Terry Pratchett - Kolor Magii

Embed Size (px)

Citation preview

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    1/207

    TERRY PRATCHETT

    Kolor Magii

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    2/207

    PROLOG

    W odlegym, troch ju zuytym ukadzie wsprzdnych, napaszczynie astralnej, ktra nigdy nie bya szczeglnie paska, skbiona

    mgieka gwiazd rozstpu]e si z wolna...Spjrzcie...

    Wie lki ATuin, w, zblia si pync powoli przez midzygwiezdnotcha. Wodorowy szron pokrywa jego cikie petwy,

    przedwieczn skorup wyobiy kratery meteorw. Oczami wielkimi jak morza, przesonitymi bielmem i pyem asteroidw, spogldanierucho mo w Cel.

    Mzgiem wikszym ni miasto, z geologiczn powolnoci mylitylko o Ciarze.

    Spory uamek ciaru mona oczywicie przypisa Berilii, Tubulowi,Wielkiemu T Phonowi i J erakeenowi, czterem gigantycznym soniom. Na ichspalonych gwiazdami, szerokich barkach spoczywa krg wiata, na caymobwodzie otoczony girland wodospadu, a od gry przykryty jasnobkitnkopu Niebios.

    Astropsychologia do dzi nie ustalia, o czym myl sonie.Wielki w by jedynie hipotez - do dnia, gdy niedue, tajemnicze

    krlestwo Krull, w ktrym najblisze krawdzi gry wystaj poza KracowyWodospad, na czubku najbardziej przepastnego urwiska zbudowaorusztowanie z systemem blokw. Stamtd, w mosinym pojedzie okwarcowych oknach, opuszczono za Krawd kilku o bserwatorw, byzajrzeli pod zason mgie.

    Ci dawni astrozoologowie, cignici z powrotem przez ogromnezaprzgi niewolnikw, dostarczyli wielu informacji o naturze i ksztacieATuina oraz soni. Nie rozwizali jednak fundamentalnych problemwnatury i celu Wszechwiata.

    Na przykad: jakiej pci jest ATuin? Astrozoologowie stwierdziliautorytatywnie, e pki nie powstanie wiksze i mocniejsze rusztowaniedla pojazdu badajcego gboki kosmos, odpowiedzi na to kluczowe

    pytanie nie poznamy. Tymczasem mona jedynie spekulowa na tematogldanej przestrzeni.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    3/207

    Istniaa na przykad teoria, e ATuin przyby znikd i bdzie czogasi jednostajnie lub te jednostajnie czapa donikd, a do koca czasu.

    Teoria ta wrd uczonych cieszya si du popu lar noci .Alternatywny pogld, przedkadany przez ludzi bardziej religijnej

    natury, gosi, e A'Tuin poda od Miejsca Lgu po Czas Rui, jak zresztwszystkie gwiazdy na niebie, take bez wtpienia dwigane przez ogromnewie. Kiedy wie dotr do celu, zaczn kopulowa krtko i namitnie,po raz pierwszy i jedyny. Z tego ognistego poczenia narodz si nowewie i ponios nowe wiaty. Hipoteza ta znana bya pod nazw teoriiWielkiego Wybuchu.

    I tak zdarzyo si, e mody kosmowioznawca z frakcji RwnegoCzapania testowa nowy teleskop. Mia nadziej z jego pomoc dokonaprecyzyjnego pomiaru albeda prawego oka Wielkiego ATuina. Owegohistorycznego wieczoru, jako pierwszy czowiek z zewntrz, dojrza postronie osi kby dymu z poaru najstarszego m iasta na wiecie.

    Pniej tak gboko pogry si w badaniach, e zupenie o tymzapomnia. Niemniej on by pierwszy.

    Ale nie jedyny...

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    4/207

    KOLOR MAGII

    W podwjnym miecie Ankh-Morpork szala ogie. Tam, gdzie liznDzielnic Magw, pon niebiesko i zielono, przetykany nawet iskramismego koloru, oktaryny. W miejscu, gdzie jego zwiadowcy znajdywali

    kadzie i skady oliwy przy ulicy kupcw, posuwa si seriami jaskrawychfontann i eksplozji; przy ulicach wytwrcw perfum p on sodko, a kiedydotyka wizek rzadkich, wysuszonych zi w magazynach zielarzy, ludziewpadali w obd i mwili o Bogu.

    Pona ju cala biedniejsza cz Morpork. Bogatsi, godniejsimieszkacy Ankh, na drugim brzegu rzeki, reagowali na sytuacj zbezprzykadn odwag, gorczkowo burzc mosty. Ale w dokach Morpork

    gorzay ju wesoo statki wyadowane ziarnem, bawen, drewnem iuszczelniane smo. Cumy spony na popi, a statki na fali odpywuruszay przez rzek Ankh i niby tonce wietliki spyway ku morzu,podpalajc po drodze nadbrzene paace i altany. Zreszt i tak iskryegloway z wiatrem i opaday daleko za rzek, w cichych ogrodach i wrdstogw siana.

    Dym z tego ogromnego, wspaniaego poaru unosi si na cae mile

    w gr, rzebion wiatrem czarn kolumn, widoczn w najdalszychzaktkach dysku. Robi niezwykle silne wraenie, ogldany z chodnego,mrocznego wzgrza o kilka mil dalej. Stojce tam dwie postacieobserwoway wszystko z wyranym zainteresowaniem.

    Wyszy z tej dwjki u udko kurczaka, wsparty na mieczu odrobintylko krtszym od mczyzny redniego wzrostu. Gdyby nie promieniujcaod niego aura czujnoci i inteligencji, mona by uzna, e jest barbarzyc

    z osiowych pustkowi. Jego towarzysz by o wiele niszy, od stp do gw otulony brzowym

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    5/207

    paszczem. Pniej, gdy bdzie mia okazj si poruszy, zobaczymy, estpa lekko jak kot.

    Od dwudziestu minut obaj waciwie milczeli, jeli nie liczy krtkiej inie rozstrzygnitej ktni, czy niedawny, wyjtkowo potny wybuchnastpi w magazynie oliwy, czy te w pracowni Kerible Zaklinacza. Stawkbyy pienidze.

    Potny mczyzna obgryz wreszcie ko i ze smutnym umiechemrzuci j w traw.

    - Znikaj te wskie alejki - westchn. - Lubiem je.- I skarbce - mrukn niszy. Po czym doda z namysem: - Ciekawe,

    czy klejnoty si pal. Podobno pochodz od wgla.- Tyle zota... topi si i spywa rynsztokami. - Wyszy zignorowa

    rozterki towarzysza. - I to wino wrzce w beczkach.- Byy tam szczury - zauway niszy.- Szczury, owszem, musz przyzna.- Niezbyt przyjemne miejsce w rodku lata.- To take. Ale nie mona stumi uczucia... hm, przelotnego...

    Przycich na moment i nagle umiechn si.- Staremu Fredorowi z Karmazynowej Pijawki bylimy winni osiem

    sztuk srebra.Niszy pokiwa gow.Umilkli znowu? Nowe eksplozje wykreliy czerwon lini w ciemnej,

    jak dotd, czci najwspanialszego miasta wiata.Po chwili wyszy poruszy si niespokojnie.- asico...- No?

    - Ciekawe, kto to zrobi.Niszy z mczyzn, znany jako asica, nie odpowiedzia. Obserwowa

    drog zalan pomaraczowym blaskiem. Niewielu uciekinierw tdyprzeszo, poniewa Brama Deosil jako jedna z pierwszych runa wrdgradu rozgrzanych do biaoci gowni.

    Teraz jednak zbliaa si jaka para. Oczy asicy, zawszenajbystrzejsze w pmroku i pwietle, rozpoznay sylwetki dwch

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    6/207

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    7/207

    Secund (zwan te Obrazim, poniewa soce wschodzi wtedy wkierunku obrotowym dysku). Dalej nastpuje Wiosennna Secunda, a LatoDwa depcze jej po pitach. Trzy czwarte roku mija w noc Zakow,

    jedyn noc w roku, kiedy - wedug legendy - wszystkie wiedmy,czarownicy i duchy zalegaj w kach. Opadajce licie i mrone noce

    podaj z wolna ku Przeciwobrazimie i nowej Nocy Strzeenia Wiedm,spoczywajcej jak klejnot w jej sercu.

    Poniewa sabe sionce nigdy nie dogrzewa Osi, ziemie wok niejskuwa wieczna zmarzlina. Krawd, z drugiej strony, to region gorcychwysp i so necznych dni.

    Tydzie dysku skada si naturalnie z omiu dni, a w widmie wiatawystpuje osiem kolorw. Osiem to liczba majca na dysku istotne

    znaczenie okultystyczne i nigdy, ale to nigdy nie moe jej wypowiedzie mag.

    Nie jest cakiem oczywiste, dlaczego waciwie wszystko powysze zachodzi. Pomaga jednak zrozumie, czemu bogw na dysku nie tyk czcisi, co obwinia.

    Bravd poj, e odebrano mu inicjatyw.- Po prostu zniknij std, dobrze? - poprosi jedziec. - W tej chwili nie

    mam dla ciebie czasu. Czy to jasne? - Rozejrza si i doda: - T o samodotyczy twego ciemnolubnego, zapchlonego towarzysza, gdziekolwiek siteraz ukrywa.

    asica podszed do konia i spojrza na zmitoszonego jedca.- To przecie mag Rincewind, nieprawda? - zawoa radonie,

    rwnoczenie notujc w pamici wygoszony przez przybysza opis wasnejosoby. Zemci si w wolnej chwili. - Miaem wraenie, e poznaj ten gos.

    Bravd splun i schowa miecz. Zwykle nie opacao si zaczepiamagw- rzadko mieli przy sobie jakie skarby warte poniesionych trudw.

    - Bezczelnie gada jak na rynsztokowego maga - mrukn.- Nie zrozumielicie - odpar zmczonym tonem jedziec. -Boj si

    was tak bardzo, e krgosup mam jak z galarety. Ale w tej chwili cierpina przedawkowanie grozy. Kiedy mi to minie, znajd czas, eby si wasprzyzwoicie przestraszy.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    8/207

    asica wycign rk w kierunku poncego miasta.- Przeszlicie przez ogie? - zapyta. Mag przetar oczy poparzon

    doni.- Byem tam, kiedy to si zaczo. Widzicie go? Tego z tyu? -wskaza

    swego towarzysza podry, ktry powoli zblia si, wykorzystujc metod jazdy polegajc na spadaniu co i rusz z sioda.

    - Co z nim? - zdziwi si asica.- To wszystko przez niego - odpar krtko Rincewind. Bravd i asica

    spojrzeli na obcego, ktry podskakiwa wanie zjedna nog w strzemieniu.- Podpalacz, co? - mrukn w kocu Bravd.- Nie. W kadym razie niezupenie. Powiedzmy, e gdyby nadciga

    cakowity i absolutny chaos, on w mokrym miedzianym pancerzu stanbyna szczycie wzgrza w czasie burzy z piorunami i wrzeszcza: W szyscybogowie to bkarty!" Macie co do jedzenia?

    - Znajdzie si par kurczakw- odpar asica. -Wymienimy je zaopowie.

    - Jak mu na imi? - wtrci Bravd, ktry zwykle nie nada zakonwersacj.

    - Dwukwiat.

    - Dwukwiat? Zabawnie.

    - To jes zcze nic. - Mag zeskoczy z sioda. - Kurczaki, mwie?- Smaone - odpar asica. Mag jkn.- Co mi przypomina... - asica pstrykn palcami. -Jakie, bo ja

    wiem... p godziny temu nastpi bardzo silny wybuch...- To wylecia w powietrze magazyn oliwy. - Rincewind zadra na

    wspomnienie pomiennego deszczu. asica obejrza si i umiechn znaczco do towarzysza, ktry

    burkn co pod nosem i wrczy mu wyjt z sakiewki monet. A potemod strony drogi rozleg si urwany nagle wrzask. Zajty kurczciemRincewind nie odwrci gowy.

    -Jazda konna to jedna z tych umiejtnoci, ktrych nie opanowa -stwierdzi. Po czym zesztywnia, jakby trafiony w gow nieoczekiwanymwspomnieniem i z cichym jkiem grozy pogna w mrok. Kiedy wrci, z

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    9/207

    ramienia zwisa mu bezwadnie osobnik zwany Dwukwiatem. By niski ichudy, ubrany dziwacznie w par sigajcych kolan bryczesw orazkoszul o kolorach tak jaskrawych i niedopasowanych, e nawet wpmroku raziy wyczulone oczy asicy.

    - Na dotyk koci ma cae - oceni Rincewind. Dysza ciko. Bravdmrugn do asicy i odszed, by zbada ksztat, ktry obaj uznali za jucznezwierz.

    - Lepiej nie prbuj - rzuci mag, nie odrywajc wzroku odnieprzytomnego Dwukwiata. - Wierz mi. Moc go ochrania.

    - Zaklcie? - asica przykucn.- Nieee... Ale jaka magia. Tak myl. Nie cakiem zwyczajna. To

    znaczy, moe zmienia zoto w mied, kiedy jednoczenie to cigle zoto.Czyni ludzi bogaczami niszczc ich wasno, pozwala sabym bez lkuwchodzi pomidzy zodziei, przebija najmocniejsze drzwi, by sign donajsilniej strzeonych skarbcw. Nawet teraz trzyma mnie w niewoli:musz chcc nie chcc poda za tym wariatem i chroni go od za. Jestsilniejsza od ciebie, Bravdzie. Myl nawet, e sprytniejsza ni ty, asico.

    - Jak zat em zwie si ta potna magia? Rincewind wzruszyramionami.

    - W naszym jzyku nazywa si odbity-gos -podziemnych-duchw. Macietroch wina?

    - Wiedz, e jeli idzie o magi, to znam pewne sztuczki -rzek asica.- Nie dalej jak zeszego rokuj sam, wspomagany przez tego oto megoprzyjaciela, odebraem synnemu z potgi Arcymagowi z Ymitury jegolask, pas i ycie, mniej wicej w takiej wanie kolejnoci. Nie obawiam siowego odbitego-glosu-podziemnych-duchw, o ktrym mwisz. Jednake -doda - pobudzie moj ciekawo. Zechcesz moe opowiedzie cowicej?

    Bravd rzuci okiem na ciemn plam na drodze. Bya teraz bliej iwidzia j wyraniej w sabym blasku przedwitu. Wygldaa zupenie jak...

    - Skrzynia z nogami? - sprbowa zgadn.- Opowiem wam o tym - obieca Rincewind. - To znaczy, jeli macie

    wino.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    10/207

    Daleko w dolinie rozleg si grzmot, a potem syk. Kto rozsdniejszyod innych rozkaza, by zatrzasn wielkie odrzwia przegradzajce korytoAnkh w miejscu, gdzie opuszczaa podwjne miasto. Pozbawiona zwykegoujcia rzeka wystpia z brzegw i zalewaa pustoszone poarem ulice.Wkrtce kontynent ognia sta si archipelagiem wysepek, corazmniejszych w miar jak podnosia si ciemna fala. A ponad miastemoparw i dymu wzleciaa skbiona chmura pary i zakrya gwiazdy. asicauzna, e wyglda jak jaki ciemny grzyb.

    ***

    Podwjne miasto zoone z dumnego Ankh i zapowietrzonegoMorpork, ktrego odbiciami zaledwie s wszystkie inne miasta w czasie iprzestrzeni, w swej dugiej i ciekawej historii przetrwao ju wiele klsk.Zawsze powstawao, by rozkwitn na nowo. Podobnie poar i wkrtce ponim powd, ktra zniszczya wszystko, co pozostao niepalnego, dodajcprzy tym ocalecom do licznych uciliwoci szczeglnie przenikliwy fetor,w adnym razie nie oznaczay koca metropolii. Byy raczej ognistymznakiem przestankowym, wglowym przecinkiem czy salamandrowymrednikiem w nieprzerwanej opowieci.

    Kilka dni przed opisanymi zdarzeniami, z porannym przypywemdotar korytem Ankh do miasta pewien statek. Zacumowa wrd wieluinnych w labiryncie nabrzey i basenw przy brzegu Morpork. Wizadunek rowych pere, mlecznych orzechw i pumeksu, kilka oficjalnychlistw do patrycjusza Ankh i pasaera.

    Wanie w pasaer zwrci na siebie uwag lepego Hugha, jednegoz ebrakw penicych rann sub przy Basenie Perowym. Hughszturchn pod ebro Kulawego Wa i bez sowa wycign rk.

    Przybysz sta na kei i przyglda si, jak kilku marynarzy z wysikiemznosi po trapie wielk, okut mosidzem skrzyni. Obok sta innymczyzna, najwyraniej kapitan. Dzielny eglarz roztacza - kady nerwciaa lepego Hugha, wibrujcy zwykle w obecnoci nawet odrobinyzanieczyszczonego zota z odlegoci pidziesiciu krokw, wrzeszcza otym do jego mzgu - ro ztacza aur kogo, kto spodziewa si szybkiego

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    11/207

    wzbogacenia.I rzeczywicie; kiedy skrzynia stana na bruku, obcy sign do

    sakiewki i bysna moneta. Kilka monet. Zotych. Ciao lepego Hughadrao jak leszczynowa rdka nad y wodn. ebrak gwizdn podnosem i raz jeszcze szturchnwszy Kulawego Wa, posa go biegiem wpoblisk alejk i dalej, ku sercu miasta.

    Kapitan wrci na statek, a nieco oszoomiony przybysz pozosta nanabrzeu. lepy Hugh chwyci swj ebraczy kubek i z przymilnymumiechem przeszed przez ulic. Widzc go, obcy sign nerwowo dopasa.

    - Dzie dobry szanownemu panu - zacz Hugh i nagle spojrzaprosto w twarz o czterech oczach. Odwrci si, gotw do ucieczki.

    - ! - powiedzia obcy i chwyci go za rami.Hugh sysza, jak miej si z niego stoczeni na burcie marynarze.

    Rwnoczenie jego wyspecjalizowane zmysy wykryy odurzajcy zapachpienidzy. Zamar. Obcy puci go i zacz wertowa wyjt zza pasa maczarn ksieczk.

    - Witam - powiedzia.- Co? - zdumia si Hugh.

    Twarz przybysza nie wyraaa niczego.- Witam? - powtrzy goniej ni to konieczne i tak starannie, e

    Hugh sysza niemal, jak samogoski z brzkiem wskakuj na miejsca.- Ja te witam - odpar. Obcy umiechn si szeroko i raz jeszcze

    sign do sakiewki. Tym razem jego do powrcia dzierc du zotmonet. Szczerze mwic, bya nawet troch wiksza od 8000-dolarowejankhiaskiej korony i miaa jaki dziwny rysunek. Przemawiaa jednak doumysu Hugha jzykiem, ktry doskonale rozumia. M j obecny waciciel,powia, potrzebuje pomocy i wsparcia. Czemu ich nie udzielisz, ebymy -ty i ja -mogli potem pj gdzie i razem si zabawi?

    Subtelne zmiany w posturze ebraka sprawiy, e obcy poczu siswobodniej. Znowu zajrza do ksieczki.

    - Pragn dotrze do hotelu, tawerny, noclegowni, zajazdu,schroniska, karawanseraju - oznajmi.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    12/207

    - Co? Do wszystkich na raz? - zdumia si Hugh.- ? - odpowiedzia obcy.Hugh zdawa sobie spraw, e wok zebra si ju tumek handlarek

    ryb, zbieraczy muszli i zwykych gapiw. Wszyscy zaciekawieniemobserwowali jego rozmwc.

    - Znam niez tawern - rzek. - Wystarczy?Nie mg znie myli o zotej monecie znikajcej z j ego ycia.

    Zatrzyma t jedn, choby Ymor skonfiskowa wszystkie pozostae. Awielki kufer, bdcy gwnym elementem bagau przybysza, wyglda napeen zota.

    Czterooki obcy zajrza do ksiki.- Pragn dotrze do hotelu, miejsca odpoczynku, tawerny...- Tak, wiem. Chodmy zatem - przerwa pospiesznie Hugh. Porwa

    jeden z tobokw i szybko ruszy przed siebie. Po chwili wahania obcypomaszerowa za nim.

    Klucz myli pyn wolno przez umys ebraka. Szczcie musprzyjao, skoro ten nowo przybyy tak atwo pozwoli si zaprowadzi podRozbity Bben". Ymor pewnie nie poskpi nagrody. A jedn ak co wnieznajomym budzio niepokj mimo jego oczywistej agodnoci. I Hugh waden sposb nie mg rozstrzygn, co to takiego. Na pewno nie tadodatkowa para oczu, cho istotnie dziwaczna. Chodzio o co innego.

    Obejrza si.Niski przybysz kroczy wolno rodkiem ulicy i rozglda si z

    wyranym zaciekawieniem.A potem Hugh zobaczy co, co niemal odebrao mu rozum.Wielki drewniany kufer, ktry ostatnio sta spokojnie na nabrzeu,

    teraz poda za swym panem, koyszc si przy tym lekko. Powoli, bygwatowny ruch nie odebra mu kruchej wadzy nad wasnymi nogami,Hugh pochyli si, by zajrze pod dno skrzyni.

    Byo tam mnstwo maych nek.Hugh odwrci si bardzo powoli i ostronie, z rozwag po-

    maszerowa pod Rozbity Bben".

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    13/207

    ***

    - Dziwne - mrukn Ymor.- Mia tak wielk drewnian skrzyni - doda Kulawy Wa.- Musi by kupcem albo szpiegiem - stwierdzi Ymor. Z trzymanego w

    rku kotleta oderwa i rzuci w powietrze kawaek misa. Pocisk nie zdyosign wierzchoka uku, gdy czarny ksztat wynurzy si z cienia w kciepod sufitem i zanurkowa, chwytajc smakoyk w powietrzu.

    - Kupiec albo szpieg-powtrzy Ymor. -Wolabym szpiega. Szpiegopaca si podwjnie, bo zawsze jest za niego jaka nagroda. Co o tymmylisz, Withel?

    Siedzcy naprzeciw drugi najwikszy zodziej Ankh-Morporkprzymkn jedyne oko i wzruszy ramionami.

    - Sprawdziem statek - oznajmi. - To niezaleny handlarz. Czasemrobi rejsy do Brunatnych Wysp. Ludzie tam to zwyczajne dzikusy. Nie majpojcia o szpiegach, a kupcw pewnie zjadaj.

    - On przypomina kupca - wtrci Wa. - Chocia niezbyt gruby.Przy oknie zaopotay skrzyda. Ymor podnis swe cielsko, przeszed

    przez sal i wrci z duym krukiem na rku. Kiedy odczepi przywizando apy kapsu, ptak odlecia do swych pobratymcw ukrytych midzykrokwiami. Withel spoglda za nim bez sympatii. Kruki Ymora byynieodmiennie lojalne wobec swego pana. Lojalne do tego stopnia, e

    jedyna prba Withela, by awansowa do rangi najwikszego zodzieja wAnkhMorpork, kosztowaa praw rk ich pana lewe oko. Ale nie ycie.

    Ymor nigdy nie wini ludzi za ich ambicje.- B12 - oznajmi Ymor. Odrzuci kapsuk i rozwin ukryty w niej

    mikroskopijny pergamin.- Gorrin Kot - wyjani odruchowo Withel. - Na stanowisku w wiey z

    gongiem przy wityni Pomniejszych Bstw.- Donosi, e Hugh prowadzi naszego przybysza pod Rozbity Bben".

    To dobrze. Grubas jest... chyba... naszym przyjacielem?- Tak - potwierdzi Withel. - Jeli wie, co mu si opaca.- Wrd jego klientw znalaz si ostatnio i twj czowiek, ten Gorrin -

    doda uprzejmie Ymor. - Pisze tu bowiem o skrzyni na nogach, jeli

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    14/207

    prawidowo odczytaem jego gryzmoy. - Spojrza na Withela ponadbrzegiem kartki.

    Withel spuci wzrok.- Poniesie kar - odpar krtko.Siedzia rozparty nonszalancko, w swym czarnym stroju przywodzc

    na myl pum znad Krawdzi, zaczajon wrd konarw w dungli. Wauzna, e Gorrin ze wityni Pomniejszych Bstw wkrtce doczy do tychdrobnych bokw w licznych wymiarach Zawiata. A by Wa duny trzymied ziaki.

    Ymor zmi kartk i cisn j do kta.- Sdz, Withel, e niedugo zajrzymy pod Rozbity Bben". Moe

    sprbujemy te owego piwa, ktremu twoi ludzie nie potrafi si oprze.Withel nie odpowiedzia. Penienie funkcji prawej rki Ymora

    przypominao chostanie na mier perfumowanymi sznurowadami.

    ***

    W podwjnym miecie Ankh-Morpork, najwspanialszym zewszystkich miast wok Okrgego Morza, dziaay liczne gangi, zodziejskiegildie, syndykaty i tym podobne organizacje. By to jeden z gwnychpowodw jego bogactwa. Wiksza cz ubogich obywateli z opacznegobrzegu rzeki, zamieszkujcych labirynt uliczek Morpork, powikszaa sweskromne dochody wiadczc drobne usugi dla tego czy owego zewspzawodniczcych gangw. Tote zanim Hugh i Dwukwiat wkroczyli nadziedziniec Rozbitego Bbna", przywdcy owych gangw wiedzieli ju, edo miasta przyby kto, kto zapewne posiada wielkie skarby. Niektreraporty od co bardziej spostrzegawczych szpiegw donosiy o takichszczegach jak ksika pod powiadajca obcemu, co ma mwi, czy kufer,ktry sam chodzi. Te informacje odrzucano natychmiast. aden czarownikzdolny do takiej magii nie zjawi si nigdy w promieniu mili od dokwMorpork.

    Wci trwaa pora, gdy wikszo mieszkacw wanie wstaa albowybieraa si do ek. Dlatego niewielu tylko klientw Rozbitego Bbna"widziao, jak Dwukwiat zstpuje schodami do gwnej sali. Kiedy za nim

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    15/207

    pojawi si Baga i pewnym krokiem zbieg po stopniach, klienci przydrewnianych stoach jak jeden m spo jrzeli podejrzliwie w swoje kufle.

    Grubas robi wanie awantur maemu trollowi, ktry sprzta zabarem.

    - Co to jest, do diaba? - zawoa, kiedy caa trjka przedefilowaaobok niego.

    - Lepiej nic nie mw - sykn Hugh. Dwukwiat kartkowa ju swojksik.

    - Co on robi? - Grubas wzi si pod boki.- Ta ksika mwi mu, co powiedzie - mrukn Hugh. -Wiem, e

    brzmi to miesznie.- Jak ksika moe powiedzie czowiekowi, co mwi?- Pragn noclegu, pokoju, kwatery, zakwaterowania, pene

    wyywienie, czy pokoje s czyste, pokj z widokiem, jaka jest opata za jedn noc? - wyrzuci jednym tchem Dwukwiat.

    Grubas spojrza na Hugha. ebrak wzruszy ramionami.- Ma mnstwo pienidzy - wyjani.- W takim razie powiedz mu, e trzy miedziaki. A to Co musi zosta

    w stajni.- ? - zapyta obcy. Grubas wystawi trzy tuste, czerwone paluchy, a

    twarz przybysza rozsonecznia si nagle wyrazem zrozumienia. Sign dosakiewki i pooy na doni oberysty trzy due, zote monety.

    Grubas przyglda si im z uwag. Przedstawiay mniej wicejczterokrotn warto caego Rozbitego Bbna" cznie z obsug. Spojrzana Hugha. Z tej strony nie mg oczekiwa pomocy. Spojrza na obcego.Przekn lin.

    - No tak - owiadczy nienaturalnie wysokim gosem. - Oczywicie,dojd jeszcze posiki. Hm... Zrozumiae? Je. Jedzenie. Tak?

    Wykona wymowny gest.- Jeszcze ? - powtrzy niski czowieczek.- Tak. - Grubas zaczyna si poci. - Lepiej zajrzyj do tej swojej

    ksieczki.Przybysz otworzy ksik i przesun palcem po stronie.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    16/207

    Grubas, ktry w pewnym sensie umia czyta, zajrza od gry. To, cozobaczy, nie miao sensu.

    - Jeee - powiedzia obcy. - Tak. Kotlet siekany, sztuka misa,gulasz, ragout, potrawka, mielony, zrazy, suflet, pczki, krem migdaowy,sorbet, owsianka, kiebasa, nie mie kiebasy, fasola, bez fasoli, sodycze,galaretka, dem. Podroby. - Umiechn si promiennie.

    - Wszystko na raz? - upewni si sabym gosem oberysta.- On tylko tak mwi -wyjani Hugh. - Nie pytaj mnie dlaczego. Mwi i

    ju.Wszy stkie oczy w sali wpatryway si w przybysza - z wyjtkiem oczu

    maga Rincewinda, ktry siedzia w kcie i ciska kufel z bardzo maym jasnym.

    On patrzy na Baga.Popatrzmy na Rincewinda.

    Spjrzmy na niego: chudy jak wikszo magw, odziany wciemnoczerwon szat, na ktrej zmatowiaymi cekinami wyszyto kilkamistycznych symboli. Mona by wzi go za prostego ucznia, ktry uciekod mistrza z powodu nieposuszestwa, nudy, strachu czy te ukrytegozamiowania do heteroseksualizmu. Jednak na szyi nosi na acuchubrzowy omiokt, przynaleny alumnom Niewidocznego Uniwersytetu,wyszej szkoy magii, ktrej czasoprzestrzennie transcendentnemiasteczko akademickie nigdy nie znajduje si dokadnie ani Tutaj, ani

    Tam. Absolwentw czekaa zwykle kariera co najmniej czarnoksinika,lecz Rincewind - w rezultacie nieszczliwego wypadku - opuci uczelniznajc tylko jedno zaklcie, wic zarabia na ycie wykorzystujc swewrodzone zdolnoci jzykowe. Z zasady unika pracy, ale posiada spryt,dziki ktrem u przywodzi na myl byskotliwego szczura. I na pierwszyrzut oka potrafi rozpozna drewno mylcej gruszy. Teraz wanie j ezobaczy i nie do koca potrafi uwierzy wasnym zmysom.

    Arcymag, powicajc wiele wysiku i czasu, mg czasem zdobylask z gazi mylcej gruszy, rosncej jedynie w miejscach, gdzie trwaapradawna magia. Na caym obszarze nad Okrgym Morzem istniaynajwyej dwie takie laski. Wielki kufer z takiego drewna... Rincewind liczy

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    17/207

    przez chwil. Doszed do wniosku, e gdyby naw e t kufer peen bygwiezdnych opali i prtw auricholatum, zawarto nie byaby warta nawetdziesitej czci ceny opakowania. ya zacza pulsowa na skroni maga.

    Wsta i zbliy si do zajtej rozmow trjki.- Czy mgbym w czym pomc? - zaproponowa.- Spywaj std, Rincewind - warkn Grubas.- Pomylaem tylko, e dobrze byoby zwrci si do tego

    dentelmena w jego ojczystej mowie -wyjani uprzejmie mag.- Sam doskonale sobie radzi - owiadczy oberysta, ale cofn si o

    krok.Rincewind umiechn si grzecznie do obcego i rzuci par sw po

    chimerasku. Szczyci si pynn znajomoci tego jzyka, lecz przybyszzrobi tylko zdziwion min.

    - Nic z tego -wtrci pewnym gosem Hugh. - To ta ksika,rozumiesz? Mwi mu, co powiedzie. Magia.

    Rincew ind przeszed na szlachetny borograviaski, potem navanglemesht, sumtri, a nawet czarny oroogu, jzyk bez rzeczownikw i z

    jednym tylko przymiotnikiem, w dodatku nieprzyzwoitym. Kada prbaspotykaa si z uprzejmym brakiem zrozumienia. W rozpaczy spr bowapogaskiego trob i twarz maego czowieczka rozjania si umiechemzachwytu.

    - Nareszcie! - zawoa. - Szlachetny panie! To zadziwiajce!(W trob ostatnie sowo oznaczao dokadnie rzecz, ktra moe si

    zdarzy raz tylko w okresie uywalnoci kanoe wydubanego pilnietoporem i wypalonego starannie z najwyszego spord diamentowychdrzew rosncych w synnym diamentowym lesie

    w dolnych partiach zboczy Gry Ayawaya, bdcej wedug legendysiedzib bogw ognia").

    - Co to znaczy? - spyta podejrzliw ie Grubas.- Co powiedzia oberysta? - spyta may czowieczek. Rincewind

    przekn lin.- Grubas - rzuci. - Dwa kufle twojego najlepszego piwa, jeli aska.- Rozumiesz go?

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    18/207

    - Oczywicie.- Powiedz mu... powiedz, e witamy go serdecznie. Powiedz, e

    niadanie kosztuje... no... jedn sztuk zota. - Przez moment twarzGrubasa wygldaa, jakby pod ni toczya si zaarta walka. Wreszcie, wporywie wielkodusznoci doda: - Doo te twoje.

    - Przybyszu - rzek spokojnie Rincewind. -Jeli si tu zatrzymasz, dowieczora zostaniesz otruty albo zadgany noem. Ale nie przestawaj siumiecha, bo inaczej mnie to spotka.

    - Och, daj spokj. - Obcy rozejrza si dookoa. - To pikny lokal.Prawdziwa morporkiaska tawerna. Tyle o nich syszaem... Jakie ciekawebelkowania. I cakiem rozsdne ceny.

    Rincewind spojrza wok siebie na wypadek, gdyby jaki wyciekczarw z Dzielnicy Magw za rzek przenis ich nagle w zupenie innemiejsce. Ale nie - wci byli pod Rozbitym Bbnem", wrd cianczarnych od dymu, z podog zasypan kompostem starej trzciny ibezimiennych robakw, z kwanym piwem nie tyle kupowanym, ilewypoyczanym na chwil. Prbowa dopasowa jaki obraz do sowaciekawe", a raczej jego najbli szego tro biskiego odpowiednika, ktryoznacza przyjemn odmienno konstrukcji spotykan w koralowychchatkach gbkoernych pigmejw z pwyspu Orohai".

    Umys Rincewinda osab z wysiku. Go mwi dalej:- Nazywam si Dwukwiat.Wycign rk. Trzej jego rozmwcy pochylili si instynktownie, by

    sprawdzi, czy trzyma w niej monet.- Mio mi ci pozna - odpar Rincewind. -Jestem Rincewind.

    Posuchaj, ja wcale nie artowaem. To niebezpieczne miejsce.- Doskonale. Wanie czego takiego szukaem.- Sucham?- Co to za ciecz w kuflach?

    - To? Piwo. Dzikuj, Grubas. Tak, piwo. Wiesz przecie. Piwo.-Aha. Popularny napj. Jak sdzisz, czy maa sztuka zota bdzie

    wystarczajc zapat? Nie chciabym nikogo urazi. Zoto byo ju wpoowie drogi z sakiewki.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    19/207

    - Arghh - wychrypia Rincewind. - To znaczy nie, ni kogo to nie urazi.- wietnie. Mwie, e to niebezpieczne miejsce. Odwiedzane,

    chciae zapewne powiedzie, przez bohaterw i poszukiwaczy przygd?Rincewind zastanowi si.- Tak? - rzuci niepewnie.- Doskonale. Chciabym ich pozna. Mag uzna, e zrozumia.- Przyjechae szuka najemnikw (wojownikw walczcych dla

    szczepu posiadajcego najwicej mlecznych orzechw)?- Ale nie. Po prostu chc ich pozna. A kiedy wrc do domu, bd

    mg o tym opowiedzie.Rincewind pomyla, e spotkanie z niemal kadym z klientw

    Rozbitego Bbna" oznaczaoby, e Dwukwiat nigdy ju nie wrci do domu.Chyba e mieszka w dole rzeki i akurat przepynby obok.

    - Gdzie jest twj dom? - zapyta. Zauway, e Grubas wylizn sina zaplecze, a zza ssiedniego stou Hugh obserwuje ich podejrzliwie.

    - Syszae kiedy o miecie Bes Pelargic?- Wiesz, byem w Trob. Ale przejedaem tylko, rozumiesz...- Ale to wcale nie w Trob. Znam ten jzyk, poniewa w naszych

    portach spotyka si wielu eglarzy z beTrobi. Bes Pelargic to gwny portmorski Imperium Agatejskiego.

    - Obawiam si, e o nim nie syszaem. Dwukwiat unis brwi.- Nie? Jest cakiem spore. Pyniesz obrotowo od Brunatnych Wysp

    mniej wicej przez tydzie i ju jeste na miejscu. Dobrze si czujesz?Poderwa si, podbieg i klepn maga w plecy. Rincewind krztusi si

    piwem.Kontynent Przeciwwagi!

    ***

    Trzy ulice dalej pewien czowiek wrzuci monet do miseczki zkwasem zamiesza delikatnie. Grubas czeka niecierpliwie. Odczuwaniepokj w tym pomieszczeniu penym cuchncych kadzi i bulgoczcychdzbanw, o cianach zastawionych pkami, na ktrych mroczne ksztatyprzywodziy na myl czaszki i wypchane nieprawdopodobiestwa.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    20/207

    - I co? - zapyta.- Takich bada nie mona przyspieszy - odpar z irytacj stary

    alchemik. - Oznaczanie prby musi potrwa. Oho. - Stukn w miseczk,gdzie monet otacza teraz zielony wir. Na skrawku pergaminuprzeprowadzi jakie obliczenia.

    - Bardzo ciekawe - orzek.- Jest prawdziwy? Starzec cign wargi.- To zaley, jak rozumiesz ten termin - odpar. -Jeli miae na myli:

    czy ten pienidz jest taki sam, jak - powiedzmy - monetapidziesiciodolarowa, odpowied brzmi: nie.

    - Wiedziaem! - wrzasn oberysta i ruszy do drzwi.- Nie jestem pewien, czy wyraam si dostatecznie jasno - rzuci za

    nim alchemik.Grubas obejrza si gniewnie.- Co to ma znaczy?- Widzisz, przez wieki, przy takich czy innych okazjach, kruszec

    naszych monet zosta nieco zanieczyszczony. Zawarto zota przecitniesiga ledwie czterech czci na dwanacie. Reszta to srebro, mied...

    - I co z tego?

    - Powiedziaem, e ta moneta rni si od naszych. To czyste zoto.Kiedy Grubas biegiem opuci pracowni, alchemik przez chwil

    wpatrywa si w sufit. Potem wyj maleki skrawek cienkiego pergaminu,wrd mieci na blacie wyszuka piro i wypisa bardzo krtk wiadomo.Nastpnie przeszed do klatek, gdzie trzyma biae gobice, czarne kogutyi inne laboratoryjne zwierzta. Wyj szczura o lnicym futrze, wsunzwinity pergamin do kapsuki umocowan e j przy tylnej nodze gryzonia iszybko wypuci zwierz.

    Szczur przez chwil obwchiwa podog, po czym znikn w ciennejdziurze.

    Mniej wicej w tym samym czasie wrka, mieszkajca przyssiedniej ulicy i nieodnoszca do tej pory wikszych sukcesw, spojrzaaprzypadkiem w swoj krysztaow kul. Krzykna cicho i w cigu godzinysprzedaa ca swoj biuteri, zestaw magicznych sprztw, wikszo

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    21/207

    odziey i prawie wszystkie przedmioty, ktrych nie dao si wygodnieprzewie na najszybszym koniu, jaki e go zdoaa kupi. Pniej, kiedy jejdom rozpad si w pomieniach, ona sama zgina pod nag lawin wGrach Morpork. Fakt ten dowodzi, e mier take ma poczucie humoru.

    ***

    Rwnie w tej samej mniej wicej chwili, gdy szczur pocztowy znikaw labiryncie nor pod miastem, podajc posusznie za gosempradawnego instynktu, patrycjusz Ankh-Morpork sign po listydostarczone rankiem przez albatrosa. Raz jeszcze spojrza w zamyleniuna pierwszy z nich i przywoa naczelnika szpiegw.

    ***

    A pod Ro zbitym Bbnem" Rincewind z otwartymi ustami suchaopowieci Dwukwiata.

    - I postanowiem sam to wszystko obejrze - mwi czowieczek. -Kosztowao mnie to oszczdnoci omiu lat, ale nie auj ani jednego prhinu. Rozumiesz, przybyem tutaj. Do Ankh-Morpork. Sawionego wpieniach i opowieciach. Po tych ulicach stpa Heric Biaozbrojny, HrunBarbarzyca, Bravd Osianin i asica... Wszystko wyglda wanie tak, jaksobie wyobraaem. Twarz Rincewinda bya mask fascynacji i grozy.

    - Nie mogem ju wytrzyma w Bes Pelargic - cign pogodnieDwukwiat. - Cay dzie siedzie za biurkiem, sumowa kolumny liczb imarzy tylko o emeryturze... gdzie tu miejsce na przygod? Dwukwiat,powiedziaem sobie, teraz albo nigdy. Wcale nie musisz sucha opowieci .Moesz tam jecha. Pora skoczy z wczeniem si po nabrzeach iwysuchiwaniem marynarskich bajek. Spisaem wic ksik rozmwek iwykupiem miejsce na najbliszym statku do Brunatnych Wysp.

    - Bez adnej ochrony? - mrukn Rincewind.- Bez. Po co? Nie mam niczego, co warto by ukra. Rincewind

    chrzkn.- Masz, ten... no... zoto.- Ledwie dwa tysice rhinu. Z trudem mona za to przey miesic

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    22/207

    czy dwa. To znaczy w domu. Tutaj pewnie wystarcz na troch duej.- Czy rhinu to te due zote monety?- Ta k. - Dwukwiat spojrza na maga niespokojnie ponad dziwacznymi

    szkami do patrzenia. -Jak sdzisz, czy dwa tysice wystarcz?- Arghh - wychrypia Rincewind. - To znaczy, owszem, wystarcz.- To dobrze.

    - Hm. Czy wszyscy w Imperium Agatejskim s bogaci ja k ty?- Ja? Bogaty? Na mio bogw, skd ci to przyszo do gowy? -

    zawoa Dwukwiat. - Jestem tylko skromnym urzdnikiem. Mylisz, e zaduo zapaciem oberycie? - doda.

    - No... Zgodziby si chyba na mniej - przyzna Rincewind.- Rozumiem. Nastpnym razem bd wiedzia. Widz, e sporo

    jeszcze musz si nauczy. Mam pewien pomys, Rincewind. Zgodzibysi zatrudni u mnie jako, czyja wiem, moe okrelenie przewodnik"najlepiej oddaje sytuacj? Mgbym sobie pozwoli na pacenie ci jednegorhin u dziennie.

    Rincewind otworzy usta, ale sowa zawisy w krtani, nie chccwychodzi" na wiat, ktry raptownie ton w szalestwie.

    Dwukwiat zaczerwieni si.- Obraziem ci - stwierdzi. - To impertynenckie danie wobec

    takiego jak ty profesjonalisty. Bez wtpienia masz wiele spraw, do ktrychchcesz powrci... z pewnoci jakie magiczne dziea...

    - Nie -wyszepta Rincewind. - Nie w tej chwili. Rhinu dziennie,powiadasz? Jeden dziennie? Kadego dnia?

    - Sdz, e w tych okolicznociach powinienem zaproponowaptora rhinu dziennie. Plus wszelkie koszta, naturalnie. Mag zaduma si zgodnoci.

    - To odpowiednia kwota - stwierdzi. - Doskonale.Dwukwiat sign do sakiewki, wyj duy zoty przedmiot, spojrza

    na niego i wsun z powrotem. Rincewind nie zdy przyjrze sidokadnie.

    - Powinienem chyba troch odpocz - owiadczy turysta. - To bydugi rejs. Gdyby zjawi si koo poudnia, poszlibymy obejrze miasto.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    23/207

    - Naturalnie.

    - Zechciej wic poprosi oberyst, by zaprowadzi mnie do pokoju.Rincewind speni danie. Po chwili obserwowa, jak zdenerwowany

    Grubas, ktry wybieg pdem z jakiej komrki na zapleczu, prowadzigocia po schodach. Baga poderwa si natychmiast i truchtem ruszy zanimi.

    Mag spojrza na sze duych monet spoczywajcych na jego doni.Dwukwiat nalega, by przyj naleno za cztery dni z gry.

    Hugh skin gow i umiechn si zachcajco. Rincewindodpowiedzia niechtnym grymasem.

    Na studiach czarnoksiskich Rincewind nigdy nie zbiera wysokichocen z prekognicji, lecz teraz w mzgu zaczy pulsowa dawnonieuywane obwody. Widzia przyszo jak wymalowan jaskrawymifarbami na gakach ocznych. Co zamrowio go midzy opatkami.Rozsdnym posuniciem - wiedzia to dobrze - byby zakup konia.Szybkiego i drogiego konia. Rincewind nie zna adnego handlarzadostatecznie bogatego, by wyda mu reszt z prawie caej uncji zota.

    Pozostae pi monet pomogoby otworzy jak niewielk praktykw bezpiecznej odlegoci, powiedzmy, dwiecie mil std. To by byorozs dne.

    Ale co spotka Dwukwiata, zupenie samego w miecie, gdzie nawetkaraluchy bezbdnie wyczuwaj zoto? Musiaby by naprawd bez serca,eby go tak zostawi.

    ***

    Patrycjusz Ankh-Morpork umiechn si samymi wargami.- Osiowa Brama, powiadasz? - mru kn. Kapitan stray zasalutowa

    sprycie.- Tak, panie. Musielimy zastrzeli konia, eby go zatrzyma.- A to, stosunkowo prost drog, doprowadzio go tutaj. -Patrycjusz

    spojrza na Rincewinda. - Co masz do powiedzenia na swoj obron?Plotka gosia, e cae skrzydo patrycjuszowskiego paacu zajmowali

    pisarze, ktrzy cae dnie spdzali na zestawianiu i aktualizowaniu

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    24/207

    informacji dostarczanych przez wspaniale zorganizowan sie szpiegowskwadcy. Rincewind nie wtpi w to ani przez chwil. Rzuci o kiem na balkonbiegncy wzdu caej ciany komnaty. Gwatowny bieg, zwinny skok...nagy grad betw z kusz. Zadra.

    Patrycjusz opar swe podbrdki na upiercienionej doni i obrzucimaga spojrzeniem oczu maych i twardych jak paciorki.

    - Zastanwmy si - powiedzia. - Zamanie przyrzeczenia, kradziekonia, wprowadzanie do obiegu faszywych monet... tak, trafisz chyba naAren, Rincewind.

    Tego ju byo za wiele.- Nie ukradem tego konia! Uczciwie go kupiem!- Ale za faszywe pienidze. Formalnie rzecz biorc to kradzie, sam

    rozumiesz.- Przecie te rhinu to lite zoto!- Rhinu? - Patrycjusz przewrci w swych grubych palcach jedn z

    monet. - Tak si nazywaj? Interesujce. Ale, jak sam zauwaye, niezbytprzypominaj nasze dolary...

    - Oczywicie, e nie s...- Aha! Wic przyznajesz si?Rincewind otworzy usta, by przemwi, zastanowi si jednak i

    zrezygnowa.- No wanie. A na dodatek mamy jeszcze obraz moralnoci

    zwizan z tchrzliwym porzuceniem gocia w naszym kraju. Wstyd,Rincewind.

    Patry cjusz lekko skin doni. Stranicy odstpili w ty, a ich kapitanprzesun si o kilka krokw na prawo. Rincewind poczu si nagle bardzosamotny.

    Mwi si, e kiedy ma umrze mag, przybywa po niego sam mier(zamiast -jak to zwykle czyni - wydelegowa ktrego ze swychpodwadnych, na przykad Zaraz czy Gd). Rincewind rozejrza sinerwowo, szukajc wysokiej postaci w czerni (magowie, nawet nieudani,oprcz czopkw i prcikw maj na siatkwce malekie omiokty,pozwalajce im widzie oktaryn, podstawowy kolor, ktrego wszystkie

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    25/207

    inne s jedynie bladymi cieniami rzucanymi w normaln czterowymiarowprzestrze. Podobno okaryna jest czym w rodzaju odblaskowegozielonkawote-go fioletu).

    Czy to jaki migotliwy cie w kcie?- Naturalnie - doda patrycjusz - mog okaza ask. Cie znikn.

    Rincewind podnis gow; na jego twarzy malowa si wyraz szaleczejnadziei.

    - Tak?

    Patrycjusz znowu skin rk i stranicy wyszli. Zostawszy sam nasam z suwerenem bliniaczych miast, Rincewind zapragn n iemal, bypowrcili.

    - Podejd, Rincewindzie - rzuci patrycjusz. Wskaza tac smakoykwna niskim, onyksowym stoliku obok tronu. - Masz ochot na kandyzowanmeduz? Nie?

    - Ehm - odpowiedzia Rincewind. - Nie.- Wysuchaj teraz uwanie tego, co mam do powiedzenia - rzek

    przyjaznym tonem patrycjusz. -W przeciwnym razie umrzesz. Winteresujcy sposb. Powolny. I przesta tak si wierci. Jeste

    swego rodzaju magiem, wiesz zatem, e yjemy na wiecie majcymksztat dysku. Legenda gosi, e przy dalszej krawdzi istnieje kontynent,ktry, cho niewielki, dorwnuje wag wszystkim masom ldu na naszympkolu. A to dlatego, e wedle prastarych bani zbudowany jest w duejczci ze zota.

    Rincewind kiwn gow. Kt by nie sysza o KontynenciePrzeciwwagi? Niektrzy eglarze uwierzyli nawet w te bajki i popynli goszuka. Oczywicie, wracali z pustymi rkami albo wcale. Ginli pewnie wpaszczach olbrzymich wi, jak twierdzili rozsdniejsi ludzie morza.Poniewa - to cakiem jasne - Kontynent Przeciwwagi by jedynie mitem.

    - On w rzeczy samej istnieje - owiadczy patrycjusz. - I chocia nie jest zbudowany ze zota, zoto istotnie wystpuje tam do powszechnie.Wiksz cz masy tworz ogromne zoa oktirionu w gbi skorupyldowej. Jest chyba oczywiste dla umysu tak przenikliwego jak twj,czemu istnienie Kontynentu Przeciwwagi stanowi straszliw grob dla

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    26/207

    ludzi yjcych tutaj... - przerwa, dostrzegajc rozdziawione ustaRincewinda. Westchn. - Czyby przypadkiem nie nada za tokiemmojego rozumowania?

    - Arrgh -wykrztusi Rincewind. Przekn lin i obliza wargi. - Toznaczy, nie. To znaczy... no, zoto...

    - Rozumiem - rzek ze sodycz patrycjusz. - Wydaje ci si moe, ebyoby wspaniale wyruszy na Kontynent Przeciwwagi i wrci statkiempenym zota?

    Rincewind mia wraenie, e zastawiono na niego puapk.- Tak? - zaryzykowa.- A gdyby kady mieszkaniec wybrzea Okrgego Morza mia wasn

    gr zota? Czy to dobry pomys? Co by si wtedy stao? Zastanw si.Rincewind zmarszczy czoo. Myla.- Wszyscy bylibymy bogaci?Po tej uwadze temperatura wyranie opada. Wywnioskowa wic, e

    odpowied nie bya poprawna.- Mog ci zdradzi, Rincewindzie, e utrzymujemy kontakty z

    Imperium Agatejskim, jak chce si ono nazywa - mwi dalej patrycjusz. -Cho sporadyczne. Niewiele nas czy. Nie mamy niczego, na czym by imzaleao, a oni niczego, na co moglibymy sobie pozwoli. To stareimperium, Rincewindzie. Stare, przebiege, okrutne i bardzo, bardzobogate. Dlatego wymieniamy albatros ow poczt braterskiepozdrowienia... Do nieregularnie. Wanie dzisiaj otrzymaem stamtdlist. Poddany imperatora wpad na pomys, by odwiedzi nasze miasto. Jakrozumiem, chce je sobie obejrze. Jedynie szaleniec zgodziby si na trudyrejsu przez Obr otowy Ocean tylko po to, eby na co popatrze. A jednak...Wyldowa dzi rano. Mg spotka najwspanialszego z bohaterw,najsprytniejszego zodzieja albo wielkiego mdrca... Spotka ciebie.Zatrudni ci jako przewodnika. I bdziesz tym przewodnikiem,Rincewindzie. Przewodnikiem tego... ogldacza, tego Dwukwiata.Dopilnujesz, by powrci do domu z dobr opini o naszym skromnymkraju ojczystym. Co ty na to?

    - Ehm. Dziki, panie - odpar aonie Rincewind.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    27/207

    - Jeszcze jedna sprawa. Byoby tragedi, gdyby naszemu maemugociowi przytrafio si jakie nieszczcie. Byoby wrcz straszne, gdybyna przykad zgin. Straszne dla caej naszej krainy, poniewa agatejskiimperator dba o swoich poddanych i bez trudu mgby nas unicestwi

    jednym skinieniem doni. Jednym skinieniem! A z ca pewnoci byoby tostraszne dla ciebie, Rincewindzie, poniewa przez tygodnie pozostae doprzybycia potnej floty najemnikw niektrzy z moich sug zajmowalibysi twoj osob. W nadziei, e gniew dnych zemsty ka pitanwprzyganie nieco na widok twego wci yjcego ciaa. Istniej zaklcia niepozwalajce yciu ulecie, choby ciao wielkiego doznao uszczerbku, i...Widz z twojej twarzy, e zaczynasz pojmowa.

    - Arrgh.

    - Przepraszam, nie zrozumiaem.- Tak, pan ie. Ja, tego... zadbam, to znaczy, doo wszelkich stara, to

    znaczy, no, bd na niego uwaa i dopilnuj, eby nie spotkaa go adnakrzywda.

    A potem zaczn onglowa niekami w piekle, doda z gorycz wzaciszu wasnej czaszki.

    - Wspaniale. Jak syszaem, jestecie ju z Dwukwiatem w jaknajlepszych stosunkach. Doskonay pocztek. Kiedy bezpiecznie powrcido ojczyzny, przekonasz si, e nie jestem niewdzicznikiem. Pewnienawet uchyl cice na tobie oskarenia. Dzikuj ci, Rincewindzie.Moesz odej.

    Rincewind postanowi nie prosi o zwrot pozostaych piciu rhinu.Wycofa si ostronie.

    - Ach, jeszcze co - rzuci patrycjusz, gdy mag chwyta ju za klamk.- Sucham, panie. - Serce Rincewinda zamaro.- Jestem przekonany, e nawet nie marzysz o porzuceniu tych

    obowizkw i ucieczce z miasta. Wedug mojej oceny, jeste typowymmieszczuchem. Mimo to moesz by pewien, e przed wieczorem wadcyinnych miast zostan powiadomieni o naszej umowie.

    - Gwarantuj ci, panie, e myl taka nawet nie postaa mi w gowie.- Doprawdy? Zatem na twoim miejscu zaskarybym wasn gb o

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    28/207

    oszczerstwo.

    ***

    Rincewind pdem dotar pod Rozbity Bben" i zderzy si zczowiekiem, ktry szybko i tyem wychodzi przez drzwi. Popiech obcegotumaczya w pewnym stopniu wcznia w jego piersi. Zacharcza gono ipad martwy u stp maga.

    Rincewind wsun gow za framug i natychmiast odskoczy, gdyciki topr przemkn obok niego niczym kuropatwa.

    Drugi, ostroniejszy rzut oka powiedzia mu, e by to pewnieprzypadek. W mrocznym wntrzu Rozbitego Bbna" kbili si walczcy,spora ich cz - co potwierdzio trzecie, dusze spojrzenie - w kawakach.Rincewind uchyli si, gdy cinite na lepo krzeso przepyno obok, byroztrzaska si o mur po przeciwlegej st ronie ulicy.

    A potem wskoczy do rodka.Mia na sobie ciemn szat, pociemnia jeszcze od dugiego

    noszenia i nieregularnego prania. W szalestwie mroku nikt nie zwracauwagi na mglist sylwetk przemykajc midzy stoami. W pewnej chwili

    jeden z walczcych zatoczy si w ty i nadepn na co, co sprawiaowraenie palcw. Natychmiast co, co sprawiao wraenie zbw, wgryzosi w jego ydk. Wrzasn przenikliwie i opuci gard dostatecznie nisko,by dosign go miecz zasko czonego przeciwnika.

    Rince wind dotar do schodw. Ssa podrapan do i porusza si wdziwacznej, schylonej pozycji. Bet z kuszy stukn o porcz ponad nim imag zaskomla. W kadej chwili oczekujc celniejszego strzau, kilkomaskokami pokona schody. W korytarzu wyprostowa si, dyszc ciko.Podest zacielony by ciaami, a jaki wielki, czarnobrody mczyzna zmieczem w rku szarpa za klamk u drzwi.

    - Hej! - krzykn Rincewind.Mczyzna rozejrza si, po czym z pewn niedbaoci wyrwa z

    bandoletu krtki n. I rzuci. Rincewind uchyli si. Zza plecw usyszazduszone sieknicie - to mierzcy wanie z kuszy strzelec wypuci bro ichwyci si za gardo.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    29/207

    Czarnobrody siga po drugi n. Rincewind rozejrza sigorczkowo, po czym, improwizujc, wyprostowa si i przyj czar-noksisk poz.

    Unis rami.- Asoniti! Kyorucha! Beazleblor!

    Mczyzna zawaha si, spogldajc nerwowo na wszystkie strony woczekiwaniu na magi. Myl, e nic z niej nie bdzie, wpada mu do gowyw tej samej chwili, gdy Rincewind przyskoczy i z caej siy kopn go wkrocze.

    Zbj jkn i zgi si w p. Mag tymczasem szarpn za klamk,skoczy do rodka, zatrzasn za sob drzwi i opar si o nie zdyszany.

    W pokoju panowaa cisza. Dwukwiat spa smacznie na niskim ou. Aobok, u jego stp, sta Baga.

    Rincewind ruszy do przodu; chciwo popychaa go tak delikatnie, jakby sun na malekich kkach. Wieko byo uchylone. Zauway wrodku jakie worki, a w jednym z nich dostrzeg bysk zota. Na momentzachanno przewaya nad rozsdkiem; ostronie wycign rk... alepo co? Nie poyje do dugo, by nacieszy si bogactwem. Niechtniecofn do i ze zdziwieniem zauway lekkie drenie otwartej pokrywy. Czynaprawd poruszya si troch, jakby zakoysana wiatrem?

    Rincewind spojrza na swoje palce, potem na wieko. Wygldao nacikie i byo okute mosinymi pasami. W tej chwili ju si nie poruszao.

    Skd tu wiatr?- Rincewind!

    Dwukwiat wyskoczy z ka. Mag odsun si i uoy wargi w ksztatumiechu.

    - W sam por, drogi przyjacielu. Zjemy obiad, a na popoudniezaplanowae pewnie mnstwo ciekawych rzeczy.

    - No...

    - To wspaniale.

    Rincewind odetchn gboko.- Wiesz co - zacz z desperacj. - Zjedzmy gdzie indziej. Na dole

    troch si bij.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    30/207

    - Bjka w tawernie? Dlaczego mnie nie obudzie?- Widzisz, ja... co?

    - Sdziem, Rincewindzie, e rano wytumaczyem ci to dokadnie.Chc zobaczy prawdziwe Morpork: targ niewolnikw, Domy Ladacznic,wityni Pomniejszych Bstw, Gildi ebrakw... i prawdziw bjk wtawernie. - W gosie Dwukwiata zadwiczaa delikatna nutapodejrzliwoci. - Macie je tutaj, prawda? Wiesz, ludzie hutajcy si nayrandolu, szermiercze pojedynki na stoach... wszystko to, co cigleprzytrafia si Hrunowi Barbarzycy albo asicy. No wiesz... przygody!

    Rinc ewind opad ciko na ko.- Chcesz zobaczy bjk? - zapyta.- Tak. Co w tym zego?- Przede wszystkim ludzie odnosz rany.- Ale nie proponuj, ebymy wzili w niej udzia. Chc j tylko

    zobaczy, nic wicej. A moe kogo z waszych sawnych bohaterw. Chybato nie s bajki.

    Ku zdumieniu maga, w gosie Dwukwiata zabrzmia niemal bagalnyton.

    - Tak, bohaterowie bywaj tutaj - zapewni popiesznie. Wyobrazi ichsobie i na sam myl otrzsn si.

    Wszyscy bohaterowie znad Okrgego Morza prdzej czy pniejprzekraczali bramy Ankh-Morpork. Wikszo pochodzia z barbarzyskichplemion zamieszkujcych skute lodem krainy wok Osi, gdzie bohaterowiebyli gwnym towarem eksportowym. Niemal wszyscy nosili prymitywnemagiczne miecze o niewytumio nych wib racjach na paszczynie astralnej,powodujcych potworne zamieszanie przy kadym subtelniejszymeksperymencie z magii stosowanej. Jednak nie to Rincewind mia im za ze.By czarnoksiskim nieudacznikiem, wiec nie przejmowa si, e samopojawienie bo hatera u bram miasta powoduje w caej Dzielnicy Magwwybuchy retort i materializacj demonw. Nie. W bohaterach nie podobaomu si, e byli zawsze samobjczo pospni na trzewo i morderczoobkani po pijanemu. I byo ich zbyt wielu. Najpopularniejsze t r asybohaterskich wypraw w okolicach miasta staway si w sezonie wrcz

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    31/207

    zatoczone. Mwio si o planowanym podziale na turnusy.Potar palcem nos. Jedyni bohaterowie, ktrych jako znosi, to Bravd

    i asica, w tej chwili poza miastem, oraz Hrun Barbarzyca, ktry wedugstandardw Osi by niemal intelektualist, poniewa umia myle nieporuszajc wargami. Aktualnie Hrun podobno wdrowa gdzie poobrotowej stronie.

    - Widziae kiedy barbarzyc? - zapyta w kocu Rincewind.Dwukwiat pokrci gow.

    - Tego si obawiaem. Oni s...Na ulicy rozleg si tupot biegncych stp, a z dou nowe wrzaski.

    Zaraz potem nastpio jakie poruszenie na schodach. Drzwi odskoczyy,zanim Rincewind zdy zebra si w sobie i rzuci do okna.

    Jednak zamiast na obkanego chciwoci szaleca, jakiegooczekiwa, spojrza prosto w krg, czerwon twarz sieranta milicji.Odetchn z ulg. Naturalnie. Milicja zawsze baczya, by nie miesza si dobjek zbyt wczenie, pki nie zyskaa miadcej przewagi. Pracagwarantowa a emerytur i przycigaa ludzi ostronych i rozwanych.

    Sierant obrzuci niechtnym wzrokiem Rincewinda, a zaraz potemzaciekawionym Dwukwiata.

    - Widz, e tutaj wszystko w porzdku - stwierdzi.- Jak najlepszym - potwierdzi Rincewind. - Pewnie co was

    zatrzymao?Sierant zignorowa pytanie.- A wic to jest ten cudzoziemiec? - upewni si.- Wanie wychodzilimy - wyjani szybko Rincewind i przeszed na

    trob. - Dwukwiat, moim zdaniem powinnimy pj na obiad gdzie indziej.Znam kilka niezych miej sc.

    Wyszed na korytarz krokiem tak pewnym, na jaki tylko mg sizdoby. Dwukwiat ruszy za nim, a po kilku sekundach sierant zakrztusisi nagle. To Baga zamkn wieko, wsta, przecign si i pomaszerowaza swoim panem.

    Milicjanci wynosili ciaa z sali na parterze. Ani jeden ywy niepozosta na miejscu. Milicja dopilnowaa tego, zostawiajc walczcym do

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    32/207

    czasu na ucieczk tylnym wyjciem. Ten zgrabny kompromis ostronoci isprawiedliwoci opaca si obu stronom.

    - Kim s ci ludzie? - spyta D wukwiat.- No wiesz, po prostu ludzie - odpar Rincewind. I zanim zdy si

    powstrzyma, jaka cz jego mzgu, ktra akurat nie miaa nic doroboty, opanowaa usta i dodaa: - Waciwie bohaterowie.

    - Naprawd?Kiedy jedna noga ugrznie czowiekowi w Szarej Miazmie H'rull,

    atwiej jest postpi jeszcze o krok i zaton ni przedua walk.Rincewind podda si.

    - Tak. Ten tam to Erig Wrcemocny, a tamten to Czarny Zenell...- Czy jest tu Hrun Barbarzyca? - Dwukwiat rozglda si

    gorczkowo. Rincewind nabra tchu.- To tamten za nami.

    Ogrom tego kamstwa tak by przytaczajcy, e jego wibracje przez jedn z niszych paszczyzn astralnych signy a do Dzielnicy Magw. Tam zderzyy si z potn stojc fal mocy, zawsze obecn w tejokolicy. Nabierajc wielkiej prdkoci przeskoczyy Okrge Morze i dotarydo samego Hruna Barbarzycy, ktry akurat walczy z par gnoili napokruszonej pce skalnej wysoko w Grach Caderack. Bohater poczuchwilowy i niewytumaczalny niepokj.

    Dwukwiat tymczasem podni s wieko Bagau i wanie wyjmowa cikiczarny szecian.

    - Niesamowite - powtarza. -W domu nigdy mi nie uwierz.- Co on wyprawia? - spyta z powtpiewaniem sierant.- Jest zadowolony, e nas uratowalicie - odpar Rincewind. Spoglda

    z ukosa na czarne pudeko, oczekujc niemal, e wybuchnie albo zaczniewydawa dziwne muzyczne tony.

    - Aha - mrukn sierant. On take obserwowa pudeko. Dwukwiatumiechn si do nich promiennie.

    - Chciabym uwieczni to wydarzenie - oznajmi. - Popro ich, ebystanli koo okna. To potrwa tylko chwilk. I... ehm, Rincewind?

    - Tak?

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    33/207

    Dwukwiat stan na palcach i szepn mu do ucha:- Wiesz chyba, co to jest, prawda?

    Rincewind przyjrza si pudeku. Z przedniej cianki sterczao okrgeszklane oko, a z tyu maa dw ignia.

    - Niezupenie - stwierdzi.- To urzdzenie do szybkiego tworzenia obrazw. Nowy wynalazek.

    Szczerze mwic, jestem z niego dumny, ale... ci dentelmeni chyba... nowiesz, mog si... troch przestraszy. Mgby im to wytumaczy?Oczywicie wynagrodz ich za stracony czas.

    - On ma pudeko z zamknitym w rodku demonem, ktry malujeobrazy - oznajmi zwile Rincewind. - Rbcie, co wam ten wariat kae, adostaniecie zoto.

    Milicjanci umiechnli si nerwowo.- Tobie te chc zrobi obraz, Rincewin dzie. Teraz dobrze.- Dwukwiat wyj zote kko, ktre Rincewind widzia ju wczeniej,

    przez chwil spoglda na jego niewidoczn tarcz, mrukn:- Trzydzieci sekund powinno wystarczy - i zawoa wesoo: - Prosz

    o umiech.- Umiecha si - warkn Rincewind. W pudeku co zaterkotao.- Doskonale.

    ***

    Ponad dyskiem szybowa drugi albatros. By tak wysoko, e jegomae, wciekle pomaraczowe oczka widziay cay wiat i ogromne,byszczce, falujce Okrge Morze. Ptak mia do nogi przywizan tkapsu z listem. Daleko w dole, niewidoczny w chmurach, machajc lekkoskrzydami wraca do domu jego odpowiednik, ktry przynispatrycjuszowi Ankh-Morpork pierwsz wiadomo.

    ***

    Zdumiony Rincewind oglda niewielki kwadracik szka. By tamodwzorowany w caej okazaoci, w wiernych kolorach: sta przed grup

    milicjantw, ktrych twarze zastygy w wyrazie przeraenia.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    34/207

    W tej chwili wszyscy zagldali mu przez rami i szemrali ze zgroz.Umiechnity Dwukwiat mrugn porozumiewawczo i wydoby gar

    mniejszych monet, w ktrych Rincewind poznawa ju wier rhinu.- Miaem podobne kopoty, kiedy zatrzymaem si na Brunatnych

    Wyspach - owiadczy Dwukwiat. - Myleli, e ikonograf kradnie im kawaekduszy. Zabawne, co?

    - Arg - odpar Rincewind. Poniewa byo to troch za mao, bypodtrzyma rozmow, doda jeszcze: -Nie jestem tu specjalnie podobny dosiebie.

    - Bardzo atwo go obsugiwa. - Dwukwiat zignorowa t wypowied. -Popatrz, wystarczy nacisn ten guzik. Ikonograf sam zaatwi reszt. Teraz

    ja stan obok Hruna, a ty zrobisz obrazek.Monety uspokoiy ludzi tak, jak tylko zoto potrafi. P minuty pniej

    Rincewind ze zdumieniem oglda szklany portret Dwukwiata. Przybysztrzyma wielki, wyszczerbiony miecz i umiecha si, jakby waniezrealizowa wszystkie swoje marzenia.

    ***

    Obiad zjedli w maej gospodzie niedaleko Spiowego Mostu. Bagalea pod stoem. Jedzenie i wino, o wiele lepsze od tego, na ktre zwyklemg sobie pozwoli, poprawiy Rincewindowi nastrj. Nie jest a tak le,uzna. Troch pomysowoci i szybki refleks, a jako sobie poradzi.

    Dwukwiat by zamylony. W zadumie spoglda na dno pucharu zwinem.

    - Bjki w tawernach zdarzaj si czsto, prawda? - zapyta.- Do czsto.- Z pewnoci ulegaj zniszczeniu sprzty i umeblo wanie.- Umeb... ach, rozumiem, chodzi ci o rne awy i tak dalej. Tak,

    raczej tak.- Oberyci nie s chyba zadowoleni.- Nigdy si waciwie nad tym nie zastanawiaem. Przypuszczam, e

    to ryzyko zawodu.Dwukwiat przyglda mu si z uwag.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    35/207

    - Chyba mgbym w czym pomc - stwierdzi. - Ryzyko to mojaspecjalno. Jedzenie jest troch za tuste, nie sdzisz?

    - Mwie, e chcesz sprbowa typowych morporkiaskich potraw.O co chodzi z tym ryzykiem?

    - Och, wiem wszystko na temat ryzyka. To moja specjalno.- Zdawao mi si, e tak wanie powiedziae. Ale za pierwszym

    razem nie uwierzyem.- Ale ja nie podejmuj ryzyka. Najbardziej chyba ekscytujcym

    zdarzeniem w moim yciu byo przewrcenie kaamarza. Ja wyceniamryzyko. Dzie po dniu. Czy wiesz, jaka jest szansa, e nie sponie dom wdzielnicy Czerwonego Trjkta Bes Pelargic? Piset trzydzieci osiem do

    jednego. Sam to wyliczyem - doda z odcieniem zawodowej dumy.-A po... - Rincewind usiowa stumi beknicie. - Po co? Szepraszam.

    - Dola sobie w ina.- Po... Dwukwiat urwa. Nie umiem wyrazi tego w trob. BeTrobi

    chyba nie maj na to okrelenia. W moim jzyku nazywamy to... - wyrzucicig obco brzmicych sylab.

    - Tu-bez-pieczeni - powtrzy Rincewind. - Zabawne sowo. Co toznaczy?

    - Wyobra sobie, e masz statek wyadowany, powiedzmy, sztabamizota. Moe go zatopi sztorm, mog go zdoby piraci. Nie chcesz, by taksi stao, wic wykupujesz po-lisie tu-bez-pieczeni. Ja wyliczam szans, e nieutracisz adunku, opierajc si na danych pogodowych i raportachaktywnoci piratw przez ostatnie dwadziecia lat, potem dodaj odrobin,a potem pacisz mi sum opart na tych wyliczeniach...

    - I dodanej odrobinie... - wtrci Rincewind, z powag groc palcem.- A kiedy stracisz adunek, refinansuj ci to.- Relaksujesz?

    - Pac ci warto adunku -wyjani cierpliwie Dwukwiat.- Rozumiem. Jak na wycigach, co?- Chodzi ci o zakad? Tak, to troch podobne.- I zarabiasz pienidze na tym tu-bez-pieczeni? - Gwarantuje zwrot inwestycji.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    36/207

    Otulony zocist aur wina, Rincewind prbowa sobie wyobrazi tu-bez-pieczeni w warunkach Okrgego Morza.

    - Nic nie rozumiaem z tego tu-bez-pieczeni - owiadczy stanowczo. -Magia, owszem. Magi rozumiem. Dwukwiat umiechn si.

    - Magia to jedno, a odbity-glos-podziemnych-duchw to co cakiem innego- stwierdzi.

    - So?

    - Co?

    - To mieszne sowo - wyjani niecierpliwie Rincewind.- Odbity-glos-podziemnych-duchw?

    - Nigdy nie syszaem .Dwukwiat sprbowa wytumaczy.Rincewind prbowa zrozumie.

    ***

    Przez cae popoudnie zwiedzali miasto po obrotowym brzegu rzeki.Dwukwiat prowadzi, a niezwyke obrazkowe pudeko nis zawieszone uszyi. Rincewind poda za nim, pojkujc od czasu do czasu isprawdzajc, czyjego gowa jest cigle na miejscu.

    Za nimi szli inni. W miecie, gdzie publiczne egzekucje, pojedynki,walki, starcia magiczne i niezwyke zdarzenia regularnie urozmaicay yciecodzienne mieszkacw, specjalno zaciekawionego przechodnia zostaadoprowadzona do szczytw perfekcji. Wszyscy byli tu wysoce wprawnymigapiami. Dwukwiat z entuzjazmem robi kolejne obrazki ludzi przy - jak tookrela - typowych zajciach. A e wier rhinu zawsze zmieniao potemwaciciela, jako zapata za fatyg", tum nuworyszw postpowa za nimna wypadek, gdyby ten wari a t wybuch nagle deszczem zota.

    Przy wityni Siedmiorkiego Ska popiesznie zwoana konwokacjakapanw i rzemielnikw wyspecjalizowanych w rytualnychtransplantacjach serca uznaa, e wysoki na sto pidzi posg Ska nazbyt

    jest wity, by utrwala go na magicznym obrazku. Kwota dwch rhinuskonia ich do przyznania, e a taki wity to on znowu nie jest.

    Duga sesja w Domach Ladacznic zaowocowaa znaczn liczb

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    37/207

    obrazkw barwnych i pouczajcych. Cz z nich Rincewind ukry, bydokadniej obejrze w samotnoci. Opary wina z wolna ulatyway mu zgowy i zaczyna powanie si zastanawia nad dziaaniem ikonografii.

    Nawet nieudany mag wie, e istniej substancje czue na dziaaniewiata. Moe drog jakiego skomplikowanego procesu szklane pytkizamraay przechodzce przez nie wiato? Co w tym rodzaju, w kadymrazie. Rincewind czsto podejrzewa, e gdzie istnieje co lepszego odmagii. Zwykle jednak bywa rozczarowany.

    Wkrtce wykorzystywa kad okazj, by samemu obsugiwapudeko. Dwukwiat pozwala mu na to chtnie, bowiem sam mg wtedypozowa do obrazkw. A Rincewind zauway co dziwnego: posiadaniepudeka dawao wacicielowi niezwyk moc. Kady, kto znalaz si przedhipnotycznym szklanym okiem, bez szemrania wypenia wszelkiepolece nia dotyczce postawy i wyrazu twarzy.

    Wanie sprawdza to zjawisko na Placu Pknitych Ksiycw, kiedynastpia katastrofa.

    Dwukwiat pozowa obok oszoomionego sprzedawcy urokw, a tumwielbicieli czeka cierpliwie w nadziei, e szaleniec zrobi co niewymowniemiesznego.

    Rincewind przyklkn, by lepiej uchwyci obraz, i nacisnzaczarowany guzik.

    - Nic z tego - powiedziao pudeko. - Skoczya si rowa.Przed okiem maga otworzyy si niezauwaone do tej chwili

    drzwiczki. Wychylia si z nich maa, zielona, pokryta obrzydliwymibrodawkami czekoksztatna posta, wskazaa trzyman w doni pomazanfarbami palet i wrzasna na niego.

    - Nie mam rowej! - skrzecza homunkulus. -Widzisz? Przecie tobez sensu, eby cigle naciska t dwigni, kiedy zabrako rowej.Chyba to jasne? Jak chcesz na rowo, to nie trzeba byo robi tyluobrazkw modych dam. Chyba jasne? Od tej chwili, przyjacielu, wycznieczarno-biae. Zrozumiae?

    - Zrozumiaem. Tak. No pewnie - potwierdzi Rincewind. W ciemnymkciku pudeka zdoa dostrzec sztalugi i malekie, nie zasane ko. Mia

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    38/207

    nadziej, e mu si przywidziao.- To sobie zapamitaj - burkn chochlik i trzasn drzwiami.

    Rincewind mia wraenie, e syszy gniewne pomruki i zgrzytprzesuwanego po pododze krzesa.

    - Dwukwiat... - zacz, podnoszc gow.Dwukwiat znikn. Rincewind wpatrywa si w tum, a uczucie grozy

    pezo mu wolno wzdu krgosupa. I wtedy kto klepn go lekko w kark.- Odwr si powoli - zabrzmia gos niby czarny jedwab. - Albo

    pocauj swoje nerki na poegnanie. Tum patrzy zaciekawiony. Dzie rozwija si pomylnie.Rincewind odwrci si wolno, czujc, jak ostrze miecza drapie mu

    ebra. Na drugim kocu klingi rozpozna Strena Withela, zodzieja,okrutnego szermierza i zawiedzionego pretendenta do tytuu najgorszegoczowieka na wiecie.

    - Hej - powiedzia sabym gosem. Kilka sni dalej zauway parniemiych ludzi, ktrzy podnieli wieko Bagau i podnieceni wskazywalisobie worki zota. Withel umiechn si, przez co jego poznaczonabliznami twarz staa si jeszcze bardziej nieprzyjemna.

    - Znam ci - oznajmi. - Rynsztokowy mag. A co to jest? Rincewinddostrzeg, e wieko Bagau dygoce lekko, cho wcale nie ma wiatru. A onwci trzyma obrazkowe pudeko.

    - To? Robi obrazki - w yjani pogodnie. - Umiechaj si tak jak teraz,dobrze?

    Cofn si szybko i wskaza na pudeko. Withel waha si przezchwil .

    - Co? - spyta.- Tak dobrz e. Wytrzymaj jeszcze troch... - rzuci Rincewind.Zodziej znieruchomia, potem warkn i zamachn si mieczem.Rozleg si trzask i duet przeraliwych wrzaskw. Rincewind nie

    obejrza si w obawie, e moe zobaczy rzeczy straszne. Zanim Withelznowu na niego spojrza, by ju po drugiej stronie placu i cigleprzypiesza.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    39/207

    ***

    Albatros powoli opada zataczajc szerokie krgi. Zakoczy lotpozbawionym godnoci trzepotaniem pir i cikim uderzeniem, ldujc naplatformie ptaszar ni patrycjusza.

    Dozorca ptakw drzema w socu, nie oczekujc dugody-stansowego przekazu tak prdko po porannej poczcie. Zerwa si na rwnenogi.

    Po kilku chwilach bieg ju przez korytarze paacu. Nis kapsu zlistem i ssa na grzbiecie doni brzydk ran od dzioba -skutek nieuwagiwywoanej zaskoczeniem.

    ***

    Rincewind pdzi alej, nie zwracajc uwagi na dochodzce zobrazkowego pudeka gniewne krzyki. Przeskoczy mur, a jegowystrzpiony paszcz powiewa wok jak pira przeraonej kawki.Wyldowa na dziedzicu sklepu z dywanami, roztrci towar i klientw,wykrzykujc przeprosiny zanurkowa do tylnego wyjcia, p r zemkn przezkolejn alej i zahamowa ryzykownie na moment przed bezmylnymskokiem w nurt Ankh.

    Podobno niektre mistyczne rzeki potrafi jedn kropl swej wodyodebra ycie. Ankh mogaby by jedn z nich, zwaszcza gdyprzeprowadzia ju swe mtne wod y przez podwjne miasto.

    W dalekich okrzykach gniewu zabrzmiaa piskliwa nuta przeraenia.Rincewind rozejrza si gorczkowo w poszukiwaniu odzi albo jakichnierwnoci w stromym murze po obu stronach ulicy.

    Znalaz si w puapce.Zaklcie wezbrao nie proszone w jego umyle. Bdem chyba byoby

    stwierdzenie, e si go nauczy. To ono si go nauczyo. Zdarzenie todoprowadzio do wydalenia Rincewinda z Niewidocznego Uniwersytetu,bowiem dla zakadu omieli si zajrze do jedynego istniejcegoegzemplarza Octavo, osobistej ksigi zakl Stwrcy. Skorzysta z tego, euniwersytecki bibliotekarz by wtedy zajty czym innym. Zaklciewyskoczyo ze strony i natychmiast wkopao si gboko w umys

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    40/207

    Rincewinda, skd nie zdoay go wywabi nawet poczone wy s iki caegoWydziau Medycyny. Ktre dokadnie to byo zaklcie, take nie zdoanoustali. Jedynie tyle, e naleao do omiu podstawowych zakl, wzawikany sposb wplecionych w sam osnow czasu i przestrzeni.

    Od tamtego dnia przy kadej okazji, gdy Rincewind czu siszczeglnie przegrany albo zagroony, Zaklcie objawiao niepokojcaktywno i prbowao zosta wypowiedziane.

    Rincewind przygryz wargi, ale pierwsza sylaba przecisna sikcikiem ust. Mimowolnie wznis rk i strzeli oktarynowymi iskrami.Wok wirowaa magiczna energia...

    Baga wypad zza rogu, a setki jego kolan poruszay si rytmicznie jak toki.

    Rincewind rozdziawi szeroko usta. Zaklcie zamaro niewypowiedziane.

    Kufrowi w najmniejszym stopniu nie przeszkadza narzuconyobuzersko ozdobny dywan ani te zodziej wiszcy za rami u wieka. By,w cakiem dosownym tego sowa znaczeniu, martwym ciarem. Dalejspod wieka wystaway resztki dwch nie wiadomo czyich palcw.

    Baga zahamowa kilka stp przed magiem i po chwili wahaniawcign nogi. Nie mia oczu, jednak Rincewind mgby przysic, e mu siprzyglda. Wyczekujco.

    - Sio - odezwa si sabym gosem. Baga nie zareagowa. Uchylitylko wieko, wypuszczajc martwego zodzieja.

    Rincewind przypomnia sobie zoto. Mona chyba zaoy, e kufermusi do kogo nalee. Czyby pod nieobecno Dwukwiata jego wanieuzna za swego pana?

    Zblia si odpyw i w tym blasku popoudniowego socaRincewind widzia odpadki spywajce z prdem ku oddalonej o niecaepidziesit sni Rzecznej Bramie. W jednej chwili pozwoli przyczy sido nich martwemu zodziejowi. Nawet gdyby pniej kto go wyowi, niewywoa tym sensacji. A rekiny u ujcia byy przyzwyczajone do solidnych iregularnych posikw. Spoglda za odpywajcymi zwokami i rozwaa na-stpne posunicie. Baga prawdopodobnie nie tonie. Wystarczy poczeka

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    41/207

    do zmierzchu i wyruszy na fali odpywu. W dole rzeki znajdzie wieleopustoszaych zatoczek, gdzie dobrnie do brzegu. A potem... Jelipatrycjusz naprawd roz e sa wieci, to zmiana ubrania i golenie rozwiten problem. Zreszt istniay przecie inne kraje, a on mia zdolnoci

    jzykowe. Kiedy ju dotrze do Chimery, Gonimu czy Ecaponu, nawet tuzinarmii nie cignie go z powrotem. A wtedy... bogactwo, komfort,bezpieczestwo...

    Istniaa, naturalnie, kwestia Dwukwiata. Rincewind pozwoli sobie namoment alu.

    - Mogo by gorzej - mrukn na poegnanie. - To mogem by ja...Dopiero kiedy sprbowa si ruszy, zauway, e zaczepi o jak

    przeszkod.Odwrci gow. Brzeg paszcza tkwi pochwycony mocno wiekiem

    Bagau.

    ***

    - Witaj, Gorphalu - rzuci uprzejmie patrycjusz. - Wejd, prosz.Usid. Czy zdoam ci namwi na rozgwiazd w cukrze?

    - Jestem na twoje rozkazy, panie - odpar spokojnie starzec. - Zwyjt kiem tych, kt re dotycz konserwowanych szkarupni.

    Patrycjusz wzruszy ramionami i wskaza lecy na stole zwj.- Przeczytaj to.

    Gorphal rozwin pergamin. Lekko unis brew, poznajc znajomeideogramy Zotego Imperium. Przeczyta w milczeniu, po czyni odwrcizwj i starannie zbada piecz.

    - Cieszysz si saw znawcy Imperium - stwierdzi patrycjusz. - Czymoesz wyjani t spraw?

    - Wiedza o Imperium nie polega na dostrzeganiu pewnych wydarze,a raczej na studiach pewnego sposobu mylenia - wyjani starydyplomata. -Wiadomo jest interesujca, przyznaj, lecz nie zaskakujca.

    - Dzisiejszego ranka imperator poleci... - Patrycjusz pozwoli sobiena luksus zmarszczenia czoa. - Poleci mi, Gorphalu, by chroni te DwaKwiatki. A teraz okazuje si, e powinienem go zabi. Nie uwaasz tego za

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    42/207

    zaskakujce?- Nie. Imperator to zaledwie chopiec. Jest... idealist. Zapalczywym.

    Bogiem swego ludu. Tymczasem popoudniowy list, jeli si nie myl,pochodzi od Dziewiciu Wirujcych Zwierciade, Wielkiego Wezyra.Postarza si w subie kolejnych imperatorw. Uwaa ich za konieczny,acz kopotliwy skadnik pomylnego kierowania imperium. Nie lubi, kiedyco jest nie na swoim miejscu. Nie buduje si imperiw pozwalajc, byrzeczy byy nie na swoim miejscu. Taki wyznaje pogld.

    - Zaczynam rozumie... - mrukn patrycjusz.- Ot wanie. - Gorphal umiechn si w gbi swej brody. - Ten

    turysta jest nie na swoim miejscu. Dziewi Wirujcych Zwierciade, kiedywypeni ju rozkazy swego wadcy, z pewnoci podj odpowiedniedziaania. Nie moe pozwoli, by jaki wdrowiec powrci bezpiecznie dodomu, przynoszc moe ze sob zaraz niezadowolenia. Imperium woli, byludzie zostawali tam, gdzie ich si postawi. Wygodniej zatem byoby,gdyby ten Dwukwiat zagin na dobre w barbarzyskich krainach. Toznaczy, tutaj, panie.

    - Co mi radzisz?

    Gorphal wzruszy ramionami.- Tyle tylko, by nic nie robi. Nie wtpi, e sprawy rozstrzygn si

    same. Chocia... - W zadumie poskroba si za uchem. - Moe GildiaSkrytobjc w?

    - A tak - zgodzi si patrycjusz. - Gildia Skrytobjcw. Kto jest w tejchwili prezesem?

    - Zlorf Flanelostopy, panie.

    - Porozmawiaj z nim, dobrze?

    - Oczywicie, panie.Patrycjusz pokiwa gow. Wszystko to przyj z ulg. Zgadza si z

    Dziewicioma Wirujcymi Zwierciadami: ycie nioso do problemw.Ludzie powinni zostawa tam, gdzie si ich postawio.

    ***

    Konstelacje gwiazd lniy jasno nad dyskiem wiata. Jeden za drugim

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    43/207

    kupcy zamykali sklepy. Jeden po drugim budzili si na niadanie rabusie,zodzieje, kieszonkowcy, ladacznice, iluzjonici, wykolejecy i wamywacze.Czarownicy pilnowali swych poliwymiarowych spraw. Dzi w nocy miaanastpi koniunkcja dwch potnych planet i powietrze nad DzielnicMagw zachodzio ju mgiek wczesnych zak l.

    - Suchaj no - rzek Rincewind. - W ten sposb do niczego niedojdziemy.

    Odsun si na bok. Baga wiernie poda za nim z potwartymgronie wiekiem. Rincewind rozway pomys, by niespodziewanie rzucisi do ucieczki. Wieko trzasno zachcajco .

    Zreszt, powiedzia sobie zaamany mag, to paskudztwo i tak by gocigao. Sprawiao takie wraenie. Gdyby nawet zdoby jako konia, ywiniemie przeczucie, e Baga szedby za nim we wasnym tempie. Bezkoca. Przepywajc rzeki i oceany. Kadej nocy zmniejszajc dystans, boprzecie Rincewind musiaby czasem zatrzymywa si na odpoczynek. Apewnego dnia w jakim egzotycznym miecie, po dugich latach,usyszaby nagle za plecami tupot setek rozpdzonych drobnych stp...

    - Czepiasz si niewaciwej osoby - jkn. - To nie moja wina! Nie jago porwaem!

    Kufer przesun si lekko. Teraz ju tylko wski pasek brudnegonabrzea dzieli pity Rincewinda od rzeki. Intuicja podpowiadaa, e kuferpotrafi pywa szybciej od niego. Usiowa nie wyobraa sobie, jak sitonie w Ankh.

    - Nie da ci spokoju, pki nie ustpisz - odezwa si piskliwy gosik.Rincewind spojrza na ikonograf, wci wiszcy mu na szyi. Drzwiczki

    byy otwarte, a wsparty o framug homunkulus pali fajk i z rozbawieniemobserwowa rozwj wydarze.

    - Przynajmniej zabior ci ze sob - warkn przez zacinite zbyRincewind.

    Chochlik wyj fajk z ust.- Co powiedziae?- e zabior ci ze sob, do diaba!- Ale prosz. - Chochlik wymownie postuka w obudow pudeka. -

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    44/207

    Zobaczymy, kto pierwszy pjdzie pod wod.Baga ziewn i o uamek cala przesun si do przodu.- No dobrze - burkn zirytowany Rincewind. - Ale najpierw musz si

    zastanowi.Baga odsun si wolno. Rincewind przeszed ostronie na

    stosunkowo bezpieczny teren i usiad oparty o mur. Za rzek lniy wiatamiasta Ankh.

    - Jeste magiem - przypomnia obrazkowy chochlik. - Wymylisz jakisposb, eby go znale.

    - Nie za dobrym magiem, obawiam si.- Moesz na nich wyskoczy i pozamienia wszystkich w robaki -

    doda chochlik pocieszajco, ignorujc ostatni uwag.- Nie. Zamiana w Zwierzta to Zaklcie smego Stopnia. Nigdy nie

    skoczyem studiw. Znam tylko jedno zaklcie.- To wystarczy.

    - Wtpi - odpar zniechcony Rincewind.- A co ono robi?

    - Nie mam pojcia. Waciwie nie mam ochoty nawet o tym myle,ale powiem szczerze... - Westchn. - adne zaklcie nie uatwia ycia. ebyutrwali w pamici nawet najprostsze z nich, trzeba trzech miesicy. Apotem uywasz go i - fiu! - znikno. To wanie jest gupie w tej caejmagii. Przez dwadziecia lat studiujesz czar, ktry sprowadza ci do sypialninagie dziewice. Ale wtedy jeste ju tak zatruty parami rtci i plepy odczytania starych ksig, e nie pamitasz, co dalej robi.

    - Nigdy w ten sposb o tym nie mylaem -przyzna chochlik.- Bo wiesz, to jest wszystko nie tak. Kiedy Dwukwiat powiedzia, e w

    imperium macie lepsz magi, mylaem... mylaem...Chochlik przyglda mu si wyczekujco. Rincewind zakl pod

    nosem.-Jeli ju musisz wiedzie, to mylaem, e nie chodzi mu o magi.

    Niejako tak.- A o co innego?

    Rincewind czu si naprawd fatalnie.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    45/207

    - Sam nie wiem. Chyba jaki lepszy sposb robienia pewnych rzeczy.Co, co miaoby cho odrobin sensu. Zaprzc... zaprzc byskawic alboco w tym rodzaju.

    Ch ochlik spojrza na niego z niejakim wspczuciem.- Byskawice to wcznie ciskane przez gromowadnych olbrzymw -

    przypomnia agodnie. - To udowodnione zjawisko meteorologiczne. Niemona ich osioda.

    - Wiem - przyzna aonie Rincewind. - To rzeczywicie pewna lukaw argumentacji.

    Chochlik pokiwa gow i znikn w czeluci ikonografu. Po chwiliRincewind poczu zapach smaonego bekonu. Odczeka troch, a kiedyodek nie mg duej znie napicia, zastuka w pudeko. Chochlikwynurzy si znowu.

    - Mylaem o tym, co mwie- owiadczy, zanim Rincewind zdyotworzy usta. - Nawet gdyby zaoy jej uprz, w jaki sposb j zmusisz,eby cigna wzek?

    - O czym ty gadasz, do licha?

    - O byskawicy. Ona tylko skacze z gry na d. A ty chcesz, ebyprzesuwaa si wzdu, nie pionowo. Zreszt i tak przepaliaby uprz.

    - Co mnie obchodzi byskawica? Nie mog myle z pustymodkiem.

    - Zjedz co. To logiczne.- Jak? Ile razy si rusz, ten wredny kufer tylko zaciera zawiasy.

    Baga jak na zawoanie szeroko rozwar pokryw.- Widzisz?

    - On nie chce ci ugry - wyjani chochlik. - W rodku ma prowiant.Wygodzony na nic mu si nie przydasz.

    Rincewind zajrza w mroczne zakamarki Bagau. Rzeczywicie,midzy pudami i workami ze zotem dostrzeg kilka butelek i pakunkwowinitych natuszczonym papierem. Zamia si cynicznie, rozejrza popustym nabrzeu, znalaz kawaek drewna mniej wicej odpowiedniejdugoci i jak najdelikatniej wsun go midzy wieko a kufer. Dopierowtedy wydoby jeden z pa kunkw.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    46/207

    Znalaz suchary, twarde niczym diamentowe drzewo.- Niech to demony! - jkn, sprawdzajc jzykiem zby.- Sucharki Podrne Kapitana Omiopantera. Poznaj - odezwa si

    chochlik. - Bardzo wielu ludziom morza ocaliy ycie.- Na pewno. Uywacie ich jako tratew czy rzucacie rekinom, a potem

    przygldacie si, jak ton? Co jest w tych butelkach? Trucizna?- Woda.

    - Ale przecie tu jest peno wody! Po co miaby j ze sob wozi?- Zaufanie.

    - Zaufanie?

    - Tak. To jest to, czego nie mia do tutejszej wo dy. Rozumiesz?Rincewind otworzy butelk. Ciecz wewntrz istotnie moga by

    wod. Miaa stchy, zastay posmak, bez ladu ycia.- Ani smaku, ani zapachu - burkn.Baga zatrzeszcza cicho, by zwrci na siebie uwag. Leniwie, z

    wykalkulowan grob zamkn wieko, miadc zaimprowizowany klinniby zeschy li.

    - Dobrze, dobrze - mrukn Rincewind. - Przecie myl.

    ***

    Sztab Ymora mieci si w Pochyej Wiey, na rogu ulicy Szronowej iMronej Alei. O pnocy samotny wartownik spojrza w niebo na czce siplanety i zaduma si, jak zmian losu mu zwiastuj.

    Rozleg si dwik delikatny jak ziewnicie komara.Wartownik zbada wzrokiem opustosza ulic. Dostrzeg odblask

    ksiyca na czym lecym w bocie kilka sni od niego. Podnis to.wiato lnio odbite od zota. Oddech wartownika by niemalwystarczajco gony, by echo ponioso go wzdu alei.

    Znowu co zadwiczao i kolejna moneta potoczya si do rynsztokapo drugiej stronie ulicy.

    Zanim j podnis, kawaek dalej dostrzeg nastpn , wiru jc jeszcze. Zoto, jak pamita, powstaje podobno ze skrystalizowanegowiata gwiazd. A do dzisiaj nie wierzy, by co tak cikiego mogo

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    47/207

    naturalnie spada z nieba.Kiedy dotar do wylotu alejki naprzeciwko, spady kolejne monety.

    Byy jeszcze w worku i byo ich bardzo duo, a Rincewind z caej siyopuci mu je na gow.

    Kiedy wartownik odzyska przytomno, spostrzeg obkane oczymaga, ktry przystawia mu miecz do garda. W dodatku czu na nodzeuchwyt czego ukrytego w ciemnoci.

    To by bardzo niepokojcy uchwyt. Sugerowa, e ten, co trzyma,moe chwyci jeszcze mocniej Jeli tylko przyjdzie mu ochota.

    - Gdzie on jest? Ten bogaty cudzoziemiec? - sykn mag. - Tylkoszybko.

    - Co mnie trzyma za nog? - zapyta jeniec z nut przeraenia wgosie. Sprbowa si wyrwa. Nacisk wzrs.

    - Wolaby nie wiedzie - odpar Rincewind. - Uwaaj, co do ciebiemwi. Gdzie cudzoziemiec?

    - Nie tutaj! Zabrali go do Grubasa! Wszyscy go szukaj! Ty jesteRincewind, prawda? A kufer... kufer, co zagryza ludzi... nie nienienie... Litoci!

    Rincewind znikn. Wartownik poczu, e niewidoczny trzymacz ngzwalnia uchwyt. Kiedy wreszcie sprbowa wsta, co wielkiego, cikiego ikanciastego wyskoczyo na niego z ciemnoci i pognao za magiem. Co nasetkach malekich stp.

    ***

    Majc do pomocy jedynie swoje amatorskie rozmwki, Dwukwiatusiowa objani Grubasowi sekrety tu-bez-pie-czeni. Tusty oberystasucha uwanie, a jego mae czarne oczka poyskiway ywo.

    Przy drugim kocu stou Ymor obserwowa ich z dyskretnymrozbawieniem, od czasu do czasu rzucajc swoim krukom resztki jedzenia.Withel kry nerwowo po sali.

    - Za bardzo si gryziesz - zauway Ymor, nie odrywajc wzroku odsiedzcej naprzeciw pary. - Czuj to, Stren. Kt omieliby si nas tutajzaatakowa? A ten rynsztokowy mag sam przyjdzie. Jest tchrzem.Sprbuje si dogada. Wtedy bdziemy go mieli. I zoto. I kufer.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    48/207

    Jedyne oko Withela spojrzao wrogo. Uderzy pici w otwart do,okryt czarn rkawic.

    - Kto by uwierzy, e na caym dysku jest a tyle mylcej gruszy? -burkn. - Skd moglimy wiedzie?

    - Nie gry si, Stren. Jestem pewien, e tym razem poradzisz sobielepiej - stwierdzi uprzejmie Ymor.

    Jego zastpca parskn z niechci i ruszy wok sali, by po-zncasi nad swoimi ludmi. Ymor nadal obserwowa obcego.

    To dziwne, ale ten may czowieczek wyranie nie zdawa sobiesprawy z powagi sytuacji. Ymor widzia, jak kilka razy rozejrza si dookoaz gbok satysfakcj. Strasznie dugo rozmawia te z Grubasem i Ymordostrzeg, jak z rk do rk przechodzi kawaek pergaminu. Grubas wrczycudzoziemcowi monet. Co dziwniejsze, to...

    W kocu Grubas wsta. Kiedy czapa obok krzesa Ymora, najwikszyze zodziei wycign rami i pochwyci fartuch tucio cha w elazny ucisk.

    - O czym mwilicie, przyjacielu? - spyta niegono.- N... nic, Ymor. Taka osobista sprawa.

    - Midzy przyjacimi nie ma tajemnic, Grubasie.- Yhm. Waciwie sam nie jestem przekonany. To jakby zakad,

    rozumiesz? - tumaczy zdenerwowany oberysta. -Tu-bez-pieczeni, tak tosi nazywa. Taki zakad, e Rozbity Bben" si nie spali.

    Ymor patrzy mu w oczy, a zakopotany Grubas zacz si wierci zestrachu. Naczelny zodziej wybuchn miechem.

    - Ta przearta przez korniki sterta desek? Ten czowiek musi bywariatem.

    - Tak, ale wariatem z pienidzmi. Twierdzi, e teraz, kiedy mam... niepamitam tego sowa, zaczyna si na P", to jakby postawione pienidze...ludzie, dla ktrych pracuje w Imperium Agatejskim, zapac. Gdyby RozbityBben" si spali. Chocia wolabym, eby nie. eby si nie spali. RozbityBben", znaczy. To znaczy, jest dla mnie jak dom, ten Bben"...

    - Nie jeste taki gupi, co? - mrukn Ymor i odepchn oberyst.Drzwi odskoczyy na zawiasach i hukny o cian.- Uwaga! To moje d rzwi! - wrzasn Grubas. Natychmiast jednak

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    49/207

    uwiadomi sobie, kto stoi w progu i zanurkowa pod st. Uamek sekundypniej krtka, czarna strzaka przemkna w powietrzu i wbia si w blat.

    Ymor ostronie wycign rk i nala drugi kufel piwa.- Przys idziesz si, Zlorf? - zapyta spokojnie. - A ty od ten miecz,

    Stren. Zlorf Flanelostopy jest naszym przyjacielem.Mistrz Gildii Skrytobjcw zrcznie zakrci dmuchawk i jednym

    pynnym ruchem wsun j do olstra.- Stren! - zawoa Ymor.Okryty czerni zodziej sykn gniewnie i schowa miecz. Jednak nie

    odrywa doni od rkojeci, a wzroku od skrytobjcy.Nie byo to atwe. Awans w Gildii Skrytobjcw uzyskuje si w drodze

    egzaminu konkursowego. Cz praktyczna jest najwaniejsza, a waciwienawet jedyna. Std te otwart, szczer twarz Zlorfa w caoci pokrywayblizny, rezultat nazbyt wielu bliskich spotka. Prawdopodobnie od samegopocztku nie bya ona szczeglnie przystojna. Plotka gosia, e Zlorf wybra sobie fach wymagajcy czarnych kap turw, paszczy i wasania ponocy gwnie dlatego, e istniaa w jego rodzie odnoga, lkajcych sidnia, trolli. Ludzie, ktrzy powtarzali t po twarz w zasigu suchu Zlorfa,na og zanosili swe uszy do domu w kapeluszach.

    Zlorf zbieg po schodach, a za nim kilku jeszcze zabjcw.- Przyszedem po turyst - oznajmi, stajc przed Ymorem.- Czy to na pewno twoja sprawa, Zlorf?

    - Tak. Grinjo, Urmond, bierzcie go.

    Dwch skrytobjcw wystpio naprzd. I nagle Stren zastpi imdrog. Jego miecz zmaterializowa si o cal od ich garde, jakby nie musiaprzemieszcza si w przestrzeni.

    - By moe, zdoam zabi tylko jednego z was - warkn zodziej. -Alesugeruj, ebycie odpowiedzieli sobie na pytanie: ktrego?

    - Spjrz w gr, Zlorf- zaproponowa Ymor. Szereg wrogich, tychoczu bysn z ciemnoci midzy krokwiami.

    - Jeszcze krok, a wychodzc nie dorachujesz si oczu - ostrzeg wdzzodziei. - Dlatego lepiej usid i napij si. Porozmawiajmy rozsdnie.Mylaem, e zawarlimy umow: ty nie kradniesz, ja nie zabijam. W

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    50/207

    kadym razie nie dla zapaty - doda po namyle.Zlorf przyj kufel piwa.- I co z tego? Ja go zabij, potem ty go okradniesz. Czy to ten

    zabawny czowieczek tam za stoem?- Tak.

    Zlorf spojrza na Dwukwiata, ktry odpowiedzia umiechem.Wzruszy ramionami. Rzadko traci czas na rozwaania, czemu ludzie chczabija innych ludzi. W kocu to praca jak kada inna.

    - Wolno spyta, kim jest twj klient? - odezwa si Ymor. Zlorf unisdo.

    - Prosz ci... - zaprotestowa. - Etyka zawodow a.- Oczywicie. A przy okazji...- Tak?

    - Miaem chyba na zewntrz paru stranikw...- Miae.- I jeszcze kilku w bramie naprzeciwko...

    - Nieaktualne.

    - I dwch ucznikw na dachu.Cie zwtpienia przebieg po twarzy Zlorfa niby ostatni promyk

    soca po le zaoranym polu.Drzwi otworzyy si gwatownie, mocno uszkadzajc skrytobjc,

    ktry sta przy wejciu.- Przestacie ju! - rykn spod stou Grubas. Zlorf i Ymor spojrzeli

    czujnie na stojc w progu posta. Przybysz by niski, gruby i bogatoodzian y. Bardzo bogato odziany.

    Za nim majaczyo w mroku kilka wysokich, potnych sylwetek.Bardzo wielkich i gronych sylwetek.

    - Kto to jest? - zdziwi si Zlorf.- Znam go - odpar Ymor. - Nazywa si Rerpf. Prowadzi tawern Pod

    Stkajcym Pmiskiem" przy Spiowym Mocie. Stren, wyrzu go.Rerpf wznis upiercienion do. Stren Withel zawaha si w

    poowie drogi do drzwi, gdy do wntrza wtoczyo si kilka ogromnych trolli.Mrugajc na widok wiata, stany po obu stronach przybysza. Muskuy

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    51/207

    wielkoci arbuzw gray na przedramionach rozmiaru workw z mk.Kady troll trzyma dwustronny topr... midzy kciukiem i palcemwskazujcym.

    Czerwony ze zoci Grubas wyskoczy z ukrycia.- Wynocha! - rykn. -Wyrzucie std te trolle!Nikt si nie ruszy. Sala nagle zamara. Grubas rozejrza si szybko i

    zacz pojmowa, co i do kogo powiedzia. Ciche skomlenie wymkno musi z ust, zachwycone wolnoci.

    Dotar do piwnicznych drzwi w tej samej chwili, gdy troll leniwymmachniciem wielkiej jak bochen doni posa za nim wirujcy w powietrzutopr. Stuk zamykanej klapy i trzask pkajcego drewna zlay si w jedendwik.

    - Niech to pieko! -wykrzykn Zlorf Flanelostopy.- Czego chcecie? - spyta Ymor.- Przybywam tu w imieniu Gildii Kupcw i Handlarzy - odpar

    spokojnie Rerpf. - Dla ochrony naszych interesw, mona powiedzie. Toznaczy, tego maego.

    Ymor zmarszczy czoo.- Przepraszam, ale wspomniae chyba Gildi Kupcw?- I Handlarzy - dokoczy Rerpf.Za nim, prcz kolejnych trolli, pojawio si te kilku ludzi. Ymor

    mglicie ich sobie przypomina. Widzia ich moe za ladami czy barami -niewyrane figury, atwo ignorowane i szybko zapominane. Gdzie w gbirodzio si w nim niemie przeczucie. Zaczyna rozumie, co odczuwa lisotoczony przez rozgniewane owce. W dodatku owce, ktre sta nawynajcie wilkw.

    - Jak dugo istnieje ta... ta Gildia, jeli wolno spyta?- Od dzisiejszego popoudnia - odpar Rerpf. -Jestem wice-wielkim

    mistrzem do spraw turystyki.- Co to za turystyka?

    - Hm... - zawaha si Rerpf. - Nie jestemy cakiem pewni. Jakibrodaty staruszek wyjrza zza jego plecw.

    - W imieniu sprzedawcw win z Morpork owiadczam, e turystyka

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    52/207

    oznacza zyski - zakraka. - Czy to jasne?-1 co? - spyta zimno Ymor.- To, e bronimy wasnych interesw - odpar Rerpf. -Ju mwiem.- Precz ze zodziejami! Precz ze zodziejami! skandowa jego

    podstarzay towarzysz. Kilku innych podjo okrzyk. Zlorf umiechn si.- I skrytobjcami! - zapia starzec. Zlorf warkn.- To rozsdne - wyjani Rerpf. - Kiedy dookoa morduj i kradn,

    jakie wraenie wywrze to na turystach? Przyjedaj z daleka, by zobaczynasze pikne miasto, jego obiekty historyczne i kulturalne, jak rwnieliczne niezwyke zwyczaje. I nagle budz si martwi w jakiej ciemnejuliczce albo, rwnie czsto, spywajc z prdem Ankh. Jak zdoajopowiedzie przyjacioom, e wietnie si tu bawili? Spjrzmy prawdzie woczy: musicie i z postpem.

    Zlorf i Ymor popatrzeli na siebie.

    - Musimy, prawda? - mrukn Ymor.- Zatem idmy, bracie - zgodzi si Zlorf. Jednym szybkim ruchem

    podnis do ust dmuchawk i strzaka ze wistem poszybowaa w stronnajbliszego trolla. Ten zamachn si i cisn toporem. Ostrze warknonad gow skrytobjcy i zagbio si w pechowym zodzieju.

    Rerpf schyli si, a stojcy za nim troll unis potn kusz i prostow najbliszego skrytobjc wypuci strza dugoci wczni. To bydopiero pocztek...

    ***

    Wspomniano ju tutaj, e ludzie wyczuleni na promieniowanieoktarynowe - smego koloru, odcienia Wyobrani - potrafi dostrzecrzeczy, ktrych inni nie widz.

    Dlatego te Rincewind, pieszc przez zatoczone, owietlonepochodniami bazary Morpork, z pdzcym z tyu Bagaem, wpad nawysok, mroczn posta, odwrci si, by rzuci kilka odpowiednich dosytuacji przeklestw, i spojrza w twarz mierci.

    To musia by mier. Nikt inny nie wczy si z pustymi oczodoami.Oczywicie, kosa na ramieniu te o czym wiadczya. Gdy Rincewind

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    53/207

    patrzy ze zgroz, zakochana para, miejc si z jakiego arciku, przeszaprzez zjaw, najwyraniej niczego nie zauwaajc.

    mier wyglda na zaskoczonego, jeli byo to moliwe dla kogo,czyja twarz nie zawiera czci ruchomych.

    RINCEWIND? - zapyta gosem cikim jak huk zatrzaskiwanychoowianych drzwi gboko pod ziemi.

    - Aha - przyzna Rincewind, prbujc uciec przed tym bez okimspojrzeniem.

    ALE DLACZEGO JESTE TUTAJ? (Bum bum, huczay pokrywy krypty wzarobaczonej otchani pod pradawn gr...)

    - No... A dlaczego nie? Zreszt na pewno masz mnstwo pracy,pozwolisz wi c...

    ZDUMIAEM SI, KIEDY MNIE POTRCIE, RINCE-WINDZIE,PONIEWA JESZCZE TEJ NOCY MAM Z TOB SPOTKANIE...

    - Och, nie, nie...

    NATURALNIE, NAJBARDZIEJ DENERWUJCY W TEJ CAEJ SPRAWIE JEST FAKT, E SPOTKA CI MIAEM W PSEPHOPOLOLIS.

    - Przecie to piset mil std!NIE MUSISZ MI PRZYPOMINA. SAM WIDZ, E CAY TEN SYSTEM

    ZNOWU SI SYPN. POSUCHAJ, NIE WYBRABY SI MOE...?Rincewind cofa si, wycigajc przed siebie rce. Sprzedawca

    suszonej ryby za pobliskim straganem z zaciekawieniem obserwowaszaleca.

    - Wykluczone!

    MGBYM CI POYCZY BARDZO SZYBKIEGO KONIA.-Nie!

    TO WCALE NIE BDZIE BOLAO.-Nie!

    Rincewind rzuci si do ucieczki. mier spoglda za nim przezchwil, po czym wzruszy ramionami.

    WREDNY DRA, mrukn. Odwrci si i zauway sprzedawc ryb. Zcichym warkniciem wycign kocisty palec i zatrzyma serce handlarza,

    ale nie poprawio mu to humoru.

  • 8/8/2019 Terry Pratchett - Kolor Magii

    54/207

    A potem przypomnia sobie, co wydarzy si jeszcze tej nocy. Trudnobyoby stwierdzi, e si umiechn, skoro jego rysy i tak zastygy wwapiennym grymasie. Zanuci jednak krtk melodyjk, weso jakmorowe powietrze. Przystan jeszcze, by odebra ycie przelatujcej miei jedn dziewit y