150
7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 1/150  Emma Richmond Za bogaty na męża 

Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 1/150

 

Emma Richmond

Za bogaty na męża 

Page 2: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 2/150

 ROZDZIAŁ PIERWSZY Zwariowałam, po prostu zupełnie oszalałam! Mogłam

 przecież poczekać w jego domu. To znaczy... miałam takąmożliwość, poprawiła się w myślach. Kobieta, któraotworzyła drzwi, nie zaprosiła jej co prawda do środka, aletrzeba było oczywiście zapytać, czy może zaczekać na panaChevenaya. Jednak ona - Panna Raptusińska  - uważała, żemusi zobaczyć się z nim natychmiast, teraz, zaraz. Właściwiedlaczego? - zastanawiała się rozgoryczona. 

Odskoczyła raptownie, unikając wdepnięcia w coś, cowyglądało na... no, powiedzmy, niezbyt przyjemnie. Od miesięcy poszukiwała pracy, pięć minut nie zrobiłoby

 przecież żadnej różnicy. To nerwy, po prostu głupota z jejstrony. Zwykle nie czuła tremy przed spotkaniami zcałkowicie obcymi ludźmi, właściwie to cały czas spotykałasię z kimś nieznajomym. Tylko to jego nazwisko  - GardeChevenay -  brzmiało jakoś tak... onieśmielająco. Dźwięczałozbyt wyniośle. No i co z tego? Prawdopodobnie z powoduwyraźnie francuskiego pochodzenia.  Sorrel skarciła się wduchu - jesteś kompletną idiotką! 

 No dobrze, a jeśli to nie nerwy, tylko rozpacz?Poszukiwanie pracy doprowadziło ją do desperacji. Naturalnienie musi mu okazywać, jak bardzo jest niecierpliwa. Z drugiej jednak strony, może on dostrzeże w jej niecierpliwości

entuzjazm? To by się dobrze składało. Przyszli pracodawcylubią entuzjastów. Więc dlaczego nie odpowiedział na jej list? 

Wysoka i smuk ła Sorrel mozolnie pokonywała zabłoconezbocze. Dotknęła ręką głowy. Była mokra. Uporczywie padający drobny deszczyk wcale nie pomógł jej kręconymwłosom, a wręcz przeciwnie  -  jeszcze bardziej skręcił je wdługie mokre grajcarki. Pochłonięta własnymi myślami,

zatrzymała się na chwilę, by odpocząć. Dlaczego podczas

Page 3: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 3/150

mżawki człowiek wydaje się bardziej  moknąć niż kiedy porządnie leje? Rozejrzała się dookoła po pustej okolicy. Aniżywej duszy. Pan Chevenay miał być gdzieś tutaj, według

niejasnej wskazówki, której jej udzielono.Wspinając się dalej na wzgórze, nagle krzyknęła przestraszona. O mało się o niego nie potknęła. Miała przynajmniej nadzieję, że to on. 

Leżał płasko na brzuchu, z ramionami zanurzonymi w jakąś szczelinę w ziemi. Widziała jego twarz z profilu. Byłmłody, w każdym razie młodszy, niż się spodziewała. Czy

 jednak wyglądał na człowieka, który da jej pracę? Oto jest pytanie.Domyśliła się, że pan Chevenay zgubił coś w tej dziurze i

teraz próbuje tego dosięgnąć, jak na razie bez rezultatu. - Jestem szczupła. Może ja zdołam to wydobyć,

cokolwiek to jest - odezwała się. Odwr ócił głowę i zmierzył ją wzrokiem. Spojrzenie

ciemnoszarych oczu nie mówiło nic. Wyczuła, że jestzdenerwowany i rozdrażniony, co nie wróżyło dobrze jejstaraniom. Kiedy podniósł się, odkryła, że jest wysoki i mocnozbudowany.

- Zdejmij płaszcz - rozkazał. - Co?- Płaszcz! Szybko! - rzucił, widząc wahanie Sorrel. - Jeśli

on ześliźnie się głębiej, będziemy musieli przekopać całe

wzgórze - wyjaśnił lapidarnie. Nie czekał, aż ona go posłucha,chwycił ją, przyciągnął do siebie i zaczął rozpinać guziki jej płaszcza. 

- On?- Pies - dodał zwięźle. Ściągnął z niej płaszcz i cisnął na

ziemię. Wziął w rękę jej mokre, rozpuszczone włosy i zacząłwpychać je za sweter Sorrel. 

Page 4: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 4/150

 - Tam na dole jest pies? - spytała z niedowierzaniem. Niezawracał sobie głowy odpowiedzią  - nie wyglądał na 

człowieka, który się powtarza. 

- Będę cię trzymał za kostki. - Za kostki? - przestraszyła się. - Jak głęboko wpadł? - Zbyt głęboko, żebym ja go dosięgnął  - rzucił sucho.

Ponaglił ją, by uklękła. - A czy sam nie zdoła się wydostać? Psy często... - Nie.

Lekko zdegustowana zajrzała do jamy. Zobaczyła tylko

 błoto na dnie i coś, co w tym błocie wierciło się gwałtownie. - Och, Boże - wyszeptała. - Jakżebym mogła... - Nie mieszaj w to Wszechmocnego. Po prostu wyciągnij

stamtąd psa - polecił.  Najwyraźniej nie mając żadnego wyboru, najpierw

wsadziła do wąskiego otworu ramiona, a potem cała sięwsunęła. Poczuła, że Garde chwycił ją za kostki i aż stęknęłaze strachu i bólu, kiedy wyprostował ją jednym mocnymszarpnięciem, by łatwiej jej było wśliznąć się do dziury. Nie była w stanie niczego dojrzeć ani poruszyć głową, szukaładłońmi po omacku, aż jej palce poczuły lekkie jak piórkomuśnięcie psiego ogona. Jednym ruchem chwyciła mocnooburącz zadek psa i stłumionym głosem krzyknęła, by Garde ją wyciągnął. 

 Nie był zbyt delikatny, ale z drugiej strony nie zakładała,

że w tej sytuacji może zdobyć się na delikatność. Najpierw próbował pociągnąć ją za kolana, a kiedy mu się to nie udało,chwycił ją za biodra, a potem złapał za pasek spodni i powoliwyciągał z tej wąskiej dziury. Ze strachu, że z jej mokrych rąkwyśliźnie się ubłocone futerko zwierzaka, wzmocniła uchwyt.Zagryzła wargę, kiedy pies zaskomlał z bólu i w tym samymmomencie poczuła, jak jej ciało, wyciągnięte poza krawędź

 jamy, znalazło się na mokrej ziemi.  Przez chwilę leżała

Page 5: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 5/150

nieruchomo z niemiłosiernie zesztywniałymi ramionami, poczym podniosła głowę. Zobaczyła, jak Garde bierze na ręcemałego teriera i uważnie go ogląda. 

- Nic ci nie jest - orzek ł szorstko, stawiając pieska naziemi. Ton głosu świadczył, że jego zły nastrój bynajmniej sięnie poprawił. 

Rzecz jasna, że psu nic się nie stało. Kilka razy otrząsnąłsię z błota i popędził przed siebie, z nosem przy ziemi. Sorrelmiała nadzieję, że jej też nic nie jest, chociaż czuła się tak, jakgdyby zdarto jej skórę z brzucha i klatki piersiowej. 

- Czy nie powinieneś go zawołać do nogi?  -zaproponowała od niechcenia. Obróciła się na plecy i usiadła, podciągając sweter. Musiała sprawdzić, czy jest cała. 

- Nie - odpar ł mrukliwie. - Skaleczyłaś się? Pokr ęciła  głową. Dostrzegła tylko zaczerwienienie w

okolicy żeber i nic poza tym. Obciągnęła sweter i spojrzała naniego. Wysoki, szeroki w barach, nie ogolony, z potarganymiwłosami, budził lęk samym swym wyglądem i opryskliwymgłosem. 

- Dziękuję za pomoc - dodał z wyraźną niechęcią. - Nie ma za co. Wszystko w porządku  -  powiedziała

spokojnie. - Posiadanie szczupłej figury ma swoje dobrestrony i nieraz bardzo pomaga.

- Owszem.Odszedł i próbował podnieść duży głaz zaryty w ziemi. 

Garde Chevenay na pewno nie był szczupły, miał szerokie plecy i był mocno zbudowany. Pod swetrem widać było jego prężące się muskuły. 

- Pomożesz mi z tym, dobrze? Chcę przykryć kamieniemtę dziurę, zanim pies znowu do niej wpadnie. 

Wstała i najpierw podniosła płaszcz, a potem wydałaok rzyk przerażenia, zobaczywszy, w jakim jest stanie. 

Page 6: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 6/150

  - Czy musiałeś rzucić go w kałużę błota?  - zapytała,zapominając na chwilę, że rozmawia z przyszłym pracodawcą. 

 Nie odpowiedział, tylko ciągle próbował podnieść głaz,

targając nim na wszystkie strony. Krzywiąc się, wsunęłaramiona w rękawy płaszcza i podeszła, aby mu pomóc. Pokilku minutach zdołali zatoczyć głaz i zablokować szczelinę. 

Garde Chevenay otrzepał ręce i oddalił się bez słowa. - Halo! Zaczekaj! Chcę z tobą pomówić!  - zawołała bez

tchu, bo spieszyła się, by go dogonić. - Nie udzielam wywiadów.

- Nie proszę o wywiad  - odcięła się odruchowo.Przystanęła, marszcząc brwi. Czyżby często prześladowali go dziennikarze? Udzielanie wywiadów, czy też, jak w

tym przypadku, odmawianie, pachniało sławą. Zobaczyła, że znowu się oddala, więc podbiegła, by się z

nim zrównać. - Jesteś sławny? - spytała, idąc obok niego. - Nie. Kto ci powiedział, że jestem? - Kobieta, która w twoim domu otworzyła mi drzwi...  -

zaczęła, ale dostrzegła, że gniewnie zacisnął wargi. Ta miłakobieta na pewno będzie miała kłopoty tylko dlatego, że jej powiedziała, gdzie go szukać. Niech to licho.  - Posłuchaj  - podjęła raz jeszcze. - Chciałam cię tylko o coś poprosić. 

- Nie udzielam wywiadów i nie wyświadczam żadnych przysług. 

- Nie proszę cię o przysługę! Faktycznie to ja chcęwyświadczyć ci... no... uprzejmość. Chociaż - uściśliła - możeto nie tylko uprzejmość, bo zjawiłam się tutaj w związku zmoim listem. Czy dostałeś mój list? Jestem... 

- Nie. - Zmierzał prosto do domu. Zaskoczyło ją to niezmiernie, ponieważ musiał otrzymać

list. Jedynie przez moment wahała się, zanim pognała za nim. 

Page 7: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 7/150

 - Sk ąd wiesz, że nie dostałeś? - dopytywała się. - Przecieżnawet nie wiesz, kim jestem! Wysłałam go pocztą poleconą. 

Wciąż milczał. 

- Musiałeś pokwitować odbiór. Nic nie odpowiedział. - Chyba że nie było cię w domu, kiedy nadszedł  -wymamrotała. - I list czeka na poczcie.

Ponieważ nadal milczał, zaczęła zastanawiać się, czyrozmawia z właściwym człowiekiem. Faktycznie, nie powiedział, kto zacz.

- Jesteś Garde Chevenay, prawda? 

Przystanął, zmierzył ją ponurym spojrzeniem i poszedłdalej.- Cóż, to na pewno nie tajemnica  - mruknęła. Zaczęło ją

to złościć. Przeskoczył przez wąski rów oddzielający wzgórze od

żwirowanej drogi i zawrócił w stronę starego domostwa.Podążyła za nim z mocnym postanowieniem, że się nie

 podda, póki nie otrzyma zadowalającej odpowiedzi. - Mój list dotyczył twoich ogrodów. Zajmuję się

architekturą zielem i w ogóle architekturą krajobrazu  -dorzuciła dla jasności, wchodząc za nim do jakiegoś pomieszczenia gospodarczego. - Więc widzisz... 

- Zmierzasz dok ądś? - zapytał ironicznym tonem. - Tak - potwierdziła zdecydowanie.  - Zmierzam do

wyłożenia ci wszystkiego, co mogę dla ciebie zrobić. 

- Nie wiedziałem, że okazuję jakieś  zainteresowanie tymtematem.

- Nie okazujesz. Jeszcze nie. Ale, Garde, posłuchaj... - Pan Chevenay dla ciebie, i nie nanoś mi tego błota do

środka. - Ty sam naniosłeś - wytknęła. - Ja tu mieszkam.

Page 8: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 8/150

Z lekkim zniecierpliwieniem zdjęła znajdujące się wkatastrofalnym stanie buty i podreptała za nim w przemoczonych skarpetkach. Wpadła na jego plecy, kiedy

nagle się zatrzymał, żeby zdjąć obuwie. - Przepraszam - bąknęła. Powiedział coś, czego nie dosłyszała, ściągnął z siebie

mokry sweter, rzucił go od niechcenia w kąt i pchnął jakieśdrzwi, przez które wszedł, podwijając rękawy koszuli. Drzwigwałtownie zakołysały się i zamknęły za nim. Musiała jemocno pchnąć, żeby się otworzyły. 

- Jesteś taki nieuprzejmy! - poskarżyła się, doganiając go iidąc tuż za nim po kamiennej brązowej posadzce. - Prawdopodobnie dlatego, że cię nie zapraszałem. - A powinieneś być zainteresowany! Twoje ogrody to

absolutny chaos... - Stanęła, przyjemnie zaskoczona. Rozglądała się dookoła, patrząc na białe ściany. Otoczenie

 było puste, prawie klasztorne, chyba dlatego, że rzeczywiściekiedyś mieścił się tu klasztor. Mały stolik w kształcie półksiężyca stał między pięknymi starymi schodami arzeźbionymi frontowymi drzwiami. Na prawo, pod schodami,Sorrel zauważyła jeszcze jedne drzwi, a na lewo następne trzy.Między pierwszymi drzwiami a stolikiem znajdowała się pustanisza.

- Jak tu jest ładnie... - zaczęła. - Miło mi, że to przyznajesz  - zaśmiał się szyderczo.

Podeszła do dużego gobelinu, który wisiał nad starym rzeźbionym kufrem, stojącym tuż obok drzwi. 

- Trochę wystrzępiony - szepnęła ze smutkiem. - No, ale jak przypuszczam, na pewno jest wiekowy.

 Nie było odpowiedzi. Obejrzała się i odkryła, że jest sama.Jedynie lekkie trzaśniecie tych trzecich, najdalszych drzwi wskazywało, gdzie znikł. Rzuciła się w tamtą stronę, pchnęła

 je i weszła do pomieszczenia, które najwidoczniej stanowiło

Page 9: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 9/150

 jego gabinet. Wnętrze było bardzo nowoczesne, funkcjonalne.Znajdowały się tu, o ile mogła się zorientować, wszelkiemożliwe techniczne udogodnienia. 

- Rozumiem, że pracujesz w domu  - wyszeptała,rozglądając się po pokoju.  Nie odpowiedział, tylko usiadł za masywnym biurkiem.

Pomyślała, że potrzebował przecież solidnego biurka, bo sam był masywnym mężczyzną. A następnie z zadowoleniemstwierdziła w duchu, że jednak przyjemnie jest spotkać kogośwyższego od siebie. Przeważnie wszędzie górowała nad

innymi wzrostem, co nie zawsze jej się podobało. Przestała rozglądać się po gabinecie i wróciła donajważniejszej dla niej sprawy - kwestii pracy.

- Więc rzeczywiście nie dostałeś mojego listu? - Nie mam zwyczaju zaglądać do korespondencji, której

się nie spodziewam. - Nawet z ciekawości? - zdumiała się. - Nie. - Splótł ręce na biurku zarzuconym papierami i

arogancko mierzył ją wzrokiem. Nie ukrywał, że jej się bacznie przygląda. 

Wiedziała dobrze, co zobaczył  - bociana, zbyt chudego izbyt wysokiego. Jej włosy o miedzianej barwie były jeszcze bardziej poskręcane niż zwykle, bo przecież zmokła. Nawetsuche, układały się w loki niemożliwe do rozczesania. Oczymiała zbyt jasne, rzęsy zbyt ciemne, a nos prawdopodobnie

lekko zaróżowiony na czubku. Mimo drobnych rysów twarzynie mogła uchodzić za piękność, ale wiedziała, że na pierwszyrzut oka robiła wrażenie. Z błyskiem rozbawienia w okuskierowała się ku pokrytemu płóciennym pokrowcem krzesłu,stojącemu w kącie. 

- Mam nadzieję, że nie zamierzasz siadać w tymubłoconym płaszczu - zauważył obojętnym tonem. 

Page 10: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 10/150

 - A kto go tak ubłocił? - rzuciła lekko, zdejmując płaszcz.Rozejrzała się, chcąc zorientować się, gdzie go umieścić, ale nic takiego nie znalazła, więc wywróciła płaszcz na lewą

stronę i położyła go na podłodze. Usiadła, podkulając nogi i zzaciekawieniem spojrzała na Garde'a. - Zawsze jesteś w takim podłym nastroju?  - zapytała z

uśmiechem. - Tak, a jedynie pięknym kobietom może ujść na sucho

taka bezczelność. - Bzdury - orzek ła lekceważąco. - Może to ujść na sucho

każdemu. Ludzie są tak zaskoczeni twoją impertynencją, że pozwalają ci na nią. Są speszeni, a tobie zawsze jakoś udajesię wykręcić od przeprosin. Jeśli myślisz, że bezczelnością jestto, co teraz robię, to nie widziałeś mnie, kiedy... 

- Nie, dziękuję   -  przerwał. Wyciągnął do niej rękę iczekał. Zdezorientowana patrzyła na jego otwartą dłoń. 

- Masz kopię tego listu? - zapytał. - Nie, oczywiście, że nie mam kopii! - zaprzeczyła z

irytacją.  - Dlaczego miałabym mieć? Korespondencjafunkcjonuje w inny sposób. Ja piszę, ty odpowiadasz... 

- Jednak że nie odpowiedziałem. - Cóż, nie, ale... - Nie ma żadnego ale. Dlaczego przyszłaś? - zapytał, nie

owijając w bawełnę. Ponieważ wpadłam w rozpacz. Tego przecież nie mogła

 powiedzieć. Co to, to nie. - Byłam tu w okolicy  - skłamała gładko. Cały czas nie

spuszczała z niego wzroku, przyglądając się jego surowej,raczej kwadratowej twarzy z ciemnoszarymi oczyma bezwyrazu. - Miło byłoby napić się kawy. 

- Przypuszczam, że tak, panno... ? - James. Sorrel James. - Skrzywiła się lekko na widok

 jego miny. - Idiotyczne, prawda? Moja matka przepadała za

Page 11: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 11/150

końmi, a ja urodziłam się z brązowymi włosami o lekko pomarańczowym odcieniu...

- Nadal są brązowopornarańczowe - zauważył. 

- Tak - przyznała.  - I nie wiem, skąd bierzesz czelność,aby śmiać się z mojego imienia, gdy tymczasem twoje jest jeszcze bardziej dziwaczne. Przynajmniej ludzie wiedzą, żesorrel znaczy „gniady". Natomiast Garde nie jest właściwiezwyczajnym imieniem. Czyżby jakaś tajemnicza tradycjarodzinna?

- Nie. I nie mam pojęcia, za czym przepadała moja matka 

- odparował szorstko. - Kawa? - uśmiechnęła się szeroko. Przyglądał się jej przez chwilę. Zastanawiał się, czy

 powiedziała to szczerze, czy stroiła sobie żarciki. Mogłoby być interesujące rozszyfrowanie gierki, jaką ona prowadzi. Nacisnął guzik interkomu. Rozległ się słaby skrzek. 

- Proszę o dwie kawy, pani Davies - polecił spokojnie. - Dlaczego znalazłaś się w tej okolicy? - spytał, wciąż ze

wzrokiem utkwionym w Sorrel.Spuściła powieki i z roztargnieniem zeskrobywała

kawałek błota przyczepionego do spodni na kolanie. Nieopowiadaj kłamstw, Sorrel. Powiedz prawdę, rozkazała sobiew duchu.

- To, co wcześniej mówiłam, to była... bujda - wyznała. - Przyjechałam tu specjalnie, aby zobaczyć się z tobą.  -

Podniosła na niego wzrok.  - Chcę zaprojektować i urządzićtwoje ogrody. Jestem o wiele lepsza, niż na to wyglądam  -obiecała, widząc w jego wzroku sceptycyzm. - Jestem bardzodobra - dodała. - Nie będziesz zawiedziony. 

- Nie będę? - powtórzył obojętnie. - Nie.- A ty zawsze w ten sposób wyszukujesz klientów?

Stukasz po prostu do ich drzwi?

Page 12: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 12/150

 - Czasami - potwierdziła cicho. - Jak często? Proszę wejść!  - zawołał, słysząc nieśmiałe

 pukanie.

Kobieta, która weszła niosąc tacę, wyglądała na osobę tuż po pięćdziesiątce. Miała zatroskany wyraz twarzy.Uśmiechnęła się nerwowo do Garde'a, rzuciła zaciekawionespojrzenie na Sorrel i postawiła kawę na biurku. 

- Dziękuję, pani Davies, a na przyszłość  - dodał głosem,który na pewno zasiałby strach w każdym bojaźliwym sercu - jeśli ktoś jeszcze zadzwoni do drzwi, nie ma mnie w domu.

Jak również nie wie pani, gdzie jestem albo co robię. Czy to jasne?- Tak, sir.- To nie była jej wina - wtrąciła Sorrel szybko, posyłając

kobiecie współczujący uśmiech.  - Powiedziałam, że jesteśmystarymi przyjaciółmi. 

- To samo dotyczy starych przyjaciół  -  powiedział zewzrokiem utkwionym w panią Davies. - Proszę tylko zapisaćich nazwisko, telefon kontaktowy i adres.

- Tak - wyszeptała. - Przepraszam. - Obdarzyła go jeszcze jednym nerwowym uśmiechem i cicho zamknęła za sobądrzwi.

- Czy nie byłeś nieco za szorstki?  Nic nie odrzek ł, machnął tylko w stronę tacy, co, jak

sądziła Sorrel, znaczyło, że to ona ma nalewać. Wstała więc z

krzesła i z nieco wymuszonym uśmiechem spytała: - Jak ą pijesz? - Czarną. 

 Nalała kawę jemu, potem sobie, dodając obficie śmietankii cukru, i usiadła z powrotem na krześle. 

- Na punkcie własnej prywatności wydajesz się miećlekkiego bzika - zauważyła, obserwując go. Milczał, patrząc

na nią. 

Page 13: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 13/150

 - Dlaczego? Kim jesteś? Kimś sławnym? Bogatym?Ważnym? 

- Nie. Jak często stukasz tak po prostu do drzwi klientów? 

- wr ócił do swego pytania. - No, w rzeczywistości ani  razu -  przyznała się, robiąc jednocześnie śmieszny grymas twarzy. - To był pierwszy raz. 

Sprawiał wrażenie, że mógłby w to uwierzyć, ale... - Jak mnie znalazłaś? - Znalazłam cię?  -  powtórzyła.  - W twoich ustach to tak

 brzmi, jakbym cię długo szukała, a nawet śledziła. Na

wzgórzu powiedziałeś, że nie udzielasz wywiadów. Myślałeś,że jestem dziennikarką   - dodała z namysłem, przypominającsobie nagle jego wcześniejsze uwagi. 

Milcząc, cierpliwie czekał na odpowiedź, więcuśmiechnęła się do niego lekko. Zaczynała właśnie lubić tegoszorstkiego mężczyznę. 

- Znalazłam cię u dentysty  - wyjaśniła w końcu iroześmiała się cichym, zaraźliwym śmiechem. - Czekałam, jakwszyscy, przeglądałam czasopismo i w nim zobaczyłamciebie. Garde Chevenay, nowy właściciel BlakeboroughAbbey. Zamieszczono tam zdjęcie terenów z lotu ptaka izamarzyłam, żeby je urządzić  - wyłożyła wprost.  - Przedewszystkim trzeba się zająć starą nawierzchnią, ale jeżeli niechciałbyś albo nie mógłbyś pozwolić sobie, żeby zlecićwykonanie wszystkiego za jednym zamachem - dodała szybko 

- zrobiłabym to etapami. Albo po prostu tylko żwir. Jestem bardzo dobra, jeśli chodzi o żwir. 

- Zaskakujesz mnie - roześmiał się sardonicznie.  -Dentysta był tutejszy? 

- Ach, nie - przyznała się z lekkim uśmiechem.  - WLondynie. Nie mam teraz zbyt wiele pracy.

- I trzeba łapać każdą okazję, jaka się pojawia? 

- Tak, więc widzisz... 

Page 14: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 14/150

 - Czy masz dowód tożsamości? - przerwał. - Nie - zaprzeczyła zakłopotana.  - Nie przy sobie. A

dlaczego pytasz?

- Ponieważ chcę wiedzieć, kim jesteś. - Przecież wiesz, kim jestem. Powiedziałam ci. - Naprawdę? - Tak. - Poczuła się lekko zbita z tropu. - Ale nie przyniosłaś dokumentów?  - Cedził słowa z

sarkazmem. - To niezbyt profesjonalne zachowanie.- Nie, to znaczy tak - potwierdziła.  Wzięła głęboki

oddech.- Przywiozłam swoje portfolio. - Skoczyła na równe nogi. - Pobiegnę i zaraz przyniosę  - zapowiedziała skwapliwie. 

- Zostało w mojej ciężarówce. Będziesz mógł zobaczyć, co potrafię zrobić...  - Zanim zdołał się odezwać, wypadła zgabinetu.

W skarpetkach przebiegła ostrożnie przez żwir i zabrała zszoferki portfolio. Szybko wróciwszy, położyła je na biurku przed nim.

- Moja wizytówka jest na drugiej stronie okładki. Skinąłgłową i otworzył album z fotografiami. Wyciągnął 

arkusik papieru i zapisał uważnie jej nazwisko i adres.Potem zamknął portfolio. Widząc to, poczuła przemożnąochotę, by zniknąć. 

- Nie chcesz obejrzeć zdjęć? 

- Nie - odrzek ł lekceważąco. - Więc czemu zażyczyłeś sobie jakiegoś dokumentu? - Żeby cię sprawdzić. 

Wziął album i chciał go jej oddać. Schowała ręce za plecy. - Zostawiam ci te zdjęcia. Mogę je zabrać jutro. Nigdy nie

wiadomo, może zechcesz obejrzeć i znajdziesz tu jakieś dobre pomysły... 

- Nie - zaprzeczył cicho. 

Page 15: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 15/150

 - Tak. A jeśli naprawdę nie chcesz... - Nie chcę. - Mógłbyś odesłać mi to pocztą. 

- Mogłoby zaginąć - stwierdził ironicznie. - Zaryzykuję. Ja naprawdę jestem bardzo dobra. - I tania? - spytał, udając zainteresowanie. - No cóż, nie, ale... - Do widzenia, panno James - odprawił ją cicho. 

Z lekkim grymasem dopiła szybko kawę i wzięła płaszcz. - Przynajmniej popatrz na te fotografie - poprosiła.  -

Jestem otwarta na wszelkie propozycje. - Kiedy zdała sobiesprawę, że to, co powiedziała, mogło zabrzmieć dwuznacznie, parsknęła śmiechem.  - No, nie na wszystkie propozycje. Po prostu miałam na myśli... 

- Wiem, co miałaś na myśli. Skrzywiła się, narzucając ubłocony płaszcz na ramiona. - Do zobaczenia jutro.

W powietrzu wisiała jego odpowiedź: „Jeśli ja zobaczę cię pierwszy, to ty na pewno mnie nie zobaczysz".

Uśmiechnęła się smutno. Otworzyła drzwi, ale cofnęła się po tacę. 

- Zabior ę ją do kuchni. Mogę? - Nic ci to nie da.- Ja nie dlatego... Przepraszam, daję się trochę ponieść

fantazji...

- I unieść entuzjazmem?  - Przyjrzał się jej uważnie ztakim zainteresowaniem, że się roześmiała. 

- W porządku, idę sobie.  -  Nie przeciągaj struny, Sorrel,ostrzegła się w myślach. Umknęła w pośpiechu, niezręczniezamykając za sobą drzwi. 

Wiedziała, że zdarza się jej zachowywać zbyt bezceremonialnie i unosić entuzjazmem w towarzystwie

obcych ludzi, lecz prawdopodobnie działo się tak dlatego, że

Page 16: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 16/150

zwykle pracowała właśnie w cudzych domach, wśród całkiemobcych ludzi.

 Na szczęście nie wmusił jej z powrotem portfolia, więc

wciąż jest nadzieja, czyż nie?  -  pomyślała jak niewzruszonaoptymistka i z uśmiechem na wargach przeszła przez hol. Zak ładając, że kuchnie zazwyczaj znajdują się na tyłach

 posiadłości, pchnęła drzwi znajdujące się pod schodami istanęła jak wryta. Znalazła się w pomieszczeniu wyjętymwprost z epoki średniowiecza Kontrast z holem był doprawdyoszałamiający. 

Zapłakana pani Davies siedziała przy długimwyszorowanym stole. Sorrel postawiła na nim tacę. - Dobrze się pani czuje? - zapytała. - Tak. Nie. Ja nie wiem, co mam robić!  - wykrzyknęła

gosposia. - On nic nie mówi! Pan Craddock, poprzedniwłaściciel, był taki... nie wymagający. Potrzebuję tej pracy  -wybuchnęła, patrząc na Sorrel.  - Clive nie ma teraz roboty.Clive to mój mąż  - wyjaśniła.  - Chociaż pan Chevenay powiedział, że mogę tu zostać, nie wiem, czego on się po mniespodziewa...

- Ponieważ nic nie mówi  - dopowiedziała zewspółczuciem Sorrel.  - Przepraszam, że wpędziłam panią wkłopoty. 

- To nie była pani wina. A czy mogłaby go pani spytać, jakie są moje obowiązki? - poprosiła błagalnym tonem. 

- Ja?! - wykrzyknęła zdumiona Sorrel. - Przecież ja go nieznam! Tak naprawdę nie przyjaźnię się z nim... 

- Kiedy odkurzam, prosi mnie, żebym przestała, a gdy przygotowuję dla niego posiłki, to ich nie zjada. Nie mam pojęcia, czy powinnam odbierać telef ony! A teraz chce,żebym zmieniła wystrój kuchni! Wiem, że jest trochęstaroświecka, ale jak to zmienić?! 

Page 17: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 17/150

 - Proszę kupić kilka czasopism poświęconychwnętrzarstwu - poradziła Sorrel. - Ludzie tak najczęściej robią.Pokaże mu pani kilka fotografii nowocześnie

zaprojektowanych kuchni. On musi się zdecydować na jakiś projekt i wtedy trzeba zamówić ten wystrój wnętrza uarchitekta. W takiej nowocześnie urządzonej kuchni na pewno będzie się pani lepiej pracowało. 

- Przypuszczam - zgodziła się pani Davies. - Oczywiście, jeżeli zostanę tu tak długo... Nie sądzę nawet, żeby on mnielubił. Proszę go i proszę, żeby mówił do mnie Davey, tak jak

nazywał mnie pan Craddock, ale on nie. Pani Davies, mówi.Taki... taki niby grzeczny!- Dobrze. Zapytam go - przyrzek ła Sorrel, ponieważ

doskonale wiedziała, co pani Davies ma na myśli, i co toznaczy nie mieć pracy i pieniędzy. 

- Dziękuję.  - Gosposia smutno westchnęła.  - Musi paniwiedzieć, że zwykle tak się nie zachowuję   - wyznała.  -Histeryzuję jak jakaś kretynka. Może to klimakterium?

- Ojej - wykrztusiła Sorrel. - Tak. I ciągle robi mi się gorąco... - Znowu westchnęła. - A on wyprowadza mnie z r ównowagi. Sprawia wrażenie

takiego... gniewnego, prawda?- Owszem. - Sorrel też tak sądziła. - A mówi takim tonem...- Wzgardliwym? - podpowiedziała Sorrel, skrywając

lekką ironię. - Tak, jakby o nikim nie miał dobrej opinii. - Może i nie ma - wymamrotała Sorrel. Łatwo w to było

uwierzyć. - Przy nim czuję się po prostu głupia  - ciągnęła pani

Davies.- Nie twierdzę, że jestem bardzo inteligentna, ale przecież

 potrafię gotować, sprzątać i robić wszystko, co potrzebne jest

Page 18: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 18/150

do utrzymania domu na wysokim poziomie. Kiedy pracowałam u pana Craddocka, nie miałam żadnych kłopotów.Szkoda, że wyjechał. 

- Więc niech pani popatrzy na to, jak na wyzwanie.  –  Sorrel starała się ją pocieszyć.  - Przyzwyczai się pani doniego, jestem pewna...

- A teraz jeszcze ci dziennikarze i to wszystko... - PaniDavies mówiła nadal, jakby wcale nie słuchała Sorrel.  - Po prostu nie wiem, co począć. 

- Dziennikarze?

- Tak. Wydaje się, że oni wszyscy go nienawidzą. - Dlaczego, na miłość boską, mieliby go nienawidzić?  -zdziwiła się Sorrel. 

- Och, nie wiem - rzek ła gosposia znużonym tonem.Wstała, wzięła tacę i postawiła ją na blacie kredensu. 

- Czy on jest sławny?  - spytała Sorrel, wstając jednocześnie od stołu i kierując się w stronę kredensu. 

- Sławny? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że za każdymrazem, kiedy wychodzę, potykam się o reporterówgromadzących się przy bramie. Ale nie wolno mi z nimirozmawiać  - dorzuciła gniewnie, jak gdyby to stanowiło jeszcze jeden sporny punkt między nią a pracodawcą. 

Sorrel miała już prosić ją o wyjaśnienia, ale nagle ujrzałaswoje odbicie w lustrze nad kredensem. Zagapiła się na siebieze zdumieniem.

- O rany - wyszeptała.  -  Nie wiedziałam, że tak fatalniewyglądam. 

Jej twarz była brudna! Włosy, ciągle wetknięte za sweter,ozdobione były bryłkami błota i suchą trawą. 

Szybko uporządkowała fryzurę, strzepując największegrudy zaschniętego błota i wyjmując z włosów źdźbła trawy, po czym wyciągnęła z kieszeni chusteczkę i patrząc w lustro,

zaczęła czyścić twarz. 

Page 19: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 19/150

 - Nie jest idealnie - westchnęła. - Ale lepiej niż było. Nonic. - Lekko skinąwszy głową pani Davies, podeszła do drzwi. 

- Muszę już iść. Do widzenia! 

- Na pewno nie zapomni pani zapytać?  - zaczęła paniDavies proszącym tonem. - Nie, nie, proszę się nie martwić. - Teraz? - zapytała z nadzieją. - Teraz? - Sorrel się przestraszyła. Nie sądziła, żeby to był

dobry pomysł. - Proszę. 

- No dobrze, ale nie mogę niczego obiecać - zgodziła sięniechętnie. Stanowczo miała zbyt miękkie serce. Zebrała się na odwagę i wróciła pod drzwi gabinetu

Garde'a. Lekko zapukała i nie czekając na zaproszenie, szybkowsadziła głowę do środka. 

- Przepraszam, że przeszkadzam... - zaczęła.- Tak szybko z powrotem, panno James? - zadrwił,

zerkając na nią znad otwartego albumu, który najwyraźniej przeglądał. 

- Hm... - chrząknęła niepewnie.  - Jest jeszcze jednarzecz...

- Przypuszczałem, że będzie. - Chodzi o panią Davies - powiedziała spokojnie, patrząc

na niego surowym wzrokiem. - Zdaje się, że bardzo przestraszyłeś biedną kobietę. Jestem pewna, że

nienaumyślnie  - dodała prędko.  - Jednak gdybyś mógł powiedzieć jej po prostu, jakie są jej obowiązki, kiedy maodkurzać, gotować, i tak dalej...

- Dzięki - rzekł obojętnie. - Na pewno tak zrobię. - To dobrze. I jeszcze jedno... Dlaczego nie powiedziałeś

mi, że mam błoto na twarzy? - zapytała ze słabym uśmiechem. - A dlaczego miałbym mówić ci o tym? 

- Dlaczego?! - krzyknęła. - Ponieważ... 

Page 20: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 20/150

 - Proszę już iść - rozkazał spokojnie. - No cóż. Do widzenia, do jutra!  - Szeroko uśmiechnęła

się, szczelniej owinęła się płaszczem i wyszła. 

Bardzo starannie zaniknęła za sobą drzwi i dopiero wtedyroześmiała się głośno i radośnie. Pomyślała, że jeśli przeglądał jej prace, to znaczy, iż nie

 był tak zupełnie nie zainteresowany, na jakiego się zgrywał, prawda? I jeżeli nawet nie dostanie tej roboty, na dobrąsprawę cieszyła się, że przyszła tutaj. Prawdę powiedziawszy, polubiła go. O kimś takim można było tylko marzyć, a ona

 przecież poznała go osobiście! I to był powód do radości. Garde roześmiał się krótko, patrząc na zamknięte drzwi.Ten korowód ludzi składających mu swoje propozycje robiłsię z każdą minutą coraz dziwaczniejszy. Nie myślał, żekiedykolwiek spotka kogoś tak   - no, powiedzmy - prostolinijnego. Powinno spodobać mu się, że ona jest aż takswobodna i naturalna, tyle że bardzo w to wątpił. Jak, doUcha, udało im się zwerbować ogrodniczkę? Jeżeli oczywiścieona naprawdę zajmowała się ogrodami. Rzecz jasna, nie powinien nigdy wpuszczać jej do tego domu. Nie bardzowiedział, jak to się stało, że pozwolił jej wejść. A jutro,niestety, ona tu wróci. Ta jakaś panna James. A po pannieJames znajdzie się jeszcze ktoś, kto będzie chciał urządzać jego ogród albo umyć jego samochód, lub przeczyścićkominy... Ich wynalazczość doprawdy była nieograniczona! 

 Nagle przyszło mu do głowy, że gdyby zatrudnił tę jakąś pannę James, to być może prześladowanie zostanie na jakiśczas przerwane.

Z lekkim, trochę cynicznym uśmieszkiem zaczął uważnie przeglądać portfolio. Wiedział, że powinien doprowadzić do porządku swój ogród. Mógłby więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. A jeśli nie będzie dobra w swoim fachu, po

 prostu nie dostanie zapłaty. 

Page 21: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 21/150

Wr ócił do pierwszej strony albumu, na której była jejwizytówka, przyklejona taśmą klejącą, zdecydowanymruchem przyciągnął do siebie aparat telefoniczny i wystukał

numer prywatnego detektywa.Sorrel zajrzała do kuchni, aby zapewnić gosposię, że panChevenay w najbliższej przyszłości na pewno zmieni się nalepsze. Potem włożyła buty i wyszła z domu. 

Żwir chrzęścił pod jej stopami, kiedy okrążała dom.Zauważyła, że chmury wisiały nisko, a przecież w czerwcu powinno być słonecznie, a nie stale mżyć. To pora roku, kiedy

ludzie powinni czuć się radośnie i pogodnie. Niestety, wdomu, z którego przed chwilą wyszła, też nie było pogody, panowała tam raczej ponura atmosfera. A według słów paniDavies równie niemiła atmosfera panuje w środowiskulokalnej prasy. Dlaczego tak nienawidzili tego młodegoczłowieka? Cóż, nie takiego znów młodego, poprawiła się wmyślach. Przypuszczała, że miał około trzydziestu pięciu latalbo i bliżej czterdziestki. I był niesłychanie atrakcyjny, mimoswoich dość szorstkich manier. Ale nienawidzić go? Za co? 

Wspięła  się do kabiny swojej starej ciężarówki.Przekręciła kluczyk w stacyjce, modląc się, żeby silnik dałosię uruchomić za pierwszym razem. 

Garde Chevenay. Nazwisko, którym niewątpliwie możnauwodzić kobiety. Uświadomiła sobie, że upłynęło dużo czasuod jej ostatniego niezobowiązującego flirtu z atrakcyjnym

facetem. Flirt? Czemu nie? Sama myśl o tym nastroiła ją beztrosko. Oczywiście nie spodziewała się wzajemności zestrony pana Chevenaya, ale uznała, że byłoby zabawnie poflirtować z nim przez jakiś czas. Jeśli tylko on zezwoli jejna urządzenie swego ogrodu, w co nadal wątpiła. 

Czyżby jej przyjazd do posiadłości Garde'a Chevenaya był jednak daremnym wysiłkiem? Szkoda, bo frontem domu

rzeczywiście trzeba się zająć. Trawa, która kiedyś, według

Page 22: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 22/150

wszelkiego prawdopodobieństwa, tworzyła piękny równo przystrzyżony trawnik, teraz wybujała zbyt wysoko i zarosłachwastami. Drzewa, stare i pochyłe, należałoby koniecznie

 poprzycinać, a niektóre nawet wyciąć. Sporo pracy wymagałtakże podjazd. Strumień, który płynął w niższej części posiadłości, powinno się oczyścić, a rzut oka na zabudowaniaz tyłu powiedział jej... No cóż... To tylko twoje marzenia.Sorrel z westchnieniem przywołała się do porządku. 

 Nawet gdyby był zainteresowany urządzeniem ogrodu, niemiała referencji, by udowodnić, że jest osobą zasługującą na

zaufanie. Garde Chevenay sprawiał wrażenie człowieka, któryzdecydowanie zażądałby referencji. Zresztą, jak wszyscy przed nim. Jej zmartwienie polegało na tym, że dopiero porobocie dla Nicka zaczęła potrzebować formalnego potwierdzenia swoich umiejętności. Przedtem zawszedostawała pracę dzięki ustnym referencjom, po prostu jedenklient polecał ją drugiemu. Teraz nagle okazało się, że każdyklient żąda referencji na piśmie od ostatniego pracodawcy. 

Westchnęła, uśmiechając się do swoich myśli niemal takcynicznie jak Garde. To bardzo prawdopodobne, że za tymwszystkim musiał stać Nick. Referencje od Nicka? Nowłaśnie. Dostała kilka propozycji po ogłoszeniach, które dała,nawet dostarczono jej kosztorysy, wszystko wyglądało pięknie, a potem nagle zaczęły nadchodzić usprawiedliwienia.„To nie całkiem to, o co nam chodzi. Przykro nam". Albo: „To

 jest zbyt drogie". Lub: „Za dużo tego, za mało tamtego i,oczywiście, brak referencji od pani ostatniego pracodawcyuniemożliwia nam dalszą współpracę. Teraz trzeba być takostrożnym". 

Jeżeli wkrótce nie znajdzie pracy... Znowu pogr ążona w czarnych myślach podjechała pod

mały hotelik, w którym zarezerwowała nocleg. Weszła na

górę do swojego pokoju. Postanowiła zatelefonować do

Page 23: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 23/150

siostry, żeby się   dowiedzieć, czy Jen udało się zdobyć toczasopismo, które zaczęła czytać u dentysty. Nawet jeśli Jennie byłaby w stanie dowiedzieć się o Chevenaym czegoś

nowego, to artykuł w tym magazynie mógł podsunąć jejwskazówkę, jak go ostatecznie przekonać, że jest mu potrzebna. Jen lubiła trudne zadania. Obie lubiły. 

Rozłożyła się wygodnie na łóżku, wzięła telefon i wybrałanumer siostry. Jen podniosła słuchawkę po drugim dzwonku. 

- Sorrel! Gdzie, do licha, się podziewasz? Przez całydzień próbuję cię złapać! 

- Naprawdę?  - Sorrel się przestraszyła.  - Dlaczego? Czycoś się stało? - Co? Nie! Jesteś w domu? - Nie. W hrabstwie Wiltshire.- Wiltshire! - wykrzyknęła Jen.  - Co, u licha... Nie! -

 powiedziała wzburzona. - Tylko mi nie mów, że... To dlategochciałaś, żebym znalazła ten artykuł! Pojechałaś zobaczyć sięz nim! Sorrel! Nie możesz tak po prostu nachodzić obcychludzi!

- Oczywiście, że mogę   -  przekonywała ją Sorrelspokojnie. Przed oczyma natychmiast stanęła jej twarz Garde'ai uśmiechnęła się do siebie. - Czasami można spotkaćniezwykle interesujących ludzi. 

Zapadło krótkie milczenie. - Nie podoba mi się twój ton - upomniała ją surowo Jen. -

Co się stało? - Nic.- Sorrel! - ostrzegła Jen. - Wiesz, że w końcu wyciągnę to

z ciebie, więc równie dobrze możesz powiedzieć mi wszystkoteraz. Co zaszło? 

- Nic nie zaszło. - Śmiejąc się, przymknęła powieki. - Po prostu... ten mężczyzna wydał mi się bardzo, ale to bardzo

interesujący - wyznała cicho. 

Page 24: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 24/150

Jen odchrząknęła zdegustowana. - Cóż, lepiej nie interesuj się nim za bardzo - uprzedziła ją

szorstko.

- Dlaczego nie? - uśmiechnęła się Sorrel. - Od wieków niemiałam przyzwoitego flirtu! - Ponieważ on jest umierający! 

Page 25: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 25/150

ROZDZIAŁ DRUGI Sorrel poczuła nagle pustkę w głowie, a jej ciało ogarnął

stan nieważkości. 

- Umierający?  - wyszeptała w szoku.  -  Nie może byćumierający. Wygląda tak zdrowo. - Cóż, tak właśnie napisali w tym artykule, który

znalazłam. W tym, którego nie zdążyłaś przeczytać do końca.Zaczekaj moment, zaraz przyniosę to czasopismo. - Po chwiliciszy, przerywanej szelestem przewracanych kartek, rozległsię głos Jen:  - Posłuchaj, w zakończeniu artykułu napisano,

chociaż muszę przyznać, że to dość dziwny wniosek...  -stwierdziła zaintrygowana. - Najpierw wspomina się o jakichśoperacjach handlowych i że ostatnio odprzedał swoją spółkęAmerykanom. Pamiętaj, że to artykuł sprzed sześciu miesięcy - dodała.  - I potem piszą, że może nie jest to zaskakujące, iżodnosi takie finansowe sukcesy, ponieważ ma raka. 

- Raka? - powtórzyła Sorrel jak echo. Ogarnęło ją przerażenie i litość, uczucia tak silne, że aż niewspółmiernewobec faktu, że właściwie go nie znała. - Jesteś pewna, że tamtak napisano?

- Oczywiście, że jestem pewna. - Przecież to nie ma sensu! - Owszem, nie ma, ale tak piszą.  - Znowu za panowało

krótkie milczenie. - Ty chyba zdążyłaś już go polubić  -stwierdziła po chwili Jen z irytacją w głosie. 

- Tak, polubiłam go, ale proszę cię, nie mów mi tylko, żemam wypaczony gust i mylne sądy o ludziach... 

- Jednak masz.- Nie zawsze - broniła się. - Zawsze, Sorrel, zawsze. - Jen trwała przy swoim. - Zapewniam cię, że Garde ani trochę nie przypomina

 Nicka - zaprotestowała Sorrel.  - Czy naprawdę uważasz, że

 już zawsze powinnam każdego podejrzewać? 

Page 26: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 26/150

 - Każdego... nie  - westchnęła Jen.  - Po prostu... no,martwię się o ciebie, Sorrel. Do cholery, opowiedz miwreszcie o nim!

- Nie musisz do mnie tak mówić! On naprawdę nie jest podobny do Nicka.- To jaki jest?- Och, wielki, szorstki, ironiczny. Raczej nieuprzejmy.- I polubiłaś go? - Tak - przytaknęła odważnie. - Bo był inny niż... Wprost

nie mogę uwierzyć, że jest chory! Wyglądał tak zdrowo!

Bardzo zdrowo!- Może choroba akurat się cofnęła - bąknęła Jen. - Czy onzamierza pozwolić ci urządzić swoje ogrody? 

- Nie wiem. Jutro rano znowu się z nim zobaczę. - Nie rozumiem. Powiedz mi, po co osobiście pojechałaś

do Wiltshire? - dopytywała się zmartwiona Jen. - Ponieważ nie przypuszczam, żeby Nick miał tam jakieś

wpływy  - oznajmiła gniewnie Sorrel.  - A poza tym, tadziewczyna, którą zastępuję w centrum ogrodniczym, wraca w poniedziałek  - dodała posępnie. 

- A niech to. Miałam nadzieję, że ona nie wróci. - Ja też. - Kochanie, tak mi przykro. Czy ta praca zapowiada się

ciekawie? Chociaż, jeśli on jest umierający - martwiła się Jen - prawdopodobnie lepiej byłoby nie wiązać się uczuciowo. Nie

zniosę, jeśli ktoś znowu cię zrani! - Nie zamierzam się wiązać! Powiedziałam jedynie, że

wydał mi się interesujący!  - W każdym razie, nawet gdybychciała, prawdopodobnie w ogóle nie będzie miała okazji,żeby się z kimkolwiek wiązać. 

Sorrel postanowiła szybko zmienić temat. Odkryła, że niema ochoty rozmawiać nadal o nim, nawet z własną siostrą. 

- Co porabia mój siostrzeniec?

Page 27: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 27/150

 - Wstyd przynosi! - Jen zaczęła się śmiać. - Zerwał tapetęze ściany nad swoim łóżeczkiem, a kiedy robiłam mu wyrzuty,mały łobuziak tylko na mnie patrzył tymi swoimi wielkimi

 błękitnymi oczyma i szeptał: „ojej, ojej". - Chyba przypominam sobie, jak ktoś inny dawno temuzachowywał się identycznie.  - Sorrel się roześmiała.  -Tradycja rodzinna musi być podtrzymywana. 

- R óżnica jest taka, że ja wtedy dostałam klapsa! - Aha, pamiętam. - Kiedy przyjeżdżasz do domu? 

- Och, mam nadzieję, że jutro. Ucałuj ode mnie tegomałego łobuziaka i swojego czarującego męża. Powinnamwrócić koło piątej... Wierz mi, naprawdę u mnie wszystko jestw porządku 

- podkreśliła. - Trzymaj się. - Wolno odłożyła słuchawkę i przez kilka minut siedziała ze wzrokiem utkwionym w aparat. Nie chciała, żeby on był chory. Nie mogła w to uwierzyć. Czydlatego powiedział, że nie udziela wywiadów? Możliwe. Potym, jak opublikowali ten artykuł o raku... 

Pr óbowała przestać myśleć o nim. Wstała, żeby wziąć prysznic i umyć głowę, zanim zejdzie na dół coś zjeść. Jednaknie umiała zostawić go w spokoju. Przez cały wieczór i długow nocy nie opuszczały jej myśli o tym mężczyźnie. 

Myślała o nim także następnego poranka, jadąc do jegodomu. Zanim zdążyła dotknąć starego sznura od dzwonka,

sam otworzył jej drzwi. Albo był to zbieg okoliczności, alboteż musiał na nią czatować. Szybko zorientowała się, że ani jedno, ani drugie, bo z domu wybiegł mały terier, któregouratowali wczorajszego dnia. Widocznie jego pan akurat miałzamiar wypuścić go na dwór. 

- A więc wrócił do domu cały i zdrowy  - wymamrotała bezmyślnie. 

Page 28: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 28/150

 - Można tak przypuszczać. Nie jest mój - dodał, widząc jej zdziwione spojrzenie.

- Ach.

- Wpada z wizytą. - Ach - powiedziała jeszcze raz. - Czy miałeś... hm... czas,żeby przejrzeć fotografie? 

- Tak. Proszę, wejdź.  - Przytrzymał drzwi, a potemzamknął za nią i poprowadził do gabinetu.

 Namyślał się nad tym wszystkim długo. Poprzedniegowieczora prawie zdołał przekonać samego siebie, że ona

działa z wyrachowaniem. Jednakże dziś nie sprawiała takiegowrażenia. Wyglądało na to, że zaskoczyło ją zaproszenie dośrodka, jak gdyby spodziewała się, że on po prostu odda jej wdrzwiach portfolio.

Zasiadł za biurkiem i spojrzał na leżący przed nim album.Ciągle jeszcze mógł zmienić decyzję. Rzucił okiem na Sorrel,starając się jakoś zinterpretować wyraz jej twarzy, ale szybkozrezygnował i ponownie skoncentrował się na albumie. 

- Czy coś ci się tu spodobało? - spytała. Podeszła i stanęłaza nim. - Wszystkie fotografie pokazują stan przed i po... 

Otworzyła portfolio. Popatrzył na nią tak, jakby chciał skarcić ją wzrokiem. - Przepraszam - wymamrotała zasmucona. - Siadaj - polecił. 

Posłusznie wykonała w tył zwrot i pomaszerowała do

krzesła, na którym siedziała wczoraj. Kiedy zaniknął album izaczął bębnić palcami w okładkę, przywarła wzrokiem do jegoczerstwej twarzy, szukając oznak choroby, ale nie potrafiła ichznaleźć. Nie był ani mizerny, ani blady, i na pewno niewypadały mu włosy  - z drugiej strony może nie przechodziłchemoterapii. Albo może już mu odrosły? Niewykluczone, że jest już wyleczony. Nie każdy typ raka jest śmiertelny, a

szczególnie jeśli nie stwierdzono przerzutów. Jen powiedziała,

Page 29: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 29/150

że artykuł pochodził sprzed sześciu miesięcy. Z pewnościąGarde wyglądał w istocie dość... no cóż... dość krzepko.Świeżo ogolony, ubrany był w elegancką jasnoszarą koszulę z

krótkimi rękawami i w czyściutkie jasnoniebieskie dżinsy,które ciasno opinały jego szczupłe długie nogi. Otaczała goaura siły i zdecydowania. W żadnym razie nie sprawiałwrażenia człowieka, który umiera. 

 Na dźwięk dzwonka telefonicznego lekko się wzdrygnęła.Garde nie ruszył się z miejsca. 

- Nie zamierzasz odebrać?  - spytała, kiedy już dłużej nie

mogła znieść natarczywego dzwonka. - Nie.- To dlaczego nie masz automatycznej sekretarki? Telefon

w końcu przestał dzwonić. - Czy widziałeś listy... hm... pochwalne? Są wetknię te za

tylną okładkę albumu  - zagadnęła. Pomyślała, że jednak powinna o nich wspomnieć, a być może on nie zauważy, żeostatni Ust został niestety napisany przeszło rok temu. 

 Nic nie odrzek ł, ale zdaje się, że on w ogóle nieodpowiadał, jeśli nie miał na to ochoty. Także, jeśli nie chciał,nie odbierał telefonu. Bardzo śmieszny sposób prowadzeniafirmy. Jeżeli on w ogóle miał jeszcze jakąś własną firmę.Powinna była uważniej słuchać tego, co mówiła o nim Jen. 

Zatrzymał na niej wzrok długą, długą chwilę. Nie była pewna, co to ma znaczyć, więc odezwała się szybko. 

- Dzwoniłam do mojej siostry wczoraj wieczorem, żeby powiedzieć jej o tobie. Prosiłam ją, żeby postarała się oczasopismo, które przeglądałam u dentysty i nie zdążyłam przeczytać do końca artykułu o tobie, w którym napisali, że podobno masz raka -  palnęła, zanim zdążyła ugryźć się w język. 

Ku jej zdziwieniu roześmiał się. Był wyraźnie

rozbawiony.

Page 30: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 30/150

 - I to jest przyczyna twojej zmartwionej miny tego ranka?- zakpił. 

- Tak - przyznała. - Przez pół nocy nie spałam, myśląc o

tym Tak mi przykro.- Niepotrzebnie - powiedział ze zdumiewającąobojętnością.  - To była pomyłka w druku, a raczej błąd wkorekcie.

- Pomyłka? - Tak. Mówiłem, że mam Raka, ale... w horoskopie.

Powiedziałem, że urodziłem się pod tym znakiem, a nie, że

 jestem chory na raka. Dziennikarz, któremu udzielałemwywiadu, interesował się astrologią i dlatego mnie o tozapytał. Widocznie przy opracowywaniu artykułu do druku jakiś adiustator zrobił ten błąd, a korekta tego nie wyłapała.Być może nie wszyscy się znają na horoskopach iastrologicznych znakach Zodiaku.

- Och - uśmiechnęła się z ulgą. - Tak się cieszę. - Ja r ównież - przyznał oschle. - Napisali, że dlatego odnosisz sukcesy. Nie widziałam w

tym sensu.- Naprawdę? - spytał z drwiną w głosie. - Tak. - Cichutko zachichotała, ale szybko powstrzymała

śmiech i zaczęła obserwować jego szerokie, zręczne ręce, porządkujące papiery na biurku. 

Czuła się podniesiona na duchu. Przyglądając się uważnie

 jego profilowi, zdecydowała, że bardzo jej się podoba to, co widzi. Miał wyrazistą twarz. Oto człowiek, który szybko podejmuje decyzje i trzyma się ich. Człowiek, który nie traciczasu na pustą gadaninę. Który nie oszukuje? Ktoś, kto przypuszczalnie nieco onieśmiela wszystkich oprócz Sorrel, ikto sam rzadko czuje się onieśmielony. 

- Kto zrobił te zdjęcia? - zapytał ni stąd, ni zowąd. 

- Ja. Skinął głową. 

Page 31: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 31/150

 - Nie wierzysz, że jestem architektem zieleni, że projektuję ogrody i krajobrazy, prawda?  - spokojnie zadała pytanie.

- Wierzę, że znasz się na ogrodach.Lekko marszcząc brwi, przypomniała sobie jegowczorajszą skrytość i nieufność wobec niej. Sprawiałwrażenie, że o coś ją podejrzewa. Tylko o co? Postanowiławyjaśnić to teraz. 

- Pewnie podejrzewasz, że te ogrody na fotografiach tonie ja zaprojektowałam. 

- A zaprojektowałaś? - Tak. Wczoraj... a nawet teraz - dodała po namyśle  -wydajesz się sugerować, że mogę być kimś innym.Wyczuwam, że mi nie ufasz. Czy jest tak? - Czyżby Nick doniego dotarł? A może jakoś odkrył, że ona jest w dołku? Nie,tego nie mógłby odkryć. Więc dlaczego Garde Chevenay jesttaki podejrzliwy? - Nie rozumiem, dlaczego posądzasz mnie odziałanie z ukrytych pobudek. Cały czas czuję, że mi niewierzysz.

- Może z powodu twojego zachowania? - podsunął. - Ale ja zawsze jestem taka. Czy masz na myśli to, że

zjawiłam się tak niespodziewanie? Nie zapowiedziana? Stałosię tak dlatego, że... 

- Że nie odpowiedziałem na twój list - dokończył za nią idodał:  - Już mi o tym wczoraj wspominałaś. Owszem, nie

odpowiedziałem. No i co teraz? - zapytał. - Co teraz? - powtórzyła zmieszana  - Co teraz robisz,

 panno James?On nie zamierza mnie zaangażować, pomyślała

 przygnębiona. Po co więc zaprosił do gabinetu? Dlaczego przedłuża tę agonię? 

- Nic nie robię  - odrzekła. - Jeśli nie chcesz, żebym zajęła

się twoimi ogrodami, po prostu odejdę tam, skąd przyszłam. 

Page 32: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 32/150

 - Żeby robić co? - Cokolwiek. Wszystko, co mogę robić. Wszystko, co

 potrafię   - oznajmiła niemal wyzywająco, wahając się między

dumą a uczciwością.  - Przez kilka ostatnich miesięcy pracowałam w centrum ogrodniczym.  -  Nie musiaławspominać, że już jej tam nie potrzebują. Pamiętała, cosprawiło, że z takim trudem wiązała koniec z końcem, i nie była w nastroju, by dalej ciągnąć rozmowę o swojej pracy czyteż jej braku. Wstała. - No cóż - powiedziała lekkim tonem. -Lepiej już pójdę. Przede mną długa jazda. Miło mi było pana

 poznać, panie Chevenay.  - Pochyliła się i zabrała swoje portfolio.- Już nie chcesz zająć się moimi ogrodami?  - spytał z

sarkazmem.- Ależ oczywiście, że chcę! Ale ty nie masz zamiaru mnie

zatrudnić, prawda? Toteż nie ma co... - Nie mam zamiaru? Spojrzała na niego uważnie. - Nie jesteś jedyną osobą, która chwyta każdą okazję,

 panno James. - Podniósł się, nie czekając na jej odpowiedź. - Zamierzasz zatrudnić mnie, żebym doprowadziła do

 porządku twoje ogrody? - Tak - potwierdził. - Więc po co były te wszystkie gierki słowne? - zapytała z

irytacją. Musiał zdawać sobie sprawę, ile to dla niej znaczy, a

 bawił się z nią jak kot z myszką. - Dlaczego tak nagle zachciało ci się, żebym

zaprojektowała twoje ogrody? Wczoraj nie chciałeś  - przypomniała z wzrastającą irytacją w głosie. 

- Może chcę mieć na ciebie oko? Prychnęła. - Albo może pomyślałem, że potrzebujesz pracy. - Nie zrobiłeś na mnie wrażenia filantropa - zaserwowała 

mu lekceważącą ripostę. 

Page 33: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 33/150

 - To co? Nie chcesz zaprojektować moich ogrodów?Oczywiście, że chce! Wprost marzyła o tym! Tylko że on na  pewno zażąda referencji. W każdej chwili może o nie

 poprosić. Taki człowiek jak Garde nie zatrudniłby byle kogo.Łudziła się, że mogłaby przekonać go do swych kwalifikacjitak, żeby nie poprosił o referencje. Tak jak łudziła się wielerazy w ciągu fatalnych ubiegłych miesięcy. Jak zwykle, zatym wszystkim musiał stać Nick. Lecz jak mogłaby toudowodnić? Patrzyła na Garde'a pustym wzrokiem. Nagleuświadomiła sobie, że on wciąż czeka na odpowiedź. 

- Bardzo chcę zaprojektować ci ogrody  -  powiedziałaspokojnie, a zaraz potem pomyślała, że powinna dodać coś jeszcze, by wytłumaczyć swoje długie milczenie.  -Zastanawiałam się tylko, dlaczego nie skorzystasz z usługlokalnej firmy, Jakieś muszą tutaj być. 

- Są. I nawet dostałem listę architektów krajobrazu,cieszących się uznaniem w całym kraju. Ale ciebie nie ma natej liście - dorzucił cicho. 

Cóż, nie mogło być tam jej nazwiska. Zostało usuniętewiele miesięcy temu. Za podszeptem Nicka. 

- Czy masz referencje?- Nie - odrzek ła odważnie. Nie ma co kręcić.  - Nigdy

dotąd ich nie potrzebowałam  - oświadczyła wyzywająco.  -Dopiero ostatnio.

Pokiwał głową. 

- Więc jaka jest procedura? - Procedura? - powtórzyła. Była zdumiona, że temat

referencji został tak szybko porzucony. - Tak - powiedział lekko zniecierpliwiony.  - Co robisz

wpierw? Szkice? Projekty? Wykopy?- Ach, oczywiście projekty. Możesz je zaakceptować albo

nie, możesz także przekazać mi własne propozycje. Niektórzy

dokładnie wiedzą, czego chcą. Inni nie. 

Page 34: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 34/150

 - Więc przygotuj mi kilka szkiców projektów, może jezatwierdzę. 

- Dziękuję. Kiedy chcesz, żebym zaczęła? 

- Jak najszybciej.Wpatrując się w ogród przed domem, zastanawiała się,dlaczego nie czuje radości. Powinna się cieszyć, a zamiasttego zachowywała się z rezerwą. 

- Będę chciała poznać twoje upodobania, muszę wiedzieć,czy chcesz mieć drzewa, kaskady... 

- Nie wiem, czego chcę. Poszukaj sama natchnienia,

 panno James. Czy obejrzysz teren? - zapytał i nagle szpetniezaklął. Zaskoczona, ujrzała młodego człowieka wyskakującego z

samochodu stojącego przy bramie. Na szyi miał zawieszonyaparat fotograficzny.

- Kto to jest?- Bardzo dobrze, panno James, znakomicie - zadrwił z

niej.- O co chodzi? - zmieszała się. - Twoje zdumienie wygląda niemal naturalnie. - Jest naturalne! Sk ąd, u licha, miałabym...- To reporter - przerwał jej. 

Ze złością pomyślał, że pewnie ten dziennikarz przyjechałsprawdzić, czy jego wysłanniczka uzyskała dostęp do domu  izaufanie jego gospodarza. Możliwe. A nawet bardzo

 prawdopodobne...- Po prostu nie zwracaj na niego uwagi, a kiedy będzie

zagadywał, nie odpowiadaj - dodał szorstko, zły na siebie i nanią. 

- Ale czego on chce? Hej! - zawołała wzburzona, kiedyniemal oślepił ją błysk flesza. - Cholera! On właśnie zrobił mizdjęcie! To bezczelność! 

Page 35: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 35/150

 - Bez przesady - wymamrotał do siebie. - Nie musisz byćaż tak przekonująca. 

Ignorując dziennikarza, który okrzykami chciał

 przyciągnąć jego uwagę, poprowadził ją za dom. Zniklitamtemu z oczu.- Co mówiłeś? - spytała zakłopotana. - Nie dosłyszałam. - Nieważne. - Czy on za nami pójdzie?- Nie - zaprzeczył ponuro. - Jeżeli ceni swój sprzęt. - Ale czego on chce?

- Doprowadzić mnie do upadku  - rzekł ze wzgardą.  -Możesz trzymać swoje narzędzia i całą resztę rzeczy tam, wskładziku. - Stanął, obejmując wzrokiem żałosną ruinę ogroduna tyłach domu. - Ta brama na końcu muru okalającego ogród prowadzi do padoku, który tutejsza rodzina wynajęła dlaswoich koni. Niżej jest pole uprawne dla warzyw, a tędy...  -Przeszedł przez zburzony taras do bramy z kutego żelaza,która chwiała się na jednym zawiasie.  - Tutaj są mocnozniszczone cieplarnie, dalej stoi stary składzik z cegły, a tamśmietnisko, które jest w trakcie porządkowania. Ale to, co powinno cię teraz interesować, znajduje się na froncie domu. 

- A co chcesz, żebym zrobiła? - zaciekawiła się od razu. - Zapleczem zajmiesz się potem. Czytałem coś o

klombach, ale biorąc pod uwagę, że nie zauważę klombu,dopóki się o niego nie potknę, to sprawa dyskusyjna. 

Wątpiła w to. Podejrzewała, że on wie dobrze, co to jestklomb. Sprawiał wrażenie człowieka, który ma mnóstwowiadomości z wielu dziedzin. 

- Chodź - polecił lakonicznie i poprowadził ją do tylnychdrzwi. - Pewnie potrzebujesz pomieszczenia, gdzie będzieszrysowała projekty. 

- Mogę szkicować na dworze albo...  - zaczęła

zaaferowana.

Page 36: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 36/150

 - Cóż, jeśli zmienisz zdanie, możesz korzystać ze staregorefektarza - zaznaczył cicho i dodał: - Oczywiście refektarza wczasach, kiedy tu było opactwo. 

Otworzył pierwsze drzwi po lewej. Wkroczyła do długiego, pustego pokoju. Speszyło jągłośno rozlegające się echo kroków. Rozejrzała się wokół.Pomieszczenie wyłożone było tymi samymi płytami co hol,ale w przeciwieństwie do holu tutaj jeszcze nie rozpoczętoremontu. Łukowo sklepione okna nie miały zasłon, dużykominek stał zakurzony i najwidoczniej od długiego czasu nie

używany. - Wstawię tu dla ciebie krzesło i stół do pracy. - Dziękuję. - Tu jest dobre światło, a wyobrażam sobie, że światło jest

ważne przy projektowaniu. - Oczywiście. 

Podeszła do okna, by popatrzeć na zarośnięty ogród natyłach domostwa. Dołączył do niej. 

- To dawny krużganek klasztorny. Albo krużganki... niewiem, czy stosuje się w tym przypadku liczbę pojedynczą czymnogą. Pierwotnie w opactwie istniały też inne budynki.Kaplica, sypialnie, mleczarnia, pomieszczenie, gdzie mnisirobili wino, składali zapasy warzyw. Ciągle są tu cele... 

- Tak - przytaknęła machinalnie. Coś, może kawałekrozbitego szk ła zaświeciło jej nagle w oczy. Przypomniała

sobie fotoreportera. - Dlaczego on zrobił mi zdjęcie? - spytałazafrasowana.

- Ten reporter? Kto wie? Może po to, aby zachować pozory?

- Jakie pozory... - zaczęła oszołomiona. - Co ci się nie podoba? Że sfotografował nas oboje? - Nie - zaprzeczyła bez przekonania.  - Ale on mógłby

 pomyśleć sobie... 

Page 37: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 37/150

 - Że co? Że łączy nas romantyczny związek?  -  podsunąłszyderczym tonem.

- Nie ma potrzeby mówić o tym takim tonem - zbeształa

go. - Niektórzy uważają, że jestem atrakcyjna.- Nie wątpię, że tak uważają   - zgodził się obojętnie.Uśmiechnęła się lekko. On najwidoczniej nie zaliczał się do tych, którzy widzą w niej atrakcyjną kobietę. 

- Kobiety o pełnych kształtach... pewnie tylko takielubisz? - zapytała z ironią. 

- Lubię   takie, które siedzą cicho.  - Popatrzył na nią

oczyma bez wyrazu.Sorrel zaśmiała się krótko i starała się skupić całą uwagęna ogrodzie.

- Jeśli ta fotografia zostanie opublikowana - ciągnął - czy jest ktoś na tyle ci bliski, że mógłby poczuć się niemile zaskoczony lub nawet obrażony? 

- Nie.- To dobrze.

Zanim zdążyła spytać, dlaczego dobrze, odwrócił się iwyszedł z refektarza. Nie pozostało jej nic innego, jak pójść w jego ślady. Bardzo dziwne, bo gdy tylko przestąpiła próg,drzwi same zamknęły się cicho za nią. Wyglądało to tak, jakby ktoś wiedział, że wychodzą i bezszelestnie je za nimizamknął. Zagapiła się na te zamknięte drzwi i została w tyleza Garde'em. Dogoniła go  dopiero przy klatce schodowej,

obwieszonej od góry do dołu starymi mapami. - Kolekcjonujesz je? - Wskazała na mapy. Niewątpliwie

 było to swego rodzaju hobby. Ciekawe, jakie miał jeszcze innezainteresowania? Wyjąwszy oczywiście zatrudnianienieznanych architektów i przyjmowanie wizyt obcych psów, pomyślała złośliwie. 

Page 38: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 38/150

Czekała na odpowiedź, ale on milczał. Postanowiła więcsprowokować go do rozmowy, zadając jej zdaniem dośćirytujące pytanie. 

- Czy nadal nie wierzysz, że jestem tą, za którą się podaję? Niestety, zignorował pytanie. Westchnęła. Tematzamknięty? 

I dlaczego nie poruszał już kwestii referencji? Nie byłgłupcem, czemu więc zaangażował kogoś nieznajomego? Towszystko nie miało sensu. 

- O to się nie martw - odezwał się wreszcie, idąc w stronę

gabinetu. - Pomyśl raczej o kosztach, którymi zamierzaszmnie obciążyć. - To nie o pieniądze chodzi - zaprzeczyła spokojnie. - Nie? - Otworzył drzwi i gestem nakazał jej wejść.  - A

 jeśli nie pieniędzy, to czego innego będziesz potrzebowała? - Czego będę potrzebowała?  -  powtórzyła zdziwiona,

zanim weszła go gabinetu.  - Niczego, dopóki niezaakceptujesz projektów.

- A ilu będziesz potrzebowała robotników? Pokręciłagłową. 

- Zwykle wszystko wykonuję sama. - A twoja kwatera?- Zarezerwuję sobie pokój tam, gdzie zatrzymałam się

wczorajszej nocy. To taki mały, skromny hotelik. - A zaliczka? Ile?

Zmieszana spojrzała na niego. Czuła się niezręcznie.Zawsze nienawidziła tej kwestii, pojawiającej się w rozmowieo jej honorarium. Z jakichś głupich powodów jej serce zaczęło bić niezwykle szybko. 

- Dlaczego pracowałaś w centrum ogrodniczym?  -Popatrzył na nią przenikliwie ciemnoszarymi oczyma, którezdawały się sondować jej duszę. 

Page 39: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 39/150

 - No wiesz, zima i w ogóle - wymamrotała, unikając jegowzroku. - Ludzie zaczynają myśleć o swoich ogrodachdopiero wiosną. 

- Teraz jest lato - podkreślił rzeczowo. - Owszem, no... ale tak jakoś się stało, że... - Co prawdopodobnie znaczy, że twoja sytuacja

finansowa...- ...pogorszyła się. Zgadza się   -  przyznała uczciwie,

wpadając mu w słowo. Ciągle miała małą kwotę na rachunku oszczędnościowym 

- to, co zostało po sprzedaży domu - ale czynsz i rachunki za jej ciasne mieszkanko sprawiały, że suma ta topniała wzatrważającym tempie. Zarobki w centrum ogrodniczym nie były zbyt wysokie. 

- W takim razie zapłacę twój rachunek w hotelu i kiedy będziesz gotowa, by coś kupować... darń, rośliny... daj miznać. 

- Tak. Dziękuję. Oczywiście. - Czemu jesteś taka zakłopotana? - Nie wiem. - I naprawdę nie wiedziała. Przypomniała

sobie słowa Jen, że nie zna się na ludziach, że błędnie ichocenia. Czy rzeczywiście fałszywie oceniała ludzkiecharaktery? Czy pomyliła się co do tego człowieka? Jakimimotywami on się kierował, przyjmując ją do pracy? Tak bardzo chciała dostać tę pracę, a teraz poczuła się nieswojo.

Po prostu coś tu nie grało. Po chwili milczenia dodała:  -Chyba nie spodziewałam się... To znaczy myślałam, że dzisiajstanowczo mnie odprawisz. Że już cię nie  zobaczę... No, ateraz muszę już jechać do domu, zabrać rzeczy...  - dodała zzabawnym wzruszeniem ramion.

- Kiedy wrócisz?Potrzebowała kilku dni, żeby się zorganizować, zrobić

 pranie, prasowanie.

Page 40: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 40/150

 - Poniedziałek? - zaproponowała. - Poniedziałek będzie dobry. - Znam się na swojej robocie - podkreśliła. 

- Mam nadzieję, że się znasz. - Jego słowa zabrzmiały jakostrzeżenie. - Ciągle jednak nie rozumiem, dlaczego mimo wszystko

dałeś mi tę pracę! - wykrzyknęła. - Nie myślałem, że zrozumiesz.  - Uważnie spojrzał jej

 prosto w oczy.- I nie zamierzasz mi powiedzieć? 

- Jeszcze nie. Nie martw się o to, panno James - zadrwił. -Sądziłem, że są zielone. - Przepraszam? - wyszeptała trochę speszona. Czuła się

 jak zahipnotyzowana.- Twoje oczy. Myślałem, że są zielone, ale nie. Są

niebieskie z zielonymi plamkami.- Tak.

Uśmiechnął się lekko, powoli, bez odrobiny ciepła, a potem ją pocałował. 

Page 41: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 41/150

ROZDZIAŁ TRZECI Długi pocałunek przyprawił ją o zawrót głowy. - Dlaczego to zrobiłeś? - Z trudem złapała oddech. 

- Żeby sprawdzić różnicę wzrostu. Jak się nazywa totwoje centrum ogrodnicze?- Patterson - odrzek ła, niemal bezmyślnie. Co to ma

znaczyć, sprawdzić różnicę wzrostu? - Gdzie to jest?- W Fulham.- Więc jedź ostrożnie, zobaczę cię w poniedziałek. 

- Tak - szepnęła. - I nie rozmawiaj z tym reporterem.- Dobrze.

Usunął się na bok, a ona szybko wyszła z gabinetu.Szarpnęła jedno skrzydło imponujących drzwi wejściowych iwydostała się na podwórze oświetlone rachitycznym słońcem. 

Czemu on ją pocałował? Po co? I dlaczego ją zatrudnił? - Panienko? Panienko! - wołał fotoreporter. 

Ignorując dziennikarza tkwiącego na posterunku, wspięłasię do szoferki ciężarówki i ogarnęła wzrokiem domostwo.Ledwo zresztą je dostrzegała, bo zapatrzyła się na szarykamień, na bluszcz niesfornie pnący się po ceglanym murze.Starała się wyobrazić sobie, jak było tu kiedyś. Tymiścieżkami chodzili mnisi, modlili się, chowając ręce wszerokich rękawach  habitów i pochylając głowy w pokorze.

Gdzieś tu rozbrzmiewał dzwon... Z westchnieniem spojrzała wgórę, ale nie zobaczyła niczego przypominającego dzwonnicę.Gdzie podział się jej wczorajszy wesoły nastrój? I dlaczegokoło bramy kręcił się reporter? Z czego słynął Garde? 

Czuła się coraz bardziej rozkojarzona. Miała rozbieganemyśli. Weź się w garść, Sorrel, upomniała się w duchu. Notak, ale ona naprawdę musi wiedzieć, dlaczego ją pocałował,

co miała znaczyć ta „różnica wzrostu". Nie zamierza pracować

Page 42: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 42/150

dla niego, jeśli on będzie taki... nonszalancki. Chociaż, zdrugiej strony, nie sprawiał wrażenia człowieka, którynarzucałby się z niechcianymi zalotami. Nie pragnęła z nikim

wiązać się na serio, w każdym razie jeszcze nie teraz. Pokłopotach z Nickiem było na to o wiele za wcześnie. Jednak, pomimo że przed wszystkimi udawała, że sobie poradziła zcałą sprawą, sama nie była całkiem pewna, czy tak jestnaprawdę. 

Sorrel! - skarciła siebie w myślach. On cię nawet nie lubi!Więc dlaczego mnie pocałował? Bo miał przyjaciółkę niższą

od ciebie i ciekawiło go, jak się całuje kogoś wyższego? Och,nie bądź taka głupia! To dlatego, że... ponieważ jest taki jak Nick? Nie, nic podobnego! W ogóle go w niczym nie przypomina! Jednak za nieprzystępnością Garde'a kryło sięcoś zupełnie innego. Tylko co? 

Ciągle mając zamęt w głowie, uruchomiła silnik. Gdyby Jen nie zarzucała jej, że zawsze się myli i błędnie

ocenia zachowania innych ludzi, to przypuszczałaby, że on po prostu flirtuje z nią. Coraz bardziej zakłopotana, odrzuciła jednak taką możliwość. Nie, on wcale z nią nie flirtował.Czemu więc ją pocałował? 

 Najważniejsze, że znowu będzie pracować. Jen prawdopodobnie zmartwi się i powie jej, że postępuje głupio.Możliwe, że była głupia, ale będzie zajmować się znów tym,co kocha...

Rzuciła okiem na teren przed domem. Jej myśli zaczęłykoncentrować się na różnych pomysłach i planach. W jejumyśle  zaczęły powstawać pierwsze projekty. Minęłareportera i ruszyła w długą podróż do domu. 

- Co będziesz robić? - spytała Jen. - Pracować dla niego. I nie patrz tak na mnie. Bardzo

 potrzebuję tej roboty. 

- Tak, tak... ale ty nic o nim nie wiesz!

Page 43: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 43/150

 - Posłuchaj, to ja jestem starszą siostrą. I nie musisz mnieciągle pilnować. 

Jen prychnęła. 

- Młodsze siostry powinny mieć szacunek dla starszych.- Młodsze siostry, które mają więcej rozsądku, powinnyopiekować się starszymi siostrami! A jeśli nadal będziesz wten sposób upychać rzeczy do pudła, nie będziesz miała co nasiebie włożyć, kiedy je wyjmiesz! Daj mi to tutaj! 

Sorrel zostawiła Jen pakowanie i usiadła na brzegu łóżka. Siostry nie były do siebie podobne. Młodsza, niższa i

ładniejsza Jen, odznaczała się zawsze skutecznością wdziałaniu, gdy tymczasem Sorrel lubiła pogrążać się wmarzeniach. Jen miała ciemne włosy, grube i proste, zadartynos, szerokie usta. Zaś Sorrel miała bardzo delikatne rysytwarzy, prosty nosek, drobne usta i długie jedwabiste rudeloki.

- Wszystko będzie w porządku  - starała się przekonać jąSorrel.

- Więc dlaczego od razu, kiedy przyjechałaś, nie powiedziałaś mi, że  będziesz dla niego pracować? Jeśli towszystko jest uczciwe...

- Oczywiście, że jest uczciwe! - A co on powiedział o twoich referencjach? - Nic.- Nic?

- Wiesz, on chyba mnie nie lubi.- To dlaczego cię zatrudnił? Sadzę, że Giles powinien tam

 pojechać i go sprawdzić. - Tylko to zrób - ostrzegła Sorrel.  - Mam dwadzieścia

osiem lat.- Tak, a ktoś pomyślałby, że pięć. Mały Marcus ma

więcej rozsądku od ciebie. 

- Dzięki! 

Page 44: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 44/150

 - Będziesz ostrożna, prawda?  - Jen popatrzyła na siostrę,głęboko wzdychając. 

- Tak.

- I weź gotówkę od razu. - Tak- I nie mów mu niczego o sobie. Nie wchodź do domu... - Nie dotykaj żadnych pieniędzy  - mruknęła Sorrel, z

większym rozgoryczeniem, niż zamierzała.  - Może powinnaśgo przestrzec.

- Och, Sorrel, nie! - wykrzyknęła Jen. Usiadła obok

siostry i objęła ją. - Wiesz przecież, że za to, co ci zrobił Nick,mogłabym go zabić. - Ja tak że. - Czy naprawdę wszystko będzie w porządku? - zapytała

Jen, kończąc dyskusję o nowej pracy siostry. - Tak.- Zatrzymasz się w tym samym hotelu co przedtem?- Tak, zarezerwowałam pokój przed odjazdem. - Pożyczę ci komórkę. Bardzo rzadko jej używam. Jesteś

 pewna, że dobrze postępujesz? - Tak - potwierdziła zdecydowanie.  - Koniecznie muszę

 pracować, Jen. - Wiem, ale jeżeli... - ...coś nie wyjdzie, natychmiast wrócę prosto do domu -

dokończyła za nią. 

- Obiecujesz?- Obiecuję. Czy nie masz do mnie za grosz zaufania, Jen?  - Oczywiście, że mam! Po prostu martwię się o ciebie, to

wszystko. Jesteś taka ufna. - Już nie jestem  - sprostowała ze smutkiem Sorrel. - Ale

Garde naprawdę w niczym nie przypomina Nicka. - Musi być bogaty, jeśli mógł sobie pozwolić na kupno

opactwa.

Page 45: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 45/150

  - Ale nie taki bogaty jak Nick - spierała się z siostrąSorrel. - Czy może udało ci się odkryć, dlaczego bramęGarde'a nawiedzają reporterzy? 

- Nie. - Jen roześmiała się.  - Chociaż „nawiedzają" towłaściwe słowo. - Naprawdę? Dlaczego?  - Zaintrygowana Sorrel poczuła

się niepewnie. - Bo opactwo uchodzi za nawiedzone.

Sorrel parsknęła drwiącym śmiechem, ale zaraz przypomniała sobie, jak drzwi same zamknęły się za nimi.

 Nie, nie wierzyła w duchy. - Reporterzy przyjeżdżają, bo Garde jest człowiekieminteresu - zawyrokowała.  - O bogatych zawsze opłaca się pisać, nieprawdaż?  - Zamilkła na chwilę.  - Pani Davies powiedziała, że go nienawidzą  - dodała, ociągając się. 

- Nienawidzą? - Tak, reporterzy. Chyba będę musiała dowiedzieć się,

dlaczego. I nie rób takiej zmartwionej miny, Jen. Nic mi sięnie stanie!

- Jesteś pewna, że on cię nie lubi? - westchnęła Jen. - Tak - z naciskiem powiedziała Sorrel. - Dlaczego miałby

mnie lubić? Wyglądam jak bocian. - Ani trochę nie przypominasz bociana  - zaprotestowała

siostra. - Naprawdę, nigdy nie zrozumiem, czemu uważasz się  za osobę nieatrakcyjną. Podobasz się mężczyznom, Sorrel!

Zwykle są to nieodpowiedni mężczyźni, ale... - Dziękuję  - rzekła Sorrel oschle. - I gdyby Nick ciebie nie chciał... - Nic by się nie stało? Myślisz, że tego nie wiem? - Bo nie wierzyłaś, że on może być tobą zainteresowany -

stwierdziła Jen.  - Zawsze masz z tym pro blem. Wysyłaszmylne sygnały. 

Page 46: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 46/150

  - Nie sądzę. Po prostu nigdy mi się nie zdarza, żebynaprawdę fajni mężczyźni interesowali się mną. No, popatrzna mnie!

- Patrzę i chociaż ja nic pociągającego nie widzę   - przekomarzała się Jen  - wydaje się, że faceci widzą   i myślą,iż... 

- .. .jestem zabawową dziewczyną? - No cóż, tak. - Nic nie może być dalsze od prawdy. W porządku, nic

więcej nie powiem. Niech ci będzie. 

- I nie śmiej się, bo widzę po twoich oczach, że sięśmiejesz. Giles zawsze mówi, że wyglądasz tak, jakbyś znałarzeczy, których znać nie powinnaś. 

- Na przyk ład? - Sorrel roześmiała się. - Hm... Na przyk ład Kamasutrę? 

Obie zaczęły chichotać, ale Sorrel w głębi duszy martwiłasię naprawdę. Czy Garde widział w niej zabawowądziewczynę? Czy dlatego ją pocałował? Mężczyzna taki jakon miał przecież prawdopodobnie tuziny przyjaciółek,wyrafinowanych, eleganckich...

- Od teraz - obiecała Sorrel  -  będę ukazywała światu poważną twarz pracusia. 

- Niestety, twoja twarz mówi co innego - zaprotestowałaJen. - Zawsze wyglądasz tak, jakbyś miała za chwilę sięroześmiać. Nawet po tym, co przeszłaś... Ja pewnie

myślałabym o samobójstwie, a ty potrafiłaś traktować to tak...filozoficznie!

- Nie czułam się filozoficznie po tym, co się stało  -wyznała Sorrel. - Byłam zdruzgotana.

- Ja to wiem - szepnęła Jen, ściskając ją.  - Ale innimyśleli, że to cię nie obeszło. 

Page 47: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 47/150

 - I myśleli, że jestem winna. Ale nie mogłam dać im tejsatysfakcji, żeby zobaczyli, jak bardzo on mnie zranił. Niechciałam do tego dopuścić, Jen. 

- Wiem, kochanie. Żałuję tylko, że nie było żadnegosposobu, by udowodnić, że Nick jest kłamcą. A biorąc poduwagę tę jego złośliwą zemstę, to uważam, że musi być choryna umyśle. 

- Nie, on jest po prostu mściwy. Nie powinnam była sobiez niego żartować. Zresztą wcale nie zamierzałam, byłam po prostu zaskoczona, kiedy tak nagle wyznał mi dozgonną

miłość. Zachowywał się tak teatralnie, że myślałam, iż żartuje. - Zrobiłaś z niego głupca. - Tak. - Sorrel wolno przytaknęła.  - Ale skąd mogłam

wiedzieć, że powiedział wszystkim przyjaciołom, że się zemną żeni? To było głupie! 

- Raczej aroganckie - poprawiła Jen. - Jak każdy arogant i pyszałek po prostu nie spodziewał się odmowy. 

Jasne, że się nie spodziewał! Oczekiwał przecież, że ona będzie wdzięczna, zaszczycona i zachwycona. Taka nikomunie znana panienka ma poślubić takiego wspaniałegoarystokratę! Jakiś czas potem dowiedziała się, że jego rodzina już od dawna żądała od niego, by się ożenił i spłodził potomków rodu, najlepiej oczywiście synów. Odkryłarównież, że żadna z kobiet z jego środowiska nie chciała miećz nim do czynienia. Nie wiedziała, czemu. Chociaż, jeśli

zachowywał się przy nich tak, jak ostatnio przy niej... - Było, minęło, i nic tego nie zmieni  - ucięła.  - Mam

 przynajmniej taką nadzieję. Tylko, Jen, na miłość boską, niewygadaj się nikomu, że jestem w Wiltshire! Wydaje się, że Nick wszędzie zna wszystkich! 

- Miejmy jednak nadzieję, że nie zna Garde'a Chevenaya. - Miejmy nadzieję   -  powtórzyła Sorrel i ciężko

wzdychając, dodała: - Wiesz przecież, że to Nick śledził mnie

Page 48: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 48/150

i mówił ludziom, którym robiłam kosztorysy, żeby mnie niezatrudniali!

- Tak - zgodziła się z powagą Jen. - Sądzę jednak, że nie

robił tego osobiście, ale wynajął kogoś, kto, jak myślę, podjąłsię tej roboty za pieniądze. No, ale wiesz przecież, że nic niewskórasz bez dowodów.

- Wiem, wiem! Na wszystko trzeba mieć dowody!  -wykrzyknęła z animuszem.  - A w ogóle prawo to potęga!  -dorzuciła z kpiną w głosie, ale już po chwili spoważniała. - Ateraz posłuchaj, Jen. Wyjeżdżam z samego  rana. Nie

chciałabym cię obudzić, kiedy przyjdę wziąć moje rzeczy zwaszego garażu, więc może... - Nie budź mnie, miej litość! - poprosiła Jen żartobliwie. -

Zabierz swoje bagaże teraz i pożegnajmy się, a kiedy przyjedziesz na miejsce, od razu zadzwoń do mnie, dobrze?

- Tak, mamusiu.Jen roześmiała się i uścisnęła siostrę, a potem pozwoliła

 jej trochę się przespać przed podróżą. Sorrel zajechała na miejsce bez kłopotów. Po deszczu

 przejaśniło się, niebo było niebieskie. Reporter znikł, więczatrzymała się na drodze naprzeciwko domu, aby z tej perspektywy przyjrzeć się ogrodowi. 

Widziała go oczyma duszy  -  jak mógłby wyglądać i jaki będzie. Wydawało się jej, że już cały projekt ma w głowie.Trawnik o owalnych kształtach także tam, na zboczu

opadającym aż do  strumienia. Szeroki żwirowany podjazdzakręcający przed wejściowymi drzwiami. 

Miała nadzieję, że Garde nie zechce zamknąć domu zawysokim ochronnym murem...

Trzeba też posadzić krzewy, z gatunku tych wieczniezielonych, także zimą, ale tylko takie, które łatwo będzieutrzymać. Może wierzba zwisająca nad wodą? Gdyby jeszcze

odnowić dom, naprawdę byłoby tu pięknie. Okna umyte,

Page 49: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 49/150

 błyszczące, przycięty bluszcz. Nic wymyślnego, trzeba tylkouwydatnić proste, czyste linie. Lecz najpierw musi posprzątaćteren. Zacznie od razu jutro rano.

Teraz powinna zameldować Garde'owi, że właśnie stawiłasię do pracy, potem wyładować ekwipunek, uważnie przyjrzećsię ukształtowaniu terenu, a następnie pojechać do hotelu itam, w swoim pokoju, przelać pierwsze pomysły na papier. 

Znów uruchomiła silnik, przejechała przez most izaparkowała wóz za niebieską furgonetką z napisem„Kuchnie". Ktoś inny, pomyślała z rozbawieniem, pewnie

czekałby miesiącami, żeby zainstalować kuchnię. Gardenajwyraźniej nie należał do ludzi odkładających na jutrorealizację swoich planów. Działał błyskawicznie! Miałanadzieję, że pani Davies posłuchała jej rad i nie bierze jużsobie aż tak do serca dziwnego zachowania pana Chevenaya. 

Otworzyła drzwi składziku i zaczęła przenosić ekwipunek. - Potrzebujesz pomocy?

Odwr óciła się, zaskoczona. Za nią stał Garde. Popatrzyław jego szare oczy, które obserwowały ją beznamiętnie. Sercezabiło jej mocno. Uspokoiła je szybko. 

- Nie - zaprzeczyła bez tchu.  - Wyładuję tylko swojerzeczy, obejrzę teren, zrobię kilka szkiców, które oczywiście pokażę ci, a jutro zacznę robotę z samego rana. 

Skinął głową. - Czy przyniosłaś ze sobą swoje portfolio? Chciałbym je

 jeszcze raz obejrzeć. - Och, tak, zaraz przyniosę.  - Pobiegła do ciężarówki po

album z fotografiami i podała mu, mówiąc zdyszanymgłosem:  - Możemy wykorzystać wszystko, co ci się tutajspodoba, ale wolałabym zapoznać cię najpierw z moimszkicami. Oczywiście, jeśli ci to odpowiada  - dodała pospiesznie.

- Znakomicie. Czemu jesteś taka nerwowa, panno James? 

Page 50: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 50/150

 - Nie denerwuję się. Uśmiechnął się sceptycznie. - Więc zobaczę cię jutro rano? - Tak - powiedziała już do jego pleców, bowiem równie

szybko znikł, jak się pojawił.  Nieco zdziwiona jego nagłym odejściem, odetchnęłagłęboko. Czego się spodziewałaś, Sorrel? Że będzie przyjacielski? Przecież nie chcesz, żeby zachowywał się poufale, prawda?

Postanowiła, że bez zaproszenia nie wejdzie do tegodomu. Jeśli nadal utrzyma się taka ładna pogoda, może robić

szkice na dworze, a jeśli będzie chłodno albo zacznie padać,usiądzie  w ciężarówce. Jutro zabierze ze sobą jakiś zimnynapój i kanapki, a pani Davies na pewno poczęstuje jąfiliżanką gorącej herbaty. Powiedziała sobie, że powinna przestać myśleć o panu Chevenayu, a zacząć po prostu robićswoje.

Skoro tylko ciężarówka została opróżniona, a wszystko porządnie ułożone w składziku, od razu poszła przejść się ispędziła dłuższy czas w terenie. Sprawdzała, czy gdzieś niema jakichś ukrytych dziur czy przeszkód, które będzie musiałausunąć, ale na szczęście nie odkryła niczego takiego.Zauważyła, że jedno ze starych drzew trzeba będziekoniecznie ściąć i wykarczować ziemię. Będzie potrzebowała przy tym pomocy. Musi więc rozeznać się w miejscowychcentrach ogrodniczych, aby zdecydować, od kogo wynająć

wywrotkę. Kontynuowała swoją inspekcję, pracowicie wyliczając w

myśli metraż górnego poziomu gleby i torfu, na wypadek  gdyby Garde'owi spodobały się jej pomysły. Z drugiej stronyliczyła się z tym, że on może zechcieć niestety wybrukowaćcały teren. 

W końcu zdecydowała, że już czas, aby pojechać do

hotelu. Obejrzała wynajęty pokój i zaczęła rozpakowywać

Page 51: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 51/150

 bagaże. Po godzinie zadzwoniła do Jen, by zapewnić ją, żedotarła bezpiecznie. Następnie zeszła na dół do recepcji, skądwypożyczyła lokalną książkę telefoniczną. Wróciła do pokoju

i zajadając ogromne sandwicze, które wcześniej zamówiła whotelowym barku, rozpoczęła zbieranie informacji,wydzwaniając do różnych miejscowych sklepów i instytucji.Kiedy już odłożyła na bok książkę telefoniczną, usiadła nałóżku i wreszcie zaczęła szkicować swoje pomysły. 

O ósmej zeszła na dół, do hotelowej restauracji, by cośzjeść i ku swemu wielkiemu zaskoczeniu zobaczyła Garde'a,

który czekał na nią w holu. - Pomyślałem, że przyłączę się do ciebie i razem zjemykolację  - oznajmił lakonicznie. 

Żadnego serdecznego uśmiechu, po prostu zwykłestwierdzenie faktu.

- Dobrze - zgodziła się tak jakoś bezmyślnie.  - Miło mi.Czy już... 

- Zamówiłem stolik? Tak. Do restauracji chyba tedy.Oszołomiona, szła za nim, po drodze kilka razy lekko się   potykając. 

- Zamierzałam spytać nie o rezerwację stolika, ale o paniąDavies. Czy powiedziałeś jej, że zjesz kolację na mieście  -sprostowała cicho, kiedy już usadowił ją przy stoliku podoknem. - Zamierzałam spytać, czy dałeś znać pani Davies, żewychodzisz. Bo widzisz... ona jest taka przewrażliwiona na

twoim punkcie.Wr ęczając jej menu, pokręcił głową. - Pani Davies nie ma.- Odprawiłeś ją? - zapytała wstrząśnięta. - Nie i nie powinnaś wyciągać pochopnych wniosków.

Dałem jej urlop na czas remontu kuchni. Oczywiście płatny. -Przez chwilę skupił uwagę na karcie dań.  - Jak wszędzie i tu

także polecają stek  - powiedział znużonym tonem. 

Page 52: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 52/150

 - Wezmę rybę   - zadecydowała szybko. Czuła, że jest w przekornym nastroju, ponieważ była zaskoczona izakłopotana. Z trzaskiem zamknęła menu i spojrzała mu w

oczy. - Nie lubisz jej, prawda?- Nie lubię niezdecydowania. Wino? - Kto płaci? - Ja.- W takim razie proszę. 

Odwr ócił się, by przywołać kelnera, który cierpliwieczekał, by ich obsłużyć. Chłopak miał najwyżej siedemnaście

lat i wyglądał na śmiertelnie znudzonego, co nie mogłodziwić, zważywszy, że Sorrel była teraz jedynym gościem wtym małym prowincjonalnym hoteliku. 

Garde złożył zamówienie i popatrzył na nią. - Co myślałaś o pocałunku? - zapytał. - Co ja myślałam... ?  - wybełkotała zdumiona. No,

doprawdy, pytać o takie rzeczy! Obserwował ją i czekał.Odchrząknęła zmieszana. 

- Nic o tym nie myślałam!  - wykrztusiła.  - Dlaczegomiałabym o tym myśleć? To nic nie znaczyło. 

- Nie sprawił ci radości? - Nie - zaprzeczyła z kamienną twarzą. - Jak myślisz, dlaczego to zrobiłem? - Nie wiem! - krzyknęła.  - Ponieważ masz niższą

 przyjaciółkę i chciałeś wiedzieć, jak to jest całować kogoś

wyższego? Albo... albo może dlatego, że...  - Zaplątała się izamilkła. 

- Nie chciałaś, żeby ten pocałunek coś znaczył? - przerwałłagodnie. 

- Nie.W jego oczach błysnęło rozbawienie. Gdyby to był ktoś

inny, pomyślałaby, że jej nie uwierzył, ale w przypadku

Garde'a, to kto wie? Być może uwierzył. Bawiła się nożem i

Page 53: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 53/150

widelcem, broniąc się przed wciągnięciem jej w konwersacjęna niechciany temat.

- Przejrzałeś jeszcze raz portfolio? - zapytała znienacka. 

- Tak. I nie chcę żadnych takich różnych śliczności, któretam są. - Dobrze - zgodziła się. - Myślałam... Poczekaj chwilkę. -

Zerwała się z krzesła i pobiegła na górę do pokoju. Chwyciła swój szkicownik i pędem wróciła na dół. Omal

nie przewróciła kelnera, który właśnie niósł ich talerze.Przeprosiła go pospiesznie, uśmiechając się szeroko, i usiadła

 bez tchu, ze szkicownikiem na kolanach.- Gdy już zjemy, pokażę   ci moje pomysły. Dobrze?Kiwnął głową, podziękował kelnerowi i zabrał się do jedzeniazupy.

 Najwidoczniej nie zamierzał rozmawiać. Skończyli pierwsze danie, przyniesiono im drugie. Kiedy postawiono przed nią rybę, miała już dość milczenia, ale nie była na niegozła. Nawet miała ochotę uśmiechnąć się. Pomyślała, że jestnajbardziej niezwykłym człowiekiem, jakiego w życiuspotkała. Większość ludzi przynajmniej próbuje zagadywać,czują, że trzeba przerwać kłopotliwą ciszę, ale nie on, potężnyi niezależny. Uważała, że jest niewiarygodnie atrakcyjny z tąswoją mroczną rezerwą. Licho wie, dlaczego. Jednak, gdyby ją pytano, odpowiedziałaby, że zdecydowanie woli ludzitakich jak ona sama, pogodnych, otwartych, może nawet

lekkoduchów. Właśnie taki był Nick, w każdym razie na początku ich znajomości. Być może jej zafascynowanieGarde'em tłumaczyło się tym, że stanowił przeciwieństwo Nicka. Przypomniała sobie ostrzeżenia siostry i postanowiła,że będzie czujna. Musi powściągnąć swoje naturalne odruchy,które, co zawsze podkreślała Jen, były z reguły opacznierozumiane przez ludzi i przez to obfitowały w przykre

konsekwencje.

Page 54: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 54/150

 - Sk ąd to nachmurzenie? Odkryła z zaskoczeniem, że on cały czas obserwuje ją

swymi ciemnoszarymi, przenikliwymi oczyma. Patrzył na nią

tak, jakby znał wszystkie jej myśli. - Ach, nic takiego, po prostu myślę sobie. Uśmiechnęłasię w duchu, bo przytaknął, jak gdyby wziął to 

za dobr ą monetę albo jakby w ogóle go to nie obchodziło.Zjadł, odstawił talerz i rozsiadł się wygodnie, bawiąc się pustym kieliszkiem. Ona także skończyła swoje danie i zrobiładokładnie to samo co on. Siedzieli, patrząc na siebie. Czuła, że

 jej wargi zaczynają drgać, starała się opanować, ale w końcu poddała się i wybuchnęła śmiechem. W jego oczach pokazał się słaby błysk rozweselenia i

szybko zgasł. Poważna twarz o mocno zarysowanych rysachtylko na moment się rozluźniła. 

Młodziutki kelner zabrał ich talerze i przyniósł menudeserów. Sorrel wybrała pudding czekoladowy, a Garde pokręcił jedynie głową i odłożył kartę na stół. 

- Dlaczego ogrody? - zapytał znienacka. - Nie wiem - odpar ła po prostu.  - Kocham to. Doglądać,

 patrzeć, jak wszystko się rozwija. Od najmłodszych lat pragnęłam zajmować się tym i niczym więcej. Nie stawiałam babek z piasku, robiłam klomby. Układałam różne wzory zkamieni i z roślin. Zwykle protestowałam gwałtownie, kiedyzmuszano mnie, żebym siedziała w domu. Zawsze miałam coś

do zrobienia na dworze. Więc nie wiem, dlaczego, po prostu jest coś takiego w mojej naturze, co zmusza mnie dozajmowania się ogrodami. Nie wyssałam tego z mlekiemmatki, bo moja mamusia była nauczycielką, ani nie mam tego po tatusiu, bo ojciec był hydraulikiem. 

- Była? Był? - Tak - potwierdziła ze smutkiem.  - Oboje zginęli w

wypadku wiele lat temu. Ale mam jeszcze siostrę, Jen - dodała

Page 55: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 55/150

 pospiesznie, bo naprawdę nie chciała rozmawiać o rodzicach.Jeszcze nie teraz. To wciąż strasznie bolało.  - Zanim wyszłaza mąż i założyła rodzinę, pracowała jako technik informatyk.

Moi dziadkowie również nie byli ogrodnikami, a nawet nigdynie traktowali ogrodnictwa poważnie. A dlaczego ty robisz to,co robisz, cokolwiek to jest?

- Ponieważ potrafię to robić. Kawy? - Proszę. 

Kelner podał jej deser i zaczęła jeść w roztargnieniu. Chciała nadal rozmawiać z Garde'em, przedłużyć tę

konwersację, ale nie była w stanie zbliżyć się do niego itraktować go jak dobrego znajomego. Jen twierdziła, że Sorrelwpędza się w kłopoty właśnie przez to spoufalanie się izbytnie ufanie ludziom. Lecz trudno jej było postępowaćinaczej, już taka była. Jedno wiedziała na pewno. Nigdywięcej nie zdarzy się jej nic takiego jak ta przykra sprawa z Nickiem.

Spojrzała na talerz i ze zdumieniem odkryła, żespałaszowała niemal cały pudding. Odsunęła talerz i postanowiła milczeć. Pomyślała, że jeśli będzie chciałrozmawiać, sam zacznie. I miała rację. Po kilku minutachciszy wreszcie się odezwał. 

- Nie mam teraz przyjaciółki  - oświadczył. - Ani niskiej,ani żadnej innej. 

Zerknęła na niego i w panice pomyślała, że nie wie, co mu 

odpowiedzieć. Żadna błyskotliwa riposta nie przychodziła  jejdo głowy. 

- To na czym stanęliśmy z tym pocałunkiem?  -Uśmiechnął się do niej. 

O, Boże, ten uśmiech nie był jej obojętny. Przeraziła się. - Nie rób tego - wypaliła bez namysłu, bardzo zmieszana. - Czego?

Page 56: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 56/150

 - Nie uśmiechaj się tak. Wiesz, że to twoja sekretna broń. Nie możesz się obyć bez niej? Proszę, bądź znowunieprzyjemny. Przecież nie lubisz mnie, panie Chevenay  -

 przypomniała niecierpliwie. - Garde - poprawił. I pomyślał, że niech go licho weźmie,ale ta dziewczyna naprawdę go rozśmieszyła.  - Pokaż mi,czego chcesz.

- Co? - Odebrało jej mowę. - Pokaż mi twoje szkice  - sprecyzował. Nie spuszczał z

niej wzroku, a jego rozbawienie zdawało się wzrastać. 

- Ach. - Poczuła, że rumieniec wypływa jej na policzki.Pospiesznie podała mu szkicownik.  - Pr oszę.  - Szybkoopanowała się.  - Myślałam o zaprojektowaniu dużegotrawnika, sięgającego aż do rzeki, o wierzbie... 

Rzucił jej lekko ironiczne spojrzenie, więc zamilkła. Oglądał wszystkie rysunki, wracał do nich, analizował je

uważnie, a jego umysł przez cały ten czas krążył wokółzagadki, jaką stanowiła dla niego panna James. 

Wcale nie zachowywała się tak, jak się spodziewał. Możerzeczywiście była tą osobą, za którą się podawała? Nie bardzochciał w to wierzyć, ale intrygowała go tym, co wydawało się być naturalną naiwnością. Zastanawiał się, co porabiała odzeszłego lata? Ostatni list pochwalny w jej portfolio zostałnapisany w lipcu zeszłego roku. Czy przez ten czaswykonywała 

 prace, za które nikt jej nie pochwalił? Centrumogrodnicze, gdzie ostatnio pracowała, zostało sprawdzone.Owszem, nie kłamała, ale jej odpowiedzi na wszystkie inne pytania były raczej wymijające. Toteż postanowił, że będzienadal szukać wiarygodnego wyjaśnienia. Starał się wciążwyprowadzać ją z równowagi, ale problem polegał na tym, żewbrew własnej woli zaczynał ją lubić. A to głupota. 

Page 57: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 57/150

 - Podoba mi się japoński klon  - oznajmił, nie patrząc naSorrel. Zamknął szkicownik i oddał jej. - Pierwszy szkic. Tosporo roboty na jedną osobę. 

- Poradzę sobie. Skinął z aprobatą. Była mu za to wdzięczna. Mężczyźninigdy nie oczekiwali, że ona sama będzie podnosić i przenosićwszystkie te ciężkie rzeczy. A przecież zawsze dawała sobieradę. Nie była aż taką idiotką, żeby podejmować się czegoś,czego nie byłaby w stanie wykonać. Znała granice własnychmożliwości. Kobiety częściej akceptowały jej dzielność,

mężczyźni  -  bardzo rzadko. Prawie cały czas nalegali, że jej pomogą, wręcz narzucali jej swoją pomoc, podczas gdy onaczuła się znacznie lepiej, jeśli mogła działać samodzielnie.Przypuszczała, że  inne kobiety, pracujące w tradycyjniemęskich zawodach, takich jak na przykład mechaniksamochodowy czy hydraulik, borykały się z tymi samymikłopotami. 

- Ile ci to czasu zabierze?- Zależy od pogody, prawdopodobnie około dwóch

tygodni. Będę potrzebowała wywrotki.- Tak myślałem. - Bałam się, że zechcesz mieć dwumetrowy mur z

nabitymi kolcami.- Nie. Coś jeszcze? Pokręciła głową. - Więc zobaczymy się jutro rano. Przynieś orientacyjny

kosztorys - dorzucił.  - Dobranoc, panno James. - Wstał odstołu  z drwiącym uśmiechem, skłonił się i wyszedł z salihotelowej restauracji.

W ogóle nie potrafiła zinterpretować tych jego drwin.Patrzyła za nim z pobladłą twarzą. Nie sądziła, że będzie jejłatwo zrozumieć Garde'a Chevenaya. Na pewno nie spotkała przedtem nikogo podobnego do niego. I prawdopodobnie

Page 58: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 58/150

tylko dlatego ją zatrudnił, żeby, jak powiedział, mieć na niąoko, ponieważ jej nie ufał. 

- Musisz cały czas pamiętać o tym, Sorrel  - szepnęła do

siebie. - Dobrze ci to zrobi.Punkt ósma następnego ranka zaparkowała za niebieskąfurgonetką. Była ubrana tak jak zwykle do pracy  - w wytartedżinsy, rozciągnięty sweter i starą koszulę. Wzięła aparatfotograficzny i wyskoczyła z szoferki ciężarówki. Odwróciłasię i stanęła twarzą w twarz z Garde'em. Stał nieruchomo, patr ząc jej w oczy. W końcu skinął w stronę aparatu i zapytał:  

- Do portfolio?- Co? Aparat? A, tak.Kiwnął głową, zrobił w tył zwrot i odszedł w kierunku

 budynków za domem.- Garde! - zawołała. Zatrzymał się, obracając na pięcie. - Zapomniałam zapytać cię   o sad. Czy zostawić go tak,

 jak jest?- Tak. Jeśli czegoś będziesz potrzebować, krzycz  -

 powiedział, uśmiechnął się i poszedł dalej. Przynajmniej raz się uśmiechnął, pomyślała, ale zaraz

skarciła się w duchu - przestań! Przyjechałaś tutaj do pracy! Zdecydowanym ruchem zawiesiła sobie na szyi aparat

fotograficzny. Zaczęła od zrobienia kilku różnych ujęć ogrodu przed domem. Usiłując oderwać myśli od swego pracodawcy,zostawiła aparat w wozie i korzystając z komórki Jen,

zadzwoniła pod numer, który sobie zapisała, w sprawiedostarczenia wywrotki.

Kilka godzin później było jej tak gorąco, że zdjęła sweter irzuciła go na stopień frontowych schodów prowadzących dodomu.

Przez te pierwsze godziny pracy zdążyła przyciąćwybujałą trawę i wszystko wrzucić na wywrotkę, a teraz

zaczęła usuwać stary torf. 

Page 59: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 59/150

Ani razu nie widziała Garde'a, tylko jakiegoś młodegoczłowieka, który wynosił wszystko z kuchni. Był młody, wkażdym razie młodszy od niej, muskularny, niebrzydki, z

ładnymi włosami opadającymi na czoło. Kiedy szedł doswojej furgonetki, skinął jej głową i zagadał. Zaczął narzekać, jak ciężka jest jego praca, co najpierw rozbawiło Sorrel, potemzaczęło irytować. Jednak nic nie mówiła, tylko leciutkouśmiechała się w odpowiedzi. 

Siadła w słońcu, opierając się o ścianę domu, i zabrała siędo jedzenia lunchu, który przygotowano dla niej rano w

hotelu. Chłopak dosiadł się do niej. Tłumiąc westchnienie, zmusiła się do uśmiechu. - Jak leci? - zapytała uprzejmie. - Pomału. Cholerne są te stare domy. Rury zardzewiałe,

tynk popękany. A tak, przy okazji, mów mi Sean. - Sorrel - rzek ła krótko. - Zrobisz to wszystko sama?- Tak. - Z rozmysłem odwróciła od niego głowę i

spojrzała w bok, mając nadzieję, że on zrozumie jej niechęćdo dalszej rozmowy. Patrzyła na jabłonie w sadzie. Drzewawyglądały na bardzo stare i powinny być przycięte. 

Skończyła jeść sandwicze i otworzyła termos. - Dasz trochę się napić? - spytał Sean z nadzieją. - Tak, oczywiście. 

 Na szczęście były dwa kubeczki. Nalała mu herbaty.

Ukryła rozdrażnienie, kiedy zobaczyła, że pijąc, krzywi się zewstrętem. 

- Osłodzona! Fuj! Obrzydliwa! - Przykro mi - wycedziła przez zęby. 

Była wściekła na niego. Nawet nie podziękował, tylko siękrzywił. A w kuchni przecież musi być elektryczność,dlaczego więc sam sobie nie zrobi herbaty? Szybko wypiła

swoją i wstała. 

Page 60: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 60/150

 - Cześć - rzuciła oschłym tonem. - Wracam do roboty.- Chcesz wyciąć to stare drzewo?  -  Nie ruszył się z

miejsca.

- Tak - przytaknęła chłodno. - Nie będzie łatwo. - Nie.- Dobrze go znasz? Garde'a?- Nie - rzek ła lakonicznie i podeszła do ciężarówki.

Otworzyła drzwiczki szoferki i położyła na siedzeniu pudełkona lunch i termos.

Kiedy obejrzała się, Seana już nie było. Westchnęła zulgą. Nie lubiła za długich przerw w pracy. Uśmiechnęła się,kiedy uświadomiła sobie, że zachowywała się wobec tegochłopaka tak samo nieprzystępnie jak jej szef wobec niej. 

Pewnie by się nie uśmiechała, gdyby wiedziała, że Seanakurat zdaje sprawozdanie swemu pracodawcy.

- O co cię pytała? - O nic - odpar ł Sean. - Zupełnie o nic. Spytałem, czy zna

właściciela domu, a ona odpowiedziała, że nie. Po prostu. Nieokazała żadnej ciekawości, nic. Bardzo niechętnie poczęstowała mnie herbatą i była zła, że mi nie smakowała.Krzywiłem się, bo nie lubię słodzonej - roześmiał się. 

Garde też lekko się uśmiechnął i powiedział: - No cóż, dobrze się spisałeś, dziękuję ci. Możesz już

wracać do pracy. Zobaczę się z tobą później. 

Stojąc w oknie swego gabinetu, poza polem jej widzenia,Garde zaczął znowu ją obserwować. Była pracowita, to musiał jej pr zyznać. Lecz, niestety, nadal nie mógł jej zaufać, czego bardzo żałował, bo zaczynał dobrze się czuć w jejtowarzystwie. Była dobrym kumplem i prawdopodobniedlatego ten dziennikarz ją wynajął. To, że została wynajęta,wydawało się bardziej niż prawdopodobne. Tym bardziej że

Page 61: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 61/150

 po jej przyjeździe tutaj nie pojawił się pod domem żadenreporter.

Garde patrzył, jak Sorrel z włosami w nieładzie, czerwoną

z wysiłku twarzą i podrapanymi ramionami zmaga się zkorzeniem. Nagle korzeń się poddał i Sorrel wylądowała na pupie. Zamiast zakląć albo wpaść w złość, roześmiała się iszybko wstała z ziemi. Otrzepała energicznie spodnie i zabrałasię za następny korzeń. 

Jednak powinien trzymać się od niej z daleka, pomyślał w panice. Jeszcze kilka spotkań z nią, a za bardzo polubi tę

dziewczynę o roześmianych oczach. Sorrel, przyzwyczajonej do ustawicznego hałasulondyńskich ulic, wiejska cisza koiła nerwy. Po raz pierwszyod miesięcy czuła spokój. Opactwo otaczały same uprawne pola, ciszę mógłby więc zakłócić jakiś pojedynczy tr aktor alboturyści. Lecz akurat teraz słychać było jedynie rytmicznyodgłos maszyny tnącej torf. 

Przed piątą niemal całkowicie oczyściła duży obszartrawnika, przygotowując cały teren pod wyrównanie, które planowała zrobić jutro. Nie powinno to jej zająć wiele czasu, a potem zabierze się do starych drzew i pomyśli o klombach i oterenie wokół strumienia. 

Złożyła swój sprzęt, wsiadła do ciężarówki, a Garde ciągle się nie pokazywał. Odjechała więc bez pożegnania. Trudno.Postanowiła, że nie będzie się narzucać ze swoim

towarzystwem.Obolała wróciła do hotelu. Przez całą drogę marzyła o

letnim prysznicu i mimo zmęczenia wbiegła na piętro doswojego pokoju. Już po pięciu minutach czuła rozkoszniechłodną wodę spływającą po jej bolących plecach. 

Garde, tak jak poprzedniego wieczoru, znowu pojawił sięw hotelu w porze kolacji i znowu zjedli razem wieczorny

 posiłek. Niewiele mówił, zauważył tylko, że się opaliła,

Page 62: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 62/150

spytał, czy napije się wina, i ulotnił się tak samo nagle, jak się pojawił. 

Ten schemat wspólnych kolacji powtarzał się przez cały

tydzień. Czasami jego samochód stał zaparkowany przeddomem, czasami go nie było. Wiedziała o nim tyle samo co pierwszego dnia. Nic więcej. 

Rośliny, które wybrała z katalogu, dostarczono w piątekrano. Wyjęła sadzonki z doniczek i zaczęła rozmieszczać je naterenie ogrodu według różnych koncepcji. Robiła to dopóty,dopóki nie uznała, że nareszcie jest dobrze. To jest to,

 pomyślała z satysfakcją i poszła poszukać Garde'a, żeby gospytać, czy się zgodzi na takie rozplanowanie sadzonek.Pamiętając, co zaszło pewnego razu, kiedy pracowała u

 Nicka, nie chciała wejść do cudzego domu nie zapraszana.Zajrzała w okno gabinetu, ale pokój był pusty, więc okrążyładom, kierując się do kuchni. Już chciała zastukać w szybę,żeby przyciągnąć uwagę Seana, ale stanęła jak wryta,zdumiona widokiem niesamowitego bałaganu. W jednymkącie leżała kupa gruzu, ze starym zlewem na wierzchu.Zerwany ze ścian tynk odsłaniał krzywo zwisające rury, pomieszczenie wypełniał unoszący się wszędzie pył. Seansiedział na przewróconej do góry dnem skrzynce i popijał cośz dużego kubka. 

Sorrel, pracując, zawsze starała się utrzymać porządek inie mogła uwierzyć własnym oczom, widząc takie

niedbalstwo. Czy nie byłoby łatwiej sprzątać na bieżąco?Zdegustowana, zastukała lekko w otwarte okno.

Sean zauważył ją, uśmiechnął się i podszedł do niej. - Przepraszam, że przeszkadzam - zaczęła. - Żaden kłopot. Chcesz herbaty? Udało mi się podłączyć

czajnik elektryczny.- Nie, dziękuję. Szukam pana Chevenaya. Widziałeś go? 

Page 63: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 63/150

  - Chyba jest na końcu pola, jak myślę. W każdym razie jeszcze godzinę temu był tam. 

Skinęła głową i poszła przez ogród aż do ostatniej bramy.

Już z daleka zobaczyła Garde'a. Był bez koszuli, w rękachtrzymał motykę i ostrożnie dziobał nią w ziemi. Przecinając padok, wolno zbliżała się do niego. Nie

zauważył jej od razu, pochłonięty tym, co robił, i najwyraźniejwsłuchany w sprawozdanie z meczu krykieta, płynące zmałego radia stojącego w trawie. Toteż miała czas przyjrzećsię i... przestraszyć, bowiem nagle zauważyła różowe,

guzowate blizny pokrywające jego obie łopatki. Domyślałasię, że to po oparzeniach, i to stosunkowo niedawnych. Kark,ramiona i tors pozostały nietknięte. 

W końcu uświadomił sobie czyjąś obecność i odwrócił się.Jego spojrzenie pozbawione było  emocji. Widoczniespodziewał się, że zobaczy grozę na jej twarzy, bo zdziwił się,widząc w jej oczach wyraz współczucia i troski. 

- Niezbyt ładne - zauważył. - Niezbyt - przytaknęła i poczuła się bardzo niezręcznie. -

Ból musiał być straszliwy. - Owszem. Czym mogę ci służyć? - Myślałam, że może chciałbyś zaaprobować

rozmieszczenie sadzonek - powiedziała cicho. 

- Dobrze. Zobaczę.  - Wbił motykę w ziemię, zdjął z

krzaka koszulę i narzucił ją na plecy. Prawie przez cały tydzień nie widział Sorrel. W istocie,

 poza posiłkami w hotelu unikał jej z premedytacją.Zaskoczyło go to, że nie próbowała pod byle jakim pretekstemkontaktować się z nim. Obserwował ją i czekał, jednak niedziało się nic takiego, co potwierdzałoby jego podejrzenia. Nie wchodziła ani do domu, ani do jego gabinetu. Nie była

wścibska i nie wypytywała Seana. Myślał, że ona wie, jak

Page 64: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 64/150

wyglądają jego plecy, ale sądząc po jej reakcji, chyba niewiedziała. A jeśli wiedziała, no cóż, to jest bardzo dobrąaktorką... 

 Niczym nie zdradzając swoich myśli i wątpliwości, posłusznie przyjrzał się roślinom poukładanym na ziemi przeddomem.

- Bardzo dobrze - pochwalił i bez słowa odszedł. Sadząc i obficie podlewając roślinki, Sorrel cały czas

zastanawiała się, czy krępowało go to, że zobaczyła blizny na jego plecach. Nie, zadecydowała, Garde ani przez moment nie

okazywał zakłopotania. Ciekawe, jak to się stało. W artykule onim sprzed sześciu miesięcy nie wspominano o żadnymwypadku. Czy dlatego, że on był w szpitalu, w domu zrobionodotąd tak niewiele? 

To nie twój interes, Sorrel, upomniała się w duchu. Uporządkowała wszystkie swoje rzeczy, ostatni raz rzuciła

okiem na posadzone rośliny, z satysfakcją pokiwała głową,wsiadła do ciężarówki i pojechała do hotelu. 

Tego wieczoru Garde nie przyszedł na kolację. Zdziwiłasię, że tęskni za nim, chociaż w czasie ich wspólnych kolacji zreguły był milczący i bardzo skryty. 

Długo nie mogła zasnąć, rozmyślając o nim, o jegooszpeconych plecach i w ogóle o jego zachowaniu. Spała źle iobudziła się wcześnie rano z uczuciem zmęczenia. 

Jeszcze kilka dni i front domu będzie gotowy. Czy wtedy

Garde zechce, żeby zajęła się zapleczem? Nie miała pojęcia. Nie wiedziała nawet, czy podoba mu się to, co dotąd zrobiła.Żadnych pochwał, żadnego uznania, jak gdyby wygląd ogroduw ogóle go nie obchodził. Uśmiechnęła się lekko, bo nagle przypomniała sobie, że jednak na czymś mu zależało.Powiedział przecież, że nie chce żadnych „śliczności". 

Cóż, nie potrzebowała pochwał, była profesjonalistką,

osobą praktyczną, przekonywała siebie. Nieprawda. Nie była

Page 65: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 65/150

 praktyczna. Nienawidziła przedkładania klientom faktur,rozmawiania o pieniądzach i tłumaczenia się z wydatków. A ponieważ zawsze zaprzyjaźniała się z ludźmi, dla których

 pracowała, było jej trudno prosić ich o pieniądze. Z wyjątkiemGarde'a, z którym nie zdołała się zaprzyjaźnić... jak dotąd. Ubrała się w czyste, robocze dżinsy, włożyła bawełniany

 podkoszulek i wciąż czując zmęczenie po źle przespanej nocy, pojechała do opactwa. Nie dojeżdżając do domu, zatrzymałasię na drodze, chcąc z tej perspektywy obejrzeć, jak zmieniłsię widok terenu okalającego dom. Wyłączyła silnik i

wychyliła się przez okno szoferki, żeby popatrzeć i...wstrząśnięta patrzyła, patrzyła i patrzyła, ciągle nie wierzącwłasnym oczom. 

To, co zobaczyła, nie mieściło się jej w głowie. Wszystkie rośliny, które tak pieczołowicie wczoraj

 posadziła, zostały wyrwane. 

Page 66: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 66/150

ROZDZIAŁ CZWARTY Zdjęta niewyobrażalną grozą, nadal nie pojmując, co się

stało, otworzyła drzwiczki szoferki i wysiadła. Chciało jej się

 płakać. Jak lunatyczka ruszyła przed siebie. Doszła dostrumienia i stamtąd zobaczyła, że wszystkie wyrwane krzewyzostały porozrzucane po całym obszarze wyznaczonym natrawnik. Po drugiej stronie strumienia stał Garde i spokojnieoglądał to spustoszenie. 

- Co ty zrobiłeś! - krzyknęła. - To nie ja - zaprzeczył stanowczo.  - Myślisz, że

mógłbym coś takiego zrobić? - Więc kto? Dlaczego? Komu zależało, żeby...  - zaczęłachaotycznie.

- Nie wiem. Czy odżyją, jeśli wsadzimy je z powrotem? - Może. Niektóre  - szepnęła z nieszczęśliwym wyr azem

twarzy.- Więc zróbmy to - zaproponował łagodnie. 

Spojrzała na niego, ale nie dostrzegła na jego twarzyżadnej reakcji. Opuściła głowę i znowu skupiła wzrok na biednych roślinach. 

- Ale kto mógł to zrobić? Nie możemy przecież oskarżaćo to ducha.

- Ducha?- Opactwo uchodzi za nawiedzone. Nie słyszałeś o tym? - Słyszałem. Owszem, niektórzy tak mówią. 

- Nic nie widziałeś? - Nic.- Nic - powtórzyła jak echo. To przecież nie mógł być on.

 Nie bądź śmieszna, Sorrel, skarciła się w myślach.  - Jakiśsąsiad? A może ten dziennikarz?  -  podsunęła.  - Pani Daviesniedawno powiedziała... 

- Że prasa mnie nienawidzi? 

- Tak - przytaknęła cicho. 

Page 67: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 67/150

 - To możliwe. Ale nieprawdopodobne. Rozważył już każdą możliwość i

niczego nie wymyślił. Jedno było pewne  - ktoś zrobił to

złośliwie. Jakoś trudno mu było patrzeć na wyraz rozpaczy rysującysię na twarzy tej dziewczyny. Nie znał jej, oczywiście nie był pewien, czy zasługuje na zaufanie, nie wiedział nawet, czyona sama tego nie zrobiła, choć trudno w to uwierzyć.Frustrowało go to, że ciągle na próżno czekał, aż na jejnieskazitelnej postaci pojawią się jakieś rysy. 

- Nie płacz - powiedział szorstko, bo zobaczył, że łzy drżą jej pod powiekami- Nie płaczę! - Szybko otarła oczy. - Ale dlaczego oni to

zrobili? Po co? Na złość? Ale komu? Tobie? - Nie wiem.

Rozległ się klakson. Odwrócili się. Ciężarówkazablokowała drogę i furgonetka Seana nie mogła przejechać. 

- Ja przestawię twój wóz  - zapowiedział krótko Garde.Przejechał ciężarówką przez most i z gracją zaparkował przedgarażem. 

- A niech to! - wykrzyknął Sean, wysiadając z furgonetki. - Kto to zrobił? 

- Nie wiem.- Czy ona dobrze się czuje? - A jak myślisz? - spytał lakonicznie. 

Garde zostawił Seana i podszedł do zmartwionej Sorrel. - Rezygnacja nic nie pomoże - oświadczył. - Wściekaj się,

szalej, ale się nie poddawaj. - Ty tak robisz? Wpadasz w szał?  - W jej spojrzeniu

dojrzał udrękę. - Tak,

Page 68: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 68/150

 - No cóż. - Głęboko westchnęła. - I ja się nie poddam. Niewiedziała, czemu się tak cynicznie uśmiechnął. Pokiwał głową, podniósł dwie sadzonki i rzucił je na grządkę. 

- Nie tutaj. - Szturchnęła go i zabrała rośliny. Nie pojmowała jego zachowania. Zdawało się, że on zupełnie nie przejmuje się dewastacją. Dotknęło ją to bardziej, niżwyrządzone szkody. - Czy zniszczono coś jeszcze?

- Nie.- A twoje grządki warzywne? - Nie. Powiedz mi, gdzie wsadzić te rośliny. 

Wzięła swój szpadel i udzieliła mu wskazówek. W ciągudwóch godzin posadzili wszystko jeszcze raz i podlali. Ogród jednak wyglądał jakoś inaczej, nie tak ładnie jak wczoraj, istraciła do niego serce. 

- Możemy zastąpić nowymi sadzonkami wszystkie, którezwiędną  - uspokoił ją. 

- To nie o to chodzi. Czy nie powinniśmy jednakzawiadomić policji? 

- Już ich zawiadomiłem, ale niewiele będą mogli zrobić wtej sprawie.

- Nie wydajesz się tym zaniepokojony. - Nie? Prawdopodobnie tak ci się zdaje, bo mnie nie znasz

za dobrze. Mogę ci jeszcze w czymś pomóc? Pokr ęciła głową. - Wkr ótce przywiozą torf. Wspominali, że koło południa.

Skończę wyrównywać trawnik. - Muszę wyjechać na trochę. Dasz sobie radę? - Tak.- Poproszę Seana, żeby miał na ciebie oko. 

Zdobyła się na smutny półuśmiech. Z tego, co dotądzaobserwowała, nie sądziła, by Sean bardzo się przydał wrazie nagłej potrzeby. 

Page 69: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 69/150

Garde odjechał, a ona poszła po swoje grabie  i poziomnicę. 

Kto? - zastanawiała się ciągle. I dlaczego? 

Gdyby to zdarzyło się w Londynie, od razu podejrzewałaby Nicka, ale on przecież nie wiedział, gdzie onateraz przebywa. A może wiedział? Nie, to jakaś paranoja,ofuknęła się w myślach. A nawet gdyby wiedział, to raczejnapisałby do Garde'a albo sam by przyjechał zobaczyć się znim, tak jak z jej poprzednimi klientami. Nie miała oczywiścieżadnych dowodów, że to Nick zniechęcał jej potencjalnych

klientów, lecz ktoś był za to odpowiedzialny.... i ten ktoś mógłznowu zacząć działać. Myślała o tym bezustannie, ciągle się martwiąc, aż w

końcu rozgniewała się na siebie i na... Garde'a. Raz taki, razowaki. W jednej minucie miły, w następnej szorstki. 

Mój Boże, pierwsza praca od miesięcy i od razu cośtakiego... Może tu jednak nie chodziło o Garde'a, być może toona nadepnęła komuś na odcisk? Trochę krytykowała roślinyw pierwszym centrum ogrodniczym, do którego zajrzała. Awłaściciel nieco się zdenerwował jej zjadliwymikomentarzami.

Była zbyt wzburzona, żeby zjeść lunch. Cały czas, bezodpoczynku, rozkładała torf, ugniatała go nogami, podlewała.W końcu stanęła z boku, by obejrzeć własną robotę. Nowy japoński klon pośrodku trawnika w kształcie wydłużonej litery

S wyglądał trochę ponuro. Chyba trzeba będzie  jutro gowymienić. A te inne? No cóż, nie są złe, ale jutro się okaże,czy przeżyją, czy nie. 

Lecz jeśli oni wrócą   - kimkolwiek są ci „oni" –   postanowiła  na nich zaczekać. Nawet jeśli będzie musiałasiedzieć tu przez całą noc. 

Po powrocie do hotelu ledwo tknęła swoją kolację.

Zadowolona, że Garde nie przyszedł, z roztargnieniem dłubała

Page 70: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 70/150

w talerzu. Postanowiła, że zaczai się, by sprawdzić, czywandale znowu nie przyjdą. Prawdopodobnie nic się niezdarzy, zanim się nie ściemni. Miała mnóstwo czasu, żeby się

 pr zygotować do czuwania. A jeśli oni wrócą... Odsunęła talerz i nie czekając na kawę, pobiegła do pokoju. Przebrała się w ciemne spodnie i ciemną bluzę, czującsię w tym stroju nieco teatralnie i głupio. Wzięła swoją małąlatarkę, notes oraz pióro, i zadzwoniła do recepcji z prośbą,czy kuchnia hotelowa może przygotować dla niej termos zgorącą herbatą. Uprzedziła, że musi wyjechać, żeby nie

martwili się, jeśli wróci późno, i wyruszyła w stronę opactwa.  Niebo dopiero zaczynało się ściemniać, kiedy ostrożniemanewrując, wjechała ciężarówką pomiędzy drzewanaprzeciwko sadu. Sprawdziła, czy jej nie widać, i przebiegłaukradkiem drogę, by zobaczyć, czy Garde wrócił. 

W domu nie paliło się światło, nie dostrzegła też jegosamochodu przed domem. Czy nie byłoby zabawne, gdyby onstał na czatach w ciemnym pokoju, gdy tymczasem onachowała się w zaroślach? Może powinna była mu powiedzieć,co planuje? Jednak przez cały czas tak się zachowywał, że wogóle nie chciało jej się z nim rozmawiać. 

Szybko wr óciła do samochodu i usadowiła się, by czekać. Po godzinie zaczęła zastanawiać się, czy Garde już wrócił.

Czy to nie dziwne? Wyjechał i zostawił dom bez opieki potym, co się stało? A może to go wcale nie obeszło? Z

 pewnością nie wydawał się bardzo zaniepokojony. Możliwe,że spodziewał się  tego albo czegoś podobnego. Bez wątpienia był dziwnym człowiekiem, trudnym do przeniknięcia. Stalełapała się na tym, że bez przerwy o nim myśli. Na przykład,skąd się wzięły blizny na jego plecach. I czy nie wpływało tona jego nieustanny zły nastrój. Może wciąż odczuwał ból? 

Obserwowała księżyc, który płynął po niebie. Z zarośli

dobiegały tajemnicze odgłosy, niesamowite pohukiwanie

Page 71: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 71/150

sowy. Zadrżała. Nie było tu świecących lamp ulicznych, tylkoświatło księżyca, rzucające niespokojne cienie. Czując się jakidiotka, podskoczyła nerwowo, kiedy gdzieś trzasnęła jakaś

gałąź. Przestań, skarciła się. Tam nic nie ma. Wzięła jednaklatarkę i zapaliła ją dla własnej wygody. Nie wiadomo który już raz spojrzała na zegarek, ziewnęła, poprawiła się w fotelu. Nie istniało niebezpieczeństwo, że zaśnie  - ciągle była zbyt podekscytowana.

Dziesięć po drugiej. Pomyślała, że chyba trzeba jużwracać do hotelu i przespać się trochę. Jeszcze tylko pięć

minut, zadecydowała. Wzięła termos, odkręciła zakrętkę izamarła. Nasłuchiwała uważnie, skłoniwszy głowę. Czy to niesamochód? Zakręciła termos i postawiła go na podłodze,starając się nie zwracać uwagi na to, że jej serce trzepocze sięnerwowo. Z rękami na kierownicy wpatrywała się wciemność. 

To był niewątpliwie warkot silnika, ale nie widziałaświateł. W końcu dostrzegła samochód. Sunął wolno wzdłużdrogi. Zatrzymał się niedaleko od niej i silnik ucichł. 

Wstrzymała oddech, czekając. Zobaczyła, jak zsamochodu wychodzi jakaś wysoka postać. Człowiek ten niósłcoś w ręku. Szedł cicho i szybko, w pewnym momencie przeskoczył niskie ogrodzenie sadu i zniknął wśród drzew. 

Delikatnie uchyliła drzwiczki ciężarówki, wzięła notes, pióro oraz latarkę, i wyskoczyła z samochodu, uważając, by

nie robić hałasu. Osłaniając światełko latarki, drżącą rękązapisała markę i numer rejestracyjny samochodu i podążyła zaintruzem. Nie miała pojęcia, co zrobić, przypuszczała, że będzie po prostu obserwować go, po to, by później móc gozidentyfikować. Rzecz jasna nie zamierzała stanąć z nimtwarzą w  twarz, kimkolwiek był. Nie była aż tak głupia.Jednak gdy zobaczyła, że przystanął na środku trawnika i

Page 72: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 72/150

odkręca kanister, który przyniósł, przestała myślećracjonalnie.

Z przeszywającym uszy wrzaskiem rzuciła się przez niski

 płotek, oddzielający sad od ogrodu. Przygwoździła intruza doziemi jak zawodowy rugbista.W domu ktoś krzyknął. Jasne światło oświeciło cały

trawnik. Zmrużyła oczy, bynajmniej nie rozluźniając chwytu.Człowiek, z którym walczyła, był od niej silniejszy i prawdopodobnie bardziej wysportowany. Nie wiedziała, czyto ona stęka, czy on, starając się uwolnić. Nie zamierzała

 pozwolić mu uciec i uniknąć kary. Kiedy zaczął się podnosić,chwyciła go za stopę. Uwolnił się szarpnięciem, a ona w tymmomencie zainkasowała silne uderzenie w żebra. 

Zwinęła się z bólu, jęcząc i raczej poczuła niż zobaczyła,że jej napastnik uciekł. Kilka chwil później rozległ się odgłossilnika, pracującego na wysokich obrotach i pisk opon szybkoruszającego wozu. 

- Co ty sobie myślisz, na miłość boską! Czy wiesz, cozr obiłaś? - Garde, rozwścieczony, ukląkł przy niej. 

- Za to ty nic nie zrobiłeś! - wrzasnęła piskliwym głosem,czując się jak oszukane i skrzywdzone dziecko. 

- Zrobiłem wiele rzeczy. Gdzie cię boli? - Żebra, głowa... och, nie wiem! - krzyknęła rozdrażniona.

- A teraz on ucieka - Przypomniała sobie, co tamten zamierzał,wyprostowała się nagle. - Miał kanister... 

- Wiem, że miał kanister, i gdybyś się nie wmieszała... - Ja, wmieszała? - oburzyła się. - Czy ja jestem wariatką?

Mogłeś uprzedzić mnie, co zamierzasz.- Ty też mogłaś - powiedział. - Dasz radę wstać? - Nie - mruknęła.  - A jeśli ta bańka przecieka... Wziął

kanister, znalazł zakrętkę i dokładnie ją zakręcił. I dopiero teraz pomógł wstać Sorrel. Trzymając się za

 bolące żebra, pozwoliła, żeby pomógł jej dojść do domu. 

Page 73: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 73/150

 - Miałam notes - zaczęła gderliwie. - Musiałam go gdzieśupuścić. 

- Znajdę później - powiedział zniecierpliwiony. Dotarli do

gabinetu. Posadził ją w obrotowym fotelu za biurkiem.  -Pozwól mi zobaczyć. - Nie. - Zgarbiła się. - Żebra są złamane? - Nie wiem- Więc daj mi obejrzeć. 

Pomału, wstrzymując oddech, podniosła się z fotela. 

- Oddychaj normalnie - rozkazał. - Nie mogę   - odparła płaczliwym głosem. Czuła, żezachowuje się dziecinnie. - To boli.

- Więc może to nauczy cię nie rzucać się na obcychsilnych mężczyzn. - Łagodnie popchnął ją na fotel, podciągnął jej sweter i lekko obmacał żebra. 

- Oj, boli...- Nie sądzę, żeby były złamane. - Dobrze. - Opar ła łokcie o biurko, zamknęła oczy, ukryła

twarz w dłoniach i raptownie je cofnęła z okrzykiem bólu. Na palcach ujrzała krew. 

- On mnie zranił w głowę! Popatrzyła na Garde'a, lecz na jego twarzy nie dostrzegła

nawet śladu współczucia, tylko coś w rodzaju irytacji.Westchnęła, oparła się wygodniej i przymknęła oczy. 

- Nie leżałeś w łóżku - stwierdziła. - Nie - przyznał, delikatnie badając ranę na jej skroni,

która zaczynała już lekko puchnąć. Ostrożnie odgarnąłopadające długie włosy. 

Cofnęła się, bo jego dotyk, jego bliskość, zapierały jejdech, co rozdrażniało ją jeszcze bardziej.

- Rozpoznasz go? - spytała szorstko. Pokręcił głową. 

Page 74: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 74/150

 - Mam jego numer. Zapisałam w notesie. Policja prawdopodobnie mogłaby go namierzyć. Czy zadzwoniłeś donich?

- Nie.- Dlaczego? - Otworzyła szeroko oczy. - Nie miałem czasu! Chcesz jechać do szpitala?- Nie.- Rana nie jest głęboka. Nie trzeba jej zszywać.

Wystarczy plaster. Za chwilę dam ci aspirynę i filiżankęherbaty. I dopiero teraz mogę zadzwonić na policję   - dodał

zgryźliwie. Wziął aparat, wybrał numer miejscowego komisariatu,zwięźle wyjaśnił, co się stało, i wyszedł. 

Trzasnął kuchennymi drzwiami o wiele mocniej, niżzamierzał. Zapalił światło, popatrzył na bałagan i gorzko sięuśmiechnął. Przez jedną straszną, głupią chwilę, podwpływem impulsu, chciał ją przytulić. Wspaniale, tylko takdalej, panie Chevenay, szydził z siebie, nastawiając czajnik. Nigdy nie powinien jej zatrudniać. Powinna była odejść,zabierając ze sobą swoją historyjkę, obojętnie jaką. Jednakżena pewno znała się na ogrodach, musiał jej to oddać. Lecz kim jeszcze była? Kimś, kto go bawił, pomyślał z tęsknotą, a od bardzo, bardzo długiego czasu nie czuł się rozbawiony. Byławysoka, chuda, niezręczna, uparta, denerwująca. Przyznał jednak, że odważna. Mogła nawet zostać zabita. Zapłacą za to,

 postanowił. Kimkolwiek są. Chciał jej zaufać, ale nie mógł się na to zdobyć  - zaufać,

komuś, kogo nie znał? Kiedyś, dawno temu, zapłacił za to wysok ą cenę. Nienawidził podejrzewać o najgorsze każdegoobcego przechodnia, ale już nie umiał inaczej... 

Zirytowany na siebie, pr óbował odzyskać spokój ducha izajął się parzeniem herbaty. Postawił kubki na tacy i zaniósł

do gabinetu. Otworzył drzwi i zanim wszedł, przyjrzał się

Page 75: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 75/150

Sorrel. Z zamkniętymi oczyma siedziała w fotelu. Włosymiała rozczochrane, ręce i twarz brudne. Nigdy nie spotkałkogoś  takiego jak ta bardzo dziwna dziewczyna.

Powiedziałby, że wniosła w jego życie ożywcze prądy,gdyby... Mój Boże, gdyby tak mógł obdarzyć ją zaufaniem...Ale nie mógł. 

- Herbata - oznajmił szorstko. Otworzyła oczy. Podał jej kubek, obszedł biurko i z górnej

szuflady wyjął pudełko z plastrami i chusteczkami. Oczyściłranę na jej skroni i ostrożnie przykleił opatrunek. Schował

 pudełko, wyjął buteleczkę z aspiryną, wysypał na rękę dwietabletki i podał jej. - Dzięki. Nie chciałam, żeby zniszczył trawnik   - zaczęła

się tłumaczyć.  - Zamierzałam tylko zdobyć jego numerrejestracyjny i zapamiętać jego wygląd na tyle, aby policjamogła zrobić jakiś przybliżony rysopis. Nie wiedziałam, że poczyniłeś aż takie przygotowania... te reflektory i w ogóle.Myślałam, że zasnąłeś albo że cię wciąż nie ma. Niezauważyłam twojego samochodu. 

- Stoi w garażu. - No tak. Nie pomyślałam.  - Szybko połknęła tabletki,

 pociągając łyk herbaty. Trzymając kubek oburącz, rzuciła naniego ukradkowe spojrzenie. Z ciemnym śladem zarostu na podbródku znowu wyglądał groźnie, tak jak podczas ich pierwszego spotkania. Potężny i srogi.  - Powinnam była

 pozwolić, żebyś to ty się na niego rzucił, prawda? - zapytała. -Jednak mógłbyś poranić sobie plecy...  - Urwała gwałtownie,czując, że popełnia nietakt. W ogóle była coraz bardziej zła nasiebie, że z jakichś idiotycznych przyczyn czuje się przy nimonieśmielona i mówi  same głupoty. Nie mogła powstrzymaćziewania, usiadła wygodniej i głęboko westchnęła.  -  No cóż,myślałam, że nie interesują cię moje rośliny. 

Page 76: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 76/150

 - To źle myślałaś. Pójdę teraz i poszukam twojego notesu.Z ulgą patrzyła, jak odchodzi. Obróciła fotel i patrzyła przez 

okno. Teren zalewało silne światło. Powinna była

wszystko pozostawić Garde'owi. Chociaż skąd mogławiedzieć, że on zamierza coś przedsięwziąć, jeśli nic nie powiedział. Ale z drugiej strony ona też z niczym się niezdradziła. Totalny brak porozumienia. Co takiego w nim było,że czuła się tak nieswojo? Od kilku dni starała się swójniepokój zwalczyć, sądziła, iż z dobrym rezultatem. A teraz...Teraz jesteś zmęczona, pokaleczona i... głupia, tłumaczyła

sobie, zniecierpliwiona swoim złym nastrojem. Słyszała, jak zamykają się drzwi wejściowe i Gardewchodzi po schodach. Gdy się uważniej przysłuchała,wyłowiła ciche odgłosy na górze. Silne światło zgasło,widziała tylko własne odbicie w szybie. Usłyszała, że onznowu wraca na dół i natychmiast się zdenerwowała. Co zagłupota. Co ją tak przy nim wyprowadza z równowagi? Późna pora i ciemność? Poza tym, co ona o nim wie? Nic.

Obr óciła fotel i zobaczyła, że już przyszedł. Położył na biurku jej notes i jakiś mały aparat fotograficzny. 

O tym nie pomyślała, a powinna była. Wprawdzie jejaparat nie miał lampy błyskowej, ale sklepy były przecieżotwarte i można ją   było wieczorem kupić. 

- Nie przemyślałam tego dobrze, prawda?  - spytałaskruszonym tonem.

- Nie przemyślałaś. Jak się czujesz? - W porządku. Trochę obolała i kręci mi się w głowie... O,

chyba słyszę samochód? - Policja, mam nadzieję. - Dlaczego nie powiedziałeś mi, że zastawiłeś pułapkę? -

W końcu odważyła się spojrzeć mu prosto w oczy. - Nie zapytałaś. Nie, nie zapytała. 

Page 77: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 77/150

 - Często się tym zajmujesz?  - W jego głosie zabrzmiałnieprzyjemny podejrzliwy ton.

- Czym?

- Śledztwem. - Ach - szepnęła, wzdychając ciężko.  -  Nie. W ogóle siętym nie zajmuję. Nie mam żadnego doświadczenia w prowadzeniu śledztwa. 

- Gdzie zostawiłaś ciężarówkę? - Między drzewami po drugiej stronie sadu. Uprzedzam,

że nie jestem detektywem w spódnicy, jeśli o to pytasz.

 Niestety, nie jestem żadną panną Marple - dodała z godnością,lekko się uśmiechając. - Nie? Ale to był niezły chwyt. - Mimo to dał mi radę. Był młody i silny  - dodała po

chwili milczenia. - Chyba jakiś dwudziestolatek.  - Usłyszała jadący po żwirze samochód i odwróciła się, by wyjrzeć przezokno. Dostrzegła wóz policyjny. 

Funkcjonariusze policji nie zabawili długo. Spisali tylkozeznania ich obojga, zanotowali sobie numer rejestracyjny imarkę samochodu napastnika, zabrali aparat fotograficzny i poszli, obiecując, że będą w kontakcie. Ocenili, że bardzogłupio ze strony Sorrel było rzucać się na tego człowieka. 

Garde odprowadził policjantów. Wrócił, podszedł do oknai wpatrzył się w noc. Sorrel mogła go teraz dyskretnieobserwować. 

- Sk ąd masz te rany na plecach?  - spytała nagle, niezastanawiając się nad tym, czy aby nie popełnia kolejnegonietaktu.

- Katastrofa helikoptera - odpar ł krótko. Byłrozczarowany.

W końcu zadała pytanie, którego od dawna oczekiwał. A jednak je zadała... 

- Ktoś jeszcze był ranny? 

Page 78: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 78/150

 - Nie.- Powinieneś smarować oliwą. - Helikopter?

- Nie, głuptasie, twoje plecy. - Nie mogę dosięgnąć - stwierdził z lekką kpiną w głosie. - Nie znasz nikogo, kto mógłby ci posmarować?  -

zapytała z niedowierzaniem. - Nikogo, kogo chciałbym o to prosić. - Och. Szkoda.- Sk ładasz mi propozycję, Sorrel?  - zapytał cicho,

odwracając się do niej. Pokr ęciła głową i zaraz tego pożałowała, bo poczułazawrót głowy. 

- Powinnam wr ócić do hotelu. - Po co? Żeby spotkać się tam ze swoim napastnikiem,

który może teraz żywić do ciebie urazę? - zadrwił. - Zostań tuna noc. Pościelę ci łóżko na górze. 

- Nie.- Słuchaj, jest noc. Nigdzie teraz nie będziesz jeździła  -

oświadczył rozkazująco. - Dobrze - westchnęła i wstała z fotela, czując dziwne

skrępowanie. - Jutro weź wolne. - Zobaczę, jak się będę czuła. 

Poprowadził ją po schodach, otworzył drzwi na końcu

korytarza i przepuścił ją przodem. W pokoju stało tylko łóżko bez pościeli. Wyszedł i po chwili wrócił, niosąc prześcieradła, poszewki na poduszki i dwa koce, które rzucił na łóżko. 

- Łazienka jest obok. Chcesz coś do włożenia na noc? - Nie - rzek ła cicho. - Więc zobaczymy się rano. I nie włócz się po nocy. - Bo duch mnie złapie? - spytała sennie. 

- Coś w tym rodzaju. 

Page 79: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 79/150

Wtedy nagle przypomniała sobie, że w ogóle nie powinna być w tym domu, niezależnie od ducha. Jen ją uprzedzała. 

- Garde... - zaczęła pospiesznie. Przystanął i odwrócił się

do niej. - Nie mogę tutaj zostać. - Nie bądź śmieszna  - rzucił lekceważąco, zabierając siędo wyjścia. 

- Ale ja naprawdę nie mogę!  - Dogoniła go i dotknęła jego pleców. Wzdrygnął się.  - Przepraszam - szepnęła igwałtownie cofnęła dłoń. 

Stał zbyt blisko. Poczuła się dziwnie. Na jego twarzy

malował się wyraz niesmaku. - Czego chcesz? - spytał zdecydowanym głosem. - Czego chcę?  -  powtórzyła. Pachniał chyba płynem po

goleniu albo mydłem. Nad jego lewą brwią zauważyła małą bliznę, na jego podbródku ciemny ślad, a jego usta ... 

- Sorrel! - zniecierpliwił się.  - Czego chcesz? Znaćszczegóły katastrofy? Moich transakcji? Spytaj mnie  o to jutro, kiedy nie będę tak zmęczony i może w lepszym nastrojudo gierek niż teraz. 

- To nie gra - wyszeptała, marszcząc czoło. - Chcę cię... - Pocałować? - podpowiedział. - Nie.- Nie? - zakpił.  - Więc czego chcesz? Masz ochotę na

mały flirt? Uwiedzenie?- Nie - zaprzeczyła, czując, że kręci jej się w głowie.  -

Chcę, żebyś zaczekał, bo muszę cię o coś zapytać. Och, jakie to wszystko głupie. Odurzona, zmęczona i w

ogóle słaba  -  przypuszczała, że wciąż jest w stanie szoku –  oparta się o framugę drzwi, starając się nie zwracać uwagi nato, że Garde stoi tuż obok niej, stanowczo za blisko. 

- Czy w domu są jakieś pieniądze? - Pieniądze? 

- Tak.

Page 80: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 80/150

 - Potrzebujesz pieniędzy? - Nie.- To idź do łóżka. Dobranoc. 

Słyszała, jak wszedł do pokoju na drugim końcukorytarza. Czuła, że nie wyjaśniła tego do końca, tak jak powinna. A teraz on sobie pomyśli, że... 

 Nawet nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, pobiegła zanim i bez pukania otworzyła drzwi jego pokoju. 

- Garde...- Odejdź! - zagrzmiał. 

- Ale ja nie wyjaśniłam ci... - Nie chcę, żebyś cokolwiek mi wyjaśniała. - Podszedł doniej, chwycił za ramiona i obrócił w stronę drzwi.  - Chcę,żebyś poszła spać do swojego pokoju! Sama! 

- Zawsze śpię sama - szepnęła, zdumiona jego gwałtownąreakcją. 

Czemu pokój się kręcił? Czepiając się framugi, czuła, jakkolana się pod nią uginają. Raczej zaintrygowana niż przestraszona, podniosła głowę, by na niego spojrzeć... istraciła przytomność. 

Osunęła się jak szmaciana lalka. 

Page 81: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 81/150

ROZDZIAŁ PIĄTY - Och, na miłość boską... - zaczął. 

Rozczarowany i rozjuszony, bo sądził, że to jakaś

komedia, szarpnął ją, by wstała z podłogi. Nagle uświadomiłsobie, że ona nie udaje i trochę się przestraszył. Wziął ją naręce i położył na łóżku. Otworzyła oczy. Wątpił, żeby nawetnajlepsza aktorka umiała tak dobrze udawać oszołomienie izdumienie, które teraz malowały się na jej twarzy. 

- Nie pytaj mnie, gdzie jesteś  - uprzedził łagodnie.Zamrugała, nie spuszczając z niego wzroku. 

- Zemdlałaś. Wzruszyła ramionami i oblizała wargi. - Nigdy w życiu nie zemdlałam. - Ale teraz zemdlałaś. Jak się czujesz? - Troszk ę dziwnie. Przepraszam. - Moja wina. Powinienem zabrać cię do szpitala.

Pokręciła głową i skrzywiła się z bólu. Drżącą ręką dotknęła skroni. Opuchlizna wyraźnie powiększyła się. 

- Zaraz będzie mi lepiej. - Chciała wstać, ale on delikatnie popchnął ją z powrotem na łóżko. 

- Leż spokojnie. - Przypuszczam, że to szok. Albo to, że przez cały dzień

 prawie nic nie jadłam. - Prawdopodobnie - przytaknął.  - Kim jesteś, Sorrel?  -

 Nie był to najodpowiedniejszy moment, by o to pytać, ale on

naprawdę musiał wiedzieć. - Kim? - zdziwiła się. - Tak. Po co faktycznie tu przyjechałaś? - Zaprojektować i założyć ci ogród.  - Lekko marszcząc

 brwi, uważnie przyglądała się jego twarzy. - A po cóż innegomiałabym tu przyjeżdżać? 

- Żeby się czegoś o mnie dowiedzieć. 

- Czego?

Page 82: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 82/150

 - To właśnie mnie interesuje. - Lekko westchnął. - Masz coś ciemnego na podbródku... Chyba ubrudziłeś

się. - Ułożyła głowę wygodniej i ciągle patrzyła mu prosto w

oczy.- Naprawdę? - Tak. Spytałeś mnie, czy chcę cię pocałować. Dlaczego? - Ponieważ myślałem, że właśnie odgrywasz swoją wielką

scenę uwodzenia. - Nie jestem stworzona do uwodzenia.- Nie jesteś? - spytał miękko. 

- Nie. Moja siostra Jen powiedziała... - urwała. Dlaczego,u licha, prowadzą tę bezsensowną rozmowę? - Co twoja siostra powiedziała? - dopytywał się. - Że moje spojrzenie sprawia, iż ludzie myślą, że wiem

więcej niż wiem. A ja nie wiem. To naprawdę mnie irytuje. - Dlaczego pytałaś o pieniądze? - Ponieważ... - Patrząc w jego oczy, zadecydowała, że

najlepiej będzie, gdy uczciwie przedstawi sprawę. - Ponieważraz zostałam oskarżona o to, że wzięłam pieniądze. 

- Przez kogoś, dla kogo pracowałaś? - Tak. Nie potrafiłam dowieść, że to nie ja, i Jen

ostrzegała mnie...- Twoja siostra?- Tak. Ostrzegała mnie, żebym w ogóle nie wchodziła do

twojego domu. Ale ja mówiłam jej, że ty jesteś inny niż on.

 Nie znasz go, prawda? Przez chwilę myślałam, że to on mógł powyrywać rośliny. To oczywiście niemożliwe. On nie wie, gdzie ja jestem. - Zamilkła, bo nagle poczuła się bardzośpiąca, skuliła się pod narzutą i zamknęła oczy. 

Patrzył, jak ufnie zasypia i czuł zmieszanie. Ostrożnie podniósł koc, który się zsunął, i okrył ją. 

Wzdychając głęboko, zaczął zastanawiać się, co w nim

 jest takiego, co tak komplikuje mu życie. Tęsknie spojrzał na

Page 83: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 83/150

 puste miejsce po drugiej stronie łóżka. Przecież nie możnazostawiać jej samej. Och, do Ucha z tym! Jeśli ona zechcewykorzystać sytuację, to wykorzysta. Lecz czy to byłoby

 przyzwoite, jeżeli jest osobą, za którą się podaje? Stanowczoza dużo o niej myślał i to wbrew własnej woli. Podjął decyzję   -  będzie tu spał. Zdjął buty, sięgnął po

drugi koc i ostrożnie położył się obok niej. Ostatnio bardzo brakowało mu snu. Zamknął oczy z mocnym postanowieniem, by zaraz usnąć. Jednak zanim w końcu zmorzył go sen, długo przysłuchiwał się jej równemu oddechowi i dziwnym

odgłosom, którymi wypełnione są stare domy. Jasność pod powiekami obudziła ją z dziwnego snu, wktórym widma mnichów niosły jakieś rośliny. Słyszała ichgłęboki, regularny oddech. Otworzyła oczy i leżącnieruchomo, patrzyła na jasny kwadrat słonecznego światławidoczny naprzeciwko na ścianie. Ciągle słyszała czyjśgłęboki, regularny oddech. 

Pamiętała, że straciła przytomność. Wydawało się to absurdalne, ale faktycznie zemdlała. I Garde położył ją naswoim łóżku, gdzie prawdopodobnie nadał się znajdowała,razem z Garde'em, który spał obok niej. 

Bała się poruszyć, żeby go nie obudzić. Ostrożniewysunęła spod koca lewe ramię i spojrzała na zegar ek. Ósmagodzina. Kiedy weszli na górę, chyba była już czwarta rano.Cztery godziny snu nikomu nie wystarczą. Czemu więc się

obudziła? Słyszała, jak na dworze śpiewały ptaki? Czyżby to one ją

obudziły? Z ulgą odkryła, że spała w ubraniu. A on? Poruszyłsię, więc znowu zamarła. Leżała nieruchomo, wpatrując sięszeroko otwartymi oczyma w jasny prostokąt na ścianie. Och,na miłość boską, zbeształa siebie w myślach, przecież on tylkośpi! Bądź beztroska! Przewróć się na plecy, ziewnij i wstań!

 Nie leż tutaj jak  kukła! 

Page 84: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 84/150

Odwracając się ostrożnie, zobaczyła tył głowy Garde'a ikołnierz jego koszuli tuż nad żółtym rąbkiem koca. Włosymocne i ciemne, lekko kędzierzawe, rozczochrane, aż prosiły

się, by je rozczesać palcami. Nie, Sorrel, powiedziała sobiestanowczo. Nie wolno! Jednak bardzo ją kusiły. Podobnie jak jego szerokie ramiona. Miała ochotę dmuchnąć śpiącemu wkark i objąć go. Chciała, żeby ją przytulił. Już dawno nikt jejnie przytulał. Lubiła go, ciekawił ją. Szaleństwo, zupełneszaleństwo. 

- No, nareszcie się obudziłaś  - odezwał się cicho.

Zaskoczona, nerwowo drgnęła. - Tak - szepnęła. - Jak się czujesz? - Obrócił się twarzą do niej i przyglądał

się jej. - Dobrze - odrzek ła szybko. - Na pewno?- Tak. Dziękuję. - Za co? - spytał od niechcenia. - Nie wiem. - Spojrzała na niego zbita z tropu. - Już dawno nie budziłem się obok kobiety  - mruknął.  -

Czy naprawdę jesteś tą osobą, za którą się podajesz? - Tak.

Popatrzył w jej oczy, jak gdyby chciał odkryć w nich prawdę, i w końcu lekko skinął głową. 

- Dzień dobry.

Uśmiechnęła się do niego. Wydawał się rozbawiony. Nerwowo, nic nie mówiąc, odgarnęła niesforne włosy ztwarzy. Obmacała ostrożnie guz na skroni. 

- I jak? - zapytał. - Nieźle. - Przestraszyłaś mnie śmiertelnie. - Czyżby? Wątpię  - zadrwiła lekko. - I nie śmiej się. Nie

mogę wstać... Chyba leżysz na moim kocu. 

Page 85: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 85/150

  - Wydaje się, że jesteś zdenerwowana.  - Podparł głowę prawą ręką, ciągle jej się bacznie przyglądając. 

- Ani trochę  - skłamała dumnie. 

- Kim był człowiek, który oskarżył cię o kradzież? - Powiedziałam ci, pracowałam dla niego. - Dlaczego cię oskarżył? Wzruszyła ramionami. - Sorrel... - ostrzegł ją łagodnie. - Chciał się ze mną ożenić - wydusiła z siebie. - A ty nie chciałaś wyjść za niego? - Nie.

- Więc oskarżył cię o kradzież?  - spytał zniedowierzaniem.- Tak. Zatrudniał mnie, toteż kiedy znikły jakieś

 pieniądze, skorzystał z okazji, by mnie skompromitować.Wiedział, że nie jestem złodziejką, ale w ten sposób mścił sięna mnie. - Twarz Garde'a wyrażała sceptycyzm. Westchnęła idodała: - Wiem, że to brzmi dość niewiarygodnie, ale takwłaśnie rzeczy się miały. Chciałabym teraz wstać - oznajmiłazdecydowanie.

- Żadnego flirtowania? - Żadnego. 

Przesunął się i wrócił to poprzedniej pozycji. Ciągle mającsię na baczności, patrzyła na niego z ulgą, a może i zrozczarowaniem?

- Zmieniłaś zdanie? - spytał cicho, kiedy wciąż nie ruszała

się ż miejsca. - Nie! Nie! - zaprzeczyła. Odrzuciła na bok żółty koc i

szybko wstała. Dopiero teraz zauważyła, że na nogach ma buty.

- Ojej! Spałam w butach! Powinieneś mi je zdjąć  - powiedziała z wyrzutem w głosie. 

- Nie myślałem rozsądnie - odrzekł z ironią. 

Page 86: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 86/150

 Nie była pewna, co chciał przez to powiedzieć, o ilerzeczywiście istniał tu jakiś podtekst. 

- Czy mogę skorzystać z łazienki? - zapytała. 

- Oczywiście. Ja pójdę do łazienki obok. Powinna byćwciąż ciepła woda, jeżeli bojler się nie zepsuł  - dodał posępnie.  - Daj mi pięć minut na prysznic i golenie. Potemzaparzę nam kawy. 

Skinęła głową. Stojąc, czuła się stosunkowo bezpieczniejniż przedtem leżąc z nim w łóżku. 

- Kim jesteś, Garde? - wymamrotała. 

- Nikim - odpar ł lekceważąco. - O nie, ty musisz być KIMŚ - sprzeciwiła się. - Gdybyś był nikim, nie miałbyś bramy, przy której stale czatująreporterzy. Pan Nikt nie oczekiwałby, że niewinnaogrodniczka będzie go wypytywać. 

- Czy naprawdę jesteś niewinną ogrodniczką, Sorrel? - Oczywiście, że tak! - podkreśliła. - To wszystko może dzieje się z powodu pasa startowego,

który rzekomo zamierzam zbudować  -  podsunął znonszalanckim uśmieszkiem. 

- Pasa startowego? O nieba, po co ktoś chciałby mieć passtartowy?

- Może dla samolotów? - podpowiedział rozbawiony. - Z drugiej strony może ich tylko ciekawi, dlaczego

sprzedałem wszystkie moje firmy... 

- Wszystkie? - zapytała słabym głosem.  - A ile ichmiałeś? 

- Kilka. Jestem bardzo bogatym człowiekiem –   dorzucił spokojnie, uważnie obserwując jej reakcję. Jeszcze raz gozaskoczyła. 

- Tak myślałam  - zgodziła się z roztargnieniem.  -Przypuszczałam, że jesteś bogaty, skoro mogłeś sobie

 pozwolić na kupno opactwa. 

Page 87: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 87/150

 - Części opactwa. W większości zostało zniszczone. - Jeśli starasz się wywrzeć na mnie wrażenie

opowieściami o swoim majątku, to oświadczam, że ci się nie

udało  - oznajmiła miażdżącym tonem.  -  Niełatwo mizaimponować. - Idź się umyć - polecił z lekkim uśmiechem.- Jednak to wcale nie wyjaśnia, dlaczego ci reporterzy tak

cię nienawidzą. - Zatrzymała się w drodze do drzwi. - Ach, prawdopodobnie dlatego, że skonfiskowałem im

część sprzętu. 

- Zabrałeś ich drogie aparaty? - Tak.- Dlaczego?- Byli natr ętni.- Z powodu pasa startowego?- Nie. - Roześmiał się. - Więc to oni mogli powyrywać moje rośliny, żeby się

zemścić na tobie albo... - Mogli.- To czemu nie powyrywali twoich warzyw, a tylko moje

rośliny? Pomyślała, że znowu zareagowała jak mała dziewczynka,

 bo nagle poczuła się bardzo urażona. - Powiedziałem, że „mogli", a nie, że „powyrywali". Jeśli

to byli oni, w co wątpię, nie mogli zaatakować moich warzyw,

 ponieważ na polach położonych niżej jest zainstalowanyalarm... - Zamilkł i po chwili dodał:  - Sorrel, ja bardzo nielubię czegokolwiek wyjaśniać. - Ona jednak nadal czekała. 

Westchnął i dokończył:  - Kilka lat temu, zanim tuzamieszkałem, zdarzało się mnóstwo kradzieży koni.Craddock, poprzedni właściciel, który także pozwalał trzymaćtu konie, k azał założyć na tych polach alarm. 

- O czym wiedział każdy w okolicy? 

Page 88: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 88/150

 - Tak.- Ale w ogrodzie przed domem nie ma alarmu?- Nie.

- Więc może powinieneś pomyśleć o tym... - Idź już - powiedział stanowczo. Wzruszyła ramionami, ale posłusznie poszła do łazienki.

W pomieszczeniu wciąż unosił się zapach farby i tynku.Obejrzała nowiutkie białe kafelki, umywalkę, klozet i wannęw rogu. Przy prysznicu brakowało jakiejś zasłonki czy ścianki.Zamknęła więc drzwi za sobą, chwilę się wahała, nim

 przekręciła klucz. Czy on z nią flirtował, czy też tylko starałsię dowiedzieć, kim ona jest? Lecz jeśli jej nie ufał albo podejrzewał, że ona miała ukryty motyw, by tu przyjechać, codawał wyraźnie do zrozumienia, dlaczego ją zatrudnił? 

Tylko kim był właściwie Garde Chevenay? Dlaczego ktośmiałby sądzić, że on chce zbudować pas startowy? Bo posiadał prywatny samolot? Wspomniał, że latałhelikopterem... Nie mogła go wypytywać, ponieważspodziewał się właśnie takiej indagacji. 

Z westchnieniem podeszła do lustra. Wyglądała strasznie.Przechylając głowę, obejrzała błękitną opuchliznę na skroni. Nagle, nie wiadomo dlaczego, znowu rozbolały ją żebra.Podciągnęła bluzę i ostrożnie je zbadała. Trochę byływrażliwe na dotyk, poza tym tuż pod sercem miała czerwoną pręgę, ale nie znalazła żadnych sińców ani obrzęków. 

Miała wielką ochotę wziąć prysznic i umyć zęby, odkryła jednak, że nie ma ani mydła, ani pasty i szczoteczki, a takżenie ma r ęczników. Poradziła sobie, wycierając papieremtoaletowym twarz i dłonie. Jako tako przygładziła włosy i natym skończyła toaletę. Z pokoju Garde'a nie dobiegały żadneodgłosy, więc zeszła do kuchni. 

Stał tam z włosami jeszcze wilgotnymi po prysznicu. Gdy

weszła, odwrócił się i przyjrzał się jej, a gdyby go nie znała,

Page 89: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 89/150

 przysięgłaby, że w jego oczach zamigotał figlarny ognik.Ogolił się, włożył czystą koszulę i szare spodnie. Zastanawiałasię, kto mu pierze i prasuje, kiedy nie ma pani Davies. 

- Nie wzięłaś prysznica? - spytał z zainteresowaniem. - Nie, nie znalazłam żadnych ręczników. Ani mydła. - A niech to, przepraszam...- W porządku. Wezmę prysznic, gdy wrócę do hotelu.  -

Rozejrzała się wokół, raczej po to, by unikać wzroku Garde'aniż przez ciekawość. W kącie ciągle piętrzyła się kupa gruzu,a w powietrzu unosił się kurz. - Czy Sean mówił, ile czasu mu

to zajmie? - zapytała, wskazując ręką na gruz. - A jak myślisz, biorąc pod uwagę, że kafelki są zbytszerokie i trudne do cięcia? Że ściany nie są kwadratowe?Że... 

- Dobrze, dobrze - roześmiała się. - Już rozumiem. - Jest powolny, bezustannie narzeka, ale pracuje dobrze.

I oczywiście, co ważniejsze, jest dyskretny, dodał już wmyślach. 

- To on odnowił łazienkę? - Tak. Słodzisz? Ile? - To kawa?- Tak.- W takim razie poproszę dwie kostki. Dziękuję. Wzięła

kubek, uprzedzając, że będzie piła na dworze, byuniknąć kurzu. Nie czekała na jego odpowiedź, wyszła

 przed dom. Świeciło słońce. Przyjrzała się uważnie ogrodowi. Na szczęście tylko dwa kwadraty torfu wymagały wymiany itylko jeden krzew sprawiał wrażenie nieuleczalnie chorego.Wydawało się, że inne doszły do siebie. Słyszała, że Gardeidzie za nią. Przykucnęła na schodach. Usiadł obok niej. 

- Tu jest przyjemniej - stwierdził rzeczowo. 

Page 90: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 90/150

Opar ła się o skrzydło starych drzwi, obserwując ogród.Czuła, że spływa na nią spokój. Rezerwa Garde'a ter az ani jejdokuczała, ani przerażała, lecz była na rękę. 

- To będzie naprawdę ładnie wyglądało - zauważyła. - Hm...- Do Ucha z takimi pochwałami - mruknęła cicho, lekko

się uśmiechając. Spojrzał na nią z ukosa i też się uśmiechnął. - Nie widuję ostatnio małego pieska - zauważyła. - Zjawi się  - stwierdził lekkim tonem. - Widocznie ma na

razie lepsze rzeczy do zrobienia.- Dlaczego tu przychodzi? - zaciekawiła się. - Ponieważ, jak podejrzewam, pani Davies go karmi.  -

Dopił kawę i wstał. - Pójdę po twoją ciężarówkę. Kluczyki? Gapiła się na niego, próbując sobie przypomnieć, gdzie je

zostawiła. - Och, do licha, ciągle są w stacyjce! - wykrzyknęła. - Rozsądnie - zadrwił. - Miałam inne rzeczy na głowie - zaznaczyła. - Niby tak... - Postawił kubek na wywrotce, przeciął

trawnik i przeszedł przez płot do sadu. Śledziła go wzrokiem. Podobał jej się sposób, w jaki się

 poruszał. Sprawiał wrażenie człowieka kompetentnego itrochę niebezpiecznego. Nadzwyczaj atrakcyjne wyzwanie dlakażdej kobiety z temperamentem. Zamknij się, Sorrel,

zbeształa się w myślach i natychmiast zaczęła zastanawiać się,czy będzie mogła urządzić teraz teren z tyłu domu? I czy onnajpierw zapłaci jej za ogród przed domem? 

Kilka chwil później przejechał wolno drogą, potem przezmost i zaparkował ciężarówkę za wywrotką. Wysiadł,zamknął drzwiczki, a kluczyki schował do kieszeni. 

- Znalazłem to w sadzie.  - Podał jej latarkę.  - Muszę

załatwić kilka telefonów, a potem odwiozę cię do hotelu. 

Page 91: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 91/150

 - Mogę doskonale prowadzić sama  - sprzeciwiła sięłagodnym tonem.

- Nie wątpię w to.  - Odszedł, zostawiając jej czas na

dopicie kawy.- Despota - powiedziała tak cicho, żeby jej nie usłyszał.Czuła się odprężona, przymknęła powieki i wystawiła twarz do słońca. Zastanawiała się leniwie, czemu podejrzewał,  żeona podszywa się pod kogoś. Czyżby jacyś ludzie przychodzili tu z fałszywymi dokumentami, chcąc zasięgnąć onim informacji? Co chcieli wiedzieć? Kim jest Garde

Chevenay?Usłyszała stłumiony warkot silnika jego samochodu. Niechętnie otworzyła oczy i zobaczyła, że zatrzymał wózobok jej ciężarówki, otworzył drzwiczki od strony pasażera iczekał. 

Westchnęła, nie chciało jej się ruszyć, ale odstawiłakubek, podniosła się i wsiadła do wozu. 

- Zamówiłem dla nas śniadanie w hotelu i wyjaśniłem, żenie wróciłaś na noc, bo zepsuła ci się ciężarówka.Zadzwoniłem także na policję. Ciągle zajmują się tą sprawą. 

- Nie traktują jej priorytetowo, jak przypuszczam - rzekłaz oburzeniem. - Więc ciągle nie wiemy, kim on był? 

- Nie.- Odciski palców? Wzruszył ramionami.- A wywołali już film, który był w aparacie

fotograficznym? I co? Nie rozpoznali go na zdjęciach? - Najwidoczniej nie, ale dopóki go nie złapią, nie ruszysz

się nigdzie bez obstawy. - Ale ja... - zaczęła protestować. - Żadnych ale, Sorrel. Będę po ciebie przyjeżdżał każdego

ranka i odwoził wieczorem do hotelu. Chyba że chceszzamieszkać w moim domu - dodał cicho. 

- Nie - sprzeciwiła się natychmiast. 

Page 92: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 92/150

 - Więc będzie tak, jak powiedziałem. - On prawdopodobnie już nie odważy się spróbować po

raz kolejny.

- Może nie, a może tak. - Czy ty podejrzewasz kogoś? Wiesz, co się dzieje?  -Odwróciła głowę i uważnie popatrzyła na niego. 

- Nikogo nie podejrzewam i nic nie wiem. A ty?- Nic nie wiem i nic z tego nie rozumiem.- Więc nic nie będziesz robiła  - rozkazał.  - Żadnych

nocnych przygód, żadnego... śledztwa.  - Zerkając na nią,

czekał na jej obietnicę.  - Chcę mieć twoje słowo, Sorrel  - przynaglił, kiedy się nie odzywała. - I uwierzysz mi? - zapytała z lekką ironią w głosie.  -

Osobie, która może być kimś innym, niż twierdzi? - Przecież zapewniłaś mnie, że jesteś tą, za którą się

 podajesz. Czy to prawda?- Tak.- W takim razie uwierzę ci na słowo. - Dobrze, ale nie podoba mi się to - zgodziła się, chcąc nie

chcąc, lekko zniecierpliwiona. - Nie prosiłem cię, by ci się to podobało. Zatrzymał się

 przed hotelikiem. Wysiadła z ociąganiem. - Jak długo to może trwać? To znaczy, zanim go znajdą?

Teraz, kiedy front domu już skończyłam... - Możesz zacząć ogród z tyłu domu  -  powiedział,

uprzejmie otwierając dla niej hotelowe drzwi.- Nie to miałam na myśli i  ty dobrze o tym wiesz! -

zaprotestowała. - Potrzebny mi transport, żeby objechać centraogrodnicze.

- Masz transport. Mnie. Idź i weź prysznic. Poczekam naciebie w restauracji.

Page 93: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 93/150

Wzięła swój klucz od recepcjonisty, który najwyraźniejodnosił się do Garde'a z szacunkiem, i poszła do siebie, ciągleniezadowolona.

Dwadzieścia minut później usiadła obok niego w salirestauracyjnej.- Ja zawsze zamawiam tylko tost i kawę  - powiedziała na

widok ogromnego śniadania, które przyniesiono dla nichobojga.

- Jedz - nakazał. Z głębokim westchnieniem zaczęła jeść. Ku swojemu

niezmiernemu zaskoczeniu pochłonęła wszystko. - Nie śmiej się  - mruknęła. Odstawiła talerz i nalała sobiekawy.

- Dzisiaj powinnaś zostać w pokoju albo poruszać siętylko na terenie hotelu. Nie wychodź  -  poinstruował jąspokojnie.

- A ty, gdzie będziesz? - zainteresowała się. - Będę bardzo zajęty. Przyjadę po ciebie jutro rano za

kwadrans ósma.Dopił kawę i wyszedł. Sorrel pożyczyła książkę w recepcji i usiadła w ogrodzie,

ale nie po to, żeby czytać, ale by się zastanawiać, czymzajmuje się Garde. Ponieważ najwyraźniej czymś sięzajmował. 

Po wyjściu z hotelu Garde najpierw zadzwonił na

 posterunek policji, by zapytać, czy jest jakiś postęp w sprawie,a  potem pojechał do Devizes, gdzie mieszkał właściciellokalnej gazety, George Wentsham. Typ człowieka, któregoGarde najbardziej nie znosił  - zarozumiały bogacz, nadęty i bez skrupułów. 

Wprawdzie nie sądził, by za tą sprawą stał pewiendziennikarz, którego mógł podejrzewać o nocną wizytę w

ogrodzie, uznał jednak, że powinien się upewnić. Zamierzał

Page 94: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 94/150

trochę przycisnąć Wentshama i zmusić go do podania adresutego reportera.

Pół godziny później skręcił na wysadzaną drzewami aleję i

zaparkował, nie dojeżdżając do dużego domu. Uśmiechnął siędrwiąco, widząc rolls  - royce'a ostentacyjnie ustawionego przed drzwiami podwójnego garażu. Przeszedł przez staranniewybrukowany podjazd i pociągnął za sznur dzwonka. Drzwiotworzyła młoda pokojówka. Spytał, czy może widzieć się zGeorge'em Wentshamem.

- Nie jestem pewna, czy jest... - zaczęła. 

- Czyżby poszedł na spacer? - zapytał z drwiną w głosie.Spojrzał na samochód, a potem znowu na dziewczynę. Ten George Wentsham, którego znał, nigdy nie chodził na

spacer. Poruszał się  wyłącznie samochodem. Garde delikatniezdjął dłoń pokojówki z klamki i wszedł do środka. Rozejrzałsię po holu i widząc wystawione na pokaz kiczowate dowody bogactwa, pokręcił ze smutkiem głową. Dobry smak to jedna ztych rzeczy, jakich nie można kupić. 

- Gdzie on jest?Pokojówka, nic nie mówiąc, wzrokiem wskazała drzwi po

lewej stronie. Uśmiechnął się do niej w podzięce. Najwyraźniej ona także nie lubiła Wentshama. 

Otworzył wskazane drzwi. Za biurkiem siedział otyłymężczyzna. 

- Powiedziałem, że nie chcę, by mi przeszkadzano  -

warknął, nie patrząc na intruza. - Więc powinieneś zamknąć drzwi na klucz  - stwierdził

Garde spokojnie.Wentsham podniósł głowę. - Co, u licha, tu robisz? - zapytał opryskliwym tonem. - Szukam informacji.

Page 95: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 95/150

 - To szukaj sobie gdzie indziej! - burknął niegrzecznie.  -Jestem bardzo zajętym człowiekiem i nie życzę sobie, żeby mi przeszkadzano w niedzielny poranek.

- Ja też nie mam dużo czasu  - odparł Garde cicho.  -Potrzebny mi adres reportera, który ciągle sterczy przed moją bramą. Wiesz, o kim mówię.  - Popatrzył twardo naWentshama.

- Mówiłem ci kilka tygodni temu, że go ostrzegłem, bynie wchodził na twój teren. I więcej tego nie zrobił - podkreśliłmocno.

- Nie powiedziałem, że wszedł. - Słowa Garde'a brzmiałyniemal łagodnie. - Daj mi jego adres. Wiesz przecież, że mniesię nie odmawia. 

Patrzyli na siebie w milczeniu przez bardzo długą chwilę,a potem Wentsham z zaciśniętymi ustami wyciągnął ztrzaskiem szufladę biurka i wyjął notes. Otworzył, napisaładres na kartce i podał ją Garde'owi.

- Dziękuję.  - Garde wziął podsuniętą mu kartkę papieru,skinął głową i odwrócił się do drzwi. 

- Zobaczysz, że pewnego dnia... - wymamrotał Wentsham jadowicie.

- Tak - zgodził się Garde.  - Pewnego dnia. - Wyszedł,cicho zamykając drzwi za sobą .

Pół godziny później, siedząc już w samochodzie,zadzwonił z komórki do prywatnego detektywa, podał mu

adres reportera uzyskany od Wentshama i wyjaśnił, czegooczekuje. Potem pojechał do firmy zakładającej alarmy, wktórej jako zamożny klient zawsze był chętnie widziany,nawet w niedzielę. Posiadanie pieniędzy może nie robiłowrażenia na Sorrel, ale z pewnością miało swoje korzystnestrony, jeśli chodzi o kontakty z ludźmi interesu. Ci zawszeumieli je docenić. 

 Następnie odwiedził centrum ogrodnicze. 

Page 96: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 96/150

 - Kto to? - spytała Sorrel, kiedy następnego rankawjechali na jego podjazd.

Garde udawał, że nie dostrzega eleganckiej młodej kobiety

stojącej przed frontowymi drzwiami, na którą patrzyła Sorrel.Patrzył na mężczyznę przykucniętego przy moście. - Specjalista od alarmów - wyjaśnił lakonicznie ze

szczyptą ironii w głosie.  - Widzisz, że posłuchałem twojejrady.

- Ona jest specjalistą od alarmów? - Nie - zaprzeczył spokojnie.  - On. Zdezorientowana,

odwróciła się. Wskazał jej mężczyznę  przy moście. - Aha. Więc ona, kim jest...?- Moją księgową. Wysiadaj  -  powiedział i otworzył

drzwiczki samochodu.Sorrel wysiadła, nie odrywając wzroku od młodej

eleganckiej kobiety, ubranej w klasyczny popielaty kostium i buty na wysokich obcasach. Miała piękne połyskliwe włosy. Sorrel za takie włosy chyba byłaby gotowa oddać życie. 

- Kupiłem trochę torfu do wymiany  -  powiedział.  - Izabrałem uszkodzone kawałki. 

- Właśnie widzę.  - Zobaczyła również Seana, któryładował na wywrotkę gruz z kuchni.  - Zbyt długo czekał zusunięciem  tego całego kramu, prawda? Niestety, wywrotkęzabierają już dziś rano. 

- To właśnie dlatego zwlekał  - stwierdził niejasno.

Zmarszczyła brwi, patrząc na niego. - Nie martw się o to - mruknął. - Nie mogę zacząć robić czegokolwiek na podjeździe,

zanim nie zabiorą wywrotki  - oznajmiła rzeczowo. Stała iczekała. 

- Wiem. Połóż torf i przyjdź do mnie do ogrodu zadomem. Możemy przelać kilka pomysłów na papier. 

Page 97: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 97/150

Z lekkim uśmiechem podszedł do młodej kobiety, nadalstojącej przy drzwiach. Rozmawiali krótko, a potem onawsiadła do zgrabnego sportowego wozu, którego jedno koło

wjechało na świeżo położony torf i przejechała obok, jakgdyby nikt dla niej nie istniał. Omal nie przewróciłaspecjalisty od alarmów, potem skręciła gwałtownie, by ominąćfurgonetkę z pocztą, i oddaliła się z warkotem silnika. 

Całkowicie straciwszy humor, Sorrel zabrała się dowymieniania torfu, a Garde w tym czasie pokwitował iodebrał grubą kopertę od kierowcy pocztowej furgonetki. 

Pół godziny później wywrotkę wypełniał gruz. Sorrel umyła ręce pod kranem, który był zainstalowany nazewnątrz domu, wytarła dłonie o dżinsy i okrążyła dom,szukając Garde'a. 

Siedział na rozwalonym murku obok wyrośniętegoligustrowego żywopłotu, z łokciami opartymi na kolanach, wręce trzymał niedbale jakieś papiery. Pustym wzrokiem patrzył gdzieś w dal. Myślał o swojej księgowej? A może byłaona dla niego czymś więcej niż tylko księgową? Możeodkryła, że jakaś inna kobieta spędziła noc w opactwie?Przestań, Sorrel, upomniała się w myślach, ale zdecydowaniestraciła swoją zwykłą beztroskę. Przyszła jej do głowynieprzyjemna myśl, że w istocie od dawna nie jest sobą.Wszystko z powodu Garde'a.

Zaczęła iść ku niemu, ale tak zagapiona, że nie patrzyła

 pod nogi i nie zauważyła sporego odłamka brukowej kostki.Potknęła się o nią, straciła równowagę i upadła z okrzykiem przerażenia. Garde zerwał się i wyciągnął ramiona, daremnie próbując przeszkodzić jej w upadku na twarz. 

Page 98: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 98/150

ROZDZIAŁ SZÓSTY Sorrel zwaliła się na Garde'a, i chociaż była od niego

lżejsza i niższa, on także stracił równowagę. Oboje

 przewrócili się na żywopłot. Wydała z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk. Nie była wstanie nic powiedzieć. Zaparło jej dech, patrzyła tylko w jegooczy, leżąc na jego piersi. On też nie odzywał się, tylko na nią patrzył. Chciała się wyswobodzić, ale przytrzymał ją. Terazona leżała na plecach, a on zaglądał głęboko w jej oczy i nagle pocałował ją. 

Zarośla, w które upadli, były giętkie i okazałe, gałązkikłuły ją w szyję i plecy, ale wiedziała, że te krzaki osłaniająich i że nikt ich tu nie zobaczy. Jej ręce, jak gdyby bezwolne, powędrowały na ramiona Garde'a i Sorrel zatonęła w pocałunku, którego przecież wcale nie chciała i na który nie była przygotowana. Rozsądek mówił jej, że to szaleństwo.Jednak uczciwie musiała przyznać przed sobą, że od pierwszejchwili, kiedy go zobaczyła, było to jej pragnieniem, chciała,aby ją pocałował. Ciągle pamiętała ten pierwszy pocałunek,kiedy to rzekomo sprawdzał różnicę wzrostu. 

Starała się przekonać samą siebie, że to przecież tylko pocałunek. Zwykły pocałunek. Raczej pocałunki, poprawiłasię. Są cudowne i powodują coraz większy niedosyt,zwiększają pragnienie. Zamknęła oczy, ale szybko jeotworzyła, trwożliwie nasłuchując. Jechał jakiś samochód. 

On też usłyszał nadjeżdżającą platformę. Przyjechali, abyzabrać wypożyczoną wywrotkę. Garde podniósł głowę i popatrzył na zarumienioną twarz Sorrel, jej nabrzmiałe usta,szeroko otwarte oczy, w których dostrzegł oszołomienie izmieszanie. Znowu ją pocałował. Chciał tego  - intrygowałago, bawiła i ustawicznie zaskakiwała. 

- Jeszcze raz sprawdzasz r óżnicę wzrostu?  - spytała

drżącym głosem. 

Page 99: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 99/150

 - Nie.- To było miłe - wyznała naiwnie. - Owszem, było  -  przyznał. W oczach zamigotał mu

uśmiech. - Chcesz coś jeszcze powiedzieć? - Powiedzieć? - Patrzyła mu w oczy. - Na przykład co? - To nieważne. Platforma przyjechała. - Powinnam coś powiedzieć o platformie? - Nie. - Uśmiechnął się. Podniósł się niezgrabnie i

wyciągnął do niej rękę. - Lepiej wyjdźmy już z tych krzaków.  Nie odpowiedziała, wyglądała wciąż na lekk o

oszołomioną i strapioną. Pokręciła głową. Było jej głupio itrochę się wstydziła. Owszem, chciała z nim poflirtować, aleto nie był przecież flirt. 

- Czy mogę spytać cię o tamten pierwszy pocałunek? - Tak - zgodził się uprzejmie. - Możesz o to spytać. Kiedy

nie wiedziałem, kim jesteś, i nie ufałem ci, ponieważ twojezachowanie było trochę osobliwe, to wydawało się łatwymsposobem odkrycia prawdy.

- Pocałunek to był ten łatwy sposób? - Tak, a ściślej, twoja reakcja. Chciałem wiedzieć, czy

dasz mi w twarz, czy mnie obejmiesz, czy będzieszzaintrygowana. Powiedziałaś - dorzucił tonem jeszcze bardziejuprzejmym - że nie sprawiło ci to radości, prawda? 

Przezornie nie odzywała się, tylko wbiła wzrok w ziemię,żeby umknąć jego spojrzenia, które zdawało się ją  

hipnotyzować  i zmuszać do mówienia rzeczy, których niezamierzała mówić. Zobaczyła, że papiery, które trzymał wręku, leżą porozrzucane wzdłuż ścieżki. Schyliła się, by je pozbierać, ale ją powstrzymał. 

- Ja to zrobię  - uprzedził. Wyprostowała się, upuszczając jedyną kartkę, którą

zdołała podnieść. 

Page 100: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 100/150

 - Nie chciałam tego - wyznała spokojnie. -  Nie chciałamsię angażować uczuciowo. Obiecałam Jen, że będę zajmowaćsię swoją robotą, że nie będę wchodzić do domu i że wezmę

zaliczkę  - dodała ze smutnym uśmiechem.- Nie trzeba żadnego zaangażowania - zaznaczył. - Nie trzeba - zgodziła się bez przekonania i jednocześnie

 pomyślała, co by było, gdyby nie nadjechała platforma...  -Lepiej pójdę i zapłacę kierowcy. 

- Tak. - Strzepując zabłąkany liść z jej włosów,spontanicznie pocałował ją jeszcze raz, lekko, w usta. Odkrył,

że wciąż nie ma dosyć. Uśmiechnęła się nieśmiało i odeszła. Wszystko wydawało się jej nierealne. Zanim skręciła za

dom, zatrzymała się i obejrzała. Obserwował ją. Nie przywiązuj do tego pocałunku większej wagi, przestrzegłasiebie. To tylko pocałunek, nic więcej. Pocałował ją, bo onatam była, po prostu. A może dawała mu fałszywe sygnały?Tak właśnie mówiła Jen. Lecz czy to były fałszywe sygnały?Przecież chciała tych pocałunków. 

Wyjęła pieniądze z  tylnej kieszeni, zapłaciła kierowcy,wzięła pokwitowanie, uśmiechnęła się z roztargnieniem doSeana, który kręcił się w pobliżu, i przysiadła na schodach,żeby zastanowić się, gdzie położyć żwir. 

Dziwny dzień, myślała, kiedy Garde odwoził ją do hotelu.Pr awie go nie widziała po zabraniu wywrotki. Przestawił jej 

ciężarówkę i swój samochód, żeby mogła położyć żwir, a potem gdzieś odjechał. Teraz, siedząc obok niej, świeżoogolony i przebrany, nic nie mówił. Bo nic nie było do powiedzenia? Bo nie chciał rozmawiać o pocałunku?Odczuwała intensywnie jego obecność, bardziej niżkogokolwiek dotąd. 

Page 101: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 101/150

  - Dlaczego Sean dopiero dziś wyrzucał gruz i śmieci?Mówiłeś, że celowo czekał na ostatni dzień, kiedy przyjadą powywrotkę. - Spytała o to, bo nic innego nie umiała wymyślić. 

- Ludzie przeglądają moje śmieci  - odparł po prostu,lekko się uśmiechając. - Ale dlaczego? - wyszeptała, patrząc na niego z

niedowierzaniem. - Wiem, że biedni, bezdomni ludzie przeglądają wysypiska śmieci w poszukiwaniu rzeczyużytecznych, ale tam był sam gruz! 

- Możesz dowiedzieć się wiele o ludziach także z gruzu 

- uświadomił ją spokojnie.  - A do śmieci wyrzucam jedynie rzeczy, których nie można zniszczyć, takie jak na przykład blaszane puszki. Ale nawet one znikają po kilkuminutach, zanim śmieciarka je zabierze.

- Kim ty jesteś, Garde, że grzebią w twoich śmieciach? -szepnęła po chwili, nie odrywając od niego wzroku. 

- Może paranoikiem?  - zażartował. Zatrzymał sięniedaleko hotelu, zgasił silnik i odwrócił się do niej.  - Kim jestem? Uciek inierem od sławy. 

- Od sławy? - To żart  -  powiedział cicho.  - Słyszałaś kiedyś o

szpiegostwie przemysłowym? - Oczywiście, że słyszałam - odparła zaintrygowana. - Więc będziesz wiedziała, że ci, którzy kierują

 przemysłem, wielkimi firmami finansowymi, czymkolwiek o

kluczowym znaczeniu dla państwa, tak zwane osoby publiczne, ludzie z reguły bardzo majętni, są niezwykleostrożni i rzadko zostawiają   cokolwiek na wierzchu. Ichdziałalność okrywa tajemnica państwowa. Muszą się liczyć ztym, że szpiedzy są wszędzie. Nie tylko szpiedzy z innych państw, ale także z firm konkurencyjnych. Byłemwłaścicielem kilku firm, które można określić jako mające

duże znaczenie dla gospodarki naszego kraju. Ale już nie

Page 102: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 102/150

 jestem - dodał.  - Sprzedałem je, lecz to nie zlikwidowałozainteresowania moją osobą i nadal są podejmowane próbyzbierania informacji na mój temat. Mówiłem ci już, że jestem

 bogaty.- Tak, mówiłeś - burknęła lekceważąco i wydęła wargi wgrymasie niezadowolenia.

Roześmiał się, widząc jej naburmuszenie. - Bardzo bogaty - podkreślił.  - Ludzie pukają do mych

drzwi, prosząc o jałmużnę. Otrzymuję różne wariackie listy,grożą mi śmiercią. 

- Otrzymujesz pogr óżki? - przeraziła się. - Anonimy też? - Tak.- Więc dlaczego nie masz ochroniarzy dla większego

 bezpieczeństwa? - zmartwiła się. - Zawsze miałem ochronę. Teraz jednak prowadzę inny

styl życia, w którym nie ma miejsca dla ochroniarzy. Miałemtego dość. Czy ty nigdy nie czytasz gazet?  - zaciekawił się,rozbawiony.

- Czytam. - Znowu lekko się nadąsała.  - Oczywiście nieczytuję artykułów o tematyce finansowej - przyznała. - Ale...

- To by wszystko tłumaczyło - rzekł drwiąco. - Śmiejesz się ze mnie? - Tak, ale tylko trochę   -  przyznał.  - To taka ożywcza

zmiana, być nie rozpoznanym, - Uważałeś, że powinnam wiedzieć, kim jesteś? - Poczuła

się głupio, całkiem zdezorientowana. - Hm... Może powinnaś. - Ale ja nie wiem.- Nie wiesz - zgodził się. - Więc powiedz mi. - Miałem firmę komputerową, firmę produkującą filmy

dla telewizji, małą linię lotniczą... 

- Stąd ten pas startowy? - skojarzyła. 

Page 103: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 103/150

 - Tak. To nie znaczy, że chcę mieć tutaj lotnisko, jednak... - Ludzie snują domysły, plotkują? - Właśnie. Miałem także wydawnictwo, magazyny, dużą

firmę finansową... - Którą sprzedałeś Amerykanom.  - Skinęła głową.  - Toakurat wiem. Przeczytałam w tym artykule u dentysty. Ale teinne... - Zmarszczyła brwi. - Dlaczego nic o nich nie pisali?

- Nie były na moje nazwisko - wyjaśnił. - Aha, ale ludzie najwidoczniej wiedzieli, że ty za nimi

stałeś? 

- Tak. Nie robiłem z tego tajemnicy. Nie spuszczała z niego oczu, starając się uzmysłowićsobie, że on nie jest zwyczajnie bogaty, ale ma miliony.Zastanawiała się też, czy to, co jej powiedział, nie stanowiswego rodzaju ostrzeżenia. Czegoś w rodzaju: „Uważaj, jestem poza twoim zasięgiem, więc niech ci nic nie przychodzi do głowy" i tak dalej. 

- Dlaczego wszystko sprzedałeś? - zaciekawiła się. - Bo się znudziłem. Chciałem robić w życiu coś innego.

Zmęczyli mnie ludzie, z którymi musiałem się zadawać jakowłaściciel tych firm. Lubię ciszę i spokój. Lubię być sam. Omało nie zginąłem w wypadku helikoptera  - dodał zironicznym uśmiechem. - Byłem o krok od śmierci. Tuż przedwypadkiem zacząłem właśnie zmieniać swój styl życia, ależenie na szpitalnym łóżku tylko mnie utwierdziło w tej

decyzji. Chciałem mieć wokół siebie wolną przestrzeń... jeśliwolisz, czas na ponowne uporządkowanie spraw, więc kiedywyszedłem ze szpitala, kupiłem opactwo i postanowiłem, że jesam wyremontuję. Wtedy właśnie prasa zaczęła interesowaćsię, czemu wszystko sprzedałem. Obawiali się, że postradałemzmysły - wyznał i na chwilę zamilkł. 

- Przypuszczam, że cierpiałeś po tym wypadku  -

 powiedziała współczująco. 

Page 104: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 104/150

 - Może trochę.  - Uśmiechnął się lekko i kontynuowałswoją opowieść.  - Dziennikarze stali się coraz bardzie jnatarczywi. I kiedy schwytałem jednego, gdy próbował robić

zdjęcia wewnątrz domu, skonfiskowałem mu aparat izniszczyłem film. Niezbyt to było mądre, bo tylko sprawiło,że działali z jeszcze większą determinacją, przekonani, żemam coś do ukrycia. Wymyślali o mnie rozmaite historyjki,rozważali, czy jestem chory, czy może straciłem żyłkę dozarabiania pieniędzy, i tym podobne bzdury. Nikogo nieobchodziła prawda. Węszyli sensację. Niewiele się tutaj

dzieje, więc wzięli mnie na cel. Ostatnio doszli do wniosku, żekatastrofa helikoptera była zaaranżowana, że próbowałem popełnić samobójstwo. 

- To straszne! - krzyknęła. - Tak - zgodził się, raczej rozweselony jej reakcją. - Ale to nie był sabotaż? - Nie - zaprzeczył bez wahania. - Błąd techniczny. - Ludzie są tacy wścibscy! - wybuchnęła. - Owszem.- A dlaczego byłeś taki zrzędliwy tego dnia, kiedy

 przyjechałam?  - zapytała.  - Byłeś bardzo niesympatyczny dlamnie.

- Och, miałem zły dzień - zażartował. - Od rana kręcili sięreporterzy. Wdałem się w scysję z panią Davies. Wyszedłemna spacer, żeby się uspokoić, i natknąłem się na kilku

wojowniczo nastawionych turystów, którzy uważali, że niemam prawa nie wpuszczać ich na mój teren, tłumaczyli mi, żeżyjemy w społeczeństwie bezklasowym i że człowiek bogatynigdy nie zdobył  legalnie swoich pieniędzy, a więc nie jestlegalnym właścicielem swoich gruntów i tak dalej. A kiedywreszcie przekonałem ich, by sobie poszli, znalazłem tego psa, który utkwił na dnie szczeliny.  - Znowu zamilkł na

moment.

Page 105: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 105/150

 Nie była pewna, czy wierzyć jego słowom, ale nawet jeśliistniało jakieś inne wyjaśnienie, na pewno nie zamierzał jej otym powiedzieć. 

- I wtedy ty się zjawiłaś - podjął swoje wyjaśnienia. - I niewiedziałem, co z tobą począć. Ciągle nie wiedział. Raport prywatnego detek tywa nie

ujawnił jej powiązań z żadną gazetą, ale z wielcearystokratycznym panem Nicholasem Paigntonem. Gardenagle uświadomił sobie, że nie bardzo mu się to podoba. 

- I ciągle nie masz pojęcia, kto mógł zdewastować ogród? 

- zapytała po chwili milczenia. - Nie - odrzek ł niezadowolony.  - Byłem u właścicielalokalnej gazety i kazałem komuś wyśledzić jego reportera, alenie sądzę, żeby to był któryś z dziennikarzy. I chociażwłaściciel gazety bardzo mnie nie lubi, zresztą podobnie jak ja jego, to uważam, że  tych zniszczeń w ogrodzie dokonanoraczej ze złości, a nie z antypatii do mnie. To była zemsta zniskich pobudek. Wątpię, czy kiedykolwiek poznamysprawcę. To ktoś, kogo ty albo ja zlekceważyliśmy,zirytowaliśmy... i nawet nie zauważyliśmy tego. 

- Nadal nic nie wiadomo? A co z odciskami palców? Asamochód?

- Wóz był kradziony. Obiecałaś mi, że nie będziesz prowadzić śledztwa - dodał, patrząc na nią. 

 Nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się lekko, z

 psotnym błyskiem w oku. - Wystarczy tych k łopotów, które mi już sprawiłaś. - Naprawdę? - zdziwiła się. - Jakie to kłopoty? - Jesteś inna od wszystkich, których dotąd spotykałem.

Intrygujesz mnie, irytujesz i bawisz. Sprawia mi przyjemnośćcałowanie ciebie, ale związek z tobą, panno James, stanowiłby prawdopodobnie katastrofę.  - Mówił o tym lekko, ale nie

Page 106: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 106/150

traktował tego lekko. Nie umiał się jednak do tego przyznać",nawet przed samym sobą. 

- Kto powiedział, że ja chcę związku? - zapytała. 

- Nikt - przyznał spokojnie.  - Ale coraz trudniej jest mizostawiać cię samą. Więc nie zostawiaj, chciała powiedzieć, ale nie

 powiedziała tego, bo nie wiedziała, czy wolno jej kierować sięemocjami. Powinna raczej słuchać własnego rozsądku. Bo Nick, bo Jen... I Garde przecież ciągle jej nie ufa. Dlatego, że jest tak nieprawdopodobnie bogaty, sądzi, że ona mogłaby

chcieć tylko jego forsy. Oderwała od niego spojrzenie, czującsię nieswojo. Starała się wszystko zbagatelizować, tak jak on. - To, co mówisz, brzmi jak opowieść z dziewiętnastego

wieku - docięła mu. - Pan domu poczuł sympatię do najemnejsługi. 

- To zupełnie nie tak. I czasy się zmieniły. Owszem,zmieniły się, ale zastanawiała się, jak bardzo. 

- Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz  -  powiedziała poważnie  -  byłam bardzo nieszczęśliwa. Zachowywałeś siętak niesamowicie opryskliwie, że było mi bardzo przykro igłupio. Mimo to przekomarzałam się z tobą wesoło, bochciałam, abyś przestał być taki ponury i nieprzystępny.Potem mnie pocałowałeś i sprawy się nieco skomplikowały.Wszystko byłoby dobrze, gdybyś tego nie zrobił. 

- Doprawdy?

- Tak - zapewniła bez przekonania.  - Wiem, że czasamizachowuję się trochę dziwnie. Jen uważa, że sprawiam mylnewrażenie, bo nadaję fałszywe sygnały. Moje życie to samekłopoty! 

- Bo ktoś oskarżył cię o kradzież? - spytał z troską. - Tak.- Opowiedz mi o tym.

Page 107: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 107/150

 - Co tu opowiadać? Nie wniesiono przeciwko mniesprawy do sądu, a to już coś, jak sądzę. Znalazłam się jednakna czarnej liście i nie mogłam znaleźć pracy. Nie mogłam

sobie pozwolić na to, by pozwać go o zniesławienie czy jak tonazwać i nie potrafiłam dowieść, że on kłamie. Toteż kiedyzamówień ciągle nie było, musiałam najpierw sprzedaćsamochód, który dopiero co kupiłam, potem sprzedać takżedom i wszystkie rzeczy przenieść do Jen... Naprawdę się niespodziewałam, że zatrudnisz mnie bez referencji. Nikt z moich potencjalnych klientów nie zdecydował się na to - stwierdziła

z większą goryczą niż chciała.  - Dlaczego się na tozdecydowałeś? - Mówiłem ci już. Żeby mieć na ciebie oko. I odkryć, o co

ci chodzi.- O nic mi nie chodzi - zaprotestowała. - Tylko o pracę. - Wiem.

Chyba że chodzi tu o mały szantażyk, pomyślał z goryczą.Dawno przeminęły czasy, kiedy wierzył w to, co ludziemówią. Nawet tacy mili jak Sorrel. Tego właśnie najbardziej usiebie nienawidził: że nie jest w stanie ufać ludziom beznieodpartych dowodów.

- Gdybym wiedziała, że jesteś taki bogaty, znaczy... aż tak bardzo bogaty, to w ogóle bym nie przyjechała. Kiedy jednak przeczytałam ten artykuł i zobaczyłam, w jakim opłakanymstanie jest teren opactwa i że to spory kawałek od Londynu... 

- Idź i weź prysznic - polecił łagodnie. Westchnęła i otworzyła drzwiczki wozu. Nie oglądając

się, weszła do hotelu i poszła na górę do swojego pokoju.Miała zamęt w głowie. Tak wiele rzeczy musi przemyśleć, otyle rzeczy się martwić. Czego on od niej chciał, jeżeli wogóle czegoś chciał? Czy to miało być ostrzeżenie? Nie potrzebowała, by ją ostrzegano. Była ślepa i naiwna, będąc z

Page 108: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 108/150

 Nickiem i wystarczy. Nie może znowu popełnić takiegosamego błędu. 

Rozebrała się i stanęła pod strumieniem wody. Znów

zaczęła zastanawiać się nad tym, dlaczego tak wielu mężczyznnadal uważa, że może mieć każdą swoją pracownicę, jeślitylko zażyczą sobie tego, bez względu na to, czy tozatrudniona przez nich kucharka, pokojówka, czy...ogrodniczka. Dlaczego to wywoływało wciąż podobnewrażenie jak sto lat temu, chociaż Garde słusznie zauważył, żeczasy się zmieniły? Gdyby ona zaczęła pierwsza, on

 pomyślałby... Niekoniecznie... Zła na siebie i zniecierpliwionawyskoczyła spod prysznica. Wysuszyła włosy, przebrała się wsukienkę i nagle opadły ją wątpliwości, czy on sobie nie pomyśli, że ona wystroiła się specjalnie dla niego. 

Och, Sorrel, na litość boską!  - zbeształa się w duchu.Wsunęła stopy w sandałki na wysokich obcasach, umalowałasię i zeszła na dół. 

 Natknęła się na niego przy recepcji. Oczywiście nie byłaświadoma, że na jej twarzy rysuje się wyraz buntu, który gorozbawił. 

- Jestem gotowa - zapowiedziała. - Do walki? Właśnie widzę   - skomentował żartobliwie.

Wziął ją za rękę i poprowadził do wyjścia. - Do sali restauracyjnej idzie się tędy.  - Łagodnie

wyswobodziła ramię. 

- Nie pójdziemy do restauracji hotelowej. Zjemy wopactwie. Hotel na moją prośbę przygotował nam jedzenie nawynos. Myślałem, że powinniśmy jakoś uczcić zakończenie prac. Ogród aa froncie domu jest już gotowy, prawda? 

- Uczcić zakończenie prac? To chyba nie jest dobry pomysł - oznajmiła. - A gdzie będziemy jeść? - zapytała. - Wtwoim gabinecie?

- Zobaczysz.

Page 109: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 109/150

Po kilkunastu minutach skr ęcał na podjazd. Słuchała zsatysfakcją, jak opony trzeszczą na świeżo położonym żwirze.Zatrzymał wóz, wysiadł i otworzył bagażnik. Z lekkim

westchnieniem wzięła jeden z dwu pojemników i skierowałasię do domu. - Ostatnie drzwi - poinstruował ją. - To refektarz.- Wiem, że to refektarz. 

Otworzyła drzwi i stanęła w progu z okrzykiemzdumienia. Pomieszczenie bardzo się zmieniło. Cztery

wysokie świeczniki z kutego żelaza stały na wyczyszczonymkominku. Na środku pysznił się piękny długi stół z ośmiomakrzesłami, a pod oknami, które wciąż nie miały zasłon, staławielka kanapa.

- Poleciłem, żeby umieścili tutaj meble, w czasie kiedywiozłem cię do hotelu - wyjaśnił, stojąc za nią. - To miała byćniespodzianka. Widzę, że się udała. Może jednak ruszysz się zmiejsca, bo chciałbym wejść. 

- Och, tak. Przepraszam. - Szybko weszła do pokoju i postawiła pojemnik na stole, on swój również. 

Wziął zapałki, leżące na gzymsie kominka, i zapaliłświece. 

- Nie jest jeszcze dość ciemno na efektowną iluminację,ale myślałem, że tak będzie przyjemniej. Bądź co bądź touroczystość. - Uśmiechnął się do niej. 

Podszedł do stołu, otworzył jeden z pojemników i wyjął po kolei serwetki, zestaw przypraw, noże i widelce,szklaneczki, talerze, półmiski i butelkę wina. Kiedy już nakryłstół, kładąc jedno nakrycie u szczytu stołu, a drugienaprzeciwko, kazał jej usiąść i rozpakował jedzenie. Na początek była gorąca zupa z termosu, potem kurczak z ryżemw sosie śmietanowym, sałatka, wreszcie owoce i lody, które

 już zaczynały się roztapiać. 

Page 110: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 110/150

Ciągle oszołomiona, nie wierząc własnym oczom, jadła, prawie się nie odzywając. Cisza sprawiła, że zaczęła się coraz bardziej denerwować. Obserwował ją, a ona skupiła się na

swoim talerzu. Nigdy nie powiedziałaby o sobie, że należy dotych, którzy lubią się zamartwiać na zapas, ale teraz naprawdęsię martwiła Zastanawiała się, dlaczego. Tylko dlatego, że powiedział, iż jest interesująca? To przecież przyjemne, że tako tobie myślą, przekonywała się w duchu. Nie ma się czymmartwić. Jednak ona naprawdę nie chciała się wiązać.Pocałunek to co innego. 

- Jeszcze wina?Wzdrygnęła się nerwowo. Napełnił jej szklaneczkę, nieczekając na zgodę. Nie pamiętała, która to szklaneczka, prawdopodobnie jedna za dużo. 

- Podoba ci się ogród?  - Odstawił talerz i bawił sięszklaneczką wina. 

- Och, tak. Potrzebuje jeszcze kilku... muśnięć.  - Nie potrafiła wymyślić lepszego określenia.  - Pomyślałam, żewysoka emaliowana donica ładnie by wyglądała przydrzwiach wejściowych i... 

- Przestań paplać  - upomniał ją.  - Tłumione instynktymogą wymknąć się spod kontroli, nie uważasz?  - dodał beznajmniejszej zmiany intonacji.

- Nie tłumię żadnych instynktów.  - Zaniepokojona,spojrzała na niego, otwierając szeroko oczy ze zdumienia. 

- Nie? To dlaczego jesteś taka zdenerwowana? - A ty nie byłbyś? - odparowała śmiało. - Nie - roześmiał się lekko.  - Kobiety zwykle nie

denerwują się w mojej obecności. - A jakie są? Spokojne? Obojętne? - Och, nie! Są raczej podekscytowane, kokieteryjne... - No, to przynajmniej ty nie musisz wstrzymywać

oddechu z wrażenia - odgryzła się. 

Page 111: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 111/150

Wybuchnął szczerym śmiechem. Rzuciła mu gniewnespojrzenie.

- Może powinienem się z tobą ożenić  - zażartował

uprzejmym tonem.- Tak? - zadrwiła. - A może jednak nie powinieneś. - Chciałbym cię teraz pocałować - szepnął. 

Spojrzała w jego oczy, które straciły stalowoszarą  twardość, stając się ciepłe jak aksamit. 

- Czy chcesz obejrzeć opactwo? - zapytał już normalnymgłosem. 

- Tak - zgodziła się zbyt szybko. Odsunęła krzesło iwstała. - Weź swoje wino. - Uśmiechnął się do niej przewrotnie.

Posłuchała, nie myśląc, co robi. Pragnęła jak najszybciej się  stąd wydostać, być jak najdalej od tej intymnej atmosfery,

która powodowała, że słabły wszystkie jej mocne postanowienia. Porwała prawie pełną szklaneczkę i szybkoskierowała się ku drzwiom. 

On też wziął swoją szklaneczkę i dołączył do niej. - Czy nie powinieneś zgasić świec?  - zapytała, z trudem

wydobywając głos ze ściśniętego gardła. - Nic się nie stanie - powiedział lekceważąco. - Nie ma tu

żadnych przeciągów.  - Otworzył drzwi, czekając, aż Sorrel przejdzie przez próg.

Drzwi same zamknęły się za nimi. 

- To naprawdę niesamowite - wyszeptała. - Te drzwi.- To nie jest to, o czym myślisz  - sprzeciwił się od

niechcenia. - To tylko nie dopasowana framuga. Tędy.  -Otworzył środkowe drzwi i stanął, by przepuścić ją w wąskimkamiennym korytarzyku. Musiała otrzeć się o niego. Szłaspięta, pamiętając cały czas o tym, że on idzie tuż za jej plecami.

Page 112: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 112/150

  - Kiedyś to przejście prowadziło do kaplicy  - objaśniłcichym głosem. 

Czuła jego oddech na swoim karku. Zadrżała i

 przyśpieszyła kroku. Panował tu mrok, nie było żadnychokien, które wpuszczałyby światło. - Gdzie jest teraz kaplica?- Nie istnieje, jak wiele innych rzeczy.

 Na prawo zobaczyła drzwi i zatrzymała się, niepewna.Minął ją, otworzył drzwi i przytrzymał dla niej. 

W małym i pustym pokoju jedno duże okno wychodziło

na ogród przed domem.- Prawdopodobnie urządzę tu małą bibliotekę   - powiedział, stając tak blisko za nią, że aż musnął brodą jejwłosy. O mało nie wylała na siebie wina. - Teraz? - szepnął. 

- Co... teraz? - wyszeptała łamiącym się głosem. Czuła, żesię dusi, nie mogła złapać oddechu. 

- Pocałunek. To nieuniknione. Popatrz na mnie. Wieki trwało, zanim zebrała się na odwagę. Czuła się

wykończona, kiedy odwracała głowę. Mogła widzieć jedynie jego usta. Zamknęła oczy i czekała na pocałunek, a kiedy jegowargi dotknęły jej ust, chwyciła go za koszulę i przyciągnęłado siebie. Po chwili on przygarnął ją mocniej do siebie, a onazarzuciła ramiona na jego szyję, by być jeszcze bliżej.Wymieniali pocałunki, smakujące jak wino.  Kiedy podniósłgłowę, wolno otworzyła oczy. 

- Lepiej? - spytał. - Nie - rzek ła zduszonym głosem. 

Przytuliła głowę do jego piersi. Cały czas głaskał jej plecy. - Gotowa? - Poczuła we włosach jego oddech lekki jak

 piórko.- Gotowa? - powtórzyła oszołomiona. - Na co?- Na dalszy obchód opactwa.

Page 113: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 113/150

Zaskoczona, podniosła głowę i popatrzyła na niego.Wyglądał wyjątkowo poważnie. Nie uśmiechał się. Wziął jąza rękę   i wyprowadził z pokoju. Drzwi tym razem same się

nie zamknęły, zostawił je otwarte. Poszli dalej korytarzem, który kończył się obszernym,kwadratowym pomieszczeniem wyłożonym kamienną podłogą. Zatrzymał się, odwrócił do niej i podał jej swojąszklaneczkę wina, żeby się napiła. Posłuchała jak urzeczona. 

- Nie wiem, co się dzieje - szepnęła. - Uwodzenie - powiedział miękko. 

- Cóż, jest bardzo skuteczne  - odrzekła tym samymtonem. Zaśmiał się krótko i cicho.  Nie znam cię, pomyślała. Przecież w ogóle cię nie znam.

 Nie puszczał jej ręki, kiedy przecinając pomieszczenie, poprowadził ją do drzwi po lewej stronie. Otworzył jekopnięciem. 

- Klamka nie działa  - usprawiedliwił się.  - Tu prawdopodobnie była garderoba. 

Trzymając ją za rękę, oparł się o framugę, przyciągnął jądo siebie i znowu pocałował. 

- Jak się czujesz? - Niepewnie - odpowiedziała bez namysłu. - Ja też. Drzwi naprzeciwko prowadzą do cel. Chcesz je

zobaczyć? Pokr ęciła głową. 

Ruszyli w powrotną drogę. Na chwilę puścił jej dłoń iotworzył drzwi po drugiej stronie kwadratowego pomieszczenia. Prowadziły do pokoju długiego i szerokiego jak refektarz. Na przeciwległej ścianie był rząd okien.Pozostałe ściany do połowy ich wysokości zdobiła boazeria, anad nią ciągnęła się listwa jak wąska półeczka. Zachodzącesłońce rozlewało pomarańczowy blask na pokrytej warstwą

kurzu podłodze. 

Page 114: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 114/150

 - Basen albo pokó j do gier, jeszcze się nie zdecydowałem.Co o tym sądzisz? 

- Nie wiem - odpar ła bezradnie. 

Stali blisko siebie w drzwiach. W lewej dłoni trzymałszklaneczkę wina, w prawej jej dłoń. Czuła ciepło jegoramienia. Zastanawiała się, co zrobiłby Garde, gdyby onateraz wyjęła szklaneczkę z jego dłoni, odstawiła własną, isama zaczęła go całować. Czy rozbawiłoby go to? Jakzareagowałby? 

Spojrzała na jego surowy profil, na wargi, które się nie

uśmiechały i ogarnęła ją beznadziejna tęsknota. Jak gdyby czuł to samo, jakby wiedział, co ona czuje, bonagle odwrócił głowę i popatrzył na nią. Odstawiła na listwęwłasną szklankę, potem jego. Nie odrywając od niego oczu,może czekając na jakąś oznakę niezadowolenia, a może na cośinnego, objęła go, przytuliła się, zamknęła oczy i pocałowała.To było jednocześnie straszne i podniecające. Nigdy się taknie czuła. 

Garde opar ł głowę o framugę, przymknął powieki itrzymał ją w objęciach. Obrócił ją lekko, by spojrzeć jej wtwarz.

- To nie wszystko, prawda? - zapytał. - Nie. - Teraz wiedziała, że ta tęsknota będzie trwała.

Gładził z roztargnieniem jej rozwichrzone włosy, ciesząc się  ich jedwabistością. 

- A więc romans? - zapytał. - To określenie brzmi okropnie konwencjonalnie  -

szepnęła, wpatrzona w niego. - Nie czuję się konwencjonalnie.- Ja też nie. - Kogo masz przed sobą? - spytał cicho. - Kogoś, kto potrafi wyzwolić we mnie uczucia. Moja

siostra będzie wściekła. 

Page 115: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 115/150

 - Jen? Dlaczego?- Ponieważ kazała mi przyrzec, że nie będę się

angażować. 

- A czy od początku istniała taka możliwość? - Nie sądziłam, a jednak... - Uśmiechnęła się niepewnie. - Jednak?- Chyba od razu poznała po moim głosie, że cię lubię.

Powiedziałam jej, że owszem, jestem zainteresowana, aletylko flirtem - dodała szybko.  - Wtedy ona ostrzegła mnie,mówiąc, że mam wypaczone pojęcie o ludziach i błędne sądy. 

- A masz?- Nie wiem. - Westchnęła. - Staram się wierzyć w ludzi. Aty kogo masz przed sobą? 

- Młodą kobietę, która wydaje się dezorganizować mojeżycie.  - Jego uśmiech stał się ironiczny.  - Młodą kobietę,której prawdopodobnie nie powinienem był całować, ponieważ te pocałunki zaczęły mieć znaczenie. 

- Doprawdy? - spytała cichym i słabym głosem. - Tak.

Podniosła rękę i musnęła jego podbródek. 

Page 116: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 116/150

ROZDZIAŁ SIÓDMY Ciągle uważnie przyglądał się jej twarzy. Kiedy zobaczył

 ją pierwszy raz, wcale nie wydała mu się ładna. Teraz uważał,

że jest prawie piękna. Miała najcudowniejsze oczy,niebieskozielone z ciemną obwódką dookoła źrenicy. Pełnewargi prosiły się, by je całować. Piegi na nosie... 

Gwałtownym ruchem, który ją zaskoczył, wyprostowałsię, zmuszając, by też się wyprostowała, raptownie chwycił jejrękę i pociągnął z powrotem do refektarza. 

Świece wciąż paliły się jasno w lichtarzach. Wydawały się

 płonąć jeszcze jaśniej, bo zachodzące słońce nie zaglądało dotej części domostwa. Garde podszedł do kominka i zdmuchnął je. W mroku wydawał się wyższy, potężniejszy.Pomieszczenie nabrało aury tajemniczości. Stali w milczeniu, blisko siebie, ale się nie dotykali. 

- Sorrel? - odezwał się cicho. - Co? - wyszeptała. - Ja... - Patrzyła mu w twarz, badając

uważnie jego rysy. Wiedziała, że nie jest podobny do Nicka. Nie, nie pozwoli, żeby Nick to zepsuł, tak jak zniszczyłwszystko. Wolno podniosła ramię i niemal nieświadomie powiodła palcami po jego twarzy. Ciągle obawiała się, że jednak może mylić się co do niego, tak jak przedtem myliłasię co do Nicka. Pomyślała, że jednak, mimo wszystko,' musiuwierzyć swojej intuicji, inaczej jej życie nic nie będzie warte. - Czuję się tak, jakbym znała cię bardzo dobrze - wyszeptała. -

Czy to nie dziwne?- Niesamowite - rzek ł cicho. Dostrzegła błysk jego

zębów, kiedy się uśmiechnął. Znowu go objęła i przytuliła się do jego piersi. Powinna

uwierzyć w niego i uwierzyć swojej intuicji. To nic, że raz się pomyliła. Musi zdobyć się   na tę wiarę. Musi zaufać jemu isobie.

Page 117: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 117/150

 - Jakie to dziwne, ale nawet się nie denerwuję, jakgdyby... - Jak gdybyśmy od zawsze należeli do siebie,dokończyła w myślach i uśmiechnęła się. - A byłam przecież

zdecydowana unikać angażowania się... - Ja też  -  przerwał jej.  - Ale od samego początkuintrygowałaś mnie. W życiu nie spotkałem nikogo takiego.Obserwowałem, jak kopiesz w ziemi, jak chodziszubrudzona... i coraz bardziej mnie fascynowałaś. 

- Żałujesz tego? - Ależ nie  - zaprzeczył zdumiony.  - Dlaczego miałbym

żałować? - Nie wiem. Przypuszczam, że chyba mężczyźni żałują,kiedy tracą panowanie nad swoimi uczuciami. Te wszystkiemęskie ambicje... 

- Jakie męskie ambicje?  - Roześmiał się.  - Może są tacymężczyźni, którzy zachowują się idiotycznie, by udowodnićwłasną wyższość. Ale, jak sądzę, jest ich zdecydowanamniejszość. Bowiem większości mężczyzn sprawia przyjemność samo przebywanie z piękną kobietą. 

- Ale ja nie jestem piękna. To twoja księgowa jest piękna. - Owszem, ale to jeszcze jedna kobieta, która hołduje

fałszywym przekonaniom na temat męskiej psychiki.Rozmawia ze mną, jakbym miał cztery łata. 

- Jednym słowem, ciągle cię prowokuje intelektualnie?  -uśmiechnęła się. 

- Coś w tym rodzaju. Myślę, że ty masz piękniejsze odniej wnętrze. 

 Nie wiedziała, czy to na pewno był komplement. - Nie - sprzeciwiła się, kręcąc głową.  - Powinnam być

 bardziej miła dla mężczyzn. Czasami... - Nie kpij z tego. - Położył palec na jej ustach. Przyszedł

mu do głowy Nick Paignton, ale szybko odsunął myśl o nim.  

- Miło, że tak mówisz - wyszeptała z uśmiechem. 

Page 118: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 118/150

 - Naprawdę? Ludzie nie mówią ci zwykle miłych rzeczy? - Czasem - wyznała. - Kiedyś ktoś powiedział, że zawsze

ładnie pachnę. Chociaż nie przypuszczam, bo jeśli ktoś, tak

 jak ja, grzebie się w ziemi cały dzień...- Może powinniśmy napić się jeszcze wina?  -  przerwał jej.

- Dobry pomysł. Pocałował ją w czoło i wyszedł po następną butelkę. Usiadła przy stole, zapatrzyła się w ciemne okno i starała

się zanalizować własne uczucia. Próbowała myśleć o

 przyszłości i nie potrafiła. Czemu powinna o niej myśleć?Dlatego, że kobiety są z natury przewidujące? Dlaczego niemoże po prostu cieszyć się chwilą? Jen mówiła jej zawsze, że powinna patrzeć w przyszłość, myśleć o następstwach, o bezpieczeństwie. Wszystko w porządku, jeśli chodzi ooszczędności czy emeryturę, ale dlaczego miało to dotyczyćtakże uczuć? Pod tym względem różniły się z siostrą, toteżnaprawdę nie musiała starać się przeżyć swojego życia, wewszystkim wzorując się na niej. Jen była opiekuńcza, zdawałosię,  że wręcz musi troszczyć się o ludzi. Znalazła swojespełnienie w byciu żoną i matką. I to było wspaniałe - ale dlaniej. Sorrel nie sądziła, że jest ulepiona z tej samej gliny, coJen. Nie tęskniła do tego, by wyjść za mąż i mieć dzieci   - wkażdym razie jeszcze nie teraz. Prawdopodobnie zmieni się,ale na razie chciała cieszyć się życiem, mieć dużo pracy i dość

 pieniędzy, by się samodzielnie utrzymać. Więc po codociekać, co w przyszłości stanie się z nią i z Garde'em?Dlaczego po prostu nie bawić się przy jemnie? Dobrzewiedziała, że on nie myślał o przyszłości i zobowiązaniach. Tomiał być romans. Nic więcej. Romans, o którym on myślał od pewnego czasu, jeśli mogła wierzyć jego słowom. A toznaczyło, że Garde postępuje w sposób przemyślany,

ostrożnie. Podo bnie jak ona.

Page 119: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 119/150

Usłyszała jego kroki. Zaraz wejdzie. Lubiła go. Bycie znim sprawiało jej przyjemność. Więc co w tym złego? Jeśliona czuje, że do niego należy - to wspaniale, powinna cieszyć

się tym uczuciem, dopóki będzie trwało. Naprawdę nie musimierzyć rzeczy miarką Jen. Może popełniać własne błędy imieć własne przyjemności. 

- Wstawaj - uśmiechnął się do niej w mroku. - Mam wino.Chodźmy na górę. 

W ciągu następnego tygodnia bardzo się do siebie zbliżyli.A jednak wciąż odczuwała dzielącą ich barierę. Przecież to

 jedynie romans, tłumaczyła sobie. Jednak wiedziała, że to nietylko dlatego. Może ona sama była zbyt ostrożna, czekając, ażon się zmieni, tak jak zmienił się Nick, a może to on wciążzachowywał się asekurancko? Czasami rozmyślnie podkreślałdystans między nimi, a potem uśmiechał się i wszystko znowu było w porządku. 

 Nie przeniosła się do jego domu, w każdym razie niecałkiem. Spędzała z nim noce, i oczywiście dni, bo pracowałana terenie opactwa. Nie było więcej żadnego sabotażu, mimoże policja nie znalazła mężczyzny, który zniszczył ogród. 

Od dawna nie czuła się tak szczęśliwa. Każdego wieczoru jechała do hotelu przebrać się i wziąć prysznic, a potem razemz Garde'em jedli kolację. Czasami siedział w jej pokoju, kiedy brała prysznic, zdarzało się, że przyłączał się do niej, a czasemczekał w holu. Pracownicy hotelu musieli wiedzieć, co się

dzieje, ale nikt ani spojrzeniem, ani gestem, ani tym bardziejsłowem nie uczynił żadnej aluzji. Nie było głupichuśmieszków ani  porozumiewawczych mrugnięć. Przyjęto ichromans jako naturalną rzecz. 

Po kolacji zabierała z pokoju odzież roboczą na następnydzień i wracali razem do opactwa. Nierzadko siadywali zadomem i cieszyli się letnimi wieczorami, rozmawiając na

różne tematy i ustalając, co ona ma zrobić w ogrodzie i jakie

Page 120: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 120/150

rośliny on chciałby mieć. Rozmawiali o muzyce, sztuce, anawet trochę o polityce, ale najczęściej o tym, jak rosnąwarzywa i o postępach w odnawianiu domu. 

W środę wieczorem Garde zaproponował, że następnegodnia zabierze ją na wycieczkę po okolicy. Zwiedzili wszystkieokoliczne wsie i miasteczka, a wracając do opactwa, przejeżdżali przez Stonehenge, gdzie zjechali się ludzie nafestyn z okazji letniego zrównania dnia z nocą. 

Zanim nadszedł piątek, kuchnia miała przyzwoitą podłogę,zlewozmywak, pralkę, zmywarkę i piecyk. 

Sorrel nie zamierzała myśleć, co się stanie, kiedy ogród będzie skończony. On tak że nie chciał się nad tym zastanawiać. Poza tym

wciąż myślami krążył wokół Nicka. Wbrew jego woli Nickwydawał się nieustannie być z nimi, jak nawiedzającydomostwo duch. Garde nie wiedział, czy ona miała z Nickiemromans, i nie pytał o to. Nie chciał wiedzieć. Nie, jednakchyba chciał. W swoim pierwszym raporcie detektywwspominał coś o kradzieży, o której mu ona opowiadała.Wspominał również o szantażu. Jutro dostanie końcowy raporto Sorrel i pozna prawdę. Czuł się winny, ale, do licha, musiałwiedzieć. 

Utrzymywała się ładna pogoda, więc Sorrel następnegodnia włożyła króciutkie dżinsy. Nie brała pod uwagę, że wszortach jej długie nogi wyglądają cudownie, w ogóle jej to

nie obchodziło. Garde czasem obserwował  ją z okna albo ztarasu i z reguły miał zachwyconą minę. Nie czuła się tymskrępowana, lecz podbudowana. 

Pod wieczór każdego dnia spływała potem i była bardzo brudna, ale jednocześnie zadowolona - niemal szczęśliwa. Niewiedziała, czego jej brak do pełnej satysfakcji, której wciążnie mogła osiągnąć. Odsunęła jednak na bok swoje

wątpliwości, co Jen na pewno nazwałaby krótkowzrocznością,

Page 121: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 121/150

i nadal poświęcała się pracy, która zawsze przynosiła  jej prawdziwą radość. 

 Nawet wizyta pięknej księgowej nie zmąciła jej dobrego

samopoczucia.Garde gdzieś pojechał, nie mówiąc ani słowa dokąd, a onawyznaczała obwody klombów, sypiąc świeży piasek wskomplikowane wzory, które wkrótce miała zamiar obsadzićk arłowatym żywopłotem, specjalnie zamówionym, bo trudnogo było dostać. Sorrel nawet nie usłyszała, jak przyjechałaksięgowa. Zorientowała się natomiast, że ktoś na nią patrzy.

Wyprostowała się, powoli odwróciła i uśmiechnęła się doniezwykle elegancko i schludnie ubranej kobiety.- Ale kontrast. Pani i ja. Chyba trudno o większy.  -

Stłumiła śmiech, patrząc na swoje brudne kolana, poplamioneszorty i powalane ręce. 

- Owszem - przyznała tamta bez cienia humoru. - Czy jesttu gdzieś Garde? 

- Garde wyskoczył gdzieś na krótko. Mówił, że niedługowróci. Jeśli nie chce pani czekać, proszę mi zostawićwiadomość, to powtórzę mu. 

Kobieta zmierzyła wzrokiem Sorrel i pokręciła głową. - Nie sądzę. - Dlaczego? Bo jestem ogrodniczk ą? - spytała rozbawiona

Sorrel.- Ponieważ wątpię, czy zrozumie pani wiadomość - dobiła

 ją tamta. - Nie zamierzam nikogo obrazić, ale... - Księgowe są bystre, a dziewczyny od ogrodów raczej

nie?- Z moich doświadczeń wynika, że nie. Tak jak ja nie

mogłabym pracować w ogrodzie  - dodała z lekkimniesmakiem

- tak samo pani nie mogłaby... 

- Prowadzić księgowości? - Sorrel weszła jej w słowo. 

Page 122: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 122/150

 - Nie powinna pani tak szybko oceniać ludzi, panno...? - Wild.- Jednak ma pani prawdopodobnie rację. Naprawdę nie

wiem nic o świecie wielkich finansów.- Oczywiście, że nie - zgodziła się panna Wild, jak gdybyto nie stanowiło dla niej żadnej niespodzianki. 

- Potrafię uporać się jedynie z własnymi rachunkami, a wszkole byłam całkiem niezła z angielskiego i historii... 

- Chciało jej się śmiać, bo mogła dodać, że posiadastopień naukowy w obu tych dziedzinach.  - Czy chce pani

 poczekać w domu? Może zrobić pani kawy? - Nie, dziękuję.  - Panna Wild spojrzała na ręce Sorrel iwzruszyła ramionami.  - Poczekam w samochodzie. Dowidzenia. - Okręciła się na swoich wysokich obcasach i znikłaza rogiem domu.

Sorrel z uśmiechem kiwnęła głową i podniosła worek piasku. Nie, naprawdę nie potrafiła wyobrazić sobie pannyWild pracującej w ogrodzie. Po pierwsze, połamałaby sobie paznokcie. Sorrel spojrzała na swoje. Zawsze były krótkoobcięte, a teraz także bardzo brudne. Oczywiście panna Wildnigdy by nie dopuściła do tego, aby jej ręce nosiły ślady pracyw ziemi. No cóż, panna Wild była elegancką kobietą, a nietakim kocmołuchem jak ona. Kpiła i drwiła sobie w myślach, nie bardzo wiedząc z kogo bardziej  - z siebie, czy zksięgowej? 

W pewnym momencie usłyszała samochód Garde'a ichwilę później ryk silnika odjeżdżającego wozu panny Wild. 

- Nie sk łada długich wizyt, prawda?  - zauważył, idąc w jej kierunku. W r ęku trzymał grubą brązową kopertę.Wyglądał na niezwykle szczęśliwego. 

- Mówisz o twojej księgowej? - Uśmiechnęła się. - Tak. Miałaś z nią miłą pogawędkę? 

Page 123: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 123/150

 - Uhm. - Z szelmowskim błyskiem w oku pocałowała gow usta. - Czy to nie potworne, że taka ładna kobieta jestcałkowicie pozbawiona poczucia humoru? Czy ona o nas wie? 

- Nie ode mnie. Czemu pytasz?- Ponieważ, jeśli wie, to musi bardzo nisko oceniać twójgust i intelekt.

- Może wobec tego powinienem powiedzieć jej o twoichstopniach naukowych... O, podoba mi się ten wzór   - dodał, patrząc ponad jej ramieniem. - Bardzo awangardowy. Łebska jesteś. 

- Tak - zgodziła się z zadowoloną miną. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Zaskoczona, z uwagąspojrzała mu w oczy. 

- Wydajesz się jakiś inny. - Bo jestem inny. Chodź i porozmawiaj ze mną. - Teraz? - zdumiała się. - To ważne? - Przyglądała mu się,

 przechylając na bok głowę. - Myślę, że tak. - A mogę to skończyć? - No cóż, jeśli musisz. Ale nie zajmuj się tym zbyt długo -

 powiedział i obdarzył, ją ironicznym uśmiechem, którego nierozumiała. 

Patrzyła, jak idzie do domu, a potem wróciła do układaniaz piasku wzorów. Co sprawiło, że zachowywał się inaczej?Ten list, który przyniósł? A może wiadomość od panny Wild?

Zachichotała, myśląc o księgowej. Może przy następnym spotkaniu on jednak powie tej zarozumiałej kobiecie o jej ostopniach naukowych...

 Nagle zamar ła, nie zwracając uwagi na piasek, z któregousypał się nie planowany kopczyk. Przecież nigdy niewspominała mu o swoich stopniach naukowych, więc skąd otym wiedział? 

Page 124: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 124/150

Wyprostowała się i zagapiła mało przytomnym wzrokiemna ogród. Ona mu nie powiedziała, była tego pewna. Chciał,aby zaraz porozmawiali. Ciekawe o czym. Nie miał ani

 poważnej, ani uroczystej miny, ale wyglądał na szczęśliwego.Odwróciła się w stronę domu, zobaczyła górkę piasku izaklęła. Przykucnęła i zaczęła rękami wsypywać piasek z powrotem do torby.

Obchodziła ogród, teraz już w pośpiechu, od czasu doczasu zaglądając do swojego projektu. Ciągle się zastanawiała.Może rozmawiał z Jen, przecież siostra mogła zadzwonić w

 jakiejś sprawie... Co prawda zwykle nie odbierał telefonów,zostawiał po prostu automatyczną sekretarkę, lecz istniałamożliwość, że jednak rozmawiał z Jen, a wtedy to mogłowyjść w rozmowie. Jen lubiła się chwalić wykształceniemsiostry i ubolewać nad tym, że Sorrel się marnuje, zajmującsię ogrodami. 

 Nie zdawała sobie sprawy, że już od kilku minut opuścił jądobry humor i że wręcz była nachmurzona. Powoli poszła dodrugiego ogrodu i rzuciła pustą torbę po piasku na rosnącąkupę gruzu przy cieplarni.

Z drugiej strony, jeśli on znał prywatnego detektywa...Zatrzymała się, patrząc gdzieś w dal. Kazał ją sprawdzić. Na pewno ją sprawdzał. No i co z tego? Co mógł odkryć? Nic, jedynie to, że znalazła się na czarnej liście. Wiedział już otym. A czy nie sprawdzałabyś kogoś, kto nie ma referencji,

spytała siebie. No tak, ale mógł ją uprzedzić... Wolno zawr óciła do domu. Ciągle rozmyślając nad tą

sprawą, nie była pewna, czy gniewać się, czy nie. Pochyliłasię, by odkręcić kran przy składziku, i usłyszała dwa męskiegłosy. 

Ciekawa, kto to może być, zajrzała do ogrodu przeddomem i znieruchomiała z wrażenia. 

Page 125: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 125/150

Garde stał na żwirowanym podjeździe i rozmawiał z jakimś szczupłym, wysokim blondynem. Ten mężczyzna był bardzo podobny do Nicka, ale przecież to nie mógł być on... 

Page 126: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 126/150

ROZDZIAŁ ÓSMY Sorrel wmawiała w siebie, że to nie może być Nick.

Przecież nie wiedział, gdzie ona jest. Chyba że Garde go znał i

doniósł mu... Powoli się wyprostowała. Patrzyła na nich i nagle ogarnął ją gniew, tak gwałtowny, że przez chwilę było jej słabo. Nienamyślając się, w niepohamowanej furii podbiegła doszczupłego blondyna i uderzyła go z całej siły w twarz. 

- Wynoś się! - krzyknęła. - Jak śmiesz tu przychodzić! Tyintrygancie! Znam ciebie i te twoje podstępne, nikczemne

metody! Jak śmiesz?! Wyraz zdumienia na jego twarzy mógłby ją rozbawić,gdyby była w nastroju do żartów. 

- Ja...- Zamknij się! - wrzasnęła. Wściekła, zmusiła go, żeby się

cofał.  - To koniec tej historii! Finito! Rozumiesz?! Nie będziesz już dłużej niszczył mojego życia! A jeśli będę miałachociaż cień podejrzenia, że mnie śledzisz albo że kazałeśmnie śledzić, wytoczę ci proces o molestowanie psychiczne ifizyczne! Już dawno powinnam była cię oskarżyć ozniesławienie! Postawić cię przed sądem za te twoje kłamstwai manipulacje! Bóg wie, czemu tego nie zrobiłam! 

Oboje byli już prawie na moście, ale Sorrel wciąż na niegonapierała, a on się cofał z wyrazem przerażenia na twarzy.Pomyślała, że pewnie strasznie wygląda, jak rozczochrana,

 brudna jędza. Ale było jej wszystko jedno. W zacietrzewieniukrzyczała na niego w ogóle bez zastanowienia. 

- Jesteś taki żałosny! Zakłamany, tchórzliwy, ograniczonyzarozumialec! - Obrzucała go epitetami z pogardą w głosie. -Podstępny, obrzydliwy, arogancki, głupi, zły! Cały ten twójmajątek i twoje arystokratyczne pochodzenie nie dają ci prawado znęcania się nad ludźmi! Ale ludzie i tak śmieją się z

ciebie, z tych twoich arystokratycznych póz! Tylko że ty tego

Page 127: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 127/150

nie dostrzegasz, bo jesteś aż tak zapatrzony w czubek swegogłupiego nosa! Jesteś małym człowieczkiem, który myśli, żekobiety powinny padać do jego stóp i być wdzięczne, że je

zauważył! Jesteś małym człowieczkiem, który myśli, żewszystkich można kupić! A teraz posłuchaj, mam dla ciebiewiadomość - ciągnęła bez tchu, spychając go prosto na drogę. -  Nicholasie Paignton, gardzę tobą! Zjeżdżaj stąd i więcej siędo mnie nawet nie zbliżaj! Nigdy! - Odwróciła się i pobiegłado domu.

Biegła, dopóki nie zatrzymała się przed tylną bramą.

Zacisnęła pięści na prętach, jak gdyby znalazła się wwięziennej celi. Jak on śmiał? Jak śmiał?! Trzęsła się tak, żeczuła się chora, łzy gniewu napłynęły jej do oczu, z trudemłapała oddech. To Nick zniszczył ogród. To on wynajął kogoś,żeby powyrywał rośliny, zdewastował trawnik... 

Usłyszała za sobą kroki Garde'a i mocniej ścisnęła pręty. - Nie mów nic - zasyczała. - Ani słowa. Nie odezwał się. 

Oparta czoło o bramę, wzięła głęboki oddech i spytałagorzkim tonem:

- Co on ci naopowiadał? Tym swoim miękkim,niepewnym, chłopięcym głosikiem, na który wszyscy sięnabierają? Że byłam zabawową dziewczyną? Że go okradłam?Że obiecałam wyjść za niego, a potem odrzuciłam go wobecności jego przy jaciół? Czy że jestem małą dziwką, która...Jest godny pogardy

- rzuciła gniewnie, uderzając pięścią w metalowe  pręty bramy.

- Mówił, że podejrzewał, iż jesteś zawodową złodziejką  - powiedział łagodnym tonem. - Wspaniale! - krzyknęła szyderczo.  - I założę się, że

zachowywał się nieśmiało, przepraszał, mówił, że bardzo mu przykro, że sprawia kłopot, ale uważa, że  to jego obowiązek,

 bla, bla, bla. Nienawidzę go! 

Page 128: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 128/150

  - Tak, wyobrażam sobie, że go nienawidzisz  -  przyznałspokojnie.

- Mogłabym godzinami opisywać jego perfidię  - ciągnęła

z zawziętością. Nie była w stanie powstrzymać łez, które płynęły po jej brudnej twarzy. Otarła je wierzchem dłoni. - Powiedział również, iż dał się całkowicie nabrać na

twoją pozorną szczerość i na twoją ciężką pracę  - relacjonowałspokojnie dalej. - Przyznał, że jesteś bardzo dobrąogrodniczką. 

- Jak to miło z jego strony - syknęła. 

- Mówił też, że flirtowałaś z nim, rozśmieszałaś go isugerowałaś, iż byłoby ci bardzo przyjemnie mieć z nimromans. Przyznaje, że jest naiwny i głupi, ale nigdy nie przyszło mu do głowy, że będziesz chciała czegoś więcej niżromansu, a mianowicie jego majątku, pieniędzy... Czuł sięwręcz szantażowany. 

- Ach tak, jestem więc także szantażystką?  - rzekłasarkastycznie. - Zastanawiam się, co takiego bym musiałaodkryć, żeby móc go szantażować. Powiedz - zwróciła się doGarde'a.

- Zaprosiłeś go? Znasz go? - Nie.- Więc jak się dowiedział, gdzie jestem? - Pamiętasz, że zrobiono ci zdjęcie? - Jak że mogłabym zapomnieć ten historyczny moment w

moim życiu? - zadrwiła z gniewem. - A Nick oczywiście czytauważnie każdą lokalną gazetę, z każdego hrabstwa, z każdegomiasta...

- Najwyraźniej opublikowano twoje zdjęcie w jednym ztych plotkarskich pisemek.

- No tak. - W popłochu pomyślała, że Jen też mogłanatknąć się na to pismo.  - Ale ty kazałeś mnie sprawdzić,

 prawda? Więc mogłeś się z nim spotkać. 

Page 129: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 129/150

 - Mogłem - zgodził się. - Ale się nie spotkałem. - A teraz pewnie myślisz, że przyjechałam tutaj, żeby

ciebie z kolei szantażować? - zapytała. - Jakie to szczęście, że

 Nick w porę się zjawił. Garde, zostałeś cudownie ocalony  -rzekła z wyraźną kpiną w głosie. - Sorrel...

 Nagle usłyszeli krzyk. Garde odwrócił się szybko i pobiegłw kierunku kuchni, skąd dochodził krzyk Seana. Był to chybakrzyk bólu.

Została przy bramie. Nie miała ochoty się ruszyć, chociaż

wiedziała, że nie może tak tu stać w nieskończoność. - Mógł, ale się nie spotkał  - szepnęła, machinalnie powtarzając słowa Garde'a. 

Więc wiedział o Nicku od początku. A może nie od początku? Jak szybko pracują detektywi? Nie miała pojęcia.Ale to już nieważne. Nick zrobił swoje, znowu wyrządził jejkrzywdę. Ale czy Garde uwierzył mu? Zwykle wszyscy muwierzyli, pomyślała gorzko. On i Garde wyszli przecież z tejsamej szkoły. Obaj korzystają z przywilejów ludzi majętnych.Tacy zawsze lgną do siebie, ufają sobie. Naprawdę nie chciałastać tu i czekać na Garde'a po to tylko, żeby zaczął jąwypytywać. Gdyby mu na niej rzeczywiście zależało, przytuliłby ją i pocieszył. 

Puściła pręty bramy i nie spiesząc się, jak automat,chwiejnie szła tam, gdzie zaparkowała swoją ciężarówkę. Po

drodze zerknęła przez okno w głąb kuchni i zobaczyła. żedrabina stoi jakoś tak niedbale oparta o ścianę, a Garde i Seandźwigają ogromny kredens, wynosząc go przed dom. 

Kluczyki tkwiły w stacyjce. Uruchomiła silnik i odjechała.Przez moment zdawało jej się, że słyszy, jak on woła za nią,ale to chy ba było złudzenie. Nie mogła niczego słyszećwyraźnie przez warkot silnika. Nie wiedziała, dokąd jedzie.

 Nie obchodziło jej to. Nie chciała o niczym myśleć, niczego

Page 130: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 130/150

 planować, chciała po prostu być sama. Nie troszczyła się o to,że łzy wyżłobiły jasne smugi  na jej pokrytej skorupą brudutwarzy. Przemierzyła kilometry z zamętem w głowie.

Dlaczego przedtem nie zaatakowała Nicka? Czemu była takagłupia? Ponieważ ją zranił i nie potrafiła jasno myśleć? Amoże przeważyła duma? Powiedziała sobie, że nie zależy jej na opinii, niech ludzie wierzą w to, co chcą, więc dlaczegoteraz zareagowała inaczej? Z powodu Garde'a? Tak. Tenzwiązek liczył się dla niej. Zakochała się w nim. 

Gorzko się śmiejąc, zjechała na pobocze, wyłączyła silnik

i położyła głowę na kierownicy.  Naprawdę zakochana? - zapytałby, gdyby mu to wyznała,ale nie wyzna, bo to, co ich łączy, to tylko romans, przelotnyzwiązek... bez zobowiązań... Nie chciała ani małżeństwa, anidzieci... Kłamczucha, kłamczucha, kłamczucha, skarciła się wduchu. Wmawiasz to sobie, Sorrel. Właśnie, że chcesz, bo gokochasz i to bardzo.

Pragnęła, by odwzajemnił jej miłość. Ukrywała prawdę, była ostrożna, bo on chciał tylko romansu. 

Zaciskając powieki, próbowała powstrzymać płynące łzy.Podskoczyła, kiedy zadzwoniła komórka. 

- Sorrel? Tu Jen. - Głos siostry był pełen wigoru, podekscytowany. -  Nie wspominałaś mi, że ten Garde jest ażtaki przystojny. Nic dziwnego, że się nim zainteresowałaś. 

- O czym ty mówisz? - wymamrotała zmieszana Sorrel. 

- O twoim pracodawcy. Dobrze się czujesz? - spytała Jen. - Masz taki dziwny głos... - Wszystko w porządku  - rzuciła Sorrel lekko.  - Tylko

naprawdę nie wiem, o czym ty mówisz. Czyżby Garde cały czas działał za jej plecami, spotykał się

nie tylko z Nickiem, ale także z jej siostrą?  - myślałagorączkowo. 

Page 131: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 131/150

 - Mówię o panu Chevenay! -  powtórzyła Jen. - Wyobraźsobie, że wpadł mi w ręce artykuł o nim, zamieszczony w jednym z tych drogich plotkarskich pism ilustrowanych.

Wiesz, że zawsze kupuję takie pisma. Jesteś tam jeszcze? - Tak.- Przeczytałam więc i nie wiesz nawet, jak mi ulżyło! - z

triumfem oznajmiła Jen. - Ulżyło? - powtórzyła słabo Sorrel. - Tak! Nie ma mowy, żeby ktoś taki zainteresował się

tobą. Muszę przyznać, że się martwiłam, ale kiedy

zobaczyłam na zdjęciu, jak on się prezentuje, i przeczytałam, z jakimi kobietami się zadaje, to natychmiast przestałam sięmartwić! Czy wiesz, że on spotykał się z Vereną McCoist, tąsławną top modelką? Najwyraźniej są parą. Albo byli. Sorrel,on jest multimilionerem! - wykrzyknęła, mocno akcentującostatnie słowo. 

- Tak, wiem.- Oszałamiająco przystojny, prawda? - Tak.- A ten jego uśmiech! Więc pomyślałam  - ciągnęła

uszczęśliwiona Jen - że nie może być żadnych kłopotów. Tacymężczyźni po prostu nigdy nie spotykają się z ogrodniczkami. 

- Nie spotykają się   -  przytaknęła Sorrel i od razu zgoryczą pomyślała: Ale po cichu z nimi romansują. 

- Jaki on jest?

- Miły - określiła Sorrel niezbyt trafnie. - Cóż, możemy mieć jedynie nadzieję, że będzie hojny.

Czy już ci zapłacił? - Nie, jeszcze nie.- Sorrel! Mówiłam ci. Pieniądze z góry. - Tak, mówiłaś. - Na pewno dobrze się czujesz? - spytała Jen z troską po

krótkiej pauzie. - Masz ciągle taki dziwny głos. 

Page 132: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 132/150

  - To chyba wina niezbyt dobrego połączenia  - szybkozmyśliła Sorrel. - Słuchaj, muszę już jechać. Właśnie siedzę wciężarówce. 

- Och, nie wiedziałam. No, to zadzwoń do mnie później,dobrze?- Dobrze, zadzwonię. - Sorrel odłożyła komórkę i pustym

wzrokiem gapiła się na drogę. Co Jen mówiła? Że tacy mężczyźni jak on... Ale Garde

 przecież nie zaliczał się do „takich mężczyzn". Może się jednak zmieni, po tym, jak okazała się jędzą. Prawdopodobnie

nie był przyzwyczajony, że jego kobiety zachowują się jak przekupki. Bawiła go przez chwilę, bo była inna niż kobiety,które znał. Ale, jak powiedziała Jen, tacy mężczyźni nie wiążąsię z dziewczynami takimi jak ona. 

 Nick jednak chciał się z nią ożenić... No tak, ale Nick tośmieć. 

Jeśli nawet jakimś cudem Garde nie miałby jej za złe, żezachowała się jak przekupka, i uwierzyłby jej, a nie Nickowi,to i tak  przecież jej nie kochał. Chciał mieć tylko przelotnyromansik i miał go. Gdyby go obchodziła, gdyby jej wierzył, przytuliłby ją i powiedział, że wszystko jest w porządku, a nierecytowałby spokojnie tego, co mówił mu Nick, tym swoimrzeczowym tonem, jak gdyby zresztą już to wszystko i takwiedział. 

Zastanawiała się, kiedy otrzymał raport o niej. Zanim jej 

opowiedział o sobie? Prawdopodobnie przed czułościami wzaroślach. Pocałował ją jednak, nim odkrył, że może jejzaufać? 

 Nie powinna była uciekać, powinna  raczej poczekać, ażzakończy się jego interwencja w kuchni, a potem porozmawiać z nim i dowiedzieć się wszystkiego, tak czyinaczej. Na samą myśl o tym poczuła się niedobrze, ale

Page 133: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 133/150

 przecież musiała wrócić. Chociażby tylko po pieniądze, które był jej winny. 

Zawr óciła i pojechała z powrotem tą samą drogą, albo

 przynajmniej wydawało się jej, że tą samą. Zabrało jej to dwiegodziny. Okazało się, że Garde wyjechał. Sean nie wiedział,dokąd. 

- Dobrze się czujesz? - spytał po prostu. , - Ja? Tak - odpar ła obojętnie. - A ty? - Wreszcie

 przypomniała sobie, że wypadało zapytać.  - Przepraszam, żenie zaczekałam, żeby zobaczyć, co ci się stało. Byłam... 

- .. .zdenerwowana - dokończył za nią i lekko zakłopotanydodał: - Słyszałem tę kłótnię przed domem. - Trudno było nie słyszeć, wyobrażam sobie - powiedziała

z goryczą. - Cóż, jeśli Garde wróci, powiedz mu, że jestem whotelu... - Nie, postanowiła nagle. Zostanie tutaj. Skończy, corozpoczęła. Tym razem nie zamierza uciekać. Jeśli on chce,żeby sobie poszła, będzie musiał jej to powiedzieć.  - Nie.Zmieniłam zdanie. Będę tutaj - zakończyła spokojnie. 

- Dobrze, ale powinnaś, hm, umyć najpierw twarz.Odruchowo dotknęła czoła, uśmiechnęła się słabo i poszła opłukać twarz pod kranem. 

Głupio robisz, mówiła sobie, skręcając za dom. Mogłabyśrównie dobrze zostawić ogród w obecnym stanie. To jużkoniec z pracą i koniec z romansem, Sorrel, przekonywałasiebie. No tak, a jeżeli wróci do hotelu, a on nie przyjedzie,

 będzie musiała przecież i tak tu się zjawić po swojehonorarium. Więc równie dobrze może jeszcze trochę popracować, czekając na niego. 

Oczy Sorrel wypełniły się łzami. Otarła je niecierpliwie.Płacz nic tu nie pomoże. Patrzyła pustym wzrokiem na smugi piasku, które rozwiał wiatr. Czuła, że ogarnia ją rozpacz, a przecież jeszcze wczoraj była taka szczęśliwa. Wydawało się,

że tak dawno przyjechała do tego opactwa, a to zaledwie kilka

Page 134: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 134/150

tygodni temu... Były to tygodnie szczęścia, ciężkiej pracy,radości, kochania. Westchnęła. Uznała, że najlepiej będzie odrazu zająć się ogrodem i czekać, co Garde jej powie.

Postanowiła, że zacznie od ścieżek. Wr óciła do składziku, skąd wyciągnęła ciężki worekmieszanki piasku z cementem i zaciągnęła go do ogrodu zadomem, gdzie piętrzył się stos porządnie ułożonych kostek brukowych, które zamierzała położyć. Wzięła scyzoryk i jużchciała rozciąć opakowanie, kiedy usłyszała samochódGarde'a i znieruchomiała. Jego kroki zaskrzypiały na żwirze, a

 po chwili dobiegły ją ciche głosy. Rozmawiał z Seanem.Powinna była pojechać do hotelu i zobaczyć się z nim dopiero jutro rano, kiedy już uspokoi się i opanuje. No, ale nieodjechała stąd, więc musi teraz stanąć z nim twarzą w twarz.Wzięła głęboki oddech i odwróciła się, słysząc jego kroki. 

Wyglądał na bardzo zmęczonego, chciała podbiec doniego i przytulić się mocno, ale opanowała się. Nie wolno jejokazywać swoich uczuć, szczególnie teraz, kiedy uświadomiłasobie, jak bardzo go kocha.

- To na mnie? - zapytał spokojnie. Gestem wskazałśmiercionośną broń w jej ręce. 

Zmieszana, schowała ostrze i wsadziła scyzoryk dokieszeni.

- Wr óciłam - oświadczyła lekko wyzywającym tonem. Właśnie widzę  - przyznał spokojnie. - Dobrze się czujesz? 

- Tak. - sk łamała, bo przecież wcale nie czuła się dobrze. - Nie wiem, czy jeszcze mam pracę  - dodała prowokująco. 

- Ja też nie. Dokąd pojechałaś? - spytał. - Donik ąd.  - Uciekła wzrokiem w bok.  - Po prostu

 jechałam jakiś czas przed siebie, a potem zawróciłam. - Czy ty i Nick...?- Nie! - zaprzeczyła zaszokowana.  - Urządzałam mu

ogród. - Tak jak tobie, pomyślała. - Również mi nie zapłacił. 

Page 135: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 135/150

 - Jak to... r ównież? Myślisz, że ja ci nie zapłacę? - Nie wiem, nie wiem, nie wiem! - powtórzyła trzy razy i

z rozpaczą w głosie dodała: - Ja już nic nie wiem! Pracowałam

dla niego i to wszystko. Za każdym razem, kiedy kończyłam pracę i prosiłam o pieniądze, wynajdywał mi jeszcze coś dozrobienia. Mówił, że zapłaci mi po zakończeniu wszystkich prac i da mi jeszcze premię. Dlaczego, na miłość boską, przyszło mu do głowy, by ożenić się ze mną? 

- Myślał, że jesteś głupia. Jego błąd. - Dlaczego żadna nie chce za niego wyjść? To znaczy ja

wiem, że on ma... - Złośliwy charakter? - Tak - szepnęła. - Jest nie tylko złośliwy, mściwy, ale przede wszystkim

głupi - dodał lekceważąco. - Co mu powiedziałeś? Jeśli go nie znałeś... - Nie znałem. To on napisał do mnie... - Ale przecież ty nie odpowiadasz na listy, których się nie

spodziewasz... więc? - Więc nie odpowiedziałem na jego list. Kiedy się

zorientował, że nie otrzyma odpowiedzi, przyjechał.Poprosiłem go, żeby się wyniósł. 

- Uprzejmie?- Nie, niezbyt uprzejmie. - Uśmiechnął się, ale w jego

oczach widziała zmęczenie. Wyciągnął do niej rękę i czekał,

aż poda mu swoją dłoń.  - Chodź. Musimy porozmawiać, awolałbym nie mieć słuchaczy. 

Pomyślała, że pewnie chodziło mu o Seana, który jużdosyć dzisiaj widział i słyszał. Garde pociągnął ją do bocznych drzwi i zamknął je pieczołowicie za sobą. 

- Idziemy do mojego gabinetu albo do sypialni. Zależy, jaka będzie rozmowa. 

- Oficjalna czy nieoficjalna?

Page 136: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 136/150

 - Tak.- Jen znalazła jakieś pismo z twoją fotografią i tej znanej

modelki i powiedziała mi... 

- Jen powinna pilnować własnych interesów - przerwał jeji zapytał: - Jaką chcesz rozmowę? - A ty?- Chodźmy do sypialni. Poszła za nim po schodach. - Siadaj - polecił. 

Usiadła posłusznie na brzegu łóżka, spuściła wzrok, a ręcesplotła na podołku. 

- Damy mają pierwszeństwo. Mów  -  powiedział cicho. Nie wyglądał na rozbawionego, raczej na wyczerpanego psychicznie i fizycznie.

Podniosła wzrok, spojrzała na niego i odkryła, że ma wgłowie pustkę. Była kłębkiem nerwów.

- Nie wiem, co powiedzieć. Nie wiem, od czego zacząć.Przyjmiesz przeprosiny za moje histeryczne zachowanie?Dobrze, że żaden reporter tego nie widział ani nie słyszał... 

- Przestań - skarcił ją spokojnie. - Przepraszam. Wpadłam w straszny gniew. Te wszystkie

miesiące bez pracy... i to tylko z jego powodu! Te wszystkie pieniądze, które jest mi winien... Kazał mnie aresztować,mówiłam ci o tym? Kiedy powiedziałam mu, że nie wyjdę zaniego, nie chciał mi zapłacić. Zagroziłam, że podam go dosądu, a wtedy on kazał mnie aresztować. Powiedział policji, że

ukradłam pieniądze z jego domu. Wprawdzie wycofał skargę,zanim nadano bieg sprawie, ale już i tak nikt mi nie wierzył! 

- Uwierzą ci teraz - oświadczył ponuro. - Dlaczego tak myślisz? - Zobaczysz. Teraz ci uwierzą   -  powtórzył.  - Publiczne

 przeprosiny będą wydrukowane w londyńskich gazetach i ten pan odda ci pieniądze, które jest winny. Teraz mam już

Page 137: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 137/150

absolutną pewność, że to on zorganizował ten sabotaż wogrodzie, żeby cię znowu nękać. 

- Ale jak możesz zmusić go, żeby mi zapłacił? 

- Mogę. Wierzyła mu całkowicie, ale czy on zaczął jej ufać? - Doprawdy nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Nie

 jestem pewna, czy mi ufasz.- Wiem. To moja wina. Długo nie mogłem się zdobyć na

zaufanie do ciebie. Jednak bardzo chciałem ci ufać i dlategokazałem cię sprawdzić. Musiałem rozwiać wszystkie swoje

wątpliwości. Na początku podejrzewałem, że pracujesz dla prasy. - Spojrzał na jej smutną twarz.  - Przepraszam - dodałłagodnym głosem. 

- To zrozumiałe.  - Wstała i podeszła do okna.  - Jesteś bogatym człowiekiem. Pocałowałeś mnie dopiero wtedy,kiedy już dostałeś raport detektywa, prawda? 

- Tak.- A chciałeś mnie pocałować przedtem? - Tak.- I raport donosił, że nie popełniłam niczego, o co

oskarżał mnie Nick? - O parła się o parapet i patrzyła w dół naswoje krzewy.

- Uhm.- I uwierzyłeś temu detektywowi? 

 Nie odpowiedział od razu, więc odwróciła się, by na niego

spojrzeć. - Chciałem uwierzyć. Ale końcowy raport dostałem

dopiero dzisiaj. Zatrudniony przeze mnie detektyw rozmawiałz różnymi ludźmi, którzy znali Nicka i wyciągnął własnewnioski. Nie uważał, że jesteś winna. Ja też nie. 

- Dlaczego?- Przypuszczam, że głównie dlatego, że nie chciałem,

żebyś była winna - uśmiechnął się ironicznie. 

Page 138: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 138/150

 - Przed przyjazdem Nicka byłeś zupełnie inny, takiszczęśliwy... A potem przyjechał Nick i... Naprawdę mu nieuwierzyłeś?  - Teraz ona, dla odmiany, trwała przy swoich

wątpliwościach. - Nie.- Ani przez moment?- Dzisiaj nie - rzek ł po chwili wahania. - A przedtem? Wtedy, kiedy miałeś już pierwszy raport? - Nie uwierzyłem, ale ciągle nie mogłem się wyzbyć

 pewnych wątpliwości. Chodzi o to... No, obawiałem się, że

 jednak mogłabyś polować na moje pieniądze  - w końcu przyznał uczciwie. - A czy ty od samego początku miałaś we wszystkim do mnie zaufanie?

- Nie. Jen wmawia mi, że często mam błędne sądy oludziach i możliwe, że tak jest. Jednak nie chcę być podejrzliwa w stosunku do ludzi, nie chcę nieufnie czekać iciągle spodziewać się, że na pewno zmienią się na gorsze, pokazując nową twarz, która mnie rozczaruje... Nie chcę byćtaka.

- Tak, to nie jest przyjemne - zgodził się.  - I naprawdę pomyślałaś, że ci nie zapłacę? 

Pokr ęciła głową. - Nie, w każdym razie do dzisiaj nie podejrzewałam cię o

to. Dopiero po wizycie Nicka. Posłuchaj...  - Chciałakoniecznie zmienić temat i zadać mu pytanie, które nurtowało

 ją od czasu ostatniej rozmowy telefonicznej z Jen.  - Czy tynaprawdę jesteś sławny? 

- Nie... tak, przypuszczam, że tak. Sporo mniefotografowali. Dość szybko zarobiłem dużo  pieniędzy, więczapraszano mnie tu i tam, właściwie wszędzie... Ale ten stylżycia szybko mi się znudził... 

- Jaka ona była? - spytała lekko, zbyt lekko. 

- Kto?

Page 139: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 139/150

 - Ta modelka. Serena jakaś tam... - Verena - poprawił.  - Była bardzo miła, ale nie

zostaliśmy kochankami, jeśli o to pytasz. Nie lubię kochać się

w pełnym blasku jupiterów, a nasz związek wzbudzał zbytduże zainteresowanie mediów. - Ok łamałeś mnie, prawda? - Czyżby? Kiedy? - spytał delikatnie, ciągle nie chcąc jej

urazić. - Kiedy tłumaczyłeś mi, dlaczego byłeś w złym humorze

tamtego pierwszego dnia, gdy się spotkaliśmy. To nie było z

 powodu pani Davies ani wycieczkowiczów, prawda?- Nie - uśmiechnął się.  - Dziennikarze właśnie odkrylicoś, co chciałem przed nimi ukryć. 

Czekała. Zrozumiał, że  tym razem się nie wyłga. Musi powiedzieć prawdę. 

- Dałem trochę pieniędzy na cele dobroczynne, towszystko.

- Dużo pieniędzy - domyśliła się. - Co chcesz jeszcze o mnie wiedzieć? Nigdy nie pytałaś o

moich rodziców. No cóż, mój ojciec zmarł we śnie kilk a lattemu, a matka przy moim urodzeniu. Ciągle się gniewasz? 

- Nigdy nie gniewałam się na ciebie. - Nawet wtedy, gdy czułaś, że ci nie ufam? - Nie, bo ja też ci nie ufałam. Co teraz będzie? - Teraz będziemy żyć przyzwoicie. 

- Co to znaczy? - spytała zaskoczona.- Dzieląc się wszystkim, troszcząc się o siebie, ufając

sobie. A tak na wszelki wypadek - dodał ironicznie  - gdybyśtego nie zauważyła, to chcę ci powiedzieć, że zakochałem sięw tobie.

- Ty... zakochałeś się we mnie? - Nie mogła uwierzyć. - Kiedy?

Page 140: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 140/150

 - Nie wiem. - Roześmiał się krótko i dalej mówił rwącymsię ze wzruszenia głosem.  - Wiem tylko, że nienawidziłemsiebie za to, że ci nie ufałem. Jeździłem po całej okolicy, żeby

cię odszukać. Odchodziłem od zmysłów ze zmartwienia... - Naprawdę? - Sorrel zdumiała się. - Pojechałeś, aby mnieszukać? 

- Słyszałem, jak odjeżdżasz, i wtedy upuściłem kredensna podłogę i wybiegłem z kuchni, żeby cię dogonić izatrzymać, ale nim wyprowadziłem wóz z garażu, byłaś jużdaleko. - Zamilkł na chwilę, westchnął  głęboko i zapytał,

 patrząc jej w oczy: - Sorrel, czy nie chcesz mojej miłości? - Nie... Tak... Och, nie wiem! - jęknęła. Tak, chciała,

 bardzo chciała, ale... - Ale ty jesteś taki sławny! - A ty ciągle nie wiesz, dlaczego każdy chce się z tobą

ożenić, prawda?- Każdy? Myślisz o Nicku? Och, nie. Ożenić? Ty ze mną? - spytała łamiącym się głosem. - Tak, tego właśnie pragnę. - Ale dlaczego?- Może przyjemnie jest mieć ciebie przy sobie? - Cóż, to naprawdę dobry powód. Jednak ja nadal nie

wiem, czy chcę, żeby ktoś się ze mną ożenił. - Ale ja wiem i mam nadzieję, że cię przekonam. Patrzyła

na niego, ciągle strapiona i zdziwiona. Nie wiedziała, co

 powiedzieć. - Niedawno skończyłem trzydzieści siedem lat - odezwał

się po chwili kłopotliwego milczenia. - Co to ma do rzeczy?- Chcę mieć rodzinę. - Pomyśl o adopcji. - Odwróciła się do okna. - Chcesz mieć moje dzieci, Sorrel? 

- Nie - zaprzeczyła słabym głosem. 

Page 141: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 141/150

Jego dzieci? - myślała w popłochu. Co on sobiewyobraża? Przecież dopiero co się poznali. Ich romans trwałtak krótko. Zaledwie kilka tygodni. Uderzyła ręką w parapet i

z oburzeniem w głosie powiedziała: - Nie dałam ci żadnego powodu, byś myślał, że chcęmałżeństwa. Nigdy, przenigdy nie mówiłam, że się czegośtakiego spodziewam.

- To prawda.- Wię c dlaczego?- Nie lubisz mnie, Sorrel?

- Wiesz dobrze, że cię lubię! - Więc wyjdź za mnie. - Nie.- Okrutna kobieta, całkiem bez serca - zakpił łagodnie. - I

to akurat, kiedy wreszcie znalazłem kogoś, kto nacierałbyoliwą moje biedne plecy, ten ktoś mnie nie chce.

- Przecież nie kochasz mnie tak naprawdę   - wyszeptała.Podszedł do niej, odwrócił ją do siebie. Ujmując jej podbródek, spojrzał w piękne oczy Sorrel. 

- Właśnie ci powiedziałem, że cię kocham. - Ale... - Spuściła wzrok i zobaczyła, że ręce ma pokryte

cementowym pyłem. Schowała je szybko za siebie. - A nie sądzisz, że mogłabyś mnie pokochać? 

 Nie odpowiedziała, wciąż odwracając od niego wzrok. - Czy to moje pieniądze cię odstraszają?  - spytał

delikatnie.- Pieniądze mi nie imponują.  - Pokręciła głową.  -

Prawdopodobnie dlatego, że nigdy ich nie miałam. Więc nie posługuj się nimi jako argumentem. 

- Nie będę   - zgodził się.  - Ale rozpacz zmusza doszukania rozpaczliwych środków. A co byś powiedziała,gdybym rozdał wszystkie swoje pieniądze? 

Page 142: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 142/150

 - Nie bądź śmiesz...  - Spojrzała na niego i przerwała, bozobaczyła wyraz jego oczu. Były pełne miłości. Poczuła łzyzbierające się pod powiekami.  - Jak możesz być pewny, że

mnie kochasz?- Jestem pewny - odpar ł miękko. - Wiem, że oddałbym zaciebie życie, wiem, że mi się podobasz, że mnie bawisz. Jednospojrzenie na ciebie, a już się uśmiecham. Przy tobie czuję sięopiekuńczy i dumny... - Delikatnie odgarniając niesforne loki,ujął jej twarz w dłonie.  - Czekałem bardzo długo, żeby cięspotkać, a potem nie umiałem od razu ci zaufać, a to boli,

Sorrel, naprawdę boli, bo tak bardzo chciałem kogoś pokochać. Dzielić z tym kimś wszystko, należeć do kogoś.Mieć dzieci, normalne życie. Kiedy dziś pojechałem cięszukać i nie mogłem cię znaleźć, kiedy nikt, kogo pytałem, niewidział twojej wysłużonej ciężarówki, zamartwiałem się ociebie. I wtedy zrozumiałem, jak bardzo jesteś dla mnie ważnai że nie chcę cię stracić. Bałem się, że mogłaś mieć wypadek.Byłaś taka wzburzona... 

- I brudna - weszła mu w słowo, chcąc chociaż trochęrozładować napięcie, z jakim słuchała jego wyznań. 

- I brudna - zgodził się z lekkim uśmiechem.  - Bardzo brudna, ale lubię cię taką. Czasami, kiedy patrzyłem przezokno, jak pracujesz, chciałem zejść do ciebie, objąć cię imocno przytulić. Z włosami rozczochranymi, spocona iumorusana, zawsze wyglądałaś na zadowoloną, szczęśliwą jak

dziecko. Nie wiem, dlaczego cię kocham, tak naprawdę, tochyba nawet nie wiem, czym jest miłość, wiem tylko, że niechcę cię stracić, że dajesz mi poczucie spełnienia.

- Przynależności - rzekła miękko. - Tak. To też. 

Zamknęła oczy i stała tak, z głową opartą o jego pierś. - Nie znamy się zbyt długo. A małżeństwo to bardzo

 poważny krok. 

Page 143: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 143/150

 - Nie musimy od razu mieć dzieci, jeśli to cię przeraża. -Gładził jej twarz. - Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty iwątpię, czy kiedykolwiek spotkam taką drugą dzielną i

wspaniałą dziewczynę. Chcę jak najszybciej przedstawić cięwszystkim moim przyjaciołom. - Więc ty jednak masz przyjaciół? Już się zaczęłam

zastanawiać, czy ich masz, bo przecież nie odpowiadałeś nażadne telefony - szepnęła cicho, patrząc mu w oczy. 

- Nie odpowiadałem tylko wtedy, kiedy byłem w twoimtowarzystwie. Nie wiedziałem, kim jesteś, więc nie chciałem,

żebyś cokolwiek słyszała. A poza tym wielu z moich przyjaciół opuściło mnie, kiedy zaszyłem się na wsi. Uznali,że nie trzeba mi przeszkadzać w mojej wiejskiej samotni. 

- Pewnie czekają na twój powrót. A co będziesz robił,kiedy porzucisz wieś? 

- Nie wiem. Może to być całkiem zabawna niespodzianka,odk ryć, co będę robił. Ty możesz nadal projektować swojeogrody. Całkiem nieźle potrafisz lekceważyć reporterów, prawda? Nie twierdzę, że twój styl życia się nie zmieni, alechyba nie będziesz mnie ciągnęła na przyjęcia, kolacje,zakupy, prawda?

- Nie będę. Nie lubisz takich rzeczy?- Nie. Kiedy w końcu znowu zacznę pracować, na pewno

znajdę sobie coś sensownego do roboty, ale przede wszystkimchcę wracać wieczorem do domu i wiedzieć, że ty tam

 będziesz, żeby poflirtować ze mną, rozśmieszyć mnie, a takżeuczyć, jak  na wszystko patrzeć z dystansem. Czy to dla ciebienudna perspektywa? Ten mój męski szowinizm? 

Pokr ęciła przecząco głową. Objął ją, a ona zarzuciła mu ręce na szyję. - Pamiętaj, że nigdy nie pozwolę ci odejść, Sorrel  -

ostrzegł. 

Page 144: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 144/150

 - O, tak - rzek ła wzruszonym głosem. - Nigdy nie pozwólmi odejść. 

Page 145: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 145/150

EPILOGŚlub wzięli we wrześniu. Sorrel ostatnią noc jako panna James spędziła w swoim

małym hoteliku, gdzie poprzedniego dnia zatrzymała się także jej siostra z mężem i małym Marcusem. Giles miał ją prowadzić do ołtarza, a dla jej siostrzeńca przeznaczono wceremonii ślubnej rolę pazia. 

Od kilku minut wszyscy byli już gotowi i czekali w pokoju hotelowym Sorrel na samochód.

- Zdenerwowana? - szepnęła Jen, poprawiając jej welon

co najmniej już piąty raz. - Nie - odrzek ła cicho Sorrel, biorąc do ręki bukiet róż,ściętych w ogrodzie opactwa zaledwie pół godziny wcześniej. 

- A ja, niestety, ciągle się denerwuję  - wyznała Jen. - Widzę, ale zupełnie niepotrzebnie  -  powiedziała z

uśmiechem Sorrel. - Nie mogę uwierzyć, że wychodzisz za mąż za kogoś

tak... - Tak wyjątkowego? - Tak bogatego - poprawiła Jen.  - On jest stanowczo za

 bogaty... jak na twojego męża. - Jego majątek naprawdę nie ma dla mnie znaczenia.

Owszem, przyjemnie jest mieć pieniądze i nie mieć żadnychtrosk materialnych, ale... - Sorrel na moment zawiesiła głos iuśmiechnęła się do Jen - ale nie to się liczy w miłości. 

- Nie - zgodziła się Jen. - Wiem, że żyłabyś z nim nawet 

na bezludnej wyspie, bez żadnego komfortu, gdyby tylko cię oto poprosił,  prawda? Czemu się tak uśmiechasz? 

- Och, do moich wspomnień... te ostatnie tygodnie byłytakie wspaniałe!  - Wszystko się zmieniło od tamtego dnia,kiedy w opactwie zjawił się Nick, by ją oczernić, oszkalowaćw oczach Garde'a. Ale on już wtedy ją kochał i zmusił Nicka,aby zwrócił jej dobre imię. 

- Kocham cię, siostrzyczko - odezwała się Jen. 

Page 146: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 146/150

 - Wiem. - Wzruszenie ścisnęło gardło Sorrel. - Ja też ciękocham.

- Wiesz, chyba jestem nawet troszeczk ę zazdrosna o

ciebie. Powiedz, czy to nie głupie? Od śmierci  mamy i tatyczułam coś w rodzaju przymusu, żeby się tobą opiekować,mimo że jesteś moją starszą siostrą. A teraz... - Jen zabawnie pociągnęła nosem i spróbowała uśmiechnąć się. - Nie zwracajna mnie uwagi. Jestem po prostu zbyt uczuciowa. Mamnadzieję, że  się nie rozbeczę na twoim ślubie. Przecież powinnam się cieszyć, a nie płakać. 

- Są już samochody - oznajmił Giles. Wszedł do pokoju,niosąc na ręku synka. Uśmiechnął się do żony, a następnie zzachwytem popatrzył na szwagierkę.  - Sorrel, wyglądaszślicznie, co prawda trochę jak bocian, ale naprawdę ślicznie.Ten twój Garde jest szczęściarzem. 

- Dzięki. - Chyba powinnaś wiedzieć, że na dole czeka sporo

dziennikarzy.- O, chole...- Nic nie mów! - ostrzegł ją szybko, patrząc wymownie

na synka. - Dzieci wszystko słyszą i powtarzają...  - OddałMarcusa żonie. Poczekał, aż Jen wyjdzie z małym z pokoju iszarmancko  podał ramie Sorrel. - Dziękuje, że mnie o to poprosiłaś - szepnął. - To dla mnie wielki zaszczyt.

- A ja dziękuję, że się zgodziłeś. Jesteście dla mnie

wszyscy tacy dobrzy. -  Nagle zebrało jej się na płacz. Jen,Giles i mały Marcus, to przecież była cała jej rodzina, jedynazresztą, jaką miała. I oni naprawdę bardzo ją kochali,troszczyli się o nią i pomagali jej w trudnych chwilach. Ateraz oddają ją jakiemuś obcemu mężczyźnie, o którymwiedzą tylko tyle, że jest ogromnie bogaty. No cóż, jużniedługo będą mieli okazję poznać go bliżej i na pewno go

 polubią, pomyślała z typowym dla niej optymizmem i już nie

Page 147: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 147/150

chciało się jej płakać. Uśmiechnęła się do Gilesa i wyszeptała: - Bardzo, bardzo wam dziękuję. 

- Zawsze się bałem  - wyznał Giles, ostrożnie prowadząc

 ją po frontowych schodach - że nie będzie mi się podobał twójwybranek. Ale na szczęście podoba mi się, nawet bardzo.Mogę z czystym sumieniem oddać cię pod jego opiekę. 

- Jest miły, prawda?  - spytała naiwnie i nagle szybkozamrugała, oślepiona błyskami fleszy. 

Szybko przeszli przez hol i Sorrel zgrabnie wśliznęła siędo samochodu.

Jechali do domu pana młodego, gdzie miał odbyć się ślub.Garde od tygodnia nie pozwalał jej się zbliżyć do opactwa.Bóg wie, co tam wyczyniał. Wiedziała tylko tyle, że kuchnia jest już gotowa, ogrody skończone, na dole urządzono małągarderobę, a refektarz doprowadzono do połysku. Podobno pani Davies działała jak w transie, chociaż już wiadomo było,że za kilka dni odejdzie z opactwa. Jej mąż dostał pracę wBristolu i oboje przenosili się do miasta 

A Sorrel wychodziła za mąż. Nagle stało się torzeczywistością. Za niecałą godzinę będzie już paniąChevenay.

- Wszystko w porządku?  - spytał cicho Giles.Przytaknęła, z uśmiechem patrząc na mijaną kępę drzew,  wktórej kiedyś ukryła samochód i czatowała w nocy na tegokogoś, kto zniszczył jej sadzonki. Odwróciła głowę na prawo, 

wypatrując ogrodu. Z okna samochodu sprawiał wrażenie, jakgdyby zielenił się od dawna, nikt by się nie domyślił, żeurządzono go zaledwie kilka tygodni temu. Zadowolona,spojrzała przed siebie i nagle aż podskoczyła, przestraszonakawalkadą samochodów, która minęła ich z rykiem silników izatrzymała się zaraz za mostem. Z aut zaczęli wyskakiwaćfotoreporterzy gazet i telewizyjni dziennikarze z kamerami.

Page 148: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 148/150

Sorrel popatrzyła na Gilesa i wybuchnęła śmiechem.Miała nadzieję, że wynajęty przez nich fotograf znajduje sięwśród tego tłumu reporterów, ale nawet gdyby go tam nie

 było, to nic nie szkodzi. Postanowiła bowiem, że nic nie możezepsuć tego wspaniałego dnia. Słońce świeciło i ptakiśpiewały, a na żwirowanym podjeździe zaparkowano jużmnóstwo samochodów. To goście pana młodego, który na pewno już czeka na nią w holu. Zastanawiała się, czy jestzdenerwowany. Przypuszczała, że jednak nie. 

W otwartych drzwiach wejściowych nie było nikogo.

Samochód zatrzymał się i Giles pomógł jej wyjść, a wtedy podszedł do niej młody człowiek z aparatem w ręku, przedstawił się i  poprosił, żeby pozowała mu do zdjęcia.Kiedy wszedł za nimi do domu, domyśliła się, że to jestwłaśnie ten fotograf, którego zatrudnili do obsługi ceremoniiślubnej. 

Wolno podążali do refektarza, a wokół rozlegało sięgłośne echo ich kroków. Giles otworzył przed nią drzwi.Przystanęła w progu i rozejrzała się po sali zdumiona Po prawej stronie zauważyła kilka rzędów pozłacanych krzeseł.Wszystkie były zajęte przez zaproszonych gości. Ścianyrefektarza, przedtem nagie, ozdobiono pięknymi obrazami. Nakominku i jeszcze w kilku miejscach sali poustawiano nawysokich stojakach wazony z kwiatami. Lewą stronęzajmował ogromny fortepian, na którym grał jakiś wytwornie

ubrany dżentelmen we fraku i w białym krawacie. Sorrel wędrowała wzrokiem po refektarzu, oszołomiona, z

dziwnym uczuciem, że to wszystko jest jakieś nierzeczywiste,wręcz bajkowe. Jej uwagę zwróciły przejrzyste białe zasłony, poruszane lekkim wietrzykiem, wpadającym przez otwartefrancuskie drzwi, które wychodziły na ogród. Dopiero terazzauważyła kapłana, który na nią czekał, a tuż przed nim stał

 pan młody ze swoim drużbą. Garde patrzył na nią

Page 149: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 149/150

zachwyconym wzrokiem, a ona od tego momentu widziała jużtylko jego.

 Nagle roześmiała się zaraźliwym, radosnym śmiechem i

 podbiegła do niego. Schwycił ją i serdecznie uściskał. - Witaj - szepnął. - Witaj - powtórzyła i potarła nosem o jego nos. Z krzeseł gości dobiegł cichy śmiech. Kapłan też się lekko

uśmiechnął, ale już za moment odchrząknął, dając młodej parze znać, że jest gotowy, aby zacząć ślubną ceremonię. 

Pół godziny później poproszono Garde'a, by pocałował

 pannę młodą. Uczynił to z wielkim entuzjazmem. Zdjęciazostały zrobione, i to nie tylko przez ich fotografa. Garde poprowadził swoją żonę na taras, gdzie gromada dziennikarzyzaczęła trzaskać migawkami aparatów fotograficznych, a potem szybko się rozproszyła, odsłaniając przed Sorrel dużąśnieżnobiałą markizę stojącą na miejscu starych cieplarni. 

- Ostatnio byłem bardzo zajęty - powiedział cicho Garde. - Ale teraz chcę cię tylko dla siebie. Teraz. Zaraz.

Kocham cię. Nigdy przedtem nie mówiłem tego nikomu, ateraz pragnę to powtarzać bezustannie. - I nie zwracając uwagina otaczających ich gości, którzy właśnie zmierzali do białegonamiotu, podziwiając po drodze ogród, nagle przygarnął ją dosiebie i pocałował w usta, ale bardzo, bardzo delikatnie. 

- Ja tak że cię kocham. Umarłabym dla ciebie, wiesz o tym - wyszeptała, palcami musnęła jego twarz i raptownie

 przytuliła  się do niego.  - Tylko nie dzisiaj. Dzisiaj nie chcęumierać, dzisiaj chcę żyć dla ciebie.

- A ja dla ciebie.- Dok ąd pojedziemy po weselu?  - spytała z filuternym

 błyskiem w oku. - Obiecałeś, że mi powiesz zaraz po ślubie. - To tajemnica. Tylko jedną rzecz mogę ci zdradzić. - Jak ą? 

Page 150: Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

7/23/2019 Richmond Emma - Za Bogaty Na Męża

http://slidepdf.com/reader/full/richmond-emma-za-bogaty-na-meza 150/150

 - Tam, gdzie pojedziemy, nikogo nie będzie. Jedynie ty i ja.

- Brzmi interesująco. Czyżby to była bezludna wyspa? 

- Zobaczysz. Ma to być prawdziwa niespodzianka.Powiedz mi, czy te śmieszne białe guziczki się rozpinają, czyto tylko ozdoba?

Uśmiechnęła się radośnie i szepnęła: - Chyba będziesz musiał sam sprawdzić. Wziął z tacy przechodzącego obok kelnera kieliszek

szampana i podał jej, a następnie sięgnął po drugi kieliszek i

wzniósł toast, z miłością patrząc jej w oczy. - Za moją żonę. W jego oczach ujrzała wzruszenie, ciepły blask i obietnicę

szczęścia.