed osiedlem rdzewiały dwa działa przeciwlotnicze o lufach skierowanych na zachód. Jak wszystko, co najpierw budzi ciekawość i zachwyt, a po-tem się nudzi, opatrzyły się już miejscowym, którzy mijali je obojętnie. Nawet umorusane błotem dzieciaki nie zwracały na nie uwagi i bawiły się u stóp pagórka. Na peronie stacji Dietskoje Sieło babuszki rozmawiały, kiwając głowami w ko-lorowych chustach. Dwaj rośli młodzieńcy w marynarskich mundurach czekali na osobowy do dawnej stolicy.

Prowodnica cicho zapukała do przedziału. – Zbliżamy się do Pitera – wyszeptała tak delikatnie, że aż

obejrzałem się, czy to wciąż ta sama osoba, po czym zwró-ciła mi bilet i zabrała pościel. Cieszyła się, że zbliża się do końca podróży i wróci do domu.

Jeszcze przez jakiś czas jechaliśmy wzdłuż ciągnących się kilometrami monochromatycznych osiedli na przedmieściach. Na zewnątrz było mokro i szaro.

Milewski_Transsyberyjska.indd 17 2014-01-10 14:29:57

Page 10: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

18

Zerowy kilometr

1

Już jako mały chłopiec kochałem podróże koleją. Coroczne es-kapady nocnymi pociągami sprawiły, że w wieku siedmiu lat zaliczałem się do grona doświadczonych pasażerów. W wa-gonie sypialnym rozciągałem się w sztywnej pościeli pach-nącej osiedlowym maglem i miło drapiącej skórę. Rozlegał się gwizd, pociąg ruszał. W chwili gdy wokół słychać było już tylko regularne oddechy śpiących, czułem, że jestem bez-pieczny i niewidzialny. Nos przystawiałem do zimnej szyby, a tory przed oczyma rozmazywały się i niknęły w ciemnoś-ciach, by powrócić na krótko na kolejnych przystankach. Lo-komotywy sunące w przeciwnym kierunku mijały nas niczym zjawy. W oddali, jak ślepia potworów, czerwieniły się światła semaforów. Na postojach z megafonów rozbrzmiewały obco brzmiące nazwy, a echo niosło je w nieznane. W świetle dworcowych latarni podróżni przypominali przybyszy z ob-cych planet. Zdawało mi się, że odbywam podróż w kosmos.

Milewski_Transsyberyjska.indd 18 2014-01-10 14:29:57

Page 11: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

19

Pociąg trząsł się, podskakiwał, a turkot działał lepiej niż koły-sanki. Próbowałem powstrzymywać zamykające się powieki, lecz zwykle wkrótce zasypiałem. Gdy budziłem się o świcie, krajobraz za oknem tracił tajemniczość i odzyskiwał realność, a mnie rozpierała radość, że jestem już blisko celu.

Sama kolej wtedy mnie nie interesowała. Była po prostu środkiem transportu. Jednym z wielu. W świat dróg żelaznych wprowadził mnie kolega dopiero kilka lat później. Miał na imię Grzegorz i był największym pasjonatem kolei, jakiego spotkałem. W głowie miał całą siatkę połączeń, wszystkie linie, ślepe odnogi i bocznice, które wraz z kolejnymi wyciecz-kami zakreślał w myślach jako zaliczone. Na mapie własnych przejazdów brakowało mu kilkunastu odcinków i wciąż po-wtarzał, że musi się śpieszyć, bo nieuczęszczane linie likwi-dowane są jedna po drugiej. Rozkład jazdy znał na pamięć. Jak modlitwę recytował godziny odjazdów i przyjazdów po-ciągów, miejsca przesiadek, symbole lokomotyw i numery składów. Prawie nigdy się nie mylił. Był jak czarnoksiężnik czytający zadrukowaną drobnym maczkiem tajemną księgę. Po cichu podziwiałem go, choć był ode mnie młodszy.

To właśnie w domu Grześka wypatrzyłem album o drogach żelaznych. Było to kolorowe wydawnictwo w twardych, lami-nowanych okładkach. Pociągi na fotografiach sunęły wśród stepów, górskich wąwozów, po mostach nad przepaściami. Z kominów parowozów buchały białe obłoki, spalinowozy puszczały ciemne smugi dymu. Duże zdjęcie w jednym z roz-działów przedstawiało ciemnozieloną lokomotywę jadącą na-sypem. U podnóża ścieliła się trawiasta równina, w tle zacho-dziło słońce. Pociąg rzucał długi cień. Tory nie miały końca,

Milewski_Transsyberyjska.indd 19 2014-01-10 14:29:57

Page 12: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

20

po prostu rozmazywały się na horyzoncie, zupełnie jakby ma-szyna miała unieść się tam w powietrze i polecieć do nieba. Tytuł rozdziału brzmiał: Kolej transsyberyjska. Tak po raz pierwszy się z nią zetknąłem. Rosja, Syberia, Władywostok. Słowa te brzmiały wówczas niczym zaklęcia.

Odtąd rosyjskie drogi żelazne nie pozwalały mi o sobie zapomnieć. Co rusz przypominały się na lekcjach historii i literatury. Dostojewski rozpoczynał Idiotę opisem wjazdu pociągu do Petersburga. W Doktorze Żywago Pasternaka syn i ojciec jechali pociągiem po magistrali transsyberyjskiej. Ka-puściński poświęcił Transsibowi rozdział w Imperium, a Cen-drars jeden ze swoich najpiękniejszych poematów.

Pewnego dnia natrafiłem na niecodzienny tekst w czasopi-śmie o intrygującej nazwie „Żurnał Obszczepoleznych Swie-dienij” („Żurnal Wieści Pożytecznych”). Pochodził z kwietnia 1835 roku* i nosił zabawny tytuł: Myśli ruskiego chłopa-woź-

nicy o żeliwnych drogach i poruszanych parą pojazdach mię-

dzy Sankt Petersburgiem a Moskwą. Jego treść okazała się równie ciekawa jak tytuł. Ruski chłop-woźnica pisał:

Doszły nas słuchy, że niektórzy nasi bogaci panowie, znę-

ceni zamorskimi pomysłami, chcą położyć żeliwne szyny

między Petersburgiem, Moskwą i Niżnym, po których będą

* Wszystkie daty w książce podano według starego porządku (ka-lendarza juliańskiego). Rosja wprowadziła datowanie zgodnie z nowym porządkiem (kalendarzem gregoriańskim) 14 lutego 1918 roku. Od 1800 roku do 28 lutego 1900 kalendarz gregoriań-ski wyprzedza juliański o dwanaście dni, a od 1 marca 1900 roku o trzynaście dni.

Milewski_Transsyberyjska.indd 20 2014-01-10 14:29:57

Page 13: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

21

chodziły pojazdy, poruszane niewidzialną siłą, przy pomocy

pary. Choćżem człek ciemny, niewykształcony, ale żyję już

pół wieku i Bóg dał mi przemierzyć rodzoną krainę, być nie-

raz w cudzoziemskiej dzielnicy, na jarmarku w Lipowcu i do

woli naoglądać się obcego i nasłuchać zagranicznych plotek.

Serce ściska, że wszczyna się na Rusi niesłychaną sprawę:

chcę przemówić na chłopski rozum, może inteligentni lu-

dzie posłuchają mojego chłopskiego gadania!

(…)

W samej Anglii, jak niosą słuchy, nie wszystkie pomysły

są zgodne z wolą ludu. Mówi się, że odkąd zalęgło się tam

w fabrykach zbyt wiele maszyn, robotnicy stracili środki

na codzienne utrzymanie i tak rozrosła się bieda, że para-

fie są zmuszone zbierać pieniądze, by nakarmić biednych.

Nie daj Bóg nam tego dożyć! Dopóki Pan nas strzeże, a car

miłuje, i mamy ręce i konie, nie pójdziemy nucić żałobnych

pieśni pod oknami.

Ale rosyjskie zamieci nie oszczędzą cudzoziemskich po-

mysłów, zasypią kolej śniegiem, a dla żartu, zapewne, za-

mrożą i parę. No i skąd wziąć taką ilość opału, by nigdy

nie zgasł ogień pod „turkotającymi samowarami”.

Aliści wydawać jeszcze pieniądze na zakup węgla za gra-

nicą po to, żeby zabrać powszedni chleb prawosławnym?

Wstyd i grzech!*

* Wykaz źródeł wszystkich cytatów znajduje się w bibliografii na końcu książki.

Milewski_Transsyberyjska.indd 21 2014-01-10 14:29:57

Page 14: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

22

Zafrapowały mnie lamenty elokwentnego chłopa, jego pro-roctwa pełne pesymizmu i buty, powstałe zanim w wyobraźni decydentów zaświtał pomysł połączenia drogą żelazną Rosji europejskiej z Pacyfikiem. Wiedziałem, że jego apel okazał się nieskuteczny, jednak to dzięki niemu zdałem sobie sprawę, jak długa i kręta prowadziła droga, zanim z Petersburga wy-ruszyły pierwsze pociągi ku dalekiej Azji, i jak wiele musiało się wydarzyć, nim diabelski wynalazek – maszyny buchające parą, gwiżdżące i ryczące niczym Jeźdźcy Apokalipsy – uto-rował sobie drogę na rosyjskie równiny.

Anonimowy myśliciel, za którym krył się zapewne przed-stawiciel interesu zagrożonego wprowadzeniem kolei, miast zniechęcić mnie do podróży, jeszcze bardziej zaostrzył mój apetyt. Tego dnia zdecydowałem, że muszę odwiedzić miej-sca, o których wspominał chłop-woźnica, i naocznie przeko-nać się, jak potoczyły się dalsze losy dróg żelaznych.

… i teraz dojeżdżałem do Piotrowego grodu. W końcu tam wszystko miało swój początek.

Tak zaczęła się ta podróż. Podróż w przestrzeni i w czasie.

2

Pociąg wtoczył się w długą paszczę dworca i powoli za-trzymał na peronie. Pokonując trzy metalowe schodki, z wąskiego przedziału przeskoczyłem do przestronnej hali o wysokim suficie i szerokich schodach. Przez olbrzymie okna wpadało światło. Jego smugi odbijały się od białych

Milewski_Transsyberyjska.indd 22 2014-01-10 14:29:57

Page 15: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

23

posadzek i ścian. Lampy zwisające pod sufitem dodatkowo ocieplały przestrzeń.

Dworzec Witebski, zwany niegdyś Carskosielskim, był pierwszą stacją kolejową wybudowaną w całym Imperium. Stąd wyruszał pociąg najstarszej rosyjskiej linii ze stolicy do rezydencji władców w Carskim Siole. Spacerując wewnątrz odrestaurowanego gmachu, z trudem mogłem sobie wyobra-zić, że pierwotny budynek sklecony został latem 1837 roku z drewna, a mimo to szybko stał się symbolem technicznego postępu i jedną z głównych atrakcji miasta. Dziś o tych cza-sach przypominała replika pierwszego parowozu. Wyglądała następująco: na dwóch olbrzymich i czterech mniejszych ko-łach spoczywał obity drewnianymi listwami potężny kocioł. Otaczała go drewniana rama, po której poruszać mógł się maszynista. Z grzbietu kotła wyrastały różnej grubości rury. Cały pojazd miał długość sześciu kroków dorosłego mężczy-zny i wyglądał jak nienaturalnych rozmiarów zabawka.

Wczesnym przedpołudniem dworzec był prawie pusty. Parę osób, które wysiadły wraz ze mną, przemknęło przez halę i zniknęło w strugach deszczu. Minęli mnie senny baga-żowy, zgarbiony zawiadowca i podśpiewująca kierowniczka wagonu. Poszedłem w końcu i ja, bo choć wewnątrz gma-chu było przytulniej niż na ulicy, musiałem znaleźć miejsce na nocleg.

Kamienne schodki pod szyldem z napisem „Kantor” prowa-dziły do niewielkiego pomieszczenia w suterenie. Stawiając ostatni krok, poślizgnąłem się na mokrym linoleum przed rzędem czterech kas schowanych za okratowanymi oknami.

Milewski_Transsyberyjska.indd 23 2014-01-10 14:29:57

Page 16: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

24

Jedynie dzięki rozpaczliwym wymachiwaniom rąk udało mi się zachować równowagę. Stojący w rozkroku strażnik błys-kawicznie skierował karabin w moją stronę. Zza zasłaniającej twarz kominiarki wpatrywała się we mnie para błękitnych oczu. Zamarłem ze strachu.

– Jaka waluta? – Euro. – Numer trzy – upewniwszy się, że nie zamierzam napaść

na kasę, miękkim ruchem dłoni wskazał właściwe okienko.Schowałem ruble za pazuchę i czym prędzej wyszedłem

na zewnątrz. Skierowałem się do pobliskiej stacji metra, skąd próbowałem dodzwonić się do hoteli i zarezerwować pokój. Wykręcając kolejne numery, obserwowałem, jak para mili-cjantów wyłapuje podejrzanych osobników spośród pasaże-rów wychodzących na powierzchnię. Mundurowi odciągali pechowców na bok i przeglądali ich dokumenty. W pierwszej chwili ten widok skojarzył mi się z fabryką konserw rybnych, w której kontrolerzy jakości selekcjonują sardynki sunące na taśmie produkcyjnej, nie dopuszczając do zapuszkowania tych, które nie spełniają norm. Tyle że, pomijając już samą złowrogość broni przewieszonej przez ramiona żandarmów, selekcja dotyczyła żywych ludzi i – o czym przekonywa-łem się z każdą minutą – następowała według pewnego klu-cza. Wychwytywano osoby o ciemniejszej karnacji, skośnych oczach, kruczoczarnych włosach, ubrane kolorowo bądź też po prostu biedniej niż reszta. Te, które można podejrzewać, że nie pochodzą stąd.

Młodzi mundurowi pracowali systematycznie, choć bez nadgorliwości. Nie wyglądali na zachwyconych swymi

Milewski_Transsyberyjska.indd 24 2014-01-10 14:29:57

Page 17: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

25

obowiązkami. Ich twarze nie wyrażały emocji, raczej chłodną obojętność. Nie rysowała się na nich nienawiść. Nie byli bru-talni, po prostu wykonywali swoją pracę i zazwyczaj pusz-czali kontrolowanych wolno. Nagle wzięli jakiegoś szczup-łego mężczyznę z obu stron pod ręce i wyprowadzili go do radiowozu. Wszystko stało się tak spokojnie, bez szamota-niny i krzyków, że pogrążony w rozmowie z kolejnym hote-larzem, prawie tę scenę przeoczyłem. Milicjanci nie wrócili już na swoje miejsce. Może skończyli zmianę lub wykonali dzienną normę.

Przez okna w pomieszczeniu wpadało coraz mniej światła. Automat telefoniczny pożerał monety, a ja wciąż pozostawa-łem bez dachu nad głową. W końcu udało mi się skontakto-wać z hostelem na ulicy Sowieckiej. Bez zastanowienia zare-zerwowałem ostatnie wolne łóżko. Na miejscu natychmiast zapadłem w kamienny sen. Śnił mi się pędzący prosto przed siebie pociąg. W uszach dudnił mi stukot jego kół…

3

O poranku przywitało mnie szare niebo. Sunące nad głową chmury wyglądały tak niewyraźnie, że trudno było odgadnąć, czy lada moment lunie ulewny deszcz, czy wprost przeciw-nie – rozpogodzi się.

– Może będzie padać, a może nie – odpowiedziała recep-cjonistka na pytanie o prognozę pogody.

Petersburg atakował wilgocią. W pałacach i ogrodach, któ-rych utrzymanie kosztowało w północnym klimacie wiele

Milewski_Transsyberyjska.indd 25 2014-01-10 14:29:57

Page 18: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

26

wysiłku, a pięknem w pełnym rozkwicie nacieszyć się można było tylko w czasie krótkiego lata, na szerokich alejach i wy-spach gorzki zapach morza mieszał się ze zbutwiałą wonią kanałów.

Zbudowane na osuszonych bagnach zatoki miasto dwóch wielkich rewolucji w krótkim czasie odcisnęło piętno na hi-storii Rosji i całego kontynentu, a nawet świata. Napisać, że sprawcą tego był Piotr Wielki albo że to przewidział, byłoby sporą przesadą, ale że on to rozpoczął, jest faktem nieza-przeczalnym.

Newskim Prospektem przeprawiłem się na drugi brzeg Newy. Przede mną stał niewielki ceglany budynek. Ze względu na rozmiary i kształt bardziej przypominał domek letniskowy niż rezydencję władcy. Łatwo go było przeoczyć, bo zwarta, reprezentacyjna zabudowa na przeciwległym na-brzeżu znacznie silniej przykuwała uwagę.

Piotr I rozpoczął budowę nowej stolicy w maju 1703 roku od postawienia twierdzy, a na własne potrzeby wybudował w zaledwie trzy dni niedużą chatkę. Był to pierwszy budy-nek mieszkalny w nowo powstającym grodzie. Car polecił zbudować swoją siedzibę z sosnowych belek i pomalować tak, by z zewnątrz wyglądała na ceglaną. Z wielkimi ok-nami i dachem krytym drewnianym gontem przypominać miała na zewnątrz hanzeatyckie domki, we wnętrzu zaś tra-dycyjną rosyjską chatę. Jak na potrzeby wielkiego władcy wystrój był nadzwyczaj skromny. Na sześćdziesięciu me-trach kwadratowych mieściły się: pokój do pracy, jadalnia i sypialnia. Ściany przykryto białym płótnem. Piotr, choć oczyma wyobraźni sięgał bardzo daleko, preferował nieduże

Milewski_Transsyberyjska.indd 26 2014-01-10 14:29:57

Page 19: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

27

pomieszczenia. Sufit wisiał więc ledwie dwa i pół metra nad podłogą. Nie zainstalowano ogrzewania i car zatrzymywał się tutaj podczas letnich wizyt w mieście. Po dwudziestu latach kapryśny klimat zaczął podgryzać zręby konstrukcji i imperator nakazał przykryć domek dodatkowym dachem. Potem w całości obudowano go murowanym pawilonem. Dzięki temu przetrwał do dziś jako jedyna drewniana bu-dowla z pionierskich czasów. Marzeniem cara było jednak, by wszystkie domy w mieście były murowane. Dokładnie tak jak w ukochanej przez niego Holandii. Miasto nazwał car również z holenderska – Sankt Pieter Burkh, na cześć świętego Piotra.

Jak pewnie każdy człowiek opanowany idée fixe, w imię realizacji swoich marzeń Piotr Wielki potrafił ograniczyć swe potrzeby do minimum. Co innego budowa stolicy. Car nie szczędził sił ani środków. Eksploatował poddanych, nakła-dając na nich nowe podatki, aż dopiął swego. Sześciokątna twierdza Pietropawłowska z kamiennymi bastionami wyglą-dała majestatycznie. Z pewnością obroniłaby gród, gdyby oka-zało się to konieczne.

Po długim marszu murami fortecy usiadłem na ławce przed soborem Świętych Piotra i Pawła. Alejką kuśtykali weterani wojenni, wspierając się na laskach i ramionach uczynnych wnuczków. Niecodziennej procesji towarzyszył metaliczny brzęk, który rósł w miarę, jak grupa staruszków zbliżała się do świątyni. Medale na odprasowanych mundurach brzęczały przy każdym kroku, zagłuszając stukot obcasów i układa-jąc się w melodię o kilku tempach i rytmach, zależnych od sprawności odznaczonego i liczby jego zasług. Władza miała

Milewski_Transsyberyjska.indd 27 2014-01-10 14:29:58

Page 20: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

zerowy kilometr

28

świadomość, że są to zdyscyplinowani wyborcy, więc dopóki dawali radę maszerować w pochodach, rozwijano przed nimi czerwony dywan, a oni przechadzali się po nim niczym zmar-twychwstańcy, dosztukowując co roku kolejne ordery; zapra-szano ich na bankiety, na których opowiadali wciąż te same historie. Kult bohaterstwa, który uosabiali, był więc z jednej strony wciąż żywy, jak to zwykle bywa w krajach okrutnie doświadczonych wojenną pożogą, ale na co dzień miasto tęt-niło życiem, oddychało wiosną, handlowało, rosło, martwiło się o zaciągnięte kredyty i pogodę w weekend. Weterani pró-bowali obronić się przed zapomnieniem i bezsilnością, lecz z roku na rok znajdowali coraz mniejszy posłuch. Patrząc, jak na moich oczach rozpływają się teraz w mroku świątyni, nie mogłem opędzić się od myśli o dinozaurach człapiących powoli ku nieuchronnej zagładzie.

Do tego uroczystego obrazu nie pasował widok beznogiego żołnierza na wózku inwalidzkim żebrzącego o jałmużnę przy wejściu do cerkwi Świętej Katarzyny na Wyspie Wasiljew-skiej, dokąd trafiłem trochę później. Jego piersi nie zdobiły żadne odznaczenia. Przepasany wojskowym płaszczem, od-krywał bladożółte protezy przytwierdzone do kikutów nóg. Miał twarz przetrawioną zwątpieniem i smutkiem. I nawet grymas, który rozjaśnił ją, gdy zaczął się do niego łasić bez-pański kundel, tylko przypominał uśmiech. Zniknął zresztą błyskawicznie przed grupką przechodniów nadchodzących deptakiem. Pieszcząca psa przybłędę dłoń wyprostowała się w proszalnym geście.

Milewski_Transsyberyjska.indd 28 2014-01-10 14:29:58

Page 21: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"
Page 22: Piotr Milewski, "Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej"

PePPePePePeeteteteteteetersrsrsrsrssrsbububububububurgrgrgrgrgrgrg ––––––– MMMMMMosososososkwkwkwkwkwwaaa a ––– IrIrIrIrIrrrkukukukkuuckckckckcck –––– WWWW aaaadydydydyd wowowowoststststokokokok...PoPoPoPoPooodrdrdrdd óóóóó nnnnnnnajaajaajaa ddd uuuuuu szszszszsz lililill nininiiini kokokokkoolelelelelejojojojojowwwwww wiwiwiwiwwiw atatatatataa a,a,a,a,aa

tatatatatammmmm gdgdgdgdgddzizizizizie ee e e dididididiabababababeeeee mmmmmówówówówówwi ii ii dodododoodoobrbrbrbrbrb anananananococococooc....

BBeBeBeBezkzkzkzkrerereresnsnsnsne ee e rororosysysyyjsjjsjsjskikikikiieeeeee stststststtepepepepy,y,y,y,y bbbbbieieieedndndndndne e e e sysysysyybebebebebeb ryryryryrr jsjsjsjsj kikikikikikieeeee wiwiwiwiwiw osososososososkikikikikikk ,,,mamamajejejej ststststatatata ycycycycznznznznee jejej ziziziiorororro o o BaBaBaB jkjkkjkkaaaaa ..

PiPiototr r MiMilelewswskiki zzababieierara nnasas ww ffasasascycyynunujjj cc ppododddróróó ,, kktótótótórarar ooookakakakazuzuuzujejejee ssii ttakakakk eeee popodrdróó w w czczasasieie.. SkSkomomplplikikowowanana a historia budowy kolei cczyzy ssii ttttu uu u

z z zazaskskakakujuj ccymym oobrbrazazemem wspó czesnej Rosji –– sspapadkdkobobieiercrczyzynini nnieieegdgdgdgdyyyy popott nnegego o imimpepeririumum, , tytyglgla a kukultltururowowegego.o. Podlane wódk

i serdeczno ci rozmowy ze wspó pasa erami oraz prawdziwy kalejdoskop postaci: : kokombmbatatanancici nna a obobchchododacachh DnDniaia ZZwywycici sstwtwwa,a,a,a,

dzdzikikieie ddziziececii nanad d BaBajkjkaa emem,, mm ododa a BuBuririatatkaka sszazamamanknka a czczy y kokontntuzuzjojowawaaanynynyny mamararatoto cczyzyk k dodorarabibiajaj ccy y jajakoko sstrtripiptitizezer r w w klklububieie nnococnynym.m.

* ** * **„T„Ta a ksksii kkaa w w idideaealnlnymym rrytytmimie,e, kkoo ysyszz c c jajak k popocici gg,, opopowowiaiadada ddziziejeje e kokooleleleleiiii

trtrananssssybybereryjyjskskieiejj i i zazararazezem m popokakazuzujeje wwspspóó czczesesnn RRososjj .. PrPrzyzypopomiminana, , jajak k eelalaznznee drdrogogi i zmzmieieniniaa y y wwiaiat t popo rródód pproroteteststówów rrówówninie e sisilnlnycych,h, jjakakieiee wywywowo uujeje ddzizi ininteternrnetet, , a a tatakk e e uu wiwiadadamamiaia, , ee iimpmpereriuium m cacarsrskikie e wcwcii

wpwp yywawa nnaa luludzdzii odod WWararszszawawy y popo WW aadydywowoststokok”.”.

MAX CEGIELSKI, pisarz, dziennikarz TVP Kultura i Radia Roxy

P IP I O TO T RR M IM I L EL E W SW S K IK Iururododzizi sisi w w 19197575 rrokokuu w w ChChee mimie,e,

aa wywychchowowaa ww OOpopolulu. . DzDzieiewiwi lalat t spsp ddzizi ww JaJapoponinii.i. WW ddrorowiwiecec,,

pipisasarzrz,, fofototogrgrafaf..

Cena 37,90 zł

Milewski_Transsyberyjska_okl_druk.indd 1 2014-01-14 16:42:03