12

SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,
Page 2: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,
Page 3: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

SŁOWO OD eRDAKCJI

Ruczajanie! Ruczajanki! Przyjaciele Ruczaju! Elfy! Trolle! Króliki! i wszyscy, którzy to

czytacie!

Oto oddajemy w Wasze ręce świeżutki numer Nowego „Przeszczepa”. Czym jest

„Przeszczep”? To gazeta tworzona przez Ruczajan dla Ruczajan, jest przestrzenią,

w której nieposkromione ruczajowskie talenty mogą realizować się w każdej

dziedzinie. Czekamy więc na Wasze uwagi, listy, pomysły oraz artykuły.

W tym numerze spotkacie się oko w oko z Druhną Szczepową, dowiecie się jaka

muzyka siedzi w mózgach Ruczajan, przypomnimy sobie obóz i kolonię oraz

wyjaśnimy znaczenie tajemniczego słowa „Exodus”. Gdy już się zmęczycie

zapraszamy do Kącika Rozrywki oraz do wysłuchania wspomnień starych zgredów.

Więc jeśli jesteście gotowi, zaopatrzyliście się w ciepłą herbatkę, wyłączyliście

wszystkie telefony to rozluźnijcie się i zagłębcie w jądro „Przeszczepu”.

Uwaga! „Przeszczep” wciąga!

Kasia „eR” Rafa

STOPKA REDAKCYJNA

REDAKTOR NACZELNA KATARZYNA RAFA TEKSTY BARTŁOMIEJ BIESADECKI, KAMIL

KOMENDA, MACIEJ KUSTOWSKI, ALEKSANDRA MRÓZ, PAWEŁ NOWAK RYSUNKI

WERONIKA LESZCZYK ZDJĘCIA ZOFIA OZAIST-ZGODZIŃSKA SKŁAD i KOREKTA

ALEKSANDRA MRÓZ, DOMINIK SKWIERAWSKI

Page 4: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

POMYSŁ NA: HOBBY.

Witam, w dzisiejszym artykule podam wam kilka ciekawych pomysłów, które mogą

się stać waszym hobby. Niektórzy z was szukają ciekawego zajęcia, a hobby jest

bardzo przyjemne i sprawia wiele radości. Przykładem hobby jest np.:

- zbieranie Jokerów z kart do gry tak aby każdy różnił się od innych.

- zbieranie najmniejszej waluty z każdego państwa na świecie.

- akwarystyka (hodowla rybek)

- szukanie wykrywaczem metalu przeróżnych przedmiotów, skarbów zakopanych

w ziemi.

- i dla najbardziej wytrwałych turystyka górska czyli zdobywanie szczytów.

Pomysłów na hobby są miliony możemy sobie je sami wymyślać. Życzę wam

pomyślnego wyboru aby to hobby dawało wam radość.

Maciej Kustowski

A Wy, Ruczajanki i Ruczajanie, jakie macie hobby? Dzielcie się nimi z nami na

[email protected]!

GARŚĆ HISTORII

Skąd wzięła się ulubiona piosenka Ruczajan pt. „Ballada Twardzieli”?

Redakcja Przeszczepu postanowiła rozpocząć poszukiwania i odpowiedzieć Wam

na to pytanie. Oto, co udało nam się ustalić dotychczas:

Ballada powstała na obozie w roku 1994 (prawdopodobnie odbył się on

wówczas w Osieku, ale podaję to na odpowiedzialność naszego byłego

szczepowego Zulusa). Jej autorem był harcerz z 11 PgDH wówcza jedynie im. pchor.

Tadeusza Starca – Jarosław Gurgul. Człowiek, który wówczas uznawany był za

„radykalizującego a przy tym charyzmatycznego punko-anarchistę (długie,

złowieszcze i czarne kłaki, najbardziej glanowe glany świata, mrrrrrroczne podkoszulki

i ogólna niechęć do systemu :)). Zacnie wymiatał na gitarce. a przy całej swojej

ekscentrycznej osobowości był bardzo sympatycznym gościem.”

Tyle udało nam się ustalić na dzień dzisiejszy. Istnieje oczywiście szereg

plotek dotyczących Ballady Twardzieli – między innymi taka, że melodia powstała z

piosenki reaggae, którą miał napisać rzeczony J. Gurgul z kolegą z zespołu. Piosenka

docelowo nie powstała, ale na jej melodię napisali utwór harcerski. Druga legenda

głosi, że piosenka na być śpiewana jak najbardziej melodyjnie i nasz sposób

kończenia wersów przez melorecytację „harcerska-natura!” zostałby tych 18 lat

temu po prostu wyśmiany.

Więcej o Balladzie Twardzieli w kolejnym odcinku Garści Historii.

Jeśli macie jakieś pytania dotyczące naszego szczepu, prześlijcie je na

[email protected]! Postaramy się na znaleźć na nie odpowiedzi

Rybka

Page 5: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

Rok i dwa lata później nasze wyjazdy wyewoluowały. Zamiast w góry, wobec

pomysłu o zdobywaniu szczepowego patrona – Orląt Lwowskich powstała myśl

o wyjazdach na Kresy Wschodnie. Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy. Jednak Lwów

i Wilno w żaden sposób nie są związane z górami, toteż trzeba było wymyślić inną

nazwę. Pierwsza myśl – aby nazwać nasze wyjazdy „Kaszmirem” od kazy kaszmirskiej,

ale nazwa ta musiała ustąpić, nowej, lepszej, a mianowicie…

EXODUS!

CO TO TAKIEGO? Zagraniczny wyjazd ZZ, odbywający się – w zależności od roku –

w trakcie długiego weekendu majowego bądź też podczas Bożego Ciała. Trwa

standardowo 5 dni (jeden dzień na wyjazd, trzy na zwiedzanie i jeden na powrót).

GDZIE? Daleko jak do tej pory był to Lwów i Wilno, ale w tym roku próbujemy

podbijać kraj Habsburgów – czyli prawdopodobnie Wiedeń.

CO SIĘ TAM DZIEJE? Same fantastyczne rzeczy!

Przez 3 dni zwiedzamy miasto i jego zabytki. Zarówno te znane, jak i mniej znane,

szczególny nacisk kładziemy na miejsca

związane z polską kulturą. Różne są

sposoby zwiedzania – zwiady ZZ-ami,

wycieczka z Ruczajanami w roli

przewodników, bądź też indywidualne

buszowanie po pchlich targach

w czasie wolnym.

Co roku mamy śpiewogranie na jakimś

wzgórzu. Wzbudzamy wówczas

powszechny aplauz okolicznej ludności, zwłaszcza polskich wycieczek. Nie brakuje

nam też okazji do zadumy – rok temu rozpalaliśmy znicz szczepowy na cmentarzu

Orląt Lwowskich, zaś w tym roku na cmentarzu na Rossie plewiliśmy groby,

wygrabialiśmy i zbieraliśmy skoszoną kawę. Wieczory upływają nam zarówno na

kominkach i debatach o szczepie, jak i na grach i zabawach, a nawet wieczornych

spacerach.

KTO MOŻE JECHAĆ? Członkowie ZZ-ów szczepu, przyjęci obrzędowo, w stopniu

minimum tropicielki. Wyjazd osoby z ZZ w niższym stopniu może nastąpić wyłącznie

na wniosek drużynowego. Toteż, drogie zastępowe, drodzy zastępowi – róbcie swoje

stopnie!

Rybka

fot. Zosia Ozaist-Zgodzińska

Page 6: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

DOUBLE-SLIDED CONTROLLER to konstrukcja zaprojektowana przez Tomasa

Henriquesa. Urządzenie wygląda trochę jakby było wykonane z podzespołów

komputerowych (pewnie dlatego, że po części to prawda). Jak sama nazwa

wskazuje instrument jest kontrolowany z dwóch stron przez coś co można by nazwać

joystickami.

BEAMZ SYSTEM to urządzenie na którym gramy przy pomocy sześciu poziomych

wiązek lasera. Przerwanie wiązki aktywuje zaprogramowaną próbkę dźwiękową. Gra

na tym instrumencie nie jest trudna, ale niestety możemy przy niej wyglądać równie

głupio jak podczas grania przy pomocy Kinecta lub PS Move. Bardzo podobny

instrument (tylko nieco większy) wykorzystywał podczas swoich koncertów Jean

Michel Jarre.

THEREMIN- jest wbrew pozorom z najwcześniejszych elektronicznych instrumentów

i pierwszym, który nie wymaga bezpośredniego kontaktu z muzykiem. Został

skonstruowany przez rosyjskiego wynalazcę Léona Theremina. Nauka gry na tym

instrumencie do prostych nie należy, jednak osoba wprawiona w grze na Thereminie

zawsze robi piorunujące wrażenie.

Page 7: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

HYPER TOUCH GUITAR- projekt został stworzony przez Maxa Battaglia z Givingshape

Design Studio. Dzięki dotykowemu ekranowi, możliwe jest ustawienie ilości strun (od 6

do 12) oraz błyskawiczne strojenie. Wszystko odbywa się za pomocą zdalnej konsoli –

instrument gotowy jest do użytku w kilka chwil.

Mam nadzieję, że zaciekawiliście się tymi instrumentami, jeżeli tak to wejdźcie kiedyś

na ten link: http://gadzetomania.pl/2011/01/14/top-10-futurystycznych-

instrumentow-muzycznych-ktore-naprawde-powstaly - choć to tylko kilka.

Bartek Biesiadecki

Page 8: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

OBÓZ HUFCA W ŁUBOWIE

W dniach 7-31 lipca 2012 roku dwóch harcerzy z naszego brązowego

środowiska, a dokładnie 11. PgSZ ,,Leśne Czorty” pojechało na obóz Hufca Harcerzy

Kraków Podgórze. Byli to: komendant podobozu Kamil Komenda i szeregowy Kacper

Kurek. Zostali oni włączeni do podobozu 73 pPgDH ,,Granit”. Co ciekawe,

komendantem zgrupowania był pochodzący z naszego szczepu hufcowy

podgórskich harcerzy, phm. Dominik Skwierawski HR.

Miejscem naszego harcowania stał się brzeg lasu na szczycie skarpy, nad

jeziorem Łubicko Wielkie. Oprócz naszego, znalazły się tam podobozy: 3 PSZ

„Gniazdo”, 3 PgDH „Wilki” im. hm. Stanisława Mitko, Baonu „Skała” 27F, 36 KDH

„Zaścianek” im. Stefana Batorego i 47 KDH „Tarcza”. w pierwszym tygodniu obozu

mieliśmy zaszczyt gościć kapelana 47 KDH ,,Tarcza”, ks. Mariusza. Dzięki jego

obecności do obozowej pracy krzepiła nas codzienna Eucharystia.

Warto wspomnieć o tym, że odbyły się dwa ogniska zgrupowania oraz

wyśmienita gra terenowa, w której wzięli udział wszyscy harcerze, i w której zwyciężył

zespół złożony między innymi z ,,Leśnych Czortów”. Nasz podobóz nie wystąpił na

,,olimpiadzie” obozowej ze względu na termin powrotu z wędrówek.

W tym roku wybraliśmy się pieszo do Bornego Sulinowa – miasta

położonego wśród umocnień Wału Pomorskiego. Było ono bazą wojsk niemieckich,

a następnie radzieckich i rosyjskich. Pierwszą noc spędziliśmy na plebanii. Rankiem

wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego

dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska, wróciliśmy do obozu.

Wszyscy Ruczajanie obozujący z Hufcem Harcerzy Kraków Podgórze wrócili

cali, zdrowi i pełni nowych doświadczeń.

Kamil Komenda

O EXODUSIE SŁÓW KILKA…

Dawno, dawno temu, w szczepie Ruczaj co roku na wiosnę organizowane były

redyki. Redyk to wyprowadzenie

owiec na hale w początkach wiosny;

Ruczajanie co prawda nie brali

owiec, ale braki swoje owieczki-ZZy

na długa i wyczerpującą wyprawę

w góry bądź też na Jurę Krakowsko-

Częstochowską. Ostatni redyk odbył

się w maju 2010 roku, a 8 członków

ZZów szczepu przeszło trasę z Rabki

na Turbacz, a po noclegu na Bene

zeszli do nowego Targu.

Page 9: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

KĄCIK MUZYCZNY

W tym numerze napiszę o tym, o czym na co dzień się nie słyszy. Będą to

instrumenty, które nie są spopularyzowane. Niektóre będą elektroniczne, niektóre

akustyczne- w każdym bądź razie ciekawe.

BRICK TABLE został skonstruowany w USA w stanie Kalifornia. Dwóch studentów –

Jordan Hochenbaum i Owen Vallis postanowiło zbudować powierzchnię

dotykową będącą w stanie generować całkiem ciekawe dźwięki. Instrument

wydaje się być świetnym pomysłem na muzyczna imprezę. Niestety nie

wprowadzono go jeszcze do masowej produkcji.

CONTINUUM KEYBOARD (właściwie Fingerboard)- znane też pod nazwą HAKEN

CONTINUUM to bardzo ciekawy instrument bez jakichkolwiek klawiszy, przycisków czy

strun. Instrument pozwala, aby grało na nim kilka osób jednocześnie (do 16 palców).

Konstrukcja opiera się na jednolitym panelu dotykowym, który możemy dowolnie

dzielić w określone sekcje.

Page 10: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

WYWIAD Z KATARZYNĄ SĘK, SZCZEPOWĄ SZCZEPU RUCZAJ

Jimmy: Czym się zajmujesz ogólnie?

Sękowa: Staram się dostać na II stopień studiów magisterskich – zarządzanie. Chcę

kontynuować studia licencjackie, ale jeszcze nie wiem czy się dostałam. [wywiad był

przeprowadzony we wrześniu, teraz Kasia szczęśliwie studiuje na II stopniu]

JM: Od kiedy należysz do harcerstwa?

S: Ryba na pewno by pamiętała, od 2001 albo 2002. [tak, pamięta, to był wrzesień

2001] w każdym razie długo… Przyszłam bez zaciągu – wiedziałam, że moje

koleżanki są w harcerstwie, więc i ja przyszłam do ich zastępu. Było nas wtedy razem

osiem. Wszystkie byłyśmy z jednej klasy, tak pamiętam. No, a do teraz zostałyśmy we

dwie: ja i Ryba.

JM: Chodziłaś z Rybą do klasy?

S: Tak – całą podstawówkę, więc było zabawnie. Potem chodziłyśmy do tego

samego gimnazjum, ale do innej klasy.

JM: Gdzie byłaś na pierwszym obozie?

S: w Międzylesiu, no i wspominam go średnio. Spóźniłam się na niego – zaraz przed

rozpoczęciem obozu pojechałam na ślub mojej rodziny gdzieś tam daleko i mieliśmy

wypadek samochodowy. Przyjechałam po tygodniu obozu ze złamanym

obojczykiem, ominęła mnie pionierka, i miałam bandaż (ósemkę), który nosiłam

przez cały miesiąc. Nie mogłam nosić żadnych belek, nie pojechałam na wędrówki,

nie byłam na chatkach… Tak wyglądał mój pierwszy obóz.

JM: Jaki był twój najciekawszy obóz?

S: Najbardziej wspominam Polanę Wolnik i Kęszycę Leśną: pierwszy dlatego, że

strasznie padało – ja tam zachorowałam, więc leżałam w izolatce ponad tydzień.

Oprócz tego zapamiętałam wylewającą się latrynę (wszyscy o niej mówią do dziś)

i mega prycz, na której spałyśmy w pięć czy sześć osób. Najfajniejsza jednak była

chyba Kęszyca Leśna w 2006 roku. Co prawda było tam bardzo gorąco, nie

mogłyśmy palić ognisk ani nic takiego, ale program był super przygotowany,

zrobiłam bieg na stopień i zostałam przyboczną w Ignisie. Zdecydowanie najlepszy!

JM: Jakie pełniłaś funkcje przed byciem szczepową?

S: Najpierw byłam podzastępową w zastępie Tapiti, potem jego zastępową. Później

prowadziłam kolejny zastęp w Ignisie – chyba Pele. Należały do niego starsze

harcerki, które potem miały ewentualnie zostać wędrowniczkami. Prowadziłam go

przez 3-4 miesiące (miałam go tylko rozkręcić). Oprócz tego byłam już przyboczną

w Ignisie. Po tym jak oddałam zastęp zaczęłam pomagać przy Gromadzie

Zuchowej. Potem już z górki – byłam przyboczną Puszwardu (Gromada), a później

zostałam drużynową i szczepową. Przez długi czas łączyłam te funkcje.

JM: Ciężko było?

Page 11: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

S:To było okropne – nikomu nie polecam. Szczególnie, że trzeba włożyć w to bardzo

dużo pracy – tak naprawdę poczułam się szczepową od września zeszłego roku.

Wtedy kiedy tej gromady już nie prowadziłam.

JM: Co się z nią stało?

S: Może lepiej tego nie opisywać... Włączyliśmy moją gromadę do Duszków Tęczy

i tam były moje zuchy potem.

JM: Od kiedy jesteś szczepową ?

S: Szczerze? Nie pamiętam. Wiem tylko, że wszystko zaczęło się na zimowisku

w Ochotnicy Dolnej – zimowisko tylko naszych gromad zuchowych, bez harcerzy

i harcerek. Komendantką była wtedy Zosia, a kwatermistrzem Piotrek Witkowski-

Boruch, który był wtedy szczepowym. Powiedział, że planuje przekazać szczep, że

jestem jedną z typowanych osób. On się zapytał rożnych instruktorów z naszego

szczepu i chciał żeby ci instruktorzy zadeklarowali się, że taką funkcję chcą pełnić.

Chciał też, żeby spotkali się w jednym miejscu i wspólnie stwierdzili kto to będzie. Nie

za bardzo chciałam na początku, bo

prowadziłam wtedy gromadę

zuchową, ale w końcu poszłam na to

spotkanie. Na tym spotkaniu byli ja,

Boruch, Ryba i Skwar. Z naszej trójki

miała wyjść jedna osoba do

prowadzenia szczepu i ustalaliśmy kto

nim będzie. Wynikło to z tego, że

oprócz nas żaden instruktor szczepu

nie zgodził się bądź nie był jeszcze

instruktorem (oprócz nas były to

jeszcze Ula Boryczko i Małysz). Ja

oczywiście się spóźniłam na tą naradę

a to był w ogóle jakiś straszny dzień.

Pamiętam, że na tym spotkaniu cały

czas myślałam: „ja stąd uciekam”, „nie

wchodzę”, „nigdy nie prowadziłam

obozu harcerskiego”. Zaczęliśmy o tym rozmawiać. Ja byłam jedyną osobą która nie

przygotowała się kompletnie, bo Skwar i Ryba mieli jakiś pomysł na prowadzenie

tego szczepu, a ja w ogóle zgłupiałam. No halo! Ja nie myślałam o tym. Nie wiem

do dziś, jakim cudem to wyszło w końcu. Ustaliliśmy w czwórkę, że to ja zostanę

szczepową i pamiętam jak się mnie zapytali czy się zgadzam na to w ostateczności

bo już tak wybrali. Chyba z 15 minut milczałam, chciałam wtedy uciec, ale w końcu

powiedziałam, że będę tą szczepową. Pamiętam jak wracałam do domu w takim

dziwnym nastroju, bo po prostu nie wiedziałam co się stało.

Potem szybko ustaliliśmy z Boruchem przekazanie. Spotkanie było jakoś w lutym

[2010], a przejęcie szczepu nastąpiło miesiąc później. Od razu ustaliliśmy z Boruchem,

że przekazanie należy zrobić na GoL-u. Pamiętam, że to była jakaś taka rozmowa z

Boruchem, że nie chcieliśmy robić z tego nie wiadomo czego, ponieważ jak Boruch

Page 12: SŁOWO OD · Rankiem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i wycieczkę rowerową do bunkrów. Trzeciego dnia po solidnym śniadaniu – kiełbasie z ogniska,

dostawał szczep była taka sytuacja, że my się spotkaliśmy gdzieś w jakiś burakach

w Skotnikach i mieliśmy tam jakieś krótkie ognisko, tylko drużynowi i instruktorzy. To

przekazanie było takie nagłe i szybkie, a on chciał, żeby cały szczep przy tym był.

Oboje nie chcieliśmy robić z tego fajerwerków i zrobiliśmy to na apelu po grze - taka

była umowa. Boruch opowiedział krótką gawęde, którą pamiętam że mi się

fantastycznie podobała - teraz już nie pamiętam, o czym ona była. i potem było już

tylko to przekazanie, zmiana sznura i tyle. To było całe przekazanie szczepu.

Pamiętam jedną rzecz z tego dnia. Wieczorem było śpiewogranie ZZ-tów na które

przyszło mnóstwo osób, naprawdę mnóstwo osób. Przyszło też wielu starych

instruktorów. Chociaż na chwilę przyszli i to było takie strasznie miłe. Wszyscy mi

gratulowali, tylko ja się głupio szczerzyłam bo nie wiedziałam co się dzieje Nie

miałam w ogóle przygotowanego planu, co mam zrobić. Nikt mnie nie przygotował.

Myślałam tylko - aha to teraz powinnam zająć się dokumentacją, obozem… To był

straszny chaos, szczególnie, że ja prowadziłam jeszcze gromadę zuchową i miałam

przed sobą kolonię. To wszystko narastało , 1 rok studiów kończyłam i wszystko było

strasznie naraz. Pierwszych kilka miesięcy minęło bez jakiś fajerwerków. Poszliśmy tylko

w jakieś góry - jednak to było zbyt szybko żebyśmy robili nie wiadomo co. To było

w porządku i mi to odpowiadało.

JM: Jak to jest być szczepową i czy masz przemyślenia na temat naszego szczepu?

S: Mam dużo przemyśleń cały czas, bo ciągle coś się dzieje. Generalnie, jak

mówiłam, przekazałam gromadę zuchową, przez co bardziej myślę nad tym

szczepem. Jest strasznie ciężko realizować pomysły, ponieważ mamy duży szczep

i jest dużo osób, które przychodzą na senaty i fora. Każdy może o czymś

zadecydować, jest trudno pogodzić wszystkie argumenty wszystkich żeby wyszła z

tego jedna myśl, która będzie wszystkim pasowała i to jest właśnie dla mnie trudne

żeby z tylu ludzi stworzyć jedna myśl która każdemu się spodoba i odnajdzie się

w niej. Jest strasznie ciężkie wyjechanie gdzieś w jednym terminie

Zawsze się starałam aby każdy widział w tym sens, aby każdy drużynowy, każda

osoba odnalazła się w czymś co robimy, np. jedziemy do Wilna, aby każdemu się

podobało. Teraz jest już lepiej, na początku mało znałam drużynowych. Ja się wolę

opierać na relacjach bardziej przyjacielskich, gdyby jakaś drużynowa powiedziała

do mnie poważnym tonem „druhno szczepowa” to ja czułabym się dziwnie

Szczepową być jest ciężko, bo czasem trzeba postawić ludzi do pionu. Każdy z nich

ma swoje życie prywatne, więc żeby doprowadzić do czegoś, np. rajdu szczepu

staram się, aby ta praca nie spadała na jedną osobę, tylko staram się to sensownie

rozdzielać.

JM: Co najchętniej robisz w szczepie?

S: Najbardziej lubię jeździć na wyjazdy, chociaż się trochę przed nimi denerwuje.

Przeprowadził wywiad: Paweł Nowak (Jimmy)