2
44 KINO 07/08.2006 wydarzenia. FILMOWE LATO. ZWIERZYNIEC C oś zdarza się za późno, pokracznie i daremnie. Klęska, zapo- wiedziana i nieuchronnie spełniająca się katastrofa – to motyw, który powraca uparcie w filmach Grzegorza Króli- kiewicza, przebija się przez ich bogatą wizualną stylizację, stano- wi ich emocjonalne jądro. Reżyser lubi też niespodziewaną, ukry- tą, przytłoczoną pozorną dysharmonią symetrię. Ta bardzo mocno dochodzi do głosu w jego najlepszych utworach, zwłaszcza w naj- słynniejszym „Na wylot” (1972). Film otwiera niemal naturalistyczna, długa i brutalna sekwen- cja rozgrywająca się w pijackiej melinie, pełna urywanych, bełko- tliwych monologów. Tylko jedna obecna tu osoba usiłuje zacho- wać się poprawnie i przyzwoicie. To Karol Malisz (Franciszek Trze- ciak), późniejszy zabójca, jedyny w gronie mężczyzna we w miarę przyzwoicie wyglądającym garniturze. Chce powiedzieć, co ma do powiedzenia, ale nie jest dopuszczany do głosu. Jest skrępowany i wzruszająco sztywny, patetyczny i godny litości w tej swojej nie pasującej do otoczenia odświętności. Film zamyka monolog Mali- sza i jego żony (Anna Nieborowska) w sądzie, wyciszone wyzna- nie czynione z przerażającą, spokojną prostotą. Tak jakby tamten pierwszy, wstępny monolog został dokończony teraz, ale już w in- nych zupełnie okolicznościach. Bo teraz sytuacja jest całkiem in- na: Malisz jest mordercą, broniącym już nie jakichś abstrakcyj- nych zasad przyzwoitości, ale wreszcie uświadomionego sobie uczucia do żony. Zapowiedziana, przeczuwana od pierwszych scen katastrofa się spełniła. Jest w tym jakaś do dziś mrożąca krew w żyłach estetyczna satysfakcja, osłabiona przez chwilę drobnymi potknięciami: finał okazuje się mniej wiarygodny od pozostałych części filmu, osłabia go sentymentalny posmak. Los Maliszów się wypełnia, ale ten fatalizm ma odcień sztucznej kon- strukcji, odautorskiego założenia. To pozwala takie zakończenie łatwiej znieść, ale wydaje się rysą na pełnym do dziś mocy filmie Królikiewicza. SKALPEL KAMERY Jednak te właśnie rysy, nawet pęknięcia niepokojąco głębokie, sprawiają, że jego kino ciągle prowokuje, drażni tę wąską część publiczności, która z nim miała okazję obcować. Bo filmy Królikie- wicza to dzieła wiecznego, nie zważającego na publiczność i jej oburzone reakcje eksperymentatora, który stale zdradza społecz- ne ambicje. Niejednokrotnie naruszają one spoistość jego wizji. Często nawet dobór środków wyrazu wydaje się przeczyć założo- nemu celowi. Jeden z nowszych, bardzo wyrazistych przykładów: dokument „Po całym ciele” (1999). Jest to na pozór jeszcze jeden MAT JEST NIEUNIKNIONY TOMASZ JOPKIEWICZ „PRZYPADEK PEKOSIŃSKIEGO” (1993) REŻYSER GRZEGORZ KRÓLIKIEWICZ „NA WYLOT” (1972)

T. Jopkiewicz: "Mat jest nieunikniony", KINO 2006, Nr 469

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Jopkiewicz Tomasz, Mat jest nieunikniony, KINO 2006, nr 469, s. 44 Monografia reżysera Grzegorza Królikiewicza

Citation preview

Page 1: T. Jopkiewicz: "Mat jest nieunikniony", KINO 2006, Nr 469

44 KINO 07/08.2006

wydarzenia. FILMOWE LATO. ZWIERZYNIEC

Coś zdarza się za późno, pokracznie i daremnie. Klęska, zapo-wiedziana i nieuchronnie spełniająca się katastrofa – tomotyw, który powraca uparcie w filmach Grzegorza Króli-

kiewicza, przebija się przez ich bogatą wizualną stylizację, stano-wi ich emocjonalne jądro. Reżyser lubi też niespodziewaną, ukry-tą, przytłoczoną pozorną dysharmonią symetrię. Ta bardzo mocnodochodzi do głosu w jego najlepszych utworach, zwłaszcza w naj-słynniejszym „Na wylot” (1972).

Film otwiera niemal naturalistyczna, długa i brutalna sekwen-cja rozgrywająca się w pijackiej melinie, pełna urywanych, bełko-tliwych monologów. Tylko jedna obecna tu osoba usiłuje zacho-wać się poprawnie i przyzwoicie. To Karol Malisz (Franciszek Trze-ciak), późniejszy zabójca, jedyny w gronie mężczyzna we w miaręprzyzwoicie wyglądającym garniturze. Chce powiedzieć, co ma do

powiedzenia, ale nie jest dopuszczany do głosu. Jest skrępowanyi wzruszająco sztywny, patetyczny i godny litości w tej swojej niepasującej do otoczenia odświętności. Film zamyka monolog Mali-sza i jego żony (Anna Nieborowska) w sądzie, wyciszone wyzna-nie czynione z przerażającą, spokojną prostotą. Tak jakby tamtenpierwszy, wstępny monolog został dokończony teraz, ale już w in-nych zupełnie okolicznościach. Bo teraz sytuacja jest całkiem in-na: Malisz jest mordercą, broniącym już nie jakichś abstrakcyj-nych zasad przyzwoitości, ale wreszcie uświadomionego sobieuczucia do żony. Zapowiedziana, przeczuwana od pierwszychscen katastrofa się spełniła. Jest w tym jakaś do dziś mrożącakrew w żyłach estetyczna satysfakcja, osłabiona przez chwilędrobnymi potknięciami: finał okazuje się mniej wiarygodny odpozostałych części filmu, osłabia go sentymentalny posmak. LosMaliszów się wypełnia, ale ten fatalizm ma odcień sztucznej kon-

strukcji, odautorskiego założenia. To pozwala takie zakończeniełatwiej znieść, ale wydaje się rysą na pełnym do dziś mocy filmieKrólikiewicza.

SKALPEL KAMERYJednak te właśnie rysy, nawet pęknięcia niepokojąco głębokie,

sprawiają, że jego kino ciągle prowokuje, drażni tę wąską częśćpubliczności, która z nim miała okazję obcować. Bo filmy Królikie-wicza to dzieła wiecznego, nie zważającego na publiczność i jejoburzone reakcje eksperymentatora, który stale zdradza społecz-ne ambicje. Niejednokrotnie naruszają one spoistość jego wizji.Często nawet dobór środków wyrazu wydaje się przeczyć założo-nemu celowi. Jeden z nowszych, bardzo wyrazistych przykładów:dokument „Po całym ciele” (1999). Jest to na pozór jeszcze jeden

MAT JEST NIEUNIKNIONYT O M A S Z J O P K I E W I C Z

„PRZYPADEK PEKOSIŃSKIEGO” (1993)

REŻYSER GRZEGORZ KRÓLIKIEWICZ

„NA WYLOT” (1972)

Page 2: T. Jopkiewicz: "Mat jest nieunikniony", KINO 2006, Nr 469

4507/08.2006 KINO

wydarzenia. FILMOWE LATO. ZWIERZYNIEC

dość konwencjonalny oskarżycielski film martyrologiczny, o czymświadczy chociażby napisany przez samego reżysera komentarzi gorzko-ironiczny finał, znany z podobnych produkcji. Ofiary ter-roru pewnie nie doczekają się ziemskiej sprawiedliwości, a nawetjeśli – to zadośćuczynienie będzie tak ułomne, że pozbawioneprawdziwego znaczenia. Ale specyficzny sposób realizacji dobudo-wuje filmowi niepostrzeżenie nowe znaczenia, wprowadza wielo-znaczność i niepokój. Oczywiście, nie ulega nadal wątpliwości, żekonsekwentnie wypierający się swych zbrodni funkcjonariuszebezpieki, którzy na przełomie lat 40 i 50. XX wieku dokonywaliokrutnych przesłuchań członków wywodzącej się z AK tajnej or-ganizacji harcerskiej „Słoneczko”, są tu bezwzględnie osądzani ja-ko zbrodniarze właśnie. Ale kamera, która zbliża się studiując ichzniedołężniałe twarze, nie jest przecież tylko okrutnym skalpe-lem, wzmacniającym zarzuty, niecierpliwie poszukującym styg-matów zła. Poprzez te długo eksponowane wielkie plany oraz po-przez pokazywanie banalnej procesowej codzienności Królikie-wicz znowu mówi o czymś innym. O nieuchronnej klęsce spra-wiedliwości, nie tylko z powodu jej opieszałości, ale także o od-wiecznej kapitulacji ludzkich marnych ciał wobec słabościi śmierci. W zbrodniarzach i ich ofiarach życie ledwie się tli. Króli-kiewicz uświadamia nam poprzez eksponowane obrazy fizyczne-go zniszczenia marność naszej ziemskiej kondycji, jej tragizm,gdzieś w odległej perspektywie łączącej katów i ofiary. Jest w tymbezwzględny, łatwo zarzucić mu – nie po raz pierwszy – wręczokrucieństwo. Lecz przecież nie wynika ono z jakiegoś taniegoupodobania do szoku, do obdzierania ludzi z ich intymności, po-przez eksponowanie ich zniedołężnienia. To prawda, kino Króli-kiewicza to kino bez znieczulenia, ale reżyser jak prawdziwy arty-sta znajduje w sobie jednak pokłady współczucia.

BRONEK GRA W SZACHYNajbardziej docenionym filmem Królikiewicza, oprócz „Na wy-

lot” był słynny „Przypadek Pekosińskiego” (1993), opowieść o czło-wieku niczyim, którą chętnie czytano jako metaforę rozdarcia Pol-ski w czasach totalitaryzmów. Symboliczne znaczenia filmu sąniewątpliwe, wątpliwości etyczne z pewnością mogło budzić uży-cie jako medium prawdziwego, cierpiącego człowieka. Pijący de-naturat, ustawicznie zadający sobie dręczące pytanie kim jestem?Pekosiński to przecież nie tylko dziecko PRL-u, zawieszone pomię-dzy zdeterminowaną przez hitleryzm przeszłością, komunistycz-ną edukacją i silną katolicką tradycją. Ten fenomenalny szachista,człowiek poniewierany i lekceważony, bezustannie wykorzysty-wany, żyje w swoim wewnętrznym świecie, który zaludniajązłudne nadzieje i demony. W jednej ze scen, pochylony nad sza-chownicą, z prostotą wyznaje: Mat jest nieunikniony. Jego los niejest więc determinowany przez siły toczące ustawiczne (czasembez przekonania) walki o jego duszę. To nie jest tylko obraz, częstogroteskowo zdeformowany, zmagań Polski parafialnej z Polskączerwoną. Takie odczytanie zubożałoby bardzo sens filmu. Opo-wieść o Pekosińskim jest znowu – jak właściwie każdy film Króli-kiewicza – rozważaniem o egzystencjalnej pułapce, w jakiejwszyscy się znaleźliśmy. Idee i ideologie wydają się zrozumiałąw jakiś sposób, choć czasem niewybaczalną, próbą ucieczki z tegopotrzasku. Nasze życie jest zdeterminowane przez siły, których dokońca nie jesteśmy w stanie rozpoznać. Życie polega na nieustan-nych próbach ich przeniknięcia, bez żadnej gwarancji sukcesu, ra-czej z obietnicą klęski. Można jedynie odnaleźć cień nadziei. Jak

Maliszowie, gdy za późno uświadomią sobie siłę swego uczucia.Zresztą, gdyby nie połączyła ich zbrodnia, nigdy by się tego niedowiedzieli.

Zadaniem artysty jest nieustannie szukać odpowiedzi, choćbycząstkowej, choćby niezadowalającej, dramatycznie niepełnej.Królikiewicz przez lata czynił to w sposób bezkompromisowy. Toprawda, bywało, że mylił się boleśnie. Sztandarowym przykłademtakiego – wielce dla niego charakterystycznego – błędu jest cho-ciażby film „Klejnot wolnego sumienia” (1981). Ma on formę re-konstrukcji historycznej i ma być, co oznajmia komentarzw pierwszych scenach, pochwałą wielkiego osiągnięcia, jakim by-ło – na tle rozdzieranej krwawymi konfliktami religijnymi EuropyXVI wieku – uchwalenie Konfederacji Warszawskiej, aktu praw-nego będącego podstawą tolerancji religijnej. Znowu mamy tu taktypowy dla Królikiewicza paradoks: zamiar edukacyjny, pragnie-nie, by dać pełne narodowej dumy humanistyczne przesłanie,ulega destrukcji. Film jest bowiem opowieścią o tym, że w gruncierzeczy ten szlachetny zamiar spalił na panewce. W finale mamybowiem do czynienia z triumfem nienawiści, wręcz z dziką rzeziąi jej skutkami. Mniejsza o takie potraktowanie materiału z punk-tu widzenia historycznego. Źródło tej posępnej wizji wydaje sięgłębsze: jest to przekonanie o skażeniu ludzkiej natury złem. Bar-dziej jesteśmy skłonni do odwetu niż do wybaczenia, bardziej donieufności i pielęgnowania słusznych i niesłusznych urazów niżdo kompromisu. Postaci – z małymi wyjątkami – przypominajątu miotane irracjonalnymi namiętnościami i przyziemną grą in-teresów marionetki. Można to, oczywiście, potraktować jako efektuboczny nieprzekonującej i nieprzejrzystej publicystyki historycz-nej. To nie pierwszy i nie ostatni w karierze Królikiewicza takiprzypadek. Ale to napięcie jest bardzo charakterystyczne: artystatak mocno angażuje się w sprawy publiczne, ponieważ przerażago to, co sądzi na temat ludzkiej natury. Ta aktywność wydaje sięrodzajem ucieczki, raczej bez szansy powodzenia. W tym przypad-ku zresztą doszło do znaczącego rozziewu: środki stylistyczne uży-te przez twórcę wydają się niezamierzoną parodią jego poprzed-nich osiągnięć, ich ekspresja i nieczytelność mogą naprawdę iry-tować.

A jednak nawet w najbardziej manierycznych przedsięwzię-ciach Królikiewicza wyczuwa się ukryty puls. Jest to niemodne,heroiczne z gruntu przekonanie, że bez względu na marność do-czesności – a może właśnie i dzięki niej – artysta ma obowiązekspoglądać na drugą stronę. Tu, na ziemi, zapewne nas czeka szachi mat, ale trzeba usiłować przynajmniej zerknąć za tę zasłonę.Królikiewiczowi z pewnością kilka razy to się udało. ■

9.07.2006, GODZ. 20.55 – SEANS: KAMERA NA REŻYSERA –GRZEGORZ KRÓLIKIEWICZW SEANSIE: WYWIAD Z GRZEGORZEM KRÓLIKIEWICZEM,„WIECZNE PRETENSJE”, FABULARNY, 1974; „KAŻDEMU TO,CZEGO MU WCALE NIE TRZEBA”, ETIUDA, 1966; „WYJŚCIE”,ETIUDA, 1965; „SPRAWA LORDA JIMA”, DOKUMENTALNY, 1969;„NIE PŁACZ”, DOKUMENTALNY, 1972; „PREKURSOR”,DOKUMENTALNY, 1988; „LICZ”, DOKUMENTALNY, 1988PONADTO: „RAPSOD”, DOKUMENTALNY, 1988, EMISJA:19.07.2006, GODZ. 19.05

Na tegorocznej Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu (5–15 sierpnia)odbędzie się retrospektywa GrzegorzaKrólikiewicza.