238
Śląskie pogranicza kultur

Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

  • Upload
    doannhu

  • View
    228

  • Download
    1

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

1

Śląskie pogranicza kultur

Page 2: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

Na pograniczu kultur. Literackie i paraliterackie recepcje obyczaju, tradycji,

kultury umysłowej na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie

Projekt pod kierownictwem naukowym prof. dra hab. Mariana Ursela został sfinansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki

Page 3: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

3

Śląskie pogranicza kultur t. 1

red. Marian Ursel, Olga Taranek-Wolańska

Wrocław 2012

Page 4: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

Recenzja naukowaprof. dr hab. Tadeusz Żabski

Redakcja wydawniczaKrzysztof Uściński

Konsultacja historyczna i ilustracjeRomuald M. Łuczyński

KorektaUrszula Włodarska

Projekt okładkiAdriana Kotyla

DTPBartosz Harlender

Oficyna Wydawnicza ATUT – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe50-011 Wrocław, ul. Kościuszki 51a, tel. 71 342 20 56, faks 71 341 32 04e-mail: [email protected]; http://www.atut.ig.pl

ISBN 978-83-7432-841-8

www.umwd.pl

Egzemplarz bezpłatny. Projekt współfinansowany z budżetu Samorządu Województwa Dolnośląskiego

Page 5: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

5

Spis treści

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7

Olga Taranek-WolańskaW stronę antropologii turystyki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11

Marian UrselŻycie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku . . . . . . . . . . . . . . . . . 29

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47

Jakub Z. LichańskiRicharda Emila Volkmanna koncepcja retoryki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 67

Mirosław LenartModlitewniki dla wojska wydane na Śląsku w okresie pierwszej wojny światowej . . . . . . . . 105

Jerzy ObaraStylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka . . . . . . . . . . . . . . 121

Henryk GradkowskiEdward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie Jeleniogórskiej . . . . . . . . . . . . . . . 153

Waldemar ŻarskiTożsamość kulinarna na Śląsku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169

Krystyna Kossakowska-JaroszDyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 187

Anna GemraReinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki: „Trylogia husycka” Andrzeja Sapkowskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 205

Agnieszka Kuniczuk-TrzcinowiczWpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia . . . . . . . . . . . . . 223

Page 6: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa
Page 7: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

7

WstępKsiążka ta stanowi zbiór tekstów podsumowujących pierwszy etap badań

w ramach projektu naukowego Na pograniczu kultur. Literackie i paraliterackie recepcje obyczaju, tradycji, kultury umysłowej na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki, który w latach 2011–2013 realizowany jest na Uniwersytecie Wrocławskim pod kierownictwem naukowym prof. dra hab. Mariana Ursela.

Planowane jest wydanie kolejnych, co najmniej jeszcze dwóch1 tomów inicjują-cych i w pewien sposób dookreślających problematykę śląskich pograniczy kultur, a tym samym ukazujących różnorodne oblicza śląskości. Badania nad dziedzictwem kulturowym Dolnego Śląska i Opolszczyzny wydają się obciążone swoistą trady-cją, zarówno metodologiczną, jak i koniunkturalną – nie są nowe i mają swą długą kartę tak w pracach historycznych, historycznoliterackich, językoznawczych, jak również etnograficznych. Warto pamiętać tu o znakomitych pracach wrocławskich nestorów badań śląskoznawczych – profesorów Tadeusza Mikulskiego i Bogda-na Zakrzewskiego. Istotnym novum jest to, że autorzy artykułów składających się na pierwszy tom Śląskich pograniczy kultur, wykorzystując je z dobrodziejstwem in-wentarza, proponują jednocześnie inną orientację i metody badawcze, spojrzenie i perspektywy transgraniczne i transkulturowe. Są to rozwiązania całkowicie nowe, przełamujące wcześniejsze postawy skupione na wykazywaniu hermetyczności, jednorodności czy autonomiczności kulturowej – charakterystyczne zresztą nie tylko dla znacznej części prac polskich, lecz także obcojęzycznych, np. niemieckich czy czeskich. Nowatorski charakter badań śląskoznawczych powinien – w naszym przekonaniu – polegać także na tym, że nie przekreślając wcześniejszych badań, włącza je on w zupełnie nowe perspektywy interpretacyjne i badawcze oraz po-zwala na ich wielonarodowe – wspólne, a nie tylko symultaniczne – prowadzenie. Celem naszego projektu, którego jednym z efektów staje się książka oddawana

1 Tom trzeci Śląskich pograniczy kultur zawierać będzie oprócz nowych rozpraw także – w formie aneksu – streszczenia w języku czeskim i niemieckim wszystkich pomieszczonych do tej pory arty-kułów oraz indeks nazwisk obejmujący również całość zawartości trzech tomów.

Page 8: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

8

właśnie w ręce czytelników, jest jednak wytyczenie nowych kierunków, zakresów oraz sposobów oglądu szeroko rozumianej tematyki i problematyki śląskoznaw-czej, wynikających z tendencji rozwojowych współczesnej humanistyki. Śląskie pogranicza kultur mają więc stać się szkicem nowej, zweryfikowanej mapy interfe-rencji kulturowych na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, a co za tym idzie – próbą uwolnienia tego typu badań od wcześniejszych naleciałości politycznych czy deter-minant ideologicznych, choć o ich historycznym wpływie i znaczeniu na to, co się działo i po 1945 roku, i przed tym rokiem, mówić należy.

Pierwszy tom Śląskich pograniczy kultur w swych założeniach jest również swoistym „inkubatorem”, z którego koniecznie powinny wyjść nowe, dalsze, bardziej uszczegółowione lub inaczej ukierunkowane zagadnienia i aspekty badaw-cze, mogące stać się obiektem międzynarodowej eksploracji i refleksji naukowej. Celem zaś dalekosiężnym jest przygotowanie wespół z badaczami zagranicznymi kilkutomowej monografii dotyczącej dziedzictwa kulturowego Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Z racji złożoności i interferencyjności kulturowej tego obszaru powinni to być nie tylko naukowcy niemieccy czy czescy, lecz także badacze, którzy zajęliby się kwestią polskich wschodnich przesiedleńców oraz „francuskich Polaków” czy Greków lub Ukraińców, którzy pojawili się masowo po 1945 roku m.in. na tych obszarach. Chcielibyśmy zatem, aby książka ta zaledwie inicjowała nowe kierunki, metody oraz problemy badawcze, oscylujące wokół tematyki śląskiej. Naszą intencją nie jest bowiem podawanie ostatecznych ustaleń i ściśle zdefiniowanych pojęć składających się na szeroko rozumiane pojęcie „śląskości”. Dlatego artykuły wchodzące w skład pierwszego tomu Śląskich pograniczy kultur cechuje różnorodność tematyczna, tak nieśmiało porządkowana chronologicznie. Różnorodność ta odpowiada jednocześnie założeniom projektu naukowego, real-izowanego przez cały zespół badawczy – założeniom wpisującym się w szeroko rozumiane studia kulturowe, dzięki którym zwrócona zostaje uwaga na kwes-tie i aspekty pozostające poza horyzontem wcześniej prowadzonych badań (np. konteksty polityczne, etyczne, religijne, wielonarodowościowe, wielokulturowe, tożsamościowe). Chcielibyśmy stopniowo zmierzać do weryfikacji istniejącego stanu badań oraz do ich reorientacji w duchu nowoczesnej humanistyki. Tak zami-erzone przedsięwzięcie powinno – naszym zdaniem – przyczynić się do wzrostu popularności i atrakcyjności badań śląskoznawczych nie tylko w wymiarze nau-kowym, lecz także dydaktycznym. Powinno również służyć rozwojowi wspólnych badań o charakterze międzynarodowym oraz transgranicznym. Mamy nadzieję, że niniejsza książka stanowić będzie dla nich dobry asumpt.

Pragniemy podziękować recenzentowi tomu, profesorowi Tadeuszowi Żab-skiemu. Dziękujemy za Jego serdeczność i jakże cenne wskazówki merytoryczne oraz pomysły, które pomogły nam w pracy nad ostatecznym kształtem tomu.

Szczególne podziękowania składamy Dyrekcji Instytutu Filologii Polskiej

Page 9: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

9

Uniwersytetu Wrocławskiego za wsparcie naszej inicjatywy wydawniczej. Pani Elżbiecie Berezie-Banach zaś dziękujemy za Jej ogromną życzliwość i pomoc, bez której trudno byłoby nam sfinalizować wydanie książki.

Publikacja oraz rozpowszechnienie tomu Śląskie pogranicza kultur 1 współfinan-sowane są przez Wydział Edukacji i Nauki Urzędu Marszałkowskiego Wojewódz-twa Dolnośląskiego.

Marian UrselOlga Taranek-Wolańska

Page 10: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

10

Page 11: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

11

Olga Taranek-Wolańska

W stronę antropologii turystykiLiteracki zapis podróży Izabeli Czartoryskiej

do Cieplic w 1816 roku na europejskim tle porównawczym

Humor jest przeciwieństwem ironii, a przecież i humor, i ironia mogą jedno-cześnie zamieszkać w tym samym człowie-ku. Przychodzą wtedy, gdy jednostka nie pędzi za światem. Humor tworzy własny rytm, gdyż ma w nosie cały świat; ironia, dzięki temu, że próbuje zmienić świat, co ten odpłaca wzgardą1.

TransgranicznośćNa literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa zasadnicze, uzupełniające się i funkcjo-nujące we wzajemnych zależnościach, porządki badawcze – transgraniczność i transkulturowość. Tym samym niedługi, pisany po francusku, a przełożony i wydany po polsku dopiero w 1968 roku dziennik podróży autorki późniejsze-go Pielgrzyma w Dobromilu uznać można za swoiste studium kulturowe na temat „polskości”, „śląskości” i „europejskości”. Pojęcia te wyznaczają jednocześnie

1 S. Kierkegaard, Z papierów (Noty o ironii), przeł. i oprac. B. Świderski, „Literatura na Świecie” 1999, nr 10–11, s. 280–281.

Page 12: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

12

Śląskie pogranicza kultur

krąg wzajemnych zależności i antycypacji, obejmujący zakres, w jakim prowa-dzone mogą być badania kulturowe nad problematyką śląską w XIX wieku2. Trudno bowiem oprzeć się wrażaniu, że podróż, jaką Czartoryska odbyła do cieplickich wód dla podratowania nadszarpniętego zdrowia, pozwala wyznaczyć łatwo weryfikowalną mapę interferencji kulturowych na obecnym, geograficznie definiowanym Dolnym Śląsku.

MiejsceDolny Śląsk jest regionem, w którym znajduje się najwięcej miejscowości uzdro-wiskowych w Polsce3. Naukowcy zajmujący się współczesnymi, ekonomicznymi aspektami uzdrowisk w Polsce zwracają uwagę, że to między innymi bogaty poten-cjał kulturowy, wielowiekowa tradycja świadczenia usług uzdrowiskowych oraz róż-norodność regionalna należą do najmocniejszych stron uzdrowisk w Polsce4. Histo-ria uzdrowiska, jakie w 1816 roku odwiedziła Izabela Czartoryska, jest znamiennym przykładem interferencji kulturowej w śląskiej obyczajowości, ale jednocześnie, choć w dalszej perspektywie, uświadamia społeczne konsekwencje rozwoju cywilizacyjne-go i industrializacyjnego, jaki następował już w drugiej połowie XIX wieku.

Początki Cieplic Śląskich, będących obecnie częścią Jeleniej Góry, sięgają 1175 roku, kiedy to „śląski książę piastowski Bolesław Wysoki miał odkryć tu w czasie polowania ciepłe źródła. Pierwsza w pełni udokumentowana wiado-mość mówi, że w 1281 roku książę piastowski Bernard lwówecki nadał joanni-

2 Por. W. Wrzesiński, Wyznaczniki tożsamości regionu śląskiego na gruncie nauki polskiej, [w:] Śląsk – et-niczno-kulturowa wspólnota i różnorodność, pod red. B. Bazielich, Wrocław 1995, s. 11–21.

3 Na Dolnym Śląsku funkcjonuje aż 11 miejscowości o statusie uzdrowiska: Świeradów-Zdrój, Czerniawa-Zdrój, Przerzeczyn-Zdrój, Cieplice Śląskie-Zdrój, Szczawno-Zdrój, Jedlina-Zdrój, Kudowa-Zdrój, Duszniki-Zdrój, Polanica-Zdrój, Długopole-Zdrój oraz Lądek-Zdrój. W Wielko-polsce na przykład usytuowanych jest 9 miejscowości uzdrowiskowych. Status ten, dotąd wzbu-dzający wiele kontrowersji, reguluje obecnie ustawa o uzdrowiskach, gminach uzdrowiskowych i lecznictwie uzdrowiskowym z 28 lipca 2005 roku (wcześniej głównym, choć anachronicznym aktem prawnym dotyczącym polskiego lecznictwa uzdrowiskowego była ustawa z 17 czerwca 1966 roku!). W świetle tej ustawy miejscowość uzdrowiskowa powinna: 1) mieć złoża naturalnych surowców leczniczych o właściwościach leczniczych, potwierdzonych na zasadach określonych w ustawie; 2) mieć klimat o właściwościach leczniczych, potwierdzonych na zasadach określonych w ustawie; 3) posiadać na swoim terenie zakłady oraz urządzenia lecznictwa uzdrowiskowego, przygotowane do prowadzenia takiego lecznictwa; 4) spełniać określone w przepisach o ochronie środowiska wymagania w stosunku do środowiska; 5) mieć infrastrukturę techniczną w zakresie gospodarki wodno-ściekowej, energetycznej, w zakresie transportu zbiorowego, a także prowadzić gospodarkę odpadami – zob. A. Lewandowska, Turystyka uzdrowiskowa. Materiały do studiowania, Szczecin 2007, s. 50, 65.

4 Zob. P. Komornicki, Uzdrowisko XXI wieku – innowacje w uzdrowiskach na przykładzie „Uzdrowiska Iwonicz” S.A., [w:] Współczesne trendy funkcjonowania uzdrowisk – klastering, pod red. naukową J. Herma-niuka, J. Krupy, Rzeszów 2010, s. 45.

Page 13: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

13

Olga Taranek-Wolańska W stronę antropologii turystyki

tom ze Strzegomia grunty wraz ze znajdującymi się na nich źródłami. Joannici zapoczątkowali działalność kuracyjną. W 1381 roku rycerz Gotsche Schoff (pi-sownia rodowa jego następców: Schaffgotsch – z czasem jednej z najbogatszych rodzin Dolnego Śląska), odkupiwszy teren źródeł od joannitów, nadał je z kolei sprowadzonym z Krzeszowa cystersom, którzy byli opiekunami uzdrowiska aż do czasu kasacji dóbr zakonnych w 1810 roku”5. Uzdrowiskowa kariera Cieplic Śląskich, czyli Warmbrunn, zaczęła się jednak w 1812 roku, kiedy hrabia Leopold von Schaffgotsch zakupił część klasztorną od państwa za 62 249 talarów6. Podaje się, że w 1569 roku Kasper Hoffmann opisał lecznicze właściwości występujących tu wód termalnych, zaś w 1677 roku niejaki Teodor Bilewicz dokonał pierwszego polskiego opisu Cieplic. Jak odnotowuje Romuald Łuczyński:

Wody mineralne Cieplic Śląskich znane były i skutecznie używane już w średniowieczu, jednak dopiero w 1780 roku wykonano ich pierwsze poważne, naukowe badania chemiczne i stwierdzono lecznicze właściwości wód. Kolejne badania wody przeprowadzono w latach 1792 i 1799, natomiast pierwszą XIX- -wieczną analizę w 1816 roku dr Schmidt i aptekarz Thomas. Kuracjusze korzystali wtedy z kilku źródeł, a woda mineralna służyła zarówno do kąpieli, jak i do picia. Zalecano przyjazd na 4–6 tygodni, co miało gwarantować sukces w leczeniu7.

W latach 1814–1817, na które przypada interesująca nas wizyta Izabeli Czar-toryskiej, miało również miejsce kilka istotnych – również z kulturowego punktu widzenia – wydarzeń8. Po pierwsze, hrabia von Schaffgotsch uruchomił tzw. Bade-

5 Atlas uzdrowisk polskich, pod red. A. Kajocha, Wrocław 1990, s. 144. Warto zwrócić tu uwagę, że w średniowieczu ujęcia wód cieplicznych utrzymywane były zazwyczaj tylko na użytek przyklasztor-ny, co miało z pewnością związek ze specyficzną bogobojnością. Średniowieczne pojmowanie uzdra-wiających właściwości wody było zgoła odmienne od starożytnego rozumienia spa, w którym – jak przypomina Zdzisław Krasiński – „wody termalne, czyli cieplice, służyły najpierw celom higienicz-nym, później rekreacyjnym i towarzyskim, a na końcu wreszcie, w wyniku długoletnich obserwacji zbawieńczych skutków kąpieli w niektórych źródłach, także celom leczniczym” – zob. Z. Krasiński, Geneza i trwanie uzdrowisk, [w:] idem, Rynek usług uzdrowiskowych w Polsce, Poznań 2001, s. 11.

6 Dane na temat historii cieplickiego zdrojowiska za: R.M. Łuczyński, Rezydencje magnackie w Kotli-nie Jeleniogórskiej w XIX wieku, Wrocław 2007, s. 133–166.

7 Ibidem, s. 135. Por. także Jahrbuch der Schlesischen Bäder, Heil-, Pflege- und Kuranstalten mit Anschluβ von Oesterreich-Schlesien und Böhmen, Ausgabe 1911, Berlin.

8 Pomijam tu fakt budowy w latach 1789–1800 tzw. Galerii, czyli Gesellschaftshause, do której w 1837 roku dobudowano wsparty na kolumnach balkon, umożliwiający podziwianie panoramy Kar-konoszy. Galeria rozmieszczona została na Promenadzie, a w 1820 roku umiejscowiono tam rów-nież cukiernię, sukcesywnie rozbudowywaną i powiększaną o np. salę taneczną czy pokój bilardowy. Należy przypomnieć, że tego typu galerie budowane były w większości europejskich uzdrowisk. Nazywano je – z niemiecka – „kursalami” lub „kurhausami”, a po polsku – „domem gościnnym” lub „dworem gościnnym”. Miejsca te miały ułatwiać kuracjuszom kontakty towarzyskie, stając się areną kulturalnych spotkań. W „kursalach” odbywały się np. bale taneczne czy koncerty. Wiele ciekawych uwag na temat rozwoju architektonicznego uzdrowisk śląskich podaje G. Balińska, Uzdrowiska dolno-śląskie. Problemy rozwoju i ochrony wartości kulturowych do II wojny światowej, Wrocław 1991.

Page 14: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

14

Śląskie pogranicza kultur

Armen-Anstalt, czyli dom z 12 łóżkami, który pełnił funkcję zakładu leczniczego dla najuboższych. Fakt ten jest istotny nie tylko ze względu na historię dalszej rozbudowy cieplickiego zdroju9; biedniejsi kuracjusze oraz lokalna społeczność Warmbrunn staną się przedmiotem egzystencjalnych refleksji Czartoryskiej, nie-pozbawionych specyficznej ironii, wynikającej po części z – jak wolno sądzić – życiowych doświadczeń autorki dziennika10. Po drugie, w 1814 roku w pałacu Schaffgotschów zorganizowany został koncert dla uczczenia pamięci poległych w wojnach napoleońskich11. Później coraz częstsze były koncerty wykonywane przez cieplicką orkiestrę pod dyrekcją Benedikta Scholza12. Po trzecie, od 1817 roku na terenie cieplickiego zdrojowiska odgrywała regularnie przedstawienia te-atralne trupa zwana Fallersche Schauspieler-Gesellschaft13. A zatem cieplickie uzdrowi-sko, spełniając swoje lecznicze i prozdrowotne funkcje, stało się z czasem, zwłasz-cza w drugiej połowie XIX wieku, m i e j s c e m b y w a n i a14. Coraz wyraźniejsze stało się odróżnienie kuracjusza od turysty, co było z pewnością związane z roz-wojem turystyki jako takiej15. Jak zauważa Marian Ursel, z czasem przygodni tury-

9 W 1817 roku dodatkowo zakupiono dom i ogród. Teren ten przeznaczono na budowę Bade--Armen-Hospital. Rok później, w 1818, staraniem Schaffgotscha rozpoczęto budowę zakładu kąpielo-wego dla ubogich, w którym rozmieszczono już 24 łóżka. Fakty te odnotowuje również K.F. Mosch, Wody Mineralne Szląskie i Hrabstwa Glackiego przez... Z przyłączeniem opisu Krzeszowic, Wrocław 1821. Roz-wój kultury uzdrowiskowej w całej Europie wiąże się bezpośrednio z rozwojem medycyny, na który w XIX wieku nakładają się wciąż ludowe wierzenia na temat uzdrawiania. Sama Czartoryska wspomina w dzienniku o chłopie z Jedlinki, który leczył m.in. bóle reumatyczne za pomocą magnetyzmu.

10 W trakcie podróży do Cieplic Czartoryska miała już 70 lat; jej pogodne, pełne humoru uspo-sobienie tłamszone bywało przez nastroje ewidentnie melancholijne.

11 Żołnierze wojen napoleońskich byli częstymi kuracjuszami zdrojowisk śląskich. Nierzadko co zamożniejsi arystokraci finansowali ich rekonwalescencyjne pobyty w kurortach.

12 Por. A. Zeimetz, Z przeszłości muzycznej Cieplic Śląskich Zdroju (do 1825 roku), „Rocznik Jelenio-górski”, t. XXX, Jelenia Góra 1998. Orkiestra stopniowo wzbogacała swój repertuar, wprowadza-jąc do niego coraz to bardziej ambitne utwory. Koncerty odbywały się początkowo nieregularnie w piątki i niedziele, a potem już z częstotliwością 3–4 razy miesięcznie. Za wysłuchanie pobierana była dodatkowa opłata. Powstała nawet specjalna „subkasa” koncertowa, do której zainteresowani kuracjusze bardzo chętnie wpłacali pieniądze (był to rodzaj dobrowolnej dopłaty do kasy kuracyjnej).

13 Trupa działała aż do 1844 roku (z przerwą w latach 1828–1832). „Nowo powstające budynki teatralne były wolno stojące, ale z czasem łączyły się z innymi budowlami zdrojowymi. Tak było w Cieplicach Śląskich, gdzie do Galerii w latach 1835–1836 dobudowano Teatr Zdrojowy w stylu em-pire, zaprojektowany przez Alberta Tollberga, kolejnego budowniczego na służbie u Schaffgotschów. Pracami budowlanymi kierował mistrz murarski Weidner z Cieplic Śląskich. Kurtynę projektowali bracia Gropiusowie z Berlina, prace snycerskie wykonał Carl Andreas Maechtig, malarskie Boshard z Wrocławia” – R.M. Łuczyński, op. cit., s. 155.

14 Wiele istotnych kwestii na temat kulturowego rozwoju uzdrowisk omawia J. Dębicki, Kulturowe aspekty sudeckich uzdrowisk obecnego regionu dolnośląskiego w XVII i XVIII wieku, Toruń 2005. Badacz wskazuje, że już u schyłku XVIII wieku uzdrowiska stały się istotnym miejscem bywania europejskiej elity towarzyskiej.

15 Za Łuczyńskim podajemy, że w 1816 roku Cieplice Śląskie gościły 3651 kuracjuszy. W ko-lejnych latach liczba ta malała (1817: 2997; 1819: 2995; 1821: 3702; 1823: 2356; 1825: 2789; 1830:

Page 15: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

15

Olga Taranek-Wolańska W stronę antropologii turystyki

ści, na skutek swoistej unifikacji kulturowej,

Odwiedziny w tym miejscu traktowali [...] jako jedną z licznych form rozrywki umilających żywot kuracjusza czy realizację przewodnikowego punktu, aby pozostawać w zgodzie z charakterystycznymi rysami stylu zachowań obowiązującymi w uzdrowiskowym światku. Następowała w ten sposób specyficzna standaryzacja, autentyzm zastępował schematyzm, pojawiały się kolejne „punkty” w programie uzdrowiskowego pobytu, czy – by użyć niemieckiego określenia – Sehenswürdigkeiten, a więc osobliwości, rzeczy godne oglądania przemieniały się w ciekawostki, na które pospiesznie i z pewnym znudzeniem rzucano okiem16.

PodróżPodróż i droga należą do najbardziej nośnych znaczeniowo motywów literac-

kich, związanych z kulturą popularną17. Sama Izabela Czartoryska dwukrotnie, w latach 1762–1772, podróżowała do Anglii18, co miało związek z typowo oświe-ceniowym ideałem homo viator:

Nowe style zachowań podróżniczych i nowe cele przyświecające peregrynatom łączyły się najczęściej z realizacją konkretnych zadań podróżniczych, przede wszystkim funkcji dydaktycznych i szkoleniowych. Nie można zapomnieć, że w drugiej połowie XVIII wieku moda na podróżowanie była i ważnym komponentem

3376). Od 1835 roku nawet w statystykach, na co z pewnością miała wpływ również sytuacja geopo-lityczna po powstaniu listopadowym, wyraźne już jest rozróżnienie na kuracjuszy i turystów (w 1835 jest to 1728 kuracjuszy i 1276 turystów). Znamienne, że w latach 1835–1909, z wyłączeniem roku 1874, w którym z niewiadomych przyczyn nie odnotowano danych statystycznych, liczba turystów odwiedzających uzdrowisko w Cieplicach Śląskich była zawsze większa o kilka tysięcy niż liczba kuracjuszy – R.M. Łuczyński, op. cit., s. 158–159. Jak podkreśla Agnieszka Lewandowska, zajmująca się ekonomiką turystyki oraz marketingiem usług, „pojęcia »turysta«, »kuracjusz« i »pacjent« nie są tożsame. Nie każdy bowiem turysta przebywający w miejscowości uzdrowiskowej w ramach od-nowy i wzmocnienia sił i zdrowia jest kuracjuszem. Kuracjuszem jest bowiem osoba przebywająca w uzdrowisku i będąca pod stałą kontrolą lekarza. Bez znaczenia jest również to, czy jest to przyjazd w celach profilaktycznych czy leczniczych” – Turystyka uzdrowiskowa..., s. 20.

16 M. Ursel, Cieplice romantyków: „...nie można przeczyć, że się tu pięknie bawić umieją...”. Rzecz o rozryw-kach i życiu towarzyskim zdrojowiska, „Zeszyty Wydziału Humanistycznego Kolegium Karkonoskiego”, z. 1, pod red. M. Peisert, M. Ursela, Jelenia Góra 2008, s. 124.

17 Por. W. Ostrowski, Podróż, [w:] Słownik rodzajów i gatunków literackich, pod red. G. Gazdy, S. Ty-neckiej-Makowskiej, Kraków 2006, s. 538–542. Wiele ciekawych uwag na temat map i podróżowania w literaturze popularnej podaje H. Kubicka, Literatura i mapy. Modele kartograficzne w badaniach nad literaturą popularną, [w:] Kody kultury: interakcja, transformacja, synergia, pod red. H. Kubickiej, O. Taranek, Wrocław 2009, s. 86–98.

18 Syn Izabeli, Adam Jerzy, w 1792 roku odbył podróż do Londynu, zaś jej mąż, Adam Kazi-mierz, odwiedzał Anglię kilkakrotnie.

Page 16: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

16

Śląskie pogranicza kultur

edukacji „oświeconych”, i znaczącym motywem karconej obyczajowości19.

Oświeceniowy homo viator podróżował więc w konkretnym celu, często do określonego miejsca20, realizując skrupulatnie program „wędrówki scjentystycz-nej”21. Podróże te zyskiwały niejednokrotnie swoje literackie bądź paraliterackie konkretyzacje w formie diariusza, listów z podnóży, pamiętników, dzienników, etc.22 Ze względu na modyfikacje genologiczne, jakim podróż podlegała w epo-ce romantyzmu, dotyczące zwłaszcza problematyki autokreacji oraz sposobów prowadzenia narracji, można mówić o swoistej antropologii podróżowania, któ-ra jako taka wiązała się bezpośrednio z rozwojem turystyki23. Jak przypomina Aleksandrowicz,

Gatunek „podróży” i jej liczne odmiany dostarczały od dawna wielu sposobów przekazywania relacji typu: człowiek i świat, człowiek i nieznane, człowiek i piękno. Bogate i zróżnicowane formy przekazu mogły więc dokumentować poznawczy, woluntarny i emotywny stosunek wojażera do nowej, obserwowanej w czasie podróży rzeczywistości24.

Podróż Czartoryskiej rozpoczyna się w lipcu 1816 roku. Siedemdziesięcioletnia wówczas femme inspiratrice polskich poetów oświeceniowych dokładnie odnotowała

19 A. Aleksandrowicz, Natura i cywilizacja. Podróż Izabeli Czartoryskiej do Anglii i Szkocji, [w:] eadem, Izabela Czartoryska. Polskość i europejskość, Lublin 1998, s. 165–166.

20 W opozycji do podróżowania celowego wymienić należy podróżowanie z konieczności oraz po-dróżowanie bez celu. Interesującą realizacją bezcelowego podróżowania jest z pewnością Podróż bez celu Fryderyka Skarbka (1824–1825), będąca jednocześnie literackim zapisem wojażu, jaki Skarbek odbył po Śląsku i Saksonii. Wiele uwag na ten temat podaje S. Burkot, Polskie podróżopisarstwo romantyczne, War-szawa 1988, passim. Warto również por. Polskie podróże po Śląsku w XVIII i XIX wieku (do 1863 r.), wybór i oprac. A. Zieliński. Wrocław 1974.

21 Podróż Czartoryskiej i jej syna do Anglii zaplanowano na dziesięć miesięcy, ale przedłużyła się ona aż do dwóch lat; w czasie wędrówki Adam Jerzy miał zapoznać się z najnowszymi osiągnięciami mechaniki, hydrostatyki, hydrauliki, miał również zwiedzać kopalnie, różne ośrodki przemysłowe, śluzy i kanały – A. Aleksandrowicz, op. cit., s. 169.

22 Por. Cz. Niedzielski, O teoretycznoliterackich tradycjach prozy dokumentalnej (Podróż. Powieść. Reportaż), Toruń 1966; J. Abramowska, Peregrynacje, [w:] Przestrzeń i literatura, pod red. M. Głowińskiego, Wro-cław 1978; D. Kozicka, Wędrowcy światów prawdziwych. Dwudziestowieczne relacje z podróży, Kraków 2003.

23 Celowo nie wnikamy na tym poziomie rozważań w niuanse genologiczne podróży jako gatun-ku literackiego. Podkreśla Stanisław Burkot: „O przynależności do gatunku rozstrzyga wewnętrzna struktura tekstu, jego stylistyka i poetyka. Jedną z istotnych reguł już wyodrębniliśmy: podróż jako gatunek jest relacją ze zdarzenia czy ciągu zdarzeń w życiu autora, związanych z jego przemiesz-czaniem się, podróżowaniem. Owe trzy czynniki: z d a r z e n i o wo ś ć, p r z e m i e s z c z a n i e s i ę i r e l a c j o n o w a n i e [podkr. – O.T.] wyznaczają krąg spokrewnień podróży jako gatunku z jed-nej strony z wczesnymi formami reportażu, a z drugiej – poprzez silne wyeksponowanie czynnika autobiograficznego (bezpośredniość doświadczeń autora) – z formami literatury wspomnieniowej, pamiętnikarskiej” – Polskie podróżopisarstwo romantyczne, Warszawa 1988.

24 A. Aleksandrowicz, op. cit., s. 172.

Page 17: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

17

Olga Taranek-Wolańska W stronę antropologii turystyki

cel podróży do gorących źródeł siarczanych25 w Cieplicach Śląskich:

Ból nogi jest dla mnie nieszczęściem, ponieważ pędząc z upodobania życie na wsi, namiętnie lubię dalekie spacery. Oto powód, dla którego postanowiłam udać się do wód w Cieplicach na Śląsku. Wybrałam tę miejscowość również ze względu na bliskie sąsiedztwo, dzięki czemu będę mogła prędzej wrócić do domu26.

Krótki, liczący 44 stronice i pisany po francusku dziennik późniejszej autorki Pielgrzyma w Dobromilu jest zapisem nierównym stylistycznie, ale jednocześnie istot-nym świadectwem recepcji obyczajów, tradycji i specyfiki kultury umysłowej obec-nego Dolnego Śląska. Droga, jaką Czartoryska przebywa z rodzinnych Puław do Cieplic, oznaczona zostaje na mapie interferencji kulturowych ówczesnego Śląska. Z tej perspektywy dziennik Czartoryskiej wydaje się tym bardziej cennym źródłem. Lakoniczność wielu zapisów, swoiście ironiczny dystans narracyjny, trafność osą-dów i egzystencjalnych refleksji oraz, paradoksalnie, iście „polska europejskość” samej Czartoryskiej – wszystkie te czynniki sprawiają, że dziennik ten daje asumpt do pozbawionego jakichkolwiek naleciałości ideologicznych oglądu tematyki ślą-skiej przełomu XVIII i XIX wieku. Nie chodzi bowiem o to, aby udowodnić pol-skość tego Śląska, który odwiedza Czartoryska. Nietrudno jednak zauważyć, że wiele wyników dotychczasowych badań śląskoznawczych, prowadzonych głównie w perspektywie historycznej, nierzadko opiera się na obiegowych, ale i łatwo we-ryfikowalnych stereotypach. Niektóre często powtarzane frazesy brzmią dziś dość naiwnie. Sama autorka wstępu do drugiego wydania Dyliżansem przez Śląsk, Jadwiga Bujańska, w wielu akapitach powiela ów badawczy schemat, pisząc np.:

Liczne i różnorodne więzy łączyły z dawien dawna Śląsk z macierzą polską; wspólna, najdawniejsza przeszłość historyczna, wspólny język, te same obyczaje, jedna wiara pomimo długoletnich wysiłków pruskich germanizatorów nie dały się usunąć z myśli, wymazać z pamięci, wyrwać z serca [DPS, 16]27.

Czartoryska zdaje się doskonale poruszać po mapie swej transkulturowej po-dróży, ponieważ wojażerskich obserwacji dokonuje nie z perspektywy polsko-ści czy europejskości. Czynnikiem integrującym jest dla niej, naszym zdaniem, dyskurs antropologiczny. Widoczne jest to we fragmencie dziennika pisanym

25 W Cieplicach Śląskich występują hipertermalne, słabo zmineralizowane swoiste wody fluor-kowe – za: Atlas uzdrowisk polskich..., s. 138. Na temat historii balneologii zob. H. Kotulska-Skoli-mowska, Początki i rozwój fizjoterapii, [w:] Historia medycyny, pod red. T. Brzezińskiego, Warszawa 1988.

26 I. Czartoryska, Dyliżansem przez Śląsk. Dziennik podróży do Cieplic w roku 1816, z francuskiego przełożyła oraz wstępem i przypisami opatrzyła J. Bujańska, Wrocław 2006, s. 57. Dla ułatwienia lokalizacji przypisów w tekście głównym w nawiasie kwadratowym podaję skrót DPS, a po przecinku numer stronicy.

27 Ze względów zarówno ideologicznych, jak i politycznych dyskurs naukowy, oscylujący wokół tematyki śląskiej, komplikuje się jeszcze bardziej po 1945 roku.

Page 18: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

18

Śląskie pogranicza kultur

3 lipca, w którym księżna opisuje swój pobyt w Naramnicach28, niewielkiej wsi koło Wielunia. Poznaje tu historię francuskiego emigranta, który zgodził się peł-nić funkcję proboszcza we wsi w zamian za 200 florenów rocznie oraz zrujno-waną chatę. Tematem refleksji Czartoryskiej staje się nie podróż czy miejsce, ale właśnie człowiek. Nie ma znaczenia, czy opis dotyczy ludzi spotkanych w dro-dze na Śląsk, czy tam mieszkających i współtworzących specyficzny, „wokółuz-drowiskowy” folklor. Nawet jeśli Czartoryska demonstruje w dzienniku postawę Innego, to jej egzystencjalne refleksje zawsze wynikają z bezpośredniości do-świadczeń podróży:

Nieszczęście i cierpienie mogą wzbudzić zainteresowanie, ale nieszczęście połączone z cichą i łagodną rezygnacją podbija dusze i serca. Biedak stojący przede mną, pełen bolesnych wspomnień, którego teraźniejszość zmuszała do najtwardszych wyrzeczeń, a przyszłość mogła przynieść jedynie cierpienie lub śmierć, napełniał mnie głębokim współczuciem – chciałam mu to jakoś okazać, lecz powstrzymywał mnie respekt [DPS, 70].

Dowodem integrujących właściwości dyskursu antropologicznego Czartory-skiej, który nakłada się bezpośrednio na obraz Śląska przedstawiony w dzienniku, jest również zapis z 9 sierpnia. Księżna opisuje tu spotkanie z hrabiną Kospott w Starym Zdroju (obecnie dzielnica Wałbrzycha), której miała doręczyć list od pani Schaffgotsch. Nie po raz pierwszy relacja Czartoryskiej zdominowana zostaje specyficzną autoironią:

Robiłam niewiarygodne wysiłki, aby podtrzymać konwersację w języku niemieckim; wyszłam z tego obronną ręką, a hrabina wzruszona tą męczącą pracą, chcąc to jakoś wynagrodzić, przyznała mi patent na najlepiej mówiącą po niemiecku cudzoziemkę. W związku z tym przyszło mi na myśl, żeby napisać do hrabiny Kospott bilet po niemiecku z wyrazami żalu, że nie życzy sobie, bym ją odwiedziła z powodu niewygodnych schodów, i wyrazić prośbę, by zechciała mnie pocieszyć po tej odmowie i przybyć do mnie na herbatę. Bilet zrobił furorę i zjednał mi pewien rozgłos w towarzystwie. Rodzina Kospott świadczyła mi tysięczne usługi i okazywała wiele życzliwości; byłam przyjmowana przez wszystkich i tak znalazłam się w tamtejszej socjecie [DPS, 175–176].

A zatem Czartoryska świadomie zdaje się wcielać w figurę Innego, choć – bardzo paradoksalnie przecież – figura Innego jest tu czynnikiem integrującym, pozwala-jącym na swobodne nawiązywanie relacji z napotykanymi ludźmi. Możliwość bez-pośredniej obserwacji ich życia codziennego stanowi dla księżnej niezwykle cenne doświadczenie. Jego istota polega właśnie na owej bezpośredniości, wychodzeniu do ludzi, rozmowach, poznawaniu ich obyczajów i codzienności. Zabieg ten, znajdujący odzwierciedlenie w całej strukturze narracyjnej dziennika, genologicznie przybliża

28 W opisie nazwę wsi podaje Czartoryska w liczbie pojedynczej – Naramnica.

Page 19: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

19

Olga Taranek-Wolańska W stronę antropologii turystyki

tekst Czartoryskiej do reportażu. Pozbawiony fikcji, często sprawozdawczy ton relacji prze-plata się z osobistymi refleksjami autorki, któ-re notabene bardzo wiele mówią o niej samej – o doświadczeniach, przemyśleniach, uczu-ciach, sposobach odczuwania natury etc. Tym samym zapis Czartoryskiej ma niemal wszyst-kie cechy typowego XIX-wiecznego opisu po-dróży, choć – co należy podkreślić – Dziennik podróży do Cieplic nie jest tekstem nastawionym na odbiorcę29. Czartoryska pisze go przede wszystkim dla siebie, a w tym wymiarze speł-nia on funkcję integrującą i staje się elemen-tem swoistej antropologii romantycznej, dając możliwość utrwalenia konkretnych doświad-czeń Izabeli jako podróżniczki, kuracjuszki, bywalczyni30. Dziennik, mimo licznych przy-toczeń wypowiedzi napotykanych ludzi oraz sugestywnej sprawozdawczości, nie jest repor-

tażem sensu stricto. To raczej antropologiczny zapis podróży, zdradzający bardzo wiele nie tylko na temat uzdrowiskowego Śląska, ale i samej autorki dziennika.

Uzdrowiskowy folklor We współczesnej ekonomice funkcjonuje pojęcie „antropologia turystyki”, przez które rozumiemy – jak proponuje Aleksander Kornak – „naukę reprezentującą człowieka-turystę jako istotę społeczną w jego powiązaniach ze światem kultury i całokształtem społecznych działań, występujących bezpośrednio w turystyce lub w jej otoczeniu”31.

Wizyta Izabeli Czartoryskiej w Cieplicach ma wyraźnie dwojaki charakter, wpi-

29 Zob. J. Kamionka-Straszakowa, Podróż [hasło], [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Wrocław 1991. Wśród cech dystynktywnych XIX-wiecznego opisu podróży badaczka wymienia: opis trasy stanowiącej oś kompozycyjną tekstu; osobowość autora- -podróżnika; wieloplanowość i różnorodność materiału tematycznego (historia, statystyka, geogra-fia, socjologia, przyrodoznawstwo, etnografia); strukturę mozaikową tekstu; autopsję; nastawienie tekstu na odbiorcę oraz popularność (przynależność do tzw. niższego gatunku pisarstwa.

30 Por. U podstaw antropologii filozoficznej polskiego romantyzmu, Łódź 1998. Funkcję wyrwania z nie-pamięci ulotnego doświadczenia podróżniczego pełnią również wpisy pamiątkowe do księgi go-ści odwiedzających zamek na Chojniku, jakich dokonują Czartoryska i jej towarzysze, a kilka lat wcześniej jej ukochane dzieci. Wspominamy o tym w dalszej części tekstu.

31 Zob. A. Kornak, Vademecum strategii działań operacyjnych w turystyce i uzdrowiskach, Wrocław 2002, s. 349.

Il. 1. Izabela Czartoryska w 1830 r.

Page 20: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

20

Śląskie pogranicza kultur

sujący się jednak we wspomniany dyskurs antropologiczny. Po pierwsze, polska ary-stokratka przyjeżdża „do wód” dla podratowania zdrowia nadszarpniętego wiekiem i chorobą reumatyczną. Korzysta więc z kąpieli oraz leczniczych właściwości wody zdrojowej (balneologia i hydroterapia), ale nadrzędny cel pragmatyczny jej wizy-ty w uzdrowisku wiąże się bezpośrednio z podrzędnym, czyli realizacją swoistego modelu uzdrowiskowych relacji towarzyskich. Po drugie, podróż dyliżansem przez Śląsk jest dla Czartoryskiej pretekstem do bycia turystką, co skrupulatnie wykorzy-stuje i odnotowuje w dzienniku. Warto podkreślić również, że na jej sposób „bycia u wód” oraz „bycia turystką” nakłada się trzecia niejako perspektywa – dziennik, bę-dący swoistym filtrem czynionych obserwacji i refleksji. Narracja dziennika nie jest, rzecz jasna, przezroczysta i – mimo lakoniczności wielu zapisów – staje się w osta-tecznym obrachunku formą autokreacji Czartoryskiej. Co więcej, na każdym z po-ziomów dziennik ten jest formą „antropologicznej narracji” – fakty i opisy przepla-tają się z osobistymi refleksjami natury egzystencjalnej, a na całość niejednokrotnie rzutują wspomnienia Izabeli, zwłaszcza te dotyczące jej ukochanych dzieci. Nierów-ność stylistyczna dziennika wynika również ze specyficznego dystansu narracji – dy-stansu będącego efektem humoru i autoironii siedemdziesięciolatki. Należy dodać, że we współczesnej antropologii owo pęknięcie między dyskursem „realistycznym” a „konfesyjnym” uważane jest za swoistą cechę dziennika z podróży jako takiego32.

Bycie w podróży jest dla Czartoryskiej formą turystyki; miejsca, które odwie-dza tylko dlatego, że znalazły się na trasie jej peregrynacji, ludzie, których tam spo-tyka; zabytki, które ma okazję zobaczyć – wszystko to staje się ważkim elementem podróży i tworzy jej cenny poznawczo folklor. Po mile wspominanym, krótkim pobycie w Oleśnicy przyjeżdża Czartoryska do Wrocławia jako turystka par excel-lence oraz znawczyni kultury edytorskiej:

Do Wrocławia przybyliśmy wcześnie rano, lecz że był to czas jarmarku, musieliśmy się zadowolić byle jaką oberżą i kiepskim obiadem. Potem biegaliśmy po mieście; serdecznie przyjął nas księgarz Korn. Nie miałam czasu ani ochoty oglądać jego magazynu, gdzie jest wiele pięknych wydawnictw, lecz odnalezienie ich wymaga dużo zachodu. Korn zupełnie się nie wyznaje, co się dzieje w jego księgarni; nie zna ani autorów, ani dzieł, ani edycji. Kupuje na słowo, drukuje, gdy mu płacą, reszta należy do subiektów [DPS, 75–77].

Spotkanie z Janem Bogumiłem Kornem daje księżnej asumpt do odwiedzin we wsi Osobowice, której właścicielem jest Korn. Wrocławski księgarz padnie w dzienniku ofiarą dobrotliwej ironii Czartoryskiej:

Gdy [żona Korna] prowadziła nas do salonu, słowo „superbe” nie schodziło

32 Por. B. Walczak, Dziennik z podróży. Antropologia między dyskursem „realistycznym” a „konfesyjnym”, [w:] Podróż i miejsce w perspektywie antropologicznej, pod red. D. Rancew-Sikory, Gdańsk 2009. Badacz twierdzi, że „Pęknięcie pomiędzy dyskursem »realistycznym« a »konfesyjnym« jest [...] jednym z ele-mentów nieprzezroczystości antropologicznej opowieści” (ibidem, s. 20).

Page 21: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

21

Olga Taranek-Wolańska W stronę antropologii turystyki

z ust jej męża. Dom, pokój, mieszkanie, obiad, owoce, żonę, syna, krowy, masło – słowem, wszystko określał mianem: „superbe”. Deszcz tylko przeszkodził nam obejrzeć sto innych wspaniałych rzeczy, jak oznajmił Korn, lecz powetowaliśmy to sobie obecnością pani domu, osoby bardzo miłej, rozsądnej, zrównoważonej i interesującej. Korn jest zadowolony z siebie, z tego, co posiada, i nie troszczy się o resztę. Stwierdziłam, że byli to najszczęśliwsi ludzie na świecie [DPS, 87].

W drodze do Cieplic przejeżdża Czartoryska przez Świdnicę. Ma wówczas okazję poznać jeden z przejawów tamtejszego folkloru, tzw. święto kura, co odno-tuje z właściwym sobie humorem w dzienniku:

Osią zainteresowania był kur umieszczony na szczycie słupa – trzeba go było dosięgnąć kijem, mając zawiązane oczy. Każde potknięcie zdwajało radość i śmiechy. Podczas zabawy spożywano posiłki, pito i tańczono przy skocznej muzyce. Gdy wieśniacy spostrzegli, że się zatrzymujemy, otoczyli nas kołem, poczęstowali chłodnikami i wyjaśnili sens zabawy [DPS, 88–89].

Towarzyszami podróży Czartoryskiej byli: ukochana wychowanka księżnej, Zofia Matuszewiczówna, pani Neuvillowa wraz z córką Izabelą, zwaną Lilą, która stała się wierną towarzyszką zabaw Zosi, a także doktor Knittel, kucharz, kilka słu-żących oraz szara papuga Bazi. Zwierzyniec wzbudził niemałą sensację podczas postoju w karczmie w Kamiennej Górze. 7 lipca, urzeczona widokiem na Karko-nosze, Czartoryska z humorem odnotuje:

Właściciel oberży przyszedł zapytać, czy mogą wejść jego krewni i przyjaciele, aby obejrzeć mego wspaniałego, godnego podziwu ptaka. Zgodziłam się, chcąc wykazać moją dobrą wolę. Tłum kobiet, dzieci, starców, robotników i mieszczan rzucił się do pokoju i otoczył mnie. Kobieta, której powiedziałam, że ptak mówi, rzekła do syna: „ten śliczny ptak mówi jak człowiek”. Wówczas chłopak zapytał: „czy ptak mówi jak nasz profesor?”. „Na wszystkie sposoby” – odpowiedziała matka. Najbardziej zdumieli się, kiedy pudel zbliżył się do Bazi i zaczął ją obwąchiwać. Przestraszony ptak zaczął nieludzko wrzeszczeć, co zmusiło do ucieczki całe towarzystwo [DPS, 93].

Jeszcze tego samego wieczoru dyliżans przybywa do Cieplic. Opis skromnych i mało komfortowych warunków mieszkaniowych traktujemy w tym przypadku mar-ginalnie, bo – jak Czartoryska notuje 8 lipca – „Nazajutrz nadal czyniliśmy smutne uwagi nad nieszczególnym położeniem naszej siedziby, p o wo l i j e d n a k u r z ą -d z i l i ś m y s i ę i h u m o r y s i ę p o p r a w i ł y [podkr. – O.T.W.]” [DPS, 95]33.

33 Tekstami komplementarnymi wobec dziennika Czartoryskiej są listy, jakie w czasie podróży pi-sała do męża Adama Kazimierza oraz syna Adama Jerzego. Często w listach tych pojawiają się uwagi podobne do tych w dzienniku. Wiele z tych listów Jadwiga Bujańska cytuje w przypisach do wydania Dziennika podróży do Cieplic w roku 1816.

Page 22: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

22

Śląskie pogranicza kultur

34

Kąpiele księżna rozpoczyna 15 lipca, co początkowo nie wzbudza jej entuzja-zmu. Czuje się raczej znudzona „uzdrowiskowym sposobem bycia”, a przejęta biedą oraz życzliwością miejscowej ludności. Odwiedza również przedstawicieli śląskiej arystokracji, przede wszystkim Schaffgotschów. Poznaje wiele rodzin, noszących niemieckie lub czeskie nazwiska. Bywa. 18 lipca, po wybraniu kilku kąpieli w wannie, po raz pierwszy korzysta Czartoryska z dużego kąpieliska. Po-czątkowo nie wzbudza to jej entuzjazmu. Z przekąsem notuje: „Trzeba napraw-dę wierzyć w skuteczność tych wód, żeby z nich korzystać w tych warunkach” [DPS, 112].

Już dwa dni później, 20 lipca, księżna zmienia zdanie. Uzdrowisko zaczyna tętnić życiem:

Zmieniłam zdanie. W kąpielisku się urządziłam, wychodząc bez trudności. Rozmawiam z kobietami znajdującymi się w pobliżu. Wczoraj wieczorem byłam na balu na galerii, jak ją tu nazywają. Pani Maltzan, jej mąż i szwagierki zasypali mnie dowodami grzeczności i troskliwości. Przedstawiono mi wielu panów, lecz wolę o nich nie mówić. Zosia tańczyła walce, ja rozmawiałam [DPS, 114].

Nietrudno zauważyć, że przepełnioną humorem i autoironicznym dystansem relację Czartoryskiej można by uznać za prekursorkę późniejszego dandyzmu. Przywiązująca wagę do detali staruszka niejednokrotnie musiała być uznawana za postać co najmniej ekstrawagancką35. Nie jest wprawdzie Czartoryska dandyską

34 Źródło: http://www.cieplice.info/pl,wtc.html [dostęp – 10.09.2011]. 35 Na przykład we fragmencie z 1 sierpnia, w którym opisuje, jak urządziła tańce w zdrojowym

basenie, aby rozweselić nieco przebywające tam kobiety: „Zaproponowałam damom, aby tańczyły w wodzie walca; ofiarowałam się śpiewać i udawać orkiestrę. Przyklaśnięto temu i projekt mój przyję-to z radością, lecz, co zabawne, panny nie miały odwagi próbować. Jedynie wdowy, które prawdopo-

Il. 2. Uzdrowiskowe pomieszczenie do kąpieli w wannie (akwarela)35

Page 23: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

23

Olga Taranek-Wolańska W stronę antropologii turystyki

par excellence, choć jej sposób bycia i styl zapisywanych w dzienniku refleksji po-zwalają twierdzić, że śląskość i jej uzdrowiskowy wycinek stają się dla niej „prze-strzenią doświadczenia kulturowego”36. Na jednej z kart dziennika notuje:

Uczęszczam do kąpieliska i powoli się przyzwyczajam; gawędzę z kobietami w pobliżu. [...] Co więcej, kąpielisko traktuję jak spektakl. [...] Tego dnia byłam zniecierpliwiona wrzawą spowodowaną przez czterdzieści mówiących naraz kobiet; to nieprzyjemne niewątpliwie, lecz zastanawiając się, doszłam do wniosku, że jedną z przyczyn złego humoru był fakt, iż mając dużo do powiedzenia, nie mogłam wtrącić ani słowa [DPS, 119–120].

W dzienniku Czartoryskiej znaleźć można więcej afirmacji niż rozgoryczenia kulturą Śląska, choć w perspektywie komparatystycznej, a co za tym idzie – rów-nież geopolitycznej, te specyficzne ujęcia transkulturowości oraz europejskości wymagają osobnych rozważań. Obraz śląskiej kultury jest jednak pewną inter-pretacją Czartoryskiej, ponieważ bezpośrednio na niego nakłada się osobowość autorki dziennika:

Jestem już niemłoda i przyzwyczajona do zimnej grzeczności ludzi zajętych naprawdę wyłącznie sobą, z powodzeniem udających zainteresowania bliźnimi... lecz nigdy nie będzie mi obojętna serdeczność, przyjazny ukłon poczciwych Ślązaczek i dobre ludzkie chęci [DPS, 121–122].

Siedemdziesięciolatka odwiedza Bukowiec, podziwia stroje kobiet śląskich, z sarkazmem opisuje skromnie wyposażoną czytelnię („Nie mogłam ukryć zdu-mienia; aby odzyskać zaufanie, księgarz zapewnił mnie, że oczekuje nowości z Wrocławia. Zapytałam go, co to będzie” – „C o ś z M o l i e r a” – odrzekł. Uzna-łam to za kpiny” [DPS, 146]). Zosia kupuje pamiątkowe obrazki Karkonoszy, jakie miejscowy staruszek Pätz układa z mchu i porostów37.

Podczas wizyty w Starym Zdroju wyraźnie znudzi Czartoryską towarzystwo salonowe („Tańczono angleza i walce; wyszłam wcześnie i sądzę, że będę tam wra-cała rzadko” [DPS, 177]), ale zafascynuje podwałbrzyska kopalnia. Wrażenie nudy towarzyszyć będzie jej również w trakcie wizyty w Książu. Lakoniczne podsumo-wanie spędzonego tam dnia jest jednocześnie refleksją na temat ówczesnej kultury

dobnie nie uczęszczają już na bale, przyklasnęły temu z całych sił. Zaśpiewałam i bal się rozpoczął. Chociaż takt nie zawsze był zachowany, wszystkie damy bawiły się i śmiały” [DPS, 149].

36 Używam tu określenia zaproponowanego przez Dawida Marię Osińskiego, zob. idem, Dandyska w podróży po Europie. Diarystyczny opis obecności Marii Baszkircew, [w:] Europejczyk w podróży 1850–1939, pod red. E. Ignatowicz, S. Ciary, Warszawa 2010, s. 445. W postawach młodej Baszkircew i niemłodej już przecież Czartoryskiej wskazać wprawdzie można więcej różnic niż podobieństw, ale zapropo-nowany przez Osińskiego kontekst interpretacyjny doskonale wpisuje się w nasz postulat badań transkulturowych.

37 Po niewielu latach, w 1821 roku, F. Mosch będzie wymieniał wizytę u Pätza jako jedną z atrak-cji Cieplic – K.F. Mosch, Wody Mineralne Szląskie i Hrabstwa Glackiego...

Page 24: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

24

Śląskie pogranicza kultur

salonowej – refleksją raczej uniwersalną niż wynikającą ze specyfiki śląskiego folk-loru: „Widziałam wiele z tego, co świat nazywa zabawą i rozrywką. Widziałam zabawy pełne ostentacji, na których nie-podzielnie królowała nuda” [DPS, 183].

Obserwuje życie codzienne chłopów i – jak pisze w liście do syna Adama – „Wiele rzeczy gospodarskich tu się po-uczyłam. O moich chłopach nie zapomi-nam, po powrocie nauczę ich, co może praca i zmyślność, o czym dowiedziałam się tutaj”38.

Pittoresque, poétique, romantique, superbeJuż w czasie podróży do Anglii i Szkocji Czartoryska zetknęła się z tymi elemen-tami krajobrazu, które można by nazwać gotyckimi lub „gotycyzującymi”. To nie tylko nieokiełznana przyroda Karkonoszy wpływa na specyficzne pojmowanie swoistego „krajobrazu ruin” jako elementu doświadczanej rzeczywistości, który księżna, całkiem słusznie, określi jako „ro-mantyczny”. Jeszcze przed rozpoczęciem górskich wędrówek notuje ona w dzien-niku:

Poprzez drzewa otwiera się wspaniały widok na Karkonosze o szczytach różnej wysokości. Na górze Chojnik wznosi się zrujnowany zamek, na Śnieżce kaplica gubiąca się w chmurach; inne wierzchołki, pokryte śniegiem lub lasami, urozmaicają krajobraz, stanowiąc r o m a n t y c z n y i m a l o w n i c z y [podkr. – O.T.W.] akcent natury [DPS, 97].

Romantyczne i malownicze są więc dla Czartoryskiej góry, odwiedzane we Wro-cławiu kościoły w stylu gotyckim, ruiny zamku na Chojniku, ale również monu-mentalne elementy natury, jak głazy i wodospady. Podobnie groty, pieczary, a nawet kopalnia w okolicach Wałbrzycha. Wiemy, że elementy wyobraźni gotyckiej przejęła

38 Cyt. za: G. Pauszer-Klonowska, Pani na Puławach. Opowieść o Izabeli z Flemingów Czartoryskiej, Warszawa 1978, s. 352. Być może liczne z tych obserwacji włączy do Pielgrzyma w Dobromilu. Wiele trafnych uwag na temat tego historyczno-dydaktycznego opracowania podaje M. Hoszowska, Kobiety w pisarstwie historyczno-dydaktycznym Izabeli Czartoryskiej, [w:] O kobietach studia i szkice. Wiek XIX i XX, pod red. J. Hoff, Rzeszów 2011, s. 47–74.

Il.3. Zamek Chojnik (drzeworyt) Schroller t. I

Page 25: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

25

Olga Taranek-Wolańska W stronę antropologii turystyki

od matki Maria Wirtemberska, autorka preromantycznych romansów i twórczyni „gotyckich” Puław. I ona podziwiała ruiny zamku na Chojniku. Księżna Wirtem-berska odwiedza notabene matkę w Cieplicach na dwa dni wraz z towarzyszącą jej wychowanką, Cecylią Beydall. Po wyjeździe córki Izabela nostalgicznie wyzna:

Wszystko przemija szybko, najszybciej zaś szczęście. Moje zniknęło, zostawiając ślady drogie, lecz bolesne. Marysia bawiła u mnie dwa dni. Dzisiaj rano byłyśmy obie w kościele. [...] W godzinę potem Marysia odjechała. Odprowadziłam ją do Kowar, na krótko zatrzymałyśmy się w miejscowości Bukowiec. Po obiedzie tylko łzy świadczyły o stanie mego serca, nie potrafię opisać tych chwil bolesnych; po jej odjeździe wróciłam smutna do Cieplic. Jakaż różnica między wieczorem dzisiejszym a poprzednim [DPS, 136–137].

W odniesieniu do angielskiej podróży Czartoryskich zauważa Alina Aleksan-drowicz:

Księżna ze szczególnym upodobaniem oglądała zachowane w Anglii pomniki sztuki gotyckiej, nacechowane według niej patosem „starożytności” i nastrojowością „romantyczną”. Zespalające się z architekturą gotycką budowle i monumenty, zniszczone przez wieki, mówiły o współjedni życia i śmierci, trwania i przemijania, przeszłości i współczesności39.

W Dzienniku podróży do Cieplic gotyk rozumiany jest przez Czartoryską nie tylko jako styl architektoniczny, ale – parafrazując Aleksandrowicz – mistyczny sposób interpretacji kultury40. Sposób, który w naszym przekonaniu wynika z doświad-czeń egzystencjalnych samej Czartoryskiej, zwłaszcza tych naznaczonych śmiercią:

Styl gotycki ma zawsze dla mnie wiele uroku, zresztą uważam, że najlepiej odpowiada boskości. Antyk jest piękny, lecz nie daje możności skupienia się, nie napawa pobożnością ani ślepą wiarą, która zbliża człowieka do Stwórcy. Kościół gotycki, którego wyniosłe sklepienia są oświetlone starymi witrażami, którego ściany spatynowane przez wieki świadczą o starożytności, kościół wreszcie, który oglądałam we Wrocławiu, zwraca myśl wyłącznie ku Bogu. U wejścia jakiś głos tajemny, jakiś bezwiedny impuls zdaje się mówić: „On jest tam! On słyszy twój głos! On, twój Bóg, twój Ojciec”. Nic nie przeszkadza w skupieniu, nic nie odwraca uwagi od Istoty Najwyższej [DPS, 200]41.

39 A. Aleksandrowicz, op. cit., s. 217. W listach pisanych z kraju Waltera Scotta, „Aby oddać niepo-wtarzalny nastrój dziwów, niepowtarzających się krajobrazów, szczególnie północnej Anglii i Szkocji oraz dzielnicy jezior, tajemniczych, wspaniałych kreacji roślinności, księżna posługuje się najczęściej epitetami: »malownicze«, »poetyckie«, »romantyczne«, »wzniosłe« (pittoresque, poétique, roman- tique, superbe). Pojęcie »malowniczy« upowszechniło się przede wszystkim w odniesieniu do ogro-dów i miało charakteryzować kompozycję niezwykłą, nieregularną, niesymetryczną. »Malownicze« mogły być także ruiny, gotyckie kształty, dzika natura” (ibidem, s. 188).

40 A. Aleksandrowicz, op. cit., s. 217.41 Doświadczanie śmierci w XIX-wiecznych uzdrowiskach nie należało wcale do rzadkości.

Page 26: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

26

Śląskie pogranicza kultur

42

18 lipca notuje Czartoryska swoje wrażenia z wyprawy na Chojnik. Na szczyt wnoszą ją tragarze, zwani drążnikami, w specjalnie do tego przystosowanej lek-tyce. Tam zwiedza ruiny, spożywa posiłek i zostaje radośnie przywitana przez dobosza. Wpisuje się również do księgi pamiątkowej, w której odnajduje auto-grafy swoich dzieci, Adama Jerzego oraz Marii Wirtemberskiej, kilka lat wcze-śniej goszczących na Chojniku. Szczególne wrażenie robi na Czartoryskiej le-genda związana z historią zamku, przebudowanego ok. 1360 roku przez Bolka II świdnicko-jaworskiego. Zamku, który pod koniec XIV wieku stał się własnością rodziny Schaffgotschów, a w 1675 roku spłonął od pioruna i już nie został od-budowany:

Najbardziej działają na wyobraźnię stare mury z XIII wieku otaczające zamek; przez ten mur podobno kazała księżniczka Kunegunda skakać konno rycerzom, ubiegającym się o jej rękę. [...] Mimo że zupełnie nie wierzyłam w prawdziwość tej historii, oczy utkwiłam w murze, usiłując znaleźć jakiś ślad okrucieństwa dziewicy lub szaleństwa rycerzy, powolnych niedorzecznemu kaprysowi [DPS, 107].

Wspomniana legenda zainteresowała jednego z prekursorów badań śląsko-znawczych w literaturoznawstwie, profesora wrocławskiej polonistyki, Bogdana Zakrzewskiego. Badacz przywołuje zapomnianą balladę, która nawiązuje do le-

Wręcz przeciwnie – zob. M. Ursel, Śmierć w zdrojowisku. Rekonesans badawczy na podstawie polskich ma-teriałów i relacji dziewiętnastowiecznych, [w:] Problemy współczesnej tanatologii. Medycyna – antropologia kultury – humanistyka, pod red. J. Kolbuszewskiego, Wrocław 2008, s. 283–295; M. Ursel, O uzdrowiskach XIX-wiecznych umieraniu i próbach ich ratowania. Glosa, [w:] Romantyzm. Literatura – kultura – obyczaj, pod red. M. Joncy, M. Łoboz, Wrocław 2009, s. 21–35.

42 Źródło: http://www.zamkipolskie.com/chojnik/chojnik.html [dostęp – 10.09.2011]. Szkic według Schlesische Heimat-Blotter z 1908 roku.

Il. 4. Widok zamku Chojnik przed pożarem w 1675 roku43

Page 27: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

27

Olga Taranek-Wolańska W stronę antropologii turystyki

gendy Chojnika. Jej autor, wrocławski student Piotr Dahlmann (1810–1847)43, „napisał ją »podług powieści gminnej«, a więc wzorem romantyków zaczerpnął z ust ludu. Czyżby z folkloru polskiego? O to nie pytać balladopisarza, jego wątki bowiem są międzynarodowe”44. W krótkim szkicu na temat Zapomnianej ballady o Chojniku wskazuje zatem Zakrzewski na konieczność uwzględnienia problematy-ki interferencji kulturowych w badaniach śląskoznawczych.

Neogotyckie ruiny wkomponowane w krajobraz śląskich gór księżna dostrzega również w czasie pobytu w Książu. Chłonie ten widok, zwiedza zamek, przebiega każdą z dróżek – jest turystką.

Ogromne wrażenie robią na niej także wodospady Szklarki i Kamieńczyka, ja-kie ogląda na początku sierpnia 1816 roku. Ten pierwszy uznaje za bardziej monu-mentalny, choć w zetknięciu z karkonoską naturą stopniowalność zachwytu Czar-toryskiej pozostaje bez znaczenia:

Nie umiem powiedzieć, co się działo ze mną u stóp wodospadu wśród olbrzymich skał. Widok pięknej przyrody zwraca zawsze myśl moją ku Bogu; zapominam przez chwilę, gdzie jestem, wydaje mi się, że przebywam w jakimś świecie idealnym i jestem przekonana, że gdybym nie wylała z emocji kilku łez – udusiłabym się [DPS, 161–162].

W drodze na Śnieżne Kotły podziwia Śnieżkę. Przebytą drogę podsumowuje jednym zdaniem: „Świeża zieleń z jednej strony i widok ciemnej przepaści z dru-giej – oto obraz życia i przeznaczenia człowieka” [DPS, 166]45.

Ważkim komponentem dziennika Czartoryskiej są zatem wyczuwalne, choć naprzemiennie ujawniane nastroje – humor, autoironia, melancholia, zniechęcenie. To one składają się na złożoność diarystycznej relacji autorki Myśli różnych o zakła-daniu ogrodów i pozwalają odczytywać dziennik na europejskim tle porównawczym. To już nie „podróż sentymentalna”, ale jeszcze nie ironiczna kreacja romantyczna, choć relacja ujawniająca złożony wizerunek księżnej – wizerunek łączący skraj-ne czasem postawy, perspektywy obserwacyjne czy sposoby odczuwania świata. Czartoryska jest wszak tęskniącą matką, choć bywa również damskim wcieleniem

43 Dahlmann dwukrotnie studiował we Wrocławiu: w latach 1828–1830 prawo (studia przerwał na skutek przedlistopadowego fermentu), a w latach 1836–1839 – filologię. Więcej na temat autora, legendy zamku na Chojniku oraz romantycznego pojmowania ruin B. Zakrzewski, Zapomniana ballada o Chojniku, [w:] idem, Nowe tematy śląskie. Studia i szkice, Wrocław 1980, s. 184–191. W tym cennym opracowaniu znaleźć można przedruk ballady Dahlmanna Chyla, czyli skok z Kinastu (Podług powieści gminnej).

44 Ibidem, s. 188. 45 Na temat rozwoju turystyki górskiej w Sudetach i Karkonoszach, z uwzględnieniem wielokul-

turowej, polskiej, niemieckiej i czeskiej specyfiki przestrzeni górskiej w odniesieniu do romantyzmu polskiego oraz europejskiego – R. Kincel, Początki przewodnictwa turystycznego w Karkonoszach, Jelenia Góra 1972; idem, Sarmaci na Śnieżce, Wrocław 1973; J. Kolbuszewski, Krajobraz i kultura. Sudety w litera-turze i kulturze polskiej, Katowice 1985.

Page 28: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

28

Śląskie pogranicza kultur

dandyzmu, kobietą raz po raz znudzoną folklorem uzdrowiskowego salonu. Swo-iście pograniczny charakter poetyki Dziennika podróży do Cieplic wynika nie z jego „europejskości”, „polskości” czy „śląskości”, ale raczej ze specyfiki już na poły romantycznego odkrywania świata w ogóle. W sporej partii tekstu odkrywanie to łączy się z przeżywaniem i kontemplowaniem natury. Przyroda i wkomponowane w nią elementy industrialnej kultury (kopalnie czy infrastruktura uzdrowiskowa) stanowią w dzienniku Czartoryskiej jeden z podstawowych elementów egzysten-cjalnych refleksji. Ale jednak to natura, której częścią są tu góry, w znacznie więk-szym stopniu niż zwiedzane we Wrocławiu gotyckie kościoły, ma wymiar trans-cendentalny i uświadamia Czartoryskiej potrzebę kontaktu z Bogiem. Na całość quasi-filozoficznych refleksji nakłada się iście Kierkegaardowski humor – połą-czenie oczyszczających właściwości śmiechu oraz nieopanowanej melancholii. To właśnie humor wyróżnia literacki zapis podróży Izabeli Czartoryskiej do Cieplic w 1816 roku na tle europejskiej diarystyki tamtych czasów.

Page 29: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

29

Marian Ursel

Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

(w świetle polskich wspomnień i relacji prasowych)

Dziewiętnasty wiek katalizował wręcz eksplozywny rozkwit medycyny naturalnej, szczególnie lecznictwa opartego na hydroterapii, balneologii i fizjoterapii1. Ratunku dla zdrowia szukano w znajdujących się wtedy w Europie blisko 400 kurortach2. Wśród nich były i te leżące na Śląsku. Ich dająca zdrowie, a nawet życie moc była już od wieków3. Warto też przypomnieć, że do „szląskich wód”, podobnie zresztą jak do innych „badów”, coraz powszechniej i liczniej ciągnęli już od schyłku XVIII wieku nie tylko chorzy, ale i zdrowi, szukając tam wypoczynku i przyjemności4. W wyniku trzech wojen śląskich toczonych za panowania Fryderyka II Wielkiego (1740–1765) Alte Fritz uzyskał dla swojego państwa w 1763 roku omal cały Śląsk, poza Cieszyń-skim i Opawskim. W ten sposób kraina ta prawie w całości znalazła się pod jednym rządem. Miało to – co podkreślali w panegirycznym uniesieniu niemieccy autorzy5 –

1 O wodolecznictwie i jego dziejach m.in.: H. Kotulska-Skulimowska, Początki i rozwój fizjoterapii, [w:] Historia medycyny, pod red. T. Brzezińskiego, Warszawa 1988, a także J.W. Kochański, Balneologia i hydroterapia, Wrocław 2002.

2 Michał Zieleniewski – jeden z najsłynniejszych balneologów polskich II połowy XIX wieku – w swej pracy Rys balneologii powszechnej, wydanej w Warszawie w 1873, wymieniał aż 384 zdrojowiska ówcześnie czynne w Europie.

3 Na dobroczyne wpływ ciepłych źródeł wskazywał już W. Oczko w pracy Cieplice, wydanej w Krakowie w 1578.

4 Szerzej o tym pisałem m.in. w pracy: „Przebywam obecnie w Warmbrunn tak dla mojego zdrowia, jak i przyjemności”. Romantyczne Cieplice w relacjach swych kuracjuszy, [w:] Księga X-lecia Kolegium Karkonoskiego, red. naukowa M. Ursel przy współpracy U. Liksztet, Jelenia Góra 2008.

5 W. Dynak, Wstęp, [w:] J.Q. Adams, Listy o Śląsku, przekład i objaśnienia M. Kolbuszowska, Wrocław 1992, s. 9–15.

Page 30: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

30

Śląskie pogranicza kultur

swą zaletę, bo przyspieszyło wielostronny rozwój całego regionu tak obficie przez Boga i naturę wy-posażonego w najróżniejsze bogactwa naturalne, od przemysłowych kopalin (złoto, srebro, węgiel) po arcyliczne uzdrawiające zdroje i cieplice6. Swo-isty patent na uzdrawiającą moc „szląskich wód” dało – z pietyzmem rozsławione przez berlińskie i śląskie elity urzędnicze – uzdrowienie Filozofa z Sanssouci, który po pobycie od 5 do 24 sierpnia 1765 roku w Lądku odzyskał władzę w nogach i siły witalne w takim stopniu, że ku zdumie-niu swego dworu wchodził na otaczające góry, a „Landek”, jak wtedy mówiono i pisano, zyskał status monarszego zdrojowiska, w którym coraz chętniej bywać zaczęły berlińskie elity urzędnicze. I w ten sposób stał się on już u schyłku XVIII wieku, obok „kameralnych” – chętnie odwiedza-nych m.in. przez artystów i inteligencję – Cieplic, czyli ówczesnego Warmbrunn, najbardziej zna-nym i nowoczesnym uzdrowiskiem śląskim.

Rzecz jasna, że większość owoczesnych zdrojowisk śląskich funkcjonowała pod niemieckimi nazwami. I tak do najbardziej znanych w XIX wieku należały: 1) Bukowina – Festenberg, 2) Cieplice-Zdrój, czyli Warmbrunn, 3) Długopole – Langenbau, 4) Duszniki – Reinerz, 5) Goczałkowice, 6) Jastrzębie – Bad Königs-dorf, 7) Jaworze – Ernsdorf, 8) Jedlina-Zdrój – Charlottenbrunn, 9) Chudoba – Kudowa7, 10) Lądek – Landek, 11) Polanica-Zdrój – Alt-Heide, 12) Sokołowsko – Görbersdorf, 13) Stary Zdrój – Altwasser, 14) Szczawno – Salzbrunn, 15) Świe-radów – Flinsberg. Spośród tych uzdrowisk zdecydowana większość znajdowała się na Dolnym Śląsku. Począwszy od tych najstarszych, jak Cieplice, Lądek czy Kudowa, przez Duszniki, Stary Zdrój i Szczawno, aż po nowo odkrywane jak

6 Józef Morawski, opisując okolice Lądka, niezwykle celnie i głęboko refleksyjnie konstatował, że „Niedaleko tego miejsca zdrowia znajduje się wielki warsztat śmierci – w Reichenstein [Złoty Stok] kopalnie arszeniku. Najrozmaitsza w swych płodach natura rzeczy dobre i złe, szkodliwe i pomocne człowiekowi mieści tuż obok siebie” – J. Morawski, Podróż w Śląsk w roku 1815 opisana w listach do brata [Franciszka – przyp. M.U.], „Pamiętnik Warszawski” 1816, t. 4, s. 250. Należy też pamiętać, że już w 1742 zostało powołane Ministerstwo ds. Śląska, co przyczyniło się zdecydowanie do rozwoju tej krainy.

7 Wybitny ówczesny balneolog polski dr Fryderyk Skobel tak pisał o nazwie miejscowości w 1853: „Chudoba, z której Niemcy przez mylne wymawianie zrobili Kudowę [...]”– F. Skobel, Chu-doba (po niemiecku Kudowa). Wspomnienie z podróży odbytej do zdrojowisk szląskich, [w:] Wieniec, pismo zbiorowe ofiarowane Stanisławowi Jachowiczowi przez pierwszych kraju autorów oraz licznych jego przyjaciół i wielbicieli, Warszawa 1857, t. 1, s. 409.

Il. 1. Karl von Holtei, 1882

Page 31: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

31

Marian Ursel Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

Bukowina, „7 mil od Wrocławia, a 3 mile od Oleśnicy”8, czy Polanica, najmłodsza z tych wymienionych, rozwijająca się dopiero od końca lat siedemdziesiątych XIX wieku9. Choć trzeba tu wspomnieć i o Trzebnicy, która jako zdrój zaistniała od 1888 roku, kiedy to powstał tam zbudowany przez Ottona Müllera dom zdrojowy, święcący swe największe triumfy w pierwszych dziesiątkach lat XX wieku10. Ku-rorty śląskie od swego zarania gościły też Polaków; choć w różnych okresach fre-kwencja ta zmieniała się, to generalnie była to tendencja wzrostowa. W wyniku za-borów Polski część Polaków stała się obywatelami państwa pruskiego, a „szląskie bady” z zagranicznych naraz „krajowymi”11. Innym czynnikiem, który wpływał na zainteresowanie Polaków z zaboru rosyjskiego i austriackiego wodami leczniczymi Śląska, była – oprócz panującej na nie mody także ich bliskość oraz... niezwykła taniość12. I praktycznie dopiero od momentu, kiedy władze pruskie zaczęły nie tylko wprowadzać w latach siedemdziesiątych XIX wieku różne antypolskie sank-cje, ale też je coraz bardziej zaostrzać, nastąpił widoczny odpływ „zagranicznych Polaków” ze śląskich uzdrowisk, katalizowany dodatkowo patriotycznymi nawo-ływaniami na rzecz wspierania krajowych13, czyli tych leżących na terenie dawnych

8 Według inseratu reklamowego opublikowanego m.in. w numerze 129 na stronie 5 niedzielnego wydania z dnia 8 czerwca 1890 „Dziennika Poznańskiego”.

9 Znakomity polski lekarz – balneolog prof. Henryk Łuczkiewicz – wymieniał w „Gazecie Le-karskiej” nr 49 z 1882. 15 ówcześnie funkcjonujących w granicach pruskiego Śląska zdrojowisk (Szczawno, upadający pod inwazją przemysłu Stary Zdrój, Jedlina, Sokołowsko, Cieplice, Świeradów, Kudowa, Duszniki, Długopole, Lądek, Mużaków, Pokój, Goczałkowice, Jastrzębie, Kokoszyce), in-formując jednocześnie o około 40 zdrojach, głównie w hrabstwie kłodzkim, choć nie tylko, które nie są należycie eksploatowane, jak np. Przerzeczyn czy Polanica (s. 1013).

10 Odkrycie w 2011 olbrzymich złóż wód mineralnych w okolicy Szczytnej może ową listę dol-nośląskich uzdrowisk rozszerzyć, lecz jak będzie, pokaże przyszłość.

11 W wieku XIX ludność Wielkiego Księstwa Poznańskiego powiększyła się aż trzykrotnie.12 W żartobliwo-ironicznym skrócie pisał o tym Ludwik Niemojewski w 1857 na łamach numeru

214 „Gazety Warszawskiej”: „Któż z nas nie zna Salzbrunnu? Kogoż choć raz w życiu przeznaczenie lub doktorowie nie wyprawili w to ustronie, w którym tak gwarno z rana, a tak cicho w południe, w którym ulata tyle gazu ze szklanek, ile westchnień miłosnych z piersi wybiega, łączy tyle par, ile rozdziela koteryj, w którym plotki tak szybko biegają, jak wolno chodzą pacjenci. Skuteczność źródeł, piękno położenia, nade wszystko bliskość od kraju naszego sprawia, iż miejsce to więcej obejmuje żywiołu polskiego; prócz chorych – szukających zdrowia, panien – mężów, kawalerów – posagu, wiele jest osób, które przyjeżdżają tu bez celu, dla zabicia nudów, pokazania nowych toalet, a wszystko małym kosztem czasu i pieniędzy” (s. 3).

13 Agitację na rzecz kurortów krajowych prowadzono już od przełomu lat sześćdziesiątych i sie-demdziesiątych XIX wieku i mieli w niej swój walny udział polscy lekarze. W 1886 w numerze 6 „Kry-nicy” – „pisma poświęconego sprawom p o l s k i c h zdrojowisk” [podkr. moje – M.U.] – sformułował następujący apel: „Nie jedźmy do niemieckich i pruskich badów, a szukajmy ulgi na nasze cierpienia w d o m u – w n a s z y c h u z d r o w i s k a c h [podkr. – M.U.]” (s. 39). W rezultacie takich agitacji i wezwań do bojkotu śląskie uzdrowiska zaczęli opuszczać polscy kuracjusze w ostatnich dziesięcio-leciach XIX w. Jak konstatował „Dziennik Poznański” w numerze 156 z 1892: „To życie, które się niegdyś w Salzbrunnie ze wszystkich dzielnic koncentrowało, [...] należy już do wspomnień. Przeniosło się ono dziś do naszego ulubionego Zakopanego i do wód swojskich, gdzie również zdrowym powie-

Page 32: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

32

Śląskie pogranicza kultur

ziem polskich. Ślady bytności polskiej „u szląskich wód” są wcale liczne, rozsiane zarówno po ówczesnej prasie, jak i wspomnieniach i listach. W tym kontekście warto poświęcić uwagę dolnośląskim – bo najbardziej znanym ze śląskich, a zara-zem leżącym na pograniczu kultur – uzdrowiskom i toczącemu się w nich w XIX wieku, m.in. z udziałem Polaków, życiu kulturalnemu, pozostawiając sobie na inny czas omówienie życia obyczajowo-towarzyskiego.

Bez popełnienia błędu można przyjąć, że fundamentalne znaczenie dla dzie-więtnastowiecznej fizjoterapii miały: zdroje, świeże powietrze i ruch. Co z kolei przekładało się na charakterystyczny, powtarzalny na prawach schematu układ przestrzenny kurortów, ich ukształtowanie i wewnętrzne uporządkowanie. Jak wskazuje trafnie Grażyna Balińska14, w organizacji przestrzennej zdrojowisk można wyodrębnić cztery główne strefy, które wyraźnie były już widoczne w XIX wieku: 1) plac zdrojowy stanowiący centrum kurortu z główną pijalnią lub kąpieliskiem,

trzem oddychać i więcej pokarmu duchowego znaleźć można” (s. 4). Należy jednak odnotować w pełni zasadny głos Józefa Rostafińskiego, który rozważając w 1883 w 32-stronicowej broszurce „kuracyjny dylemat” – „jechać czy nie jechać w Tatry”, sarkastycznie stwierdzał, że część kuracjuszy musi leczyć swe przypadłości „wodami”, ale „[...] innych spotyka stokroć gorszy los wspierania własnymi niewygo-dami i znacznym wydatkiem krajowych miejsc kuracyjnych”– J. Rostafiński, Jechać czy nie jechać w Tatry?, Kraków 1883, s. 5. Goście śląskich badów na ogół mieli dobre lub przynajmniej niezłe warunki miesz-kaniowe i zapewnione najróżniejsze atrakcje, natomiast Polacy odwiedzający krajowe uzdrowiska czę-stokroć podróżować musieli z całym omal dobytkiem, a to z obawy przed szalejącymi wtedy chorobami (także gruźlicą i cholerą) i z powodu słabo rozwiniętej infrastruktury.

14 G. Balińska, Zdroje Ziemi Kłodzkiej, pod red. W. Ciężkowskiego, J. Dębickiego, R. Gładkiewicza, Wrocław–Kłodzko 2000, s. 51.

Il. 2. Cieplice Śl, pl. Piastowski, pocz. XIX w.

Page 33: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

33

Marian Ursel Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

2) park zdrojowy z promenadami spacerowymi, 3) część mieszkalno-pensjonato-wą, wkomponowaną w naturalną zieleń (najczęściej leśną), 4) otulinę naturalną, czyli zieleń izolującą (a więc otaczające kurort lasy). Dodajmy, że niekiedy jesz-cze – jak w przypadku choćby Dusznik – uzdrowisko było dosłownie „wciśnięte” między góry, w wąską, rozciągniętą dolinę. I w ten sposób dziewiętnastowieczne śląskie kurorty (lecz nie tylko) łączyły płynnie naturę z kulturą, tworząc harmo-nijnie skomponowaną całość15. To zaś specyficzne uporządkowanie przestrzeni uzdrowiskowej zasadniczo rzutowało na życie kulturalno-towarzyskie oraz formy i sposoby spędzania wolnego czasu. Budowało całość, na którą składały się: woda, zdrojowe i mieszkalne budynki, a także aleje spacerowe. Całość, w której pojawiała się w okresach letnich znaczna liczba ludzi różnych nacji, różnych religii, różnego statusu społecznego i kulturowego – „tak dla zdrowia, jak i przyjemności”. A jakie były tego rezultaty, nietrudno przewidzieć – specyficzny melanż kulturowy, zapo-wiadający rozwój kultury popularnej.

W XIX wieku kuracjuszom w dolnośląskich badach od samego rana umilała życie muzyka. I nie był to żaden ewenement, lecz europejski standard. Propa-gowanej w zdrojowiskach krenoterapii towarzyszyły zalecenia aktywnego odpo-czynku. Spacer po parku z kubkiem czy szklanką zdrojowej wody stał się jedną z najważniejszych i najbardziej charakterystycznych form spędzania czasu, formą życia towarzysko-obyczajowego przez cały XIX wiek aż gdzieś poza połowę XX. Ceremoniałowi picia wody ze zdrojów, trwającemu najczęściej – w zależności od kurortu – od 7 do 9 rano, któremu poddawali się „pijacy” – bo tak ich nazy-wano np. w Dusznikach – nieodmiennie towarzyszyły dźwięki melodii granych przez uzdrowiskowe orkiestry. Za co zresztą – jak podaje m.in. Mosch16 – płacili „bademeistrowi” sami kuracjusze w ramach tygodniowej kurtaksy, a więc opłaty kuracyjnej. Orkiestra usadowiona była najczęściej centralnie – w parku zdrojo-wym obok pijalni wód, zatem i dobrze widoczna, i dobrze słyszana. Z czasem, dla polepszenia warunków muzykom i melomanom, zaczęto budować podesty dla orkiestry lub nawet stawiać muszle koncertowe, a przed nimi krzesła. W roku 1869 np. w Lądku zbudowano takie podium dla 30-osobowej orkiestry zdrojowej. Gra-

15 U schyłku XIX w. Stanisław Bełza, pisząc o Warmbrunn, zachwycał się: „Czy promenada nie jest jednym z czarów tej miejscowości? Jest, chociażby już dlatego tylko, że od jej martwych murów stanowi przejście do żywych gór. [...] kiedy się zapuści w te aleje dalej, staje się nagle w prawdziwym osłupieniu. Drzewa i krzewy urywają się niespodziewanie, przed oczami spostrzega się szmaragdo-we, kwieciem usiane pole, a poza tym polem, niby przegroda kamienna oddzielająca je od dalekiego świata, grzbiet wyniosłych i rozłożystych gór” – cyt. za: Listy ze śląskich wód. Z czasopism i pamiętników XIX-wiecznych, wybrał i opracował A. Zieliński, Wrocław 1983, s. 48. Wyraźnie podkreślona została tu łączność kultury i natury. Aleje spacerowe przechodzące w ukwiecone pola, przez które można dotrzeć do gór. Identycznie jest w Dusznikach czy w niewielkim, nieco zapomnianym dzisiaj, choć ciągle działającym Przerzeczynie, gdzie aleja spacerowa „wyprowadza” kuracjusza w pola leżące na wzgórzach.

16 K.F. Mosch, Wody mineralne szląskie i hrabstwa glackiego, Wrocław 1821, s. 251.

Page 34: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

34

Śląskie pogranicza kultur

no najczęściej ówczesną muzykę lekką, łatwą i przyjemną. Choć bywało i inaczej. Czasami, specjalnie dla polskich gości, grano muzykę patriotyczną. Korespondent „Nadwiślanina” w roku 1862 w numerze 98 informował, że w Szczawnie w dniu 12 sierpnia odbyły się uroczystości z okazji unii lubelskiej, a „Po obiedzie muzyka na promenadzie zagrała Z dymem pożarów [...]”. Niemiecka orkiestra! A niemieckie damy na znak solidarności z Polkami ubrały się na czarno i „promenada czerniła się jakby w czasie pogrzebu”, bo na radosne przecież święto rocznicy unii kirem kładły się tragiczne wypadki demonstracji warszawskich z 1861 roku. A 34 lata później jakby nic się nie zmieniło. Z relacji „Dziennika Pozańskiego” z Salzbrunn w numerze 183 z roku 1896 można wyczytać, że „Tutejsza kapela górnicza jest wcale dobra i od czasu do czasu przygrywa nam polskie hymny, którym panie z Królestwa z łzami się przysłuchują, dziękując dyrektorowi hucznymi oklaskami”. A więc w roli orkiestry zdrojowej wystąpiła kapela górnicza i to jedyna zmiana, bo repertuar patriotyczny pozostał, a „panie z Królestwa” – jak ten czyżyk stary w zromantyzowanej recepcji bajki Krasickiego – „z łzami” słuchały. W później-szych nieco numerach z 1896 roku można było zaś „doczytać”, że „Bardzo miłą niespodziankę zrobiła nam tutejsza doskonała kapela, w czwartek grając na życze-nie Z dymem pożarów i Boże, coś Polskę. Niezwykle huczne oklaski były podziękowa-niem dla grzecznego kapelmistrza”. A więc omal koncert patriotycznych pieśni, koncert na życzenie.

Jak więc widać, z muzyką kuracjusze spotykali się znacznie częściej, a nie tylko podczas picia wód zdrojowych. Stałym zwyczajem były bowiem występy zarobku-jących w sezonie letnim w uzdrowiskach śpiewaczek czy śpiewaków oraz instru-mentalistów. Umilali też czas innym kuracjuszom znajdujący się tam na leczeniu wybitni artyści, jak choćby w Dusznikach w 1818 roku – Józef Elsner, w 1823 roku – liczący lat 14 Felix Mendelssohn-Bartholdy, w 1826 roku – Fryderyk Cho-pin, który dał dwa koncerty na rzecz osieroconych dzieci, czy Henryk Wieniaw-ski i Nikodem Biernacki, którzy w 1857 roku w Szczawnie dwukrotnie wspólnie wystąpili. Przywołajmy jeszcze fragmenty dwóch relacji. W numerze 208 „Czasu” z 1859 roku można było przeczytać, że koncertowała w tym uzdrowisku znana śpiewaczka panna Babrigg, a w kilka dni później panny Helena i Maria Sikorskie, niestety, „nie miały nikogo do pomocy ani nawet akompaniamentu”, a śpiewały arie z oper Belliniego: Norma i Purytanie. Obie zaś, choć młode, robiły karierę europej-ską, bo Maria już była zaangażowana w Turynie, a obie występowały też publicznie w Paryżu. Natomiast korespondent „Dziennika Poznańskiego” donosił, w 1896 roku, że w Szczawnie „W sobotę widzieliśmy w gmachu teatru 9-letniego Richar-da, wiolonczelistę, i 7-letniego Hugona Krömera, pianistę, których Nocturn op. 9 nr 2 i Rapsodie hongroise nr 3 Liszta były po prostu znakomite”. Zatem do tego grona zaliczyć należy także artystów rozpoczynających karierę czy – tak rozsławio-ne przez romantyzm – muzyczne „cudowne dzieci”. A przecież występowali też artyści jeszcze bardzo mało znani czy amatorzy. „Gazeta Codzienna” w numerze

Page 35: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

35

Marian Ursel Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

221 z 1860 roku informowała, że w Szczawnie „dawał koncert na fortepianie mło-dziutki, nie znany jeszcze artysta, p. Goeldner, znowu tylko jedynie li przez Polaków protegowany [...]”. Znajdujące się w większości zdrojowisk fortepiany17 skłaniały też często – mniej lub bardziej utalentowanych – kuracjuszy do przynajmniej po-dejmowania prób muzykowania dla grona zaprzyjaźnionych słuchaczy. A zatem tę listę występujących w XIX wieku w śląskich „badach” muzyków i śpiewaków – zna-nych i nieznanych, wybitnych artystów i amatorów – można by wzbogacić jeszcze o przynajmniej kilkaset nazwisk.

Wreszcie muzyka, ale i tańce pojawiały się na – regularnie organizowanych w uzdrowiskach – reunionach, czyli balach. Jednak – dodajmy za Moschem – „Bale płacą się osobno”18. Odbywały się one z reguły w najokazalszym budynku „kurortu”, czyli galerii, w której oprócz sali tanecznej znajdowały się m.in. – jak pisał już kapitan Adam Turno – „pokoje schadzkowe”, czyli służące do spotkań towarzyskich w mniejszym gronie, a także pomieszczenia do gry w karty lub bi-larda19. Również gospody znajdujące się na terenie kurortu miały możliwość orga-nizacji tańców, i to albo każdego dnia inna, albo też – jak np. w Cieplicach – rów-nocześnie. Przypomnieć przy tym należy, że jeszcze w latach czterdziestych XIX wieku toczył się burzliwy spór między lekarzami, czy taniec opóźnia, czy przyspie-sza leczenie. Jeden z jego przeciwników, Józef Domaszewski, z oburzeniem pisał:

Umiarkowany i skromny taniec szkodzić nie może, lecz taniec namiętny jest tym dla kobiet, czym szampan i gra w karty dla mężczyzn. Kobieta tańcująca z namiętnością chce być uważana, podziwiana, pragnie zajmować i podbijać umysły i serca mężczyzn, jej dobre lub mniej pomyślne powodzenie wznieca w niej na przemian najgwałtowniejsze uczucia i namiętności. Choroby, którym namiętnie tanecznice popadają, są: zapalenie płuc, jajeczników, spazmy histeryczne, bóle głowy, nieregularność czyszczeń miesięcznych, rak piersi, jajeczników i macicy, choroby serca i aorty, plucie krwią, suchoty kwitnące, tym podobne. Unikać więc należy czytania śliskich romansów, intryg miłosnych, namiętnego tańca i gry w karty20.

Mimo tej drastycznej opinii w uzdrowiskach śląskich chętnie tańczono, a nie-kiedy – głównie z Cieplic – wyprawiano się nawet do Jeleniej Góry, gdzie w oberży „Nowa Warszawa” urządzano bale, także bale maskowe, przy zastrzeżeniu jed-nak – jak informował niemieckojęzyczny „Posłaniec Karkonoski” z 1818 roku – że „Maskom nieprzyzwoitym i ludziom służebnym dla uniknięcia nieprzyjemności

17 W Szczawnie w 1896 był jeden fortepian, ale w Lądku – jak informował w swym przewodniku dr Aleksander Ostrowicz, praktykujący tam lekarz – w „kursalu” znajdowały się trzy fortepiany dla gości, z których jeden, marki Bechstein, „wynajmuje się na godziny” – A. Ostrowicz, Landek w hrab-stwie kłockiem w Szląsku. Podręcznik informacyjny dla gości kąpielowych, Poznań 1881, s. 42.

18 Ibidem.19 Listy ze szląskich wód..., s. 38.20 J. Domaszewski, Przewodnik dla pijących wody mineralne, Warszawa 1841, s. 15. Karciarstwo było

jedną z najpowszechniejszych i najgroźniejszych uzdrowiskowych plag w XIX wieku.

Page 36: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

36

Śląskie pogranicza kultur

wstęp na bal jest całkowicie zakazany”21. Notabene służba kuracjuszy bawiła się najczęściej w odrębnych miejscach, a kobiety przed tańcem opasywały się ręczni-kami, aby strojów nie pobrudzili partnerzy mający spracowane i często – łagodnie mówiąc – niezbyt czyste ręce. Wielokrotnie też dochodziło wtedy do zatargów, a nawet bójek pomiędzy polskimi a niemieckimi służącymi.

Jednym z najbardziej trwałych i charakterystycznych, a zarazem nowych ry-sów życia kulturalnego i obyczajowości w XIX wieku stało się także „bywanie na teatrze”, rozumiane często jako nie tylko forma rozrywki i spędzania czasu, ale i swoisty sposób na życie, o czym w odniesieniu do Fredry i Słowackiego pi-sałem już w innym miejscu22. Musiał więc w nowej sytuacji masowych wyjazdów do kurortów dotrzeć za kuracjuszami i teatr. Istniał tam wprawdzie już wcześniej, choćby w XVIII wieku w postaci widowisk teatralnych i parateatralnych w wyko-naniu trup wędrownych, które uwzględniały już wtedy w swych planach na czas kanikuły odwiedzanie zdrojowisk. Proces ten nasilił się i zdynamizował w wieku XIX, kiedy to teatr znalazł się w badach – i to nie tylko śląskich – wpierw w po-staci mniej lub bardziej regularnych występów, następnie zaś instytucjonalnej, gdy zaczęto adaptować istniejące, a potem wznosić specjalne budynki, przeznaczone na teatry zdrojowe.

I tak np. w Dusznikach przedstawienia teatralne odbywały się początkowo w budynku zdrojowym, zaadaptowanym w latach 1802–1805 na te potrzeby. Z ko-lei w Lądku w pierwszych dziesiątkach lat wieku XIX grupy teatralne występowały w hotelu „Zameczek”, w oberży „Pod Lipami”, w „Sali Albrechta” i na promena-dach, a od 1871 roku także przy „Zajeździe Ludwiki”. W słynnym Warmbrunn, czyli Cieplicach – jak informował w swym przewodniku-poradniku na temat „szlą-skich wód” Karol Mosch w 1821 roku:

Ażeby także i na dramatycznej zabawie nie zbywało, jest pewna trupa dobranych aktorów umówiona, ażeby tu dawała sztuki teatralne przez cały czas kąpieli. Jest to zazwyczaj do tego umówiona trupa Fallera, o której można z zaletą powiedzieć, że spośród wędrujących towarzystw teatralnych jest najokazalszą23.

Warto jednak w tym momencie przywołać opinię kapitana Adama Turno – „przewodnika” Mickiewicza po czasach napoleońskich, czego ślady odnajdujemy w Panu Tadeuszu – który w liście z Cieplic w lecie 1833 roku mocno zdegustowany pisał: „Byliśmy w teatrze, który jest nad stajnią, z której smród do nas przycho-dził; mizerno grali” (Listy, 38). Takie akurat usytuowanie teatru w owych czasach – szczególnie w uzdrowisku nie dziwi, bo dość powszechnie w pierwszych dzie-

21 Cyt. za: R. Kincel, U szląskich wód (Z dziejów śląskich uzdrowisk i ich tradycji polskich), Katowice–Cieszyn 1994, s. 67.

22 Aleksander Fredro. Na scenie życia i teatru, Wrocław 2009 (rozdział: Fredro i Słowacki o aktorach i aktorstwie).

23 K.F. Mosch, op. cit., s. 251.

Page 37: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

37

Marian Ursel Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

siątkach lat XIX wieku umieszczano teatry w przystosowanych pomieszczeniach, np. ujeżdżalniach. Gdyby jednak Turno pojawił się w Warmbrunn w 1836 roku, na pewno nie dochodziłby go ów – eufemistycznie mówiąc – zapach, do którego po-winien być mimo wszystko przyzwyczajony jako niegdysiejszy kawalerzysta. Wte-dy bowiem otwarto świeżo wybudowany według projektu Alberta Tollberga teatr zdrojowy (istniejące w Warmbrunn od 1804 roku Towarzystwo Teatralne mogło być wreszcie zadowolone). Jednak to nie w Cieplicach wybudowano pierwszy teatr zdrojowy z prawdziwego zdarzenia. Pierwsze było Szczawno, z teatrem otwartym w 1822 roku, zaś Lądek doczekał się własnego teatru zdrojowego w 1842 roku. Za ciekawostkę uznać można z kolei informację podaną przez Annę Nakwaską, która pisała, że w Szczawnie w 1844 roku „teatr odbywa się w szopie zbudowanej pośród pola zbożem zasianego”24. Można przyjąć, że bez względu na to, czy istnia-ły specjalne budynki teatrów zdrojowych na terenie kurortów dolnośląskich, czy nie, to i tak w sezonie letnim przedstawienia odbywały się – a to w galeriach, a to w innych budynkach zdrojowych, a także w oberżach lub hotelach czy wreszcie na promenadzie.

Generalnie mamy tu do czynienia z krystalizowaniem się i utrwalaniem nowych zachowań i form rozrywki uzdrowiskowej. Trupy teatralne w zdrojo-wiskach, tak samo jak teatry zdrojowe, staną się w XIX wieku trwałym, nie-odzownym elementem życia artystycznego, wręcz normą. Korzystając z ustaleń Ryszarda Kincela w odniesieniu do Warmbrunn, należy przypomnieć, że w re-pertuarze teatru cieplickiego w XIX wieku

[...] nie było sezonu, żeby nie pamiętano o polskich gościach uzdrowiska. Przekonują o tym same tytuły spektakli. W latach 1820–1846 w repertuarze były między innymi następujące przedstawienia: rok 1820 – Kuzyn Beniamin z Polski albo ośmiogroszowy kuzyn, komedia; rok 1825 – Przygoda w polskiej oberży, polski obraz narodowy ze śpiewem i tańcami; rok 1827 – Stary wódz, heroiczne widowisko śpiewane, Przygoda w polskiej oberży; rok 1828 – Hrabia Beniowski albo sprzysiężenie na Kamczatce, Stary wódz; rok 1829 – Podróż do Petersburga; rok 1830 – Narzeczona z Pomorza, Stary wódz, Baron Schniffelinsky albo babski pojedynek, farsa, Polak i jego dziecko, widowisko muzyczne [Kincel myli się tu w datowaniu; sztuka powstała dopiero w 1831 roku – przyp. M.U.]; rok 1835 – Wesele krakowskie, polski balet narodowy, Baron Schiffelinsky albo babski pojedynek; rok 1836 – Stary wódz; rok 1839 – Żyd z Międzyrzecza albo Paryż na Pomorzu, wodewil; rok 1842 – Patkul, widowisko historyczne; rok 1846 – Żyd z Międzyrzecza albo Paryż na Pomorzu, balet – Polskie pas de deux”25.

24 A. Nakwaska, Wspomnienie krótkiej podróży 1844 roku, „Pielgrzym” 1845, s. 226–227.25 Autorami owych sztuk byli najczęściej tyle wtedy znani i popularni, co dzisiaj praktycznie zu-

pełnie zapomniani autorzy. I tak np. autorem Hrabiego Beniowskiego był August Friedrich Kotzebue, Barona Schniffelinskiego Pius Alexander Wolff, Narzeczonej z Pomorza Louis Angely i Kotzebue, Żyda z Międzyrzecza Angely, Polaka i jego dziecka Albert Lortzing, Wesela krakowskiego Karol Kurpiński, Pat-kula Nestor W. Kukolnik. Balet zaś Polskie pas de deux składał się najprawdopodobniej z wybranych z polskich baletów duetów tańczonych przez pierwsze tancerki i tancerzy. R. Kincel, op. cit., s. 65.

Page 38: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

38

Śląskie pogranicza kultur

W cieplickim teatrze zdrojowym można było zobaczyć te i inne sztuki, grane zresztą przez różne trupy teatralne, nie tylko przez kierowaną przez Fallnera, ale także np. przez Karla von Holteia, popularnego dramaturga i adaptatora26, akto-ra i poetę, którego sztuka poświęcona Kościuszce Stary wódz – zawsze spotykała się z aplauzem publiczności, również i tej – a może szczególnie tej – goszczącej w śląskich uzdrowiskach27. Można też było w wydawanym w Cieplicach tygo-dniku – „Der Bote aus dem Riesengebirge” – przeczytać recenzje przedstawień, stanowiące cenny dokument na temat teatru, jego repertuaru, a także ówczesnej uzdrowiskowej kultury teatralnej. Należy też wspomnieć o amatorskim ruchu te-atralnym, który w kurortach był zdrojową odmianą – tak wrośniętego w kulturę i obyczajowość XIX wieku – teatru salonowego, którego admiratorami i uczest-nikami byli i Aleksander Fredro, i Juliusz Słowacki28, a w Cieplicach w przedsta-wieniach jako aktorzy uczestniczyli członkowie familii Schaffgotschów i zapro-szeni goście29.

Mówiąc o teatralnej kulturze w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku, przy-wołajmy dla porównania fragmenty relacji korespondenta „Dziennika Poznań-skiego” z czeskich Teplic z 13 sierpnia 1875 roku, który donosił, że w ogrodzie zdrojowym „wznosi się przed niedawnym czasem dopiero wykończony gmach teatralny, w którym codziennie z wyjątkiem środy dawane bywają przedstawienia; dawano tutaj nawet opery, jak Hugonoci, Cyrulik sewilski itd.”. I w dalszym ciągu korespondencji informował: „przed kilku dniami podziwialiśmy zawsze piękną – chociaż w niemieckim tłumaczeniu – Jedynaczkę Fredry [Jana Aleksandra, syna

26 Ofiarą tych uzdolnień padł niestety Aleksander Fredro. Holtei w swym polonofilstwie posunął się do splagiatowania Ślubów panieńskich. Pod zmienioną nazwą Ona pisze do siebie – i w niemieckiej wersji językowej – były grywane wielokrotnie także we Wrocławiu, gdzie natknął się na nie sam Fredro. Szerzej na ten temat B. Zakrzewski, „Ona pisze do siebie”, [w:] Śląskie przygody Aleksandra Fredry, Wrocław 1991.

27 Komentarzem do tego może być następujący fragment z lwowskiej „Gazety Narodowej”, któ-ra w numerze 204 z 1873 piórem swego korespondenta informowała, że w Szczawnie „Aktorzy tutejsi przedstawili jednego dnia komedię ze śpiewami Der Pole und sein Kind. Jest to epizod z r. 1832, boleśnej pamięci, z ciepłem dla nas napisany [przez niemieckiego czołowego autora wodewilów Alberta Lortzinga – przyp. M.U.]. Włączonym w część śpiewaną jest Mosena [Juliusza – przyp. M.U.] Die letzten Zehn vom vierten Regiment [Walecznych tysiąc – przyp. M.U.], a kończy się chórem: „Jeszcze Pol-ska nie zginęła!” – „Noch ist Polen nicht verloren” [...]. Oczywiście, że sztuką tą chciano przyciągnąć Polaków, toteż poszli niektórzy, a łzy wymowne napełniły oko niejedno”. Widzowie zatem poddali się wzruszeniom patriotycznym i płakali, tak samo jako to i wcześniej, i później w takich przypadkach bywało. I trudno rozstrzygnąć dzisiaj, na ile trupa teatralna kierowała się tu sympatią wobec Pola-ków, a na ile względami komercyjnymi. Postaw merkantylnych wobec Polaków i polskości bowiem w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku na pewno nie można wykluczyć.

28 Słowacki, będąc w Szwajcarii, wystąpił w takim amatorskim przestawieniu w roli suflera – Z. Raszewski, Słowacki suflerem, [w:] Trudny rebus. Studia i szkice z historii teatru, Wrocław 1990. Z kolei Aleksander Fredro swą przyszłą żonę, Zofię z Jabłonowskich Skarbkową, w trakcie takiego spekta-klu poznał i zachwycił się jej urodą oraz talentem aktorskim.

29 R. Kincel, op. cit., s. 65.

Page 39: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

39

Marian Ursel Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

Aleksandra Fredry – przyp. M.U.], lecz że sztuka ta z polskiego tłumaczona, ani na afiszach, ani też w recenzji nie wspomniano”30. Można bez popełnienia błędu przyjąć, że kultura teatralna w badach dolnośląskich była – zarówno w zakresie repertuarowym, jak i jakościowym oraz ilościowym – porównywalna z tym, co działo się ówcześnie w innych kurortach europejskich. Z kolei znaczna, choć pod-legająca fluktuacji np. z powodów politycznych czy zmieniającej się mody31, obec-ność żywiołu polskiego wpływała pozytywnie na repertuar, owocując wcale liczną liczbą sztuk w języku polskim. O tym zaś, że była to zasługa polskich kuracjuszy, świadczy m.in. owa relacja z Teplic, w której pojawił się charakterystyczny ton zatroskania, że pominięto informację o polskim rodowodzie sztuki. Notabene ta troska o obecność polskości w różnych jej wymiarach pojawiać się będzie m.in. przy staraniach gości polskich o polskie słowo drukowane, polskie książki i prasę w dolnośląskich uzdrowiskach, o czym jeszcze nieco dalej.

Podejmując kwestię występów teatralnych w dolnośląskich kurortach, należy przy okazji zauważyć, że Karkonosze, czy nawet szerzej – Sudety, były w owych czasach uzdrowiskowym zagłębiem, gościły w licznych kurortach tysiące przyby-szów, złaknionych nie tylko fizjoterapii, ale i rozrywki. Czas letni, gdy uzdrowi-ska działały intensywnie, był złotym okresem dla wędrownych trup aktorskich,

30 Sztuki samego Aleksandra Fredry – bywalca licznych uzdrowisk europejskich – także często gościły w kurortach Galicji i Kongresówki.

31 Piszę o tym w rozprawie O uzdrowisk dziewiętnastowiecznych umieraniu i próbach ich ratowania. Glosa, [w:] Romantyzm – literatura, kultura, obyczaj, folklor, studia pod red. M. Joncy i M. Łoboz, Wrocław 2009.

Il. 3. Cieplice Śl., teatr, 1882

Page 40: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

40

Śląskie pogranicza kultur

prezentujących najróżniejszy – najczęściej niezbyt wysoki – poziom artystyczny. Ale przecież i widownia w zdrojowiskach nie składała się wyłącznie z koneserów i miłośników sztuki wysokiej, choć niektóre dolnośląskie bady szczególnie licznie i chętnie nawiedzane były przez takich właśnie kuracjuszy32. A zarówno bogaci, jak i ubożsi czy nawet biedni chcieli nie tylko wzmocnić ciało, ale i – choć różną strawą – posilić ducha33. I dlatego – jak konstatował Mosch, pisząc o Cieplicach – „znajduje się tu także wielu przyjeżdżających sztukmistrzów, artystów, kuglarzy itp., którzy częstokroć przyjemnie czas skracają [...]”34. I znakomicie koresponduje ta uwaga z raportem cieplickiego policmajstra, który informował swą zwierzch-ność, że w sezonie kuracyjnym 1828 roku:

Od 21 czerwca do 20 września bawiła trupa teatralna, która miała wielkie powodzenie ze względu na często padające deszcze, wyjechała do Gryfowa. 24 czerwca przybył francuski linoskoczek Polm z Galard, mało występował i mało zarobił. Od 1 do 30 czerwca bawiła śpiewaczka Rose z Ratyzbony wraz z 12-letnią córeczką. Od 1 do 3 lipca ściągnął tu właściciel menażerii Rossi z Parmy i pozostał trzy tygodnie. Od 1 do 10 lipca szybkobiegacz Guret, który dwa razy dobrze napełnił swoją sakiewkę. Od 1 do 10 lipca występował muzyk z Wrocławia, ten zarobił znacznie więcej swoją harmonijką ustną niż skrzypcami, ponieważ na trzy koncerty miał tylko raz jeden dobrą frekwencję. Od 1 do 15 sierpnia produkował się Nagel z Jelcza, godny uczeń sławnego skrzypka Paganiniego, i miał liczne audytorium35.

32 Szczególnie w Cieplicach i Szczawnie bywała śmietanka społeczeństwa polskiego, artystów i in-teligencji, i to ze wszystkich trzech zaborów. I tak tytułem przykładu można podać, że w 1848 w Cie-plicach gościli i Wincenty Pol, i Roman Zmorski, i Kornel Ujejski, a także profesorowie Uniwersytetu Wrocławskiego z wywodzącym się z polskiej rodziny Heinrichem Ludwigiem Bogusławskim i czeskim uczonym Janem Ewangelistą Purkyniem na czele. Zaś lwowska „Gazeta Narodowa” w numerze z 22 sierpnia 1873 informowała z Salzbrunn: „Bawią tu jeszcze: rektor Antoni Małecki ze Lwowa z żoną, były profesor Zielonacki z rodziną, księżna Iza Sanguszkowa, książę Paweł Sanguszko z córeczką, le-karz jego Czech dr Anilin, p. Paulina Wilkowska, mecenas Goworzewski z rodziną z Kalisza, księży Po-laków kilku, [...] obywatelskie rodziny z Księstwa, z Krakowa, ze Lwowa, Królestwa i Wołynia. Można więc wnosić, że sezon tegoroczny kąpielowy przeciągnie się aż ku końcowi września”.

33 Polscy kuracjusze oglądali chętnie sztuki polskie czy problematykę polską ukazujące, wzruszali się nimi i nawet płakali, ale przecież to nie one stanowiły zasadniczy zrąb repertuaru. W „Gazecie Codziennej”, w numerze 221 z 1860, można było przeczytać, że w Salzbrunn „Teatr bywa dość odwiedzany, mianowicie też, gdy afisze jaką nowiutką zapowiedzą farsę, jak np. Der politische Koch oder Louis In Baden [Kucharz polityczny czyli Louis w Baden – przyp. M.U.], zastosowaną tytułem do czasu i okoliczności, którą niby bułkę świeżą zaraz spożywać trzeba, póki nie sczerstwieje. Farsy tu bywają okraszone piosenkami pełnymi aluzji, z dorabianymi wciąż zwrotkami”. Właśnie lekki reper-tuar przyciągał publiczność, owe farsy powstające i funkcjonujące na scenach na prawach komedii dell

, arte. Modyfikowane, adaptowane, żyjące krótko i będące przykładem owego zdemokratyzowa-

nego konsumpcjonizmu kulturalnego. I prawdopodobnie dopiero wypadki lat 1861–1864 wpłynęły na zmianę upodobań polskich kuracjuszy. Notabene, u schyłku XIX w. można było w Szczawnie zobaczyć też sztukę czołowego niemieckiego naturalisty Hermanna Sudermanna Morituri.

34 K.F. Mosch, op. cit., s. 251.35 Cyt. za: R. Kincel, op. cit., s. 66.

Page 41: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

41

Marian Ursel Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

W przywołanym fragmencie raportu skrzętnego policmajstra już na pierw-szy rzut oka uderzają dwie kwestie: obfitość i zróżnicowanie oferty kulturalnej, jak i wyraźny – bardzo silnie podkreślony – aspekt finansowy. Praktycznie goście uzdrowiska mogli zaspokoić omal każdą swą potrzebę kulturalną, zarówno w jej wymiarze wysokim, jak i niskim. Bo przecież obok grajka koncertującego na har-monijce pojawił się też „godny uczeń [...] Paganiniego”, obok śpiewaczki Rose z Ratyzbony „szybkobiegacz Guret”, obok trupy teatralnej „francuski linoskoczek Polm”. A bogactwo owej oferty wynikało w zasadzie z jednego – z postępującego w wieku XIX procesu komercjalizacji sztuki. Zwróćmy uwagę, jak zdecydowanie podnosi w raporcie policmajster zagadnienia finansowe: „trupa teatralna [...] mia-ła wielkie powodzenie ze względu na często padające deszcze”, „Polm [...] mało występował i mało zarobił”, „szybkobiegacz Guret [...] dwa razy dobrze napełnił swoją sakiewkę”, „muzyk z Wrocławia [...] zarobił znacznie więcej swoją harmo-nijką ustną niż skrzypcami, ponieważ na trzy koncerty miał tylko raz jeden dobrą frekwencję”, a „Nagel z Jelcza, godny uczeń sławnego skrzypka Paganiniego [...], miał liczne audytorium”, czyli na pewno napełnił sobie dobrze sakiewkę. Policyj-ny urzędnik – nieświadom wagi konstatacji, jakie czynił – odnotował praktyczny wymiar formowania się i rozrastania kultury popularnej, która w przestrzeni dzie-więtnastowiecznego uzdrowiska, w klimacie wielokulturowości i kulturowej inter-ferencyjności, znalazła szczególnie sprzyjającą glebę dla swego rozwoju. Rodziła się zatem specyficzna mieszanka kulturowa, wynikająca z upodobań tych, którzy przybyli do uzdrowiska „tak dla zdrowia, jak i przyjemności”, oraz tych, którzy przyjeżdżali tam w celach zarobkowych, by występować i zarabiać. Następowa-ła zdemokratyzowana standaryzacja kultury, jej zdecydowana unifikacja w duchu kultury masowej, popularnej oraz towarzyszących temu form i sposobów udziału w kulturze. Rzecz jasna, procesy te widoczne były szczególnie dobrze w uzdro-wiskach dużych, typu Cieplice, Lądek czy Szczawno, z mocno zróżnicowaną pod względem socjologiczno-kulturowym „publicznością” kuracyjną, ale występowały już – choć w różnym stopniu i zakresie – także w tych mniejszych i najmniej-szych.

Osobny, ciągle jeszcze nienapisany rozdział pracy odnoszącej się do dziejów i kultury uzdrowisk dolnośląskich dotyczy, najogólniej mówiąc, obecności tam pol-skiego słowa drukowanego, przejawów i form kultury czytelniczej. Na potrzeby tych rozważań sformułujemy kilka szkicowych uwag na temat dwóch zasadniczych kwe-stii: czytelnictwa książek oraz obecności prasy, pozostawiając obszerniejsze opraco-wanie związanych z tym kwestii na czas nieco późniejszy. Jak wskazują Eufrozyna i Zygfryd Piątkowie w niezwykle – jak już powiedziano – modnym w XIX wieku Salzbrunn:

Dla lubiących czytać była do dyspozycji dobrze zaopatrzona biblioteka i czytelnia czasopism, były tam gazety śląskie i pruskie. Czytelnia znajdowała się w północnej części parku zdrojowego, przy cukierni. Po wybudowaniu nowej pijalni nad źródłem

Page 42: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

42

Śląskie pogranicza kultur

Oberbrunnen [dzisiaj Mieszko – przyp. M.U.] w 1894 roku czytelnię urządzono na piętrze tego budynku. Do sali czytelni, w której znajdowało się 60 tytułów gazet i czasopism, wstęp kosztował 10 fenigów36.

Ta obfitość prasy i książek była wypadkową kilku istotnych czynników. Wynika-ła ze statusu Szczawna i znacznej liczby przybywających tam corocznie gości, była też na pewno jednym ze sposobów walki z coraz silniejszą konkurencją uzdrowisk zachodnioeuropejskich, a także tych znajdujących się na terenie dawnego Króle-stwa Kongresowego i Galicji. W owym czasie w Szczawnie, obok gazet śląskich w rodzaju „Schlesische Provinzialblätter” i pruskich (głównie berlińskich), wręcz musiała znajdować się prasa polskojęzyczna. Uzdrowiska dolnośląskie gościły głównie kuracjuszy własnych, „krajowych”, w tym i tych z Wielkiego Księstwa Po-znańskiego, oraz „zagranicznych”, którzy jednak przybywali głównie ze wschod-nich i południowych ziem niegdysiejszej Rzeczypospolitej. Była to więc znaczna liczba gości, dla których językiem ojczystym był polski. I choć mieli paszporty pruskie, austriackie czy „polsko-rosyjskie”, to język polski i kultura polska były im najbliższe. Tego najczęściej prywatni niemieccy właściciele zdrojowisk dolno-śląskich zlekceważyć nie mogli i nie lekceważyli; tym bardziej że polscy goście grzecznie, ale konsekwentnie i usilnie naciskali na to, by polskie słowo drukowane było w kurortach śląskich coraz powszechniej obecne. I tak kuracjusz-korespon-dent „Dziennika Poznańskiego” w numerze 154 z 10 lipca 1883 roku informował:

Obiega tu [...] petycja do magistratu, pod którego zarządem i dyspozycją wody Landeku stoją, o przysporzenie bibliotece zakładowej więcej książek polskich, a liczne podpisy nasze powinny szanowny magistrat o słuszności żądania naszego przekonać.

Ale ta kampania prowadzona przez Polaków miała jeszcze szerszy zakres, bo jak pisał ów korespondent dalej:

O ilustracjach polskich także pamiętaliśmy. Dodać mi wypada, że uprzyjemnienie pobytu tutejszego w powyższym kierunku lekarzowi, rodakowi tutaj ordynującemu zawdzięczamy, który bacznym jest na wszelkie możliwe uwzględnienie drogiego nam języka ojczystego. Z urządzeniem składki na teatr pragniemy poczekać do połowy tego miesiąca, gdyż wtenczas zastęp życzliwych tej sprawie znacznie się powiększyć może, do czego wakacje szkolne i sądowe niemało się zapewne przyczynią.

Notabene w Lądku, w posiadłości Radziwiłłów, zakupionej gdzieś około 1821 roku i nazywanej „Hôtel de Pologne”, znajdowała się zasobna biblioteka.

To, co powiedziano do tej pory w odniesieniu do Szczawna czy Lądka, można – bez popełnienia większego błędu – zgeneralizować i stwierdzić, że wszędzie, gdzie w XIX wieku pojawiali się w badach śląskich polscy kuracjusze, tam ów

36 E. Piątek, Z. Piątek, Szczawno-Zdrój. Historia miasta i uzdrowiska, Wałbrzych 1994, s. 75.

Page 43: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

43

Marian Ursel Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

„czynnik polski” czy żywioł polski mniej lub bardziej skutecznie oddziaływał na pojawienie się polskiej prasy i książek, ewokował ich upowszechnienie i różno-rodność. Dzięki tym nasilonym w ostatnich trzech dziesięcioleciach XIX wieku działaniom, ich konsekwencji oraz masowości mogły pojawiać się na łamach prasy polskojęzycznej, głównie tej z Poznańskiego, jakby meldunki z pola zwycięskiej walki o polskość z zadekretowanym przez Bismarcka Kulturkampfem obowiązują-cym również w śląskich uzdrowiskach37. Tak jak choćby to doniesienie z Kudowy w „Kurierze Poznańskim” w numerze 138 z 19 czerwca 1881 roku, że jest tam „około 60 czasopism” oraz „biblioteka kąpielowa”, czy z Dusznik, zamieszczone na łamach „Dziennika Poznańskiego” w numerze 145 z 27 czerwca 1885 roku: „Mamy czytelnię bogato zaopatrzoną w pisma periodyczne; z polskich jest »Dzien-nik Poznański«, »Kurier Poznański« i »Czas« krakowski. Prócz tego jest dość znacz-ny księgozbiór, blisko 6000 tomów”. Postęp to był oczywisty38 (nb. najliczniejszy, najbogatszy i najcenniejszy księgozbiór, liczący około 50 000 tomów, znajdował się wtedy w Cieplicach-Zdroju w bibliotece Schaffgotschów, także licznie odwie-dzanej – jak i cała posiadłość – przez Polaków39). W Lądku walnie do poszerzenia oferty polskiego słowa drukowanego przyczynił się lekarz zdrojowy, wspominany

37 W Poznańskiem toczyła się rzeczywiście zacięta walka – z pruskim Kulturkampfem, który osiągnął swe apogeum około roku 1878, i hakatyzmem. Uczestniczyła w tym polska prasa z „Dzien-nikiem Poznańskim” na czele, który omal codziennie drukował swe sztandarowe hasło: uczymy dzieci po polsku. Anonimowy korespondent „Dziennika Poznańskiego” (nr 163 z 15 lipca 1880) pi-sał o trosce dyrekcji i właścicieli Kudowy o polskich gości, którzy są otoczeni przez niemieckich go-spodarzy „prawdziwie polską grzecznością i gościnnością”(!) i dodawał: „W ogóle Polacy doznają tu względów nadzwyczajnych, toteż jeszcze u żadnych wód niemieckich nie czułem się tak swobodnym i tak u siebie. Przyczynia się też wiele do tego okoliczność, że lud czeski, służba toż samo, wszędzie pobramtymcze dźwięki, zdaje się nam, że jesteśmy wśród swoich”(s. 3). A 18 lat później, bo w 1898, w numerze 5 czasopisma „Zdrojowiska” ukazała się anonimowa korespondencja z Dusznik, w któ-rej można było przeczytać: „Dla nas Polaków przedstawiają kąpiele w Reinerz tym większy interes, że mimo rozwielmożonego w Prusiech hakatyzmu zarząd tutejszy jest dla polskich kuracjuszów na-der przychylnie usposobiony”. Dzięki m.in. staraniom ordynującego tam poznańskiego lekarza Wła-dysława Stana. Dowodem zaś owej przychylności były liczne sprowadzane dzienniki polskie, mała biblioteczka dzieł polskich oraz to – i stanowiło to ewenement – że zarząd jako jedyny w Prusach „rozsyła polską [...] broszurkę o swych zdrojach” (s. 27). A zatem to głównie władze pruskie bywały niechętne czy wręcz wrogie polskiemu żywiołowi w śląskich uzdrowiskach.

38 W Lądku w 1824 znajdowało się 400 tomów beletrystyki, także polskiej, i nieco czasopism polskich. W drugiej połowie XIX wieku było już 1469 woluminów, w tym 319 francuskich i 286 polskich, 6 żurnali, 32 gazety, m.in. „Dziennik Poznański”, „Kurier Poznański”, krakowski „Czas” – zob. A. Ostrowicz, op. cit., s. 45. O skuteczności nacisków kuracjuszy polskich na uzdrowiskowe władze w celu poszerzenia oferty polskich książek i czasopism w Dusznikach pisze R. Kincel, op. cit., s. 130.

39 Jednym z odwiedzających te zbiory po ich publicznym udostępnieniu był Wincenty Pol. Pozo-stawił on obszerną relację, która ukazała się w periodyku „Biblioteka Naukowego Zakładu imienia Ossolińskich” 1848, z. 1, s. 3. Szerzej na ten temat: S. Firszt, Wincenty Pol i genealogia Piastów ze zbiorów Schaffgotschów, [w:] Wincenty Pol jako geograf i krajoznawca, pod red. A. Jackowskiego i I. Sołjan, Kraków 2006, s. 181–188.

Page 44: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

44

Śląskie pogranicza kultur

już Aleksander Ostrowicz, zaś w Świeradowie-Zdroju dbał o to z własnej inicja-tywy sędzia Edmund Sobieski, zamieszkujący w sąsiednim Friedebergu. Znaczne starania w tym zakresie czyniła również familia Schaffgotschów, do której należało kilka dolnośląskich zdrojowisk.

Gdyby chcieć mówić o wizerunku uzdrowisk dolnośląskich w polskich perio-dykach XIX wieku, to można by go zrekonstruować na podstawie analizy znacz-nie ponad 20 tytułów. I tak można tu wskazać artykuły i relacje korespondentów zamieszczone m.in. na łamach krakowskiego „Czasu”, warszawskich „Kłosów”, „Kuriera Poznańskiego”, „Kuriera Warszawskiego”, warszawskiego „Przeglądu Lekarskiego”, lwowskich „Rozmaitości”, warszawskiego „Tygodnika Ilustrowane-go”. Bezsprzecznie prym tu jednak wiódł ukazujący się od 1859 roku „Dziennik Poznański”, który do końca wieku zamieścił kilkadziesiąt takich relacji, wyodręb-niając z czasem na swych łamach letnią rubrykę „Echa z wód” (nb. pisano również o innych kurortach europejskich). Na liście najczęściej i najobszerniej przedsta-wianych kurortów dolnośląskich znajdowało się Szczawno, dalej Cieplice i Dusz-niki, a kolejność ta odzwierciedlała też skalę obecności w nich żywiołu polskiego. Istotnym czynnikiem upowszechniającym wiedzę i sławę uzdrowisk śląskich były bardzo liczne w owoczesnej prasie inseraty reklamowe na temat samych badów, standardów leczniczych, praktykujących lekarzy czy dystrybucji wód zdrojowych. W ich druku celowały „Dziennik Poznański” i „Kurier Poznański”.

Mówiąc o prasie w uzdrowiskach dolnośląskich XIX wieku, należy wspomnieć także o ukazujących się na ich terenie okresowo – w czasie lata – takich perio-dykach o głównie relaksowym charakterze, jak np. w Cieplicach tygodnik „Der Bote aus dem Riesengebirge” („Posłaniec z Karkonoszy”) czy w Lądku w latach 1843–1844 plotkarski dwutygodnik „Bade-Conversations-Blatt” („Gazeta Kąpie-lowo-Towarzyska”). Z kolei w 1881 roku pojawi się niemieckie czasopismo tu-rystyczne „Der Wanderer im Riesengebirge” („Wędrowiec w Karkonoszach”), często podnoszące problematykę uzdrowiskową, a wydawane aż do 1943 roku. Zamykając zaś kwestię obecności prasy „u szląskich wód”, należy przypomnieć, że z racji pogranicznego charakteru – zarówno w sensie geograficznym, jak i kul-turowym i narodowym – w kurortach tych pojawiała się sporadycznie też prasa inna – czeska, jak np. „Narodne Listy” w Dusznikach w sezonie 1868 roku, czy w pięć lat później nawet rosyjski „Gołos”.

Przedstawiono tu – ze zrozumiałych względów w sposób szkicowy i wy-biórczy – tylko trzy najważniejsze aspekty życia kulturalnego w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku: muzyczny, teatralno-widowiskowy oraz literacko--prasowy, pomijając kwestie życia towarzyskiego, rozrywek czy obyczajowości. Wszystkie te podjęte, jak i pozostawione czy pominięte zagadnienia powinny stać się przedmiotem dalszych, poszerzonych i pogłębionych badań. Choć na-wet już teraz mogą ustalenia te być podstawą do sformułowania uogólniających refleksji.

Page 45: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

45

Marian Ursel Życie kulturalne w uzdrowiskach dolnośląskich w XIX wieku

Życie kulturalne w dolnośląskich badach w XIX wieku jest szczególnie cie-kawym przykładem licznych, wielokształtnie złożonych – gdzie indziej niespo-tykanych – interferencji kulturowych, wynikających z pogranicznego charakteru owych uzdrowisk, jak i ich gości. Widać też jak w soczewce przenikające się ze sobą elementy kultury wysokiej i popularnej, przy równoczesnej tendencji do upo-wszechniania się tej drugiej i anektowania przez nią coraz to nowych obszarów. Odnotować również należy, że mimo postępującej, szczególnie w drugiej połowie XIX wieku, germanizacji Śląska szeroko rozumiana kultura polska miała się wca-le dobrze w dolnośląskich uzdrowiskach. Jej obecność, wprawdzie zróżnicowana jakościowo i ilościowo w ówczesnej przestrzeni uzdrowisk leżących „u szląskich wód”, jest faktem niezaprzeczalnym, poniekąd nawet też zaskakującym z racji wła-śnie swej skali, stanowi też ważki wkład w rozwój kulturowy Śląska, wpisuje się w jego wielokształtne i wielonarodowe dziedzictwo.

Il. 4. „Der Wanderer im Reisengebrige” 1882, winieta tytułowa.

Page 46: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

46

Page 47: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

47

Małgorzata Łoboz

Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

Kole okna na Wrocław; to naród rolniczy,Kole pieca jest Polska, a tu kole ziemiRzeka Bałtyk; gdzie pokładRozciąga się swemi Odnogami olbrzymia góra1.

Stwierdzenia te, wypowiedziane podczas lekcji geografii przez bohatera poematu ks. Norberta Bonczyka Stary kościół miechowski (1879), mimo me-rytorycznej omyłki w uznaniu Bałtyku za rzekę, po-twierdzają (zakorzenioną w świadomości autorów XIX-wiecznych) terytorialną odrębność Śląska od podzielonej przez zaborców Rzeczypospolitej (tu Wrocław, a tam Polska). Owo terytorialne rozgra-niczenie w sposób oczywisty narzucało określony, widoczny w wielu polskojęzycznych tekstach po-wstałych na Śląsku, proces identyfikacji z polską grupą narodowościową. Szczególna rola przypadła tu literaturze dewocyjnej, która na Śląsku – w re-gionie pogranicznym o wysoko rozwiniętej sieci wy-

dawnictw i przemyśle poligraficznym – rozkwitała niezwykle aktywnie. Autorzy dewocyjnych broszur i czasopism najczęściej przez pojęcie integracji rozumieli

1 Cyt. za: Pisarze śląscy XIX i XX wieku, pod red. Z. Hierowskiego, Wrocław 1963, s. 252.

Il. 1. Jan Nikodem Jaroń

Page 48: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

48

Śląskie pogranicza kultur

solidarność w obrębie wspólnoty narodowej. Nierzadko tę narodową (polską) solidarność odkrywano w jej źródłach, sięgając w głąb historii Słowiańszczyzny. Oryginalną perspektywę nobilitowania tradycji narodowej współtworzyła apo-logia aktywnego uczestnictwa ludu w ówczesnych wydarzeniach. Józef Lompa w wierszu Przestroga do przeciwników narodowości polskiej na Szląsku pruskim, nadając Ślązakom miano „pruskich Słowian”, kierował do „braci germańskich” apela-tywne przesłanie pojednania:

Lubo Słowianom pruskim łaska z tronuPłynie, jak dźwięczna zmartwychwstania wieść,Wróg im pieśń śpiewać chce żałobną skonu,By ich pogrążyć, by ich wniwecz zgnieść.

Bracie germański! Co masz, to miej z Bogiem,Chceszli rzetelnym, sprawiedliwym być, Nie bądź dla innych tak zawziętym wrogiem,Bowiem jako ty, chcą i inni żyć2.

To jedno z nielicznych świadectw literackich deklaracji konfraterni narodowo-ściowej, znacznie wyraźniejsza była bowiem perswazja wzbogacania wiedzy o kul-turze słowiańskiej. Ten sam autor w innym utworze (Wzajemność Słowianów) pod-kreślał rangę wielkiej wspólnoty słowiańskiej – zintegrowanej za przyczyną i pod wysokim patronatem Bożej Opatrzności:

Narody Słowian jedną tchną duszą,Natury prawem świecą wskrzeszenie,Przesądów błędnych pęta już kruszą,Podając sobie bratnią dłoń [...].Plemię Słowian rozgałęzioneNajliczniej niechaj zdobi światI niech będzie uszczęśliwione.Niech żyje w stałej pomyślności!Niech sława jego przetrwa wieki.By zaś tej doszło szczęśliwości,Nie puszczaj go z twej, Boże, opieki!3

Obietnicę szczęśliwej przyszłości Słowian składał również poeta cieszyński, Emanuel Grim, w wierszu Do braci Słowaków:

Do braci wołam, krwią broczącej braci,Niech chętnie znosi za wolność ofiary,Niech w poświęcenia swą duszę bogaci

2 Ibidem, s. 126.3 Ibidem, s. 128.

Page 49: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

49

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

I niech pamięta, że czuwa Bóg stary,Że ten Bóg stary u swoich ołtarzyWolnością ludy słowiańskie obdarzy!4

W symbolicznych losach Słowiańszczyny kreowano słowianofilstwo pacyfi-styczno-antyrewolucyjne, zarazem przeciwstawiano mu kryzys cywilizacji zachod-niej z rodzącym się systemem kapitalistycznym. Temu przesłaniu towarzyszyło wezwanie do identyfikacji Ślązaków z typowo romantyczną „ideą słowiańską”, czego wyrazem miała być ożywiona religijność. Modlitewną prośbę o Bożą opiekę nad polskimi Ślązakami w ciekawej formule wyrażał Jan Nikodem Jaroń, układając udaną parafrazę Roty:

Nie będzie Prusak truł nam dusz,Z rąk mu wytrącim berło.Tyś, Górny Śląsku, wolny już,Korony polskiej perło!Obwarujemy polski próg – Tak nam dopomóż Bóg!5 (Rota Górnośląska)

W polskim obszarze kulturowym mniej agresywny Juliusz Ligoń sytuował wszystkich mieszkańców regionów pogranicznych:

Kaszubi, Staropruscy,Mazury i Warmiacy,Wielkopolanie, ŚlązacyWszyscyśmy bracia Polacy.I dalej, pod Karpatami,Też jednym duchem tchną z nami;Na Litwie i KrólewiacyWszyscyśmy jedni rodacy6.

Żywiołowy rozwój piśmiennictwa religijnego zaowocował powstaniem nowych tytułów prasowych7. Po zniesieniu cenzury w 1848 roku oraz anulowaniu ustaw ogra-niczających wolność słowa wzrosła liczba czasopism w języku polskim, zwłaszcza re-ligijnych8. Jednym z bardziej znaczących ośrodków wydawniczych było sanktuarium w Piekarach Śląskich, którego słynny budowniczy, ks. Alojzy Ficek, uprawiał działal-ność publicystyczną jako autor i redaktor broszur religijnych, a później współredaktor (wraz z Teodorem Heneczkiem) „Tygodnika Katolickiego” – jednego z pierwszych

4 Ibidem, s. 454.5 Ibidem, s. 266.6 Ibidem.7 Zob. J. Glensk, Śląsk a czynniki zewnętrzne w XIX i XX w., pod red. L. Smołki, Wrocław 1993,

s. 49–55.8 F.A. Marek, Najdawniejsze czasopisma polskie na Śląsku 1789–1854, Opole 1972, s. 114.

Page 50: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

50

Śląskie pogranicza kultur

polskojęzycznych pism religijnych na Śląsku. Tygodnik ukazywał się w latach 1848–1850 jako pismo Towarzystwa Mariańskiego. Jego pierwszy numer wyszedł spod prasy drukarskiej 7 października 1848 roku i zawierał sprawozda-nie z posiedzenia Towarzystwa Mariańskiego oraz przypowieści egzemplarne. Jako typowy periodyk dewocyjny był zatem apolityczny (aczkolwiek w późniejszym okresie redaktorzy pisma opowiadali się przeciwko Wiośnie Lu-dów). Programową apolityczność gwarantował również redaktor pisma. Ficek był bowiem na Śląsku znanym duszpasterzem i działaczem społecznym, współtwórcą polskiej drukarni w Piekarach. Liczne artykuły publikował na łamach wydawanego w Krakowie „Tygodnika Kościelnego”. Był wielokrotnie represjonowa-

ny przez pruską policję (w 1846 roku przeprowadzono na plebanii w Piekarach rewi-zję). Ów nieprzeciętny erudyta i bibliofil zgromadził ok. 3000 książek, które stały się podstawą biblioteki parafialnej. Postać Ficka upamiętnił ks. Norbert Bonczyk (w po-emacie Góra Chełmska) w metaforycznej formule „anioła Śląska” („Tu Ficek, brat pomiędzy braty, nasz Alojzy, stróż-anioł Śląska”9).

W 19. numerze wydawanego przez Ficka „Tygodnika” ks. Jan Laksy opubliko-wał dwie ważne (z punktu widzenia polskiej edukacji narodowościowej), obszer-ne rozprawy. Jedna z nich, zatytułowana Marzanna, przywołuje zwyczaj topienia Marzanny, kultywowany zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, na Rusi, w Serbii, Słowacji, Słowenii, na Litwie. Autor odwołuje się do relacji Długosza, K.W. Wój-cickiego, Marcina Bielskiego, Naruszewicza i Mickiewicza, jak również do obcych pisarzy i etnografów: Zachariasza Schneidra, Davida Peifera, Vuka Karadżicia. Co ciekawe – relację Długosza prostuje i aktualizuje:

I w rzeczy samej Długosz się omylił, opisując rzeczy nie, jak były, ale jak on według swojego widzimisię mniemał, że być mogły, co zawsze czyni, gdy mu źródła historyczne wysychają; albowiem dowiedziono, że już przed nawróceniem Polaków i Słowianów w ogólności obrządek topienia Marzanny rozpowszechniony był, a więc żadnego z chrześcijaństwem związku mieć nie mógł10.

Notabene, przywołanie nazwiska Mickiewicza miało jeszcze inny cel. Pisze Laksy: „Adam Mickiewicz, sławny wierszopis polski, przytacza w przypisach do Wallenroda starożytne litewskie podanie”, po czym cytuje w całości ów przypis:

9 N. Bonczyk, Góra Chełmska, Katowice 1938, s. 40.10 „Tygodnik Katolicki” 1849, nr 19.

Il. 2. kard. Georg Kopp 1913

Page 51: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

51

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

„We wsi zjawiała się morowa dziewica i według zwyczaju przez drzwi lub okno wsuwając rękę i powiewając czerwoną chustką, rozśpiewała śmierć po domach” – sugerując złowieszcze intencje Marzanny, a tym samym perswadując konieczność jej unicestwienia (wpisuje się zatem w uświadomione przez polskiego wieszcza narodowego kaznodziejskie przesłanie walki ze złem moralnym).

Kolejna rozprawa, zatytułowana Uczta wielkanocna, sięga genezy zwyczajów uświęconych przez tradycję kulturową. Autor odrzuca infantylne (ludowe) interpre-tacje obrzędów wielkanocnych, wskazując na ich związek ze starożytnymi zwyczaja-mi judajskimi i rzymskimi, bardzo wnikliwie śledzi ich rozwój na przestrzeni wieków, powołując się na wiele źródeł naukowych, zarówno współczesnych, jak antycznych. W rozprawie dominuje tendencja patriotyczna. Autor wskazuje, że śląska kultura ludowa wyrasta z kręgu kultury słowiańskiej, natomiast zdecydowanie odcina się od kręgu kultury germańskiej.

Zwrot polityczny w „Tygodniku Katolickim” nastąpił we wrześniu 1849. Wte-dy to słynny jezuita z Krakowa, ks. Karol Antoniewicz, zaczął drukować na jego łamach Listy z Krakowa, będące szczególnym wyrazem integracji z polską kulturą i historią. Począwszy od drugiej połowy XIX wieku aż do powrotu Śląska do Ma-cierzy, śląskie pielgrzymki do Krakowa były zjawiskiem masowym i wielokrotnie oszukiwano władze pruskie, wyjeżdżając na Wawel w celach edukacji patriotycznej pod pozorem pielgrzymki do Częstochowy! Symbolicznym znakiem kultu histo-rycznej stolicy Jagiellonów było tzw. rodło, czyli znak Związku Polaków w Niem-czech, przedstawiający bieg Wisły z zaznaczonym położeniem Krakowa11.

W dziejach czasopiśmiennictwa polskiego na Śląsku przełomowym momen-tem był rok 1893, kiedy jezuita ks. Augustyn Arndt założył (z polecenia ks. kard. Jerzego Koppa) „Posłańca Niedzielnego” – tygodnik ostro polemizujący z hasła-mi agitacyjnymi socjalistów, propagujący nauczanie religii w języku ojczystym. Cele metropolity wrocławskiego okazały się konsekwencją zręcznej manipulacji poli-tycznej12. Jak wiadomo, motywacją duszpasterskiej pracy kardynała było wycho-wanie Górnoślązaków wiernych królowi i Kościołowi. W 1916 roku spośród 446 tytułów katolickich prenumerowanych przez około 2,6 mln abonentów wiele było krytykowanych przez hierarchów kościelnych. Biskupi niemieccy (począwszy od zjazdu katolików w 1889 roku) domagali się podjęcia walki nie tylko ze „złą prasą” czy „bezbarwną prasą”, ale dążyli do zakładania własnych gazet. Dużą popular-nością cieszył się „Katolik”, redagowany przez Adama Napieralskiego. W tym sa-mym roku zaczęły się ukazywać „Nowiny Raciborskie” – pismo o nastawieniu en-deckim, opozycyjne wobec obozu centrowo-katolickiego. Duchowieństwo ceniło też „Gazetę Opolską” (wychodzącą od 1890 roku). W związku z tym, że prasa była głównym narzędziem walki politycznej, duchowieństwo starało się doprecyzować

11 Por. F. Marek, op. cit., s. 133.12 Por. A. Galos, Ludzie śląskiego Kościoła katolickiego, pod red. Krystyna Matwijowskiego, Wrocław

1992, s. 57.

Page 52: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

52

Śląskie pogranicza kultur

wymagania stawiane pismom katolickim. Założenia partii Centrum propagował „Kurier Górnośląski” (1893–1896), którego redaktorami byli duchowni z Racibo-rza, a następnie „Gazeta Katolicka” (1896–1910). Wyciszając sprawy narodowe, żywiono przekonanie, że uda się uchronić górnośląskich katolików przed laicyza-cją, wpływami socjalistów i protestantów (co było jednoznaczne z germanizacją). Intensywność perswazji wzrastała od 1891 roku, kiedy to na Śląsk docierała socja-listyczna „Gazeta Robotnicza” z Berlina, sprowadzano lewicowe gazety z Wielko-polski, wzrastało „antycentrowe” nastawienie „Katolika”, liczącego w 1893 roku już 20 tys. abonentów.

Duszpasterska orientacja periodyków religijnych odgrywała ważną rolę przy konstruowaniu katolickiego wzorca edukacji patriotycznej. Wychowując czytelni-ków, wykorzystywano problematykę religijną z uwagi na jej wszechstronność i moż-liwości wydobycia przeżyć emocjonalnych (np. popularne żywoty świętych służyły jednocześnie propagowaniu wiedzy z zakresu historii i kultury europejskiej). Proble-matyka ta integrowała adresata z działalnością Kościoła lokalnego. Poprzez relacje z rekolekcji, obchodów patronalnych świąt i odpustów można było zapoznać Śląza-ków z różnorakimi przejawami życia religijno-społecznego. Publicystyka dewocyjna, utrzymana w jednolitej konwencji kaznodziejskiego moralizatorstwa, wyznacza niż-sze strategie wartościowania literatury. Z socjologicznego punktu widzenia kontakt z tym „niższym” wymiarem artystycznym sprawiał, że niejednokrotnie teksty te ini-cjowały rozwój świadomości narodowej i społecznej, pełniąc jednocześnie funkcję integracyjną grup o wspólnym programie ideowym. Kościołowi na Śląsku udało się zatem stworzyć własny system komunikacji regionalnej. Dobitnym tego przykładem może być polskojęzyczne pisemko wydawane w latach 1908–1938 przez franciszka-nów we Wrocławiu, zatytułowane „Głos św. Franciszka”. Adresowane było przede wszystkim do tercjarzy III Zakonu św. Franciszka, ale w rzeczywistości trafiało do wszystkich mieszkańców parafii obsługiwanych przez franciszkanów z Prowincji św. Jadwigi. Jak w przypadku większości pism dewocyjnych – jego autorzy zakładali „apolityczność”, przytaczając dyrektywę papieża Piusa X, nakazującego tercjarzom, by nie zabierać publicznie głosu w kwestiach polityki, jednakże utożsamiali się z pol-skim językiem i literaturą, drukując fragmenty utworów polskich romantyków czy odwołując się do polskiej tradycji kulturowej przy okazji świąt Bożego Narodzenia. Warto podkreślić niezwykłą życzliwość redaktorów pisma dla idei patriotyzmu lo-kalnego, co w Kościele na Śląsku nie było zjawiskiem powszechnym. Wprawdzie w XIX wieku Ślązacy pochodzenia polskiego byli zazwyczaj katolikami i ich po-stawy narodowe kształtowały się w ścisłym związku z wiarą, lecz duchowni kato-liccy na Śląsku – nawet jeżeli wywodzili się ze środowisk polskich – po ukończeniu szkół pruskich nader często rezygnowali z deklaracji patriotycznych. Redaktorzy i czytelnicy „Głosu” stanowili więc zintegrowaną wspólnotę wyznaniową, etyczno-obyczajową, ale również etniczną! Już sama jego lektura stanowiła aktywną formę uczestnictwa w życiu zbiorowym. Nie bez znaczenia pozostawał intencjonalny wy-

Page 53: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

53

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

miar franciszkańskiego przesłania mi-łości i pokoju: „Pokój i radość! – Pokój i błogosławieństwo! – Pokój i szczę-ście! – To wszystko ogłasza i wyprasza »Głos św. Franciszka« wszystkim jego czytelnikom i ażeby im to użyczonem było, pozwala sobie powtórzyć ostatnie upomnienie serafickiego Ojca: »Chwal-cie i wysławiajcie Pana i dziękujcie Mu i służcie Mu w wielkiej pokorze«”13 – pisał franciszkański redaktor w 1926 roku.

Najczęstszym przejawem integracji w obrębie wspólnoty wyznaniowej była nie tylko apolityczność, ale też fakt, że tematyka religijna była artykułowana zarówno w języku polskim, jak i nie-mieckim. Przykładem jest działalność

Wydawnictwa św. Antoniego, w którym drukowano książki, modlitewniki, broszury religijne w języku polskim (reklamy tych druków zamieszczał na okładce niemal każ-dy numer „Głosu św. Franciszka”), co świadczy o świadomości niezwykłej misji, nie-zależnej od tożsamości narodowej zakonników (którzy w większości identyfikowali się z niemieckojęzycznym obiegiem kulturowym). Ojcowie franciszkanie zwracali się do śląskiego ludu w jego ojczystym języku, wykazując tym samym zrozumienie dla zjawiska, jakim jest syndrom naszej ziemi, naszej kultury, naszego języka – naszej, czyli śląskiej ziemi, śląskiej kultury wypowiadanej w języku polskim. Niejednokrotnie takie dwujęzyczne i dwunarodowościowe duszpasterstwo integrowało przestrzeń te-rytorialną w jednolitą, duchową przestrzeń wspólnoty tercjarskiej (zwrot ku polskiej świadomości politycznej nastąpił w „Głosie” jedynie po 1918 roku, kiedy część Ślą-ska została włączona w obszar państwa polskiego). Niemniej apolityczny „Głos” pozbawiony był jednoznacznej agitacji na rzecz plebiscytów czy powstań śląskich; mimo że można tam znaleźć smakowite fragmenty prozatorskie, świadczące o pró-bie integracji narodowościowej. Jej istotnym symptomem było zamieszczanie na łamach „Głosu” poezji polskich romantyków (między innymi Kornela Ujejskiego i Teofila Lenartowicza, Konstantego Damrota). Jednakże najlepszym przykładem integracji etnicznej jest reportaż zatytułowany Szczęśliwy dzień. Odwiedziny domów ter-cjarskich (1921), w którym akcentowano zjawisko asymilacji przez ludność niemiec-kojęzyczną tradycji kulturowej określanej jako „miejscowa”. W tym kontekście na-pływowi mieszkańcy Opolszczyzny wpisywali się w krajobraz tradycji rodzimej:

13 „Głos św. Franciszka” 1926, s. 4.

Il. 3. Góra św. Anny, fot. H. Korgel, 1938

Page 54: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

54

Śląskie pogranicza kultur

Podobał mi się w tym kółku rodzinnym ojciec-dziadek, typowa postać z fajeczką w ustach, rodem z Alzacji, źle mówiący po polsku, ale kochający snać już zagon i obyczaj polski14.

Niełatwo ocenić wiarygodność podobnych portretów, ponieważ gwarą śląską mogli posługiwać się wszyscy Ślązacy w różnorakich sytuacjach komunikacyjnych. Maria Szmeja w studium Niemcy? Polacy? Ślązacy! przytacza fragment wypowiedzi respondentki jednoznacznie rozwiązującej ów dylemat: „Jestem Ślązołk, bo mom mowa ślunska. Już nie byda mówieła po polsku”15. Oczywistą jest jednak kwestią, że Ślązak niemieckojęzyczny używał odrębnej gwary.

Tradycyjna społeczność wiejska na Śląsku była silnie zintegrowana przede wszystkim w poczuciu własnej odrębności, a więc także w utożsamianiu katolicy-zmu z polskością. W zbiorowym manifestowaniu zewnętrznych form pobożności i przywiązania do Kościoła w myśl idei franciszkańskiej wskazywano tolerancję, zapewniającą jednakowe prawa (między innymi do świętowania) w obrębie obu grup narodowościowych:

Po zakończeniu nabożeństwa odbyła się na polu przed kościołem zabawa dla wszystkich: iluminacja, huk moździerzy, muzyka, z czego się wszyscy widocznie ucieszyli, a nawet stare mateczki, które takich rzeczy dziwnych jeszcze nigdy nie widziały. Dzień św. Franciszka obchodzono znowu uroczyście z niemieckim i polskim nabożeństwem, przy których Wiel.ks. Proboszcz Dombek po niemiecku, a Wiel.ks. Cybula po polsku wygłosił kazanie. Z nieszporami uroczystymi zakończył się dzień, który nam długo w pamięci zostanie16.

Dewocyjny styl „Głosu” stanowił o zaangażowaniu się pisemka w katolicki system myślenia o kulturze, odnoszący się do zwycięskich, ponadczasowych idei chrześcijaństwa. Teksty prozatorskie z „Głosu” (w tym rozmyślania i nauki, opo-wiadania egzemplarne, powieści i legendy) mieszczą się w granicach schematycz-nego paradygmatu, opartego na określonym rodzaju perswazji, dokonującej się w warstwie zarówno językowej, jak i fabularnej. Tak więc czytelnik od razu zostaje wprowadzony w kontekst realiów franciszkańskich: fabuła jest wpisana najczęściej w przestrzeń franciszkańskiego klasztoru i franciszkańskiej legendy, bohaterem jest franciszkański zakonnik, tematem – tercjarskie i kapłańskie powołanie, któ-re spośród wartości apoteozowanych wysuwa się na plan pierwszy. Szczególną dyrektywę organizującą intencjonalny wymiar pisma wyznacza styl kaznodziejski, nadający tekstom z „Głosu” charakter literackiej ambony, z której najważniejsze kazanie wygłasza sam św. Franciszek. Mimo że z uwagi na intencjonalny charak-ter redaktorzy „Głosu” strzegli jego apolityczności – fragmentarycznie i skromnie

14 „Głos św. Franciszka” 1921, s. 71.15 M. Szmeja, Niemcy? Polacy? Ślązacy! Rodzimi mieszkańcy Opolszczyzny w świetle analiz socjologicznych,

Kraków 2000, s. 209.16 „Głos św. Franciszka” 1926, s. 367.

Page 55: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

55

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

prezentowano na jego łamach wybrane wydarzenia z życia Kościoła na Śląsku (zwłaszcza te, które miały miejsce w ośrodkach franciszkańskich bądź odbywały się z udziałem franciszkanów). Zwraca uwagę zamieszczona w 1908 roku szczegó-łowa relacja z uroczystości poświęcenia kościoła Franciszkanów w Panewnikach, ilustrująca stosunek kard. Jerzego Koppa do separatystycznych haseł narodowo-ściowych. W przemowie – przetłumaczonej na język polski! – kardynał podkreślał, że nadmierna dbałość o narodowe wartości kulturalne może się przyczynić do osłabienia jakości przeżyć religijnych. Przekonywał, że:

Dusza ludu ma inne jeszcze potrzeby, natury wyższej niż jedynie tylko doczesne. Jeżeli potrzeb tych nie zadowoli, natenczas doczesna praca i kultura oparta jest na glinianych podstawach i służy jedynie namiętnościom, zapalając je jak ogień, który następnie zniszczy cały dom17.

Niewątpliwie Kopp był silną indywidualnością w dziejach Kościoła na Śląsku, a w swym panewnickim przemówieniu akceptował śląską odrębność narodową, nakłaniając wiernych do posłuszeństwa królowi pruskiemu:

Z głębokim współczuciem spoglądam na powierzony mej pasterskiej pieczy lud, który niezłamany przeciwnościami strzeże i utrzymuje swą przyrodzoną pobożność. Stoję pośród niego z mocnym zaufaniem, że w swej niewzruszonej wierności będzie umiał pogodzić swą odrębność narodową z obowiązkami, jakie ma dla króla i państwa, do którego przynależy. Z dumą spoglądam na ludność, która w osobie swego biskupa czci Kościół święty i głośno, otwarcie wyznaje, że według nauki i zasad tego swego Kościoła urządzić chce swe stosunki ziemskie, tak jak nas tego uczą zwierzchnicy kościelni, a zwłaszcza ów papież robotników, Leon XIII, w swej pięknej Encyklice18 [zapewne autor miał na myśli słynną encyklikę Rerum novarum z 1891 roku].

Gdy w 1923 roku ten sam panewnicki kościół odwiedził administrator apostol-ski Górnego Śląska (części przyłączonej do Polski po plebiscycie), ks. dr August Hlond (późniejszy prymas), na łamach „Głosu” wydrukowano entuzjastyczną re-lację również z tego spotkania, w trakcie którego dostojnik Kościoła dowartościo-wał społeczność śląską, w zupełnie innej tonacji rozkładając akcenty:

Credo musi być wspólnym naszym hasłem, jeżeli zdobyć chcemy ten skarb, o którym marzyli nasi ojcowie i praojcowie, jeżeli chcemy być szczęśliwymi na wolnym naszym polskim Górnym Śląsku – nikt nie jest prawdziwym Górnoślązakiem – jest wrogiem śląskich naszych katolickich interesów, jeżeli nie wzywa Boga nad sobą19.

Fragmenty powyższe prowokują do stwierdzenia, że na rozdrożu burzliwych dziejów historycznych redaktorzy „Głosu” chcieli integrować zarówno Ślązaków

17 „Głos św. Franciszka” 1908, s. 280.18 „Głos św. Franciszka” 1908, s. 283.19 „Głos św. Franciszka” 1923, s. 122.

Page 56: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

56

Śląskie pogranicza kultur

niemieckich, jak i polskich oraz zwolenników autonomii Śląska.Niewątpliwie najpopularniejszym ośrodkiem franciszkańskiego duszpasterzowa-

nia na Śląsku (również centrum redakcyjnym „Głosu”) było sanktuarium na Górze św. Anny, gdzie nierzadko wypowiadano deklaracje kulturowej i religijnej symbiozy. Dobrym tego przykładem mogą być zbiory opowiadań regionalnej pisarki (pocho-dzącej z okolic annogórskich) – Valeski Bethusy-Huc (Mein Oberschlesien i Oberschlesi-sche Dorfgeschichten). Liczne wypowiedzi literackie dowodzą (niejednokrotnie w sposób nadwerężony), że ta „święta góra” wyznaczała obszar terytorialnej – wielonarodo-wościowej – wspólnoty. Bogusz Zygmunt Stęczyński w swym poemacie Śląsk do-strzegał z niej „blade Morawii góry”20, a Zofia Kossak, określając to miejsce mianem „Jasnogóry śląskiej”, w Nieznanym kraju sugerowała, że widać stamtąd „prawie cały Śląsk”21. Bohaterce opowiadania Józefa Lompy (Historia pobożnej i błogosławionej Petro-neli, polskiej pustelnicy na Górze Chełm u św. Anny w Górnym Śląsku, 1855) franciszkański przewodnik wskazuje przestrzeń podobną do hierofanii Stęczyńskiego:

Zwracając jej uwagę na bogatą równinę odrzańskiej doliny, którą z Góry Chełm, wskazując na amfiteatr gór błękitnych z tamtej strony Odry i Nissy przy Strzelinie i Glacu, gdzie się łańcuchy Sudetów z Karpatami połączają, i wierzchołki tych gór, gdzie źródła Odry i Wisły wytryskują, tam naznacza o. Serafin punkt, gdzie się granice Śląska, Polski i Węgier stykają [...]22.

Losy tej samej pustelnicy Petroneli (pochowanej w krypcie klasztornej) opisał również Karol Miarka w dewocyjnej powiastce Petronela, pustelnica z Góry św. Anny (1908). Sformułował tam modlitewną inwokację, mitologizującą szczególny (mi-syjny) charakter centrum pielgrzymkowego:

Góro św. Anny! Perło Górnego Śląska! Na twoje wspomnienie bije żywiej każde polskie serce, boś nieocenionym narodu klejnotem. Góro święta! Jak dziecko do matki, tak lud górnośląski garnie się do ciebie, szukając pociechy w utrapieniach swoich, a powróciwszy do domów, nieustannie za tobą tęskni. Góro wsławiona! Przyciągająca do siebie nie tylko rodaków z wszystkich dzielnic rozszarpanej ojczyzny, lecz także pobratymców z Czech i Moraw, którzy u stóp św. Anny błagają o zmiłowanie, pokrzepiając się nadzieją lepszej przyszłości23.

Z kroniki „Głosu św. Franciszka” również emanuje niepowtarzalny charakter tego miejsca, w którym prowadzono duszpasterstwo dwujęzyczne (polskie i nie-mieckie), gdzie zacierały się wszelkie granice między „świętoannikami” wędrują-cymi kalwaryjskimi dróżkami. Dlatego też „Anienka” była w istocie własnością

20 B.Z. Stęczyński, Śląsk. Podróż malownicza w 21 pieśniach, oprac. F. Pajączkowski, Wrocław 1949, s. 47.

21 Z. Kossak, Nieznany kraj, Katowice 1958, s. 18.22 J. Lompa, Historia pobożnej i błogosławionej Petroneli, polskiej pustelnicy na Górze Chełm u św. Anny

w Górnym Śląsku, Koźle 1885, s. 15.23 K. Miarka, Petronela, pustelnica z Góry św. Anny, Mikołów 1908, s. 1.

Page 57: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

57

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

Górnoślązaków. Na łamach „Głosu” nierzadko można spotkać podobne apostro-fy: „Anienko święta... Błogosław ludowi naszemu górnośląskiemu, który Cię tak ściśle kocha, a nie daj, aby Cię lud górnośląski mógł kiedyś opuścić”.

Notabene, w sprawozdaniach z uroczystości na Górze św. Anny nierzadko wy-mieniano przybyszów z dalszych okolic:

Obliczając tak całe mnóstwo ludu, co w tym roku przybyło zwiedzić świętą Annę, bądź to na kalwaryjskie odpusty, bądź na ćwiczenia duchowne, bądź to osobno na rozmaite związki i towarzystwa, które w przeciągu roku tu przybyły, uczyni liczbę może w wysokości 150–170 000 ludzi, nie tylko z Górnego Śląska, ale także i z dalszych okolic: z Poznańskiego, nawet z Brandenburgii, ze stron od Berlina24.

Z kart „Głosu” wyczuwa się franciszkańską troskę o pielgrzymów, co stanowi-ło o „bezpiecznym duchu” tego miejsca. Na Górze św. Anny franciszkanie upra-wiali nie tylko działalność duszpasterską, ale i wychowawczą, co wyczytać można z relacji „nieszczęśliwych wypadków”, jakie zdarzały się nieraz uczestnikom piel-grzymek. Egzempla, aby spełnić swój dydaktyczny cel, musiały obrazowo prze-mawiać do odbiorcy. Tak np., przestrzegając pątników przed powszechnie grasu-jącymi złodziejami, przywołano przypadek jednego złodziejaszka złapanego na gorącym uczynku, za który spotkała go podwójna kara:

Nie udało się już temu nicponiowi uciec. Jedni mówili – zaraz go na policję oddać, ale żaden go nie chciał odwieźć, bo pobożni nie chcieli sobie w nabożeństwie kalwaryjskim dać przeszkodzić przez odprowadzenie tego łazęga. Więc powstali dwaj mężowie, Rosjanie najsilniejsi, złapali tego złodzieja za ręce mocno, aże kości trzeszczały, a tak go prowadzili przed sobą przez całą drogę krzyżową, przez wszystkie kaplice, gdzie razem z nimi musiał uklęknąć i modlić się. Przybędąc na

Górę Kalwaryjską, oddali go wachmistrzowi. Myślał on, iż powróci z pełną kieszenią do domu, a on musiał za pokutę drogę krzyżową odprawić, a po odprawie pokutować do kozy. Ten może już na zawsze stracić pąć do św. Anny25.

Casus „świętej góry” funkcjonował więc w formule formacyjnej egzystencji ter-cjarskiej. Tam świętował się mit, tam właśnie wspólnota realizowała swoje cele. Na kartach „Głosu” można spotkać liczne przykłady przywiązania do annogórskiego kultu, przejawiające się w indywidualnych, konfesyjnych wyznaniach wiary w cu-downą moc pielgrzymowania do tego miejsca oraz w barwnie i szczegółowo opisa-nych sprawozdaniach z zebrań i zjazdów tercjarskich, co potwierdza apel odezwy do tercjarzy z okazji zorganizowanego 12 czerwca 1921 roku walnego spotkania na Górze św. Anny (sam obwód św. Anny liczył wówczas 12 tys. tercjarzy):

To u stóp Patronki Śląska, u stóp św. Anny, chcemy my, wszystkie dziatki św. Ojca Franciszka, Bogu przedwiecznemu hołd oddawać, śluby nasze zakonne odnowić,

24 „Głos św. Franciszka” 1908, s. 381.25 „Głos św. Franciszka” 1908, s. 266.

Page 58: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

58

Śląskie pogranicza kultur

potwierdzić się w miłości do naszego świętego zakładu, ożywić się nową otuchą i uprosić sobie błogosławieństwo naszego Ojca Serafickiego26.

Zatem lektura „Głosu” umożliwiała komunikację w obrębie społeczności, którą łączyła wspólna więź – wyznawanie ideałów franciszkańskich. Informacja prasowa pozwalała czytelnikom uczestniczyć w uroczystościach kalwaryjskich. Tak dzieje się w przypadku reportażu z odwiedzin ks. biskupa Karola Augustyna z Wrocławia w 1914 roku:

Już w sobotę po południu przybył ks. biskup do Kędzierzyna pociągiem z Wrocławia, z Kędzierzyna do Leśnicy jechał automobilem hrabiego Sierstorpff--Zyrowa, a z Leśnicy aż do Góry powozem, zaprzężonym w 4-kę koni. Powitanie główne odbyło się na Rajskim Dworze. Na drugi dzień, w niedzielę zgromadziło się na Górze św. Anny mnóstwo procesji i kompanii, i odbywały się zapowiedziane nabożeństwa. Przeszkadzał wprawdzie deszcz dosyć znaczny, ale mimo to wszystko odbyło się w porządku i bardzo podniośle. O godzinie 10-tej, Najprzew. ks. biskup poświęcił nowo zbudowaną grotę, urządzoną na wzór groty w Lourdes, a następnie odprawił pontyfikalną mszę św. Później przemówił do wiernych po polsku i po niemiecku – a ostatecznie udzielił błogosławieństwa. Wieczorem odbyły się na cześć dostojnego gościa korowody z pochodniami i ogniami sztucznymi27.

Podobne funkcje pełni relacja z przebiegu Dnia Młodzieży i odpustu św. Anny z udziałem kard. Bertrama w 1926 roku:

Liczni uczestnicy niedzieli dla młodzieży byli już na miejscu i ruszyli w pięknym i uroczystym pochodzie do cudownego kościoła. Szerokie schody, dziedziniec rajski, kościół klasztorny, grota, wszystko ukazało nam się świątecznie przybrane. Nie da się opisać, ile wieńców i wiązanek pilne ręce niewiast i dziewcząt tu nasplatały. Przywieziono całe wozy wieńców z okolicznych miejscowości. A to wszystko z miłości i czci dla naszego przewielebnego dostojnika kościelnego, z miłości dla naszej młodzieży i z miłości dla św. Matki Anny! Wszystkie te ozdoby sprawiły i sporządziły tercjarki [...]. Za cudownym obrazem postępują niezliczone gromady wiernego ludu, około 25 000. Zimne dreszcze przechodzą przez całe ciało. Nawet niewierni patrzą i podziwiają. Jego Eminencja zwraca się teraz do tłumu. Spogląda przed siebie, spogląda w górę. Głowa przy głowie cisną się tłumy koło niego. Jakiż to widok przedstawia się na Górze św. Anny! [...]. Tymczasem nadeszło już południe. Tłumy rozpraszają się między liczne budki jarmarczne. Cała góra wygląda jak wielki jarmark. Teraz rozpoczyna się praca kupców, handlują i targują, kupują, chwalą i przyzywają. Niejeden grosz pozostaje na Górze św. Anny!28

Powołując się na stwierdzenia Juliana Krzyżanowskiego29, Tadeusz Żabski sfor-

26 „Głos św. Franciszka” 1917, s. 45.27 „Głos św. Franciszka” 1914, s. 56.28 „Głos św. Franciszka” 1926, s. 134.29 Por. J. Krzyżanowski, Romans polski XIX wieku, Warszawa 1962, s. 179.

Page 59: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

59

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

mułował tezę, że „w pismach sakralnych tkwią potencjalne możliwości gatunko-twórcze i perspektywy rozwoju piśmiennictwa religijnego jako literatury »pochod-nej«, apokryficznej, imitatorskiej”30. „Głos”, jako pismo przeznaczone dla ludu, na użytek czytelników kreował świętych Górnoślązaków i oni właśnie stawali się bo-haterami najciekawszych historii. Pełne humoru, zgrabne narracyjnie opowiadanie Dwoje starych Górnoślązaków u bram nieba zawiera ukryte postulaty naprawy moralności z równoczesnym dokonaniem jej diagnozy i perswazją do integracji społecznej. Bo-haterem opowiadania jest sędziwy nauczyciel Wieczorek, który śni, jak to po śmierci, przed bramą nieba, spotkał duszę bezczelnej staruszki, głośno okazującej niezado-wolenie z powodu konieczności oczekiwania na zbawienie. W końcu nadszedł św. Piotr i spytał:

Tylko dwoje? To przecież w ogóle nie warto otwierać! [...] Wiedzcie, że teraz prawie nie opłaca się mieć tutaj furtiana. Dawniej było inaczej. Nie potrzebowałem wcale bramy zamykać, taki wielki ruch tu panował. Tłumnie, jak z procesją, przychodzili tutaj z ziemi. Zwłaszcza podczas Wielkiej Wojny ruch był tak ożywiony, to musiałem sobie wziąć do pomocy dwóch żołnierzy – św. Maurycego i św. Sebastiana. A co teraz się dzieje? Czy wojna wytraciła wszystkich ludzi?31

„Górnośląscy” bohaterowie relacjonują św. Piotrowi pogarszającą się na sku-tek wojny ziemską sytuację. Potępiają proletariuszy zepsucie moralne, a rolników za żądanie zbyt wygórowanych cen płodów rolnych. Tekst chwilami wchodzi w konwencję sfabularyzowanego felietonu, w którym autor usiłuje zintegrować społeczność lokalną w poczuciu odpowiedzialności za przyszłość ojczystego regionu (warto zwrócić uwagę na kwalifikację „Górnoślązaków”). Następuje tu charakterystyczne w kulturze ludowej „oswojenie” transcendentnych, nie-pojętych znaczeniowo absolutnych wartości, dialog czyni bohaterów realnymi, a świat rzeczywistości literackiej stara się odzwierciedlać rzeczywistość końca lat 20. XX wieku.

Egzempla, aby spełnić swój perswazyjny i dydaktyczny cel, musiały obrazowo przemawiać do odbiorców. W opowiadaniu Pan Pafnucy Krzywobucki w drodze do nieba opisane są dzieje duszy prostego szewca pijaka, który przed śmiercią (spowodowa-ną przedawkowaniem alkoholu) wyspowiadał się, szczerze żałując za grzechy, zaś przede wszystkim za to, że swoim nałogiem doprowadził do śmierci zrozpaczoną żonę, Anusię. Dusza Pafnucego pomyślała:

[...] szkoda, że w niebie nie można pić gorzałki [...]. A na to tylko czekał Lucyper [...]. Ale tu znów przytrafiło się coś niesłychanego. Gdy bowiem Lucyper, przesiąknięty siarką i smołą, przybliżył się do duszy Pafnucego owianej myślą o gorzałce, która jak wiadomo się zapaliła, a smoła stopiła i spirytus wybuchnął jasnym płomieniem.

30 T. Żabski, Proza jarmarczna XIX w.: próba systematyki gatunkowej, Wrocław 1993, s. 46.31 „Głos św. Franciszka” 1925, s. 78.

Page 60: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

60

Śląskie pogranicza kultur

Ziemia się zatrzęsła, a uczeni opowiadali, że na niebie pojawiła się kometa i że będzie wojna32.

Zgrabny wywód, utrzymany w tonacji humorystycznej gawędy, wzbogacony o „element zabobonny” (w tym kontekście profetyczny, bo przepowiadający apo-kalipsę), odzwierciedla reprezentowany przez czytelników „Głosu” sposób formu-łowania sądów o świecie. Sam zaś bohater – Pafnucy Krzywobucki – jest typowym przedstawicielem wsi, ogłupiałym przez alkohol naiwniaczkiem, łatwo ulegającym manipulacjom. Przestroga płynąca z tego rodzaju opowiadań jest wyraźna – re-daktorzy apelują do czytelników o zachowanie zdrowego rozsądku i trzeźwości umysłu, a tym samym – o zachowanie postawy obywatelskiej po plebiscytach.

W zakres literatury dewocyjnej wpisują się jednak nie tylko infantylizowane egzempla, kazania czy wiersze o nacechowaniu religijnym. Wyższy poziom tej lite-ratury wyznaczało piśmiennictwo popularnonaukowe o funkcjach poznawczych, przybliżające czytelnikom wiedzę o historii chrześcijaństwa czy historii ważnych obiektów sakralnych. Warto tu odwołać się choćby do działalności franciszkań-skiego historyka, o. Chryzogona Antoniego Reischa (1870–1923) – misjonarza ludowego związanego między innymi z Górą św. Anny. Pierwszym miejscem po-sługi duszpasterskiej Reischa był klasztor na Górze św. Anny, następnie, w latach 1898–1900, przebywał w klasztorze we Wrocławiu na Karłowicach (gdzie znajdo-wało się niższe i wyższe seminarium duchowne), w latach 1900–1902 rezydował we wrocławskim klasztorze św. Idziego, gdzie był penitencjarzem (spowiednikiem) katedralnym. W latach 1917–1918 pełnił funkcję gwardiana klasztoru na Karłowi-cach, będąc w tamtejszym seminarium wykładowcą historii Kościoła, homiletyki, prawa kanonicznego, bibliotekarzem, ojcem duchownym kleryków, misjonarzem ludowym, sekretarzem prowincji (1915–1918). W 1918 roku został gwardianem klasztoru w Prudniku (16 sierpnia 1920 roku świętował tam jubileusz 25-lecia święceń kapłańskich), a od 1921 roku był definitorem (Prowincji św. Jadwigi) oraz gwardianem klasztoru w Głubczycach, gdzie zmarł 12 grudnia 1923 roku (jest pochowany w Prudniku).

Największą zasługą Reischa (jako historyka Kościoła) stały się liczne prace do-tyczące działalności śląskich franciszkanów. Spośród szkiców ukazujących dzieje zakonu franciszkańskiego we Wrocławiu wymienić należy drukowaną w odcinkach historię wrocławskich franciszkanów (Geschichte der Franziskaner in Breslau, 1900) oraz dzieje kościoła i klasztoru św. Doroty we Wrocławiu (Zum 550jährigen Jubiluj dr Minoritenkirche St. Dorothea in Breslau, 1901), opublikowane na łamach „Schlesi-sche Volkszeitung”. W 1906 roku – w uznaniu jego zasług dla badań nad historią franciszkanizmu – powierzono mu opracowanie i chronologiczne uporządkowanie dziejów zakonu. W tym celu uczestniczył w organizowanych w Asyżu konferencjach dla historyków franciszkańskich, zainteresowanych ideą publikacji specjalistycznego

32 „Głos św. Franciszka” 1924, s. 68.

Page 61: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

61

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

periodyku „Archivum Franciscanum Historicum”. Reisch ostatecznie nie zdecydo-wał się podjąć współpracy z pismem, nadal publikując na łamach wydawnictw To-warzystwa Badań Historii Śląska. Dalsze jego poszukiwania naukowe zaowocowały monografią Geschichte des Klosters und der Kirche St. Dorothea in Breslau (1908). Współ-czesnym badaniom śląskoznawczym nieocenioną pomocą służy kolejne dzieło Re-ischa – opublikowany w 1909 roku popularny szkic historyczny o sanktuarium na Górze św. Anny (w języku polskim ukazał się w przekładzie J. Bednorza pod tytułem Pamiątka 200-letniego istnienia Kalwarii na Górze św. Anny, w języku niemieckim – Ge-denkblatt zum 200jährigen Besteben der Kalwarie St. Annaberg). Opracowania te (oparte na niepublikowanych dotychczas źródłach w języku łacińskim) stały się podstawą ob-szernej monografii Geschichte des St. Annaberges in Oberschlesien (1910). Historia Góry św. Anny, drukowana później w odcinkach na łamach „Głosu św. Franciszka”, była dosłownym tłumaczeniem dzieła Reischa, który obalając dotychczasowe ustalenia dotyczące pochodzenia figurki i relikwii św. Anny – zasugerował, że z Francji po-chodzą jedynie relikwie świętej, nie zaś sama XV-wieczna figurka, która jest jedną z najstarszych rzeźb drewnianych na Śląsku. W swojej monografii w sposób niezwy-kle obrazowy odnotował tak spektakularne wydarzenia z dziejów klasztoru annogór-skiego, jak odwiedziny króla Fryderyka Wilhelma II (oraz jego syna, późniejszego Fryderyka Wilhelma III), które miały miejsce 11 sierpnia 1789 roku (monarcha po-dziwiał stamtąd malowniczą okolicę, a konwersując z ojcami franciszkanami – wypił podobno filiżankę czekolady). Wraz z monografią opublikował Reisch opracowane edytorsko, niepublikowane wcześniej dokumenty źródłowe, między innymi zatwier-dzony przez Jana Kazimierza na zamku w Głogówku (16 lipca 1657 roku) doku-ment o założeniu fundacji (klasztoru i kalwarii na Górze św. Anny) przez hrabiego Melchiora Ferdynanda Gaszynę (do historii tej nawiązywał również Józef Lompa w powiastce dewocyjnej Zamek w Głogówku). Jakkolwiek annogórska historia wydaje się niezbadana do końca – dotychczas większość historyków Góry św. Anny powie-lała dzieło Reischa, który w Górze św. Anny widział centrum integracji kulturowej pielgrzymów ze Śląska, Czech, Węgier i różnych regionów Polski. Mitologizując ową „świętą górę” – odczuwał powinność służby i niezmiennego trwania franciszkań-skich duszpasterzy w tym miejscu, w którym „niejedno stulecie burzliwemi swymi falami uderzało o jej niewzruszone opoki bazaltowe, odpłynęło jak te fale Odry czołgającej się kornie u nóg św. góry [...]”33. Swe rozważania kończył fragmentem Góry Chełmskiej ks. N. Bonczyka, co również potwierdza casus mitologizacji sanktu-arium. Obchodzony w 2006 roku jubileusz 350-lecia osiedlenia się franciszkanów na Górze św. Anny stał się okazją do pamiątkowego wznowienia przetłumaczonego na język polski dzieła Reischa (Historia Góry św. Anny na Górnym Śląsku, opracowana na podstawie niepublikowanych źródeł przez o. Chryzogona Reischa, kapłana zakonu

33 Ch.A. Reisch, Historia Góry św. Anny na Górnym Śląsku, opracowana na podstawie niepubliko-wanych źródeł przez o. Chryzogona Reischa, kapłana zakonu franciszkańskiego, przeł. M. Mischke, oprac. J.R. Gohly OFM, Wrocław 2006, s. 15.

Page 62: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

62

Śląskie pogranicza kultur

franciszkańskiego, przeł. M. Mischke, oprac. J.R. Gohly OFM, Wrocław 2006). Ko-lejnym nieocenionym osiągnięciem naukowym Reischa stało się opracowanie dzie-jów zakonu na Śląsku od czasów reformy trydenckiej do sekularyzacji w 1810 roku w rozprawie zatytułowanej Die Franziskaner im heutigen Schlesien vom Anfange des 17. Jahrhunderts bis zu Säkularization. Reisch ogłosił również dwa drobne artykuły doty-czące badaczy dziejów Śląska: Pawła Dittricha oraz o. Lamberta Wilhelma Schulze-go OFM, a do tematu franciszkanów reformatów rezydujących w konwencie przy wrocławskim kościele św. Antoniego powrócił w artykule Tausch der Franziskaner-konventes St. Antonius mit dem Kloster der Elisabethinerinnen in Breslau („Franziskanische studien” 1914, t. 1, s. 76–86). Nie ulega wątpliwości, że najwybitniejszym i najbar-dziej pracochłonnym dokonaniem naukowym śląskiego franciszkanina jest publi-kacja (lecz przede wszystkim analiza) diariusza diecezji wrocławskiej i złotoryjskiej Urkundenbuch der Kustodien Goldberg und Breslau, T. 1: 1240–1517 (1917). Tom pierwszy zamierzonej kilkunastotomowej serii miał otwierać monumentalne, zainicjowane przez saską Prowincję św. Krzyża przedsięwzięcie Monumenta Germaniae Franciscana. Realizacja tych planów nie doszła niestety do skutku. W swoim dziele Reisch spo-rządził katalog 941 dokumentów źródłowych dotyczących klasztorów należących do kustodii wrocławskiej i złotoryjskiej (obejmujących konwenty we Wrocławiu, Świd-nicy, Nysie, Brzegu, Namysłowie, Strzelnie, Środzie, Ziębicach, Złotoryi, Lwówku, Żaganiu, Budziszynie, Zgorzelcu, Lubaniu, Legnicy, Krośnie, Żarach, Żyrowie i Lo-ebau). Sięgając w głąb historii, uświadamiał czytelnikom wielonarodowość i wielo-kulturowość regionu, zaś temat franciszkański (z wyrazistym przesłaniem założyciela zakonu: Pax et bonum) uzmysławiał odbiorcom zarówno konieczność, jak i trwałość życia w pokojowej symbiozie.

To, co w zakresie owego niezwykłego „programu kulturalnego” wnosiła kam-pania regionalistyczna w latach 1929–193034, nie było w związku z tym już na Śląsku nowatorstwem. Linią ideową tego programu była idea regionalizmu wpi-sanego nie tylko w polskość, lecz i europejskość. Wyjście do kultury europejskiej stało się dla Ślązaków ważnym zadaniem społeczno-ideowym. Stanowczym reali-zatorem tej idei stał się ks. Emil Szramek (1887–1942) – beatyfikowany przez Jana Pawła II w 1999 roku proboszcz parafii Najświętszej Marii Panny w Katowicach, etnograf, publicysta, animator kultury polskiej na Śląsku, wybitny kapłan, działacz oświatowy i plebiscytowy, który od najmłodszych lat starał się systematycznie roz-wijać swoje zdolności i zainteresowania historyczne. Dzięki ks. Janowi Kuderze uzyskał zbiór ponad tysiąca pieśni zgromadzonych przez górnika z Rozbarku Łu-kasza Wallisa (po opracowaniu przekazał go krakowskiemu wydawnictwu Polskiej Akademii Umiejętności, która wydała go z przypisem „ze zbiorów ks. Szramka”). Materiał ten stał się podstawą referatu O zbiorach pieśni ludowych na Górnym Śląsku, wygłoszonego przez Szramka 17 lutego 1914 roku w Górnośląskim Towarzystwie

34 Por. Z. Hierowski, Życie literackie na Śląsku w latach 1922–1939, Katowice 1969, s. 122.

Page 63: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

63

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

Literackim (tekst został opublikowany pod pseudonimem „Ludomir” przez Wy-dawnictwo „Katolik” w Bytomiu w 1920 roku). Uporządkowane archiwum pieśni ludowej Szramek przekazał Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie (był po-mysłodawcą zaplanowanej na kilka tomów edycji Pieśni ludowych z polskiego Śląska, z której wydano jedynie dwa zeszyty: Pieśni balladowe, 1927, oraz Pieśni o zalotach i miłości, 1934). W latach 1918–1924 był redaktorem „Głosów znad Odry” (perio-

Il. 4. Kobieta w stroju ludowym z kancjonałem z okolic Lwówka Śl., 1910

Page 64: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

64

Śląskie pogranicza kultur

dyku Towarzystwa Oświaty św. Jacka). Podczas powstań śląskich i plebiscytów od-ważnie wypowiadał się w kwestiach społecznych i politycznych, m.in. za prawem do używania języka polskiego. Włączając się w dyskusje plebiscytowe, opublikował broszurę W obronie polskości Górnego Śląska (1918). Podobnej tematyki dotyczyła kolejna rozprawka: Das Recht auf die Muttersprache im Lichte des Christentums (1919). Za wypowiadane tam poglądy był aresztowany, a w 1928 roku, w dowód uznania za postawę w okresie plebiscytu, uhonorowano go Złotym Krzyżem Zasługi. Gdy w 1922 roku utworzono w Katowicach Administrację Apostolską dla polskiej czę-ści Górnego Śląska – Szramek został mianowany jej kanclerzem. W 1926 roku został proboszczem parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Katowicach, przyczyniając się zarówno do rozwoju życia religijnego parafii (pro-wadził duszpasterstwo w języku polskim i niemieckim), jak i rozbudowy prezbi-terium i wyposażenia kościoła. Był pomysłodawcą stworzenia Biblioteki Śląskiej w Katowicach (działającej od 1922 roku jako Biblioteka Sejmu Śląskiego), nawią-zał współpracę z Akademią Umiejętności. Opublikował liczne rozprawki biogra-ficzne, w latach 1932–1938 z jego inicjatywy ukazało się pięć tomów Fontes – źró-deł do historii Śląska. Współpracując z Wincentym Ogrodzińskim, wydał w 1936 roku utwory ks. N. Bończyka, którego uważał za jednego z najbardziej znaczących poetów śląskich. Duży rozgłos zyskał w 1934 roku dzięki publikacji swojego naj-ważniejszego studium – Śląsk jako problem socjologiczny. Za liczne i bogate zasługi dla rozwoju literatury, języka i kultury Śląska Polska Akademia Literatury odzna-czyła go w 1935 roku Srebrnym Wawrzynem Akademickim. Opublikował około 200 rozpraw i artykułów. Szramek kwestionował zakorzenione w XIX-wiecznej myśli politycznej i historiozoficznej pojęcie „ducha narodowego” (uważając je za abstrakcyjne). Rozprawkę zatytułowaną Wyznanie narodowe Śląska. Głos jego poezji opatrzył mottem z Na Górnym Śląsku Wincentego Pola, podkreślając tożsamość kulturową Śląska, a jednocześnie uzasadniając uwarunkowaną historycznie i geo-graficznie odrębność tego regionu. Jego zainteresowania badawcze wykraczały poza historię i socjologię – w obszary literackie, językoznawcze, folklorystyczne, diagnozę literatury i kultury popularnej. W każdej z tych dziedzin prowokował do dyskusji, ujawniając wyjątkową erudycję. W studium Śląsk jako problem socjologiczny. Próba analizy (zwanym przez niektórych krytyków i badaczy „książką niebezpiecz-ną”) wypowiedział słynne stwierdzenie, że „duszą Śląska jest Ślązak”, sugerując, że wielokrotnie analizowana przez modernistów kategoria „dusza narodu” jest indywidualna, autonomiczna, „ujawnia się w człowieku i przez człowieka”, ewo-luując w toku doświadczeń historycznych (powoływał się przy tym na tezy Eze-chiela Ziviera, zawarte w artykule Zur Geschichte der Zinkindustrie in Oberschlesien, definiujące „narożnikowy” charakter Śląska jako regionu pogranicznego i wskazu-jące, że kondycja polityczna i ekonomiczna tego obszaru stanowi konsekwencję podziałów terytorialnych). Akcentując kulturotwórczy wymiar polskości Śląska, jednocześnie szanował jego dwujęzyczność i kulturową niezależność, podkre-

Page 65: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

65

Małgorzata Łoboz Integracyjne funkcje literatury dewocyjnej na Śląsku

ślając prawo mieszkańców tego regionu do wolnego wyboru narodowości. Lecz jako znakomity analityk śląskiej mentalności dowartościowywał zarazem posta-wy patriotyczne, dramatyczne osamotnienie obywateli stojących na straży własnej tożsamości (studium opatrzył znamiennym mottem – fragmentem wiersza swe-go nauczyciela i mistrza, ks. Józefa Gregora: „Długo Śląsk nasz ukochany,/ Bez wszelkiej obrony,/ Został od swych zaniedbany/ Od obcych wzgardzony”), wska-zując, iż „Decyzja [...] Ligi Narodów i Rady Ambasadorów z dnia 20 X 1921 roku o chirurgicznym podziale Śląska, obficie oblana krwią powstańców, uważana być może raczej za pogłębienie, aniżeli za rozwiązanie problemu”35. Nawołując do tolerancji i zrozumienia dla obu stron, głosił, że „ideał Ślązaka jak rzeka w morzu rozpływa się w ideale człowieka”. Studium kończył perswazyjnym, moralizator-skim cytatem z Augusta Cieszkowskiego: „Do gotowego gdzieś Eldorado niech sobie duchowi leniwce wzdychają [...] nam potrzeba naszą ziemię obiecaną własną pracą urządzić”36. Trudno tę kontrowersyjną rozprawkę czy studium socjologicz-ne uznać za tekst dewocyjny, ale podobne poglądy wypowiadał Szramek w swojej publicystyce i z ambony. Oczywiście to „organicystyczne” przesłanie adresowane było do mieszkańców Górnego Śląska po podziale terytorialnym w dwudziestole-ciu międzywojennym, lecz przecież „ideały Ślązaków” i ich problemy z integracją w obrębie narodu, jak i z integracją w obrębie lokalnej społeczności są do dziś aktualne na Górnym i Dolnym Śląsku.

35 E. Szramek, Śląsk jako problem socjologiczny, „Roczniki TPN”, t. 4, 1934, s. 57.36 Ibidem, s. 75.

Page 66: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

66

Page 67: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

67

Jakub Z. Lichański

Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki1

Die Alten sind und bleiben der Polarstern für alle unsere Bestrebungen, sei es in der Literatur oder in der bildenden Kunst, den wir nie aus den Augen verlieren dürfen. Schande wartet des Zeitalters, welches sich vermessen möchte, die Alten bei Seite zu setzen.

Richard E. Volkmann2

A systematic conspectus of Greek and Roman Rhetoric was produced by Richard Volkmann, who [was] a distinguished pupils of Gottfried Bernhardy.

Sir John Edwin Sandys3

1 Tekst ten powstał w ramach grantu. Autor bardzo serdecznie dziękuje profesorowi Marianowi Urselowi, kierownikowi grantu, za zaproszenie do współpracy. Autor czuje się w miłym obowiązku podziękować wielu osobom i instytucjom, które okazały mu wiele pomocy przy zbieraniu materiałów do niniejszego opracowania: pracownikom Biblioteki Narodowej w Warszawie z Działu Informacji Naukowej, pracownikom Staatsbibliothek w Berlinie z Działu Reprografii, panu Gerhardowi Jakobowi z Berlina, któremu zawdzięcza otrzymanie kopii elektronicznej dzieła Volkmanna Über Progymnasmen und ihre Verwendbarkeit für den deutschen Unterricht auf Gymnasien (1861), a także wielu innym osobom, z którymi przedstawiane w niniejszym studium problemy wielokrotnie omawiał. Wszelkie niedociągnięcia obciążają wyłącznie autora.

2 Tekst opublikowany w: Richard Emil Volkmann, Vorwort, [w:] Festschrift zu Feier des 25jahrigen Bestehens des Gymnasiums zu Jauer..., Jauer: Vlg P. Guercke, 1890, s. IV: „Starożytni są i pozostaną gwiazdą polarną we wszystkich naszych działaniach, obojętne, czy będą one w obrębie literatury, czy innych sztuk, które mamy przed oczyma. Wstyd czeka epokę, która ośmieliłaby się odsunąć Starożytnych na margines”. [Jeśli nie zaznaczono inaczej – wszystkie tłumaczenia pochodzą od autora].

3 Tekst opublikowany w: sir John Edwin Sandys, A History of Classical Scholarship, t. 1–3 (1903–1908), Cambridge: Cambridge Univ. Press, 2010, t. 3, s. 183, 123, por. też http://books.google.pl/books [dostęp – 30.06.2011]: Systematyczne omówienie greckiej i rzymskiej retoryki przygotował Richard Volkmann, który [był] ukochanym uczniem Gottfrieda Bernhardy’ego.

Page 68: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

68

Śląskie pogranicza kultur

Streszczenie

Studium omawia życie i dorobek Richarda Emila Volkmanna (1832–1892) ba-dacza i pedagoga, którego większa część życia upłynęła w Jaworze (Jauer) na Dol-nym Śląsku, na stanowisku rektora tamtejszego gimnazjum ewangelickiego. Naj-wybitniejszym dziełem Volkmanna jest praca o retoryce Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt; druga jej redakcja ukazała się w 1885 roku, a skrót – w 1901 w serii Handbuch der klassischen Altertumswissenschaft jako tom II.3. Retorykę traktował Volkmann jako czystą naukę o sztuce oraz jako system – zbliżony do logiki. Dzielił ją na trzy działy: retorykę praktyczną (twórcą był Izo-krates), retorykę filozoficzną (twórcą był Arystoteles), retorykę szkolną (twórcą był Hermogenes). W swym wykładzie retoryki oddzielił historię i praktykę od teorii; tej ostatniej przede wszystkim poświęcił swe rozważania. Niezwykle trafnie opisał m.in. teorię statusów; bardzo interesująco także przedstawił kwestie tyczące dowodzeń retorycznych. Wykład historii retoryki ograniczył do Grecji i Rzymu; w opisie praktyki retorycznej na uwagę zasługuje problematyka ćwiczeń pisem-nych, wraz z metodyką ich przygotowywania.

Zajmował się także wielu innymi tematami z zakresu filologii klasycznej, jak np. życiem i twórczością Plotyna, Synezjusza z Cyreny oraz tzw. kwestią homerycką, której poświęcił świetne studia historyczne. Jest badaczem niezwykle ważnym, acz dziś niesłusznie nieco zapomnianym. Nie przeczy temu fakt reedycji jego dzieł oraz ciągłe odwoływanie się – mimo dużej, nowszej literatury przedmiotu – do jego opracowania teorii retoryki.

Wstęp

Problem badań nad retoryką w wieku XIX, ze szczególnym uwzględnieniem Śląska, pozornie tylko wygląda na zadanie mało sensowne i mało ambitne. Tym-czasem wstępna analiza materiałów pozwala dostrzec, że właśnie z terenami Śląska oraz Pomorza Zachodniego związać trzeba w wieku XIX wybitnych filologów kla-sycznych, których zasługi – w skali nawet ogólnoświatowej – dla rozwoju tych ba-dań nie ulegają wątpliwości4. Są to m.in. Karl Otfried Müller (1797–1840), Richard Foerster (1843–1922), Georg Wissowa (1861–1931), Eduard Norden (1861–1941), Wilhelm Kroll (1869–1939), a poza nimi Gottfried Bernhardy (1800–1875) oraz Richard Emil Volkmann (1832–1892). Z nich ten ostatni jest postacią o zasługach dla rozwoju nowożytnych badań téchne rhetoriké nie do przecenienia.

4 Cf. Liste der Klassischen Philologen an der Universität Breslau, http://de.wikipedia.org/wiki/ Li-ste_der_Klassischen_Philologen_an_der_Universit%C3%A4t_Breslau [dostęp – 30.06.2011]; także Johanna Kinne, Die klassische Archeologie und Ihre Professoren an der Universität Breslau im 19. Jahrhundert, Dresden: Neisse Vlg, 2010.

Page 69: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

69

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Kim zatem był Richard Emil Volkmann, że powracam do niego i próbuję nim ponownie zainteresować czytelnika, szczególnie polskiego? Otóż, wbrew pozo-rom – jego biogramu nie odnotowuje Allgemeine Deutsche Biographie – był to je-den z wybitniejszych filologów klasycznych wieku XIX, którego życie upłynęło na uczeniu w szkołach średnich. Co prawda, gimnazja sprzed 1914 roku można śmiało uważać za coś więcej niż dzisiejszy ich odpowiednik! Dobre wyobrażenie daje lektura pierwszej części książki Richarda E. Volkmanna Über Progymnasmen und ihre Verwendbarkeit für den deutschen Unterricht auf Gymnasien (Volkmann 1861: 1–20)5, w której przytacza przykładowe tematy, jakie musieli w kolejnych klasach gimnazjum opracowywać uczniowie.

Richard E. Volkmann był związany z Turyngią, a następnie Pomorzem Za-chodnim i Śląskiem; studia kończył w Halle, a uczył w Szczecinie, Pyrzycach i Jaworze. W tym ostatnim był zresztą dyrektorem, czy raczej rektorem, świeżo założonej szkoły. Nie to jednak jest istotne, a jego dorobek w zakresie filologii klasycznej. O pozycji, jaką w niej zajmował, najlepiej świadczy fakt, że należał do kręgu autorów Pauly’s Real-Encyclopedie der classischen Alterthumswissenschaft6, a jego prace poświęcone Plotynowi, Synezjuszowi z Cyreny czy retoryce wciąż uważane są za ważne i poddawane reedycjom7.

Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku podejmowałem wraz z Heleną Cichocką i Lechem Bobiatyńskim decyzję o tłumaczeniu na język polski fundamentalnego podręcznika z zakresu retoryki, uznaliśmy, że skrót pracy Volk-manna zamieszczony w serii Handbuch der klassischen Alterthumswissenschaft8 będzie najlepszy. Wiązało się to z faktem, że było to studium najzwięźlejsze, a zarazem najpełniej i najłatwiej wprowadzające w zawiłości téchne rhetoriké. Co prawda, praca nad tym wydaniem kosztowała nas sporo wysiłku, ale pokazała jednocześnie, jak dalece współczesna edukacja odeszła od uwagi, jaką wypowiedział sam Volkmann raptem nieco ponad sto dziesięć lat temu, a którą przytoczyłem jako motto do niniejszych rozważań9.

5 Prace Volkmanna będą dalej cytowane w ten sposób – pierwsza cyfra/cyfry oznacza / oznaczają rok wydania dzieła, druga – stronę/strony.

6 Ta monumentalna encyklopedia została zapoczątkowana przez Augusta Friedricha Pauly’ego (1796–1845) w roku 1837, a kontynuowana przez Ernsta Christiana Walza i od 1890 roku przez Georga Wissowa (1859–1931), por. http://de.wikipedia.org/wiki/Pauly-Wissowa [dostęp – 24.06.2011].

7 Cf. Aneks 1 – bibliografia prac Richarda E. Volkmanna.8 Ta wielka seria wydawnicza, zapoczątkowana przez Iwana von Müllera (1830–1917) w 1885

roku, jest wydawana do dnia dzisiejszego, por. http://de.wikipedia.org/wiki/Handbuch_der_Altertumswissenschaft [dostęp – 24.06.2011].

9 Cf. Helena Cichocka, Jakub Z. Lichański, Uwagi wstępne, [w:] Helena Cichocka, Jakub Z. Lichański, Zarys historii retoryki. Od początku do upadku cesarstwa bizantyńskiego, Warszawa: Wyd. Uniw. Warszawskiego, 1993, s. 9, 10 ([...] skrót podręcznika Volkmanna z 1901 roku jest najbardziej zwięzłym zarysem historii, teorii oraz praktyki retorycznej Greków i Rzymian. [...] autor podręcznika zakłada oczywiście u czytelnika doskonałą znajomość [...] terminologii retorycznej greckiej i rzymskiej, którą posługuje się większość

Page 70: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

70

Śląskie pogranicza kultur

Czy badania nad retoryką – bo tym pragnę się zająć – faktycznie coś zawdzię-czają temu badaczowi? W opublikowanym w 1974 roku tomie autorstwa Josefa Martina Antike Rhetorik. Technik und Methode w słynnej serii Handbuch für klassischen Altertumswissenchaft wydawca zwraca uwagę, że „naszedł czas, aby zastąpić daw-ny podręcznik Volkmanna pracą nowszą”10. Kwestię tę omówię w dalszej części niniejszego studium; teraz powiem tylko tyle, że cztery prace Volkmanna: Über Progymnasmen und ihre Verwendbarkeit für den deutschen Unterricht auf Gymnasien (1861), Hermagoras oder Elemente der Rhetorik (1865) oraz Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt (1872, 1874, 1885, 1963, 1987, 2005, 2010) oraz ich skrót Rhetorik der Griechen und Römer (1901) wyznaczyły nowy sposób postrze-gania téchne rhetoriké. Na czym on polega, jakie są zasługi Volkmanna – zostanie szczegółowo przedstawione dalej. Teraz wystarczy powiedzieć, że bez jego prac nie byłby możliwy tak świetny rozwój badań nad retoryką w wieku XX.

Życie i twórczość

Richard Emil Volkmann urodził się 15 września 1832 roku w Sylbitz w Turyngii jako najstarszy syn z pierwszego małżeństwa pastora i superintendenta Carla He-inricha Volkmanna11. Jego matka zmarła w dwa lata później. Uczył się początkowo w Sylbitz, a następnie w szkole katedralnej w Merseburgu. Studiował w Halle (obec-nie to Marthin-Luther Universität in Halle-Wittenberg)12 w latach 1849–1853; był uczniem m.in. Gottfrieda Bernhardy’ego (1800–1875)13. Warto przypomnieć, że sam Bernhardy pochodził z Landsberg an der Warthe, czyli z Gorzowa Wielkopolskiego, a studiował m.in. w Berlinie i należał do kręgu uczniów Friedricha Augusta Wol-fa (1759–1824). Volkmann studia ukończył doktoratem; wydał wtedy dwie książki:

niemieckojęzycznych podręczników retoryki, bez tłumaczenia na język niemiecki). Mimo że druga z uwag odnosi się do podręcznika Josefa Martina, można ją odnieść i do podręcznika Volkmanna. Powyższe uwagi poprzedza analiza najważniejszych podręczników retoryki do roku 1993 – takich autorów, jak: Hein-rich Lausberg, George A. Kennedy, Josef Martin, Gert Ueding, Manfred Furhmann.

10 Cf. Josef Martin, Antike Rhetorik: Technik und Methode, München: C.H. Beck Vlg, 1974, s. III. Chodzi o pracę Rhetorik der Griechen und Römer (1901), która jest skrótem głównych dzieł Volkmanna.

11 Cf. Franz Kössler, Personallexikon der Lehrern des 19. Jahrhunderts. Berufsbiographien aus Schul-Jah-resberichten und Schulprogrammen 1825–1918 mit Veröffentlichungsverzeichnisen, Band Vader-Vries, Univer-sitätsbibliothek Giessen, 2008, http://geb.uni-giessen.de/geb/volltexte/2008/6129/pdf/Koessler-Vaders-Vries.pdf [dostęp – 2.07.2011].

12 W trakcie studiów należał Volkmann do korporacji studenckiej Fürstenthal Halle, por. Ernst August Gries, Progressburschenschafter in Halle 1844–1852, wyd. Harald Lönnecker, Frankfurt am Main 2005, s. 18, http://www.burschenschaftsgeschichte.de/ pdf/ loennecker _ernstaugustgries.pdf [dostęp – 2.07.2011].

13 Cf. Adolf Hinrichsen et al., Das literarische Deutschland, Berlin, Leipzig, 1891, s. 380–408; R.E. Volkmann, Gottfried Bernhardy (1887). Sir John Edwin Sandys, A History of Classical Scholar-ship, t. 3, s. 121–123 (Gottfried Bernhardy), s. 183–184 (Richard E. Volkmann). Hasło poświęcone G. Bernhardy’emu jest w Allgemeine Deutsche Biographie, t. 2 (1875), s. 462–465.

Page 71: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

71

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

w roku 1852 poświęconą Nikandrosowi z Kolofonu, a w roku 1854 – wybranym problemom epiki greckiej. Po ukończeniu studiów pracował jako nauczyciel, naj-pierw w latach 1855–1860 we Friedrich-Wilhelm Schule w Szczecinie. Następnie, w latach 1860–1865, był w gimnazjum w Pyritz (Pyrzyce), gdzie od roku 1862 pełnił obowiązki prorektora. Od roku 1865 aż do śmierci pracował w gimnazjum ewange-lickim w Jauer (Jawor) na Dolnym Śląsku jako jego rektor (z dawnej szkoły łacińskiej utworzono w lutym 1864 roku gimnazjum zlokalizowane przy ul. Humboldta)14; w roku 1890 wydał na jubileusz gimnazjum tom studiów Festschrift zu Feier des 25jah-rigen Bestehens des Gymnasiums zu Jauer am 9. und 10. October 1890 verfasst von ehemaligen Schülern der Anstalt. Mit einem Vorwort von Dr Richard Volkmann. Może warto też pa-miętać, że praca ta ukazała się w jednym z miejscowych wydawnictw, a mianowicie u P. Guerckego. Interesował się, poza filologią klasyczną, także kwestiami nauczania. Świadczy o tym nie tylko wspomniana książka o wykorzystaniu progymnasmatów w nauczaniu szkolnym, ale i drobna praca z 1869 roku, już na temat pewnego pro-blemu tyczącego progymnasmatów, a ofiarowana na jubileusz gimnazjum w Brze-gu. Ożeniony z Minną Gebhardt, miał siedmiu synów (dwu zmarło w dzieciństwie) i córkę. Zmarł w Jaworze 23 kwietnia 1892 roku.

Jego dorobek naukowy jest imponujący a zainteresowania badawcze, choć obejmowały głównie trzy kręgi (neoplatonicy, retoryka oraz studia nad aleksan-dryjczykami), zaskakują rozległością. Wydał m.in.15: De Nicandri Colophonii Vita et scripta (1852), Commentationes epice (1854), De oraculis Sibyllini dissertatio (1854), Zur Orakellitteratur (1858), Das spätere griechische Epos (1859), Über Progymnasmen und ihre Verwendbarkeit für den deutschen Unterricht auf Gymnasien (1861). Od roku 1864 podjął współpracę z Pauly’s Real-Encyclopedie der classischen Alterthumswissen-schaft; pozostawił też ważkie do dziś prace poświęcone takim autorom, jak Plo-tyn czy Synezjusz z Cyreny. Są to: Synesius von Cyrene (1869), Leben, Schriften und Philosophie des Plutarch von Chaeronea (1869; repr. 1980), Plotini Eneades, t. 1–2, (1883–1884). Sporo uwagi poświęcił także studiom i poglądom Friedricha Au-gusta Wolfa i jego dziełu Prolegomena zu Homer. Są to dwie prace: Geschichte und Kritik der Wolfschen Prolegomena zu Homer (1874) oraz Nachträge zur Geschichte und Kritik der Wolfschen Prolegomena zu Homer (1887). Cała kwestia homerycka, obec-nie już będąca historią badań nad Homerem, ówcześnie rozpalała wyobraźnię (i temperamenty) filologów klasycznych. Punktem wyjścia stała się ogłoszona w roku 1795 praca Wolfa Prolegomena zu Homer, w której dowodził on, że dopiero za Pizystrata (VI w. p.n.e.), z luźnych fragmentów, złożono poematy Homera16.

14 Cf. Peter Tscherny, Literatur der Stadt und Landkreises Jauer in Nieder-Schlesien, Regierungsbezirk Liegnitz, 2005, http://ebookbrowse.com/literatur-jauer-pdf-d14187726 [dostęp – 2.07.2011].

15 Bibliografia prac Volkmanna – Aneks 1.16 Cf. Kazimierz Kumaniecki, Jerzy Mańkowski, Homer, Warszawa: WSiP, 1974, s. 136–144, 210–

214 [omówienie zasadniczych tez tzw. kwestii homeryckiej]. Zob. także Ulrich von Wilamowitz- -Moellendorf, Die Ilias und Homer, Berlin: Weidmanische Buchhandlung, 1916, passim.

Page 72: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

72

Śląskie pogranicza kultur

W swych studiach poświęconych Wolfowi Volkmann pisał raczej o historii badań nad Homerem (w tym badań Wolfa) oraz o wpływie, jakie tezy Wolfa wywarły na badania nad epiką grecką17. Oczywiście nieporównanie ważniejszą pracą było dzieło Wolfa Darstellung der Alterthumswissenschaft; jednak jego przesłanie – na co wskazuje motto niniejszego studium – nie wzbudzało w czasach Volkmanna najmniejszych kontrowersji.

Jest Volkmann ponadto autorem do dziś ważnej i wznawianej pracy z zakresu retoryki Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt (1885); jej pierwsze redakcje wyszły w latach 1872 i 1874. Studium to poprzedziła praca Hermagoras oder Elemente der Rhetorik (1865), która była wstępem do jego głównego dzieła. Do ważkich prac zaliczyć także trzeba przygotowanie do druku podręczni-ka jego mistrza, Gottfrieda Bernhardy’ego, Grundriss der griechischen Litteratur, oraz – w roku 1887 – jego biografii18. Na jubileusz gimnazjum w Jaworze publikuje wspominany już tom zbiorowy Festschrift zu Feier des 25jahrigen Bestehens des Gymna-siums zu Jauer am 9. und 10. October 1890 verfasst von ehemaligen Schülern der Anstalt. Mit einem Vorwort von Dr Richard Volkmann (1890).

Warto wreszcie wspomnieć, że z Gottfriedem Bernhardym łączyły Volkmanna więzy głębokiej przyjaźni. Świadczy o tym nie tylko przygotowanie nowego wyda-nia jego dzieła Grundriss der griechischen Litteratur czy jego biografii19. Oto bowiem w przedmowie do swego głównego studium Volkmann pisze, że zainteresowanie retoryką zawdzięcza rozmowom, jakie prowadził w trakcie letnich ferii w 1861 roku właśnie z Gottfriedem Bernhardym, wspominając spacery z nim po Rabelinsel niedaleko Halle i odpoczynki „w cienistych altanach” (Volkmann 1885/1963: V).

Badania nad retoryką w wieku XIX i Richard E. Volkmann

Aby opisać znaczenie badań Richarda Volkmanna dla poznania historii, teorii oraz praktyki retoryki w drugiej połowie XIX wieku, trzeba choć w wielkim skró-cie dokonać opisu badań nad retoryką w wieku XIX20. Jak zwracałem uwagę21,

17 Cf. sir John Edwin Sandys, A History of Classical Scholarship, t. 2, s. 183–184.18 Cf. Aneks bibliograficzny prac Richarda Emila Volkmanna. Dzieło Bernhardy’ego wysoko ocenił

U. von Wilamowitz-Moellendorf, Die griechische Literatur des Altertums, [w:] Paul Hinneberg, wyd., Die Kultur der Gegenwart. Ihre Entwicklung und ihre Ziele, Berlin, Leipzig: Teubner, 1905, t. 1.8, s. 232.

19 Wspomina o tym sir John Edwin Sandys, A History of Classical Scholarship, t. 3, s. 123, na której pisze Sandys o Volkmannie jako „ukochanym uczniu Bernhardy’ego”.

20 Szczegółowa tabela przedstawiająca, w układzie chronologicznym, dzieła i autorów prac z zakresu retoryki, a także filologii bądź dziedzin pokrewnych – Aneks 4.

21 Cf. Jakub Z. Lichański, Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1–2, Warszawa: DiG, 2007, t. 1, s. 55–57. Zob. też Marc Fumaroli, red., Histoire de la rhétorique dans l’Europe moderne, Paris: PUF, 1999, s. 1071–1260; „Rhetorik. Ein internationales Jahrbuch”, Band 12 (1993): Rhetorik im 19. Jahrhundert, passim.

Page 73: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

73

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

w wieku XIX, szczególnie w okresie tzw. przełomu antypozytywistycznego, uleg-nie zmianie sytuacja retoryki. Będzie to związane także z powstającymi w ciągu wieku pracami, które skupiają się wokół trzech grup zagadnień:

Edycja źródeł. Wskazać tu trzeba monumentalne wydanie retorów greckich, podjęte przez Christiana Walza (1802–1857) i kontynuowane przez Leonharda von Spengla (1803–1880) oraz, już w następnym stuleciu, przez Ludwiga Radermachera (1867–1952); a także retorów łacińskich (głównie późnorzymskich oraz wczesnochrześcijańskich), przez Karola Halma (1809–1882) (jest to zresztą tylko nowsze wydanie antologii Antiqui Rhetores Latini, Paryż 1599).

Próby systematycznego wykładu historii i techniki retoryki antycznej. Pierwsze, ważne do dziś, podjęte przez Richarda E. Volkmanna, a także opisanie sztuki oratorskiej starożytnej Grecji przez Friedricha Blassa (1843–1907)22.

Badania nad literaturą starochrześcijańską. Wiązało się to m.in. z monumentalną edycją dzieł Ojców Kościoła Jacques’a Paula Migne’a (1800–1875)23, a w wyniku dało m.in. wprowadzenie retoryki do badań form literackich, co w efekcie zaowocowało, także już w następnym stuleciu, nowym typem badań biblijnych (tzw. Formgeschichtemethode)24. Ich istotę można sprowadzić do następujących pytań, stawianych tekstowi Biblii: Kim jest ten, kto mówi? Kim są słuchacze? Jakie nastroje rządzą sytuacją? Do jakich efektów zmierzają?. Jednakże badacze, którzy wskazali na związki pomiędzy retoryką a Formgeschichtemethode, zwrócili jednocześnie uwagę na dość oczywisty fakt, że domeną retoryki nie są „czyste dowodzenia”, ale rozumowania oparte na prawdopodobieństwach.

Wskazać należy także na podjęte w tymże stuleciu badania, które zapocząt-kowały nowoczesne badania zarówno prozy, jak i technik kompozycyjnych. Mam na myśli studia Rudolfa Hirzela (1846–1917) nad dialogiem oraz Eduarda Nordena (1868–1941) nad rytmiką prozy25. Ten ostatni kierunek badań rozwinął się szczególnie bujnie i ma bardzo poważne osiągnięcia26.

22 Jego studia poprzedziły świetne, ale cząstkowe prace Leonharda von Spengla: Über das Studium der Rhetorik bei den Alten (1842) czy Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten (1863).

23 Cf. http://worldcat.org/identities/lccn-n85-8609 [dostęp – 18.06.2011]; Jacques Paul Migne, http://www.newadvent.org/cathen/10290a.htm [dostęp – 18.06.2011]. Edycja ta, podzielona na dwie serie, Patrologia Latina oraz Patrologia Greaca, liczy łącznie 379 tomów; obecnie jest kontynuowana.

24 Cf. K. Berger, Einführung in die Formgeschichte, Tübingen 1987; Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tł. bp K. Romaniuk, Poznań 1994, s. 33–34.

25 Cf. R. Hirzel, Der Dialog, t. 1–2, Leipzig 1895; E. Norden, Die antike Kunstprosa, t. 1–2, Leipzig 1898. 26 Cf. E. Norden, Die antike Kunstprosa, passim; Manfred Erren et al., Kunstprosa, [w:] Historisches

Wörterbuch der Rhetorik, t. 4, kol. 1474–1531; stan badań omówiony w: Helena Cichocka, Rytmika prozy Zosimosa na tle historiografii wczesnobizantyńskiej, Warszawa: Wyd. UW, 1985; W. Hörandner, Der Prosa-rythmus in der rhetorischen Literatur der Byzantiner, Wien 1981; także J.Z. Lichański, Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1, s. 47, 138–139. Trzeba tu jednak wspomnieć o wkładzie Tadeusza Zielińskiego

Page 74: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

74

Śląskie pogranicza kultur

U schyłku wieku XIX podjęto także próbę określenia różnic pomiędzy poetyką, retoryką oraz stylistyką; kwestie te omówił Wilhelm Wackernagel (1806–1869)27. Jego uwagi są o tyle ważne, że ich echo pojawi się w bardzo różnych pracach; a oto jego „definicje” poetyki, retoryki i stylistyki28:

[...] zasady poezji roztrząsa poetyka, prozy – retoryka. Jednakże dla obu środkiem wyrażania jest język, dysponujący pod każdym względem [Wackernaglowi chodzi o poszczególne działy gramatyki: tak przynajmniej można rozumieć jego wywód – J.Z.L.] wielu regułami, które należy stosować razem; w całość ujmuje je – stylisty- ka. [...].

Retoryka [...] jest niczym więcej, jak tylko teorią prozy. [...].[zakresem stylistyki] nie są wewnętrzne cechy wypowiedzi: one przynależą do poetyki i retoryki; nie są to zatem idee czy treści, lecz forma, dobór słów, budowa zdań [!].

Badacz sugeruje w innym miejscu, że u podstaw rozróżnienia tkwi także roz-różnienie pomiędzy wyobraźnią (to domena poezji) a rozumem (to domena prozy); przypomina to nieco renesansowy podział retoryki na pierwszą (poezja) oraz dru-gą (proza). Podział ten, całkiem arbitralny i fałszywy, jednak znalazł uznanie, bo-wiem odnajdziemy go nie tylko w pracy Wilhelma Bruchnalskiego (1859–1938)29, ale nawet w fundamentalnym studium o języku Karla Bühlera (1879–1963)30.

Zwrócić trzeba uwagę, że praca Wackernagla wyprzedza nowożytne teo-rie językoznawcze, których pojawianie się i rozwój na przełomie wieków XIX i XX, mam na myśli koncepcje Ferdynanda de Saussure’a (1857–1913) i jego kontynuatorów, m.in. na terenie stylistyki, zasadniczo usuną w cień badania nad retoryką31. Jak jednak można wnioskować z rozważań Tadeusza Milewskiego

(1859–1944) w badania nad rytmiką prozy, głównie Marka Tuliusza Cycerona, m.in. Das Clausulgesetz in Ciceros Reden (1914).

27 Cf. W. Wackernagel, Poetik, Rhetorik, und Stilistik, Halle 1873; jak sądzę, źródłem uwag badacza jest m.in. Poetyka Arystotelesa, zwłaszcza uwagi z rozdziału XIX, zob. także: Wolfram Ax, Lexis und Logos. Studien zur antiken Grammatik und Rhetorik, Stuttgart 2000, s. 48–72; J.Z. Lichański, Retoryka i poetyka: siostry czy rywalki? Komentarz do rozdziału XIX 1456a35–1456b15 „Poetyki” Arystotelesa, [w:] Tadeusz Budrewicz, Jerzy S. Ossowski, red., Od poetyki do hermeneutyki literaturoznawczej. Prace ofiarowane profesorowi Adamowi Kulawikowi w 70. rocznicę urodzin, Kraków: Antykwa, 2008, s. 247–256.

28 Ibidem, s. 11, 236, 311.29 Cf. Wilhelm Bruchnalski, Dzieje wymowy w Polsce, [w:] Dzieje literatury pięknej w Polsce, t. 1–2,

Kraków: Wyd. PAU, 1918, t. 2, s. 241–418; zob. także Karol Mecherzyński, Historia wymowy w Polsce, t. 1–3, Kraków: J. Czech, 1856–1860.

30 Cf. K. Bühler, Teoria języka: o językowej funkcji przedstawiania (1934), tł. J. Koźbiał, Kraków 2004; na s. 34 zwraca badacz uwagę na istnienie (ale ich nie nazywa!) różnic pomiędzy retoryką a poezją, polegających na „specyficznych właściwościach językowych”, które ma posiadać retoryka (nie zostają one jednak zdefiniowane).

31 Cf. T. Milewski, Zarys językoznawstwa ogólnego, t. 1–3, Lublin–Kraków 1947, t. 1, s. 5–134; B. Malmberg, Nowe drogi w językoznawstwie, tł. A. Szulc, Warszawa 1969; A. Weinsberg, Językoznawstwo ogólne, Wrocław 1983, s. 7–106.

Page 75: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

75

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

(1906–1966), właśnie badania w zakresie stylistyki (ich rozwój przypadnie już na wiek XX, ale korzenie tkwią we wskazanych przemianach badań nad językiem) zepchną rozważania tyczące retoryki na margines zainteresowań m.in. języko-znawczych. Wspomniana przez niego tzw. stylistyka subiektywna jest tego najlep-szym przykładem32:

Stylistyka subiektywna obejmuje [...] prozodię i tropikę [...], graniczy [ona] bezpośrednio z poetyką [a także z retoryką – J.Z.L.]. W ten sposób zakres retorycznej elocutio zostaje przeniesiony na teren badań stylistycznych. [...] takie ograniczanie teorii retoryki będzie miało poważne skutki, m.in. w zakresie metodyki badań tekstów językowych.

Należy oczywiście pamiętać, że – jakby poza nurtem wspomnianych rozwa-żań – retoryka w wieku XIX pozostaje stałym elementem kształcenia szkolnego, i to w postaci bardzo tradycyjnej33. Trzeba także dodać, że utrwalił się wtedy pogląd, że retoryka to nie tylko „prawdziwa ekspresja uczuć”34, ale ważka sztuka, niezwykle przydatna i użyteczna w życiu społecznym, szczególnie – politycz-nym35.

Na ten ostatni fakt w połowie lat trzydziestych XX wieku – opinię te jednak możemy odnieść i do wieku XIX – zwracała uwagę także Maria Maykowska36. Przywoływała słowa Arystotelesa, który mówił o dość oczywistym fakcie:

[...] ci, którzy posługują się słowem pisanym, mizernie się przedstawiają, gdy zabierają głos w rozprawach sądowych, zręczni zaś w wystąpieniach publicznych mówcy, gdy czytamy ich przemówienia, robią wrażenie czegoś prostackiego [ARIST., Rhet., III.1413b – tł. M. Maykowska].

Stagiryta pośrednio odpowiada też na dwa inne pytania. Po pierwsze – dlaczego retoryka była uważana za bardzo pożyteczną naukę, która pomaga m.in. uniknąć wskazanych przez Arystotelesa niebezpieczeństw. Po drugie – wyjaśnia, dlaczego Volkmann rozdzielił wykład teorii i kwestie praktyki retorycznej: po prostu nie

32 Cf. T. Milewski, op. cit., t. 1, s. 173: jak sądzę, jest to interesujący polski odpowiednik badań, które zapoczątkował uczeń de Saussure’a, Charles Bally, a które później kontynuowali m.in. Karl Vossler i Leo Spitzer.

33 Cf. M. Fumaroli, red., Histoire de la rhétorique dans l’Europe moderne..., s. 1071–1260; J.Z. Lichański, Retoryka od renesansu do współczesności..., s. 105–121 [tu dalsza literatura przedmiotu].

34 Cf. Louis-Dionys Ordinaire, La rhétorique nouvelle, Paris 1867, s. 43 i nn. 35 Na tę kwestię zwraca uwagę wielu autorów, m.in. Thomas M. Conley, Rhetoric in the Euro-

pean Tradition, Chicago–London: The Univ. of Chicago Press, 1994, s. 235–259; Donald C. Stewart, The Nineteenth Century, [w:] Winifred Bryan Horner, wyd., The Present State of Scholarship in Historical and Contemporary Rhetoric, rev. ed., Columbia–London: Univ. of Missouri Press, 1990, s. 151–185; Gert Ueding, Moderne Rhetorik. Von der Aufklärung bis zur Gegenwart, München: C.H. Beck Vlg, 2000, s. 56–79.

36 Cf. Maria Maykowska, Klasyczna teoria wymowy, Warszawa: Kasa im. Mianowskiego, 1936, s. VI.

Page 76: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

76

Śląskie pogranicza kultur

chciał mieszać dwu porządków wykładu. Przytoczony cytat potwierdza zresztą, że retoryka jest przydatna zarówno w nauczaniu np. pisania tekstów, jak i w ich wygłaszaniu, czy raczej – prezentacji. Czyli że jest nauką praktyczną, ale zawiera także wskazówki o charakterze teoretycznym, a zatem – jest teorią tekstu, na co wskazywał już w swej interpretacji retoryki Leonhard von Spengel, a co powtórzył Volkmann37.

Trzeba podkreślić, że Leonhard von Spengel opisał retorykę nie tylko w swej antologii Rhetores Graeci (1853–1856) czy w przypomnianych już pracach Über das Studium Rhetorik bei den Alten (1842) oraz Über der Rhetorik des Aristoteles (1851), ale przede wszystkim w niezwykle ważnej, a wydaje się, że nieco dziś zapomnianej pracy Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten, która została ogłoszona w roku 1863 w numerze XVIII „Rheinisches Museum für Philologie”. Badacz nie omawiał w niej historii retoryki, lecz dawał, poprzez analizę definicji, opis rozwoju teorii. Niezwykle cenne są uwagi Spengla porządkujące problematykę określania tematu / przedmiotu mowy / tekstu. Powstaje on poprzez oddzielenie w temacie / przedmiocie tego, co jest ogólne i wiąże się z tezą (problematyka ta przynależy do filozofii bądź twierdzeń nauki), od tego, co jest prawdopodobne i przynależy do hipotezy (są to m.in. kontrowersje). Pomocą w porządkowaniu materii mowy / tekstu jest nauka o stasis. Dopiero połączenie tego, co przynależy do tezy, hipo-tezy, oraz zastosowanie do obu reguł wynikających z nauki o status pozwala na właściwe określenie przedmiotu przygotowywanego tekstu38. Procedura ta została opisana przez Volkmanna w studium poświęconym progymnasmatom (Volkmann 1861: 20–21).

Zwracam uwagę, iż Spengel przypomina, że wyróżniamy tezy, które służą po-znaniu (są to tzw. statusy przypuszczenia, określający, jakości), oraz te, które związane są z działaniem (są to tzw. statusy litery i ducha praw oraz dwuznaczności). Cenne w studium z „Rheinisches Museum” jest także zestawienie definicji retoryki; można dzięki temu prześledzić, jak teoretycy tej dziedziny wiedzy precyzują przedmiot nauki (począt-kowo jest ona „sprawczynią przekonywania”, aby u schyłku antyku stać się „wiedzą o porządkowaniu myśli i słów”)39. To studium Spengla pomogło zapewne Volkman-nowi w opracowaniu części historycznej prac Die Rhetorik der Griechen und Römer... (Volkmann 1885) oraz Rhetorik der Griechen und Römer (Volkmann 1901/1993), a na pewno było wspominane w jego pracy Hermagoras... z uwagą, że „z wielkim żalem, ale nie mogłem z niego skorzystać” (Volkmann 1865: VII).

37 Cf. Leonhard von Spengel, Über das Studium Rhetorik bei den Alten, passim.38 Cf. Leonhard von Spengel, Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten, „Rheinisches

Museum für Philologie”, 18 (1863), s. 481–526.39 Można powiedzieć, że początkowo retoryka była uważana za „umiejętność mówienia

i przekonywania”; z czasem stała się tym, czym jest obecnie – teorią tekstu. Zob. Leonhard von Spengel, Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten, s. 481–526; J.Z. Lichański, Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1, s. 19–88.

Page 77: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

77

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Volkmann idee Spengla przyjął i rozwinął; problemy te jednak omówię w dal-szej części studium. Teraz trzeba przypomnieć, że retoryka – zawsze odgrywająca istotną rolę w nauczaniu – w wieku XIX nie tylko stała się przedmiotem badań hi-storycznych, ale nadal była używana jako narzędzie w krytyce literackiej oraz edu-kacji szkolnej40. Jednakże głównym polem zainteresowań w zakresie retoryki były w owym stuleciu głównie kwestie stylistyczne. Analiza prac autorów od Rosji po Stany Zjednoczone jednoznacznie to potwierdza41. Na tym tle pierwsze retoryczne studium Volkmanna dotyczy całości retoryki praktycznej, mimo że pozornie zaj-muje się tylko kwestiami kompozycji (Volkmann 1861: 1–104).

Główne dzieło R.E. Volkmanna

Zacznę od przypomnienia opinii sir Johna Edwina Sandysa, który tak pisał nieco ponad sto lat temu o dziele Volkmanna Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt42: „Systematyczne omówienie greckiej i rzym-skiej retoryki przygotował Richard Volkmann, który [był] ukochanym uczniem Gottfrieda Bernhardy’ego”. Opinia ta jest ważna do dziś; zwracam uwagę, że określenie „systematyczne omówienie” wskazuje na podstawową cechę pracy śląskiego badacza. Na czym polega ważność tego dzieła – pokażę w niniejszym rozdziale.

40 Cf. Françoise Douay-Soublin, La rhétorique en France ou XIXe siècle a travers ses pratiques et ses institutions: restauration, renaissance, remise en cause oraz Antoine Compagnon, La rhétorique a la fin du XIXe siècle (1875–1900), [w:] Marc Fumaroli, red., Histoire de la rhétorique dans l’Europe moderne..., s. 1071–1260; Teresa Zaniewska, Retoryka szkolna: polskie tradycje dziewiętnastowieczne, Białystok 1991; Barbara Bogołębska, Tradycje retoryczne w stylistyce polskiej. Narodziny dyscypliny, Łódź: Wyd. Uniw. Łódzkiego, 1996; Jakub Z. Lichański, Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1, s. 55–57, 168–170 [tu omówienie literatury przedmiotu]. Zob. też Jakub Z. Lichański, Krytyka retoryczna – wprowadzenie do metody [referat na międzynarodowej interdyscyplinarnej konferencji „Rodzaje i style krytycyzmu”, Łódź, 16–18 maja 2011, w druku]. Zob. także przypis następny oraz przyp. 50 i 52.

41 Cf. Olaf Kramer, Rhetorikforschung, [w:] Historisches Wörterbuch der Rhetorik, wyd. Wilhelm Kroll, Gert Ueding, red. Gregor Kalivoda et al., t. 8, Tübingen: Max Niemeyer Vlg, 2007, kol. 137–177; Halina Cieślakowa, Retoryka, [w:] Józef Bachórz, Alina Kowalczykowa, wyd., Słownik literatury polskiej XIX wieku, Wrocław: Ossolineum, 1991, s. 823–828; Liudmiła K. Graudina, Ga-lina I. Koczetkova, Russkaja ritorika, Moskva: Izd. Centrpoligraf, 2001, s. 279–342; Donald C. Stewart, The Nineteenth Century, s. 151–185; Nan Johnson, Nineteenth-Century Rhetoric, [w:] Thomas O. Sloane, red., Encyclopedia of Rhetoric, Oxford: Oxford Univ. Press, 2001, s. 518–527; Thomas M. Conley, Rhetoric in the European Tradition, s. 235–259; Helmut Schanze, Rhetorik und Stilistik der deutschsprachigen Lander von der Romantik bis zum Ende des 19. Jahrhunderts, [w:] Ulla Fix et al., red., Rhetorik und Stilistik / Rhetoric and Stilistics, s. 131–146 [w tym artykule nie w pełni doceniony jest wkład Volkmanna].

42 Cf. sir John Edwin Sandys, A History of Classical Scholarship, t. 3, s. 123, 183.

Page 78: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

78

Śląskie pogranicza kultur

Wprowadzenie

Gert Ueding stwierdził, że „na początku XIX wieku retoryka szybko traciła swą pozycję jako nauka”43. Jednocześnie – powiada ten sam autor – zyskiwała na znaczeniu w zakresie zastosowań praktycznych w prawie, polityce, homiletyce oraz kaznodziejstwie, szkolnictwie, krytyce literackiej. Nieco niedocenionym ba-daczem, który dokonał odrodzenia retoryki jako nauki właśnie, jest Richard Emil Volkmann. W opiniach o nim najczęściej spotyka się uwagę, że dał on po prostu jej systematyczny wykład, co jest i nie jest zgodne z prawdą. Wykład faktycznie stanowi – jak i w innych podobnych pracach – główny zrąb dzieła Volkmanna. Natomiast istotne są uwagi ogólne tyczące przedmiotu i znaczenia téchne rhetoriké. One zupełnie inaczej sytuują ją w całym systemie sztuk i nauk.

Pola badawcze retoryki

Zacznę od dość istotnego spostrzeżenia, które ma podstawowe znaczenie przy ocenie prac Volkmanna nad retoryką. Oto rozdzielił on trzy pola badawcze:

1) historię nauki – tę omówi najpełniej dopiero we wstępie do studium Rhetorik der Griechen und Römer (Volkmann 1901);

2) teorię – przedstawiona jest ona w trzech studiach: Hermagoras oder die Elemente (1865) oraz Die Rhetorik der Griechen und Römer (1885/1963), Rhetorik der Griechen und Römer (1901);

3) praktykę – przedstawiona jest ona w studium Über Progymnasmen (1861).We wstępach do prac Hermagoras oder die Elemente oraz Die Rhetorik der Griechen

und Römer, jak wspomniałem, przedstawił badacz tylko przegląd, bardzo zwięzły, prac poświęconych teorii retoryki. Wśród nich, ze współczesnych badaczy, szcze-gólne miejsce przyznał śląski retor właśnie Spenglowi oraz Walzowi. Czy nie do-strzegał w retoryce jej „historyczności”? Raczej nie, bowiem dzieje nauki przynale-żą do historii piśmiennictwa, a teoria – do domeny czystej nauki o sztuce44; sytuuje ją zatem bardzo wysoko, jako jedną z samodzielnych nauk / sztuk, która ma pew-ne praktyczne zastosowania, wśród nich – oratorstwo i ćwiczenia przygotowawcze (progymnasmata). Oraz ma swą historię, ale ta nie przynależy do wykładu nauki.

43 Cf. Gert Ueding, Moderne Rhetorik. Von der Aufklärung bis zur Gegenwart, s. 58 i nn.44 Jest to zapewne tradycja Immanuela Kanta i jego następców. Problem ten wyjaśnia, w pewnym

zakresie, Karl Christian Friedrich Krause, Aug[ust] Wilhelm Schlegels Vorlesungen über Philosophische Kunst-lehre mit erläuternden Bemerkungen, wyd. August Wünsche, Leipzig: Dietrische Vlg, 1911. Pisze on, że poglądy Volkmanna nie były w tamtych czasach niczym zaskakującym, mieściły się w ówczesnym paradygmacie nauki. Jego zmiana nastąpi daleko później, zob. Jean-François Lyotard, Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, tł. Małgorzata Kowalska, Jacek Migasiński, Warszawa: Aletheia, 1997, rozdz. Funkcja narracyjna i uprawomocnienie wiedzy oraz Opowieści legitymizujące wiedzę (w tym ostatnim, s. 102 i nn., omawiana jest koncepcja filozofii i nauki jako systemu, m.in. z odwołaniem do koncepcji Schlegla); pozwalam sobie przypomnieć, że badacz przeprowadza w tym studium swoistą analizę stanu badań omawianego problemu.

Page 79: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

79

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Postawić zatem należy pytanie o sposób rozumienia téchne rhetoriké. Retoryka jest postrzegana przez niego – inaczej niż u Spengla czy innych badaczy – jako system (Volkmann 1885/1963: 1)45:

Sie bildet ein fertiges, in sich abgeschlossenes System, welches in zahlreichen Schriften theils in seinem ganzen Umfang, theils in bald kürzerer bald ausführlicher Bearbeitung einzelner Theile dargelegt wurde, von denen wenigstens die wichtigsten auf uns gekommen sind [Ona przedstawia sobą gotowy, samodzielny system, opisany w licznych traktatach, z których najważniejsze dotrwały do naszych czasów].

Zaś pod koniec swych rozważań w Die Rhetorik der Griechen und Römer wskazuje na jeszcze jedną cechę retoryki (Volkmann 1885/1963: 398): „Retoryka jako taka nie może być zamieniana z czystej nauki o sztuce w encyklopedię i metodologię retorycznych studiów i ćwiczeń”.

Pogląd ten na tle ówczesnych, ale także i współczesnych badań nad retoryką nie jest powszechny. Większość (jeśli nie wszyscy) zajmujących się téchne rhetoriké ma kłopot z rozdzieleniem zwłaszcza historii i teorii retoryki; tymczasem, zdaniem Volkmanna, podstawowy zrąb teorii, ukształtowany przez Arystotelesa, a defini-tywnie przez Kwintyliana (może jeszcze Dionizjusza z Halikarnasu i Hermogene-sa) ulegał uzupełnieniom, ale nie zmianom. Ta teza jest, jak sądzę, jedną z najistot-niejszych, jakie w postrzeganiu retoryki zawdzięczamy Volkmannowi.

Podział problematyki retorycznej

Problematyka retoryczna w ujęciu Richarda E. Volkmanna obejmuje trzy grupy zagadnień (Volkmann 1885/1963: IX–X):

1) retorykę praktyczną [jej twórcą jest Izokrates], 2) retorykę filozoficzną [jej twórcą jest Arystoteles],3) retorykę szkolną [jej twórcą jest Hermogenes] 46.

Kwestie te omawia badacz w czterech głównych dziełach: Über Progymnasmen und ihre Verwendbarkeit für den deutschen Unterricht auf Gymnasien (1861), Hermagoras oder Elemente der Rhetorik (1865) oraz Rhetorik der Griechen und Römer in systemati-scher Übersicht dargestellt (1885/1963). Skrótem tych prac stało się opracowanie

45 Jest to, świadome bądź nie, nawiązanie do tradycji Hermogenesa, zob. Syrian, In Hermog.comm., Walz IV.41.25–27; J.Z. Lichański, Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1, s. 19–23. Zob. także następny przypis.

46 Podobnie oddzielił historię, teorię i praktykę retoryki Donald A. Russell, Rhetoric and Criticism, „Grece and Rome”, vol. XIV, 1967, s. 130–144 [w dziejach retoryki wyróżnia: epokę sofistów (Gorgiasz), epokę filozofów (Platon, Arystoteles), epokę retorów (M.T. Cyceron, Kornificjusz, M.F. Kwintylian)]; ostatnia z epok o tyle jest „szkolna”, że wskazuje na osoby, których prace były przez stulecia podręcznikami do nauki retoryki.

Page 80: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

80

Śląskie pogranicza kultur

Rhetorik der Griechen und Römer, które jako tom II.3 weszło do fundamentalnej se-rii Handbuch der klassischen Altertumswissenschaft i pod redakcją Kaspara Hammera ukazało się drukiem w roku 1901.

Wskazany pogląd jest przejęty od Leonharda von Spengla, który tak właśnie podzielił całą literaturę retoryczną47. Jednocześnie to zapewne Spengel zwrócił uwagę, że według Arystotelesa retoryka nie zamyka się wyłącznie w kręgu spraw / mów sądowych i doradczych / politycznych, ale obejmuje daleko szerszy obszar, oraz że retoryka jest nauką, a nie tylko pewną sprawnością techniczną48.

Praktyka retoryki

Pierwsza z prac omawia systematycznie kwestie progymnasmatów49, które Volk-mann traktuje jako pomoc w przygotowywaniu pisemnych rozpraw, także w gimna-zjum50. Dzieli się na trzy części: pierwsza omawia prace pisemne i przytacza przy-kłady tematów takich prac w gimnazjach niemieckich, głównie z terenów Saksonii, Pomorza Zachodniego, Śląska51, druga jest omówieniem progymnasmatów, a trzecia to zwięzłe podsumowanie. Jeśli chodzi o nauczanie gimnazjalne i jego ocenę tylko w zakresie przygotowywania ćwiczeń pisemnych (z wykorzystaniem retoryki), to praca Volkmanna mieści się w sporej grupie powstałych wtedy podobnych studiów52.

47 Cf. Leonhard von Spengel, Über das Studium Rhetorik bei den Alten, München: J.G. Weiss Vlg, 1842, passim; ibidem, Praefatio, [w:] Rhetores Graeci, wyd. L. von Spengel, t. 1–3, Lipsiae: Teubner, 1853–1856, t. 1, s. III i IV. Zob. też Volkmann 1885/1963: IX–X.

48 Leonhard von Spengel, Über das Studium Rhetorik bei den Alten, s. 21, 23. Na kwestie te, przywołując opinie Wilhelma Windelbanda i Józefa M. Bocheńskiego, zwracałem uwagę w: Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1, s. 35: [...] pisma Arystotelesa tyczące logiki oraz retoryki stanowią pewną całość [...] dzieło o retoryce Arystotelesa zajmuje się teorią dowodu retorycznego. Wcześniej na problem ten zwrócił też uwagę Leonhard von Spengel, Über der Rhetorik des Aristoteles, München: J.G. Weiss, 1851, s. 9 i nn.

49 Wśród autorów, na których się powołuje, są najważniejsi z twórców teorii i praktyki progymnasmatów: Theon, Kwintylina, Hermogenes, Aftoniusz, Pryscjan, Rudolf Agricola, Ioannes Maria Catanaeus, Reinhard Lorich. Pełna lista w: Bartosz B. Awianowicz, Progymnasmata, passim.

50 Kwestie te są obszernie omówione – ze zwróceniem uwagi na związki wypracowań szkolnych z tradycją retoryczną, w tym progymnasmatyczną – w: Otto Ludwig, Der Schulaufsatz: Seine Geschichte in Deutschland, Berlin: De Gruyter, 1988, s. 7–194 [wśród przywoływanych autorów jest także R.E. Volkmann i jego rozprawa z 1861].

51 Volkmann wymienia łącznie 12 gimnazjów, których programy analizuje, m.in. Brzeg, Głogów, Gliwice, Erfurt, Halle, Merseburg, Wittenberga. Książka ta i problem wykorzystania retoryki w nauczaniu szkolnym w Niemczech jest przedmiotem analizy w: Otto Ludwig, Der Schulaufsatz: Seine Geschichte in Deutschland, s. 181–194.

52 Cf. Georg Jäger, Der Deutschunterricht auf Gymnasien 1780 bis 1850, [w:] Josef Kopperschmidt, red., Rhetorik, t. 1–2, Darmstadt: Wiss. Buchges., 1995, s. 221–241 [autor omawia obszerną literaturę przedmiotu]; Wolfgang Hegele, Literaturunterricht und literarisches Leben in Deutschland. Historische Dar-stellung – Systematische Erklärung, Würzburg: Konigshausen und Neumann, 1996, s. 3–19. Zob. także Bodo Friedrich, Geschichte des Sprachunterrichts im Deutschunterricht, [w:] Ursula Brodel et al., wyd., Didak-tik der deutschen Sprache, t. 1–2, Padeborn: F. Schöningh Vlg, 2006, s. 569–589.

Page 81: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

81

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

W swym studium Volkmann zajmuje się nie tylko opisem tematyki prac pisem-nych przygotowywanych przez uczniów gimnazjów, ale – na podstawie m.in. włas-nych doświadczeń – opracowuje metodykę przygotowywania pisemnej rozprawy (1861: 20–21):

Interesujący w tej propozycji jest właśnie jej metodyczny podział. Oddzielenie części logicznej od retorycznej pokazuje prawidłową konstrukcję tekstu. Całość tekstu poprzedzać powinien wstęp oraz temat; ten ostatni ma być jasno podany i uzasadniony (aby dobrze świadczył o autorze!). Sam tekst dzieli się na część: lo-giczną i retoryczną. W części logicznej ma nastąpić przede wszystkim podział na części, które będziemy dalej analizować (prawidłowe wprowadzenie do tematu, jaki omawiamy w naszym tekście). Następnym elementem jest dowodzenie prawdzi-wości poprzez poprawną argumentację oraz polemikę z odmiennymi poglądami, w tym – obrona własnych tez. W części retorycznej mamy dokonać wyjaśnień głównych założeń pracy, wykorzystując porównania (oraz wyobraźnię), przykłady (przedstawienia unaoczniające), autorytety, które podniosą wiarygodność naszych wywodów, świadectwa. Całość zamyka konkluzja, w której jasno przedstawiamy wyniki naszych badań / rozważań.

Następnie przechodzi Volkmann do opisu poszczególnych progymnasmatów. Interesujące, że nie wiąże ich z rodzajami retorycznymi i nie ilustruje tylko przy-kładami klasycznymi, ale odwołuje się także do współczesnej literatury niemieckiej (1861: 21–103)53. Warto podkreślić, że część cytatów z literatury greckiej bądź

53 Głównie są to romantycy niemieccy, m.in. Gotthold Ephraim Lessing (1729–1781), Christoph Martin Wieland (1733–1813), Johann Wolfgang von Goethe (1749–1832), Johann Heinrich Voss (1751–1826), Friedrich Hölderlin (1770–1843), Abraham Emanuel Fröhlich (1796–1865), Johann Christoph Friedrich von Schiller (1759–1805), Johann Ludwig Uhland (1787–1862).

Page 82: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

82

Śląskie pogranicza kultur

rzymskiej jest podawana przez Volkmanna w tłumaczeniach niemieckich, m.in. Johanna Heinricha Vossa. W zakończeniu (1861: 103–104) badacz podkreśla, że znajomość progymnasmatów pozwoli uczniom lepiej opanować naukę prawidło-wej kompozycji i poprawnego kształtowania myśli przewodniej (tezy) pisemnych rozpraw.

Trzeba też dodać uwagę, że wykład nt. progymnasmatów został, pośrednio, włączony do wykładu metodyki przygotowywania ćwiczeń pisemnych54. Progym-nasmaty zawierają bowiem sporo praktycznych wskazówek, np. schematy opowia-dań. Volkmann – odwołując się do Hermogenesa – pokazuje, jak jego schematy opowiadań (Hermogenes podaje ich pięć)55 mogą być przydatne przy kompono-waniu przez uczniów własnych tekstów (1861: 27–29)56. Tu także, idąc za komen-tarzem do De inventione Marka Tuliusza Cycerona, którego autorem jest Gaius Ma-rius Victorinus (IV w. n.e.), umieszcza Volkmann tzw. okoliczności sprawy, które zwykle opisujemy, odpowiadając na pytania: quis, quid, ubi, quibus auxiliis, cur, quo-modo, quando (kto, co, gdzie, z czyją pomocą, dlaczego, jak, kiedy)57. W tym zresztą fragmencie, poza przykładami klasycznymi, podaje Volkmann przykłady wzięte ze współczesnej literatury niemieckiej i przywołuje takich pisarzy, jak wspomina-ni już Gotthold Ephraim Lessing, Christoph Martin Wieland, Johann Wolfgang von Goethe, Johann Christoph Friedrich von Schiller (1861: 32–33). Pokazuje w ten sposób, że klasyczne zasady kompozycji mogą być pomocne i przy ukła-daniu współczesnych tekstów, i przy ich analizie. Szkoda, że dzisiejsze propozycje wprowadzania retoryki do szkół nie korzystają z doświadczeń i rozwiązań m.in. pokolenia Richarda E. Volkmanna58.

54 Takie „wyłączenie” problematyki progymnasmatów mogło wynikać z tradycji szkolnej, w tym z podręcznika Johanna Christopha Gottscheda, zob. Bartosz B. Awianowicz, Progymnasmata w teorii i praktyce szkoły humanistycznej od końca XV do połowy XVIII wieku. Dzieje nowożytnej recepcji Aftoniosa od Rudolfa Agricoli do Johanna Christopha Gottscheda, Toruń: Wyd. Nauk. UMK, 2008, s. 306–308. Także Manfred Kraus, Exercises for text composition (exercitationes, progymnasmata), [w:] Ulla Fix, Andreas Gardt, Joachim Knappe, red., Rhetorik und Stilistik /Rhetoric and Stilistics, Berlin–New York: De Gruyter, 2009, s. 1396–1405.

55 W skrócie można to ująć następująco: 1) Podmiot bądź osoba, która jest przedmiotem narracji, pozostają w nominativie, 2) Podmiot bądź osoba, która jest przedmiotem narracji, pozostają w przypadku zależnym, 3) Narracja jest ułożona w ciąg pytań retorycznych (stronniczy sposób narracji), 4) Narracja składa się z ciągu krótkich równoważników zdań, 5) Narracja ma charakter stronniczy; przedmiot narracji jest oceniany w sposób stronniczy, wbrew normom moralnym.

56 Cf. Heinrich Lausberg, Handbuch der litterarische Rhteorik, § 1114. Kwestie te omawia szczegółowo także Bartosz B. Awianowicz, Progymnasmata w teorii i praktyce szkoły humanistycznej od końca XV do połowy XVIII wieku..., s. 48–49, 119–124, 213–214, 236–237.

57 Cf. J.Z. Lichański, Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1, s. 97. Szerzej H. Lausberg, op. cit., § 328.

58 Szalenie interesujący numer pisma „Rhetorik. Ein internationales Jahrbuch”, t. 17 (1998), zatytułowany Rhetorik in der Schule, nie rozważa w ogóle doświadczeń tamtego pokolenia (podobnie jest i w pracach przywołanych w przyp. 40, 49 i 51).

Page 83: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

83

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Wykład teorii retoryki

Jeśli chodzi o dwie następne książki, to ich zakresy merytoryczne różnią się stosunkowo niewiele, acz objętość – zasadniczo59. Podstawowe różnice meryto-ryczne dotyczą trzech spraw: wstępów, które są zarysami stanu badań, wykładu nauki o status oraz wyjaśnień tyczących topiki. Jeśli chodzi o studium Hermagoras oder Elemente der Rhetorik, to warto zwrócić uwagę, że we wstępie Volkmann pod-kreśla, że dla niego „źródłami byli retorzy greccy, których w swych antologiach zamieścili Christian Walz i Leonhard von Spengel, autorzy progymnasmatów oraz komentatorzy do Hermogenesa, retorzy łacińscy z antologii Halma oraz pisma retoryczne Dionizjusza z Halikarnasu, Kornificjusza, Cycerona i Kwin-tyliana” (1865: III). Trzeba też podkreślić, że główny nacisk kładzie badacz na opis mów sądowych.

Stajemy tu jednak przed problemem różnic w sposobach przedstawienia tre-ści teorii retoryki w ujęciach wcześniejszych od Volkmannowskiego i u śląskiego badacza. Porównanie wcześniejszych wykładów teorii retoryki z propozycją au-tora Die Rhetorik der Griechen und Römer pozwala określić, na czym polega nowo-czesność tego ostatniego ujęcia. Takie porównanie ułatwia praca Thomasa M. Conleya60 Rhetoric in the European Tradition, przedstawił on bowiem spisy treści podstawowych traktatów z zakresu retoryki. Są to dzieła m.in. Platona (Gor-giasz), Arystotelesa (Retoryka), Rhetorica ad Herennium, M.T. Cycerona (De inventio-ne), M.F. Kwintyliana (De institutione oratoria), J.G. Vossiusa (Rhetorices contractae). Analiza tych zestawień pozwala na postawienie hipotezy, że Volkmann przejął – o czym sam wspomina – układ treści częściowo wzorowany na Kwintylianie i Vossiusie.

Nowością, jaką zaproponował śląski badacz, jest przyjęcie za Kwintylianem układu według ksiąg Institutiones od czwartej do jedenastej oraz za Vossiusem – według księgi pierwszej, a następnie od trzeciej do piątej. Układ, którego pod-stawowy zarys przedstawił w pracy Hermagoras (1865: 347–348), pozwala opisać elementy teorii retoryki w sposób najbardziej systematyczny61. Kwestie dotyczą-ce spraw dyskusyjnych zostały przesunięte do wstępu, natomiast problematy-ka historii nauki oraz praktyki została pominięta bądź przedstawiona w innych pracach (Volkmann 1901/1995: 109–129; Volkmann 1861: 1–104). Porównanie układów treści wskazuje, że dopiero Volkmann uporządkował wykład teorii re-toryki i uczynił go w pełni przejrzystym. W teorii retoryki, jak w dobrym progra-mie komputerowym bądź wywodzie logicznym, liczy się porządek kroków, jakie mamy wykonać, aby uzyskać dobry, końcowy efekt. I dlatego też Volkmann miał

59 Cf. Aneksy 2 i 3. Tom Hermagoras... liczy ok. 340 stron, a Rhetorik... – ponad 580 stron. 60 Cf. Thomas M. Conley, Rhetoric in the European Tradition, Chicago–London: The Univ. of Chi-

cago Press, 1990, s. 26–28, 49–52, 105–108, 147–150, 182–187, 228–234, 256–259, 307–310.61 Cf. Aneks 5.

Page 84: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

84

Śląskie pogranicza kultur

prawo, wbrew opinii Vossiusa62, uznać, że retoryka to jednak analogon logiki. Trzeba pamiętać, że logika była przez Volkmanna rozumiana zapewne jeszcze w duchu Immanuela Kanta63. Logika64:

[...] powinna być uważana za p o d s t a w ę wszelkich innych nauk oraz p r o p e d e u t y k ę używania intelektu. Wszelkich właśnie dlatego, że abstrahuje ona całkowicie od wszelkich przedmiotów [...], służy nie do r o z s z e r z a n i a, lecz wyłącznie do o c e n i a n i a i k o r y g o w a n i a naszego poznania.

Gdy zatem Volkmann sugeruje podobieństwo między retoryką a logiką, to chodzi mu o dwie kwestie. Po pierwsze – w zakresie praktyki – retoryka pomaga oceniać oraz korygować np. prace pisemne (Volkmann 1861); po drugie – w zakresie teorii – retoryka o tyle jest propedeutyką użycia intelektu, że uczy „przekładu” myśli na konstrukcje językowe oraz posługiwania się poprawną i wiarygodną argumen-tacją. Warto dodać, że schemat konstruowania tekstów np. prawnych, naukowych, w których właśnie kompozycja oraz argumentacja odgrywają kluczową rolę, został ukształtowany – w sposób świadomy bądź nie – pod wpływem idei Volkmanna (Volkmann 1861; Volkmann 1885/1963; Volkmann 1901/1995).

W swym głównym dziele, Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt, Volkmann wskazuje, że jeśli w poprzednim studium głównym wzorem był Kwintylian (i oczywiście pozostali autorzy tam wspominani – Volkmann 1885/1963: VI–VII), to ta praca, dwukrotnie przeredagowywana, jest już próbą opisu sztuki re-toryki w szerszej perspektywie, którą wyznaczyły prace Johanna Gerharda Vossiusa (Volkmann 1885/1963: I, XII). We wstępach do obu prac (Volkmann 1865: III–VIII; Volkmann 1885/1963: V–XII) badacz nie przedstawił zarysu historii retoryki, a okre-ślił tylko najważniejsze etapy badań nad teorią retoryki w nowożytnej Europie.

Natomiast jeśli chodzi o wykład teorii, to można zaryzykować twierdzenie, że oba studia są komplementarne65; drugie z nich pewne kwestie omawia tylko pełniej, jak m.in. naukę o status oraz problemy topiki. Pełniej przedstawia też w nim Volk-mann problematykę tyczącą mów doradczych i okolicznościowych. Co jednak istot-niejsze – wprowadza nie tylko rozróżnienie między oratorstwem (Beredsamkeit) i re-toryką (Rhetorik), ale szczegółowo omawia przemiany, jakie przechodziło oratorstwo greckie (1885/1963: 16–32). Zwraca także uwagę, że oratorstwo klasyczne należy dzielić na dwa rodzaje: praktyczne (genos pragmatikon) i artystyczne (genos epideiktikon). Powołuje się w tym fragmencie na komentarze Syriana (V w. n.e.). Kwestie te są dla niego istotne z dwu powodów. Po pierwsze – wyjaśniają dalsze podziały na rodzaje / typy mów i wykształcenie się trzech rodzajów oratorstwa (sądowe, doradcze, oko-

62 Cf. Johann Gerhard Vossius, De Logicae et Rhetoricae Natura et Constitutione, Hagae-Comitis: Adrian Vlacq, 1643, s. 19, 51 [drugie liczbowanie].

63 Cf. Immanuel Kant, Logika. Podręcznik do wykładów, tł., opr., posłowie Artur Banaszkiewicz, Gdańsk: słowo/obraz terytoria, 2005.

64 Ibidem, s. 22–23.65 Trzeba też pamiętać, że progymnasmata są omówione osobno!

Page 85: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

85

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

licznościowe), po drugie – wiąże te problemy, co nie powinno dziwić, z podziałem na tzw. rodzaje retoryczne. Podejmuje także kwestię, czy retoryka jest faktycznie wyłącznie teorią prozy (Volkmann 1885/1963: 24–26); sprawa ta pozostaje jednak, zdaniem badacza, otwarta66.

Najwięcej uwagi poświęcił Volkmann w drugim ze swych dzieł wykładowi nauki o status (1885/1963: 38–108, 369–390). Jej wykład, w porównaniu z najnowszą lite-raturą przedmiotu67, okazuje się niezwykle trafny. Systematyka tego fragmentu teorii retoryki, za Hermogenesem przedstawiona, jest – po pierwsze – daleko precyzyjniej ujęta niż w studium Spengla68, po drugie – została przejrzyście przedstawiona w dwu tabelach (Volkmann 1885/1963: 55, 75). W najnowszych pracach jedyną różnicą jest wprowadzenie jednej tabeli oraz dodanie drugiej, która pokazuje systematykę status według Kwintyliana69. Jedyną „wadą” ujęcia śląskiego badacza jest podanie całej ter-minologii w języku greckim; terminologię łacińską przywołuje tylko okazjonalnie.

Prezentacja zarysu historii rozumienia retoryki w studium Hermagoras... w pełni zostaje rozwinięta w Die Rhetorik; co więcej – w swym głównym dziele Volkmann przedstawia także, przywołując m.in. poglądy Sextusa Empiryka, dyskusję dotyczącą nie tylko nazwy i definicji, ale w ogóle istnienia przedmiotu nauki (SEXT.EMP., Adv.math., II.1–113; Volkmann 1885/1963: 3 i nn.). Natomiast jedna sprawa nie ulega wątpliwości: oto Volkmann omawia nie tylko poglądy głównych teoretyków, ale i ko-mentatorów czy scholiastów, co czyni z jego dzieła studium do dnia dzisiejszego nie-zastąpione. Warto zwrócić uwagę na takie na przykład kwestie, jak omówienie (kry-tyczne!) poglądów Rufusa (II/III w.) na temat rodzaju historycznego (1885/1963: 24–25)70 czy Maxymosa z Efezu (310–372) i jego traktatu poruszającego problemy tzw. nieodpartych antytez oraz technik odpierania zarzutów (241)71.

66 Jak sądzę, nie podzielałby zatem Volkmann opinii popularnej w XIX wieku, a definitywnie sformułowanej w pracy Wackernagla, że retoryka to teoria prozy. Zwraca zresztą uwagę, że problem wiąże się z faktem, iż wskazówki zawarte w teorii retoryki odnoszą się do mów sądowych, doradczych i okolicznościowych. Nie wyklucza to jednak, że wskazówki te można stosować do każdego tekstu, w którym możemy wykryć cechy trzech podstawowych gatunków retorycznych.

67 Cf. Michael Hoppmann, Statuslehre, [w:] Historisches Wörterbuch der Rhetorik, t. 8, kol. 1327–1358. 68 Cf. Leonhard von Spengel, Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten, s. 499–501.69 Cf. Michael Hoppmann, Statuslehre, kol. 1347–1348.70 Cf. J.Z. Lichański, Czwarty rodzaj w teorii retoryki: Rufus z Peryntu i rodzaj historyczny. [w:] ibidem, Retoryka

w Polsce: Studia o historii, teorii i nauczaniu w czasach I Rzeczypospolitej, Warszawa: DiG, 2003, s. 115-121. Warto zauważyć, że we wskazanym fragmencie Volkmann zwraca uwagę na trudność w interpretacji uwagi Arystotelesa, Rhet., I.4.1360a34–35. Zdaniem Volkmanna mamy tu do czynienia z utożsamieniem historiografii retorycznej np. Theopompa z rodzajem historycznym, zob. J.Z. Lichański, Teoria historiografii i retoryka, czyli o związkach piśmiennictwa historycznego i teorii retorycznej, [w:] Retoryka od średniowiecza do baroku. Teoria i praktyka, Warszawa: PWN, 1992, s. 138-179. Wskazany fragment z Retoryki Arystotelesa jest zresztą trudny do tłumaczenia; tłumacz polski interpretuje go jako badania nad historią, gdy tłumacz angielski pisze writing about history, por. Aristotle, On Rhetoric. A Theory of Civic Discourse, tł., wstęp, opr. George A. Kennedy, New York, Oxford: Oxford Univ. Press, 1991, s. 55.

71 Cf. J.Z. Lichański, Aksjologia i filologia: o etycznych konsekwencjach błędu atrybucji [w druku].

Page 86: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

86

Śląskie pogranicza kultur

Można śmiało powiedzieć, że w ten sposób wyznaczył autor Hermagorasa kie-runek badań nad historią teorii retoryki. Refleksja winna bowiem – jego zdaniem – objąć całość spuścizny, co powoduje, że przed badaczami retoryki jako poważ-ne wyzwanie staje nie tylko znajomość obu języków klasycznych, ale i konieczność uwzględniania zarówno traktatów głównych teoretyków, jak i pomniejszych autorów znanych z antologii Walza, Spengla i Halma (że o studiach porównawczych zamiesz-czonych w tych antologiach tekstów nie wspomnę)72. W ten sposób Volkmann za-początkował daleko pełniejszy sposób ukazania historii nauki; takie jej postrzeganie przejmie od niego zresztą i Josef Martin (1884–1973), autor studium Antike Rhetorik. Technik und Methode, które, jak wspomniałem, zastąpiło po prawie stu latach dzieło Volkmanna Rhetorik der Griechen und Römer. Trzeba zatem wskazać, jakie elementy zawarte zostały w dziele, które w 1901 roku znalazło się w serii Handbuch der klassi-schen Altertumswissenschaft, a które było skrótem głównych dzieł Volkmanna. Mam na myśli wspominane już parokrotnie studium Rhetorik der Griechen und Römer, wydane wraz z pracą na temat metryki Hugona Gleditscha. W stosunku do wszystkich trzech wspomnianych wcześniej prac studium zamieszczone w serii Handbuch... wyróżnia się świetnym wstępem na temat historii retoryki do upadku cesarstwa zachodnio-rzymskiego (wymaga on dziś pewnej weryfikacji, ale generalnie prawidłowo opisu-je podstawowe problemy historii retoryki greckiej i rzymskiej)73. Ujęcie teorii jest niezwykle zwięzłe, lecz wszystkie podstawowe problemy przedstawione są trafnie i wymagają tylko ewentualnie poszerzenia. Dzieło to ma jednak jedną wadę: wymaga dobrej orientacji w dziejach literatury greckiej i rzymskiej, w tym ogólnej przynaj-mniej znajomości historii retoryki oraz oratorstwa w czasach antycznych.

Stosunek Nietzschego do Volkmanna

Na zakończenie tej części rozważań poruszę kwestię, która wymaga wyjaśnienia. Jaki jest stosunek Friedricha Nietzschego do badań Volkmanna74? Nietzsche znał

72 Dobrym przykładem jest drobna praca Richarda E. Volkmanna, Animadversiones criticae in nonnullos veterum de praeexercitationibus rhetoricis locos..., Jauer: H. Vaillant, 1869 (zob. omówienie w „Philologischer Anzeiger” 1870, 9, s. 443–444), w której badacz analizuje różnice (także ich konsekwencje!) w rozumieniu łacińskich i greckich terminów w progymnasmatach oraz podaje propozycję emendacji w ich wydaniach. Kwestie te mogą być rozstrzygnięte tylko w ujęciu porównawczym i z odwołaniem do ogólnych reguł gramatyki oraz retoryki – co czyni Volkmann.

73 Jest to typowe ujęcie historyczne; nie darmo Volkmann był uczniem G. Bernhardy’ego, przez ponad pół wieku najwybitniejszego historyka obu literatur antycznych.

74 Cf. Friedrich Nietzsche, Przedstawienie retoryki starożytnej, tł. Bogusław Baran, [w:] Nietzsche 1900–2000, wyd. Artur Przybysławski, Kraków: Aureus, 1997, s. 15–43 [Bibliotheca Principia: Klasycy 2000, 1]. Zob. też Glenn Most, Thomas Fries, Die Quellen von Nietzsches Rhetorik-Vorlesungen, [w:] Tilman Borsche, Federico Gerratana, Aldo Venturelli, wyd., Centauren-Geburten: Wissenschaft, Kunst und Philosophie beim jungen Nietzsche, Berlin: De Gruyter, 1994, s. 31; Sander L. Gilman, Carole Blair, David J. Parent, Friedrich Nietzsche on Rhetoric and Language, Oxford: Oxford Univ. Press, 1989, passim.

Page 87: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

87

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

opinie Volkmanna, a także wykorzystywał – trudno powiedzieć w jakim zakresie – dorobek takich uczonych, jak Christian Walz i Leonhard von Spengel75. Dowodzi tego m.in. przywołanie rozważań Rufusa na temat retoryki, ale w kwestii, czy jest ona epistéme, czy nie76. Mógł to przejąć właśnie z prac Volkmanna, acz nie dostrzegł polemiki, jaką w swych studiach w kwestii przedmiotu retoryki przeprowadził au-tor Rhetorik der Griechen und Römer. Dobra orientacja Nietzschego w problematyce retoryki nie powinna zaskakiwać, bowiem przygotowanie niemieckiego filozofa w zakresie filologii klasycznej – ostatecznie był w latach 1869–1879 wykładowcą właśnie filologii klasycznej na uniwersytecie w Bazylei – sugeruje, że musiał znać bieżącą literaturę przedmiotu77.

Jednak sądzę, że Nietzsche traktował retorykę nie jako odrębną naukę, lecz jako pewną umiejętność, przydatną np. przy komponowaniu mów politycznych, wystąpień publicznych, kazań, w nauce komponowania wszelkich tekstów pisem-nych itp. Stąd jego negatywny stosunek do niej oraz, co zaskakuje, zrównanie jej z językiem78.

I to jest podstawowa perspektywa: język jest retoryką, chce bowiem przenosić tylko dóksa, nie epistéme.

Nietzsche pomija jednak nie tylko dyskusję, jaką przeprowadził Volkmann na te-mat przedmiotu retoryki – mimo przywołania prac m.in. Leonharda von Spengla nie dostrzega też, że retoryka nie jest językiem. Jej reguły są regułami związanymi z two-rzeniem tekstów, a nie prostym wypowiadaniem np. emocji. Podejście to nieco przy-pomina poglądy, które za kilkanaście lat przedstawi Kenneth Burke (1897–1993)79; w odróżnieniu jednak od opinii badacza amerykańskiego brak w podejściu Nietz-schego uzasadnienia metodologicznego.

75 Cf. Friedrich Nietzsche, op. cit., s. 17. W pracy Die Quellen von Nietzsches Rhetorik-Vorlesungen na s. 41 są wskazani właśnie Volkmann (Die Rhetorik der Griechen und Römer..., 1872) i Spengel (Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten, „Rheinisches Museum” 18 (1863), s. 481–526) jako główne źródła wiedzy Nietzschego o retoryce.

76 Cf. Friedrich Nietzsche, op. cit., s. 20. Zob. także literaturę przywołaną w przyp. 70 i 78.77 Cf. Paul Bishop, wyd., Nietzsche and Antiquity. His Reaction and Response to the Classical Tradition,

Rochester, NY, Woodbridge: Camden House, 2004, passim; Glenn Most, Thomas Fries, Die Quellen von Nietzsches Rhetorik-Vorlesungen, s. 17–46.

78 Friedrich Nietzsche, op. cit., s. 25. Można podejrzewać, że sformułowanie język jest retoryką to wynik lektury studium Leonharda von Spengla Die Definition und Eintheilung der Rhetorik oraz dość arbitralne posłużenie się przywoływaną tam definicją retoryki wg Doxopatrosa (s. 526) [retoryka jest (posłużeniem się) słowami (ze względu na) słowa].

79 Mam na myśli takie prace Kennetha Burke’a, jak Lexicon Rhetoricae (1931), The Philosophy of Lite-rary Form (1941), A Rhetoric of Motives (1950) czy Language as a Symbolic Action (1966).

Page 88: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

88

Śląskie pogranicza kultur

Koncepcja retorykiRetoryka, zdaniem Richarda Emila Volkmanna, jest najlepszą obroną demo-

kracji80. Jak powiada w tekście zamieszczonym w Handbuch für klasssichen Altertum-swissenschaft, retoryka to (1901: 69)81:

[...] podstawa prawdziwej demokracji. Znajomość jej zasad nie pozwoli, aby w państwie doszli do władzy demagodzy i szarlatani, którzy pustkę myśli pokrywają próżnym blichtrem słów.

Wyraźnie idzie badacz za tradycją Platona, który przedstawiał zarówno w Gor-giaszu, jak i Fajdrosie warunki, które należy spełnić, aby tak się stało. Volkmann zwrócił wcześniej uwagę, że retoryka jest „czystą nauką o sztuce”. W zakończeniu swego głównego dzieła zwraca uwagę, że (1885/1963: 580):

[...] oratorstwo (Beredsamkeit) jest sztuką, mówca – artystą, każda dobra mowa staje się dziełem sztuki (Kunstwerk) i pokazuje, że dla nas powinna stawać się lustrem, w którym się przejrzymy. Ten pogląd powinien się rozszerzać na wszelkie kręgi przyjaciół antyku; to jest cel mojej książki – także w jej obecnym kształcie82.

Wróćmy do pierwszego motta; badacz przypomina tylko, że tradycja antyczna jest, a raczej powinna być dla nas podstawą naszego poruszania się w świecie83. Przypomina w tym Goethego, który powiedział84:

Ciągle się mówi o studiowaniu starożytnych, ale przecież znaczy to tyle: zwróć się ku rzeczywistemu światu i staraj się go wyrazić; to właśnie robili za swego życia starożytni. [...] Oby studium literatury greckiej i rzymskiej pozostawało zawsze podstawą wyższego wykształcenia!

Ta opinia wielkiego weimarczyka była, jak sądzę, uznawana nie tylko w wieku XIX, ale jest aktualna do dziś. Świetnym komentarzem do tego sądu są słowa Jana Parandowskiego85: „Staję obu nogami na starej, pewnej ziemi i w szczęśliwym zdu-mieniu rozbitka widzę, że się nie chwieje”.

80 Cf. Benedetto Fontana, Carry J. Nederman, Gary Remer, red., Talking democracy: historical per-spective on rhetoric and democracy, University Park, PA: The Pennsylvania State Univ. Press, 2004, passim.

81 Szkoda, że historia okrutnie zadrwiła sobie z tej, jakże słusznej przecież, opinii! 82 Volkmann odchodzi od Kantowskiego potępienia oratorstwa; zapewne wynika to z faktu, że

nawiązuje do tradycji Schlegla i jego rozumienia „czystego dzieła sztuki”, a także Johanna Augusta Ernestiego i jego rozróżnienia pomiędzy retoryką i elokwencją (dziś powiedzielibyśmy – wymową), zob. Johann August Ernesti, Initia rhetoricae, s. 1 [Rhetorica est ars, docens eloquentiae comparandae rationem [...] eloquentia est facultas: perspicue, copiose ornateque dicendi]. Problem jest jednak bardziej skomplikowany, bowiem w swych pracach antropologicznych Kant uznawał oratorstwo za sztukę, zob. Sabine Laetitia Kowalewski, Werner Stark, wyd., Königsberger Kantiana, Hamburg: Felix Meiner Vlg, 2000, s. 243–244.

83 Bardzo podobną opinię wyrazi także, nieco później, Tadeusz Zieliński.84 Cf. Johann Wolfgang Goethe, Aforyzmy, wybór, tł., przedmowa Stefan Lichański, Warszawa:

PIW, 1984, s. 74, 75.85 Jan Parandowski, Dwie wiosny, wyd. 2, Lwów 1939, s. 26.

Page 89: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

89

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Zdaniem Goethego, Volkmanna, Parandowskiego – a powtarzają tylko sło-wa Wolfa – antyk pozostawił nam w spadku poczucie jedności kultury duchowej Europy, ideał harmonijnej osobowości; w edukacji otrzymaliśmy dwie dyrektywy: zachować i uprzytamniać; wreszcie w zakresie metodyki postępowania naukowego antyczni myśliciele stworzyli podwaliny pod rozwój trzech dyscyplin filologicz-nych (gramatyki, hermeneutyki, krytyki)86.

Retoryka postrzegana jest przez Volkmanna w tej właśnie perspektywie – jako jedna z nauk filologicznych. Co więcej, nie tylko jako system i czysta nauka, ale przede wszystkim jako swoisty analogon logiki (Volkmann 1883/1963: 16)87: „Re-toryka jest równa [...], analogiczna do logiki, jako czystej, formalnej sztuki”. Bliższy jest zatem poglądowi Wilhelma Windelbanda (1848–1915), który uważał, że wła-śnie „dzięki gramatyce i retoryce opanowaliśmy prawidłowe reguły myślenia”88. Tak więc dla autora Rhetorik der Griechen und Römer niezwykle istotne stają się w wy-kładzie retoryki takie kwestie, jak:

• problem pytań,

• kwestie związane z argumentacją i dowodzeniem,

• nauka o status.

W tym zakresie studia Volkmanna nie tracą wartości do dnia dzisiejszego. Szczególnie wskazać należy na bardzo celną uwagę badacza, który przytacza na-stępującą opinię Diogenesa Laertiosa (D.L., III.55):

[...] retoryka zajmuje się faktami szczegółowymi, a nie czymś ogólnym. Bada nie samą sprawiedliwość, lecz konkretne przejawy sprawiedliwości [tł. Witold Olszewski, Bogdan Kupis].

Ta uwaga, w połączeniu ze znanymi sądami Arystotelesa tyczącymi po pierwsze – różnicy między dziełem literackim a dziełem historycznym (pierw-sze mówi o możliwościach, drugie o wydarzeniu jednostkowym), po drugie – o prawdopodobieństwach fabuły (ARIST., Poet., XIX), a także z sądem, że

86 Cf. Friedrich August Wolf, Darstellung der Altertumswissenchaft, Leipzig: Teubner, 1839, passim; J.Z. Lichański, Wtajemniczenia i refleksje. Szkic monograficzny o Janie Parandowskim, Łódź: Wyd. Łódzkie, 1986, s. 42–44, 128.

87 Jest zatem Volkmann przeciwny opinii Karla Prantla, który nie miał o retoryce zbyt wysokiego mniemania i uważał ją za popularphilosophie, zob. Karl Prantl, Geschichte der Logik im Abendlande (1855), t. 1–3, Berlin 1955, t. 1, s. 505 i nn. Natomiast stosunek Volkmanna do logiki przypomina nieco poglądy Immanuela Kanta, Logika. Podręcznik do wykładów, passim. Stąd też podział wykładu retoryki na trzy odrębne części: historię, teorię oraz praktykę.

88 Cf. Wilhelm Windelband, Die neuere Philosophie, [w:] Paul Hinneberg, wyd., Kultur der Gegenwart, t. 1.5 (1909), s. 387 i nn.

Page 90: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

90

Śląskie pogranicza kultur

przedmiotem retoryki są hipotezy (w uproszczeniu: sądy szczegółowe i wątpli-we), a nie tezy (sądy ogólne bądź prawdziwe zdania kategoryczne) (QUINT., II.21.21; QUINT., III.1.16; Volkmann 1901/1995: 131; Striller 1886: 20–26), staje się w pełni jasna. Koryguje także wcześniejsze uwagi Spengla, który, jak wskazałem, kwestie te ujął nieco ogólnikowo. Sugeruje też, że przedmiotem retoryki są wszelkie teksty – pisane bądź mówione (Volkmann 1901/1995: 109) – a zatem jest ona niezbędna jako umiejętność (a zarazem nauka/sztuka) przy przekształcaniu myśli w słowa. W gruncie rzeczy bardzo podobnie po latach określi retorykę jeden z najwybitniejszych współczesnych jej badaczy, Kenneth Burke89.

Nie dziwi w tej sytuacji obojętny, jeśli nie niechętny stosunek do erystyki. Bada-cza interesowały rzetelne techniki argumentacyjne, a nie „sztuczki”; uznałby je za techniki związane raczej z progymnasmatami i przydatne jako sposoby na urozma-icenie tekstu. Jego uwagi, m.in. dotyczące traktatu Maxymosa z Efezu (Volkmann 1885/1963: 241)90, dotyczą technik odpierania zarzutów i posługiwania się specy-ficzną topiką celem udowodnienia przeciwnikowi np. błędu w rozumowaniu lub złego rozumienia przedmiotu sporu (ARIST., Rhet., II.24–25.1402a30–1403a35; Volkmann 1885/1963: 241–242).

W ogóle problemy dowodzenia stanowią dużą część Volkmannowskich rozwa-żań na temat teorii retoryki i w tym zakresie można go uznać za prekursora badań Chaïma Perelmana i Lucie Olbrechts-Tyteki91 (Volkmann 1901/1995: 139–143). Kwestie te starał się wyłożyć bez odwoływania się do erystyki; zwraca jednak uwa-gę na tzw. antytezy nieodparte, których obalenie może wymagać użycia sofizmatów (QUINT., V.13; Volkmann 1901/1995: 143)92. Jest to jednak zagadnienie inne niż dowodzenie oparte na erystyce.

Jako kwestię osobną wskażę zwięzłą dyskusję na temat retoryki jako swo-istej odmiany epistéme i odrzucenie takiej możliwości (Volkmann 1885/1963: 15). W swej ostatniej pracy powiada on jednoznacznie (1901/1995: 109):

89 Cf. Kenneth Burke, A Rhetoric of Motives (1950), Berkeley: Univ. of California Press, 1969, s. 43: [...] gdziekolwiek jest „znaczenie”, tam jest „perswazja”. [...] gdziekolwiek jest perswazja, jest też retoryka.

90 Niesłusznie uważanego, przez m.in. Tadeusza Kotarbińskiego, za twórcę erystyki, zob. Tadeusz Kotarbiński, Erystyka, [w:] idem, Dzieła wszystkie. Prakseologia, t. 6.2, Wrocław: Ossolineum, 2003, s. 272–274.

91 Cf. Chaïm Perelman, Lucie Olbrechts-Tyteca, The New Rhetoric: A Treatise on Argumentation (1958), tł. John Wilkinson, Purcell Weaver, London: Univ. of Notre Dame Press, 1971, s. 169, 399, 461, 495, 499 (przywoływane są dwie prace Volkmanna: Hermagoras... oraz Rhetorik der Griechen und Römer).

92 Różnica pomiędzy sofizmatami a rozumowaniami erystycznymi jest istotna: sofizmat to rozumowanie oparte na poprawnych / prawdziwych przesłankach, ale forma rozumowania jest błędna; erystyka opiera się na fałszywych przesłankach, przy zachowaniu poprawności formy rozumowania, zob. Antoni Podsiad, Słownik pojęć i terminów filozoficznych, Warszawa: IW PAX, 2000, kol. 236–237 (erystyka), 813 (sofizmat).

Page 91: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

91

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

[...] czy retorykę należy traktować jako sprawność (empeiría, tribé), umiejętność (téchne, ars), czy też jako wiedzę (epistéme, scientia). W rzeczywistości była ona zawsze uważana przez swoich „przedstawicieli” za to, co my rozumiemy jako „nauczanie umiejętności” (téchne).

Nie stoi to w sprzeczności z wcześniej przytaczanymi uwagami, z których wynika, że retoryka jest systemem oraz analogonem logiki. Co do pierwszej uwa-gi, powtórzył ją Volkmann w swej ostatniej pracy (1901/1995: 118), gdy okre-ślał wartość dokonania Hermogenesa. Natomiast druga z uwag, nieco inaczej, zostaje także powtórzona w tymże dziele (Volkmann 1901/1995: 121). Badacz podkreśla tu fakt, że retoryka jest nauką / sztuką, która posiada określone środ-ki, metody oraz prawidła (reguły), pozwalające na konstruowanie / analizowanie / wygłaszanie dowolnych tekstów. Zwracam uwagę, że terminem „wypowiedź artystyczna” określał Volkmann każdą wypowiedź poddaną określonym zasa-dom / regułom kompozycji (1861: 1–104; 1885/1963: 1–16; 1901/ 1995: 120).

Wielką zasługą Volkmanna jest, wspominane już, wykorzystanie edycji Walza i Spengla przy opisie teorii retoryki. Jednakże wielki dług zaciągnął Volkmann wobec Leonharda von Spengla nie tylko jako wydawcy źródeł, ale i jako autora trzech stu-diów: Über das Studium der Rhetorik bei dem Alten, Über der Rhetorik des Aristoteles oraz Die Definition und Eintheilung der Rhetorik93. Szczególnie ważne jest pierwsze z nich; podkreśla w nim Spengel, że i retoryka, i posługujący się jej regułami muszą mieć na względzie prawdę i Platońską ideę kalokagathia94. Zasady te przyświecały także i Volkmannowi.

Wizja historii retoryki

Historia retoryki jest dla Volkmanna elementem historii literatury greckiej i rzymskiej; świadczy o tym fakt, że problematykę tę omawia dopiero w ostat-nim ze swych studiów poświęconych retoryce, tym zamieszczonym w Handbuch für klasssichen Altertumswissenschaft. We wcześniejszych pracach kwestii tych w ogóle nie porusza lub wplata je w wykład teorii. Warto też przypomnieć, że historia retoryki kończy się dla niego wraz z upadkiem cesarstwa zachodniorzymskiego. Stąd bierze się nieco zaskakujący brak ujęcia historii i teorii retoryki bizantyńskiej. Jego uwaga, że „Bizancjum zadowoliło się sporządzaniem suchych kompendiów lub nużących obszernością parafraz i komentarzy dawniejszych dzieł” (Volkmann 1901/1995: 119), jest zbytnim uproszczeniem95.

93 Cf. Leonhard von Spengel, Über das Studium Rhetorik bei den Alten (1842); idem, Über der Rhetorik des Aristoteles (1851); idem, Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten (1863).

94 Leonhard von Spengel, Über das Studium Rhetorik bei dem Alten, s. 21–23.95 Kwestie te wyjaśniliśmy w komentarzu do polskiego wydania – R.E. Volkmann, Wprowadzenie

do retoryki Greków i Rzymian..., s. 128 (przyp. 97). Najpełniejsze ujęcie kwestii historii i teorii retoryki bizantyńskiej w: Helena Cichocka, Teoria retoryki bizantyńskiej, Warszawa: Wyd. Uniw. Warszawskiego, 1994.

Page 92: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

92

Śląskie pogranicza kultur

Volkmann uważa się za kontynuatora koncepcji retoryki w ujęciu retorów an-tycznych, a ze współczesnych – głównie Johanna Gerharda Vossiusa (Volkmann 1885/1963: XII). Jednakże we wstępie do swego głównego dzieła wymienia kil-ku innych swych poprzedników. Wśród nich wysokie miejsce zajmują leksykony opracowane przez Johanna Christiana Gottlieba Ernestiego (1756–1802)96: Lexicon Technologiae Graecorum Rhetoricae (1795) oraz Lexicon Technologiae Latinorum Rhetoricae (1797)97. Można stąd wyprowadzić wniosek, że bardziej interesuje go ujęcie histo-ryczno-problemowe niż chronologiczno-biograficzne. Taki sposób postrzegania tej problematyki reprezentował także Gottfried Bernhardy98; zwracał on uwagę przede wszystkim na problemy formy i jej uzależnienia od czynników zarówno zewnętrz-nych, jak i wewnętrznych, składających się na kulturę Grecji99. Jak sądzę, dlatego Volkmann za główny element teorii retoryki uznał właśnie kwestie wykładu teorii, a nie historii.

W podobny sposób postrzegał retorykę także Leonhard von Spengel, który w przypominanych już pracach Über das Studium Rhetorik bei den Alten (1842), Über der Rhetorik des Aristoteles (1851), a także Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten (1863) nie omawiał osobno historii retoryki, lecz dawał opis rozwoju teorii (to ostatnie dzieło było dobrze znane Volkmannowi i wykorzystane przez niego). Złudzenie ujęcia historycznego wiązało się z faktem, że wspominał on, w porządku chronologicznym, autorów zajmujących się retoryką; jednak sama historia nauki nie była dla niego przedmiotem badań. Interesowała i jego, i innych filologów klasycz-nych tych czasów sama nauka, jej zasady i przykłady teoretycznych ujęć. Zwracam uwagę, że zestawienie definicji retoryki, jakie kończy rozprawę z „Rheinisches Mu-seum”, tylko w części jest uporządkowane chronologicznie; generalnie jest to raczej układ według kryterium merytorycznego – stanowi je pogłębiająca się świadomość teoretyków, co jest właściwym przedmiotem retoryki (poczynając od „sprawczyni przekonywania” u pierwszych retorów po „wiedzę o porządkowaniu myśli i słów” u Kwintyliana, Hermogenesa czy Doxopatresa (XI w.))100.

Dodatkowym problemem mogło być to, na co zwracamy uwagę dopiero bodaj od przełomu wieków XIX i XX, a mianowicie podział nauk na nomotetyczne

96 Nie jest wspominany Johann August Ernesti (1707–1781), autor m.in. ważkiego dzieła Initia rhetoricae (1730) oraz wydawca wielu autorów klasycznych.

97 Prace te są ważne zresztą nadal, o czym świadczą reprinty. 98 Cf. Gottfried Bernhardy, Grundriss der griechischen Litteratur mit einem vergleichenden Ueberblick der

Römischen, t. 1, Halle: Ed. Anton, 1836, s. 1–149. 99 Ibidem, s. 145–149. Zwracam uwagę, że spis treści podręcznika Bernhardy’ego jest problemowy,

a nie osobowy.100 Można powiedzieć, że początkowo retoryka była uważana za „umiejętność mówienia

i przekonywania”; z czasem stała się tym, czym jest obecnie – teorią tekstu. Zob. Leonhrad von Spengel, Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten, s. 481–526; J.Z. Lichański, Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1, s. 19–88.

Page 93: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

93

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

i idiograficzne101. Do momentu tego rozdzielenia część badaczy, w tym, jak sądzę, także Richard Emil Volkmann, była przekonana, że i w naukach filologicznych mamy do czynienia nie z opisem pojedynczych faktów, ale z formułowaniem praw. Stąd wykład teorii retoryki ma na celu sformułowanie praw konstrukcji tekstów, a nie ukazanie historii nauki. Wskazuje zresztą na to początek Rhetorik der Griechen und Römer: „Przez retorykę starożytni rozumieli udzielanie wskazówek przy spo-rządzaniu pisanych i wygłaszanych mów [...]” (1901/1995: 109).

A zatem można powiedzieć, że historia retoryki rozumiana tak, jak ją dziś poj-mujemy, dla Volkmanna de facto nie istniała. Sam zresztą zrównał historię z ba-daniami źródeł – tak zatytułuje pierwszy rozdział swego dzieła z Handbuch der klasssischen Altertumswissenschaft: O historii i badaniach źródeł (Volkmann 1901/1995: 109): historia retoryki to w dużej mierze historia źródeł oraz ich krytyki. W tym zakresie dzieło Volkmanna jest dla nas przydatne tylko częściowo. Odwołuje się ono bowiem do stanu badań sprzed ponad stu lat. Jeśli zaś chodzi o wykład teorii i badania źródeł, to prace Volkmanna nie straciły wiele na znaczeniu; tylko w za-kresie badań stricte historycznych ustalenia zarówno Bernhardy’ego, jak i Spengla i Volkmanna są stanowczo niewystarczające. Jest natomiast wciąż ważna metodyka jego pracy – pokazuje, jak badać tak złożoną naukę, jaką była w czasach antyku retoryka; jak umiejętnie przedstawić to, co w niej niezmienne, oraz to, co uległo uzupełnieniom i rozwinięciu, m.in. w pracach komentatorów.

Recepcja w XX i XXI wiekuCzy dziś, gdy badania nad teorią retoryki stanowią potężną bibliotekę, a prace nad

historią i teorii, i praktyki, i samej nauki przyniosły wiele nowego materiału, prace Ri-charda Emila Volkmanna mają jeszcze znaczenie? Odpowiedź jest oczywista, gdy po-patrzymy na reprinty najpierw jego głównej pracy – Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt. Łącznie odnotowujemy aż cztery reprinty oraz moż-liwość dostępu nie tylko do tej pracy, ale i do wcześniejszej, na stronach WWW102. Praca ta została zresztą bardzo wysoko oceniona m.in. przez Johna T. Kirby’ego w jego recenzji angielskiego tłumaczenia książki Heinricha Lausberga103. Amerykań-ski badacz podkreśla, że praca Volkmanna Die Rhetorik... ma charakter fundamentalny i trzeba do niej wciąż sięgać. Także odwołania do prac Volkmanna w studium Chaïma Perelmana i Lucie Olbrechts-Tyteki, które dało początek nowej retoryce, wskazują na wagę i aktualność jego badań, w tym – nad problemami argumentacji właśnie.

101 Cf. Stefania Skwarczyńska, Kierunki w badaniach literackich, Warszawa: PWN, 1984, s. 147 i nn. 102 Por. Aneks 1.103 Cf. John T. Kirby, rec.: H. Lausberg, Handbook of Literary Rhetoric. A Foundation for Literary

Study, tł. David E. Orton, R. Dean Anderson, przedm. George A. Kennedy, Leiden: J.E. Brill, 1998, „Bryn Mawr Classical Review” 8.07.1998, http://bmcr.brynmawr.edu/1998/98.7.08.html [dostęp – 15.07.2011].

Page 94: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

94

Śląskie pogranicza kultur

Volkmann jest przywoływany także we wszystkich podstawowych encyklope-diach i słownikach retorycznych, takich jak prace Heinricha Lausberga, Thomasa O. Sloane’a czy w tak fundamentalnym dziele, jak Historisches Wörterbuch der Rheto-rik104, a także w tomie zbiorowym Rhetorik und Stilistik / Rhetoric and Stilistics. Ein internationales Handbuch historischer und systematischer Forschung / An International Hand-book of Historical and Systematic Research105.

Warto zwrócić uwagę, że np. w świetnym wprowadzeniu do angielskiego prze-kładu Lausberga Arnold Arens daje zwięzły przegląd stanu badań nad systematyką teorii retoryki i wspomina tam m.in. prace Richarda E. Volkmanna106. A w zaleca-nych studentom filologii klasycznej bibliografiach z zakresu retoryki spotyka się określenia, że praca Volkmanna jest „dawna, ale wciąż niezbędna”107.

Wskazać także należy tłumaczenie na język polski jego pracy zamieszczonej w Handbuch für klasssichen Altertumswissenschaft. Jest to, jak się wydaje, jedyne nie tylko tłumaczenie, ale i nowoczesne opracowanie dzieła Volkmanna.

Konkluzje

Konkluzje płynące z niniejszych rozważań są dość oczywiste i dają się sprowa-dzić do następujących tez:

• niezaprzeczalna jest ciągła wartość prac Volkmanna z zakresu retoryki, a zwłaszcza Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt;

• wartością podstawową jest opis teorii; ale praca poświęcona progymnasma-tom także przedstawia sobą więcej niż tylko wartość historyczną, związaną z dzie-jami dydaktyki języka i literatury niemieckiej;

• w zakresie teorii wciąż ważne są ustalenia Volkmanna dotyczące takich kwe-stii, jak nauka o status oraz problemy argumentacji.

104 W tym opracowaniu, w tomach od 5 do 9, praca Volkmanna Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt jest bardzo często przwoływana.

105 Cf. Ulla Fix, Andreas Gardt, Joachim Knape, wyd., Rhetorik und Stilistik / Rhetoric and Stilistics. Ein internationales Handbuch historischer und systematischer Forschung / An International Handbook of His-torical and Systematic Research, t. 1–2, Berlin–New York: De Gruyter, 2009, gdzie, w poszczególnych artykułach, prace Volkmanna są wielokrotnie przywoływane.

106 Cf. Arnold Arens, foreword to the 1990 reprint of the second edition, [w:] Heinrich Lausberg, Handbook of Literary Rhetoric. A Foundation for Literary Study, tł. David E. Orton, R. Dean Anderson, przedm. George A. Kennedy, Leiden: J.E. Brill, 1998, s. XXV.

107 Cf. Hans Georg Coenen, Literarische Rhetorik, „Rhetorik. Ein internationales Jahrbuch”, t. 8, 1988, s. 43–62. Zob. także http://www.fachdidaktik.klassphil.unimuenchen.de/forschung/seminarertraege/rhetorik/rhetorik-archiv/bibliographie/index.html [dostęp – 11.07.2011]; http://www.latein.phil.uni-erlangen.de/studium/stb7.html [dostęp – 11.07.2011].

Page 95: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

95

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Już choćby wskazane kwestie każą inaczej postrzegać dokonania tego badacza. Zwłaszcza godne uwagi są dwie jego konstatacje związane z teorią: interpreto-wanie retoryki jako systemu i jako analogonu logiki. To była podstawa nowego postrzegania téchne rhetoriké. Także oddzielenie historii, teorii i praktyki oraz przy-jęcie, że retorykę określają trzy sposoby podejścia do niej (praktyczny – o tradycji wywodzącej się od sofistów, filozoficzny – o tradycji wywodzącej się od Platona i Arystotelesa, szkolny – o tradycji wywodzącej się od Hermogenesa), wpłynęło w sposób zasadniczy na nasz sposób postrzegania i opisywania retoryki, szczegól-nie po II wojnie światowej108. Jednakże Volkmann narzucił jeszcze jeden, bardzo istotny sposób podejścia do opisu teorii. Poza omawianiem problematyki poru-szanej w dziełach Platona, Arystotelesa, Dionizjusza z Halikarnasu, Kornificjusza, Marka Tuliusza Cycerona, Kwintyliana, Hermogenesa109 do opisu włączył teksty z antologii Walza, Spengla i Halma. W ten sposób „nauczył nas” postrzegania teorii jako dynamicznej, a nie statycznej, jako „work in progress”, a nie zamknięty, gotowy do zastosowania „zbiór chwytów i regułek”. Ta ostatnia z lekcji została zresztą przez wielu bardzo źle odrobiona, ale to nie jest już wina ani Volkmanna, ani Pani Retoryki.

Takie podejście pozwala zupełnie inaczej interpretować retorykę – nie tylko jako pewną praktyczną umiejętność, ale właśnie jako naukę, która nie tylko zawiera reguły, pozwalające na swobodne komponowanie dowolnych tekstów, ale i poma-ga zrozumieć, jak myśl przekłada się na słowa, aby w pełni wyrazić idee, które chcemy utrwalić. I aby zawsze widzieć to, co skrywa się „pod próżnym blichtrem słów”. Słowa Volkmanna z zakończenia studium Rhetorik der Griechen und Römer są zatem wciąż aktualne – retoryka to (1901: 69):

[...] podstawa prawdziwej demokracji. Znajomość jej zasad nie pozwoli, aby w państwie doszli do władzy demagodzy i szarlatani, którzy pustkę myśli pokrywają próżnym blichtrem słów.

Powinniśmy być dumni z faktu, że to – jakże konieczne – przypomnienie idei Platońskiej wypowiedziane zostało na Śląsku. I winniśmy to wezwanie wypełniać.

Warszawa–Wrocław, w lipcu 2011 r.

108 Takie stanowisko zajmuje nie tylko przywoływany już Donald A. Russell, ale i np. Thomas M. Conley.

109 Co czynili z reguły autorzy prac, które powstały przed wydaniem antologii Ch. Walza i L. von Spengla, zob. Aneks 4.

Page 96: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

96

Śląskie pogranicza kultur

Aneks 1: Bibliografia prac Richarda Emila Volkmanna (wybór w układzie chronologicznym)

De Nicandri Colophonii vita et scripta, [Halle: Anton Vlg] 1852.Commentationes epice, Lipsiae: T.O. Weigel, 1854 [repr. Nabu Press 2010].De oraculis Sibyllini dissertatio, Lipsiae: T.O. Weigel, 1854.Zur Orakellitteratur, „Jarhbuch für classischen Philologie”, 1858, t. 77, s. 868–876.Das spätere griechische Epos, „Philologus” 1859, t. 15, s. 303–327.Über Progymnasmen und ihre Verwendbarkeit für den deutschen Unterricht auf Gymnasien,

Stettin 1861.Hermagoras oder Elemente der Rhetorik, Stettin: Vlg Th. Von der Nahmer, 1865.Synesius von Cyrene, Berlin: H. Ebeling & C. Plahn, 1869.Leben, Schriften und Philosophie des Plutarch von Chaeronea, Berlin: Calvary 1869 [repr.

Leipzig: Zentralantiquariat der DDR 1970; Hildesheim, Olms, 1980].Animadversiones criticae in nonnullos veterum de praeexercitationibus rhetoricis locos

(Gratulationsschrift des Jauerschen Gymnasiums zum Jubiläum des Gymnasium zu Brieg), Jauer: H. Vaillant, 1869.

Geschichte und Kritik der Wolfschen Prolegomena zu Homer, Leipzig: Teubner, 1874.Plotyn, Eneades, wyd. R.E. Volkmann, t. 1–2, Lipsk: Teubner, 1883–1884 [repr.

Nabu Press 2010].Über Homer als Dichter des epische Cyklus und die augenblicklichen Homeridenschule des

Alterthums, Jauper: H. Vaillant, 1884 [XIX Städtisches Evangelisches Gymnasium zu Jauer, Ostern 1884].

Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt, Leipzig 1885 [repr. Hildesheim, Olms, 1963; 1987; repr. [elibron] 2005; repr. BiblioBazaar 2010], także: http://www.archive.org/stream/dierhetorikderg02volkgoog#page/n13/mode/2up [dostęp – 24.06.2011].

Gottfried Bernhardy, Halle: Anton Vlg, 1887.Nachträge zur Geschichte und Kritik der Wolfschen Prolegomena zu Homer, 2 Theil, Jauer:

Dr. von Opitz, 1887.Bernhardy, Gottfried, Grundriss der griechischen Literatur mit einem vergleichenden

Überblick der Römischen, red. wyd. R.E. Volkmann, Halle: Anton, 1892.Festschrift zu Feier des 25jahrigen Bestehens des Gymnasiums zu Jauer am 9. und 10.

October 1890 verfasst von ehemaligen Schülern der Anstalt. Mit einem Vorwort von Dr Richard Volkmann, Jauer: Vlg P. Guercke, 1890 [BN II.1.416.112].

Rhetorik der Griechen und Römer, [w:] R.E. Volkmann, H. Gleditsch, Rhetorik und Metrik der Griechen und Römer, wyd. K. Hammer, München: C.H. Beck Vlg, 1901, s. 1–61 [Handbuch der klassischen Altertumswissenschaft, II.3].

Wprowadzenie do retoryki Greków i Rzymian, tł. L. Bobiatyński, opr. H. Cichocka, J.Z. Lichański, Warszawa: Wyd. Uniw. Warszawskiego 1993, wyd. 2, popr., 1995.

Pełna bibliografia – http://kvk.ubka.uni-karlsruhe.de [dostęp – 21.06.2011]

Page 97: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

97

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Aneks 2:

Spis treści książki R.E. Volkmanna Hermagoras oder Elemente der Rhetorik

Aneks 3:

Spis treści książki R.E. Volkmanna Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt (wg wydania 1885/1963)

Aneks 4:

Retorzy i retoryka w XIX wieku (z uwzględnieniem także tych filologów, którzy oddziałali na badania nad retoryką w XIX wieku) – wybór w układzie chronologicznym

1783 Lectures on Rhetoric and Belles Lettres, Hugh Blair 1795 Lexicon Technologiae Grecorum Rhetoricae, Johann Christian Gottlieb Ernesti 1796 Lexicon Technologiae Latinorum Rhetoricae, Johann Christian Gottlieb Ernesti

ca 1807 Institutiones Rhetoricae, Michail Nikitič Muravev 1821 Manuel classique pour l’etude des tropes, Pierre Fontanier 1826 Prawidła wymowy i poezji, Euzebiusz Słowacki 1827 Elements of Rhetoric, Richard Whately 1828 Obščaja ritorika, Nikołaj F. Košanskij 1829 Teorija krasnorečija dlja vsech rodov prosaičeskich sočinenij, Aleksandr I. Galič 1832 Častnaja ritorika, Nikołaj F. Košanskij 1832–1836 Rhetores Greaci, wyd. Christian Walz 1837– Realencyclopädie der Classischen Altertumswissenschaft, wyd. August Friedrich von Pauly 1842 Über der Rhetorik bei den Alten, Leonhard von Spengel 1843 Pravila vessego krasnorečija, Michaił M. Speranskij 1844 Slovesnost aneb Nauka o wymulnwnosti prosaicke, basnicke i recnicke se sbirkauprikladu w newazane i wazane reci, Josef Jungmann 1851 Über der Rhetorik des Aristoteles, Leonhard von Spengel 1853–1856 Rhetores Graeci, wyd. Leonhard von Spengel

Page 98: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

98

Śląskie pogranicza kultur

1856–1858 Dzieje wymowy w Polsce, wyd. Karol Mecherzyński 1861 Über Progymnasmen, Richard E. Volkmann 1862 Wykład literatury porównawczej. Cz. II. Wymowa, Ludwik Osiński 1863 Rhetores Latini Minores, wyd. Karol Halm; Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten, Leonhard von Spengel 1864 Hermagoras oder die Elemente der Rhetorik, Richard E. Volkmann 1865 English Composition and Style, Alexander Bain 1866 La rhétorique nouvelle, Louis-Dionys Ordinaire; The Art of Discourse, Henry N. Day 1868–1880 Die attische Beredsamkeit, Friedrich Blass 1869–1879 Friedrich Nietzsche jest wykładowcą literatury klasycznej w Bazylei; powstają wtedy m.in. Vorlesungen über Rhetorik. 1872 Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt, Richard E. Volkmann 1873 Poetik, Rhetorik, und Stilistik, Wilhelm Wackernagel 1878 The Prinicples of Rhetoric and Their Application, Adams Shermann Hill 1885 Die Rhetorik der Griechen und Römer in systematischer Übersicht dargestellt, Richard E. Volkmann 1885– Handbuch der klassischen Altertumswissenschaft, wyd. Iwan von Müller 1886 De stoicorum studiis rhetoricis, Franz Striller 1887 Die gerichtliche Redekunst, Hermann Friedrich Ortloff 1888 La Rhétorique et son histoire, Anthelme Edouard Chaignet; Poetik, Wilhelm Scherer 1895 Der Dialog, Rudolf Hirzel 1898 Die antike Kunstprosa, Eduard Norden 1901 Rhetorik der Griechen und Römer, Richard E. Volkmann 1913 Hermogenes, Opera, wyd. Hugo Rabe 1918 Dzieje wymowy w Polsce, Wilhelm Bruchnalski

ERNESTI Johann August (1707–1781)BLAIR Hugh (1718–1800)WALKER John (1732–1807)ERNESTI Johann Christian Gottlieb (1756–1802)MURAVEV Michail Nikitič (1757–1807)

Page 99: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

99

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

WOLF Friedrich August (1759–1824)FONTANIER Pierre (1765–1844)JUNGMANN Josef (1773–1847)SŁOWACKI Euzebiusz (1773–1814)OSIŃSKI Ludwik (1775–1838)SPERANSKIJ Michaił M. (1777–1839)GALICZ Aleksandr I. (1783–1848)KOSZANSKIJ Nikołaj F. (1785–1831)WHATELY Richard (1787–1863)PAULY August Friedrich (1796–1845)MECHERZYŃSKI Karol (1800–1881)WALZ Christian (1802–1857)SPENGEL Leonhard von (1803–1880)WACKERNAGEL Wilhelm (1806–1869)DAY Henry N. (1808–1890)HALM Karol (1809–1882) BAIN Alexander (1818–1903)CHAIGNET Anthelme Edouard (1818–1901)ORDINAIRE Louis-Dionys (1826–1910)ORTLOFF Hermann Friedrich (1828–1920)MÜLLER Iwan von (1830–1917)VOLKMANN Richard Emil (1832–1892)HILL Adams Sherman (1833–1910)SCHERER Wilhelm (1841–1886)BLASS Friedrich (1843–1907)NIETZSCHE Friedrich (1844–1900)HIRZEL Rudolf (1846–1917)WILAMOWITZ-MOELLENDORF Ulrich von (1848–1931)SAUSSURE Ferdynand de (1857–1913)BRUCHNALSKI Wilhelm (1859–1938)ZIELIŃSKI Tadeusz (1859–1944)WISSOWA Georg (1861–1931)RADERMACHER Ludwig (1867–1952)RABE Hugo (1867–1965)NORDEN Eduard (1868–1941)BÜHLER Karl (1879–1963)

Aneks 5:

Page 100: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

100

Śląskie pogranicza kultur

Wykład teorii retoryki wg M.F. Kwintyliana (Institutiones oratoriae), I.G. Vossiusa (Rhetorices Contractae) i R.E. Volkmanna (Die Rhetorik der Griechen und Römer)

M.F. Quintilianus I.G. Vossius R.E. Volkmann

I. Natura retoryki1. Definicja i podział retoryki i oratorstwa

§ 1–2

Cz. I. INVENTIO. Mowa sądowa

VII. Dyspozycja. Nauka o status

IV. Części mowy

V. Argumentacja

VI. Zakończenie mowy i nauka o afektach

I.1. Inventio

I.1.1. Trzy rodzaje retoryczne

I.1.2. Nauka o status

III. Części mowy I.1.3. Argumentacja

2. Nauka o status § 3–10

3. Części mowy § 11–18

3.1. Argumentacja § 19–24

4. Zakończenie mowy § 25–29

4. Mowa doradcza. Zasady § 30–32

5. Mowa okolicznościowa. Zasady § 33–37

VII. Dyspozycja. Nauka o status Cz. II. DISPOSITIO.6. Zasady § 38–41

VIII–X. ELOCUTIO (I–III) IV. ElocutioV. Kompozycja

Cz. III. ELOCUTIO.7. Zasady § 42–54

XI. ZAPAMIĘTYWANIE I PREZENTACJA

Cz. IV. ZAPAMIĘTYWANIE

I PREZENTACJA.8. Zasady § 55–56

Page 101: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

101

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Literatura Teksty z zakresu retoryki (z wyłączeniem prac R.E. Volkmanna), a także szeroko rozumianej filologii

Antiqui Rhetores Latini, Paris 1599.ARIST. = AristotelesAristoteles, Retoryka. Poetyka, tł. i opr. Henryk Podbielski, Warszawa: PWN, 1988.Aristotle, On Rhetoric. A Theory of Civic Discourse, tł., wstęp, opr. George A. Kennedy, New York,

Oxford: Oxford Univ. Press, 1991.Blass Friedrich, Die attische Beredsamkeit, t. 1–3, Leipzig: Teubner, 1868–1880.Cressolles Louis de, Theatrum veterum rhetorum, oratorum, declamatorum quos in Graecia nominabant sophistas,

expositum libris quinque..., Paris: S. Cramoisy, 1620.Cressolius Ludovicus, zob. Cressolles Louis deD.L. = Diogenes LaertiosDiogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, tł. Irena Krońska et al., opr. Irena Krońska, wstęp

Kazimierz Leśniak, Warszawa: PWN, 1968.Ernesti Johann August, Initia rhetoricae, Lipsiae 1757.Ernesti Johann Christian Gottlieb, Lexicon technologiae Grecorum rhetoricae (1795), Hildesheim 1962.Ernesti Johann Christian Gottlieb, Lexicon technologiae Latinorum rhetoricae (1797), Hildesheim 1962.Goethe Johann Wolfgang, Aforyzmy, wybór, tł. Stefan Lichański, Warszawa: PIW, 1984.Halm Carl, Rhetores Latini Minores, Lipsiae: Teubner, 1863.Hirzel Rudolf, Der Dialog, t. 1–2, Leipzig 1895.Kant Immanuel, Logika. Podręcznik do wykładów, tł., opr., posłowie Artur Banaszkiewicz, Gdańsk:

słowo/obraz terytoria, 2005.Nietzsche Friedrich, Przedstawienie retoryki starożytnej (tł. Bogusław Baran), [w:] Nietzsche 1900–2000,

wyd. Artur Przybysławski, Kraków: Aureus, 1997, s. 15–43 [Bibliotheca Principia: Klasycy 2000, 1].

Norden Eduard, Die antike Kunstprosa, t. 1–2, Leipzig 1898.Ordinaire Louis-Denys, La rhétorique nouvelle, Paris 1867.QUINT. = Quintilianus Marcus FabiusQuintilianus Marcus Fabius, Institutiones oratoriae, wyd. Ludwig Radermacher, t. 1–2, Lipsiae: Teubner,

1971.Radermacher Ludwig, wyd., Reste der voraristotelischen Rhetorik, Wien 1951.SEXT.EMP. = Sekstus EmpirykSekstus Empiryk, Przeciw uczonym, tł., wstęp, opr. Zbigniew Nerczuk, Kęty: Wyd. Marek Derewicki,

2007.Spengel Leonhard von, wyd., Rhetores Graeci, t. 1–3, Lipsiae: Teubner, 1853–1856.Syrian, In Herm. comm., Walz IV.41 sqq. [Syrianus, In Hermogenem commentaria, [w:] Ch. Walz, Rhetores

Graeci, t. IV, s. 41 i nn.].Vossius Johann Gerhard, Commentationes Rhetoricae, Lugduni Batavorum 1643.Vossius Johann Gerhard, De Logices et Rhetoricae natura et Constitutionae Libri II, Hagae-Comitis,

Adrian Ulac, 1643.Walz Christian, wyd., Rhetores Graeci, t. 1–9 (1832–1836), Osnabrück 1968.Wolf August Friedrich, Darstellung der Altertumswisseschaft, Leipzig: Teubner, 1839.

Page 102: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

102

Śląskie pogranicza kultur

OpracowaniaArens Arnold, Foreword to the 1990 Reprint of the Second Edition, [w:] Heinrich Lausberg, Handbook of

Literary Rhetoric. A Foundation for Literary Study, tł. David E. Orton, R. Dean Anderson, przedm. George A. Kennedy, Leiden: J.E. Brill, 1998, s. XXIII–XXVI.

Awianowicz Bartosz B., Progymnasmata w teorii i praktyce szkoły humanistycznej od końca XV do połowy XVIII wieku. Dzieje nowożytnej recepcji Aftoniosa od Rudolfa Agricoli do Johanna Christopha Gottscheda, Toruń: Wyd. Nauk. UMK, 2008.

Berger Klaus, Einführung in die Formgeschichte, Tübingen 1974.Bernhardy Gottfried, Grundriss der griechischen Litteratur, cz. I, Halle: Anton, 1836. Bishop Paul, wyd., Nietzsche and Antiquity. His Reaction and Response to the Classical Tradition, Rochester,

NY, Woodbriedge: Camden House, 2004.Bodo Friedrich, Geschichte des Sprachunterrichts im Deutschunterricht, [w:] Ursula Brodel et al., wyd.,

Didaktik der deutschen Sprache, t. 1–2, Padeborn: F. Schöningh Vlg, 2006, s. 569–589. Bogołębska Barbara, Tradycja retoryczna w stylistyce polskiej. Narodziny dyscypliny, Łódź: Wyd. Uniw.

Łódzkiego, 1996.Bühler Karl, Teoria języka: o językowej funkcji przedstawiania, tł. Jan Koźbiał, Kraków 2004.Burke Kenneth, A Rhetoric of Motives, New York: Prentice-Hall, 1950.Cichocka Helena, Rytmika prozy Zosimosa na tle historiografii wczesnobizantyńskiej, Warszawa: Wyd. UW,

1985. Cichocka Helena, Teoria retoryki bizantyńskiej, Warszawa: Wyd. UW, 1994.Cieślakowa Halina, Retoryka, [w:] Józef Bachórz, Alina Kowalczykowa, wyd., Słownik literatury polskiej

XIX wieku, Wrocław: Ossolineum, 1991, s. 823–828. Coenen Hans Georg, Literarische Rhetorik, „Rhetorik. Ein internationales Jahrbuch” 1988, t. 8,

s. 43–62.Compagnon Antoine, a. [w:] Marc Fumaroli, red., Histoire de la rhétorique dans l’Europe moderne: 1450–

1950, s. 1–1260.Conley Thomas M., Rhetoric in the European Tradition, Chicago–London: The Univ. of Chicago Press,

1994. Douay-Soublin François, a. [w:] Marc Fumaroli, red., Histoire de la rhétorique dans l’Europe moderne:

1450–1950, s. 1–1071. Erren Manfred et al., Kunstprosa, [w:] Historisches Wörterbuch der Rhetorik, t. 4 (1998), kol. 1474–1531.Fix Ulla, Gardt Andreas, Knape Joachim, wyd., Rhetorik und Stilistik / Rhetoric and Stilistics. Ein

internationales Handbuch historischer und systematischer Forschung / An International Handbook of Historical and Systematic Research, t. 1–2, Berlin, New York: De Gruyter, 2009.

Fontana Benedetto, Nederman Carry J., Remer Gary, red., Talking democracy: historical perspective on rhetoric and democracy, University Park, PA: The Pennsylvania State Univ. Press, 2004.

Fumaroli Marc, wyd., Histoire de la rhétorique dans l’Europe moderne: 1450–1950, Paris: PUF, 1999.Furhmann Manfred, Die antike Rhetorik. Eine Einführung, München, Zürich: Artemis Vlg, 1984.Gilman Sander L., Blair Carole, Parent David J., Friedrich Nietzsche on Rhetoric and Language, Oxford:

Oxford Univ. Press, 1989.Graudina Liudmiła K., Koczetkova Galina I., Russkaja ritorika, Moskva: Izd. Centrpoligraf, 2001.Gries Ernst August, Progressburschenschaften in Halle 1844–1852, wyd. Harald Lönnecker, Frankfurt

a. M. 2005.Hegele Wolfgang, Literaturunterricht und literarisches Leben in Deutschland. Historische Darstellung –

Systematische Erklärung: 1850–1990, Würzburg: Königshausen und Neumann, 1996.Hinrichsen Adolf, Beyer Konrad, Wagner Johannes Andreas freiherr von, Das literarische Deutschland,

Berlin, Leipzig: C.F. Steinacker, 1891.

Page 103: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

103

Jakub Z. Lichański Richarda Emila Volkmanna koncepcja retoryki

Historisches Wörterbuch der Rhetorik, wyd. Walter Jens, Gert Ueding, t. 1–9, Tubingen: Max Niemyer Vlg, 1992–2009 [całość jest obliczona na 11 tomów].

Hörandner Wolfram, Der Prosarythmus in der rhetorischen Literatur der Byzantiner, Wien: Vlg Oesterr. Akad. der Wissenschaft, 1981.

Hoppmann Michael, Statuslehre, [w:] Historisches Wörterbuch der Rhetorik, t. 8, kol. 1327–1358.Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tł. bp K. Romaniuk, Poznań 1994.Jäger Georg, Der Deutschunterricht auf Gymnasien 1780–1850, [w:] Josef Kopperschmidt, wyd., Rhetorik,

t. 1–2, Darmstadt: Wiss. Buchges., 1991, s. 221–241.Johnson Nan, Nineteenth-Century Rhetoric, [w:] Thomas O. Sloane, red., Encyclopedia of Rhetoric, Oxford:

Oxford Univ. Press, 2001, s. 518–527. Kennedy George A., A History of Rhetoric, t. 1–3, Princeton, London: Princeton Univ. Press, 1963–

1983.Kennedy George A., Classical Rhetoric and its Christian and Secular Tradition from Ancient to Modern Times,

Chapel Hill, London: Univ. of North Carolina Press, 1980. Kinne Johanna, Die klassische Archeologie und Ihre Professoren an der Universität Breslau im 19. Jahrhundert,

Dresden: Neisse Vlg, 2010.Kirby John T., rev. Heinrich Lausberg, Handbook of Literary Rhetoric: A Foundation for Literary Study,

foreword by George A. Kennedy, translated by Matthew T. Bliss, Annemiek Jansen, and David E. Orton, edited by David E. Orton and R. Dean Anderson, Leiden: E.J. Brill, 1998, „Bryn Mawr Classical Review” 8.07.1998, http://bmcr.brynmawr.edu/archives.html [dostęp – 21.06.2011].

Kossler Franz, Personallexikon der Lehrern des 19. Jahrhunderts. Berufsbiographien aus Schul-Jahresberichten und Schulprogrammen 1825–1918 mit Veröffentlichungsverzeichnissen, Band; Vader-Vries, Universitätsbibliothek Giessen, 2008.

Kowalewski Sabine Laetitia, Stark Werner, wyd., Königsberger Kantiana, Hamburg: Felix Meiner Vlg, 2000.

Kramer Olaf, Rhetorikforschung, [w:] Historisches Wörterbuch der Rhetorik, wyd. Wilhelm Kroll, Gert Ueding, red. Gregor Kalivoda et al., t. 8, Tübingen: Max Niemeyer Vlg, 2007, kol. 137–177.

Kraus Jiři, Rétorika w dejinach jazykové komunikace, Praha: Academia, 1981.Kraus Manfred, Exercises fort text composition (exercitationes, progymnasmata), [w:] Ukka Fix et al., wyd.,

Rhetorik und Stilistik / Rhetoric and Stilistics, s. 1396–1405.Krause Karl Christian Friedrich, Aug[ust] Wilhelm Schlegels Vorlesungen über Philosophische Kunstlehre mit

erläuternden Bemerkungen, wyd. August Wünsche, Leipzig: Dietrische Vlg, 1911.Kumaniecki Kazimierz, Mańkowski Jerzy, Homer, Warszawa: WSiP, 1974.Lausberg Heinrich, Elemente der literarischen Rhetorik, wyd. 5, Munchen C.H. Beck Vlg, 1976.Lausberg Heinrich, Handbuch der literarischen Rhetorik, t. 1–2, München [tł. pol. Albert Gorzkowski,

wyd., Bydgoszcz 2000].Lichański Jakub Z., Czwarty rodzaj w teorii retoryki. Rufus z Peryntu i rodzaj historyczny, [w:] idem, Retoryka

w Polsce: studia o historii, teorii i nauczaniu w czasach I Rzeczypospolitej, Warszawa: DiG, 2003, s. 115–121.

Lichański Jakub Z., Retoryka: historia – teoria – praktyka, t. 1–2, Warszawa: DiG, 2007.Lichański Jakub Z., Teoria historiografii i retoryka, czyli o związkach piśmiennictwa historycznego i teorii

retorycznej, [w:] Retoryka od średniowiecza do baroku. Teoria i praktyka, Warszawa: PWN, 1992, s. 138–179.

Lichański Jakub Z., Wtajemniczenia i refleksje. Szkic monograficzny o Janie Parandowskim, Łódź: Wyd. Łódzkie, 1986.

Liste der Klassischen Philologen an der Universität Breslau, http://de.wikipedia.org/wiki/ Liste_der_Klassischen_Philologen_an_der_Universit%C3%A4t_Breslau [dostęp – 30.06.2011].

Ludwig Otto, Der Schulaufsatz: Seine Geschichte in Deuschland, Berlin, New York: De Gruyter, 1988.

Page 104: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

104

Śląskie pogranicza kultur

Lyotard Jean-François, Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, tł. Małgorzata Kowalska, Jacek Migasiński, Warszawa: Aletheia, 1997.

Malmberg Bertil, Nowe drogi w językoznawstwie, tł. A. Szulc, Warszawa: PWN, 1969.Martin Josef, Antike Rhetorik. Technik und Methode, München: C.H. Beck Vlg, 1974 [Handbuch der

klassischen Altertumswissenschaft, II.3].Maykowska Maria, Klasyczna teoria wymowy, Warszawa: Kasa im. Mianowskiego, 1936.Milewski Tadeusz, Zarys językoznawstwa ogólnego, t. 1–3, Lublin, Kraków 1947.Most Glenn, Fries Thomas, Die Quellen von Nietzsches Rhetorik-Vorlesungen, [w:] Tilmann Borsche,

Federico Gerratana, Aldo Venturelli, wyd., Centauren-Geburten: Wissenschaft, Kunst und Philosophie beim jungen Nietzsche, Berlin, New York: De Gruyter, 1994, s. 17–46.

Perelman Chaim, Olbrechts-Tyteca Lucie, The New Rhetoric: A Treatise of Argumentation, tł. John Wilkinson, Purcell Weaver, London: Univ. of Notre Dame Press, 1971.

Podsiad Antoni, Słownik pojęć i terminów filozoficznych, Warszawa: PAX, 2000.Prantl Karl, Geschichte der Logik im Abendlande (1855), t. 1–3, Berlin, 1955.„Rhetorik. Ein internationales Jahrbuch”, t. 12 (1993): Rhetorik im 19. Jahrhundert.„Rhetorik. Ein internationales Jahrbuch”, t. 17 (1998): Rhetorik in der Schule.Russell Donald Andrew, Rhetoric and Criticism, „Greece and Rome”, vol. XIV, 1967, s. 130–144.Sandys John Edwin sir, A History of Classical Scholarship, t. 1–3 (1903–1908), Cambridge: Cambridge

Univ. Press, 2010.Schanze Helmut, a. [w:] Ulla Fix et al., red., Rhetorik und Stilistik / Rhetroic and Stilistics, s. 131–146. Skwarczyńska Stefania, Kierunki w badaniach literackich, Warszawa: PWN, 1984.Spengel Leonhard von, Die Definition und Eintheilung der Rhetorik bei den Alten, „Rheinisches Museum

für Philologie” 18 (1863), s. 481-526.Spengel Leonhard von, Über der Rhetorik des Aristoteles, München: G.I. Weiss, 1851. Spengel Leonhard von, Über das Studium Rhetorik bei den Alten, München: G.I. Weiss, 1842.Stewart Donald C., The Nineteenth Century, [w:] Winifred Bryan Horner, wyd., The Present State of

Scholarship in Historical and Contemporary Rhetoric, rev. ed., Columbia, London: Univ. of Missouri Press, 1990, s. 151–185.

Striller Franz, De stoicorum studiis rhetoricis, Vratislaviae: Koebner, 1886.Tscherny Peter, Literatur der Stadt und Landkreises Jauer in Nieder-Schlesien, Regierungsbezirk Liegnitz,

http://ebookbrowse.com/literatur-jauer-pdf-d14187726 [dostęp – 15.07.2011].Ueding Gert, Steinbrink Bernd, Einführung in die Rhetorik. Geschichte. Technik. Methode, wyd. 2, Stuttgart:

J.B. Metzler Vlg, 1986.Ueding Gert, Klassische Rhetorik, wyd. 3, München: C.H. Beck’sche Vlg, 2000.Ueding Gert, Moderne Rhetorik, München: C.H. Beck’sche Vlg, 2000.Wackernagel Wilhelm, Poetik, Rhetorik, und Stilistik, Halle 1873.Weinsberg Adam, Językoznawstwo ogólne, Wrocław: Ossolineum, 1983.Wilamowitz-Moellendorf Ulrich von, Die griechische Literatur des Altertums, [w:] Paul Hinneberg, wyd.

Die Kultur der Gegenwart. Ihre Entwickelung und ihre Ziele, t. 1.8, Berlin–Leipzig: Teubner, 1905, s. 1–236.

Wilamowitz-Moellendorf Ulrich von, Die Ilias und Homer, Berlin: Weidmanische Buchhandlung, 1916.

Windelband Wilhelm, Die neuere Philosophie, [w:] Paul Hinneberg, wyd., Die Kultur der Gegenwart. Ihre Entwicklung und ihre Ziele, Berlin–Leipzig: Teubner Vlg, 1909, t. 1.5, s. 382–543.

Zaniewska Teresa, Retoryka szkolna: polskie tradycje dziewiętnastowieczne, Białystok 1991.

Page 105: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

105

Mirosław Lenart

Modlitewniki dla wojska wydane na Śląsku

w okresie pierwszej wojny światowej

Niniejsze opracowanie stanowi próbę przedstawienia modlitewników słu-żących żołnierzom wyznania rzymskokatolickiego, posługujących się językiem polskim, w okresie „wielkiej wojny”. Ograniczenie się do książek wydawanych w języku narodowym wynika z dwóch przyczyn. Po pierwsze, modlitewniki w ję-zyku niemieckim mają swoje opracowania, których niestety brakuje w Polsce1. Po drugie, wydania modlitewników w języku polskim mają swój znaczący kontekst historyczny i narodowościowy, związany z faktem nieistnienia państwa polskiego, działalnością ugrupowań niepodległościowych, aktywnych na Śląsku, oraz dwu-języcznego duszpasterstwa. Wpisują się ponadto w przykłady podobnych dzia-łań znanych zwłaszcza z terenu zaboru rosyjskiego. W toku przeprowadzonych kwerend nie udało się odszukać druków w języku polskim przeznaczonych dla żołnierzy należących do Kościołów protestanckich. Wynika to, jak się zdaje, za-równo z powszechności języka niemieckiego w tym środowisku, jak i z mniejszej aktywności kapelanów wojskowych, wywodzących się z tego środowiska. Ponadto brakuje studiów nad ewangelickim duszpasterstwem wojskowym tego okresu2.

1 Najnowsza literatura na ten temat w: Andreas F. Wittenberg, Die deutschen Gesang- und Gebetbücher für Soldaten und ihre Lieder, Tübingen, 2009 (Mainzer hymnologische Studien, 23).

2 Dostępne studia dotyczą okresu II Rzeczypospolitej oraz zawężone są do tworzącego się woj-ska niepodległego państwa polskiego, zob. Krzysztof Jan Rej, Ewangelicka służba duszpasterska w woj-

Page 106: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

106

Śląskie pogranicza kultur

Niedostateczna wiedza na temat modlitewników w ogólności, a szczególnie in-teresujących nas tu modlitewników wojskowych, wynika przede wszystkim z bra-ku katalogów w sposób systematyczny porządkujących ten typ literatury. Mamy co prawda opracowania fragmentaryczne, ale nie roszczą sobie one pretensji do bycia skuteczną bazą do prowadzenia studiów, co zaznaczają zresztą czasem sami ich au-torzy3. Ponadto przedstawienie historii książek służących jako pomoc w modlitwie czy też uczestnictwie w liturgii oraz w życiu sakramentalnym wiernych napotyka liczne trudności. Wynikają one przede wszystkim z ogromnej liczby wydań, ich różnorodności, ale przede wszystkim z faktu, że manualiki takie, będąc w codzien-nym użytku, bardzo szybko ulegały zniszczeniu poprzez „zaczytanie”. Dotyczy to zwłaszcza książek wydawanych okazyjnie, a do takich zaliczają się modlitewniki żołnierskie. Ich przygotowanie odbywało się najczęściej w pośpiechu i podpo-rządkowane było warunkom, jakie narzucała tocząca się wojna.

Ważnym aspektem w powstawaniu modlitewników żołnierskich była zawsze działalność kapelanów wojskowych4. Tu jednak natrafiamy na kolejne trudności wynikające z braku zorganizowanej służby duszpasterskiej dla żołnierzy posługu-jących się językiem polskim, a pochodzących z terenów Śląska. Warto odnotować, że badania duszpasterstwa Wojska Polskiego w okresie I wojny światowej mają już swoje opracowania, w tym szczególnie cenne Janusza Odziemkowskiego5. Niestety, kwestie modlitewników traktowane są tam marginalnie, ponieważ autor koncentruje się na problemach organizacyjno-prawnych. Poza tym Odziemkowskiego interesuje duszpasterstwo wyodrębnionych organizacji Wojska Polskiego, takich jak: Legiony Polskie, Polski Korpus Posiłkowy, złożone z Polaków formacje wojskowe w Ro-

sku polskim 1919–1950, pod red. naukową E. Alabrudzińskiej, Warszawa 2000. Jedyny znany mi przykład protestanckiego modlitewnika dla żołnierzy w języku słowiańskim z I wojny światowej nosi tytuł Schkit Boži. Wójnske modlitwy. Książeczkę opracował Heinrich Immisch (na stronie tytułowej pierwszego wydania: Imisch), proboszcz w Hodźiju (dzisiejsza Göda – miejscowość w okręgu ad-ministracyjnym Drezna w Łużycach Górnych). Po raz pierwszy druk wydano w 1866 w Budziszynie nakładem Serbskeho Luterskeho Knihowneho Towarstwa. Trzecie wydanie, z 1914, towarzyszyło żołnierzom protestanckim nieposługującym się językiem niemieckim.

3 Dotyczą one przede wszystkim książek wydawanych na Górze św. Anny, zob. Maria Kalczyń-ska, Przyczynek do dziejów książki na Górze św. Anny, [w:] Dziedzictwo duchowe i historyczne Góry Świętej Anny. Materiały z sesji naukowej odbytej na Górze Świętej Anny 5 listopada 1996 r., red. W. Musialik, s. 90–110; Alojzy Miron Gola, Modlitewniki z Góry św. Anny. Inwentaryzacja i typologia, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne” 65 (1996), s. 149–251.

4 Najstarsze dzieje tego duszpasterstwa opisał kapelan Wojska Polskiego ks. Edmund Nowak. Zob. E. Nowak, Rys dziejów duszpasterstwa wojskowego w Polsce 968–1831, Warszawa 1932. Stałe duszpa-sterstwo wojskowe zostało wprowadzone w Polsce ustawą sejmu w 1690. Po rozbiorach odtworzo-no je w Księstwie Warszawskim. Po upadku powstania listopadowego księża polscy pełnili funkcję kapelanów w wojskach państw zaborczych, zob. Janusz Odziemkowski, Bolesław Spychała, Duszpa-sterstwo wojskowe w Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1987, s. 6–9. Szczegółowe informacje na temat literatury do końca lat dziewięćdziesiątych w: Hieronim Sieński, Polskie duszpasterstwo wojskowe. Biblio-grafia, t. 1: Warszawa 1994, t. 2: Warszawa 1998.

5 Janusz Odziemkowski, Służba duszpasterska Wojska Polskiego 1914–1945, Warszawa 1998.

Page 107: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

107

Mirosław Lenart Modlitewniki dla wojska wydane na Śląsku w okresie pierwszej wojny światowej

sji czy też I Pułk Strzelców Polskich. Chronologiczno-problemowy układ tej pracy, choć dotyczy głównie lat 1914–1945, jest cennym źródłem informacji także o dusz-pasterstwie powstań narodowych, zwłaszcza powstania styczniowego. Dzięki takie-mu zamysłowi uchwycona została ciągłość patriotycznej myśli, która przebija często z kart modlitewników w języku polskim wydanych w czasie I wojny światowej. Echa tego widoczne będą także w tekstach publikowanych przy okazji działań zbrojnych będących realizacją idei wyzwoleńczych, takich jak powstanie wielkopolskie czy powstania śląskie6. Okres ten nie wchodzi jednak w zakres niniejszego opracowa-nia. Trzeba dodać, że doświadczenia duszpasterskie z I wojny światowej wpłynęły w istotny sposób na organizowanie opieki religijnej nad żołnierzami w czasie wojen o niepodległość i granice w okresie międzywojennym, czemu poświęcono już szcze-gółowe studia7. Dotyczą one także np. diecezji katowickiej8, co jest ważne dla na-szych rozważań. Warto jeszcze dodać, że w okresie zaborów księża polscy najliczniej reprezentowani byli w armii austro-węgierskiej, choć ich obecność zaznaczyła się także w większych garnizonach cesarstwa niemieckiego9. Jest to ważne ze względu na zasięg terytorialny oraz specyfikę regionu, na terenie którego publikowano modli-tewniki z przeznaczeniem dla wojska w języku polskim.

Ponieważ autorami modlitewników dla wojska były osoby duchowne, krótkie-go przedstawienia wymaga struktura Kościoła na Śląsku. Granice kościelne na Górnym Śląsku zostały ukształtowane ostatecznie w XIX wieku i przetrwały do końca I wojny światowej. Większość terenów tego regionu wchodziła w skład die-cezji wrocławskiej. Poza jej zasięgiem znajdowały się górnośląskie dekanaty by-tomski i pszczyński, należące do diecezji krakowskiej, co zmieniono na podstawie

6 Duszpasterstwo tych zrywów narodowych ma już opracowania: Wiktor Krzysztof Cygan, Wiesław Jan Wysocki, „Dla Ciebie, Polsko, krew i czyny moje!...” Duszpasterstwo wojskowe Legionów Pol-skich, Warszawa 1997. Na uwagę zasługują również wspomnienia kapelanów: Kazimierz Nowina--Konopka, Wspomnienia wojenne kapelana II Brygady Legionów Polskich, Warszawa 1993; Wspomnienia wo-jenne kapelana II Brygady Legionów Polskich, do druku przygotował, wstępem i przypisami zaopatrzył Julian Humeński, Kraków 1993; Jan Dunin-Brzeziński, Rotmistrz Legionów Polskich. Wspomnienia z lat 1914–1919, Pruszków 2004; Kazimierz Nowina-Konopka, Wspomnienia wojenne 1915–1920, do druku przygotował, wstępem i przypisami opatrzył Julian Humeński, Kraków 2011. Jeśli chodzi o powsta-nia śląskie, kwestia opieki duszpasterskiej podejmowana jest w pracach: F. Kącki, Udział duchowieństwa polskiego w powstaniach śląskich, „Chrześcijanin w Świecie”, nr 3 (1981), oraz przede wszystkim w arty-kułach Juliana Humeńskiego SJ, zob. J. Humeński, Wojskowa służba duszpasterska w powstaniach śląskich, [w:] Wojskowa służba śląskich duchownych w latach 1918–1980, red. Z. Kapała i J. Myszor, Katowice 1999, s. 27–53 (artykuł ten jest przedrukiem z „Przeglądu Powszechnego” nr 4 i 5 (1989)).

7 Wymienimy tylko najważniejsze: Historia duszpasterstwa wojskowego na ziemiach polskich, red. A. Zió-łek et al., Lublin 2004; Duszpasterstwo w bitwie warszawskiej 1920 roku. Bibliografia, oprac. E. Pawińska, Warszawa 2006; Zofia Waszkiewicz, Duszpasterstwo w siłach zbrojnych II Rzeczypospolitej, Toruń 2000; J. Odziemkowski, B. Spychała, Duszpasterstwo wojskowe w II Rzeczypospolitej...; J. Odziemkowski, Służba duszpasterska Wojska Polskiego 1914–1945...

8 Zob. Tomasz Idzik, Duszpasterstwo wojskowe w diecezji katowickiej w latach 1925–1939, Ustroń 2000.9 J. Odziemkowski, B. Spychała, Duszpasterstwo wojskowe w II Rzeczypospolitej..., s. 9.

Page 108: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

108

Śląskie pogranicza kultur

bulli cyrkumskrypcyjnej De salute animarum, wydanej dla Królestwa Prus 16 lipca 1821 roku. W ten sposób cały Górny Śląsk, z wyjątkiem powiatu głubczyckiego, znajdującego się w obrębie diecezji ołomunieckiej, przeszedł pod jurysdykcję bi-skupów wrocławskich. Podlegała jej także austriacka część Śląska Cieszyńskiego. Administracja kościelna zorganizowana była tam w dwóch biskupich komisaria-tach: cieszyńskim i nyskim, a jurysdykcję sprawował wikariusz generalny biskupa wrocławskiego, który podlegał jednak bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Sytuacja taka spowodowana była względami ekonomicznymi i narodowościowymi, będący-mi przeszkodą w dostosowaniu granic administracji kościelnej do granic politycz-nych dzielących Prusy i Austrię. Biskupi wrocławscy zostali pozbawieni jurysdykcji w polskiej części Śląska Cieszyńskiego dopiero po I wojnie światowej10. Znaczna część polskich i niemieckich mieszkańców pruskiego Górnego Śląska była kato-likami. Ponieważ religia określała świadomość i życie Ślązaków, znaczącą rolę we wspólnotach odgrywali księża, którzy w plebejskim na ogół społeczeństwie pol-skim stanowili trzon inteligencji, a co za tym idzie – stawali się siłą przywódczą dla wiernych. Odegrało to znaczącą rolę w kształtowaniu się na początku wieku XX polskiego ruchu narodowego, odwołującego się do katolicyzmu11.

Nasilenie nastrojów patriotycznych, z jakimi spotykamy się w okresie I woj-ny światowej, związane było z coraz częstszym pojawianiem się takich motywów w różnego rodzaju publikacjach, zwłaszcza zaś w interesujących nas książkach dla wojska. Ważnym tego przykładem jest działalność biskupa Władysława Bandurskie-go12. Z jego inicjatywy wydano Modlitwy Legionów Polskich (nakładem Wiedeńskiej Delegacyi Samarytanina Polskiego, Wiedeń 1915)13, co warto odnotować zwłasz-cza z racji walczącego w ramach Legionów oddziału Ślązaków14. Biskup Bandurski był też autorem Litanii narodu polskiego (Piotrków 1915)15 oraz Drogi krzyżowej Polski (Piotrków 1916). Obydwa te teksty przesycone są ukształtowanym w XIX wieku patriotyzmem, sięgającym do stylu mowy wieszczej, oraz cytatami z pisarzy polskie-

10 Zob. Henryk Olszar, Duchowieństwo katolickie diecezji śląskiej (katowickiej) w Drugiej Rzeczypospolitej, Katowice 2000, s. 22–23.

11 Janusz Wcisło, Dlaczego Kościół walczył o język polski na Górnym Śląsku w XIX wieku, „Chrześcija-nin w Świecie” nr 6 (1983), s. 96–105.

12 Zob. Wiesław Jan Wysocki, Andrzej Czesław Żak, Biskup Władysław Bandurski, Pruszków 1997.13 Jest to najmniejszy ze znanych mi modlitewników żołnierskich. Jego format to 5 na 6,5 cm.

Tak niewielka forma sprzyjała użyciu przez żołnierzy, którzy mogli go mieć zawsze przy sobie.14 Śląski oddział Legionów został zorganizowany w 1914 przez Sekcję Śląską Naczelnego Komi-

tetu Narodowego, który składał się z przedstawicieli trzech partii politycznych: Narodowej Demo-kracji, Związku Śląskich Katolików oraz PPSD, zob. Maria Pawłowiczowa, Książka polska i biblioteka na Śląsku Cieszyńskim w latach 1740–1920, s. 119.

15 Druk, w formie harmonijki, miał cztery karty. Projekt wykonał J(an) B(ukowski). Każda karta zdobiona była inicjałami i ilustracjami. Na pierwszej stronie umieszczono wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, zaś na ostatniej wizerunek klasztoru jasnogórskiego z klęczącymi przed nim trze-ma aniołami.

Page 109: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

109

Mirosław Lenart Modlitewniki dla wojska wydane na Śląsku w okresie pierwszej wojny światowej

go romantyzmu16. Również w Piotrkowie ks. Feliks Sznarbachowski, znany kazno-dzieja, wydał podobny w swojej wymowie Głos Wygnańca (Piotrków 1916). Z innych książek warto wspomnieć napisany jeszcze w 1914 roku, zaraz po wybuchu wojny, Modlitewnik żołnierza polskiego według książeczki do modlitwy konfederatów barskich (Lwów 1915), opracowany przez ks. Gerarda Szmyda, który odwoływał się wprost do wy-danej w Paryżu Książeczki do nabożeństwa w czasach Konfederacji Barskiej (Paryż 1839 i 1842). W 1915 roku w Poznaniu ukazał się modlitewnik Zbiorek modlitw na czas wojen-ny, w wydaniu którego najprawdopodobniej miał swój udział późniejszy arcybiskup metropolita gnieźnieński i poznański, prymas Polski Edmund Dalbor17. Jezuita ks. Ludwik Rudnicki SJ przygotował do druku Nabożeństwo żołnierza podczas wojny (Kra-ków 1917), gdzie znajduje się m.in. modlitwa za cesarza, co było charakterystyczne dla druków wychodzących na terenie zaboru austriackiego. Zwłaszcza ten ostatni modlitewnik mógł być w użyciu polskojęzycznych żołnierzy ze Śląska. W swojej Próbie bibliografii polskich druków wojennych 1914–1915 Mieczysław Opałek wspomi-na, oprócz wspomnianej Litanii narodu polskiego (bez podania autora), odwołującą się do podobnej tradycji Litanię polską. Według litanii pielgrzymskiej Adama Mickiewicza18. Bibliograf odnotowuje także inne teksty, takie jak: Modlitwa Polaka podczas wojny ks. biskupa Bandurskiego19, Nabożeństwo dla żołnierzy Legionów polskich i młodzieży polskiej, ułożone przez ks. Józefa Panasia, kapelana III Pułku Legionów (Kraków 1915), oraz Zbiór pieśni, modlitw i wierszy wojennych (Kraków 1915)20. Wiązane z wojną nadzieje na niepodległość znalazły odbicie także w wielu innych publikacjach, pominiętych przez Opałka lub wydanych w latach 1916–1917. Jako przykład wymieńmy Pieśni i piosenki wojenne, które zebrał Józef Rączkowski, redaktor „Piasta” (Kraków 1915), czy też wydany przez Henryka Mościckiego Katechizm rycerski Adama Czartoryskie-go21, który ukazał się z napisaną w duchu patriotycznym przedmową wydawcy.

16 Zwrócił uwagę na ten charakter wspomnianych modlitewników Antoni Bednarek, Most z ak-samitu (Szkice o problematyce modlitewnej w literaturze polskiej XIX i XX wieku), Kalwaria Zebrzydowska 1993, s. 70–71. Nawiązania do tekstów literatury romantyzmu występują także w późniejszych mo-dlitewnikach, np. w książeczce ułożonej przez ks. Józefa Panasia, Nabożeństwo i śpiewnik dla żołnierzy i młodzieży polskiej (Kraków 1920), gdzie znajduje się modlitwa za ojczyznę Krasińskiego.

17 W modlitewniku nie ma informacji o nazwisku autora opracowania. Pozwolenie na druk (książkę odbito nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni św. Wojciecha) podpisał konsystorz arcybiskupi, a osobiście X. Dalbor w Poznaniu 22 stycznia 1915. Edmund Dalbor został mianowany arcybiskupem, metropolitą gnieźnieńskim i poznańskim, prymasem Polski 30 czerwca.

18 Książka ta wychodziła kilkakrotnie bez daty wydania i miejsca druku. Wiązać ją należy ze znanymi w XIX stuleciu tekstami, podobnymi do wspomnianej w tytule cytowanego tekstu Litanii pielgrzymskiej Mickiewicza czy Litanii wieńczącej Boże słowa dla ludu polskiego W. Heltmana i L. Zienko-wicza (Paryż 1847, 1848).

19 Była to czterostronicowa broszura bez daty i miejsca wydania.20 Zob. M. Opałek, Próba bibliografii polskich druków wojennych 1914–1915, Kraków 1916, s. 15, 19,

21, 42.21 Adam Kazimierz Czartoryski, Katechizm rycerski, wydał i przedmową poprzedził Henryk Mo-

ścicki, Warszawa 1916. Geneza tego tekstu jest bardzo ciekawa i sięga zapewne aż do Żołnierskiego

Page 110: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

110

Śląskie pogranicza kultur

Przejdźmy do modlitewników wydanych na Śląsku. Aktywnym ośrodkiem, któ-ry od początku wojny odznaczał się działaniami o charakterze duszpasterskim, ma-jącymi na celu wspieranie duchowe ludzi w pogrążonej wojną Europie, była Góra św. Anny ze swoim sanktuarium, szczególnie ważnym dla ludu śląskiego. Wycho-dzące głównie w Wydawnictwie Dzieł Katolickich Michała Rogiera książki były popularne wśród wiernych, gdyż ich różnorodność odpowiadała zapotrzebowaniu nabywców oraz stanowiła reakcję na bieżące wydarzenia. Używając współczesnej terminologii, można powiedzieć, że wydawców charakteryzowało duże wyczucie rynku. Z pozycji, które udało się odszukać, najważniejszą jest modlitewnik zatytu-łowany Skuteczne modlitwy podczas wojny tak dla wojowników w polu walczących jako też dla wszystkich wiernych, w domu zostających i proszących o Opatrzność Boską za swoich żołnierzy w polu walki i na zwycięstwo i Pokój. Z dodaniem Nowenny za wojowników. Książeczkę opracował ks. Jan Chrząszcz, od 1890 roku proboszcz w Pyskowicach, piastujący później urząd dziekana. Ten gruntownie wykształcony duchowny (w 1888 roku obronił doktorat z teologii na Uniwersytecie Wrocławskim) zasłużył się także jako działacz społeczny (był m.in. współzałożycielem muzeum Górnośląskiego Towa-rzystwa Historycznego w Opolu). Pozostawił po sobie bogatą spuściznę w postaci pism, głównie w języku niemieckim, choć biegle władał także językiem polskim, w którym wydawał przede wszystkim pomoce duszpasterskie w postaci książek do nabożeństwa22. Liczący 96 stron modlitewnik w formacie 9,5/13,5 cm wydało wspomniane Wydawnictwo Dzieł Katolickich Michała Rogiera w 1915 roku23. Na okładce umieszczono obrazek przedstawiający Mojżesza na wojnie oraz inwoka-cję: „Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami”. Książeczkę można było nabyć za 30 fenigów lub 36 halerzy. Imprimatur, wydane we Wrocławiu już 21 grudnia 1914 roku, podpisał książę biskup Adolf Bertram. W słowie wstępnym wyjaśniony został sens umieszczenia na okładce wizerunku Mojżesza, który podczas walki Izraelitów z Amalekitami modlił się ze wzniesio-nymi rękami, co było gwarancją zwycięstwa. Gest modlitwy dającej zwycięstwo

nabożeństwa Piotra Skargi. Czartoryski wzorował się najprawdopodobniej na przerobionym w formie pytań i odpowiedzi wydaniu tego dzieła z roku 1759, pisząc Katechizm moralny dla uczniów Korpusu Kadetów, który ukazał się po raz pierwszy w 1774 w Warszawie, zob. M. Lenart, Miles pius et iustus: żołnierz chrześcijański katolickiej wiary w kulturze i piśmiennictwie dawnej Rzeczypospolitej (XVI-XVIII w.), Warszawa 2009, s. 97.

22 Emil Szramek, Ks. dr Jan Chrząszcz. Wspomnienie pośmiertne, „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku” 1 (1929), s. 261–263; Elżbieta Borkowska, Szkic o niektórych dawnych mieszkańcach Py-skowic [ks. Jan Chrząszcz, ks. Adrian Włodarski], „Rocznik Muzeum w Gliwicach” 6 (1990), s. 95–105; Joachim Giela, Biographisch-bibliographische Studien zu dem oberschlesischen Pfarrer und Historiker Johannes Chrząszcz, Ob. Jahr. 16–17 (2001), s. 91–128; Halina Kowalczyk, Chrząszcz Jan (1857–1928), [w:] Słownik biograficzny katolickiego duchowieństwa śląskiego XIX i XX wieku, red. L.M. Pater, Katowice 1996, s. 68–69; M. Kalczyńska, op. cit., s. 95.

23 W zestawieniu publikacji oficyny Rogiera Maria Kalczyńska notuje pod rokiem 1915 Kiążeczkę wojenną, która jest najprawdopodobniej cytowaną przez nas pracą, zob. M. Kalczyńska, op. cit., s. 108.

Page 111: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

111

Mirosław Lenart Modlitewniki dla wojska wydane na Śląsku w okresie pierwszej wojny światowej

stał się czytelnym symbolem i jednocześnie przykładem do naśladowania, jaki ks. Chrząszcz dawał żołnierzom udającym się na wojnę. Modlitewnik rozpoczynają „trzy dobre rady wojownikowi”. Są nimi: cierpliwość, posłuszeństwo oraz poboż-ność. Po wyjaśnieniu sensu tych rad w życiu żołnierskim ks. Chrząszcz umieścił modlitwę poranną, dalej codzienne ofiarowanie się Bogu w czasie wojny, modlitwę wieczorną podczas wojny, ucieczkę wojownika w nocy do ran Zbawiciela oraz „suplikacje” na noc. Następnie umieszczone zostały teksty służące aktywnemu uczestnictwu w liturgii mszy św. Kolejną część modlitewnika stanowiło przygo-towanie do spowiedzi z rachunkiem sumienia oraz przygotowanie do przyjęcia komunii św. Po części pomyślanej jako pomoc w świadomym przyjmowaniu sakra-mentów pojawiają się różne modlitwy na czas wojny. Treść pierwszej modlitwy jest dość ogólna, a nacisk pada na chrześcijańskie zachowanie się wobec nieprzyjaciół. Na szczególną uwagę zasługuje „nowenna za wojowników naszych, którzy są we wojnie”. Rozpoczyna się ona od następującej nauki:

Jak wiele matek i ojców wysłali syna na głos Cesarza na wojnę! Niejeden brat i sio-stra lamentują, że najmilszy brat ich opuścił, idąc do wojska. Niejedna narzeczona wylewa łzy, że oblubieńca jej wzięto. Liczne żony od małżonka, liczne dziatki od ojca przez wojnę są rozdzielone. Największy lament powstanie, jeżeli wojownik padnie na polu bitwy. Módlmy się gorąco za wojowników! Kto może, niechaj odprawi nowennę za wojowników w ten sposób: W przeciągu dziewięć dni niech uczęszcza na Mszą świętą, podczas Mszy świętej niech odprawi modlitwy następujące i niech przyjmie Sakrament Pokuty i Ołtarza. Oprócz tego ćwicz się w cnotach chrześcijańskich, bo wojna jest szkołą cnót i miłości bliźniego. Takową nowennę i sam wojownik, ile można, niech odprawi24.

W przywołanym wstępie do nowenny znajdują się dwa ważne elementy, z któ-rymi spotkamy się w innych książkach wydanych w czasie wojny. Po pierwsze, chodzi o silną więź znajdujących się na placu boju żołnierzy z ich rodzinami, które wspomagają walczących swoją modlitwą. Po drugie, wojna może być pomocna w doskonaleniu cnót i w ogóle w nauce moralności. Z punktu widzenia teologii pastoralnej nowenna odzwierciedla pobożność czasów, w których napisany został modlitewnik, co widoczne jest m.in. w położeniu akcentu na kult serca Jezusowe-go, wielokrotnie przywoływany w tekstach. Stanowi on teologiczne odniesienie do zalecanych przez autora aktów pobożnych. Po nowennie ks. Chrząszcz umieścił zestaw modlitw, który rozpoczynają modlitwa o pokój oraz prośba o zachowanie od wojny. Następnie znajduje się zestaw modlitw za żołnierzy: modlitwa ojca za syna wojownika, modlitwa matki za syna wojownika, modlitwa brata lub siostry za brata wojownika, modlitwa za wszystkich wojowników. Tę część kończy modlitwa za cesarza. Kolejne modlitwy przeznaczone są przede wszystkim dla żołnierzy: modlitwa wojownika za rodziców; modlitwa za wojowników, co na wojnie po-

24 Skuteczne modlitwy podczas wojny..., s. 40–41.

Page 112: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

112

Śląskie pogranicza kultur

ginęli; modlitwa do Najświętszej Maryi Panny o dobrą śmierć; modlitwa do św. Barbary o dobrą śmierć; modlitwa do Serca Pana Jezusa za konających; modlitwa do św. Józefa za konających; modlitwa w czasie klęsk i utrapień. Dalej następują: modlitwa podczas wojny i niepokoju; modlitwa w czasie powszechnej klęski; mo-dlitwa pokutna (ułożona przez Urbana VIII) oraz litania o miłosierdziu Boskim. Na końcu modlitewnika znajduje się pięć pieśni do śpiewania podczas wojny, które w większości ułożone zostały na potrzeby będącego w toku konfliktu zbrojnego. Najbardziej oryginalna wydaje się Pieśń do Najświętszej Maryi Panny podczas wojny, w której znajdujemy następującą inwokację:

Maryja wspomagaj cesarza, który jest naszym Monarchą. Spraw niech nieprzyja-ciół zwycięża, to będzie jego nadgrodą [sic!]. Utrzymuj, strzeż go od złych przygód, niech czuje Najwyższego moc. A mogą grozić wschód i zachód. My będziemy na straży stać25.

Przytoczony tu fragment jest chyba wystarczającym dowodem na to, że pieśni takie nie miały większych szans na zdobycie popularności wśród żołnierzy, nie tylko ze względu na treść, ale i na formę. Nie wpływa to jednak na ogólną ocenę pracy ks. Chrząszcza. Książeczka przez niego przygotowana ma bardzo jasny za-mysł: połączenie figury wojownika obecnej w Starym Testamencie z żołnierzem. Zresztą słowo „żołnierz” jest konsekwentnie pomijane przez autora, który po-przez taki zabieg stara się podkreślić znaczenie wiary w walce oraz skuteczność modlitwy dającej zwycięstwo. Nazywanie żołnierza wojownikiem w sensie biblij-nym nie jest zabiegiem nowym w historii książek dla wojska. Ks. Chrząszcz chyba jednak po raz pierwszy tak silnie akcentuje to określenie i łączy je zarówno z ideo-logią natury religijnej, jak i sytuacją polityczną. Chodziło zapewne o znalezienie określenia najbardziej neutralnego w czasach wojny, w której naprzeciwko siebie stawali nie tylko chrześcijanie, katolicy, ale ludzie z różnych powodów sobie bli-scy. Przede wszystkim jednak chodziło o stworzenie książeczki do nabożeństwa, która będzie cieszyła się popularnością i miała szerszy odbiór. Dlatego znajdują się w niej części, które przeznaczone są dla ludzi pozostających w domach i jedy-nie wspierających modlitwami żołnierzy. Książka ta stanowiła tym samym jakiś element pocieszenia i wsparcia duchowego dla rodzin. Pozostaje kwestia, w jakim stopniu modlitewnik ten był używany przez żołnierzy, co jest rzeczą trudną do ustalenia. Ponieważ jednak dotyczy ona także innych druków – przyjdzie do niej wrócić w podsumowaniu.

Na końcu omawianego modlitewnika znajdował się zestaw pieśni na czas woj-ny, co warto odnotować, ponieważ znamy osobny druk, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Dzieł Katolickich Michała Rogiera (Góra św. Anny 1916), zatytuło-wany Pieśni nabożne w czasie Wojny Europejskiej roku 1914–1916 (do prywatnego użytku).

25 Ibidem, s. 80.

Page 113: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

113

Mirosław Lenart Modlitewniki dla wojska wydane na Śląsku w okresie pierwszej wojny światowej

Autorem wszystkich pieśni był Jan Antler. Teksty w jeszcze większym stopniu niż te z książeczki ks. Chrząszcza mają charakter okolicznościowy. Uczony proboszcz z Pyskowic starał się bowiem wyszukać i przystosować do czasów wojennych pie-śni powszechnie znane, podczas gdy Antler pisze pieśni nowe, korzystając tylko czasami ze znanych tekstów, które przerabia. Każda pieśń ma podaną melodię, na jaką powinna być śpiewana. Pewną zaletą tych tekstów jest ich wierszowana forma, która mogła wpadać w ucho, oraz popularność melodii, które stanowiły wzór linii melodycznej. Całość tego posiadającego ledwie 15 stron śpiewnika kończy modli-twa za dusze poległych żołnierzy.

Modlitwom za zabitych poświęcony jest osobny modlitewnik, który ukazał się nakładem drukarza z Góry św. Anny Franciszka Gielnika26 pod tytułem Pobożne modlitwy za poległych na wojnie żołnierzy naszych (1915). Świadectwem rzadkości tego druku jest jego brak w wykazie tekstów wychodzących u Gielników, opracowanym przez Marię Kalczyńską27. Druk ma zaledwie osiem stron. Na okładce umiesz-czono obraz przedstawiający żołnierza konającego na rękach Chrystusa na polu bitwy, a ilustracja opatrzona jest cytatem z Księgi Hioba (20, 21): „Zmiłujcie się nad nami, przynajmniej wy, przyjaciele nasi”. Pierwsza modlitwa poświęcona jest poległym z parafii, zwłaszcza krewnym i znajomym. Następnie umieszczono mo-dlitwy: za poległego na wojnie ojca lub brata; żony za poległego męża; rodziców za poległych synów (zięciów); za przyjaciela lub narzeczonego w wojnie poległego; za „owych poległych, którzy bez należytego przygotowania się, śmiercią zaskocze-ni zostali”, w końcu „za wszystkie te biedne ofiary wojny, które od nieludzkich żoł-nierzy pomordowane zostały”. Całość kończy „modlitwa do Najświętszej Panny Maryi za kapłanów, zakonników i świeckich pielęgnowników, którzy w wiernem wypełnianiu swego powołania życie swoje w wojnie położyli”.

Wspomniana książeczka nie była jedyną mającą na celu wspomaganie modli-tewne walczących oraz wyproszenie pokoju. W tej samej drukarni ukazał się mo-dlitewnik „Bóg z nami”. Podręcznik dla przyjmujących Komunię św. na czas wojny. Druk ten zawierał m.in. sześć nabożeństw komunii św., które sprawowane były nie tyl-ko w intencjach żołnierzy, ale także „dla złagodzenia nieprawości popełnianych w czasie wojny”. Do tematyki toczącego się konfliktu zbrojnego dostosowywano zresztą także popularne nabożeństwa. Proboszcz w Lublińcu ks. Karol Böhm na-pisał w tym duchu Drogę krzyżową w czasie wojny (Góra św. Anny 1915). Natomiast w roku 1917 w Bytomiu ukazał się modlitewnik W krzyżu zbawienie. Droga krzyżowa w czasie wojny i pokoju z dodatkiem gorzkich żali, litanii, 9 pieśni o męce Pańskiej i rachunku

26 Stanisław Smoleń, Polskie księgarnie z Góry św. Anny, „Kalendarz Opolski” 1977, s. 157–158. Firma księgarsko-wydawnicza Gielników działała najdłużej na Górze św. Anny: od roku 1869 do 1941. Franciszek Gielnik był bratem Fabiana, zakonnika, który zajmował się opracowaniem tekstów do druku, zob. M. Kalczyńska, op. cit., s. 99.

27 M. Kalczyńska, op. cit., s. 104–106.

Page 114: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

114

Śląskie pogranicza kultur

sumienia. Książeczkę tę, wydaną przez „Katolika”28, opracował ks. Adam Pitynek z Wrocławia, co zostało podane na stronie tytułowej. Tam też znajduje się infor-macja o tym, że „czysty dochód przeznaczony dla chorych i rannych żołnierzy”, co z jednej strony pokazuje szczytny cel wydania, ale jednocześnie jest świadec-twem skutków przeciągającej się wojny – rzesz powracających z frontu kalek oraz przepełnionych szpitali.

Bardzo interesującą inicjatywą było wydanie tekstu w formie listu, w którym ks. Jan Pawołek ze zgromadzenia ojców oblatów starał się wyjaśnić wymiar duchowy toczącej się wojny. Druk zawierający (bez reklam) 29 stron, pod tytułem Co nam wojna mówi, czyli misya wojenna. List polny dla żołnierzy i dla pozostających w domu, wydano nakładem wydawnictwa dzieł katolickich Michała Rogiera29 (Góra św. Anny 1915), a sprzedawano po 10 fenigów lub 12 halerzy. Także ten druk nie znalazł się w spi-sie Kalczyńskiej, co może świadczyć o jego zaczytaniu30. Powody powstania tekstu sprecyzował autor we wstępie, w którym czytamy m.in.:

Cichy czas nastąpił dla naszych misjonarzy; wojna, która niejednemu przedsię-biorstwu koniec położyła i onych pracy pozbawiła. Jako kapelani polni wyruszyli oni za wojskami, aby ich pokrzepić w krwawem pasowaniu się. A jednak odprawia się misja, skuteczniejsza niż kiedybądź: wojna ją odprawia, nie wojna, jeno Pan Bóg przez wojnę. On sam wyręczył misjonarzy; On, który mądrze, ale silną ręką kieruje losami narodów, nawiedził lud nasz, jeszcze nie aby go sądzić, ale aby stare prawdy przekonywającej głosić, nowe cnoty wzbudzić, abyśmy raz w dniu sądu ostatecznego postawieni zostali nie po stronie bezbożnych, ale po stronie sprawiedliwych.

Wojna jest zawarta w planie Opatrzności Bożej równo sprawiedliwej jak dobrotli-wej. Pan Bóg zdoła zło nawet na dobro obrócić i nie uniewinniając sprawców wojny – pola walki krwią zbroczone przemienić w osady cnót31.

Doświadczony misjonarz podaje żołnierzom do rozważenia najpierw wartość życia ludzkiego. Wywód prowadzi do ukazania gradacji dóbr, z których dobra na-rodu, dobra wiary, dobra nadprzyrodzone stoją wyżej od ludzkiej egzystencji. Na samym szczycie znajdują się „wieczne dobra królestwa niebieskiego”. Konstatuje autor: „Życie nasze wtedy tylko ma jakieś znaczenie, jakąś wartość, jeśli służy wyż-szemu celowi, jeśli Panu Bogu jest poświęcone. W innym razie nie warto żyć”32.

28 Znanych jest 68 książek polskich wydanych przez tę spółkę wydawniczą w latach 1910–1931, zob. Teresa Wajgiel, Polskie druki zwarte wydane przez drukarnię „Katolika” w Bytomiu w początkach XX wieku, „Biuletyn Informacyjny Biblioteki Śląskiej” 1967, nr 3, s. 18–23; Diana Pietruch-Reizes, Udział wydawnictwa „Katolik” w upowszechnianiu informacji prawnej w języku polskim (na przykładzie „Posła do ludu polskiego”), [w:] Książka polska na Śląsku w latach 1900–1922, red. M. Pawłowiczowa, Katowice 1994, s. 231– 237.

29 Wydawnictwo Dzieł Katolickich Michała Rogiera kontynuowało działalność wydawnictwa Karola Böhma, zob. M. Kalczyńska, op. cit., s. 107.

30 Zob. M. Kalczyńska, op. cit., s. 107–109.31 Co nam wojna mówi, czyli misya wojenna..., s. 3–4.32 Ibidem, s. 7.

Page 115: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

115

Mirosław Lenart Modlitewniki dla wojska wydane na Śląsku w okresie pierwszej wojny światowej

Druga część Listu poświęcona jest grzechowi i pokucie. Wprowadza ona nieja-ko do rozdziału o rozłące, która nie zawsze jest dla księdza Pawołka czymś złym, zwłaszcza jeśli dotychczasowe wspólne życie wiązało się z grzechem. Dotyczy to jednak nie tylko związków niesakramentalnych, ale także braku umiejętno-ści współżycia – kiedy jedna osoba była dla drugiej obciążeniem. Wojna według kaznodziei działa wówczas jak siła oczyszczająca i prowadząca do opamiętania. Często także kończy zło w sposób ostateczny, poprzez śmierć. Kolejny rozdział dotyczy posłuszeństwa. Również w tym wypadku wojna ukazana jest jako pomoc w osiągnięciu tej cnoty:

Żyjemy we wielkim dziejowym czasie. A więc [...] bądźmy godnymi tego wielkie-go czasu, nie bądźmy małymi, małodusznymi i słabymi, ale wielkimi. Wielkimi zaś i czcigodnymi stajemy się spełnianiem obowiązków swoich jak najwierniej-szem [podkr. – J.P.]33.

Piątą część Listu poświęcił autor miłości. W rozważaniach na ten temat znaj-dujemy też odpowiedź na pytanie o źródła wojny, którymi są: pożądliwość, niena-wiść, zazdrość czy też żądza panowania. Kolejnym tematem rozważań uczynił ks. Pawołek modlitwę. Zauważa, że wojna przyniosła jej „prawdziwe wskrzeszenie do życia”. Uzasadnia to różnorakimi intencjami modlitw:

Modlimy się o zwycięstwo, o powrócenie pokoju, o powrót drogich nam osób. Modlić się powinniśmy szczególnie za tych, dla których ten dzień dzisiejszy będzie ostatnim, bo dniem śmierci na polu walki [...]. Modlimy się za rannych i wziętych w niewolę, za bezdomnych, za głodnych, za wdowy i sieroty, która wojna pozbawiła opiekuna. Modlimy się też – tak chce Pan Jezus – za naszych nieprzyjaciół [...]34.

Ostatnie dwa rozdziały są poświęcone cierpieniu i wytrwaniu aż do końca w przeciwnościach. Całość kończy „modlitwa codzienna o pokój podczas wojny, ułożona i polecona przez Ojca św. Benedykta XV”.

W tekście przygotowanym dla żołnierzy przez ks. Pawołka zastanawia przede wszystkim forma „listu polnego”. Pomysł nadania takiej formuły ulotnemu dru-kowi pisanemu z intencją wpływania na moralność może mieć dwa źródła. Pierwszym są druki o treści propagandowo-informacyjnej, które masowo wy-dawano w czasie wojny. Drugim może być popularny w środowisku żołnierskim „list z nieba”, mający chronić ich w sposób magiczny przed śmiercią. Podobne „li-sty z nieba” mieli jeszcze żołnierze służby zasadniczej w wojsku polskim w latach pięćdziesiątych XX wieku. Ze zjawiskiem takim musiał się zetknąć każdy duchowny w wojsku i nie trzeba dodawać, że przepisywane, najczęściej ręcznie, „listy”, których autorem miał być sam Jezus, nie mogły cieszyć się aprobatą kapelanów obozowych35.

33 Ibidem, s. 14–15.34 Ibidem, s. 19–20.35 Na temat magii w wojsku M. Lenart, Miles pius et iustus..., s. 170–179.

Page 116: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

116

Śląskie pogranicza kultur

Inną sprawą jest wykorzystanie wojny do prowadzenia misji wśród żołnierzy. Jednak i pod tym względem pomysł ks. Pawołka nie był niczym nowym36. Wojna była zawsze idealnym czasem dla działalności duszpasterskiej, ponieważ groma-dziła w jednym miejscu spore rzesze mężczyzn, których postawa religijna miała istotny wpływ na wychowanie w rodzinach. Nieustanne zagrożenie śmiercią, a co za tym idzie – lęk o własne życie, kierowały automatycznie myśli ku głębszym rozważaniom, co starał się wykorzystać kaznodzieja, wywodzący się ze środowiska zakonnego (co zawsze w przypadku pism kapelanów wojskowych miało swoje znaczenie). Podobieństwo dyscypliny wojskowej oraz reguł zakonnych odczuwal-ne jest zwłaszcza, kiedy tematem staje się np. posłuszeństwo, które, jak wspomnie-liśmy, było tematem rozważań w osobnym rozdziale zbioru nauk moralnych „misji wojennej”.

Osobne miejsce wśród książek przygotowywanych dla żołnierzy zajmują druki wydawane na Śląsku Cieszyńskim. W ich upowszechnianiu szczególne zasługi miało towarzystwo kulturalno-oświatowe powstałe w seminarium du-chownym w Ołomuńcu w gronie polskich teologów i znane pod nazwą „Dzie-dzictwo błogosławionego Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Śląsku”. Jego założycielem, organizatorem i długoletnim prezesem był ks. Ignacy Świeży. Towarzystwo stawiało sobie za cel m.in. szerzenie oświaty religijnej i ogólnej w języku polskim, co miano czynić poprzez własne wydawnictwa37. Jednak do-piero po wprowadzeniu do statutu zapisu, że celem Dziedzictwa jest „założenie i prowadzenie własnej drukarni”, Śląski Rząd Krajowy przyznał mu w marcu 1913 roku koncesję38. Do najważniejszych druków wydanych przez Dziedzic-two należą modlitewniki i kancjonały. Aktywny na polu ich przygotowania był m.in. ks. Rudolf Tomanek, który opracował drugą edycję Nowego Kancjonału39. Jemu też zawdzięczamy wydanie w czasie wojny dwóch modlitewników prze-znaczonych dla żołnierzy. Pierwszym było Nabożeństwo dla żołnierzy katolickich znajdujących się na placu boju (Cieszyn 1915). Książeczka ta, licząca zaledwie 16 stron, wyszła w nakładzie 10 000 egzemplarzy. Drugim modlitewnikiem, już w pełnym tego słowa znaczeniu, był druk pod tytułem Bóg mocą moją! Nabożeń-stwo dla żołnierzy katolickich w rozmyślaniach, pieśniach i modlitwach. Opracowanie to liczyło aż 250 stron i wyszło w nakładzie 3000 egzemplarzy (również w 1915

36 Zob. Ibidem, s. 103–121.37 Zob. Weronika Pawłowiczówna, „Dziedzictwo błogosławionego Jana Sarkandra” i jego działalność

wydawnicza w latach 1901–1922, [w:] Książka polska na Śląsku w latach 1900–1922..., s. 190.38 Ibidem, s. 192. Drukarnia Dziedzictwa posiadała bardzo nowoczesne wyposażenie. Uruchomi-

ła m.in. linotyp, co stawiało ją w szeregu czołowych oficyn warszawskich, zob. M. Pawłowiczowa, Książka polska i biblioteka na Śląsku Cieszyńskim..., s. 128.

39 Ten niezwykle popularny śpiewnik przygotował ks. Jan Mocko, a przejrzeli go i uzupełnili inni duchowni cieszyńscy. Kancjonał zdobył aprobatę Generalnego Wikariatu i był rozprowadzany przez kapłanów bezpłatnie, zob. W. Pawłowiczówna, „Dziedzictwo błogosławionego Jana Sarkandra”..., s. 193.

Page 117: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

117

Mirosław Lenart Modlitewniki dla wojska wydane na Śląsku w okresie pierwszej wojny światowej

roku)40. Ksiądz Tomanek opracował też Krótkie nabożeństwo na czas wojny w pie-śniach i modlitwach (Cieszyn 1915). Było ono, podobnie jak wspomniane dru-ki, przeznaczone dla osób pozostających w domach i wspierających modlitwą walczących, jako pomoc w odprawianiu „nabożeństw wojennych”. W drukarni Dziedzictwa ukazała się też Pieśń mszalna o pokój, wzorowana na Mszy św. pro pace (Cieszyn 1915), autorstwa księdza Emanuela Grima. Tekst Pieśni mszalnej o pokój znajdował się też w czwartym wydaniu książki do nabożeństwa Chwalcie Pana! (Cieszyn 1917), w Dodatku, który zawierał teksty śpiewów napisane najprawdo-podobniej przez tegoż duchownego41.

Wspomniane druki wpisują się w ożywiony ruch narodowy na Śląsku Cieszyń-skim42, obserwowany przez Polaków z innych zaborów43 i mający bogatą tradycję w XIX stuleciu44. Dlatego też wydaje się rzeczą naturalną przygotowanie w stosun-kowo krótkim czasie omawianych książek do nabożeństwa w języku polskim dla żołnierzy, które zostały praktycznie zaczytane. Już na okładce Nabożeństwa dla żoł-nierzy katolickich znajdujących się na placu boju umieszczono istotną uwagę praktyczną: „Książeczkę tę należy wręczyć każdemu żołnierzowi katol[ickiemu] wyruszające-mu na plac boju lub przesłać pocztą polową krewnym i znajomym, stojącym przed nieprzyjacielem”. Autor druku zwracał się do czytelników w słowach:

Drogi bracie! Znajdujesz się na placu boju. Ciągle otacza Cię tysiąc niebezpie-czeństw! Bez ustanku potrzeba Ci pomocy z nieba. Ojciec niebieski jest Tobie pukle-rzem i tarczą. Bóg jest na placu boju Twoim troskliwym ojcem, Twoją ucieczką, obroną i otuchą. Matka Boska otacza Cię swą macierzyńską przyczyną. Krewni i przyjaciele Twoi często o Tobie myślą, zawsze o Tobie pamiętają. Codziennie Twoi rodzice, Twa żona, Twoje dzieci, Twoi bracia, Twoje siostry, Twoi znajomi, Twój duszpasterz, cała parafia, cały Kościół katolicki zanosi za Tobą gorące nabożne modlitwy i westchnienia. [...] Przyjmij w rowie strzeleckim i gdzie się nadarzy sposobność nabożnie i godnie św. Sakrament Pokuty i Najśw[iętszy] Sakrament Ołtarza. Kapelan wojskowy i każdy inny kapłan z największą gotowością udzieli Ci tych świętych sakramentów45.

40 Książka ta była używana przez żołnierzy walczących w armii austriackiej, jak również żołnierzy armii polskiej w wojnie 1920 roku, zob. Rudolf Tomanek, Dorobek półwiekowej działalności oświatowej. Krótki zarys dziejów i prac „Dziedzictwa błog. Jana Sarkandra dla ludu polskiego na Śląsku” 1873–1923 wydany z okazji 50-letniego jubileuszu, Cieszyn 1924, s. 70; W. Pawłowiczówna, „Dziedzictwo błogosławionego Jana Sarkandra”..., s. 195.

41 Zob. W. Pawłowiczówna, „Dziedzictwo błogosławionego Jana Sarkandra”..., s. 194.42 Jego świadectwem jest choćby dyskusja pomiędzy Czechami i Polakami, która toczyła się na ła-

mach czasopism, ale zaowocowała także opracowaniami wychodzącymi samodzielnie: S. Warcholik, Śląsk Cieszyński i jego odrodzenie narodowe, Lwów 1909; K. Piątkowski, Stosunki narodowościowe w Księstwie Cieszyńskim, Cieszyn 1918.

43 M. Pawłowiczowa, Książka polska i biblioteka na Śląsku Cieszyńskim..., s. 115.44 Warto wspomnieć, że w Cieszynie opublikowano w 1861 druk ulotny Modły narodu polskie-

go. Przechowywany w Bibliotece Jagiellońskiej egzemplarz ma cenne odręczne dopiski, dotyczące zwłaszcza pieśni zaczynającej się od słów Boże ojcze! Twoje dzieci płaczą, żebrzą lepszej doli.

45 Nabożeństwa dla żołnierzy katolickich znajdujących się na placu boju, s. 3–5.

Page 118: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

118

Śląskie pogranicza kultur

Jak widać, ks. Tomanek był przekonany, że żołnierze będą otoczeni stałą opieką duszpasterską, co jednak wyglądało bardzo różnie. Nierzadko ich praca spotykała się z brakiem zrozumienia dowódców wojskowych lub też sami żoł-nierze nie wykazywali większego zainteresowania sprawami wiary46. Duchowny cieszyński na początek zalecał żołnierzom częste „zmawianie” aktu żalu dosko-nałego. Po nim umieścił akty strzeliste oraz modlitwy do Matki Boskiej. Następ-ne modlitwy związane są z życiem codziennym żołnierzy: z rozpoczęciem dnia i z udaniem się na spoczynek, z przygotowaniem do walki, radością z wygranej potyczki, z podniesieniem na duchu po klęsce, bądź też przystosowane do od-mawiania w przypadku odniesienia ran czy dostania się do niewoli. Na końcu umieścił ks. Tomanek modlitwę o pokój z aktem poddania się woli Bożej oraz dwa akty strzeliste z adnotacjami dotyczącymi odpustów przewidzianych za po-bożne ich odmówienie.

Niestety, nie udało się dotąd odszukać obszernego opracowania ks. Tomanka pod tytułem Bóg mocą moją! Nabożeństwo dla żołnierzy katolickich w rozmyślaniach, pie-śniach i modlitwach. Dotarcie do tego modlitewnika dałoby z pewnością możliwość głębszej analizy druków, jakie przedstawione są w niniejszym opracowaniu.

Oprócz modlitewników przygotowanych z myślą o nich żołnierzom pocho-dzącym z terenów Śląska towarzyszyły zapewne także inne książki do nabożeń-stwa. Wynika to z dużej aktywności drukarzy na Górnym Śląsku, którzy specja-lizowali się w tego typu literaturze dewocyjnej w języku niemieckim, polskim i czeskim. Szczególnie pomiędzy rokiem 1840 a 1914 odnotowuje się ogromną liczbę tego typu druków, opracowywanych najczęściej przez proboszczów dla potrzeb duszpasterskich we własnych parafiach. Opracowany wstępnie, daleko niekompletny zestaw śląskich modlitewników liczy aż 332 pozycje47. Spośród tych druków szczególnym powodzeniem cieszyła się Droga do nieba ks. Ludwi-ka Skowronka, opracowana w wersji polskiej i niemieckiej48. Książka ta po raz pierwszy wydana została w roku 1903 i do wybuchu II wojny światowej wielo-krotnie była wznawiana w drukarni Reinharda Meyera w Raciborzu49. Wyróżnia-my ją tu spośród innych tego typu druków głównie dlatego, że jej popularność

46 Pisze o tym w kontekście Legionów Janusz Odziemkowski, ale świadectwa, które przytacza, nie są odosobnione, por. J. Odziemkowski, Służba duszpasterska Wojska Polskiego 1914–1954..., s. 26–31.

47 Teresa Ochot, Modlitewniki górnośląskie do 1914 r., „Rocznik Teologiczny Śląska Opol-skiego” 1 (1969), s. 357–408.

48 Wersja polska i niemiecka (pod tytułem Weg zum Himmel) były od siebie niezależne. Na temat genezy modlitewnika zob. K. Worbs, Modlitewnik górnośląski „Droga do nieba” księdza Ludwika Skowron-ka. Studium historyczno-liturgiczne, Lublin 1988 (mps BKUL). Zob. także: Helmut Sobeczko, Pierwsze wydanie modlitewnika „Droga do nieba” na tle ówczesnej literatury dewocyjnej i jego kolejne redakcje, [w:] Stulecie „Drogi do nieba” ks. Ludwika Skowronka. Materiały sesji naukowej zorganizowanej przez Katedrę Liturgiki i Hagiografii Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego oraz Caritas Diecezji Opolskiej, Głuchołazy–Opole, 12–13 maja 2003 r., Opole 2003, s. 47–59.

49 Niestety, ta oficyna wydawnicza nie doczekała się do dziś swojej monografii.

Page 119: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

119

Mirosław Lenart Modlitewniki dla wojska wydane na Śląsku w okresie pierwszej wojny światowej

doprowadziła do wydania modlitewnika Weg zum Himmel, przeznaczonego dla żołnierzy Wehrmachtu w 1939 roku50, szczególnie popularnego wśród żołnierzy pochodzących z terenów Śląska.

Przedstawiony wybór modlitewników żołnierskich w języku polskim, wyda-nych w czasie I wojny światowej, zwraca uwagę przede wszystkim swoją liczbą i różnorodnością. Jest świadectwem aktywności duchowieństwa, które w tworze-niu tego typu pomocy duszpasterskich widziało kontynuację życia religijnego para-fii, z których wywodzili się żołnierze. Jak zawsze w podobnych wypadkach, trudno ocenić, w jakim stopniu modlitewniki były popularne wśród żołnierzy. Mając jed-nak na uwadze fakt, że ich nakłady były często duże, a druki te są dzisiaj olbrzy-mią rzadkością, można przypuszczać, że cieszyły się one znacznym powodzeniem. W każdym razie zarówno samo duszpasterstwo w formacjach wojskowych, w któ-rych walczyli Ślązacy, jak i szczegółowy katalog książek, służących kapelanom oraz żołnierzom, cały czas czekają na osobne, wieloaspektowe opracowanie51.

50 Pełny tytuł tego modlitewnika brzmi: Weg zum Himmel. Katholisches Gebet und Gesangbuch. Wstęp napisał ks. Ernst Wiechulla posiadający tytuł licencjata z teologii, proboszcz w diecezji wrocław-skiej. Modlitewnik, mający aż 896 stron, został wydany przez wspomniane już wydawnictwo Rogiera z Góry św. Anny. Należy odnotować na marginesie, że wśród ludności Górnego Śląska same tytuły książeczek do nabożeństwa: Droga do nieba czy Weg zum Himmel, były bardzo popularne i używane także przez innych autorów, zob. H. Sobeczko, op. cit., s. 49.

51 Podobnie udział ludności Śląska w formacjach wojskowych czeka na opracowanie wolne od ideologicznych obciążeń, które ma choćby praca Edwarda Mendela, koncentrującego się na szy-kanach wobec żołnierzy, którzy nie byli uznawani za Niemców, zob. Edward Mendel, Z zagadnień udziału Ślązaków na frontach pierwszej wojny światowej 1914–1918, Opole 1965.

Page 120: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa
Page 121: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

121

Jerzy Obara

Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości

Gustawa MorcinkaPorozumiewali się tylko znakami. Głos

ludzki zakrzyczałaby bowiem maszyna. Lampy pełgały rudymi płomykami. W ich świetle błyskały spocone ciała, nagie do pasa, naprężały się mięśnie, bieliły zęby i białka ócz. Powietrze wlokło się nagrza-ne i przesycone swędem ludzkiego potu. [DW1 9]

Gustaw Morcinek uznawany jest za najwybitniejszego polskiego prozaika opi-sującego znojną i w każdej chwili zagrażającą życiu pracę górników. Traktujące o nich dzieła uważane są za najbardziej wartościowe w całym jego dorobku pi-sarskim, gdyż to właśnie w nich objawił się w największym stopniu talent pisarza, wsparty jego wielką pracowitością i dociekliwością badacza, pragnącego przed-stawić skomplikowane losy walczących o polskość Ślązaków, przebieg powstań śląskich i wreszcie stanowiącą główną treść i sens życia górników pracę w kopalni.

W przybierających oryginalny kształt utworach Gustawa Morcinka nieustannie przeplatają się różne wątki: historia wnika w teraźniejszość, a w realistyczne opisy zdarzeń wplatane są opowieści o duchach zamieszkujących w wyłączonych już z eksploatacji chodnikach, do których wejścia oznaczone są krzyżami zrobionymi ze zbutwiałych stempli2.

1 Gustaw Morcinek, Dzieje węgla, Warszawa 1946. [Skróty tytułów utworów w bibliografii].2 Twórczości Gustawa Morcinka poświęcone są m.in. opracowania: Witold Nawrocki,

O pisarstwie Gustawa Morcinka, Katowice 1972; Krystyna Heska-Kwaśniewicz, „Pisarski zakon”.

Page 122: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

122

Śląskie pogranicza kultur

Uwagę czytelników dzieł tego pisarza przykuwa ich niezwykły klimat, do które-go wykreowania w znacznym stopniu przyczyniło się wykorzystanie różnorodnych środków językowych: rodzimych (pochodzących z różnych odmian językowych) i obcych (z języków obcych, zwłaszcza niemieckiego). Gustaw Morcinek obficie je wykorzystywał, wielokrotnie z pełną świadomością określał ich charakter, po-

Biografia literacka Gustawa Morcinka, Opole 1988. Ich autorzy, jak również autorzy innych prac i ko-mentarzy dołączonych do powieści Gustawa Morcinka, tylko sporadycznie zwracają uwagę na kwes-tie języka i stylu pisarza.

Gustaw Morcinek (fot. z zasobów Muzeum Śląska Cieszyńskiego).

Page 123: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

123

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

sługując się zwykle terminami gwara i/lub żargon, w znaczeniach co najmniej zbliżonych do tych, w jakich są te terminy używane3.

W jego utworach mamy do czynienia: 1) z leksyką określaną przez tego pisarza jako żargonowa; 2) z gwarą ludową (śląską) i 3) z zawodową (profesjonalną) lek-syką górników. Każda z tych warstw leksykalnych spełnia w nich ściśle określoną funkcję – wykorzystywana jest w celach stylizacyjnych, jednak każda w inny spo-sób. Aby wykazać tę odmienność, zilustrujmy to przykładami z wybranych dzieł Gustawa Morcinka.

Żargon w wybranych powieściach o górnikach

W niektórych fragmentach utworów o górnikach Gustaw Morcinek posłużył się terminem „żargon”, odnosząc go najczęściej do wypowiedzi takich osób, któ-re posługują się w swoich wypowiedziach swoistą mieszanką słów pochodzących z różnych języków.

Żargonem posługuje się np. jedna z postaci utworu Pokład Joanny – „wrzeszczą-cy pierun”, „strzępiący pyszczysko po francusku” Kubala z Lille, który „w chwi-lach wzburzenia czy podniecenia” posługiwał się niedającym się zrozumieć „za-bawnym różnojęzycznym żargonem” [PJ 394].

Na „triumfujące docinki” kamratów „Kubala bulgotał coś w cudacznym żar-gonie, w którym były wszystkie możliwe słowa francuskie, arabskie, z paryskiego a r g o t (wyróżnienie moje – J.O.) i jakieś malajskie czy zgoła chińskie, a najmniej polskich. Jego towarzysze zaś uśmiechali się tajemniczo i milczeli” [PJ 400].

Wplątanie pojedynczych leksemów francuskich prowadzi najczęściej do tego, że dla ich odbiorców stają się one niezrozumiałe bądź też nie w pełni zrozumiałe. Wywołuje to niezamierzone efekty komiczne, jednocześnie zaś wymusza koniecz-ność znalezienia dla tych obcojęzycznych leksemów ich polskich odpowiedników. Jest w cytowanym utworze taka rozbudowana scena, w której wspomniany już Ku-bala do spółki z posługującym się żargonem polsko-niemieckim Lipką usiłują wytłumaczyć inżynierowi Kuderze, na czym polega ich wynalazek:

Weszli teraz szeroko do biura, Kubala mruknął swoje Bonjour!... i z miejsca przy-stąpili do sprawy. Rozłożył arkusze na biurku, Lipka wydobył z pudełka małe wóz-ki kopalniane, podobne do dziecięcej zabawki, i położył obok planów. I obaj zaczęli tłumaczyć Kuderze istotę swego wynalazku. Kubala w swym żargonie polsko-fran-

3 Dotyczy to zwłaszcza używanego przez G. Morcinka w specyficznym znaczeniu terminu żar-gon, który nawet w pracach naukowych bywał (i bywa) zwykle nadużywany, różnie definiowany i od-noszony do różnych grup jego użytkowników (zob. K. Dejna, W sprawie terminów: język, dialekt, gwara. żargon, Rozprawy Komisji Językowej ŁTN III, Łódź 1955; S. Urbańczyk, Rozwój języka narodowego. Pojęcia i terminologia, [w]: Z dziejów powstania języków narodowych i literackich, Warszawa 1956; Z. Klemen-siewicz, Język i żargon, [w]: Z. Klemensiewicz, Ze studiów nad językiem i stylem, Kraków 1969).

Page 124: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

124

Śląskie pogranicza kultur

cuskim, Lipka w narzeczu śląskim poprzetykanym gęsto niemieckimi zwrotami tech-nicznymi. Otóż to jest tak!... Wszystko ogromnie proste. Przyczepki samochodowe już dawno coś podobnego posiadają, co oni teraz przedkładają obywatelowi inżynierowi. Chodziło tylko o przystosowanie tego wynalazku do wózków w kopalni. Naturalnie konstrukcja musi być inna, mocniejsza i prostsza. A więc każdy wózek będzie zaopa-trzony w zderzak o półokrągłej powierzchni. Zderzak będzie z przodu i z tyłu wózka. Tuż u jego dna. Drążek zderzaka umieści się w spiralnym resorze. – To bydzie tako fedra spiralno! – określił to po swojemu Lipka. Podobnie jak u wagonów kolejowych. Przy naciskaniu zderzaka resor się kurczy i połączony z hamulcami pod wózkiem za-ciska automatycznie szczęki hamulcze na kołach. Wszystko ogromnie proste i łatwe!... Dobrze! Gdy wózki będą napierały na lokomotywę w diagonali, ściskane zderzaki zacisną szczęki na kołach. Co jednak będzie, gdy lokomotywka będzie pchała próżne wózki pod górę w diagonali? Naciskane zderzaki będą również działały na hamulce! – zauważył Kudera. Ha! Trzeba mieć tu... – zaczął Kubala i już zamierzał popukać się w czoło, lecz połapał się, że to nie wypada. Przełknął więc swoją przechwałkę i jął tłumaczyć z Lipką. Oto bardzo proste rozwiązanie. Przy każdym zderzaku będzie taki niewielki stalowy bolec. Bolec po prostu wsunie się w przedziurawioną szyjkę zderza-ka i już po paradzie! Oto w tym miejscu! Lipka zademonstrował to wszystko na dwóch wózkach przyniesionych w pudełku. Istotnie wszystko działa doskonale, nawet ów bolec, jak go nazwał po swojemu. – No i co, monsieur chef ? – zapytał z triumfującą miną Kubala. Rzeczywiście, że to bardzo proste. Kudera dostrzegł swoją śmieszność w tym odkryciu. Przecież każdy rozsądniejszy chłopiec może wpaść na ten sam po-mysł, a on, inżynier ze skończoną politechniką, suszył sobie nad nim głowę! [PJ 393]

Styl wypowiedzi wykształconego inżyniera Kudery jest całkowicie odmien-ny: w przeciwieństwie do „gardłującego” Kubali „po książkowemu” mówi on o „racjonalizatorstwie istniejącym we wszystkich pokładach” bądź też „w jakimś dziennikarskim żargonie” o „ostatniej fazie rewolucji umysłowej”, która – zgodnie z jego przekonaniem nastąpi w momencie, gdy „wprowadzenie nowego systemu wiercenia i nowych metod pracy napotka na opór górników” [PJ 406].

Ten wyraźny kontrast stylu wypowiedzi inżyniera Kudery z jednej strony i jego podwładnych z drugiej ujawnia się jeszcze wyraziściej wówczas, gdy wraz z górnikami zjeżdża on do kopalni i rozmawia z górnikami wykonującymi swą pracę „na przodku”:

– Co się stało, koledzy? – zaczął z miejsca. Kubala odłożył wiertarkę, otarł pot z twarzy, splunął i tylko się uśmiechnął. Przemówił za niego Lipka: – Obywatelu dy-rektorze, jo im cosikej powiem. Kto strachem mrze, temu, za reszpektem, bździną zwonią!... – Proszę nie mieć strachu. Jeszcze jutro bydzie poniżej normy, a potem to nóm obywatel dyrektor kupi liter... Jak to się nazywo, kamrat, po twojemu? – zwrócił się do Kubali. – Eau-de-vie!... – ...To nóm obywatel dyrektor kupi liter odwiń!... – Proszę nie słuchać, monsieur chef ! – wtrącił Kubala. – My nie pijemy gorzały!... – Więc dlaczego wam opadły skrzydła? – Trzeba mieć tu! – mruknął tajemniczo Kubala i puknął się kilka razy w czoło.

Page 125: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

125

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

– Kpinkujecie, wygłupiacie się... – cisnął zirytowany już Kudera. Kubala, nagi do pasa, spocony i czarny jak diabeł, o błyszczących białkach oczu, podszedł do niego i rzekł spokojnie: – Monsieur chef ! Jeszcze jutro będzie poniżej normy. Zmienili-śmy bowiem plan. Nasze obliczenia były faux. Chodziło nam o przecięcia w war-stwie węgla w ścianie... A tego trzeba się uczyć wypraktykować... Już jesteśmy na trace... Jak to się mówi, Lipka, po polsku? – Na szpurze!... – Na śladzie! – popra-wił obu Kudera. – Nie zawiedziecie? – zapytał już spokojny. Kubala nie rozumiał. Teraz wytłumaczył mu Lipka. – Obywatel dyrektor sie nas pyto, czy sie na nas nie oszydzi?... – Diable! – żachnął się Kubala po francusku. – Jeszcze jutro będzie po-niżej normy, a potem już allons enfants de la mine!1 – rzucił, parafrazując pierwsze słowa Marsylianki. [ PJ 401]

W określanych przez Gustawa Morcinka jako żargonowe wypowiedziach niektórych postaci literackich pojawiają się zatem przede wszystkim pojedyncze leksemy lub nawet całe frazy z innych języków, gwar ludowych lub socjolektów. Osoby posługujące się nimi nie czynią tego świadomie z zamiarem utajnienia przekazywanej treści, jak to jest np. w żargonie, którym posługują się przedsta-wiciele środowisk przestępczych. W „żargonowych” wypowiedziach Lipki, Ku-bali i innych postaci z utworów Gustawa Morcinka takiej zamierzonej tajności brak. Cechują je zatem: jawność, ale zarazem, będąca następstwem wprowadza-nia do nich obcojęzycznych jednostek językowych, nieprecyzyjność lub nawet niezrozumiałość w warstwie treściowej, będąca następstwem „hybrydalności” ich budowy. W wypowiedziach tych doszło do swoistego (ale niezawinionego przez osoby posługujące się tak pojmowanym żargonem) „skażenia” języka, o którym jako o jednej z cech żargonu wspomina się nawet w niektórych pra-cach naukowych, przywołujących sposób pojmowania żargonu sprzed kilku wieków4.

Osoby posługujące się tak pojmowanym „żargonem” są zwykle wielojęzyczne, ich młodość upłynęła gdzieś za granicami Polski, więc potem, gdy znalazły się w środowisku polskojęzycznym, nie zawsze potrafią tworzyć poprawne konstruk-cje zdaniowe, a gdy brakuje im odpowiednich słów, używają ich ekwiwalentów znaczeniowych, pochodzących z ich języka ojczystego (lub innego języka, któ-rym się całe lata posługiwały). Szansę pełnego zasymilowania się uzyskują dopiero dzieci takich „przybusiów”:

Czarne oczy zaś miała blada Józia Zoffoli, przezwana Pepą, córka imigranta wło-skiego. Jej ojciec przywędrował do Karwiny z południowego Tyrolu, gdzieś spod

4 Np. zdaniem Jana Masłowskiego (Polskie słownictwo lekarskie, Warszawa–Wrocław–Kraków 1977, s. 26) mowa jest o żargonie jako takim właśnie „języku zepsutym”: „W żargonie medycznym popularne są różnego rodzaju skróty, np. neo (neoplasma = nowotwór), tu (tumor = guz). Zdarza się, że w zaświadczeniach lekarskich pojawiają się skróty typu epi (epilepsja = padaczka), schi (schi-zofrenia). Niekiedy lekarze posługują się mieszanym słownictwem łacińsko-polskim, np. zamiast powiedzieć, że chory jest w agonii, pada stwierdzenie, że Kowalski spectat ad coelum”.

Page 126: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

126

Śląskie pogranicza kultur

Meranu, zwerbowany wraz z innymi Włochami do pracy w kamieniu. Pędzili prze-cznice na wszystkich kopalniach hrabiego Larischa, a że byli nie byle jakimi maj-strami, przeto zarabiali tyle, co oberhajerzy. Ich dzieci polszczyły się i zapominały włoskiego języka, rodzice zaś posługiwali się dziwacznym żargonem polsko--włoskim. Tyle tylko, że nie nauczyli się sypać „pieronami”. Za to ciskali włoskimi klątwami, w których powtarzał się wyraz „porco”, a gdy się bardzo gniewali, pokrzy-kiwali groźnie: – Hosztia makako!... [GZ 94]

W gronie osób przeplatających polską mowę wyrazami z języka czeskiego jest „pan Anton” z utworu Górniczy zakon, który „był Czechem, gadał żargonem mo-rawsko-karwińskim i jadał na obiad ,,fasolovu polivku”. Przynosiła mu ją w gar-nuszku, a garnuszek w koszyczku, jego „milenka Berta”. Piękna dziewczyna, piersista, że mogłaby tuzin niemowląt naraz nakarmić, pyskata i łasa na młodych chłopców. [GZ 46]

Żargonem posługuje się też stary, doświadczony górnik Liszok w rozmowie z młodym i niedoświadczonym „synkiem” (Henrykiem), który chce poznać oko-liczności śmierci swego ojca:

– Przebaczcie, panie Liszok... panie oberhajer! – poprawił. – Matka mi mówiła, że ojciec zginął na terenie kopalni Franciszka, a wy mi wskazaliście miejsce, gdzie zginął mój ojciec...

– ...na terenie Tiefbauschacht! Sprytnyś, synku, żeś to zauważył. Inny mamlas tego se nie wszymnie – rzekł w żargonie czesko-polskim. – Nie wpadnie na to! – poprawił. – Tyś wpadł! Podobasz mi się! Widzisz, bo po tamtym nieszczęściu dzie-więtnasty pokład wraz z przekopem przyłączono do rejonu Tiefbauschacht i to tylko z powodu owej tamy. W tym miejscu było bowiem najporęczniej ją postawić. [GZ 62]

Całą złożoność komunikacji językowej na Śląsku w pierwszych dziesiątkach lat XX wieku oddaje kolejny fragment powieści Górniczy zakon, z którego wynika, że najczęściej dochodziło do wymiennego posługiwania się językami polskim, nie-mieckim i czeskim, ale też jednoczącą przedstawicieli trzech różnych narodowości gwarą śląską. Takiej niezwykłej mieszanki językowej doświadczyła w urzędzie Dorota, wdowa po tragicznie zmarłym górniku:

– Co se przejęte? – warknął z czeska. Dorotę zaskoczyła kulawa czeszczyzna ru-dzielca. Wiedziała, że nazywa się Hans Kulhanek, że pochodzi z polskiej rodziny gór-niczej, lecz stary Kulhanek wysłał go do cieszyńskiego gimnazjum niemieckiego, gdzie nauczył się szwandrosić po niemiecku. A że odezwał się teraz po czesku, to tylko dlatego, bo po polsku mówiła jedynie hołota, a po niemiecku i czesku lepsi ludzie, panoczkowie. – No, rzikajte, co se przejęte? – zapytał powtórnie rudzielec. Dorota powiedziała, co „se przeje”. Że chodzi o tę zapomogę, jaką otrzymywała dla Henryka, a teraz już jej nie wypłacają. Pisarczyk pogrzebał w aktach, wyszukał jakieś pismo, po-łożył na biurku i wskazując paluchem na końcowe zdanie nagryzmolone w języku

Page 127: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

127

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

niemieckim, wrzasnął: – Kouknijte se! Tu je napsane, co a jak! Dorota nie rozu-miała, o co chodzi pisarczykowi. Patrzyła przeto bezradnie raz na niego, raz na pismo. – No, sakra, kouknijte se! – wrzasnął znowu rudzielec. – Kouknijte! – Kukuk! Ku-kuk! – rzekła wystraszona Dorota. Myślała bowiem, że panu Kulhankowi o to chodzi. Ale dlaczego ma kukać? Co za dziwne zwyczaje u tych panów w centralnej dyrekcji? Jedni wrzeszczą i za drzwi wyrzucają, inni fukają jak jeż z płonkami, a inni jeszcze każą kukać! – Rudzielec zaniósł się piskliwym chichotem wielce ukontento-wany, że w taki tani i zabawny sposób góruje nad głupią babą. Na szczęście do biura wszedł łysy pan z odętym brzuchem, o twarzy podobnej do płaczącego morsa. Spojrzał na chichoczącego rudzielca, spojrzał na wystraszoną Dorotę i zapytał w gwarze śląskiej: – O co wam sie jedno, babko? Dorota powiedziała, o co jej się „jedno”. O zapomogę dla Henryka. – A to wyście są wdowa po sztajgrze Kurtzu? – Tak, pięknie proszą, panoczku. Panoczek nasrożył się i tak powiedział: – Nic z tego! Wasz synek już mo szternost roków i teraz może iść do roboty. A bydźcie radzi, że pan grof zapewnił wom wsparcie do śmierci! – Powiadacie, panoczku, że nic z tego? – Nie róbcie się głupio! Wszak dobrze wiecie, a my też wiemy, a pan grof też wie, że sztajgier Kurtz zawinił, że przed szternościu rokami legło w hawierni kupa ludu. Wtedy pan grof o malućki włos, a byłby zbankrutował, poszedłby na dziady skyrs waszego niepodarzonego chłopa! Wszak dobrze wiecie o tym! Bydź-cie radzi, że pan grof mo dobre serce i że wóm przyznoł te zapomogę. No i fertig! Już wszystko, a więcej już tu nie przychodźcie, a nie zawracajcie nom i panu grofowi głowy! No, możecie już iść! [GZ 5354]

Wyrazy pochodzące z innych języków niż niemiecki lub czeski w takich różno-języcznych dialogach pojawiają się sporadycznie. Do takich należą nieliczne wyrazy lub całe frazy angielskie, użyte przez zafascynowanego angielszczyzną Szewieczka:

– I co teraz? – zapytał Henryk. – Teraz może być wojna z Serbami! – rzekł Farnik natchnionym głosem. – Ale my ją wygramy! Gott erhalte, Gott beschütze unsern Kaiser, unser Land! – zaintonował płaczliwie i poszedł martwić się do biura. Sze-wieczek zaś dodał z miną wielce zafrasowaną: – Syncy, tu nie ma szpasu! It is no joke! – dodał, co wyczytał na poczekaniu w słowniku. – Z tego może być pierońsko bryja! Allgemeine Mobilisierung! Generaly mobilization! – dodał po angielsku. – Moc ci jest roków, Henryk? – Dwudziesty skończyłem! – A ty, Duda? – Tego roku na wiosnę byłem przy asenterunku. – Wzięli cię? – Nie! Powiedzieli, żem „untau-glich”. Że mam tuberkulozę! [GZ 111]

We wszystkich rozpatrywanych utworach występują w różnym stopniu przy-swojone germanizmy, w tym również wiele nieprzyswojonych jeszcze, poja-wiających się w dialogach, zapisanych w oryginalnej pisowni niemieckiej cytatów i całych konstrukcji składniowych niemieckich. To głównie one, jako stanowiące obcojęzyczną domieszkę w polsko-niemieckich dialogach, uwierzytelniają przed-stawioną przez pisarza burzliwą historię Śląska i skomplikowane losy Ślązaków w pierwszej połowie XX wieku.

Page 128: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

128

Śląskie pogranicza kultur

W celach stylizacyjnych w szerokim zakresie wykorzystana została przez Gu-stawa Morcinka ludowa gwara śląska. O jej statusie niższym aniżeli status wobec używanej w oficjalnej (urzędowej) mowie języków czeskiego i niemieckiego mogła się przekonać matka Henryka, Dorota, usiłująca załatwić należną jej po tragicznie zmarłym w kopalni mężu zapomogę („Sterbegeld”). Hans Kulhanek, choć po-chodził z polskiej rodziny górniczej, jako urzędnik zwraca się do niej po czesku (była to jednak „kulawa czeszczyzna”), ponieważ „po polsku mówiła jedynie ho-łota, a po niemiecku i czesku lepsi ludzie, panoczkowie”. [GZ 53]

Z wykorzystywaną w celach stylizacyjnych gwarą śląską mamy do czynienia w licznych dialogach – posługują się nią osoby, których wypowiedzi „żargo-nowe”, stanowiące zlepek różnojęzycznych jednostek językowych, zostały już zacytowane, ale przede wszystkim wszyscy ci, dla których jest ona ich pierw-szą i jedyną mową, którą się posługują. Nawet w stosunkowo krótkich wypo-wiedziach takich osób ujawniają się co najmniej podstawowe cechy fonetyczne gwary śląskiej, a im te wypowiedzi są dłuższe, tym więcej tych cech, tym więcej również innych śląskich osobliwości morfologicznych, składniowych i leksykal-nych. Może to zobrazować przytoczony niżej dłuższy fragment powieści Pokład Joanny, w którym poruszone zostały ważne kwestie związane z powstaniami ślą-skimi. Zwracają w nim uwagę wypowiedzi młodego Ślązaka Balarusa i (grubego) sztygara Ignaca Kubaczki:

Za ścianą sąsieka tłuczą miarowe kroki młodego Balarusa. Chodzi tam i sam, mruczy coś i słucha psiego szczekania. Kolbę karabinu ściska pod prawą pachą, lewą dłonią podtrzymuje nachyloną lufę i strzyże oczami. Ignac uśmiechnął się, gdy o nim pomyślał. To był jeden z tych, co nie bardzo kwapił się do powstania. – Zabiją mnie, pieruna... – wzbraniał się. – Albo jo głupi! Niech inni idą!... Lecz poszedł. Podobnie jak poszli inni. – Już było jedno powstanie, wszystko diabli wzięli – opierał się z po-czątku. – Było drugie powstanie! Zaś diabli wzięli. A bydzie trzecie!... Nie pójdą i zbyte!... Lecz poszedł. Na zebraniu w cechowni długo się wadzono i mądrowa-no, zanim zdołano się wzajemnie przekonać, że raz musi być wszystkiemu koniec. Kto nie chce pozwolić, by Śląsk był polski? Powiedzcie, kiedyście tacy mądrzy?... Nie wiecie! To ja wam powiem! Pasibrzuchy germańskie, orgole przeklęte, kapitalisty przegrzeszone, nienażrane talarów wydrzyduchy pienińskie! Ci nie chcą od-dać Śląska Polsce. A przeca to ziemia polska! My w niej grzebiemy, my tu się rodzili i nasi ojcowie, i nasi starzykowie, i ojcowie starzyków, i starzykowie starzyków. A wszyscy byliśmy otrokami, na panów robiliśmy jak głupie pierony, nie wolno nam było głowy podnieść, dziecka nam germanili, dziecka zaś wypierały się nas, ojców i starzyków, a ty, pieruński otroku śląski, dzierż pysk i zbyte!... Już temu chyba wszystkiemu koniec musi być, no nie!... Gruby Kubaczka pienił się za sztygarowym stołem w cechowni, prał pięścią i wypominał ludzką krzywdę i ludzką niesprawie-dliwość. A górnicy słuchali, kiwali głowami i pomrukiwali pieronami. – Jo tam nie padom, żeby każdy musioł iść do powstanio! Bo ktoś tu musi zostać, żeby nasz pokład Joanny diabli nie wzięli! No nie?... Niech zostaną te stare dziadygi i te usmar-

Page 129: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

129

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

kane szlepry, i ci, co ze strachu w galaty robią, i jeszcze insze pieruńskie ślimoki zaślimaczone! Ale kto jest chłop z wiary, ten biere karabin i maszeruje z nami!... Kto idzie z nami?... – huknął groźnie w głąb cechowni. Zakotłowało w czarnym po-głowiu ludzkim, wynurzyły się zaciśnięte dłonie ponad głowy, rozgorzały siwe oczy... W pokładzie Joanny zostały stare dziadygi, usmarkane szlepry i ci, co ze strachu w galaty robią. Niewielu wszystkich było. Kuternogi, dychawiczne ułomki z kurzą ślepotą i ci z reumatyzmem w kościach i z pylicą w płucach, niedorostki trzymające się jeszcze mamulczynego fartucha i chytre okpiświaty, rajcujące zawzięcie i walące się w piersi, że w pokładzie Joanny musi przecież ktoś mądrzejszy pozostać. Inaczej znowu go diabli wezmą, jak już go tyle razy wzięli diabli!... Reszta, przeważająca reszta, poszła z Ignacem na czele i z lękliwym Balarusem w pierwszym szeregu. – Powiadosz, Ignac, że to będzie ostatnio batalia z tymi niemieckimi kapitalistami? – upewniał się kilka razy, gdy maszerowali w spiekocie pod Górę Świętej Anny. – Musi być ostatnio! A co potem? Gdy to wszystko Polsce przypadnie? – Polska nie da nam uczynić krzyw-dy! – Możesz przysięgać? – Mogę! Balarus przez chwilę zastanawiał się, kiwając kudłatą głową w takt ociężałych kroków marszowych, a potem rozjaśnił się i rzekł twardo: – Ha, jeżeli przysięgosz, to warto prać tych wszystkich orgoli germańskich!... I jął teraz wypominać głośno krzywdy Ślązaków, chociaż wszyscy kamraci znali je dobrze. [...] Pieruna jasnego! – wrzeszczał Balarus, zapalając się w gniewie coraz większym. – Głód ci groził, jeśli pierunie, byłeś Polokiem i socjalistą!... Wyciepli cie z roboty, bratku, jakąś kreskę zrobili ci w Arbeitsbuchu i gdyś tylko zapukoł do dwierzy ta-kiego pieruńskiego dyrektora na grubie lebo w hucie, to ten jeny roz łypnął okiem do książki i powiado, że dla polskich rebeliantów i socjalistów nie ma roboty! Pieruna jasnego!... Czytołeś polsko gazeta, marsz z roboty!... Chciołeś se zaśpiewać Jeszcze Polska nie zginęła lebo ten Czerwiony sztandar, orgol germański łapie cie za frak i pisze mandat karny! I buch pięć marek sztrafu!... Dziecka w szkole musiały szwandrosić po niemiecku, musiały się stówać Niemcami, a chciołeś temu przeszkodzić, zaś buch pięć marek sztrafu!... [PJ 197]

Zabrakło w tej wypowiedzi (może jedynie) charakterystycznych dla gwary ślą-skiej archaicznych form czasu przeszłego w rodzaju widziołech, siedziołec5, są w niej natomiast:

1. Gwarowe formy fonetyczne z samogłoskami pochylonymi:

a. rzeczowniki: Polokiemb. czasowniki: powiado, czytołeś, chciołeś, stówać się (Niemcami), zapukoł,

bydzie ‛będzie’, wyciepli

5 Por. fragmenty innych wypowiedzi z takimi formami: Wasz Godula sprzedoł dusza diabłom! – mówili starzy ludzie. – A jo widziołech, jak Zły Duch smyczył przez komin do Godulowej izby worek z talarami! – upierał się pijany kopidoł szombierski. [PJ 17]; Dejcie mi kartka z poświadcze-niem, żech was uwiadomił, że mocie wyjechać na powierzchnię... Kudera wyrwał kartkę z notesu, potwierdził, że wozacz Josef Chybiorz uwiadomił go o godzinie 12 minut 30, że jest wzywany do wyjazdu na powierzchnię. Podpisał i oddał. – No, jesteś kryty!... [PJ 319] itp.

Page 130: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

130

Śląskie pogranicza kultur

c. zaimki: jo ‛ja’d. przymiotniki: pieruński (dyrechtor)e. inne: zaś, i zbyte!..., przeca, łebo, jeny, roz

2. Śląskie gwarowe formy fleksyjne: (czytołeś) polsko gazeta (tj. polską gazetę); leksykalne (rodzime i obce, w różnym stopniu przyswojone) (jakąś kreskę zrobili ci) w „Arbeitsbuchu”, na grubie, jeny, orgol (germański), szwandrosić (po niemiecku), (pięć marek) sztraf, biere = bierze.

Mamy tu też częste u Ślązaków „pierunowanie” (pieruna jasnego).

3. Formy archaiczne: dzierżeć (dzierż pysk), dwierze.

4. Wyzwiska: pasibrzuchy germańskie, orgole przeklęte, kapitalisty przegrze-szone, nienażrane talarów wydrzyduchy pienińskie!, orgol germański, ty pieruński otroku śląski.

Powyższy fragment dowodzi, że jeśli już pojawia się w niektórych wypowie-dziach gwara ludowa, to jest ona bogato reprezentowana przez wiele form ludo-wych, w tym również przez liczne ludowe porzekadła w rodzaju:

...jak diabeł nad usmarkaną duszą:

Kalabus był bowiem pańskim pieseczkiem, lizoniem, wrazidupą i czatował na każdy wózek wydobyty z windy, jak diabeł nad usmarkaną duszą. [GZ 19];

kto strachem mrze, temu bździną dzwonią:

Bulandra napędził im pierońskiego stracha, Opioł jeszcze pomógł. Nie powinni tego robić, bo chłopcy gotowi nie przyjść jutro na szychtę. Dobrze jednak, że tak zrobili, bo gazów do jasnego pierona. Wprawdzie mówią ludzie, że kto strachem mrze, temu bździną dzwonią, ale tym szpikolom nie zaszkodzi. [GZ 17]

kalendarz, wielki łgarz, kto w nim czyta, szelma bita:

Stary przewoźnik, Mateusz Molenda, dzisiaj rano przewiózł jeszcze górników przez wezbraną rzekę, lecz zapowiedział: – Mnie się tak wszystko wydaje, że tej nocy nie będzie was baba grzała w łóżku pod pierzyną. – Dyć nie plećcie, Molendo, aże nie! – mówili jedni. – Przecież kalendarz zapowiada pogodę! – mówili drudzy. – Kalendarz, wielki łgarz, kto w nim czyta, szelma bita! – rzekł na to Molenda. [GZ 12]

głupi jak stare sadło:

– Chcecie się mnie pozbyć? – zauważył podejrzliwie Henryk. – Głupiś, Henry-ku, jak stare sadło! Podejrzliwy jesteś, nieufny... popędliwy, raptus, uparty! – Wiem, że mam takie wady. [GZ 142]

Page 131: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

131

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

jest przysłowie, że przy zgodzie potrafi się dwóch wyspać na szyndziole:

Dziwna to była karetka, stara półciężarówka, zamieniona w warsztatach huty Ba-ildon na imitację karetki sanitarnej. Nie było w niej wiele miejsca. A że nosze były potrzebne na linii, przeto kazał jej dno wymościć słomą, nakryć kocami i oboje ran-nych, Agnieszkę, łączniczkę grupy Cymsa, i Henryka, położyć na słomie jeden obok drugiego. – Musicie się jakoś zmieścić. Jest przysłowie, że przy zgodzie potrafi się dwóch wyspać na szyndziole. [GZ 175]

śpieszy się, jakby mu nasypali pieprzu w zadek:

– W porządku! Ale jeżeli dzwonił na policję, to niedobrze. Będzie z tego sa-kramenckie piekło. Gorgoser wyleci! Idźcie teraz do komórki, siedźcie tam po cichu, ja już wszystko załatwię! Wiecie, z tym policjantem. Och, już jedzie na rowerze! Spieszy się, jakby mu nasypali pieprzu w zadek! No, jazda do ko-mórki! [GZ 187]

Zwraca uwagę w wielu wypowiedziach Ślązaków leksyka gwarowa; do śląskich osobliwości leksykalnych należy zaliczyć m.in. takie wyrazy, jak:

ciepnąć lub odciepnąć

[w narzeczu śląskim tyle co ‘odrzucić’]: Ale to jest tak. Kiedy we filorze wywiercę dziury w węglu, potem wiertarkę odciepnę. [DW 6]

dziśka

Mówili mi wczora, że dziśka rano pójdą na szychta o trzeciej! [PJ 105]

fanzolić

– Mówcie wszyscy, co chcecie, ale jo padom, że to wszystko Szarlejowa robota! – upierał się stary Gojny. Fanzolicie, Gojny!... – rzekł młody Szeruda. – Ani fata-lizm, ani przekleństwo, ani Szarlej, tylko strop słaby, niedokładna wentylacja, gazy, za dużo gazów, rabunkowa gospodarka w filarach. – Jako powiadosz? – Rabunkowa! Schaffgotschowi chodzi o wydobycie z pokładu Joanny jak najwięcej węgla. To nie jest bowiem węgiel. To są talary! [PJ 97]

gizd

Gruchnął znowu śmiech, a najbardziej chlachonił się i krztusił dychawiczny sztygar Knosalla. – Ale z ciebie jest pierzyński łeboń, aże jest!... – rzekł w koń-cu, wycierając oczy podeszłe łzami. – Aż mnie brzuch boli od tego śmiechu! Gizd z ciebie stomilioński!... Dopiszę ci za to pół szychty... – dodał z namaszczeniem, wyciągnął notes i zapisał. – Ale pamiętaj, ty bajtlu, żeby ci się robota paliła w rękach! – dodał surowo. [PJ 69]

Page 132: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

132

Śląskie pogranicza kultur

kamracić się (z kimś)

– So?... – mruknął przeciągle dyrektor. Widać, nie uwierzył Kapicy. Kazał mu przeto tłumaczyć to, co powie do załogi przodkowej. Kapica tłumaczy usłużnie, że pan dyrektor naporęcza, że nie wolno kamracić się z jeńcami, że to jest strafbar, gdyż to są wrogowie naszej ojczyzny, i jeżeliby go nie usłuchano i górnicy jednak się z nimi kamracili, z tymi lumpami, to grozi im Kriegsgericht i taki każdy jeden chachar pójdzie na front za karę... Zrozumiano?... [PJ 183]

piznąć (w: pizło komuś coś do głowy):

zapamiętywał się w pracy, a w chwili odpoczynku siadał na uboczu, lecz nie grał. – Temu pierunowi pizło coś do głowy... – mruknął Kostrzewa, gdy się to dwukrotnie powtórzyło. – Co mu pizło do głowy? – zapytał ktoś z mroku. [PJ 147]

prasnąć

Wtedy w nieszczęsnej komorze rozryczy się ogromna burza, łomot i zgrzyt ka-mieni zmiesza się z trzaskiem łamanych stempli, a wielki wicher praśnie w chod-nik, gdzie ludzie pod ścianą przykucli, lampy zgasi, tumany pyłu wzbije, a czasem drzwi w chodnikach wywali. [DW 7]

psińco

– Tobie zaś tyłek zbiję, że z niego strzępce polecą! – Psińco mi zrobicie! – od-pyskował mu Kurc i uciekł. [GZ 83]

smolić

– Ty, elwer, co tam spisujesz w tej książce? – Piszę pamiętnik. – Smolisz, pie-runie! Jeśli jest to coś przeciwko nam, nie wyjdziesz żywy!... To ci padom! – Mogę was przekonać. – Eh, całuj mnie w pięta! – mruknął i jął dłubać kozikiem w okor-ku. [PJ 255]

wysterkać

Jarzyła się w słońcu rdzawą czerwienią. Prawa dłoń leżała na piersi, lewa była skurczona i zaciśnięta. Spomiędzy palców wysterkały kamyki, które kostniejącymi palcami zgarnął. Zawzięte maszyny nie ustają w pracy. Ryczą naokoło i wyją jak opętane. [DW 34]

zwyrtać się

„Tiefbauschacht” już bowiem dawno fedruje ponad zwykłą miarę. Na nowej wie-ży zwyrtają się ogromne koliska, w hali maszynowej buczą i brzęczą jak transforma-tory w podziemiu, czy diabli wiedzą co to maszyny. [GZ 83]

Page 133: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

133

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

Socjolekt górników

Recepcję dzieł Gustawa Morcinka utrudniają nieobeznanemu z górnic-twem czytelnikowi używane przez pisarza liczne profesjonalizmy6: określenia różnych miejsc i pomieszczeń w kopalni, nazwy pracujących w niej osób, uży-wanych przez górników maszyn i narzędzi itp., bez nich jednak szczegółowe i precyzyjne opisy wszelkich prac i zajęć górników nie byłyby możliwe, taka jest bowiem ich funkcja – wykorzystywane są do nazywania realiów nieznanych osobom spoza danej grupy (tu: górników). Wielokrotnie powtarzane w różnych utworach te same wyrazy profesjonalne są używane w różnorodnych kontek-stach, które w różnym stopniu precyzują ich znaczenie, umożliwiają tworzenie ich definicji. Wraz z o wiele mniej licznymi od nich ekspresywizmami zostaną one przedstawione w dalszej części tej pracy jako materiał egzemplifikacyjny, ukazujący, w jaki sposób swą funkcję stylizacyjną spełnia w utworach Morcinka profesjonalna leksyka górnicza.

Tylko bardzo nieliczne wyrazy z socjolektu górników pojawiają się w dziełach Gustawa Morcinka w dwu różnych wariantach. Do takich należy np. filar, który w wypowiedziach górników przybiera gwarową postać filor:

– Człowiecze, powiadom ci, to jest uciecha!... W filorze leży ogromno kupa węgla!... [DW 6]

Jedni górnicy woleli pracować w tamtych, wysokich filorach, drudzy w niskich ścianach Jackowych. – Jo już tam pozostanę do końca w filorze! – mawiali jedni. – Jo zaś w swoim pokładzie Jacka! – odpowiadali drudzy. – Lepiej pracować w fi-lorze! – Ni, lepiej u Jacka. – We filorze więcej nakopie węgla. – Być może. Ale we filorze prędzej kamień spadnie na człowieka, ni? [DW 5]

– No ni?... – Hale, hale!... Już mi wy tam nie powiecie! – bronili się górnicy z po-kładu Jacka. – A wiele wy tam drzewa zniszczycie w filorach, co?... Same sosny, proste a wysokie, żywicą woniejące, że się człowiekowi aż serce kraje na widok tyle drzewa, które wy niszczycie. [DW 6]

Tego rodzaju przypadki są jednak wyjątkowe, gdyż leksemy socjolektalne (po-chodzące z jakiegokolwiek socjolektu) tylko wyjątkowo wykazują jakieś cechy gwa-rowe7.

6 Projesjonalizmy to „wyrazy, wyrażenia lub zwroty o zasięgu użycia ograniczonym do jakiejś grupy zawodowej. Wśród profesjonalizmów wyróżnić można strefę, która wykazuje cechy termi-nologii oficjalnej, oraz słownictwo i frazeologię używane potocznie w czasie pracy przez przedsta-wicieli danego zawodu”. Encyklopedia wiedzy o języku polskim, pod red. S. Urbańczyka, Wrocław 1978.

7 Niektóre wyrazy z gwary śląskiej pojawiły się np. w socjolektalnym słownictwie żołnierzy (np. badeje z niem. Badehose ‘kąpielówki’), przyczynili się do tego poborowi ze Śląska.

Page 134: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

134

Śląskie pogranicza kultur

Fachowe słownictwo związane z życiem i pracą górników jest w utworach Gu-stawa Morcinka poświęconych pracy w kopalni używane często i przeważnie wie-lokrotnie powtarzane, choć można się natknąć również na takie wyrazy profesjo-nalne, które pojawiły się tylko sporadycznie, niekiedy jednorazowo, jak np. haspel w powieści Wyrąbany chodnik:

Kobiecina poweselała od chwili, kiedy Ściskała mógł już pracować w kopalni. Zarobił wprawdzie mniej, niż dawniej w filarze, lecz jednak coś, że starczyło na co-dzienny chleb. Sztygar przydzielił go do haspla w pokładzie Roemera. [WCH8 49]

czy (objaśnione w cytowanych fragmentach) flek i fiok:

Kuczaty bowiem już odpinał pasek z półokrągłym płatem skóry, jaki nosili rę-bacze pracujący w niskich pokładach. Ów płat skóry, nazywany flekiem, chronił spodnie na pośladkach. [GZ 83]

Wiersze były dowcipne, w miarę złośliwe, ilustrowane rysunkami. I on to był autorem słynnego wiersza o Kalabusie. Kalabus był dozorcą na powierzchni, znie-nawidzonym przez górników, bo czyhał przy windzie na wózki z urobkiem, grzebał w węglu i szukał w nim kawałeczka kamienia. Znalazł – wtedy uśmiechał się zło-śliwie i wyciągał fiok z wózka. Na deszczułce zwanej fiokiem był wypalony numer górnika, do którego należał wózek z urobkiem. [PJ 69]

Nierzadko daje się jednak wskazać takie fragmenty w cytowanych utworach, w których ciągłe przywoływanie tych samych nazw fachowych wydaje się nie mieć końca, zwłaszcza gdy mowa jest o kopalni, o jej kolejnych rejonach, używanych w czasie pracy maszynach i urządzeniach, czyhających na górników zagrożeniach i sposobach walki z żywiołami. Oni sami, różnie nazywani w zależności od wyko-nywanej pracy, ukazywani są jako istoty nierozerwalnie z nią związane, stanowiące o jej losach, ale też całkowicie od niej zależne, kopalnia ukazywana jest bowiem nie tylko jako ich (i ich rodzin) jedyna żywicielka, ale też jako miejsce, w którym niekiedy następuje kres ich górniczego żywota, a niekiedy nawet jako miejsce ich wiecznego spoczynku.

Niektóre profesjonalizmy, pojawiające się w utworach Gustawa Morcinka, zostały objaśnione w dołączonych do nich słowniczkach. Ich definicje są przy-toczone w nawiasach [ ]9 w przedstawionych niżej zestawieniach wyrazów. Są one opatrzone odpowiednimi objaśnieniami i wybranymi przykładami ich użycia.

8 Gustaw Morcinek, Wyrąbany chodnik, wyd. 3 popr., Katowice–Cieszyn 1947. Haspel (obok: haszpel, haśpel) w Małym słowniku gwary Górnego Śląska (Bożena Cząstka-Szymon, Jerzy Ludwig, He-lena Synowiec, Mały słownik gwary Górnego Śląska, Katowice 2000 – dalej: MSGGŚ) objaśniony został jako ‘kołowrót górniczy’.

9 W nawiasach przytoczone będą również definicje pochodzące z innych źródeł: MSGGŚ (por. przypis 10) lub z internetowego słownika terminów górniczych (http://www.ekonomia24.pl/arty-kul/706193,323022-Gorniczy-slownik.htmlSzkolenia i konferencje – dalej: GS).

Page 135: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

135

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

Nazwy kopalni i jej rejonów

Ogólne nazwy kopalni

Kopalnia nazywana jest niekiedy grubą (z niem. die Grube ‘kopalnia’):

– Dokąd idziecie? – zapytał. – Dzień dobry, panie rektor!10 Musimy iść na gruba, bo tam musi ktoś być... – Po jakiemu? – nasrożył się rektor. Dostrzegł w nich pierw-szych łamistrajków. [PJ 152]

lub hawiernią, a pracujący w niej „kamraci” – to gwarkowie, „przezwani potem hawierzami11, a jeszcze później górnikami”. Tak więc na przykład do szląskiej gruby

[...] zapędził się łakomy obfitego zarobku (pewien) werbus mamlasowaty spod Białegostoku”, który chciał „zarobić dużo pieniędzy na korale dla swej Anieli, na suknie, na chustę, na kołyskę, bo i ta może się przydać, a gdy przyjechał po dwóch tygodniach, spóźnił się, bo Aniela kramarzyła już z kimś innym, który miał kawałek gruntu po rodzicach. A jego, prawowitego męża oboje wyrzucili z mieszkania. I teraz rozwód... [GZ 303]

Inna nazwa kopalni, tj. hawiernia12, pojawia się w następujących kontekstach:

Potępiano go za to, że pomiata swoim ojcem, wstydzi się go i kiedy on, młody inżynier, mieszka sam w sporej willi, ojciec, stary górnik chodnikowy, pracujący w kamieniu, mieszka w jednej lichej izbie w familoku na Granicach. A przecież mógłby ojca wziąć do siebie, powiedzieć mu: – Słuchej, ojciec! Napracowałeś się jak koń, ręce sobie po łokcie urobiłeś, żeby mnie na inżyniera wyprowadzić, chodź do mnie, siedź przy piecu w pantoflach, pykaj sobie fajkę, a wysmol się na harówkę w hawierni! No nie?... A ten mydłek wstydzi się swego ojca! Dobrze więc, że mu urwało pół palca! Szkoda, że mu tego wypomadowanego łba nie urwało! Nawet głupia maszyna, a pozna się na ludziach! [GZ 87]

10 W MSGGŚ rektór lub rechtór to nauczyciel.11 Gwarek – ‘hawierz w narzeczu, górnik’; (strp.) górnik (zob. słowniczek w powieści G. Mor-

cinka Ondraszek, Warszawa 1954 (skrót: O); (strp.) ‘górnik, w początkach górnictwa współwłaściciel szybu’ (por. słowniczek w powieści G. Morcinka, Z mojej ziemi, Wyd. „Śląsk”, Stalinogród 1955, wyd. 1 (skrót: Zmz). I dlatego wiem, że wszyscy hawierze, co tu legli w roku dziewięćdziesiątym czwar-tym, są w niebie, prócz twojego ojca... Już ci o tym mówiłem? [GZ 87]; W MSGGŚ wymienia się jeszcze formy: bergmón i grubiorz, jako pochodne od niem.: die Berg i die Grube. MSGGŚ: hawiyrz, por. grubiorz, bergmón – górnik. Zob. też: „gdy ogień ogarnął całą grubą Arnolda, pomijając tam-tych trzech hawierzi, którzi zostali, i moc koni, dyrektor z rzeczonej gruby, czcigodny pan Johannes Lupus alias Johann Wolf, strzelając sobie w głową z pistoletu, śmierć sobie niesławną zadał. [PJ 123]

12 Haw (górn.) – zob. hawiernia (strp.) ‘kopalnia’ – O.

Page 136: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

136

Śląskie pogranicza kultur

– Wiem, co mi chcecie powiedzieć! Że mój ojciec był winien nieszczęściu w ha-wierniach grafa Larischa. To chcieliście mi powiedzieć? Nie trzeba! [GZ 61]

[...] sztajgier Kurtz zawinił, przed szternościu rokami legło w hawierni kupa ludu. [GZ 54]

Nazwy różnych rejonów kopalni

Odwołując się do pojawiających się w utworach Gustawa Morcinka fachowych wyrazów z socjolektu górników, można się pokusić o przedstawienie takiego szki-cu kopalni, który ukazywałby ją jako ogromny labirynt13, gdzie krzyżują się liczne podziemne korytarze, do którego można nie tylko wejść (wjechać windą), ale też z niego – w przeciwieństwie do prawdziwego labiryntu – wyjść, chyba że opusz-czenie go staje się w wyniku jakiejś podziemnej katastrofy (wydzielanie się gazów, pożar, zawalenie się konstrukcji kopalnianych w wyniku tąpnięcia lub wdarcie się wody do wnętrza kopalni) niemożliwe. W takim topograficznym szkicu kopal-ni należałoby zaznaczyć miejsca, w których występuje węgiel, oraz te wszystkie inne, które powstały w wyniku wykonywanych przez górników różnorodnych prac związanych z jego wydobywaniem (chodniki, ganki, przekopy, pochylnie itd.):

I wtedy gwarkowie przemienili się w hawierzy i jęli grzebać w ziemi za owym dziwnym kamieniem palącym się w ogniu. Odrzucali darnie i trafiali na grube pokła-dy. Pędzili w nich upadnice, gdyż i pokłady zstępowały ukośnie w głąb ziemi. A po-tem bili szyby proste, niewymyślne, studnie głębokie, coraz głębsze i coraz szersze, zapuszczali się coraz niżej pod ziemię i żłobili równe ganki, schodzili upadnicami, podłazili pochylniami, wytyczali chodniki i przekopy proste, równe, pod godziny prowadzone. Pojawiły się szyby i szybiki, stemple i stropnice, jarzma i opierze-nia, okorki, respy, organy. A potem jeszcze maszyny, wentylatory, pompy, żompie, upady, przecinki, diagonale, ściany, filary... [PJ 15]

Są też w kopalni miejsca już wyeksploatowane (stare wyrobiska), grożące za-waleniem zagazowane ganki, u których wejścia leżą zrobione z okorków krzyże, nakazujące z daleka omijać górnikom, zwłaszcza młodym, niedoświadczonym fuksom14, te rejony zdradliwego kretowiska:

Rury i szyny zaprowadzą go na przekop. Lecz zanim do nich dojdzie, trzeba dłu-go błądzić. Jął sobie przypominać rozkład chodnika wentylacyjnego. Gdyby to była prosta upadnica, doszedłby bez trudu na główny chodnik. A stamtąd z łatwością

13 Określenie to pojawia się w jednej z powieści G. Morcinka: „Wyszli ponad drugi poziom, za-puścili się w l a b i r y n t [podkr. moje – J.O.] chodników, przecznic, pochylni i przecinek wiodących pod tamę w pierwszym poziomie. Osaczyła ich ponura samotność” [PJ 325].

14 „Te najmłodsze fuksy muszą teraz deptać pedałek, kręcić wiatraczkiem, a wiatraczek zachły-stuje się wsysanym powietrzem i wpycha je, jak umie, rurami na dno bieda-szybu” [PJ 287].

Page 137: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

137

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

dotarłby pod szyb. Lecz chodnik wentylacyjny, wytyczony w zawiłym kretowisku starych robót, raz sunie do upadu, raz skręca na poziome chodniki, potem stacza się znowu do upadu... A po drodze czyhają wejścia do zagazowanych ganków! Wy-macany dłońmi krzyż u wejścia ostrzeże go, uwaruje przed zabłąkaniem. Lecz jeżeli trafi na wejście, gdzie nie ma krzyża?... [PJ 169]

Niektóre spośród wyłączonych z eksploatacji chodników mogły się potem zamieniać w chodniki wentylacyjne, a więc zmieniać swe przeznaczenie:

Zostali tam ludzie, którzy nie mogli czy nie chcieli pójść do powstania. Przez tych kilka lat jak wiele się zmieniło! Kiedyś przewidział, że główny chodnik w pierw-szym poziomie stanie się chodnikiem wentylacyjnym. I tak się stało. Filary ponad chodnikiem już dawno wybrano. Zostały zawaliska. Wszystko przeniosło się teraz do drugiego poziomu. A w trzecim poziomie bije się przekop. [PJ 211]

Tylko doświadczony górnik, niczym detektyw, potrafi z pozostawionych przez jego poprzedników śladów ich pracy odtworzyć sobie całą historię kopalni:

[...] odkrywał stare, opuszczone, a pełne tajemniczości chodniki, wyobrażał so-bie, ilu górników tędy przechodziło, chyba całe pokolenia. Poumierali, nikt nie zna ich nazwisk, a chodniki przez nich wykute zostały i zostały ślady ich pracy. Oto wystarczy podnieść lampę i popatrzeć na ocios. Można by wyliczyć palcami, ile razy ktoś z nich krzesał go ostrzem kilofa. Ile szram, tyle uderzeń! [GZ 87]

Kopalnie powstawały na terenach obfitujących w złoża „czarnego złota”. Zalega-jące pod cieńszą lub grubszą warstwą ziemi pokłady węgla ułożone były warstwami o różnej długości, szerokości i wysokości. Jego wybierka zawsze była uzależniona od kształtu i długości tych pokładów, również od tego, czy ułożone były one pozio-mo, czy ukośnie, lub czy nagle się nie urywały, w takich bowiem miejscach zaczynano tworzyć biedaszyby, jak za „opuszczającym się pokładem Joanny”, gdzie:

[...] ludzie biją coraz głębsze studnie, urobek coraz trudniejszy, powoli przygasają światła karbidówek, a czasem nawet gasną, gdy je puścić przed człowiekiem na dno szybu. [PJ 287]

Czasami ów czarny kruszec stanowił ogromną pokusę dla pewnych osób z tru-dem wiążących koniec z końcem, dlatego też - kopali doły, z których prymitywnym sposobem wydobywali kawałki węgla, ładowali je do kubłów, a te wyciągane były przez ich kamratów na linie na zewnątrz takich biedaszybów:

Skąpe ocembrowania strzegą ścian przed osypaniem. Kozioł zbity z czterech pali na krzyż, na koźle przełożony kołowrót, na kołowrocie druciana lina, na końcu liny koślawy, zardzewiały kubeł blaszany. Koledzy na powierzchni zapierają się ra-mionami w kołowrót i toczą go z wysiłkiem, a z dna bieda-szybu unosi się kubeł z pierwszym urobkiem. Węgiel jest tłusty, łuszczący się, pachnący kopalnią i dzwoni,

Page 138: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

138

Śląskie pogranicza kultur

gdy go wysypać na sito i gdy potrząsać, rozdziela się na miał, na orzeszki, na grub-sze kawały. Pampuchy15 zwiedziały się, zjechały wozami ze wszystkich stron świata. Węgiel, dobry węgiel. Pali się wprawdzie jak słoma, lecz daje dużo ciepła, a niewiele kosztuje!... [PJ 287]

Wiele rodzin górników mogło żyć, a niekiedy nawet przeżyć dzięki owym bie-daszybom, były one jednak cierniem w oku właścicieli kopalń:

Panowie zaś narzekali i skamlali, że bieda-szyby stanowią groźną konkuren-cję, że węgiel z bieda-szybów wypiera węgiel z usypisk na podwórzach kopalni, że ludzie kradną drzewo gwareckie, że nie płacą podatków, że to i tamto, a przede wszystkim, że jest to naruszenie prywatnej własności, czyli po prostu kradzież. Wła-dze nie umiały sobie z tym zjawiskiem poradzić. Przyszły przeto nocą drużyny ko-palniane i wysadziły bieda-szyby dynamitem. [PJ 287]

Biedaszyby stanowiły ponadto poważne zagrożenie dla kopalni, mogły się bo-wiem przyczyniać do szybkiego rozprzestrzeniania się ognia w różnych jej rejo-nach, gdyby wybuchł w niej pożar:

Liczył się bowiem z możliwością samozapalenia się węgla w wyrobiskach nad pierwszym poziomem, zwłaszcza że górne granice pokładu zostały odsłonięte przez bieda-szyby i powietrze miałoby łatwiejszy dostęp szczelinami sięgającymi chyba aż do wyrobisk. I gdyby powstał taki pożar, nic nie zdołałoby go ugasić. Jedynie woda, lecz w tym wypadku niższe poziomy byłyby skazane na zatopienie. Tama zaś potrafiłaby skutecznie odgrodzić pożar tamtych wyrobisk od reszty ko-palni. [PJ 295]

Wydobywanie węgla w sposób nielegalny i bez żadnego zabezpieczenia stawało się niekiedy powodem różnych nieszczęść, gdy nagle zaczynały się osuwać zwały ziemi, grzebiąc w nich samych kopaczy, którym urządzano potem uroczyste, zry-tualizowane pogrzeby:

Balarus zaprowadził Wentrubową kapelę do organistówki. Nikt im nie będzie przeszkadzać, dzieci nie będą wspinać się do okna i wytrzeszczać na nich oczu, a lu-dzie nie muszą wiedzieć, że szykuje się pogrzeb z muzyką. Każdy myśli w tej chwili, że Ignaca Kulisza poniosą w trumnie, uczyni to sześciu najsilniejszych towarzyszy, co byli z nim razem w powstaniach i co z nim razem siedzieli dwanaście dni pod szybem, podejdą do jego ostatniego bieda-szybu, włożą mu grudkę węgla do trumny. [PJ 280]

Chopin powinien być odegrany na pogrzebie Ignaca Kulisza, który skończył w przeklętym bieda-szybie. [PJ 277]

[...] wyszli z bieda-szybów, brudni, w rozchełstanych koszulach na piersiach, z odkrytymi głowami, z zapalonymi karbidówkami, i pójdą w czwórkowym ordynku za trumną swego najmilszego kamrata, sztygara Ignaca Kulisza... [PJ 280]

15 W MSGGŚ odnotowana została forma „pampuń” w znaczeniach: 1. ‘bogaty chłop, gospo-darz’; 2. ‘przezwisko’.

Page 139: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

139

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

Złożyli trumnę na skraju szybika, zdjęli wieko i najstarszy z górników podniósł kęs węgla z małego usypiska, ostatniego urobku Ignaca Kulisza, i włożył pod jego stopy. Potem ją nakryto, na wieku położono duży wieniec ze złocistych dalii i ponie-siono na drogę. [PJ 289]

Zasypywanie zapadniętych biedaszybów, jak też „wybieranie piasku” pozo-stawiało ślady w postaci zapadlisk:

Kudera znał dobrze teren kopalni. Wiedział, że jeżeli okrążyć hałdę wielkim ko-łem przez zapadliska po bieda-szybach, można Niemców zajść od tyłu i od lewe-go skrzydła. [PJ 353]

Ignac Kulisz wiedział, że pokład Joanny wychodzi na powierzchnię tuż z prze-ciwnej strony hałdy. Bezpańskie to wydmuchowisko, bajora cuchnące, nieużytki, zapadliska i jamy po wybranym piasku. [PJ 287]

Owe zapadliska16 (nazywane też zawaliskami) tworzyły się również w wyni-ku prowadzenia przez dyrekcję kopalni „rabunkowej odbudowy pokładu Joanny”:

Dyrektor Boelsche rozpoczął rabunkową odbudowę pokładu Joanny. Waliły się ławy węgla w filarach, waliły się słabo wspierane stropy, pędzono nowe chodniki, zostawiano całe pola nie wybrane, wycieńczano ludzi, szukano miękkiego węgla, w stropach zaś tąpało krótkimi grzmotami, łamały się stemple na przejazdowych chodnikach, rwały się liny na upadnicach, na powierzchni tworzyły się zapadli-ska, a w końcu za uskokiem wybuchł pożar... [PJ 232]

Wybrane filary ziały pustką, a piętra nad filarami rysowały się, tąpały z grzmo-tem, wybrzuszały, a potem łamały się i waliły. Powstawały zawaliska coraz większe i coraz szersze, bo nogi wspierające stropy trawił ogień. W piaskowcowej caliźnie, w piętrze, rozbiegały się szczeliny, rosły, wydłużały, aż w końcu dosięgły powierzch-ni. Przybiegły dzieci do domu i opowiadały, że kozy nie chcą się paść na bezpańskim wydmuchowisku. [PJ 116]

Przytoczone cytaty obfitują w profesjonalne określenia z socjolektu górników. Poza przywołanymi tu nazwami pewnych rejonów kopalni (biedaszyb, wydmu-chowisko, upadnica, uskok, usypisko, wyrobisko, zapadlisko, zawalisko) pojawiły się też nazwy określające miejsce zalegania węgla, związane z obudową chodników itp. Wszystkie te nazwy dają wyobrażenie o wyglądzie kopalni, o jej kolejnych etapach rozbudowy i unowocześniania w miarę intensyfikacji prac zwią-zanych z fedrowaniem, wydobywaniem węgla.

Kopalnia jest zatem wielkim labiryntem ciągnących się kilometrami (na róż-nych poziomach i piętrach) podziemnych przejść, które stanowią wynik wie-lopokoleniowej pracy dawnych gwarków, hawierzy i późniejszych górników. Wcześniej wypełniały te różnego rodzaju „tunele” pokłady węgla, niekiedy, jak

16 Na terenie dawnych biedaszybów gestapo rozstrzeliwało też jeńców radzieckich i grzebało ich w zapadliskach [PJ 311].

Page 140: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

140

Śląskie pogranicza kultur

np. w kopalni Charlotte, „grube, wysokie, szczodre w smolisty węgiel”, choć zda-rzały się też pokłady „cienkie i poprzerastane rozmiękłym piaskowcem” (jak po-kład Jacka w tejże kopalni) [DW 5]. W mowie górników wszystkie te podziemne przejścia, służące potem wyłącznie do przemieszczania się górników, nazywane są tak, jak je dawno temu nazwali ich przodkowie. W zależności od tego, z jakiego powodu i w jaki sposób, a także w jakim celu wykonywane były te podziemne przejścia, miały one różne kształty i wymiary, różną długość, szerokość i wyso-kość, a to z kolei znajdowało odzwierciedlenie w nadawanych im nazwach. Jako fachowe określenia poszczególnych rejonów kopalni nazwy te są jednoznaczne i precyzyjne (a zarazem pozbawione ekspresji) i jako takie nie tworzą ciągów syno-nimicznych, ale i w tym wypadku zdarzają się pewne odstępstwa; należy mieć poza tym na względzie to, że w mowie górników zamiennie mogły się niekiedy pojawiać nazwy polskie i ich ekwiwalenty (równoznaczniki) niemieckie; mamy tu zatem do czynienia z różnojęzycznymi dubletami. Tak więc np. główny chodnik to jeszcze dla niektórych Grundstrecke:

Schylił się i jął rysować kilofem w pyle plan przyszłych prac. Pociągnął grubą kre-skę. Bardzo grubą. To jest przekop. Zaznaczył na niej pokłady Fryderyka i Wacława. Zatrzymał się na pokładzie Joanny. Pociągnął teraz z lewej strony długą, równą linię. To jest Grundstrecke, czyli główny chodnik. Z linii tej wyprowadził prostopadłe i równoległe kreski, mające przedstawiać pochylnie, chodniki pomocnicze, przecinki... Powstała szachownica prostokątnych pól, licznych, gęstych, równomiernych. [PJ 39]

a uskok to szprung:

Kulisz zacisnął usta i milczał. – Możecie zarobić więcej, Kulisz! – zaczął zno-wu nie zrażony dyrektor. – Ale co chciałem powiedzieć. Wy, Broda... wy pójdziecie za przodownika do wiatrowej, a przodownikiem w chodniku zostanie Kulisz!... Od tej chwili. Uważajcie, co wam powiem, Kulisz!... Teraz będziecie kopali wzdłuż szprungu... – Wzdłuż uskoku!... – poprawił go Kulisz. – Na diabła mi wasze pol-skie uskoki!... – żachnął się dyrektor. – Wzdłuż szprungu, powiedziałem! Przebijcie się do starej wiatrowej... Tam powinna być wiatrowa! Tak stoi w mapie! Od jutra zaczynacie robotę! Glück auf... – rzucił i poszedł. [PJ 146]17

17 Podobnie też strop nazywany jest jeszcze niekiedy sztreką: „– Gdzie kapie? – zapytał Sze-wieczek. – W wyrobisku. W pierwszym filorze od sztreki... Ze stropu... [PJ 73]”, a wielokrążek flaszencugiem – oba te wyrazy pojawiają się w narracji odautorskiej: „Wysłano kuternogę Żuczka, inwalidę z portierni. Kiedyś, przed kilku laty, zwaliły się kamienie ze stropu i uwięziły mu nogę, strop zaś trzeszczał, posypywał się miał i tylko czekać, a runie reszta. Pod głazem jęczał Żuczek. Przybiegli kamraci, zaparli się o kamień i wołali: – Heruk! Heruk!... Głazu nie ruszyli, Żuczek zemdlał, strop zaś trzeszczał i trzeszczał. Co tu robić? Opodal pod ociosem leżał wielokrążek. Któryś z kamratów przywlókł go, zahaczył jednym końcem o stempel, łańcuch z drugiego końca przywiązał do uwięzionej nogi Żuczka. – Co robisz? – zdumieli się kamraci. – Urwiemy mu nogę flaszencugiem! I tak już jest zmiażdżona! I urwali wielokrążkiem Żuczkową nogę w kolanie. A gdy nieprzytomnego powlekli na chodnik, strop w filarze runął!... [GZ 22]

Page 141: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

141

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

Mogło też czasami być tak, że przyzwolenia na niepotrzebne obce dublety nie było, o czym przekonuje fragment ostrego sporu polskich górników z będącym Niemcem dyrektorem kopalni:

Ściany kruche, strop się wali. Wszystko podbudowane. Stempel obok stempla... Drzewo strzela... Strop ciśnie... – Firszt! – poprawił go dyrektor. – Strop! – odparł hardo Kulisz. Dyrektor podniósł swą elektryczną lampę, poświecił mu w twarz. Do-strzegł piekło w jego ciemnych oczach. – Dreck, nie strop!... – wrzasnął. – Tu są niemieckie gruby, więc jest firszt, a nie jakiś zasmolony strop!... To tam w ruskiej Polsce mówią strop, tu jest niemiecki firszt! [PJ 63]

Wśród podziemnych przejść dominują chodniki18, które – głównie w zależno-ści od ich przeznaczenia – nazywają się:

chodniki obchodowe:

Został tam jeszcze Szymiczek z dwoma towarzyszami. Może ucieka w tej chwili przecinką do chodnika obchodowego. Chodnik ów biegnie za kilkumetrową ca-lizną równolegle do pochylni. [PJ 345]

chodniki przejazdowe lub przewozowe:

Główny chodnik przewozowy miał być doprowadzony do uskoku, potem mia-no przebić uskok i chodnik poprowadzić aż do granicy pokładu. Następnie popro-wadzi się pochylnie w górę pokładu i dotrze z nimi, jak daleko się tylko da. [PJ 141]

Minął główny chodnik przejazdowy, wyszedł pochylnią na drugi chodnik i długo wędrował, zanim dotarł do ostatniej pochylni przed uskokiem, a z pochyl-ni wstąpił w czwartą przecinkę. Stąd już niedaleko do filara. [PJ 102]

Wstąpili w główny chodnik przewozowy. Chodnik stary. Pachniało w nim zbu-twiałe drzewo, błąkał jakiś słodkawy odór, na stemplach i stropnicach grzybnia podobna do szronu, a węgiel na ocios był podobny do koksu. [GZ 73]

Główny chodnik przewozowy wydostał się już za trzecią pochylnię i teraz inży-nier Racek przekonał się, że nie wystarczy przepierzenie do przewietrzenia przod-ka, że trzeba szukać starego chodnika wentylacyjnego. [PJ 140]

chodniki wentylacyjne lub wiatrowe (nazywane też krótko wiatrową):

Za uskokiem zauważył, że przeciąg wiatru jest osłabiony. Zmierzył gazy. Zanie-pokoił się ich wysokim procentem. Zrozumiał, że chodnik wentylacyjny gdzieś się zawalił. Postanowił przejść przez wszystkie chodniki odprowadzające zużyte powietrze do szybu wentylacyjnego. Najczęściej były to ganki wiodące przez tak zwane stare roboty. Już dawno uprzątnięto z nich tory kolejowe i wodociągi. Zostały ogołocone ze wszystkiego, co kiedyś stanowiło ich życie. [PJ 162]

18 „W pokładzie Joanny zaś mnożyły się chodniki i ganki, przecinki, upadnice i pochylnie. Zmieniali się ludzie. Starzy odchodzili, przychodzili młodzi” [PJ 97].

Page 142: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

142

Śląskie pogranicza kultur

Dotarłem do ostatniego filara pod pierwszym poziomem. Teraz już wchodziłem w rejon, który zawsze pragnąłem obejrzeć. Tu już były tak zwane stare roboty, wyro-biska, niskie chodniki i ciepły szum wiatru. Zrozumiałem, że wszedłem na główny chodnik wentylacyjny. Jeżeli pójdę z wiatrem, dojdę chyba i pod szyb wentylacyj-ny. Dla ostrożności znaczyłem drogę, którą przebywałem. [PJ 265]

Dobiegli do drzwi przed ostatnią wiatrową. Z głębi chodnika walił siny dym. Wykręcał się w chodnik wiatrowy i czołgał ociężale pod górę. Przed wynurzającą się ścianą dymu skupili się towarzysze. Ktoś między nimi coś wołał, ktoś rozkazywał, rury krzyczały bez przerwy. [PJ 207]

chodniki przekątniowe (diagonale):

Kierownik szybu Arnolda, inżynier Franciszek Kudera, opracował kosztorysy, plany i szczegóły tyczące się pogłębienia szybu do piątego poziomu i przebudowy urządzeń wyciągowych w podszybiu na czwartym poziomie i na powierzchni. Chodziło mu przede wszystkim o zamianę wind na skipy i o doprowadzenie elektrycznych kolejek w czwartym poziomie aż do przodków. W tym wypadku zamierzał korzystać z planów byłego dyrektora z koncernu Harrimana, inżyniera Rudzielca, i z głównego chodnika przewozowego popędzić diagonale, chodniki przekątniowe, które by uniezależni-ły transport urobku od korzystania z pochylni. Usprawniłoby się w ten sposób wy-wożenie węgla z przodków i uprościłoby skomplikowane przetaczanie, przepinanie i opuszczanie wózków. Równocześnie oszczędziłoby się znacznie na ludzkiej pracy. Lokomotywki dojeżdżałyby do gospód, gdzie z rynien zsypuje się węgiel w podsta-wione wózki, zabierałyby je i odwoziły wprost pod szyb. Lecz w tym wypadku wózki musiałyby być zaopatrzone w hamulce, gdyż lokomotywki nie utrzymałyby ich naporu w pochyłych diagonalach. I te głupie hamulce komplikowały plany Kudery. Chodziło o hamulce automatyczne. Ale i to musi się zrobić!... [PJ 372]

chodniki upadowe (upadnice):

Na ścianie pracowało dziesięciu ludzi. Dwaj wrębiarze, budowacze i ładowa-cze. Zgrzebła w rynnie zgarniały urobek, przesuwały go ze zgrzytem na taśmę w upadowym chodniku, taśma kończyła się o blisko dwieście metrów nad duklą. Tam był zsyp. [GZ 287]

W długim upadowym chodniku był sam. Nie wyczuwał jednak lęku przed sa-motnością, bo szum taśmy i rzegotanie rolek zastępowało mu ludzi. [GZ 275]

Uśmiechając się sceptycznie do wspomnień o starzykowych przykazaniach i na-ukach, szedł za Michejdą głównym chodnikiem. Wiedział, że niedługi już żywot chodnika. Gdy tylko zostanie wybrana reszta filarów w górze, po jego prawej stronie, cały urobek pójdzie upadnicami do poziomu drugiego. – Michejdo! A co zrobią z tym starym chodnikiem? – zapytał znienacka. – Z jakim starym chod-nikiem? – No, z tym, którym teraz idziemy! – Jak myślisz? – Że zamienią go na chodnik wentylacyjny... – rzekł niepewnie. – Mądry z ciebie łeboń! – pochwalił go Michejda i cmoknął z zadowolenia. – Innemu szpikolowi to tylko głupstwa w gło-wie, a ty już myślisz jak stary hawierz!... No, no... [PJ 176]

Page 143: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

143

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

Inne przejścia i „tunele” nazywane były inaczej:

kapa

Dostrzegła, że wyszedł na rusztowanie pod kapą odgraniczającą przekop od zaczętego chodnika. [PJ 27]

pochylnia [POCHYŁY]

[‘korytarz pochyły, którym urobek opuszcza się do upadu’ – PJ]: ...z prawej stro-ny zauważyła wznoszące się pochylnie. Doszła do przodka. [JG 45]

przecinka [PRZECINAĆ]

[‘chodnik przecinający filary’ – PJ]: U wejścia z przecinki do pochylni stanęli. [JG 53]; W jednym tylko miejscu zawahałem się. Schodzić w głąb po pochylni czy wejść w przecinkę?... Są moje znaki!... Obłamek okorka jeden i drugi wskazują, że wyszedłem z przecinki. [PJ 265]

przecznica

[‘główny chodnik przewozowy pędzony od podszybia w caliźnie kamiennej’ – PJ]: Ja zaś jeżdżę na swojej lokomotywce w przecznicy na „Barbarze” tam i sam, lokomotywka wlecze za sobą pięćdziesiąt wózków urobku [GZ 201]; Przecznica była pusta i dudniła zwielokrotnionym tupotem kroków. Miejscami była obudowa-na, miejscami wiodła przez nagą caliznę piaskowca. [GZ 61]

przekop [PRZEKOPAĆ]

zapuszczali się coraz niżej pod ziemię i żłobili równe ganki, schodzili upadnicami, podłazili pochylniami, wytyczali chodniki i przekopy proste, równe, pod „godzi-ny” prowadzone. [PJ 15]; Na przekopie, u wejść do pokładów, warują Kuliszowi ludzie. Widać, że nie chce dopuścić do ostateczności. [PJ 269]; Rury i szyny zaprowa-dzą go na przekop. Lecz zanim do nich dojdzie, trzeba długo błądzić. [PJ 169]; cza-sem przekop czerniał w osmalonym piaskowcu, czasem rozbielił się rzędami stempli, powleczonymi wapnem. [DW 26]; I kto wie, czy zamiast lokomotyw w przekopach nie zaprowadzi się transporterów na kształt szerokich taśm gutaperkowych sunących przez cały przekop i przez główne chodniki. [PJ 295]; Na przekopie czekała jeszcze lokomotywka. Mała, długa, z jednym wytrzeszczonym światłem na przodzie. Siedział na niej umorusany pacholik i świstał. [DW 26]; Bo gdy szliśmy do przodka z kam-ratami z innych filarów, wszyscy sie dziwili, że myszy uciekają na przekop. Niektóre przemykały w pojedynkę, inne gromadami. Wszystkie w kierunku przekopu. [PJ 73]; A przede wszystkim trzeba się było porać z walącymi stropami w chodnikach, z roz-łażącymi się torami kolejowymi w przekopach. [PJ 375]

W kopalni poza chodnikami (również: upadnicami, przecinkami, przekopami itp.) znajdują się „zabudowania szybowe”, takie jak:

Page 144: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

144

Śląskie pogranicza kultur

dukla

Na ścianie pracowało dziesięciu ludzi. Dwaj wrębiarze, budowacze i ładowa-cze. Zgrzebła w rynnie zgarniały urobek, przesuwały go ze zgrzytem na taśmę w upadowym chodniku, taśma kończyła się o blisko dwieście metrów nad duklą. Tam był zsyp. [GZ 287]; Duklą schodziło się z górnego, niskiego pokładu do głównego chodnika przewozowego. [GZ 287]; Dukla była obszerna. I urobek miał dosyć miejsca do zsypywania się w drewnianym szalunku do podstawionych wózków i dla ludzi było sporo miejsca na drabinach, i zmieściły się przewody elek-tryczne oraz rurociągi z wodą i zgęszczonym powietrzem. [GZ 287]; Sztygar Kurc wszedł do dukli. Były w niej trzy drabiny wiodące na trzy pomosty. Wygodne drabiny o niedużym nachyleniu. Dukla była bowiem głęboka tylko 7 metrów i 85 centymetrów. [GZ 289]; Dym był tak gęsty, że robił wrażenie czarnej mazi. Szedł więc po omacku. Znał drogę. Chodziło o to, by dojść do taśmowej upadnicy. Ta-śma poprowadzi go do dukli. [GZ 303]; Gdzie sztygar? – Poszedł do telefonu... W dukli... [GZ 301]; Krzyk wrębiarki tłumił ludzkie głosy. Chyba że ktoś wołał sąsiadowi do ucha. Wtedy można było zrozumieć. Sztygar Kurc dotknął ramienia Kupilasa i wskazał mu, że idzie w górę wzdłuż ściany. Kupilas skinął głową na znak, że rozumie, że pan sztygar idzie obejrzeć ścianę, obudowanie i że dojdzie do jesz-cze jednej dukli, wiodącej już do głównego chodnika wentylacyjnego. [GZ 293]; W połowie szychty przyszedł sztygar Florian Kurc. Obszedł już wszystkie przodki w pokładzie 414/2. Teraz udał się do parzoka. Wiedział, że spod dukli droga do podszybia jest długa, ponad cztery kilometry. [GZ 289]

podszybie

(górn.) ‘w kopalni: miejsce pod szybem, skąd rozchodzą się chodniki’ [O]: W podszybiu czwartego poziomu przygotowywano urządzenia skipowe. Przyjdzie bowiem czas, o którym ongiś marzył dyrektor Boelsche, że wszystek urobek będzie opuszczany upadnicami na czwarty poziom, skąd będą go wydobywać skipy, win-dy w kształcie olbrzymich skrzyń, samociąż napełniających się pod szybem i samo-czynnie pozbywających się węgla na powierzchni. [PJ 295]; Rębacz kruszy caliznę, posuwa się coraz dalej od prymitywnego podszybia, dociera chodnikiem do wy-mierzonej granicy i rozpoczyna filarową wybierkę. [PJ 287]; U wejścia czernił się telefon w małej niszy. Zadzwonił do podszybia. [GZ 289]

nadszybie

Urobek musiał być bez kamienia, wózek musiał być pełny. Jeżeliby dozorca w nadszybiu, gruby Kalabus, znalazł kamień jeden i drugi lub niepełny wózek, zarobek diabli brali. [GZ 19]; Henryk czekał w nadszybiu. Był przebrany w pod-niszczone ubranie dołowe, które przezornie zabrał z domu, z benzynową lampą, z kontrolnym znaczkiem wsuniętym na hak lampy. Przypatrywał się zjazdowi gór-ników. Takie same twarze jak u karwińskich górników, jakby z gruba ociosane, takie same oczy otwarte i przekpiwne, ten sam szorstki język najeżony pieronami i ten sam mdły zapach śliny wypluwanej z żutej prymki. I ten sam swąd benzynowych lamp,

Page 145: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

145

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

sygnały, klatki wynurzające się i znikające w szybie, klekot jakiejś maszyny, wszystko to samo. [GZ 198]; Upływały dni, miesiące, Henryk wywoził urobek trzykilometro-wym przekopem spod nadszybia w jądrze góry na obszerny plac w dolinie, Florian zaś prowadził roboty jako sztygar w najtrudniejszym pokładzie, pofałdowanym, o słabym stropie, o wybrzuszającym się spągu, o wielkiej ilości metanu. [GZ 236]

Z kolei wśród pomieszczeń wyróżniają się:

cechownia:

[miejsce odpraw i spotkań załogi ze sztygarem]: [...] blaszane marki ze swą c e -c h ą (podkr. moje – J.O.), przyczepiane do wózka, przeto szychtmajster Romanek, sprawujący swój urząd w nadszybiu, łatwo mógł notować ich urobek. I on sam zdumiewał się, cmokał głośno i potrząsał głową z niedowierzaniem, gdy widział, że z każdą szychtą mnożą się wózki obu rwotów. Po skończonej szychcie odno-sił zapiski do biura, a nazajutrz w cechowni gromadziły się tłumy przed tablicami i porównywały cyfry. Obok kolumny Kubali i Lipki Romanek podawał jeszcze ich urobek w procentach. Za normę przyjęto tę ilość wózków, jaka wypadała przeciętnie na jedną szychtę w ciągu całego ubiegłego miesiąca. [PJ 395] Chodziło o co innego. – Więc o co chodzi? – pytali starzy i młodzi rębacze. – Chodzi o taki rodzaj pracy, dzięki której można by uzyskać tę samą normę, a nawet wyższą aniżeli w filarze o kruchym węglu! – tłumaczył inżynier Kudera na zebraniu załogi w cechowni. [PJ 3952]. [miejsce modlitwy]: A ponieważ od trzech dni nagromadziło się tego metanu w przodkach, wyrobiskach i zrobach do jasnego pierona, przeto od trzech dni modlili się żarliwie w cechowni przed ołtarzem ze świętą Barborą, zanim zjechali do kopalni. [GZ 14]

dyspozytornia

Śpieszył, śpieszył, by nadążyć za sztygarem. Sztygar, a taki lekkomyślny. Prze-cież, do świętej Anielki, wiedział, że gdy będzie rozmawiał z kimś tam w dyspozy-torni czy z podszybiem, musi wyjąć ustnik pochłaniacza z ust. [GZ 309]

ekstracymra:

W ekstracymrze, czyli w salce przeznaczonej dla lepszych gości, palących nie Kuby, lecz Virginie, długie cienkie cygara ze słomką, i pijących nie alasz, lecz piwo lub herbatę z rumem, w takiej ekstracymrze, w gospodzie pana Gritnera w niedzie-lę przed południem, zebrali się bardzo zacni ludzie. [GZ 91]

gospoda lub upad:

[„Miejsce, gdzie ładuje się ukopany węgiel do wagoników w kopalni” – DW]: Rynnami posuwało się węgle do dalekiego upadu, do gospody, gdzie czekały próżne wagoniki. [DW 8]; W następnym polu płożyła się długa rynna, zawieszo-na na linach u stropu i podrzucana motorkami. Rynnami posuwało się węgle do

Page 146: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

146

Śląskie pogranicza kultur

dalekiego upadu, do gospod, gdzie czekały próżne wagoniki. [DW 8]; Czemu rynny nie idą? – zapytał Szymiczek. – Nie ma wózków w gospodzie. [DW 10]; rano szli na szychtę. Chłopcy do kopalni, by pchać wózki lub grabić urobek w niecki i wynosić do gospody pod przodkiem [PJ 95]; upad (= gospoda): Nie zdołał znaleźć odpowiedzi, bo trzasnęły drzwi w upadzie, posłyszał kroki. Wiedział, że to idą kamraci. [PJ 242]; Patrzał teraz z żalem, jak bryła z rzekomym złotem posuwa się skokami w rynnie, posuwa i posuwa, aż w końcu tonie w mro-ku upadu, [DW 16]; Kęsy węgla podskakiwały śmiesznie w rynnie, zsuwały się rytmicznie po wyświechtanej blasze, zjeżdżały do upadu i z hurgotem staczały się do podstawionych wagoników. [DW 14]; Węgiel w podrzucanych rynnach zjeż-dżał teraz do upadu lub czołgał się pod górę skokami, zsypując się w gospodzie do podstawionych wagoników. [PJ 237]; Zawrócił do upadu. Tamci chyba uga-szą do reszty. Plątały mu się nogi, załamywały kolana. Wyszedł z dymu i zwalił się na spąg. Czuje, że ktoś go podnosi, wlecze do upadu, zdejmuje maskę, coś mruczy... Potem wszystko się skończyło. [PJ 347]; I znowu szczękały przeraźliwie rynny, rzucały się konwulsyjnie, węgiel zsuwał się w podskokach do gospód, [PJ 190]; Minął wejście do pędzonego chodnika wentylacyjnego, szybko schodził do upadu wzdłuż szeleszczącej taśmy. Na taśmie było mało węgla. Pojedyncze kęsy sunęły do upadu. Zapach benzolu, nafty czy benzyn wzrastał. Bez ochyby ogień! Ale gdzie? [GZ 293]; Pierwsza wiadomość przybiegła i głosiła, że woda poleciała pochylnią do upadu, zatrzymała się na Kuderichowej tamie, zatopiła filary i chodniki, a w chodnikach i filarach potopili się ludzie, jak szczury! – powiedział wtedy hrabia Ulrych von Schaffgotsch do przerażonej grefiny Joanny. [PJ 87]; Ponieważ zaś wylot rurociągu musi znajdować się w najwyższym punkcie wzniesienia pochylni, przeto nie pozostało nic innego, jak skierować go trzecią przecinką, wychodzącą u szczytu pochylni. W tym miejscu stała druga tama. Długość przecinki wynosiła dwadzieścia metrów. Następnie skręcała w stary chodnik upadowy długości szesnastu metrów. Chodnik był zamknięty pierwszą tamą, pod którą teraz Kudera czatuje i śledzi ruch wskazówki manometru. [PJ 361]; Szedł teraz szybko do upadu. Wiodła go taśma. [GZ 309]

lampownia [LAMPA]

[‘miejsce („na wierzchu”), w którym górnicy pobierają lampy przed zjazdem do kopalni’]: Więc z lampami to jest tak. Ale to robi się na wierzchu, gdy otrzyma się lampę z lampowni. Najpierw trzeba przekonać się, czy dobrze zamknięta. Potem, czy nie paruje. Fuka mocno naokoło szkiełka u spodu i patrzysz, czy płomienek drgnie. Jeżeli drgnie, wracaj, synku, lampa paruje! A lampa nie powinna parować, bo gazy mogą się zapalić. [GZ 63]

organistówka [ORGANISTA – organy]

Balarus zaprowadził Wentrubową kapelę do organistówki. Nikt im nie będzie przeszkadzać, dzieci nie będą wspinać się do okna i wytrzeszczać na nich oczu, a lu-dzie nie muszą wiedzieć, że szykuje się pogrzeb z muzyką. [PJ 280]

Page 147: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

147

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

parzok [PARA]

Gdyby nie wysokie zarobki, nikt by nie zgłaszał się do pracy w parzoku. [GZ 289]; Ścianę w tym przeklętym pokładzie z przerostami i o miąższości do 90 centy-metrów, o słabym stropie, nazywano powszechnie „parzokiem”. Ludzie pracowali tam prawie nago. Pot zalewał im oczy, ciekł do kącików ust, był słony, rysował na umorusanych plecach, piersiach, twarzy i udach jaśniejsze smugi, pachniał jak pot, kwaśno, przenikliwie. [GZ 287]

sortownia [SORTOWAĆ]

[‘miejsce, w którym sortuje się węgiel’ (por. skip)]: Niedaleko szybu czerniła się sortownia. Szyb był nakryty wysoką wieżą nieforemną, uczynioną ze splątanych sztab żelaznych. [DW 27]; Długi, wysoki most łączył szyb z sortownią. Most wspie-rał się na wiotkim rusztowaniu ze stalowej kraty, kołysał się nieznacznie, a po moście toczyły się wagoniki, wleczone łańcuchami. [DW 27]

Nazwy osóby pracujących w kopalni

Pokaźną grupę profesjonalizmów stanowią w powieściach Gustawa Morcinka nazwy osób, które są związane z kopalnią. Budowa przeważającej części spośród nich odzwierciedla głównie miejsce, jakie zajmują oni w hierarchii zawodowej (dy-rektorzy kopalń, członkowie zarządu, kadra kierownicza), bądź też, jaki jest ich charakter pracy (górnicy należący do różnych załóg).

Nazwy osób nadzorujących prace górników

Wśród osób związanych zawodowo z kopalnią można wyróżnić takie, które określane są jako funkcyjne. Należą do nich:

bachmistrz [‘górmistrz, dzisiaj sztygar’ – PJ]; (strp. górn.) górmistrz, szty-gar – O] górmistrz [(strp.) sztygar – O]oberhajer [‘dozorca’]

Stary Szewieczek tylko spluwał i mruczał z czegoś niezadowolony. Lecz gdy sobie raz i drugi pociągnął z butelki, złagodniał i język mu się rozwiązał. Obsiedli go to-warzysze, nawet sztygar i dozorca, czyli oberhajer, przyłączyli się do słuchających. [PJ 65]; Czy nie byłoby dobrze zameldować o tym oberhajerowi? – zapytał młodszy rębacz. [GZ 20]

Page 148: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

148

Śląskie pogranicza kultur

przodownik

Śmierć spowszedniała im na froncie. Śmierci gwałtownej a nieoczekiwanej w ko-palni jeszcze nie spotkali. Niepokoiła ich tylko niezwykła ostrożność przydzielonych do nich przodowników, rębaczy, dozorców i sztygarów. [PJ 185]; Przodowni-cy oglądali przodek. Zrywali zwisające obłamy calizny, stukali kilofami w strop, słuchali jego dźwięku, oglądali czujnie, paśli oczy ogromnymi zwałami zerwanego węgla, a potem wołali na towarzyszy-jeńców, że czas już imać się pracy. [PJ 190]; A że taki młody chwant, a już został przodownikiem!... – Nie każdy ma tak szwar-ną babę jak on!... Śmiech zarechotał w przodku. [PJ 147]

sztygar (nazywany też sztajgierem)

Sztygar Kurc nachylił się również nad wrębiarką, pomógł podokręcać śruby, wybił klinem kamień wciśnięty między tryby, jeszcze raz obejrzał i rzekł: – Ru-szajcie! Może teraz pójdzie! [GZ 293]; Tóż piszcie ten testament! – Już piszą! Panie sztajgier, dejcie mi jedna kartka z waszego notesu! [GZ 301]; Stanął i słu-chał. Z głębi chodnika, z upadu dochodzą go ciężkie kroki. Widzi kolebiące się światło w błyszczącej benzynówce. A więc albo oberhajer, albo sztygar idzie z upadu! [GZ 89]; Jeżeli się dowiem, że tam jeszcze raz pójdziesz, zasrańcu je-den, to zamelduję sztygarowi, tobie zaś tyłek zbiję, że z niego strzępce polecą! – Psińco mi zrobicie! – odpyskował mu Kurc i uciekł. [GZ 83]; Lecz Szewieczek i Plinta mieli jej obraz pod powiekami. Wystarczy je przymknąć, a wszystkie krecie chodniki, ganki widzą dokładnie. I jeżeli słuchali teraz sztygarowych wywodów i nachylali się nad jego mapą, czynili to gwoli okazania mu swego szacunku. Szty-gar bowiem był porządnym człowiekiem. Żaden wydrzyduch, żaden pański pieseczek, przychlastek czy piętogryz, lecz człowiek sprawiedliwy i sta-teczny. [PJ 73]

szychmajster

[...] blaszane marki ze swą cechą, przyczepiane do wózka, przeto szychtmajster Romanek, sprawujący swój urząd w nadszybiu, łatwo mógł notować ich urobek. [PJ 395]

Ze względu na charakter wykonywanej pracy górnicy nazywani są następująco:

anszleger

Zapychacze, przezwani z niemiecka anszlegrami, naciągali na głowy kapuce, odziewali się w lniane płaszcze nasycone dziegciem, lecz było to diabła warte, gdyż woda sączyła się przez szczelinki i szparki, spływała po grzbiecie, ramionach i no-gach, a w butach chlupała nieprzyjemnie. Rzeka Olza wzbierała. [GZ 12]

Page 149: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

149

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

budowacz [BUDOWAĆ]

Nieliczna załoga, doświadczeni budowacze ratowali chodniki, przecinki i po-chylnie. Wymieniali stemple, podbijali wyginane stropnice podporami na środku chodnika, mozolili się uparcie, stawali się zapaśnikami z wrogim żywiołem. [PJ 161]; W pokładzie Joanny pracowali budowacze na trzy zmiany. Ludzie przedzierali się przez obwały w chodnikach i gankach, rosły rzędy stempli, pachniały żywicą, uwijali się wozacze. [PJ 170]

koniarz [KOŃ]

Uwijali się teraz wszyscy, gdyż pracowali na akord. Wysokość zarobku rębaczy, wozaczy, szleprów, koniarzy i zapychaczy pod szybem zależała od ilości wózków urobku. [GZ 19]

łazienny [ŁAŹNIA]

Proszę udać się do łaźni, łazienny wskaże łańcuch na ubranie, przebrać się, po-tem lampa, lampiarz wie o was, marka kontrolna numer 67 i zaczekać na mnie w nadszybiu. Zjedziemy na ostatku. [GZ 191]

lampiarz [LAMPA]

Proszę udać się do łaźni, łazienny wskaże łańcuch na ubranie, przebrać się, po-tem lampa, lampiarz wie o was, marka kontrolna numer 67 i zaczekać na mnie w nadszybiu. Zjedziemy na ostatku. [GZ 191]

ładowacz [ŁADOWAĆ]

Już tutaj nastąpiła zmiana w ustalonym porządku, bo pomocnicy, mający dostar-czać stempli i przygotowywać je do podbudowy, mieli również pełnić funkcję łado-waczy sypiących węgiel w rynnę. [PJ 395]; Wrębiarka posunęła się już kilka metrów, trzej rębacze zbijali klinami podciętą ścianę. [GZ 293]; Ładowacze czekali. Gdy zwaliły się pierwsze kęsy, ktoś z nich zapuścił motor i pobiegł do motoru taśmy w upadowej. Zazgrzytały zgrzebła, zapiszczały łańcuchy, ładowacze zaczęli sypać urobek do rynny. Urobek sunął powoli do zsypu u wejścia do upadowej, spadał na szeleszczącą taśmę gumową, spływał do zsypu w dukli. [GZ 293]

maszynista

Załoga z trzeciej zmiany nie przyszła. Ta została w domu!... Jak przed chwilą telefonował Bogusz, maszynista z hali wyciągowej, na wieży powiewa czerwona chorągiew, po podwórzu wałęsa się policja, lecz zachowuje się przyzwoicie, a dyrek-tor Krzystek pojechał do Katowic. [PJ 242]

opuczorz

Gmerało na niej mrowie biedoty górniczej, baby, dzieci i nieraz starzy górnicy, którzy stali się teraz opuczorzami. Wszyscy grzebali w usypisku małymi motyczka-

Page 150: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

150

Śląskie pogranicza kultur

mi i szukali kęsów węgla. [PJ 170]; Kęsy węgla były lekkie, tłuste, łuszczące się, po-wleczone miejscami złocistym nalotem pirytu. Przeszedł jeden i drugi deszcz i hał-da zaczęła się palić. Siny, krztuszący dym o zapachu wędzonego mięsa czołgał się ciężko po stoku hałdy i rozwlekał po jałowych wydmuchowiskach. Ludzie krztusili się, kaszlali, wymiotowali i skarżyli się na łupanie w potylicy. [PJ 170]

polewacz [POLEWAĆ]

Z ciszy jęły się wynurzać wspominki dawnych lat. Oto widzi się jeszcze nieletnim chłopcem biegającym z konewką i sikawką za uskokiem. Zlewał pył na ścianach, by w razie wybuchu metanu nie zajął się i nie eksplodował. [PJ 406]; proszę mnie uwiadomić. Będę w dziewiętnastym pokładzie. Proszę zatelefonować na piąty po-ziom, ktoś z anszlegrów wyśle za mną polewacza. – Zrobi się, panie sztajgier! – zgodził się Halabus. [GZ 25]; Polewacz zlał wodą strop, ociosy i stemple, a potem rębacze strzelali. [GZ 19]

popychacz [POPYCHAĆ]

Henryk odszedł urażony, z zachwianą wiarą w diabły. Wiara w Boga, anioła stróża, świętą Barbórkę i ducha Pusteckiego pozostała. Zwłaszcza w Pusteckiego. Henryk przypuszczał, że mógłby go spotkać w starym chodniku w dziewiętnastym pokładzie. Nieraz tam przecież zaglądał, gdy uwinął się ze swoją robotą jako pole-wacz, gdy już chodnik i przodek zrosił wodą z sikawki lub wodociągu. [GZ 79]; I teraz siedzimy więc w kopalni, i czekamy, co z tego wyniknie. Widzisz, Hanko, takie są te nasze sprawy górnicze. Rozpoczęło się to wszystko wczoraj rano. Zjechaliśmy do kopalni jak zwykle. Poszliśmy do pracy jak zwykle. Ja byłem „popychaczem”, nie popychadłem!... To jest różnica. Po prostu pchałem wagoniki do gospody pod rynny. Z rynien sypał się węgiel i sypał. [PJ 242]

przepinacz [PRZEPINAĆ]

Kobiecina poweselała od chwili, kiedy Ściskała mógł już pracować w kopalni. Zarobił wprawdzie mniej niż dawniej w filarze, lecz jednak coś, że starczyło na codzienny chleb. Sztygar przydzielił go do haspla w pokładzie Roemera. Siedział sobie teraz na zydelku za chrapiącym kołowrotem, śledził za przetaczającą się liną, wywlekał z pochylni naładowane wozy, czekał, aż mu je przepinacze ze-pchną w chodnik, a na ich miejsce uczepią próżne, a kiedy dzwonek zakrzyczał nad głową, przesuwał skobel i maszyna jęła pracować. Nie umęczył się wiele, tylko musiał uważać, by czegoś nie zmajstrować. To mogła się lina zapętlić, to któryś wóz o koślawych kołach wyskoczyć z szyn, ba, nawet linę zerwać. Zawsze coś. [WCH 49]

rębacz [RĄBAĆ]

Uwijali się teraz wszyscy, gdyż pracowali na akord. Wysokość zarobku rębaczy, wozaczy, szleprów, koniarzy i zapychaczy pod szybem zależała od ilości wózków urobku. [GZ 19]

Page 151: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

151

Jerzy Obara Stylizacja gwarowa i środowiskowa w twórczości Gustawa Morcinka

szleper (SZLEPOWANIE – szlepować)

To był urobek za całą szychtę. Szleprzy wywozili go na taczkach do gospody, [GZ 83]; Henryk w ciągu tych dwóch lat polewania i szlepowania zdołał poznać wszystkie tajemnice kopalni. Mógłby z zamkniętymi oczami wracać ze spalonego chodnika czy z przekopu do ludzi. [GZ 81]; Wydobycie węgla musi wzróść dwukrot-nie!... No, i niecki każe wyrzucić, a na ich miejsce zaprowadzi rynny. Inne kopalnie już dawno... Nie, nie tak dawno! Od roku zaledwie posiadają takie rynny. Szczeka to diabelstwo, czyni piekielny hałas, ryczy, podskakuje rytmicznie, węgiel zjeżdża susa-mi do gospody w podstawiony wagonik, lecz zastąpi całą zgraję szleprów, grabią-cych żelaznymi grabkami urobek do niecek i zsypujących go opieszale do wagonika. Skończy się to marnotrawstwo czasu!... [PJ 177]; To był urobek za całą szychtę. Szleprzy wywozili go na taczkach do gospody, wozacze napełniali nim wózki, a rę-bacze obudowywali przodek. [GZ 83]

rurkarz [RURKA]

Kudera chodził przeto pod trzecią pochylnię, krążył koło obu tam, zaglądał za nie, obliczał i radził się starych, doświadczonych górników. Przekonał się, że za-mułkowych rur nie będzie mógł przeprowadzić z upadu przez płonącą pochylnię na trzecią przecinkę, gdyż rurkarze nie potrafiliby w niej pracować. Temperatura bowiem za dolną tamą wynosiła ponad 35 stopni, a w miarę posuwania się pochylnią do ogniska pożaru wzrastała tak bardzo, że w rozparzonym i nasyconym wilgocią powietrzu nikt by nie wytrzymał nawet kilku minut. Ponieważ zaś wylot rurociągu musi znajdować się w najwyższym punkcie wzniesienia pochylni, przeto nie pozo-stało nic innego, jak skierować go trzecią przecinką, wychodzącą u szczytu pochylni. W tym miejscu stała druga tama. Długość przecinki wynosiła dwadzieścia me-trów. Następnie skręcała w stary chodnik upadowy długości szesnastu metrów. Chodnik był zamknięty pierwszą tamą, pod którą teraz Kudera czatuje i śledzi ruch wskazówki manometru. [PJ 361]

wozacz lub wozak [WÓZ(EK)]

Strop siada! – pomyślał ktoś głośno i wstał spod ściany. Za nim wstali towarzysze. Pomierzwiły się głosy, chrzęst starych kości ludzkich robotą zbitych, zgrzyt łopat i niecek, kucie kilofów i turkot wózków. Panowie oszczędzają na smarach i dlatego kółka u wózków piszczą, a wozacze pieronują ciężko i zapierają się plecami w cię-żar. [PJ 59]; To był urobek za całą szychtę. Szleprzy wywozili go na taczkach do gospody, wozacze napełniali nim wózki, a rębacze obudowywali przodek. [GZ 83]; Uwijali się teraz wszyscy, gdyż pracowali na akord. Wysokość zarobku rębaczy, wozaczy, szleprów, koniarzy i zapychaczy pod szybem zależała od ilości wózków urobku. [GZ 19]; Dławili się dymami, gdy upartą skałę musieli kruszyć ogniem. Kładli pod nią smolne bierwiona, obtykali wiórami i podpalali płomykiem swej łojo-wej lampki. Ogień lizał skałę, skała się rozpalała i kruszyła w żarze. Potem zgrzytały kilofy i żelaza, wyginały się łamulce, stękały młoty, a spocone wozaki popychały po dębowych ławach wózki z urobkiem. [PJ 13]

Page 152: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

152

zapychacz

Zapychacze, przezwani z niemiecka anszlegrami, naciągali na głowy kapuce, odziewali się w lniane płaszcze nasycone dziegciem, lecz było to diabła warte, gdyż woda sączyła się przez szczelinki i szparki, spływała po grzbiecie, ramionach i no-gach, a w butach chlupała nieprzyjemnie. Rzeka Olza wzbierała. [GZ 12]

Gustaw Morcinek był twórcą dzieł o kamratach, o których pracy można by na ich podstawie napisać obszerną rozprawę, przywołując liczne (zacytowane w tej pracy w niezbędnym wyborze) fragmenty z wybranych dzieł pisarza. Niech po-zostanie w pamięci obraz żujących tytoń i strzykających śliną przez zęby kamra-tów, ci bowiem, którzy od takiego wzorca odbiegają, to albo fuksy, którzy muszą w „podziemiach” odbyć swój chrzest bojowy, albo fraczkorze:

– Cóż to za fraczkorz? – zapytał sąsiad. Strzyknął w moim kierunku śliną z ty-toniu. – Cicho, cicho, kamraci! To jest nasz elwer, Francek Kudera! Z politechniki. Bydzie maszyny budował. Koledzy z pokładu Joanny utrzymują go w szkole... jest na pierwszym roku... Ha, jeśli tak... Było trzeba zaroz powiedzieć! Ale niech siedzi, a nie kręci sie jak zło bździna koło nas! No nie?... [PJ 255]

BibliografiaOpracowania poświęcone twórczości Gustawa MorcinkaHeska-Kwaśniewicz Krystyna, „Pisarski zakon”. Biografia literacka Gustawa Morcinka, Opole 1988. Langer Beata, Inspiracje śląską kulturą ludową w twórczości Gustawa Morcinka (praca doktorska napisana

pod kierunkiem Krystyny Heskiej-Kwaśniewicz, Katowice 2009 – http//www.sbc.org.pl/Kon-tent/19459/doktorat3051).

Prace językoznawczeNawrocki Witold, O pisarstwie Gustawa Morcinka, Katowice 1972.Dejna Karol, W sprawie terminów: język, dialekt, gwara, żargon, Rozprawy Komisji Językowej ŁTN III,

Łódź 1955. Klemensiewicz Zenon, Język i żargon, [w]: Z. Klemensiewicz, Ze studiów nad językiem i stylem, Kraków

1969.Masłowski Jan, Polskie słownictwo lekarskie, Warszawa–Wrocław–Kraków 1977.Urbańczyk Stanisław, Rozwój języka narodowego. Pojęcia i terminologia, [w]: Z dziejów powstania języków

narodowych i literackich, Warszawa 1956.

Objaśnienie skrótówDW – Gustaw Morcinek, Dzieje węgla, Warszawa 1946.GZ – Gustaw Morcinek, Górniczy zakon, Katowice1964.O – Gustaw Morcinek, Ondraszek, Warszawa 1954.PJ – Gustaw Morcinek, Pokład Joanny, Warszawa 1953WCH – Gustaw Morcinek, Wyrąbany chodnik, Katowice–Cieszyn 1947.

Page 153: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

153

Henryk Gradkowski

Edward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie

Jeleniogórskiej

Sylwetka poety

Edward Kozikowski (1891–1980)1, współzałożyciel „Czartaka”, debiutował w roku 1913 wierszem W poszukiwaniu (Kurier Warszawski” 1913, nr 1). Pierwszy tomik jego wierszy to Płomyk świecy (1921). Złożyły się nań teksty drukowane wcześniej w czaso-pismach: „Echo Literacko-Artystyczne”, „Dziennik Narodu”, „Biesiada Literacka”2.

Kozikowski należał do inicjatorów grupy poetyckiej „Czartak”. Przed ukonstytu-owaniem się tego zespołu część przyszłych entuzjastów skupiała się wokół „Gospo-dy Poetów”. Kozikowski postanowił pozyskać dlań Emila Zegadłowicza, wówczas pracownika Ministerstwa Kultury i Sztuki. Był to etap bezpośrednio poprzedzający powstanie grupy beskidzkiej3.

Grupę „Czartak” założył w Wadowicach Zegadłowicz; Kozikowskiego uważa się za jej współorganizatora4. Był on też współpracownikiem katolickiego pisma „Tę-

1 Kompendium Współcześni polscy pisarze i badacze literatury. Słownik biobibliograficzny (opr. zespół pod red. Jadwigi Czachowskiej i Alicji Szałagan), Warszawa 1996, t. 4, s. 347–348, odnotowuje 21 pozycji Edwarda Kozikowskiego, 3 prace redakcyjne oraz – w wyborze – 37 opracowań.

2 Grzegorz Gazda, „Czartak”, [w:] Słownik literatury polskiej XX wieku, pod red. Aliny Brodzkiej, et al., Wrocław 1993, s. 122.

3 Krzysztof Dmitruk, Z problemów życia literackiego w latach międzywojennych, [w:] Problemy literatury polskiej lat 1890–1939, Wrocław 1974. Pod red. Hanny Kirchner i Zbigniewa Żabickiego. Przy współ-udziale Marii Renaty Pragłowskiej, s. 30.

4 Organ grupy – pismo „Czartak” – miał być miesięcznikiem. Ukazały się trzy numery, pod nastę-pującymi tytułami: 1) „Czartak”. Miesięcznik Literacko-Artystyczny (1922) (ze wstępem Jana Nepomucena

Page 154: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

154

Śląskie pogranicza kultur

cza” (1927), tygodnika wydawanego w Poznaniu pod redakcją Szczepana Jeleńskiego5. Twórczość6, eseistyka i krytyka Edwarda Kozikowskiego, a także jego dzia-łalność organizatorska wykazują piętno regionalizmu. Pisarz objawia duże zainteresowanie środowiskiem, w którym przyszło mu działać, ale też wybory takiego środowiska są charakterystyczne: okolice górskie czy podgórskie (od Beskidów po Karkonosze).

Poetów „Czartaka”, obok wcześniejszej „Ponowy”, zalicza się do jednego z wczesnych nurtów literatury międzywojnia – ekspresjonizmu. Patronami jego – po-zostańmy tylko na gruncie polskim – byli tacy młodo-polscy jeszcze twórcy, jak w poezji Tadeusz Miciński, a w prozie Wacław Berent7. Od ekspresjonistów prze-

jęli do swojego programu poeci „Czartaka” aktywizm twórczy, który przełożył się na chęć organizacji wystąpień regionalnych, poszukiwanie motywów tematycznych – właśnie w terenie. To, jak się okazało, było żywiołem Edwarda Kozikowskiego. Oto jeden z jego „czartakowskich” wierszy:

Zrzuciłem habit czarny, odkryłem pierś młodą, pożegnałem bez żalu szary mur klasztoru,twarz zżółkłą odświeżyłem źródła chłodną wodąi poszedłem po ścieżce, wiodącej do boru.

Jaskółki mnie witały radosnym szczebiotem,trawy przebiegł szum cichy, zaszemrały liście,złote zboże przede mną kładło się pokotemi jaśminów upojnych słały się okiście.

Millera, pod redakcją tegoż oraz Edwarda Kozikowskiego i Emila Zegadłowicza); 2) „Czartak”. Zbór Poetów w Beskidzie (1925) (ze wstępem Edwarda Kozikowskiego); 3) „Czartak”. Zbór Poetów w Beskidzie (1928) (ze wstępem Emila Zegadłowicza). Zob. Krystyna Sierocka, Czasopisma literackie, [w:] Literatura polska 1918–1975, Warszawa 1975, t. 1, red. naukowi Alina Brodzka, Helena Zaworska, Stefan Żołkiewski, s. 93. „Czartak” zawierał antologię tekstów oraz zestaw wypowiedzi krytycznych. Skupiał takich twórców, jak – poza Zegadłowiczem i bohaterem naszej opowieści – Jan Nepomucen Miller, Tadeusz Szantroch, a okazjonalnie publikowali tam swoje teksty m.in. Bolesław Leśmian, Jan Wiktor i Zofia Kossak-Szczucka.

5 Krystyna Sierocka, op. cit., s. 125.6 Warto przypomnieć, że Kozikowski zajmował się, zwłaszcza w młodości, twórczością satyrycz-

ną, np. liczne wiersze zamieszczał w piśmie „Sowizdrzał” w okresie I wojny światowej.7 Inauguracja ekspresjonizmu wiąże się z działalnością poznańskiego „Zdroju”, dwutygodnika,

a następnie kwartalnika, założonego przez Jerzego Hulewicza przy wsparciu brata Witolda. Na łamach „Zdroju”, we wczesnych jego numerach, publikowali tacy twórcy młodopolscy, jak: Jan Kasprowicz, Stanisław Przybyszewski, Kazimierz Przerwa-Tetmajer czy Zenon Przesmycki, ale wśród współpra-cowników pojawiali się także późniejsi skamandryci, np. Jarosław Iwaszkiewicz i Kazimierz Wierzyński, a wkrótce potem – czołowy przedstawiciel regionalizmu – Zegadłowicz.

Il. 1. Edward Kozikowski

Page 155: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

155

Henryk Gradkowski Edward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie Jeleniogórskiej

Z błogosławieństwem w ustach mądry i bez zmazy – z czcią pochyliłem czoło, skrzyżowałem dłoniei po ścieżce do boru przeszedłem siedm razy, chwaląc trawy i zioła, rzeki, drzew ustronie...

A pod wieczór znużony uklękłem przed zdrojemi, pijąc prosto z źródła, wyzbyłem się grzechu, i radość zagościła w smutnym sercu mojem, a na ustach zajaśniał mi promień uśmiechu...8

O młodym Kozikowskim pisze ówczesny historyk literatury Kazimierz Cza-chowski: W swym świadomym dążeniu do prostoty ekspresji osiąga dobry styl poetyckiej rzeczowości9. Czachowski przywołuje też opinie dwóch krytyków – Stanisława Ba-czyńskiego, który stwierdził, że u Kozikowskiego ostro występuje: pogarda dla śro-dowiska mieszczańskiego10, dla jałowej pustki intelektualnej tych sfer, oraz Stefana Napierskiego, który wywodzi metodę tego poety od Ballad i romansów, mając na uwadze świeżo wówczas wydany zbiorek poetycki. Całość daje wrażenie szlachetne i uj-mujące11 – cytuje Czachowski Napierskiego. I dodaje, że tenże tomik (W towarzystwie wierzby) stawia Kozikowskiego w czołówce poetów „Czartaka”12.

W roku 1929 Kozikowski odciął się od ideologii swego dawnego pisma i gru-py13. Jest to o tyle zastanawiające, że w wydanych parę lat wcześniej tomach: Wymarsz świerszczów (1925) oraz Koniec Hortensji Europy (1925) celował w krytyce urbanizmu i cywilizacji zachodniej14. Spłatą mody na egzotykę była zaś mistyfika-cja Kozikowskiego i Zegadłowicza Niam niam, antologia poezji murzyńskiej (1923)15.

8 Edward Kozikowski, Szczęście (Płomyk świecy, 1921), [w:] idem, Wiersze wybrane, wyboru dokonał Jacek Kajtoch, Kraków–Wrocław 1985, s. 6.

9 Kazimierz Czachowski, Obraz współczesnej literatury polskiej 1884–1934, t. 3: Ekspresjonizm i neore-alizm, Warszawa–Lwów 1936, s. 597 (wymienione są tu tomiki Kozikowskiego: Płomyk świecy – 1921, Tęsknota ramy okiennej – 1922 (2 wyd. 1924), Koniec Hortensji Europy – 1924, Wymarsz świerszczów – 1925, W towarzystwie wierzby – 1929).

10 Ibidem.11 Ibidem.12 Ibidem.13 Jerzy Kwiatkowski, Literatura Dwudziestolecia, Warszawa 1990, s. 24.14 Ibidem, s. 83.15 Ta publikacja uchodziła przez wiele lat za autentyczną antologię, podaną w przekładzie. Do-

piero po latach sam Kozikowski przyznał się do mistyfikacji, pisząc: Moim pomysłem była „Antologia poezji murzyńskiej”, do której opracowania przystąpiliśmy w czasie mojej bytności w Gorzeniu. W tym miejscu czuję się w obowiązku podać do publicznej wiadomości, że owa antologia powstała nie z żadnych przekładów, ale po prostu jako wytwór naszej fantazji. Jest to typowy apokryf, któremu nadaliśmy pozory autentyczności, opatrując go nawet wstępem o charakterze naukowej dysertacji (Edward Kozikowski, Między prawdą a plotką, Kraków 1961, s. 178–179). Jacek Kajtoch pisze na ten temat: Kilku ówczesnych luminarzy polonistycznych wzięło dowcip za dobrą monetę i nie poznało się na mistyfikacji. Listy z gratulacjami przysłali: Józef Kallenbach, Juliusz Kleiner, Aleksander Brückner, Jan Łoś. [...] Tylko Tadeusz Sinko docenił właściwe zamiary autorów... (Jacek Kajtoch, Nota wydawcy, [w:] Edward Kozikowski, Wiersze wybrane, Kraków–Wrocław 1985, s. 164).

Page 156: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

156

Śląskie pogranicza kultur

Z późniejszych zbiorów poetyckich Kozikowskiego warto wymienić, obok wspo-mnianego tomiku (W towarzystwie wierzby, 1929), Mowę ludzką (1951).

Kozikowski był także kronikarzem ruchu literackiego16. Podkreślić należy, że obok sprawozdań z działalności Związku Zawodowego Literatów Polskich17 napi-sał wiele prac wspomnieniowych o pisarzach (i nie tylko) bardzo znanych, mniej znanych i zupełnie zapomnianych. Tak powstały prace: O Jędrzeju Wowrze, snycerzu beskidzkim. Wspomnienia, szkice, wiersze i opowiadania (Warszawa 1957), Między prawdą a plotką. Wspomnienia o ludziach i czasach minionych (Kraków 1961), Więcej prawdy niż plotki. Wspomnienia o pisarzach czasów minionych (Warszawa 1964), Portret Zegadłowicza bez ramy. Opowieść biograficzna na tle wspomnień osobistych (Warszawa 1966), Parandowski (Warszawa 1967), Od Prusa do Gojawiczyńskiej (Warszawa 1969), Łódź i pióro. Wspo-mnienia o pisarzach pochodzących z Łodzi bądź z Łodzią związanych (Łódź 1972).

Edward Kozikowski w regionie jeleniogórskim

Kozikowski nie ukrywał, że okolice Karkonoszy przypominają mu Beskidy, ukochane z czasów młodości. Pisał: [...] poznanie uroczego Hain, później zwanego Matej-kowicami, zbliżyło mnie do tej ziemi, w której zacząłem odnajdywać Polskę dawnych dziejów, drzemiącą pod skorupą germańskiej kultury, i piękno krajobrazu beskidzkiego, z którym po-kumałem się w okresie czartakowskich poczynań18.

Pod Śnieżką zamieszkał od jesieni 194519. Należał do zespołu, któremu udało się odnaleźć dzieła Matejki w miejscowości Hain, z tego tytułu zwanej początko-wo Matejkowicami (dziś Przesieka w powiecie jeleniogórskim). Pojawili się tu też: Wacław Rogowicz, Ludwik Eminowicz, Jan Nepomucen Miller, Jan Sztaudynger, Czesław Centkiewicz z żoną Aliną.

W grudniu 1945 roku Kozikowski przewodniczył w Jeleniej Górze pierwszemu na Dolnym Śląsku zebraniu pisarzy polskich. Było to zarazem zebranie organizacyjne Klubu Literackiego. Zaproszenia wystosował Stanisław Kaszycki, radiowiec z Kra-kowa, który pełnił funkcję wójta Chojnastów (dziś Sobieszowa, dzielnicy Jeleniej Góry). Miał w tej kwestii upoważnienie Kozikowskiego. Miejsce zebrania, a zarazem tymczasowa siedziba Klubu, to mieszkanie Kaszyckiego w Jeleniej Górze, przy ul. Kolejowej (dziś 1 Maja) 43 c. Obecni byli: Kozikowski, Kaszycki, Irena Grabowiecka

16 Zob. Edward Kozikowski, Pamiętnik Związku Zawodowego Literatów Polskich w Warszawie, Warsza-wa 1931. Por. Krzysztof Dmitruk, op. cit., s. 38–39.

17 Edward Kozikowski był w latach 1920–1939 sekretarzem Oddziału Warszawskiego ZZLP, a w latach 1935–1939 i 1945 – sekretarzem generalnym ZZLP. W latach 1946–1951 był prezesem Dolnośląskiego Oddziału ZZLP (ZLP), któremu to epizodowi jego działalności organizacyjnej i po-pularyzatorskiej poświęcimy tu szczególną uwagę.

18 Z listu do Józefa Dużyka, zob. Józef Dużyk, Edward Kozikowski na Dolnym Śląsku, „Życie Lite-rackie” 1984, nr 5, s. 8–9.

19 Zob. Stella Derda, Edward Kozikowski na Dolnym Śląsku, „Karkonosze” 1986, nr 7, s. 5-10.

Page 157: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

157

Henryk Gradkowski Edward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie Jeleniogórskiej

(intendentka teatru), Ksawery Piątka, dziennikarz (i zarazem przedstawiciel Urzędu Propagandy), Jerzy Kolankowski (doktor medycyny, pisarz, tłumacz). Ten ostatni pod Śnieżką zamieszkał na stałe. Pozostawił taki oto opis bohatera naszej opowieści: Niewysoki i raczej drobny, siwowłosy, jak na tamte – tuż powojenne czasy – starannie i elegancko ubrany, żywy z usposobienia, widać, że krzepki, pozyskiwał sobie ludzi od pierwszego zetknięcia (co nie oznacza, aby nie potrafił być zadziorny i czasami kapryśny)20. Efektem inauguracyj-nego spotkania było utworzenie Klubu Literackiego; ukonstytuował się też jego Za-rząd, z następującym podziałem zadań: Kozikowski – prezes, Kaszycki – sekretarz, Grabowiecka – skarbnik, Kolankowski – gospodarz, organizator spotkań.

W marcu 1946 roku ukazuje się w Jeleniej Górze pierwszy numer miesięcznika „Śląsk” współredagowany (z prof. Stefanem Kuczyńskim) przez autora Wymarszu świerszczów.

Klub Literacki prowadzi szeroką akcję odczytową, zaprasza na prelekcje wybit-nych ludzi pióra. Tu Jerzy Andrzejewski czyta fragmenty przygotowywanego do druku Popiołu i diamentu, a Wilhelm Szewczyk wygłasza odczyt pt. Pisarze śląscy XIX i XX wieku. Pojawiają się pisarze i badacze literatury: Maria Dąbrowska, Stefania Podhorska-Okołów, profesorowie Tadeusz Mikulski i Kazimierz Wyka. O pasji popularyzatorskiej Kozikowskiego pisze Teofil Kowalczyk: Ponad 140 spotkań i wie-czorów autorskich [...], w tym sto odczytów Kozikowskiego o Mickiewiczu w szkołach, świetli-cach i domach kultury. Nie było gminy w powiecie jeleniogórskim, w której nie stanęłaby noga Kozikowskiego i to w ciągu niecałych trzech lat21. A przy tym redagował, jak się rzekło, pismo „Śląsk”22, współredagował „Naukę i Sztukę”, a od 1 października 1945 roku był kierownikiem literackim Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze23 i nale-żał do prelegentów przedspektaklowych24. Był także radnym oraz doradcą starosty.

Odczyty wygłaszane w imieniu Klubu Literackiego odbywały się zazwyczaj w sali konferencyjnej teatru i gromadziły osoby już w jakimś stopniu przygotowa-ne do uczestnictwa w życiu kulturalnym. Ale, jak to odnotował kronikarz tamtych wydarzeń, funkcjonował jeszcze drugi tor tej działalności odczytowej: przygotowy-wanie i kształtowanie nowego, obecnie jeszcze surowego i niewyrobionego odbiorcy ludowego25. O pracy odczytowej Oddziału ZZLP w Jeleniej Górze tak pisał autor Pięciokłosu: W ciągu pierwszego półrocza 1948 r. zorganizowano 58 prelekcji i wieczorów autorskich na terenie Cieplic Zdroju, Jeleniej Góry, Przesieki, Sobieszowa, Solic Zdroju, Szklarskiej Poręby i Wałbrzycha, z udziałem 9 pisarzy [...]. Praca [...] rozwija się planowo i daje świadectwo

20 Jerzy Kolankowski, Literatura pod Śnieżką, Jelenia Góra 1996, s. 38. 21 Teofil Kowalczyk, Edward Kozikowski pisarz i działacz, „Kultura Dolnośląska” 1981, nr 3, s. 11.22 Pisał o tym do kolegi, redaktora pisma „Wałbrzych”, Wacława Mrozowskiego: „Śląsk” kosztuje

mnie wiele wysiłku, [w:] Wacław Mrozowski, Wspominki Cygana, Łódź 1980, s. 119.23 Kozikowski był kierownikiem literackim Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze w latach

1945–1946 i 1949–1951, a w latach 1946–1947 redaktorem działu literackiego miesięcznika „Śląsk”.24 To „słowo wprowadzające” miało pomóc mało wyrobionej, mieszanej przecież publiczności

w odbiorze dzieła teatralnego.25 Jerzy Kolankowski, op. cit., s. 17.

Page 158: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

158

Śląskie pogranicza kultur

żywotności tutejszego Oddziału ZZLP26.

Te bezpłatne odczyty „drugiego toru” odbywały się w remizach strażackich, kawiarniach, świetlicach gminnych itd. Kozikowski był niestrudzony w pro-wadzeniu szeroko poję-tych akcji popularyzator-skich; lecz i jemu czasem ręce opadały. Ludność tej ziemi, którą przez prawie cztery lata starał się zbliżyć do kultury – wciąż zbliża-jąc kulturę do niej – oka-zywała się, jak to stwier-dzał – elementem trudnym i niewdzięcznym do oświecania i wychowywania, [...] o zastra-szającym odsetku analfabetów, słabo wyrobionym pod wzglę-dem patriotycznym27. I pracę popularyzatorską, któ-rej był i najczynniejszym uczestnikiem, i faktycznym kierownikiem, postrzegał

niekiedy – po trzech latach praktyki – jako orkę na ugorze... Ale w 1949 roku wy-głosił znowu około 60 bezpłatnych odczytów28.

Dla zawansowanych miłośników literatury wprowadzono „soboty literackie”. Tu wiele prelekcji przygotowywał sam prezes29. Były też odczyty w domach wcza-sowych, np. w domu „Kaliniec” w Przesiece (zarządzanym przez przedsiębiorstwo z Kalisza), oraz festyny na zamku Chojnasty, nawiązujące do dawnych obchodów „sobótek”. Wszędzie współorganizatorem lub prelegentem bywał Kozikowski30.

26 Edward Kozikowski, Życie kulturalne, [w:] Jelenia Góra w 840. rocznicę, Jelenia Góra 1948, s. 18–19.27 Jerzy Kolankowski, Literatura pod Śnieżką, s. 35.28 Ibidem, s. 37.29 Dochody z tego typu odczytów dla zaawansowanych słuchaczy przeznaczano też na cele cha-

rytatywne bądź społeczne. Np. cały dochód z wieczoru literackiego zorganizowanego 5 października 1946 w Matejkowicach przeznaczono na odbudowę Warszawy.

30 O jednym z takich festynów (odbył się 16 czerwca 1946), czytamy w relacji Jerzego Kolankow-skiego: Imprezę rozpoczęto od uroczystego wciągnięcia flagi na maszt. [...] Następnie w kaplicy zamkowej odprawio-

Il. 2. Miesięcznik Ilustrowany „Śląsk”, okładka numeru 1 z 1946 r.

Page 159: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

159

Henryk Gradkowski Edward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie Jeleniogórskiej

Na początku 1946 roku ukonstytuował się Związek Zawodowy Literatów Polskich Oddział Dolnośląski w Jeleniej Górze (pierwszy na Dolnym Śląsku i je-den z pierwszych na Ziemiach Odzyskanych). Siedzibą Zarządu była Przesieka (Matejkowice), dom nr 56 (mieszkanie Kozikowskiego), zwany „Pięciokłosem”31. Dodatkowo w domu oznaczonym numerem 30 urządzono – jak to odnotował Ko-zikowski – dla mieszkańców Matejkowic publiczną czytelnię czasopism i dzienników32. Pre-zesem Zarządu został Wacław Rogowicz, wiceprezesem (i zarazem sekretarzem) Edward Kozikowski, skarbnikiem – Ludwik Eminowicz, poeta jeszcze Młodej Polski. Dodać trzeba, że Kozikowski, obejmując nieco później funkcję prezesa, faktycznie pełnił ją od początku, jako że Wacław Rogowicz bywał bardzo często za granicą (głównie w Anglii i Szwecji). We wrześniu 1946 roku na walnym zjeź-dzie Oddziału Dolnośląskiego ZZLP w Jeleniej Górze wybrano nowe władze. Prezesem został Kozikowski, wiceprezesem Anna Kowalska (dojeżdżająca z Wro-cławia), sekretarzem Stefania Podhorska-Okołów, zastępcą sekretarza Kaszycki, a skarbnikiem Centkiewicz.

W programie działalności Oddziału odnotowano preferowanie regionalizmu (jak w „Czartaku”); w tym przypadku chodziło o promocję Kotliny Jeleniogórskiej i – szerzej – ziemi sudeckiej.

Ale o pierwszeństwo zaczyna upominać się Wrocław (odradza się tam po znisz-czeniach wojennych kultura, nauka, ruszają uczelnie). Na początku 1946 roku po-

na została Msza św. [...] Stanisław Kaszycki opowiedział szeroko o dziejach zamku Chojnik i jego legendach; [...]referat o dziejach Dolnego Śląska wygłosił prof. Zygmunt Wereszczyński, pierwszy kustosz Muzeum Jeleniogórskiego [...]. Nie mogło zabraknąć części literackiej, żywego słowa polskiego, które w tych murach rozbrzmiewało zwycięsko dopiero od niedawna. Wiersze [...] wygłosili Ludwik Eminowicz, Edward Kozikowski i Jerzy Kolankowski [...]. Na zakończenie odbył się pokaz tańców ludowych i występy chóru [...] (Jerzy Kolankowski, op. cit., s. 16–17). Ko-lankowski wspomina tam też o prelekcjach w ramach „sobót literackich”, wymieniając wystąpienia następujących wykładowców, wraz z tematami ich odczytów: Ludwik Łakomy: Dolny Śląsk jako skarb-nica tematów literackich; prof. Konrad Górski: O istocie poezji; doc. Kazimierz Wyka: O poezji Krzysztofa Baczyńskiego; prof. Stefan Kuczyński: Bitwa pod Grunwaldem; dr Jerzy Kolankowski: Wpływ Wita Stwosza na średniowieczną rzeźbę śląską; prof. Tadeusz Mikulski: Geografia literacka Wrocławia.

31 Oddział Dolnośląski w Jeleniej Górze skupił następujących pisarzy: Wacław Rogowicz, jego żona Stefania, Edward Kozikowski, Ludwik Eminowicz, Stanisław Kaszycki, Czesław Centkiewicz, Jerzy Kolankowski, Jan Sztaudynger, Paulina Czernicka, Jan Iwański, Stanisława Miłkowska-Iwańska, Maria Plaskota (żona Kozikowskiego), Teofil Kowalczyk, Jerzy i Anna Kowalscy (Wrocław), Wacław Mro-zowski (Wałbrzych), Jan Wierciński, Janina Stefania Podhorska-Okołów, Stanisława Miłkowska-Iwań-ska, Jan Nepomucen Miller. Później dołączyli: Alina Centkiewiczowa, Jan Koprowski, Paweł Szumilas, Nina Rydzewska, Michał Sabatowicz, Paweł Hulka-Laskowski, Józef Kowalski. Działalność pisarzy wydatnie wspierał starosta jeleniogórski Wojciech Tabaka.

Siedzibą Oddziału był dom Kozikowskiego w Matejkowicach (Przesiece). W Przesiece zamieszkali też: Rogowicz i Miller, w Sobieszowie (wówczas – Chojnastach) – Kaszycki. Potem zamieszkali w Ko-tlinie Jeleniogórskiej Rydzewska i Koprowski. Centkiewicz miał mieszkanie służbowe w Jeleniej Górze w obiekcie należącym do Zakładów Energetycznych, bo tam pracował na etacie jako inżynier elektryk.

32 Edward Kozikowski, Życie literackie w powiecie jeleniogórskim, [w:] Miasto i powiat Jelenia Góra w dwa lata po powrocie do Polski, Jelenia Góra 1948, s. 49.

Page 160: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

160

Śląskie pogranicza kultur

wstaje we Wrocławiu Koło Miłośników Literatury i Języka Polskiego. Powołano też Oddział Związku Zawodowego Literatów Polskich pod prezesurą Stanisława Łosia. Zaczęły się podchody o inkorporację Oddziału kierowanego przez autora Pięciokłosu. W prasie pojawiają się krytyczne artykuły o „wywrotowej działalności” literatów pod Śnieżką33. W wyniku tych nacisków wstrzymano subsydiowanie od-działu jeleniogórskiego przez Ministerstwo Kultury i Sztuki (15 tys. starych zło-tych – kwota symboliczna!).

W reakcji na te działania prezes zwołuje w maju 1947 roku pierwszy Zjazd Pisarzy Oddziału ZZLP w Jeleniej Górze. Wzięli w nim udział m.in.: Czesław Centkiewicz, Paulina Czernicka, Jan Iwański, Stanisław Kaszycki, Jerzy Kolan-kowski, Teofil Kowalczyk, Edward Kozikowski, Stanisława Miłkowska-Iwańska, Wacław Mrozowski, Maria Plaskota, Nina Rydzewska, Michał Sabatowicz, Jan Sztaudynger, Paweł Szumilas, Jan Wierciński. Akces złożyła też Stefania Janina Podhorska-Okołów. W części oficjalnej Zjazdu deklarację ideową wygłosił Ko-zikowski. Mówił o specyfice terenów sudeckich, w czym jako żywo pobrzmiewa-ły motywacje z okresu tworzenia grupy beskidzkiej. Wówczas w słowie wstęp-nym do jednego z numerów „Czartaka” akcentował specyfikę charakteru ludności i przyrody tej „republiki górskiej”, a teraz mówił:

[...] Sudety to kraj rzucający się w oczy swą odrębnością i terytorialną, i klimatyczną, i ustro-jową, nie mówiąc o tradycjach i zwyczajach ludowych, w których nietrudno doszukać się wpływów słowiańskich. Zamknięty ze wszystkich stron łańcuchami gór – Łużyckich, Izerskich, Wał-brzyskich, Kłodzkich i Karkonoszy – żyje innym życiem, życiem odrębnym, niepodobnym do życia innych miast, jak Głogowa, Legnicy i Wrocławia. W tej chwili z elementów napływowych tworzy się tutaj nowe społeczeństwo polskie, nowy typ Polaka sudeckiego. [...] W żadnym może wypadku, jak właśnie w tym naszym, nie ma lepszego zastosowania powiedzenie Cypriana Norwida:

„I tak ja widzę przyszłą w Polsce sztukęJako chorągiew na prac ludzkich wieży, Nie jak zabawkę ani jak naukę, Lecz jak najwyższe z rzemiosł apostoła I jak najniższą modlitwę anioła”34.

Potem wygłosili referaty: Jan Iwański (O zakłamaniu w literaturze polskiej), Pa-weł Szumilas (Sprawa Spółdzielni Wydawniczej Pisarzy Sudeckich), Stanisław Kaszycki (O roli pisarza w tworzeniu się nowego typu Polaka sudeckiego). Wystosowano depesze do prezydenta Bolesława Bieruta, premiera Józefa Cyrankiewicza, wicepremiera i mi-nistra Ziem Odzyskanych Władysława Gomułki, ministra spraw zagranicznych Zygmunta Modzelewskiego, ministra kultury i sztuki Stefana Dybowskiego, wo-

33 Zob. Tyburcjusz Tyblewski, Kultura, [w:] Jelenia Góra. Zarys rozwoju miasta, pod red. Zbigniewa Kwaśnego, Wrocław 1989, s. 463.

34 Ibidem, s. 461–462.

Page 161: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

161

Henryk Gradkowski Edward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie Jeleniogórskiej

jewody wrocławskiego Stanisława Piaskowskiego, do ambasadorów ZSRR, Cze-chosłowacji i Jugosławii oraz do Związku Łużyczan. Po mszy świętej w kościele parafialnym w Jeleniej Górze złożono wieniec przed tablicą Bolesława Krzywo-ustego, ze znaczącym napisem: Budowniczemu Polski Zachodniej – Pisarze Ziemi Su-deckiej. W ramach Zjazdu odbył się też objazd samochodami okolic Karkonoszy. Przewodnikiem po regionie był starosta Wojciech Tabaka. W drugim dniu obrady toczyły się w Matejkowicach-Przesiece, a trzeciego dnia uczestniczono w Choj-nastach w uroczystym posiedzeniu rady gminy. Udano się następnie do zamku na obiad. Tam pojawił się gość znamienity – Wlastimil Hofman, wybitny malarz, jeden z ostatnich uczniów Antoniego Malczewskiego, który w Szklarskiej Porębie zamieszkał na stałe. Wieczorem odbyła się akademia w teatrze. Na koniec podjęto programowe uchwały, wytyczające drogi działania pisarzy sudeckich. Wyekspo-nowano w szczególności dążenie do kulturalnego scalenia ludności zamieszkałej na tych terenach, nawiązanie współpracy z twórcami kultury z sąsiedniej Czecho-słowacji, propagowanie w całym kraju piękna ziemi sudeckiej. W uchwałach po-jawił się też niezbyt fortunny zapis o kształtowaniu typu „Polaka sudeckiego”, który wywołał zarzuty o separatyzm35 i pośrednio przyczynił się do wzrostu nie-chęci Zarządu Głównego ZZLP wobec Oddziału Dolnośląskiego w Jeleniej Gó-rze. W każdym razie przywrócono (jak się okazało – na cztery lata) działalność Oddziału, zmieniając tylko jego nazwę z Dolnośląskiego na Jeleniogórski. Był to istotny, choć nie jedyny rezultat Zjazdu. Zgodnie bowiem z przyjętą deklaracją ideową Kozikowski nawiązał współpracę z pisarzami czeskimi. Latem 1947 roku przyjechała z Czechosłowacji na zaproszenie Oddziału Jeleniogórskiego powie-ściopisarka Maria Pujmanova oraz poeta František Halas. Powitali ich na przejściu granicznym w Jakuszycach: Edward Kozikowski, Jerzy Kolankowski, Jan Sztau-dynger, Wlastimil Hofman, Maria Plaskota. Pobyt gości trwał kilka dni; podejmo-wani byli w „Pięciokłosie” Kozikowskich i domku Wlastimila Hofmana w Szklar-skiej Porębie.

W 1948 roku prezes Kozikowski został zaproszony na Zjazd Pisarzy w Pradze. Przedtem spotkał się z Karelem Kubatą, czeskim prozaikiem. Odbyło się też w Je-leniej Górze, pod przewodnictwem Kozikowskiego ze strony polskiej, spotkanie z pisarzami bułgarskimi. Przybyli: Elizawieta Bragina, Bożidar Bożiłow, Nikoła Furnadżijew, Kamen Zidarow, Georg Karasławow.

Rada Miasta Jeleniej Góry ufundowała doroczną nagrodę w wysokości 1000 zł za dzieła literackie poświęcone tematyce regionu, jednak ta nagroda nie zo-stała nigdy przyznana. Kozikowskiemu przypisuje się też usiłowania o zorgani-zowanie w Jeleniej Górze kawiarni literackiej, która miałaby się nazywać – nomen omen – „Gospoda Artystów”; do realizacji przedsięwzięcia jednak nie doszło.

35 Jan Koprowski, pełniący przez pewien czas funkcję sekretarza Oddziału Jeleniogórskiego, tak określił po latach ówczesne przejawy „czujności”: W rzeczach niewinnych dopatrywano się Bóg wie jakich niebez-pieczeństw, co było po prostu śmieszne, [w:] Wspomnienie o Edwardzie Kozikowskim, „Literatura” 1980, nr 40, s. 16.

Page 162: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

162

Śląskie pogranicza kultur

W okresie wrocławskiej wystawy Ziem Odzyskanych (otwarcie 21 lipca 1948) w Cieplicach Śląskich-Zdroju (dziś dzielnica Jeleniej Góry) Oddział ZZLP współ-organizował wystawę książki polskiej. Dyskutowano nad sprawami życia kultural-nego i naukowego na zebraniach właśnie powstałego (15 czerwca 1947) Towarzy-stwa Przyjaciół Nauk w Jeleniej Górze, poprzednika Karkonoskiego Towarzystwa Naukowego36, założonego ćwierć wieku po tych wydarzeń. W skład regionalnego TPN weszli intelektualiści, a wśród nich także pisarze, np. dr Jerzy Kolankowski. Wśród naukowców znaleźli się profesorowie Stefan Górka i Stefan Maria Kuczyń-ski37. TPN przystąpiło do akcji odczytowej, m.in. 19 sierpnia 1947 roku w Teatrze Zdrojowym w Cieplicach wygłosił wykład pt. Zabytki polskie góry Sobótki z XII wie-ku prof. UJ Władysław Semkowicz, znany historyk. Teatr Dolnośląski w Jeleniej Górze wystawiał w ramach Dni Karkonoszy (9–20 sierpnia 1947) widowisko Żywy dziennik, później wznawiane i aktualizowane. Aktorzy na zamku Chojnasty dawali spektakl pt. Kunegunda.

24–27 czerwca 1949 roku V Walny Zjazd Związku Literatów Polskich (dawne-go ZZLP) dokonał wyboru nowych władz. Prezesem został Leon Kruczkowski, wiceprezesem – dotychczasowy prezes Jarosław Iwaszkiewicz38.

W dniu 1 marca 1951 roku Zarząd Główny ZLP podjął decyzję o likwidacji Od-działu Jeleniogórskiego. Od strony anegdotycznej – u podłoża decyzji o rozwiązaniu „Oddzia-łu Dolnośląskiego z siedzibą w Przesiece” miały też leżeć animozje pomiędzy ówczesnym prezesem ZG ZZLP Jarosławem Iwaszkiewiczem a Edwardem Kozikowskim, jakby podźwięk niechęci pomiędzy „Skamandrem” a grupą „Czartaka”, choć ta nigdy nie osiągnęła takiego rozgłosu i znaczenia w historii ruchów literackich w Polsce39 – pisze kronikarz tamtych wydarzeń.

Nieco wcześniej Kozikowski zmienił mieszkanie – przeniósł się z Przesieki do Jeleniej Góry. Zamieszkał na pierwszym piętrze przy ul. Mickiewicza 24; tu też prze-niesiono siedzibę Oddziału Jeleniogórskiego ZZLP. Umożliwiło to poecie bliższy kontakt z różnorodnymi obszarami działalności (kierownictwo literackie w teatrze, prace redakcyjne, funkcja radnego) i poprawiło komfort codziennej egzystencji.

W Warszawie, dokąd się udał po rozstaniu z Jelenią Górą w kwietniu 1952 roku, został dyrektorem, a następnie wicedyrektorem Związku Autorów i Kom-pozytorów Scenicznych (ZAiKS)40. O pobycie w Karkonoszach napisał po latach

36 Dziś w ramach Karkonoskiego Towarzystwa Naukowego funkcjonują komisje nauk: huma-nistycznych, technicznych, ekonomicznych i przyrodniczych. Piszący te słowa jest od roku 2009 prezesem KTN.

37 Jerzy Kolankowski, op. cit., s. 31.38 Jarosław Iwaszkiewicz pełnił w ZZLP (od 1949 – w ZLP) funkcję prezesa (1945–1946, 1947–

1949, 1959–1980) i wiceprezesa (1949–1956). 39 Jerzy Kolankowski, op. cit., s. 30.40 Tak go charakteryzuje Kolankowski w okresie, gdy się już spotkali w Warszawie, po opusz-

czeniu przez Kozikowskiego ziemi jeleniogórskiej: Sangwiniczny, popędliwy, niekiedy i zadzierżysty, Poeta, był takim, jak w dniu, kiedy poznaliśmy się – miłym, nadzwyczaj sympatycznym rozmówcą (Jerzy Kolankow-ski, Jeszcze parę słów o Edwardzie Kozikowskim, [w:] Jerzy Kolankowski, Literatura pod Śnieżką..., s. 43).

Page 163: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

163

Henryk Gradkowski Edward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie Jeleniogórskiej

w prywatnej korespondencji, mimochodem akcentując zasadniczy powód opusz-czenia tej ziemi: Różnie też bywało w okresie „przesieckim”, ale dokuczał na ogół niedosta-tek gotówki, bo zarobki teatralne były bardzo nikłe41.

Do stolicy Karkonoszy został zaproszony na Dni Kultury Jeleniogórskiej w roku 1972. Nie mógł przyjechać z powodu nie najlepszego stanu zdrowia42.

Wiersze spod Śnieżki

Znalazły się one w tomiku Mowa ludzka, opublikowanym w 1951 roku. Spośród tam zamieszczonych tekstów jedenaście wiąże się bezpośrednio z pobytem Kozi-kowskiego u stóp Karkonoszy (1945–1951). Trzy z nich warto przytoczyć w całości:

W Chojnastach

Historia Cię uwodzi i legend mozaika,tajemnica miłości jakiejś Kunegundy,którą stare annały wyniosły na barkach,by zaprzątać nam głowy i kpić z nas na funty.

Kupa rumowisk ma taką legendę:miłości, bohaterstwa i duchów niesfornych, co się włóczą po nocach, zaglądając wszędy,póki ich ktoś zaklęciem od mąk nie uwolni.

Nikt ich wprawdzie nie widział, lecz fama rozrzutnasięga w przeszłość, faktami szafuje z przeszłości, i tka z nich na swych krosnach pełne wzorów płótna,by kłamstwem oczarować i poezją olśnić.

Dzieje ruin w Chojnastach snują taką przędzęopowieści o jakiejś córce księcia zamku,pono jednej z Piastówien... Któż przejrzy legendę i wyłuska sens prawdy z niej, jak w tym wypadku?

Kolankowski podkreśla, że obca była Kozikowskiemu zawiść koleżeńska: Miał zresztą przecież swoje bezsprzeczne osiągnięcia i świadomość swej rangi poetyckiej. Miał też filozoficzny stosunek zwłaszcza do rzeczy przemijających i nie sprawdzonych wartości (ibidem, s. 45).

41 List z maja 1977 roku, za: J. Kolankowski, Jeszcze parę słów o Edwardzie Kozikowskim..., s. 44. Zob. także: Tadeusz Kijonka, Z Edwardem Kozikowskim rozmowa o jubileuszu Związku Literatów Polskich, „Czartaku” i latach jeleniogórskich („Poglądy” 1970), cyt. za: Stella Derda, op. cit., s. 9.

42 Stella Derda, op. cit., s. 9.

Page 164: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

164

Śląskie pogranicza kultur

Historiami Kunegund z feudalnych czasówzaprzątano nam głowy, by w odmęcie bajekbrnąć po uszy, jak ciężki wśród bezdroży wasąg, co toczy się przez chwilę i znowu przystaje.

Dlatego lepiej spojrzyj na krajobraz z baszty,co ściele się jak dywan o wschodnich motywach, gdy flaga, przytwierdzona nad nami do masztu, jak orzeł się trzepoce i do lotu zrywa43. (s. 134)

Jak widać, podmiot liryczny zachowuje satyryczny dystans wobec środowi-skowych legend. Zaprzątano nam głowy historiami Kunegund – pada krytyczny osąd miejscowych bajarzy. Antytezą takich „bajań” jest preferowany kontakt z naturą, zachwyt nad krajobrazem – zaiste pięknym. Nadto pojawia się akcent patriotycz-ny, w ekspozycji zatkniętej – na szczytach ruin – flagi państwowej. Tu został zręcznie zaznaczony symbol godła państwowego: flaga jak orzeł się trzepoce i do lotu zrywa. Motyw lotu orła nad prastarym piastowskim gniazdem to element kultu Ziem Odzyskanych, które powróciły w granice Rzeczypospolitej w ramach (jak to wówczas podkreślano) „dopełnienia się aktu sprawiedliwości dziejowej”.

Rynek jeleniogórski

Tu barokowych kamieniczek wachlarzroztacza wdzięki jak dama ze sztychu – i choć czas płynie – łódź o zdartych żaglach – urok zaklęty, jak wino w kielichu

pociąga oczy i barwą, i kształtem – i nikt się oprzeć nie jest zdolen krasie,która czaruje i uwodzi gwałtem,jak w słońcu zapach plastrów miodu z pasiek.

Rynku, ze wszystkich najpiękniejszy rynków,na cóż mi cuda Florencji i Sieny!Tu, w cegłach domów twych, pod warstwą tynku,Polską oddycham, jak na polach Jeny.

Z trudu i potu polskich najemników,z murów wznoszonych pracowitą ręką,

43 Edward Kozikowski, Wiersze wybrane, wyboru dokonał Jacek Kajtoch, Kraków–Wrocław 1985, s. 134. Pozostałe teksty z tej edycji, z podaniem w nawiasach numerów stron.

Page 165: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

165

Henryk Gradkowski Edward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie Jeleniogórskiej

stałeś się pięknem, które umie przykućoczy przechodnia i czarować wdziękiem.

W harmonii stylu i w mozole ramionwyrósł twój urok jak spojrzenie damy,która wdziękami ukrytymi wabiąc, spogląda na nas z pozłacanej ramy.

Rynku czarowny w kamieniczek wieńcu,ilekroć bruk twój w pośpiechu przemierzam,tyle mi razy pieśń o twym poczęciu wydzwania zegar z ratuszowej wieży.

I tyle razy myśl, jak strzała z łuku,powraca do tej prawdy ostatecznej,że życie mija jak mój krok po bruku,gdy w kamieniczkach twych piękno trwa wiecznie. (s. 135)

Rynek jeleniogórski jest panegirykiem na cześć dzieła architektonicznego, cenio-nego w skali europejskiej. Zestawienie wachlarza kamieniczek z damą ze sztychu pod-kreśla duchową jednolitość wszelkich arcydzieł; wyeksponowano też ponadczaso-wość sztuki, w tym przypadku sztuki użytkowej, jej uroku zaklętego.

Piękno obrazu zostało wzmocnione przez zastosowanie metody zestawienia. Rynek jeleniogórski został nobilitowany przez porównanie do najpiękniejszych rynków miast włoskich – Florencji i Sieny. Nie zabrakło też akcentu polityczne-go. Poeta przypomniał rozgromienie Prusaków przez Napoleona pod Jeną – tu walczyli u boku cesarza Polacy, a zwycięstwo było początkiem odrodzenia Polski w postaci Księstwa Warszawskiego. Koresponduje z tym motyw trudu i potu polskich najemników. Może to być także aluzja do pracy niewolniczej, stosowanej na wielką skalę przez okupanta niemieckiego podczas drugiej wojny światowej. Chodzi tu jednak – szerzej – o odkłamywanie prawdy historycznej. Miasto założone przez Bolesława Krzywoustego było przykryte warstwą – późniejszą – niemieckiego tynku, ale po jego odłupaniu ukazuje się pierwotna polskość. Zegar ratuszowy, strażnik czasu, cofa myśl poety do prapoczątków miasta, a więc czasów grodu piastowskiego. Ostatnia zaś zwrotka, mająca charakter filozoficznej konkluzji, zawiera w kunsztownej formie starą myśl – o krótkotrwałości życia ludzkiego, dostrzegalnej zwłaszcza w zestawieniu z trwaniem dzieł sztuki. Ekspresję prze-kazu podnosi forma apostrofy. Rynek jeleniogórski staje się adresatem lirycznym podmiotu mówiącego; jest to typowe zastosowanie formy du-Lyrik dla skrócenia dystansu między znakiem i znaczeniem.

Page 166: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

166

Śląskie pogranicza kultur

Podgórzyn w południe

Krok twój rozbija się echem stokrotnymw ciszy osady drzemiącej w południe,jak kot na piecu w dzień od rana słotny,gdy deszcz bez przerwy w szyby okien dudni.

Nikt na spotkanie twoje tu nie wyjdzie,pustką zawiewa z każdego podwórza,jak gdyby życia nie było tu nigdzie i wszyscy spali po życiowych burzach.

Tylko dudnienie maszyn w miejskich filtrach,co nagle kroki twoje chce zagłuszyć,budzi cię w drodze jak melodia chytra,co niepokoi, nim wtargnie do duszy.

Za tym zakrętem znów cisza bez słowaobejmie ciebie jak matka w ramiona.Jakże potrzebna jest nam ludzka mowa,szarym wędrowcom po nieznanych stronach!

W rytmice kroków gubimy się sami,ciszą się staje odgłos naszych kroków,i zastygamy, niczym portret w ramie pełnej motywów i ozdobnych okuć.

A tam już góry witają cię w śniegu,więc krok podwoić musisz, towarzyszu,by wyjść z impasu i dobić do brzegu, i to milczenie rozbić własną ciszą. (s. 137)

Podgórzyn w południe to wiersz, którego pomysł zapewne wynika (dla mieszkańca Kotliny Jeleniogórskiej jest to bardzo czytelne!) z „uwarunkowań topograficznych”. Kozikowski mieszkał w Przesiece (wówczas – Matejkowicach). Pracując w Jeleniej Górze, odległej o około 20 km, schodził z Przesieki do Podgórzyna (nie była to łatwa droga, zwłaszcza powrotna wspinaczka pod górę – na wysokość blisko 500 m) i tam wsiadał do tramwaju, którym jechał do śródmieścia stolicy powiatu prawie godzinę. Widać – uruchommy wyobraźnię! – znalazł się w Podgórzynie (dziś sie-dziba gminy) około południa, w zwykły dzień roboczy. Pora to raczej zimowa, bo góry, świetnie widoczne z jadącego tramwaju, były pokryte śniegiem. Poetę uderzyła

Page 167: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

167

Henryk Gradkowski Edward Kozikowski, poeta „Czartaka”, w Kotlinie Jeleniogórskiej

cisza. Skąd taka cisza?! Wyjaśnienie byłoby proste: wieś, czy jak to ujął autor – osada, w zimowej szacie, w zwykłe południe jest „bez życia”. Nie ma prac polowych; chło-porobotnicy są w fabrykach – nieodległych Cieplic (tu słynna Fabryka Maszyn Pa-pierniczych) czy w wielkich zakładach Jeleniej Góry (gdzie funkcjonowało wówczas przynajmniej pięć dużych fabryk). Ale dla poety konkretu, ze skłonnością do meta-fizyki, cisza i poczucie samotności są zagadkowe, a nawet niepokojące. Wędrowiec kroczy w zupełnej samotności. Tęskni do wymiany zdań. Rzecz znamienna, poja-wia się tu passus o potrzebie ludzkiej mowy, korespondujący bezpośrednio z tytułem tomiku (Mowa ludzka). Brak możliwości rozmowy skłania do wyjścia z impasu ciszy. Jak? Oto trzeba przyspieszyć i nie bez trudu dobić do brzegu – dojść do domu, który przyniesie zwycięstwo nad ciszą i samotnością wędrowca; szarego wędrowca po niezna-nych stronach. Rodowitego warszawianina, realizującego w odległej prowincji misję zbliżoną do „pracy organicznej” pozytywistów.

***

Edward Kozikowski – literat i działacz społeczny – wpisał się na trwałe w hi-storię regionu sudeckiego, dzieło przywracania polskości tych ziem. Jako prezes Klubu Literackiego i Oddziału Dolnośląskiego ZZLP, kierownik literacki teatru, doradca starosty i radny – w ciągu sześciu lat działalności w Kotlinie Jeleniogór-skiej współtworzył ramy jej życia kulturalnego, a literackiego w szczególności.

Zamknijmy uwagi o zasługach Kozikowskiego dla tego regionu i całego Dol-nego Śląska wyznaniem bezpośredniego świadka, jego współpracownika i przy-jaciela, pisarza, lekarza i intelektualisty, który na całe życie związał się z Jelenią Górą. Wielekroć cytowany Jerzy Kolankowski tak kończy wspomnienie o autorze Pięciokłosu:

[...] zawiść i niechęć, ta bezinteresowna, nie miały do niego przystępu w tej mierze, w jakiej występowały i występują w środowisku literackim [...]. Na przebrzmiałe dawne współzawodnictwo „Skamandra” i „Czartaka” (którego nie przeceniał) patrzył z coraz większego dystansu, obiek-tywnie, tak samo jak na swego znamienitego adwersarza, Jarosława Iwaszkiewicza [...]. Nie było pisarza – zwłaszcza wybitnego – którego by w ciągu wielu dziesięcioleci nie znał. Niezwykle cenił Janusza Korczaka, „Starego Doktora” [...]. Kozikowski był człowiekiem dobrym i kochającym44.

14 września 1983 roku w trzecią rocznicę śmierci pisarza, odsłonięto w Jeleniej Górze na domu, w którym ostatnio zamieszkiwał (ul. Mickiewicza 24), tablicę pa-miątkową. Była to inicjatywa ówczesnej Miejskiej Rady Narodowej oraz środowisk twórczych i naukowych stolicy Karkonoszy.

44 Jerzy Kolankowski, Jeszcze parę słów o Edwardzie Kozikowskim..., s. 46.

Page 168: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa
Page 169: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

169

Waldemar Żarski

Tożsamość kulinarna na Śląsku

Problematyka artykułu mieści się w trzech zakresach tematycznych. Pierwszy to zjawisko tożsamości etniczno-kulturowej, drugi – zagadnienie językowego i kul-turowego rozumienia aktu kulinarnego, trzeci – skalarność i prototypowość pro-cesów społecznych w różnych sytuacjach komunikacyjnych. Przedmiotem analizy są sposoby kulturowego i językowego postrzegania kuchni śląskiej i próba odpo-wiedzi na pytanie, czy istnieją kuchnie narodowe, regionalne, czy może są tylko stereotypowym konstruktem teoretycznym, utrwalonym w świadomości etniczno- -kulturowej określonej grupy społecznej. Celem bezpośrednim jest ukazanie spo-sobu funkcjonowania najistotniejszych determinantów tożsamości kulinarnej jako składników odrębności kulturowej wspólnoty pogranicza – Śląska.

Tożsamość kulturowa

Pojęcie tożsamości, wprowadzone w latach pięćdziesiątych XX wieku przez Edgara Eriksona i George’a Meada, należy do podstawowych koncepcji społecz-no-kulturowych. Nie jest ono konstruktem stałym i niezmiennym, lecz komplek-sem zmieniających się identyfikacji, gdzie jednostka ukształtowana przez rzeczy-wistość sama wybiera role społeczne, które ma pełnić. Wraz z koncepcją homo optionis wzrasta znaczenie jej kreatywności wobec samej siebie, przez co staje się wymogiem współczesnego człowieka. Sens tak rozumianej tożsamości widoczny jest w definicji Roberta Morina, przytoczonej przez Tima Edensora:

Wszyscy jesteśmy istotami wielotożsamościowymi w tym sensie, że łączymy w so-bie tożsamość rodzinną, lokalną, regionalną, narodową i religijną. W czasie rosną-cej relatywizacji wartości, kwestionowania wielu norm i reguł postępowania oraz dotychczasowego rozumienia życia, naruszających stabilność społeczeństw, wzrasta

Page 170: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

170

Śląskie pogranicza kultur

zapotrzebowanie na tożsamość i samookreślenie. Postępujący kryzys tożsamości jest jednocześnie siłą napędową jej badania i redefiniowania (Edensor 2002: 68).

Pełna definicja tożsamości określa ją jako świadomość siebie we wszystkich aspektach istnienia i działania, umożliwiającą wyznaczenie wspólnych i odróżnia-jących cech w odniesieniu do innych członków tych samych grup identyfikacyj-nych. Jest ona złożonym i zmiennym konstruktem wielowymiarowym, łączącym elementy osobowe systemu jednostki z głównymi wartościami grupy, do której jednostka należy. Tożsamość kulturowa społeczeństwa jest wynikiem zachowania dziedzictwa przodków, kultywowania podstawowych wartości. Dziedzictwo kultu-rowe to zarówno przekazywane wytwory działalności ludzkiej, jak i sposób prze-żywania swoich wobec nich doświadczeń.

Koncepcja tożsamości kulinarnej ma krótszą historię. Jej założenia przedsta-wione zostały w 2002 roku w hiszpańskim dzienniku „El Pais”, w kontekście dys-kusji nad nową tożsamością paneuropejską, a jednocześnie lokalną – grup etnicz-nych i regionalnych, nad tożsamością małych ojczyzn, które współtworzą Unię Europejską. Poszukiwanie nowych sposobów określania swojej oryginalności, in-dywidualności i niepowtarzalności na poziomie grup mikro i makro jest naturalną reakcją na narastającą globalizację. Zhomogenizowana popkultura barów szybkiej obsługi prowadzi do unifikacji tożsamości kulturowej i zanikania jej lokalnych wy-znaczników – zapachów, smaków, kolorów, etykiety stołu.

Tożsamość narodowa w życiu codziennym

Potrzeby stabilności wśród nieustającego ruchu i tęsknoty za poczuciem jed-ności i integracji w kształtowaniu tożsamości dowodzi nadrzędna funkcja domu. Pojęcie prywatności najlepiej wyrazić poprzez ideę domu jako miejsca komfortu: wygody, skuteczności, odpoczynku, beztroski, zacisza i intymności. Jest on rów-nież miejscem, gdzie rozgrywa się wiele codziennych czynności. Jego najbardziej nacechowaną przestrzenią współdziałania z naturą jest kuchnia. Tam bowiem zachodzi transformacja jedzenia w wytwory kultury. Wymaga to biegłości w go-towaniu i przyrządzaniu jedzenia, będącego częścią konkretnego obszaru zadań. Kuchnia wytwarza bliski stosunek z przestrzenią oraz generuje konkretne mecha-nizmy towarzyskości i biesiadności, będące specyficznymi formami domowości. Przede wszystkim jednak dom charakteryzuje się swoistym potencjałem emocjo-nalnym, generowanym przez postrzeganie zmysłowe oraz zakorzenione w pamięci miejsca. Zagrożeniem dla poczucia swojskości domu może być obecność inności i w tym sensie jest to zagrożenie związane z narodowymi konstrukcjami my–oni. Dom staje się przestrzenią, do której przedstawiciele obcych nie mają wstępu albo mogą w nim przebywać tylko tymczasowo. Najwyrazistszym wykładnikiem zado-

Page 171: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

171

Waldemar Żarski Tożsamość kulinarna na Śląsku

mowienia jest zaopatrywanie się w jedzenie. Tożsamość narodowa tkwi w tym, co banalne i codzienne. Pojęcie wspólnot jest ciągle za mało osadzone w codzien-ności, w działaniu i poglądach tworzących kulturową wspólnotę i zażyłość. Życie społeczne jest w swej naturze teatralne i niezmiennie związane z odgrywaniem konkretnych ról społecznych. Codzienność bywa traktowana jako nawykowy, ru-tynowy, bezrefleksyjny sposób istnienia w świecie. Zinternalizowanie zwyczaju na-daje jednostce spójność i pozwala redukować wątpliwości. Powtarzanie codzien-nych działań – mycie, praca, zabawa, jedzenie – stanowi sferę zdrowego rozsądku. Nawyki organizujące życie jednostek łączą je w grupy, tak że wspólnota kultu-rowa ustanawiana jest zazwyczaj przez ludzi wspólnie opanowujących świat za pomocą znajomych działań. Oznaką każdej etnicznej zbiorowości jest nie tylko zajmowanie ściśle określonego terytorium, ale jeszcze wyraźniej specyficzny typ więzi, połączony z powinowactwem idei, wartości, przywiązania do wspólnych symboli tożsamościowych. Zgodnie z postulatem historyków z francuskiej szkoły Annales w badaniu rzeczywistości powinny być uwzględniane wszystkie obiekty i sfery ludzkiej aktywności, również te odnoszące się do życia codziennego, wśród których ważną rolę odgrywa kuchnia i stół.

Do połowy lat sześćdziesiątych XX wieku jedzenie traktowano zasadniczo jako zagadnienie przyrodnicze, medyczne, sportowe oraz jako temat książek ku-charskich i poradników dla gospodyń domowych. W badaniach kulturoznawczych pojawiało się sporadycznie, wywołując u autorów kompleks niższości. Przełom nastąpił w latach siedemdziesiątych za sprawą twórców nowoczesnych badań ku-linograficznych, takich jak: Claude’a Levi-Straussa, Mary Douglas, Norberta Elia-sa oraz Pierre’a Bourdieu, żeby poprzestać tylko na najważniejszych nazwiskach. Również w Polsce problematyka kulinarna pozostawała długo w kręgu zaintereso-wań etnografów i historyków, traktujących pożywienie jako część dorobku kultury materialnej (np. Bronisława Malinowskiego, Kazimierza Moszyńskiego, Anny Ko-walskiej-Lewickiej i Zofii Szromki-Rysowej). W badaniach przeważały opracowa-nia historyczne, etnograficzne i archeologiczne. Jeszcze do niedawna w badaniach kultury zajmowanie się jedzeniem wydawało się trywialne, a przynajmniej mało naukowe. Trafnie podsumował taką postawę Roland Barthes: „Nie dostrzegamy własnego jedzenia, albo, co gorsza, zakładamy, że jest nieistotne”1.

Lukę uzupełniają niedawno wydane opracowania zbiorowe, np. Oczywisty urok biesiadowania (1998), Smak biesiady (2000), Wokół stołu i kuchni (1994), W kuchni i za stołem (2003), oraz monografie Justyny Straczuk Cmentarz i stół (2006) i Waldemara Żarskiego Książka kucharska jako tekst (2008). Badacze dziejów kuchni poszczegól-nych narodów podkreślają, że kuchnie nigdy nie stanowiły zwartych monolitów – zawsze istniały różnice czasowe, regionalne, klasowe, religijne, obyczajowe. De-cydował o tym odmienny status społeczny, sposób zachowania przy stole, rodzaj

1 Cyt. za: Straczuk 2006: 146.

Page 172: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

172

Śląskie pogranicza kultur

używanych produktów i sposób ich zestawiania. Historia ludzkości i jej kultury jest ściśle powiązana ze zmianami sposobów odżywiania.

Wokół żywności wyrastały cywilizacje i ścierały się imperia, z jej powodu po-pełniano zbrodnie, ustanawiano prawa i zdobywano wiedzę. Zbieractwo, łowy, sól, zboża, hodowla, wino, przyprawy czy ziemniaki to kolejne hasła, które wstrząsnęły światem (Toussaint-Samat 2002: 6).

Jedzenie zatem to nie tylko wiedza, sprawność i rzemiosło. To sztuka uprawia-na przez artystów odkrywających nowe smaki i zapachy, doceniających kulturowy kontekst biesiady i biesiadników. Kultura stołu to źródło wiedzy pomocne w zro-zumieniu różnorodności społeczeństw. Tożsamość kulinarna to połączenie sfery materialnej i duchowej, które determinują perspektywę kulturową, społeczną, psy-chiczną i ekonomiczną, postrzeganą zarówno diachronicznie, jak i synchronicznie. Kod kulinarny należy do najtrwalszych wyznaczników wzoru tożsamości grupo-wej, społecznej i narodowej.

Legenda kuchni pogranicza jest złożona, co wynika z rodzaju świadomości społecznej, w której rzeczywistość historyczna nabiera w odbiorze indywidual-nym i zbiorowym innego wymiaru. Widoczne jest to szczególnie we wspomnie-niach i pamiętnikach bądź utworach wykorzystujących taką konwencję. Sądy na temat kuchni i stołu bywają na ogół zróżnicowane. W większości prac poświęco-nych pograniczom Polski na plan pierwszy wysuwają się kwestie tożsamościowe oraz etniczno-kulturowe. Uwaga większości autorów koncentruje się na proble-matyce tożsamości języka i wyznania członków badanych wspólnot. Mamy do

Il. 1. Wrocław, hotel Monopol, wnętrze winiarni ok. 1920

Page 173: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

173

Waldemar Żarski Tożsamość kulinarna na Śląsku

czynienia z jednej strony z kwestią identyfikacji narodowej, z drugiej traktuje się ją bezosobowo, koncentrując się tylko na wytworach kultury, co sprzyja upra-womocnieniu przyjętych hipotez. Pogranicze często bywa nazywane obszarem trzecim, czymś innym niż obszary państwowe pozostające w bezpośrednim kon-takcie. Z tego względu termin „kultura pogranicza”, jako zbiór cech różnego pochodzenia, stanowiących funkcjonalną całość, wydaje się trafniejszy niż poję-cie „wielokulturowość”. Pojęciem kluczowym staje się „sąsiedztwo”, czyli obszar codziennych kontaktów między ludźmi posługującymi się wspólnym systemem komunikowania w ramach współtworzonej kultury. Społeczna i kulturowa spe-cyfika wytworzyła swoiste schematy pojęciowe, widoczne również w odniesieniu do Śląska. Na świadomościowy wymiar etniczności zwracał uwagę Józef Ob-rębski (1936), którego zdaniem każda grupa etniczna jest tworem wyobraże-niowym, a nie konkretnym. Ważniejszy od kulturowego jest czynnik społeczny i subiektywne postrzeganie różnicy w kulturze oraz dynamika przemian, jakim wspólnoty podlegają. Powstaje pytanie o rolę pożywienia w badaniach wielokul-turowości pogranicza i o jego funkcję w rozumieniu tożsamości kulinarnej jako czynnika identyfikującego wspólnotę społeczną. W dziejach Śląska widać wyraź-nie krzyżowanie się i wzajemne oddziaływanie kultury polskiej, czeskiej i niemiec-kiej. W charakterystyce tożsamości etnicznej ważnym determinantem staje się zasięg kuchni danej grupy społecznej. Tożsamość etniczna wyraża się również w codziennym i odświętnym przyrządzaniu potraw i ich konsumpcji, uwarunko-wanej tradycją, podporządkowanej rytmowi czasu i zmieniającej się konwencji. Genezy obyczajowości kulinarnej upatrujemy w tęsknocie za stałym punktem odniesienia, odwołującym się do dzieciństwa, domu, rodziny, ważnych wydarzeń i nieznanych wcześniej doświadczeń. Wskazuje się również na związki rodzaju pożywienia, sposobu jego podawania, struktury i funkcji biesiad z preferencjami kulturowymi i sytuacjami społecznymi. Jedzenie jako fenomen kulturowy staje się istotnym czynnikiem różnicującym i identyfikującym grupy społeczne i etniczne i mimo że należy do czynności codziennych, rutynowych i powszechnych, wy-kazuje zdolność do symbolicznego wyrażania społecznej tożsamości biesiadni-ków – klasowej, ekonomicznej, wiekowej czy płciowej. Lepszy lub gorszy smak potraw wyznaczał społeczne zróżnicowanie jedzących. Rodzaj potraw, sposób ich przyrządzania i jedzenia jest sygnałem statusu społecznego biesiadnika, płci, wieku, wyznania, pozwala odczytać tożsamość etniczną i narodową. W stereo-typowym myśleniu na temat różnorodności wyznań i narodowości odmienny sposób jedzenia staje często argumentem przemawiającym za odmiennością kul-turową, a nawet cywilizacyjną. Zwyczaje żywieniowe innych ludzi stają się przy-czyną powstawania i funkcjonowania narodowych stereotypów, znajdujących wy-raz w określeniach typu „makaroniarze” czy „żabojady”. Poza komercjalizacją narodowych preferencji kulinarnych istnieje ważna sfera zwyczajów i upodobań, mająca swoje źródło w nawykach wyniesionych z dzieciństwa. Rodzina i dom

Page 174: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

174

Śląskie pogranicza kultur

najpełniej i najbardziej emocjonalnie determinują upodobania i tradycję kulinar-ną i są jej najżywszym wspomnieniem. Własna kuchnia i domowy sposób goto-wania pomagają emigrantom utrzymywać więź emocjonalną ze starym krajem. Wśród polskich symboli kulturowych dla amerykańskiej Polonii kiełbasa i piero-gi znalazły się tuż obok Chopina, Jasnej Góry i bitwy pod Grunwaldem (Boski 1992). Spośród wszystkich parametrów kulturowych upodobania kulinarne roz-przestrzeniają się najszybciej, przekraczając wszystkie możliwe granice społeczne, a popularność kuchni etnicznych jest znakiem akceptacji i wtopienia się w spo-łeczeństwo nowego kraju. Doświadczenia kulinarne należą do najwcześniejszych i najtrwalszych kontaktów etnicznych oraz czynników integracyjnych, czego przykładem jest wymiana jedzenia i przepisów kulinarnych między sąsiadami. Miernikiem stopnia integracji jest wymieszanie i koegzystencja różnych tradycji i preferencji kulinarnych. Wszelkie uroczystości, zarówno religijne, jak i świeckie, łączyły się zawsze z jedzeniem. Samo słowo „kompania” pochodzi od łacińskie-go campanio – ‘wspólne spożywanie chleba’. Jedzenie w towarzystwie symbolizuje jedność i wzajemne zaufanie. Potrzeba wspólnoty zbliżała rodzinę, sąsiedztwo i region o podobnym stylu życia. Kuchnię pogranicza, w tym wypadku kuchnię śląską, wyróżniał kult starych obyczajów, a zwłaszcza troska o wysoką jakość po-traw, z drugiej strony była ona miejscem stykania się i wzajemnego oddziaływania rozmaitych dążeń i interesów państwowych, narodowych, religijnych, składają-cym się na fenomen osmozy kulturowej.

Od początków wyodrębniania się istoty ludzkiej ze świata natury odżywianie ma charakter społeczny, wspólnotowy, głęboko osadzony w historii i w kulturze. Po-karmem nie jest każda strawna substancja, tylko te spośród nich, które postrzegane są kulturowo jako pożywienie w danej wspólnocie społecznej. Reguły kulturowe, determinujące sposób przetwarzania produktów spożywczych w potrawy i dania, podobnie jak scenariusz spożywania posiłków, występują w formie społecznie usankcjonowanych wzorców postępowania zarówno kognitywnych, jak i aksjolo-gicznych i jako takie są podstawą procesów socjalizacyjnych. Wybór składników pożywienia, jego przekształcanie w potrawy oraz sposoby ich spożywania są dzia-łaniami społecznymi, sterowanymi przez ukształtowane w procesie historycznym socjokulturowe systemy norm i wartości. Ich istota polega nie tylko na realizacji celów biologicznych, lecz również na pełnieniu kulturowych funkcji tworzenia, utrzymywania i zapewniania rozwoju wspólnot społecznych. Taki sposób postę-powania określił Werner Enninger (1982) terminem „akt kulinarny”, czyli celowe działanie w kontinuum ludzkich zachowań jako skutek norm perceptywnych, etycz-nych, estetycznych i wzorców zachowań w danej społeczności. Akt kulinarny ma trzy zasadnicze komponenty: wybór składników, przetwarzanie ich w pokarm oraz jego spożywanie w postaci potraw. Na kształtowanie się specyficznych preferencji smakowych i zwyczajów kulinarnych wpływ mają sądy i wyobrażenia z wielu ob-szarów doświadczenia społecznego. Wybór i dobór pokarmów często zależy od

Page 175: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

175

Waldemar Żarski Tożsamość kulinarna na Śląsku

funkcji obyczajowo-rytualnych, towarzyszących uroczystym sytuacjom kulinarnym: tort urodzinowy lub weselny, powitanie chlebem i solą, kutia wigilijna i mazurek wielkanocny, wata cukrowa lub piernikowe serca z okolicznościowymi napisami na jarmarku czy festynie. Akt kulinarny funkcjonuje dzięki bogactwu socjokulturo-wych systemów wartości i norm, często obwarowanych regułami tabuistycznymi, decydującymi o tym, że coś jest delikatesem lub że zaledwie nadaje się do jedze-nia. Kulturowe normy decydują o scenariuszu sytuacji kulinarnych: kto, z kim, kie-dy i gdzie może biesiadować, kto jako pierwszy ma otrzymać jedzenie (ludzie czy zwierzęta gospodarskie), w jakiej kolejności i gdzie można zajmować miejsca przy stole, z jakimi partnerami można biesiadować, a z jakimi tylko się napić, jakich urzą-dzeń wolno używać do przygotowywania potraw, a jakimi posługiwać się podczas jedzenia, jakie przejawy kulinarnej aprecjacji są dopuszczalne czy wręcz zalecane, a jakie zabronione w danej grupie. W regułach owych tkwią ogólniejsze społeczne doświadczenia i tradycja, jak choćby stanowa drabina społeczeństwa feudalnego w odniesieniu do porządku zajmowanych miejsc podczas biesiady czy zniesienie różnic społecznych na czas uczty poprzez wybór okrągłego stołu.

Kuchnia śląska

O sposobach odżywiania się Ślązaków w epokach średniowiecza i odrodzenia dowiadujemy się w głównej mierze z opisów książęcych uczt oraz nielicznych miesz-czańskich przepisów kulinarnych, zamieszczanych w rozprawach z drugiej połowy XIII wieku. Źródeł przybywa wraz z rozpowszechnianiem się kalendarzy domo-wych oraz relacji z podróży i pamiętników, w których jadłospisy i opisy biesiad i po-siłków goszczą coraz częściej. Od XIX wieku problematyka kulinarna przenosi się na łamy prasy. W domach przybywa książek kucharskich i poradników kulinarnych.

Podstawą pożywienia średniowiecznych chłopów śląskich były przetwory zbo-żowe, z których przyrządzano polewki i podpłomyki. Uprawiano żyto, jęczmień i pszenicę. Do przyrządzania zup wykorzystywano warzywa ogrodowe – bób, groch, kapustę, cebulę, czosnek. Jadłospis uzupełniało mięso kurczaków i gęsi, ostre i łagodne sery, czasem doprawiane ziołami. Sosy, przyrządzane najczęściej z chleba i cebuli, gościły na stołach zamożniejszego chłopstwa. Codziennym da-niem Ślązaków była kasza, zwłaszcza jaglana, ale również z jęczmienia i prosa, gotowana na wodzie z dodatkiem masła i soli.

Nicolaus von Hennefeld w swoim dziele Silesiographiae Henaliana z 1704 roku zauważył, że jedzenie na Śląsku jest bardziej wytworne i wykwintne niż u innych ludów (Wawoczny 2005). Śląskie dwory górowały, jego zdaniem, obfitością i wy-twornością nad niejednym stołem książęcym czy też królewskim. Nieprzychylny sąd na temat śląskiej kuchni zawarł w swoim pamiętniku z podróży Łukasz Hol-stenius, wysłannik papieski:

Page 176: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

176

Śląskie pogranicza kultur

Znalazłem się poza obrębem jakiejkolwiek kultury ludzkiej. Brud, barbarzyństwo. Ludzie śpią na gołej ziemi. W izbach pełnych dymu i smrodu znajdują się ludzie i by-dło. Jedzenie kiepskie, maniery grubiańskie. Drogi nie do przebycia, w lasach zbójcy (Wawoczny 2005: 216).

Czeladź folwarczna jadła zazwyczaj trzy posiłki – śniadanie, obiad i kolację. Podstawowe gotowane dania na Opolszczyźnie to krupy jęczmienne, grycza-ne oraz żytnie; na Górnym Śląsku – jaglane i owsiane oraz grysiki jęczmienne. Popularne były breje z krup pszennych oraz żytnich. Często gościły na stołach uboższych prażone kluski z mąki jęczmiennej, zupy mleczne, polewki oraz groch. Jadłospis uzupełniały kluski. Szczególną rolę odgrywała w zimie kapusta – najczę-ściej gotowana z mięsem wieprzowym lub kiszona – jako naturalne uzupełnienie tłuszczu, białka i węglowodanów. Dietę warzywną uzupełniały: ogórki, rzodkiew, cebula, pietruszka i sałata. Latem gotowano zupy owocowe i jarzynowe, jedzone zwykle z nieposmarowanym chlebem. U biedoty był to najczęściej chleb czarny, zamożni posilali się białym. Strucle i ciasta pieczono na maśle i drożdżach, ale bez jajek, stąd ciasto było wyrośnięte, ale nie pulchne. Wysoko ocenił kuchnię śląską Lucjan Malinowski w Zarysach życia ludowego na Szląsku:

Pożywienie Szlązaków jest bardzo obfite i zdrowe. Oto jest dieta Szlązaka: na śniadanie piją kawę z mlekiem i jedzą chleb z masłem. Kawa (kafej) nie jest tu zbyt-kownym napojem; na Szląsku Górnym piją ją powszechnie, nawet pachołki i dziew-ki. Obiad koło godziny pierwszej w południe składa się z polewki, mięsa i sałaty, lub zsiadłego mleka z kartoflami. Jedzą z jednej miski, gospodarz z rodziną i służbą ra-zem. Koło godziny czwartej na podwieczorek [swaczyna, swaczyć, znaczy jeść pod-

Il. 2. Gospoda śląska, wnętrze, (litografia), ok. 1840 r.

Page 177: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

177

Waldemar Żarski Tożsamość kulinarna na Śląsku

wieczorek] dostają chleb z masłem i z wybornym serem. Wieczór kolacja gotowana. Chleb wszędzie jest biały, czarnego razowego nigdzie na Szląsku nie widziałem2.

W tygodniu, w gwarze śląskiej na beztydzień, jedzono wielokrotnie tę samą po-trawę. Jadłospis zmieniał się w niedzielę i dni świąteczne. Liczne źródła dziewiętna-stowieczne i późniejsze – zarówno polskie, jak i niemieckie – opisują śląską kuchnię regionalną jako tłustą, obfitą i treściwą. W dalszym ciągu wyróżnia się ona na ku-linarnej mapie Polski swoją specyfiką i smakiem, kojarzonymi najczęściej z roladą, kluskami i „modrą” kapustą. Dziewiętnastowieczna kuchnia śląska była samowy-starczalna – produkty spożywcze pochodziły z własnych gospodarstw. Była skrom-na i nierzadko monotonna. Często spożywano te same potrawy w ciągu dnia, a na-wet tygodnia. Przeważały warzywa oraz nabiał. Potrawy mięsne przyrządzano na święta bądź z okazji ważnych uroczystości rodzinnych. Różnice między sposobem odżywiania na wsi i w mieście zanikają dopiero w XX wieku. Tradycyjny jadłospis uzupełniają nowe potrawy kuchni miejskiej, a nawet międzynarodowej. Pod wpły-wem ruchów migracyjnych dochodzi do przemieszania obyczajowości kulinarnej różnych środowisk i regionów. Mimo to na Śląsku w dalszym ciągu widać zdecydo-wane przywiązanie do tradycji, wypracowanej przez pokolenia przodków. Sposób odżywiania i jego funkcja społeczno-kulturowa stanowią obok gwary jedną z cech charakterystycznych i tożsamościowych Śląska. Jedną z kulinarnych odrębności Śląska były zupy jedzone na śniadanie. Do ulubionych należały: żur, wodzionka, ścierka, zacierki ze słoniną, germuszka oraz owsianka. Jedzone były z plackami ziemniaczanymi, pieczonymi na blasze bez tłuszczu, albo z chlebem razowym lub żytnim z masłem. Typowo śląską potrawą śniadaniową jest tzw. fuła, przyrządzona ze zmielonej pszenicy, prażonej na tłuszczu z dodatkiem mleka. Obok produktów roślinnych chętnie jedzono nabiał. Najczęściej używanym tłuszczem było masło, zastępowane tłuszczami roślinnymi tylko w okresach postu. Smakosze kuchni ślą-skiej podkreślają walory gęstych zup, ze względu na dużą ilość zasmażki. Z najpo-wszechniejszych wymienić należy żur żeniaty z ziemniakami, żurek ze śmietaną albo z maślanką, zupę grochową z kiszoną kapustą, fasolową z octem, kwaśnicę, kapuś- niak z kiszonej lub białej kapusty, zwany parzybrodą, oraz z żeberkami i wtedy nazywany kozibrodą, bioło zupa zwana aintopf, grzybionka ze świeżych grzybów. Zapotrzebowanie na żur wzrastało w okresie postu. Żur postny sporządzano na specjalnym zakwasie, przygotowywanym z litra przegotowanej wody, dwudziestu dekagramów pszennej mąki razowej, ząbka czosnku i skórki razowego chleba. Ki-szenie żuru następowało w kamiennym garncu, zwanym bunclokiem. Na dru-gie danie w dni powszednie podawano najczęściej karbinadle z mięsa wołowo- -wieprzowego lub z samej wieprzowiny, golonkę z kapustą i grochem, płucka na kwaśno, gulasz z serc, duszoną kiszoną kapustę oraz krupnioki smażone z cebulą.

2 Za: Wawoczny 2005: 218.

Page 178: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

178

Śląskie pogranicza kultur

W piątki i dni postne na stołach gościły ryby – najczęściej dorsz, pstrąg i śledzie, zwane tutaj harynkami. Popularne były nie tylko ogólnie znane śledzie marynowa-ne, rolmopsy, lecz także sojki ze śledziami, placuszki śledziowe oraz szałot śledzio-wy, czyli sałatka śledziowa. Zdaniem Julity Ćwikły, etnografa z muzeum w Racibo-rzu, wśród mieszkańców ziemi raciborskiej szczególnie popularna była gotowana wieprzowina. Potrawy z mięsa smażonego i pieczonego występowały rzadziej. Miejscowa specjalność – rolada wołowa, uważana za typowo śląskie danie – upo-wszechniła się dopiero w XIX wieku. Rzadko goszczą na śląskich stołach pierogi, gołąbki czy krokiety. Dzisiaj Ślązak nie wyobraża sobie świątecznego obiadu bez rolad wołowych, sosu, klusek śląskich i „modrej kapusty”, podawanych zazwy-czaj po zjedzeniu zupy z nudlami, czyli rosołu z makaronem. Roladom wołowym towarzyszą sporządzane z gotowanych ziemniaków i mąki ziemniaczanej kluski, zwane śląskimi, guminowymi lub białymi, które na dużą skalę rozpowszechniły się dopiero przed II wojną światową. Grzegorz Wawoczny (2005) podkreśla spe-cyfikę tradycyjnej śląskiej kolacji, podczas której królowała jajecznica – na maśle, z kiełbasą lub boczkiem wędzonym podawana z chlebem lub bułkami. Do tego hekele (filety śledziowe pokrajane w drobną kostkę, jajka, kiszony ogórek i cebula), szałot, placki ziemniaczane z kiełbasą lub boczkiem, sery z kminkiem i boczkiem oraz chleb smażony na blasze z pieca węglowego. Niedziela i dni świąteczne były okazją do jedzenia bardziej wykwintnego. Przygotowania świątecznej strawy roz-poczynały się już w piątkowy wieczór, od pieczenia ciasta. Na śniadanie jedzono zwykle gotowane parówki lub kiełbasę domową z chlebem, masłem i musztardą. W zamożnych domach podawano kawę naturalną, w uboższych – zbożową. Na obiad bywał zazwyczaj rosół z makaronem lub lanym ciastem, a na drugie danie rolada z białymi lub czarnymi kluskami i „modra” kapusta. Jadano również pieczo-ną kaczkę lub kurczaki, schab sztygarski, pieczeń huzarską lub pieczonego króli-ka. Do tego zielona sałata, kiszona kapusta albo mizeria. Uroczystej i smakowitej oprawy kulinarnej wymagała wieczerza wigilijna. Kolację rozpoczynała najczęściej zupa grochowa, słodka zupa migdałowa lub grzybowa z gałuszkami i suszonymi owocami. Daniem głównym był zwyczajowo smażony karp, po którym podawano makówkę, przypominającą do pewnego stopnia kutię, oraz moczkę. Po dziś dzień przyrządza się na Wigilię inny słodki przysmak – siemieniotkę. W tym celu siemię konopne zalewa się wrzątkiem, odcedza i ubija w stępie, aż odpadną łuski. Na-stępnie wypłukuje się je wodą i odrzuca, a wyciśnięte z nasion mleczko gotuje się i podprawia mąką. Doprawia się solą lub cukrem.

Osobną tradycję stworzyło środowisko górnicze. Obfity, tłusty obiad w rodzi-nie górniczej był z jednej strony posiłkiem, z drugiej nagrodą za niewygody i tru-dy górniczej pracy. Na śniadanie górnik (grubiorz) pił mleko lub kawę zbożową, a zimą jadł krupnicę, czyli grubo zmieloną na żarnach pszenicę okraszoną słoniną lub masłem. Na obiad jadł zupę jarzynową, wodzionkę, czosnkulę lub mleczną po-lewkę, a potem kapustę z ziemniakami lub danie mięsne. W lecie często na obiad

Page 179: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

179

Waldemar Żarski Tożsamość kulinarna na Śląsku

gościło na stole zsiadłe mleko, czyli kiszka, również z kartoflami. Do tradycji gór-niczej należały krupnioki – wieprzowe jelita nabijane krupami lub kaszą zmieszaną z krwią zwierzęcą.

Losy Dolnego Śląska i jego stolicy Wrocławia toczyły się inaczej, podobnie jak inaczej kształtowała się tożsamość i nowa tradycja kulinarna po II wojnie świato-wej, związana przede wszystkim z zasiedlaniem regionu i miasta przez napływo-wą ludność z różnych regionów Polski, głównie z Kresów Wschodnich. Zdaniem Grzegorza Sobla (2006), mimo że Wrocław nie zapisał się w annałach sztuki kuli-narnej niczym szczególnym, a encyklopedie i leksykony kulinarne wymieniają tylko kilka potraw kojarzonych ze Śląskiem i Wrocławiem, mylny byłby sąd, że kulinar-nie miasto nie miało nic do zaoferowania. Giuseppe Garampi, nuncjusz papieski w Polsce, wracając do Rzymu, zauważył, że we Wrocławiu lepsza jest kuchnia niż biblioteka. Atmosferę kuchni wrocławskiej oddał Tomasz Plater, student szwajcar-ski, w dzienniku z podróży po Śląsku w roku 1515:

Odżyliśmy dopiero, dotarłszy do Wrocławia na Śląsku. Było tam wszystkiego pod dostatkiem i tak tanio, że studenci przejadali się, nieraz zapadając na żołądki. Latem po wieczerzy chodziliśmy czasem do szynków żebrać o piwo, a podpici chłopi polscy raczyli nas hojnie, tak że nieraz nie mogłem trafić do szkoły, chociaż była odległa zaledwie o rzut kamieniem. W rezultacie jedzenia było w bród, ale nauki bardzo mało (Sobel 2006: 9).

Walory kulinarne Wrocławia w latach dwudziestych ubiegłego wieku poznaje-my z relacji anonimowego drezdeńczyka:

U was jest zupełnie inaczej! Wprawdzie niewiele się u was dzieje w muzeach, a i ze skarbami kultury krucho, ale macie za to „Piwnicę Świdnicką” i inne sławne knajpy, a turyści, którzy przyjeżdżają do was, jedzą i piją, zwiedzają miasto, oglądają wysta-wy i kupują. My, drezdeńczycy, zazdrościmy wam. U was we Wrocławiu tętni życie, panuje w mieście ruch; wasze winiarnie, piwiarnie i kawiarnie są zawsze pełne ludzi (Sobel 2006: 6).

Na Dolnym Śląsku szczególnym wzięciem cieszyły się kluski, decydujące o spe-cyfice wrocławskiej kuchni – początkowo mączne, potem chlebowe, a w końcu ziemniaczane. Podawane ze skwarkami, sosem lub masłem, stanowiły niezbędny dodatek do mięsa pod każdą postacią. Kluski stały się również tematem popular-nej przed stu laty piosenki:

Tu na naszej śląskiej ziemito wam powiem szczerze – klusek wszędzie jedzą kopiaste talerze!

Jeśli kartofle zjeść muszę,jako dodatek do chleba,

Page 180: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

180

Śląskie pogranicza kultur

kluski – a jakże – z ochotą jeść trzeba!

Kiedy kluski w domu na obiad,wtedy siadam i czekam niecierpliwie,na raz talerz pełen zjadam – a jakże – przy piwie! (Sobel 2006: 46)

Symbolem Wrocławia w całych Prusach była obok piwa również kiełbasa, sprzedawana na rynku w specjalnych budach. Czosnkowe kiełbaski oraz kieł-basa sucha, znana wśród Niemców jako Knackwurst, były cenione szeroko poza jego granicami. Doskonała jakość wrocławskich wędlin – podobnie jak klusek – uwieczniona została w „kiełbasianej” piosence:

Gdy kiełbasy już gotowe, Oddasz za nie nawet głowę.Polędwice, baleronyCieszą oczy z każdej strony.

Śle matula do sąsiadaKosz z kiełbasą, by nie gadał:Metka, kiszka, wątrobianki,Salcesony dla zachcianki. (Sobel 2006: 50)

Kuchnia wrocławska miała swój wkład w formowanie się kuchni śląskiej. Co-raz żywsze i częstsze kontakty natury społecznej, rodzinnej, handlowej, zawodowej i kulturowej prowadziły do przemieszania różnych tradycji i poszerzyły pojęcie toż-samości kulinarnej. Coraz większą rolę – obok kuchni polskiej i niemieckiej – zaczy-nają odgrywać wpływy tradycji czeskiej, żydowskiej, rosyjskiej i węgierskiej. Na prze-łomie XVIII i XIX wieku wrocławianie poznają smak potraw francuskich, włoskich, hiszpańskich. Kuchnia śląska, podobnie jak inne kuchnie regionalne, ulega deforma-cji, słabnie jej typowy efekt odrębności i lokalnej specyfiki. Szerzy się wariantyzacja potraw i dań. Typowe dania przyrządzane są coraz częściej tylko na specjalne okazje. Następuje ich rytualizacja i emocjonalizacja. Odrealniają się i zmierzają w kierunku kulinarnego skansenu, gdzie – w dalszym ciągu doceniane i podziwiane – odgrywają coraz mniejszą rolę w regularnym kulturowo-rodzinnym rytmie życia. Przykładem emulgacji zwyczajów kulinarnych może być kariera zupy rumfordzkiej. Ta angielska zupa jarzynowa, zagęszczana najczęściej kaszą lub groszkiem, trafiła na Śląsk po powodzi w 1804 roku i początkowo była rozdawana z kotłów na ulicach miasta. Jej popularność była tak duża, że z początkiem XX wieku firma Maggi wypuściła zupę rumfordzką w kostkach.

Jedyny wrocławski i śląski specjał (nie licząc Schlesische Streuselkuchen, czyli ciasta drożdżowego z kruszonką cynamonową), który trafił do niemieckich książek ku-

Page 181: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

181

Waldemar Żarski Tożsamość kulinarna na Śląsku

charskich, to śląskie niebo w gębie, czyli Schlesisches Himmelreich. Początkowo była to pieczeń podawana z kluskami i duszonymi owocami. Potrawa szybko doczekała się wielu odmian, tak że trudno dzisiaj ustalić jej pierwotny przepis, który Grze-gorz Sobel pokusił się zrekonstruować:

Szynkę wieprzową marynuj w zwykłej zalewie z octu winnego, liścia laurowego i dużej cebuli przez 2–3 dni. Mięso natrzyj solą, przełóż do garnka, polej rozto-pionym masłem, posyp pieprzem i wstaw do nagrzanego pieca na dobre 2 godz. Nieduży czerstwy chleb pokrój na cienkie kromki i mocz w dużej misce kilka godzin w 0,5 l mleka, kilka razy mieszając. Nadmiar mleka zlej, dodaj 2–3 jajka, trochę soli, 0,5 kg mąki i wymieszaj składniki na jednolitą masę. Ciasto jest gotowe, jeśli nie bę-dzie się kleić do łyżki. Nastaw duży gar lekko osolonej wody. Obierz gruszki lub śliw-ki, pokrój drobno, włóż do garnka, dodaj kilka łyżek wody i duś pod przykryciem. Owoce rozgnieć, dodaj cukru i cynamonu do smaku, nieco bułki tartej i wymieszaj. Gdy woda będzie już kipieć, nakładaj kluski wielkości kurzego jaja i gotuj do miękko-ści. Kluski podawaj z pieczenią pokrojoną w grube plastry, a obok mięsa połóż mus owocowy (Sobel 2006: 149–150).

Uznanym przysmakiem, który przypadł do gustu nawet pruskim Hohenzoller-nom, jest wspomniane wcześniej ciasto z kruszonką, przyrządzane według nastę-pującego przepisu:

Przygotuj ciasto na drożdżach piwnych, jak do każdego pieczenia, lecz bez ro-dzynek i migdałów, ale za to z kilkoma jajkami więcej. Kruszonkę przygotuj ze 120 g cukru, polane 375 g roztopionego masła, i dodaj taką ilość mąki, jaką przyjmie masa. Dorzuć do tego także nieco wanilii i porządną szczyptę cynamonu, aby mocno było go czuć. Grudkami, które się uformują, posyp ciasto i piecz przez godzinę w dobrze nagrzanym piecu (Sobel 2006: 153).

W domach mieszczańskich ciasto było nieodłącznym dodatkiem do niedzielnej kawy lub herbaty. Upamiętnił je Hermann Bauch wierszem pod tytułem Straesel-kucha:

Śląskie ciasto, Straeselkucha, To ci specjał, a nie klucha.Nawet Pan nasz hen tam, w niebie,Gdyby mógł, wziąłby do siebie.Lecz gdy ktoś od smaku tegoSzukać chciałby wspanialszego:Ponad śląski Straeselkucha,Lepsze znaleźć – trudna sztuka!

(Sobel 2006: 154).

Atmosferę kulinarnego Wrocławia, a właściwie pruskiego Breslau, oddał niezwy-

Page 182: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

182

Śląskie pogranicza kultur

kle sugestywnie Marek Krajewski w cyklu powieści o przygodach radcy kryminalne-go Eberharda Mocka. Zaczynał on swój dzień najczęściej od jajecznicy z kurkami. Jeśli nadarzyła się okazja, posilał się struclą z jabłkami i filiżanką kawy. Z braku czasu i natłoku obowiązków obiady jadał w jednym z barów w pobliżu Prezydium Policji. Był wielkim smakoszem ryb, często zamawiał węgorza polanego sosem koperko-wym z podsmażaną cebulką lub dorsza w maśle musztardowym. Nie gardził też mięsem, stąd na stole plastry piersi z kaczki lub baranina z ziołami. W gospodzie „Pod Zielonym Polakiem” zamawiał zwykle wojskowy chleb z pikantnym siekanym mięsem. Ulubionym lokalem Mocka była „Piwnica Biskupia”, w której spożywał sandacza z surówką z rzepy i wypijał litrowy kufel piwa. Uznaniem darzył również pieczeń wieprzową z białą kapustą na gęsto, podawaną z kluskami ze skwarkami.

Tożsamość kulinarna Śląska zmieniła się po II wojnie światowej, zwłaszcza w miejscach zasiedlonych przez Polaków zmuszonych do opuszczenia swych do-mostw na Wschodzie w wyniku zmian granic na mocy konferencji jałtańskiej. Nowi przybysze osiedlają się nie tylko na terenach przedwojennego Śląska, ale przede wszystkim na jego części wchodzącej w skład tak zwanych Ziem Odzyskanych. Obok siebie zaczynają współżyć przedstawiciele różnych – często odmiennych – tra-dycji i zwyczajów kulinarnych, o zróżnicowanej tożsamości etniczno-kulturowej. Do uświęconej tradycją kuchni śląskiej i jej jadłospisu dochodzą nowe potrawy, nowe zwyczaje i nowy wzorzec kulturowy. Trafnie ukazał nową obyczajowość kuchni i sto-łu Tomasz Różycki w poemacie Dwanaście stacji, którego akcję umiejscowił w Opolu w czasach współczesnych. W niezwykle subtelny sposób ukazuje on pełną humo-ru, nostalgii i ironii stosunkowo niedawną przeszłość, skonfrontowaną z absurdalną i groteskową teraźniejszością, w której barwne tradycje i codzienność Śląska mieszają się z kulturą niemiecką i kresową. W utworze Różyckiego jedna ze stacji poświęco-na jest pierogom, których opis przyrządzania i walorów smakowych może śmiało konkurować z Mickiewiczowskim opisem gotowania bigosu w Panu Tadeuszu. Autor dokonuje wnikliwej analizy kulturowej tej banalnej wydawałoby się potrawy, o ob-cym dla Ślązaków rodowodzie i stosunkowo mało znanej najstarszemu pokoleniu. Różycki uwzględnia najistotniejsze determinanty decydujące o kulturowej funkcji pierogów i ich rytualnym wręcz znaczeniu w polskiej tradycji kulinarnej. Dla człon-ków rodziny były one „trwałym fundamentem, przy nich się spotykały nawet wrogie frakcje i dla nich zawierano w piątki Pokój Boży”. Potrawa ukazana została z per-spektywy dyskursu kulturowego, uwzględniającego jej cechy konotacyjne, skupiają-cego uwagę odbiorcy na wybranych determinantach kontekstowych – wykonawcy, miejscu, ubiorze i sposobie przyrządzania. To one, a nie przepis podany w książce kucharskiej, decydują o tożsamości kulinarnej regionu, domu, rodziny. Odpowiednią osobą do przyrządzania pierogów jest seniorka rodu, kobieta o największym w ro-dzinie doświadczeniu kulinarnym i jednocześnie gwarantka ich niepowtarzalnego smaku – babcia.

Page 183: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

183

Waldemar Żarski Tożsamość kulinarna na Śląsku

Jedna tylko Babcia tak potrafiła je zgotować, że zasłynęły nadzwyczajną mocą tak-że wśród znajomych. Babcia gotowała pierogi ruskie, pierogi z kapustą albo z owo-cami. Znano je również pod nazwaniem knydli, kiedy późnym latem wewnątrz były śliwki (2007: 23).

Wszystko mijało, wszystko się zmieniało, jednak niezmienna była Babci wola nakarmienia świata. Dlatego teraz właśnie, w Święty Piątek, Babcia pracowała ze zdwojoną energią i potrójną mocą. Pierogi bowiem jedli wszyscy i od pierogów nikt się nie wykręcił (2007: 33).

Pierogi robi się w kuchni przy stole lub też przy blacie o wielkiej powierzchni, na który sypie się tumany mąki, odpowiedniego koloru. [...] Ubrać należy się wtedy najlepiej w fartuchy, w których pierogi robili przodkowie, najstarsze, jakie tylko się znajdą w calutkim domu. Takie ubranie nie może być nigdy użyte do jakichś innych poza pierogami celów (2007: 24).

Tak się jadało tutaj potrawę ubogich, postne przecież pierogi, podczas gdy w Pol-sce całej jadano już inaczej, zdrowiej i wykwintniej, bogatsze i lepsze o niebo sma-kołyki. Lepiej jadano także już i na wsi, szczególnie śląskiej wsi, bo przecież kuchnia tej krainy, znana i podziwiana w świecie całym, łączy w sobie z ogromnym powodze-niem czeską wykwintność z niemieckim polotem (2007: 28).

Również na płaszczyźnie konotacyjnej i na tle szerokiego kontekstu kulturowe-go postrzega śląską tożsamość kulinarną Wera Sztabowa, autorka poczytnej książ-ki kucharskiej pt. Krupnioki i moczki, czyli gawędy o kuchni śląskiej:

Mówiono mi – kuchnia śląska? Ależ ona wcale nie istnieje! A do mnie uparcie powracał obraz kuchni mojej babci: olbrzymi kredens zajmujący prawie pół kuchni, zdobny w papierowe koronki, grube fajansowe talerze z kwietnym niebieskim wzor-kiem, buncloki ustawiane w równym szeregu na ławie, kwyrdloki wiszące nad piecem i nie bardzo zrozumiała dla mnie sentencja, pracowicie wyszyta przez ciocię Annę na śnieżnobiałej wykrochmalonej „zawiesce”, głosząca, że „Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje” (1989: 5).

Inne dziewczynki obwoziły po osiedlowych uliczkach wózki z lalkami, a ja siedzia-łam na kuchennym stołku i przyglądałam się babci, jak „zarabia” ciasto na kołaczyki, układa na płatach mięsa plasterki boczku i smaruje je sowicie musztardą, a potem białą nitką zawiązuje zgrabne podłużne rolady; jak uciera ziemniaki na czarne kluski i sieka czerwoną kapustę na modry szałot. A cóż to dopiero były za kulinarne prze-życia, gdy zbliżały się święta. Wtedy w całym domu pachniało wszystkimi pierniko-wymi wonnościami: anyżkiem, cynamonem, wanilią, kolendrą, goździkami, imbirem. W wanience pluskały się ryby, w rondlu smażył się na miodzie mak do makówek i gotowała się moczka (1989: 6).

Page 184: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

184

Śląskie pogranicza kultur

WnioskiNa pewno trudno mówić o kuchni śląskiej jako o jednorodnym i zwartym sys-

temie gastronomicznym. Krzyżowały się tu bowiem kulinarne wpływy z wielu stron: słowiańskie, niemieckie, austriackie, czeskie, włoskie, a nawet tureckie. Wy-warły one niemały wpływ na kuchnię śląską. Nie znaczy to jednak, że nie istnieją przepisy śląskie. Jest ich nawet sporo, a potrawy według nich przyrządzane zyskują uznanie każdego, kto choć raz ich spróbował. Gdyby zapytać rodowitego Ślązaka, jakie danie kojarzy mu się ze zwykłym daniem, odpowie bez namysłu – karbinadle (kotleciki z siekanego mięsa) albo parzybroda, zwana również koziobrodą albo le-niwą kapustą, kapuśniok i becok na sypko (ugotowana biała fasola). Po dziś dzień najbardziej zwyczajny, a jednocześnie najbardziej uroczysty posiłek w rodzinie ślą-skiej to niedzielny obiad. Ma on swój rytuał i przygotowuje się go z wielkim piety-zmem. Biały obrus na stole, kwiatki, lepsza zastawa. I nastrój. Ten niepowtarzalny nastrój łączności rodzinnej. I oczywiście najbardziej niedzielny jadłospis – rosół z makaronem, rolady wołowe, śląskie kluski, sałata z modrej kapusty, mieszany kompot z różnych owoców. Czynnikiem decydującym o specyfice kuchni regio-nalnej i jej kulinarnej tożsamości – również śląskiej – jest klimat jej tworzenia się, postrzegany w jak najszerszym kontekście kulturowym. Wieloaspektowość poży-wienia, będącego jednym z kulturowych wyznaczników sposobu życia, sprawia, że sposoby odżywiania kształtują się pod wpływem różnorodnych determinantów. Analiza problematyki biesiadnej wymaga antropologicznej refleksji, która umoż-liwia zrozumienie czynników jej identyfikacji w międzykulturowej rzeczywistości. Nasze smaki i ich wartościowanie determinowane są bowiem wzorcami kulturo-wymi, wyrastającymi z długiej i bogatej tradycji kulinarnej.

BibliografiaBockenheim K., Przy polskim stole, Wrocław 1998.Edensor T., Tożsamość narodowa, kultura popularna i życie codzienne, Kraków 2002.Erikson E., Michalski K., Tożsamość w czasie zmiany, [w:] Rozmowy w Castel Gandolfo, Kraków 1995.Lemnis M., Vitry H., W staropolskiej kuchni i przy polskim stole, Warszawa 1989.Nikitorowicz Jerzy, Pogranicze, tożsamość, edukacja międzykulturowa, Białystok 1995. Obrębski J., Problem grup etnicznych w etnologii i jego socjologiczne ujęcie, „Przegląd Socjologiczny”

1936, t. 4, z. 1–2.Oczywisty urok biesiadowania, pod red. P. Kowalskiego, Wrocław 1998. Sobel G., Przy wrocławskim stole, Wrocław 2006.Straczuk J., Cmentarz i stół. Pogranicze prawosławno-katolickie w Polsce i na Białorusi, Wrocław 2006.Sztabowa W., Krupnioki i moczka, czyli gawędy o kuchni śląskiej, Katowice 1985.Szwed R., Tożsamość a obcość kulturowa, Lublin 2003.W kuchni i za stołem. Dystanse i przenikanie się kultur, red. T. Stegner, Gdańsk 2003.Wawoczny G., Kuchnia raciborska. Podróże kulinarne po dawnej i obecnej ziemi raciborskiej, Racibórz 2005.Wokół stołu i kuchni, wybór i opracowanie M. i J. Łozińscy, Warszawa 1994. Żarski W., Książka kucharska jako tekst, Wrocław 2008.

Page 185: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

185

Waldemar Żarski Tożsamość kulinarna na Śląsku

Materiały źródłoweRóżycki T., Dwanaście stacji. Poemat, Kraków 2007.Szymutko S., Nagrobek ciotki Cili, Katowice 2001.Waniek H., Finis Silesiae, Wrocław 2003.Kutz K., Scenariusze śląskie, Katowice 1995.

Page 186: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa
Page 187: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

187

Krystyna Kossakowska-Jarosz

Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

(o twórczości opolskiego literata Jana Goczoła)

Jednym z kluczowych słów w twórczości Jana Goczoła, współczesnego poety rodowo związanego z Opolszczyzną, jest pojęcie toż-samości. Już na wstępie rozważań koniecznie należy podkreślić, że o takiej pozycji tego moty-wu w jego dorobku nie decyduje cezura kultu-rowa, jaką stanowił przełom ustrojowy w 1989 roku, przywracający Polsce bezpośrednie więzi ze światem procesów, zjawisk i wartości, od których była odcięta żelazną kurtyną. W na-stępstwie tego zetknięcia nabrał mocy dyskurs o polskiej tożsamości, której – zdaniem wielu Polaków – poważnie zagroziły rozpad „stare-go świata” i tworzenie się nowego porządku, skutkujące zachwianiem poczucia tożsamości. Obawy o kształt tożsamości narodu (i towarzy-szące im urazy mniejszych wspólnot etnicznych w granicach państwa) nade wszystko wzmac-niały globalne procesy kulturowe, przebojem

zawłaszczające polskie społeczeństwo. Wszędzie, gdzie już wcześniej one okrze-pły, przyspieszały rozpadanie się narodowych historiografii, a odpowiadająca im

Jan Goczoł – zdjęcie z archiwum Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu

Page 188: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

188

Śląskie pogranicza kultur

„nomadyczna koncepcja kultury” zasadniczo zmieniała charakter debaty tożsa-mościowej, z uwagi na otwarcie się na doświadczenia sąsiadów i cudze kody kul-turowe. Bezpośrednich dowodów owych dylematów dostarczały spory polityków, argumentacja zjawiająca się w prasie i często przyjmująca znamiona jawnego bądź aluzyjnego tylko nauczania – krzewienie liberalnego myślenia o etniczności, regio-nalizmie, wspólnocie europejskiej, które w skrótach myślowych sprowadzano do potrzeby „budowania mostów” do Europy, do której według jednych kroczyliśmy, a według innych wracaliśmy, bo jej częścią kiedyś byliśmy.

Tematykę samowiedzy, przynależności, identyfikacji, wspólnoty, obcości i in-ności szybko podjęła także literatura, podążająca za zmianami formacji ideolo-gicznej w Polsce i idącymi za nimi przewartościowaniami mentalnymi, moralnymi i estetycznymi. Zewsząd docierało przekonanie, że wieloraki obraz świata znajdu-je swoje odbicie w wielokulturowości, że w ponowoczesnym świecie górę bierze „ruchoma geografia” (bo zróżnicowane obrazy rzeczywistości nie dają się składać w jednolite historie tożsamości), a ruchliwość ludzi czyni z nich „przybyszów” w wielu miejscach, w których za każdym razem musieli się definiować od po-czątku. Owa uzmysławiana coraz głębiej dynamika społeczna sprawiała, że upadał „mit geograficzno-symbolicznej symbiozy człowieka z miejscem jego pochodze-nia”1. Wobec tego dylematu światopoglądowego stanęła przede wszystkim litera-tura „małoojczyźniana”, dodatkowo polemicznie wówczas nastawiona do reguł estetycznych obciążających utwory z takiego obszaru (z powodu ich uwikłania w romantyczny patos i nazbyt idylliczne patrzenie na własny region)2.

Zagadnienia tropienia tradycji, przemiany we współczesnym widzeniu ślą-skiego rodowodu nurtowały Górnoślązaków z dużym wyprzedzeniem, bowiem ich „stary świat” rozpadał się wielokrotnie, a na tworzenie nowego porządku na Opolszczyźnie jej autochtoniczni mieszkańcy skazani zostali po 1945 roku, co w życiu prywatnym niosło konieczność zadawania pytań o poczucie tożsamo-ści, a udzielane odpowiedzi zdradzały jej rozchwianie. Wcześniej niż pozostali obywatele kraju doświadczali oni losu nomady za sprawą okresowych pobytów w Niemieckiej Republice Federalnej i emigracji bliskich osób na Zachód. Szyb-ciej też od innych rozpoznawali cudzą kulturę z racji współistnienia w ich środo-wisku różnych tożsamości (wskutek wielowiekowego pogranicza, a potem z racji masowego zderzenia grup tubylczych z osadnikami), co nie zawsze przyczyniało się do wzajemnego zrozumienia i dobrej komunikacji między członkami tych różnych wspólnot. Czuli oni wzajemną obcość z powodu niejednorodnych do-świadczeń, innego układu wartości, stąd trudno było o poczucie jedności kul-

1 R. Nycz, Każdy z nas jest przybyszem. Wzory tożsamości w literaturze polskiej XX wieku, „Teksty Dru-gie” 1999, nr 5, s. 44; J. Tazbir, O Europie. Rozmowy na koniec wieku, Kraków 2002.

2 Por. P. Czapliński, Literatura małych ojczyzn wobec problemu tożsamości, [w:] Kultura wobec kręgów tożsamości, pod red. T. Kostyrki, T. Zgółki, Poznań–Wrocław 2000, s. 25.

Page 189: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

189

Krystyna Kossakowska-Jarosz Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

tury3, zwłaszcza w warunkach nieakceptowania przez Górnoślązaków rytów kultury narzuconych w PRL-u, kiedy zazwyczaj głęboko ukrywali własną (indy-widualną i grupową) tożsamość, co, niestety, przeradzało się z czasem w „zaśle-pienie plemienne” izolowanego społeczeństwa. Jako wspólnota zostali skazani na „uwewnętrznienie pochodzenia”, na „ukrycie” swoich dziejów w historii Pol-ski, w obiegowym planie nierzadko odczuwanej jako historia „cudza”, na życie w izolacji bądź na dramat konfliktu osobowości, jej zaprzeczenia i przekształce-nia, ewentualnie na życie z fałszywą identyfikacją. Wątpliwości Górnoślązaków w zmienionych po 1989 roku realiach nabrały nowego wymiaru, ujawniając na płaszczyźnie politycznej silne więzi wspólnotowe i indywidualne deklaracje pa-triotyczne (w formie ustanowienia Mniejszości Niemieckiej bądź uaktywnienia tendencji separatystycznych: Ruch Autonomii Śląska i inne, mniej głośne struk-tury organizacyjne). Wcześniej w oficjalnym obiegu owe potrzeby obywatelskie nie miały prawa bytu, mogły jedynie znajdować swoje oświetlenie w planie arty-stycznym. W nielicznych wypadkach literatura o znamionach regionalnych po-dejmowała rolę „tekstu tożsamości”, przyjmując różne style mówienia o śląskich sprawach. Nie zarysowywała ich jednak w pełnym kształcie, bo tematom tabu, do jakich śląskość należała, zawsze groziła ingerencja cenzury i to ona wyzna-czała ramy możliwych projekcji. W takich warunkach przenikliwe syntezy ustę-powały miejsca sądom uproszczonym, wybranym poglądom, liczącym się z po-lityczną poprawnością, stereotypowym ujęciom, odgórnie narzucanym etosom, składającym się na obowiązujący w państwie wzór świadomości, którą Wojciech Tomasik nazwał „propagandą monumentalną”4.

W regionalnym planie dominowały kreacje „zastygłych obrazów” tradycji, mo-tywowane nie tyle chęcią sycenia się chronioną i pielęgnowaną w swojej szlachetno-ści odrębnością kulturową (zwróconą ku pamięci obyczajów i dziejów) Górnego Śląska, ile odtwarzaniem jego polskiego rodowodu, albo ujawniały się skłonności wprost przeciwne, płynące z potrzeby zdejmowania balastu śląskości. Obie wer-sje równie dalekie były od prawdy tej ziemi, a w jej współczesność wnosiły tylko zamęt i niebezpieczeństwo wielokierunkowych niechęci obywatelskich, dlatego recenzując sytuację w swojej krainie Jan Goczoł przez dziesiątki lat będzie mówił o: „wezbranej nienawiści” (W ślepych zaułkach, 19885); o pysze i nieszczerej służal-czości ludzi decydujących o współczesności regionu, o którym ich wiedza ograni-cza się do obiegowych frazesów, bo „otwierają usta dla gotowych dopowiedzeń”

3 H. Janaszek-Ivaničková, Nowa twarz modernizmu, Katowice 2002, s. 66–77, 235, 300 i in.4 H. Gosk, Kim byliśmy, kim jesteśmy? Opowieści o tożsamości postaci we współczesnej prozie polskiej lat

1945–2005, [w:] Polacy o sobie. Współczesna autorefleksja. Jednostka. Społeczeństwo. Historia, pod red. P. Kowalskiego, wstęp J. Tazbir, Łomża 2005, s. 123.

5 Jan Goczoł swoich utworów początkowo nie datował, czas ich powstania można jednak odtworzyć, przyjmując podział zastosowany w spisie treści jego Poezji wybranych, wybór i wstęp J. Goczoł, Warszawa 1985. Późniejsze swe teksty autor już sygnował rokiem. Zostały one zebrane w tomikach, m.in.: Zapisy śladowe, Katowice 1999; Z pogorzeliska, Warszawa 2011.

Page 190: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

190

Śląskie pogranicza kultur

(Przyjaciółka wydra, z tomiku Na brzozowej korze (wybór pierwszy), Opole 2000); o roz-maitych oszustwach, pustosłowiu i zakłamaniu „słów, które odpadły od znaczenia, jak mięso chore odpada od kości” (Wychodźstwo, 1961–1968). Formułując tę ocenę, wcale nie miał na uwadze, że codzienne mówienie pełne jest skostniałych, zbana-lizowanych zwrotów, słów oderwanych od ich potencji znaczeniowej, że z trudem oddaje esencję bytu lub wcale nie ma siły do jej ukazania, albo bywa stosowane nieporadnie, w sposób daleki od językowych norm, co utrudnia rekonstrukcję sen-su całej wypowiedzi. Nie miał też na uwadze problemów leksykalnych i poznaw-czych wynikających z nieporozumienia między użytkownikami gwary i oficjalnej polszczyzny. Za pomocą motywu nieautentyczności mowy zwykle upominał się o wrażliwość na istotę śląskości, kontestował przekazy pozbawione autentyzmu lokalnego życia, a zwłaszcza celowe zafałszowania, protestował przeciw słowom budującym nieprawdy. Mowa winna przekazywać egzystencjalne doświadczenie codzienności. Winna też uwzględniać zadomowienie w mowie w sensie Heideg-gerowskim, które powinno przejawiać się poprzez stosowne do rzeczy „myślenie” (zamieszkiwanie w bycie) oraz „budowanie” wspólnoty („ochranianie” bliskich). Mowa „zepsuta”, nietrafna, zafałszowywała tożsamość regionu. Dlatego obser-wując te nagromadzone nieprawości, będzie „rozpaczliwie szukał miejsca ucieczki przed panoszącym się wokoło jazgotem pustosłowia” (W cieniu sosny, z tomiku Na brzozowej korze...), będzie bolał nad „niemotą wyspy rozmywanej zdobywczym żywiołem”, jak nazywał swoją Śląskowiznę, a Śląsk i Ślązaków utożsamiał z „czar-nymi dziurami naszej polskiej współczesności”. Doszedł bowiem do przekonania, że:

To, co o materii śląskości się mówi, co się pisze, co się do wierzenia podaje, to – podobnie jak w odniesieniu do rzeczywistych czarnych dziur w kosmosie – hipotezy i domysły [choć zaznaczał, że szukając argumentów, pomijał – K.K.J.], wyobrażenia czytankowo naiwne i dydaktyczne, [...] wypowiedzi intencjonalne, tendencyjne, [...] fałszerstwa6.

Twórca, buntując się przeciwko ideowym oszustwom wobec rodaków, poezję traktuje jak zapis samoświadomości, wyraża w niej „swoje więzy plemienne”, używa jej do metaforycznego „konstytuowania własnej duchowej tożsamości”, wspartej na retrospekcji „duchowej tożsamości” mieszkańców swych stron ro-dzinnych7.

6 Cyt. za: J. Goczoł, Słowo od Autora, [w:] idem, Poezje wybrane..., s. 11, 12, 16.7 Formująca swe zręby antropologia literatury pozwala pójść tropem jego deklaracji, by badać

kulturę określonego kontekstu poprzez specyficzny ludzki wytwór, jakim jest dzieło literackie mimo jego fikcyjności. W wypadku utworów Goczoła próba zgody na taką perspektywę jest zasadna, jako że twórca nie jest podatny na stereotypy, a swoimi poglądami wpisuje się w tradycyjną matrycę aksjologiczną, w regionie aktualizowaną niejednokrotnie już od XIX stulecia, przy czym uważnie ob-serwuje zmiany zachodzące w codziennym życiu i mentalności współplemieńców. Pisarski dorobek śląskiego twórcy w takim ujęciu pełni zatem dwie funkcje: poznawczą (przekazuje pewną wiedzę

Page 191: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

191

Krystyna Kossakowska-Jarosz Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

Opowiadając się za potrzebą prawdziwości, Goczoł stosuje regułę jednoznacz-ności literatury. Bliski jest więc programowi „przyległości słowa do rzeczy i zjawisk”, jaki realizowali twórcy „Nowej Fali”8. W dużej mierze dlatego swoje pisarstwo nasy-ca problemami własnego, realnego świata. Nie tylko podejmuje tematy dla tego miej-sca ważne, lecz wierny jest także aurze rodzinnej przestrzeni, lokalnemu kolorytowi, tutejszemu sposobowi myślenia i wyrażania. Najczęściej więc przeżywa ślady zacho-wanej śląskiej kultury, patrząc na nie jak na splot wewnętrznych zwyczajów i osą-dów swojaków, jak na wspólnotową samoświadomość, ograniczoną do przestrzeni domowo-parafialnej. Z racji przypisywania znaczenia przeszłości i regionalnemu świadectwu swoje przemyślenia mocno wiąże z domeną starości i pamiętaniem. Ka-tegorii śląskiej tożsamości, której jest nosicielem i strażnikiem, nadaje wymiar cza-sowo-przestrzenny, a za pomocą tych dwóch kryteriów buduje siatkę aksjologiczną definiowanej ekumeny. Jego spojrzenie na swą najblżeszą ojczyznę w dużej mierze naznaczone zostało prywatnym poczuciem podwójnego „oddalenia” – od rodowej wsi i od miasta, do którego przeniósł się w wieku męskim i w które z trudem wrastał. Ów proces zadomowienia ciągle byłby otwarty, gdyby niedane mu było zamieszkać w peryferyjnej dzielnicy Opola, ongiś osobnej wsi, od kilkudziesięciu lat dopiero włączonej w administracyjne granice miasta i dziedziczącej jej nazwanie – Półwieś! Zanim jego „środkiem świata” stał się posadowiony tam dom z ogródkiem i po-dwórkiem, z własnoręcznie posadzoną brzozą – świadkiem i dowodem zakorzenia-nia się w nowym, lecz na poły wiejskim otoczeniu – miał czas z dystansu przeżywać problem tożsamości śląskiej, czyniąc z niej jeden z zasadniczych tematów poetyc-kich. Odseparowanie od obu przestrzeni dawało mu szansę stworzenia obiektywnej perspektywy oglądu spraw swojego regionu.

Przynależność do śląskiej tradycji, samookreślenie się wobec rodzimego dzie-dzictwa, wspólnota ze swojakami, plemienna odmienność czy inność kultury, z któ-rej wyrastał Goczoł, przekonanie o jej oryginalności i odrębności od otaczającego go świata i idące za tym poczucie różnicy, a nawet obcości w zderzeniu z teraźniejszością krainy – oto nawracające tematy w jego „śladowych zapisach”, jak niejednokrotnie określał swój poetycki dorobek i inne wypowiedzi9. Częstotliwość tej problematyki

o własnym miejscu) i ideologiczną (ocenia ów realny świat), a wykreowany w nim świat fikcyjny, mając wartość dokumentarną, staje się indywidualnym modelem interpretującym rzeczywistość pozaliteracką. Mówiąc o tych założeniach antropologii kulturowej, Ewa Kosowska przywołała utrwalony w antropologii filozoficznej sposób traktowania literatury jako „trampoliny do prezen-towania różnych koncepcji człowieka lub jako źródła dokumentującego uniwersalny i symboliczny wymiar ludzkich możliwości” – E. Kosowska, E. Jaworski, Słowo wstępne, [w:] Antropologia kultury – antropologia literatury, pod red. E. Kosowskiej przy udziale E. Jaworskiego, Katowice 2005, s. 10–13. Por. też: E. Kosowska, Antropologia kultury – antropologia literatury. Wprowadzenie do tematu, [w:] ibidem, s. 31–43.

8 Np. M. Stępień, Pięćdziesiąt lat literatury polskiej (1939–1989). Wprowadzenie, Kraków 1996, s. 174.9 M.in. pod tym tytułem wydał jeden ze swoich zbiorków wierszy: J. Goczoł, Zapisy śladowe...

Użyta w nazwie tomiku metafora ma wydobywać rozmaite sensy, przede wszystkim zaś zaświadczać

Page 192: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

192

Śląskie pogranicza kultur

i jej znaczenie w jego literackich i publicystycznych wystąpieniach są wielkie, na tyle znaczące, że w niektórych ocenach przypisano mu „opętanie Śląskiem”, „nieuleczal-ną chorobę na Śląsk i śląskość”10. Inna problematyka (wątki refleksyjne, metapoetyc-kie i liryka miłosna), zgodnie z tym, co sam deklarował, miała być jedynie „azylem dla wyobraźni”, „śpiewem uzdrawiającym duszę chorego”.

Śląskość dla poety jest bogactwem wspólnoty, który w swojej „niezafałszowanej sprawiedliwości” albo się teraz zjawia w jego refleksji, albo jest „klejnotem”, którym frymarczą rodacy z różnych pobudek, warunkowanych czasokresem zdarzeń (ślą-skość noszona ze wstydem, zgoda na nieautentyczną wersję kultury – od fasadowo-ści do konwersji etnicznej; merkantylizacja codzienności). Poecie, prawdę mówiąc, ciągle jeszcze zdarza się doświadczyć śląskiej szlachetnej tradycji w bezpośrednim, namacalnym z nią zderzeniu. Syci się nią w olśnieniu chwili, najczęściej za spra-wą konkretnych i przywoływanych z imienia i nazwiska ludzi, w otoczeniu natury lub w jedynym miejscu na ziemi – w rodowej Rozmierzy. Iluminacje te wzmacniają przymus podejmowania prób wyznaczania nowemu pokoleniu rodaków ożywczych celów, zmierzających do restytucji śląskiej świadomości, do uzmysłowienia wartości dziedzictwa i możliwości jego dostosowania do wymogów własnych czasów. Tylko pod takimi warunkami przestaną się one im jawić jako przestarzałe, niemodne wzo-ry i style życia. Owa obserwacja znamion lokalnej współczesności, odchodzącej od transmisji tradycji, wyzwala w pisarzu postawę kontestacji kulturowej, ale też spra-wia, że jako przedstawiciel starszego pokolenia czuje się wyobcowany z teraźniejszej strategii życia w regionie. Wybiera wobec tego formułę emigracji w czasie, tak jak jego młodsi pobratymcy zarzucają przeszłość, wybierając wychodźstwo z własnej przestrzeni kulturowej, przedkładając cudze miraże nad trwanie u siebie.

Wnikając w sposoby deskrypcji, które próbują ogarniać i osądzać los rodaków, Goczoł jako Ślązak przestaje ufać słowu, a jako artysta okresowo poddaje się de-monom nieopisywalności (poeta ma „wypalone podniebienie” – Pożegnanie godzin, 1961–1968; poeta pogubił słowa i, w chwili nadziei, „szuka ich w grzędach kapusty” – *** Język mieszkańców tego kraju..., 1991). Z „niemocy zrodzonej z lęku” (***Między

o wieloznaczności myśli zamykającej namysł nad światem w poetyckim skrócie, ale zarazem ma informować, że Jan Goczoł tworzy i publikuje niewiele. Rzadkie „bycie poetą” oznacza, że towa-rzyszy mu rozwaga autorska, głęboka refleksja filozoficzna i wrażliwość na subtelne „dawanie rze-czy odpowiedniego słowa”. Komentując tę sytuację, pisarz wyznał, że swoje wiersze „spisuje”, bo „rosną” one w nim „pod naporem konieczności [...], gdy już nie sposób przeżyć inaczej chwili” – J. Goczoł, Podanie. Sytuacja. Twarze poetów. Karta choroby (zapis pierwszy), „Poezja” 1973, nr 8. Zbliżone wyjaśnienia zawarł w Instrukcji, taki podtytuł nadał wierszowi Post scriptum, zamykającemu ostatni jego tomik, gdzie odnotował: „Te wiersze są jak ryby wyrzucone przez rzekę / na wysoki brzeg; z ogromnym trudem łapią oddech. / należy je czytać zgodnie z ich oddechem, tak / jak się z rzeki wynurzały i w nią zapadały – / jedno zdanie na tydzień; nieraz i rzadziej, / póki się nie skropiły ich wieloznaczności” – J. Goczoł, Z pogorzeliska..., s. 62.

10 Zob. Śląskowizna (z poetą, publicystą i działaczem społecznym Janem Goczołem rozmawia Marian Bu-chowski), „Śląsk” 2009, nr 5, s. 36–37.

Page 193: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

193

Krystyna Kossakowska-Jarosz Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

nas wrzucono..., 1969–1973) wydobywa go zazwyczaj przeżywanie urody śląskiego świata (jego natury i dóbr kulturowych). Podejmuje wtedy motywy krajobrazowe, ukazywane z wielką, franciszkańską wrażliwością na „piękno materialne” przyro-dy11, poddaje się fenomenowi gwarowej frazy czy zasłyszanej ludowej pieśni. Pod ich wpływem powraca nadzieja, Ślązak i artysta ponownie ufa w plany Boga. Zwąt-pienie w moc i sens słów inspirujących do działania zbliża Goczoła w planie ide-owym do „filozofii milczenia” (nastrój rezygnacji, ucieczka „w głąb siebie”, utrata wiary w możliwość zapanowania nad prawdą o życiu rodaków, wreszcie bezowoc-ne poszukiwanie dziedziców śląskości). Objawiając te skłonności, twórca czerpie z wzorów artystycznych (lokalnych i ogólnonarodowych), ale też ściśle przylega do tożsamości Ślązaków. Postawa milczenia obrazuje bowiem naturę mieszkańców, jest ich dziedzictwem i rysem tożsamości. Obrazując jej wszechpotęgę, będącą też miarą kłamstw i nieprawdy w materii śląskości, powie:

Ziemia orana milczy.Żyto rosnące milczy.Rolnik przed żytem milczy.Niebo nad nimi milczyzgodnie.

(Na opolskich polach, 1987)

Milczenie deklarowane przez twórcę od pierwszych wystąpień (wiersz Milcze-nie inaugurował debiutancki tomik Topografia intymna, 1961) jest rodzajem „nie-mego krzyku”, efektem wycofania się do przestrzeni wiejskiej, rozumianej jako obszar „zachowanej prawdy” o śląskiej świadomości i kulturze, jako terytorium wewnętrznego, środowiskowego azylu dla tych wartości. Milczenie wiele lat wcześ-niej akcentował Rafał Urban, duchowy ojciec poety, nauczyciel i mistrz pokolenia Goczoła. Znaczenie milczenia podkreślał również Kazimierz Kutz, widząc w nim „kierat wyniesiony do rangi tradycji”, znak „niewolniczej mentalności Ślązaków”, ich „fałszywej pokory na skutek brutalnego reżimu niemiecko-kapitalistycznego, a potem komunistycznego”12. Rafał Urban uzasadnianą martyrologicznie „filozo-fię milczenia” wyjaśniał następująco:

A teraz – głos szarego i siwego autochtona: tubylca nieznanego spod samego serca tej ciemnej i krwawej Europy. Głos troszkę nerwowy, z tremą niemałą. Głos chłopa, który się nie nauczył mówić, który się tylko milczenia nauczył. 55 lat uczy-

11 Zob. K. Kossakowska-Jarosz, Franciszkańskie parantele w Jana Goczoła intymnym przeżywaniu regionalizmu – reportaże z podróży po obrazach i wspomnieniach śląskiej krainy, spisane na brzozowej korze, [w:] Observare Evangelium. Wrocławska Księga Jubileuszu 800-lecia Zakonu Braci Mniejszych, pod red. F.M. Rosińskiego OFM, Wrocław 2009, s. 529–546.

12 Za: K. Kutz, O śląskiej rozpaczy, [w:] K. Janowska, P. Mucharski, (prowadzą) Rozmowy na koniec wieku, Kraków 1999, s. 148.

Page 194: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

194

Śląskie pogranicza kultur

łem się tego cierpliwego i cierpiętliwego milczenia. A nasi przodkowie uczyli się tego milczenia 700 lat, srogich lat, długich. [...], któreśmy tu przeżyli jako niewolnicy. [...] W tej twardej szkole tych siedmiuset lat narodowej i społecznej niewoli nauczyliśmy się: milcząco pracować. Aby przeżyć! Ano: przeżyliśmy. [...]

Ja, chociaż się nazywam Urban, już nie wierzę ani w urbanizm, ani w urbanizację, ani w urbanistykę.

Tylko w prostego człowieka, w ludzkość, w humanizm, w humanizację i w sztukę ludzką13.

Motyw milczenia z przypisaną mu wykładnią „skamieniałego” trwania ziom-ków kontynuuje Jan Goczoł. W jego rozumieniu jednak milczenie nie ma niczego wspólnego z niemym paraliżem, wywołanym zalęknieniem niepełnoprawnego tubylca, przerażonego rzeczywistym lub tylko domniemanym niebezpieczeń-stwem. Postawa milczącego bezruchu ma raczej wartość działania leczniczego i ochronnego, a przestrzenie milczenia, ciągle występujące na Śląsku Opolskim, „są jego głębszą, a nie powierzchownie manifestowaną tożsamością”14. Tak po-jętemu milczeniu bliżej wobec tego do pamięci utajnionej, czyli pamięci skrywa-nej przed obcymi, jako że postrzega się w nich realne zagrożenie i dlatego im się jej nie udostępnia. Pamięć ta bywa zachowana głównie w tradycji rodzinnej, sąsiedzkiej, a zatem ma wymiary lokalne, toteż ujawnia się ją wyłącznie w gronie zaufanych, wśród swoich, stoi bowiem w ostrej sprzeczności z pamięcią oficjal-ną, instytucjonalną, państwową. Pamięć utajniona jest podstawą budowy nowej tożsamości, silnie integruje grupę, nadaje jej poczucie wspólnotowej wyjątko-wości, decydującej o postrzeganiu siebie jako mniejszości stygmatyzowanej15. Stanowi podstawę funkcjonowania tak zwanej wspólnoty pamięci, formowanej przez kilka pokoleń. Tym samym wspólnota pamięci bywa wspólnotą stanowio-ną w społecznym procesie symbolizacji, który inicjują uczestnicy i świadkowie jakiegoś zdarzenia, interpretujący je w sposób własny, alternatywny wobec urzę-dowego wyjaśnienia i w wersji nieoficjalnej przekazujący wiedzę o nim swym po-tomkom16. Właśnie w takiej perspektywie Goczoł ukazuje milczącą świadomość swych rodaków:

13 R. Urban, Autobiografia, [w:] idem, Pisma II, Opole 1990, s. 28–29, 32. Znaczenie „huma-nizacji” dla jakości śląskiej kultury nie on pierwszy podkreślał, bo przed nim na te kwestie zwracał też uwagę Emil Szramek. W okresie międzywojennym głosił on tezę, że niesprawiedliwe traktowanie Śląska jest rodzajem upośledzenia regionu, wynikającym z braku elit, szczególnie humanistycznych. Współcześnie stanowisko takie reprezentowali m.in. Ewa Kosowska i Tadeusz Sławek – zob. E. Ko-sowska, Region a literatura, „Śląsk” 2001, nr 3, s. 47; T. Sławek, Antygona w świecie korporacji. Rozważania o uniwersytecie w czasach obecnych, wyd. 2 uzup., Katowice 2002, s. 97 in.

14 Za: Śląskowizna..., s. 37.15 W odniesieniu do wojennych doświadczeń Polaków problematykę tę przedstawia

A. Rokuszewska-Pawełek, Chaos i przymus. Trajektorie wojenne Polaków – analiza biograficzna, Łódź 2002, s. 115.

16 Szerzej: L.M. Nijakowski, Polska polityka pamięci. Esej socjologiczny, Warszawa 2008, s. 145–146.

Page 195: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

195

Krystyna Kossakowska-Jarosz Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

Rozmierz jest to żółw siedemsetletni.Z roku na rok po kroku uszła całoPanom, wójtom i plebanom.

Rozmierz milczy, tak jak milczy zwierzęCierpliwe. Spod ciężkiej powieki patrzyOko, co się napatrzyło wiele więcejNikczemności.

Z rzadka, ale przecież, żółw ten mówi. Coś,Być może, niezwykłego. Coś, być może,Czego lepiej nie usłyszeć.

(Wieś moja, żółw, 1974–1984)

W epoce zła, jakim otoczona została śląskość, nieustępliwie zachowana w ro-dowej Rozmierzy, trzeba być żółwiem. Kojarzonemu z gnuśnością zwierzęciu au-tor przypisuje inną symbolikę od utrwalonej w literaturze17. Wchodząc w konwen-cję odwróconego toposu Arkadii (bo śląskiej ziemi już daleko do klimatu sielanki, – „Spod ciężkiej powieki patrzy / Oko” mieszkańca), poeta protestuje przeciwko PRL-owskim realiom, niszczącym śląski „siedemsetletni” kraj. Wyraźnie odwraca zatem cele życia od wspieranej w państwie ideologii: rywalizacji w pracy, przekra-czania norm i dopasowywania się do nowych, świeckich wartości. Zamiast nich zaleca cierpliwość, milczącą obserwację otoczenia i oczekiwanie na prawdę regio-nalnego życia. Tylko taka postawa może stymulować wyostrzenie słuchu rodaków, niezbędne do zauważenia wielowarstwowej wewnętrznej natury ziomków, ale też racji współobywateli identyfikujących się odmiennie. Zastosowany przez Goczoła koncept nabiera jasności w intertekstualnym zestawieniu z charakterystyką Ślą-zaków, jaką za ks. Erykiem Przywarą przedstawił w latach trzydziestych rodzimy intelektualista, Emil Szramek. Uważał on, że mieszkańcy „kraju przełomu kul-tur”, bo rozpiętego między Wschodem i Zachodem, mają szansę realizować swoją europejskość, a nawet człowieczeństwo, pod warunkiem że będą subtelnymi po-średnikami. Szramek upominał rodaków, że jedynie odrzucając „niepohamowaną krzykliwość” nowoczesnej cywilizacji, a także hałaśliwość szowinistycznego nasta-wienia do świata, jego pobratymiec: „stanie się nie tylko milczącym i oczekującym, ale sam nabierze słuchu delikatnego”18. Przestrzegał więc Ślązaków żyjących po-między wschodnimi i zachodnimi wzorami kultury: „Kto ma służyć za pośrednika, musi obie strony rozumieć, a sam być wolnym od namiętności obu stron”19.

17 Literacka symbolika zwierząt, pod red. A. Martuszewskiej, Gdańsk 1993.18 E. Szramek, Śląsk jako problem socjologiczny. Próba analizy, Katowice 1934 [repr. Opole 1991],

s. 65–66.19 Ibidem, s. 75–76.

Page 196: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

196

Śląskie pogranicza kultur

Namiętności ze strony polskiej administracji po II wojnie światowej, a także osie-dleńców na Opolszczyźnie w ocenie Ślązaków było całkiem sporo. Dominowały oskarżenia o niepolskie nastawienie autochtonicznej ludności, o żywą więź z nie-miecką tradycją, na co lekarstwem miało być przypominanie piastowskiego aliansu. Te opinie pojawiają się też w nowszych badaniach, opisujących specyfikę regionu w dziejach powojennej Polski. Zbigniew Kadłubek scharakteryzował ją dobitnie:

Polacy ośmieszyli niepotrzebnie śląską wielokulturowość, narzucili śląskości jakąś niemotę, niemoc, nieświadomość jej samej. Z kategorii polityki, która była zbrodni-cza, bo stanowiła konsekwencję zbrodni, uczynili kategorię kultury. Z propagandy stworzyli narrację przeszłości i mity20.

Milczenie, wyczekiwanie, wycofanie, poznawczy dystans to figury poetyc-kie oznaczające stan mentalności Ślązaków, zapatrzonych we wnętrze swych spraw i pełnych nieufności do świata, w którym żyją od pokoleń. Rezygnacja z dialogu unicestwia też własny świat, bo mieszkańcy gubią poczucie źródła lokalnej kultury, na czym cierpi ich obywatelska postawa. Prowadząc obrachunki z losem ziomków i ich samoświadomością, pisarz po kolejnych destrukcyjnych dziesięcioleciach musi zalecać rodakom jeszcze „uważniejsze” wsłuchiwanie się w swoją śląskość, tym bardziej że odwiecznie administrujący ich krainą „obcy” „stawiają Ślązaków na narodowej zamiast na ogólnoludzkiej płaszczyźnie”. Go-czoł tę zawiłość w śląskich relacjach sygnalizuje swoistym dialogiem z tradycją literacką, przez wywołanie skojarzenia z utworem Mikołaja Reja Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem. Deklaruje przecież, że Rozmierz – kwintesencja śląskości – „Z roku na rok po kroku uszła cało / Panom, wójtom i plebanom”.

Wytrwale poszukując niezwykłej, ale i bolesnej prawdy o swoich rodakach i ich tożsamości, zauważa, że Ślązacy w rodzimym środowisku życia muszą „rozglądać się powoli”: „[...] najlepiej znieruchomieć / Aby nie zmącić do cna” (Stary Ślązak sum, 1996).

Wielowiekowe sianie zamętu w śląskiej materii wprowadza w jej obręb za-bójcze zmącenie, któremu poddają się również swojacy. Pogląd ów wzmacniają przejawy odrzucania przez rodaków tożsamości, w której poeta rozpoznawał ich swoistość. Łącząc śląskość z wzorem pamięci kulturowej, z jej ludowo-chłopską przeszłością, obserwuje agonię wartości od dawna traconych. Umocowanie idei „małej ojczyzny” w obrębie tych zjawisk wywołuje u niego odczucie śląskości jako „śmiercionośnego schorzenia”. Wielokrotnie będzie więc mówił o „śmiertelnej chorobie” swojej krainy, a jej przejawy nazywał „syndromem autochtonów”21. Za-wsze towarzyszyć mu będzie gorycz przeczucia, że w tej

20 Z. Kadłubek, „Vulnus”. Przepaść i tożsamość, [w:] „My som tukej”. Kilka szkiców o przestrzeniach Śląska, pod red. Wojciecha Kalagi, Katowice 2004, s. 39.

21 J. Goczoł, Słowo od Autora..., s. 13.

Page 197: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

197

Krystyna Kossakowska-Jarosz Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

[...] czasoprzestrzeni straszliwe siły ciążenia prędzej czy później doprowadzą – zgodnie ze swoimi obiektywnymi prawami – do unicestwienia, do całkowitego znik-nięcia tej rzeczywistości22.

Myśli o „obumieraniu” śląskości, o jej demontażu przez upływający czas i inne przeciwności o wydźwięku kulturowym i politycznym (napór cywilizacji miejskiej i właściwej jej mentalności, chęć nadążania za uniwersalizacją świata, a także przy-swojenie obcych wzorów narodowych) nie porzucił nigdy, stąd do ostatnich swoich wystąpień obserwuje oznaki jej zniszczenia. Przyszłość zwiastuje „bolący skowyt”, zaś uświęcana przeszłość, skojarzona z pamięcią i tym samym naznaczona starością człowieka, nieuchronnie odchodzi. Perspektywa czasowa narzuca złowieszczą dia-gnozę, ale też uobecnia ogólniejszy problem zubożenia świata ufundowanego na ludowej tradycji. Pragnienie zachowania jej śladów w kulturze współczesnej, często znaków nieistniejącego już świata23, ma wymiar międzynarodowy i ogólnoludzki, czego ważnym dowodem są uchwały podejmowane na forum UNESCO pod ko-niec XX wieku, a mówiące o potrzebie ochrony i upowszechniania folkloru oraz sztuki ludowej. Wytyczne takie sformułowano na 25. sesji Konferencji Generalnej UNESCO, odbytej w Paryżu 15 listopada 1989 roku24. W owych dyrektywach moż-na dostrzegać zwieńczenie starego paradygmatu myślenia, skłaniającego do postrze-gania rzeczywistości według opozycji: ludowe–narodowe, regionalne–uniwersalne, wieś–miasto, chłopskie–pańskie25. Gdy czyta się Goczoła powierzchownie, wydaje się, że ciąży on ku ujmowaniu lokalnych zjawisk według owej siatki, jednak przy uważniejszym wczytaniu się w jego ocenę stanu macierzystej kultury i tożsamości rodaków jasne staje się, że im się ostatecznie nie poddaje. Zbyt często – jak już wcze-śniej wskazywałam – apelował o porzucenie sentymentalnego wizerunku rodzimej tradycji. Kultury śląskiej nie przywoływał więc dla ckliwego wspomnienia, a prze-ciwnie – jego zwrot „do ludu” dokonywał się w planie ważnego przesłania. Proble-matyka ta zjawiała się, gdy upominał się o śląskość, na Opolszczyźnie zakorzenioną w ludowości (proweniencja ta mocno odcisnęła się również na śląskiej kulturze ro-botniczej w okręgu przemysłowym), a o tradycji mówił zawsze z nadzieją znalezie-

22 Ibidem, s. 13. Swoje zdanie w tej sprawie pisarz podtrzymał wielokrotnie, np. w rozmowie z dziennikarzem „Nowej Trybuny Opolskiej” (K. Ogiolda, Czuję się pośrednikiem, „Nowa Trybuna Opolska” 2001, nr 97), a także w cytowanym wyżej wywiadzie (Śląskowizna..., s. 37).

23 Etnolodzy i antropolodzy, omawiając inwarianty dawnych obrzędów, podkreślają, że przetrwały tylko zachowania, które obecnie są rodzajem pustych „naczyń”, gotowych do napełnienia nowy-mi sensami, zamkniętymi we współczesnych mutacjach rytuałów. Autentyczność i oryginalność obrzędów była nie do utrzymania w tradycyjnych formach z powodu niemożności dokładnego ich powtórzenia. Powtórzenia z różnicą sprawiły, że dokonywała się ewolucja – od obrzędu pełnego znaków i symboli do estetycznego tekstu, ceremonii służącej zabawie.

24 Dokument ten zamieszczono w: Edukacja regionalna. Dziedzictwo kulturowe w zreformowanej szkole, pod red. S. Bednarka, Wrocław 1999, s. 37–42.

25 Ten wzór myślenia, wyrażający się we wskazanych opozycjach, Roch Sulima ocenia jako zużyte poznawczo i estetycznie binarne schematy myślowe – idem, Głosy tradycji, Kraków 2001, s. 157.

Page 198: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

198

Śląskie pogranicza kultur

nia we współczesnej kulturze żywych jej komponentów. Dystansował się wszak od śląskości wyłącznie pamiętanej (zjawisko „karlenia pamięci” w następstwie kulturo-wego zastoju) czy politycznie poprawnej, a zjawiającej się w kostiumie ludowości. Przyjmując postawę czującego swą śląskość poety, wchodził w rolę patriotycznie na-strojonego romantyka. Tamten obserwował ruiny, wykorzystywał motyw mogiły, by prawdziwe i symboliczne groby przeszłości (historycznej i podaniowej – prasłowiań-skiej) grały ważką rolę w kształtowaniu narodowej tożsamości Polaków, natomiast Goczoł rozpamiętuje lokalne znaki przemijania i zniszczenia, by „obrabiać” duszę rodaków. Dziedzicząc konserwatywne przekonania krytyków kultury (m.in. José Or-tega y Gasset, Edgar Morin, Dwight Macdonald), Goczoł na współczesność patrzy jak na popsutą tradycję, dlatego w swojej ocenie zachowania śląskości jest pesymi-stą. W ostatnim tomiku „ja” liryczne kulturę pamięci zestawi z „sennym majakiem” (Skrawek pierwszy, 2007), będzie obserwować „studnię milczącej ciszy” i „rdzę sypiącą się w rozwarte oczy” tych, którzy wierzyli w zapewnienia trwalsze jakoby od „jed-nego życia” (Skrawek drugi, 2007), zaś „smuga pamięci” zostawi tylko „zmarszczki popiołu” (Skrawek piąty, 2008) i przywoła wspomnienie „nieżyjącego już śmieciarza, który opróżniał tutejsze kontenery” (Skrawek szósty, 2008). Wyrażone w cytowanych metaforach obawy o coraz głębsze unieważnianie pamięci dawnych rytów przeżywał bardzo wcześnie, ale też wielokrotnie je potem podtrzymał, do ostatnich refleksji. Nachodziły go one zwykle w przestrzeni miasta, a ostatnio – gdy obserwował od-ległe skutki „plemiennego zaślepienia”: nieznajomość własnych korzeni, niewiedzę o źródłach idei śląskości, a szczególnie brak orientacji w kwestii pochodzenia ślą-skiego świata, ograniczoną pamięć do pokolenia dziadków. Obserwując ten kaleki wariant pamiętania, pomnaża tylko swoje lęki o przyszły los śląskości, o brak dla niej zrozumienia. Mroczne widoki dla tej kultury wyrazi w metaforze:

Popiół zmieciono do kubła, smugę pamięci po nim wytarto.tak jak się wyciera wczorajszą szminkę.(Skrawek piąty, 2008)

Wielowiekowe ataki na przejawy śląskości doprowadziły do głębokiej ich me-tamorfozy, a nawet do ich zaniku. Popiół wszak, podobnie jak wyżej przywołana „milcząca cisza”, są wyrazistymi znakami tego kierunku myślenia jako jedne z pod-stawowych metonimii śmierci. Twórca odczuwa realne i dojmujące zagrożenie dla kodu śląskości, krytyczny dzisiaj jego stan, groźbę ostatecznej zatraty. Dlatego jego miłość do stron rodzinnych polifonicznie przeplata się z udręką serca, z lękiem przeżywanym w samotności, z poczuciem bezradności. Pokrzepienie przynosi mu – jak już wcześniej odnotowałam – urokliwy krajobraz, jakiś detal przykuwający wzrok w plenerze, dźwięk gwary czy ludowej melodii, a nawet książka o ziołach i owocach leśnych w regionie26.

26 K. Kossakowska-Jarosz, Franciszkańskie parantele w Jana Goczoła intymnym przeżywaniu regiona-lizmu..., s. 531–532.

Page 199: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

199

Krystyna Kossakowska-Jarosz Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

Postępujące zaprzepaszczenie we współczesności dziedziczonych wzorów, po-równane w cytowanym fragmencie z aktem spopielania, zaświadcza, że Goczoł oznaki śląskiej tożsamości lokuje w sferze sacrum. To, co z nich po procesie znisz-czenia zastało, ów popiół (z synonimami zapełniającymi jego teksty: pogorzelisko, ruiny, zgliszcza, gruzowisko), sygnalizuje utratę wyjściowego kształtu materii, a za-tem jest stanem ich jałowości. Popiół równocześnie, w optyce magicznego myśle-nia, przedstawia wielką moc zaświatów, ponieważ proch pozostały po spopieleniu został oczyszczony przez ogień, będący epifanią świętości. W tradycyjnej wizji świata popiół miał zdolność przechowania właściwości spalonego przedmiotu, a gdy po-chodził z aktu ofiary – nacechowany był sakralnością. Popiół po „smudze pamięci” (skupiającej wielorakie świadectwa tradycji) w projekcie Goczoła tego nacechowania nie ma. Gest zmiecenia go do kubła stanowi wyraziste odniesienie do zamiatania śmieci, tym bardziej że ślad po prochu nie ma żadnej wartości, skoro nadano mu sens „wczorajszej szminki”. Popiół nie przejął znaczenia materii i treści konkretów, przed czasem swej destrukcji, nie przepowiada zatem siły odrodzenia się w nowej postaci. Dlatego śladów śląskiej kultury szukać trzeba z wysiłkiem, bo w regionie nie ma już dawnej wspólnoty plemiennej, nie ma już jednowymiarowej zbiorowej pa-mięci – trwa tylko pamięć rodzinna, a jedność krzepnie niemal wyłącznie na kuchen-nej ławie, sprzyjającej familijnym więziom międzyludzkim, jakie cechowały społe-czeństwo tradycyjne (co potwierdza np. poetycki felieton Kuchenna ława z tomiku Na brzozowej korze...). Dom rodzinny staje się zatem dzisiaj sferą kształtowania śląskiego świata wartości, w tym też formowania lokalnej tożsamości. Wąska perspektywa oglądu śląskości, najczęściej nieprzekraczająca własnych granic – domu, sąsiedztwa, widoku z okna – ma moc eksponowania szczegółu, głębokiego oswajania fragmentu rzeczywistości aż do naddawania mu ważności. Wprowadza zarazem niebezpieczne zjawiska i negatywne konsekwencje, głównie wskutek przyzwyczajania do codzien-nej oczywistości. Gubią się wtedy miary rzeczy, umyka potrzeba namysłu nad we-wnętrzną świadomością i nad pochodzeniem własnych wyobrażeń o odziedziczonej kulturze, powszednieją wzory zachowań opanowane przez rutynę. Tracą swe pier-wotne znaczenie, ale też łatwo poddają się przeinaczeniom, zrodzonym z przekonań sukcesorów śląskości. Poeta boleje nad zakłamaną tożsamością rodaków, którzy jego głosu, przypominającego prawdę terenu, nie chcą już słuchać:

Twoje usta związane zakrwawionym bandażem...To tylko senny majak, Janie Nepomucenie,u końca nocy, w której próbowałeś pospędzać myślirozpierzchnięte po kolejnym napadzie wilkówna zagrodę pamięci.

Zapisz to skrycie, nim tego nie rozszarpałyna strzępy.

(Skrawek pierwszy, 2007)

Page 200: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

200

Śląskie pogranicza kultur

Poeta wchodzi w rolę sędziego przemian dokonujących się w mentalności miesz-kańców, w ich stosunku do kultury ziemi rodzinnej, ale też przypisuje sobie (ujaw-nionemu pod postacią osobistego patrona, Jana Nepomucena) rolę dokumentalisty zachowanych śladów dawności. Patrzy na te przeobrażenia z perspektywy „ojczyzny aksjologicznej” (piewcy tradycji). Zauważa, że ograniczenie pola budowania poczu-cia tożsamości wyłącznie do sfery prywatnej (na Opolszczyźnie nawykłej przez dzie-sięciolecia do zamykania się przed obcością zewnętrznego świata) w teraźniejszej dobie już nie tylko wymusza postawy zachowawcze, konserwujące własny porządek (stały układ preferencji w systemie wartości i antywartości), ale i utrwala wśród au-tochtonów regionalną więź nawykową, niejednokrotnie ważniejszą od więzi naro-dowych, a tym bardziej państwowych, albo nawet ułatwia procesy wykorzeniania – z powodu odtrącenia ludzi i marginalizacji regionu wzmaga w tubylcach poczucie tymczasowości i w końcu bezdomności. Utrata stabilnych punktów orientacyjnych po „kolejnym napadzie wilków na zagrodę pamięci” sprzyja rodzeniu się różnych fobii. W ten sposób zarysowana przestrzeń kształtowania tożsamości przekłada się na powstawanie na Opolszczyźnie wielu obrazów „prywatnych ojczyzn”, rozmi-jających się z polskim tradycyjnym wizerunkiem śląskości27. Potwierdzeniem tego „rozmijania się” jest wybór różnych „języków serca”, a właściwie przeniesienie tego znaczenia z gwary (nazywanej „naszym domowym językiem, starszym niż wszystkie książki” – Matka z Rozmierzy, 1997) na niemczyznę. Obserwujący i bolejący nad ze-rwaniem kulturowej więzi z prawdą przeszłości, powie:

To był pożar niewidzialny.Między ścianami małego pokojuna poddaszu zapalało się powietrzedla myśli wołających o pomoc. Podpalaczy,być może, było więcej, jeden prześcigający sięprzed drugim w tej chęci spopieleniaswoich sprzeniewierzeń.

27 Dystans na Opolszczyźnie wobec pojęcia „ojczyzna” w znaczeniu „kraj” w dużej mie-rze narastał od wieków. W rezultacie treści patriotyczne zwykło się tutaj utożsamiać z ojczyzną lokalną. W ślad za tym z czasem mieszkańcy mieli trudności z ustaleniem zakresu terminu „ojczyzna” i swojego doń przypisania. Stąd większy respekt budzi pojęcie „region”, co potwierdzają samookreślenia mieszkańców w relacji do swego miasta i regionu, natomiast rzadko w stosunku do takich pojęć jak „państwo” i „naród”. W dodatku ludzie, którzy do momentu zakończenia II wojny światowej wychowywani byli w hasłach ideologicznej ojczyzny – wielkiej III Rzeszy – i którzy patriotyzmu do niej wtedy się nauczyli, problem „posiadania ojczyzny” przeżywają w sposób szczególnie skom-plikowany. Duża część mieszkańców posiadających polskie obywatelstwo ma zarazem obywatelstwo niemieckie, gdyż nadal utożsamia się z ojczyzną przodków. Doskonałą ilustracją jest polemiczne studium E.S. Polloka, Legendy, manipulacje kłamstwa [...] a prawda o Śląsku i powojennej dyskryminacji jego mieszkańców, Żyrowa 1998. Do problemu tego odnosiła się A. Kłoskowska, Kultury narodowe u korzeni, Warszawa 1996, s. 234, 236 i nn.

Page 201: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

201

Krystyna Kossakowska-Jarosz Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

Uszło im kilkanaście skrawków z tego,co mogło się stać niewygodnym przeciwko nimświadectwem.

(Z pogorzeliska, 2007)

Obranym kierunkiem „sprzeniewierzeń” wobec śląskiego dziedzictwa nie ob-ciąża rodaków, lecz „podpalaczy”, z którym to znaczącym nazwaniem można utoż-samić teraźniejszych środowiskowych liderów. Ich intencje w jego ocenie są niecne i obłudne, stąd skrawki świadczące o tradycji kulturowej, aby mogły przetrwać, muszą ujść ich uwagi. W tak ukształtowanych w regionie stosunkach geopolitycz-nych zagrożony bywa dom, stanowiący odpowiedź na odwieczną ludzką potrzebę bezpiecznej przestrzeni i schronienia. Poeta ciągle znajduje w nim źródło myśle-nia o świecie, ale też wzór w nim istnienia. Dlatego wpływ „podpalaczy” na jego prywatność ocenia surowo. W jego obrazowaniu figura domu tworzy podstawy tożsamości, przy czym artystyczna kreacja tego miejsca uczy równocześnie patrze-nia na świat w perspektywie bezpieczeństwa, ciągłości tradycji, stabilności, przy-należności, więzi, genealogii, zapewniając mieszkańcom niezależny byt i ochronę przed światem zewnętrznym, dzisiaj sterowanym przez „podpalaczy”. Są groźni, bo wzmacniają proces wykorzeniania z istotnych wartości, „bez których człowiek pozostaje permanentnym migrantem, nomadą psychicznym, ambiwalentnym w samoocenie i autodefiniowaniu”28. Koncepcja domu przyjmuje różne znaki kul-turowe konstruujące przestrzeń zadomowienia. Przede wszystkim dom kojarzony bywa z wioską dzieciństwa i młodości – Rozmierzą – a wraz z nią z całym re-gionem, z przodkami, konsekwentnie trwającymi na straży tradycji, z sąsiadami, z domownikami i z najważniejszą wśród nich matką. Niezmienna egzystencja sa-kralizuje przestrzeń życia w tej wsi oraz odwiecznie obowiązujące tutaj prawidła i ryty istnienia. Wzory zakorzenione w czasie stają się gwarancją stanowienia sensu:

Jesteśmy starym lasem. O tym, co pod ziemią,i o powietrzu tej okolicy, wiemywszystko. [...]

(U nas, w Rozmierzy, 1974–1984).

Rodzinna Rozmierz pod Strzelcami Opolskimi jest dla twórcy obszarem, gdzie zachowała się substancja śląskości, i dlatego widzi w niej „środek”–centrum–„oś” orientacji, miejsce, do którego „instynktownie ucieka przed agresywną anonimo-wością miejskiego molocha”29. W autorefleksji wyznaje, że jest ona

28 H. Duć-Fajfer, Między kompensacją a projekcją. Rola literatur mniejszościowych w konstytuowaniu tożsamości etnicznych, [w:] Narracja i tożsamość (II). Antropologiczne problemy literatury, pod red. W. Bolec-kiego i R. Nycza, Warszawa 2004, s. 202.

29 Śląskowizna..., s. 34.

Page 202: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

202

Śląskie pogranicza kultur

[...] węzłem uczuciowym nie do zdefiniowania, choć bardzo wyrazistym, odczu-walnym codziennie jako pulsujące wspomnienia, jako czyste, młodzieńcze i dorosłe wspomnienia. Staje się też często swoistym, indywidualnym, na swój własny użytek, „miernikiem wartości” dla mojej miejskiej codzienności30.

Wśród przodków poczesne miejsce zajmują niezłomne i niezachwianie mądre w swojej nieustępliwości matki – wpisane we wzór Matki Polki31. W hierarchii re-gionalnych wartości od XIX wieku zajmują one miejsce najważniejsze, są słowem kluczowym semantyki śląskiej przestrzeni, obok wspólnoty domu (źródła tradycji) i „domowego języka”, o zachowanie których właśnie one ofiarnie zabiegają. Pozo-stające na szczególnych prawach matki są więc uosobieniem tutejszej tożsamości, są jej nauczycielkami i strażniczkami, które według Goczoła jeszcze zza grobu czuwają nad „czystością” ideałów zaszczytnej śląskości. Racja jest po ich stronie, bo „Pan Bóg ku niej wyrozumiale się uśmiecha” (Matka z Rozmierzy, 1997). Matka Ślązaków kocha śląskość i w tej perspektywie kocha swoje dzieci. Jest kobietą nieugiętą, hero-icznie trwającą przy swoich wartościach, toteż jawi się jako święta. To dlatego nawet po śmierci może osądzać i mieć pieczę, bo swoim wszystkowidzącym, czułym, ale i uważnym spojrzeniem budzi sumienie swych dzieci. Jak u Tadeusza Różewicza w zbiorze Matka odchodzi, ocala i pozwala uporać się z ocaleniem32.

Zachowane w prywatnym planie zasady kultury Ślązaków są wprawdzie niepo-spolite, ale – jak już pisałam – słabo przez innych słyszalne. Co więcej, coraz czę-ściej nie są nośne nawet we własnej wspólnocie. Rozumie ją już tylko Stary Ślązak, którego postać odpowiada archetypowi Starego Mędrca. Starość jest tu figurą se-mantycznie ważną. Jest personifikacją sensu i mądrości, upostaciowaniem znawcy regionalnego bytu, któremu dana jest świadomość prawdy absolutnej33... Wzorzec Starego Mędrca w projekcie Junga oznacza „stan pełnej dojrzałości psychicznej, w którym ujmowanie rzeczywistości odbywa się za pomocą wszystkich funkcji psychicznych: intelektu, percepcji, emocji, intuicji”34. Zawierając w sobie te cztery wrażliwe zmysły, śląski Stary Mędrzec posiadł pełną wiedzę, został wtajemniczo-

30 Ibidem.31 Problematykę tę wstępnie przedstawiłam w: K. Kossakowska-Jarosz, Anioł czy piekielnica?

Obraz kobiety w piśmiennictwie śląskim XIX wieku, Opole 2009.32 T. Różewicz, Matka odchodzi, Wrocław 1999, wyznaje podobnie: „Kiedy matka odwróci oczy

od swojego dziecka, dziecko zaczyna błądzić i ginie w świecie pozbawionym miłości i ciepła” (s. 7), albo: „oczy naszych matek przenikające serca i myśli są naszym / sumieniem sądzą nas i kochają / pełne miłości i strachu” (s. 11).

33 Stary Ślązak naprowadza na trop Jungowskiego „Starego Mędrca”, który przez Junga określony zostaje jako „osobowość maniczna, czyli obdarzona tajemnymi, czarodziejskimi właściwościami (mana), dysponująca magiczną wiedzą i potęgą” – za: C.G. Jung, Osobowość maniczna, [w:] idem, Arche-typy i symbole. Pisma wybrane, wybór, przekład i wstęp J. Prokopiuk, Warszawa 1976, s. 84–101.

34 Za: Z. Rosińska, Jung, Warszawa 1982, s. 34. Te cztery funkcje są według Junga potrzebne do pełnego „pojmowania” ego. Wyjaśnienie funkcji: D. Sharp, Leksykon pojęć i idei C.G. Junga, przeł. J. Prokopiuk, Wrocław 1998, s. 164.

Page 203: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

203

Krystyna Kossakowska-Jarosz Dyskurs tożsamości w literaturze „ojczyzn prywatnych”

ny... Niestety, tacy ludzie coraz częściej odchodzą w przeszłość bez sukcesorów. Dlatego piszący w planie inspiracji namawia rodaków do obiektywizującej per-spektywy pamięci, bez której trudno zachować widzialny „świat ich obecności”.

Pisarz nie broni się przed opinią, że jest „opętany” sprawami swojej ziemi ro-dzinnej, a nawet wyraźnie schlebia mu ona. Odnosząc się do takiego widzenia jego postawy twórczej, swą pisarską chorobę „na coś” złączył z myślą towarzyszącą romantycznym poetom, toteż swe „opętanie” wywodził z „oplatania”. Tłumaczył przeto:

[...] „Śląsk” i „śląskość” są we mnie opętane i barwnymi wstążkami, i krwawymi bandażami, a niekiedy – coraz częściej dzisiaj – papierowymi taśmami wyciągów bankowych i rachunków z kas centrów bankowych35.

Ziemię rodzinną, najbliższą sobie „Śląskowiznę”, doświadcza w bogactwie jej odcieni, w jej sielskiej dawności, cywilizacyjnym zranieniu i odhumanizowanej, merkantylnej współczesności, a także mozaikowym składzie mieszkańców po 1945 roku. Jest ona dla niego źródłem radosnego estetycznego doznania, miej-scem rozczulającym, ale i sprawiającym ból egzystencjalny, budzącym zdumienie, wzrastające wraz z uważną obserwacją wyborów i zachowań młodszych pokoleń, otwierających się na świat zewnętrzny i wskutek tego bezrefleksyjnie zrzekają-cych się dziedzictwa przodków, pielęgnowanego przez „zbiorową mądrość” przez stulecia, pomimo naporu wrogiego świata, mającego dwa równie groźne oblicza: etnicznej obcości i cywilizacyjnej destrukcji. Diagnozując więc tożsamość swych pobratymców, wchodzi w rolę Starego Ślązaka – „nieprzekupnego świadka” zawi-łości życia mieszkańców „Śląskowizny”.

35 Śląskowizna..., s. 36–37.

Page 204: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa
Page 205: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

205

Anna Gemra

Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki: „Trylogia husycka”

Andrzeja Sapkowskiego

Andrzej Sapkowski polskim czytelnikom znany jest przede wszystkim jako au-tor, którego twórczość zaczęła nową epokę w polskiej literaturze fantastycznej. Uzyskawszy opowiadaniem Wiedźmin trzecie miejsce w konkursie ogłoszonym w 1985 roku1 przez czasopismo „Fantastyka”2, ekonomista z Łodzi, który zamie-rzał zająć się przekładami fantastyki na język polski i już poczynił pierwsze kroki w tym kierunku, publikując w „Fantastyce” (1983, nr 6) tłumaczenie Słów Guru (The Words of Guru) Cyrila M. Kornblutha, zmienił swoje plany. Ponieważ Wiedź-min zyskał sobie wielkie uznanie czytelników, Sapkowski kontynuował utrzymaną w tym stylu twórczość literacką, mimo że podniosły się głosy, wskazujące, iż nie są to dzieła do końca oryginalne, lecz „przeróbki” innych znanych utworów, głównie legend i baśni3. Swego rodzaju usprawiedliwieniem dla pisarza stało się określe-

1 Wiedźmin, wysłany do „Fantastyki” w 1985 roku, ukazał się w grudniu 1986.2 „Fantastyka” została założona w 1982 roku przez Adama Hollanka, który był jej redaktorem

naczelnym aż do roku 1990. W tym samym roku czasopismo zmieniło wydawcę i nazwę. Pod ty-tułem „Nowa Fantastyka” funkcjonuje do dziś. Było pierwszym w krajach „demokracji ludowej” periodykiem poświęconym stricte fantastyce.

3 Już sam Wiedźmin wykazuje bardzo wyraźne związki z literacką baśnią Romana Zmorskiego Strzyga; mówiono wręcz o plagiacie. W późniejszych tekstach Sapkowski sięgnął po motywy znane np. z Małej syrenki Hansa Christiana Andersena, Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków Jacoba i Wil-helma Grimmów czy legendy o szewczyku Dratewce i smoku wawelskim.

Page 206: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

206

Śląskie pogranicza kultur

nie jego twórczości jako „postmodernistycznej”: korzystanie z cudzych tekstów4 i czynienie z nich podstawy dla własnych można było od tej pory traktować jako interesującą grę z konwencją, zabawę z czytelnikiem5.

Jakkolwiek by było, twórczość Sapkowskiego otworzyła w Polsce drogę za-równo dla rodzimej, jak i obcej fantasy. Do początku lat 80. XX wieku niewiele bowiem wyszło przekładów tekstów fantasy na język polski, nawet tych, które już wtedy uznawane były za klasykę gatunku6. Myślę tu m.in. o Kronikach narnijskich Clive’a Staplesa Lewisa, utworach Roberta Erwina Howarda, Howarda Phillipsa Lovecrafta, Johna Ronalda Reuela Tolkiena, Ursuli Kroeber Le Guin. Na Za-chodzie ich dzieła cieszyły się wielką popularnością już od wielu lat; w Polsce twórczość ta była prawie nieznana7. Nazwa fantasy, którą do polskiego literaturo-znawstwa wprowadził w Fantastyce i futurologii Stanisław Lem8, wydawała się więc obejmować niewielką liczbę tekstów, czego dodatkowym skutkiem były kłopoty z definiowaniem zjawiska. Przełom lat 80. XX wieku, potem zaś zmiana ustro-ju otworzyły polski rynek księgarski na literaturę popularną, w tym także na fantastykę. Pojawiła się ogromna liczba tekstów zachodnich, w dalszym ciągu nie było jednak zbyt wielu zasługujących na większą uwagę utworów polskich. Zasadniczo jedynym polskim autorem, który „zawodowo” i przede wszystkim z sukcesem, uprawiał fantasy, pozostawał dość długo Andrzej Sapkowski. Choć powoli dołączali do niego inni twórcy, jak Feliks W. Kres (który jako autor fantasy debiutował zresztą wcześniej niż Sapkowski, bo w 1983 roku)9, Ewa Białołęcka

4 Sapkowski tego zresztą specjalnie nie ukrywa, ale też i nie podaje nazwisk autorów i tytułów, na których się opiera, wybierając dzieła, które stanowią albo kanon literatury światowej, albo polskiej. Sięga także do motywów powszechnie znanych z legend czy przekazów ludowych, często wspólnych dla całej kultury europejskiej i zachodniej. Odwołuje się w ten sposób do erudycji czytelnika, wcią-gając go w grę z konwencją, w zabawę z literaturą i kulturą.

5 Zob. m.in. N. Lemann, Epicka historiografia we współczesnej prozie polskiej, Łódź 2008, s. 170–172. D. Materska, E. Popiołek, Trzy gry Sapkowskiego, „Nowa Fantastyka” 1994, nr 8, s. 65–66.

6 Używam tutaj pojęcia „gatunek” w odniesieniu do fantasy zgodnie z praktyką literaturoznaw-stwa zachodniego. W polskiej praktyce literaturoznawczej fantasy traktowana jest jako jedna z kon-wencji fantastyki, czyli „typu twórczości literackiej” (M. Głowiński, Fantastyka [hasło], [w:] Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Wrocław 1988, s. 137–138). By nie zaburzać jasności wywodu, stosować będę oba pojęcia wymiennie, traktując je jako synonimy.

7 Dość przypomnieć, że Władca pierścieni (The Lord of the Rings) Tolkiena, który oryginalnie wycho-dził w latach 1954–1955, w Polsce ukazał się po raz pierwszy w latach 1961–1963, a kolejne wydanie opublikowano dopiero w roku 1981. Czarnoksiężnika z Archipelagu (A Wizard of Earthhsea) Le Guin z 1968 roku wypuszczono u nas w 1983; opowiadania Lovecrafta z lat 20. i 30. XX wieku zaczęto w Polsce wydawać w czasopismach pod koniec lat 60., jednak dopiero lata 80. przyniosły większe publikacje woluminowe, podobnie jak to się stało w wypadku Howarda, którego twórczość również przypada na lata 20. i 30. W połowie lat 80. XX wieku zaczęto też wydawanie w języku polskim Kro-nik narnijskich Lewisa, które oryginalnie wychodziły od początku lat 50.

8 Zob. S. Lem, Fantastyka i futurologia, t. 1, Warszawa 1996, s. 97 i nn.9 Kres (właśc. Witold Chmielecki) jest autorem utrzymanego w konwencji fantasy opowiadania

Mag, które uzyskało drugą nagrodę w konkursie „Fantastyki”, ogłoszonym w 1983 roku.

Page 207: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

207

Anna Gemra Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki

czy Anna Brzezińska, nie byli w stanie „pokonać” Sapkowskiego, który do dziś pozostaje najpopularniejszym – tuż po Lemie – polskim pisarzem fantastycz-nym, mimo że pisze obecnie o wiele mniej. Wydaje się, że o ile dla światowej fantasy wzorem stała się z pewnością twórczość Tolkiena, o tyle dla rodzimej – twórczość Sapkowskiego; wyprzedziła ona bowiem obecność dzieł pisarzy zachodnich na naszym rynku.

Najważniejszym dziełem Sapkowskiego pozostaje, jak do tej pory, Saga o wiedź-minie, na którą składa się pięć powieści10. Sagę przetłumaczono na kilkanaście ję-zyków; podbiła serca milionów czytelników w Polsce, a kiedy Sapkowski zakoń-czył ją w 1999 roku Panią Jeziora, odbiorcy – mimo wszystko – oczekiwali jednak jakiejś kontynuacji, nowych przygód ulubionego bohatera, wiedźmina Geralta11. Wpływ cyklu wiedźmińskiego na świadomość czytelników był (i jest) tak duży, że choć jego twórca wydał od tamtego czasu kilka innych tekstów (w tym Świat króla Artura. Maladie, 1995), niekoniecznie mieszczących się w konwencji fantasy, identyfikowany jest przede wszystkim z tym gatunkiem. Pod tym kątem próbuje się także niekiedy omawiać jego „trylogię husycką”12, co zresztą ma związek z tym, że sam autor wypowiadał się o niej jako o tekście fantasy właśnie13. Choć jednak niewątpliwie istnieją liczne i silne powiązania pomiędzy tym cyklem a Sagą o wiedź-minie, zwłaszcza jeśli chodzi o sposób kreacji postaci, świata przedstawionego, o język, styl, a nawet poruszaną tematykę, wydaje się, że w analizie i interpretacji należy pójść nieco odmiennym tropem. Wskazuje zresztą nań pośrednio i Sap-kowski, we wspomnianym wywiadzie nazywając dwa pierwsze tomy planowanej trylogii „fantasy historyczną”14. Uwzględniając bowiem wszystkie istotne elementy,

10 Niekiedy do sagi zaliczane są także dwa tomy opowiadań: Ostatnie życzenie (1993) i Miecz prze-znaczenia. Zwolennicy dołączania ich do cyklu mówią nie o pięciu powieściach, lecz o siedmioksięgu.

11 Otwarte pozostaje pytanie, czy jest to zakończenie definitywne. Finał utworu jest bowiem niejednoznaczny i pozostawia autorowi możliwość powrotu do wykreowanych przez siebie bohate-rów, napisania kolejnej książki z wykorzystaniem protagonistów sagi. Jest to praktyka powszechnie stosowana przez twórców literatury popularnej, do której zalicza się także fantasy.

12 Z uwagi na miejsce akcji czasem trylogię tę nazywa się „cyklem śląskim”. Należy jednak zazna-czyć, że księstwa śląskie należały wtedy do Korony Czeskiej. Zob. np. M. Roszczynialska, Popularna metapowieść historiograficzna? Casus: cykl wiedźmiński Andrzeja Sapkowskiego, [w:] Powieść historyczna wczoraj i dziś, red. R. Stachura, T. Budrewicz, B. Faron, współpr. K. Gajda, Kraków 2007, s. 585–600.

13 Por. J. Lipszyc, Żadnych ukłonów. Wywiad z Andrzejem Sapkowskim, „Życie Warszawy” 20.10.2004, http://www.sapkowski.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=764 [dostęp: 18.08.2011].

14 Z ang. historical fantasy. Odmiana fantasy, której akcja toczy się w czasach historycznych, z wyko-rzystaniem wydarzeń, miejsc i postaci znanych badaczom dziejów. Zwykle stanowi ona albo podga-tunek fantasy magii i miecza (sword and sorcery), albo historii alternatywnej (alternate /alternative history). Rzadziej twórcy sięgają do motywu światów równoległych (secondary worlds), sytuując akcję w prze-strzeni pozornie nieznanej, całkowicie odmiennej od „rzeczywistej”, jednak której poszczególne wyznaczniki, w tym topograficzne, geograficzne i sytuacyjne, łatwo powiązać z ich odpowiednikami w świecie „realnym”. Ta odmiana fantasy posługuje się zatem czymś, co można by nazwać „językiem ezopowym”. Nie wydaje się jednak, by – mimo deklaracji autora – „trylogia husycka” spełniała wy-magania stawiane przed tekstami zaliczanymi do historical fantasy.

Page 208: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

208

Śląskie pogranicza kultur

jakie mogą determinować przynależność gatunkową „trylogii husyckiej”, trzeba podkreślić, że istotną rolę gra tu właśnie specyficznie rozumiana (i przedstawia-na) historia. Druga ważna funkcja przypada fantastyce jako sposobowi kreowania pewnej wizji świata przedstawionego i ujawniania mentalności jego bohaterów, trzecia zaś – specyficznej koncepcji tego świata i sposobowi prezentowania losów protagonistów.

Klasyfikacja gatunkowa, jaką przyznał swojej trylogii Sapkowski, wydaje się mieć także inne, oprócz sporów krytyków15 i wskazówek interpretacyjnych, kon-sekwencje: stanowi ważny chwyt marketingowy, istotną informację dla odbior-ców. Twórca „sagi wiedźmińskiej” postrzegany jest przede wszystkim jako autor książek, w których główną rolę odgrywa fantastyka spod znaku magii i miecza. Jego utwory cieszą się ogromną popularnością wśród odbiorców16, doceniają-cych wyobraźnię pisarza, umiejętność kreowania interesującej fabuły, wartkiej akcji i pełnokrwistych postaci. Publiczność Sapkowskiego jednak, jak w ogóle publiczność fantasy, rekrutuje się zasadniczo spośród ludzi młodych, w wieku do 30 lat (co oczywiście nie oznacza, że fantasy nie interesują się również i starsi odbiorcy), a w tym kręgu określenie „powieść historyczna” kojarzy się zazwyczaj z przymusową lekturą szkolną, kontaktem z tekstami napisanymi językiem nie-zrozumiałym (obcojęzyczne wtręty, archaizmy leksykalne i składniowe itp.), do-tyczącymi zamierzchłych czasów i po części właśnie dlatego zwyczajnie nudny-mi17. Dodatkowo do tej niechęci przyczynił się, jak się wydaje, fakt, że tematyka historyczna, ze względu na przeszłość narodową i uwarunkowania geopolitycz-ne, była (i jest) silnie eksponowana w szkole. Nacisk kładzie się przy tym głównie

15 Spory owe świadczą zresztą także o kwestii, która jeszcze będzie w artykule poruszana – mia-nowicie o nikłej roli polskiej beletrystyki historycznej we współczesnym życiu literackim i kultu-ralnym Polski. Powstaje tak mało tekstów, które można by zaliczyć do tej beletrystyki, że każdy utwór, który wykracza poza podstawowy schemat, powoduje swego rodzaju konsternację krytyków i młodych badaczy.

16 Obecnie popularność twórczości Sapkowskiego nieco się zmniejszyła, na co złożyło się – za-pewne – kilka istotnych czynników. Po pierwsze, polski rynek został zalany zagranicznymi utworami fantasy, a wydawcy wypuszczają zarówno nietłumaczoną jeszcze dotąd klasykę (likwidując w ten spo-sób dotkliwe luki), jak i nowe teksty. Istnieje już także bardzo duża i ciągle powiększająca się grupa polskich pisarzy fantasy, którzy zyskali sobie wdzięcznych czytelników. Wpływ na obniżenie popu-larności twórczości Sapkowskiego może mieć także fakt, że w ostatnich kilku latach pisarz ten nie opublikował zbyt wielu tekstów utrzymanych w konwencji gatunku. W obrębie literatury popularnej jest to poważny błąd, tu bowiem pisarze i ich dzieła mają, by rzec za Tadeuszem Żabskim, żywot motyli: żeby przetrwać i być rozpoznawalnym, trzeba publikować, trzeba ciągle istnieć w świadomo-ści odbiorców.

17 Taka sytuacja ciągnie się od bardzo dawna. Por. np. wypowiedź Aleksandra Słapy, dotyczącą jego lat szkolnych (pisał o roku 1908), kiedy wymieniając autorów książek, które przymusowo mu-sieli wypożyczać uczniowie, wspomina m.in. o Józefie Ignacym Kraszewskim, Henryku Rzewuskim i Zygmuncie Kaczkowskim, określając ich twórczość mianem „bardzo szanownej, ale jakże nie-atrakcyjnej dla dwunasto- i czternastolatków” (A. Słapa, Chłopięca pasja książek, [w:] Kopiec wspomnień, Kraków 1964, s. 181).

Page 209: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

209

Anna Gemra Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki

na martyrologię Polaków, na porażki, a nie na zwycięstwa i sukcesy, umacniające narodową dumę i samoocenę. Określenie „fantasy historyczna” otwiera drogę ku innemu postrzeganiu utworu wprowadzającego elementy historii – jako takiego, który mieści się w ramach pożądanej, atrakcyjnej dla czytelnika i nieprzymuso-wej lektury, dostarczającej świetnej rozrywki. Różnica jest istotna, co można zauważyć zarówno w czytelniczych rankingach, w których powieść historyczna właściwie nie istnieje (z wyjątkiem trylogii Sienkiewicza), jak i w katalogach po-szczególnych wydawnictw, w których główne miejsce przypada literaturze po-pularnej, zwłaszcza fantastyce. By jednak czytelnik nie poczuł się zawiedziony, utwór określony jako fantasy – nawet jeśli jest to fantasy historyczna – musi zawie-rać elementy pozwalające odbiorcy na zdekodowanie tekstu zgodnie z regułami gatunku, którego oczekiwał wskutek przedstawionej mu klasyfikacji.

Trylogia husycka spełnia ten warunek; pozwoliły na to przyjęta przez autora formuła powieści historycznej oraz czas (XV wiek), w jakim rozgrywa się akcja. Świat, w którym żyją bohaterowie Sapkowskiego, przepełniony jest magią. Pełno tu istot znanych z baśni i legend (np. alpy, driady, majki, hamadriady, wodniczki18), czarów, sabatów, wróżb. Nikogo nie dziwi magiczna moc przedmiotów i ziół, ne-kromancja, zmiennokształtność; wiadomo, że magia istnieje, że istnieje świat nad-przyrodzony – a właściwie nie tyle nadprzyrodzony, ile inny, odmienny od tego, z którym stykamy się na co dzień, co nie oznacza, że mniej realny – że to część naszej rzeczywistości, choć nie wszystkim dane jest się z nią kontaktować i ją do-strzegać. Wprowadzenie fantastyki do utworu niewątpliwie historycznego – choć sam Sapkowski twierdzi, że historia jest tutaj tylko tłem dla przygód bohatera19 – nie jest jednak żadnym odstępstwem od reguły, lecz świetnym uwiarygodnieniem fabuły, dostosowaniem sposobu opisu świata do mentalności ówczesnych ludzi. To, co dla współczesnego czytelnika jest fantastyką, co świadczy o tym, że utwór należy do fantasy, dla bohaterów pochodzących z XV wieku jest absolutnie normal-nym, naturalnym składnikiem rzeczywistości, mieści się w ich postrzeganiu świa-ta20, jest „zwykłą niezwykłością” (N, s. 457). W tym zatem sensie w cyklu śląskim mamy i zarazem nie mamy do czynienia z fantastyką, zależnie od tego, jaką per-spektywę przyjmiemy: wewnątrz- czy zewnątrztekstową, jak dalece zdystansujemy się od przekazu. Obcowanie z dziełem literackim, z tekstem kultury, zwłaszcza

18 Zob. A. Sapkowski, Narrenturm, SuperNOWA, Warszawa 2002, s. 450–460. Wszystkie pozo-stałe cytaty będą pochodziły z tego wydania. Skrót tytułu (N) i numery stron będą podawane w na-wiasach. Trylogię opublikowało pierwotnie wydawnictwo SuperNOWA. Składają się na nią powieści: Narrenturm (2002), Boży wojownicy (2004), Lux perpetua (2006).

19 Zob. W. Orliński, W stronę historii. Rozmowa z Andrzejem Sapkowskim, „Gazeta Wyborcza” 1999, nr 83, s. 19.

20 Stosował taki zabieg uwiarygodniania, choć rzadko, także i Sienkiewicz, jak na przykład w wy-padku wróżb (spełnionych) Horpyny. Autor trylogii częściej jednak ukazywał mentalność swoich bo-haterów przez ich opowieści o tym, w co wierzą, niż przez wizualizację i „materializację” ich wierzeń.

Page 210: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

210

Śląskie pogranicza kultur

narracyjnym, wymaga jednak likwidacji owego dystansu, „zawieszenia niewiary”21. Tak zatem jak akceptujemy zasady rządzące światem przedstawionym w fantasy jako „zwyczajne”, tak też musimy zaakceptować zasady świata przedstawionego trylogii husyckiej, świata, w którym nie istnieje podział na „fantastyczne” (wyima-ginowane) i rzeczywiste.

We współczesnej literaturze polskiej funkcjonują zasadniczo trzy sposoby uprawiania beletrystyki historycznej. Pierwsze dwa stanowią wzorce: „awantur-niczo-przygodowy, rodem z Waltera Scotta i Aleksandra Dumasa ojca, spełniony w języku polskim przez Sienkiewicza [...], oraz eksperymentatorski, zrealizowany najoryginalniej za sprawą fantastyczno-historycznych powieści Teodora Parnickie-go i archiwistycznych narracji Hanny Malewskiej”22. Trzeci model, mniej popular-ny, to dzieła, które można by nazwać zbeletryzowaną historią/faktografią – uka-zują one czytelnikowi znane, ale ciągle nie do końca wyjaśnione wypadki dziejowe i decyzje postaci historycznych. W ten sposób budowana jest opowieść nie tyle o samych wydarzeniach – choć są one bardzo istotne – ile o ich kulisach, które, jak się sugeruje w takich tekstach, mogły być zupełnie inne niż te podawane w ofi-cjalnych źródłach. Wszystko to zostaje podparte odpowiednimi dokumentami, badaniami naukowymi itd. Swoistą odmianę tej beletrystyki stanowi historical fiction, w której utwory konstruowane są podobnie do wzorca znanego z tekstów zalicza-nych do political fiction23. Za głównego przedstawiciela współczesnej polskiej „bele-trystyki faktograficznej” i historical fiction uważany jest Bogusław Wołoszański24, nie ma on jednak zbyt wielu naśladowców25. Niezbyt wielu pisarzy też – z nielicznej grupy autorów w ogóle uprawiających dziś beletrystykę historyczną – decyduje

21 Ang. willing suspension of disbelief. Określenie Samuela Coleridge’a, użyte przez niego w Biographia litteraria (1817), dotyczące sposobu percypowania literatury. Czytelnik, jeśli chce czerpać przyjemność z lektury, musi „zawiesić niewiarę”, uznać „realizm” proponowanych mu przedstawień – S. Cole- ridge, Biographia litteraria, London 1930, s. 159 i n. Zob też. W. Ostrowski, The Fantastic and the Realistic in Literature, „Zagadnienia Rodzajów Literackich” 1966, t. 9, z. 1; R. Handke, Polska proza fantastyczno-naukowa. Problemy poetyki, Wrocław 1969; K.L. Walton, Mimesis as Make-Believ: on the Foundations of the Representational Arts, Cambridge 1990.

22 Por. D. Kulesza, Nowa powieść historyczna? Husycka trylogia Andrzeja Sapkowskiego w kontekście pol-skiej prozy historycznej, [w:] Powieść historyczna wczoraj i dziś, red. R. Stachura, T. Budrewicz, B. Faron, współpr. K. Gajda, Kraków 2007, s. 562–572. Kulesza zauważa tylko te dwa wzorce.

23 Zob. A. Gemra, Powieść polityczna przygodowa (political fiction) [hasło], [w:] Słownik literatury popular-nej, red. T. Żabski, Wrocław 2006, s. 476–477. Wydaje się zresztą, że część tekstów, które pierwotnie zaliczane były do political fiction, wraz z upływem czasu (i utratą waloru aktualności) może zmieniać swoją kwalifikację na historical fiction.

24 Wołoszański sam zresztą zaliczył swoje utwory – takie jak np. powieść Twierdza szyfrów (2004), na podstawie której nakręcono serial Tajemnica twierdzy szyfrów (premiera w TVP w 2007) – do historical fiction – por. M. Łukaszewicz, Fikcje i fakty Wołoszańskiego, „Newsweek” 2006, nr 18, s. 106–107.

25 Można tu wymienić np. Piotra Bojarskiego i jego Kryptonim POSEN (2011) czy Księgę Raziela (Krystiana Gałuszki, 2007). Sam Wołoszański jednak twierdzi – i trudno nie przyznać mu racji – że nie udało mu się „wychować” następców – zob. P. Krywak, M. Kania, Nie lubię słowa „fikcja”... Rozmowa z Bogusławem Wołoszańskim, „Konspekt” 2005, nr 4, s. 46–49.

Page 211: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

211

Anna Gemra Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki

się na wykorzystanie wzorca eksperymentatorskiego26. Największą popularnością cieszy się model awanturniczo-przygodowy, przez polskich czytelników kojarzony przede wszystkim z twórczością Henryka Sienkiewicza. Także trylogia husycka Sapkowskiego odwołuje się do tej tradycji powieści historycznej, która wiązana jest z najbardziej znanym nurtem twórczości polskiego noblisty. Nie brak tu po-ścigów, ucieczek, romansów, intryg politycznych, ważnych historycznych postaci i wydarzeń – wszystkiego tego, co stanowi o atrakcyjności trylogii Sienkiewicza także dla czytelników z XXI wieku. Autor Wiedźmina dokonał jednak kilku dość istotnych zmian w podstawowym schemacie: modyfikacje dotyczą zarówno posta-ci głównego bohatera, jak i sposobu prezentowania wydarzeń i prowadzenia akcji. Skorzystał przy tym (o czym mówił m.in. w rozmowie ze Stanisławem Beresiem)27 z dziś prawie zupełnie już zapomnianego wzorca pikareski28 oraz z osiągnięć lite-ratury sowizdrzalskiej29. Zmieniło to dość zasadniczo ostateczną wymowę cyklu, ujawniając – czy też raczej bardziej podkreślając, bo i Sienkiewicz z tego nie rezy-gnował – inne oblicze wojen, inny wymiar historii i losów jednostki, jej roli w dzie-jach. Z całą pewnością nie można o „cyklu śląskim” powiedzieć jednego: że był pisany ku pokrzepieniu serc – mamy wszak inną sytuację polityczną niż czytelnicy Sienkiewicza – a tym bardziej, że takiego pokrzepienia, choćby mimowolnie, do-konał30. Trylogia Sapkowskiego, bezlitośnie obnażając okrucieństwa i głupotę wo-jen, odwołuje się – choć nie bezpośrednio – do doświadczeń i wiedzy współczes-nego czytelnika o dziejach niekoniecznie tak odległych, jak czasy XV-wiecznych wojen religijnych. A taka konfrontacja „starego” z „nowym” prowadzi do bardzo przygnębiających wniosków na temat ludzkiej natury.

Głównym bohaterem trylogii husyckiej jest Reynevan z Bielawy, zwany także – nie licząc przydomków, jakimi obdarza się go w toku akcji i jakimi sam się obdarza – Reinmarem de Bielau, Reinmarem von Bielau i Reinemarem z Bielawy. Jest pra-wnukiem Tomasza Behema31, kanonika wrocławskiego, sufragana diecezji, biskupa tytularnego Sarepty, przyjaciela Henryka VI Wrocławskiego (N, s. 31–33). Według

26 Por. uwagi Dariusza Kuleszy, op. cit., s. 566.27 A. Sapkowski, S. Bereś, Historia i fantastyka, Warszawa 2005, s. 36.28 Za pierwszą pikareskę uważa się utwór Żywot Łazika z Tormesu oraz o jego dolach i niedolach (La

Vida de Lazarillo de Tormes y de sus fortunas y adversidades). Wydano go anonimowo w roku 1554 (pol. 1923 w przekładzie Maurycego Manna). Autorstwo tekstu nie zostało do dziś jednoznacznie usta-lone. Kimkolwiek był twórca dzieła, anonimowość pierwszego wydania zapewniła mu bezpieczeń-stwo: w 1559 roku nowela została wpisana do Indeksu ksiąg zakazanych, zresztą nie tylko z inicjatywy Świętego Oficjum, ale też z nakazu Korony. Po dokonaniu pewnych zmian dopuszczono ją w Hisz-panii do druku w 1573 roku. W Europie krążyła, tłumaczona na inne języki, pełna wersja utworu (wydana w 1555 w Antwerpii), jednak w samej Hiszpanii Żywot Łazika z Tormesu w wersji nieokrojo-nej ukazał się dopiero w XIX wieku.

29 Zob. A. Sapkowski, S. Bereś, op. cit., s. 65.30 Zob. D. Kulesza, op. cit., s. 570.31 Postać wzorowana (po części) na biskupie Tomaszu z Wrocławia (ok. 1297–1378).

Page 212: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

212

Śląskie pogranicza kultur

informacji z rozmowy u burmistrza Oleśnicy, Bartłomieja Sachsa, Behem miał ro-mans z córką Henryka VI; zrodzonego z tego związku syna oddano pod opiekę księcia Konrada Oleśnickiego. Z racji zdolności i zasług pasowano go potem na rycerza i nadano mu Bielawę. Ożenił się z córką Heidenreicha von Nostitza; z tego związku narodził się ojciec Reinmara, Tomasz, zaś z małżeństwa tego ostatniego z córką Mikszy z Prochowic zrodzili się Reinmar i jego brat Piotr, zwany Peterlinem (N, s. 33). Dość skomplikowane drzewo genealogiczne głównego bohatera z jed-nej strony wprowadza czytelnika od razu w świat wielkich nazwisk historycznych, z drugiej zaś – jest swoistym kamuflażem, służącym zamaskowaniu gatunkowego wzorca. Reynevan jest bowiem wykształconym szlachcicem, podczas gdy protago-niści pikaresek byli niepiśmienni i mieli hańbiące (niskie) pochodzenie. Sapkowski jednak w genealogii Reinmara umieszcza kilka punktów, które łączą tego bohatera z typowym picaro. Jest on przecież potomkiem bękarta, co prawda szlachcicem, ale zarabiającym na życie – i to uprawianiem medycyny, co było dodatkowym elemen-tem świadczącym o degradacji. Widać to wyraźnie w wypowiedzi Walpota von Dera, ojca bratowej Reynevana, który po morderstwie Peterlina ubolewa nad tym, że wy-dał córkę za rycerza, a będzie ona wdową po „kupczyku”, bo rycerz zajął się farbiar-stwem i handlem. Śmierć Piotra jest według von Dery skutkiem owego „kupczenia”, bo „tym się kończy, gdy się o urodzeniu zapomina i z chamstwem kuma”. Potem zaś Walpot komentuje i dookreśla status społeczny Reynevana: „Drugi von Bielau. [...] Też szlachcic. Ten dla odmiany od pijawek i lewatyw” (N, s. 136), z przekąsem akcen-tując informujące o przynależności do szlachty „von”. Reinmar de Bielau w oczach ówczesnego społeczeństwa jest więc i zarazem nie jest – ze względu na sposób za-rabiania na życie – szlachcicem; ma spokrewnionych z jego rodziną, utytułowanych i możnych opiekunów, nie musi więc – pozornie – martwić się o byt i iść na służbę, jak to robił zmuszony biedą picaro. Zarazem jednak to przynależność do szlachec-kiego rodu staje się dla Reynevana (przynajmniej po części) tym, czym brak pienię-dzy i rodziny dla bohaterów powieści łotrzykowskiej: zniewoleniem, zdaniem na wolę innych. Reynevan nie jest panem siebie, nie może nim być, ponieważ ciąży na nim odpowiedzialność za dobre imię rodu; od jego postępowania zależeć może życie lub śmierć, łaska lub niełaska jego członków u możnych panów. Młodzieniec – akcja zaczyna się, gdy Reinmar ma 23 lata – początkowo wydaje się nie być tego świado-mym. Trudno przecież, by zakładał, że za jego miłosne podboje – nawet za uwie-dzenie czyjejś żony – może odpowiadać ktokolwiek inny niż on sam. Zaczyna sobie zdawać sprawę z zobowiązań, jakie ma wobec krewniaków – chce czy nie – dopiero gdy nabiera podejrzeń, że brat zginął przez jego wybryki, że skoro pogoń nie mogła dopaść jego samego, zabito mu brata z zemsty za pohańbienie rodu von Sterczów i śmierć jednego z nich32. W tym więc sensie, jako człowiek zależny od układów

32 Ostatecznie okazuje się, że Peterlin zginął, ponieważ sprzyjał husytom. Nie zmienia to jednak fak-tu, że nawet towarzysze Reynevana podejrzewają, iż to jego romans sprowadził śmierć na brata – nawet jeśli był tylko pretekstem do popełnienia morderstwa. Zob. np. wypowiedź Urbana Horna (N, s. 509).

Page 213: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

213

Anna Gemra Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki

społecznych i rodzinnych, Reynevan jest podobny do bohaterów powieści łotrzy-kowskich. Ciągnie się za nim także jego bękarcie pochodzenie: nawet jeśli oficjalnie nikt o tym nie wspomina, to jednak wszyscy o tym wiedzą, a gdy zajdzie potrzeba – przypomną. Widać to podczas przywoływanej już rozmowy u Sachsa, kiedy złot-nik Łukasz Frydman opowiada, skąd się wziął ród von Bielau (N, s. 31–33). I choć cudzołóstwo przodka Reynevana miało miejsce około 1335 roku33, a akcja powieści rozpoczyna się w roku 1425 – minęło więc blisko sto lat – pamięć o tym, że początek rodowi von Bielau dał „kleszy bękart” (N, s. 33), bynajmniej nie zaginęła. Zatem, pozornie wykraczając poza reguły powieści łotrzykowskiej, zgodnie z którymi boha-ter powinien być niewiadomego – w domyśle niskiego i hańbiącego – pochodzenia, Sapkowski de facto regułę tę zachował. Co więcej, również dla współczesnego pol-skiego czytelnika pochodzenie Reynevana może być nieco deprymujące z uwagi na to, że jest przecież potomkiem księdza katolickiego, a w czasie, gdy toczy się akcja trylogii, czyli w XV wieku, obowiązywał już celibat.

Autor Narrenturm wprowadza tym samym swoich odbiorców od razu in medias res, i to nie tylko jeśli chodzi o fabułę akcji, ale i o specyfikę czasów. Czasów hi-storycznych, jak powiada narrator-Szarlej, rozpoznawanych „po tym, że dzieje się dużo i szybko” (N, s. 10). To one zabijają tych, którym przypadło w nich żyć, tak jak Peterlina, co Szarlej tak tłumaczy Reynevanowi34: co prawda śmiertelny cios za-dał Birkart von Grellenort, a rozkaz wydał biskup Konrad, ale winni morderstwa są nie oni, lecz „historyczny czas” (Bb, s. 64). To on odpowiada także za śmierć innych niewinnych, za przemoc, gwałt, zniszczenia, krew i łzy. Ofiarami wojen hu-syckich „padają zwykli ludzie, niemający pojęcia o różnicach teologicznych pomię-dzy katolikami, kalikstynami, utrakwistami i taborytami, niedostrzegający różnicy pomiędzy komunią pod jedną czy dwoma postaciami”35 – ludzie, którym nagle ktoś każe się opowiedzieć po jednej lub po drugiej stronie, a każda z tych stron twierdzi, że to ona ma „patent na prawdę”, zaś ci drudzy to heretycy. Katolicy czy husyci, to nieistotne – obie strony posługują się tą samą retoryką, powołują się na te same fragmenty Pisma Świętego, obie grożą niewiernym ogniem piekielnym po śmierci, utratą Bożej łaski. Prostaczkom ciężko się w tym rozeznać, a zły wybór

33 Biorący udział w spotkaniu złotnik Łukasz Frydman mówi, że ksiądz Tomasz miał romans z córką Henryka VI Wrocławskiego, Małgorzatą, po śmierci tego ostatniego, a przed biskupią sakrą Tomasza. Henryk VI zmarł w 1335 roku, ksiądz Tomasz został biskupem w roku 1350. Romans miałby więc miejsce między 1335 a 1350 rokiem – gdyby oczywiście rozpatrywać fabułę w kontek-ście wydarzeń historycznych.

34 A. Sapkowski, Boży bojownicy, SuperNOWA, Warszawa 2004, s. 64. Wszystkie pozostałe cytaty będą pochodziły z tego wydania. Skrót tytułu (Bb) i numery stron będą podawane w nawiasach.

35 N. Lemann, op. cit., s. 155–156. Podłożem wojen husyckich pozornie były różnice w poglądach na doktrynę religijną, w rzeczywistości jednak chodziło też o kwestie polityczne i narodowe. Śląsk, który zasadniczo opowiedział się za katolicyzmem (śląscy rycerze wzięli czynny udział w krucjatach antyhusyckich, stąd też wyruszyła pierwsza z nich), przez wiele lat był areną krwawych zmagań między walczącymi wojskami; bardzo też ucierpiała ludność cywilna.

Page 214: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

214

Śląskie pogranicza kultur

w danej chwili oznacza śmierć, zwykle – śmierć w męczarniach: stosy wznoszą zarówno katolicy, jak i husyci, a śmierć od morgensterna katolickiego rycerza nie-wiele się różni, jeśli w ogóle, od śmierci od husyckiego cepa. Łaską jest możliwość wykupienia się od grabieży, gwałtów, „czerwonego kura”, mordów i stosów – czyli od słusznej kary za herezję: zapłacenie okupu pozwoliło ocalić głowy mieszkań-com Radkowa (N, s. 559) przed husytami, z kolei „niektóre miasta, jak Legni-ca, Złotoryja i Chojnów, musiały oczyszczać się z zarzutu herezji”36, co również oznaczało wzniesienie stosownych opłat. Co więcej, historia nie ma względu na osoby i zdarzają się jej pomyłki, tak jak wtedy, kiedy husyci palą żywcem księdza w Radkowie tylko dlatego, że pomylili jego nazwisko z nazwiskiem dominikanina-mordercy, rozpoznającego heretyków „po oczach, uszach i ogólnym wyrazie twa-rzy” (N, s. 502), towarzyszącego biskupowi Konradowi podczas jego morderczej „rejzy na Trutnovsko” (N, s. 563). Niewielu się jednak przejmuje jego śmiercią – bo przecież „żaden papistowski ksiądz niewinny nie jest”. A gdyby nawet był, „to nic takiego. Bóg niezawodnie [...] rozpozna” swoich, „osądzi, oddzieli plewy od ziarna, a winnych od niewinnych” (N, s. 566; por. też N, s. 503; 565). W historii człowiek jest jedynie pionkiem, jego życie nie ma żadnego znaczenia: jedna ofiara mniej lub więcej – to nieistotne, nikt przecież nie będzie wymieniał ich z imienia, nikt nawet nie zna ich imion. Nie są już osobami, jednostkami, lecz ludzką żertwą, masą pochłoniętą przez dzieje. O zamordowanym przez husytów księdzu za chwi-lę nie będzie pamiętał nikt, kto nie był po jego stronie – a i tu wspomnienie o nim szybko zniknie w natłoku innych wrażeń. Tak samo będzie zresztą z ofiarami ka-tolików. Człowiek w historii, zwłaszcza w „historii spuszczonej z łańcucha” (Bb, s. 463), zupełnie się nie liczy. Mający się za rycerza Reinmar musi szybko nauczyć się tej lekcji, inaczej dołączy do tych, którzy wprawdzie zginęli w chwale, ale bez potrzeby. Śpiewane o nich pieśni nie przywrócą im życia, a ich samych szybko zastąpią inni bohaterowie.

Akcja toczy się z tomu na tom coraz szybciej: coraz więcej ofiar, coraz bar-dziej zatem historyczne są, zgodnie z definicją Szarleja, czasy – i wydaje się nawet, że sama historia zaczyna dobiegać kresu, że nastąpi koniec świata, i to nie ten zapowiadany w Biblii, ale ten, który szykują sobie ludzie, walcząc ze sobą w imię czegoś, o czym już nawet nie pamiętają, czym dokładnie było. Przypominają im o tym co najwyżej symbole, takie jak obraz kielicha naszyty na ubranie czy ikona Matki Boskiej, której w Częstochowie broni przed rabusiami Reynevan. „Sym-bole są ważne”37, powiada Zbigniew Oleśnicki; tak ważne, że mogą zdecydować o powodzeniu wojny: dlatego „rani” ikonę – profanacja pozwoli na zjednoczenie Polaków, którym wmówi się, że to zrobili husyci. Nic nie jest takie, jakim się wy-

36 J. Mandziuk, Historia kościoła katolickiego na Śląsku, t. 2, Warszawa 1995, s. 13.37 A. Sapkowski, Lux perpetua, SuperNOWA, Warszawa 2007, s. 509. Wszystkie pozostałe cytaty

będą pochodziły z tego wydania. Skrót tytułu (Lp) i numery stron będą podawane w nawiasach. Premiera ostatniego tomu „trylogii husyckiej” miała miejsce w 2006 roku.

Page 215: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

215

Anna Gemra Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki

daje. Co innego się robi, co innego mówi; co innego głosi publicznie, co innego czyni w zaciszu zamku czy dworu. Księża piją, cudzołożą, mordują, gwałcą, ra-bują, profanują święte artefakty; zakonnice, jak klaryski z Białego Kościoła, upra-wiają kult Wielkiej Matki (Bb, s. 514–515); rycerze miast chronić i wspomagać ubogich, grabią każdego, kto się pojawi w zasięgu ich wzroku; biskupi korzystają z usług czarnoksiężników, jak Konrad Oleśnicki z usług Pomurnika. Prawda jest rzeczą względną, interes własny i polityczny – w tej właśnie kolejności – to dobra nadrzędne. Widać to m.in. wtedy, kiedy Hiram ben Eliezer skarży się kanonikowi Beessowi na to, że „chodzą różni ichmoście po Brzegu, po Oławie, po Grodko-wie, a i po wsiach okolicznych, i nawołują, by bić niecnych morderców Jezusa, by rabować ich domy i hańbić ich żony i córki” (N, s. 121). Kanonik mu odpowiada, że papież tego zabronił, zatem „oskarżanie duchownych o podżeganie do ataków na Izraelitów jest [...] karygodną potwarzą” (N, s. 122). Podżegaczami są nieuczeni świeccy, którym Żydzi sami dają pretekst, bo robią „złe rzeczy”: wywołują epide-mie, bezczeszczą hostie, zatruwają studnie, spuszczają krew z dzieci na macę etc. (N, s. 122). Gdy Hiram pyta, co zrobić, by owe „złe rzeczy” się nie zdarzały, Beess mówi, że będzie zbierany podatek „na krucjatę antyhusycką. Każdy Żyd będzie musiał zapłacić jednego guldena. Gmina brzeska [...] dołoży [do tego] z dobrej woli... tysiąc guldenów” (N, s. 123). Dla obu stron jest jasne, jaka jest prawda38 – i jasne jest także, że Żydzi jako przedstawiciele słabszej grupy społecznej będą musieli ulec i zapłacić – dla „wspólnego dobra” (N, s. 123), a konkretnie – jeśli nie chcą kolejnego pogromu. Także wojna z husytami to tylko w teorii wojna za wiarę – w praktyce to walka o władzę, wpływy i majątek, co ujawnia m.in. wypo-wiedź biskupa wrocławskiego Konrada, który podczas wykładu księdza Mikołaja z Kuzy, obalającego tezy Jana Husa, „ryczy”: „Dla mnie [...] mogą sobie husyci przyjmować [komunię] choćby nawet pod postacią klistiery, od dupy strony! Ale te skurwysyny chcą mnie ograbić! O bezwzględnej sekularyzacji dóbr kościelnych wrzeszczą, o ewangelicznym jakoby ubóstwie kleru! [...] O, na mękę Pańską, temu nie być!” (N, s. 369). Pozory jednak muszą zostać zachowane, dlatego zaraz po-tem, w rozmowie ze Zbigniewem Oleśnickim, Konrad mówi o walce z „kacerza-mi” jako o boju za prawdziwą wiarę (N, s. 373), nie w obronie stanu posiadania. Chciwość nie jest przypadłością właściwą wyłącznie katolikom; także husyci, choć twierdzą, że walczą o ewangeliczną prawdę – z pobudek, by tak rzec, czysto ide-ologicznych – jeśli tylko mają taką możliwość, rabują, a to, co ukradną, bynajmniej nie zostaje przeznaczone na walkę o wiarę, lecz pomnaża ich prywatny majątek. Zwraca na to uwagę Urban Horn, drwiąco mówiący planującym atak na Bardo hu-sytom, że są tam „dwa cysterskie kościoły, oba bardzo bogate” (N, s. 572). I choć

38 Hiram na przykład stwierdza, że skoro „już chyba dziesiąty z rzędu pan papież mówi [że nie wolno prześladować Żydów], [...] tedy musi to być prawda, ani chybi” (N, s. 122). Drwina jest tu łatwa do wychwycenia. Jeśli jednak Hiram chce ocalić swych współwyznawców, musi udawać, że przyjmuje kłamstwo za prawdę.

Page 216: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

216

Śląskie pogranicza kultur

co prawda pada komentarz, że Horn sprowadza wszystko do przyziemności, nikt nie próbuje zarzucić mu kłamstwa. Pojawia się więc przed oczami odbiorcy świat, który mógłby on, przyzwyczajony do zupełnie innego wizerunku średniowiecza (nawet jeśli był to bardzo mroczny wizerunek), nazwać światem na opak. Zanego-waniu, podważeniu lub odwróceniu ulegają tu wszystkie wartości; nie ma niczego świętego i nietykalnego, a pod pieczołowicie pielęgnowaną warstwą pozorów skry-wa się drugie dno, płynie rzeka prawdziwego, nieświętego życia, w którym nie ma miejsca na „książkowe” ideały, nie ma wzorcowych władców, rycerzy; o ascezie nikt nawet nie myśli. Tu wszyscy jadą na jednym wózku – szlachcic (i uciekinier za-razem) Reynevan, rabbi Hiram, prostytutka Dorota i oławski proboszcz o inkwi-zycyjnym zacięciu, Filip Granciszek, nazywający Reinmara „włóczęgą”. „Żydowi, kurwie i włóczędze” (por. N, s. 99) towarzyszą tajemniczy obrońca, rycerz Urban Horn – jak się później okazuje, potomek beginki, czyli heretyczki (Lp, s. 153), i jego przerażający pies o budzącym jednoznaczne skojarzenia imieniu Belzebub. Przeżyć w tym świecie może tylko ten, kto szybko pozna jego reguły – inaczej może wyjść na „strasznego ciula” (N, s. 97; 100).

Tymczasem Reynevan nie tylko nie zna zasad rządzących światem, ale na dodatek bardzo powoli się ich uczy. Kiedy przyłapana z nim in flagranti przez braci swojego męża Adela von Stercza krzyczy: „Jestem niewinna! [...] On mnie zauroczył! Oczarował! To czarownik!” (N, s. 19), Reinmar nawet nie zauważa, że oto kobieta, która podobno go kochała, broniąc własnej skóry oskarża go o czarnoksięstwo, a tym samym skazuje na śmierć na stosie. Nie wyciąga też wniosków z faktu, że Adela „nawet nie drgnęła, a malująca się na jej twarzy obojętność zadziwiała” (N, s. 21), gdy woła, by uciekała wraz z nim – a przecież za cudzołóstwo czekała ją nieuchronna i straszna kara. Gdy rycerze z orszaku księcia Kantnera mówią Reynevanowi, że Adela publicznie oskarżyła go o czary, ten broni kochanki, stwierdzając, że na pewno ją do tego zmuszono, więżąc ją, grożąc jej śmiercią – i nie wyciąga żadnych wniosków z informacji, że nikt jej nie więzi (N, s. 52). Tłumaczy całą sytuację jak człowiek wykształcony, który wzor-ce życia odnajduje nie w samym życiu, lecz w księgach. Ich znajomość ujaw-nia w rozmowie z Zawiszą Czarnym. Zagadnięty o romans z Adelą i pouczony, „że nie godzi się to, chędożyć cudze żony” (N, s. 64), odpowiada: „Miłość wielką jest rzeczą i niejedno ona ma imię. [...] Pieśni i romansów słuchajęcy, nikt nie wydziwia na Tristana i Izoldę, na Lancelota i Ginewrę ani na trubadura Gwilelma de Cabestaing i panią Małgorzatę z Roussillonu. A mnie i Adelę wcale nie mniej wielka, gorąca i szczera miłość łączy. A [...] wszyscy jakby się uwzięli. [...] Ale [...] miłość zawżdy zwycięży” (N, s. 64–65). Choć to, co się stało, nie mieści się w modelu przekazywanym przez romanse rycerskie – Zawisza zauważa: „Jeśli ta miłość taka wielka, [...] czemu tedy ty nie przy twej lubej? [...] Tristan, by móc być przy Izoldzie, znalazł sposób; [...] Lancelot, by wybawić swą Ginewrę, sa-mojeden uderzył na wszystkich Rycerzy Okrągłego Stołu” (N, s. 65). Reynevan,

Page 217: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

217

Anna Gemra Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki

„Lancelot z Wozu” (N, s. 99), jak sam siebie nazywa, dostosowuje swój ulubiony wzorzec do własnych pragnień i wyobrażeń. Mimo rozkazów Kantnera posta-nawia jechać „do Adeli. Na odsiecz Adeli. Jak Tristan do Izoldy, jak Lancelot do Ginewry, jak Garet do Lionessy, jak Guinglain do Esmeraldy, jak Palmerin do Polinardy, jak Medoro do Angeliki” (N, s. 80) – bo „wstrętna jest [...] [mu] myśl o podłości i małości ducha” (N, s. 78). Wyobraża sobie, że Adela to „damsel in distress”; wyobraża sobie, że jest rycerzem; wyobraża sobie, że Adela go kocha i że on kocha Adelę – i tym wyobrażeniom podporządkowuje swoje wybory i decyzje. W rękach idealistów, „czytelników naiwnych”, książki okazują się za-tem szkodliwe, bo przekazują fałszywy obraz świata, w który oni chętnie wierzą. „Każde głupstwo uznane, każda głupota ukoronowana. Bo wszystko to wydru-kowane. Stoi na papierze, więc ma moc, więc obowiązuje” (N, s. 260). Tego, kto snuje opowieści, można wyśmiać, zarzucić mu kłamstwo i nieznajomość rzeczy – jednak gdy powoła się na księgi, nikt nie zaprotestuje: „z ksiąg drwić nie go-dzi się, w końcu, by powstały, ktoś okrutnie musiał się napracować” (Bb, s. 6). W ten sposób legitymizacji ulegają głupota, zabobony, kłamstwa, półprawdy, w ten sposób też „książki zbójeckie” niszczą życie swoich czytelników, wciągając ich w wyimaginowany świat, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Niedostosowanie Reynevana do życia w społeczeństwie jest tak widoczne, że zwracają na nie uwagę nawet bandyci, którzy zamierzają obrabować jego i jego towarzyszy: gdy na ich żądanie, by „wyskakiwał z botów”, medyk reaguje próbą obrony, jeden z nich komentuje jego zachowanie: „Jaki to panicz bojowny. Jeszcze go nie naumiało życie, że jak każą boty oddać, to trza oddać. Bo boso da się chodzić, a na połamanych kulasach nie” (N, s. 97). Do rozpaczy doprowadza też Reynevan swojego opiekuna i mentora, Szarleja, który po kolejnym wyczy-nie podopiecznego nazywa go „niepoprawnym durniem” i poucza: „Zapamiętaj, ośle: [...] tobie nikt nie pospieszy z pomocą w potrzebie, tylko idiota zatem spie-szy z pomocą innym. [...] Jeśli w przyszłości głowę choć zwrócisz w stronę [...] dziewicy w opresji, [...] rozstaniemy się. Strugaj sobie potem Percevala na własny rachunek i ryzyko” (N, s. 277). Reynevan bowiem, widząc walkę, błyskawicznie wyciągnął wnioski: że ma przed sobą „dwóch pasowanych rycerzy w biedzie, napastowanych przez hordę opryszków. [...] Albo: Rolanda i Florismarta, stawia-jących opór przewadze Maurów. [...] W jednej chwili poczuł się więc Olivierem” (N, s. 271). Wnioski okazały się błędne: domniemani rycerze byli raubritterami, Reinmar pomógł więc (i zmusił do udzielenia takiej pomocy swoich towarzyszy) przestępcom, co oczywiście ma swoje prawne i społeczne konsekwencje. Szar-lej, przerażony potworną głupotą Reynevana i zmęczony ciągłym ratowaniem go z kolejnych opresji, chce, by jego podopieczny dostrzegł właściwe oblicze rzeczywistości, przestał żyć w świecie ułudy i karmić się mrzonkami, bo mając umysł przesiąknięty ideałami rodem z romansów rycerskich, „stanowi [...] [dla siebie i swoich towarzyszy] śmiertelne zagrożenie” (N, s. 277).

Page 218: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

218

Śląskie pogranicza kultur

To Szarlej właśnie opowiada całą historię – historię dojrzewania chłopca do roli mężczyzny39, dziecka do roli dorosłego40. Słusznie też zauważa Natalia Lemann, że to on jest właściwym picaro41; relacjonując przygody Reinmara, spoglądając na swojego podopiecznego z pewnego dystansu, a zarazem, jako osoba z nim zwią-zana, „od środka”, opowiada w pewnym sensie własną historię – człowieka, któ-ry z istoty naiwnej stał się istotą świadomą i za naczelną ideę przyjął imperatyw przetrwania. W ostatecznym rozrachunku tylko to bowiem jest istotne: przetrwać, przeżyć, dożyć następnego dnia. Życie i radość z niego, umiejętność cieszenia się z pozornie małych rzeczy są jedynymi trwałymi wartościami w płynnym świecie idei, uczuć, poglądów, religii. To wie jednak Szarlej, dojrzały mężczyzna, który ma za sobą wiele ciężkich przeżyć, i tego musi się nauczyć Reynevan, który dopiero poczynił pierwsze kroki na drodze ku dorosłości.

Nauka rozpoczyna się w jego wypadku podobnie jak w wypadku łazików zna-nych z innych lektur: od przymusowego opuszczenia domu i równie przymusowej wędrówki. Ciepłą posadkę w Oleśnicy, pokój z widokiem na ratusz, wieżę kościo-ła św. Jana Ewangelisty42 i zamek, zamienił na tułaczkę. Sapkowski przełamuje jednak ten schemat wprowadzeniem wątku romansowego, zasadniczo nieobec-nego (przynajmniej w początkowych partiach tekstu) w powieści łotrzykowskiej. To zakazany romans, a nie status społeczny i majątkowy, staje się przyczyną wę-drówki Reynevana; decyzja o opuszczeniu rodzinnych stron („domu”) nie jest de-cyzją świadomą – w ogóle nie jest decyzją, tylko wynikiem całego ciągu różnych wypadków, w efekcie których Reynevan nagle znajduje się za Oleśnicą i zmierza na południe, w kierunku wrocławskiego traktu, potem zaś siedzi w krzakach nad rzeką Oleśniczką. Jego wędrówka nie ma początkowo cech podróży, czyli zaplano-wanego przemieszczania się – jest chaotyczną ucieczką, byle dalej od tych, którzy go gonią i chcą z niego zrobić kapłona za to, że przyprawił rogi ich krewnemu. W miarę upływu czasu Reynevan próbuje jednak znaleźć jakiś cel: nie chce być zwykłym włóczęgą, lecz rycerzem. Musi zatem poszukiwać przygód, by zgodnie z rycerskim etosem ciągle sprawdzać i potwierdzać swoją wartość43. Znajduje taki cel: najpierw jest to wyprawa na odsiecz Adeli, potem poszukiwanie morderców Peterlina, poszukiwanie Nikoletty... Jest w tym podobny do błędnych rycerzy, go-niących za ideałem, sprawdzających swoją wartość w kolejnych przygodach. Jego wędrówka z Szarlejem przypomina wędrówkę Don Kichota z Sancho Pansą: pod-czas gdy Reynevan, naczytawszy się ksiąg, próbuje żyć jak bohater literacki, Szarlej

39 Zarówno narrator, jak i poszczególni bohaterowie niejednokrotnie określają Reinmara mianem chłopca, chłopaczka – zwłaszcza w pierwszym tomie trylogii.

40 To zresztą kolejny element, który różni powieść Sapkowskiego od pikaresek, w których nar-racja jest zazwyczaj pierwszoosobowa, utwór bowiem ma formę swoistej spowiedzi bohatera – zob. A. Wieczorkiewicz, Wędrowcy fikcyjnych światów. Pielgrzym, rycerz i włóczęga, Gdańsk 1996, s. 108.

41 N. Lemann, op. cit., s. 157.42 Od 1998 roku bazylika mniejsza pod wezwaniem św. Jana Apostoła.43 Zob. A. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 88.

Page 219: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

219

Anna Gemra Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki

stanowi głos zdrowego rozsądku, pokazuje, jak żyć w świecie ogarniętym wojną, fałszem, obłudą, zdradą, by nie stracić życia i honoru. Reynevan, nazwany przez Juttę Galahadem, poszukuje ideału, poszukuje „Graala”, wierzy w jego istnienie; kolejne etapy wędrówki zmieniają jego poglądy, zmieniają jego samego: nawet Szarlej w końcu zauważa, że Reynevan zmądrzał (Bb, s. 64). Bezustannie staje na rozstajnych drogach i, jak bohater romansu rycerskiego, musi dokonywać wybo-ru, ciągle na nowo. Początkowo wybór ten pozostawia losowi, wróżbom, znakom (N, s. 80–81), potem coraz częściej dokonuje go sam. Podróżując dobrowolnie lub pod przymusem, przez cały Śląsk, przez dziś polskie i czeskie miejscowości44, uczy się samego siebie, w każdej kolejnej karczmie, w każdej kolejnej potyczce, w każdej kolejnej rozmowie mozolnie budując swoją dojrzałą tożsamość, dowia-dując się coraz dokładniej, kim jest i czego naprawdę chce. Uczy się także i tego, że bez względu na to, gdzie jest, jaki język słyszy i jaką ideologię usiłuje się mu zaszczepić, natura ludzka pozostaje ciągle ta sama. Zmieniające się jak w kalejdo-skopie miejscowości – Oleśnica, Borowa, Byków, Świdnica, Strzelin, Strzegom, Radków, Środa Śląska, Praga „śmierdząca krwią”, Ziębice, Bierutów, Frankenstein (dziś Ząbkowice Śląskie), Wrocław, Brzeg, Oława, Kolín, Hradec Kralove, Hynczi-ce, Hanuszowice, Bamberg, Jesenik, Szumperk, Libina, Rapotin, Krutvald, Opole – nie przynoszą żadnych zmian, gdy chodzi o ludzką mentalność. Czech, Polak, Niemiec czy Ślązak – nie ma to żadnego znaczenia, wszędzie strzec się trzeba zdrady i wrogów, a wrogiem i zdrajcą może być każdy, nie tylko dlatego, że chce, lecz dlatego, że został do tego zmuszony. Jak Reynevan, który ma szpiegować dla katolików, by ocalić życie Jutty: w rezultacie ścigają go i katolicy (został wyklęty), i husyci. Historia wciąga ludzi w swój wir; wybór, jaki ma jednostka, jest wybo-rem pozornym. Wyruszając na swoją wędrówkę, Reinmar nie planował przejścia na husytyzm, udziału w wojnie, zabijania, tego, że przez lata nie zazna spokoju, że stanie się wyklęty i będzie świadkiem straszliwych wydarzeń, a nawet że sam będzie w nich uczestniczył. To, co się z nim stało, stało się poniekąd bez jego woli, a nawet wbrew niej. Charakter i oczekiwania Reinmara wobec życia widać na przy-kład wówczas, kiedy rezygnuje ze studiów w Pradze po wydarzeniach 1419 roku: zorientował się, że defenestracja praska jest początkiem jakiejś większej sprawy. Nie ma ochoty brać w tym udziału, woli stać na uboczu; jego chęć przygód nie obejmuje przygód wojennych, lecz miłosne. Nie spodziewa się jednak, że roman-sowa awanturka wprowadzi go do wielkiej historii; że zostanie w tę historię uwi-kłany; nie zdaje sobie sprawy z istniejących zależności, powiązań, z tego, że każda akcja powoduje reakcję i konsekwencje, których nie sposób przewidzieć. Wyrusza w drogę 23-letni młodzik z głową pełną marzeń o przygodach – wraca 30-letni mężczyzna, który przeszedł przez wszystkie chyba próby, jakie mogą spotkać męż-

44 Sapkowski daje pełny przegląd tych miast i stara się jak najwierniej oddać ówczesne realia. Jak jednak sam mówi, nie sprawdza drobnych szczegółów. Wykorzystuje te miejsca, które dobrze zna i do których ma materiały źródłowe – zob. S. Bereś, A. Sapkowski, op. cit., s. 76.

Page 220: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

220

Śląskie pogranicza kultur

czyznę, jakie mogą spotkać człowieka. Po drodze upadają jego ideały: już w po-czątkowych partiach Bożych bojowników Szarlej stwierdza, że Reynevan zmądrzał (Bb, s. 64), on sam zaś w Lux perpetua wyznaje Hornowi: „przestałem być naiwnym idealistą. [...] Przeszedłem na wyrachowany pragmatyzm i praktycyzm, na stosow-ne przekonania i zasady. Że mój własny interes stoi w hierarchii wyżej od cudzych. Że zawsze trzeba mieć w zanadrzu plan awaryjny. I że jeśli w coś wierzyć, to naj-lepiej w złote węgierskie dukaty, za które można kupić niejedną lojalność” (Lp, s. 156). Oto „wyznanie wiary” godne co najmniej Szarleja: wyznanie człowieka świadomego, że idealizm jest szkodliwy przede wszystkim dla niego samego. Chęć zmieniania świata, „zmuszenia” go, by zaakceptował Reinmarowe pomysły, takie jak miłość do Adeli, wzorowana na romansach, kończy się tym, że świat zmienia Reinmara: z picara, wędrowcy, łazika i poszukiwacza przygód przemierzającego Śląsk, Czechy, Polskę w poszukiwaniu swojego Graala, swojego ideału – nie darmo wszak Jutta nazywa go Galahadem – w człowieka, który nie tyle utracił marzenia, ile wie, które z nich są najcenniejsze. Już wie, że „parabola ludzkiego żywota” to „kościół, karczma, bordel, a w środku między nimi kupa gówna” (N, s. 159). „Przewędrowawszy cały świat pikarejski, homo viator dochodzi do starej jak świat prawdy: poprzestawaj na małym, odnajdź spokój. Żywot Pikara poćciwego ustę-puje Rejowskiemu żywotowi człowieka poćciwego i spokojnemu uprawianiu wła-snego ogródka. Reynevan, tak jak Kandyd, już wie, że świata zmienić się nie da, można tylko znaleźć w nim sobie spokojne, w miarę dostatnie miejsce”45. To wła-śnie jest jego Graal, to właśnie jest ideał – na miarę człowieka, na miarę czasów.

Prowadząc swojego bohatera przez burzliwe czasy wojen husyckich, narrator Sapkowskiego „konstruuje podwójny dyskurs przeszłości–teraźniejszości”46; spo-gląda na poszczególne wydarzenia nie tylko z punktu widzenia człowieka tamtych czasów – co zresztą nie byłoby do końca możliwe – ale także z punktu widzenia człowieka współczesnego. Do wniosku takiego uprawnia (między innymi), jak są-dzę, przywoływane już stwierdzenie samego autora, że historia jest tylko tłem dla dorastania jego bohatera. Innymi słowy zatem, jest poręcznym kostiumem, pod którym można ukryć – być może – jak najbardziej aktualne aluzje i odniesienia. W komentarzach odnarratorskich i wypowiedziach poszczególnych bohaterów wi-doczne są mniej lub bardziej dyskretne ślady świadomości wydarzeń drugiej wojny światowej (pojęcie lodobójstwa, jakie pojawia się przy okazji rozmowy Zawiszy z Reynevanem – N, s. 76), holocaustu (jasno nawiązują do tego wszelkie informa-cje o pogromach Żydów), a także ostatnich „głośnych” wojen: religijnej i domowej zarazem wojny na Bałkanach, dżihadu, walki z terroryzmem. Zasada, jaką głosi Prokop Goły: „Na terror odpowiemy terrorem, zgodnie z Boskim nakazem: oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, noga za nogę, rana za ranę” (Bb, s. 114), nie straci-ła na ważności tylko dlatego, że minęło ponad 500 lat. Nie chodzi tu o konkretne

45 N. Lemann, op. cit., s. 159.46 Ibidem, s. 175.

Page 221: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

221

Anna Gemra Reinmara z Bielawy dolnośląskie i czeskie przypadki

wydarzenia, lecz raczej o przerażający wniosek, jaki płynie z porównania „wtedy” i „teraz”. To wniosek o nieustającym triumfie przemocy, o tym, że zmieniają się czasy, ale nie ludzka natura, o pozornym tylko „ucywilizowaniu” człowieka, który głosi wszem i wobec hasła o tolerancji, o ile dotyczą one jego samego i nie muszą być stosowane w praktyce wobec innych. Z tej konfrontacji „starego” z „nowym” wynika jednoznacznie, że kiedy nadejdzie „historyczny czas”, nikt nie będzie bez-pieczny. I fakt, że żyjemy w XXI wieku, wieku techniki, cywilizacji, kultury i tole-rancji, niczego tu nie zmieni.

Page 222: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa
Page 223: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

223

Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz

Wpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia

„nie ma drugiego takiego miejsca w Polsce”

„Wiele rzeczy włada ludźmi: klimat, religia, prawa, zasady rządu, przykłady mi-nionych rzeczy, obyczaje, zwyczaje; z czego kształtuje się ogólny duch będący ich wynikiem”1 – wylicza Monteskiusz. Można te słowa odebrać jako zbiór banałów, tak oczywistych, że aż trudno nadać im jakąś większą rangę. Zastanawiając się jednak nad poszczególnymi z wymienionych przez filozofa elementów, trudno nie zauważyć, że każdy z nich rzeczywiście w istotny sposób może wpłynąć na poczy-nania ludzi, wzięte natomiast w całości stać się mogą murem dzielącym jednost-ki, rodziny, społeczeństwa... Zwłaszcza kwestie religii, spraw minionych (historii), obyczajów i zwyczajów niejednokrotnie wpływają na relacje międzyludzkie. I to one właśnie stają się „palącymi problemami” w chwilach, gdy zaczynamy budować relacje wychodzące poza poziom bezpiecznych i oswojonych.

Rozważania takie mają szczególną moc i sens w miejscach naznaczonych w spo-sób bolesny przez historię. Tu już nie tylko czynniki religijne, możliwość podziałów wynikająca z pamięci o prześladowaniach, buntach czy wysiedleniach mocno rzutuje na mieszkańców. Są miejsca, takie jak Wrocław, w których przez wieki ludzie mie-rzyli się z „czynnikami władającymi człowiekiem”, z własną bądź przeszłą historią, losami jednostek, ściśle powiązanymi z losami zbiorowości. Po 1945 roku Wrocław, który Polska dostała na mocy traktatów pokojowych, stał się nowym domem dla dotychczasowych mieszkańców różnorodnych części „dawnej” i „dzisiejszej” Polski.

1 Monteskiusz, O duchu praw, przeł T. Żeleński (Boy), Warszawa 1957, t. 1, s. 433.

Page 224: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

224

Śląskie pogranicza kultur

Osiedlili się tutaj mieszkańcy okolic Lwowa, Stanisławowa czy Wilna – pozbawieni swoich domów i dotychczasowej tożsamości, wywiezieni z ziem dobrze znanych i za-przyjaźnionych na tereny sobie obce i nie do końca przyjazne. W okresie zawieruchy powojennej znaleźli we Wrocławiu swe nowe domy także mieszkańcy Górnego Ślą-ska oraz, nieliczni, autochtoni. Różnice między nimi widoczne były zarówno w war-stwie powierzchniowej (inny akcent, czasami język sprawiający wrażenie obcego, nie polskiego), jak i głębszej, mentalnej oraz religijnej. Zaakceptowanie tych ostatnich sprawiało (często sprawia do dziś) najwięcej problemów, stało się przyczyną wielu konfliktów i trudności, które należy wciąż na nowo pokonywać i rozwiązywać.

Trudne dzieje mieszkańców, zmieniająca się sytuacja polityczna, interferencje religijne, przemieszanie ludności o różnym pochodzeniu2 spowodowały, że z jednej strony jest to miasto zdeterminowanych indywidualistów, skłonnych do upartego potwierdzania własnej tożsamości (którą niełatwo określić – czasami jest polska, innym razem czeska, niemiecka, pruska...), z drugiej zaś miasto pełne mieszkań-ców chcących stworzyć nową, wrocławską tożsamość. Wieloletnie badania, a tak-że doświadczenia mieszkańców i władz Wrocławia potwierdzają, że czynnikiem mającym szansę złagodzić wszelkie antagonizmy i przekuć różnice i odrębności w coś wspólnego, jest szeroko pojęta sfera kultury. Henryk Barycz we wstępie do Śląska w polskiej kulturze umysłowej napisał: „byłbym też rad, gdyby ten tom zachęcił czytelnika do głębszej refleksji nad dziejowymi stosunkami, ukazującymi, jak dale-ce wartości kulturalne wpływały na utrzymanie narodowej wspólnoty”3. Słowa te, wypowiedziane wiele lat temu, wciąż pozostają aktualne, podobnie jak koncepcja „wzajemności słowiańskiej” Čelakowskiego4.

Przemiany w powojennym myśleniu o znaczeniu i wartości „dialogowania” po-między nacjami, wyznaniami, a także wchodzenie w relacje mieszkańców i przyjezd-nych, odbywały się stopniowo, obejmując wciąż inne poziomy i dochodząc etapami do tego, co objęłoby wszystkich mieszkańców zarówno w sferze materialnej, jak i mentalnej.

2 Rafał Dutkiewicz określa Wrocław jako miasto, „którego historia została ostro przecięta, wypę-dzono z niego setki tysięcy mieszkańców, a na ich miejsce przybyli nowi, także wypędzeni ze swoich domów” – R. Dutkiewicz, Nowe horyzonty, Warszawa 2006, s. 84. „Ostre przecięcie” jest określeniem bardzo pasującym do sytuacji wrocławskich mieszkańców – nie tylko po II wojnie światowej, ale do wszystkich, którzy przez wieki odnajdywali tutaj, choć na chwilę, swój dom. Dziś, wiele lat po woj-nie i transformacji, przecięcie to stopniowo się zasklepia, dzięki wspólnym wysiłkom władz miasta i wszystkich, którym los dolnośląskiej stolicy nie jest obojętny.

3 H. Barycz, Śląsk w polskiej kulturze umysłowej, wyd. 2, popr. i uzup., Katowice 1979, s. 10.4 Profesor stawiał na pierwszym miejscu, co starał się także wpoić swoim studentom, taką wła-

śnie koncepcję, której główną myślą było stawianie tego, co wspólne, słowiańskie właśnie, przed dążeniami niepodległościowymi i wszelkimi innymi. Widział zatem ocalającą moc kultury i wspól-noty w czasach, w których trudno jeszcze było mówić o porozumieniu – por. Z. Tarajło-Lipowska, Literackie ślady czeskich podróży do Wrocławia, [w:] Wrocław w Czechach, Czesi we Wrocławiu. Literatura – język – kultura, red. Z. Tarajło-Lipowska, J. Malicki, Wrocław 2003.

Page 225: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

225

Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz Wpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia

Początkowo można było zauważyć zmianę perspektywy w patrzeniu na miasto. W pewnym sensie zapoczątkował ją Jan Paweł II, pielgrzymujący do Wrocławia dwukrotnie. Jego słowa o Wrocławiu – mieście spotkań dały początek funkcjo-nującemu do dziś hasłu, będącemu jednocześnie rozpoznawalnym logo miasta. „Wrocław miasto spotkań – Wroclaw the meeting place” stało się azylem, do któ-rego warto przyjechać, warto zwiedzić, a nawet tu zamieszkać. Zauważono, że tak otwarte na nowości i wyzwania społeczeństwo może zaakceptować i rozpropago-wać nowe inicjatywy, takie jak np. festiwale kierowane do wymagającej, intelektual-nie dojrzałej publiczności, spotkania i przedsięwzięcia niemające odpowiedników w Polsce, a nawet na świecie.

Kolejnym etapem stało się pragnienie „spotkania własnej historii”. Wrocław lat dziewięćdziesiątych chciał (i chce nadal) wydobyć ją i dzięki niej stworzyć nowy obraz miasta – prawdziwego „the meeting place”. Nie stanowi to łatwego zadania. Aby uwiarygodnić ten przekaz i pragnienie, należy działać na kilku poziomach: historii (tradycji) i przywracania jej prawdziwego oblicza, pozbawionego zawłasz-czeń typu „nasz piastowski Wrocław”; przełamywania barier hamujących rozwój i napływ nowych pomysłów; otwarcia – na siebie nawzajem oraz na tych, którzy przybywają z zewnątrz (na stałe bądź na chwilę).

Jest to zadanie wymagające olbrzymiej dojrzałości i gotowości do zaakcepto-wania zarówno tego, co jest, będzie, ale przede wszystkim tego, co było. Musi się tak stać, aby proponowane inicjatywy nie legły w gruzach z powodu małostkowo-ści organizatorów czy uczestników, chęci przekłamywania czy naginania historii. To stawanie się „Wrocławiem otwartym” ma też walor dodatkowy, nie do przece-nienia w codziennym funkcjonowaniu miasta – wymaga współdziałania i działania niemal na równych prawach władz rządzących stolicą Dolnego Śląska, jego stałych mieszkańców oraz tych, którzy przebywają tutaj czasowo. Jak pokazuje doświad-czenie wrocławskie, inicjatorami najważniejszych przedsięwzięć są ci, którzy mó-wią o sobie z dumą: „wrocławianie”, oraz osoby emocjonalnie bądź intelektualnie związane z Wrocławiem, chcące oddać mu swoje serce i zaangażowanie.

Trop pierwszy – przełamywanie stereotypów

Zmiana obrazu codzienności (zwyczajnego życia) nie dokonuje się z dnia na dzień. Podobnie jak nie codziennie trafiają do naszego środowiska ludzie, którzy są odmienni, czasami obarczeni „złą sławą”. Dążenie wrocławian do poszerza-nia własnych horyzontów i godna pochwały ochota, aby choć spróbować czegoś nowego, pozwalają na zaistnienie w mieście zjawisk z pogranicza codzienności i kultury, które stają się po pewnym czasie wydarzeniami ważnymi, barwnymi, określającymi w jakiś sposób charakter miasta. Do takich prób należy wejście społeczności muzułmańskiej w codzienność starej dzielnicy Wrocławia. Bliskie

Page 226: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

226

Śląskie pogranicza kultur

sąsiedztwo meczetu (umiejscowionego w starej poniemieckiej willi, pamiętającej niejedno z historii Karłowic) i kościoła katolickiego stanowiło i do dziś zapew-ne stanowi szok dla wielu osób, nie tylko tych przechodzących codziennie obok Muzułmańskiego Centrum Kulturalno-Oświatowego. Czas pozwala na oswojenie; działalność Centrum została zaakceptowana przez najbliższe sąsiedztwo, a nie-rzadko jest wykorzystywana przez mieszkańców miasta. Działalność muzułmanów we Wrocławiu stanowi z jednej strony przykład tolerancji, zgody na współistnienie wielu kultur, z drugiej zaś pokazuje, że nie wszystko może ulec asymilacji, wtopić się w codzienność. Funkcjonowanie obok siebie meczetu i klasztoru franciszkań-skiego umożliwiła w pewien sposób postawa Jana Pawła II, który wielokrotnie podkreślał, że darzy szacunkiem wyznawców islamu, co rozpoczęło proces po-rozumienia i zostało usankcjonowane powołaniem w 1997 roku Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów (RWKiM). W ten sposób od 2004 roku teren Karłowic miał możliwość stać się religijnym pograniczem, na którym miały być inicjowane wspólne przedsięwzięcia, a funkcjonowanie w jednej przestrzeni społecznej stało się naturalnym składnikiem codzienności wyznawców tych dwóch religii. Owocem podpisanych deklaracji stały się także wspólne modlitwy, które pozwoliły na wza-jemne oswajanie obu społeczności w sferze religijnej.

Zarówno muzułmanie, jak i katolicy podkreślali w 2004 roku, że wrocławska inicjatywa powinna być nastawiona na pracę wśród młodzieży, którą należy przy-gotować do tego, by mogła swobodnie żyć, rozwijać się i współdziałać w środowi-sku wielokulturowym. Nazwane to zostało „polityką dialogu”, w którą wpisują się także wspólne spotkania młodzieży z obu środowisk, dyskusje i wymiana wiedzy na tematy najbardziej interesujące młodych ludzi, jednak przedstawiciele Centrum mocno podkreślali, że jeśli społeczność muzułmańska w mieście znacznie się po-szerzy, to właśnie do nich przede wszystkim będzie skierowana oferta5.

Dziś wydaje się, że właśnie w tym kierunku przede wszystkim rozwija się mu-zułmańska działalność na Karłowicach. Charakter tego przedsięwzięcia zakłada bowiem przede wszystkim nastawienie na krzewienie tego, co bliskie organizato-rom Centrum. Otwartość na otoczenie oznacza głównie odkrywanie „tajników” własnej kultury i wiary, dzielenie się tym wszystkim z mieszkańcami Wrocławia (także za pośrednictwem uczelni i szkół działających we Wrocławiu oraz lokalnych mediów).

Charakterystycznym przykładem jest przeprowadzony przez Muzułmańskie Centrum konkurs „Inna kultura, te same emocje”, w którym uczestnicy, w do-wolnej formie, mogli się wypowiedzieć na zadany temat, niosący w sobie nadzieję na porównanie postrzegania rzeczywistości, tradycji, kultury właśnie w różnych aspektach religijno-społecznych. Jednak w zamierzeniu organizatorów konkurs

5 Szerzej o inicjatywach planowanych w okresie powstawania Muzułmańskiego Centrum Kultu-ralno-Oświatowego pisze Monika Humeniuk-Walczak w: Wielokulturowość–międzykulturowość obszarami edukacyjnych odniesień, red. A. Szerląg, Kraków 2005.

Page 227: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

227

Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz Wpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia

skierowany był wyłącznie do uczniów będących wyznawcami religii muzułmań-skiej, co niestety zamykało drogę do dyskusji międzykulturowych prowadzonych w szerokim kontekście.

Centrum Kulturalno-Oświatowe prowadzi także działalność edukacyjną, skie-rowaną do szerokiego kręgu odbiorców. Proponowane „lekcje muzealne” pozwa-lają uczniom zapoznać się z islamem, jego cechami charakterystycznymi, a także dostrzec cechy wspólne i odrębne religii muzułmańskiej i chrześcijańskiej. Kursy arabskiego i prawa szariatu dają możliwość bliższego kontaktu z kulturą świata arabskiego. Do największych przedsięwzięć, pozwalających na zapoznanie zarów-no mieszkańców Karłowic, jak i całego miasta z kulturą muzułmańską, są Dni Kultury Muzułmańskiej, odbywające się we Wrocławiu od 2005 roku. Bazar, będą-cy tradycyjnym elementem tych spotkań, pozwala na doświadczenie tego, co cha-rakterystyczne dla kultury muzułmańskiej. Tradycyjne potrawy, stroje, możliwość rozmowy z „prawdziwymi” muzułmanami, a także szeroka oferta kulinarno-han-dlowa przybliżają zapewne kulturę, ale chyba jedynie w sferze „oswajania obcego”. Mieszkańcy Karłowic mają możliwość spróbowania charakterystycznych smaków czy – bez zobowiązań – przyjrzenia się religii muzułmańskiej (zwiedzanie meczetu, rozmowa z duchownymi). Świąteczny charakter tego przedsięwzięcia stwarza jed-nak sytuację, w której każda ze stron ma świadomość pewnej tymczasowości i bar-dziej „osobności” niż wspólnoty. Jednocześnie w takich warunkach mogą zniknąć wzajemne animozje i lęki.

Stefan Obirek zauważa:

[...] dialog ekumeniczny i międzyreligijny nie może być ani opisany, ani zaprogra-mowany. To rzeczywistość doświadczona przez tych, którzy podjęli ryzyko i zde-cydowali się na zakwestionowanie własnej tradycji, by wpisać ją w szerszy kontekst innych wyznań i religii. Jest to decyzja wymagająca odwagi i wyobraźni6.

Zatem można skonkludować, że działalność muzułmanów we Wrocławiu, choć przełamująca stereotypy, rozszerzająca myślenie i wprowadzająca mieszkań-ców w tajniki innej, mocno skontrastowanej z naszą kultury, nie stanowi jeszcze dialogu międzykulturowego w pełnym tego pojęcia rozumieniu. Jednocześnie przedsięwzięcie to nie ma ugruntowanych korzeni, historii „wrocławskiej”, do której można by się odwoływać – nie jest zatem tym wszystkim, czego poszu-kujemy: dialogiem międzykulturowym w głęboki, sięgający korzeni sposób prze-mieniającym naszą tożsamość lokalną, naszą codzienność nie tylko na poziomie współczesności, ale przede wszystkim poprzez sięganie do przeszłości, wyciąga-niem wniosków zarówno z tego, co tu i teraz, jak i z przeszłości uobecnionej w dawnym zaangażowaniu i funkcjonowaniu w przestrzeni miasta.

6 S. Obirek, Ekumenizm i pluralizm jako szansa dla religii, [w:] W stronę nowej wielokulturowości, red. R. Kusek, J. Santera-Szeliga, Kraków 2010, s. 165.

Page 228: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

228

Śląskie pogranicza kultur

Trop drugi – otwarcie na nowości

W wizji rozwoju miasta zawiera się pragnienie stworzenia miejsca przyjaznego wszystkim – zarówno tym, którzy mieszkają tu od urodzenia, jak i przybywającym „na chwilę”. Stąd też w najnowszej historii Wrocławia taka obfitość inicjatyw na-stawionych na pokazywanie różnych kultur, wielorakich ich wytworów, oswajania z tym, co absolutnie egzotyczne, jak również z tym, co ważne dla rozwoju intelek-tualnego człowieka, a nie zawsze w oczywisty sposób dostępne.

Wraz z wprowadzaniem wizji w życie miasta narodził się pomysł pokazywania wszystkiego, co odmienne, egzotyczne. Kluczem ma być nie opowiadanie o „innym”, a sprowadzenie go do Wrocławia i danie mu możliwości osobistego świadectwa włas- nej odmienności. „Celem festiwalu jest prezentacja twórców, którzy poprzez sztukę próbują wyrazić mądrość ludu, z jakiego pochodzą, mówią o tradycji, jaką reprezen-tują i której czują się spadkobiercami”7 – mówią jego twórcy. Brave Festival – bo o nim mowa – wchodzi zatem w sferę sacrum, stając się jednocześnie elementem codziennego profanum wrocławian. W okresie, gdy odbywa się festiwal, mamy do czynienia ze szczególnym wprowadzeniem „czasu świętego”, rozumianego w nie-mal dosłownie Huizingowski sposób, ograniczonego oczywiście z konieczności do wydzielonego fragmentu miasta. Jednak ślady obecności uczestników wydarzenia są tak ewidentne, że rozprzestrzeniają się na cały Wrocław. Na ulicach pojawiają się ci, którzy sprowadzeni do dolnośląskiej metropolii chcą zamanifestować własną odręb-ność. Jak zaznacza Gołaj, Brave Festival „jest poświęcony ludziom, którzy nie chcą utracić własnej kultury, swoich korzeni i próbują to dziedzictwo zachować, ocalić od zapomnienia”8, a jednocześnie przemierzają niekiedy tysiące kilometrów po to, aby właśnie we Wrocławiu dać świadectwo swego istnienia.

Pomysł takiego spotkania wydaje się niejednoznaczny, trudny do zrozumienia przy pierwszej konfrontacji. Jednak znajduje swoich zwolenników, a organizatorzy wciąż myślą o tym, jak sprawić, by przedsięwzięcie stało się nie tylko „punktem programu” letnich spotkań we Wrocławiu, ale dało także możliwość wewnętrz-nej przemiany mieszkańców, uwrażliwienia ich na drugiego człowieka, odmienną kulturę. Stąd zapewne pomysł włączania dzieci w działania festiwalu, oddanie im części czasu, organizowanie specjalnych imprez zarówno dla dorosłych, jak i dla najmłodszych mieszkańców grodu nad Odrą. O szerokim myśleniu organizato-rów niech świadczą słowa: „prezentujemy oczywiście spektakle i koncerty, ale dla mnie ważniejszy jest wymiar społeczny i efekt, jaki ujawnia się na różnych płasz-czyznach”9. Podejście takie sprawia, że nie tworzy się kolejnej enklawy dla zainte-resowanych wąskim aspektem egzystencji, nie namawia także nikogo do tego, by porzucił własną tożsamość i zaakceptował obcą jako swoją. Jest to przedsięwzięcie

7 A. Gołaj, Brave Festival, s. 237.8 Ibidem.9 Ibidem, s. 240.

Page 229: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

229

Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz Wpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia

zmieniające na trwałe codzienność – w wymiarze fizycznym tylko na czas „karna-wału”, „święta kultur”, w wymiarze zaś głębszym zmuszające do porzucenia bez-piecznego myślenia, szufladkowania rzeczywistości i tego, co „warte”, a co „nie- warte” zainteresowania.

Trop trzeci – współbytowanie

Powracając do myśli Monteskiusza o budowaniu „ducha ogólnego”, należy szczególną uwagę zwrócić na przedsięwzięcie, mające na celu rekonstrukcję zbioro-wej pamięci, w kontekście szerszym niż jednorazowa czy nawet cykliczna impreza organizowana na terenie Wrocławia. Przedsięwzięcie to jest zakrojone na szeroką skalę, a jego owocem ma być „współpraca, której celem jest zachęcenie mieszkań-ców do rozwoju religijnego, edukacji oraz działalności charytatywnej”10. W zamyśle autorów ma to być Dzielnica Czterech Świątyń, w której połączy się tradycja ze współczesnością, stare z nowym, ale także oswojone z obcym. Aby wcielić w życie taki pomysł, konieczne jest wspólne przejście kilku etapów, w tym wypadku zapo-czątkowane wzajemnym „wyznaniem win”11, dalekie jednak od tworzenia ich katalo-gu i udowadniania, kto lepszy, a kto najgorszy. Wspólnym zamierzeniem pomysło-dawców jest szukanie ścieżek prowadzących do porozumienia, co akcentują także hierarchowie czterech świątyń. Rabin Yitzchak Rapoport mówi wprost:

[...] jesteśmy wyznawcami czterech religii, wyznań, które różnią się między sobą – często w bardzo istotny sposób – lecz fakt, że nawzajem szanujemy nasze prawo do wyznawania wiary w Boga na swój własny i niepowtarzalny sposób, jest dowodem, że my również tworzymy jedność i harmonię – tworzymy szalom12.

To ważne słowa w kontekście tworzenia (czy odtwarzania) przestrzeni miejskiej, która ma przemieniać świadomość mieszkańców i przybyszów do miasta. Społecz-ność żydowska jest tutaj najmocniej nacechowana historycznie i najbardziej dobitnie zaznacza swoją wielowiekową obecność. Z drugiej strony – jako jedyna nie przy-należy do kultury wywodzącej się z kręgu chrześcijańskiego. Potwierdzanie zatem przez rabina jedności i wspólnoty nabiera tutaj sensów głębszych i daje nadzieję na tworzenie nowej codzienności we Wrocławiu. Potwierdza to wypowiedź prawosław-nego arcybiskupa Jeremiasza, który zaznacza, że „członkowie społeczności Dzielni-cy Wzajemnego Szacunku stoją przed ogromnym wyzwaniem – ukazania jedności w różnorodności”13, wyraża jednak nadzieję, że Dzielnica „stanie się zaczynem spo-

10 M. Kowalska, A. Krzyżanowska, J. Sikora, [w:] Dzielnica Czterech Wyznań, prezentacja multime-dialna stworzona pod opieką meryt. dr hab. A. Zabłockiej-Kos.

11 To właśnie we Wrocławiu pisał kard. Kominek słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku – stanowiący początek pojednania i porozumienia.

12 Y. Rapoport, [w:] Dzielnica Czterech Wyznań, s. 4.13 Arcybiskup wrocławski i szczeciński Jeremiasz, Dzielnica Czterech Wyznań, s. 8.

Page 230: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

230

Śląskie pogranicza kultur

łeczeństwa, które nie będzie znało niesprawiedliwości i braku zrozumienia dla od-mienności wiary, języka, kultury”14. W wypowiedziach przeważa ton zainteresowania aspektem społecznym całego przedsięwzięcia. Słowa hierarchów uwypuklają chęć podjęcia autentycznego dialogu międzykulturowego, opartego na wolności.

Z wielką radością i szczerością działamy na rzecz zbliżenia Kościołów, kultur i religii. Tylko w ten sposób składać możemy wiarygodne świadectwo wobec świata i wobec siebie samych15

– mówi ewangelicki biskup Ryszard Bogusz, arcybiskup Marian Gołębiewski do-daje: „przecież wzajemne poznawanie się to również ubogacanie siebie nawzajem, w wymiarze intelektualnym, kulturowym i duchowym”16.

Jacek Pluta uważa, że stworzenie przestrzeni potrzebnej do powstania spo-łeczności lokalnej jest łatwiejszym z zadań koniecznych do wykonania podczas świadomego tworzenia takiej społeczności17. Można zadać pytanie: czy także w przypadku powstawania Dzielnicy Czterech Świątyń założenie to jest słusz-ne? Odważnym krokiem była chęć połączenia chrześcijan wyznania katolickiego z kalwinami, chrześcijanami obrządku prawosławnego oraz żydami. Przedsięwzię-cie to, oparte na założeniach wypływających z historii, wykorzystujące istnieją-cą przestrzeń architektoniczną i w miarę zwarty układ przestrzenny, przewiduje, że w umysłach ludzkich to, co łączy, da się powiązać wspólną historią i wspólnymi przeżyciami. Ma zatem szansę rozwoju angażującego nie tylko osoby bezpośred-nio zainteresowane – a więc duchownych, ich rodziny i wyznawców poszczegól-nych religii – ale także wszystkich tych, którym zależy na utrwalaniu przeszłości i tworzeniu teraźniejszości w oparciu o dialog i wzajemną współpracę. Wracając do postawionego pytania: w przypadku tak bogatej w przeżycia negatywne prze-strzeni architektonicznej, niosącej w pewnym sensie rany historii na swoich mu-rach, zadanie to w oczywisty sposób nie wygląda na łatwe. Zrujnowane świątynie, zagrabione mienie – taki był początek tworzenia nowej historii zakątka znanego jako Dzielnica Czterech Świątyń18. Za sukcesem pojednania stoi zatem nie chęć udowadniania win, ale przejście do sfery działania i patrzenia w przyszłość, przy zachowaniu i poszanowaniu historii – tej wspólnej i tych odrębnych, będących niejednokrotnie tragediami jednostek – próbą trudnego przywracania „pamięci zamieszkanej”19.

14 Ibidem.15 R. Bogusz, [w:] Dzielnica Czterech Wyznań, s. 10.16 M. Gołębiewski, [w:] Dzielnica Czterech Wyznań, s. 6.17 J. Pluta, Tożsamość i lokalność. Uwagi o związku wrocławian z przestrzenią miasta, [w:] My wrocławianie.

Społeczna przestrzeń miasta, pod red. P. Żuka, J. Pluty, Wrocław 2006. 18 Dzielnica ta ma także inne, stosowane równolegle nazwy: Dzielnica Pojednania, Wrocławski

Kwadrat, Dzielnica Wzajemnego Szacunku. 19 Zob. A. Assmann, Erinnerungsräume. Formen und Wandlungen des Gedächtnisses, Monachium 1999.

Page 231: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

231

Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz Wpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia

Wszystkie osoby zaangażowane w to przedsięwzięcie są przekonane o jego zna-czeniu zarówno dla codzienności mieszkańców Wrocławia, jak i dla jego obrazu w świecie. Choć to banalnie brzmi, jednak przyglądając się rozwijającej się w im-ponującym tempie inicjatywie, można mieć pewność, że już teraz, choć jeszcze do realizacji wizji ostatecznej dużo pracy, jest Wrocławski Kwadrat coraz szerzej zna-ny zarówno wśród mieszkańców, jak i turystów. Sukces można opisywać w wie-lu aspektach. Jeden z nich ukryty jest niezaprzeczalnie w historii miasta, trudnej i bolesnej, jednak sprzyjającej tworzeniu atmosfery pokojowej wielokulturowości. Jasińska opisuje to słowami:

Fakt, że w powojennym Wrocławiu wszyscy byli przybyszami, że nikt nie był „tutejszy”, niewątpliwie wpłynął na większą otwartość wrocławian oraz możliwość pojawienia się w naszym mieście wyjątkowych wielokulturowych inicjatyw20.

Warto jednak zauważyć, że sama atmosfera sprzyjająca inicjatywom nie gwaran-tuje ani sukcesu, ani powstawania owych inicjatyw. Potrzebny jest nie tylko dobry grunt, ale także ludzie, mający przekonanie, że warto mówić o wielokulturowości w sposób profesjonalny, zaangażowany. Muszą oni mieć także przekonanie, że takie inicjatywy wymagają nie tylko „pokazywania” kultur, tworzenia skansenów, w któ-rych każdy zobaczy jakąś cząstkę „innego”, ale przede wszystkim powinny być na-stawione na objaśnianie wrażliwej tkanki wielokulturowości, będącej żywym, wciąż rozwijającym się organizmem. Hannah Arendt i Julia Kristeva, „emigrantki z tota-litaryzmów”, jak je nazywa Tomasz Kitliński21, zauważają, że „palącym problemem naszych czasów jest ufundowanie sfery publicznej, w której przejawiałaby się troska o podmiotowość”22. Zatem nie wystarcza samo dostrzeżenie, że coś jest godne za-interesowania, stworzenie miejsca na to, by owo „godne”, „wartościowe” pokazać. Konieczne (i coraz bardziej oczywiste) staje się ukazanie w każdym przedsięwzięciu żywych ludzi, prawdziwych historii, w których możemy uczestniczyć, przy założe-niu, że każda z osób uczestniczących ma możliwość pozostania sobą do końca.

We wrocławskiej inicjatywie Kantowska koncepcja „aspołecznej społeczno-ści” czy też „nietowarzyskiej towarzyskości” nabiera dosłownego znaczenia i ma wymiar praktyczny. Zarówno osoby bezpośrednio zainteresowane, czyli włoda-rze czterech świątyń, jak i osoby uczestniczące w budowaniu tej niespotykanej przestrzeni, a nawet uczestnicy wszelkich przedsięwzięć inicjowanych w Dzielni-cy Czterech Wyznań mają niejako z definicji zagwarantowane, że każdy z nich może zachować własną tożsamość oraz przekonania. Sami decydują o swoim za-angażowaniu. Jeśli chcą – czynnie uczestniczą w przedsięwzięciach, jeśli wolą być bezimiennymi obserwatorami – ich wola jest szanowana. Opisujący tę przestrzeń zauważają:

20 M. Jasińska, Wrocławska Dzielnica Wzajemnego Szacunku Czterech Wyznań, [w:] W stronę..., s. 189.21 Zob. T. Kitliński, Obcy jest w nas. Kochać według Julii Kristevej, Kraków 2001. 22 T. Kitliński, op. cit., s. 134.

Page 232: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

232

Śląskie pogranicza kultur

Jest to jedyne takie miejsce w Europie, gdzie duchowni i społeczności czterech wy-znań od blisko piętnastu lat prowadzą nie tylko dialog międzyreligijny, ale także przy-jacielskie pogawędki i poważne dysputy, dotyczące istotnych spraw ducha i materii23.

Staje się ono zatem przestrzenią mentalną edukującą, otwierającą swe podwoje przed chętnymi słuchaczami, jak również agorą pozwalającą na swobodną, pozba-wioną oceniania wymianę myśli. Wpisuje się to w założenia Nikiforowicza, który jasno precyzuje: „edukacja wielokulturowa opiera się na teorii pluralizmu kulturo-wego”24, czyli działaniach z definicji na gruncie wielu, czasami bardzo odmiennych środowisk. Jak dopowiada badacz, pluralizm o takiej proweniencji z całą pewno-ścią „odrzuca ideę asymilacji i uznaje trwałość kultur grupowych”25. Dotychczaso-wym sukcesem pomysłodawców oraz osób współtworzących Dzielnicę Czterech Wyznań jest właśnie umiejętność wydobywania cech charakterystycznych każdego „elementu” wrocławskiej układanki. To właśnie kultury grupowe, a więc żydow-ska oraz chrześcijańskie różnych obrządków – różniące się, co warto zauważyć, nie tylko w obrządkach liturgicznych, ale również w sferze społecznej, mentalnej, stały się elementem najbardziej interesującym, niejako sprawczym całego przedsię-wzięcia. To już nie tylko poszczególni ludzie (prezydent miasta, rabin, ksiądz czy pastor, tworzący podwaliny pod „mit założycielski”), ale także przestrzeń archi-tektoniczna, a przede wszystkim wszyscy ci, którzy dołączyli do przedsięwzięcia, stanowią jego trzon, kulturę grupową.

Jednocześnie mamy tutaj do czynienia ze zjawiskiem opisywanym przez Wal-tera Benjamina, który interpretował przeszłość poprzez przedmioty materialne26. Można przypuszczać, że osobom odpowiedzialnym za to przedsięwzięcie teza ta jest równie bliska, jak autorowi. Sądząc z wypowiedzi architektów zaangażowa-nych w rewitalizację Dzielnicy Pojednania, przeszłość ukryta w budynkach jest dla nich równie ważna jak to, co przewidują w swoich planach osoby odpowiedzialne za inne sfery przywrócenia tej przestrzeni pamięci zbiorowej. Żeby to jednak zro-zumieć, trzeba spojrzeć na sprawę z kilku perspektyw.

Mariola Apanel przekonuje:

Miasto ma sprecyzowany cel, nazywany Programem Ścieżki Kulturowej Czterech Świątyń. Chodzi w nim o odtworzenie i udostępnienie mieszkańcom i turystom wartości kulturowych południowo-zachodniej części wrocławskiego Starego Mia-sta oraz o wykreowanie atrakcyjnej trasy, ukazującej nie tylko wielokulturowość, ale otwartość, tolerancję, jak również architekturę XIX wieku27.

23 M. Jasińska, Wrocławska Dzielnica Wzajemnego Szacunku Czterech Wyznań, [w:] W stronę..., s. 189.24 J. Nikiforowicz, Od edukacji regionalnej do międzynarodowej, [w:] Tożsamość, odmienność, tolerancja

a kultura pokoju, red. J. Kłoczowski, S. Łukasiewicz, Lublin 1998, s. 386.25 Ibidem.26 Zob. W. Benjamin, Theses on the Philosophy of History, New York 1968.27 A. Sabor, Przestrzeń z charakterem, rozmowa z M. Apanel i T. Ossowiczem, „Tygodnik Po-

wszechny” 2010, nr 4, s. 36.

Page 233: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

233

Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz Wpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia

Brzmi to na równi zachęcająco i zatrważająco: „wykreowanie trasy”, „udo-stępnienie mieszkańcom”, „program” itp. – słowa te brzmią tak technicznie, jak tylko bezosobowo mogą być określane przedsięwzięcia sztuczne, tworzone jedy-nie z myślą o zysku i nowych atrakcyjnych miejscach przynoszących pieniądze do kasy miasta. Jednak pod tym technicznym językiem kryje się autentyczna chęć stworzenia miejsca ciekawego, przesyconego historią i prawdziwymi postaciami. Z pełną świadomością, że wśród ludzi i budynków tworzących historię i teraź-niejszość w rzeczywisty i naturalny sposób łączą się prawdziwe życie i prawdzi-we wydarzenia, a wymarzona wielokulturowość miasta jest tam już ugruntowana, wymaga jedynie pielęgnacji i wsparcia. W szerszym kontekście komentuje takie zjawisko Nikiforowicz, dostrzegając, że „wielokulturowość jest faktem i winna być postrzegana jako dobro, a wielowariantowość działań edukacyjnych jako wyzwanie i szansa edukacji”28. Edukowanie poprzez architekturę wydaje się w naszej rzeczy-wistości oczywiste. Wskazywanie różnic między synagogą a kościołem katolickim; uświadamianie, dlaczego cerkiew prawosławna jest tak bogata w swym wystroju, a kościół ewangelicki wręcz ascetyczny; w jakim stylu architektonicznym zbudo-wane są cztery omawiane świątynie i dlaczego styl budynku nie zawsze jest od-zwierciedlony w jego środku. Te i podobne pytania i problemy muszą być (i często są już teraz) na równi rozwiązywane (a najpierw stawiane) przez przewodników. To wszystko biorą też pod uwagę twórcy ścieżki edukacyjnej Dzielnicy Czterech Świątyń, przewodnicy miejscy przygotowują się do profesjonalnego oprowadzania wycieczek po teraźniejszości i historii wrocławskiego zakątka międzykulturowego. I to właśnie między innymi zadaniem przewodników ma być opowiedzenie tej trudnej historii w sposób ciekawy, zachęcający do wyjścia poza strefę „oglądacza” i przejścia do czynnego uczestnictwa. A możliwości jest wiele: od doświadczania atmosfery kulturowej w kawiarniach, restauracjach czy miejscach, gdzie można odpocząć, coś zjeść, a jednocześnie poczytać książki dotyczące historii Wrocławia, Dzielnicy Pojednania, do poszczególnych przedsięwzięć, w jakie można się zaan-gażować we Wrocławskim Kwadracie.

Patrząc na tę inicjatywę z boku, przychodzi refleksja, że łatwo budować mię-dzykulturowe porozumienie i za jego pomocą oddziaływać na codzienność miasta, gdy ma się do dyspozycji tak ukształtowaną przestrzeń, jak w przypadku Wrocław-skiego Kwadratu. Zdaniem Tomasza Ossowicza dzielnica „zawsze jednak miała charakter. A charakter pozwala na rozwój”29. W tym prostym z pozoru zdaniu kryje się jednak głębia, docierająca do sedna przedsięwzięcia. Pragnieniem inicja-torów nie jest stworzenie kolejnego skansenu, choćby najpiękniej opowiadające-go o przeszłości i świetności tej przestrzeni. Nie zamierzają oni także zbudować czegoś, co za fasadami wyremontowanych i przepięknie wyglądających budynków będzie kryło enklawy niedostępne dla przeciętnych mieszkańców czy też „zwy-

28 J. Nikiforowicz, op. cit., s. 384.29 T. Ossowicz, [w:] Przestrzeń..., s. 36.

Page 234: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

234

Śląskie pogranicza kultur

kłych” turystów. Użyte w wypowiedzi Ossowicza słowo „charakter” pozwala przy-puszczać, że chodzi o stworzenie miejsca niepospolitego, obdarzonego własnym duchem – niejednorodnym, ale uwypuklającym to wszystko, co dla tego miejsca specyficzne, dostępnego w wielu wymiarach zwykłemu przechodniowi. Aby to się wykonało, konieczne jest zachowanie specyfiki funkcjonujących dotychczas inicjatyw, a także otwarcie ich na to wszystko, co zostało boleśnie odcięte przez wiry historii. Słysząc o inicjatywach, pokazywaniu specyfiki, a do tego otwartości zarówno na historię, jak i przyszłość osadzoną w teraźniejszości, można sądzić, że będzie to (czy jest) fragment Wrocławia nacechowany „życiem turystycznym” – oprowadzanie wycieczek, wskazywanie miejsc zachowanych, jak i tych nowo tworzonych w nowoczesnym mieście. Nie tak jednak wygląda życie tej dzielnicy, która „w założeniu twórców, a właściwie odtwórców dzielnicy – pisze Daniel Ja-worski – nie ma być urbanistyczną enklawą, wypełnioną bankami, sklepami, knaj-pami i hotelami30, z czego jasno wynika, że nie na „życie wyjątkowe”, pozbawione cech zwyczajności nastawione jest to przedsięwzięcie. Jaworski pisze dalej jasno i konkretnie:

[...] przeciwnie, ma to być przestrzeń, gdzie turystów i urzędników nie będzie więcej niż zwykłych mieszkańców kamienic; gdzie dzieci rano będą biegły do szkół, a popołudniami wypełniały gwarem boiska i podwórka,

co z kolei przybliża wizję do codzienności, tworzenia atmosfery z tego, co jest dane każdemu z ludzi, w każdym niemal środowisku. Antropologia codzienności staje się więc tutaj kluczem, który pasuje i łączy wszystkie cztery kultury, poglądy na świat i rzeczywistość. Można interpretować założenia twórców w następujący sposób: pokażemy, jak połączyć przeszłość z teraźniejszością, ukazując ciągłość tradycji, obyczaju, zwykłych, materialnych potrzeb. Ciekawa to koncepcja, jednak zbyt wąska, by stworzyć (czy, jak pisał Jaworski „odtworzyć”) historię i nadać tej przestrzeni także charakter niepowtarzalny, różniący ją od innych miejsc – zarów-no we Wrocławiu, jak i na świecie. Wizja ta ma jednak trzeci element, dopełnia-jący i stanowiący o jej niepowtarzalności, której integralną częścią ma być głębia, objawiająca się w wielu wymiarach, odnajdująca swe korzenie w poszczególnych kulturach reprezentowanych przez przedstawicieli czterech wyznań, nakierowana zarówno na siebie (czyli trwanie w tradycji), jak i otwarta na innych (czyli chętnie udzielająca ze swego bogactwa tym, którzy chcą z niej zaczerpnąć). Fundamentem tego trzeciego filaru (który nie jest „szarym końcem” tej wyliczanki, lecz równo-ległym i równocześnie realizowanym przedsięwzięciem) ma być, a właściwie już jest, sfera duchowa, nadprzyrodzona, w sposób oczywisty nieodzowna w Dziel-nicy Czterech Świątyń. Emanacją tego fragmentu wizji ma być przestrzeń, „gdzie wieczorami z klubów, sal koncertowych i teatrów wylewać się będą słowa i muzy-

30 D. Jaworski, Dzielnica wzajemnego szacunku, „Tygodnik Powszechny” 2010, nr 4.

Page 235: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

235

Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz Wpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia

ka, a w czterech świątyniach różnymi językami i gestami sławić się będzie Stwór-cę”31. Łatwo dostrzec, że wielość propozycji kulturalnych oraz wolność w wyborze religii (i jej atrybutów) stanowią klucz do opisywania wpływów na społeczeństwo, a także źródło poszukiwania sukcesu tej, dopiero rozpoczynającej swój kolejny etap historii przestrzeni. W jej funkcjonowanie wpisana jest zasada definiowana przez Kristevą jako étrangers. Obcość zakorzeniona w każdym człowieku z jednej strony czyni z ludzi osoby nie do końca pogodzone z samym sobą, z drugiej – formuła „obcy jest we mnie; wszyscy jesteśmy obcymi” uświadamia, że konieczne jest w wielu momentach pójście na kompromis, pełna akceptacja i zgoda na to, co wydaje się w innych (i w nas samych) elementem niepasującym, obcym właśnie.

Z punktu widzenia antropologii kulturowej i psychologii przedsięwzięcie takie jak Dzielnica odnosi sukcesy właśnie z powodu, a nie pomimo kompromisów. Udziałem wielu ludzi staje się tam to, co w postulatach Julii Kristevej nazywane jest „otwarciem na drugiego”, czyli pozwolenie na zachowanie osobistych, jed-nostkowych wolności z jednoczesnym rozszerzaniem pola działania człowieka, wchodzenia w szeroko zakrojone zbiorowości. Ostatecznym (czy pierwszym) za-łożeniem musi być jednak gotowość do kompromisu. Postulat to dość trudny do spełnienia, zważywszy na to, że kompromis nie należy do cech dominujących w polskim charakterze. Tym bardziej wrocławską inicjatywę należy uznać za cen-ną, wypływającą nie tylko z oczywistego usytuowania czterech świątyń, z chęci przywrócenia dawnej świetności budynkom i ułatwienia turystom poznawania hi-storii miasta. Miejsce spotkań ludzi o różnej historii i odmiennych wyznaniach to pragnienie wszystkich, którym przyświeca idea dialogu ekumenicznego i między-kulturowej wymiany myśli. Jerzy Kichler wyznał:

Pamiętam krakowskie wykłady ks. prof. Józefa Tischnera, w których powracał wątek ekumeniczny. „Nie poznamy prawdy o sobie, jeśli pozostaniemy oddaleni od siebie” – mówił ks. Tischner. Zamarzyło mi się, żeby we Wrocławiu stało się to codziennością32.

Z marzeń rodzą się czasem wielkie dzieła, na żywej tkance, jaką jest miasto wraz z mieszkańcami, przekuwanie marzeń w rzeczywistość, codzienność, bywa trudne. Jednak determinacja pomysłodawców oraz naturalne warunki panujące w tym mieście otworzyły furtkę do realizacji marzeń.

Szczególnym znakiem procesu, jakim jest przekuwanie w czyn marzeń o dziel-nicy będącej emanacją wielu wyznań, kultur i ludzi, żyjących w atmosferze wzajem-nego szacunku i tolerancji, jest sfera codzienności, którą, jak zostało wspomniane, programowo zachowuje się na tym terenie, dając jej jednocześnie możliwości roz-woju, przemian czy powrotu do korzeni. Najaktywniejszą jak dotąd grupą wy-daje się tutaj społeczność żydowska. I to ona zdaje się mieć największy wpływ

31 Ibidem.32 J. Kichler, [w:] „Tygodnik Powszechny”, s. 37.

Page 236: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

236

Śląskie pogranicza kultur

na obraz codzienności Dzielnicy. Fundacja stworzona przez Bente Kahan wspo-maga restaurację synagogi „Pod Białym Bocianem”, która wraz z odzyskiwaniem dawnej świetności proponuje Wrocławiowi wiele inicjatyw. Z zamierzenia nie jest to inicjatywa nastawiona wyłącznie na działania komercyjne. Jej celem jest raczej pokazywanie kultury żydowskiej w wielu aspektach, zainteresowanie codzienno-ścią żydowską wszystkich, którzy są poznaniem jej zainteresowani. Stąd pomysł obchodzonego w listopadzie Wrocławskiego Dnia Wzajemnego Szacunku. Łączy się to także z niezwykle aktywną obecnością rabina wśród społeczności wrocław-skiej, a także (a może przede wszystkim) z włączaniem się tej społeczności w ini-cjatywy organizowane przez pozostałych gospodarzy Wrocławskiego Kwadratu. Za najistotniejszą z tych inicjatyw należy chyba uznać akcję „Dzieciaki”, w której mali mieszkańcy Wrocławia mieli szansę poznania specyfiki każdego z wyznań, wziąć udział w specyficznych dla każdego z nich obrzędach, spróbować specjałów kuchni, a także zabawić się i przeżyć ważne dla każdej z tych wspólnot święta. Jed-nocześnie projekt „Dzieci jednego Boga”, wymyślony w celu edukacji międzykul-turowej młodych obywateli Polski i Ukrainy, wpisuje się w szeroką wizję edukacji międzykulturowej najmłodszych. Autorzy mówią o widocznych już owocach tego przedsięwzięcia, które przerodziło się w „autentyczny dialog z przedstawicielami różnych kultur, wyznawcami innych odłamów chrześcijaństwa i innych religii”33. Takie inicjatywy pozwalają na oswojenie z „innym”, a także dają szansę na wycho-wanie nowego społeczeństwa, dla którego międzykulturowość i dialog ekumenicz-ny będą tak oczywiste i naturalne, że we wzajemnych stosunkach będzie można przejść na poziom wyższy, wpływający już nie tylko na zewnętrzne przejawy życia, ale także na sferę duchową.

Podobnie przemianie ulegają dorośli mieszkańcy miasta, którzy właściwie nie wyobrażają już sobie jego funkcjonowania bez Koncertów Hawdalowych, Festi-walu Kultury Żydowskiej „Simcha” czy letnich koncertów w synagodze „Pod Bia-łym Bocianem”. Wszystkie one pozwalają na oswojenie tego, co jeszcze kilkana-ście lat temu było znane przeciętnemu mieszkańcowi Wrocławia z opowiadanych po cichu historii o dawnym Wrocławiu.

Warto dodać, że wraz z narodzinami pomysłu odtworzenia tej przestrzeni powstały też inicjatywy, które na trwałe wpiszą się w pejzaż i funkcjonowanie miasta. Sukces rodzący się niemal na oczach mieszkańców i inicjatorów spo-wodował, że włodarze miasta spotkań zapragnęli, aby Dzielnica rozszerzyła swoje wpływy, a także stała się miejscem centralnym większej trasy spacero-wo-turystycznej. Stąd plany, aby „rozbudowywać” przestrzeń objętą szczególną troską, także w sferze komunikacyjnej – w planach jest maksymalne ułatwie-nie turystom przemieszczania się między centralną częścią miasta – Rynkiem, Zamkiem Królewskim, Dzielnicą Czterech Świątyń i zabytkowym Dworcem

33 M. Kowalska i in., op. cit.

Page 237: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

237

Agnieszka Kuniczuk-Trzcinowicz Wpływ dialogu międzykulturowego na obraz codzienności Wrocławia

Świebodzkim. Spowoduje to nie tylko większą dostępność wyżej wspomnianych miejsc, ale także umieszczenie Dzielnicy Wzajemnego Szacunku na stałej trasie turystycznej miasta. Aby to „penetrowanie historii” stało się łatwiejsze, a także by – patrząc na odnowione budynki, wyremontowane świątynie i okazjonalne wydarzenia kulturalne, nie zapomnieć jej historycznego bólu i znaczenia oraz nie zgubić się w codzienności Czterech Świątyń – powstały (i pewnie jeszcze powstaną) przewodniki w barwnym stylu opisujące niemal wszystko, co o tym terenie warto wiedzieć. Urząd Miejski skupia się na tym, by jego przewodnik (rozdawany zresztą w biurze promocji miasta, co sugeruje, jak ważna jest to część Wrocławia) rzetelnie opowiedział losy czterech wyznań reprezentowane przez cztery opisywane świątynie. Są w nim umieszczone także przesłania go-spodarzy tych miejsc, z których każdy wyraża radość z trwałego porozumienia ekumenicznego, przynoszącego owoce zarówno w postaci zmian mentalności ludzi, jak i w obrazie codzienności miasta. Drugi z przewodników pozwala na zapoznanie się z historią Dzielnicy Czterech Wyznań i tajemnicami (co obiecuje już tytuł). To barwna opowieść o tym, jak było dawniej i co z tego zostało do dziś. Przy okazji zachęca do spędzania we Wrocławskim Kwadracie nie tylko chwil przeznaczonych na modlitwę czy wydarzenia kulturalne. Zamiarem Beaty Maciejewskiej jest zachęcenie czytelników do spędzania tam poranków („lubię jeść śniadania w Mleczarni”34), godzin popołudniowych („w restauracji Sarah, do której wejść można i od strony ul. Włodkowica, i od synagogi „Pod Bia-łym Bocianem”, kuchni koszernej wprawdzie nie prowadzą, ale dla smakoszy znajdą się specjały żydowskich gospodyń”35) czy wieczorów („miło posiedzieć w ciepły dzień pod kasztanowcem rosnącym na dziedzińcu synagogi. Zawsze słychać tu gwar rozmów”36). Wydaje się, że przewodnik ten stanowi kwintesencję zamierzeń, jakie mieli pomysłodawcy rewitalizacji przestrzeni fizycznej i men-talnej wokół czterech wrocławskich świątyń. Opowiada o codzienności (można się z niego nawet dowiedzieć, gdzie rabin wyrzuca śmieci) w sposób doskonale skorelowany z historią. Daje możliwość poczucia się „jak w domu”, nabrania przekonania, że każdy, kto tu przychodzi, jest pożądany, a wręcz oczekiwany. Daje też nadzieję, że ocena zawarta w prezentacji Dzielnicy: „stanowi ona feno-men na skalę europejską, jednak fakt jej istnienia słabo jest znany nawet wśród mieszkańców Wrocławia”, coraz bardziej traci na prawdziwości. Rozszerzając inicjatywy, wychodząc z propozycjami do coraz bardziej zróżnicowanych grup wiekowych, przedstawiciele Dzielnicy Wzajemnego Szacunku coraz intensyw-niej wpisują się w codzienność Wrocławia i Dolnego Śląska.

34 B. Maciejewska, T. Broda, Tajemnice świętej dzielnicy, Wrocław 2010, s. 35.35 Ibidem, s. 34. 36 Ibidem, s. 43.

Page 238: Śląskie pogranicza kultur - ifp.uni.wroc.pl · Na literacki zapis podróży, jaką księżna Izabela Czartoryska odbyła w 1816 roku do śląskich Cieplic, nakładają się dwa

238

Śląskie pogranicza kultur

Refleksje końcowe

Podejście do dialogu międzykulturowego w Polsce bywa różne. Od ocen miaż-dżąco przygnębiających, które jednoznacznie oceniają rzeczywistość („w wyni-ku drugiej wojny światowej w Polsce nastąpiła śmierć wielokulturowości37”), po bardziej przychylne, zabarwione optymizmem. Wszystkie one jednak wskazują z jednej strony na konieczność prowadzenia dialogu międzykulturowego, z dru-giej – na coraz większe otwarcie i przyzwolenie społeczne na wprowadzenie tego typu związków i rozważań do debaty publicznej i przestrzeni miejskiej. Opisane inicjatywy na Dolnym Śląsku pokazują, że dialog międzykulturowy wtopił się już w jego codzienność. Rozumieją to zarówno władze miasta, wrocławianie, jak i du-chowieństwo głównych religii tu obecnych. Czasami są to inicjatywy wymuszające przekształcenie czasu zwykłego, powszedniego w czas świąteczny – tak dzieje się w przypadku festiwali i innych okazjonalnych przedsięwzięć. Mamy jednak na tym terenie także do czynienia z działalnościami zorganizowanymi i zamierzonymi na długie lata, a precyzyjnie mówiąc – na całą przyszłość. Muzułmańskie Centrum Kulturalne chce, aby jego propozycje przemieniły uczestniczące w jego inicjaty-wach osoby. Pragnie także utrzymywać dobre stosunki z sąsiadami i sympatykami kultury muzułmańskiej. Dzielnica Wzajemnego Szacunku, też z racji swej historii i usytuowania, ma ambicje uczestniczenia w codzienności tych, którzy znajdują się w stolicy Dolnego Śląska. Ucieleśnia ona postulaty wielu filozofów, duchow-nych czy też „zwykłych” ludzi, głoszące potrzebę współistnienia, życia na jednej przestrzeni bez – z jednej strony – pokazywania palcem, kto jest swój, a kto obcy, a z drugiej – zgody na to, aby każdy zachował własną tożsamość. Filozofka i psy-cholożka Julia Kristeva zauważa:

W czasie zatem, kiedy narody i kontynenty zamykają się w sobie, pozostaje od-powiedzialność podjęcia marzenia stoików, wedle którego w dzisiejszej megalopolis jesteśmy spadkobiercami wszystkich tradycji38.

Dzielnica Wzajemnego Szacunku to nie megalopolis jeszcze, ale obserwując codzienność tego miejsca oraz jej wpływ na atmosferę całego miasta, można mieć nadzieję, że pomysł ten, wraz z doświadczeniami i osiągnięciami, zostanie zaszcze-piony wielu miejscom, dzielnicom, miastom, a nawet krajom.

37 W stronę nowej wielokulturowości, red. R. Kusek, J. Santera-Szeliga, Kraków 2010, s. 11.38 J. Kristeva, Nations without Nationalism, Paris 1983, [za]: T. Kitliński, op. cit., s. 135.