52
PRZEMIENIONY NA JEGO OBRAZ WATCHMAN NEE “My tedy wszyscy, z odsloniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwalę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwaly w chwalę(2Kor 3,18). Treść: Rozdzial 1 Trzech ważnych mężów Abraham: Boży wybór Rozdzial 2 Początek odkupienia Rozdzial 3 Powolanie i odpowiedź Rozdzial 4 Życie w poświęceniu Rozdzial 5 Czlowiek w Kanaanie Rozdzial 6 Dziedzic i próba czasu Rozdzial 7 Przymierze laski Rozdzial 8 Dary czy dawca Izaak: darowany syn Rozdzial 9 Bogactwo dziecka Bożego Rozdzial 10 Pozycja dziedzica Rozdzial 11 Nowe życie wewnątrz nas Jakub: prawdziwa przemiana Rozdzial 12 Drogocenne kamienie Rozdzial 13 Jego wlasne lekarstwo Rozdzial 14 Rana zadana przez Boga Rozdzial 15 Boże oblicze Rozdzial 16 Blogi owoc

PRZEMIENIONY NA JEGO OBRAZ - WordPress.com · 2011. 10. 13. · PRZEMIENIONY NA JEGO OBRAZ AW TCHMAN NEE “My tedy wszyscy, z odsłoni ętym obliczem, ogl ądaj ąc jak w zwierciadle

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

  • PRZEMIENIONY NA JEGO OBRAZ

    WATCHMAN NEE

    “My tedy wszyscy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę” (2Kor 3,18).

    Treść:

    Rozdział 1 Trzech ważnych mężów Abraham: Boży wybór

    Rozdział 2 Początek odkupienia Rozdział 3 Powołanie i odpowiedź Rozdział 4 Życie w poświęceniu Rozdział 5 Człowiek w Kanaanie Rozdział 6 Dziedzic i próba czasu Rozdział 7 Przymierze łaski Rozdział 8 Dary czy dawca

    Izaak: darowany syn Rozdział 9 Bogactwo dziecka Bożego Rozdział 10 Pozycja dziedzica Rozdział 11 Nowe życie wewnątrz nas

    Jakub: prawdziwa przemiana Rozdział 12 Drogocenne kamienie Rozdział 13 Jego własne lekarstwo Rozdział 14 Rana zadana przez Boga Rozdział 15 Boże oblicze Rozdział 16 Błogi owoc

  • 2

    Tytuł oryginału:

    Changed into His Likeness

    Watchman Nee

    Tłumaczenie z języka angielskiego: N.N.

    Tylko do użytku wewnętrznego bez prawa do kopiowania lub publikowania

    Warszawa, 2003 r.

  • 3

    Rozdział 1 TRZECH WAŻNYCH MĘŻÓW

    W Starym Testamencie widzimy, jak Bóg zaczyna działać, aby powołać naród całkowicie wyzwolony z niewoli i oddzielony dla Niego Samego zupełnie w nowy sposób. Aby tego dokonać, ukazuje się najpierw Mojżeszowi w płomieniu gorejącego krzaka, i jest godne uwagi, że mówi On wtedy o Sobie, używając potrójnego określenia. “Jam jest Bóg ojca twego, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba” (2Mjż 3,6). A gdy w chwilę później Bóg posyła Mojżesza do Izraelitów, aby oznajmić im Swój zamiar, w Jego słowach pojawia się niby rodzaj refrenu to samo potrójne określenie. ”Tak powiesz synom izraelskim: Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i tak mnie nazywać będą po wszystkie pokolenia. Idź i zgromadź starszych Izraela, i powiedz im: Pan, Bóg ojców waszych objawił mi się, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” (w. 15-16).

    Z pewnością będziemy mieli rację, stawiając sobie pytanie: skąd ten potrójny refren? Tym bardziej, że Sam Pan Jezus używa tego samego określenia we fragmencie, który pojawia się w każdej z trzech pierwszych ewangelii: “A co do zmartwychwstania, czy nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba! Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych” (Mt 22,31-32). Dlaczegóż to, chcielibyśmy wiedzieć, Bóg używa tego potrójnego określenia, gdy objawia Samego Siebie ludzkości? Jakie znaczenie mają dla nas, Jego dzieci, te trzy powtarzające się imiona?

    Apostoł Paweł zapewnia nas, że wszystko, co zawiera Pismo Święte, napisano dla naszego pouczenia, a tu znajdujemy coś, na co mamy zwrócić naszą uwagę zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie. To oznacza, że zarówno w okresie panowania starego prawa, jak i nowego, Bóg działa według jednej identycznej zasady. W starym systemie Bóg objawił się Mojżeszowi, zamierzając wyprowadzić Izrael z Egiptu, aby stali się Jego wybranym ludem. W nowym Jezus objawił się po zmartwychwstaniu tym, którzy byli zarodkiem nowego ludu według Jego wyboru. Jeśli wi ęc prawdą jest, że my, którzy zbawieni zostaliśmy przez Jego łaskę, należymy do tego ludu, czyż nie mamy zatem z ufnością oczekiwać, że postępuje On z nami według tej samej zasady?

    Ponadto, co Bóg ma na myśli, gdy obecnie mówi o “Izraelu”? Czy to pojęcie ma jakieś szersze znaczenie, niż to z pozoru mogłoby się wydawać? By znaleźć odpowiedź, zajrzyjmy na koniec listu Pawła do Galacjan, gdzie pisze on o nowym stworzeniu, w którym nie ma Żyda ani Greka (6,15), ale gdzie wszyscy znajdują wspólny fundament w krzyżu Chrystusa. Prosząc o pokój i miłosierdzie dla wszystkich, którzy należą do Chrystusa, Paweł używa w stosunku do nich znaczącego określenia –“Izrael Boży”. Powiadam wam, my, którzy wierzymy w Pana Jezusa, jesteśmy Izraelem Bożym, w jedności z całym prawdziwym Izraelem, a nie jakiś jeden naród.

    Ale co więcej, jeśli Bóg wybrał nas, byśmy byli jego własnością, w takim razie słusznie stawiamy sobie pytanie, przez co musimy przejść pod Jego ręką, abyśmy stanowili taki lud Boży. Z całą pewnością otrzymamy odpowiedź na to pytanie, gdy będziemy uważnie śledzić życie i doświadczenia tych trzech ważnych postaci. Dlatego że Abraham, Izaak i Jakub zajmują wyjątkowe miejsce w działaniu Bożej Opatrzności, miejsce, jakiego nie zajmuje nikt inny. Im przypadł w udziale ten przywilej, by prowadzić nas wszystkich do Boga w szczególny sposób.

    Wróćmy do początku. Wszyscy znamy tę historię aż nadto dobrze, jak to Adam poddał się pokusie i zwątpił w Bożą miłość. W ten sposób utracił pozycję, którą Bóg dla niego przeznaczył i przyszło na niego potępienie i śmierć. Wszystkie pokolenia po Adamie poszły drogą, którą on obrał–z wyjątkiem Noego. Noe który stanowił ten wyjątek, był mężem sprawiedliwym i nieskazitelnym. Noe znalazł łaskę w oczach Pana. Ale Noe był sam jeden; a nie mamy żadnej wskazówki na temat tego, w jaki sposób Bóg postępował z nim, aby go przywieść do miejsca, gdzie on “chodził z Bogiem”. Był sprawiedliwy, ale nie jest powiedziane, czy Bóg jakoś specjalnie Noego wybrał, ani też w jaki sposób prowadził go, aby czynić go sprawiedliwym. Dlatego też w tej szczególnej kwestii niczego nie nauczymy się od Noego, chociaż oczywiście jest wiele innych lekcji dla nas w jego historii.

    Ale dopiero gdy dochodzimy do Abrahama, spotykamy się z pierwszym przykładem człowieka wybranego przez Boga. Abraham był bałwochwalcą–jednak Bóg go wybrał. “Dawnymi czasy mieszkali za Rzeką ojcowie wasi–Terach, ojciec Abrahama i ojciec Nachora, i służyli innym bogom. Wtedy zabrałem ojca waszego Abrahama zza Rzeki i prowadziłem go po całej ziemi kananejskiej i

  • 4

    rozmnożyłem jego potomstwo” (Joz 24,2-3). Tak, Bóg wybrał tego czciciela bałwanów, pochwycił go i powiedział: “On jest mój”. Wybrał go według Swej woli. Obecnie takimi są wszyscy Boży ludzie. Odpowiedzieli na Jego miłość, zasmakowali Jego zbawienia, a teraz są Jego wybranymi. Bóg posiadł na własność lud, którego początkiem jest Boży wybór każdego należącego do tego ludu.

    Oczywiście Abraham nie był jeszcze narodem, ani też Izaak. W rzeczywistości nie był narodem również Jakub, aż do chwili, gdy się stał Izraelem. Ale gdy Izrael został wyprowadzony z Egiptu, wtedy wreszcie Bóg miał lud, który był Jego wyłączną własnością. Można by więc powiedzieć o Bożym ludzie, że miał dwa początki: Abraham człowiek i Izrael naród. Najpierw byli poszczególni mężowie wiary. Gdy otwarli drogę, wtedy królestwo Izrael nastało w całej swej pełni. Boże działanie w życiu Abrahama, jego syna i wnuka uczyniło możliwym wszystko, co nastąpiło później. Możemy więc powiedzieć, że naród powstał na fundamencie tych pionierów. Bez nich nie byłoby Izraela. Wspólne doświadczenie tej trójki czyni zrozumiałą drogę, po której postępuje Boży lud na ziemi.

    Czy dziwisz się temu szczególnemu miejscu, jakie zostało wyznaczone Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi? Z pewnością ma to jakiś związek z faktem, że Boże imię, Boży charakter są z nimi związane. On jest ich Bogiem. Przemawiając do człowieka, Bóg wielokrotnie przedstawia się w ten sposób. Widzieliśmy również, że Jezus wymienia ich na dowód, że jest zmartwychwstanie. Co więcej, w ewangelii Łukasza 13,28 powiada On: “...ujrzyjcie Abrahama, Izaaka i Jakuba i wszystkich proroków w Królestwie Bożym”. Jeszcze raz wymienione są imiona właśnie tych trzech. Wszystko się na nich opiera. Dlaczego zajmują tę pozycję?

    Historycznie rzecz biorąc, zajmowali oni tę pozycję, gdyż, jak już powiedzieliśmy, Bóg pragnął mieć naród. Dzisiaj zajmują tę samą pozycję, ponieważ obecny Boży zamiar jest dokładnie taki sam–aby spośród narodów wybrać lud dla Swego imienia (Dz 15,14). A historia tego ludu zaczyna się od Abrahama, ponieważ Bóg zaczyna od Abrahama. Bóg działał w życiu tego męża, gdyż miał on zdobyć szczególne doświadczenie, które by im przekazał, i oczywiście jest to również prawdą o Izaaku i Jakubie. W każdym z tych ludzi Bóg działał w tym samym celu, mianowicie, aby za ich pośrednictwem przekazać Swemu ludowi jakieś szczególne przeżycie Jego Samego.

    Ponadto, choć jest faktem, że Bóg rozpoczął tworzenie ludu od Abrahama, jednak oczywiście nie posiadł tego ludu, dopóki historia Jakuba nie została doprowadzona do końca i nie pojawiła się perspektywa dwunastu plemion. Dlatego też to, przez co przeszli oni trzej, musi stanowić łącznie duchowe doświadczenie wszystkich Bożych wybranych. Historia jedynie jednego lub dwóch spośród tej trójki nie wystarcza. Nic jednostronnego nie zaspokoi Bożych wymagań. Nie powinniśmy zadowalać się jedynie częściowym zaspokojeniem. Jako Boży Izrael musimy mieć, nawet jeśli byłoby to w małej mierze, pełne doświadczenie ich wszystkich. Zamiarem Boga jest, aby cały Jego prawdziwy lud powiedział o sobie: “On jest dla mnie Bogiem Abrahama i Izaaka, i Jakuba”. Nie zatrzymajmy się gdzieś, zanim tego nie osiągniemy. Bez wątpienia Ismael mógł Go nazwać “Bogiem Abrahama”, ale to nie wystarczy. Ezaw mógł posunąć się dalej i powiedzieć “Bóg Abrahama i Izaaka”, ale to również jest niewystarczające. Duchowe doświadczenie nie jest zsumowane w Abrahamie i Izaaku. Należy również dodać imię Jakuba. Dla prawdziwego Izraela jest On Bogiem wszystkich ich ojców.

    Wiele Bożych dzieci powiada: “Czegoś mi brakuje; świadomy jestem jakiejś potrzeby; jednak nie jestem w stanie określić, co właściwie jest moją potrzebą”. Wielu z nas, w jakimś momencie naszego życia, prosi Boga o “drugie błogosławieństwo”, często mając niejasne pojęcie o tym, co może zawierać w sobie takie błogosławieństwo. Pozwólcie, że wam powiem, że zawiera ono nie jedynie jakąś jedną rzecz, lecz trzy. Na kartach tej książki spróbujemy przedstawić, opierając się na historii tych trzech patriarchów, jaki jest charakter tego potrójnego błogosławieństwa, jakie Bóg ma dla Swego ludu.

    Prawdziwie wszystko powstało z Boga i w Nim Jego całe nowe stworzenie ma swój początek. Można by się tu trafnie posłużyć słowami Pana Jezusa, który powiedział: “Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam”. Jest to lekcja, której my wszyscy musimy się nauczyć; że z nas nie może nic pochodzić. Jedynie Bóg jest Tym, który daje początek wszystkiemu (1Mjż 1,1; 1Ptr 1,3-5). Chociaż prawda ta rani naszą dumę, jednak dzień, w którym naprawdę widzimy, że jest to faktem, jest dniem naszego szczęścia. Oznacza to, iż uznaliśmy, że w sprawach dotyczących wartości wiecznych wszystko jest z Boga.

    Abraham ani trochę nie był podobny do Noego. Wydaje się, że Noe jako sprawiedliwy wyróżniał się w sposób wyraźny spośród wszystkich, którzy go otaczali. Abraham natomiast był bałwochwalcą tak jak jego sąsiedzi. Bóg wybrał go w takich właśnie okolicznościach. Abraham nie rozpoczął niczego sam. Bóg wziął inicjatywę w Swoje ręce. Nie ma nic cenniejszego od niepodzielnej władzy Boga.

  • 5

    Abraham nigdy nie myślał o Kanaanie jako o swym celu. Wyszedł nie wiedząc, dokąd zmierza. Był po prostu posłuszny Bożemu wezwaniu.

    Błogosławiony ten, który nie wie! Mąż ten nawet wyruszył z całym swym domem “nie wiedząc dokąd”. Gdy naprawdę zrozumiemy, że w Bogu ma swój początek wszystko, co liczy się w życiu, nie będzie już więcej w nas tej pewności siebie we wszystkim, co zamierzamy uczynić. Radzi będziemy mówić: “Jeżeli Pan zechce”.

    Nawet syn Abrahama pochodził od Boga; musiał być darowany w szczególny sposób. Nic, co miało swój początek w samym Abrahamie, włączając w to jego pierwszego syna Ismaela, nie mogło służyć Bożemu zamiarowi. Nauczył się, że Bóg jest Ojcem, Źródłem, Początkiem wszystkiego. Bez Niego nie ma nic. Jeśli Bóg czegoś nie dokona, my nie jesteśmy w stanie nic uczynić. Ucząc się tej lekcji, zaczynamy być “ludem Bożym”.

    Izaak jest głównie synem. Znakomicie ilustruje on Boże dzieło w Chrystusie. Wyjaśnia nam to w sposób jasny apostoł Paweł w liście do Galacjan, gdzie o Izaaku, dziedzicu, powiedziane jest, że urodził się “według Ducha”, i w którym to liście my, którzy jesteśmy Chrystusowi, nazwani jesteśmy “potomkami Abrahama, dziedzicami według obietnicy” (4,29; 3,29). “Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili. A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze” (4,4-6).

    Abraham wyróżnia się przez to, czego dokonał, przez te wielkie posunięcia, które się od niego rozpoczęły. Jakub jest godny uwagi dla wielu cierpień, przez które przeszedł. Pomiędzy tymi dwoma wielkimi mężami stoi Izaak, bardzo zwyczajny człowiek, w którym nie było nic specjalnego oprócz jego zwyczajności. Gdy się czyta historię z 1 Księgi Mojżeszowej, nie można znaleźć w Izaaku żadnej wielkiej cechy, dzięki której by się wyróżniał. Przypatrzcie się następującym faktom. Napisane jest, że Abraham zgromadził wielkie bogactwo; z Izaakiem tak nie było. Izaak jedynie otrzymał dziedzictwo, nie uczynił nic, by ono powstało. Czego tak faktycznie on dokonał? Znajdujemy, że wykopał jakieś studnie, jednak gdy spojrzymy na historię w 1 Księdze Mojżeszowej 26, od razu okazuje się, że on po prostu odkopał te, które poprzednio wykopał jego ojciec, a które zostały zasypane ziemią.

    Czego więc uczy nas Izaak? Mianowicie tego, że nie mamy nic, co nie byłoby nam dane. Jeśli nie ma nic, czemu dałbym początek, to tak samo z całą pewnością nie ma nic, co sam bym osiągnął. Jak pisze Paweł: “Co masz, czego nie otrzymałbyś?”. Doświadczenie Abrahama jest dla nas bardzo cenne; uczy nas, że Bóg jest naszym Ojcem, Źródłem wszystkiego dla nas. Ale doświadczenie Abrahama bez doświadczenia Izaaka nie wystarcza. Bóg jest również Synem, Dawcą. Wszyscy wiemy, że przebaczenie grzechów jest darem, który musimy otrzymać. Tak samo zwycięstwo nad grzechem. Nie mamy nic, czego nie otrzymalibyśmy w gruncie rzeczy jako dar od Boga. Odkrywamy więc, że Bóg przyrzekł Izaakowi dokładnie to wszystko, co dał już Abrahamowi (1Mjż 26,3-5).

    Izaak narodził się w bogactwie. Nie dochodzimy do bogactwa ani go nie osiągamy: rodzimy się w bogactwie. Jest to prawdą o każdym duchowym doświadczeniu, które przeżywamy jako ludzie wierzący. Na przykład, “zakon Ducha”, który “uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci”, jest czymś, co posiadam w Chrystusie Jezusie, a nie we mnie samym. Nie jest on moim jako coś, co osiągnąłem; ja to otrzymałem. Jest to jak ten cud życia, które utrzymuje ptaki w powietrzu wbrew ciążeniu. Ma on na celu uwolnienie nas od prawa grzechu i śmierci; i jest to Boży dar dla nas. Ale ilu z nas, ludzi wierzących, tak naprawdę zna jego tajemnicę? Nic dziwnego, że wróble sądzą, iż my nie mamy Ojca w niebie tak jak one. Jednak z pewnością nie jest to żadnym problemem, aby być bogatym, jeśli urodziliśmy się w bogactwie.

    Powiedzieliśmy, że zasadą życia Izaaka jest zasada otrzymywania. Można to zauważyć na przykładzie różnicy pomiędzy żonami tych trzech mężów. Nie wiemy, kim była Sara, ani skąd pochodziła, poza tym, że była przyrodnią siostrą Abrahama. Wiemy jedynie, że Abraham zabrał ją ze sobą z Ur Chaldejskiego. Jakub był człowiekiem, który targował się o wszystko; targował się nawet o swoją żonę. Dokonał swego własnego wyboru. Izaak nigdy nawet nie widział Rebeki, zanim ją wybrano. Ojciec jego powiedział, kim musi być, wybrał ją, posłał po nią, zapłacił za jej posag. Izaak jako syn wszystko otrzymał. My również, przed Bogiem, nie posiadamy nic, co nie jest Jego darem.

    W ten sposób dochodzimy do Jakuba. Ukazuje on nam inną ważną zasadę Bożego postępowania w stosunku do Jego dzieci. Wielu z nas widzi, że Bóg jest Źródłem wszystkiego. Przyjmujemy, przynajmniej teoretycznie, że od Niego musimy otrzymać wszystko. Dlaczego więc dzieje się tak, że

  • 6

    wielu z nas nie przyjmuje daru, ale toczy o niego walkę? Odpowiedź jest taka, że mocno dominuje w nas zasada Jakuba, zasada siły naturalnej. Jesteśmy tak pewni, że osiągniemy Boży cel przy pomocy naszych własnych wysiłków.

    Z tego powodu żadne nauczanie o zwycięstwie nad grzechem, żadna nauka o uświęceniu nie jest pełna, jeśli się nie rozprawia zdecydowanie z siłą naszej natury. Bez tej istotnej rzeczy rezultaty, jakie daje tego rodzaju nauczanie, są bardzo nietrwałe.

    My, którzy należymy do Chrystusa, jesteśmy dziedzicami według obietnicy, ale dziedzictwo, które otrzymujemy w Synu, i droga, którą Bóg chce, abyśmy szli radując się tym dziedzictwem, zależy od tego, czy Bóg dotknął się naszej siły naturalnej. Jakub był niezwykle bystrym, sprytnym człowiekiem. Nie było rzeczy, której nie byłby w stanie uczynić. Oszukał brata, podstępnie podszedł ojca i udało mu się zagarnąć cały dobytek wuja. Ale w planie i woli Bożej wobec niego nie było miejsca na ten spryt, na ten talent zdobywania rzeczy dla siebie. Wszystko musi obrócić się wniwecz i doświadczenia Jakuba, dzięki którym zostało to osiągnięte, trafnie przedstawiają działanie Ducha Świętego, który nas ćwiczy.

    Wszystko, do czego Jakub przyłożył swej ręki, kończyło się niepowodzeniem, od samego urodzenia. Gdy narodziły się bliźniaki, napisane jest, że Jakub ręką trzymał swego brata za piętę; jednak nie urodził się jako starszy syn. Podstępem próbował zdobyć pierworództwo, ale w rzeczywistości to on właśnie musiał opuścić dom i uciekać. Chciał zdobyć Rachelę za żonę, ale wyszło tak, że najpierw oddano mu za żonę Leę. W końcu wyruszył z Paddan-Aram z wielkim dobytkiem, z czego większość zdobył w podejrzany sposób, ale jadąc do domu musiał być przygotowany na to, że odda to wszystko swemu bratu Ezawowi, aby ratować swe własne życie. Widzimy tu ćwiczenie Ducha. Boża ręka wydaje wyrok na wszystko, co Jakub czyni polegając na swym sprycie. Ludzie, którzy są szczególnie inteligentni, muszą nauczyć się, nawet i przez cierpienie, jeśli to konieczne, że nie żyjemy dzięki mądrości ludzkiej, ale dzięki Bogu.

    Jakub nauczył się jednej ważnej lekcji. Było to w przededniu, gdy miał stracić wszystko, co zgromadził, wszystko, nad czym pracował. Mógł zastanawiać się nad tym, w jaki sposób przywitać tego człowieka, i obmyślił plan, który, jak miał nadzieję, ułagodzi Ezawa i pozwoli uratować mu własną skórę. Ale właśnie wtedy spotkał Boga. Spotkał Boga i jego biodro zostało uszkodzone. Bóg dotknął się samego Jakuba. Do owego dnia był on Jakubem “trzymającym za piętę”. Po tym dniu był Izraelem, “księciem Bożym”. Był to początek królestwa. Nie jest to żadną przesadą, jeśli mówimy, że od tamtego dnia był on zupełnie innym człowiekiem. Ten, który innych oszukiwał, był teraz sam oszukiwany przez innych, nawet przez swych własnych synów. Dawny, przebiegły Jakub z łatwością przejrzałby ich oszustwo. Nowy Jakub dał się zupełnie zwieść. Uwierzył im i płakał, mówiąc: “To jest szata syna mojego, dziki zwierz pożarł go; tak, z pewnością rozszarpał Józefa”.

    Złamanie siły natury jest punktem, do którego muszą dojść wszystkie dzieci Boże. “Jakub zaś pozostał sam. I mocował się z nim pewien mąż aż do wzejścia zorzy”. Możemy radzić sobie zupełnie nieźle w ciemności, ale światło Boże jest dla nas zgubą. Jesteśmy skończeni. Tak ćwiczy nas Duch.

    Abraham ujrzał Boga jako Ojca. Doświadczył, że jest On Źródłem wszystkich rzeczy. Izaak otrzymał dziedzictwo jako syn. Błogosławieństwem jest być obdarowanym przez Boga. Jednak nawet jeśli coś otrzymujemy, możemy zagarnąć to dla siebie i zmarnować. Jakub spróbował tak zrobić i został uratowany od konsekwencji tego jedynie dzięki temu, że złamano w nim jego naturalną siłę. W naszym doświadczeniu musi nastąpić dzień, kiedy to się stanie. Cechą charakterystyczną ludzi, którzy prawdziwie znają Boga jest to, że nie ma w nich żadnej wiary w swe umiejętności, żadnego polegania na sobie. Gdy Jakub nauczył się tej lekcji, wtedy prawdziwie zaczął istnieć Izrael Boży.

    Pozwólcie, że powiem coś dla waszego pocieszenia. Bóg nie spodziewa się znaleźć tych, którzy ze swej natury “urodzili się dobrymi”, i którzy to dlatego nie potrzebują Bożego wychowania. On doskonale wie, że takich nie znajdzie. Wybiera zwykłych ludzi, takich jak ty i ja, którzy gotowi są przyjąć od Niego Jego dar łaski, i którzy również gotowi są poddać się Bożemu ćwiczeniu, aby nie wykorzystać tego daru w niewłaściwy sposób. Abraham ukazuje Boży zamiar, dla którego wybrał On nas grzeszników. Izaak pokazuje, jak Boże życie staje się dostępne dla nas przez dar Jego Syna. Jakub przedstawia Boże drogi, którymi prowadzi nas Duch Święty, aby zachować i pomnożyć to, co otrzymaliśmy. Rozprawia się On z naszą starą, upartą naturą, aby utorować drogę naszej nowej naturze w Chrystusie, abyśmy chętnie współpracowali z Bogiem. Tak więc Duch działa, aby osiągnąć Boże cele przy pomocy Jego własnych środków. Jest to cel wszystkich Bożych poczynań w stosunku do tych, którzy są Jego własnością.

  • 7

    ABRAHAM: BOŻY WYBÓR

    Rozdział 2 POCZĄTEK ODKUPIENIA

    Zaczynamy od Abrahama, ponieważ Boży plan odkupienia zaczyna się od Abrahama. Gdy otwieramy nasz Nowy Testament, to pierwsze słowa, jakie czytamy, brzmią następująco: “Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawidowego, syna Abrahamowego”. I zaraz rozpoczyna się rodowód: “Abraham był ojcem Izaaka, a Izaak ojcem Jakuba, a Jakub ojcem Judy oraz braci jego”. A więc nie może być żadnych wątpliwości co do ważności Abrahama. Co więcej, ze wszystkich starotestamentowych postaci jego imię jest najczęściej na ustach Pana Jezusa. “Pierwej niż Abraham był, Jam jest”, powiedział Jezus. “Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać dzień mój i oglądał, i radował się” (Jn 8,56.58).

    Wszystko rozpoczyna się od Abrahama; on jest początkiem wszystkiego w odkupieniu i w planie Bożym. Apostoł Paweł mówi nam, że Abraham jest “ojcem wszystkich wierzących” (Rz 4,11). Nie Adam, lecz Abraham; bo Adam jest początkiem jedynie grzechu człowieka. Od jego dni panował grzech.

    Pośród potomków Adama byli oczywiście i ci, którzy jaśnieli niby światła w coraz większej ciemności tamtych dni. Abel był dobry; złożył ofiary zgodne z wolą Bożą, ale złożył tylko za siebie. Nie był jakoś specjalnie wybrany czy przygotowany w związku z planem Bożym. W swym chodzeniu z Bogiem Enoch także był sam, tak samo i Noe. Żaden z nich nie był wybrany specjalnie przez Boga w związku z planem odzyskania tego, co utracił Adam.

    Abel, Enoch, Noe, wszyscy trzej oddawali cześć Bogu. Ale nie Abraham; on czcił bałwany. Sytuacja stale pogarszała się, aż ludzie z Ur Chaldejskiego i wszystkich miast dokoła stali się bałwochwalcami. A Abraham i Nachor oraz ich ojciec Terach niczym się nie różnili: “służyli innym bogom” (Joz 24,2). Abraham jako człowiek nie mógł równać się pod względem prawości z żadnym z tych mężów, którzy byli przed nim, Noem, Enochem czy Ablem. Z natury był na tym samym poziomie co Adam po upadku, lub Kain. Jednak był początkiem Bożego odkupienia.

    Bóg nie zaczął działać przez żadnego z tych, którzy poprzedzali Abrahama, aby zmienić sytuację powstałą w wyniku grzechu. Abraham był pierwszy, przez którego Bóg to uczynił.

    Pomiędzy Adamem i Abrahamem Bóg współdziałał z ludźmi jako jednostkami. W Abrahamie Bóg poszedł dalej i zaczął zajmować się sprawą grzechu całej ludzkości. Od niego rozpoczęło się całe Boże działanie, mające na celu odwrócenie skutków Upadku.

    Dzieło odkupienia doprowadzone jest do końca i do doskonałości w Chrystusie, ale odkupienie rozpoczęło się od Abrahama. Chrystus jest punktem centralnym i istotą Bożego planu odkupienia. Chrystus jest środkowym punktem tej linii odkupienia, końcem której jest królestwo Boże w pełni, a początkiem Abraham. Dlatego że Abraham nie został powołany i wybrany z powodu niego samego, ale z powodu jego potomków. Został powołany, aby być Bożym narzędziem, którym Bóg posługuje się przy rozwiązywaniu sytuacji, a nie po to, by otrzymać coś tylko dla siebie samego. Otrzymać łaskę a przekazywać łaskę – to dwie różne rzeczy.

    Gdy człowiek upadł, Bóg nie od razu zaczął działać. Za czasów Noego osądził On świat, ale jeszcze nie uczynił nic, aby go odkupić. Dopiero za Abrahama Bóg zaczął się zajmować istotą całej sytuacji. Abraham został powołany, aby Bóg przez niego mógł zająć się tym strasznym problemem grzechu.

    Od samego początku, gdy Bóg powołał Abrahama, można zobaczyć jasno postawiony cel: “I rzekł Pan do Abrahama: Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi, którą ci wskażę. A uczynię z ciebie naród wielki i będę ci błogosławił, i uczynię sławnym imię twoje, tak że staniesz się błogosławieństwem. I będę błogosławił błogosławiącym tobie, a przeklinających cię przeklinać będę; i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi” (1Mjż 12,1-3). Abraham powołany został ku dziedzictwu, a to jest sprawa jakiejś ziemi. Powołany również został, by stać się wielkim narodem, a to jest sprawa jakiegoś ludu. W nim miały być błogosławione wszystkie narody, a to z pewnością wskazuje na moralną sferę jego powołania.

    Wszystko, czego Bóg dokonuje dla Swego ludu, związane jest ze sprawą ziemi. Jeśli byli wierni,

  • 8

    byli w jej posiadaniu; jeśli nie, to ją tracili. Z ziemi tej mieli być wypędzeni wszyscy wrogowie, a oni mieli posiąść ją dla Boga. “Ziemia” jest przewodnią myślą Starego Testamentu. Bóg pragnie jakiejś ziemi na swą własność. Nie jest to kwestia całej ziemi. Bóg stracił całą ziemię przy Upadku. Nie jest to także kwestia niebios. Oczywiście z niebem nie było nigdy żadnego problemu. Pewnego dnia z pewnością będzie to sprawa odzyskania całej ziemi. Bóg chce odzyskać z powrotem całą ziemię i nastąpi to z nastaniem pełni Jego Królestwa. Zanim jednak nadejdzie ten dzień, Bóg chce jakiejś części ziemi. Chce On czegoś, na czym może oprzeć się jako na Swej własności. Ziemia ta należy do Niego. Jest przynajmniej jedno miejsce, gdzie Bóg może się objawiać, gdzie można słyszeć Go i widzieć, i gdzie może On dawać ludziom Swoje prawa. Najpierw ma jakąś ziemię, później będzie miał całą ziemię.

    Dzisiaj Bóg wciąż ma Swoją ziemię na kuli ziemskiej, chociaż nie jest to jakiś jeden cały obszar. W przeszłości było to terytorium i całe królestwo Izraela. Obecnie jest to Kościół wszędzie tam, gdzie znajdujemy przejawy życia Kościoła–w Antiochii, w Tesalonikach, w Efezie. Nadal jest to “ziemia”, ponieważ jest tam Ciało Chrystusa. Boże dzieło odkupienia rozpoczyna się od jakiejś ziemi. Dlatego też każdy wierzący może reprezentować Boga i Jego wolę w miejscu, gdzie mieszka i pracuje. Może zajmować ten skrawek ziemi i utrzymywać go w posiadaniu dla Boga.

    Odzyskanie całej ziemi zależy od odzyskania w tej chwili tych skrawków. Dopóty Bóg był “dzierżawcą nieba i ziemi”, dopóki lud Boży mieszkał w swej ziemi. Gdy tracili swą ziemię, Bóg był nazwany tylko “Bogiem niebios”. Gdy Melchisedek wyszedł na spotkanie Abrahamowi po bitwie z królami, Abraham był już w tej ziemi. Mógł zatem powiedzieć do króla Sodomy: “Podniosłem rękę swą ku Panu Bogu najwyższemu, dzierżawcy nieba i ziemi” (1Mjż 14,22; BG). Ale nastał taki czas, gdy Izrael utracił swoją ziemię i wtedy Nehemiasz pisze: “I smucił się przez szereg dni, poszcząc i modląc się przed Bogiem niebios” (Neh 1,4). Ponieważ oddali wrogom swą ziemię, dlatego dla Boga stracona jest cała ziemia.

    Tak więc ziemia Izraela nie jest celem samym w sobie; reprezentuje ona całą kulę ziemską. Bóg myśli wielkimi kategoriami, jeśli chodzi o cele ostateczne. “Błogosławieni cisi”, powiada Jezus, “albowiem oni posiądą ziemię”. Cisi odzyskują teraz z powrotem tę naszą ziemię, która w całości powróci do Boga przy końcu naszych czasów. Podobnie jak w Starym Testamencie ziemia Izraela była znakiem, że Bóg rości sobie prawo do całej ziemi, tak samo dzisiaj te różne miejsca, gdzie Jego dzieci występują w Jego imieniu, są znakiem tego, że Bóg obecnie posiada nieograniczone prawo do całej ziemi. Bóg chce, abyśmy nie tylko zwiastowali Ewangelię i budowali Jego Kościół, pragnie On szczególnie, abyśmy występowali w Jego imieniu na ziemi.

    Nowotestamentowym odpowiednikiem słowa “ziemia”, jest pojęcie, które znajdujemy w Ewangeliach: “Królestwo (lub panowanie) Niebios”. Ten kawałek ziemi był obszarem na całej ziemi, gdzie panowały Boże prawa, miejscem, gdzie Jego moc była skuteczna. Gdy w Nowym Testamencie mowa jest o królestwie Niebios, to chodzi tu po prostu o jakiś obszar na kuli ziemskiej, na którym władza należy do Boga. Dzisiaj chodzi o to, czy Niebiosa dzierżą władzę w Kościele? Bo z pewnością nie mają władzy nigdzie indziej.

    Sądzę, iż zgodzimy się, że jest to coś więcej niż osobiste sprawy poszczególnych ludzi. Wymaga to od Bożych dzieci na danym miejscu, aby trwali razem poddani Jego panowaniu, tak że przez nich Jego panowanie staje się tam czymś realnym. Nie jest to jedynie kwestia głoszenia Ewangelii, ale również obecności Królestwa. Ewangelia o łasce ma zbawić grzeszników. Ewangelia o Królestwie ma za zadanie na powrót oddać Bogu w posiadanie całą ziemię, która prawnie należy do Niego. Jeśli nasza praca nie oddziałuje w taki właśnie sposób na świat, to znaczy, że nie wprowadzamy w życie Bożego planu.

    Wiele czasu zajęło Bogu, aby osadzić Abrahama w ziemi obietnicy. Gdy tylko Abraham oddalił się od niej trochę, aby udać się do Egiptu lub Gerar, ponosił moralną porażkę. Odnosimy te fakty do rzeczy duchowych i czerpiemy z nich naukę o osobistym chodzeniu Abrahama z Bogiem, ale czyniąc tak, możemy przeoczyć coś istotnego. A mianowicie to, że Bóg chciał jakiejś ziemi, ponieważ Bóg chce mieć całą ziemię.

    Po drugie, powołanie Abrahama było nie tylko sprawą ziemi, ale również ludu. “Uczynię z ciebie naród wielki”. Właśnie ten motyw kierował Bogiem, gdy powoływał tego człowieka dla Siebie ze świata bałwochwalców.

    Okoliczności wielce zmieniły się od czasów Abrahama. Adam został osądzony i ukarany i, jak już

  • 9

    powiedzieliśmy, później nie zajmował się ziemią w całości. Osobista pobożność była jedynym wymaganiem postawionym przed jego pokoleniem. Szukali oni Boga lub też nie. Jednak wraz z pokoleniem Noego, wprowadzone zostaje coś innego, mianowicie prawo (1Mjż 9,3-6). Ludziom dano sposobność wspólnego działania zgodnie z prawem Bożym lub, oczywiście, mogli wybrać współpracę niezależną od Niego. Od tamtego czasu człowiek stał się częścią organizacji. Babel jest wielkim rezultatem organizowania się ludzkości i z niego ostatecznie wywodzi się Babilon, fałszywe Ciało Chrystusa. Wtedy właśnie, u początków świata, takiego jak go znamy teraz, Bóg wybrał Abrahama zamierzając stworzyć dla Siebie lud.

    Za czasów Adama i Noego Bóg zajmował się całym światem. Cała ludzkość opuściła Eden w Adamie. Podczas Potopu sąd przyszedł na cały świat. Takie były tragiczne skutki Upadku. Teraz dochodzimy do czasów Abrahama i Bóg zamierza rozpocząć dzieło, które odwróci skutki Upadku. W jaki sposób On to uczyni? Bóg nie zamierza zagarnąć z powrotem świata, czy ktoś tego chce czy nie. Będzie działał, aby stworzyć Sobie lud, przez który będzie mógł świat zdobyć. Abraham jest początkiem Bożego wyboru i został powołany nie tylko po to, aby w Jego imieniu rościć sobie prawo do jakiejś ziemi, ale również by z niego powstał lud, który będzie dla Boga.

    Większą część Starego Testamentu zajmuje historia Bożego ludu na ziemi. Czy uświadomiliśmy sobie, co to znaczy, jeśli mówimy, że Bóg ma lud na ziemi? Przypuśćmy, że należymy do jakiegoś przedsiębiorstwa handlowego, które prowadzi interesy szeroko po całym świecie. Z jaką pewnością mówimy: “Mamy swojego człowieka w Tokio lub w Manilii”, mając na myśli przedstawiciela na tym miejscu. Tym właśnie jest dla Boga Jego lud na ziemi i wyrażałby się o nich w taki sposób. Gdy tylko Izrael odwracał się od Boga ku bałwanom, tracili swą pozycję jako Boży lud – a Bóg tracił Swój lud. “Kraj przez nierząd stale odwraca się od Pana... Daj mu na imię Niemójlud, bo wy nie jesteście moim ludem, a Ja nie jestem waszym Bogiem” (Oz 1,2.9). Mogli popełniać inne grzechy i wtedy byli grzesznym ludem, ale wciąż ludem Bożym. Gdy jednak popadali w bałwochwalstwo, przestawali być Jego ludem. Musiał ich odrzucić.

    Naród Izrael miał być świadkiem Boga, ludem, wśród którego przebywał Bóg. Gdzie był Izrael, tam był i Jahwe. Gdy wrogowie ich występowali przeciwko nim, natykali się na Boga. By rozprawić się z nimi, musieli rozprawić się z Bogiem. Gdy Izrael oddany był Bogu, zajmował wtedy szczególną pozycję, niezależną i wyższą od innych narodów. Tracili ją, gdy tylko oddawali się bałwochwalstwu. Gdziekolwiek Bóg ma obecnie lud, tam ma świadków; gdzie nie ma żadnego ludu, nie ma też żadnych świadków.

    Powołanie Abrahama ma szczególny charakter, jedyny tego rodzaju w Starym Testamencie. Nie było niczego podobnego, ponieważ była to pierwsza wielka odpowiedź Boga na Upadek. Był to początek rozwiązywania przez Niego problemu grzechu. Abraham miał objawić Boga jako Odkupiciela, który powołuje ludzi ze świata bożków do wiary w Niego Samego.

    Czym jest Kościół dzisiaj? Jest on Bożym ludem lub według słów z Dziejów Apostolskich 15,14: “ludem dla jego imienia”. Jak Bóg kiedyś powierzył Swój plan Abrahamowi, tak obecnie powierzył On wszystko Swemu Kościołowi.

    Dlatego nie wystarczy tylko głosić Ewangelię, która ma zbawić poszczególnych ludzi. Należy to czynić i każdy z nas musi próbować pozyskiwać poszczególnych ludzi ze świata dla wiary w Jezusa Chrystusa; ale musimy pojąć, co jest motywem takiej pracy. Nie polega ona tylko na tym, że grzesznik ma być zbawiony i ma osiągnąć miejsce bezpieczeństwa i zaspokojenia. Bóg pragnie dla Samego Siebie ludu, który będzie składał świadectwo o Nim przed ludźmi. Należy uczyć każde nowonarodzone dziecko Boże, jak zająć wyznaczone przez Niego miejsce w tym ludzie składającym świadectwo. Jako że Bóg nie zajmuje się obecnie narodami bezpośrednio, ale przez Kościół, który jest Jego Ciałem. Zostaliśmy powołani właśnie po to, aby mieć swój udział w tym zadaniu, i Bóg pragnie, abyśmy w tym znaleźli swoje miejsce.

    Rozdział 3 POWOŁANIE I ODPOWIEDŹ

    Można wykazać, że Boże działanie w tych czasach ma dwa wielkie aspekty – bezpośrednie dzieło Boga zgodne z Jego odwiecznym planem oraz Jego dzieło odkupienia, które ma zniweczyć skutki grzechu. W objawieniu Pisma te dwa aspekty łączą się razem. Jesteśmy w stanie je odróżnić, ale nie

  • 10

    możemy ich oddzielić. Boże dzieło odzyskania ziemi mieści w sobie zarówno uleczenie z grzechu, jak i potwierdzenie Jego odwiecznego planu w stosunku do człowieka. Nawet gdy Bóg zajmuje się pierwszym etapem usprawiedliwienia, zawsze pamięta o celu. Dlatego czytamy w Liście do Galacjan 3,8, że Pismo, “które przewidziało, że Bóg z wiary usprawiedliwia pogan, uprzednio zapowiedziało Abrahamowi: W tobie będą błogosławione wszystkie narody”.

    Abraham był pierwszym człowiekiem, który otrzymał powołanie od Boga. Powołano go, ponieważ został wybrany; powołanie zawiera w sobie wybór. A został wybrany tylko z tego powodu, że Bogu upodobało się go wybrać.

    W 1 Księdze Mojżeszowej Bóg trzykrotnie zaczyna od początku, od Adama i jego stworzenia, od Noego po Potopie i od Abrahama w czasie jego powołania. Noe został posłany w nowy świat i Bóg przeznaczył go, by nad nim panował. Jego pokolenie oglądało początek zorganizowanego życia społecznego, początek prawa pomiędzy ludźmi. Boże prawa przekazane Noemu miały nadać nowemu światu moralny charakter, od którego jednak świat ten odszedł.

    Zadanie Abrahama było inne. Nie został on powołany, aby zarządzać narodami świata lub wprowadzać wśród nich prawodawstwo; w rzeczywistości miał on odwrócić się od tego świata. Miał już swój własny kraj, ale był on tylko dlatego jego, że miał go opuścić. Miał rodzinę po to, by ją opuścić. Miał dom po to, by go opuścić. Poszukiwał miasta mającego mocne fundamenty (Hbr 11,10); sam nie posiadał żadnego miasta. Był pielgrzymem. W przeciwieństwie do Noego, Abraham nie miał nic ustanawiać ani naprawiać. Noe miał zadanie do wykonania – zaprowadzić porządek i przekazać światu Boże nakazy. Abraham w czasie swego życia nie dał światu nic. Był pielgrzymem powołanym do tego, aby przez świat przejść. W gruncie rzeczy związany był z niebem.

    Abraham został powołany ze świata. “Przez wiarę usłuchał Abraham, gdy został powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie” (Hbr 11,8). Nie ma innego powołania jak tylko do wyjścia. Abraham czuł się dobrze w świecie z jego ustalonym porządkiem, rozwiniętą kulturą, uzasadnioną dumą z osiągnięć, a został powołany, aby wyjść z tego świata, by wypełnić Boży zamiar. Takie jest Boże powołanie. Nie było nic niewłaściwego, jeśli chodzi o drogę Noego, który bezpośrednio zajmował się światem po to, aby go uporządkować, taką drogę wyznaczył mu Bóg. Ale gdy okazało się, że prowadzi ona donikąd, i gdy z tego powodu Bóg zaczął realizować Swoje obliczone na długi czas zadanie odzyskania ziemi, rozpoczął On od powołania Abrahama nie po to, aby on uporządkował świat, ale by z niego wyszedł.

    W dzisiejszych czasach zasada Bożego działania jest zasadą Abrahama, a nie Noego. W Ur Chaldejskim nie chodziło o to, że Bóg zapomniał o świecie, ale że zamierzał zająć się światem przez Abrahama, a nie bezpośrednio. Miał się zająć całym światem przez tego jednego człowieka. Abraham był tym naczyniem, które teraz było wypełnione Bożą mądrością i mocą, i łaską, po to, aby przez niego Bóg mógł otworzyć wrota błogosławieństwa dla wszystkich ludzi.

    A więc, moglibyśmy zadać sobie pytanie, jak powinien znać swego Boga ktoś wybrany na Boże narzędzie do tak wielkiego zadania? Albowiem odpowiedzialność spoczywająca na tym jednym człowieku była ogromna. Ujmując to w słowach ograniczonej ludzkiej mowy, cały Boży plan, cała Boża wola i zamiar w stosunku do człowieka, zależały od Abrahama. Dzięki niemu plan mógł powieść się lub zawieść. Czy możemy więc dziwić się, że Abraham musiał przejść przez tyle prób i doświadczeń, przez które miał uzyskać poznanie Boga, tak aby inni ludzie mogli mówić o “Bogu Abrahama”, i aby Bóg mógł nazwać Samego Siebie tym imieniem, mając do tego moralne prawo?

    Jak widzieliśmy, Abraham jest ojcem wszystkich, którzy wierzą. Jest to interesujące stwierdzenie, ponieważ pokazuje, że wszelka duchowa zasada opiera się na zrodzeniu, a nie na zwiastowaniu. Ludzie nie zmieniają się przez słuchanie jakiejś doktryny lub przez postępowanie według wskazówek umoralniającej nauki. Zmieniają się przez zrodzenie. Najpierw Bóg wybrał jednego człowieka, który uwierzył, a z niego zrodziło się wielu. Gdy spotkasz człowieka, który wierzy i jest zbawiony, uświadamiasz sobie, że ma on coś, czego ty nie masz. Nie jest to po prostu wiedza, jest to życie. On narodził się na nowo. Bóg posiał żywe nasienie na gruncie jego serca. Czy jest w nas to żywe nasienie? Jeśli tak, to mamy dawać życie innym. Paweł mówił o swoich synach w wierze. Był ich duchowym ojcem, a nie jedynie ich nauczycielem czy duszpasterzem.

    Narody dostępują błogosławieństwa przez Abrahama, nie dlatego że słyszą nową doktrynę, ale ponieważ ludzie otrzymali nowe życie. Nowe Jeruzalem będzie dowodem doskonałości tego ubłogosławienia narodów. Abraham miał przywilej być początkiem tego błogosławieństwa.

  • 11

    Historia Abrahama dzieli się w sposób naturalny na dwie części: jego powołanie (1Mjż 11-14), w którym ziemia jest głównym tematem, i jego potomstwo (1Mjż 15-24), gdzie oczywiście Izaak wysuwa się na pierwsze miejsce. Rozpoczniemy od pierwszej z tych części.

    Najlepiej zrozumiemy powołanie Abrahama, jeśli będziemy widzieć we właściwym świetle towarzyszące okoliczności. “Bóg chwały ukazał się ojcu naszemu Abrahamowi, gdy był w Mezopotamii, zanim zamieszkał w Haranie” (Dz 7,2). Nimrod, mocarny buntownik, założył swoje królestwo w mieście Babel. Jego poddani wznieśli wielką wieżę w kraju Synear i zostali rozproszeni. Narody na całej ziemi nie tylko zapomniały o Bogu, ale również, jak widzieliśmy, oddali się bałwochwalstwu. Cały świat oddawał cześć fałszywym bogom, a rodzina Abrahama nie stanowiła wyjątku. Pod tym względem Abraham wielce różnił się od Abla, Enocha i Noego. Wydaje się, że byli oni ludźmi z kręgosłupem moralnym, uderzająco różnymi od tych wokół nich. Stanęli pod prąd i nie pozwolili, aby ich uniósł. Z Abrahamem tak nie było. Nie wyróżniał się niczym spośród ludzi wokół niego. Byli bałwochwalcami? On również. Dlaczego w końcu miałby się czymś różnić?

    Boże dzieło rozpoczęło się od takiego człowieka. Jasne więc jest, że jego wybór nie miał źródła w nim samym, w jego prawym charakterze czy moralnej stanowczości, lecz w Bogu. Bóg wybrał go ze Swej własnej woli. Abraham poznał znaczenie ojcostwa Boga. Była to podstawowa lekcja. Gdyby Abraham nie był zupełnie taki sam jak inni, to po swym powołaniu mógłby spojrzeć wstecz i doszukiwać się przyczyny zmian w jego życiu w jakiejś zasadniczej różnicy tkwiącej w nim samym. Ale on niczym się nie różnił. Różnica tkwiła w Bogu, a nie w Abrahamie.

    Nauczył się uznawać Bożą wszechwładzę. Nauczył się radować, gdy Bóg ma przyjemność. Pierwszą rzeczą, jakiej Abraham się nauczył, było to, że to Bóg, a nie on jest źródłem. Nasze zbawienie całkowicie pochodzi od Boga; w nas samych nie ma żadnego powodu, dla którego miałby On nas zbawić. A jeśli jest to prawdą o naszym zbawieniu, jest to również prawdą o wszystkim, co z tego wynika. Jeśli źródło naszego życia jest w Bogu, to tak samo wszystko inne. Nic nie rozpoczyna się od nas.

    Z siódmego rozdziału Dziejów Apostolskich dowiadujemy się, że Abraham został powołany przez Boga, gdy jeszcze był w Ur Chaldejskim, zanim przybył do Haranu. Szczepan przytacza ten fakt, w swych pierwszych słowach przed żydowską Radą. “Mężowie bracia i ojcowie, słuchajcie! Bóg chwały ukazał się ojcu naszemu Abrahamowi. Wtedy wyszedł... i zamieszkał w Haranie”. To wystarczyło. Człowiek, który widzi tę chwałę, wie, że musi odpowiedzieć. Nie może uczynić inaczej. Szczepan sam był w ciężkiej sytuacji, gdy wypowiedział te słowa; ale przy końcu tego strasznego przeżycia czytamy (wiersz 55), że będąc pełen Ducha Świętego, utkwił wzrok w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa stojącego po prawicy Bożej. Ten, który ukazał się Abrahamowi na początku, i Ten, którego Szczepan ujrzał przy końcu; był jednym i tym samym Bogiem chwały. W ostatecznym rozrachunku, czym jest jeden czy dwa kamienie więcej dla tego, który widzi Bożą chwałę? Zarówno powołanie Abrahama, jak i powód jego odpowiedzi, miały swe źródło w Bogu. Skoro ujrzysz Boga chwały, musisz wierzyć, nie możesz postępować inaczej. Stało się to więc przez wiarę – wiarę w Boga chwały – że Abraham, gdy został powołany, usłuchał i wyszedł z ziemi chaldejskiej.

    Ale, powiadasz, że zbyt mało masz wiary. Nigdy nie mógłbyś mieć wiary Abrahama.

    I tu właśnie 11 rozdział 1 Księgi Mojżeszowej przychodzi nam z pomocą. Gdyby nie słowa Szczepana w Dziejach Apostolskich, nigdy nie wiedzielibyśmy, że Bóg powołał Abrahama, gdy ten był jeszcze w Ur Chaldejskim. Gdyby dano nam tylko opis w Księdze Mojżeszowej, odnieślibyśmy inne wrażenie. W 1 Księdze Mojżeszowej 11,31 czytamy: “I wziął Terach swego syna Abrama i wnuka swego Lota, syna Harana, i synową swoją Saraj, żonę swego Abrama, i wyszedł z nimi z Ur Chaldejskiego, aby udać się do ziemi Kanaan. Gdy przybyli do Haranu, zamieszkali tam”. Wydaje się to rzeczą oczywistą, że wydarzenia opisane w tym wierszu nastąpiły po powołaniu, o którym mówią Dzieje Apostolskie 7,2 i List do Hebrajczyków 11,8. Usłyszał powołanie i uwierzył – jednak czytamy, że z Ur Chaldejskiego wyprowadził go Terach. Była to miara wiary Abrahama na początku. Opuścił swą ziemię, ale zostawił jedynie cześć krewnych i nikogo z domu ojca. Jego ojciec go poprowadził. Nie wiemy, jak to się stało, ale ten, który nie był powołany, wyprowadził ich z ziemi, a ten, który był powołany, szedł za nim. Noe zabrał swoją rodzinę do Arki ze sobą, swoją żonę, swoich synów i ich żony, wszystkich. Takie otrzymał polecenie; i to co uczynił, było słuszne, ponieważ tamta sytuacja była inna. Arka jest symbolem zbawienia, a zbawienie w swym planie obejmuje każdego poszczególnego człowieka. Im więcej ludzi znajduje drogę do Chrystusa, tym powinniśmy być szczęśliwsi. Ale Abraham popełnił błąd, zabierając ze sobą rodziców (czy raczej towarzysząc im) i swego bratanka

  • 12

    Lota. Ponieważ w tym wypadku nie chodziło o to, by zgromadzić poszczególnych ludzi dla ich zbawienia. Abraham został powołany, aby samemu być wybranym naczyniem mającym miejsce w Bożym planie, który miał przynieść błogosławieństwo wszystkim rodzinom ziemi. Nie było takiej możliwości, aby w tym planie znaleźli miejsce inni, którzy nie zostali w ten sposób wybrani. Abraham wierzył, ale jego rozumienie było błędne i z tego powodu jego wiara była ograniczona. Innymi słowy, nie był on jakimś wyjątkowym człowiekiem wierzącym, był taki jak my!

    Stało się więc tak, że ojciec poprowadził Abrahama tylko część drogi do Kanaanu; następnie ich wędrówka się zatrzymała. “Gdy przybyli do Haranu, zamieszkali tam”. Usłyszał Boże powołanie, ale nie doceniał celu, ku któremu to powołanie prowadziło, zatem nie widział żadnego powodu, dla którego miałby zapłacić tak wysoką cenę samotności. Wyjaśnia to, dlaczego my szemrzemy, gdy Bóg nas wychowuje. Przypomnijmy jeszcze raz, nie jest to historia o tym, jak został zbawiony jakiś człowiek, ale w jaki sposób stał się on naczyniem do celów zaszczytnych. Nie można ulepić kosztownego naczynia ani dobrze wykonać narzędzia, nie płacąc wysokiej ceny. Tylko towary marnej jakości można produkować tanio. Nie zrozumiejmy opacznie Bożego działania w naszym życiu. Przez Abrahama Bóg chciał wprowadzić cały nowy system w Jego stosunkach z człowiekiem, ale Abraham jeszcze nie docenił tego faktu. My również nie wiemy, co Bóg chce z nami uczynić. Jeśli używa jakichś szczególnych prób i testów, z pewnością dzieje się tak w jakimś szczególnym celu. Jeśli nasza nadzieja prawdziwie jest w Bogu, nie potrzebujemy się pytać dlaczego.

    Tak więc Abraham “wyszedł z ziemi chaldejskiej i zamieszkał w Haranie”. Sądził, że wystarczy, jeśli przejdzie połowę drogi. Jednak czas spędzony w Haranie był czasem straconym. Terach znaczy “opóźnienie”, “czas trwania”. Lata życia Teracha skończyły się i były to lata, w czasie których Bóg nic nie uczynił.

    Wtedy, gdy Abraham miał już siedemdziesiąt pięć lat, doszło do niego drugie Boże powołanie. “Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego, do ziemi, którą ci wskażę” (1Mj ż 12,1). Jak dotąd Abraham nie okazał całkowitego posłuszeństwa, ale Bóg, chwała niech będzie Jego imieniu!, nie wypuścił go ze Swoich rąk. “A stamtąd, gdy umarł jego ojciec, przesiedlił go do tej ziemi, w której wy teraz mieszkacie” (Dz 7,4). Dziękujemy Bogu za to ze łzami. W Haranie wszystko staje w martwym punkcie, ale nie ma nic cenniejszego niż Boża wytrwałość. Dzięki niej jesteśmy dzisiaj ludźmi wierzącymi; dzięki niej w tym trwamy. Pełna cierpliwości Boża wytrwałość w stosunku do Abrahama przywiodła go do Kanaanu. Nie wstydźmy się, że w tym życiu wszystko: powołania i odpowiedzi nie są z nas, wszystko jest z Boga. My tkwilibyśmy w Haranie przez całe życie, ale Boża wytrwałość nam na to nie pozwoli. Cóż za cudowna łaska, że Abraham mógł jednak stać się “ojcem wszystkich, którzy wierzą”, nawet po tych latach zmarnowanych w Haranie. “Wziął też Abram żonę swoją Saraj i Lota, bratanka swego, i cały ich dobytek, którego się dorobili, i służbę, którą nabyli w Haranie.

    Wyruszyli, aby udać się do ziemi kananejskiej. I przybyli do Kanaanu” (1Mjż 12,5). Bóg rzekł: “Idź do ziemi, którą ci wskażę” (Dz 7,3), i w końcu przybył. Przybycie Abrahama do tej ziemi miało wielkie znaczenie. Nie była to kwestia tego, że posiadł część jakiegoś obszaru, bo w rzeczywistości niczego nie posiadał, ale chodziło tu o moc biorącą w posiadanie całą ziemię kananejską. A tam, gdzie Boża moc obejmowała coś w posiadanie, tam Abraham miał swoje dziedzictwo.

    Tak samo jest z nami dzisiaj. Chodzi o to, że naszym dziedzictwem jest teren, który obejmujemy i utrzymujemy dla Boga w tej chwili. Bóg powołuje nas do jakiejś konkretnej sytuacji, by utrzymywać tam wszechwładne panowanie niebios, a gdzie królestwo niebios działa skutecznie w taki sposób, tam jest nasze dziedzictwo. W obecnych czasach jest to smutny fakt, że Boży lud nie wie, jak utrzymać Bożą władzę na ziemi. Znają osobiste zbawienie, ale nie znają rządów Boga. A jednak z tym wiąże się nasze dziedzictwo; nie możemy oddzielić naszego dziedzictwa od Bożej władzy. Dopóki Boże panowanie nie będzie utrwalone a wrogowie nie będą pokonani, nie mamy dziedzictwa. Przypomnijmy sobie zagadkę Samsona: “Z pożeracza wyszedł żer a z mocnego słodycz” (Sdz 14,14). Dopiero gdy lew jest zabity, odkrywamy słodycz.

    Z jednej strony panowanie królestwa niebios oznacza, że Bóg jest Królem. Pomimo że wszystkie pozory świadczą o czymś przeciwnym, władza na ziemi należy do Boga. A z drugiej strony oznacza to, że On jest naszym Królem. Bóg jest naszym Bogiem na wieki. Czy wiemy, co to znaczy świadczyć o tej sprawie, przez wiarę, tu na ziemi, w miejscu, gdzie Bóg nas postawił?

    “Abram przeszedł tę ziemię aż do miejscowości Sychem, do dębu More. Kananejczycy byli wówczas w tej ziemi” (12,6). Nazwy tych miejsc są interesujące. Sychem znaczy “ramię” i w tej

  • 13

    nazwie może mieścić się pojęcie posłuszeństwa. More znaczy “nauczyciel” i przywodzi to na myśl zrozumienie i poznanie. Zastanawiające jest, że te dwa pojęcia połączone zostały w tej historii, bowiem Sam Jezus powiedział: “Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna” (Jn 7,17). Wszelkie poznanie jest rezultatem posłuszeństwa; wszystko inne to tylko nasze wiadomości. Gdy czynimy wolę Boga, wtedy pojmujemy Jego wolę. Abraham przybył do tej ziemi i wówczas zaczął pojmować dlaczego.

    Tam właśnie ukazał mu się Pan, zapewniając go, że kroczy właściwą drogą. “Ziemię tę dam potomstwu twemu”, powiedział Bóg. Cała ta ziemia, bez wyjątku, była jego dziedzictwem. Czytamy, że wtedy po raz pierwszy Abraham złożył ofiarę, budując ołtarz Panu, który się jemu ukazał. Na tych ołtarzach składa się ofiary całopalne, a nie ofiary za grzech. Przedstawiają one, że Abraham całkowicie ofiarował samego siebie Bogu. Człowiek nie może tego uczynić, dopóki Go najpierw nie zobaczy. Ale wystarczy zobaczyć Go raz, tak jak było to prawdą w przypadku Abrahama. Pozbawia nas to wszystkiego, co posiadamy.

    Abraham nie zatrzymał się w Sychem. “Stamtąd wyruszył w góry na wschód od Betelu i rozbił swój namiot. Betel było z zachodu, a Ai ze wschodu. Tam zbudował Panu ołtarz i wzywał imienia Pana” (12,8). Tu jest drugi ołtarz. Abraham zbudował pierwszy po przybyciu do Kanaanu, gdy ujrzał Boga, zrozumiał i oddał samego siebie. Drugi zbudował tam, gdzie rozbił swój namiot, w miejscu, które obrał na miejsce swego pobytu. Czyniąc to wyznał, że Bóg doprowadził go do tego miejsca, by tam pozostał.

    Po swym przybyciu do ziemi Kanaan dotarł do swego drugiego ołtarza. Bóg chciał, aby Abraham przebywał w tym właśnie miejscu. Był to znak ostatecznego osiągnięcia całego Bożego celu.

    Abraham rozbił swój namiot pomiędzy Betel i Ai. Ponownie obie nazwy miejsc są istotne. Betel znaczy “dom Boży”, Ai znaczy “stos ruin”. Jego namiot znajdował się pomiędzy nimi, Betel na zachód i Ai na wschód. Przypomnijmy sobie, że później w historii Izraela wejście do namiotu zgromadzenia było skierowane na wschód, tak więc człowiek, który do niego wchodził, zwrócony był ku zachodowi. Tam, w miejscu pobytu Abrahama, jeśli jakiś człowiek zwrócony był twarzą ku domowi Bożemu, to stał tyłem do stosu ruin.

    Wynika z tego dla nas pewna nauka. Ai przypomina nam, że stare stworzenie jest osądzone. Betel, a nie Ai, jest miejscem, gdzie Abraham mieszka (13,3), miejscem, gdzie przez niego objawia się Boża moc w całej ziemi. Betel jest domem Bożym lub wyrażając to w pojęciach Nowego Testamentu, Kościołem, Ciałem Chrystusa. Jednostki nie są w stanie ustanowić wszechwładnego panowania niebios na ziemi; jedynie Ciało, społeczność ludzi wierzących w Chrystusie, może tego dokonać. Ale by to osiągnąć, musimy pozostawić za sobą stosy ruin. Królestwo niebieskie może przez nas zapanować na ziemi dopiero wtedy, gdy Krzyż rozprawił się na dobre z naszą naturalną siłą, a my żyjemy wspólnym życiem jednego nowego człowieka w Chrystusie. Jest to świadectwo Kanaanu.

    Rozdział 4 ŻYCIE W POŚWIĘCENIU

    W okresie od Adama do Abrahama Bóg przemawiał do ludzi. Jednak nigdzie nie czytamy, aby się im ukazał. Po raz pierwszy ukazał się Abrahamowi w Mezopotamii (Dz 7,2). Bóg rościł sobie prawo do pewnego człowieka. Ze strony Boga było to nowe posunięcie; a w Kanaanie następuje dalsze. Zsyłając Potop, Bóg osądził cały świat; nie wskazał ani nie żądał dla siebie żadnej ziemi. Ale teraz w Abrahamie znalazł człowieka według Swego wyboru w ziemi według Swego wyboru, więc teraz mu się ukazuje.

    W czasie, gdy Bóg wyprowadził tego męża z Ur Chaldejskiego, sytuacja w całym świecie tak bardzo pogorszyła się, że już w żaden sposób nie mogłaby być gorsza. W ciągu długich lat tylko Enoch został zabrany do nieba. W czasie klęski potopu zostało uratowane życie tylko jednej rodziny. Teraz w świecie Abrahama rzeczy przedstawiały się równie źle. Arka nie zawiodła, ale zachowana przy życiu rodzina tak. Owocem tego pokolenia był spisek w Babel, a następnie bałwochwalstwo, które ogarnęło świat.

    Ale Bóg nie był pokonany. Nie zawiódł, choćby nawet wydawało się, że tak się stało. Po tym wszystkim On – Bóg chwały – objawił się. On jest bowiem i Alfą i Omegą. On trwa pomimo wszystkich ludzkich niepowodzeń. Nie ma nic bardziej stałego, bardziej niezmiennego niż chwała Boża. Ludzka chwała traci blask i przemija; Jego chwała jest nieprzemijająca i niegasnąca. Nie ma sposobu, aby pokrzyżować Boże plany. Nie można Go zwyciężyć. Po dwóch tysiącach lat panowania

  • 14

    grzechu na całym świecie (czy ile by nie trwał ten okres), Bóg nadal objawia się jako Bóg chwały! W Nim jest zawsze nowa nadzieja.

    Abraham był pierwszym przyjacielem Boga. Bóg dzielił się z nim Swoimi myślami. Nie tylko objawił Samego Siebie Abrahamowi, ale również przedstawił mu Swoje plany, zaznajomił go ze Swoimi zamiarami. “Nie zamierzam uczynić jakiegoś niespodziewanego cudu mocą z niebios; będę działał przez ciebie”.

    Abrahamowi musiało być niezwykle trudno pojąć ten zdumiewający plan Boży. Nie nastręcza nam zbyt wielkiej trudności zrozumienie faktu osobistego zbawienia, docenienie tego, że Bóg posunął się tak daleko, ponosząc przy tym tak wielki koszt, aby wybawić nas, gdy znaleźliśmy się w ogromnej potrzebie. Ale gdy dochodzimy do kwestii Bożego celu, nasze ograniczone umysły są zbyt małe, aby to pojąć. W tym miejscu więc odkrywamy, że Bóg nie tylko ukazał się Abrahamowi, ale również przemawiał do niego w jasny sposób. Dokładnie powiedział Abrahamowi, co zamierza uczynić.

    Nie jest też łatwo zapomnieć o Bożej łasce zbawienia, gdy już ją otrzymaliśmy, ale całkiem łatwo można stracić ponownie wizję wiecznego Bożego celu. Nie nastręcza nam to zupełnie żadnej trudności, by stracić z oczu wizję tego, co Bóg chce, abyśmy wykonali! Trochę nadmiernej pracy – w rzeczywistości moglibyśmy powiedzieć, po prostu trochę dodatkowej pracy dla Boga – jest aż nadto w stanie odwrócić nasz wzrok od tej ostatecznej wizji. Oto dlaczego Bóg nie tylko ponownie ukazał się Abrahamowi, ale również znowu do niego przemówił. Chwała Panu, On to często czyni!

    Albowiem Abraham ujrzał wizję i, choć z opóźnieniem, był posłuszny powołaniu. Bóg był teraz zdecydowany, że Abraham nie może stracić z oczu nadziei wiążącej się z jego powołaniem. Dlatego też ukazał mu się w Sychem po raz drugi i przemówił do niego jeszcze raz. Wiadomość była krótka i zwięzła. “Ziemię tę dam potomstwu twemu”. Obietnica mówiła o konkretnej ziemi. Bowiem cała ziemia została stracona; to właśnie było problemem. Aż do naszych czasów “cały świat tkwi w złem” (1Jn 5,19). Teraz Bóg podjął kroki, aby rozwiązać ten problem. Przede wszystkim domagał się ziemi, gdzie wypełniłaby się Jego wola. Po drugie, w tej ziemi chciał mieć lud, który byłby świadectwem.

    Świadectwo nie jest głoszeniem tego, co jest już powszechnie znane. Nie składamy świadectwa o tym, o czym wszyscy już wiedzą, lecz o tym, co tylko niewielu poznało z prawdy. Takie znaczenie ma świadectwo, i z uwagi na okoliczności powszechnie występujące w ówczesnym świecie, Bóg chciał mieć świadka w tym świecie – ziemię i naród należące do Niego. Aby potem, przez nich, przynieść całej ziemi i wszystkim narodom radosną wieść o Jego wszechwładnym panowaniu.

    Właśnie gdy patrzymy na powołanie Abrahama, widzimy coś z odpowiedzialności Kościoła, ponieważ jesteśmy potomkami Abrahama, dziedzicami według obietnicy (Gal 3,29). Otrzymaliśmy to samo polecenie co i on. Niczym nie zmącona społeczność, wierne zwiastowanie i piękne życie chrześcijańskie nie wystarczą. Musi być świadectwo. Kościół jest złotym świecznikiem, a nie ozdobnym wazonem. Nie wystarczy, że jest ze złota; musi również być świecznikiem. Musi jaśnieć Bożym światłem.

    W Kanaanie Abraham przeszedł trzy próby i zbudował trzy ołtarze. Jak czytaliśmy, pierwszy ołtarz był w Sychem (1Mjż 2,7) a drugi w Betel (12,8; 13,4). Następnie udał się na południe do Egiptu, popadł w grzech, i w końcu powrócił ponownie do Betel. Trzeci ołtarz, który zbudował, był w Hebronie (13,18). W oczach Boga były to trzy szczególne miejsca Kanaanu. Każde z nich zostało uświęcone przez ołtarz. Te miejsca stanowią, czym jest Kanaan. Bóg nie potrzebuje miejsca, gdzie nie ma ołtarza. “Ziemię tę dam tobie – Sychem, Betel, Hebron”. Te miejsca są Kanaanem. Przyjrzyjmy się im teraz uważniej.

    Nazwa Sychem, jak już powiedzieliśmy, znaczy ‘ramię’. Jest to miejsce największej siły, ponieważ takie ma znaczenie słowo “ramię” w języku hebrajskim. Kanaan jest nie tylko ziemią obfitości, ziemią mlekiem i miodem płynącą; jest to miejsce działania Bożej mocy, miejsce zwycięstwa, z którego wrogowie zostają wypędzeni raz na zawsze. Moc tej ziemi jest mocą żywą. Studnia Sychar znajdująca się w okolicach Sychem, jest obrazem mocy Chrystusa żyjącego w Swym ludzie. Życie Pana tam się objawia i nikt stamtąd nie odchodzi spragniony. (“Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu” (Jn 4,14). Ci, którzy zawsze pozostają nie napełnieni, zawsze spragnieni, zawsze szukający czegoś, nigdy nie zaspokojeni, są słabi i Bóg ma z nich niewielki pożytek. Silni są ci, którzy są zaspokojeni, a Bóg dokonał takiego dzieła, że wszyscy powinni być zaspokojeni. Ofiaruje nam takie zaspokojenie w Swoim Synu, że możemy powiedzieć: “Nie pragnę niczego, nie potrzebuję

  • 15

    nic dla siebie”. Jest to moc. Czyż nie jest prawdą, że źródło naszej największej słabości leży w nas samych, ponieważ jesteśmy nie zaspokojeni lub niezadowoleni? Sychem i ziemia Kanaan obrazuje zaspokojenie, pełne i całkowite, a to oznacza moc. Ani świat ani moce ciemności nie mają tam wstępu.

    More, jak już powiedzieliśmy, oznacza poznanie. Poznanie jest owocem mocy; bowiem More było nazwą dębu lub drzewa terebintowego, a każde drzewo wyrasta z ziemi, na której stoi. Poznanie jest owocem i pochodzi z mocy i zaspokojenia, a nie doktryny. Słabość poznania, które ludzie mają w obecnych czasach, leży w tym, że są to zwykłe wiadomości. Bez mocy Pana, który zaspokaja nas i daje poznanie, nie mamy żadnego poznania w ogóle. Człowiek będący naczyniem, jakiego Bóg potrzebuje dla Swego dzieła, nie zostanie przygotowany przez słuchanie wielu rzeczy, ale przez to, że widzi i otrzymuje, i jest zaspokojony. Jego rozumienie oparte jest na życiu Chrystusa wewnątrz niego, a nie na wiedzy o Nim. Musimy wystrzegać się przekazywania innym tego, co sami słyszymy. Bez względu na to, jak cenna i głęboka może być nasza nauka, nie mamy szerzyć teoretycznej wiedzy. Pod tym względem ludzie z dobrą pamięcią mogą być niezwykle niebezpieczni. Nasze paplanie o Bożych sprawach niczego nie osiągnie, a może sprawić, że będziemy dalecy od spełnienia Bożej woli. Nie możemy utrzymywać Bożego panowania na ziemi przez to, co słyszymy, lecz jedynie przez nasze poznanie Jego. Cechą znamionującą Kościół ludzi wierzących musi stanowić to, co znamy wewnątrz nas. Niech Bóg nas uchroni od Ewangelii dającej wiedzę!

    Dlaczego Betel jest równie konieczne jak i Sychem? Ponieważ pomimo Sychem, pomimo poznania życia w Chrystusie i zaspokojenia tym życiem, ludzie nadal są niezależni i samodzielni. A Bóg nie pragnie ruin, ale domu. Bóg jest Bogiem porządku i w Bożym domu musi istnieć porządek Ciała Chrystusowego. Chrystus jako Syn musi być ponad Jego domem, którego domem my jesteśmy (Hbr 3,6).

    W świecie jest wiele rzeczy, które znane są pod nazwą domu Bożego. Wszystkie wielkie Kościoły historyczne i denominacje roszczą sobie prawo do tej nazwy. Wszyscy chyba zgodzimy się, że Kościół rzymskokatolicki jest fałszywym domem, opartym na błędnej zasadzie zwierzchnictwa i zbudowanym w głównej mierze z martwych cegieł, a nie z żywych kamieni. Kościoły protestanckie, na tyle, na ile opierają się na Biblii, mają w sobie więcej życia. Jest w nich wiele żywych kamieni, ale są one oddzielone, a nie złączone. Wolność sumienia jest tu specjalnością. Jest tu wiele doskonałego materiału, ale nie został on wykorzystany do wybudowania domu.

    Ale w wielu miejscach, spokojnie i w sposób na ogół niewidoczny, Bóg kształtuje naczynie, które prawdziwie jest Jego domem. Jego dom składa się nie z pojedynczych wybitnych indywidualności, wielkich w nauczaniu czy przebudzeniach, ale z pokornych mężczyzn i kobiet, którzy zostali złączeni w jedno przez Krzyż. Sychem musi stać się Betel. Bóg musi wyzwolić nas od całej zasady indywidualizmu. Musi zbawić nas od naszej chęci stania się wybitnymi chrześcijanami i w jakiś sposób połączyć nas w jedno w Swym domu. Bowiem to właśnie dom Boży jest Jego świadkiem na ziemi. Wszyscy wiemy, jak trudno jest ludziom wierzącym żyć razem! Jeśli przez łaskę Bożą dzieje się tak, i to dłuższy czas, nawet piekło zwraca na to uwagę.

    Ale bądźmy ostrożni. Czy dom Boży jest zasadą, według której trzeba postępować, czy też życiem, którym trzeba żyć? Czy jest to coś, co należy naśladować, czy też coś, co ma po prostu być? Łatwo byłoby, dostrzegłszy wartości płynące ze wspólnego życia, zdecydować, aby za wszelką cenę zastosować zasady, dzięki którym to by się udało. Ale to nie przyniesie pożądanego rezultatu. Musimy mieć życie Ciała, wspólne życie Chrystusa, które pochodzi od Niego jako Głowy, zanim będziemy mogli trwać przy jego zasadach. Nie można ich po prostu się nauczyć.

    Jak więc osiąga się to wspólne życie? Nasz namiot musi stanąć, jak to już widzieliśmy, pomiędzy Ai i Betel, pomiędzy ruinami i domem. Z jednej strony znajduje się dom Boży, świadectwo Bożej mocy i panowania na ziemi. Z drugiej strony znajdują się zwały ruin, ruiny naszych nadziei i ambicji, naszych oczekiwań i wysokiego mniemania o sobie. Dopiero wtedy, gdy odwrócimy się tyłem do tych ruin, możemy zobaczyć Betel. Jest to fakt zarówno geograficzny, jak i fizyczny. Dopiero wtedy, gdy przyjmiemy, że Boży sąd nad starym stworzeniem jest czymś ostatecznym, staniemy twarzą w stronę tego miejsca, które reprezentuje Betel. Gdy Bóg rozprawi się z naszą cielesnością, naszą naturalną siłą, wtedy, i dopiero wtedy, rzeczywiście pasujemy do Bożego domu w sposób naturalny i bez wysiłku. Jesteśmy jak żywe kamienie, mające odpowiedni rozmiar i kształt, gotowe, by zająć miejsce, które dla nas ma Bóg. Inaczej bowiem, choćbyśmy nawet usilnie próbowali dopasować samych siebie, to i tak miejscem, do którego należymy, są ruiny.

    Niestety, wielu z nas ma niewielkie pojęcie, co to znaczy, że nasze naturalne siły zostały osądzone i

  • 16

    oddane na śmierć. Raczej się nimi chełpimy. “Czuję to”. “Ja patrzę na to w ten sposób”. “Moim skromnym zdaniem”. Skrycie szczycimy się naszymi opiniami, naszą odmiennością i niezależnością od innych, i tak faktycznie nigdy nie uznajemy tego za całkowitą porażkę. Ci, którzy nie zobaczyli tego, że z natury są osądzeni i rzuceni na tę kupę gruzów, nie znaleźli swego miejsca w Kościele, ani nie słyszeli tam Bożego głosu. Oby Bóg zlitował się nad nami, gdy ośmielamy się sądzić, że Kościół Boży myli się, a my mamy rację. Czyniąc tak, wypieramy się nie tylko Jego ludu, lecz samego Boga, który znajduje upodobanie w objawianiu Samego Siebie w swoim ludzie.

    Tak, powiecie, cała ta mowa o rozprawieniu się z naszą starą naturą przez Krzyż Chrystusa jest doskonała, ale raczej negatywna. Powiedz nam teraz o pozytywnej stronie! Pozwólcie, że odpowiem zupełnie prosto; strona pozytywna jest sprawą życia – spontanicznego, cudownego życia. Dziecko, które się rodzi, nie musi się martwić, skąd jego życie pochodzi; po prostu żyje nim całkiem naturalnie. Człowiek wierzący, który rodzi się na nowo, nie musi łamać sobie głowy nad tym, w jaki sposób jego nowe życie funkcjonuje. Pochodzi ono od Chrystusa, ma je, raduje się nim i całkiem naturalnie i spontanicznie nim żyje. A wierzący, który zobaczył, że życie Chrystusa jest wspólnym życiem, w którym mają udział wszyscy, którzy są Jego własnością – zajmuje taką samą pozycję. Przyjmujemy ten fakt i dziękujemy Bogu, a życie płynie. W Betel jest ołtarz i Bóg przyjmuje to, co jest złożone w ofierze, mianowicie, nasze przyjęcie Chrystusa jako naszego wspólnego życia. W naszej głupocie możemy zawrócić do Egiptu, ale Bóg sprowadzi nas z powrotem.

    Dalej następują zasady wspólnego życia. Abraham przeniósł się do Hebronu i tam zbudował swój trzeci ołtarz. Hebron znaczy “przymierze”. W kategoriach Nowego Testamentu moglibyśmy zastąpić to słowo słowem “wspólnota”, i rzeczywiście, to właśnie we wspólnocie poddany jest próbie fakt posiadania przez wszystkich ludzi wierzących tego samego życia. Betel jest obrazem życia w ciele Chrystusa; Hebron jest obrazem zasady życia tym życiem. Pierwsze musi poprzedzać to drugie i nie ma innego sposobu dotarcia do Hebronu jak tylko przez Betel. Nie można wziąć grupy ludzi i wśród nich wcielić w życie Boże zasady wspólnoty. Społeczność w Chrystusie jest całkiem naturalną, nie wymagającą żadnego wysiłku rzeczą, ponieważ wyrasta z rzeczywistości żywego Ciała Chrystusa, i dlatego też nie ma potrzeby planowania go czy organizowania. Rodzi się spontanicznie, gdy nasze serca są dla Pana, tak jak to było z Abrahamem.

    Doświadczenie dowiodło, że nie możemy czynić wielkich postępów ani składać świadectwa w skuteczny sposób, bez społeczności. Bóg często doprowadza najbardziej dojrzałych duchowo ludzi do przeszkody, której nie mogą pokonać, aby ich tego nauczyć. Stają w martwym punkcie i nie mogą sobie z tym poradzić w pojedynkę. Wtedy odkrywają absolutną konieczność, aby mieć społeczność z innymi w Chrystusie, i uczą się praktycznych wartości życia we wspólnocie. Ale gdy to już znamy, przynosi to nową obfitość owocu. W Hebronie Abraham zamieszkał w dąbrowie Mamre. Mamre znaczy “wytrwałość” lub “krzepkość”. Gdy, tak jak Abraham, Boży lud jest mocno osadzony na tym miejscu, wtedy rzeczywiście ma świadectwo. Wydarzenia, które bezpośrednio po tym następują, pokazują, jak potężne było świadectwo Abrahama przed światem, od czasu, gdy przybył do Hebronu.

    Elementem łączącym te trzy miejsca jest “ołtarz wzniesiony Panu” przez Abrahama. W zasadzie na ołtarzu Bóg przyjmuje jedynie Chrystusa. My, składając naszą własną “żywą ofiarę” (Rz 12,1), deklarujemy, że przyjmujemy Chrystusa za nas samych, i zgodnie z tym Bóg może zaakceptować nas w Nim. Ponieważ porzuciliśmy wszelkie nadzieje związane z naszym “ja” i we wszystkim polegamy na Jego Synu Jezusie Chrystusie, Bóg w pełni przyjmuje to, co ofiarujemy. Na tej podstawie wspólnie składamy świadectwo.

    Rozdział 5 CZŁOWIEK W KANAANIE

    Społeczność z innymi jest czymś, co powinniśmy wysoce sobie cenić, ponieważ Bóg ceni sobie ją wysoko. Jeśli we mnie jest życie, a nie tylko jego pozory, i jeśli jest to również prawdą o moich współwyznawcach wiary, w takim razie, choćby nawet byli bardzo prości, gdy stykam się z nimi, powinienem spotykać w nich życie, a spotykając je, powinienem to życie cenić. Musimy nauczyć się cenić naszych współbraci wierzących i nie zajmować się wyszukiwaniem ich wad czy odsłanianiem słabości. Czyż bowiem Sam Jezus nie okazał ogromnej cierpliwości w stosunku do ludzi, znosząc wielkie cierpienia z ich ręki? Nawet Jego właśni uczniowie często poddawali surowej próbie Jego opanowanie. Jako Syn postawiony nad Bożym domem, Pan Jezus nie tylko ofiarowuje nam moc i

  • 17

    poznanie; ale daje nam również przykład uległości i powściągliwości. Zawsze był Synem, uczącym się posłuszeństwa wobec Swego Ojca przez to, co wycierpiał; i zawsze był sługą, który, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził (Hbr 5,8; 1Pt 2,23).

    Jeśli chodzi o ziemię kananejską, która miała być dziedzictwem Izraela, Abraham poddany został próbie przy trzech różnych okazjach. Był bowiem bardzo przeciętnym człowiekiem, takim jak wy i ja, którego Bóg wybrał i oddzielił dla szczególnego zadania, a jego wiara nie była większa od naszej. Tak więc próby, które przeszedł, nauczyły go dyscypliny za sprawą bardzo rozmaitych ludzi, i są one po prostu typem doświadczeń, przez które my przechodzimy.

    Pierwsza jego próba nastąpiła niedługo po przybyciu do Kanaanu, a wkrótce po tym, jak złożył ofiarę w Betel. Abraham wędrował coraz dalej na południe, a gdy z powodu głodu warunki stały się trudne, przybył w końcu do Egiptu. W Egipcie znalazł się w kłopotliwej sytuacji i tam zgrzeszył, dopuszczając się oszustwa, w rezultacie czego został ostro zganiony przez faraona. On, człowiek wierzący, został zbesztany przez człowieka ze świata!

    Próba ta dotyczyła kwestii ziemi. Na ile Abraham rzeczywiście pragnął “tej ziemi” (12,7)? Bóg dał mu ją, ale on jeszcze nie zdał sobie sprawy z tego, jak ważne jest jej utrzymanie, przebywanie w tej ziemi. Miała to być dla niego “ziemia, gdzie będzie przebywał”, oddana mu na wieczne posiadanie (17,8). Jednak Abraham jeszcze nie zaczął jej cenić. Bóg musiał go jeszcze umocnić w tej ziemi. Posiadanie pełni Bożej jako daru jest jedną rzeczą, ale zupełnie inną jest mocne trwanie w niej.

    W Egipcie Abraham nauczył się, że nie ma drugiej takiej ziemi jak Kanaan. W Kanaanie nie musiał unikać niebezpieczeństwa opierając się na swym własnym rozumie, i przez to ściągać na siebie naganę człowieka niewierzącego. W Egipcie właśnie tak postąpił i zrozumiał, że może za to winić tylko siebie samego. Sam sobie przysporzył kłopotów i zobaczył całe zło tej sytuacji. Przyjął napomnienie, choć pochodziło z ust pogańskiego monarchy, i jak najszybciej wrócił do Betel.

    Abraham nauczył się swej pierwszej lekcji, mianowicie tego, że ziemia jest cenna. Teraz nastąpiła inna próba, o innym charakterze. Lot był z nim nadal – ten Lot, który przybył niejako w charakterze pasażera w podróży wiary Abrahama, i który po swej śmierci miał zostawić po sobie dwóch najgorszych wrogów Izraela. W Kanaanie Abrahamowi i jego bratankowi zaczęło się świetnie powodzić i wkrótce ziemia była zbyt mała, aby wyżywić stada ich obu. Z powodu panującego zagęszczenia ich słudzy zaczęli walczyć między sobą.

    Abraham nigdy nie był w pełni posłuszny w sprawie opuszczenia swego krewnego. Nadal trzymał się Lota. Teraz w końcu stało się jasne, że przez Lota Bóg go ćwiczył. Zaczął rozumieć, że cel Boży dotyczy jego samego i nie ma w nim miejsca dla Lota. Możemy doprowadzić ludzi do zbawienia. Nie możemy doprowadzić do powołania i służby Bogu, ponieważ jest to sprawą osobistą. Abraham uznał tę prawdę i teraz w końcu zaproponował Lotowi, aby ich ścieżki się rozeszły.

    Ale widzieliśmy właśnie, że Abraham nauczył się swej pierwszej lekcji, mianowicie tego, iż dla niego ziemia przedstawia bezcenną wartość. Z całą pewnością więc, jeśli jest ona tak cenna, powinien trzymać się jej kurczowo. Czyż Abraham nie powinien zatrzymać jej dla siebie i odesłać Lota do Haranu? Nie, on chciał dać temu młodszemu człowiekowi wszelką szansę, aby znalazł drogę Bożą dla siebie. Pokazał mu więc całą ziemię i zaproponował mu, by sam wybrał.

    W ten sposób, z jednej strony Abraham uczynił doskonalszym swoje posłuszeństwo, rozstając się ze swoim bratankiem; z drugiej strony nauczył się, jak nie upominać się o swoje prawo do ziemi, używając egoistycznych i zaborczych sposobów. Nie miał trzymać się tej ziemi dla osobistych celów. Ziemia należała do Boga, nie do niego.

    Jest to niezwykle ważna lekcja. Musimy nauczyć się ufać, że Bóg będzie chronił dla nas to, co nam daje, i nie wolno nam nigdy próbować wejść w posiadanie tego przy pomocy sposobów stosowanych przez świat. Nie mamy stać się ziemskimi ludźmi, dlatego tylko, że stoimy na ziemi w imieniu Boga. Ziemia ta była Bożym darem dla Abrahama. Wiedzieć o tym, a jednak pomimo tego wypuścić ją z rąk i wynik zostawić Bogu – to jest dzieło Krzyża dokonane w człowieku.

    Lot wybrał najbogatszą część, a Abraham bez sprzeciwu pozwolił mu ją objąć w posiadanie. A po podziale Abraham nadal zamieszkiwał góry Kanaanu. Lot nie przywłaszczył sobie jego dziedzictwa, ponieważ w ostatecznym rezultacie równina została przez Boga z niego wyłączona. Ci, którzy znają Boga, nie muszą bronić swoich praw. Ponieważ wierzą w Niego, uczą się dźwigać Krzyż codziennie, a jeśli chodzi o wynik – polegać na Bogu.

  • 18

    Abraham doszedł do tego miejsca w posłuszeństwie i opanowaniu samego siebie i w tych okolicznościach Bóg przemówił do niego ponownie: “I rzekł Pan do Abrahama po odłączeniu się Lota od niego: Podnieś oczy swoje i spojrzyj z miejsca, na którym jesteś, na północ i na południe, na wschód i na zachód, bo całą tę ziemię, którą widzisz, dam tobie i potomstwu twemu na wieki, i rozmnożę potomstwo twoje jak proch ziemi, tak że jeśli kto zdoła policzyć proch ziemi, również potomstwo twoje będzie mogło być policzone. Wstań i przejdź ten kraj wzdłuż i wszerz, bo tobie go dam” (13,14-17). Abraham był posłuszny w sprawie Lota i jeszcze raz Bóg osadził go w ziemi, której terytorium nawet odrobinę nie zostało okrojone. Zawsze opłaca się oddać wszelkie sprawy z powrotem w ręce Boga, ponieważ prowadzimy walkę duchową, a nie cielesną. Co Bóg daje, On daje. Nie musimy tego sami bronić. Jeśli kurczowo uchwycimy się jakiejś rzeczy, utracimy ją. Tak naprawdę, dopóki nie uświadomimy sobie, że utraciliśmy ją całkowicie, nie możemy wejść w jej posiadanie.

    Gdy Abraham przeszedł tę próbę, Bóg miał w nim podstawę do społeczności, i jak to widzieliśmy, Abraham przeniósł swój namiot i przybył do Hebronu, aby tu zamieszkać. Przybył tu, nie żywiąc żadnej urazy w swym sercu w stosunku do Lota. Łatwo byłoby pozwolić Lotowi odejść, a mimo to mieć nadzieję, że będzie go dręczyło sumienie. Mogłoby się wydawać, że byłoby stosowne, a nawet konieczne, powiedzenie przynajmniej: “Bóg cię osądzi”. Możemy pogodzić się faktem, że oddamy ziemię, ale mimo wszystko nie będzie nam łatwo pozwolić odejść naszemu bratu, nie strofując go. Jednak Bóg domagał się takiego pokornego ducha, jeśli Abraham miał dojść do Hebronu, czyli do tego wszystkiego, co Hebron oznacza. Bóg postępuje w sposób doskonały z tymi, którzy do Niego należą.

    Trzecią i ostatnią próbą Abrahama, związaną z samą ziemią, jest oczywiście wojna królów. Sodoma, gdzie Lot obecnie mieszkał, została najechana, a sam Lot uprowadzony. Abraham natychmiast wyruszył na pomoc bratankowi z całym swoim niewielkim oddziałem.

    Jakże nęcąca byłaby możliwość powiedzenia: “Powinieneś był wiedzieć. To wyłącznie twoja wina!” Ale nawet po odejściu Lota i jego egoistycznym i fatalnym wyborze Sodomy jako miejsca zamieszkania, dla Abrahama nadal był “bratankiem” (14,14). Abraham był prawdziwym zwycięzcą, przede wszystkim zwyciężył samego siebie. Nie było w nim żadnego egoistycznego indywidualizmu. Nadal przebywał w Hebronie, w miejscu społeczności, i wszyscy byli jego braćmi – nawet Lot, który nie żył dla żadnej wielkiej sprawy ani dla nikogo, tylko dla samego siebie. Jedynie ludzie znajdujący się w miejscu, którego obrazem jest Hebron, są w stanie prowadzić walkę duchową tak jak Abraham.

    Lot nie zmienił się ani trochę w rezultacie uwolnienia go od królów, powrócił prosto do Sodomy. Ale zwycięstwo nie było kwestią tego, czy w Locie dokonała się jakaś zmiana czy też nie, chodziło o pokonanie tych królów. Ich moc została złamana, i o to właśnie chodziło. Nie powinniśmy się martwić o to, czy w braciach zmieniło się coś “na lepsze” przez doświadczenie, o ile tylko wróg jest pokonany. Ten człowiek, który teraz przeżywa kłopoty, jest bratem; miłuję go w Panu; choćby nie wiem jak mógł mnie zranić w przeszłości, będę nadal go miłował i będę za niego się modlić i pomogę mu teraz. W tym miejscu po raz pierwszy charakter Abrahama jaśnieje prawdziwym blaskiem. Oby Bóg nauczył nas lekcji, którą on pokazuje.

    Łatwo bowiem jest zwyciężać i zwyciężając, ratować innych, a potem być pysznym i chełpić się swoją sprawiedliwością z tego powodu. “Czyż nie mówiłem ci!” – mówimy z kwaśną miną lub rozglądamy się wokół za jakąś nagrodą, jakimiś gratulacjami, jakimś pożądanym zaszczytem. A więc nie jest to zaskakujące, że próba ta zawiera w sobie inną, dodatkową próbę.

    Gdy Abraham wracał po zadaniu klęski najeźdźcom, wyszedł mu na spotkanie sam król Sodomy, który przybył ofiarując mu bardzo szczodrą nagrodę, wszystkie odzyskane dobra. Ale Abraham zdążył się już nauczyć, że jego zasoby leżą gdzie indziej. Jego dobroczyńca był w niebie. Dlatego zdecydowanie stał na stanowisku, że poza Bogiem nikt niczego nie może mu dać. Ukazuje to, jak prawdziwie wielkiej rzeczy dokonał w nim Bóg. Możemy zajmować pozycję, którą Bóg nam dał, i wiedzieć, że nikt nie może nam uczynić krzywdy; ale czy wierzymy, że również nikt nie mógłby nam pomóc, chyba że Bóg go pośle? Abraham zademonstrował tę pierwszą pozycję poprzednio; teraz ufnie potwierdził drugą. “Podniosłem rękę swą ku Panu, Bogu Najwyższemu, dzierżawcy nieba i ziemi, że i najmniejszej nitki ani rzemyka obuwia nie wezmę ze wszystkiego, co twego jest; żebyś nie powiedział: “Ja wzbogaciłem Abrahama!” (14,22-23; BG).

    Tytuł ten, “Bóg Najwyższy, dzierżawca nieba i ziemi”, jest niezwykle uderzający w kontekście całej sytuacji, a szczególnie jego dwa ostatnie słowa. Pojawił się on już poprzednio po raz pierwszy na ustach Melchisedeka, króla Salemu. Teraz jest to świadectwo Abrahama. Ziemia należy do Pana. Melchisedek ubiegł króla Sodomy i wyszedł na spotkanie Abrahamowi, nie na górze, ale w dolinie – w

  • 19

    miejscu próby. Wyszedł do niego z chlebem i winem, chlebem z nieba (Jn 6) i nowym winem Królestwa (Jn 2). Chleb i wino są obrazem naszego całkowitego zaspokojenia Samym Chrystusem i Abraham spotkał króla Sodomy jako zaspokojony człowiek. Cała ziemia była pod przekleństwem, a sama Sodoma być może była najciemniejszym miejscem na ziemi, ale Abraham mógł ogłosić, że Bóg jest władcą nieba i ziemi. Bóg miał jednego człowieka w ziemi kananejskiej. Dzięki temu było to możliwe.

    Doniosły ten fakt zamyka część historii, w której jest mowa o ziemi. Ryzykując swym życiem, Abraham pokonał królów, którzy najechali tę ziemię, i uratował Lota. Wkrótce potem zostały wystawione na próbę jego prawdziwe motywy. Nie można stać i walczyć dla Boga, jeśli w tobie została choćby odrobina podstępów, planów czy ambicji pochodzących ze świata. Dopiero wtedy, gdy świat stracił swą moc, by cię dotknąć, możesz to uczynić. Gdyby Abraham ustąpił wobec króla Sodomy, byłaby to większa moralna porażka, niż gdyby nie wyruszył w pościg za królami. Ale dla Abrahama kwestia ta była już rozwiązana i Bóg miał Swego męża tam, gdzie go potrzebował. W ziemi kananejskiej Abraham mógł zacząć domagać się dla Boga całej ziemi.

    Nic dziwnego, że Bóg przemawia do Abrahama ponownie. “Po tem wszystkiem stało się słowo Pańskie do Abrahama w widzeniu, mówiąc: Nie bój się, Abramie, jam tarczą twoją, i nagrodą twoją obfitą wielce” (15,1 BG). Bóg przemawia, by pocieszyć Abrahama i dodać mu otuchy. Dlaczego jest to konieczne dla tak niezwykłego człowieka wiary? Dlatego że Abraham był nadal człowiekiem, a jego zwycięstwo było ludzkie, a nie nadludzkie. Bezpośrednio po otrzymaniu chleba i wina odrzucenie nagrody ofiarowanej mu przez króla Sodomy mogło mu się wydawać czymś łatwym. Jednak gdy znalazł się z powrotem w domu, z dala od tej gorączki wielkich wydarzeń, mógł zacząć myśleć o wielu wrogach, których zdołał sobie przysporzyć. Za każdym razem, gdy Bóg mówi “Nie bój się”, dzieje się tak, ponieważ istnieje jakiś powód do strachu. “Jam jest tarczą twoją”. Nikt nie może cię dotknąć. “I nagrodą twoją obfitą wielce” – a “nagroda” tutaj nie jest jakąś rzeczą, ale jest to tytuł Samego Boga. Tak, Ja wystarczam. Wszystko, co utraciłeś, masz we mnie – i więcej!

    Ale Abraham dał następującą odpowiedź. “Mój problem nie jest taki prosty! Panie, czyż nie rozumiesz? Nie chodzi o to, że obawiam się tych królów; czy też że żałuję nagrody. Tu chodzi o syna. Wszystko na nic, jeśli nie mam syna!”

    Można nawet odczuć ból, który był w sercu Abrahama, gdy dwukrotnie zwrócił się do Pana. “Wtedy Abram odpowiedział: Panie Boże, cóż mi możesz dać, gdy ja schodzę bezdzietny, a dziedzicem domu mego będzie Eliezer z Damaszku? Potem rzekł Abram: Przecież nie dałeś mi potomstwa, więc mój domownik będzie dziedzicem moim” (15,2-3).

    Czyż Bóg nie wiedział, że Abraham pragnie syna? Oczywiście, że tak; ale kryje się tutaj coś bardzo ważnego. Albowiem Bóg pragnie, abyśmy – ty i ja – prawdziwie byli Jego przyjaciółmi, byśmy wniknęli w Jego myśli i ze zrozumieniem prosili Go o to, co pragnie dać. Abraham wiedział, że Boży plan dotyczący ziemi nie może być wykonany, jeśli nie będzie miał syna. Musi mieć dziedzica zrodzonego z niego, a nie kupionego, syna, a nie sługę. Bóg mu to ukazał, a teraz on z kolei powiedział Bogu, co należy zrobić! To jest przyjaźń.

    Bóg odpowiedział, dając mu bardzo stanowcze zapewnienie. “Ten, który będzie pochodził z wnętrzności twoich, będzie dziedzicem twoim”. Wyprowadził go na dwór i rzekł: “Spójrz ku niebu i policz gwiazdy, jeśli możesz je policzyć! Tak liczne będzie potomstwo twoje”. I w tym miejscu czytamy: “Wtedy uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu” (15,6). Tutaj znajdujemy pierwszą bezpośrednią wzmiankę o wierze.

    Widzieliśmy, że jest to podstawowy fakt, iż Boży cel wypełnia się jedynie przez tych, którzy narodzili się z Boga. Bóg pragnie mieć wielu takich, którzy spojrzeli ku niebu i uwierzyli. Ale na początek poprzestaje na jednym. Abrahamowi została ukazana pełnia planu Pana i jego serce odpowiedziało. W nim Bóg miał Swój początek.

    Teraz jeszcze raz Bóg zapewnił, że Jego plan w stosunku do Abrahama związany był z konkretną ziemią. “Jam jest Pan, który cię wywiódł z Ur Chaldejskiego, aby ci dać tę ziemię w posiadanie”. A Abraham odpowiedział pytaniem: “Panie, Boże, po czym poznam, że ją posiądę?” (15,7-8). To nie była niewiara; chciał więcej rozumieć i z tego powodu pytał o drogę do dziedzictwa. Teraz następuje opis czuwania Abrahama nad złożoną ofiarą oraz wizji, jaką miał podczas głębokiego snu. Dziedzictwo Abrahama było tam, gdzie działała Boża moc – to było istotą Bożej odpowiedzi. Drogą była ścieżka Krzyża, droga śmierci. Zwierzęta na ofiarę miały być rozdzielone na poły. Odzyskani