24
NR INDEKSU 382981 ISSN 1731-5468 Świat motoryzacji Twój doradca w warsztacie www.swiatmotoryzacji.com.pl 7-8/2013 lipiec-sierpień KRZYSZTOF NAJDER, Exide Technologies W bardzo ciepłe dni, gdy temperatura sięga lub nawet przekracza 30°C, akumula- tor rozładowuje się znacznie szybciej niż w jakichkolwiek innych warunkach spotyka- nych w Polsce. Do tego auto, nawet gdy jest wyłączone i za- mknięte, pobiera pewną ilość energii z akumulatora na pod- trzymanie alarmu czy pamięci sterowników. str. 8 PIOTR TACHOWICZ, Moto-Profil Znalezienie się w gro- nie ścisłych finalistów European Business Awards to dla nas potwierdzenie, iż model biznesu, jaki wy- pracowaliśmy sprawdza się nie tylko w Polsce, ale także na innych rynkach. Uhonorowanie Moto-Profil to ponadto doskonała szansa na zainteresowa- nie naszą firmą szerszej publiczności europejskiej str. 3 Uwagi o cewkach Powodem wymiany cewki zapłonowej nie zawsze musi być awaria jej samej. Może być nim również zły montaż, względnie usterka innego elementu układu zapłonowego. str. 10 Przypominamy niezwykłe awarie str. 13-21 Technologie n Wyposażenie n Części zamienne n Urządzenia n Narzędzia n Rynek Kupując żywność zwykle chcemy wiedzieć czy nie zawiera ona szkodliwych konser- wantów. Coraz więcej klientów interesuje się czy producenci odzieży nie zlecają jej szycia fabrykom zatrudniającym dzieci. Jeśli jednak chodzi o wybór oleju silniko- wego, daleko nam do takiego poziomu odpowiedzialności. Tu decyzję oddajemy innym. A przecież to od właściwego sma- rowania w dużym stopniu zależy okres eksploatacji i radość z jazdy samocho- dem. Zapominamy nawet, że ignorowa- nie niskiego poziomu oleju w silniku może narazić nasz domowy budżet na spore wydatki. Jak wynika z badania zleconego przez pro- ducenta oleju Mobil 1, które zostało w lu- tym bieżącego roku przeprowadzone przez ośrodek badania opinii publicznej GfK na reprezentatywnej grupie 1000 polskich kierowców, aż 73 procent klientów warsz- tatów zostawia wybór oleju silnikowego mechanikom, przy czym 67 procent kie- rowców korzysta z usług serwisów nieza- leżnych. Co ciekawe, co trzecia osoba nie wie, jaką markę oleju rekomenduje produ- cent auta. Jeszcze większy odsetek bada- nych (37 procent) przyznaje się do ignoro- wania rekomendowanej przez producenta lepkości oleju. Na przykład używa oleju 0W-30 zamiast 5W-50, co może skończyć się poważnymi kłopotami z silnikiem. Stosowane niegdyś powszechnie oleje mineralne, z powodu ich budowy mo- lekularnej i składu chemicznego, nie są w stanie zapewnić tak skutecznej ochrony nowoczesnym jednostkom napędowym, jak oleje w pełni syntetyczne. Pomimo tak wyraźnej różnicy, 37 procent kierowców nie wie, jakie są podstawowe zalety olejów syntetycznymi, a w konsekwencji, jakie wy- nikają z tego korzyści. str. 4 Gala pełna nagród Podczas tegorocznej Gali Mistrzów Warsztatu, tra- dycyjnego spotkania jakie Inter Cars organizuje dla swych najlepszych klientów, uczestnikom akcji promo- cyjnej Wielki Rajd zostały wręczone kluczyki do tuzina samochodów. Oprócz tego w ich ręce trafiły jeszcze inne nagrody, więc w sumie łączna wartość nagród prze- kroczyła 1,5 mln złotych. str. 6 Kto wybiera olej silnikowy Hella - 20 lat w Polsce – str. 5 n Nowe lampy, nowe żarówki – str. 9 Fot. ExxonMobil

Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

NR

IND

EKSU

382

981

ISSN

173

1-54

68Świat

motoryzacjiTwój doradca w warsztacie

www.swiatmotoryzacji.com.pl 7-8/2013 lipiec-sierpień

KRZYSZTOF NAJDER,Exide Technologies– W  bardzo  ciepłe  dni,  gdy temperatura  sięga  lub nawet przekracza  30°C,  akumula-tor  rozładowuje  się  znacznie szybciej  niż  w  jakichkolwiek innych  warunkach  spotyka-nych w Polsce. Do tego auto, nawet gdy jest wyłączone i za-mknięte, pobiera pewną ilość energii z akumulatora na pod-trzymanie alarmu czy pamięci sterowników. str. 8

PIOTR TACHOWICZ,Moto-Profil– Znalezienie  się  w  gro-nie  ścisłych  finalistów European Business Awards to  dla  nas  potwierdzenie, iż model biznesu,  jaki wy-pracowaliśmy  sprawdza się nie tylko w Polsce, ale także  na  innych  rynkach. Uhonorowanie Moto-Profil to  ponadto  doskonała szansa  na  zainteresowa-nie  naszą  firmą  szerszej publiczności europejskiej str. 3

Uwagio cewkachPowodem wymiany cewki zapłonowej nie zawsze musi być awaria jej samej. Może być nim również zły montaż, względnie usterka innego elementu układu zapłonowego.  str. 10

Przypominamy niezwykłe awarie – str. 13-21

Te c h n o l o g i e n Wy p o s a ż e n i e n C z ę ś c i z a m i e n n e n U r z ą d z e n i a n N a r z ę d z i a n R y n e k

Kupując żywność zwykle chcemy wiedzieć czy  nie  zawiera  ona  szkodliwych  konser-wantów. Coraz więcej klientów interesuje się czy producenci odzieży nie zlecają  jej szycia  fabrykom  zatrudniającym  dzieci. Jeśli  jednak chodzi o wybór oleju silniko-wego,  daleko  nam  do  takiego  poziomu odpowiedzialności.  Tu  decyzję  oddajemy innym. A przecież to od właściwego sma-rowania  w  dużym  stopniu  zależy  okres eksploatacji  i  radość  z  jazdy  samocho-dem. Zapominamy  nawet,  że  ignorowa-nie niskiego poziomu oleju w silniku może narazić  nasz  domowy  budżet  na  spore wydatki.Jak wynika z badania zleconego przez pro-ducenta oleju Mobil 1, które zostało w lu-tym bieżącego roku przeprowadzone przez ośrodek badania opinii publicznej GfK na reprezentatywnej  grupie  1000  polskich kierowców, aż 73 procent klientów warsz-

tatów  zostawia  wybór  oleju  silnikowego mechanikom,  przy  czym  67  procent  kie-rowców korzysta  z usług  serwisów nieza-leżnych. Co ciekawe, co trzecia osoba nie wie, jaką markę oleju rekomenduje produ-cent auta. Jeszcze większy odsetek bada-nych (37 procent) przyznaje się do ignoro-wania rekomendowanej przez producenta lepkości  oleju.  Na  przykład  używa  oleju 0W-30 zamiast 5W-50, co może skończyć się poważnymi kłopotami z silnikiem.Stosowane  niegdyś  powszechnie  oleje mineralne,  z  powodu  ich  budowy  mo-lekularnej  i  składu  chemicznego,  nie  są w stanie zapewnić tak skutecznej ochrony nowoczesnym  jednostkom  napędowym, jak oleje w pełni syntetyczne. Pomimo tak wyraźnej  różnicy,  37  procent  kierowców nie wie, jakie są podstawowe zalety olejów syntetycznymi, a w konsekwencji, jakie wy-nikają z tego korzyści.   str. 4

Galapełna nagród

Podczas  tegorocznej  Gali Mistrzów  Warsztatu,  tra-dycyjnego  spotkania  jakie Inter  Cars  organizuje  dla swych najlepszych klientów, 

uczestnikom  akcji  promo-cyjnej  Wielki  Rajd  zostały wręczone kluczyki do tuzina samochodów.  Oprócz  tego w  ich  ręce  trafiły  jeszcze inne nagrody, więc w sumie łączna wartość nagród prze-kroczyła 1,5 mln złotych.  str. 6

Kto wybieraolej silnikowy

Hella - 20 lat w Polsce – str. 5 n Nowe lampy, nowe żarówki – str. 9

Fot. ExxonMobil

Page 2: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WIADOMOŚCI Świat Motoryzacji 7-8/2013

2 Świat Motoryzacji

Co chłodzi,co szkodzi

Prasa  poinformowała  o  niedoli  Francuzów, którzy  nie mogą  zarejestrować Mercedesów. Okazało  się  bowiem,  że  najnowsze  mode-le  marki  ze  Stuttgartu  nie  otrzymały  nad Sekwaną  homologacji.  Wszystko  z  powodu klimatyzacji,  która  nie  spełnia  nowych  unij-nych standardów. Otóż obowiązujące przepisy wymagają, by stosowany w nowych modelach czynnik chłodzący miał odpowiedni wskaźnik GWP  (Global  Warming  Potential),  czyli  jak najmniej szkodził Matce Ziemi.Tymczasem w nowych Mercedesach stosuje się nadal  stary, nieekologiczny czynnik R134a.  Jak wytłumaczyć  to dziwne  zapóźnienie niemieckiej marki,  która  pod względem  rozwiązań  proeko-logicznych zawsze nadawała ton? Zdaniem nie-mieckiego  koncernu  nowy  czynnik  1234yf  jest 

po  prostu  niebezpieczny, bo  łatwo  ulega  samoza-płonowi, a na domiar złego w połączeniu z wodą, którą gasi  się  pożar,  tworzy  tok-syczny kwas fluorowodoro-wy.  Mercedes  oświadczył, że  będzie  rozwijał  techno-logię  układów  na  dwutle-nek  węgla,  który  nie  tylko jest  całkowicie  bezpieczny, ale i ekologiczny. Do czasu 

wprowadzenia nowych rozwiązań będzie zaś sto-sował stary czynnik R134a. Jak łatwo się domy-ślić, chodzi w tym wszystkim nie tylko o ekologię i bezpieczeństwo, ale i pieniądze. Nowy czynnik 1234yf  produkowany  jest  przez  dwóch  amery-kańskich gigantów: Honeywell  i DuPont, którzy zainwestowali w ten produkt setki milionów dola-rów, a teraz chcą na nim zarabiać. Cena nowego gazu wywindowana jest pod sufit, co większości koncernów  motoryzacyjnych  nie  odpowiada. Konkurencyjny dwutlenek węgla jest co prawda za darmo, ale wymaga nowych, znacznie droż-szych układów. No i od kilku lat trwa wojna ma-sła z margaryną. Zwolennicy CO2 alarmują, że samochody z 1234yf się palą, orędownicy tegoż czynnika odpowiadają,  że  to nie prawda, za  to samochody  z  CO2  wybuchają  podczas  kolizji. Przypatrujemy się temu meczowi z zainteresowa-niem, ale bez nadmiernych emocji. I tak wiado-mo, że niezależnie od rozstrzygnięcia, ostatecznie zapłacą za nie użytkownicy samochodów.A z innej beczki: trwają wakacje, więc „Świat Motoryzacji” tradycyjnie przyłącza się do akcji wspierania  czytelnictwa.  W  najnowszym  nu-merze znaleźć więc można kilka archiwalnych tekstów  z  naszego  cieszącego  się  sympatią cyklu  poświęconego  niezwykłym  awariom. Życzymy przyjemnej lektury. 

Grzegorz Kacalski

BOSCH I CASTROL razem

n Dział koncernu Bosch zajmują-cy się motoryzacyjnym rynkiem wtórnym oraz firma Castrol zawarły umowę o współpracy na rynku euro-pejskim. Za sprawą tego porozumie-nia Castrol staje się preferowanym dostawcą olejów i smarów (za pośrednictwem wybranych dystrybutorów) do warsztatów sieci Bosch Car Service oraz AutoCrew. Dzięki umowie blisko 500 warsztatów partnerskich Bosch nale-

żących do sieci Bosch Car Service i AutoCrew będzie miało moż-liwość zwiększenia dochodów – mówi Robert Dzierżanowski odpowiedzialny za roz-

wój sieci w polskim oddziale firmy Bosch. Sposobem na to ma być m.in. oddanie przez Castrol do ich dyspozycji całego asortymentu wy-robów polecanych przez wiodących producentów samochodów. Castrol będzie ponadto proponować szkole-nia i rozwiązania serwisowe. Leszek Radzikowski z firmy Castrol zwraca 

uwagę na jeszcze jeden aspekt: Dzięki współ-pracy dwóch uznanych marek klienci warsztatów zyskają gwarancję rzetelnej obsługi, a ich auta będą zalewane wysokiej jakości olejem przetesto-wanym w różnych warunkach. Na rynku polskim współpraca między obydwoma firmami dodatkowo obejmować będzie wspólną działalność marketingową, w szczególności ko-munikację do klienta ostatecznego, oraz wspie-ranie warsztatów Bosch Car Service i AutoCrew w ich działalności.

WIĘCEJ CZĘŚCI, łatwiejszy ich dobór

n Delphi wprowadza na rynek nową edycję swe-go europejskiego katalogu części do układów kierowniczych i zawieszenia. Publikacja obejmuje komponenty do ok. 90 procent samochodów jeżdżących po naszym kontynencie, w tym oczy-wiście również do wyprodukowanych poza nim. W porównaniu z poprzednim wydaniem katalogu obecny został znacznie powiększony, gdyż znacz-nie poszerzona została oferta części. W sumie przybyło ponad 545 numerów części, a na liczbę tę złożyło się m.in. 111 łączników stabilizatora, 85 wahaczy, 79 drążków kierowniczych, 68 koń-cówek drążków kierowniczych. Doszły też nowe typy drążków zawieszenia, tulei i sworzni waha-czy oraz wielu innych detali. Najważniejszymi modelami aut w których części te znajdują zasto-sowanie są takie auta jak Dacia Duster, Citroen C-Elysee, Fiat Punto, Mercedes SLK (z serii 172), 

Mini Roadster, Nissan Juke, Opel/Vauxhall Adam i Movano B, Peugeot 301, VW CC. Zespół przygotowujący katalog postarał się by korzystanie z publikacji było jak najłatwiejsze, pojawiła się więc w niej nowa sekcja służącą do doboru części. Orócz tego w katalogu znajdzie-my szczegóły zastosowania poszczególnych ele-mentów, ich zdjęcia i dane techniczne. Pełna oferta części Delphi jest również dostępna w katalogu TecDoc, dla którego Delphi jest certy-fikowanym dostawcą danych kategorii „A”.

KORKI i adaptery

n Firma Gates poinformowała o rozszerzeniu asortymentu swych wyrobów o korki i tzw. ada-ptery do pojazdów zasilanych LPG. Jak wynika z komunikatu, krok taki podjęto, albowiem coraz więcej osób wybiera pojazdy, które mogą jeździć na mieszaninie propanu i butanu sprzedawanej w Europie już przez ponad 20 tysięcy stacji paliwowych. Oferowane przez firmę Gates korki przeciwdziałają przedosta-waniu się wody i brudu w oko-lice wlewu (zaworu) służącego do tankowania zbiornika LPG. Jednocześnie konstrukcja korków  sprawia, że zbiornik 

może normalnie „oddychać”. Są one więc od-powiednim rozwiązaniem dla każdego kierowcy któremu oryginalny korek się zagubił lub uległ uszkodzeniu. Szczególnie, że Gates oferuje je także w wersji z zamkiem dla zabezpieczenia przed kradzieżą.Ponieważ w Europie funkcjonuje kilka standardów złącz służących  tankowaniu LPG, więc by napeł-nić zbiornik płynnego gazu w innym kraju zwykle 

trzeba użyć odpowiedniego ada-ptera. Gates wprowadził zatem do swej oferty wiele ich typów dostosowanych do rozwiązań stosowanych w poszczególnych krajach Europy. Adaptery te wykonane są z mosiądzu co gwarantuje ich dużą trwałość i niezawodne działanie. 

Page 3: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

Świat Motoryzacji 7-8/2013

3 Świat Motoryzacji

MOTO-PROFIL wyróżniony

n European Business Awards (EBA) to jeden z prestiżowych europej-skich plebiscytów honorujących firmy wyróżniające się w swych branżach najlepszymi praktykami i innowacjami. W jego ostatniej edycji wśród firm nominowanych z Polski pierwsze miejsce zajął Moto-Profil należący do ścisłej czołówki dystrybutorów części mo-toryzacyjnych. Zakwalifikował się tym samym do europejskiej pierw-szej dziesiątki w kategorii Import/Export otrzymując dzięki temu ty-tuł Ruban D’Honneur. W uzasad-nieniu wyróżnienia jury wskazało w szczególności na konsekwentną strategię rozwoju firmy, doskonałe zaplecze technologiczne i logi-styczne oraz wyjątkowy model partnerski sieci ProfiAuto stworzo-nej przez Moto-Profil. Znalezienie się w gronie ścisłych finalistów European Business Awards to dla nas potwierdzenie, iż model bizne-su, jaki wypracowaliśmy na prze-

strzeni ostatnich 20 lat sprawdza się nie tylko w Polsce, ale także na innych rynkach. Uhonorowanie Moto-Profil to ponadto doskonała szansa na zainteresowanie naszą firmą szerszej publiczności euro-pejskiej. Czujemy się zaszczyceni, iż spośród tak wielu europejskich przedsiębiorstw, właśnie nam przypadło w udziale znalezienie się w ścisłej czołówce konkursu – powiedział Piotr Tochowicz, prezes zarządu Moto-Profil. W ciągu ostatnich lat Moto-Profil rozpoczął intensywną ekspansję na rynki europejskie, zarówno wschodnie, jak i zachodnie. Obecnie operuje na rynkach: polskim, niemieckim, czeskim, słowackim, litewskim, łotewskim, ukraińskim, węgierskim oraz ru-muńskim, dostarczając ponad 250 000 części do 900 partnerów. Jednym z czynników umożliwiają-cych ten rozwój jest przynależność do TEMOT International, jednej z międzynarodowych sieci zrzesza-jących największych dystrybutorów części motoryzacyjnych. 

POLSKA STRONA Ferodo

n Federal-Mogul uruchomił pol-ską stronę internetową Ferodo, która wykorzystuje wszystkie na-rzędzia i udogodnienia z między-narodowej witryny pro-ducenta. Na ferodo.pl znajdziemy więc infor-macje o nowościach, porady techniczne, te-sty porównawcze oraz wyszukiwarkę produk-tów. Do wizyt zachęca prosta nawigacja oraz poprawne działanie na tabletach i smart-fonach. Strona pozwala także sprawdzić oryginalność części.Jednym z bardziej praktycznych narzędzi dostępnych na stronie ferodo.pl jest wyszukiwarka części. Potrzebnych elementów może-my szukać według producenta i modelu pojazdu lub po numerze części. Co ważne, możemy podać numer części fabryczny (OE) lub wprowadzić numer części innego producenta. Nowa strona Ferodo automatycz-nie dostosowuje się do urządze-nia, na którym jest wyświetlana. 

Oznacza to, że ferodo.pl wyświetla się poprawnie nie tylko na kom-puterach, ale też na najnowszych urządzeniach przenośnych takich jak smartfony i tablety.Na stronie znajdziemy poradniki montażowe, sekcję pomocy tech-

nicznej oraz dział o nazwie „Kampus” oferujący szkolenia multimedialne z moż-liwością uzyskania certyfikatu. Ferodo.pl także uczy, w jaki sposób potwierdzić oryginalność części. Jedną z metod jest wprowadzenie na stro-

nie internetowej alfanumerycznego kodu z opakowania produktu.Ferodo.pl ma przede wszystkim ułatwić pracę naszym partnerom biznesowym. Przygotowując tę stronę staraliśmy się zebrać pod jednym adresem możliwie dużą ilość wiedzy, w tym ekspertyz tech-nicznych, na temat produktów Ferodo używanych zarówno do fa-brycznego montażu, jak i dostęp-nych od wielu lat na polskim rynku części zamiennych – powiedział Michał Markiewicz  z polskiego przedstawicielstwa Federal-Mogul.

Page 4: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

Świat Motoryzacji 7-8/2013

4 Świat Motoryzacji

RYNEK

KKupując  żywność  zwykle  chcemy wiedzieć  czy nie  zawiera  ona  szkodliwych  konserwantów. Coraz więcej klientów interesuje się czy produ-cenci  odzieży  nie  zlecają  jej  szycia  fabrykom zatrudniającym dzieci. Jeśli jednak chodzi o wy-bór oleju silnikowego, daleko nam do  takiego poziomu odpowiedzialności. Tu decyzję oddaje-my innym. A przecież to od właściwego smaro-wania w dużym stopniu zależy okres eksploata-cji i radość z jazdy samochodem. Zapominamy nawet, że ignorowanie niskiego poziomu oleju w silniku może narazić nasz domowy budżet na spore wydatki.Jak  wynika  z  badania  zleconego  przez  produ-centa oleju Mobil 1, które zostało w lutym bie-żącego roku przeprowadzone przez ośrodek ba-dania opinii publicznej GfK na reprezentatywnej grupie 1000 polskich kierowców, aż 73 procent klientów  warsztatów  zostawia  wybór  oleju  sil-nikowego mechanikom, przy  czym 67 procent kierowców  korzysta  z  usług  serwisów niezależ-nych.  Co  ciekawe,  co  trzecia  osoba  nie  wie, jaką markę oleju rekomenduje producent auta. Jeszcze większy odsetek badanych (37 procent) przyznaje się do ignorowania rekomendowanej przez  producenta  lepkości  oleju.  Na  przykład, 

używa  oleju  0W-30  zamiast  5W-50,  co  może skończyć się poważnymi kłopotami z silnikiem.Nasza wiedza o silniku często kończy się na jego podstawowych parametrach. Jeszcze mniej sta-tystyczny kierowca wie na temat oleju, okresów jego wymiany, chyba że odpowiednia informa-cja zostanie umieszczona w widocznym miejscu komory silnika  –  mówi  Wojciech  Drzewiecki, szef  Instytutu  Badań  Rynku  Motoryzacyjnego SAMAR. Inna sprawa, że jeszcze dekadę temu, wielu właścicieli samochodów mogło samodziel-nie wymienić olej. Dziś, w czasach pięknych za-budów silnika i dominującej elektroniki tracimy tę umiejętność. Im młodszy samochód, tym rza-dziej zaglądamy pod maskę, gdyż oczekujemy, że auto samo poinformuje nas o konieczności

uzupełnienia lub wymiany oleju. A kiedy to już nastąpi, zdajemy się na naszego mechanika - kontynuuje. Dodajmy w tym miejscu, że wedle badań GfK już tylko jeden na siedmiu kierowców kupuje i wymienia olej silnikowy samodzielnie.Dobry  wybór  oleju  ma  kluczowe  znaczenie  dla działania  i  trwałości  silnika.  Stosowane  niegdyś powszechnie  konwencjonalne  oleje  mineralne, z powodu ich budowy molekularnej i składu che-micznego, nie są w stanie zapewnić tak skutecznej ochrony nowoczesnym jednostkom napędowym, jak oleje w pełni  syntetyczne. Wynika  to choćby z faktu, że tzw. film olejowy oddzielający elementy silnika powstający z oleju syntetycznego ma jed-nakową  grubość,  czego  nie  można  powiedzieć o  powstającym  z  oleju  mineralnego,  gdyż  olej ten  składa się  z molekuł o  strukturze przypomi-nającej  różne figury geometryczne. Pomimo tak wyraźnej  różnicy, 37 procent  kierowców nie wie jakie  są podstawowe zalety oleju  syntetycznego, a w konsekwencji, jakie korzyści wynikają z jego stosowania. Na szczęście dobór oleju nie jest sprawą skom-plikowaną.  Jeżeli chcesz samodzielnie wybrać olej silnikowy, nie musisz dużo wiedzieć o mo-toryzacji. Wystarczy zajrzeć do książki serwi-sowej pojazdu, skorzystać z internetowych wy-szukiwarek na stronach producentów środków smarnych i powiedzieć o swoich preferencjach mechanikowi. To nasze samochody i pieniądze, a samodzielny i dobry wybór oleju pozwoli cie-szyć się z obu tych rzeczy jeszcze dłużej – mówi Elżbieta Jaroszewska z ExxonMobil Poland.

Jak wykazało badanie GfK, wielu kierowców nie orientuje  się  jakiej  lepkości  oleje  i  jakiej  klasy jakościowej  są  zalecane do  ich auta. Z myślą o  nich  producent  olejów  Mobil  przygotował więc  internetowe  narzędzie  doboru  oleju  do-stępne na stronie www.mobil.pl. Wyszukiwarka jest prosta w obsłudze i zaledwie w kilka sekund udostępnia wszystkie  informacje potrzebne do podjęcia  przemyślanej  decyzji  o  wyborze  wła-ściwego oleju silnikowego.    tNa podstawie materiału firmy ExxonMobil Poland

Kto wybieraolej silnikowy Właściwy olej ma kluczowe 

znaczenie dla niezawodnego działania i trwałości silnika. Jednak właściciele samochodów niespecjalnie się interesują, jaki olej zostanie wlany do ich auta.

Page 5: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

Świat Motoryzacji 7-8/2013

5 Świat Motoryzacji

FIRMY

MMija druga dekada obecności firmy HELLA na naszym rynku. Dziś HELLA należy do głównych dostawców  największych  polskich  dystrybuto-rów części zamiennych, współpracuje też z za-kładami produkującymi  rozmaite pojazdy,  lecz 20  lat  temu sytuacja wyglądała zgoła  inaczej. Początkowo  oferta  sprowadzała  się  bowiem niemal  wyłącznie  do  podstawowych  wyrobów z  dziedziny  oświetlenia  i  elektryki  pojazdowej. Z upływem czasu  ulegała jednak systematycz-nej  rozbudowie o nowości oświetleniowe  takie jak  np.  reflektory  ksenonowe  do  Mercedesa 210 (E klasa), akcesoryjne reflektory ksenono-we – Luminator Xenon, reflektory bi-ksenonowe do VW Passata. Stopniowo dołączały  też  inne grupy produktów i dziś HELLA Polska dostarcza – oprócz wspomnianego wcześniej oświetlenia i elektryki – także samochodowe źródła światła wszelkiego typu, elementy elektroniki samocho-dowej, systemy termiczne Behr HELLA Service 

(asortyment  z  dziedziny  chłodzenia  i  klimaty-zacji),  elementy  wyposażenia  warsztatowego (w tym testery diagnostyczne HELLA Gutmann Solutions  oraz  urządzenia  i  narzędzia  do  ser-wisowania  klimatyzacji  HELLA  Nussbaum Solutions).Uzupełnieniem oferty produktowej jest rozbudo-wana oferta z dziedziny wspomagania sprzedaży i serwisu technicznego. HELLA Polska proponuje m.in.  kompleksowy  program  szkoleń  oraz  licz-ne  usługi  stworzone  specjalnie  dla  warsztatów 

takie  jak  infolinię  techniczną  (HELLA Gutmann Solutions) czy dostęp do technicznej bazy danych HGS Data. Również z myślą o warsztatach (głów-nie tych które są na dorobku, lecz chciałyby jak najszybciej poszerzyć zakres świadczonych usług) HELLA Polska wprowadziła ostatnio ofertę dzier-żawy urządzeń wyposażenia warsztatowego.W ciągu ostatnich 3 lat HELLA Polska przepro-wadziła  wiele  zmian  wewnętrznych,  aby  lepiej odpowiadać  na  potrzeby  klientów  i  partnerów handlowych. Wymienić tu można m.in. utworze-nie  osobnego  działu  obsługi  klienta  i  logistyki, zmiany  magazynu  i  systemu  komputerowego, a także utworzenie oddzielnych działów handlo-wych dedykowanych klientom z segmentu „after-market“ oraz „special OE“. Ponadto w siedzibie firmy w Warszawie powstało nowoczesne centrum techniczne przeznaczone do prowadzenia  szko-leń, a także infolinia pomocy technicznej, dzięki której pracownicy warsztatów otrzymują wsparcie w zakresie diagnostyki i napraw pojazdów. Zmiany  na  polskim  rynku  zbiegły  się  z  global-nym przedefiniowaniem przez firmę-matkę stra-tegii  komunikacji  na  niezależnym  rynku  wtór-nym.  „Części,  narzędzia,  usługi”  to  nowa  kon-cepcja, która zastąpiła dotychczasową strategię „4+2”, tj. mówiącą o 4 głównych grupach pro-duktowych  (oświetlenie,  elektronika,  elektryka, systemy  termiczne)  oraz  wsparciu  technicznym i wspomaganiu sprzedaży.  t

Dwie dekadyna polskim rynku

Page 6: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

Świat Motoryzacji 7-8/2013

6 Świat Motoryzacji

FIRMY

NNa miejsce tegorocznej Gali Mistrzów Warsztatu, podobnie  jak  przed  rokiem,  Inter Cars wybrał hotel Gołębiewski w Karpaczu. 

Ekspozycja wyposażeniaRównież  tak  jak  rok  temu  przed  hotelem  na przyjeżdżających czekała ekspozycja wyposaże-nia warsztatowego. W mobilnych salach szko-leniowych  Show  Car  oraz  w  namiotach  usta-wionych  przed  ciężarówką  goście  Gali  mogli poznać  najnowsze  produkty  i  rozwiązania  dla nowoczesnego warsztatu. Dość powiedzieć, że w Karpaczu  odbyła  się  polska  premiera  urzą-dzenia diagnostycznego Texa Axone 4Mini, po 

raz pierwszy też zorganizowany został warsztat spawalniczy  pozwalający  na  żywo  sprawdzić działanie urządzeń marki  Ideal. Podobny  spo-sób  promowania  swojej  oferty  wybrał  również jeden  ze  strategicznych  partnerów  Inter  Cars, a  mianowicie  firma  Bosch,  prezentując  m.in. ofertę leasingu 103% na wybrane wyposażenie warsztatowe. Dla odmiany firma Castrol  przy-gotowała atrakcję w postaci Race Areny, w któ-rej na gości czekały m.in. symulatory, auta ste-rowane RC i pit stop. Uczestnicy zabawy mogli wygrać wiele ciekawych nagród, jak chociażby loty balonem.

Debata o przyszłościZasadniczą  część  programu  Gali  tradycyj-nie  rozpoczęła  debata,  w  której  udział  wzięli przedstawiciele  niezależnych  warsztatów,  do-stawców  oraz  zarządu  Inter  Cars.  Tematem tym  razem  była  „Przyszłość  polskiej  motory-zacji  i  rynku  usług  warsztatowych  w  Polsce”. Wartość merytoryczną dyskusji wzmacniał głos ekspertów w osobach Alfreda Franke, prezesa 

Stowarzyszenia  Dystrybutorów  i  Producentów Części  Motoryzacyjnych  i  jednocześnie  przed-stawiciela portalu MotoFocus.pl oraz Tadeusza Kuncego  z  firmy  Motodata,  którzy  powołując się  na  konkretne  dane  statystyczne  oraz  ba-dania  wyjaśniali  wszystkim  zgromadzonym jak obecnie wygląda park samochodów w na-szym kraju oraz  jaka  jest  liczba oraz  struktura warsztatów.  Poruszano  także  tematy  edukacji młodych mechaników,  przyszłości  branży,  kie-runków jej rozwoju. Gorąco dyskutowana była również kwestia ewentualnych zmian stawki za roboczogodzinę pracy warsztatu oraz wizerun-ku  serwisów  niezależnych  wśród  kierowców.  Podczas rozmowy o przyszłości nie mogło oczy-wiście  zabraknąć problemów związanych  z  in-ternetem,  a  konkretnie  z  wykorzystaniem  go w działalności warsztatu.

Pierwszy  dzień Gali  zwieńczony  został  koncer-tem  jazzowym  zespołu We4.  Jednym  z muzy-ków  był  członek  zarządu  Wojciech  Milewski, który  akurat  kończył  swą  pracę  w  Inter  Cars, ponieważ  zdecydował  się  rozwijać  karierę  za-wodową w  innych  obszarach. Występ  przyjęty został  bardzo  dobrze,  jednocześnie  Wojciech Milewski  otrzymał  bardzo  ciepłe  i  szczere  po-dziękowania  ze  strony  zarządu  spółki  za  lata pracy w Inter Cars.

Spotkania i atrakcjeNastępnego  dnia  goście Gali mogli  uczestniczyć w  spotkaniach  na  stoiskach  dostawców,  a  także wziąć udział w spotkaniach przygotowanych przez organizatora. Poświęcone były one  takim  zagad-nieniom  jak:  Motointegrator  –  warsztaty;  Inter Cars bliżej rynku ciężarowego; Blacha i szyby w IC; Szkolenia techniczne dla klientów IC; PARTSLIFE – Twój ECO Partner. Gdy  jedni wybrali  się na prezentacje bizneso-we, inni korzystali z szeregu atrakcji. Podobnie jak poprzedniego dnia do dyspozycji były eks-pozycje Show Car, Race Arena Castrol i loty ba-lonem.  Dla  pań  uruchomiona  została  Szkoła 

Galapełna nagród

Kluczyki do tuzina samo-chodów zostały wręczone podczas tegorocznej Gali Mistrzów Warsztatu. Łączna wartość nagród przygotowanych przez Inter Cars przekroczyła 1,5 mln złotych.

Page 7: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

Świat Motoryzacji 7-8/2013

7 Świat Motoryzacji

Dobrego Stylu prowadzona przez Agnieszkę Martynę Ross.

Wielki finałGala Mistrzów Warsztatu to jednak przede  wszystkim  wielka  uroczy-stość,  podczas  której  wyróżniani są najaktywniejsi klienci Inter Cars. Jej rangę,  jak zwykle, podkreślała bogata oprawa artystyczna.Prowadzącymi  wieczorne  spo-tkanie  byli  aktorka,  piosenkar-ka,  kompozytorka,  autorka  tek-stów  i  prezenterka  telewizyjna Patricia  Kazadi  oraz  Radosław Grześkowiak.  Poza  konferansjer-ką  Patricia  Kazadi  zaprezento-wała  kilka  piosenek  ze  swojego repertuaru.  Na  scenie  wystąpił również Tomasz Kot w interaktyw-nym przestawieniu „Jak zostać sex guru”.  Ponadto  pojawiły  się  niej dwie sławy polskiego sportu mo-

toryzacyjnego.  Znany  wszystkim Krzysztof  Hołowczyc  opowiedział o  swoich  przygodach  i  planach związanych z Dakarem, po czym, już  wraz  z  pilotem  Maciejem Wisławskim,  przypomniał  kilka śmiesznych  wydarzeń  z  lat  90-tych, gdy wspólnie odnosili wiele sukcesów  na  rajdowych  trasach. Po raz pierwszy obaj panowie wy-startowali  w  1988  roku.  Razem zdobyli  dwukrotnie  Mistrzostwo Polski  oraz  tytuł  Rajdowego Mistrza Europy w 1997 roku. Występy  artystów  i  uroczysta  ko-lacja stanowiły jednak tylko wstęp do  najbardziej  emocjonującej części wieczoru. Momentem kul-minacyjnym Gali  było  oczywiście ogłoszenie  wyników  konkursu Wielki  Rajd  oraz  wręczenie  jego laureatom nagród o łącznej war-tości ponad 1,5 mln złotych. Emocjonujący  finał  został  za-kończony  żywo  przyjętym  przez uczestników Gali koncertem ze-społu  KORA.  Kora  Jackowska razem ze swoimi muzykami wy-konała  zarówno  przeboje  z  re-pertuaru Maanamu,  jak  i nowe utwory  przygotowywane  na  ko-lejną płytę.  t

Do  końca  sierpnia  trwać  bę-dzie konkurs dla klientów  Inter Cars, w którym do zdobycia jest 50  zaproszeń  na  Rajd  Polski. Przypomnijmy, że rajd ten odbę-dzie się 13-15 września w okoli-cach Mikołajek. Zasady  udziału  w  konkursie  są podobne  do  obowiązujących podczas  niedawno  zakończonej akcji  promocyjnej  „Wielki  Rajd”. Nagrody zdobywają klienci, któ-rzy  dokonując  zakupów  w  Inter 

Cars osiągną najwięcej punktów w  rankingu Szczegóły dotyczące konkursu znajdują się na stronie www.intercars.com.pl. Partnerami promocji  Rally  Championship Poland  są:  TRW,  CASTROL, DENSO,  RUVILLE,  ZF  PARTS (SACHS,  LEMFOERDER,  ZF), FILTRON, ELRING.

50 zaproszeń na Rajd Polski

Page 8: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTAT Świat Motoryzacji 7-8/2013

8 Świat Motoryzacji

PPowszechnie  wiadomo,  że  zimą  akumulator nie ma  łatwego  życia.  Przy  niskich  tempera-turach  spada  jego  pojemność,  jednocześnie zgęstniały olej silnikowy sprawia, że rozrusznik musi pracować pełną mocą, a zatem pobiera z baterii duży prąd. Jednak wbrew temu co się wydaje  wielu  osobom,  również  wysokie  tem-peratury,  akumulatorowi  nie  służą.  Z  innych wszelako powodów.Typowy czas, po którym akumulator wyma-ga ładowania, producenci określają zazwyczaj dla temperatury 20°C. Jednak każdy jej wzrost o 10°C wiąże się ze średnio dwukrotnym przy-spieszeniem procesu samorozładowania. Stąd też prosty wniosek – w bardzo ciepłe dni, gdy temperatura sięga lub nawet przekracza 30°C, akumulator rozładowuje się znacznie szybciej niż w jakichkolwiek innych warunkach spoty-kanych w Polsce –  wyjaśnia  Krzysztof  Najder z Exide Technologies.Warto o  tym pamiętać w  sezonie wakacyjnym, gdyż  rozładowany  akumulator  potrafi  przyspo-rzyć sporych kłopotów na urlopowym wyjeździe. Najczęściej się one pojawiają, gdy po jednorazo-wym przejechaniu kilkuset kilometrów auto zo-stawiane jest na kilka czy nawet kilkanaście dni na parkingu przy hotelu czy ośrodku wypoczyn-kowym. W nieużywanym samochodzie nietrud-no tymczasem o samorozładowanie się akumu-latora. Zdobycie prostownika lub kabli rozrucho-wych bywa dla odmiany niełatwe, potrafi więc to skutecznie zmącić zasłużony odpoczynek.

Jak chronić energię?Na szczęście istnieją bardzo proste sposoby uniknięcia kłopotów związanych z rozłado-waniem się akumulatora –  dodaje  Krzysztof Najder. I rzeczywiście, prosta kontrola napięcia akumulatora  przeprowadzana  nawet  raz  na 2-3 dni pozwala  z dużym wyprzedzeniem wy-

kryć  jego ewentualne, zbliżające się   rozłado-wanie. Akumulator w pełni naładowany ma na-pięcie 12,6 V. Z kolei na rozładowanie wskazuje napięcie poniżej ok. 12,4 V. Prosty woltomierz, którym można dokonywać regularnej kontroli napięcia, to wydatek kilku złotych, a sama kon-trola trwa nie dłużej niż dwie minuty – tłumaczy Krzysztof Najder.Drugim skutecznym sposobem uchronienia się przed  problemami    wynikającymi  z  rozłado-wania  akumulatora  w  lecie  jest  sprawdzenie upływności prądu w samochodzie. Auto, nawet gdy jest wyłączone i zamknięte, pobiera pewną ilość energii z akumulatora na podtrzymanie alarmu czy pamięci sterowników. Parametr ten opisywany jest jako „upływność prądu”. Nie po-winna ono przekraczać 0,05 A (50 mA). Często jednak zdarza się, że uszkodzone radio – czy ja-kikolwiek inny odbiornik energii w samochodzie – pobiera znacznie więcej energii niż powinno, co z reguły kończy się rozładowaniem aku-mulatora. Pomiar upływności prądu może być wykonany u niemal każdego mechanika i trwa zaledwie kilka minut. Warto więc go przeprowa-dzić i wyeliminować ewentualne „odchylenia od normy” przed wyjazdem na urlop – radzi spe-cjalista z  Exide Technologies.

Na wszelki przypadekDzięki tym dwóm prostym sposobom będziemy mogli polegać na akumulatorze nawet w naj-większe upały. Czasami  jednak zdarza się, że mimo  przedsięwzięcia  środków  zapobiegaw-czych akumulator i tak odmówi posłuszeństwa. Dlatego już dużo wcześniej, przy wymianie aku-mulatora, warto pomyśleć o odpowiednim za-bezpieczeniu w postaci Assistance. Do niektó-rych dostępnych na rynku akumulatorów (np. Exide Premium, czy Centra Futura) taki bonus oferowany jest w standardzie. Posiadając aku-mulator z pakietem Assistance, w razie proble-mu z akumulatorem, kierowca może zadzwo-nić do sieci serwisowej, której przedstawiciele

przyjadą i uruchomią samochód –  wyjaśnia Jarosław Nadstazik, marketing manager Exide Technologies.

Gdy potrzeba ekstra mocyOsoby  planujące  wyjazd  na  kemping  z  pew-nością  docenią  także  inteligentny  prostownik. Starsze  urządzenia  tego  typu wymagały  regu-larnego  nadzoru  podczas  pracy,  by  uniknąć przeładowania  akumulatora.  „Inteligencja” nowoczesnych prostowników polega na tym, że po wskazaniu rodzaju ładowanego akumulato-ra  i  jego pojemności prostownik sam przerwie proces  ładowania w odpowiednim momencie, dzięki czemu będziemy mogli w pełni się skupić 

na odpoczynku. Czasy, gdy prostownik ważył kil-ka kilogramów i był wielkości sporej skrzynki już bezpowrotnie minęły. Nowoczesne prostowniki – jak na przykład Exide 12/7 – są bezpieczne i proste w użyciu, a do tego małe i poręczne – dodaje Jarosław Nadstazik.    tNa podstwawie materiałów firmy Exide Technologies.

Akumulatorynie lubią upałówZwykło się uważać się, że okresem najtrudniejszym dla akumulatora jest zima, zaś lato to dla niego czas najbardziej sprzyjający. Opinia taka nie do końca jednak polega na prawdzie.

Page 9: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

Świat Motoryzacji 7-8/2013

9 Świat Motoryzacji

FIRMY

PPoczątek  tegorocznego  lata  zdecydowanie nie był  sezonem  ogórkowym  w  firmie  OSRAM. Świadczą o  tym docierające z niej w ostatnim czasie  informacje,  a  to  o  nowych  produktach wprowadzanych na rynek, a to o ważnych dla firmy wydarzeniach. 

Nowe światła do jazdy dziennej Gama  samochodowych  wyrobów  OSRAM z  diodami  LED  powiększyła  się  ostatnio o  nowe  światła  do  jazdy  dziennej  o  nazwie LEDriving PX-4. Mają one homologację ECE R87 E4 i są objęte 3-letnią gwarancją produ-centa. Dzięki niewielkim rozmiarom (dł. 160 mm, wys. 23 mm i gł. montażu 30 mm) oraz czytelnej  instrukcji  można  zainstalować  je w niemal każdym zderzaku, a proces monta-żu jest prosty i niezbyt czasochłonny. Zestaw zawiera dwie lampy, dwa uchwyty mocujące, układ  sterujący  oraz  przewody  i  akcesoria montażowe.

Każda z obu lamp wyposażona została w cztery punkty świetlne LED o temperaturze barwowej 6000  K,  a  więc  zapewniającej  dobrą  widocz-ność  pojazdu  na  drodze  także  w  słoneczny dzień.  Jednocześnie niewielki pobór energii  (6 W na  lampę) sprawia, że mają one pomijalny wpływ  na  zużycie  paliwa. Z  kolei  wodoodpor-ność zgodna z normą IP67 oraz odporność na temperaturę  otoczenia  od  -  40°C  do +  65°C jest gwarancją  bezproblemowego i wieloletnie-go użytkowania zestawu.

LED zamiast kolejnych żarówekRozrosła się oferta lamp LED marki OSRAM, których można używać zamiast popularnych żarówek  W5W,  T4W  i  C5W  często  stoso-wanych  np.  w  oświetleniu  wnętrza  samo-chodów.  Oto  bowiem  pojawiły  się  lampy w  nowych  barwach  światła  oraz  na  napię-cie  24V.  Jednocześnie  uległ  zmianie  kształt lamp W5W – obecnie ich bańka jest okrągła i  w  pełni  odpowiada  kształtowi  tradycyjnej 

żarówki.  Zmieniono  także  budowę  trzon-ka – wbudowano  radiator i wyeliminowano ryzyko zwarcia. Ponadto poszerzona została gama barw lamp W5W 12V – do ciepłobia-łej (4000 K) i chłodno-białej (6000 K) dołą-czyły:  bursztynowa  (2000 K)  i  biało-niebie-ska  (6800 K). Pozostałe  lampy – C5W 12V oraz T4W 12V i 24V są dostępne w wersjach ciepłobiałej i chłodno-białej.LED-owe  zamienniki  firmy OSRAM,  tzw.  re-trofity,  były  do  tej  pory  dostępne  jedynie w  wersji  12V,  teraz  doszły  do  nich  również odmiany  24  V,  dzięki  czemu  także  kierowcy ciężarówek  mogą  montować  je  w  miejsce żarówek W5W i T4W. OSRAM liczy, że będą to  czynili  chętnie,  gdyż  lampy  LED nie  tylko zużywają  o  wiele  mniej  energii  niż  żarówki (nawet o 80%), ale także zapewniają jaśniej-sze i znacznie bardziej równomierne światło, bez widocznych punktów świetlnych. Do tego są bardzo  trwałe, mogą  świecić nawet 5  ty-sięcy godzin,  a producent udziela na nie aż 5-letniej gwarancji. Nowe  produkty  firmy OSRAM  są  przeznaczo-ne  do  stosowania  wewnątrz  samochodu  lub w  pojazdach  poruszających  się  poza  drogami publicznymi, albowiem nie opracowano jeszcze norm dla  tego  typu źródeł  światła, a więc nie mają one homologacji ECE.

Debiut na giełdzieFirma  OSRAM  Licht  AG  została  oficjalnie wydzielona  z grupy Siemens  i  stała  się nie-zależną  spółką.  Pozwoliło  to  zadebiutować jej na giełdzie w Niemczech. Obrót akcjami spółki rozpoczął się 8 lipca, a jej cały kapitał akcyjny został podzielony na więcej niż 100 milionów akcji.

Firma zatrudnia około 39 tysięcy pracowników na całym świecie. W roku finansowym 2012 (zakoń-czonym 30 września 2012)  jej przychód wyniósł 5,4 mld euro. W ofercie spółki jest szeroka gama produktów związanych z oświetleniem: od chipów LED przez źródła światła i gotowe oprawy, aż po wszelkiego  rodzaju  złożone  rozwiązania  oświe-tleniowe.  Ponad  70  procent  całkowitego  ubie-głorocznego przychodu przedsiębiorstwa pocho-dziło ze sprzedaży produktów ekologicznych, zaś rozwiązania oświetleniowe oparte na technologii LED stanowiły ponad 25 procent przychodu.

Dwa w jednymŚwiatła  LEDriving  FOG  to,  wedle  informacji przekazanej  przez  firmę  OSRAM,  która  jest ich  producentem,  pierwsze  na  rynku  światła w  technologii  LED,  pełniące  funkcję  zarówno lamp do  jazdy dziennej,  jak  i  lamp przeciwm-głowych. Mają one homologację ECE R19 F3 E1  na  światła  dzienne  (RL),  przeciwmgłowe (B),  a  także  na dodatkową  funkcję  doświetla-nia zakrętów (K). Ta ostatnia uruchamiana jest po włączeniu kierunkowskazu poszerzając stru-mień światła przed pojazdem od 30 do nawet 45 stopni. Światła dzienne wykonano w techno-logii LightGuide, która zapewnia jednolitą linię z niewidocznymi pojedynczymi punktami świetl-nymi.  Światła  przeciwmgłowe  i  doświetlające zakręty są także wykonane w technologii LED. Dzięki swoim rozmiarom lampy pasują do stan-dardowych otworów na światła przeciwmgłowe o średnicy 90 mm.Jakość  i  trwałość  produktu  sięgającą  5000 godzin  zapewniają  zastosowane  diody  firmy OSRAM,  klosze  odporne  na  uderzenia  żwiru oraz obudowa z wysokiej jakości aluminium do-brze rozpraszająca ciepło. Dlatego nowe lampy są objęte aż 5-letnią gwarancją.

Lampy  przystosowane  zostały  do  napięcia 12/24V,  można  je  więc  instalować  zarówno w samochodach osobowych, jak i ciężarowych. Ich  montaż  jest  prosty  i  nie  wymaga  zmian w  pojeździe.  Ponadto  dzięki  technologii  LED zapewniają do 85% oszczędności energii w po-równaniu  ze  standardowymi  lampami  prze-ciwmgłowymi.  Temperatura  barwowa  światła w trybie jazdy dziennej wynosi 5200 K (zbliżone do światła dziennego), a w przypadku włącze-nia  lamp przeciwmgłowych – 6000 K (światło chłodno-białe).   t

Wiele wieściz firmy OSRAM

Page 10: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

10 Świat Motoryzacji

Świat Motoryzacji 7-8/2013

WW  broszurze  dotyczącej  cewek  zapłonowych marki BERU (przypomnijmy, że  ich dystrybucją na rynku wtórnym zajmuje się koncern Federal Mogul)  przeczytać można,  że  są  one  konstru-owane  i wytwarzane w  taki  sposób, by w  każ-dych  warunkach  działały  niezawodnie,  zaś trwałością nie ustępowały pojazdowi, w którym zostały zamontowane. Nie każdy wytwórca ce-wek może to samo napisać o swoich wyrobach, więc zdarza się, że mechanik naprawiający auto czasem cewkę musi wymienić. Powodem zresz-tą nie musi być niesprawność jej samej, w wielu przypadkach okazuje się to konieczne ze wzglę-du na  awarię  innych  elementów wchodzących w  skład  układu  zapłonowego,  względnie  ich niewłaściwego  montażu  lub  demontażu.  Oto więc kilka przykładów i uwag dotyczących awarii cewek zapłonowych, przyczyn ich złego działa-nia, metod sprawdzania czy parametry cewki są właściwe, prawidłowego montażu itp. 

Przewody zapłonoweDość często pierwotnym powodem uszkodzeń cewki  (zwykle  jeszcze  zamontowanej  fabrycz-

nie) kwalifikujących ją do wymiany okazuje się zastosowanie  przewodów  zapłonowych  mar-nej  jakości.  Ponieważ  generalnie  przewody wysokiego napięcia używane w samochodach mają  ograniczona  trwałość,  dobrą  praktyką warsztatową  jest  ich  wymiana  co  kilka  lat. Problem w  tym,  że kable nie  spełniające od-

powiednich wymagań mogą mieć niekorzystny wpływ na cewkę. Ich newralgicznymi elemen-tami  z  tego  punktu widzenia  są  zakończenia wsuwane w gniazdo wysokiego napięcia cewki a  także  osłony  tych  zakończeń.  Jeśli  bowiem końcówka  kabla  nie  jest  wykonana  z  właści-wego materiału, może z materiałem gniazda tworzyć  niekorzystną  parę  elektrochemiczną, a wówczas nieuchronnie dochodzi do stopnio-wej  destrukcji,  zarówno  końcówki  kabla,  jak i  gniazda  cewki.  Z  kolei  wadliwa  osłona  nie będzie  odpowiednio  chroniła  gniazda  przed wilgocią i solą, a roztwór chlorku sodu nie jest zdrowy dla żadnego metalu.

Niesprzyjające otoczenieZe względu na miejsce montażu cewki zapło-nowe często narażone są na działanie  rozpy-lonej wody,  zaś  zimą  - wody  z  solą. Do  tego dochodzi  jeszcze  dość  wysoka  temperatura 

panująca  w  komorze  silnikowej.  Wszystko  to razem tworzy mało sprzyjające warunki, szcze-gólnie  dla  wszelkich  połączeń  elektrycznych. Dodajmy  jeszcze,  że  zdecydowanie  nie  służy cewkom  również  mycie  silnika  przy  pomocy myjek ciśnieniowych.

Wysoka temperaturaCewki, które ulokowane są niedaleko katalizato-ra lub kolektora wydechowego narażone są na znaczne obciążenie termiczne. To samo dotyczy cewek  znajdujących  się  blisko  głowicy  silnika. 

Szczególnie trudne warunki pod tym względem mają  cewki  jednoiskrowe  (ołówkowe),  jako  że ich większa część tkwi w wąskiej przestrzeni, któ-ra w żaden sposób nie jest chłodzona. W rezul-tacie stosunkowo często ulegają one awariom.

Zapiekające się połączenieBy  impulsy  wysokiego  napięcia  były  przeka-zywane  z  cewki  ołówkowej  do  świecy  zapło-nowej  w  sposób  niezawodny,  bez  ryzyka,  że nastąpi  jakieś niepożądane przebicie, cewka ze świecą musi być połączona mocno i pew-nie.  A  ponieważ  połączenie  to  jednocześnie wystawione jest na działanie wysokiej tempe-ratury, ma ono tendencję do zapiekania się. Przeciwdziałać temu można stosując podczas montażu  cewki  specjalny  smar  BERU,  ten 

Praktyczne uwagio cewkach zapłonowych

Cewki zapłonowe z rzadka bywają powodem problemów z samochodem. Niemniej zdarza się tak, więc oto garść uwag na ten temat.

Cewka powinna być umiesz-czona miejscu, w którym nie będzie bezpośrednio wysta-wiona na działanie strumie-ni wody przedostających się do komory silnikowej.

Tylko wysokiej jakości cewki jednoiskrowe są w stanie sprostać ekstremalnie nieko-rzystnym warunkom w jakim muszą pracować. 

Pod marką BERUoferowana jest pełna gama

cewek zapłonowych.

1. Marnej jakości przewód wysokiego napięcia uła-mał się i jego zakończenie utkwiło w gnieździe cewki zapłonowej; 2. Gniazdo 

cewki uległo zniszczeniu na skutek kontaktu z końcówką przewodu sporządzoną z nieodpo-wiedniego materiału; 3. Zakończenie przewodu uległo korozji i przy próbie wyjęcia kabla jego końcówka oderwała się.

12 3

Page 11: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

11 Świat Motoryzacji

sam który jest polecany również przy wkręca-niu świec zapłonowych.

Odpowiednie narzędzia Ponieważ  większa  część  cewki  ołówkowej  jest głęboko ukryta  i  nie ma do niej  dostępu,  de-montaż  takiej  cewki  może  sprawiać  znaczne problemy.  Jak  przy  tym  pokazuje  praktyka, nieumiejętne  postępowanie,  bez  odpowied-nich narzędzi, w wielu przypadkach kończy się ułamaniem cewki. By uniknąć takich kłopotów producent  cewek  BERU  poleca  korzystać  ze specjalnych przyrządów (ściągaczy).

Opracowane zostały  trzy wersje przyrządu, al-bowiem    górna  część  cewek  ołówkowych ma rozmaity  kształt.  Stosownie  do  niego  trzeba zatem  dobrać  odpowiedni,  najlepiej  pasujący ściągacz i się nim posłużyć.

Przebicia prąduZdarza  się,  że  po  wymianie  świec  zapłono-wych od czasu do czasu i przy różnej prędkości obrotowej silnika zaczynają wypadać zapłony. Dzieje się tak zazwyczaj na skutek przebić, któ-rych  widoczną  oznaką  są  charakterystyczne 

ślady  na  izolatorze  świecy.  Przyczyna  całego tego zjawiska  tkwi  zwykle w połączeniu prze-wodu wysokiego napięcia  z profilowana koń-cówką świecy, względnie tej końcówki z gwin-towanym trzpieniem świecy. Sposobem na unikniecie opisanych problemów jest  użycie  specjalnego  smaru  BERU.  Jego niewielką ilość należy nałożyć na gwintowany trzpień świecy oraz po nakręceniu profilowanej końcówki na powierzchnię tejże. Dobrą prakty-ką jest również wymiana profilowanej końców-ki na nową przy wymianie świecy.

Dwa przykładyGdy silnik pracuje nierówno i brak mu mocy, powo-dem tego może być niesprawność cewki (cewek). Sposób jej (ich) sprawdzenia w każdym aucie jest podobny,  lecz  konkretne  parametry  mogą  się oczywiście różnić. Posłużmy się zatem konkretnym przykładem Fiata Punto, w którym stosowane są dwuiskrowe cewki BERU o symbolu ZSE 283. Diagnostykę cewki  zaleca  się  zacząć od  się-gnięcia po lampę stroboskopową, przy pomo-cy  której  sprawdzamy  regularność  impulsów wysokiego napięcia pojawiających się w każ-dym  z  przewodów  zapłonowych  biegnących od  badanej  cewki.  Lampa  zawsze  powinna dawać  regularne błyski, nieregularne świad-czą, iż coś jest nie tak jak być powinno, przy czym  przyczyna  tego  może  leżeć  zarówno w samej cewce,    jak  i w  innych elementach układu  zapłonowego.  W  celu  dokładnego zlokalizowania usterki należy:t  sprawdzić  świece  zapłonowe  i  wymienić  je, jeśli budzą jakiekolwiek wątpliwości;

t  sprawdzić oporność pierwotnego i wtórnego obwodu  cewki  zapłonowej.  Jeśli  okaże  się nieodpowiednia, wymienić cewkę.

t  zmierzyć odporność przewodów zapłonowych za pomocą multimetru i jeśli jest niewłaściwa wymienić przewody.

I jeszcze przykład pokazujący jaką należy przyjąć metodę postępowania,  gdy  chcemy  sprawdzić podwójną  cewkę  dwuiskrową  ZSE  003  marki BERU (stosowaną fabrycznie w wielu samocho-dach marek Audi  i Volkswagen). Przyjmujemy przy  tym,  że wcześniej  zostało  już ustalone,  iż powodem problemów z silnikiem nie są czujniki położenia wału korbowego oraz wałka rozrzą-du,  zaś napięcie akumulatora wynosi  przynaj-mniej 11,5 V. Otóż  zacząć  należy  od  sprawdzenia  czy  bez-piecznik przez który płynie prąd zasilający cew-kę nie jest przepalony.

Następnie sprawdzamy czy zapłon jest wyłą-czony i wyjmujemy 4-pinową wtyczkę z cewki zapłonowej.  Teraz  zapłon  z  powrotem  włą-czamy, mierzymy napięcie między  skrajnymi pinami wtyczki, po czym zapłon znów wyłą-czamy.

Z  kolei  za  pomocą  omomierza  sprawdzamy oporność  obu  uzwojeń  wtórnych  cewki.  Dla obu, tzn. obsługującego cylindry 1 i 4 oraz 2 

i  3,  powinna być  ona  taka  sama  lub bardzo zbliżona.  Jeśli  zmierzona wartość odbiega od zalecanej, cewkę należy wymienić. t

Świat Motoryzacji 7-8/2013

Specjalny smar BERU za-pewnia dobre połączenie elektryczne zmniejszając ryzyko przebić.

Przy wymianie świecy należy sprawdzić czy gumowa osło-na, która jest na nią nasu-wana nie popękała. W tym celu osłonę wystarczy lekko ścisnąć.

Oporność jednego i dru-giego uzwojenia wtórnego zmierzona przy tempera-turze 20 ºC musi mieścić się w przedziale 4,0-6,0 kiloomów. 

Tego typu ślady na izolato-rze świecy wyraźnie wskazu-ją, że dochodzi do przebić skutkujących wypadaniem zapłonów.

W tym przypadku za obwód cewki zapłonowej odpowia-da bezpiecznik 29.

Napięcie między stykami ozna-czonymi na rysunku liczbami 1 oraz 4 powinno wynosić minimum 11,5 V, a zatem powinno być takie same lub nieznacznie niższe od napięcia akumulatora.

Smar BERU zapobiega zapiekaniu się rozmaitych połączeń narażonych na działanie wysokiej temperatury.

Producent cewek BERU ma w swej ofercie przyrządy do demontażu cewek ołówkowych o głowicach „kwadratowych”, „owalnych” i „płaskich”.

Zbyt duży moment jakim dokręcano tę cewkę (15 Nm zamiast zalecanych 6 Nm) spo-wodował pękniecie jej głowicy.

Również głowica tej cewki nie wytrzymała zbyt dużej siły i uległa uszkodzeniu.

Nieumiejętnie przeprowadzony de-montaż cewki w wielu przypadkach prowadzi do jej zniszczenia.

Badanie oporności obwodu pierwotnego (przeprowa-dzone przy temperaturze 20 ºC).

Badanie oporności obwodu wtórnego (przeprowadzone przy temperaturze 20 ºC). 

Pokazane powyżej wartości dotyczą cewki zapłono-wej ZS 283 stosowanej w Fiatach Punto, Panda, Tipo. Uwaga: nie należy montować cewki innego typu gdyż może to spowo-dować zakłócenia w pracy sterownika.

Page 12: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013
Page 13: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTATŚwiat Motoryzacji 7-8/2013

13 Świat Motoryzacji

WWedle słów popularnej, pseudoludowej śląskiej piosenki biesiadnej były górnik co wyrąbał wę-gla zwały, żeby ludziom ciepło dały, idzie sobie przez podwórze i pyk, pyk, fajeczkę kurzy. „Pyk, pyk,  pyk  z  fajeczki”  wyśpiewuje  onże  starzyk również w refrenie.

Dwa powodyPieśń  owa  jakoś  automatycznie  skojarzyła  się nam  z  opisywaną  poniżej  historią  jak  najbar-dziej już motoryzacyjną. Po pierwsze, lecz wca-le nie najważniejsze,  rzecz cała miała miejsce w  jednym  z  autoryzowanych  serwisów  zlokali-zowanych właśnie na Śląsku. Po wtóre,  i dużo istotniejsze,  serwis  ów  zaczął  być  nawiedzany przez klienta, który nie mógł się przyzwyczaić, że w jego niedawno nabytym tylnonapędowym samochodzie poważnej marki od czasu do cza-su słychać właśnie wyraźne „pyk”. Odgłos ten właściciel  pojazdu  potrafił  zaprezentować  na zawołanie,  i  to  zarówno  przy  ruchu  auta  do przodu jak i do tyłu.

W obie stronyGdy „pyk” miało wystąpić przy jeździe do przodu, posiadacz auta najpierw ruszał z kopyta na bie-gu R (tak było napisane na tabliczce przy dźwigni sterującej pracą automatycznej skrzyni biegów). Przełączywszy następnie na D, dość energicznie, ale  bez  przesady,  rozpoczynał  jazdę  wprzód  i wtedy  rozlegało się  rzeczone „pyk”. Postępując w  sekwencji  odwrotnej,  tzn.  najpierw  ostro  do przodu,  po  czym  spokojniej  już  na wstecznym, klient prezentował „pyk” przy ruchu do tyłu.

Dyplom i honorJak  stali  czytelnicy  naszego  cyklu  o  tajemni-czych  awariach  słusznie  się  domyślają  kilka kolejnych  napraw  przeprowadzanych  meto-dą prób  i  błędów,  a w  zasadzie  tylko błędów, pochłonęło  jedynie  znaczną  liczbę  zupełnie sprawnych  części,  nie wspominając  już  o  ład-nych kilkunastu godzinach pracy mechaników. Niewątpliwie wielki udział miał w tym kierownik warsztatu, który nawet studia ukończył, z tym, że były to płatne studia managerskie i z tematu „samochody” biegły był wyłącznie w  tabelach „rocznik auta - jego cena”, albowiem do mar-nej w sumie pensji dorabiał handlując używa-nymi  samochodami. Niemniej dyplom wyższej uczelni  plus  zajmowane  stanowisko  sprawiały, że  za  żadne  skarby  nie  chciał  zwrócić  się  do mechaników z pytaniem „Chłopaki, co to może 

być?” uznając najwyraźniej, że byłoby to plamą na  jego honorze. Wedle wyuczonych prawideł słuchał więc tylko tego co się klientowi wydaje i w zleceniach za każdym razem pisał „Stuki w podwoziu  -  naprawić-wymienić”.  Jeden  z me-chaników w końcu zapytał „Co wymienić? Stuki czy podwozie?”, co skończyło się tym, że musiał pożegnać się z pracą „za złośliwe podważanie autorytetu przełożonego”.

Centrala się interesujeGdy  liczba  i koszt nieskutecznych napraw nie-pokojąco  zaczęły  się  powiększać  w  sprawę włączyła  się  Centrala,  czyli  przedstawicielstwo producenta samochodu, przysyłając do warsz-tatu własnego doradcę technicznego, aby tenże ustalił w czym rzecz. Przybysz najpierw udał się do  kierownika,  ale  szybko  zorientował  się,  że rozmowa z nim będzie mało owocna, po czym o opinię zwrócił  się mechaników. Ci  zaś zrazu nieśmiało, rychło jednak z coraz większą pew-nością  stwierdzili,  że w podwoziu  to  „nie  było co  grzebać”,  bo  gdyby w  nim  znajdowała  się przyczyna dziwnych dźwięków „pykanie” dobie-gało by w  różnych  sytuacjach,  a  nie  tylko  raz „po sztuczce klienta z ruszaniem”. Kierownik w tym momencie, jakby wyczuwając, że atmosfe-ra  staje  się  dlań mało przyjemna,  oddalił  się, jak  to ujął, „do siebie”, by zająć się „nie cier-piącymi zwłoki sprawami”.

Pyk, pyk,ale nie z fajeczkiGeneralnie wskazane jest, aby przełożony wiedzą fachową nie ustępował swym pracownikom. Jeśli zaś ustępuje, powinien choć umieć ich wysłuchać, a nie unosić się honorem.

STANISŁAW TRELA

v

Page 14: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTAT Świat Motoryzacji 7-8/2013

14 Świat Motoryzacji

Ani cienia luzuBez władzy zwierzchniej mechanicy rozgadali się  na  dobre więc  na  serio można  było  się już  zająć  przysparzającym  kłopotów  pojaz-dem. O  podwoziu w  kompetentnym  gronie nikt  nawet  nie  wspominał,  od  razu  zajęto się układem przeniesienia napędu. Pierwsze podejrzenie  padło  na  wał  napędowy,  ale w  wykręcanych  „w  ręcach”,  niczym  pranie babci, przegubach wymyślonych przez mate-matyka, fizyka,  lekarza  i astrologa w  jednej osobie, niejakiego Girolamo Cardana (zwa-nego  Cardanusem),  nie  stwierdzono  nawet cienia luzu. Tym bardziej więc nie pojawiało się „pyk”.

Próba na hamulcuNastępnie  zebrane  konsylium  doszło  do zgodnego wniosku, że aby przyczynę „pyk” dało się odnaleźć, samochód nie może się poruszać, bo wówczas nie  sposób ustalić skąd dźwięk dobiega. Padła zatem propo-zycja,  aby  auto  unieruchomić  naciskając na pedał hamulca  i wtedy spróbować „w przód i w tył”. Pomysł ów był tym łatwiej-szy do  realizacji,  że pojazd miał  przecież automatyczną  przekładnię.  Niezwłocznie przeprowadzona  próba  potwierdziła słuszność  koncepcji.  Zaaplikowana  se-kwencja  D-gaz-R-gaz  natychmiast  wywo-ływała  „pyk”  w  stojącym  samochodzie. Najmłodszy  adept  sztuki  naprawy  samo-chodów  (pomocnik  mechanika)  posłany pod auto do kanału  już po piątym „pyk” wykrzyknął: Mam go!Otóż przyczyną stuków przy zmianie kierun-ku przenoszonego momentu obrotowego był luz  w  połączeniu  wielowypustowym  wałka wyjściowego  automatycznej  skrzyni  biegów i tzw. flanszy wału napędowego. Luz ten, co warto  podkreślić,  nie  wynikał  jednak  z  błę-dów wykonawczych lecz niedbałego monta-żu. Ponieważ konstruktorzy auta zdecydowali się  na  tańsze w  produkcji  połączenie  z  do-puszczalnym  luzem  obwodowym,  należało je montować  „na  klej”,  tymczasem  zostało złożone na sucho. W efekcie już w chwili wy-jazdu  auta  z  fabryki  przy  każdym gwałtow-nym ruszaniu musiał się pojawiać charakte-rystyczny stuk.Z  podobnym  problemem,  ale  w  samocho-dzie ze sztywnym tylnym mostem, a nie z nie-zależnym tylnym zawieszeniem i przekładnią główną przytwierdzoną do nadwozia, zetknął się nasz czytelnik, który przysłał następujące-go maila:  „Miałem zbliżony przypadek  i po rozebraniu,  wyczyszczeniu  i  nasmarowaniu wału  napędowego  klient  mógł  się  cieszyć błogą  ciszą. Powodem hałasów był  złożony na sucho wielowypust, który pokrył się rdza-wym nalotem, co skutkowało zakleszczeniem się  suwliwego połączenia  i  pojawieniem  się stuków. Auto wcześniej odwiedziło kilka ser-wisów, w  których  bezskutecznie  próbowano je naprawić”.   t

PPan  Andrzej  był  cenionym  klientem  jednego z dealerów samochodów osobowych bardzo re-nomowanej marki. Nie dość, że na brak gotówki nigdy nie narzekał, to jeszcze z regularnością ze-garka kupował coraz nowsze modele wchodzą-ce na rynek. I choć nieustannie wyrażał nostal-gię za byłymi modelami, albowiem każde jego 

kolejne  auto  było  jakby mniej  niezawodne  od poprzedniego, współpraca układała się bardzo zgodnie. Na szczęście dla personelu dealerstwa pan  Andrzej  dawał  się  bowiem  przekonać,  iż w miarę jak samochody stają się coraz bardziej skomplikowane, muszą też częściej się psuć, bo tak wynika z teorii prawdopodobieństwa.

Pojawia się tryb awaryjnyPewnie  dlatego  bez  specjalnej  frustracji  za-reagował  pan  Andrzej,  gdy  w  jego  nowym pojeździe  (nabytym  kilka  tygodni  wcześniej za  jakieś  trzysta czy czterysta  tysięcy złotych) silnik  przy  dość  intensywnym  przyspieszaniu po raz pierwszy stracił nagle moc. W serwisie do  auta  natychmiast  oczywiście  podłączono tester  diagnostyczny,  co  pozwoliło  wyczytać z pamięci komputera sterującego silnikiem, że ciśnienie doładowania od czasu do czasu nie było wystarczające w związku z czym urucho-miony został tryb awaryjny, aby, jak argumen-towała  instrukcja naprawcza, kierowca mógł bezpiecznie dojechać do serwisu.

Słabedoładowanie i zderzakPrzyczyną awarii niekiedy bywa część pozornie niepodatna na usterki, a zatem niejako automatycznie wyłączana z kręgu podejrzanych.

STANISŁAW TRELA

v

Page 15: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTATŚwiat Motoryzacji 7-8/2013

15 Świat Motoryzacji

Czym skutkuje cięcie kosztówDla  pełnego  zobrazowania  sytuacji  wypada jeszcze  dodać,  iż  auto  pana  Andrzeja  było zupełnie nowym modelem, taki zaś zazwyczaj cierpi na choroby wieku dziecięcego ujawnia-jąc różne, mniej lub bardziej zawinione przez wytwórcę,  błędy  konstrukcyjne  i  niedoróbki. Dają  wówczas  o  sobie  znać  m.in.  słabości wynikające z cięcia kosztów podzespołów po-zyskiwanych coraz taniej, u coraz to bardziej egzotycznych  dostawców.  Egzotycznych  nie oznacza jednak wcale, że z Chin czy z innych Indii  - problemy stwarzać mogą także części dostarczane  przez  firmy  zachodnioeuropej-skie,  i  to nawet  te  z  tradycjami,  ale właśnie przejęte w ramach globalizacji przez między-narodowe korporacje i poddane tzw. restruk-turyzacji.  Pojęcie  „restrukturyzacja”  wedle wielu managerów sprowadza się bowiem do dobrze  znanego polskiego powiedzenia „wy-cisnąć  jak  cytrynę”. Tymczasem w  technice, podobnie jak w przyrodzie, nie ma nic za dar-mo. Do wyboru  jest więc  zwykle albo dobra jakość albo niska cena.

Naukowo podejrzana turbosprężarkaSprawa  wadliwego  doładowania  często  ujaw-niającego  się  w  codziennej  eksploatacji  no-wego modelu  została przez wytwórcę pojazdu rozpoznana  jako  jedna  z pierwszych. Okazało się, że zaniechanie sprawdzania turbosprężarek „sztuka w sztukę” przez ich producenta - żeby taniej było  - otworzyło  furtkę, niedużą wpraw-dzie,  dla  urządzeń,  w  których  mechaniczne sterowanie  czasami  się  zacinało.  Zakłócenia w pracy silnika z tego powodu nie były duże, dla kierowcy wręcz nieodczuwalne, ale nadzór nad działaniem jednostki napędowej sprawował też system  elektroniczny,  który  czynił  swą  powin-ność  w  sposób  bezlitosny  i  gdy  cokolwiek  nie szło zgodnie z planem, natychmiast powodował włączanie się trybu awaryjnego.Ponieważ  podejrzenie,  że  przyczyną  usterki w samochodzie pana Andrzeja  jest  turbosprę-żarka  znajdowało  „naukowe  uzasadnienie”, urządzenie zostało praktycznie bez chwili głęb-szego  zastanowienia  wymienione  na  nowe. Wierni  czytelnicy  „Świata  Motoryzacji”,  kon-kretnie zaś naszego  cyklu o nietypowych awa-riach, zapewne się domyślają, iż operacja ta nie przyniosła spodziewanego rezultatu. Faktycznie już  podczas  jazdy  próbnej  okazało  się,  że  „to nie  to”,  gdyż  po  rozgrzaniu  silnika  wystarczy-ło mocniej wcisnąć pedał gazu, by do serwisu trzeba było wracać z  prędkością maksymalną 60 km/h, bo na taką tylko zezwalał surowy tryb awaryjny.

Wszystko może być winneSolennymi  zapewnieniami,  że  turbina  i  tak była  do  wymiany  pan  Andrzej  dał  się  ja-koś  udobruchać,  zapytał  jednak:  co  dalej? I  tu  pojawił  się  problem,  jakiej  odpowiedzi mu  udzielić.  Firmowa  literatura  serwisowa, choć wysokiej wartości, gdyż opracowana na 

podstawie  pokaźnych  doświadczeń  zebra-nych  na  wielu  rynkach,  okazała  się  umiar-kowanie pomocna. A to dlatego, że ogólnie mówiąc  prawie  wszystkie  części  wchodzące w skład doładowania silnika CDI (a taki wła-śnie znajdował się pod maską pojazdu pana Andrzeja)  wedle  owej  literatury  mogły  być źródłem  błędu  zbyt  niskiego  ciśnienia  do-ładowania. Rada w radę i zgodnie z ogólną procedurą naprawczą serwis zaczął więc po kolei sprawdzać elementy systemu.Na  początek  korzystając  z  faktu,  że  w  ukła-dzie recyrkulacji spalin i układzie doładowania znajdowały się identyczne elektrozawory steru-jące,  zamieniono  je miejscami.  Jazda  próbna wykazała,  iż wszystko zostało po staremu, tzn. recyrkulacja działała poprawnie  jak wcześniej, doładowanie zaś tak samo źle.Ponieważ  auto  osiągnęło  przebieg  prawie  20 tysięcy kilometrów, a jakość paliwa jest „wiado-mo  jaka”,  sprawdzono  opór  katalizatora mie-rząc parametr zwany przeciwciśnieniem spalin. Do granicy zatkania pozostało jeszcze ok. 30%, niemniej  założono  nowy,  albowiem  atmosfera do wymian katalizatorów była akurat sprzyjają-ca. Skutek - oczywiście żaden.Trochę nadziei na sfinalizowanie przedłużającej się naprawy wiązano z czujnikiem ciśnienia do-ładowania, a to dlatego, że kilka kolejno podłą-czanych czujników dawało przy stojącym silniku i na wolnych obrotach wskazania  różniące się o  kilka  procent.  Wymiana  czujnika  na  nowy wraz  z  kompletem  pinów  od  jego  strony  i  od strony komputera sterującego okazała się  jed-nak  zupełnie  zbędna.  Sprawdzająca  trafność diagnoz jazda próbna znów bowiem zakończyła się trybem awaryjnym.

Sprawne auto z usterkąPikanterii całej sprawie dodawała, a jednocze-śnie  desperację  u  mechaników  wywoływała procedura kontrolna wielokrotnie wykonywana pod czujnym okiem pana Andrzeja, gdyż był to klient  z  gatunku  tych  co nie  odstępują  swego auta na krok. Otóż owa procedura przeprowa-dzana zgodnie z dyktowanymi przez tester dia-gnostyczny poleceniami każdorazowo po wykry-ciu przez  to mądre urządzenie błędu niskiego ciśnienia  doładowania  zapisanego  w  sterow-niku silnika zawsze prowadziła do wniosku, że wszystko jest „OK”, czyli w najlepszym porząd-ku.  Można  było  nawet  to  „OK.”  wydrukować i wręczyć panu Andrzejowi jako dowód, że auto ma sprawne, a usterka co się pojawia na każde życzenie nie ma przyczyny.Dodajmy  tu  jeszcze,  że  procedura  kontrol-na  sprowadzała  się  do  uruchomienia  silnika i  dania  mu  (na  drodze  elektronicznej)  trochę „gazu”.  Jednocześnie  na  ekranie  testera  wy-świetlały  się  dwa  słupki  -  pierwszy  pokazywał obroty,  drugi  ciśnienie.  Zachowywały  się  one w  ten  sposób,  że  za każdym  razem w ślad  za idącym do góry słupkiem obrotów raźno podą-żał również słupek ciśnienia. Po dojściu do ok. 2000 obr/min słupek prędkości zatrzymywał się 

na kilkanaście sekund, to samo robił słupek ci-śnienia. Gdy taka samokontrola została wyko-nana, silnik wracał na wolne obroty a program diagnostyczny stwierdzał swoje rytualne „OK”. Wtedy pan Andrzej zadawał pytanie „no i co?”, zaś sfrustrowany mechanik miał ochotę wycią-gnąć z szafki duży młotek i jednym celnym cio-sem sprawić, aby OK już nigdy nie pojawiło się na ekranie.Aby „coś  zrobić”, bo klient coraz natarczywiej domagał  się  zwrotu  skutecznie  naprawionego auta,  mechanicy  z  kolei  obstawili,  choć  bez większego  przekonania,  że  za  małe  ciśnienie może  być  odpowiedzialny  układ  zmieniający długość przewodów dolotowych mający postać grupy małych przepustniczek obracanych długą jak silnik osią. Demontaż kolektora dolotowego oraz gruntowne mycie jego wnętrza (bo turbo-doładowanie i recyrkulacja spalin robią swoje), spowodowały, że oś przypominająca rożen po-ruszała  się  bez  jakichkolwiek  zacięć,  niemniej nic to nie dało. Finał kolejnej jazdy próbnej był identyczny jak poprzednich.

Szczęśliwe zrządzenie losuNie wiadomo jak dalej potoczyłaby się ta cała historyjka,  aczkolwiek  wyobraźnia  podpo-wiada  kilka  ciekawych  wariantów,  gdyby  nie, jak  zwykle,  przypadek  lub  zbieg  okoliczności. Może „pod nóż” poszedłby sterownik z wiązką, a może  nawet  cały  silnik?  Jakie  to  szczęśliwe zrządzenie losu pozwoliło więc doprowadzić do skutecznego zakończenia naprawy? Otóż panu Andrzejowi zdarzyło się kiedyś podczas parko-wania  „pociągnąć”  zderzakiem  przednim  po wysokim krawężniku. Od góry zniszczeń nie było prawie widać, ale patrząc od dołu już na pierw-szy  rzut dawało  się dostrzec uszkodzenia,  tzn. głębokie rysy na samym zderzaku a także pęk-nięcie dolnej płyty  łączącej  się ze zderzakiem, która  przez  to  nieco  odstawała.  Pan  Andrzej polecił  więc  aby  przy  okazji  doprowadzić  do porządku  zderzak  poprzez  jego  polakierowa-nie  i wymienić połamaną płytę. Zaplanowano zatem,  aby  najpierw  „dać  auto  na  lakiernię”, a  później  na  kolejny  test,  lecz  tak  się  złożyło, że  zderzak  oraz  płytę  trzeba  było  zdemonto-wać  na  podnośniku  serwisu  mechanicznego. Wykonany  zaraz  potem  test  przyniósł  rezultat niezupełnie zgodny z oczekiwaniami mechani-ków. Wynik  niby  znów  brzmiał  „OK”,  ale  tym razem było to „OK” prawdziwe, co potwierdziła jazda próbna. Cóż  zatem  ujawniono  po  zdjęciu  zderzaka? Otóż okazało się, że uszkodzony był  interco-oler, ale tak perfidnie, że pęknięty plastikowy zbiornik  przy  niskim  ciśnieniu  zachowywał jeszcze  szczelność.  Dopiero  gdy  ciśnienie istotnie wzrastało,  rozszczelniał się, przez co nie  mogło  ono  osiągnąć  odpowiedniej  war-tości.  Nieskuteczność  fabrycznej  procedury diagnostycznej wynikała stąd, że test kończył się  przy małym ciśnieniu w układzie  doloto-wym,  gdyż  tylko  takie można  było  osiągnąć przy nieobciążonym silniku. t

Page 16: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTAT Świat Motoryzacji 7-8/2013

16 Świat Motoryzacji

PPrzedziwna historia, jaką opisujemy tym razem, wydarzyła  się  parę  lat  temu  w mieście,  które przez  pewien  czas  było  stolicą  naszego  kraju i  nie  chodzi  tu  bynajmniej  o  epizod  lubelski. Otóż w mieście owym podczas napraw samo-chodu,  co  czasami  nie  dawał  się  uruchomić, poległ sromotnie autoryzowany serwis cieszący się naprawdę dobrą opinią. A wszystko dlatego, że cenne doświadczenia zebrane przez całe lata pracy prowadzą niekiedy do zgubnej rutyny, ta zaś do desperacji.

Miłe złego początkiZaczęło się  jak zwykle uprzejmościami w stylu kwiecistego  nadruku  na  fakturze  „Dziękujemy za zakup i życzymy przyjemnej jazdy”. I w rzeczy samej klient był  zadowolony, ponieważ wszedł w  posiadanie  pierwszego  w  swym  życiu  dwu-

osobowego  auta  sportowego  o  wielkiej,  choć w zasadzie niepotrzebnej mocy. W dodatku sa-mochodu jakiego nie miał żaden z jego sąsia-dów  ani  partnerów  w  interesach.  Zadowoleni byli również pracownicy salonu, bo mogli liczyć na  sporą  premię,  gdyż  od  sprzedaży  pojazdu dealer miał niewąską prowizję.Atmosfera ogólnej szczęśliwości nie trwała jed-nak długo. Już w dwa dni po zakupie lekko po-denerwowany klient zatelefonował, że nie może wyjechać ze swej posiadłości, gdyż samochodu nie  sposób uruchomić,  prosi  zatem o pomoc. Pomoc udała się na miejsce zdarzenia niemal błyskawicznie, bo już po półgodzinie była przy aucie.  Pojazd  najwyraźniej  wystraszył  się  jej przybycia,  gdyż  silnik  bez  jakichkolwiek  per-turbacji  podjął  pracę.  Zbity  z  tropu  właściciel przyjazd pomocy i pomocy skuteczne udzielenie pokwitował, po czym załatwiać swe sprawy biz-nesowe ruszył.

Kłopoty się powtarzająNie minęło więcej niż  trzy doby, gdy posia-dacz  sportowego  cuda,  przepraszając  bar-dzo (bo  już z zakodowanym w sobie poczu-ciem własnej winy) zatelefonował po pomoc „z tego samego powodu”, jak to nie wprost ujął. Aby nie nadużywać cierpliwości czytel-nika od razu powiedzmy, że wydarzenia po-toczyły  się  „toczka w  toczkę”  jak  za  pierw-szym razem. Pomoc pomogła poprzez samą swą  obecność,  kwitek  poświadczający  sku-teczność interwencji został podpisany, każdy pojechał  w  swoją  stronę  tzn.  właściciel  do spraw biznesowych, a pomoc do następnego klienta wzywającego pomocy.Po odebraniu trzeciego zgłoszenia, że świeżo przecież  zakupione  auto  o wartości  sporego mieszkania w tzw. dobrym punkcie znów nie chce  zapalić,  tym  razem „na mieście”,  pani obierającej w serwisie telefony zupełnie zepsuł się makijaż, najbardziej zaś od łez ucierpiały staranie i gustownie umalowane oczy. Klient bowiem  przypomniawszy  sobie  stare  czasy, gdy nie był jeszcze ogólnie szanowanym biz-nesmenem, lecz „więźniem systemu”, jak po-dał w lokalnym „Who is who?”, językiem spod celi  dobitnie  objaśnił  swej  rozmówczyni  co myśli o nabytym samochodzie  i o sprzedaw-cach tego, jak się wyraził, gówna na kółkach. Wyjaśnić tu wypada, że poprzedni system rze-czywiście więził właściciela awaryjnego pojaz-du, wszelako  nie  za,  ogólnie  rzecz  ujmując, politykę  czy  jakąś  opozycję,  lecz  za  kradzież większej  ilości  desek  i  cementu  z  kilku  pań-stwowych budów.Poza  doprowadzeniem  do  płaczu  pracownicy serwisu  klient  wymógł,  trochę  na  wyrost  stra-sząc, aby zabierać to ... (tu się powtórzył) lawe-tą na warsztat  i w końcu  je naprawić. Laweta przybyła,  samochód  oczywiście  dał  się  bez trudu uruchomić, wjechano  zatem na  lawetę, która zgodnie z sugestią klienta pojazd zabrała do warsztatu,  czy  też  na warsztat  -  różnie  się albowiem mówi.

O aucie,które czasami nie zapalałoBywa, że powodem awarii jest wydawałoby się najmniej prawdopodobna z jej przyczyn. Jeśli zapomnimy o tej regule możemy nie poradzić sobie z naprawą banalnej w sumie usterki.

STANISŁAW TRELA

Page 17: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTATŚwiat Motoryzacji 7-8/2013

17 Świat Motoryzacji

Co mówi tester?W,  czy  też  na  warsztacie  samochód  sportowy dwuosobowy, rzadki i drogi, został po raz pierw-szy przebadany, mówiąc językiem medycznym. Podłączono otóż do niego  tester, któremu wy-dano następnie rozkaz przeczesania wszystkich 54 komputerów zainstalowanych w aucie. A to w celu ustalenia czy w którymś nie zapisał się jakiś  błąd,  dzięki  któremu można  by wyjaśnić dlaczego  klientowi  nie  udaje  się  uruchomić silnika (fakt, że z  rzadka), zaś pomoc urucha-mia tenże za każdym razem bez najmniejszego problemu.  No  i  komputer  sterujący  silnikiem (czego należało się zresztą spodziewać) podał, że w pamięci jego błędnych stanów zapisał się komunikat, który przetłumaczony na język pol-ski brzmi: czas rozruchu przekroczony. W odpo-wiedniej komórce tabelki do tego błędu przypo-rządkowanej  widniała  dodatkowo  informacja, że  zdarzenie  powtórzyło  się  17  razy.  A  zatem klient nie przejmował się jakoś szczególnie tym, iż jego nowe auto wysokiej klasy i ceny nie za-pala za pierwszym razem i 5-6 razy próbę rozru-chu powtarzał (a nuż zapali?). Dopiero potem chwytał za telefon.Przeprowadzone  po  badaniu  testerem  wielo-krotne  próby  uruchomienia  silnika  za  każdym razem kończyły się pełnym sukcesem. Rytualnie wykonywana jazda próbna również nie wniosła nic  niepokojącego.  Na  wszelki  przypadek  wy-stawiono więc  jeszcze auto  jak wielkanocnego zająca na  zewnątrz, aby do  rana  zmarzło, bo może  wtedy  coś  się  okaże.  Ponieważ  nic  nie okazało, klienta wezwano po odbiór pojazdu.

Odkrycie właścicielaTym  razem  spokój  trwał  jakieś  dwa  tygodnie. Nawet podejrzewano w serwisie, że jakiś dłuż-szy  wyjazd  zagraniczny,  albo może  jakieś  nie-szczęście klientowi się trafiło, ale nie. Zapytany telefonicznie jak się auto sprawuje jego właści-ciel krótko odparł: „Na razie dobrze”.Za czwartym razem, gdy samochód nie zapa-lił,  tym razem pod sklepem, klient wykazał się sprytem  i  zawezwał  pomoc  z  innego  serwisu. Załoga  lawety  (do  której  prywatnymi  kanała-mi przepłynęła  już  informacja o aucie,  co nie zapala, jak nie ma na to ochoty) wykazała się jednak sprytem nie mniejszym i odwiozła samo-chód do „macierzystego” serwisu. Jak kłamiąc w  żywe  oczy  się  tłumaczyła  „u  nas  chwilowo wolnego miejsca nie ma”.

Znów minęło kilka tygodni bez wzywania pomo-cy. Auto co prawda nadal od czasu do czasu nie dawało  się  uruchomić,  ale  jego właściciel  nie sięgał po telefon, bo dokonał odkrycia, że gdy ciepły silnik nie chce zapalić należy  odczekać pół godziny, a wówczas zapala.  Już był nawet bliski okrzyku „eureka” - auto nie pali na ciepło, ale gdzie tam - gorący silnik, świeżo po dłuższej jeździe podejmował pracę natychmiast w stu na sto przypadków. W końcu z bagażem zebranych doświadczeń oraz z wezwaniem przedsądowym klient  odstawił  samochód  do  serwisu  w  celu „ostatecznego  naprawienia  usterki  polegają-cej na nieuruchamianiu się silnika od czasu do czasu”, jak to wolę właściciela pojazdu wyraził znany w mieście adwokat. Naprowadzony „na temperaturę”  serwis  wyszukał  na  schemacie elektrycznym układu sterowania silnikiem dwie ofiary  wspomnianej  już  na  wstępie  desperacji i oba niewinne te byty sprawne zostały wymie-nione na całkowicie nowe. Aby w papierach się przy tym wszystko zgadzało sporządzono fikcyj-ny protokół pomiarów charakterystyki rezystan-cja/temperatura obydwu czujników, je zaś same na wszelki przypadek zezłomowano młotkiem.

Serwis kapitulujeJak słusznie przypuszczają nasi wierni Czytelnicy wykonana w ten sposób naprawa nic nie dała. Już po paru dniach auto zostało kolejny raz od-stawione  do  serwisu.  Towarzyszyło mu  następ-ne  pismo  adwokata  z  załącznikiem  w  postaci oświadczenia  świadków,  że  auto  nie  dało  się uruchomić.  Jednocześnie  mecenas  w  imieniu swego klienta zażądał wykonania testu kompu-terowego i wydania jego wyników. Po wydruko-waniu  komunikatu  o  błędach  rozruchu  serwis dosłownie i w przenośni podniósł ręce do góry...Z  perspektywy  czasu  aż  dziw  bierze,  że  zna-komicie  wyposażony  serwis  z  doświadczony-mi  i  dobrze  przeszkolonymi  pracownikami  nie potrafił poradzić sobie z opisywanym przypad-kiem. Zadziałała chyba siła  sugestii  czy może głębokie przekonanie, iż niesprawność będąca powodem całego  zamieszania  jest  nie  do po-myślenia w nowiutkim samochodzie za tyle pie-niędzy, dwuosobowym w dodatku!Pora zdradzić, co było przyczyną tych perturba-cji. Otóż  całe  zło  tkwiło w  paliwie!    I  to  żeby było jeszcze ciekawiej, wcale nie podłej jakości, czy „chrzczonym” wodą lub olejem opałowym. Wręcz przeciwnie. Problem pojawiał się po za-

tankowaniu  dostępnej  w  wielu  sieciach  paliw benzyny  o  poprawionych  parametrach  w  sto-sunku do standardowej benzyny 95 i oczywiście odpowiednio od niej droższej. Owe  superbenzyny,  oprócz  specjalnej  nazwy oraz  ceny,  różnią  się  od  standardowych  rów-nież  kilkoma  innymi  szczegółami, w  tym wyż-szą  liczbą oktanową. Akurat w przypadku no-woczesnych  silników  wyposażonych  w  układy kontrolujące  pojawianie  się  spalania  stuko-wego  parametr  ten  nie  ma  pierwszorzędne-go znaczenia, ale przecież nie wszyscy  jeżdżą pojazdami napędzanymi  takimi  silnikami. Tak więc w ofercie każdej szanującej się sieci stacji paliw dostępna jest również benzyna  o zwięk-szonej liczbie oktanowej, a liczba ta jest podno-szona  przez  rozmaite  dodatki, m.in.  alkoholi. Takiego, który można tankować na chrzcinach, czyli etanolu - także. Alkohole mają zaś tę ce-chę, że w fazie przygotowania mieszanki pali-wowo-powietrznej zachowują się wyraźnie ina-czej (inne ciepło parowania, inna prężność par) niż węglowodory, z których składa się benzyna. W efekcie mieszanina z udziałem etanolu ce-chuje się nieco innym przedziałem (określonym wartością współczynnika lambda), w jakim ma ona zdolność do zapłonu.Większości  samochodów,  tzn.  uruchamianych w tradycyjny sposób (kierowca tak długo trzyma kluczyk w położeniu rozruch, aż silnik podejmie pracę),  nie  stwarza  to  specjalnego  problemu. Po prostu rozruch jest trochę dłuższy.Inaczej rzecz potrafi wyglądać w przypadku roz-ruchu automatycznego, gdy jego parametry są wyliczane  na  podstawie  wartości  temperatury silnika  oraz właściwości  ściśle  zdefiniowanego paliwa. Jeżeli paliwo jest inne, przez co na po-czątku zapłony w cylindrach nie występują  re-gularnie, komputer po wyliczonym czasie prze-rywa rozruch i całe zdarzenie zostaje zapisane jako odpowiedni błąd w pamięci sterownika.Dlaczego  zatem  samochód,  którego  dotyczy ta historia można było uruchomić na „całkiem zimno” i „na gorąco”? Ano dlatego, że dla zu-pełnie wychłodzonego silnika dawka paliwa jest zaprogramowana z naprawdę dużym zapasem, wszak trzeba zagwarantować, że rozruch silnika nastąpi nawet temperaturze –40 °C. Z kolei go-rący silnik, mówiąc najprościej, zawsze jakoś za-pali. Problemy z pechowym samochodem skoń-czyły się jak ręką odjął, gdy do zbiornika zaczęto wlewać wyłącznie standardową benzynę. t

Page 18: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTAT Świat Motoryzacji 7-8/2013

18 Świat Motoryzacji

TTytuł  pod  jakim  przedstawiamy  kolejną z  dziwnych  historii  poświęconych  nietypo-wym  awariom  samochodów  brzmi  może 

nieco  dziwnie,  ale  jest  to  cytat  z  protokołu dotyczącego  zdarzenia,  które  definitywnie zakończyło  wydający  się  nie  mieć  finału spór  pomiędzy  właścicielem  pojazdu  i  au-toryzowanym  serwisem.  Najkrócej  mówiąc, kontrowersję  budziła  kwestia,  czy  silnik  na-pędzający  niedawno  zakupioną  kosztowną limuzynę jest dobry czy niedobry.

Sposób na podatekCała  sprawa  zaczęła  się  jak  zwykle  bardzo niewinnie.  Właściciel  fabryczki  bluzek  dam-skich i męskich koszul zlokalizowanej w byłym zagłębiu odzieżowym koło Łodzi, zobaczywszy co  dzieje  się  na  świecie,  podziękował  swym szwaczkom za współpracę i uwolnione w ten sposób fundusze z pozycji „płace” zainwesto-wał w  zakup  kontenera  ciuchów  z  Tajwanu, jak  to  początkowo  szyfrowano  chińskie  po-chodzenie  towaru.  Operacja  ta  przyniosła mu spory zysk, ponownie więc zainwestował i znów sporo zarobił.Nowy  interes zaczął mu się kręcić na  tyle do-brze, że za radą księgowej postanowił „obłożyć się kosztami”, aby na bzdurno nie płacić podat-ku dochodowego. Modne wówczas było, a i jest teraz, wzięcie samochodu w leasing. Do pełni szczęścia podatkowego trzeba było niestety  zamontować  mało  gustowną  kratę 

zmieniająca w cudowny sposób wypasioną li-muzynę w ciężarowy samochód bardzo w każ-dej firmie potrzebny. Taki którym niby worek węgla do kotłowni można podrzucić  lub pół palety  cegieł  do  remontu  biura  przywieźć. I nic to, że pojazd ma tapicerką ze skóry wołu nilowego w kolorze kremowym-jasnym i alu-miniowe felgi warte 10 ton węgla każda. Ale taki to już mieliśmy, i mamy, system - podat-nik udaje, że jeździ ciężarówką, urząd skarbo-wy udaje, że to prawda.

Ssanie niesymetryczneNo, ale do rzeczy. Na krótko przed pierwszym obowiązkowym  przeglądem  owa  ciężarowa  li-muzyna  zaczęła  szwankować.  Jak  podyktował do  zlecenia  naprawy  jej  właściciel, mocy  cza-sem nie miała i oleju w silniku jakoś szybko uby-wało. Serwis podłączył się do sterownika silnika i wyczytał w nim:t  zapisany błąd „niesymetryczne ssanie powie-trza”,

t  zapisane  dolewki  oleju  w  ilości  3,2  litra w trakcie 12 000 km przebiegu.

Niesymetryczne  ssanie  stanowiło  dla  mecha-ników nowość, gdyż  inne bywające w serwisie limuzyny też miały po dwa rzędy cylindrów, ale ilość zasysanego przez nie powietrza była mie-rzona  na  wspólnym  wejściu  zaraz  za  filtrem. Tu  zaś  odbywało  się  to  oddzielnie  dla  każdej strony. Ale cóż,  to nowy,  świeżo wprowadzony typ  silnika,  widać  konstruktorzy  uznali,  że  tak będzie lepiej. Co jednak teraz z tym fantem zro-bić? Ponieważ nikt w serwisie nie miał pomysłu, stosowne  pytanie  zostało wysłane  do  centrali. Sprawę nadmiernego zużycia oleju zlekceważo-no. Bardzo niesłusznie.Centrala  odpisała,  że  zapis  błędu  niesyme-trycznego  ssania  to  nieporozumienie,  gdyż nowe silniki ssą wielce symetrycznie, tylko czuj-niki masy powietrza są niedokładne. W efekcie komputer  sterujący mający  wpisaną  w  opro-gramowanie zbyt małą tolerancję przy porów-nywaniu tego co wleciało w prawy i lewy rząd cylindrów, niesłusznie rejestruje błąd i włącza tryb  awaryjny  objawiający  się  sygnalizowa-nym przez klienta brakiem mocy. Słowem jak w  renomowanej  francuskiej  winiarni  -  wino klarowne, tylko kieliszek brudny. Zarazem jed-nak centrala wykazała się rzadko spotykanym konkretem. Dosłała  otóż  plik  z  dogrywką  do oprogramowania, która tolerancję na brak sy-metrii mocno powiększyła. Niemoc faktycznie znikła jak ręką odjął.

Spór o olej„Olej  jakoś  szybko  ubywający”  natomiast pozostał.  Klient więc  dalej  użerał  się  z  ser-wisem,  argumentując  retoryką,  można  by rzec,  użytkową,  że  wymiana  oleju  na  prze-glądzie  po  20  000  km była  chyba  zbędna, bo 5 litrów świeżego oleju to już silnik dostał w międzyczasie. Autoryzowana stacja obsłu-gi dzielnie odpierała te ataki, przede wszyst-kim  pokazując  palcem  w  instrukcji  samo-

Samoczynnywzrost wolnych obrotówGdyby nie bardzo stara sztu-ka retoryki, czyli przekony-wującego, ale niekoniecznie zgodnego z prawdą wypo-wiadania się na różne tema-ty, właściciel pojazdu zapew-ne usłyszałby w serwisie „nie wiemy, co dzieje się z silni-kiem w tym samochodzie”. Tymczasem zapewniono go, że „ten typ auta tak ma”.

STANISŁAW TRELA

Page 19: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTATŚwiat Motoryzacji 7-8/2013

19 Świat Motoryzacji

chodu, że  jak się „czadu daje”  to silnik ma prawo zużyć nawet 0,8 l oleju na 1000 km. Czyli mówiąc najprościej „wypad z baru”, zaś innymi słowy, a konkretnie tak jak zostało to ujęte w oficjalnym piśmie do właściciela po-jazdu: „...jeżeli nasze wyjaśnienie zgłoszonej sprawy nie zadowoliło Szanownego Pana, to radzimy zwrócić się bezpośrednio do przed-stawicielstwa producenta XX w YY”.Przedstawicielstwo  producenta  XX  w  YY (czyli znana nam centrala) zaatakowane uby-wającym olejem, po bezpośrednim wyjaśnie-niu z serwisem o co się rozchodzi, w ciemno serwis poparła, odsyłając klienta do instruk-cji  obsługi.  Wnerwiony  takim  traktowaniem właściciel nie taniej przecież limuzyny napisał zatem  zjadliwy  paszkwil  do  kolorowej  i  po-czytnej  gazety  samochodowo-motocyklowej. Wydrukowanie  owego  dzieła  pod  tytułem „Jak to możliwe, aby w samochodzie tej klasy silnik brał litr oleju na 1000 km?” spowodo-wało, że zawezwany przez redakcję do wyja-śnień przedstawiciel centrali, zgodnie z tech-nologią „jak skutecznie kłamać i nie dać się na  tym  złapać”  w  odpowiedzi  przygotował dywagacje  na  temat  związku  techniki  jazdy ze zużyciem paliwa i oleju silnikowego. Klient wprawdzie na zużycie paliwa się nie uskarżał, ale przeciętny czytelnik wyjaśnienia o tym nie wiedział i gdy dobrnął do połowy sążnistego wywodu o zużyciu paliwa, resztę tekstu sobie darowywał,  będąc przekonanym,  że  skarżą-cy się na limuzynę człowiek  jest nawiedzony lub mało inteligentny, co zresztą  znakomicie zostało  zasugerowane przez przedstawiciela  centrali. Oto na  samym wstępie  swej wypo-wiedzi  zawarł  on myśl  następującą:  „Nasze coraz  bardziej  zaawansowane  technologicz-nie  samochody  sprawiają  niektórym  użyt-kownikom  dużo  problemów  w  zrozumieniu jak działają...” 

Nieoczekiwany finałNic  nie wskórawszy  były  fabrykant,  a  obecnie importer, machnął chwilowo ręką na całą spra-wę ze względu na nawał zawodowych obowiąz-ków. Postanowił wrócić do niej, gdy będzie swo-bodniejszy, godząc się tym samym, że przez jaki czas  co  drugie  tankowanie musi  też  kupić  litr oleju do  silnika. Dalszego ciągu  sporu  jednak nie było, a epilog całej historii daje się odtwo-rzyć  z  zapisanych  przez  towarzystwo  ubezpie-czeniowe  wyjaśnień  fabrykanta/importera  po-twierdzonych przez osobę zaufania publicznego w postaci komendanta Straży Pożarnej w N. A oto co do protokołu powiedział, nie ukrywaj-my już tego, były właściciel pechowego pojaz-du:  „Jechałem  z  Chełma  do  Biłgoraja.  Parę kilometrów  przed  Krasnymstawem  zapaliła się lampka oleju, co często zdarzało się w tym samochodzie.  Postanowiłem więc  zjechać na stację benzynową, by olej  kupić  i dolać. Gdy 

przed skrętem na stację zdjąłem nogę z gazu odniosłem  wrażenie,  że  silnik  ma  za  wyso-kie  wolne  obroty,  ale  się  tym  nie  przejąłem. Gasząc  na  parkingu  stacji  silnik  (wypowiedzi oryginalne,  ale  już  coraz  bardziej  prorocze  - przyp. autora) wydało mi się z kolei, że gaśnie on dłużej niż zwykle. Pracownik na stacji zdziwił się, że kupuję aż dwa litry oleju na dolewką do takiego samochodu. Powiedział,  że  nie  spotkał  jeszcze  nikogo,  kto w aucie wartym  tyle pieniędzy musiałby wciąż uzupełniać poziom oleju. Jak  olej  dolałem,  zapaliłem  silnik  (wypowiedź w oryginale, ale jeszcze w przenośni - przyp. au-tora). Wystartował  normalnie, przegazowałem go  trochę,  bo  wtedy  szybciej  gasła  kontrolka oleju. Gdy  puściłem gaz, wolne  obroty  zaczę-ły być za wysokie, wynosiły ok. 1200 obr/min. Myślałem, że się linka gazu zacięła, ale koledzy mi  później  powiedzieli,  że  auta  takie  linki  nie mają, bo to komputer gazu dodaje. Nacisnąłem więc jeszcze raz na pedał, ale już leciutko i na chwilkę,  co  jednak  spowodowało  samoczynny wzrost  ilości  wolnych  obrotów.  Gdy  silnik  już ryczał mając  jakieś 3500 obrotów na minutę, przekręciłem kluczyk, aby silnik zatrzymać i we-zwać serwis. Niestety, nawet po wyjęciu kluczy-ka  ryczał  i  to  coraz  bardziej.  Zdenerwowany wysiadłem z samochodu i zobaczyłem, że z rury wydechowej leci czarny dym, kłęby całe. Maski nie otwierałem, bo się bałem, gdyż coś zaczęło pod nią strasznie piszczeć, a pod samochodem pojawił się jakiś siwy dym. Pobiegłem po pomoc do budynku stacji”. Pracownik stacji zeznał z kolei: „Ten pan wbiegł bardzo  zdenerwowany,  krzycząc,  że  jego auto się pali. Złapałem za gaśnicę i poleciałem z nią do  samochodu,  ale  blisko  bałem  się  podcho-dzić, bo coś strasznie wyło i dymiło. Nagle strze-liło... i zrobiło się cicho. Ale spod maski buchnął ogień, więc od razu wróciłem i zadzwoniłem po strażaków.”Koniec  epilogu  to  rzeczowe  oświadczenie  ko-mendanta lokalnej Straży Pożarnej: „Podoficer  dyżurny  odebrał  telefoniczne  zgło-szenie  pożaru  samochodu  marki  XX  na  par-kingu  stacji  benzynowej.  Niezwłocznie  wysłał do  akcji  wóz  bojowy  na  sygnale.  Załoga  po przybyciu  na miejsce wydarzenia  rozwinęła  li-nię gaśniczą  i  rozpoczęła akcję od przodu sa-mochodu,  którą musiała  przenieść  stopniowo na jego środek i podwozie. Po stłumieniu ognia wystudzono zgliszcze i nadzorowano je”.Cóż  właściwie  doprowadziło  do  samoczynne-go  wzrostu  obrotów,  rozpadnięcia  się  silnika i pożaru? Otóż przyczyną coraz szybszej pracy motoru po wyjęciu kluczyka ze stacyjki (a więc i  wyłączeniu  sterowania  elektronicznego)  było zasilanie  jednego  rzędu  cylindrów  olejem  wy-ciekającym z uszkodzonego łożyska turbosprę-żarki. Nie mając zdolności samoregulacji, silnik wysokoprężny  rozbiegł  się  tym  łatwiej,  że przy spalaniu  gorącego  oleju  silnikowego  w  przy-padkowych warunkach powstawała wielka ilość spalin napędzających turbosprężarkę.   t

Page 20: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTAT Świat Motoryzacji 7-8/2013

20 Świat Motoryzacji

BByć może jest to najbardziej nieprawdopodob-na  historia  spośród  wszystkich,  które  zostały do tej pory przedstawione na tych łamach, ale zapewniamy z całą stanowczością, że zdarzyła się naprawdę. Potwierdza ona tezę, iż technika wymaga sporej pokory, zaś stawiając diagnozę uporczywej usterki należy mieć świadomość, że działania  mechanika  są  czasem  jak  szukanie igły w stogu siana. I to bez pewności, iż szuka się we właściwej kupie wyschniętej trawy.

Coś złego z olejemHistoria  cała  zaczęła  się,  gdy do autoryzowa-nego serwisu przyjechał klient, gdyż na wyświe-tlaczu w jego niedawno kupionym samochodzie zacnej marki  pojawił  się  napis  „check  engine oil”.  Angielszczyzna  właściciela  pojazdu  nie była  tą  z Oxfordu,  ale  do  interesów  z  daleką Azją zupełnie wystarczała, posiadacz  limuzyny bez większych problemów zrozumiał zatem, że z olejem w silniku dzieje się coś złego.

Oczywiście,  żeby  oleju  było  za mało  po  prze-jechaniu nowym przecież  samochodem zaled-wie 7300 km - tej myśli nawet nie dopuszczał do swojej świadomości. Podejrzewał raczej, że niepokojący ów komunikat, od pewnego czasu migający mu  przed  oczyma  i  przeszkadzający w  jeździe,  spowodowany  został  awarią  elek-troniki, co to teraz wpychana jest bez żadnego umiaru do samochodów. Koledze, który też nie-dawno kupił nowe auto, komputer  już drugie-go dnia wyświetlił, że trzeba szybko jechać na pierwszy przegląd.Serwis  szybko  ustalił,  że  systemy  elektronicz-ne  funkcjonują  jak  należy,  zatem wyświetlają-cy się napis musi oznaczać,  że oleju w silniku jest  zbyt mało. Może w  fabryce  go  poskąpili? Wtedy jednak komunikat pojawiłby się natych-miast. A może silnik się dociera i zużył trochę? Też  mało prawdopodobne, bo ubytek stanow-czo zbyt duży. Niemniej mechanicy ograniczyli się  do  dolewki  0,8  litra  najlepszego  oleju  jaki 

był w serwisie (to znaczy najdroższego, za który wszelako klientowi nie policzono, choć można było, bo to materiał eksploatacyjny, a więc płat-ny), mając jeszcze cień nadziei, że rozwiąże to problem.

Samemu nie wolnoNie  rozwiązało oczywiście, więc druga wizyta w  serwisie  przebiegła  już  w  atmosferze  zde-cydowanie  mniej  przyjemnej.  Na  bok  poszły grzecznościowe  formy  „panie  Gracjanie”  do doradcy serwisowego, „pani Ewelinko” do ka-sjerki, ale też „panie Stasiu” do klienta. Czym naraził się właściciel pojazdu? Ano tym, iż sa-modzielnie  próbował  usunąć  awarię w  swym skomplikowanym  przecież  samochodzie. Konkretnie  zaś poszło o  to,  że gdy w  trakcie podróży  wyświetliło mu  się  znane  już  ostrze-żenie „check engine oil” uznał się za kompe-tentnego do przeprowadzenia naprawy, której technologię podpatrzył podczas pierwszej wi-zyty w serwisie. Zakupił więc na stacji benzy-nowej butelkę  takiego  samego oleju,  jakiego użyli mechanicy i połowę jej zawartości wlał do silnika.  Długo  następnie  poszukiwał  „bagne-tu”, aby sprawdzić czy w silniku  jest  już dość oleju, ale ponieważ miarki nie znalazł, więc tak na wszelki przypadek (wychodząc z założenia, 

Ludowe porzekadło mówi, że do trzech razy sztuka. Okazuje się, że trzy razy to czasem zbyt mało.

Do ilurazy sztuka ?STANISŁAW TRELA

Page 21: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTATŚwiat Motoryzacji 7-8/2013

21 Świat Motoryzacji

że  lepiej  więcej  niż mniej)  dolał  drugą  poło-wę. W efekcie oleju w silniku zrobiło się  tyle, iż  komputer  sterujący  jednostką  napędową zaniepokoił się nie na żarty i wyświetlił komu-nikat „engine stop”. Klient oczywiście informa-cję tę zrozumiał, ale mówiąc kolokwialnie olał ją, gdyż jak stwierdził, nie nawykł, aby z rekla-macją do serwisu jechać na sznurku.

Wymiana numer 1Wkrótce jednak laweta okazała się niezbędna. Wprawdzie  podczas  drugiej  wizyty  w  serwisie (tej  która  przebiegła  w  niemiłej  atmosferze) nadmiar oleju odessano i zapis o zbyt wysokim poziomie  z  pamięci  sterownika  wykasowano, ale to nie pomogło. Parę dni później, krótko po rozruchu, rozbłysła kontrolka w kolorze żółtym i  z  napisem  „check  engine”.  Właściciel  auta początkowo  chciał  znów  dojechać  do  serwisu „o własnych siłach”, ale siły te były bardzo mi-zerne - samochód ledwo się toczył, zaś silnik co chwila gasł.Przy  tak  już poważnych problemach  z pojaz-dem kosztującym  jednak  ładny kawałek gro-sza,  klient  zasługiwał  na  lepsze  potraktowa-nie.  Oprócz  dobrego  słowa  dostał  więc  tym razem  samochód  zastępczy,  tudzież  solenne zapewnienie,  że  usterka  zostanie  usunięta metodą gwarantującą pełną skuteczność, bo poprzez wymianę silnika. Uwagę doradcy ser-wisowego,  że w  ten  sposób  pojazd  zyska  na wartości, gdyż gwarancja na silnik skończy się później niż na całe auto, klient przyjął jednak bez entuzjazmu.Przystąpiono  zatem do wymiany  jednostki  na-pędowej.  Przy  okazji  mechanicy,  dla  których operacja  taka  spowodowana nadmiernym  zu-życiem oleju przez silnik nie była pierwszyzną, z ciekawości odkręcili głowicę. No  i  zobaczyli, że dwa  z  sześciu  cylindrów  zostały mocno  ze-szlifowane.  Na  ich  powierzchni  pojawiły  się szerokie  na  parę  centymetrów,  wypolerowane pionowe pasy.Po tygodniu samochód z nowym silnikiem i po jeździe próbnej, która przebiegła bez jakichkol-wiek problemów, wrócił do  swego właściciela. 

Jednocześnie  do  pierwotnego  stanu  wróciła kultura  wzajemnego  kontaktu  klient-serwis i  odwrotnie,  czyli  ponownie  w  użyciu  znalazły się  formy  pan/pani  plus  imię,  zwykle  nawet zdrobniale.

Wymiana numer 2Na tym, rzecz jasna, cała historyjka się nie za-kończyła. A jeśli ktoś podejrzewa, że powodem jej dalszego ciągu były znów perturbacje z sil-nikiem ten oczywiście ma rację. By jednak nie rozwlekać opowieści nie wzbogacającymi już ją informacjami,  powiedzmy  skrótowo:  nastąpił powrót do stanu „nie  jechania” z wyświetlają-cym  się  „check  engine”  i  wcześniejszym  trzy-krotnym dolewaniem oleju.Gwarant  (przedstawicielstwo  producenta  po-jazdu), który w tym momencie wchodzi na sce-nę, wysyłając następny silnik przezornie doło-żył doń papier nakazujący wykonanie wymiany w  sposób  szczególnie  staranny.  Polecenie  to wykonano w ten sposób, że samochód postał w serwisie  tygodnie dwa, a nie  jeden  jak po-przednio.  Dodatkowo  za  swą  impertynencję gwarant  został ukarany dodatkowymi koszta-mi wynikający z udostępnienia klientowi auta zastępczego.

Wymiana numer 3Kolejny,  tzn.  trzeci  silnik  dotarł  do  serwisu z  dwoma  już  dokumentami,  bo  eleganckich pism  w  obcym  języku  nie  wypada  chyba  na-zywać papierami. Pierwsze  z  nich nakazywało przekazanie niesprawnego silnika bez rozbiórki do gwaranta i to, cytujemy, „najszybszym środ-kiem wysyłki”. W drugim gwarant domagał się, aby staranny montaż objął również „dokładne sprawdzenie układu dolotu i filtrowania powie-trza”. Uwaga rzucona przez jednego z młodych mechaników  podczas  debaty  nad  tym  doku-mentem, że jakby powietrze było z piachem, to wcześniej padłby bardzo wrażliwy miernik masy powietrza,  nie  została  potraktowana  poważ-nie. A szkoda, bo gdyby pójść tą drogą to być może... A tak wszystko poszło utartym szlakiem i skoro kazali zająć się układem dolotu i filtro-wania,  no  to  dosłownie  wszystko  co  można 

było w nim wymienić, począwszy od „dzióbka”, w który wpada powietrze, aż po gumę łączącą układ z kolektorem dolotowym, zostało wymie-nione na nowe.Niewiele  to  niestety  pomogło,  bo  trzeci  silnik z nowym układem dolotu podziałał tylko trochę dłużej. Za to przejście w tryb awaryjny nastąpi-ło nie po drugim czy trzecim, lecz już po pierw-szym uzupełnieniu poziomu oleju. Sprawą  dziwną  była  stoicka  postawa  właści-ciela  auta  od  momentu  „po  drugim  silniku”. Grzecznie otóż  zgłaszał  się on  z  kolejnymi  re-klamacjami  do  serwisu,  bez  słowa  sprzeciwu kwitował odbiór samochodu zastępczego, który komfortem do pięt nawet nie dorastał psującej się wciąż  limuzynie, chętnie wyrażał  zgodę na jazdy  próbne.  Prosił  tylko  aby  z  dokumentów, jakie w jednym egzemplarzu powstawały w ser-wisie  „w  związku  ze  sprawą”  robić  dla  niego ksero.  Tak  dla  porządku,  jak  fałszywie  wyja-śniał. Fałszywie, gdyż nie o porządek klientowi chodziło, lecz o wymianę samochodu na nowy, a właściwie na taki, co się da sprzedać drożej, ponieważ będzie o rok młodszy. Dzięki tej klien-towskiej miłości do pieniędzy  serwisowi  zaosz-czędzonych zostało wiele stresujących sytuacji. Na  przykład  nie  padła  żadna  cierpka  uwaga, gdy na tle plakatu ze sloganem „Jesteśmy kom-pletnie kompetentni” wypisywane było zlecenie na  wymianę,  staranną  oczywiście,  silnika  nu-mer cztery.

Wymiana numer 4Ten czwarty  też pewnie nie byłby ostatni, gdy-by nie przypadek podczas końcowych operacji związanych z montażem silnika w samochodzie. Otóż zwyczajowo po podłączeniu wszystkiego co potrzeba  i uruchomieniu silnika ogląda się go od spodu, by sprawdzić czy czasem coś nie ciek-nie, albo czy paski o coś nie ocierają. W trakcie kontroli tej młody mechanik dostrzegł... wgnie-cenie obudowy katalizatora. Sprawę dokładnie zbadano  i  dopiero  wtedy  tajemnica  „samo-uszkadzania”  się  silników  została  rozwiązana. Otóż zniszczeń cylindrów dokonywał pył, który przedostawał się do ich wnętrza pomimo abso-lutnie  sprawnego  i  szczelnego  filtra  powietrza i  równie  szczelnego  całego  układu  dolotowe-go.  Powstawał  on  z  kruszącego  się  na  skutek drgań,  luźno  przemieszczającego  się  kawałka odłamanego ceramicznego bloku katalizatora. Część  tych drobin wbrew ogólnemu kierunko-wi  przepływu  spalin  przedostawała  się  (m.in. na  skutek  pulsacji  ciśnienia w  układzie  wyde-chowym) w okolice zaworu EGR, który pewną ilość gazów  spalinowych  (niestety w  tym przy-padku wraz z pyłem) kierował z powrotem do kolektora dolotowego. Następnie bez żadnych przeszkód drobiny owe wpadały  do  cylindrów, powodując zniszczenie gładzi. Naturalnym tego skutkiem była spadająca moc silnika i rosnące zużycie oleju. Zakłócenia w pracy jednostki na-pędowej naturalnie powodowały także zapala-nie się lampki kontrolnej i przechodzenie silnika w tryb awaryjny.   t

Page 22: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013

WARSZTAT Świat Motoryzacji 7-8/2013

22 Świat Motoryzacji

Świat

motoryzacjiTwój doradca w warsztacie

www.swiatmotoryzacji.com.pl

Redaktor naczelny:Krzysztof Rybarski

e-mail: [email protected]

Sekretarz redakcji:Grzegorz Kacalski

e-mail: [email protected]

Projekt graficzny:Studio Atlantis Wojciech Cesarz

Grafik: Andrzej Wasilewski

Współpracownicy:Grzegorz Chmielewski, Rafał Chmielewski,

Jerzy Pomianowski

Reklama, marketing:Magdalena Błażejczyk, tel. (22) 490 82 41

faks (22) 490 82 42e-mail: [email protected]

Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiadaDrukarnia: Invest Druk

Prezes ZarząduGrzegorz Kacalski

WYDAWCA

SMedia Sp. z o.o.M

Przedruk materiałów w całości i we fragmentach dozwolony jest za zgodą redakcji.

Redakcja:

04-228 Warszawa, ul. Tytoniowa 20

tel. (22) 490 82 40, faks (22) 490 82 42

[email protected]

www.swiatmotoryzacji.com.pl

04-228 Warszawa, ul. Tytoniowa 20

tel. (22) 490 82 40, faks (22) 490 82 42

W poprzednim numerze „Świata Motoryzacji” opisywaliśmy przypadek dostawczego Renault Trafic,  który  to pojazd po  zdawałoby  się ba-nalnej  operacji  wymiany  sprzęgła,  zaczął szwankować.Co  prawda  sama  wymiana  poszła  dość gładko,  jednak  kiedy  tylko  mechanik  wy-jechał  na  plac  przed  warsztatem,  od  razu poczuł,  że  coś  jest  nie  tak.  Sprzęgło  „bra-ło” bardzo nisko i pedał trzeba było wciskać w podłogę, żeby wrzucić bieg. Mechanik nie miał  zielonego  pojęcia,  co  też  było  powo-dem tego stanu rzeczy. Na  tzw.  wszelki  przypadek  postanowiono więc,  że  przed  przeprowadzeniem  kolejnej rozbiórki  wymieniona  zostanie  jeszcze  hy-drauliczna  pompka  sprzęgła,  bowiem  być może to właśnie z  jej powodu sprzęgło nie 

działa  jak  należy. Wymiana pompce  zresz-tą i tak się należała ze względu na znaczny przebieg pojazdu. Stara  część  została  zatem  zastąpiona  nową i  Renault  wyruszyło  na  jazdę  próbną  po  raz kolejny. Okazało się  jednak, że nowa pomp-ka nie tylko nie poprawiła pracy sprzęgła, ale po jej zamontowaniu było nawet jakby gorzej. Wymontowano  więc  powtórnie  skrzynię  bie-gów, sądząc, że w ten sposób bolesna prawda zostanie  szybciutko  ujawniona.  Tymczasem oględziny nie wykazały żadnych nieprawidło-

wości. Wszystko zainstalowane zostało tak jak należy.  Równiez  tarcza  sprzegła,  gdyż  usta-wiona była napisem „gear side” do skrzyni. Kolejnym etapem naprawy była wymiana tulei prowadzącej łożysko wyciskowe, ale i ten trop okazał się fałszywy. Sprzęgło dalej niedomaga-ło. Szef warsztatu polecił więc jeszcze raz zdjąć skrzynię  biegów,  a  następnie  w  towarzystwie mechanika,  który  sprzęgło  wymieniał,  doko-nał  szczegółowych  oględzin  po  kolei  wszyst-kich elementów układu sprzęgania. Przyczynę wszystkich kłopotów dostrzegł sam mechanik, który choć niewyspany, wzrok miał bystry. 

Po naprawdę długich analizach pracy sprzę-gła udało się ustalić, że za kłopoty odpowie-dzialne  jest  samo  sprzęgło,  które było wa-dliwie  wykonane.  A mówiąc  ściślej,  winien był tłumik drgań skrętnych tarczy sprzęgła. Otóż  tarcza  została  wykonana  tak,  że  po zamontowaniu ustawiała się mimośrodowo wobec wałka sprzęgła i ocierała o pierścień docisku. Owo „bicie” było minimalne, ale ze względu na niewielki luz pomiędzy współpra-cującymi elementami wystarczyło, by sprzę-gło działało wadliwie. Co ciekawe, w kolej-nym  egzemplarzu  sprzęgła  pochodzącym z  tej samej  (renomowanej) firmy mechanik odkrył  identyczny mankament,  co  wskazu-je na  jakiś błąd podczas procesu produkcji całej  partii  sprzęgieł.  Zastosowanie  części konkurencyjnej  (również  renomowanej)  fir-my natychmiast załatwiło sprawę. Sprzęgło zaczęło działać bez zarzutu. Tym  razem  żadnemu  z  naszych  czytelników nie  udało  się  trafić.  Wszystkie  podejrzenia kierowały się bowiem w stronę błędów mon-tażowych,  których  akurat  w  tym  przypadku nikt nie popełnił. Winna okazała się fabryka.

Czyj błąd, czyli sprzęgło zagadka

Page 23: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013
Page 24: Świat Motoryzacji LIPIEC-SIERPIEŃ 2013